CZYTELNICTWO W A R S Z A W Y -...
Transcript of CZYTELNICTWO W A R S Z A W Y -...
C Z Y T E L N I C T W O W A R S Z A W Y .(O dbitka z Nr. Nr. 7 i 52 „O gniw a“ za r. 1903).
...„Nazywam tragiodją, gdy chociaż jeden jedyny człow iek, mający zdolności do kształcen ia siebie, umiera nieośw iecony”...
C arlyle.
L
Cudzoziemiec, przybywający do Warszawy dla poznania naszego miasta zdziwiłby się wielce, nie dostrzegszy jed- neg<5 z najważniejszych organów dzisiejszego życia kulturalnego, mianowicie bibljotek publicznych, na wielką skalę urządzonych i dostępnych d la w s z y s t k i c h . Żyjemy życiem organizmu, którego kalectwo w tym względzie ratują zastępczo inne organy, i o kuli iśd nam wypada w pochodzie społeczeństw cywilizowanych. Zagranicą i w Cesarstwie owładnęła gorączka czynu na polu oświaty pozaszkolnej, nasze pole leży prawie odłogiem; drobnemi zaledwo oazami świecą te nieliczne instytucje, które nie są w stanie zaspokoió szybko i stale wzrastających potrzeb. Potrzeby nasze uwydatniłyby się jaskrawo, gdyby podjęto na szeroką skałę statystykę życia umysłowego w ogóle i statystykę czytelnictwa w szczególności. Pakty i liczby przemawiają nieraz lepiej, niż argumenty.
Mamy właśnie przed sobą mąterjał do statystyki podobnej: sprawozdanie za rok 1901 z warszawskich czytelni bez-
¿3.2&Phttp://rcin.org.pl
r
płatnych (przy Tow. Dobroczynności), odczytane na dorocznym posiedzeniu wydziału czytelni w grudniu r z. Wyjmujemy niektóre dane i cyfry.
Wydział czytelni, właściwiej mówiąc wypożyczalni (gdyż na miejscu abonenci nie czytają) rozpoczyna już 43-irok swego istnienia. Pierwsze 6 bibljotek powstały w r. 1861, dzięki ofiarowanym przez Tadeusza Lubomirskiego 900 rb.; dziś liczba wypożyczalni dosięga 23-ch. Doichhistorji znajdujemy zaledwo luźne wiadomości; oto np. sprawozdanie W. T.D. z r. 1862 wymienia w liczbie pierwszych protektorów instytucji J. I. Kraszewskiego, Leopolda Kronenberga, A leksandra Przeździeckiego, Henryka Natansona, Ksawerego Puslowskiego i innych. Pierwszym prezesem wypożyczalni był Ludwik Łęski, po nim kolejno następowali: Jan Gautier, Adolf Pawiński, Siesicki, Aleksander Rembowski, Adolf Suli- gowski, wreszcie od r. 1895 do dziś przewodniczy Stanisław Leszczyński. Ostatnie 10-lęcie, ą jeszcze bardziej 7-lecie zaznacza się rozwojem instytucji pod względem administracyjnym i pod względem wpływów materjalnych (z ofiar). ^ Dokładniejsze dane statystyczne zbierane były dopiero od r. 1894; w tych więc tylko granicach robić możemy zestawienia porównawcze.
Obecnie wszystkie 23 wypożyczalnie razem rozporzą dzają majątkiem inwentarzowym w ilości około 63,000 tomów; w porównaniu z rokiem 1894 (32,000 tomy) zasobność księgozbioru powiększyła się więc dwukrotnie prawie.
Stałym zjawiskiem towarzyszącym temu wzbogacaniu bibljotek było proporcjonalne wzrastanie liczby abonentów, pomimo że przyrost książek w ostatnich kilku latach był ty lko ilościowym, nie zaś jakościowym (z przyczyn od instytucji niezależnych). W r. 1893 było 8,098 stałych abonentów, w r. 1901 — 15,860. Rzeczywistą liczbę osób czytających w ciągu roku otrzymalibyśmy, podwajając cyfrę 15,860 abonentów, gdyż każdy z nich reprezentuje około 2 stałych czytelników. Tym sposobem wypożyczalnie obsługiwały wr. 1901 razem około 32,000 o s ó b. Jest to cyfra poważna, ale w stosunku do 700,000 ludności Warszawy nie zawysoka. Prof. uniwersytetu wiedeńskiego Reyer, specjalista w tej mierze, obliczył, że potrzeba czytania śród ludności miejskiej wtedy
. . . 2 —
http://rcin.org.pl
mmm
dopiero by wa zaspokojony, gdy z bibljotek publicznychkorzy- sta 7s częśc mieszkańców; dla Warszawy stanowiłoby to140.000 osób. Ponieważ jednak wykazaliśmy wyżej, że liczba czytelników wypożyczalni bezpłatnych w Warszawie dobiegła w r. 1901 tylko 32,000, przeto pozostawałoby, podług normy Reyer a z g ó r ą 100,000 osób, których chęd czytania stale n i e j e s t z a s p a k a j a n ą ! Owe 100,000 — to klijentela przyszłej bibljoteki publicznej. Dziś rekrutują się z nich nowi czytelnicy na miejsce starych, którzy wypisują się po pewnym czasie z wypożyczalni, gdyż nie znajdują w nich odpowiedniej dla siebie treści. Mamy w sprawozdaniu dowody cyfrowe, że skład stałych czytelników ulega corocznie wielkim zmianom. W r. 1901 ubyło około 80$ dawnych abonen tów, przybyło natomiast 90$ nowych! Głód więc umysłowy śród szerokich sfer jest tak wielki, zapotrzebowania na wszelkie kategorje książek są tak olbrzymie, że gdy nawet księgozbiory treścią swą nie odpowiadają większym wymaganiom, gdy niektórzy czytelnicy usuwają się z tego powodu, luki w statystyce zapełniają się udziałem czytelników nowych kategorji. Dodad jednak wypada, że na tak znaczne odnawianie się szeregów czytelniczych wpływad może jeszcze inna odmiennej natury okoliczność: wiadomym jest powszechnie, że ludnośd uboższa często bardzo zmienia mieszkania; z tego powodu przenosi się do innych, najbliższych wypożyczalni.
Zwrócimy uwagę w sprawozdaniu jeszcze na parę cyfr charakterystycznych. Nie tylko bowiem liczba abonentów daje pojęcie o rozmiarze i działalności instytucji, ale także liczba osób zgłaszających się po książki i liczba tomów obiegających rocznie. W 1901 r. 23 wypożyczalnie odwiedziło150.000 osób, czyli mniej więcej każdy z abonentów (których było z górą 15 tysięcy) zmieniał swe książki przeciętnie 10 razy do roku. W ciągu tegoż roku w obiegu było 570 tysię cy tomów, czyli że każdy tom (z liczby 63,000) wypożyczany bywał przeciętnie 9 razy do roku.
Rzecz ciekawa, że gdybyśmy 150,000 zgłoszeń rocznie przyjęli jako minimum dla Warszawy i liczbę tę rozłożyli na 300 dni w roku, to dziennie wypadłoby nam po 500 zgłoszeń Widzimy więc, że bibljoteka publiczna nie stałaby pustkami.
- 8 —
http://rcin.org.pl
V
tymbardziej, że będąc wszechstronniej zaopatrzoną, ściągnęłaby te kategorje czytelników,które z czytelń obecnie nie korzystają. Bibljoteka publiczna musiałaby mień rozmiary bardzo wielkie, posiadaó conajmniej 5 razy tyle tomów, ile mają wszystkie 23 wypożyczalnie, a więc minimum 300,000, dalej mied salę do obsłużenia kilkuset osób dziennie, już to czytających na miejscu, już to wypożyczających książki do domu.
Powiedzmy słów parę o s t r o n i e m a t e r j a l n e j wypo życzalni. Bibljoteki wogóle są instytucjami, pochłaniającemr znaczne sumy. Warszawskie wypożyczalnie korzystają wprawdzie z bezpłatnych lokali ochron Tow. Dobroczynności, z honorowej pracy zarządzających i ich pomocników (pracuje po 6 i więcej osób w każdej wypożyczalni) a jednak budżet roczny każdej wypożyczalni sięga kilkuset rubli. Wy datki składają się głównie z 2 pozycji: zakupu i oprawy książek. Wobec stałego przeludnienia abonentów w wypożyczalniach i zwiększającego się wciąż popytu na książki suma wydatków na zakup dzieł winna być stale zwiększana, dopóki księgozbiory nie wzbogacą się o tyle, żeby mogły zadowolić potrzeby 1/t części ludności miasta (podług norm Re • yer’a). W tym kierunku postępował rozwój instytucji w os tatnim 8-leciu. Kasę czytelni zasilały fundusze, zbierane prawie wyłącznie staraniem ich prezesa, gdyż dotąd instytucja nie posiada żelaznego kapitału, a tym samym istnieje z roku na rok, n i e m a j ą c z a p e w n i o n e j p r z y s z ł o ś c i m a t e r j a l n e j !
Przytaczamy cyfry wydatków rocznych na wszystkie wypożyczalnie razem:
rok rubli1893 .............................. 3,0321894 .............................. 2,6881895 ............................. 4,5511896 ............................. 6,0531897 .............................. 7,1531898 ............................. 6,5141899 ............................. 5,5101900 ............................. 5,8871901 ............................. 6,247
_ 4 -
http://rcin.org.pl
Temu wzrostowi wydatków towarzyszył, jak już widzieliśmy wyżej, stały wzrost abonentów, liczba ich bowiem podwoiła się w przeciągu 9 lat. Jednym z warunków normalnego rozwoju wypożyczalni jest, obok środków materjal- nych, dogodny dla czytelników i dla zarządzających l o k a l . Dzisiejsze lokale wypożyczalni warszawskich pozostawiają wiele do życzenia. Są one jedną z szeregu przyczyn, t a m u j ą c y c h r o z w ó j instytucji. Natłok wyczekujących swej kolei abonentów czyni pobyt w małym pokoju nieznośnym i zniechęca czytelników, apracę zarządzających czyni bardzo uciążliwą. Na tę stronę kwestji wszędzie zagranicą baczną zwrócono uwagę i przeprowadzono reformę radykalną. Zamiast ubogich ciasnych przytułków powstawać zaczęły dla bibljotek powszechnych widne, ponętne lokale, nieraz pałace wykwintne z obszernemi salami do czytania pism i książek na miejscu. Wszędzie już prawie bibljoteki wstąpiły w nową erę rozwoju; my pod tym względem pozostaliśmy w tyle.
Stałe niezaspakajanie wzmagających się pod naciskiem rozwoju społecznego potrzeb umysłowych wywołuje ustawiczne w życiu naszym d e f i c y t y , które gromadzą się wciąż, grożąc o b n i ż e n i e m ż y c i a k u l t u r a l n e g o s z e r o k i c h m a s s p o ł e c z e ń s t w a .
Przytoczymy dalej garstkę danych, charakteryzujących klientelę czytającą. Naogół biorąc, z wypożyczalni warszawskich korzystają głównie sfery mniej zamożne. Pod względem kwalifikacji umysłowych i zajęć spotykamy natomiast bardzo wielką rozmaitość: obok czytelników z przygotowaniem elementarnym zgłaszają się osoby z wykształceniem średnim i wyższym; stąd zapotrzebowania są bardzo rozmaite. Słusznie też prof. Reyer stawia zasadę, że bibljoteki powinny dać dostęp wszystkim do wszystkich dzieł wartościowych. Najliczniejszą śród sfer czytających jest sfera robotników i rzemieślników. Liczba ich w wypożyczalniach warszawskich waha się od 30% do 70u/o z górą, zależnie od dzielnicy miasta. Klasa wyrobnicza reprezentowana jest znacznie słabiej (zaledwie kilka procent); stosunek podobny spotykamy i w statystyce bibljotek zachodnio-europejskich; wogó- le lepiej uposażeni ujawniają zwykle większe dążności do kształcenia siebie. Może jedno z najbardziej zależnych sta
http://rcin.org.pl
nowisk w społeczeństwie zajmuje służba domowa, najbardziej upośledzona pod względem wykształcenia oraz możności pracowania nad sobą,. Liczba czytelników tej kategorji, jak wskazuje sprawozdanie, jest najmniejsza, a i ci nieliczni czytelnicy tłumaczą, się nieraz, że nie mają czasu na uczęszcza nie do wypożyczalni i na czytanie, gdyż zarówno wydalanie się z mieszkania, jak i czytanie w kuchni bywa u nas często źle widziane. Liczba czytelników ze służby domowej stanowiła w wypożyczalniach warszawskich w r. 1901 zaledwo drobny ułamek procentu od ogółu czytających i wahała się od 0,2°/o do 0,8%, dosięgając najwyższej liczby 1,2% w jednej tylko wypożyczalni. Po za temi wspomnianemi wyżej kategorjami dwadzieścia kilka procent przypada na drobnych właścicieli i oficjalistów, na nauczycieli i nauczycielki, wreszcie na osoby bez określonego zajęcia. Pod .względem wieku przeważa młodzież i dzieci, co zaś do płci — to kobiet je3t cokolwiek mniej (40%) niż mężczyzn.
Ruch czytelnictwa we wszystkich czytelniach razem największy bywa zwykle w marcu: w r. 1901 zgłoszeń było 16,806, wydano tomów 63,000, najmniej czytano w m aju i ruch był w porównaniu z marcem o połowę mniejszy.
Najciekawsze byłyby dane, wskazujące, jaką jest po- czytnośd książek i jakimi są upodobania czytelników różnych kategorji. W sprawozdaniu znajdujemy w tym względzie szczupłe wiadomości. Znany powszechnie fakt, że beletrystyka bywa najpoczytniejszą, i tu został stwierdzony. Z ogólnej liczby wszystkich dzieł przeczytanych na literaturę piękną przypada około 60%, na naukową 16°/0. Wielka poczytnbść takich autorów, jak Szymański, Hugo, Jeż, Prus, Orzeszkowa, Sienkiewicz, Jokaj i t. p. kosz^ tem tandety literackiej wskazuje na kształcenie się upodobań rzeszy czytającej. Z poezji najczęściej bywają żądane dzieła Konopnickiej, Mickiewicza, Słowackiego, Syrokomli i innych.
Czytelnik miejski z pośród klas pracujących żąda zresztą od książki nie tylko rozrywki, lecz i prawdziwej wiedzy. Chętnie i z zapałem poświęca wolne od pracy fizycznej godziny dla zdobycia wykształcenia przez samouc- twó; popycha go do tego z jednej strony ciekawość, z drugiej
_ 6 -
http://rcin.org.pl
zagadnienia życia bieżącego. Świeży umysł pracującego fizycznie z przedziwną energją zwalcza trudności przy czytaniu książek naukowych*
Bibljoteka spełnia rolę uniwersytetu ludowego.W wiedeńskich bibljotekach bezpłatnych zrobiono cie
kawe zestawienie poczytności różnych działów książek wśród różnych warstw społecznych. Beletrystyka np. cieszyła się największą poczytnością śród kobiet ze sfery urzędniczej; urzędnicy czytali mniej powieści; śród sfer robotniczych powieść mniej była czytaną w porównaniu z urzędnikami, najwięcej zato po beletrystyce poczytne były: gieografja, podróże, nauki przyrodnicze z matematyką, historja, biografja. Urzędnicy w porównaniu z robotnikami czytali mniej książek przyrodniczych. Więcej książek Z działu przyrodniczego, niż robotnicy czytali tylko terminatorzy, studenci i nauczyciele. Przytym zauważono wzrastającą od kilku lat poCzytność książek naukowych kosztem beletrystyki. Przytoczyliśmy te dane, gdyż przypuszczamy, że dokładniejsza statystyka czytelnictwa w Warszawie dałaby podobne rezultaty*.
Co się tyczy stosunku czytelników' warszawskich do czytelni, to ci zarówno poszanowaniem własności publicznej (książek gubią stosunkowo mało) jako też i skromnemi datkami swemi w postaci książek i pieniędzy, dobrowolnie do skarbonek wrzucanych, (w r. 1901 wpłynęło od czytelników 667 rb.)—wymownie świadczą o swym zapatrywaniu sią na instytucję, która święcić będzie wkrótce pięćdziesięciolecie swej pożytecznej działalności.
II.
. W Nr. 7 „Ogniwa” z r. 19Ó3 omawialiśmy sprawozdanie z działalności czytelni bezpłatnych za rok 1901. Obecnie m amy przed sobą sprawozdanie z roku 1902. W tym odstępie czasu znów zaznaczył się rozrost ilościowy na wszystkich pozycjach. Majątek książkowy 23-ch czytelni u- rósł z 62,638 tomów (1901 r.) do 64,739, liczba tomów, obiegających rocznie — z 570,701 (1901) do 618,017. Roz wój instytucji w tym wypadku w ścisłym pozostaje związ-
http://rcin.org.pl
— 8 —
ku z wydawanemi na jej utrzymanie funduszami; zarząd czytelni, wzorem lat poprzednich, podniósł wpływy z ofiar i w roku sprawozdawczym, tak że wydatki z 7,187 r. (1901) mogły się powiększyd do 8,686 rubli. Suma ta obrócona była na pokrycie kosztów zakupu książek (3,791 r.), na oprawę ich i naprawę (2,927 r.) oraz na wydatki administracyjne 23-ch czytelni razem i biura wydziału (1,967 r.); wynosi to zaledwie 80 rubli rocznie na każdą z czytelni. Tak skromne wydatki na potrzeby administracyjne tłumaczą się tym, że instytucja byt swój opiera na pracy honorowej dwie-\; stu przeszło osób. Liczba wszystkich zgłoszeń rocznych (osób odwiedzających), wzrastając stale od lat kilkunastu, doszła w r. 1902 do 158,009 osób (w r. 1901 — 150,048) i jest największą z osiąganych dotąd liczb w tej rubryce. Cyfry te malują rozmiar instytucji, która, dodajmy, w ciągu ostatnich lat 9-ciu puściła w obiegblizko 5 m i l j o n ó w t o m ó w , wydając na swe utrzymanie 60 kilka tysięcy rubli (por. ta blicę).
Te ciągle wzmagające się, nienasycone potrzeby instytucji świadczą, ż e j e j o r g a n i z m j e s t j e s z c z e w e p o c e w z r a s t a n i a , że nietylko na podtrzymanie, lecz i na swój rozrost zasiłków potrzebuje. A rozrost jest znaczny, kiedy liczba osób odwiedzających wszystkie czytelnie ze 105 tysięcy w (r. 1892) podniosła sią po latach 10-ciu o 50°/0, a mogła podnieśd się znacznie wyżej, g d y b y k s i ę g o z b i o r y b y ł y j e s z c z e wi ę ks z e , g d y b y l i c z b ę c z y t e l n i p o w i ę k s z o n o , lub gdyby przynajmniej miały one odpowiedniejsze dla siebie lokale *). Na lokale najbardziej sprawozdawca się skarży. Są one raczej przytułkami, przeżytkami tych „dobrych” czasów, kiedy na bibljoteki powszechne patrzano jako na zbytek, nie zaś na potrzebę równie pilną dla życia kulturalnego, jak wodociągi i kanalizacja dla zdrowia. Tak płodni byliśmy w oryginalne pomysły w r. bieżącym (nowa loterja, rózgi dla nożowców), żeznie-
1) Budżet czytelni m usiałby się wtedy powiększyć 4-krotnie i wynosić o k o ł o 30,000 r u b l i r o c z n i e .
http://rcin.org.pl
śmiałością podsuwam jeszcze jeden gwiazdkowy projekt: stworzenia wzorowego lokalu chociaż dla jednej czytelni bezpłatnej, wzorowego zaopatrzenia jej w środki, aby miała fundusz na wszystkie potrzeby administracyjne, dostateczną ilość egzemplarzy dzieł dla zaspokojenia cierpliwie dziś tłoczących się czytelników, dla wzorowego wreszcie urządzenia pomieszczeń. Mam na myśli zresztą 3 pokoje tylko z przedpokojem, na parterze; a mianowicie: mały pokój administra- cyjny, salę dla czytelników, gdzie książki się wydają i zwracają, drugą salę — poczekalnię, gdzie mogliby oczekujący kolei oglądać roczniki czasopism i inne wydawnictwa informacyjne, mapy rozwieszone na ścianach oraz reprodukcje arcydzieł malarzy, zmieniane co miesiąc i tworzące tym sposobem jakby wystawę ruchomą... Dla czegóż bym nie miał roić, kiedy grudzień z choinką jest miesiącem wyczekiwań, niespodzianek? Ale żeby nie czekać zbyt długo, nie wzdychać w kierunku kolendy od spodziewanego w Warszawie Carnegie’go,może lepiej pójść za radą profesora Reyer’a, któ- tyle już bibljotek stworzył i w ostatniej swej pracy *) mówi: nie czyńmy zależnym sprawy wykształcenia ogółu szerokiego od fantazji filantropijnej jednostek, lecz opierajmy byt instytucji na samopomocy społecznej... Wprowadził on nawet do czytelni ludowych drobne opłaty i stworzył tym stałą i pewną podstawę dla ich istnienia, — czego nie mógł wydobyć od radnych miasta.
Wracając do sprawozdania, nie sądźmy, aby wyżej przytoczone cyfry były duże dla organizmu miejskiego tej wielkości, co Warszawa, dla której trzeba n i e p ó ł ś r o d k ó w, l e c z b i b l j o t e k , u r z ą d z o n y c h p o e u r o p e j s k u . Obliczaliśmy wyżej, źe Warszawa ma co najmniej jeszcze 100 tysięcy czytelników, którzy się nie mogą zmieścić w czytelniach bezpłatnych. Czytelnie zadawalają dziś zaledwie V4 część potrzeb umysłowych ludności miejskiej, skoro liczą z górą 30,000 osób czytających (p. tablicę). Dla tego też każda książka obiega rocznie przeciętnie 10 razy (cyfra wysoka względnie), dla tego w szafach chroniczny brak
— 9 —
0 P. t. „Fortachritte der yolksthiimlichen Bibliotheken“. Lipak, 1903.
http://rcin.org.pl
dzieł najpoczytniejszych i dla tego także książki prędko się niszczą. A czytelnicy? O nich mówiliśmy już w artykule poprzednim. Tu dodamy parę uwag. Czytelnie—to skarbnice materjału dla obserwatora. Gdyby na całym ich obszarze przeprowadzono umiejętnie badania statystyczne życia umysłowego ludności miejskiej, zdobylibyśmy ważny bardzo przyczynek dla nauki; statystyki czytelnictwa w takim rozmiarze właściwie nie posiadamy dotąd. Sprawozdanie ostatnie przyniosło wiązankę wrażeń i uwag zarządzających, bardzo ciekawych, bo bezpośrednio zaobserwowanych, lecz niedostatecznych bez cyfr statystyki, bez głosów samych czytelników, czego w sprawozdaniu nie znajdujemy. W ymaga to dużo bardzo trudów, obliczeń, na co obarczony pracą bi- bljotekarz zwykle nie może znaleźd czasu, jeśli nie ma chętnych wolontarjuszów do tej nadetatowej dla niego roboty. A klijentela czytelnicza bardzo jest róźnolitą, nie łatwą do poznania; wszystkie prawie stanowiska społeczne, wszystkie stopnie kwalifikacji umysłowych; jeden żąda najnowszej mo- nografji historycznej, inny „coś z botaniki”, jeszcze kto inny — głównie z poezji, przyznając się, że sam je ¿popełnia”. Zjawiają się i tacy wreszcie, co przypuszczają, że tu znajdą powieści sensacyjne, .tajem nice” wszelkie i t. d.
Często się słyszy takie głosy: „polubiłem książki, pisze pewien robotnik, i uważałbym za najsurowszą dla siebie karę, gdybym miał przestad je czytywad”,.. Inny kończy swe zwierzenia słowami: ¿dzięki książkom nauczyłem się uwiel- biad ludzkie ideały, nauczyłem się myśled, a zarazem cier- pied..i T).
Dzieci, jak wiadomo, czytają, pożerają dokładniej mówiąc, tak upragnione przez nich „podróże”, a już w drugim rzędzie książki historyczne. Że jednak i młodzi czytelnicy nie są obojętni na talent pisarski, świadczy o tym taka np. uwaga jednej z zarządzających: „obyczajowe powieści dla dzieci ledwie są Znoszone przez ogół młodych czytelników; wynika to z ubóstwa tej gałęzi literatury.
— 10 -
’) Ciekawych odsyłamy do IV tomn Poradnika dla Samouków, gdzie na str. 331 — 36 podano więcej tycli głosów.
http://rcin.org.pl
Nasza powieść obyczajowa dla młodzieży rzadko odpowiada swemu zadaniü; fabuła uboga i sztuczna nuży, idea słabo ubrana w formę artystyczną, nie przekonywa, nie przemawia do gustu czytelnika, zepsutego fantastycznemi podróżami; pogardzana książka spoczywa w szafie, a czytelnik tym swoim „znam- (choć nie czytał nigdy) — do rozpaczy doprowadza wydającego”. — To też niejednokrotnie już u nas podnoszono potrzebę popularyzowania śród młodzieży arcydzieł literatury polskiej i powszechnej. Pole — dotąd niewyzyskane przez wydawców naszyciu
Co do czytelników żydów — to powszechnie twierdzą, że oni wyróżniają się swoją intełigieneją. Bliższych dowodów na to jednak sprawozdanie nie przytacza. Pozwolę więc sobie streścić tutaj rezultat ankiety śród pro- letarjatu żydowskiego, uczęszczającego na Litwie do bibljo- tek żargonowych (podług artykułów Kotik’a V ¿Roczniku Żydowskim“ wyd. w jęz. rosyjskim w Petersburgu w r. 1902). Czytelnicy tej sfery, powiada p. K., poprostu pochłaniają książki. Przeczytać książkę 10—15 arkuszową w ciągli doby, pracując jednocześnie w warsztacie lub w fabryce — rzecz zwykła. Otg motywy tego zamiłowania do lektury* przez samych czytelników podawane: ¿dzięki książce człowiek staje się mniej zabobonnym* dowiaduje się, czym jest* z czego cały świat się składa”, lub: ¿czytają, aby się dowiedzieć* jak ludzie dawniej żyli i jak żyją dziś“; ktoś znowu szuka w książkach ¿prawdziwej drogi życia“ i t. d. Ogół nie lubi poezji* spostrzega K.* a ćo do powodzenia beletrystyki sensacyjnej — daje takie tłumaczenie: ¿raz, pamiętam, zdziwiłem się mocno, gdy jeden z najpoważniejszych czytelników zaczął Wypożyczać najbardziej sensacyjne romanse; u mnie, widzi pan, tłumaczył mi czytelnik, żona powiła dziecko, w izbie gwar, nieład* nie ma komii dzieci pilnować, pełna izba bab, niepodobna czytać książek poważniejszych* a nie czytając, nie wiedziałbym ćo ze sobą wieczorem zrobić”... Do najpoczytniejszych jednak autorów zaliczają się, jak statystyka wykazuje: Tanenbaum, Zola, Tołstoj* Jules Verne i t. d. Tłumacząc upodobania proletarjatu żydowskiego, p. K. tak dalej mówi: „czytelnik-żyd przedewszystkim jest filozofem potro- sze; dla hiego flie utfaciły pówabti zagadnienia oderwane,
http://rcin.org.pl
Które tak zajmowały umysły jego przodków. Wreszcie samo życie stawia mu pytania w rodzaju tych: „gdzie prawda?”, „co jest sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe?“ oraz zagadnie nia natury konkretnej: „dla czego ja muszę całe życie męczyć się i cierpieć, gdy sąsiad mój cieszy się powodzeniem, nie pracując.?“ i t. d. Oddźwięk na te pytania znajduje czytelnik w dziełach swoich najulubieriszych autorów. „Tołstoj podoba mi się dla tego, powiada czytelnik, że krytykuje ludzkość, która stoi na nizkim szczeblu“, — lub: dzieła Tołstoja wykazują fałsz ludzki i t. d.
Niemniejszym powodzeniem cieszą się książki popularno-naukowe, zawsze rozchwytywane z zapałem. Najbardziej czytelnicy lubują się, jak statystyka dowodzi, w dziełach o zabarwieniu filozoficznym; tym się tłumaczy olbrzymie powodzenie książek takich, jak „O powstaniu świata“ Faj- genbauma, lub „Historja kultury“ Kranza i t. p. Roztrząsania swe autor zamknął wskazówkami dla wydawców literatury żargonowej.
„Przedewszystkim należy wydać klasyków literatury powszechnej, dalej podróże, gieografję z etnografją, biografje wielkich ludzi, zwłaszcza reformatorów, szereg dzieł z zakresu historji kultury i z ekonomji społecznej, wreszcie z nauk przyrodniczych: dzieje ziemi i rozwój na niej życia organicznego, poprzestając w innych działach na niezbędnych jedynie informacjach“...
Dotknę jeszcze sprawy pokrewnej: kształcenia estetycznego mas. Nic u nas na tym polu się nie robi. W Nr. 44 „Ogniwa“ podawaliśmy w kronice oświaty notatkę o stowarzyszeniu parvzkim p. t. „1’A rt pour tous.“—„Winny dziś powstać organizacje, któreby starały się zadośćuczynić głębokim, nawpółświadomym pragnieniom człowieka żyć życiem pełnym”. Powstały... Wszędzie zagranicą mamy popularne wystawy arcydzieł, koncerty, wycieczki do muzeów, wydawnictwa tanich reprodukcji obrazów i t. d. Artyści pierwszorzędni okazują swą pomoc. Sztuka zajrzała do nizin. A u nas? Mija wystawa Siemiradzkiego, lub inna, a czy widziały ją masy? !). A jednak znaleźliby się artyści, którzy by chętnie
’) W r. 1905 projekt ten częściow o urzeczywistniono przez zniżenie op ła ty za wstęp do pałacn sztuki.
http://rcin.org.pl
pokierowali wycieczką do muzeum i do pałacu sztuki, dając przed obrazami potrzebne wyjaśnienia. Podobne próby już się odbywały na małą skalę; oprowadzano np. po panoramie; chodziłoby teraz o stworzenie czegoś systematycznego, o stałe usiłowania w kierunku podniesienia poziomu estetycznego mas. Nie będę wyczerpywał tego tematu, gdyż nadaje się on do osobnych rozpraw, pisanych przez specjalistów, którzy, sądzę, głos zabraó zechcą w tej kwestji i rady swej nie odmówią.
Kończąc notatkę niniejszą o czytelnictwie, nie potrzebujemy chyba przekonywać, że s p o ł e c z e ń s t w o w i n n o n a d r o d z e s a m o p o m o c y z a p e w n i ć c z y t e l n i o m t r w a ł ą p r z y s z ł o ś ć m a t e r j a l n ą , a b y o n e n i e o p i e r a ł y s w e g o b y t u n a p r z y g o d n e j f i l a n t r o p j i j e d n o s t e k .
1908 r. Sm.
— 13 —
J[o3BoieHO IfeH3ypoH) BapmaBa, 1 CeH-raSpa, 1905 rofla.
Druk K. K owalewskiego, W arszawa, Mazowiecka Nr. 8.
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl
■W o ltNT,
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl