Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
-
Upload
kasia-lechowicz -
Category
Documents
-
view
221 -
download
0
Transcript of Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
1/250
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
2/250
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
3/250
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
4/250
Nie dajesz mi spać –
pierwsza część przygód Caroline i Simona
„Klasyczny romans z wieloma wywołującymi śmiech scenami i interesującymibohaterami” – Jennifer Probst, autorka bestsellera Searching for Perfect wydanego
przez New York Times
„Soczysta, seXXXowna, niesamowita… UWIELBIAMY ją!” – Perez Hilton
„Zabawna, frywolna i sprośna, z głównym bohaterem, który sprawi, że ugną
się pod wami kolana. Nie dajesz mi spać to idealna mieszkanka seksu, romansu
i smakowitych wypieków” – Ruthie Knox, autorka bestsellera About Last Night
„Alice Clayton ponownie zaskakuje, uwodząc prawdziwie kobiecym
seksapilem, niezrównanym poczuciem humoru i hipnotyzującym sarkazmem;
wywołuje śmiech i rumieniec na policzkach oraz nieodpartą chęć do zrzucenia
wszystkich obrazów ze ścian” – bloggerka Brittany Gibbons
„Nareszcie znalazła się kobieta, która wie, jak obchodzić się zarównoz mężczyzną, jak i z robotem Kitchen Aid. Uwiodła nas chlebem cukiniowym!”
Curvy Girl Guide
„Zabawna, szalona i nowocześnie romantyczna. Szybka akcja i łagodnie
kreślona historia przyprawią was o dreszcze rozkoszy…” – Smexy Books
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
5/250
Dla Petera
za to, że był przy mnie przed, w trakcie
i później – już zawsze.Dziękuję za trzymanie mnie przy zdrowych zmysłach.
Choć to pojęcie względne.
XOXO
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
6/250
T
PODZIĘKOWANIA
a książka w stu pro
centach stano
wi efekt mo
je
go pragnie
nia, aby dać dziew‐czy
nom z Banger Nation nie
co wię
cej chwil z ich Si
mo
nem i Caro
li
ne. Zo
sta‐
ła ona wy
dana dzię
ki wam, moi wspaniali czy
tel
ni
cy. Dzię
ku
ję za cier
pli
we ocze
ki
‐
wanie, za paplanie o niej z przy
jaciół
kami, za nie
zachwianą wiarę w to, że sło
wa
„sek
sowna” i „roztar
gnio
na” idą ze sobą w parze. Banger Nation, urze
kły
ście
mnie. Ta książka jest dla was. Dzię
ku
ję z głę
bi mo
je
go zrzę
dli
we
go ser
ca.
Dzię
ku
ję mo
je
mu re
dak
to
ro
wi, Mickie
mu Nu
dingo
wi, i całe
mu ze
spo
ło
wi Gal
‐
le
ry Bo
oks za kre
dyt zaufania, któ
rym obdarzy
li po
cząt
ku
jącą pi
sar
kę. Prawie każ‐
de
go dnia szczy
pię się w po
li
czek, aby upewnić się, że nie śnię.Dzię
ku
ję mo
jej oso
bi
stej wni
kli
wej po
li
cji z San Franci
sco/Sau
sali
to – je
dy
nej
w swo
im ro
dzaju Staci Re
il
ly. I tak, winda na zbo
czu wzgó
rza naprawdę ist
nie
je,
a Staci mo
głaby opo
wie
dzieć o niej co nie
co…
Dzię
ku
ję mo
jej ro
dzi
nie za nie
samo
wi
tą cier
pli
wość do mnie, kie
dy wszyst
kie
‐
go od
mawiam, bo zbli
ża się ter
min od
dania książki, i za wiarę w moją pracę,
mimo że czasem pracu
ję w pi
żamie.
Dzię
ku
ję blo
ge
rom, któ
rzy każde
go dnia, trąbiąc gło
śno, pro
mo
wali nas, pi
sa‐rzy, i pod
su
wali wam, czy
tel
ni
kom, nasze książki. W końcu je
stem przede wszyst
‐
kim czy
tel
niczką, a do
pie
ro później pi
sar
ką. Nawet nie przy
puszczacie, jak bar
dzo
do
ce
niam sym
patię, któ
rą darzy
cie nasze gawę
dziar
stwo i chęć dzie
le
nia się nową
ulu
bio
ną lek
tu
rą.
Dzię
ku
ję moim kil
ku ulu
bio
nym pi
sar
kom tej plane
ty za sło
wa, któ
re uwiel
‐
biam, i za to, że są mo
imi przy
jaciół
kami. Kri
sten Pro
by, Tif
fany Re
isz, Jenni
fer
Probst, Ru
thie Knox, Kre
sley Cole, Samantha Young, Sy
lvia Day, He
le
na Hunting,
De
bra Anastasia, Mina Vau
ghn, Le
isa Ray
ven, EL James, Katy Evans, Jasinda Wil
‐der – dzię
ki, dziewczy
ny.
Składam tak
że wy
razy wdzięczno
ści Chri
sti
nie Ho
gre
be, mo
jej agent
ce i przy
‐
jaciół
ce oraz prze
wod
niczce po szalo
nym świe
cie Ali
cji na Pół
kach Księ
gar
ni. Je
‐
steś od
ważną ko
bie
tą i ogrom
nie cię ce
nię. Nie mogę do
cze
kać się nasze
go ko
lej
‐
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
7/250
ne
go wspól
ne
go po
sił
ku w Mo
honk, kie
dy po
nownie bę
dzie
my świę
to
wały coś
ważne
go!
Dzię
ku
ję również jed
nej z mo
ich naj
wier
niej
szych i naj
ser
deczniej
szych przy
ja‐
ció
łek Jessi
ce Roy
er-Ocken, któ
ra do
słownie prze
szła pie
kło, aby ta książka mo
gła
się ukazać. Pie
kło to wy
bru
ko
wane było moją igno
rancją w dzie
dzi
nie inter
punk
‐cji i nie
wie
dzą w zakre
sie for
mato
waniu tek
stu. Nie wspo
mi
nając o tym, że cho
‐
ler
nie do
bra z niej po
wier
niczka. I nie
zła ku
char
ka.
Dzię
ku
ję Cap
tain Ho
okers, współ
sprawcom zbrod
ni, PQ i Lo (znacie ich jako
Chri
sti
na Lau
ren). Za pod
casty, za ese
me
sy, za Wie
żę Strachu. Za mi
łość do
myszki.
Dzię
ku
ję Ni
nie, to najsmako
wit
szy kąsek, jaki dziewczy
na może do
stać. Dzię
‐
ku
ję za nie
ustające mo
ty
wo
wanie mnie, za zdję
cia Ro
ber
ta Pat
tinso
na i żel
ki, któ
‐
re mi dajesz, gdy zrzę
dzę. Czy
li, spójrzmy prawdzie w oczy, prawie zawsze. Cze
‐kam na two
ją książkę!
I wreszcie dzię
ku
ję, dzię
ku
ję i raz jeszcze dzię
ku
ję moim Fantastycznie Wier
‐
nym Czy
tel
ni
kom. Tym, któ
rzy są ze mną od po
cząt
ku, i tym, któ
rzy do
pie
ro co
wsko
czy
li do tego zwario
wane
go po
ciągu. Dzię
ku
ję. To po
czątek po
dró
ży ży
cia.
Trzy
maj
cie się, moi mili – ru
szamy!
Ali
ce
XOXO
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
8/250
T
PROLOG
o były naj
wspanial
sze, naj
bar
dziej rozne
gli
żo
wane chwi
le…
GRUDZIEŃ
Ni
gdy nie spę
dzi
łam świąt z dale
ka od ro
dzi
ny. Dla mnie Boże Naro
dze
nie to
ro
dzi
na: naj
bliższa, po
więk
szo
na, a później stwo
rzo
na. Spo
ty
kam się z krewny
mi
i przy
jaciół
mi, ubie
ramy cho
inkę, paku
je
my pre
zenty, przy
go
to
wu
je
my poncz
i pi
je
my go. Jak na obrazach Nor
mana Rockwel
la z pi
janym wujkiem. Ni
gdy niezre
zy
gno
wałabym z takiej gwiazd
ki.
Wy
jątek stano
wił ten rok. To Boże Naro
dze
nie było zu
peł
nie inne. Po
łącze
nie
sty
lu Rockwel
la i Wal
l
bange
ra.
Si
mon jako fo
to
graf fre
elancer miał naprawdę fajną pracę. Objeżdżał świat na
zle
ce
nie „Natio
nal Geo
graphic” i Di
sco
ve
ry Channel oraz każde
go, kto po
trze
bo
‐
wał fo
to
grafa w naj
od
le
glej
szych zakąt
kach zie
mi. W te świę
ta ro
bił zdję
cia w kil
‐
ku eu
ro
pej
skich miastach. Miało go nie być przez prawie cały gru
dzień.
Od
kąd ofi
cjal
nie stali
śmy się „my”, wy
praco
wali
śmy nasze własne zwy
czaje. On w ramach pracy wy
jeżdżał, re
zer
wo
wał loty we wszyst
kie stro
ny świata: Peru, Chi
‐
le, Anglia, a nawet dłu
gi week
end w Los Ange
les, aby zro
bić se
sję w po
siadło
ści
Hugh Hef
ne
ra. Ciężka orka.
Ale kie
dy mój obie
ży
świat wraca, zamie
nia się w zwie
rzę do
mo
we. Je
ste
śmy ze
sobą w moim albo w jego mieszkaniu. Wy
cho
dzi
my na ko
lacje z Jil
lian i Benjami
‐
nem albo gramy w po
ke
ra z Mimi, So
phią, Ry
anem i Ne
ilem, któ
rzy również są
naszy
mi naj
lep
szy
mi przy
jaciół
mi. Jest ze mną w moim lub swo
im łóżku, w mo
jej
lub swo
jej kuch
ni, na moim lub swo
im blacie – w naszym domu.
Wszyst
ko wskazu
je na to, że Si
mon zawsze wy
jeżdżał w czasie świąt. Brał zle
‐
ce
nia w Rzy
mie, gdzie ro
bił mate
riał o paster
ce na placu św. Pio
tra. Albo na Va‐
nu
atu na po
łu
dnio
wym Pacy
fi
ku, czy
li pierwszej stre
fie czaso
wej, w któ
rej zaczy
‐
nają się obcho
dy Bo
że
go Naro
dze
nia. Kie
dyś po
je
chał nawet na bie
gun pół
nocny
i zro
bił anioł
ka na śnie
gu o pół
no
cy.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
9/250
Dziwne, co? Nie cał
kiem. Jego ro
dzi
ce zgi
nę
li w wy
pad
ku samo
cho
do
wym, kie
‐
dy był w ostat
niej klasie li
ceum. Miał osiem
naście lat i cały świat wy
wró
cił mu się
do góry no
gami. Nie miał innej ro
dzi
ny, więc kie
dy kil
ka mie
się
cy później zapi
sał
się na Uni
wer
sy
tet Stanfor
da, prze
pro
wadził się do Fi
ladel
fii. Ni
gdy nie oglądał
się za sie
bie. Więc tak, świę
ta to dla nie
go trud
ny czas. Zaczy
nałam co
raz le
piej ro
zu
mieć
mo
je
go Wal
l
bange
ra, obalałam ste
reo
ty
po
wy obraz mężczy
zny. Okres świąteczny
ge
ne
ral
nie prze
bie
gał pod znakiem ckli
wo
ści. A spę
dze
nie Bo
że
go Naro
dze
nia
z mo
imi ro
dzi
cami by
ło
by Naprawdę Wiel
ką Sprawą dla takiej świe
żej pary jak
my. Nawet ich jeszcze nie po
znał, więc świę
ta u Rey
nold
sów chy
ba nie były naj
lep
‐
szym mo
mentem na ko
lej
ny krok jako „my”.
Dlate
go nie zasko
czy
ło mnie, kie
dy zaczął ro
bić plany wy
jazdo
we na cały mie
‐
siąc. To raczej on się zdzi
wił, kie
dy bezczel
nie wpro
si
łam się na wspól
ną wy
ciecz‐kę.
– Z Pragi jadę do Wied
nia. Po
tem Sal
zburg i tam pewnie zo
stanę na świę
ta.
Od
by
wa się tam fe
sti
wal, na któ
rym…
– Chcę.
– Zno
wu? Cho
le
ra, do
bry je
stem. Go
dzi
nę temu skończy
li
śmy… – Po
ło
żył dłoń
po
mię
dzy mo
imi no
gami. Była noc pod ko
niec li
sto
pada i le
że
li
śmy w łóżku. Kil
‐
ka dni temu przy
je
chał do domu przed ko
lej
nym wy
jazdem, więc ciągle się tu
li
li
‐
śmy.
– Nie, pro
szę pana. Chcę po
je
chać z tobą do Eu
ro
py. Chciałabym, że
by
śmy na‐
sze pierwsze świę
ta spę
dzi
li razem. Bę
dzie su
per!
– A co z two
imi ro
dzi
cami? Nie po
czu
ją się uraże
ni?
– Pewnie tak, ale szybko im mi
nie. Bę
dzie tam śnieg?
– Śnieg? Jasne! Ale je
steś tego pewna? Więk
szość świąt w ostat
nich latach spę
‐
dzałem sam. To nic takie
go. Nie prze
szkadza mi – po
wie
dział, nie patrząc mi
w oczy.Uśmiech
nę
łam się i po
gładzi
łam go po twarzy.
– Ale mi prze
szkadza. Zresztą mię
dzy świę
tami a No
wym Ro
kiem mam ty
‐
dzień wol
ne
go. Jadę. Po
stano
wio
ne.
– Caro
li
ne Rey
nolds, jest pani bar
dzo wład
cza – zauważył i prze
su
nął dłoń po
moim bio
drze.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
10/250
– Owszem, panie Par
ker. Nie prze
stawaj ro
bić tego, co ro
bisz tam na dole…
Mmm…
I w ten spo
sób znalazłam się w baj
ce. Po
le
ciałam do Au
strii. Zatrzy
mali
śmy się
w uro
czym, przy
tul
nym zajeździe w centrum stare
go miasta w Sal
zbur
gu. Padał
śnieg, drze
wa były oświe
tlo
ne ty
siącami drobnych białych świate
łek, a Si
mon wy
‐glądał nie
do
rzecznie cu
downie w czap
ce nar
ciar
skiej z pom
po
nem. Zacho
wy
wał
się jak ty
po
wy tu
ry
sta. Nawet zor
gani
zo
wał dla nas ku
lig z dzwo
neczkami. W wi
‐
gi
lię opatu
lo
na cie
płym ko
cem i wtu
lo
na w Si
mo
na, wyj
rzałam przez okno na
miasto i rze
kę, w któ
rej od
bi
jał się blask księ
ży
ca.
– Tak się cie
szę, że tu je
steś – wy
szep
tał i lek
ko ugryzł mnie w ucho.
– Wie
działam, że tak bę
dzie. – Zachi
cho
tałam, kie
dy wsu
nął mi rękę pod swe
‐
ter.
– Ko
cham cię – szep
nął słod
ko jak miód. – Ja cie
bie bar
dziej – od
po
wie
działam, a w oczach zakrę
ci
ły mi się łzy. Nowy
zwy
czaj? Zo
baczy
my…
14 LUTE GO
Wy
miana ese
me
sów po
mię
dzy Si
mo
nem a Caro
li
ne:
Właśnie zapar
kowałem. Gotowa? Prawie. Mu
szę się ubrać. Chodź na górę.
Jestem na schodach. Spóź nimy się.
Nie. Pod warunkiem że zo
staniesz w spodniach.
W ży ciu czegoś takiego nie sły szałem.
Prze
stań ko
pać w drzwi i wchodź!
Wy
słałam wiado
mość i opar
łam się o ku
chenny blat. Sły
szałam, jak prze
krę
ca
klucz w drzwiach, i stłu
mi
łam sze
ro
ki uśmiech. Za dwadzie
ścia mi
nut mie
li
śmy spo
tkać się z naszy
mi znajo
my
mi na ro
mantycznej ko
lacji. Przy takim ru
chu bę
‐
dzie
my mieć spo
ro szczę
ścia, je
śli do
je
dzie
my tam za czter
dzie
ści mi
nut. A jak
do
pi
sze mi szczę
ście, to nie do
trze
my tam w ogó
le.
– Ko
chanie! Co ty ro
bisz? Mu
si
my iść! – zawo
łał. Sły
szałam, jak rzu
cił tor
bę na
pod
ło
gę w ko
ry
tarzu.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
11/250
Kie
dy szedł w stro
nę kuch
ni, westchnę
łam te
atral
nie i od
krzyk
nę
łam:
– Po
stano
wi
łam dziś nie wy
cho
dzić. Nie czu
ję się za do
brze.
Stanął jak wry
ty i mogę zało
żyć się o mój szybko
war Le Creu
set, że prze
cze
sał
wło
sy pal
cami i wstrzy
mał od
dech.
Od ty
go
dni mę
czy
łam go o to, aby zabrał mnie gdzieś na walentynki. Nale
ga‐łam, aby spę
dzić ten wie
czór z naszy
mi przy
jaciół
mi. Ale on był w domu do
pie
ro
od ty
go
dnia i wie
działam, że ni
cze
go tak nie pragnął, jak zo
stać tu, po
le
niu
cho
‐
wać na kanapie i ko
chać się ze swo
ją dziewczy
ną.
Dziewczy
ną.
Ciągle do
staję gę
siej skór
ki, gdy o tym my
ślę. Je
stem dziewczy
ną Si
mo
na. Kie
‐
dyś był Panem Hare
mu, a te
raz je
stem jego dziewczy
ną.
Więc od po
ło
wy stycznia rzu
całam alu
zjami, chcąc upewnić się, że bę
dzie
w domu na walentynki. Później całe go
dzi
ny wi
siałam na te
le
fo
nie z So
phią i Mimi, omawiając wspól
ny, ide
al
nie ro
mantyczny wie
czór. Pewnie przez to, że
zmie
ni
łam zdanie, zastanawia się, czy na pewno chce mieć dziewczy
nę.
– Je
steś pewna? My
ślałem, że zale
ży ci na…
Zatrzy
mał się, kie
dy wy
szedł z przed
po
ko
ju. Na blacie w ku
chennym far
tu
chu,
z pro
miennym uśmie
chem i pięt
nasto
centy
me
tro
wy
mi szpil
kami na sto
pach sie
‐
działam ja. Na ko
lanach trzy
małam szar
lot
kę.
– Moje pragnie
nie się zmie
ni
ło – po
wie
działam. – I nie obej
mu
je zatło
czo
nej
re
stau
racji. Chy
ba nie mo
głabym mieć na so
bie tyl
ko tego?
Ze
sko
czy
łam z blatu i od
wró
ci
łam się. O, tak, miałam na so
bie far
tuch i tyl
ko
far
tuch. Ach, i szpil
ki, nie zapo
mi
naj
my o szpil
kach.
– Caro
li
ne. Nie
źle – wy
do
był z sie
bie.
Uśmiech
nę
łam się jeszcze sze
rzej.
– Mam coś pyszne
go.
– W to nie wąt
pię.
– Głup
tasie, upie
kłam ci ciasto. Two
ja własna go
rąca szar
lot
ka. Wy
star
czy, żetu po
dej
dziesz i ją so
bie weźmiesz.
Odłamałam kawałek kru
szonki i zamo
czy
łam w wy
pły
wającym soku. Się
gnie
naj
pierw po ciasto czy po mnie?
Okazało się, że chciał oby
dwu jed
no
cze
śnie.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
12/250
K WIE CIEŃ
– Wi
dzisz, my
ślałem, że ro
bi
my po
stę
py. Razem oglądamy me
cze base
bal
la, od
czasu do czasu prze
my
cam dla cie
bie masło orze
cho
we, a ty wy
skaku
jesz z czymś
takim? Cze
mu? Cze
mu ciągle to ro
bisz? A co ważniej
sze, cze
mu ja ciągle na to się
go
dzę?Pod
słu
chałam tę rozmo
wę, do
bie
gającą z mo
je
go mieszkania, kie
dy stanę
łam
pod drzwiami. Si
mon był sam w domu – może rozmawiał przez te
le
fon. Jed
nak
kie
dy we
szłam do środ
ka i dyskret
nie wyj
rzałam z przed
po
ko
ju, zo
baczy
łam go
sie
dzące
go naprze
ciwko mo
je
go kota, Cli
ve’a. Na sto
le mię
dzy nimi le
żała blu
za
z napi
sem „Stanford”. Cli
ve zaznaczał na niej swój te
ren już kil
kadzie
siąt razy
w czasie trwania nasze
go związku, ale jakiś czas temu po
rzu
cił ten zwy
czaj przy
‐
po
mi
nania Si
mo
no
wi, kto tak naprawdę jest panem domu. Oby
dwo
je po
my
śle
li
‐śmy, że skończył z tym drobnym wy
bry
kiem, ale wy
glądało na to, że nie.
Rozbawi
ła mnie po
waga, z któ
rą Si
mon patrzył na kota, i jak bar
dzo Cli
ve
miał gdzieś to, co się działo, i beztro
sko machał ogo
nem, jak
by nie nale
żał do jego
ko
cie
go ciała. Wy
co
fałam się ci
cho w głąb przed
po
ko
ju i naro
bi
łam hałasu, udając,
że otwie
ram zamek, aby dać panom znać, że je
stem w domu.
Kie
dy we
szłam do jadal
ni, Si
mon z nonszalancją czy
tał gaze
tę. Nawet nie
wspo
mniał o rozmo
wie, któ
rą od
był z ko
tem.
Po
zwo
li
łam mu na zacho
wanie tej tajem
ni
cy i gdy kil
ka go
dzin później znala‐złam jego blu
zę w ko
szu na śmie
ci, udałam, że nic nie wi
dzę.
M AJ
Sy
pial
nię wy
peł
niał hałas, rozdzie
rając noc i dud
niąc mi w uszach. Gło
śne pi
ło
‐
wanie wy
do
by
wające się z nie
okre
ślo
ne
go źró
dła wy
bu
dzi
ło mnie ze snu o Clo
‐
oneyu. Było mi go
rąco i duszno. Za mo
imi ple
cami, wtu
lo
ny we mnie i nie
samo
‐
wi
cie cie
pły, le
żał ten, z któ
re
go ust wy
do
by
wały się prze
raźli
we dźwię
ki, prze
szy
‐ wające moją gło
wę. Rozpaczli
wie szu
kałam chłod
niej
sze
go miej
sca na po
duszce.
Cie
pło jego ciała otaczało mnie falami, a chrapanie – o słod
ki Jezu, chrapanie
wstrząsało całym moim wnę
trzem.
Cli
ve scho
wał się w bezpiecznym miejscu na ko
mo
dzie. Wy
ko
nałam bar
dzo
idio
tyczny ruch na po
zio
mie pod
stawówki: pod
ciągnę
łam ko
lana do sie
bie, a po
‐
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
13/250
tem kop
nę
łam spo
co
ne, chrapiące ciel
sko chło
paka, któ
re zaj
mo
wało moje łóżko
i wy
bi
jało mnie ze snu.
– Auuu! – Obu
dził się i od
ru
cho
wo jeszcze mocniej przy
ci
snął swo
je rozgrzane
ciało do mo
je
go. Wy
grze
bałam się z łóżka i stanę
łam nad nim. Zamaszy
ście zabra‐
łam po
duszkę, któ
ra była cała prze
po
co
na. – Kot
ku, co ro
bisz? Kop
nę
łaś mnie? – Z po
wro
tem zwi
nął się w kłę
bek.
– Mu
sisz z tym skończyć! – wrzasnę
łam.
– Z czym? Wracaj do łóżka – wy
mam
ro
tał, zapadając na nowo w sen, w któ
rym
naj
wy
raźniej był drwalem.
– Ani mi się waż zasy
piać! Ko
niec! Z chrapaniem! – ciągle krzy
czałam, ogar
‐
nię
ta wście
kło
ścią. Okradzio
na ze świę
te
go snu zacho
wy
wałam się jak opę
tana.
– Chrapanie? Daj spo
kój, nie może być aż tak źle. Co, do diabła?
Wy
rwałam mu po
duszkę spod gło
wy, tak że opadła na mate
rac. – Je
śli ja nie mogę spać, to nikt nie zmru
ży oka! Je
steś gło
śny! I go
rący! – kon‐
ty
nu
owałam.
– Cóż, że je
stem nie
zły, to wie
my, co nie?
– Ani sło
wa wię
cej!
– Ej, masz PMS? – spy
tał i od razu zdał so
bie sprawę, że po
peł
nił błąd, bo na
jego twarzy po
jawi
ło się prze
raże
nie.
Resztę nocy Si
mon spę
dził po dru
giej stro
nie ko
ry
tarza, w swo
im własnym
mieszkaniu. Ja po
trze
bo
wałam snu.
LIPIEC
– Cho
le
ra, Caro
li
ne. To było cu
downe.
– Mhm – mru
czałam, pro
stu
jąc nogi wzdłuż jego ciała i przy
ciągając go bli
żej.
Nadal był we mnie. Nasze od
de
chy się zsynchro
ni
zo
wały. Rozluźnio
ny Si
mon za‐
padał się we mnie, kie
dy głaskałam go po wło
sach i opuszkami pal
ców ry
so
wałam
de
li
kat
ne wzor
ki na ple
cach. Po chwi
li wsparł się na łok
ciu i przy
kle
pał rozczo
‐chrane wło
sy.
– Nie do
szłaś, prawda?
– Nie, skar
bie, ale i tak było mi fantastycznie.
– Po
zwól, że ci to wy
nagro
dzę – nale
gał, wsu
wając dłoń po
mię
dzy nas. Zdzi
wił
się, gdy go po
wstrzy
małam. – Kot
ku?
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
14/250
– Nie zawsze cho
dzi o to. Nawet tak może być cu
downie, ro
zu
miesz? Są takie
noce, kie
dy two
ja bli
skość to wszyst
ko, cze
go mi trze
ba – po
wie
działam, cału
jąc
go po
nownie, po
wo
li i namięt
nie. – Tak bar
dzo cię ko
cham.
W od
po
wie
dzi na mój szept on uśmiech
nął się sze
ro
ko.
Czy po Dłu
giej Prze
rwie Bez Or
gazmu, jak we
dług mnie ten okres po
wi
nienbyć ofi
cjal
nie nazy
wany, po
jawiał się już zawsze? Oczy
wi
ście, że nie. Nie za każ‐
dym razem. Ale w więk
szo
ści przy
pad
ków był, i to wie
lo
krot
nie. Czasem nawet
ocie
rał się o punkt G. W takie noce prawie traci
łam przy
tom
ność.
I o ile uwiel
białam zbli
że
nia na blacie, pod pryszni
cem, na pod
ło
dze w kuch
ni
i na scho
dach – tak, zdarzy
ła się jed
na namięt
na przy
go
da na scho
dach – to moim
ulu
bio
nym sek
sem był ten spo
koj
ny. Kie
dy Si
mon le
żał na mnie, kie
dy mo
głam
czuć jego cię
żar i spły
wającą na mnie mi
łość, wy
peł
niającą mnie, otaczającą mnie
całą. A je
śli aku
rat „O” nie przy
szedł, to nie szko
dzi. Wie
działam, że wcze
śniej czy później zno
wu się po
jawi.
Si
mon wró
cił do łóżka z bu
tel
ką wody i ko
tem, któ
ry pałę
tał mu się mię
dzy
no
gami. Cli
ve do
brze wie
dział, że w trak
cie sto
sunków nale
ży trzy
mać się z dale
‐
ka. Raz zaatako
wał i o mały włos nie zo
stał sko
pany. Dlate
go te
raz uni
kał miejsca
ak
cji. Si
mon przy
no
szący wodę był znakiem, że kot może wró
cić i wtu
lić się
w nas.
Si
mon po
dał mi wodę, a ja włączy
łam te
le
wi
zor, aby sprawdzić po
go
dę na na‐
stęp
ny dzień. Chciałam wie
dzieć, czy będę po
trze
bo
wała parasol
ki. Każde z nas
zaję
ło swo
ją stro
nę łóżka, Cli
ve wsko
czył po
mię
dzy nas i oglądali
śmy pro
gno
zę
po
go
dy. Nasze złączo
ne dło
nie le
żały na po
duszce mię
dzy nami.
Me
gazaje
bi
ście.
SIERPIEŃ
– No dalej, wiem, że chcesz to po
wie
dzieć.
– Wy
daje mi się, że nie mu
szę, Caro
li
ne. Two
je po
mru
ki mó
wią same za sie
‐bie.
– Nie, nie. Wi
dzę, że masz ocho
tę. No dawaj.
– Do
bra. A nie mó
wi
łem.
– Le
piej ci?
– Tak.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
15/250
– To do
brze. A te
raz zamknij się i daj mi do
kończyć makaron.
Si
mon śmiał się, kie
dy sior
bałam pho, smako
wi
tą wiet
nam
ską zupę z makaro
‐
nem. Przez lata sądzi
łam, że nie lu
bię wiet
nam
skie
go je
dze
nia. Przy
puszczam, że
konsu
mo
wanie go w Wiet
namie ma znacze
nie.
Po raz ko
lej
ny fakt, że by
łam dziewczy
ną Si
mo
na, okazał się mieć nie
ocze
ki
wa‐ne konse
kwencje. Zapro
sił mnie na wy
cieczkę po Azji Po
łu
dnio
wo-Wschod
niej:
Laos, Kam
bo
dża, a na ko
niec Wiet
nam. Nie udało mi się to
warzy
szyć mu w czasie
całej po
dró
ży, ale mo
głam do
łączyć do nie
go w Hanoi, gdzie ro
bił zdję
cia dla „Na‐
tio
nal Geo
graphic”, i spę
dzić z nim ty
dzień. Jeździ
li
śmy po miastach i wio
skach,
piaszczy
stych plażach i ci
chych gó
rach. Co
dziennie je
dli
śmy nie
samo
wi
te po
trawy
i ko
chali
śmy się każdej nocy.
Ak
tu
al
nie w zachwyt wprawiało nas pły
wanie po zato
ce He Long i je
dze
nie
smako
wi
te
go po
sił
ku, któ
ry zo
stał dla nas przy
rządzo
ny w ło
dzi mieszkal
nej,gdzie no
co
wali
śmy. Patrzy
łam na małe wy
spy wy
stające z mo
rza ni
czym wy
łania‐
jące się z toni grzbie
ty smo
ków. Słońce zacho
dzi
ło, a Si
mon dla ochło
dy po nie
‐
zno
śnie par
nym dniu wy
sko
czył z ło
dzi pro
sto do wody. Opły
wała jego skó
rę,
szor
ty przy
le
pi
ły mu się do ciała, a na wi
dok jego nagiej klat
ki zaczę
łam się śli
nić,
i to bar
dziej, niż je
dząc zupę. Ży
cie było pięk
ne.
Ze wszyst
kich wy
jazdów, na któ
rych by
li
śmy razem – szybkie wy
pady week
en‐
do
we albo ty
go
dnio
we wy
cieczki do egzo
tycznych miejsc – ten zachwy
cił mnie po
‐
nad miarę. Wiet
nam był magiczny, odu
rzający i wspaniały. Chciałam tu wró
cić.
Chciałam, aby on po
nownie mnie tu zabrał.
Ciągle chli
pałam zupę, a Si
mon otwo
rzył piwo. Uśmie
chali
śmy się do sie
bie.
W ciągu tych mie
się
cy razem nie po
trze
bo
wali
śmy słów, aby się po
ro
zu
mie
wać.
Kie
dy obró
ci
łam się, żeby patrzeć na zacho
dzące słońce, Si
mon wciągnął mnie na
ko
lana. By
li
śmy rozgrzani, nasze sło
ne od wody ciała le
pi
ły się do sie
bie. Od pra‐
wie dwóch dni cho
dzi
łam tyl
ko w stani
ku od zie
lo
ne
go bi
ki
ni i w sarongu. Si
mon
obej
mo
wał mnie za bio
dra, lek
ko wsu
wając pal
ce pod mate
riał okry
cia. – Pięk
nie, prawda? – spy
tał.
– Bar
dzo. – Patrzy
łam, jak słońce nur
ku
je w wo
dach zato
ki, a po
tem obró
ci
łam
się i po
cało
wałam go. W brzu
chu czu
łam mo
ty
le, któ
re ni
gdy nie znik
nę
ły. Mam
nadzie
ję, że nie od
le
cą.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
16/250
WRZE SIEŃ
– Hej.
– Cześć.
– Obu
dzi
łaś się?
– Nie cał
kiem. Mo
ment, co ty tu ro
bisz? – Złapałem wcze
śniej
szy lot. Stę
sk
ni
łem się.
– Mmm, ja też.
– Och, Caro
li
ne. Co masz na… albo i nie masz?
– Jest za go
rąco na pi
żamę.
– To bar
dzo do
brze – szep
nął.
Cie
szy
ło mnie cie
pło jego ciała obok mo
je
go po
mi
mo panu
jące
go go
rąca. Prze
‐
su
wał dłońmi po mo
jej talii w dół, do bio
der. Po
ję
ku
jąc, wy
gię
łam się w jego stro
‐nę. Moje ciało zawsze re
ago
wało na jego do
tyk. Na chwi
lę prze
rwał pieszczo
ty, aby
po
to
warzy
szyć mi w nago
ści. Przy
war
łam do nie
go, kie
dy po
nownie po
ło
żył się za
mną, pod
nie
co
ny i go
to
wy, aby mnie ko
chać.
Pewny
mi i po
bu
dzający
mi ru
chami gładził moje pier
si. Wie
dział, jaką re
ak
cję
wy
wo
ła. Lek
ko wsu
nął rękę mię
dzy moje uda i kładąc moją nogę na swo
im bio
‐
drze, otwo
rzył mnie.
– Tak? – spy
tał szep
tem. Po
czu
łam cie
pło jego od
de
chu na skó
rze.
– Tak – po
twier
dzi
łam i wplo
tłam dło
nie w jego wło
sy. Z ję
kiem wszedł wemnie. Westchnę
łam, czu
jąc, jak twar
dy i nie
ustę
pli
wy wdzie
rał się tam, gdzie jego
miej
sce.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
17/250
O
ROZDZIAŁ PIERWSZY
, tak.
Łup.
– O, tak.
Łup, łup.
– Caro
li
ne, nie mów w ten spo
sób, kie
dy je
stem tak dale
ko od cie
bie – wy
du
sił
z sie
bie Si
mon stłu
mio
nym gło
sem. Brzmiał jak zawsze odu
rzająco.
– Głup
tasie, cho
dzi mi o wale
nie w ścianę po dru
giej stro
nie.
– Kto tam jest? – Facet z mło
tem. Szko
da, że go nie wi
dzisz. Jest wiel
ki.
– Bar
dzo cię pro
szę, nie mów mi o mło
cie inne
go face
ta.
– To wracaj do domu i zaskocz mnie swo
im – rzu
ci
łam ze śmie
chem, zamy
ka‐
jąc drzwi do gabi
ne
tu, aby zmi
ni
mali
zo
wać hałas. Już nie
dłu
go to po
mieszcze
nie
prze
stanie być moim biu
rem. Prze
no
si
łam się do inne
go świata. A do
kład
nie na
dru
gi ko
niec ko
ry
tarza. Stąd to wale
nie: re
mont mo
je
go no
we
go miejsca pracy.
Więk
sze po
mieszcze
nie, biu
ro narożne, tuż obok gabi
ne
tu Jil
lian – mo
jej sze
fo
weji właści
ciel
ki fir
my. Dzię
ku
ję bar
dzo. Lep
szy wi
dok na zato
kę i prawie dwa razy
wię
cej prze
strze
ni z małym przed
po
ko
jem, któ
ry miał być miej
scem dla ewentu
al
‐
ne
go przy
szłe
go staży
sty.
Pewne
go dnia mogę do
stać staży
stę. Czy to naprawdę moje ży
cie?
– Będę w domu ju
tro. Dasz radę do tego czasu my
śleć o moim mło
cie? – spy
‐
tał. Po
patrzy
łam na kalendarz sto
jący na biur
ku z zakre
ślo
ną datą po
wro
tu Si
mo
‐
na.
– Zro
bię, co w mo
jej mocy, ko
chany, ale nie masz po
ję
cia, jak po
kaźny ze
stawnarzę
dzi ma ten facet. Ni
cze
go nie obie
cu
ję. – Si
mon jęk
nął, a ja się ro
ze
śmiałam.
Uwiel
biam znę
cać się nad nim po
przez te wszyst
kie stre
fy czaso
we. – I nie zapo
‐
mnij o pre
zencie dla mnie.
– Czy kie
dy
kol
wiek zapo
mniałem?
– Nie, je
steś tro
skli
wy, prawda?
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
18/250
– Ty tak
że nie zapo
mnij o moim pre
zencie – rzu
cił roznamięt
nio
nym to
nem.
– Ró
żo
wa ko
szul
ka nocna jest przy
go
to
wana. Będę ją miała na so
bie, kie
dy
wró
cisz.
– A ja będę w, na, pod… Kur
czę, mu
szę le
cieć. Tak
sówka przy
je
chała.
– Do
kończy
my tę fi
ne
zyj
ną konwer
sację twarzą w twarz. Ko
cham cię – rzu
ci
‐łam na po
że
gnanie.
– Też cię ko
cham, skar
bie – po
wie
dział i rozłączył się.
Przez chwi
lę wpatry
wałam się w te
le
fon i wy
obrazi
łam so
bie Si
mo
na na dru
‐
gim końcu świata w To
kio. Tego roku zgro
madził wię
cej punk
tów w pro
gramie
dla czę
sto po
dró
żu
jących niż więk
szość lu
dzi w czasie całe
go swo
je
go ży
cia, a miał
już zare
zer
wo
wane ter
mi
ny do końca roku.
Nadal uśmie
chałam się do aparatu, kie
dy do drzwi zapu
kała Jil
lian, od razu
wcho
dząc i siadając na rogu biur
ka. – Co ci cho
dzi po gło
wie? – zapy
tałam, od
ry
wając zwię
dły płatek róży z bu
kie
‐
tu, któ
ry stał w wazo
nie obok miejsca, gdzie Jil
lian po
sadzi
ła swój odziany
w kaszmir ty
łek.
– Wi
dzę, że to
bie cho
dzi coś po gło
wie. Czy to Si
mon dzwo
nił? – spy
tała, kie
‐
dy uśmiech
nę
łam się sze
ro
ko. – Tyl
ko on sprawia, że two
ja twarz tak pro
mie
nie
je.
– Po
wtó
rzę: co ci cho
dzi po gło
wie, Jil
lian? – po
no
wi
łam py
tanie, wbi
jając
w nią lek
ko ołó
wek.
– Coś, co może rozpro
mie
nić cię jeszcze bar
dziej, cho
ciaż już te
raz masz cie
ka‐
wy od
cień zupy po
mi
do
ro
wej – dro
czy
ła się.
– Czy twój narze
czo
ny, tak jak każdy, kto z tobą pracu
je, również uważa, że je
‐
steś bar
dzo iry
tu
jąca?
– On ma mnie za znacznie bar
dziej wku
rzającą. Go
to
wa na ważne wie
ści czy
wo
lisz nadal się mnie cze
piać?
– Zaskocz mnie – po
wie
działam z westchnie
niem.
Uwiel
biam moją sze
fo
wą, ale ma skłonność do nie
co te
atral
nych zacho
wań. Naprzy
kład w ze
szłym roku, kie
dy bawi
ła się w swat
kę dla mnie i Si
mo
na, przez cały
czas udawała, że o ni
czym nie wie. Ale miała do
bre ser
ce, któ
re w stu pro
centach
i bezgranicznie nale
żało do Benjami
na, spe
cjali
sty od ventu
re capi
tal. Byli ze sobą
od lat i w końcu za kil
ka ty
go
dni mie
li wejść w związek mał
żeński, a o ich ślu
bie
mó
wi
ło całe San Franci
sco. Benjamin był nie
zaprze
czal
nie go
rącym to
warem, przy
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
19/250
któ
rym razem z przy
jaciół
kami chi
cho
tały
śmy i zapo
mi
nały
śmy słów. Jil
lian wie
‐
działa, że wszyst
kie pod
ko
chu
je
my się w jej mężczyźnie, i dla żar
tów wy
ko
rzy
sty
‐
wała tę wie
dzę prze
ciwko nam. Nareszcie miała zo
stać żoną face
ta naszych ma‐
rzeń, a po
tem wy
je
chać w wy
marzo
ną po
dróż po
ślubną po Eu
ro
pie.
– Pamię
tasz zle
ce
nie, któ
re ro
bi
ły
śmy ze
szłej wio
sny dla Mak
sa Cam
de
na? Ten wik
to
riański dom nad mo
rzem, któ
re
go od
no
wie
nie pro
jek
to
wały
śmy przed ślu
‐
bem jego cór
ki?
– Tak, dał jej go w pre
zencie. Kto robi takie rze
czy?
– Max Cam
den, któżby inny. W każdym razie ma również stary ho
tel Clare
‐
mont w Sau
sali
to i szu
ka fir
my pro
jek
to
wej, któ
ra go od
świe
ży i tro
chę uno
wo
‐
cze
śni.
– Su
per! Zło
ży
łaś już ofer
tę? – zapy
tałam, wy
obrażając so
bie nie
ru
cho
mość.
Ho
tel od po
cząt
ku ubie
głe
go wie
ku stoi tuż przy głównej dro
dze w Sau
sali
to i jestjed
nym z nie
wie
lu, któ
re prze
trwały wiel
kie trzę
sie
nie zie
mi.
– Nie, bo ty to zro
bisz. Bę
dziesz głównym pro
jek
tantem, je
śli ofer
ta zo
stanie
przy
ję
ta – wy
jaśni
ła. – My
ślisz, że mo
głabym się pod
jąć takie
go cze
goś? Tuż przed
własnym we
se
lem? Nie zre
zy
gnu
ję z po
dró
ży po
ślubnej dla pracy, zbyt wie
le wa‐
kacji w ciągu ostat
nich lat od
puszczałam.
– Ja? Nie, nie, nie. Nie je
stem go
to
wa. Ty też zresztą nie. Jak mo
głaś o tym
w ogó
le po
my
śleć? – Jąkałam się, a ser
ce pod
cho
dzi
ło mi do gar
dła. To two
ja
chwi
la, ko
chana.
– Pro
szę cię, dasz radę. – Jil
lian lek
ko szturch
nę
ła mnie sto
pą. – Czu
jesz? To ja
wy
ko
pu
jąca cię z gniazda.
– Hmm, tak. Już dawno z nie
go wy
fru
nę
łam, ale to co inne
go – bro
ni
łam się,
przy
gry
zając ołó
wek, któ
ry sze
fo
wa wy
ję
ła mi z ust.
– Sądzisz, że dałabym ci zle
ce
nie, gdy
byś nie była na to go
to
wa? Przy
znaj, że
cho
ciaż tro
chę je
steś pod
ekscy
to
wana.
Przy
łapała mnie. Zawsze chciałam zre
ali
zo
wać coś am
bit
ne
go, ale zo
stać głów‐nym pro
jek
tantem przy od
nawianiu całe
go ho
te
lu?
– Wiem, że pro
szę o wie
le, bo bę
dziesz miała też na gło
wie całą tę szop
kę pod
‐
czas mo
jej po
dró
ży. Naprawdę my
ślisz, że to za dużo do ogar
nię
cia?
– No, ja, no – wy
du
kałam, bio
rąc głę
bo
ki wdech. Kie
dy naj
pierw zapro
po
no
wa‐
ła mi zaję
cie się biu
rem pod
czas jej nie
obecno
ści, cho
dzi
ło o sprawy typu do
pil
no
‐
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
20/250
wanie, czy alarm był włączo
ny na ko
niec dnia i czy Ash
ley zamó
wi
ła mleczko do
kawy. W miarę napły
wania zle
ceń li
sta obo
wiązków się wy
dłu
żała, ale nadal była
do okieł
znania. A te
raz to.
Po
zwo
li
łam, żeby jej sło
wa do mnie do
tar
ły. Czy po
trafi
łabym to zro
bić? Wy
‐
glądało na to, że Jil
lian tak uważała. – Hmm.
Wy
obrazi
łam so
bie ho
tel: wspaniałe światło, świet
na lo
kali
zacja, ale wy
magał
ge
ne
ral
ne
go re
montu. Już zastanawiałam się nad do
bo
rem ko
lo
rów. Jil
lian dźgnę
‐
ła mnie ołówkiem.
– Dalej, Caro
li
ne. Halo. – Sze
fo
wa po
machała mi ręką przed oczami.
Uśmiech
nę
łam się do niej.
– Wcho
dzę w to. Zgadzam się – po
wie
działam, a w gło
wie miałam już mnó
‐
stwo po
my
słów.Sze
fo
wa od
wzajem
ni
ła uśmiech i stuk
nę
ły
śmy się pię
ściami.
– Po
infor
mu
ję ze
spół, że bę
dziesz nas re
pre
zento
wać.
– Raczej wy
mio
to
wać – rzu
ci
łam, tyl
ko czę
ścio
wo żar
tu
jąc.
– Do
bierz od
po
wied
nie zasło
ny, a wszyst
ko bę
dzie do
brze. A te
raz uczci
my tę
de
cy
zję, wy
bie
rając pio
senkę, w rytm któ
rej pój
dę do oł
tarza. – Z kie
sze
ni wy
ję
ła
iPo
da i zaczę
ła prze
wi
jać li
stę utwo
rów.
– Czy mam to w zakre
sie obo
wiązków służbo
wych?
– Że speł
niasz moje zachcianki? Tak, prze
czy
taj swo
ją umo
wę. Więc, kie
dy
będę szła do oł
tarza, w tle po
winno brzmieć…
Gdy zaczy
nała gadać o ślu
bie, nie można było jej po
wstrzy
mać. Po
mi
mo że ko
‐
tło
wało mi się w my
ślach, od
prę
ży
łam się nie
co. To two
ja wiel
ka chwi
la, dziewczy
‐
no, i dasz so
bie radę.
Prawda?
***
Po
po
łu
dnie spę
dzi
łam na przy
go
to
waniach do opraco
wania chwy
tli
wej ofer
ty
dla Mak
sa Cam
de
na. Kie
dy prze
glądałam ar
chi
wal
ne zdję
cia ho
te
lu i jego oto
cze
‐
nia, po
my
sły same przy
cho
dzi
ły mi do gło
wy. Jeszcze nie w peł
ni ukształ
to
wane,
ale ukie
runko
wu
jące mnie w stro
nę cie
kawych rozwiązań. Wiem, że re
pu
tacja Jil
‐
lian nada im więk
szej mocy. Każdy, kto był na tyle do
bry, aby dla niej praco
wać,
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
21/250
zazwy
czaj do
stawał w pakie
cie do
dat
ko
we zaufanie. Ale i tak cho
dzi o to, czyj po
‐
mysł okaże się naj
lep
szy, i chcę, aby mój był im
po
nu
jący.
Nadal zamy
ślo
na nad pro
jek
tem, prze
krę
całam klucz w drzwiach do mieszka‐
nia, kie
dy z jego wnę
trza do
bie
gło mnie głu
che tąp
nię
cie i zbli
żający się od
głos
stu
kających o pod
ło
gę pazu
rów.Cli
ve.
Kie
dy we
szłam, przy
wi
tał mnie mój cu
downy kot, mój mały kawałek nie
ba.
Mię
dzy no
gami ko
tło
wała mi się po
mru
ku
jąca kul
ka szare
go fu
tra.
– Cześć, sło
dziaku. By
łeś dziś grzeczny? – spy
tałam i schy
li
łam się, aby po
gła‐
dzić jego mięk
kie fu
ter
ko.
Zro
bił koci grzbiet, pod
su
wając się pod moją dłoń i po
twier
dzając, że był
grzecznym i ko
chanym kot
kiem. Po
mru
kami i świer
go
tami dał mi re
pry
mendę za
po
zo
stawie
nie go same
go na ty
siąc lat i zapro
wadził mnie do kuch
ni.Rozmawiali
śmy, kie
dy przy
go
to
wy
wałam mu je
dze
nie, co oczy
wi
ście mu
siało
nastąpić natych
miast. Konwer
sacja do
ty
czy
ła zwy
kłych, co
dziennych te
matów, czy
‐
li jakie ptaki dziś wi
dział przez okno, czy kłę
by ku
rzu wy
szły spod łóżka i czy zna‐
lazłam ukry
te w panto
flach zabawki. Co do ostat
nie
go te
matu okazał się raczej
mało rozmowny.
Jak już miał kar
mę w mi
sce, zaczął mnie zu
peł
nie igno
ro
wać, więc skie
ro
wa‐
łam się do sy
pial
ni, żeby prze
brać się w coś wy
god
ne
go. Zdej
mu
jąc golf, po
de
‐
szłam do ko
mo
dy z lu
strem, aby wy
jąć z niej spodnie dre
so
we. Kie
dy wy
ciągnę
‐
łam ręce z rę
kawów bluzki, ser
ce zamar
ło mi w pier
siach, bo w lu
strze zo
baczy
‐
łam od
bi
cie ko
goś, kto sie
dział na moim łóżku. Zadziałał instynkt samo
zacho
waw‐
czy i obró
ci
łam się w jego stro
nę z zaci
śnię
ty
mi pię
ściami, go
to
wa do pod
nie
sie
‐
nia rabanu.
Wraz z pierwszym cio
sem do
tar
ło do mnie, że na łóżku sie
dzi Si
mon.
– Spo
koj
nie, Caro
li
ne. Co to ma być, do diabła?! – wrzasnął, do
ty
kając swo
jej
szczę
ki. – Co to ma być? Do cho
le
ry, Si
mon! Co ty tu ro
bisz?! – również krzy
czałam.
Do
brze wie
dzieć, że w razie rze
czy
wi
ste
go ataku nie sparali
żo
wało
by mnie.
– Wró
ci
łem wcze
śniej, żeby zro
bić ci nie
spo
dziankę – wy
jaśnił, masu
jąc twarz
i krzy
wiąc się.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
22/250
Ser
ce nadal biło mi jak oszalałe. Kie
dy pró
bo
wałam się uspo
ko
ić, w rogu zo
ba‐
czy
łam walizkę, któ
rą prze
oczy
łam, wcho
dząc do po
ko
ju. Po
patrzy
łam na sie
bie
i zo
riento
wałam się, że nadal mam na so
bie golf, któ
ry opatu
la moją szy
ję jak sza‐
lik.
– Mo
głabym cię zabić! – po
nownie krzyk
nę
łam, mocno po
py
chając Si
mo
na naple
cy. – Wy
straszy
łeś mnie na śmierć, głup
ku!
– Chciałem zawo
łać, że
byś wie
działa, że tu je
stem, ale wte
dy omi
nę
łaby mnie
cała rozmo
wa z Cli
ve’em. Nie chciałem prze
szkadzać. – Uśmie
chał się i gładził
mój brzuch.
– Zdraj
ca! – wrzasnę
łam w stro
nę kuch
ni. – Mo
głeś dać mi znać, że ktoś tu
jest, ty nędzny fu
trzany stró
żu!
W od
po
wie
dzi usły
szałam beznamięt
ne miauk
nię
cie.
– Nie je
stem zwy
kłym kto
siem. Wy
daje mi się, że jed
nak mam nie
co więk
szy status niż to – po
wie
dział, cału
jąc de
li
kat
nie moją szy
ję. – To jak? Przy
wi
tasz się
ze swo
im chło
pakiem, któ
ry prze
le
ciał pół świata, aby po
kazać ci swój mło
tek, czy
może zno
wu mi przy
ło
żysz?
– Jeszcze nie wiem. Nie ochło
nę
łam. Ser
ce mi wali, czu
jesz? – spy
tałam, przy
‐
kładając jego dłoń do swo
jej pier
si.
Tyl
ko po to, aby po
czuł bi
cie mo
je
go ser
ca. Jasne, że tak. Tyl
ko po to. Tak na‐
prawdę ser
ce było prze
szczę
śli
we, że Si
mon wró
cił wcze
śniej. Ono lu
bi
ło takie ro
‐
mantyczne spo
tkania. Inne czę
ści mo
je
go ciała również wy
dawały się zado
wo
lo
ne.
– Wi
dzisz, a ja my
ślałem, że ono tak bije z mo
je
go po
wo
du – od
parł, tłu
miąc
śmiech, wo
dząc no
sem po mo
jej szyi i ciągle wsłu
chu
jąc się w moje ser
ce.
– Mo
żesz po
marzyć, Wal
l
bange
rze – od
po
wie
działam, udając obo
jęt
ność. A se
‐
rio? Ser
ce we
szło w rytm Si
mo
na i stu
kało dla nie
go. A sko
ro mowa o stu
kaniu.
– Czy
li wró
ci
łeś wcze
śniej, aby zo
baczyć swo
ją starą Caro
li
ne? – wy
szep
tałam
mu do ucha, lu
bieżnie go cału
jąc. Mocniej złapał mnie za bio
dra i po
prawił się na
łóżku. – Tak.
– Mo
żesz po
móc mi z tym gol
fem?
– Tak.
– A po
tem po
każesz mi swój mło
tek? – zapy
tałam, wtu
lając się w nie
go i siada‐
jąc na nim okrakiem. W od
po
wie
dzi wy
piął bio
dra w górę, dając mi po
czuć to na‐
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
23/250
rzę
dzie. Ro
ze
śmiałam się. – Mmm, zapo
wiedź wale
nia?
Zdjął ze mnie golf i rozpiął stanik, a moje pier
si rozlały się przed jego rozpalo
‐
nym spoj
rze
niem.
– Żad
nych py
tań wię
cej – rozkazał i usiadł pode mną, przy
ciągając mnie bli
żej.
Tuż przed tym, jak po
ło
żył mnie na ple
cach, ge
stem po
kazałam, że zamy
kambu
zię na kłód
kę. Mat
ko, ko
cham tego face
ta.
Jego usta tańczy
ły na mo
jej skó
rze, od czasu do czasu kąsał mnie, wie
dząc, że
w ten spo
sób szybko mnie rozpali. Zro
zu
miałam. Też się za nim stę
sk
ni
łam. Wy
‐
gię
łam się pod nim, przy
wie
rając mocniej do jego ciała. Wier
ci
łam się i krę
ci
łam,
aby wejść z nim w jak najwięk
szy kontakt. Chciałam czuć do
tyk jego skó
ry. Po
roku nadal po
trafił po
walić mnie na ko
lana jed
nym do
ty
kiem, po
całunkiem lub
spoj
rze
niem.
Pchnę
łam go, po
nownie zmie
niając po
zy
cję i szar
piąc za spodnie. – Zdjąć, te
raz – rozkazałam.
Kie
dy od
piął zamek i gu
zi
ki, zdar
łam z nie
go dżinsy i zo
baczy
łam, że po
now‐
nie mój mężczy
zna przy
szedł bez maj
tek.
Od
no
si
łam wraże
nie, że uro
dził się po to, aby do
pro
wadzać mnie do białej go
‐
rączki.
Jed
ną ręką mocno złapałam jego pe
ni
sa. By
łam go
to
wa na oso
bi
stą po
dróż do
‐
oko
ła świata.
– Cho
ler
nie się stę
sk
ni
łem – wy
szep
tał.
Jak wy
głod
niała cało
wałam i li
załam jego szczu
płe i sil
ne ciało. Gładził mnie po
po
liczkach, aż w końcu od
gar
nął mi wło
sy z twarzy. Chciał mnie wi
dzieć.
Wzię
łam go w usta, całe
go. Zaci
snął wple
cio
ne w moje wło
sy dło
nie, zatrzy
mu
‐
jąc mnie w tej po
zy
cji, tak jak tego pragnął.
– Mmm, Caro
li
ne – ję
czał, de
li
kat
nie po
ru
szając bio
drami. De
li
kat
nie, aku
rat.
Nie tak bę
dzie prze
bie
gało to przed
stawie
nie.
Wy
ję
łam go z ust, a po
tem mocno wsu
nę
łam z po
wro
tem. Pie
ści
łam Si
mo
nadłońmi, zmie
niając siłę uści
sku, aby nie mógł prze
wi
dzieć, co go cze
ka. Drażni
łam
ję
zy
kiem i ustami. Uwo
dzi
łam. Ku
si
łam, aż z jego nie
ziem
skich ust zaczę
ły wy
do
‐
by
wać się ci
che wul
gar
ne sło
wa. Wie
działam też, że te same war
gi do
ko
nają słod
‐
kiej ero
tycznej ze
msty na każdym fragmencie mo
je
go ciała.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
24/250
Uwiel
białam Si
mo
na w takim stanie. Uwiel
białam to, że po
trafi
łam go do
pro
‐
wadzić do szaleństwa. Zanim do
szedł, pod
ciągnął mnie w górę i zdjął mi majt
ki,
nie cze
kając na ewentu
al
ne pro
te
sty.
Po
tem zadarł mi do góry spód
ni
cę i rozwarł moje nogi. Przy
glądał mi się
prze
szy
wająco tymi swo
imi szafi
ro
wy
mi oczami. Pie
ścił mnie pal
cami, pro
wadzącje we mnie, aż zaczę
łam ję
czeć, dy
szeć i cała się trząść z rozko
szy.
– Pięk
nie tak wy
glądasz – wy
szep
tał, a ja krzyk
nę
łam.
– Chcę cię, Si
mon. Pro
szę. Chcę! – By
łam go
to
wa wy
rwać so
bie wło
sy z gło
wy,
gdy
bym wie
działa, że dzię
ki temu wej
dzie we mnie szybciej.
Kie
dy wsu
nął się do środ
ka, zu
peł
nie prze
stałam my
śleć. Tyl
ko czu
łam jego
twar
dość i siłę, gdy mocno się we mnie po
ru
szał.
– Chry
ste, to jest nie
samo
wi
te – po
ję
ki
wałam, po
zwalając, aby całą mną za‐
wład
nął.Zmie
nił po
zy
cję, tak że ja by
łam na gó
rze, i wbi
jał się we mnie mocno, co bar
‐
dzo mi się po
do
bało.
Później, kie
dy le
że
li
śmy spo
ce
ni, Si
mon zapy
tał mnie, jak po
do
bał mi się jego
mło
tek.
Do
sko
nałość tego wszyst
kie
go prze
cho
dzi
ła ludzkie po
ję
cie.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
25/250
R
ROZDZIAŁ DRUGI
ano wy
do
stałam się spod cię
żaru ciała śpiące
go Si
mo
na. Wie
czo
rem po dru
‐giej rundzie z młot
kiem mój mężczy
zna opadł na mnie wy
czer
pany i… Mo
‐
ment. Wie
cie, jak w ro
mansi
dłach pi
szą, że wy
kończo
ny facet bez sił opadł na
dziewczy
nę? Do
rzućcie do tego wie
lo
go
dzinny lot, a zro
zu
mie
cie, co stało się z Si
‐
mo
nem. Do
słownie padł, zaspo
ko
jo
ny i zmę
czo
ny zmianą czasu. Le
d
wo udało mi
się nastawić bu
dzik przed tym, jak prawie dzie
więćdzie
siąt kilo cie
płe
go ciała
przy
gnio
tło mnie do mate
raca.
Ale je
śli spę
dzacie dłu
gie ty
go
dnie bez tych dzie
więćdzie
się
ciu ki
lo
gramów
w łóżku, to prawda jest taka, że spanie pod takim przy
kry
ciem to miłe uczu
cie. A przy
naj
mniej le
że
nie obok nie
go. Uwiel
białam Si
mo
na, ale ko
chałam tak
że swo
‐
je ciało.
Po nakar
mie
niu Cli
ve’a wzię
łam szybki prysznic. Ubrałam się, a on już zdążył
zająć swo
je miejsce w oknie, pil
nu
jąc oko
li
cy. Zawiązu
jąc wil
got
ne wło
sy w ku
cyk,
po
dzi
wiałam Si
mo
na, któ
ry pi
ło
wał drewno w śnie o drwalu. Ciem
ne, rozczo
chra‐
ne prze
ze mnie wło
sy opadały mu na czo
ło. Mocno zary
so
wany nos, nie
samo
wi
cie
kształt
ne po
liczki, kil
ku
dnio
wy zarost wart grze
chu i peł
ne usta, któ
re wie
lo
krot
‐nie wy
śpie
wy
wały moje imię, zanim… mmm.
Prze
ciągnę
łam tę chwi
lę po
dzi
wu dla le
żącej przede mną mar
twej natu
ry: wy
‐
ciągnię
tej, z ramio
nami nad gło
wą, umię
śnio
ną klat
ką i słod
ką obiet
ni
cą ukry
tą
pod cienkim nakry
ciem.
Po
trząsnę
łam gło
wą, aby się ogar
nąć, i usiadłam na łóżku obok nie
go. Coś wy
‐
mam
ro
tał przez sen i się
gnął w moją stro
nę. Uśmiech
nę
łam się i dałam się złapać
w senny uścisk niedźwie
dzia. Cało
wałam go w czo
ło, do
pó
ki nie otwo
rzył swo
ich
pięk
nych nie
bie
skich oczu. – Dzień do
bry, ko
chanie – po
wie
działam z uśmie
chem, kie
dy przy
tu
lił się do
mnie jeszcze mocniej. Znałam tę zagrywkę. Nie miałam te
raz czasu na taką zaba‐
wę. – Nie, nie. Mu
szę iść. Dziewczy
ny na mnie cze
kają.
Na śniadanie z mo
imi dwie
ma naj
lep
szy
mi przy
jaciół
kami, Mimi i So
phią, za‐
wsze znaj
dy
wałam czas nie
zależnie od tego, czy Wal
l
banger był w domu, czy nie.
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
26/250
– Co? Zamie
rzasz wyjść? Do
pie
ro co wró
ci
łem – narze
kał wciąż zaspany.
– Umó
wi
łam się na śniadanie z dziewczy
nami. Miałeś wró
cić do domu do
pie
‐
ro ju
tro, pamię
tasz?
– Ale je
stem tu te
raz – mam
ro
tał, le
d
wie utrzy
mu
jąc otwar
te oczy.
– Zo
stań i wy
śpij się. Wiem, że je
steś bar
dzo zmę
czo
ny – szep
nę
łam, po
now‐nie cału
jąc go w czo
ło, i opatu
li
łam go koł
drą. Bez wąt
pie
nia była to pewna strata,
bo, sami wie
cie, Si
mon w łóżku? To grzech zakry
wać takie ciało.
W końcu po
wier
cił się na po
duszkach i wy
god
nie uło
żył.
– Masz rację – po
wie
dział, sze
ro
ko zie
wając.
Uśmiech
nę
łam się, a on po
nownie zapadł w sen.
Po
de
szłam do wyj
ścia i wkładając kurt
kę, ski
nę
łam gło
wą na kota.
– Wszyst
ko w po
rząd
ku? – Cli
ve patrzył przez okno, ale od
wró
cił się w moją
stro
nę. Mru
gnął i dałabym gło
wę, że wzru
szył ko
ci
mi ramio
nami.Uśmie
chając się, zo
stawi
łam mo
ich chłop
ców i po
szłam na śniadanie z przy
ja‐
ciół
kami.
***
– Po
pro
szę o jajeczni
cę z dwóch jajek, do
brze ścię
tą. Tost z chle
ba wie
lo
ziar
ni
‐
ste
go z masłem orze
cho
wym, ku
bek owo
ców i kawę.
– Dla mnie omlet z białek ze szpi
nakiem, po
mi
do
rami i se
rem feta. Bez chle
‐
ba. I jeszcze tru
skawko
we smo
othie.
– Ja pro
szę duży talerz go
frów z po
le
wą jago
do
wą i bitą śmie
taną, plaste
rek
be
ko
nu, tro
chę kieł
basy i mle
ko cze
ko
lado
we. Czy mogę tak
że do
stać osobno pud
‐
ding ry
żo
wy?
Na śniadania z Mimi i So
phią spo
ty
kały
śmy się od pierwsze
go roku w Ber
ke
‐
ley. Znały
śmy się na wy
lot, tak do
brze, że na pod
stawie zamó
wio
nych dań po
trafi
‐
ły
śmy okre
ślić swo
je nastro
je.
Wy
mie
ni
ły
śmy z Mimi zdzi
wio
ne spojrze
nia, sły
sząc, co zamawia So
phia, aleszybko zaję
ły
śmy się bu
do
waniem dom
ków z żel
ków. Było to skom
pli
ko
wane za‐
danie, a kil
ka bu
dowli już stało przed nami. Wzru
szy
łam ramio
nami, kie
dy Mimi
kiwnę
ła gło
wą w stro
nę So
phii, pró
bu
jąc zachę
cić mnie do pod
ję
cia te
matu.
– Skończmy już rozmo
wę o mnie i po
daj
cie mi żel
ki ze sto
łu za wami – od
‐
szcze
kała So
phia, pod
no
sząc wzrok znad swo
je
go żel
ko
we
go miasta. Westchnę
‐
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
27/250
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
28/250
Dlate
go razem z Mimi po pro
stu wspie
rały
śmy przy
jaciół
kę, kie
dy rozpadł się
jej świat.
Wszyst
ko zaczę
ło się pewnej nocy, kie
dy So
phia do mnie zadzwo
ni
ła. Było już
po pół
no
cy. Cały czas prze
kli
nała. Szewcy całe
go świata by
li
by dum
ni. Udawało mi
się wy
łapy
wać po
je
dyncze zwro
ty w ro
dzaju „pie
przo
ny zdraj
ca” i „zadu
fany gno
‐jek” oraz „urwę mu jaja”. Kie
dy do mnie szła, prze
kleństwa nie
co słabły, a łzy pły
‐
nę
ły rzę
si
ście. Od
rzu
ci
ła moją pro
po
zy
cję zaparze
nia her
baty, wzię
ła łyk szkockiej
i opo
wie
działa, co się stało. Zanim do
łączy
ła do nas Mimi, wszyst
ko już wie
dzia‐
łam.
Neil spo
tkał się na ko
lacji z dawną dziewczy
ną. Po
si
łek prze
szedł w drinki,
a te prze
ro
dzi
ły się w cało
wanie. Albo w po
cału
nek – w zależno
ści od tego, kto
opo
wiadał tę hi
sto
rię. Nie
mniej jed
nak to dlate
go wrzu
ci
ła mu klu
czy
ki od samo
‐
cho
du do to
ale
ty i spu
ści
ła wodę. Wszy
scy by
li
śmy bar
dzo zasko
cze
ni. Sprawiali wraże
nie takich szczę
śli
wych,
do
sko
nale do
branych i po
zy
tywnie zakrę
co
nych. Neil był ko
mentato
rem lo
kal
nych
wy
darzeń spor
to
wych dla NBC. Przy
stoj
ny, słod
ki, lu
biany, mający sze
ro
kie zain‐
te
re
so
wania, wspaniały facet. Któ
ry okazał się zdraj
cą. Nikt się tego nie spo
dzie
‐
wał.
Wście
kła So
phia ze
rwała z nim od razu. Od
mawiała spo
tkań, nie od
bie
rała te
‐
le
fo
nów oraz zakazała jakich
kol
wiek kontak
tów przez Si
mo
na albo Ry
ana. Była
wku
rzo
na, po
tem stała się bar
dzo smut
na, a te
raz…
Cóż, mi
nę
ło kil
ka ty
go
dni, a ona sie
działa w re
stau
racji w pi
żamie, z rozczo
‐
chrany
mi wło
sami opadający
mi na opuch
nię
tą od płaczu twarz, bez maki
jażu
i z kil
ko
ma ki
lo
gramami wię
cej, układając miasto z żel
ków. Cu
downe dziecko sce
‐
ny mu
zycznej, wio
loncze
list
ka or
kie
stry sym
fo
nicznej San Franci
sco. Jed
na z naj‐
pięk
niej
szych i naj
bar
dziej speł
nio
nych ko
biet w całym stanie właśnie zrzu
cała
śnieg na żel
ko
we miasto. O rany, nie łu
pież, ale cu
kier z to
re
bek.
– So
phia, prze
stań. Prze
stań. Prze
stań! – wrzasnę
łam i złapałam ją za dłoń,przez co białe kryształ
ki rozsy
pały się do
oko
ła. – Wy
star
czy. Ko
niec ze skwaszo
ną
miną. Ko
niec z cho
waniem się. To że
nu
jące.
– Właśnie! – wtrąci
ła Mimi.
– Po
ważnie, to trwa zde
cy
do
wanie za dłu
go. Nie zamie
rzam bawić się w szkol
‐
ną hi
gie
nist
kę, ale, ko
bie
to, umyj wło
sy!
-
8/18/2019 Alice Clayton- Z Tobą Się Nie Nudzę
29/250
– Właśnie! – po
wtó
rzy
ła Mimi.
– Je
steś cho
ler
nie pięk
na, wspaniała, zaje
bi
sty z cie
bie kąsek. I je
śli pie
przo
ny
Neil nie bę
dzie już z tobą, to kogo to obcho
dzi! Prze
cież i tak je
steś nie
samo
wi
‐
ta! – zakończy
łam ty
radę.
– Właśnie, cho
le
ra! – do
dała Mimi.Przy sto
le zro
bi
ło się ci
cho. So
phia bawi
ła się ostat
nią to
rebką cu
kru, prze
bie
‐
gając po niej pal
cami. W końcu prze
stała i do
kład
nie przyj
rzała się swo
im pa‐
znok
ciom – nie
równo obgry
zio
nym, bez lakie
ru. Westchnę
ła i spoj
rzała na nas. Po
po
liczkach spły
wały jej dwie duże łzy.
– Nie
nawi
dzę go – szep
nę
ła, bio
rąc gło
śny wdech. – I tę
sk
nię za nim.
– Wie
my, ko
chana – po
wie
działa Mimi i złapała ko
le
żankę za rękę.
Po
dałam So
phii ser
wet
kę, któ
rą wy
tar
ła oczy. Po
patrzy
ła na swo
ją blu
zę – po
‐
mię
tą i po
plamio
ną. – Chy
ba śmier
dzę – zauważy
ła, krzy
wiąc się.
– Wie
my, ko
chana – po
wtó
rzy
ła Mimi, co wy
wo
łało pierwszy od ty
go
d