60 lat szkoły w Czeszowie

67
60 lat Szkoły w Czeszowie

description

Publikacja przygotowane przez nauczycieli oraz obecnych i byłych uczniów szkoły w Czeszowie zawierająca historię szkoły, wspomnienia, zdjęcia itp.

Transcript of 60 lat szkoły w Czeszowie

Page 1: 60 lat szkoły w Czeszowie

60 lat

Szkoły w Czeszowie

Page 2: 60 lat szkoły w Czeszowie

Czeszów 2006

Serdecznie dziękujemy tym wszystkim, którzy od lat

pomagają naszej szkole.

Za Wasze otwarte serca.

Za wspieranie naszych pomysłów.

Za udowadnianie, że rzeczy niemożliwe mogą się

zdarzyć.

Za to, że zawsze jesteście z nami.

Dzięki Wam nasza szkoła "żyje".

Dzięki Wam osiągamy coraz lepsze wyniki w nauczaniu,

a nasi uczniowie i absolwenci są dumni ze swojej szkoły.

Page 3: 60 lat szkoły w Czeszowie

Zespół Szkól

w Czeszowie

im. Ks. Wawrzyńca Bochenka

zeszów to malownicza miejscowość położona w województwie

dolnośląskim w powiecie trzebnickim w gminie Zawonia. Zamieszkuje ją

ponad tysiąc mieszkańców. Ze względu na swe atrakcyjne położenie oraz walory

środowiska naturalnego jest odwiedzana przez mieszkańców miast. Brak większych

zakładów przemysłowych powoduje, że środowisko naturalne Czeszowa jest bardzo

czyste i nieskażone. Położenie wśród Wzgórz Trzebnickich z lasami i stawami stanowi

podstawę dla bazy rekreacyjno-wypoczynkowej.

Na terenie Czeszowa znajdują się zabytki architektury, m.in.:

• kościół parafialny p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa z 1902 r.,

• młyn wodny z 1860 r. (spalony w 2001r.),

C

Page 4: 60 lat szkoły w Czeszowie

• szkoła im. Ks. Wawrzyńca Bochenka z 1920 r.,

• wiele domów mieszkalnych z początku XX w.

Pierwsze wzmianki o Czeszowie pojawiają się w dokumencie z roku 1223

pod nazwą Zessouo. Zmieni się ona kilkakrotnie: w 1224 r. na Sessovo, 1267 r.

na Zesovo. Od roku 1390 Gessowo jako miejscowość była zobowiązana dostarczać

żelazo, wytapiane w dymarkach (małych piecach hutniczych), dla zakonu cysterek

w Trzebnicy, do którego należały te ziemie do 1810 r.

Kolejna zmiana nazwy miejscowości związana jest ze sporem, jaki powstał

między księciem oleśnickim Janem z Podbieradów a klasztorem. W jego wyniku

w roku 1562 zaczęto używać nazwy Ober Hammer. W 1743 r. zanotowano dwie

sąsiednie wioski lub ich części pod nazwami: Deutschhammer i Pohlhammer,

a w 1785 - Deutschehammer i Polnischehammer. Zniemczenie ludności nastąpiło

tu ostatecznie w drugiej połowie XVIII wieku. Do 1945 roku używano nazwy

Deutsche Hammer.

Po zakończeniu II wojny światowej wieś otrzymała nazwę Kuźnica Polska,

a w 1948 roku Czeszów. Ta pierwsza nazwa nawiązuje do nazwy niemieckiej,

bo słowo Hammer oznacza młot. Czeszów to nazwa dzierżawcza, utworzona od części

imienia Czesław (Czesz-), prawdopodobnie błogosławionego Czesława, którego

relikwie znajdują się w kościele p.w. św. Wojciecha we Wrocławiu.

Działania wojenne nie przyniosły wielu zniszczeń na terenie wsi, gdyż nie były

tu prowadzone żadne działania frontowe. Niemniej, stacjonujący tu, żołnierze

radzieccy podpalili szkołę podstawową, restaurację, domy mieszkalne i leśniczówkę.

Dokonali rabunku maszyn produkcyjnych z małej fabryki mebli, która znajdowała się

przy obecnej ulicy Milickiej, oraz z tartaku przy ulicy Piaskowej.

Po zakończeniu wojny do Czeszowa zaczęli przybywać Polacy z Polski

Centralnej i z Kresów Wschodnich, m.in. z Uhrynowa i Podhajec. Przez kilka tygodni

większość ludności polskiej mieszkało pod jednym dachem z Niemcami, którzy

jeszcze nie opuścili tych ziem. Trzeba tu wspomnieć, że - do chwili wysiedlenia

ludności niemieckiej - w kościele czeszowskim odbywały się nabożeństwa katolickie

i ewangelickie.

Page 5: 60 lat szkoły w Czeszowie

Na mocy postanowień konferencji poczdamskiej (17 VII - 2 VIII 1945 r.)

ludność niemiecka została wysiedlona do radzieckiej i brytyjskiej strefy okupacyjnej.

Ostatni Niemcy opuścili Czeszów w 1946 roku.

Page 6: 60 lat szkoły w Czeszowie

kazją do wydania niniejszej publikacji jest jubileusz 60 - lecia Szkoły

w Czeszowie, w której pierwszy dzwonek zadzwonił w 1946 roku. O tym,

co minęło, opowiadają nam kroniki, dokumenty i sami ludzie. Uważamy, że sześćdziesiąta

rocznica jest wspaniałym momentem, aby zakurzone karty historii ujrzały światło dzienne.

Opracowanie, dotyczące polskiej oświaty w Czeszowie, jest głosem, który przybliży jej

bohaterów, przypomni to, co minęło. Tym bardziej, że Szkoła jest jak drzewo, które co roku

wypuszcza nowe zielone pędy i liście, by po określonym czasie je zgubić. Nigdy jednak nie

gubi ich na zawsze. Są to pokolenia jej uczniów, czerpiących z jej korzeni wiedzę ogólną,

kulturę i tradycję, doskonalących język ojczysty. Dziś po 60 latach z szacunkiem i mądrością

wspominamy czas, który przeminął, składamy hołd tym, którzy ją tworzyli, ucząc, że tu jest

Polska, że tu jest nasze miejsce. Pamiętamy, że oświata w Czeszowie stawiała sobie

niezmienne do dziś zadania: uczyć i wychowywać nowe pokolenia, bo „zawsze takie

Rzeczpospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie”.

Historia polskiej szkoły w Czeszowie rozpoczyna się w 1946 roku. Trudne to były

początki. Pod koniec II wojny światowej, stacjonujący tu, żołnierze radzieccy spalili

istniejący budynek szkoły niemieckiej z roku 1920.

Zgodnie z ustaleniami, jakie zostały podjęte na konferencji jałtańskiej w sprawie

zmiany granic państwa polskiego, ziemie na Zachodzie miały zostać zasiedlone przez

polskich osadników, a ludność niemiecka musiała opuścić te tereny. W związku z tym,

w miarę jak napływały rodziny osiedleńców,

narastała potrzeba otwarcia szkoły dla dzieci.

Budynek szkoły został zniszczony i nie można w

nim było prowadzić lekcji, dlatego postanowiono

na te potrzeby zaadaptować inny dom. W dniu

6 stycznia 1946 roku odbyła się uroczystość

otwarcia polskiej szkoły podstawowej w budynku

dzisiejszego Ośrodka Zdrowia. Poświęcenia obiektu dokonał ks. Stanisław Popkiewicz.

Pierwszym kierownikiem szkoły w Czeszowie była pani Olga Laskowska, a w dwóch klasach

oprócz niej uczyła p. Nęcka. Władze oświatowe podjęły decyzję o przeniesieniu z dniem

1 września 1946 roku szkoły do nowego, nieco

większego budynku przy obecnej ul. Wąskiej.

Do Czeszowa przybywało coraz więcej

ludności polskiej, dlatego ówczesny budynek nie był

O

Page 7: 60 lat szkoły w Czeszowie

w stanie pomieścić wzrastającej liczby uczniów. Klasy były łączone, w których uczyły się

dzieci w różnym wieku. Pomyślano, więc o odbudowie spalonego w 1945 roku budynku

szkolnego. Remont, który prowadziła ekipa pana Grzeszczuka, zakończono w grudniu 1951

roku, a w styczniu 1952 roku uczniowie mogli się w niej uczyć.

Również po wojnie w Czeszowie istniała ochronka,

do której mogły uczęszczać najmłodsze dzieci. Mieściła się

ona w budynku, w którym obecnie mieszkają pp. Marszałek.

Nowy budynek to nowe możliwości. W szkole

zaczęły działać dodatkowe zajęcia, m.in. istniał zespół

muzyczny prowadzony przez panią Tomaszewską-Sobieraj i pana Łaczmańskiego. Dzieci

uczyły się grać na mandolinie, akordeonie, gitarze.

W ludowych strojach często urządzały pokazy swoich

umiejętności.

Pod koniec lat pięćdziesiątych w szkole

zorganizowano, zgodnie z zaleceniami i ówczesną

polityką P.Z.P.R. (likwidowanie analfabetyzmu

w Polsce), klasę ósmą dla osób, które nie miały ukończonej szkoły podstawowej albo miały

tylko cztery klasy. Uczęszczali do niej dorośli, którzy wrócili z Syberii (tam nie mieli

możliwości nauki w szkole) bądź tacy, którym wojna przeszkodziła w zdobyciu wiedzy.

„Uczniowie” tej klasy bardzo często pracowali na poważnych stanowiskach takich jak:

sklepowa, magazynier czy nawet kierownik. Po roku nauki otrzymali świadectwo ukończenia

szkoły podstawowej.

W pierwszej połowie latach osiemdziesiątych, kiedy dyrektorem był pan Franciszek

Ryznar, łąka przy szkole zamieniła się w boisko. Druga połowa lat osiemdziesiątych to okres

rozbudowy szkoły podstawowej. W tym czasie

dyrektorem była pani Bożena Cieleń. W prace te

zaangażowany był ówczesny Naczelnik Gminy

Zawonia pan Witold Borowiec oraz pan Józef

Wersta, radny naszej miejscowości. W 1985 roku

rozpoczęto rozbudowę szkoły. Do tej pory kompleks

szkolny składał się z dotychczasowego budynku

szkolnego, w którym mieściły się 4 klasy, pokój

nauczycielski, mała biblioteka i gabinet dyrektora. Drugi, mniejszy budynek, posiadał dwa

pomieszczenia klasowe. W miejscu obecnej sali gimnastycznej stały toalety, których wejścia

Page 8: 60 lat szkoły w Czeszowie

były oddzielone murkiem, a za nimi był budynek - pracownia techniczna. W ramach remontu

zburzono budynki toalet i pracownię, a do małego budynku dobudowano piętro. Następnie

połączono go z właściwą szkołą łącznikiem, w którym znalazły się dwie klasy, sekretariat,

gabinet dyrektora oraz toalety.

W lutym 1987 roku oddano do użytku nowo dobudowaną część szkoły. Dzięki temu

przedsięwzięciu lekcje odbywały się już w nowym, pięknym budynku, w znacznie lepszych

warunkach – nareszcie w systemie jednozmianowym.

Ostatni etap rozbudowy szkoły zakończył się w 1999 roku: oddano do użytku salę

gimnastyczną, szatnie sportowe, świetlicę, sekretariat,

gabinet dyrektora, bibliotekę.

Z dniem 31 sierpnia 2001r. zamknięto filię szkoły

podstawowej, mieszczącą się w Złotowie, której

wieloletnim dyrektorem była pani Jadwiga Rogala. A od

1września wszyscy uczniowie z Czeszowa, Złotowa i

Trzęsowic uczęszczali do szkoły w Czeszowie.

W roku 1994 dyrektorem szkoły zostaje pani Elżbieta Kędra. Jest to czas, kiedy

w życiu politycznym kraju następuje wiele zmian oraz czas wprowadzenia reformy

oświatowej. Od 1 września 1999 roku w naszej szkole mieści się sześcioklasowa szkoła

podstawowa i gimnazjum.

Głównym zadaniem nowego dyrektora jest zmiana wizerunku szkoły. Jako dobry

gospodarz - pani Elżbieta Kędra dba o estetyczny wygląd szkoły. Jednym z najważniejszych

zadań jest uzupełnianie bazy dydaktycznej. W ciągu 12 lat pracy na stanowisku dyrektora

udało się pani Elżbiecie Kędrze rozbudować szkołę, która została oddana do użytku

we wrześniu 1999 roku. W nowej części znalazła sala gimnastyczna, świetlica, biblioteka,

biura i sanitariaty. Dzięki temu nasi uczniowie mogli realizować swoje ambicje sportowe

nareszcie we właściwych warunkach.

Następnie został przeprowadzony remont najstarszej części budynku. Ocieplono

i położono nową elewację szkoły. W roku 2000 szkoła z własnych środków zakupiła pierwsze

10 komputerów do pracowni. Pomimo kradzieży, dzięki dochodom z organizowanych

festynów, zabaw karnawałowych i wpłatach na Radę Rodziców, udało się ponownie zakupić

14 komputerów oraz zabezpieczyć pracownię. W 2005 roku szkoła otrzymała

z Europejskiego Funduszu Społecznego 10 nowych komputerów, serwer, projektor

multimedialny oraz notebook. Dzięki temu lekcje mogą być coraz atrakcyjniejsze.

Page 9: 60 lat szkoły w Czeszowie

Tak duża inwestycja mogła się udać dzięki dobrej gospodarności pani dyrektor oraz

dużej pomocy władz samorządowych, szczególnie radnej pani Barbarze Muszyńskiej i Wójta

Gminy Zawonia pana Andrzeja Farańca.

Oczywiście, należy podkreślić, że możliwości takie przyniosła transformacja

polityczna w Polsce po 1989 r. Sprawiła ona, że decyzje o ważnych sprawach, dotyczących

szkoły, podejmowane były przez samorząd lokalny.

Większa szkoła to większe możliwości dla uczniów. W szkole prowadzone są zajęcia

pozalekcyjne: sportowe, informatyczne, zespoły wyrównawcze i koła przedmiotowe.

W historię naszej szkoły na stałe wpisały się akcje charytatywne. Od dziewięciu lat

bierzemy udział w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, Górze Grosza. Byliśmy również

z tymi, których dotknęła tragedia powodzi w roku 2001. Zebrane pieniądze przekazaliśmy

szkole w Dołach Biskupich. Samorząd od roku 2002 wydaje gazetkę szkolną pt.

„Zdarzyło się”, w której uczniowie umieszczają swoje artykuły, związane z życiem szkoły

i środowiska.

Tradycją stało się organizowanie dla mieszkańców Czeszowa wieczornice pt. „Drogi

do Polski, drogi do Czeszowa”. Imprezy te dostarczają wielu wzruszeń i przeżyć uczniom

i mieszkańcom naszej wsi. Pokazują im miejsce, w którym mieszkają, wzrastają, chodzą

do szkoły jako najpiękniejsze miejsce na ziemi. Integracja pokoleń uczy dzieci poznawania

historii swoich najbliższych.

Ważnym wydarzeniem w historii naszej szkoły było poszukiwanie patrona. W roku

szkolnym 2005/2006 podjęliśmy starania o nadanie szkole imienia ks. Wawrzyńca

Bochenka.. Nastąpiło to 28 czerwca 2006 r. na mocy uchwały Rady Gminy.

W dniu 5 stycznia 2007 odbyła się uroczystość nadania szkole sztandaru i imienia

ks. Wawrzyńca Bochenka z okazji 60-lecia istnienia naszej placówki.

Page 10: 60 lat szkoły w Czeszowie

To co pamiętam

z naszej szkoły…

czyli wspomnienia

Page 11: 60 lat szkoły w Czeszowie

oi dziadkowie do Czeszowa przyjechali: babcia w 1945 r., a dziadek

w 1946 r. Byli bardzo szczęśliwi, że zakończyła się wojna i mogli

spokojnie uczęszczać do szkoły. Obecna szkoła podczas wojny została spalona, więc

zastępowały ją budynki mieszkalne – obecny Ośrodek

Zdrowia, a później dom przy ul. Wąskiej.

Pomieszczenia były bardzo małe, ale nie było

na początku dużo dzieci. Klasy były łączone,

ponieważ było tylko dwóch nauczycieli –

p. Laskowska i p. Nęcka. Na lekcjach

był ład i spokój, nikt nie przeszkadzał.

Wszyscy byli skupieni na nauce, ponieważ na całą klasę przypadały tylko dwie

książki. Każdy był zadowolony, że może chodzić do szkoły i zdobywać wiedzę,

spotykać się z kolegami, a nie ukrywać się. Bardzo mile wspominają

te chwile.”- tak wspomnienia państwa Bronisławy i Bronisława Kulków

przedstawia wnuczka Sylwia Namysł.

o szkoły uczęszczali uczniowie

z Masłowca, Blizocina,

Kuźniczyska i Skoroszowa, Łaz, Poręby,

Kazanowa, Złotowa i Czeszowa. Najgorsze

były pierwsze lata, bo po czterech klasach

starsi zaczęli rezygnować z chodzenia

do szkoły.

Czasy były ciężkie, brak było nauczycieli,

książek do nauki. Z czasem się poprawiło, bo było już

3-4 nauczycieli, ale klasy były łączone. Chodziły

do nich dzieci w różnym wieku. I tak trwało

to do grudnia 1951 roku, kiedy oddano

„M

„D

Rok 1950: budynek szkoły przy ul. Wąskiej. Nauczyciele od lewej: p. Stefania Pleskot, p. Kocula, p. kierownik Edward Walaszek, p. Partkitna

Nauczyciele po lekcjach prowadzili zajęcia dla dzieci

Olga Laskowska – Kierownik szkoły w Czeszowie

Page 12: 60 lat szkoły w Czeszowie

wyremontowaną szkołę. Na otwarcie szkoły pan kierownik Edward Walaszek napisał

zaproszenia do dwóch kierowników z sąsiednich szkół ze Skoroszowa i Kuźniczyska.

Wyznaczył mnie i Ryśka Niżałowskiego, abyśmy je zanieśli.

Poszliśmy na piechotę, a szło się ciężko, bo śniegu było dość grubo. Z Kuźniczyska

musieliśmy jeszcze zabrać płyty do adaptera,

bo komitet rodzicielski zorganizował zabawę

na otwarcie szkoły. Była więc muzyka

z adaptera i przyjęcie. Z przyjściem wiosny

rodzice przyjechali wozami i uprzątnęli

podwórko koło szkoły razem ze starszymi

klasami, bo kiedy śnieg stopniał, ukazały się

hałdy gruzów pozostałych po remoncie.

W nowej szkole klasy dalej były łączone, bo było dwóch nauczycieli i kierownik.

Wyglądało to tak: przychodził kierownik do nas, do 7-mej klasy, i brał nas do klasy pierwszej

lub drugiej, a tam my uczyliśmy młodszych.

Kierownik powiedział, że przydałby się ogródek na lekcje przyrody. Chłopaki

ze Złotowa powiedzieli, że gdzieś w lesie wypatrzyli siatkę i trzeba było ją przynieść.

Poszliśmy, przynieśliśmy i ogrodziliśmy ogródek, który znajdował się tam, gdzie teraz jest

sekretariat szkoły. I tak się mniej więcej kończy mój czas w szkole.” – wspomina pan Feliks

Kędra.

o szkoły zaczęłam chodzić od września 1946 roku do budynku, gdzie obecnie

mieszkają pp. Zagajewscy. Tam

mieściła się szkoła i była jeszcze dobudówka, w której

uczyły się dwie łączone klasy: 6-ta i 7-ma.

Do siedmioklasowej szkoły w Czeszowie

chodziły dzieci z następujących miejscowości:

Czeszów, Kuźniczycko, Skoroszów, Złotów, Łazy.

Ze względu na wojnę dzieci były w różnym wieku (różnica w klasie sięgała nawet pięciu lat),

ale ilościowo nie było ich dużo. Klasy wyglądały następująco: w dwóch rzędach stały

skromne ławki, w których siedziało po dwoje dzieci, przed ławkami stał stół i krzesło

dla nauczyciela, na ścianie wisiała duża tablica, nad drzwiami krzyż. Z boku stał piec

węglowy, w którym woźny rozpalał ogień rano, aby nam było ciepło. W zimie każdy z nas

„D

Rok 1956 – dzieci przed szkołą

Page 13: 60 lat szkoły w Czeszowie

na przerwach grzał się przy tym piecu, ale ponieważ piec nie był aż tak duży, żeby wszystkich

pomieścić, to były „przepychanki”. Po jednej stronie

stały dziewczynki, po drugiej chłopcy i się wzajemnie

„wypychaliśmy”. Czasem się przewróciliśmy.

Śmiechu było dużo i nikt nie płakał. Woźny raz

w tygodniu „malował” podłogę z desek

przepalonym olejem.

Na lekcje i przerwy woźny dzwonił dzwonkiem - był to lemiesz zawieszony na drzewie

– uderzał w niego młotkiem.

W szkole uczyli nauczyciele i ks. proboszcz. Był też kierownik szkoły. Wszyscy byli

darzeni wielkim szacunkiem i uznaniem przez dzieci i rodziców.

Książki już mieliśmy do wszystkich

podstawowych przedmiotów, zeszyty też.

W szkole były mapy, globusy, ale nie było

jeszcze komputerów. W zeszytach pisano

zwykłym ołówkiem, piórem i atramentem.

Do czwartej klasy uczyliśmy się pisać i czytać,

a w czwartej klasie mieliśmy już język polski

jako przedmiot.

Nauka w szkole trwała przeciętnie od 4 do 6 godzin. Obowiązywały nas jednakowe

fartuszki z białymi kołnierzykami.

Za nieposłuszeństwo w szkole nauczyciele, włącznie z księdzem, stosowali następujące

kary: uderzenie linijką po dłoni, klęczenie w kącie z podniesionymi rękami, wyjście za drzwi,

albo woźny szedł po rodziców na rozmowę do szkoły. Jak dzieci coś przeskrobały i dostały

od nauczyciela linijką po ręce, to w domu nikt o tym nie mówił, bo rodzice jeszcze często

wyciągali pas i była poprawka. A jak woźny wchodził na podwórko, to też rodzice wyciągali

pasa, bo uważali, że to wielki wstyd, że muszą iść do szkoły, ponieważ ich dziecko było

niegrzeczne.”- wspomina pani Stanisława Smolak.

Na zdjęciu od lewej na dole: p. Parkitna, p. Kocula, Stefania Pleskot, Edward Walaszek – ok. 1951 rok.

Page 14: 60 lat szkoły w Czeszowie

rzez pierwsze trzy klasy w zeszytach pisaliśmy ołówkami. Dopiero w czwartej

klasie mogliśmy pisać atramentem za pomocą stalówki i obsadki. Pióro rzadko kto

miał, a długopisów to było kilka na całą szkołę, przeważnie posiadały ci, co mieli rodzinę

za granicą. Atrament był na środku ławki w kałamarzu – na stałe. W zeszytach było dużo

kleksów, które, jak były

„świeże”, usuwaliśmy bibułką,

a stare mazaliśmy gumką. ”-

wspomina pan Tadeusz Kulik

o szkoły w Czeszowie chodziłem w latach 1954-1956. Szkoła była „świeżo

odremontowana”. Ławki były ustawione w rzędach, tablica wisiała

na środku ściany, a wszystkie pomoce naukowe były w pokoju nauczycielskim.

Wszystkie dzieci ubierały się czysto i schludnie – wtedy jeszcze nie było fartuszków.

Do szkoły nosiliśmy podręczniki i zeszyty, klasówki pisaliśmy w specjalnych zeszytach,

bo ksera jeszcze nie było. Jak coś przeskrobaliśmy, to chowaliśmy się przed nauczycielami

w ubikacji, która stała na boisku szkolnym w miejscu obecnej świetlicy. Wycieczki

„organizowaliśmy” sobie sami po … Czeszowie, polach, lasach.

Od czasu do czasu Komitet Rodzicielski organizował jakieś zabawy dla uczniów.

Czasem chórek szkolny dawał przedstawienie. W szkole był chór i drużyna harcerska.

Żarty się nas trzymały, jak wszystkich. Pamiętam, że na podwórku szkolnym pasły się

kozy. Będąc w piątej klasie, wnieśliśmy jedną do klasy na pierwszym piętrze i zamknęliśmy

ją w szafce. Kiedy pani sprawdzała obecność, koza zaczęła beczeć… Wszyscy chłopcy dostali

po łapach linijką…. (śmiech). Bolało, ale było śmiesznie. ”- wspomina pan Grzegorz Wolny.

o szkoły uczęszczałam w latach 1955-62. Szkolny ubiór, jaki kiedyś

obowiązywał, to, oczywiście, fartuszki oraz białe kołnierzyki.

Atmosfera w tamtej szkole była ona naprawdę miła i wesoła. Nie było narkotyków, mało kto

z uczniów palił papierosy. Po prostu było spokojnie.

Jacy byli nauczyciele? Kiedyś panował o wiele większy respekt niż dziś. Uczniowie

„P

„D

„D

Szkoła ok. 1957- nauczyciele: Rotkiewicz, Łuczkowski, Tomaszewska-Sobieraj

Page 15: 60 lat szkoły w Czeszowie

mieli szacunek do nauczycieli, nie pyskowali, nie podnosili głosu. A nauczyciele dopingowali

uczniów. ,,Uczeń nigdy nie był sam".

Chodziłam do klasy między innymi z Mieczysławą Kędziorą, Czesławą Kobylarz,

Jerzym Nowakowskim, Stanisławem

Gromskim, Henrykiem Bebłocińskim,

Danutą Matuszek, Wenkiem Nosulem,

który później wyjechał do Australii,

a niedawno zagrał ks. Dziwisza w filmie

pt. ,,Jan Paweł II".

Moimi wychowawcami byli kolejno: Bogdan Skowroński, Ignacy Wojtkowiak oraz Jan

Koban. Stosowali wobec nas też kary za nieposłuszeństwo: klęczenie na grochu oraz słynne

bicie linijką po rękach. Ja również kiedyś dostałam taką linijką, a było to wtedy, gdy pełniłam

funkcję dyżurnej w klasie. Wraz z koleżanką przepychałyśmy się w drzwiach, gdy nagle do

klasy weszła nauczycielka. Zabrała nas do pokoju nauczycielskiego i tam właśnie wymierzyła

nam karę. Było to bardzo upokarzające, skłaniało uczniów do przemyśleń, choć chłopców nie

za bardzo, ponieważ często klęczeli na grochu czy dostawali linijką po rękach.

Dzisiejsza szkoła znacznie się różni od tej, do której uczęszczałam. Teraz jest więcej

imprez, zajęć, kółek, dodatkowych lekcji, wycieczek. Za moich czasów nie było czegoś takiego.

Szkoła po prostu była szara i skromna w porównaniu do tego, jaki nastrój panuje w niej dziś.

Z imprez szkolnych pamiętam jedynie dyskotekę, którą moja klasa zorganizowała,

gdy kończyła szkołę. Chłopcy ,,załatwili" adapter, a także... wino, które każdy uczeń pił

z butelki.

Czas mojej nauki był naprawdę bardzo sympatyczny." – wspomina pani Sabina

Szczepaniak.

ardzo często przed lekcjami zaczynaliśmy rywalizację między klasami

w piłkę nożną. Do gry włączali się nauczyciele: pan Skowroński -

nauczyciel w-f i kierownik szkoły pan Wojtkowiak – nauczyciel języka polskiego. Nawet

dzwonek nie był w stanie przerwać meczu, gra często trwała dwie lub więcej godzin. Niejedna

lekcja polskiego minęła na boisku. Niejedna szyba poleciała z brzękiem od piłki. Gra trwała

do momentu, gdy nauczyciele zaczęli się sprzeczać co do wyniku. Gdy drużyna pana

kierownika przegrywała, to mecz się kończył i wracaliśmy do klasy…pisać klasówkę.

„B

p. Tomaszewska – Sobieraj z klasą

Page 16: 60 lat szkoły w Czeszowie

Natomiast gdy wygrywała, przez następną lekcję pan kierownik opowiadał dziewczynom

o meczu. Graliśmy też w zimie na śniegu, co dzisiaj się raczej nie zdarza.

Pamiętam również, że kiedyś przeszkadzałem w zajęciach, a nauczycielka chciała mnie

skarcić rózgą. Jednak w momencie, kiedy chciała mi wymierzyć karę, uderzając w rękę,

ja szybko rękę cofnąłem, a rózga wylądowała na uchu kolegi. Za karę wylądowałem

na środku klasy, gdzie na oczach wszystkich otrzymałem baty w tyłek. Bardzo się tym

zdenerwowałem i uciekłem z pozostałych lekcji, nie mówiąc nic nikomu – tak było mi wstyd!”

- wspomina Ryszard Wawrzyniak.

iło wspominam czasy spędzone w naszej szkole. Dzieci bały się

nauczycieli, ale był to bardziej respekt niż strach. Ignacy Wojtkowiak,

mój wychowawca, trzymał rygor, ale teraz z perspektywy czasu widzę, że wyszło to nam

na dobre.

Atmosfera panująca w szkole była

lepsza niż w obecnych czasach… Pamiętam

również, że w szkole nie było kaloryferów,

tylko jeden wielki piec, wokół którego

przepychali się uczniowie. To były takie

„przepychanki”, nikt nie płakał, każdy

traktowała to jak zabawę.

Chodziliśmy w fartuszkach do szkoły

i dzięki temu wszyscy byli równi, nie było podziału na lepszych i gorszych, jaki panuje

w dzisiejszych czasach.

Apele były organizowane bardzo chętnie przy pomocy pana Łaczmańskiego, który był

uzdolniony plastycznie oraz interesował się kulturą. Szczególnie miło zapamiętałam apel

na Dzień Dziecka, po którym cała szkoła udała się na polanę, po czym rozbiła tam „biwak”.

Tam przez cały dzień uczniowie bawili się, grali w siatkę oraz inne gry i zabawy.

Gdy byłam w młodszych klasach, to kupiłam sobie pierścionek. Pani Cygan zabrała mi

go w szkole, a oddała go dopiero na koniec roku. Od tamtej pory wiedziałam, że nie można

nosić takich rzeczy do szkoły.

Pamiętam także, że nauczyciele spacerowali późnymi wieczorami po wiosce i gdy jakiś

uczeń został zauważony, na drugi dzień w szkole musiał się z tego tłumaczyć, a gdy były

jakieś niejasności, to nauczyciele wzywali rodziców.

„M

Page 17: 60 lat szkoły w Czeszowie

Na przerwach graliśmy w klasy, dwa ognie i w gumę. W szkole w piecu palił

pan Marszałek, który musiał już od 3-ej rano być i rozpalać w min.

Szczególnie zapamiętałam następujących nauczycieli: pana Łuczkowskiego, pana

Kobana i pana Bronisława Stankiewicza.” - wspomina pani Wanda Ciszewska.

ani Zosia Bebłocińska szkołę pamięta bardzo miło: ”Wszyscy uczniowie się

ze sobą kolegowali, istniała wielka przyjaźń. Nie było telewizorów, były tylko

książki, dzieci umiały rozporządzać swoim czasem, zarówno w szkole, jak i po niej, choć

wiadomo też, że w domu było dużo pracy.

Pamiętam, że nikogo się nie bałam, wręcz

rządziłam w szkole. Chłopców zawsze ganiałam

i często biłam, przepychałam… Jednak uczęszczała do szkoły w Czeszowie uczennica,

przed którą czułam niepokój, a nawet ośmielę się napisać, że strach. Była to pani Józefa

Kędra, która mnie często biła.

Uczniowie mieli do nauczycieli wielki szacunek i bali się ich. Takim nauczycielem był

Pan Wojtkowiak, który uczył języka polskiego. Potrafił on rzucać półmetrową linijką

po klasie, wyzywać uczniów i zostawiać ich dodatkowo po lekcjach, chociaż dobrze wiedział,

że w domu czekają na nich obowiązki. Pewnego razu taką linijką dostałam,

kiedy to wspomniany nauczyciel przez przypadek trafił we mnie i rozciął mi głowę. Mama,

dowiedziawszy się o tym od nauczyciela w sklepie, doszła do wniosku, iż wina pewnie leżała

po stronie jej córki i jeszcze nakrzyczała na mnie.

Pamiętam karę wymierzoną od nauczycielki muzyki. Kazała ona klęczeć uczniom

na ostrych kamieniach, m. in. za to, że nie wytarli tablicy w czasie przerwy. Ogółem dyżurni

musieli wraz ze wszystkimi wychodzić z klasy na przerwę i spędzać ją na korytarzu lub boisku

szkolnym. Jednak dwóch uczniów z mojej klasy nie przestrzegło zakazu nauczyciela i zostało

w sali. Słysząc, że nadchodzi, przestraszyli się tak, że wyskoczyli przez okno z pierwszego

piętra (byli to pan Łacina i pan Roman Powolny). Wojtkowiak, wchodząc do klasy, zobaczył

tylko fruwające przez okno nogi chłopców. Na szczęście chłopcom nic się nie stało.

Kolejnym przykładem śmiesznych sytuacji szkolnych jest m.in. protest uczniów

przeciwko zostawaniu po lekcjach w ramach kary. Uczeń - Stanisław Wróbel stanął na piecu

i udając Gomułkę, zaczął przemawiać, argumentując, że tak nie może być, a uczniowie bili mu

PIgnacy Wojtkowiak, Eugenia Żarkowska, Jan Koban

Page 18: 60 lat szkoły w Czeszowie

brawo. Nagle, do klasy wszedł dyrektor i kazał uczniom pójść do domu. Dzięki temu mogłam

spokojnie pójść z krowami na pole do Skoroszowa, gdzie zawsze odrabiałam lekcje

i się uczyłam.” Pani Zofia do szkoły w Czeszowie uczęszczała w latach 1957-64.

oje wspomnienia sięgają wczesnych lat szkolnych. W szkole działało kółko

artystyczne, które prowadziła p. Ewa Kania. Graliśmy przedstawienie pt. „Kot

w butach”. Ja odgrywałam główną rolę – czyli kota, z czego byłam bardzo dumna,

a szczególnie z wyćwiczonego ukłonu muszkietera.

Występowałam obok takiej sławy, jak obecny

dr hab. Henryk Marszałek, który grał rolę Janka.

Towarzyszyła nam p. Krystyna Kaleńczuk, która była

królem, i moja siostra Władzia – dama dworu.

Kiedy zaczęłam pracę w szkole, to wspomniane

doświadczenie skłoniło mnie do działania w tym

kierunku. Przez kilka lat prowadziłam kółko artystyczne, a jedną z wystawianych sztuk był

właśnie „Kot w butach” (grała Agnieszka Ważna, Jola Kucharska, Krzysztof Kulik i inni).”-

wspomina pani Zofia Woźniak.

latach, kiedy chodziłam do szkoły, nie było jeszcze dobudowanej nowej

części budynku. Kiedy pierwszy raz przyszłam do szkoły, to dyrektorem był

p. Wojtkowiak, a z czasem zastąpił go Ferdynand Markowski. Moja ulubioną nauczycielką

była pani Wróblewska, która uczyła muzyki i plastyki. Przez pierwsze trzy lata uczniowie

pisali atramentem, a nie długopisami. Dzieci nosiły fartuszki z białymi kołnierzykami.

Na jednym przedmiocie dzieci siedziały

w pięcioosobowej ławce, a na pozostałych

lekcjach w dwuosobowych, połączonych

z krzesłami. W czasie długiej przerwy

nauczycielki grały z uczniami w gry

zręcznościowe.” – wspomina pani Maria

Przekwas.

„M

„W

Nauczyciele: Urszula Trzaska, Maria Wawruszczak, Ewa Kania, Barbara Markowska, Ferdynand Markowski, Irena Łaczmańska

Page 19: 60 lat szkoły w Czeszowie

naszą szkołą jestem związana od urodzenia. Najpierw do tej szkoły

uczęszczali moi rodzice, a później ja, z racji sąsiedztwa, stawiając pierwsze

kroki, kierowałam się do ogrodzenia i z zaciekawieniem spoglądałam na dzieci, biegające

wokół szkoły. Aż 1 września 1970 przekroczyłam jej progi jako uczennica, a po ukończeniu

jej i 6-cioletniej przerwie, wróciłam znów, ale już

jako nauczycielka nauczania początkowego.

Następnie 10-ciu latach pracy zostałam dyrektorką

szkoły. I tak Szkoła stała się moim drugim domem.

Dwadzieścia trzy lata w historii to mało, w życiu

dorosłego człowieka sporo, a w życiu szkoły

bardzo wiele. Przez ten czas nasza Szkoła zmieniła

się w takim tempie, jak świat wokół nas. Jest

jednak coś, co podoba mi się w niej i się nie zmienia… to atmosfera pracy i życzliwości.

Grono ludzi starających się dbać o to, by każdy rocznik absolwentów opuszczał szkołę gotowy

do realizacji swoich dalszych planów. Pokolenia uczniów z sentymentem odwiedzają jej progi

i swoich wychowawców. Przyprowadzają też swoje dzieci.” - wspomina pani Elżbieta Kędra.

a moich czasów obowiązkowe były fartuszki lub garniturek, koloru

niebieskiego, granatowego lub czarnego z białym kołnierzykiem.

Najbardziej utkwił mi w pamięci zespół artystyczny, prowadzony

przez pana Czekalskiego – nauczyciela muzyki, który grał na akordeonie. W skład zespołu

wchodzili uczniowie od klasy III do VIII, którzy wyróżniali się pięknym śpiewem

i umiejętnością grania na różnych instrumentach. Pamiętam, że Adam i Ewa Warczak grali

na fletach, na cymbałkach grała Ela Kędra, obecnie pani dyrektor. Było jeszcze tamburyno

i kołatki. Mieliśmy jednakowe stroje, dziewczynki białe bluzki i ciemne spódnice, a chłopcy

białe koszule i ciemne spodnie. Charakterystycznym rekwizytem był krawat, duży kolorowy,

który się pięknie prezentował na białych koszulach.

Na każdym apelu (Dzień Nauczyciela, święto narodowe, początek roku szkolnego)

zespół stanowił atrakcję. Jeździliśmy także na występy gminne i powiatowe,

gdzie zdobywaliśmy przeważnie pierwsze miejsce.” – wspomina pani Gabriela Kulik.

zkoła do której uczęszczała moja mama – w 1977 roku – bardzo się różniła

od dzisiejszej. Przede wszystkim była o wiele mniejsza, było tylko sześć klas.

Były one mało kolorowe, ponure. W szkole nie było sali gimnastycznej, szatni oraz łazienki,

„Z

„Z

„S

Page 20: 60 lat szkoły w Czeszowie

a toalety znajdowały się na dworze. Zimą, na zajęciach wychowania fizycznego, dzieci wraz

z nauczycielami chodziły na sanki i ślizgawkę. ” Karolina Cur przekazuje wspomnienia swojej

mamy.

klasach stały szafki z pomocami naukowymi, a do ogrzewania służyły

piece kaflowe. Ławki były 2-osobowe, ustawione rzędami. Gdy pisaliśmy

sprawdziany, to nauczyciele dyktowali zadania, a my je zapisywaliśmy, dopiero potem

rozwiązywaliśmy – w związku z tym mieliśmy o wiele mniej czasu na rozwiązanie prac

niż uczniowie mają teraz. Nauczyciele starali się wszystkich równo traktować, choć czasem

i grzecznemu uczniowi zdarzał się „wypadek”. Łobuzom jednak nic nie uchodziło płazem.

Tam, gdzie jest świetlica, była kiedyś toaleta, tam uczniowie się „chowali”

przed nauczycielami.

Ubrani byliśmy w mundurki: granatowe z białym kołnierzykiem, na rękawie tarcza

szkolna. Spodnie musiały być czyste, wyprasowane i schludne. Na przerwach biegaliśmy

po boisku. W szkole działała drużyna harcerska i zuchowa. Organizowała obozy wędrowne.

Jeździliśmy wszędzie, dzięki temu można było zwiedzić całą Polskę, a także pobliskie państwa.

Imprez szkolnych nie było tak dużo, jak teraz. Czasem na koniec roku lub Mikołajki

zorganizowano jakieś małe zabawy. Za to często pracowaliśmy w inny sposób: sadziliśmy

lasy, wiklinę, zbieraliśmy ziemniaki, buczynę, szyszki. Wtedy otrzymywaliśmy bułki, herbatę,

a czasem piekliśmy ziemniaki w ognisku.”- wspomnienia pana Dariusza Wolnego wysłuchała

córka Daria .

ój tato – Bogdan Kulka – do szkoły w Czeszowie uczęszczał w latach 1974 - 1983.

Pamięta tylko kilku nauczycieli, np. panią Zofię Woźniak, która uczyła go w 8-mej

klasie muzyki i zawsze wstawiała mu piątki, bo uważała, że „niby” najładniej śpiewa

w klasie. W tych latach przeszło dwóch dyrektorów: p. Markowski i p. Jacukowicz.

Zabawy, np. Mikołajki, odbywały się w tutejszej restauracji. Tata pamięta, że ławki

były z „dziurą” w środku na atrament. Opowiadał mi, ze jeśli uczniowie chcieli mieć ciepło

w klasie, to musieli sobie narąbać drewna.

Mój tato był nieprzewidywalny i wybuchowy, ale przy okazji bardzo wesoły i chyba

dlatego został w 8-mej klasie przewodniczącym szkoły. Pamięta, że za karę musiał razem

z p. Darkiem Długoszkiem, p. Hubertem Woźniakiem i p. Andrzejem Lenio przepychać

szambo, bo związali dyrektorowi druty telefoniczne pod oknem.” - spomnienia spisała Anita

Kulka.

„W

„M

Page 21: 60 lat szkoły w Czeszowie

czasach, gdy chodziłam do szkoły, wymagane były fartuszki. Musiały mieć

biały kołnierzyk i tarczę na rękawie. Dziewczynki z młodszych klas miały

związane włosy z ogromnymi kokardami. Ich fartuszki sięgały połowy ud, natomiast chłopców

do pasa. W szkole uczyło się przy stolikach, a siedziało na krzesełkach. Były też klasy,

które posiadały jeszcze drewniane ławki, połączone z siedzeniem. Nie można było odsunąć

lub przesunąć sobie siedzenia.

W szkole było kółko artystyczne, podczas którego

uczyliśmy się śpiewać, tańczyć, recytować wiersze.

Występowaliśmy na konkursach. Podręczniki były o wiele

prostsze. Elementarz miał czytanki typu: „Ala ma psa.”

Podobnie było z matematyką. Były jeszcze przedmioty takie

jak: geografia, przyroda, chemia, fizyka, w – f. Wydaje mi

się, że program w obecnej szóstej klasie jest taki jak w ósmej

w moich czasach.

Przerwy były spokojne, dzieci bawiły się w berka,

śpiewały, starsze klasy opiekowały się młodszymi,

a uczniowie byli wtedy grzeczniejsi i mniej psotliwi.” –

wspomina pani Renata Krzyżanowska , a spisał Kamil Lis.

estem absolwentem Szkoły Podstawowej w Czeszowie, którą ukończyłem

w dniu 6 czerwca 1990, otrzymując z rąk dyrektora pana Henryka

Jacukowicza świadectwo z czerwonym paskiem. Pamiętam ten dzień doskonale, kiedy

to przekwitły bzy, a w oczach naszych pojawiła się łza radości i smutek. Przyszło się pożegnać

ze szkolną ławką, kolegami i koleżankami z klasy, z nauczycielami i wychowawczynią panią

Stanisławą Szyszką, która prowadziła nas od klasy zerowej. Uroczysty apel, który

przygotowała nam klasa siódma, kwiaty od maluchów i w końcu ostatnie chwile w klasie

w ławce, którą przyszło pożegnać i ze świadectwem w dłoni wyruszyć w świat.

W 1995 roku jeden z naszych kolegów w wyniku wypadku ponosi śmierć,

a ja dowiedziawszy się o tym, zbieram klasę, by spotkać się po 5 latach na pogrzebie Sylwka.

Od czasu, kiedy ukończyliśmy szkołę Podstawowa, mija 16 lat. Dzisiaj moja córka

Sylwia, która uczy się w niej w klasie drugiej, przychodzi do mnie i mówi: „Pani Cieleń

poprosiła Cię tato, byś spisał wspomnienia z czasów, kiedy uczyłeś się w mojej szkole.” Teraz

„W

„JFranciszek Ryznar i Andrzej Ryznar

Page 22: 60 lat szkoły w Czeszowie

ona kroczy do tego miejsca, z którego ja zaczynałem w roku 1982, odbierając dyplom

ukończenia klasy przedszkolnej.

Wracam do tamtych lat, do zerówki i przypominam sobie czerwony samochód

strażacki, o który walczyliśmy, aby się nim pobawić. Przypominam sobie chwile,

jak chodziliśmy w granatowych fartuchach z odpinanymi białymi kołnierzykami. Wspominam

czasy, kiedy z okna sprzedawano bułki. Wraz kolejną promocją do następnej klasy nasza

szkoła rozbudowała się. Zburzono budynek, gdzie mieściła się zerówka i 1-sza klasa. Za nim

znajdowały się szalety, a w miejscu, gdzie obecnie jest sala gimnastyczna, był budynek

pracowni technicznej, gdzie pan Hryniewicz uczył nas prac, które miały nam przydać się

w dorosłym życiu – szlifowania młotków i wyszywania. Naszej klasie udało się zasiąść

w nowej dobudowanej części. Tam, gdzie obecnie mieści się klasa zero, była nasza klasa

ósma. Czuliśmy się wyróżnieni tym, że to my uczymy się w „nowej” szkole.

W pamięci oprócz nauki, sprawdzianów, odpytywania pozostał czas wspólnych

wyjazdów i ognisk. Wraz z wychowawczynią panią Szyszką kilkakrotnie byliśmy w Szklarskiej

Poręby, Karpaczu, jeździliśmy do Wrocławia do

Zoo, do kina i teatru. Nasza klasa udzielała się

również społecznie, zbierając ziemniaki na polu

w Ligocie Trzebnickiej, sadząc sadzonki w lesie,

zbierając buczynę. Wspólnie z panią Jastrząb

pieszo pokonywaliśmy szlaki na obozie

wędrownym, poznając malownicze krajobrazy

i osobliwości pobliskich nam gór. Z tych lat dziś tylko pozostały stare zdjęcia.” – wspomina

Jarosław Gładysz.

iedy chodziłam do szkoły, były wtedy dwa budynki. W jednym uczyły się

młodsze dzieci, a w drugim starsze. Nie było sali gimnastycznej, a lekcje w –

f odbywały się na dworze lub w klasie. Był tez osobny budynek, w którym mieściły się toalety.

W obecnym korytarzu w starej części szkoły był pokój nauczycielski, a tam, gdzie teraz są

sprzątaczki, był gabinet sekretarki i dyrektora. Natomiast w budynku „pracowni” gotowano

mleko dla dzieci. Nawet moja mama to robiła (Halina Filip), a dzieci chętnie przychodziły

na kubek gorącego mleka.

Wszyscy uczniowie chodzili do szkoły w fartuszkach, a na rękawie mieli przyszyte

tarczę z napisem: Szkoła Podstawowa Czeszów.

„K

Page 23: 60 lat szkoły w Czeszowie

Dyżurni, którzy mieli dyżur w klasie, nosili czerwone opaski na ręce i pilnowali

porządku, przynosili mapy, globusy, itd. Nie było

takich wygód jak teraz, ale i tak było fajnie.

Około 1985 roku szkoła zaczęła się

rozbudowywać. Dobudowana była została część

szkoły, która obecnie znajduje się pośrodku

gmachu. Na piętrze tam, gdzie obecnie są dwie

klasy młodsze, znajdowała się niewielka sala

gimnastyczna. Dzięki remontom, szczególnie w tym ostatnim czasie, szkoła w Czeszowie

wygląda coraz ładniej.”- wspomina pani Mieczysława Mikołajczyk, co spisała jej córka

Natalia.

„Losy naszej klasy (rocznik 1977, ale też 1976 i 1978) już od jej zarania były

niezwykle burzliwe. Gdy po raz pierwszy bowiem nasi rodzice przyprowadzili nas

strwożonych do szkoły, wybuchła pierwsza awantura o ostatnią ławkę (takimi byliśmy

prymusami). Były pierwsze łzy i pierwsze rozczarowania. Nasza dzielna pani Krysia

próbowała zaradzić wszystkim naszym problemom.

Gdy już się nieco oswoiliśmy i przestaliśmy ronić łzy za mamą, darliśmy spodnie na

szarej wykładzinie, kłóciliśmy się o lalkę w różowej sukience, gubiłyśmy ulubione kolczyki,

bawiąc się na śniegu, a nawet łamaliśmy obojczyki, skacząc przez młode i niskie świerki,

które są już teraz wielkimi drzewami.

Miłe to były czasy. ”Rolnik sam w dolinie” mógł wybrać sobie ukochaną żonę, a lisek

błądził koło drogi wciąż bez ręki i bez nogi, a dogonić go to była wielka sztuka.

Następne lata upłynęły na przeprowadzkach i tułaniu się po wszystkich możliwych

i niemożliwych salach lekcyjnych w szkole i poza nią.

W roku 1984 staliśmy się prawdziwymi uczniami, a pasowanie przebiegało

w podniosłej atmosferze. Uwieńczone zostało niezwykłą ucztą dzieci i rodziców. Na lekcje

wołał nas wtedy zabytkowy dzwonek ręczny, od którego drętwiała ręka (zwłaszcza, że długo

należało nim potrząsać, by wszyscy, nawet ci najbardziej oporni, go usłyszeli).

Były też pierwsze jedynki i piątki (szóstki były poza zasięgiem naszej klasy), wagary

nawet. Trochę nieudane, bo pan dyrektor, jadący na rowerze, wyłapał nas wszystkich

jak kurczęta.

Pamiętne wycieczki, na które nas zabierała pani Cieleń: do kina, do teatru, do opery.

Dyskoteki, a nawet kuligi zawsze kończyły się zbyt szybko.

Page 24: 60 lat szkoły w Czeszowie

Nauczono nas tu czytać (ze zrozumieniem też), pisać, liczyć (zwłaszcza na siebie).

Mnożenie i dzielenie stało się nam bliskie. Pitagoras bywał naszym przyjacielem. „Pan

od przyrody” śnił się nam po nocach (recytacja nie była naszą mocną stroną). Euglena

zielona i pantofelek spowodowały, że świat stał się ciekawszy.

Był to z pewnością czas niezwykły. Słowa Wisławy Szymborskiej: „nic dwa razy się nie

zdarza” uświadamiają nam, że już nigdy nie dostaniemy pierwszego listu miłosnego,

nie odbędziemy pierwszego spaceru przy blasku księżyca.

Był to czas ważny i odważny, bo pierwszy. Już później żadna szkoła nie spowodowała

w nas takiej rewolucji światopoglądowej. Z nieporadnego dziecięcia staliśmy się (jak nam się

wtedy wydawało) świadomymi uczestnikami życia społecznego.

A teraz przychodzimy tu na wywiadówki…” – wspomnieniem ważnym dla klasy VIII

rocznik 1992 podzieliła się Joanna Szymków – Górniak, a nad wszystkim czuwało „groźne

oko mamy”. ☺

ostałam poproszona, by napisać swoje wspomnienia ze szkoły podstawowej.

Długo zastanawiałam się, czy jest to możliwe w kilku zdaniach. W końcu

spędziłam tam ładnych kilka lat mojego życia. W 1993 roku poszłam po raz pierwszy

do „zerówki”. Pamiętam, że odczuwałam pewien niepokój. Wszystko było całkowicie nowe.

Wtedy pani Krystyna Ilba jako nasza wychowawczyni zaopiekowała się nami, każdego z nas

otoczyła szczerym uczuciem. Lata te upłynęły w miłej i sympatycznej atmosferze. Prócz nauki

był także czas na zabawy. Liczne wycieczki szkolne

oraz imprezy, w których braliśmy udział, sprawiały

nam ogromną frajdę. Wtedy także nawiązały się

pierwsze przyjaźnie. Sama szkoła jako budynek

przechodziła liczne remonty. Zajęcia w pracowni

komputerowej oraz na nowej sali gimnastycznej

były czystą przyjemnością. Myślę, że szkołę

w Czeszowie zawsze będę wspominać z wielkim

sentymentem. Uważam, że był to czas beztroski, ale także solidnego przygotowania

do przyszłego dorosłego już życia.” - Patrycja Cur.

”Historia mojej rodziny związana jest z Czeszowem od 7 września 1945, gdy moi

pradziadkowie, Antonina i Marcin Wawrzyniak przybyli do Czeszowa ze swoimi dziećmi.

Wśród nich był mój dziadek Jan i moja babcia Bronisława.

„Z

Page 25: 60 lat szkoły w Czeszowie

Z samą szkołą też mamy wiele wspólnego. Moi wujkowie i moja mama uczęszczali

tu do szkoły, a mój dziadek w latach pięćdziesiątych był jej uczniem, mimo że przybył

do Czeszowa jako dorosły człowiek.

W późniejszych latach również byliśmy związani ze szkołą: pracowała w niej moja

babcia na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych jako woźna, natomiast mój

dziadek jako woźny, będąc już emerytem w latach 1986-1992 do momentu śmierci. Pomimo

że oboje pracowali na takich samych stanowiskach, to jednak ich praca bardzo się różniła.

Moja babcia była jedyną osobą zatrudnioną jako tzw. obsługa. Dlatego była sprzątaczką,

palaczem i woźną. Wszystko robiła sama,więc często pomagał jej w pracach mój dziadek,

szczególnie zimą, gdy trzeba było napalić w piecach kaflowych, ponieważ nie było

centralnego ogrzewania. Podłogi były drewniane, dwa razy w roku były oliwione i w tej pracy

pomagał babci dziadek.

Obecnie moja mama również pracuje w szkole. Jest sekretarzem szkoły. Może

i ja tu trafię ? Na przykład jako nauczyciel historii ?”- rozważa Rafał Wawrzyniak.

września 2006 roku rozpoczęłam swój dwudziesty czwarty rok szkolny

w Czeszowie. Ile to dni i nocy? Ilu uczniów, rodziców i kolegów – nauczycieli?

Ile godzin mozolnej pracy na lekcjach? Ile imprez, wycieczek, dodatkowych zajęć? Nie wiem.

Nigdy nie liczyłam. Nigdy nie przywiązywałam wagi do statystyki i do dokumentowania

swojej pracy. Dzisiaj myślę, że szkoda. Łatwiej byłoby mi teraz coś napisać.

Jednak nie żałuję, bo wtedy ważniejsze było dla mnie to, co się działo. I tak dalej

pracuję. Najważniejsze jest to, co TU i TERAZ. Wynika to z natury szkoły.

Poza tym szkoła nie znosi próżni. Brak czegoś lub kogoś musi być natychmiast

wypełniony. To okrutna strona tego zjawiska, ale naturalna i przez wszystkich akceptowana.

Bo przecież takie jest życie… Szkoła jest nawet bardziej wymagająca, ponieważ tu terminów

nie można przesunąć ani przełożyć na później. Rok szkolny trzeba rozpocząć 1 września,

a zakończyć 20 czerwca i całą swoją pracę musimy temu podporządkować.

Dlatego wierzcie mi, moi byli i obecni uczniowie, że „ tu i teraz” byliście i jesteście

dla mnie najważniejsi. To wy decydujecie, jak pracuję – swoimi pytaniami mobilizujecie mnie,

żebym więcej wiedziała; swoimi pomysłami sprawiacie, że chcę je z wami realizować.

Kiedyś chętnie jeździliście do teatru, więc ja miałam repertuar wrocławskich teatrów

w jednym paluszku. Teraz oglądam spektakle w towarzystwie „nieszkolnym” i żałuję,

że nie ma was ze mną.

„1

Page 26: 60 lat szkoły w Czeszowie

Jednak dajecie się namówić na organizowanie różnych imprez, redagowanie gazetki

szkolnej, aktywny udział w realizacji projektów. I to jest właśnie to, co nauczycieli uskrzydla –

wasze spontaniczne reakcje i prawdziwe „chcenia”. W ten sposób decydujecie o obliczu

naszej szkoły. Wy się zmieniacie, a my i szkoła razem z wami.

Kiedy zdawałam maturę i zastanawiałam się nad wyborem studiów, mój tato

namawiał mnie na filologię angielską. Miałam na to jedną odpowiedź: w żadnym wypadku

pracować w szkole! Los sprawił, że jednak do szkoły trafiłam. Jako uczennicy praca w szkole

wydawała mi się nudna, oparta na rutynie i do bólu schematyczna.

Dziś wiem, że to nieprawda. Codziennie jestem aktorką, która wychodzi na scenę

i staje przed wymagającą publicznością – swoimi uczniami. Codziennie jestem reżyserką

swoich lekcji, na bieżąco ocenianych przez krytyków – uczniów i rodziców, a czasem przez

panią dyrektor. Muszę być też scenarzystką swoich zajęć, krytyczką, scenografką… Roli

muzyczki i śpiewaczki konsekwentnie unikam.

I który zawód jest bardziej twórczy, rozwijający i „nienudny”?

Czasem boleję nad tym, że efekty mojej pracy są ulotne, nieuchwytne, „niewidzialne”.

Zazdroszczę budowniczemu, który może podziwiać dom, przez siebie postawiony. Wtedy

przypominam sobie to, czego uczę swoich uczniów: że „najważniejsze jest niewidoczne dla

oczu”. A to „niewidoczne”, a jednak istniejące, dokonuje się nie tylko dzięki mojej pracy,

a przede wszystkim dzięki współpracy wszystkich pracowników szkoły i rodziców naszych

uczniów. Zdanie zwielokrotnione, powtórzone ma szanse na utrwalenie. Właśnie praca

zespołowa jest podstawą funkcjonowania szkoły. Ogromną radość sprawia mi świadomość,

że mam z kim współpracować.

Przy okazji wydania niniejszej publikacji i prawie srebrnego jubileuszu mojej pracy

życzę sobie i wszystkim osobom „stowarzyszonym” z naszą szkołą kolejnych wyzwań.”- snuje

refleksje pani Bożena Cieleń.

Page 27: 60 lat szkoły w Czeszowie

„Wyrosną z nich tacy, którzy ku gwiazdom wzlecieć zapragną,

bo im dalej, tym mroczniej i chłodniej,

ale i tacy, którzy nie zawrócą w pół drogi.”

Janusz Korczak

Jak wielu mieszkańców Czeszowa, tak i ja chodziłam do tutejszej szkoły. Z wielkim

wzruszeniem wspominam nauczycieli: pana Walaszka i jego żonę, panią Zegarównę i panią

Walczyszyn oraz moje koleżanki.

Przyjaźnie z tamtych lat trwają do dziś. Moje związki z Nusią Wojciechowską –

Kaczanowską, Nusią Dąbek – Mączak, Ireną Banasiewicz – Ślęzak i Lucyną Marszałek

potwierdzają przysłowie: „Prawdziwych przyjaciół przykuj

do serca stalową obręczą. ”

Pracę w szkolnictwie rozpoczęłam w 1964 roku

w Zawoni. Czeszów był moją drugą placówką oświatową.

Nie myślałam, że będzie również ostatnią. No cóż, cofnijmy

się w czasie, w lata już bardzo odległe…

Moim dyrektorem był pan Ferdynand Markowski.

1.09.1973 r. – śliczne są dzieciaki z klas pierwszych;

mamy są takie dumne, że prowadzą do szkoły swego ucznia

z tornistrem na plecach, a w nim pierwsze mądrości –

książki, zeszyty. Potem pierwsze litery i pierwsze radości, pierwsze rozczarowania i pierwsze

obowiązki.

Patrzyłam z nadzieją na wszystkie dzieci, idące do szkoły. Praca z maluchami

sprawiała mi wielką radość. Jeszcze dzisiaj pamiętam, jak śpiewaliśmy „Na marchewki

imieniny” czy „Poszły nad staw krasnoludki” (pewnie nikt już nie śpiewa tych piosenek).

Następnie praca z uczniami klas starszych. Często zastanawiałam się, jakimi ci moi

uczniowie są i powinni być ludźmi. Muszę dać tyle odpowiedzi, ilu było uczniów w klasie....

A „klasa – jak człowiek – nie jest, ale staje się”.

Uczyłam przedmiotów, które sprawiały mi radość i dawały satysfakcję: geografii

i historii. Prowadziłam też zajęcia praktyczne, tzw. zpt, z chłopcami w klasach V – VIII.

Nie powiem, że było łatwo.

Myślę, że moi uczniowie również lubili te przedmioty. Dużą radość sprawiały nam

wycieczki w góry. Uczniowie mogli na żywo zobaczyć piękno i majestat Sudetów. W czasie

Page 28: 60 lat szkoły w Czeszowie

takich wyjazdów wracała do mnie myśl: „Kogo góry pokochają, tego zabiorą”.

Ale wracaliśmy zawsze cali i zdrowi.

Zastanawiam się, czy jeszcze ktoś z moich dawnych uczniów pamięta piosenkę

o górach: „A w górach nie ma już nikogo, oprócz nas…” Czy pamiętają znaczenia wyrazów:

erg, hamada, pasat, nazwy kontynentów ? Kto był pierwszym królem Polski, a kto ostatnim?

Jak nazywała się muza astronomii lub historii ?

Wszyscy mieliśmy wielkie marzenia – nauczyciele i uczniowie. Mówili, kim chcieliby

zostać, czego się boją, co ich niepokoi.

Gdzie jesteście dzisiaj, moi kochani ? Mariusz, Bartek, Ania, Kamil, Agatka i wielu

innych. Rozjechaliście się po świecie, ale niektórzy pozostali w tej szkole: Ela Kędra – obecna

dyrektor szkoły, Małgosia i Ania Smolakówny, czyli pani Sypniewska i pani Freus, uczące

nowe pokolenie. Bolesną sprawą dla mnie jest przedwczesne odejście z tego świata moich

uczniów: Marka, Sylwka, Romka, Józka, Tomka, Roberta, Artura. Za wcześnie nas opuścili.

Kiedy rozpoczynałam pracę w Czeszowie, szkoła nie była taka piękna. Brakowało

w niej wielu pomocy naukowych, ale byliśmy wtedy młodzi, zdrowi i z wielkim zapałem

do pracy. Na przestrzeni lat obserwuję, jak szkoła zmienia swoje oblicze – jest po prostu

piękna i przyjazna uczniom. Widać w niej wielką pracę moich koleżanek i kolegów.

Wielu nauczycieli, z którymi pracowałam, już nie żyje: Zbyszek Skubicki, Marian

Szymacha, Irenka Wróblewska, Piotrek Hryniewicz, Irenka Łaczmańska, Grzesiek Sajnacki,

Jurek Laber. Wprawdzie odeszli, ale pewnie z życzliwością przyglądają się dzisiaj nam

i naszej szkole.

Parę zdań pragnę przekazać uczniom, którzy chodzą do szkoły w Czeszowie i tym,

którzy w przyszłości też będą w niej zdobywać wiedzę. Myślcie o swoich nauczycielach.

Nie dziwcie się, że wzrok tracą. To trochę przez Was, bo tyle błędów musieli poprawić

w Waszych klasówkach. Nie dziwcie się, że głuchną. To też przez Was, bo tyle hałasu

na przerwach. Powiedzcie im czasem, jak są ważni w Waszym życiu. Wy zdajecie do następnej

klasy, a oni wciąż powtarzają tą samą.

Może kiedyś zmienicie miejsce zamieszkania, ale uczuciowo zawsze będziecie związani

ze swoją miejscowością, w której spędziliście dzieciństwo, w której jest Wasz rodzinny dom,

Wasza szkoła. Choćbyście żyli na drugim krańcu świata, będzie ona zawsze dla Was ważna

i piękna, mimo że innym – obcym nie przypadnie do gustu.

Do Was też się zwracam moje drogie koleżanki i koledzy. Mimo problemów

w oświacie i nawału obowiązków traktujcie swój zawód, niekoniecznie jak misję,

Page 29: 60 lat szkoły w Czeszowie

ale na pewno jak powołanie. Przekazujcie uczniom swoją wiedzę i mądrość. Kochajcie ich.

Pamiętajcie o słowach Janusza Korczaka, które są mottem mojej wypowiedzi.

Cieszę się, że dane mi było z Wami pracować i uczyć właśnie w tej szkole, która

zawsze będzie „moją szkołą”.

Stanisława Szyszka

Page 30: 60 lat szkoły w Czeszowie

Kadra kierownicza Szkoły w Czeszowie

w latach 1946 – 2006

Lata Imię i nazwisko

1946 - 1947

1947 - 1948

1948 - 1952

1052 - 1966

1966 - 1969

1969 - 1978

1078 - 1980

1980 - 1982

1983 - 1986

1986 - 1989

1989- 1990

1990 - 1991

1991 - 1994

1994

Olga Laskowska

Mikołaj Miksa

Edward Walaszek

Lucyna Walaszek

Ignacy Wojtkowiak

Ferdynand Markowski

Barbara Markowska

Henryk Jacukowicz

Franciszek Ryznar

Bożena Cieleń

Henryk Jacukowicz

Jadwiga Kalinowska

Stanisław Władyczka

Elżbieta Kędra

Page 31: 60 lat szkoły w Czeszowie

Nauczyciele pracujący w szkole od 1945 roku

Borowska Beata Nęcka Ciarka Jerzy Nissen Barbara Cieleń Dariusz Niżałowska-Parkitna Zofia Cygan Zofia Ochnicki Marian Czekalski Julian Pakos Dzęcielewska Karolina Pilecka – Cymbalista Barbara Hoffmam Plak Barbara Hołowicki Józef Plak Krystyna Hryniewicz Piotr Pleskot Stefania Jacukowicz Henryk Prokopczuk Mieczysława Janik Wanda Przetakiewicz Jezioro Anna Rotkiewicz Józefa Just Anna Ryznar Franciszek Kaczmarek Krzysztof Ryznar Andrzej Kalinowska Jadwiga Sarnacki Grzegorz Kania Ewa Skubicki Zbigniew Kania Stanisław Skowroński Bogdan Kliglich Ryszard Sobiegraj Maria Koban Jan Sobieraj – Tomaszewska Stanisława Koban Iwona Stankiewicz Bronisław Kobusińska – Łaczmańska Irena Stefko Maria Król – Borycka Joanna Stryjak Małgorzata Kwiatkowska Jadwiga Stulin Ewa Ks. Rogacki Tadeusz Szymacha Marian Kułaga Aleksandra Szyszko Stanisława Laber Jerzy Terlikowska Maria Laskowska Olga Trzaska Urszula Łuczkowska – Konopko Genowefa Tutkaj Sylwia Łuczkowski Tadeusz Walaszek Łucja Madej Wiesława Walaszek Edward Majewska Maria Walczyszyn Genowefa Makuchowska Elżbieta Waniek Adam Maliszkiewicz – Wróbel Maria Wawruszczak Maria Markowska Barbara Władyczko Stanisław Markowski Ferdynand Wojtkowiak Ignacy Marszałek Mieczysława Wolak Młyniec Hanna Wróblewska Irena Mrozińska Patrycja Zapalska Helena Mróz Mirosław Żarkowska Eugenia Natowska Jadwiga Żyła – Bęben Ewa

Page 32: 60 lat szkoły w Czeszowie

Obecnie pracujący nauczyciele:

Adamowska Małgorzata

Budas Agnieszka

Cieleń Bożena

Duluk Anna

Freus Joanna

Ilba Krystyna

Jastrząb Danuta

Kędra Elżbieta

Kielczyk Ewa

Kubiak Wioleta

Kulik Alicja

Muszyńska Elżbieta

Rogala Jadwiga

Siwik Krzysztof

Sypniewska Małgorzata

Szczegóra Sylwia

Ścisło Józef

Świerkowski Igor

Woźniak Zofia

Page 33: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1940 Rocznik 1943

Rocznik 1944

Page 34: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1948

Rocznik 1949

Page 35: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1950

Rocznik 1951

Page 36: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1952

Rocznik 1953

Page 37: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1954

Rocznik 1955

Page 38: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1956

Rocznik 1957

Page 39: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1958

Page 40: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1959

Rocznik 1960

Page 41: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1961

Rocznik 1962

Page 42: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1963

Page 43: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1964

Page 44: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1965

Page 45: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1966

Page 46: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1967

Page 47: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1968

Page 48: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1969

Page 49: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1970

Page 50: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1971

Rocznik 1972

Page 51: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1973

Page 52: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1974

Rocznik 1975

Page 53: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1976

Rocznik 1977

Page 54: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1978

Rocznik 1979

Page 55: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1980

Rocznik 1981

Page 56: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1982

Page 57: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1983

Page 58: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1984

Page 59: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1985

Page 60: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1986

Page 61: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1987

Page 62: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1988

Rocznik 1989

Page 63: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1990

Page 64: 60 lat szkoły w Czeszowie

Rocznik 1991

Page 65: 60 lat szkoły w Czeszowie

Wpisy nauczycieli z pamiętników uczniów

Page 66: 60 lat szkoły w Czeszowie

Drodzy czytelnicy,

jeżeli czytacie te słowa, to znaczy, że zapoznaliście się z całą naszą książką. Co czujecie? Niedosyt? Brakuje Wam różnych opowieści i szczegółów? Zapraszamy do piór.

Czekamy na Wasze wspomnienia i refleksje. Może powstanie drugie wydanie naszej ksiązki

Redakcja

Niniejsza książka powstała, jak zwykle dzięki zaangażowaniu się dużej

grupy osób: młodzieży obecnie uczącej się w szkole oraz ich rodziców i dziadków (wspomnienia i udostępnienie zdjęć). - DZIĘKUJEMY Dzieci uczestniczące w projekcie: Agnieszka Kaleńczuk, Paulina i Ewelina Freus, Karolina Cur, Sylwia Namysł, Natalia Mikołajczyk, Daria Wolny, Karolina Wróbel, Paweł Kędra, Anita Kulka, Lesław Jochym, Michał Kulik, Kamil Lis, Aleksandra Kępska, Anna Kielczyk, Celina Melchior, Kornela Warczak, Krzysztof Przekwas, Rafał Wawrzyniak Trud zebrania i opracowania tego wydania przejęli na siebie: Elżbieta Muszyńska, Bożena Cieleń, Alicja Kulik. Korekty dokonywali: Elżbieta Kędra, Feliks Kędra, Danuta Jastrząb, Krystyna Ilba, Joanna Freus, Małgorzata Sypniewska, Zofia Woźniak, Igor Świerkowski.

Page 67: 60 lat szkoły w Czeszowie

Zespół Szkół w Czeszowie Ul.: Marii Konopnickiej 18

55-106 Czeszów, woj. Dolnośląskie Tel/fax: 071 312 71 93