CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS....

20
CZARNA PiS CZARNE JEST CZARNE KATASTROFA W EDUKACJI Dodatek do „Gazety Wyborczej”. ISSN 0860-908X KSIĘGA

Transcript of CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS....

Page 1: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

CZARNA

PiS

CZARNE JEST CZARNE

KATASTROFAW EDUKACJI

Doda

tek

do „G

azet

y W

ybor

czej

”.IS

SN 0

860-

908X

KSIĘGA

Page 2: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

1

2 Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

Po 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego z III LO, le-gendarnej gdańskiej Topo-lówki. W PRL-owskiej szko-le Renata Piłat zarażała nas

miłością do literatury, była polonistką zna-komitą i wymagającą. Z powołania. Za cięż-ką pracę odbierała marną pensję. Alew czasach wszechobecnego tchórzostwa,oportunizmu i serwilizmu była wspania-łym wychowawcą, wzorem charakterui człowieczeństwa. Za to pensji już nie od-bierała. Takim się jest albo się nie jest. Re-nata Piłat w stanie wojennym uczyła od-ważnie, mówiła, co myśli, wstawiała się zaprześladowanymi i aresztowanymi ucznia-mi. Usunięto ją za to z zawodu. Taka byładla niej zapłata.

Zapytałem ją, dlaczego z własnego wy-boru wzięła na swe barki przekleństwo:„Obyś cudze dzieci uczył”.

Powiedziała mi, że wybrała zawód swo-jej matki, która po 1918 roku na wezwaniewładz odrodzonej Rzeczypospolitej za-mieniła ziemiański dwór na Pomorzu naszkolną klasę. Została nauczycielem, bow młodym państwie brakowało nauczy-cieli, zwłaszcza języka polskiego. RenataPiłat zrobiła to samo. I nie żałuje, bo – i tuwyznanie: – Miałam wspaniałych uczniów.Wiele się od was nauczyłam. Ja waswszystkich kochałam.

Przez litość dla minister Zalewskiej niebędę cytował opinii mojej pani profesoro tzw. reformie edukacji. Zastanawiam siętylko, czy w systemie oświaty przez niązaprojektowanym i wprowadzonymwbrew opinii rodziców i nauczycieli bę-dzie jeszcze miejsce dla profesorów kla-sy Renaty Piłat.

Nauczyciele protestują nie tylko dla-tego, że mało zarabiają. Tu chodzi o sza-cunek, a raczej jego brak. Protestują, bohaniebnie niskie zarobki ich upokarzają.Nie tylko w tym znaczeniu, że nie starczaim na godne życie, ale też w takim, że ni-ska płaca stanowi odzwierciedlenie ni-skiego statusu ich zawodu. Ta płaca ujaw-nia lekceważący, by nie powiedzieć po-gardliwy, stosunek państwa do ludzi, któ-rym powierzamy na wychowanie tych,którzy są dla nas najdrożsi i dla nas naj-ważniejsi – nasze dzieci.

Bezmiar szkód poczynionych w oświa-cie przez rząd Prawa i Sprawiedliwościnie ma precedensu. Mamy oto wielką ku-mulację, zdradzone i stracone roczniki.Jedne szkoły puste lub zamknięte, inneprzepełnione pracujące na dwie zmiany.W jednej ze stołecznych szkół ustanowionona korytarzach ruch jednokierunkowy.Mamy samorządy próbujące rozpaczli-wie z własnej kasy zaradzić kryzysowi.Mamy bezradnie miotających się rodzi-ców, kolejki i listy rezerwowe do liceów.Mamy dzieci w depresjach i stanach lę-kowych. Mamy rozgoryczonych nauczy-cieli.

Rząd dotąd nikogo nie słuchał. Nie słu-chał ani rodziców, ani nauczycieli. Naj-wyższy czas, by ich usłyszał. �

O D R E D A K C J I

GODNOŚĆ NAUCZYCIELA NIE MA CENY

JAROSŁAWKURSKIGAZETA WYBORCZA

Polscy nauczyciele zarabiajązaledwie 82 proc. tego, co innipracownicy z wyższymwykształceniem. Ale młodzio takich statystykach mogą tylkopomarzyć.

JUSTYNA SUCHECKA WSPÓŁPRACA

DANUTA PAWŁOWSKA

Pamiętacie wrześniowe okładki maga-zynu „Time”? Mówił o nich cały świat.Na przykład o tej ze zdjęciem 52-letniejHope Brown z hasłem: „Mam magistra,od 16 lat pracuję w zawodzie, mam dwiedodatkowe prace i oddaję osocze krwi,by opłacić rachunki. Jestem nauczyciel-ką w Ameryce”. W środku można byłoprzeczytać reportaż Katie Reilly o dra-matycznym losie amerykańskich na-uczycieli (w publicznych placówkach pra-cuje ich ok. 3,2 mln). Jeśli uwzględnimyinflację, zarabiają dziś mniej niż w 1990 r.,a różnica między nimi a innymi porów-nywalnie wykształconymi grupami za-wodowymi jest obecnie największa w hi-storii.

Nauczyciele coraz biedniejsi To powinna być lekcja dla Polski, która nie-uchronnie zmierza tą samą drogą, i moc-ny punkt w dyskusji o tym, jak powinni-śmy wynagradzać nauczycieli.

Jeszcze w 1988 r. ponad 18 proc. pol-skich nauczycieli miało tylko wykształ-cenie średnie. W 1992 r. co ósmy nie miałkierunkowego wykształcenia – dotyczy-ło to głównie języka polskiego, matema-tyki i języków obcych. Ale dziś polski na-uczyciel jest jednym z najlepiej wy-kształconych w Europie. 99 proc. uczą-cych to osoby z wyższym wykształce-niem.

Z opublikowanego we wrześniu 2018 r.raportu Eurydice (agenda Komisji Euro-pejskiej ds. edukacji) znajdziemy daneo stosunku zarobków nauczycielskich doinnych pracowników z wyższym wy-kształceniem. Spójrzmy na nie: w Polsceto ok. 82 proc., w Finlandii 99 proc., w USAkoszmarne 60 proc.

Choć od tego roku wynagrodzenie za-sadnicze nauczycieli wzrosło o 5 proc. i te-raz wynosi 2538 zł dla stażysty, 2611 zł dlanauczyciela kontraktowego, 2965 zł dlamianowanego oraz 3483 zł dla nauczycieladyplomowanego – nauczyciele nie są usa-tysfakcjonowani. Nie zmieniają tego sta-nu różne dodatki, np. za wysługę lat czywychowawstwo, które mogą im tę pensjępodnieść.

W najgorszej sytuacji są młodzi, co mo-że pogłębiać negatywną selekcję do za-wodu. Jeszcze w zeszłym roku połowa sta-żystów zarabiała poniżej 2750 zł brutto(gdy już wliczymy wszystkie nauczyciel-skie dodatki!). To oznacza, że siła nabyw-cza młodego nauczyciela w Polsce należydo najniższych wśród krajów rozwinię-tych. Gorzej jest tylko na Łotwie, Wę-grzech, Słowacji i w Brazylii.

Więcej liczb? Dekadę temu nauczycieldyplomowany zarabiał 2,8 tys. zł, co sta-nowiło ponad 80 proc. średniej płacyw sektorze przedsiębiorstw w całej go-spodarce.

Dziś nauczyciel dyplomowany, czylitaki z najwyższym stopniem awansu,wyższym wykształceniem i przygoto-waniem pedagogicznym, zarabia 3484 zł.

To stanowi 70 proc. średniej krajowej.Podobna dysproporcja jest w przypad-ku pensji nauczyciela stażysty: w 2010 r.zarabiał 60 proc. średniej krajowej, te-raz połowę.

Prawie dwa razy więcej niż nauczycielw Polsce zarabia nauczyciel w Estonii.Po 15 latach kariery może liczyć na 37 tys.euro rocznie, już po uwzględnieniu pary-tetu siły nabywczej. W Polsce to około20 tys. euro. Średnia płaca w całej Unii Europejskiej dla nauczyciela z takim sta-żem pracy to 31,5 tys. euro.

Prezydenci miast: Trzeba daćpodwyżki nauczycielom Zimą razem z serwisem Mamprawo-wiedziec.pl odpytaliśmy prezydentówmiast na prawach powiatu o to, ile ichzdaniem powinni zarabiać nauczycielepo pięciu latach pracy. Prawie wszyscyprezydenci dużych miast uważają, żezdecydowanie więcej niż dziś. Najczę-ściej wskazują, że powinno to być ok.4 tys. zł brutto, czyli o mniej więcej 800 złwięcej niż dziś.

Prezydenci Gdyni, Siemianowic i wi-ceprezydent Gdańska uważają, że po pię-ciu latach pracy nauczyciel powinien za-rabiać ponad 6 tys. zł brutto. Tymczasemdla prezydentów Olsztyna, Rybnika i Prze-myśla obecne 3,2 tys. zł to wystarczającapensja.

Za pensjami ok. 4 tys. zł są prezydenciBiałegostoku, Lublina, Częstochowy, Rze-szowa, Świnoujścia, Łomży, Opola, Pie-kar Śląskich, Świętochłowic, GorzowaWielkopolskiego, Poznania, Jastrzębia--Zdroju czy Legnicy.

Wyższą pensję, ok. 5 tys. zł, sugerująwłodarze Płocka, Zielonej Góry, Bielska--Białej, Konina, Łodzi, Bydgoszczy, Ostro-łęki i Warszawy.

Prezydentom zadaliśmy też inne py-tanie: „Gdyby dysponował Pan/dyspono-wała Pani dodatkowymi środkami na za-dania związane z oświatą, na co w pierw-szej kolejności należałoby je przezna-czyć?”. Zasugerowaliśmy im pięć odpo-wiedzi: wyższe wynagrodzenia dla na-uczycieli, wyposażenie szkół w nowocze-sne technologie, zajęcia ponadprogra-mowe, zatrudnienie nauczycieli wspiera-jących oraz inwestycje w infrastrukturę,np. remonty budynków, dodatkowe bo-iska i place zabaw. Prezydenci mogli teżwskazać własne propozycje.

W pierwszej kolejności więcej na-uczycielom zapłaciliby tylko prezyden-ci Bydgoszczy, Poznania, Bielska-Białej,Gdańska, Warszawy oraz Bytomia. Woj-ciech Szczurek, prezydent Gdyni, teżchciałby przeznaczyć więcej na na-uczycielskie pensje, ale musiałoby się towiązać ze zmianą sposobu ich wyna-gradzania.

Z badań Petera Doltona z Uniwersyte-tu Sussex wynika, że nauczyciele zara-biają mniej, niż sobie wyobrażamy. Ba, za-rabiają też mniej, niż uważamy, że powinnizarabiać. Do tego pracują dłużej, niż my-ślimy. – Ludzie są absolutnie zaskoczenitym, jak naprawdę wygląda praca na-uczycieli i jak jest opłacana. Nawet ci, któ-rzy mają dzieci – komentował na GlobalEducation & Skills Forum.Dolton wie, co mówi. Przepytał 35 tys. do-rosłych i 5 tys. nauczycieli z 35 państwświata (Polska, niestety, nie brała udziałuw jego badaniu). – Większość nauczycielimówi, że nie zmieniłaby pracy tylko dlawyższej pensji. I to ich powołanie do pra-cy jest, niestety, tym, co wykorzystują rzą-dy państw – przyznawał. �

Ile powinni zarabiaćnauczyciele?

„CZARNĄ KSIĘGĘ PIS. KATASTROFA W EDUKACJI” PRZYGOTOWALI: ALICJA BOBROWICZ, ANNA DOBIEGAŁA, JACEK HARŁUKOWICZ, IGOR IWANIUK,ALEKSANDRA LEWIŃSKA, ANITA KARWOWSKA, OKTAWIA KROMER, ALINA POSPISCHIL, ALEKSANDRA PUCUŁEK, ADRIANAROZWADOWSKA, NATALIA SAWKA, ALEKSANDRA SOBCZAK, JUSTYNA SUCHECKA, OLGA SZPUNAR, MAGDALENA WARCHALA-KOPEĆ,KONRAD WOJCIECHOWSKI, OLGA WOŹNIAK, RAFAŁ WÓJCIK, MAŁGORZATA ZUBIK, REDAKTOR WYDANIA: WALDEMAR PAŚGRAFICY: JAKUB PIOTROWSKI, PAWEŁ KAPUSTA, PASCAL GUITER

S P I S T R E Ś C I

3 Limit 18 godzin wyrabiam do środy(akcja „Mój codzień nauczyciela”)List do „Wyborczej”

4 Nie ma solidarnościw ojczyźnie „Solidarności”

5 Co warto wiedziećprzed strajkiem?

O potrzebie naprawy oświaty RzeczypospolitejList do „Wyborczej”

6 To my powinniśmywrzeszczeć: waraod naszych dzieci![mówią rodzice]

7 Kumulacja lęku [mówią uczniowie]

8 Roczniki zdradzone i stracone [mówi profesor pedagogiki]

10 Co PiS zdążył popsuć w edukacji?

11 Powiedzieli o reformie edukacji

12 Absurd goni absurd.Reforma edukacji w praktyce

13 Kalendarium źródłagniewu

14 Antybohaterowie reformy

15 Czy minister Zalewską można postawić przed sądem?

17 Potrzebujemy okrągłego stołu w edukacji

Pomysł: szkoła holistyczna

Jedna z 50 narad obywatelskich Ja, nauczyciel

18 Jak PiS uczy dzieci,kto był bohaterem, a kto zdrajcą

20 Lekcja o strajku i szkole

Page 3: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

u Czy jestem nierobem? W opinii publicznejpewnie jestem. Uczę języka polskiego. Czteryklasy razy średnio 25 osób – 100 dzieci. Ponad-to jestem wychowawcą 30-osobowej klasy. Czypracuję 18 godzin? Myślę, że wyrabiam ten li-mit do środy. A pracuję siedem dni w tygodniu.Także na nocki. Prowadzę cztery godziny za-jęć wyrównawczych, godzinę zajęć rozwijają-cych kreatywność, godzinę konsultacji. Pluscztery okienka. To 29 godzin, które – fizycznie– spędzam w szkole każdego tygodnia. Do tegosprawdziany, wypracowania, zeszyty. Przygo-towuję dzieci do konkursów, olimpiad. Spo-łecznie. Tego już nie zapisuję. Jestem wycho-wawcą. Wiecznie coś. Godzina 19.00, telefon.„Proszę pani, bo ja w przyszły piątek potrze-buję opinii o dziecku do poradni”. OK. To nic,że zaczyna się weekend. Obdzwaniam kole-żanki. W poniedziałek po południu musimyrobić zespół wychowawczy. Opinię wydaje ze-spół. Miałam wprawdzie zaplanowaną wizytęu lekarza – ale cóż… Musi poczekać. Jak nie zro-bię zespołu w poniedziałek, to potem mogę niezdążyć. Tym bardziej że środa już zajęta. Ma-my radę pedagogiczną. A w czwartek jest ze-spół dla ucznia klasy VI. Muszę być. Przecieżtam uczę. Wprawdzie w czwartek pracuję naj-krócej – do 13.00… A zespół o 15.00. Cóż zrobić.Wiem. Wezmę dzieci na próbę – przecież idzie-my na konkurs teatralny. Trzeba wykorzystaćkażdą minutę.

uPiątek – 20.00. Zapowiada się wspaniały week-end. Mam do poprawienia rozprawki z dwóchklas i 25 zeszytów. Jeden zeszyt to średnio 20minut. Muszę ułożyć sprawdziany dla klasy VIi napisać comiesięczne sprawozdanie z pomocypsychologiczno-pedagogicznej. Aaa… jeszczeuzupełnić kontakty z rodzicami w e-dzienni-

ku. I zadzwonić do mamy W., bo znowu dwadni jej nie było w szkole – pewnie wagaruje.

u W poniedziałek od rana po czterech godzi-nach snu (kiedyś trzeba te zeszyty poprawić)żołądek ściśnięty i stres, co się wydarzy w tymtygodniu. Długo nie muszę czekać. Na trzeciejlekcji zauważam, że mój wychowanek ma po-siniaczoną szyję. Nieładnie to wygląda. Proszęo pomoc pedagoga. Jest podejrzenie, że padłofiarą przemocy. Procedura. Znowu piszę pi-smo. Tym razem do sądu rodzinnego i na po-licję. Wzywam pisemnie matkę do szkoły. Mu-szę sporządzić notatkę służbową. W ponie-działek wracam do domu o 17.30. Nie zdążyłamwybrać własnych dzieci ze świetlicy, dobrze,że babcie blisko.

u O 21.00 dzieci śpią, ja siadam do komputerai próbuję stworzyć opinię o uczniu do poradniwypracowaną przez zespół wychowawczy orazpisma do sądu z prośbą o zbadanie sytuacji ro-dzinnej ucznia. Idę spać o 1.00. We wtorek za-czynam lekcje o 7.00. To ma być dobry dzień– dziś pracuję tylko trzy godziny! Dokładnie ty-le, ile wyliczył mi premier Morawiecki! Tyle żepo lekcjach muszę się stawić w sądzie – rodziceucznia się rozwodzą. Matka zgłosiła mnie naświadka w sprawie. Nieważne, że nic nie wiem.W sądzie muszę być. Wracam do domu o 16.00.

Nie po trzech godzinach. Po dziewięciu. Środa– zaczynam o 7.00. Kończę wprawdzie o 14.00,ale o 16.00 jest rada pedagogiczna. Mieszkam20 km od szkoły – nie zdążę wrócić do domu.Muszę czekać. Nie nudzę się. Mam klasówki dopoprawy. Wychodzę ze szkoły o 19.00. Jeśli do-brze liczę – to 12 godzin.

u Czwartek – zespół wychowawczy dla uczniaklasy VI. Wracam do domu o 16.30. W piątekdzięki Bogu nic – ale mam bite osiem lekcji. Koń-czę o 15.30. Po powrocie do domu padam natwarz… Czy to wyjątkowy tydzień? Nie, prawiekażdy wygląda tak samo. Albo dzień otwarty, al-bo dyskoteka, spotkania z rodzicami – nie tylkowywiadówki ogólne, spotkania indywidualne– tych bywa kilka w tygodniu. Z większości spo-rządza się notatki służbowe. Takie czasy. Trze-ba mieć dowód na to, że podejmuje się pracę wy-chowawczą i współpracuje ze środowiskiem.Szkolenia, zespoły wychowawcze, które stałysię dla nas prawdziwym gwoździem do trumny– w każdej klasie przecież są problemy, które nabieżąco trzeba rozwiązywać. Co drugi weekendjeżdżę na zajęcia. Kończę trzeci kierunek stu-diów podyplomowych. Już dziś nie śpię na myślo wycieczce, którą muszę zorganizować. Dwu-dniowa. Czy ktoś mi zapłaci za dwa dni – dzieńi noc? Nie ma szans. A to praca dużo trudniej-sza niż pod tablicą – upilnować grupę kilkuna-stolatków, którzy wyjechali na wycieczkę po to,by poszaleć. Jestem na najwyższych obrotachprzez 48 godzin. A następnego dnia zaczynamlekcje o 7.00. Nie ma litości.

Starałam się o stanowisko korektora tek-stów w redakcji – powiedzieli mi, że mam zawysokie kwalifikacje. Skończyłam studia ma-gisterskie i właśnie kończę trzecią podyplo-mówkę.

Spora część społeczeństwa powie – jak citak źle, to się zwolnij. Tak. To byłoby najlepszewyjście. Tylko pytanie, gdzie mnie przyjmą dopracy.

Przykro to stwierdzić, ale nie nadaję się dopracy nigdzie indziej. Tylko wszkole. Otym prze-cież marzyłam. Ale to było dawno. Poza tymmam kredyt hipoteczny i troje dzieci. Gdybym15 lat temu wiedziała, jak będzie to wyglądać,pewnie wybrałabym inny zawód. Ale dzisiaj?

uTo boli. Jak słyszę w telewizji, że zarabiam 5-6tys., myślę sobie: w jakim ja świecie żyję?Nawetnie wiem, ile zarabiam brutto. Na rękę dostajęśrednio 2500 zł. Czy to dużo? I tak, i nie. Tu niechodzi o pieniądze. Chodzi o całkowity brak sza-cunku dla mojej pracy. Dla mojego zawodu. Je-steśmy najlepiej wykształconą grupą zawodowąi chyba najmniej szanowaną. Plują na nas media,pluje pani minister edukacji, plują rodzice, a na-wet niektórzy uczniowie. Wprowadza się systemoceny pracy, w wyniku którego raz na pięć latmogę utracić prawo do wykonywania zawodu,bo przecież negatywna ocena pracy z tym sięwiąże. Proszę mi wskazać drugi taki zawód, wktó-rym nawet po kilkunastu latach pracy i kilku kie-runkach studiów można z dnia na dzień – mó-wiąc potocznie – wylecieć na łeb na szyję? Mogęmieć setkę olimpijczyków i sukcesy w konkur-sach, a mimo to negatywną ocenę pracy, bo niezapraszam na lekcje otwarte rodziców lub niebiorę udziału w pracach OKE. Lub nie chcę koń-czyć kolejnych – czwartych studiów. Matriks.

u Wspaniała reforma, likwidacja gimnazjalnejpatologii – a teraz z każdej strony słyszymy, ja-cy to jesteśmy okropni, bo dzieci przeciążone,bo zadań za dużo, bo siedzą w szkole od ranado nocy, bo liczyć nie potrafią, pisać nie umie-ją, egzaminy próbne pokazały porażkę polskiejoświaty. Na litość boską – to nie jest nasza wi-na! Zrzuca się odpowiedzialność na nauczy-cieli – którzy zmuszeni są realizować takie, a nieinne podstawy programowe. A miało być takcudownie. Miało nie być zwolnień. W mojejszkole połowa nauczycieli od września nie bę-dzie pracować. Nie ma dla nich godzin. Miałybyć w szkołach ponadpodstawowych. Ale niebędzie. Bo co? Bo w szkołach branżowychzwiększono pensum o cztery godziny! Więcgodzin najpewniej braknie.

Dlaczego nie mówi się rodzicom prawdy– że ich dzieci, które skończą ośmioklasowąpodstawówkę, nigdy nie będą miały równychszans z gimnazjalistami?

u Jestem nauczycielem. Ocalałam. Choć mójetat mógł być wygaszony. Nie wiem, czy jestsię z czego cieszyć. Jestem nauczycielem i wstydmi, że nasz protest sprowadził się tylko do wal-ki o pieniądze. Nie o pieniądze tu chodzi. Cho-dzi o godność. O chociaż odrobinę szacunkudla naszego zawodu. Bo nie jest on ani łatwy,ani przyjemny. Bo trudno jest wychowywać„pokolenie smartfonów” – szczególnie w kra-ju, w którym brak szacunku do naszego zawo-du płynie z samej góry, od Ministerstwa Edu-kacji Narodowej. �[nazwisko do wiadomości redakcji]1

3Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

[„Mój codzień nauczyciela”]Bardzo dziękujemy za wszystkie Waszelisty, otrzymaliśmy od Was kilkadziesiątwstrząsających historii. Opisujecie, jakwygląda Wasz dzień w pracy. Opinia, żepracujecie 18 godzin w tygodniu, jestnieprawdziwa i krzywdząca. Podajeciedokładnie, ile godzin poświęcacie pra-cy, jakie dostajecie za to wynagrodze-nie. Piszecie, co lubicie najbardziejw swoim zawodzie, a co chcielibyścienatychmiast zmienić. Wasze opowieścito zbiorowy portret prawdziwego dnianauczyciela. Każdy nauczyciel, który podzieli sięz nami swoimi doświadczeniami (adres:[email protected]), a jego list zostanieprzez nas opublikowany, dostanie rocz-ną prenumeratę cyfrową „Wyborczej”.Waszych opowieści szukajcie na wyborcza.pl/wyborczatowy.

L I S T D O „ W Y B O R C Z E J ” ( L I S T Y @ W Y B O R C Z A . P L )

LIMIT 18 GODZIN WYRABIAM DO ŚRODY

Ruszyło mi wnętrznościami, gdy premier Morawiecki powiedział, że jesteśmy grupą zawodową, która pracuje mniej od innych

Co w sercu, to na językuW styczniu 2019 r. premier MateuszMorawiecki rozjuszył nauczycieli słowami,że nie dość, że pracują mniej, to chcązarabiać więcej niż inni. Na zdjęciu: 22.06.2018 r. w SzkolePodstawowej nr 3 w Ząbkach

SŁAW

OM

IR K

AMIŃ

SKI /

AGE

NCJ

A GA

ZETA

Page 4: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

1

4 Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

ANITA KARWOWSKAADRIANA ROZWADOWSKA

Koniec marca, negocjacje rządu zeZwiązkiem Nauczycielstwa Polskie-go w sprawie podwyżek dla nauczy-cielek i nauczycieli.

– A skąd mamy gwarancję, że ponauczycielach z postulatami nie zgło-szą się kolejne branże? – pyta wice-premier Beata Szydło.

Front protestu, którego obawia sięrząd, mógłby być szeroki. O wzrostwynagrodzeń upominają się obecnie– poza nauczycielami – pracownicysocjalni, służba cywilna, lekarze we-terynarii, fizjoterapeuci, pracownicywymiaru sprawiedliwości oraz leka-rze rezydenci. Mają solidne podsta-wy: niskie, znacznie odbiegające odrynkowej średniej płace, wynikającez tego braki kadrowe, przeciążeniepracą.

Wiele tych związków należy dodużych central związkowych. Mająwięc mechanizm, który pozwalałbyim na wypracowanie współpracy, ro-dzaju umowy społecznej sprzyjają-cej skuteczności w realizowaniu po-stulatów. Jak na początku lat 80., kie-dy pracownicy jednej branży solida-ryzowali się z pracownikami innej.

Halina Bortnowska, obrończynipraw człowieka, która 30 lat temu po-magała organizować strajki robotni-cze w Nowej Hucie, podkreśla: – Mo-gliśmy wtedy liczyć jeden na drugie-go. Strajk miał dać efekt solidarnejmobilizacji. Wspólnie przekonywali-śmy siebie i władzę o sile, którą po-siadamy.

Gdy o współdziałanie pytamy dzi-siaj, przede wszystkim padają argu-menty, dlaczego się nie da.

Lepiej osobno 8 kwietnia w Warszawie poza na-uczycielami protestować będą takżetaksówkarze. To grupa zawodowa,która nie zabiega o środki ze skarbupaństwa – chce jedynie ustawowegowyrównania szans dla siebie i innychprzewoźników. Wydawałoby się, żeto postulat zrozumiały i mało kosz-towny. Mimo to taksówkarzy niewspiera nikt, a gros komentarzy podartykułami prasowymi o nadcho-dzącym proteście to próba nakreśle-nia na podstawie jednostkowych do-świadczeń wizerunku taksówkarzaoszusta.

– Kiedy protestowali policjanci, za-proponowaliśmy im współpracę– opowiada Jarosław Iglikowski, szefzwiązku zawodowego WarszawskiTaksówkarz. – Powiedzieli nam: „OK,jeśli chcecie nas wesprzeć, przyjdź-cie”. Ale kiedy zapytaliśmy, czy w za-mian możemy liczyć na symbolicz-ne poparcie dla naszego protestu, usły-

szeliśmy, że nie. Usiłowaliśmy roz-mawiać z nauczycielami. Usłyszeli-śmy znowu: „Fajnie, przyjdźcie, bę-dzie więcej ludzi”. A potem: „Ale niepokazujcie, że jesteście taksówka-rzami”.

Zdaniem Iglikowskiego nie ma mo-wy o powrocie ducha protestów z lat80.: – To były protesty przeciwko wła-dzy, do której niechęć jednoczyławszystkich. Do tego nie istniało poję-cie budżetu. Dziś każdy widzi, że koł-dra ma określoną powierzchnię. My-śli, że jeśli inna branża coś wywalczy,jego szanse spadną.

Od nauczycieli odcinają się leka-rze rezydenci. Zapowiedzieli, że ciągdalszy swoich protestów ( jesienią2017 r. prowadzili głodówkę) przesu-ną z maja na czerwiec. Chcą uniknąćkontekstu politycznego.

Przedstawicielka jednego z mniej-szych związków, które dzisiaj równieżprotestują, przyznała, że rozważaliprzyłączenie się do nauczycieli, do-póki nie stwierdzili, że zniknęlibyw potężnej masie tego protestu. Wo-lą więc ze swoimi postulatami trzy-mać się na boku. Na razie bez więk-szego powodzenia.

Iwona Hartwich, liderka protestuopiekunów i rodziców osób z niepeł-nosprawnościami: – Popieramy na-uczycieli, ale nie mam złudzeń, że mo-glibyśmy połączyć siły, choć przyszłonam to do głowy. W zeszłym rokuw Sejmie czuliśmy poparcie społe-czeństwa, ale nie związków. Nikt z te-go środowiska nigdy nie zapropono-wał nam współpracy. Jakbyśmy byliwyłącznie ciężarem, nie mogli staćsię siłą protestu.

Wspomina lata, kiedy stawiałazwiązki zawodowe przed faktem do-konanym: – Kiedy w Warszawie or-ganizowane były duże protesty bran-żowe, przyjeżdżaliśmy z dziećmi i siędołączaliśmy. Zyskiwaliśmy tyle, żeprzynajmniej udzielało nam głosui miejsca na scenie.

Dlaczego nie ma solidarności? – Ludziom się wydaje, że jak utrudnisię coś jednej grupie, łatwiej będziesamemu coś wywalczyć. Politycy się-gają po ten argument i skutecznie wy-grywają interesy jednych pracowni-ków przeciwko innym – uważa związ-kowiec Piotr Szumlewicz.

Tak właśnie niechęć do współpra-cy tłumaczy Krzysztof Bukiel, zało-życiel i przewodniczący Ogólnopol-skiego Związku Zawodowego Leka-rzy: – W pojedynkę łatwiej coś wy-walczyć. Jeśli do 600 tys. nauczycie-li dojdzie ponad 100 tys. lekarzy, kwo-ta żądań mocno rośnie. Jego zdaniemnie sprawdzają się nawet sojusze w ra-mach jednego zawodu. W ochronie

zdrowia doszło do trzech takich – nie-udanych – prób: w 2000, 2006 i 2017roku. – A już na pewno nie wierzę w al-truizm jakichkolwiek związków. Dziśmy wyciszamy postulaty, żebyście wycoś ugrali. To bajki – twierdzi szefzwiązku zawodowego.

– Dlaczego nie ma solidarności? Tojest lejtmotyw wszystkich seminariów.Wszyscy chcielibyśmy to wiedzieć!– mówi dr Dominik Owczarek, socjo-log z Instytutu Spraw Publicznych.– Hipotez jest wiele: że komunizm znisz-czył autentyzm zaangażowania wspól-notowego, że 123 lata zaborów spowo-dowały, że nikomu poza rodziną niemożna ufać. Jeszcze inni brak soli-darności wywodzą ze struktury spo-

łeczeństwa chłopskiego i relacji feu-dalnych, w których trudno było zbu-dować więź z uciskającym panem.

Są też inne poszlaki, np. wynikinajwiększego światowego badaniaempatii, czyli umiejętności zmianyperspektywy, które na próbie 100 tys.osób przeprowadzili naukowcy z Uni-wersytetu Stanowego w Michigan.Przebadano 63 narody. Polska zajęła60. miejsce. Nic zatem dziwnego, żebędąc rodzicami, dostrzegamy przedewszystkim własne problemy związa-ne ze strajkiem, abstrahujemy zaś odtego, co skłoniło do niego nauczycie-li, zaś lekarze i pielęgniarki – mimo by-cia częścią tego samego organizmu– w walce o podwyżki konkurują, za-miast współpracować.

– W latach 90. udało nam się wmó-wić kilka mitów: że zmiana pracy jestjedynym słusznym rozwiązaniemproblemów z niskimi płacami czy zły-mi warunkami pracy, że sfera budże-towa jest ciężarem z przerostami za-

trudnienia, że strajk czy protest pra-cowniczy są pozostałością poprzed-niego systemu, a składniki wynagro-dzeń nazywano „przywilejami”. Doich utrwalenia przyłożyły się i media,i świat akademicki, i partie politycz-ne – zauważa Jakub Grzegorczykz Ogólnopolskiego Związku Zawo-dowego „Inicjatywa Pracownicza”.

Nauczycielska gębai błędne koło W ostatnich latach debata wokół szkol-nictwa, choć od zawsze zawierała jejelementy, upolityczniła się jeszcze sil-niej: polaryzują takie tematy jak kwe-stia obecności religii czy edukacji sek-sualnej w szkołach, „pożądane” tre-ści na lekcjach historii albo pozycjena liście lektur.

Choć nauczyciele zgłaszają prostypostulat – za pracę chcą otrzymywaćgodną płacę – na ich protest reagujesię inaczej w zależności od tego, czyjest się zwolennikiem opozycji, czypartii rządzącej. W efekcie brakujeprzestrzeni, by zgodzić się co do pod-stawowych faktów, choćby takich, czy1,7 tys. zł na rękę to mało, czy dużo.

Próba dorabiania gęby działa. Z ba-dania w warszawskich szkołach, któ-re przeprowadziła dr Paulina Sobie-siak-Penszko, kierowniczka progra-mu „Demokracja i społeczeństwo oby-watelskie” w ISP, wynika, że nauczy-ciele czują się złamani. W związkuz reformą edukacji, zaniedbaniamiw szkole i niskimi płacami selekcja dozawodu jest negatywna: pracują w nimidealiści, ale też coraz większa grupatych, którzy do szkoły trafili przy-padkiem. A im ich więcej, tym bar-dziej mnożą się zarzuty pod adresemcałego środowiska.

Razem jeszcze nie teraz Polonistka, która do zawodu wcho-dziła na początku lat 90., obawia siębrutalnej kampanii rządu przeciwkonauczycielom w czasie strajku. I ichosamotnienia. – Moja mentorka po-wiedziała mi kiedyś: „Jeśli wybrałaśten zawód, to licz się z zarobkami, któ-re odbierają poczucie godności. Iztym,że żaden z oddanych ci dziś ucznióww razie potrzeby nie przyjdzie, by po-dać ci szklankę wody” – wspomina. Teżnie wierzy w solidarność ze strony in-nych branż. – Lekarze zmieniają ter-min protestu? W wynagrodzeniachjest między nami przepaść. I przekła-da się ona na poczucie wyższości wo-bec nas – mówi.

Brak wzajemnego zaufania, indy-widualizm, brak społeczeństwa oby-watelskiego, polityka rozgrywającagrupy pracowników między sobą.A do tego wszystkiego dochodzi po-stawa central związkowych. NSZZ„Solidarność” nie kryje się z blisko-

ścią z rządzącą partią: jest jedyną cen-tralą, której szef Piotr Duda cyklicz-nie spotyka się z premierem, preze-sem PiS i ministrami. Do negocjacjiz ZNP usiąść nie chce. Tłumaczy, żezwiązki mają inne postulaty (naj-nowsza wersja „S” to 10 proc. do obec-nych płac). Ale coraz mocniej rozjeż-dża się w swojej polityce z dołami, np.w jednym z oddziałów we Wrocławiuzwiązkowcy z oświatowej „Solidar-ności” zdecydowali o przyłączeniusię do strajku ZNP. – Interesuje nas to,czego chcą ludzie, nie góra – stwier-dzili w rozmowie z „Wyborczą”.

Podobny podział widać wśród pra-cowników wymiaru sprawiedliwości.W walce o wzrost wynagrodzeń „S”chce o ponad połowę mniej niż pięćinnych związków zawodowych tejbranży. Uważa, że to bardziej reali-styczne postulaty. Ale MinisterstwoSprawiedliwości właśnie poinfor-mowało, że i tych nie spełni.

Dorota Gardias, przewodniczącaForum Związków Zawodowych, któ-ra w 2007 r. kierowała białym mia-steczkiem – protestem pielęgniarekprzed siedzibą kancelarii premiera,który na chwilę uruchomił społecznąi zawodową solidarność (protestują-cych wspierały polskie i zagranicznezwiązki zawodowe, lekarze i ikonypierwszej „Solidarności”, m.in. prof.Karol Modzelewski) – w dzisiejszej sy-tuacji w budżetówce dostrzega po-dobne wrzenie. – Grupy zawodowe ra-dykalizują swoje działania w odpo-wiedzi na propagandę sukcesu rządu– mówi. Ale zwarcia szeregów nie jestpewna. – Jedna grupa zawodowa to je-den minister do negocjacji. Każda ko-lejna to inny resort, postulaty rozmy-wają się, ale związki mają prawo dowspółpracy – uważa.

Halina Bortnowska: – Nie zdawa-liśmy sobie sprawy, jak trwale nisz-czący wpływ na poczucie wspólnotyinteresów i wzajemne zaufanie bę-dzie miała zwalczana od lat solidar-ność między grupami zawodowymii społecznymi. Nastawiano nas prze-ciwko sobie. Dzisiaj nieprzyjacielestrajku nauczycieli nie muszą robićwiele, by nie dopuścić do współpra-cy. Wystarczy zagrać na dobrze zna-nych nutach. A jednak uważam, żesolidarność to dziś jedyny kierunek,jeśli ma się udać. To bardzo krótko-wzroczne: utożsamiać dobro dzieciz tym, że nauczyciele się poddadzą.Lepiej dla nas, by strajk wygrał. Jeżelinauczyciele nie mają co liczyć na so-lidarność pracowniczą, niech do swo-jego doświadczenia odwołają się ro-dzice i dziadkowie, którzy pamięta-ją, że w 1989 r. Udało się tylko dlatego,że byliśmy razem. I pomogą. �

Piszcie: [email protected]

D L A C Z E G O N A U C Z Y C I E L E , L E K A R Z E I I N N I S I Ę N I E W S P I E R A J Ą ?

NIE MA SOLIDARNOŚCI W OJCZYŹNIE „SOLIDARNOŚCI”

Kiedy we Francji protestują nauczyciele, maszyniści zatrzymują pociągi. Polscy pasażerowiei pasażerki pociągów mogą być spokojni. Tu nie będzie strajków solidarnościowych

HALINABORTNOWSKA:Nastawiano nasprzeciwko sobie.

Dziś nieprzyjacielestrajku nauczycieli

nie muszą robićwiele, by nie

dopuścić do współpracy

SŁAW

OM

IR K

AMIŃ

SKI /

AGE

NCJ

A GA

ZETA

Page 5: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

JUSTYNASUCHECKAMAŁGORZATAZUBIK

Wcałej Polsce wszkołachi przedszkolach trwa po-gotowie strajkowe. Z wy-liczeń ZNP wynika, żew sporze zbiorowym jestnawet 85 proc. placówekoświatowych, a za straj-kiem opowiedziało sięw większości z nich85-90 proc. nauczycieli.Poparcie dla strajku jestogromne, np. w Rybnikui Chorzowie wynosi 100proc., w okręgu pomor-skim – 97 proc., w świę-tokrzyskim – 88 proc.W Warszawie w spórzbiorowy weszło ponad450 placówek oświato-wych (80 proc.).

Co strajk oznacza dlarodziców iuczniów? Jeślizdecyduje się na przystą-pienie do niego 100 proc.nauczycieli wdanej szko-le, na dyrektora spadnieobowiązek zorganizowa-nia zajęć opiekuńczych.Może np. poprosić gminęo skierowanie do niegopracowników z innychszkół.

Wprzypadku, gdy niewszyscy pracownicy we-zmą udział w strajku, dy-rektor może skorzystaćz tzw. zastępstw doraź-nych, co daje szansę naorganizację zajęć w dniustrajku. Jednak tam,gdzie referenda strajko -we przeprowadzono,szanse są małe – kilkoronauczycieli nie będziew stanie zająć się całąszkołą. Mogą natomiastzostać oddelegowani do

świetlic i pro-wadzić tam za-jęcia opiekuń-cze.

Formalniedyrektor szko-ły może uchwa-lić 8 kwietniadodatkowymdniem wolnymod zajęć. Takierozwiązaniemożna zastoso-wać w szcze-gólnie uzasad-nionym przy-padku, a za takinależy uznać strajkprzeprowadzanyw szkole. Tylko że to maszanse powodzenia, gdystrajk trwa jeden dzień.Problemy się zaczną,gdy strajk będzie sięprzeciągać. A to możli-we, bo nauczyciele za-powiadają, że strajk po-trwa do odwołania.

Dopiero pięć dniprzed rozpoczęciem straj-ku, czyli 3 kwietnia, mijatermin, gdy komitety straj-kowe będą musiały poin-formować dyrektora pla-cówki o tym, że pracow-nicy przystępują do straj-ku. Dyrektor dowie się teżwtedy oficjalnie, ile osóbopowiedziało się za pro-testem.

Jednak tak naprawdędopiero w dniu strajkuokaże się, jaka jest sytu-acja. Bo to 8 kwietnia na-uczyciele, administracja,woźne i obsługa kuchnibędą podpisywać listystrajkowe. Ktoś, kto niegłosował za strajkiemw referendum, może doniego przystąpić w dniurozpoczęcia protestu.Związek Nauczycielstwa

Polskiego przypomniał,że nie będzie tworzył aninikomu przekazywał listpracow ni ków, którzy za-mierzają strajkować.

Dlatego nie da się jużteraz ogłosić zamknię-tych list przedszkolii szkół.

u Rodzice młodszychdzieci mogą zgłosić nie-obecność w pracy i do-stać zasiłek opiekuńczyna zdrowe dziecko. Pra-wo do usprawiedliwionejnieobecności w pracyi zasiłku opiekuńczegodaje rodzicom oraz opie-kunom ustawa o świad-czeniach pieniężnychz ubezpieczenia spo-łecznego w razie choro-by i macierzyństwa. Za-siłek opiekuńczy przy-sługuje maksymalnieprzez 60 dni w roku.Przepis dotyczy sytuacji

nieprzewidzianego za-mknięcia przedszkola lubszkoły wprzypadku dzie-ci do ośmiu lat.

u Nie ma znaczenia,czy ubezpieczenie jestobowiązkowe jak wprzy-padku umowy o pracę,czy też dobrowolne jakdla prowadzących dzia-łalność gospodarczą lubpracujących na podsta-wie umowy-zlecenia. Za-siłek przysługuje za-równo matce, jak i ojcudziecka i jest wypłaca-ny temu z rodziców,który o niego wystąpi.Można jednak starać sięo zasiłek tylko wtedy,gdy nie ma innychczłonków rodziny, któ-rzy mogą zapewnićopiekę dziecku.

u Zasiłek opiekuńczywynosi 80 proc. wyna-grodzenia, czyli tyle, ilezazwyczaj zasiłek choro-bowy. �

1

5Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

33898981

O G Ł O S Z E N I E W Ł A S N E W Y D A W C Y

Co warto wiedzieć przed protestem? Jeśli w szkole lub przedszkolu zastrajkuje większość nauczycieli, lekcji i zajęćnie będzie. Tylko rodzice młodszych dzieci mogą zgłosić nieobecność w pracy

Wmojej ocenie to ostatni moment, abypolitycy różnych opcji zrozumieli zna-czenie edukacji dla rozwoju naszegokraju. Czuję się (co najmniej dwa ra-zy) poważnie zlekceważony i oszuka-ny przez nasze państwo. W momen-cie rozpoczęcia pracy (1992 rok) obo-wiązywały przepisy, które dawały moż-liwość przejścia na emeryturę po osią-gnięciu 30 lat stażu pracy, w tym 20 lat„przy tablicy” (za 3 lata byłbym szczę-śliwym emerytem). A muszę jeszczepracować przez 13 lat!

Dla jasności – pracuję przynajmniej40 godzin tygodniowo (z czego reali-zacja pensum to co najmniej 18 godz.).Proszę nie oceniać, czy jest to spra-wiedliwe, czy nie. Chodzi ozasadę – namoją decyzję o pracy w szkole miaływpływ 4 fakty (1. bardzo lubię pracęz młodymi ludźmi i ponoć mam „dardo przekazywania wiedzy”, 2. możli-wość wcześniejszej emerytury – ależmiałem fajne plany na dalsze lata ak-tywności, 3. prestiż zawodu, ale to by-ło prawie 30 lat temu, 4. długie wolnew wakacje, ferie i święta wszelakie).

Z atutów edukariery pozostały mitylko „lubienie” i wakacyjny czas wol-ny. To rząd w roku 2008 zmienił mojąumowę, zabierając atut numer 2.

To rząd w 2019 – i wiele poprzed-nich – dołożył swoją cegiełkę do stra-ty atutu numer 3.

Zostały tylko 1. i 4. Fajnie, ale... ma-ło i nie taka była umowa.

Złości mnie pani minister edukacjiprzekazująca radosne nowiny o tym,jak w szkole jest fajnie i bogato. A tujeszcze jedna niespodzianka. Od wrze-śnia moje pensum będzie wynosiło20 godzin (jako nauczyciela realizują-cego przedmioty „praktyczne”).

Dla przykładu: eksploatacja urzą-dzeń elektronicznych, czyli przedmiotwymagający niezwykle szerokiej wie-dzy teoretycznej połączonej z umie-jętnościami praktycznymi użytkowa-nia i napraw dziesiątek typów sprzę-tów elektronicznych. Urządzeń, któ-re zmieniają się praktycznie każdegoroku. Chcę innej szkoły – normalnej,

w której zajęcia pod napięciem pro-wadzone są w małych grupach (abybyło bezpiecznie i skutecznie). Ale toja mam mieć rozwiązaną umowę opra-cę i muszę się zgodzić na pracę na no-wych warunkach (pensum 20 godzin),gdyż taki otrzymałem od pani minister„bonus”, czyli około minus 500 zł mie-sięcznie (po uwzględnieniu różnicw pensum i pochodnych wynagro-dzenia).

Proporcje technikum/LO zmieniłysię już dawno (wg prognoz MEN na rokszkolny 2019/20 aż 55 proc. to technika+ szkoły branżowe, a tylko 45 proc. toLO). Brak zrozumienia jest najlepsządrogą do popełniania błędów. A edu-kacji zawodowej bez jej „poczucia” i„do-tknięcia” zrozumieć się nie da!

W tym roku „ruszył” mnie upórMEN i publicznej TV w przedstawie-nia nauczycieli wsposób budzący agre-sję wielu środowisk. Tak, jesteśmy róż-ni. Nie wszystkim znas należy się rów-no po 1000. Jesteśmy lepsi i gorsi (jakwe wszystkich innych zawodach). Niepowinno być po równo, ale nie możebyć tak, abym jako nauczyciel wyłą-czał telewizor, bo mam dość słuchaniao tym, jak to my mamy super i jak tochcemy zadziałać przeciwko naszymuczniom. To nieprawda! Chcemy tozrobić dla siebie, dla zachowania god-ności idla koniecznych zmian, bez któ-rych edukacja będzie spychana w dal-szym ciągu na margines.

Edukacja nie zmienia świata. Edu-kacja zmienia ludzi. To ludzie zmienia-ją świat. Oby nasz rząd zechciał to zro-zumieć! �

Mariusz Zyngier – profesor oświaty(honorowy tytuł dla najlepszych nauczycielinadawany na podstawie Karty nauczyciela),nauczyciel przedmiotów zawodowychelektryczno-elektronicznych, jeden z trzechPolaków finalistów Global Teacher Prize,ambasador Varkey Foundation, ambasadorLeonardo da Vinci (Komisja Europejska),współautor wielu podstaw programowychw zawodach grupy elektryczno-elektronicznej 2012 i 2017.

© GAZETA WYBORCZA

Łódzkie

Zachodnio-pomorskie

Pomorskie

Kujawsko--Pomorskie

Wielkopolskie

Warmińsko-Mazurskie

Mazowieckie

Podlaskie

Lubelskie

Świętokrzyskie

Śląskie

Małopolskie Podkarpackie

Lubuskie

Opolskie

Dolnośląskie

POPARCIE DLA STRAJKU W REFERENDACH NAUCZYCIELSKICH DANE W PROC.

ŹRÓDŁO: ZNP

powyżej 90

85-89

80-84

75-79

poniżej 75

7191

75

8177

7978 70

75

77,6

7981

84

82

87

82

© GA

ZETA

WYB

ORCZ

AŹR

ÓDŁO

: ZNP

powyżej 90

85-89

80-84

75-79

poniżej 75

L I S T Y . P I S Z C I E : L I S T Y @ W Y B O R C Z A . P L

O potrzebie naprawy oświaty Rzeczypospolitej

Page 6: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

2

6 Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

Widzę dramatycznieprzemęczoną nastolatkęAutorka poniższego listu, żona nauczyciela, przedrokiem opisywała losy córki pod koniec VII klasy.„Płakać mi się chce, kiedy o 23.20 chcę już iść spać,bo padam na nos, a za ścianą słyszę brzdąkanie nadzwonkach i odpowiedź: »Muszę się tego nauczyćna jutro. Pani nam nie odpuści – nie chcę złapać pa-ły, bo to ostatni rok muzyki, a zależy mi na świadec-twie«. Wiadomo – skumulowane roczniki w 2019/20”.Teraz napisała:

Całym sercem jestem z nauczycielami, nie je-stem mądraluchującą mamą, która wie lepiej al-bo podważałaby autorytet nauczyciela. Na-uczyciele w większości angażują się w sprawydzieci bardziej niż rodzice. Jednak etos etosem,ale to nie może być zawód oparty na szczytnychideach wolontariatu. To są dorośli ludzie, mająswoje rodziny i zwykłe egzystencjalne potrze-by. Wszystko mnie boli, kiedy słyszę manipula-cje procentami czy kwotowe, jakich się chwytapani Zalewska aktualnie wspierana przez licz-nych wspomagających.

To nie jest rozmowa o podwyżkach dla na-uczycieli – to jest rozmowa o przyszłości tegokraju.

Najmocniej jednoczę się z młodzieżą, któranie jest przedmiotem zainteresowania czyjego-kolwiek. Nauczycieli, którzy prą z programem,bo tak trzeba, owszem, czasem powiedzą lepszesłowo, ale najczęściej zajmują się swoimi obo-wiązkami. Jeszcze to, jeszcze tamto, to nic, żemacie pięć klasówek, cztery kartkówki i bieżą-ce zadania do wykonania w oficjalnie 40-go-dzinnym tygodniu nauki. Przecież my nie ma-my na to wpływu.

Nauczyciele słusznie narzekają, że pracujątakże poza szkołą. Ale proszę się najpierw przyj-rzeć dzieciom i zauważyć, ile one pracują pozaszkołą. Dlaczego nie ogłosiliście tego drastycz-nego strajku dwa i pół roku temu?

Mam nieodparty żal do wszystkich, którzyw swoim czasie nie docenili problemu barba-rzyńskich zmian programowych i tych najdo-tkliwszych systemowych, mówiąc: „Mojego dziec-ka to nie dotyczy”; „Eee, przesadzasz”; „A co, złabyła stara podstawówka”. Minęły dwa lata i „za-częło dotyczyć”; „nie przesadzałam” i nie takiejszkoły przyszłości chcielibyśmy dla naszychdzieci.

Dla młodzieży too late. Pierwszym postula-tem powinien być system i jego użyteczność dladzieci, wypracowanie rozumienia problemuwśród rodziców i dopiero później postulaty or-ganizacyjne oraz płacowe, tak by mieć za sobąwszystkich zainteresowanych. Nawet nie pró-buję myśleć o chaosie, jaki będzie od września.Tego się nie da wyobrazić.

Na razie widzę dramatycznie przemęczonąnastolatkę. Nie będę opisywała tego dramatu,bo większość z nas zna go z licznych artykułów,relacji bądź autopsji. Już wiemy, że system jestchory, represyjny i nierozwojowy! Nabór będzieruletką! Czasem można już oszacować np., że

K R Z Y W D A D Z I E C I : M Ó W I Ą R O D Z I C E

TO MY POWINNIŚMY WRZESZCZEĆ: WARA OD NASZYCH DZIECI!

To nie jest rozmowa o podwyżkach dla nauczycieli – to jest rozmowa o przyszłości tego kraju

Do nauczycieliProszę się najpierw przyjrzećdzieciom i zauważyć, ile one pra-cują poza szkołą. Dlaczego nieogłosiliście tego drastycznegostrajku dwa i pół roku temu? – pisze matka ósmoklasistkiNa zdjęciu protest Warszawa, 2 września 2018 r.

Wspominamy Pawła Adamowicza

WYDANIE SPECJALNE

Magazyn w sprzedaży

„Możemy uczynić wiele dobra” – wywiad z archiwum „Wyborczej”

Prezydent kibic. Jeździł za Lechią wszędzie Rowerem do pracy. Gdańsk Pawła Adamowicza

33898986

O G Ł O S Z E N I E W Ł A S N E W Y D A W C Y

ADAM

STĘ

PIEŃ

/ AG

ENCJ

A GA

ZETA

Page 7: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

1

7Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

dziecko będzie miało ok. 170-185 pkt. No i co z te-go, kiedy nie wiadomo, ile osób będzie się ubie-gało o jedno miejsce do konkretnego liceum, z ja-kimi wynikami i ile osób odznaczy tę konkretnąplacówkę, profil. Część nauczycieli z łapanki, dwasystemy programowe i 36-osobowe klasy, gdziesię dało z rozmnożonymi oddziałami. Jednego je-stem pewna dzisiaj i na najbliższą przyszłość – mo-ja córka dostaje megalekcję liczenia na siebie, ucze-nia się samodzielnie.

To my powinniśmy wrzeszczeć: Wara od na-szych dzieci! Ale to PiS jest mistrzem odwraca-nia znaczenia słów, odkręcania kota ogonem, per-manentnego kłamstwa i manipulacji, które my,obywatele, łykamy bez zakrztuszenia – patrz son-daże. Ja nie chcę tyrać na 500+ dla leni bądź za-możnych. PiS nie ma żadnych pieniędzy, to są na-sze pieniądze i powinniśmy rządzących z nichrozliczać, a nie dziękować przy urnach za „pre-zenty PiS”. Będziemy krajem smutnych, samot-nych staruszków, bo kto roztropniejszy – czmych-nie w świat, reszta, ta mniej wrażliwa na fałszywąnutę aktualnie nam panującej władzy, będzie ta-nimi robotnikami (oby, to i tak nie najgorszy sce-nariusz). Większość rządzących właśnie wybie-ra się do Brukseli, by odnotować wysokie zarob-ki i zacną emeryturę na starość. A etos parla-mentarzysty pewnie zostanie w Warszawie.

Tymczasem pracuję nad tym, by odprężyć ze-stresowaną, przepracowaną nastolatkę, czasemrozbawić, dać nadzieję na wyczekiwane wakacje.Bo co innego mogę zrobić. Niewiele. Byłam naniezliczonych demonstracjach przeciw deformie(i nie tylko), próbowałam rozmawiać z osobamiz mojego otoczenia, upubliczniałam swoją opinię.I nic. Młodzież została zostawiona sama sobie.Bardzo z nimi empatyzuję, jest mi ich zwyczajnieżal, wspieram na tyle, na ile to tylko możliwe. I czu-ję się przegrana. Nasze dzieci będą wypalonew wieku dwudziestu lat. Co my im robimy? Wstyd,obciach. MAMA, PODATNIK

u u u

Nasze dzieci jak myszydoświadczalneMówi Tomasz, tata Antka, ósmoklasisty z Łodzi:Miałem pomysł, żeby Antek specjalnie nie zdałz klasy do klasy i przeczekał ten rok. Poszedłbydo szkoły średniej później niż jego rówieśnicy, aleza rok będzie lepiej przygotowany, utrwali sobiemateriał, którego teraz uczy się po łebkach. Niebędzie tego chaosu i na pewno dostanie się do wy-marzonej szkoły, bo nie będzie już podwójnegorocznika. Ale żona się nie zgodziła.

W Łodzi wciąż więcej osób decyduje się na li-cea niż technika i szkoły zawodowe, ale teraz, kie-dy jednocześnie ósmoklasiści i ostatni gimnazja-liści będą zdawać do szkół średnich, w dodatku

z każdej strony słyszą, że w liceach będzie ścisk,lekcje do godz. 19 albo nawet w soboty, to pro-porcje mogą się odwrócić.

Antek nigdy nie myślał o liceum, od zawszechciał iść do technikum do klasy o profilu technikmechatronik. Łódzka „9”, którą wybrał, jest bar-dzo wysoko w rankingach, mają tam naprawdębardzo dobre wyposażenie, nowoczesne pra-cownie, klasy patronackie – niedawno byliśmy nadrzwiach otwartych w tej szkole. Nie jest łatwotam się dostać, dlatego podsuwaliśmy z żoną sy-nowi oferty innych szkół, sprawdzał jeszcze dru-gie technikum, ale wiem, że marzy o „9”. Ma planna życie już od dawna: chce zdać do dobrego tech-nikum, wyuczyć się zawodu, zacząć szybko za-rabiać i uciekać z Polski.

Antek jest bardzo inteligentny, ale ma raz lep-sze oceny, raz gorsze. Obawy są ogromne i nie tyl-ko o to, czy i gdzie się dostanie do szkoły średniej.Nie wiemy np., jak będą wyglądały egzaminy ósmo-klasistów. Niby odbyły się próbne testy, ale tylkodlatego, że rodzice zaczęli się skarżyć i o nie do-pominać, więc zrobiono coś na zasadzie „bylebysię odbyły”. Tylko skąd oni wzięli te zadania? Niemam pojęcia. Antek rozwiązywał wcześniej przy-kładowe zadania dodatku z „Gazety Wyborczej”z testami dla ósmoklasistów, ma też repetytoriumz ćwiczeniami i radził sobie z nimi świetnie. Z eg-zaminu próbnego z części matematycznej jakwiększość klasy dostał jedynkę. Przeraziliśmy się,bo nie wiemy już, czy zadania były źle dobrane,czy rzeczywiście w kwietniu testy będą na takimwysokim poziomie i syn ma braki.

Antek od prawie roku chodzi co sobota po dwiegodziny do akademickiego ośrodka na dodatko-we lekcje z matematyki. Oprócz tego w tygodniuma jeszcze dwie kolejne godziny korepetycji z ma-tematyki. Nie chodzi o to, że matematyki nie umie,tylko chce wiedzieć więcej. Z chemii sobie radzi,z fizyki też, chociaż ostatnio mu gorzej idzie. Opu-ścił się w tym roku, zresztą nie tylko on, w ósmejklasie dzieci weszły w okres buntu, szukania toż-samości, akceptacji.

W gimnazjum z tego, co słyszę od znajomych,nauczyciele inaczej pracują z uczniami, więcejwymagają, nie traktują ich już jak małych dzieci.W podstawówce mojego syna większość kadry toprawie emeryci, którzy wciąż uczą tak samo jakw latach 90. Antek miał dwóch młodych nauczy-cieli, chcieli to wszystko odświeżyć, mieli super-podejście do uczniów, ale po roku nie przedłużo-no im umów.

Obaj moi synowie mają pecha. Antek trafił napodwójny rocznik, młodszy był w tym jedynymroczniku, który szedł do szkoły jako sześciolatek.Jestem wściekły, bo widzę, jak te wszystkie noweustawy, zasady, władze wprowadzają dzieci w stanpermanentnego stresu. Nasze dzieci są myszamidoświadczalnymi. �

NOTOWAŁA ALEKSANDRA PUCUŁEK

Kumulacja lęku Urodzili się w latach 2003, 2004 i 2005. Najmłodsi mają dziś 13 lat, najstarsi 16.We wrześniu pójdą razem do pierwszych klas liceów i techników. Łączą ichkoszmary, lęki, depresje i schorzenia na tle nerwowym, np. wypadają im włosy.

OKTAWIA KROMER

Znajduję ich na Facebooku, w zamkniętej grupie, o której wspomina mi koleżan-ka – matka dziecka w ich wieku. Grupa nazywa się idziemygdzie (od „gdzie idzie-my?” – do jakiej szkoły?), liczy ponad 57 tys. członków, a założył ją w 2012 r. gimna-zjalista (dziś: student prawa) Franciszek. Rozmawia się tu o warszawskich liceachi technikach – jaki poziom, jak trudno się dostać, jaka atmosfera, nauczyciele, pro-file klas. Szuka się korepetycji, używanych podręczników. Ale i pocieszenia, wspar-cia i potwierdzenia, że ciężko jest wszystkim.

W ubiegłą środę, dwa tygodnie przed egzaminem gimnazjalnym i niespełnatrzy przed egzaminem ósmoklasistów, ogłaszam tam, że jestem dziennikarką i chcęporozmawiać o kumulacji roczników. W dwa dni odzywa się do mnie kilkadziesiątosób.

Ograniczanie aktywności pozaszkolnej MAJA (ósmoklasistka, ma korepetycje z matematyki, chemii i polskiego, do tego dodatkowy an-gielski. Łącznie ze szkołą wychodzi po 10 godzin dziennie. Dla nauki po ośmiu latach zarzuciłatrenowanie tańca. Bardzo chciałaby do tego wrócić, ale nie ma już kiedy): – Po powrocie dodomu potrafię siedzieć nad lekcjami cały wieczór i pół nocy. Jestem rocznik 2005i przeraża mnie, że będę rywalizować o miejsca z osobami, które mają o wiele więk-sze doświadczenie. Chciałabym się dostać na biol-chem-ang, bardzo się o to sta-ram. Interesują mnie szkoły: Konopnicka, Czartoryska, Królówka lub Sobieski.

WERONIKA (ósma klasa, zrezygnowała z jazdy konnej i lekcji pianina): – Musiałam odpu-ścić nie tylko pasje, ale też znajomych, a często nawet sen. Nie chcę nawet myśleć,jak ciężko jest osobom z większymi problemami z nauką – mi zawsze szło dobrze.

SARA (ósma klasa): – Interesuję się sztuką i rozwijam to kosztem ocen i zdrowiapsychicznego. Z koleżanką spotykam się w metrze, gdzie możemy porozmawiać,zanim któraś z nas będzie musiała wysiąść.

ULA (ósma klasa): – Wychowawczyni na każdej wywiadówce powtarza rodzicom,że my nie mamy się teraz spotykać po szkole, tylko uczyć do egzaminów. W szko-le bardzo zaniedbywane są wszystkie przedmioty, z których nie będziemy zdawać.Ja widzę się na prawie, od dwóch lat czytam różne kodeksy. A przecież to WOS,który nauczyciele przedmiotów egzaminacyjnych zupełnie lekceważą. W jeszczegorszej sytuacji są moje koleżanki, które wybierają się na biol-chem. Biologii niemieliśmy cały drugi semestr siódmej klasy – pani była w ciąży i odeszła, a szkoła ni-kogo nie znalazła na jej miejsce. To samo chemia w klasie ósmej – nie mieliśmy jejod listopada do lutego z tego samego powodu.

SARA: – Nauczyciele plączą się z programem, a bywa i tak, że zamiast nas uczyć,poświęcają czas na zastanawianie się, dlaczego czegoś nie ma w podstawie pro-gramowej i czy mogą nam to powiedzieć, żeby nie namieszać.

Strach: ósmoklasiściULA: – Żyję w ciągłym stresie, już mam przez to problemy. Za tydzień idę do kar-diologa – coś z sercem, wysoki puls i ciśnienie, dwa razy zemdlałam. Obydwa przy-padki zaczęły się od dużego kołatania. Wszyscy, łącznie ze mną, wiążą to ze stre-sem w szkole.

EMILIA: – Przez szkołę zachorowałam na depresję, chciałabym, żeby ktoś to usły-szał. Już w siódmej klasie codziennie bolała mnie głowa, byłam zmęczona, zaczę-ły się koszmary w nocy. Mieliśmy wtedy po 37 godzin lekcji w tygodniu, do tego do-chodziły dojazdy, bo mieszkam pod Warszawą. W wakacje wszystko przeszło.W ósmej klasie doszły kolejne trzy godziny i korepetycje, bo pani od matematykijest u nas chyba przypadkiem i wszyscy w klasie chodzą na zajęcia dodatkowe.Wracałam do domu, kładłam się na kanapie i przez cztery godziny nie mogłamwstać. A potem siedziałam do pierwszej nad lekcjami i wstawałam o 6.30 albo je-śli w nocy nie skończyłam, to o 4.30, i na 7 do szkoły. W ferie nauczycielka potrafi-ła nam zadać siedem tygodni z repetytorium, bo się nie wyrobiła z programem.W dwa tygodnie materiał z siedmiu, a jak się nie zrobi, to jedynka. Moja psychologw pewnym momencie powiedziała, że na jej oko mam depresję i muszę iść do psy-chiatry. Psychiatra – że to jeszcze nie depresja i przeszłoby mi, gdybym mogła zmie-nić styl życia. Ale nie mogłam. Więc przepisała leki. Teraz jestem na podwójnejdawce i nie chodzę do szkoły. Siedzę w domu, nie uczę się, bo nie mam siły. Śpiępo 12 godzin dziennie. Tak od dwóch miesięcy. Na egzaminy nie idę, nie mam juższansy nadrobić.

ANIA: – Zaczęło się w szóstej klasie, kiedy nie było wiadomo, czy reforma wej-dzie w życie, czy nie. Chciałam iść do fajnego gimnazjum, dobrze napisać egzami-ny i dostać się do wymarzonego liceum. Byłam bardzo spokojnym, zorganizowa-nym dzieckiem, nie miałam problemów z nauką. W siódmej klasie wszystko sięzmieniło. Straszenie ze strony nauczycieli było na porządku dziennym. Ja rozu-miem, oni też się bali tej reformy, ale tak nie można! Siódmy rok edukacji zakoń-czyłam z siedmioma trójami na świadectwie, co było dla mnie ogromnym ciosem.Zaczęły się problemy ze zdrowiem, wizyty u lekarzy, terapia. Jestem w ósmej kla-sie i ledwo się trzymam, śpię po trzy godziny, czasem wcale. Ciągle muszę brać le-ki na uspokojenie, bo inaczej wpadam w panikę.

K R Z Y W D A D Z I E C I : M Ó W I Ą U C Z N I O W I E

Mam syna w ósmej klasie.Jeszcze przed wakacjamiusłyszeliśmy, że przez refor-mę edukacji dla jego rocznikazabraknie miejsc w liceach.Syn do tej pory uczył się dobrze,nie chodził na korepetycje, bonie musiał. Jednak gdy we wrze-śniu zobaczyłam fatalne wynikipierwszych próbnych egzami-nów, zapisałam go na dodatko-wą matematykę i angielski.

Zrobiło się ciężko, bo w wy-niku kumulacji roczników i zmianw programie w tym roku szkol-nym syn dwa razy w tygodniuchodzi na siódmą, a do tego co-dziennie kończy między 16 a 17.Siedem lat temu popełniliśmybłąd i zapisaliśmy go do klasyz rozszerzonym sportem. Alewtedy nie było minister Zalew-skiej i plany lekcji wyglądały ina-czej. Skąd mogliśmy wiedzieć,że to się tak gwałtownie zmieni?

W listopadzie stało się jasne,że nauczyciele przedmiotów eg-

zaminacyjnych w naszej szkolenie zdążą przerobić w tym rokucałego programu. I to mimo żenaprawdę cisną na lekcjach i za-dają do domu. Po prostu pro-gram jest przeładowany.

Zaczęłam więc w każdyweekend siadać z synem do nad-rabiania. Przeczytałam wszystkiestreszczenia lektur (ciężkie do-świadczenie, bo to niemal w stuprocentach bogoojczyźnianesmęty) i przepytywałam z na-zwisk bohaterów oraz szczegó-łów fabuły. Bez sensu? To zo-baczcie pytania w próbnych eg-zaminach ósmoklasisty.

Atmosfera w naszej rodziniestrasznie siadła. W poprzednichlatach parę razy w tygodniu cho-dziliśmy razem na spacer, poga-dać. Graliśmy w ping-ponga, jeź-dziliśmy na łyżwach lub rolkach.W tym roku nasz wspólny czaspochłonęło kucie.

W grudniu syn zaczął sięskarżyć na bóle głowy. Zaczęły

się też krwotoki z nosa, proble-my z zasypianiem i budzeniemsię rano. W styczniu złapał prze-ziębienie, które ciągnęło się trzytygodnie. Wcześniej syn był po-godnym chłopakiem, teraz zrobiłsię mroczny, zaczął źle o sobiemówić, stał się konfrontacyjny.Myślałam, że to może typowedla nastolatków wahania na-strojów. Ale gdy dół się pogłę-biał, zrobiłam bilans możliwychzysków i strat. Czy lepsze li-ceum jest warte depresji? Od-puściłam.

Do egzaminu zostało małoczasu, a ja zamiast poganiać donauki, zachęcam go do wycho-dzenia na dwór i wysypiania się.To nie jego wina, że do szkół idziepodwójny rocznik ani że pro-gram jest beznadziejnie przygo-towany. Nie mamy na to wpły-wu, więc jedyne, co teraz może-my zrobić, to starać się nie za-tracić w stresie. �

MATKA Z WARSZAWY

Odpuściłam kucie, żeby nie zmarnować dzieciaka

Dokończenie na s. 9 �

Page 8: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

1

8 Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

ALEKSANDRA LEWIŃSKA: Nazwijmywprost: co zrobiła polskiej szkole re-forma minister Zalewskiej?PROF. BOGUSŁAW ŚLIWERSKI: Chyba de-forma.Obawiałam się, że dla profesora tookreślenie zbyt nieprofesjonalne.

– Ale szalenie trafne! Nigdy nieprzypuszczałem, że wejdzie do słow-nika nauk pedagogicznych. Ale rzą-dowi PiS trzeba oddać: to jego doko-nanie. Zdefiniujmy więc „deformę”.

– To reforma wprowadzana bez ja-kiejkolwiek diagnozy, przewidywaniakonsekwencji. Wielkich konsekwen-cji, jak się okazało.I najbardziej bolesnych dla najsłab-szych. O dzieciach urodzonych w la-tach 2003 i 2004, a także części z ro-ku 2005, która poszła do szkoły jakosześciolatki, już mówimy „straconeroczniki”.

– Powiedziałbym dosadniej: stra-cone i zdradzone. Są jak żywy or-ganizm, za który zabrał się chirurgi pokroił „dla jego dobra”, mimo żenikt wcześniej nie postawił diagno-zy. I przed cięciem nie wiadomo by-ło, czy problemem jest trzustka, czypłuco. Ministerstwo nie przepro-wadziło nawet najprostszej symu-lacji i nie przewidziało kumulacjiroczników. A w oświacie zasada jestprosta: niż demograficzny to czasna wprowadzanie reform. Wyż – któ-ry przecież nie jest niespodzianką,wszystko wynika z danych GUS – toczas, gdy z reformami należy sięwstrzymać. Dla dobra „pacjenta”.Tymczasem reforma stworzyła

uczniom „świńską górkę”, kata-strofalną kumulację. Podwójny rocznik, który weźmieudział w rekrutacji do liceów i techni-ków, od miesięcy żyje w strachu.

– Dlatego mówię, że to rocznikizdradzone. Bo państwo i nauczycie-le powinni stworzyć im warunki doharmonijnego rozwoju, a tymczasemje odebrało. Wyobraźmy sobie, w ja-kim stresie żyją te dzieci. One już dwalata temu, gdy poszły do siódmychklas, słuchały, co je czeka. Spodzie-wały się burzy: dorośli mówili o wiel-kiej konkurencji do liceów, bałaganie,straconych szansach. Naiwnie jest my-śleć, że do młodzieży to nie dociera.Że nie powoduje napięcia. I to napię-cie, to pytanie: czy uda mi się dostaćtam, gdzie chcę, towarzyszy im od wie-lu miesięcy.Niejednemu dorosłemu trudno było-by sobie z tym poradzić.

– My odczuwamy podobnie, chcącdostać się do lekarza w wybranym ter-minie (śmiech). Żartuję, choć sprawajest poważna. Z raportu przygotowanego na zlece-nie Marka Michalaka, rzecznika prawdziecka, już w zeszłym roku wynika-ło, że 80 proc. dzieci z tych rocznikówczuje, że ich obciążenie pracą jestnadmierne.

– To będzie jeden z podstawowychskutków deformy: niechęć do naukii brak wiary w jej sensowność. Bo wy-siłki już na starcie okazują się bezce-lowe. Uczniowie mają przeładowanąpodstawę programową, wielu uczysię całe popołudnia. Ale co z tego? Coz tego, że będę ślęczał nad podręczni-kami do nocy, skoro i tak mam o po-łowę mniejsze szanse na wymarzoneliceum niż mój starszy brat?

To powoduje poczucie apatii, wy-cofania się, obojętności: „Itak nie mamwpływu na to, co się ze mną stanie”.Powoduje też, o czym mówi się zbytmało, falę depresji. Ona jest przecieżpochodną strat szkolnych, niepowo-dzeń. Strachu, że nie spełnię swoichoczekiwań, że nie spełnię aspiracji ro-dziców, którzy przecież powtarzają,że „stać mnie na wiele”. Depresjau młodych często wynika z rozczaro-wania sobą. Ta młodzież nie czuje, że

szkoła daje im szanse, ale że są na niąskazani. A zła pamięć szkoły uderzyw ideę uczenia się przez całe życia.Ideę, którą usiłowaliśmy zaszczepićw tym pokoleniu.Z sukcesem. Większość chciałabyskończyć studia.

– Edukacja powinna rodzić poczu-cie niezależności, odpowiedzialnościza siebie, swój los. A obecnie przy ku-mulacji roczników to zostało mło-dzieży odebrane. Czas poznawaniasiebie, swoich możliwości został za-stąpiony wyścigiem szczurów.Rodzice przeciążonych uczniówwypisują ich z dodatkowych zajęć:pływania, gry na instrumencie czybaletu.

– To poważne sprawy, nie powin-niśmy ich bagatelizować. Po pierwsze– one rozwijają, współgrają z budo-waniem kompetencji potrzebnychw szkole. Gra na instrumencie poma-ga np. w uczeniu się matematyki. Podrugie – takie działanie rozwala psy-chicznie. Dziecko czuje się narzę-dziem. Przemęczone już nie wie, czyrealizuje własne cele, matki, czy mo-że pani minister.

Sprawdzian ósmoklasisty nie jestdla niego formą sprawdzenia siebie,ale elementem wyścigu, na który zo-stał skazany. Jakich kompetencji touczy? Jak to wpływa na samoocenę?Czy dziecko ma szansę, by była onaadekwatna do jego kompetencji? Nie.Raczej można prognozować nasilaniesię kompleksów, szczególnie u mło-dzieży ambitnej. W skrajnych przy-padkach może to skutkować wzro-stem samobójstw czy obniżeniem po-czucia własnej wartości. Nie przesadza pan?

– To dotychczas było problememelitarnych liceów, w których uczniom,dotąd piątkowym, spadała samooce-na, gdy okazywało się, że są ledwie trój-kowi, bo wymagania kosmicznie wzro-sły. Teraz tego stanu może doświad-czyć o wiele więcej młodych, którzyczują, że ich miejscem jest liceum, abę-dą musieli zadowolić się przypadko-wym technikum czy branżówką. Am-bicje edukacyjne wśród młodych uda-ło nam się, myślę tu o starszych po-koleniach, rozgrzać. I dobrze. A teraz

z ministerstwa płynie inny przekaz:edukacja nie jest dla każdego, ta nawyższym poziomie powinna być dlanielicznych.

Na deformie zyska zatem niepu-bliczne szkolnictwo. Już wzrósł od-setek rodziców, którzy płacą za lepsząlub bardziej komfortową edukację. Comają zrobić pozostali, których na tonie stać?

Patrząc na potrzeby rynku pracy, tow pewnym sensie uzasadnione.

– Być może takie schłodzenieaspiracji jest potrzebne, ale nie-przeprowadzone w ten sposób. Ra-cją jest, co wielokrotnie powtarzałprof. Henryk Domański: co z tego,że mamy tylu wykształconych ludzi,skoro nie ma dla nich pracy odpo-wiadającej kompetencjom? Nie każ-dy musi być lekarzem czy prawni-kiem. Idea jest warta przemyślenia,ale takie zmiany wprowadza się po-przez edukowanie młodych, ukie-runkowanie ich, a nie zatrzaskiwa-nie im drzwi przed nosem. Tym-czasem docierają sygnały, że egza-miny końcowe w tym roku mogą byćtrudniejsze niż dotąd. Tak by selek-cja do szkół lepszych i gorszych wy-dawała się naturalna. Próbny sprawdzian ósmoklasistóww wielu szkołach wypadł słabo.

– Tajemnicą poliszynela jest, żepróbne egzaminy służą kalibracji,czyli dopasowaniu stopnia trudno-ści dla danego, konkretnego roczni-ka. To ukryte, nietransparentne me-chanizmy. I tylko od twórców egza-minu zależy, co zrobią z danymi, któ-re uzyskali. Czy podniosą poziomw porównaniu z próbą, czy go obni-

żą. Edukacją łatwo sterować. Jeślipodniosą, wywołają u uczniów po-czucie niezawinionej, niesprawie-dliwej porażki. Tym bardziej że toeksperyment. Nauczyciele ćwicząz dziećmi zadania z ubiegłych lat, alenikt nie ma stuprocentowej pewno-ści, jak tegoroczny egzamin będziewyglądał. Może w obliczu kumulacjiroczników posłużyć MEN do tzw. na-turalnej selekcji. Minister już mówiuczniom z dużych miast, że jeśli niedostaną się do liceum w swojej miej-scowości, mogą szukać sobie miejscw liceach w gminach ościennych.Mieszkam w niewielkiej miejscowo-ści pod Łodzią. Tutejszy ogólniak mapo kilkunastu uczniów w roczniku.Jest miejsce na kolejnych. Ale to wy-wrócenie systemu do góry nogami.Dotąd to młodzi z takich miejscowo-ści jak moja podróżowali do dużychmiast, licząc na wyższy poziom na-uczania. Dlatego powtórzę: reformanajbardziej uderzy w grupę młodychz aspiracjami, z dużych miast, z mo-tywacją do nauki. Bo nie dla wszyst-kich starczy miejsca w dobrych szko-łach. Ale młodzi z wiosek też stracą. Jużwiadomo, że np. bydgoskie bursy i in-ternaty pomieszczą od września nie-mal dokładnie tyle uczniów z gminościennych, ile przy pojedynczymroczniku. Nie ma możliwości stwo-rzenia nowych, można jedynie robićdostawki w pokojach.

– I to może być problem nawet eli-tarnych szkół. Na przykład w LiceumAkademickim w Toruniu, jednymz najlepszych w kraju, przyjmującymnajzdolniejszą młodzież, większośćuczniów przyjeżdża nie z wielkichmiast, ale z małych miejscowości. Przykumulacji roczników i problemachz internatami mogą nawet nie wziąćudziału w rekrutacji.

Można myśleć o jeszcze jednymskutku kumulacji roczników: rodzi-ce z klasy średniej tak łatwo nie od-puszczą. Część, jeśli ich dzieciom sięnie powiedzie, zrobi wiele, by im miej-sce w dobrym liceum „załatwić”. Zro-bią to z troski i miłości, trudno ich osą-dzać. Ale to będzie kolejny elementrozkładu systemu edukacji.

ROZMOWA ZPROF. BOGUSŁAWEM ŚLIWERSKIMpedagogiem

Skutek deformy:niechęć do nauki

i brak wiary w jej sensowność.Bo wysiłki już na

starcie okazują siębezcelowe

K R Z Y W D A D Z I E C I : M Ó W I P E D A G O G

ROCZNIKI ZDRADZONE I STRACONE

To dzieci boleśnie odczują skutki reformy

123R

F

ARCH

IWUM

PRY

WAT

NE

Page 9: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

1

9Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

Rodzice już czują się w potrza-sku. Bo żal im dzieci ślęczącychpo nocach nad książkami, a jed-nocześnie wielu niczym oficerstoi nad nimi, bo wie, jakie w ob-liczu kumulacji roczników ryzy-ko niesie odpuszczenie sobie.

– I w pewnym sensie stają sięprzedłużeniem ramion bez-dusznej władzy edukacyjnej. Dla-tego tak ważne, by rodzic niezdradził dziecka. Ale jak? Odpuścić – źle. Pilno-wać, by nie zawaliło – jesteś ka-tem. Każda decyzja jest zła.

– Najważniejsze to nie pod-chodzić do sprawy na zimno. Niezmienić się w oficera, który pil-nuje, czy dziś też wykonałeś dwapróbne testy. Z dzieckiem trze-ba rozmawiać. Bo wiemy prze-cież, jak z młodzieżą jest: gdy zgła-sza problem dwa-trzy razy, a niktnie reaguje, przestaje o nim mó-wić. A problem sobie po cichurośnie. Z tego milczenia nic do-brego nie wynika.Znam rodziców, którzy rozwa-żali pozostawienie dzieckaw ósmej klasie, by nie doświad-czyło koszmaru kumulacji rocz-ników.

– Poważnie? To już przejaw de-speracji. Nie dowierzałbym imjednak. Wydaje się, że to raczejtakie samousprawiedliwianie się,mówią tak na wszelki wypadek,gdyby dziecko jednak nie podo-łało trudom ósmej klasy. Jedynąpociechą dla nich, choć wiem, żemarną, jest prawda stara jakświat: trudne warunki kształtu-ją charakter. Rzeczywiście: słabo podnosi naduchu.

– Dodatkowy stres dlauczniów to widmo strajku. Tu na-uczyciele mają moralny problem.Ale od 1991 r. byli podle trakto-wani. Tylko w pierwszym okre-sie transformacji zawód miał pre-stiż. Sam uczyłem wówczasw podstawówce, prowadząc eks-peryment dydaktyczny. Zara-białem na tyle dobrze, że staćmnie było na prenumerowaniepism, kupowanie pomocy dy-daktycznych. Ba! Jako począt-kujący nauczyciele kupiliśmy na-wet kserokopiarkę do szkoły. Na-uczyciele powinni być dobrzewynagradzani. Powinni być „gór-ną półką” klasy średniej. Już niemówię elitą, bo na to państwa pol-skiego nie stać. Ale nie może byćtak, że nauczyciele to biedni in-teligenci, którzy podczas tych wy-pominanych im przez wszystkichwakacji pilnują kolonistów, by za-robić na kolonie własnych dzie-ci.Dlatego nie mówią, że walcząo kasę, ale o godność.

– To całkowicie usprawiedli-wione twierdzenie. Przyzwycza-iliśmy się do narracji o zawodzienauczyciela, w których dominu-ją określenia „misja” czy „po-słannictwo”. Zbyt rzadko mówi-liśmy o tym, że o ten kapitał „mi-sjonarzy” należy zadbać. A oni sąu kresu.Skąd ta wiedza?

– Co kilka lat wykonujemy ba-dania wśród nauczycieli. Ok. 30proc. znich ma najwyższy poziomwypalenia zawodowego. Dla sa-mych siebie są toksyczni, co do-piero dla najsłabszych, czyliuczniów. Kolejne 20 proc. to na-uczyciele wypaleni, ale gotowi za-akceptować swoją sytuację z róż-nych powodów: mają duże wspar-cie społeczne albo „męża, którydobrze zarabia”. Im w szkole ła-

twiej. Zaledwie 32 proc. badanychnauczycieli to osoby wpełni zdro-we psychicznie. Dramat.

– O czym to świadczy? O tym,że rządzący o nauczycielach za-pomnieli. I nie ma co się dziwić,że coraz więcej osób do zawoduprzychodzi z tzw. negatywnej se-lekcji: „Nie ma w okolicy roboty,no trudno, zostanę nauczycie-lem”. Sami nauczyciele o tym mówią.I dlatego łatwo budować narra-cję pełną anegdot o roszczenio-wych, rozleniwionych pedago-gach. I kazać im się rozmnażać,a nie walczyć o podwyżki.

– To nie anegdoty. Opowiemo sytuacji sprzed kilku dni, któ-ra spotkała moich krewnych. Na-uczycielce w podstawówce prze-glądającej Facebooka na lekcjiprzy grobowej ciszy uczniów roz-wiązujących zadania wyrwało sięgłośno: „O ja pierd...”. Historięz tamtej niefortunnej lekcji wy-chowawca klasy kwituje dono-szącym mu o tym uczniomstwierdzeniem: „No widzicie, na-uczycielka też człowiek”. A to jużniewiele uczy. Nie mówię o tympo to, by pokazywać, jak zawódzszedł na psy, a po to, by pokazać,jakie skutki ma wieloletnie nie-dowartościowanie, deprecjono-wanie tej grupy zawodowej przezrządzących. Gdy nauczyciele protestowaliprzeciwko likwidacji gimnazjów,rząd też ich nie słuchał.

– Dominowała mocno prze-sadzona narracja o nasilającejsię agresji, demoralizacji mło-dzieży w gimnazjach. I o senty-mencie do ośmioklasowej pod-stawówki, którą kończyły star-sze pokolenia. Ale czy w gim-nazjach było tak źle? Takich ba-dań MEN nie przeprowadził, mi-mo że miał narzędzia, mógł prze-cież zlecić je Instytutowi BadańEdukacyjnych.

Dlatego otej reformie nie moż-na mówić inaczej niż światopo-glądowa, polityczna. Nie pierw-sza zresztą whistorii polskiej edu-kacji. Każda nowa formacja poli-tyczna usiłuje zreformować sys-tem oświaty, tak by stał się na-rzędziem osiągnięcia jej celówpolitycznych. A jest to możliwe,dlatego że w polskiej oświaciewciąż nie ma demokracji. Panu-ją centralizacja, autorytaryzm.Jak to? Przecież oświatą zarzą-dzają samorządy.

– To złudzenie demokracji.W Polsce jest tak: z jednej stro-ny za infrastrukturę, zatrud-nienie, powoływanie dyrekto-rów odpowiada samorząd. I toprzypomina demokrację. Alew istocie jest jej wydmuszką. Nawszystkie swoje działania sa-morząd dostaje – albo nie – pie-niądze od państwa. To tę de-mokrację zabija. Jaką sytuacjęmamy dziś? Nauczyciele, dy-rektorzy szkół realizowali po-mysły rządu, niejednokrotnieabsolutnie się z nimi nie zga-dzając. Rozkładają bezradnieręce, mówiąc: „Nie mój pomysł.Tak być musi”. Bardzo dalekostąd do demokratycznej edu-kacji, skoro nad działaniamiMEN nie ma żadnej kontrolispołecznej, żadnej instytucji,która mogłaby skutecznie po-wiedzieć: nie, to zły kierunek.Nadzór pedagogiczny w Polscedziś jest dokładnie taki sam jakw PRL-u. Partia władzy możetraktować szkolnictwo jako swój

interes. Dla wielu stało się toszczególnie widoczne dopieroteraz, gdy rządzi PiS. Bo PiS się z tym nie kryje?

– To zawsze jest najbardziej wi-doczne, gdy u władzy są partiewyraźnie prawicowe bądź lewi-cowe. Słowem, gdy oświatę spla-ta się ze światopoglądem. Profe-sor Henryk Samsonowicz, pierw-szy solidarnościowy ministeredukacji, obiecał w 1989 roku w li-ście do rodziców i dyrektorów,że już nigdy więcej MEN nie bę-dzie kierować tym, co się dziejew szkołach i przedszkolach. A jakwyszło, wszyscy wiemy. Dziś wła-dza centralna zajmuje się nawettakimi drobiazgami jak ważenieplecaków, szaf ki szkolne i czyw podstawówce można sprze-dawać drożdżówki czy nie.Śmieszne, że utrzymujemy mi-nisterstwo do takich zadań. A jed-nocześnie, jak mówiłem, ta wła-dza przed nikim formalnie nieodpowiada. W krajach EuropyZachodniej czy w Stanach Zjed-noczonych rola władzy central-nej w oświacie ogranicza się dozapewnienia podstaw progra-mowych i drożności systemu.Czyli?

– Sprawia, że kształcenie jestdrożne pionowo – w każdej czę-ści kraju po skończeniu jednegocyklu edukacji uczeń ma możli-wość kontynuowania jej w szko-le wyższego typu. Ipoziomo – czy-li program realizowany jest tak,by w każdej chwili, na przykładz powodu przeprowadzki, uczeńmógł zmienić szkołę na tym sa-mym poziomie. Druga sprawa tofinanse: skoro państwo nakładaobowiązek edukacji, musi umoż-liwić finansowo jej funkcjonowa-nie. I koniec: tu się zadania pań-stwa kończą. „Solidarność” bar-dzo optowała za tym, by państwowedukacji pełniło wyłącznie funk-cje pomocnicze. I to zostało za-pisane w konstytucji z 1997 r. Alekażda kolejna władza politycznaten zapis łamała. Rozwiązanie?

– Powinniśmy powoływać ra-dy szkół składające się z repre-zentantów nauczycieli, uczniówi rodziców, które monitorowały-by i rozliczały dyrekcję z realiza-cji statutowych zadań. Prawo po-zwala na ich tworzenie, ale dzia-łają one zaledwie w 2 proc. szkół.Z członków tych rad rekrutowa-łyby się rady gminne, powiatowei wojewódzkie, które kontrolo-wałyby politykę oświatową sa-morządów i kuratoriów. Powin-na powstać Krajowa Rada Edu-kacyjna jako organ diagnozy, pro-gnozowania i kontroli politykioświatowej w państwie. Jeśli za-opiniowałaby reformę negatyw-nie, minister nie miałby legity-macji do jej przeprowadzenia.Twór podobny do takiej rady, po-wołała minister Katarzyna Hallw 2008 r., składał się z byłych wi-ceministrów edukacji. Ale pozaspotkaniem założycielskim ze-spół nie spotkał się ani raz. Dla-tego mam poczucie, że myśmyszansę na demokrację w eduka-cji przegrali. Godzimy się na to,by edukacja była sprawą poli-tyczną. Za rządów PiS uświado-miliśmy to sobie wyraźnie. A za-płacą, niestety, nasze dzieci. �

*PROF. BOGUSŁAWŚLIWERSKI – przewodniczącyKomitetu Nauk PedagogicznychPAN, ekspert Polskiej KomisjiAkredytacyjnej

Strach: gimnazjaliściWiększość skarży się na problemy ze snem, Oli wypadają włosy, Ula ma stanylękowe i paraliże senne, a jej przyjaciel cały zeszły rok przesiedział w szpitalupsychiatrycznym, bo nie radził sobie z presją, jaką na ich klasę wywierała ma-tematyczka.

MELA: – Wiele osób sobie nie radzi. Jedni cały czas płaczą, inni idą w używ-ki, jeszcze inni reagują fizycznie: krwotoki, omdlenia, nudności.

ULA: – Nauczyciele wpajają nam, że nigdzie się nie dostaniemy i że to naj-ważniejszy egzamin w naszym życiu. Chodzę do trzeciej klasy gimnazjum,a śpię po 21-25 godzin w tygodniu. Czasem mam takie ataki paniki, że muszę zo-stać w domu, bo boję się iść do szkoły. Kończyłam podstawówkę ze średnią 5,7,w poprzednim roku miałam średnią 4,55. W tym mam 3,92, bo nauczyciele chcąnas jeszcze bardziej pogrążyć, żeby dać szansę ósmym klasom. W mojej szko-le nauczyciele od najważniejszych przedmiotów to wychowawcy ósmych klas.

Dwa obozyKto ma gorzej – ósmoklasiści czy trzecioklasiści? To temat gorących dyskusji.Ula twierdzi, że w jej szkole ósme klasy są „wystawiane na piedestał”, a trze-cioklasiści – „wycieńczeni, zdezorientowani i przeciążeni”, nikogo nie intere-sują.

– Wszyscy użalają się nad ósmoklasistami, że tacy młodzi i mają te trzy „trud-ne egzaminy” z zadaniami otwartymi. A nikt nie patrzy na to, że oni zabierająnam, gimnazjalistom, szanse i miejsca w liceach. My mamy siedem egzaminów.Nikt mi nie powie, że trudniej nauczyć się trzech przedmiotów niż siedmiu– mówi ZOSIA, rocznik 2003.

– Powstały dwa konkurujące ze sobą obozy, które patrzą na siebie z pogar-dą, co dobrze widać np. na dniach otwartych. Ludzie niezwiązani z rekrutacjąteż często dzielą się na grupy – protrzecioklasiści i proósmoklasiści. Albo namkibicują, albo z nami walczą. Wszędzie wyczuwalna jest atmosfera napięciai strachu – podsumowuje LENA.

Wielu gimnazjalistów, z którymi rozmawiam, broni ósmych klas. Natalia niema wątpliwości, że młodsze roczniki mają gorzej. – Ich program jest pisany nakolanie, ledwo wyrabiają się z materiałem. Trzymam za nich kciuki – mówi.

– W przeciwieństwie do ósmoklasistów my nie jesteśmy eksperymentem.Oni mają gorzej, bo nie wiedzą, co ich czeka. Rozmawiam z nimi i widzę, że na-prawdę nie są gotowi na ten egzamin – dorzuca MARYSIA.

Lena opowiada mi o presji, jaką na gimnazjalistach wywierają nauczyciele:– Już od pierwszej klasy powtarzali, że do szkół na jakimkolwiek poziomie do-staną się tylko najlepsi. Niektórzy od razu się poddali. Uznali, że skoro mająkiepskie oceny, to i tak nie dostaną się nigdzie, więc nawet nie ma sensu się sta-rać. – Lena dodaje, że jej zdaniem nauczycielami kieruje coś więcej niż poczu-cie obowiązku: – Niektórzy chyba po prostu chcą, żeby gimnazjum wypadło do-brze, aby pokazać, że jednak nie jest ono takie bezsensowne, jak mówią rzą-dzący. Taka forma protestu.

13-latka wybiera zawód– Nie wiem tak naprawdę, gdzie jest moje miejsce. Jestem rozerwany międzydwoma kierunkami – biol-chem-mat i mat-inf. Jestem zły, że muszę decydowaćw tak młodym wieku – mówi JANEK.

OLA, ta której z nerwów wypadają włosy, uświadomiła sobie pół roku temu,że nie wie, kim chce być: – Czuję się jak w restauracji, gdzie już chcą ci to menuzabrać, a ty jeszcze nie wiesz, co zamówić. I w końcu sobie weźmiesz to co in-ni, ale potem się okaże, że jesteś na to uczulona...

– Reforma skróciła nam dzieciństwo – podsumowuje MAŁGOSIA (ósma klasa).

Korytarz tylko w jedną stronęUczniowie liceów i techników, którzy się do mnie odezwali, potwierdzają to, cze-go można się było spodziewać: szkoły nie są gotowe na przyjęcie takiej fali uczniów.

GABRIEL (druga klasa liceum): – Chodziłem do jednego z lepszych liceóww Warszawie, ale musiałem się przenieść do innej szkoły. Nauczyciele nie bylisię tam w stanie przygotowywać do przyjęcia dwóch roczników i jednocześniepełnić swoich dotychczasowych obowiązków. Zaczęły się zastępstwa, zosta-wienie nas samych w sali lub dawanie wolnej ręki, jak spędzimy czas. W nowejszkole nie jest zresztą wiele lepiej. Nauczyciele przystosowują do prowadzenialekcji każdą możliwą przestrzeń – stołówkę, korytarze, sale gimnastyczne.

KACPER (trzecia klasa technikum): – Nasza szkoła nie jest duża, przyjęcie sze-ściu nowych klas (a to zadeklarował dyrektor) zmieni wszystko. Już samo cho-dzenie na dwie zmiany – przy założeniu, że chciałbym po lekcjach robić kursymaturalne, a nawet pracować, to bardzo kiepski pomysł.

Liceum WERONIKI również nie jest duże, a na inwazję nowych roczników(13 klas pierwszych w miejsce dotychczasowych pięciu-sześciu) szykuje zmia-nowy plan zajęć i rozwiązania komunikacyjne. – W naszej szkole mamy dwagłówne piony połączone łącznikami, które nie są zbyt szerokie. Od wrześniałącznikiem na parterze można będzie chodzić tylko z pionu lewego do prawe-go, a tym na piętrze tylko z pionu prawego do lewego – mówi Weronika. W mar-cu rozwiązanie przetestowano. – W pierwszy poniedziałek marca na koryta-rzach stanęły znaki drogowe: z jednej strony nakaz pójścia prosto, z drugiej – za-kaz wejścia. Nauczyciele pilnowali, żebyśmy się nie mylili.

– Wszyscy stresujemy się kumulacją – uczniowie, rodzice, nauczyciele. Do-brze, że się o tym tak dużo mówi. Tylko szkoda, że tak późno, kiedy już i tak nicnie możemy zmienić – podsumowuje gorzko Weronika. �

Imiona niektórych uczniów na ich prośbę zostały zmienione

K R Z Y W D A D Z I E C I : M Ó W I Ą U C Z N I O W I E

Page 10: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

1

10 Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga. Katastrofa edukacji

R A P O R T „ W Y B O R C Z E J ”

CO RZĄD PIS ZDĄŻYŁ POPSUĆ W EDUKACJI?

Edukacyjne reformy minister Anny Zalewskiej to znacznie więcej niż likwidacja gimnazjów i kumulacja roczników, a z ich negatywnymi konsekwencjami będziemy się zmagać przez lata

JUSTYNA SUCHECKA

Spójrzmy najpierw na obecnychósmoklasistów. To na ich przykładzienajłatwiej zobaczyć, co zgotowałaszkole Anna Zalewska i co wkrótceczeka ich młodszych kolegów i kole-żanki, a także pracujących z nimi na-uczycieli.

Pierwszy dzień ich wakacji po kla-sie piątej był tym, w którym ministerZalewska ogłosiła, że nie pójdą już dogimnazjów. Po wakacjach, przez ca-łą ich szóstą klasę, trwał w MEN wy-ścig z czasem – w ledwie kilka mie-sięcy resort postanowił przyjąć no-we prawo oświatowe, a następniestworzyć podstawy programowe(przyjęto je w lutym 2017 r., ale do-piero wiele miesięcy później – zresz-tą po wyroku Naczelnego Sądu Ad-ministracyjnego – poznaliśmy ich au-torów), tak by wydawcy mogli do nichdopasować zupełnie nowe podręcz-niki. W tle trwała walka części rodzi-ców i nauczycieli, którzy próbowalizatrzymać reformę – ostatnim akor-dem było zebranie ponad 910 tys.podpisów o referendum w tej spra-wie. Posłowie odrzucili ten wniosekw lipcu 2017 r. Niecałe dwa miesiącepóźniej dzieci zaczęły więc naukę niew gimnazjum, lecz w siódmej klasie.

Tymczasem tak głębokie reformyw krajach, które są na szczycie edu-kacyjnych rankingów, wprowadza-no przez wiele lat, choćby w Finlan-dii – sześć lat, w Norwegii – 10. Szefo-wa MEN chwaliła się, że konsultacje,które przeprowadziła, trwały... „po-nadstandardowo pół roku”.

W praktyce było znacznie gorzej,niż wyglądało to na papierze i mini-sterialnych konferencjach. Do koń-ca szóstej klasy dzieci uczyły się we-dług starej podstawy programowej,do siódmej weszły już według nowej,opracowanej za rządów PiS. Pro-blem w tym, że w siódmej klasie mia-ły być traktowane przez nauczycie-li tak, jakby uczyły się już wcześniejna podstawie nowych zasad. To spra-wia, że wpadły w potężną lukę pro-gramową, którą najlepiej widać nahistorii. Np. w klasach cztery-sześćdzieci te nie uczyły się m.in. o refor-macji, Wielkiej Rewolucji Francuskiejczy Księstwie Warszawskim. Miałyte tematy poznać w gimnazjum, tyleże to ich nie objęło. W siódmej klasienie miały na to szans, bo naukę za-częły już od XIX w.

Podobne problemy dotyczą przed-miotów przyrodniczych. Uczniowieobjęci reformą do końca klasy szó-stej uczyli się przyrody – teraz zastę-pują ją biologia, geografia, chemia i fi-zyka. Dwie ostatnie nie są aż tak du-żym problemem, bo i tak miały wejść

do planu dopiero w gimnazjum. Wię-cej trudności dostarczają biologiai geografia, które w wersji PiS obo-wiązkowe są od piątej klasy.

To nie jest problem jednego rocz-nika. Z tym samym mierzą się obec-ni szósto- i siódmoklasiści. Razemponad milion dzieci.

Co wiedziała ministerZalewska? Gminy próbująratować sytuację Minister Zalewska zdawała sobie z te-go sprawę, na posiedzeniu jednej z ko-misji sejmowych powiedziała nawet,że nie może brać pełnej odpowie-dzialności za wykształcenie uczniów,którzy idą według dwóch podstawprogramowych. Mimo to nie zdecy-dowała się na przygotowanie pro-gramów przejściowych.

Zmiana podstaw programowychto też zaostrzenie konserwatywne-go kursu w polskich szkołach. Edu-kacja seksualna bardziej przypo-mina kurs przedmałżeński, a zaję-cia antydyskryminacyjne już nie sąobowiązkowe. Teraz kluczowe w szko-le jest „kształtowanie postaw patrio-tycznych, obywatelskich, poczuciatożsamości, świadomości narodoweji kulturowej”.

Lista problemów, z którymi mu-szą się mierzyć nastolatki pod koniecpodstawówki, jest naprawdę długa.Niektóre spędzają w szkole więcejczasu niż ich rodzice w pracy na peł-nym etacie. Po reformie edukacjiwszyscy siódmoklasiści mają co naj-mniej 32 godziny lekcyjne (do tegoreligia/etyka i wychowanie do życiaw rodzinie), a w klasach sportowychi dwujęzycznych – nierzadko ponad40 godzin. Wasze dziecko nie jestw klasie dwujęzycznej, a ma więcejniż 32 lekcje? To najpewniej zasługasamorządu, który stara się wesprzećszkoły dodatkowymi zajęciami z ma-tematyki czy przedmiotów przy-rodniczych. Gminy próbują w tensposób zwiększyć szansę nauczycielina przerobienie w siódmych i ósmychklasach zaplanowanego przez MENmateriału. Gdy działały gimnazja,młodzieży było nieco lżej. Przecięt-na pula lekcji obowiązkowych w kla-sach pierwszych gimnazjalnych li-czyła 29 godzin w tygodniu. A choćczęści rodziców wydaje się, że teżprzesiadywali ciągle w szkole, to sięmylą. Rozporządzenie z 1992 r. wska-zuje na przykład, że siódme klasymiały od 23 do 26 godzin lekcyjnychtygodniowo.

Dzieci są wykończone, co sygna-lizowali zarówno rzecznik praw oby-watelskich Adam Bodnar, jak i byłyrzecznik praw dziecka Marek Mi-chalak. Ten drugi przygotował nawetspecjalny raport. Co z niego wynika?

PrzedszkolePiS wycofał sześciolatki

z pierwszych klas, ale nie pozwolił, aby zerówkipozostały w szkołach. Skutek: ścisk w przedszkolach, mniej miejsc dla trzylatków - więcej dzieci musiało zostać w domu.

Szkołapodstawowa

Bałagan z podstawamiprogramowymi, nowy programwprowadzony w klasachpierwszych (obecnie drugich),czwartych (obecnie piątych) i siódmych (obecnie ósmych)

Siódme i ósme klasy mająprzeładowane programy.

Szkoły są przepełnione. Lekcje prowadzone są w stołówkach, na korytarzach i w szatniach. Nauka odbywa sięna dwie zmiany.

Ucieczka dzieci do szkółprywatnych

Brak nauczycieli. Muszą onikrążyć między szkołami, aby uzbierać etat

Brak specjalistycznychpracowni dla klas starszych w podstawówkach

Szkołaśrednia

Ucieczka dzieci do szkół prywatnych

Armagedon zacznie się we wrześniu - kumulacjaroczników (2003, 2004 i częściowo 2005) w pierwszych klasach.

123R

F

Page 11: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

1

11Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga. Katastrofa edukacji

Dorota Łobodaliderka ruchu Rodzice przeciwko Reformie Edukacji– Długofalowe skutki: najgorsze jest to, że skróciła ona czasobowiązkowej edukacji ogólnej z lat dziewięciu do ośmiui wycofała obowiązek przedszkolny dla pięciolatków. Fa-

talne są również nowe, przeładowane podstawy programowe nastawio-ne na wiedzę encyklopedyczną i naukę na pamięć. Doraźne skutki: prze-pełnione szkoły, nauka na zmiany i wzrost poziomu przemocy w pod-stawówkach, do których nagle trafiły starsze roczniki uczniów. Kumula-cja roczników w tegorocznej rekrutacji do szkół średnich: część kandy-datów nie dostanie się z tego powodu do wymarzonych szkół. Rośnie fru-stracja młodzieży przeciążonej nauką, której efekty nie są proporcjo-nalne do nakładu pracy. Pokazały to nie najlepsze wyniki próbnego eg-zaminu ósmoklasisty, w którym nawet świetni uczniowie wypadali prze-ciętnie.

Dr Roman Dolataspecjalista od systemów edukacji – W reformie edukacji najgorsza jest sama reforma. Sys-tem edukacji potrzebuje stabilności i zmian ewolucyjnych.Każda rewolucja w tym zakresie marnuje społeczną ener-

gię. Najlepiej przyjmują się reformy mające oddolne wsparcie ze stronyspołeczeństwa. Szkoły i nauczyciele potrzebują pewnej przestrzeni wol-ności, której im nie zapewniono.

Krystyna Starczewskazałożycielka pierwszego społecznego liceum w Polsce „Bednarska” – Reforma nie rozwiązała istniejących problemów, za tozniszczyła to, co udało się wcześniej osiągnąć. Skracając

edukację ogólną o rok i znosząc obowiązek szkolny dla sześciolatków,doprowadzono do tego, że rozwarstwienie społeczne będzie się pogłę-biać, bo dzieci, którym szkoła pomagała wyrównać szanse, będą krócejpod jej opieką. Reforma spowodowała konieczność nauki na zmiany. No-we podstawy programowe są nacechowane ideologicznie, nie uczą sa-modzielnego myślenia, a treści z poszczególnych przedmiotów przeka-zywane dzieciom na danym etapie nauczania nie łączą się i nie uzupeł-niają z treściami z innych przedmiotów. Reforma zniechęciła też do pra-cy nauczycieli, którzy są przeciążeni obowiązkami, bo muszą składaćetat z godzin w kilku szkołach.

Iga Kazimierczyk prezeska fundacji Przestrzeń dla Edukacji – W ogóle nie nazywałabym ostatniej reformy edukacji re-formą, tylko procesem rekonstrukcji. Istotą reformy jestbowiem podniesienie jakości, a nie to było celem wpro-

wadzanych zmian, lecz likwidacja gimnazjów nazywana dyplomatycz-nie wygaszaniem oraz przywrócenie ośmioklasowej podstawówki. Wcze-śniejszy system sprawdzał się, o czym świadczyły wyniki badań PISA,w których polscy gimnazjaliści wypadali świetnie. Teraz jakość edukacjisię obniża. Zmiany w systemie wprowadzone zostały bez jakichkolwiekkonsultacji z ekspertami i nauczycielami. Karygodne i haniebne jest, żeod początku resort nie słucha głosu uczniów, którym zgotował piekieł-ko. Gdy uczniowie skarżyli się, że spędzają w szkole po 40 godzin tygo-dniowo oraz że obawiają się, jak będzie przebiegała rekrutacja skumu-lowanego rocznika do szkół średnich, ignorowano ich. Teraz ich egzami-ny są zagrożone strajkiem nauczycieli, ale według minister Zalewskiejnic się nie dzieje.

Dr Przemysław Sadura Instytut Socjologii UW– Najgorsze w reformie jest to, że skróciła czas nauki ogól-nej z lat dziewięciu do ośmiu, co pogłębi nierówności spo-łeczne. Już dziś zamożniejsi rodzice i ci o bogatszym ka-

pitale kulturowym chętniej posyłają dzieci do szkół niepublicznych, a tozjawisko prowadzić będzie do coraz większej degradacji szkół publicz-nych, przepełnionych i zmuszonych organizować zajęcia na zmiany. Re-forma, wywracając system do góry nogami, sprawiła, że na długie latastraciliśmy możliwość podjęcia kolejnej próby jego zmiany i naprawy.System edukacji potrzebuje stabilizacji. Po tak wielkim przewrocie spo-łeczeństwo przez długie lata nie będzie w stanie unieść kolejnej reformysystemu.

Prof. dr hab. Bernadeta Niesporek-Szamburska wykładowczyni Uniwersytetu Śląskiego – Od lat przygotowuję studentów do wykonywania za-wodu nauczyciela polonisty. Współczesna szkoła wyma-

ga od nauczycieli pozyskiwania ciągle nowych kompetencji: glotto-dydaktycznych, międzykulturowych, polimedialnych. I oni podejmu-ją wyzwanie – często na własny koszt studiują na kursach, studiach po-dyplomowych… Za to, a także za wysiłek, jaki codziennie wkładająw przygotowanie do zajęć, otrzymują bardzo marną gratyfikację. W każ-dym roku niższą, jeśli popatrzeć na siłę nabywczą nauczycielskich pen-sji. Już trzeci rok nauczyciele zmagają się też z chaotyczną reformą--deformą, uczą w przypadkowych, niedostosowanych pomieszcze-niach, jeżdżą ze szkoły do szkoły, zbierając godziny do etatu, męczącsiebie i uczniów realizacją nieprzemyślanych, anachronicznych pod-staw programowych. A to wszystko za marną zapłatę. Dlatego popie-ram postulaty nauczycieli. �

OPRAC. MAGDALENA WARCHALA

P O W I E D Z I E L I O R E F O R M I EPrzeładowanie nauką i zadaniamidomowymi, wszechogarniającezmęczenie – to, na co od wielu mie-sięcy skarżyli się rodzice i na-uczyciele siódmoklasistów. Z ra-portu wynika też, że nowe podsta-wy programowe są zbyt obszerne.Nauczyciele są w stanie zrealizo-wać w szkole tylko ok. 60 proc.materiału. Dzieci średnio przez trzygodziny dziennie odrabiają lekcje.30 proc. rodziców twierdzi, że niesą w stanie sobie same z tym po-radzić.

W wielu szkołach dyrekcje ma-ją potężne problemy z pomiesz-czeniem uczniów. Dzieci kończąlekcje później niż rodzice pracę. Popozostawieniu w podstawówkachdodatkowych dwóch roczników(siódmych i ósmych klas) w mia-stach przepełnione już wcześniejszkoły pękają w szwach. Nauka nazmiany zaczęła się nawet w małychmiejscowościach. Lekcje organi-zowane są w stołówkach, na kory-tarzach i w szatniach.

Słowa ministerZalewskiej vs fakty Anna Zalewska wielokrotnie za-rzucała gimnazjom, że te nie wy-równywały szans, a na pewno nierobiły tego wystarczająco. Samajednak niewiele zrobiła, by ten stanpoprawić. Jej działania mogą wręcznierówności pogłębić.

– Nie skracamy kształcenia ogól-nego, w naszym systemie dziecibędą się uczyły z zerówką przez13 lat – twierdziła wielokrotnie mi-nister. Tyle że to nieprawda: kształ-cenie ogólne to ten czas, gdywszyscy uczą się tego samego.Dotąd trwało dziewięć lat (pod-stawówka i gimnazjum), po refor-mie – osiem.

Dotychczas dzieci ze wsi mogłyjuż po sześciu latach przenosić sięz mniejszej, często słabiej wypo-sażonej szkoły podstawowej dogimnazjum w większej miejsco-wości. Konferencja Rektorów Aka-demickich Szkół Polskich w swo-jej opinii przypominała: „Przejściez jednego typu szkoły do innegojest doświadczeniem, które kształ-ci zdolność adaptacji – stąd więk-szość uczniów na świecie uczy siędziś w kilku cyklach trzyletnich”.My, zamiast wyrównywać szansedzieci, zachęcać je do zmiany śro-dowiska i wyjścia w świat, segre-gujemy je i zamykamy w wąskimkręgu najbliższej okolicy.

Równocześnie obniżyliśmywiek, w którym dzieci decydująo swojej zawodowej przyszłości.Teraz będą wcześniej – o rok – wy-bierać szkołę średnią. Rok w tymwieku ma istotne znaczenie. Dzie-ci mało jeszcze wiedzą o swoichmocnych stronach, dopiero roz-wijają zainteresowania, pozostająpod wpływem rodziców, którzy niezawsze są zorientowani w rynkupracy. Badania, takie jak obejmu-jące kilka lat i kilka tysięcy uczniów„Laboratorium myślenia”, poka-zują, że segregacja sprzed „refor-

my Handkego” (tej, która wpro-wadziła gimnazja) szybko się od-twarza – wyniki szkół zawodowychsą o ponad sto punktów niższe niżliceów. To dwa-trzy lata stratyw edukacji. Dr Maciej Jakubowskiz edukacyjnego think tanku Evi-dence Institute komentował to tak:„Ludzie w szkołach zawodowychi technikach niemal w ogóle nieuczą się czytania ze zrozumieniemani rozumowania w naukach przy-rodniczych!”.

A dr hab. Mikołaj Herbst mówił„Wyborczej”: – Najgorsze nie jestodkręcenie tabliczek z napisem„gimnazjum”, ale skrócenie o rokedukacji ogólnej prowadzonej we-dług jednolitego programu dla ca-łego rocznika. To czas bardzo istot-ny z punktu widzenia uczniów, któ-rzy przez edukację aspirują do wyż-szego poziomu życia. Osiem za-miast dziewięciu lat kształceniaogólnego jest wobec nich krzyw-dzące.

Gorzej jestw przedszkolach Do tego nawet gdyby liczyć lataedukacji sposobem minister Za-lewskiej, to należy pamiętać, że zaPO-PSL obowiązkiem przed-szkolnym były objęte pięciolatki.PiS cofnął to do poziomu sześcio-latków.

Tymczasem każdy dodatkowyrok w przedszkolu ma znaczenie!Wyniki międzynarodowych badańumiejętności (m.in. PISA i PIRLS)wskazują, że dzieci uczęszczającedo przedszkola lepiej sobie radząz czytaniem i matematyką. Z koleiz europejskiego raportu Eurydicewynika, że dobrej jakości wczesnaedukacja może w przyszłości wpły-nąć na zmniejszenie wydatków na

opiekę społeczną, zdrowotną, a na-wet na wymiar sprawiedliwości.Lepiej wykształceni obywatele rza-dziej wchodzą w konflikty z pra-wem, bardziej o siebie dbają, więcsą zdrowsi.

A jak już jesteśmy przy sze-ściolatkach, to też jedna z tych rze-czy, która powinna spędzać namsen z powiek. Nie było w tej spra-wie ani referendum, ani nawet wy-słuchania publicznego w Sejmie,choć prosili o to samorządowcyi związane z oświatą organizacjepozarządowe. Ówczesnej premierBeaty Szydło nie przekonał nawetlist Zespołu Pedagogiki Społecz-nej, który działa przy KomitecieNauk Pedagogicznych Polskiej Aka-demii Nauk. Jego członkowie prze-konywali, że wycofanie się z obo-wiązku szkolnego dla sześciolat-ków to „drastyczne przewinieniewobec polskiego dziecka”. Bo dladzieci ze środowisk wiejskich, bied-niejszych, o niskim kapitale spo-łecznym wczesne rozpoczęcie na-uki oznacza możliwość wyrówny-wania szans edukacyjnych.

W trzecich klasach mamy obec-nie tzw. pusty rocznik. To dlatego,że 1 września 2016 r. do szkół obo-wiązkowo poszły tylko siedmiolat-

ki (91 tys. dzieci odroczonych wcze-śniej przez rodziców i ok. 45 tys. po-wtarzających pierwszą klasę na ichżyczenie) i tylko te sześciolatki (ok.80 tys.), których rodzice zdecydo-wali się na to wbrew reformie PiS.Lub – jak woli mówić minister edu-kacji Anna Zalewska – „skorzystaliz możliwości wyboru”. Razem ok.210 tys. dzieci, gdy typowy rocznikliczy ich ponad 350 tys. Są takieszkoły w Polsce, gdzie nie ma dziśw ogóle trzecich klas, i takie, gdzieuczy się w nich jedynie kilkoro dzie-ci. Wielkie wyzwanie dla nauczy-cieli, którzy muszą radzić sobiez trzema bardzo różnymi grupamiuczniów. Dla których MEN miał tyl-ko jedną radę: „indywidualizowaćpracę z dzieckiem”.

Co ciekawe, w styczniu 2016 r.(po decyzji o cofnięciu sześciolat-ków do przedszkoli) MinisterstwoEdukacji Narodowej opracowałoraport, z którego wynika, że szko-ły były gotowe na przyjęcie sze-ściolatków. Do jego sporządzeniaministerstwo obligował jeszcze po-przedni porządek prawny. Ale tenrok pokazał, że obniżanie wiekuszkolnego za PO-PSL zakończyłosię totalną porażką. W pierwszychklasach jest dziś tylko 13 tys. sze-ścioletnich dzieci – mniej niż przeddekadą!

Nieznany poziomnauczania i kumulacjaroczników Tymczasem spośród 202 państw134 (w tym 22 unijne) wysyłają sze-ściolatki do szkół. W Finlandii – sta-wianej za edukacyjny wzór – do-piero siedmiolatki idą do szkoły.Ale czy młodsze dzieci siedzą w do-mach? Nie. Przez cztery godzinydziennie mają przygotowanie szkol-ne, za które rodzice nie płacą. Ucząsię pisać i czytać. Choć to przygo-towanie nie jest obowiązkowe, tokorzysta z niego ponad 95 proc. fiń-skich dzieci.

Tym, co wyróżnia system fiń-ski, jest tak naprawdę nie startszkolny siedmiolatków, ale np. to,że dla każdego dziecka opracowy-wany jest osobno plan wczesnejedukacji i opieki – aż dwie trzeciedzieci zalicza się do grupy o „spe-cjalnych potrzebach edukacyj-nych”. Chodzi o takie trudności jakdysleksja czy niedosłuch, ale rów-nież o ponadprzeciętne talenty.Coś, czego w Polsce nadal nie mamy.

Decyzja o sześciolatkach wieluucieszyła, podobnie jak likwidacjasprawdzianu szóstoklasisty. Bo ist-nieje dość powszechne przekona-nie, że polską szkołą rządzi testo-mania. Test na koniec szóstej kla-sy krytykowała część rodziców,uważając go za zbyt stresujące prze-życie dla 13-latków. A nauczycieleniezadowoleni byli z terminu – nie-mal trzy miesiące przed zakoń-czeniem roku szkolnego.

Z tych powodów w kampaniiwyborczej likwidację tego spraw-dzianu obiecywała też PO. PiS sięna to zdecydował, bo przecież i takzamierzał wydłużyć podstawów-kę do ośmiu lat, więc sprawdzianwydawał się niepotrzebny. Skutkitej decyzji są jednak trudne dozmierzenia, choć już te, które dziśobserwujemy, trudno uznać za po-zytywne.

Egzamin na koniec sześciolet-niej podstawówki sprawdzał umie-jętności czytania, pisania, rozu-mowania, korzystania z informacjii praktycznego wykorzystywania

Dokończenie na s. 12 ���

Są takie szkoły podstawowe w Polsce,gdzie nie ma dziś w ogóle trzecich klas.

Z kolei od września do pierwszych klasszkół średnich pójdzie ponad 700 tys. dziecizamiast 300 tys. Uczyć się będą na zmiany

w przepełnionych klasach

Page 12: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

1

12 Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga. Katastrofa edukacji

zdobytej przez uczniów wiedzy. Niemożna go było nie zdać, a jego wynikzwykle nie przekładał się na to, do ja-kiego gimnazjum dostanie się uczeń.Szkoły mogły, ale nie musiały, braćpod uwagę jego wyniki podczas re-krutacji. To dlatego, że gimnazja re-jonowe musiały przyjąć dzieci z ob-wodu bez względu na ich wynik. A po-zarejonowe (zwykle artystyczne, ję-zykowe, sportowe) same ustalały kry-teria przyjęcia. Dlaczego należy ża-łować tego sprawdzianu? Bo nic gonie zastąpiło. Po raz pierwszy cen-tralnie kompetencje naszych uczniówbędziemy badać dopiero w ósmej kla-sie. Na razie nie ma żadnego – nawetdiagnostycznego – pomysłu, jak zmie-rzyć to, czego dzieci uczyły sięw szkole wcześniej. To utrudnia oce-nę pracy szkół, ale też indywidual-nych postępów uczniów. Dodatko-wo już dziś widać, jak potężnym stre-sem dla ósmoklasistów jest to, że nig-dy wcześniej nie zetknęli się z ze-wnętrznym egzaminem, a teraz, gdyjuż do niego podchodzą, jest on dlanich wiążący – decyduje o tym, do ja-kiej szkoły średniej się dostaną.

A przecież będą się musieli teżzmagać z kumulacją roczników. Doszkół średnich w tym roku równo-cześnie będzie rekrutowanych aż726 tys. uczniów – ósmoklasiści i ostat-ni gimnazjaliści. Ostatni tak dużyrocznik urodził się w 1983 r.

Uczniowie po gimnazjum zacznąnaukę w liceum trzyletnim, ci po pod-stawówce – w czteroletnim (o rokdłuższa będzie też nauka w techni-kach, które znów będą pięcioletnie).W związku z tym dla tych dwóchgrup nastolatków szkoły będą mu-siały przeprowadzić osobną rekru-tację.

Godziny dodatkowe:problemy większe, niż były Rodzice już od momentu ogłoszenialikwidacji gimnazjów obawiali się, żedla ich dzieci zabraknie miejsc w wy-marzonych szkołach. Bo budynki li-ceów – problem szczególnie dotyczytych prestiżowych, w dużych mia-stach – nie są z gumy.

Nie widać też pomysłu na to, jakodbudować prestiż zawodu nauczy-ciela i odkręcić negatywną selekcjędo zawodu. Działania MEN są w tymzakresie pozorne albo wręcz pogłę-biły problemy.

Jedną z pierwszych decyzji mi-nister edukacji była np. likwidacjagodzin karcianych. Mieli na tym zy-skać nauczyciele. Praktyka szkolnawskazuje jednak, że nie zyskali anioni, ani ich uczniowie.

Godziny karciane to pomysł byłejminister edukacji Katarzyny Hall. Na-rodził się w 2008 r., gdy ówczesny rządzakładał, że wszystkie sześciolatkipójdą do szkoły i będą miały w nichopiekę niemal jak w przedszkolach.Świetlica miała być czymś więcej niż„przechowalnią” po lekcjach i dlate-go w pracę w niej mieli być zaanga-żowani wszyscy nauczyciele. MENustalił, że będą to dwie godziny w ty-godniu. Ale żeby było sprawiedliwie,dodatkowe godziny wprowadzonoteż w gimnazjach (dwie w tygodniu)i szkołach średnich ( jedną). Prze-znaczono je na pracę indywidualnąz uczniami – z tymi szczególnie zdol-nymi albo potrzebującymi specjal-nego wsparcia. Łącznie ok. 23 mln go-dzin rocznie, szacunkowo warte na-wet 1,7 mld zł rocznie.

Minister mówiła, że to „niemo-ralne, żeby w XXI w. zmuszać na-uczycieli do dodatkowych dwóch go-dzin pracy”, bo karcianki nie były do-datkowo płatne. Ostatecznie znikły

we wrześniu 2016 r. Co je zastąpiło?Godziny statutowe zwane też przeznauczycieli darmówkami. To, przedczym ostrzegał nie tylko Związek Na-uczycielstwa Polskiego, ale nawetBiuro Analiz Sejmowych.

W praktyce karciane po prostuzmieniły nazwę i nadal funkcjonująw systemie edukacji. Większość szkółnazywa je „statutowymi”, bo zajęcia,które są na nich prowadzone, wyni-kają z zapisów w szkolnych statutach.W innych nazywa się je „wolontaria-tem”. Tyle że przymusowym. Bo któ-ry nauczyciel odmówi dyrektorowiprowadzenia bezpłatnych zajęć? Z te-go powodu nauczyciele nazywają tezajęcia również „darmówkami”.I często jest ich znacznie więcej niżdwie godziny, które zarządziła wcze-śniej minister Hall.

I są też szkoły, w których właśniez tego powodu ubyło zajęć dodatko-wych dla dzieci. Samorządy nie mająna nie pieniędzy, adyrektorzy nie chcąprzymuszać do bezpłatnej pracy.

Nauczyciele dłużej będączekać na awansi podwyżki To jednak mały kłopot na tle innychzmian, które dotykają nauczycieli.Najbardziej niebezpieczne wydająsię zmiany w awansie zawodowym.

Model awansu nauczycieli, któryma służyć wspomaganiu ich rozwo-ju i poprawie jakości oświaty, powstałw 2000 r. Do tej pory wprowadzanebyły w nim jedynie drobne korekty.Od 2018 r. został radykalnie zmie-niony, a przede wszystkim – wydłu-żony.

Stopnie awansu pozostały bezzmian: nauczyciel stażysta, kontrak-towy, mianowany i dyplomowany.Ale po reformie przejście przez niewydłuży się z blisko 10 do 15 lat.W wyjątkowych sytuacjach procesbędzie można skrócić do 12 lat lubwydłużyć jeszcze o trzy lata – do 18lat. W praktyce oznacza to, że na-uczyciele – szczególnie początkują-cy – dłużej będą czekać na wyższepensje. „Solidarność” wyliczyła, żeprzeciętny nauczyciel straci na tymnawet 90 tys. zł, za to rząd oszczę-dzi kilkaset milionów złotych rocz-nie, a w 2024 roku już miliard. Za-grożenia to m.in. obawa o coraz bar-dziej negatywną selekcję do zawodunauczyciela i skłócenie środowiskaszkolnego.

Minister edukacji Anna Zalewskaraczej nie dostrzegała dotąd potrze-by napływu świeżej krwi do szkół.Mówiła nawet: – Z badań wynika, żeprzez najbliższych kilka lat nie po-winniśmy na studia wyższe przyjąćżadnego chętnego do zawodu na-uczyciela, bo nie będzie dla niegow przyszłości pracy.

Skonstruowana przez nią ścież-ka awansu może spowodować, żeśrednia wieku polskiego nauczycie-la będzie rosnąć. Dziś to mniej wię-cej 42 lata. Już dziś stażyści to tylko4 proc. naszych nauczycieli, mniejniż 30 lat ma zaledwie 7 proc.

To oczywiście nie tylko wina PiS,mamy za sobą lata zaniedbań. Z naj-nowszego raportu Eurydice (agen-da Komisji Europejskiej ds. eduka-cji) wynika, że Polska wydaje na edu-kację 3,23 proc. PKB. Średnia dlapaństw OECD to 3,51 proc. – do-kładnie tyle przeznaczają na szko-ły USA. Finlandia wydaje 4 proc.,a więcej – 4,36 proc. – tylko WielkaBrytania.

W tym samym raporcie znaj-dziemy dane o stosunku zarobkównauczycielskich do innych pracow-ników z wyższym wykształceniem.Spójrzmy na nie: w Polsce to ok. 82proc., w Finlandii – 99 proc. �

��� Dokończenie ze s. 11

MAŁGORZATA ZUBIKANNA DOBIEGAŁAMAGDALENA WARCHALAJUSTYNA SUCHECKAALEKSANDRA PUCUŁEKNATALIA SAWKA

1Poszły do szkoły jako sześciolatki, skończą szkołę zbyt wcześnie PiS postarał się, żeby sześciolatkinie musiały iść do szkoły. I dopro-wadził do tego, że o wyborze liceummuszą decydować nawet trzyna-stolatki, a egzamin dojrzałości bę-dą zdawać uczniowie siedemna-stoletni.

W grudniu 2015 r. posłowie zli-kwidowali obowiązek szkolny sze-ściolatków. Był to pierwszy rok,w którym do szkół obowiązkowoposzedł pełen rocznik sześciolat-ków. Ale sześciolatki pojawiałysię wśród pierwszaków od 2009r., gdy PO wprowadziła tzw. re-formę sześciolatkową. Programybyły dostosowane do młodszychdzieci, ale rodzice wysyłali dzie-

ci do klas pierwszych dobrowol-nie, bo wprowadzenie obowiązkuszkolnego sześciolatków ciągleprzesuwano.

Gdy PiS i Ministerstwo Eduka-cji Narodowej zabrały się do zmianw oświacie, o uczniach, którzy roz-poczęli naukę jako sześciolatki,najwyraźniej zapomniały. Czasedukacji ogólnokształcącej jedna-kowej dla wszystkich skrócił sięz dziewięciu (przed reformą sze-ścioletnia podstawówka plus trzy-letnie gimnazjum) do ośmiu lat,zlikwidowano gimnazja i wydłu-żono naukę w szkołach podstawo-wych o dwa lata. W tym roku poraz pierwszy mamy taką sytuację,że życiowe decyzje podejmują jużnawet trzynastoletnie dzieci. Tagrupa zacznie naukę w klasachpierwszych liceów równocześniez piętnastolatkami, które zaczęłynaukę w wieku siedmiu lat, orazz grupą szesnastolatków po gim-nazjach.

Nie chodzi tylko o to, w jakimwieku dawny sześciolatek wybierzenową szkołę, ale też o to, co będzierobił po jej ukończeniu. Jeśli nauczysię zawodu w szkole branżowejI stopnia, skończy ją w wieku lat 17.Ale nie znajdzie pracy na etacie, bow Polsce edukacja jest obowiązko-wa do 18. roku życia.

2Kumulacja roczników:wciągnięci w wyścigz czasem Wnajgorszej sytuacji znalazły się dzie-ci, które nie zdążyły dostać się do gim-nazjum. Wsiódmej i ósmej klasie mu-siały nauczyć się tego, na co gimna-zjaliści mieli trzy lata. – Ale materiałprzewidziany na trzy lata gimnazjumnie zmieścił się w dwóch latach siód-mej i ósmej klasy – przyznaje dr Be-ata Kapela-Bagińska z Instytutu Fi-lologii Polskiej UG.

Nowa podstawa to zlepek progra-mów z lat 80., kiedy istotna była wie-dza. Teraz uczniowie z klas 4-6 mu-szą wiedzieć, jak buduje się akapit,uczniowie z klas 7-8 powinni z koleiznać pojęcie ironii, rozpoznać ją wtek-stach i określić jej funkcje. Nawet li-cealiści mają z tym problem, a co do-piero dzieci z podstawówki.

Siódmo- i ósmoklasiści nie mająmożliwości utrwalenia wiedzy iumie-jętności. Dzieci sobie nie radzą, sąsfrustrowane. Często słyszę od dziec-ka: „Mam dość tej szkoły”. Też bymmiała dość, gdybym musiała nosićdziewięciokilogramowy plecak imiećpięć sprawdzianów w tygodniu czyniemal dzień w dzień lekcje od 8 do15.30 – mówi dr Kapela-Bagińska.

10ABSURDÓW

Jak polskie szkoły nie radzą sobie z reformą

Page 13: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

1

13Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga. Katastrofa edukacji

3Wielka warszawskaprywatyzacja edukacji Uboczny efekt zmian w oświacie wprowa-dzonych przez PiS i minister edukacji An-nę Zalewską można bez trudu dostrzecw warszawskich szkołach niepublicznych.Puchną od uczniów.

Najbardziej widać to właśnie teraz w nie-publicznych liceach. W czasie dni otwar-tych zainteresowanie jest tak wielkie, że niewszyscy są w stanie pomieścić się w bu-dynkach, szkoły wyznaczają więc dodat-kowe terminy na spotkania zrodzicami ikan-dydatami.

W publicznych szkołach władze War-szawy przygotowały nieco ponad 43 tys.miejsc, zamiast ok. 19 tys., jak to byłoprzed rokiem. Szkoły będą przepełnio-ne, z obowiązkowymi zajęciami nawetdo godz. 17.30, z klasami liczącymi nawet36 osób.

W 11 z 20 najlepszych warszawskich li-ceów nie da się podwoić liczby klas pierw-szych, a to oznacza realne ograniczenie na-boru.

Skalę ucieczki przed kumulacją pozna-my dopiero jesienią. Jednak ewakuacja zpu-blicznej oświaty dotyczy nie tylko przy-szłych licealistów. Rodzice na większą ska-lę niż dotychczas wysyłają do szkół niepu-blicznych również młodsze dzieci.

– Jedna ze szkół miała tak wielu chętnych,że musiała wynająć aulę na uniwersytecie.Skala zjawiska jest ogromna. Należy bić naalarm. Szkoły prywatne zamieniają sięw szkoły selekcyjne, wybierają sobie kan-dydatów najlepszych pod kątem akade-mickim, tylko najbardziej sprawne dzieci– mówi Iga Kazimierczyk z fundacji Prze-strzeń dla Edukacji.

W szkole niepublicznej rodzice szukająpodstawowych standardów: lekcji zaczy-nanych od rana, a nie po obiedzie, stabilnejkadry, zajęć dodatkowych, ciepłego posił-ku, którego nie trzeba jeść na wyścigi.

We wrześniu 2015 r. w niepublicznychpodstawówkach, gimnazjach (jeszcze wte-dy były) oraz w szkołach ponadgimnazjal-nych w całej Warszawie było blisko 24,5 tys.uczniów. We wrześniu 2018 r. już 30 tys. dzie-ci i nastolatków. To 13,6 proc. wszystkichuczniów.

Włodzimierz Paszyński, wiceprezydentWarszawy odpowiedzialny za edukację:– Ludzie chcą dla swoich dzieci bezpiecz-nego, stabilnego miejsca do nauki. W szko-łach po reformie rozpadły się zespoły na-

uczycieli, brakuje sensownych podstawprogramowych i rodzice uznają, że

tam, gdzie klasy są mniej liczne,anauczyciele pracują wbardziejkomfortowych warunkach, dzie-ciom będzie łatwiej.

4Obciążanie nauczycieli Od września problem przepełnieniadotknie szkół średnich, w których

naukę rozpoczną równocześnie ostat-ni absolwenci gimnazjów i pierwsi ab-solwenci klas ósmych. Licea, technikai szkoły branżowe utworzą dla obu grupodrębne klasy. „Wyborcza” wspólniez MamPrawoWiedziec.pl zapytała pre-zydentów 66 miast na prawach powiatu,jak zamierzają sobie poradzić z kumula-cją roczników. Najczęściej wymienianerozwiązanie to uruchomienie dodatko-wych klas, które będą uczyły się w syste-mie zmianowym. Tadeusz Truskolaski,prezydent Białegostoku, przyznajewprost: – Zajęcia będą trwały nawet dogodz. 20.

Włodarze większości miast chcą zwięk-szyć liczbę godzin pracy już zatrudnionychnauczycieli. Może się wydawać, że tych kil-ka dodatkowych godzin przy tablicy to nicwielkiego dla etatowego nauczyciela, któryprowadzi „tylko” 18 lekcji tygodniowo. Jed-nak to także setki dodatkowych spraw-dzianów, zadań do przygotowania, rozmówz uczniami i rodzicami oraz kolejna porcjabiurokracji. A przecież z raportu InstytutuBadań Edukacyjnych wynika, że polski na-uczyciel pracuje średnio 47 godzin tygo-dniowo właśnie dlatego, że wiele zadań wy-konuje w domu.

W dodatku od momentu wprowadze-nia reformy wielu nauczycieli to „strusiepędziwiatry” – zmuszeni biegać międzyszkołami i składać etat z godzin w kilku pla-cówkach.

5Pusto jak w gimnazjach w Łodzi W podstawówkach ścisk, w liceach przy-gotowywanie na ścisk, a w gimnazjach pu-sto. Tak wyglądają łódzkie szkoły po dwóchlatach reformy edukacji.

Reforma edukacji w Łodzi wygląda nie-co inaczej niż w innych miastach. Łódzkisamorząd po konflikcie z kuratorem oświa-ty (kurator chciał utworzenia większej licz-by szkół podstawowych) nie przyjął uchwa-ły o nowej sieci szkół, a to oznaczało, żeżadne z gimnazjów nie zostanie prze-kształcone ani połączone z inną szkołą.Kiedy ostatni rocznik gimnazjalistów pój-dzie do szkół średnich, wszystkie gimna-zja zostaną zamknięte.

Przed dyrektorami zanim zgaszą świa-tło pracowite miesiące.

6Nauka w piwnicy od świtu dozmierzchuW Szkole Podstawowej im. PowstańcówWielkopolskich w Wirach koło Poznaniadzieci nie mieściły się wpowiększonej osiód-mą klasę szkołę. Dyrekcja zadecydowałao prowadzeniu zajęć w blaszanych konte-nerach, które znajdowały się niedaleko bu-dynku szkoły. W wielu szkołach zajęcia pro-wadzono w pomieszczeniach piwnicznych(SP nr 11 w Rzeszowie). Z powodu dużej licz-by dzieci w szkołach, brakowało sal do WF-u. Zajęcia sportowe odbywały się na dwo-rze lub w szkolnych korytarzach.Nauczyciele tak układają plany, by dziecichodziły do szkół na dwie zmiany – raz naporanną, a raz na popołudniową. W niektó-rych warszawskich szkołach młodsze klasyzaczynają lekcje dopiero po obiedzie. Są teżtakie podstawówki, w których zajęcia trwa-ją nawet po godz. 18. W przypadku Kielcw niektórych szkołach dzieci będą kończyćlekcje jednego dnia o godz. 18, a następnegozaczynać już o 8 rano.

7Gimnazjaliści z powrotem dopodstawówki Jednym z absurdów, jaki pojawił się pod-czas reformy edukacji, było to, że ucznio-wie pierwszej klasy gimnazjum, którzy nienajlepiej radzili sobie z nauką i nie zdali dokolejnej klasy, trafiali w kolejnym roku do...siódmej klasy podstawówki choć mieliświadectwo jej ukończenia. ZNP wskazy-wało, że takie dziecko wróci do podsta-wówki, w której będzie inny program, in-ne zasady egzaminowania oraz inne śro-dowisko.

8Katecheta wychowawcą Rok temu minister edukacji Anna Zalew-ska zaproponowała, by szkolni katechecimieli możliwość zostania wychowawcamiszkół. Twierdziła, że tego oczekują przed-stawiciele Kościołów, związków wyzna-niowych oraz posłowie.

9Wycofanie książki „Kim jestślimak Sam” z bibliotekiszkolnej Książka dla dzieci w wieku szkolnym.Ślimak Sam jest tytułowym bohaterem,który jest trochę inny niż reszta klasy.Nie może się zdecydować, czy jest chłop-cem, czy dziewczynką. Książka miałatrafić do księgozbioru SP nr 13 w Olsz-tynie, ale dyrekcja ją wycofała, gdy w pla-cówce przeprowadzono kontrolę z ku-ratorium.

Bajka została wydana przez Wydaw-nictwo Krytyki Politycznej i od początkubyła krytykowana przez prawicowe me-dia. Zarzucano jej, że promuje ideologięgender. Zamieszanie wokół książki o śli-maku spowodowało wzrost zaintereso-wania bajką. Krytyka Polityczna była zmu-szona zrobić dodruk opowiadania o śli-maku obojnaku.

10Brak klas dwujęzycznych Reforma edukacji zabiła klasy dwuję-zyczne. W likwidowanych gimnazjach ta-kich klas jest blisko 550. W podstawów-kach nie udało się ich stworzyć.

Na razie dwujęzycznych klas siódmychjest około 290, ósmych 331. Przed reformąw Poznaniu działało sześć gimnazjów dwu-języcznych, w Warszawie aż 40.

Lukę, która powstała w edukacji pu-blicznej, wykorzystują szkoły prywatne. �

10.11.2015 Kandydatka na ministra edukacji w rządzie PiS AnnaZalewska zapowiedziała zmianę podstawy progra-mowej kształcenia ogólnego i likwidację gimnazjów.– Będzie to wygaszanie. Nie będzie to rewolucja, dzie-ci i młodzież tego nie zauważą, będą w tych samychśrodowiskach, w tych samych budynkach, z tymi sa-mymi nauczycielami. Żaden nauczyciel nie zostaniezwolniony, a szkoły nie zostaną zamknięte – zapewni-ła Zalewska.

29.12.2015 Sejm zniósł obowiązek szkolny dla sześciolatkówi obowiązek przedszkolny dla pięciolatków. Dzieci bę-dą obowiązkowo rozpoczynać naukę dopiero w wie-ku siedmiu lat po rocznym obowiązkowym wychowa-niu przedszkolnym w wieku sześciu lat.Dzieci zaczynają naukę w szkole w wieku sześciu latw 24 krajach UE i ponad 130 krajach świata.

18.12.2018 Związek Nauczycielstwa Polskiego ogłosił, że formal-nie rozpoczyna ogólnopolski protest. Domaga się1000 zł podwyżek dla nauczycieli. Ta akcja protesta-cyjna nauczycieli i pracowników oświaty może przy-bierać różne formy, ale z ankiety ZNP (wzięło w niejudział 230 tys. osób) wynika, że protestujący chcąsię wzorować na policjantach. Mundurowi zbiorowoposzli na zwolnienia lekarskie w weekend obchodów100-lecia odzyskania niepodległości w proteścieprzeciwko niskim płacom – tak jak teraz zrobiła toczęść nauczycieli. Oni też wysuwają postulaty płaco-we. – Zachęcamy do dbania o zdrowie – sugerowałBroniarz na wtorkowej konferencji prasowej. I doda-wał: – Z wielką troską i sympatią odnosimy się do ak-cji, która została zainspirowana w poniedziałek. Towyraz troski o zdrowie nie tylko nauczycieli, lecz tak-że uczniów.

1.03.2019 Reforma edukacji zabiła klasy dwujęzyczne. W likwi-dowanych gimnazjach jest jeszcze blisko 550 klasdwujęzycznych. W podstawówkach nie udało się ichodtworzyć – mamy ok. 290 takich klas siódmych. Narozszerzoną naukę języka innego niż angielski niemalnie ma już szans.

2.03.2019 – Nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie.W związku z powyższym także te transfery, które sądzisiaj dokonywane, np. dla rodzin polskich – 500 plus– to też dotyczy nauczycieli. PiS daje pieniądze na-uczycielom, bo daje wszystkim Polakom – stwierdziłKrzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta RP,podczas rozmowy w Trójce na temat strajku nauczy-cieli.

4.03.2019 Do 25 marca w szkołach w całej Polsce przeprowa-dzone zostaną referenda strajkowe. Szkoły staną 8kwietnia, nauczyciele wstrzymają się od pracy do od-wołania. Akcja zacznie się tuż przed egzaminem gim-nazjalnym, który rozpocznie się 10 kwietnia.

12.03.2019 Jeszcze kilka dni wcześniej władze Ministerstwa Edu-kacji Narodowej z przekonaniem mówiły, że w strajknauczycieli w czasie egzaminów nie wierzą. Terazjednak zmieniają rozporządzenie, które ma przygoto-wać szkoły na taką ewentualność. Gęstniejąca wokółszkół atmosfera sprawiła, że najwyraźniej szefostwoMEN zmieniło zdanie. Ministerstwo skierowało dokonsultacji projekt rozporządzenia, które dotyczy eg-zaminów końcowych. Zmiana ma umożliwić powoła-nie do zespołów egzaminacyjnych oraz nadzorują-cych nauczycieli, którzy w danej szkole nie pracują.

13.03.2019 Strajkować może niemal 80 proc. szkół i przedszkoli.Władze Związku Nauczycielstwa Polskiego spotkały sięz przedstawicielami największych korporacji samorzą-dowych. – Annie Zalewskiej udała się rzecz niesłycha-na: jeszcze nigdy związkowcy i samorządowcy nie bylitak zgodni – mówili zgodnie uczestnicy spotkania.

18.03.2019 Poparcie dla postulatów nauczycieli wyraził prof. JanDuda, ojciec prezydenta.

RAFAŁ WÓJCIK

K A L E N D A R I U M Ź R Ó D Ł A G N I E W U

123R

F

Page 14: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

Karolina i TomaszElbanowscy1,6 mln podpisów zebrali podtrzema kolejnymi projektamicofnięcia sztandarowej refor-my rządu PO-PSL (objęcie obo-wiązkiem szkolnym sześcio-latków). Poprzedni rząd wszyst-kie ich wnioski odrzucał.

W listopadzie 2015 r. bylipierwszymi oficjalnymi gość-mi minister Anny Zalewskiej.Gdy zapowiedziała, że odwró-ci reformę sześciolatkową, botego oczekują rodzice, Sławo-mir Broniarz, prezes ZNP, ko-mentował: – Wygląda na to, żezmiany zostały skonsultowanetylko z państwem Elbanowski-mi i że to oni teraz rządzą pol-ską oświatą.

W lutym 2016 r. ministerznów spotkała się z Elbanow-skimi – wtedy przekonywali ją,że powinna się stanowczosprzeciwić samorządom, któ-re chcą zerówki tworzyć w szko-łach i „wypychać” w ten sposóbsześciolatki z przedszkoli, byzrobić miejsce trzylatkom.

Kilka miesięcy później ichfundacja została oficjalnympartnerem MEN. Razem mieliwydawać unijne pieniądze na„pogłębione konsultacje spo-łeczne”.

Nazwa przedsięwzięcia i je-go zakres pozostawały dość

enigmatyczne: „Zmiany w sys-temie edukacji w Polsce od-powiedzią na oczekiwania spo-łeczne i zmiany gospodarcze”.

W maju 2016 r. prowadzo-na przez małżeństwo fundacjaRzecznik Praw Rodziców wy-grała konkurs i została part-nerem społecznym MEN.MEN i fundacja Elbanowskich

razem wystąpiły o dofinanso-wanie z kancelarii premierai w listopadzie zdobyli 2,3 mlnzł. To fundusze unijne na współ-pracę organizacji rządowychi społecznych. Budżet samejfundacji wyniósł blisko 700 tys.zł na trzy lata – mogli go prze-znaczyć tylko na zadania zwią-zane z projektem.

W czerwcu 2017 r. Elbanow-ski zaatakował na łamach„Rzeczpospolitej” inicjatorówakcji referendalnej w sprawielikwidacji gimnazjów. Dowo-dził, że to akcja czysto poli-tyczna. Przekonywał: „Ludziechcieli likwidacji gimnazjów.Wiem to nie tylko z sondażyopinii publicznej, ale przedewszystkim z setek listów i opi-nii, które docierały przez latado naszej fundacji”.

Kilka miesięcy później El-banowscy uruchomili serwisSzkola2020.pl, w którym za-chęcali do zgłaszania uwag. Pro-wadzili też badania sondażowei wywiady grupowe. W lutym2018 r. spotkali się z Anną Za-lewską, by porozmawiać o pro-blemach polskich szkół. Ale mi-nister, poza szumnymi dekla-racjami, nie zajęła się na po-ważnie żadnym zgłaszanymproblemem. Latem skierowa-ła co prawda do konsultacji roz-porządzenie regulujące kwe-stie BHP w szkołach, ale po roz-mowach z samorządami szyb-ko złagodziła pierwotne plany(usunęła np. zapis o minimum10-minutowych przerwach

i obowiązkowej długiej prze-rwie obiadowej).

Pod koniec sierpnia ub.r.fundacja opublikowała oficjal-ny raport pt. „Obszary eduka-cji wymagające zmian”. W du-żej mierze oparł się on jednaknie na ich działaniach, lecz nadanych już wcześniej zebra-nych – choćby przez CBOS,Główny Inspektorat Sanitarny,NIK czy rzecznika praw dziec-ka Marka Michalaka. Co cieka-we, RPD zwracał często uwa-gę, że wiele zgłaszanych pro-blemów – szczególnie zmiano-wość i ciężkie tornistry – po-głębiła reforma edukacji i li-kwidacja gimnazjów. Ten pierw-szy problem szczególnie do-tkliwy jest w dużych miastach– są podstawówki, którychuczniowie kończą lekcje o godz.18. Dzieje się tak dlatego, żeszkoły – dotąd sześcioletnie– muszą teraz pomieścić do-datkowo klasy siódme i ósme.

W wielu placówkach zwy-czajnie brakuje miejsca, by zo-stawić podręczniki, bo prze-strzeń trzeba było zaadaptowaćdla dodatkowych klas. A siód-mo- i ósmoklasiści miewają na-wet po osiem-dziewięć lekcjidziennie.

O ile w przypadku reformysześciolatkowej Elbanowscy by-li bardzo głośni, o tyle resortAnny Zalewskiej krytykują w ci-szy. Nie brylują już w mediach,nie krzyczą, że dzieciom dzie-je się krzywda. �

JUSTYNA SUCHECKA

14 Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

JACEKHARŁUKOWICZ

Bardziej doświadczona po-litycznie Zalewska, o czymniechętnie dziś pamięta,zaczynała jeszcze w UniiWolności. W 2001 r., gdyistniało już PiS, ona do Sej-mu startowała z wałbrzy-skiej listy UW. Była druga,za Janem Lityńskim. Man-datu nie zdobyła.

– Pamiętam ją jako oso-bę niezwykle ambitną, aleukierunkowaną głównie nawłasną karierę polityczną– wspominał w rozmowie

z„Wyborczą”, już po ob-jęciu przez Zalew-

ską teki mini-stra edukacji,

Lityński.– Miała du-

żą siłęprzebi-

cia, również zpowodu swo-jego gadulstwa. Tyle żezwykle nie mówiła tego, comyśli, ajedynie to, co chcia-no od niej usłyszeć.

Tej cechy nie wyzbyłasię do dziś.

Z Unii Wolności do PiS Lipiec 2016 r. Anna Zalew-ska gości w programie Mo-niki Olejnik w TVN 24.Dziennikarka pyta ją, ktomordował Żydów podczaspogromu kieleckiegoi w Jedwabnem. Ministerzaczyna się gubić: – To fakthistoryczny, w którym do-szło do wielu nieporozu-mień, do wielu tendencyj-nych opinii – mówi, choćkwestia odpowiedzialno-ści i udziału w tych zbrod-niach obywateli polskichzostała potwierdzonaprzez historyków. Jej sło-wa spotykają się z oburze-niem historyków i organi-zacji żydowskich.

Gdy w 2005 r. dołującaw sondażach UW niewchodzi do Sejmu i prze-kształca się w Partię De-mokratyczną, Zalewskaszuka nowego miejsca swejaktywności. Wwywiadachlubi dziś wspominać, żemiała propozycje dołą-czenia do PO. Ale w Plat-formie nikt sobie tego nieprzypomina. Trafia do PiS.Niedługo potem z ramie-

nia tej partii zostaje radnąpowiatu i świdnickim wi-cestarostą. Anastępnie po-słanką: w 2007, 2011 i 2015.Nigdy z pierwszego miej-sca, bo przeciw jej obec-ności na jedynce za każ-dym razem protestowalilokalni działacze, dziśw większości już poza PiS.

By zostać ministrą edu-kacji i wdrożyć w życie pi-sowski plan „reformy” pol-skich szkół, w 2015 r. Za-lewska rezygnuje z miej-sca w Parlamencie Euro-pejskim, w którym miałamożliwość zastąpić powo-łanego na ministra skarbuDawida Jackiewicza.

– Wymogła wówczas naJarosławie Kaczyńskimobietnicę, że w 2019 r. do-stanie jedynkę. I choć spo-ro jest głosów, że na nią niezasłużyła, to prezes pa-mięta jej tamtą lojalność– tłumaczy jeden z dolno-śląskich polityków PiS.

Asystent Machałekod aferyśmieciowej Marzena Machałek do Sej-mu weszła szybciej, w ro-ku 2006, zastępując JanaZubowskiego, który zostałwybrany na prezydentaGłogowa. Do momentu ob-jęcia mandatu, za pierw-szych rządów PiS, była za-stępczynią dolnośląskie-go kuratora oświaty (wcześ-

MAN

E TE

KEL

F

ARES

ANTY

BOHA

TERO

WIE R

EFOR

MY ED

UKAC

JIAnna Zalewska i Marzena Machałek

Brzmienie ciszyW przypadku reformy

sześciolatkowej Elbanowscy

byli bardzo głośni. Dziś nie brylują już

w mediach, nie krzyczą, że dzieciom dzieje się

krzywda

Przez lata „ratowali maluchy”, wtedy całkiemtrafnie zdiagnozowali wiele problemów polskiej

szkoły. Ale po objęciu rządów przez PiS ichrewolucyjny nastrój szybko minął

FILI

P KL

IMAS

ZEW

SKI

/ AGE

NCJ

A GA

ZETA

SŁAW

OM

IR K

AMIŃ

SKI /

AGEN

CJA

GAZE

TA, A

DAM

STĘ

PIEŃ

/ AG

ENCJ

A GA

ZETA

Co łączy stojące na czele resortu oświaty Annę Zalewską i jej zastępczynię Marzenę

Machałek? Obie pochodzą z Dolnego Śląska. Za obiema ciągną się niewyjaśnione afery,

w których główne role odegrali ich bliscywspółpracownicy

Page 15: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

Andrzej WaśkoJuż w 2011 . Jarosław Kaczyń-ski lansował obecnego dorad-cę prezydenta ds. wdrażaniareformy oświaty jako specja-listę od polityki oświatowej:„Jego program to solidne na-uczanie dla wszystkich, wy-chowanie patriotyczne i tań-sze podręczniki” – mówił. DlaWaśki patriota to ten, „kto pie-lęgnuje kulturowe dziedzic-two narodu, interesuje się nim,stara się poznać swoją ojczy-znę, literaturę, zabytki...”. Py-tany przez „Wyborczą”, czyrównież ten, kto płaci podat-ki, sprząta po psie, nie jeździna gapę, odpowiedział zdecy-dowanie, że nie. – Bo patrio-tyzm jest miłością ojczyzny.Płacenie podatków jest przy-musowe. Nie można kochaćpod przymusem – wyjaśnił.

Dziś Waśko jest doradcąprezydenta Andrzeja Dudy dospraw wdrażania reformyoświaty. W Krakowie, z które-go pochodzi i gdzie pracuje ja-ko wykładowca literatury pol-skiej na UJ, jego działalnośćw tym zakresie jest zupełnieniewidzialna. W Warszawieswego czasu (tuż przed wpro-wadzeniem reformy) mówiłosię, że to on, a nie Anna Za-lewska, jest prawdziwym mi-nistrem edukacji.

– Nie wiem, co się mówiło.Fakty są takie, że przez kilka

lat inspirowałem dyskusjęprogramową nad edukacją– mówił „Wyborczej”.

Według niego zmianyw szkolnictwie były koniecz-ne. Nie był pewien, czy likwi-dacja gimnazjów to słusznykrok, za to miał pewność, żetrzeba coś zrobić, by wydłu-żyć naukę w LO.

Na etapie dyskusji nad re-formą razem z dyrektoramikrakowskich szkół lansowałmodel 4 razy 4 (cztery lataprzedszkola, podstawówki,gimnazjum i liceum). Gdy nieudało się go przeforsować, mi-nister Zalewska zapropono-wała mu stworzenie podsta-wy programowej z języka pol-

skiego i pracę nad listą szkol-nych lektur.

„Wyborczej” wyjaśniałwtedy, że literatura nie jest poto, by było fajnie, tylko żebybyło mądrze. I tłumaczył, dla-czego wśród lektur nie zna-lazł się „Harry Potter”. „Mamproblem z tą książką. Propa-guje ona szkodliwą wizję spo-łeczeństwa podzielonego nakasty. Może być czytana jakobajka polityczna przez pry-zmat tego, co dzisiaj dziejesię w Polsce. Mamy w niej po-dział na czarodziejów, którzyreprezentują wszystkie war-tości, i mugoli, którzy zasad-niczo są na straconej pozycji,nic nie rozumieją, nie nadą-żają za czymś, są tępi i nie-wrażliwi. »Harry Potter« mo-deluje i rozszerza uprzedze-nia społeczne. Inna przyczy-na pominięcia jest taka, że du-żo tu mrocznych aspektów,za co książkę krytykuje Ko-ściół”.

Uważa, że w podstawów-ce można zrezygnować z oma-wiania „Romea i Julii” Szek-spira na rzecz „Zemsty” Fre-dry, bo jeśli dzieci muszą po-znać jakiś dramat, niech bę-dzie to dramat polski.

Według niego w doborzelektur szkolnych musi dzia-łać „kod kulturowy”. Wnuko-wie muszą znać książki, któ-re czytali ich dziadkowie, bowtedy łatwiej będzie im z ni-mi rozmawiać. �

OLGA SZPUNAR

15Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

niej przez lata pracowała jakonauczycielka). W latach 2007,2011 i 2015 wybory wygrywałao własnych siłach, ale w parla-mencie była niewidoczna.A jednak w marcu 2017 r. zo-stała powołana na stanowiskosekretarza stanu w MEN.

– Miała olbrzymią chrapkęna objęcie resortu po Zalew-skiej, ale plany pokrzyżowałyzatrzymania jej współpra-cowników – słyszymy od dol-nośląskiego polityka PiS.

W lutym tego roku CBŚPzatrzymuje trójkę byłych iobec-nych polityków dolnośląskie-go PiS: byłego burmistrza Bo-gatyni Andrzeja G., prezesapaństwowej spółki PGE Ener-gia Odnawialna Sławomira Z.oraz prezeskę innej, należącejdo PGE, spółki Eltur SerwisStellę G. To dobrzy znajomi wi-ceminister Machałek.

Sławomir Z. był jej asysten-tem społecznym, Machałek bar-dzo mocno wspierała go pod-czas trzech nieudanych star-tów w wyborach na prezyden-ta Zgorzelca. Jak słychać w PiS,swoje awanse po nadejściu „do-brej zmiany” (został najpierwprezesem należącej do skarbupaństwa spółki PGE GiEK, ana-stępnie PGE Energia Odna-wialna) zawdzięcza politycz-nemu wsparciu wiceminister.

Wszyscy zatrzymani to rów-nież donatorzy ostatniej kam-panii wyborczej PiS. Prokura-tura podejrzewa ich o prze-stępstwa urzędnicze związanez gospodarką odpadami i fał-szowanie dokumentów. Ichdziałalność według śledczychmogła narazić skarb państwa

na straty od 1,5 do 7 mln zł. Onisami na przestępczym proce-derze „zarobić” mieli ok. 5 mln.

Machałek związków z nimisię wypiera: – Przez lata mojejdziałalności publicznej współ-pracowałam z wieloma bardzoróżnymi ludźmi – mówiła pozatrzymaniach „Wyborczej”.– Jakiekolwiek wiązanie mnieze sprawą ich ewentualnychnadużyć to insynuacje i po-mówienia. Będą skutkować od-powiedzialnością karną.

WspółpracownikZalewskiej z PCK Z kolei Anna Zalewska straszypociągnięciem do odpowie-dzialności za wiązanie jej z wy-prowadzaniem pieniędzy zdol-nośląskiego oddziału PCK.

Ale związkom z Jerzym G.,przez prokuraturę uznawanymza „mózg” afery z wyprowa-dzaniem pieniędzy z dolnoślą-skiego oddziału PCK, zaprze-czyć Zalewskiej trudno. Miesiąctemu w TVN 24 mówiła o nim:„Radny zmojego okręgu, ale niewspółpracownik”, przekonującprzy okazji, że śledztwo wspra-wie finansowania jej kampaniize środków wyprowadzonychz Polskiego Czerwonego Krzy-ża zostało umorzone. W obuprzypadkach minister mija sięz prawdą. Prokuratura jak do-tąd nie badała kwestii finanso-wania jej kampanii. Ito mimo iżdysponuje zeznaniami jednegozpodejrzanych, że na polecenieJerzego G. 7 tys. zł z ukradzio-nych zPCK środków wpłacił narzecz jej kampanii w 2015 r. Pi-saliśmy o tym w „Wyborczej”dwa lata temu.

Jerzy G., do momentuaresztowania, należał do naj-bliższych współpracownikówZalewskiej. Była ona wręcz pro-motorką jego kariery. To z jejrekomendacji został w 2014 r.radnym sejmiku dolnośląskie-go. Zalewska namawiała wkam-panii do głosowania właśnie naniego, występowała w jego ma-teriałach wyborczych. Potemzostał jej zastępcą w kierow-nictwie wałbrzyskiego PiS.

W 2015 r. Jerzy G. od-wdzięczył się, współorganizu-jąc jej kampanię do Sejmu. Dziśpodejrzewany jest nie tylkoo wyprowadzenie z PCK kwo-ty ok. 1,3 mln zł, ale zasiada rów-nież na ławie oskarżonychw procesie o wyprowadzenie13 mln zł z Południowo-Za-chodniej SKOK, której przedlaty był prezesem.

W odstawkę Zalewska, o której mówi się, żewspółpracę z nią trudno znosiobecny premier Mateusz Mo-rawiecki, ewakuuje się na do-brze płatne stanowiska wBruk-seli. Plany Machałek o zastą-pieniu Zalewskiej w fotelu sze-fowej MEN też są już nieaktu-alne. Stanowisko to wg nieofi-cjalnych informacji objąć mo-że obecny wiceszef MSWiA od-powiedzialny za policję Jaro-sław Zieliński, wiceszef MENw latach 2005-07. Perspektywaoddania resortu pod opiekęwłaśnie jemu czyni wyobra-żalnym to, co jeszcze do nie-dawna wydawało się nie do po-myślenia: chaos w polskiejoświacie może być jeszczewiększy. �

ANITA KARWOWSKA

Trybunał Stanui odpowiedzialność karna Członkowie rządu ponoszą odpowiedzial-ność przed Trybunałem Stanu za narusze-nie konstytucji lub ustaw, a także za prze-stępstwa popełnione w związku z zajmowa-nym stanowiskiem. Uchwałę o pociągnięciuministra do odpowiedzialności podejmujeSejm większością trzech piątych na wniosekprezydenta lub co najmniej 115 posłów.

TS może orzec m.in. kary utraty czynne-go ibiernego prawa wyborczego, zakazu zaj-mowania kierowniczych stanowisk lub peł-nienia funkcji związanych ze szczególną od-powiedzialnością worganach państwowychi organizacjach społecznych, pozbawieniamandatu poselskiego, utraty zajmowanegostanowiska, aza przestępstwa iprzestępstwaskarbowe – kary przewidziane w ustawach.

Mec. Roman Giertych uważa, że AnnaZalewska mogłaby zostać ewentualnie po-stawiona przed Trybunałem Stanu za nie-dopełnienie obowiązków [art. 231 kk – funk-cjonariusz publiczny, który, przekraczającswoje uprawnienia lub nie dopełniając obo-wiązków, działa na szkodę interesu publicz-nego lub prywatnego –grozi do trzech lat wię-zienia]. – Minister edukacji, wiedząc, że wwy-niku reformy spotykają się dwa roczniki, poVIII klasie szkoły powszechnej i III gimna-zjum, powinna zrobić wszystko, by przygo-tować na to szkoły finansowo, kadrowo i in-frastrukturalnie, zabiegać o takie zabezpie-czenie w Radzie Ministrów i parlamencie.Nie zrobiła tego – mówi mec. Giertych.

– Postawienie polityka przed TS graniczyz cudem, bo jest uzależnione od polityków,a w tym obszarze z zasady sobie nie szkodzą– zastrzega mec. Roman Nowosielski, sędziaTS w latach 2005-11. Dodaje: – Gdyby jednakmiało do tego dojść, to wpostępowaniu przedTS można zająć się oceną tego, czy działanieministra edukacji nie naruszyło wartościchronionych przez konstytucję. Widzę kil-ka kierunków, które TS ewentualnie mógłbyrozważyć.Wylicza:uprawo do nauki – kumulacja roczników od-biera części uczniów możliwość dalszej edu-kacji w szkole, do której aspirowali; przeła-dowanie programu uniemożliwia przygo-towanie się na odpowiednim poziomie,uczniom na tym samym poziomie reformaodebrała prawo równego startu;uprawo do bezpłatnej edukacji – aby utrzy-mać jakość edukacji, uniknąć przeładowa-nia, ograniczyć lęk dziecka itd., rodzice de-cydują się częściej niż wcześniej na płatneszkoły, ponoszą koszty korepetycji, następ-nie – czesnego; winnych okolicznościach wie-lu zostałoby w publicznych szkołach, do któ-rych każdy obywatel ma prawo; udobro rodziny – system edukacji generu-jący stres, problemy zdrowotne dziecka i ro-dziców, w wyniku którego potrzebne możebyć wsparcie psychologa; dzieci mają po-czucie zabranego im dzieciństwa, zaburzo-nych relacji rodzinnych, kumulacji poczu-cia krzywdy i utraty zaufania do dorosłych;uzasada zaufania obywatela do państwa –każdy obywatel w analogicznej sytuacji mo-że oczekiwać, że zostanie potraktowany taksamo – a dostęp do dalszej edukacji z powo-du reformy jest nierówny iniesprawiedliwy;unaruszenie Konwencji o Prawach Dziecka,która gwarantuje dziecku prawo do wypo-czynku i czasu wolnego, do uczestniczeniaw zabawach i zajęciach rekreacyjnych, donieskrępowanego uczestniczenia w życiukulturalnym i artystycznym. Przeciążenie

programu, rywalizacja o miejscach w lice-ach uniemożliwiają realizację tych praw.

Zanim ustawa weszła wżycie, przed skut-kami reformy ostrzegał MEN ówczesnyrzecznik praw dziecka Marek Michalak. We-dług niego ustawa prowadząca do kumula-cji roczników mogła być niekonstytucyjna,ponieważ narusza zasady równego trakto-wania obywateli i prawa do nauki.

Jednak konstytucjonaliści, zktórymi roz-mawialiśmy, uważają, że udowodnienie tychzarzutów byłoby trudne. – Aby uznać winę,odpowiedzialność polityka musi być skon-kretyzowana. Minister Zalewska realizujeustawy prawidłowo przyjęte przez parla-ment – mówi prof. Marek Chmaj, politologi konstytucjonalista z Uniwersytetu SWPS.

Nawet jeśli uchwalone przepisy krzyw-dzą uczniów. Obawiali się tego rodzice, dla-tego kiedy ważyły się losy gimnazjów, zebrali900 tys. podpisów pod wnioskiem o refe-rendum. Trafił do kosza. – Trybunał Konsty-tucyjny kilkakrotnie wykazywał, że państwomoże przyjmować ustawy niekorzystne dlaobywateli, pod warunkiem że mieszczą sięw granicach konstytucji – tłumaczy prof. Ry-szard Piotrowski, specjalista prawa konsty-tucyjnego z UW. Podkreśla jednak, że jeśliz powodu niezgodnego z prawem działaniawładzy publicznej obywatel doznał krzyw-dy, naruszone zostały jego wolności, to kon-stytucja daje każdemu prawo do wynagro-dzenia szkody.

Mec. Jacek Dubois uważa, że jeśli nie ujaw-nią się określone fakty, można jednak mó-wić jedynie o odpowiedzialności politycz-nej szefowej MEN. – Pani minister wprowa-dza złe prawo w nieprofesjonalny sposób,ale ponieważ jest to prawo, to w jej działal-ności nie można dopatrzyć się naruszenianorm prawa karnego – mówi. Zastrzega rów-nież, że porażka w działaniu władz pań-stwowych nie może z założenia wiązać sięz sankcjami wobec nich, bo to prowadziłobydo paraliżu państwa.

Odszkodowanie za reformę – dla obywatela i miasta Zdaniem mec. Nowosielskiego rodzice mo-gą wystąpić na drodze cywilnej o odszko-dowanie od skarbu państwa za straty spo-wodowane przez reformę. – Do tego jednaknależy się przygotować dowodowo. Mate-riałem mogą być np. dokumenty ze szkół,z których mimo dobrych wyników odmó-wiono przyjęcia ucznia, rachunki za dodat-kowe zajęcia, wizyty u psychoterapeuty, le-ki, dowody wpłaty czesnego. Przydać się teżmoże opinia z poradni psychologicznej do-tycząca profilu ucznia – do jakiej ścieżki edu-kacyjnej ma predyspozycje, a na którą niemiał szans – mówi.

Chociaż w analogicznej sytuacji są tysią-ce rodzin, adwokat ocenia, że sprawniejsządrogą niż pozew zbiorowy byłyby osobnepozwy, które sąd może skierować do wspól-nego rozpoznania.

Do podobnego działania już dziś przy-mierzają się samorządy. We wspólnym po-zwie przeciwko rządowi iMEN zamierza wy-stąpić kilkanaście miast, m.in. Poznań i War-szawa. Tylko stolica określiła, że zamierzawalczyć o zwrot ok. 80 mln zł. Według sto-łecznego ratusza samo przyjęcie podwój-nego rocznika będzie kosztować miasto 15-30 mln zł. W skali kraju tzw. lukę oświatową,czyli różnicę pomiędzy tym, ile samorządywydają dziś na edukację z kwotami przeka-zywanymi im na ten cel od państwa, Zwią-zek Miast Polskich oszacował właśnie na 23mld zł. Kiedy PiS wdrażał reformę, Anna Za-lewska przekonywała, że dla samorządówbędzie ona „bezkosztowa”. �

Czy minister Zalewską można postawić przed sądem?

PYTAMY PRAWNIKÓW

MAT

EUSZ

SKW

ARCZ

EK /

AGEN

CJA

GAZE

TA

Andrzej Waśko:Patriotyzm jestmiłością ojczyzny.Płacenie podatkówjest przymusowe.Nie można kochaćpod przymusem

Page 16: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

Maciej KopećNiepozorny wiceminister zeSzczecina stał się prawą rękąAnny Zalewskiej w negocja-cjach płacowych ze związka-mi i być może to on będzie mu-siał zapanować nad chaosemzwiązanym z reformą oświa-ty, gdy jego szefowa dostaniesię do Brukseli.

Gdy zachodniopomorskaoświatowa „Solidarność” do-magała się wubiegłym roku dy-misji Anny Zalewskiej, w Ma-cieju Kopciu widziała dosko-nałego następcę na jej miejsce.

Ale centrala ZNP już tak wi-ceministra nie zachwala.

– Co mogę o nim powie-dzieć? To, że nie mam o nimzdania – mówi Sławomir Bro-niarz, prezes ZNP. – Zdyscy-plinowany urzędnik, który ro-bi wszystko, co mu szefowa ka-że.

Wyważony w wypowie-dziach, stojący kilka krokówza swoją szefową, skromny. Tojemu minister Anna Zalewskapoleciła koordynację nadwprowadzaną przez PiS re-formą oświaty. Szefowa re-sortu pytana o to, co z oświa-tą, skoro ona wybiera się doBrukseli, daje do zrozumienia,że nie ma problemu, bo w re-sorcie pozostaje Maciej Kopeć.

Sam podsekretarz stanuo nauczycielach mówi, że toważna grupa zawodowa, a re-

sort stara się dokładnie prze-analizować finansowe skutkipropozycji związkowców.

Tonuje wypowiedzi kole-gów. Gdy w 2017 r. BartoszMarczuk, podsekretarz stanuw Ministerstwie Pracy i Poli-tyki Społecznej, napisał o na-uczycielach na Twitterze: „Pa-radoks. Strajkuje dziś grupaz największymi przywilejamiw Polsce”, na antenie TVN 24Kopeć komentował, że on taknie uważa.

Sam był nauczycielem– uczył historii, a potem

przez dziesięć lat (do 2006r.) piastował stanowisko wi-cedyrektora słynnego szcze-cińskiego XIII LO, którew rankingu Perspektywprzez lata zdobywało (i całyczas jest na podium) tytułnajlepszego liceum w Polscei zostało uznane za szkołę 15-lecia. W 2006 r. w liceumwziął urlop, by na czas rzą-dów PiS zostać zachodnio-pomorskim kuratoremoświaty. Został wówczas za-pamiętany jako ten, którysprzeciwił się ręcznemu ste-rowaniu oświatą przez ów-czesnego ministra edukacjiRomana Giertycha. Pu-blicznie krytykował wytycz-ne, jak choćby te, by kurato-rzy oświaty z automatu nie

zgadzali się na likwidacjęszkół przez samorządy.

Po zwycięstwie PO w wy-borach w październiku 2007r. sam zrezygnował (w stycz-niu 2008 r.) z posady kurato-ra. Nie czekał na odwołanie.– Dyskusja o miejscu religiiw szkole, bon oświatowy to niemoja bajka – tłumaczył.

Podkreśla, że pochodzi z ro-dziny patriotyczno-nauczy-cielskiej. Jego ojciec Józef Ko-peć był matematykiem, profe-sorem irektorem Wyższej Szko-ły Pedagogicznej w Szczecinie,w czasach PRL stanął na czeleuczelnianej „Solidarności”, byłjej pierwszym szefem. Był rów-nież pierwszym demokratycz-nie wybranym rektorem WSP.Został usunięty z funkcji pod-czas stanu wojennego. Żona wi-ceministra też jest nauczyciel-ką. Maciej Kopeć (rocznik ’62)w latach 80. działał w NZS, na-leżał do antykomunistycznejKPN, która dystansowała się odustaleń Okrągłego Stołu, a jejprzedstawiciele w tych obra-dach nie brali udziału.

W Warszawie nie drażnisejmowej opozycji. W Szcze-cinie nawet jego polityczniprzeciwnicy mają o nim dobrezdanie.

– Jako nauczyciel był lubia-ny przez uczniów. Spotykali-śmy się, gdy był kuratorem.Wobec związku zawsze byłuczciwy. Nie wymądrzał się,nie zwodził – mówi Adam Zyg-munt, prezes zachodniopo-morskiego ZNP, który na cze-le regionu stoi od 25 lat.

– Bardzo dobry nauczycielhistorii, nie narzucał uczniomswoich poglądów, lecz z nimidyskutował. Dobry wicedyrek-tor XIII LO ikurator – ocenia Pa-weł Bartnik, radny PO irównieżbyły kurator oświaty.

Gdy w 2016 r. Kopeć zostałwiceministrem, nie zrezygno-wał z mandatu radnego Szcze-cina.

– Nie chcę tracić kontaktuz lokalną rzeczywistością,z problemami mieszkańcówi z tym, czym żyje samorząd.To ważne, bo decyzje, które za-padają w Warszawie, mają istot-ne przełożenie na samorządy– tak tłumaczył swoją decyzję.

W ostatnich wyborach sa-morządowych został wybranyna radnego sejmiku wojewódz-twa zachodniopomorskiego.Czy po exodusie Zalewskiej toon zostanie szefem resortu?W opinii polityków raczej nie,nie ma parcia na taki awans.

Przed reformą oświaty re-sort oświaty uratował słynneszczecińskie XIII LO, któregowiceminister Kopeć był wice-dyrektorem. Reforma zlikwi-dowała gimnazja, także te dzia-łające przy liceach, co zabiłowybitne zespoły gimnazjalno--licealne. Dla „trzynastki” zro-biono wyjątek – przy szkoledziała teraz imitująca gimna-zja podstawówka złożona tyl-ko z siódmych i ósmych klas,do których trafiają najzdol-niejsi. Jak to możliwe? Szkoławystąpiła o edukacyjny eks-peryment, a resort go za-twierdził. �JOLANTA KOWALEWSKA

Barbara NowakNajbardziej kontrowersyjnakurator oświaty w Polsce. Nie-zwykle aktywna w mediachspołecznościowych. Jej wpi-sy na Twitterze i Facebookuwywołują oburzenie wieluosób. Odwołania Nowak ze sta-nowiska domagali się polity-cy PO oraz Nowoczesnej oraz40 organizacji pozarządowych.Przeciwdziałające rasizmowi,neofaszyzmowi, ksenofobiii dyskryminacji stowarzysze-nie Nigdy Więcej umieściłomałopolską kurator w „bru-natnej księdze”.

Pod listem do minister edu-kacji o ukaranie kurator za jejwypowiedzi podpisało się kil-kunastu najbardziej utytuło-wanych i odznaczonych pol-skich nauczycieli.

Z podobną prośbą do mini-sterstwa wystąpili rodziceuczniów o odmiennej orienta-cji seksualnej. „Czy wspomniał,że to propagowanie pedofilii?– napisała Nowak na TT, ko-mentując podpisanie przez pre-zydenta Warszawy Rafała Trza-skowskiego deklaracji na rzeczspołeczności LGBT. Przyto-czyła amerykańskie badania,z których wynika, że wśródosób homoseksualnych 40proc. to pedofile, a opracowa-ne przez Światową Organiza-cję Zdrowia (WHO) standardyedukacji seksualnej nazwała

„dokumentem pedofilskim”.Walkę z wprowadzaniem go dopolskich szkół podjęła miesiącprzed tym, gdy oficjalną wojnęwypowiedziała mu cała polskaprawica.

Gdy po śmierci prezydentaGdańska Pawła AdamowiczaKraków organizował w szko-łach zajęcia przeciw mowie nie-nawiści, krzyczała: „Wara od na-szych dzieci” (dopiero dwa mie-siące po niej zakrzyknął tak pre-zes PiS Jarosław Kaczyński).

W marcu ub.r., gdy przezPolskę przetaczała się dysku-sja dotycząca nowelizacji usta-wy IPN, napisała w mediachspołecznościowych: „Po obo-

zie Auschwitz powinni opro-wadzać tylko polscy, licencjo-nowani przez IPN przewodni-cy! Dziś obca, a nie polska nar-racja króluje w Auschwitz!”.

Alarmowała, że „Przekaz,jaki wynoszą Żydzi po wyjściuz obozu, to informacja, że to Po-lacy są winni Holokaustowi.Nienawidzą Polaków, demolu-ją pokoje hotelowe, autobusyitd.”. To po tych słowach opo-zycja zażądała jej odwołania. Toprywatne sądy pani Nowak, doktórych ma prawo – odpowie-dział resort edukacji. Tyle żepod tymi „prywatnymi sąda-mi” podpisuje się niestety jakomałopolski kurator oświaty.

Według kurator protestują-cy w maju ub.r. w Sejmie ro-dzice niepełnosprawnych dzie-ci wykorzystują je do załatwia-nia własnych interesów. Wpisw mediach społecznościowychokrasiła rysunkiem matki z no-żem schowanej za wózkiem in-walidzkim i wielkim sercemz napisem „Moje kochanedziecko”. Kobieta ma jaskrawoumalowane paznokcie i wście-kle wykrzywioną twarz.

Nowak pisze, że marzy sięjej Polska „wolna od lewactwazachodniego i rodzimych za-przańców”.

Podczas uroczystości rocz-nicy odsieczy wiedeńskiej ob-chodzonych w II LO im. JanaTrzeciego Sobieskiego w Kra-kowie wzywa uczniów, by bra-li przykład ze swego patronai jak on bronili Europę przed is-lamem.

Jest autorką pomysłu, byMedalem Komisji Edukacji Na-rodowej uhonorować... kibicówLegii Warszawa za oprawę sta-dionową przygotowaną przez

nich z okazji 73. roczni-cy wybuchu powsta-

nia warszawskiego(na wielkim ban-nerze chłopczykw polskim mun-durze, któremuniemiecki żoł-dak przykładado skroni pi-stolet, a podspodem na-pis po angiel-sku: „Pod-czas Powsta-

nia Warszawskiego Niemcy za-mordowali 160 tys. osób. Ty-siące z nich stanowiły dzieci”.„Nie wolno nam zapomnieć, żeNiemcy z premedytacją msz-cząc się na Mieście-Bohaterze,zmienili Warszawę w gruzowi-sko. Nigdy nie ponieśli kary zaswoje haniebne czyny, nie za-płacili za odbudowę miasta. (...)Pomysł plakatu z podpisemw języku angielskim okazał sięnajbardziej skutecznym prze-kazem polskiej polityki histo-rycznej iakcją edukacyjną ostat-nich lat” – pisze kurator.

Gdy krakowscy radni decy-dują o wywieszaniu w szkołachpreambuły konstytucji, Nowakprotestuje, pisząc, że to „dzia-łanie polityczne antagonizują-ce społeczeństwo”. W szkole,która organizuje krytyczną de-batę o reformie edukacji (jesz-cze przed jej wprowadzeniem),zarządza kontrolę.

Pracownicy Barbary Nowakdoprowadzają do postawieniaprzed komisją dyscyplinarnądla nauczycieli dyrektorki pod-krakowskiej podstawówki, któ-ra pozwala, by zajęcia w szko-le prowadzili wolontariuszez Algierii (ze studenckiej orga-nizacji AIESEC).

Nowak ubolewa, że oświatama obecnie złą prasę. „Wielepozytywnych zmian w eduka-cji nie ma szans przebić się doopinii publicznej. Tylko sensa-cja i wojna z Prawem i Spra-wiedliwością. Uwaga!!! Rzetel-ny dziennikarz i komentatorw dziedzinie edukacji pilnie po-szukiwany” – pisze.

Sama jako kuratorka lekce-waży prawo prasowe i nie od-powiada na zadawane oficjal-ną drogą pytania.

Miesza się do spraw, któreleżą w kompetencjach samo-rządu, a nie jej. W związkuz czekającą nas w tym roku ku-mulacją roczników ogłosiła, żewe wrześniu nastąpi podwoje-nie liczby pierwszych klasw szkołach. Chciała w ten spo-sób uspokoić rodziców, żewszyscy chętni się zmieszczą.Nie uspokoiła. Jej decyzja ozna-czała, że w obleganych kra-kowskich LO powstaną 24pierwsze klasy! Ostatecznie jejwizji sprzeciwił się samorząd.

Nowak piastuje swoje sta-nowisko od marca 2016 r., wcze-śniej była radną miejską z PiS,jeszcze wcześniej dyrektorkąpodstawówki i to całkiem nie-złą, zanim nie zaczęła mieszaćpracy z polityką. Po katastrofiesmoleńskiej na korytarzachszkoły zorganizowała ołtarzsmoleński z mapą Polski prze-ciętą na pół przez skrzydło sa-molotu. Obok postawiła dzie-siątki krzyży, które w czasachPRL ludzie przynosili na słyn-ne msze za ojczyznę odpra-wiane przez księdza Jancarza,patrona szkoły. Przeciw takiejwystawie zaprotestowali ro-dzice uczniów. W ubiegłym ty-godniu rezolucję w sprawie od-wołania Barbary Nowak pró-bowali przegłosować krakow-scy radni. Nie udało się. Kura-tor obronili radni PiS oraz pre-zydenckiego klubu PrzyjaznyKraków. � OLGA SZPUNAR

1

16 Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

JAKU

B PO

RZYC

KI /

AGEN

CJA

GAZE

TA

MAC

IEK

JAŹW

IECK

I / A

GEN

CJA

GAZE

TA

Nowak pisze, że marzy się jejPolska „wolna od lewactwazachodniego i rodzimych

zaprzańców”

W Warszawie niedrażni sejmowej

opozycji. WSzczecinie nawet

jego polityczniprzeciwnicy mają o

nim dobre zdanie

Page 17: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

1

17Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

OLGA WOŹNIAK

Nurty w polskiej edukacji Jedni zrzeszają się w nieformalnych grupach,inni wolą działać solo. Edukacyjna partyzant-ka w Polsce to poważna siła.

Belfrzy są super Nie mówią o polityce. Wymieniają się pomy-słami, opowiadają o metodyce, wdrażają me-tody podpatrzone u zagranicznych kolegów,szkolą innych. Superbelfrzy RP. O sobie mó-wią – eduzmieniacze.

Grupa składa się z czynnych zawodowo na-uczycieli, trenerów i edukatorów. To grupa na-uczycieli o stałej liczbie: jest w niej 150 osób.Dlaczego akurat tyle? – pytam Marcina Zaro-da, anglistę z Tarnowa, jednego z liderów gru-py. – Ta liczba znajomych pozwala utrzymywaćrzeczywiste kontakty.

To, co szczególnie interesuje Superbelfrów,to zastosowanie technologii IT oraz innowa-cyjnych metod nauczania w codziennej prak-tyce na różnych etapach kształcenia. Pod ko-niec czerwca w Warszawie organizowana jestkonferencja Inspir@cje, gdzie można ich spo-tkać.

Choć sama grupa jest zamknięta, [teraz] pro-wadzi otwarty blog superbelfrzy.edu.pl i stro-nę na Facebooku, z których wielu nauczycieliczerpie inspirację.

Nauczanie alternatywne Anna i Jacek Sowińscy, pedagodzy z Łodzi,prowadzą rozmowy-podcasty z ludźmi zaan-gażowanymi w edukację, a sami popularyzująmetodę edukacyjną zwaną planem daltońskim.

– Plan daltoński jest częścią oficjalnego sys-temu edukacyjnego w Holandii. Został tam za-implementowany w latach 90. – tłumaczy Ro-bert Sowiński. To nurt pedagogiki wywodzącysię z tzw. nowego wychowania. Jej twórcy kła-dli nacisk na indywidualne podejście do każ-dego ucznia, tak aby mógł on w pełni rozwijaćswoje zainteresowania i wyrażać swoje uczu-cia. Dziś idee planu daltońskiego przenoszo-ne są do polskich szkół przez parę zapaleńców– dzieci mogą samodzielnie zaplanować, jakiezadania mają do wykonania, w jakim czasie.– Uczone w ten sposób dzieci będą innowacyj-ne, a nie odtwórcze.

Powrót do tzw. alternatywnej pedagogiki tocałkiem potężna „partyzancka” fala w polskiejszkole. Metody sięgające do myśli wielkich pe-

dagogów z początku XX wieku czy nawet XIX:nauk Marii Montessori, Celestyna Freineta,Rudolfa Steinera czy Friedricha Fröbela wkra-dają się nawet do szkół publicznych.

Szkoły się budzą Te ostatnie zresztą wcale nie są takie skostnia-łe, jak się wydaje. Przykład: grono BudzącychSię Szkół.

Ten ruch animuje dr Marzena Żylińska, me-todyczka popularyzująca w Polsce neurody-daktykę jako nauczanie przyjazne mózgowi.Zajmuje się też twórczym wykorzystaniem no-wych technologii w edukacji.

W całym kraju jest ok. 60 Budzących SięSzkół. Pomysł jest prosty: wzajemna inspira-cja. Szkoły opowiadają sobie, co i jak udało imsię zmienić. Niektórzy rezygnują z dzwonków,inni przestają stawiać jedynki, zastępując je in-formacją „jeszcze nie”. Są też szkoły, które od-chodzą od zeszytów ćwiczeń, podręczników,w nich uczniowie sami tworzą materiały, z któ-rych się uczą. Nauczyciele Budzących Się Szkółzmieniają formułę wywiadówek, redukują licz-bę ocen i sprawdzianów – to, co podlega zmia-nie, jest bardzo indywidualne. Zdarza się, żenawet takie drobne reformy napotykają opór– innych nauczycieli, dyrekcji, uczniów, cza-sem rodziców.

Wiosna edukacji Nakręcają je także nauczyciele należący do ru-chu #wiosnaedukacji. Jego motorami są Okta-wia Gorzeńska, dyrektorka XVII LO w Gdyni,oraz Ewa Radanowicz, dyrektorka Szkoły Pod-stawowej w Radowie Małym. Obie szkoły sta-wiane są wśród eduzmieniaczy za wzór tego,że publiczną szkołę da się zmieniać, nawet w tra-dycyjnym, wiejskim środowisku.

Minimalna szkoła – Nie jestem metodykiem, nie jestem pedago-giem, jestem fizykiem, który przez 20 lat zaj-mował się zagadnieniami technicznymi i 1 wrze-śnia 2018 roku przez przypadek został na-uczycielem. Nauczycielem, który poczuł strachuczniów wobec swojej osoby, na co nigdy niewyrażę zgody – mówi o sobie Marcin Stibur-ski, nauczyciel fizyki. Z tej niezgody narodziłsię w jego głowie pomysł Szkoły Minimalnej,którym próbuje zarazić innych. To projekt od-chudzenia szkoły z podstawy programoweji z przepisów przeszkadzających we wprowa-dzeniu nowoczesnej edukacji w szkołach pu-blicznych.

Stiburski uważa, że niezbędna treść z pod-stawy programowej powinna być zaliczana wkla-sycznej szkole na ocenę dopuszczającą. A póź-niej nauka powinna się koncentrować na indy-widualnej pasji dziecka. To ma je doprowadzićdo poziomu oceny celującej z treściami wykra-czającymi poza klasyczną podstawę programo-wą.

Oceny? Niezbędna jedna roczna cyfrowai opisowa śródroczna. Reszta jako oceny bie-żące to ustny komunikat nauczyciela.

Jest też pomysł idący jeszcze dalej. Jego orę-downiczką jest m.in. Marianna Kłosińska, za-łożycielka Wolnej Szkoły Demokratycznej „Bul-lerbyn”. Wokół niej skupia się wiele osób zain-teresowanych bardzo niestandardowym spo-sobem uczenia, czerpiącym z nurtu unscho-olingu – to całkowite odrzucenie szkoły i ja-kiejkolwiek podstawy programowej. To nawet

coś więcej niż edukacja domowa. Wychodziz założenia, że każdy człowiek ma prawo dorozwoju opartego na jego własnym potencja-le. Podstawą zaś do tego rozwoju jest środowi-sko kulturowe, w którym się znajduje. To spo-łeczność uczących się, w której zdanie każde-go liczy się tak samo, niezależnie od tego, czyjest dzieckiem, dorosłym, mentorem, nauczy-cielem. Wolne szkoły to rodzaj „uczących siękomun”. Oczywiście nie wystawiają stopni aniświadectw. Dzieci kształcone takim trybemmuszą raz w roku zdawać egzaminy w kla-sycznej szkole.

Takich inicjatyw jest o wiele więcej. Jednesięgają do tradycji, inne implementują roz-wiązania sprawdzone w biznesie przy uczeniudorosłych, a nawet – co brzmi może dziwnie– w korporacjach.

W jakim kierunku pójdzie polska szkoła? �

S U P E R B E L F R Z Y P I S Z Ą D O M I N I S T E R Z A L E W S K I E J

POTRZEBA OKRĄGŁEGO STOŁU Kolejne reformy edukacji są nieprzewidywalne. To przekonanie towarzyszy wszystkim

nauczycielom. Wielu próbuje zmieniać szkołę od dołu

„Szkoła holistyczna to taka,która harmonijnie łączyprzygotowanie do ról zawo-dowych i humanizację życia”– pisze prof. Robert Kwaśni-ca w artykule „Holistycznaszkoła całodniowa” raportu„Reforma Kulturowa 2020--2030-2040”, który pod re-dakcją Jacka Żakowskiegow 2016 roku wydało Naro-dowe Centrum Kultury.

Kwaśnica odpowiada jakby po-łączeniem wszystkich nazywa-nych dziś często alternatywny-mi sposobami edukacji – połą-czeniem zasad Montessori,Steinera (tzw. szkoły waldorf-skie), Greenberga (wolne szko-ły). Szkoła powinna wspieraćindywidualne zainteresowaniaucznia, powinna mieć inną or-ganizację pracy – nie tylko zrezy-gnować ze sztywnych 45 minut,ale też w ogóle może zrezygno-wać z klasycznych lekcji. Samsystem ocen i egzaminów powi-nien być praktycznie zlikwido-

wany lub po prostu zmienić swójcel. W szkole wszyscy powinnidziałać razem, czyniąc ją „miej-scem myślenia”. Ponadto naj-ważniejszym rozwiązaniem by-łoby wprowadzenie „programupodzielonego na trzy części (ję-zyk nauki, zadania sprzyjająceindywidualnemu rozwojowi, hu-manizacja) i integrującego treściz różnych form ludzkiego do-świadczania (nie tylko naukowe).Szkoły miałyby być całodzienne,dając w ten sposób możliwośćmaksymalnego rozwoju dziecka.

IGOR IWANIUK

Niskie płace nauczycieli to wierzchołek góry lodowej.Za nami pierwsze NaradyObywatelskie o Edukacji.

ALINA POSPISCHIL

Rodzice chcą doradztwa zawodo-wego w szkołach, uczniowie – zajęćod 9 rano. Samorządowcy – lepszegofinansowania placówek, nauczycie-le zaś – nauczania praktycznego. We

wtorek w Lublinie przeprowadzonopierwszą Naradę Obywatelską o Edu-kacji. Podobne spotkania odbyły sięw całej Polsce.

Chęć organizacji Narady Obywa-telskiej o Edukacji zgłosiło do tej po-ry 50 miejscowości. We wtorek2 kwietnia w 15 z nich odbyły siępierwsze spotkania. W dyskusji w IIILO im. Unii Lubelskiej w Lubliniewzięło udział ok. 50 osób: uczniowieróżnych liceów (także prywatnych),rodzice, nauczyciele i dyrektorzy pla-cówek, doradcy metodyczni, przed-

stawiciele trzech lubelskich uczelniwyższych oraz samorządowcy. Za-proszoną lubelską kurator oświatyzastąpił pełnomocnik ds. rozwojuoświaty w województwie RadosławBrzózka.

– Chcemy oddolnie zacząć zmie-niać system. Rozpocząć od prawdzi-wych konsultacji społecznych, bo taknaprawdę do tej pory żadna reformanie była konsultowana ani z nauczy-cielami, ani z rodzicami, ani z ucznia-mi – podkreślała we wprowadzeniuSylwia Trzcińska-Pydyś, która stoi za

organizacją lubelskiej narady. Jakmówiła, nigdy wcześniej o zmianachkoniecznych w systemie oświaty niemogły porozmawiać wszystkie zain-teresowane strony. Dlatego w sali IIILO pojawili się też przedstawicielesamorządów sprawujących opiekęnad szkołami oraz uczelni kształcą-cych przyszłych dydaktyków.

W pierwszej części spotkania głoszabrał Mariusz Banach, zastępca pre-zydenta Lublina ds. oświaty i wy-chowania. Stwierdził, że niedofi-nansowanie szkół przekłada się na

jakość kształcenia. Podwyższyć jąmoże obecność pomocy psycholo-gicznych czy nauczycieli wspoma-gających w placówkach, ale na to sa-morządów nie stać.

Pomysł Narady Obywatelskiejo Edukacji po raz pierwszy pojawiłsię w grupie „Ja, nauczyciel” na Fa-cebooku, gdzie 33 tys. pedagogów wy-mienia spostrzeżenia dotyczące edu-kacji w polskich szkołach. Partnera-mi akcji są Stocznia i Fundusz Oby-watelski. �Więcej: naradaobywatelska.pl

Jedna z 50 narad obywatelskich Ja, nauczyciel

Pomysł: szkołaholistyczna

„Bezład i dezorganizacja pol-skiej oświaty, z jaką dziś ma-my do czynienia, są potęgo-wane politycznymi decyzja-mi. Aktualna reforma eduka-cji została podjęta w pośpie-chu i bez realnego dialogu”– napisali do minister eduka-cji Anny Zalewskiej Super-belfrzy RP.

List Superbelfrów RP opu-blikowany został 11 marca. „My,Superbelfrzy RP – nauczyciele-innowatorzy, laureaci konkur-sów krajowych i zagranicznychoraz eksperci edukacyjni o róż-nych przekonaniach politycz-nych, społecznych i religijnych,wyrażamy poparcie dla ogólno-polskiego strajku nauczycieli za-planowanego na 8 kwietnia2019 r. (...) Nauczyciele zarabia-ją poniżej godności. Prestiż za-wodu nauczyciela jest systema-tycznie deprecjonowany przez

poniżające wypowiedzi MinisterEdukacji Narodowej oraz innychpolityków i powtarzane przeznich kłamstwa o realiach naszejpracy. Sytuacja stała się tak po-ważna, że wymusza podjęciezdecydowanych działań” – napi-sali Superbelfrzy. Żądają doin-westowania i odpolitycznieniaedukacji oraz zwołania eduka-cyjnego okrągłego stołu, którydoprowadzi do ogólnonarodo-wej debaty o kierunku i poziomienauczania.

MAGDALENA WARCHALA

Co napisalisuperbelfrzy

Page 18: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

ALICJA BOBROWICZ

– Polska szkoła będzie uczyła praw-dziwej polskiej historii. Historii,w której wiadomo, kto był zdrajcą,a kto był bohaterem – mówił prezy-dent Andrzej Duda w listopadzie2016 r. Niecały rok później słowo sta-ło się ciałem. Ministerstwo EdukacjiNarodowej opublikowało pierwszeprogramy nauczania dla zreformo-wanej podstawówki. Ku zaskocze-niu historyków z czwartej klasy wy-kreślono historię powszechną. Zde-cydowano, że uczniowie skupią sięna zgłębianiu życiorysów postaci„o doniosłym znaczeniu dla kształ-towania polskiej tożsamości kultu-rowej”. Na liście są m.in. przeor Au-gustyn Kordecki i Danuta Siedzi-kówna „Inka”, nie ma Lecha Wałęsy.

u u u

„Dobra zmiana” przyniosła koniec pe-dagogiki wstydu. Polska wstała z kolaniprzestała się wstydzić. Bo, cytując pre-zydenta, „to inni powinni się wstydzić”.Według definicji Michała Karnow-skiego, publicysty tygodnika „Sieci”,pedagogika wstydu była „próbą dra-stycznego zaniżenia samooceny Pola-ków, poprzez odebranie nam dumyz przeszłości, zwłaszcza tej związanejz walką i martyrologią II wojny świa-towej”. W praktyce w tej kategoriimieszczą się m.in. badania takich hi-storyków jak Barbara Engelking, książ-ki Jana Tomasza Grossa czy filmy Paw-ła Pawlikowskiego.

Po wygranych wyborach Prawoi Sprawiedliwość wprowadza w życiepedagogikę dumy narodowej. Państwowspiera kult „żołnierzy wyklętych”i powstania warszawskiego, zapowia-da budowę kolejnych poświęconychhistorii Polski muzeów (ostatnio na-wet Muzeum Zniszczeń Wojennych

wzrekonstruowanym Pałacu Saskim),zachęca filmowców do tworzenia po-tencjalnych historycznych blockbu-sterów, zleca produkcję seriali. Wresz-cie bierze się do naprawy edukacji hi-storycznej. Jak mówi prezes Instytu-tu Pamięci Narodowej Jarosław Sza-rek, polską szkołę trzeba odbudować,tak by przekazywała „elementarny kodkulturowy”. Reforma gimnazjalna mi-nister Anny Zalewskiej jest do tego do-skonałą okazją.

u u u

We wrześniu 2017 r. wraca ośmio-klasowa szkoła podstawowa. W za-ledwie trzy miesiące powstają pod-stawy programowe do klas I, IV i VIInowej szkoły. Ich autorzy pozostalianonimowi przez niemal dwa lata.MEN opublikował ich nazwiska do-piero po wyroku Naczelnego SąduAdministracyjnego. O ich ujawnie-nie walczyła przed sądem Iga Kazi-mierczyk, prezeska fundacji Prze-strzeń dla Edukacji. Na liście auto-rów znalazł się m.in. Ryszard Nowak,historyk, dyrektor XII LO w Krako-wie, mąż małopolskiej kurator oświa-ty Barbary Nowak. I autor takich ko-mentarzy w mediach społeczno-ściowych jak np.: „Drodzy moi Ży-dzi, co to się w polskich sądach po»waszym« Holocauście działo, że za-siadali w nich prawie sami Żydzi.Wszystkich Polaków Niemcy wy-mordowali? Będziemy się do waszychzatwardziałych sumień dobijać”.

Na początku autorów nowych pro-gramów reprezentował szef zespołuprof. Włodzimierz Suleja. – Nowa pod-stawa programowa w odróżnieniuod dotychczasowej prezentuje takąkoncepcję nauczania historii, którarozbudza poczucie miłości do oj-czyzny – mówił. Według niego wcze-śniej uczono „nadzwyczaj pobież-nie”.

Na efekty dociążenia programównie trzeba było długo czekać. ZraportuRzecznika Praw Dziecka, który przyj-rzał się w 2018 roku sytuacji siódmo-klasistów, wynika, że nauczyciele sąw stanie zrealizować 60 proc. mate-riału. Najgorzej jest na lekcjach histo-rii i języka polskiego.

u u u

Reformatorzy zaczęli od rozdziele-nia historii i wiedzy o społeczeństwie.Lekcje historii zaczynają się w czwar-tej klasie, WOS-u – w ósmej. Podob-nie jak wcześniej uczniowie zaczy-nają naukę od podstaw: czym zajmująsię historycy, co to jest drzewo gene-alogiczne, czym jest oś czasu. Poznająsymbole narodowe i dowiadują się,kiedy ich używamy. W tym kontek-ście niektóre podręczniki przypo-minają o Narodowym Dniu PamięciŻołnierzy Wyklętych. To nowość, dotej pory w podstawówkach o „wy-klętych” nie było mowy.

Czwartoklasiści nie usłyszą jużo starożytnej Grecji ani Rzymie.W programie dla nich jest tylko hi-storia Polski opowiadana poprzez tzw.panteon wybitnych postaci i kluczo-wych wydarzeń. – O najważniejszychpostaciach w dziejach Polski opowia-damy w sposób niemal legendowy, aleto celowy zabieg, bo chodziło nam oza-chwycenie dzieci historią – tłumaczy-ła minister Zalewska.

Zachwycić uczniów mają m.in.Mieszko i Dobrawa, Kazimierz Wiel-ki, Zawisza Czarny, Jan Zamoyski– jak precyzują autorzy – „wódz i mążstanu”, Józef Piłsudski i jego żołnie-rze, Maria Skłodowska-Curie, papieżJan Paweł II, „Zośka”, „Alek” i „Ru-dy”. Na końcu listy pojawia się też bo-hater zbiorowy – „Solidarność” i jejbohaterowie.

Wśród ekspertów przeważa opi-nia, że takie prezentowanie historii

1

18 Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

ROZMOWA ZKRZYSZTOFEMBIEDRZYCKIMprofesorem UniwersytetuJagiellońskiego i członkiemKomisji Dydaktyki Komitetu Nauk o Literaturze PAN

ALICJA BOBROWICZ: Nowy ka-non lektur ma „podnieść po-ziom nauczania języka pol-skiego i kultury literackiejspołeczeństwa”. Tak twierdzidr Andrzej Waśko, szef ze-społu, który go ułożył. Udasię? KRZYSZTOF BIEDRZYCKI: Ideaszczytna, ale mam wątpliwościco do skuteczności metody, bo

polega głównie na zwiększeniuliczby lektur. Założenie, że imwięcej każemy czytać, tym wię-cej się będzie czytało, to my-ślenie magiczne. Taka prostakorelacja nie istnieje, co widaćw badaniach. Polska ma jedenz najbardziej rozbudowanychspisów lektur szkolnych w Eu-ropie, a jeśli chodzi o wskaźni-ki czytelnictwa, to jesteśmyw europejskim ogonie. Mniejważna jest liczba lektur, naj-istotniejsze, żeby o przeczyta-nych książkach w szkole roz-mawiać, a na to zostaje za ma-ło czasu.

Oprócz lektur dociążonoprzecież podstawę zjęzyka pol-skiego rozbudowaną wiedzązgramatyki iretoryki. Efekt jest

więc odmienny od zamierzo-nego – w takim tempie lekturysię raczej odhacza czy przera-bia (jak się dawniej mówiło),niż omawia. Do tego, jak pokazują badania,wcale nie tak łatwo przekonaćmłodzież do czytania lektur.

– Uczniowie nie chcą czytaćlektur, potwierdza to każde ba-danie czytelnictwa. Tylko „Ka-mienie na szaniec” im się po-dobają. „Zemsta” ich nie śmie-szy, Sienkiewicz jest za trudnypod względem języka, „PanaTadeusza” nie rozumieją.

Czy jest jakiś klucz doboruksiążek do szkoły podstawo-wej i ponadgimnazjalnej, jakaśmyśl, która łączy oba spisy?

– To bardzo konserwatyw-ny spis. W liceum w mniej wię-cej 90 proc. jest powtórzeniemtego, który obowiązywał przezlata. W szkole podstawowej– w trzech czwartych.Rodzice przypomną sobieswoje własne lektury.

– Podobnie jak nauczyciele.Wielu jest z takiej zmiany za-dowolonych. Nawet dotych-czas, kiedy nie było przymusu,

czytali z dziećmi ciągle te sameksiążki. W poprzedniej pod-stawie programowej do klasI-III nie było nawet sugestii te-go, co warto przeczytać. Decy-dował o tym nauczyciel w po-rozumieniu z bibliotekarzemszkolnym. A jednak nauczy-ciele wybierali „Plastusiowypamiętnik” i „O Wojtku, któryzostał strażakiem”, gdzie trze-ba było tłumaczyć podstawo-we słowa. Nie potrafili samo-dzielnie ułożyć listy.Okazuje się, że tak mocno kry-tykowany powrót do kanonulektur w podstawówce wcalenie wywrócił do góry nogamiszkolnej praktyki.

– Nie, raczej przyniósł po-wrót do starych, dobrze zna-nych czasów. Kiedy chodziłemdo szkoły, „Ten obcy” czy „Spo-sób na Alcybiadesa” (ciągleobecne w kanonie) byływzględnie nowe, mijało możekilkanaście lat od ich pierw-szego wydania. Proszę sobiewyobrazić, że dziś ktoś wpi-

suje na listę lektur pozycjez 2005 roku. Przecież byłobyto odebrane jako gest awan-gardowy. Paradoks polega natym, że autorzy programównauczania w PRL byli odważ-niejsi niż twórcy podstawyprogramowej dziś. Nikomuwtedy nie przyszło do głowy,by kazać dzieciom czytać wy-łącznie to, co powstało w dwu-dziestoleciu międzywojen-nym, i działo się tak nie tylkoze względu na ideologię. Czy szkoła odrywa się od rze-czywistość?

– Tak. Na poziomie licealnymkształcenie ułożono tak, byw gruncie rzeczy przygotowy-wało do studiów polonistycz-nych. Taką dawkę specjali-stycznych treści dostaną wszy-scy uczniowie, na polonistykętrafi mniej niż procent z nich.Podobnie wyglądają podstawydo innych przedmiotów. Chce-my wykształcić ludzi, którzyw równy sposób znają się nawszystkim.

Z A G L Ą D A M Y D O P O D

PIS NAUCZY DZIECI, KTO BYŁ Czwartoklasiści nie usłyszą już o starożytnej Grecji ani Rzymie. Licealiści mają

Konserwatywny spis lektur

7Wojciech Wencel

3Bruno Schulz

3Augustyn Kordecki

FRAN

CISZ

EK M

AZUR

/ AG

ENCJ

A GA

ZETA

, REN

ATA

DĄBR

OWSK

A / A

GEN

CJA

GAZE

TA, D

OM

ENA

PUBL

ICZN

A (3

)

Page 19: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

to powrót do XIX-wiecznych metod na-uczania. „Historia nie jest zbiorem pa-triotycznych epizodów ani galerią bo-haterów. Pomijanie postaci kontrower-syjnych i ocenianych negatywnie wy-pacza obraz dziejów” – oceniła Rada Na-ukowa Instytutu Historycznego Uni-wersytetu Warszawskiego. Historycywytknęli autorom niekonsekwencjęw doborze postaci. Bo dlaczego na liściepojawili się Augustyn Kordecki czy Eu-geniusz Kwiatkowski, a zabrakło np. ks.Józefa Poniatowskiego?

– Nie ma w tym nic złego. To może,choć nie twierdzę, że musi, zbudowaćemocjonalny stosunek między bardzomłodą osobą a dziejami – odpowiadał nate zarzuty prof. Suleja.

u u u

Nowe programy dla szkół podstawo-wych to też lista braków. Dr Piotr Osę-ka, który analizował na łamach „Wybor-czej” zawartość wydanych po reformiepodręczników, znalazł w nich tylko kró-ciutkie wzmianki o Unii Europejskiej.Ani słowa o zagładzie Żydów. – Dziecizapamiętają, że powstanie warszawskiewywołali harcerze z Szarych Szeregów,tak szeroko autorzy podręczników oma-wiają postaci „Alka”, „Rudego” i „Zoś-ki”. Zapewne ich historie przemawiajądo młodych ludzi, ale można było ina-czej rozłożyć akcenty. Jako bohaterowiesą też pokazani „żołnierze wyklęci”, a niema ani słowa o tym, że wśród nich byliteż zwykli bandyci mordujący cywilów– mówił.

„Dzieje ojczyste – wypełnione boha-terstwem i codziennym trudem przod-ków – pełne są heroizmu i chwały (…)”– czytamy w podstawie programowej.Słowo „patriotyzm” pada tu kilkanaścierazy. Ale – jak piszą historycy z UW – niedba się o takie postawy jak zaangażo-wanie w działania obywatelskie, wrażli-wość społeczna czy tolerancja. „Wy-chowanie jest ujmowane jako działanie

oparte niemal wyłącznie na kontakcieuczniów i nauczycieli z miejscami kul-tu patriotycznego” – zauważył prof. Sta-nisław Dylak z Wydziału Studiów Edu-kacyjnych Uniwersytetu Adama Mic-kiewicza w Poznaniu.

u u u

Do liceów i techników historyczna re-wolucja wejdzie dopiero we wrześniu.Tu nie ma niespodzianek. Wydarzyło siędokładnie to, co zapowiadał PiS. – Gdywrócimy do władzy, będzie znów po sta-remu – mówił Jarosław Kaczyński, kie-dy Platforma Obywatelska reformowa-ła licea.

Tylko w pierwszej klasie wszyscyuczyli się tego samego. Uczniowie koń-czyli kurs historii, który zaczęli w gim-nazjum (nie powtarzali materiału). Oddrugiej obowiązkowe były matematyka,język polski, język obcy i WF. Uczeń mu-siał wybrać także dwa przedmioty roz-szerzone. Ci, którzy zdecydowali się nanauki ścisłe, historię dostawali jakoprzedmiot uzupełniający.

Teraz, jak dawniej, uczniowie przej-dą cały kurs historii – od starożytnoścido przełomu XX i XXI wieku. Każdy bę-dzie miał po dwie lekcje tygodniowoprzez cztery lata. Dodatkowo będziemożna dobrać historię jako przedmiotrealizowany w zakresie rozszerzonym.

Nowe programy różnią się też stop-niem szczegółowości, autorzy skrupu-latnie wypisali, co konkretnie uczeń mawiedzieć. Dotyczy to szczególnie okre-su II wojny światowej, np. „bohaterstwaobrońców z 1939 roku, w tym Wester-platte, Poczty Polskiej, Mokrej, Wizny,bitwy nad Bzurą, Warszawy, Kocka,i zbrodni wojennych dokonanych przezagresorów, w tym w Wieluniu, Byd-goszczy, Katowicach, Grodnie”. Zresz-tą już we wstępie zaznaczają, że uczeńma wiedzieć i rozumieć, czym jest „pan-teon »żołnierzy wyklętych«” oraz „łącz-ka”. �

1

19Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

Co jest według pana najbar-dziej dotkliwym brakiem na li-ście?

– Bruno Schulz, który wy-padł z poziomu podstawowe-go i trafił na poziom rozsze-rzony. To ogromny błąd, bo byłon jedną z najwybitniejszychpostaci polskiej literatury. Niema też Witkacego, choć wy-dawało się, że zadomowił sięjuż w spisie lektur, bo byłw nim od lat 90. Dołożono tro-chę literatury współczesnej,co jest bardzo dobrym ru-chem. Ale zarówno w przy-padku Olgi Tokarczuk, jak iAn-drzeja Stasiuka zdecydowanosię tylko na opowiadania, przyczym zaproponowane pozy-cje nie należą do najwybit-niejszych w ich twórczości.Wydaje się, że w tym wypad-ku zdecydowano, by już nieobciążać bardziej uczniów, sko-ro wcześniej musieli w ogrom-nym wyborze przeczytać kla-sykę. Proporcje między lek-turami z odległych epok a li-

teraturą współczesną wciąż sąjednak zachwiane na nieko-rzyść tej ostatniej; tak jest, nie-stety, od lat.Co by pan wykreślił?

– Można dyskutować nadposzczególnymi tytułami, aleilu ekspertów, tyle pomysłów.Wykreśliłbym z listy lekturWojciecha Wencla [zwanego„bardem smoleńskim”]. To po-eta, który ma na koncie sporodobrych wierszy, ale też spo-ro grafomańskich, w więk-szości politycznych. Obawiamsię, że nauczyciele sięgną wła-śnie po nie. Podobnie jest z Ja-rosławem Markiem Rymkie-wiczem, który pojawił się, cojuż samo jest kuriozalne,w programie szkoły podsta-wowej. Też autor wybitny, któ-ry jednak poza koneserami po-ezji znany jest raczej ze złychwierszy politycznych. Auto-rzy podręczników mają spo-ry problem, by wybrać odpo-wiednie dla tego etapu edu-kacyjnego wiersze.

A powrót „Pana Tadeusza” doszkoły podstawowej to dobrypomysł?

– „Pan Tadeusz” dla dziecijest za trudny. Co prawda za-proponowano stopniowe po-znawanie tej lektury, przez czy-tanie fragmentów. Ale do „Pa-na Tadeusza” potrzeba wyż-szej kultury literackiej. To po-ziom licealny. Zostaną w głowach mrówki?

– Uczniowie dostaną infor-mację, że coś, co jest arcy-dziełem narodowym, musi byćpotwornie niezrozumiałei nudne.PiS powtarza, że jednymz celów kształcenia dzieci jestwychowanie patriotyczne.

– W preambule do pod-stawy programowej z językapolskiego bardzo się podkre-śla wagę kształtowania takichpostaw, ale nie sposób zna-leźć tego w zaproponowanychtekstach. Nie widzę tam lek-tur, które by sprawiły, że dzie-ci bardziej pokochają Polskę.

Może oprócz „Kamieni naszaniec”, gdzie ideały patrio-tyczne są wprost nazywane.W „Zemście” czy „Panu Ta-deuszu” Polacy zachowują sięraczej okropnie i w niewiel-kim stopniu zmieniają to na-woływania do zgody i kocha-nia się. Czy patriotyzmu mo-gą nauczyć „Żona modna”i „Balladyna”? Zresztą niewiem, czy literatura jest naj-lepszym narzędziem dokształtowania postaw patrio-tycznych. Wielka literaturastawia więcej pytań, niż dajeodpowiedzi. Raczej powinnauczyć myślenia, a patrioty-zmu w ten sposób, że polscyuczniowie będą chcieli czy-tać, a nie opędzali się od lek-tury.

Pojawiały się zarzuty, że toprawicowy spis lektur. Ale taknie jest, ta lista nie jest zide-ologizowana, jest konserwa-tywna w takim sensie, że po-wtarza rozwiązania sprzed kil-kudziesięciu lat. �

S T A W P R O G R A M O W Y C H

BOHATEREM, A KTO ZDRAJCĄ wiedzieć i rozumieć, czym jest „panteon »żołnierzy wyklętych»” oraz „łączka”

ROZMOWA ZJACKIEMSTANISZEWSKIMnauczycielem historii,dyrektorem AkademiiDobrej Edukacjiw Warszawie

ALICJA BOBROWICZ: Czydzieci już wiedzą, kto byłbohaterem, a kto zdrajcą– jak chciał prezydent An-drzej Duda? JACEK STANISZEWSKI:– Fantastyczny cytat, bo od-daje sedno tego, czego się odnas oczekuje. Rządzącychcą, byśmy uczyli legendynarodowej, najlepiej na pa-mięć, osadzając ją w historiipowszechnej. Dobrze to zna-my: bohaterscy Polacy, któ-rzy mimo dramatycznego po-łożenia geopolitycznego mię-dzy Rosją a Niemcami nieźlesobie poradzili, a i innym na-rodom pomogli. Wiadomoprzecież, że gdyby nie Ko-ściuszko i Pułaski, to StanyZjednoczone nie miałyby pań-stwa, a polscy piloci urato-wali Wielką Brytanię…

Kiedy widzę zdjęcie prezy-denta Dudy w harcerskimmundurze, to myślę, że onw to naprawdę wierzy. Tanarracja przypomina snutąprzy ogniskach gawędę.Program historii zamieniłsię w gawędę?

– Autorzy nowych pod-staw programowych próbo-wali wpisać w nie tę legendę.Problem w tym, że niezmiernietrudno snuć taką opowieść,kiedy się ją dodatkowo przeła-duje faktami i terminami, któ-rych młodzież ani nie rozumie,ani nie potrzebuje. Wszystkoto ubrano w kolorowe pod-ręczniki. W niektórych staranosię nawet przemycić trochęnowoczesnej dydaktyki,wprowadzając sporo źródełi obrazów do analizy. Ale wielunauczycieli traktuje to jako or-nament. By zdążyć z progra-mem, skupia się na tym, copodano tłustym drukiem. Nie-stety, wielu wróciło na utarteszlaki. Szkoda, bo coś zaczy-nało się zmieniać, nieporadniei powoli, ale jednak. Na czym polegała zmiana?

– Na odchudzeniu historiiz faktografii, uczeniu umiejęt-ności, m.in. interpretacji fak-tów, krytycznego myślenia,rozumienia zależności. To sięnie mieści w głowie twórcomnowej podstawy. Według nichkażdy Polak ma wiedzieć,

gdzie jego ród i że trzeba nie-nawidzić Niemca. W ogólesienkiewiczowska ta historia.Anachroniczna?

– Wracamy do charaktery-stycznej dla XIX wieku historiipolitycznej. Uczniowie ucząsię o dowódcach, bohate-rach, królach. To historia jed-nostek, które prowadzą swo-je narody do zwycięstw lubporażek. Same narody toanonimowa masa. Brakuje te-matów, które pokazywałybywspólnotowość. Kiedy mówi-my o Rzeczypospolitej ObojgaNarodów, to tylko w negatyw-nym świetle, o tym, jak libe-rum veto rozwaliło nam pań-stwo. A przecież to był zupeł-nie niezwykły czas w naszejhistorii, kiedy byliśmy na-prawdę razem i traktowaliśmykraj jako rzecz wspólną. Czego panu najbardziejbrakuje?

– Oddechu, luki, którąmożna by samodzielnie, au-torsko wypełnić. Normalno-ści mi brakuje. Niedawnoprowadziłem lekcję na tematżycia codziennego w przed-wojennej Warszawie (tegonie ma w książkach!). Popro-siłem uczniów dwóch klas,żeby wyobrazili sobie, jakmogło wyglądać. W obu na-rodził się ten sam pomysł, żena pewno po ulicach chodzi-ło wojsko. Dla nich to jest na-turalne – musi być nienor-malnie. Jak się uczymy, totylko o nienormalnych cza-sach – powstaniu, klęsce,głodzie, krwi.

Wiele zależy od nauczy-ciela. To nie jest tak, że zmia-na podstawy programowejpowoduje rewolucję w ucze-niu. Nauczyciel uczy w tensam sposób, tylko jakieś tre-ści doda, inne odpuści.

I z panteonem wybitnychmożna sobie poradzić. Za-miast uczyć kilkudziesięciuhagiografii, pokazuję uczniomświat tych ludzi. Proszę ichnp., żeby się rozejrzeli poWarszawie Piłsudskiego. Od września nowe pro-gramy będą obowiązywaćw liceach. Czego się spo-dziewać?

– Tego samego co w pod-stawówce, tylko dwa razygęściej. Będziemy uczyć tegoco w latach 90. Jeśli dotądrodzice dziwili się, czego tosię uczą ich dzieci, teraz po-czują się uspokojeni. Myślę,że spokojnie mogą odkurzyćpodręczniki, z których samisię uczyli 20-30 lat temu. �

Szumi dokoła las

7

7

Lech Wałęsa

Książę Józef Poniatowski

Page 20: CZARNA KSIĘGA PiSCZARNA... · 2019. 10. 9. · 1 2 Czwartek 4 kwietnia 2019 Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji P o 36 latach odwiedziłemniedawno moją profesor ję-zyka polskiego

20 Czwartek 4 kwietnia 2019Czarna księga PiS. Katastrofa w edukacji

ALICJA PACEWICZ AGATA ŁUCZYŃSKAFUNDACJA SZKOŁA Z KLASĄ

Zarówno młodsi, jak i starsi uczniowie potrze-bują poczucia bezpieczeństwa: konkretnych in-formacji na temat tego, czym naprawdę jest strajk,jakie będzie miał konsekwencje. Należy ich uspo-koić, że strajk to legalna forma protestu, doroślitroszczą się o ich dobro, a życie szkoły wkrótcewróci na normalne tory.

Oto propozycje na godziny wychowawcze (inie tylko) ze starszymi uczniami i uczennicami.Jeśli pracujecie Państwo z młodszymi uczniami,wybierzcie z poniższych propozycji kilka po-mysłów i dopasujcie je do potrzeb swoichuczniów. Znimi także warto otym porozmawiać.

Uwaga! Zajęcia można prowadzić także wspól-nie z innym nauczycielem.

Wprowadzenie – o strajkuwarto rozmawiać

Zapytaj uczniów, czy wiedzą, kiedy ma się od-być strajk nauczycieli i jak długo potrwa. O ja-kich postulatach słyszeli? Czy wiedzą, kto or-ganizuje strajk? Skąd czerpią wiedzę na ten te-mat? Wytłumacz, że sprawa dotyczy całej szkol-nej społeczności, a koszty protestu ponoszątakże uczniowie i ich rodzice.

Wyjaśnij, że strajk ma się odbyć w całej Pol-sce, we wszystkich szkołach i przedszkolach. Po-każ uczniom szacunkowe dane liczby placówek,które zamierzają strajkować – skorzystaj ze źró-deł zarówno rządowych, jak i związkowych. Po-rozmawiaj z uczniami, z czego mogą wynikaćróżnice (inny moment podliczania wyników,obawy przed ujawnianiem zamiaru strajku itp.).

Główny postulat: wzrost pensji, ale wśródprzyczyn strajku wymieniają oni także nega-tywne skutki reformy edukacji, takie jak prze-pełnione szkoły, przeładowana podstawa pro-gramowa, a także kumulację roczników – wewrześniu 2019 r. do szkół średnich pójdzie dwu-krotnie więcej uczniów niż zwykle. Rząd pro-ponuje przyspieszenie obiecanej na styczeń2020 r. podwyżki zarobków o 5 proc. , a takżeujednolicenie dodatków za wychowawstwo,przyspieszenie awansu nauczycielskiego (wcze-śniej MEN go opóźnił). Sprawdź, jaki jest stan

faktyczny – tekst powstał podczas negocjacjimiędzy związkami zawodowymi a rządem.

Czy w Polsce wolno strajkować?

Zapytaj uczniów, czy ich zdaniem organizo-wanie strajku w Polsce to działanie zgodne z pra-wem. Poproś, by podali przykłady strajków,o których słyszeli.

Wyjaśnij, że strajk to stosowana w demo-kratycznych krajach forma nacisku i protestuspołecznego. Polega na dobrowolnym po-wstrzymywaniu się od pracy, występuje w wie-lu formach: strajku absencyjnego, włoskiego,okupacyjnego, głodowego, a nawet chorobo-wego, czyli branie zwolnień lekarskich w sy-tuacji, gdy inna forma protestu jest niemożli-wa (sick-out – ta forma protestu budzi kontro-wersje etyczne, bo zakłada oszustwo).

Opisująca prawo strajkowe ustawa o roz-wiązywaniu sporów zbiorowych z 1991 r. bywakrytykowana, bo zorganizowanie legalnegostrajku może być trudne, pracodawcy mająwiele okazji, by procedurę storpedować.

Po pierwsze, trzeba przeprowadzić spórzbiorowy oddzielnie dla każdego zakładu pra-cy, np. szkoły, przy czym postulaty muszą byćadresowane do kierownictwa danego zakładu,a nie np. do Ministerstwa Edukacji, choć to onodecyduje o zarobkach nauczycieli. Nauczycie-le muszą przeprowadzić rokowania i mediacjeze swoją dyrektorką lub dyrektorem, by pod-pisać protokół rozbieżności. Potem trzeba zor-ganizować referendum, w którym musi wziąćudział ponad połowa pracowników. Dopierowtedy można ogłosić strajk – trzeba to zrobićz pięciodniowym wyprzedzeniem.

Największe strajki w historii Polski

Nie byłoby najnowszej historii Polski bez straj-ków. W Sierpniu ’80 strajk w Stoczni Gdańskieji strajki solidarnościowe w cały kraju doprowa-dziły do podpisania porozumienia z komuni-stycznymi władzami, na mocy którego utwo-rzono Niezależny Samorządny Związek Zawo-dowy „Solidarność” kierowany przez przywódcęstrajku i stoczniowego elektryka Lecha Wałęsę.Strajki protestacyjne i okupacja zakładów pra-cy po wprowadzeniu 13 grudnia 1981 r. stanu wo-jennego przez partię komunistyczną kierowa-ną przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego zakoń-czyły się brutalnymi pacyfikacjami. W kopalni

Wujek zginęło 9 górników, a 23 zostało rannych.Fala strajków w 1988 i 1989 r. stworzyła presję nawładze i przyczyniła się do rozpoczęcia rozmówOkrągłego Stołu w lutym 1989 r., które urucho-miły proces demokratyzacji i transformacji ustro-jowej w Polsce. W wolnej Polsce strajkowali rol-nicy, lekarze, górnicy, pielęgniarki, pracownicysądów, policjanci, osoby z niepełnosprawnościąoraz nauczyciele – m.in. w latach 2013-15.

Postulaty nauczycielskichzwiązków zawodowych

Środowisko nauczycielskie reprezentują trzyzwiązki zawodowe. Największy, liczący 220 tys.członków, jest Związek Nauczycielstwa Pol-skiego (ZNP), który wchodzi w skład dużej cen-trali zrzeszającej wiele zawodów Ogólnopol-skiego Porozumienia Związków Zawodowych(OPZZ). ZNP domaga się zwiększenia o 1000 złkwoty bazowej, na podstawie której wylicza sięzarobki nauczycieli. Podobny postulat ma Fe-deracja Związków Zawodowych.

„Solidarność” nauczycielska, która stano-wi część NSZZ „Solidarność”, kilkakrotnie re-dukowała swoje postulaty. Obecnie domaga siępodwyżki o 10 proc. od obowiązującej od stycz-nia kwoty bazowej.

Czy nauczyciele powinnidobrze zarabiać?

O zarobkach nauczycieli piszemy na s. 2. Zapytaj uczniów, jakie mogą być skutki te-

go, że nauczyciele zarabiają tak mało, znacznieponiżej średniej krajowej. Kto będzie wybierałzawód nauczyciela w tej sytuacji? Jak czuje sięnauczycielka, wiedząc, że zarabia znacznie po-niżej średniej? Jakie są inne, pozamaterialne,źródła motywacji nauczycieli?

Jak to wygląda z mojejperspektywy?

Wyjaśnij uczennicom iuczniom, jaki jest twój sto-sunek do strajku. Jeśli chcesz – powiedz, ile samaczy sam zarabiasz. Zapytaj uczniów, czy uważa-ją takie wynagrodzenia za wystarczające iczy wie-dzą, że wielu nauczycieli musi dorabiać i/lub ży-je w materialnym stresie. Spytaj uczniów, ile ichzdaniem trzeba mieć na utrzymanie rodziny, ilekosztuje wynajęcie mieszkania, jedzenie itp.

Wyjaśnij, że rozumiesz osoby, które mająo strajku inne zdanie niż ty – podaj przynajm-niej jeden argument „przeciwnej” strony, z któ-rym się choćby częściowo zgadzasz.

Opisz swoją historię wyboru zawodu na-uczyciela – powiedz uczniom, dlaczego go wy-brałeś(-łaś). Co w nim najbardziej lubisz? Jakiwidzisz sens swojej pracy?

Powiedz krótko, dlaczego twoim zdaniemtak wielu nauczycieli zdecydowało się wziąćudział w strajku, a popiera go tylu dyrektorówszkół i przedstawicieli samorządów lokalnych.

Co strajk oznacza dla nas?

Poinformuj uczennice i uczniów, jak będziewyglądał strajk w waszej szkole – czy szkołabędzie zamknięta, czy przewidziane są jakieśdyżury nauczycieli, czy otwarta będzie bi-blioteka lub stołówka i czy zostały zaplano-wane jakieś zajęcia fakultatywne. Sprawdź,czy uczniowie wybierają się do szkoły – jeślitak, to czym chcieliby się zająć. Możecie wspól-nie coś zaplanować. Niech najpierw ucznio-wie zastanowią się nad tym w kilku zespołach,a potem zgłoszą swoje propozycje. Wybierz-cie takie, które są możliwe do zrealizowaniai bezpieczne. Możecie zaprosić do szkoły cie-kawe osoby, zorganizować projekcję filmu al-bo dyskusję o tym, jaka powinna być szkołaXXI wieku. Może sami uczniowie – pod opie-ką nauczycieli – poprowadzą zajęcia, np. z pro-gramowania czy rozwiązywania matema-tycznych zagadek.

Co będzie dalej? Wyjaśnij, że akcja strajkowa to taka sytu-

acja społeczna, której przebieg trudno prze-widzieć. Dużą rolę odgrywają postawy i emo-cje protestujących, przywódców strajku, a tak-że strony rządowej. Liczy się także głos opiniipublicznej i mediów, gdzie z pewnością będąsię także pojawiały głosy wszystkich zaintere-sowanych, również uczniów i rodziców.

Zachęć uczniów, by na bieżąco śledzili roz-wój sytuacji: zapytaj, z jakich źródeł informacjizwykle korzystają, zaproponuj, by zaglądali nietylko do mediów społecznościowych, które czę-sto zniekształcają obraz rzeczywistości, ale tak-że do poważnych gazet, stacji telewizyjnych i ra-diowych. Zaapeluj o rozwagę w komentowaniustrajku – wyjaśnij, że jeśli coś zamieszczają w me-diach społecznościowych, to ten wpis lub zdję-cie zostanie w sieci na zawsze. Przypomnij, żenie muszą się wypowiadać publicznie – nawetgdy prosi ich o to dziennikarz lub inna osobaspoza szkoły, mogą odmówić. �

P R Z Y D A T N E N I E T Y L K O D L A N A U C Z Y C I E L I

LEKCJA O STRAJKU I SZKOLEScenariusze lekcji dla starszych klas szkoły podstawowej i dla szkół średnich

1.TRUDNA DECYZJA: STRAJKOWAĆ CZY NIE? Zapytaj, dlaczego decyzjao strajku jest zawsze trudna,a w przypadku pracownikówoświaty – jeszcze trudniejsza.Zaproponuj, żeby uczniowiespróbowali wspólnie się zasta-nowić, jakie czynniki i możliweskutki powinni wziąć pod uwagęnauczyciele i nauczycielki, któ-rzy zamierzają przystąpić dostrajku. Uczniowie mogą spró-bować wyobrazić sobie, że są

nauczycielami polskiej szkoły(nie musi to być wasza szkoła).Rozdaj kartki (samoprzylepnelub zwykłe) i poproś, by pracu-jąc w parach lub trójkach, wypi-sali kolejno: 1) główne powodytej akcji strajkowej; 2) możliwenegatywne konsekwencje straj-ku; 3) możliwe korzyści. Kar-teczki przyklejcie na trzech od-powiednio oznaczonych polachtablicy lub podłogi. Przeczytaj-cie wszystkie propozycje, spró-bujcie je pogrupować, a potemwspólnie o tym porozmawiajcie.Zadaj pytanie: „Jaką decyzję wypodjęlibyście na miejscu na-uczycieli? Dlaczego?”. Ucznio-wie mogą się podzielić z klasąswoim myśleniem – nie musząnikogo przekonywać ani uzgad-niać stanowisk.

Podziękuj wszystkim zaudział w tej rozmowie i wskażjedną lub dwie rzeczy, które by-ły dla ciebie nowe i/lub szczegól-nie ważne. Jeśli chcesz, możesztakże zapytać uczniów, jak ichzdaniem nauczyciele powinnisię zachować w czasie egzami-nów – czy należy jednakw szkole przeprowadzić egza-min, zgodnie z sugestiami nie-których polityków i ekspertów,czy też nie – zgodnie z obecnymstanowiskiem związków zawo-dowych?

Inna, krótsza wersja tej ak-tywności to wypisanie za i prze-ciw akcji strajkowej nauczycieli.Gdy uczniowie skończą spisy-wać pozytywne i negatywnestrony strajku (najlepiej naosobnych kartkach).

2.CO ZMIENIĆ W SZKOLE? Przypomnij, że choć główny po-stulat strajkujących nauczycielidotyczy wzrostu wynagrodzeń,to jednak przyczyny protestu sąbardziej złożone, a część straj-kujących formułuje także ocze-kiwania dotyczące sposobufunkcjonowania polskiej szkoły.Zaproponuj rozmowę o edukacjiw naszym kraju – potraktujuczennice i uczniów jak eksper-tów w tej dziedzinie, to oni prze-cież są najważniejszym elemen-tem systemu edukacji. Co nale-żałoby zrobić, by szkoła byłalepszym miejscem do nauki i ży-cia? Taką rozmowę można prze-prowadzić na różne sposoby– propozycje: metaplan, lub de-bata w formule world café.

Metaplan: w tej wersjiuczniowie wspólnie pracują nadodpowiedzią na następującecztery pytania: Jak jest w szko-le? Jak powinno być? Dlaczegotak nie jest? Co zrobić, żeby takbyło? Uczniowie mogą formuło-wać odpowiedzi wspólnie na fo-rum klasy lub pracować nadtym w małych zespołach– w pierwszym przypadku tonauczyciel wypisuje propozycjeuczniów na tablicy, w drugim– robią to kolejno sekretarzewszystkich zespołów. Propozy-cje zmian działań mogą zostaćspisane i przekazane dyrekcji,radzie pedagogicznej i/lub radzieszkoły, a jeśli dotyczą polskiejedukacji w ogóle – mogą zostaćzamieszczone na wybranychmediach społecznościowych.

World café: wybierz cztery-pięć najważniejszych twoim zda-niem pytań o szkołę i problemyuczniów. Najlepiej sformułowaćje wcześniej z innymi nauczycie-lami. Propozycje: Czego powin-na uczyć szkoła w XXI wieku?Co zrobić, by młodzi ludzie ją lu-bili? Czego uczniowie oczekująod nauczycieli? Jak sprawić, bynauka nie była nudna? Kartkiz pytaniami rozłóż na stolikachi poproś, by przy każdym usiadłyosoby, które chcą rozmawiaćnajpierw na ten temat. Po kil-ku/kilkunastu minutach poproś,by wszyscy zmienili stolik i zajęlisię innym pytaniem. Możesz po-wtórzyć to kilka razy. Podsu-mujcie rozmowy i zapiszcie natablicy najważniejsze zdaniemuczniów pomysły. �

Propozycjepracyzespołowej: