Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

68
AM nastolatki Notatnik sfrustrowanej

description

Małgorzata Budzyńska: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

Transcript of Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

Page 1: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

AM

nastolatki

Notatnik sfrustrowanej

ala_makota_okladka_notatnik_nastolatki_1.indd 1 2010-09-21 13:03

Page 2: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1
Page 3: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

MakotaAla

Wydawnictwo Znak Kraków 2010

nastolatki

Notatnik sfrustrowanej

Page 4: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1
Page 5: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

5

Styczeń

Ze wszystkich rzeczy,których wymaga się od książki,

najważniejszą jest,żeby nadawała się do czytania.

Anthony Trollope

Kto nie spodziewa sięmiliona czytelników,

nie powinien napisaćani jednej linijki.

Johann Wolfgang Goethe

1czwartek

Marii, Mieczysława

STYCZNIA

2piątek

Izydora, Makarego

STYCZNIA

Page 6: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

6

Dostałam ten kalendarz od Puszki pod choinkę. Jest śliczny, jak widać. Puszka wierzy we mnie i dlatego kupiła mi taki, w którym jest full miejsca na własne myśli,

wiersze i in. Obiecałam jej, że będę pisała, chociaż prawdę mówiąc, wcale mi się nie chce. No ale… Mogę chociaż tak skrótowo… Niespecjalnie wysilając się… Tak tylko, żeby ten notatnik zapełnić i żeby dotrzymać słowa danego Puszce… Więc… trzy, dwa, jeden, zero… Start!

Trudno jest żyć pod jednym dachem z niedostosowanymi rodzicami. Chyba nikt tego nie wie lepiej ode mnie. Zresz-tą czego się można było spodziewać po ludziach, którzy mają nazwisko Mako-

ta??? I zamiast z tego powodu wpaść w kompleksy czy po prostu zastanowić się nad sobą i zmienić je, to oni… Przecież wystarczyłoby dorzucić „ski” na końcu…

Ale nie!Oni uznali, że to będzie świetny dowcip, jeżeli swoją córkę

nazwą Ala…I teraz ja, przez ich brak zdrowego rozsądku i ogólną niere-

formowalność, ponoszę konsekwencje ich, powiem to szcze-rze, głupoty.

STYCZNIAsobota

Danuty, Genowefy

34Eugeniusza, TytusaniedzielaSTYCZNIA

Edwarda, Szymonaponiedziałek

5STYCZNIA

Page 7: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

7

Nie można być dość wybrednym w wyborze rodziców.

Maryla Wolska

Nazywam się − to straszne, przez trzynaście lat mojego życia nie mogę się do tego przyzwyczaić − nazywam się… taaak… trudno to wyrazić słowami, ale tak naprawdę jest… nazywam się Ala Makota. Tak właśnie.

Już teoretycznie to zaakceptowałam, ale z praktyką gorzej, szczerze mówiąc.

Zapewne przez to nie mam do dzisiaj żadnego, ale to żadne-go chłopaka. I nawet nie mam zbyt wielu szans… bo w klasie mamy tylko 4 (słownie: czterech), co już samo przez się źle rokuje na przyszłość. Ciężkie to życie… ale kto powiedział, że ma być łatwe???

W toalecie na naszej stacji metra (Ursynów) tuż pod pojemnikiem z jed-norazowymi ręcznikami wisi przyklejona kartka:

Wyraźnie widać, że nie tylko moi rodzice są niereformowalni.Chyba przestanę się już czemukolwiek dziwić.

W szkole przybliżenia dziesiętne. Tym razem z niedomiarem, chociaż i tak nikt z nas nie wie, o co chodzi w tych z nad-

Kacpra, Melchiora, Baltazara

6wtorekSTYCZNIA

Page 8: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

8

miarem… Osobiście uważam, że i nadmiar, i niedomiar są szkodliwe.

Czasami wydaje mi się, że praca dzieci w szkole dzisiejszej jest tak nadmierna, że lepiej dzieci potopić, niż uczyć w tych szkołach.Maria Skłodowska-Curie

Ojciec gdzieś zniknął. Gdyby nie był taki ofermowaty, to posądziłabym go o romans. Ale nic z tego. On tak fatal-nie wygląda i tak słabo zarabia, co się oczywiście ze sobą wiąże, że komplet-nie nie miałby szans u żadnej kobiety,

z wyjątkiem mojej równie nędznie zarabiającej mamy. Gdy tak na nią patrzę, to myślę, że chyba z mamy jeszcze może ewentualnie dałoby się zrobić kobietę… Nawet próbowała chodzić na jakieś takie kursy dla pań, rozwijania ambicji czy osobowości. Potem je zarzuciła. Bo ona sama w to już chyba nie wierzy…

I pewnie dlatego mama wygląda też dość byle jak, to zna-czy tak, jak zarabia.

A tata? No cóż… Można tylko westchnąć i załamać ręce, tak jest. Nawet wyglądem nie przypomina nikogo przystoj-nego.

Nie jest to tak do końca złe, a nawet jest całkiem dobre… Jednoznacznie wskazuje na to, że rodzice po prostu są skazani na siebie. A ja tym samym nigdy nie będę musiała przeżywać stresów związanych z rozwodem, jak to się ostatnio zdarzyło Hance.

Rajmunda, Lucjanaśroda

7STYCZNIA

Page 9: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

9

Po tych przejściach Hanka się zupełnie odsunęła od nas, to znaczy ode mnie i od Puszki.

późny wieczórOjciec się odnalazł.

jeszcze późniejZ tatą jednak jest źle… Znowu włączył sobie Queenów, mu-

zykę, jak mówi, swojej młodości. Przy takiej muzyce odreago-wuje i ładuje akumulatory. Tym razem słuchał trzykrotnie (tak! trzy razy z rzędu!) You Take My Breath Away1 i czterokrotnie Somebody to Love2.

Dobrze, że się uczę anglika, przynajmniej wiem, o czym my-śli… hi, hi, hi…

Nie znając obcego języka, nie zrozumiesz nigdy milczenia cudzoziemców.

Stanisław Jerzy Lec

Znowu ten przytępy Daniel R. przywi-tał mnie w szatni okrzykiem:

− Cześć, Makota! Nie lepiej to mieć chomika???

Zmilczałam oczywiście.Chyba powinnam się zapisać na aikido.W szkole na Puszczyka są zajęcia.Albo chociaż na judo.

1 Twój widok zapiera mi dech.2 Ktoś, kogo mógłbym pokochać.

Teofi la, Seweryna

8czwartek

STYCZNIA

Page 10: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

10

Marzę o chwili, gdy go powalę jednym ruchem na brudnawą podłogę naszego szkolnego korytarza. Stanę nad nim wypro-stowana, zwycięsko odgarnę włosy z czoła, wolno opuszczę głowę, spokojnie spojrzę z wyższością i powiem:

− Nie. Lepiej mieć Daniela u swoich stóp…Oddalę się powoli, z dumnie uniesioną głową. Cała klasa

w napięciu będzie obserwowała moją udaną akcję… Dziew-czyny zlecą się, żeby mi gratulować…

Ale to będzie kiedyś, w przyszłości. Na razie muszę zado-wolić się marzeniami i z głupawym uśmiechem znosić to jego chamstwo.

W każdym razie myśl, że przecież kiedyś go pokonam, uspo-kaja mnie.

Różnica między odwagą a ostrożnością.Odwaga: podejść do bokserai zwymyślać go od ostatnich.Ostrożność: powiedzieć mu to samoprzez telefon.Julian Tuwim

A ten spokój jest mi wręcz niezbędnie potrzebny, bo inaczej to za żadne skarby świata nie zapamiętam, że

Chyba ten ułamek pomnożyć, przynajmniej ja to tak rozu-miem. Zresztą niby po co zamieniać ten biedny ułamek? Cze-mu, tak po prostu, nie zostawić go w spokoju?

Page 11: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

11

Nareszcie wszyscy powoli zapominają o sylwestrze… Przynajmniej skończą się te złośliwe pytania: Gdzie byłaś?

Złośliwe, bo odpowiedź jest porażają-co, bezwzględnie okrutna… Nie miałam gdzie ani z kim pójść… Taak… Rodzina, ciocia z przyległościami i TiWi. Tak. Telewizor był mi przyja-cielem…

A tak marzyłam, że to się zmieni… że rok temu był już ostatni taki dziecięcy sylwester…

Zmiany przyjdą na pewno,lecz nie wtedy, kiedy się na nie czeka.

Stefan Kisielewski

Oczywiście, o tym wiem tylko ja, no i może jeszcze moja rodzina i Puszka. Dlatego też gdy ktoś z klasy zadaje mi takie zbyt dociekliwe pytanie, spokojnie odpowiadam: Bawiłam się świetnie. Mówię ci, takie odlotowe towarzystwo, że szkoda gadać…

Puszka stwierdziła, że już prawdziwie i głęboko zakochała się w Andrzeju G. Uważa, że on nie tylko jest rewelacyjny, ale na dodatek wściekle przystojny. Z tym ostatnim się tak do końca nie zgadzam, ale co tam, nie będę Puszki stresowała. Powiesiła sobie jego zdjęcie nad łóżkiem, tuż obok Leonarda DiCaprio. Andrzej ma na nim tak wielkie, czerwone rękawice, że za nimi już prawie nic nie widać. Mimo to ona twierdzi, że zdjęcie jest doskonałe, a Andrzej najwspanialszy…

Niezły, jakkolwiek by patrzeć, ale żeby tak z marszu się za-kochiwać???

Marceliny, Marcjanny

9piątekSTYCZNIA

Page 12: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

12

0 Obiad w McDonaldzie. To było straszne. Tata pognał zakupić pro-wiant, a ja spokojnie zasiadłam sobie z mamą i Jackiem przy stoliku. Przy sąsiednim siedziała Hanka z Danielem R., zwanym

Rups, od nazwiska Rupsorzeński. Zamieniłam z Hanką kilka kulturalnych uwag o naszym ciężkim życiu, gdy do stolika do-tarł objuczony tata.

I to było straszne!!! Potworne!!! On kupił dla nas, to znaczy dla Jacka i dla mnie, zestawy dla dzieci!!! Takie tekturowe domki! Z zabawką w środku! Mnie się trafi ła, eh… czapeczka z uszkami Myszki Miki, a Jackowi Mała Syrenka…

Jak to jest, że niektórzy mają normalnych rodziców, a moi są jacyś tacy wszechstronnie ułomni???

Zero wyczucia, zero znajomości gustów młodego pokolenia, czyli nas, zero – powiem to bezpośrednio i otwarcie – zero myślenia! Tekturowy domek z zabawką! Chyba tata dla siebie te zabawki kupił – cicho mruknął do mnie Jacek, a ja skinęłam głową.

Daniel Rups za to na głos powiedział: − Widać nie tylko Ala ma kota… To chyba jest dzie-

dziczne…Hanka (ze współczuciem): − Moi już takich rzeczy nie robili… Od dawien dawna… Siedziałam z zaciśniętymi ustami.Ojciec chciał dobrze!Tylko czy tym swoim chceniem musi ośmieszać własne

dzieci???A Jacek pochylił się do mnie i wyszeptał: − Nie martw się, jutro Rupsowi napakuję… Naleję… aż… − To może teraz? − nieśmiało zasugerowałam. I uśmiechnę-łam się do Jacka zachęcająco.

sobotaDanuty, Wilhelma

1Honoraty, Matyldyniedziela

11STYCZNIA

STYCZNIA

Page 13: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

13

− Nie… wiesz, byłyby za duże szkody… w sprzęcie… jesz-cze płacić by kazali… Sama zobaczysz, Rupsowi napakuję…

późniejWracaliśmy do domu metrem. Znowu mnie przypiliło i mu-

siałam stracić złotówkę. Zmienili kartkę. Teraz na pojemniku z papierowymi ręcznikami jest napis:

Coś mi się wydaje, że trzecią wersją tłumaczenia, do czego służą ręczniki, a do czego papier toaletowy, będzie wywiesze-nie odpowiednich rysunków.

W szkole jak zwykle spokój. Tu klasów-ka, tam kartkówka… Tyle tego, że kto by na to zwracał uwagę. Jak byłam młoda, to się jeszcze przejmowałam, ale teraz…Już w piątej klasie zrozumiałam, że

Bo w końcu o co chodzi…

Arkadiusza, Ernesta

1poniedziałek

2STYCZNIA

Page 14: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

14

Usiłowałam moje przemyślenia przekazać Puszce, ale chyba nic nie zrozumiała.

Trudno.

Na przerwie pognałam do klasy Jacka. Przypomniałam mu, że ma napakować.

Ewentualnie nalać. Jak woli. Byle skutecznie.

późniejNie napakował. Od razu wiedziałam. Obiecanki cacanki,

a głupiemu radość.

wieczoremPuszka zadzwoniła. Zdobyła kilka informacji. On ma 193 cm

wzrostu.Ma przeczucie, że w nocy jej się przyśni. − To będziesz miała duży sen… − powiedziałam.

Umysł ludzki ma szczególny pociągdo przesady.Napoleon

prawie nocąKorzystając z nieobecności Jacka w naszym wspólnym po-

koju, przeszukałam jego półki. Tak profi laktycznie. I znalazłam artykuł wyrwany z jakiejś starej gazety. O problemach trzy-nastolatków. Pewnie wyrwał go, jak sam miał trzynaście lat, i zapomniał wyrzucić. A teraz dla mnie będzie jak znalazł.

Przeczytałam.Podobno muszę mieć problemy z: cerą, tożsamością, szkołą

i rodzicami. Ale ja jako trzynastolatka jestem bez winy, bo ta leży po stronie hormonów. A tak w ogóle to bzdura, bo: cerę mam świetną, szkołę w normie, a rodzice są po prostu ogól-nie niereformowalni. Tylko nad tą tożsamością muszę trochę pomyśleć.

Page 15: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

15

Rano spotkałam Hankę. Szłyśmy ra-zem do szkoły. Zapytałam ją, czy ma problemy z tożsamością. Skąd wiesz? − odpowiedziała.

Zamarłam. Bo może coś w tym jest??? Muszę to sobie dokładnie przeanalizować.

po południuPostanowiłam zrobić mojemu ofermowatemu ojcu niespo-

dziankę i pójść do niego do pracy. Mam pilną potrzebę, a oj-ciec jest w tym domu jedynym źródłem żywej gotówki. Nie-stety, koło piętnastego to źródło regularnie wysycha, dlatego musiałam się pospieszyć.

Zaczaiłam się na niego przy szatni biblioteki uniwersyteckiej, w skrócie − BUW.

We wtorki tam przesiaduje i myśli, że pisze doktorat. To śmieszne, ale tak jest… w jego wieku chciałby jeszcze awan-sować!!!

Wyszedł, jak słusznie zakładałam. Wyszedł nie sam.To nie znaczy, że go wyniesiono. On raczej wyfrunął, ćwier-

kając na dodatek coś do takiej dwudziestoparoletniej laski w mini…

Mini było czarne i ukazywało stanowczo zbyt dużo… Uda miała całkiem, całkiem, tylko kolana trochę za grube…

Od góry też mogłaby się trochę więcej przykrywać… Bluz-kę miała chyba z gazy, tak jej wszystko było widać… Cały stanik, nawiasem mówiąc: bardzo ładny… Ciekawe, ile za niego dała… A pod tym stanikiem kryły się niezwykle krągłe bliźniaczki…

Z wrażenia przyrosłam do brudnawej płytki PCW i pozwoli-łam im uciec.

Bogumiły, Weroniki

1wtorek

3STYCZNIA

Page 16: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

16

Młodzi najwięcej popełniają szaleństw,udając dorosłych,a starzy, kiedy pragną uchodzić za młodych.Feliks Chwalibóg

późniejZ tatą ewidentnie jest źle. Słucha I Want to Break Free3 na

przemian z It’s a Hard Life4. Queenów oczywiście…

wieczoremPostanowiłam o tym pogadać z moim najstarszym bratem

Robertem. Jest już dorosły, chyba będzie wiedział, co trzeba zrobić…

Ciężko mi było, ale odważnie zaczęłam: − Robert… wiesz co…Właśnie czytał gazetę. Podniósł głowę, przeciągnął się, po-

patrzył na mnie i korzystając z nieobecności mamy, zarzucił nogi na stół. Nosi buty rozmiar 48. Te jego gigantyczne stopy znalazły się tuż przed moją twarzą. Z oburzenia ścisnęło mi się serce. Trzasnęłam drzwiami i wyszłam.

I tak zakończyła się nasza bratersko-siostrzana konwersacja.

Moja biedna mama postanowiła się dostosować i bierze nocne dyżury. Coraz więcej nocnych dyżurów, bo lepiej za nie płacą. Innymi słowy, bierze sprawy we własne ręce. Jest wykwalifi kowaną po-mocą dentystyczną.

3 Chcę się uwolnić.4 Życie jest ciężkie.

środa

14Feliksa, Hilarego

STYCZNIA

Page 17: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

17

Były czasy, że niewolników trzeba byłolegalnie kupować.

Stanisław Jerzy Lec

wieczoremTa tożsamość, a raczej moje z nią kłopoty, nie daje mi spo-

koju.Wzięłam Słownik wyrazów obcych. Nie ma tożsamości.Wzięłam Słownik języka polskiego. Jest!„Bycie tym samym; to, że ktoś jest taki sam lub że coś jest

takie samo, identyczne, jednakowe. Tożsamość poglądów, zwyczajów.

T. czyja »fakt, że ktoś jest tą osobą, za którą się podaje, fakt, że ktoś nosi takie, a nie inne nazwisko«”.

Było tam coś jeszcze o tożsamości, ale to, co już przeczyta-łam, dostatecznie mnie zszokowało.

Bo przecież myślałam, że lepiej zmienić nasze nazwisko…To… chyba… chyba z tego wynika, że mam te kłopoty…

Page 18: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

18

Jacek oszalał na punkcie Moniki. Ona jest o rok starsza od niego. Przeżyję i to. Byle tylko nie zaczął farbować włosów na różowo, to wszystko zniosę. Ona naj-częściej ma błękitne, w związku z czym na jej widok zawsze stają mi smerfy

przed oczami. Ale to tylko w weekendy, bo przez cały tydzień jest spokojną szatynką.

Szaleństwo nie wyklucza głupoty.Julia de Lespinasse

A tak szczerze mówiąc, nie rozumiem jej… Zakochać się w takim mydłkowatym chłopaku jak mój brat??? Monikę by-łoby stać na więcej, tak myślę. Na dodatek, co wyraźnie wi-dać, Jacek rozwija się wolniej od przeciętnej. Przykro mi to pisać, bo koniec końców to mój brat, ale tak po prostu jest. Być może, ona tego nie widzi, bo nie spędza z nim tak dużo czasu jak ja… I pewnie jeszcze nawet nie wie, że on raczej nie ma szans, żeby dobrnąć do matury… To go czeka dopiero za cztery lata, ale już teraz chyba wszyscy wiedzą, że mu się nie uda.

A może zakochała się w nim, bo nie musi (a ja tak! muszę) przez cały, ale to absolutnie cały czas potykać się o jego kaja-kowate adidasy porozrzucane gdzieś w połowie drogi między przedpokojem a naszym wspólnym pokojem, nie musi przesu-wać nogą jego skarpetek poniewierających się pod biurkiem i, na koniec, nie musi prawie ciągle wsłuchiwać się w jego zmutowany, już basowy głos. A jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, jak tylko on jest w domu, to ja muszę słuchać Kazika Staszewskiego.

Bo on ostatnio twierdzi, że przy tym odreagowuje. Ludzie to mają gusty!

czwartek

15Arnolda, Pawła

STYCZNIA

Page 19: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

19

późniejPuszka skądś wytrzasnęła walkę Andrzeja z Riddickiem

Bowe’em. Mam do niej przyjść i razem mamy obejrzeć. Jak mówi, takiej uczty dzikiej walki pięknych mężczyzn nie może kontemplować w samotności… Chce się nią (to jest tą wal-ką) podzielić z najbliższą jej osobą.

To chyba znaczy ze mną.Poszłam.Z walki najbardziej mi się podobały komentarze Puszki: Eh…

Alka, co za ciacha… I jeszcze jeden: Ja chyba tego nie prze-żyję… Niesamowici…

Mimo wszystko Puszka przeżyła.

Kiedy wróciłam do domu, tata słuchał You and I 5. Queen. To naprawdę daje do myślenia…

A ja przecież nie mogę tak sobie bezkarnie myśleć, bo jutro na pewno na teście z biologii będzie węgorek niszczyk, a ja mam trudności z odróżnieniem go od włosienia spiralowego… przepraszam, spiralnego. W każdym razie wiem na pewno, że przewód pokarmowy obleńców to prosta rurka zakończona odbytem, no!

Test poprawił mi humor. Był prostszy, niż zakładałam. Być może, biologia sta-nie się moim ulubionym przedmiotem, chociaż mówi o tylu nieprzyzwoitych rze-czach… Jakkolwiek by było, taka szóstka z biologii będzie miłą przeciwwagą dla jedynki z geometrii.

5 Ty i ja.

Marcelego, Włodzimierza

1piątek

6STYCZNIA

Page 20: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

20

Wszelka równowaga jest tylko względnai przemijająca.Fryderyk Engels

Mama tymczasem wyrusza na swoje nocne walki z bolą-cymi zębami.

Dzielna mama.

późniejPomyślałam, że jeżeli ja mam trudności z tożsamością, to

Puszka pewnie też.Zadzwoniłam.

− poinformowałam ją na dzień dobry. − Serio??? − przeraziła się. − Serio. Sprawdziłam w słowniku. Bo nawet jeżeli podo-

ba ci się twoje nazwisko, to sama sobie się nie podobasz! − Zastrzeliłam ją chyba tą wiadomością, bo na długą chwilę zapadła cisza.

− To straszne… − w końcu przemówiła. − Muszę powie-dzieć to mamie, pewnie tak się tym przejmie, że podniesie mi kieszonkowe…

Nic się nie wydarzyło, poza tym że w soboty i niedziele postano-wiłam sama pilnować ojca. Zor-ganizowałam mu cały dzień.

7sobota

niedzielaSTYCZNIA

STYCZNIA

Mariana, Rościsława

Małgorzaty, Piotra

181

Page 21: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

21

Z rana pognałam go po wodę oligoceńską − przyniósł dzie-sięć litrów.

Potem zmusiłam do towarzyszenia mi przy trzepaniu dywa-nów na śniegu. Na tym strawiliśmy dwie godziny.

Wywołało to bezrozumny zachwyt mamy. I zdziwienie są-siadów.

Gdy myślał, że mi się wymknie do tej z bliźniaczkami, oczy-wiście pod pretekstem pisania w bibliotece, zakrzyknęłam, że już najwyższy czas, by zabrał mnie ze sobą.

Mama, jak to usłyszała, zbladła.Ojciec jeszcze bardziej.Oczywiście nigdzie nie pojechał.Wziął tylko słuchawkę telefonu i zamknął się w łazience.

Myślał, że nikt tego nie widzi… ha, ha, biedny staruszek…

późniejZ tatą coraz gorzej… Cały wieczór przy Good Old Fashioned

Boy6.Aż mi się go zrobiło autentycznie żal… Ale przecież ma

mamę i nas na dodatek… to powinien się zachowywać jak mąż i ojciec… a on co…

Skoro wziąłeś tę rolę, graj ją!Seneka

Kręci się przy tym telefonie, jakby był, nie przymierzając, Jackiem czyhającym na czuły głos Moniki.

jeszcze późniejMonika nie zadzwoniła, tylko zawitała do nas. Jak to zwykle

w weekendy, w wersji niebieskowłosej.Gdy tylko na moment zostałyśmy same, postanowiłam wy-

badać jej tożsamość. Bo przecież ma już prawie szesnaście

6 Dobry, zacofany chłopak.

Page 22: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

22

lat, a w każdym razie piętnaście na pewno, to już nie powinna mieć tych przejść.

Popatrzyłam jej prosto w oczy i wolno spytałam: − Masz kłopoty z tożsamością???Powoli uniosła rękę, odgarnęła z czoła błękitną grzywkę i po-

patrzyła na mnie, jakbym była normalna inaczej. − Ja??? − Noo… ty… − odpowiedziałam. − Ja… ja mam tylko kłopoty z tą niebieską farbą, bo się sła-

bo zmywa i w poniedziałki jeszcze widać resztki… A z niczym innym nie mam trudności, słowo daję…

No tak. To by się zgadzało. Jest starsza i nie ma już proble-mów z tożsamością…

Po szkole poszłyśmy wprost do domu Puszki. Tam zawsze muszę się pilnować, żeby do niej nie mówić Puszka, bo jej mamie to się nie podoba… Mówi, że dała córeczce takie śliczne imię Patrycja, a mówią do niej, to okropne, Puszka!

Biedna kobieta. Chyba nie wie, że pier-wotnie Puszka miała ksywkę „Pacia” i z tego powodu cierpiało jej jestestwo. Dopiero po zmianie na Puszkę odżyło.

W każdym razie wyraźnie widać, że jak się dzieci rodzą, to wszystkim rodzicom odbija.

Krewnych daje nam los.Przyjaciół wybieramy sami.Mark Twain

U Puszki strasznie długo ustalałyśmy, co kupić Hance na pre-zent, bo ma urodziny i zaprasza do Telepizzy. Propozycje miały-

poniedziałek

19Bronisława, Henryka

STYCZNIA

Page 23: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

23

śmy bardzo zróżnicowane − ja twierdziłam, że trzeba jej kupić płytę Edyty Górniak, a Puszka, że Edyty Bartosiewicz. Jak już udałyśmy się do sklepu, to kupiłyśmy kalendarz, prawie taki jak mój, ale trochę inny − bo zamiast złotych myśli ma cytaty z lite-ratury światowej. Uznałyśmy, że przed końcem stycznia jeszcze wypada dać kalendarz, a takie cytaty zawsze jej się na coś przy-dadzą… może dzięki nim wreszcie zabłyśnie chociaż na polaku.

A poza tym pomyślałam, że może w takiej poezji łatwiej jej będzie znaleźć tę swoją tożsamość…

Tata stwierdził, że tak jak mama spró-buje wczuć się w wolny rynek i kapita-lizm, i zamiast czytać książki, będzie je sprzedawał. Jego deklaracja wywołała zachwyt mamy:

− Przynajmniej wykorzystasz to łóżko polowe, które leży w piwnicy!

Nie wiem, czy mówiła to serio czy kpiła. W każdym razie taka perspektywa jest straszna. Po prostu tragiczna. Jeszcze ktoś z klasy zobaczy mojego ojca przycupniętego nad łóżkiem polowym, przykrywającego książki jakimś plastikowym wor-kiem… Zamęczą mnie… Nigdy się nie obronię przed ich zło-śliwościami…

Trzeba to ojcu wybić z głowy… − Tato… książki są ciężkie… Jeszcze nam się samochód

rozpadnie, jak go za bardzo wyładujesz… A i książki zamokną, gdyby śnieg popadał…

− Ala ma rację! − zakrzyknął tata. − Lepiej pomyślę o czymś innym!

No tak…Za łatwo mi to poszło… Od razu widać, że wcale nie miał

zamiaru wzbogacić budżetu rodzinnego sprzedażą książek…

Fabiana, Sebastiana

2wtorek

0STYCZNIA

Page 24: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

24

Tylko tak gaworzył, żeby wprowadzić równowagę między za-harowywaniem się mamy i jego lenistwem…

Ech, ciężkie to życie…

Życie nie daje nam tego, co chcemy, tylko to, co ma dla nas.Władysław Stanisław Reymont

późniejZadzwoniła Puszka, żeby mi przypomnieć o Dniu Babci

i Dniu Dziadka. Moi dziadkowie co roku dostają od nas kart-ki z życzeniami. Jakoś tak się utarło, że ja te kartki robię, Robert układa treść, a wpisuje ją Jacek. Ale w tym roku już koniec z malowankami. Kartkę kupiłam w kiosku za całe dwa złote.

Zrobiłam dziś straszną głupotę. A było to tak: do klasy weszła Trudzia. Ona za-raz po urodzeniu też miała pecha, bo nazwali ją Gertruda. Wychowuje nas na lekcjach wychowawczych, a uczy nas na polskim. Trudzia to całkiem miła

istota. Wiecznie zawstydzona, tak jakby cały świat przepra-szała, że się przemyka po tych korytarzach… Nikt nie potrafi się jej bać. Nawet jak robi klasówki, to tak się stara, żeby wszystkim się udało, że nie mamy innego wyjścia… Uda-je się nam. I tak strasznie próbuje nie stawiać jedynek. To pewnie z troski o swoje własne samopoczucie… Ona po prostu by się zapłakała, gdyby komuś miała zrobić takie świństwo. Nie wiem, w jaki sposób, ale my, wcale się ze

środa

21Agnieszki, Jarosława

STYCZNIA

Page 25: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

25

sobą nie umawiając, nie robimy Trudzi krzywdy. Jesteśmy przy niej potulni jak stado owiec i jakoś nikt tego nie uważa za ujmę na honorze.

Tak więc dzisiaj Trudzia weszła i tym swoim nieśmiałym to-nem powiedziała, że do szkoły przyszła staruszka szukająca kogoś do pomocy w małych zakupach. Tak ze dwa razy w ty-godniu.

Oczywiście nikt się nie ruszył. Trudzia miała minę rozpacz-liwie smutnego jamnika wygnanego na spacer w deszczowe popołudnie… W oczach pojawił jej się taki jakiś żal czy roz-czarowanie, sama nie wiem…

Tak właśnie było. I wtedy ja, właśnie ja, poczułam się zo-bowiązana do zgłoszenia się. Podniosłam rękę i wyrzuciłam z siebie:

− Chętnie pomogę…Wywołało to nikły uśmiech Trudzi i stało się − mam pod

opieką staruszkę!Zaczynam w piątek.

Dopóki czas macie, dobro czyńcie.święty Paweł z Tarsu

późniejPochwaliłam się w domu, że będę miała staruszkę pod

opieką.Jacek: − Zgłupiałaś? To już nie masz co robić???Mama: − To bardzo ładnie, przynajmniej nie będziesz się włóczyła,

gdy ja pracuję…Tata: − Proszę, proszę… to jednak we współczesnej młodzieży…

Jak łatwo do was, młodych, trafi ć…Robert: − Jak już koniecznie musisz kogoś wspomagać, to lepiej byś

mi w pokoju posprzątała i koszule poprasowała…

Page 26: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

26

Muszę przyznać, że najbardziej z tego wszystkiego zdegu-stowała mnie wypowiedź mamy.

A tak ogólnie, to już po prostu chcę do tej staruszki pójść… Widać moja tożsamość tego potrzebuje.

Urodziny Hanki. Zachowała się bardzo ładnie, bo wszystkich nas, to jest całą kla-sę, nakarmiła galaretką w czekoladzie. Na-karmiła to może trochę przesadne stwier-dzenie, ale dla każdego było przynajmniej po dwie. A takim uprzywilejowanym jak ja i Puszka trafi ły się nawet po trzy.

późniejW Telepizzy było po prostu świetnie, tylko trochę krót-

ko. Dwie godziny. Atrakcją imprezy okazało się samodziel-ne produkowanie pizzy. Świetna sprawa, słowo daję, tylko kasę pochłania jak diabli, bo za każdy składnik płaci się trzy pięćdziesiąt. Tym razem, na szczęście, cierpiała tylko kie-szeń Hanki.

Nasz prezent chyba trochę Hankę rozczarował, ale nie nale-ży się tym przejmować. Kalendarz jest fajny, tylko może Hanka jeszcze do niego nie dorosła.

wieczoremZadzwoniła Puszka. Wymyśliła coś wspaniałego, to znaczy,

ona sądzi, że jest to wspaniałe. Chce założyć szkolne koło mi-łośników Andrzeja G., inaczej zwane fanklubem. Ja mam być drugim członkiem, zaraz po Puszce. Mówi, że on jest mężczy-zną jej życia.

czwartek

22Anastazego, Wincentego

STYCZNIA

Page 27: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

27

Największym nieszczęściem kobietyjest mężczyzna jej życia.

Maria Nurowska

No cóż…Już dawno odkryłam, że życie jest ciężkie…Podobno zakochane dziewczyny potrafi ą być nieobliczalne…

Dobrze, że nie padło na mnie.

Puszka zadeklarowała, że jeżeli się boję, to ona może pójść ze mną do tej staruszki.

− Poradzę sobie sama − powiedzia-łam. Zresztą taka starsza babcia jeszcze mogłaby się przestraszyć, jakbyśmy pojawiły się w liczbie mnogiej.

Moja staruszka ma, na oko, ze sto trzydzieści lat. A na doda-tek nie jest jedna. Ma męża. A on to ma chyba ze dwieście… albo niewiele mniej…

Starzejący się ludzie są jak muzea:nieważna jest fasada, ważna jest zawartość.

Jeanne Moreau

Na początek staruszka poinformowała mnie, że kiedyś, za życia, była hrabiną… albo księżną… Ewentualnie księżniczką. Nie pamiętam, bo ona jakoś tak nie przystaje do moich wy-obrażeń o prawdziwych hrabiach czy książętach. W każdym razie jednego jestem pewna − nie była królową. A tak w ogó-le to nieważne.

Marii, Ildefonsa

2piątek

3STYCZNIA

Page 28: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

28

Na początek poprosili mnie o pościeranie kurzu. Nie wiem, skąd na Ursynowie wziął się budy-nek, w którym wysokość mieszkań wynosi prawie cztery metry. Oczywiście jest to korzystne. Wtedy człowiek ma kupę miejsca na wieszanie różnych obrazków, jak to zrobiła Hrabini i Mąż.

Potem młody człowiek, taki jak ja, ma kupę przejść, żeby to po-odkurzać…

Konstrukcja była następująca. Stół na czterech nogach na podłodze, na stole taboret, też na czterech nogach, na nim cztery tomy encyklopedii, a na tym ja na jednej nodze.

Drugą bałam się postawić, bo udało mi się złapać równo-wagę. Musiałam też uważać, żeby nie spłoszyć Hrabini, która zadeklarowała, że będzie trzymać taboret z encyklopediami. Uczepiła się biedna staruszka tego taboretu i tak kurczowo go trzymała, że aż się zastanawiałam, czy przypadkiem nie zasłabła…

Zostawiłam te myśli na później, bo w ręce miałam taki wy-twór z kolorowych piór przymocowanych do bambusowego pręta. Hrabini poinformowała mnie, że wytwór przywiezio-ny jest prosto z Paryża, w roku − o ile się nie mylę − 1846, a może jednak w 1946???

W każdym razie jakoś przeżyłam ścieranie kurzu, Hrabini nie uszkodziłam i opuściłam konstrukcję w takim samym stanie, w jakim ją zdobywałam.

Pokryta tylko byłam kurzem i piórkami, które nagminnie przy każdym ruchu opuszczały bambusowy pręt.

Ciężko było, ale wygrałam. Pozbawiłam te wszystkie obra-zy zasłony kurzowej, która je spowijała niewątpliwie od tego 1846 roku, a może od 1946. No!

Page 29: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

29

Moi rodzice z jakimś koszmar-nym trudem zaprzyjaźniają się z kapitalizmem i dalej są kom-pletnie niewydolni fi nansowo. Widać sama będę zmuszona zadbać o swoją kasę.

Bazę do przemyśleń już mam. Z zeszłego roku, z zajęć

z ekonomii dla przyszłych rekinów sukcesu lub biznesu, ewentualnie sukcesu w biznesie, na jedno wychodzi. Za dużo nie zapamiętałam, ale coś tam pewnie tak. Trzeba tyl-ko dobrze i skutecznie myśleć, a coś mi się wymyśli. Jakieś pomysły, idee.

Spiszę je, to znaczy te pomysły:1) mycie szyb samochodowych na stacji benzynowej pod

megasamem − począwszy, powiedzmy, od maja,2) śpiewanie w metrze (najlepiej nauczyć się kilku piosenek

wojennych, to ciągle jeszcze ludzi u nas wzrusza… o, na przy-kład mogę śpiewać „Szumi dokoła las”…),

3) roznoszenie reklam po domach,4) mogę zostać modelką i… występować w reklamach!!!

No, wiedziałam, że to pisanie w końcu doprowadzi mnie do jakiegoś rewelacyjnego rezultatu! Wymyśliłam!!! Muszę zostać modelką!!!

Zresztą te reklamy to też nie jest taka całkowicie głupia myśl… Zanalizuję ją i być może się tym zajmę…

Franciszka, Rafała

4Tatiany, Miłosza

252sobota

niedzielaSTYCZNIA

STYCZNIA

Page 30: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

30

Pieniądze szczęścia nie dają,lecz każdy chce to sprawdzić osobiście.Stefan Kisielewski

późniejPostanowiłam działać szybko i zdecydowanie w kwestii tej

pracy. Wzięłam reklamówkę Telepizzy, bo właśnie przynieśli i wisiała na drzwiach. Ta Telepizza mieści się na ulicy Nugat. Najtańsza jest mała margherita (9,60), a najdroższa duża ma-rzenie Picassa (32,90). Na ulotce są też telefony. Trzy. Dwa zwykłe i jeden komórkowy. Nie będę dzwoniła na komórkę, bo to droższe. W każdym razie szkoda, że dzisiaj jest niedziela i dopiero jutro będę mogła się tym zająć.

Pozostaje mi ta modelka.

Jestem pochłonięta przygotowaniami. Bo tak prawdę mówiąc, jestem całkiem, całkiem… hm… interesująca… ładna… co tam ładna, będę ze sobą szczera: je-stem po prostu piękna…

Jest prawie niemożliwościąznaleźć równą mi kobietę.Sophia Loren

Zostanę modelką. Zanim nią będę, muszę zlikwidować pryszcz nad lewą brwią.

Przetarłam go spirytusem.Sczerwieniał.Posypałam go pudrem mamy.Zbrązowiał.

poniedziałek

26Pauli, Tymoteusza

STYCZNIA

Page 31: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

31

Tym samym na razie nie mogę zostać modelką, ale mogę się zająć roznoszeniem ulotek Telepizzy.

Zadzwoniłam.

To się nazywa dysertacja.Chyba mi się pomyliło. Raczej dyskryminacja, ale pewna

nie jestem, a nie chce mi się brać słownika, bo musiałabym wstać zza biurka. W każdym razie i tak jest to straszne.

Bo trzeba mieć najmniej piętnaście lat, żeby roznosić ulotki!

wieczoremZadzwoniłam do Puszki, żeby jej się poskarżyć, jak nas dy-

sertują. Wyraziła zrozumienie dla mojego oburzeniaPuszka na szczęście chwilowo zapomniała o tym fanklubie.

Bo przecież jakby ktoś się zwiedział, to jeszcze by nas ze szko-ły chcieli wyrzucić, licho wie…

Pryszcz ma się dobrze. Nie wiem, skąd on się wziął. I po co? Dlaczego? Przecież ja nigdy nie miałam pryszczy! Tylko inni, z klasy, na przykład Liwia. I Hanka miała w zeszłym roku. A ja nigdy. No nie zda-rzały mi się, a tu co? Pryszcz jest. I wokół taka jakby opuchlizna. Całość rozrasta się do wielkości gruszki. Zużyłam na niego pół korektora mamy i ze dwadzieścia deka pudru.

Wzięłam mamy książkę Bądź zawsze sobą − bądź piękna i wyczytałam, że to, co mi się zrobiło, to ani chybi czyrak lub

Jana, Angeli

2wtorek

7STYCZNIA

Page 32: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

32

inaczej, co za obrzydlistwo, naciek ropny… Radzą szybką wi-zytę u kosmetyczki, a jak nie pomoże, to u dermatologa.

Poinformowałam Jacka, że zrobiło mi się jakieś straszliwe paskudztwo na czole, to znaczy nad brwią.

Popatrzył i jak jakiś tępak spytał: − Nad którą?Zignorowałam to idiotyczne pytanie i poszłam do łazienki

pokryć mojego pryszcza jeszcze większą ilością pudru.Teraz jest już wielkości małego arbuza.Nie wiem, jak to przeżyją ci, co w szkole będą musieli na

mnie patrzeć…Przez to jeszcze nie mogę zostać modelką. Ani nawet nie

mogę zacząć działać w tym kierunku. Przecież w takim stanie nigdzie nie mogę się pokazać. Licho wie, może to jakiś złośli-wy przypadek, zaraźliwy, a może to ospa, półpasiec, dżuma?!

wieczoremMyśl, że to zgrubienie nad brwią jest skutkiem jakiejś cho-

roby, chyba mnie wykończy… Obejrzałam dłonie, ramiona, szyję, dekolt, nogi, no i nic. Dzisiaj jeszcze nic, żadnych takich krostek, ale przecież kiedyś w szkole czytaliśmy coś takiego: Ojca zadżumionych, jakoś tak. Tak właśnie się czuję. Ale jak matka, nie ojciec, oczywiście. I nie moja, tylko tych zadżumio-nych. Nerwy mi chyba popękają, tak są napięte… Znajdują się gdzieś w żołądku, bo mnie ściska w dołku.

Zadzwoniłam do Puszki. Najpierw mnie wyśmiała, potem przeraziła się prawie tak samo jak ja, a na koniec poradziła, żebym przeczytała w encyklopedii.

Przeczytałam.Wynika z tego, że to chyba nie dżuma. Trochę powese-

lałam.

Najlepszym lekarstwem i pocieszeniem choregojest wyśmiać jego chorobę.Zofi a Nałkowska

Page 33: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

33

jeszcze późniejTata znowu mnie zaniepokoił… Tym razem było I Want to

Break Free… Queenów, oczywiście.

To wczorajsze wyśpiewywanie przez tatę I Want to Break Free przypomniało mi, że zupełnie zapomniałam o spraw-dzaniu jego postępów nad pracą doktor-ską… Postanowiłam to szybko nadrobić i ponownie ukryłam się w ośnieżonych krzakach przed biblio-teką uniwersytecką… Wcale nie musiałam tego robić…

Ojciec ponownie wyfrunął zapatrzony we właścicielkę nóg o zbyt grubych kolanach.

Bliźniaczek tym razem nie było widać… Bo miała na sobie futro.

Ojciec zachowywał się za to jak starawy kaczor… Coś tam do niej tokował, resztka włosów mu się wyraźnie unosiła… a może to wiatr powiał? − nie wiem… posyłał uśmiechy…

Całość wyglądała po prostu żałośnie, nie inaczej.Czy on nie widzi, że się ośmiesza?!Poszli do kawiarni Nowy Świat.No tak… Zamiast powiększyć moje więcej niż skromne

kieszonkowe, ojciec przepuszcza nasze wspólne pieniądze na jakąś babę w ordynarnym futrze!!! Zdartym, na dodatek, z ja-kiegoś niewinnego zwierzątka! Albo nawet z kilku!

Muszę się zastanowić, czy donieść mamie o tym wszystkim…

Ostatecznie starsi panowie są lepsi od żadnych.Margaret Mitchell

Karola, Tomasza

2środa

8STYCZNIA

Page 34: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

34

wieczoremTata znowu słucha. Tym razem Under Pressure7. Zastanawia

mnie to… Czy w tym domu nikt, oprócz mnie oczywiście, nie widzi, co się święci???

jeszcze późniejTo wszystko zaczyna wyglądać wręcz tragicznie… Tata zno-

wu podśpiewuje wraz z Queenami I Want to Break Free…

jeszcze, jeszcze późniejWidać nawet Jacek nie może tego znieść, bo puścił coś

swojego. To jest Nirvanę. Tak że teraz wbrew mojej woli słu-cham na jedno ucho Nirvany, a na drugie Queenów.

Chyba nie mam wyjścia.Postaram się szybko usnąć.

Spostrzegawczość jest matką geniuszu.Novalis

Z rana zaatakowałam mamę: − Czy ty nie widzisz, co się dzieje?

Oderwała się znad garnka do mleka, popatrzyła na mnie zu-pełnie bezrozumnie.

− Mam naciek ropny! − wykrzyknęłam w rozpaczy. − On się zakaził i ciągle rośnie! Taka narośl! Jedna tylko, ale straszna! Miał być pryszcz, a się nie zrobił! To pewnie jakaś choroba!

7 Pod naciskiem.

czwartek

29Franciszka, Zdzisława

STYCZNIA

Page 35: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

35

Mama się zainteresowała: − Gdzie?Aż mi się wierzyć nie chce… Pracuje w zawodzie związa-

nym z medycyną i nie widzi, co się dzieje z moim czołem!Wyszłam z kuchni.Pobiegła za mną. − Pokaż, gdzie???Wyszłam do szkoły.

późniejPuszka nie założyła fanklubu Andrzeja, za to zapisała się do

już działającego.

Nie wiem, jakim sposobem, ale mój naciek ropny zniknął. Widać puder mamy ma ukryte właściwości prysz-czo- lub czyrakobójcze. Ewentualnie naroślobójcze. Chociaż może to był guz, a wtedy puder byłby guzobójczy. W każdym razie chyba go nie ma. To znaczy, że już niedługo zostanę modelką. Jesz-cze tylko zrzucę z dziesięć kilo, a minimum z pięć, żeby się za bardzo nie wyróżniać od tych porażająco chudych, wręcz wklęsłych modelek.

Obsesją kobiety jest to,żeby jej bransoletka mogła być jej paskiem.

Ramón Gómez de la Serna

No i muszę się nauczyć tak specyfi cznie chodzić, kolebiąc się to w tę, to w tamtą, a mimo to iść w linii prawie prostej, na dodatek nie patrząc pod nogi. Bo pusto-zimne spojrzenie

Macieja, Martyny

3piątek

0STYCZNIA

Page 36: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

jakoś pewnie mi się uda zrobić, ale z poruszaniem się na wy-biegu może być gorzej.

Jacek chodzi jakiś blady. Widać, też się odchudza. Zjadłam jego porcję pierogów ruskich, a on nawet tego nie zauważył!

późniejMama przyniosła z gabinetu dwie zeszłomiesięcz-

ne gazety młodzieżowe. Pomyślałam sobie, że przecież ktoś te

gazety musi pisać, więc dlaczego nie ja?! Napiszę jakieś opowiadanie i poślę

im. Przecież to też może być sposób na zarobienie żywej, własnej gotówki. Przemy-ślę to. Chociaż szkoda czasu na myślenie.

Lepiej od razu zasiądę do pisania.

wieczoremJak zaplanowałam, tak zrobiłam. Zasiadłam nad czystą białą

kartką. Wzięłam długopis. I…I niestety nic.W głowie pusto.Pomyślałam, że to na pewno wina tej białej kartki, tak mnie

rozprasza. Białą kartkę zamieniłam na kartkę w linie. Nie po-mogło. Spróbowałam jeszcze raz. Wzięłam kartkę w kratkę. I to straszne, ale naprawdę tak było… Nic się nie zmieniło, tylko próżnia w głowie rozpościerała się na tle kartki w kratkę.

Chciałam zrobić sobie herbatę, ale to pisanie opowiadania tak mnie wciągnęło, że czajnik się spalił.

No trudno.Nic nie powstało.Ani opowiadanie, ani herbata.

Page 37: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

37

Luty

Przeczytałam, że jakiś rosyjski kompozytor napisał swoją pierwszą operę, jak miał siedem lat. Z tego wnioskuję, że ze mnie chyba już nic nie będzie… Przykre to, ale dlaczego pa-dło akurat na mnie??? Chyba już rzeczywiście jestem stracona dla potomności… Bo ani nie komponuję, ani nie gram, maluję nędznie, mało co wiem o komputerach i nawet nie znam pię-ciu języków.

Być nikim to w gruncie rzeczy przywilej.Simone de Beauvoir

Ludwiki, Marceli

11Brygidy, Ignacego

sobota niedzielaSTYCZNIA

LUTEGO

3

Page 38: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

38

Chociaż nie jest tak źle… przecież już podjęłam decyzję! Będę modelką!

późniejZadzwoniła Puszka. Na spotkaniu w fanklubie zdobyła, drogą

wymiany, zdjęcie żony Andrzeja. Tak sobie myślę, że ja prze-cież też mogłabym się w kimś zakochać. Nie mam za dużego wyboru… Chyba zakocham się w kimś z telewizora.

jeszcze późniejMama kupiła czajnik. Taki elektryczny, biały, bardzo ładny,

Phillipsa. Wszyscy się zachwyciliśmy, oprócz taty, bo go nie było.

wieczoremTata wrócił. Stanął w kuchni i wskazał palcem na czajnik. − Co to??? − spytał. − Czajnik! − poinformowałam go. − Widzę! − warknął. A do mamy:

Mama: − Ale przecież my nie mamy dwudziestu trzech żarówek…

A poza tym taki czajnik grzeje w dwie, trzy minuty…Tata: − Co ty sobie wyobrażasz? Że ja będę zarabiał tylko na

prąd?!Wycofałam się z kuchni. Jeszcze tylko przypadkiem usłysza-łam, że tata postanowił nie płacić zawyżonych przez czajnik rachunków, tylko kupić sobie taki zwykły, bo gaz jest dużo, dużo tańszy.

Page 39: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

39

Żal mi taty. Bo to prawda. Całe życie pracuje na tej uczelni, a zarabia akurat w sam raz na czynsz. Biedny tata. Ma rację. Na prąd mu już nie starczy.

Znowu w coś się wplątałam. Razem z Puszką podjęłyśmy się prowadzenia szkolnego sklepiku!

Tym razem Trudzia nie miała z tym nic wspólnego. Ona nie ma zmysłu do han-dlu i w ogóle do niczego użytecznego. Tylko do literatury i takich tam. Nadzór nad naszą działalno-ścią ma sprawować rozpaczliwie chuda i koszmarnie brzydka Fafa − najspokojniejsza istota z całego naszego grona pedago. Na dodatek uczy fi zyki, co rokuje, że będzie w stanie skontro-lować nasze wysiłki. No, za dwa dni zaczynamy!

Namówiłam Puszkę do tej działalności. Wygląda na to, że będą z tego same korzyści… Puszka będzie zmuszona odzy-wać się do innych ludzi, nie tylko do mnie, a ja doświadczalnie i namacalnie poznam zasady działania handlu i zarabiania! Na przyszłość jak znalazł!

Trzeba się uczyć, dopóki nie wiesz,a jeśli wierzyć przysłowiu, dopóki żyjesz.

Seneka

Po szkole udałyśmy się prosto do Puszki. Na ścianie nie za-uważyłam zdjęcia żadnej kobiety… Puszka chyba sama się domyśliła, bo powiedziała:

− Przecież nie będę wieszała sobie jego żony nad łóżkiem… A na Andrzeja muszę, muszę sobie codziennie patrzeć.

Ma rację.Może tylko patrzeć.

2poniedziałekMarii, Mirosława

LUTEGO

Page 40: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

40

późniejZaczynam się niepokoić…

Kiedykolwiek przyjdę, ona już jest… Niby miła, niby ładna, lu-bię ją, ale coś jej tak za dużo u nas… Na szczęście nie słucha-ją żadnej muzyki, tylko głównie zalegają w pokoju Roberta i mi za bardzo nie przeszkadzają, ale coś mi się tu nie podoba…

jeszcze późniejMama puściła pranie. I włączyła w tym samym czasie nasz

nowy, śliczny czajnik.I to był błąd.Wywaliło korki, co szczerze ucieszyło tatę.

W szkole Hanka powaliła Trudzię na kolana, a przy okazji całą klasę, łącznie ze mną. Bo niepytana, sama z siebie, powiedziała dwie linijki jakiegoś wiersza. Tylko dwie, za to podobno bardzo mą-

dre, i na dodatek à propos. Trudzia z tego zachwytu miała łzy w oczach i postawiła Hance szóstkę.

Byłyśmy z Puszką naprawdę dumne. Bo to dzięki naszemu wspaniałemu prezentowi Hanka miała gdzie wyczytać te mą-dre dwie linijki…

Błażeja, Hipolitawtorek

3LUTEGO

Page 41: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

41

późniejJacek dzisiaj zastrzelił mnie dziwnym pytaniem, a raczej

stwierdzeniem:

Przyznam, że się zszokowałam. Aż mi słów na moment za-brakło. Jacek i taaaakie pytanie?! To zastanawiające… A na-wet dość mocno zastanawiające…

− Nieee − przyznałam nieśmiało. Ale pomyślałam: A nuż jednak jakiś koszmarny pechowiec się trafi i zajdzie???

Nic mi nie odpowiedział. Ale ja i tak wiem swoje. Jego Mo-nika przestała farbować włosy na niebiesko.

Znak, że już nie jest młoda.Ona sama nazywa to „pójściem na kompromis”. Nie wiem,

z kim poszła, ale tak mówi.

Młodość kończy się z pierwszym kompromisem.Janusz Gęsicki

wieczoremNagle, nie wiem skąd, przyszła mi do głowy taka myśl…

Przecież Jacek tak wolno się rozwija, że pewnie dopiero teraz ma kłopoty z tożsamością… Czym prędzej poderwałam się i wetknęłam artykuł na jego półkę, dokładnie tam, gdzie go znalazłam.

Page 42: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

42

Jeszcze nic nie schudłam, mimo że nie jem zup. Z tym niejedzeniem nie mam problemu, bo mama po prostu żadnych zup nie gotuje. Mówi, że nie ma czasu. Waga twardo stoi i ani myśli drgnąć.

Ważę… ciężko się do tego przyznać… ważę czterdzieści osiem kilo.

Jacek stwierdził, że przestaje być skate’em. Teraz będzie grunge.

Myślę, że to wpływ Moniki, ale może on tak po prostu po-woli dojrzewa?

Dobrze, że mu podrzuciłam ten artykuł.

późniejPuszka mówi, że dopiero teraz poznała, co to jest prawdzi-

wa miłość… Zdjęcie Andrzeja G. zaniosła do kolorowego kse-ro, zafoliowała i tym sposobem jedną, niezniszczalną kopię ma zawsze przy sobie, w plecaku.

Biedna Puszka.

Miłość nie jest całkowicie ślepa,ale cierpi na daltonizm.Henryk Sienkiewicz

wieczoremMamy nie ma, a tata znowu w jakimś dziwnym nastroju…

Słucha Amor, Amor8 Gipsy Kings.

8 Miłość, miłość.

Mariusza, Weronikiśroda

4LUTEGO

Page 43: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

43

Lecę do szkoły, bo dzisiaj otwieramy sklepik!!!

No, otwarcie się odbyło. Była obecna Puszka i ja. Puszka dokonała otwarcia szafy, w której mamy kupę różnych fantów, między innymi: zeszyty, batoniki Mars, Picnic, Snickers, Grześki (z czekoladą i bez), soczki w kartonikach ze słomkami, w trzech różnych smakach, półlitrowe butelki z wodą gazowaną i bez gazu.

Na gorąco serwujemy pączki, które przywozi pan Zenek z cukierni. Dowozi je jeszcze ciepłe.

Po dzisiejszym dniu mogę stwierdzić:1) można zjeść najwyżej osiem pączków dziennie, bo potem

mnie mdli,2) w przerwie między pączkami najlepiej smakują Picniki,

ale tu nie byłyśmy jednomyślne − Puszka opowiada się za Snickersami,

3) ustaliłyśmy też, że soki mogą zawierać cukier i tuczyć, dlatego najlepiej popijać wodą,

4) na koniec Puszka wymusiła na mnie obietnicę, że przynio-sę od mamy jakieś ziołowe tabletki poprawiające trawienie − to po to, żeby nasze żołądki funkcjonowały bez zakłóceń.

Handel kwitł nam na całość.Dzięki tej funkcji będę w stanie szybko stać się osobą pu-

bliczną. To też ma swoje zalety. Już dzisiaj musiał się do mnie odezwać Janusz, najpiękniejszy chłopak, jakiego znam. Ja-nusz powiedział do mnie:

− Pączka! − A potem dodał: − I sok pomarańczowy! − Dwa złote – odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. Nie speszył się, ale to wcale. Podał mi pięć złotych, więc długo szukałam reszty. A on cały

czas stał i patrzył na mnie!No po prostu rewelacja!

5czwartek

Adelajdy, Agaty

LUTEGO

Page 44: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

44

późniejWiedziałam, tak, wiedziałam, że ten sklepik przyniesie mi

dużo dobrego. Trzeba coś robić, cokolwiek, to i wszystko wo-kół będzie działało!

Dlaczego ludzie skarżą się na życie?Dlatego, że są niedostatecznie aktywni.Wiera Panowa

Zaniosłam moim staruszkom po pącz-ku. Bardzo się ucie szyli.

Poinformowali mnie, że w zeszłym stuleciu, to znaczy w czasie ich młodo-ści, najlepsze pączki były u Bliklego.

Zdziwiłam się, bo myślałam, że Blikle jest trochę młodszy!Potem pognałam po zakupy: cztery bułki, serek topiony

o smaku łososiowym, jedna noga kurczaka, trzy marchewki, jedna pietruszka, jedna cebula, sześć ziemniaczków.

Na deser dwa jogurty naturalne.Te jogurty to dobry pomysł. Hrabini ma tylko dwa własne

zęby i konsumpcja tych jogurtów przychodzi jej stosunkowo najłatwiej.

późniejBiedny Jacek zapomniał zamknąć drzwi do łazienki i zasta-łam go smarującego sobie brodę jakąś zawiesiną. Na moje spojrzenie odpowiedział:

− Co tak patrzysz… Przecież muszę mieć kozią bródkę! − A nie lepiej własną? − zdziwiłam się z radosnym uś-

miechem.

Bohdana, Dorotypiątek

6LUTEGO

Page 45: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

45

− Głupia jesteś − wyjaśnił mi krótko. − Smaruję, bo to przy-spiesza porost…

− Porost? − No, włosów! To znaczy brody! A w ogóle to idź sobie

gdzieś!Gdzieś poszłam. To znaczy do naszego, niestety wspólnego,

pokoju.

Młodość jest potwornie ciężkim przypadkiemi chyba nie ma nikogo,

kto by z tego wyszedł bez powikłań.Agnieszka Osiecka

Mama ma zmarszczki. Coraz bardziej zaczyna wyglądać jak babcia Stefa…

Poinformowałam ją, że zaczy-na przypominać babcię Stefę, czym się szczerze przeraziła.

Dodałam, że mimo to powinna się starać podobać wła-snym dzieciom i mężowi. Odpowiedziała mi dość… hm… niejasno…

− Są tacy, którym się podobam…

Uroda jest czymś,co zdolni są dostrzec w bliźnich

nawet ludzie pozbawieni w innychrzeczach smaku czy zmysłu piękna.

Maria Dąbrowska

Rajmunda, Ryszarda

7Jana, Hieronima

8sobota

niedzielaLUTEGO

LUTEGO

Page 46: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

46

późniejW każdym razie to straszne, takie odkrycie… Bo to chyba

oznacza, że już za kilka lat ja też będę taką babcią Stefą?!?To chyba jednak aż zbyt okrutna wizja… Może mi się jakoś

uda umknąć od takiego podobieństwa…

jeszcze późniejZ żalu nad mamą i też nad samą sobą wydłubałam szydeł-

kiem ze skarbonki tej sknery Jacka cztery pięciozłotówki.Zrobię mamie prezent!

wieczoremJacek pracuje nad rozciągnięciem swoich ciuchów. Rozu-

miem to. Jeśli ma być grunge, to musi wszystko mieć dużo za duże, rozmiarami jak z ojca. Ale nic z taty rzeczy się nie nada, bo Jacek jest większy od taty. A poza tym nie ta epoka, nie ten styl…

nocąZnowu zapomniałam o lekcjach i jutro z fi zy dostanę tróję

albo jeszcze gorzej, dwóję. Ale to w gruncie rzeczy nieważne, bo przecież cały czas nam powtarzają, że nie liczą się stopnie, tylko to, na co nas stać. A mnie stać na więcej! Przynajmniej ja to tak czuję…

A kochana Puszka podtrzymuje mnie w tym.

Urodziny mamy. Ona udaje, że o nich nie pamięta, ale przecież jesteśmy jesz-cze my…

Apolonii, Cyrylaponiedziałek

9LUTEGO

Page 47: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

47

Ode mnie dostała krem na noc nawilżająco-podciągająco- -odmładzająco-odtruwający.

Dałam za niego moje całe dwadzieścia złotych.Od taty dostała garnek do gotowania na parze.Jacek się podpiął pod mój prezent. Pozwoliłam mu tylko dla-

tego, że to przecież prawie że od niego…A od Roberta dostała różę!

Najlepsze są prezenty pożyteczne.Na przykład: ja jemu chusteczki do nosa,

on mnie futro.Brigitte Bardot

późniejCo jakiś czas zerkam na Jacka. Jakoś nic nie wskazuje na

to, żeby ta zawiesina na porost brody coś mu pomogła. Tak samo jak przed tymi zabiegami ma tylko cztery włosy. Każdy innej długości.

wieczoremZadzwoniła Puszka, żeby mi przypomnieć, że mamy przygo-

tować się z robaków obłych. Ona z nicieni wolnożyjących, a ja, co za paskudztwo, z glisty świńskiej.

Wymyśliłyśmy z Puszką, że należy poszerzyć asortyment. Na podstawie badań empirycznych, to znaczy pytań

wtorekElwiry, Jacka

LUTEGO

10

Page 48: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

48

klientów, ustaliłyśmy, że powinnyśmy w sklepiku mieć: 1) far-by do włosów w spreju − kolory neonowe; 2) gumę do żucia z cukrem i bez cukru; 3) karty do telefonów komórkowych − już dwóch chłopaków o nie pytało, w tym Janusz; 4) chipsy; 5) środki uspokajające dla tych, co mają lekcje ze Szpilą.

Szpila jest absolutnie najstraszniejszym stworem, jaki prze-mieszcza się po ziemi. Niby wygląda w miarę normalnie, ale to tylko wprowadza ludzi w błąd. My z Puszką na szczęście nie mamy z nią żadnych lekcji, ale raz kiedyś przyszła na zastęp-stwo za Trudzię. Z polaka.

To było potworne. Nawrzeszczała na Puszkę, bo nie miała odpowiedniej książki. W jej, to znaczy Szpili klasie wszyscy noszą wszystkie cztery, bo ona nie wie, jaki materiał będzie przerabiała.

− To jak pani nie wie, to skąd ja mam wiedzieć? − logicznie zapytała Puszka. I wtedy się rozpętało…

− Jesteś bezczelna − wrzeszczała Szpila, stając się z se-kundy na sekundę coraz czerwieńsza. Posapywała przy tym jak stary dzik, słyszałam już takie dźwięki w telewizorze, w pro-gramie o faunie lasów polskich. Potem w powietrze wykrzy-czała: − Porażająca głupota! Porażająca! − I zaczęła się miotać między ławkami, polując na następną ofi arę.

Nagle zatrzymała się, oskarżycielsko wskazała Puszkę pal-cem i ryknęła:

− Wyjdź!Wszyscy zadrżeliśmy. Cisza przytłaczała nas swoją złowro-

gą wagą. Puszka jak zwykle fl egmatycznie i jak gdyby w zwol-nionym tempie uniosła się i wyszła z klasy. Cisza, nie wiem jakim sposobem, jeszcze się pogłębiła. Była taka, że chyba nikt z nas nie oddychał. Nigdy nie myślałam, że czterdzieści pięć minut może być wiecznością, ale tak naprawdę było.

Szpila wypatrzyła Beatę, najładniejszą dziewczynę w szkole, i kazała jej iść do tablicy. Beata wstała. Spod oka wyraźnie wi-działam, jak drżą jej łydki i kolana. Poszła. Tak chyba szła żona Henryka VIII na ścięcie… Ale Szpila nie ścięła biednej Beaty. Kazała jej wziąć kredę. Beata wzięła i nagle się rozpłakała.

Page 49: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

49

W tym momencie na Szpilę spłynął spokój i ukojenie… Na jej paskudnym obliczu rozlał się szeroki uśmiech zwycięstwa… Widać ona, to znaczy Szpila, właśnie tak odreagowuje stre-sy… Jakie to szczęście, że istnieją dzwonki. Rozdźwięczał się i uwolnił nas.

Szpili wszyscy się boją. I nie ma co napuszczać na nią rodzi-ców, bo i tak przyjdą sponiewierani, i potem w domu oskarżą dziecko o powodowanie ran… Eh…

Nauczycieli obdarza sięzbyt wielkim zaufaniem i zbyt małą gotówką.

Terence Casey

Jacek nie tylko nie je, ale na dodatek zrobił się jakoś niepokojąco spokojny. Usiłowałam go podnieść na duchu, ale się nie dał. Potem przyszedł Robert, był sam, to znaczy bez Agnieszki. Jacek z Robertem zamknęli mi drzwi przed nosem i pogrążyli się w męskich rozmówkach. Ale przecież jeżeli to mój Jacek ma problem, ja pierwsza powinnam o tym wiedzieć, bo przecież mieszkamy w tym samym pokoju. Dlatego pognałam szybko do kuchni, schwyciłam szklankę i przytknęłam ją do ściany… Świetny patent, polecam. Wszystko słychać, człowiek tak jak-by był z nimi, ale w czapce niewidce.

Robert zapewnił Jacka, że od całowania to jednak nie można.

A potem…Eh…Potem dowiedziałam się, że Robert ma ten temat obcykany,

bo jego Agnieszka jest… no… w ciąży… I jeszcze, że on nie

1środa

1Marii, Lucjana

LUTEGO

Page 50: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

50

wie, co robić… Bo ona mieszka ze swoimi rodzicami, a on z nami…

Tak mnie ta wiadomość podekscytowała, że szklanka wypa-dła mi z drżącej dłoni i z hukiem się rozbiła.

wieczoremDoprawdy, ludzie to mają przedziwne zdolności do kompli-

kowania sobie życia… Biedna Agnieszka… A ten mój brat… to już zupełny kanał…

prawie nocąChyba nie zniosę tego dłużej. Jacek siedzi przy biurku i od

dwudziestu minut masuje sobie brodę. Mówi, że widać jest źle ukrwiona i dlatego mu nie rośnie. A przed wyjazdem na ferie już chce mieć kompletny zarost.

Wczoraj mama rozpakowała krem. I użyła. Na noc, to jest prawidłowo.

Na razie skutków nie widzę.Ona chyba też nie, bo stała przed lu-

strem w przedpokoju i patrzyła na siebie z jakimś takim niedowierzaniem…

W każdym razie cieszę się, że o nią zadbałam.

Ufarbowała też włosy. Na platynowo. To jest taki blond z metalicznym połyskiem.

Blondynka jest skrzyżowaniem brunetki z perhydrolem.„Przekrój”

Całkiem nieźle. Tym samym stała się bardziej podobna do mnie niż do babci Stefy. A to już sukces.

Aleksego, Benedyktaczwartek

12LUTEGO

Page 51: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

51

Najpierw ją odmłodzę kremami, a potem ubiorę. W moje rzeczy się chyba nie zmieści, a raczej na pewno nie, ale prze-cież mamy w bliskiej okolicy cztery lumpeksy… A tam same zagraniczne ciuchy… Amerykańskie, angielskie, niemieckie i holenderskie. Do wyboru.

I ceny w granicach normy.W każdym razie mama, taka platynowa, poszła na moją

wywiadówkę… Wczoraj, jeszcze z odrostami, była na wy-wiadówce Jacka… i hi, hi, hi… wcale się do niego nie od-zywa…

wieczoremPowiedziała, że nie ma siły do takich dzieci. Tata jak zwy-

kle w nic się nie chciał wtrącić. Zachował spokój i po prostu wyszedł. A mama dodała, że świadectwo z samymi trójami to chyba nie jest doskonałość roku… Potem wyraziła jednak zachwyt, że tróje pozwalają nie powtarzać klasy…

Zgodziłam się z nią. Tym bardziej że mówić w lutym o świa-dectwie to naprawdę przesada… − pomyślałam, ale było mi jej żal, więc nic nie powiedziałam.

− Powinnam cię bardziej pilnować… – wymruczała, pa-trząc na mnie.

− No… − zgodziłam się z nią. − Ale mnie też się chyba coś od życia należy! − krzyknęła

zdenerwowana. − Noo… no… − zaryzykowałam. − Idę do Henia! − Chciałaś powiedzieć: do pracy… − poprawiłam ją

uprzejmie. − Noo… tak… chciałam powiedzieć: do pracy…Uperfumowała się, nałożyła na oczy jeszcze więcej brązo-

wozłotych cieni, na usta szminkę i wyszła do pracy.Ciekawe, co powie, jak się dowie, że już niedługo będzie

babcią…

Page 52: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

52

Obudziłam się o jakiejś kompletnie barbarzyńskiej porze − chyba dziesięć po szóstej rano. To na pewno przez tę wywiadówkę i na dodatek sekret Rober-ta. W każdym razie tak jakoś odruchowo wyjrzałam przez okno i zobaczyłam moją

własną mamę wysiadającą ze srebrzystobłękitnej toyoty. Wy-glądała świetnie. Wcale nie sprawiała wrażenia zmęczonej. Czyżby ten mój odtruwający krem tak dobrze podziałał?

Poza tym na tle tego samochodu prezentowała się zupełnie przyzwoicie. Zupełnie inaczej niż na tle naszej skody felicii. Wi-dać tło też jest ważne.

Szkoda tylko, że właścicielem tego tła jest ten paskudny pan Henio.

późniejNa półrocze wypadłam całkiem nieźle. Większość to czwór-

ki, kilka słabych piątek i równie słabych trój.W każdym razie to tylko trochę gorzej (o te tróje) od Puszki.

Chyba zaprzyjaźnię się bliżej z Hanką, bo ona ma prawie iden-tyczne stopnie jak ja, a to zbliża, bez wątpienia.

Bezinteresowna przyjaźń może istniećtylko pomiędzy ludźmio takich samych dochodach.Paul Getty

Ferie! Tak, zaczynają się dzisiaj!A szczerze mówiąc, co z tego??? I tak nigdzie nie jadę, za to

Puszka będzie w Norwegii…

Stefana, Katarzynypiątek

13LUTEGO

Page 53: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

53

I sobota, i niedziela, i ferie… I jeszcze na dodatek walentynki… Pewnie cieszyłabym się, gdybym miała gdzie wyjechać… Albo gdybym dostała jakąś kartkę od nieznanego wielbiciela… Z wy-znaniem. Miłosnym oczywiście.

Jacek pojechał na obóz narciarski. Z Moniką, za to bez zaro-stu, bo mu nie urósł. A tak mu zależało na tej brodzie. Nawet jeżeli nie na całej, to chociaż koziej.

Brody to cudowna rzecz.Zasłaniają taki kawał twarzy!

Anna Magnani

Za wyjazd sam sobie zapłacił, sknerus, zachował prawie całą kasę, jaką dostał za zbieranie malin w zeszłym roku. A po-tem jabłek. No tak, a mnie uznali za zbyt nieletnią i cherlawą i nie pozwolili mi zarabiać… Tak więc jestem skazana na hi, hi, hi… lato w mieście… A może zimę??? Już mi się wszystko myli, tak po prostu…

Jedyna nadzieja w Hance. Też nigdzie nie pojechała i zalega w Warszawie, ale trzy bloki dalej w stronę metra.

późniejPostanowiłam jednak wykorzystać wszystkie walentynko-

we kartki, jakie porobiłam. Z braku własnego chłopaka nie za bardzo mam komu je posyłać… Trudno. Kartki dostanie tylko rodzina. Dla taty czerwone serduszko na uwięzi z treścią: Taki tata to skarb!

Dla mamy bukiet czerwonych serduszek z treścią: Taka mama to skarb!

4Liliany, Walentego

Jowity, Klaudiusza

151sobota

niedzielaLUTEGO

LUTEGO

Page 54: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

54

Dla Roberta kilka czerwonych serduszek z treścią: Taki brat to skarb!

Kartki dla Jacka i Puszki napiszę po ich powrocie z ferii.Oczywiście żadnej z kartek nie podpisałam, i tak chyba się

domyślą…

wieczoremNie dostałam żadnej kartki. Ani od znanego, ani od niezna-

nego wielbiciela. Może w przyszłym roku ktoś wreszcie się zorientuje i zacznie mnie wielbić.

Przynajmniej mam taką nadzieję.No bo co innego mi pozostało???

Zadzwoniłam do Hanki. Ona w ferie „dba o siebie”. To ja też zdecydowałam, że tak je spożytkuję. Na pierwszy ogień poszła twarz. Zrobiłam sobie parówkę − na wodę trochę ziół, jak paruje, to ręcz-nik na głowę − i tak zaczęłam rozszerzać

pory. Jak już nie mogłam ścierpieć tej pary walącej w moją twarz, przystąpiłam do oczyszczania cery. Po tym zabiegu wyglądam jak odwrotność muchomora − jestem cała blada z dużą liczbą nieregularnych czerwonych plam. Chyba dzisiaj już nigdzie nie wyjdę.

po południuJeżeli już dbam o siebie, to wszechstronnie. Przeczytałam, że skórę trzeba nawilżać od wewnątrz. Najlepiej niegazowaną wodą mineralną. Siadłam w kuchni przed dwiema butelka-mi wody: i zaczęłam się maltretować. Dopiero przy szóstej szklance mnie zemdliło.

poniedziałek

16Danuty, Szymona

LUTEGO

Page 55: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

55

Niełatwa jest droga z ziemi ku gwiazdom.Seneka

późniejMuszę jakoś zadziałać na te czerwone plamy na twarzy. Po-

stanowiłam ulżyć im maseczką z twarogu utartego na pulchną papkę. O włosach też nie zapomniałam. Okład z oleju rycyno-wego i żółtka. Głowę z jajecznicą okręciłam plastikowym wor-kiem i ręcznikiem, a na twarz napakowałam twarogu. Gdy tak sobie spokojnie leżałam, rozległ się dzwonek. Byłam pewna, że to Robert, ale nie…

Za drzwiami stał ten obrzydliwy Daniel zwany Rupsem… Ten sam, którego Jacek miał nalać, i oczywiście, jak zwy-kle, nie dotrzymał obietnicy… Zastygłam niczym żona Lota. A on… eh, patrzył na mnie… i coś dziwnego wydarło mu się z gardła… dźwięk przypominający charkot duszącego się węża boa… hr… ehrr… eee-ehhhr…brr…brrrr… hbr… Po-dusił się tak ze dwie minuty, a ja zdecydowałam, że to jego problem. We własnym domu przecież mogę sobie spacero-wać z jajkiem na głowie i serem na twarzy.

Jak już złapał oddech, powiedział: − Chciałem od Jacka książkę do chemii… Mam poprawkę,

a książki jeszcze nie zdążyłem kupić… − Nie ma Jacka! − wrzasnęłam. Jak tylko wydałam z sie-

bie tę odpowiedź, poczułam, że część sera spada mi z twarzy. Usiłowałam schwycić go gwałtownie, ale mi się nie za bardzo udało… Spadający ser zatoczył jakiś dziwny łuk i wylądował na jego brudnych, nawiasem mówiąc, butach. Tego już było za wiele. Trzasnęłam drzwiami i pognałam do łazienki… Dopraw-dy nie wiem, jak w takiej sytuacji wrócę do szkoły… A i Jacek, jak się przy okazji dowie, to chyba mnie pobije… Ciężko jest dbać o siebie…

Page 56: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

56

Dzisiaj postanowiłam być twarda jak skała i nie dać się zmusić Hrabini, ani na-wet jej Mężowi, do wypicia tego dziw-nego słomkowego napoju, którym mnie zawsze częstują. Jest gorący, a kolorem przypomina sok ze świeżej kukurydzy.

Nigdy, co prawda, nie widziałam soku z kukurydzy, ale tak go sobie wyobrażam − bladożółty, dość mętny. Oni nazywają ten napój herbatą z mlekiem. Słowo daję, wygląda obrzydliwie i tak smakuje. Za każdym razem, jak już wrócę z zakupami, czeka na mnie szklanka tego paskudztwa. Dotąd zawsze ze ściśniętym gardłem, ale jakoś to wypijałam, głównie po to, żeby nie robić im przykrości. Ale dlaczego mam aż tak bardzo się poświęcać???

Dlatego dzisiaj, jeszcze przed wyjściem po zakupy, uprzej-mie poprosiłam o nierobienie mi herbatki. Powiedziałam, że się bardzo spieszę.

Skutek tego był następujący: gdy wróciłam ze zdobyczną marchewką i jogurtami, Hrabini miała już przygotowaną dla mnie herbatkę i pogadankę o tym, jak to przed wojną młodzi ludzie mieli zawsze czas i jeździli na łyżwach. Spotykali się na ślizgawce. Poinformowałam ją uprzejmie, że my też mamy śli-zgawki, nawet jak nie ma zimy, i jeździ się na nich na łyżwach, rolkach, ewentualnie wrotkach. Poza tym nie wszyscy rodzice są skłonni ponosić koszty związane z oddawaniem się tej pięk-nej rozrywce. Zawsze to taniej pojeździć na asfalcie, w który obfi tuje Ursynów. Tym sposobem doszliśmy do wniosku, że zmieniła się forma, a treść pozostała ta sama. Rozstaliśmy się, jak zwykle, w zgodzie. No!

W wyniku wczorajszych zabiegów upiększających dorobi-łam się czterech! − tak, czterech! − nowych wyprysków! Na brodzie, na nosie, i dwa na czole. Chyba tego nie przeżyję… Gdzie jest ten cudowny czyrakobójczy puder mamy???

wtorek

17Łukasza, Zbigniewa

LUTEGO

Page 57: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

57

No gdzie???A na dodatek ten obrzydliwy zapach surowego jajka! Do-

chodzi ni mniej, ni więcej tylko z mojej własnej głowy!

późniejTata słucha Dziwny jest ten świat Niemena.Kogo on też może mieć na myśli, no, kogo???

Piosenka jest intymną rozmowąz towarzyszeniem muzykiw obecności świadków.

Edyta Geppert

Odebrałam dzisiaj dwa głuche telefo-ny. Ciekawe od kogo. Za trzecim razem krzyknęłam w słuchawkę:

− Co jest?!I otrzymałam odpowiedź. Damski głos

chciał rozmawiać z moim ojcem! Powiedziała, że jeszcze za-dzwoni. A ja obiecałam, że mu przekażę.

Ona nazywa się Beata.Kiedyś w TiWi był taki fi lm. Koza-Beata. Oczywiście, koza

była głupia. Z tego wnioskuję, że ta Beata też musi być głupia.

wieczoremTata chodzi wokół telefonu, denerwując wszystkich, bo tym

samym przedpokój staje się nieprzechodni. Ale on krąży dalej. Twierdzi, że obmyśla koncepcje.

A ja już wcześniej wyłączyłam telefon z gniazdka.Przecież nie będę ułatwiała ojcu kontaktów z tą czarną

mini.

Aleksandra, Konstancji

1środa

8LUTEGO

Page 58: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

58

Może tym sposobem uda mi się zakończyć te jego niewcze-sne wybryki…

Często jakieś zdarzenie wydaje się dobiegać końcakiedy właśnie dopiero się zaczyna…Novalis

jeszcze późniejTata lata jak szalony i szuka winnego odłączenia telefonu.

Chętnych do przyznania się nie było. Mama zaproponowała rozwiązanie polubowne − stwierdziła, że wtyczka widać sama wypadła.

Natychmiast ją poparłam.

jeszcze później, prawie nocąJest źle. Tata próbował włączyć Queenów, ale mama mu

zabroniła. Puściła Marilyn Monroe. Ona też widać ma jakieś trudności, bo w kółko słucha When Love Goes Wrong9.

Jak wychodzę z domu, okręcam się po same oczy sza-lem mamy, któ-ry jest tak wielki, że mógłby robić za mały koc.

Moda sprzed dwóch lat, ale w ta-kiej sytuacji jak moja to bez znaczenia.

9 Gdy w miłości się nie układa.

czwartek

19Arnolda, Konrada

LUTEGO

Page 59: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

59

Tak się tym szalem owijam, że przykrywam wszystkie cztery nieoczekiwane rezultaty mojego dbania o cerę.

Cieszę się, że jest tak zimno. Te cholerne mrozy naprawdę mnie ratują w obecnej sytuacji.

Ojciec już się całkowicie rozbestwił i z tą w mini całkiem ofi cjalnie prowadza się po ulicy. Tym razem spod biblioteki przeszli na Oboźną.Tam zgubiłam ich w budynku jakiejś fi lolo-gii. W każdym razie ona już nie miała na sobie mini tylko maksi. Też czarne, z porażająco długim rozporkiem na lewej nodze. Noga powleczona była cielistymi rajstopami i obuta w jakieś takie kopytka na szerokim obcasie. Wyglądała jak zwykle ohydnie. A ojciec, chyba też jak zwykle, miał tak nieprzytomne spojrzenie, że prawie wcale nie musiałam się kryć. W stanie takiego ciężkiego zapatrzenia tata wyraźnie staje się nieobliczalny. Sama wi-działam, jak ona wyjęła z plecaka jabłko i mu je podała na wyciągniętej dłoni. A on wziął!!! I gorzej! Ugryzł!

Czy on już zapomniał, że jabłko podane przez kobietę stało się przyczyną wszystkich nie-szczęść?!?

Od czasu, gdy Adam i Ewa zjedli jabłko,człowiek nie cofnął się przed żadnym

szaleństwem, jakie był zdolny popełnić.Bertrand Russell

wieczoremMama wróciła z pracy w radosnym nastroju. Chodzi po

kuchni i podśpiewuje Do It Again10. Mimo całej sympatii do mamy wolę to w wykonaniu MM.

10 Zrób to ponownie.

Page 60: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

60

Nacieki ropne potraktowałam kolej-no: spirytusem salicylowym, tonikiem ogórkowym, maścią oxy, korektorem i pudrem. Widać im to służy, bo stale rosną…

Mam taki nadmiar wolnego czasu, że prawie codziennie by-wam u Hrabini i Męża. Jak Hrabini pożeglowała (raczej powin-nam powiedzieć: dosunęła się) do kuchni, to Mąż nagle po-derwał się gwałtownie i jednym susem usiłował przeskoczyć chodniczek, który oddzielał mnie od niego. Oczywiście jego nierozważne susy mogły zakończyć się trwałym kalectwem, ale przecież od czego jestem ja… Złapałam go, zanim się roz-ciągnął na podłodze, i jakoś dowlokłam do krzesła. Wcale nie protestował, nawet mi dziękował.

Potem pokazał, żebym się pochyliła…To się pochyliłam…Mąż wcisnął mi do ręki sto złotych i powiedział: − Alu, kup mi tych niebieskich tabletek tyle, ile się da… Ale

to sekret! − Filuternie przymknął jedno oko i posłał mi prawie zupełnie bezzębny uśmiech. Jego pergaminowa twarz wyra-żała pełnię szczęścia…

− Jakich tabletek? − Musiałam uściślić. Trudno przecież pójść do apteki i poprosić: „Pani mi da niebieskich tabletek za sto złotych”…

− No wiesz… − Znowu się uśmiechnął. − Tego wigoru Nia-gary… − Zupełnie zbaraniałam… Mam w zwykłej ludzkiej ap-tece poprosić o tabletki wigoru Niagary??? Patrzyłam na niego ze zdegustowaniem. A Mąż dodał: − Kup mi viagry! Za całość!

Starość posiada te same apetyty co młodość, tylko nie te same zęby.Magdalena Samozwaniec

piątek

20Ludmiły, Zenona

LUTEGO

Page 61: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

61

Przez dwa kolejne dni Robert podejmował bohaterskie próby nawiązania kontaktu z rodzicami. Ale ani tata, ani mama nie wyka-zywali nawet minimalnego zainte-resowania moim zmaltretowanym najstarszym bratem.

Prawdę mówiąc, on wcale nie wygląda jak ktoś, kto niedłu-go będzie ojcem. Pulchny, fl egmatyczny, nieruchawy i ogólnie jakiś taki poobdzierany. A na dodatek kompletnie niewydolny fi nansowo. Zupełnie jak ja, ale ja jestem, po pierwsze, dziew-czyną, po drugie, nieletnią dziewczyną, a po trzecie, nie je-stem w ciąży! A on tak! No może niedokładnie on, ale przecież on to sprawił…

Aż wreszcie, biedak, wywołał małą burzę. Powiedział do taty:

Tata się uprzejmie zdziwił: − Ja? − A następnie zaproponował: − A może lepiej

mama? − Mama też powinna przy tym być − ponuro stwierdził

Robert.Tata na to:

Eleonory, Feliksa

1Małgorzaty, Marty

222sobota

niedzielaLUTEGO

LUTEGO

Page 62: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

62

I wycofał się pospiesznie w kierunku drzwi. Wychodząc, trzasnął nimi. Po sekundzie jednak je uchylił, wsadził głowę i krzyknął w czeluść korytarza: − Nie martw się… Jutro bę-dzie lepiej! − Zaśmiał się sardonicznie i tym razem już na do-bre zamknął za sobą drzwi.

Dobrzy ludzie są mniej dobrzy, a źli ludziesą mniej źli, niż to się wydaje.Samuel Taylor Coleridge

Przechodząc obok zniesmaczonego Roberta, ze współczu-ciem pokiwałam głową…

Robert krąży po mieszkaniu.

po południuOn dalej krąży.

wieczoremCały czas krąży.A moje wypryski pokrywają już pół twarzy…

późniejRobert przestał krążyć. Za to słucha muzyki. To straszne. On

(a ja i tata przy okazji) słucha Kobiety są gorące, gorące. To bez wątpienia coś oznacza, ale co???

Wzięłam dwa tomy encyklopedii, uło-żyłam je sobie na głowie i spróbowałam zrobić krok do przodu. Ucierpiał wazon stojący w kącie pokoju. Zupełnie bezsen-sownie się stłukł.

poniedziałek

23Damiana, Romany

LUTEGO

Page 63: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

63

No trudno… Powinnam zakładać, że droga do sławy usłana jest kolczastymi różami…

To zaczynam inne ćwiczenia. Po dwieście przysiadów z le-wego biodra na prawe.

Dobrze robi na talię.Jem też dietetycznie. Od początku ferii mam utrudniony do-

stęp do pączków.

wieczoremMimo że są ferie, mama usiłowała mnie zmusić do nauki bio-

logii. Mówi, że to konieczne, żeby być dentystką. Mnie o zdanie nie pytała, sama to wymyśliła. Twierdzi, że powinnam wybrać już teraz. A wybór daje mi taki: dentystka lub okulistka.

Na dalszą metę można przepowiedziećzłote czasy dentystom i okulistom.

Dentystom – ze względu na słodycze;okulistom – ze względu na telewizję.

Edouard Cartier

A ja już postanowiłam. Będę modelką!

Przyszła kartka od Puszki. Z Norwegii. Tyle naściboliła, że ledwo odczytałam:

Alu, to jest dopiero kraj do życia… Wokół same blondynki, co gorsza naturalne, więc nie mają odrostów. Ja z moimi brązowymi oczami i czarnymi włosami jestem uważana za skończoną piękność… I ha, ha, ha… tak właśnie się czuję! Wszędzie, gdzie się ruszę, sprawiam sobie jakiegoś cichego adoratora!

Bogusza, Macieja

wtorek

24LUTEGO

Page 64: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

64

Jest bosko! Bosko! Śnieżek, narty, słonko i kupa wspaniałych chłopaków!!! Szkoda, że ciebie tu nie ma!

PS Niestety, za dobrze mnie znasz i pewnie sama sobie dopowiedziałaś, że z tych wszystkich wspaniałych znajomości nic, ale to nic nie wyniknie… Jak tylko któryś z tych zach-wyconych mną chłopaków coś do mnie chce powiedzieć, czy w ogóle zbliży się na mniej niż pół metra, to w gardle całkiem wyraźnie staje mi ziemniak. Surowy. Nie wiem, skąd on tam się bierze, ale cholernie skutecznie mnie dusi… Tak że nawet nie mogę się uśmiechnąć ani nic powiedzieć… Bo przecież wtedy muszę uważać, żeby się przypadkiem nie udusić. A na do-datek te cholerne rumieńce! Kiedy wreszcie to czerwienienie mi minie??? To jest pytanie retoryczne. Wiem, że nigdy… P.

Biedna Puszka… Kiedyś te rumieńce pewnie jej miną, ale teraz to rzeczywiście szkoda, że mnie tam nie ma…

− Alu, musimy porozmawiać! − zapro-ponowała mama.

Coś ona za dużo naoglądała się fi lmów amerykańskich… Tam też głównie de-klarują, że muszą porozmawiać… − po-myślałam.

środa

25Cezarego, Wiktora

LUTEGO

Page 65: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

65

− Słucham − uprzejmie zagaiłam. − Chciałabyś mieć swój własny pokój?Głupie pytanie… Przecież przynajmniej od sześciu lat pró-

buję bezskutecznie przegnać Roberta z jego pokoju, żeby za-mieszkał z Jackiem… Wtedy ja bym miała swój… Zawsze powołuję się na prawo płci − przecież jestem dziewczyną, to chyba pokój mi się należy… A Robert powołuje się na prawo starszeństwa… I z pokoju nie daje się wygnać… Próbowa-łam już i po dobroci, i podstępem… Taak… Nie udało się. Jacek w naszych przepychankach nie bierze udziału. Mówi, że ja jestem taka nieszkodliwa, że nawet moja obecność w jego pokoju (tak, on nazywa nasz pokój swoim pokojem) mu mniej przeszkadza niż stałe przebywanie w jednym po-koju z Robertem.

− Tak − odrzekłam. − A chciałabyś pojechać na wakacje do Włoch?Ludzie kochani… Moja mama albo żartuje, albo oszalała!

Najpierw pokój, potem wakacje… − Noo… − przyznałam. − I pewnie potrzebujesz nowych dżinsów…Nie wierzę… własnym uszom nie wierzę… Skąd ona wie, że do Big Stara obok megasamu przywieźli takie cudne dam-skie spodnie, na dodatek na guziki w rozporku??? Każda, ale to każda wygląda w nich jak uosobienie niewinnego seksu… Nawet ja…

− Masz. To dla ciebie. − Wcisnęła mi sto pięćdziesiąt zło-tych i uśmiechnęła się do mnie radośnie. Autentycznie i szcze-rze się wzruszyłam.

Pracuje nocami, żebym mogła mieć nowe dżinsy… Kocha-na mama…

Kiedyś ja też jej coś kupię.Postanowiłam.

Page 66: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

66

Wnikaj w intencje każdego człowieka.Ale pozwól też każdemu innemu wniknąćw intencję twoją własną.Marek Aureliusz

Mama przyniosła, nie wiem skąd, die-tę kapuścianą prezydenta. Przeczytałam to i serdecznie mu współczuję. Katować się gotowaną cebulą zaprawioną ka-puchą??? I spożywać to w dowolnych

ilościach??? I o dowolnych porach??? Na jego miejscu już prę-dzej zrezygnowałabym z tej prezydentury… Tyle roboty, żeby wyglądać? I na co mu to?! Nawet jeśli sam nie musi obierać tej cebuli, bo pewnie za niego ktoś obiera, to jednak on to musi jeść!

Tak sobie myślę, że pewnie zamyka się w swoim pokoju, wyjmuje plastikowy pojemnik, podgrzewa w mikrofalówce i potem szybko zjada tę cebulę z kapuchą, żeby schudnąć… A potem pojemnik chowa do plastikowej torby i zamyka gdzieś w szufl adzie prezydenckiego biurka. I tak co dwie, trzy godziny… A na deser pewnie dostaje litr wody niegazowanej. Biedny człowiek.

Ja tam będę odchudzała się według diety dla nielatów, któ-ra nie tylko dopuszcza, ale nawet zaleca spożywanie hambur-gerów, spaghetti i pizzy. A popijać to trzeba colą. Przeczyta-łam o tej diecie w którejś z tych gazet młodzieżowych, które przyniosła mama. Przećwiczę to na sobie. A potem chyba się poświęcę i przepiszę mu tę dietę. Wyślę do pałacu, w któ-rym urzęduje. Chociaż lepiej nie. Najpierw niech prezydent schudnie na smacznej diecie dla nielatów, a potem dopiero ją

czwartek

26Aleksandra, Mirosława

LUTEGO

Page 67: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

zastosuję. Będę go obserwowała w telewizorze. Gdy zacznie chudnąć, to będzie znak dla mnie, że dieta jest skuteczna. I wtedy sama ją zastosuję!

Jakkolwiek by na to patrzeć, powinien być mi wdzięczny. Przecież na takiej kapuście to nawet koń by się wykończył, nie tylko facet z ewidentną nadwagą!

Uroda mężczyzny tkwi w jego sukcesach.Jeanne Moreau

Przepisałam dietę. Dla prezydenta. Myślę, że powinna mu odpowiadać. Strasznie się dużo narobiłam przy tym przepisywaniu, bo chciałam, żeby było ręcznie, tak od serca, a co chwila robił mi się jakiś błąd albo krzywo mi się napisało. Ale wreszcie szóstą wersję uznałam za zadowalającą.

W temacie prezydenta jesteśmy do tyłu.Lech Wałęsa

Biegnę do kiosku po znaczek! A po drodze jest sklepik Big Stara…

późniejDżinsy są cudne. A ja w nich… eh, szkoda gadać. Jestem

rewelacyjna… Oczywiście taka, jaka jestem teraz, bo kom-pletny szok wywołam, jak będę o pięć kilo chudsza…

Anastazego, Gabriela

piątek

27LUTEGO

Page 68: Ala Makota. Notatnik sfrustrowanej nastolatki 1

Cena detal. 25,90 z

Ala mo e by lekko sfrustrowana. Rodzice chc si wyprowadzi , problem w tym, e ka de gdzie indziej. Za to w yciu Ali pojawia si ch opak, ale oczywi cie nie ten wymarzony, bo wymarzony wcale si ni nie interesuje. Na szcz cie jest najbli sza przyjació ka, zawsze pod r k .

Poprzednie perypetie Ali: Dalszy ci g:

Pisz razem z Al

www.znak.com.pl

ala_makota_okladka_notatnik_nastolatki_1.indd 1 2010-09-21 13:03