6 P O W I A T S T R Z E L E C K I Dwa tygodnie ucz„...

1

Click here to load reader

Transcript of 6 P O W I A T S T R Z E L E C K I Dwa tygodnie ucz„...

Page 1: 6 P O W I A T S T R Z E L E C K I Dwa tygodnie ucz„ …powiatstrzelecki.pl/download/attachment/1774/6.pdf · 6 P O W I A T S T R Z E L E C K I Dwa tygodnie to za ma‡o na wszystkie

P O W I A T S T R Z E L E C K I6

Dwa tygodnie to za ma³o nawszystkie z wakacyjnych historii...

Magda

Zmêczona s³oñcem i zabaw¹ naboisku szczup³a blondynka siadaprzy mnie na kocu. Tak poznajêpierwsz¹ kolonijn¹ opowie�æ. Mag-da przyjecha³a z niewielkiej wsi.Mieszka tylko z ojcem. - Bo wie pani,moja mama umar³a � wyja�nia, choæwcale nie pytam. - I moja babcia te¿umar³a - dodaje, jakby tym mog³awzbudziæ jeszcze wiêksze wspó³czu-cie, wy¿ebraæ jeszcze kilka chwil za-interesowania. - By³a stara, ale mojaciocia te¿ pewnie nied³ugo umrze, bolekarze powiedzieli jej, ¿e ma raka -uzupe³nia. Zdumiewaj¹ce, ile ju¿ by³o�mierci w tym króciutkim ¿yciu.

Wkrótce niedziela. Dzieñ odwie-dzin. To w³a�nie wtedy poznajê ojcaMagdy. Przyjecha³ autobusem. Zapieni¹dze wydane na bilet mia³bychleb na pó³tora tygodnia. Od niegodowiadujê siê reszty o ¿yciu dziew-czynki.- ̄ ona zmar³a. To ju¿ dwa lata- zwierza mi siê niepozorny mê¿czy-zna w szarej marynarce, szarychspodniach, z szar¹ twarz¹ i szar¹torb¹ w rêce. - Ale jestem dobry dlacórki. Sam jej gotujê, chocia¿ nieumiem tak jak kobieta.

S³yszê ¿al i wyrzut w g³osie mo-jego rozmówcy. Chcia³by dla dziec-ka jak najlepiej. Gdyby tylko zasi³ekby³ wy¿szy, gdyby ¿ona ¿y³a, gdy-by, gdyby... - Ale mo¿e za dwa , trzylata to Madzia ju¿ sama bêdzie goto-waæ, co? - przygaszony dot¹d mê¿-czyzna pyta z nadziej¹ w g³osie. Znadziej¹ i z dum¹. - Magda dobrzesobie radzi w szkole i pomaga mi wdomu. Jako� sobie radzimy - mê¿-czyzna powtarza to w ci¹gu dwu-dziestominutowej rozmowy jeszczekilkakrotnie. Dopiero telefon z o�rod-ka opieki spo³ecznej, który wys³a³dziewczynkê do Opola, uzupe³niapuste miejsce w uk³adance. � Szkoda, ¿e Magda kontaktowa³a siê z oj-cem. To schizofrenik. Chcia³y�my,¿eby trochê od niego odpoczê³a, zmie-ni³a �rodowisko - s³yszê w s³uchaw-ce.

Tato Magdy, szykuj¹c siê do od-jazdu, zostawia mi na przechowaniekieszonkowe dla córki. Osiem z³o-tych. Trzy dwuz³otówki i cztery razypo piêædziesi¹t groszy. Mia³by za tochleb na jakie� dwa tygodnie.

Razem z szarym, nieporadnymwdowcem przyje¿d¿a mama Andrze-ja. Tak poznajê kolejn¹ historiê.

Andrzej

Andrzej to o�miolatek. Nie�mia-³y, zamkniêty w sobie. Bawi siê tyl-ko z Magd¹ - s¹ z jednej wsi, a ch³o-piec z trudem nawi¹zuje kontakty.Na pytania odpowiada monosylaba-mi, gestami. Na kolonii po raz pierw-szy w ¿yciu widzi prze�cierad³o.Dyskretnie t³umaczê, do czego s³u-¿y, kiedy zauwa¿am, ¿e ch³opiecchce siê nim przykryæ jak ko³dr¹.Andrzej kurczowo trzyma siê matki,kiedy opowiadam jej o ¿yciu i zwy-czajach na kolonii. Kobieta u�miechasiê do mnie - widzê jej bezzêbneszczêki, spran¹ bluzkê i wytarte butyze zdartymi obcasami. Raz po raz�ci¹ga i zak³ada na ramiê brudn¹ to-rebkê z zepsutym zamkiem. Jej du¿e,mêskie, poorane ciemnymi bruzda-mi, szorstkie rêce nieporadnie g³adz¹ch³opca po g³owie i karku. MamaAndrzeja ma zaledwie trzydzie�ci je-den lat.

Dwa tygodnie ucz¹ pokory

Kiedy kobieta wreszcie pytamnie o co�, s³yszê tylko ci¹g samo-g³osek. Be³kot. Jest mi g³upio, gdynie rozumiem po raz trzeci powta-rzanego pytania. Rolê ,,t³umaczki�spontanicznie przejmuje Magda.Zwraca siê do mojej rozmówczyni per,,ty�. Zaczynam rozumieæ, dlaczegoAndrzej mówi tak ma³o i tak niechêt-nie. Wieczorem zagl¹dam do kartykwalifikacyjnej ch³opca. Upo�ledze-nie w stopniu lekkim. Nie wiem, czyto usprawiedliwienie, czy wyrok.

W czasie krótkiej wizyty mamaAndrzeja niewiele rozmawia z synem.Ch³opiec czêstuje j¹ ukradkiem na-pojem pomarañczowym i wciska dotorebki kruche ciastka. To wczoraj-szy podwieczorek. Prezent dlamamy.

Kiedy koñcz¹ siê odwiedziny,okazuje siê, ¿e matka Andrzeja niema pieniêdzy na bilet. Nie wydaje siêjednak tym szczególnie przejêta.�mieje siê. Sprawê za³atwia Magda -to ona po¿ycza od ojca pieni¹dze idaje kobiecie. - Tylko pamiêtaj, od-daj! Oddasz mi, oddasz? - upewniasiê tato dziewczynki i zaraz uspra-wiedliwia siê: - Bo wie pani, za tomia³bym chleba na ponad tydzieñ...Czasem dzieci wydaj¹ siê doro�lej-sze od rodziców. Tutaj niemalwszystkie maj¹ wiêcej lat ni¿ móg³-by wskazywaæ prosty rachunek liczbz aktów urodzenia. Chocia¿ ¿aden zkolonistów nie ma wiêcej ni¿ piêtna-�cie lat, trudno by³oby znale�æ w�ródnich kogo�, kto nie pomaga w domu,gospodarstwie, na polu, nie opiekujesiê m³odszym rodzeñstwem.

Taka jest na przyk³ad Aurelia.Naj³adniejsza dziewczyna na kolonii.

Aurelia

Weso³a, zgrabna blondynka. Matrzyna�cie lat, w³a�nie skoñczy³apierwsz¹ klasê gimnazjum . Rozma-wiam z ni¹, kiedy w czasie ciszy po-obiedniej szyje ze starych firan i prze-�cierade³ suknie dla siebie i kole¿a-nek. Wieczorem �luby kolonijne -dziewczyny s¹ bardzo przejête. Pa-nowie maj¹ zadbaæ o muszki, bukie-ty i pier�cionki, panie � o piêknywygl¹d.- Razem z rodzicami jest w domujedena�cie osób - s³ucham opowie�cinastoletniej krawcowej - piêæ sióstr iczterech braci. Dziewczyna szybkozmienia temat. - Któr¹ sukniê wy-bra³aby pani na moim miejscu? �pyta, pokazuj¹c mi gotowe ju¿ kre-acje porozwieszane w szafach. Szcze-rze chwalê suknie trzynastolatki.Widaæ, ¿e dziewczynka ma dobrepomys³y i niema³e zdolno�ci. Przed-wczoraj wygra³a zawody w rysowa-niu kred¹ po boisku. Bra³a udzia³ wewszystkich chyba konkursach: dziw-nych fryzur, przebierañców, wybo-rach najpiêkniejszej kolonistki. Nieboi siê konkurencji, umie walczyæ oswoje. To dzi� cenna cecha. Aureliawyniesie j¹ z domu.- Moim marzeniem jest zostaæ pio-senkark¹ , a gdybym wygra³a milionz³otych, przeznaczy³abym go na po-moc dzieciom z biednych rodzin - s³u-cham wypowiedzi �licznej, u�miech-niêtej dziewczyny, ogl¹daj¹c kasetêz nagranym na wideo konkursem.Zastanawiam siê, co stanie siê z Au-reli¹ za dziesiêæ, piêtna�cie, dwadzie-�cia lat. Czy uda jej siê spe³niæ ma-rzenia? Czy bêdzie pamiêta³a o swo-jej obietnicy?

My�lê te¿ o Krzysiu.

Krzy�

Zwróci³ moj¹ uwagê, zanim jesz-cze pojawi³ siê na kolonii. W karciekwalifikacyjnej wychowawczyniwpisa³a mu: ,,lubi fantazjowaæ�.Kiedy z rosn¹c¹ ciekawo�ci¹ wy³o-wi³am sobie z t³umu przyje¿d¿aj¹-cych dzieci tego potencjalnego Har-rego Pottera , by³am nieco rozczaro-wana. Ot , zwyczajny jedenastola-tek: szczup³y, lekko krêcone w³osy,krótkie spodenki.

Krzy� szybko oswaja siê z now¹sytuacj¹ - jest samodzielny, a je�liczego� nie wie, bez skrêpowania pyta.Wkrótce przekonujê siê, ¿e nieco-dzienna adnotacja w karcie ch³opcama swoje potwierdzenia w rzeczy-wisto�ci.

To Krzy� opowiada mi, ¿e zna-laz³ w piaskownicy wê¿a boa. ToKrzy� wykopuje na pobliskim placubudowy ,,bombê� , która ,,naprawdêtyka! Niech pani sama sprawdzi!�.To Krzy� znajduje i przynosi do po-koju go³êbia ze z³amanym skrzyd³em.Buduje fortece z mebli.

Ch³opiec bardzo chce zwróciæ nasiebie uwagê. Lubi mieæ publiczno�æ.Zauwa¿am, ¿e zdecydowanie wolitowarzystwo starszych, doros³ych.Rówie�nicy nie s³uchaj¹ jego opowie-�ci z tak¹ cierpliwo�ci¹, dlatego Krzy�zawsze stara siê stan¹æ w pierwszejparze, kiedy wychodzimy do miastalub usi¹�æ przy mnie na ³awce, kiedyrozmawiam z innymi. To wystarcza,abym mog³a wys³uchaæ kolejnegozwierzenia. Opowie�æ ch³opca, któ-ry ,,lubi fantazjowaæ�, rzeczywi�cieokazuje siê niezwyk³a.

Krzy� mówi o ojcu, który nie stro-ni³ od kieliszka. O niedopa³ku papie-rosa , o po¿arze...Teraz s¹ tylko wetroje � mama, on i siostra. Wypatrujêw grupie roze�mianych gimnazjali-stek niczym niewyró¿niaj¹c¹ siê na-stolatkê i zastanawiam siê, gdzie prze-biegaj¹ granice dzieciêcej fantazji.Gdzie prawda, a gdzie zmy�lenie?Czasem a¿ bojê siê zadaæ kolejnepytanie. A czasem nie mam ju¿ oka-zji.

Dwa tygodnie to i du¿o, i ma³o.Niespe³na po³owa miesi¹ca, zaledwieczterna�cie dni. A¿ czterna�cie dni.Wycieczki, dyskoteki, konkursy,olimpiada, chrzest, a gdzie� miêdzyjednym a drugim szaleñstwem kolo-nijnym strzêpki ¿yciorysów. Krót-kich jak niedzielna wizyta rodzicówograniczona rozk³adem jazdy autobu-sów, jak chwila odpoczynku od gryna ³awce, jak wieczorna rozmowaprzed ¿yczeniem ,,dobranoc�.

Niektórzy otwieraj¹ siê tylkoraz, inni � nigdy. ,,Przy innym ogniu,w inn¹ noc do zobaczenia znów...�

Jak pomóc dzieciom? Biednymdzieciom? Wiem, ¿e istniej¹ stypen-dia dla najubo¿szych, zasi³ki socjal-ne, darmowe podrêczniki w szko³ach,dop³aty do form wypoczynku, doobiadów i mleka zim¹, ale sama wie-lokrotnie widzia³am, jak trudno przy-znaæ siê dzieciom do biedy i jak de-speracko rodzice maskuj¹ swój niskistatus materialny.Puentê do rozmy�lañ na temat tego,jak pomagaæ, dopisa³ dzisiaj niespo-dziewanie wiersz Brandstaettera:,,Jestem,Gdy jestem dobry.Oto jedyna miaraMojego cz³owieczeñstwaI istnienia.�

Oby�my umieli zrozumieæ te s³owa.Dorota Maækula

dok. ze str. 1 (Opowie�ci wakacyjne)

W eliminacjach 54 Ogólnopol-skiego konkursu recytatorskiegoi poezji �piewanej w StrzelcachOpolskich uczestniczy³o 38uczniów szkó³ podstawowych,gimnazjów oraz szkó³ ponadgim-nazjalnych.

W kategorii szkó³ podstawo-wych w turnieju Wywiedzione zes³owa komisja konkursowa nie przy-zna³a I miejsca, natomiast miejsce IIzdoby³a Katarzyna Czabanka, awyró¿nienia - Antonina Biela iMarcelina Koteluk (ca³a trójka touczennice PSP Nr 7 w StrzelcachOpolskich).

W konkursie recytatorskim wkategorii gimnazjów komisja posta-nowi³a przyznaæ:I miejsce - Joannie WiorzePG Dwujêzyczne Strzelce Opol-skieII miejsce - Iwonie RadziejPG SzymiszówIII miejsce � Karolinie JoniakPG nr 1 - Strzelce OpolskieIII miejsce - Agnieszce Choma-niec PG Dwujêzyczne StrzelceOpolskieWyró¿nienia zdoby³y uczennicestrzeleckiego PG Dwujêzyczne-

Poezja - bliska

go: Aleksandra Obr¹czka iEmilia Szewczyk

W turnieju Wywiedzione ze s³owa wkategorii gimnazjów I miejsce zajê³aKarolina Nowak z DwujêzycznegoPG w Strzelcach Opolskich.

W turnieju recytatorskim szkó³ po-nadgimnazjalnych komisja postanowi³aprzyznaæ:

I miejsce Sabinie Cedzich z LOStrzelce OpolskieII miejsce Annie Domereckiej z ZSZnr 1 Strzelce OpolskieIII miejsce Jagodzie Matys z LOStrzelce Opolskie

W turnieju poezji �piewanej pierw-szego miejsca nie przyznano, a dwarównorzêdne drugie zajê³a:Grupa Muzyczna ZSZ nr 1w sk³a-dzie Magdalena Celes i Tomasz Ra-dziej oraz Aleksandra Laburdaz Dwujêzycznego PG w StrzelcachOpolskich.

Laureaci eliminacji miejsko - gmin-nych przechodz¹ do nastêpnego etapukonkursu � eliminacji rejonowych, któ-re odbêd¹ siê 2 i 3 kwietnia 2009 r. wStrzeleckim O�rodku Kultury.

14 lutego odby³ siê w ZespoleSzkolno-Gimnazjalnym w Kielczy�Walentynkowy Turniej Szachowy�zaliczany do klasyfikacji Powiato-wej Ligi Szachowej. W zawodachwziê³y udzia³ dru¿yny z Kielczy,¯êdowic, Strzelec Opolskich i Le-�nicy.

Dzieñ rozgrywania turnieju by³szczególny, gdy¿ wypada³ w Wa-lentynki, wiêc organizatorzy prze-widzieli dla wszystkich drobne upo-minki, s³odycze i okazjonaln¹ wa-lentynkê.

Zaciêta rywalizacja zakoñczy³asiê na stêpuj¹cymi wynikami:1. ZSG ¯êdowice 10 pkt,2. LOKiR Le�nica 8,5 pkt.,3. ZSG Kielcza 7 pkt,4. Dru¿yna �Goniec� 7 pkt,

Powiatowa Liga Szachowa

5. OSiR Strzelce Opolskie 6,5 pkt.Po dwóch rundach Ligi prowadzi ZSG¯êdowice - 22,5 pkt. przed ZSG Kiel-cza 18,5 pkt., OSiR Strzelce Opolskie18 pkt., LOKiR Le�nica 17 pkt., �Go-niec� 15 pkt.

Po zakoñczeniu rywalizacji dru¿y-nowej dzieci posiadaj¹ce akredytacjePolskiego Zwi¹zku Szachowego roz-poczê³y rozgrywki o uzyskanie 3 i 4kategorii szachowej.

O mi³¹ atmosferê imprezy zadba³adyrekcja Zespo³u Szkolno-Gimnazjal-nego w Kielczy, która ufundowa³a s³od-ki poczêstunek - gofry z d¿emem i bit¹�mietan¹.

Kolejne, trzecie z piêciu planowa-nych, zawody z cyklu Ligi Powiato-wej odbêd¹ siê 28 lutego w ¯êdowi-cach.

Robert Szecel