Dziennik Trybuna 4 (4)

16
ISSN 2300-3197, numer indeksu 100994 Jeden grosz z każdego sprzedanego egzemplarza przekazujemy na rzecz Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej T RYBUNA DZIENNIK poniedziałek 27 maja 2013 www.dzienniktrybuna.pl facebook.com/dzienniktrybuna twitter.com/DziennikTrybuna Bitwa o pamięć cena 1,50 zł (w tym 8% podatku VAT) Nr 4 (4) Władza nie wie o górniczkach Minister edukacji zapewnia, że to niemożliwe. Biskupi są innego zdania. Według Jastrzębskiej Spółki Węglowej w kopalniach należących do spółki w 2011 roku było zatrudnionych ponad dwa tysiące kobiet. str. 11 str. 10 Bitwa o pamięć historycz- ną trwa. PiS od lat prowadzi konsekwentną politykę hi- storyczną. Inaugurując ob- chody roku Edwarda Gierka na to pole wkroczył również SLD. Platforma uznała, że nie może zostawać w tyle i zgłosiła projekt uchwały ustanawiającej 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Oby- watelskich. Tak zatytuowa- nej inicjatywie można tylko przyklasnąć. Problem w tym, że tytuł sobie, a treść sobie. Platformerska uchwała pro- muje typowo antykomunistycz- ną wizję historii najnowszej. „Było to symboliczne zwycię- stwo kolejnych pokoleń Pola- ków, którzy nigdy nie pogodzili się ze zniewoleniem. Było to zwycięstwo „Solidarności”, przeciwko której w grudniu 1981 r. władza wysłała czołgi chcąc siłą złamać narodowe- go ducha wolności”– czytamy. Ważniejsze od tego co napi- sano, jest jednak w tym przy- padku to, czego w niej nie ma. Pominięto przede wszystkim porozumienie Okrągłego Stołu. str. 3 Czy wyrzucą HGW? 27 maja obchodzimy „Dzień Samorządu Terytorialnego”. Święto uchwalono, aby upamiętnić pierwsze wybory samorządowe w III RP. Dziś, nieomal ćwierć wieku później, jak Polska długa i szeroka, mieszkańcy organizują się, żeby odwoływać lokalnych włodarzy – najczęściej, trzeba trafu, z PO. Teraz kolej na Warszawę. str. 3 rys. MICHAł GRACZYK Religia na maturze? jAROSŁAW AUGUSTYNIAK POLSKA GOSPODARKA ŚWIAT SPOŁECZNIE OPINIE W WOLNEJ CHWILI SPORT W Warszawie ruszyła kampa- nia referendalna, której celem jest odwołanie Hanny Gronkie- wicz-Waltz. Pod ratuszem zebrało się ponad 100 osób, którym prze- wodził inicjator pomysłu, Piotr Guział. Guział jest burmistrzem Ursynowa – dzielnicy, w której jako jedynej w Warszawie rzą- dy sprawuje koalicja PiS i SLD. Reprezentuje też Warszawską Wspólnotę Samorządową. Ko- mitet poparła już Solidarna Pol- ska, Ruch Palikota i Stronnictwo Demokratyczne. Z sympatią do inicjatywy odnosi się Prawo i Sprawiedliwość, a w zbieranie podpisów chce się włączyć rów- nież Samoobrona. W komitecie znaleźli się ludzie ze skrajnych opcji. Obok Pawła Kukiza, jed- nego z przywódców Ruchu Obu- rzonych pod wnioskiem referen- dalnym w imieniu Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej pod- pisał się również Piotr Ikonowicz. Czarę goryczy niezadowolenia mieszkańców Warszawy z rządów platformianej prezydent przelała ostatnia podwyżka biletów komu- nikacji miejskiej. Gronkiewicz- -Waltz dostała od WWS ultima- tum – albo podwyżki cofnie, albo warszawiacy podziękują jej za pracę. Prezydent odmówiła. Oczywiście na tym pretensje do niej się nie kończą. Inicja- torzy referendum oskarżają ja o nieudolne rządy, wypominają jej wygórowane stawki za wywóz śmieci oraz zwolnienia kucharek i woźnych w przedszkolach. Drodzy Czytelnicy! Docierają do nas sygnały, że w niektórych kioskach nie ma naszej gazety, że albo nie dotar - ła, albo gdzieś została, przypad- kowo lub nie, „zawieruszona”. W takich sytuacjach namawia- my do działania! Pytajcie kio- skarzy, co się dzieje z nasza gazetą. Informujcie nas o punk- tach sprzedaży, w których nie ma „Dziennika Trybuna”, albo został schowany pod stosem innych pism. Piszcie lub wysy- łajcie informacje pocztą elek- torniczna na adres trybuna@ dzienniktrybuna.pl! jak nie zadbamy o siebie sami, nikt o nas nie zadba! To od was zalezy, czy będziemy obecni w de- bacie publicznej. Czy lewica bę- dzie w niej miała miała swój głos! Z dnia • Podinspektor Leszek Marzec został odwołany ze stanowiska opolskiego komendanta woje- wódzkiego policji po ujawnieniu taśmy z pikantną rozmową o tre- ści erotycznej. • Dwanaście osób z polskiej Państwowej Komisji Wyborczej odbyło dwudniowe szkolenie w Moskwie. Zaproszenie zosta- ło wystosowane przez rosyjską Centralną Komisję Wyborczą. PKW nie poinformowało o tym fakcie w swoim oficjalnym biule- tynie informacyjnym. • Podczas warszawskiego Mar- szu Wyzwolenia Konopi zorga- nizowanego przez Ruch Paliko- ta policja zatrzymała 64 osoby. Większości z nich zostaną praw- dopodobnie przedstawione za- rzuty posiadania środków odu- rzających. • Akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w spra- wie odwołania prezydent War- szawy Hanny Gronkiewicz-Waltz przybiera na sile – przyłączyła się do niej Solidarna Polska. Jarosław Gowin, przeciwnik Donalda Tuska we frakcyjnych walkach w PO, pisze w liście do członków partii o „bucie, partyjniactwie i budzącym mo- ralne wątpliwości korzystaniu z władzy”.

description

Dziennik Trybuna

Transcript of Dziennik Trybuna 4 (4)

Page 1: Dziennik Trybuna 4 (4)

ISS

N 2

300-

3197

, num

er in

deks

u 10

0994

Jeden grosz z każdego sprzedanego egzemplarza przekazujemy na rzecz Polskiego Komitetu Pomocy SpołecznejT rybuna

D Z I E N N I K poniedziałek 27 maja 2013www.dzienniktrybuna.pl

facebook.com/dzienniktrybunatwitter.com/DziennikTrybuna

Bitwa o pamięć

cena 1,50 zł(w tym 8% podatku VAT)

Nr 4 (4)

Władza nie wie o górniczkachMinister edukacji zapewnia, że to niemożliwe. Biskupi są innego zdania.Według Jastrzębskiej Spółki Węglowej w kopalniach należących do spółki

w 2011 roku było zatrudnionych ponad dwa tysiące kobiet. str. 11

str. 10

Bitwa o pamięć historycz-ną trwa. PiS od lat prowadzi konsekwentną politykę hi-storyczną. Inaugurując ob-chody roku Edwarda Gierka na to pole wkroczył również SLD. Platforma uznała, że nie może zostawać w tyle i zgłosiła projekt uchwały ustanawiającej 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Oby-watelskich. Tak zatytuowa-nej inicjatywie można tylko przyklasnąć. Problem w tym, że tytuł sobie, a treść sobie.

Platformerska uchwała pro-muje typowo antykomunistycz-ną wizję historii najnowszej. „Było to symboliczne zwycię-stwo kolejnych pokoleń Pola-ków, którzy nigdy nie pogodzili się ze zniewoleniem. Było to zwycięstwo „Solidarności”, przeciwko której w grudniu 1981 r. władza wysłała czołgi chcąc siłą złamać narodowe-go ducha wolności”– czytamy. Ważniejsze od tego co napi-sano, jest jednak w tym przy-padku to, czego w niej nie ma. Pominięto przede wszystkim porozumienie Okrągłego Stołu.

str. 3

Czy wyrzucą HGW?27 maja obchodzimy „Dzień Samorządu Terytorialnego”. Święto uchwalono, aby upamiętnić pierwsze wybory samorządowe w III RP. Dziś, nieomal ćwierć wieku później, jak Polska długa i szeroka, mieszkańcy organizują się, żeby odwoływać lokalnych włodarzy – najczęściej, trzeba trafu, z PO. Teraz kolej na Warszawę.

str. 3

rys. MIchał Graczyk

Religia na maturze?

jAROSŁAW AUGUSTYNIAK

POLSKA GOSPODARKA ŚWIAT SPOŁECZNIE OPINIE W WOLNEJ CHWILI SPORT

W Warszawie ruszyła kampa-nia referendalna, której celem jest odwołanie Hanny Gronkie-wicz-Waltz. Pod ratuszem zebrało się ponad 100 osób, którym prze-wodził inicjator pomysłu, Piotr Guział. Guział jest burmistrzem Ursynowa – dzielnicy, w której

jako jedynej w Warszawie rzą-dy sprawuje koalicja PiS i SLD. Reprezentuje też Warszawską Wspólnotę Samorządową. Ko-mitet poparła już Solidarna Pol-ska, Ruch Palikota i Stronnictwo Demokratyczne. Z sympatią do inicjatywy odnosi się Prawo

i Sprawiedliwość, a w zbieranie podpisów chce się włączyć rów-nież Samoobrona. W komitecie znaleźli się ludzie ze skrajnych opcji. Obok Pawła Kukiza, jed-nego z przywódców Ruchu Obu-rzonych pod wnioskiem referen-dalnym w imieniu Kancelarii

Sprawiedliwości Społecznej pod-pisał się również Piotr Ikonowicz.

Czarę goryczy niezadowolenia mieszkańców Warszawy z rządów platformianej prezydent przelała ostatnia podwyżka biletów komu-nikacji miejskiej. Gronkiewicz--Waltz dostała od WWS ultima-tum – albo podwyżki cofnie, albo warszawiacy podziękują jej za pracę. Prezydent odmówiła.

Oczywiście na tym pretensje do niej się nie kończą. Inicja-torzy referendum oskarżają ja o nieudolne rządy, wypominają jej wygórowane stawki za wywóz śmieci oraz zwolnienia kucharek i woźnych w przedszkolach.

Drodzy Czytelnicy!Docierają do nas sygnały, że w niektórych kioskach nie ma naszej gazety, że albo nie dotar-ła, albo gdzieś została, przypad-kowo lub nie, „zawieruszona”. W takich sytuacjach namawia-my do działania! Pytajcie kio-skarzy, co się dzieje z nasza gazetą. Informujcie nas o punk-tach sprzedaży, w których nie ma „Dziennika Trybuna”, albo został schowany pod stosem innych pism. Piszcie lub wysy-łajcie informacje pocztą elek-torniczna na adres [email protected]!jak nie zadbamy o siebie sami, nikt o nas nie zadba! To od was zalezy, czy będziemy obecni w de-bacie publicznej. Czy lewica bę-dzie w niej miała miała swój głos!

z dnia• Podinspektor Leszek Marzec został odwołany ze stanowiska opolskiego komendanta woje-wódzkiego policji po ujawnieniu taśmy z pikantną rozmową o tre-ści erotycznej.• Dwanaście osób z polskiej Państwowej Komisji Wyborczej odbyło dwudniowe szkolenie w Moskwie. zaproszenie zosta-ło wystosowane przez rosyjską Centralną Komisję Wyborczą. PkW nie poinformowało o tym fakcie w swoim oficjalnym biule-tynie informacyjnym.• Podczas warszawskiego Mar-szu Wyzwolenia konopi zorga-nizowanego przez ruch Paliko-ta policja zatrzymała 64 osoby. Większości z nich zostaną praw-dopodobnie przedstawione za-rzuty posiadania środków odu-rzających.• Akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w spra-wie odwołania prezydent War-szawy hanny Gronkiewicz-Waltz przybiera na sile – przyłączyła się do niej Solidarna Polska.• Jarosław Gowin, przeciwnik Donalda Tuska we frakcyjnych walkach w PO, pisze w liście do członków partii o „bucie, partyjniactwie i budzącym mo-ralne wątpliwości korzystaniu z władzy”.

Page 2: Dziennik Trybuna 4 (4)

DZIENNIK Trybuna2

Kilka dni temu w Lon-dynie dwaj m ę ż c z y ź n i brutalnie za-m o r d o w a l i spacerujące-go po ulicy brytyjskiego

żołnierza, wznosząc przy tym okrzyki „Allahu akbar”. Po ata-ku premier David Cameron oświadczył, że istnieją „mocne przesłanki” świadczące o tym, że zabójstwo było atakiem terrory-stycznym, a „Guardian” przed-stawił sondaż, zgodnie z którym prawie dwie trzecie mieszkańców Wielkiej Brytanii uważa, że doj-dzie do „zderzenia cywilizacji” pomiędzy brytyjskimi muzułma-nami i białymi Brytyjczykami.

Co to jest „cywilizacja”? Czy faktycznie Jan Kulczyk nale-ży do tej samej „cywilizacji” co bezdomny spod warszawskiego dworca? Czy Krystyna Pawłowicz jest przedstawicielką tego same-go kręgu kulturowego, co ja?

Podobne pytania warto stawiać sobie także, gdy myślimy o lu-

dziach pochodzenia arabskiego. Zdecydowana większość z nich nie ma nic wspólnego z radykal-nymi odłamami islamu, niemały odsetek stanowią ateiści. Ponadto w krajach zachodnich akty prze-mocy z ich strony są niezwykle rzadkie. Znacznie częściej sami doświadczają agresji. Są nie tylko są bici i szykanowani przez orga-nizacje skrajnej prawicy, ale też dyskryminowani na rynku pracy – mniej zarabiają i trudniej im zdobyć prestiżowy zawód. Mimo to większość muzułmanów dobrze integruje się z lokalnymi społecz-nościami.

Warto też przypomnieć, że w wyniku polityki amerykań-skiej w samym Iraku w ciągu ostatnich 10 lat zginęło więcej osób niż w zamachach terrory-stycznych dokonanych przez islamskich fundamentalistów na całym świecie. Mało kto też wspomina o terroryzmie skrajnej prawicy chrześcijańskiej. An-ders Breivik, który zamordował 77 osób, to chrześcijański funda-mentalista, nienawidzący równie mocno ateistów, co muzułmanów.

Po jego zamachu trudno było jednak znaleźć komentarze o za-grożeniu „cywilizacją chrześci-jańską”. Dotyczy to też skrajnie prawicowego amerykańskiego terrorysty, Timothy Mcveigh’a, który zabił 168 osób. W Polsce przemoc ze strony przedstawi-cieli mniejszości muzułmańskiej nie istnieje, za to coraz częściej słychać, jak prawicowe bojówki zastraszają imigrantów, dochodzi do podpaleń i pobić. Znacznie większym problemem w Europie wydaje się więc prawicowy eks-tremizm niż islamski terroryzm.

Wreszcie warto pamiętać, że mordy na tle religijnym czy kulturowym – tak w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii – należą do rzadkości. Zdecydowana więk-szość napadów dokonywana jest przez młodych, białych męż-czyzn, a ponad połowa zabójstw dokonuje się w obrębie rodziny. Może więc czas pomyśleć nad wspólnym sprzeciwem wobec „cywilizacji młodych mężczyzn i tradycyjnej rodziny”?

Henry Kissinger kończy dziś 90 lat. Współautor jed-nej z najbardziej krwawych i bezwzględnych polityk XX wieku, odpowiedzial-ny – zdaniem wielu – za śmierć milionów ludzi, do-żywa swych lat w luksusie i ogólnym poważaniu. Autor sentencji, iż „jest aktem sza-

leństwa i narodowego upokorzenia przyjęcie prawa, które zabrania prezydentowi zlecenia zabójstwa” – w „kraju wolnych i domu dziel-nych” pozostaje autorytetem ubogich i przyja-cielem możnych.

Lista zbrodni, za które bezpośrednią i po-średnią odpowiedzialność ponosi ów laureat pokojowej nagrody Nobla, jest za długa na skromną pojemność naszej gazety. Żeby wy-mienić tylko najważniejsze: od stycznia 1969 do stycznia 1973 amerykańskie bombow-ce zrzuciły w Indochinach 3,7 milionów ton bomb. To nieomal dwa razy więcej, niż ła-dunki zrzucone w całej Europie i na Pacyfiku podczas II wojny światowej. Kissinger, który stworzył i autoryzował tę „politykę” chwalił się prezydentowi Nixonowi skalą swego dzia-łania: „Naloty idą bez przerwy, fala za falą... Oni nawet nie widzą tych B-52, które zrzuca-ją miliony funtów bomb. Daję słowo, w jeden dzień wysyłamy tam więcej bombowców, niż Johnson w miesiąc”.

W bombardowaniach w Laosie, Kambodży i Wietnamie zginęło, wedle różnych danych,

3 do 6 milionów ludzi. Niewinnych niczemu wieśniaków, niezaangażowanych w działalność polityczną, prostych ludzi, usiłujących upra-wiać ziemię i przeżyć. Wszczynając kampanię bombardowania Kambodży Kissinger nakazał gen. Alexandrowi Haigowi wysłać „wszystko, co lata na wszystko, co się rusza”.

W Chile, CIA pod patronatem Kissingera zorganizowało zamach stanu, który zakończył się zamordowaniem demokratycznie wybra-nego lewicowego prezydenta Salvadora Al-lende i odrażającym reżimem Pinocheta. Co Kissinger wyjaśnił w sposób następujący: „Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy stać z boku i spokojnie patrzyć, jak kraj przecho-dzi w ręce komunistów z powodu nieodpowie-dzialności jego społeczeństwa. To są sprawy zbyt ważne, żeby pozwolić, aby decydowali o nich chilijscy wyborcy”. Inna złota myśl Kissingera, która przeszła do historii, doty-czy jego własnego narodu: „Migracja Żydów ze Związku Radzieckiego nie leży w obszarze zainteresowania polityki amerykańskiej. Jeśli sowieci wyślą ich do komór gazowych, to nie jest amerykański problem”.

A swoją drogą, jest jakaś tragiczna ironia w facie, iż ów syn niemieckich Żydów, którzy w 1938 roku przybyli do Stanów Zjednoczonych uciekając przed ludobójczym reżimem Hitle-ra, sam przyczynił się do ludobójstwa na skalę, której nie powstydziliby się wielcy dyktatorzy XX wieku.

Jesień patriarchy

Fikcja zderzenia cywilizacji

Złapane www sieci

Z Facebooka zniknął popu-

larny profil „Ocieplanie wizerunku

Adolfa Hitlera”. W momencie likwida-

cji miał ponad 15 tysięcy fanów. Au-

torzy tej strony przedstawiali fuehrera

jako ludzkiego człowieka, a przy okazji

robili sobie dowcipasy z Holocaustu.

akcja adminów FB wcale jednak nie

znaczy, że admiratorzy Adolfa i faszyzmu nie będą mieli

gdzie żartować. Są bowiem inne strony: „Hipster Hitler”,

„Naziści byli źli, ale dobrze się ubierali”, czy „Dorzeszy.eu”,

która natychmiast przejęła masę spadkową po „Ocieplaniu

wizerunku adolfa hitlera”.

Profesor jan Hartman, filozof, etyk

i aktywista formacji Europa Plus,

został przyłapany przez „Polaków

Tłiteraków” na szpetnym komenta-

rzu pod adresem... napoju Frugo.

Na swoim koncie na Twitterze znany

naukowiec był łaskaw wypowiedzieć

się o jakości tego produktu tymi sło-

wy: „Ch... ci w d... FRUGO”. Nigdy nie przypuszczaliśmy,

że kubki smakowe mogą zaprowadzić tak daleko.

Wstrząsający wywiad z warszawską

sprzątaczką opublikowany w porta-

lu natemat.pl. Poniżej fragment.

– A jaka branża najmniej pani zdaniem

dba o porządek wokół siebie?

– Zdecydowanie najgorzej jest w ban-

kach, koło biurek. To są często młodzi

ludzie, którzy niedawno przyjechali tu

do Warszawy. Nie będę obrażała, ale to są osoby, które nie

umieją się zachować, czy nawet się załatwić. Toalety w ban-

kach są bardzo brudne... Niektórzy nie umieją stojąc nad

kiblem zrobić tego, co mają zrobić. Nie wiem skąd trzeba

pochodzić i w jakich warunkach mieszkać, aby zostawiać po

sobie toaletę w takim stanie.

Bardzo cieszymy się, że najlepszy ty-

tuł w całej sieci znaleźliśmy w lewi-

cowym bądź co bądź portalu szano-

wanej przez nas Krytyki Politycznej.

Tytuł brzmi „Pierdolę, nie uwewnętrz-

niam” i poprzedza felieton, którego

autorką jest Hanna Gill-Piątek, słynąca

z powiedzenia „Pierdolę, nie rodzę”.

FA

CE

BO

OK

/TW

IT

TE

Rdz

ienn

iktr

ybun

a.pl

/foru

m

de

mot

ywat

ory.p

l

kwejk

.pl

joem

onste

r.org

PIOTR SzUmlEWICz

AGNIESzKA WOŁK-ŁANIEWSKA

poniedziałek 27 maja 2013

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 11 str. 12 - 13 str. 14 str. 15 - 16

POLSKA

Page 3: Dziennik Trybuna 4 (4)

3poniedziałek 27 maja 2013 DZIENNIK Trybuna

Na taki pomysł wpadła wła-dza, aby uzyskać około 200 milionów złotych do budżetu. Pieniądze mają być przezna-czone na dopłatę do inwestycji,, a kasa już się kończy. Nieznane są też losy przyszłych wpływów środków europejskich. Wnio-sek prywatyzacji pojawił się dość niespodziewanie, a potem większościowy klub PO w radzie miejskiej przyjął uchwałę. Emo-cje wzbudził sposób jej wprowa-dzania – apodyktyczny, by nie powiedzieć arogancki. Uznano, że wiele tłumaczyć nie trzeba, sprawa sama z siebie się rozu-mie i koniec.

MPEC jest ważnym składni-kiem majątku miasta. Przez wiele lat firma przynosiła kilkumiliono-wye coroczne dywidendy, które rada zawsze ponownie kierowała do spółki na inwestycje, powięk-szając wartość jej majątku. Oko-ło 70 proc. białostoczan zasiedla zwarte osiedla spółdzielcze, więc ciepło z komunalnej sieci jest to-warem strategicznym. Nie można szybko zdywersyfikować dostaw ciepła, a zatem utrzymanie kon-troli nad dostawcą przez samo-rząd wydaje się zachowaniem racjonalnym. Na tę wątpliwość prezydent nie odpowiada. Podob-nie jak na tę, że w MPEC pracuje

około 600 ludzi i nie ma pewności, czy prywatny właściciel zacho-wa te stanowiska pracy. Raczej należy się spodziewać redukcji. Wreszcie – MPEC to setki kilome-trów podziemnych sieci ciepłow-niczych, budowanych przez lata, dzisiaj wyposażonych w niezwy-kle nowoczesne systemy sterowa-nia (elektronika i światłowody), które mogą posłużyć nawet do rozsyłu sygnału internetowego, telewizyjnego czy telefonii. O tym majątku, a zwłaszcza o jego war-tości niewiele się mówiło.

Wszystko to po raz pierwszy tutejszą społeczność wzburzyło na tyle, że referendum, na wnio-

sek opozycji stało się możliwe. Jednak… Po zebraniu podpisów i zarejestrowaniu komitetu refe-rendalnego prezydent zapowie-dział, że może i mieszkańcy do referendum pójdą, ale on nie. Po-dobnie stwierdził lider klubu PO w radzie.

PO wielokrotnie powtarzała, że uczestnictwo w referendum jest wyrazem obywatelskiej postawy, a dzisiaj? – mówi lider SLD w Pod-laskiem Krzysztof Bil-Jaruzelski. I dodaje: – Prezydent obraził się na społeczeństwo, bo po raz pierwszy poczuł opór. Sprzedaż MPEC-u jest działaniem absur-dalnym. To nietroszczenie się o racjonalność wydawania pie-niędzy w dobie kryzysu i łatanie dziur poprzez wyprzedaż mająt-ku. Spółka jest w dobrej kondycji. Opór wobec pomysłów prezyden-ta jest więc zupełnie zrozumiały.

Referendum jest szczególnym sposobem demokratycznych za-chowań, dających społecznościom szczególną władzę. To korona de-

mokracji. W tym przypadku wy-jątkowa okazja dla mieszkańców zadecydowania o swoim własnym majątku. Prezydent Białegostoku postanowił zasygnalizować swoim zwolennikom działanie obstruk-cyjne. Wiadomo, że dla ważności referendum istotna jest wymaga-na ustawą frekwencja. Przeciw niej wystąpili miejscy liderzy PO i prezydent. – To ci ludzie, któ-rzy po tysiąc razy, gdy starali się o mandaty, mówili o obywatelskim obowiązku, o potrzebie wypowie-dzenia się w nader ważnych spra-wach. Ich wybór był taką sprawą. Ten, już taki obywatelski nie jest? – pyta Bil-Jaruzelski.

W momencie zamykania tego numeru gazety, nie znamy wy-ników. Może on mieć znaczenie idące dalej, niż tylko los MPEC. Gdyby decyzję prezydenta udało się zablokować – następ-ne referendum może dotyczyć jego samego.

Białystok będzie następny?W niedzielę mieszkańcy Białegostoku wzięli udział w referendum, które miało odpowiedzieć, czy życzą sobie, aby prezydent miasta sprzedał komunalne udziały w spółce miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej.

jAR

Piotr Ikonowicz powiedział nam o skandalicznej polityce mieszkaniowej miasta, które nie inwestuje w ogóle w tak potrzebne budownictwo ko-munalne; o biznatyjskim spo-sobie sprawowania władzy, stawiającej na blichtr, prze-pych, bardzo drogie i mało użyteczne inwestycje jak Sta-dion Narodowy. W polu widze-nia rządzącej w Warszawie PO jest tylko interes bogatych mieszkańców stolicy. Polity-ka Hanny Gronkiewicz-Waltz nie chce widzieć, ani nawet wiedzieć o tym, że tysiące Warszawiaków nadal korzy-stają ze wspólnych toalet na klatce schodowej. Zawłasz-czanie przestrzeni publicznej dla bogatych i kompletny brak zainteresowania potrzebami tych mieszkańców, którzy nie mają odpowiedniej ilości go-tówki – to sens rządów Han-ny Gronkiewicz-Waltz, przez mieszkańców stolicy zwanej „Bufetową”.

Trzeba zebrać 135 000 pod-pisów. To liczba duża, ale nie nieosiągalna. Do samego refe-

rendum potrzebna jest jednak potężna społeczna mobiliza-cja. Warunkiem jego ważności jest frekwencja wynosząca co najmniej 3/5 tej z wyborów sa-morządowych z roku 2010.

Do tej pory w Warszawie nie odbyło się żadne referendum. Wszelkie decyzje zapadają ponad głowami mieszkań-ców, często wbrew ich woli i interesom. Gdy 2 lata temu Gronkiewicz-Waltz postano-wiła bez żadnych racjonal-nych powodów sprywatyzować bardzo dochodowe Stołeczne Przedsiębiorstwo Energety-ki Cieplnej (SPEC), podpisy pod referendum mającym po-wstrzymać oddanie tej złotej kury w prywatne ręce, zbiera-ły osobno PiS i SLD. Do refe-rendum nie doszło, bo o waż-ności podpisów decydowali ci, przeciw którym referendum było skierowane – urzędni-cy Ratusza. Zakwestionowali 40 000 z nich – i referendum przepadło, choć zdecydowana większość mieszkańców mia-sta była przeciwna prywaty-zacji.

Tym razem może być ina-czej. O ważności zebranych podpisów ma decydować Pań-stwowa Komisja Wyborcza. A za inicjatywą stoi niezwykła koalicja. Doszło do porozumie-nia skrajnych wobec siebie opcji, które uznały, że Hanna Gronkiewicz-Waltz tak szko-dzi miastu, że nie ma wyjścia i warto połączyć w tym celu swe siły.

To referendum nie jest wy-jątkiem. Zawiedzeni rządami PO na każdym szczeblu Pola-cy podejmują próby odwoła-nia funkcjonariuszy Platformy w wielu miastach kraju. I to często z sukcesem. Już wiado-mo, że kilka referendów czeka nas na jesieni.

Samo referendum, nieza-leżnie od jego wyniku, będzie sukcesem – mówią przeciw-nicy Bufetowej. Będzie dowo-dem działania sprawności me-chanizmów demokratycznych i zachętą do obywatelskiej ak-tywności. Referendum to prze-cież święto demokracji.

Czy wyrzucą HGW?cd. ze str. 1

NADTYTUŁ

fot. FOCUS

OdwołaniElbląg – PO straciła miasto w kwietniu 2013. Odwołano prezydenta i Radę Miasta. Bytom – w 2012 roku udało się odwołać prezydenta Pio-tra Koja (PO) wraz z Radą. Łódź – w 2010 roku w referendum odwołano prezydenta Jerzego Kropiwnickiego. Olsztyn – w 2008 roku odwołano prezydenta Czesława Małkowskiego.Częstochowa – w 2009 roku odwołano prezydenta Tadeusza Wronę.

Do odwołaniaSopot – mieszkańcy rozpoczynają zbieranie podpisów za odwołaniem Jacka Karnowskiego z PO. Łódź – trwa zbieranie podpisów o odwoła-nie prezydent Hanny Zdanowskiej, także z PO. Sieradz – mieszkańcy chcą odwołać prezydenta Jacka Walczaka. Trwa zbieranie podpisów. Częstochowa – referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta we wrześniu. Jelenia Góra – wniosek o odwołanie prezydenta i Rady Miasta.

jAROSŁAW AUGUSTYNIAK

Demokracja BeZpośrednia W dZiałaniu

Page 4: Dziennik Trybuna 4 (4)

DZIENNIK Trybuna4 poniedziałek 27 maja 2013

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 11 str. 12 - 13 str. 14 str. 15 - 16

POLSKA– Punkty za pochodzenie na studia kojarzą się z Polską ludową. Dlaczego zostały wprowadzone?

– Wprowadzono je w 1968 r. po fali protestów studenckich. Ówczesna władza sądziła, że w ten sposób zwiększy odsetek studentów pochodzących z ro-dzin robotniczo-chłopskich na uczelniach i będzie ona mniej opozycyjna niż ta z rodzin inte-ligenckich. Pomysł okazał się jednak zupełnym fiaskiem z kil-ku względów. Po pierwsze, mimo tego rozwiązania, nie wzrosła zasadniczo liczba studentów z tych grup społecznych, punk-ty pomagały tylko w niewielkim stopniu. Gdy maturzysta bar-dzo źle zdał egzamin na studia, punkty nie pomagały.

– Punkty miały być więc czymś w rodzaju Nowej Huty dla inteligenckiego Krakowa?

– Władza myliła się sądząc, że wpływając w ten sposób na strukturę klasową na uczelniach wyższych, zahamuje wystąpie-nia niechętnych jej studentów. Przecież wszystkie następ-ne wystąpienia po roku 1968 – w 1970, 1976 i 1980 r. – były organizowane przez środowiska robotnicze, a nie inteligenckie. Dopiero po 1976 r. i powstaniu Komitetu Obrony Robotników do robotniczej opozycji dołą-czyła inteligencja, co dało tak spektakularny sukces „Solidar-ności”. Poza tym, młodzież ro-botnicza nie miała materialnego interesu w podnoszeniu swojego wykształcenia.

– Dlaczego?– W czasach Polski Ludowej

wykształcenie nie przekładało się znacząco na materialny po-ziom życia. Niezależnie od nie-go, niemal każdy miał pracę, za-robki były wyrównane. W latach 70., gdy już byłem profesorem zwyczajnym na Uniwersytecie Warszawskim, moja pensja nie była wyższa niż pensja mojego sąsiada-kierowcy, który miesz-kał dwa piętra wyżej. Materialny standard życia mieliśmy bardzo podobny. W tamtych czasach za-robki robotników wykwalifiko-wanych były zbliżone do zarob-ków sędziów, prokuratorów czy lekarzy. Studiowała więc głów-nie młodzież z domów inteli-genckich, bo miała nad sobą pre-sję rodzin, jakiej nie odczuwała młodzież robotniczo-chłopska.

– Okres Polski ludowej to jednak czas masowego awansu społecznego ludzi z rodzin robotniczych i chłopskich dzięki możliwościom stworzonym jej przez państwo.

– Tak było zwłaszcza w pierw-szym dziesięcioleciu po wojnie. Masowy napływ na studia mło-dzieży robotniczo-chłopskiej to koniec lat 40. i w lata 50. XX w. Gdy zaczynałem studia w 1949 r. wśród moich koleża-nek i kolegów młodzież inteli-gencka stanowiła mniejszość. Masowy awans społeczny po-przez wykształcenie, nie tylko wyższe, był wspólnym doświad-czeniem mojego pokolenia. Pęd do kształcenia się motywowany był m.in. pamięcią o II Rzecz-

pospolitej, gdzie inteligent miał bardzo wysoką pozycję społecz-ną oraz materialną. Robotnikom i chłopom wykształcenie jawi-ło się więc jako przepustka do lepszego świata. Ów awans stał się jednak możliwy nie dzię-ki punktom, których wówczas nie było, a dzięki zapewnieniu przez państwo możliwości edu-kacyjnych. Zwiększono miejsca na studiach z kilkunastu do 200 tysięcy, wprowadzono możli-wość bezpłatnej nauki w try-bie zaocznym, też na poziomie szkół średnich.

– Dlaczego to przestało działać?– 20 lat po wojnie pamięć o roz-

warstwieniu społecznym i eli-tarności wykształcenia w Polsce międzywojennej już się zacierała. Jak wspomniałem, młodzież ze środowisk robotniczo-chłopskich

nie garnęła się masowo na studia, ponieważ państwo zapewniało pracę bez względu na wykształ-cenie, poziom życia był wyrów-nany.

– W III RP studia znów stały się przepustką do lepszego świata.

– Przywrócenie rangi wy-kształcenia po 1989 r. związane jest z reformami wolnorynkowy-mi i stopniowym odtwarzaniem rozwarstwienia społecznego, charakterystycznego dla kapi-talizmu. Lepsze wykształcenie zaczęło się wyraźnie przekładać na możliwość znalezienia pracy i osiągnięcia wyższych zarobków. Dziś jednak bariera w dostępie do edukacji tworzy się na wcze-śniejszych etapach, jest efektem wadliwej struktury szkolnictwa. I te nierówności stwarza pań-stwo. Nawet najzdolniejsza mło-

dzież z małych miejscowości ma niewielkie szanse studiowania na państwowych uczelniach, bo wcześniej jest gorzej edukowana. W mniejszych miejscowościach masowo likwiduje się biblioteki, instytucje kulturalne. Młodzieży z ubogich rodzin nie stać też na dodatkowe zajęcia czy korepe-tycje, albo w ogóle nie mają do nich dostępu. I to na tym etapie różnice między młodzieżą wielko-miejską a tą z mniejszych ośrod-ków zaczynają się dramatycznie zwiększać.

– młodzież z małych ośrodków, jeśli studiuje, to musi płacić za naukę.

– Dziecko z bogatego domu nie musi pracować, może poświę-cić się nauce, a jeśli po studiach nie znajdzie pracy, może posie-dzieć na garnuszku rodziców. Tymczasem ludzie z uboższych środowisk są zmuszeni do wcze-snego usamodzielnienia się, bo rodziców nie stać na to, by ich utrzymywać. Dlatego wybierają płatne studia zaoczne albo szkoły prywatne, których dodatkową za-letą jest to, że często znajdują się w mniejszych ośrodkach, są bar-dziej dostępne i niekiedy przyj-mują na studia niezależnie od wy-niku matur. A to matura jest dziś przepustką na studia. Jeśli ktoś kończy gorszą szkołę średnią, już na starcie ma mniejsze szanse dostania się na uniwersytet czy politechnikę.

punkty za pochodzenie – bardziej potrzebne niż w prL

ROzmAWIAŁA mAGDAlENA OSTROWSKA

fot. FOC

US

ROzmOWA z PROf. jERzYm j. WIATREm, BYŁYm mINISTREm EDUKACjI NARODOWEj

W całej Polsce z okazji Dnia Matki odbyły się Marsze dla Życia i Rodziny, podczas których postulowano m.in. całkowity zakaz aborcji i za-płodnienia in vitro. W Lubli-nie impreza przygotowana przez środowiska katolickie i wspierana przez skrajnie prawicowy ONR otrzymała oficjalne poparcie władz sa-morządowych związanych z PO i PSL

W niedzielę po południu w Lublinie pod hasłem „Kieru-nek: Rodzina” przeszedł Marsz Życia, zorganizowany przez środowiska katolickie, w tym Centrum Jana Pawła II i Ruch Światło-Życie, znany m.in. z prowadzenia ośrodka „lecze-nia” homoseksualizmu „Odwa-ga”. Demonstrację poparli du-chowni, organizacje studenckie oraz lubelska brygada Obozu Narodowo-Radykalnego, a tak-

że władze miasta – prezydent Krzysztof Żuk z PO i marsza-łek województwa Krzysztof Hetman z PSL. W związku z radykalnymi postulatami an-tyaborcyjnymi z patronatu wy-cofała się wojewoda lubelska Joanna Szołno-Koguc z Plat-formy.

Życie w szkołach Ze względu na wsparcie

kuratora oświaty Krzysztofa

Babisza (PO) marsz był też promowany w szkołach pu-blicznych. Na prośbę księży zaproszenia do szkół rozsyłał lubelski ratusz. W pismach adresowanych do szkół księża zażądali „dołączenia do gro-na uczestników oraz pomocy w promocji marszu poprzez zgłoszenie do sekretariatu marszu zorganizowanej grupy uczniów i nauczycieli z pań-stwa szkoły oraz jej uczestnic-

two w marszu, uczestnictwo uczniów państwa szkoły w kon-kursie na znak promujący marsz, umieszczenie informa-cji o Marszu Życia na stronie internetowej, rozpowszech-nienie materiałów promocyj-nych”.

Kierunek – rodzinaApele o włączenie do marszu

delegacji uczniowskich obu-rzyły niektórych nauczycieli.

MARSZ ŻUKA i HETMANAW całej polsce z okazji dnia Matki odbyły się Marsze dla Życia i rodziny, podczas których postulowano m.in. całkowity zakaz aborcji i zapłodnienia in vitro. W Lublinie impreza przygotowana przez środowiska katolickie i wspierana przez skrajnie prawicowy onr otrzymała oficjalne poparcie władz samorządowych związanych z po i pSL

Page 5: Dziennik Trybuna 4 (4)

5DZIENNIK Trybunaponiedziałek 27 maja 2013

fot. MO

NBogaczeMirosław Koźlakiewicz z Platfor-my Obywatelskiej jest najbogat-szym posłem w Sejmie – jego majątek został oszacowany na 48 mln zł. Polityk PO zajmuje się drobiarstwem. Jan Rostowski, minister finansów, plasuje się na 3. miejscu – posiada m.in. nieru-chomości warte 13,6 mln złotych oraz środki na funduszu eme-rytalnym w wysokości 1,33 mln złotych.

Finansowa SolidarnośćPiotr Duda, szef NSzz „Solidar-ność”, zarabia ok. 11 tys. złotych miesięcznie. Pobiera także pie-niądza za posiedzenia Komisji Trójstronnej oraz zasiadanie w ra-dzie nadzorczej spółki Dekom. Do dyspozycji ma dwa służbowe mieszkanie oraz samochód z kie-rowcą

Rodzinna ściepaW wywiadzie dla portalu wp.pl minister Sławomir Nowak poin-formował, że rodzinna zbiórka na jego zegarek trwała 2 klata. „ze-garek, który noszę był prezentem na 35. urodziny od całej rodziny. Zbierali pieniądze przez dwa lata, z założeniem, że kiedyś będzie to pamiątka po mnie dla mojego syna. I kosztuje on dużo mniej” - powiedział polityk PO odnosząc się do sumy 30 tys. złotych.

Ubywa i nie rośnieLeszek Miller, szef SLD, o kłopo-tach partii rządzącej: „PO traci poparcie nie z powodu własnych wewnętrznych kłopotów, ale dlatego, że w Polsce przybywa bezrobotnych, a ubywa miejsc pracy, że PKB rośnie wolno, że przybywa rozgoryczenia i ubywa nadziei”.

DW

Część z nich zapowiedziała, że nie będzie się włączać w pro-mowanie akcji ideologicznych. Inicjatywa, reklamowana jako rodzinny piknik, przybrała zu-pełnie inny charakter niż w za-powiedziach – jednym z celów manifestacji było zbieranie podpisów pod inicjatywą za-kazującą zapłodnienia in vitro w Unii Europejskiej oraz wpro-wadzającą bezwzględny zakaz aborcji, a więc zaostrzający obecnie obowiązującą ustawę antyaborcyjną. W atmosferę rodzinnego popołudnia średnio wpisywali się też ogoleni na łyso młodzi mężczyźni z ONR, wznoszący okrzyki w rodzaju „chłopak-dziewczyna-normal-na-rodzina”.

Prezydent Żuk poparcie dla inicjatywy wyjaśniał jako kon-sekwencję prowadzonej przez siebie prorodzinnej polityki społecznej.

lewica protestujeSekretarz generalny SLD,

Krzysztof Gawkowski, nie kryje oburzenia sojuszem po-lityków rządzącej koalicji ze skrajną prawicą. – Platforma Obywatelska ma dziś problem nie tylko z prawdomównością, ale także z kołtuństwem i sama nie wie, w którą stronę zmie-rza. Będziemy monitorować całą sprawę. Jeśli na marszu pojawią się hasła faszystow-skie, zgłosimy to do organów ścigania – mówi Gawkowski.

– To kolejny przykład ser-wilizmu urzędników struktur państwowych, które w Polsce poddają się dyktatowi kleru rzymsko-katolickiego. Cieka-we, czy będą sprawdzać listę obecności na tym marszu? – komentuje dla „DZIENNIKA TRYBUNA” Ewa Dąbrowska-Szulc ze stowarzyszenia Pro Femina. – Za pełnym przyzwo-

leniem obecnej ekipy rządzącej PO-PSL postępuje katolizacja Polski. Wspierają rodziny? Czy to znaczy, że powstaną żłobki na osiedlach, nie przy elitar-nych korporacjach w wielkich miastach, albo niskopłatne przedszkola dla 100 procent dzieci miejskich i wiejskich, świetlice, zajęcia pozalekcyjne? – pyta. I dodaje: – Nie zdziwię się, gdy wkrótce PO z PSL do-rzuci uczniom maturę z religii, może nawet obowiązkową.

– Nie do przyjęcia jest fakt popierania i angażowania się wojewody, kuratora oświaty i szkoły w marsze, które za cel mają zbieranie podpisów pod inicjatywą całkowicie zakazu-jącą badań i samego in vitro na terenie UE. Chętni mają też poprzeć przepisy ograniczające aborcję. Jest to jawne pogwał-cenie konstytucji RP! – mówi „DZIENNIKOWI TRYBUNA”

poseł Artur Ostrowski (SLD) – Zwrócę się do premiera z wnio-skiem o odwołanie z funkcji kuratora oświaty, który jawnie poparł inicjatywę o zdecydo-wanie skrajnie prawicowym wydźwięku, czego dowodem jest udział w niej faszyzują-cej organizacji, jaką jest ONR. Angażowanie przez samorząd i kuratora oświaty uczniów lubelskich szkół uważam za skandal! – uważa Ostrowski, który jest członkiem sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Mło-dzieży. – Ten marsz będzie kolejnym przykładem, który potwierdzi fakt, że PO w spra-wach światopoglądowych ni-czym się nie różni nie tylko od PiSu, ale też od faszystowskiej organizacji ONR – podsumo-wuje poseł SLD.

W Sejmie trwają prace nad projektem nowelizacji ustawy o urzędzie ministra obrony naro-dowej, który ma zmienić system dowodzenia armią. Nowe prawo likwiduje dowództwa poszcze-gólnych rodzajów sił zbrojnych. Opozycja uważa, że takie prze-kształcenia są sprzeczne z kon-stytucją.

Jeśli posłowie uchwalą usta-wę, w miejsce Dowództwa Ma-rynarki Wojennej powstanie In-spektorat Marynarki Wojennej, który będzie częścią Dowódz-twa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Dziś dowództwo tej formacji mieści się w Gdyni, po reformie ma zostać przeniesione do Warszawy.

Niewykorzystany potencjałNie chodzi tu tylko o przenie-

sienie instytucji z jednego miasta do drugiego. Zmiana ta wzbudza zaniepokojenie marynarzy, któ-rzy boją się masowych zwolnień. Nie dla wszystkich bowiem znaj-dzie się miejsce w nowej struk-turze. Z publicznych wypowiedzi gen. Mieczysława Różańskiego, pełnomocnika MON ds. reformy systemu kierowania i dowodze-nia Siłami Zbrojnymi, wynika, że zaledwie około 60 oficerów i żoł-nierzy Dowództwa Marynarki Wojennej znajdzie pracę w Do-wództwie Generalnym, w tym w Inspektoracie MW. Co z pozo-stałymi? Podczas wizyty w Gdyni gen. Różański zapewniał, że ich „potencjał zostanie wykorzysta-ny”. Nie zdradził jednak – jak i gdzie? Jak dalece można wie-rzyć takim obietnicom?

W grudniu 2012 r. minister obrony narodowej Tomasz Sie-moniak pytany o losy dowództw – Wojsk Specjalnych w Krakowie i Marynarki Wojennej w Gdyni – zapewniał, że nie przewiduje przenosin. Jak mówił, nie chce skupiać się na przeprowadzkach, lecz na tym, aby nowe struktury dobrze działały.

Protest SlDPlanom przeniesienia siedziby

Marynarki do Warszawy sprze-ciwia się SLD. – To jeden z naj-bardziej nierozsądnych i skan-dalicznych projektów, jakie były prezentowane w czasie polskiej

transformacji – mówi szef Soju-szu, Leszek Miller. Wiceprzewod-niczący sejmowej komisji obrony, Stanisław Wziątek dodaje, że jest to również zaprzepaszczenie do-świadczeń związanych z syste-mem dowodzenia. – To operacja na żywym organizmie, bo taki system dowodzenia nie został przećwiczony nigdzie w Euro-pie ani na świecie – przestrzega Wziątek.

Leszek Miller, który jest po-słem z Gdyni, zaapelował do pre-zydentów Gdańska, Gdyni i Sopo-tu oraz samorządów nadmorskich gmin o włączenie się do protestu przeciw próbom przeniesienia

dowództwa Marynarki Wojennej do stolicy. Posłowie SLD zgadzają się, że system dowodzenia trzeba doskonalić, ale należy to robić w sposób ewolucyjny, mniej do-tkliwy dla Sił Zbrojnych.

Posłowie na okręcie21 maja do Gdyni wybrali się

na wyjazdowe posiedzenie posło-wie sejmowej komisji obrony na-rodowej. Dyskutowali gównie na temat unowocześnienia polskiej floty (średnia jej wieku to około 30 lat, do 2016 roku większość okrętów będzie trzeba wycofać z użytku) – w ciągu najbliższych 20 lat na modernizację floty ma zostać wydanych kilkanaście mi-liardów złotych.

– Rozmawialiśmy także o skut-kach wejścia w życie ustawy o zmianie systemu dowodzenia sił zbrojnych, w tym o przenie-sieniu dowództwa Marynarki z Gdyni do Warszawy – mówi poseł Stanisław Wziątek. Pod-kreśla, że decyzja ta oddala prze-łożonych od żołnierzy. Dlatego zaproponował, aby w sprawie pozostawienia dowództwa Mary-narki Wojennej w Gdyni komisja obrony podjęła dezyderat i zwró-ciła się z nim do ministra obrony narodowej oraz premiera. Prze-wodniczący komisji poseł PO Stefan Niesiołowski zapowiedział omówienie tej propozycji na pre-zydium komisji. – Nie wiadomo, czy komisja przyjmie potem taki dezyderat, czy też odbędzie się łamanie kołem posłów koalicji rządzącej, aby go odrzucić. Sły-szałem wiele wypowiedzi posłów Platformy wyrażających zrozu-

mienie dla takiego dezyderatu – podsumowuje poseł Wziątek.

Na temat miejsca Marynarki Wojennej w nowej strukturze do-wodzenia posłowie mają dysku-tować podczas jednej z najbliż-szych sejmowych komisji obrony.

Marynarka wojenna w suchym dokujeśli w życie wejdzie reforma systemu dowodzenia wojskiem, dowództwo marynarki Wojennej zostanie przeniesione z Gdyni do Warszawy. Polska będzie wówczas jedynym nadbałtyckim państwem, w którym siedziba marynarki nie znajduje się na wybrzeżu.

jS, mO

mARzENA mUSzYńSKA

Page 6: Dziennik Trybuna 4 (4)

DZIENNIK Trybuna6

Siedem grzechów premiera Tuskaminęło ponad siedem miesięcy od drugiego expose premiera, wygłoszonego w październiku ubiegłego roku w Sejmie. Warto więc pokazać, jaki jest stan realizacji zamierzeń szefa rządu. Prezentujemy siedem obietnic złożonych przez Donalda Tuska, dotyczących obszarów szczególnie wymagających naprawy i to, na jakim znajdują się one obecnie etapie.

- Istotnie, w budżecie zapisa-no 320 mln zł rezerwy celowej na przedszkola. Na początku 2012 r. premier obiecywał jed-nak dla przedszkoli więcej, bo aż 500 mln zł. W dodatku, by znaleźć te okrojone 320 mln zł, rząd obciął samorządom do-tację oświatową o 295 mln zł, co zwiększa problemy z utrzy-maniem szkół. Rzecz jednak w tym, że do wydania środków na przedszkola potrzebna jest nowelizacja ustawy o systemie oświaty. Miał znaleźć się w niej zapis, iż od września 2013 r. opłata za szóstą i siódmą go-dzinę pobytu dziecka w przed-szkolu wyniesie tylko 1 zł (dziś pięć pierwszych godzin jest darmowych, za następne trzeba

płacić po kilka złotych, zależnie od uchwały samorządu). Rada Ministrów uznała jednak, że limitowaną opłatą obejmie nie dwie, ale cztery kolejne godzi-ny. Tyle, że może to być więcej niż złotówka, bo jak mówi rząd, „ostateczną wysokość opłaty trzeba jeszcze ustalić”. W mar-cu Rada Ministrów wyrzuciła więc do kosza projekt noweli-zacji ustawy i zleciła Minister-stwu Edukacji przygotowanie nowego tekstu, w porozumie-niu z resortem finansów. Nie wiadomo, kiedy to nastąpi, co oznacza, że 320 mln zł trafi do przedszkoli dopiero we wrze-śniu przyszłego roku. Zabrane 295 mln zł oczywiście nie wró-ciło do dotacji oświatowej.

Przedszkola: w 2013 roku na ich funkcjonowanie samorządy dostaną 320 mln zł.

1

Dotychczas wkład urzędów pracy w zwalczanie bezrobo-cia polega przede wszystkim na zatrudnianiu w nich wie-lu tysięcy urzędników. Niska jakość usług świadczonych przez te urzędy od lat jest krytykowana, więc najwyższy czas to zmienić. W połowie kwietnia wiceminister pracy Jacek Męcina zapowiedział, iż wkrótce zostaną opraco-

wane założenia do projektu ustawy mającej poprawić sku-teczność urzędów pracy. Ta obietnica to na razie jedyny intelektualny efekt działań resortu pracy w ciągu sześciu miesięcy od drugiego expose. Na czym konkretnie ma pole-gać premiowanie za efektyw-ność i kiedy powstanie choćby wstępny projekt ustawy – nie wiadomo.

Urzędy pracy: będą premiowane za efektywność w skutecznym wyszukiwaniu miejsc pracy dla bezrobotnych.

3Resort pracy precyzuje, iż

ustawa wydłużająca urlop rodzicielski wejdzie w życie 1 września 2013 r. Problem w tym, że ustawy wciąż nie ma. Rada Ministrów dotych-czas nie uchwaliła stosowne-go projektu. Minister pracy Władysław Kosiniak Kamysz uważa, że termin wejścia w życie ustawy nie jest za-grożony i ma nadzieję, iż rząd skieruje projekt do par-lamentu „w trybie szybkim”,

więc jeszcze zostanie kilka miesięcy na prace parlamen-tarne. Mimo, że to minister pracy jest odpowiedzialny za przewlekanie prac nad ustawą (dopiero pod koniec marca zapowiedział wysła-nie projektu resortowego do komitetu stałego Rady Mi-nistrów), wypada ufać jego optymizmowi. Sejm na razie jednak zajmuje się projektem ustawy wliczającej półroczny urlop macierzyński do okre-

su zatrudnienia koniecznego do otrzymania „trzynastki”, a w kolejce czekają już pro-jekty wydłużenia urlopów złożone przez SLD, PIS i Soli-darną Polskę. Pracy jest więc huk. Ciekawe, czy posłowie i senatorowie odłożą wakacje, by zdążyć przed 1 września?

Urlopy rodzicielskie: zostaną przedłużone z sześciu miesięcy do roku. zarówno ojciec jak i matka będą otrzymywać w tym czasie 80 proc wynagrodzenia (obecne, półroczne urlopy są płatne w 100 proc.). Nastąpi to latem 2013 r.

Ta kwota wygląda imponują-co. Wiadomo już wprawdzie, że tyle nie będzie, bo w ubiegłym roku na inwestycje drogowe wydaliśmy nie 23 mld zł, jak planowano, lecz tylko 19,5 mld zł, ale mimo wszystko takie pieniądze mogą robić wraże-nie. Tyle, że obietnica premie-ra w istocie jest zapowiedzią dramatycznego wręcz regre-su! W poprzedniej czterolatce, od 2008 r. do 2011 r. na drogi wydaliśmy bowiem 76 mld zł.

Rozgrzebane i niedokończo-ne budowy pokazują, że nie była to bynajmniej kwota wy-starczająca. Czeka nas zatem prawdziwe załamanie – spa-dek inwestycji w infrastruk-turę drogową o ponad 40 proc. W tej sytuacji ubiegłoroczna wypowiedź ministra transpor-tu i budownictwa Sławomira Nowaka, iż „program budowy dróg mamy już rozpędzony” jest świętą prawdą. Rozpędzi-liśmy go na cztery wiatry!

Drogi: w latach 2012 – 2015 nakłady na ich budowę wyniosą 43 miliardy złotych.

2

fot. DarEk rEDOS/rEPOrTEr

4

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 11 str. 12 - 13 str. 14 str. 15 - 16

GOSPODARKA

poniedziałek 27 maja 2013

W okresie od 20 do 25 maja złoty zachowywał się stabilnie wobec najważniejszych walut. W przekroju minionego tygodnia średni kurs euro wahał się wokół 4,20 zł\euro, natomiast kurs dolara wokół 3,25 zł/euro. Złoty nieznacz-nie umacniał się w stosunku do funta brytyjskiego osiągając 4,89 zł/funt, natomiast osłabiał się lekko w stosunku do franka szwajcarskiego, zbliżając się do 3,37 zł/frank. W dniach 4-5 czerwca odbędzie się kolejne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Z wstępnych sygnałów wynika, iż można oczekiwać obniżki stóp procentowych.

Kursy walut – podsumowanie tygodnia

Page 7: Dziennik Trybuna 4 (4)

7 DZIENNIK TrybunazmIANA KURSóW W TYGODNIU OD 17 DO 24 mAjA

WIG20

-0.27%WIG

+0.14%

Siedem grzechów premiera Tuska

To podsumowanie pokazuje, że obietnice z drugiego expose Donalda Tuska są na ogół czystą fikcją. Albo nic lub prawie nic się z nimi nie dzieje, albo, gdy zostaną spełnione, doprowadzą wręcz do pogorszenia sytuacji w obszarze, który uregulują. jak więc żyć panie premierze?

Nie będzie to jakiś ekstra bonus dla ludzi pozbawionych własnego locum, lecz jedynie próba czę-ściowego choćby przywrócenia ułatwień zawartych w programie „Rodzina na swoim”. Jest on bar-dziej restrykcyjny od „Rodziny” („MdM” nie przewiduje możliwo-ści finansowania zakupów miesz-kań używanych i budowy oraz kup-na domów jednorodzinnych więc skorzysta z niego o 30 proc. mniej osób niż z „Rodziny na swoim”) .

Rząd zniósł „Rodzinę” z koń-cem 2012 r., uznając, iż państwo nie powinno dopłacać do kredy-tów mieszkaniowych. „Rodzi-na” jak na złość została przyjęta w 2006 r., za premierostwa Jarosła-wa Kaczyńskiego i dobrze funkcjo-nowała, bo liczba osób korzystają-cych z preferencyjnych kredytów stale rosła. Polityka ekipy PO po-lega zaś na zmniejszaniu nakładów na mieszkaniówkę (spadły z 0,45 proc. wydatków budżetu w 2006 r. do 0,3 proc. w 2012 r.). Rządowe uzasadnienie ustawy likwidują-cej „Rodzinę na swoim” otwarcie mówi, iż chodzi o „ograniczanie wydatków budżetowych z tytułu dopłat do oprocentowania kredy-

tów preferencyjnych” oraz „obni-żenie wydatków budżetu poprzez zawężenie oferty mieszkań speł-niających warunki ustawowe i ob-niżenie liczby kredytów objętych stosowaniem dopłat”. Wprawdzie zadaniem państwa powinno być rozwijanie budownictwa zwłaszcza że Konstytucja mówi: „Władze pu-bliczne prowadzą politykę sprzyja-jącą zaspokojeniu potrzeb mieszka-niowych obywateli” – ale gabinet premiera Tuska inaczej rozumie służebną funkcję wobec obywateli.

Program „Mieszkanie dla mło-dych” został opracowany w poło-wie ubiegłego roku i pierwotnie miał ruszyć w 2013 r., zastępując od razu „Rodzinę na swoim”. Eki-pa PO nie chciała jednak wpro-wadzać w ogóle żadnych ułatwień w zakupie mieszkań, więc program odłożono, dzięki czemu premier mógł wykorzystać go propagando-wo w expose. Dziś rząd zapowiada, że „Mieszkanie dla młodych” ru-szy najwcześniej w styczniu 2014 r. Oznacza to, że w bieżącym roku nie ma żadnego wsparcia dla osób starających się o mieszkanie, a po-tem będzie ono znacznie mniejsze niż przed 2013 r.

mieszkania: powstanie program „mieszkanie dla młodych” ułatwiający sfinansowanie jego zakupu.

6

W kwestii zagranicznych na-kładów na gaz łupkowy pre-mier jest zdumiewającym opty-mistą. Nie wiadomo jednak, na czym opiera przekonanie o tak wielkim zaangażowa-niu inwestorów zagranicznych w ciągu najbliższych trzech lat, skoro do 2012 r. zainwestowali oni w polskie łupki zaledwie miliard złotych. I poważniejszych wy-datków raczej nie planują, gdyż agencje ratingowe uznają in-westowanie w polskie łupki za

działalność ryzykowną. Dotych-czasowe odwierty przynoszą wy-niki gorsze od oczekiwań, zasob-ność polskich złóż jest nieznana, a poza tymi wciąż nie ma ustawy łupkowej, regulującej opodatko-wanie tego surowca. Wprawdzie w październikowym expose pre-mier powiedział „Skończyliśmy prace nad ustawą o gazie łupko-wym”, lecz w rzeczywistości Rada Ministrów do dziś nie skończyła prac nad ustawą o gazie łupkowym i nie wiadomo kiedy to nastąpi.

Gaz łupkowy: do 2016 r. inwestycje w ekspoatację gazu łupkowego osiągną 50 mld zł, z czego 5 mld zł wyłożą polskie spółki skarbu państwa, a 45 mld zł firmy zagraniczne.

5Za te pieniądze powstaną mię-

dzy innymi nowe bloki w elek-trowniach, sieci przesyłowe, rurociągi, port naftowy w Gdań-sku i gazowy w Świnoujściu. Tyle, że wszystkie te budowy zostały już dawno zaplanowane i w dużej mierze są obecnie realizowane. Premier w expose nie obiecał rozpoczęcia żadnej nowej inwe-stycji energetycznej Przeciw-nie, zapowiedział ich radykalne ograniczenie – aż o 40 proc!. Ra-port „Finansowanie inwestycji energetycznych w Polsce” przy-gotowany w maju 2011 r. przez firmę konsultingową PWC i bank ING stwierdza bowiem wyraźnie: „Obecnie realizowane procesy in-

westycyjne budowy nowych mocy wytwórczych w krajowym syste-mie energetycznym wraz z in-westycjami planowanymi przez grupy energetyczne do 2020 r. obejmują łącznie 14,8 gigawatów nowych mocy zainstalowanych. Łączna wartość planowanych in-westycji w moce wytwórcze wy-nosi ponad 100 mld zł”. Ta suma, tak jak i 60 mld zł wymienione przez szefa rządu, nie obejmuje hipotetycznej elektrowni jądro-wej, lecz budowy już rozpoczęte lub gotowe do rozpoczęcia. 100 minus 60 równa się 40. Trzeba więc zapytać: panie premierze, co się stało z 40 miliardami złotych na naszą energetykę?

Energetyka: do 2020 r. zainwestuje-my w nią ok. 60 mld zł.

7fot. DarEk rEDOS/rEPOrTEr

poniedziałek 27 maja 2013

Bezlitosny jak TuskPremier oświadczył, że zapowie-dział ministrom, iż będzie bezlito-sny dla wszystkich, którzy chcą przedłużania prac nad ustawą dotyczącą opodatkowania eksplo-atacji gazu łupkowego. O ustawie mówi się od dawna, jej założenia zostały stworzone już w paździer-niku ubiegłego roku, ale od tej pory Rada Ministrów nie była w stanie przygotować projektu ustawy. Jest ona zaś niezbędna, bo firmy po-szukujące gazu wciąż nie wiedzą na jakich zasadach finansowych będą w przyszłości funkcjonować. Premier, jako szef rządu, nadający kierunek i tempo prac, powinien jednak okazać brak litości przede wszystkim dla siebie. Według jego najnowszych obietnic, Rada Mi-nistrów przyjmie projekt „za kilka tygodni”. Gdyby parlament nie przewlekał prac, ustawa o opodat-kowaniu eksploatacji gazu łupko-wego mogłaby zacząć obowiązy-wać w przyszłym roku. Mniejszym optymistą jest minister finansów Jacek Rostowski, który oświadczył, że ustawa wejdzie w życie w 2015 r.

zakupy się kurcząJak poinformował Główny Urząd Statystyczny, w kwietniu sprzedaż detaliczna spadła o 2,7 proc. W po-równaniu z kwietniem ubiegłego roku, nasze zakupy zmniejszyły się jednak niewiele, bo o 0,2 proc. Ku-pujemy mniej, ponieważ mamy co-raz mniej pieniędzy, pesymistycznie patrzymy w przyszłość i nie chcemy pozbywać się resztek oszczędności.

Biomasa z importuW ubiegłym roku nasza energety-ka wykorzystała do spalania 10,5 mln ton biomasy. Jest to zgodne z ekologią i wspierane przez Unię Europejską, ponieważ biomasa w założeniu ma pochodzić z łatwo odrastających drzew i krzewów oraz rozmaitych odpadów roślinnych. Jej produkcja nie niszczy więc środowi-ska w takim stopniu jak wydobycie węgla czy ropy i gazu. Dzięki sub-sydiom, sprzedaż biomasy na cele energetyczne jest wysoce opłacal-na. Ponieważ jednak nie jesteśmy w stanie zgromadzić odpowiednio wysokich jej zasobów, za biomasę często służą po prostu drzewa wy-cinane w naszych lasach, cięte na drobno i przeznaczane do spalania w kotłach. Ratujemy się tez impor-tem – w ubiegłym roku kupiliśmy za granicą ponad 2 mln ton biomasy.

Krótko

aD

2,3 mln zł– tylu zadłużonych Polaków, nie może regular-nie spłacać swoich należności. Dane Narodo-wego Banku Polskiego mówią, że na koniec 2012 r. oszczędności i inwestycje gospo-darstw domowych (514 mld zł) były o 24 mld zł mniejsze od należności (538 mld zł). Łączne zadłużenie Polaków osiągnęło już 40 mld zł.

Page 8: Dziennik Trybuna 4 (4)

DZIENNIK Trybuna8

Postępowy Sojusz powstał 22 maja w Lipsku, podczas obcho-dów 150-lecia istnienia Socjal-demokratycznej Partii Niemiec (SPD). Jest alternatywą dla nieefektywnej Międzynarodów-ki Socjalistycznej. - Zjazd zało-życielski odbył się pod hasłem: „Wolność, Sprawiedliwość, So-lidarność” – informuje Tomasz Kalita z SLD, który wziął w nim udział. - Kolejni mówcy z Mek-syku, Senegalu, Stanów Zjedno-czonych definiowali, co dziś we współczesnym świecie oznaczają te wartości, a przede wszystkim, co znaczą dla sił tworzących nowy sojusz. Ciekawe były rów-nież panele dyskusyjne - Attila Mesterhazy z Węgierskiej Partii Socjalistycznej mówił o sytuacji na Węgrzech, gdzie pod rząda-mi Victora Orbana demokracja istnieje tylko na papierze. Zain-teresowanie wzbudził też lider Egipskiej Partii Socjaldemokra-tycznej - relacjonuje Kalita.

Krytykowana międzynarodówkaOd wielu lat wśród najwięk-

szych partii socjaldemokra-tycznych i socjalistycznych świata narastała frustracja z powodu metod działania tra-dycyjnej Międzynarodówki So-cjalistycznej (MS) z siedzibą w Londynie. Sekretarzem gene-ralnym MS od 1989 r. jest Luis Ayala – jego początkowa aktyw-ność, inicjatywy i pomysłowość z biegiem lat zaczęły zamierać. Widać to coraz wyraźniej od czasu rozpoczęcia światowego kryzysu gospodarczego – po-trzeba koordynacji działań le-wicy wszystkich kontynentów stała się paląca, przede wszyst-kim na rzecz kontroli rynków finansowych. Tymczasem Ayala, odpowiedzialny za codzienną działalność Międzynarodów-ki, kontynuował organizowanie konferencji i seminariów, na któ-rych niewiele się działo i o któ-rych wiedzieli nieliczni. Za to odbywały się one w atrakcyj-nych miejscach globu.

Nieudana próba zmian

Próba zastąpienia sekretarza generalnego kimś nowym na ostatnim kongresie MS nie po-wiodła się. Mona Sahlin, liderka szwedzkiej socjaldemokracji, cieszyła się wprawdzie popar-ciem większości wielkich par-tii tradycyjnej lewicy Europy i świata, jednak doświadczony Ayala wszystkich przechytrzył i obronił stanowisko głosami małych partii Afryki i Ameryki Południowej.

Polska nie ma się tu czym po-chwalić – przedstawiciel SLD nie poparł wprawdzie sekretarza generalnego, ale i nie zagłosował za Szwedką. A wstrzymanie się w rezultacie szło na konto Ayali.

Nowy początekChcemy odważyć się zacząć od

nowa- ogłosił więc lider Socjal-demokratycznej Partii Niemiec (SPD) Sigmar Gabriel, powo-łując w Lipsku nową Między-narodówkę, w której skład we-szła m.in. amerykańska Partia Demokratyczna. - Jednoczymy się w imię wspólnej walki z ubó-stwem i z przemożnym wpływem rynków na życie ludzi. Wydaje-my setki miliardów, aby ratować banki, a podobno nie ma pienię-dzy, by zapewnić ludziom czystą wodę – dodał Gabriel.

Inicjatywa spotkała się z ostrą krytyką tradycyjnej Międzyna-

rodówki. Jej lider, były premier rządu Grecji Georgios Papan-dreou, w liście otwartym zarzu-cił inicjatorom „oszczercze ataki i próbę rozłamu lewicy”.

Niemiecka SPD ostatnio zre-dukowała swoje członkostwo w MS do statusu obserwatora oraz ogłosiła zamiar zmniejsze-nia rocznej składki członkow-skiej ze 100 tys. funtów do 5 tys. Nowa Międzynarodówka to na razie sieć kontaktów, ale w naj-bliższej przyszłości planowane jest stworzenie sekretariatu ge-neralnego. Wygląda na to, że nie będzie narzekać na brak środ-ków.

Rola SlD „Przyszedł czas na stworze-

nie postępowego, światowego systemu politycznego i ekono-micznego, w którego centrum znów znalazłby się człowiek - napisano w deklaracji zało-życielskiej. - XXI wiek należy uczynić stuleciem demokra-tycznego, socjalnego i ekolo-gicznego postępu” – głosi tekst, który podpisał również SLD. Leszek Miller wzbudził tym en-tuzjazm europejskich koleżanek i kolegów. Brak tak dużego kra-ju, jak Polska, wśród organiza-cji założycielskich, byłby bole-sny dla Postępowego Sojuszu. Czy również SLD obniży swój status w MS, pozostaje kwestią otwartą.

Międzynarodówka - reaktywacjaNIEmCY

Światowa lewica tworzy nową międzynarodówkę o nazwie Postępowy Sojusz (ang. Progressive Alliance). SlD dołącza, Unia Pracy rozważa poparcie.

W poniedziałek w Brukseli spotykają się szefowie dyplomacji krajów unijnych. Podczas spotkania może zapaść decyzja, dotycząca ewentualnego dostarczania broni syryjskim powstańcom przez kraje europejskie. Zgoda na to mogłaby utrudnić przeprowadzenie planowanej na czerwiec konferencji pokojowej w Genewie, do której dąży USA i Rosja.

fot. kONraD GOłOTa

USA po uszy zadłużonePoziom amerykańskiego długu publicznego jest gigantyczny – niemal 12 bilionów dolarów, czyli w przybliżeniu 75 procent PKB.

Charakterystyczny jest rosnący udział zadłużenia zagranicznego w strukturze długu. O ile u schył-ku lat 1980. jego udział stanowił 13 procent, w przededniu obec-nego kryzysu – 25 procent, to obecnie wynosi blisko 50 procent.

jak to się zaczęłoDług federalny osiągnął swo-

je maksimum w latach II wojny światowej. Powodem były koszty wojny i wychodzenia z kryzysu gospodarczego lat 1930. Potem, sukcesywnie spadał aż do histo-rycznego minimum w okolicach 25 procent PKB w 1974 r.

Lata prezydentury Reaga-na, a więc czas konfrontacji ze Związkiem Radzieckim, przy-niosły odwrócenie tej tendencji i wzrost - wówczas wydawało się bardzo duży, bo do około 50 procent PKB. W sumie jednak Ameryka zapłaciła za zadusze-nie rywala umiarkowaną cenę, a u schyłku lat 90., zadłużenie mierzone w stosunku do PKB po-nownie zauważalnie spadło, by jednak w ciągu ostatniej dekady wzrosnąć niemal skokowo, osią-gając obecną wysokość.

Tym razem na wzrost skła-da się więcej przyczyn, których efekty skumulowały się. Kosz-towne wojny w Iraku i Afganista-nie, redukcje podatków za cza-sów George’a W. Busha, wreszcie – w okresie po wybuchu kryzysu finansowego – programy stymu-lowania gospodarki pochłonęły olbrzymie środki.

Od 2008 r.Głównymi wierzycielami Ame-

ryki są Chiny, Japonia, Tajwan, Szwajcaria, Rosja i Brazylia. Jed-nakże wizja Chin, wykupujących Amerykę, to obraz uproszczony. Wielkość zagranicznego długu USA równoważą w znacznym stopniu ich zagraniczne wie-rzytelności. Jak Zauważa Paul

Krugman, na każdego dolara amerykańskiego długu przypada 89 centów długów obcych państw w stosunku do Ameryki. Zagra-niczni wierzyciele Stanów Zjed-noczonych inwestując w amery-kańskie obligacje także nie robią tego w celach spekulacyjnych – atrakcyjność amerykańskiej pożyczki państwowej polega na tym, że oceniana jest jako jedna z najpewniejszych inwestycji na świecie.

Wzrost zamiast oszczędnościUpraszczając, poziom deficytu

budżetowego i skumulowanego długu publicznego można starać się opanować na dwa sposoby – poprzez oszczędności lub wzrost gospodarczy. W Europie – pomi-mo nawoływań prezydenta Fran-cji François Hollande’a – nadal dominuje podejście oszczędno-ściowe. Tymczasem nawet jego dawniej propagatorzy, ekonomi-ści Międzynarodowego Fundu-szu Walutowego, przyznają dziś, że oszczędności generują recesję, Obama więc postawił na wzrost i stymulowanie gospodarki za-strzykami pieniądza.

Co dalejUbiegłotygodniowe dane roz-

budziły w Stanach Zjednoczo-nych nadzieje, że oto deficyt zaczął spadać, pozostaje jednak pytanie, na ile ta tendencja jest stała. Wbrew pozorom bowiem nie obecny, ale przyszły kryzys jest rzeczywistym przedmiotem obaw. Oczywiście – działania ob-liczone na szybkie rezultaty są ważne, ale to co spędza sen z po-wiek, to nie przewidywania doty-czące wskaźników za kwartał czy za rok, ale to, co będzie działo się za lat dziesięć lub dwadzieścia i czego trzeba starać się za wszel-ką cenę uniknąć.

Dla Syrii pokój, nie broń

USA

fot. WIkIMEDIa

KATARzYNA mATUSzEWSKA

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 11 str. 12 - 13 str. 14 str. 15 - 16

ŚWIAT

KATARzYNA mATUSzEWSKA

poniedziałek 27 maja 2013

Page 9: Dziennik Trybuna 4 (4)

9DZIENNIK Trybuna

Dyskusja dotycząca dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej nie przestaje być tematem nr 1 debaty publicz-nej na wyspach. W styczniu, na szczycie UE w Brukseli, David Cameron zaproponował refe-rendum w tej sprawie. Według wstępnych zapowiedzi, miałoby się ono odbyć nie wcześniej niż w 2016 roku. Chociaż premier nie zajął jasnego stanowiska, sam pomysł przeprowadzenia refe-rendum wśród sfrustrowanych dotychczasowym kształtem UE obywateli i obywatelek Zjedno-czonego Królestwa wydaje się być dość czytelnym sygnałem.

- Rozczarowanie Brytyjczyków jest najwyższe w historii. Ludzie uważają, że Unia zmierza w kie-runku, którego nie akceptują. Że za bardzo ingeruje w ich życie poprzez bezsensowne regulacje. -

mówił w Brukseli Cameron.Okazuje się jednak, że pra-

wicowy premier przeliczył się, chcąc wykorzystać negatywne skutki kryzysu dla politycznego interesu. Jego zamiary weryfi-kuje interes gospodarczy. A ten wskazuje, że wyjście ze wspól-noty nie wyjdzie na dobre spo-łeczeństwu brytyjskiemu. Zda-niem kluczowych przedstawicieli biznesu, opuszczenie UE będzie kosztowało brytyjską gospodar-kę 140 mld dolarów amerykań-skich rocznie. W liście otwartym piszą, że interes gospodarczy pozostania w UE jest przeważa-jący. „Dla Wielkiej Brytanii są to otrzymane przychody wysokości od 47 mld do 139 mld dolarów amerykańskich rocznie, co daje od 1800 do 5300 dolarów dla każ-dego gospodarstwa domowego – czytamy w liście.

Lider lewicowych labourzy-stów Ed Miliband zapowiedź premiera określił „lunatycznym spacerem”, groźnym dla intere-su społecznego i gospodarczego. Podkreślił polityczne motywy konserwatystów, którzy liczą, że obiecane referendum pomo-

że im utrzymać władzę po ko-lejnych wyborach w 2015 roku. - Torujecie drogę eurosceptykom – ostrzegł Miliband. - Nadajecie znaczenie i wagę ich antyeuropej-skiej retoryce.

Ten dzień zapisze się w hi-storii Ukrainy jako jedno z klu-czowych wydarzeń w walce o równouprawnienie - powie-działa cytowana przez BBC Olena Semenowa, jedna organi-zatorek demonstracji. - Jestem szczęśliwa, że nam się udało – dodała aktywistka, podkre-ślając, jak powszechna i ogólnie akceptowalna jest w jej kraju homofobia.

Impreza odbyła się pomi-mo czwartkowego orzeczenia sądu, zakazującego Marszu Równości. Zdaniem sądu, miał on doprowadzić do eskalacji przemocy i kolidować z inny-mi corocznymi uroczystościa-

mi – w odpowiedzi na plany przeprowadzenia marszu do ratusza wpłynęło 10 wniosków, uprzedzających o kontrmani-festacjach, w których zadekla-rowano udział prawie 40 tysię-cy ludzi. Przeciwko marszowi opowiedziało się również ponad 60 deputowanych ukraińskiego parlamentu.

Władze, zakazując marszu, powoływały się na ponad 500 skarg od obywateli, aby uspra-wiedliwić swoją decyzję. Pomi-mo tego impreza doszła do skut-ku – inaczej, niż rok temu, gdy została w ostatniej chwili odwo-łana po tym, jak jej bezpieczeń-stwu zagrozili skinheadzi.

Sobotnia demonstracja trwała ok. pół godziny. Milicja zatrzy-mała trzynaście osób, które pró-bowały ją zakłócić - w tym dzia-łaczy prawosławnych. -Ukraina to nie Ameryka, Kijów to nie So-doma - skandowali. Marsz odbył się poza centrum, organizatorzy do ostatniej chwili utrzymywali w tajemnicy informacje na temat miejsca jego zorganizowania. Dzięki temu nie zdołali na niego dotrzeć posłowie nacjonalistycz-nej partii Swoboda, opowiadają-cej się przeciwko „propagandzie homoseksualnej na Ukrainie”.

Tymczasem również w sobotę, w sąsiedniej Rosji, ponad 20 ak-tywistów gejowskich zostało za-

trzymani przez policję podczas nielegalnego wiecu. W Moskwie działacze próbowali przejść pod budynek rosyjskiego parlamentu w proteście przeciwko „homofo-bicznemu” ustawodawstwu swo-jego kraju. W Rosji ustawa za-kazuje „propagandy gejowskiej” -w celu „ochrony dzieci”.

Moskiewska inicjatywa nie została zalegalizowana – wła-dze Moskwy odrzuciły wnio-sek przedstawicieli mniejszości seksualnych o zezwolenie na zorganizowanie parady w imię „poszanowaniem moralności i patriotyzmu”.

Marsz Równości po raz pierwszy na UkrainieOkoło 100 działaczy i działaczek ruchu na rzecz praw osób homoseksualnych wzięło udział w demonstracji na rzecz równych szans. Sobotni Kyiv Pride 2013 odbył się w tym państwie po raz pierwszy.

Wielkiej Brytanii droga poza UE?

UKRAINA

WIElKA BRYTANIA

david Cameron, premier Wielkiej Brytanii, zaczyna oswajać świat z ideą tzw. BreXiT-u. Chodzi o referendum ws. ewentualnego wyjścia kraju ze struktur ue.

Nie znaczy nie - także w armii - Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za dopilnowanie, by w wojsku nie do-chodziło do napaści seksualnych - powiedział minister obrony USA Chuck Hagel, przemawiając do kadetów Akademii Wojskowej w West Point.

- Bank Światowy oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy powinny bardziej otworzyć się na potrzeby Afryki, zaś rynki europejskie na afrykańskich towary - powiedział prezy-dent Francji Francois Hollande podczas inauguracji obchodów 50 rocznicy istnienia Unii afrykańskiej.

Szansa dla Afryki

Przywódca l ibańskiego Hezbollahu, szejk Hassan Nasral lah, zadeklarował wsparcie dla „zwycięstwa” sił lojalnych wobec prezydenta Syrii Baszara el-Asada. - Jeśli Syria wpadnie w ręce Amery-ki, Izraela i niewiernych, ruch oporu (Hezbollah) zostanie oblężony i Izrael wkroczy do Libanu, narzucając swą wolę - powiedział Nasrallah.

Kilkanaście tysięcy osób protestowało przeciwko po-lityce cięć oszczędnościo-wych rządu Pedra Passosa Coelho, żądając jego dymisji.zdaniem uczestników prote-stu, rząd premiera Passosa Coelho skompromitował się sposobem realizacji progra-mu oszczędnościowego na-rzuconego mu przez Unię Eu-ropejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W maju 2011 r. Portugalia zawarła po-rozumienie z UE i MFW zo-bowiązując się do stabilizacji swoich finansów publicznych w ramach polityki oszczędno-ściowej. W zamian otrzymała pożyczkę w wysokości 78 mld euro.

W stolicy Etiopii Addis Abe-bie trwają obchody 50-le-cia utworzenia Organizacji Jedności Afrykańskiej, prze-kształconej w 2002 r. w Unię Afrykańską. Należą do niej 54 państwa. Na kontynen-cie afrykańskim leży 6 z 10 najszybciej rozwijających się krajów świata. Jedynym lide-rem państwa europejskiego, obecnym na otwarciu szczytu, był francuski prezydent Fran-cois hollande.

Minister obrony USA Chuck hagel wezwał do walki z plagą napaści seksual-nych w amerykańskich siłach zbrojnych. Raport Pentagonu podaje, że w ubiegłym roku zgłoszono 3374 przestępstwanatury seksualnej, w których sprawcą lub ofiarą była „oso-ba wojskowa”. W porówna-niu z rokiem 2011 oznacza to wzrost o blisko 6 proc.

W skrócie

fot. WIkIMEDIa

fot.

WIk

IMED

Ia

KmA

ROBERT GRUDA KmA

poniedziałek 27 maja 2013

Page 10: Dziennik Trybuna 4 (4)

DZIENNIK Trybuna10 poniedziałek 27 maja 2013

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 11 str. 12 - 13 str. 14 str. 15 - 16

SPOŁECZNIE

Pani Anna na kopalni pracuje od czasu, gdy mąż zaczął cho-rować na serce. Wcześniej ona zajmowała się wychowywaniem trójki dzieci, a on „robił na gru-bie”. Teraz role się odwróciły, tyle że mąż, na rencie i schoro-wany, nie może nawet podnieść siatki z zakupami, a ona pracu-je na dwa etaty – i w kopalni, i w domu. – Zanim nie zaczę-łam, nie wyobrażałam sobie, że w dzisiejszych czasach ktokol-wiek może jeszcze tak harować – mówi. – Trudno w to uwierzyć, ale przez niecały rok schudłam prawie 15 kilogramów

Pracuje „na płuczce”, czyli w miejscu, gdzie następuje od-dzielenie węgla od kamienia. Twierdzi, że i tak ma lepiej niż jej koleżanki, które są „na kru-szonce”. – To taka maszyna, która kruszy węgiel – wyjaśnia. – Jak na jeden dzień poszłam tam do roboty, to myślałam, że od tego podnoszenia cię-żarów wypadnie mi macica. Nie wiem, jak dziewczyny tam wytrzymują...

Nie tak dawno na kopalni pani Ani wydarzyły się dwa wypadki, których ofiarami były kobiety. – Jednej spod kasku wypadł warkocz, który zaplątał się w taśmę. Oskalpowało ją po prostu,wyrwało włosy razem ze skórą – opowiada. – Drugiej w taśmę wkręciła się koszula. Tylko bark jej przetrąciło, nic strasznego się nie stało.

jak w obozie pracyWedług pani Haliny, która pra-

cuje na sortowni, najtrudniej jest przetrwać pierwszy rok. W każ-dym razie tak było w jej przy-padku. Wilgoć, hałas, drgania, ręce i nogi co i rusz odmawiały posłuszeństwa. Nigdy nie płaka-ła w pracy, za to po powrocie do domu – prawie codziennie.

– Na kopalni jestem już kil-ka lat – opowiada. – Na początku zupełnie nie mogłam sobie po-radzić. Strasznie było wracać do domu, bo dzieci widziały, że je-stem w okropnym stanie. Ale nie miałam wyjścia, to jedna z nie-wielu prac, gdzie ma się pewność zatrudnienia i jeszcze dodatki na podręczniki szkolne. Zarobki też są dobre, ale nie tak dobre jak mężczyzn.

Mąż pani Haliny jest alkoholi-kiem. Przestał chodzić do pracy, przestał przynosić pieniądze, za to coraz częściej wynosił z miesz-kania różne rzeczy, żeby mieć na wódkę. W końcu wyrzuciła go z domu. Została z dwójką dzie-

ci. Pracowała wtedy w zakładzie mięsnym, zarabiała 1,5 tysiąca złotych miesięcznie. Przez przy-padek dowiedziała się, że zwolniły się miejsca na sortowni w kopal-ni. Zdecydowała się błyskawicz-nie. Mówi, że z wiedzą, którą ma teraz, już by tego nie zrobiła. – Człowiek się czuje jak w obozie. Nie można odejść od taśmy, bo to praca ciągła. Nie ma przerwy na siku, na kanapkę. Jest tylko robo-ta, robota, robota... Osiem godzin przerzucania łopatą, podnoszenia ciężarów i pchania wózków, które ważą co najmniej kilkadziesiąt ki-logramów.

Najgorszy jest strachPani Kasia wychowała z mężem

trójkę dzieci. Poszła do kopalni, żeby rodzinie chociaż trochę się poprawiło. Na przykład, żeby dzieciaki można było wysłać na wakacje. Pracuje „na pochłania-czach” – wydaje aparaty tleno-we, które ratują życie górnikom dołowym, gdy znajdą się w tara-

patach. Tu nie jest tak ciężko jak na sortowni, ale to też nie jest łatwy chleb. Jeden pochłaniacz waży dwa kilogramy. Kiedyś wa-żyły prawie siedem. A w ciągu jednej zmiany trzeba ich wydać i odebrać kilkadziesiąt. Rąk się nie czuło ze zmęczenia – wzdy-cha. – Ale najgorszy w tej pracy był i jest strach, że się czegoś nie dopilnowało i zdarzy się jakieś nieszczęście.

Premier powinien to zobaczyćGrażyna Markowicz pracuje

w zakładzie przeróbczym jako dyspozytorka. Włącza wszystkie urządzenia, które są sterowane centralnie. Na kopalni jest już od 1986 roku, pracowała chyba na wszystkich stanowiskach.

– Kiedyś kamienie i drewno trzeba było wyciągać ręcznie – opowiada. – Teraz jest lepiej, bardziej nowocześnie, bo maszy-ny nam pomagają. Ale to nadal ciężka praca, do tego w okrop-nych warunkach: latem w zakła-

dzie mamy plus 30, zimą minus 30 stopni. No i żadnych przerw nie ma. Na szczęście czasami uda-je się nam jakoś pozamieniać tak, żeby był czas na kanapkę.

Pani Grażyna samotnie wycho-wuje trójkę dzieci. Twierdzi, że gdyby nie one, pewnie nie wy-trzymałaby tak długo w kopalni. Jako jedyna zgadza się wystąpić pod nazwiskiem. Przecież wszyst-ko, co mówi to prawda, więc cze-go się ma wstydzić? Bardzo by chciała, żeby przyjechał do nich premier Tusk i zobaczył, jak tu się haruje. Ale on pewnie nawet nie wie, że na kopalniach pracują także kobiety. – W moim zakła-dzie aż połowa pracowników to panie – mówi. – Władza nawet się o nas nie zająknie. Jakbyśmy nie istniały. A przecież harujemy tak samo jak chłopaki na dole. W do-datku wszystkie kobiety, z którymi pracowałam dotąd na kopalni, to osoby po przejściach – żony alko-holików, wdowy, rozwódki, samot-ne matki.

Władza nie wie o górniczkach

fot. WIk

IPED

Ia

KWK Wieczorek

Według jastrzębskiej Spółki Węglowej w kopalniach należących do spółki w 2011 roku było zatrudnionych ponad dwa tysiące kobiet. Nowszych danych nie ma, ponieważ ani Katowicki Holding Węglowy, ani jSW nie chcą udzielić takich informacji. Panie nie zjeżdżają wprawdzie pod ziemię, ale ich praca jest równie ciężka jak górników. Pracują na trzy zmiany, fizycznie, w zakładzie przeróbczym. Wkurza je, że nikt o nich nie mówi, jakby nie istniały.

Nikt nie powinien tak pracować

Dr julia Kubisa, socjolożka z Instytutu Socjologii Uniwersy-tetu Warszawskiego uważa, że nie powinno się zabraniać pra-cy kobiet na stanowiskach, na których wymagany jest wielki wysiłek fizyczny. Taka debata już się odbyła. międzynarodowa Organizacja Pracy stwierdziła, że należy dążyć do tego, aby nikt nie musiał pracować tak ciężko, nie wolno oszczędzać na bezpieczeństwie, a poza tym trzeba inwestować w nowe technologie, które odciążyłyby pracowników. Pytanie nie po-winno więc brzmieć: „czy ko-biety powinny pracować w tak ciężkich warunkach”, tylko: „czy w XXI wieku ktokolwiek powi-nien pracować w ten sposób?”.

mARCElINA zAWISzA

KWK Wujek

KWK Staszic

Page 11: Dziennik Trybuna 4 (4)

11DZIENNIK Trybunaponiedziałek 27 maja 2013

Jak długo religii nie obejmu-je podstawa programowa, nie będzie jej na maturze – zapew-nia minister edukacji narodo-wej Krystyna Szumilas. Mi-nister przekonywała w radiu, że „matura obejmuje i będzie nadal obejmowała tylko przed-mioty z podstawy programowej przyjmowanej przez ministra edukacji. A religia jest przed-miotem, który jest poza pod-stawą programową kształcenia ogólnego”.

Bp Marek Mendyk jest od-miennego zdania. Twierdzi, że religia od pięciu lat spełnia wszystkie formalne warun-ki, by stać się przedmiotem zdawanym na maturze. Jak

podaje DGP, 6 czerwca ru-szy kolejna tura rozmów mię-dzy Episkopatem i Minister-stwem Edukacji Narodowej. Dr Tomasz Wiśniewski z In-stytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że sko-ro Kościół katolicki już zaczął działać w tej sprawie – to nie po to, żeby teraz przerwać. Więc do tematu będziemy jesz-cze wracać. Możliwe, że aż do skutku. Dr Wiśniewski podkre-śla, że przenoszenie stosunku do jakiejkolwiek religii na eg-zamin maturalny, jest skanda-liczne. Jest także zaprzecze-niem nowoczesnego modelu oświeceniowego, gdzie wiedzę i umiejętności oddziela się od

przekazu nieweryfikowalnego czy wręcz mistycznego.

Lekcje religii nie są lekcjami religioznawstwa, na których poznawałoby się najważniejsze zagadnienia z zakresu dziedzin takich jak historia, filozofia, an-tropologia, psychologia, socjo-logia, i etnologia – tylko lekcja-mi jednej, konkretnej, religii. Program lekcji religii, chcociaż jest określony, może być takto-wany w sposób dosyć dowol-ny, gdyż – jak wynika z treści wstępu podstawy programowej, którą ustaliła Komisja Wycho-wania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski – „nauczanie religii w szkole niejednokrot-nie przybiera bardziej postać procesów ewangelizacyjnych – pierwszego zainteresowania Jezusem Chrystusem i Jego Dobrą Nowiną, mniej nato-miast katechezy wtajemnicza-nia chrześcijańskiego”

Stworzona przez Komisję Episkopatu podstawa pro-gramowa, na której mają się opierać twórcy programów na-uczania religii dla klas ponad-gimnazjalnych i na bazie której miałby być opracowany egza-min maturalny – nie pozosta-wia złudzeń. Według niej uczeń liceum i technikum powinien między innymi rozróżniać ob-jawienie naturalne, nadprzyro-dzone i prywatne, uzasadniać wiarę w istnienie Boga, posia-dać umiejętność charaktery-zowania współczesnych nur-tów myślowych, związanych z negacją prawdy, zauważając ich antychrześcijańskie nasta-wienie oraz powinien charak-teryzować podstawowe techni-ki obrony przed manipulacją. Jak wobec tego zastosować jed-nakowe standardy oceniania?

mEN swoje, Episkopat swoje

mz

religia na maturze?

rys. MIc

ha

ł Gr

aczy

k

Niektórzy szafarze „polityki historycznej” próbują wymazać Okrągły Stół ze świadomości historycznej Polaków. A prze-cież gdyby nie polityczny kon-trakt Okrągłego Stołu, wyborów czerwcowych by nie było. To przy Okrągłym Stole ustalono kontraktowe wybory, porozu-miano się co do ordynacji.

Historia według SlDW odpowiedzi parlamentarzy-

ści SLD złożyli własny projekt uchwały. Intencja była iden-tyczna: ustanowienie 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Obywa-telskich. Obie uchwały łączył ten sam tytuł. Dzieliła je treść. Posłowie Sojuszu przypomina-ją, że wybory w dniu 4 czerwca 1989 roku „były efektem poli-tycznego porozumienia zawar-tego przez ówczesną władzę i opozycję przy Okrągłym Sto-le”. „Były także zwieńczeniem politycznej transformacji syste-mu politycznego Polski Ludowej od totalitaryzmu poprzez różne formy autorytaryzmu do de-mokracji – III Rzeczpospolitej” – czytamy. W uzasadnieniu do projektu przywołany jest zapo-mniany fakt, że zręby państwa prawnego w Polsce zaczęto two-rzyć już w latach 80. To wów-czas powołano takie instytucje jak Trybunał Konstytucyjny, Rzecznika Praw Obywatelskich i Naczelny Sąd Administra-cyjny. Wszystkie te instytucje, wzmacniając pozycję obywa-

tela w relacjach z państwem, były zapowiedzią transformacji ustrojowej.

Autorzy projektu SLD zwra-cają uwagę, że wybory czerw-cowe stanowiły zwieńczenie transformacji systemu politycz-nego Polski Ludowej. Proces ten trafnie scharakteryzował prof. Andrzej Walicki: „Detota-litaryzacja nie była oczywiście procesem harmonijnie ciągłym – zdarzały się w niej przerwy, zygzaki, a nawet próby odwro-tu. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet w złych okresach swej historii popaździernikowa PRL była państwem najbardziej za-awansowanym w drodze od ko-munizmu”.

Antykomunizmem w państwo opiekuńcze

Te słowa idą zupełnie w poprzek „edukacji publicz-nej” uprawianej przez IPN. W wypowiedziach pracowni-ków tej instytucji od lat baga-telizuje się znaczenie przełomu październikowego. Za oficjalną doktrynę zaczynają uchodzić słowa premiera Donalda Tu-ska, przekonującego, że II woj-na światowa skończyła w roku 1989. Z czego można wyciągnąć logiczny wniosek, że do tego momentu Polska była teryto-rium okupowanym przez wrogą armię. Pogląd ten ma się nijak do doświadczeń osobistych mi-lionów Polaków, którzy uznawali PRL za swoje państwo, wycho-

dząc ze słusznego założenia, że Polska po Jałcie mogła być taka, jaka była – albo nie istnieć wcale. Odwoływanie się do uch życiorysów – chociażby poprzez obchody roku Gierka – budzi ostrą reakcję ze strony rządzą-cej prawicy. Nie jest to działanie przypadkowe. Nie jest tylko ży-ciorysowym odruchem. Ma ono znacznie solidniejsze fundamen-ty. Jak trafnie zauważył Michał Syska, dyrektor Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassallle’a: „Media głównego nurtu atakują jakiekolwiek pozytywne skoja-rzenia z PRL, by nikt dziś nie domagał się darmowej eduka-cji, służby zdrowia, przedszko-li, bo jest to „komunistyczny” przeżytek. Jednocześnie media mogą kultywować pamięć o Ka-zimierzu Pużaku, bo ta nie ma żadnego znaczenia dla wyborów politycznych dziś”.

Prawa i wolności dzisiajOstatecznie projekt uchwa-

ły w sprawie 4 czerwca został przyjęty w wersji zapropono-wanej przez posłów Platfor-my. Projekt uchwały zgłoszony przez posłów klubu SLD popar-li – poza jej inicjatorami – tyl-ko posłowie Ruchu Palikota. Co ciekawe, klub RP głosował również za projektem Platfor-my, pomijającym w swojej tre-ści Okrągły Stół. Za uchwałą PO głosowali również posłowie PiS, PSL i Solidarnej Polski. SLD wstrzymał się od głosu.

Jest jeszcze jeden aspekt uchwały ustanawiającej 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Obywatelskich. Miano-wicie, jak ideały „Solidarności” mają się do obecnego poziomu przestrzegania praw obywatel-skich. – W Polsce nie są niestety respektowane prawa pracowni-cze, prawa do bezpłatnej edu-kacji, prawa do mieszkania, do bezpłatnego dostępu do służby zdrowia, wreszcie prawa do godnego życia – wyliczał z sej-mowej mównicy poseł SLD To-masz Kamiński. Przewodniczą-cy SLD Leszek Miller zwrócił uwagę na brak pełnej ratyfikacji przez Polskę Karty Praw Pod-stawowych. Kompromis zawar-ty przez Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w tej sprawie trwa nadal, mimo protestów związków zawodowych i orga-

nizacji zajmujących się obroną praw człowieka.

Prof. Jerzy Jedlicki zauważył, że komunizm nie został w Pol-sce obalony, lecz rozwiązany za porozumieniem stron. Ta prawda nie jest przyjmowana do wiadomości przez polityków prawicy. Inna sprawa, że ustrój, który nastał po Okrągłym Stole, nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Plan Balcerowicza – łamiący skądinąd gospodarcze postanowienia Okrągłego Stołu – przyniósł Polsce bezrobocie i rozwarstwienie społeczne. Z tymi plagami Polska nie może poradzić sobie do dzisiaj. Czy ktoś pochyli się nad ich ofiarami podczas pierwszych obchodów Dnia Wolności i Praw Obywa-telskich?

Bitwa o pamięć

fot. FOC

US

julia Pitera walczyła z korupcją, teraz walczy o pamięć.

BARTOSz mACHAlICA

zaproponowana przez posłów PO, a firmowana przez julię Piterę uchwała o „Dniu Wolności i Praw Obywatelskich”, wpisuje się w tendencję wmawiania Polakom, że przy Okrągłym Stole „Solidarność” porozumiała się z „Solidarnością”. DOKOńCzENIE zE STR. 1

Page 12: Dziennik Trybuna 4 (4)

DZIENNIK Trybuna12

Podróbki są dla białasów

Polska jest dopiero 19. w rankingu religijności – wynika z raportu Gallupa, przeprowadzonego w 40 krajach. Odsetek wierzących w naszym kraju wynosi 81 proc. Wyprzedzają nas takie kraje jak Ghana, Nigeria, Armenia i Fidżi, gdzie 9 na 10 pytanych wyznaje jakąś religie. Najwięcej ateistów z kolei jest w Chinach – to 47 proc. całej populacji tego kraju.

Druga dziesiątka

Nowa chińska klasa średnia to średni biznes oraz pracow-nicy najemni państwowych, prywatnych i zagranicznych firm. Urzędnicy i aparatczy-cy średniego szczebla. Ćwierć miliarda nowych konsumen-tów. Błyszczą złotymi karta-mi kredytowymi, zarabiając ponad 20 tysięcy USD rocznie plus łapówki, zdumiewają sy-tych Europejczyków swymi rozbudzonymi, konsumpcyj-nymi apetytami.

I nowym stylem życia. Mie-szanką chińskich, często jeszcze przedrewolucyjnych, tradycji z amerykańskim stylem życia. Znanym nowym Chińczykom zwykle z zachodnich seriali.

DzieckoJest najważniejsze w każdej

chińskiej rodzinie. Bo nadal obowiązuje tam zakaz wielo-dzietności. Oficjalnie można mieć jedno dziecko. Dwoje

mogą mieć rodzice z mniejszo-ści narodowych oraz wieśniacy, jeśli pierwszym dzieckiem jest dziewczynka. Chińska tradycja preferuje chłopców, poniważ tylko oni zapewniają ciągłość rodu i łączność z duchowym światem przodków. Chińczyk może być buddystą, chrześcija-ninem, muzułmaninem, ateistą, aktywistą Komunistycznej Par-tii Chin, ale bez więzi z przodka-mi przestaje być Chińczykiem. Bez dziecka Chińczyk czuje się niespełnionym, Chinka kobietą niepełnowartościową.

Eskalacja spełnienia ma swoją cenę. Każde ponadnor-matywne dziecko to grzyw-na dla jego rodzica. Rosnąca w postępie geometrycznym. Znany reżyser filmowy Zhang Yimou przyznał się do posia-dania siedmiorga dzieci, co było normą jeszcze sześćdzie-siąt lat temu, a za co teraz grozi mu maksymalna grzyw-

na w wysokości kilkunastu milionów euro. Nie wszyscy zatem mogą sobie pozwolić na kultywowanie takiej ro-dziny. Zwykle poprzestają na jednym dziecku. Dlatego przyszła matka zaraz po ogło-szeniu szczęśliwego poczęcia otoczona jest opieką męża lub partnera i całej rodziny. Zajmuje się odpoczywaniem. W przerwach między odpo-czynkami kolekcjonuje wy-prawkę dla dziecka. Wszystko powinno być nowe i jak naj-lepszych marek, najlepiej za-chodnich. Tandeta i podróbki są przeznaczone dla uzależ-nionych od supermarketów białasów.

Kiedy dziecko się urodzi i będzie to syn, matka czu-je się prawie jak cesarzowa. Tradycyjnie odpoczywa po po-łogu, korzysta z mamki do kar-mienia. Mleko w proszku jest dopuszczalne, ale wyłącznie to importowane z Unii Europej-skiej. Tylko takie gwarantuje bowiem dobrą jakość i bezpie-czeństwo pociechy.

Chińczycy przestali ufać krajowym produktom. W 2008 roku wyszło na jaw, że pro-ducenci, nawet Sanlu – spon-sor pekińskiej Olimpiady, zwiększają objętość mleczne-go proszku szkodliwymi dla zdrowia dopełniaczami. Warto pamiętać, że w Chinach defi-cyt ziemi uprawnej nie sprzy-ja przeznaczaniu areałów na pastwiska. Mleko krowie jest deficytowe i drogie. Dlatego przywiezione z Europy, jest znakomitym prezentem dla ro-dziny i przyjaciół. Można też je kupić w luksusowych mar-ketach albo w Hongkongu. Za-wsze drogo.

W Chinach na dzieciach, zwłaszcza nowej klasy śred-niej, nie oszczędza się. Rodzi-ce się zapożyczą, odmówią so-bie wszystkiego, ale najlepsze przedszkola i szkoły dla po-ciech muszą być. I od przed-szkola obowiązkowo dodatko-we korepetycje, nauki gry na instrumentach, tenis, golf itd., itd. Potem studia, najlepiej w Pekinie lub w Szanghaju. Albo zagranicą. Kiedyś chiń-scy rodzice potrafili głodować, by wykształcić dzieci. Nowi Chińczycy już nie muszą.

małżeństwoCoraz częściej nowi Chiń-

czycy zawierają je rozsądku. Tak jak sto lat temu, kiedy de-cydowali rodzice. Małżeństwo łączyło zaprzyjaźnione rodziny, cementowało wspólne interesy. Poza pierwszą żoną, mężczyzna mógł mieć jeszcze trzy inne, je-śli było go na nie stać. Te inne już z miłości albo snobizmu. Dzisiaj o małżeństwie decydu-ją młode panny, bo na rynku małżeńskim liczebnie przewa-żają kawalerowie. Jednak ci bez apartamentu i samochodu dobrej marki nie mają szans na odpowiednią dla nowej kla-sy żonę. Wykształconą, ładną, najlepiej z pekińskim, szang-hajskim, kantońskim meldun-kiem. Mówiącą bez wiejskiego, obciachowego akcentu. Godną być matką przyszłego jedynaka. Syna. Małego cesarza.

„Wolę płakać w bmw niż śmiać się na tylnym siedzeniu skutera” – powtarzają chińskie panny na wydaniu. Przeglądają internetowe oferty, uczestniczą w targach matrymonialnych, balach, wycieczkach. Poznają kandydatów. Potem sprawdzają prawdziwość deklarowanych zasobów materialnych. Na mi-łość jest czas podczas studiów, wtedy można żyć razem „na go-lasa”, czyli naszą „kocią łapę”, wzdychają. Ale studiować za długo też nie można, bo gro-zi to staropanieństwem. Jeśli ukochany nie jest odpowiednio dziany, pozostaje chętny zamoż-ny. Miłość przyjdzie wraz z ze-rami na bankowym rachunku.

Wesele musi być wystawne, najlepiej w drogim hotelu. Po-tem jedna noc jak księżniczka, 9 miesięcy ciąży jak cesarzowa i reszta życia jak sprzątaczka – drwią panny na interneto-wych forach. Ale w realu nie musi być tak źle. Skoro on może mieć drugą kochankę, ona też nie musi mu już być wierną. Seks pozamałżeński to stały styl nowych Chińczyków. Warunek jest jeden – dyskrecja.

Torebki Od Vuittona lub Gucciego naj-

lepiej kupować je w Europie. To już każdy nowy Chińczyk wie. Tam trzeba polecieć, by ubrać się u Prady. W zeszłym roku na zagraniczne zakupy do Europy,

przede wszystkim zachodniej, wyleciało ponad 80 milionów obywateli Chińskiej Republiki Ludowej. Bo w europejskich markowych sklepach jest taniej niż w salonach w chińskich me-tropoliach. Do tego pewność, że w Unii nie będzie podróbek, a w Chinach takiej nie ma.

Wracają obładowani mar-kowymi ciuchami, biżuterią, przy okazji ogołacając super-markety z mlekiem dla dzieci. Europejscy handlowcy uczą się podstaw chińskiego, bo wedle szacunków Światowej Organi-zacji Turystyki w 2015 roku na europejskie zakupy ruszy ponad 100 milionów nowych Chińczy-ków. Wśród nich reprezentanci 251 chińskich miliarderów i po-nad milion milionerów. Oszaco-wanych w milionach dolarów amerykańskich. Czy wtedy też będą reglamentować mleko w proszku czy jeszcze markowe torebki ?

JedzenieMoże ono doprowadzić do wy-

buchu społecznego w Chinach. Nie z powodu braku żywności, jak to wcześniej w Chinach bywało. Z braku zdrowego i dobrej jakości pożywienia. Je-dzenie zawsze było tam stylem i filozofią życia. Przez ostatnie 30 lat nieprzerwanego wzro-stu gospodarczego, rządząca KPCh zawarła niepisany układ z nową, rozrastająca się nową klasą średnią. Lojalność, po-słuszeństwo wobec władz w za-mian za systematyczne boga-cenie się, wzrost jakości życia. Partia dotrzymała słowa. Ale chińskie bogactwo jest okupio-ne degradacją środowiska natu-ralnego i ekologicznych klęsk. Nowych Chińczyków stać już na apartamenty, samochody, elek-troniczne gadżety. Na zakupy w australijskich, europejskich metropoliach. Milionerów stać na prywatne jachty, helikopte-ry, rezydencje z wykształcony-mi kamerdynerami. Ale Chin, tej drugiej gospodarki świata, nadal nie stać na oczyszczalnie ścieków, na zdrowe powietrze w metropoliach, zdrową wodę w kranach i żywność w super-marketach.

O tym huczy chiński Internet, portale społecznościowe. Brud-ne mleko rodzi gniew.

PIOTR GADzINOWSKI lEWICA24.Pl

poniedziałek 27 maja 2013

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 11 str. 12 - 13 str. 14 str. 15 - 16

OPINIE

fot. SXC

.HU

Chińczycy zdumiewają Europejczyków swymi konsumpcyjnymi apetytami.

„Chińczycy wypijają mleko niemieckim dzieciom!” – grzmiał „Bild”, starszy brat wydawanego w polsce „Faktu”. i na dowód pokazał zdjęcia pustych półek w supermarketach i niemieckie matki protestujące przeciwko chińskim wykupom. W efekcie paniki rynkowej w marcu w niemczech, Holandii i danii ograniczano sprzedaż mleka w proszku do dwóch puszek na osobę. Wszystkim, bo przecież chińscy mlekożercy mogli holenderskie matki do zakupów wynajmować.

47 proc.

Page 13: Dziennik Trybuna 4 (4)

13DZIENNIK Trybuna

Przykładów jest znacznie więcej. Św. Klara była patronką chorób oczu, św. Aureliusz opie-kunem uszu, okulistyką z kolei zajmowała się św. Otylia, św. Gallus był patronem dobrego trawienia, ale uwaga (!) tyl-ko drobiu – czyli miał bardzo wąską specjalizację. Św. Łucja wspomagała niewidomych, św. Main to opiekun świerzbu na dłoniach, św. Kwintyn - pomoc-nik chorych na koklusz, św. Per-petua zajmowała się problema-mi laktacji u matek karmiących, św. Błażej pomagał w zakresie dolegliwości gardła, a św. Waw-rzyniec reumatyzmu.

W XVI wieku, kiedy do Eu-ropy został przywleczony z Ameryki Południowej syfi-lis, pojawili się święci lekarze zajmujący się i tą specjalno-ścią: św. Hiob, św. Mewiusz, św. Sement. Lekarzy był duży wybór i znaczna między nimi konkurencja: tylko choroby oczu leczyło według jedne-go z wykazów aż 48 świętych, 17 – bóle szyi, 48 bóle głowy, 28 było patronami kobiet rodzą-cych, 68 zajmowało się dżumą. Kulty poszczególnych specja-listów do Europy Wschodniej i Polski przychodziły z zachodu kontynentu.

Kościoły i sanktuaria często pełniły rolę miejsc intensywnej działalności zdrowotnej. Należy też wspomnieć o uzdrawiającej mocy namaszczonych królów, którzy leczyli skrofuły, czyli za-palenie węzłów chłonnych spo-wodowane prątkami gruźlicy.

Procedury uzdrawiające nie polegały na samej mo-dlitwie do świętego. Miały charakter znacznie bardziej złożony. Ważnym ich elemen-tem były pielgrzymki do nie-zwykle licznych sanktuariów, dostępnych dzięki temu po-wszechnie i bez konieczności podejmowania zbyt odległych podróży. Już w 437 roku Teodor z Cyru pisał o celu pielgrzy-mek: „Ludzie zdrowi proszą o zachowanie zdrowia, ludzie walczący z jakąś chorobą pro-szą o ulgę w cierpieniach, bez-dzietni modlą się o potomstwo, bezpłodne kobiety błagają, żeby zostać matkami”.

Korona cierniowa leczyła lepiej od pępka jezusa

Ważnym elementem leczenia podczas pielgrzymek i w zwy-kłych kościołach były relikwie. Z relikwiami świętego należało uzyskać fizyczny kontakt przez dotknięcie, co prowadziło do ozdrowienia. Przy tym od 1215 roku IV Sobór Laterański na-kazał trzymanie relikwii w re-likwiarzach – często złotych czy srebrnych, wysadzanych szla-chetnymi kamieniami.

Przez wniebowstąpienie i wniebowzięcie wierni zosta-li pozbawieni relikwii kluczo-wych, czyli ciał Jezusa i Matki Boskiej. Pozostały – uznawane w tej sytuacji za najważniej-sze – relikwie związane z Męką Chrystusa, nazywane „eulogia-mi”: najpierw krew Chrystusa pobrana w trakcie ukrzyżowa-nia, potem drewno z krzyża, także korona cierniowa, któ-rą Ludwik Święty zakupił za 20 tys. funtów czystego srebra (historycy mówią o 560 koro-nach cierniowych istniejących w tym czasie).

Kościół rozróżniał poza tym posiadające największą siłę rażenia relikwie kapitalne (re-liquiae insignes), czyli całe cia-ła w komplecie, albo ich części główne, takie jak noga, głowa, ręka oraz relikwie mniej ważne (reliquiae non insignes), takie jak dłoń czy stopa. Były wresz-cie relikwie pomniejsze (exi-guae), do których należał np. napletek i pępek Jezusa (wątpią-cym – te ostatnie informacje po-chodzą od profesora katolickiej Papieskiej Akademii Teologicz-nej, Jana Kracika). Przypomi-nam, że Jezus, jako Żyd, wkrótce po urodzeniu został obrzezany.

Pełno było fałszywych reli-kwii, którymi handlowano dla zysku, jak zęby kretów, kości myszy i sadło niedźwiedzi. Były buty Maryi, okruchy posiłku, którym Pan karmił ludność, także pozostałości po osiołku, którym Jezus wjeżdżał do Je-rozolimy w niedzielę palmową. Ekskrementy tego zwierzęcia były relikwią przechowywaną w klasztorze pod Kolonią. Był też grzebień św. Anny i palec św. Jana, ale – uwaga! – ten,

którym św. Jan pokazywał na Chrystusa. Kościół zamkowy w Wittenberdze posiadał 5005 relikwii cząstkowych, będących po prostu kolekcjonerskim zbio-rem elektora saskiego Frydery-ka Mądrego, w tym członek św. Łazarza, kawałek pieluszki dzie-ciątka Jezus, słomę, na której le-żał w żłobku Zbawiciel, spodnie świętego Józefa, kalesony świę-tego Franciszka, włosy Matki Boskiej, kilka kropel jej mleka. Hiszpanie na Escorialu mieli 7 tys. relikwii. Jak powiada Jean Delumeau, głód relikwii wśród wiernych był tak ogromny, cena tak wysoka, a naiwność tak wiel-ka, że dochodziło do masowych fałszerstw.

Ciało świętego rozczłonko-wywano, aby uzyskać jak naj-większą ilość relikwii. Często żywy jeszcze kandydat na świę-tego, znany ze swego pobożnego życia, już przed śmiercią był apriori dzielony na kawałki. Romuald z Camaldoli (XI wiek) za życia cieszył się opinią świę-tego, toteż – w trosce o to, żeby bezcenne relikwie nigdzie nie wyjechały, tylko pozostały na miejscu i ściągały liczne intrat-ne pielgrzymki – jego sąsiedzi chcieli go zamordować. Urato-wała go przedsięwzięta w porę ucieczka.

Srebrny cycek w podzięce za uzdrowienie

Kolejnym elementem medycy-ny religijnej były vota. Dzieliły się na proszalne – fundowane z prośbą o uleczenie – i dzięk-czynne, kupowane z wdzięczno-ści. Świętym stawiano świece, srebra, bryły wosku. Zdarzały się ulepione z wosku uzdro-wione części ciała, nogi, ręce,

oczy, vota w kształcie szczęki, żuchwy czy zębów w wypadku problemów stomatologicznych, czasami cała figura człowie-ka, także naturalnej wielkości. Na przykład na grobie św. To-masza Cantelupe znajdowa-ło się 3 tys. obiektów wotyw-nych, z czego 170 srebrnych statków, 41 statków z wosku, 129 wyobrażeń ludzkiego ciała lub ich fragmentów w srebrze, 436 ludzkich statuetek z wosku, 1200 części ciała z wosku, mnó-stwo woskowych oczu, uszu, zę-bów, piersi, 77 wizerunków koni, ptaków i innych zwierząt, itd. Odjęcie nieznośnego bólu zębów Anny z Poznania w 1531 roku nastąpiło na skutek złożenia w kościele Bożego Ciała w Po-znaniu woskowego vota wielko-ści jej ciała.

W podzięce za uzdrowienie miały też miejsce ślubowania będące zwykle rocznymi zobo-wiązaniami: na przykład dzień wolny od pracy w dniu święta danego świętego, postawienie jego figury w sanktuarium, pro-cesja do sanktuarium, posty. Biedni dawali oczywiście proste i skromne vota, jak jajka, ziar-no, kilka drobnych monet. Z ko-lei bardzo bogaci mogli fiarować kościołowi posiadłości i podda-nych chłopów. Wedle licznych przypowieści, niewykonanie ślubowania groziło śmiercią albo znacznym uszczerbkiem na zdrowiu.

Kara dla nierzetelnych relikwiiO ile głównym zadaniem świę-

tych było leczenie – obrażeni brakiem szacunku, obelgą czy występkiem w taki sam spo-sób mogli na delikwenta zesłać chorobę. Świętych uważano też

za podejrzliwych i mściwych. Szacunek do nich utrzymywa-ny był więc często przy pomocy strachu. A jednak w modlitwach szantażowano świętych, obiecu-jąc wiarę w ich świętość pod wa-runkiem, że uczynią cud i uleczą czy uratują delikwenta. Istniała procedura „humiliacji”, polega-jąca na poniżeniu relikwii, przez położenie ich na posadzce świą-tyni albo na włosiennicy, co sta-nowiło akt agresji wobec świę-tego, mający wymusić na nim pożądane działanie.

Skrajną metodą wymuszenia na świętym posłuszeństwa było bicie jego relikwii czy grobu. Pewnemu zakonnikowi muł padł na ziemię i wydawało się, że lada moment zdechnie. Za-konnik miał na szyi relikwiarz z fragmentem kości św. Gerarda i odezwał się do owej kości w te słowa: „Bracie Gerardzie, albo mi wyleczysz tego muła albo cię wyrzucę.” Po czym położył szkaplerz na głowie zwierzęcia, które oczywiście natychmiast wstało.

zdrowie za bezpieczeństwoEpoka nowoczesna przyniosła

laicyzację i dechrystianizację społeczeństwa, a wraz z nimi nie tylko masową utratę wiary w bo-skie leczenie, ale także utratę wiary w życie po śmierci i po-czucie bezpieczeństwa. Biedni – czyli przytłaczająca większość społeczeństwa – przestali liczyć na odmianę swego losu, bo osta-teczną barierą ich życia stała się śmierć. Olśniewający rozwój medycyny nie wyeliminował przecież chorób, tylko przesunął je w czasie na wiek późnej staro-ści. Postęp ograniczył spowodo-waną chorobami śmiertelność, jednak podstawowe przyczy-ny zgonów w naszych czasach – rak, choroby serca, choroby krążenia – nadal są przyczy-ną lęku, przed którym w coraz mniejszym stopniu można się schronić w religię.

Jednak wzrost kosztów lecze-nia i upadek państwa opiekuń-czego powodują, że nowoczesna medycyna staje się coraz mniej dostępna dla mniej zamożnych kręgów społeczeństwa, które może liczyć już jedynie na wła-sną przedsiębiorczość. W rezul-tacie okazuje się, że rola religii w zapewnianiu poczucia bez-pieczeństwa – która w dawnym świecie była nie do przecenie-nia – odżywa i dzisiaj, zwłaszcza w coraz bardziej zacofanych re-gionach kraju.

Autor jest profesorem Insty-tutu Historii PAN i Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni

fot. WIk

IMED

Ia

Św. Apolonia patronka cierpiących na ból zębów.

poniedziałek 27 maja 2013

Św. Gerard przemówił do kościDARIUSz ŁUKASIEWICz

W przeszłości specjalizacja świętych w leczeniu chorób mogła wynikać z charakteru mąk i tortur przed śmiercią. św. Wawrzyniec leczył więc oparzenia, bo sam męczony był na kracie. św. erazmowi rozpruto brzuch, więc patronował chorobom brzucha i jelit. św. apolonia straciła zęby podczas tortur, więc zajmowała się stomatologią. św. agacie obcięto piersi, dlatego leczyła ich choroby.

Page 14: Dziennik Trybuna 4 (4)

DZIENNIK Trybuna14 poniedziałek 27 maja 2013

TVP 1 TVP 2 TVN POLSAT05:25 kung Fu Panda05:55 Kawa czy herbata?08:00 Wiadomości08:05 Pogoda08:09 Polityka przy kawie08:25 Król Maciuś Pierwszy08:40 Opowiedz nam coś, Milu08:50 Telezakupy09:30 BBc w Jedynce10:30 Operacja życie 11:00 Okrasa łamie przepisy11:30 Moda na sukces12:00 Wiadomości12:15 Agrobiznes12:35 klimaty i smaki12:55 Zwierzęta świata13:35 Jaka to melodia?14:10 Jedna scena: „Dług”14:25 Prawdziwe życie15:00 Wiadomości15:10 Pogoda15:25 ranczo16:25 Moda na sukces17:00 Teleexpress17:15 Pogoda17:25 Jaka to melodia?17:55 klan18:25 Elżbieta Jaworowicz.18:40 Prawdziwe życie19:10 Wieczorynka19:30 Wiadomości20:00 Sport20:05 Żeglarstwo: Energa Sailing20:07 rajdowe Samochodowe Mi-

strzostwa Polski: Rajd Wisły20:10 Pogoda20:25 Wielki test o Europie22:05 Downton Abbey23:10 Oglądaj z Andrzejem Fidykiem00:00 Prawdziwe życie00:35 Rajska jabłoń02:20 Notacje02:35 Naszaarmia.pl03:00 Oglądaj z Andrzejem Fidykiem03:40 zagadkowa Jedynka04:40 zakończenie programu

REDAGUjE KOlEGIUm

Redaktor naczelny: Robert Walenciak

Redaktor wydania: agnieszka Wołk - łaniewska

Wydawca:EDUSAT Sp. z o.o.ul. Rydygiera 801-793 Warszawa

Redakcja:EDUSAT Sp. z o.o.ul. Rydygiera 801-793 [email protected]

Druk:Polskapresse Sp. z o.o.Oddział PoligrafiaDrukarnia w Warszawie i Sosnowcu

dZienniK Trybuna

06:25 złotopolscy07:05 M jak miłość08:00 Pytanie na śniadanie08:50 Panorama09:00 Pytanie na śniadanie09:30 Pogoda09:40 Pytanie na śniadanie10:05 Pogoda10:10 Pytanie na śniadanie10:50 Barwy szczęścia11:30 Na dobre i na złe12:30 Coś dla ciebie12:55 kocham kino13:35 Świat bez tajemnic14:05 Świat bez tajemnic14:40 Ja to mam szczęście!15:10 rodzinka.pl15:45 Panorama kraj16:00 Pogoda16:05 rodzinka.pl16:35 rodzinka.pl17:10 castle18:00 Panorama18:30 Sport telegram18:40 Pogoda18:50 Jeden z dziesięciu19:25 Ja to mam szczęście!19:55 „Ja to mam szczęście!”20:05 Barwy szczęścia20:40 M jak miłość21:35 Kulisy serialu „M jak miłość”21:45 Tomasz Lis na żywo22:50 Poniedziałek z gwiazdami.23:45 Czy świat oszalał?:00:30 Rambo 302:20 Tomasz Lis na żywo03:10 Oficerowie03:55 Magia kłamstwa 204:40 zakończenie programu

05:15 rozmowy w toku06:10 Mango – Telezakupy07:15 co za tydzień07:50 Doradca smaku08:00 Dzień dobry TVN11:10 Ukryta prawda12:10 kocham. Enter13:10 Szpital14:10 W-11 wydział śledczy14:50 Sąd rodzinny15:50 rozmowy w toku16:55 Szpital17:55 Ukryta prawda18:55 Doradca smaku19:00 Fakty19:30 Sport19:40 Pogoda19:50 Uwaga!20:05 Na Wspólnej20:45 W-11 wydział śledczy21:30 Lekarze22:30 Perfekcyjna pani domu23:30 Wybrani

05:00 Wstawaj! Gramy!06:00 Nowy dzień z Polsat News08:00 Rodzina zastępcza plus09:00 Świat według Bundych09:30 Świat według Kiepskich10:00 Trudne sprawy11:00 Dlaczego ja?12:00 Ludzie chudego13:00 Dom nie do poznania 2 14:00 Pierwsza miłość14:45 Trudne sprawy15:50 Wydarzenia16:10 Prognoza pogody16:15 Interwencja16:30 Malanowski i partnerzy17:00 Dlaczego ja?18:00 Pierwsza miłość18:50 Wydarzenia19:20 Sport19:25 Pogoda19:30 Świat według Kiepskich20:10 Megahit: Hancock21:55 Lokator23:55 24 godziny 601:00 zagadkowa noc03:00 Tajemnice losu

0:00 Muzyka nocą3:00 Tak to bywało5:00 Poranne rozmaitości6:00 Sygnały dnia9:00 cztery pory roku13:00 Muzyczna jedynka15:00 Popołudnie z jedynką18:00 Więcej świata19:00 Wieczorne rozmaitości19:25 Jedynka dzieciom

POLSKIE RADIO PR20:00 Nokturn0:55 kalendarium1:00 Fantazja polska2:00 Muzyczna Noc Euroradia6:00 Wiadomości6:15 Słowo na dzień7:00 Wiadomości7:20 kalendarium8:00 Wiadomości 8:10 Przegląd prasy8:35 Gość poranka9:00 Wiadomości9:30 To się czyta11:00 Wiadomości kulturalne11:45 Zapiski ze współczesności12:00 Źródła13:00 Druga zmiana15:00 Notatnik Dwójki16:00 Wybieram Dwójkę16:00 Wiadomości kulturalne17:00 Przegląd prasy europejskiej 18:00 Sezon na Dwójkę19:00 Filharmonia Dwójki 19:10 Słynne powieści21:30 rozmowy po zmroku22:30 czas na jazz 23:30 Nokturn

Krzyżówka

20:00 Wieczorne rozmaitości21:00 reportaż w jedynce21:30 Naukowy zawrót głowy22:00 Polska i świat22:35 kronika sportowa23:00 Ślady na piasku23:30 Naukowy zawrót głowy23:50 Lektury przed północą

POLSKIE RADIO PR1

Page 15: Dziennik Trybuna 4 (4)

15DZIENNIK Trybuna

Do zakończenia rozgrywek pierwszej ligi piłkarskiej zosta-ły trzy kolejki spotkań. O dwa miejsca premiowane awansem do ekstraklasy biją się jesz-cze cztery zespoły – Termalica Bruk-Bet Nieciecza, Zawisza Bydgoszcz, Flota Świnoujście, i Cracovia. Przewodzący w ta-beli zespół z maleńkiej Niecie-czy już w poprzednim sezonie

mógł awansować, lecz na fini-szu trwonił przewagę z taką łatwością, że słusznie uznano iż robił to celowo. Podobnie postą-piła drużyna Floty Świnoujście, która w rundzie jesiennej lała rywali z gracją, ale wiosną od-dawała punkty hurtowo. Skąd biorą się takie postawy?

Głownie z powodu surowych wymogów licencyjnych w eks-

traklasie. Wymagają one od klubów w pierwszej kolejności odpowiedniego stadionu i za-plecza treningowego oraz so-lidnego zaplecza finansowego, a dopiero w dalszej kolejności zespołu na pozimie niezbędnym do gry w polskiej elicie klubo-wej. Z czwórki drużyn znaj-dujących się obecnie na czele tabeli I ligi warunki te spełnia

tak naprawdę tylko Cracovia. Niestety, krakowski klub wciąż nie potrafi stworzyć mocnego zespołu i gdyby o awansie mia-ły rozstrzygać jedynie wyniki na boisku, raczej do ekstraklasy by się nie dostał. Z pozostałych największe szanse na przejście procesu licencyjnego miałby Zawisza, ale problemem tego klubu jest z kolei słabe zaplecze finansowe. Flota nie ma stadio-nu, a najbliższy obiekt, na któ-rym mogłaby grać w elicie, jest w Szczecinie. Podobny problem na Nieciecza. Wiejski stadionik na kilkaset miejsc to nie jest standard do zaakceptowania przez inne kluby ekstraklasy.

poniedziałek 27 maja 2013

str.2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 11 str. 12 - 13 str. 14 str.15 - 16

SPORT

Reprezentacja Polski w siatkówce mężczyzn ro-zegrała dwa mecze towa-rzyskie z Serbią w ramach przygotowań do Ligi Świa-towej. Pierwsze spotkanie, które odbyło się w Miliczu, zakończyło się wygraną 3:1. W drugim, w Twardogórze, trener Andrea Anastasi do-konał kilku zmian i Polacy przegrali 1:3.

Wygrana i porażka

Monika Witkowska, z za-wodu dziennikarka, a z za-miłowania podróżniczka, jest dziesiątą Polką, która zdo-była najwyższą górę świata - Mount Everest (8848 m). Na szczyt dotarła 23 maja, w 50 dniu wyprawy. Jak pod-kreśliła, nie zdobyła go dla sławy, a z przypadku, planu-jąc inną wyprawę. Bodźcem było także napisanie książki.

Polka na szczycie

Reprezentacja Polski w składzie Piotr Pawlicki, Patryk Dudek, Tobiasz Mu-sielak i Bartosz Zmarzlik wygrała półfinał Drużyno-wych Mistrzostw Świata Juniorów na żużlu, który odbył się w sobotę w Gdań-sku. Dzięki temu nasi młodzi żużlowcy zakwalifikowali się do finału zaplanowanego na 28 września w Pardubicach (z Czechami i Australią).

Żużlowcy w finale

Obiecujący polski lekko-atleta Łukasz Grzeszczuk wygrał konkurs rzutu oszczepem podczas 39. mi-tyngu Erdgas Werfertage, rozgrywanego w niemiec-kim Halle. 23-letni zawod-nik uzyskał wynik 83,75 m, lepszy o 25 cm od minimum Polskiego Związku Lekkiej Atletyki na 14. mistrzostwa świata, które w tym roku odbędą się w Moskwie (10-18 sierpnia).

Porzuca w Moskwie

W ręcznej znów rządzi VivePiłkarze ręczni Vive Targi Kielce zostali mistrzami Polski. Przesądziła o tym trze-cia wygrana w finale z Orlenem Wisłą Płock (27:24). espół prowadzony przez trenera Bogdana Wentę zaliczył kolejny świetny sezon. Znów sięgnął po dublet, a w ostatnich pięciu latach udało mu się to aż czterokrotnie!

Nieporadność poznańskiej dru-żyny, która na własnym stadionie nie potrafiła uporać się z outside-rem ligi, zaskoczyła nawet legioni-stów. Warszawianie, którzy sami stracili punkty remisując w Łodzi z Widzewem 1:1, mieli niezłego cykora, bo gdyby Lech to wyko-rzystał i pokonał Podbeskidzie, na dwie kolejki przed końcem zmniejszyłby przewagę Legii do trzech punktów. Niestety, ekipa wicelidera okazała się niepoważ-na i zepsuła kibicom zabawę. Te-raz frajdę mają tylko fani Legii, którzy 2 czerwca na Pepsi Arenie będą mogli po meczu z ustępują-cym mistrzem, Śląskiem Wrocław, świętować zdobycie przez ich ze-spół 9. tytułu najlepszej drużyny klubowej w Polsce.

– Nie spodziewałem się, że w tym sezonie wywalczymy du-blet. Po słabym starcie, kiedy od-padliśmy z Ligi Europy i przegra-liśmy Superpuchar, powtarzałem, że naszym celem jest mistrzostwo. I dopięliśmy celu – powiedział trener Legii Jan Urban, cytowany przez oficjalną stronę interneto-wą klubu. Szkoleniowiec stołecz-nej drużyny ma dziś prawo nosić wysoko głowę, bo przecież wcze-

śniej zdobył już Puchar Polski, czyli ustrzelił tzw. dublet lub jak kto woli – podwójną koronę. Inna sprawa, że w tym sezonie rywale niespecjalnie przeszkadzali legio-nistom w ich drodze po te trofea. Wpadka piłkarzy Lecha w spotka-niu z Podbeskidziem jest tego naj-lepszym przykładem.

Zresztą, może to i dobrze, że tak się stało? Po co nam wystawiać do walki o Ligę Mistrzów cieniasów, który w tak ważnym momencie dla przebiegu rywalizacji o mi-strzowski tytuł nie są w stanie, i to na własnym stadionie, wygrać z najsłabszym zespołem w ekstra-klasie. Trener poznańskiej dru-żyny Mariusz Rumak po porażce z Podeskidziem nie zapomniał pogratulować Legii mistrzostwa. A gdzie sportowa złość, że podlegli mu piłkarze nie potrafili po raz ko-lejny w tym sezonie wygrać przed własną publicznością? Jego mile-czenie jest zrozumiałe. Skoro jako trener nie nauczył ich tego przez cały rok, to już nie nauczy wcale. A przecież Lech jako wicemistrz Polski już za kilka tygodni wy-startuje w kwalifikacjach do Ligi Europy. Nadziei, że coś zwojuje, raczej sobie nie róbmy.

Zespół Podbeskidzia wracał do Bielska-Białej w szampańskich nastrojach, bo nawet jego tre-ner, Czesław Michniewicz, nie liczył na wywiezienie z Poznania kompletu punktów. Tymaczasem nieoczekiwana zdobycz znacząco zmniejszyła dystans bielszczan do okupujących dołek tabeli z GKS Bełchatów, Ruchu Chorzów, Po-

goni Szczecin i Widzewa Łódź. A z dwoma ostatnimi drużynami Podbeskidzie zagra w pozostałych do rozegrania kolejkach spotkań. Losy spadku do I ligi nie są więc jeszcze przesądzone i walka o po-zostanie w ekstraklasie będzie je-dyną emocją, jaką dane nam bę-dzie przeżywać na finiszu sezonu. Wini temu są piłkarze Lecha.

Legia w podwójnej koronie Piłkarze lecha Poznań skompromitowali się ulegają w 28. kolejce ekstraklasy ostatniemu w tabeli Podbeskidziu Bielsko-Biała 0:2. Ta porażka rozstrzygnęła przedwcześnie rywalizację o mistrzostwo Polski. Tytuł zgarnęła legia Warszawa

WAlDEmAR T. lODzINSKI fot. ANDRZEJ IWAŃCZUK/rEPOrTEr;

W tym sezonie legia wygrała z lechem i na wyjeźedzie i u siebie

Nie wszystkim zależy na awansieW I lidze jeszcze cztery zespoły mają szanse na awans do ekstraklasy, ale nie wszystkim na tym zależy. jeśli wierzyć plotkom, jest już ponoć przesądzone, że miejsce w ligowej elicie wywalczą Cracovia i zawisza Bydgoszcz

lOVA

Page 16: Dziennik Trybuna 4 (4)

DZIENNIK Trybuna16

Po ubiegłorocznym finale Ligi Mistrzó kibice Bayer-nu Monachium wygwizdywali Arjena Robbena. Mieli mu za złe, że nie wykorzystał „jede-nastki” w dogrywce finału Ligi Mistrzów z Chelsea Londyn. Bawarczycy przegrali później po serii rzutów karnych 3:4. Ho-lenderski gwiazdor miał zatem dodatkową motywację i bardzo się starał w starciu z Borussią

Dortmund, żeby dokonać czegoś znaczącego. Udało mu się z na-wiązką zatrzeć wpadkę sprzed roppku. Dziś fani Bayernu no-szą go na rękach.

Robben najpierw zaliczył asystę przy bramce Mario Man-dżukicie, a w końcówce strzelił zwycięskiego gola. Mógł zdobyć więcej bramek, gdyby przed przerwą wykorzystał dwie do-bre okazje. – W ostatnich ty-

godniach wiele osób życzyło mi tego. Mówili „Strzelisz tego gola”. To był wspaniały mecz. My mieliśmy swoje okazje, oni także mieli swoje – przyznał Holender. Po meczu czekała na niego jeszcze jedna miła niespo-dzianka, ponieważ otrzymał na-grodę dla najlepszego piłkarza meczu, a wręczał mu ją były już menedżer Manchesteru Uni-ted Alex Ferguson.

Borussia Dortmund zeszła z boiska pokonana, ale polscy piłkarze nie muszą się wstydzić swojego występu. Łukasz Pisz-czek nie był tak aktywny w ata-ku, jak do tego wszystkich przy-zwyczaił. Bardziej skupiał się na zadaniach defensywnych, bo pilnował Francka Ribery’ego. Przez większość meczu radził sobie dobrze, dopiero w koń-cówce zaczęło brakować mu sił.

Jakub Błaszczykowski miał lepsze i gorsze momenty. W 14. minucie mógł otworzyć wynik, jednak jego strzał w znakomi-tym stylu obronił Manuel Neu-er. – Ciężko nie zgodzić się po przegranej z twierdzeniem, że Bayern był lepszy, ale wydaje mi się, że w pierwszej połowie zaskoczyliśmy ich i też mieli-

śmy swoje sytuacje. Przegrali-śmy mecz w 89. minucie i wtedy zawsze inaczej się to odczuwa – ocenił przed kamerami telewi-zyjnymi kapitan reprezentacji Polski.

Obrońcy Bayernu najwięcej problemów mieli z Robertem Lewandowskim. W pierwszej połowie dwa razy próbował za-skoczyć Neuera. Po przerwie piłka nawet wpadła do siatki po jego strzale z dystansu, lecz sędzia nie uznał gola ze wzglę-du na zagranie ręką. – To jest futbol, nieraz piłka dobrze się odbije i wpadnie do bramki, a czasem nie. Tym razem się nie udało – podsumował swój występ na Wembley „Lewy”.

poniedziałek 27 maja 2013

Niemieccy kibice po raz ostat-ni mieli okazję świętować suk-ces na angielskiej ziemi w 1996 roku, kiedy ich reprezentacja została mistrzem Europy. Minę-ło siedemnaście lat i w okolicy Wembley znów częściej można było usłyszeć język niemiecki niż angielski. Do Londynu przy-jechało ponad 150 tysięcy fanów Borussii Dortmund i Bayernu Monachium. Oczywiście, wielu nie miało biletów. Chcieli jednak być jak najbliżej swojej drużyny, poczuć atmosferę finału, choć mecz mogli obejrzeć wyłącznie w pubach. Policja zakazała bo-wiem transmisji na telebimach pod gołym niebem. Poza tym, Anglicy starali się umilić im po-byt na każdym kroku. Wystawili między innymi punkty gastrono-miczne, gdzie raczono chętnych niemieckimi specjałami. Aktyw-na była także BVB. Po ulicach jeździł piętrowy autobus w żółto-czarnych barwach. W wielu miej-scach pojawił się także… leżak

z klubowym ręcznikiem, co było elementem promocji. Chociaż at-mosfera była na ogół wzorowa, nie obyło się bez incydentów. W godzinach porannych doszło do konfrontacji z udziałem około dwustu pseudokibiców. W ruch poszły najróżniejsze przedmio-ty, doszło także do rękoczynów. Policja błyskawicznie opanowa-ła sytuację. Jak poinformowano, nikt nie został aresztowany, za to jedna osoba trafiła do szpitala. Anglicy jednak nie narzekają, bo szacuje się, że dzięki organizacji finałowego meczu miasto zarobi-ło 52 miliony funtów.

Od przewagi BVB do radości fCBDla Bawarczyków był to trze-

ci finał Ligi Mistrzów w ciągu czterech ostatnich lat. Dwa po-przednie przegrali. W tym se-zonie spisywali się znakomicie, w Monachium zadawano więc sobie pytanie „Jeśli nie teraz, to kiedy?”. – Jeśli przegramy po raz trzeci, przylgnie do nas łat-

ka nieudaczników – mówił przed meczem pomocnik Bayernu Tho-mas Mueller. .

Jeśli ktoś spodziewał się, że podopieczni Juppa Heynckesa od razu rzucą się i rozszarpią BVB, to przecierał oczy ze zdumienia. To ekipa z Dortmundu nadawała tempo w pierwszych minutach gry i raz po raz zmuszała do najwyższego wysiłku Manuela Neuera. Próbowali go zaskoczyć m.in. Błaszczykowski i Lewan-dowski, jednak Niemiec zawsze był na posterunku. Faworyci od-dali pierwszy strzał na bramkę dopiero w 26. minucie. Z czasem ich przewaga wzrastała. Tym razem kunsztem wykazywał się Roman Weidenfeller, który m.in. wygrał dwa pojedynki sam na sam z Arjenem Robbenen.

Neuer i Weidenfeller skapitulo-wali po przerwie. W 60. minucie Robben zagrał wzdłuż linii bram-kowej do niepilnowanego Mario Mandżukicia, wepchnął piłkę do siatki. Osiem minut później sę-

dzia podyktował rzut karny za faul Dantego na Marco Reusie.

lewy nie miał strzelać z karnego Do piłki nie podszedł Lewan-

dowski, z którym Neuer wygrał wcześniej taki pojedynek w lidze, lecz Ilkay Gundogan. – Miałem problem z mięśniami, a chcia-łem zachować siły na ostatnie minuty. Zresztą miał strzelać Marco Reus, ale zobaczyłem, że Ilkay bierze piłkę – relacjonował „Lewy”. Reprezentant Niemiec pewnym strzałem doprowadził do remisu. Kiedy wydawało się, że będzie dogrywka, decydujący

cios zadał Robben. Szarżujący Holender przejął piłkę po zagra-niu Francka Ribery’ego i posłał ją obok bramkarza. To była jego trzecia tak znakomita okazja w tym meczu, pierwsza wyko-rzystana. – Od 80. minuty trochę brakowało nam sił – tłumaczył przed kamerami telewizyjnymi Piszczek. – Szkoda, że nie uda-ło nam się dotrwać do dogryw-ki. Wówczas mógłby być żywioł – dodał. Dla Bayernu Mona-chium był to piąty Puchar Mi-strzów w historii. Dzięki zwy-cięstwu, ma szansę na potrójną koronę w tym sezonie.

Bayern lepszy od BorussiiPiękny sen Borussii Dortmund się skończył. W finale ligi mistrzów na stadionie Wembley głodny sukcesu Bayern monachium nie dał sobie odebrać wymarzonego trofeum i wygrał 2:1. Nawet tercet Polaków nie zdołał przeszkodzić mistrzom Niemiec w osiągnięciu tego celu

Neymar wybrał ofertę Barcelonykoniec transferowego zamieszania wokół jednego z najzdolniejszego piłka-rzy na świecie. 21-letni Neymar ostatecznie został piłkarzem FC Barcelona, o czym oficjalnie poinformował kataloński klub. Poprzednia drużyna Brazy-lijczyka, Santos FC, otrzyma za niego 28 mln euro, a on sam będzie zarabiał około 7 mln euro rocznie. O Neymara starał się też Real Madryt.

Bezdomni piłkarze proszą o wsparcieCzy dojdzie do mistrzostw świata bezdomnych w piłce nożnej, które zaplano-wano na sierpień w Poznaniu? Turniej jest zagrożony. Organizatorom brakuje pół miliona złotych i rozważają rezygnację z przeprowadzenia imprezy. Próbowali uzyskać wsparcie finansowe PZPN oraz Ministerstwa Sportu, ale bez efektó. W futbolu bezdomnych Polacy dwa razy zdobyli wicemistrzostwo świata.

mARCIN CIECHAńSKI

fot. PIOTR KUCZA/NEWSPIX.PL

Prezydent UEfA michel Platini miał dla graczy BVB tylko srebrne medale

Holender przyćmił polakówSkrzydłowy Bayernu Arjen Robben rok temu był antybohaterem finału ligi mistrzów, bo w dogrywce meczu z Chelsea londyn spudłował z rzutu karnego. Teraz kibice w monachium śpiewają mu dziękczynne pieśni

mC