Barbara Chudzińska – ARCHEOLOG O MEDALIKACH

5
ALMA MATER 287 M edaliki, krzyżyki, różańce, relikwiarzyki i szkaplerze do niedawna nie budzi ł y wi ększego zainteresowania archeologów, mimo że znajdowano je zarówno w czasie badań wykopaliskowych, jak i prospekcji powierzchniowych. Często trafiały do pudeł bez wcześniejszego opraco- wania, a lakoniczne choćby wzmian- ki na ich temat w publikacjach należą do rzadkości. Taki stan rzeczy miał kilka przyczyn. Te drobne przedmio- ty kultu religijnego są klasycznym przykładem zabytków z pogranicza zainteresowań kilku nauk, między innymi etnografii, religioznawstwa, historii sztuki. Poza tym zabytki te liczą od czterystu do kilkudziesięciu lat, co sprawia, że z archeologicznej perspektywy są stosunkowo młode. Dewocjonalia, a zwłaszcza me- daliki i krzyżyki, najczęściej przywożono na teren Polski z piel- grzymek i podróży. Większość pochodziła z Włoch, Austrii, Niemiec i Francji, ale są także okazy pochodzące z miejsc tak odległych, jak Antipolo na Fi- lipinach (np. medalik wybity dla tamtejszego sanktuarium maryjnego znaleziono na Wawelu). Sygnowanie wyrobów przez rytowników i wytwór- ców upowszechniło się dopie- ro w wieku XIX. Dzięki temu dziś łatwo można rozpoznać na przykład medaliki war- szawskich firm: Aleksandra Magnusa, Antoniego Rykerta czy Bitschanów – ojca i syna, albo krakowskie emisje Franciszka Kausala czy Adolfa Szachny. Za granicą produkowano medaliki między innymi w Niemczech, gdzie wybijano je dla sanktuarium w Leżajsku; znane są też medaliki bite we Francji w firmie Va- chette w Paryżu czy w austriackim Salzburgu. Dziełem polskich rzemieślników są z pewnością niektóre medaliki malowane oraz wykonane techniką drzeworytu. Produkcją tych miniaturowych obrazków zajmowano się między innymi w Często- chowie i Krakowie. Miejscowego pochodzenia jest większość żańców; cechy tzw. różaneczników, które specjalizowały się w ich wytwarzaniu, znane są w polskich miastach jeszcze w średniowieczu. Na wielu egzemplarzach często widoczne są śla- dy napraw, co sugeruje, że były cenne dla właścicieli. Jednak te, których z jakichś powodów nie chciano już nosić, by nie uległy profanacji, palono lub zako- pywano pod krzyżami czy świętymi figurami, często też wkładano je do trumien lub wrzucano do jam grobowych. Zmarłym ofiarowywano je stosunkowo rzadko. Na olbrzymim cmentarzysku w Maniowach na Podhalu, gdzie pochowano około dwa tysiące osób, dewocjonalia znaleziono zaledwie przy 4 procentach zmarłych. Są cmentarze, na których wyposażenie tego rodzaju miał tylko jeden zmarły (Radymno, Bielsko-Biała – cmentarz przy kościele św. Mikołaja). Medaliki i krzyżyki znacznie częściej znajduje się w pochówkach umieszczonych we wnętrzach kościołów. Wcale nie- rzadkie są przypadki obdarzania ich dwoma medalikami, różańcem i me- dalikiem itp. Wynikało to na pewno z wyższego statusu maj ątkowego pochowanych tam ludzi. Wiele ciekawych informacji do- tyczących zwyczaju wyposażania zmar ł ych w dewocjonalia można znaleźć między innymi w dziele A. Fischera Zwyczaje pogrzebowe ludu polskiego, wydanym w 1921 roku. Poza cmentarzyskami drob- ne przedmioty kultu można też znaleźć w pozostał ościach obiektów mieszkalnych (Głowno, pow. Zgierz – dom garnca- rza z XVII–XVIII w.), w miejscach publicznych, zwłaszcza na rynkach (Krosno nad Wisłokiem), które jeszcze w pierwszej po ł owie XX wieku pe ł ni ł y funkcje pla- ców targowych, a tak- że na polach. W tym ostatnim przypadku niewykluczone jest, że mamy do czynienia z jakimi ś praktyka- mi magicznymi. Być może medaliki zako- pywano tam, by na przykład ochronić zbiory przed zniszczeniem? MEDALIKI Medaliki wykonywano różnymi technikami z użyciem całej gamy materiałów. Najczęściej wybijano je lub odlewano w metalu: brązie, mosiądzu, miedzi, cynie, ołowiu, aluminium, ale też z metali droższych: ze srebra oraz ze złota. Znane są również medaliki malowane na tkaninach, papierze, skórze oraz metalu lub odbija- ne technikami graficznymi na papierze. Wizerunki wykonane z surowców organicznych zabezpieczano szkiełkami i metalowymi ramkami. Swoje medaliki posiadały różne bractwa i stowarzyszenia religijne, upamiętniano nimi uroczystości religijne, jak ka- nonizacje, koronacje obrazów, pontyfikaty papieży, ale również wydarzenia historyczne, uroczystości patriotyczne, działalność misyjną. W XIX wieku pojawiły się medaliki bite z okazji chrztu lub pierw- szej komunii. ARCHEOLOG O MEDALIKACH Włoski medalik z Matką Boską Loretańską (awers) i Świętym Domkiem (rewers); znaleziony w Maniowach Krzyżyk misyjny wybity w Niemczech lub Francji; znaleziony w farze w Krośnie Niemieckojęzyczny medalik z wyobrażeniem św. Dominika, odbierającego różaniec od Matki Boskiej (awers), i Anioła Stróża (rewers); znaleziony w Sanoku Jednostronny medalik z przedstawieniem Matki Boskiej Częstochowskiej

Transcript of Barbara Chudzińska – ARCHEOLOG O MEDALIKACH

Page 1: Barbara Chudzińska – ARCHEOLOG O MEDALIKACH

ALMA MATER 287

Medaliki, krzyżyki, różańce, relikwiarzyki i szkaplerze do niedawna nie budziły większego zainteresowania

archeologów, mimo że znajdowano je zarówno w czasie badań wykopaliskowych, jak i prospekcji powierzchniowych. Często trafi ały do pudeł bez wcześniejszego opraco-wania, a lakoniczne choćby wzmian-ki na ich temat w publikacjach należą do rzadkości. Taki stan rzeczy miał kilka przyczyn. Te drobne przedmio-ty kultu religijnego są klasycznym przykładem zabytków z pogranicza zainteresowań kilku nauk, między innymi etnografi i, religioznawstwa, historii sztuki. Poza tym zabytki te liczą od czterystu do kilkudziesięciu lat, co sprawia, że z archeologicznej perspektywy są stosunkowo młode.

Dewocjonalia, a zwłaszcza me-daliki i krzyżyki, najczęściej przywożono na teren Polski z piel-grzymek i podróży. Większość pochodziła z Włoch, Austrii, Niemiec i Francji, ale są także okazy pochodzące z miejsc tak odległych, jak Antipolo na Fi-lipinach (np. medalik wybity dla tamtejszego sanktuarium maryjnego znaleziono na Wawelu).

Sygnowanie wyrobów przez rytowników i wytwór-ców upowszechniło się dopie-ro w wieku XIX. Dzięki temu dziś łatwo można rozpoznać na przykład medaliki war-szawskich fi rm: Aleksandra Magnusa, Antoniego Rykerta czy Bitschanów – ojca i syna, albo krakowskie emisje Franciszka Kausala czy Adolfa Szachny. Za granicą produkowano medaliki między innymi w Niemczech, gdzie wybijano je dla sanktuarium w Leżajsku; znane są też medaliki bite we Francji w fi rmie Va-chette w Paryżu czy w austriackim Salzburgu. Dziełem polskich rzemieślników są z pewnością niektóre medaliki malowane oraz wykonane techniką drzeworytu. Produkcją tych miniaturowych obrazków zajmowano się między innymi w Często-chowie i Krakowie. Miejscowego pochodzenia jest większość różańców; cechy tzw. różaneczników, które specjalizowały się w ich wytwarzaniu, znane są w polskich miastach jeszcze w średniowieczu.

Na wielu egzemplarzach często widoczne są śla-dy napraw, co sugeruje, że były cenne dla właścicieli. Jednak te, których z jakichś powodów nie chciano już nosić, by nie uległy profanacji, palono lub zako-pywano pod krzyżami czy świętymi fi gurami, często też wkładano je do trumien lub wrzucano do jam grobowych. Zmarłym ofi arowywano je stosunkowo rzadko. Na olbrzymim cmentarzysku w Maniowach na Podhalu, gdzie pochowano około dwa tysiące

osób, dewocjonalia znaleziono zaledwie przy 4 procentach zmarłych. Są cmentarze, na których wyposażenie tego rodzaju miał tylko jeden zmarły (Radymno, Bielsko-Biała – cmentarz

przy kościele św. Mikołaja). Medaliki i krzyżyki znacznie częściej znajduje się w pochówkach umieszczonych we wnętrzach kościołów. Wcale nie-rzadkie są przypadki obdarzania ich dwoma medalikami, różańcem i me-dalikiem itp. Wynikało to na pewno z wyższego statusu majątkowego pochowanych tam ludzi.

Wiele ciekawych informacji do-tyczących zwyczaju wyposażania zmarłych w dewocjonalia można znaleźć między innymi w dziele A. Fischera Zwyczaje pogrzebowe ludu polskiego, wydanym w 1921 roku.

Poza cmentarzyskami drob-ne przedmioty kultu można też znaleźć w pozostałościach obiektów mieszkalnych (Głowno, pow. Zgierz – dom garnca-rza z XVII–XVIII w.), w miejscach publicznych, zwłaszcza

na rynkach (Krosno nad Wisłokiem), które jeszcze w pierwszej połowie XX wieku pełniły funkcje pla-ców targowych, a tak-że na polach. W tym ostatnim przypadku niewykluczone jest, że mamy do czynienia z jakimiś praktyka-mi magicznymi. Być może medaliki zako-pywano tam, by na

przykład ochronić zbiory przed zniszczeniem?

MEDALIKI

Medaliki wykonywano różnymi technikami z użyciem całej gamy materiałów. Najczęściej wybijano je lub odlewano

w metalu: brązie, mosiądzu, miedzi, cynie, ołowiu, aluminium, ale też z metali droższych: ze srebra oraz ze złota. Znane są również medaliki malowane na tkaninach, papierze, skórze oraz metalu lub odbija-ne technikami grafi cznymi na papierze. Wizerunki wykonane z surowców organicznych zabezpieczano szkiełkami i metalowymi ramkami. Swoje medaliki posiadały różne bractwa i stowarzyszenia religijne, upamiętniano nimi uroczystości religijne, jak ka-nonizacje, koronacje obrazów, pontyfi katy papieży, ale również wydarzenia historyczne, uroczystości patriotyczne, działalność misyjną. W XIX wieku pojawiły się medaliki bite z okazji chrztu lub pierw-szej komunii.

ARCHEOLOG O MEDALIKACH

Włoski medalik z Matką Boską Loretańską (awers) i Świętym Domkiem (rewers); znaleziony w Maniowach

Krzyżyk misyjny wybity w Niemczech lub Francji; znaleziony w farze w Krośnie

Niemieckojęzyczny medalik z wyobrażeniem św. Dominika, odbierającego różaniec od Matki Boskiej (awers), i Anioła Stróża (rewers); znaleziony w Sanoku

Jednostronny medalik z przedstawieniem Matki Boskiej Częstochowskiej

Page 2: Barbara Chudzińska – ARCHEOLOG O MEDALIKACH

288 ALMA MATER

W XVII i XVIII wieku olbrzymią popularnością cieszyły się zwykle mało efektowne medaliki św. Benedykta, znane w wielu odmianach. Medaliki te, owalne lub okrągłe, często przybierały formę ośmiobocznej tarczy lub krzyża równoramiennego o poszerzonych zakończeniach ramion. Na awersie znaj-dował się najczęściej właśnie taki krzyż i zapisana inicjałami modlitwa św. Be-nedykta. Na rewersie zazwyczaj wyob-rażano świętego w całej lub półpostaci, obok niekiedy umieszczano zapisane również inicjałami błogosła-wieństwo św. Zachariasza (powszechnie wierzono w jego cudowną moc). Medaliki św. Benedykta zapewniały ich posiadaczom ochro-nę przed szatanem i innymi złymi mocami oraz wszelkimi nieszczęściami. Święty Bene-dykt był też jednym z patronów dobrej śmierci. Zawieszki te chętnie nosili przedstawiciele wszystkich warstw: prosty lud, duchowieństwo oraz szlachta, choć ci ostatni często nabywali egzemplarze bite w złocie lub pozłacane. Znaleziono je mię-dzy innymi w krypcie kościoła św. Mikołaja w Maniowach przy szczątkach członków nie-znanej rodziny szlacheckiej oraz w grobach wieśniaków na cmentarzu przykościelnym.

Patroni dobrej śmierci cieszyli się szczególnym kultem. Oczy-wiście największą orędowniczką była Matka Boska, ale równie często uciekano się do Franciszka Ksawerego. Zwykle występował on na medalikach razem ze świętym Igna-cym Loyolą. Właśnie taki medalik odkryto w kościele farnym w Krośnie nad Wisłokiem. W XVIII wieku, szczególnie po kanonizacji w roku 1722, wzrosła popularność świętego Jana Nepomucena, chroniącego przed katakli-zmem powodzi. Bardzo często na medalikach ukazywano też świętego Antoniego Padew-skiego, pomocnego w odnajdywaniu ludzi i rzeczy zagubionych.

Wiele rodzajów medalików z przedsta-wieniami Matki Boskiej Częstochowskiej pojawiło się w wiekach XVIII i XIX. Bito również medaliki związane z działalnością innych sanktuariów maryjnych, między innymi Kalwarii Pacławskiej pod Przemyślem, Kodnia, Łąk na Pomorzu czy leżących obecnie poza granicami Polski – So-kala i Berdyczowa. Nie sposób nie wspomnieć o tzw. koronatkach – medalikach bitych z okazji koronacji cudownych wizerunków, na przykład Matki Boskiej Rzeszowskiej w 1754 roku. Początkowo za-wieszki te powstawały wyłącznie w Rzymie i odznaczały się dużym artyzmem wykonania. Późniejsze emisje były już mniej staranne – bito je masowo, w tańszych wersjach. Z koronatkami łączyły się odpusty, dlatego bardzo chętnie je kupowano.

W XIX wieku upowszechniły się nowe kulty, miedzy innymi Serca Je-zusa i Maryi, Niepokalanego Poczęcia, świętej Filomeny czy Alfonsa de Li-guori. Olbrzymią popularność zdobył tzw. cudowny medalik (miraculeuse, wunderbar) zwany też medalikiem Niepokalanego Poczęcia. Wybito go według wizji zakonnicy Katarzyny Labouré, wkrótce po tym wydarzeniu, a w ciągu pierwszych dziesięciu lat wyemitowano już około 30 milionów

sztuk. Powstała też wersja z polskim napisem: O Mario, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy. Na terenie ziem polskich krążyły również egzemplarze z napi-

sami w językach obcych, między innymi francuskim (Tropie nad Dunajcem), niemieckim (Krosno – fara) i włoskim.

Warte uwagi są jesz-cze dwa medaliki znale-zione w czasie badań po-wierzchniowych w roku 2004. Pierwszy pochodzi z Zagórzyc koło Kazimie-rzy Wielkiej. Wykonano go ze stopu zawierającego dużą ilość miedzi. Ma kształt ośmioboku z dłu-gim uszkiem do zawie-

szania. Wyobrażenia wykonano w reliefi e wysokim. Na jednej stronie znajduje się popiersie papieża Piusa V ujęte z profi lu, nawiązujące do jego wizerunków znanych z portretów. Maleń-kie „S” w inskrypcji, poprzedzające imię, sugeruje, że medalik

wybito albo z okazji kanonizacji (1712), albo nieco później. Papież poświęcił swój pontyfi kat (1566–1572) reformie Kościoła w duchu soboru trydenckiego oraz walce z herezją. Zaangażował się również w or-ganizację Świętej Ligi. W obliczu tureckiej nawały wezwał katolików do odmawiania różańca. Informacje te przytaczam, by wy-kazać powód, dla którego na odwrocie me-dalika umieszczono wyobrażenie świętego Dominika, według tradycji uważanego za twórcę modlitwy różańcowej. Ukazano go na wprost, w półpostaci, z książką w jednej ręce i lilią w drugiej. Oba przedstawienia są nieco zatarte, ale mimo to dobrze czytelne. Medalik jest zapewne pochodzenia włoskiego. W jaki

sposób trafi ł na pola wsi Zagórzyce, pozostaje tajemnicą. Drugi z medalików znaleziony został na polach Damic koło Krakowa. To typowy przykład produkcji masowej. Wybito go z alumi-nium w początkach XX wieku. Ma kształt wrzecionowaty, a uszko odłamane. Na awersie ukazano świętego Krzysztofa, gdy przekracza rzekę z Dzieciątkiem Jezus na ramionach, zaś na rewersie całą powierzchnię wypełnia dziesięciowierszowy napis informujący, przed czym chroni ten męczennik.

Medalik ze św. Błażejem z jednej strony i św. Sebastianem z drugiej; znaleziony w Maniowach

Malowany na miedzianej płytce jednostronny medalik z przedsta-wieniem św. Jana Nepomucena

Awers medalika św. Benedykta; znalezio-ny w Maniowach

Awers medalika św. Benedykta w formie krzyża; znaleziony w Maniowach

Page 3: Barbara Chudzińska – ARCHEOLOG O MEDALIKACH

ALMA MATER 289

KRZYŻYKI

Krzyżyki wybijano i odlewano z różnych metali, niekiedy inkrusto-wano drewnem, macicą perłową lub kością słoniową. Używano też krzy-żyków drewnianych. Niektóre z nich, zwłaszcza te większe, często zaopa-trywano w metalowe okucia, umiesz-czane na zakończeniach ramion, metalową fi gurkę Chrystusa i takież: titulus oraz czaszkę na skrzyżowanych piszczelach lub fi gurkę NPM. Krzy-żyki bywały jedno- lub dwustronne. Na ramionach zwykle przedstawiano na awersie Ukrzyżowanego Chrystusa, zaś na rewersie Matkę Boską, na przykład w typie Im-makulaty, Dolorosy czy Loretańskiej. Znane są również krzyżyki, których ramiona pokrywają wyobrażenia symboli Męki Pańskiej lub motywy roślinne czy geometryczne.

Wśród krzyżyków bardzo ciekawy zespół stanowią tzw. ka-rawaki, […] z Hiszpanii exportowane, alias z Miasta tamecznego Karawaka krzyżyk z literami, pocierany o krucifi x tam cudowny (B. Chmielowski, Nowe Ateny). Powtarzały one kształt pierwo-wzoru – krzyża relikwii wykona-nego z drewna Krzyża Świętego. Według legendy dostał się on na Półwysep Pirenejski w cudowny sposób za sprawą dwóch aniołów, które wzięły go od patriarchy Jerozolimy – Roberta. Krzyż ma dwa ramiona poprzeczne, z których górne jest krótsze (ce-cha charakterystyczna dla krzyży patriarchalnych). Zakończenia ramion są uformowane prosto lub w stylizowany kwiat kąkolu. Na najstarszych karawakach umieszczano zwykle przedstawienie legendarnej mszy Ginezjusza, kapłana, który sprawił, że krzyż znalazł się w Karawace. Na wielu ryto też postacie Chrystusa i Matki Boskiej lub świętych, na przykład Franciszka z Asyżu. Najbar-dziej pożądane były jednak egzemplarze z zapisanymi inicjałami: modlitwą św. Benedykta i błogosławień-stwem św. Zachariasza. Krzyżyki te noszono zawie-szone na szyi, przyczepiano je do różańców (Lubin, pow. Kościan) lub wkładano do szkaplerzy (Lubin). Przypisywano im (nie tylko w Polsce) cudowną moc i traktowano bardziej jako amulety niż przedmioty kultu. Be-nedykt Chmielowski wymienia je jako skuteczny środek przeciw czarom i diabłom. Wobec takich praktyk w roku 1678 Kościół zakazał ich wytwarzania i rozpowszechniania. Oczywiście krzyże powstawały jeszcze długo potem, ale ich popularność stopniowo zmniejszała się. Być może karawaki o gładkich ramionach pozba-

wionych napisów i wyobrażeń pocho-dzą z okresu po decyzji kongregacji odpustów. Takie właśnie znaleziono między innymi na Wawelu w okolicy kościoła św. Jerzego oraz w Krośnie nad Wisłokiem, gdzie krzyżyk odkryto w pobliżu murów miejskich. Drukowa-ne na papierze karawaki, oczywiście z zapisem cudownej modlitwy, krążyły wśród ludu jeszcze w XIX wieku. Te tzw. postrachy demonów zapewniały ochronę niemal przed wszystkim.

RÓŻAŃCE

Najstarszą kategorią wśród omawianych dewocjonaliów są różańce. Na ziemiach polskich znane były jeszcze w drugiej poło-wie XIII wieku. Informują o nich źródła ikonografi czne i pisane, w grobach jednak odkrywamy je sporadycznie (Trzebnica – ró-żaniec bursztynowy, początkek XVI w.). Zwyczaj oplatania nimi rąk zmarłych wprowadzono właśnie w tym stuleciu, ale częściej

zaczęto stosować go dopiero w wieku następnym. Różańce słabo zachowują się w ziemi. Do grobów wkładano bowiem najczęściej egzemplarze wyko-nane z drewna, pestek i twardych owoców niektórych roślin, na przykład kłokoczki południowej (Staphylea pinnata). Spotykane są też różańce szklane i z pustych paciorków metalowych, te jednak są w grobach rzadkością. Całe, nieuszkodzone sznury znajdowa-

ne są rzadko, zazwyczaj zachowuje się niewielka liczba paciorków i metalowa zawieszka – krzyżyk lub medalik (czasami przyczepiano dwa lub trzy). Ze źródeł etnografi cznych wiadomo, że w pewnych okolicach zmarłym dawano różaniec bez krzyżyka, utrzymywano

bowiem, że nie można Pana Jezusa pochować po raz drugi. Różańce lub ich pozostałości znajdowane są zwykle w okolicy pasa biodrowego (oplecione nimi dłonie składano naj-częściej na podołku), nie-kiedy natrafi a się na nie przy kościach udowych, co sugeruje, że mogły też być wkładane w postaci rozłożonej. Źródła pisane wymieniają drogocenne

sznury wykonane z korali, pereł czy złota, których używały elity, jednak takich precjozów nie ofi arowywano zmarłym.

RELIKWIARZYKI

Bardzo rzadko archeolodzy znajdują relikwiarzyki. Należy zaznaczyć, że część znalezisk zaliczana do tej kategorii nie jest

Medalik św. Benedykta z krzyżem na awersie i św. Benedyk-tem oraz błogosławieństwem św. Zachariasza na rewersie; znaleziony w Maniowach. Rys. Renata Essen

Medalik z przedstawieniem św. Ignacego Loyoli (awers) i św. Franciszka Ksawerego (rewers) z krośnieńskiej fary

Święty Jan Nepomucen (awers); medalik znale-ziony w Maniowach

Medalik wybity z okazji koronacji obrazu Matki Boskiej Rzeszowskiej, tzw. koronatka, na rewersie św. Antoni Padewski. Znalezisko z Maniów

Cudowny medalik z napisem w języku niemieckim (awers); ze zbiorów prywatnych

Page 4: Barbara Chudzińska – ARCHEOLOG O MEDALIKACH

290 ALMA MATER

relikwiarzykami w pełnym tego słowa znaczeniu, bowiem w ich wnętrzu spotyka się przedmioty o charakterze bardziej sentymen-talnym niż religijnym. Znane są między innymi z cmentarzysk w Gliwicach (przy kościele pw. Wszystkich Świętych), Manio-wach (przy kościele św. Mikołaja), Mutowie, powiat Szamotuły (przy kościele św. Jadwigi) i Wrocła-wiu Zatumiu. Zwykle te, bardzo ozdobne, przedmioty mają postać owalnego lub kolistego medalionu (Mutowo), często jednak relikwie umieszczano między szkiełkami połączonymi metalową opraw-ką. Nie udało się ustalić, czym była biała substan-cja przymocowana do tkaniny, poniżej

której znajdował się łaciński napis: GERAS („Noś mnie”), w relikwiarzyku maniowskim. W medalionie z Mutowa odkryto owinięte w jedwab okruchy ziemi, szczątki roślin, fragmenty drewna i miniaturowe szczypce oraz dwa błękitne paciorki przypominające obrączki. Rzeczy te uznano za pamiątkę z peregryna-cji do Ziemi Świętej (gatunek drewna określono jako pochodzący z Bliskiego Wschodu). W relikwiarzyku z Wrocławia umieszczono: turkusowy paciorek,

okruch kryształu górskiego i zwitek czerwonego papieru, na którym wydrukowano łacińskie błogosła-wieństwa, między innymi z dzieł świętego Franciszka z Asyżu i świetego Antoniego Padew-skiego. Ten cynowy relikwiarzyk zdobiły na awersie litery TEG, które zinterpretowano jako skrót słowa tegimentum (ochrona). Zadrukowaną kartkę znaleziono również w egzemplarzu z Gliwic. Pochodziła z łacińskiego kalen-darza liturgicznego z roku 1755, który wydrukowo dla sanktua-rium w Pradze Strahowie. Poza tym z wnętrza wyjęto maleńką ceramiczną fi gurkę kobiecą, naj-prawdopodobniej przedstawiającą Matkę Boską.

SZKAPLERZE

Szkaplerze znajdowane są w grobach zwykle na wysokości klatki piersiowej. Mają formę wo-reczków zaopatrzonych w tasiemki lub sznureczki umożliwiające ich zawieszenie na szyi. Do ich wnętrza wkładano między innymi święte obrazki, krzyżyki czy medaliki. Uszyte z tkanin, rzadko za-

chowują się w całości. Piękny szkaplerz znaleziono w krośnieńskiej farze przy jednym z przedstawicieli rodu Porcjuszów, zmarłym pod koniec XVII wieku. Wykonano go z prostokątnych kawałków bawełnianego aksamitu podszytego jedwabną podszewką i ozdo-

biono metalowym haftem. Centralnie umieszczono znak jezuitów – litery IHS z krzyżem łacińskim opie-rającym się na kładce „H”, a poniżej trzy gwoździe. Na „H” oraz wokół znaku wyszyto stylizowane mo-tywy roślinne, a wzdłuż brzegów napis: ET VER-BUM CA[RO FACTUM EST] z Ewangelii św. Jana. Między warstwami tkaniny znaleziono masę

papierową, prawdopodobnie pozostałości kartki z papieru czerpa-nego – być może obrazka albo modlitwy.

Interesujący jest także szkaplerz z Maniów, chociaż nie za-chowała się jego część zewnętrza. Przetrwała jedynie sukienna

okładka uszyta z dwóch warstw materiału, między którą włożono miedzianą obustronnie malowaną płyt-kę. Okładkę od wewnątrz ozdobiono wyhaftowanym motywem gałązki krzaku cierniowego, a do jej lewej połowy przyczepiono nitką równoramienny krzyżyk ułożony z patyczków. Mię-dzy warstwy sukna wło-żono liście nieokreślonej gatunkowo rośliny, które pozostawiły na tkaninie od-cisk w postaci krzyża. Na płytce z jednej strony wid-nieje pokryty płatkami złota i dodatkowo pociągnięty

złocistym lakierem wizerunek Madonny z Dzieciątkiem w typie Matki Boskiej Częstochowskiej, z drugiej – świętego Antoniego Padewskiego również z małym Jezusem.

Barbara Chudzińska

Krzyż drewniany z brązową fi gur-ką Chrystusa i NPM; znaleziony w Maniowach

Brązowy krzyżyk z Chrystusem (awers) i Immakulatą (rewers) znaleziony w Maniowach

Szkaplerz z Krosna

Różaniec z drewnianych pacior-ków, znaleziony w farze w Kroś-nie nad Wisłokiem, z zawieszką przedstawiającą Matkę Boską Łaskawą (awers) i św. Filomenę (rewers)

Barokowy relikwiarzyk z Maniów z przedstawieniem Matki Boskiej z Dzieciątkiem (awers) i relikwiami (rewers)

Karawaka z Krosna

Page 5: Barbara Chudzińska – ARCHEOLOG O MEDALIKACH

ALMA MATER 291

Medalik z Damic koło Krakowa z przedsta-

wieniem św. Krzysztofa (awers) i napisem

(rewers)Szkaplerz z Maniów. Obrazek u góry przedstawia Matkę

Boską z Dzieciątkiem umieszczoną na awersie metalowej płytki.

Na rewersie wyobrażono św. Antoniego Padewskiego

W XXI wieku podróżujemy wygodnie, w miarę bezpiecznie i, co najważniejsze, dość szybko. Przywykliśmy do tego

tak bardzo, że już siedmiogodzinna jazda pociągiem wydaje nam się zbyt długa, a czterodniowa podróż koleją transsyberyj-ską urosła do rangi imprezy turystycznej dla żądnych wrażeń obieżyświatów. Osiągnięcia nowoczesnej techniki sprawiają, że nie odczuwamy dziś udręk podróżowania, których doświadczali nasi przodkowie.

Historia i archeologia rzucają nieco światła na warunki, jakie stwarzali sobie niegdysiejsi mieszkańcy naszych ziem w celu ułatwienia sobie komunikacji. Podwaliny pod badania nad tym zagadnieniem położyły zwłaszcza prace T. Wąsowicz i B. Wy-rozumskiej, które, choć napisane już ponad ćwierć wieku temu, pozostają wciąż aktualne. Obecnie problem uwarunkowań śred-niowiecznej komunikacji staje się coraz częściej przedmiotem badań archeologów. Przyczynia się do tego zwłaszcza rozwój techniki pozwalającej pozyskiwać i analizować źródła archeo-logiczne na niespotykaną dotąd skalę. W ciągu ostatnich 10 lat powstało szereg opracowań wykorzystujących materiał pozyska-ny wykopaliskowo do rekonstrukcji połączeń komunikacyjnych dla czasów, kiedy to źródła historyczne przedstawiają się zbyt

DROGI CZY BEZDROŻA?Niektóre aspekty średniowiecznej komunikacji

skąpo (lub wcale ich nie ma). W tym miejscu warto przypomnieć o zakończonym programie „Adalbertus”, którego założeniem było odtworzenie tła kulturowego misji św. Wojciecha do Prus. Program objął również odtworzenie różnych aspektów kulturo-wych i przyrodniczych ziemi chełmińsko-dobrzyńskiej. Dzięki projektowi możliwe stało się przetestowanie i zastosowanie w praktyce i na szeroką skalę wielu metod analizy i odtwarzania połączeń komunikacyjnych z użyciem danych archeologicz-nych, paleoekologicznych, geologicznych, językoznawczych i historycznych. W ramach projektu uruchomiono współpracę wielu zespołów badawczych, reprezentujących różne dziedziny nauki, a wyniki prac znacznie przeszły ich oczekiwania. Jednym z efektów było odtworzenie przebiegu szlaku komunikacyjnego z Kujaw do Prus oraz głównych osi komunikacyjnych ziemi chełmińsko-dobrzyńskiej.

Podstawą systemu komunikacji w Polsce do XIX wieku były drogi gruntowe, niemal niczym nieróżniące się od dzisiejszych polnych. Mimo iż starożytna Europa znała doskonały system dróg rzymskich, ludom zamieszkującym w czasach Imperium ziemie polskie nie dane było się z nim bezpośrednio zapoznać. Wojska rzymskie, przynajmniej ofi cjalnie, nigdy Karpat nie przekroczyły.

Medalik z przedstawieniem Piusa V z jednej

strony i św. Dominika z drugiej; znaleziony

w Zagórzycach