11 LISTOPADA 12. JAZZOWA JESIE¡ W BIELSKU-BIA¸EJ 11.11-1 ...

29
11 LISTOPADA 12 LISTOPADA 13 LISTOPADA 14 LISTOPADA 15 LISTOPADA 16 LISTOPADA 12. JAZZOWA JESIE¡ W BIELSKU-BIA¸EJ 11.11-1 .11.2014

Transcript of 11 LISTOPADA 12. JAZZOWA JESIE¡ W BIELSKU-BIA¸EJ 11.11-1 ...

WWW.JAZZOWAJESIEN.PL

11 LISTOPADA

12 LISTOPADA

13 LISTOPADA

14 LISTOPADA

15 LISTOPADA

16 LISTOPADA

12. JAZZO

WA JESIE¡

W BIELSKU

-BIA¸EJ 11.11-1

.11.2014

CMYK

patronat festiwalu: Prezydent Miasta Bielska-Bia∏ej Jacek Krywult

dyrektor artystyczny: Tomasz Staƒko

organizatorzy: Bielskie Centrum Kultury dyrektor W∏adys∏aw Szczotka Firma Fire – Anna Staƒko Wydzia∏ Kultury i Sztuki UM w Bielsku-Bia∏ejnaczelnik Jerzy Pieszka

wspó∏praca:ECM RecordsUniversal Polska

scenografia i wizualizacje: Joanna Staƒkooprawa graficzna: Piotr M∏odo˝eniec

autorzy zdj´ç wykorzystanych w katalogu: Monica Frisell, Paul Moore, Jimmy Katz, Olivier Degen, Pat Kepic, Hans Fredrik Asbj ørnsen, John Rogers, Ph Andrea Boccalini, Arno Francken, Bas Meijer, Foto Weinretter, Grzesiek Kszczotek, Mikołaj Rutkowski

Autorką tekstów o wykonawcach: Lous Sclavis Quartet, Mark Turner Quartet, Tord Gustavsen Quartet, Giovanni Guidi & Gianluca Petrella oraz Joe Lovano & Dave Douglas Quinet jest Dominika Janik

Bielskie Centrum Kultury, Dom MuzykiBielsko-Bia∏a, ul. S∏owackiego 27tel. (0-33) 82-816-45, 55 – bilety, rezerwacjee-mail: [email protected]

4 5

..

11.11.2014 /wtorek/ godz. 19.00

Bill Frisell – gitaraGreg Leisz – mandolinaJorge Roeder – basHenry Cole – perkusja

Tomasz Stańko – trąbkaDavid Virelles – fortepianThomas Morgan – kontrabasGerald Cleaver – perkusja

Giovanni Guidi – fortepianGianluca Petrella – puzon

Joe Lovano – saksofonDave Douglas – trąbkaLawrence Fields – fortepianLinda Oh – basJoey Baron – perkusja

12.11.2014 /środa/ godz. 19.00

Gary Burton – wibrafonJulian Lage – gitaraJorge Roeder – basHenry Cole – perkusja

13.11.2014 /czwartek/ godz. 18.00

Louis Sclavis – klarnet, klarnet basowyBenjamin Moussay – instrumenty klawiszoweGilles Coronado – gitaraKeyvan Chemirani – perkusja

Mark Turner – saksofon tenorowyAvishai Cohen – trąbkaJoe Martin – basMarcus Gilmore – perkusja

Tord Gustavsen – fortepianTore Brunborg – saksofon tenorowyMats Eilertsen– kontrabasJarle Vespestad – perkusja

15.11.2014 /sobota/ godz. 18.00

16.11.2014 /niedziela/ godz. 17.00

koncert jazzu tradycyjnego

14.11.2014 /piątek/ godz. 18.00

6 7

Szanowni Państwo!

Gwiazdy najwyższego światowego formatu i wybitnie zdolni muzycy młodego pokolenia rozpoczynający dopiero wielkie kariery – ta mieszanka od wielu już lat znakomicie się sprawdza w Bielsku-Białej podczas Jazzowej Jesieni.

Dwunasta edycja naszego festiwalu, której program z wielkim pietyzmem przygotował dyrektor artystyczny bielskiej imprezy i zarazem jej dobry duch – Tomasz Stańko, ponownie zaskoczy publiczność różnorodnością oraz wieloma pozytywnymi emocjami.

W ciągu sześciu festiwalowych dni na scenie Bielskiego Centrum Kultury zobaczymy tak wybitne indywidualności muzyczne, jak: Gary Burton, Mark Turner, Joe Lovano czy Louis Sclavis. Młode pokolenie jazzmanów będzie natomiast reprezentował m.in. włoski pianista Giovanni Guidi, okrzyknięty jednym z największych objawień europejskiego jazzu ostatnich lat.

Od kilku lat dobrą tradycją bielskiej imprezy stały się koncerty jazzu tradycyjnego. Nie inaczej będzie tym razem. Na zakończenie Jazzowej Jesieni zagra The Dutch Swing College Band. Grupa działająca – uwaga – od 1945 roku jest mistrzem dixielandowych klimatów.

Dzięki takim przedsięwzięciom, jak Jazzowa Jesień nasze miasto powoli buduje sobie pozycję polskiej stolicy jazzu. A na czas festiwalu – nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości – staje się prawdziwą mekką światowego jazzu.

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Państwu wielu niezapomnianych muzycznych wrażeń i wzruszeń podczas XII Jazzowej Jesieni w Bielsku-Białej.

Prezydent Bielska-Białej – Jacek Krywult

8 9

Zapraszam Państwa na dwunastą Jazzową Jesień w Bielsku-Białej.

Przed nami świetny festiwal, wyjątkowo wyrafinowany program. Wszystkie tegoroczne

projekty to artystyczne przedsięwzięcia wysokiej próby. Jednocześnie, wiele z tych nazwisk wciąż jeszcze rzadko gości na festiwalach europejskich. Będą Państwo jednymi z pierwszych, którzy usłyszą tę muzykę.

Bill Frisell wystąpi w bardzo ciekawym składzie, z repertuarem daleko wykraczającym poza jazz. Ciekaw jestem, jak zabrzmi ta muzyka na scenie festiwalu. Frisell został uznany w tym roku przez krytyków Down Beat za najlepszego gitarzystę jazzowego. Gary Burton, który wystąpi ze swoim kwartetem drugiego dnia, był naszym gościem w 2009 roku. Burton jest obecnie najlepszym wibrafonistą świata, a jego nazwisko oznacza wielką tradycję i jednocześnie nieustanny postęp i rozwój w jazzie.Klarnecista Louis Sclavis jest jednym z najwybitniejszych francuskich jazzmanów. Inspiruje się praktycznie wszystkim i jego projekty są zawsze ciekawe i zaskakujące. Sclavis grał na Jazzowej Jesieni w 2005 roku, w tym powraca w zupełnie nowym, bliskowschodnim wcieleniu. Tego samego wieczoru, Mark Turner wystąpi ze swoim kwartetem, z programem z najnowszego albumu Lathe of Heaven. To bardzo ciekawy projekt, z udziałem wspaniałego izraelskiego trębacza, Avishai Cohena.

Polecam Państwu zwrócić uwagę na perkusistę Turnera. Marcus Gilmore nie tylko jest piekielnie utalentowanym bębniarzem. To także wnuk Roya Haynesa, genialnego perkusisty urodzonego w 1925 r. – można powiedzieć: ojca wszystkich perkusistów. Gilmore gra w nowoczesnych projektach, jak kwartet Turnera, ale do współpracy zapraszają go też mistrzowie, tacy jak Gary Burton. Dla mnie osobiście to jest powód do dumy, że festiwal gości takiego muzyka.

Odmienny wymiar jazzu zaprezentuje grupa pianisty Torda Gustavsena. Jest to bardzo ceniona i lubiana w Europie, komunikatywna, kameralna muzyka. Mikstura jazzu, piosenki i europejskiego pierwiastka, w wybitnie osobistym ujęciu pianisty, to repertuar nieprezentowany wcześniej

w Bielsku-Białej. Zapraszam też Państwa na mój koncert. Po raz pierwszy nie będzie to premiera, ale projekt, w który jestem zaangażowany od długiego czasu. Cieszę się na ten występ, bo będę mógł przedstawić dojrzały, ograny program mojego kwartetu nowojorskiego. Ten koncert będzie miał inny wymiar niż dotychczasowe.

Ostatniego dnia festiwalu spodziewam się efektu zderzenia. Duet młodych Włochów – Guidi i Petrella – to nowa jakość w jazzie jako muzyce, ale też kulturze i stylu życia. Guidi jest już cenionym i obserwowanym pianistą. Kilka lat temu jego talent wychwycił Enrico Rava i dzięki jego wsparciu Guidi rozwinął własny język muzyczny. Proszę wsłuchać się w jego grę.

Klamrą festiwalu będzie koncert czołowych gwiazd sceny jazzowej: Joe Lovano – najlepszego saksofonisty tenorowego – i Dave’a Douglasa – drugiej trąbki świata. Bardzo jestem ciekaw ich koncertu: zestawienia uniwersalności Lovano ze specyficznym walorem Douglasa. Sound Prints to idealny koncert podsumowujący festiwal: projekt ciekawy i wielowymiarowy pod wieloma względami, do których zgłębienia Państwa zapraszam.

Przed nami naprawdę świetny festiwal.

Tomasz Staƒko

11

Bill Frisell – gitaraGreg Leisz – mandolinaTony Sheer – basKenny Wollesen – perkusja

– Lubię się dobrze bawić, kiedy gram i lubię komedię – ale to nie jest świadoma rzecz. W gruncie rzeczy jestem dość nieśmiałą osobą i nie tańczę ani nie wdaję się w bójki. Ale wewnątrz mnie są te wszystkie rzeczy, które wychodzą na zewnątrz, kiedy jestem na scenie. Kiedy gram, to wszystko jest jak prawdziwe, kiedy mogę zrobić wszystko to, czego nie mogę robić w prawdziwym życiu – wyznał Bill Frisell w wywiadzie dla The Village Voice. W tegorocznej ankiecie Down Beat Frisell znów jest najlepszym gitarzystą jazzowym na świecie. Ale określenie gitarzysta jazzowy oddaje tylko jeden z wielu wymiarów jego sztuki. Ogarnia ona przeogromny obszar, w którym równie wiele miejsca co jazz zajmują country, rock, amerykański pop, piosenka, muzyka współczesna czy filmowa (Frisell pisał muzykę m.in. do filmów Bustera Keatona,

11.11.2014 /wtorek/ godz. 19.00

12 13

jego utwory brzmią też np. w Million Dollar Hotel Wima Wendersa). Dzięki tej wszechstronności osiągnął unikalny styl jako instrumentalista i kompozytor oraz niesamowicie wpłynął na kształtowanie się nurtu fusion w jazzie i poza nim.Urodził się w Baltimore w 1951 roku. Dzieciństwo spędził w Denver, gdzie grał na klarnecie. Gitarą zainteresował się poprzez pop, który słyszał w radio. Wkrótce – pod wpływem mistrzów takich, jak Otis Rush, B.B. King, Paul Butterfield i Buddy Guy – zaraził się pasją do chicagowskiego bluesa. W szkole grał w zespołach wykonujących covery klasyków pop i soul, Jamesa Browna i muzyki tanecznej. Jego muzyczna wszechstronność nie dyskryminowała muzyki ze względu na gatunek, ale na jakość. – Kiedy miałem 16 lat, słuchałem mnóstwo surferskiej muzyki, mnóstwo angielskiego rocka. Wtedy zobaczyłem Wesa Montgomery’go i to mnie jakoś obróciło. Potem wielkie wrażenie wywarł na mnie Jim Hall i wziąłem u niego parę lekcji. Przypuszczam, że gram rzeczy harmonicznie podobne do tego, co grałby Jim, ale z brzmieniem wywodzącym się od Jimiego Hendrixa – streścił przebieg swojego rozwoju w tamtym czasie magazynowi Wire. Formalną edukację muzyczną podjął w University of Northern Colorado i kontynuował ją w Berklee College of Music w Bostonie. Wśród postaci, które miały decydujący wpływ na jego sztukę, wymienia artystów takich, jak: Paul Motian, Thelonious Monk, Aaron Copland, Bob Dylan, Miles Davis oraz jego nauczyciel Dale Bruning.O skali mistrzostwa i kreatywności Frisella

świadczy dyskografia obejmująca ponad dwieście albumów nagranych przez niego w roli lidera i sidemana. Swoje pierwsze trzy płyty: In Line (1983), Rambler (1984) oraz Lookout For Hope (1987) wydał w ECM. Od końca lat 80. przez 22 lata współpracował z nowojorskim labelem Nonesuch. Z tamtego czasu pochodzą uznane za największe arcydzieła albumy: nominowany do Grammy The Intercontinentals (2003), Unspeakable (2005) nagrodzony Grammy w kategorii Best Contemporary Jazz Album oraz History Mistery (2008), nominowany do Grammy w kategorii Best Jazz Instrumental Album. Od 2010 r. Frisell współpracuje m.in. z Savoy Jazz Records, Tzadik czy Okeh, pod którego szyldem ukazał się Guitar In The Space Age.Ten album to zbiór aranżacji powojennych przebojów bluesa, country, rocka, które inspirowały Frisella jako chłopca. Gitarzysta ewidentnie też delektuje się gitarą jako cudem amerykańskiej technologii. – Frisell należy do pokolenia baby-boomers, a muzyką, którą gra, przywołuje sielskość plażowej imprezy przed burzą kulturalnej ekspozycji, która zmieni Amerykę w drugiej połowie lat 60. – pisze Evan Haga z Jazz Times. W projekcie towarzyszą mu Grez Leisz, Tony Scheer oraz Kenny Wollesen – długotrwali współpracownicy Frisella i wytrawni gracze, którzy świetnie rozumieją i czują jego tasujące style, lekko kameralne ujęcie amerykańskiej muzyki. Są gotowi na każdą zmianę biegów i gatunków, które rzuca im nieskrępowana muzyka gitarzysty.

(Album miał premierę 6 października 2014)

14 15

Gary Burton – wibrafonJulian Lage – gitaraJorge Roeder – kontrabasHenry Cole – perkusja

Jest takie powiedzenie, życie zaczyna się po sześćdziesiątce. Ale Gary Burton nie pierwszy raz w swojej karierze na nowo pisze dzieło o spoczynku. Ukończywszy w styczniu ubiegłego roku 70 lat, należy do grupy niewielu niesamowitych artystów, którzy zamiast oglądać się za siebie, prą naprzód, tworząc nowe, tchnące świeżością dzieła. Ale nie tylko, bo Burton dosłownie napisał książkę o swoim życiu, wydaną w zeszłym roku nakładem Berklee Press Learning to Listen, dla której zachował wszystkie swoje spojrzenia wstecz.

Urodził się i dorastał w Indianie, gdzie uczył się gry na fortepianie. Ten instrument i jego wirtuoz Bill Evans wywarły kluczowy wpływ na podejście Burtona do wibrafonu. Jak pisze w swojej autobiografii, już w szkole średniej pracował jako muzyk. Potem wyruszył do Nashville, gdzie nagrał swój pierwszy album w kwartecie mieszającym jazz i country, podpisał kontrakt z wytwórnią płytową, po czym w 1960 roku rozpoczął studia w Berklee College of Music w wieku lat 17. Po dwóch latach porzucił studia, by dołączyć do zespołu George’a Shearinga, a potem Stana Getza, z którym pracował w latach 1964–67. W tym czasie nagrał trzy albumy pod swoim nazwiskiem dla wytwórni RCA. W 1965 roku Down Beat przyznał mu nagrodę Talent Deserving Wider Recognition (talent zasługujący na szersze rozpoznanie), a już trzy lata

12.11.2014 /środa/ godz. 19.00

16 17

później Burton był najmłodszym w historii muzykiem uznanym przez magazyn za Jazzmana Roku. W 1972 r. otrzymał pierwszą z siedmiu w swojej karierze nagród Grammy. Rok później rozpoczął trwającą ponad 40 lat współpracę i przyjaźń z Chickiem Coreą, która przyniosła im w sumie sześć statuetek, w tym za najnowszy projekt Hot House w 2013 roku (duet gościł na bielskiej scenie w 2009 r.). W tym roku, według krytyków ankiety Down Beat, znów jest najlepszym wibrafonistą na świecie.

Czegokolwiek się nie podejmuje, okazuje się pionierem. Znany i ceniony za przywrócenie i rozwinięcie techniki

gry na wibrafonie za pomocą czterech młoteczków, jednocześnie wypracował jedno z najbardziej ikonicznych brzmień we współczesnym jazzie. Nie tylko współpracował z tytanami, ale też tworzył własne olimpijskie formacje. Pożyczając rytmy i dźwięki z rocka, zachowując jednocześnie jazzową skłonność do improwizacji i złożonych harmonii, jego pierwszy kwartet stworzył pionierską fuzję tych gatunków. Kwintet z Patem Metheny’m w latach 70., albumy takie jak Duster czy Lofty Fake Anagram utwierdziły pozycję Burtona jako przodka zjawiska fusion w jazzie w ogóle.

Mimo, że porzucił studia, po latach powrócił do Berklee, gdzie w okresie 1971–2004 r. pracował najpierw jako nauczyciel, potem dziekan i wreszcie jako wiceprezes uczelni. Jest autorem oferty pierwszych internetowych kursów Berklee, a w 2013 roku stworzył własny kurs Jazzowej Improwizacji na platformie Coursera (otwartej internetowej platformie edukacyjnej), w którego każdej edycji biorą udział dziesiątki tysięcy studentów z całego świata.

W kwartecie towarzyszą wibrafoniście wyśmienici muzycy, także wieloletni przyjaciele. – Jest istotna różnica między graniem ze świetnymi muzykami, a odnalezieniem tej chemii w zespole, która poza to wykracza, zejściem się ‘sympatico’ twórczych umysłów – opowiada Burton. – Poprzez dekady grania w różnych składach, głównie w swoich własnych zespołach, doświadczyłem tego tylko kilka razy. Jeśli nawet tylko jeden gracz nie jest równorzędnym elementem kombinacji, nie uda się osiągnąć tego magicznego stanu.

18 19

Louis Sclavis – klarnet, klarnet basowyBenjamin Moussay – instrumenty klawiszoweGilles Coronado – gitaraKeyvan Chemirani – perkusja

Louis Sclavis opanował do perfekcji grę na trzech instrumentach – klarnecie, klarnecie basowym i saksofonie sopranowym. Jest laureatem prestiżowej nagrody im. Django Reinhardta dla najlepszego fracuskiego artysty jazzowego roku w 1988. Ten urodzony w Lyonie 61-letni wybitny muzyk po raz drugi będzie gościć na Jazzowej Jesieni i podobnie, jak za pierwszym razem, z jego strony spodziewać się można programu wysokich lotów, będącego wypadkową jego najświeższych inspiracji.

Sclavis od zawsze czerpał inspirację z muzyki etnicznej. Już w początkach kariery muzycznej eksperymentował z afrykańskim folkiem, często odwoływał się do rodzimych francuskich chansons, ale nasłuchiwał także brzmień ze strony południowoamerykańskich wpływów. Tym razem zachwycił się bogatą kulturą Persji oraz szlachetnym pięknem muzycznej włóczęgi po terytorium centralnej Azji.

13.11.2014 /czwartek/ godz. 18.00

20 21

Muzycy, którzy wraz z nim snują nasycone egzotyką opowieści, to: irański wirtuoz bębna pucharowego zwanego tombakiem, Keyvan Chemirani oraz dwaj kapitalni francuscy jazzmani – Benjamin Moussay (klawisze) i Gilles Coronado (gitara). Udział 39-letniego Moussaya, rozkochanego w muzyce klasycznej na równi z ambitną elektroniką, stanowi silną podstawę projektu. Impulsywna szarpanina gitary w wykonaniu Coronado pozwala wybrzmieć kompozycjom Sclavisa w zupełnie nowym, nieoczekiwanym wymiarze.

Choć na co dzień Sclavis kojarzony jest z bardzo tradycyjnym podejściem do jazzu, angażuje się chętnie w projekty nieszablonowe, na poły awangardowe. Dość wymienić bliską współpracę z japońską pianistką Aki Takase, indyjskim perkusistą Trilokiem Gurtu czy wirtuozem marimby, Fran∫oisem Mervillem. W latach 90. wspomagał muzycznie znaną ze swego nowatorstwa choreografkę i tancerkę Mathilde Monnier w tworzeniu spektaklu Chinoiseries. Pracę nad sztuką oraz ostateczny efekt zarejestrowała w 1998 roku francuska reżyserka Valérie Urréa w dokumencie pod tym samym tytułem.

Na tym nie kończy się przygoda Sclavisa z eksperymentami w rozmaitych dziedzinach sztuki. W wytwórni ECM, z którą związany jest od niemal ćwierćwiecza, wydał album Dans la nuit, będący ścieżką dźwiękową dla pochodzącego z 1929 roku francuskiego filmu niemego Charlesa Vanela pod tym samym tytułem. Do dziś wirtuoz klarnetu nie ustaje w poszukiwaniach i wciąż zaskakuje odbiorców doskonałą techniką w połączeniu z niezmierzoną wyobraźnią. Trudno o lepszy rodowód dla artysty.

(Album miał premierę 22 sierpnia 2014 r.)

22 23

LATHE OF HEAVEN

Mark Turner – saksofon tenorowyAvishai Cohen – trąbkaJoe Martin – kontrabasMarcus Gilmore – perkusja

Pudełka po stroikach Roberto’s Winds, rzędy kubków z wystudzoną herbatą Yorkshire Gold, szczerzący zęby futerał i tlące się nieśpiesznie papierosy w popielniczkach. W takiej scenerii Mark Turner pracował nad najnowszą płytą Lathe of Heaven (ECM). Spośród naturalnego chaosu studia wyłaniają się postaci pozostałych aktorów tego przedstawienia. Perkusista Marcus Gilmore, świadom potęgi improwizowania, chętnie korzystający z jego przemożnej siły. Kontrabasista Joe Martin, którego lider zna od lat i ceni za pokorę oraz umiejętność gry zespołowej. Wreszcie trębacz Avishai Cohen, młodzieniec z wielkim poczuciem humoru, a jednocześnie zdyscyplinowanym podejściem do pracy. Dialog pomiędzy saksofonem Turnera a trąbką Cohena nadaje sześciu rozbudowanym, skonstruowanym na zasadzie crescendo utworom składającym się na album, spójny ton. Saksofonista nigdy wcześniej nie podjął się współpracy z trębaczem. Nie przypuszczał, że okaże się ona równie organiczna i harmonijna.

24 25

Tytuł Lathe of Heaven wywodzi się od jednej z ulubionych książek fantasy Marka Turnera, Jesteśmy snem Ursuli K. Le Guin. Jej dominującym wątkiem jest sen, który zawsze się spełnia i dlatego stanowi niebezpieczeństwo zarówno dla głównego bohatera, jak i świata. Aura tajemnicy, która spowija tę historię musiała przypomnieć Turnerowi osobliwy smak wplatania magii w strukturę dzieła. Impuls na tyle silny, by definitywnie zakończyć 13-letni urlop od komponowania, jakiego potrzebował po wydaniu albumu Dharma Days w 2001 roku. Jako zdeklarowany buddysta zapragnął spojrzeć na swój dorobek z dystansu. Potrzebował też równowagi pomiędzy życiem rodzinnym i rozwijającą się żywiołowo karierą.

Muzyka w życiu Marka Turnera obecna była od zawsze. Jego rodzice zasłuchiwali się w Otisie Reddingu, Steviem Wonderze i Marvinie Gay-u. W wieku 9 lat Mark rozpoczął naukę gry na klarnecie, by po 5 latach zamienić go na saksofon (najpierw altowy, zaś po roku – tenorowy). Frazowania, grupowania nut w taktach oraz panowania nad tempem nauczył się w Berklee College of Music. Całej reszty – podczas systematycznego analizowania dyskografii swoich mistrzów. Krytycy są zdania, że Turner komponuje zgodnie ze znanym tylko sobie matematycznym kluczem. Saksofonista temu zaprzecza, twierdząc, że wszelkie decyzje podejmuje instynktownie, w jego metodzie brak intelektualnych zagrywek, a emocje są jednym z najsilniejszych bodźców, jakie nim kierują.

Zapytany o autorytety, wymienia swego przedsiębiorczego dziadka Lewisa Jacksona, który pochodził z nizin

społecznych, a skończył jako milioner–altruista, wspierający instytucje naukowe. Wśród najważniejszych dla jego warsztatu muzycznych mistrzów są John Coltrane, Theolosius Monk, Beethoven, John Lennon i Stevie Wonder. Tego ostatniego podziwia za mistrzostwo w pisaniu wpadających w ucho piosenek. W hołdzie dla jego twórczości i z sentymentu do wypełniającej jego dzieciństwo muzyki bluesowej, piąty, kontemplacyjny utwór na Lathe of Heaven zatytułował Sonnet for Stevie.

(Album miał premierę 22 sierpnia 2014 r.)

26 27

EXTENDED CIRCLE

Tord Gustavsen – fortepianTore Brunborg – saksofon tenorowyMats Eilertsen – kontrabasJarle Vespestad – perkusja

Tord Gustavsen, cieszący się wielką sławą na świecie i w Polsce pianista, odwołuje się w swej twórczości do różnorodnych wpływów. Do jego największych inspiracji należy twórczość szwedzkiego pianisty Jana Johanssona, przejmujące wokalizy irańskiej pieśniarki Mahsy Vahdat oraz Bach w interpretacji niezawodnego Glenna Goulda. Gustavsen podkreśla także, że z niekłamaną przyjemnością wsłuchuje się w albumy swoich kolegów z zespołu.

Tym razem norweski pianista uformował zgrany kwartet, złożony – niezmiennie – z najdoskonalszych w swoim fachu i najbliższych stylistyce lidera muzyków. Saksofon Tore Brunborga stanowi doskonałe uzupełnienie dla melodyjnych klawiszowych fraz Gustavsena. Głęboko liryczny, a przy tym czarująco nieśmiały sposób gry potęguje zaklętą w kompozycjach kwartetu baśniowość. Saksofonista stawiał pierwsze kroki w znakomitym towarzystwie norweskiej grupy jazzowej Masqualero. Jego kariera potoczyła się potem wartko i zaowocowała

14.11.2014 /piątek/ godz. 18.00

28 29

współpracą z Bugge Wesseltoftem, Jonem Balke czy Nilsem Petterem Molvaerem. Perkusista Jarle Vespestad z właściwą sobie werwą i impulsywnością wygrywa wielobarwne, rytmiczne pasaże, by po chwili wyciszyć je minimalistycznymi subtelnościami. Kontrabas Matsa Eilertsena, który pojawił się w zespole w zastępstwie zmarłego tragicznie Haralda Johnsena, znakomicie dopełnia całości i sprawia, że kwartet jest jednością i przemawia wspólnym głosem.

Sam Gustavsen poza wykształceniem muzycznym posiada także fakultety z filozofii, psychologii oraz muzykologii. Jak na wytrawnego erudytę przystało pianista szczególnie zadbał nie tylko o ostateczny efekt muzyczny nagranego w Oslo w czerwcu 2013 roku albumu, ale także o wybrzmienie idei leżącej u podstaw Extended Circle. Zafascynowany motywem zataczanych w cyklu życiowym kręgów, eksploruje powtarzalność procesów i zdarzeń, jakie mają miejsce w karierze każdego twórcy. Ten szósty krążek wydany przez wytwórnię ECM jest bardzo bliski debiutanckiemu wydawnictwu Changing Places. Z drugiej strony, wybiega daleko w przyszłość i nie stroni od zaskakujących niuansów. Gustavsen bardzo sobie ceni rozwojową linearność, jaka cechuje jego artystyczną drogę, dostrzega wartość w nieustannym podążaniu od wyciszenia do dynamiki i z powrotem. Z chęcią powraca do kontemplacyjnego traktowania muzyki, postrzegania jej jako liturgii mszalnej, opartej na intymnej komunii z krystalicznym pięknem muzycznego spektaklu. Tego rodzaju doznań z pewnością będzie można doświadczyć podczas jesiennego koncertu.

30 31

Tomasz Stańko – trąbkaDavid Virelles – fortepianThomas Morgan – kontrabasGerald Cleaver – perkusja

Tomasz Stańko, dyrektor artystyczny Jazzowej Jesieni w Bielsku-Białej, jest postacią, o której od dwunastu lat, co roku piszemy w katalogu festiwalu. Na szczęście, podobnie jak Bill Frisell czy Gary Burton, trębacz zalicza się do znakomitego towarzystwa artystów legendarnych, którzy nie poprzestają na laurach, których muzyka napędza i których życie jest nierozerwalnie związane z tworzeniem.

Mijający rok okazał się obfity w nagrody i wyróżnienia. Już na początku roku, 14 stycznia l’Académie du jazz w Paryżu pod przewodnictwem François Lacharme przyznała Tomaszowi Stańce Prix du Musicien Européen – Nagrodę Europejskiego Muzyka Roku – za obecne osiągnięcia i całokształt pracy. Następnego dnia trębacz otrzymał jedną z trzech honorowych nagród Preis der deutschen Schallplattenkritik (PdSK) przyznanych przez niezależne stowarzyszenie ponad 140 dziennikarzy muzycznych z Niemiec, Austrii oraz Szwajcarii. Także w styczniu swoim Paszportem, jako kreatora kultury, wyróżnił go tygodnik Polityka.

Tegoroczny koncert nowojorskiego kwartetu będzie jednym z trasy zespołu, która aktualnie trwa. Wyjątkowo zatem, pierwszy raz w historii festiwalu, Stańko nie zaprezentuje premierowego projektu. Nie znaczy to jednak, że na scenie nie zabrzmią nowe utwory. – Trasa jest związana z albumem Wisława,

32 33

ale jednocześnie pracuję nad nowym materiałem, więc w programie znajdą się też utwory, które przygotowuję na nową płytę – zdradza trębacz. – Na koncercie w Bielsku-Białej na pewno zagram utwory, które nigdy wcześniej nie były grane.

Tak naprawdę, Stańko nie prezentował w Bielsku-Białej repertuaru Wisławy. Tym bardziej jest to koncert wart uwagi. Objęty honorowym patronatem Fundacji Wisławy Szymborskiej album ukazał się w 2013 r. nakładem ECM. Inspiracją dla jego powstania była twórczość Wisławy Szymborskiej i jej też album jest dedykowany. Stańko trzykrotnie towarzyszył poetce na scenie – tuż przed jej śmiercią, podczas wieczorów poetyckich organizowanych przez wydawnictwo Znak. Dwupłytowy album zebrał znakomite recenzje i trafił na listy najlepszych płyt 2013 roku m.in. dziennika Guardian.

– Przez cały set Stańko prowadzi swój zespół podobnie, jak czynił to z innymi: przykładem Jego demokratyczna wrażliwość pozwala współwykonawcom jego kompozycji pozostać sobą, dodając jednocześnie głębi i doniosłości – pisał Thom Yurek w recenzji albumu dla Allmusic. – Wisława jest wdzięczną i przemyślaną celebracją nie tylko pamięci ważnej osoby w życiu Stańki, ale także wielkiej inspiracji jej twórczości dla jego własnej.W JazzTimes Lloyd Sachs zauważył, że – Tym, co czyni Wisławę uderzającą, to zdolność Stańki do wejścia w bardziej asertywny, przebudzony styl zarówno rytmicznie, jak i melodyjnie, bez poświęcania tej mrocznie połyskującej, jakby-ze-środka-nocy-wypływającej emocji, z której jest znany.

34 35

SOUPSTAR

Giovanni Guidi – fortepianGianluca Petrella – puzon

Gianluca Petrella i Giovanni Guidi nie poznali się przypadkiem. Połączył ich artysta, który od ponad półwiecza aktywnie zasila włoską scenę jazzową. Enrico Rava, bo o nim mowa, zamienił puzon na trąbkę zaraz po tym, jak usłyszał Milesa Davisa. Niezaspokajalny głód inspiracji nie pozwala Ravie osiąść w glorii chwały. Zamiast tego wolny czas poświęca wyszukiwaniu zdolnych amatorów. Tak oto skrzyżowały się drogi Guidiego i Petrelli.

Giovanni Guidi w wieku 3 lat otrzymał urodzinowy prezent w postaci zestawu małego perkusisty. I choć instrument pochłonął go bez reszty, 9 lat później nabrał przekonania, że to fortepian jest narzędziem, które pozwoli mu we właściwy sposób spożytkować przemożną chęć improwizowania wraz z umiłowaniem tradycji. Rava dostrzegł w nim iskrę podczas letnich seminariów w Sienie i zaprosił do udziału w eksperymentalnym projekcie Rava Under-21 (późniejszym Rava New Generation). Ta działalność nie zamknęła jednak pianisty na inne możliwości rowoju.

Na autorskich albumach nagranych w wytwórni CAM Guidi przekonuje z całą mocą, że synteza młodzieńczej impulsywności oraz godnego dojrzałego twórcy zdyscyplinowania to doskonała mieszanka. W 2013 roku zadebiutował w prestiżowej oficynie ECM krążkiem City of Broken Dreams. Krytycy obwołali go wówczas mianem anarchisty pośród pianistów. W istocie Guidi inspiruje się

15.11.2014 /sobota/ godz. 18.00

36 37

jazzem na równi z muzyką niszową i popem. Chętnie opracowuje odświeżone wersje utworów Briana Eno, Björk czy Radiohead. Współpracuje ze znanym fińskim przedstawicielem sceny ambientowej, Vladislavem Delayem.

Gianluca Petrella urodził się w roku 1975 we włoskim mieście Bari, w którym także ukończył konserwatorium. Przełomowym momentem na jego muzycznej drodze była wspólna trasa koncertowa z saksofonistą Roberto Ottaviano. Wkrótce potem grał już u boku Carli Bley i Steve’a Colemana. Z Guidim łączy go chęć wykraczania poza granice wytyczone przez jazz. Puzonista współpracował z kameruńskim wirtuozem wibrafonu i saksofonu, Manu Dibango oraz zespołem Matmos, rozkochanym w muzyce konkretnej, opartej na wplataniu w kompozycje dźwięków otoczenia. Petrella słynie z tego, że potrafi przez kilkanaście minut nieprzerwanie grać na puzonie. Zawdzięcza to rozwiniętej do perfekcji technice oddechu cyrkulacyjnego, tak ważnej w improwizacjach.

Co może się wydarzyć, gdy na scenę w Bielsku-Białej wkroczy duet Soupstar? Młodzi muzycy z pewnością odkryją swój muzyczny arsenał bogaty śpiesznymi glissandami i tłustymi od bluesowych wpływów utworami. Nie zabraknie też wyciszających kompozycji znanych z albumów obojga twórców. Można spodziewać się pełnej palety dynamiki dźwięków: od fortissimo possible po pianissimo possible. Guidi i Petrella to świetnie dobrany duet także dlatego, że daleko im do zachłanności. Sprawiedliwie dzielą między siebie uwagę odbiorcy i czasoprzestrzeń sceny. Jest ona ich wymarzonym placem zabaw. Wystarczą dwie zabawki, by wyczarować oszałamiające przedstawienie.

38 39

SOUND PRINTS

Joe Lovano – saksofonDave Douglas – trąbkaLawrence Fields – fortepianLinda Oh – basJoey Baron – perkusja

Zespół muzyczny jest jak żywy organizm. Każdy z jego organów ma do odegrania komplementarną wobec pozostałych rolę. Ta idea przyświecała trębaczowi Dave’owi Douglasowi i Joe Lovano przy formowaniu kwintetu Sound Prints. Sercem projektu jest perkusja Joey’go Barona. Ona też stanowi najtrwalszy most dla trajektorii dźwięków płynących pomiędzy

40 41

saksofonem Lovano a trąbką Douglasa. Baron promieniuje radością gry, jest katalizatorem improwizacyjnych wybuchów. Poza licznymi okołojazzowymi projektami, w które aktywnie się angażuje (zasilał grupę Masada dowodzoną przez Johna Zorna), współpracował także m.in. z Davidem Bowie’m i Laurie Anderson.

Rolę mózgu powierzono 27-letniemu pianiście Lawrence’owi Fieldsowi. Wunderkind klawiatury, który z muzyką oswajany był od kołyski, o mało nie został geniuszem komputerowym. Na szczęście prędko zawrócił na niepewne muzyczne wody i rozpoczął studia w Berklee College of Music. Jego kariera nabrała rozpędu w momencie przypadkowego 4-godzinnego jamu z saksofonistą Williem Akinsem. W tej chwili Fields jest rozchwytywanym artystą, który funkcjonuje na równej pozycji z ikonami jazzu o wieloletnim dorobku.

Kontrabas Lindy Oh jest stalowym kręgosłupem Sound Prints. Ta urodzona w Malezji, a dorastająca w australijskim Perth laureatka wielu nagród i zdobywczyni prestiżowych stypendiów, od 4. roku życia ma do czynienia z muzyką. Zaczęła od gry na pianinie, potem na klarnecie, fagocie aż wreszcie w wieku 15 lat powzięła decyzję, że zostanie kontrabasistką. Ma na koncie dwa albumy: wydany własnym sumptem Entry (2008) oraz Initial Here (2012), nad którym pieczę roztoczył Dave Douglas w ramach własnej wytwórni Greenleaf Music. Jednym z jej ostatnich doświadczeń jest współpraca z kwartetem smyczkowym przy projekcie zatytułowanym Concert In The Dark. Występy zespołu odbywają się przy minimalnym oświetleniu, by zmaksymalizować doznania słuchowe i stworzyć efekt jak najlepszej akustyki.

Przy zespole złożonym z tak silnych osobowości trzeba kogoś, kto umiejętnie wprawi machinę w ruch, godząc ze sobą ambicje wszystkich członków i czyniąc z nich zwarty skład. To zadanie podzielono między saksofon i trąbkę. Lovano i Douglas mogli pozwolić sobie na wprowadzenie świeżej krwi, współpracując z Oh i Fieldsem, bo sami znają się od ćwierćwiecza i rozumieją w lot. Poza tym każdy ich pomysł spotyka się z uznaniem i sympatią dziennikarzy. W tym roku obaj muzycy zostali uhonorowani nagrodami Critics Poll magazynu Down Beat. Lovano został uznany za Najlepszego Saksofonistę Tenorowego, a Douglas jest drugim Trębaczem Świata.

Na pomysł muzycznego hołdu ku czci Wayne’a Shortera wpadli już w 2008 roku, kiedy w ramach kolektywu SF JAZZ zagrali koncert złożony z oryginalnych utworów guru saksofonu, ale także z zupełnie nowych kompozycji stworzonych z samej tylko inspiracji twórczością autora Footprints. Douglas i Lovano wspięli się na wyżyny możliwości, gdyż udało im się skonstruować bliską pierwowzorowi, a jednak odrębną od niego wartość. Cudownie smolista esencja wyciśnięta z kompozycji mistrza jest wyłącznie podstawą Sound Prints. Kwintet skupia się na stwarzaniu, nie odtwarzaniu. Jak trafnie zauważył dziennikarz New York Times, postać Wayne’a Shortera nie jest dla kolektywu czytelną mapą, a jedynie migoczącą w oddali gwiazdą polarną, która wskazuje muzycznym sternikom pożądany kierunek, bezszelestnie i nienachalnie.

42 43

Bob Kaper – klarnet, saksofon altowy, wokalAdrie Braat – kontrabasTon van Bergeijk – gitara, banjo, wokalKeesjan Hoogeboom – trąbka, wokalMaurits Woudenberg – puzon, wokalAnton Burger – bębnyDavid Lukács – klarnet, saksofony: sopran, tenor, baryton

Początki Dutch Swing College Band sięgają holenderskiego Dnia Niepodległości, 5 maja 1945, kiedy to wystąpili jako szkolny zespół amatorski. W czasie powojennym, kiedy wielu młodych ludzi uległo urokowi jazzu, odegrali istotną rolę w popularyzacji tej muzyki w Holandii. Od tamtej pory urośli do rangi rozpoznawalnej na świecie formacji, gorąco przyjmowanej na wszystkich pięciu kontynentach.

16.11.2014 /niedziela/ godz. 17.00

44 45

Profesjonalnie muzyką zajęli się w 1960 roku. Przez cały czas istnienia zespołu, pomimo dość częstych zmian w składzie, i w przeciwieństwie do wielu naśladowców, DSC pozostali flagową formacją tradycyjnego jazzu holenderskiego. Od samego początku, najbardziej uderzającą cechą zespołu było ich unikalne, rozpoznawalne brzmienie. Nigdy nie kopiowali nagrań amerykańskich wirtuozów. Zespół tworzy własne interpretacje, aranżacje i kompozycje. Ich podejście do muzyki jest całkowicie osobiste. Nigdy też nie czynili ze swoich występów widowiskowych show. Uwagę publiczności zawsze zdobywają własnym talentem i fenomenalną grą.Przez niemal 70 lat swojego istnienia koncertowali na całym świecie, a ich muzyka została uwieczniona na praktycznie każdym nośniku dźwięku, jaki powstał od 1945 roku. Zespół często pojawiał się także w telewizji oraz w produkcjach filmowych. W ciągu lat wsparli takie gwiazdy jazzu, jak: Sidney Bechet, Joe Venuti, Rita Reys czy Teddy Wilson. Zasłużenie, zespół jest uznawany przez wielu fanów niemal za instytucję. Wielki wpływ DSC na holenderską scenę jazzową dał początek określeniu szkoła haska w muzyce współczesnej.Obecnemu składowi Dutch Swing College Band przewodzi Bob Kaper, przed którym rolę lidera formacji pełnili kolejno: Frans Vink Jr (1945–46), Joop Schrier (1955–60) i Peter Schilperoort (1946–55 oraz 1960–90). Zespół składający się z wysoce uzdolnionych i doświadczonych muzyków, wielokrotnie udowodnił, że stara nazwa Dutch Swing College Band niezmiennie gwarantuje profesjonalne wykonanie tradycyjnej muzyki jazzowej na światowym poziomie.

46 47

Rosław Szaybo i Stanisław Zagórski (rocznik 1933) wspólnie studiowali na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Obaj należą do przedstawicieli Polskiej Szkoły Plakatu. Po studiach razem projektowali plakaty, w latach 60. wyemigrowali z Polski.Zagórski w 1963 roku wyjechał do Nowego Jorku. Tam projektował okładki książek, czasopism, m.in. Time Magazine, oraz płyt gramofonowych dla wytwórni Atlantic i Columbia. Ponad 20 lat współpracował ze słynnym studiem graficznym PushPin, przez 37 lat wykładał grafikę użytkową na Temple University w Filadelfii.

Szaybo w 1966 roku przeniósł się do Londynu. Wcześniej stworzył koncepcję graficzną słynnej serii płytowej Polish Jazz (jest autorem pierwszych dziewięciu okładek). W Londynie pracował w agencji

WystawaRosław Szaybo i Stanisław Zagórski

Projekcje filmu Przyjaźń na 33 obrotyscenariusz i reżyseria – Grzegorz Brzozowiczzdjęcia – Rymwid Błaszczak

48 49

reklamowej Young & Rubicam, w 1974 roku objął na 14 lat stanowisko dyrektora kreatywnego w wytwórni płytowej CBS. Od 1993 roku prowadzi pracownię fotografii w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.Obaj artyści zdobyli światową sławę przede wszystkim dzięki projektom okładek płyt gramofonowych największych gwiazd: jazzu (Miles Davis, Roland Kirk, Krzysztof Komeda), rocka (Velvet Underground, Cream, The Clash, Janis Joplin, Leonard Cohen), soulu i bluesa (Aretha Franklin, Isaac Hayes, John Lee Hooker), popu (Cher, Elton John, Simon & Garfunkel), reggae (Bob Marley, Aswad) i muzyki klasycznej (Aaron Copland, Leonard Bernstein).

Film Przyjaźń na 33 obroty opowiada historię przyjaźni oddalonych od siebie o wiele kilometrów artystów. Dzięki wspomnieniom bohaterów, odkrywa przebieg ich równoległych, bardzo podobnych karier artystycznych oraz powraca do ich szczytowych momentów. Projekcje odbywają się na 1. piętrze foyer BCK.

Ważnym elementem filmu jest pokazanie upływu czasu, tempa przemian w pojmowaniu sztuki i roli artysty – a także świata, zmieniającego się pod względem technologii oraz sposobu reagowania na sztukę. Tak, jak czarna winylowa płyta z jednej strony jest reliktem przeszłości, a z drugiej wciąż niedoścignionym jakościowo nośnikiem zapisu dźwięku, tak twórczość Szaybo i Zagórskiego była związana z kierunkami artystycznymi w latach 60. i 70. (Szkoła Polskiego Plakatu, Record Design), które zachowując wysoką wartość artystyczną, miały także duży oddźwięk społeczny.

50 51

sponsorzy główni: patronat medialny

52

WWW.JAZZOWAJESIEN.PL

11 LISTOPADA

12 LISTOPADA

13 LISTOPADA

14 LISTOPADA

15 LISTOPADA

16 LISTOPADA

12. JAZZO

WA JESIE¡

W BIELSKU

-BIA¸EJ 11.11-1

.11.2014

CMYK