Columbia Styczeń 2015

16
S TYCZEN 2015 ´ COLUMBIA COLUMBIA RYCERZE KOLUMBA

description

Columbia Styczeń 2015

Transcript of Columbia Styczeń 2015

Page 1: Columbia Styczeń 2015

STYCZEN 2015´

COLUMBIACOLUMBIARYCERZE KOLUMBA

Page 2: Columbia Styczeń 2015

RYCERZE KOLUMBA

1 ♦ C O L U M B I A ♦ S t y C z e ń 2 0 1 5

COLUMBIA S t y C Z E ń 2 0 1 5 ♦ t O M 9 5 ♦ N u M E R 1

A R t y k U ł y

Wielkie nadziejeSięgając wzrokiem w Nowy Rok przypomnijmy raz jeszczedalekosiężną wizję księdza McGivneya.najWyższy rycerz carl a. anderson

szkoła przebaczeniaOsobisty przykład i częste przystępowanie do sakra-mentu spowiedzi pozwalają naszym rodzinom uczyć sięprzebaczenia.najWyższy kapelan arcybiskup William e. lori

500 i więcejProgram Ultrasonograficzny zabezpieczył ponad 500 apa-ratów ultrasonograficznych w 50 Stanach Ameryki i po-mógł ocalić życie niezliczonej ilości dzieci.andreW j. matt

akuszerka bożej ŁaskiCzcigodna Rosalie Cadron-Jetté troszczyła się o samotnematki, w czasie gdy nie robił tego prawie nikt.eric durocher

dobry ojciec

2

Pracownik wykonujący badanie ultrasonograficzne 3D w Life Choices Me-dical Clinic w San Antonio. Korzysta z aparatu ufundowanego przez radęnr 786 w san Antonio.

Phot

o by

Mar

k H

umph

ries

Phot

ogra

phy

— C

OVE

R: P

hoto

by

Slav

Zat

oka

Imag

es

3

5

11

14

Page 3: Columbia Styczeń 2015

BUDUJĄC LEPSZy ŚWIAt

S t y C z e ń 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 2

Wielkie nadziejeSięgając wzrokiem w Nowy Rok przypomnijmy raz

jeszcze dalekosiężną wizję księdza McGivneya

Najwyższy Rycerz Carl A. Anderson

PODCZAS PODRóŻy apostolskiejdo USA w 2008 roku papież Bene-dykt XVI mówił o misjonarskim zapale katolików w XIX-wiecznejAmeryce, którzy „pozostawili po sobietrwałą spuściznę wiary i dzieł dobro-czynnych”. Podczas homilii w nowo-jorskiej katedrze św. Patryka wskazałsługę Bożego Michaela McGivneyajako „przykładnego” księdza, który łą-czył „jasną wizję i cel” z „ofiarnym ży-ciem”, czego owocem był „budzącywzrost” liczby katolików w AmerycePółnocnej.

W sierpniu 2014 roku również pa-pież Franciszek wysłał podobną wiado-mość Rycerzom: „W skomplikowanejtkance społeczno-religijnej Amerykiostatnich dekad XIX wieku” świeccy„odnaleźli swe powołanie w oparciu owiarę, braterstwo i posługę, co dopro-wadziło do ustanowienia Rycerzy ko-lumba” i „nadało duch braterstwa (...)zaszczepiony przez księdza MichaelaMcGivneya”.

Patrząc na obecną rozwiniętą struk-turę kościoła katolickiego w USAtrudno wczuć się w wyzwania i anty-papistowską kulturę czasów księdzaMcGivneya. Za jego życia katolicy tobyli biedni imigranci, bez ochronyprawnej, społecznie wykluczeni, utrzy-mujący się z najgorzej płatnych zajęćlub najbardziej niebezpiecznych. Męż-czyźni, kobiety i dzieci – wszyscy mu-sieli pracować, czasami w fabrykachjak nastoletni McGivney. Nie było

ubezpieczeń, a i o wykształcenie byłoniełatwo.

Zakładając Rycerzy kolumba ksiądzMcGivney chciał odpowiedzieć za-równo na niedostatki życia duchowego,jak i troski materialne rodzin katolic-kich. to nie były wymyślone problemy– tylko codzienność duszpasterska.

Jako dziecko McGivney doświadczyłśmierci sześciorga ze swoich dwana-ściorga rodzeństwa. A śmierć ojca takzwichnęła rodzinny budżet, że musiałporzucić seminarium na kilka lat.Wreszcie jako młody ksiądz wspierałjak mógł swą owdowiałą matkę, którasamotnie prowadząc dom wychowałakolejnych dwu synów na księży.

Będąc wikarym w kościele NMP wNew Haven w Connecticut ksiądzMcGivney co dzień zmagał się z pro-blemami, które nękały jego parafian,czyli z biedą, z przemocą, z pijań-stwem, z uprzedzeniami, z dyskrymi-nacją i z bezrobociem.

Obdarzony kreatywnością i uporemodpowiadał na otaczającą go bezna-dzieję szeregiem pomysłów duszpaster-skich. Poza modlitwą, powoływał kółkazajęć dla młodych, otworzył kasęwsparcia dla wdów i sierot, godzinamiuczył i spowiadał więźniów.

Wreszcie znalazł też odwagę, by zająćsię czymś na kształt dialogu ekume-nicznego z protestantami – co zaowo-cowało jedną bardzo głośną ówcześniekonwersją na katolicyzm.

tak oto wyposażył kolejne pokolenia

katolików amerykańskich w potężnenarzędzia, ułatwiające praktykowanieżycia chrześcijańskiego, wspieranie ro-dzin i parafii – założył Rycerzy ko-lumba.

Cytując papieża Franciszka – „Wier-ność Rycerzy tym wielkim ideałom”księdza McGivneya, a więc jego wizjina przeżycie po chrześcijańsku lat naZiemi „jest rękojmią niezmiennej ży-wotności Rycerzy”.

Wierność, dodał papież, „wzmocniłai nadal wzmacnia misję kościoła wewszystkich jego wymiarach, a w szcze-gólności powszechną misję StolicyApostolskiej”. Za co, podkreślił papież,„jestem szczególnie wdzięczny”.

Wiążemy wielkie nadzieje z nasta-niem Nowego Roku 2015 od Narodze-nia Pana. Przygotowujemy się doŚwiatowego Spotkania Rodzin w Fila-delfii, wspierając je finansowo, pracąwolontaryjną, ale też naszym nowymprogramem: „Budowanie kościoła Do-mowego Rodzina Żyjąca w pełni”.Przez cały rok 2015 i następne chcemyożywiać za pomocą praktycznych środ-ków nasze rodziny, nasze rady, naszeparafie i nasze diecezje.

Będziemy zatem w Filadelfii wewrześniu 2015 roku, żeby powitać pa-pieża Franciszka na ziemi amerykań-skiej, żeby wysłuchać jego posłaniaradości, pojednania i nadziei, aby dalejOjciec Święty miał powody do dumy zdzieł Rycerzy kolumba.

Vivat Jesus!

Page 4: Columbia Styczeń 2015

UCZyĆ SIĘ WIARy, ŻyĆ W WIERZE

3 ♦ C O L U M B I A ♦ S t y C z e ń 2 0 1 5

Szkoła przebaczeniaOsobisty przykład i częste przystępowanie

do sakramentu spowiedzi pozwalają naszym rodzinom uczyć się przebaczenia

Najwyższy kapelan Arcybiskup William E. Lori

któREGOŚ LAtA BAWIĄC się napodwórku poharatałem się ozardzewiały metal. Biegiem udałem siędo mamy, pokazałem ranę, zabrała mniedo pediatry na szczepienie przeciwtężcowi. kiedy lekarz dezynfekował igłę,starał się podtrzymać rozmowę. „Cotakiego się stało, młodzieńcze”. Na co jawypaliłem: „Zaszczep mnie pan.Pogadankę zostawmy na później”. „No,proszę, więc tak wygląda psychologiadziecięca w praktyce”, westchnął, kłującmnie strzykawką w ramię.

Gdyby tylko zaleczenie poranieńduchowych było tak proste. Marzenia.Choć mama i tata wiedzą jak pomócdziecku, które się skaleczyło lubzachorowało, to wcale nie zawsze sąrównie świadomi jak zachować się wobliczu dogłębnych krzywd, które ciążąna całe życie. Mam na myśli ból duszyi wrażliwość na zranienie, na któredzieci są narażone w relacjach znajbliższymi: rodzicami, rodzeństwem,krewnymi i przyjaciółmi. Jak to sięmówi: „Miłość boli”.

tRUD PRZEBACZENIAJak to jest, że człowiek największąkrzywdę wyrządza prawie zawsze tym,których najbardziej ukochał? tozagadnienie z natury wszechrzeczy, alesprowadza się do rzeczy najprostszych.Bo ci, których kochamy są najbliżej nasna wiele sposobów. Spędzamy z nimiwiększość czasu. Razem jemy posiłki,

dzielimy łazienkę, szukamy zrozumieniai łączą nas wspomnienia. Gdy prowadzisię wspólny dom rodzinny, to powodówdo utarczek i irytacji rodzi się mnóstwo.

W rodzinie najlepiej widaćdomowników z ich zaletami, ale iprzywarami. Obserwujemy jak sprawytoczą się dobrze, albo ktośprzytłoczony jest smutkiem, brakiemsatysfakcji czy wyprany z życia.Widzimy, gdy wypruwają z siebie żyły,ale też gdy są małostkowi. Bezbłędnieodgadujemy, co sprawi naszymbliskim radość, a co wzburzy dogniewu. to działa też w drugą stronę,czyli oni bacznie obserwują nas iwiedzą o nas prawie wszystko. Wady izłośliwości szybko odchodzą wniepamięć, ale czasami potrafimyzranić głęboko, rwąc więzy, o ile niezaczniemy leczyć Bożą łaską.

O ile łatwiej byłoby, gdyby zranieniaduchowe dało się zaleczyć tak jaklekarstwem albo zastrzykiem. Ale PanBóg wymaga więcej. Nie da sięprzywrócić zdrowia emocjonalnego iduchowego bez przebaczenia. Zwłaszczaw rodzinie, która jest pierwszą szkołąprzebaczania (Katechizm K.K., numery1657 i 2227).

Wcale nie jest łatwo przebaczyćosobie, która nas skrzywdziła. Bomamy własną dumę, od którejniedaleko do pychy. Ale jeśli nieprzebaczymy, to nasza rana ropieje,pęcznieje, uwiera coraz mocniej. Urazy

i zawiść uprzykrzają nam życie, czyniącierpkim, co czuć najmocniej, gdywymierzone są w domownika.

Ciężko przebaczyć, a tym bardziejzapomnieć. Modlitwa Pańska jednakbrzmi: „Przebacz nam nasze winy jako imy przebaczamy naszym winowajcom”.Dźwięczą w uszach słowa Jezusa: „Jeślinie odpuścicie ludziom, to Ojciec wasznie odpuści wam grzechów waszych”(Mt 6:15). Żeby przebaczyć, trzeba namBożego wsparcia. Musimy się udać doźródła przebaczenia, którym jestChrystus ukrzyżowany izmartwychwstały. który przemawia donas i jedna nas ze sobą w sakramencieszczerej spowiedzi.

MOC BOŻEGO MIłOSIERDZIADawniej w piątki i w soboty ustawiałysię kolejki do konfesjonałów. Pamiętamjak czekałem za plecami rodziców,znajomych, sąsiadów. Prawdę mówiąc,zastrachany byłem upokorzeniem, jakie„to” ze sobą niesie, ale skoro oni sięprzemogli w sobie, to w czym miałembyć gorszy. Aż do dziś sakramentpokuty kojarzy mi się z nieudawanąpokorą moich rodziców i ichzachętami. „Zobaczysz, będziesz czuł sięlżej i prawdziwiej, kiedy pójdzieszwyspowiadać się z grzechów”,obiecywała mi mama. I miała rację.

Jestem przekonany, że nie byłobywaśni rodzinnych i wzajemnych

Page 5: Columbia Styczeń 2015

Ofiarowane w jedności z Papieżem

Franciszkiem

UCZyĆ SIĘ WIARy, ŻyĆ W WIERZE

S t y C z e ń 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 4

INtENCJE MODLItEWNE OJCA ŚWIĘtEGO

kAtOLICy MIESIĄCA

OGóLNA: Aby ludzie należącydo różnych tradycji religijnych iwszyscy ludzie dobrej woli współ-pracowali w promowaniu pokoju.

MISyJNA: Aby w tym roku, po-święconym życiu konsekrowa-nemu, zakonnicy i zakonniceodnaleźli radość płynącą z naśla-dowania Chrystusa i gorliwie od-dawali się posługiwaniu ubogim.

pretensji, gdyby każdy w rodzinieczęsto i starannie się spowiadał. Bosakrament pojednania to nie jestpsychoterapia ani technika zarządzaniazłością. Jest to sakrament oczyszczenia,w którym nasz Pan obmywa swojąŚwiętą krwią nasze grzechy, aby daćnam łaskę zacząć od nowa. I jeśliotworzymy się na tę niezwykłątajemnicę, już On sam wspomożewybaczyć krzywdy, spojrzeć z miłościąna każdego. Im bardziej gotowijesteśmy przyjmować Bożemiłosierdzie, tym bardziej wzrasta wnas gotowość do przebaczania, i toradykalnego.

to, co w życiu najważniejsze, tegouczymy się najpierw i przedewszystkim w domu – tak też jest zprzebaczaniem. kiedy mąż i żonaprzyjmują Boże miłosierdzie w swojeserca i wzrastają w obdarowywaniu sięmiłością, to uczą dzieciniezapomnianej lekcji, że trzeba sięgodzić i zapominać urazy. Musimyuczyć się jak rozmawiać onieporozumieniach, jak szukaćkompromisu, jak wypracowywaćzgodę, jak powściągać złość, jak unikaćsłów, które bolą i jątrzą. Nikomu łatwonie przychodzi przebaczyć, a już ja napewno mam z tym trudność, ale jeśli

małżonkowie biorą życie na serio, toich dobry przykład będziepodchwycony przez dzieci.

Domostwa, w których spowiedź jestczymś na porządku dziennym, sąotwarte i twórcze, a wspólnotyparafialne złożone z takich rodzin sąspójne i pełne radości. każda rodzina,w której jest szacunek i zachęta dosakramentu pojednania naprawia świat,w którym panuje złość izacietrzewienie.

Czyż może być lepsze postanowienienoworoczne, niż podjąć się budowaniakościoła domowego, rodziny, w którejumie się przebaczać?♦

NIkOLAUS GROSS URODZIł się30 września 1898 roku w górniczej ro-dzinie w jednym z miast Zagłębia Ruhry.Po ukończeniu katolickiej szkoły podsta-wowej, w wieku 14 lat podjął pracę wwalcowni blachy, a następnie pracowałpod ziemią pchając wózki i fedrując wę-giel. W wieku 19 lat zapisał się do szkoływieczorowej, do chrześcijańskich związ-ków zawodowych i do katolickiej partiipolitycznej.

W 1923 roku poślubił Elisabeth kochz tego samego miasteczka. Wiedli udaneżycie, dochowując się siedmiorga pociech.

W 1927 roku Gross dołączył do ze-społu biuletynu związkowego Westdeuts-chen Arbeiterzeitung, wkrótce zostającjego redaktorem. Na jej łamach wyjaśniałzagadnienia pracownicze, społeczne i po-lityczne, w tym wzrost ideologii rasistow-skiej. Już w 1930 roku pisał: „Robotnicykatoliccy odrzucają nazizm nie tylko zpowodu jego rewanżyzmu i wizji gospo-darczej, ale jeszcze bardziej z powodu jegozakusów na wolność kultury i religii”.

Po przejęciu władzy przez Hitlera w1933 roku zawieszono gazetę na trzy ty-

godnie. Wreszcie, gdy w 1938 roku jejwydawanie zostało zakazane, Gross przy-stąpił do ruchu oporu i publikował sa-mizdaty o charakterze religijnym.

Choć nie brał udziału w zamachu naHitlera w Wilczym Szańcu w 1944 roku,to został ujęty w łapance na działaczy po-litycznych i osadzony w więzieniu. trwałna modlitwie, zachowywał godność i niezałamał się w torturach. Dwa dni przedegzekucją napisał: „Jak dobry musi byćBóg, że dał mi tak ciekawe życie. Dał mityle łask i miłości, dał mi ukochaną żonęi wspaniałe dzieci”.

Grossa powieszono w więzieniu Plöt-zensee w Berlinie 23 stycznia 1945 roku.Jan Paweł II wyniósł go na ołtarze w2001 roku.♦

Błogosławiony MikołajGross (1898-1945)

POPE

FRA

NC

IS: C

NS

phot

o/Pa

ul H

arin

g —

BLE

SSED

NIK

OLA

uS G

ROSS

: Cou

rtesy

of N

ikol

aus-

Gro

ß-Ab

endg

ymna

sium

in E

ssen

, Ger

man

y

Page 6: Columbia Styczeń 2015

5 ♦ C O L U M B I A ♦ S t y C z e ń 2 0 1 5

Wdniu 2 listopada 2014 roku, gdy centrum Greater Balti-more Center for Pregnancy Concerns otrzymało nowy,

przenośny aparat ultrasonograficzny aby wspomóc działania narzecz ocalania nienarodzonego życia, odnotowano wielkie wyda-rzenie. Po raz 500 setny aparat ultrasonograficzny został ufundo-wany dzięki Programowi Ultrasonograficznemu Rycerzykolumba. (knights of Columbus Ultrasound Initiative).

W uroczystości przekazania i poświecenia aparatu dla ośrodkaw centrum Dundalk Md uczestniczył Najwyższy Rycerz Carl A.Anderson wraz z Najwyższym kapłanem Arcybiskupem Willia-mem E. Lori z Baltimore.

„Gdy pięć lat temu rozpoczynaliśmy ten program mieliśmy na-dzieję, że zabezpieczymy ultrasonografy dla każdego stanu,” po-wiedział Najwyższy Rycerz. „ten program nie tylko pozwala ocalićżycie niezliczonej ilości nienarodzonych dzieci ale także chroniwiele matek i wielu ojców przed życiem pełnym żalu”.

Odkąd zainicjowano Program Ultrasonograficzny Rycerzy ko-lumba w dniu 22 stycznia 2009 roku a było to w 36 rocznicęsprawy Roe vs Wade – stanowe i lokalne rady wspomagają centrapro-life w swych okolicach. Zbierają połowę kwoty potrzebnej nazakup aparatu ultrasonograficznego. Poprzez fundusz Zakonu(Culture of Life Fund) i we współpracy z konferencją BiskupówAmerykańskich Rada Najwyższa uzupełnia kwotę przeznaczonąna zakup aparatów. Najniższa cena aparatu to 20 tysięcy dolarów.

Na początku programu, w pierwszym roku zakupiono 13 apa-

ratów a w dalszych latach działania programu, Rycerze rozdystry-buowali w sumie ponad 500 aparatów ultrasonograficznych owartości ponad 26 milionów dolarów. Aparaty trafiły do wszyst-kich 50 stanów Ameryki.

WDOCZNy WPłyWWiele aparatów ufundowanych przez Program Rycerzy kolumbaposiada Doplera monitorującego bicie serca dziecka, obraz3D/4D oraz/lub możliwość synchronizacji z większym monito-rem i głośnikami. Wszystko przekazywane jest w czasie rzeczywis-tym. te cechy urządzenia pozwalają zajrzeć w głąb macicy,przekazując szczegółowy obraz i dźwięk jaki wydaje nienarodzonedziecko i pokazując jego rozwój i ruchy.

Program Ultrasonograficzny zabezpieczyłponad 500 aparatów ultrasonograficznych

w 50 Stanach Ameryki i pomógł ocalić życieniezliczonej ilości dzieci.

Andrew J. Matt

500i wiecej

Phot

o by

Sla

v Za

toka

Imag

es

c

Page 7: Columbia Styczeń 2015

S t y C z e ń 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 6

W ciągu ostatnich kilku lat program zaczął także fundowaćurządzenia ultrasonograficzne o rozmiarach laptopa niezbędne wpracy rosnącej liczby mobilnych ośrodków. Przenośnie ultraso-nografy docierają do większej ilości kobiet: poza centrami abor-cyjnymi, na kampusach uniwersyteckich, w pobliżu bazwojskowych, na ubogich miejskich i wiejskich obszarach. Więk-sza dostępność technologii ultrasonografu ułatwia pracę organi-zacji zajmujących się pomocą dla kobiet które mogą donosić ciążęi zatroszczyć się o swe dzieci.

„to niesamowite móc zobaczyć detale pokazywane na urządze-

niu 3D/4D,” powiedziała Christine Accurso, dyrektor wykonaw-czy centrum First Way Pregnancy Center, które otrzymało dwaaparaty ultrasonograficzne dzięki pomocy rady St. Bridget nr 9800w Mesa, Ariz.

„ktoś może pomyśleć, że zobaczenie źrenicy oka czy paznokcianie jest takie ważne, ale tak naprawdę jest nieprawdopodobnieważne,” wyjaśnia Accurso. „Widziałam kobiety którym topniałyserca gdy zobaczyły takie szczegóły. Nawet powiem więcej, widzia-łam ojców zdumionych detalami jakie zobaczyli i przemieniają-cych się w mocnych mężczyzn, ojców rodziny”.

Megan Kerr dyplomowana pielęgniarka i kierownik Birth Choice Health Clinic w Orange, Calif., wskazuje na obraz nienarodzonego dzieckawidoczny na jednym z pięciu aparatów ultrasonograficznych podarowanych przez radę Msgr. Paul Martin nr 7519 w San Juan Capistrano.

Page 8: Columbia Styczeń 2015

7 ♦ C O L U M B I A ♦ S t y C z e ń 2 0 1 5

NOTA WyDAWNiCZA: Columbia otrzymała wiele listów od klinik pro-life. Listy opisują ogromny wpływ aparatów ultrasonograficznychsponsorowanych przez Rycerzy Kolumba dla klinik w całym kraju.Poniższe świadectwa są tylko przykładem listów które otrzymaliśmyw roku ubiegłym.

W MARCU 2013 roku rada Barney Gonyea nr 7109 w SafetyHarbor przekazała kimberly Home nowy aparat ultrasonogra-ficzny Philips Clear Vue 350. to wspaniałe urządzenie pozwalazobaczyć macicę z ogromną dokładnością i jest dla nas, dla na-szych pacjentów i wielu ocalonych dzieci błogosławieństwem.

Już w pierwszym roku, korzystając z zaawansowanej technolo-gii, badaniu ultrasonograficznemu poddało się 144 kobiet. Sie-demdziesiąt siedem z nich chciało dokonać aborcji lub skłaniałosię do tego (to znaczy-były zdecydowane na aborcję lub poważnieją rozważały) albo też skłonnych by wykonać aborcję (to znaczy-

były niezdecydowane ale warunki ich życia sprawiały, że prawdo-podobnie wybiorą aborcję). Szczęśliwie jednak 75 ciężarnych ko-biet wybrało dla swych dzieci życie! W tych przypadkach, badanieultrasonograficzne było zdecydowanie istotnym czynnikiem któryodegrał główną rolę w procesie podejmowania decyzji.

Pięknym świadectwem tego jak wielkim darem jest aparat ul-trasonograficzny będzie historia „Anny”. Gdy dowiedziała się, żejest po raz drugi w ciąży, przyszła do kimberley Home przerażonai szukająca odpowiedzi. „Przypadek” poprzedniej ciąży, niestałarelacja i trudności finansowe były niektórymi z wielu przyczynktóre zmuszały ją do abortowania także i tego dziecka. Po kon-sultacji i wyjaśnieniach jakie przedstawiono Annie na temat doj-rzewającego w jej łonie życia, zaoferowaliśmy jej aby po razpierwszy w życiu zobaczyła swoje dziecko. Precyzja naszego no-wego aparatu dającego obraz wyraźny i niezaprzeczalny sprawił,że od razu się rozpłakała. Wtedy jeszcze nie mogła poczuć ruchów

‘WIELKI DAR TECHNOLOGII ULTRASONOGRAFU’

Od momentu wprowadzenia Programu Ultrasonograficznego Rycerzy Kolumba w styczniu 2009 roku, Zakon rozdystrybuował we wszystkichstanach USA ponad 500 aparatów. W każdym stanie co najmniej 1 aparat. Jurysdykcje z największą ilością urządzeń to: Teksas (40), Missouri (37), Floryda (34), Kalifornia (33) i Michigan (30). Program Ultrasonograficzny ma także zasięg międzynarodowy. Aparatyufundowane przez Rycerzy Kolumba znajdują się obecnie także w Fredericton, New Brunswick oraz Kingston, Jamaica.

Page 9: Columbia Styczeń 2015

S t y C z e ń 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 8

Centra zajmujące się ciążą rutynowo informują, że wysoki pro-cent kobiet które wcześniej rozważają aborcję, wybiera życie wtedygdy może doświadczyć fizycznej aktywności dziecka podczas ba-dania ultrasonograficznego.

„Podczas wielu badań uchwyciliśmy jak dziecko ssie kciuka,podskakuje, przekręca się, nawet faluje” zauważa Nancy Shaffer,szef centrum North Jefferson Women’s Center w Fultondale, Ala.

Ale często decydującym czynnikiem jest samo bicie sercadziecka, powiedziała.

„Przyszła do nas 25 letnia kobieta która chciała dokonać abor-cji,” wspomina Shaffer. „Była trudna, nie utrzymywała z namikontaktu wzrokowego. Ale podczas badania zobaczyła i usłyszałajak bije serduszko dziecka. Rozpłakała się, zmiękła i opowiedziałasię po stronie życia”.

Nie ma wątpliwości, że zdjęcia z ultrasonografu mają ogromnywpływ, ale ta nowa technologia jest bardzo droga.

„Centra nie stać na zakup urządzeń z własnych funduszy,” po-wiedział Patrick klasing, dyrektor programu ds. kultury życia wradzie San Antonio nr 786. „Dlatego naprawdę doceniam RadęNajwyższą współpracującą z nami i uzupełniającą nasze fundusze,ponieważ to właśnie umożliwia nam zakup aparatów”.

klasing powiedział też, że odkąd rada 786 zabezpieczyła pierw-szy aparat ultrasonograficzny dla kliniki San Antonio Life ChoicesMedical Clinic w roku 2012, liczba dzieci jakie zdołała uratowaćklinika dramatycznie wzrosła.

„W 2011 roku klinika uratowała ośmioro dzieci,” mówi. „Odmomentu zainstalowania pierwszego ultrasonografu liczba sko-czyła do 453. W 2013 ocalono 703 dzieci… Przekazaliśmy takżedrugi ultrasonograf, liczba prawdopodobnie zwiększy się jeszczebardziej”.

Podobnie jak rada nr 786 , wiele miejscowych rad ufundowało

po kilka aparatów. Pięć rad zakupiło trzy lub więcej.W południowej kalifornii kliniki sieci Birth Choice Health Cli-

nics otrzymały osiem aparatów dzięki Programowi Ultrasonogra-ficznemu, w tym pięć aparatów przekazanych przez radę Msgr.Paul Martin nr 7519 w San Juan Capistrano. Rosnąca sieć me-dycznych klinik z licencjami stanowymi założona przez kathleenEaton Bravo, Birth Choice także w znacznym stopniu skorzystałaz technologii ultrasonografu.

dziecka, ale była zaskoczona, że może zobaczyć iż już w 12 ty-godniu ciąży dziecko jest takie piękne, rozwinięte i ruchliwe. Na-stępnego tygodnia przyprowadziła z sobą ojca dziecka, aby i onmógł na własne oczy zobaczyć ich dziecko. Wyraz twarzy jakimiał ojciec gdy ujrzał swoje żyjące, malutkie dziecko był bez-cenny! Patrząc na jego łzy w oczach i łagodne spojrzenie na Annę,stało się dla nas oczywiste, że mają teraz nowe spojrzenie na darżycia. Podekscytowani poprosili o dodatkową pomoc i prowa-dzenie konsultantów kimberly ich edukacji prenatalnej, postna-talnej oraz rodzicielskiej. Uratowane zostało kolejne dziecko.

takie świadectwa zdarzają się coraz to częściej dzięki cudow-nemu darowi ultrasonografu i Rycerzom kolumba którzy mająwolę i pragnienie odgrywać istotną role w walce o świętość ludz-kiego życia.

Cheryl Didriksen, R.N.Pielęgniarka dyrektorKimberly Home Pregnancy Resource CenterClearwater, Fla.

CZUJĘ, ŻE DZIŚ rano muszę zatrzymać się na chwilkę i napi-sać o dwójce naszych ostatnich pacjentów oraz wpływie aparatuultrasonograficznego zabezpieczonego przez Rycerzy z rady Flo-rence (Ala) nr 3989.

Siedemnastoletnia „Emily” została do nas przyprowadzona przez„Susie” która była już naszą pacjentką. Emily była bardzo zdeter-minowana żeby dokonać aborcji jeszcze zanim zrobiła test ciążowyi badanie ultrasonograficzne. Nawet gdy nasz pracownik wykony-wał badanie, Emily prosiła Susie żeby koleżanka wyjęła jej telefoni sprawdziła jaki jest koszt aborcji. W trakcie gdy Susie to robiła,Emily spojrzała na ekran ultrasonografu i nagle wskazała na dzieckoktóre mocno dokazywało i powiedziała: „Oj, patrz na tego małegoczłowieka który się tam kręci”! to był moment w którym jejdziecko stało się osobą. Emily wybrała życie dla swego dziecka inadal na tyle na ile to możliwe, pozostajemy z nią w kontakcie.

Druga nasza klientka to trzydziestoletnia „Sally” która miała jużwcześniej aborcję. W dniu w którym ją poznaliśmy była w 15 ty-godniu ciąży. Była zdeterminowana żeby skończyć z ciążą. twier-dziła, że aborcja to jej jedyny wybór, ale w końcu zgodziła się na

Najwyższy Rycerz Carl A. Anderson, Najwyższy Kapłan ArcybiskupWilliam E. Lori z Baltimore oraz delegat stanowy Maryland Steve J.Adamczyk wraz z przedstawicielami Greater Baltimore Center forPregnancy Concerns inc oraz nowym aparatem ultrasonograficznympodczas prezentacji jaka miała miejsce w czasie półrocznego spotkaniadelegatów stanowych w listopadzie 2014.

Phot

o by

tom

Ser

afin

Page 10: Columbia Styczeń 2015

9 ♦ C O L U M B I A ♦ S t y C z e ń 2 0 1 5

badanie ultrasonograficzne. Słuchała i patrzyła uważnie i możnabyło zaobserwować, że mury powoli zaczynały pękać. Jej historiażycia była smutna i skomplikowana a ojciec dziecka także wybrałaborcję i nie chciał przyjść do centrum. Więc znalazłam wolną pa-mięć przenośną i zapisaliśmy wideo ultrasonograficzne oraz zdjęciai powiedzieliśmy żeby zabrała wszystko do domu i pokazała ojcudziecka. Wiedziałam, że sam musi zobaczyć dziecko a jego po-stawa także zmięknie. Emily wyszła więc ze zdjęciami i pamięciąprzenośną w ręce i już to budziło nadzieję. Po jakimś czasie po-wiedziała nam, że oboje zdecydowali się donosić dziecko i przy-zwyczajają się to do tej myśli. tak więc chwała Bogu za aparatultrasonograficzny który może wpłynąć na naszych klientów aletakże za możliwość nagrania wideo które można dzielić z innymi.

Mam nadzieję, że będziecie dzielić się tymi historiami zwszystkimi zaangażowanymi w zabezpieczenie nam tego aparatuaby i oni mogli świętować życie na które miał wpływ ultrasono-graf i które dzięki niemu zostało ocalone. Aby wiedzieli, że bar-dzo doceniamy ich starania.

Beth GrishamDyrektor WykonawczyShoals Women’s ClinicFlorence, Ala.

WIDZIMy JAk NASZE modlitwy są wysłuchiwane co dnia,czasem są małe, a czasem ogromne.

Jedna taka, wręcz gigantyczna odpowiedź nadeszła niedawno,gdy młoda kobieta powiedziała mi, że zrobi aborcję bez względuna to co ja powiem. Proszę zrozumieć, nie musiałam zmieniaćjej zdania, naciskać na nią czy wpływać emocjonalnie. Po prostudzieliłam się z nią prawdą. Nie martwiłam się gdy nadal zdecy-dowana na aborcję, wyszła z gabinetu bo jednak umówiła się nabadanie ultrasonograficzne. Wiedziałam, że większość kobietzdecydowanych na aborcję które zobaczyły i usłyszały bijąceserce swych swe dzieci, zmienia zdanie i nosi ciążę. Gdy wróciłana badanie powtórzyła dwukrotnie „Przygotowałam się. Nawetjeśli usłyszę bicie serca albo zobaczę ciało dziecka, nie zmienięzdania”. Wiecie co się stało? Jak tylko usłyszała i zobaczyła, żebije serce, zmieniła zdanie! Dzięki pośrednictwu rady ks. RobertO’kane nr 6538, Bóg dał PCC aparat ultrasonograficzny czylinarzędzie aby chronić dzieci przed śmiercią i ocalić mamy przedżyciem pełnym żalu.

Janice GalyeanDyrektor WykonawczyPregnancy Care Center of MHC, inc.Martinsville, Va.

„Zanim otrzymaliśmy ultrasonografy, ratowaliśmy 42 procentdzieci których mamy skłaniały się ku aborcji,” powiedziała Eaton.„Ale odkąd korzystamy z Programu Ultrasonografu, liczba pod-niosła się do 82 procent. A zupełnie ostatnio przekroczyliśmy liczbę6 tysięcy. W ciągu pięciu lat zostało uratowanych 6001 dzieci, po-siadają teraz własne imiona. to właśnie zrobili dla nas Rycerze”.

Eaton która otrzymała w 2010 roku nagrodę Cardinal John J.

O’Connor Pro-Life Award przyznawaną przez Legatus, powie-działa, że jest często zapraszana do kościołów aby po Mszy Świętejopowiadać o tym jak wiele dzieci zostało ocalonych. Dodaje też:„Jeśli w kościele znajdą się jacyś Rycerze, zawsze proszę, niech sięujawnią, podziękuję im publicznie”.

ZMIANA GRyPodczas gdy przekonywującą moc technologii ultrasonografumożna zaobserwować praktycznie w pracy klinik medycznych,moc ta ma także wpływ na debatę publiczną dotyczącą świętościżycia.

Brandi Swindell jest założycielką kliniki medycznej StantonHealthcare International z siedzibą w Idaho oraz filiami w kali-fornii i Irlandii. Po otrzymaniu dzięki staraniom rady Idaho,dwóch aparatów w 2010 roku, skutek był oczywisty.

„Umożliwienie kobietom bezpłatnego badania ultrasonogra-ficznego ujawniło naszą obecność we wspólnocie, zaczęło przy-chodzić do nas coraz to więcej kobiet,” powiedziała Swindell.„Dostępność ultrasonografu stała się kluczowa – to zmiana gry wsercu kobiety i debacie publicznej.

Dzięki sukcesowi jaki odniosła jej klinika Swindell rozpoczęłakampanię na rzecz promowania wiedzy o technologii ultrasono-

Model niemowlęcia w 12 tygodniu ciąży, obok obrazu z aparatu ul-trasonograficznego dziecka w tym samym wieku. Zdjęcie zrobionow mobilnej klinice Stanton Mobile Medical Clinic in Boise, idaho.

Page 11: Columbia Styczeń 2015

S t y C z e ń 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 10

grafu. Pod hasłem „Voices from the Womb” (Głosy z Macicy)kampania z 2011 roku dotarła do ustawodawców w całym kraju,także do kongresu w Waszyngtonie D.C.

„Przynieśliśmy nasz przenośny aparat jaki otrzymaliśmy od Ry-cerzy kolumba do Waszyngtonu i po raz pierwszy w historii, wbudynku kapitolu odbyła się prezentacja ultrasonografu,” wyjaś-nia Swindell. „Zaprosiliśmy kongresmenów, senatorów i pracow-ników kongresu. Siłą tej prezentacji było to że na kapitolulobbowały w swym imieniu same niemowlęta. Przemawiały doustawodawców wprost z macicy”.

Legislacyjny wpływ takiej kampanii, jak i innych działań pro-life, jest trudny to oszacowania, szczególnie w obliczu tego coSwindell nazywa dobrze umocowanym „Goliatem” przemysłuaborcyjnego. Niemniej jednak, wie dobrze, że wzrastająca dostęp-ność aparatów ultrasonograficznych daje afirmującym życie me-dycznym klinikom wielkie nadzieje.

„Wsparcie Rycerzy kolumba jest tak ogromne dlatego, że po-magają nam stanąć na poziomie rywalizacji z przemysłem abor-

cyjnym,” powiedziała Swindell. A realną zmianą gry jest to, że:„Dzięki naszym ultrasonografom kobiety wychodzą odmienione”.

taką właśnie transformację załoga w centrach i klinikach me-dycznych obserwuje bez przerwy.

„I o tym to właśnie wszystko jest,” mówi Eaton opisując nie-dawny przypadek ze swej kliniki w Long Beach, Calif. „Przyszłado nas młoda mama wraz z przyjaciółką i była mocno rozzłosz-czona. ‘Będę mieć aborcję,’ upierała się. I już prawie, że kładła sięna fotel, ale jej przyjaciółka namówiła ją i zrobiliśmy badanie ul-trasonograficzne. Okazało się, że będzie miała bliźnięta”.

„Gdy to zobaczyła, zaczęła płakać,” kontynuowała Eaton. „A tupowiem w czym tkwi ta piękna sprawa. Gdy wychodziła, wyma-chiwała zaciśniętą pięścią mówiąc, „Będę mamą. Ocaliłam tedzieci a wy mi w tym pomogliście – dziękuję wam bardzo”!

„Jej zaciśnięta, wymachująca pięść,” powtarza Eaton. „to prze-cież jest transformacja”.♦

ANDREW J. MAtt jest redaktorem prowadzącym Columbii.

Brandi Swindell, założycielka Stanton Healthcare international przed mobilną kliniką Stanton Mobile Medical Clinic, która zostaławyposażona w przenośny ultrasonograf. Rada Stanowa idaho ufundowała zarówno mobilną klinikę jak i aparat.

Phot

os b

y C

had

Cas

e Ph

otog

raph

y

Page 12: Columbia Styczeń 2015

11 ♦ C O L U M B I A ♦ S t y C z e ń 2 0 1 5

Donald Recore pamięta, że pożółkłe zdjęcie starej zakonnicy za-wsze wisiało na głównym miejscu w salonie dziadków w

Plattsburg N.y. W końcu, trzydzieści lat temu zapytał, „kto to jest”?„to jedna z twoich babć,” odpowiedział wprost dziadek ted.„No tak – odpowiedział mi na moje pytanie,” mówi Recore, czło-

nek rady Father Francis X. Chagnon nr 3525 w Champlain, N.y.ale to wzbudziło we mnie jeszcze ważniejsze pytanie. „Jakże to moż-liwe, że miałem babcię która była zakonnicą”?

Recore, który teraz zajmuje się agencją ubezpieczeniową Rycerzykolumba w Plattsburg, wkrótce odkrył, żeodpowiedzią jest historia życia Rosalie Cad-ron-Jetté, znanej także jako Matka Marie ofthe Nativity, (Siostra Narodzenia) którą Pa-pież Franciszek ogłosił Czcigodną w grudniu2013 roku.

W 1845 roku, odpowiadając na prośbęBiskupa Ignace Bourget z Montrealu,wdowa Jetté założyła wspólnotę religijną abytroszczyć się o niezamężne matki i ich dzieci.Pomimo ostrych sprzeciwów jej własnychsześciorga dzieci – także Leonarda, pra-pradziadka Recore, Rosalie zrobiła dokładnie too co prosił Biskup.

Obecnie ponad 150 lat po jej śmierci sul-picjanin, ojciec Éric Sylvestre od razu znaj-duje powiązanie pomiędzy misjąmiłosierdzia Jetté (miséricorde po francusku)a nawoływaniem Papieża Franciszka „bypójść na krańce świata”.

Ojciec Sylvestre, będący postulatorem w procesie Czcigodnej Ro-salie i członkiem rady Sainte Marie nr 3558 w Montrealu, powie-dział, „Przyjmując pod dach i troszcząc się o samotne matki,ostracyzowane przez społeczeństwo tamtych czasów, Rosalie Cad-ron-Jetté heroicznie zaświadczała o cnotach chrześcijańskich”. Dodajeteż, iż Rosalie hojnie przekazywała „nieustające miłosierdzie Boże”,każdemu kto zapukał do jej drzwi.

WIEJSkIE kORZENIEUrodzona 27 stycznia 1794 roku w wiejskim gospodarstwie leżącym

na północ od Montrealu, Rosalie była najstarszą córką z dwojga ży-jących dzieci Rosalie Roy i Antoine Cadron. Jak większość dziew-czynek w tamtych czasach, Rosalie uczyła się życia od swej matki,która była akuszerką. W wieku 17 lat poślubiła 33 letniego JeanMarie Jetté. Małżeństwo zostało obdarzone szóstką dzieci.

Ale wtedy też, jak opowiada ojciec Sylvestre zaczął się dla nichokres „wielkiej ciemności”. W latach 1823-4 rodzina wyprowadziłasię do farmy w St. Hyacinthe, aby dzieci mogły mieszkać w większejposiadłości. Jednakże z powodu kilku nieprawidłowości administ-

racyjnych dotyczących prawa do tej nieru-chomości, Jetté utracili zarówno swe nowegospodarstwo jak i pieniądze. W tym czasieprzyszło także na świat ich siódme dziecko,ale urodziło się martwe.

W wyniku tych problemów, rodzinaprzeniosła się do Montrealu aby znaleźćschronienie u Paul’a, brata Jean-Marie.tam właśnie zaczęli uczęszczać do nowozbudowanego kościoła St. Jacques, gdzieojciec Ignace Bourget był zarówno pro-boszczem jak i sekretarzem biskupa. ten 27letni ksiądz został też wkrótce kierowni-kiem duchowym Rosalie.

Gdy Jean-Marie i Rosalie mozolnie pra-cowali aby związać koniec z końcem, nakażdym kroku czekała na nich tragedia. Wlatach między 1825 a 1832 rokiem Rosalieurodziła jeszcze czworo dzieci, jednak do1836 roku wszystkie zmarły we wczesnym

dzieciństwie. W 1832 roku epidemia cholery zabrała też jej męża, a matka Rosalie umarła w 1838.

W 1838 roku dzieci Rosalie były już dorosłe, tak więc 44 letniawdowa oddała swój czas służbie Bogu i sąsiadom. Nie było to ni-czym niezwykłym dla Rosalie. O tamtym czasie biografie opowia-dają liczne anegdoty dotyczące pracy Rosalie i jej rodziny na rzeczpotrzebujących. Czynili tak nie tylko wtedy gdy prowadzili dostat-nie wiejskie życie, ale także wtedy gdy dotknęły ich trudności życiaw mieście. Nawet ta nieudana transakcja związana z farmą wywo-łała, pełną współczucia reakcję Rosalie: „lepiej wybaczyć temu czło-

Akuszerka Bożej łaski

Czcigodna Rosalie Cadron-Jetté troszczyła się o samotne matki, w czasie gdy nie robił tego prawie nikt.

Eric Durocher

Phot

o co

urte

sy o

f the

Arc

hive

s of

the

Mis

eric

ordi

a Si

ster

s, re

stor

ed b

y M

iche

line

Lecl

erq

Page 13: Columbia Styczeń 2015

S t y C z e ń 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 12

wiekowi niż pozwolić aby był ukarany przez prawo i sprowadziłhańbę na swą rodzinę”.

Jej gotowość do pracy charytatywnej, niezłomna wiara i nie-zwykła odwaga w obliczu trudności z pewnością wywarły wrażeniena jej duchowym kierowniku, który w 1840 roku był już drugimbiskupem Montrealu.

NIEDOLA NIEZAMĘŹNyCH MAtEkLata 1840 nie były przyjazne dla samotnych kobiet które „były brze-mienne”. Matkę i dziecko traktowano jako odrzuconych. Większośćniezamężnych matek lub ich rodzin próbowała uniknąć hańby czylipozbyć się ciąży. Wiele dzieci potajemnie pozostawiano w ochron-kach. Inne po prostu porzucano, czasem nawet zabijano.

Niektóre samotne matki przychodziły do spowiedzi do BiskupaBourget i błagały o pomoc. On zwrócił się wtedy do wdowy Jetté,bo był pewien, że potraktuje te kobiety ze współczuciem i znajdziedla nich bezpieczne, przyjazne miejsce.

Rosalie, córka akuszerki i matka jedenaściorga dzieci była dobrzeprzygotowana do tak delikatnej misji. W latach 1840-45 pomogła25 kobietom. Potem Biskup zapytał Rosalie czy nie założyłaby wspól-noty religijnej poświęconej wyłącznie takiemu duszpasterstwu.

„Nie mając innych środków prócz swej wiary”, opowiada ksiądzSylvestre, Rosalie napełniona „nadzieją i posłuszeństwem wobec woliBożej,” odpowiedziała „tak”.

W 1845 roku Rosalie przekonała swego syna Pierre aby pozwoliłjej wykorzystać niedokończony strych domu który właśnie wynaj-mował. Mając niewiele środków i z pomocą bliskich Rosalie przy-jęła w pierwszym roku 33 kobiety. Ale schronienie było zarówno

niewystarczające jak i niepraktyczne i póki nie udało się zakupićziemi na której miał być zbudowany dom macierzyński z prawdzi-wego zdarzenia oraz zakon, przez pięć kolejnych lat trwała cała seriaprzeprowadzek.

Po pierwszym roku formacji duchowej (1846-47) osiem sióstr zło-żyło tradycyjne śluby ubóstwa, posłuszeństwa i czystości. Czwartyślub dotyczył posługi ubogim, samotnym matkom. Z planami stwo-rzenia „oddziału akuszerek” siostry zaczęły wkrótce formalną eduka-cję i szkolenie medyczne w dziedzinie pediatrii i ginekologii.

Nowa wspólnota Sœurs de Miséricorde de Montréal (MisericordiaSisters of Montreal) zmuszona była do tego by prowadzić swe dusz-pasterstwo bardzo dyskretnie, ponieważ społeczeństwo ani jej nie ap-robowało, ani też nie wspierało pomocą. Siostry były częstopublicznie wyśmiewane i posądzane o „zachęcanie do rozpusty”skoro przynosiły noworodki do chrztu w kościele Notre-Dame a na-stępnie do ochronki Sióstr Szarytek. Ale jednak przychodziło też ma-terialne i moralne wsparcie od niektórych ludzi którzy gromadzilisię wokół wspólnoty Biskupa Bourget.

Rosalie która przyjęła imię zakonne Siostra Marie of the Nativity,(Siostra Narodzenia) prócz pierwszego roku, w dalszych latach nieposługiwała jako Matka Przełożona zgromadzenia. Jednakże w 1858roku Biskup Bourget uznał ją założycielką wspólnoty i uhonorowałtytułem Matki.

MISJA MIłOSIERDZIA DZISIAJChociaż siostry Miłosierdzia przestały szkolić się aby zdobyć zawódakuszerki już w 1861 roku, ich chryzmat przyjął się i wkrótce zacząłszerzyć. Do śmierci Matki Rosalie w roku 1864, zgromadzenie li-

Niemowlęta i małe dzieci o które troszczyły się Misericordia Sisters. Zdjęcie zrobiono w żłobku w Montrealu w okolicach 1901roku. • Strona przeciwna: Matka Rosalie Cadron-Jetté, założycielka zgromadzenia Misericordia Sisters, – jedyna ocalała fotografiatej kanadyjskiej zakonnicy, zrobiona na krótko przed śmiercią Rosalie w 1864 roku.

Phot

o by

t.G

. Pro

ulx,

cou

rtesy

of t

he A

rchi

ves

of th

e M

iser

icor

dia

Sist

ers

Page 14: Columbia Styczeń 2015

13 ♦ C O L U M B I A ♦ S t y C z e ń 2 0 1 5

czyło 47 sióstr na różnych etapach formacji. Wiek później, Zgro-madzenie Sióstr Miłosierdzia liczyło już 400 kobiet. Do lat pięć-dziesiątych założyły one 14 szpitali, domów dla samotnych matek(sześć w Stanach Zjednoczonych, osiem w kanadzie) a następnieotworzyły dwie kliniki w Afryce oraz Centrum dla kobiet i dziennyośrodek zdrowia w Ekwadorze. Powstała też międzynarodowa or-ganizacja Miséricorde Family, licząca 14 oddziałów włącznie z mię-dzynarodową siecią modlitewną i grupami dla współpracownikówi rodziców.

„ta duchowa wspólnota jest znacznie większa niż nasze obecnezgromadzenie liczące tylko 80 sióstr” powiedziała Siostra MoniqueLallier, Matka Generalna. „to jest niezwykłe”.

Jednym z oddziałów jest Heritage Group, składająca się z siedmiuinstytucji reprezentujących niektóre spośród szpitali i domów dlamatek które uprzednio otwarły siostry. Członkowie grupy nadal służąswym wspólnotom, skupiając się w duchu miłosierdzia które pro-pagowała Matka Rosalie i jej zgromadzenie.

Rosalie Hall, agencja z toronto jest też jedną z organizacji człon-kowskich. Obecnie obchodzi stulecie i rocznie służy ponad 2 400osobom a także nadal zapewnia dach nad głową przyszłym matkom.Gdy oddział położniczy przeznaczono do likwidacji ludzie zwrócilisię do Rosalie Hall aby organizacja pomogła przekonać sąsiadującyszpital Scarborough General (założony oryginalnie przez Siostry Mi-łosierdzia) aby utrzymał oddział położniczy.

„Załoga z pasją i przekonaniem zrobiła dla szpitala prezentację”wspomina Stephen Ward, który służy w radzie agencji od 16 lat.

„Rosalie Hall stara się utrzymać odwagę jaką wniosła Matka Rosaliespełniając swą misję. Jej duch nas prowadzi”.

Ward który jest członkiem rady St. Joseph Highland Creek nr11525 dodał również, że obiekt otrzymuje też wsparcie od miejsco-wej rady Rycerzy kolumba.

„Oddanie sprawie ratowania życia charaktertyzujące Rycerzywspółgra z duchową misją Rosalie Hall,” powiedział.

Miejscowe rady przekazują agencji doroczne zbiórki pieniędzy, aRycerze oraz ich żony są wśród licznych wolontariuszy agencji.

Chociaż zgromadzenie troszkę się starzeje, siostry patrzą optymis-tycznie w przyszłość. Ich szczególna misja trwać będzie nadal, szcze-gólnie teraz gdy życie i misja Czcigodnej Rosalie stały się bardziejznane.

„Świat w którym teraz żyjemy ma bardzo kiepskie rozeznanie tegoczym jest sens życia,” powiedziała Siostra Lallier, „ale dla Rosalie,życie jest najważniejsze. Dała nam przykład miłości do życia”.

Wedle księdza Sylvestre, choć matka Rosalie sama nie wiele mó-wiła to „jej czyny idealnie zgadzały się z tym co zdołała powie-dzieć”.

Była prawdziwą matką dla tych którym służyła, dodaje ksiądz Syl-vestre. „Gdy było mało jedzenia” dodał, „Rosalie pościła, aby mogłysię pożywić przyszłe matki. Lubiła też mówić że samotne matki toskarb całego domu”.♦

ERIC DUROCHER jest emerytowanym wydawcą pisma CatholicTimes, Montreal.

Po lewej: Brzemienna matka wraz z konsultantem w Rosalie Hall,agencji z Toronto która służy młodym matkom i ich dzieciom wduchu Matki Rosalie. • Powyżej: Młoda matka i jej syn podczasspotkania z konsultantem w Rosalie Hall.

Phot

os b

y In

grid

Pun

wan

i

Page 15: Columbia Styczeń 2015

DOBRY OJCIEC

dALSzyCh ArtykUłów I MAterIAłów źródłOwyCh dLA kAtOLIków I ICh rOdzIn SzUkAj nA www.dOBryOjCIeC.Org.

S t y C z e ń 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 14

Gdy wstąpiliśmy z Alicją w związek małżeński, mieliśmy na-dzieję, że Bóg pozwoli nam powitać w naszej rodzinie

dzieci. Jednak nie przypuszczaliśmy, że będziemy musieli sięzmierzyć z trudnościami. Zdiagnozowano u mnie raka. Po ope-racji i miesiącach radioterapii, lekarze powiedzieli nam, że niebędziemy mogli począć dziecka. Ze złamanym sercem zaczęliśmyinteresować się adopcją.

Sprawdzaliśmy prywatne krajowe i zagraniczne agencje adop-cyjne i wybraliśmy opcję na jaką najbardziej było nas stać, czyliagencję bliżej domu, agencję adopcyjną z New Jersey. Jak to bywaz większością spraw w życiu– mają złe i dobre strony alew końcu otrzymaliśmy nie-spodziankę jaką tylko mógłzaaranżować dla nas sam PanBóg.

Cała procedura zaczęła sięgdy w naszym domu zawitałpracownik opieki społeczneji przyniósł wielki katalog zezdjęciami i informacjami odzieciach które czekają naadopcję. Procedura była bez-litosna, większość dzieciukończyło już 5 rok życia, awiele z nich było obarczo-nych psychicznymi lub fizycznymi niepełnosprawnościami. Żonai ja poczuliśmy się wtedy okropnie i prawie jak nie chrześcijanieodrzucaliśmy dziecko po dziecku. Wcześniej przecież wyobraża-liśmy sobie jakie powinno być nasze dziecko. Musieliśmy też byćrealistami i wziąć pod uwagę to, że z moim wątpliwym zdrowiemi naszą sytuacją finansową nie możemy w sposób odpowiedzialnyzaadoptować dziecka specjalnej troski. Nie wydawało nam się też,że dobrze będzie jeśli zaadoptujemy dziecko z poczucia winy czyzobowiązania. Nie chcieliśmy robić czegoś tylko po to by wyjśćprzed światem na bohaterów.

Jak u wielu innych rodziców adopcyjnych nasze serca biłymocniej na myśl o dziecku które będziemy mogli wychować odkołyski. Pracownik społeczny z którym współpracowaliśmy nierobił nam wielkich nadziei na to, że tak się stanie. Po prostu liczbaaborcji jest bardzo wysoka, równocześnie zmniejszyło się też styg-matyzowanie nastoletnich ciężarnych a to powoduje, że więcejmłodych matek zatrzymuje swe dzieci.

Chociaż nie ustawałem w modlitwie i nadziei na adopcję to

sprzeciwiłem się jej gdy zadzwonił telefon. Byłem w pracy, a pra-cownik społeczny powiedział:

„Mamy bliźnięta, noworodki z Peru, urodziły się tu, w Pas-saic”! Odpowiedziałem mu, „Nie stać nas z żoną na wychowaniebliźniąt, ale dziękuję za telefon”. Pięć minut później zadzwoniłado mnie żona, że też do niej zadzwoniono. Jej reakcja była jednakzupełnie inna: „Czyż to nie cudownie”? wołała do słuchawki.„Bliźnięta! Chłopiec i dziewczynka! Idealnie”!

Próbowałem jej wytłumaczyć, że po prostu nie mamy ani pie-niędzy ani siły żeby wychować bliźnięta. Nie udało nam się dojść

do porozumienia w trakcierozmowy telefonicznej. Od-rębne stanowiska mieliśmytakże wieczorem gdy pra-cownik społeczny przyszedłdo domu. W końcu, powie-dział: „Idźcie jutro do szpitalai albo wyjdziecie z bliźnię-tami albo z niczym”.

Byłem tak uparty, że niedopuszczałem nawet do sie-bie tajemniczego i zaskakują-cego działania DuchaŚwiętego.

Następnego dnia, gdy do-wiedziałem się, że żona za-

dzwoniła do agencji i poprosiła o przyniesienie bliźniąt do domu,byłem zmartwiony, zaskoczony i gotowy żeby trwać przy swoim.Ale kiedy zobaczyłem te sześciodniowe dzieci śpiące w naszymłóżku, to było tak jakby sam Bóg dotknął mego serca i zjednoczyłgo z sercem mojej żony. Przestało się liczyć to skąd te słodkie nie-mowlęta pochodzą i czy nas będzie na nie stać, a nawet to, żeprzez wiele miesięcy będzie nas odwiedzać opieka społeczna.Dzieci były bez wątpienia, po prostu nasze.

Nagle zostałem ojcem dwojga. teraz, siedem lat później naszedzieci Agnieszka i Jan Paweł szykują się do swej Pierwszej ko-munii Świętej.

Jakoś sobie radzimy. Żona pracuje nocami jako terapeutkaprzy niewydolności oddechowej, ja pracuję z domu i troszczę sięo dzieciaki. to wszystko nauczyło mnie przyjmowania nieocze-kiwanych błogosławieństw Bożych.♦

kEVIN DICAMILLO, autor i wydawca z północnego NewJersey, jest członkiem rady Don Bosco nr 4960 w Brooklyn, N.y.

Podwójne błogosławieństwoRycerskie małżeństwo które uprzednio zmagało się z medycznymi trudnościami, starając

się o adopcję, otrzymało zupełnie nieoczekiwany dar.

kevin DiCamillo

Autor i jego rodzina w domu w New Jersey.

Phot

o by

Ste

ve H

ocks

tein

/Har

vard

Stu

dio

Phot

ogra

phy

Page 16: Columbia Styczeń 2015

UtRZyMUJMy WIARĘ ŻyWĄ

„NIE MOJA, ALEtWOJA WOLA,

BOŻE”!Pewnie każdy z nas chciałby coś w życiu osiąg-

nąć. Z pomocą łaski uświęcającej możemy wsłu-chać się w to, co Bóg mówi do nas o naszymżyciu.

Po dwu latach organizowania rekolekcji w róż-nych zakątkach Ameryki w ramach NEt Minist-ries zdecydowałem się iść za powołaniem iwstąpić w 2008 roku do seminarium.

Od dawna chciałem głosić Ewangelię równieżza pomocą nowoczesnych mediów i miałem potemu wiele okazji podczas studiów w semina-rium. kręciłem filmy i tworzyłem strony inter-netowe, a w 2012 roku założyłem spółkę, którapromuje życie konsekrowane za pomocą nowychmediów. te doświadczenia potwierdzały mojeprzekonanie, że trzeba nieść Chrystusa i kościółbliźnim posługując się wyrazistym przekazem.

to wspaniałe, że mogłem być narzędziemBożym, które ćwiczy się w radości i w pokorze.„Boże, nie moja, ale twoja wola niech się stanie”.Odpowiedź na powołanie oznacza też gotowośćwejścia w dzieło współtworzenia z trójcą Prze-najświętszą: współdziałając z łaską uświęcającąmamy moc zmieniać oblicze tego świata.

DAN ROGERS

kLERyk Z DIECEZJI SAN BERNARDINO W kALIFORNII

RóBMy WSZyStkO CO MOŻEMy ABy WSPIERAĆ POWOłANIA. WASZE MODLItWy I WSPARCIE SĄ BEZCENNE.

Phot

o by

Dan

iele

Ros

e