2015 03 gdynski iks

12
Nr 16, marzec 2015 GAZETA BEZPŁATNA REKLAMA Fot. tapetus.pl REKLAMA MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ KOBIET Drogie Panie, z okazji tego wyjątkowego święta życzymy Wam, abyście zawsze miały kogoś, dla kogo będziecie naj… Redakcja „Gdyńskiego IKS-a” Historia Dnia Kobiet Kobiety kontra stereotyp strona 6 Za stary, za młody? Fundacja FLY przeciw dyskryminacji ze względu na wiek Starowiejska kulinarnie strona 4

description

Str. 2 Wieści z Fundacji FLY Str. 3 Historia z dreszczykiem Str. 3 Spotkanie z... Sabiną Czupryńską Str. 4 Starowiejska kulinarnie Str. 4 Obiektyw IKS-a Str. 5 Dole i niedole wróbla domowego Str. 6 Historia Dnia Kobiet Str. 6 Kobiety kontra stereotyp Str. 7 Nie mogę mieć planów - wywiad z Bogdanem Smagackim Str. 8 Aktywność ruchowa Seniorów – dziś o kręgosłupie Str. 8 Za stary, za młody? Fundacja FLY przeciw dyskryminacji ze względu na wiek Str. 9 Caffe Anioł zaprasza Str. 9 Nowe centrum kultury w Polsce Str. 9 Scenariusz napisany przez życie Str. 10 Młodzi na emigracji Str. 10 Żyją obok nas - bezdomni Str. 11 Osobowości ubiegłego stulecia – Pol Pot cz. 2 Str. 11 Co nowego w modzie wiosennej Str. 12 Poznaj świat z Fundacją FLY Str. 12 Królik z grzybami w śmietanie

Transcript of 2015 03 gdynski iks

Page 1: 2015 03 gdynski iks

Nr 16, marzec 2015

GAZETA BEZPŁATNA

REKLAMA

Fot.

tape

tus.p

l

REKLAMA

MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ KOBIET

Fot.

tape

tus.p

l

REKLAMA

DZIEŃ KOBIETDrogie Panie,z okazji tego wyjątkowego świętażyczymy Wam, abyście zawsze miały kogoś, dla kogo będziecie naj…

Redakcja „Gdyńskiego IKS-a”

Historia Dnia Kobiet

Kobiety kontra stereotyp

strona 6

Za stary,

za młody?Fundacja FLY

przeciw dyskryminacji

ze względu

na wiek

Starowiejska kulinarnie

strona 4

Page 2: 2015 03 gdynski iks

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo2 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

„Gdyński IKS” wydaje:

Fundacja FLY

ISSN 2353-2157ul. Świętojańska 36/2,

81-372 Gdyniatel. 693-99-60-88,

gdyński.iks@fundacjafl y.plNakład 10.000 egz.

Redaktor Naczelna– Dorota Kitowska

Sekretarz Redakcji– Radosław Daruk

Redakcja:Żaneta Buba,

Anna Cichomska,Radosław Daruk,

Agnieszka Gondek,Magdalena Hoczyk,

Sonia Watras-Langowska,Iweta Lidzbarska,Rafał Miotłowski,Paulina Pawelska,

Radek Radziejewski,Aleksandra Rekuć,

Alina Zielińska

Korekta:Irena Majkowska

Grafi ka: Łukasz Bieszke,Radosław Daruk

Skład: ALFA SKŁAD Łukasz Bieszke,[email protected]

WIEŚCI Z FUNDACJI FLY

W siedzibie Fundacji przy ul. Świętojańskiej 36/2, w każdy czwartek w godz.16:00-18:00 można skorzystać z bezpłatnych porad prawnych. Dyżury pełnią studenci Wydziału Prawa i Admi-nistracji Uniwersytetu Gdańskie-go, a pisemne opinie wydawane są pod nadzorem pracowników WPiA UG. Sprawy z jakimi można się zgłaszać dotyczyć mogą następujących dziedzin prawa: prawo cywilne, prawo karne, prawo administracyjne, prawo pracy i ubezpieczeń społecz-nych, prawo podatkowe oraz prawa człowieka. W imieniu Studenckiej Uniwersyteckiej Poradni Prawnej serdecznie zapraszamy.

W ramach cyklu spotkań „Poznajemy kulturę Prawosławia” zapraszamy na wykład Kanclerza Akademii Supraskiej, o. Jarosława Jóźwika, pt. „Nabożeństwa cyklu dobowego w Cerkwii pra-wosławnej”, który odbędzie się 13 marca 2015 r. o godz. 12:00 w auli Domu Rzemiosła w Gdyni (ul. 10 Lutego 33). Bezpłatne zaproszenia do od-bioru w biurze Fundacji.

13 lutego 2015 o godz. 12.00 odbyła się uroczystość otwarcia sali rekreacji ruchowej przy ul. Świętojań-skiej 32. Jest to nowa sala, przygotowana specjalnie dla naszych Seniorów, wyposażona w lustra, z własną szatnią i toaletą. W uroczystości udział wzięła dyrektor Centrum Aktywności Seniora pani Bożena Zglińska oraz przedstawiciel właścicieli kamienicy, pan Piotr Kallnik. Odtąd będą się w niej odbywały wszystkie za-jęcia ruchowe według nowego grafi ku dostępnego w biurze Fundacji i na stronie w zakładce „Plan zajęć”.

Już w najbliższych dniach uczestnicy naszych zajęć (Uniwersytetu Trzeciego Wieku, Kosakowskiego Klubu Seniora, Klubu Młodzieżo-wego) oraz wolontariusze – ponad 1200 osób – otrzymają legi-tymacje Fundacji. Będą one uprawniać do wielu zniżek nie tylko w ramach oferty Fundacji, ale także w restauracjach, kawiarniach, punktach usługowych, sklepach – podmiotów, które dołączą do Programu Partnerskiego Fundacji FLY. W programie uczestniczą już:

Centrum Zdrowa i Rehabilitacji „Merkury”, Gdynia, Skwer Ko-ściuszki 15. - 20% na zabiegi rehabilitacyjne, oferta specjalna na gimnastykę usprawniającą dla posiadaczy legitymacji i członków ich rodzin; medycyna estetyczna, rehabilitacja dzieci, dorośli gimnastyka usprawniająca, dietetyka.

„eM-Be” RESTAURANT. Gdynia, Świętojańska 49. - 15% na całą ofertę: kuchnia polska.

Kawiarnia „Playground Cafe”, Gdynia, Świętojańska 23/2a. - 10% na całą ofertę: kawa, ciasto, napoje, przekąski.

Pieroga rnia „Trajtek”, Gdynia, Świętojańska 23/2a. - 25% na całą ofertę: pierogi, sałatki.

Skarbnica Win Gdyni, Akacjowa 21a/23. - 15% na całą ofertę win.Będziemy na bieżąco informować o nowych Partnerach, a we wrze-śniu wydany zostanie specjalny folder dla wszystkich uczestników zajęć w Fundacji. Ponadto informacje o zniżkach wraz z interaktyw-ną mapą znajdą się na stronie Fundacji. Firmy które chcą dołączyć do programu i zaoferować zniżkę dla naszej społeczności prosimy o kontakt tel. 508-245-584 lub mail promocja@fundacjafl y.pl.

Wiosna to okazja do porządków i przeglądania szufl ad. Rzeczy nowe i w dobrym stanie mogą się przydać innym, a przy okazji wesprzeć Klub Młodzieżowy FLY. Ozdoby, dekoracje, biżute-ria, naczynia, sprzęt AGD i RTV, książki, płyty – można przynosić do Fundacji od poniedziałku do piątku w godz. 9.00-19.00. Sklep „Z głębokiej szufl ady” otwarty będzie w soboty 28.02, 14 i 28.03. W związku z nadcho-dzącymi świętami wielkanoc-nymi w ofercie znajdą się także świąteczne dekoracje.Zapraszamy.

Zapraszamy Seniorów na turnusy rehabilitacyjne w Jastrzębiej Gó-rze i Niedzicy. Ośrodek Wczasowym „Pod Trzema Koronami” w Niedzicy zaprasza w terminie: 16 - 29 mar-ca (13 dni) – cena 920 zł/osoby, 8 – 21 kwietnia (14 dni) – cena 920zł/osoby, 23 maja – 6 czerw-ca (15 dni) – cena 1120zł/osoby. W cenie skierowania: noclegi, wyżywienie, 2 badania lekarskie, całodobowa opieka pielęgniar-ska, 3 zabiegi dziennie w dni robocze (z pominięciem pierw-szego i ostatniego dnia turnusu). Ponadto: program kulturalno- re-kreacyjny, w tym m.in. wieczorek zapoznawczy i pożegnalny, wie-czorki taneczne, zajęcia rekre-acyjno-ruchowe w zależności od profi lu grupy i schorzenia w te-renie, co najmniej 6 imprez kul-turalnych w ośrodku, wycieczki piesze po okolicy, jedna wyciecz-ka autokarowa z przewodnikiem.

Dom Wypoczynkowy Dariusz w Jastrzębiej Górze zapra-sza w terminie 21 – 27 kwiet-nia (7 dni) – cena 620zł/osoby i 28 kwietnia – 11 maja 2015 (14 dni) – 1120/osoby. W cenie skierowania: zakwaterowanie w komfortowych 2 i 3 osobo-wych pokojach z łazienką, 3 po-siłki dziennie (z uwzględnieniem wymaganych diet - według za-leceń lekarza), wizytę lekarza na początku i na końcu turnusu, opiekę pielęgniarską, 3 zabiegi rehabilitacyjne dziennie zgod-nie z zaleceniem lekarza, gim-nastykę poranną, ognisko z pie-czeniem kiełbasek z udziałem akordeonisty, wieczorki taneczne (powitalny i pożegnalny), co-dzienne zajęcia integracyjne, kul-turalne, sportowe z animatorem.

Zapisy i wpłaty w biurze Fundacji. Ilość miejsc ograniczona!!

Chcesz kupić artykuły spożywcze, książkę, ubrania, meble, sprzęt elektroniczny, a może jeszcze coś innego? Robiąc zakupy w jed-nym z ponad 400 współpracujących z nami sklepów internetowych, wskazany procent wartości Twojej transakcji wraca do naszej organi-zacji w formie darowizny. I to nie kosztuje Cię ani grosza - płacisz tyl-ko za swoje zakupy! Szczegóły na stronie FaniMani.pl oraz na stronie naszej Fundacji fundacjafl y.pl.

Podaruj rzeczy do sklepu charytatywnego „Z głębokiej szufl ady”

Wykład o Prawosławiu

Poradnia prawna

Robisz zakupy przez Internet? Wesprzyj przy okazji Fundację FLY!

Turnusy rehabilitacyjne

Program partnerski Fundacji FLY

Otwarcie sali rekreacji ruchowej

Page 3: 2015 03 gdynski iks

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 3

REKLAMAul. Świętojańska 36/2

81-372 Gdynia

Zadzwoń lub odzwiedź nas

tel. 693-99-60-88gdynski.iks@fundacjafl y.pl

SPOTKANIE Z…

Książka jest listem autora do przyjaciela. Jarosław Iwaszkiewicz

Powieść detekty‑wistyczna to gatunek powieści kryminalnej. Jej stałym elementem jest śledztwo zmierzają-ce do wykrycia sprawcy zbrodni, o której dowia-dujemy się najczęściej na początku książki. Główny bohater – detek-tyw – bacznie wszystko i wszystkich obserwuje, a za pomocą dedukcji rozwiązuje nawet naj-bardziej zawiłe zagadki. Najbardziej znani detek-tywi to: Sherlock Hol‑mes z powieści Arthura Conan Doyle`a, komi‑sarz Maigret z utworów Georges`a Simenona, Herkules Poirot z dzieł Agathy Christie, Perry Mason z książek Erie Stanley`a Gardnera oraz Joe Alex z powie-ści Joea Alekxa (Macie-ja Słomczyńskiego).

Mimo iż gatunek ten posługuje się schema-tami, to nadal cieszy się dużą popularno-ścią wśród czytelników. Dzieje się tak być może dlatego, że czytelnik, śledząc razem z detekty-wem różne wskazówki ukryte w fabule, po-rządkuje przedstawiony świat, szuka odpowiedzi na pytania. W ie, że coś się przed nim ukrywa, ale porządkowanie fak-tów, odkrycie tego, co na początku wydawało się niezrozumiałe i niejasne, sprawia mu radność.

Powieść detekty-wistyczna to gatunek z bogatą przeszłością i równie obiecującą przyszłością. Tworzy się różne jej odmiany. W jednych łączy się ce-chy detektywa z cechami szpiega lub superbo-hatera, jak np. w serii powieści szpiegowskich o Jamesie Bondzie Iana Lancastera Fleminga, czy o Sokole maltań-skim Samuela Dashiella Hammetta. Osoby zain-teresowane powieścia-mi detektywistycznymi zapraszam w maju do Wrocławia na Między‑narodowy Festiwal Kryminału, na którym analizuje się, promu-je i nagradza utwory o tematyce sensacyj-nej i kryminalnej.

Alina Zielińska

W 2004 roku debiutowała na łamach kwartalnika literackiego „Fa-art ” dwoma opowiadaniami ze zbioru Dziesięciu, którzy…. Ponadto napisała trzy powieści: Kobiety z domu Soni (2012), Ta druga, słodka i ostra (2013) i najnowszą Zawirowanie (2015). Ukazały się one w wydawnictwie Prószyński i Spółka.

Bohaterami jej książek są często ludzie, którzy z powodu bra-ku wzorców i autorytetów gubią się we współczesnym świecie i szukają rozwiązań swoich problemów. Nim je znajdą, często błądzą. Ale jej bohaterami są także i ci, którzy znają swoje miej-sce we współczesnym świecie oraz swoją moc sprawczą. To oni często wywierają wpływ na pozostałych bohaterów (świadomie, jak np. Julia w Kobietach z domu Soni, czy nieświadomie, jak np. Krystyna z Tej drugiej, słodkiej i ostrej).

W książkach Sabiny Czupryńskiej odnajdziemy silne kobiety, poszukujących celu życia mężczyzn, za gubione dzieci, trochę hi-storii, tajemnicy, gry językowe i zabawy konwencją.

Autorka bardzo szczegółowo analizuje psychikę każdego z bohaterów oraz przedstawia bagaż jego przeżyć i doświadczeń. Wnikliwie przygląda się również relacjom rodzinnym. One bo-wiem mają wpływ na bohaterów . Jedni buntują się przeciw nim, inni powielają znane im z życia rodzinnego wzorce zachowań. Czupryńska subtelnie przedstawia życiowe wydarzenia bohate-rów i ich ludzkie doświadczenia, dobrze znane także nam. Wni-kliwie prezentuje emocje doświadczane przez każdego z nas. Przypatruje się z uwagą ludzkim słabościom, o których mówi z przymrużeniem oka. W opowiadanych historiach są zarówno sceny straszne, jak i śmieszne.

Dobre książki rodzą pytania, na które sami musimy znaleźć odpowiedź, a książki Sabiny Czupryńskiej na pewno mogą nam w tym pomóc.

Alina Zielińska

Historie z dreszczykiemWstęp jest najważniejszą częścią książki. Nawet krytycy czytają wstęp. Quedalla

Zapraszam Państwa na spotkanie z twórczością pisarzy i poetów, którzy mieszkają niedaleko nas. Być może są naszymi sąsiadami, być może znajomymi, ale po przeczytaniu ich książek na pewno staną się naszymi przyjaciółmi.

Spotkanie z Sabiną czupryńską Sabina Czupryńska to typowa artystyczna dusza. Projektuje scenografi e, kostiumy teatralne i fi lmowe, jest stylistką oraz autorką czterech książek.

Page 4: 2015 03 gdynski iks

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo4 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Na szczęście odważnych nie brakuje. Swoje miejsce znalazła tu m.in. ciekawa pizzeria, ma-lutka buregownia, urocza kawiarenka. Na dłu-żej zatrzymały mnie dwa miejsca.

Bar „Mesa” działa przy Starowiejskiej 14 zaledwie od półtora miesiąca, ale szturmem zdobywa klientelę. Lokal ruszył w styczniu, zaj-mując miejsce dawnego „Anatola”. Odnowio-ne wnętrze przyciąga wyrazi-stym wystrojem stylizowanym na marynarską mesę. Mnóstwo tu morskich akcentów, a cie-kawostką są rozciągnięte pod sufitem oryginalne żagle. I jak w prawdziwej mesie można tu solidnie zjeść. To, co w pierw-szej kolejności rzuca się w oczy, to krótkie, proste menu i wyjąt-kowo niskie ceny. Moim zda-niem, to właśnie najbardziej wyróżnia lokal – właściciele postawili na sprawdzone dania, nie eksperymentują z gustami klientów, ale dopasowują się do ich oczekiwań. Dania wydawa-ne są szybko. Można samemu skomponować posiłek ze skład-ników wystawionych w bufe-cie lub zamówić pizzę, na którą trzeba chwilkę poczekać. Specjalnością kucha-rzy są przepyszne zupy. Specjalnością obsługi – życzliwość i przyjazna atmosfera. Poza tym – można tu zjeść śniadanie już o 9.00 rano! Kto biega od rana po mieście, załatwiając róż-ne sprawy w pobliskich urzędach, nie jest już skazany na fast food, ale w spokoju i przyjem-nej atmosferze może zjeść jajecznicę, czy omlet i napić się kawy z filiżanki. A dla bardzo głod-nych – prawdziwe śniadanie angielskie! Po ta-kim posiłku energii do działania nie zabraknie do wieczora, zapewniam. Lokal jest czynny od poniedziałku do soboty do godz. 19.00.

Nieco dalej, idąc w kierunku dworca, przy Starowiejskiej 29 rozgościła się na dobre re‑stauracja „Trio”. Ten lokal wrósł już w kra-jobraz od lat, ciesząc gości smaczną kuchnią i przytulnym wnętrzem. Wystrój nawiązuje do

tematyki muzycznej i, jak mówią właściciele, wypełniony jest nutą blues’a i jazz’u. Wnętrze podzielono na strefy, dlatego, choć spore, daje poczucie intymności, klienci nie zaglądają so-bie w talerze i nie są mimowolnymi świadkami cudzych rozmów. Jest też spokojne i ciche miej-sce dla rodziców malutkich dzieci. Mogą oni tu przyjść ze swoimi pociechami i mają sporo swo-

body. Lokal jest zdecydowanie przyjazny rodzinie, co widać również w menu, które zawie-ra zestawy obiadowe dla ma-łych i dla dużych. Mnie osobi-ście urzekły podawane w „Trio” makarony, ale to nie jedyny mocny punkt menu. W kar-cie znajdziemy dania zarówno wegetariańskie jak i mięsne . Są też potrawy bezglutenowe. Warto tu przyjść na rodzinny obiad czy kolację, kiedy chce-my spędzić w lokalu nieco więcej czasu, nie tylko jedząc. W niedzielne popołudnia, od 13.00 do 18.00 czeka na gości animatorka, która zaopiekuje się najmłodszymi, dzięki cze-mu rodzice mają chwilę wy-tchnienia. Miejsce jest dosko-

nałe na przyjęcia okolicznościowe, małą lub większą uroczystość, czy romantyczne spotka-nie. Właściciele są dumnymi laureatami Grand Prix I edycji Nocy Restauracji 2012 roku oraz II miejsca w konkursie na najlepszą restaurację w Gdyni. Nie zapominają jednak ani na chwilę, że nagrody to zasługa gości, którzy oddali gło-sy, dlatego zawsze to goście są dla nich najważ-niejsi. I to się po prostu czuje. Lokal jest czyn‑ny od 11.00 do 22.00 (zimą do 21.00)

Jak widać, warto inaczej spojrzeć na Staro-wiejską. Warto przyjść tu celowo, obierając so-bie tę ulicę jako cel jednego ze spacerów zakoń-czonych wspólnym, rodzinnym obiadem lub zaplanować przerwę śniadaniową tak, aby zjeść właśnie tutaj. Będzie tanio i pysznie, co osobi-ście sprawdziłam i polecam.

Aleksandra Rekuć

REKLAMA

Starowiejska kulinarnieStarowiejska to taka dziwna ulica. Wszyscy wiedzą, że w centrum, że historyczna, że stoi tu Domek Abrahama, ale kto tu przychodzi? Na spacery w Gdyni chodzi się gdzie indziej. Głodni też raczej nie pomyślą, że mogą tu zajrzeć. Może przypadkiem, w biegu… Ale nigdy ta ulica nie jest celem wyprawy z domu. I tak, będąc w ścisłym centrum miasta, ciągnie się Starowiejska od dworca po Plac Kaszubski, mało przez kogo zauważona. Dla właścicieli gastronomii to taka ulica „dla zuchwałych”. Trzeba mieć dobry pomysł i dużo cierpliwości, żeby otworzyć tu restaurację.

OBIEKTYW IKS-a

Zdjęcie wykonane przy InfoBox Gdynia. Fot. Radek Radziejewski: „Przemieszczając się po Gdyni staram się zawsze mieć przy sobie aparat i wychwytywać zazwyczaj niezauważane, ciekawe momenty z życia miasta. W tym zdjęciu, oprócz ciekawej scenki, podoba mi się jego dość minimalistyczna kompozycja”.

Warto przyjść tu celowo,

obierając sobie tę ulicę jako cel jednego ze spacerów

zakończonych wspólnym, rodzinnym obiadem…

Page 5: 2015 03 gdynski iks

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 5

Pomysł wybicia wróbli wy-szedł od Mao Zedonga, przy-wódcy Chin, który chciał przekształcić kraj z rolniczego w potęgę przemysłową. Ten projekt zmian przeszedł do hi-storii pod nazwą Wielkiego Skoku Naprzód. Niestety, swoją ingerencję w ekosystem społe-czeństwo chińskie przepłaci-ło klęską głodu. Pola uprawne opanowała szarańcza, a gospo-darka rolna popadła w ruinę. W obliczu katastrofy władze Chin zrezygnowały z tępienia wróbli na rzecz… walki z plu-skwami.

O pozycji wróbla, tego sza-rokasztanowego z czarnym śli-niakiem na podgardlu i ciem-nych prążkach na skrzydłach ptaka, od 10 000 lat podąża-jącego za człowiekiem niech świadczy fakt, że otwiera on li-stę gatunków zwierząt w Syste-ma naturae Karola Linneusza. Szwedzki biolog nadał mu ła-cińską nazwę Passer domesti-cus. Utrzymała się ona w na-uce do dziś i oznacza małego ptaka domowego.

Wróbel pochodzi z Bliskie-go Wschodu i towarzyszy od neolitu człowiekowi, gdy ten zaczął osiedlać się na wsi i za-jął się rolnictwem. Ptak poza Arktyką i Antarktydą rozprze-strzenił się na całym świecie. Jego polska nazwa ‘wróbel’ jest prasłowem, w języku staro-cer-kiewno-słowiańskim ma formę ‘wrabij’, a w języku węgierskim funkcjonuje jako słowiańska pożyczka ‘veréb’, co dowodzi, że Węgrzy nie znali wcześni-ej wróbla i spotkali go dopiero w X wieku n.e. po osiedleniu się na Nizinie Panońskiej. Wszę-dzie, gdzie egzystował czło-wiek, wróbel - tak jak to robi do dziś – gniazdował w jego pobliżu w szczelinach domów, w dziuplach, pod dachami. Bu-dował z trawy, słomy i piór ku-liste gniazdo z daszkiem i skła-dał nawet cztery razy do roku bladozielone i bladoniebieskie

Dole i niedole wróbla domowegoW 1958 roku w Chinach władze oskarżyły wróble o nieprzestrzeganie higieny i spowodowanie klęski głodu. Ptaki skazano na śmierć, a wykonanie wyroku powierzono mieszkańcom Państwa Środka. Do odstraszania Bogu ducha winnych ptaków użyto bębnów, płacht materiału, a także patelni i garnków. Niepotrafiące długo utrzymać się w powietrzu wróble, po upływie kilkunastu minut, padały martwe na ziemię.

Najpiękniejsze świadectwo troski dorosłego wróbla o pi-sklęta pochodzi z utworu Iwana Turgieniewa:

Wracałem z polowania ogro-dową aleją. Przede mną biegł pies. Wtem pies zwolnił biegu

i zaczął się skradać, jakby poczuł przed sobą zwierzynę. Spojrza-łem wzdłuż alei i dostrzegłem

młodego wróbla z żółtawym pu-chem wokoło dzióbka i na łebku. Wróbel wypadł z gniazda (wiatr

mocno chwiał brzozami alei) i siedział nieruchomo, bezsilnie

rozpostarłszy ledwie wyrosłe skrzydełka. Mój pies zbliżał się

do niego zwolna, gdy nagle stary wróbel z czarnym brzuszkiem

zerwawszy się z pobliskiego drze-wa spadł jak kamień tuż przed jego pyskiem — i nastroszony,

szpetny, piszcząc żałośnie i roz-paczliwie dwa razy podskoczył ku zębatej, rozdziawionej pasz-czy. Stary wróbel rzucił się na

ratunek, osłaniał sobą swoje pi-sklę... ale jego maleńkie ciało dy-gotało ze strachu, jego cienki głos stał się nieharmonijny, ochrypły, wróbel był bliski śmierci, składał z siebie ofiarę! Jakim olbrzymim

potworem wydał mu się pies! A przecież nie mógł usiedzieć

na swojej wysokiej, bezpiecznej gałęzi... Zrzuciła go stamtąd moc silniejsza niż jego wola.

Mój Trezor stanął, cofnął się... Widocznie i on uznał tę siłę.

Szybko zawołałem prze-straszonego psa i odsze-dłem, korząc się głęboko.

Czego nie zdołał uczy-nić Mao Zedong, czy strachy na wróble¹, których ptaki nie bały się, dokonała cywiliza-cja. Szczelniejsza budowa do-mów wyeliminowała miejsca na gniazdowanie. Zamykanie śmietników, foliowanie śmie-ci – zmniejszyły możliwość je-dzenia odpadków. Zniknięcie wozów konnych z krajobrazu miejskiego, a w ślad za nimi worków z owsem, pozbawi-ły wróble dostępu do ziarna. I stało się! Populacja tych pta-ków zaczęła drastycznie spa-dać. Zaniepokoiło to nie tylko ornitologów, ale także ekolo-gów, którzy 20 marca ustano-wili Światowym Dniem Wró-bla.

Czy współistniejący z czło-wiekiem od wielu tysięcy lat wróbel, który zaistniał w litera-turze i w licznych przysłowiach całego świata ( np.: Lepszy wró-bel w garści niż gołąb na dachu, Słówko wyleci wróblem, a wró-ci wołem, czy Starego wróbla nie złapiesz na plewy) stanie się reliktem przeszłości? Czy – w co należy głęboko wierzyć – dostosuje się do zmienionych warunków życia i nadal będzie towarzyszył człowiekowi.

Sonia Langowska¹ Powiedzenie to występuje wy-łącznie w języku polskim. W an-gielskim są to strachy na wrony, w czeskim, węgierskim i nie-mieckim – strachy na ptaki.

nakrapiane jaja, z których pi-sklęta - nawet do dziesięciorga - wykluwały się już po upływie dwóch tygodni. Niezdolny do długich lotów ptak dotarł za człowiekiem, odbywając po-dróż statkiem, aż do Ameryki, gdzie zadomowił się nawet na szczycie liczącego 102 piętra nowojorskiego wysokościowca Empire State Building. Spoty-kano go w różnych dziwnych miejscach: w klatce lwa, pod gniazdem bociana, czy w an-gielskiej kopalni na głębokości ponad 600 metrów.

Do literatury wróbel trafił bardzo szybko. Pierwsze o nim wzmianki pochodzą z biblijnej Księgi Psalmów i mitów grec-kich, w których zyskał rangę ptaka miłości towarzyszącego bogini Afrodycie. W Nowym Testamencie wróble, które na-onczas stanowiły pokarm dla biedoty i były sprzedawane na targu, są przywołane w Ewan-gelii Łukasza jako m.in. przy-kład boskiej troski o wszel-kie stworzenie, ale i kontrastu względem człowieka: „[...] Czyż nie sprzedają pięciu wró-

bli za dwa asy? A przecież ża-den z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. [...] Nie bój-cie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. [...]”. Symbolem seksualności stał się natomiast wróbel za sprawą pełnego alu-zji erotyku poety rzymskiego - Gajusa Valeriusa Catullusa: Wróbelku, mojej dziewczyny kochanie! Z tobą się bawi, cie-bie trzyma pani [...] Skądinąd to nie Catullus skojarzył wró-bla z maniakiem seksualnym. Wiadomo było od dawna, że mimo swojej skromnej po-stury ptaki te są wyjątkowo sprawne w tej dziedzinie życia. Przeciętna para kopuluje ze sobą 120 razy [sic!] dziennie, a rekordzista łączył się ze swo-ją partnerką 30 razy w ciągu minuty. Nic więc dziwnego, że popęd seksualny wróbla posłu-żył jako element porównania do nieprzystojnego zachowa-nia pewnego starca. W sonecie „Do starego” poeta doby baro-ku, Jan Andrzej Morsztyn, na-pisał:

Ilekroć w ręku twych tę panią widzę,

Że ją całujesz, star-cze obrzydliwy,

Tylekroć z ciebie jak na urząd szydzę,

Żeś stary jak kruk, a jak wróbl jurliwy [...].

Czytelnik, wertując tomiki z poezją, powieścią czy drama-tem w poszukiwaniu motywu wróbla, dociera do parafrazy Biblijnej Księgi Psalmów Jana Kochanowskiego czyli Psał-terza Dawidowego wydanego w 1579 roku. W psalmach 84 i 104 wróble są nie tylko ele-mentem pejzażu, ale symbolem budowania domu i stabilności rodziny.

Po postać szarego ptaszka sięgnął również biskup war-miński Ignacy Krasicki, szydząc w bajce zatytułowanej Wróbel z megalomanii jednostek po-spolitych. Wróble przeniknęły do literatury romantycznej jako część krajobrazu Polski i Litwy. Z kolei poeta trzech pokoleń, Leopold Staff, prekursor poezji codzienności poświęcił tym niepozornym ptakom, tak ści-śle związanym z życiem czło-wieka, aż dwa utwory: Wró-bel i Do wróbla, Pobrzmiewa w nich idea franciszkanizmu: afirmacji życia, ukochanie na-tury i codzienności.

[...] Lecz czczę cię, wróblu, w skromnym tym panegiryku

Przeto, że nie masz in-nych cnót, zalet i chwały, Wszędobylski, bezczel-ny, głodny uliczniku,

I w szarej swej beztrosce gwiżdżesz na świat cały.A co z wróblim potom-

stwem licznie powoływa-nym na świat? Budowniczym gniazda jest samiec, który za-prasza samiczkę do kontynu-owania budowy ptasiego domu. Po złożeniu jaj oboje wysiadują je przez 14 dni. Po wykluciu się nagich piskląt, rodzice karmią je wyłącznie owadami, a kiedy już opuszczą gniazdo, dokarmiają je nasionami zbóż czy słonecz-nika przez dwa tygodnie.

Samiczka wróbla domowego na gdyńskim skwerze

fot.

R.R

adzi

ejew

ski

Page 6: 2015 03 gdynski iks

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo6 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Pierwowzorem dla tego dnia stały się Ma-tronalia. Było to święto obchodzone w Rzymie przez zamężne kobiety. Przypadało ono 1 mar-ca i było związane z powitaniem Nowego Roku, a także z macierzyństwem.

Historia Dnia Kobiet zaczęła się w 1908 roku w Stanach Zjednoczonych. Mówiąc szcze-rze, w tamtym czasie panie nie miały łatwego życia. Nie posiadały prawa głosowania i po-dejmowania pracy. Co gorsza, nie były nawet uznawane za obywateli. Po latach monoto-nii i rutyny, po czasie, w którym kobiety były poniżane i traktowane przedmiotowo, wszczęły pierwszy na świecie strajk w sprawie praw ko-biet. Miał on miejsce w Nowym Jorku 8 marca 1908 roku. Pracownice fabryk odzieżowych wy-szły na ulicę, domagając się praw politycznych i ekonomicznych dla kobiet. Na świecie miały miejsce jeszcze inne, różnego rodzaju protesty i strajki dotyczące praw kobiet. Nie przyniosły one jednak pożądanych rezultatów. Najtragicz-niej zakończył się protest 25 marca 1911 roku w nowojorskiej fabryce Triangle Shirtwais, bo „przypadkowym” pożarem. Pracownice owej fabryki zbuntowały się i oczekiwały od właści-ciela polepszenia warunków pracy. Ten nato-miast, obawiając się rozgłosu, zamknął panie w budynku, który zaraz potem spłonął. Zginę-ło 129 kobiet i 17 mężczyzn uwięzionych we-wnątrz.

Pierwszy Międzynarodowy Dzień Kobiet w Austrii, Niemczech, Danii i Szwajcarii ob-chodzono 19 marca 1911 roku, a rok później w Rosji. Obchody Dnia Kobiet w Rosji zawdzię-czamy feministce Aleksandrze Kołłontaj, która przekonała Lenina do ustanowienia tego dnia oficjalnym świętem. Do roku 1965 był on nor-malnym dniem pracy. Dopiero 8 maja 1965 roku Międzynarodowy Dzień Kobiet ustano-wiono dniem wolnym od pracy „w celu upa-miętnienia zasług kobiet sowieckich w budowie komunizmu, w obronie ojczyzny podczas Wiel-kiej Wojny Ojczyźnianej, ich heroizmu i bezin-teresowności na froncie, a także aby zaznaczyć duży wkład kobiet w umacnianie przyjaźni mię-dzy narodami i walkę o pokój”.

W Polsce, w czasach PRL- u Dzień Kobiet obchodzony był obowiązkowo w zakładach pra-cy i szkołach. Z tej okazji uzupełniano zaopa-trzenie w sklepach, a paniom wręczano rajstopy, ręczniki, ścierki, mydło i kawę. W latach 80 do podarunków dołączano kwiaty – początkowo wręczono goździki, później tulipany. W dzisiej-szych czasach możemy spotkać się z różnymi opiniami na temat obchodów Dnia Kobiet. Czę-sto słyszymy jakoby było to święto pokomuni-styczne. Jego zwolennicy natomiast obdarowują kobiety zazwyczaj kwiatami i czekoladkami.

Choć w wielu państwach dzień ten obcho-dzony jest według własnej tradycji i zwyczajów, to zawsze ma ono na celu okazanie szacunku, pamięci lub pozyskanie sympatii kobiet w róż-nym wieku.

Hanna CzerwińskaAnna Kozłowska

Kolaż R.Daruk

Historia Dnia KobietDzień Kobiet to święto, w którym mężo-wie, chłopcy, koledzy, czy bracia składają życzenia i przynoszą kwiaty kobietom. To oczywiste, że w tym dniu należy okazać szacunek przedstawicielkom płci pięknej. Czynimy to często bezwiednie, nie znając historii tej uroczystości. Nie wiemy, że gest wręczania kwiatów jest tak naprawdę przypomnieniem o ofiarach poległych w walce o równouprawnienie kobiet.

Kobiety kontra stereotyp

Nie da się pominąć faktu, że wielkimi krokami zbliża się wiosna, która sygnalizuje swoją obecność wraz z nadejściem najbardziej oczekiwanego miesiąca w roku, tj. marca. Marzec kojarzy się nam z pierwszymi promieniami ciepłego słońca, a także z aurą, która bu-dzi nas z letargu, w jakim byliśmy podczas chłodnych i ponurych dni. Ale nie tylko! To miesiąc, w którym jest przepiękna data, a jest to ósmy jego dzień. Każdy już z pewnością wie, co mam na myśli - Dzień Kobiet. Jest to święto, podczas którego każda Pani powinna czuć się wyjątkowo. Z racji tego kilka słów o płci pięknej. Nie będzie to historia powstania tego święta, ani tradycji związanych z jego obchodzeniem. Zajmę się natomiast kwestią związaną z powszechnie znanymi stereotypami dotyczącymi kobiet, a konkretnie tym, jak są postrze-gane panie na arenie zawodowej. Czym jest więc ste-reotyp?

Określenie to bez wątpienia powoduje złe skojarze-nia w społeczeństwie. Jednak już od dawnych czasów jest on trwale wpisany w postrzeganie świata. Człowiek ma tendencje do przyporządkowywania grup do konkret-nych kategorii społecznych. Stereotypy złe, dobre, miłe, nieprzyjemne, znaczące, nieznaczące, każde są w jakiś sposób przez nas znane i bardzo często wykorzystywa-ne w codziennym życiu. Kultura, w której roi się od ste-reotypów, zakłada, że kobieta, jako płeć znacznie słabsza, odznacza się takimi cechami, jak: ufność, opiekuńczość i bezbronność. Z tego względu uważa się, że powinna ona zajmować się domem, wychowaniem dzieci i roz-pieszczaniem męża. Wspomniany natomiast mąż, repre-zentujący płeć męską, jako osobowość twarda, znająca swoją wartość i aktywna, realizuje się zawodowo, przy czym zapewnia utrzymanie finansowe rodzinie.

Przez stereotypizację większość kobiet czuje się w pewien sposób zdominowana przez mężczyzn, głów-nie na arenie kariery zawodowej. Mają one znacznie mniejsze pole do popisu, nie pną się po szczeblach ka-riery, od której są skutecznie separowane, bo według stereotypu nie powinny one podejmować żadnych działań poza rodziną i domem. Problem zaczyna się

wtedy, kiedy stereotypowa matka–Polka chce się speł-niać zawodowo. Taka kobieta kojarzona jest z ciągłym spóźnianiem się do pracy, niedyspozycyjnością oraz brakiem orientacji w nowych tendencjach rynkowych. Najbardziej rozpowszechnionymi mitami dotyczącymi pracy zawodowej kobiet są twierdzenia, że panie wcale nie chcą pracować oraz, że lepiej znoszą bezrobocie niż mężczyźni. W rzeczywistości jest to kompletną bzdu-rą, ponieważ tak jak każdy mężczyzna, tak i kobieta bez pracy doświadcza problemów finansowych. Mitem jest także stwierdzenie, że kobiety nie muszą pracować za-wodowo, ponieważ są głównie utrzymywane przez mę-żów. Co jednak w sytuacjach, kiedy nasza druga połowa jest bezrobotna albo zarabia zbyt mało, żeby utrzymać rodzinę? Tutaj pracodawcy zgodnie rozkładają ręce.

Jednak mimo licznych stereotypów dotyczących różnych sfer życia, a istniejących w obecnej kulturze, można stwierdzić, że obecnie wiele się zmieniło. Dzi-siaj kobiety nie krępują się, by pracować w zawodach, które kiedyś były typowo męskie. Z każdym rokiem przybywa liczba pań studiujących na kierunkach tech-nicznych i inżynieryjnych. Według badań coraz więcej kobiet kształci się na politechnikach, zakłada własne firmy, spełnia się zawodowo na wysokich stanowiskach menadżerek i dyrektorek. Nie wywołuje to żadnych sprzeczności z ich naturą, ponieważ już dawno obalo-no mit, że kobiety to typowe humanistki. Coraz częściej stereotypy są łamane dzięki sukcesom tych pań, które nie poddały się im i zawzięcie realizują swoje marzenia, pnąc się coraz wyżej po szczeblach kariery zawodowej i osiągając sukcesy. Trzeba zauważyć, że nie zaniedbują one przy tym swoich mężczyzn i dzieci. Starają się po-godzić rolę zarówno żony, matki, jak i kobiety aktywnej zawodowo. Nie powielają błędów swoich babć i matek, które zaszywały się w domu, gotując obiady mężowi. Zdecydowanie dążą do spełniania marzeń i korzystania z życia pełnymi garściami. Na szczęście istnieją również stereotypy pozytywne i tutaj pamiętajmy drogie Panie, że Polki są najpiękniejszymi kobietami na świecie!

Żaneta Buba

Page 7: 2015 03 gdynski iks

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 7

- Skąd się wziął u Pana po-mysł na bycie aktorem? Czuł Pan powołanie?

‑ W 1986 r. dostałem się do Studium Wokalno-Aktorskie-go przy Teatrze Muzycznym w Gdyni, ponieważ chciałem śpiewać. Byłem „świeżo” po wojsku i miałem już 23 lata. Na pierwszych lekcjach okazało się, że pomimo ładnej barwy gło-su, mam nie za dużą skalę. Wte-dy moje marzenia o śpiewaniu zostały troszkę podcięte. Mój pedagog, prof. Muszyński, po-wiedział mi, że nie ma się czym przejmować, że trzeba pracować. Zrobimy skalę i będę śpiewać! W szkole mieliśmy zajęcia ak-torskie z prof. Chrapkiewiczem. Byłem pierwszym, który w mojej grupie zrobił dobrze etiudę we-dług kryteriów pana profesora. Od tego momentu było spokoj-niej, ale nie łatwiej. Musiałem np. wymyśleć i zrobić etiudę z pew-nym kolegą (do dzisiaj pracuje w teatrze), bo profesor chciał go wyrzucić... Na drugim roku mia-łem najlepsze oceny z aktorstwa i ze śpiewu. W spektaklu dyplo-mowym zagrałem Diapanazego Nibka w „Małym dworku” Wit-kacego w reż. G. Chrapkiewicza i nie myśląc o tym, że będę akto-rem, zostałem nim.

- Rok temu świętował Pan 25-lecie pracy artystycznej. Jak wspomina Pan pierwsze spektakle jako świeżo upie-czony aktor?

‑ Wspominam je bardzo do-brze. Człowiek, kiedy kończy szkołę, to jest niesamowicie nała-dowany energią twórczą i chęcią grania... Miałem szczęście! Zaraz po szkole zagrałem Pomysłowego krętacza w Olivierze wg Dickensa w reż. Redfarn, Bulbę w „Ja ko-cham Rózię” w reżyserii Jerzego Gruzy i wystąpiłem w świetnym spektaklu „Kaczmarski” wyreży-serowanym przez panią M. Ta-larczyk. Razem z Elą Mrozińską, Darkiem Siastaczem i Grześkiem Gzylem, śpiewaliśmy piosenki J. Kaczmarskiego. Ile tam było energii, prostoty, piękna i poezji...

- Czy spektakl zagrany po raz n-ty sprawia taką samą przy-jemność, jak za pierwszym razem?

‑ Trudno mówić o przyjem-ności grania pierwszego spekta-klu. Premiera wiąże się z ogrom-nym stresem, aczkolwiek takiej przyjemności doświadczyłem parokrotnie. Pojawiła się ona przy „Klatce wariatek”, „Don Ki-

chocie”, „Dniu świra”, „Kolacji dla głupca”, czy przy ostatnim spek-taklu – „Historia filozofii po gó-ralsku”. Pokazując publiczności drugą i trzecią próbę generalną, wiedzieliśmy już „na czym sto-imy” i tę premierę można rów-nież nazwać przyjemną. Po pre-mierach większość spektakli w mojej dotychczasowej karierze teatralnej związana jest z przy-jemnością ich grania.

- Niedawno miała miejsce premiera sztuki „Historia filo-zofii po góralsku”. Jak przy-gotowywał się Pan do roli?

‑ Dostaliśmy tekst, pan re-żyser wszystko nam powiedział. Staraliśmy się wyćwiczyć tak zwane góralskie akcentowanie. Może to, że mówimy gwarą, jest takie dziwne, tajemnicze, spra-wiające wrażenie ogromnej trud-ności, ale Ela, Beata i ja, którzy występujemy w tym spektaklu, mamy tak zwane „ucho muzycz-ne”, poczucie rytmu, umiemy śpiewać i może dlatego łatwiej było nam nauczyć się pewnej melodii – w tym przypadku gwa-ry góralskiej.

- Trudniej było się Panu uczyć do tej roli w porównaniu do innych?

‑ Sama nauka tekstu „Historii filozofii po góralsku” nie bardzo różniła się od nauki innych tek-stów. Nie można było zmieniać kolejności słów w zdaniu, bo wówczas traciło się sens i rytm. Trzeba było uczyć się dokładnie tak, jak było zapisane w scena-riuszu. Sama gwara była trudno-ścią w nauczeniu się tekstu, ale i ogromną radością było i jest mówienie nią na scenie. Pamięć i ilość prób – to klucze do opa-nowania tekstu. U mnie uczenie się tekstu jest na takim średnim, europejskim poziomie – ani za szybko, ani za wolno, ale szyb-ciej niż wolniej.

- Grał Pan w takich serialach, jak Klan, Samo życie czy Prawo Agaty. Czym różni się praca na planie od pracy na deskach teatru?

‑ Wśród aktorów, kolokwial-nie rzecz ujmując, mówi się, że na planie filmowym „ciszej się mówi”. Nie jestem kompetent-ny, żeby się na ten temat wypo-wiadać, ponieważ nie miałem w tych serialach zbyt dużych ról. Zaledwie dwa, trzy dni kręcenia. Jednak myślę, że jest to pewna umiejętność przestawienia się na inny sposób mówienia i gra-

Fot.

R.R

adzi

ejew

ski

Nie mogę mieć planówWywiad z Bogdanem Smagackim, aktorem Teatru Miejskiego w Gdyni.

nia, mniejszymi środkami niż w teatrze. Tam chodzi o to, żeby być naturalnym.

- Jakie postacie lubi Pan najbardziej grać, podobne do siebie, czy może zupeł-nie inne?

‑ Oczywiście, że najbardziej lubię grać postaci, które za-sadniczo różnią się ode mnie i dawać im malutkie charak-terystyczne cechy ludzi, któ-rych znam. Postaci podobnych do siebie chyba nie grałem. W „Dniu świra” jedynie są sy-tuacje, w których odnajduję siebie. Chociaż ostatnio w „Bie-sach”, gdy zobaczyła mnie moja dziewczyna, powiedziała, że scenograf nie postarał się, bo wyglądam w kostiumie tak, jak na co dzień chodzę ubrany, ale postać różni się ode mnie.

- Jaka jest Pana wymarzona rola?

‑ Wymarzona rola to ta, którą dostanę, następna, kolej-na w jakimś spektaklu, serialu czy filmie. Wymarzoną rolą to był chyba „Dzień świra”. Oglą-

dając film, byłem zachwycony Markiem Konradem grającym Adasia Miauczyńskiego. Bar-dzo chciałbym zagrać w ja-kimś sensacyjnym filmie albo w mrocznym dramacie pełnym ekstremalnych przeżyć, emo-cji (może to wynika z tego, że byłem dwa lata w wojsku...) i w dobrej, inteligentnej, i mą-drej komedii!!!

- Co Pana zdaniem jest naj-istotniejsze w pracy aktora?

‑ Predyspozycje. Powtarzam to za panią Danutą Baduszko-wą: „To, że ktoś skończył szko-łę, nie oznacza jeszcze, że może być aktorem, bo do tego, aby być aktorem, trzeba mieć pre-dyspozycje”. Zgadzam się z tą tezą i uważam, że do wszyst-kiego trzeba mieć predyspo-zycję i do bycia aktorem, i do bycia sprzedawcą, kierowcą, dyrektorem czy portierem. Nie wystarczy się jedynie wyuczyć zawodu. Sumienne i rzetelne wykonywanie swoich zadań na scenie podparte profesjonali-zmem i oddaniem. Ciągła pra-ca nad warsztatem.

- Uczy Pan w Studium Wokal-no-Aktorskim. Czym różnią się pańscy studenci od Pana samego w ich wieku?

‑ Moi studenci różnią się w szczególności wiekiem, bo mają po przyjściu do szkoły 18-19 lat. Różnią się podejściem do ży-cia, stawianiem sobie celów. Nie wiedzą częstokroć jeszcze, czego tak naprawdę chcą i kim chcą być. Nie potrafią być samodzielni! Kie-dy zaczynałem szkołę, nie mieli-śmy dostępu do Internetu. Trud-no było dostać, kupić jakieś nuty, zdobyć nagranie... Teraz, kiedy proszę ich np. o to, żeby znaleźli sobie jakąś piosenkę rozrywkową z XX w., to oni mówią, że nie wie-dzą, co wybrać, nie wiedzą, gdzie szukać, jak szukać... Są bezradni. Uważam, że to jest lenistwo. Jedni przychodzą, aby przeczekać dwa lata i dostać się do szkoły teatral-nej, inni przychodzą, bo chcą zo-baczyć, jak tutaj jest (bo słyszeli, że fajnie...),a jeszcze inni przyszli po to, żeby skończyć tę szkołę i pra-cować w tym teatrze, bo to jest ich marzeniem. Z takimi studentami pracuje się najlepiej. Z każdym se-mestrem widać, jak ogromne ro-bią postępy.

- Jest Pan surowym nauczy-cielem?

‑ Nie mogę być obiektywny, bo nauczanie śpiewu to jest moja pasja, więc pewnie moje wyma-gania są większe. Cały czas jednak powstrzymuję się przed tym, żeby nie być zbyt surowym pedago-giem. Jestem już 26 rok w tym za-wodzie i wydaje mi się, że wiem, na czym polega trudność tego zawodu i staram się im to uzmy-słowić, pokazując, jak należy pra-cować nad utworami, jak wiązać aktorstwo ze śpiewem. Staram się ich za bardzo nie głaskać, ale rze-telnie oceniać, pokazując, gdzie było niedobrze, a gdzie znakomi-cie. Kiedy w „Dniu świra” wypo-wiadam słowa: „Co to za potwor-ny absurd, aby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem”, myślę o moich studentach...

- Jakie są najbliższe Pana plany zawodowe?

‑ Być i grać w teatrze. Nie mogę mieć planów, ponieważ je-stem zależny od dyrektora i reży-serów, którzy decydują, czy i kogo zagram w kolejnej sztuce. Pra-cuję w teatrze na etacie i zawsze z zaciekawieniem patrzę na tabli-cę ogłoszeń, z wielką nadzieją, że w następnej sztuce mnie nie za-braknie....

- Dziękuję za rozmowę

Iweta Lidzbarska

Bogdan Smagacki w spektaklu Historia filozofii po góralsku

Page 8: 2015 03 gdynski iks

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo8 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

REKLAMA

Do globalnego narasta dzisiaj problem ageizmu, czyli dyskry-minacji ze względu na wiek oraz wyznawania irracjonalnych po-glądów i przesądów dotyczących jednostek lub grup społecznych opartych na ich wieku.

W Polsce ofi arami ageizmu najczęściej padają kobiety po 35. roku życia oraz mężczyźni po 45. Dotyczy to najczęściej sfery za-wodowej, a więc problemów ze znalezieniem pracy. Ageizm jest z pewności ą jedną z przyczyn tego, że w Polsce odsetek osób aktywnych zawodowo po 50. roku życia jest najniższy w Europie (26%) i nadal maleje. Ale nie tylko. Zdarzają się też sytuacje, gdzie osobie starszej z powodu jej wieku odmawia się możliwości zakupów na raty, kredytu czy też karty kredytowej. Osoby starsze częściej są oszuki-wane w wydawaniu reszty, pada-ją ofi arami rozmaitych oszustw, są traktowane jako gorsze. Są po-mijane w kampaniach reklamo-wych dotyczących wielu produk-tów, można powiedzieć, że jako

grupa konsumencka nie istnieją (za wyjątkiem paraleków na pro-blemy z narządem ruchu).

Z drugiej strony wiele mło-dych osób doświadcza adulty‑zmu, czyli dyskryminacji z uwa-gi na zbyt niski wiek. Problem ten jest tak głęboko zakorzenio-ny w społeczeństwie, że często nie dostrzegamy objawów, a na-wet akceptujemy je w pełni. Dla przykładu można sobie przy-pomnieć powiedzenia z dzie-ciństwa jak: „dzieci i ryby głosu nie mają”, „szczeniacka miłość”, albo „musisz zapłacić frycowe”. Ludzie młodzi, jak każda inna grupa społeczna, zasługują na szacunek, prawo głosu i równo-uprawnienie. Adultyzm opiera się na przekonaniu, iż doświad-czenie życiowe jest silnie po-wiązane z wiekiem i wynikają-cym z tego wnioskiem, iż osoba starsza zwykle jest mądrzejsza i we wszelkich sporach należy jej przyznawać rację. Czynnik ten jest szeroko zakorzeniony w kul-turze i tradycji, gdyż często oso-ba starsza uznawana jest i była

za osobę najważniejszą w da-nej hierarchii. Źródłem adulty-zmu może być również wygląd zewnętrzny dyskryminowanej osoby. Młody mężczyzna o smu-kłej budowie ciała i delikatnych rysach twarzy może wywoływać skojarzenia z dzieckiem i pomi-mo swej dojrzałości emocjonal-nej być postrzegany jako osoba niedojrzała.

Z przejawami ageizmu i adul-tyzmu powinniśmy walczyć – zaczynając oczywiście od siebie. Warto zastanowić się nad swoimi przekonaniami, a przede wszyst-kim postawami wobec osób młodszych i starszych. Problem ten stara się przybliżyć nam Woj‑ciech Grubba w swoim projekcie „Pokój wieku”. Pan Wojciech to student reżyserii w Akademii Fil-mu i Telewizji w Warszawie, stu-dent aktorstwa w Brian Timoney Actors’ Studio fi lia w Londynie, a także student psychologii na Uniwersytecie Kardynała Stefa-na Wyszyńskiego w Warszawie, wykładowca teatralny, na swoim koncie ma już ponad 30 fi lmo-

AKTYWNOŚĆ RUCHOWA SENIORÓW

Dziś o kręgosłupieKręgosłup odpowiada za

pionową postawę ciała, koor-dynację naszych ruchów oraz ochronę rdzenia kręgowego i nerwów z niego wychodzą-cych. Nawet najmniejsze skrzy-wienie objawia się bólem, drę-twieniem i mrowieniem rąk oraz obniżeniem naszej spraw-ności

Kręgosłup zbudowany jest z dopasowanych do siebie czę-ści kostnych (kręgów), które tworzą długi korytarz, w środ-ku którego biegnie rdzeń krę-gowy. Rdzeń kręgowy to dru-gi po mózgu najważniejszy organ neurologiczny organi-zmu. Składa się on z nerwów, które odbierają impulsy z ca-łego ciała i przewodzą do mó-zgu informacje o ruchach, od-czuciach, wrażeniach. Dzięki temu możemy poruszyć ręką, podnieść nogę, wziąć głęboki oddech, czy wciągnąć brzuch.

Nawet niewielkie skrzywie-nie kręgosłupa może doprowa-dzić do garbienia się, zmiany postawy ciała i ucisku na ner-wy, który skutkuje bólem i ob-niżeniem sprawności kończyn. Nawet „zwykłe” i popularne schorzenia kręgosłupa pozo-stawione bez leczenie mogą prowadzić do kalectwa i nie-pełnosprawności do końca ży-cia. Dlatego trzeba ćwiczyć krę-

gosłup już przy najmniejszych objawach i jak najwcześniej.

Bóle kręgosłupa niestety mogą nasilać się z wiekiem. Do najczęstszych przyczyn bólów pleców u osób powyżej 60 roku życia należą zmiany zwyrod-nieniowe stawów (degeneracja) i stenoza. Objawy bólu i sztyw-ności w kręgosłupie, które nasi-lają się rano i wieczorem mogą wskazywać na zwyrodnienie stawów międzykręgowych.

Oprócz tego:- ból może przerywać twój sen- ból jest największy zaraz po obudzeniu się i pod koniec dnia- ból nasila się przy ucisku krę-gosłupa- nasilony ból przy dłużej wy-konywanych czynnościach (np. praca w ogrodzie)- ograniczona ruchomość w plecach.

Proces zwyrodnienia sta-wów postępuje powoli w cza-sie. Ból spowodowany jest przez rozkład chrząstki i stan zapalny. Na początku objawy są tymczasowe, lecz później nasilają się i zmiany mogą prowadzić do rwy kulszo-wej.

Ból w nogach podczas chodzenia i w pozycji sto-jącej oraz:- problem z przejściem dłuższego dystansu

- ból pleców znika zaraz po od-poczynku w pozycji siedzącej lub leżącej- intensywność bólu waha się od mocnego do słabego- ból nasila się z czasem- osłabienie mięśni nóg, mrowie-nie i drętwienie w nodze lub po-śladku,

mogą wskazywać na steno-zę kręgosłupa lędźwiowego lub kręgozmyk. Oba te schorzenia mogą wywołać nacisk na ner-wy, a chodzenie czy pozycja stojąca nasilają objawy wywołu-jąc dodatkowy ucisk na naczy-nia krwionośne i nerwy. Zatem zróbmy wszystko by nasz kręgo-słup służył nam najdłużej.

Katarzyna Szufl itafi zjoterapeutka

Centrum Merkury

za stary, za młody?wych kreacji aktorskich. „Pokój wieku” to tytuł fi lmu, który jest jego pracą dyplomową.

Film podejmuje problematy-kę dyskryminacji względem wie-ku, poszukiwania swojego miej-sca w obecnym świecie, a także egzystowania na obecnym ryn-ku pracy. Głównym bohaterem jest młody człowiek, absolwent fi lozofi i, który trafi a do krainy czarów. Krainy, która rządzi się tymi samymi prawami co współ-czesna Polska. W magicznym pokoju, do którego wchodzi, poznaje swojego dziadka - głos rozsądku i doświadczenia, przez innych lekceważony. Film odsła-nia prawdziwe, ponadczasowe oblicza ludzi, które zaobserwo-wać możemy na co dzień. Autor stawia pytanie: czyżbyśmy na co dzień żyli w krainie czarów?

Do projektu reżyser Woj-ciech Grubba zaprosił znanych aktorów. W jednej z ról zoba-czymy pana Jana Peszka, wy-bitnego aktora, reżysera i peda-goga. Zapytany o to dlaczego, zaangażował się w taki projekt, odpowiedział:

- Po pierwsze dlatego, że lubię spotykać się z młodymi ludźmi, bo działają odświeża‑jąco. To oni, a nie media, in‑formują mnie tak naprawdę o świecie. Po drugie, rzeczywi‑ście jest to temat, który mnie nie dotyczy, lecz innych zawo‑

dów. Do trzydziestki ludzie nie załapują się na pracę, a po sześćdziesiątce prawie w ogóle nie mają na to szans. Wiek to stan posiadanej wolności albo nie, ja ją posiadam.

Projekt to początek kampanii społecznej. Jak podkreśla twór-ca, zarówno fi lm, jak i kampania społeczna, mają za zadanie wal-kę ze stereotypami, które dotyczą każdego człowieka oraz mają dać impuls do zmian w społeczeń-stwie.

Projekt wymaga wsparcia fi nansowego. Dlatego Fundacja FLY zaprasza wszystkich naszych Czytelników i Sympatyków do włączenia się w akcję. Pozyska-liśmy już pierwsze środki – klub charytatywny Y’s Men’s Club Gdynia przeznaczył na ten środ-ki zebrane podczas dwóch ko-lejnych sklepików „Z głębokiej szufl ady”, tj. z 14 i 28 lutego (14 lutego zebrano 1001 zł!). Można także dokonać wpłat na specjal-ne konto Fundacji FLY w Banku BGŻ SA (nr rachunku 55 2030 0045 1110 0000 0394 3620, z dopiskiem „Projekt Pokój wie‑ku”). W biurze Fundacji datki na ten cel można wrzucać do spe-cjalnej puszki.

O wynikach zbiórki, a przede wszystkim o postępach w reali-zacji projektu będziemy infor-mować na bieżąco.

Radosław Daruk

Fundacja FLY przeciw dyskryminacji ze względu na wiek

Page 9: 2015 03 gdynski iks

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 9

KAWIARNIA CAFFE ANIOŁ POLECA:

(Kamienica pod Pomuchlem, Gdynia, ul. Kilińskiego 6, Tel.58/625 74 44)

Wystawa malarstwa Anny Jarzyna „Opowieści moich przyjaciół”. 21 lutego - 6 marca 2015 r.

Koncert Krzysztofa Z. Nawrockiego – cymbały.sobota, 28 lutego 2015 r. godz. 19.00. Wstęp: 5zł.

Koncert Pieśni Żydowskich i Odeskich. Volodymyr Bilokur (Ukraina) – kobza ukraińska, śpiew; Halina Król (Polska) – skrzypce.niedziela, 1 marca 2015 r. godz. 17.00. Wstęp 15 zł. Po wcześniejszym odbiorze biletów w kawiarni.

Anielskie granie i śpiewanie. Koncert i karaoke prowadzone przez i dla młodzieży.wtorek, 3 marca 2015 r. godz. 17.00. Wstęp wolny.

Recital autorski Duśki. Wanda Staroniewicz – wokal; Marcin Wądołowski - gitaraŚroda, 4 marca 2015 r. Godz. 19.00. Wstęp: 15zł. Po wcześniejszym odbiorze biletów w kawiarni.

Gala Talentów. Koncert uczniów II LOCzwartek, 5 marca 2015 r. Godz. 18.00. Wstęp wolny.

Wystawa fotografi i Dotykając kamienia Barbary KramczyńskiejOd 7 do 20 marca 2015 r. Wernisaż w sobotę 7 marca 2015 r. O godz. 17.00. wstęp wolny.

Śpiewam dla Ciebie - Andrzej W. Jagiełło oraz Barbara Stefaniuk-Nowicka. Koncert nie tylko dla Mam, dla Pań, dla Dziewcząt, dla Kobiet - opera, operetka, musical.Sobota, 7 marca 2014r. Godz. 19.00. Wstęp: 20zł. po wcześniejszym odbiorze biletów w kawiarni.

Warsztaty „Twórcze Rozanielenie” - tematem spotkania będą ceramiczne niespodziankiNiedziela, 8 marca 2015 r.w godz. Od 11.00 do 13.00. Prowadzenie - Katarzyna Śliwińska. Koszt warsztatów: 30 zł a czas trwania dwie godziny. Mile widziani rodzice z dziećmi

Koncert jazzowy na Dzień Kobiet. Agnieszka Maciaszczyk- wokal, Michał Ciesielski – piano.Niedziela, 8 marca2015 r. godz. 19.00. Wstęp: 15zł. po wcześniejszej rezerwacji biletów w kawiarniDuet zagra koncert lirycznych utworów jazzowych w ciekawych, aranżacjach oraz utwory, które są mocno związane jazzem.

Bliższe informacje na temat wszystkich imprez w kawiarni na www.caffeaniol.pl.

Dzisiaj już, wysiadając z pociągu na dworcu w Ka-towicach, widać, jakie zmia-ny zachodzą w tym mieście. Wcześniej przestrzeń do-okoła dworca była naprawdę brzydka, zniszczona, zdewa-stowana oraz brudna. Od pewnego czasu w Katowi-cach można podziwiać je-den z najpiękniejszych pol-skich dworców. Jeśli pójdzie się nieco dalej, to widzi się zupełnie inne miasto niż to dawne. Obecnie można zo-baczyć w nim najlepszą salę koncertową w Polsce i Eu-ropie, czyli Salę Narodowej Orkiestry Symfonicznej Pol-skiego Radia zaprojektowa-ną przez Tomasza Koniora. Miejsce, gdzie jeszcze parę lat temu była kopalnia, zaj-muje obecnie istotny wy-różnik śląskiej kultury. Bu-dynek powstał na obszarach poprzemysłowych, przyna-leżnych dawniej do Kopalni Węgla Kamiennego „Kato-wice”. Ta budowla to jeden z najciekawszych obiektów stworzonych w Polsce dla świata kultury.

Śląsk, ze względu na współczesną architektu-rę, przeistacza się obecnie w bardzo interesujące miej-sce na polskiej mapie. Nie mam tu na myśli jedynie wspaniałej sali koncertowej, lecz też nową siedzibę Mu-zeum Śląskiego. Ten obiekt również powstał na terenach niegdysiejszej kopalni. Wi-

Rolę lubianego przez swo-ich uczniów nauczyciela hi-storii zachwycająco gra An-drzej Chyra, który na taką rolę czekał długie lata. W fi l-mie wypada pierwszorzędnie. Sprawia wrażenie jak gdy-by w ogóle nie starał się grać niewidomego, tylko nim był. Bohater fi lmu z powodu dzie-dzicznej wady zaczyna tra-cić wzrok, a proces postępuje

bardzo szybko. Pedagog ukry-wa jednak wiadomość o swo-im stanie zdrowia. Zdecydo-wał się na tak niezwykły czyn, ponieważ praca z młodym po-koleniem jest jego wielką mi-łością i pasją. Doprowadzenie podopiecznych do matury sta-ło się jego głównym dążeniem. Musiał zatem uczynić wszyst-ko, aby uchronić swoją posadę w szkole. Ta opowieść wydaje

się tak nadzwyczajna, że gdyby nie była oparta na autentycz-nym wydarzeniu, to trudno byłoby w nią uwierzyć.

Pokrzepiająca jest infor-macja, że pomimo utraty wzroku pierwowzór bohatera, Maciej Białek, którego życie było impulsem do nakręcenia fi lmu, kształcił nastolatków przez następnych 15 lat. Jego historia pokazuje, jak z suk-

Scenariusz napisany przez życieNauczyciel historii w liceum, Kacper Bielik, to główny bohater nakręconego przez Jacka Lusiń-skiego w Lublinie fi lmu Carte Blanche. To opowieść o odwadze i codziennych zmaganiach pe-dagoga, który pomimo tego, że coraz bardziej traci wzrok, decyduje się przygotować swoich wychowanków do egzaminu dojrzałości i nie przyznaje się do swojej przypadłości.

cesem można zmierzyć się ze swym losem. Jest również do-wodem na to, że kiedy wydaje się, że życie rozpada się na ka-wałki, to można je znowu po-składać w całość. Ten fi lm to wspaniała ilustracja budowy relacji pomiędzy nauczycielem a podopiecznymi. Co ważne, relacji opartej na wzajemnym respekcie, zaufaniu i pasji – dlatego prawdziwe przeżycia Macieja Białka, przeniesione na duży ekran, powinny za-interesować wielu pedagogów i uczniów w Polsce.

W Carte Blanche u boku Andrzeja Chyry, grającego niezwykle interesującego czło-wieka, ujrzymy doskonałych polskich aktorów: Arkadiusza

Jakubika, Urszulę Grabow-ską, Dorotę Kolak i Wojciecha Pszoniaka. Na ekranie zoba-czymy również poczet uzdol-nionych i młodych, m.in. Elizę Rycembel i Tomasza Ziętka.

O klasie fi lmu może też świadczyć fakt, że po trzech tygodniach wyświetlania fi lm obejrzało 220 000 widzów. Za-tem tych, którzy jeszcze nie widzieli Carte Blanche, zachę-cam, by czym prędzej to uczy-nili. Naprawdę warto, bo ta hi-storia jest jedną z najbardziej poruszających i inspirujących polskich produkcji w ostatnich latach.

Paulina PawelskaCarte Blanche,

reż. Jacek Lusiński.

Nowe centrum kultury w PoslceŚląsk kojarzy się nam z hutami, hałdami, węglem i ze strajkami górników. Tymczasem ma on też zupełnie inne oblicze i może się nim chwalić, podważając opinię, że ludzie z Katowic muszą cierpieć na depresję.

dać zatem na Śląsku tendencję do przekształcania postindu-strialnego krajobrazu w kra-jobraz kultury. Docelowo sala NOSPR wespół z nową sie-dzibą Muzeum Śląskiego, jak również z Międzynarodowym Centrum Kongresowym mają tworzyć tzw. Strefę Kultury. Do tej Osi Kultury dołączyć ma także Teatr Opery i Baletu. Cały ten zespół, razem z sym-bolem miasta, czyli katowic-kim Spodkiem, stworzy bez-precedensową w całej Europie, powstającą niemal od zera, przestrzeń sztuki, rozrywki i nauki. Projekt zlokalizowania instytucji kultury na zniszczo-nym po byłej kopalni terenie dobrze wpisuje się w rewita-lizację miasta i to zarówno w warstwie kulturalnej, jak i urbanistycznej. Silesia Strefa Kultury to prestiżowy obiekt dla metropolii, silnie uwarun-kowany kontekstem lokalnym. Tworzy on barwną i wielowy-miarową przestrzeń wspólną

dla mieszkańców oraz odwie-dzających ją osób.

Teraz Śląsk kojarzy się już nie tylko z węglem, lecz także z jednymi z najlepszych festi-wali muzycznych. Off Festiwal to cykliczna impreza o randze światowej. Obejmuje on utwo-ry z szeroko rozumianej mu-zyki alternatywnej i jest bardzo lubiany przez publiczność, gdyż nie tyle kreuje, ale także wy-przedza nowe trendy w muzy-ce. Kolejnym, bardzo rozpozna-wanym festiwalem muzycznym w Katowicach, jest Festiwal Tauron Nowa Muzyka. Na nim z kolei prezentuje się muzykę z pogranicza jazzu i elektro-nicznej muzyki tanecznej.

Warto zatem rozważyć, czy nie wybrać się wiosenną na wy-cieczkę do Katowic, a na miej-scu, czy nie udać się na koncert do nowej siedziby NOSPR, by przy okazji docenić pozytywne zmiany, jakie zaszły w regionie śląskim.

Paulina Pawelska

Sala Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach

Page 10: 2015 03 gdynski iks

10 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwoInformacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Fot.

R.R

adzi

ejew

ski

Według Słownika Języka Polskiego PWN bezdomny to człowiek nie mający miesz‑kania; także: człowiek, który opuścił własne mieszkanie; wygnaniec.

Kilkanaście lat temu (w cza-sach PRL-u) bezdomność była zjawiskiem marginalnym. Dzi-siaj jest to zjawisko społeczne i podana definicja nie w pełni odzwierciedla znaczenie ha-sła: bezdomny. Bezdomny to nie tylko człowiek bez stałego miejsca zamieszkania, ale tak-że człowiek, który znalazł się w określonej sytuacji życiowej na skutek problemów rodzin-nych, uzależnienia, choroby alkoholowej, braku pracy nie zawsze z własnej woli, defi-cytów osobowościowych, czy nieprzystosowania i nieakcep-towania nowych okoliczności.

Dziesięć lat temu lat temu powstał w Gdyni, jako jed-nostka MOPS-u, Zespół ds. Bezdomnych. Mieści się on przy ul. Działowskiego 11, te-lefon 58 662 00 11. Zespołem kieruje Marcin Kowalewski. Dla kierownika Zespołu ds. Bezdomnych każda sytuacja jest inna, każdą rozpatruje in-dywidualnie.

- Jesteśmy po to, by czło‑wieka wesprzeć, a nie za nie‑go coś zrobić. Dajemy wędkę a nie rybę”- powiedział pan Marcin.

Oprócz siedmiu pracow-ników socjalnych w Zespole pracuje siedmiu streetworke-rów. Bezdomni mogą liczyć na kompleksową pomoc. Pomoże pracownik socjalny, prawnik, psycholog, terapeuta. Nie jest prawdą, że bezdomni nie mają prawa do leczenia. Wszystkich bezdomnych ubezpiecza się. „Nie ma mowy o braku ubez-pieczenia.” - wyraźnie podkre-ślił mój rozmówca.

Zespół ds. Bezdomności realizuje programy wychodze-nia z bezdomności. Tworzy się tzw. mieszkania wspierane. Lokatorzy tych lokali zdoby-wają umiejętności społeczne, gospodarując samodzielnie.

Jakub ma 27 lat i od 2012 r. mieszka w Anglii. Mówi otwarcie o tym, że życie na wyspie bardzo mu się podo-ba.

- System zatrudnienia w Anglii jest o wiele lepszy niż ten, który jest w Polsce, gdyż osoby bezrobotne, jeżeli tylko przejawiają ochotę, by wykonywać jakąkolwiek pra-cę, znajdują zatrudnienie.

To jest wielki plus, który przemawia za pobytem na emigracji. Jednak każdy kij

ma dwa końce. - Niestety, nasze wykształ-

cenie i doświadczenie nie mają większego znaczenia dla brytyjskich agencji po-średnictwa pracy. Inżynie-rzy, magistrzy wykonują taką samą pracę jak typowi pra-cownicy fizyczni, np. w fir-mie, w której pracuję na co dzień, jest kilku pracowni-ków z wyższym wykształce-niem, a wykonują tę sama pracę co ja, z wykształceniem średnim - dodaje Kuba.

Jednakże to nie zniechę-ca ludzi do spełniania swoich marzeń o pracy za granicą. Jedną z największych zalet pobytu poza krajem jest po-znanie mentalności miesz-kających tam ludzi. Rzadko kiedy się zdarza, aby w An-glii ktoś kogoś obrażał lub wytykał palcami. Tutaj nikt nie zwraca uwagi na dziew-czynę idącą z inną pod rękę, czy na chłopaka z włosami ufarbowanymi na fioletowo. Nie tylko Brytyjczycy, ale

Młodzi na emigracji „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Okazuje się, że jednak nie dla wszystkich. Są młodzi, ambitni i chcą dobrze zarabiać. Nie widzą możliwości rozwoju w Polsce, dlatego wyjeżdżają do kraju, w którym wbrew różnym spekulacjom, czeka na nich praca i lepsze zarobki.

i inni obcokrajowcy mieszka-jący w Anglii, są uśmiechnię-ci. W sklepie zapytają cię, jak się czujesz i nawet sami sprze-dawcy zapakują ci zakupy do darmowej siatki. Na pierwszy rzut oka może to się wyda-wać mało znaczącym gestem, jednak po dłuższym pobycie w Wielkiej Brytanii człowiek przestaje przejmować się wielo-ma rzeczami, które u nas w Pol-sce są tak bardzo znaczące.

- Następnym wielkim plu-sem jest brytyjski system be-nefitów - (z j. ang. benefit – korzyść) wspomina Kuba. - Daje on nawet najuboższym możliwość założenia rodzi-ny i wychowywania dziecka od najmłodszych lat do koń-ca edukacji. Samotne matki są w stanie utrzymać dom, reali-

zować się zawodowo, a nawet zapewnić dziecku opiekunkę, która zajmie się nim do czasu powrotu rodzica z pracy.

To jeden z bardzo przeko-nujących argumentów, które pokazują, jak życie na emigracji może być lepsze od życia w kra-ju. Kiedy jednak pytam Kubę, czego najbardziej brakuje mu w Anglii, odpowiada:

- Oczywiście rodziny i życia towarzyskiego, które musiałem zostawić w Polsce.

Jest dużo korzyści zamiesz-kania za granicą, jednak są pewne rzeczy, których nie da się zastąpić. Aby się o tym prze-konać, trzeba chociaż na krót-ki okres czasu tam pojechać i zobaczyć wszystko na własne oczy.

Iweta Lidzbarska

Nadzór nad mieszkańcami spra-wuje pracownik socjalny. Osoba, która postanawia żyć samodziel-nie, opuszcza mieszkanie, a jej miejsce zajmuje następna.

W ciągu szesnastu lat pracy z bezdomnymi kierownik Ze-społu doliczył się około dwustu osób, które wyszły z bezdom-ności i ułożyły sobie życie na nowo. Gdy poruszyłam w cza-sie rozmowy temat finansów, usłyszałam: - „Wystarczają, jeżeli się nimi racjonalnie gospodaru-je. Wsparcie finansowe to jeden z elementów pracy z bezdomny-mi. Zaczynamy od ustalenia pla-nu działania. Pierwsze pytanie brzmi:

- Co chcesz człowieku zrobić ze swoim życiem? Nieraz usłysza-łem: - Nie chcę zmian, potrzebu-ję pieniędzy. Człowiek musi być zdeterminowany, by wyjść z bez-domności. Wielokrotnie dochodzi do dna, żeby się od niego odbić lub też zostaje na tym dnie. Ten na dnie ma być może już niewiele

czasu (życie na ulicy doprowadza do choroby i skrajnego wyczerpa-nia organizmu). Nawet te ostanie dni powinno się spędzić w god-nych warunkach. - Nikomu nie odmawiamy pomocy - wyraźnie zaakcentował pan Marcin Kowa-lewski.

Wierzę, że jeżeli czytelnicy IKS-a znajdą bezdomnego wy-magającego wsparcia, zawiado-mią Straż Miejską, telefon: 986 lub Zespół ds. Bezdomnych, te-lefon: 58 662 00 11, albo jedno ze schronisk. Gdynia ma ich pięć:- Schronisko dla rodzin, ul. Lesz-czynki 153, telefon: 58 713 57 44.- Schronisko dla bezdomnych kobiet, ul. A. Fredry 3, telefon: 58 661 65 26.- Tymczasowy Ośrodek Opie-kuńczy, ul. Chwarznieńska 93, telefon: 58 634 95 91.- Schronisko dla uzależnionych od alkoholu, ul. Jana z Kolna 21, telefon: 58 781 68 47.- Interwencyjny punkt noclego-wy ul. Janka Wiśniewskiego 24,

telefon: 58 776 20 01.Podpisano również umowy

z siedmioma schroniskami poza Gdynią. W Trójmieście działa-ją też punkty doraźnej pomocy wydające ciepłe posiłki. Gdyń-skie schroniska funkcjonują we-dług modelu palety, co oznacza, iż nie wszyscy z różnymi proble-mami mieszkają razem. Alkoho-licy mają swoje schronisko, lu-dzie starsi, schorowani znajdują miejsce na ul. Chwarznieńskiej. Gdy spytałam bezdomnego, dlaczego żebrze, zamiast zgłosić się do schroniska, otrzymałam odpowiedź: „ Nie pójdę, bo nie mam ochoty mieszkać z pijaka-mi.” Ci, którzy nie chcą korzy-stać z opieki MOPS-u, próbują w różny sposób skruszyć serca gdynian. Nie pamiętam kiedy, ale miałam w ręku ulotkę wyda-ną przez MOPS, a skierowaną do bezdomnych. Jej treść mówiła sama za siebie:

Pamiętaj! Abyśmy mogli To-bie pomóc, musisz chcieć pomóc

sobie sam! Dawanie bezdom‑nym pieniędzy nie ułatwi im w wyjściu z bezdomności. Oni pozostaną na ulicy.Liczba bezdomnych w Gdyni utrzymuje się na podobnym po-ziomie od lat, a mianowicie: - w 2009 r. wynosiła 752 bezdom-nych,- w 2011 r. - 733 bezdomnych,- w 2013 r. - 701 bezdomnych,- w 2015 r. - około 700 bezdom-nych (ostateczne dane będą zna-ne w grudniu 2015 r.).

Na ulicach Gdyni nie widuje się wielu bezdomnych. Nie ma ich na parkingach. Dziesięć lat dzia-łalności Zespołu pod kierunkiem pana Marcina Kowalewskiego, pasjonata swego zawodu, czło-wieka, który wie wszystko o bez-domnych, przyniosło widoczne efekty. Ja gdynianka cieszę się, że miałam możliwość poznania (w dobie wiecznego narzekania) osoby, dla której zawód jest mi-sją. Zobaczyłam skromne warun-ki, w jakich pracują pracownicy socjalni (obok biurek szafka ku-chenna z czajnikiem i kubkami). W tym zespole najważniejsza jest pomoc drugiemu człowiekowi.

Nie można zapomnieć o ludziach i instytucjach, któ-re współpracują z Zespołem ds. Bezdomności. Są to organizacje pozarządowe: Stowarzyszenie Alter Ego, Towarzystwo Pomocy Św. Brata Alberta i Chrześcijań-skie Stowarzyszenie Dobroczyn-ności. Bardzo dobrze układa się współpraca z Urzędem Miasta, Strażą Miejską i Policją - poinfor-mował mnie pan Marcin Kowa-lewski.

Dowiedziałam się, że w jed-nym z patroli spisujących bez-domnych w dniu 21 stycznia tego roku uczestniczył wiceprezydent naszego miasta. Mnie w tym roku nie udało się wziąć udziału w spi-sie (żałuję), ale dzięki życzliwości dyrektorki MOPS-u, pani Miro-sławy Jezior i kierownika ds. Bez-domności, pana Marcina Kowa-lewskiego, mogłam czytelnikom IKS-a przybliżyć jeden z proble-mów Gdyni. Do tematu zamie-rzam jeszcze powrócić.

Anna Cichomska

Żyją obok nas

O bezDOmNOści w GDyNi

Page 11: 2015 03 gdynski iks

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 11Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

OSOBOWOŚCI MINIONEGO STULECIA

Pol Pot (1925/1928-1998) Czerwoni Khmerzy

Jeszcze o dodatkach...

ButyTrampki, tenisówki w kwieciste wzory,

slippersy koniecznie bajecznie kolorowe, ba-leriny i mokasyny bogato zdobione, sztyble-ty w oryginalne wzory, np. zwierzęce, szpilki w kolorach jasnych i neonowych, z wydłużo-nymi noskami nosimy od rana do wieczora.

Kozaki na wiosnę ulegają skróceniu, cho-ciaż na niektórych pokazach modelki para-dowały w butach za kolano. W modzie pozo-stają zamszowe kozaki, zmieniły jednak kolor czarny na wiosenny, jaskrawy. Wiosenne bot-ki posiadają sznurówki lub ozdobne frędzel-ki. Sznurowane półbuty z lakierowanej i me-talicznej skóry dobrze będą prezentowały się w zestawieniach z garniturami, spodniumami przeważnie w biało-czarne lub biało-granato-we paski.

Oprócz butów na platformach i koturnach w modzie są płaskie sandały, oczywiście w ko-lorach: żółtym, różowym, niebieskim, białym oraz biało-czarnym.

TorebkiJeżeli mamy w szafi e kuferek (powrócił), to

trend modowy zaliczony. Ciągle modne są tak lubiane przez nas duże torby z miękkiej skóry w kolorach srebrnym i złotym. Panie, fawo-ryzujące małe torebki, spotka niespodzianka w formach listonoszek (niekoniecznie trady-cyjnych), ale koniecznie na długim pasku we wszystkich możliwych kolorach. Na spotka-nia towarzyskie i imprezy proponuję skórza-ne, miękkie, ale nie malutkie kopertówki. Bez względu na okoliczności zakładamy na ramię większe i mniejsze plecaki oraz worki. Nie za-pominamy o torebkach z frędzlami.

OkularyWraz z wiosną więcej jest słońca, więc po-

trzebne są przeciwsłoneczne okulary. Jeżeli zamierzamy sprawić sobie nowe, to duże i, jak wszystko tej wiosny, barwne.

Nowe trendy w „Batorym” i „Rivierze”W butikach i sieciówkach widoczne są

nowe kolorowe kolekcje, chociaż jeszcze w niewielkim wyborze.

W „Batorym” moją uwagę przykuły su-kienki z cienkiej, połyskującej dzianiny w kwiaty. Podobał mi się ich prosty krój z ob-niżoną talią (maskującą brzuszek) i kieszenia-mi w różnych kolorach. Dla pań tworzących własny styl, ciekawe są zestawienia kolory-styczne (granatowy w połączeniu z poma-rańczowym).Na tegorocznych wybiegach dość licznie eksponowano wzory etniczne. W Batorym w sprzedaży są również sukien-ki w piękne etno wzory. Nie wszystkie panie przepadają za sukienkami. Dla nich wypa-trzyłam skóropodobne (niedrogie) spód-nice. Do tych spódnic pasują przepiękne pikowane kamizelki i kurteczki zdobione świecidełkami lub krótkie żakieciki z mo-tywami zwierzęcymi. Do odzieży dżinsowej proponuje się mnóstwo t-shirtów zadruko-wanych różnościami: kwiatami, zabawnymi postaciami, napisami, manifestami (im wię-cej nadruków, tym modniej).

W „Rivierze” zachwyciły mnie przede wszystkim kombinezony: na ramiączkach, bez rękawów, z krótkimi i długimi rękawa-mi, jednokolorowe i we wzory. Zwolennicz-ki ich na pewno znajdą odpowiedni dla sie-bie (ceny od 79.90.). Kusiły mnie kolorowe spodnie, do których bez problemu można dobrać identyczną górę. Taki zestaw mo-nochromatyczny przełamiemy paskiem lub dodając krótką zamszową kurteczkę w jed-nolitym kolorze. Proponuję skompletować zestaw na zasadzie kontrastu między górą a dołem (np. barwy pastelowe połączyć z barwami neonowymi).

W Rivierze kupimy modną torebkę oraz buty (w dodatkach duży wybór), ale niezde-cydowanych czeka modowy zawrót głowy.

To był mój pierwszy spacer w poszuki-waniu modowych nowości. W drugi udam się z uczestniczkami warsztatów stylu. Ra-zem poszukamy kolejnych nowości i o tym dowiedzą się czytelniczki tej rubryki.

Chętnie odpowiem na pytania zwią‑zane z modą. Pytajcie, wysyłając e‑maile (adres w stopce redakcyjnej), a odpowie‑dzi szukajcie w kolejnym numerze.

Anna Cichomska

Część 2Spoglądając na historię polityczną świata drugiej po-

łowy XX w., Czerwoni Khmerzy w roli komunistów (ma-oistów) dosyć późno zdobyli władzę, praktycznie jako jed-ni z ostatnich. Do stolicy Kambodży, Phnom Penh, ich oddziały wkroczyły 17 IV 1975 r. (w Polsce Ludowej były to już czasy „środkowego Gierka”). Rządzili jednak stosun-kowo krótko – niecałe 45 miesięcy, jako że na przełomie roku 1978 i 1979 ich reżim został szybko obalony na skutek inwazji (którą zresztą wywołali) wojsk sąsiedniego Wiet-namu, a oni sami w tej sytuacji musieli ponownie przejść do działalności partyzanckiej. Zatem zbyt długo władzy nie utrzymali i powrócili w pewnym sensie do stanu sprzed 1975 r.

Przez ten niedługi okres odcisnęli mimo to na Kambo-dży wyraźne piętno, obecne po dziś dzień chociażby w po-staci „pól śmierci”, z których ten kraj (obok hinduistycz-nej świątyni Angkor Wat, pochodzącej z czasów imperium Khmerów – IX-XV w.) jest znany.

Pol Pot („Brat Numer Jeden”) wraz z kilkoma innymi członkami ścisłego kierownictwa Komunistycznej Partii Kampuczy tworzył Angkar („Organizację”), która de facto władała Demokratyczną Kampuczą. W efekcie dość długo nikt tak naprawdę nic nie wiedział o tej władzy i jej lide-rach. Dopiero jesienią 1977 r. ujawniono osobę przywódcy.

Na gruncie kambodżańskim Czerwoni Khmerzy pró-bowali dokonać rewolucji – z tragicznymi konsekwencja-mi. Usiłowali wymazać przeszłość, by w jej miejsce zbu-dować nową rzeczywistość, zaczynając od tzw. roku zero. Temu miało służyć wyplenienie „obcych wpływów” i usta-nowienie modelu autarkicznego, opartego o idealne spo-łeczeństwo wiejskie. Z tego powodu planowano wyelimi-nować wszystkich powiązanych jakoś z dawnym systemem.

Nowa władza podzieliła mieszkańców Kambodży na tych, którzy: 1) od początku opowiadali się za Czerwonymi Khmerami; 2) zasilili ich szeregi w trakcie walk z armią republikańską

gen. Lon Nola (1970-1975); 3) zostali podbici w 1975 r. (i w zasadzie zniewoleni), czyli

stanowiący zdecydowaną większość narodu.Obiektem represji reżimu stała się w głównej mierze lud-

ność miast. Zaliczona do kategorii „nowego ludu”, przesie-dlana była przymusowo, w ramach tzw. reedukacji, na pro-wincję do zakładanych tam komun ludowych, będących w istocie obozami pracy (samo Phnom Penh liczące ok. 2 mln mieszkańców opróżniono prawie w 99 proc.). W tym przedsięwzięciu Pol Pot wyraźnie nawiązywał do ideologii przewodniczącego Mao.

Atakowano również inteligencję („podludzi”), a więc m.in. nauczycieli, kupców, lekarzy, adwokatów, duchow-nych. Wystarczyło choćby umieć czytać i pisać, a nawet no-sić okulary, aby zostać zakwalifi kowanym do tej warstwy. Na celowniku znaleźli się ponadto żołnierze i funkcjonariusze poprzedniego, proamerykańskiego reżimu gen. Lon Nola, postrzegani jako „zdrajcy”.

Rafał Miotłowski

Z NOTATNIKA STYLISTKI

WIOSNA 2015 - nowe trendy cz. 2

Elita Czerwonych Khmerów. Pierwszy z lewej - Pol Pot, za nim - Nuon Chea. Drugi z prawej - Vorn Vet, trzeci - Ta Mok

Fot.

phno

mpe

nhpl

aces

.blo

gspo

t.com

Page 12: 2015 03 gdynski iks

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo12 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

IKS W KUCHNI

Przepis na ten rodzaj mięsa dostałam od Czesi Witt. Królicze mięso jest bardzo smaczne i zdrowe, zaliczane do białych mięs o walorach dietetycznych. Mięso to charakteryzuje się niską zawartością cho-lesterolu o wysokim procencie kwasu linolenowe-go, który zapobiega rozwojowi miażdżycy i powsta-waniu nowotworów. Białko mięsa króliczego w 90 % jest przyswajane przez organizm człowieka jak ró wnież sprzyja redukcji masy ciała. Dawniej mięso królicze było symbolem biedy dziś bardziej uważane za rarytas.

Królika duszonego z grzybami polecam dla uroz-maicenia naszego menu. Można przyrządzać z niego naprawdę wyjątkowe dania.

Dorota Kitowska

Trwają zapisy na kilkudniowe wycieczki w kraju i zagranicą:ROZTOCZE I

W programie m.in. zwiedzanie Krasnobrodu (uzdrowisko!) z jego sanktu-arium, muzeum i skansenem przy klasztorze, cudownym źródełkiem i wieżą w starym kamieniołomie; Szumy nad Tanwią; kredowe podziemia w Chełmie i jego zabytki; Hrubieszów Prusa, Staszica i Zina; stary i wspaniale odrestauro-wany Zamość; Zobaczymy jak od wieków tłoczy się olej i co naprawdę oznacza powiedzenie „lepszy rydz, niż nic”; sprawdzimy co brzmi w Szczebrzeszynie – mieście trzech kultur ; Przemyśl – miasto trzech biskupów i wspaniałych świątyń; zamek Krasickiego w Krasiczynie oraz Kazimierz Dolny… Termin: 16 - 22.08. Cena: 950 zł.

ROZTOCZE II ZE LWOWEMW programie m.in. Ordynacja Zamoyskich: Zwierzyniec i Ośrodek Edukacyj-

no-Muzealny Parku Narodowego, kościół na wysepce pw. św. Jana Nepomucena; skansen w Guciowie i tajemnicza „wilgotność wąwozu”; Lublin – zamek, Mu-zeum Wsi Lubelskiej, podziemia pod Rynkiem i inscenizacja wielkiego pożaru, z którego wyjdziemy bez szwanku, Stare Miasto; dwudniowy wyjazd do Lwowa – cudowna atmosfera starego miasto, Cmentarz Łyczakowski i Cmentarz Orląt, Wzgórze Zamkowe, opera; Zamość – renesansowe miasto stworzone dla ludzi, a obecnie przepięknie odrestaurowane. Termin: 24 - 30.08. Cena: 1070 zł.

PODKARPACIEW programie m.in. XVI-wieczny Zamek w Sanoku ze zbiorami ikon oraz naj-

większą kolekcją obrazów, rzeźb i fotografi i Zdzisława Beksińskiego, największe w Polsce plenerowe Muzeum Budownictwa Ludowego (architektura łemkowska), szlak architektury drewnianej Podkarpacia (Bojkowskie cer-kwie), cudowne bieszczadzkie pejzaże, zamek w Kamieńcu opisany w „Zemście” przez A. Fredrę, krośnieńskie Muzeum Podkarpacia i Muzeum Rzemiosła, Muzeum Naft ownic-twa w Bóbrce, Muzeum Zamkowe w Łańcucie ze stajnią, wozownią, storczykar-nią i wystawą ikon, Muzeum Gorzelnictwa, zapora na Solinie i rejs statkiem po Zalewie Solińskim, Sandomierz i wiele innych…

Termin: 5-11.09. Cena: 980 zł.

KRÓLEWSKA STOLICA LONDYN W programie m.in. zobaczymy Pałac Buckingham, Parlament i Big Ben, kate-

drę św. Pawła, opactwo Westminster, pałac Kensington – dawną rezydencję księż-nej Diany, British Museum, sklep Harrodsa, Tower of London, Tower Bridge, Millennium Bridge, południk Zero w Greenwich, Muzeum Marynistyki, nowoczesną dzielnicę Dockland, odbędziemy rejs Tamizą, poznamy londyńskie metro i kuchnię oraz inne atrakcje. Podróż samolotem z Gdańska. Termin 5 -8.06. Cena 1.750 zł i 155 GBP.

ATRAKCJE BLEKINGE (SZWECJA)Wycieczka promem do Karlskrony i całodzienna wyciecz-

ka autokarem z przewodnikiem. Okazja do poznania atrakcji Blekinge w południowo-wschodniej Szwecji - regionu, który często nazywany jest „Szwe-cją w formacie kieszonkowym”. W trak-cie wycieczki odwiedzamy m. in.: Pd-wsch. kraniec Szwecji – przy-lądek Torhamn. Rezerwat przyrody,

świetne widoki na archipelag; Karlskronę – miasto położone na 33 wyspach, od XVII wieku główny port szwedzkiej marynarki wojennej; Port marynarki wojen-nej i zabytkową stocznię w Karlskronie, miejsca zwykle niedostępne dla turystów. Specjalną atrakcją jest możliwość spróbowania swoich sił w skręcaniu lin okrę-towych w dawnej powrozowni; Dawne duńskie miasteczko Ronneby z kamien-nym kościołem z XII-XIV w. oraz skupioną wokół kościoła zabytkową drewnianą dzielnicą Bergslagen; Ronneby Brunn, dawne ekskluzywne uzdrowisko, dziś je-den z piękniejszych parków w Szwecji; Cmentarzysko z epoki wikingów w Hjor-tahammar, z charakterystycznymi „kamiennymi kręgami”. Dodatkowo widoki na archipelag podczas przejazdu na wyspy Almö i Hasslö. Termin: 26-28.07. Cena 320 zł.

STOLICE PAŃSTW NADBAŁTYCKICH: SZTOKHOLM, HELSINKI, TALLINN, RYGA

W programie m.in. zwiedzanie SZTOKHOLMU, autokarowy objazd miasta: Wyspa Rycerska, Stare Miasto - Gamla Stan, Ratusz, Museum Vasa. Helsinki: Plac Senacki, Katedra Uspieńska, Kościół w Skale – Temppelaukio. Zwiedzanie TAL-LINNA, m in. Górnego i Dolnego starego miasta, Cerkiew Aleksandra Newskie-go, 2 średniowieczne wieże: Długi Herman i Gruba Małgorzata, na której umiesz-czono pamiątkową tablicę upamiętniającą brawurową akcję ORP Orzeł, Ratusz Miejski, wielka Gildia Kupiecka, kościół protestancki św. Ducha, Dom Bractwa Czarnogłowych. RYGA: Stare Miasto, Dom Bractwa Czarnogłowych, kościoły św. Jakuba i św. Piotra, zespół średniowiecznych kamieniczek, Mała i Wielka Gildia Kupiecka. KOWNO. zwiedzanie starówki kowieńskiej: zamek, ratusz, Katedra św. Piotra i Pawła. Przelot samolotem do Oslo, promem do Helsinek, promem do Tallinna, dalej autokarem do Gdyni. Termin 06-10.07. Cena 2.095 zł.

SMAK GRECJIW programie m.in. przelot do SALONIK, zwiedzanie miasta m.in. Górne-

go i Dolnego Miasta, Białej Wieży, Katedry św. Demetriusza, bazaru. Przejazd do Aten, spacer po starym mieście, wieczór grecki na Place. Zwiedzanie ATEN. wzgórze Akropolu z ruinami Partenonu, świątynię Ateny Partenos (dziewicy), monumentalną bramę Propyleje, świątynię Ateny Nike oraz Erechtejon ze słyn-nym krużgankiem kor. Znakomity widok z Akropolu z najważniejszymi punk-tami otaczającymi serce Aten: Pnyks, Filopapu oraz Aeropag, Odeon Herodo-sa Attyka i Teatr Dionizosa. Muzeum Akropolu, starożytna agora, stadion Kali Marmaro, na którym odbyły się pierwsze nowożytne igrzyska olimpijskie, Świą-tynię Zeusa Olimpijskiego oraz słynnych gwardzistów greckich w tradycyjnych strojach, trzymających wartę przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Zwiedzanie DELF, miasteczka położonego wśród urwistych skał Parnasu: trzy najciekawsze części antycznej wyroczni: Święty Okręg (Świątynia Apollina), Źródło Kastalskie,

Marmarię czyli sanktuarium Ateny. METEORY: zwiedzanie Kalambaki, miasta gdzie znajdują się słynne klasztory z XII-XIV w., zwiedzanie ka-

plicy św. Paras kiewy w malowniczym wąwozie Tembi, wizyta w pra-cowni ikon. RIWIERA OLIMPIJSKA: plażowanie, odpoczynek. Termin: 17-24.09. Cena 2.970 zł.

Ceny zawierają wszelkie koszty: dojazd, zakwaterowanie, wyżywienie, pełen program,

ubezpieczenie, opiekę przewodnicką i pilota. Nie ma dopłat. Liczba miejsc

jest ograniczona. W wycieczkach mogą wziąć udział także osoby spoza Gdyni. Szczegółowe informacje i zapisy w biurze Fundacji.

Królik z grzybami w śmietanieSkładniki:- 1 tuszka królika- 2 średnie cebule- 200g grzybów leśnych świeżych lub suszonych (ew. pieczarki)- 200 ml śmietany 30%- 3 ząbki czosnku- sól, pieprz ziołowy, zioła prowansalskiePrzygotowanie:Mięso królika umyć, podzielić na mniejsze kawałki, poso-lić, posypać pieprzem, dodać przyprawy. Dwie średnie ce-bule pokroić w piórka, a 3 ząbki czosnku pokroić w talar-ki. Wszystko włożyć do brytfanny, podlać wodą i dusić do miękkości (ok. 1 godz.). Pod koniec duszenia dodać grzyby odgotowane, a na koniec śmietanę. Smacznego!!! Fo

t. R

.Dar

uk

Poznaj świat z Fundacją FLy