721

28
PHI DLA UBOGICH LOSOPHIE Rafał Leniar

description

http://ksiegarnia.publikatornia.pl/book/reader/bookId/721.pdf

Transcript of 721

Page 1: 721

PHIDLA UBOGICH

LOSOPHIE

Rafał Leniar

Page 2: 721
Page 3: 721

Rafał Rainel

PHILOSOPHIEDLA UBOGICH

1

Page 4: 721
Page 5: 721

2

Page 6: 721
Page 7: 721

Wydanie II, poprawione2012

3

Page 8: 721
Page 9: 721

GarotyPTSŻ.ONBPrzebiśmiećZdrój, akwarelaZ modlitw. Pisane Brajlem*** (mój bóg na łożu…)Eyes biteZacięcie się brzytwą OckhamaKamyk, schronKwadrat apologetów i coś spozaSkrzypy, adagioCyberlunatycznieBestia i bastionCzubek piramidy (Maslowa)Ewo – Łucja*** (lubię nie potrzebować wehikułu czasu…)Amore sacro, dyptykPiłatyzmWicca. TaniecWiersz o policjantach [18+]PatologicznieStare hologramyMłot na gołębice (poemat streszczenia)*** (ktoś jest poetą...)Wielkoduszność chłopca o twarzy tasiemcaAngelologia w pościeliI wie, że mawiają "Jezus przyjdzie w glanach"Meredith IMeredith I (wersja cesarska)Meredith II

4

Page 10: 721
Page 11: 721

Meredith IIIZ pracowni końców świataDeesis z capem, Jezus z pogrzebaczemWyrajHaiku – haiku 7

5

Page 12: 721
Page 13: 721

6

Page 14: 721
Page 15: 721

Garoty

pismo jak bezradne opatula słowemutykając ściegiem w kwiecie tuberozy

żeby nie kłaść kwiatu i poety trupemale także kuli nie zatrzymać w ruchu

wiesz że dla dozorców tyle to jest warteco dwie krople potu i krwi niżej wargi

stwierdzić też niełatwo czemu igła w gardleczyimś tak szczebiocze aż szczęka opadnie

7

Page 16: 721
Page 17: 721

PTSŻ.ONBPuściłem tyłek sensu życia. Orgazmu nie byłoWchłania mnie to metro. Codzienniewchodzę do niego jak w jelito węża;całkiem samowolnie na wzór mi podobnychszkodliwych gryzoni. I nie żebym myślał,że człowieka od szczura mogą różnić tylkomalunki aniołów, sztuczne teogonie,czy słowa kreślone (na toaletowym?)nietrwałym papierze. Zresztą,o czym ja piszę? Wiersze? Zbędnaphilosophia pauperum. Pełna tanichwzruszeń i rzekomych cudów.

Nie przeproszę także za to, że nie żyjęjak asceta albo hedonista, alewślizguję się we wnękę. Przecieżod zawsze byłem tylko czarnymbaranem w wilczej skórze bez żadnych

perspektyw na brak śmierci oraz zeszczurzą wiarą i twarzą, chociażczasem widziałem mistycznego diabła

po spłukaniu klozetu, kiedy urzekanawoda przestała się pienić, ale chyba częściejwidzieli go we mnie i na mnie postronni.

O czym już zresztą pisałem w wersieszesnastym, pisząc swoją philosophię

8

Page 18: 721
Page 19: 721

pauperum w zatłoczonym, ciasnymi dusznym metrze, które hamujena moim przystanku. Tytułwymyśliłem w trakcie, a cały ten utwórzostawię z biletem co atrakcyjniejszejwchodzącej kobiecie. Niech poda godalej. Tym, dla których jestemjak robot. Robotnik. Nikt. Ocierającysię złodziej powietrza, który wysiadaz metra jak z żywota i czuje ichulgę.

9

Page 20: 721
Page 21: 721

Przebiśmieć

zapuść się w miasto zabłądźpotraktuj jak wielki organizmw którym każdy wieżowiecoddycha wielopiętrowoskażonym wiatrem

wmieszaj się w tłumyich wartkie nurty porwą każdego

nie ma co liczyć na cień logikiw szybkim obieguerytrocytów

przy końcu zajrzyjw ślepe zaułkistosy odpadówlub pod latarnie

przebadaj stopą dnozanim się zechcesz

unieść

10

Page 22: 721
Page 23: 721

Zdrój, akwarela

ten wiersz chce być zdrojem lub żywą fontannąukrytą w półcieniu czy wrośniętą w pejzażw której płynie woda dobra choć nie święta

ten wiersz chce być wierszem więc chyba poezjąa poezja wodą jak świątynią świecką

można o niej myśleć nudna nie za wdzięcznakoi złych czy dobrych ludzi i zwierzęta

gnieździć chcą się przy niej traszki salamandryschronienie znajdywać najlichszy narybek

choć nawet i smoki co wynaturzonechcą tego napoju wody niezmąconej

pragnie byś się wsłuchał w cichą mantrę muszliśpiewne pląsy kropel różaniec kamykóww tej szarej modlitwie zwilżył podniebienie

nie zważając na jej domniemaną zdradębo serca najczęściej są chłodne jak płazy

śpiące pod kamieniem

i za wodospadem

11

Page 24: 721
Page 25: 721

Z modlitw. Pisane Brajlem

IDoktryny mówią jasno – ponad tobą nie mażadnych przywilejów, sędziów ani prawa.Chyba nawet ciężko, by było inaczejcały szereg ludzi tego potrzebujejak haustu powietrza, jak dachu nad głową.

Wiem o tobie za dużo – jesteś też pasterzemchimer, których wiara jest równie prawdziwajak lęk zakotwiczony w matowych źrenicachbitego psa.

IIChrystus –meteor jasnypod grawitacją modlitw,pragną gona swoim dnieniegodni.

12

Page 26: 721
Page 27: 721

* * * (mój bóg na łożu...)

mój bóg na łożunie oddychał łapczywienie kurczył się nie zaciskałpalców na kozetce

choć mieścił się w konturpsychoz

jego synauharfowałemdla pożytku estetycznego

pogrzeb był dośćtaktownyzawisł na krzyżach z drewnapo których pięły się winorośle

dzisiaj krzewy wydają owocebiałe winogrona

spożywam ich miąższpiję ich posokę

kwiecień 2010

13

Page 28: 721

Rafał Leniar