dehnel

8
Po ostatnich wydawnictwach prozatorskich i translatorskich Jacek Dehnel powra z książką poetycką. Jest to czwarta, po Brzytwie okamgnienia oraz translatorskich zbiorach Philipa Larkina i Krlisa !"rdi#$a książka a%tora w wroc&awskim wydawnictwie. Jacek Dehnel w swoich wierszach wykorzyst%'e tradyc'( literacką z 'e' k%nsztowno)cią, zadomowieniem w k%lt%rze wysokie', bagażem topos*w i e+ekt*w +ormalnych do %zyskania z%pe&nie nowych rozwiąza . -ie należy z tego tyt%&% +orm%&owa 'akichkolwiek zarz%t*w, bo 'est to poez'a na wskro) wsp*&czesna. Ple) /0arszawa 1entralna2 3 k%py szmat pod napisem K4B5B 6789D7: :;<7= wysta'ą tylko ch%de r(ce i p*& twarzy, wargi na p%stych dziąs&ach. Br%dne i br%natne. > co) bia&ego w r(kach, co) szarobia&ego, szarob%rego nawet, co) w kolorze ple)ni? elektryczne organki z plastik%, zabawka wygrzebana ze )mieci. 0rz%casz do k%beczka pi( z&otych, szmaty m*wią @=to lat pan%, sto latA@ i gra'ą na organkach ta9da ta9da taaa9da, przyciska'ąc %ważnie klawisz za klawiszem. Ple) , kt*ra z niewiadomych przyczyn si( zal(g&a na niego)cinne' k%lce z kamienia, lecące' przez r*wnie niego)cinną przestrze , wzros&a w si&(. 0 zmienne kszta&ty i barwy. Panto+elek. =t%&bia. :ekony, kaz%ary, tyranoza%r%sy. 6ominidzi i homo z ob to)cią przezwisk, zamki, katedry, dworce, micha&yanio&y, homery, danty, dżo'sy, i wreszcie darwiny.

description

poeta polski

Transcript of dehnel

Po ostatnich wydawnictwach prozatorskich i translatorskich Jacek Dehnel powraca z ksik poetyck. Jest to czwarta, po Brzytwie okamgnienia oraz translatorskich zbiorach Philipa Larkina i Krlisa Vrdia ksika autora we wrocawskim wydawnictwie. Jacek Dehnel w swoich wierszach wykorzystuje tradycj literack z jej kunsztownoci, zadomowieniem w kulturze wysokiej, bagaem toposw i efektw formalnych do uzyskania zupenie nowych rozwiza. Nie naley z tego tytuu formuowa jakichkolwiek zarzutw, bo jest to poezja na wskro wspczesna. Ple (Warszawa Centralna)

Z kupy szmat pod napisem KEBAB HOT-DOG GYROS wystaj tylko chude rce i p twarzy, wargi na pustych dzisach. Brudne i brunatne. I co biaego w rkach, co szarobiaego, szaroburego nawet, co w kolorze pleni: elektryczne organki z plastiku, zabawka wygrzebana ze mieci. Wrzucasz do kubeczka pi zotych, szmaty mwi "Sto lat panu, sto lat!" i graj na organkach ta-da ta-da taaa-da, przyciskajc uwanie klawisz za klawiszem.

Ple, ktra z niewiadomych przyczyn si zalga na niegocinnej kulce z kamienia, leccej przez rwnie niegocinn przestrze, wzrosa w si. W zmienne ksztaty i barwy. Pantofelek. Stubia. Gekony, kazuary, tyranozaurusy. Hominidzi i homo z obfitoci przezwisk, zamki, katedry, dworce, michayanioy, homery, danty, dojsy, i wreszcie darwiny.

Kiedy wikszy Tunguski, wikszy Krakatau albo wiksza Halleya dadz sobie rad z pleni, zostanie kulka z siwego kamienia, troch murw, napisy. Midzy nimi bdzie szo Pikno, w biaej szacie (nieco osmalonej), nie z kitar Apolla, tylko z plastikowym graidem dla dzieciakw. Ta-da ta-da taaa-da bdzie znaczyo wtedy: Mino, minli.

Ekran kontrolny to zbir wierszy o poegnaniu modoci i cierpieniu z telewizora. Skaterzy przed bazylik Saint-Denis, miejscem pochwku krlw Francji, wykonuj swoje ewolucje jeszcze niewiadomi, e tak samo jak dawno zmarych wadcw dotyczy ich czas i przemijalno. Dwuletni Piotru, trzymajc za rk mam i tat, zwiedza wiat niewiadomy, e czekaj na niego "potliwe strachy i potkliwy korze, / i krzemie ostry i osty cierniste". W Ekranie kontrolnym Jacka Dehnela mwi mczyzna, ktry wanie przesta by chopcem, i poeta, ktry wie, e dostpna jest mu tylko postawa elegijna - w stosunku do wasnego ycia, w ktrym co nieuchronnie si skoczyo, i w stosunku do samej poezji, pisanej z brzegu dowiadczenia i wiadomoci, a nie niewinnoci. Na tym brzegu nieosigalne s ju poczucie pierwotnej peni, mocy i niczym nieskaonej potencjalnoci. Dostpne s ironia i czuo wobec wszystkich, ktrzy jeszcze - i ju - s po tamtej stronie. Elegijno nie prowadzi do nieodwracalnego zasklepienia w przeszoci, zamknicia w wiey z koci soniowej. Wikszo wierszy Dehnela "dzieje si" w naszym wulgarnym tu i teraz, wprawdzie ocienionym poczuciem utraty, ale tworzcym te rzeczywisto wieloksztatn, wcigajc, fascynujc. To rzeczywisto dzisiejszej Warszawy - sieciowej restauracji szybkiej obsugi, internetowego portalu gejowskiego oferujcego parad cia do wyboru do koloru, koncertu rockowego, podczas ktrego tum suchaczy - posugujcy si wiatekami telefonw komrkowych zamiast starowieckich zapalniczek - zostaje "jako" zbawiony nie przez obcowanie z piknem, ale przez samo staranie "by odczu i by zapamita co piknego". Kiedy poeci pisali wiersze o cierpieniu swoim i najbliszych istot. Tom wierszy Jacka Dehnela wzi tytu od zamykajcego go cyklu dwunastu byskotliwych formalnie sonetw (kady z nich zaczyna si od wersu, ktrym skoczy si poprzedni, razem tworz kolist struktur) opowiadajcych o blu, z ktrym wszyscy stykamy si na co dzie - zuytym i zbanalizowanym przez telewizyjne widowiska mierci - ktry nas nudzi i irytuje, bo nie jestemy go w stanie empatycznie wchon, cho moemy go dokadnie (a nawet piknie) opowiedzie. Czy to nie paradoks, e kiedy, stykajc si z prywatnym cierpieniem, poezja bya w stanie budowa przekonujce obrazy wszechcierpienia - czowieka, przyrody, wiata, a teraz obrazy cierpienia zostaj podane na tacy, brakuje nam sw, ktre mogyby ich dotkn? Wirtuozerskie w formie wiersze Dehnela tematyzuj ograniczenia poezji, ktra nie jest tym, czym by powinna. Ale ycie te nigdy nie jest takie, jakie by powinno. Wszystko si zgadza.

Kady twrca ma tylko kilka istotnych dla siebie tematw, ktre mcz go a do mierci i ktre prbuje na rozliczne sposoby podej. A one nieustannie mu si wymykaj. Dla Dehnela jest to trwaa niezgoda na podstawowe skazy egzystencji: okruciestwo samego ycia i ludzi, powszechne przemijanie (czyli synna "art of loosing" z wiersza Bishop), bezbronno jednostki wobec zmasowanych si otaczajcego j wszechwiata.

JK: Cykl "Ekran kontrolny" mwi o cierpieniu, z ktrym stykamy si codziennie za porednictwem telewizji. Tego zbanalizowanego nie jestemy w stanie przyswoi. Gdzie tkwi wina? W nas? W mediach? - Troch po to si pisze poemat zoony z 12 sonetw, eby nie odpowiada wprost na takie pytania. Zwaszcza e nie da si atwo wskaza winnych. Globalizacja zalewa nas fal cierpienia, ktrego nie jestemy w stanie przepracowa w zgodzie z dawnymi reguami aoby. Rwnoczenie kiedy strata czy krzywda spotyka nas osobicie, przeywamy je z pen dotkliwoci. Rozziew pomidzy blem wasnym a cudzym by kiedy mniejszy, bo docieray do nas tylko echa cierpie nieodlegych, w granicach dzwonw jednej parafii. Ale jedn z podstaw etyki i oglniej czowieczestwa jest empatia, ktra wymaga cigych wicze. Nie widz tu adnych moliwych rozwiza. JK: Jednoczenie opowiada pan o tym cierpieniu w kunsztownej formie. Czy w ten sposb nie oddala go jeszcze bardziej od czytelnika? - Po pierwsze, forma zawsze powinna mie sens. Ten cykl, zbliony nieco do wieca sonetowego, rwnie w caoci koczy si wersem, ktrym si rozpoczyna. Mona wic, gdyby komu si chciao, czyta go w kko, co pokazuje, e jest to dylemat bez wyjcia; mona podnosi kolejne argumenty za tym, by by empatycznym wobec cierpienia dalekiego i by nie by empatycznym, a nie przyblia to nas ani troch do rozwizania. Czy forma oddala od czytelnika? Powiedziabym, e jest przeciwnie: teksty rymowane s blisze pracy naszych mzgw, skoro daj si atwiej zapamita; podobnie jak w przypadku harmonijnych akordw, rymy, jeli si je rzetelnie skada, raczej czytelnikowi id na rk. Czy raczej - na zwoje. I dziki temu doskonalej mog wscza w gow sensy.

W zasadzie caa jego twrczo poetycka sprzed Ekranu kontrolnego to zestaw takich miesznych wierszykw, adniutkich niczym ze spotkania sekcji poetyckiej koa gospody wiejskich. Oczywicie, e Dehnel umie pisa, ale nie ma o czym. Jest jak wydmuszka, owicka wielkanocna pisanka, pokolorowany z zewntrz, w rodku pusty; to pozbawiony wasnego poetyckiego jzyka dobry ucze.Ekran kontrolny to przejaw zmiany kierunku, powolnego dojrzewania, samoksztacenia a nawet dostrzegania wasnych saboci. Pojawiaj si tutaj wiersze noszce znamiona szczeroci, mocno zawoalowanej, ale zawsze to progresja u takiego megalomana. Dla mnie wiersz otwierajcy ten zbir jest utworem programowym Dehnela po liftingu; mam na myli Piosenk o garstkach:

Wychodzi Piotru na dwuletnich nogach, piach si rozpycha i droy si droga. Po lewej mama a po prawej tata, pomidzy nimi duszny rodek lata. Idzie i idzie, rozrywka to nowa, bardzo przydatna, atwiejsza ni sowa. A dookoa wiat. I wietne cuda. Szyszka, patyczek, pirko, kamyk, huba, wszystkiego w garstki. I zaraz zrozumie, e garstki pene, a chce bra; nie umie odoy tego, zostawi tamtego, wielkie danie stawia superego (...)

Piotru to nasz poeta, ktry nie moe si zdecydowa, kogo teraz bdzie udawa, kto mu si najbardziej podoba; chciaby by Szymborsk i Zagajewskim, Larkinem i Puszkinem, Herbertem, Eliotem ba, mam wraenie, e nawet Sobierajem, a wnosz to po dostrzeeniu rzeczy dla mnie istotnych i w mojej poezji obecnych: przyrody, sztuki, historii, erudycyjnych aluzjach i ladach; nawet po przypisach w jego Ekranie kontrolnym, ktre ja stosuj od czasu Wojny Kwiatw (wyd. Editions sur Ner, luty 2009) po to, by czytelnik nie poszed bdnym tropem i zrozumia, e dobra poezja nie jest przypadkiem, wytworem modopolskiego natchnienia czy pijackim skojarzeniem, ale skutkiem pracy i talentu, dzieem wiedzy i myli. Ekran kontrolny to literacki antykwariat, zbir tekstw odtwrczych, przypadkowych, wygrzebanych z literackiego panoptikonu, e to taka sama tratwa ratunkowa jak Fotoplastikon. W dodatku, o zgrozo, tak jawnie pasoytujcy na uznanych pisarzach, e ju po pierwszych paru wierszach zamaro we mnie ycie wewntrzjelitowe, a rce, bez mojego w tym udziau, same otworzyy tomik wierszy Szymborskiej. Porwnajmy:

O, drogi czekoksztatny, z kkiem od kluczykw na przeciwstawnym kciuku i z potrjnym paskiem wzdu pionowej postawy! Spojrzenie na kraski, delfiny, antylopy przypomina zaraz... (J. Dehnel)

(...) atwy do utopienia w yce oceanu, za mao nawet mieszny, eby pustk mieszy (...) A jest zawzity. Zawzity, trzeba przyzna, bardzo. Z tym kkiem w nosie, w tej todze, w tym swetrze... (W. Szymborska)

Dokd idziesz, chopczyku, w czapeczce w szkock krat, w ubranku z darw, w wyblakych kolorach... (J. Dehnel)

Dziewczynka, ktra byam - znam j oczywicie. Mam kilka fotografii z jej krtkiego ycia. (...) Id sobie, nie mam czasu. No przecie widzisz e wiato zgaszone... (W. Szymborska)

Takich przykadw jest wicej. Nie chodzi o to, e frazy si powtarzaj, to byby plagiat. Ale rytm, sposb ujcia tematu, podobiestwo tematyki, niektre wyliczanki, sposb zwracania si nie tyle do czytelnika, ile bezporednio do bohatera ... nawet istnienie prozy poetyckiej la przypowie! Wyglda to tak, jakby Dehnel szed krok w krok za Szymborsk i malowa na ptnie niby wasne obrazy, ale po uprzednim naszkicowaniu konturw przez nasz noblistk i po kilku lekcjach na temat: w jaki sposb naley trzyma pdzel i jak skomponowa kadr. Nie we wszystkich wierszach, rzecz jasna. Zaledwie 59 stron, a mamy jeszcze Larkina, Puszkina czy Herberta albo Zagajewskiego etc. a nawet Dyckiego (ach te pieni z motywem przewodnim ekranu kontrolnego) czy... Mickiewicza!

W oddali zna struktur: kopua Blue City, bloki, szyby, anteny. Lecz z tej strony kolej wchodzi w miasto szerokim klinem, dzikim polem, porosym szczawiem, perzem i krzewami, wbitym w Dworzec Zachodni. Wzy torw jak rozeta industrialnej katedry. Dojedamy wida betonowe perony, z ktrych si dziewczyna rzucia pod kolejk w jaki grudzie. Trzeba (...)

Dehnel miota si, chcc uzasadni swj byt na literackiej mapie, ale tkwi w sieci wasnych niemonoci i plcze si coraz bardziej, traci siy, tonie, zamiast spokojnie napi minie i zdoby si na mocny, autonomiczny gest. Dlatego, z powodu paniki i saboci autora, zamiast spjnej ksiki dostajemy co w rodzaju bigosu.W Ekranie kontrolnym, tworze wanie przypadkowym, popiesznym i ratunkowym, oprcz naiwnych i nieporadnych miesznostek jest kilka przyzwoitych wierszy, niektre cakiem dobre; s pojedyncze frazy urzekajce i doskonae, a to niemao. W tej zupie znajduj si naprawd pyszne kski, pywaj w niej tuste smakowite skwarki i, szczerze mwic, uwaam, e potraw sporzdzon przez Dehnela dzieli intelektualna przepa od wyrobw przytaczajcej wikszoci innych poetw, szczeglnie od tych nagradzanych, brylujcych na salonach, sramach, domokulturowych wieczorkach i w literackich pisemkach. Oni tkwi na dnie Rowu Mariaskiego, w penych ciemnociach, przekonani, e to Parnas, a tymczasem Dehnel ju dopywa do powierzchni Oceanu Spokojnego, kto wie, moe nawet widzi wysp Guam? Na szczyty droga jeszcze daleka, jeszcze go mog wcign niespokojne fale, nasiknita wod pelisa ciy, ale jest w jego przypadku jaka nadzieja na istotne dzieo, ktrej nie ma u tych literackich tandetnych paszteciarzy, ktrych nazwisk przez lito nie wymieni. To, e Dehnel nie mwi jeszcze wasnym gosem, e w poezji Dehnela prawie nie ma Dehnela, to jeszcze nic takiego, na to nadejdzie czas. On teraz si uczy, i to od najlepszych, podczas gdy jego koledzy po pirze take ci duo starsi koledzy puszczaj bki twierdzc, e to sztuka i najprzedniejsze ewaporaty gbokiej myli.Poezja, nie popularno, jest dla nich istot ycia. Dehnel jest przecitny w swojej kategorii klasycystw, ktra to kategoria jest usytuowana znacznie wyej ni taplajcy si w kaczym dole tak zwani awangardzici czy bardziej oglnie i bliej prawdy panalfabeci i tani prowokatorzy. To samo, co powiedziaem o jego poezji, dotyczy rwnie prozy Dehnela i zapewne innych jego hobby, jak malowanie farbkami. Dehnel pisarz, to paw, epigon i bufon, ktry sam jeszcze niczego nie zrobi, bo wszystko mu podano, wszystko robi si za niego samo. Wrmy zatem po raz kolejny do Ekranu kontrolnego. Gdzie niby miayby si znale te tuste skwarki? W zlepku wielojzycznego ciemniania, w prbach uwiarygodnienia, e jest si poet wspczesnym za pomoc zapisu rodem z forum on-line? A moe podoba Ci si wcinicie na si jakiej gwary? O ile jest to zabieg przez niektrych wymagany w przypadku prozy, o tyle w poezji trzeba dla takich zabiegw naprawd dobrego uzasadnienia. Na pierwszym planie przewaga formy nad treci, potem dugo, dugo nic, w kocu par trywialnych prawd typu: Wszdzie, gdzie pjdziesz, bdzie gorzej albo Nie masz sw na t bole, ktrej nie przeye. Jedynie co w rodzaju fraszki udao si Dehnelowi:

Pocztek maja Od sidmej rano pod samym oknem dwaj z kosiarkami z Zieleni Miejskiej. Do smej jestem traw z uszami, wronit w pociel. Spylajcie trzmiele.

Gdyby tak zebra dziea Jacka Dehnela w jednym tomie, powstaoby co w rodzaju Ruhnamy zbioru poezji, prozy i mdroci niedawno zmarego genialnego przywdcy Turkmenistanu, Ojca Turkmenw Saparmurata Nijazowa. Ksig t przetumaczono, podobnie jak dziea Dehnela i Haliny Auderskiej, na wiele jzykw, a jej trzykrotne przeczytanie otwiera bramy raju. Co wicej, historycy turkmescy bezspornie udowodnili, e Nijazow pochodzi w prostej linii od Aleksandra Wielkiego. Niemniej uznaj Ekran kontrolny za ksik wan dla Dehnela bo to jego pierwszy, chocia niesamodzielny krok w stron poezji, i wan dla naszej wspczesnej literatury jako kolejny inhibitor wszechobecnej rynsztokowej produkcji.