„Najgłębsze, spokojne morskie dno”. O religii, Bogu ...gmin wyznaniowych. Egzegeza biblij-na...

1
nr 217 - KWIECIEŃ 2015 19 „Religia, transcendencja, Bóg – wszystko jedno, jak to nazwać – jest niewiadomą. Ale bez tej niewiadomej żadne równanie się nie sprawdza”. Sławomir Mrożek ANDRZEJ C. LESZCZYŃSKI „Najgłębsze, spokojne morskie dno”. O religii, Bogu, wierze i kościele (2) Słowianie modlili się w chramie, kącinie, kupiszcie. Termin „kościół” polszczyzna przejęła z języka czes- kiego ( kostel), w którym znalazł się wzięty z łaciny ( castellum – zamek, gród, szaniec, bezpieczne schronienie; od: castrum – warownia, obóz żoł- nierski). „Obronny” charakter kościo- łów szczególnie widoczny jest w ar- chitekturze świątyń romańskich. Tra- dycja chrześcijańska odwołuje się do greki ( ἐκκλησία – zgromadzenie, zebra- nie ludu, wojowników; κυριακἠ - na- leżący do Pana) i do łaciny (ecclēsia – społeczność religijna, gmina chrześ- cijańska, kościół). Pojęcie to nie nale- ży do znaczących, pojawia się jedynie w Ewangelii św. Mateusza (16, 18; 18, 17; 18, 20). Pojęcie ludu bożego funkcjonowało już w hebrajszczyźnie ( kehila, הלהק). W Dziejach Apostol- skich i w Listach słowo „kościół” od- noszone jest także do poszczególnych gmin wyznaniowych. Egzegeza biblij- na wskazuje, że do pojęcia wspólno- ty odwołuje się Chrystus wielokrot- nie, np. wtedy, gdy wzywa Izraelitów do Królestwa Bożego (βασιλεία), gdy mówi o władzy we wspólnocie (Łk 22, 24n) itp. Chrześcijaństwo nazwę „kościół” od- nosi do kilku desygnatów. Może ozna- czać [1] mistyczne Ciało Chrystusa; [2] depozyt wiary (depositum fidei); [3] wspólnotę wierzących; [4] instytu- cję hierarchiczną; [5] budynek. Pierw- sze znaczenie można odnaleźć w lis- tach św. Pawła. „Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu człon- ków. A wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscy bo- wiem w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni [aby stanowić] jedno Cia- ło…” (1 Kor 12, 12–31). „…podob- nie wszyscy razem tworzymy jedno Ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie człon- kami” (Rz 12, 5). Drugie znaczenie wiąże się z Kościołem pojętym jako strażnik czystości doktryny. „O, Ty- moteuszu, strzeż depozytu [wiary], unikając światowej, czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń fałszywej wiedzy, jaką niektórzy obiecując, ode- szli od wiary (1 Tm 6, 20-21). „Zdrowe zasady, które posłyszałeś ode mnie, zachowaj jako wzorzec w wierze i mi- łości w Chrystusie Jezusie. Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka” (2 Tm 1, 13-14). W trzecim wypadku mowa jest o Kościele rozumianym w sensie pierwotnym i podstawowym (הלהק, ἐκκλησία, κυριακἠ, eccl ēsia) – jako wspólnota wierzących (Lud Boży). „…wszystkim objawia się Duch dla wspólnego dobra (1 Kor 12, 7). „Wy natomiast macie namaszczenie od Świętego i wszyscy jesteście napełnie- ni wiedzą (1 J 2, 20). „Co do was, to namaszczenie, które otrzymaliście od Niego, trwa w was i nie potrzebuje pouczenia od nikogo, ponieważ jego namaszczenie poucza was we wszyst- kim” (1 J 4, 27). „Każdemu została dana łaska według miary daru Chrys- tusowego” (Ef 4, 7). Kościół jest, po czwarte, instytucją hierarchiczną. Struktura Kościoła ma odzwiercied- lać strukturę form lokalnej społeczno- ści – „domu”, „wielkiej rodziny”. Jest w niej więc ἐπίσκοποζ (opiekun, nad- zorca, kontroler, biskup), πρεσβύτηροζ (starszy; πρεσβύτηριον – rada starszych), διάκονοζ (sługa). Piąty sposób rozu- mienia słowa „kościół” ogranicza się do budynku, budowli sakralnej: to „kościół” pisany z małej litery. Można dostrzec napięcie pomiędzy trzecim i czwartym sposobem pojmo- wania Kościoła – między wspólnoto- wością i hierarchicznością. Pierwotne chrześcijaństwo było wolne od struk- tur hierarchicznych, które zaczęły po- jawiać się i utrwalać wraz z instytu- cjonalizacją wspólnot wyznaniowych. Źródła ewangeliczne także nie formu- łują uwag dotyczących potrzeby bu- dowania zależności pionowych wśród członków wspólnot; raczej przestrze- gają przed nimi. „A wy nie pozwalaj- cie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem, jeden jest bo- wiem Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby nazywano was mistrzami, bo jeden jest tylko Mistrz, Chrystus” (Mt 23, 8-10). Na soborze nicejskim pierwszym (325) usankcjo- nowano wyodrębnienie spośród wier- nych grupy mającej specjalny udział w urzędzie kościelnym, czyli kleru 97 . Sama ta nazwa zdaje się pozostawać w niezgodzie ze „służebną” funkcją lu- dzi, których obejmuje ( κλείω – zamy- kać, zagradzać; κληρωτόζ – przezna- czony; κλειδοῦχοζ – klucznik, kapłan; cl ric tus – stan duchowny). Poza kle- rem pozostawał laikat ( λαόζ – ludzie, lud, naród; łaciński termin l ãicus mó- wi już o kimś „gorszym” – świecki, nie poświęcony, pospolity) Wszelkie późniejsze próby przywrócenia pier- wotnego sensu Kościołowi – wspólno- cie osób obdarzonych wiarą i nadzie- ją (Kościół to my. Wir sind Kirche. Nous sommes aussi l`Eglise. We are the Church) – napotykały opór urzę- du (kleru). „Nie lubię słowa »kapłan« - pisze Wacław Oszajca. - W Nowym Testamencie mowa jest tylko o jed- nym i to jest Chrystus. Nie rozumiem podziału na duchownych i świeckich. Na mocy chrztu wszyscy jesteśmy kapłanami. Po co ta przepaść między prezbiterium a nawą? Świeżawski miał rację, pisząc, że ten podział jest here- tycki i gnostycki” 98 . Zbędność, a na- wet szkodliwość Kościoła traktowa- nego jako pośrednika między Bogiem i ludem - szafarza sakramentów uobec- niających Boga - podkreślają szczegól- nie mocno mistycy, znajdujący Boga nie w urzędzie, a w sercu. W XIII wie- ku mówił o tym papież Celestyn V: „nieśmiertelne są dusze, a nie instytu- cje, nie królestwa, nie armie, nie koś- cioły, nie narody” 99 . Stanowisko Cypriana z Kartaginy (III w.), mówiącego o wyłączności zbawczej Kościoła ( Extra Ecclesiam nulla salus 100 ), jest – niezależnie od sposobu rozumienia tego pojęcia – zastępowane przez ideę niezbadanej woli zbawczej Boga. Natomiast trwały w wymiarze praktycznym pozostaje prymat urzędu kościelnego – instytu- cji – nad Kościołem ewangelicznym, wspólnotowym. Zwrot „stanowisko Kościoła” w powszechnym odbiorze kojarzony jest odruchowo ze stano- wiskiem Episkopatu. Pojęcie instytu- cji wiązane jest z hierarchią, rutyną, strukturą, biurokracją itp., co ma zresz- tą uzasadnienie etymologiczne ( institu ō to m.in. założyć, ustawić, ustanowić, wyznaczyć, pouczać, przyzwyczaić się). Kościelna wertykalność ulega spłaszczeniu; tłumiona jest przez ce- chy horyzontalne, utylitarne i behawio- ralne. Jerzy Sosnowski zwraca uwagę na zmianę, jaka dokonuje się w języku religijnym, zmianę rodzącą poczucie zużycia czy wręcz utraty tego języka. „[...] w języku wspólnotowym, dotąd służącym zarówno wertykalnej więzi wierzącego z Bogiem, jak horyzontal- nej – wierzącego z innymi wierzącymi – zaczyna dominować ten drugi, hory- zontalny aspekt” 101 . Dla Jana Grosfelda wyrazem zeświecczenia religii, spro- wadzenia jej do wymiaru funkcjonal- nego, jest łączenie chrześcijaństwa z moralnością. Wyznawcy innych re- ligii, a także ateiści bywają wszak bar- dziej moralni niż chrześcijanie, którzy mogliby ewentualnie wyróżniać się jedną tylko cnotą obcą niechrześci- janom – miłością do nieprzyjaciół. A przecież i ta cnota nie jest prostym nakazem Chrystusa, lecz raczej owo- cem duchowego doświadczenia jego obecności. Prymat „humanistycznej” z istoty moralności nad wiarą wyraża lęk przed złem, które najwyraźniej jest „wieczne” i „zwycięskie”. To świa- dectwo przekonania – sądzi Grosfeld – o przegranej Chrystusa, dowód uzna- nia go za bankruta 102 . Szkic Jana Gros- felda w dość nieoczekiwany sposób koresponduje z głośną książką Slavoja Ži ž ka 103 . Istota chrześcijaństwa, twier- dzi Ži žek, jest „antyhumanistyczna”: chrześcijaństwo obejmuje to, co czło- wieczeństwo przekracza. Świadec- twem owego przekraczania jest – zda- niem słoweńskiego filozofa – agape: miłość każąca nienawidzić elementy porządku naturalnego i społecznego (por. Łk 14, 26), rozsadzająca ramy pojęciowe świata realnego po to, by „czynić nowe”. Agape wydobywa, wyrywa człowieka z bycia kimś „jaki jest”; każe człowiekowi stać się pod- miotem uniwersalnym, kimś „jaki może” – zatem i „powinien” – być. O zgubnym dla religii sytuowaniu się na płaszczyźnie społecznej (etycznej), co zauważył u protestantów szwajcar- skich, wspomina Henryk Elzenberg. Podstawową cechą religii jest „prze- życie Boga […] i poczucie się z nim w komunikacji, a etyka jest już tylko wielce szacowną doczepką: człowiek uświęcony życiem w Bogu nie może się już zachowywać nikczemnie” 104 . Wygląda na to, że chrześcijaństwo – definiowane (wraz z judaizmem i isla- mem) jako „religia księgi” – w coraz większym stopniu upodabnia się do „religii kultu”. Znaczy to, że praktyki rytualne przeważają nad świadomoś- cią wynikającą ze znajomości „księgi” (Biblii). Protestancki teolog Karl Barth za główny grzech Kościoła katolickiego uznawał roszczenie do określania właś- ciwego kształtu doktryny („depozyt wiary). Pisał o zapoznaniu pierwszeń- stwa słowa wobec sakramentu, Biblii wobec obrzędu. Kościół zinstytucjo- nalizowany kamienieje, krystalizuje to, co w wierze żywe, skupia się na tym, co antropologiczne, nie teologiczne 105 . Petryfikacja wiary widoczna jest już u św. Augustyna, przemierzającego drogę „od ekstazy do instytucji”. „Ta droga oznacza wychowanie, dyscyp- liną, sakrament. Idzie o to, by solidnie i trwale zakotwiczyć stosunek religij- ny. Umożliwia to instytucja Kościoła, fiksująca duchowość” 106. Piastowanie urzędu kościelnego uniezależnia funk- cję od wykonawcy: „Nie dlatego spra- wuje on urząd, że jest kimś godnym, lecz staje się godny czci dlatego, że go sprawuje. W instytucji można żyć moralnie ponad własne uwarunkowa- nia” 107 . Zdaniem Jeana Onimusa Koś- ciół instytucjonalny, owszem, ustabi- lizował zmysł religijny, zarazem jed- nak osłabił go, pozbawił żywotności i poczucia tajemnicy. Świadomość współczesnych chrześcijan „niedo- równuje nawet duszy pogańskiej, in- stynktowne odczucie Bóstwa zanika- ło w niej w miarę intelektualizowania pojęcia Boga” 108 . Nicola Chiaromonte darzył podziwem antycznych Greków za ich brak troski o to, co trwałe, słusz- ne, ustalone – co czyniło ich wiarę autentycznie głęboką. „[…] poczu- cie sacrum było bowiem mocniejsze u tego, kto czuł się bezbronny wobec przemijania i nie wiązał swego istnie- nia z wolą trwania, ustaleniem wiecz- nych reguł, praw i utrzymaniem insty- tucji w stanie niezmiennym” 109 . 97 Podczas tego soboru sformułowano znane powszechnie chrześcijańskie wy- znanie wiary (tzw. credo nicejskie), w którym zawarty jest passus mówiący o wie- rze w Kościół (unam sanctum catholicam et apostolicam ecclesiam). Wacław Hryniewicz zwraca w związku z tym uwagę, że jest to inny rodzaj wiary niż wiara w Boga. Wiara rozumiana jako powierzenie się Bogu jest nieporównanie moc- niejsza od wiary w Kościół. Sformułowanie credo in Deum nie ma swego odpo- wiednika w sformułowaniu credo in ecclesiam. Jest tylko credo ecclesiam – wie- rzę że Kościół istnieje (Wacław Hryniewicz, Wiara i zaufanie. Medytacja ekume- niczna, „Znak” 1994, nr 1). 98 Wacław Oszajca SJ, Wierzyć do szale ństwa, „Tygodnik Powszechny” 2009, nr 48. Papież Franciszek w wielu wypowiedziach podkreśla, że chce pojmować Kościół jako wspólnotę podmiotowego ludu. Jako instytucja – mówił w Asyżu – „powinien wyrzec się pozornego spokoju, który dają struktury, oczywiście po- trzebne i ważne, ale które nie mogą jednak przyćmić jedynej prawdziwej siły, jaką niesie w sobie; siły Boga”. Piętnuje dążenie biskupów do władzy (kiedy biskup narzuca swoje zdanie, „nie jest dobrym kapłanem; jest dobrym tyranem, skutecz- nie niszczy religijność innych”), określa się jako antyklerykał. 99 Wg Ignazio Silone, Przygoda biednego chrześcijanina. Cyt. za: „Tygodnik Powszechny” 2002, nr 49, dodatek: „Książki w Tygodniku”. 100 Św. Augustyn autorytet Kościoła uznaje za ważniejszy od Ewangelii (Ego vero Evangelio non credem, nisi me catholicae Ecclesiae commoveret auctoritas , cyt. za: Andrzej Kasia, Św. Augustyn, Warszawa 1960, s. 31). 101 Jerzy Sosnowski, Bóg za zasłoną słów. O współczesnej niepor ę cznoś ci i przy- datnoś ci mówienia nie wprost , „Więź” 2014, nr 2 (lato). 102 Jan Grosfeld, Chrześcijaństwo nie jest moralnością, „Więź” 2005, nr 10. 103 Slavoj Ži ž ek, Das fragile Absolute. Warum es sich lohnt das christliche Erbe zu verteidigen, Berlin 2000 104 Henryk Elzenberg, dz. cyt., s. 141. 105 Por. Karl Barth, Dogmatyka w zarysie, Warszawa 1994. 106 Rüdiger Safranski, Zło. Dramat wolności, Warszawa 1999, s. 85. 107 Tamże. 108 Jean Onimus, Próby odpowiedzi, Warszawa 11972, s. 88. 109 Bohdan Paczkowski, dz. cyt.. Kościół

Transcript of „Najgłębsze, spokojne morskie dno”. O religii, Bogu ...gmin wyznaniowych. Egzegeza biblij-na...

Page 1: „Najgłębsze, spokojne morskie dno”. O religii, Bogu ...gmin wyznaniowych. Egzegeza biblij-na wskazuje, że do pojęcia wspólno-ty odwołuje się Chrystus wielokrot-nie, np.

nr 217 - KWIECIEŃ 2015 19

„Religia, transcendencja, Bóg – wszystko jedno, jak to nazwać – jest niewiadomą.

Ale bez tej niewiadomej żadne równanie się nie sprawdza”.Sławomir Mrożek

ANDRZEJ C. LESZCZYŃSKI

„Najgłębsze, spokojne morskie dno”. O religii, Bogu, wierze i kościele (2)

Słowianie modlili się w chramie, kącinie, kupiszcie. Termin „kościół” polszczyzna przejęła z języka czes-kiego (kostel), w którym znalazł się wzięty z łaciny (castellum – zamek, gród, szaniec, bezpieczne schronienie; od: castrum – warownia, obóz żoł-nierski). „Obronny” charakter kościo-łów szczególnie widoczny jest w ar-chitekturze świątyń romańskich. Tra-dycja chrześcijańska odwołuje się do greki (ἐκκλησία – zgromadzenie, zebra-nie ludu, wojowników; κυριακἠ - na-leżący do Pana) i do łaciny (ecclēsia – społeczność religijna, gmina chrześ-cijańska, kościół). Pojęcie to nie nale-ży do znaczących, pojawia się jedynie w Ewangelii św. Mateusza (16, 18; 18, 17; 18, 20). Pojęcie ludu bożego funkcjonowało już w hebrajszczyźnie (kehila, הלהק). W Dziejach Apostol-skich i w Listach słowo „kościół” od-noszone jest także do poszczególnych gmin wyznaniowych. Egzegeza biblij-na wskazuje, że do pojęcia wspólno-ty odwołuje się Chrystus wielokrot-nie, np. wtedy, gdy wzywa Izraelitów do Królestwa Bożego (βασιλεία), gdy mówi o władzy we wspólnocie (Łk 22, 24n) itp. Chrześcijaństwo nazwę „kościół” od-nosi do kilku desygnatów. Może ozna-czać [1] mistyczne Ciało Chrystusa; [2] depozyt wiary (depositum fidei); [3] wspólnotę wierzących; [4] instytu-cję hierarchiczną; [5] budynek. Pierw-sze znaczenie można odnaleźć w lis-tach św. Pawła. „Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu człon-ków. A wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscy bo-wiem w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni [aby stanowić] jedno Cia-ło…” (1 Kor 12, 12–31). „…podob-nie wszyscy razem tworzymy jedno Ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie człon-kami” (Rz 12, 5). Drugie znaczenie wiąże się z Kościołem pojętym jako strażnik czystości doktryny. „O, Ty-moteuszu, strzeż depozytu [wiary], unikając światowej, czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń fałszywej wiedzy, jaką niektórzy obiecując, ode-szli od wiary (1 Tm 6, 20-21). „Zdrowe zasady, które posłyszałeś ode mnie, zachowaj jako wzorzec w wierze i mi-łości w Chrystusie Jezusie. Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka” (2 Tm 1, 13-14). W trzecim wypadku mowa jest o Kościele rozumianym w sensie pierwotnym i podstawowym (הלהק, ἐκκλησία, κυριακἠ, ecclēsia) – jako wspólnota wierzących (Lud Boży). „…wszystkim objawia się Duch dla wspólnego dobra (1 Kor 12, 7). „Wy natomiast macie namaszczenie od Świętego i wszyscy jesteście napełnie-ni wiedzą (1 J 2, 20). „Co do was, to namaszczenie, które otrzymaliście od Niego, trwa w was i nie potrzebuje pouczenia od nikogo, ponieważ jego namaszczenie poucza was we wszyst-kim” (1 J 4, 27). „Każdemu została dana łaska według miary daru Chrys-tusowego” (Ef 4, 7). Kościół jest, po

czwarte, instytucją hierarchiczną. Struktura Kościoła ma odzwiercied-lać strukturę form lokalnej społeczno-ści – „domu”, „wielkiej rodziny”. Jest w niej więc ἐπίσκοποζ (opiekun, nad-zorca, kontroler, biskup), πρεσβύτηροζ (starszy; πρεσβύτηριον – rada starszych), διάκονοζ (sługa). Piąty sposób rozu-mienia słowa „kościół” ogranicza się do budynku, budowli sakralnej: to „kościół” pisany z małej litery. Można dostrzec napięcie pomiędzy trzecim i czwartym sposobem pojmo-wania Kościoła – między wspólnoto-wością i hierarchicznością. Pierwotne chrześcijaństwo było wolne od struk-tur hierarchicznych, które zaczęły po-jawiać się i utrwalać wraz z instytu-cjonalizacją wspólnot wyznaniowych. Źródła ewangeliczne także nie formu-łują uwag dotyczących potrzeby bu-dowania zależności pionowych wśród członków wspólnot; raczej przestrze-gają przed nimi. „A wy nie pozwalaj-cie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem, jeden jest bo-wiem Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby nazywano was mistrzami, bo jeden jest tylko Mistrz, Chrystus” (Mt 23, 8-10). Na soborze nicejskim pierwszym (325) usankcjo-nowano wyodrębnienie spośród wier-nych grupy mającej specjalny udział w urzędzie kościelnym, czyli kleru97. Sama ta nazwa zdaje się pozostawać w niezgodzie ze „służebną” funkcją lu-dzi, których obejmuje (κλείω – zamy-kać, zagradzać; κληρωτόζ – przezna-czony; κλειδοῦχοζ – klucznik, kapłan; clẽricã tus – stan duchowny). Poza kle-rem pozostawał laikat (λαόζ – ludzie, lud, naród; łaciński termin lãicus mó-wi już o kimś „gorszym” – świecki, nie poświęcony, pospolity) Wszelkie późniejsze próby przywrócenia pier-wotnego sensu Kościołowi – wspólno-cie osób obdarzonych wiarą i nadzie-ją (Kościół to my. Wir sind Kirche. Nous sommes aussi l`Eglise. We are the Church) – napotykały opór urzę-du (kleru). „Nie lubię słowa »kapłan« - pisze Wacław Oszajca. - W Nowym Testamencie mowa jest tylko o jed-nym i to jest Chrystus. Nie rozumiem podziału na duchownych i świeckich. Na mocy chrztu wszyscy jesteśmy kapłanami. Po co ta przepaść między prezbiterium a nawą? Świeżawski miał rację, pisząc, że ten podział jest here-tycki i gnostycki”98. Zbędność, a na-wet szkodliwość Kościoła traktowa-nego jako pośrednika między Bogiem i ludem - szafarza sakramentów uobec-niających Boga - podkreślają szczegól-nie mocno mistycy, znajdujący Boganie w urzędzie, a w sercu. W XIII wie-ku mówił o tym papież Celestyn V:„nieśmiertelne są dusze, a nie instytu-cje, nie królestwa, nie armie, nie koś-cioły, nie narody”99. Stanowisko Cypriana z Kartaginy (III w.), mówiącego o wyłączności zbawczej Kościoła (Extra Ecclesiam nulla salus100), jest – niezależnie od sposobu rozumienia tego pojęcia – zastępowane przez ideę niezbadanej woli zbawczej Boga. Natomiast trwały

w wymiarze praktycznym pozostaje prymat urzędu kościelnego – instytu-cji – nad Kościołem ewangelicznym, wspólnotowym. Zwrot „stanowisko Kościoła” w powszechnym odbiorze kojarzony jest odruchowo ze stano-wiskiem Episkopatu. Pojęcie instytu-cji wiązane jest z hierarchią, rutyną, strukturą, biurokracją itp., co ma zresz-tą uzasadnienie etymologiczne (instituō to m.in. założyć, ustawić, ustanowić, wyznaczyć, pouczać, przyzwyczaić się). Kościelna wertykalność ulega spłaszczeniu; tłumiona jest przez ce-chy horyzontalne, utylitarne i behawio-ralne. Jerzy Sosnowski zwraca uwagęna zmianę, jaka dokonuje się w języku religijnym, zmianę rodzącą poczucie zużycia czy wręcz utraty tego języka. „[...] w języku wspólnotowym, dotąd służącym zarówno wertykalnej więzi wierzącego z Bogiem, jak horyzontal-nej – wierzącego z innymi wierzącymi – zaczyna dominować ten drugi, hory-zontalny aspekt”101. Dla Jana Grosfelda wyrazem zeświecczenia religii, spro-wadzenia jej do wymiaru funkcjonal-nego, jest łączenie chrześcijaństwa z moralnością. Wyznawcy innych re-ligii, a także ateiści bywają wszak bar-dziej moralni niż chrześcijanie, którzy mogliby ewentualnie wyróżniać się jedną tylko cnotą obcą niechrześci-janom – miłością do nieprzyjaciół. A przecież i ta cnota nie jest prostym nakazem Chrystusa, lecz raczej owo-cem duchowego doświadczenia jego obecności. Prymat „humanistycznej” z istoty moralności nad wiarą wyraża lęk przed złem, które najwyraźniej jest „wieczne” i „zwycięskie”. To świa-dectwo przekonania – sądzi Grosfeld –o przegranej Chrystusa, dowód uzna-nia go za bankruta102. Szkic Jana Gros-felda w dość nieoczekiwany sposób koresponduje z głośną książką Slavoja Žižka103. Istota chrześcijaństwa, twier-dzi Žižek, jest „antyhumanistyczna”:chrześcijaństwo obejmuje to, co czło-wieczeństwo przekracza. Świadec-twem owego przekraczania jest – zda-niem słoweńskiego filozofa – agape: miłość każąca nienawidzić elementy porządku naturalnego i społecznego (por. Łk 14, 26), rozsadzająca ramy pojęciowe świata realnego po to, by „czynić nowe”. Agape wydobywa, wyrywa człowieka z bycia kimś „jaki jest”; każe człowiekowi stać się pod-miotem uniwersalnym, kimś „jaki może” – zatem i „powinien” – być. O zgubnym dla religii sytuowaniu się na płaszczyźnie społecznej (etycznej), co zauważył u protestantów szwajcar-skich, wspomina Henryk Elzenberg. Podstawową cechą religii jest „prze-życie Boga […] i poczucie się z nim w komunikacji, a etyka jest już tylko wielce szacowną doczepką: człowiek uświęcony życiem w Bogu nie może się już zachowywać nikczemnie”104. Wygląda na to, że chrześcijaństwo –definiowane (wraz z judaizmem i isla-mem) jako „religia księgi” – w coraz większym stopniu upodabnia się do „religii kultu”. Znaczy to, że praktyki rytualne przeważają nad świadomoś-cią wynikającą ze znajomości „księgi” (Biblii).

Protestancki teolog Karl Barth za główny grzech Kościoła katolickiego uznawał roszczenie do określania właś-ciwego kształtu doktryny („depozyt wiary). Pisał o zapoznaniu pierwszeń-stwa słowa wobec sakramentu, Biblii wobec obrzędu. Kościół zinstytucjo-nalizowany kamienieje, krystalizuje to, co w wierze żywe, skupia się na tym, co antropologiczne, nie teologiczne105. Petryfikacja wiary widoczna jest już u św. Augustyna, przemierzającego drogę „od ekstazy do instytucji”. „Ta droga oznacza wychowanie, dyscyp-liną, sakrament. Idzie o to, by solidnie i trwale zakotwiczyć stosunek religij-ny. Umożliwia to instytucja Kościoła, fiksująca duchowość”106. Piastowanieurzędu kościelnego uniezależnia funk-cję od wykonawcy: „Nie dlatego spra-wuje on urząd, że jest kimś godnym, lecz staje się godny czci dlatego, że

go sprawuje. W instytucji można żyć moralnie ponad własne uwarunkowa-nia”107. Zdaniem Jeana Onimusa Koś-ciół instytucjonalny, owszem, ustabi-lizował zmysł religijny, zarazem jed-nak osłabił go, pozbawił żywotności i poczucia tajemnicy. Świadomość współczesnych chrześcijan „niedo- równuje nawet duszy pogańskiej, in-stynktowne odczucie Bóstwa zanika-ło w niej w miarę intelektualizowania pojęcia Boga”108. Nicola Chiaromonte darzył podziwem antycznych Grekówza ich brak troski o to, co trwałe, słusz-ne, ustalone – co czyniło ich wiarę autentycznie głęboką. „[…] poczu-cie sacrum było bowiem mocniejsze u tego, kto czuł się bezbronny wobec przemijania i nie wiązał swego istnie-nia z wolą trwania, ustaleniem wiecz-nych reguł, praw i utrzymaniem insty-tucji w stanie niezmiennym”109.

97 Podczas tego soboru sformułowano znane powszechnie chrześcijańskie wy-znanie wiary (tzw. credo nicejskie), w którym zawarty jest passus mówiący o wie-rze w Kościół (unam sanctum catholicam et apostolicam ecclesiam). Wacław Hryniewicz zwraca w związku z tym uwagę, że jest to inny rodzaj wiary niż wiara w Boga. Wiara rozumiana jako powierzenie się Bogu jest nieporównanie moc-niejsza od wiary w Kościół. Sformułowanie credo in Deum nie ma swego odpo-wiednika w sformułowaniu credo in ecclesiam. Jest tylko credo ecclesiam – wie-rzę że Kościół istnieje (Wacław Hryniewicz, Wiara i zaufanie. Medytacja ekume-niczna, „Znak” 1994, nr 1). 98 Wacław Oszajca SJ, Wierzyć do szaleństwa, „Tygodnik Powszechny” 2009, nr 48. Papież Franciszek w wielu wypowiedziach podkreśla, że chce pojmować Kościół jako wspólnotę podmiotowego ludu. Jako instytucja – mówił w Asyżu – „powinien wyrzec się pozornego spokoju, który dają struktury, oczywiście po-trzebne i ważne, ale które nie mogą jednak przyćmić jedynej prawdziwej siły, jaką niesie w sobie; siły Boga”. Piętnuje dążenie biskupów do władzy (kiedy biskup narzuca swoje zdanie, „nie jest dobrym kapłanem; jest dobrym tyranem, skutecz-nie niszczy religijność innych”), określa się jako antyklerykał. 99 Wg Ignazio Silone, Przygoda biednego chrześcijanina. Cyt. za: „Tygodnik Powszechny” 2002, nr 49, dodatek: „Książki w Tygodniku”.100 Św. Augustyn autorytet Kościoła uznaje za ważniejszy od Ewangelii (Ego vero Evangelio non credem, nisi me catholicae Ecclesiae commoveret auctoritas, cyt. za: Andrzej Kasia, Św. Augustyn, Warszawa 1960, s. 31).101 Jerzy Sosnowski, Bóg za zasłoną słów. O współczesnej nieporęczności i przy-datności mówienia nie wprost, „Więź” 2014, nr 2 (lato).102 Jan Grosfeld, Chrześcijaństwo nie jest moralnością, „Więź” 2005, nr 10.103 Slavoj Žižek, Das fragile Absolute. Warum es sich lohnt das christliche Erbe zu verteidigen, Berlin 2000104 Henryk Elzenberg, dz. cyt., s. 141.105 Por. Karl Barth, Dogmatyka w zarysie, Warszawa 1994.106 Rüdiger Safranski, Zło. Dramat wolności, Warszawa 1999, s. 85.107 Tamże.108 Jean Onimus, Próby odpowiedzi, Warszawa 11972, s. 88.109 Bohdan Paczkowski, dz. cyt..

Kościół