Czesław Miłosz - Brama do Hadesu (wywiad).pdf

download Czesław Miłosz - Brama do Hadesu (wywiad).pdf

of 2

Transcript of Czesław Miłosz - Brama do Hadesu (wywiad).pdf

  • Brama do Hadesu - Miosz o swym poemacie "Orfeusz i Eurydyka"

    rozmawia Tomasz Fiakowski, zastpca redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego" 03-10-2003, ostatnia aktualizacja 03-10-2003 19:14

    Pisaem ten utwr nocami, zamiast rozmyla o mierci ony. I przychodziy kolejne fragmenty, jakby bez mojej woli - mwi o poemacie "Orfeusz i Eurydyka", nominowanym do nagrody NIKE Czesaw Miosz.

    Tomasz Fiakowski: "Orfeusz i Eurydyka" to poemat powstay po mierci Pana ony, dedykowany Jej pamici. Czy sztuka agodzi cierpienie? Czy wpisanie wasnego blu w odwieczny topos pomaga godzi si z utrat?

    Czesaw Miosz: Niewtpliwie. Sam si nawet dziwiem wewntrznej koniecznoci napisania "Orfeusza i Eurydyki", co mog wytumaczy jedynie przesuniciem na ten utwr caej osobistej problematyki. Pisaem go nocami, zamiast rozmyla, przychodziy kolejne fragmenty, jakby bez mojej woli. Zawsze dyem do sztuki obiektywnej, ale rzadko udawao mi si tego dokona. Signicie po mit jest wanie prb przeniesienia swojego osobistego uczucia czy przeycia w wiat obiektywny.

    Ten utwr ma pewien klucz. Leciaem z Krakowa do San Francisco, wiedzc, e Carol umiera i e koniec jest nieunikniony; jedyne, o co chodzio, to eby zdy do szpitala przed jej mierci. I waciwie ta podr po Hadesie to jest moja podr do San Francisco i wdrwka po szpitalu. W scenerii poematu znajdzie pan elementy nowoczesnego szpitala, jak elektroniczne roboty, ktre przesuwaj si bezszelestnie korytarzami.

    "Elektroniczne psy mijay go bez szelestu": nawet Cerber zmienia si w takiego robota. Jaskinia na przyldku Tajnaron, przez ktr Orfeusz wchodzi do Hadesu, znajduje si dzisiaj w bramie anonimowego szpitalnego molocha w wielkiej metropolii?

    - Tak jest.

    W jednej z wersji mitu bogowie pokazuj Orfeuszowi nie Eurydyk, tylko jej pozr, "phasm". U Pana take "twarz jej nie ta, zupenie szara".

    - To jest naoenie si dwch obrazw. Zdyem by w szpitalu w por, przed mierci Carol, ale to byy ju ostatnie jej godziny, a nastpnie widziaem j po mierci. Bardzo jest przykre to wydobywanie ta osobistego - ale ono w poemacie istnieje.

    Pojawia si w nim te inna warstwa, warstwa rozrachunku poety z samym sob, jego odpowiedzialnoci. "adnym swoim rymem nie sawi nicoci". Czy to warunek ocalenia - sta po stronie bytu?

    - Tutaj s, jak pan wie, dwa elementy. Persefona zostaa porwana do Hadesu i czci swojej istoty pamitaa pikno istnienia. Jej "ogrd uschnitych grusz i jaboni" to lad tej pamici. Mona wic powiedzie, e Orfeusz zachowywa si nieco demagogicznie, apelujc do jej przywizania do wiata. A z drugiej strony jest to usprawiedliwienie samego siebie - rzeczywicie nie by po stronie mierci. Nigdy.

    W micie Orfeusz swoj pieni na krtko unieruchamia ca podziemn machin, agodzi cierpienie tam obecne, wstrzymuje na chwil wykonanie wiecznej kary... Czy poezja moe mie tak si?

    - Poezja, myl, moe dziaa na rozmaite sposoby. Jest czym bardzo tajemniczym, tak jak ludzki organizm jest tajemniczy. Wypowiadanie zdania o tym, co moe i czego nie moe poezja, jest bardzo ryzykowne.

    Mwi Pan w pewnym miejscu o "zimnych sercach" lirycznych poetw, o tym, e "Doskonao sztuki / Otrzymuje si w zamian za takie kalectwo". Oscho serca jako cena za uprawianie sztuki?

    - To jest odwieczny problem poruszany przez wielu poetw, midzy innymi przez Krasiskiego - "Przez ciebie pynie strumie piknoci, ale ty nie jeste piknoci". To rozdwojenie powtarza si te u Mickiewicza, jest dla niego bardzo istotne.

    U Tomasza Manna przybiera ono posta paktu z szatanem; jego znakiem jest zimno, ktre towarzyszy kompozytorowi Adrianowi Leverkhnowi w "Doktorze Faustusie".

    - Tomasz Mann podejmuje ten problem znacznie wczeniej, bo ju w opowiadaniu "Tonio Krger", a wic przed I wojn wiatow - i dry go przez cae ycie.

    Pisze Pan: "Wiedzia, e musi wierzy i nie umia wierzy". Czy klska Orfeusza to skutek zbyt wielkiej mioci, czy zbyt maej wiary? Kiedy jako chrzecijanie wyznajemy wiar w ciaa zmartwychwstanie, dotykamy jednej z najwikszych zagadek teologii, a rwnoczenie jestemy blisko materii Paskiego poematu.

    - To na pewno jedno z najbardziej tajemniczych miejsc chrzecijaskiego credo. Wspczesny czowiek ma z tym credo cigy kopot. Staraem si, piszc o tych sprawach, odtworzy sytuacj ludzi dzisiaj yjcych, ktra nie jest prosta. Nieatwo powiedzie, e kto ma wiar, a kto jej nie ma. Ilu dzisiejszych ludzi waha si pomidzy jednym a drugim, nie bardzo chcc si wobec samego siebie przyzna. Stanisaw Brzozowski w swojej powieci "Sam wrd ludzi" pokaza jezuit Giav, ktry wie, e wszystko, czego uczy Koci katolicki, jest prawdziwe, ale nie umie uwierzy...

    Jan Zieliski, piszc w "Tygodniku Powszechnym" o "Orfeuszu i Eurydyce", odwoa si do wiersza Rilkego na ten sam temat i zwrci uwag, e u Pana znika waciwie ze sceny Hermes - porednik midzy dwoma wiatami. Zakoczy nawet pytaniem: "Gdzie jeste, Hermesie?".

    - Po prostu posta Persefony bardziej przemawiaa do mnie ni posta tego porednika, ktry, jak wiadomo, jest w mitologii postaci do dziwaczn i dwuznaczn.

    Persefona przynosi nadziej na odrodzenie.

    - Wanie! Dla mnie zawsze bya postaci fascynujc, przez swoj podwjno - ycia i mierci. Najpierw ya na ziemi, pniej staa si pani mierci. Jest gron wadczyni wiata podziemnego, ale przecie zachowuje pami zapachu zi i sonecznego blasku.

    Utraciwszy Eurydyk, Orfeusz rozpacza, potem jednak zasypia. "Ale pachniay zioa, trwa nisko brzk pszcz": czy to jest odnalezienie kojcej jednoci z natur, swojego miejsca w rytmie jej przemian, czy raczej rezygnacja?

    - Nie wiem. Kto powiedzia, e Orfeusz w swojej wdrwce nauczy si mioci, e jego wdrwka to jest waciwie lekcja mioci do Eurydyki. Nawet jego zwtpienie jest czci tej lekcji; ja nie wierzyem, e Carol przeyje, wiedziaem, e nie ma dla niej ratunku. Orfeusz nie bardzo rozumie, co si z nim dzieje, kiedy wraca z Hadesu, ale zasypia z policzkiem na rozgrzanej ziemi, w jaki sposb majc Eurydyk w sobie. Powiedzie o kim, e przynis dar mioci, to przecie najwikszy hod, jaki mona mu zoy.

  • Czesaw Miosz, Orfeusz i Eurydyka1

    In memoriam Carol

    Stojc na pytach chodnika przy wejciu do HadesuOrfeusz kuli si w porywistym wietrze,Ktry targa jego paszczem, toczy kby mgy,Miota si w liciach drzew. wiata autZa kadym napywem mgy przygasay.

    Zatrzyma si przed oszklonymi drzwiami, niepewnyCzy starczy mu si w tej ostatniej prbie.

    Pamita jej sowa: Jeste dobrym czowiekiem.Nie bardzo w to wierzy. Liryczni poeciMaj zwykle, jak wiedzia, zimne serca.To niemal warunek. Doskonao sztukiOtrzymuje si w zamian za takie kalectwo.

    Tylko jej mio ogrzewaa go, uczowieczaa.Kiedy by z ni, inaczej te myla o sobie.Nie mg jej zawie teraz, kiedy umara.

    Pchn drzwi. Szed labiryntem korytarzy, wind.Sine wiato nie byo wiatem, ale ziemskim mrokiem.Elektroniczne psy mijay go bez szelestu.Zjeda pitro po pitrze, sto, trzysta, w d.Marz. Mia wiadomo, e znalaz si w Nigdzie.Pod tysicami zastygych stuleci,Na prochowisku zetlaych pokole,To krlestwo zdawao si nie mie dna ni kresu.

    Otaczay go twarze toczcych si cieni.Niektre rozpoznawa. Czu rytm swojej krwi.Czu mocno swoje ycie razem z jego winI ba si spotka tych, ktrym wyrzdzi zo.Ale oni stracili zdolno pamitania.Patrzyli jakby obok, na tamto obojtni.

    Na swoj obron mia lir dziewiciostrunn.Nis w niej muzyk ziemi przeciw otchani,Zasypujcej wszelkie dwiki cisz.Muzyka nim wadaa. By wtedy bezwolny.Poddawa si dyktowanej pieni, zasuchany.Jak jego lira, by tylko instrumentem.

    A zaszed do paacu rzdcw tej krainy.Persefona, w swoim ogrodzie uschnitych grusz i jaboni,Czarnym od nagich konarw i gruzowatych gazek,A tron jej, aobny ametyst, suchaa.

    piewa o jasnoci porankw, o rzekach w zieleni.O dymicej wodzie ranego brzasku.O kolorach: cynobru, karminu,sieny palonej, bkitu,O rozkoszy pywania w morzu koo marmurowych ska.O ucztowaniu na tarasie nad zgiekiem rybackiego portu.O smaku wina, soli, oliwy, gorczycy, migdaw.O locie jaskki, locie sokoa, dostojnym locie stadapelikanw nad zatok.O zapachu narczy bzu w letnim deszczu.O tym, e swoje sowa ukada przeciw mierci

    1 Poemat Czesawa Miosza Orfeusz i Eurydyka napisany zosta wkrtce po mierci ony poety i jest dedykowany jej pamici. Wydany w roku 2003.

    I adnym swoim rymem nie sawi nicoci.

    Nie wiem, rzeka bogini, czy j kochae,Ale przybye a tu, eby j ocali.Bdzie tobie wrcona. Jest jednak warunek.Nie wolno ci z ni mwi. I w powrotnej drodzeOglda si, eby sprawdzi, czy idzie za tob.

    I Hermes przyprowadzi Eurydyk.Twarz jej nie ta, zupenie szara,Powieki opuszczone, pod nimi cie rzs.Posuwaa si sztywno, kierowana rkJej przewodnika. Wymwi jej imiTak bardzo chcia, zbudzi j z tego snu.Ale wstrzyma si, wiedzc, e przyj warunek.

    Ruszyli. Najpierw on, a za nim, ale nie zaraz,Stukanie jego sandaw i drobny tupotJej ng sptanych sukni jak caunem.Stroma cieka pod gr fosforyzowaaW ciemnoci, ktra bya jak ciany tunelu.Stawa i nasuchiwa. Ale wtedy oniZatrzymywali si rwnie, niko echo.Kiedy zaczyna i, odzywa si ich dwutakt,Raz, zdawao mu si, bliej, to znw dalej.Pod jego wiar uroso zwtpienieI oplatao go jak chodny powj.Nie umiejcy paka, paka nad utratLudzkich nadziei na z martwych powstanie,Bo teraz by jak kady miertelny,Jego lira milczaa i ni bez obrony.Wiedzia, e musi wierzy i nie umia wierzy.I dugo miaa trwa niepewna jawaWasnych krokw liczonych w odrtwieniu.

    Dniao. Ukazay si zaomy skaPod wietlistym okiem wyjcia z podziemi.I stao si jak przeczu. Kiedy odwrci gow,Za nim na ciece nie byo nikogo.

    Soce. I niebo, a na nim oboki.Teraz dopiero krzyczao w nim: Eurydyko!Jak bd y bez ciebie, pocieszycielko!Ale pachniay zioa, trwa nisko brzk pszcz.I zasn, z policzkiem na rozgrzanej ziemi.