04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

362
Rozdział 1 - Muszę się do czegoś przyznać. Logan Quinn spojrzał na mnie. - Naprawdę, Cyganko? W czym rzecz? Przeniosłam ciężar na drugą nogę. - Właściwie to nie lubię kawy. Spartanin patrzył na mnie przez chwilę, po czym jego usta uniosły się ku górze w kpiącym uśmieszku. - Wydaje mi się, że powinnaś wspomnieć o tym wcześniej. Tak, pewnie powinnam, skoro jesteśmy już w kawiarni. Duża przestrzeń, wiele wygodnych skórzanych foteli, stoły z kutego żelaza, obrazy bogów i bogiń na ścianach, gablota pełna jagodowych bułeczek, tarty malinowej i dekadenckich serników czekoladowych. Kaldi Coffee wygląda jak typowa kawiarnia, z wyjątkiem tego, że wszystko było pierwszej klasy i super drogie, aczkolwiek, począwszy od fantazyjnego ekspresu do kawy, który syczał i bekał na bogatych, ciemny aromat tej śmiesznie drogiej kawy sprawiał, że i powietrze stawało się aromatyczne. No i znowu, taki luksus był normą w ekskluzywnych sklepach w Cypress Mountain w Północnej Karolinie. Dzieciaki z Akademii Mitu nie akceptują mniej niż najlepszy, więc

Transcript of 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Page 1: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Rozdział 1

- Muszę się do czegoś przyznać.

Logan Quinn spojrzał na mnie.

- Naprawdę, Cyganko? W czym rzecz?

Przeniosłam ciężar na drugą nogę.

- Właściwie to nie lubię kawy.

Spartanin patrzył na mnie przez chwilę, po czym jego usta uniosły się ku górze w

kpiącym uśmieszku.

- Wydaje mi się, że powinnaś wspomnieć o tym wcześniej.

Tak, pewnie powinnam, skoro jesteśmy już w kawiarni. Duża przestrzeń, wiele

wygodnych skórzanych foteli, stoły z kutego żelaza, obrazy bogów i bogiń na ścianach,

gablota pełna jagodowych bułeczek, tarty malinowej i dekadenckich serników

czekoladowych. Kaldi Coffee wygląda jak typowa kawiarnia, z wyjątkiem tego, że

wszystko było pierwszej klasy i super drogie, aczkolwiek, począwszy od fantazyjnego

ekspresu do kawy, który syczał i bekał na bogatych, ciemny aromat tej śmiesznie drogiej

kawy sprawiał, że i powietrze stawało się aromatyczne.

No i znowu, taki luksus był normą w ekskluzywnych sklepach w Cypress Mountain w

Północnej Karolinie. Dzieciaki z Akademii Mitu nie akceptują mniej niż najlepszy, więc

Page 2: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Kaldi było właśnie jednym z najbardziej popularnych miejsc na odpoczynek i bycie

zauważonym dla uczniów mających czas wolny, tak jak my dzisiaj.

Popołudniowe zajęcia i aktywności zostały odwołane, by wszystkie dzieciaki mogły

uczestniczyć później w jakimś wielkim zebraniu w akademickim amfiteatrze. Nie mam

pojęcia, z jakiego powodu to zgromadzenie. Pewnie ma to związek z bardziej

serdecznymi zapewnieniami od profesorów i pracowników, że każdy z wojowników

przebywających w akademii jest bezpieczny, choć Loki jest teraz na wolności.

Przez moment, przed oczami przemknęła mi pewna twarz – najbardziej ohydna twarz,

jaką kiedykolwiek widziałam. Z jednej strony, tak doskonała, ze złotymi włosami,

przeszywającymi niebieskimi oczyma i gładkimi rysami. Z drugiej zaś, tak kompletnie

zniszczona, z wiotkimi strąkami czarnych włosów, czerwonymi oczami i stopioną skórą.

Loki – zły bóg, którego uwolniłam, wbrew własnej woli.

Moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Dzięki mojej psychometrii, nigdy nie zapominałam

niczego, co zobaczyłam, ale obraz dwóch twarzy Lokiego spalił moje wspomnienia. Bez

względu na to, co robię lub z kim jestem, bez względu na to, jak bardzo staram się

zapomnieć, co się wydarzyło, widziałam zakłamanego nordyckiego boga wszędzie,

gdzie poszłam. Lśniący w oknach moich sal lekcyjnych, błyszczący na powierzchni

biurka w moim dormitorium, mieniący się w lustrze, niczym diabeł siedzący na moim

ramieniu.

Ponownie zadrżałam. To wszystko sprawiło, że nie miałam siły krzyczeć, gdy

szczotkując włosy tego ranka, nagle zobaczyłam Lokiego uśmiechającego się do mnie z

Page 3: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

łazienkowego lustra, perfekcyjna strona jego twarzy wykrzywiała się w uśmiechu, a

zniszczony bok obrzucał strasznym, szyderczym uśmieszkiem.

- Cyganko? – zapytał Logan miękkim głosem. – Czy wciąż jesteś ze mną?

Odepchnęłam wszystkie myśli związane z Lokim i wymusiłam uśmiech, choć jedyne,

czego chciałam, to owinąć wokół siebie ramiona i skulić się jak piłka w rogu1.

- Wiem, wiem – mruknęłam. – Powinnam powiedzieć ci, że właściwie nie piję kawy.

Po prostu nie chcę zrobić czegokolwiek, co mogłoby zrujnować naszą pierwszą randkę,

a kiedy zaproponowałeś kawę…

- Ty poszłaś dalej tym torem – Logan dokończył.

Wzruszyłam ramionami.

Być może myśli o Lokim i jego podzielonej twarzy, ale kiedy spojrzałam na Logana, po

raz kolejny przypomniałam sobie, jak różni byliśmy. Po prostu, Logan Quinn był

wspaniały, z jego grubymi czarnymi włosami i intensywnymi lodowo-niebieskimi

oczyma. Jego stylowe jeansy, niebieski sweter i droga skórzana kurtka podkreślały, jak

silne i umięśnione było jego ciało.

Przy nim byłam tylko wyblakłym tłem. Najciekawsze w moim wyglądzie były

falowane brązowe włosy, dziś bardziej kręcone. Możesz spojrzeć w moje oczy, mające

niezwykły odcień fioletu, ale jedyną wyjątkową rzeczą był naszyjnik, który nosiłam.

Sześć srebrnych splotów wokół mojego gardła, a pośrodku diamentowy płatek śniegu.

Świąteczny prezent od Logana, który zawsze noszę, mimo że nie zawsze współgra z

11 No, jeśli chodzi o porównania, nie mam pojęcia skąd Autorka brała niektóre z nich…

Page 4: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

moim zwykłym szarym swetrem, fioletową kurtką w kratkę i nie-całkiem-stylowymi

jeansami i trampkami.

To nie tak, że tylko ubiorem się różniliśmy. Logan był okrutnym Spartańskim

wojownikiem, będącym najlepszym zawodnikiem w akademii. Ja wciąż próbuję się

dowiedzieć, jak władać mieczem, choć jestem Wybranką Nike, dziewczyną wybraną

przez Grecką boginię zwycięstwa do pomocy w walce z Lokim i jego Żniwiarzami

Chaosu tutaj, w śmiertelnym królestwie. Coś, co do tej pory, udaje mi się dość marnie,

gdyż Loki pozostaje na wolności zdecydowany pogrążyć ludzkość w drugiej Wojnie

Chaosu.

- Wiesz co, Cyganko? – powiedział Logan, po raz pierwszy przerywając moje

kłopotliwe myśli. – Nic nie może zniszczyć tej randki. Zapytaj mnie dlaczego.

- Dlaczego?

Zarzucił rękę na moim ramieniu i uśmiechnął się.

- Ponieważ jestem tu z tobą.

I nagle, wszystko było już w porządku, a ja nie mogłam oddychać.

Dlatego właśnie jestem po uszy zadurzona w Spartaninie. Logan może być zarówno

zabawny i flirtujący, jak również uparty i irytujący, a potem wygadywał rzeczy jak te.

Czy to dziwne, że byłam w nim okrutnie zakochana?

Dobra, dobra, może to zaczęło się jako zauroczenie parę miesięcy temu, ale wszystko,

co przeszliśmy, moje uczucia szybko i znacznie się pogłębiły. Przynajmniej, to, co ja

myślałam, że jest, to co mi się wydawało – to ciepłe, miękkie, szumiące uczucie

Page 5: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

wypełniało moje serce, ilekroć Spartanin uśmiechał się do mnie, kiedykolwiek drażnił

się ze mną lub pomagał mi zapomnieć o troskach.

Jak teraz.

Westchnęłam i położyłam głowę na jego ramieniu. Logan przytulił mnie do piersi. Nic

nie powiedział, nie musiał. Bycie obok było dla mnie wystarczające, po tym, jak

spędziliśmy te miesiące tańcząc wokół siebie.

- Jesteście gotowi złożyć zamówienie? – zapytał barista.

Podeszliśmy do lady. Spartanin poprosił potrójne espresso, gdyż uwielbia przypływ

kofeiny, podczas gdy ja zamówiłam gorącą herbatę o smaku miodu i granatu. Logan

zaczął wyciągać portfel z kieszeni jeansów, ale ja go ubiegłam i wręczyłam bariście

dwadzieścia dolarów.

- Moja kolej – powiedziałam. – W końcu, to ja w pierwszej kolejności zasugerowałam

kawę w drodze powrotnej.

Logan pokiwał głową.

- Tak zrobiłaś. W porządku, Cyganko. Twoja kolej. Tym razem. Następna runda należy

do mnie.

Dostaliśmy nasze napoje i podeszliśmy do stolika w rogu tuż obok kamiennego

kominka. Ponieważ uczniowie mieli wolne popołudnie, nie byliśmy jedynymi z

Akademii Mitu, którzy postanowili zawitać do Kaldi, by coś wypić i zjeść przed

rozpoczęciem zebrania, mającego odbyć się za kolejne pół godziny. Zauważyłam kilku

znajomych studentów, w tym Kenzie Tanaka, Spartańskiego przyjaciela Logana,

Page 6: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

będącego tu na randce z Talią Pizarro, śliczną Amazonką, uczęszczającą ze mną na

lekcje w-fu. Pomachałam do nich, na co Kenzie mrugnął do mnie, zanim ponownie

skupił uwagę na Talii.

- Co on tu robi z nią? – dotarł do mnie szyderczy głos.

Spojrzałam w prawo, aby ujrzeć Helenę Paxton, taksującą mnie wzrokiem. Helena była

oszałamiającą Amazonką o włosach i oczach w odcieniu karmelu. Od śmierci Jasmine

Ashton, Helena2 została ustanowioną nową królową wrednych dziewczyn drugiego roku

w Mythos. Usiadła przy pobliskim stole z dwiema Amazońskimi przyjaciółkami, każdą

ubraną w drogie jeansy, buty na szpilkach i idealnie dopasowane swetry; miały

doskonałe włosy, biżuterię, torebki i dopasowany makijaż.

- Myślałam, że wymagania Logana były odrobinę większe niż to. Chyba się myliłam.

Cóż, ludzie zrobią wszystko – i wszystkim – by coś dostać.

Głos Heleny był niski, ale okrutny uśmiech na jej twarzy podpowiedział mi, że chce, by

cały świat usłyszał to, co ma mi do powiedzenia. Nigdy nic jej nie zrobiłam, poza

obroną innej dziewczyny, której dokuczała, ale nie było to wystarczającym powodem,

by umieścić mnie na Amazońskiej liście przebojów. Teraz, za każdym razem, gdy mnie

widzi, Helena wychodzi z siebie, aby być złośliwą do mnie. Próbowałam, na tyle, ile

potrafiłam, trzymać się z dala od tych Amazonek, lecz nawet w snach nie mogłam

sprawić, by się zamknęła.

22 Przepraszam Was za to ciągłe powtarzanie „Helena”, mnie to również irytuje. Niestety w oryginale nasza cudowna Gwen lubi się powtarzać…

Page 7: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Helena szepnęła coś do przyjaciółki, po czym wszyscy zaczęli chichotać. Moja dłoń

zacisnęła się na kubku herbaty. Nie po raz pierwszy, życzyłam sobie szybkości

Amazonek, by zdzielić Helenę w głowę. Lecz ona zapewne złapałaby kubek i odrzuciła

go we mnie, zanim zdążyłabym mrugnąć.

- Ignoruj je – powiedział Logan. – Są po prostu zazdrosne, że ty jesteś tu ze mną.

Przewróciłam oczami.

- Tak. Ty i twoje ego.

Jego uśmiech stał się szerszy, a ja nie mogłam zrobić nic innego, niż śmiać się. Bez

względu na to, jak źle sprawy by się miały, Spartanin zawsze potrafił mnie rozśmieszyć,

nawet, jeśli tylko na chwilę. Coś jeszcze, co można dodać do tego musującego uczucia

w mojej klatce piersiowej.

Siedzieliśmy w milczeniu, przysłuchując się pomrukom pozostałych dzieciaków i

bulgotaniu ekspresu do kawy. Ostatecznie, po bitwach, jakie niedawno

doświadczyliśmy, był to miły sposób spędzenia czasu z Loganem, nie martwiąc się o to,

co będzie się później działo ani o to, że Żniwiarze mogą czaić się w pobliżu w

przebraniu uczniów, nauczycieli, a nawet personelu kawiarni.

Ale po kilku minutach, realność sytuacji zwaliła mnie z nóg. Byłam na randce z

Loganem cholernym Quinnem, jednym z najsłodszych facetów w Mythos – i nie miałam

pojęcia, co mu powiedzieć.

- Więc… - powiedziałam. – O czym ludzie rozmawiają na randkach?

Logan zerknął znad espresso.

Page 8: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Co masz na myśli?

Zmieniłam pozycję na siedzeniu.

- Mam na myśli to, że ty masz znacznie więcej doświadczenia w tym niż ja.

W istocie, Logan miał reputację faceta lekkich obyczajów3, który chodził od jednej

dziewczyny do następnej. Ja? Ja właściwie miałam jednego chłopaka przez trzy

tygodnie, zanim spotkałam Logana. Tak więc pójście na randkę było dla mnie zupełnie

nowym doświadczeniem. Poza tym, Spartanin miał ten naturalny, łagodny urok, który

sprawiał, że wszyscy go uwielbiali – dziewczyny i chłopaki jednakowo. Ja? Ja byłam

tak urocza jak mokra skarpeta.

- Wiem, o czym możemy pogadać odnośnie akademii. No wiesz, zbrojne treningi, gdzie

Loki może się ukrywać, kiedy przyjdzie i zabije nas wszystkich, jak powinniśmy go

powstrzymać.

Właściwie, to ostatnie było tylko hipotetyczną możliwością zabicia wroga. Tak, ja,

zabijająca rzeczywiście żyjącego, oddychającego, chodzącego, mówiącego boga. I to

nie byle jakiego boga, lecz Lokiego, będącego złem wcielonym.

Była to pozornie niemożliwa misja, jaką ostatnio dała mi Nike, kiedy widziałam ją kilka

tygodni temu – coś, czego nie dzielę z Loganem i którymkolwiek z moich znajomych.

Zabić boga. Nie mam pojęcia, czego bogini konkretnie ode mnie oczekuje. Nie mam

pomysłu, jak ktokolwiek mógłby to zrobić, a zwłaszcza ja, Gwen Frost, dziwna

Cyganka, która dzięki dotykowi widzi różne rzeczy.

33 Cóż mam powiedzieć… w książce bezpośrednio nazywają go „man-whore” = facet-dziwka… :P

Page 9: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Logan gapił się na mnie, a ja złapałam się na tym, że otwieram usta jeszcze szerzej.

- Myślę, że możemy porozmawiać o tym, że coraz lepiej idzie mi z bronią, chociaż

wątpię, że kiedykolwiek będę w twojej lidze. Albo możemy pomówić o Nyx, o tym, jak

urocza jest. Lub o Daphne i jej leczniczej magii. Albo o Carsonie i jego obsesji na

punkcie zimowego koncertu jego zespołu zakładając…

Bełkot. Byłam nareszcie na prawdziwej randce z Loganem, a paplałam jak laleczka z

naciąganą sprężyną, której ktoś odpalił wysoki bieg4.

Logan wyciągnął rękę i położył ją na mojej dłoni, wciąż ciasno owiniętej wokół mojego

kubka.

- Spokojnie, Cyganko. Odpręż się. Dobrze ci idzie. Nie musimy o niczym rozmawiać,

jeśli nie chcesz. Jestem szczęśliwy, że mogę po prostu być tu z tobą. Miło jest jedynie

siedzieć i relaksować się, biorąc pod uwagę wszystko, co się wydarzyło w ciągu

ostatnich kilku tygodni. Wiesz?

Jego palce przeniosły ciepło na moją własną rękę, ale co więcej, poczułam ciepło w jego

sercu – i wszystkie jego uczucia. Jego siła, jego odwaga, jego determinacja do walki ze

Żniwiarzami i do ochrony mnie bez względu na wszystko. Wszystkie te obrazy,

wszystkie te uczucia, przemknęły przez mój umysł, odrzucając wszelkie moje

wątpliwości o mnie, Loganie i wszystkim innym, co dzieje się wokół.

Mój Cygański dar daje mi poznać, zobaczyć i poczuć historię każdego przedmiotu za

pomocą dotyku. Biorąc pod uwagę, że musiałam być ostrożna dotykając rzeczy, a w

44 Ciekawe porównanie :P

Page 10: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

szczególności, ludzi. Więcej niż raz, moja ręka otarła się o kogoś, a ja zdawałam sobie

sprawę, że to, co mówi, nie pasuje do tego, co czuje. Tak stało się z moim pierwszym

chłopakiem. Pocałował mnie, a ja zrozumiałam, że, zamiast skupić się na mnie, myśli o

kolejnej dziewczynie. Nie obawiam się tego przy Loganie. Poznałam wszystkie

tajemnice Spartanina, a on poznał moje. No, z wyjątkiem tej całej sprawy Gwen-

rzekomo-ma-zabić-Lokiego. Nadal nie byłam pewna, jak mam tego dokonać i jakoś nie

zanosiło się na to. Nie dzisiaj. Później będzie więcej czasu na to, by obsesyjnie się

zamartwiać. W tej chwili, po prostu chciałam cieszyć się randką z Loganem.

- Jak to jest, że zawsze wiesz, co zrobić i powiedzieć, bym poczuła się lepiej? –

powiedziałam.

Logan uśmiechnął się.

- To tylko kolejny element instynktu zabójczego Spartanina. Potrafię powalić panie,

podobnie jak Żniwiarzy.

Przewróciłam oczami i pochyliłam się, by uderzyć go w ramię – ale udało mi się

przewrócić moją herbatę i jego espresso. Płyn zalał cały stół, ale większość wylała się

na biodra Logana. Spartanin podskoczył, lecz nie miał szybkości Amazonek, więc nie

uniknął zamoczenia.

- Przepraszam – powiedziałam, przykucając. – Tak mi przykro.

Sięgnęłam w stronę srebrnego uchwytu na stole, chcąc wziąć kilka serwetek, lecz

skończyło się to upadkiem na ziemię. Serwetnik zrobił dzyń-dzyń-dzyń po podłodze.

Page 11: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Po chwili uchwyt zatrzymał się i hałas ucichł, a wszyscy przebywający w sklepie

odwrócili się, by na nas spojrzeć. Wstyd palił moje policzki, natomiast Logan wyglądał

jakby woda rzuciła się na niego.

- Przepraszam – wymamrotałam ponownie.

- W porządku – powiedział Logan, trzymając ręce z dala od obecnie lepkiego ubrania. –

Pójdę tylko się umyć.

Ruszył w stronę łazienki. Westchnęłam, podniosłam serwetnik, położyłam go z

powrotem na stole i napchałam go serwetkami i zaczęłam sprzątać ten bałagan. Kilka

sekund później, większość ludzi wróciła do przerwanych konwersacji – z wyjątkiem

Heleny i jej przyjaciółek. Były zbyt zajęte śmianiem się ze mnie, by rozmawiać.

Opuściłam głowę, ignorując je i ścierając płyn tak szybko jak tylko mogłam, zanim

wytarłam ręce. Wyrzuciłam wszystkie zużyte chusteczki do kosza na śmieci, a następnie

usiadłam i opadłam tak nisko, na ile pozwalało mi moje krzesło. Do tej pory, ta randka

nie była wielkim sukcesem – ani nawet tak zabawnie spędzonym czasem, jakbym tego

chciała. Po raz kolejny wprowadziłam zamęt, nawet się specjalnie nie starając. Czasami

myślałam, że było to moją specjalnością.

Byłam zbyt zamyślona, by zwrócić uwagę, że drzwi Kaldi otworzyły się i do środka

weszło trzech mężczyzn. Ponownie, wszystkie rozmowy wstrzymały się i poczułam

zbiorowe emocje wszystkich w sklepie: strach.

- Protektorat – usłyszałam szept Heleny.

Page 12: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Protektorat? Co to jest? Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam, ale najwyraźniej znali

mnie, gdyż szli w moim kierunku, z oczami utkwionymi w mojej twarzy.

Zesztywniałam, po czym na powrót zajęłam swoje miejsce, zastanawiając się, kim byli

ci mężczyźni i czego chcieli. Czy mogli być Żniwiarzami gotowymi zaatakować

uczniów? Chciałam być sam na sam z Loganem, więc zostawiłam Vic, mój gadający

miecz w pokoju w akademiku. O ja głupia, że nie zabrałam ze sobą broni, choć

wyszliśmy tylko na kawę. Powinnam wiedzieć, że w Mythos już nic nie było łatwe –

nawet moja pierwsza randka z Loganem.

Moje oczy skanowały sklep poszukując czegokolwiek, co mogłabym użyć jako broni,

ale jedynymi przedmiotami w zasięgu dłoni były dwa kubki i serwetnik na stoliku.

Owinęłam dłoń wokół serwetnika i umieściłam go na kolanach pod stołem poza

zasięgiem wzroku mężczyzn.

To nie byłby pierwszy atak Żniwiarzy na mnie. Jeśli ci ludzie postanowili zrobić to

samo, dobrze, coś wymyślę. Poza tym, jeden dobry krzyk i Logan przybiegnie z łazienki

na pomoc.

Jeden z mężczyzn podszedł i spojrzał na mnie z góry. Był na tyle przystojny, z blond

włosami i jasnoniebieskimi oczami, ale jego usta były nieruchome, a brwi zmarszczone,

jakby nieustannie szukał winę w każdym wokół siebie. Spojrzał na mnie, a ja gapiłam

się na niego przez chwilę, zanim moje spojrzenie przeniosło się na dwóch jego

towarzyszy. Jeden z mężczyzn był wysoki i szczupły, a drugi, krótko mówiąc, wyglądał

grubo, choć w rzeczywistości większość jego masy była tkanką mięśniową.

Najdziwniejsze było to, że każdy z nich miał na sobie ciemnoszare szaty, zarzucone na

Page 13: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

swoje zimowe ubrania. Przypominały mi one czarne szaty noszone przez Żniwiarzy,

chociaż ci nie nosili ohydnych, gumowych masek Lokiego jak Żniwiarze. Zamiast tego,

symbol został wyszyty białą nicią tuż przy ich gardle – dłoń podtrzymująca

zrównoważone wagi.

Już kiedyś widziałam ten symbol. Był on wykuty na suficie więzienia w budynku nauk

ścisłych na kampusie, jak również w środku bramy, którą Vivian Holler wykorzystała do

uwolnienia Lokiego. Mój niepokój został wzniesiony na inny poziom. Nic dobrego nie

wiązało się z tym obrazem, obojętnie jak bardzo bym się koncentrowała.

- Więc to ty nią jesteś – powiedział pierwszy mężczyzna. – Najnowsza wybranka Nike.

Niezupełnie to, czego się spodziewałem.

Jego głos był miękki, gładki i kulturalny, ale i nie znoszący sprzeciwu, bez względu na

wszystko.

- Kim jesteś? – rzuciłam, a moje palce zacisnęły się wokół kruchego uchwytu na

serwetki. – Czego chcesz?

- I nie masz nawet dobrego wyczucia, kiedy masz kłopoty – Mężczyzna mruknął,

jakbym nie powiedziała ani słowa.

Parsknęłam. Och, wiedziałam, że jestem w tarapatach. W ciągu ostatnich dni wciąż

mam kłopoty. Pytanie tylko, jak wielkie są one tym razem – i czy uda mi się jakoś wyjść

z nich żywo.

Mężczyzna wpatrywał się we mnie swymi zimnymi, oceniającymi oczami, zaś ja, na

przekór jemu, uniosłam podbródek. Cokolwiek się działo, cokolwiek ci ludzie chcieli,

Page 14: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

nie miałam zamiaru pokazać im, jak zdezorientowana i przerażona byłam. Żniwiarze

żywili się takimi rzeczami. Nie sądziłam, że ci ludzie byli Żniwiarzami, ponieważ nikt

w sklepie nie krzyczał ani nie próbował uciekać, ale nie byli oni też niczym dobrym.

Czułam emanującą od nich wrogość, zwłaszcza od lidera.

Przechylił głowę na bok.

- Zastanawiam się, co on w tobie widzi. – Po chwili wzruszył ramionami. – Nie ważne.

To nic nie zmieni.

- Zmieni co? – zapytałam. – Kim jesteś? Co tu robisz? Czego chcesz ode mnie? I

dlaczego masz na sobie te śmieszne szaty?

Złość sprawiła, że policzki lidera przybrały słaby, czerwonawy odcień, a niski,

muskularny mężczyzna zdusił śmiech. Przywódca odwrócił się, by na niego spojrzeć,

lecz on zacisnął usta, choć mogłam zobaczyć, że jego pierś drży, jakby próbował

przełknąć resztę zabawy. Trzeci z nich wydawał się znudzony, jakby chciał mieć to już

za sobą.

Ok, to było coraz dziwniejsze. Spojrzałam przez nich, zastanawiając się, co zajęło

Loganowi tak wiele czasu, kiedy Lider podszedł jeszcze bliżej, jego oczy błyszczały

gniewem.

- Gwendolyn Cassandra Frost – powiedział głośno i donośnie. – Jesteś aresztowana.

Page 15: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Rozdział 2

Otworzyłam usta.

- Ja? Aresztowana? Za co?

- Za zbrodnie przeciwko Panteonowi. – Mężczyzna powiedział zimnym,

tajemniczym tonem.

- Zbrodnie? Jakie zbrodnie? O czym ty mówisz?

Pochylił się tak, by jego twarz znalazła się na poziomie mojej.

- Począwszy od uwolnienia Lokiego, ty głupia dziewczyno. Czy ty naprawdę

myślisz, że uda ci się od tego uciec? Że nie będzie żadnych konsekwencji?

Otworzyłam usta jeszcze szerzej.

- Ale ja go nie uwolniłam.

- Zabierz ją – lider warknął, ucinając moje protesty. – Mamy dość marnowania

tu czasu.

Pozostali dwaj mężczyźni u jego boku skierowali się w moją stronę. Zerwałam

się z krzesła, rozrzucając ponownie to, co ułożyłam i wystrzeliłam w stronę kominka, w

którym trzaskały płomienie. Przez ubranie poczułam ciepło kamieni na plecach.

Zazwyczaj, było to przyjemne uczucie, lecz teraz to mówiło mi, że nie miałam, gdzie

pójść – żadnej nadziei na ucieczkę.

Page 16: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Spojrzałam poprzez facetów na pozostałych uczniów Mythos, moje oczy

przeskakiwały z jednej twarzy na drugą, z nadzieją, że co najmniej jeden z nich

przyjdzie mi z pomocą – lub po prostu wstanie i zapyta, co się dzieje. Ale pozostałe

dzieciaki wydawały się równie oszołomione jak ja, nawet Kenzie i Talia, których

zaliczałam do swoich przyjaciół, pozostali zamrożeni na swoich miejscach. Kimkolwiek

byli ci faceci, uczniowie zdawali się wiedzieć o nich wszystko – i nie śmieli ingerować

w nic, cokolwiek dla mnie szykowali.

Wszyscy z wyjątkiem Heleny. Amazonka wyciągnęła komórkę ze swojej torebki

i pomyślałam, że może faktycznie zadzwoni po pomoc. Ale zamiast tego, pstryknęła

kilka zdjęć mi i tym facetom. Potem pochyliła się nad małym ekranem, wysyłając

zdjęcia tak szybko, że jej palce nie nadążały. Uśmieszek na jej ładnej twarzy powiedział

mi, że ona widocznie korzystała z sytuacji.

Zdesperowana, podniosłam serwetnik, zastanawiając się, czy mogę w jakiś

sposób odwrócić uwagę mężczyzn na tyle długo, by rzucić się przed siebie i uciec ze

sklepu. Aczkolwiek, nie sądziłam, by to zadziałało, zwłaszcza odkąd ujrzałam

połyskujące miecze przytroczone do ich bioder pod falującymi połami szat.

- Co zamierzasz z tym zrobić? – w słowach niskiego przebijał rosyjski akcent. –

To nie jest zbyt praktyczne chodzić bez broni. Powinnaś mieć swój miecz ze sobą.

Słyszałem, że to dobra broń.

Vic? Wiedział o Vicu? Skąd?

- Chodź, Sergei – powiedział lider niecierpliwym tonem. – Zabierzmy się za to.

Page 17: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Za chwilę, Linus – odparł niski Sergei. - Nie ma sensu straszyć i motać

dziewczynie bardziej niż to rzeczywiście konieczne. Podobno jesteśmy bardziej

cywilizowani w tych kwestiach, pamiętasz?

Sergei mrugnął do mnie, jego orzechowe oczy błysnęły chytrze i niemal

rozbawione na jego brunatnej twarzy.

- Cóż, zgadzam się z Linusem – odezwał się trzeci, chudy mężczyzna. – Musimy

trzymać się planu.

- Oj tam – Sergei machnął ręką. – Powinniśmy działaś według własnego

harmonogramu, nie sądzisz, Inari?

Inari wzruszył smukłymi ramionami.

- Idziemy tam, gdzie nam każą, zresztą jak zawsze.

- Sergei – w tonie Linusa słychać było wyraźne ostrzeżenie.

Westchnął.

- Doskonale.

Sergei podszedł i wyciągnął rękę, by do mnie sięgnąć. Wzmocniłam uścisk na

uchwycie do serwetek, krawędziami do niego, cofając się do narożnika. Nie miałam

zamiaru nigdzie z nimi iść bez walki.

- Tato? Co ty tu robisz? – zawołał znajomy głos. Zamykając za sobą drzwi

łazienki, Logan stanął obok Linusa, przywódcy. – Sergei? Inari? – powtórzył imiona

mężczyzn. – Co się dzieje?

Page 18: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Spartanin patrzył zaskoczony po trzech mężczyznach, ale w przeciwieństwie do

innych ludzi znajdujących się w sklepie, nie wydawał się przestraszony. Zresztą, Logan

nie boi się niczego. Ani napastników, ani morderczych Żniwiarzy, nawet mojej magii

czy świadomości, że zabiłam nią innego człowieka. Nic nigdy nie wstrząsnęło

Spartaninem, nawet pojawienie się trzech tajemniczych gości noszących odrażające

szaty.

Logan oczywiście ich znał, wiedział dokładnie, kim są, ale to nie ułatwia mojego

zrozumienia. Nic a nic. Jeśli już, to tylko dodaje mi napięcia, zwłaszcza odkąd nazwał

jednego z nich tatą.

Oni również znali Logana, na tyle, by go pozdrowić. Sergei serdecznie poklepał

go po plecach, podczas gdy Inari z szacunkiem skłonił głową. Linus także skinął głową,

choć jego postawa wciąż pozostawała sztywna, a twarz zimna. Jeśli już, to czułam jego

rosnącą niechęć do mnie, gdy patrzył w tę i z powrotem na mnie i Spartanina.

- Logan? – zaczęłam. – Kim są ci mężczyźni?

- Sergei Sokolow, Inari Sato i mój tata, Linus Quinn.

Uczucie tonięcia wypełniło mój żołądek. Dlaczego, och, dlaczego to Sergei nie

mógł być ojcem Logana? Wydawał się przynajmniej dość przyjazny. Linus, już nie tak

bardzo. Właściwie, ani odrobinę.

- I co oni chcą ode mnie? – zapytałam. – Dlaczego chcą mnie aresztować?

Logan zmarszczył brwi.

Page 19: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Oni są członkami Protektoratu, które w zasadzie, jest jakby wydziałem policji

w mitologicznym świecie. Ale dlaczego chcą cię aresztować? To musi być jakaś

pomyłka.

- To nie pomyłka – odparł Linus. – Chyba, że jest jakaś inna dziewczyna, która

pomogła uciec Lokiemu, o której nie wiem.

Zszokowane westchnienia przeszły przez kawiarnię, po czym wszyscy spojrzeli

na mnie. Po kilku sekundach, zaskoczone spojrzenia przeszły w przerażone spojrzenia,

które szybko stały się ciężkie, oskarżające i pełne wściekłości. Teraz, już wszystkie

dzieciaki wyjęły telefony, by zrobić mi zdjęcia i wysłać sms-y tak szybko, jak tylko

potrafili. Wieści pojawią się w całej akademii w ciągu minut.

Sergei odsunął się i wykonał przywołujący gest dłonią. Nie zauważyłam go

wcześniej, ale koleś w moim wieku, kroczył w stronę tych trzech facetów. Wyglądał jak

młodsza, wyższa, szczuplejsza wersja Sergeia, z tymi samymi piwnymi oczami,

ciemnobrązowymi włosami i opalenizną skóry.

- Alexei, mój chłopcze, spójrz na nią – powiedział Sergei.

Alexei stanął obok mnie. Nie miał na sobie szaty, w przeciwieństwie do nich, ale

mogę powiedzieć, że pewny siebie sposób, w jaki się obnosił, świadczył o tym, że jest

wojownikiem, jak ja. Może Rzymianin, może Wiking, może jeszcze coś innego. Nie

miałam możliwości dowiedzenia się tego, a to nie była odpowiednia pora, by pytać.

Page 20: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Alexei Sokolow? – zapytał Logan, więcej zmieszania można było doszukać się

w jego głosie. Alexei przechylił głowę w stronę Spartanina, lecz nie oderwał wzroku

ode mnie.

- Witaj, Logan.

Miał ten sam rosyjski akcent, co ojciec.

Logan obrzucił spojrzeniem najpierw Alexei’a, w następnej kolejności Sergei’a i

Inari w ich szarych szatach. Wreszcie odwrócił się do Linusa.

- Co się dzieje, tato? Dlaczego tu jesteś? I dlaczego zamierzasz aresztować

Gwen?

Linus otoczył syna ramionami.

- Bo to jest moja praca jako głowy Protektoratu. Wiesz o tym.

Logan pokręcił głową.

- Twoim zadaniem jest ochrona członków Panteonu, przed napaścią Żniwiarzy i

umieszczanie ich w więzieniu, gdzie jest ich miejsce, a nie pokazywanie się w

niebieskim i nękanie mojej przyjaciółki bez powodu.

Twarz Linusa stężała tak bardzo, że wydawała się twarda jak kamienny kominek

za mną.

- Ta… Ta dziewczyna nie jest przyjacielem dla ciebie. – Wręcz wypluł te słowa.

– To z jej powodu Loki odzyskał wolność, a ona stanie przed sądem i zostanie za to

ukarana. Za to wszystko.

Page 21: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Sąd? Ukarana? Ja? Każde słowo, które wypowiadał, sprawiały, że mój strach i

przerażenie rosły coraz bardziej. Pomimo gorąca uderzającego z kominka, czułam

zimno i odrętwienie. O tak, byłam w poważnych kłopotach, tym razem nie byli to

Żniwiarze chcący mnie zabić, lecz Protektorat, grupa, o której nigdy nie słyszałam

jeszcze pięć minut temu.

- Załóż jej kajdanki i idziemy – powiedział Linus. – Dokończymy tę dyskusję

później, Loganie, i powiesz mi, co właściwie robisz tu z tą… dziewczyną.

Inari rozsunął poły płaszcza, sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął parę

srebrnych kajdanek. Podszedł do mnie, a moje sparaliżowane ciało ponownie

przycisnęło się do ściany kominka, pragnąc przecisnąć się przez kamień i wyjść po innej

stronie. Nie zawsze muszę dotykać czegokolwiek, by odczuć jego wibracje, zwłaszcza

jeśli dany obiekt miał sporo silnych odczuć i wspomnień z nim związanych. Kajdanki

Inari’ego promieniowały lękiem, gniewem i rozpaczą – wszystko razem zdeformowane

i skręcone razem niczym niewidzialne nici drutu kolczastego przeszywające mnie.

Nie chciałam ich w swoim pobliżu, zwłaszcza dotykających mojej skóry i

zmuszających mnie do zobaczenia, czucia i doświadczania wszystkiego, co odczuwali

ludzie, mający je na sobie przede mną. Żadnych wspomnień, żadnych uczuć, będzie

dobrze. Nic z tych paskudnych emocji, pochodzących z metalu. Wzdrygnęłam się i

spuściłam spojrzenie. Samo patrzenie na nich przyprawiało mnie o mdłości.

- Nie – powiedział Logan, dostrzegając moją reakcję. Wiedział, co się wydarzy,

jeśli założą mi kajdanki. – Żadnych kajdanek. Gwen na nie nie zasługuje. Nie zasługuje

na nic takiego. Jesteście w ogromnym błędzie.

Page 22: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- To nie jest pomyłka – odparł Linus twardym głosem. – Poza tym wygląda na to,

że masz ten sam niemądry sentyment do kobiety Frost, co twój wujek.

Złość zabarwiła policzki Logana. Opowiadał mi raz kiedyś, że jego ojciec

niezbyt przepadał za jego wujem, Nickamedesem, głową biblioteki akademickiej, ale

wyglądało mi to na coś więcej między nimi niż wspomniał Logan – i było to coś

związanego z moją mamą, Grace Frost.

- Żadnych kajdanek, Tato – powtórzył Logan. Jego ciało napięło się, dłonie

zacisnęły się w pięści, a jego oczy spoczęły na Inari’m, jakby myślał o uporaniu się z

pozostałymi i wyszarpnięciu kajdanek z dala od niego.

- W porządku, Logan – powiedziałam, nie chcąc, by miał problemy.

- Nie, to nie jest w porządku. Nic z tego nie jest w porządku.

Linus otworzył usta, prawdopodobnie po to, by rozkazać Inari’emu założenie mi

kajdanek, ale wciąż płonący gniew widoczny na twarzy Logana kazał mu to ponownie

rozważyć. Spojrzał na syna, a potem na mnie.

- Świetnie – warknął. – Żadnych kajdanek. Zakładam, że nie będziesz tak głupia,

by próbować ucieczki.

Potrząsnęłam głową. Nie, nie byłam tak głupia. Wiedziałam, że nie było

możliwości, by od nich uciec. Może, gdybym miała siłę Walkirii bądź szybkość

Amazonek, miałabym szansę, ale nie z moją psychometrią.

- Dobrze. Chodźmy – rzekł Linus i z tymi trzema słowami trzech członków

Protektoratu zmusiło mnie do odsunięcia się od kominka i wymaszerowania z kawiarni.

Page 23: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Linus i Logan szli przede mną, a z trzech pozostałych stron otoczyli mnie Sergei,

Inari i Alexei. Całą szóstką opuściliśmy Kaldi.

Jak tylko za Inari’m zamknęły się drzwi, usłyszałam ostry zgrzyt-zgrzyt-zgrzyt

krzeseł powracających na miejsce oraz łup-łup-łup kroków. 5 Spojrzałam przez ramię.

Wszyscy, znajdujący się w sklepie, mieli swoje twarze i telefony dociśnięte do okien,

starając się wypatrzyć, co się wydarzy. Mogłam im powiedzieć, że nie było to nic

dobrego.

Zadrżałam ponownie, lecz tym razem nie tylko ze strachu. Była połowa stycznia,

a powietrze było przenikliwie zimne. Twarde grudki śniegu wirowały z ostrym,

zimowym wiatrem, uderzającym o nasze ciała, zaś niebo ponad nami było ciemne i

szare, jakby cały błękit wyparował, choć nie było jeszcze czwartej godziny.

- Ach – Sergei mruknął czułym tonem, odwracając twarz ku wyjącemu wiatrowi.

– To przypomina mi zimę w Rosji.

Ruszyliśmy chodnikiem w dół. Kaldi Coffee było położone przy głównej ulicy,

która przebiegała Cypress Mountain, więc coraz więcej osób odwracało się, by gapić się

na nas, gdy przechodziliśmy. Luksusowe przedmieścia i wszystkie sklepy znajdujące się

w ich okolicach były wysokiej klasy, by dopasować się do potrzeb każdego w Akademii

Mythos, tak więc wszyscy właściciele i pracownicy firm znali wymagania

mitologicznego świata. Większość z nich była dawniej uczniami Mythos, która

55 Autorka mogła sobie darować te odgłosy :P

Page 24: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

postanowiła się ustatkować w pobliżu akademii. Jedynymi, którzy nie zdawali sobie

sprawy z tego, co się dzieje, było kilku turystów, którzy, mimo zimna, odważyli się na

zakupy. Przez moment rzucili na mnie okiem, zanim wrócili do swoich zajęć.

- Robisz wielki błąd – powtórzył Logan. – Gwen nie wypuściła Lokiego. Ona

próbowała to zatrzymać. Wszyscy próbowaliśmy.

- Wszyscy? Zakładam, że masz na myśli siebie i twoją nową grupę przyjaciół –

odparł Linus. – Coś jeszcze musimy omówić. Myślałem, że wreszcie się uspokoiłeś i

uczyłeś, jak być prawdziwym wojownikiem, ale wygląda na to, że wpakowałeś się w

jeszcze więcej kłopotów niż zazwyczaj. Począwszy od tej dziewczyny.

Nie obchodziło mnie, że był ojcem Logana i, najwyraźniej, sporym pociskiem

Panteonu. Sposób, w jaki wciąż powtarzał tę dziewczynę, jakbym była najgorszą z

najgorszych, działało mi na nerwy.

- Mam imię – rzuciłam. – Brzmi ono Gwen, Gwen Frost. Oczywiście, wiesz o

tym, gdyż ogłosiłeś je w całej kawiarni.

Linus zerknął na mnie przez ramię.

- Nie testuj mnie, dziewczyno.

Moje ręce zacisnęły się w pięści, lecz nie było nic, co mogłabym zrobić z jego

zimnymi słowami – lub fakt, że wydawał się patrzyć na mnie z nienawiścią. Nie

dokładnie tak wyobrażałam sobie spotkanie ojca Logana. Mimo to, wzięłam głęboki

oddech, starając się odsunąć mój gniew i strach i upchnąć je na dnie.

- Cóż, możesz mi chociaż powiedzieć, gdzie idziemy? – zapytałam.

Page 25: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Zobaczysz – ton Linusa zabrzmiał tajemniczo. – To niedaleko.

Dotarliśmy do ostatniego sklepu na końcu ulicy. myślałam, że Protektorat może

wpakować mnie do czarnego SUV-a, tak to zawsze wyglądało w filmach, lecz zamiast

tego, Linus przeszedł przez ulicę, a pozostali członkowie Protektoratu zmusili mnie do

podążenia za nim. Tak więc zabierali mnie z powrotem do akademii. Dobrze.

Przynajmniej miałam tam przyjaciół, jak Profesor Metis. Ona powinna wiedzieć, co się

dziejei wykombinuje, jak im wyjaśnić, że to po prostu wielkie nieporozumienie. To, że

nie uwolniłam Lokiego celowo, że zrobię wszystko, co mogę, by utrzymać złego boga z

dala, nawet, gdybym kompletnie zawiodła.

Główna, czarna żelazna brama akademii stała otworem, gdyż uczniom dano

wolne popołudnie. Nikt nie spojrzał w górę, gdy mijaliśmy dwa kamienne sfinksy,

siedzące dwanaście stóp nad ziemią po obu stronach bramy – z wyjątkiem mnie.

Podobnie jak wszystkie posągi w akademii, sfinksy zawsze wyglądały, jakby

przyglądały mi otwartymi oczami bez powiek, jakby czekały, aż zrobię coś głupiego,

żeby mogły wrócić do życia, uwolnić się od swych kamiennych skorup, skoczyć w dół i

rozerwać mnie na strzępy. Nie czułam się już aż tak nieswojo z ich powodu, jak kiedyś,

ale ich dzika ekspresja sprawiała, że zatrzymywałam się i spoglądałam na nie,

kiedykolwiek przechodziłam przez bramę.

Lecz dziś, głowy sfinksów były skłonione, a ich oczy niezmiennie skupione na

stopach, niemal jakby bały się spojrzeć na członków Protektoratu, maszerujących obok

mnie. Dziwne. Nawet jak na Mythos. Jeśli była jedna rzecz, na którą zawsze mogłam

Page 26: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

liczyć, były to przyglądające się mi posągi. Teraz, gdy tego nie robiły, niemalże czułam

jakby para przyjaciół obróciła się do mnie plecami, umyślnie mnie lekceważąc.

- Ruszaj się – powiedział Inari.

Rzuciłam spojrzenie w stronę sfinksów i zrobiłam krok do przodu.

Idąc, Logan dalej kłócił się ze swoim ojcem, podczas gdy Sergei i Inari milczeli.

Alexei był po mojej prawej stronie i gapił się na mnie, a ciekawość błyszczała w jego

piwnych oczach. Po raz kolejny, zastanawiałam się, jakiego typu wojownikiem był. Nie

dochodziły do mnie wibracje typu mogę-zabić-cię-gumowym-kijem, tak jak od Logana,

ale mogłam powiedzieć, że był równie niebezpieczny jak Spartanin.

Przebyliśmy naszą trasę wzdłuż popielatego brukowca, gdzie przecinały się drogi

na kampusie, ewentualnie mijając mój akademik, Styx Hall. Spojrzałam na wieżyczkę,

w której znajdował się mój pokój. Zastanawiałam się, czy Protektorat wiedział o Nyx,

wilczym pupilku Fenrirze, którym się opiekowałam. Zmartwienie ścisnęły mój żołądek.

Gdyby wiedzieli o Nyx, prawdopodobnie zabraliby ją ode mnie. Większość członków

Panteonu nie ufa stworzeniom takim jak wilki Fenrir, ponieważ Żniwiarze je zniewalali,

truli i szkolili, by zabijać wojowników.

Ale obiecałam Nott, mamie Nyx, że będę dbać o tego szczeniaka, i dokładnie to

zamierzałam robić. Nie powiem nic Linusowi i pozostałym o Nyx, tak jak przysięgłam.

Bez względu na to, co by mi zrobili. Moja mama była detektywem, więc wiedziałam

wszystko o moich prawach, możliwości zachowania milczenia oraz prośbie o prawnika.

Jasne, Protektorat wspomniał o moim aresztowaniu, o postawieniu przed sądem i nie

Page 27: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

miałam złudzeń, że oznaczało to to samo w Mythos, co w zwykłym królestwie

śmiertelników. W zasadzie, byłam gotowa założyć się, że będzie to dużo, dużo gorsze.

Normalnie, cieszyłabym się spacerem po kampusie, ale pofałdowane zielone

wzgórza tworzące bujne tereny wydawały się być opuszczone, nadając zgubną i

mroczną atmosferę. Rzuciłam okiem na swoją srebrną straż. Dochodziła godzina

czwarta, co oznaczało, że nadeszła pora na tajemnicze zebranie. Większość uczniów

była już prawdopodobnie zgromadzona w odkrytym amfiteatrze. Cóż, przynajmniej nikt

nie był świadkiem mojego wstydliwego spaceru, nawet jeśli Helena i inni uczniowie w

kawiarni opisali swoim znajomym wszystko z soczystymi detalami.

Myślałam, że zaczniemy się piąć w górę na główny dziedziniec, zamiast tego

poprowadzono mnie do budynku nauk ścisłych, a następnie w dół, do zlokalizowanego

tam akademickiego więzienia. Miast tego skręciliśmy w lewo inną ścieżką, zmierzającą

w kierunku amfiteatru, leżącego w dolnej części wzgórza obok Biblioteki Starożytności.

Zmarszczyłam brwi. Dlaczego szliśmy tędy? Niewątpliwie, nie będą kazali mi siedzieć

na jakimś głupim zebraniu, zanim mnie zamkną. A może to była tylko kolejna część

mojej nachodzącej kary. Zatrzymaliśmy się na skraju drogi, gdzie znajdowało się

wejście do amfiteatru. W przeciwieństwie do ciemnoszarego odcienia pozostałych

budynków, amfiteatr powstał z białego kamienia, połyskującego tęczowymi kolorami –

błękitnym, perłowo różowym, delikatnym liliowym. Cała konstrukcja mieniła się tymi

barwami, jakby tysiąc Walkirii wtłoczyło w nią swoją magię, która w jakiś sposób

wsiąknęła w kamień. Amfiteatr powstał w długich cyklach, jednolitych krokach,

podczas których płytki układane były jedne na drugich. Kroki, które również

przysłużyły się stworzeniu tego miejsca, uformowały ogromne półkola, pnące się

Page 28: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

spiralnie pod górę, i one wszystkie, naprzeciw sceny, która została wzniesiona na

samym dole amfiteatru. Scena wznosiła się na czterech filarach, a moje spojrzenie

śmigało po szczytach kolumn, gdzie kamienne chimery przykucnęły na okrągłym

globie. Zamiast wpatrywać się w tłum, ich głowy były obniżone, tak, by patrzyły na

swoje zakrzywione pazury, podobnie jak sfinksy. Moje napięcie podskoczyło o kolejny

stopień.

Przeciągnęłam wzrokiem po chimerach i wpatrywałam się w amfiteatr. Studenci,

profesorowie i pracownicy już zgromadzili się na kamiennych schodach, zaopatrzeni w

ciężkie płaszcze i rękawiczki, ich oddech tworzył parę na ostrym zimowym powietrzu,

tak że wyglądał jak gruba mgła pokrywająca cały obszar. Niezależnie od tego, jak zimno

się zrobiło, wszelkie zebrania odbywały się tutaj, a nie w ciepłej, bardziej komfortowej

sali gimnastycznej. Nie byłam pewna, dlaczego. Moce, które tu działały sprawiały, że

amfiteatr był bardziej oficjalnym miejscem czy coś. Pomimo tego, że byliśmy na

krawędzi obszaru, płynęły do mnie zmartwione pomruki, jako że uczniowie zastanawiali

się, co się dzieje.

- Jak myślisz, z czym związane będzie to zebranie?

- Być może Panteonowi udało się ponownie uwięzić Lokiego.

- A może nie. Może Żniwiarze znaleźli sposób, by zabić nas wszystkich.

I tak plotka poszła, skacząc od jednych ust i jednego telefonu do drugiego.

Pomruki, szepty, szczebiot i dźwięki unosiły się w powietrzu, tworząc dziwną symfonię

dźwięków.

Page 29: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Zauważyłam Daphne Cruz, moją najlepszą przyjaciółkę, i Carsona Callahana, jej

chłopaka, będącego maniakiem na punkcie swego zespołu, siedzących na schodach w

połowie drogi na wzgórze. Mieli głowy blisko siebie, patrząc na coś w telefonie Daphne

– prawdopodobnie moje aresztowanie w kawiarni, sądząc po szoku malującym się na

twarzy Walkirii i różowe magiczne iskry strzelające z jej palców niczym błyskawice.

Daphne zawsze wyrzucała z siebie więcej magii, kiedy była zaskoczona, zmartwiona lub

zdenerwowana. Byłam gotowa założyć się, że te wszystkie rzeczy działy się teraz – i

zapewne tak było.

Myślałam, że pozostaniemy na skraju do końca zebrania, lecz Linus wskazał

głową na Sergei’a i Inari’ego, którzy stanęli jeszcze bliżej mnie. Strach rozrósł się w

moim żołądku i dotarł aż do gardła, grożąc mi uduszeniem.

Logan zauważył ruchy mężczyzn i zrezygnował z kłótni z ojcem, po to by się

obrócić. Alexei stanął przed Spartaninem, trzymając ręce uniesione.

- Nie chcę z tobą walczyć, Logan – powiedział. – Ale wiesz, że to zrobię.

Logan spojrzał na mnie, a panika rozbłysła w jego niebieskich oczach.

Najwyraźniej wiedział, co miało się wydarzyć – i nie było to nic dobrego.

- Tato – powiedział. – Gwen nie zrobiła nic złego. Musisz mi uwierzyć. Nie rób

tego. Proszę.

Linus spojrzał na swego syna, jego twarz była kompletnie bez wyrazu. Następnie

odwrócił się od Logana.

Page 30: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Upewnijcie się, że nie ruszy się z miejsca i będzie cicho – powiedział. – Nie

chcę żadnych przerywników.

Nari i Sergei zacisnęli swoje dłonie na moich ramionach i pociągnęli mnie do

przodu, kierując w stronę schodów prowadzących na scenę. I nagle zdałam sobie

sprawę, co było tematyką zgromadzenia – ja i moje rzekome zbrodnie przeciw

Panteonowi.

ROZDZIAŁ 3

Inari i Sergei poprowadzili mnie schodami, na scenę amfiteatru, Linus podążał za

nami. Ciężkie buty trzech mężczyzn uderzały o deski, a ten jednostajny dźwięk

wydawał się śpiewać do mnie. Doom-doom-doom…

Zatrzymaliśmy się na środku sceny, popatrzyłam na wszystkich, będących

częścią Akademii Mythos – studentów, profesorów, pracowników. Spojrzałam na

Daphne, trzymającą dłoń na ustach w wyrazie przerażenia. Carson miał podobny,

oszołomiony wyraz twarzy. Oliver Hector, Morgan McDougall, Savannah Warren.

Moje spojrzenie wędrowało z jednej znajomej twarzy na kolejną. Wszystkie dzieciaki z

Page 31: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

mojego drugiego roku tu były, a wraz z nimi, najwidoczniej, ci, którzy byli w kawiarni

przed zebraniem. Kenzie Tanaka, Talia Pizarro, Helena Paxton i jej wredne

przyjaciółki. Musieli ścigać się do biblioteki, a następnie zbiegli wzgórzem, aby zająć

ostatnie miejsca na szczycie amfiteatru.

- Ci faceci mają szaty Protektoratu!

- Hej, czy to nie jest Gwen Frost? Ta dziwna Cyganka?

- Co ona robi na scenie? Dlaczego oni jej tak pilnują?

Więcej pomruków i zapytać dryfowało przez tłum, głośniej i ostrzej niż

wcześniej, ale zamknęłam na nie swój umysł i dalej skanowałam twarze. Wreszcie,

dostrzegłam Profesor Aurorę Metis, stojącą z lewej strony sceny wraz z Nickamedesem,

trenerem Ajaxem i Raven. Czwórka tworząca Radę Bezpieczeństwa Akademii,

odpowiedzialną za bezpieczeństwo uczniów Mythos. Myślałam, że ja też się w to

wliczam, ale nie wygląda to tak w tym przypadku.

Wpatrywałam się w Metis, zastanawiając się, czy gdyby wiedziała , co ma się

wydarzyć, czy zatrzymałaby to. Niepokój wypełniał jej zielone oczy za srebrnymi

szkłami okularów. Jej twarz była bardzo napięta, a ścięgna jej szyi wyglądały, jakby

miały pęknąć niczym zbyt naciągnięta cięciwa łuku. Obok niej, Nickamedes marszcząc

brwi próbował ułożyć sobie coś w myślach. Ajax skrzyżował ramiona na swojej

wielkiej, tęgiej klatce piersiowej. Tylko Raven wydawała się obojętna, pozwalając sobie

na szerokie ziewnięcie i zabawę swymi białymi włosami, zupełnie jakby nudził ją ten

cały spektakl.

Page 32: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Bądź przez cały czas cicho, a i tobie będzie łatwiej przez to przejść – mruknął

Linus w moją stronę.

Zerknęłam na niego, ale on już podchodził do podium w centrum sceny, gdzie

znajdował się mikrofon. Zatrzymał się, poczekał aż tłum się wyciszy, po czym pochylił

się do przodu nad mikrofonem.

- Witajcie – zaczął, a jego głos zadudnił po amfiteatrze niczym grom. –

Nazywam się Linus Quinn. Niektórzy z was mogą znać mnie jako głowę Protektoratu,

grupy zajmującej się polowaniem na Żniwiarzy Chaosu. Zajmuję również miejsce w

radzie szkolnej akademii.

Tak więc Linus był jednym z Uprawnionych w Mythos6. Miałam świadomość, że

istniały osoby czuwające nad akademią, jakaś grupa ludzi odpowiedzialnych za niektóre

rzeczy, jakiś zarząd spisujący zasady, przepisy, a nawet wymyślne menu lunchu. Zawsze

żartobliwie odnosiłam się do nich, jako o Uprawnionych. Teraz, miałam wrażenie, że

przydałaby mi się wiedza o tym, jak bardzo nazwa nadana im przeze mnie jest trafna.

- Wiem, że wszyscy macie wiele pytań i wątpliwości, odkąd Loki uciekł kilka

tygodni temu – kontynuował. – Zapewniam, że Protektorat bada incydent i robi

wszystko, by wyśledzić Lokiego i jego Żniwiarzy, zanim ktoś ucierpi, jak wasi

rówieśnicy, którzy zostali zamordowani w Koloseum.

Po jego słowach mój umysł zalały obrazy. Żniwiarze szturmujący Koloseum, ich

błyszczące zakrzywione miecze, czarne szaty falujące niczym chmury śmierci.

66 W oryginale „Powers”. Kojarzy ktoś jak w tłumaczeniu wydawnictwa były nazywane te osoby?

Page 33: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Dzieciaki walczące, biegające i próbujące uciekać. Wrzeszczące dzieciaki, kiedy

Żniwiarze przebijali je swoją bronią. Żniwiarz zanurzający ostrze w piersi Carsona.

Krew, wszędzie tak wiele przelanej krwi, niczym szkarłatne łzy padające na wszystko w

zasięgu wzroku.

Linus chrząknął, odrywając mnie od moich przerażających wspomnień.

- Na jaw wyszły niektóre poważne oskarżenia dotyczące tego, co wydarzyło się

w noc uwolnienia Lokiego – powiedział. – Dlatego ja i pozostali członkowie

Protektoratu jesteśmy tu. Aby dostać się do sedna tych zarzutów, ustalić, co naprawdę

się wydarzyło i w ukarać wplątane w to osoby w odpowiedni sposób.

Jakimś cudem, wiedziałam, do czego zmierza.

- Wygląda na to, że uczeń Akademii Mitu faktycznie pomógł uciec Lokiemu z

Helheimu, krainy, do której inni bogowie wtrącili go wieki temu – Linus przerwał, by

pochylić się jeszcze bardziej nad mikrofonem. – Tym uczniem jest Gwendolyn Frost,

dziewczyna, którą widzicie przed sobą na scenie.

Tak, to było więcej niż się spodziewałam – sądząc po reakcji tłumu, dla nich

również.

Zszokowane westchnienia przeszły przez cały amfiteatr, i podobnie jak w Kaldi,

emocje oscylowały pomiędzy przerażeniem i furią. Wydawało się, jakby każdy wziął

głębszy oddech, by potem zaskoczone pomruki eksplodowały z ogłuszającym hukiem.

W ciągu sekund wszyscy stanęli na nogach i chcieli mojej krwi. Fala wściekłości i

zbiorowej nienawiści wzbierała w tłumie, uderzając w mój żołądek rozżarzonym

Page 34: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

mieczem. Każdy gniewny okrzyk, każdy wściekły wrzask, każde gorzkie słowo,

wciskało niewidzialne ostrza jeszcze głębiej, sprawiając, że chciało mi się wymiotować.

Praktycznie każdy z Mythos stracił kogoś przez Żniwiarzy – matkę, siostrę,

bliskiego przyjaciela – więc reakcja była zrozumiała. Nie pragnęłam niczego więcej, niż

zamknąć oczy, opuścić głowę i skomleć pod dotykiem tej szalejącej nienawiści

skierowanej do mnie, ale zmusiłam się, by stać prosto i patrzyć wprost na ludzi

wykrzykujących do mnie przekleństwa.

- Cisza! Cisza! – ryknął Linus do mikrofonu.

Minęło kilka minut, by tłum wreszcie się uspokoił i by wszyscy ponownie zajęli

miejsca. Ale oni wszyscy wciąż wpatrywali się we mnie, gniew płonął w ich oczach.

Widmo tych emocji przeszyło mój żołądek znów i znów, aż musiałam zacisnąć zęby, by

nie krzyknąć z natłoku doznań.

- W tym momencie, mamy więcej pytań niż odpowiedzi – powiedział. – W tym

celu zamierzamy aresztować pannę Frost i przeprowadzimy próbę i pełne dochodzenie

jej poczynań. W międzyczasie, będziemy kontynuować poszukiwania Lokiego i jego

Żniwiarzy, by odpowiednio sobie z nimi poradzić. Bądźcie pewni, dokonamy tego, a

Loki zostanie powtórnie uwięziony.

Usta Linusa wykrzywiły się, kiedy spojrzał na Metis, która na przekór uniosła

wyżej podbródek.

- A tymczasem, zgodnie z regulaminem akademii, panna Frost pozostanie w

Mythos, dopóki nie zostanie uniewinnioną bądź winną zarzutom przeciwko niej.

Page 35: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

W reakcji na jego słowa rozległy się gwizdy, przez co zamilkł.

Linus ponownie spojrzał na Metis, jakby to była jej wina, a do mnie dotarło,

dlaczego. Profesor musi odkryć, co się dzieje i w jakiś sposób musi utrzymać mnie tutaj,

w akademii, zamiast zostać wtrąconą do jakiegoś więzienia Protektoratu.

Mogłabym powiedzieć jej, by się nie przejmowała. W tej chwili wszyscy mnie

nienawidzili z powodu tego, co myśleli, że zrobiłam – a może nie mylili się w tej

kwestii. Wszakże, byłam jedyną, która znalazła sztylet Helheima, ostatnią pieczęć

więzienia Lokiego. Ale, zamiast trzymać go w bezpiecznym miejscu, praktycznie

przekazałam go Vivian Holler, Żniwiarce, będącej jego Wybrańcem, a ona z

przyjemnością użyła broni i mojej krwi, by wreszcie uwolnić złego boga. Jasne, Vivian

mnie nabrała, ale niezłomnym faktem jest, że z powodu moich działań Loki gdzieś tam

był, spiskując ze swymi Żniwiarzami o tym, jak obalić Panteon, jak ostatecznie pokonać

Nike i skąpać świat w wiecznej ciemności.

Może każdy miał prawo winić mnie.

Może każdy miał prawo mnie nienawidzić.

W końcu, po kilkunastu minutach, tłum znowu ucichł.

- Panna Frost jeszcze nie została uznana winną za cokolwiek, ale, byście poczuli

się bezpiecznie, zaaranżowałem dla niej nadzór, podczas oczekiwania na rozprawę –

powiedział Linus. – Zapewniam, że członek Protektoratu będzie towarzyszyć pannie

Frost, gdziekolwiek się pojawi. Aby nie rzucać się w oczy tak, jak to tylko możliwe,

Page 36: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

przydzieliliśmy ucznia trzeciego roku z akademii z Londynu, by czuwał nad dziennym

harmonogramem panny Frost.

Linus spojrzał na stojącego u podnóża schodów Alexei’a, lecz nie wskazał na

niego. Więc dlatego Alexei był tutaj – do pilnowania mnie.

- Ta sprawa zostanie rozwiązana w przeciągu kilku dni – kontynuował. – Do

tego czasu, członkowie Protektoratu pozostaną na terenie kampusu, by zadbać o wasze

bezpieczeństwo. To wszystko.

Po jego słowach zabrzmiało kilka oklasków, ale wszyscy wciąż patrzyli na mnie,

szok, ból, strach i nienawiść w ich oczach – tak wiele nienawiści. Po raz kolejny

uderzyła we mnie wściekłość, jaką mnie darzyli, a ja nie potrafiłam dłużej zachować

spokoju.

- Nie zrobiłam nic złego! – krzyknęłam. – To była Vivian! Vivian Holler! Jest

Wybrańcem Lokiego! To ona go uwolniła, nie ja! Musicie mi uwierzyć!

- Zabierzcie ją stąd – syknął Linus. – Natychmiast!

Inari i Sergei z łatwością podnieśli mnie i poprowadzili ku krawędzi sceny, a ja

nie przestawałam wrzeszczeć.

- Nie zrobiłam nic złego! Nie zrobiłam nic, co nie byłoby w porządku!

Moje krzyki rozbrzmiały w amfiteatrze, odbijając się od nieba, co nikogo nie

obchodziło, nikt nie przyszedł w mojej obronie i nie zamierzał mnie ratować – nawet

bogini, która ustanowiła mnie swoim Wybrańcem będącym na pierwszym miejscu.

Page 37: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Inari i Sergei pospiesznie ściągnęli mnie ze sceny amfiteatru i zaprowadzili na

dziedziniec szkolny. Uczniowie, którzy wygramolili się po nas, rozmawiali, wrzeszczeli

i trzaskali zdjęcia swoimi telefonami. Ostatecznie, moje krzyki ucichły, a wszystko, co

mogłam zrobić to ponownie zerknąć na migające światła. Inari i Sergei wciąż mnie

prowadzili, tak więc moje nogi nawet nie dotykały podłoża. Wiedziałam, że nie ma co

się wysilać. Nie wiedziałam nawet, jakiego rodzaju wojownikami są ci dwaj, ale na

pewno byli silniejsi ode mnie.

Na dziedziniec składało się pięć budynków – Biblioteka Antyczna, sala

gimnastyczna, jadalnia, budynek nauk historycznych oraz ścisłych. Mężczyźni ruszyli

do budynku nauk ścisłych. A więc, po tym wszystkim, zabierali mnie do akademickiego

więzienia. W pośpiechu weszli do środka, a następnie ruszyliśmy w dół dół dół,

przechodząc przez serię zamkniętych drzwi i inne środki bezpieczeństwa, aż dotarliśmy

głęboko pod ziemię.

Mężczyźni w końcu postawili mnie na własnych nogach, a ja wyszarpnęłam im

się i odskoczyłam pocierając ramiona, które tak mocno trzymali. Staliśmy w ciemnym

korytarzu, pod drzwiami wykonanymi z tego samego ciemnoszarego kamienia, co

pozostała część gmachu. Żelazne kraty krzyżowały się nad drzwiami, a dwa sfinksy

zostały wyrzeźbione na ich powierzchni. I znowu, skupiały one uwagę na swoich

stopach, zamiast odwrócić głowy, by spojrzeć na mnie.

Nigdy nie myślałam, że będzie mi brakować nieobecnych spojrzeń

przerażających posągów i rzeźb, ale zaczęło. Jakoś zaczęli być częścią mojej codziennej

Page 38: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

rutyny, a teraz odczuwam ich brak, zwłaszcza po tym, jak okazało się, że nie mogą

spojrzeć na mnie teraz. Może oni też mnie znienawidzili, tak jak pozostali. Wypełniła

mnie gorycz, paląca w piersi niczym kwas.

Sergei wyciągnął kościsty klucz7 z kieszeni szaty, podczas gdy Inari nie spuszczał

mnie z oka. Proszę. Jakbym miała najmniejszą szansę na ucieczkę. Sergei postąpił krok

do przodu, umieścił klucz w zamku i przekręcił go. Mimo iż spodziewałam się głośnego

pisku, skrzywiłam się gdy do mnie doszedł. Sergei otworzył ciężkie drzwi i nakazał mi

iść przodem. Jakbym miała jakiś wybór.

Szłam tuż obok niego i zatrzymałam się wewnątrz przy wejściu, wpatrując się w

więzienie. Pokój był ogromną kopułą kolistego kształtu, podobnie jak Biblioteka

Starożytności. Szklane cele ustawiono na trzech kondygnacjach pod ścianą, natomiast

ręka dzierżąca zbilansowane wagi została wyrzeźbiona w kamiennym sklepieniu – ten

sam symbol, który został wyszyty na szatach Protektoratu.

Kamienny stół z kilkoma krzesłami stał pośrodku pomieszczenia, na prawo od

ręcznie rzeźbionych wag. To tutaj przesiadywał Preston Ashton, ilekroć przychodziłam

tu w celu użycia mojej psychometrii, aby zajrzeć do jego umysłu, w celu posortowania

jego wspomnień i przekazania ich Metis i pozostałym, co przyjaciele Prestona

planowali. Coś się nie powiodło, gdyż teraz to ja byłam jedną z więzionych.

Zaszeleściło, więc spojrzałam na biurko tuż przy drzwiach. Nie byłam pewna, jak

jej się to udało, ale Raven w jakiś sposób dotarła tu przed nami. Siedziała na swoim

zwykłym miejscu, przeglądając jeden z magazynów plotkarskich. Raven była starą

77 „skeleton key” :P

Page 39: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

kobietą, starszą nawet od mojej Babci Frost. Jej włosy były tak białe jak to tylko

możliwe, jak zawsze, opadające kaskadą, choć jej twarz była żłobiona przez zmarszczki,

wyglądające jak głębokie i ciemne smary piłkarzy przecinające ich rysy8. Jeszcze więcej

zmarszczek i plam wątrobowych objęło jej ręce i ramiona, a także stare, wyblakłe

blizny.

Raven odchyliła się na krześle i podparła się swoimi czarnymi bojowymi butami

o biurko. Jej czarne oczy napotkały moje, by po chwili na powrót skupić się na

magazynie. Stanie na straży akademickiego więzienia było jednym z dziwniejszych

obowiązków, jakie wykonywała Raven w Mythos. Cóż, przynajmniej faktycznie na

mnie spojrzała, jeśli tylko przez kilak sekund. To sprawiło, że poczułam się trochę

lepiej, nawet jeśli wszystkie posągi mnie ignorowały.

- No już – powiedział Sergei. – Siadaj.

Przeszłam podłogę po przekątnej, z wojownikiem podążającym za mną.

Pochyliłam się, by zająć swoje zwykłe miejsce, kiedy Sergei dotknął mojego ramienia.

- Nie po tej stronie – powiedział. – Musisz usiąść po drugiej stronie.

W miejscu, gdzie siedział Preston, gdzie hipotetycznie siedzieli wszyscy

przesłuchiwani więźniowie. Jakaś mała część mnie miała jeszcze nadzieję, że to jakieś

wielkie nieporozumienie, kolosalny błąd, który można w jakiś sposób skorygować. Ta

nadzieja bezzwłocznie obumarła i złamała się niczym martwa, krucha róża, a w jej

miejsce pojawiło się więcej zimnych zmartwień, lęku i strachu.

88 „as the black greasepaint that football players swiped across their features.” – kompletnie nie miałam pojęcia jak to przetłumaczyć…

Page 40: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Zrobiłam tak, jak prosił, przeszłam stół naokoło i ześlizgnęłam się na siedzenie –

po tej stronie z łańcuchami. Grube metalowe łańcuchy leżały na środku stołu wraz z

parą kajdanek, a jeszcze bardziej masywne łańcuchy spoczywały na podłodze pod

spodem, tak, że ręce i nogi więzionego były dobrze zabezpieczone.

Sergei sięgnął po łańcuchy spoczywające na stole, a ja skurczyłam się w swoim

fotelu, szorstki kamień naciskał na mój kręgosłup. Preston był ostatnią osobą noszącą je,

a ja wiedziałam, co bym zobaczyła i poczuła, gdyby zacisnęły się na mojej skórze –

niekończąca się nienawiść Żniwiarza do mnie. Poczułam już wystarczająco w

amfiteatrze. Nie chciałam poczuć więcej.

- Nie wkładaj mi ich – wyszeptałam. – Proszę.

Sergei spojrzał na mnie, zaskoczony moim niskim, chrapliwym błaganiem, ale

odłożył łańcuchy. Trzymałam dłonie z dala od metalu, upewniając się, że żadna część

mojej nagiej skóry dotyka jedynie kamienny stół bądź krzesło. Wystarczająco złe było

wejście do umysłu Prestona i przejrzenie jego okropnych wspomnień o cierpiących,

torturowanych i zabijanych ludziach. Nie chciałam mieć nawet przebłysków nienawiści

Żniwiarza naprzeciwko stołu. Po prostu nie mogłam nic na to poradzić – nie teraz.

Sergei podszedł to Inari’ego, rozmawiającego z Raven przyciszonym głosem.

Zastanawiałam się, co miało się teraz wydarzyć. Czy proces rozpocznie się

natychmiast? Czy będę miała jakąś szansę obrony siebie? Jak miałam wydostać się z

tego bałaganu? Jak miałam przekonać Protektorat, że uwolnienie Lokiego nie było

moim zamiarem? Vivian oszukała mnie tak jak wszystkich. Te i sto innych pytań

wirowały wokoło mojego umysłu, ale nie miałam na nie odpowiedzi – ani jednej.

Page 41: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nie musiałam długo czekać, martwić się i zastanawiać. Pięć minut później, drzwi

więzienia otworzyły się ponownie, i Linus wkroczył do środka, wraz z Alexei’em,

Profesor Metis, Nickamedesem oraz trenerem Ajaxem.

Trener odwrócił się i wyciągnął ręce, by zatrzymać kogoś zamierzającego przejść

przez drzwi tuż za nim.

- Niestety, Logan. Obecność twoja i twoich przyjaciół nie wchodzi w grę. Nie

martw się. To nie potrwa długo.

Na korytarzu, tuż za Ajaxem, dostrzegłam Logana. Obok niego w powietrzu

zatrzeszczało kilka różowych iskier, co mi powiedziało, że Daphne i, prawdopodobnie,

Carson również tu byli.

Spartanin stanął na palcach, by spojrzeć na mnie ponad ramieniem Ajaxa.

- Cyganko!

- Nic mi nie jest! – odparłam niepewnym głosem. – W porządku!

Logan, Daphne i Carson zaczęli mówić jedno przez drugie, krzycząc, że

wszystkie te sprawy wyjdą na prostą, ale Ajax zignorował ich i zamknąć drzwi, ucinając

ich protesty.

Na moment, wszystko ucichło.

Następnie Linus pokręcił głową i odwrócił się do Nickamedesa.

- Miałem nadzieję, że wysyłając go do tej szkoły, będziesz trzymał go z dala od

kłopotów. Ale najwyraźniej, tak się nie stało.

Page 42: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nickamedes zesztywniał na te słowa. Bibliotekarz był wujkiem Logana ze strony

rodziny jego mamy. W rzeczywistości, Nickamedes wyglądał jak starsza, bardziej

poważna wersja Logana z jego czarnymi włosami i niebieskimi oczami.

Linus wpatrywał się w niego.

- Larenta byłaby rozczarowana tobą, że nie ochroniłeś Logana lepiej.

W oczach bibliotekarza zapłonął gniew, jego dłonie zacisnęły się w pięści i

postawił groźnie krok do przodu, jakby chciał uderzyć Linusa. Znałam to uczucie.

- Nie ośmielisz się powiedzieć tego Lorencie – Nickamedes warknął. – Nadal

nie rozumiem, co moja siostra kiedykolwiek w tobie widziała, ty nadęty, arogancki…

- Dosyć – Metis podeszła i położyła dłoń na ramieniu Nickamedesa. – Dość

tego. Oboje. Kłótnie między sobą nie załatwią niczego.

- Nie, nie załatwią – zgodził się Linus. – Cieszę się, widząc, że wciąż

utrzymujesz ten sam poziom, Auroro.

Metys skrzywiła się, ale skinęła głową, akceptując jego słaby komplement.

Wciąż odnosiłam wrażenie, że nie lubi go bardziej niż Nickamedes. Byłam ciekawa,

dlaczego, co takiego wydarzyło się między nimi, i czy miało to coś wspólnego z moją

mamą.

- Ale nadal jestem zdania, że robisz olbrzymi błąd – powiedziała Metis. – Gwen

nie pracuje z Żniwiarzami i na pewno nie uwolniła Lokiego celowo.

Page 43: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Tak, właśnie ta część z zamiarami martwi mnie najbardziej – mruknął Linus. –

Jestem tu po to, by dostać się do sedna sprawy.

Zaczął do mnie podchodzić, lecz Metis stanęła mu na drodze.

- Zjawisz się rano w moim gabinecie bez ostrzeżenia, skoro przebywasz na

terenie kampusu. Następnie, powiesz mi, że jesteś tu, by aresztować i postawić jednego

z moich uczniów przed sądem za spiskowanie ze Żniwiarzami – powiedziała, trzymając

ręce na biodrach. – Nie powiesz mi, który to student, ale zostawisz mnie i pozostałym

poszukiwania i działania.

- Więc? – zapytał. – Wszystkie te rzeczy należą do moich kompetencji jako

głowy Protektoratu. Wiesz o tym, Auroro. Nie wiem, dlaczego nie mam mówić, kim jest

ten uczeń, zwłaszcza, że mojej uwadze nie uciekła twoja… sympatia do panny Frost.

Nie chciałbym, byś zrobiła coś tak niemądrego jak ostrzeżenie jej i danie jej szansy na

uniknięcie sprawiedliwości.

Metis stała się całkowicie napięta i nieustępliwa, i chwilę jej zajęło, aby

rozkurczyć szczękę.

- Tak więc chcę odpowiedzi – warknęła. – Kto sfabrykował oskarżenia przeciw

Gwen? Dlaczego? Jakie mają dowody?

- Uzyskasz je wszystkie już wkrótce – powiedział Linus. – Teraz, jeśli nie masz

nic przeciwko, chciałbym wyjaśnić dziewczynie coś, co sprawi, że w międzyczasie nie

sprawi nam więcej problemów.

Page 44: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Metis otworzyła usta, jakby zamierzała jeszcze się kłócić, lecz po chwili

zacisnęła usta i odsunęła się na bok. Nie było już nic, co mogłaby powiedzieć, by

zmienił zdanie. Wiedziałam o tym lepiej niż ona.

Linus udał się do stołu, podążając za pozostałymi. Tylko Raven pozostała przy

swoim biurku przy drzwiach, ciągle czytając. Raz na jakiś czas, zerkała w naszym

kierunku, najwyraźniej zastanawiając się, czy rozegra się tu dramat podobny do tego w

jej czasopiśmie.

Linus zajął krzesło naprzeciwko mnie. Sergei, Inari i Alexei przysiedli obok

niego, a Metis, Nickamedes i Ajax stanęli gromadnie po mojej prawej stronie. Linus

wyszarpnął z kieszeni koszuli parę okularów do czytania. Odłożył je, a następnie sięgnął

za fałdy szarej szaty. Tym razem wyciągnął kawałek białego pergaminu, który rozwinął i

rozłożył na stole między nami.

- “Gwendolyn Cassandra Frost – zaczął, czytając z pergaminu. – Jesteś

oskarżona o zbrodnie przeciwko Panteonowi, w tym, lecz nie ograniczając się do nich,

spiskowanie z innymi Żniwiarzami Chaosu, zabiciu swoich kolegów w Koloseum

Criusa, kradzież artefaktów z Koloseum, ucieczkę z akademii ze sztyletem z Helheimu, i

najpoważniejszy ze wszystkich, zastosowanie sztyletu do uwolnienia Lokiego z

Helheimu. Czy masz jakieś usprawiedliwienie na te zarzuty?

Przez chwilę, po prostu zaniemówiłam. To było tak, jakbym otrzymała cios w

brzuch od Walkirii, a całe powietrze z moich płuc zostało wypędzone. Moje usta

otwierały się i zamykały, i znów otwierały i zamykały, a żadne słowa nie wychodziły.

Page 45: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nie mogłam wypowiedzieć ani jednej cholernej sylaby. Nie zrobiłam żadnej z tych

okropnych rzeczy – ani jednej z nich.

Jasne, byłam w Koloseum, ale tylko dlatego, że próbowałam dokończyć zadanie

na zajęcia z historii mitu. Wszystko pozostałe to robota Vivian Holler, innej uczennicy z

drugiego roku. Cyganki będącej Wybrańcem Lokiego. Dziewczyny, która zamordowała

moją mamę.

Nie wiedziałam, gdzie Vivian przebywała w tym momencie, odkąd uciekła z

Lokim w noc jego uwolnienia, ale mogłam prawie usłyszeć jej śmiech. Jakoś, w jakiś

sposób, udało jej się przekonać Protektorat, że jestem winna wszystkiemu, co ona

zrobiła, wszystkie kłamstwa, które powiedziała, wszyscy ludzie, których skrzywdziła,

wszystkie dzieci, które zabiła. Wiedziałam, że Vivian była dobrą aktorką, ale to było

nawet ponad nią. Bravo, Viv. Kolejne mistrzowskie wykonanie.

Zaczęłam opowiadać Linusowi o Vivian, ale Metis się wtrąciła.

- Te zarzuty to absolutne bzdury – powiedziała. – Gwen nie jest Żniwiarzem.

Troje z nas wiedzą o tym, wraz z Raven, ty również byś się o tym przekonał, gdybyś

spędził z nią trochę czasu. Gdybyś choćby zadał sobie trud, by nas zapytać, zanim

zdecydowałeś się wystawić to niedorzeczne przedstawienie w amfiteatrze.

Nickamedes i Ajax pokiwali głowami, popierając Metis. Przy swoim biurku,

Raven machnęła dłonią, co wyglądało na zgodę z jej strony, choć wciąż przeglądała

magazyn.

Page 46: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- I Protektorat zdecyduje sam, czy dziewczyna jest czy nie jest oraz to, co zrobiła

bądź nie zrobiła – powiedział Linus zimnym, spokojnym głosem, który rozjuszał mnie

bardziej i bardziej z każdym słowem, które wypowiadał. – Oczywiście, trójka z was nie

może być obiektywna w sprawach, które jej dotyczą. Nawet mój syn nie może.

Nikt nie odpowiedział, choć mogłam niemal zobaczyć napięcie i gniew wiszące

nad stołem niczym burzowa chmura, czyniąc wszystko ciemnym i brzydkim.

- Nie zrobiłam nic złego – powiedziałam, w końcu odzyskując mój głos.

Nickamedes zrobił krok do przodu i położył dłoń na moim ramieniu.

- Nic mu nie mów, Gwendolyn. Ani jednego słowa. Linus nie wspomniał, że

wszystko, co powiesz, zostanie wykorzystane podczas procesu. I uwierz mi, kiedy

mówię, że będzie używał twoich własnych słów przeciwko tobie. To coś, co go

wyróżnia.

Linus łypnąć groźnie na Nickamedesa, a ja postanowiłam trzymać się rady

bibliotekarza i trzymałam gębę na kłódkę. Nie chciałam sprowadzić na siebie więcej

kłopotów niż te, które już miałam.

Linus zwinął pergamin, zdjął okulary i ponownie spojrzał na mnie.

- Oto, co będzie dalej. W każdej chwili tak poważne zarzuty są spisane

przeciwko komuś, Protektorat je nazywa, a w dochodzeniu są przewodnimi.

Zamierzamy poinformować o tym wszystkich i wszyscy będą wiedzieć o zarzutach

przeciwko tobie. Twoi przyjaciele, twoja rodzina, koledzy z klasy, nauczyciele, wszyscy.

Page 47: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wszyscy? Miał zamiar rozmawiać ze wszystkimi, którzy mnie znali? Dobrze, to

będzie wyjątkowo krótka lista. Oczywiście, miałam kilku przyjaciół, ale większość

dzieciaków z Mythos znali mnie jako Gwen Frost, dziwną Cygankę, która dotykając

przedmiotów, widziała rzeczy i mogła odnaleźć zagubione przedmioty za odpowiednią

cenę. Właściwie nie wygrałabym żadnego konkursu popularności, zwłaszcza teraz, po

zebraniu. Cóż, może to nie było takie złe.

- Dowody będą zbierane, a ty będziesz pytana o wnioski i działania. Następnie,

grupa członków Protektoratu podejmie ostateczną decyzję odnośnie twojej winy lub

niewinności – kontynuował. – Powinnaś wiedzieć, że zarzuty przeciwko tobie są

jednymi z najpoważniejszych, z jakimi miałem kiedykolwiek do czynienia, szczególnie

jak na ucznia Mythos. Pomimo twojego wieku, jeżeli zostaniesz uznana winną, kara

będzie wymierzona stosownie. Co najmniej, zostaniesz wydalona z uczelni.

Ok, może faktycznie po wszystkim będzie źle.

Mimo to, nie potrafiła powstrzymać się przed zadaniem nieuniknionego pytania.

- A co jest najgorsze? Jaka byłaby najgorsza kara, gdyby uznali mnie winną ?

Linus utkwił we mnie chłodne spojrzenie.

- Śmierć.

Rozdział 4

Page 48: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Śmierć?

Mogę zostać skazana na śmierć przez Protektorat, przez Panteon, za coś, czego

nawet nie zrobiłam?

- Jeżeli zostaniesz uznaną winną wszelkich stawianych zarzutów, zostaniesz

umieszczona w odosobnieniu, w więzieniu Protektoratu – powiedział Linus. – I

pozostaniesz tam aż do egzekucji.

Na chwilę świat pochłonęły ciemności, jak gdybym już była zimna, martwa i

pogrzebana w swoim grobie. Mrugnęłam, a światła wokół mnie jeszcze raz rozbłysły.

Wszystko ponownie wyostrzyło się, jakoś wydając się ostrzejsze niż przedtem. Twarde,

nieustępliwe kamienne krzesło naciskało na moje plecy. Metalowe okowy i łańcuchy

błyszczały złowieszczo na szczycie stołu. Mdły zapach stęchlizny jak zawsze wypełniał

więzienie. To wszystko i jeszcze więcej atakowało moje zmysły, trzaskając w moim

mózgu jeden po drugim, choć były wyciszane przez thump-thump-thump mojego serca.

Nie pragnęłam niczego więcej niż śruba z mojego krzesła, wyścig do drzwi

więzienia, otwarcie ich szarpnięciem i uciekać, uciekać, uciekać aż moje nogi ugięłyby

się pode mną, a moje płuca eksplodowały z wysiłku. Ale nie mogłam tego zrobić, nie

bez zrobienia wszystkiego, co by to pogorszyło. Zmusiłam się więc, aby pozostać na

miejscu i po prostu oddychać – wdech i wydech, wdech i wydech – tak, jak nauczyła

mnie mama, tak jak zawsze mówiła mi, gdy byłam przestraszona, zdenerwowana lub

zaniepokojona. Lecz teraz, byłam bliżej paniki – zgoda, czystej zgrozy – niż

czegokolwiek innego, ale robiłam wszystko, by oddychać.

Page 49: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Panika powoli mijała, choć niepokój i strach wciąż gryzły moje serce jak szczury

żujące blok sera. Wreszcie spojrzałam na pozostałych. Metis miała chorowitą, ogarniętą

szokiem twarz, podczas gdy na policzkach Nickamedesa płonął gniew. Ajax po prostu

spoglądał wściekle z jego sztywnymi ramionami i zaciśniętymi pięściami, jego

onyksowa skóra błyszczała pod światło. Nawet Sergei, Inari i Alexei rzucali mi w tym

momencie sympatyczne spojrzenia. Tylko Linus pozostawał spokojny i beznamiętny,

jego pusta twarz nie wyrażała żadnych prawdziwych uczuć.

- Nie zrobiłam nic złego – powiedziałam ponownie znacznie słabszym tonem. –

Nie zrobiłam niczego złego.

- To zostanie ustalone – odparł Linus. – Zapewniam, że będziemy prowadzić

dokładne badania i będzie to uczciwy i wyważony proces.

- Tak – w mym głosie skradał się sarkazm. – Ponieważ zaciąganie mnie na scenę

w amfiteatrze i ogłaszanie moich rzekomych zbrodni na całą cholerną akademię była

taka uczciwa i wyważona.

Dłoń Nickamedesa zacisnęła się na moim ramieniu, przypominając mi, że

powinnam milczeć, ale strach, szok i dusząca mnie panika, pozostawiała po sobie, nic

innego, tylko gniew. Ogarnął mnie gniew, gromadzący się w każdej pojedynczej

komórce, a emocje skwierczały w moim sercu aż nie spaliły całej reszty. Tak długo jak

byłam zła, nie mogłam skupić się na powadze sytuacji lub tego, jak blisko byłam utraty

wszystkiego, co stało się dla mnie ważne w ciągu kilku ostatnich miesięcy w Mythos –

włącznie z moim życiem.

Linus zmrużył oczy na moje słowa, choć jego twarz pozostała gładka.

Page 50: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Mimo, że jestem osobiście przeciwny temu, według regulaminu akademii

możesz zostać w Mythos i kontynuować ze swoją klasą zajęcia i uczestniczyć w innych

szkolnych aktywnościach dopóki śledztwo nie zostanie zakończone, a decyzja o twojej

winie bądź niewinności podjęta.

Ucisk w mojej klatce piersiowej zelżał. Przynajmniej zostanę jeszcze w akademii

z Loganem, Daphne i pozostałymi moimi przyjaciółmi, nie wspominając o Metis, Ajaxie

i Nickamedesie. Wspólnie znajdziemy sposób, aby mnie z tego wyciągnąć. Wiem, że

znajdziemy. Przetrwaliśmy wszystko, co Żniwiarze zrzucili na nas do tej pory. To

również przetrwamy.

- Ale twoje ruchy ograniczają się do kampusu i będą nadzorowane oraz

obserwowane przez cały czas – kontynuował. – Aby zminimalizować atak i

rozproszenie innych uczniów, Alexei będzie odpowiedzialny za ciebie w ciągu dnia.

Będzie ci towarzyszył wszędzie na terenie akademii – w salach lekcyjnych, jadalni, w

bibliotece, wszędzie.

Więc nie tylko miałam być śledzoną i postawioną przed sądem, ale miałam

również nie mieć cienia własnego życia prywatnego. Właściwie, wyobrażałam sobie, że

będzie on bardziej jak szpieg, informujący Protektorat o każdym moim ruchu i

wciągnięciu mnie w jeszcze większe kłopoty, gdybym na przykład żuła gumę w klasie

bądź przecięła na przełaj trawnik na dziedzińcu, zamiast iść kamiennymi ścieżkami.

Wspaniale. Po prostu wspaniale.

Page 51: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie będziesz przeszkadzać Alexei’owi w żaden sposób, a wszelkie próby

ucieczki podejmowane przez ciebie spowodują zatrzymanie cię tu, w więzieniu, na czas

trwania dochodzenia i procesu – powiedział Linus. – Zrozumiano, panno Frost?

- Och, tak. Rozumiem doskonale – mruknęłam.

Alexei spojrzał na mnie. Utrzymywał twarz beznamiętną, ale po raz kolejny,

widziałam ciekawość w jego oczach. Ciekawiło mnie, dlaczego to on został wybrany do

służby wartowniczej. Najprawdopodobniej dlatego, że był synem Sergei’a.

Zastanawiałam się, czy bycie w Protektoracie było rzeczą rodzinną, tak jak bycie

policjantem, strażakiem czy lekarzem było czymś normalnym dla śmiertelnych rodzin.

Musiałabym zapytać Logana. Musiałabym zapytać Spartanina o wiele rzeczy – również

o to, dlaczego jego tata wydawał się mnie nienawidzić, skoro nigdy wcześniej go nie

spotkałam, aż do dziś.

- Inari i Sergei będą na zmianę przyglądać się w nocy twojemu akademikowi –

kontynuował. – Na wszelki wypadek, gdyby było trochę prawdy w niedorzecznej idei

Metis, że Żniwiarze mają cię na celu.

Zerknęłam na profesor. Obie wiedziałyśmy, dlaczego Żniwiarze celują właśnie

we mnie. Ponieważ byłam Wybranką Nike – i, przypuszczalnie, to ja miałam znaleźć

sposób na zabicie Lokiego. Wyglądało na to, że Metis nie wspomniała o tym Linusowi.

Zastanawiałam się, czego jeszcze mu nie powiedziała.

- Uruchomiliśmy już śledztwo, a rozprawę rozpoczniemy w piątkowe

popołudnie, za dwa dni od teraz – powiedział. – Metis przyprowadzi cię tu po zajęciach

z historii mitu. W międzyczasie, proponuję zastanowić się nad swoimi poczynaniami z

Page 52: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

ostatnich kilku miesięcy i przygotować się do odpowiedzialności za wszystko, co

zrobiłaś od przyjazdu do Mythos. To wszystko – jak na razie.

Linus wstał, odwrócił się i opuścił więzienie, a jego szara szata powiewała za

nim. Sergei i Inari skinęli na mnie i pozostałych, zanim podążyli za nim. Aczkolwiek,

Alexei pozostał na miejscu. Początkowo główkowałam, dlaczego, ale potem zdałam

sobie sprawę, o co chodzi – obowiązek strażnika właśnie się rozpoczął. Cudownie.

Siedząc w fotelu zastanawiałam się, czy moje nogi aktualnie działają, kiedy

starałam się dostać do moich stóp. Nieco więcej niż godzinę temu, byłam na kawie z

Loganem, a moim największym zmartwieniem była nasza pierwsza randka. Teraz caly

mój świat miał być wywrócony do góry nogami – znowu.

- Gwen? – zapytała Metis. – Wszystko w porządku?

- Oczywiście – odparłam. – Po prostu kapitalnie i wybornie jak na dziewczynę,

która stanie przed sądem za jej życie.

- Nie martw się, Gwen – powiedział Ajax, swoim głębokim, dudniącym głosem.

– Mamy zamiar to załatwić. Nic się tobie nie stanie.

Zaczęłam mówić, że to już za późno, że teraz wszyscy w Mythos mnie

nienawidzą, lecz zamilkłam. Zamiast tego, skupiłam się na jedynej osobie, której nie

było z pozostałymi w areszcie, jedynej osobie, którą potrzebowałam zobaczyć.

- Co z moją babcią? – zapytałam. – Gdzie jest? Czy ona wie o tym?

Metis przytaknęła.

Page 53: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Wie. Zadzwoniłam do niej tuż po zakończeniu zebrania. Powinna w tej chwili

czekać w twoim dormitorium.

Skinęłam głową. Babcia Frost będzie wiedziała, co robić. Zawsze wiedziała, co

robić.

- Chodź – powiedział Nickamedes. – Wyprowadźmy cię stąd i zaprowadźmy z

powrotem do twojego pokoju.

Dostałam się do swoich stóp i skierowaliśmy się w stronę drzwi więzienia. Raven

rzuciła mi krótkie spojrzenie, gdy wychodziliśmy, a potem skupiła się znów na swoim

magazynie. Wątpiłam, by dbała o to, co się ze mną stanie.

Ajax otworzył drzwi, po czym wyszliśmy na korytarz. Daphne i Carson stali na

zewnątrz, ale nie widziałam żadnych śladów po Loganie, jego ojcu ani pozostałych

członkach Protektoratu. Metis, Nickamedes i Ajax zaczęli rozmawiać przyciszonymi

głosami, więc podeszłam do przyjaciół.

- Gwen! – powiedziała Daphne. – Wszystko w porządku?

Walkiria przytuliła mnie, jej wielka siła niemal złamała mi kręgosłup.

- Ok – odparłam. – Na razie. Gdzie jest Logan?

Daphne potrząsnęła głową, jej blond kucyk skakał z boku na bok.

- Poszedł za swoim tatą, by spróbować z nim porozmawiać na temat… rzeczy.

- Tak. Rzeczy.

Page 54: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Czy to prawda? – zapytał Carson, jego brązowe oczy były duże i szeroko

otwarte za czarnymi okularami. – To, że zamierzają postawić cię przed sądem, by

dowiedzieć się, co się stało z Vivian i Lokim?

- To prawda.

Opowiedziałam przyjaciołom wszystko, co powiedział Linus – z wyjątkiem tego,

że karą była śmierć, jeśli zostałabym uznana za winną. Nie chciałam ich martwić

bardziej, niż już byli. Poza tym, Metis i pozostali powiedzieli, że będą zamierzają to

wszystko wyprostować. Musiałam w to wierzyć. Po prostu musiałam. W przeciwnym

razie, oszalałabym na miejscu, a Vivian, Loki i reszta Żniwiarzy już by wygrali.

Kiedy skończyłam, Carson poderwał głowę.

- Kto to jest?

Odwróciłam się i zdałam sobie sprawę, że Alexei stał za mną. Nawet nie

usłyszałam, jak się poruszał.

- Och, to jest Alexei. Mój… strażnik.

- Alexei Sokolov – powiedziała Daphne lodowatym tonem. – Pamiętam cię.

Oddałeś mi prowadzenie za moje pieniądze w ubiegłym roku na wiosennych

mistrzostwach z łucznictwa w Akademii w Nowym Jorku.

Po raz pierwszy, cień uśmiechu uniósł jego usta.

- A ty pokonałaś mnie w finałowej rundzie.

Page 55: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Tak – odparła. – Wiem, że masz rozkazy z Protektoratu, ale jeśli choć położysz

rękę na Gwen albo zrobisz cokolwiek, by ją skrzywdzić, połamię ci palce tak, że już

nigdy nie będziesz w stanie podnieść broni. Lub cokolwiek innego.

- Daphne! – syknęłam zszokowana, słysząc groźbę przemocy w jej zwodniczo

słodkim głosie.

- Co? – spytała. – Mówię mu po prostu, jak jest.

Iskry magii strzelały z jej palców, jakby chciały podkreślić jej brutalną obietnicę.

Wszystkie Walkirie wydzielały iskry i błyski magii, będące związane z ich osobowością

i aurą. Zawsze myślałam, że ironią było to, że aura Daphne miała królewski różowy

kolor, zważywszy jak niestabilna i szybka do gniewu mogłaby być.

- Nie martw się, Gwen – odpowiedział Alexei. – Wiem wszystko o tobie i twoich

przyjaciołach, włączając w to temperament Walkirii.

- A więc jaki jest? Bo ja nigdy nie widziałam ani nie słyszałam o tobie aż do

dziś.

- Mam swoje źródła.

Coś błysnęło w jego oczach, coś, co wyglądało trochę jak tęsknota, ale sekundę

później jego twarz była pusta i bez wyrazu. Dziwne. Nie miałam pojęcia, skąd Alexei

mógł cokolwiek wiedzieć o mnie, ale wyglądało na to, że z nim utkwiłam, czy mi się to

podobało czy nie.

- Uważasz, że Vivian za tym stoi? – zapytał Carson, przebiegając palcami po

brązowych włosach.

Page 56: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem. Ostatni raz widziałam Vivian, kiedy leciała na Czarnym głazie z

Lokim, przywiązanym za nią. Ale nie chciałabym jej minąć, by spróbować sprowadzić

na siebie kłopoty, zwłaszcza po tym, jak Prestonowi nie udało się zabić mnie na bramie

Garm.

Znów zadrżałam, myśląc o tych wszystkich strasznych rzeczach, które wydarzyły

się tamtej nocy. Vivian, siłą otwierająca moją dłoń ze Sztyletem z Helheimu, i

używająca mojej krwi do uwolnienia Lokiego. Zły bóg nakazujący Prestonowi zabić

mnie i Żniwiarz przeszywający sztyletem moją klatkę piersiową. Potem ja, używająca

mojej psychometrii w celu dotknięcia Prestona, wyszarpująca całą magię, całe życie, z

jego ciała, by przenieść je na siebie i uleczyć się. Zabicie starszego chłopaka moim

Cygańskim darem, magią, którą ja i moja rodzina otrzymaliśmy od Nike.

- Gwen – powiedziała Metis, stając przy mnie, z telefonem w ręku. – Twoja

babcia napisała do mnie. Czeka na ciebie.

Porzuciłam swoje myśli.

- Dziękuję, pani profesor. – Pójdę zobaczyć się z nią w tej chwili.

Metis skinęła głową, po czym odciągnęła mnie od pozostałych.

- Nie chcę, abyś martwiła się o cokolwiek z tego. Nickamedes, Ajax i ja

zadbamy o wszystko. Dopilnujemy, by Linus i reszta z Protektoratu przestrzegali zasad.

Będziemy cię chronić. W porządku?

Page 57: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Emocje zatkały moje gardło, sprawiając, że ciężko mi się mówiło, więc tylko

skinęłam głową. Metis i moja mama były najlepszymi przyjaciółkami, kiedy uczyły się

w Mythos, więc miałam pewność, że nauczycielka zrozumiała każde słowo, które

wypowiedziała. Zastanawiało mnie tylko, ile ją będzie kosztowało wyciągnięcie mnie z

tego bagna – jeżeli w ogóle jest w stanie coś zrobić.

Rozdział 5

Obiecałam zadzwonić do Daphne później, kiedy odparła, że wraz z Carsonem

będzie rano na treningu na sali gimnastycznej, zresztą jak zwykle. Pożegnałam się z

przyjaciółmi i podążyłam za Metis na schody, opuszczając budynek nauk ścisłych. Było

jeszcze zimniej niż w trakcie zebrania, główny dziedziniec opustoszał. W tej chwili,

pozostali uczniowie zebrali się w jadalni, bibliotece lub swoich dormitoriach, by

porozmawiać o tym, co się wydarzyło.

Nauczycielka szła ze mną przez kampus, z Alexei’em ciągnącym się z tyłu. Nic

do nas nie mówił. W rzeczywistości, nie wydawał żadnych dźwięków. Jego ubrania nie

szeleściły, jego buty nie uderzały o kostki brukowe, jego oddech nawet nie parował z

zimna jak mój. Przerażające.

W końcu dotarliśmy do Styx Hall i zatrzymaliśmy się na zewnątrz akademika.

Page 58: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Po prostu spróbuj się zrelaksować i wyrzucić to ze swojego umysłu najlepiej

jak potrafisz, dobrze, Gwen? – poprosiła Metis. – I wiedz, że Nickamedes, Ajax i ja

pracujemy tak ciężko jak umiemy, by oddalić zarzuty.

Skinęłam głową.

- Spróbuję. Dziękuję. I chcę powiedzieć, że przepraszam za to wszystko. Nigdy

nie pomyślałam – nigdy nie pomyślałam, że coś takiego może się wydarzyć – moje

gardło zacisnęło się raz jeszcze, i to było wszystko, co mogłam powiedzieć.

- Wiem i to nie jest twoja wina, nic z tego, niezależnie od tego, co myśli

Protektorat. Pamiętaj o tym.

Metis ścisnęła mnie za ramię, odwróciła się i udała się z powrotem na główny

dziedziniec. Alexei odszedł również, ale nie byłam sama. Inari był na zewnątrz

internatu, opierając się o drzewo tuż poniżej mojego okna. Wciąż miał na sobie szarą

szatę, a wraz z jego czarnymi włosami i ciemnymi oczami, wydawał się być tylko

kolejnym cieniem w tym krajobrazie. Wyglądało na to, że Protektorat nie żartował, jeśli

chodzi o pilnowanie mnie dwadzieścia cztery na siedem.

Użyłam legitymacji uczniowskiej, aby dostać się do akademika i ruszyłam po

schodach na trzecie piętro, gdzie znajdował się mój pokój, odseparowany wieżyczką od

reszty budynku. Ku memu zdziwieniu, starsza kobieta klęczała pod drzwiami mojego

pokoju, ze szmatą w ręku i wiadrem z wodą i mydłem na podłodze obok niej.

- Babcia? – zapytałam. – Co ty robisz?

Page 59: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Geraldine Frost spojrzała na mnie fioletowymi oczyma, w tym samym odcieniu,

co moje. Musiała przyjść tu prosto z jej wieczorku wróżenia, bo wciąż miała na sobie,

jak to ona go nazywa, Cygański strój – białą jedwabną bluzkę, czarne spodnie i miękkie

czarne buty z zawijającymi się palcami. Kolorowe chusty były pozawijane wokół jej

ciała, a srebrne monety na frędzlach dzwoniły wraz z każdym jej ruchem. Zazwyczaj

nosiła szalik jako swego rodzaju pałąk na głowę, ale dzisiaj jej siwe włosy zwisały

luźno wokół pomarszczonej twarzy.

Babcia była Cyganką jak ja, co oznaczało, że również miała dar. W przypadku

babci, było to widzenie przyszłości. Zarabiała dodatkowe pieniądze opowiadając

ludziom mieszkającym w pobliżu jej domu w Asheville, jaka przyszłość ich czeka, tak

jak kiedyś ja używałam mojej psychometrii do odnajdywania rzeczy utraconych,

zapomnianych bądź skradzionych.

Już nie, zdałam sobie sprawę, wstrząśnięta. Biorąc pod uwagę to, co się

wydarzyło w amfiteatrze, nikt na terenie kampusu już nigdy mnie nie zatrudni, by

ponownie odnaleźć zagubione przedmioty. To nie powinno mieć dla mnie znaczenia, ale

miało. Pewnie, tropienie utraconych telefonów komórkowych i skradzionych

bransoletek nie było najbardziej ekscytującym i czarującym zawodem, ale to było moje

– to była część mojej magii, cząstka mnie, cóż, ja. Teraz, była ta kolejna rzecz, jaką

odebrał mi Protektorat oskarżając mnie przed całą akademią. Zastanawiałam się, co

jeszcze będę musiała poświęcić zanim to się skończy – i czy koniec rzeczywiście będzie

kosztował mnie życie.

Odepchnęłam te niepokojące myśli i podeszłam do niej.

Page 60: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Babciu? Co się dzieje? Czemu szorujesz moje drzwi tą szmatą… - mój głos

zamarł, zdałam sobie sprawę, dlaczego.

MORDERCZYNI. ZABÓJCZYNI. SUKA ŻNIWIARZY.

Te i inne słowa, jeszcze bardziej obrzydliwe zostały namalowane sprayem na

moich drzwiach i okolicznych, jasnych ścianach czerwoną farbą.

- Przykro mi, pumpkin9 - powiedziała Babcia Frost, wrzucając ścierkę do wiadra

i wstając. – Miałam nadzieję, że zdążę posprzątać zanim to zobaczysz. Nie martw się.

Oni tylko pomalowali ściany. Nie dostali się do pokoju. Sprawdziłam już.

Spojrzałam na drzwi i ściany. Czułam promieniujące gniewem brzydkie,

paskudne słowa, podobnie jak czułam emocje tłumu w amfiteatrze. Wiedziałam, że

gdybym pochyliła się i przejechała palcami po farbie, odczułabym uczucia, jakie

towarzyszyły tym osobom podczas pisania tych słów – całą ich przerażającą nienawiść

do mnie.

Tego było po prostu za wiele. Moja katastrofalna randka z Loganem.

Aresztowanie mnie przez Protektorat, a następnie ogłoszenie zarzutów przy wszystkich.

Linus informujący mnie, że karą za moje rzekome zbrodnie jest śmierć. Tego

wszystkiego było za dużo. Gorące, piekące łzy spływały po moich policzkach, podczas

gdy próbowałam powstrzymać bolesny szloch wstrząsający moim ciałem od stóp do

głów.

99 WAŻNE! Czy kojarzy ktoś jak Babcia Frost nazywała wnuczkę? Nie przypominam sobie, by była to „dynia”, choć tłumaczenie na to wskazuje :P

Page 61: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Babcine ramiona zamknęły się wokół mnie i zaczęła kołysać mnie tam i z

powrotem.

- Sshh. Sshh. Jest dobrze, pumpkin. Jestem tu. Wszystko będzie w porządku.

Złapałam się jej jeszcze mocniej i tylko płakałam, płakałam i płakałam.

Pozwoliłam temu wyjść na zewnątrz. Moje zmartwienia, moje lęki, mój gniew. Powoli,

moje ciało uspokajało się, a szloch cichł, łzy wciąż ciekły ciurkiem, aż w końcu i one

wyschły. Otarłam ostatnie łzy z mojej zaczerwienionej twarzy, odsunęłam się od Babci i

spojrzałam na zniszczone drzwi, starając się ignorować pusty, tępy ból w mojej klatce

piersiowej.

- Przypuszczam, że Metis powiedziała ci, co się stało – wymamrotałam.

Babcia skinęła głową.

- Powiedziała.

Wzdychając, otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka. Łóżko, biurko, kilka

regałów, telewizor, mała lodówka. Mój akademicki pokój wyglądał jak każdy inny, lecz

dodałam nieco osobistych akcentów, takie jak plakaty Wonder Woman, Karma Girl i The

Killers, które wisiały na ścianie, i oprawione zdjęcie mojej mamy stojące na biurku, tuż

obok małej repliki posągu Nike.

Popatrzyłam na posążek, zastanawiając się, czy bogini otworzy oczy i chytrze

puści mi oczko jak czasami robiła, pozwalając mi wiedzieć, że wszystko będzie dobrze.

Ale figurka nadal pozostawała zamrożona w miejscu. Westchnęłam. Wydawało się, że

Page 62: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nike nie była zbyt zadowolona ze mnie w tej chwili. Przynajmniej nie skłaniała swej

głowy i nie patrzyła z dala ode mnie, jak robiły to posągi wcześniej.

Ale ktoś był szczęśliwy widząc mnie – Nyx.

Szczenię wilka Fenrir drzemało w wiklinowym koszu w rogu, ale zerwało się na

dźwięk otwieranych drzwi. Nyx urodziła się kilka tygodni temu, więc była jeszcze

malutka, ważyła kilka kilogramów, ale ja uważałam, że była najsłodszą rzeczą z jej

ciemnoszarym futrem i fioletowymi oczami. Ograniczona przez swój kosz, rzuciła się na

moją tenisówkę i zaczęła warczeć i bawić się w przeciąganie z jednym z moich

sznurowadeł.

Podniosłam szczenię i przytuliłam je do mojej piersi. Nyx radośnie warknęła raz

jeszcze, wciskając mi swój nos, ale nie obchodziło mnie to. Wilczyca polizał mój

policzek, a ja poczułam jej szczęście z powodu tego, że jestem w końcu z powrotem i

mogę się z nią bawić.

Na ścianie, obok moich plakatów, fioletowe oko otworzyło się, by na mnie

spojrzeć.

- Cóż, to był najwyższy czas, byś wróciła – głos powiedział chłodnym,

angielskim akcentem. – Gdzie byłaś przez całe popołudnie, Gwen?

Podeszłam, skupiając się na oku. Właściwie, to nie tylko oko, wpatrywałam się w

połowę ludzkiej twarzy, włącznie z nosem, ustami, a nawet uchem. Twarz była

wysadzana u rękojeści, a srebrny miecz ukryty w czarnej skórzanej pochwie, wisiał na

ścianie. Wiktor, mój gadający miecz, broń przyznana mi przez Nike.

Page 63: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wiktor znajdował się w pobliżu już długi, długi czas, i miał ciągoty do wyrażania

siebie, zwłaszcza kiedy przychodziło do mówienia ludziom o tym, jak niesamowity był.

Czasami, ten gadający miecz działał mi na nerwy, lecz teraz chciałam go tylko uściskać.

Trzymałam szczenię z dala od Wiktora, ale dała radę polizać jego metalowy

policzek, tak jak robiła to mnie.

- Fuj! Obrzydliwe. Chyba ktoś potrzebuje powiewu mięty, fuzzball – burknął

Wiktor, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu na swojej połowie twarzy, ja również nie

mogłam.

Nyx wydała z siebie kolejny radosny warkot i polizała go ponownie. Wiktor

ponarzekał jeszcze trochę, ale wtedy dostrzegł, że Babcia Frost stoi za mną i

wytrzeszczył oko.

- Geraldine?

- Wiktor.

Spojrzenie miecza ponownie skierowało się na mnie.

- Co się dzieje? Dlaczego obie macie takie ponure wyrazy twarzy?

Położyłam Nyx na podłodze, żeby mogła trochę pobiegać i opadłam na łóżko.

- To długa historia.

- Cóż, myślę, że oboje lubimy to słyszeć – powiedziała Babcia Frost, siadając na

krześle przy biurku. – Powiedz mi wszystko, co się stało i wszystko, co Protektorat ci

powiedział.

Page 64: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Protektorat? – spytał Wiktor. – Co ci głupcy tu robili?

- Najwyraźniej, zadecydują o moim życiu lub śmierci – wymamrotałam.

Opowiedziałam im o tym, co miało miejsce w kawiarni, amfiteatrze i

akademickim więzieniu. Gdy skończyłam, oboje milczeli, choć oko Wiktora zwęziło się

w zamyśleniu. Jego oko rzucało dziwny cień, nie dość fioletowy, ale również nie dość

szary – bardziej jak odcień zmierzchu, ten piękny kolor, który łagodził niebo tuż przed

zmrokiem. Choć w tej chwili w spojrzeniu miecza nie było nic łagodnego. Furia w jego

oku sprawiała, że błyszczało jasno niczym gwiazda.

- Ci cholerni głupcy – ponownie warknął. – Czasami, wydaje mi się, że

członkowie Protektoratu mają ubytki w ich…

- Wiktor – Babcia odezwała się ostrzegawczym tonem. – Wystarczy tego rodzaju

dyskusji.

Miecz spiorunował ją spojrzeniem, ale wstrzymał się już z narzekaniami na

Protektorat, mimo że mruczał coś pod nosem.

- Co ja mam zrobić? – zapytałam ją. – Czy uważasz, że naprawdę mogliby

znaleźć coś, by uznać mnie winną? Że faktycznie mnie zamkną… stracą mnie? –

ostatnie kilka słów wyszeptałam.

Babcia pokręciła głową.

- Nie wiem, pumpkin. Zastanawiam się tylko, kto jako pierwszy sfabrykował te

oskarżenia przeciwko tobie. Gdybyśmy się tego dowiedziały, wiedziałybyśmy, co się

naprawdę dzieje.

Page 65: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wstałam i zaczęłam chodzić tam i z powrotem po pokoju.

- To musi być jakiś spisek Żniwiarzy. Ale dlaczego? Sprawienie, że wszyscy w

Mythos mnie znienawidzą? By mnie wyrzucono? Żadna z tych rzeczy nie powstrzyma

mnie przed walką ze Żniwiarzami ani byciem Wybranką Nike… czy mogą?

- Oczywiście, że nie – Wiktor przełamał się. – Bogini wybrała twoją rodzinę, by

obdarować ją magią. Wybrała ciebie na swoją Wybrankę, Gwen. Ty – nie ktoś inny. Nic

cokolwiek zrobi Protektorat nie zmieni tego. Żadna cholerna rzecz.

Pomyślałam o lodowatym spojrzeniu Linusa Quinna, jakim mnie obdarzył. Nie

byłam tego pewna, ale nie powiedziałam mieczowi o moich obawach. Gdybym to

zrobiła, Wiktor wspomniałby coś na temat tego, jak on mógłby przekonać ojca Logana

do oddalenia zarzutów – zapewne jego pomysłem było przyciśnięcie go do serca Linusa.

Wiktor był raczej żądny krwi. Jedną z jego ulubionych czynności było mówienie o tym,

w jaki sposób zabije Żniwiarzy.

Zwykle, starałam się ignorować tyradę Wiktora, ale dzisiejszego wieczoru

myślałam o jednym Żniwiarzu, którego faktycznie chciałam się pozbyć - Vivian Holler.

Po raz kolejny wróciłam do tej nocy w lesie, kiedy Vivian wspięła się na szczyt swego

czarnego, ogromnego, mitycznego ptaka i odleciała wraz z Lokim, siedzącym za nią.

Zastanawiałam się, gdzie Vivian mogła się teraz podziewać. Według Metis, Panteon nie

słyszał zbyt wiele o tym, dokąd odeszła. Coś jeszcze mnie frustrowało. Co dobrego było

z Wybrańca, skoro nie mógł nawet pomścić śmierci mamy?

Zatrzymałam się, rozsunęłam zasłonę i wpatrywałam się w obraz za oknem. Mój

oczy skanowały trawnik poniżej i zajęło mi kilka sekund dostrzeżenie szczupłej

Page 66: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

sylwetki Inari’ego. Siedział tyłem na jednym z drzew, przypominając tylko kolejny

ciemny cień nocy. Gdybym nie wiedziała, że tam był, pewnie nie zauważyłabym go w

ogóle.

Babcia Frost wstała i również wyjrzała za okno.

- Czy to jeden ze strażników Protektoratu?

- Tak, nazywa się Inari Sato.

Skinęła głową.

- Ninja. Słyszałam o nim. Przypuszczalnie, jest jednym z najlepszych

wojowników Panteonu i jednym z przywódców Protektoratu.

- Tak, on i ojciec Logana, najwyraźniej – burknęłam, pozwalając, by kurtyna

powróciła na swoje miejsce. – Są jeszcze inni, którzy będą mnie pilnować. Rosyjski

facet zwący się Sergei Sokolov i jego syn, Alexei. Jest uczniem trzeciego roku w

Akademii w Londynie. Logan zachowywał się jakby go znał, no i Daphne spotkała go

wcześniej na turnieju łuczniczym.

Babcia nic nie powiedziała, ale na pewno usłyszała strach i frustrację w moim

głosie. Wyciągnęła rękę i delikatnie otoczyła moje dłonie swoimi. Jak zawsze, ciepło jej

miłości ogarnęło mnie, gdy tylko jej skóra zetknęła się z moją. Skupiłam się na tym

odczuciu, pozwalając mu zagłuszyć wszystkie złe rzeczy, które dzisiaj miały miejsce, i

wszystkie te złe, które mogą spaść na mnie jutro.

- Nie martw się, pumpkin – powiedziała odległym tonem. – Wszystko się w

końcu ułoży. Zobaczysz.

Page 67: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Jej oczy były puste i szkliste jakby patrzyła na coś, co tylko ona widziała. Miała

jedną ze swoich psychicznych wizji, a ja czułam poruszające tą siłą powietrze – coś

starego, cierpliwego, wiedzącego i czujnego. Przystanęłam tam, gdzie byłam,

nieruchomo i cicho, i uścisnęłam jej dłonie.

- Sprawy będą ciężkie przez jakiś czas, ale potem będzie lepiej – mruknęła. –

Zobaczysz.

Te moce zacisnęły się wokół nas na moment, prawie jak ramiona zamykające nas

w pocieszającym uścisku, zanim gwałtownie znikły. Babcia zamrugała, odzyskała

widoczność i ponownie stała się sobą.

Nyx podskoczyła, rzucając się na mrugające srebrem monety zwisające z jej

szala, na co Babcia roześmiała się i pochyliła nad szczeniakiem. Nie powiedziała nic o

tym, co zobaczyła, a ja nie pytałam. To było trudne dla Babci, miewać wiarygodne wizje

o rodzinie i przyjaciołach jako pierwsza, gdyż jej uczucia do kogoś mogły mieć wpływ

na to, co widziała. Rzadko wspominała mi o przebłyskach, jakie miała na temat mojej

przyszłości, twierdząc że nie chciała zmuszać mnie do podejmowania ważnych decyzji

na podstawie czegoś, co może, ale nie musi się wydarzyć. Rozumiem, że Babcia chciała,

abym podjęła własną drogę w życiu, ale czasami mała wskazówka o wszystkich Złych,

Złych Rzeczach na horyzoncie byłaby miła.

Babcia podeszła do biurka i podniosła metalową puszkę w kształcie olbrzymiego

czekoladowego ciasteczka.

- Co powiesz na coś do jedzenia? – zapytała. – Muszę dokończyć dla ciebie

ciasteczka z płatków owsianych i rodzynek.

Page 68: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Babcia Frost uwielbiała piec i zawsze robiła tyle słodkich pyszności, bym mogła

zabrać ze sobą trochę do akademii i podzielić się nimi z przyjaciółmi.

- Zatrzymamy się też po kanapkę – dodała.

Wskazała na białą papierową torbę na moim biurku, a ja wiedziałam, że mówi o

Pork Pit, jednej z moich ulubionych restauracji. Ale dzisiejszego wieczoru nie miałam

ochoty na jedzenie, nawet na ciastka.

Mimo to, uśmiechnęłam się.

- Może później.

Babcia została u mnie przez resztę wieczoru, chociaż dzwoniłam do Daphne i

miałam jej dość. Zadzwoniłam również do Logana, ale nie odebrał telefonu.

Prawdopodobnie wciąż kłócił się z ojcem, więc zostawiłam mu wiadomość głosową,

mówiąc że idę do łóżka i zobaczymy się rano na treningu.

Wreszcie, tuż przed dziesiątą, godziną policyjną, Babcia wstała i powiedziała, że

lepiej pójdzie zanim zamkną akademik na noc. Siedziałam na podłodze, bawiąc się z

Nyx, po czym podniosłam szczeniaka i wstałam. Łza popłynęła z kąta mojego oka na to,

co musiałam zrobić.

- Myślę, że powinnaś zabrać Nyx ze sobą do domu – powiedziałam smutnym

głosem. – Nie chcę, by Protektorat znalazł ją tu i zabrał gdzieś daleko.

- Tak, proszę, zabierz fuzzball stąd – powiedział Wiktor markotnym głosem. –

Całe to futro jest okropne na moją alergię. Straszne, powiadam wam!

Page 69: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Miecz pociągnął nosem jakby chciał udowodnić swoją rację, ale dostrzegłam

błyszczącą łzę w jego oku. Na swój sposób, kochał Nyx, tak mocno jak ja.

Babcia skinęła głową.

- Tak pewnie będzie najlepiej, pumpkin. Bardzo wiele dzieje się teraz. Lepiej nie

ryzykować.

Oddałam Nyx Babci Frost. Wsunęła szczenię Fenrira za swój płaszcz tak, aby

Nyx nie zmarzła podczas spaceru przez kapus do samochodu. Ostatecznie pogłaskałam

ją, obiecując, że jak tylko będę mogła, wpadnę ją zobaczyć. Przytuliłam Babcię, po

czym wyszły.

Mój pokój wydawał się tak cichy i spokojny, tak strasznie pusty bez nich,

zwłaszcza bez Nyx biegającej z kąta w kąt, wąchającej, warczącej i zwiedzającej pokoju

tak, jakby nie żyła tu od początku swojego krótkiego życia. Nigdy wcześniej nie

zdawałam sobie sprawy, jak smutna i dusząca cisza może się wydawać, aż do teraz.

Otarłam kilka łez i poczłapałam do łóżka. Wzięłam prysznic, założyłam piżamę i

przygotowałam książki na poranne zajęcia. Nic z tego nie było skomplikowane, ale

kiedy skończyłam, byłam wyczerpana.

Wlazłam do łóżka i otuliłam się swoim kocem w fioletową i szarą kratę.

Normalnie, zostawiłabym Wiktora na jego miejscu na ścianie, ale dzisiejszej nocy

położyłam miecz i jego pochwę na szczycie łóżka, tuż przy mnie. Już straciłam Nyx –

nie chcę stracić i jego.

Page 70: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie zamartwiaj się, Gwen – powiedział Wiktor. – Dowiesz się, kto za tym stoi,

a kiedy to zrobisz, będę tam, by ci pomóc zająć się tymi Żniwiarskimi szumowinami. Z

tego powodu, podzielimy ich na krwawe wstążki. Będziemy nosić ich wnętrzności

zamiast podwiązek. Będziemy…

Ciągnął dalej, a każda jego fantazja była bardziej krwawa i brutalna od

poprzedniej. Pomimo tej sytuacji, nie mogłam się nie uśmiechnąć. Tak wiele rzeczy

zmieniło się w moim życiu, odkąd przybyłam do Mythos, ale Wiktor był jedną z tych

stałych rzeczy. Zawsze mogłam liczyć na miecz, że zawsze będzie. Coś, co mnie

pocieszyło dzisiejszego wieczora bardziej, niż cokolwiek.

- Dobranoc, Wiktorze – powiedziałam, całkowicie wymęczona. –

Porozmawiamy rano.

- Dobranoc, Gwen.

Miecz ziewnął, a połowa jego szczęki zniknęła w ciemnościach. Jego oko

zamknęło się, a po kilku minutach zaczął chrapać.

Wyciągnęłam rękę i położyłam ją na mieczu, nie puszczając go nawet, kiedy

sama zasnęłam.

Page 71: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Rozdział 6

Ku memu zdziwieniu, zapadłam w ciemność, w sen bez snu, aż budzik obudził

mnie następnego ranka.

Przygotowując się do dnia, wyjrzałam przez okno na trawnik, ale Inari’ego nie

było w zasięgu wzroku. Przypuszczałam, że Ninja zakończył nocną zmianę, a teraz

nadszedł czas, by ktoś inny przejął straszny obowiązek pilnowania mnie. Cóż, miałam

kilka rzeczy do zrobienia i nie miałam zamiaru czekać aż ktoś z Protektoratu się pokaże.

Nie musiałam. Kiedy otworzyłam drzwi mojego pokoju, znalazłam Alexei’a

czekającego na korytarzu. Rosyjski wojownik opierał się o ścianę, jego ramiona

krzyżowały się na szczupłym, umięśnionym torsie. Czarny plecak leżał u jego stóp,

dostrzegłam rękojeści dwóch mieczy wystających z niego.

- Więc masz chodzić za mną przez cały dzień. Hurra – mruknęłam, poprawiając

ramiączko mojej szarej listonoszki.

Page 72: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Alexei nic nie odpowiedział, ale jego usta drgnęły na kształt czegoś, co prawie

wyglądało na uśmiech. Cóż, przynajmniej kogoś bawiło moje cierpienie.

Zamknęłam za sobą drzwi, ignorując Alexei’a i ruszyłam w dół po schodach.

Szedł tuż za mną, był tak blisko, jakby był moim własnym cieniem. Idąc nie robił

najmniejszego hałasu, ani pojedynczego dźwięku, nawet gdy kroczył po skrzypiących

schodach. Jego upiorne, czujne milczenie sprawiało, że czułam się jakby prześladował

mnie duch. Jedyną różnicą było to, że faktycznie mogłam zobaczyć Alexei’a, zerkając

za siebie.

Kiedy dotarłam na dół schodów, przyjrzałam się drzwiom frontowym akademika.

Ranek był lodowato zimny, a oszronione trawy błyszczały jak tysiące maleńkich

srebrnych sztyletów, rozciągające się daleko jak okiem sięgnąć. Słońce ledwo wyszło,

ale padające promienie rzucały na lód krwawe, karmazynowe zabarwienie. Jak brzmiało

to stare powiedzenie? Coś o czerwonym niebie w godzinach porannych było

ostrzeżeniem. Tak, wydawało mi się, że to będzie tego typu dzień.

Sięgnęłam do kieszeni płaszcza, by wyjąć swoje ciemne, szare rękawiczki, szalik

i czapkę, wszystko wzorowane błyszczącymi srebrnymi płatkami śniegu. Ubrana,

wyszłam na zewnątrz, włożyłam ręce do kieszeni płaszcza i stanęłam na jednej z

brukowanych ścieżek i podążyłam na wzgórze na główny dziedziniec. Ponieważ było

wcześnie, Alexei i ja byliśmy jedynymi na zewnątrz. Przez około dwie minuty szliśmy

w milczeniu, po czym spojrzałam na niego przez ramię.

- Więc, jaki jest twój interes?

- Mój interes?

Page 73: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wzruszyłam ramionami.

- Twój interes. No wiesz, skąd jesteś, jakim typem wojownika jesteś, dlaczego

Protektorat przypisał dzieciaka w moim wieku do pilnowania mnie.

Alexei omiótł mnie wzrokiem, jakby nie mógł zdecydować, czy to był jakiś

podstęp, by uzyskać super-sekretne informacje z Protektoratu od niego. Gdybym chciała

tego dokonać, wszystko, co powinnam zrobić to dotknąć go. W przeciwieństwie do

mnie, Alexei nie miał na sobie rękawiczek. Jego gołe ręce wisiały po obu jego stronach,

zamiast być schowane w kieszeniach płaszcza, skryte przed chłodnym porankiem. Może

zimno mu nie przeszkadzało. Niektóre dzieciaki z Mythos dzięki swej magii były

odporne na ekstremalna temperatury.

Chociaż, jakiś czas temu postanowiłam nie używać magii w celu wyciągania

tajemnic od innych osób, chyba że było to absolutnie konieczne, nie mogłam się

powstrzymać i spoglądając na jego dłonie zastanawiałam się, czy nie zerwać rękawiczek

i dotknąć go, by zaprezentować mu, do czego jestem zdolna dzięki psychometrii. Raczej

nie, bez szybkości Amazonek.

Mimo to, pokusa, aby spróbować była tak silna. Chciałam wiedzieć, kim był

Alexei, i co ważniejsze, co Protektorat wiedział o mnie. Przede wszystkim chciałam się

dowiedzieć, co wiedzieli o mojej magii dotykowej – i czy zdają sobie sprawę, że za jej

pomocą zabiłam Prestona.

Zadrżałam, lecz nie z powodu chłodu powietrza. Twarz kolesie wypełniła mój

umysł. Niegdyś miał przystojną twarz, ale teraz wykręconą z bólu, a jego niebieskie

oczy były zimne, martwe i puste – wszystko przeze mnie. Metis i Babcia Frost zawsze

Page 74: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

powtarzały, że moja magia będzie stale rosnąć, że będę w stanie robić inne rzeczy niż

tylko dotykać przedmioty i widzieć ich wspomnienia, ale nigdy nie myślałam, że

mogłabym nią kogoś zabić. Ale zrobiłam to Prestonowi. Użyłam psychometrii w celu

zabicia go, ale dzięki temu ja mogłam żyć. To było wystarczająco złe, ale najgorsze było

to, że wiedziałam, że znów mogę to zrobić – każdemu, w każdej chwili. Mogłam poczuć

magię, moc głęboko we mnie, mroczny chrapliwy szept tuż przy biciu mego serca. Użyj

mnie, użyj mnie, użyj mnie…

- Pochodzę z Saint Petersburga, z Rosji – Alexei w końcu się odezwał. Musiał

uznać, że moje pytania były nieszkodliwe. – Chodzę jednak do akademii w Londynie,

ponieważ tam mój tata spędza najwięcej czasu z Protektoratem. Jestem wojownikiem

Bogatyr i jestem w twoim wieku. Mam osiemnaście lat i uczę się na trzecim roku.

Przewróciłam oczami. Tak, tak. Wiedziałam, że akademie na całym świecie mają

taką samą strukturę, z szesnastoletnimi uczniami na pierwszym roku aż do dwudziesto-

jeden latków na szóstym. Drugi rok, trzeci rok, nie było zbyt wielkiej różnicy.

- Jestem tu, by cię pilnować, bo mój ojciec jest starszym członkiem Protektoratu,

a ja szkolę się, by kiedyś stać się jednym z nich. A także, ponieważ… znam kilku twoich

kolegów.

Uniosłam brew.

- Znasz kogo? I co to jest Bogatyr?

- Idziemy teraz na trening z bronią, tak?

Skinęłam głową.

Page 75: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Zobaczysz.

To było wszystko, co powiedział. Nie wyjaśnił nic na swój temat, kim był i co tu

robił. Dobra, dobra, chciał być mroczny, ponury i tajemniczy, a jego rosyjski akcent mu

w tym pomógł. Nieistotne.

Przeszliśmy resztę drogi na siłownię w ciszy. Pchnęłam podwójne drzwi

prowadzące do głównej sali i udałam się do trybun znajdujących się nieopodal, ale

Alexei przystanął na chwilę, by rozejrzeć się wokoło. Nie zauważyłam, co mogło być

tak ciekawe. Jasne sztandary zwisające z sufitu, wypolerowane drewniane trybuny

wystające ze ścian, grube maty pokrywające podłogi. Siłownia wyglądała jak każda inna

– z wyjątkiem stojaków pełnych broni.

Zanim Mythos stała się szkołą dla potomków starożytnych wojowników, zajęcia

na sali gimnastycznej były nieco bardziej męczące niż okrążenia bieżni czy rzucanie

obręczami. Tutaj, siłownia była prawdziwym treningiem zbrojnym, gdzie Trener Ajax i

reszta jego ekipy nauczała dzieci, jak korzystać ze wszystkich rodzajów mieczy aż do

strzelania z łuków. Wszystkie rodzaje broni i jeszcze więcej zostały ułożone w równych

rzędach, a ich ostre końce błyszczały pod światło, czekając aż uczniowie przyjdą i

chwycą je.

Oczywiście, nie byłam kształcona przez całe życie jak władać bronią, tak jak inne

dzieciaki, i właśnie dlatego codziennie rano odbywałam regularne zajęcia z Loganem,

Kenzie i Oliverem. Od ucieczki Lokiego, Daphne i Carson również zaczęli przychodzić.

Chcieliśmy być przygotowani – na wszystko.

Page 76: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wszyscy, oprócz Olivera, byli już na sali, a Logan, Kenzie i Carson

przygotowywali już bronie na dzisiaj. Położyłam swoją listonoszkę na jednej z mat i

opadłam na trybuny obok Daphne. Nawet, jeśli się pociłyśmy, Walkiria wyglądała tak

ładnie w różowych designerskich spodniach i dopasowanym topie do jogi. Blond włosy

ściągnęła w gładki kucyk, a odrobina makijażu podkreśliła jej ciemne oczy i piękny

bursztynowy odcień skóry.

- Widzę, że przyprowadziłaś swój cień – rzuciła, obserwując Alexei’a

błąkającego się i kładącego swoją torbę na macie obok mojej.

- Bądź miła – odparłam. – To nie jego wina, że jest na mnie skazany.

Przynajmniej nie sądzę, by była.

Prychnęła, ale już nic nie dodała. Chłopaki zdecydowali się na kije zamiast broni.

Logan zawahał się, a następnie podał kij Alexei’owi, który uniósł rękę z swobodnym,

znajomym wdziękiem.

- Czym jest wojownik Bogatyr? – spytałam, kiedy Logan podał mi mój własny

kij. – Tak nazwał siebie Alexei.

Dwoje z nas obserwowało zmagania Alexei’a z kijem. Rozpoczął krótką

rozgrzewkę, kręcąc bronią dookoła, przenosząc go z jednej dłoni do drugiej, wykonując

serię skomplikowanych ruchów. Nie wydaje się, by miał siłę Wikingów, ale było coś w

sposobie, w jaki przenosił z jednego miejsca na drugie, co powiedziało mi, że był

bardziej niebezpieczny niż ktokolwiek w Mythos. Kij w jego rękach poruszał się coraz

szybciej i szybciej, dopóki nie stał się niczym więcej niż plamą wirującą w powietrzu

Page 77: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

wokół niego. Gdybym nie wiedziała, wzięłabym go za pewnego rodzaju tancerza –

poruszał tym tak płynnie, tak wdzięcznie.

- Bogatyrowie to starożytni rosyjscy wojownicy – powiedział Logan. –

Przypominają Rzymian w tym, że są wyjątkowo szybcy, ale sposób, w jaki się

poruszają… nigdy nic podobnego nie widziałem.

- Masz na myśli to, że podczas walki wyglądał jakby tańczył?

Pokiwał głową.

- Słyszałem od Trenera Ajaxa, że walka jest dla nich jak taniec, dłuższa niż

walka trwa, są silniejsi, bo trenują sposób poruszania się. Są niesamowicie wytrzymali.

Większość z nich używa dwóch broni naraz, po jednej na rękę, jak dwa miecze czy dwa

sztylety. Nie jestem pewien, jakie jeszcze mają zdolności, ale Bogatyrowie są jednymi z

najbardziej zaciekłych wojowników w Panteonie, bardziej niż Spartanie.

Dodatkowo do ich wrodzonych mocnych stron i wojowniczych uzdolnień,

wszystkie dzieciaki w Mythos miały jeszcze inne moce, bonusową magię dzięki

uwydatnionym zdolnościom, jak możliwość leczenia innych, przywołanie chmur

burzowych i kontrola nad pogodą. W Mythos, jakim rodzajem wojownika byłeś, jaką

broń stosowałeś i nad jakim rodzajem magii panowałeś, określało twój status, twoich

dzieci także, kosztowne samochody, markowe ubrania i droga elektronika.

Obserwowaliśmy pracę Alexei’a z kijami. Carson, który również używał laski,

wyglądał na pełnego respektu. Oparł się na własnej broni, a jego twarz zmarszczyła się

Page 78: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

w koncentracji, gdy próbował nadążyć za szybkimi, skomplikowanymi ruchami

Alexei’a. Kenzie przystanął przy Carsonie, również obserwując Alexei’a.

Obok mnie, Logan wziął głęboki oddech i wypuścił go. Spojrzałam na niego,

zastanawiając się, o czym myślał.

- Przepraszam za wczoraj – powiedział w końcu. – I wszystko, co się stało.

Wciąż nie mogę uwierzyć, że mój tata ci to robi, to że myśli, że w jakiś sposób

pomogłaś Żniwiarzom. Zeszłej nocy próbowałem z nim porozmawiać, ale po prostu

mnie nie słuchał. Nigdy mnie nie słucha – w niczym.

Gorycz wypełniała głos Logana, a jego oczy były ciemne i złe. Wyciągnęłam

rękę i splotłam moje palce z jego. Emocje Spartanina spłynęły na mnie, iskierki i

płomyki pozostałych rzeczy zaczęły zalewać mój umysł, rzeczy, których nigdy

wcześniej nie widziałam – wspomnienia jego ojca sprzed lat.

Większość obrazów była taka sama – Logan osuwający się ze stołu, podczas gdy

jego tata chodził przed nim tam i z powrotem, jego surowa twarz, ostry ton głosu. Zrób

to. Nie rób tego. Dlaczego nie możesz uzyskiwać lepszych stopni? Dlaczego w twoim

pokoju zawsze jest bałagan? Dlaczego nie prostujesz się i działasz jak prawdziwy

wojownik, jak prawdziwy Spartanin? Twoja matka i siostra byłyby tobą rozczarowane.

Obrazy i urywki rozmów błyskały jedno po drugim, coraz szybciej i szybciej, aż

wszystko, co mogłam zobaczyć, poczuć i usłyszeć to Linus strofujący swego syna,

każde opryskliwe słowo bolało bardziej niż poprzednie. Ja również doświadczałam

emocji Logana – całego jego gniewu, frustracji, bólu i rozczarowania sobą, tak, że mój

żołądek skręcało coraz więcej i więcej węzłów.

Page 79: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- W porządku – powiedziałam potrząsając głową, by pozbyć się uczuć i

wspomnień. – Nie masz żadnej kontroli nad tym, co robi twój tata i co o mnie myśli. To

jest to, co robi Protektorat, prawda? Dochodzenie roszczeń, czy ludzie są Żniwiarzami?

Logan pokiwał głową.

- Między innymi.

- Nie przejmuj się, ok? Przebrniemy przez to tak jak zawsze.

Objął mnie i przyciągnął blisko siebie. Odetchnęłam, po prostu ciesząc się

gorącem jego dotyku, ciepłem jego ciała obok mojego, równomiernymi uderzeniami

jego serca pod moimi palcami. Nie wiedziałam, co wydarzy się następnego dnia, nawet

w następnej minucie, ale teraz byliśmy razem i zamierzałam cieszyć się tym, jak tylko

mogłam. Jeśli było cokolwiek, czego nauczyła mnie walka ze Żniwiarzami, było tym

jeszcze bardziej docenianie dobrych chwil – ponieważ nigdy nie wiesz, kiedy ludzie,

których kochasz, będą ci odebrani.

- Wy, dwa gołąbeczki, w każdej chwili jesteście gotowe – zawołała Daphne,

podkręcając swój własny kij, różowe iskierki magii trzaskały w powietrzu wokół niej. –

Nie wiem, czy pozostali też, ale ja czuję, że ktoś dziś trafi – ostro.

Carson skrzywił się.

- Tylko nie zniszcz moich okularów, dobrze?

Daphne podeszła i pocałowała go.

- Czy mogłabym zrobić coś takiego?

Page 80: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Cóż, nie złamałabyś moich okularów – odparł. – Raczej Żniwiarza.

- I właśnie dlatego mnie kochasz i moją niepohamowaną naturę Walkirii –

zamruczała Daphne.

Carson uśmiechnął się i oddał pocałunek. Kenzie roześmiał się.

Logan i ja odsunęliśmy się od siebie. Drzwi na końcu sali otworzyły się z

hukiem, a Oliver Hector wparował do środka. Spartanin pospieszył do mat, gdzie

zostawił swoją torbę obok pozostałych. Odwrócił się i uśmiechnął.

- Hej, ludzie, sorry za spóźnienie – głos Olivera zaciął się w sekundzie, gdy

dostrzegł Alexei’a. Myślałam, że Spartanina zaskoczyła aparycja Alexei’a, ale to

wyglądało bardziej tak, jakby zobaczył ducha. Wszystkie kolory odpłynęły z jego

twarzy, a jego zielone oczy rozszerzyły się, jakby nie mógł uwierzyć w to, co widzi.

- Alexei? Co ty tu robisz? – zapytał Oliver.

Głowa Alexei’a uniosła się na dźwięk jego głosu. Utracił swą koncentrację, a kij,

którym tak wdzięcznie kręcił, wysunął się z jego palców i potoczył po matach.

- Oliver! Nie wiedziałem, że będziesz tu dziś rano. – Alexei podszedł tam, gdzie

Oliver stał ze mną i Loganem. – Wypatrywałem cię na wczorajszym zebraniu, ale nie

dostrzegłem cię w tłumie. Dobrze cię znów widzieć.

- Też cię tam nie zauważyłem – Oliver zawahał się. – Ciebie również dobrze

widzieć.

Page 81: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

To było wszystko, co powiedział. Czterech z nas stało tam w milczeniu, wraz z

przyglądającym się Daphne, Carsonem i Kenzie’m.

W końcu, odchrząknęłam.

- Alexei został przydzielony przez Protektorat do… pilnowania mnie, podczas

badania oskarżeń przeciwko mnie.

Szczęka Olivera zacisnęła się, a on spojrzał na Alexei’a, a smutne spojrzenie

przeszło przez twarz Bogatyra, zanim udało mu się to ukryć.

- Pójdę popracować z Walkirią i Celtem – powiedział Alexei sztywnym głosem.

Odwrócił się i odszedł.

- Pomogę im zacząć – powiedział Logan, udając się za nim.

Uniosłam brwi na Olivera, czekając na jego wyjaśnienia. Westchnął i przejechał

dłonią przez piaskowo – blond włosy. Spojrzał na mnie, jakby z nadzieją, że mu

odpuszczę. Proszę. Znał mnie lepiej niż ktokolwiek. Skrzyżowałam ramiona na piersi i

wpatrywałam się w niego.

- Wyduś to, Spartaninie – powiedziałam. – Bo to oczywiste, że dziś nie po raz

pierwszy spotkałeś się z Alexei’em.

Oliver znowu westchnął.

- Alexei jest facetem, o którym ci opowiadałem10. Ten, z którym pisałem.

101 NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!! Czyżby Alexei był gejem?! Nici z trójkącika Alexei-Gwen-Logan?!

Page 82: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Ten, którego spotkałeś podczas ferii zimowych?

Skinął głową.

- Och. Och.

Oliver był gejem i od dłuższego już czasu był zakochany w Kenzie’m, będącym

jego najlepszym przyjacielem. Jednak Oliver wspomniał mi, że spotkał kogoś w święta,

kogoś kogo można nazwać jego potencjalnym chłopakiem. Nigdy nie

przypuszczałabym, że tą osobą będzie Alexei.

Oliver gapił się na mnie, jego oczy szukały moje.

- Pisałem z Alexei’em kilka razy od ferii, ale nigdy nie mówił mi, że przyjedzie

do Mythos. Nic mi o tym nie mówił. Gdyby powiedział, ostrzegłbym was. Wiesz o tym,

Gwen.

Wiedziałam. Spartanin był jednym z moich przyjaciół i powiedziałby mi, gdyby

miało spotkać mnie coś złego, podobnie jak ja bym mu powiedziała. Cóż, myślę, że to

wyjaśnia, skąd Alexei wiedział o mnie i moich przyjaciołach – Oliver prawdopodobnie

mówił mu wszystko o mnie, Loganie i pozostałych.

Nie mogłam nic na to poradzić, że część mnie była wkurzona o to. Moja magia

pokazywała mi sekrety innych ludzi – nie podobało mi się, że inni mogli znać moje.

Poza tym, Oliver został moim przyjacielem, zanim spotkałam Alexei’a. Powinien być po

mojej stronie i obiecać, że nie będzie miał nic wspólnego z Alexei’em. I wiem, że

zrobiłby to, gdybym go poprosiła.

Page 83: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ale wtedy Oliver zerknął na rosyjskiego wojownika, a ja zobaczyłam tęsknotę w

jego twarzy. Było oczywiste, że podkochuje się w nim. Wiedziałam, jak ciężkie dla

niego było patrzenie na początki Kenzie’ego i Talii i nie chciałam, aby Oliver przegapił

swoje szczęście przeze mnie. Westchnęłam. Czasami, bycie przyjacielem oznaczało

zniszczenie twojej wewnętrznej, małostkowej, zazdrosnej suki, a to była jedna z takich

chwil.

- Cóż, muszę powiedzieć, że masz niezły gust – powiedziałam, przeciągając

samogłoski. – Jest naprawdę uroczy, jeśli lubisz ciemnych, zamyślonych wojowników.

No i ten rosyjski akcent jest odjazdowy. Dlatego, gdyby nie Logan i ten nieznośny

proces-Gwen, niemalże myślałabym o randce z nim. I gdyby nie był tak bardzo

zainteresowany tobą.

Oliver przewrócił oczami.

- Czy kiedykolwiek powiedziałem ci, że bycie twoim przyjacielem jest

niemożliwe, Cyganko?

- Tylko raz lub dwa, Spartaninie. Teraz idź tam i pokaż temu Bogatyrowi, że we

dwoje jesteście nieźli. Tak długo, jak jest w Mythos, możesz poznać go lepiej. Jeszcze

mógłby okazać się ropuchą albo po prostu twoim Uroczym Księciem. Jest tylko jeden

sposób, aby się tego dowiedzieć.

Oliver błysnął wdzięcznym uśmiechem i podszedł do pozostałych. Razem z

Alexei’em oddalili się od innych i zaczęli rozmawiać. Oliver powiedział coś, na co mały

uśmiech pojawił się na twarzy Alexei’a. Po raz pierwszy, zdałam sobie sprawę, że może

coś dobrego wyjdzie z tej okropnej sytuacji.

Page 84: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Na tym etapie, ta mała nadzieja była jedyną, jaką miałam.

Page 85: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Rozdział 7

Wraz z przyjaciółmi resztę treningu spędziliśmy na ćwiczeniach, po czym

udaliśmy się z powrotem do dormitoriów, by wziąć prysznic i odświeżyć się.

Trzydzieści minut później, siedziałam z Loganem w jadalni. Zwykle jadałam z Daphne i

Carsonem, lecz musieli udać się na jakieś spotkanie odnośnie zimowego koncertu

zespołu, a ponieważ nasza randka została wczoraj przerwana, Logan zasugerował,

abyśmy sami zjedli śniadanie.

Cóż, my i Alexei.

Zniknął, by wziąć prysznic i przebrać się, podobnie jak reszta z nas, a potem

wyczekiwał pod moim pokojem, kiedy otworzyłam drzwi. Teraz, stał kilka kroków dalej

ze swoją czarną torbą u stóp i plecami opartymi o ścianę. Alexei stał obok jednej ze

zbroi w jadalni, wyglądających jak solidne nieruchome i okazałe figury z metalu. Obraz

olejny sporych rozmiarów przedstawiający mitologiczną ucztę wisiał na ścianie nad jego

głową.

Z tymi obrazami, zbrojami i stołami pokrytymi znakomitym białym lnianym

obrusem, delikatną porcelaną i lśniącymi sztućcami, jadalnia wyglądała znacznie

bardziej ekskluzywnie niż w typowej szkolnej stołówce. W rzeczywistości, wyglądało to

Page 86: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

bardziej jak elegancka restauracja niż miejsce na co dzień jadali. Złudzenia dodawał

ogród na świeżym powietrzu, stojący pośrodku ogromnego pomieszczenia. Oliwi,

pomarańcze i drzewa migdałowe rosły na powietrzu, a winorośl wiła się wokół i nad

wszystkimi gałęziami, zanim pogrążyła się w czarnej glebie. Posągi można było

również ujrzeć w ogrodzie, przeważnie bogów plonów i żniw, jak Dionizosa i Demeter.

Rzeźby zostały ukryte tu i tam wśród drzew i poskręcanej winorośli, choć ich twarze

przyglądały się twarzom jedzących uczniów.

Niestety, jedzenie było jeszcze bardziej wyszukane niż wystrój. Homar, cielęcina

i ślimaki znajdowały się pośród powszednich pozycji na lunch, przy czym wszystkie

dzieciaki z akademii uwielbiały je. Fuj. Nawet wtedy, gdy podano bardziej normalne

jedzenie, jak cheeseburgery, pizza czy lazania, kucharz zawsze używał egzotycznych

składników i przygotowywał dziwaczne sosy, które serwował w kompletnie

zniszczonych naczyniach. Przynajmniej według mnie.

Nie miałam zbytnio apetytu, więc wybrałam po prostu sałatkę owocową

skropioną sosem miodowo – limonkowym, przesuwając truskawki i kiwi z jednej strony

miski na drugą, mimo że była to jedna z moich ulubionych pozycji ze śniadaniowego

menu. Tymczasem, Logan pałaszował stos boczku i drugi grecki omlet pokryty

szpinakiem i kruszonką z serem feta. Westchnęłam, odkładając widelec i odsuwając

swoją miskę.

- Czy chcesz, bym przyniósł ci coś innego, Cyganko? – zapytał Logan. –

Kucharze przygotowali na ten ranek całą stację koktajlu.

Page 87: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nie chciałam koktajlu, ale starał się mnie pocieszyć, więc zmusiłam się do

uśmiechu.

- Pewnie, byłoby świetnie. Może mango, jeśli mają?

Logan uśmiechnął się.

- Będę z powrotem za minutę.

Spartanin złapał swój teraz-pusty talerz, prawdopodobnie po to, by dostać inny

omlet, czekając na mój koktajl. Alexei obserwował go, ale nie ruszył się ze swego

miejsca spod ściany. Dla siebie nie dostał nic, poza butelką wody lub muesli.

Zastanawiałam się, czy niejedzenie z wrogiem jest jakiś punktem w protokole

Protektoratu.

Spojrzałam na niego, po czym wskazałam na stół.

- Możesz usiąść z nami, wiesz. Nie ugryzę cię.

Alexei obdarzył mnie chłodnym spojrzeniem.

- Członkowie Protektoratu, nawet ci, którzy tylko się przyuczają, jak ja, biorą

swoje obowiązki bardzo poważnie. My nie jemy z ludźmi, my powinniśmy mieć ich na

oku.

Widocznie, miałam rację z tym protokołem. Punkt dla mnie.

- Nie jestem jakimś przestępcą – mruknęłam. – Nie zrobiłam nic złego.

- Nie, ty jedynie uwolniłaś Lokiego i skazałaś cały świat. Nieprawdaż, Gwen?

Page 88: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Spojrzałam w górę, by odnaleźć Helenę Paxton stojącą po przeciwnej stronie

stołu – i nie będącą sama. Jej Amazońskie przyjaciółki stały po obu jej stronach, z

kilkoma chłopakami. Gniew wypełniał wszystkie twarze, a emocje osuwały się niczym

gorące, wściekłe fale.

Pchnęłam swoje krzesło, starając się dostać do mojej stopy. Helena skinęła

głową, a jej przyjaciele utworzyli luźne koło wokół mnie, zatrzaskując mnie w pułapce

między sobą i stołem. Rozmowy wokół nas ucichły, jakby inne dzieciaki przestały jeść i

odwróciły się, by spojrzeć na nas.

- Smakuje ci śniadanie, Gwen? – zapytała Helena słodkim głosem. – Wygląda na

to, że prawie nic nie zjadłaś. Może w końcu sumienie ci przeszkadza. Powinno.

Nic nie odpowiedziałam. To nie był właściwy moment. Helena mnie nienawidziła

i nie wierzyła w ani jedno moje słowo. Tylko moje milczenie mogło ją bardziej

wkurzyć. Postawiła krok do przodu, jej oczy zwęziły się.

- Nie mogę uwierzyć, że weszłaś tu dzisiejszego ranka jakby wszystko było w

porządku, jakbyśmy wszyscy nie wiedzieli, co zrobiłaś i jak zdradziecką Żniwiarską

suką jesteś.

Pomruki i zgoda krążyły wokół mnie. Moje spojrzenie wędrowało od jednej

twarzy do następnej, ale wszystkim, co dostrzegałam była wściekłość – wściekłość i

brak litości. Nie byłam medium jak Babcia Frost, ale wiedziałam, co się teraz wydarzy.

Pozostałe dzieciaki nie mogły wyładować swojej furii i frustracji na Żniwiarzach, którzy

zamordowali ich bliskich, więc zamierzali zrobić to na mnie.

Page 89: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie zrobiłam tego, o co oskarża mnie Protektorat – odparłam. – Nie zrobiłam

nic złego.

Ile razy będę musiała powtarzać te słowa, by ludzie mi uwierzyli? Mogłam

wykrzykiwać je godzinami, choć to niczego by nie zmieniło. Nie po zebraniu.

Zwłaszcza, nie teraz.

Helena uniosła brew.

- Naprawdę? Bo pamiętam, że cię widziałam w Koloseum w dzień, kiedy inni

uczniowie zostali zamordowani. Moja przyjaciółka, Samantha Diego, była jedną z

zabitych dziewcząt. Powiedz mi, Gwen, czy to ty dźgnęłaś ją w plecy? Lub jeden z

twoich Żniwiarskich przyjaciół?

Więcej porozumiewawczych pomruków wypełniło powietrze, nawet brzydszych i

ostrzejszych niż wcześniej, a uczniowie zbliżyli się do mnie. Po raz pierwszy,

dostrzegłam, że wielu z nich miało w rękach broń, głównie miecze i sztylety. To było

wystarczająco złe, ale tym, co sprawiło, że moje serce drżało ze strachu, był sposób, w

jaki inni ściskali rękojeści i ich palce ślizgające się wzdłuż ostrych krawędzi, jakby

myśleli o użyciu ich.

Na mnie.

Panika pulsowała w moim ciele, ale zmusiłam się, by stać w miejscu. Spojrzałam

poprzez pierścień uczniów, ale nie widziałam Logana. Skanowałam resztę jadalni, ale

nigdzie nie spostrzegłam żadnego z moich przyjaciół. Zajęło mi kilka sekund, aby

uświadomić sobie, że wszyscy kucharze niespodziewanie i tajemniczo zniknęli. W

Page 90: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

istocie, nie widziałam żadnych dorosłych wcinających naleśniki czy gofry, najbliżej

mojego stołu, żadnych profesorów jedzących śniadanie, żadnych pracowników

chwytających filiżankę kawy przed wyruszeniem na poranne zajęcia. Jeszcze bardziej

złowieszczy był fakt, że wszystkie posągi w ogrodzie zwiesiły głowy i wpatrywały się w

winorośl skręcającą się u ich stóp, jak gdyby nie chciały zobaczyć tego, co miało się

wydarzyć.

Zdesperowana, zerknęłam na Alexei’a. Jego zadaniem było mnie strzec. Miałam

nadzieję, że oznaczało to również ochronę mnie, bo nie wyglądało to dobrze – dla mnie.

Alexei odepchnął się od ściany. Nadzieja wypełniła moją klatkę piersiową, kiedy

wyjął z plecaka swoje dwa miecze i przyszedł w mojej obronie, ale wszystko co zrobił,

to stanął obok. Nie uczynił żadnego ruchu, by rozbić tłum, zakreślony wokół mnie.

Zastanawiało mnie, czy Linus rozkazał Alexei’owi pozwolić dzieciakom zrobić ze mną

wszystko, co chcieli. To byłby sposób na ukaranie mnie – dla mnie byłaby to egzekucja.

Ciekawe, czy Alexei zatrzymałby ich, gdyby mnie pobili albo, czy faktycznie,

pozwoliłby im mnie zabić w jadalni. Obraz mojego martwego, połamanego ciała

leżącego na podłodze pojawił się w moim umyśle, moja krew sącząca się po marmurze,

szkarłatny strumień wsiąkający w czarny brud w ogrodzie i karmiący sękate winorośle.

Potrzasnęłam głową, wypędzając obraz. To nie mogło się wydarzyć. Nie

pozwolę, by się wydarzyło. Nie byłam tak wyspecjalizowanym wojownikiem jak

pozostali uczniowie, ale zamierzałam bronić się najlepiej jak potrafiłam, nawet jeśli

wiedziałam, że ostatecznie i tak nie wygram. Nie z tak wieloma dzieciakami.

Page 91: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Szkoda, że zostawiłam Wiktora i listonoszkę pod stołem, kiedy Logan i ja po raz

pierwszy usiedliśmy. Wystarczyłoby, żebym zobaczyłam pasek torby spod białego

obrusu po drugiej stronie krzesła. Moje serce zamarło. Wiedziałam, że nie będę w stanie

dostać się do miecza na czas, ale musiałam spróbować.

Zrobiłam krok do tyłu, więc mogłam ominąć krzesło, ale wpadłam na faceta

stojącego za mną. Odwróciłam się, a uczeń ostatniej klasy, wywijając mieczem,

wyszczerzył się. Starałam się przesunąć w lewo, z dala od niego, ale jedna z Amazonek

zatrzymała mnie. Z powrotem stanęłam po prawej stronie, choć stała tam Helena,

trzymająca sztylet.

- Czy naprawdę myślisz, że uciekniesz od tego? – warknęła. – Zabicie naszych

przyjaciół w Koloseum. Uwolnienie Lokiego. To wszystko twoja wina, Gwen – twoja

wina. Ludzie nie żyją, nasi przyjaciele i rodzina nie żyją przez to, co zrobiłaś. Cóż,

mogę powiedzieć, że zamierzamy się na tobie zemścić, właśnie tu i właśnie teraz.

Krąg dzieciaków zamruczał porozumiewawczo i podpełzł jeszcze bliżej mnie.

Raz jeszcze spojrzałam na Alexei’a, ale stał w tym samym miejscu, co wcześniej, jego

ramiona wciąż wisiały po obu jego stronach, a twarz była całkowicie pusta. Żadnej

pomocy. Wyglądało na to, że tylko ode mnie zależało, jak się uratuję – lub umrę.

Helena zrobiła kolejny krok w moją stronę, sztylet błyszczał w jej dłoni,

wyciągnęłam rękę i sięgnęłam po widelec leżący na stole. Nie była to zbyt dobra broń,

ale miałam nadzieję, że może uda mi się ją nim zaskoczyć , wpakować go w nią i

uwolnić się od tłumu, piętrzącego się wokół mnie.

- Zostaw ją w spokoju – warknął niski głos.

Page 92: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Logan przepchnął się przez tłum i stanął po mojej stronie. Spartanin trzymał

talerz z omletem i wysoką szklankę z moim koktajlem mango. Widok jasnego

pomarańczowego płynu sprawił, że mój żołądek zaczął się skręcać jeszcze bardziej.

- Zejdź z drogi, Quinn – warknęła Helena. – To sprawa między nami i Gwen.

Helena i koleś z mieczem podeszli jeszcze bliżej, a Logan stanął tak, by mnie

przed nimi osłaniać – przed nimi wszystkimi. Jego niebieskie oczy zwęziły się, a ręce

zacisnęły się wokół talerza i szklanki.

- Radzę ci ją teraz zostawić – powiedział Logan groźnym tonem. – Zanim ja ci

pokażę, jak śmiercionośny może być Spartanin.

Wszyscy zamarli. Dzieciaki w Mythos wiedziały o Spartanach i ich zabójczym

instynkcie, że potrafią zrobić broń ze wszystkiego i automatycznie wiedzą, jak nią

zabijać ludzi. To właśnie dlatego Logan rzadko nosił ze sobą broń. Nie potrzebował ją,

skoro mógł walczyć wszystkim, co wpadło mu w dłonie. Trzymał jedynie talerz i szkło,

ale równie dobrze mógł trzymać dwa miecze.

Helena wciągnęła powietrze. Przez chwile myślałam, że ruszy do przodu i

spróbuje pchnąć mnie sztyletem, ale powoli wycofała się do swojej armii. Facet z

mieczem również opuścił swoją broń. Alexei także się cofnął, założył ręce na piersi i

znów do swojej pozycji pod ścianą.

- To jeszcze nie koniec, Gwen – Helena splunęła. – Jeśli Protektorat nie sprawi,

że zapłacisz za to, co zrobiłaś, my to zrobimy. Zrób sobie przysługę i opuść Mythos,

Page 93: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

póki jeszcze możesz. Nam to wszystko jedno, i tak się z tobą rozprawimy. Zwycięstwo

dla nas, nie inaczej.

Amazonka rzuciła mi znaczący uśmieszek, a potem odwróciła się i skierowała do

swojego stolika, kilka stóp dalej. Jeden po drugim, jej przyjaciele podążali za nią, a

pozostałe dzieciaki udały się na swoje miejsca. Wciąż, jedynie przyciszone szepty

wypełniały jadalnię, a każdy gapił się na mnie, zastanawiając się, co teraz zrobię.

- No dalej. Chodźmy stąd – powiedział Logan, odkładając naczynia.

Przygryzłam wargę, skinęłam głową i wyciągnęłam listonoszkę spod stołu.

Spartanin chwycił mnie za rękę i skierowaliśmy się do drzwi. Ku memu zdziwieniu,

zamiast podążać za mną jak zazwyczaj, Alexei zrównał z nami krok i szedł po mojej

drugiej stronie.

Jeszcze zanim wyszliśmy na zewnątrz, coś uderzyło o moje plecy. Zamarłam,

zastanawiając się, czy ktoś wypuścił strzałę w moim kierunku, ale to nie był ból tego

rodzaju. Sekundę później, to zsunęło się z moich pleców i z brzękiem upadło na

podłogę, i zdałam sobie sprawę, co się stało – ktoś rzucił we mnie talerzem z jedzeniem.

Zerknęłam przez ramię na bałagan. Kawałki omletu Logana zatrzymały się na

moim szarym kapturze, spryskując plecy niczym farba na drzwiach mojego pokoju,

podczas gdy naczynie rozleciało się na tuzin części. Sięgnęłam do tyłu i poczułam

kawałki sera przylegające do moich włosów. Fuj.

- W dziesiątkę – głos Heleny rozległ się głośno i wyraźnie, po czym się

roześmiała.

Page 94: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Złość, frustracja i zażenowanie zaczęły palić moje policzki, ale nie dałam

Helenie satysfakcji i nie zerknęłam w jej stronę. To sprawiłoby jej jeszcze większą

frajdę i stałaby się jeszcze bardziej zdeterminowana, by mnie torturować.

Zamiast tego, wyprostowałam się i opuściłam jadalnię, okrutny śmiech

pozostałych uczniów dzwonił mi w uszach i dodawał cierpienia mojemu sercu.

Rozdział 8

Mój dzień nie mógł potoczyć się gorzej.

Po powrocie do mojego pokoju w celu wzięcia prysznica i ponownego przebrania

się, udałam się na poranne zajęcia. Siedziałam na swoich zwykłych miejscach i

próbowałam koncentrować się na wszystkich wykładach i zadaniach domowych, choć

zawsze byłam świadoma Alexei’a, czekającego w rogu sali i obserwującego mnie.

Gdy tylko pojawiłam się w klasie, uczniowie poderwali się wraz ze swoimi

stolikami i odsunęli jak najdalej ode mnie. Zdarzyło się to po raz pierwszy, więc

myślałam, że może były to jakieś ćwiczenia, na co poderwałam się ze swojego miejsca

jak każdy inny, aż Wiking przede mną odwrócił się i spojrzał na mnie.

Page 95: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Zostań tam, gdzie jesteś, Żniwiarko – syknął, chwytając biurko w obie ręce i

przesuwając je po pokoju.

Chwilę później, siedziałam sama pośrodku parkietu, zaś pozostali zajmowali

miejsca po przeciwnej stronie pomieszczenia. Co gorsza, wszyscy gapili się na mnie z

nienawiścią w oczach, w tym pani Melete, moja nauczycielka literatury angielskiej.

To samo wydarzyło się na drugich zajęciach. Biurka odsunięte, ja siedząca

samotnie, wszyscy gapiący się na mnie.

W porze lunchu, pospieszyłam do jadalni, chwyciłam napój gazowany i gorącą

grillowaną szynkę panini z taśmy obiadowej i pognałam z powrotem do swojego

pokoju, zanim ktokolwiek do mnie podszedł. Alexei trzymał się mnie przez cały czas, z

łatwością dotrzymując mi kroku. Po raz kolejny, nie wziął nic do jedzenia. Zaczęło mnie

ciekawić, czy on egzystuje dzięki powietrzu, ciszy i uporczywemu gapieniu się.

Wspięłam się po schodach do mojego pokoju i już sięgałam do klucza, by dostać

się do środka, kiedy zauważyłam, że ktoś znowu oznaczył moje drzwi i ściany. Ostatniej

nocy Babcia Frost pozbyła się najgorszych graffiti, lecz ktoś ponownie nabazgrał te

czerwone słowa.

MORDERCZYNI. ZABÓJCZYNI. SUKA ŻNIWIARZY.

Mój żołądek zacisnął się, a łzy stanęły w moich oczach, ale mrugnąwszy,

pozbyłam się ich tak, jak robię każdego poranka. Alexei stał obok mnie, wpatrując się w

drzwi, a jego twarz była bez wyrazu, jak zwykle.

Page 96: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Trzymaj – mruknęłam, wciskając w jego dłonie torebkę z panini. – Równie

dobrze ty możesz to zjeść. Już tego nie chcę.

Weszłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi, zostawiając Alexei’a w korytarzu.

Stałam tam, pośrodku wieżyczki, po prostu oddychając – wdech, wydech, wdech,

wydech, wdech i wydech. Nie zamierzałam płakać. Nie miałam zamiaru płakać. Nie

chciałam dać Helenie, jej przyjaciołom ani nikomu innemu satysfakcji, nawet jeśli nikt

nie był w stanie zobaczyć mojego załamania.

Miałam huśtawkę nastrojów przechodzącą od złości i przerażenia do smutku i

melancholii oraz oburzenia i wściekłości. Jeszcze raz przeszła przeze mnie złość, gdy

wspominałam każdą zniewagę, każde przekleństwo, każde rozwścieczone spojrzenie,

wyobrażałam sobie, jak buduję z nich, niczym cegieł, mur wokół mego serca, by

zablokować ból.

Minęło kilka minut, lecz w końcu uspokoiłam się na tyle, by przygotować się na

resztę dnia. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, była wymiana książek z moich porannych

zajęć na te, które będą mi potrzebne popołudniu. To nie sprawiło, że poczułam się lepiej,

ale przynajmniej zajęło mnie przez kilka minut.

Oko Wiktora otworzyło się, kiedy wyjęłam go z mojej listonoszki i oparłam go o

biurko.

- Nie martw się, Gwen. Będzie dobrze. Zobaczysz. Nie jesteś pierwszą

uczennicą, która kiedykolwiek została fałszywie oskarżona o bycie Żniwiarzem. Kiedy

Protektorat oczyści cię ze wszystkich zarzutów, wszystko wróci do normy.

Page 97: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Założyłam, że wściekłość i obrzydzenie dostrzegę w oczach kolegów z klasy,

lecz były również na twarzach nauczycieli i wszystkich pozostałych.

Pokręciłam głową.

- Nie sądzę, by kiedykolwiek wszystko było takie, jak wcześniej. Sposób, w jaki

każdy na mnie dzisiaj patrzył… jakbym była pluskwą, którą zamierzali zmiażdżyć pod

butem… bezwzględna nienawiść w ich oczach…

Emocje zatkały mi gardło i sprawiły, że ciężko mi się mówiło; ale po raz kolejny

udało mi się powstrzymać łzy.

- I mogę to wszystko poczuć, wiesz. Przez moją magię. Dokładnie czułam, jak

bardzo mną gardzą. To było tak, jakby na okrągło kroili moje serce mieczem. Bolało

bardziej, niż cokolwiek, co kiedykolwiek czułam, nawet gdy Preston dźgnął mnie

nożem.

Potarłam miejsce tuż nad sercem. Pomimo faktu, że Metis użyła na mnie

leczniczej magii, miałam cienką bliznę na piersi od ataku Prestona. Inna blizna

przecinała moją prawą dłoń, gdzie Vivian przecięła ją Sztyletem z Helheimu. Metis

powiedziała, że czasami artefakty są tak potężne jak ten sztylet, zadające takie rany i

pozostawiające blizny, że magia uzdrawiająca nie jest w stanie sobie z nimi poradzić i

należy poczekać aż same znikną.

- Gwen? – zapytał Wiktor.

- I to tylko sprawiło, że ten dzień był gorszy – kontynuowałam głucho. – Im

dłużej ludzie mi się przypatrywali, tym bardziej mnie nienawidzili. Więc nie, nie sądzę,

Page 98: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

by wszystko wróciło do normy. Już nawet nie myślę, tylko wiem, że nic już nie będzie

normalne.

Wiktor rzucił mi współczujące spojrzenie, ale nie próbował ponownie łagodzić

moich obaw. On był mieczem, bądź co bądź, czasami używanym do walki. Wiktor

wiedział, podobnie jak ja, że koniec końców ktoś będzie musiał stanąć do walki ze

Żniwiarzami. I tym kimś byłam ja – nawet gdyby była to bitwa tylko ze strachem,

frustracją i gniewem moich kolegów z klasy.

Mój wzrok spoczął na zdjęciach mamy leżących na biurku. Jedno pokazywało

mamę, będącą w moim wieku i obejmującą ramieniem Metis, kiedy były uczennicami

Mythos. Druga fotografia była bardziej aktualna, zrobiona na krótko przed jej śmiercią

w zeszłym roku. Złapałam to zdjęcie, usiadłam na łóżku i wyciągnęłam je z ramki.

Kiedy przebiegłam palcami po błyszczącej powierzchni, obrazy mojej mamy zalały mój

umysł, wraz z moją miłością do niej – i całą miłością, jaką ona darzyła mnie również.

Fioletowe oczy, uśmiechnięte oczy, głos mamy odezwał się szeptem w mojej

głowie. To było coś, z czego zawsze żartowała, ponieważ miała takie same kolorowe

oczy, jak Babcia i ja. Skoncentrowałam się na jej głowie, odtwarzając w kółko jej słowa,

aż wszystkim, co mogłam usłyszeć była miłość i śmiech w jej głosie, aż wszystko, co

mogłam zobaczyć, było światłem w jej oczach i miękka, porozumiewawcza krzywizna

jej uśmiechu.

Skupiłam się na tych obrazach i odczuciach, przyciągając je i pozwalając im

wypełnić mój umysł, moje ciało, moje serce, pozwalając im zmyć cały gniew rosnący w

Page 99: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

innych uczniach, który czułam. Te zdjęcia z mamą, która miała tyle miłości dla mnie,

dały mi tyle siły, bym zmierzyła się z resztą dnia.

Siedziałam na łóżku trzymając zdjęcie, aż nadszedł czas na następną lekcję.

***

Z nisko uniesioną głową, starałam się przez resztę dnia nie zwracać na siebie

uwagi, ale oczywiście, moje popołudniowe zajęcia ciągnęły się jeszcze wolniej niż te

poranne. Nawet zajęcia historii mitu u Profesor Metis, będące zwykle jednymi z moich

ulubionych, były morderczo długie.

Przynajmniej, nie musiałam siedzieć sama. Carson zajmował miejsce po prawej i

rzucał spojrzenia dzieciakom przyglądającym się mi, niemal jakby chronił mnie przed

oskarżycielskimi spojrzeniami. Chciałabym pochylić się i objąć go, gdyby nie to, że byli

już na niego wściekli za samo trzymanie ze mną.

Wreszcie, szósta godzina lekcyjna skończyła się, więc skierowałam się do

swojego akademika. Normalnie, przekradłabym się przez kampus, by zobaczyć się z

Babcią Frost, lecz Protektorat nakazał mi zostać. Wątpiłam, by Alexei puścił mnie dalej

niż dziesięć stóp od akademii, skoro najwyraźniej brał swoje obowiązki na poważnie.

Poza tym, najprawdopodobniej Protektorat rzucił jakieś magiczne „mumbo jumbo” na

sfinksy u bram, by być pewnym, że zostanę tam, gdzie chcą.

Page 100: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Zresztą, Babci wystarczy tylko jedno spojrzenie rzucone w moim kierunku, by

wiedzieć, że coś jest nie tak, a ja nie miałam ochoty o tym rozmawiać. Wszystko, czego

chciałam, to zapomnieć o tym, co się dzisiaj stało, choć wiedziałam, że to nigdy nie

nastąpi.

Zostałam w swoim pokoju, czytając komiksy, ale jasnym, kolorowym stronom

nie udało się mnie pocieszyć jak zazwyczaj. Nie mogłam całkowicie skoncentrować się

na opowieści, nie dzisiaj, więc wzięłam swoje rzeczy ze sobą i udałam się do Biblioteki

Antycznej.

Po raz kolejny, Alexei czekał na zewnątrz, a jak tylko otworzyłam drzwi, stanął

na baczność. Przez cały dzień był cicho, ledwo mówił do mnie. Daphne miała rację. Był

jak cień – bardzo ciemny, niebezpieczny, zamyślony cień. Zastanawiałam się, co by

zrobił, gdybym próbowała to zakończyć. Przypuszczalnie, ścigałby mnie, złapał i

zaciągnął do więzienia w akademii. Nie miałam fałszywych nadziei, że uda mi się

wyprzedzić bądź pokonać wojownika Bogatyr. Widziałam Alexei’a dziś rano w akcji na

siłowni, więc wiedziałam jak wytrzymały i silny był. Pewnie przeszedł serię super-

specjalistycznych szkoleń w Protektoracie, co uczyniło go jeszcze trudniejszym do

pokonania.

- Idę do biblioteki – powiedziałam. – Pracuję tam przez kilka popołudni w

tygodniu.

Alexei wzruszył ramionami, jakby ni interesowało go, co robię, a czego nie robię.

Wywróciłam oczami, zamknęłam drzwi i zeszłam po schodach.

Page 101: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Skierowałam się do biblioteki, z wlokącym się za mną Alexei’em. Było już po

czwartej, więc uczniowie poruszali się tam i z powrotem po kampusie, począwszy od

głównego dziedzińca, poprzez akademiki, a skończywszy na jakichś spotkaniach

klubowych, sportowych oraz zajęciach pozaszkolnych, w których uczestniczyli.

Dostrzegłam Carsona pędzącego w kierunku Sali gimnastycznej, kurczowo ściskającego

w dłoniach kartki z nutami, najwyraźniej spieszył na próbę zespołu.

Carson był Celtem, wojownikiem wieszczem, co oznaczało, że posiadał

wrodzony talent muzyczny. Mógł zagrać na niemal każdym instrumencie, jaki chwycił,

a także był jednym z liderów grupy. Odkąd wróciliśmy z przerwy wakacyjnej, niemal

bez przerwy mówił o przygotowaniach zespołu do dorocznego zimowego koncertu,

czegoś, co miało miejsce w sobotę w Aoide Auditorium w Asheville.

Carson pomachał do mnie, a ja odmachałam – i wtedy uświadomiłam sobie, że

nie powinnam. Ruchem tylko zwróciłam na siebie większą uwagę dzieci kręcących się

po dziedzińcu.

- Zdrajczyni.

- Morderczyni.

- Suka Żniwiarzy.

To były jedne z ładniejszych słów, jakie uczniowie mruczeli, gdy ich mijałam.

Jeżeli Alexei usłyszał ten grecki chór, nie dał tego po sobie poznać. Zaczęłam się

zastanawiać, czy on kiedykolwiek nie patrzy na innych ludzi tępo. Inaczej, niż ten

miękki uśmiech, jakim obdarzył rano Olivera, jego mimika nie zmieniała się przez cały

Page 102: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

dzień. A może tak było tylko dlatego, że byłam Wrogiem Publicznym Numer Jeden w

Mythos.

Gdy pospieszyłam w stronę biblioteki, zdałam sobie sprawę, że nie wszystkie

dzieciaki klęły na mnie z zadowoleniem. Kilku kolesi opuściło grupy swoich przyjaciół

i zaczęło iść za mną przez dziedziniec.

- Dokąd się wybierasz, Żniwiarko? – zawołał jeden z nich. – Zabić jeszcze

więcej naszych przyjaciół? Zapoznać więcej dzieciaków ze swoim mieczem?

Na te słowa, wzrósł we mnie gniew i zwolniłam. Przez chwilę myślałam o

odwróceniu się i skonfrontowaniu z chłopakami, ale nie miało to sensu. Wierzyli w to o

mnie, co chcieli, i nic co bym powiedziała, nie zmieni ich zdania. Poza tym, kątem oka

dojrzałam innego kolesia, po mojej lewej. Nie chciałam powtórki tego, co wydarzyło się

rano w jadalni, zwłaszcza, że Logana nie było w pobliżu, by mi pomóc.

Przyspieszyłam, a chłopaki ruszyli za mną, a ich wycie i krzyki były coraz

głośniejsze i głośniejsze im szybciej szłam. Chciałam jedynie dotrzeć do progów

biblioteki, kiedy facet po mojej lewej stronie rzucił we mnie swoim napojem. Udało mi

się odskoczyć, zanim we mnie uderzył, ale wylany płyn zdążył poplamić całe moje

dżinsy. Byłam tak zaskoczona, że po prostu stałam tam i przyglądałam się swoim

przemoczonym spodniom.

Oczywiście, kolesie, którzy za mną podążyli, uważali, że była to

najśmieszniejsza rzecz jaką kiedykolwiek widzieli. Sekundę później, kolejna puszka

napoju poleciała w moją stronę. Jej również udało mi się umknąć, więc przecięła

Page 103: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

powietrze i uderzyła w jeden z posągów przedstawiających Gryfa, znajdujących się po

obu stronach wejścia do biblioteki.

Orle głowy, lwie ciała, ze skrzydłami po obu stronach, ostre dzioby, długie,

zakrzywione pazury, błyszczące w słabym zimowym słońcu. Gryfy były jednymi z

najgroźniej wyglądających posągów w Mythos. Przez wiele miesięcy, uważałam

wszystkie te statuy za groźne i straszliwe z ich wszystkowidzącymi oczami, ale to

właśnie gryfy szczególnie mnie szokowały, ponieważ wydawało mi się, że zawsze się

mi przyglądały, znacznie bardziej niż któraś z pozostałych rzeźb, nawet sfinksy. Ale

nigdy, odkąd odkryłam, że moja mama ukryła Sztylet z Helheimu w tajnej komorze na

dnie jednego z posągów, nie myślałam, że przyjdę podziwiać gryfy i myśleć o nich, jako

o ochronie akademii – w tym mnie.

Tak więc, być może zasłużyłam na to, by być oblana sodą, ale posąg nie. Zanim

pospiesznie ruszyłam po schodach, podeszłam do pomnika, wyjęłam z torby paczkę

chusteczek i zaczęłam wycierać lepki, pomarańczowy płyn z ciemnoszarego kamienia.

- Przepraszam za to wszystko – wymamrotałam. – Tak naprawdę to dotyczy

mnie, nie ciebie. Ze względu na to, co stało się ze sztyletem. Ponieważ Żniwiarka użyła

go do uwolnienia Lokiego.

Gryf nic nie odpowiedział, ale to wyglądało niemal tak, jakby jego oczy zwęziły

się od myślenia. Dobra, ochroniarz czy nie, wciąż był trochę przerażający.

Zdołałam zetrzeć resztki napoju. Spojrzałam przez ramię na kolesi, którzy nadal

mnie obserwowali. Jeden z nich miał kolejną puszkę, nieotwartą, którą zawzięcie

potrząsał. Uśmiechnął się do przyjaciół, a następnie ruszył w moją stronę, puszkę

Page 104: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

trzymał przed sobą. Westchnęłam. Wiedziałam, co będzie dalej – Gwen zostanie

spryskana po twarzy.

Pomyślałam o wejściu do budynku, ale on najprawdopodobniej pójdzie za mną i

opryska mnie napojem, gdy tylko znajdzie się wystarczająco blisko. Nie ulega

wątpliwości, co by się stało, gdybym znalazła się w bibliotece wśród cennych książek

Nickamedesa. Rozważałam w myślach pouczenie od bibliotekarza i zostanie zmoczoną

tu na schodach. Postanowiłam dać się zmoczyć. Z Nickamedesem byliśmy w lepszych

stosunkach w ostatnich dniach, ale nie chciałam dawać mu powodów, by się na mnie

denerwował. Napój gazowany na wszystkich jego książkach mógłby to sprawić, nawet

jeśli nie byłaby to moja wina. Och, wiedziałam, że nie byłby na mnie zły, biorąc pod

uwagę okoliczności, ale zniszczona książka to nadal zniszczona książka. Mój dzień już

był wystarczająco do bani. Nie było potrzeby sprawiać, by jego stał się równie zły, jak

mój.

Ale to nie oznaczało, że miałam zamiar odejść bez walki.

Wiedziałam, że najlepiej bym wyciągnęła Wiktora z torby. Jeśli ja to zrobię, oni

również sięgną po swoją broń, co mogłoby się gorzej skończyć niż w jadalni. Zamiast

tego, sięgnęłam do swojej torby, ściskając palce wokół własnego napoju, jedynego który

porwałam podczas lunchu i jeszcze nie wypiłam. Gdybym została teraz zmoczona,

następny byłby facet, który to zrobił.

Koleś stanął na dolnych stopniach biblioteki. Uśmiechnął się do swoich

przyjaciół, następnie odwrócił się i ruszył w moim kierunku - niski warkot przeciął

powietrze.

Page 105: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Zatrzymał się. Jego głowa odwracała się w lewo, potem w prawo, jakby

próbował dowiedzieć się, skąd pochodzi dźwięk. Po sekundzie wzruszył ramionami,

zrzucając winę na swoją wyobraźnię, i znów zaczął wspinać się po schodach.

Ponownie zabrzmiał niski ryk.

Niepewnie, zrobił krok do tyłu. Warczenie powtarzało się, jak dudnienie pociągu

coraz głośniej i bliżej z każdą sekundą. Jego przyjaciele także rozejrzeli się wokoło,

zdezorientowani, nie wiedząc, co się dzieje. Byłam jedyną, która zauważyła, że oczy

statuy zwęziły się, a jej wściekłe spojrzenie było utkwione w facecie przede mną.

Spojrzał na mnie, a ja od niechcenia skrzyżowałam ręce na piersiach i oparłam

się o posąg. Wpatrywał się we mnie, a ja zerknęłam znów na niego.

- Ona nie jest tego warta – w końcu mruknął do swoich przyjaciół. – Chodźmy

stąd. Zamarza mi tyłek.

Narzekając, chłopcy przecięli dziedziniec. Stałam tam tak długo, aż straciłam ich

z oczu, a potem westchnęłam i znów oparłam się o Gryfa.

- Dziękuję ci za to – wyszeptałam.

Usta Gryfa wykrzywiły się ku górze, prawie tak, jakby się uśmiechał.

Poklepałam go po głowie, po czym zamierzałam udać się do biblioteki.

Alexei, który trzymał się z tyłu, stanął niedaleko. Rzucił mi dziwne spojrzenie,

jakby nie mógł uwierzyć, że rozmawiałam z pomnikiem, ale w tej chwili nie obchodziło

mnie, co o mnie myślał.

Page 106: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Możesz tam zostać w zimnie, skoro chcesz, ale ja zamierzam wejść do środka,

gdzie jest ciepło – powiedziałam, odchodząc.

Dotarłam do drzwi prowadzących do biblioteki i zerknęłam przez ramię. Alexei

szedł za mną, chociaż znajdował się dopiero pośrodku schodów, rzucając posągom

gryfów podejrzane spojrzenie. Po raz pierwszy dzisiejszego dnia, uśmiech wykrzywił

moje usta.

Może po tym wszystkim było coś, co się mówi przerażającym posągom.

Rozdział 9

Udałam się do wnętrza budynku, przeszłam korytarz i weszłam przez otwarte

podwójne drzwi do głównej sali Biblioteki Starożytności.

Z siedmiu kondygnacji, biblioteka była największym budynkiem na terenie

kampusu, miała wszystko najlepsze i największe – najszersze balkony, najwyższe wieże,

najbardziej realistyczne rzeźby. I była równie imponująca wewnątrz, jak na zewnątrz.

Główne pomieszczenie miało kształt ogromnej kopuły, co pozwalało ludziom

znajdującym się na pierwszym piętrze podziwiać wszystkie poziomy biblioteki.

Podobno, zakrzywiony funkcjonalny sufit przedstawiał niesamowite freski, obrazy

wielkich mitologicznych bitew, ozdobione warstwą złota, srebra i kamieni szlachetnych.

Ale ja nigdy nie byłam na najwyższym piętrze, by rozejrzeć się, a wszystkim, co

Page 107: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

mogłam dojrzeć z parteru były cienie. Może tak było lepiej, skoro posągi bogów gapiły

się na mnie.

Na drugim poziomie biblioteki znajdował się reprezentatywny balkon, na którym

usiane były posągi bogów i bogiń z wszystkich kultur świata wykonane z białego

marmuru. Egipskie bóstwa, takie jak Ra czy Anubis. Nordyccy bogowie jak Odyn i

Thor. Indiańskie postacie – Kojot Trickster i Zając. Jedynym bogiem, którego posągu

nie ustawiono w panteonie był Loki, było tu wolne miejsce, którego nie zajmował.

Po ujrzeniu osobiście tego złego boga, byłam zadowolona, że nie było jego

pomnika ani tu, ani w innym miejscu na kampusie. Wystarczająco terroryzował moje

sny, jego jedno czerwone oko utkwione we mnie. Musiałam żyć z tą chorą wiedzą o

tym, jak wszystkich zawiodłam. Nie musiałam patrzyć w górę, by zobaczyć

wykrzywioną twarz Lokiego uśmiechającą się do mnie, wystarczało przypomnienie

koszmaru, jaki uwolniłam i śmierci oraz zniszczenia, jakie on wraz ze Żniwiarzami

Chaosu planował.

Zamiast pójść do głównej nawy w kierunku lady, udałam się z powrotem w

kierunku regałów. Alexei szedł za mną, wciąż cichy jak cień. Szłam dalej, aż dotarłam

do znajomego, odosobnionego miejsca, następnie spojrzałam w górę. Pomnik Nike

znajdował się nade mną.

Grecka bogini zwycięstwa wyglądała tak jak zawsze. Przypominająca togę

suknia owijała całe jej ciało, loki opadały na jej szczupłe ramiona, skrzydła wyzierały z

jej pleców, a laurowa korona spoczywała na głowie. Za każdym razem, kiedy

Page 108: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

wchodziłam do biblioteki, odbijałam tu, by chwilę pomówić do bogini. Według mnie,

było to uprzejme.

- Cóż, znowu wpadłam w kłopoty – mruknęłam. – Ale zapewne już o tym wiesz.

Zawsze wiesz o wszystkim. Chcesz dać mi jakąś wskazówkę, co mogę z tym zrobić?

Bez konieczności bycia straconą.

Ale, oczywiście, nie odpowiedziała mi. Podobnie, jak pozostali bogowie, Nike

również ukazywała się innym śmiertelnikom na własnych warunkach, a ja nie byłam

wyjątkiem, choć byłam jej Wybranką. Była raczej tajemniczą – i irytującą – przez to.

I znowu, bogini była najprawdopodobniej zbyt zajęta, aby naprawić bałagan,

który uczyniłam, skoro nie udało mi się powstrzymać Vivian przed uwolnieniem

Lokiego. Nike powiedziała mi, że nadchodzi wojna i wszyscy muszą się do niej

przygotować, wliczając w to bogów. Ale jak ja mogę pomóc jej wygrać tę wojnę, kiedy

grozi mi utrata wszystkiego?

- W każdym razie, zamierzam iść teraz do pracy. Ale jeśli zechcesz wpaść, będę

czekać na ciebie przy ladzie, jak zawsze – rzuciłam w stronę pomnika. – Nie pozwól

tylko, by Nickamedes cię zobaczył. Zapewne powiedziałby ci, że togi nie są dozwolone

w bibliotece albo coś równie głupiego. Wiesz, jaki on jest.

Na moje słowa, usta posągu uniosły się w uśmiechu. Był to nieznaczny gest, ale

poczułam się trochę lepiej, kiedy Nike wiedziała dokładnie, co się działo, a ona nie

zapominała o mnie. Zupełnie jakby mnie obserwowała. Jakby wiedziała, że ostatecznie

wszystko się ułoży.

Page 109: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Alexei rzucił mi nieufne spojrzenie, oczywiście myśląc o mnie jako o przypadku

cray-cray z moimi odchyłami związanymi z gadaniem do kolejnego posągu, ale

zignorowałam go i skierowałam się do centralnej części biblioteki. Niebawem,

wychodząc zza regałów, wszystkie oczy zwróciły się na mnie, a uczniowie siedzący

przy stolikach, unieśli głowy i zaczęli szeptać. Wyprostowałam ramiona, uniosłam

podbródek i udawałam, że nawet ich nie dostrzegłam, a tym bardziej, że rozmawiali i

pisali smsy o mnie.

- Nie mogę uwierzyć, że faktycznie się tu pokazała.

- Co ona sobie myśli?

- Czy ona zdaje sobie sprawę z tego, że każdy jej nienawidzi?

Parsknęłam na ostatni komentarz. O taak. Wiedziałam doskonale, jak bardzo

wszyscy mną gardzili, odkąd dawali mi to jasno do zrozumienia, a mianowicie przez

cały długi dzień.

Pospieszyłam za ladę, która dzieli bibliotekę na dwie części i umieściłam swoją

listonoszkę w zwykłym miejscu. Odwróciłam się do Alexei’a, wskazując mu stołek na

drugim końcu kontuaru.

- Możesz tam usiąść – powiedziałam. – To będzie pewnie bardziej komfortowe

niż stanie, podczas gdy pracuję.

Zamiast zająć stołek, skrzyżował ręce na piersi, okręcił się w miejscu i skierował

do szklanego kompleksu, w którym bibliotekarze mieli swoje biura. Zdecydowanie

cichy, uparty cień. Ach, dobrze. Próbowałam.

Page 110: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wyrzuciłam Alexei’a z umysłu i opadłam na swoje miejsce. Kilka sekund

później, drzwi za mną otwarły się piskliwie i Nickamedes wyszedł ze swojego biura.

Bibliotekarz spojrzał na mnie, jakby był zaskoczony, widząc mnie tu.

- Gwendolyn? Co ty tu robisz? - zerknął w dół, niepewny, czy dobrze widzi. –

Jeszcze nie ma piątej. Jesteś za wcześnie. Nigdy nie jesteś za wcześnie.

Ugryzłam się w język, by nie odpowiedzieć. Nie zawsze pojawiałam się na czas

na swoją zmianę biblioteczną. Dobra, dobra, prawie zawsze się spóźniałam, ale tylko

dlatego, że wykradałam się z kampusu, by spotkać się z Babcią Frost. Ale najwyraźniej,

moja punktualność była bardziej szokująca niż zdawałam sobie z tego sprawę.

- Ani razu, biorąc pod uwagę wszystkie miesiące, w których tu pracujesz, nigdy

nie byłaś wcześniej. Na czas, sporadycznie. Spóźniona, zbyt często. Ale nigdy, nigdy

wcześniej – oczy Nickamedesa zwęziły się. – Co ty tu robisz?

Moja szczęka zacisnęła się. Nawet, kiedy robiłam coś dobrze, on dawał mi

odczuć inaczej. Czasami myślałam, że bibliotekarz i ja po prostu jesteśmy skazani na to,

by się ze sobą nie zgadzać.

- Pomyślałam, że dziś potrzeba więcej rąk do pracy – odparłam przez zaciśnięte

zęby. – Ale jeśli nie jestem tu potrzebna, zawsze mogę wyjść i wrócić później. Dużo

później, tak jak zazwyczaj. Może będę tak późno, że nie pojawię się do jutra.

Bibliotekarz skrzywił się.

- Cóż, skoro chciałaś dziś przyjść wcześniej, przypuszczam, że następnym

razem pojawisz się jeszcze później. Ale tylko raz. Odnotowałem, wiesz.

Page 111: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Oczywiście, że to zrobił. Nickamedes miał obsesję na punkcie kontroli. Pomimo

faktu, że nie było innych bibliotekarzy, Nickamedes niemal ciągle tu pracuje.

Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek brał dzień wolny. Wątpię. Przecież ktoś może

odłożyć książkę na niewłaściwe miejsce, jeżeli go nie będzie na miejscu, by czuwać nad

wszystkim.

Jego ton był równie kąśliwy co mój, lecz po chwili jego rysy nieco złagodniały.

- I jeżeli któryś z uczniów będzie miał jakiś problem tego wieczoru, wezwiesz

mnie natychmiast. Zrozumiałaś?

Skinęłam głową. Wiedziałam dokładnie, jakie problemy miał na myśli – te, które

każdy miał do mnie.

- I ty – rzucił do Alexei’a z marsową miną. – Twoim zadaniem jest ochrona

Gwendolyn, a nie tylko spoglądanie za nią jak jastrząb. Proponuję ci tak zrobić, zamiast

stać jak skała jak do tej pory. Protektorat nie jest jedynym, który ma oczy i uszy na

terenie całego kampusu.

Alexei zaczerwienił się lekko.

- Robię po prostu to, co nakazał mi Protektorat.

Nickamedes uniół czarne brwi.

- Naprawdę? Bo myślałem, że w interesie Protektoratu jest ochrona uczniów

tutaj – nie pozwalając na ich krzywdę, wykorzystywanie i zastraszanie przez ich

kolegów.

Page 112: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

A więc do bibliotekarza dotarło jak inne dzieciaki mnie traktują. Nie zaskoczyło

mnie to. Trzeba być ślepym, aby nie dostrzec ognia wściekłości w oczach każdego, kto

na mnie spojrzał. Mimo to, troska Nickamedesa dotknęła mnie. Bibliotekarz i ja nie

zawsze się dogadywaliśmy, ale wiedziałam, że on troszczy się o mnie na swój własny

sposób.

- W porządku – powiedziałam. – Sama mogę walczyć w swojej własnej bitwie.

To właśnie robią Wybrańcy, prawda?

Nickamedes przyglądał mi się. Po chwili, skinął głową.

- Potrafisz to, Gwendolyn. Ale czasami nie zaszkodzi mieć kogoś, kto będzie

ochraniał twoje plecy. Ktoś, kogo naprawdę to obchodzi.

Rzucił Alexei’owi kolejne znaczące spojrzenie, by ponownie udać się do

kompleksu biurowego.

Chyba po raz setny dzisiejszego dnia, gorące łzy stanęły mi w oczach. Teraz,

nawet Nickamedes, który powiedział, w jak wiele problemów się wplątałam, był dla

mnie miły. Zastanawiałam się, co wydarzy się jutro podczas mojego procesu i co

Protektorat ostatecznie zarządzi. Czy zgodzą się z tym, że zostałam oszukana przez

Vivian? A może pomyślą, że jej pomagałam? Że miałam na celu uwolnienie Lokiego?

Nie znałam odpowiedzi na moje pytania i doprowadzało mnie to do szału. Cóż,

jeszcze bardziej. Tak więc zalogowałam się na jednym z komputerów bibliotecznych i

postanowiłam wziąć się do roboty i nie myśleć o Protektoracie, Vivian czy Lokim.

Page 113: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Gdy zerknęłam ponad przeglądanymi tabelami, zdałam sobie sprawę, że wszyscy

uczniowie znów na mnie patrzą. Spojrzałam w jedną twarz, potem kolejną, a każde moje

spojrzenie spotykało się z twardą, matową odpowiedzią, gniewem promieniującym z

oczu i ciała.

Westchnęłam. To będzie długa, długa noc.

***

Następną godzinę spędziłam siedząc przy ladzie – sama. Nikt nie podszedł, aby

zapytać, gdzie odłożyć książkę. Nikt nie zapytał mnie o materiały referencyjne. Nikt nie

potrzebował żadnej pomocy. Zamiast tego, uczniowie się po prostu na mnie gapili,

szepcząc jeden do drugiego. W pewnym sensie to było gorsze, niż to co w trakcie

śniadania, ponieważ biblioteka była jednym z miejsc, gdzie dzieciaki przychodziły, by

Spędzać Czas i Być Widzianym.

Podobna ilość uczniów była tu jak rano w jadalni, ze mną siedzącą przy ladzie, to

było tak jakbym była widoczna dla każdego. Więcej niż kilku dzieciaków podchodziło

do kontuaru i mruczało przekleństwa pod nosem. Niektórzy byli odważniejsi i

wypowiadali je tak głośno, by wszyscy usłyszeli.

Mogłoby się wydawać, że stało się to swego rodzaju grą, bo dzieciaki wracały na

swoje miejsca, przybijając piątki z przyjaciółmi, zanim wszyscy dostawali napady

śmiechu. Moje policzki piekły, ale ignorowałam je najlepiej jak potrafiłam. Tuż za mną,

Page 114: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Alexei stał pod ścianą, jego twarz była bardziej bez wyrazu niż kiedykolwiek. Mógłby

towarzyszyć Trenerowi Ajaxowi podczas biegania, zachowując przy tym stoicki spokój.

Jako że nikt nie zamierzał podejść do mnie z prośbą o pomoc, postanowiłam

poukładać książki na półkach. Przynajmniej, nie będę siedziała jak kaczka, a dzieciaki

faktycznie będą musiały wstać i podjąć jakiś wysiłek, by dalej rzucać mi złe spojrzenia.

Chwyciłam więc jeden z metalowych wózków i pchnęłam go w kierunku regałów.

Kółka cały czas popiskiwały, ale wcale się tym nie przejmowałam. Jedynym, czego

teraz pragnęłam, to znaleźć się z dala od innych i ich gniewu. Choćby na kilka minut.

Nie było jednak ucieczki od Alexei’a. Podążał za mą pomiędzy półkami i

zatrzymał się tuż za mną, zresztą jak zawsze.

- Jezu – mruknęłam. – Czy ty kiedykolwiek robisz sobie przerwy?

Alexei uniósł brew, ale nic nie powiedział. Oczywiście, że nie. Byłam

niebezpieczną kryminalistką, Żniwiarką. Jego obowiązkiem było pilnowanie mnie, a nie

mówienie do mnie. Ignorowałam Alexei’a najlepiej jak potrafiłam i popchnęłam wózek

dalej. Właściwie, nie przeszkadzało mi przebywanie między regałami z książkami,

ponieważ dzięki nim miałam okazję przyglądać się wszystkim wystawionym

artefaktom.

Biblioteka Starożytności była pełna, no cóż, staroci. Zbroje, broń, biżuteria,

ubrania i jeszcze więcej, co bogowie, boginie, wojownicy i mitologiczne stwory

używały na przestrzeni wieków do zwalczania się nawzajem. W bibliotece znajdowały

się setki szklanych szkatułek, a każda zawierała coś innego. Chociażby para rękawic

Page 115: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

zakończona szponami, która miała być noszona przez Bastet, Egipską kocią boginię.

Lub złota moneta pochodząca ze skarbnicy Andvari, karła z mitologii nordyckiej.

Gdy po raz pierwszy zawitałam do Mythos, myślałam, że wszystkie te artefakty,

tablice i karty mówiące o ich historii, użytkownikach i domniemanej magii były

pewnego rodzaju żartem, ale teraz wiem, że na terenie kampusu dzieje się wiele

interesujących rzeczy. Poza tym, dzisiejszej nocy, czytanie o innych wojownikach i ich

dobytkach dało mi potrzebną ucieczkę od problemów.

Ułożenie książek na półkach zajęło mi jedynie dwadzieścia minut, ale

pozostałam w miejscu przez dwie godziny, po prostu wędrując od regału do regału.

Alexei ciągnął się za mną przez cały czas. Przynajmniej był cicho i nie narzekał, kiedy

w końcu przystanęłam w pustej alejce obok kompleksu biurowego, usiadłam na

podłodze i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Pozostałam tak przez długi czas,

wpatrując się w przestrzeń i martwiąc się Protektoratem i tym, co reszta Uprawnionych

zamierzała ze mną zrobić podczas jutrzejszego procesu…

Ostry huk oderwał mnie od moich myśli. Sekundę później, usłyszałam głos –

głośny, wściekły głos.

- To jest nie do przyjęcia, Nickamedes. Absolutnie nie do przyjęcia.

Spojrzałam na Alexei’a. On również usłyszał głos i wpatrywał się w coś przez

szczelinę w półce. Zerwałam się na nogi i pospiesznie stanęłam obok niego.

Page 116: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nickamedes stał tyłem w oszklonym biurze, z dala od uczniów i stolików – wraz

z Linusem Quinn. Obaj mężczyźni mieli ramiona skrzyżowane na piersiach, patrząc

jeden na drugiego.

- Nie, Linusie - Nickamedes warknął. – Nie do przyjęcia jest sposób, w jaki

traktujesz Gwendolyn za coś, czego nie zrobiła. Czytałeś mój raport. Aurory, Ajaxa, a

nawet Raven. Wiesz, co się wydarzyło tamtej nocy i jak naprawdę Loki został

uwolniony. Ale wciąż tu jesteś, stawiając niewinną dziewczynę przed sądem.

Alexei wskazał na drugi koniec regału, bezgłośnie dając mi do zrozumienia, że

powinniśmy odsunąć się od dorosłych. Pokręciłam głową i pozostałam tam, gdzie

byłam. Tak, może to było złe, ale byłam kompletnie wciągnięta w tę konwersację.

Może, gdybym wiedziała, dlaczego Linus tak mnie nie lubi, mogłabym wymyślić

sposób, jak to odkręcić – albo co najmniej przekonać go, by przestał być tak oziębły w

stosunku do mnie.

Twarz Linusa stężała.

- O tak. Czytałem raporty o Gwen Frost. Ta dziewczyna nie wpadła w żadne

kłopoty odkąd przybyła do Mythos. Wykradanie się poza kampus, stosowanie magii do

wyłudzania pieniędzy od innych uczniów, twierdząc, że jest jakąś Wybranką. No i teraz,

kiedy przybyłem do akademii, by przeprowadzić prawdziwe śledztwo, znajduję ją na

randce z moim synem. Mój syn, Nickamedes. Twój bratanek. Jedyny, którego

przysięgałeś chronić. A może zapomniałeś o tej obietnicy?

Nickamedes zesztywniał.

Page 117: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Logan nie potrzebuje ochrony przed Gwendolyn. Oni są… przyjaciółmi.

- Przyjaciele – Linus roześmiał się gorzko. – Tak jak ty i Grace Frost byliście

przyjaciółmi?

Mięśnie szczęki bibliotekarza drgnęły, ale nie odpowiedział. Kilka tygodni temu,

Nickamedes powiedział mi, że znał moją mamę, kiedy uczęszczali do akademii i to, że

byli kiedyś parą. Jednak z biegiem lat, moja mama zmęczyła się byciem Wybranką Nike

i opuściła Mythos po ukończeniu szkoły i wszystko, co reprezentowało ją – wliczając w

to Nickamedesa.

- To dlatego, że jest córką Grace, prawda? – zapytał Linus. – To jest powód, dla

którego chronisz dziewczynę zamiast ją wydalić miesiąc temu tak jak powinieneś. –

Potrząsnął głową. – Widzę, że zdołała owinąć sobie ciebie wokół małego palca,

podobnie jak zrobiła to Grace.

Nickamedes opuścił ramiona. Jego ręce opadły po obu bokach, a palce powoli

zaciskały się w pięści.

- Nigdy nie lubiłeś Grace dlatego, bo to ona została Wybranką, a nie ty. I to nie

byle Wybranką, ale Wybranką Nike, najlepszą z najlepszych. Zawsze jej tego

zazdrościłeś – i dlatego, że nie chciała dołączyć do Protektoratu po zakończeniu szkoły

jak ty. Wiesz, co byłoby ciosem dla Wybranki Nike i chcesz wykorzystać to do swojej

dalszej kariery. Grace zawsze była od ciebie lepsza, a ty miałeś jej to za złe. Nigdy nie

mogłem zrozumieć twojej obsesyjnej potrzeby konkurowania z nią w klasie, siłowni,

wszędzie.

Page 118: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- A ja nigdy nie rozumiałem, dlaczego zawsze stawałeś w jej obronie – odparł

Linus. – Jesteśmy Spartanami, Nickamedes. Jesteśmy najlepszymi z najlepszych. A

jednak, ktoś inny został Wybrańcem Nike zamiast jednego z nas. To nie ma żadnego

sensu. To miało go wtedy i teraz także nie ma. Logan powinien zostać Wybrańcem,

Wybrańcem Nike, nie ta – ta głupia dziewczyna. Z tego, co zauważyłem, jest jeszcze

gorsza niż jej matka, a Grace nie była żadnym materiałem na Wybrańca. Nike powinna

nam wszystkim wyświadczyć przysługę i uciąć wszelkie więzi z rodziną Frost lata temu.

Myślałem, że być może to się w końcu skończy, kiedy Grace została zamordowana

przez Żniwiarzy. Miałem nadzieję, że tak będzie.

Wściekłość wybuchła w moim sercu, przysłaniając wszystko inne. To

wystarczyło. To wystarczyło! Jedną rzeczą było obłudnie winić mnie za moje błędy. Że

celowo uwolniłam Lokiego. Ale moja mama odeszła. Była martwa. Została

zamordowana. Ona nie może się bronić, a ja nie zamierzam tu stać i słuchać złośliwości

na jej temat, kiedy służyła Nike, kiedy umarła próbując ochronić ich wszystkich.

Wyszłam zza regałów, zaciskając dłonie. Alexei próbował złapać mnie za ramię,

ale schowałam rękę i pobiegłam przed siebie. Nickamedes i Linus odwrócili się na

dźwięk moich trampków uderzających o marmurową podłogę.

Szłam prosto na głowę Protektoratu, trzymając ręce na biodrach.

- Nie waż się mówić w ten sposób o mojej mamie. Była dobrym człowiekiem i

robiła wszystko, co mogła, by walczyć ze Żniwiarzami. To ona ukryła Sztylet z

Helheimu przed nimi. To ona jest powodem, dla którego nie mogli go znaleźć i użyć w

Page 119: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

celu uwolnienia Lokiego lata temu. Więc nie waż się jej winić za cokolwiek. Ani jedną

rzecz.

- A ty jesteś tą, która odnalazła sztylet, który twoja matka tak starannie ukryła –

powiedział Linus miękkim, oskarżycielskim tonem. – A teraz, Loki jest wolny, a

Żniwiarze są na progu Drugiej Wojny Chaosu. Gdyby twoja matka była inteligentna,

gdyby była prawdziwą Wybranką, zniszczyłaby sztylet, kiedy miała ku temu

sposobność. Albo przynajmniej upewniła się, że nigdy go nie znajdziesz.

Nie mogłam dyskutować z jego logiką, ponieważ te same myśli przychodziły mi

wielokrotnie do głowy. Ale on mówił o mojej mamie, jakby była jakimś złoczyńcą,

jakby była jakimś czarnym charakterem, podczas gdy to Vivian była winna

wszystkiemu, co się stało – w tym morderstwie mojej mamy. Gdzie był Linus, kiedy

Vivian mnie porwała? Gdzie był Protektorat, kiedy użyła mojej krwi do uwolnienia

Lokiego? Kiedy zabiła Nott? Dlaczego nie przyszli wtedy na ratunek? Dlaczego jej nie

powstrzymali?

Otworzyłam usta, by powiedzieć, co dokładnie myślę o nim i jego głupim

Protektoracie, kiedy niski głos za mną zawołał.

- Wystarczy, tato. Wystarczy.

Odwróciłam się, a Logan wyszedł zza regałów.

Page 120: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Rozdział 10

Logan podszedł i zatrzymał się tuż przy mnie. Linus zmarszczył brwi na widok

syna stojącego tak blisko mnie, jak gdybym mogła go zarazić swoją lekkomyślnością

tylko przez bycie obok. Spartanin spojrzał na ojca.

- Myślę, że Logan ma rację – dodał miękki, kobiecy głos. – To było

wystarczająco dużo argumentów – na każdą część.

Ku memu zaskoczeniu, za Loganem pojawiła się kobieta – była na tyle piękna,

by być boginią. Miała długie włosy w kolorze miodu, jasne zielone oczy i nieskazitelną

brązową skórę. Miała na sobie prosty czarny garnitur, ale obnosiła się po królewsku,

jakby nosiła na sobie najlepsze jedwabie. Złoty naszyjnik migotał na jej szyi. Cztery

małe, błyszczące kamienie wieńczyły łańcuszek, a delikatne błyski rubinów i

szmaragdów ułożonych naprzemiennie dodawały kobiecie elegancji.

Twarz Nickamedesa stężała na jej widok.

- Agrona.

Zwróciła głowę ku niemu.

- Nickamedes.

Page 121: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Spojrzałam na Logana, unosząc brwi, a do niego w końcu dotarło, że nie miałam

pojęcia, kim ona jest.

- To Agrona Quinn. Moja macocha. Agrono, przedstawiam ci Gwen Frost.

Otworzyłam usta, lecz żadne słowa z nich nie wyszły. Wiedziałam, że mama

Logana została zamordowana przez Żniwiarzy, gdy miał pięć lat, ale nigdy mi nie

wspominał, że jego ojciec ożenił się ponownie.

Zawahałam się, zastanawiając się, czy ona, podobnie jak mąż, również mnie

nienawidzi. Wreszcie kiwnęłam głową.

- Witam. Miło mi cię poznać.

Zamiast spoglądać na mnie groźnie, odwzajemniła uśmiech, jej twarz była ciepła

i zachęcająca.

- Miło w końcu cię poznać, Gwen. Wiele o tobie słyszałam.

Nickamedes zaniósł się śmiechem.

- Założę się, że słyszałaś, skoro jesteś prawą ręką Linusa w Protektoracie i

zarządzie akademii.

Zmarszczyłam brwi.

- W Protektoracie? A więc to znaczy…

Agrona spojrzała na mnie.

Page 122: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- To znaczy, że będę wśród członków Protektoratu na twojej jutrzejszej

rozprawie.

Jej uśmiech przypominał teraz bardziej grymas, jakby nie podobała jej się myśl o

mojej obecności na rozprawie bardziej niż to, co zrobiłam. Jakimś cudem, zawiedziony

wyraz sprawiał, że wyglądała jeszcze bardziej promiennie – przez co Nickemades

jeszcze bardziej się nachmurzył.

Linus podszedł do żony i pocałował ją w policzek.

- Tu jesteś, kochanie. Zastanawiałem się, kiedy przyjedziesz.

Agrona uśmiechnęła się do męża.

- Kierowca wysadził mnie dwadzieścia minut temu. Wspominałeś, że

zatrzymasz się w bibliotece, więc przyszłam prosto tu z nadzieją, że cię złapię.

Zauważyłam Logana, kiedy wchodził do środka, a on powiedział, że możesz tam być.

Linusa twarz łagodniała, gdy na nią patrzył. Oczywiste było, że kocha Agronę, a

to sprawiło, że wyglądał prawie jak człowiek. Wtem zauważył, że mu się przyglądam, a

jego usta zacisnęły się, a jego oczy zgasły. Prawie.

Zwrócił się do Logana.

- Po prostu rozmawiałem z twoim wujem o tobie. Być może, ty, Agrona, i ja

będziemy mogli udać się wieczorem na kolację. Mamy wiele do omówienia.

Logan spojrzał na ojca, potem na Agronę, aż wreszcie na mnie.

Page 123: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- W porządku – powiedziałam, nie chcąc wywoływać więcej problemów między

nim a jego ojcem. – Idź.

Spartanin pokręcił głową.

- Myślę, że spasuję. Wolałbym zostać tu z Gwen.

Jego słowa ogrzały moje serce, zaś twarz jego ojca pokryła się dodatkową

warstwą lodu. Lecz Linus przytrzymał się w ryzach.

- Zatem, jutro śniadanie – odparł napiętym głosem. – To nie jest prośba.

Logan zerknął na ojca, oboje byli skrzący od gniewu. Agrona wkroczyła między

nich i dotknęła ramienia Linusa.

- Śniadanie, to jest to – powiedziała miękko, próbując załagodzić sytuację, coś,

co najwyraźniej robiła wielokrotnie. – To będzie wspaniałe w końcu móc z tobą wyjść,

Logan.

Spartanin próbował się uśmiechnąć, lecz nie do końca zdołał.

- Z tobą również, Agrono.

Linus przyglądał się synowi jeszcze przez chwilę, zanim odwrócił się do

Nickamedesa.

- Nasza poprzednia rozmowa jeszcze nie dobiegła końca. Nie zapomnij, o czym

ci powiedziałem w międzyczasie. Nie znoszę się powtarzać.

- Jak mógłbym to zrobić, skoro takie perełki mądrości wypłynęły z twych ust? –

Nickamedes rzucił drwiąco.

Page 124: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Gniew błysnął w oczach Linusa, ale Agrona objęła go ramionami i przytrzymała

przy sobie.

- Możesz być sobie głową Protektoratu, ale ja jestem odpowiedzialny za

bibliotekę – dodał Nickamedes. – I myślę, że nadszedł czas, byś ją opuścił. Gwendolyn

musi wrócić do pracy, podobnie jak ja.

Linus zesztywniał, po czym obrócił się na pięcie i ruszył z powrotem przez biuro

na przód biblioteki. Agrona uśmiechnęła się przepraszająco. Jej wzrok na moment

zatrzymał się na mnie, zanim odwróciła się i pospieszyła za mężem.

- Krzyżyk na drogę – mruknął Nickamedes.

Bibliotekarz pozostał na miejscu, jego rysy ściągnęły się z gniewu, zanim znowu

spojrzał na mnie.

- Muszę wyjść i załatwić kilka spraw, Gwendolyn. Będę na czas, by zamknąć

bibliotekę. Zrób mi przysługę i postaraj się niczego nie zniszczyć, kiedy wyjdę, proszę?

Nie czekając na moją odpowiedź, wyszedł z biura, trzaskając drzwiami tak

mocno, że aż szkło zadrżało. Nickamedes złapał kilka książek i innych przedmiotów z

biurka, a następnie pchnął drzwi prowadzące do biblioteki. Zostawił mnie z Loganem, i,

oczywiście, z Alexei’em, trzymającym się z tyłu, jak zawsze.

- O co w tym wszystkim chodzi? – zapytałam Logana.

Spartanin westchnął.

- To długa historia. Chodź. Weźmiemy coś do picia i opowiem ci wszystko.

Page 125: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

***

Logan podszedł do stoiska Raven i kupił nam kilka zimnych napojów

gazowanych, podczas gdy ja pozostałam za regałami. Spartanin wrócił i wręczył mi

napój imbirowy. Jeden podał Alexei’owi. Ku memu zaskoczeniu, poczęstował się sodą.

Logan spojrzał Alexei’a, który milczał przez całą konfrontację.

- Alexei, możesz dać nam trochę prywatności, proszę?

Alexei zerknął na mnie, a potem skinął głową. Przeniósł się jakieś dwadzieścia

metrów dalej, pijąc sodę i udając zainteresowanie dwoma mieczami, umieszczonymi w

kasetce na artefakty. A może faktycznie był nimi zainteresowany. Ciężko było to

stwierdzić.

Wraz z Loganem usiedliśmy na podłodze w tym samym miejscu, gdzie ja

uprzednio. Piliśmy swoje napoje, Logan przełykając swój, a ja po trochu popijając.

Miałam jeszcze mniejszy apetyt niż kiedykolwiek. Minutę później, Spartanin zmiął

swoją pustą puszkę i odłożył ją na bok.

- Przepraszam cię za mojego ojca – odezwał się w końcu. – Tak, jak mówiłem

wcześniej, on i Nickamedes nie potrafią się dogadać.

- Dlaczego nie?

Logan westchnął.

Page 126: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Z względu na to, co stało się z moją mamą i siostrą. Mój tata był odsunięty od

Protektoratu, brał udział tylko w niektórych specjalnych spotkaniach, powołanych w

ostatniej chwili. Nickamedes wini go za to, że nie było go w domu, kiedy Żniwiarze

zaatakowali. On myśli, że gdyby mój ojciec tam był, to moja mama i siostra mogłyby

jeszcze żyć. – Wziął głębszy oddech. – A mój tata obwinia mnie o to, że nie stanąłem w

ich obronie przeciwko Żniwiarzom, że nie stanąłem do walki z nimi. Tak więc, kiedy

wszyscy jesteśmy razem, mój tata i Nickamedes kłócą się o każdy drobiazg. Kiedy

zostałem wezwany do sędziego, oni reprezentowali dwie strony i kazali mi wybierać

między sobą. Wtedy, mój tata powiedział, jak bardzo jest mną rozczarowany, tym, że nie

wykorzystuję pełnego potencjału Spartanina, a ja wściekłem się na niego. Wkrótce,

wszyscy zaczęli krzyczeć na siebie. Cóż za szczęśliwa rodzinka, co nie?

- Przykro mi – powiedziałam. – Tak mi przykro, że musiałeś przechodzić przez

coś takiego ze swoim ojcem i Nickamedesem. Nie powinni stawiać cię w takim

położeniu. Ale tak naprawdę, twój tata musi zdawać sobie sprawę z tego, że nie mogłeś

nic zrobić, by uratować mamę i siostrę. One poświęciły swoje życia, aby uratować

twoje. Zresztą, miałeś tylko pięć lat, kiedy to się stało. Nie było nic, co mógłbyś zrobić,

by powstrzymać Żniwiarzy.

Obrazy przemknęły przez mój umysł. Mama Logana, krzycząca do niego, by

uciekał, podczas gdy ona i jego starsza siostra stanęły do walki ze Żniwiarzami. On,

ukrywający się za szafą, ściskający mały miecz, w momencie, gdy wrzaski i krzyki

rozdarły powietrze. I wreszcie, Logan stojący nad martwymi ciałami swojej mamy i

starszej siostry, płaczący, ponieważ nie był w stanie ich ochronić, bo nie był w stanie ich

Page 127: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

uratować. Czułam wszystkie emocje Spartanina z tego dnia – lęk, gniew, wstyd i

nienawiść do samego siebie.

Spartanin uważał się za tchórza, ponieważ ukrywał się przed Żniwiarzami, tak

jak nakazała mu mama. To był sekret, który trzymał w sobie od lat, który pokazał mi

kilka tygodni temu. Loganowi może się to nie podobać, ale ja wiedziałam, że jego

działania w tym dniu zapoczątkowały to, jakim człowiekiem się stał – to go napędzało

do stania się najlepszym wojownikiem w akademii.

Logan pokręcił głową.

- Zdaniem mojego ojca, prawdziwy Spartański wojownik nie stałby w miejscu

tylko walczył – bez względu na to, że wiedział, że idzie na śmierć.

Kilka miesięcy temu, Logan powiedział mi, że nie lubiłabym go, gdybym znała

prawdę o tym, kim tak naprawdę był, a to co stało się z jego rodziną zachowywał dla

siebie, nie dzieląc się ze mną. Oczywiście, to nie była prawda. Nie mogłabym być

bardziej dumna z niego – bądź kochać go bardziej. Ale niespodziewanie, jego obawy

miały sens. Ponieważ przez wszystkie te lata, jego ojciec sprawiał, że pragnął on

również umrzeć tamtego dnia, zamiast być wdzięcznym, że jego syn żyje.

- Tak mi przykro – powtórzyłam. – Twój ojciec nie powinien ci tego mówić. Nie

powinien sprawiać, że tak się czujesz. Powinien być szczęśliwy, że przeżyłeś.

Logan wzruszył ramionami. Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut.

- A co z Agroną? – zapytałam. – Co jest z twoją macochą?

Rozjaśnił się nieco.

Page 128: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- To coś jeszcze bardziej skomplikowanego. Rzeczywiście jest bardzo miła, a

tata wyraźnie ją kocha. Ona jest jedyną osobą, która sprawia, że wygląda bardziej jak

człowiek i go uszczęśliwia.

- Ale…

- Ale Nickamedes nigdy jej nie lubił i nie chciał mi powiedzieć, dlaczego –

odparł. – Myślę, że to ma coś wspólnego z faktem, że Agrona i mój tata wzięli ślub rok

po śmierci mojej mamy i siostry. Według mnie, Nickamedes uważa, że było za wcześnie

na ponowny ślub ojca.

- Cóż, nie możesz winić Nickamedesa za to, że tak się czuje, wiesz? – spytałam.

– Twoja mama była jego siostrą. On również ją stracił tamtego dnia. I swoją

siostrzenicę.

- Wiem, i właśnie to sprawia, że jest to takie frustrujące. Nikt nie jest całkowicie

w błędzie i nikt nie ma całkowitej racji. Każdy ma swoje zdanie i żaden z nas nie ma

takiego samego. Czasami chciałbym mieć inną rodzinę – mruknął.

- Powinieneś się cieszyć, że masz rodzinę – powiedziałam. – Że są z tobą i nie

odeszli.

Logan spojrzał na mnie, a ja wiedziałam, że dostrzegł ból na mej twarzy.

Chciałabym dostać jeszcze choćby jeden dzień z moją mamą bądź trochę czasu z moim

tatą, Tyr’em. Umarł, kiedy miałam dwa lata, więc nawet go nie pamiętam. Babcia Frost

kocha mnie, a ja kocham ją, ale to nie znaczy, że nie brakuje mi mamy czy pragnę

poznać tatę mniej.

Page 129: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wypuścił powietrze.

- Masz rację, Cyganko. Tyle, że to doprowadza mnie do szału, wiesz? Zwłaszcza

mój tata. Zawsze uważa, że wszystko jest w porządku.

- Wiem, ale taka już jest rodzina, prawda? Doprowadza cię do szału?

Logan zaśmiał się, a napięcie zaczęło opuszczać jego ciało. Wstał i wyciągnął

rękę. Złapałam ją, a on pociągnął mnie w górę.

- Czy wiesz, co w tobie kocham, Cyganko?

Oddech uwiązł mi w gardle, ale postarałam się, by mój głos zabrzmiał czysto i

zaczepnie.

- Hmm. To trudne pytanie. Mój odważny zmysł mody? Moją błyskotliwą

osobowość? Moje dowcipne jedno-linijkowce?

- Nie – powiedział, patrząc mi w oczy. – Sposób, w jaki zawsze potrafisz mnie

rozbawić, bez względu na to, co złego się działo.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Spartanin objął mnie ramionami i dotknął moje

usta swoimi.

Przez chwilę, byłam kompletnie zagubiona – całkowicie, zupełnie stracona.

Dotyk warg Logana na moich, jego silne ramiona wokół mnie, to jak pachniał, jego

wysokie, szczupłe ciało napierające na moje, ciepło jego uczuć do mnie

przepływających przez moje ciało. Wszystko związane ze Spartaninem przeciążało moje

zmysły, sprawiając miękki, oszałamiający zawrót głowy, czułam się tak, jakbym

Page 130: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

odpływała, jakbym mogła szybować w powietrzu, jakbym mogła zrobić absolutnie

wszystko, nawet dotknąć gwiazd…

Ostre, umyślne szuranie butów na parkiecie uświadomiło mi, że mieliśmy

publiczność.

- Logan! – syknęłam, odsuwając się. – Alexei gapi się na nas!

Spartanin zerknął przez ramię na drugiego wojownika, który udawał, że

kompletnie nas nie zauważa. Logan uśmiechnął się.

- Niech patrzy – wyszeptał i pocałował mnie ponownie.

Rozdział 11

Logan i ja spędziliśmy kilka bardzo przyjemnych minut za regałami, zanim

Alexei odchrząknął. Spartanin obciągnął mój sweter tak, że opadł z ramienia, a jego

niebieskie oczy błyszczały ze śmiechu.

- Myślę, że Alexei się niecierpliwi – powiedział. – To, albo jest zazdrosny, że to

nie on jest tu z kimś.

Page 131: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Pomyślałam o tym, jak Alexei przyglądał się Oliverowi dzisiejszego ranka na

siłowni.

- Być może. Tak czy inaczej, muszę wracać do pracy, pamiętasz?

- Czy ktoś kiedykolwiek powiedział ci, że na wagarach jest więcej zabawy niż w

pracy?

Tym razem roześmiałam się.

- Nigdy. Ale to jest coś, czego dowiedziałam się od ciebie, Spartaninie. Musisz

mi o tym opowiedzieć.

Uniosłam się na palcach i pocałowałam Logana w nos. Zamruczał figlarnie, ale ja

wywinęłam mu się, zanim znów wziął mnie w ramiona.

Było już po ósmej, więc większość dzieciaków opuściło bibliotekę. Przynajmniej

tak przypuszczałam, bo nie było mnie przy ladzie, więc pewnie udali się do swoich

dormitoriów na noc. Cóż, to był jeden mały plus, chociaż wiedziałam, że jutro będzie

źle. Może nawet gorzej, skoro coraz więcej osób miało odwagę zadzierać ze mną, z

Heleną Paxton na czele. Ale nie było już nic, co mogłam zrobić dziś wieczorem, więc

starałam się wyrzucić to z umysłu.

Myślałam, że Logan mnie zostawił, ale Spartanin wędrował między półkami i

usiadł na stołku naprzeciw lady. Rzuciłam mu pytające spojrzenie.

- Zostaję tu i odprowadzę cie potem do twojego akademika na noc – jego twarz

pociemniała. – Na wszelki wypadek zdecydowaliśmy się wziąć sprawy w swoje ręce.

Nazywam to również posiłkami. Powinni być tu za minutę.

Page 132: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Posiłki? – zapytałam. – Jakie posiłki…

Dźwięk butów na marmurowej posadzce przykuł moją uwagę. sekundę później,

do biblioteki weszła Daphne, a za nią Oliver. Daphne pomaszerowała do centralnej jej

części, w jednej ręce trzymając torebkę Dooney & Bourke, a drugą przyciskając telefon

do ucha. Zarówno torebka jak i komórka były różowe, dopasowane do reszty ubrania.

Walkiria była jedyną osobą, którą znałam, która nosiła ten kolor od stóp do głów. Ja

bym w tym wyglądała jak tampon z waty cukrowej.

- Tak… tak… Aha. Cieszę się z tego powodu. Dobrze, jesteśmy już w bibliotece,

więc muszę lecieć. Porozmawiamy później. Pa, kochanie. – Daphne rozłączyła się i

wsunęła telefon do torebki. – Przepraszam za to. Carson utknął na próbach zespołu i nie

mógł nic zrobić.

- Ty i Oliver jesteście posiłkami Logana? I wszystko po to, by odprowadzić mnie

do akademika? – zapytałam. – Nie musieliście tego robić.

Daphne rzuciła mi ostre spojrzenie.

- Czy ty sobie żartujesz? Po tym, jak Helena i jej pachołki otoczyły cię dziś w

jadalni? Jedno z nas będzie odtąd przy tobie, obojętnie gdzie się udasz, Gwen. Żałuję

tylko, że rano mnie tam nie było, to sprowadziłabym tę dziwkę Helenę do poziomu

podłogi.

Nie wspomniałam Daphne o incydencie przy śniadaniu, nie chcąc jej martwić,

ale Logan musiał jej powiedzieć, reszcie przyjaciół także.

Page 133: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie musisz tego robić – zaprotestowałam, nie chciałam, by moje problemy

przelały się na nich. – Poza tym, po to jest Alexei? By strzec?

Walkiria skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i spojrzała na Alexei’a, który jak

zwykle stał za mną.

– Wydaje mi się, że nie nadaje się do tej pracy, skoro pozwolił, byś rano została

niemal zlinczowana. Bez urazy, Bogatyr.

- Nie ma sprawy – odparł Alexei łagodnie.

- W każdym bądź razie – dodała. – Mamy już wszystko uzgodnione, więc nie ma

sensu kłócić się z nami, Gwen. Żadnego sensu.

Walkiria usiadła przy stoliku jak najbliżej kontuaru. Różowe iskry magii syczały

i strzelały wokół niej, dając mi do zrozumienia, jak wściekła była z mojego powodu.

Zerknęłam na Logana i Olivera, którzy mieli ten sam wyraz twarzy, a ja nie mogłam

powiedzieć nic, by zmienili zdanie. Kochałam ich za troskę, ale czułam się winna temu,

że na pierwszym miejscu liczyła się dla nich ochrona mnie. Bycie moim przyjacielem

nie powinno być takie trudne – ani niebezpieczne.

- Dziękuję – zamrugałam, by pozbyć się łez po raz kolejny. Doceniam waszą

troskę o mnie. Wiem, że bycie moim przyjacielem nie zawsze jest łatwe. Zwłaszcza

teraz.

Oliver wzruszył ramionami.

- Nie bylibyśmy prawdziwymi przyjaciółmi, gdybyśmy nie zareagowali na

pierwsze oznaki kłopotów, więc, chyba nimi jesteśmy?

Page 134: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Uśmiechnęłam się do niego, a potem zajęłam się zawartością wózka, nie chcąc

by zauważył, jak ocieram łzy z kącików oczu.

Logan podszedł do Daphne, by porozmawiać o koncercie zespołu. Carson nie był

jedynym zaangażowanym w wydarzeniu. Spartanin, wraz z Oliverem i Kenzie’m,

należeli do gwardii honorowej, która była przypisana do doglądania członków zespołu,

gdyż koncert miał miejsce w Aoide Auditorium, a nie tutaj, na kampusie. Najwyraźniej,

organizacja koncertu w audytorium była doroczną tradycją w Mythos, coś, co

Uprawnieni byli zdeterminowani podtrzymać, pomimo tego, że Loki był na wolności.

Przypuszczam, że zarówno oni jak i Protektorat zamierzali wysłać wiadomość do

wszystkich – uczniów i Żniwiarzy – że Panteon się nie bał i nie zamierzał się ukrywać

przed wojną, która nadchodziła.

Oliver podszedł do mnie. Alexei obserwował naszą dwójkę ze swojego miejsca

pod ścianą biura.

- Logan opowiedział nam, co się stało rano – powiedział ściszonym głosem, że

ledwo go usłyszałam. – Przykro mi, że Alexei ci nie pomógł. Wydawał się fajny, kiedy

spotkałem go podczas ferii. Ale teraz, kiedy wiem, że on po prostu stał, kiedy ty stałaś

naprzeciwko tamtych dzieciaków…

Smutna tęsknota sprawiła, że jego ramiona opadły i to samo wyrażała

nieszczęśliwa twarz Alexei’a. Wiedziałam, że gdybym poprosiła go, Oliver ignorowałby

Alexei’a i udawał, że nigdy go nie spotkał. Ale Oliver był tu dla mnie, w momencie,

kiedy go potrzebowałam, i chciałam, by mój przyjaciel był szczęśliwy, nawet jeśli

byłoby to możliwe z Alexei’em.

Page 135: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Idź – powiedziałam, delikatnie na niego naciskając. – Idź z nim porozmawiać.

Tarapaty, w których się znalazłam nie mają nic wspólnego z waszą dwójką. Jeśli go

lubisz, to dla mnie wystarczający argument. Mam tylko nadzieję, że będzie dla ciebie

dobry. Bo jeśli cię skrzywdzi, Protektorat czy nie, totalnie skopię mu tyłek.

Przerwałam.

- Albo Daphne i Logan pomogą mi skopać mu tyłek. Nie jestem pewna, czy dam

radę zrobić to sama. Tak czy inaczej, jego tyłek zostanie skopany.

Oliver błysnął zębami w uśmiechu.

- Czy kiedykolwiek mówiłem ci, jak dobrą przyjaciółką jesteś?

Uśmiechnęłam się do niego.

- Cóż, więc leć z nim porozmawiać, nim ta dobra przyjaciółka nie zmieni zdania.

Oliver uśmiechnął się jeszcze szerzej. Wyprostował ramiona i podszedł do

Alexei’a. zaczęli rozmawiać przyciszonymi głosami, i to było tak, jakby Alexei zmienił

się w zupełnie inną osobę. Gdy patrzył na mnie był taki poważny, taki odległy,

powściągliwy, ale przy Oliverze ciepło wypełniało jego twarz, kiedy się uśmiechał, w

kącikach oczu pojawiały się zmarszczki, a jego ciało było całkowicie zrelaksowane.

Patrzenie na nich razem podnosiło mnie na duchu.

Podczas, gdy z powrotem poczłapałam do regałów, zauważyłam, że Nickamedes

musiał dołożyć jeszcze jeden koszyk z książkami, które powinny być odłożone na

miejsce. Ponieważ wszyscy byli zajęci rozmową, chwyciłam koszyk i ruszyłam, słysząc

Page 136: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

ziewanie. Zerknęłam w dół i zauważyłam gapiącego się na mnie Wiktora,

wyglądającego z mojej listonoszki.

- W końcu obudziłeś się z ostatniej drzemki? – zapytałam.

Miecz zamrugał.

- Cóż, to nie jest tak, że nie mam nic innego do roboty, przecież wiesz.

Przynajmniej, aż znajdziesz nam jakiś Żniwiarzy do zabicia. Już marzę o Lukrecji i o

tym, jak ją rozpołowię, gdy spotkamy się następnym razem.

Lukrecja była mieczem Vivian, podobnie jak Wiktor, gadającym. Z tego, co

wiedziałam, Wiktor i Lukrecja byli starymi wrogami, odkąd Lukrecja została

przekazana lata temu Wybrańcowi Lokiego, natomiast Wiktor trafił się mojej przodkini.

Miecze były kolejną rzeczą, jaka sprawiała, że Vivian i ja byłyśmy do siebie podobne,

nie licząc tego, że obie byłyśmy Cygankami, obdarzonymi magią przez swoich bogów.

Podczas gdy ja otrzymałam magię psychometrii, lub magię dotykową, ona miała coś, co

nazywała magią chaosu, choć tak naprawdę była to bardziej telepatia. W każdym bądź

razie, ta Żniwiarka mogła sprawiać, że ludzie widzieli i słyszeli rzeczy, których w

rzeczywistości nie było. Czasami odnosiłam wrażenie, że Vivian i ja byłyśmy jak

przeciwne strony tej samej monety – tak podobne pod pewnymi względami i tak bardzo

różne w innych.

- Nie wiem, gdzie Vivian czy Lukrecja są – odparłam. – Wiesz, że gdybym miała

jakiekolwiek pojęcie, gdzie się ukrywają, ruszyłabym na nie.

Page 137: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Wiem, wiem – burknął. – Wielka szkoda, że nie wiesz. Bo chętnie bym je

pociął na kawałki dla ciebie.

Połowa jego ust wygięła się, przez co wyglądał na nadąsanego, jakby stracił

swoją ulubioną rozrywkę. Westchnęłam. Wiedziałam, że jeśli go nie pocieszę, Wiktor

pozostanie w takim nastroju przez resztę nocy. A ludzie myśleli, że to nastolatki są

humorzaste. Proszę was. Powinni spędzić jakiś czas z Wiktorem.

- Chcesz się przejechać? – zapytałam.

Wiktor przewrócił okiem.

- Cóż, to z pewnością przebije wpatrywanie się w martwy punkt przez następną

godzinę lub kolejną drzemkę. Nawet, gdybym dał radę zasnąć na dłużej.

Chwyciłam za miecz, wyciągnęłam go z pochwy i podparłam Wiktora na

wierzchu metalowego wózka, tak, by mógł widzieć, gdzie jedziemy. Potem, pchnęłam

wózek i ruszyłam w kierunku następnych półek w celu odłożenia książek.

Kiedy pracowałam, Wiktor wciąż nawijał o tych wszystkich strasznych rzeczach,

jakie miał zamiar zrobić, gdy spotka Lukrecję następnym razem. Co jakiś czas

wtrąciłam „aha” i „oczywiście”, a nawet „naprawdę?”. Ale Wiktor nie potrzebował mnie

do utrzymania konwersacji. Czasami wydawało mi się, że miecz mógł gadać wciąż i

wciąż – obojętnie czy miał słuchacza czy nie.

Wreszcie, gdy odłożyłam ostatnią książkę na miejsce, zawróciłam w kierunku

kontuaru. Biblioteka została zamknięta w przeciągu dziesięciu minut, a ja byłam

gotowa, by wziąć swoją torbę i udać się do swojego dormitorium na noc.

Page 138: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Skierowałam wózek wzdłuż korytarza, aż dotarłam do początku regałów. Kątem

oka dostrzegłam jakiś ruch, na co odwróciłam się i skierowałam w tamtym kierunku, by

zobaczyć kto ukrywa się za regałem kilka metrów dalej.

Zamarłam, zastanawiając się, czy tylko wyobraziłam sobie ruch czy to moje oczy

płatały mi figle. Zmrużyłam oczy i zerknęłam w szczelinę między półkami. I

rzeczywiście, po chwili ujrzałam, że ktoś porusza się za regałami po mojej prawej

stronie. Postać stała tyłem do mnie, więc nie mogłam dostrzec, kto to mógł być z

powodu cieni rzucanych w tej części biblioteki.

Westchnęłam. Jednym z powodów, dla których biblioteka była tak popularnym

miejscem, było to, że uczniowie zakradali się między regałami, by dzielić się swoją

namiętnością – ale nie tak jak Logan i ja, tylko się całując. O nie. Wielu uczniów

Mythos uważało, że zrobienie tego w bibliotece było supercool. No cóż. Nie znosiłam,

kiedy Nickamedes kazał mi tam sprzątać, bo za każdym razem znajdowałam wiele

obrzydliwych rzeczy, w tym używane prezerwatywy. Yyych.

Nie ulega wątpliwości, że postać była jednym z młodych wojowników. A może

jeden z moich kolegów z klasy chciał jeszcze raz dziś ze mną zadrzeć. Przewracanie

ułożonych książek i straszenie mnie, kiedy pracowałam do późna było jedną z ich

ulubionych rozrywek. Biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w jadalni, nie mogę

przekreślać Heleny albo kogoś innego, kto się może na mnie czaić, kto czeka, by na

mnie skoczyć i zrobić ze mnie nadzienie – bądź jeszcze gorzej.

Page 139: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ostrożnie, popychając wózek do przodu, poruszałam się równoległe do mrocznej

postaci. Najwyraźniej, było możliwe wyciszyć wszelkie piski, jakie wydawały kółka

tego wózka, gdyż teraz cichutko dryfował po podłodze.

Chciałam po prostu dotrzeć do końca ścieżki, próbując uchwycić choć zarys

postaci, kiedy dostrzegłam krawędź czarnej szaty dwadzieścia stóp przede mną.

Zamarłam ponownie, moje dłonie bardziej zacisnęły się na koszyku. Zabawy lub

nie, figle lub nie, uczniowie Mythos nie nosili czarnych szat – ale Żniwiarze Chaosu tak.

Z walącym sercem, podniosłam Wiktora z wózka i ruszyłam w stronę postaci.

- Co ty robisz? – zapytał miecz nieco stłumionym głosem, gdyż zakrywałam mu

usta dłonią. – Dlaczego zostawiasz tam wózek? Musisz go odprowadzić z powrotem do

lady.

- Zamknij się, Wiktor – mruknęłam. – Myślę, że ktoś jeszcze jest w bibliotece.

Ale miecz mnie nie słuchał.

- Oczywiście, że ktoś jeszcze jest w bibliotece. Twoi przyjaciele tu są,

pamiętasz?

- Tak – odparłam. – Ale żaden z nich nie ma na sobie czarnej szaty.

Fioletowe oko Wiktora rozszerzyło się i czułam łuk jego uśmiechu pod swoimi

palcami.

- Krwawi Żniwiarze – powiedział, delektując się tymi słowami. – Chcę zabić ich

wszystkich!

Page 140: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Oparłam się pokusie, by ponownie nakazać mu się zamknąć i pobiegłam do

przodu. Byliśmy na tyłach biblioteki, blisko kompleksu biurowego, kiedy ponownie

usłyszałam pomruki. Podeszłam do jednego z regałów i wyjrzałam za róg.

Oliver i Alexei stali jakieś trzydzieści metrów ode mnie, niemal w tym samym

miejscu, w którym wcześniej stali Nickamedes i Linus. Myślałam, że być może

wymknęli się tu, by pobyć sami, ale potem dostrzegłam jak na siebie patrzyli. Jakby coś

było między nimi nie tak?

- Powinieneś zdystansować się do Gwen – powiedział Alexei. – Z tego co

słyszałem, coś może jutro pójść nie tak jakby chciała. W najlepszym razie, zostanie

wydalona z akademii. Chyba nie muszę ci mówić, co jest najpoważniejszą karą za bycie

Żniwiarzem.

Oliver przygryzł wargę. Widocznie wiedział, co Protektorat może ze mną zrobić,

jeśli uzna mnie za winną. Ciekawe, czy inni również to wiedzieli. Zapewne. Moi

przyjaciele dorastali w mitologicznym świecie. Znali zasady – i konsekwencje ich

łamania – o wiele lepiej niż ja.

- Proszę – powiedział Alexei, wyciągając rękę. – Czy nie możemy wrócić do

tego, co było podczas ferii?

Przez chwilę, twarz Olivera złagodniała, pod wpływem wspomnień. Tęsknota

wypełniała jego oczy, kiedy przyglądał się dłoni Alexei’a, widocznie, chciał ją ująć. Ale

wtedy powoli pokręcił głową.

Page 141: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Gwen jest moją przyjaciółką – odpowiedział. – I nie zamierzam jej porzucić

tylko dlatego, że ma kłopoty, zwłaszcza, że nie zrobiła tego, o co jest oskarżona przez

Protektorat. Prawie zginęła, próbując odnaleźć Sztylet z Helheimu, trzymając go z dala

od Żniwiarzy. Powinieneś ją zobaczyć tej nocy, kiedy znaleźliśmy ją w lesie przy

bramie Garm. Była wręcz wyniszczona przez to, co się stało.

Alexei westchnął i powoli opuścił dłonie po swoich bokach.

- Może i była, ale to nie wystarczy, by ją uratować. Nie przed Protektoratem.

Będzie uznana za winną, jak również każdy, kto się za nią stawi.

Stali tam, przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą i patrząc na siebie. Poczucie

winy wykręcało moje serce. Oliver wreszcie miał szansę na szczęście, ale odepchnął je

ze względu na mnie. Nie wiem, czy zrobiłabym to samo, gdybyśmy zamienili się

miejscami, gdyby to stojący przede mną Logan błagał mnie w taki sposób. Oliver był

znacznie lepszym przyjacielem niż ja…

Po raz kolejny dostrzegłam ruch. Moja głowa wykręciła się w tamtym kierunku i

zacisnęłam uścisk na Wiktorze.

- No chodź – wyszeptałam. – Pokaż się.

Sekundę później, Żniwiarz mi się ukazał.

Miał na sobie czarną szatę, z naciągniętym kapturem, czarne skórzane rękawiczki

i gumową maskę – przypominającą, stopioną do połowy, twarz Lokiego. Ta sama

wykręcona, stopiona, zrujnowana twarz, którą widziałam, gdy zamykałam oczy.

Wzdrygnęłam się. Jakimś cudem, maska wyglądała jeszcze bardziej obrzydliwie na

Page 142: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Żniwiarzu, może dlatego, że wiedziałam, że ten ktoś pod maską zobowiązał się służyć

Lokiemu, ten ktoś chętnie robił te wszystkie straszne rzeczy, które zły bóg mu

nakazywał. Jak choćby okłamywanie swoich przyjaciół. Poświęcanie ludzi. Zabijanie

wojowników. Mordowanie dzieci, takich jak ja.

Mimo to, zmusiłam się, aby spojrzeć na Żniwiarza, aby dostrzec jakieś

wskazówki, kim był pod spodem, pod tą okropną gumową maską. Pomimo falującej

szaty, wydawało się, że miał szczupłą budowę, ale nadal mógł być zarówno kobietą jak i

mężczyzną, stary bądź młody. Choć nie sądziłam, by mogła to być Vivian Holler. Vivian

była mojego wzrostu, a ten Żniwiarz był o sporo centymetrów wyższy ode mnie. Poza

tym, nie ma powodu, by Vivian ukrywała twarz za maską, skoro wszyscy wiedzieli, że

była Wybranką Lokiego.

- Żniwiarz – warknął Wiktor. – Zabijmy go, Gwen.

Skinęłam na miecz i zaczęłam nacierać do przodu, gdy dostrzegłam inną postać

poruszającą się za regałami. Zatrzymałam się i zamrugałam, zastanawiając się, czy moje

oczy sobie ze mnie żartują – ale tak nie było.

Ponieważ tamta osoba również miała na sobie czarną szatę – i nie była sama.

Kolejne dwie postaci stały za nią, dalej kolejne, tak wiele, że straciłam rachubę. Na ten

widok, moja krew zamieniła się w lód.

Żniwiarze – Żniwiarze jakoś dostali się do Biblioteki Antycznej. I byli tu po to,

by zabić Olivera i Alexei’a.

Page 143: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Rozdział 12

Pierwszy Żniwiarz uniósł pięść, a pozostali zatrzymali się. Lider użył sygnału

ręcznego, na co pozostali utworzyli półkole wokół Olivera i Alexei’a. Ta dwójka zaczęła

się tak sprzeczać, że nie zauważyli zbliżających się do nich Żniwiarzy.

Spojrzałam w lewo, w poszukiwaniu Logana i Daphne, ale nigdzie nie mogłam

dostrzec moich przyjaciół. Czyżby Żniwiarze… czyżby już ich dorwali? Już ich zabili?

Ta potworna myśl sprawiła, że chciało mi się krzyczeć, ale wymusiłam na sobie spokój i

skupiłam na tym, co musiałam zrobić teraz – uratować Olivera i Alexei’a. Odwróciłam

się i rzuciłam między regały.

- Dokąd idziesz? – warknął Wiktor. – Dlaczego uciekasz? Żniwiarze są tam!

- Wiem! – syknęłam. – Po prostu mi zaufaj!.

Pobiegłam z powrotem tam, gdzie zostawiłam wózek, chwyciłam go wolną ręką,

obróciłam się wokół własnej osi i ruszyłam z powrotem, pchając go przed sobą. Gdy

dotarłam do przecięcia półek z książkami, skręciłam w prawo, a następnie trzy razy w

lewo.

Żniwiarz, sądząc po budowie – mężczyzna, stał na drugim końcu korytarza.

Zakrzywiony miecz lśnił w jego ręku, a on zamachnął się nim kilka razy, jakby

przygotowywał się do zaatakowania Olivera i Alexei’a. Zmusiłam się do szybszego

biegu. Żniwiarz musiał usłyszeć moje kroki uderzające o marmurową posadzkę albo

Page 144: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

słabe skrzypienie kół wózka, ponieważ jego głowa odwróciła się w moją stronę – ale

było już za późno.

Uderzyłam w niego wózkiem tak mocno jak potrafiłam. Zaklął i potknął się.

Próbował odzyskać równowagę, ale potykał się o własne nogi i rozciągnął się na

podłodze u stóp Olivera i Alexei’a. Chłopaki spojrzeli na Żniwiarza, a potem na mnie,

kompletnie zszokowani.

- Żniwiarze! – krzyknęłam. – Żniwiarze w bibliotece!

Zupełnie, jakby moje słowa magicznie ich przyzwały, Żniwiarze zjawili się

wokół nas, wynurzając się zza regałów niczym rój pszczół zabójców. Odziane na czarno

postacie biegały tu i tam, były wszędzie. Tuż przede mną, Żniwiarz, którego zwaliłam z

nóg, zaczął się podnosić, więc ponownie go staranowałam. I znów upadł na podłogę.

Wózek nie mógł go zranić, nie tak naprawdę – ale Wiktor już tak.

Odepchnęłam wózek i ruszyłam do przodu, unosząc do góry miecz, który

upuściłam na jego pierś. Krew spryskała wszystko wokół, ciepły, wilgotny, metaliczny

swąd zapiekł mnie w nosie. Mężczyzna krzyknął raz, a potem znieruchomiał. Możliwe,

że powinnam czuć się źle, dźgając go, gdy leżał na ziemi, ale tak nie było, bo

wiedziałam, że on zrobiłby mi to samo, gdyby miał na to szansę.

Odwróciłam się. Oliver i Alexei stali plecami do siebie, trzymając pięści w

gotowości , podczas gdy Żniwiarze podkradali się coraz bliżej do nich.

- Och, spójrzcie – powiedział jeden z nich niskim, gardłowym głosem. – Dwóch

małych wojowników bez mieczy. Będzie zabawnie.

Page 145: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Żniwiarz, który się odezwał, był liderem, którego dostrzegłam jako pierwszego.

Mężczyzna, sądząc po niskim głosie, w którym coś wydawało się jakby… wyłączone.

Jakby z jakiegoś powodu miał niższy głos niż w rzeczywistości.

Przywódca roześmiał się, a pozostali zawtórowali mu pełnym szyderczej

złośliwości chichotem. Moje serce zamarło, bo zdałam sobie sprawę, że miał rację. Nie

ze względu na to, jak dzielni i wykwalifikowani byli, lecz bez broni, Alexei i Oliver byli

łatwym celem, mając naprzeciwko siebie Żniwiarzy uzbrojonych w długie, zakrzywione

miecze. Oczywiście, Oliver był Spartaninem i nie potrzebował broni do walki, ale nawet

on nie da rady ominąć wszystkich mieczy – bynajmniej nie za długo.

Rozejrzałam się, zastanawiając się, w jaki sposób mogłabym ich uratować, aż

blask szkła przykuł moją uwagę. Moje spojrzenie powędrowało do zamkniętej kasetki z

artefaktem, któremu wcześniej przyglądał się Alexei – z dwoma mieczami w środku.

Żniwiarz wyłamał się z kręgu wokół Olivera i Alexei’a i ruszył na mnie.

Odczekałam aż jego postać znajdzie się wystarczająco blisko, obróciłam się i ruszyłam

w stronę kasetki.

Poślizgnęłam się i wpadłam prosto na skrzynkę. Coś błyszczało na czarnym

aksamicie obok mieczy i dotarło do mnie, że była to srebrna folia na karcie,

identyfikującej broń. Miecze Ruslan. To było wszystko, co odczytałam, zanim uniosłam

Wiktora i uderzyłam nim tak mocno jak potrafiłam. Szkło roztrzaskało się z hukiem, a ja

poczułam pieczenie w rękach i nogach, kiedy drobinki przecięły powietrze, ale nie

obchodziło mnie to. Ból był niewielki w porównaniu z tym, co mogłoby się stać

Oliverowi i Alexei’owi, gdybym im nie pomogła.

Page 146: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Dwa skrzyżowane miecze schowane w podwójnej pochwie, wykonanej z szarej

skóry, więc mogłam złapać je jedną ręką.

Obrazy zalały mój umysł, gdy tylko dotknęłam pochwę.

Nie byłam zaskoczona, że moja psychometria zareagowała, ale intensywność

wspomnień i odczuć związanych z pochwą i mieczami zaparła mi dech w piersiach.

Błyskawicznie, biblioteka zniknęła, a ja stałam pośrodku ostrej zamieci, zamarzając na

kość, krzyki dobiegające z pola bitwy dzwoniły w moich uszach.

Spanikowana, odwróciłam się, próbując odrzucić te wspomnienia. Nie miałam na

to czasu, kiedy Oliver i Alexei byli w niebezpieczeństwie, a Żniwiarz mnie ścigał. Ale,

im szybciej się odwracałam, scena zaostrzyła się jeszcze bardziej, zupełnie jakbym

powiększała ją w aparacie. Mój wzrok spoczął na człowieku w samym sercu walki.

Zajęło mi chwilę, by uświadomić sobie, że walczył dwoma mieczami, prawdopodobnie

tymi, które trzymałam właśnie w dłoni. Ale było w nim coś znajomego, coś w sposobie

poruszania się, tak jakby nie walczył, lecz tańczył z nimi…

- Gwen! – usłyszałam Wiktora, lecz jego głos wydawał się odległy. – Żniwiarz

idzie po ciebie! Otrząśnij się! No już!

Pokręciłam głową, a obrazy i wspomnienia zniknęły, choć wciąż zęby szczękały

mi z zimna i wydawało mi się, że widzę swój oszroniony oddech w powietrzu. Ale jak

to możliwe? W bibliotece było ciepło…

- Gwen! – Wiktor krzyknął ponownie.

Instynktownie, odchyliłam się w prawo.

Page 147: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

DZYŃ!

Żniwiarz, którego wyminęłam, uderzył mieczem w miejsce, gdzie jeszcze przed

chwilą stałam. Jego broń utkwiła w drewnianym podnóżu skrzynki artefaktu, na co

zaczął przeklinać, starając się go wyciągnąć, na darmo. Co było nie tak z tymi ludźmi,

że zawsze próbowali mnie zabić w bibliotece? Nickamedes powinien tu wystawić jakieś

znaki ostrzegawcze. Niebezpieczeństwo: praca tu może być niebezpieczna dla zdrowia.

Ponieważ moje ręce były zajęte przez Wiktora i te miecze, kopnęłam Żniwiarza

w kolano. Coś rozerwało moją tenisówkę, a on zawył z bólu, nogi ugięły się pod nim i

poszedł na dno11.

- Moja dziewczynka! – krzyknął Wiktor. – Kopnij go jeszcze raz!

Więc kopnęłam go raz jeszcze, uderzając tenisówką w gumową maskę Żniwiarza

tak mocno jak mogłam. Jęknął i przetoczył się pode mną, próbując dostać się do kasetki

z artefaktem, nie mogłam go skopać przecież trzeci raz. Odwróciłam się w stronę kręgu

Żniwiarzy.

Byli tak skupieni na Oliverze i Alexei’u, że nie zdawali sobie sprawy z tego, że

byłam gotowa do walki. Rozluźniłam barki i przedarłam się przez zamknięty pierścień

Żniwiarzy.

- Oliver! Alexei! Broń! – krzyknęłam, wpychając pochwę w ręce Alexei’a.

Alexei płynnym ruchem zaoferował jeden z mieczy Oliverowi, ale ten pokręcił

głową.

111

Page 148: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Trzymaj oba. Daj mi tylko pochwę – warknął.

Alexei podał mu skórę. Oliver wziął podwójną pochwę, pozostawiając Alexei’a

z dwoma mieczami. Oliver uniósł pustą pochwę, uśmiechając się. Nie wiem, dlaczego i

co w ogóle myślał, że zrobi z kawałkiem skóry…

Spartanin uniknął ciosu Żniwiarza, a następnie obrócił się i zaatakował. W

mgnieniu oka, Oliver owinął paski pochwy wokół jego gardła, zamykając go w

skórzanym imadle. Zacisnął kawałki skóry, a kark Żniwiarza wydał słyszalny trzask.

Och. Więc to zamierzał z tym zrobić. Powinnam wiedzieć, że miał coś na

uwadze, że jego zabójczy spartański instynkt skłoni go do zrobienia czegoś mądrego, a

zarazem morderczego. Oliver zauważył, że patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami.

Uśmiechnął się i ruszył na kolejnego Żniwiarza.

I tak po prostu, wszystko w tej bitwie uległo zmianie.

Żniwiarze, którzy śmiali się i trzymali z przodu, zatrzymywali się, a Alexei i

Oliver wykorzystywali swoją przewagę. Rozbili okrąg Żniwiarzy, Alexei niczym

srebrny ogień odbijający się w światłach biblioteki, natomiast Oliver owijając końcówkę

pochwy wokół szyi następnego przeciwnika. W ciągu sekundy, zabili dwójkę. W

następnej, kolejni uderzyli o podłogę.

Ale nadal nadciągało wielu Żniwiarzy. Jeden skierował się w moją stronę, na co

zacisnęłam uścisk na Wiktorze i wyszłam mu naprzeciw.

Raz – dwa – trzy.

Page 149: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Żniwiarz zamachnął się na mnie mieczem, a ja skoncentrowałam się na jego

rękach i nogach, będąc w stanie przewidzieć jego kolejne ruchy i obronić się przed nimi.

Wtem, zaatakowałam, zawzięcie machając i pchając Wiktorem. Za piątym ruchem,

udało mi się trafić ostrzem ramię Żniwiarza. Krzyknął, a ja poszłam za razem,

przebijając jego serce. Upadł na ziemię, wciąż krzycząc…

TRZASK!

Pięść trafiła w moją szczękę, a do mnie dotarło, że Żniwiarz wkradł się na moją

przestrzeń. Cofnęłam się. Moje trampki poślizgnęły się na kałuży krwi i uderzyłam

ciężko o marmurową posadzkę. Żniwiarz roześmiał się unosząc miecz. Oszołomiona,

uniosłam Wiktora, ustawiając go między nami, choć wiedziałam, że nie mam siły

odparować ciosu, który nadchodził…

Złota strzała wyrosła niczym kwiat pośrodku klatki piersiowej Żniwiarza, po

czym zwalił się na ziemię. Zerknęłam za siebie i ujrzałam Daphne stojącą na jednym ze

stolików w czytelni, z onyksowym łukiem w dłoni. Łukiem Sigyn, który zdobyła w

Koloseum Crius, tym, który pojawił się w jej pokoju w akademiku, bez względu na to,

ile razy zwracała broń profesor Metis.

Pojawił się kłąb złotego dymu, kiedy Walkiria sięgnęła do dopasowanego

onyksowego kołczanu przywiązanego do pleców, by wyjąć nową strzałę, która zastąpi tę

wypuszczoną.

Chwilę później, Logan pojawił się przy mnie. Spartanin wyciągnął rękę i

postawił mnie na nogach. Z Loganem było wszystko dobrze, z Loganem i Daphne było

ok. Przeniknęła mnie ulga.

Page 150: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Cyganko, zostawiłem cię samą tylko na kilka minut i co się stało? Inwazja

Żniwiarzy w bibliotece – powiedział, a jego lodowate oczy rozjarzyły się w

rozbawieniu.

Logan uśmiechnął się do mnie i ruszył do walki. Wkrótce dołączył do Olivera i

Alexei’a, w trójkę poruszali się w doskonałym szyku, podczas gdy Daphne ścinała

innych za pomocą łuku; moi przyjaciele zabili następnych dwóch Żniwiarzy, choć wciąż

napierali.

Odwróciłam się, gotowa do walki z kolejnym, gdy dostrzegłam jak jeden z nich

ucieka w kierunku regałów. Nie byle Żniwiarz, ale wysoki, szczupły lider.

Zmarszczyłam brwi. Przecież walka miała miejsce tu. Więc dlaczego się wycofywał?

Oni nigdy się nie wycofywali. Ich jedynym celem było mordowanie wojowników – nie

ucieczka. Moje oczy zwęziły się. Chyba że zabicie nas nie było jedynym powodem ich

obecności w bibliotece.

Jest tu wiele artefaktów, których on pragnie, mnóstwo potężnych rzeczy i ludzi,

których chce użyć, by ostatecznie nas pokonać, usłyszałam szept Nike w swoim umyśle.

To miało sens. Artefakty znajdujące się w Bibliotece Antycznej były bardzo

imponujące, a od Nike wiem, że wiele z nich Loki chciałby dostać w swoje ręce, rzeczy,

które mogłyby pomóc jego Żniwiarzom zniszczyć Panteon. A co, jeżeli ta walka miała

za zadanie odwrócić uwagę? Zasłona dymna ukrywająca ich prawdziwe zamiary?

Dowiem się tego.

Page 151: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Zacisnęłam uścisk na Wiktorze, wymijając Żniwiarza, który właśnie umierał,

trafiony w szyję strzałą Daphne i rzuciłam się w kierunku regałów.

- Cyganko! – zawołał Logan. – Poczekaj!

Ale ja nie zamierzałam czekać. Chciałam uzyskać odpowiedzi, a wszystko, co

musiałam zrobić, by je dostać, to złapać Żniwiarza.

Rozdział 13

Ruszyłam z powrotem w kierunku regałów, obracając głową z boku na bok,

próbując zorientować się, w którą stronę pobiegł Żniwiarz i co planował zrobić.

Dotarłam do rozstaju ścieżek i zatrzymałam się, dysząc ciężko, starając się uspokoić

dzikie walenie serca, tak, bym mogła usłyszeć, dokąd się udał.

Choć raz, Wiktor milczał, a ja zmusiłam się do regularnych oddechów.

Przechyliłam głowę w jedną stronę, mając nadzieję, że podobnie jak pozostali

uczniowie Mythos, ja również mogę liczyć na uwydatnione zmysły. Cóż, nie mogłam.

Wszystkim, co posiadałam, był mój instynkt, więc zawierzając mu, skręciłam w prawo

w kierunku frontowej części biblioteki. Żniwiarz ruszył do wyjścia, więc cokolwiek

szukali, nie znajdowało się to wewnątrz. W przeciwnym wypadku, oni także opuściliby

Page 152: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

to miejsce. To miało sens, prawda? Nie miałam pojęcia, skąd wzięło się moje

rozumowanie, ale zdecydowałam się podążyć za swoimi instynktami.

Przedzierałam się przez półki z książkami tak szybko jak mogłam, zatrzymując

się na końcu każdego z nich, każdej alejki, każdego rozdroża, by patrzyć i słuchać. Lecz

Żniwiarz miał zbyt dużą przewagę nade mną, a ja nie dostrzegałam nigdzie żadnej

wskazówki. Wreszcie, gdy miałam już się poddać i zawrócić do pozostałych, usłyszałam

charakterystyczne brzęczenie szkła uderzającego o podłogę. Zatrzymałam się. Dźwięk

dotarł do mnie ponownie, więc skręciłam w tamtym kierunku.

Ruszyłam, zatrzymując się jeszcze przy każdym regale, rozglądając się wokoło.

Tylko dlatego, że uważałam, iż Żniwiarz mógł zastawić jakąś pułapkę, a przywódca w

rzeczywistości ukrywał się w ciemnym kącie, przygotowany do odrąbania mi głowy.

Żniwiarze mieli w zanadrzu mnóstwo sztuczek w tym stylu. Vivian z pewnością miała.

Nie sądziłam, by Żniwiarzem, którego ścigam była Vivian, ale ona nabrała mnie

wcześniej i nie zamierzałam pozwolić, by to się powtórzyło.

Wreszcie, pomiędzy półkami go dostrzegłam. Przekradłam się do biblioteczki,

możliwie jak najbliżej niego i rozejrzałam się wokoło. 12

Żniwiarz stał przed skrzynką z artefaktem, wewnątrz której znajdowała się

niesamowicie stara, postrzępiona książka. Szyba była już rozbita, podczas gdy za

pomocą miecza pozbywał się resztek szkła. Coś białego wyleciało z kasetki i trzepocząc

121 Kochani, mam nadzieję, że wybaczycie mi, iż od kilku rozdziałów nie wszystko tłumaczę dosłownie. Niestety Nasza cudowna Autorka uwielbia m.in. słowo „Żniwiarz”, co za tym idzie, potrafi je powtórzyć w zdaniu trzy razy, mnie to razi w oczy podczas tłumaczenia ;p Dlatego niektóre kwestię tłumaczę po prostu swoimi słowami, by przyjemniej Wam się czytało Pozdrawiam

Page 153: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

upadło na ziemię, ale Żniwiarz wydawał się tego nie zauważać, a ja nie mogłam

powiedzieć, co to było. Może jakaś karta identyfikacyjna.

Lider sięgnął wewnątrz skrzynki i wyciągnął piękne, prostokątne pudełko,

spoczywające na szerokim, czarnym, aksamitnym stojaku. Pudełko było wykonane z

gładkiego, mlecznego kamienia, a na jego powierzchni połyskiwały klejnoty, w tym

topaz, szmaragd i krwisty rubin.

Żniwiarz przesunął się w bok, unosząc pudełko wysoko i podziwiając klejnoty, w

których odbijało się światło, zanim schował je do jednej z kieszeni szaty. Ponownie

siegnął do skrzynki i wyciągnął z niej topazowy pierścionek, szmaragdową bransoletkę i

naszyjnik z olbrzymim rubinem w kształcie serca, otoczony mniejszymi kamieniami. Te

rzeczy również zniknęły we wnętrzu jego kieszeni.

Zrobiłam krok do przodu, zdeterminowana go zatrzymać – a moje tenisówki

zapiszczały na posadzce. Zamarłam, mając nadzieję, że ten dźwięk mnie nie zdradził,

choć oczywiście, zrobił to.

Żniwiarz odwrócił się, ale nie to, co zobaczyłam mnie zaskoczyło. Odniosłam

wrażenie, że uśmiechał się pod tą przerażającą maską. Czerwony ogień błysnął w

oczach przywódcy – ten czerwony kolor sprawił, że nienawidziłam go bardziej niż

cokolwiek innego.

- Zostań, gdzie jesteś – rozkazałam. – Jesteś otoczony.

To było kłamstwo, ale uniosłam miecz i ruszyłam na niego, zupełnie jakby Logan

i moi przyjaciele faktycznie byli za mną, by mi pomóc. Żniwiarz prychnął, ani przez

Page 154: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

sekundę mi nie wierząc. Zacisnęłam uścisk na Wiktorze, spodziewając się, że lider ruszy

na mnie, lecz zrobił coś zupełnie niespodziewanego – odwrócił się i pobiegł przed

siebie.

- Na co czekasz? – warknął Wiktor. – Złap tego cholernego Żniwiarza i potnij go

na kawałeczki!

Wciągnęłam powietrze i ruszyłam w pościg. Żniwiarz zbliżał się do głównego

korytarza i ruszył zygzakiem przez regały. Odbił w prawo, potem na rozdrożu w lewo,

następnie w prawo, w prawo, w prawo, znowu w lewo. Starałam się go dogonić, ale

ledwo miałam go w zasięgu wzroku.

- Szybciej, Gwen! – krzyknął Wiktor. – Zgubimy go!

Jak gdybym sama tego nie wiedziała. Wzięłam kolejny oddech i zmusiłam się do

jeszcze szybszego biegu, ale na najbliższym zakręcie uświadomiłam sobie, że Żniwiarz

zniknął.

Moje kroki zwolniły, a następnie zatrzymałam się, spojrzałam w lewo, potem w

prawo, próbując odszukać go wzrokiem, ale wszystko, co widziałam to książki i jeszcze

więcej książek, kilka stolików i skrzynek z artefaktami. Wypełniała mnie frustracja, lecz

ciągle skanowałam otoczenie. Nic – absolutnie nic.

Skręciłam w inną alejkę, gdy chłodny powiew ucałował moją twarz.

Moje oczy zwęziły się. Biblioteka była klimatyzowana – po to, by chronić

książki i artefakty. Nie powinno tu być żadnej bryzy – chyba że ktoś otworzył drzwi lub

okno.

Page 155: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Podążyłam za tym wiaterkiem, udając się wzdłuż innego regału i znalazłam się

naprzeciwko jednego z bocznych wejść do biblioteki. Drzwi były szeroko otwarte. Więc

tędy wyszedł. Ściskając Wiktora jeszcze mocniej, wyjrzałam na zewnątrz.

Noc maskowała główny dziedziniec, a cienie barwiły niemal wszystko na

atramentową czerń. Spadło trochę śniegu, kiedy byłam w bibliotece, białe plamy

spowodowały, że stawy błyszczały srebrzyście w ciemnościach. Balkon wokół budynku

był pusty, a jedyne, co mogłam zobaczyć to główny dziedziniec. Wyszłam i podeszłam

do ściany balkonu. Wpatrywałam się w ciemność, skanując podwórze, mając nadzieję,

że dojrzę uciekającego Żniwiarza, ale spóźniłam się.

Żniwiarza zniknął – podobnie, jak artefakty, które skradł.

***

Rozczarowana sobą, że nie udało mi się dorwać Żniwiarza, pobiegłam z

powrotem do biblioteki, upewniając się, że zamknęłam za sobą boczne drzwi. Nie

miałam wątpliwości, że moi przyjaciele właśnie zajmowali się pozostałymi

Żniwiarzami, więc odtworzyłam ścieżkę do kasetki po artefaktach, którą lider zniszczył.

Chciałam się dowiedzieć, co dokładnie było w środku i jak mógłby to wykorzystać

przeciwko Panteonowi.

Page 156: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Rozbite kawałki drewna i szkła zaśmiecały podłogę. Spadło również parę

książek, co spowodowało jeszcze większy bałagan, więc zajęło mi kilka minut, aby

przegrzebać wszystko i znaleźć kartę informacyjną o zawartości skrzynki.

Ku memu zdziwieniu, była tylko jedna kartka, mimo że widziałam kilka

przedmiotów, które zabrał Żniwiarz.

Pamiątkowe Puzderko Apate.

Ta skrzynka i biżuteria podobno należały do Apate,

Greckiej bogini oszustwa.

Apate znana była ze swojej miłości

do klejnotów i zebrała ich tak wiele, że

inni bogowie zazdrościli jej ozdób.

By zabezpieczyć swój dobytek, Apate

zaczarowała pudełko tak, by każdy, poza nią,

kto je otworzy, zobaczy, że jest puste, a nie

wypełnione kosztownościami, jak to było

w rzeczywistości…

Page 157: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Dobra, więc na skrzynkę zostało rzucone jakieś magiczne mumbo jumbo, rodzaj

iluzji, który sprawiał, że to co było w środku było bezpiecznie. Zmarszczyłam brwi. Z

opisu nie wynika, by miało jakieś wielkie magiczne właściwości, a poza tym żadnej

wzmianki o biżuterii. Więc dlaczego Żniwiarze podjęli ryzyko przyjścia do biblioteki,

by to ukraść? Oczywiście, wszystkie te kamienie były bez wątpienia bezcenne, ale

przecież Loki wynagradzał swoich zwolenników złotem, srebrem i różnościami,

podobnie jak bogowie Panteonu obdarowywali swoich popleczników. Żniwiarze mieli

tak samo wiele pieniędzy, jak inni żyjący w mitologicznym świecie. Więc dlaczego

wpakowali się w kłopoty w celu zwinięcia jeszcze większej ilości kamieni

szlachetnych? Dlaczego nie ukradli więcej mieczy z biblioteki? Albo zbroi? Coś

bardziej magicznego czy oczywistego?

- Pudełko? – zapytał Wiktor, jakby czytając mi w myślach. – Żniwiarz zabrał

cholerne pudełko? Dlaczego, to nawet nie jest broń!

Głowa zaczęła mi pulsować od tych wszystkich pytań, które się w niej tłoczyły,

mimo że próbowałam, nie dowiedziałam się, co takiego specjalnego było w pudełku lub

biżuterii. Musiało być coś, czego mi brakowało, bo Żniwiarze nie robią nic bezcelowo,

bez konkretu, tak myślę.

- Gwen! – dobiegł do mnie głos Daphne. – Gdzie jesteś? Wszystko w porządku?

- Tutaj! – zawołałam. – Nic mi nie jest! Zostań tam! Już do ciebie idę!

Wciąż zaniepokojona, jeszcze raz zerknęłam na rozbitą kasetkę i wróciłam do

pozostałych.

Page 158: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

***

Logan, Daphne, Oliver i Alexei znajdowali się na tyłach biblioteki, nad

martwymi Żniwiarzami. Walkiria dostrzegła mnie pierwsza, a książęce różowe iskry

wyleciały z jej palców niczym fajerwerki, dając mi do zrozumienia, jak bardzo się

cieszy, że mnie widzi.

- Tu jesteś! – powiedziała, łapiąc mnie w ciasny uścisk. – Dlaczego uciekłaś w

ten sposób? Martwiliśmy się o ciebie!

- Wiem. Przepraszam. Ale chłopaki radzili sobie z pozostałymi, a ja nie

chciałam, by ten ostatni Żniwiarz uciekł.

Opowiedziałam im o tym, jak zauważyłam, że Żniwiarz się wymknął i jak

goniłam go między regałami, tylko po to, by zobaczyć, jak kradnie artefakty.

- Jakie artefakty? – zapytał Oliver.

Wzruszyłam ramionami.

- Coś dziwnego. Było tam tylko pudełko i trochę biżuterii. Nie wyglądało nawet

na to, by miały w sobie sporo magii, z tego co wyczytałam w karcie. Nie wiem, po co

mieliby robić sobie tyle trudu, by włamać się tu i wziąć te rzeczy. Dlaczego, zamiast

tego, nie wzięli jakiejś broni? Jakieś potężniejsze rzeczy? Lub bardziej przydatne w

walce?

Page 159: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Żniwiarze nie działali sensownie – powiedział Logan mrocznym tonem.

Wskazałam na ciała brudzące krwią posadzkę. Moi przyjaciele ściągnęli im

gumowe maski, odsłaniając matowe, przeszklone oczy i ból malujący się na twarzach.

Grupa dzieliła się w miarę po równo, na mężczyzn i kobiety, wszyscy dorośli.

- A co ze Żniwiarzami? Czy ktoś wie, kim oni są? Lub w jaki sposób mogli

dostać się na terenie kampusu i do biblioteki, nie podnosząc tym alarmu?

Logan pokręcił głową.

- Nie rozpoznaję żadnego z nich. A ty, Alexei?

On także potrząsnął głową.

- Nie. Żaden z nich nie wygląda mi znajomo.

- A może Gwen może dowiedzieć się czegoś za pomocą swojej magii –

zaproponował Oliver, patrząc na mnie. – No wiesz, tak jak to zrobiłaś w domu twojej

babci.

Skrzywiłam się. Oliver mówił o tym, jak użyłam swojej magii na człowieku,

który był wraz z Prestonem i Vivian podczas ataku na Babcię Frost kilka tygodni temu.

Nie znosiłam dotykać trupów, a już na pewno nie chciałam robić tego samego z gronem

martwych Żniwiarzy, ale Oliver miał rację. Może moja psychometria pomoże nam

uzyskać jakąś informację o nich i o tym, czego chcieli od artefaktów.

- Cyganko? – zapytał Logan.

Westchnęłam.

Page 160: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie podoba mi się to, ale to zrobię.

Przemieszczałam się, od jednego do drugiego Żniwiarza, ściągając ich

zakrwawione rękawiczki, dotykając ich rąk i skupiając się na wibracjach. Ale wszystkie

wspomnienia i uczucia przypisane do mężczyzn i kobiet, już zaczęły zanikać, więc

widziałam jedynie kadry podczas ich walki z moimi przyjaciółmi, a następnie

oślepiający ból jaki poczuli otrzymując śmiertelne rany.

Kiedy skończyłam z ostatnim Żniwiarzem, potrzasnęłam głową i wstałam.

- Nic tam nie ma. Tylko kilka wspomnień z walki. Nic innego już nie ma.

Oliver zarzucił rękę na moje ramiona.

- No cóż, i tak jestem zadowolony, że udało nam się tego dokonać. Alexei’a i

mnie już pewnie nie byłoby na tym świecie, gdybyś nam nie dostarczyła tych mieczy i

pochwy, Gwen.

Lekko szturchnęłam go w żebra.

- Zrobiłbyś dla mnie to samo.

Oliver uśmiechnął się.

- Być może.

Szturchnęłam go nieco mocniej.

- Absolutnie.

Staliśmy tam, patrząc na ciała.

Page 161: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Logan wziął głębszy oddech.

- Cóż, będzie lepiej jak zadzwonię do taty i powiem mu, co tu się wydarzyło.

Metis i Ajaxowi też…

- Gwendolyn? – doszedł mnie znajomy głos. – Gdzie jesteś? Dlaczego nie jesteś

przy ladzie?

Zupełnie zapomniałam o Nickamedesie, który wyszedł, by załatwić kilka spraw,

ale teraz wrócił – a biblioteka była w opłakanym stanie. Książki i rozbite szkło walały

się po podłodze, nie wspominając już o martwych Żniwiarzach leżących pośrodku tego

bałaganu jak lalki, które ktoś zapomniał odłożyć na miejsce. Skrzywiłam się. To na

pewno nie będzie przyjemne.

- Gwendolyn! – zawołał ponownie.

Nie było możliwości ukrycia się przed nim, więc odkrzyknęłam.

- Tutaj!

Kilka sekund później, Nickamedes wynurzył się z biura.

- Co ty tu robisz? Chciałbym zamknąć bibliotekę na noc…

Bibliotekarz zerknął znad książki, którą właśnie przeglądał. Jego brwi wystrzeliły

do góry, a oczy niemal wyszły na wierzch, gdy zatrzymały się na krwi i ciałach leżących

na ziemi. Jego usta otworzyły się, a znajoma iskra złości zapaliła jego niebieskie

spojrzenie. Spojrzał na mnie.

I znowu się skrzywiłam. Wiedziałam, co nadchodziło.

Page 162: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Mogę to wyjaśnić…

Nickamedes uniósł rękę, uciszając mnie.

- Nawet nie chcę tego słuchać.

- Ale…

Spróbowałam raz jeszcze, ale Nickamedes tylko pokręcił głową, jego ramiona

opadły.

- Nie, Gwendolyn – powiedział zrezygnowanym tonem. – To moja wina. Nie

powinienem zostawiać cię samej w bibliotece. Zawsze zastaję wiele rzeczy…

zniszczonych, kiedy to robię.

Cóż, to było wprowadzenie. Przynajmniej na mnie nie krzyczał…

Nickamedes wyprostował się.

- Cieszę się, że z tobą wszystko w porządku, ale Żniwiarze czy nie, moja

biblioteka znowu jest w kompletnej rozsypce.

Głos bibliotekarza brzmiał coraz ostrzej i głośniej z każdym kolejnym słowem, a

ja po prostu stałam i słuchałam tego wykładu w milczeniu. Uznałam, że zasłużyłam na

jeszcze więcej za zrujnowanie biblioteki po raz drugi w ciągu niespełna roku.

Rozdział 14

Page 163: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nickamedes strofował mnie przez dobre pięć minut, zanim uspokoił się, kiedy

przyszli Metis, Ajax, Raven i Linus.

Wiedziałam, że musi powiedzieć Linusowi, co się wydarzyło, ale to na pewno nie

zaszkodzi już jego niskiej opinii na mój temat – zwłaszcza, że Logan również był

zaangażowany. Linus uważał, że mam zły wpływ na Spartanina, a część mnie zaczęła

się zastanawiać nad tym, czy miał rację. Byłam Wybranką, co oznaczało, że byłam

celem Żniwiarzy. Już samo to w sobie było złe, ale fakt, że byłam Wybranką Nike

wynosił mnie na sam szczyt ich listy. Tak długo, jak Logan był ze mną, znajdował się w

niebezpieczeństwie – podobnie jak moi przyjaciele.

Kochałam Logana, kochałam też swoich przyjaciół, lecz czasami myślałam, czy

nie byłoby im lepiej beze mnie. Carson prawie umarł w Koloseum Crius kilka tygodni

temu i to była tylko kwestia czasu, że ktoś inny znowu będzie ranny bądź jeszcze gorzej.

Ale równie dobrze wiedziałam, że nie dam rady być Wybranką bez nich. Po prostu nie

mogłam. Byli moimi skałami, moimi przyjaciółmi, moją rodziną. Bez ich miłości i

wsparcia, długo bym nie pożyła. Ale nie wiem, co mogłabym zrobić, by ich ochronić

przed Lokim. Nie mam pojęcia, jak to zrobić.

To mroczne poczucie winy wirowało mi w głowie przez cały czas, kiedy wraz z

przyjaciółmi zajmowaliśmy stoliki na tyłach biblioteki. Chwyciłam swoją torbę spod

lady, starłam krew z Wiktora i umieściłam go z powrotem w skórzanej pochwie. Nie

wiedziałam, czy Protektorat w ogóle wiedział o gadającym mieczu, ale odnosiłam

wrażenie, że lepiej trzymać go poza zasięgiem ich wzroku. Wiktor był szczęśliwy, że

może się zdrzemnąć po zakończonej walce.

Page 164: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- To była dobra robota – powiedział z zadowoleniem, głośno ziewając. – Byłoby

jeszcze lepiej, gdybyśmy dorwali tego ostatniego Żniwiarza, ale i tak dobrze ci poszło,

Gwen. Następnym razem, wspólnie ich wszystkich…

Oko mu się zamknęło, a minutę później zachrapał.

Wsunęłam Wiktora do listonoszki, gdy przybyli Metis, Ajax i Raven, wraz z

mężczyznami i kobietami, ubranymi w kombinezony i pchającymi metalowe nosze. Po

raz pierwszy zauważyłam, że każdy z nich miał taki sam emblemat przyszyty do

kołnierzyka – symbol ręki i wagi. Musiał mieć coś wspólnego ze znakiem Protektoratu,

ponieważ ten sam symbol został także wybity na czarnych workach z ciałami, które

nieśli.

Siedziałam obok Logana i przyglądałam się Ajaxowi, Nickamedesowi i Raven,

nadzorującym pracowników, sprzątających cały ten bałagan i ładujących ciała

Żniwiarzy na nosze, którymi przenosili je do budynku nauk matematycznych, gdzie

mieściła się kostnica. Zwłoki zostały szybko usunięte, ale mój wzrok przykuwała krew

na podłodze. Zadrżałam. Po raz kolejny, nie mogłam pomóc, ale myśl, że mogła to być

nasza krew – krem moich przyjaciół, moja krew – sprawiła, że zrobiło mi się niedobrze.

Profesor Metis podeszła do stołu i położyła dłoń na moim ramieniu.

- Wszystko w porządku, Gwen?

Skinęłam głową.

- W porządku.

Page 165: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

I tak było – w każdym bądź razie fizycznie. Doznałam jedynie kilku wstrząsów i

uderzeń podczas walki, wliczając w to skaleczenia, jakie uzyskałam rozbijając szkło, by

zdobyć miecze Ruslan. W rzeczywistości, żadne z nas bardziej nie ucierpiało podczas tej

walki. Oliver miał głęboką ranę na lewym bicepsie, Alexei paskudne cięcie w poprzek

prawego policzka, a Logan miał kilka zadrapań i siniaków na dłoniach i ramionach, ale

Metis i Daphne użyły swoich mocy, by nas uzdrowić.

Pierwsze co, Alexei chwycił szmatę od jednego z pracowników i rozpoczął

czyszczenie mieczy z krwi. Oliver i Logan skupili się wokół niego, sprawdzając broń, z

Daphne sprzeczającą się, że ich broń nie jest tak dobra jak jej łuk. Podczas gdy moi

przyjaciele rozmawiali, ja siedziałam nieruchomo i milczałam obserwując zabierane

ciała, z Metis stojącą obok.

- Czy to źle, że wciąż nie mogę się do tego przyzwyczaić? – zapytałam w końcu.

Rzuciła mi ponury uśmiech.

- Nie wiem, czy złe, ale smutne – niewątpliwie smutne.

Obserwowałyśmy pracowników jeszcze przez kilka minut, zanim Metis

podniosła głowę.

- Mówiłaś, że Żniwiarz zabrał kilka artefaktów. Pokaż mi, gdzie i które to były.

Zaprowadziłam ją za regały i pokazałam rozbitą gablotę, leżące książki i

potłuczone szkło. Logan szedł za nami, podobnie jak Alexei. Najwyraźniej, znów mnie

pilnował, teraz, kiedy walka się skończyła.

Metis przez minutę obserwowała bałagan, zanim zwróciła się do mnie.

Page 166: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Gwen?

Zapytała mnie o to samo, co Oliver – czy mogę użyć magii, by sprawdzić, czy

pozostały jeszcze jakieś wibracje. Skinęłam głową, klękając na kolana i owijając dłoń

wokół połamanego kawałka drewna.

Moja psychometria zareagowała, ukazując mi obraz Żniwiarza rozbijającego

mieczem kasetkę tak, że kawałki drewna i odpryski zalały mój umysł, wraz z dźwiękiem

tłuczonego szkła. Skoncentrowałam się na innych kawałkach drewna i szyby, ale

wszystkie wspomnienia były takie same. Po chwili, stanęłam na nogach.

- Cokolwiek? – zapytała Metis.

Pokręciłam głową.

- Nic istotnego, podobnie jak z ciałami, które dotykałam wcześniej. Widziałam

jedynie, jak Żniwiarz niszczył tę kasetkę.

Metis podniosła kartę informacyjną i zaczęła ją czytać, jak przedtem ja. Potem

spojrzała na pustą gablotę.

- Nie rozumiem – mruknęła. – Dlaczego Żniwiarze wzięli coś takiego? Dlaczego

zaryzykowali dla tego, skoro znajduje się tu więcej znacznie bardziej wartościowych

rzeczy?

- Czyż nie? – odparłam. – Pudełko i biżuteria są piękne, ale nie wydaje mi się,

by miały jakąś większą realną moc.

Page 167: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- A może to wszystko to po prostu sprytny podstęp, by wyłączyć cię z

postepowania – usłyszałam niski głos.

Odwróciłam się i zobaczyłam Linusa, kroczącego w naszą stronę i podążających

za nim Inari’ego i Sergei’a. Agrona była z nimi, trzymając się z tyłu. Członkowie

Protektoratu zatrzymali się, tworząc jeden rząd. Westchnęłam. No i znowu jesteśmy w

punkcie wyjścia.

Linus wbijał we mnie zimne spojrzenie.

- Ponownie znalazłaś się w samym środku ataku Żniwiarzy, panno Frost. To taki

paskudny nawyk. Proszę mi lepiej powiedzieć, jak to się stało?

Spojrzałam na Metis, która skinęła głową. Wzięłam oddech i powiedziałam mu

wszystko – jak dostrzegłam Żniwiarzy skradających się w stronę Alexei’a i Olivera, jak

ich ostrzegłam, bitwę, pogoń za Żniwiarzem, jak zdałam sobie sprawę, że ten wojownik

zła zamierza ukraść artefakty i wreszcie o tym, jak mi uciekł.

Kiedy skończyłam, Linus skupił groźny wzrok na Alexei’u.

- Nie miałeś spuszczać z oczu panny Frost – warknął na młodszego mężczyznę.

– Więc dlaczego znalazła się sama za regałami z książkami?

Kolor wykwitł na policzkach Alexei’a, kiedy otworzył usta, ale przerwałam mu.

- Ponieważ miałam pracę do wykonania i byłam zmęczona tym, że doglądał

mnie jak jastrząb, więc powiedziałam mu, że zamierzam pójść do łazienki i wymknęłam

mu się – skłamałam. – Najprawdopodobniej pytał Olivera, gdzie jestem kiedy Żniwiarze

zaatakowali.

Page 168: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Alexei ściągnął brwi w zaskoczeniu, ale mimika Linusa nie zmieniła się ani

odrobinę.

- Zostałeś wybrany do tego zadania, bo jesteś jednym z najbardziej obiecujących

młodych wojowników w Panteonie – warknął. – Ale pozwoliłeś, by ta dziewczyna cię

przechytrzyła.

Być może, na zbyt długi czas się zawiesiłam, ale choć nie mogłam pomóc, dalej

gadałam.

- Cóż, w pewnym sensie jestem dość sprytna – powiedziałam uszczypliwym

głosem.

Na czole Linusa zaczęła pulsować żyła i niemal mogłam usłyszeć zgrzytanie

zębów.

- Nawet najbardziej oddani wojownicy mogą mieć chwile nieuwagi – powiedział

Inari. – To zdarza się najlepszym z nas.

- Daj chłopakowi spokój – wtrącił Sergei, a jego głos zabrzmiał znacznie

głośniej i bardziej defensywnie. – Wszystko skończyło się dobrze, prawda?

Linus skupił spojrzenie na drugim mężczyźnie.

- Jeśli masz na myśli to, że Żniwiarzom jakimś cudem udało się wejść do

Biblioteki bez uruchomienia jakiegokolwiek alarmu, atakując uczniów i kradnąc

artefakty, o tak. Uważam, że wszystko skończyło się dobrze.

Page 169: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Sergei wypuścił powietrze, ale już nic nie powiedział. Anari położył dłoń na jego

ramieniu, cicho sygnalizując swemu przyjacielowi, by się uspokoił. Agrona stała obok

nich, wciąż spokojna, choć jej piękna twarz była zmarszczona, podczas gdy bawiła się

naszyjnikiem, pocierając złoty łańcuszek między palcami.

Linus ponownie spojrzał na mnie.

- Albo to wszystko było częścią twojego planu, by odsunąć od siebie

podejrzenia, panno Frost. Wykraść się Alexe’owi, a następnie podnieść alarm o

rzekomym ataku Żniwiarzy. Być może, właśnie dlatego nie rozdzwonił się żaden alarm,

bo to ty wpuściłaś ich do biblioteki. A może ucieczka Żniwiarza z artefaktami należała

również do tego planu?

- Mój plan? – zapytałam, a mój głos był, podobnie jak jego, zimny i wściekły. –

Moim jedynym planem było pozostanie przy życiu i pomoc przyjaciołom. Nic innego.

Wbrew temu, co myślisz, nie jestem kryminalnym geniuszem Żniwiarzy. Próbuję ich

powstrzymać.

Linus prychnął.

- Och, nie sądzę, biorąc pod uwagę dowody, jakie zebraliśmy.

Na jego słowa mój żołądek zaczął się skręcać, ale zmusiłam się do zachowania

spokoju i nie okazywania strachu. Logan podszedł do mnie i wziął mnie za rękę. Jak

tylko jego palce dotknęły moje, jego ciepło ogarnęło mnie całą, wypłukując wszelkie

troski. Rzuciłam mu wdzięczny uśmiech.

Page 170: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Spojrzenie Linusa zatrzymało się na naszych połączonych dłoniach, po czym

westchnął.

- W porządku. Miejmy to już za sobą i idźmy dalej. Ty też, Loganie. Chcę

usłyszeć wszystko, co widzieliście. Chodźcie ze mną.

Linus odwrócił się, a jego szary płaszcz zawirował wokół niego, gdy szedł w

stronę głównej nawy. Sergei, Alexei i Metis ruszyli za nim. Logan spojrzał na mnie, z

zapytaniem w oczach.

- Już dobrze – powiedziałam. – Idź.

Logan skinął głową i pobiegł za nimi, zostawiając mnie sam na sam z Agroną

przy rozbitej gablocie. Jeszcze przez chwilę bawiła się swoim złotym naszyjnikiem,

zanim westchnęła i pozwoliła mu wyślizgnąć się ze swoich palców.

- Przykro mi z powodu mojego męża – powiedziała cicho. – Jest pod olbrzymim

naciskiem, odkąd Loki jest na wolności. Poza tym, on i Logan mają… ciężkie relacje.

Zawsze mieli.

Uśmiechnęła się, a we mnie znów uderzyła świadomość, jak piękna była.

Zastanawiałam się, co widziała w takim człowieku jak Linus, który wydawał się

osądzać wszystko wokół siebie.

- Ale on tak naprawdę kocha Logana – dodała Agrona. – Odpoczywałam, kiedy

Linus dostał wezwanie odnośnie ataku i szybko tu przybył. Ledwo go dogoniłam.

Page 171: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Skinęłam głową. Może rzeczywiście Linus dbał o Logana, ale według mnie, w

dziwny sposób to okazywał. A może po prostu go nie lubię za te wszystkie raniące

rzeczy o mojej mamie.

Agrona posłała mi kolejny smutny uśmiech i przyłączyła się do pozostałych.

Spojrzałam na potrzaskane szczątki skrzynki po artefakcie, po raz kolejny

główkując, dlaczego Żniwiarz zajął się kradzieżą pamiątki zamiast czegoś

potężniejszego, czegoś, co mógłby wykorzystać do skrzywdzenia większej ilości osób.

Przykucnęłam pośród błyszczącego szkła. Mój wzrok spoczął na czymś, co wystawało

spod regału i zdałam sobie sprawę, że to aksamit, na którym spoczywało pudełko.

Pamiętam, że Żniwiarz dotykał go, choć cały czas miał na sobie rękawiczki. Może,

mimo to, używając psychometrii zobaczę, dlaczego tak bardzo pragnął tego pudełka. W

pełnej gotowości, pochyliłam się i wyciągnęłam rękę…

Coś poruszyło się po mojej lewej stronie. Moje oczy powędrowały w tamtym

kierunku i dotarło do mnie, że to Inari obserwuje mnie ukryty w cieniu. Myślałam, że

poszedł z pozostałymi, ale najwyraźniej tak nie było. Już nawet nie słyszałam, jak ktoś

się za mną skradał. Zauważyłam parę uczniów Ninja, wiedziałam, że to była jedna z

umiejętności, jakimi się szczycili – wślizgnąć się na teren wroga niewykryci i zabić

Żniwiarzy, zanim zdadzą sobie sprawę z tego, kto w nich uderzył. Daphne również

wspominała, że Ninja mieli jakąś moc, jakieś magiczne mumbo jumbo, która pozwalała

im wejść do dowolnego budynku, bez względu na to, jak dobrze byłby strzeżony. To

było coś na kształt niewidzialności, ale zamiast całkowicie rozpływać się w nicości,

Page 172: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ninja jakimś sposobem potrafił wkomponować się w cienie i tło tak, aby ludzie

przechodzący obok ich nie dostrzegli.

Podobnie jak nocny napad w bibliotece.

Umknęłam Żniwiarzom, kręcąc się za regałami i śledząc lidera. Nieważne jak

dobrze wyszkoleni byli wojownicy, ani Oliver ani Alexei nie dostrzegli napierających na

nich Żniwiarzy. Nic dziwnego, skoro tak intensywnie się spierali. Mimo tego, że nic nie

mogłam na to poradzić, zauważyłam, ze Inari miał tę samą smukłą budowę co

przywódca.

Nie wierzę w zbiegi okoliczności – już nie. A pojawienie się Żniwiarzy Chaosu w

Bibliotece dzień po tym, jak pojawił się Protektorat było zbyt wygodne. Vivian Holler

wyglądała na najspokojniejszą, najładniejszą, najbardziej nieśmiałą dziewczynę w

Mythos, a okazała się Wybranką Lokiego. Tak więc, teoria o członkach Protektoratu w

przebraniach Żniwiarzy nie jest zbyt naciągana.

Opuściłam rękę wzdłuż swojego boku. Jeżeli Inari był Żniwiarzem, nie chciałam

dać mu odczuć, że podejrzewam go. Zamiast tego, użyłam kawałka drewna, by wsunąć

aksamit głębiej pod szafkę. Zamierzałam wrócić później i dotknąć stojak i półki wokół

niego i zobaczyć, co moja psychometria dojrzy.

Zrobiłam jeszcze wielki pokaz otrzepywania rąk, podniosłam się na nogi i

dołączyłam do pozostałych. Inari obserwował mnie, jego twarz była bez wyrazu, jakby

był jednym z posągów obserwujących mnie. Po kilku sekundach, ruszył za mną do

głównej części biblioteki.

Page 173: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Najwyraźniej, Linus postanowił wypytać Logana jako pierwszego, bo stał przy

nim, z Agorą kręcącą się w pobliżu. W napiętej mimiki Logana, wywnioskowałam, że

rozmawiali o mnie. Metis rozmawiała z Sergeiem, Nickamedesem, Daphne i Oliverem.

Pomachała do Inari’ego, więc Ninja do nich dołączył. Nigdzie nie widziałam Raven.

Zapewne musiała wrócić do pracy.

Zostałam sama – do momentu, kiedy podszedł do mnie Alexei. Myślałam, że po

prost będzie cicho mnie doglądał tak, jak robił to każdego dnia, lecz zamiast tego,

wyciągnął rękę i dotknął mojego ramienia.

Zawahał się.

- Chciałem ci podziękować za uratowanie życia dzisiejszego dnia. Oliver też.

Gdybyś nas nie ostrzegła…

- To nic takiego.

- To nie było nic – zaprotestował. – Moje pierwsze zadanie z Protektoratu i

dałem się… rozproszyć Oliverowi, podczas gdy miałem mieć ciebie na oku. Zawiodłem

Protektorat, a przede wszystkim mojego ojca.

- Twój tata wydaje się sobie dobrze z tym radzić – powiedziałam. – Poza tym,

każdy popełnia błędy. Zaufaj mi. Sama popełniłam ostatnio gigantyczne. No wiesz,

odnalezienie ukrytego Sztyletu z Helheimu, bycie zmuszoną do uwolnienia Lokiego,

skazując tym cały świat.

Page 174: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Skrzywiłam się. Próbowałam sprawić, by mój głos zabrzmiał lekko, ale sama

wychwyciłam mrok w swoich słowach. Nie było w tym nic zabawnego. Zwłaszcza

teraz.

- Tak, ale wręcz wskoczyłaś do środka walki – odparł Alexei. – I upewniłaś się,

byśmy z Oliverem mieli potrzebną do obrony broń.

- Zrobiłbyś to samo dla mnie, dla każdego innego wojownika.

Potrząsnął głową.

- Nie wiem tego. Rozkazano mi obserwować cię – nic więcej.

- To właśnie dlatego nic nie zrobiłeś wtedy w jadalni? Kiedy ci faceci rzucali we

mnie napojami przed biblioteką? Bo Linus zakazał ci ingerować?

Skinął głową.

- A teraz?

Wzruszył ramionami.

- Teraz nie wiem, co mam o tym myśleć.

Sergei skinął na syna, więc Alexei podszedł do niego. Cóż, może i nie były to do

końca przeprosiny, biorąc pod uwagę na co jestem narażona, ale był to dobry początek.

Teraz, zamierzałam zrobić to, co mogłam.

***

Page 175: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ostatecznie, godzinę później, wszyscy mieli już za sobą przesłuchanie przez

Protektorat, więc mogliśmy swobodnie opuścić bibliotekę.

- Proszę iść prosto do swojego dormitorium, panno Frost – ostrzegł Linus. –

Alexei, upewnij się, że tam będzie.

Alexei skinął głową, na jego twarzy pojawiła się ulga, że dostał drugą szansę na

pilnowanie mnie.

- Ja też idę – powiedział Logan.

Linus otworzył usta, by się sprzeczać, lecz zobaczył jego upartą minę.

- Dobrze. Zobaczymy się rano podczas śniadania tak, jak planowaliśmy. Nie

spóźnij się.

Logan westchnął, ale skinął w stronę swego ojca. Pożegnałam się z Daphne i

Oliverem, a następnie opuściłam bibliotekę z Loganem i Alexei’em.

Kiedy byliśmy wewnątrz, zrobiło się jeszcze chłodniej, śnieg okrył jeszcze

większą powierzchnię ziemi odkąd wyszłam na balkon w pogoni za Żniwiarzem.

Zadrżałam i mocniej owinęłam szalik wokół szyi, nie dając się ziąbowi. Była już prawie

godzina dziesiąta, więc wszyscy pozostali uczniowie byli bezpieczni w swoich

pokojach. Troje z nas skręciło do Styx Hall, nie widząc w pobliżu nikogo więcej.

Zatrzymaliśmy się u dołu schodów, kiedy Logan zwrócił się do Alexei’a.

- Czy mógłbyś zostawić nas na kilka minut, proszę? – zapytał Spartanin.

Page 176: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Myślałam, że Alexei się nie zgodzi, biorąc po uwagę to, co Linus powiedział w

bibliotece, lecz Bogatyr skinął głową i skierował się w stronę jednego z drzew

rosnących wokół akademika. Logan spojrzał na mnie, jego niebieskie oczy jaśniały,

pomimo cieni wokół nas.

- Jak się trzymasz, Cyganko? – zapytał miękko.

- Och, no wiesz. Kolejny dzień, kolejna noc, kolejna walka na śmierć i życie ze

Żniwiarzami w bibliotece – żartowałam. – To specjalności Akademii Mythos.

Logan uśmiechnął się lekko, ale oboje słyszeliśmy prawdziwy wydźwięk moich

słów.

- Jak uważasz, dlaczego Żniwiarz zabrał pudełko? – zapytał. – Wiem, że za

pomocą swojej magii nie mogłaś uchwycić żadnych migawek.

Pokręciłam głową.

- Nic użytecznego. Jedynie, jak Żniwiarz tłukł szybę i zabierał artefakty.

Zamierzam wrócić tam jutro i spróbować jeszcze raz, mając nadzieję, że coś

pominęłam.

Logan pokiwał głową i staliśmy w ciszy przez kilka minut.

- Przepraszam za mojego ojca – powiedział.

- W porządku. On tylko wykonuje swoją pracę. Raczej jest tu dlatego, bo martwi

się o ciebie, a nie z powodu całego tego zamieszania, nie uważasz?

Pokręcił głową.

Page 177: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Być może. Ale nie ma prawa tak traktować mojej dziewczyny. Znowu dziś się

na ciebie unosił, zanim Agrona rozproszyła go, zmieniając temat.

Oddech uwiązł mi w gardle na słowo, które wyrzucił z siebie Logan.

- Dziewczyna? – szepnęłam.

Logan posłał mi krzywy uśmiech.

- No tak. To jest to, co teraz mamy, prawda? Jesteśmy razem? Prawdziwą parą?

Pomimo wszystkich strasznych rzeczy, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich

kilku dni, szczęście wybuchło w moim sercu jak fajerwerki na niebie w stu kolorach.

Gdybym miała w sobie magię Walkirii, iskry z moich palców strzelałyby jak

błyskawice. Przez moment wszystko było jasne, piękne i doskonałe – po prostu idealne.

Ale potem, Logan zmarszczył brwi, jakby jakaś myśl przyszła mu do głowy.

- O ile nie zakradasz się za regały i robisz to z każdym facetem, który ratuje

twoje życie.

Przewróciłam oczami i lekko uderzyłam go w ramię.

- I znowu to zrobiłeś, zepsułeś tę chwilę.

Spartanin zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie. Ciepło jego ciała obmyło

mnie całą, odsuwając chłód i budząc wszystkie uczucia, jakimi go darzyłam – uczucia,

które życzyły sobie, aby Alexei nie stał kilka metrów od nas.

- Cieszę się, że nic ci się nie stało – wyszeptałam, wpatrując się w niego.

Page 178: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Tobie również.

- Kiedy zobaczyłam Żniwiarzy w bibliotece, bałam się, że mogli zabić ciebie i

Daphne – mój głos zamarł, nie byłam w stanie powiedzieć mu, jak bardzo byłam

przerażona tym, że mogłam go stracić.

- Ale, Cyganko, ja jestem stworzony do walki, przecież wiesz – powiedział

łagodnie. – Bez względu na to, co się stanie, zawsze do ciebie wrócę.

- Obiecujesz? – zapytałam drżącym głosem.

Oczy Logana płonęły zimną determinacją.

- Obiecuję.

Pochylił się do przodu, opierając swoje czoło o moje. Wstałam na palce i

pocałowałam go raz, delikatnie, zanim położyłam głowę w jego klatkę piersiową.

Ramiona Logana owinęły się wokół mnie i przyciągnął mnie jeszcze bliżej.

Pozostaliśmy w takiej pozycji, po prostu wtulając się w siebie nawzajem, chroniąc się

przed zimną ciemnością tak długo, jak się dało.

Rozdział 15

Page 179: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nie sądziłam, że to możliwe, ale następny dzień był jeszcze gorszy od

poprzedniego.

Jak to bywało, wieść o obecności Żniwiarzy w bibliotece szybko się rozeszła, co

sprawiło, że pozostali uczniowie jeszcze bardziej się na mnie wściekali. Najwyraźniej,

podobnie jak Linus, uważali, że wszystko zaplanowałam. Ostre pomruki i złośliwe

komentarze podążały za mną, wszędzie gdzie się pojawiałam.

- Gdzie jest twoja czarna szata, Żniwiarko?

- Przyprowadzisz tu więcej znajomych, by nas zaatakowali?

- Dlaczego po prostu się stąd nie wyniesiesz, ty mordercza suko?

Kiedyś byłam ignorowana przez wszystkie dzieciaki, a teraz jestem w centrum

uwagi w Mythos. Wszyscy przyglądali mi się przez cały dzień, a za każdym razem,

kiedy sięgałam do mojej listonoszki po długopis lub kawałek papieru, uczniowie, a

nawet niektórzy nauczyciele, spinali się, jakbym zamierzała wyciągnąć Wiktora i ruszyć

na nich. Kilku moich kolegów z klasy, takich jak Helena Paxton, prawdopodobnie

chcieli zamachnąć się na mnie swoją bronią.

Starałam się, by moja twarz była pusta, nie reagowałam na groźby i kpiny, choć

słowa i oskarżenia bolały, niczym niewidzialne sztylety tnące moją skórę, kawałek po

kawałeczku, zostawiając mnie krwawiącą, odsłoniętą i obolałą od stóp do głów.

Ale moi przyjaciele dotrzymywali słowa, pilnując moich pleców. Daphne i

Carson odprowadzali mnie rano z sali do sali, a Logan i Oliver podczas lunchu.

Page 180: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Pozostałe dzieciaki gapiły się na moich przyjaciół, ale nikt nie zamierzał zabrać się za

nich, zwłaszcza za Logana.

Alexei był tam także i podążał za mną przez cały dzień. Nie mówił wiele, ale raz

na jakiś czas kiwał mi głową. Wyglądało na to, że odrobinę się do mnie przekonał.

Ale moi przyjaciele nie mogli towarzyszyć mi w trakcie zajęć, zaś koledzy z

klasy ponownie odsuwali swoje stoliki z dala ode mnie. Wreszcie, nadszedł czas na

siłownię. Wczoraj stałam przy matach, obserwując innych walczących. Ciekawiło mnie,

czy dzisiejszy dzień będzie bardziej upokarzający czy niebezpieczny. Myślałam, że

niektórzy uczniowie wpadliby na pomysł, by podejść do mnie z bronią, ale ku memu

zdziwieniu, przystanęli kilka kroków ode mnie.

- Dzisiaj ja sparinguję13 się z Gwen – ogłosiła Morgan McDougall donośnym

głosem, zanim trener Ajax przypisał nam losowo partnerów, jak zazwyczaj to robił.

Walkiria kręciła laską w swoich dłoniach, aż zielone iskry strzelały z jej palców.

- Ja też – wtrąciła Talia Pizarro. Amazonka stanęła tuż obok Morgan, przecinając

powietrze mieczem.

Dziewczyny rzucały pozostałym wyraźne ostrzeżenie, za co posłałam im

wdzięczny uśmiech. Morgan mrugnęła do mnie, a jej piwne oczy rozbłysły.

- Hej – powiedziała. – My, szkolne dziwki, powinnyśmy trzymać się razem,

prawda?

131 Wiadomo, o co chodzi:D Nie wiedziałam, jak inaczej to nazwać ;p

Page 181: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wiedziałam, że dla Morgan słowo „dziwka” oznaczało pewnego rodzaju żart,

który tylko my rozumiałyśmy, na co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

- Lepiej w to uwierz.

Carson ponownie tkwił przy mnie na Historii Mitu, przysuwając swoje biurko

bliżej mojego i uśmiechając się do mnie zanim schował nos w stos kartek z nutami i

pozostał tak do momentu aż Metis rozpoczęła lekcję. Carson, oczywiście, niesamowicie

stresował się jutrzejszym zimowym koncertem, więc zostawiłam go w spokoju. Poza

tym, ja również miałam inne rzeczy na głowie – chociażby zbliżający się proces.

Zachowanie innych uczniów względem mnie i atak Żniwiarzy spowodowały, że

nie miałam okazji zbyt wiele myśleć o procesie, ale Linus wspomniał, że rozpocznie się

po dzisiejszych zajęciach. Przez cały dzień gapiłam się na zegary wiszące na ścianach,

obserwując drogę obu wskazówek.

Ostatni dzwonek tego dnia zasygnalizował koniec Historii Mitu. Siedziałam na

swoim miejscu aż pozostali uczniowie wyszli, po czym sama stanęłam na nogach.

Jeszcze raz postarałam się przywołać spokój na swoją twarz, lecz moje ruchy były

powolne i sztywne, czułam jakby para rąk zasiedliła się w mojej piersi i związała moje

wnętrzności. Alexei stał na rogu, obserwując mnie, jak to miał w zwyczaju.

Metis schowała swoje materiały do teczki i odwróciła się do mnie.

- Już czas – powiedziała. – Chodź za mną, proszę.

Skinęłam głową, nie będąc pewną, co jeszcze mogłabym zrobić bez otwierania

ust i podkreślenia, że Protektorat się myli i nie jestem Żniwiarzem.

Page 182: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Zarzuciłam listonoszkę na ramię. Wydawała się taka lekka, niemal pusta, bez

Wiktora w środku. Po siłowni musiałam odnieść go do swojego pokoju. Nie chciałam

powiedzieć mu nic na temat procesu ani tego, że Protektorat może mi go odebrać.

Naturalnie, Wiktor narzekał, że go tam zostawiam…

- Gwen? – zapytała Metis. – Wszystko w porządku?

- Oczywiście – odparłam. – Po prostu wspaniale. Zakończmy już to.

Wyszłam za Metis z Sali, przecięłyśmy cały korytarz i udałyśmy się na zewnątrz.

Alexei ciągnął się za mną, a Sergei i Inari czekali na dole schodów przed budynkiem

Historii Angielskiej, przypuszczalnie po to, bym nie uciekła.

Dwóch mężczyzn stanęło po obu moich stronach, z Metis kroczącą przodem i

Alexei’em zamykającym pochód. Przeszliśmy dziedziniec w milczeniu, choć

towarzyszyły nam spojrzenia i szepty. Daphne, Carson, Logan i Oliver także tu byli, tuż

pod budynkiem nauk ścisłych. Moi przyjaciele wpatrywali się we mnie, ich twarze

zdradzały niepokój. Nie pozwolono na ich obecność w trakcie procesu, więc to było

jedyne wsparcie, jakiego mogli mi udzielić. Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się,

jakby wszystko było w porządku, ale nie zatrzymałam się, by z nimi porozmawiać.

Gdybym to zrobiła, nie wiem, czy byłabym w stanie dotrzeć do środka.

Wspięłam się po schodach budynku nauk ścisłych i weszłam do środka z

pozostałymi. Następnie w dół, w dół, w dół, Metis wklepała kod intonując jakąś

konieczną magiczną mumbo jumbo.

Page 183: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Zbyt szybko dotarliśmy na dolny poziom i stanęliśmy przed drzwiami

prowadzącymi do aresztu. Spojrzałam na sfinksy wyryte w kamieniu, ale stworzenia

znowu przypatrywały się stopom zamiast mnie.

Metis użyła swoich kluczy, by otworzyć drzwi, a ja poczułam rękę Sergei’a na

swoim ramieniu, delikatnie prowadzącą mnie do przodu. Przełknęłam ślinę i przeszłam

przez otwarte drzwi na drugą stronę.

Więzienie wyglądało tak samo jak zawsze – biurko Raven w kącie, szklane cele

jedna na drugiej, malowidło przedstawiające dłoń i wagę na kopulastym suficie. Ale

były jeszcze dwa nowe elementy. Kamienny stół do przesłuchań stał w tym samym

miejscu, co wcześniej, bezpośrednio pod freskiem, choć był dwa razy większy od tego,

przy którym siedział Preston. Ale tym, co tak naprawdę przykuło moją uwagę, był drugi

stół, wzniesiony daleko z boku. Razem, te dwa stoły, utworzyły luźny kształt litery T,

przy czym ten drugi stół tworzył górną część litery. On również ustawiony był na

kamiennych podium, unosząc go kilka metrów nad ziemią, za nim ustawiono siedem

krzeseł. To było miejsce, gdzie miała zasiąść moja ława przysięgłych, pomyślałam z

goryczą. Patrząc w dół i osądzając mnie z góry.

Ręka dotknęła mojego ramienia i rozbrzmiał słaby, znajomy dźwięk. Odwróciłam

się i zobaczyłam tam Babcie Frost. Miała na sobie czarne spodnium, zwykłe czarne buty

i zawiązała fioletowy szalik na szyi, natomiast drugi na włosach. Srebrne monety na ich

końcach błyszczały w świetle.

- Babciu! – powiedziałam i przytuliłam ją mocno. Pogładziła mnie po wla

- Nie martw się, dziecinko. Jestem tu z tobą. Wyprostujemy tych chojraków.

Page 184: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- I ja również – powietrze przeciął inny głos. Puściłam babcię, by zobaczyć, że

Nickamedes stoi za nią.

- Nie rozumiem.

Bibliotekarz wyprostował się na całą swoją długość14.

- Reprezentuję twoją obronę i zamierzam dopilnować, by twoje prawa nie

zostały naruszone.

- Możesz to dla mnie zrobić? Nawet, jeżeli ponownie zdewastowałam bibliotekę

poprzedniej nocy?

Skrzywił się trochę, ale jego oczy pozostały życzliwe.

- Mimo to.

- Jeżeli zakończyliście wymianę uprzejmości – powiedział Linus Quinn

wchodząc do więzienia, wraz z Agroną, Ajaxem i Raven. – Zaczynajmy.

Zamknął drzwi, zatrzaskując nas wszystkich w więzieniu. Dźwięk ten rozszedł

się po całym pomieszczeniu echem, sprawiając, że moje zęby zagrzechotały.

Przełknęłam swój rosnący strach i ruszyłam za Nickamedesem do stołu

przesłuchań. Usiadłam pośrodku, pomiędzy bibliotekarzem po prawej i Babcią Frost po

lewej stronie. Babcia wzięła mnie za rękę, ale jej ciepłe palce i uczucie miłości nie

wystarczyły, by odpędzić chłód, który sączył się do moich kości wraz z obawami,

przyspieszającymi moje serce.

141 Dziwne stwierdzenie :P

Page 185: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Alexei stanął za mną po prawej stronie. Pozostali wspięli się na podium i zajęli

swoje miejsca. Linus zasiadł pośrodku, a Agrona, Inari, Sergei, Raven, Metis i trener

Ajax usiedli na pozostałych krzesłach. Metis rzuciła mi zachęcający uśmiech, ale

wiedziałam, że przewaga nie była po mojej stronie. W jury znajdowało się siedem osób,

co oznaczało, że przynajmniej cztery osoby muszą być za mną, by uzyskać większą

ilość głosów. Metis i Ajax będą trzymać moją stronę, ale wątpiłam, by ktoś z

pozostałych także, może z wyjątkiem Raven.

Spojrzałam na starą kobietę, a ona spojrzała na mnie. Przez chwilę jej rysy

zamigotały, jakby nie były jej prawdziwym obliczem, jakby zupełnie inna osoba czaiła

się za tymi zmarszczkami i plamami wątrobowymi. To samo wydarzyło się kilka

tygodni temu w Koloseum Crius. Zamrugałam i Raven była znowu sobą. Dziwne, ale w

sumie wszystko z nią związane było dziwne, w tym fakt, że wyglądała na znudzoną.

Cóż, nie obchodziło mnie, czy się nudziła, czy w ogóle sypiała, byle była po tej samej

stronie co Metis i Ajax.

Ale nawet, jeżeli tak się stanie, potrzebuję jeszcze jednego głosu, a nie miałam

pojęcia, kto to mógł być. Na pewno nie Linus, jego uczucia do mnie były oczywiste.

Wątpiłam, że Agrona zagłosuje inaczej niż mąż, tak więc pozostali Inari i Sergei.

Spojrzałam na nich, a ich odpowiedzi wyryte na twarzach nie dały mi żadnej

odpowiedzi, co mogą o mnie sądzić odkąd pojawili się na terenie kampusu.

Kiedy każdy zajął miejsce, Linus uniósł mały młotek i uderzył nim o stół.

- Rozpoczynamy obrady.

Page 186: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wszyscy uciszyli się, a ja wypuściłam powietrze – mój proces miał się

rozpocząć.

Rozdział 16

Linus przeglądał jakieś papiery, podobnie jak pozostali. Wszyscy, z wyjątkiem

Raven, która najwyraźniej czytała swoje plotkarskie czasopisma. Przynajmniej,

wydawało mi się, że dostrzegłam jasne, błyszczące okładki ukryte w stosie papierów

przed nią. Zauważyła, że się jej przyglądam, na co lekko wzruszyła ramionami. Dobrze

wiedzieć, że brała to na poważnie.

Kiedy Protektorat ogłosił gotowość, zawiesiłam wzrok na kopulastym suficie.

Może i była to tylko świetlna sztuczka, ale dłonie trzymające wagę wydawały się dziś

niesamowicie wyraźne, prawie jakby ręka usiłowała przebić kamień nad moją głową.

Kiedy przyglądałam się temu, miękkie skrzypienie wypełniło moje uszy, a waga zaczęła

przechylać się na jedną ze stron, tak jakbym już została uznana za winną. Faktycznie,

wyglądało to tak, jakby szala opadała niżej i niżej, jakby zamierzała rozsadzić sufit i

rozbić się na mojej głowie, miażdżąc mnie w miejscu, w którym siedziałam…

Zamrugałam, a rzeźba pozostała tylko rzeźbą, a szale były doskonale wyważone.

Czasami, przez mój Cygański dar mogłam zobaczyć rzeczy, które w rzeczywistości nie

miały miejsca, podobnie jak zdjęcia w książkach z Historii Mitu, ale te przechylające się

szale były straszliwe, nawet jak na Mythos. Wzdrygnęłam się i oderwałam wzrok od

sufitu. A może byłam aż tak przerażona z powodu stawki – mojego życia.

Page 187: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wreszcie, kiedy dokumenty zostały przejrzane, wszystkie oczy zwróciły się na

mnie. Babcia Mróz zacisnęła rękę na mojej dłoni, dając mi do zrozumienia, że jest tam

dla mnie. Delikatnie ścisnęłam jej palce.

Linus uderzył raz młotkiem.

- Zacznijmy – powiedział. – Wnieść koszyk.

Koszyk? Jaki koszyk?

Raven wstała, zeszła z podestu i udała się do jednej z celi. Wystukała kod, a szkło

otworzyło się przed nią ze świstem. Staruszka weszła do środka, schyliła się i podniosła

mały kosz wiklinowy, którego wcześniej nie zauważyłam. Odwróciła się i skręciła w

stronę stolika, który zajmowałam. Spojrzała przez ramię na Linusa, który skinął na nią,

by szła dalej. Starsza kobieta zdjęła wieczko z kosza, wsunęła rękę do środka i wyjęła

węża.

Jęknęłam i odskoczyłam ze swoim krzesłem.

- Spokojnie, Gwendolyn – powiedział Nickamedes półgłosem. – To tylko część

procesu. Nie martw się. Nie masz się czego obawiać.

- Teraz – rzekł Linus. – Przykuć dziewczynę do stołu.

- Przykuć mnie? – zapytałam. – Dlaczego?

Zignorował moje pytanie.

- Ajaxie, gdybyś mógł.

Page 188: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Trener Ajax chwycił coś spod stołu. Wstał, a ja zdałam sobie sprawę, że trzyma

komplet kajdanek przymocowanych do długiego łańcucha. Ajax podszedł do stolika

przesłuchań, położył na nim kajdanki z łańcuchem na wierzchu. Ostry brzęk metalu

spowodował, że się skrzywiłam.

- Wyciągnij ręce, Gwen – powiedział trener. – Proszę.

Przygryzłam wargę i zerknęłam na Babcię i Nickamedesa. Oboje skinęli głową,

dając mi do zrozumienia, że muszę to zrobić. Niechętnie wyciągnęłam ręce, a Ajax

zamknął kajdanki na moich nadgarstkach, następnie zabezpieczył je i zaczepił o łańcuch

na szczycie stołu.

Wciągnęłam powietrze i czekałam na reakcję mojej psychometrii, która pokaże

mi wspomnienia każdego, mającego na sobie te kajdanki przede mną – ale nic się nie

stało. Miałam jakieś przebłyski o wykonaniu tych kajdanek i poczuciu ubolewania ze

strony Ajaxa, kiedy mi je zakładał. Żadnych innych wspomnień, żadnych innych uczuć,

jakie byłyby związane z tymi łańcuchami. Wypuściłam powietrze, z ulgą.

- Jestem pewien, że są zupełnie nowe – szepnął Ajax. – To nie te, które użyliśmy

na Prestonie.

Skinęłam, wdzięczna za jego troskliwość. Byłam w Prestona głowie wiele razy,

ale nie miałam ochoty poczuć tego co on, gdy przykuto go do stołu w trakcie

przesłuchania, aby poczuć jego gniewu i nienawiść do mnie.

Page 189: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Linus nakazał Raven, by rozpoczęła działania z wężem. Zanim zdążyłam

otworzyć usta, by zapytać, co robi, staruszka uniosła stwora, który zatopił kły w moim

prawym nadgarstku.

- Aua! – krzyknęłam. – To mnie ugryzło!

Wyszarpnęłam rękę tak daleko od węża jak mogłam i przyjrzałam się swemu

nadgarstkowi. Dwie krople krwi spływały z ran kłutych i skapywały na stolik, a kamień

wsiąkał karmazynowy płyn jak gąbka. Spodziewałam się pulsowania, ale, ku memu

zaskoczeniu, ukąszenie nie bolało aż tak bardzo. Zamiast tego, poczułam się bardziej…

niekomfortowo, jakby kilka igieł zatopiło się w mojej skórze. Byłam równie świadoma

uczucia chłodu przepływającego przez moje ciało, jakby jakiś lek wstrzykiwano mi do

żył.

Raven położyła węża na stole, naprzeciwko mnie. Przez chwilę, myślałam, że

ugryzie mnie ponownie, ale ta kreatura ignorowała mnie, jakby już wykonał swoją

pracę. Nie dostrzegłam tego wcześniej, ale w kamieniu został wygrawerowany mały

okrąg. Wąż ułożył się w rowku, jakby było mu znane do niego należał. Jego ciało

pozawijało się wokół jego głowy – cal od moich palców.

- To jest żmija Maat – powiedział Linus. – Nazwa pochodzi od egipskiej bogini

prawdy. Lata temu, Panteon odkrył, że jad tej żmii zawiera niezwykłe właściwości.

Działa jako serum prawdy i zmusza ludzi do uczciwych odpowiedzi – lub poniesienia

konsekwencji.

Cóż, myślę, że to wyjaśniło chłód ogarniający w dalszym ciągu moje ciało.

Page 190: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Konsekwencje? – zapytałam. – Jakie konsekwencje?

- Jeśli mówisz prawdę, jad jest nieszkodliwy, a twoje ciało pozbędzie się go w

ciągu kilku godzin – wyjaśnił Linus.

- A jeśli nie powiem prawdy?

- Za każdym razem, gdy skłamiesz, jad będzie się coraz bardziej nagrzewał w

twoich żyłach, jak płynny ogień, dopóki nie poczujesz, jakby palono cię żywcem –

odpowiedział. – Z tego, co widziałem, to bardzo bolesne.

A więc zamierzają torturami wyciągnąć ze mnie prawdę. Próba ognia, w rzeczy

samej. Świetnie. Po prostu świetnie.

- Te żmije same w sobie mają ciekawe właściwości – kontynuował. – Mogą

wyczuć, czy ktoś mówi prawdę i podjąć odpowiednie działania.

- Co masz na myśli? – zapytałam.

- Kiedy ktoś jest szczery, żmija nie zrobi mu krzywdy – odparł. – Ale kiedy ktoś

kłamie, robi się bardzo wzburzona. Im bardziej osoba łże, tym bardziej ona robi się

pobudzona, aż w końcu ją atakuje. Drugie ukąszenie natychmiastowo uwalnia truciznę

do żył. Śmierć jest często traktowana jako błogosławieństwo. Ci szczęściarze – bądź

pechowcy – pragną, by czym prędzej zadziałało to drugie ugryzienie.

- Dlaczego? – nie mogłam powstrzymać się przed zadaniem tego pytania.

- Skutki uboczne są bardzo brutalne i obejmują wszystko, począwszy od

trwałego paraliżu po rozkładanie się kończyn – powiedział Linus. – Efekty są różne w

Page 191: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

wypadku każdej osoby. Nikt nie wie właściwie dlaczego, poza tym, że zdaje sobie

sprawę, iż kara zazwyczaj pasuje do przestępstwa. Na przykład, jeśli Żniwiarz zostanie

skazany za kradzież artefaktów i skłamie na ten temat, ukąszenie żmii Maat zazwyczaj

sprawia, że odpada mu jeden lub dwa palce. Czasami, może stracić całą rękę lub ramię.

Tak jak mówiłem, większość Żniwiarzy, którzy przeżywają drugie ukąszenie, żałuje, że

nie mówiło prawdy od początku.

Spojrzałam na węża. Wolałabym stanąć twarzą w twarz z nemejskimi

napastnikami, wilkami Fenrir, a nawet z czarnym rokiem, choć przy nich żmija Maat

wydawała się małym nieszkodliwym wężem ogrodowym w porównaniu do masywnych

rozmiarów innych mitologicznych stworzeń. W rzeczywistości, jego połyskujące

niebieskie i czarne łuski wyglądały subtelnie i pięknie, prawie jak błyszczące

bransoletki, które można nosić na nadgarstku. Stwór mrugnął do mnie sennie, a jego

oczy miały ten sam żywy niebieski odcień co szale. Jego czarny język śmigał wokół ust,

smakując powietrze. Ciekawe, czy mógł również wyczuć mój strach. Emocje, jakie

najprawdopodobniej ode mnie promieniowały to gniew uczniów skumulowany przez

ostatnie dni.

- Tak długo, jak będziesz mówić prawdę, nic ci się nie stanie, panno Frost –

kontynuował Linus. – Pamiętaj, że okłamanie nas może zaszkodzić jedynie tobie.

Taak, doszło to do mnie głośno i wyraźnie. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na

Babcię Frost, która poklepała mnie po ramieniu.

- W porządku, dziecino – powiedziała. – Ten niedobry, malutki wężyk nie może

cię zranić, bo jesteś niewinna. Wkrótce, ci głupcy też zdadzą sobie z tego sprawę.

Page 192: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Linus spojrzał na babcię z uniesionymi brwiami, a ona uśmiechnęła się do niego

pogodnie. Przemieszał jeszcze kilka dokumentów leżących na stole, po czym ponownie

spojrzał na mnie.

- Teraz – powiedział. – Pierwszym zarzutem przeciwko tobie jest zamordowanie

innej uczennicy. Jasmine Ashton, Walkiria z drugiego roku. Biorąc pod uwagę poszlaki,

Jasmine odkryła, że posiadałaś Czarą Łez, artefakt skradziony z Biblioteki Antycznej.

Ona próbowała cię powstrzymać przed poświęceniem innej uczennicy, Morgan

McDougall, ale ty ją zabiłaś. Czy to prawda?

Czy to prawda… prawda… prawda…

Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. To było prawie tak jakby mówił

w obcym języku, ponieważ zajęło mi kilka sekund, aby przetworzyć to, co powiedział.

Aby uświadomić sobie, co on tak naprawdę powiedział – o co aktualnie mnie oskarżał.

Pokręciłam głową.

- Nie, niemożliwe. Nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy. Nic z tego nie miało

miejsca. Jasmine ukradła Czarę Łez, nie ja. Ja byłam tą, która zrozumiała, co zamierza

zrobić z Morgan. Byłam tą, która ją zatrzymała, nie odwrotnie.

- A dlaczego Jasmine chciała zabić Morgan? – Tym razem to Inari się odezwał. –

Według naszych raportów te dwie Walkirie były przyjaciółkami – najlepszymi

przyjaciółkami.

- Ponieważ Jasmine odkryła, że Morgan zabawiała się z Samsonem Sorensenem,

jej chłopakiem – powiedziałam. – Zresztą Jasmine była Żniwiarzem, a oni właśnie tak

Page 193: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

załatwiali swoje sprawy. Powinniście, panowie wiedzieć o tym lepiej niż ktokolwiek

inny.

- Tego typu komentarze radzę trzymać dla siebie, panno Frost – powiedział

Linus. – To nie nas dotyczy proces, ale ciebie. Dobrze, byś o tym pamiętała.

Zacisnęłam usta, by nie powiedzieć, co naprawdę myślę o nim, o Protektoracie i

tym głupim procesie.

- Ale nie zaprzeczasz, że zabiłaś Jasmine wpychając włócznię w jej klatkę

piersiową? – zapytała Agrona.

Zawahałam się. Tak naprawdę nie ja zabiłam Jasmine, ale Logan. Spartanin

uratował mnie tej nocy, najpierw zabijając nemejskiego włóczęgę, wielkiego, czarnego

stwora wyglądającego jak pantera, a w momencie, kiedy Jasmine nacierała na mnie,

zabił i ją. Nie chciałam wpakować go w kłopoty, zwłaszcza przed jego ojcem. Nie

chciałam ściągać na Logana tych samych tortur, ale też nie chciałam umrzeć z powodu

jadu węża.

Maat podniosła głowę, a jej język znów zamigotał wokół ust, zupełnie jakby

testowała prawdziwość moich słów. Nie mogłam skłamać, nie, z wężem znajdującym

się cal od mojej ręki i zimnym jadem w żyłach, który czekał aż będzie mógł się rozpalić.

Zdesperowana, rozejrzałam się po więzieniu, jakby puste cele mogły podrzucić

mi jakiś pomysł na wydostanie się z tego bałaganu, ale nie. Zerknięcie na Babcię Frost,

Nickamedesa i mozajkę z pięścią i wagą również na niewiele się zdało. Wreszcie, mój

wzrok opadł na kajdanki i łańcuchy, które sprawiły, że pomyślałam o Prestonie. Miał

Page 194: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

zwyczaj krzyczeć i szamotać się, ilekroć udawałam się do więzienia, by pogrzebać w

jego umyśle za pomocą mojej magii. Vivian wspomniała mi, że jego wzburzenie

wywoływała świadomość, że nie był w stanie ukryć przede mną prawdy.

Wąż i jego jad może był śmiertelny, ale cała jego moc nie da sobie rady z całym

moim cygańskim darem. Wszystkim, co miał, były moje słowa – po prostu słowa, żadne

wspomnienia i uczucia z nimi związane. Pomysł pojawił się w mojej głowie, sposób by

to obejść – i zachować przynajmniej niektóre ze swoich tajemnic dla siebie.

- Proszę odpowiedzieć na pytanie, panno Frost – powiedział Linus.

Nie, nie mogłam skłamać – ale może wcale nie musiałam.

- Walczyłam z Jasmine – odpowiedziałam, dokładnie przebierając w słowach,

pomijając pytanie. – Musiałam to zrobić, inaczej ona by mnie zabiła. I Morgan też.

Wąż ułożył głowę, najwyraźniej zadowolony z mojej odpowiedzi. Dobrze, to co

nieco powiedziało mi o zasadach tej gry. Bezwarunkowe kłamstwo było „nie-nie”, ale

pomijanie niektórych faktów było w porządku.

Magia. W każdej kwestii domniemanie powinno być niezawodne, zawsze

wydawało mi się, że można wykorzystywać lukę.

- Dlaczego zniszczyłaś Czarę Łez? – zapytał Sergei. – To był bezcenny artefakt,

jeden z Trzynastu Artefaktów, używanych podczas ostatecznej bitwy podczas Wojny

Chaosu. Była niezastąpiona, ale ty ją rozbiłaś jakby to było nic więcej tylko zwykłe

naczynie.

Page 195: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Rozbiłam, bo Jasmine skopała mi tyłek, a misa jakimś cudem karmiła ją mocą

– powiedziałam. – Myślałam, że jeśli ją zniszczę, to przestanie przelewać na nią swoją

magię.

Członkowie Protektoratu wpatrywali się we mnie, wątpliwości i niedowierzanie

wypełniało ich twarze. Linus, Sergei i Inari wpatrywali się w żmiję, oczywiście,

spodziewając się, że zaraz zatopi we mnie kły, ale minęła minuta, potem jeszcze jedna, a

wąż pozostał na stole.

- Przejdźmy dalej – wreszcie odezwał się Linus.

Wzięłam głębszy oddech. Pierwsza runda inkwizycji za mną. Czas na rundę

drugą.

Rozdział 17

Linus przeglądał kilka dokumentów leżących przed nim na stole, podobnie jak

pozostali.

- Zapis pokazuje, że do tej pory, panno Frost, przyznała się pani do zabicia

jednego z uczniów i zniszczenia ważnego artefaktu – odezwał się Linus.

Page 196: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Agrona skinęła głową i zdałam sobie sprawę, że obok niej na stole leży małe

urządzenie – coś, co wyglądało jak cyfrowy dyktafon. A więc to był oficjalny protokół z

mojego procesu. Wspaniale.

- Wszystko przekręcacie – zaprotestowałam. – Ja starałam się tylko chronić

siebie i przyjaciół.

- Proszę nie odzywać się nie pytana, panno Frost – powiedział Linus.

Ponownie otworzyłam usta, ale Nickamedes położył dłoń na moim ramieniu i

pokręcił ostrzegawczo głową. Zacisnęłam je więc.

- Przejdźmy do kolejnego wykroczenia na liście panny Frost – powiedział Linus.

– Seria wydarzeń, jaka miała miejsce w kurorcie narciarskim podczas dorocznego

karnawału zimowego. Panna Frost została oskarżona o to, że z jej winy lawa stoczyła się

w kierunku uczniów, wykładowców, członków personelu, zarówno z akademii jak i

miejscowych, co spowodowało ogromne uszkodzenia mienia, pozwoliło wilkowi Fenrir

chodzić wolno po ośrodku, raniąc dwóch spartańskich wojowników, Olivera Hectora i

Logana Quinna, oraz zaatakowanie Preston Ashtona, brata Jasmine Ashton, którą

wcześniej przyznała się zabić. Panno Frost, co masz do powiedzenia na temat tych

zarzutów?

- Niewinna – bąknęłam.

Najwyraźniej mój sarkazm rozbawił trenera Ajaxa, który wydał z siebie cichy

chichot. Linus spojrzał na niego, ale Ajax jedynie skrzyżował ręce na piersi i oparł się

na krześle. Po chwili, Linus odwrócił się do mnie raz jeszcze.

Page 197: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Tak więc, zaprzeczasz, że spowodowałaś lawinę w trakcie karnawału? –

zapytał.

- Oczywiście, zaprzeczam, bo to nieprawda – odparłam rozdrażnionym tonem. –

To Preston spowodował lawinę. Chciał zemsty za śmierć Jasmine i chciał, bym zapłaciła

za to ginąc…

Język żmii znów ukazał się w powietrzu, przypominając mi, że muszę być

bardzo, bardzo ostrożna. Może i zrozumiałam, jak obejść magię, ale jedno złe słowo,

jedno potknięcie językowe i już nie żyję.

Wypuściłam powietrze.

- Chciał, bym zapłaciła za to, co stało się z jego siostrą. Preston udawał, że mnie

lubi i miał nadzieję, że zostanie ze mną sam na sam, by móc mnie zabić. Prawie mu się

to udało podczas imprezy, kiedy opuściłam kawiarnię Solstice.

- Co powstrzymało go tej nocy przed zabiciem pani? – zapytał Linus.

Spojrzałam na niego.

- Twój syn. Logan wyszedł w momencie, kiedy miałam oddalić się z Prestonem.

Logan był powodem, dla którego nie poszłam z Prestonem tej nocy.

Linus nic na to nie powiedział. Przerwał na moment, po czym odchrząknął i

kontynuował.

- Ale zaatakowałaś Prestona później – powiedział. – W części ośrodka

narciarskiego będącego w trakcie remontu. Spartanie, Oliver, Hector i Logan Quinn

Page 198: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

zostali ranni podczas walki. Powiedz mi, panno Frost, dlaczego z własnej woli udałaś

się na opuszczony teren, skoro myślałaś, że Żniwiarz zamierza cię zabić?

- Ponieważ błędnie przypuszczałam, że to Oliver, a nie Preston, był Żniwiarzem

– odpowiedziałam. – Chciałam sprowadzić Olivera na wyższe piętra hotelu, a potem mu

uciec. Spanikowałam, więc poszłam na schody awaryjne, a na pole budowy trafiłam

przez przypadek.

Linus uniósł brew.

- Masz na myśli to, że Oliver zastał cię na plądrowaniu jego pokoju, prawda?

Zazgrzytałam zębami.

- Tak, przeszukałam jego pokój, chcąc dowiedzieć się, czy był Żniwiarzem. Tak

dla przypomnienia, nie jest nim.

- Widocznie, uważasz, że ogólnie przyjęte zasady mówiące o takich rzeczach,

jak włamanie, nie tyczą się ciebie, panno Frost. W rzeczywistości, wydajesz się tworzyć

własne reguły odnośnie różnych kwestii – powiedział Linus. – Wliczając w to wilka

Fenrir w ośrodku. Nasze raporty pokazują, że pozwoliłaś na ucieczkę wilka, najpierw

podczas zejścia lawiny, później podczas walki na budowie, zamiast zaalarmować

profesorów o jego obecności, aby mogli prawidłowo poradzić sobie z tą kreaturą. Nie

jest to prawdą?

- Wilk nie był zły, nie tak jak Preston – odparłam. – Więc tak, pozwoliłam jej

uciec. I nie była jakąś tam kreaturą. Jej imię brzmiało Nott i była moją przyjaciółką.

Page 199: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Linus, Agrona, Inari i Sergei dokonali jakiegoś zapisu w dokumentach przed

sobą. Metis i Ajax wciąż tam siedzieli, cicho i nieruchomo. Raven dyskretnie przerzuciła

kolejną stronę magazynu plotkarskiego.

- A teraz, wróćmy do walki – odezwał się Linus. – Mówiłaś, że to Preston strzelił

do Olivera z kuszy. Czy jesteś pewna, że tak naprawdę to nie ty pociągnęłaś za spust,

panno Frost?

- Tak – rzuciłam. – Nie strzeliłam do Olivera. Nie spowodowałam lawiny. Nie

zrobiłam nic, poza obroną siebie i przyjaciół przed Prestonem.

- A jak dokładnie to zrobiłaś? – Tym razem to Inari zadał pytanie. – Według

informacji, jakie ujawniono, twoja matka, Grace Frost, i babcia, Geraldine Frost,

ukrywały przed tobą zaangażowanie w mitologiczny świat.

Siedząca obok mnie, Babcia Frost, zesztywniała. Otworzyłam usta, żeby

odpowiedzieć, ale położyła dłoń na moim ramieniu.

- Pozwól mi, dziecino.

Babcia Frost wstała i spojrzała na Linusa i pozostałych członków Protektoratu.

- Zrobiłyśmy to, by nasza mała dziewczynka nie dorastała w strachu przed

Żniwiarzami i innymi kreaturami. Wy wychowaliście swoje dzieci według własnego

uznania, rozpieszczając je fantazyjnymi ubraniami, samochodami i biżuterią. Cóż, my

chciałyśmy dla niej normalnego życia, tak długo, jak to było możliwe, więc tak,

ukrywałyśmy przed nią nasze zaangażowanie, jak to nazwałeś, w mitologiczny świat.

Wtedy myślałam, że to była słuszna decyzja i teraz również tak uważam. Moja Gwen

Page 200: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

jest porządną dziewczyną, silną dziewczyną i nie mogłabym być bardziej z niej dumna

ani bardziej jej kochać.

Wyprostowała się i uniosła podbródek, onieśmielając członków Protektoratu, by

zakwestionować jej zdanie, lecz żaden tego nie zrobił.

- Ale pozostaje jeszcze pytanie – powiedział Inari, kiedy babcia usiadła. –

Używałaś broni zaledwie kilka miesięcy przed wyjazdem do ośrodka narciarskiego.

Więc, jak udało ci się pokonać takiego Wikinga, jakim był Preston, całe życie

szkolonego w walce?

Siedziałam i myślałam i myślałam, ale nie mogłam wymyślić, jak obejść to

pytanie. Wreszcie westchnęłam.

- Użyłam mojej psychometrii na Loganie. Właśnie w ten sposób byłam w stanie

pokonać Prestona.

- Użyłaś swojej magii na innym uczniu? – głos Linusa zabrzmiał niebezpiecznie.

– Na moim synu?

- To był jedyny sposób na pokonanie Prestona – odpowiedziałam. – Logan

wiedział o tym równie dobrze jak ja. Pozwolił mi użyć magii na sobie, użyć

psychometrii, by wydobyć z niego wspomnienia umiejętności bojowych. Zrobiłam to

raz, dzięki czemu mogłam wykorzystać jego zdolności jako moje własne. Udało mi się

pokonać Prestona, bo dzięki wspomnieniom walki Logana, byłam prawie tak samo

dobrym wojownikiem.

Page 201: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Uczniowie nie powinni wykorzystywać swojej magii na innych – powiedziała

Agrona, bawiąc się swoim naszyjnikiem. – Nie, nawet w ekstremalnych sytuacjach. To

kwestionuje wolną wolę ucznia, to nad tym tak ciężko pracujemy, by to chronić.

Metis i Nike powiedziały wcześniej mniej więcej to samo, ale słowa, jakie

wychodziły z ust Agrony wydawały mi się dziwne, jakby nie do końca się z nimi

zgadzała. A może mi się wydawało, choć w przeciwieństwie do męża, aż tak chętnie nie

chciała mnie skazać.

- Cóż, gdyby nie to, Preston zdjąłby moją głowę swoim mieczem –

powiedziałam. – Tak się składa, że lubię, kiedy moja głowa jest na swoim miejscu,

dziękuję bardzo.

Ajax jeszcze raz zachichotał. Tym razem, Linus nawet na niego nie spojrzał.

Zamiast tego, głowa Protektoratu pochylił się i świdrował mnie wzrokiem.

- Opowiedz nam o walce, co dokładnie się wydarzyło, panno Frost. Krok po

kroku. I upewnij się, że niczego nie pominęłaś – zwłaszcza tego, co zrobiłaś mojemu

synowi swoją magią.

Znowu westchnęłam, zastanawiając się, czy te pytania i oskarżenia kiedyś się

skończą.

***

Page 202: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Jakoś poszło. Jakimś cudem, Protektorat dowiedział się o wszystkim, co

kiedykolwiek zrobiłam, zbliżając się do Mythos. Każdy raz, kiedy spóźniałam się na

moją zmianę do biblioteki, wszystkie zagubione i skradzione przedmioty, które dla

dzieciaków odnalazłam za pomocą mojej psychometrii, wszystkie zjadliwe komentarze.

Wyglądało na to, że wręcz wychodzili z siebie, aby skupić się na złych rzeczach,

wszystkich łamanych zasadach, błędach jakie popełniałam, nieważne czy celowo czy

przypadkowo.

Wyglądali, jakby to była ich wielka chwila, zwłaszcza Linusa. Gdyby innych nie

było w pobliżu, zapewne chichotałby za każdym razem, kiedy przyznałam się do

czegoś, zwłaszcza kiedy doszedł do momentu, kiedy przedzierałam się przez sfinksy na

swojej drodze, gdy wybierałam się do Babci Frost. Widocznie, wykradałam się z

kampusu więcej niż pięćdziesiąt razy, odkąd przybyłam do Mythos.

- Zdecydowanie najgorsze przewinienie, jakie odnotowano w kronikach

historycznych akademii – powiedział Linus niemal wesołym tonem, znowu przekładając

swoje papiery.

Osunęłam się niżej za swoim stolikiem.

- A teraz przejdźmy do centralnych zarzutów tego postępowania – powiedział w

końcu. – Oskarżenie, jakoby panna Frost dobrowolnie spiskowała ze Żniwiarzami

Chaosu, zamordowała uczniów i członków personelu Koloseum Crius, ukradła artefakty

z koloseum, zdobyła Sztylet z Helheimu i użyła go do uwolnienia Lokiego z więzienia,

w którym umieścili go pozostali bogowie.

Pokręciłam głową.

Page 203: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie. Nic z tego się nie wydarzyło. Nic z tego nie jest prawdą. Ani jedno słowo.

- Zobaczmy – odparł Linus.

Nickamedes wstał ze swojego miejsca. Bibliotekarz był spokojny, podczas gdy

byłam poddawana w wątpliwość, mimo to on przeglądał swoje notatki. Zastanawiałam

się, czy to był punkt, w którym w końcu mnie atakowali, a on, no wiesz, stanął w mojej

obronie.

- Do tej pory – powiedział Nickamedes – wygłosiłeś znacznie odbiegającą od

prawdy interpretację wydarzeń, zważywszy na to, że Metis, Ajax, Raven i ja byliśmy

świadkami niektórych rzeczy, o które Gwen została oskarżona. Ale wciąż nie pokazałeś

ani strzępu dowodu na to, co jak twierdzisz, się stało – ani pojedynczego strzępu. Jeśli

nie masz dowodu, nie widzę żadnego powodu, by dalej ciągnąć ten absurdalny proces.

Linus rzucił swemu przybranemu bratu15 oszczędny uśmiech.

- Już myślałem, że nigdy o to nie zapytasz, Nickamedesie. W istocie, mamy

zupełnie inne spojrzenie na to, co wydarzyło się w Koloseum Crius, ale wszystko po

kolei. Mamy świadka, który twierdzi, że był obecny we wszystkich wydarzeniach, o

których mowa, osoba, która jako pierwsza oskarżyła pannę Frost. Jak dotąd, była bardzo

przekonująca w swoich zeznaniach i właśnie dlatego wniesiono zarzuty przeciwko

pannie Frost.

- Jaki świadek? – zapytał Nickamedes powściągliwym tonem.

151 Tak wiem, nie byli nawet przybranym rodzeństwem, ale staram trzymać się tego, co jest napisane w oryginale :P

Page 204: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Dlaczego nie możemy wprowadzić jej, byście zobaczyli ją na własne oczy?

Linus skinął na Agronę, która opuściła swoje stanowisko, zeszła z podium i

podeszła do wejścia. Agrona otworzyła drzwi, które wydawały z siebie kolejny głośny

pisk.

- Możesz wejść – rzuciła Agrona.

Jakiś szept dobiegł z korytarza, a sekundę później do więzienia weszła osoba,

której najmniej się spodziewałam - Vivian Holler.

Cyganka, zupełnie jak ja. Wybranka Lokiego. I Żniwiarka, która zabiła moją

mamę.

Rozdział 18

Byłam po prostu oszołomiona.

Absolutnie zaskoczona, że Vivian znowu pojawiła się w szkole, po tym, co

zrobiła. Po nakłonieniu mnie do odnalezienia Sztyletu z Helheimu, porwaniu mnie,

przecięciu mojej dłoni sztyletem, użyciu mojej krwi do uwolnienia Lokiego.

Wściekłość eksplodowała we mnie, blokując wszystko inne. Proces, Protektorat,

niekończące się pytania. Odniosłam wrażenie, że ta złość pulsuje w moich żyłach – ta

Page 205: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

sama wściekłość, którą czułam na myśl o Vivian i o tym, jak zamordowała moją mamę

– i śmiała się z tego.

Vivian weszła do więzienia, otoczona przez dwóch mężczyzn i kobietę mających

na sobie czarne kombinezony. Zerwałam się z krzesła, z zamiarem rzucenia się na tę

dziewczynę, zupełnie zapominając o kajdankach i łańcuchu trzymającym moje ręce

razem. Spojrzałam w dół na swoje kajdany. Pewnie tak czuł się Preston, pomyślałam z

goryczą. Żniwiarz chciał mnie zabić bardziej niż kogokolwiek innego, dokładnie tak, jak

ja Vivian. Żniwiarka zbliżyła się i rzuciła mi chytry, zadowolony uśmieszek, a ja

wiedziałam, że zareagowałam tak, jak ona tego chciała.

- Temperament, temperament – powiedziała Vivian szyderczym tonem. –

Widzicie? Mówiłam, że jest skora do przemocy.

- Jeśli chodzi o ciebie, przemoc nigdy nie będzie wystarczająca – warknęłam.

Każdy mi się przyglądał, a ja musiałam utrzymać gniew pod kontrolą. Tutaj to ja

byłam tą przykutą, a Vivian, według prawa, miała możliwość przebywać na terenie

Mythos.

- Dawno się nie widziałyśmy, Gwen – powiedziała.

- Zamknij się, Żniwiarska suko – warknęłam ponownie.

Linus uderzył młotkiem w stół.

- Dość! Wystarczy, obie!

Spojrzałam na niego.

Page 206: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Co ona tu robi? Dlaczego jej nie aresztowaliście i nie postawiliście przed

sądem za wszystko, co zrobiła?

- Na tym właśnie polega problem – powiedział rozmyślnym tonem. – Vivian

przyszła do nas kilka tygodni temu, tuż po tym, jak Loki uciekł i od tego momentu była

pod opieką Protektoratu. Opowiedziała nam bardzo ciekawą historię o tym, co stało się

tamtej nocy i o twoim udziale w niej. Krótko mówiąc, panna Holler twierdzi, że to ona

jest prawdziwą Wybranką Nike, a pani jest tą, która służy Lokiemu, panno Frost.

***

Na moment świat spowiła czerń. Całkowita, zupełna czerń. Nie było zupełnie

nic. Ani więzienia, ani Protektoratu, ani procesu. Tylko ciemność. Całe powietrze

zostało wypchnięte z moich płuc, moje serce zatrzymało się, a cała krew zamarła w

moim ciele. Minęła sekunda, potem kolejna, aż w końcu powróciłam do rzeczywistości.

- Ona twierdzi, że jest Wybranką Nike? – wyszeptałam. – Dlaczego to

powiedziała?

Vivian uśmiechnęła się do mnie.

- Ponieważ to prawda, Gwen. Wiesz, że to prawda. Jestem Wybranką Nike, a ty

jesteś wybranką Lokiego, nie odwrotnie, jak upierałaś się przez cały ten czas. Czy ty

naprawdę myślałaś, że uda ci się od tego uciec? Prawda zawsze wychodzi na jaw,

przecież wiesz. Dobro zawsze zwycięża nad złem.

Page 207: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Po raz kolejny, wypełniona wściekłością, nie mogłam uwierzyć, że przyszła tu po

to, by powiedzieć coś tak absurdalnego. Czy byłam jedyną osobą, która słyszała

sarkazm w jej głosie? Kwas kapiący z jej słów? Czy tylko ja widziałam zimną

kalkulację i kłamstwo w jej oczach? Chyba Protektorat nie byłby na tyle głupi, aby

faktycznie jej uwierzyć…

Mój wzrok latał z jednej twarzy na drugą, ale ku mojemu zaskoczeniu i

przerażeniu, wyglądało na to, że kupili jej historię. Agrona, Inari, Sergei i Linus kiwali

głowami na jej słowa, jakby to wszystko miało sens, jakby to wszystko było doskonale

logiczne, że to ona, a nie ja jest Wybranką Nike.

Ale była tu jedna osoba, równie oburzona, co ja.

- Ona jest twoim świadkiem? – zapytał Nickamedes ostrym tonem. – Świadomie

wpuściłeś tu Żniwiarkę Chaosu, Wybrankę Lokiego, z powrotem na teren akademii?

Dlaczego zrobiłeś coś tak nierozsądnego? Tak lekkomyślnego? Tak głupiego?

Linus spojrzał na bibliotekarza.

- Jak powiedziałem wcześniej, panna Holler opowiedziała bardzo przekonującą

historię. Ze wszystkich nas tutaj, jedynie ona i panna Frost rzeczywiście były przy

bramie Garm, kiedy Loki został uwolniony. One są jedynymi, które wiedzą, co tak

naprawdę stało się tamtej nocy.

- A więc zróbcie z nią próbę węża i zobaczymy, jak długo wytrzyma –

warknęłam. – Bo każde słowo z jej ust to kłamstwo.

Page 208: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Na dźwięk mojego głosu, żmija znowu podniosła łeb, spoglądając na mnie

swoimi jasnymi oczyma. Przez chwilę wydawało mi się, że zobaczyłam błysk

zrozumienia w jego spojrzeniu, ale wąż położył głowę, nim zdążyłam się upewnić.

Dzięki opiece nad Nott i Nyks nauczyłam się, że mitologiczne zwierzęta były dość

inteligentne. Zastanawiałam się, czy wąż byłby w stanie przejrzeć kłamstwa Vivian, bo

Protektorat zdecydowanie nie.

Linus skinął głową.

- Właśnie to zamierzaliśmy zrobić, panno Frost.

Strażnicy otoczyli Vivian i poprowadzili do stołu, ustawiając się wokół niego, po

jednym w każdym rogu, z Alexei’em zajmującym czwarte miejsce. Wkrótce, została

usadzona naprzeciwko mnie, przykuta jak ja, a wąż ukąsił ją w nadgarstek, z którego

popłynęła krew. Przyjrzałam się drugiej Cygance. Kręcone kasztanowe włosy, złote

oczy, ładna twarz, szczupłe, silne ciało. Tak podobna do mnie, a jednak tak różna.

Ponieważ, no wiesz, ja nie byłam wcieleniem zła.

Vivian uśmiechnęła się do mnie ponownie, kiedy zobaczyłam czerwoną iskrę w

głębi jej oczu. Jak inni mogli tego nie dostrzec? Byli ślepi? Czy po prostu całkowicie

przekonani o mojej winie, że byli gotowi uwierzyć we wszystko, cokolwiek Vivian im

powiedziała?

Ale najgorsze było to, że Żniwiarka znowu mnie przechytrzyła, a ja tego nie

przewidziałam. Tak szybko, jak Protektorat mnie aresztował, powinnam wiedzieć, kto

był w to zaangażowany. Teraz już tu byłam, z jadem w moich żyłach i jednym złym

słowem od śmierci, a ona udawała, że nie zrobiła nic złego. Tak, jak oszukała mnie

Page 209: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

podczas poszukiwania Sztyletu z Helheimu, użycia go do uwolnienie Lokiego i zabicia

Nott.

Nott. Moje serce zadrżało z bólu na myśl o wilku Fenrir i o tym, jak zaciekle

walczyła przy bramie Garm, próbując mnie uratować, mimo że przez cały czas powoli

umierała przez truciznę Żniwiarzy.

Vivian nie ujdzie to płazem, obiecuję. Nie ucieknie po tym, jak zamordowała

Nott i moją mamę. Jakimś sposobem zamierzałam sprawić, że zapłaci za to – bardziej

niż mogłaby sobie wyobrazić.

Zmusiłam się, by odłożyć na bok złość i myśli tego typu. Żniwiarka musiała

mieć jakiś plan, nie licząc wyrzucenia mnie z akademii czy egzekucji dokonanej przez

Protektorat. Jasne, na pewno była zadowolona z tych rzeczy, zwłaszcza z drugiej opcji,

ale znałam Vivian na tyle, że zdawałam sobie sprawę, iż myśli do przodu, zawsze

planując następne posunięcie. Ale, mimo że próbowałam jak mogłam, nie mogłam

zrozumieć, co naprawdę daje jej mój proces – i jak powiązany jest z tym atak Żniwiarzy

w bibliotece i kradzież artefaktów. Te dwie rzeczy powinny być połączone, ale nie

miałam kompletnie pojęcia jak.

Po tym, jak Vivian została przykuta, Linus wznowił proces. Przynajmniej miał

tak samo chłodny wyraz twarzy, gdy patrzył na nią, podobnie jak na mnie.

- Teraz, panno Holler, ponieważ tak chętnie tu dzisiaj przybyłaś, opowiedz nam

tę historię ze swojego punktu widzenia.

Page 210: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Oczywiście – powiedziała miękko, jakby była ofiarą. – Wszystko zaczęło się w

Koloseum Crius. Byłam tam, kończąc zadanie z Historii Mitu, kiedy Żniwiarze

zaatakowali…

Siedziałam i słuchałam najśmieszniejszej historii, jaką Vivian mogła wymyślić.

Wszystko poprzekręcała, obwiniając mnie o wszystkie rzeczy, jakie zrobiła. Nawet

twierdziła, że Lukrecja była bronią jaką Nike ją obdarzyła, a Loki podarował mi

Wiktora.

- Wiedziałam, że Gwen rozpowiada ludziom, że to ona jest Wybranką Nike, ale

myślałam, że robi to po prostu dlatego, że była nowa w Mythos i chciała zaimponować

innym dzieciakom – powiedziała miękkim, słodkim, niewinnym głosem, który sprawiał,

że zaciskałam zęby. – Nie zdawałam sobie sprawy, że to wszystko było częścią jej

planu, by zdyskredytować mnie, dopóki nie użyje Sztyletu z Helheimu w celu

uwolnienia Lokiego.

Chciałam rzucić się przez stół i udusić tę dziewczynę, ale było to niemożliwe

przez kajdanki i łańcuch. Spojrzałam więc na żmiję Maat, czekając, by ponownie

ugryzła Żniwiarkę z powodu tych wszystkich kłamstw – ale tak się nie stało.

Bez względu na to, co Vivian mówiła, bez względu na to, jak skandaliczne

kłamstwa wypowiadała, jad w jej żyłach nie nagrzewał się i nie piekł jej od środka, jak

to powinno się dziać, a wąż nie smagnął jej ponownie. Zamiast tego, wąż wślizgnął się

w rowek na stole, kręcąc ogonem wokół prawego nadgarstka Vivian, dopóki nie

rozciągnął się między nami. Przerażające. Z napięciem, oczekiwałam wspomnień węża,

Page 211: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

które zaleją mi umysł, ale jedynymi wibracjami od tego stworzenia była ciekawość,

jakby faktycznie był wsłuchany w każde jej słowo.

Vivian wstrzymała swoją opowieść, a ja dostrzegłam strach w jej oczach, jakby

wąż miał ponownie zaatakować i wstrzyknąć jej truciznę. Ale szybko zamaskowała ten

wyraz i kontynuowała. Ona nie tylko pomijała fakty, ale także ignorowała pytania

choćby odnośnie śmierci Jasmine. Żniwiarka bezczelnie kłamała, ale żmija wydawała

się tego nie zauważać.

Zdałam sobie sprawę, że musiała znaleźć jakiś sposób, by obejść magię węża.

Jakiś sposób, by nie zostać ugryzioną podczas wypowiadania tych olbrzymich, wielkich,

okropnych kłamstw. Kolejna cholerna luka – jakby to Wiktor powiedział.

Więc ignorując jej słowa, skupiłam się na jej osobie. Gdybym dowiedziała się,

jak ona oszukiwała węża, mogłabym to zatrzymać. Przyglądałam się jej, ale Vivian

wyglądała tak, jak ją zapamiętałam, nie było nic specjalnego w czarnym kaszmirowym

swetrze i dżinsach od projektanta. Jedyną jej biżuterią był złoty pierścionek na prawej

ręce.

Przyjrzałam mu się. Był naprawdę dość zwykły jak na błyskotki pozostałych

dzieciaków, z których niektóre były ponadgabarytowe. Zamiast diamentów, pierścionek

miał dwie małe twarze, jedna płacząca skręcona w lewo, druga – śmiejąca się, patrzyła

w prawo. Vivian wspomniała kiedyś, że to pierścień Janusa, na cześć rzymskiego boga

początków i końców, który miał dwie twarze, jedną spoglądającą w przeszłość i drugą,

wyglądającą w przyszłość. Te dwie twarze również symbolizowały lojalność Vivian

wobec Lokiego.

Page 212: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Kiedy tak przyglądałam się pierścieniowi, więcej twarzy zdawało się poruszać i

zmieniać, dopóki te dwie nie obróciły się w moją stronę, szczerząc się potwornie, rubiny

które miały zamiast oczu rozbłysły czerwienią jak oczy Żniwiarza…

Chwileczkę. Kawałki rubinów? Nie przypominam sobie, by jakieś kamienie były

w nim wcześniej. Przyciągnęłam wszystkie wspomnienia, jakie miałam z tym

pierścieniem. Przerażające twarze, tak. Rubiny, nie. Nie diamenty, nie szmaragdy, ani

żadne inne rodzaje klejnotów. Zmarszczyłam brwi. Więc dlaczego teraz je zawierał?

Może to był czerwony blask rubinów, ale tych, które Żniwiarz skradł z biblioteki,

te należące do Apate. Kiedy Żniwiarz uniósł pudełko, biżuteria błysnęła, podobnie jak

teraz pierścień Vivian.

Zmrużyłam oczy. Więc po to Żniwiarzowi była potrzebna kasetka. Apate była

grecką boginią oszustwa, więc właśnie w tym celu potrzebowali pudełko i błyskotki,

aby ich moc pomogła Vivian oszukać żmiję Maat i uchronić ją od ugryzienia.

Otworzyłam usta, by wykrzyczeć swoją teorię, kiedy dopadła mnie inna myśl.

Zgodnie z tym, co powiedział Linus, Vivian przebywała w areszcie Protektoratu od

tygodni. Nawet, jeśli faktycznie uważali, że była Wybranką Nike, nie było mowy o tym,

że spuściliby ją z oka choć na chwilę, co oznacza, że zeszłej nocy nie mogła być w

bibliotece z pozostałymi Żniwiarzami. Nie, ktoś inny musiał ukraść pudełko i przekazać

rubiny Vivian, by mogła przygotować się do dzisiejszych kłamstw. Vivian musiała z

kimś współpracować, najprawdopodobniej z kimś z Protektoratu – z kimś, kto zapewne

znajdował się w tym pokoju. Linus, Inari, Sergei, Agrona. Moje spojrzenie skradało się

z jednej twarzy do drugiej, ale oni wciąż patrzyli na Vivian, słuchali jej historii i

Page 213: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

notowali. Robili to, co zwykle, nic obciążającego, jak na przykład puszczenie oczka do

Żniwiarki. To samo odnosiło się do Alexei’a i pozostałych strażników. Oni po prostu

wykonywali swoją pracę.

Frustracja i gniew wzrosły we mnie ponownie, ale nie mogłam nic zrobić, tylko

siedzieć i trzymać gębę na kłódkę. Wątpię, by Protektorat uwierzył, że jeden z nich

współpracuje z Vivian. Więc, jak mogłam wydostać się z tej sytuacji? Obojętnie,

Żniwiarz czy nie, jeśli wystarczająca liczba członków jury uwierzy Vivian, wszystko

będzie jasne.

- I wciąż byłam w ruchu, odkąd Loki został uwolniony – powiedziała Vivian,

kończąc swoją śmieszną historię. – Niesłusznie mnie oskarżono o bycie jego Wybranką,

podczas gdy cały czas służyłam Nike. Byłam szczęśliwa, kiedy otrzymałam wiadomość

od Protektoratu, że mogłam się tu dziś zjawić i oczyścić ze wszystkich zarzutów.

- Nie wyczyścisz swojego nazwiska we wiadrze z wybielaczem – rzuciłam.

Vivian rzuciła mi smutne, zranione spojrzenie, jakby nie mogła uwierzyć, że

powiedziałam coś tak bolesnego. Jej kiepskie, żałosne ja sprawiło, że poczułam się

jeszcze bardziej zdegustowana.

Żmija zacieśniła uchwyt wokół mojego nadgarstka, jakby godziła się z moim

gniewem. Spojrzałam na małego, stonowanego węża. To była jedyna bezstronna istota w

tym miejscu. Przynajmniej byłaby, gdyby Vivian nie znalazła sposobu, żeby go oszukać.

Głupia, magiczna luka…

Magiczna luka… magiczna luka…

Page 214: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Te słowa obijały się w mojej głowie. Jasne, Vivian użyła magii klejnotów, by

oszukać żmiję, ale nie była tu jedyną osobą, władającą magią. Być może istnieje sposób,

bym mogła udowodnić swoją niewinność – i winę Vivian, raz na zawsze.

Linus wpatrywał się w Vivian, potem we mnie.

- Obie opowiedziałyście przekonujące historie. Ale najbardziej interesującą

rzeczą, jaką znalazłem jest to, że żmija was nie zaatakowała, choć oczywiście, jedna z

was musi kłamać. W każdym bądź razie, obie nie możecie być Wybrankami Nike.

Oczy wszystkich skupiły się na wężu na stole. Kreatura zasyczała, jakby zdając

sobie sprawę, że wszyscy na nią patrzą, ale nie próbował ukąsić żadnej z nas.

- Powinnaś iść do przodu i przyznać się, Gwen – powiedziała Vivian. – Ułatw

sobie.

Uśmiechnęła się do mnie. Spiorunowałam ją wzrokiem.

- A to zakończy przesłuchanie – powiedział Linus. – Zapewniamy, że wszystko

przejrzymy dokładnie, zwłaszcza to, co dzisiaj powiedziałyście…

Zaczął opowiadać o tym, jaką decyzję może podjąć Protektorat. To wszystko

było bardzo bla, bla, bla, więc go zignorowałam. Było oczywiste, że Protektorat nie

chciał mi wierzyć, ale nie sądziłam, by mogli przełknąć opowiastkę Vivian. Widziałam

wątpliwości na twarzy Linusa po tym, co opowiadała. Ale byłam zdeterminowana

pokazać wszystkim, jakim kłamcą jest Vivian.

Profesor Metis powiedziała mi kiedyś, że w mojej psychometrii było coś więcej

niż tylko dotykanie przedmiotów i widzenie różnych rzeczy. To był psychiczny aspekt

Page 215: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

mojej mocy, ale według Metis był również fizyczny komponent mojej magii. Że mogę

dotykać ludzi i rzeczywiście wpływać na nich, zobaczyć to, co chciałam zobaczyć,

poczuć to, co chciałam poczuć. Zrobiłam to raz, jeszcze z Nott, kiedy pokazałam Babci

Frost jej wspomnienia. Te wspomnienia i miłość do babci przekonały wilka, by chronić

ją, gdy Vivian i Preston zmierzali do niej, by ją zabić.

Teraz, zastanawiałam się, czy mogę zrobić to samo z wężem.

Mój wzrok padł na żmiję Maat, wciąż owiniętej wokół mojego nadgarstka.

Zastanawiałam się, co zrobi, kiedy zrozumie, co naprawdę się wydarzyło – gdybym

pokazała jej prawdę o Vivian.

Nie miałam złudzeń, że będę uniewinniona przez Protektorat. W najlepszym

przypadku, za złamane przepisy, mogłam zostać wydalona z akademii. W najgorszym,

będę uznana za winną spiskowania ze Żniwiarzami, zamknięta w więzieniu, a

ostatecznie stracona. Prawdopodobnie, jeden z członków Protektoratu był Żniwiarzem w

przebraniu. Albo wąż odwróci się, ukąsi mnie ponownie i wprowadzi truciznę do mych

żył, co mnie zabije, albo Protektorat uzna mnie za winną i odrąbie mi głowę później.

Tak czy inaczej, Vivian wygra.

Wykorzystanie mojej magii na żmii było moją jedyną szansą, więc

skoncentrowałam się na wszystkich wspomnieniach, jakie miałam z Vivian, zarówno

wtedy, gdy była sobą, jak i, kiedy chowała się za gumową maską Żniwiarza. Skupiłam

się na wszystkich obrazach, jakie miałam z nocy w bramie Garm, gdy Vivian uwolniła

Lokiego, a następnie pchnęła nożem Nott. Wściekłość przepływała przeze mnie, wraz ze

wspomnieniami, ale zmusiłam się do zachowania zimnego spokoju i utrzymania emocji

Page 216: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

pod kontrolą. Wreszcie, kiedy już miałam wszystkie obrazy, wszystkie wspomnienia,

wszystkie uczucia, unieruchomione w moim umyśle, skoncentrowałam się na żmii na

moim nadgarstku, na jej miękkiej i gładkiej w dotyku skórze. Potem, za pomocą mojej

psychometrii, pchnęłam je w kierunku stworzenia – każde po kolei.

Poczułam jego napięcie, gdy wspomnienia zalały jego umysł, dźwięki i uczucia,

które nie były jego własnymi. To nie było takie proste, jak z Nott, prawdopodobnie

dlatego, że wilk mi ufał, a ta istota nie. To było trudniejsze niż myślałam, zaczęłam

pocić się z wysiłku. Czułam, jak wąż mnie odpycha, stara się wypchnąć mnie ze

swojego umysłu, ale trwałam tak zawieszona, póki nie dotarłam do ostatniego obrazu,

związanego z Vivian – jej jazdę na czarnym roku, z Lokim siedzącym za nią. Byłam

zbyt bezradna, by ją zatrzymać, krew uchodziła z mojego ciała w miejscu, gdzie Preston

dźgnął mnie Sztyletem z Helheimu.

No dalej, powiedziałam do węża. Jestem jedyną, która mówi prawdę, nie ona.

Oboje to wiemy. Więc rób swoje i ugryź ją… ugryź ją… ugryź ją już teraz!

Żmija zasyczała na Żniwiarkę.

Vivian musiała wyczuć zmianę w istocie, bo wyszarpnęła rękę w ostatniej

sekundzie i skończyło się na tym, że żmija ukąsiła powietrze.

Wszyscy zamarli.

Ale wąż jeszcze nie skończył. Uderzał w nią znowu i znowu, oszalały, jakby nie

chciał niczego innego, tylko ją zabić. Wiedziałam, co to za uczucie, bo było również

moim – je także mu pokazałam. Vivian zerwała się na równe nogi i szarpnęła kajdanki.

Page 217: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Musiały nie być magicznie wzmocnione, bo wykorzystała swoją siłę Walkirii16, by

zerwać metalowe linki wraz z łańcuchem, przykutym do stołu. Vivian odepchnęła się od

stołu, upewniając się, że była poza zasięgiem żmii, zanim wskazała na mnie palcem.

- To Gwen! Zrobiła coś wężowi za pomocą swojej magii! Wiem, że to zrobiła! –

wrzasnęła Vivian.

Tym razem, uśmiechnęłam się do Żniwiarki.

- Dlaczego tak twierdzisz? Ponieważ żmija w końcu zmądrzała i zorientowała

się, jakim jesteś kłamcą? Ona próbowała cię ugryźć, Vivian. Ciebie, nie mnie.

Przynajmniej, ktoś tutaj w końcu dostrzegł twoje kłamstwa.

Spojrzenie Vivian pognało w stronę podium, jakby szukała tam pomocy – jakby

ktoś, podobnie jak ona, był tu Żniwiarzem. Moje oczy zwęziły się i podążyłam za jej

wzrokiem, ale nie mogłam powiedzieć dokładnie, na kogo patrzyła. Sergei, Inari,

Agrona, Linus. To mógł być każdy z nich. Nie sądziłam, że ojciec Logana był

Żniwiarzem, ale wcześniej nie wierzyłam, że Vivian może być Wybranką Lokiego. Jeśli

istnieje jedna rzecz, jakiej nauczyłam się od przyjazdu do Mythos, to to, że pozory mogą

być bardzo, bardzo mylące, zwłaszcza, gdy przyszedł czas zdecydować, komu ufać, a

komu nie.

Najwyraźniej, wąż zdał sobie sprawę, że Vivian jest poza zasięgiem, więc

uspokoił się. Postanowił ponownie oplątać się wokół mojego nadgarstka i ułożył głowę

na stole. Jego czarny język śmigał przed moją skórą i wypełniło mnie poczucie

161 Hola hola! Walkirii?! Nie była przypadkiem Cyganką? A to co, jakiś mutant? Czy Autorka sama pogubiła się w zeznaniach?

Page 218: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

zrozumienia. On znał prawdę o tym, co się wydarzyło. Miałam tylko nadzieję, że to

również przekona Protektorat.

- Widziałeś to, Linusie? – zapytał Nickamedes, gwałtownie wstając. – Oczywiste

jest, że żmija wie, kto jest winny, a kto nie. Żądam uwolnienia Gwendolyn i wycofania

wszystkich oskarżeń przeciwko niej, natychmiast.

- Proces się zakończył, Nickamedesie – odpowiedział Linus, spoglądając na

węża. – Ale nie rozpoczęliśmy jeszcze obrad. Działania węża są mało przekonujące, w

tym sęk. Zadecydujemy, kto mówi prawdę, panna Frost czy panna Holler, i będziemy

działać odpowiednio.

Linus po raz ostatni uderzył młotkiem o stół, na co wszyscy wstali. Nickamedes

podszedł do Linusa i zaczął się z nim kłócić, podczas gdy inni członkowie Protektoratu

przyglądali się im, wraz z Babcią Frost i Metis. Raven podeszła, ostrożnie ściągając

węża z mojego nadgarstka, by umieścić go z powrotem w wiklinowym koszu, natomiast

Ajax stanął z przodu i odkuł mnie. Stałam, kiedy zaniesiono kosz do komórki, z której

został wcześniej przyniesiony.

Pozostawiono mnie z Vivian, stojącą po drugiej stronie stołu. Chociaż nie

chciałam nic innego poza zaatakowaniem jej, nie zamierzałam dawać szansy Alexei’owi

ani innemu strażnikowi do odciągnięcia mnie od niej. Więc, zamiast tego,

zdecydowałam się jej przyglądać.

- Zabiję cię – powiedziałam zimnym głosem, który tylko Vivian mogła usłyszeć.

– Może nie dziś, może nie jutro, ale niedługo. Dla mojej mamy, dla Nott i każdego,

kogo kiedykolwiek skrzywdziłaś w swoim nędznym życiu.

Page 219: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Vivian uśmiechnęła się, kompletnie nie wzruszona moimi groźbami, choć

czerwona iskra błysnęła w jej topazowych oczach.

- Och, już sobie wyobrażam, jak próbujesz, Gwen. Ale to ja wygrałam z tobą

przy bramie Garm i następnym razem również wygram. Zobaczysz. A kiedy dowiesz

się, jaki jest mój plan, będzie dla ciebie za późno, także dla wszystkich, których

kochasz.

Z tymi złowieszczymi słowami, Vivian wyszła z więzienia Akademii, otoczona

przez trzech strażników, a wszystko, co mogłam zrobić, to stać i patrzyć, jak ucieka.

Ponownie.

Rozdział 19

Tuż po tym, jak strażnicy wyprowadzili Vivian w nieznane, Babcia Frost

podeszła i przytuliła mnie mocno.

- Wszystko w porządku, dziecino? – szepnęła. – Wiem, że okropnie było ją

znowu zobaczyć. Gdybym miała jakiekolwiek pojęcie o tym, że ona tu będzie…

Głos babci zamarł, a ja wiedziałam, jakie czarne myśli zaprzątały jej umysł – że

świat byłby lepszym miejscem bez Vivian.

- Nic mi nie jest – odparłam. – Przynajmniej, mam się do kogo zwrócić.

Podczas gdy pozostali debatowali, opowiedziałam jej o wepchnięciu moich myśli

do głowy żmii i o tym, jak pokazałam jej, co w rzeczywistości zrobiła Vivian.

Page 220: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Chciałabym móc zrobić to samo z Linusem – powiedziałam. – Zrobiłabym to,

gdybym mogła go dotknąć.

Babcia pokręciła głową.

- To nie jest warte takiego ryzyka, dziecino. Vivian go przekabaciła i wątpię, by

tobie uwierzył. On prawdopodobnie myśli, że masz jej telepatyczną magię.

Zastanawiałam się, jaka była realna różnica między magią moją a Vivian –

niczym robak mogła zrobić sobie ścieżkę w ludzkich mózgach i sprawić, że zobaczą

rzeczy nie będące prawdziwymi. Jak dotąd, ja wykorzystałam swoją moc jedynie na

Nott i wężu, pokazując im moje wspomnienia, rzeczy, które rzeczywiście się wydarzyły,

a żeby to zrobić, musiałam ich dotknąć. Kolejna rzecz, która upodabniała mnie i Vivian

do siebie, ale także różniła.

Westchnęłam sfrustrowana, gdyż wiedziałam, że Babcia Frost miała rację. Już

teraz, Protektorat myślał sobie o mnie, co chciał i nie było nic, co mogłoby zmienić ich

zdanie, w jedną bądź drugą stronę.

Ale mogłam coś zrobić z Vivian. Żniwiarka powiedziała mi, że jest o krok przede

mną, a ja byłam gotowa założyć się, że miało to coś wspólnego z atakiem w bibliotece

zeszłej nocy. Cokolwiek Vivian i pozostali Żniwiarze planowali, nie ujdzie im to na

sucho. Tylko dlatego, że całe moje życie zostało postawione przed sądem, nie oznacza

to, że przestanę z nimi walczyć. Już wystarczająco dużo mi odebrali. Więcej mi nie

odbiorą i nie zranią nikogo, kogo kocham. Teraz, po prostu musiałam odnaleźć sposób

na pokonanie Vivian i Żniwiarzy – zanim będzie za późno.

Page 221: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

***

Protektorat miał przez weekend podjąć decyzję o moim dalszym losie, co

oznaczało, że musiałam zostać na terenie kampusu do poniedziałkowego popołudnia,

kiedy rozstrzygnie się, co ze mną – i Vivian.

Zastanawiałam się, czy uznają mnie winną, a Vivian uniewinnią i wróci do

Mythos? Czy tego naprawdę chciała? Po to były te fałszywe oskarżenia?

Nie, pomyślałam. To było zbyt proste. Vivian nie ryzykowałaby spotkania z

Protektoratem tylko po to, by móc wrócić do szkoły. Musiało chodzić o coś więcej, coś,

co zaszkodziłoby Panteonowi znacznie bardziej niż zdyskredytowanie mnie jako

Wybranki Nike. Jasne, domyślam się, że była zachwycona z wizji skazania mnie na

śmierć przez Protektorat, ale nie mogłam pozbyć się dręczącego poczucia, że działo się

coś jeszcze.

- Co o tym myślisz, Gwendolyn? – zapytał Nickamedes, chowając swoje notatki.

– Byłaś strasznie milcząca.

Wzruszyłam ramionami.

- To wykracza ponad wszystko, co się stało. Wszystko, co powiedziała Vivian.

Page 222: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie przejmuj się nią – odparł Nickamedes. – Pomimo moich uczuć do Linusa,

nie wierzę, by był na tyle głupi, by jej uwierzyć. Będziesz oczyszczona ze wszystkich

zarzutów i odzyskasz prawo do pobytu w Mythos, gdzie twoje miejsce. Zaufaj mi.

Skinęłam głową, choć tak naprawdę w to nie wierzyłam.

Po tym, jak mój proces się skończył, wszyscy, poza Raven, opuścili więzienie i

udali się w kierunku schodów prowadzących na zewnątrz budynku nauk ścisłych.

Agrona, Inari i Sergei zatrzymali się przed drzwiami głównymi i zaczęli rozmawiać ze

sobą, a Linus nakazał mi się zatrzymać.

- Proszę nie zapominać, panno Frost – powiedział, utrzymując na mnie lodowaty

wzrok, jak zwykle. – Twój proces może i się zakończył, ale wciąż jesteś aresztowana,

więc obowiązują cię te same zasady. Na weekend pozostajesz na terenie kampusu i

będziesz przez cały czas obserwowana.

Zmarszczyłam brwi.

- Ale jutro jest zimowy koncert. Zamierzałam pójść. Jeden z moich przyjaciół

gra w zespole.

- Proszę o tym zapomnieć, panno Frost – przerwał. – Nie pójdziesz na koncert.

Gdybym był tobą, przez ten weekend przemyślałbym wszystkie rzeczy, które zrobiłaś.

Być może nawet rozważysz wyznanie prawdy i rzucisz się przed Protektorat, błagając o

łaskę. Tego rodzaju gest może złagodzić twoją karę – odrobinę.

Więc on już postanowił, że byłam winna.

- Ale ja nie zrobiłam nic złego – powiedziałam po raz kolejny.

Page 223: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Zamiast odpowiedzieć, Linus rzucił mi długie spojrzenie, a potem odwrócił się i

ruszył za pozostałymi członkami Protektoratu.

- Nie martw się, Gwen – powiedziała Metis, podchodząc do mnie. – Wszystko

będzie dobrze. Żmija ruszyła na Vivian, nie na ciebie. Protektorat musi to wziąć pod

uwagę.

Pokręciłam głową.

- Nie, nie będzie – powiedziałam tak cicho, że tylko ona mogła to usłyszeć. –

Nie, kiedy Linus tak bardzo mnie nienawidzi. A już w szczególności, nie dlatego, że

wśród nich prawdopodobnie ukrywa się Żniwiarz.

Metis zmarszczyła brwi.

- Co masz na myśli?

Opowiedziałam jej o rubinach w pierścieniu Vivian, o tym, że były one w

pudełku należącym do Apate. Powiedziałam jej również o tym, jak Vivian zerknęła w

stronę jednego z członków Protektoratu, kiedy wąż zamierzał ją ukąsić.

- Jeden z nich musiał jej pomagać – powiedziałam. – To jedyna rzecz, która

wydaje się mieć sens.

Usta Metis zacisnęły się.

- Opowiem o tym Nickamedesowi i Ajaxowi. Spokojnie rozejrzymy się wokoło i

dowiemy się, kto był gdzie podczas ataku Żniwiarzy. Jeśli jeden z nich jest Żniwiarzem,

dowiemy się, kto nim jest. Możesz na to liczyć.

Page 224: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Skinęłam głową, wdzięczna, że mi uwierzyła, że nie uważała mnie za szaloną czy

winną, w przeciwieństwie do Linusa.

Udałam się na zewnątrz, razem z Babcią Frost, Metis, Ajaxem, Nickamedesem, i

oczywiście, Alexei’em, który ponownie stał się moim cieniem. Proces trwał dłużej niż

myślałam, gdyż na kampusie zapadł zmierzch, dając jedynie słaby lawendowy blask.

Moi przyjaciele czekali na mnie na dziedzińcu – Daphne, Carson, Oliver i Logan.

Tłoczyli się, siedząc na schodach prowadzących do budynku, a gdy tylko mnie

zobaczyli, wstali. Babcia Frost również ich zauważyła.

- Muszę porozmawiać z Metis – powiedziała. – Wycisz się dzisiejszego

wieczoru, dobrze dziecino?

- W porządku – odparłam. – Chciałabym porozmawiać z przyjaciółmi o tym, co

się wydarzyło i ostrzec ich przed Vivian.

Skinęła głową.

- Dobrze, zadzwoń do mnie, jak będziesz mnie potrzebować. W dzień i w nocy.

Kocham cię i nie martw się. Wszystko się jakoś ułoży. Zobaczysz.

Przez chwilę, jej spojrzenie stało się szkliste i odległe, co znaczyło, że starożytna,

niewidoczna siła działała wokół niej, jakby pozwalając jej wejrzeć w przyszłość – moją

przyszłość. Wnet, jej wzrok wyostrzył się, a siła zniknęła, zdmuchnięta przez zimny

powiew wiatru. Mimo to, jej słowa sprawiły, że poczułam się lepiej.

Przytuliłam Babcie Frost, a następnie patrzyłam, jak zmierza przez dziedziniec z

Metis, Ajaxem i Nickamedesem, każdy z pochyloną głową, rozmawiając cicho.

Page 225: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wyglądało na to, że nie byłam jedyną, która chciała wprowadzić swój plan w życie. Ale

to ja byłam jedyną będącą Wybranką Nike. To ja byłam tą, która miała uchronić

każdego od Żniwiarzy, to ja byłam tą, która miała zabić Lokiego. Kochałam babcię i

wiedziałam, że pozostałym dorosłym nie byłam obojętna, ale zdawałam sobie też

sprawę, że nie mogę liczyć na to, że wyciągną mnie z tego bałaganu. Nie, bycie

Wybrańcem oznaczało uczestnictwo we własnych walkach, a ja zdecydowałam się

pokonać Vivian.

Każdy z moich przyjaciół podszedł i po kolei mnie przytulił. Oliver, Carson,

Daphne i, wreszcie, Logan, który trzymał mnie mocno i nie wypuścił.

- Jak było? – zapytał, jego niebieskie oczy poszukiwały moich.

- Okropnie – odparłam. – Ale najgorsze, że Vivian tam była.

- Co? – głos Daphne podniósł się niemal do krzyku, a różowe iskry wybuchły w

powietrzu wokół niej. – Co ona robiła na twoim przesłuchaniu?

- Obwiniła mnie o wszystko, co zrobiła – odpowiedziałam.

Nie byliśmy jedynymi dzieciakami na dziedzińcu, a krzyk Daphne zwrócił na nas

ich uwagę. Popatrzyłam na nich, po raz kolejny czując złość i zastanawiając się, czy oni

również mogą być Żniwiarzami i knują przeciwko nam. Vivian nie była jedyną

Żniwiarką w Mythos, ale nie wiedziałam, ilu jeszcze dzieciaków mogło szpiegować

mnie i moich znajomych. Tak, może i wpadałam w paranoję, ale nie chciałam

rozmawiać o procesie tutaj, na otwartej przestrzeni, gdzie każdy mój podsłuchiwać.

Page 226: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Chodźcie – powiedziałam do przyjaciół. – Chodźmy, byle dalej stąd, a ja wam

opowiem o wszystkim.

**

Ostatecznie, ścisnęliśmy się w moim pokoju. I znowu, Alexei ciągnął się za mną

przez cały kampus. Zatrzymał się na korytarzu przy mojej sypialni i, jak zwykle, oparł

się o ścianę. Jego twarz była gładka, lecz ramiona minimalnie opadały, przez co mogłam

stwierdzić, że był zmęczony jak ja.

Stanęłam w drzwiach.

- Chcesz wejść do środka?

Potrząsnął głową.

- Nie sądzę, by był to dobry pomysł.

Skinęłam głową. Wiedziałam, że wciąż ubolewał nad tym, co powiedział mu

Linus zeszłej nocy, a ja nie mogłam go winić za to, że nie chciał pokazać się liderowi

Protektoratu ze złej strony. Mimo to, czułam, że jestem mu coś winna. Bogatyr walczył

wraz z moimi przyjaciółmi w bibliotece i pomógł nam przetrwać. Nie był złym facetem,

po prostu znalazł się w niezręcznej sytuacji. Gdyby rzeczy ułożyły się inaczej, może

moglibyśmy nawet zostać przyjaciółmi.

Page 227: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Cóż, jeśli zmienisz zdanie, po prostu otwórz drzwi i wejdź – powiedziałam.

Uśmiech zamigotał na twarzy Alexei’a, ale szybko zniknął.

- Dobrze mi tutaj.

Skinęłam głową, weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.

Pozostali już zdążyli się zadomowić. Daphne i Carson siedzieli po turecku na

podłodze, podczas gdy Oliver garbił się przy biurku. Wiktor wisiał w swojej pochwie

nad ścianą, nad głową Olivera, a oko miecza otworzyło się, kiedy ruszyłam w jego

stronę.

- No, najwyższy czas na twój powrót – powiedział Wiktor. – Czy wiesz, jak

cholernie nudne jest wiszenie tu i zastanawianie się, co się dzieje? Nawet na

towarzystwo fuzzball17 nie mogłem polegać tego popołudnia.

Moje spojrzenie powędrowało do pustego kosza Nyx, a głuchy ból wypełnił moją

pierś.

- Ja też za nią tęsknię – powiedziałam do miecza. – I brakowało mi ciebie

dzisiejszego dnia.

Poklepałam Wiktora po głowie, co wydawało się go łagodzić. Następnie opadłam

na łóżko, obok Logana.

- Wiesz, to pierwszy raz, kiedy jestem w twoim pokoju. Podoba mi się, choć nie

sądziłem, że będziemy mieli publiczność, kiedy się zjawię – szepnął Spartanin.

171 Pomóżcie proszę, jak Wiktor zwracał się do Nyx?:P

Page 228: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Przewróciłam oczami, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który rozciągnął

się na mojej twarzy. Tylko Logan mógł do mnie dotrzeć swoim żartem i sprawić, bym

poczuła się lepiej jak teraz.

- W porządku, Gwen – powiedziała Daphne, krzyżując ramiona na piersi. – Już

wystarczająco długo kazałaś nam czekać. Wylej to z siebie.

Opowiedziałam im o wszystkim, co wydarzyło się w areszcie Akademii, łącznie

z wężem Maat i tym, że Vivian twierdziła, iż to ona jest Wybranką Nike.

Oliver wydał z siebie niski gwizd, kiedy skończyłam.

- Vivian jest jeszcze bardziej diaboliczna niż przypuszczałem.

- No co ty nie powiesz – odparłam. – Była w klubie dramatycznym. Jest

naprawdę świetną aktorką. Była tak przekonująca, że może i ja bym jej uwierzyła,

gdybym nie wiedziała o tym, co w rzeczywistości się wydarzyło. Nie mogłam nic

zrobić, by ją powstrzymać. W każdym bądź razie, nie wtedy.

- Oho – mruknęła Daphne. – Znam to spojrzenie. Co kombinujesz, Gwen?

- Skąd przypuszczenie, że mogę coś kombinować?

Walkiria prychnęła.

- Oddychasz, czyż nie?

Spojrzałam na przyjaciółkę.

Carson poprawił okulary na nosie.

Page 229: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Daphne ma rację, Gwen. Ty masz skłonności do… brania spraw w swoje ręce,

zwłaszcza jeśli chodzi o Żniwiarzy.

Skierowałam na niego wzrok, na co skrzywił się i pochylił głowę.

- No już, Cyganko – powiedział Logan. – Równie dobrze możesz powiedzieć, o

czym myślisz. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Jesteśmy tu, ponieważ chcemy ci pomóc.

- Chłopak ma rację – wtrącił Wiktor. – Pomóc ci, zabić Żniwiarzy, to jest

naprawdę to samo.

Spojrzałam na nich – Daphne, Carsona, Olivera, Wiktora, a na końcu na Logana.

Kiedy zaczęłam chodzić do Mythos, nie miałam żadnego przyjaciela – ani jednego.

Teraz, miałam ich, a oni stali u mego boku znowu i znowu, nawet wtedy, gdy mogłam

sprowadzić na nich niebezpieczeństwo. Ale widziałam determinację na ich twarzach i

wiedziałam, że nie zostawią mnie po tym, jak im wszystko opowiedziałam. Gorące łzy

miłości i wdzięczności stanęły mi w oczach i zajęło mi kilka sekund, by się ich pozbyć.

- W porządku – powiedziałam, wypuszczając oddech. – Tak więc, zamierzam

dowiedzieć się, co Vivian i Żniwiarze naprawdę planują, ale jest jeden problem – nie

wiem, jak to zrobić. Podobno, Protektorat trzyma Vivian pod strażą, co najmniej do

czasu, gdy zdecydują się, co z nami zrobić. To nie jest tak, że mogę pójść i zapytać ją –

a ona nie powie mi prawdy. Ale, gdybym mogła dowiedzieć się, gdzie ona jest, Żniwiarz

wewnątrz Protektoratu powstrzymałby mnie przed dotarciem do niej.

- Co?! – krzyknęła Daphne. – Co masz na myśli mówiąc, że Żniwiarz jest

wewnątrz Protektoratu?

Page 230: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Właśnie wtedy wspomniałam o swoich przypuszczeniach odnośnie rubinów w

pierścieniu Vivian, o tym, jak myślałam, że jeden z członków Protektoratu współpracuje

z nią.

- Jak myślisz, kto nim jest? – zapytał Logan.

Wzruszyłam ramionami.

- Może Inari? Przywódca Żniwiarzy miał podobnie szczupłą sylwetkę. Ale kto

wie? Vivian znalazła sposób, aby mnie oszukać, więc może ten Żniwiarz również. Inari,

Sergei, Agrona, Linus. Może to być każdy z nich.

Spojrzał na mnie.

- Mój tata nie jest Żniwiarzem i nie sądzę, by ktoś z pozostałych był. Znam Inari

i Sergei’a od lat. Trenowali mnie. A Agrona jest moją macochą.

Zawahałam się. Ja też nie chciałam w to wierzyć, ale Vivian nie mogła tego

wszystkiego zaplanować sama, a ja dostrzegłam jej spojrzenie rzucone do kogoś na

podium podczas procesu.

- Nie chcę wierzyć, że to twój ojciec – powiedziałam ostatecznie. – Ale wszyscy

wiemy, że jeśli chodzi o Żniwiarzy, wszystko jest możliwe.

Logan gapił się na mnie, a jego twarz ściągnięta była z bólu, ale nie powiedział

nic więcej. Nikt nic nie mówił przez minutę. Wreszcie Oliver odchrząknął.

- Ale masz coś na myśli – powiedział. – Sposób, by dowiedzieć się, co Vivian

zrobiła.

Page 231: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ponownie wzruszyłam ramionami.

- Mam zamiar jutro wrócić do biblioteki i sprawdzić, czy uda mi się uzyskać

więcej wibracji lub czegoś innego z miejsca, w którym przebywał Żniwiarz, kiedy

ukradł skrzynkę Apate. Chciałam to zrobić dzisiaj, ale przez proces nie miałam na to

szansy. Jutro będzie lepiej, bo to sobota, więc nie mam zajęć, a pozostałe dzieciaki będą

na koncercie. To będzie, prawdopodobnie, strata czasu, ale przynajmniej nie będę

zmuszona siedzieć cały dzień w pokoju, zamartwiając się.

- Nie pozwalają ci pójść na koncert? – zapytał Carson, jego ramiona obwisły.

Pokręciłam głową.

- Nie, wciąż muszę pozostawać na terenie kampusu aż Protektorat podejmie

decyzję. Przykro mi, że mnie tam nie będzie, ale wiem, że odwalicie kawał dobrej

roboty. Zwlaszcza ty, Carson.

Zaczerwienił się trochę, ale uśmiechnął się do mnie.

Siedzieliśmy tak, rozmawiając przez kolejną godzinę, rzucając pomysłami

odnośnie tego, co planuje Vivian, ale żaden z nas nie miał o tym zielonego pojęcia. Nie

wspomniałam już nic o tym, który członek Protektoratu może jej pomagać, nikt na ten

temat się nie zająknął. Nie, po zobaczeniu reakcji Logana. Wreszcie, gdy wybiła

godzina dziesiąta, godzina policyjna, moi przyjaciele musieli wyjść i wrócić do swoich

akademików na noc.

- Bądźcie ostrożni, ok? – powiedziałam. – Nie sprowadzę jutro Żniwiarzy, by nie

zniszczyli koncertu.

Page 232: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Chyba, że Vivian zrani jednego z was, by do mnie dotrzeć. To były ciemniejsze,

bardziej złowrogie myśli, które wypełniały mój umysł, ale nie wspomniałam im o moim

strachu.

- Nie martw się, Cyganko – powiedział Logan. – Oliver, Kenzie i ja jesteśmy

honorowymi strażnikami chroniącymi cały zespół. Mój ojciec i pozostali członkowie

Protektoratu też tam będą, razem z Metis, Ajaxem i Nickamedesem. Jeżeli jakiś

Żniwiarz odważy się pokazać w sali koncertowej, zadbamy o niego.

Nie powiedziałam, że Żniwiarz już tam będzie, ukrywając się wśród pozostałych

członków Protektoratu. Wiedziałam, że Spartanin nie chciał mi wierzyć, że jeden z

ludzi, którym ufał, naprawdę był Żniwiarzem, a ja nie chciałam go już bardziej

denerwować. Poza tym, na pewno jeden Żniwiarz nie mógł zrobić tyle szkody, że

strażnicy nie daliby sobie z nim rady. To sobie wmawiałam, choć sama nie mogłam w to

do końca uwierzyć.

Logan pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł z pozostałymi. Alexei poszedł z

nimi, mówiąc mi, że dzisiejszej nocy to Sergei będzie mnie strzegł.

Podeszłam do okna, odsunęłam kurtynę i patrzyłam jak moi przyjaciele znikają w

ciemnościach. Nadal, pomimo ich zapewnień, nie mogłam otrząsnąć się z przeczucia, że

coś było poważnie nie tak – i to, że Żniwiarze uderzą raczej wcześniej niż później.

Rozdział 20

Page 233: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wzięłam prysznic i wpełzłam do łóżka, z postanowieniem, że trochę się

zdrzemnę; noc miała w sobie coś uspokajającego. Obrazy tłoczyły się w moich snach,

wszystko, co widziałam, słyszałam i czułam w ciągu ostatnich kilku dni. Dzięki mojej

psychometrii, niemal zawsze informacje pobierane były prosto do mojego mózgu, nawet

jeżeli tylko dotknęłam książkę z biblioteki albo gdy mignął mi ktoś znudzony swoją

pracą domową. W ciągu dnia, byłam w stanie ignorować takie rzeczy, ale bywały noce,

kiedy wszystkie te obrazy, dźwięki i emocje wzbierały w mojej głowie, wyprzedzając

się, coraz szybciej i szybciej, nawet moja podświadomość uznała, że zmagania z nimi

nie mają większego sensu.

To była właśnie jedna z tych nocy.

Żniwiarze skradający się za Oliverem i Alexei’em w bibliotece. Lider unoszący

skrzynkę Apate, surowy błysk rubinów malujący wszystko na szkarłatny kolor, nawet

książki. Vivian przekraczająca próg aresztu. Dwa odłamki rubinu w jej pierścionku

Janusa, mrugające do mnie jak oczy diabła. I wreszcie, żmija Maat, owinięta wokół

mojego nadgarstka, jej czerwone łuski, zamiast niebieskich. Wąż przesuwający

językiem przy moim nadgarstku, jego czerwonego oczy błyszczące jak oczy Żniwiarza,

zanim zatopił we mnie kły zatruwając mnie, zabijając mnie…

Obudziłam się z krzykiem, mój nadgarstek piekł, jakby wąż faktycznie mnie

ugryzł. Uczucie było tak żywe, tak prawdziwe, że zapaliłam światło i uniosłam rękę

wyżej, ale moja skóra była gładka i nienaruszona. Nawet dwa małe znaki, które nabyłam

w więzieniu, znikły.

Page 234: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Gwen? – wymruczał Wiktor, potężnie ziewając ze swojego miejsca na ścianie.

– Coś nie tak? Dlaczego zapaliłaś światło?

- To nic takiego, Wiktor – odparłam. – Po prostu zły sen. Idź spać.

- Dobrze – miecz wymamrotał. – Daj mi tylko znać, kiedy będziesz mnie

potrzebowała, by zabić Żniwiarzy…

Zamilkł, a sekundę później znowu chrapał. Miękki, znajomy dźwięk przebił się

przez moją panikę i zamieszanie związane ze snem. Wzięłam głębszy oddech, zgasiłam

światło i położyłam się do łóżka.

Ale bez względu na to, jak bardzo się starałam, nie mogłam zasnąć.

***

Następnego dnia, tuż przed obiadem, stałam na parkingu za siłownią, żegnając

się z przyjaciółmi. Koncert zimowy miał zacząć się dopiero późnym popołudniem, ale

członkowie zespołu i pozostali ludzie biorący udział mieli pojechać podstawionymi

autobusami i znaleźć się w sali koncertowej wcześniej – wraz z obstawą.

Odkąd Vivian uwolniła Lokiego, myślałam, że wiele rzeczy zmieni się w Mythos

– więcej zasad, więcej strażników, więcej zabezpieczeń. I wszystko to zostało

wprowadzone na terenie kampusu – dyskretnie. Nie chcieli, by wszyscy wpadli w

panikę. Nie, chcieli, by wszyscy czuli się tak samo bezpiecznie jak przed ucieczką

Page 235: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Lokiego, nawet jeśli wszyscy wiedzieli, że to tylko złudzenie. Właśnie dlatego zimowy

koncert nie został odwołany – ponieważ nie chcieli, by Żniwiarze uznali, że boją się, iż

nadciąga Wojna Chaosu.

Rozumiałam, dlaczego to robią i byłam zadowolona, że moi przyjaciele będą

chronieni, ale wciąż nie mogłam pomóc i miałam złe, złe uczucia z tym związane. Nie

mogłam zobaczyć przyszłości, jak Babcia Frost, ale coś mi tu nie pasowało, jakbyśmy

dawali Żniwiarzom wolną drogę, biorąc pod uwagę, że koncert był planowany od

miesiąca i odbywał się w mieście.

- Zadzwoń do mnie, jeśli zobaczysz coś podejrzanego – powiedziałam do

Daphne po raz trzeci w ciągu ostatnich kilku minut.

Zgłosiła się na ochotnika do pomocy przy ustawianiu rzeczy na koncercie, więc

miała jechać autobusem z pozostałymi.

Daphne przewróciła oczami.

- Nie martw się, Gwen. Będzie tam tak wielu strażników, że Żniwiarze nie

odważą się zaatakować, nawet jeśli jeden z nich jest członkiem Protektoratu.

Byłam już gotowa wspomnieć o tym, że nikt nie spodziewał się, że Żniwiarze

włamią się do biblioteki, ale uznałam, że lepiej trzymać gębę na kłódkę. To miał być

dzień poświęcony na zabawę, sposób, by wszyscy zapomnieli o Żniwiarzach, co

najmniej na kilka godzin, a ja nie zamierzałam niszczyć tego swoimi podejrzeniami,

zwłaszcza Carsonowi, który już był zdenerwowany występem. Jego twarz

zdecydowanie miała zielony odcień i słyszałam bulgotanie jego żołądka.

Page 236: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Spokojnie, Carson – powiedziałam.

Próbował się uśmiechnąć, ale, zamiast tego, złapał się za brzuch.

- Jesteś pewna, że to w porządku, byś została tu sama, Cyganko? – zapytał

Logan.

- Tak – odpowiedziałam. – Poza tym, Alexei będzie tu ze mną.

Wskazałam kciukiem przez ramię na innego wojownika, który rozmawiał z

Oliverem, Kenzie’m i Talią. Jak co rano, Alexei czekał pod moim pokojem, a potem

udał się ze mną do siłowni, choć tym razem, szedł przy mnie, a nie wlókł się kilka

kroków za mną. Może to był jakiś przełom w jego przypadku. Parsknęłam. Raczej nie.

Jedną osobą, która, stanowczo, nie przejdzie takiego przełomu to Linus. Stał

obok jednego z autobusów razem z Agroną, Inari’m i Sergei’em. Członkowie

Protektoratu jechali z uczniami, żeby, no cóż, chronić ich, wraz z Metis, Nickamedesem

i trenerem Ajaxem. Byli częścią straży na koncercie. Zastanawiałam się tylko, który z

nich był w rzeczywistości Żniwiarzem.

Czy to Sergei ze swoim wielkim uśmiechem i hałaśliwym śmiechem? Cichy,

łagodny Inari, pozostający w cieniu? Piękna Agrona? A może sam Linus? Moje

spojrzenie wędrowało z jednej twarzy na drugą, ale każdy zachowywał się normalnie.

Kiedy po raz pierwszy tu podeszłam, Metis odciągnęła mnie na bok i powiedziała, że

Ajax i Nickamedes nie dowiedzieli się nic konkretnego o tym, kto gdzie się znajdował

podczas ataku na bibliotekę. Metis obiecała, że dokopią się do odpowiedzi, ale

odnosiłam wrażenie, że było już za późno.

Page 237: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Linus przyłapał mnie na gapieniu się na niego – i Logana stojącego przy mnie.

Jego usta wygięły się w cienką linię.

- Ignoruj go – powiedział Logan, zdając sobie sprawę z tego, na kogo patrzę. –

Albo po prostu okaż zadowolenie, że nie musisz z nim spędzać popołudnia. Z

pewnością, będzie zaglądał mi przez cały czas przez ramię i mówił, jak powinienem się

zachowywać jako prawdziwy Spartanin.

Jego głos był szyderczy, ale ból migotał w lodowatych oczach. Nawet teraz, po

tym wszystkim, co się wydarzyło, było oczywiste, że Logan wciąż chciał ojcowskiej

miłości i akceptacji, a co ważniejsze, jego zrozumienia dla Logana, kiedy nie walczył ze

Żniwiarzami u boku matki i siostry.

- Rzeczy nie mają się lepiej między wami? – zapytałam.

Logan pokręcił głową.

- Nie, ale nie chcę teraz o tym mówić. Po prostu bądź dziś ostrożna, dobrze?

Tak, jakby Żniwiarze próbowali coś zrobić na kampusie, podczas gdy nas i pozostałych

nie ma.

- Nie martw się – odparłam. – Potrafię sobie poradzić z kilkoma Żniwiarzami

albo wkurzonymi wrednymi dziewczynami jak Helena Paxton.

Rzucił mi krzywy uśmiech.

- Potrafisz, Cyganko. Potrafisz.

Page 238: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Pocałowaliśmy się, po czym wszyscy wsiedli do autobusów. Stałam na parkingu

tak długo, aż usłyszałam odpalane silniki, a kierowcy autobusów skierowali się na

bramę, po tej stronie akademii. Alexei stanął obok mnie, plecak wisiał na jego ramieniu.

- Nie martw się – Alexei powtórzył słowa, jakie skierowałam do Logana, kiedy

ostatni z autobusów zniknął. – Twoim przyjaciołom nic się nie stanie. Mój ojciec i

pozostali członkowie Protektoratu się o to postarają.

Skinęłam głową, choć mu nie uwierzyłam. Pomimo jego szkolenia w

Protektoracie, pomimo wszystkich jego umiejętności i magii jako Bogatyr, Alexei’a nie

było tam w nocy, kiedy Loki uciekł. To nie on patrzył w oczy bogu, jak ja, i nie czuł

złych intencji bijących od Lokiego, palącego pragnienia, by zabić każdego

pojedynczego członka Panteonu. Alexei po prostu nie zdawał sobie sprawy, że nikt z nas

nie był bezpieczny, już nie – nawet w Akademii Mythos.

Ale był sposób, bym upewniła się, że moi przyjaciele są chronieni jak powinni –

dowiedzenie się, co Vivian i pozostali Żniwiarze naprawdę planowali.

- Chodź – powiedziałam do Alexei’a. – Mam nadzieję, że masz wygodne buty,

bo mam dzisiaj kilka rzeczy do zrobienia.

***

Podczas weekendów, dzieciaki z Mythos spędzały większość czasu na spaniu do

późna, obijając się w swoich akademikach bądź chodząc po sklepach w Cypress

Page 239: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Mountain. Dzisiaj, pozostali uczniowie przygotowywali się na koncert, więc główny

dziedziniec był pusty, kiedy udałam się do Biblioteki Starożytności. Ku memu

zaskoczeniu, Alexei znowu szedł obok mnie. Ciągle patrząc na mnie, jakby coś chodziło

mu po głowie.

- Jest coś, co chciałbyś powiedzieć? – zapytałam w końcu.

Nie odpowiadał przez kilka sekund.

- Oliver powiedział mi, co mu o mnie powiedziałaś… o tym, że to, co teraz

dzieje się z tobą nie ma nic wspólnego z nim i moimi uczuciami do niego. Chciałem ci

za to podziękować.

- Wiem, jak to jest być totalnie zakochana – powiedziałam. – Po prostu chcę, by

Oliver był szczęśliwy, a jeśli to ty uczynisz go szczęśliwym, dla mnie w porządku.

Chociaż, jeżeli go skrzywdzisz, będziesz miał ze mną do czynienia, Protektorat czy nie

Protektorat. Rozumiesz?

Skinął głową.

- Rozumiem.

Dotarliśmy do schodów biblioteki, a ja starałam się nie przyglądać dwóm

gryfom. Może to kwestia mojej wyobraźni, ale posągi wydawały się… zmartwione. Ich

oczy zwężone, brwi zmarszczone jakby martwiły się czymś. Może wyczuły napięcie w

powietrzu. To było prawie tak, jakbym widziała chmury burzowe zbierające się nad

głową. Nie wiedziałam tylko, gdzie uderzy pierwszy piorun i kto zostanie przez niego

poparzony. Zadrżałam, odciągając wzrok od posągów i poszłam dalej.

Page 240: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wszyscy uczniowie zostali zachęceni do udziału w koncercie, cóż, poza mną. Ale

pozostało kilka osób, które postanowiły nie iść, z jakiegoś powodu, dlatego biblioteka

była dzisiaj otwarta. Poza tym, uczniowie Mythos, zawsze mieli pracę domową do

zrobienia, koncert czy nie koncert. Zauważyłam kilkoro dzieciaków siedzących przy

biurkach naprzeciw lady, w tym Morgan McDougall. Pomachałam do Walkirii, która

odwzajemniła gest, zanim powróciła do książki, którą czytała.

Ale zamiast usiąść obok niej lub przy jednym z pozostałych stolików, udałam się

w kierunku regałów.

- Co robisz? – zapytał Alexei. – Gdzie idziesz? Nie masz ze sobą swojej torby,

więc wiem, że nie masz żadnych książek, aby odrobić pracę domową.

- To dlatego, że nie jestem tu, aby odrabiać pracę domową – odparłam. –

Bardziej jak dodatkowe zadanie.

Alexei zmarszczył brwi na moje tajemnicze słowa, ale szedł krok w krok ze mną.

Coraz głębiej i głębiej zanurzyłam się między regały, aż dotarłam do miejsca, w

którym Żniwiarz złapał skrzynkę i biżuterię Apate. Całe szkło zostało sprzątnięte, choć

kasetka wciąż tu była – przynajmniej to, co z niej zostało. Żniwiarz rozbił drewno na

górze, ale podstawa i nogi były nienaruszone. Domyśliłam się, że Nickamedes, nie

zdążył jeszcze naprawić lub wymienić kasetki. Tak czy inaczej, byłam zadowolona, że

jeszcze tu była.

Wypuściłam powietrze, podciągnęłam rękawy mojej fioletowej bluzy z kapturem

i dotknęłam kasetki obiema rękami.

Page 241: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wspomnienia o obrazy zalały mój umysł.

Odniosłam wrażenie, że skrzynka stała w tym miejscu już długi, długi czas,

nawet dziesięciolecia, i zobaczyłam przebłyski wszystkich uczniów, którzy dotknęli,

oparli się, przyglądali się jej elementom, a nawet zdecydowali się to zrobić tuż obok, a

nawet na powierzchni szkła i drewna. Fuj. Byłabym zadowolona, nie musząc oglądać

poszczególnych zdjęć.

I w końcu, ostatnie wspomnienie związane z kasetką – Żniwiarz z uniesionym

mieczem, rozbijający szybę, sięgający do środka i kradnący skrzynkę i biżuterię.

Skupiłam się na tym ostatnim obrazie, koncentrując się na tym i próbując go

wyostrzyć. Potem przewinęłam obraz i puściłam go znowu i znowu, starając się

wyciągnąć z niego wszystkie potrzebne informacje, mając nadzieję, że będzie coś,

czego zabrakło mi ostatnio, jakaś wskazówka. Wiedziałam, że Żniwiarze chcieli

skrzynkę i biżuterię dla Vivian, by mogła oszukać Maat. Teraz, chciałam wiedzieć, jak

jeszcze mogli wykorzystać te elementy i który z członków Protektoratu naprawdę był

Żniwiarzem.

Nic – nic nie widziałam ani nic nie czułam.

Cóż, nic nadzwyczajnego. Jedynie Żniwiarz rozbijający kasetkę i chwytający jej

zawartość. Nic, czego już nie wiedziałam, i nic, co mogłoby mi pomóc w rozgryzieniu

ostatecznego planu Vivian.

Page 242: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Otworzyłam oczy i przebiegłam palcami tam i z powrotem po kasetce, dotykając

każdego centymetra, ale nic więcej mi się nie pokazało. Brak wspomnień, brak wibracji,

nic.

- Co robisz? – zapytał Alexei.

- Korzystam z mojej psychometrii – odparłam. – Ale nie dowiedziałam się nic

nowego. W każdym bądź razie, jeszcze nie.

Byłam rozczarowana, ale jeszcze nie zamierzałam przyznać się do porażki.

Ponieważ skrzynka nie dawała żadnych wibracji, postanowiłam przeszukać korytarz.

Oparłam się na rękach i kolanach i przesuwałam palcami po marmurowej posadzce. Po

raz kolejny poczułam wszystkich uczniów, którzy tędy przechodzili, uderzanie i tarcie

butami po podłodze, ale nic, co miałoby związek ze Żniwiarzami.

Zdesperowana, położyłam się na brzuchu i spojrzałam pod szafę obok kasetki.

Leżało tam coś długiego i czarnego. Zmrużyłam oczy, starając się domyślić, co to

mogło być i wtedy zdałam sobie sprawę, że to czarny aksamit, wcześniej otulający

zawartość kasetki. Sama go tam wsunęłam, kiedy Inari mi się przyglądał.

Chwyciłam go i wyciągnęłam spod półki. Usiadłam na podłodze i

poprowadziłam dłońmi po miękkiej, teraz zakurzonej, powierzchni.

Nic – po raz kolejny nie poczułam i nie zobaczyłam nic ważnego. Jedynie

Żniwiarz podnoszący skrzynkę i kosztowności. Oburzona, umieściłam aksamit z

powrotem w kasetce, a następnie wróciłam na podłogę i jeszcze raz zajrzałam po półki.

Page 243: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ale nie było nic innego, nic z wyjątkiem kilku zapomnianych długopisów i

mnóstwa kurzu, który dostając się do mojego nosa, wywołał swędzenie. Westchnęłam,

ale nadal nie byłam gotowa zrezygnować, więc prześlizgnęłam się po podłodze do półki

po drugiej stronie korytarza i spojrzałam pod nim również. Więcej długopisów i więcej

kurzu, wraz z kawałkami gumy do żucia. Mniam.

Już chciałam się odwracać, kiedy zauważyłam małą, białą kartkę papieru

leżącego w cieniu.

Moje oczy zwęziły się, kiedy wyciągnęłam rękę i sięgnęłam tak daleko, jak

mogłam. Zajęło mi to kilka sekund, ale udało mi się go wyciągnąć.

- Co to jest? – zapytał Alexei. – Znalazłaś coś?

- Może – mruknęłam, podnosząc się na nogi.

Przyjrzałam się kartce i zdałam sobie sprawę, że była to karta, znajdująca się

wcześniej w skrzynce. Myślałam, że widziałam coś białego, upadającego na podłogę,

kiedy Żniwiarz rozbił szybę. Musiał przypadkowo kopnąć go pod półkę, a może ja,

kiedy za nim goniłam. Odczekałam kilka sekund, ale znowu żadnych wibracji, więc

wczytałam się w nią.

Pamiątkowe Puzderko Apate.

Poza ich oczywistym pięknem, każda część biżuterii Apate, podobno, została

przesiąknięta zwodniczą mocą bogini. W istocie, każdy kamień ma, rzekomo, inną

magiczną właściwość. Na przykład, uważa się, że szmaragdy mają działanie

Page 244: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

hipnotyzujące, podczas gdy topaz może powodować halucynacje. Jednakże, to rubiny są

uważane za najmocniejsze i posiadają rozmaite magiczne cechy, wszystkie związane z

oszukiwaniem ludzi, wkradaniem się do ich umysłu i zmuszanie ich do działania

przeciwko sobie…

Więc miałam rację co do rubinów, które użyła Vivian, by oszukać Maat. Ale ta

wiedza wcale nie sprawia, że czuję się lepiej, jeśli już, to moje zmartwienia wzrosły,

ponieważ jedyną biżuterią, jaką miała na sobie, był pierścionek Janusa. Tylko do czego

zamierzała wykorzystać pudełko i resztę biżuterii? Jak Żniwiarze planowali

wykorzystać te klejnoty?

- Co to jest? – Alexei ponownie zadał pytanie. – Znalazłaś coś?

Zawahałam się. To była jedyna szansa, by inny wojownik ze mną poszedł –

musiałam mu zaufać. Alexei wydawał się w porządku facetem, no i Oliver go lubił.

Podobnie jak wydawało mi się w przypadku Prestona Ashtona i tylko spójrzcie, jak to

się skończyło.

Och, nie sądzę, by Alexei był Żniwiarzem. Podczas rozprawy to nie na niego

spojrzała Vivian, oczekując pomocy i nie odczułam od niego żadnych wibracji w ciągu

ostatnich kilku dni. Zresztą, nie zachowuje się tak jak Żniwiarze mają w zwyczaju. Nie

próbował się do mnie przymilać i być moim przyjacielem, w następnej kolejności

zamierzając wbić mi nóż w plecy. Przedtem dałam się oszukać i wciąż istniała mała

szansa, że on był jednym z tych złych. Istniał tylko jeden sposób, by się przekonać.

Page 245: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Podaj mi swoją rękę – powiedziałam.

- Co? Po co?

- Jeżeli chcesz wiedzieć, co robię, daj mi swoją rękę – powtórzyłam.

Alexei rzucił mi podejrzliwe spojrzenie swoich piwnych oczu. Przez chwilę

myślałam, że nie zamierza tego zrobić, że po tym wszystkim naprawdę może być

Żniwiarzem, ale w końcu wyciągnął rękę.

Owinęłam palce wokół jego i zamknęłam oczy. Obrazy natychmiast wypełniły

mój umysł, przelatując jeden po drugim, jak film na najwyższym przyspieszeniu.

Widziałam dorastanie Alexei’a, w szkole, w domu, nawet na siłowni uczącego się

walczyć. Widziałam go walczącego ze Żniwiarzami, z mieczami w obu rękach, a ja

czułam jak jego gładkie ruchy płynęły z jednej pozycji do następnej. Walka Bogatyra

wyglądała jak skomplikowany taniec, seria kroków, które wykonuje zanim zada

śmiertelny cios. Dostrzegłam nawet iskry wewnątrz jego istoty – blado-złote iskry pełne

cichej dumy i honoru.

Przebrnęłam przez te wspomnienia, szukając jakiegokolwiek śladu, który mógłby

wskazywać na to, że jest Żniwiarzem. Ale nic takiego nie wyczuwałam – jedynie

przebijała determinacja Alexei’a by stać się najlepszym wojownikiem i chęć podążenia

za ojcem i staniem się członkiem Protektoratu. Z podobnymi uczuciami spotkałam się u

Logana.

Page 246: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wreszcie, do mojego umysłu wpadł obraz Olivera i poczułam to, co Alexei,

widząc Spartanina – to ciepłe, miękkie uczucie, przez które odnosił wrażenie, że jest w

stanie zrobić wszystko. Te wyjątkowe emocje, rozjaśniające duszę złotymi iskrami…

Otworzyłam oczy i opuściłam rękę. Nie był Żniwiarzem, ale dowiedziałam się

czegoś nowego na temat rosyjskiego wojownika – jak bardzo zależało mu na Oliverze.

- O co chodzi? – zapytał Alexei, a podejrzenie jeszcze bardziej wypełniło jego

twarz. – Czy użyłaś na mnie swojej magii?

- Tak i zdałeś – odparłam. – Teraz popatrz na to.

Pokazałam mu kartę, a następnie powiedziałam mu, że widziałam rubiny w

pierścieniu Vivian. Przeczytał informacje i zmarszczył brwi.

- Ale Vivian znajdowała się w areszcie Protektoratu od tygodni – powiedział,

powtarzając moje podejrzenia. – Zanim te rzeczy zostały skradzione. Nie ma

możliwości, by była jednym ze Żniwiarzy, którzy włamali się do biblioteki. Była

bacznie obserwowana i, o ile mi wiadomo, jedynymi ludźmi, z którymi miała styczność

byli wysocy rangą członkowie Protektoratu.

- Kto? – zapytałam. – Kto dokładnie kontaktował się z Vivian?

Alexei wzruszył ramionami.

- Wszyscy członkowie Protektoratu, będący na miejscu na czas trwania twojej

sprawy. Linus, Inari, Agrona, mój ojciec. Dlaczego pytasz?

Page 247: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ponieważ to oznacza, że jeden z nich jest Żniwiarzem. Tylko w ten sposób Vivian

mogła zdobyć kawałki rubinu od Żniwiarza, który skradł pudełko i tak je jej przekazał.

Niemal widziałam obracające się przekładki w głowie Alexei’a, kiedy myślał o tym

wszystkim, ale nie powiem mu o moich podejrzeniach. Nie wiem, czy w ogóle by mi

uwierzył, zwłaszcza, że jego ojciec był jednym z ludzi, na których patrzyła Vivian –

jednym z kilku, mogącym być Żniwiarzem.

Wsunęłam kartkę do kieszeni dżinsów. Nie wiedziałam, czy to wystarczy, aby

udowodnić winę Vivian, ale to już był jakiś początek.

Pobudzona przez swoje odkrycie, kontynuowałam poszukiwania. Ponownie

podeszłam do kasetki, ale nie doszły mnie nowe wibracje, więc przeniosłam się do

biblioteczki, moje dłonie latały w górę i w dół, a następnie po każdej pojedynczej

książce położonej na każdej półce. Nie miałam żadnych wielkich migawek

dochodzących z półek, jedynie uczucia uczniów dotykających woluminów znajdujących

się na nich. To samo odnosiło się do książek. Były to po prostu leksykony, nic więcej, i

nikt nie przywiązywał do nich szczególnych emocji, nic poza potrzebą chęci napisania

swojej pracy domowej.

Właśnie miałam przestać szukać, kiedy moje palce musnęły książkę leżącą

bezpośrednio powyżej kasetki z artefaktami, a wtedy obraz rękawicy Żniwiarza

wypełnił mój umysł.

Zamarłam, zastanawiając się, czy sobie tego nie wyobraziłam, ale znowu

dotknęłam książkę, a te same wspomnienia zalały mój umysł. Skupiłam się na obrazie,

bardziej się w nim zagłębiając i odtwarzałam go w kółko. Nie było nic szczególnie

Page 248: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

złowrogiego w Żniwiarzu sięgającym po książkę, ale przeczuwałam, że było coś więcej

w tym obrazie, czegoś brakowało, więc starałam się utrzymać koncentrację, skupić się

na każdym najmniejszym szczególe, jaki moja magia mogła mi pokazać.

Zajęło mi kilka sekund, zanim zdałam sobie sprawę, że Żniwiarz dotarł najpierw

do półki – zanim nawet spojrzał na kasetkę z artefaktem.

Przebiegłam palcami po innych książkach. Obrazy, wspomnienia, były takie

same. Żniwiarz stojący w tym miejscu i przeskakujący z książki na książkę, palce w

rękawiczkach przeglądające każdy tom, próbujący odnaleźć ten konkretny.

Zmarszczyłam brwi. dlaczego Żniwiarz przeszukiwał książki? Dlaczego najpierw

nie poszedł po skrzynkę i biżuterię? Chyba że kamienie nie były jedyną rzeczą, którą

miał ukraść i nie były tak ważne jak odnalezienie właściwej książki.

Ponownie dotknęłam wszystkich książek, jedną po drugiej, koncentrując się na

obrazach jeszcze bardziej i zaglądając głębiej we wspomnienia. Po raz kolejny ujrzałam

Żniwiarza grzebiącego na półkach, aż znalazł tę, którą szukał. Wsunął ją do kieszeni,

ukrywając przed moim wzrokiem. Dopiero wtedy popatrzył na kasetkę i zaczął rozbijać

szybę, aby dostać się do artefaktów, znajdujących się wewnątrz…

Pozbyłam się wspomnień, otworzyłam oczy i zeskanowałam książki. Teraz,

kiedy wiedziałam, że jedna zaginęła, dostrzegłam niewielką lukę na półce. Odwróciłam

głowę na bok i przeczytałam tytuł drugiej z nich, mając nadzieję, że da mi to jakieś

pojęcie o tym, jaką książkę zabrał Żniwiarz i dlaczego.

Scalanie Organów, Scalanie Umysłów. Wymiana dusz. Wybitne transformacje.

Page 249: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wybitne transformacje… Mój wzrok spoczął na tym tytule i przypatrywałam się

srebrnym literom, jakbym mogła dowiedzieć się, co oznaczają. Transformacje… To

słowo przeszło echem przez mój umysł. Słyszałam, jak nie tak dawno temu, ktoś coś

mówił o transformacjach…

Wspomnienia wypłynęły z ciemności mojego umysłu, z nocy, kiedy Loki uciekł.

Szybko… Bierz go na roca, zanim uderzą ponownie. Nadal jest słaby i nie

możemy pozwolić im go schwytać. Nie teraz. Nie, zanim będzie gotowy na

transformację.

Żniwiarz powiedział to do Vivian, kiedy inni ładowali go na czarnego roca, by

mogła uciec razem ze złym bogiem. Zastanawiałam się, co jeszcze mówił, ale nie

mogłam sobie przypomnieć, chociaż byłam zdeterminowana, by się o tym dowiedzieć.

Ponieważ miałam wrażenie, że moje życie – i życia moich przyjaciół – zależą od

tego.

Rozdział 21

Oderwałam rękę od książek, a następnie ruszyłam przez regały i skierowałam się

na środek biblioteki.

- Co teraz robisz? – zapytał Alexei zirytowanym głosem.

Page 250: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Badania.

Podeszłam do lady, wprowadziłam hasło do jednego z komputerów

bibliotecznych i zaczęłam poszukiwania za pośrednictwem katalogu. Dzięki

Nickamedesowi i jego obsesyjnej potrzebie organizacji i oznakowania każdej rzeczy w

bibliotece, byłam w stanie ściągnąć plik ze wszystkimi książkami, które były na półkach

zanim zniszczono kasetkę z artefaktem.

- Nie, nie, nie – powiedziałam klikając myszką i przewijając listę. – Nie, nie, nie,

nie!

Morgan McDougall i inne dzieciaki przy stołach gapili się na mnie, ponieważ, no

wiesz, mamrotałam do siebie, ale mnie to nie obchodziło, bo w końcu zobaczyłam tytuł,

którego brakowało wśród pozostałych. Wielkie Przemiany Poprzez Wieki i Jak Zostały

Osiągnięte18.

Dobra, to był z całą pewnością długi i dość pretensjonalny tytuł, ale tak naprawdę

nic mi nie mówił. Kliknęłam jeszcze kilka razy, próbując wyciągnąć dodatkowe

informacje o książce, ale wszystkie, jakie zostały wprowadzone do katalogu to jej

numer, kilka drobnych detali i słowa kluczowe.

Stojąc za mną, Alexei westchnął i oparł się plecami o szkło kompleksu

biurowego. Sądząc po spojrzeniach, jakie mi rzucał, myślałam, że uważa, iż wypływam

na zbyt głębokie wody, ale zignorowałam go i kontynuowałam poszukiwania. Coś było

na rzeczy. Czułam to w kościach.

181 Oryginał: „Great Transformations Through the Ages and How They Were Achieved.” :P

Page 251: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ciągle klikałam, ale nie mogłam znaleźć więcej informacji na temat tej książki.

Zbliżyłam się więc do innego ekranu, aby sprawdzić, czy kopia znajdowała się w

bibliotece. Tak wiele dzieciaków korzystało z tych samych pozycji, że Nickamedes miał

kilka kopii niektórych tomów. Ale, oczywiście, nie było drugich Wielkich Transformacji,

bo to byłoby po prostu cholernie łatwe.

Na kilka sekund wściekłość wzięła nade mną górę, po czym odsunęłam na bok

moją frustrację i wróciłam do pracy. Przyglądałam się różnym zbiorom. Widocznie,

książka była jedyna w swoim rodzaju, ponieważ nie tylko nie udało mi się znaleźć

drugiej kopii w Bibliotece Starożytności, ale nie mogłam znaleźć drugiego egzemplarza

nigdzie. Ani jednej w każdej bibliotece w Akademiach Mythos w całym kraju, zresztą za

granicą również.

Myślałam, że już nic nie mogę zrobić, kiedy dostrzegłam Książki Pokrewne.

Kliknęłam w to. I znowu, to też nic mi nie pomogło. Mimo to, kliknęłam,

zeskanowałam i przewijałam wszystkie strony, jako że była to jedyna szansa, jaką

miałam.

I w końcu - Wielkie Przemiany Poprzez Wieki i Jak Zostały Osiągnięte: Tom II.

To był tytuł jednej z Powiązanych książek, której tytuł brzmiał jak nowsza,

zaktualizowana wersja tej, którą poszukiwałam. Kliknęłam w link z nadzieją, że w

bibliotece znajdę kopię. Pech. W Bibliotece Starożytności jej nie było, ale ciągle

szukałam i znalazłam jedną w Koloseum Crius.

Podniecenie zabulgotało mi w piersi. Zalogowałam się na komputerze i

spojrzałam na zegar ścienny, a moje serce zamarło. Autobusy zmierzające do Cypress

Page 252: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Mountain w dół miasta kursowały w soboty tylko przez pół dnia, co oznaczało, że

przegapiłam ostatni autobus. Więc jak wydostanę się z akademii i dotrę do Koloseum?

Cóż, mogę pójść, ale zajęłoby mi to wieki – a tyle czasu po prostu nie miałam.

Nie zdążę zatrzymać tego, cokolwiek Vivian i Żniwiarze już pewnie zdążyli wprawić w

ruch. Nie, potrzebowałam samochód. Gdyby Oliver tu był, poprosiłabym go, aby

podrzucił mnie swoim SUV’em, ale był na koncercie razem z Loganem i resztą moich

przyjaciół. Mogłam zadzwonić do Babci Frost, by po mnie przyjechała, ale zapewne

była zajęta swoimi klientami. Zresztą, nie wiedziałam, ile czasu zająłby jej przyjazd, a ja

musiałam dostać się do Koloseum tak szybko, jak to było możliwe.

Ale to były moje jedyne opcje. To nie tak, że mogłam zapytać jakiegoś

przypadkowego ucznia w bibliotece, co robi i czy mnie podwiezie. Zaśmiałby mi się w

twarz, lub, co gorsza, wyciągnąłby na mnie broń. Mimo to, byłam na tyle zdesperowana,

że to rozważałam, patrząc na jednego, to na drugiego dzieciaka, próbując znaleźć kogoś,

choć odrobinę sympatycznego, albo chociaż takiego, który nie pała do mnie

nienawiścią.

Kątem oka dostrzegłam zielone magiczne iskry i zerknęłam w lewo. Podczas,

gdy Morgan McDougall czytała książkę, jeszcze kilka iskier wystrzeliło w powietrze.

Morgan nie była moim wrogiem, ale też nie była moim przyjacielem. Mimo, że w

przeszłości mi pomogła, zostając przy mnie w siłowni w trakcie wczorajszych zajęć.

Zeskoczyłam ze swojego stołka, obeszłam ladę i podeszłam do Morgan. Walkiria

zerknęła na mnie ponad swoją książką.

Page 253: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Czy masz samochód? – zapytałam. – Proszę, proszę, proszę, powiedz mi, że

masz samochód.

- Oczywiście, że mam samochód – piwne oczy Morgan zwęziły się podejrzliwie,

ale usłyszałam ciekawość w jej głosie. Chciała wiedzieć, co planowałam. – Dlaczego

pytasz?

Uśmiechnęłam się do niej.

- Masz chęć na małą wycieczkę?

***

- Nie – powiedział Alexei. – Absolutnie nie. Postradałaś zmysły?

- Czy ty w ogóle nie słuchałeś podczas mojego procesu? – spytałam. – Bo jeśli

tak, powinieneś wiedzieć, że odpowiedź na to pytanie zawsze brzmi tak.

Razem z Alexei’em staliśmy pod główną bramą akademii pod dwoma sfinksami

wznoszącymi się nad nami. Po tym, jak powiedziałam Morgan, co zamierzam, zgodziła

się mi pomóc, więc wybiegłam z biblioteki i poleciałam prosto do swojego pokoju,

złapałam kilka rzeczy, które potrzebowałam – jak na przykład Wiktora. Kiedy

powiedziałam mieczowi, co odkryłam, jego oko rozjaśniło się.

- Doskonale! – wykrzyknął. – Już jesteśmy na tropie Żniwiarki, niech ją tylko

dostaniemy w ręce to zabijemy.

Page 254: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie ma sprawy.

Czym prędzej ruszyłam do głównej bramy, gdzie miałam czekać na Morgan.

Jedynym problemem było to, że Alexei nie zamierzał mnie puścić.

Szedł za mną najpierw w stronę mojego pokoju, a potem do bramy. Teraz, stał

przede mną, z ponurym wyrazem twarzy.

- Nie możesz opuścić kampusu, Gwen – powiedział. – Protektorat dał mi ścisłe

instrukcje. Powinienem się upewniać, że przebywasz w akademii, bez względu na

wszystko.

- Możesz spróbować – powiedziałam cicho. – Nie chcę z tobą walczyć, Alexei,

ale jeśli będę do tego zmuszona, zrobię to.

Wyśmiał mnie.

- Czy naprawdę myślisz, że mogłabyś mnie pokonać, Gwen? Trenuję od lat. I to

nie tylko regularne treningi wojownika, ale też szkolenia Protektoratu. Najbardziej

intensywne, fizyczne treningi, jakie może przejść wojownik. Widziałem, jak walczysz

na siłowni. Nie jesteś zła, ale nie jesteś tak dobra jak ja. Oboje to wiemy.

Wiedziałam o tym, ale nie powstrzymało mnie to przed odłożeniem torby,

wyciagnięcia Wiktora z pochwy i trzymaniu miecza w pozycji do ataku. Wzrok Alexei’a

podążył do plecaka leżącego u jego stóp. Wystawały z niego rękojeści dwóch mieczy,

jak zwykle, ale nie sięgnął po broń – jeszcze.

Page 255: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Wiem, że jesteś lepszy ode mnie – powiedziałam. – Silniejszy, twardszy,

bardziej doświadczony jak wojownik, ale ja mogę użyć swojej mocy. Ponieważ chodzi o

zatrzymanie Vivian, o zatrzymanie Żniwiarzy, cokolwiek zaplanowali. Tu chodzi o

ratowanie ludzi, Alexei. To jest to, co wojownicy powinni robić, co my powinniśmy

robić.

Alexei rzucił spojrzenie na mój miecz, a Wiktor je odwzajemnił.

- Zejdź z drogi, Bogatyr – warknął Wiktor. – Gwen jest prawowitą Wybranką

Nike i dobrze o tym wiesz. Jeśli mówi, że to jest ważne, to takie jest. Powinieneś jej

pomóc, a nie martwić się jakimiś cholernymi zasadami.

Zdaniem Wiktora, działanie zgodnie z zasadami brzmiała jak najgorsza rzecz na

świecie. No, ale miecz miał rację. Czasami, w Mythos trzeba było naginać regulamin,

aby chronić ludzi, na których nam zależało. Miałam nadzieję, że to przekona Alexei’a.

- Proszę, Alexei – powiedziałam. – To jest ważne. Wiem, że jest. Vivian i reszta

Żniwiarzy coś planują, coś złego. Ale ja mogę ich powstrzymać. Po prostu muszę

dowiedzieć się, co znajduje się w książce, którą Żniwiarz ukradł. Dlaczego zajął się

najpierw nią, a dopiero potem klejnotami. Tak szybko, jak się tego dowiem, będę mogła

zadzwonić do Metis, a ty do Sergei’a. Po tym będę gotowa się poddać. Oczywiście,

wiem, że Linus zapewne wrzuci mnie do celi więzienia na dobre i już nigdy więcej mnie

nie zobaczysz. No, po tym jak mnie stracą.

Uśmiechnęłam się na swój kiepski żart, ale Alexei tylko spojrzał na mnie.

Przyglądał mi się długi, długi czas. Wreszcie, jego wzrok powrócił do Wiktora, a ja

zacisnęłam palce wokół miecza. Gdyby Alexei ruszył na mnie, miałabym jeszcze tylko

Page 256: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

jedną szansę. Pomimo tego, co powiedziałam wcześniej, nie będę z nim walczyć. On

miał rację. Nie wygrałabym. Zamiast tego, planowałam przepchnąć się obok niego, a

następnie, z nadzieją, że będę wystarczająco szybka, przejść przez bramę i dobiec do

samochodu Morgan, zanim on mnie dogoni.

Niestety, nie widziałam swoich szans zbyt optymistycznie. Widziałam jak Alexei

walczy, zarówno na siłowni jak ze Żniwiarzami w bibliotece, więc doskonale

wiedziałam, jak szybki i zabójczy był. Musiałam jednak spróbować.

Gdy już myślałam, że Bogatyr mnie zaatakuje, ten westchnął.

- No dobrze. Pójdziemy do Koloseum i spróbujemy odnaleźć książkę. Ale jeśli

okaże się to ślepym zaułkiem, wracamy tu. Zrozumiano?

Skinęłam głową.

- Dziękuję, Alexei.

Stęknął, ale nic nie powiedział.

- Chodźmy – powiedziałam, chowając Wiktora z powrotem do pochwy. – Bo,

jak sądzę, nie mamy zbyt wiele czasu do stracenia.

Rozdział 22

Page 257: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Zabrzmiał klakson, a czerwony Aston Martin zatrzymał się na ulicy przed bramą.

Morgan opuściła szybę i pomachała do nas.

Alexei przecisnął się między prętami, a ja popatrzyłam na sfinksy. Wciąż

przyglądały się swoim nogom, odmawiając nawet zerknięciu na mnie, a ich twarze były

zmarszczone i poczułam ten sam rodzaj napięcia i nieufną czujność, bijącą od gryfów w

bibliotece. Oni, jak ja, wiedzieli, że coś jest nie tak. Miałam nadzieję, że dowiem się

tego w momencie, gdy powstrzymam Vivian – na dobre.

- Dawaj, Gwen! – krzyknęła Morgan. – To był twój genialny pomysł, więc chodź

już!

Przecisnęłam się przez szczelinę w bramie, przebiegłam przez ulicę i zajęłam

miejsce pasażera. Alexei siedział już z tyłu. Jak tylko zamknęłam drzwi, Morgan

docisnęła gaz, odbijając się od krawężnika szybciej, niż było to bezpieczne i wcisnęło

mnie w fotel.

- To twój samochód? – zapytałam.

- Co? – rzuciła nieco ostrzejszym głosem. – Dziewczyny nie mogą mieć

bajeranckiego auta sportowego?

- Oczywiście, że mogą – odparłam. – Po prostu nie sądziłam, że ty będziesz

takie miała.

- W takim razie, jaki rodzaj samochodu myślałaś, że mam?

Page 258: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie wiem – mruknęłam, zapinając pasy i łapiąc za klamkę. – Coś…

wolniejszego.

Morgan roześmiała się.

***

Pomimo zamiłowania Walkirii do szybkiej jazdy, dotarliśmy do Koloseum w

jednym kawałku. Podczas gdy Morgan parkowała samochód, wraz z Alexei’em

weszliśmy do środka. Strzeliste filary z białego marmuru sprawiały, że czułam się jak w

starożytnym Koloseum, a kawałki złota, srebra i brązu błyszczały na ścianach i suficie.

Biżuteria, ceramika, odzież, broń i zbroje wypełniały przestrzenie przeznaczone na

eksponaty, wszystkie chronione i zakonserwowane, podobnie jak te w Bibliotece

Starożytności. Zwiedzający, przechadzający się na terenie Koloseum zerkali na artefakty

i przyglądali się replikom, sprzedawanym w sklepie z pamiątkami, a pracownicy

muzeum, wszyscy ubrani w długie, białe togi, pomagali im w potrzebie.

Wszystko wyglądało całkowicie normalnie, ale im czujniej rozglądałam się

wokoło, tym bardziej rzeczy się zmieniały. Ciemne cienie, przypominające kościste

palce chodzące wzdłuż podłogi i ścian. Echa krzyków w mojej głowie i metaliczny

zapach krwi, spowodowały nudności. Nagle, zaroiło się tu od Żniwiarzy, ich ostrza

zalśniły srebrem, a następnie wbiły się w plecy spanikowanych uczniów, próbujących

znaleźć się jak najdalej od nich.

Page 259: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Gwen? Czy coś nie tak? – zapytał Alexei.

Pokręciłam głową, a fantom dźwięków i zapachów uciekł w głąb mego umysłu,

do pozostałych straszliwych wspomnień.

- Po prostu przypomniałam sobie, co tu się ostatnim razem działo.

- Podczas ataku Żniwiarzy?

Skinęłam głową.

Alexei nic więcej nie powiedział, ale rzucił mi współczujące spojrzenie.

Podobnie jak ja, wiedział o wszystkich strasznych rzeczach, które tu się wydarzyły i o

wszystkich strasznych rzeczach, które wraz z przyjaciółmi musieliśmy zrobić, by

przetrwać.

- Chodź – powiedziałam, mój głos był szorstki i surowy. – Musimy dowiedzieć

się, gdzie jest ta książka.

Wielkie Przemiany nie była wymieniona w folderach eksponatów, więc

poprosiliśmy jednego z pracowników o pomoc, a on nakazał nam poszukać w bibliotece

na tyłach Koloseum. Morgan dogoniła Alexei’a i mnie, a wtem nasza trójka skierowała

się we wskazanym kierunku. Ponieważ była sobota, w Koloseum było tłoczno, ludzie

przeciskali się z pokoju do pokoju, pragnąc obejrzeć wszystkie skarby mitologicznego

świata.

Każdy wydawał się całkowicie skoncentrowany na tym, co robił, a mnie

przeszedł dreszcz. Czułam, że gdybym tylko wystarczająco szybko odwróciła głowę,

wszyscy gapiliby się na mnie, mimo że w rzeczywistości nikt nie zwracał na mnie

Page 260: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

uwagi. Przeciągnęłam ręką po mojej listonoszce i owinęłam palce wokół rękojeści

Wiktora. Dotyk gładkiego metalu w mojej dłoni spowodował tylko, że jeszcze bardziej

się napięłam, jakbym w każdej sekundzie miała rozpocząć wywijanie mieczem.

- Co jest? – zapytała Morgan, zauważywszy, że ściskam miecz.

Odciągnęłam rękę od Wiktora.

- Nie jestem pewna. Mam tylko złe przeczucia. Coś jest nie tak. Znajdźmy

książkę, dowiedzmy się, o czym jest i wynośmy się stąd.

W końcu dotarliśmy do biblioteki i weszliśmy do środka. Była o wiele mniejsza

niż Biblioteka Starożytności, ale wciąż imponująca. Biblioteka została wykonana z tego

samego białego marmuru, co reszta Koloseum, a dach był jednym wielkim świetlikiem,

dzięki czemu całe pomieszczenie było jasne, słoneczne i ciepłe, nawet w środku zimy.

Półki, ciągnące się od podłogi do sufitu, zajmowały dwie ściany, trzecią wypełniały

stare, pożółkłe stronice kronik przedstawiające wielkie bitwy i wyprawy mitologiczne

na przestrzeni wieków. Normalnie, nie spieszylibyśmy się, skupiając się na każdej półce

i kronice, ale doskonale wiedziałam, że nie mamy na to czasu.

Położyłam listonoszkę na jednym ze stolików i przyjrzałam się kawałkowi

papieru, jaki wręczył mi pracownik.

- Zgodnie z tym, książka powinna znajdować się w sekcji G.

Znalezienie odpowiednich regałów zajęło nam kilka minut, a jeszcze więcej

czasu odnalezienie tej książki, ale była tu, leżała po prawej stronie na półce, gdzie

powinna być: Wielkie Przemiany Poprzez Wieki i Jak Zostały Osiągnięte: Tom II.

Page 261: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Zamiast od razu po nią sięgnąć, zmarszczyłam brwi.

- Coś nie tak? – zapytał Alexei niecierpliwym tonem. Położył plecak na ziemi u

swych stóp i opierał się o stolik.

- To wydaje się zbyt proste – odparłam.

Morgan prychnęła.

- Myślisz, że wszystkie te badania, jakie robiłaś w Bibliotece Starożytności,

ucieczka poza kampus i przekonanie mnie, bym cię tu przywiozła, było łatwe? Myślę,

że potrzebujesz zdefiniowania na nowo tego słowa, Gwen.

Zignorowałam ją. Alexei, Morgan i ja byliśmy jedynymi osobami

przebywającymi w tej części Koloseum, a rozmowy i paplaniny innych zwiedzających

już dawno ucichły. Nie słyszałam zbyt wiele, podobnie jak żadnego szmeru, ale wciąż

zerkałam w kierunku drzwi, jakbym spodziewała się, że zobaczę tam grupę Żniwiarzy, z

mieczami wyciągniętymi, by nas nadziać.

Czekałam i czekałam, ale nic się nie wydarzyło. Wreszcie, odwróciłam się do

półki, wpatrując się w książkę i słowa na jej grzbiecie: Wielkie Przemiany Poprzez

Wieki i Jak Zostały Osiągnięte: Tom II.

Morgan ponownie prychnęła i ściągnęła książkę z półki, a zielone iskry

wystrzeliły z jej palców. Wciągnęłam powietrze, ale po raz kolejny, nic się nie stało.

- Widzisz? – spytała. – To tylko książka. Jesteś totalnym paranoikiem. Czy teraz

możemy już się stąd zabrać?

Page 262: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Zgadzam się z Walkirią – powiedział Alexei. – Wszystko wydaje się tu

normalne. Tak więc, użyj swojej magii na książce i zmywajmy się stąd.

- Dobra – mruknęłam. – Ale, jeśli coś pójdzie nie tak i zacznę krzyczeć, nie

mów, że nie ostrzegałam.

Alexei i Morgan spojrzeli po sobie, zanim odebrałam jej książkę. Wzięłam

głębszy oddech, oczekując na obrazy i odczucia atakujące mój umysł, bym mogła

poznać wszystkie sekrety, jakie w sobie zawierała.

Wspomnienia wszystkich ludzi, dotykających tę książkę w ciągu lat, zalały mój

mózg. Nie było w tym nic niezwykłego. Wypełniło mnie rozczarowanie i przez moment

pomyślałam, że były to jedynie obrazy przymocowane do księgi – ale byłam w błędzie.

Urywki rozmów i szeptane słowa wpadły do mojej głowy, niezapowiedziane,

jeden po drugim.

- Trudna rzecz, przenieść duszę do innego ciała…

- Należy upewnić się, że gospodarz jest niezwykle silny…

- Kiedy dusza zostaje przeniesiona, trzeba być pewnym, że nie pozostało tam nic

z pierwotnego podmiotu bądź duszy…

Głosy były zimne, bezduszne i zdystansowane, zupełnie jakby mówiły o

eksperymentach na szczurach laboratoryjnych, a nie na ludziach.

Wzdrygnęłam się na te słowa i ich straszliwe konsekwencje, ale mocniej

uchwyciłam książkę i jeszcze głębiej zanurzyłam się we wspomnieniach, skupiając się

Page 263: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

na wszystkim, co mogłoby mi podpowiedzieć, co tak ważnego w niej było, że Żniwiarze

zaryzykowali włamanie do Biblioteki i ukradli jej pierwotną wersję…

Twarz Vivian pojawiła się w mojej głowie.

Od razu wyostrzyłam obraz, bardziej się na nim skupiłam i pozwoliłam sobie

wpaść w to wspomnienie.

Vivian stojąca w bibliotece Koloseum. Rozglądająca się wokoło, jej spojrzenie

przeskakujące z jednego kąta w drugi, jakby spodziewała się kłopotów. Słabe światła w

bibliotece, gwiazdy migoczące przez szklany dach, zamiast słońca. Żniwiarka musiała

włamać się do Koloseum w nocy.

Wreszcie, gdy upewniła się, że nikt się nie zbliża, odwróciła głowę i zdałam

sobie sprawę, że ktoś jeszcze przebywał w bibliotece – ktoś mający na sobie czarną

szatę. Osoba, z kapturem na głowie, stała plecami do Vivian, więc nie widziałam, kim

była. Jakimś cudem, wiedziałam, że był to Żniwiarz, którego ścigałam w bibliotece,

choćby po tym, że w dłoni otulonej czarną rękawiczką trzymał książkę – te same

Wielkie Przemiany, które ja trzymałam teraz.

- Nie jest dobrze – powiedział Żniwiarz, jego głos wydawał się wyższy zanim

zatrzasnął książkę i podał ją Vivian. – Nie ma tu tego, co potrzebujemy. Panteon musiał

uznać, że ta informacja jest zbyt niebezpieczna i zdjął ją z tego wydania.

- Jesteś pewien? – zapytała Vivian, chwytając tom i przekładając strony. –

Pozostali są przekonani, że to ta książka.

Żniwiarz pokręcił głową.

Page 264: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Niektóre informacje są tutaj, ale nie wszystkie. Potrzebujemy listę klejnotów i

kompletny rytuał od początku do końca, aby przenieść duszę Lokiego do ciała, które

mamy. Uwierz mi, kiedy mówię, że tu nie ma miejsca na pomyłkę ani błędy żadnego

rodzaju. Mamy tylko jedną szansę i musimy upewnić się, że pójdzie gładko, albo lata

naszego oczekiwania nic nie dadzą, a nasz pan będzie w jeszcze gorszym stanie niż jest

obecnie. Musimy dostać oryginalną książkę.

- Więc gdzie, według ciebie, może być? - zapytała Vivian.

- W Bibliotece Starożytności – odpowiedział.

Vivian zamrugała, najwyraźniej zaskoczona tą informacją. Po chwili potrząsnęła

głową.

- Nie ma mowy, że dostaniesz się na teren biblioteki. Nie teraz, kiedy umocnili

zabezpieczenia wokół kampusu.

- Zawsze wiedzieliśmy, że aby odpowiednio wykonać nasz plan będziemy

potrzebowali oryginalnej księgi. To właśnie tam się udasz – powiedział Żniwiarz. –

Wrócisz do szkoły.

Vivian przewróciła oczami.

- Muszę? Mam już dość tej głupiej akademii.

- Och, myślę, że tym razem bardziej ci się tam spodoba, zwłaszcza, że masz

szansę utrudnić życie swojej przyjaciółki, Gwen Frost. Do tego czasu, Protektorat straci

ją, odwalając całą pracę za ciebie. Wszystko, co musisz zrobić, to usiąść wygodnie i

oglądać jej cierpienia.

Page 265: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Na twarzy Vivian rozciągnął się szeroki uśmiech, a czerwień błysnęła w jej

złotych oczach.

- No wiesz, czemu nie wspomniałeś o tym w pierwszej kolejności?

- Chodź – powiedział Żniwiarz, kierując się do drzwi. – Chodźmy stąd, zanim

ktoś nas znajdzie.

Obraz biblioteki zaczął słabnąć i zamazywać się, a ja wiedziałam, że to

wspomnienie zbliża się do końca. Mimo to, jeszcze bardziej skupiłam się na książce,

próbując wydobyć ostatnią rzecz, jaka mnie interesowała – prawdziwą tożsamość

Żniwiarza.

No chodź – pomyślałam. – Odwróć się i pokaż się.

Moje serce zamarło, kiedy Żniwiarz zbliżył się do wyjścia z biblioteki. Jeszcze

sekunda i zły wojownik odejdzie, a ja stracę szansę na dowiedzenie się, kim jest.

Vivian odłożyła Wielkie Przemiany z powrotem na półkę, ale w pośpiechu nie

położyła jej wystarczająco daleko. Książka upadła na podłogę. Uderzenie niczym

grzmot przeszło po bibliotece. Vivian skrzywiła się, pochyliła i podniosła tom.

Żniwiarz odwrócił się, a ja zdałam sobie sprawę, że ta osoba nie była wcale

mężczyzną. Nie miała na sobie maski, a ja w końcu zobaczyłam jej twarz, jej piękną,

znajomą twarz. Jej zielone oczy zwęziły się, kiedy spojrzała na Vivian.

- Cicho! – Agrona Quinn syknęła na dziewczynę. – Chcesz, żeby strażnicy nas

usłyszeli?

Page 266: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Byłam tak zaskoczona, że reszta wizji mi umknęła, choć może jeszcze słyszałam

jak Agrona mruczała coś do Vivian. Do momentu, aż obraz zniknął.

Wzięłam urywany, drżący oddech, otworzyłam oczy i spojrzałam na książkę.

Pokrywająca ją skóra zdawała się palić mi palce, ale wiedziałam, że to był jedynie szok

związany z moim odkryciem.

Macocha Logana naprawdę była Żniwiarką Chaosu? Nie chciałam w to

uwierzyć. Wydawała się tak spokojna, tak miła, tak dobra dla Spartanina, pomagała

Loganowi prostować relacje z Linusem, gdy ta dwójka się kłóciła. Logan poczuje się

zraniony, kiedy dowie się, że okłamywała jego i jego ojca przez cały ten czas.

Wtem, inna myśl przyszła mi do głowy. Może… może Vivian przerobiła to

wspomnienie tak, jak zrobiła to wcześniej, kiedy próbowała trzymać mnie z daleka od

informacji, że to ona była Wybranką Lokiego. Telepatia Vivian pozwalała jej na coś

takiego, sprawiać, że ludzie widzą i czują to, co w rzeczywistości nie istnieje, jak ja. Po

raz pierwszy, naprawdę miałam nadzieję, że Żniwiarka znowu się ze mną bawiła.

Odcięłam się od swojej psychometrii, powracając przez wszystkie obrazy i

wspomnienia, jakie zobaczyłam. Vivian i Agrona rozmawiały o książce i znalezieniu

nowego ciała dla Lokiego. Wspomnienia były ostre i wyraźne i nie miałam poczucia, by

zostały zmodyfikowane w jakikolwiek sposób. Wcześniej, gdy dotknęłam pierścienia

Janusa należącego do Vivian, pokazała mi jeden z fałszywych obrazów i od razu

wiedziałam, że coś jest nie tak. Ale jeśli chodzi o książkę, było inaczej. Nie,

wspomnienia z nią związane, były autentyczne.

Page 267: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Przygotowałam się na to, że zobaczę twarz Ineri’ego albo Sergei’a, albo nawet

Linusa. Po tym wszystkim, myślałam, że Żniwiarzem jest mężczyzna, z powodu

niskiego głosu, jaki słyszałam w bibliotece, ale Agrona musiała znaleźć sposób na

ukrycie swojego głosu. Ale jak? Jak ona mogła to zrobić…

I wtedy przypomniałam sobie jej złoty naszyjnik, ten, który już raz widziałam –

ten, który został ukradziony wraz z dwoma rubinami i dwoma szmaragdami.

…uważa się, że szmaragdy mają działanie hipnotyzujące, podczas gdy topaz może

powodować halucynacje. Jednakże, to rubiny są uważane za najmocniejsze i posiadają

rozmaite magiczne cechy, wszystkie związane z oszukiwaniem ludzi, wkradaniem się do

ich

umysłu i zmuszanie ich do działania przeciwko sobie…

To było na karcie opisującej klejnoty Apate i byłam gotowa założyć się, że

zostały wykorzystane właśnie do zmiany głosu. Zmarszczyłam brwi. Ale przecież

widziałam, że Agrona miała ten naszyjnik na sobie zanim zostały one skradzione. Było

więcej biżuterii z magicznymi właściwościami? Nie miałam pojęcia, ale to nie było tak

ważne w tej chwili.

Ponieważ fakt, że Agrona Quinn była Żniwiarką oznaczał, że Logan i reszta

moich przyjaciół miała wielkie, wielkie kłopoty.

Page 268: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- No i co? – zapytał Alexei. – Co zobaczyłaś?

- Właśnie, Gwen – wtrąciła Morgan. – Gadaj.

Pokręciłam głową.

- Nic dobrego. Myślę… myślę, że Żniwiarze planują pewnego rodzaju rytuał,

chcą w jakiś sposób przenieść duszę Lokiego do innego ciała. Czy to w ogóle możliwe?

W odpowiedzi na moje słowa, twarz Alexei’a pociemniała.

- Słyszałem opowieści o czymś takim od mojego ojca i innych członków

Protektoratu, ale myślałem, że to były po prostu bajki. No, przynajmniej według mojego

ojca. Fakt, że Loki jest ranny i osłabiony przez pobyt w więzieniu jest jedyną szansą na

pokonanie go i jego Żniwiarzy. Jeśli to, co mówisz, jest prawdą, i to, że Żniwiarze

planują faktycznie znaleźć dla niego nowe ciało… - jego głos załamał się. – Wtedy Loki

będzie w pełni silny i nikt nie będzie w stanie go powstrzymać. Nawet sami bogowie.

- Innymi słowy – powiedziała Morgan. – Wszyscy będziemy po królewsku

straceni.

- Nie wiecie nawet połowy – dodałam.

Powiedziałam im o wszystkim, co widziałam i słyszałam – w tym fakt, że Agrona

była Żniwiarką.

Alexei wytrzeszczył oczy, po czym zmarszczył brwi, rozmyślając o tym.

Page 269: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Agrona miała dostęp do Vivian – powiedział w końcu. – W istocie, to ona

została wyznaczona do pilnowania jej przez większość czasu. Musiało być naprawdę

łatwe pomóc jej i przynieść klejnoty Apate, by wsadzić je do jej pierścienia.

- Musimy ostrzec Metis i pozostałych – powiedziałam. – Teraz, zanim nie jest

jeszcze za późno.

- Nikogo nie będziesz ostrzegać o czymkolwiek, Cyganko – zawołał znajomy,

szyderczy głos.

Alexei, Morgan i ja zamarliśmy, po czym spojrzeliśmy w stronę drzwi. Stała tam

postać, blokując wyjście. Miała na sobie czarną szatę, chociaż kaptur był zdjęty, nie

ukrywając twarzy. Tym razem, nie zadała sobie nawet trudu, by ukryć swoją prawdziwą

tożsamość pod gumową maską Loki’ego. Nie potrzebowała tego, już nie.

Vivian Holler uśmiechała się do mnie.

Rozdział 23

Żniwiarka przekroczyła próg biblioteki. Natychmiast wcisnęłam Alexei’owi

książkę i rzuciłam się do przodu, sięgając do torby i wyciągnęłam Wiktora z pochwy.

Vivian również dzierżyła miecz w swojej dłoni, z twarzą kobiety w inkrustowanej

rękojeści, a jej wyłupiaste oko otworzyło się i popatrzyła na mnie i Wiktora.

Page 270: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Lucretia – warknął Wiktor.

- Więc znowu się spotykamy, Wiktorze – drugi miecz odpowiedział niskim,

kobiecym głosem. – Ale po tej walce już to nie nastąpi.

- Tym razem uciszę cię na dobre, ty psychicznie chory kawałku stali – zapiał

Wiktor.

Vivian zacmokała językiem.

- Język, język, maleńki nożyku. Wygląda na to, że twój miecz jest równie

krwiożerczy, co mój, Gwen. Będzie znakomitą bronią dla jednego z moich Żniwiarzy,

kiedy wyrwę go z twoich zimnych, martwych rąk.

- Śnij dalej – warknęłam. – Wiem, co chcesz zrobić i zamierzam cię

powstrzymać, Vivian. Ciebie, Agronę i ktokolwiek jest jeszcze w to wplątany.

Zmarszczyła brwi.

- Skąd wiesz o Agronie… - Spojrzała na tom w ręku Alexei’a. – Książka.

Zapomniałam użyć swojej magii i pomieszać we wspomnieniach, byś nie mogła z niej

nic wyciągnąć za pomocą swojej głupiej psychometrii.

- No cóż, byłaś trochę zajęta mordowaniem ludzi, wrabianiem mnie w swoje

zbrodnie i co tam jeszcze – powiedziałam. – Trudno skupić się na wszystkim.

Vivian wzruszyła ramionami.

Page 271: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Jak udało ci się wymknąć spod oka Protektoratu? I po co tu jesteś? Nie

powinnaś pomagać swoim Żniwiarskim przyjaciołom w transformacji? Przenieść duszę

Lokiego do ciała jednego z jego sługusów?

- Wydostałam się stamtąd, zabijając trzy osoby, które mnie pilnowały – odparła

Vivian. – Nawet się tego nie spodziewali.

Alexei syknął ze złością. Vivian uśmiechnęła się i puściła mu zalotnie oczko.

- Spokojnie, Bogatyr – dodała. – Nie będziesz miał nawet czasu, by zatęsknić za

swoimi protektorackimi przyjaciółmi. – Następnie uśmiechnęła się do mnie. – Jeśli

chodzi o twoje pozostałe pytania, to tak, będę pomagać przy rytuale. Ale, kto

powiedział, że zamierzamy użyć Żniwiarza w trakcie transformacji?

Spojrzałam na nią. Nie sądziłam, by kłamała – nie w związku z tym. Nie, jej głos

sprawiał wrażenie zbyt zadowolonej z siebie. Ale, skoro nie zamierzali użyć Żniwiarza

w trakcie rytuału, to kogo? Nie wyobrażam sobie nikogo, kto chętnie zgodziłby się, by

Loki zniszczył jego duszę.

- Widocznie, duszy boga nie można wkładać do pierwszego lepszego ciała –

powiedziała Vivian. – Zgłosiłam się na ochotnika, ale Agrona już wcześniej pomyślała o

kimś innym. Widzisz, nowe ciało musi być na tyle silne, aby przejść bez szwanku przez

rytuał przyjęcia duszy, a my, oczywiście, chcieliśmy wszystkiego, co najlepsze dla

Lokiego. Kogoś silnego, sprytnego, przebiegłego, najbardziej zajadłego wojownika

swojego pokolenia.

Uśmiechnęła się do mnie, a ja już doskonale wiedziałam, kogo ma na myśli.

Page 272: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Logan – wyszeptałam. – Zamierzasz umieścić duszę Lokiego w ciele Logana.

Wszystko we mnie zamarło. Moja krew, oddech, moje serce. Wszystko zimne,

matowe, nieruchome i ciężkie jakbym została zamknięta w lodowym grobie. Po kilku

sekundach szok zniknął, ale zimno pozostało, wraz ze strachem – okropnym,

przerażającym strachem o Logana.

- Poprawka, Gwen – Vivian zadrwiła. – Ty naprawdę nie jesteś tak głupia, na

jaką wyglądasz. Tylko szkoda, że nie będziesz mogła tam być i zobaczyć, jak twój

chłopak przechodzi transformację. Powiem ci, że jest to bardzo bolesne.

- Co masz na myśli? – wymamrotałam przez odrętwiałe wargi.

Żniwiarka szarpnęła głową w stronę książki.

- Nie sądzisz chyba, że spotykamy się tu przez przypadek, prawda? Agrona

wiedziała, że zobaczyłaś jak zabiera klejnoty Apate i pomyślała, że możesz dowiedzieć

się, że to nie wszystko, czego szukała w bibliotece. Więc umieściliśmy tu księgę i

postanowiliśmy poczekać, aż zaczniesz wścibiać swój nos. Jak tylko weszliście do

Koloseum, nasz strażnik zadzwonił do mnie. I jesteś tu, w miejscu, w którym nikt nie

usłyszy ciebie ani twoich przyjaciół. Nigdy nie można było zastać cię samej, Gwen.

Choć muszę przyznać, że jest to dość wygodne, że twoje wścibstwo za każdym razem

prowadzi cię w pułapkę.

A więc moje przyjście tu było częścią ich planu, sposobem na wywabienie mnie z

akademii tak, by Vivian mogła mnie zabić. Spojrzałam na Alexei’a, ale Bogatyr jedynie

wpatrywał się w dziewczynę, jego oczy były zwężone, szczęka zaciśnięta, a wolna ręka

Page 273: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

zwinęła się w pięść. Nie ulegało wątpliwości, że myślał o strażnikach, których zabiła i

chciał z nią zrobić to samo. Spojrzałam na Morgan. Walkiria zanurzyła dłoń w torebce,

po czym wyjęła z niej sztylet, który dyskretnie obniżyła u swego boku. Morgan skinęła

mi głową, dając do zrozumienia, że jest gotowa do walki.

Moja ręka owinęła się wokół rękojeści Wiktora.

- Uwierz mi, kiedy mówię, że to ostatni raz, kiedy wpadłam w jedną z twoich

pułapek, bo nie wyjdziesz stąd żywa.

Vivian zaśmiała się, zadowolona.

- Och, proszę. Jak gdybyś kiedykolwiek była w stanie pokonać mnie w walce

wręcz. Nawet, gdyby wydarzył się jakiś cud, było już za późno, by ocalić twojego

kochanego chłopaczka. Wspomniałam ci, że zamierzam odebrać ci wszystko, co

kochasz, Gwen. Myślę, że Logan będzie miłym początkiem, nie sądzisz?

Wściekłość eksplodowała w moim sercu, wybuchła jak bomba, paląc po drodze

zimny strach, który mnie paraliżował. Wrzasnęłam dziko i rzuciłam się na Vivian, która

cofnęła się o kilka kroków.

- Teraz! – krzyknęła.

Jeszcze więcej Żniwiarzy wpadło do pomieszczenia, z mieczami w dłoniach,

gotowi zabić. Musieli czekać na zewnątrz na jej sygnał, ale mnie to nie obchodziło.

Teraz, wbijałam oczy tylko w nią. Rzuciłam się do przodu, uniosłam Wiktora wysoko i

szarpnęłam nim w dół tak mocno i szybko jak tylko mogłam.

BRZĘK!

Page 274: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Czerwone i fioletowe iskry zasyczały w powietrzu, kiedy Vivian uniosła

Lukrecię, powstrzymując Wiktora przed rozłupaniem jej czaszki na dwie części.

Naparłam do przodu, starając się oprzeć jej obronie, ale nie byłam w stanie. Vivian była

nie tylko Cyganką, była też Walkirią, co oznaczało, że była też znacznie silniejsza ode

mnie. Przypomniałam sobie dokładnie, o ile była silniejsza, kiedy chwilę później

uderzyła pięścią w mój brzuch.

Gwiazdki błysnęły mi przed oczami, ale może to były czerwone magiczne iskry z

dłoni Vivian. Nie byłam pewna. Siła ciosu odrzuciła mnie do tyłu i wypchnęła powietrze

z moich płuc, ale byłam tak wściekła, że wzięłam jeszcze jeden wdech i ponownie się na

nią rzuciłam.

Jeszcze nigdy nie chciałam tak bardzo zabić Vivian jak w tej chwili. Nigdy nie

chciałam zrobić nic tak złego jak to, teraz. Żniwiarka już zamordowała moją mamę i

Nott, zaatakowała Babcię Frost, a teraz zamierzała zmienić Logana w… w… Nie

mogłam nawet sobie wyobrazić, co dusza Lokiego zrobiłaby z ciałem Spartanina. Jak

zniszczyłaby wszystko związane z Loganem, cóż, całego Logana.

Ale to się nie wydarzy, przysięgam. Bo zamierzałam ocalić Logana i zatrzymać

Żniwiarzy – począwszy od odrąbania głowy Vivian.

DZYŃ – DZYŃ – DZYŃ!

Walczyłyśmy, przewracając stoły i krzesła, zrywając mapy i depcząc książki,

ogarnięte chęcią zabicia siebie nawzajem. Raz na jakiś czas, kątem oka widziałam

Morgan i Alexei’a. Walkiria sobie radziła. Za pomocą sztyletu, który wyjęła z torebki,

Page 275: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

likwidowała Żniwiarzy jednego po drugim. Morgan wyrwała miecz wojownikowi, z

którym walczyła, a potem zaatakowała nim Żniwiarza walczącego z Alexei’em.

Alexei, który używał Wielkich Przemian jako tarczy wobec okrutnych ciosów

Żniwiarzy, odrzucił książkę. Wyciągnął dwa miecze z plecaka i zwrócił się w stronę

kolejnego napastnika, który skradał się po jego drugiej stronie.

Chciałam im pomóc, ale miałam pełne ręce roboty z Vivian. Mimo mojego

gniewu, Walkiria miała rację, kiedy powiedziała, że jest lepszym wojownikiem ode

mnie. Niespodziewanie, mój zajadły atak najwyraźniej ją zmęczył, przeszła do

ofensywy, z każdym kolejnym krokiem kołysząc Lukrecią coraz bliżej mojego gardła.

- No już, Gwen! – krzyknął Wiktor pod moją dłonią. – Potnij ją na strzępy!

Połam na kawałeczki!

- Próbuję! – odkrzyknęłam.

Przyspieszyłam, podkręcając tempo moich ataków, starając się ponownie

zaskoczyć Vivian. Tak się nie stało, ale wydarzyło się coś dobrego – potknęła się na

książce, która upadła z półki na podłogę. Alexei wbił miecze w żołądek Żniwiarza,

podczas gdy Morgan wyciągała sztylet z piersi ostatniego. Spojrzałam na nich, na co

skinęli mi głowami. Razem, uzbrojeni, otoczyliśmy Vivian.

- No i co teraz zrobisz, skoro wszyscy twoi przyjaciele nie żyją? – zapytałam

szyderczym tonem, zatrzymując się przed nią.

Vivian zerknęła w lewo i w prawo, ale Alexei i Morgan odcięli jej wyjścia.

Page 276: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Myślę, że najwyższy czas, aby spotkało cię to, na co zasłużyłaś – warknęłam. –

Za moją mamę, Nott i wszystkich, których kiedykolwiek skrzywdziłaś.

- Przykro mi, Gwen – powiedziała Vivian, uśmiechając się raz jeszcze. – Może

pewnego dnia nauczysz się, że nie możesz mnie pokonać – i że Chaos zawsze zwycięży.

Rzuciłam się do przodu, ale nawet ja wiedziałam, że było już za późno… znowu

za późno.

Vivian gwizdnęła i szklany sufit nad moją głową roztrzaskał się.

Odskoczyłam w bok i zakryłam głowę rękoma, chroniąc ją przed odłamkami

szkła. Obok mnie, Alexei i Morgan zrobili to samo. Cień przesłonił słońce i czarny roc

podleciał, robiąc ogromną dziurę w suficie.

Ptak był olbrzymi. Jego skrzydła były gładkie, błyszczące, czarne, choć

dostrzegłam karmazynowe pasma przebijające się przez jego grube pióra, a także

czerwone iskry charakteryzujące Żniwiarzy, palące się w jego atramentowych oczach.

Czarny roc kłapnął na mnie, a jego ostry dziób przebił powietrze niedaleko miejsca,

gdzie się znajdowałam. Wrzasnęłam i przetoczyłam się pod stoły, byle z dala od niego.

Dziób roca uderzył w jedną z nóg stołu, roztrzaskując go jak zapałkę i powodując, że

drewniany blat przechylił się na bok.

Vivian podbiegła do roca i wskoczyła na skórzaną uprzęż na jego plecach.

- Leć! Leć! Leć! – krzyczała.

Roc szeroko rozwinął skrzydła i odbił się od ziemi. Unosił się pośrodku

biblioteki jakby miał problemy ze startem, czarne skrzydła trzepotały, zwalając jeszcze

Page 277: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

więcej książek, a ciężkie woluminy upadły na ziemię jak płatki śniegu. Wyczołgałam się

spod stołu, wstałam i rzuciłam się przed siebie, ale było już za późno. Ptak wyrzucił z

siebie serię ostrych dźwięków, ponownie zamachał skrzydłami i wystrzelił w górę, przez

rozbity sufit.

Wyciągnęłam szyję w górę, ale nie było już nic, co mogłabym zrobić, by

zatrzymać ptaka. Więc po raz drugi w moim życiu, patrzyłam jak Vivian i jej czarny roc

wznoszą się ku niebu.

***

Wpatrywałam się w otwór w suficie, jakbym mogła sprowadzić Vivian i roca z

powrotem, jak gdybym mogła sięgnąć w górę, uczepić się ptaka i wciągnąć go do

biblioteki. Ale już ich nie było i żadne życzenie na świecie nie sprowadzi ich z

powrotem. Ale przynajmniej miałam pojęcie, dokąd ruszyli – po Logana.

O ile Agrona się już do niego nie dostała.

Niemal krzyczałam na samą myśl, że Logana już nie było, że Żniwiarze już

wykonali na nim tę brutalną magię, że wcisnęli duszę Lokiego w jego ciało, ale

odepchnęłam te straszne myśli jak najdalej i zmusiłam się, by oddychać, po prostu

oddychać. I znowu poczułam, że się kontroluję.

Alexei doszedł do siebie szybciej niż ja. Wstał, odłożył miecze, wyciągnął

komórkę z kieszeni dżinsów i zadzwonił do kogoś. Tak jak ja, wybrał numer Logana.

Page 278: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Żadnej odpowiedzi.

Próbowałam jeszcze raz skontaktować się ze Spartaninem, ale połączenie trafiło

prosto na pocztę głosową. I trzeci raz, z tym samym rezultatem. W następnej kolejności,

próbowałam dodzwonić się do Olivera, potem do Kenzie’go, Daphne i Carsona. Nikt nie

odpowiadał, a ja wiedziałam, że dlatego, iż nie mogli. Żniwiarze już wprawili swój plan

w ruch. Zastanawiałam się, czy moi przyjaciele zostali uwięzieni, albo, czy Agrona,

bądź ktokolwiek dla niej pracujący już ich zabił.

Nie. Nie mogłam tak myśleć. Po prostu nie mogłam. Był jeszcze czas. Był

jeszcze czas, by ich ocalić, by ocalić Logana.

- Nikt nie odbiera telefonu – powiedziałam do Alexei’a. – Co z tobą?

Potrząsnął głową.

- Nie, nikt. Próbowałem dodzwonić się do ojca, Inari’ego i Linusa, ale żaden z

nich nie odbierał.

Morgan zmarszczyła brwi.

- Myślicie, że Żniwiarze są w audytorium?

- Tak – odparłam. – Są tam, bo jest tam Logan, a oni potrzebują go do rytuału.

Chodźmy. Musimy się tam dostać.

- I co zrobić? – zapytał Alexei. – Nikt nie odpowiada, bo Żniwiarze

najprawdopodobniej wszystkich schwytali. Może nawet zabili. To, co powinniśmy

zrobić, to wezwać posiłki.

Page 279: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie. To potrwa za długo, wiesz o tym – rzuciłam się na niego, mój głos był

głośniejszy z każdym kolejnym słowem. – Nie wiem, co możemy zrobić, ale musimy

spróbować. Nie możemy pozwolić, by Żniwiarze zrobili to Loganowi, podczas gdy my

stoimy i czekamy na przybycie członków Protektoratu. Nie możemy pozwolić na

umieszczenie duszy Lokiego w jego ciele. Po prostu nie możemy.

W tym momencie, rzuciłam się w stronę Alexei’a z wyciągniętym Wiktorem,

jakbym zamierzała zaatakować Bogatyra. Tak właśnie spanikowana i wściekła byłam.

- Spokojnie, ludzie, spokojnie – powiedziała Morgan, wkraczając między nas. –

Zapominacie o jednej rzeczy.

- O jakiej? – podłapał Alexei.

Uniosła rękę, kluczyki od samochodu zwisały z jej palca wskazującego, a zielone

magiczne iskry migały w powietrzu wokół niej. – O tym, że tylko ja posiadam

samochód. Jedziecie tam, gdzie ja jadę. – Walkiria spojrzała na mnie. – A ja mówię, że

jedziemy do audytorium i skopiemy trochę tyłków Żniwiarzy.

- Jak dla mnie, dobrze brzmi – odpowiedziałam.

Morgan zwróciła się do Alexei’a.

- Więc idziesz z nami czy pozwolisz, by dziewczyny miały całą frajdę dla

siebie?

Po chwili skinął głową.

- Jestem z wami.

Page 280: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Dobrze – powiedziałam. – Chodźmy więc. Nie mamy ani sekundy do stracenia.

Rozdział 24

Morgan, Alexei i ja złapaliśmy swoje rzeczy i wybiegliśmy z biblioteki, mijając

pracowników muzeum, którzy ścigali nas w dół korytarza, podczas gdy rozbrzmiały

alarmy. Tak, tym razem zniszczyłam inną bibliotekę, ale nie było czasu, by zatrzymać

się i wyjaśnić. Nie teraz. Nie, kiedy Logan i reszta moich przyjaciół znajdowała się w

niebezpieczeństwie.

Wskoczyliśmy do samochodu Morgan. Alexei ponownie zajął tył, a ja wsunęłam

się do przodu. Morgan odpaliła silnik i wystrzeliła z parkingu, rzucając mną na

siedzeniu. Położyłam Wiktora na kolanach i wyłowiłam telefon z kieszeni dżinsów.

Zamiast znowu próbować dodzwonić się do przyjaciół, zadzwoniłam do kogoś innego.

Odebrała już po drugim sygnale.

- Dziecino? – zapytała Babcia Frost ostrym głosem. – Gdzie jesteś? Co się

dzieje? Coś jest nie tak. Czuję to.

Opowiedziałam jej wszystko, co się wydarzyło i jakie plany względem Logana

mieli Żniwiarze.

- Nie mogłam się do nikogo dodzwonić – dodałam. – Ani do Logana, ani do

Daphne, do nikogo. W tej chwili jesteśmy w drodze do audytorium.

Page 281: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Spotkajmy się tam, dziecino – powiedziała babcia. – Zabiorę ze sobą miecz.

Zatrzymaliśmy się, a ja musiałam złapać się drzwi, aby nie polecieć, kiedy

Morgan zatoczyła większy łuk. Walkiria spojrzała na mnie, kiedy przyglądałam się

prędkościomierzowi.

- No co? – zapytała Morgan. – Musimy się spieszyć.

- Tylko nas nie zabił, zanim nie dojedziemy do sali koncertowej, dobra?

- Spoko – prychnęła. – Nie chciałabym uprzedzić Żniwiarzy w ich zamiarach.

Mam nadzieję, że masz jakiś plan, Gwen.

- Pracuję nad tym – mruknęłam. – Ciężko nad tym pracuję.

Ale nie miałam planu. Nie miałam pojęcia, co znajdziemy, gdy udamy się do

audytorium ani co się dzieje z moimi przyjaciółmi – jeżeli jeszcze żyją.

Nie, powiedziałam sobie jeszcze raz. Nie. Moi przyjaciele wciąż żyją. Muszą. Nie

dopuszczałam do siebie myśli o ich krzywdzie. Nie mogłam myśleć o nich jako o

martwych, inaczej stracę siebie, smutek i strach.

Audytorium Aoide znajdowało się jakieś pięć minut drogi od Koloseum Crius,

ale droga wydawała się trwać wiecznie. Wreszcie, ujrzałam go. Audytorium

przypominało mi ogromny namiot cyrkowy – okrągły budynek z łukowatym dachem.

Długie liny zostały wyryte w bladym brązowym kamieniu, sprawiając że był bardziej

efektowny.

Page 282: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Morgan okrążyła salę, a ja zauważyłam autobusy Mythos na parkingu – oraz

dwóch mężczyzn przy głównym wejściu. Nie mieli na sobie czarnych szat, ale nie

rozpoznałam w nich personelu z akademii.

Samochód Morgan zadudnił na ulicy, co sprawiło, że mężczyźni rzucili nam

zimne, znudzone spojrzenia.

- Chcesz, żebym się zatrzymała? – zapytała Morgan.

- Nie – odparłam. – Nie zatrzymuj się i zaparkuj na rogu bloku. Nie podobają mi

się spojrzenia tych facetów.

Zrobiła jak powiedziałam, po czym wysiedliśmy z auta i stanęliśmy na chodniku.

- Co teraz – spytała Morgan. – Czy w tej chwili masz jakiś plan? Czy po prostu

szturmujemy zamek z nadzieją, że nam się powiedzie?

Skrzywiłam się. Dokładnie to chodziło mi po głowie.

- Czy ktoś ma lepszy pomysł?

Alexei i Morgan spojrzeli po sobie. Po kilku sekundach potrząsnęli głowami.

- W porządku – powiedziałam. – A więc szturm na zamek.

- W każdym bądź razie, potrzebujemy więcej broni – dodał Alexei. – Bo ci

Żniwiarze raczej sobie nie spacerują bez niej.

- Wiem, ale nie mamy czasu na zdobycie nowej broni – odparłam. – Musimy

poradzić sobie z tym, co mamy.

Page 283: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Może nie – powiedziała Morgan. Poszła na tył samochodu i nacisnęła na guzik

przy kluczach, otwierając bagażnik. Alexei uniósł brwi, a ja jedynie wzruszyłam

ramionami. Nie miałam pojęcia, co Walkiria zamierzała. Morgan westchnęłam, po czym

Alexei i ja z Wiktorem podeszliśmy, by zobaczyć, co znajduje się w środku.

Bronie – dziesiątki, dziesiątki broni. Kilka mieczy, toporów, trzy tarcze, łuk i dwa

kołczany pełne strzał, plastikowe pudełko pełne gwiazd do rzucania, nawet skórzany pas

z kolcami i sztyletami. Wszystko było srebrne, błyszczące i gotowe do użytku.

Przypominało mi to zaglądanie do bagażnika seryjnego mordercy.

- Nieźle, Walkirio – powiedział Wiktor. – Bardzo ładne.

Alexei skinął głową z aprobatą, ale wszystko, co mogłam zrobić, to patrzyć na

broń i ich lśniące, spiczaste krawędzie.

- Dlaczego wyglądasz na tak zszokowaną? Chyba nie sądziłaś, że sztylet jest

jedyną bronią, jaką mam przy sobie, prawda? – zapytała Morgan. – Rany, Gwen.

Naprawdę nie wiesz zbyt wiele o dzieciakach z Mythos, co nie?

- Właściwie nie. Naprawdę jeździsz z tym wszystkim w bagażniku? – zapytałam.

– Przez cały czas?

Słaby rumieniec zabarwił policzki Walkirii i kilka zielonych iskier wystrzeliło z

jej palców. Cienie przyćmiły jej orzechowe oczy.

- W zasadzie, odkąd Jasmine zmieniła mnie w zombie, noszę ze sobą broń. Mam

ją wszędzie. W moim aucie, w pokoju w akademiku, w torebce. Kilka nawet ukryłam w

Page 284: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

klasie Metis i w niektórych miejscach na terenie kampusu. Mając broń wokół siebie…

czuję się lepiej.

Dotknęłam jej ramienia.

- Rozumiem. Odnośnie broni i wszystkiego innego.

Morgan wzięła się w garść i całą trójką natarliśmy na jej składowisko broni.

Alexei wziął siekierę i wsunął ją na pętli za pas. Zabrał też podwójną pochwę z

mieczami z plecaka, choć już niósł dwa miecze. Nie byłam pewna, ale zarówno pochwa

jak i broń wyglądały jak te, które podałam mu tamtej nocy w Bibliotece Starożytności.

Morgan zarzuciła sobie na plecy kołczan ze strzałami i zarzuciła łuk na ramię. Ja

za to powpychałam kilka sztyletów do kieszeni bluzy i dżinsów, a pochwę z Wiktorem

owinęłam sobie wokół talii. Walkiria zamknęła bagażnik i samochód. Następnie

udaliśmy się w kierunku audytorium.

Park obejmował spory teren przed blokiem, naprzeciw audytorium, więc kryjąc

się za drzewami skradaliśmy się w jego kierunku. Krzaki służyły za rodzaj ściany,

dzięki czemu, byliśmy w stanie przyczaić się za nimi, dopóki nie dostaliśmy się do

wejścia. Zerknęłam przez szczelinę w zaroślach. Dwaj mężczyźni, których widziałam

wcześniej, stali przed drzwiami. Obaj nosili długie czarne płaszcze, chociaż mogłam

dostrzec błysk miecza pod spodem tkaniny.

- Znasz tych ludzi? – zapytałam Alexei’a.

Potrząsnął głową.

- Nigdy wcześniej ich nie widziałem. Nie są członkami Protektoratu.

Page 285: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie widziałam ich w akademii, chyba że… – zaczęła Morgan.

- …Są Żniwiarzami – dokończyłam za nią. – Co oznacza, że prawdopodobnie,

już pojmali zakładników. Agrona musi być w środku i nadzorować to wszystko. Vivian

też tam może być.

- Więc na co czekasz? – zawołał Wiktor, jego oko zaświeciło się na myśl o

nadciągającej walce. – Idź tam i zabij ich jak najwięcej, nawet tych, którzy będą na tyle

głupi, by stanąć na naszej drodze.

Wzmocniłam uścisk na Wiktorze, starając się go zagłuszyć. Miecz zmrużył na

mnie oczy, ale zamilkł.

Przykucnęliśmy w krzakach, przyglądając się mężczyznom. Zastanawiałam się,

jak moglibyśmy przejść obok nich, nie wszczynając żadnego alarmu, tak, by Żniwiarze

znajdujący się wewnątrz nie dowiedzieli się o naszej obecności. Element zaskoczenia

był naszą jedyną przewagą i nie chciałam go stracić.

Alexei otworzył usta, aby coś powiedzieć, kiedy odezwała się moja komórka.

Wyciągnęłam ją z kieszeni dżinsów i odebrałam.

- Dziecino? – głos Babci Frost wypełnił moje ucho. – Jestem w audytorium. A ty

gdzie jesteś?

Powiedziałam jej, że byliśmy w parku po drugiej stronie budynku, a minutę

później wślizgnęła się w krzaki obok nas. Miała na sobie długi płaszcz, ale zauważyłam,

że w talii przewiązała miecz szarą tkaniną, podobnie jak Żniwiarze.

Page 286: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Babcia przytuliła mnie, a potem ujęła w dłoń mój policzek. Ogarnęło mnie ciepło

jej miłości, wraz z solidnym wsparciem, a ja wiedziałam, że zrobi, co tylko będzie

mogła, aby uratować moich przyjaciół i wszystkich innych.

- Uważamy, że Żniwiarze są już w środku i szykują się do rytuału Transformacji

– powiedziałam, zniżając głos.

- Nie mogę uwierzyć, że chcą umieścić duszę Lokiego w ciele tego chłopca –

mruknęła Babcia. – To czyste zło, nawet jak na Żniwiarzy.

- Nie zrobią tego, ponieważ mamy zamiar ich powstrzymać – nadałam swojemu

głosowi odważniejszy i bardziej pewny siebie ton, niż w rzeczywistości się czułam. –

Ale najpierw musimy dowiedzieć się, jak ominąć strażników i dostać się do środka.

Logan i pozostali znajdują się prawdopodobnie w głównej Sali koncertowej.

Babcine usta wygięły się w przebiegłym uśmiechu.

- Zostaw to mnie, dziecino.

Podniosła się i mrugnęła do mnie, zanim ruszyła na drugi koniec parku.

- Babciu! – syknęłam. – Babciu!

Ale ona nie zwracała na mnie uwagi.

Alexei położył rękę na moim ramieniu.

- Chodźmy – powiedział. – Ona zrobi swoją część. My zróbmy swoją. Możemy

zrobić coś, co ich rozproszy.

W brzuchu zaczęło mi się kotłować, lecz skinęłam głową i podążyłam za nim.

Page 287: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Morgan, Alexei i ja wyszliśmy z ukrycia. Udaliśmy się z powrotem przez park, na

koniec bloku, znikając z linii wzroku Żniwiarzy, a potem pobiegliśmy w stronę

audytorium. Kilka samochodów stało zaparkowane na ulicy, więc mogliśmy przebiec za

nimi i przyczaić się za tym, stojącym najbliżej strażników.

Morgan wyjęła strzałę z kołczanu na plecach i ściągnęła łuk. Alexei uniósł miecz,

a ja zacisnęłam palce na Wiktorze. Nie wiem dokładnie, jaki pomysł miała Babcia, ale

byliśmy gotowi na wypadek, gdyby coś poszło nie tak jak powinno.

Babcia pojawiła się na przeciwległym końcu ulicy i powoli szła w kierunku

Żniwiarzy, to nie był jej normalny, szybki chód. Zgarbiona człapała do przodu, jakby

była starsza niż w rzeczywistości. Słońce odbijało się w srebrnych nitkach jej siwych

włosów, dzięki czemu wyglądały bardziej jak sól niż pieprz19. Nie wiem, jak jej się to

udało, ale zamieniła się z tętniącej życiem kobiety w starą, rozpadającą się staruchę.

Przypominała mi Raven, choć nie mogłam sobie wyobrazić, by Raven kiedykolwiek

była młoda.

Żniwiarze odwrócili się na dźwięk monet podzwaniających na babcinych

chustach, ale odetchnęli, gdy doszło do nich, że to tylko jedna kobieta.

Babcia podniosła głowę, kiedy zbliżyła się do dwóch mężczyzn.

- Piękny dzień, prawda? – zawołała radosnym głosem.

191 Ach te porównania… :P

Page 288: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Żniwiarze przytaknęli. Babcia utrzymywała powolny, stały rytm, aż stanęła

między nimi, a potem udała, że potyka się o pęknięcie na chodniku. Upadła na ziemię,

szaliki fruwały, a monety zadzwoniły jeszcze głośniej i ostrzej niż wcześniej.

- Och! – wykrzyknęła, kołysząc się na betonie. – Och, moje biodro!

Żniwiarze popatrzyli na siebie, po czym wlepili spojrzenia w babcię, która

jęczała, ściskając lewe biodro.

- Proszę wstać, pani – burknął. – To był tylko mały upadek. Niemożliwe, by

bolało aż tak bardzo…

Babcia przetoczyła się, wyciągnęła miecz spod płaszcza i wbiła ostrze w klatkę

piersiową Żniwiarza. Stęknął i upadł na nią.

- Teraz, Morgan! Teraz! – syknęłam.

Walkiria wstała zza samochodu i naciągnęła cięciwę. Chwilę później drugi

Żniwiarz runął w dół, dzięki strzale Morgan, wystającej z jego pleców.

Całą trójką podbiegliśmy do Żniwiarzy. Alexei pomógł mi zrzucić mężczyznę z

babci i pomóc jej wstać. Babcia Frost strząsnęła z siebie kurz i spojrzała na dwóch

martwych facetów.

- Nikt nie podejrzewa starej kobiety o bycie niebezpieczną – powiedziała kręcąc

mieczem w dłoni. – Zostanę tu, aby dopilnować, że nikt się tu nie czai. Wy idźcie do

środka i bądźcie ostrożni. Nie wiesz, co możesz tam spotkać, dziecino.

Page 289: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Na moment, jej fioletowe oczy stały się puste, a ja wiedziałam, że mówiła o

Loganie i że może być już za późno na uratowanie go. Zmartwienia związały mi

żołądek, ale odepchnęłam ten okropny lęk. Zamiast tego, mocno przytuliłam Babcię

Frost, po czym odwróciłam się i wraz z Alexei’em i Morgan weszłam do audytorium.

***

Weszliśmy do środka i znaleźliśmy się w długim, szerokim korytarzu. Światła

były wyłączone, ponieważ audytorium nie zostało jeszcze oficjalnie otwarte, gdyż

koncert się jeszcze nie zaczął, dostrzegłam cienie, sączące się ze wszystkiego naokoło.

Już stojąc w wejściu, czułam, że coś było bardzo nie tak.

Zatrzymaliśmy się, by w trójkę utworzyć luźną formację, po czym ruszyliśmy

korytarzem. Alexei z przodu, ja w środku, a Morgan zamykała pochód, każdy z nas

rozglądając się i nasłuchując najmniejszego śladu kłopotów czy niebezpieczeństwa.

Przemieszczaliśmy się z jednego holu do następnego, ale nie widzieliśmy żadnego

Żniwiarza – w ogóle nikogo nie widzieliśmy. Żadnych pracowników zamiatających

podłogi, żadnych dzieciaków z Mythos pijących wodę prosto z fontanny, żadnych

członków Protektoratu patrolujących audytorium. Ta cisza martwiła mnie znacznie

bardziej.

Wreszcie, dotarliśmy do kąta i rozejrzeliśmy się wokół. Dwoje kolejnych

Żniwiarzy stało przed podwójnymi drzwiami, prowadzącymi do głównej Sali

Page 290: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

koncertowej. W przeciwieństwie do mężczyzn na zewnątrz, ci mieli na sobie czarne

szaty i miecze w rękach. Moje serce zamarło. Nie byliśmy w stanie przebić się przez

tych strażników.

Cofnęliśmy się i skuliliśmy w korytarzu, debatując, co z tym zrobić.

- Żniwiarze muszą już być w głównej komnacie – szepnął Alexei.

- Nie jesteśmy w stanie ominąć strażników, bez zrobienia większego hałasu.

Nawet, jeśli Morgan zestrzeli ich z łuku, inni mogą jeszcze krzyknąć i sprowadzić na

nas pozostałych.

Morgan postukała w łuk, a zielone iskry zamigotały w powietrzu.

- Może nie musimy przejść przez nich. Może, zamiast tego, uda nam się ich

obejść.

- Co masz na myśli? – zapytałam.

- Jest jeszcze jedno wejście na salę koncertową, pomost, z którego można

zobaczyć cały teren.

- Skąd o tym wiesz? – zapytał Alexei.

- Bo podczas ostatniego dorocznego koncertu byłam totalnie znudzona, więc

razem z Samsonem postanowiliśmy pozwiedzać. Zapłaciliśmy facetowi od dźwięku

trzysta dolców i pozwolił nam przejść przez sterownię na pomost.

Przewróciłam oczami.

Page 291: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Masz na myśli, że skoro już raz się na niego zakradłaś, możesz to zrobić

jeszcze raz.

Morgan rzuciła mi smutny uśmiech.

- Już ci to mówiłam, Gwen. Czasami bycie szkolną dziwką przydaje się. Tylko

szkoda mi Samsona…

Przygryzła wargę, a ból wypełnił jej oczy, iskry zatrzeszczały w powietrzu wokół

niej. Wiedziałam, że to, co chciała powiedzieć to to, że chciałaby, by Samson tu był, by

żył. Ale Vivian zabiła go w Koloseum Crius. Pomijając fakt, że Samson był chłopakiem

Jasmine, Morgan naprawdę go kochała. Położyłam rękę na jej ramieniu, zapewniając ją,

że rozumiem. Zacisnęła usta i mocniej złapała łuk.

- Chodźcie – wyszeptała. – Tędy.

Morgan wycofała się i poprowadziła nas w dół kolejnym korytarzem, a potem

jeszcze jednym, krążąc wokół sali koncertowej. Kilka razy musieliśmy się zatrzymać,

obrać inną trasę, a nawet przykucnąć w cieniu, odczekując aż Żniwiarze przejdą. Mijały

nas dwuosobowe patrole, wszyscy uzbrojeni w miecze i telefony komórkowe. Niczego

więcej nie chciałam, poza walką z nimi, ale wiedziałam, że przez to zostanie

podniesiony alarm, a my stracimy jedyną szansę na ocalenie moich przyjaciół.

Wreszcie, dotarliśmy do drzwi oznaczonych napisem CENTRUM

STEROWANIA – TYLKO PRACOWNICY. Drzwi były zamknięte, ale Morgan

wykorzystała swoją siłę Walkirii i jednym szarpnięciem je otworzyła. Skrzywiłam się na

hałas, jaki tym spowodowała, ale nic nie mogłam na to poradzić.

Page 292: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wcisnęliśmy się do środka i zamknęliśmy za sobą drzwi. Kilka krzeseł otaczało

duży panel sterowania, podczas gdy monitory kontrolne zamontowane na ścianie

powyżej. Przewody wiły się po podłodze w każdą możliwą stronę, różne przełączniki

oraz skrzynki wystawały się spod ścian. Poza koncertami, Audytorium Aoide

obsługiwało wszystkie musicale i wydarzenia sportowe.

- No chodźcie – szepnęła Morgan. – Tędy.

Walkiria przeprowadziła nas przez pomieszczenie do drugich drzwi po drugiej

stronie. Znak na nich mówił DROGA DO POMOSTU – WSTĘP TYLKO

UPRAWNIONYM. Morgan przekręciła gałkę. Nie była zablokowana, więc otworzyła

drzwi, a my przeszliśmy przez nie.

Weszliśmy po schodach, które doprowadziły nas do wybiegu okalającego salę

koncertową. Światła, dekoracje sceniczne, odważniki w torebkach przymocowane do

czarnego metalu na szynach, wraz z serią rozbudowanych bloczków i dźwigni. Jakieś

dwieście stóp przed nami, schody prowadziły do innych obszarów znajdujących się

poniżej.

Znajdowaliśmy się na tyłach Sali koncertowej, ale widziałam ludzi na scenie.

Alexei wskazał tamten kierunek i całą trójką przekradliśmy się wzdłuż podestu w tamtą

stronę audytorium. Wreszcie, zatrzymaliśmy się bezpośrednio nad szeroką sceną i

przykucnęliśmy, zerkając w stronę metalowych balustrad. Widok poniżej ścisnął moje

serce ze strachu.

Ponieważ sala koncertowa wypełniona była Żniwiarzami – a moi przyjaciele byli

uwięzieni pośrodku.

Page 293: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Rozdział 25

Ogromna scena zajmowała większą część sali koncertowej. Krzesła, na których

członkowie zespołu powinni siedzieć, zostały odsunięte do tyłu, a uczniowie Mythos

tłoczyli się w ciasnym kręgu na drewnianej posadzce. Żniwiarze otoczyli ich ze

wszystkich stron, wymachując długimi, zakrzywionymi mieczami. Dzieciaki

przyglądały się Żniwiarzom ze strachem, widziałam srebrzysty połysk łez na twarzach,

nawet z tej odległości.

Daphne, Carson, Oliver i Kenzie stali z pozostałymi członkami zespołu. Carson

obejmował ramieniem Daphne, trzymając ją mocno, a Oliver i Kenzie siedzieli do siebie

plecami, przyglądając się Żniwiarzom czujnym okiem, jakby czekali na możliwość do

ataku. Ucisk w mojej klatce piersiowej nieco zelżał. Było z nimi w porządku – na razie.

Chociaż, kiedy patrzyłam na Żniwiarzy, coś mi w nich nie pasowało. Nawet

bardziej niż zwykle. W końcu zdałam sobie sprawę, co to było – nie nosili gumowych

masek Lokiego. Źli wojownicy mieli na sobie czarne szaty, ale twarzy nie zakrywali.

- Żniwiarze zamierzają zabić ich wszystkich – wyszeptałam. – To dlatego nie

mają na sobie masek. Nie muszą ukrywać swojej prawdziwej tożsamości, bo nie

zamierzają nikogo zachować przy życiu.

Page 294: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Obok mnie, Alexei skinął głową, jego twarz była ponura, jakby się ze mną

zgadzał.

Wciąż skanowałam scenę. Dorośli zostali oddzieleni od dzieci i przeniesieni na

lewą stronę przy schodach, ich ręce były związane przed nimi czymś, co wyglądało jak

czerwony aksamit. Zasłony, pomyślałam, widząc poszarpane paski tkaniny zwisające w

dół po tej stronie sceny. Żniwiarze musieli je pociąć, by wykorzystać je jako liny.

Moje spojrzenie wędrowało od jednej twarzy na drugą, Metis, Nickamedes, Ajax,

Inari, Sergei. Wszyscy związani wpatrywali się w Żniwiarzy. Kilkoro strażników

otoczyło ich, a obok dostrzegłam stos broni. Żniwiarze musieli już ich rozbroić.

Zadrapania, krew i siniaki zniekształcały ich oblicza, zwłaszcza Ajaxa, którego

krwawy obrzęk twarzy wyglądał jakby został wykorzystany jako worek do kopania, ale

wyglądali jakby byli w jednym kawałku.

Tego samego nie można było powiedzieć o wszystkich. Kilka osób, przeważnie

dorosłych, leżało po prawej stronie, z dala od pozostałych. Rozciągali się jeden na

drugim, w nietypowych pozycjach i zajęło mi kilka sekund, aby zrozumieć – ponieważ

byli martwi. Krew sączyła się z ich ciał i ściekała na tamtą stronę sceny. Kap, kap, kap.

Pomimo tego, jak wysoko się znajdowałam, wydawało mi się, że słyszałam każdą

szkarłatną kroplę uderzającą o podłogę. Przyłożyłam rękę do ust i zdławiłam krzyk.

Jedyną, najbardziej interesującą mnie kwestią, był Logan. Spartanina oddzielono

od pozostałych, klęczał na środku sceny naprzeciwko innych dzieciaków. Tyłem do

mnie, głowę miał spuszczoną, więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Coś złotego

błysnęło na jego szyi, ale z miejsca, w którym byłam, nie mogłam dojrzeć, co to było.

Page 295: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ale najgorsze było to, że Logan był kompletnie nieruchomy. Pomijając fakt, że nie był

związany ani strzeżony jak pozostali. Coś prostokątnego leżało na scenie kilka metrów

od niego. Zajęło mi moment, aby uświadomić sobie, że była to książka,

najprawdopodobniej oryginalny tom Wielkich Przemian, który był otwarty, jakby ktoś

go czytał.

Moje serce skręciło się z bólu, strachu i przerażenia. Żniwiarze już rozpoczęli

rytuał Transformacji. W przeciwnym wypadku, Logan walczyłby albo starał się uwolnić

resztę.

W końcu, moje spojrzenie pobiegło do Linusa, który również został odciągnięty

na bok. Siedział na scenie, kilka metrów od Logana, ręce miał związane i z przerażonym

wyrazem twarzy wpatrywał się w syna i w Agronę.

Żniwiarka górowała nad mężem, dzierżąc w dłoni zakrwawiony miecz. Inni

Żniwiarze wpatrywali się w nią, co było oczywiste, skoro wykonywali jej rozkazy.

- Nigdy od tego nie uciekniesz – głos Linusa doleciał do podestu.

Agrona spojrzała na małżonka.

- Och, ale już to zrobiłam, kochanie. Ty i twoi cenni członkowie Protektoratu

jesteście ładnie związani, a ja mam pełną konrolę nad sytuacją, i co najważniejsze, nad

twoim synem.

Jej słowa niczym dreszcz przeszły po moim kręgosłupie, a Logan wciąż tam

klęczał, z pochyloną głową, w bezruchu. Jego sztywna, niewygodna poza przypominała

mi Morgan, kiedy ta była kontrolowana przez Jasmine za pomocą Czary Łez.

Page 296: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Spojrzałam na Walkirię, a jej zaciśnięte usta utwierdziły mnie w przekonaniu, że

myślała o tym samym.

- Jeszcze trochę i twój syn będzie gotowy do następnego etapu transformacji –

powiedziała Agrona. – Zabicie wszystkich tu ubecnych jako krwawa ofiara dla Lokiego.

Uczniowie dyszeli i piszczeli, rozległo się też kilka szlochów. Metis i inni dorośli

byli równie przerażeni, mimo że starali się tego nie okazywać, by nie straszyć

dzieciaków bardziej niż już byli. Wciąż, mogłam wyczuć ich strach niczym lodowate

fale, nawet w miejscu, w którym staliśmy, w cieniu.

Agrona siekła mieczem w powietrzu, powodując jeszcze większe krzyki. Śmiała

się z radości, a ja zauważyłam rubinowy pierścień na jej prawej dłoni. Klejnot podobny

do tego, jaki nosiła na szyi. Przypomniałam sobie, jak śliczny był jej naszyjnik, kiedy

zobaczyłam go po raz pierwszy. Powinnam wiedzieć, że było ich więcej, zwłaszcza po

tym, jak klejnoty Apate zostały skradzione z biblioteki. Ale niesamowite było to, że

wszystkie kamienie, które miała na sobie, rubiny tak jak i szmaragdy, wydawały się

rozżarzone – świecące czerwonym ogniem Żniwiarzy.

Pomyślałam o tym, że kartę identyfikacyjną klejnotów wciąż miałam w kieszeni

dżinsów. Niezależnie od mocy, jaką posiadały, było oczywiste, że Agrona wtłoczyła w

nie swoją magię. Zastanawiałam się, w jaki sposób kontrolowała Logana, skoro nie

próbował walczyć.

- Jeszcze kilka minut, a Logan będzie całkowicie należał do nas, tak jak

powinien – powiedziała Agrona z zadowoleniem.

Page 297: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Linus zmarszczył brwi.

- Co masz na myśli?

Zamiast odpowiedzieć, Agrona spojrzała na Nickamedesa.

- Miałeś rację, będąc podejrzyli wobec mnie od lat. Ta chwila już od bardzo

długiego czasu była planowana i dążyliśmy do jej spełnienia. W rzeczywistości, zaczęło

się, kiedy Logan był jeszcze chłopcem, a ja poprowadziłam grupę Żniwiarzy, by go

schwytać. Oczywiście, nie wszystko wyszło tak, jak zostało zaplanowane, ale nieważne.

Ostatecznie, dostałam to, czego chciałam. Jak zawsze.

Nickamedes zassał powietrze, podobnie jak ja20. Wiedziałam doskonale, o czym

mówiła – że to ona stała za atakiem na rodzinę Logana lata temu. To ona zamordowała

jego matkę i starszą siostrę.

Twarz Linusa pobladła.

- Ty… ty zabiłaś moją żonę i córkę? Larentę i Larissę? Dlaczego? W jakim celu?

Agrona przyjrzała mu się.

- Bo już wtedy wiedzieliśmy, że Loki będzie potrzebował nowe ciało po

ucieczce z więzienia, gdyż tamto zbyt wiele czasu spędziło w Helheimie. Zaczęliśmy

poszukiwania najlepszego kandydata, wiedząc, że mogą nam zająć lata. A kto będzie

lepszy niż Spartanin? Są najbardziej zawzięci, najodważniejsi, są najlepszymi

wojownikami. Wiedzieliśmy, że jeżeli połączymy naturalnie zabójczego Spartanina z

202 I JA !!! Cholerna żmija…

Page 298: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

duszą i mocą Lokiego, nasz pan będzie nie do powstrzymania. Ale żaden Spartanin nie

nadawał się, aż do momentu, kiedy urodził się Logan.

Spojrzenie Agrony padło na rubiny na jej dłoni i zdałam sobie sprawę, iż klejnot

był w kształcie dużego serca, podobnie jak rubinowy naszyjnik Apate. Agrona musiała

posiąść oryginalny klejnot do stworzenia tego pierścienia. Spojrzała przez ramię na

Logana, który wciąż się nie poruszał. Odwróciła się z powrotem do Linusa.

- Naszym celem tego dnia było schwytanie chłopca i zabicie wszystkich

domowników, w tym ciebie – powiedziała. – Ale oczywiście, miałeś jakieś zadania w

Protektoracie, a kiedy chłopak zobaczył, że nadchodzimy, ostrzegł matkę i siostrę.

Twoja urocza żona nakazała dzieciom się ukryć, ale udało nam się odciąć drogę ucieczki

twojej córce. Dla nich było już za późno i o tym wiedziały, ale walczyły z nami, każąc

chłopcu się schować, co uczynił. Po tym, jak zabiliśmy kobiety, przeszukaliśmy dom od

góry do dołu, ale nie znaleźliśmy go.

Przez cały ten czas, Logan czuł się winny, że nie walczył u boku mamy i siostry.

Ale, gdyby to zrobił, zostałby pojmany przez Żniwiarzy. Kto wie, co by mu zrobili –

pobili, torturowali, a może nawet zrobili pranie mózgu, by stał się jednym z nich. Byłby

tak samo stracony, jak jego mama i siostra. Te straszne myśli wywołały u mnie mdłości,

ale zmusiłam się do tego, by skupić się na tym, co dzieje się na dole, próbowałam też

wymyślić jakiś sposób na ocalenie wszystkich.

- Ponieważ tego dnia nie udało nam się odnaleźć chłopca, byliśmy zmuszeni, by

wymyślić nowy plan – kontynuowała Agrona.

Page 299: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Więc poślubiłaś Linusa z zamiarem nie spuszczania oka z Logana – powiedział

oburzony Nickamedes. – Zawsze wiedziałem, że coś zrobiłaś Linusowi, że wziął cię za

żonę tak szybko po śmierci mojej siostry, że w jakiś sposób go omamiłaś.

- I masz rację – Agrona wyciągnęła się, stukając rubinami o swój złoty

naszyjnik. – Nie potrzeba Wielkich Artefaktów takich jak Czara Łez, by naginać ludzką

wolę. Ta odrobina magii wystarczy, by pchnąć ludzi w kierunku, którym chcesz,

oczywiście, jeśli wiesz, co robisz. Lata temu odkryłam parę rubinowych i

szmaragdowych kolczyków, należących do Apate. Nieco je zmieniłam, by nikt ich nie

rozpoznał i używając ich mocy, przeniknęłam do Protektoratu, a następnie przekonałam

kochanego, słodkiego Linusa, że jestem tym, czego potrzebuje po śmierci żony.

- A więc całe nasze małżeństwo, wszystkie bitwy ze Żniwiarzami, jakie

przeszliśmy… to wszystko kłamstwo? – zapytał Linus.

Pochyliła się, by spojrzeć w jego oczy.

- Każda pojedyncza rzecz.

Twarz Linusa była zimna i spokojna, ale wściekłość i ból błysnęły w jego

spojrzeniu. Roześmiała się na jego reakcję.

- Nie mogę zliczyć, ile razy chciałam zobaczyć ten wyraz na twojej twarzy,

Linusie. Ale to jeszcze wspanialsze, niż się spodziewałam.

Drzwi otworzyły się z hukiem. Żniwiarze zesztywnieli i odwrócili się, ale

zrelaksowali się, gdy zdali sobie sprawę, że to Vivian. Żniwiarka wspięła się po

schodach, weszła na scenę i pospieszyła do Agrony.

Page 300: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Co tak długo? Zajęłaś się wszystkim w Koloseum? – zapytała Agrona.

Vivian pokręciła głową.

- Nie do końca. Mój roc został ranny ocierając się o szkło, a Gwen… uciekła.

Przez sekundę, Agrona wpatrywała się w Vivian. Następnie, uderzyła dziewczynę

w twarz tak mocno, jak tylko mogła. Dźwięk ciosu rozbrzmiał w całej Sali koncertowej.

Zamrugałam. Nie widziałam nawet, kiedy podniosła na nią rękę. Agrona musiała być

Amazonką, skoro poruszała się tak szybko.

- Głupia dziewczyno! – warknęła Agrona. – Czy ja muszę robić wszystko sama?

Vivian zachwiała się, łapiąc się za czerwony policzek, jej złote oczy rozjaśniło

zaskoczenie i wściekłość.

- To nie była moja wina. Gwen miała ze sobą Bogatyra i Walkirię. Zabili

pozostałych. Ja ledwo uciekłam na rocu.

Agrona wyciągnęła rękę, by uderzyć ją w drugi policzek, ale Vivian uniosła

Lucrecię, wyciągając miecz pomiędzy nimi.

- Możesz być sobie głową Żniwiarzy, ale ja jestem Wybranką Lokiego – syknęła

Vivian. – Naprawdę warto, byś o tym pamiętała, chyba że chcesz zobaczyć, co się może

wydarzyć.

Agrona popatrzyła na nią. Po chwili, opuściła rękę.

- Powiedz mi, co się stało.

Page 301: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Gwen znalazła księgę w Koloseum i użyła na niej swojej psychometrii. Wie, że

jesteś Żniwiarką i co planujemy zrobić z jej Spartańskim chłopakiem. O ile mi

wiadomo, mała Wybranka Nike jest teraz tutaj i knuje spisek, jak ocalić jego i swoich

przyjaciół.

Agrona natychmiast odwróciła się, rozglądając się po auli, jej wzrok omiatał

wszystkie siedzenia po kolei. Alexei, Morgan i ja zamarliśmy, ledwie ośmielając się

oddychać z obawy, że ujawnimy swoją kryjówkę. Po minucie, Agrona odwróciła się do

Vivian.

- Jesteś pewna, że ona tu jest? – zapytała.

Vivian skinęła głową.

- Niestety. Gwen jest irytująco nieustępliwa.

Agrona chodziła tam i z powrotem po scenie. Zanurzyła się w myślach.

Następnie, zatrzymała się, a okrutny uśmiech wykrzywił jej twarz.

- Cóż, jeśli Wybranka Nike tu jest, może zaprośmy ją na imprezę?

Zacisnęła palce na mieczu i podeszła do miejsca, w którym siedzieli dorośli.

Spojrzała najpierw na Ajaxa, potem na Metis i wreszcie, na Nickamedesa. Szarpnęła za

głowę bibliotekarza.

- Podnieście go.

Page 302: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Dwóch Żniwiarzy podeszło, złapało za ramiona Nickamedesa i pociągnęli go na

środek, niezbyt daleko od Logana. Nickamedes zaczął walczyć, ale Agrona przycisnęła

miecz do jego gardła. Nickamedes syknął, a krew potoczyła się z rozcięcia.

- Gwen Frost! – zagrzmiała Agrona. – Pokaż się! Albo bibliotekarz zginie!

Rozdział 26

Wszyscy na Sali koncertowej zamarli. Uczniowie, członkowie Protektoratu,

nawet Żniwiarze.

Wzięłam głębszy oddech i wstałam. Nie mogłam pozwolić, by Agrona zabiła

Nickamedesa. Po prostu nie mogłam. Bez względu na to, ile razy ja i bibliotekarz nie

mogliśmy dojść do porozumienia, w ciągu ostatnich miesięcy staliśmy się przyjaciółmi,

no w pewnym sensie. Poza tym, moja mama kiedyś kochała Nickamedesa, a on czuł do

niej to samo. Moja mama próbowałaby go uratować, gdyby tu była, więc ja muszę

zrobić to samo – chociaż kierowałam się prosto w pułapkę.

- Gwen! Co ty robisz? – syknęła Morgan, chwytając mnie za ramię.

- Daję im to, czego chcą – odszepnęłam. – Idę.

- To szaleństwo – powiedziała. – Zabiją cię, jak tylko cię zobaczą.

Page 303: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Żniwiarze chcą, abym przed śmiercią cierpiała tak, jak to tylko możliwe –

odparłam. – Będzie dobrze. Zobaczysz. Zajmę ich i rozkojarzę na tak długo, jak się da.

Sięgnęłam do kieszeni dżinsów i podałam jej telefon komórkowy.

- Zadzwoń do mojej babci i powiedz jej, co się dzieje. Ty i Alexei musicie się

stąd wydostać i z nią spotkać. Myślisz, że uda wam się dotrzeć do tych drzwi, którymi

Vivian tu weszła? Tymi z boku sceny, gdzie jest Metis i członkowie Protektoratu?

Morgan przyjrzała mi się. Po chwili skinęła głową.

- Tak, wiem, że tam jest przejście. Ale co dobrego wyjdzie z tego, że to zrobimy?

- Wszyscy Żniwiarze będą skoncentrowani na mnie – powiedziałam. – To da

szansę tobie, Alexei’owi i mojej babci dostać się do drzwi, uwolnić Metis i pozostałych,

zanim Żniwiarze zdadzą sobie sprawę z tego, co się dzieje. To jedyna szansa, jaką mamy

na ocalenie wszystkich. Wiesz o tym równie dobrze, jak ja. Poza tym, to jest to, co robią

Wybrańcy, prawda? Poświęcają się dla większego dobra?

Nawet nie próbowałam uśmiechnąć się na swój głupi żart. Zamiast tego, wzięłam

kolejny oddech.

- Przygotujcie się, dobrze?

Morgan skinęła głową. Zaczęła się przesuwać, kiedy Alexei stanął przede mną.

- Przepraszam, że kiedykolwiek w ciebie wątpiłem – powiedział.

- Wiem – odparłam cichym głosem. \

Page 304: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Dotknęłam jego ramienia, a następnie chwyciłam Wiktora nieco mocniej i

ruszyłam na spotkanie Żniwiarzom.

***

Cofnęłam się do ścieżki, którą tu przybyliśmy, obeszłam podest, zeszłam

schodami w dół, przez sterownię i wycofałam się korytarzami, aż dotarłam do głównego

wejścia. Dwoje stacjonujących tam Żniwiarzy zwróciło na mnie uwagę i próbowali

mnie zatrzymać, ale ja ich jedynie minęłam. Zesztywniałam, po części spodziewając się,

że poczuję miecze na swoich plecach, ale tak się nie stało.

- Nic się nie dzieje – mruknęłam, popychając kolejne drzwi.

– Nie martw się, Gwen – powiedział Wiktor. – Jestem tu z tobą. Przejdziemy

przez to jak przez wszystkie poprzednie bitwy. Nie możesz przegrać, mając mnie po

swojej stronie.

Brawura miecza pomogła uspokoić moje skołatane nerwy. Skinęłam mu, nie

mogąc wydusić słowa.

Drzwi poprowadziły mnie na górę na salę koncertową, wzdłuż rzędów krzeseł, to

był długi, powolny, bolesny spacer. Moje serce przyspieszało z każdym kolejnym

krokiem, ale zmusiłam się do równomiernego oddychania.

Page 305: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Przystanęłam pięćdziesiąt stóp od sceny. Metis podchwyciła moje spojrzenie i

pokręciła głową.

- Nie, Gwen – powiedziała. – Nie! Odwróć się i uciekaj! Póki jeszcze możesz…

Żniwiarz podszedł i uderzył ją w twarz.

Kilkoro uczniów krzyknęło. Ruszyłam do przodu, z postanowieniem, że pomogę

Metis, zanim Żniwiarz ponownie ją uderzy…

- Stój! – warknęła Agrona.

Zamarłam i spojrzałam na nią. Docisnęła miecz na szyi Nickamedesa, zmieniając

sączące się krople w stały strumień. Bibliotekarz skrzywił się, to była jego jedyna

reakcja.

- Jeżeli spróbujesz uciec, Cyganko – powiedziała Agrona. – Dokończę sprawę z

bibliotekarzem i to samo zrobię z Metis. Twój wybór.

Wyprostowałam się.

- Nie zamierzam uciekać.

- Dobrze – odparła. – Zaraz wpadnie tu reszta z nas.

Udałam się w lewą stronę na scenę, idąc powoli i opanowanie, jakbym wiedziała,

że maszeruję na swój własny pogrzeb. Musiałam zapewnić Morgan i Alexei’owi

wystarczającą ilość czasu, by znaleźli Babcię Frost i dostali się na pozycję.

Weszłam po schodach. Metis została popchnięta do pozycji siedzącej. Krew

ściekała jej z kącika ust, gdzie uderzył ją Żniwiarz. Profesor spojrzała na mnie, a jej

Page 306: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

zielone oczy pełne były obaw i strachu, ale już nie mówiła, bym uciekała. Obie

wiedziałyśmy, że to nie ma sensu, już nie.

Odwróciłam się od niej i skierowałam na środek sceny, moje tenisówki piszczały

na drewnie. Spojrzałam na uczniów stłoczonych razem. Daphne, Carson, Oliver i

Kenzie patrzyli na mnie, równie zmartwieni i zdenerwowani jak Metis. Daphne

szarpnięciem głowy wskazała na coś z przodu, ale nie wiedziałam, co chce mi przez to

powiedzieć. Wciąż nie widziałam twarzy Logana, nadal był pochylony. Jego mięśnie nie

poruszały się przez cały ten czas.

Agrona uniosła dłoń, kiedy znalazłam się jakieś piętnaście metrów od niej.

- Ta odległość jest wystarczająca, Cyganko.

Przystanęłam, wpatrując się w nią.

- Jestem tu. Masz, co chciałaś. Wypuść Nickamedesa. Już teraz.

Myślałam, że tego nie zrobi, ale Agrona odsunęła miecz od szyi bibliotekarza i

stanęła dalej. Vivian skrzyżowała ramiona na piersi, uśmiechając się do mnie.

- Jesteś kompletną idiotką, Gwen – powiedziała Żniwiarka. – Bo teraz

zamierzamy zabić zarówno ciebie jak i twoich znajomych.

- Wiem o tym – odpowiedziałam. – Po prostu pomyślałam, że byłoby fajnie

popatrzyć jak Agrona znów cię policzkuje, tym razem z bliska. No wiesz, kilka tygodni

temu, myślałam, że jesteś jedyną decydującą tu o wszystkim. Ale ty jesteś tylko kolejną,

nic nie znaczącą podwładną, czyż nie Viv? To nie ty wydajesz rozkazy. Ty je

wykonujesz.

Page 307: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Furia zaczerwieniła policzki dziewczyny, a jej kostki zacisnęły się bardziej na

rękojeści Lucretii. Vivian ruszyła naprzód, ale Agrona wyciągnęła swój miecz,

zatrzymując ją.

- Pozwól mi ją zabić teraz – warknęła Vivian. – Tak możemy to zakończyć.

Agrona pokręciła głową.

- Miałaś swoją szansę, dwa razy, i za każdym razem marnie ci poszło. Poza tym,

potrzebujemy krwawą ofiarę do następnego etapu rytuału i myślę, że Gwen będzie się

nadawała idealnie. Wiesz, ile mocy znajduje się we krwi Wybrańca, zwłaszcza

Wybrańca Nike. To sprawi, że przeniesienie duszy Lokiego będzie znacznie łatwiejsze.

Spięłam się, gotowa do odpowiedzi na każdy atak na mnie. Ale zamiast unieść

swój miecz i mnie zabić, Agrona podeszła do Logana. Wciąż nie widziałam twarzy

Spartanina, ale na pewno wiedział, że tu byłam i że próbowałam go uratować.

Jakiś ruch rzucił mi się w oczy. Odwróciłam głowę i zdałam sobie sprawę, że

Daphne wydobywała z siebie więcej różowych iskier. Lęk sparaliżował ładną twarz

Walkirii.

- Uciekaj! – powiedziała do mnie bezgłośnie.

Ale ja nie mogłam uciec. Musiałam uratować Logana. Musiałam ich wszystkich

ocalić, a to oznaczało, że muszę kupić znacznie więcej czasu dla Morgan, Alexei’a i

Babci Frost. Z pewnością, byli już prawie na miejscu. Wszystko, co musiałam zrobić, to

wytrzymać jeszcze minutę czy dwie…

Page 308: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Logan – powiedziała Agrona słodkim głosem. – Wyświadcz mi przysługę. Weź

ten miecz i zabij nim Gwen, proszę.

W mojej głowie coś zaskoczyło na jej słowa. Logan? Zabić mnie? On nigdy,

przenigdy tego nie zrobi. I nie obchodziło mnie, co za straszliwy rytuał Agrona i

pozostali Żniwiarze zamierzali na nim wykonać. Znałam Spartanina. Kochałam go, a on

kochał mnie. Nigdy mnie nie skrzywdzi, nigdy.

Logan gwałtownie szarpnął ręką do przodu i wziął broń od Agrony. Ogarnął mnie

niepokój, ale wciąż stałam w miejscu.

- No już, teraz – zagruchała Agrona. – Dobry chłopiec.

Spartanin powoli wstał, prostując się. Agrona odsunęła się od niego i

zauważyłam, że kamienie, które miała na sobie, zapłonęły jaśniej. Czułam energię

emanującą z klejnotów, tę samą złowrogą siłę czułam, kiedy Loki patrzył na mnie

swoimi palącymi czerwonymi oczyma. Mój strach wzrósł jeszcze bardziej, zwłaszcza,

gdy Logan zaczął kręcić mieczem, wczuwając się w broń tak, jak widziałam to wiele

razy podczas naszych zajęć na siłowni.

Po kilku sekundach, opuścił miecz do swego boku, poprawiając chwyt.

- Idź – rozkazała Agrona. – Jest za tobą. Zabij ją. Teraz.

Spartanin zatrzymał się, po czym powoli odwrócił twarzą do mnie. Jęknęłam z

przerażenia.

Oczy Logana były kompletnie, absolutnie czerwone.

Page 309: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Rozdział 27

- Logan? – wyszeptałam. – Logan?

Agrona rzuciła mi zadowolony uśmiech.

- On cię nie słyszy, Cyganko. Słyszy tylko to, co ja mam mu do powiedzenia,

dzięki tym pięknym kamieniom, które oboje mamy na sobie.

- Co masz na myśli…

Po raz pierwszy dostrzegłam, że Logan, podobnie jak Agrona, miał na sobie

naszyjnik. Właściwie, wyglądał bardziej jak kołnierz. Rubiny, szmaragdy i topaz

błyszczały wokół szerokiego pasma złota, które otaczało szyję Spartanina.

Jeszcze raz wróciłam do kart, które znalazłam w bibliotece, opisujące magię

klejnotów Apate. Zastanawiałam się, co Żniwiarze zamierzali z nimi zrobić, teraz już

wiem. Potrzebowali ich do rytuału Transformacji, podobnie jak książkę.

- Nie – wyszeptałam ponownie. – Nie.

Spojrzałam na Logana, który przyglądał mi się szkarłatnymi oczami. Na moment

powróciłam do lasu tej nocy, kiedy Loki został uwolniony. To było tak, jakbym

ponownie ujrzała oblicze złego boga. To było tak straszne, tak złe, że oczy Logana tak

Page 310: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

wyglądały zamiast mieć normalny, lodowaty odcień błękitu. Tak, jakbym patrzyła w

twarz nieznajomego.

Spartanin zrobił krok do przodu, następnie jeszcze jeden, znowu kręcąc mieczem,

który dała mu Agrona.

- Logan, to ja – powiedziałam błagalnie. – Nie chcesz mnie skrzywdzić. Wiem,

że w głębi duszy tego nie chcesz. Proszę, proszę, nie rób tego. Jesteś Spartaninem. Nie

musisz z nikim walczyć, możesz to pokonać. Wiem, że możesz walczyć z tym,

cokolwiek ci zrobili. Proszę, spróbuj. Dla mnie. Dla nas.

Spartanin zatrzymał się. Skrzywił się, a jego oczy na moment znowu stały się

jasne i niebieskie.

- Zabij ją! – nakazała Agrona, a klejnoty na jej szyi zajaśniały jeszcze bardziej. –

Zabij Cygankę! Teraz!

Błękit w oczach Logana zniknął, zatopiony przez czerwień Żniwiarzy i już

wiedziałam, że ponownie go straciłam. Logan wydał z siebie ryk, uniósł miecz nad

głowę.

DZYŃ!

Logan próbował mnie zabić pierwszym uderzeniem i całą siłą woli starałam się

go powstrzymać, by nie odrąbał mi głowy.

- Logan – powiedziałam znowu. – Stój! To ja! Twoja Cyganka!

Page 311: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Cofnął się, przygotowując się do uderzenia. Nie miałam wyboru, ale aby się

bronić, kontratakowałam, nie chcąc zranić Spartanina.

Chociaż Logan miał inne pomysły. Nasze miecze skrzyżowały się, a my

zawahaliśmy się na moment. Następnie, Spartanin uśmiechnął się i uderzył mnie w

twarz.

Moja szczęka eksplodowała bólem. Potknęłam się, ale Logan podszedł do mnie.

Trzasnął mieczem, wytrącając Wiktora z mojej dłoni. Szturchnęłam Spartanina w

brzuch tak mocno, jak tylko mogłam, zmuszając go, by się cofnął. Wtem, zanurkowałam

po miecz, póki mogłam go dosięgnąć.

- Stań do walki, Gwen – wrzasnął na mnie Wiktor, kiedy zerwałam się na nogi. –

On cię zabije, jeśli nie będziesz się bronić.

- Nie – podkreśliłam uparcie. – To Logan. On nie chce mnie skrzywdzić. Nigdy

mnie nie zrani.

- To już nie jest Logan – powiedział Wiktor, smutek wypełniał jego purpurowe

oko. – On nie przestanie, póki jedno z was nie zginie. Wyświadcz Spartaninowi

przysługę, Gwen. Ocal go od tego nieszczęścia. Znasz Logana. Wiesz, że wolałby

umrzeć niż żyć jako nowa, pokręcona wersja Lokiego. Wybrańcy muszą dokonywać

poświęceń, Gwen. To jest twoje.

Chciałam się sprzeczać z mieczem, ale nie mogłam, gdyż Logan znowu na mnie

naparł.

Page 312: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Sparowałam atak, a potem zamachnęłam się Wiktorem, zmuszając Spartanina do

odskoczenia. Będąc po tej stronie sceny, widziałam powoli otwierające się drzwi.

Przeszli przez nie Morgan i Alexei, a następnie Babcia Frost. Zakradli się za Żniwiarza

stojącego u szczytu schodów. Wiedziałam, że muszę dać swoim przyjaciołom jeszcze

trochę czasu, więc rzuciłam się na Logana.

Dzyń – dzyń – dzyń!

Nasze ostrza skrzyżowały się ponownie, każde z nas starało się zdobyć

przewagę. Udało mi się kopnąć Logana w kolano, Spartanin zatoczył się do tyłu, z dala

ode mnie. Zaryzykowałam spojrzenie w lewo, w odpowiedniej chwili, by zobaczyć, że

Babcia Frost wbija miecz w plecy Żniwiarza, a Morgan i Alexei walczą ze Żniwiarzami

pilnującymi członków Protektoratu.

Rozległy się zaskoczone krzyki i wrzaski. Agrona i Vivian zdały sobie sprawę, że

są w niebezpieczeństwie i zaraz utracą kontrolę nad sytuacją.

- Zabij Cygankę, Loganie! – krzyknęła Agrona. – Zabij ich wszystkich!

***

Na scenie zapanował kompletny chaos, każdy walczył z każdym. Morgan zdołała

uwolnić Metis i Ajaxa, podczas gdy Babcia Frost chroniła jej pleców, a Alexei pracował

nad przecięciem więzów Sergei’a i Inari’ego. Nickamedes uderzył ramieniem Żniwiarza

znajdującego się najbliżej, odrzucając go na Vivian i Agronę. Daphne, Carson, Oliver i

Page 313: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Kenzie zerwali się na równe nogi, atakując otaczających ich strażników, Linus robił to

samo.

Ale Logan najwyraźniej nie dostrzegał bitwy wokół nas, dostał rozkazy, by mnie

zabić i obojętnie co by się nie działo, zamierzał je wykonać. Walczyliśmy jakieś dwie

minuty, zanim dotarło do mnie, że przegrywam.

Logan Quinn był najlepszym wojownikiem w Akademii Mythos, najlepszym

wojownikiem swojego pokolenia. Chociaż Spartanin trenował mnie w ciągu ostatnich

kilku miesięcy, nie byłam w jego lidze i wątpiłam, że kiedykolwiek będę. To było

wszystko, co mogłam zrobić, by powstrzymać go przed posiekaniem mnie na małe

kawałeczki.

Zdesperowana, odtworzyłam wszystkie wspomnienia, jakie pochłonęłam w

trakcie naszego pierwszego pocałunku. Skupiłam się na tych odczuciach i obrazach, a

potem zrobiłam coś, czego przysięgłam nigdy nie robić – użyłam umiejętności, sztuczek

oraz technik walki Spartanina przeciwko niemu. To go spowolniło, ale nie

powstrzymało.

Przez około trzy minuty nie mogłam złapać tchu, a serce biło mi jak szalone i

myślałam, że wyskoczy z mojej klatki piersiowej. Wciąż nie mogłam przebić się przez

obronę Logana. Ale nie zamierzałam się poddać. Musiał być jakiś inny sposób na

odzyskanie Logana, by do mnie wrócił.

Błysk Żniwiarskie czerwieni przykuł moją uwagę i zauważyłam, że Agrona

walczy z Nickamedesem. Odepchnęła go w momencie, gdy Vivian cisnęła w nią

mieczem zanim powróciła do walki z Sergei’em. Agrona złapała broń i zamachnęła się

Page 314: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

na Nickamedesa. Ruch spowodował, że klejnoty w jej naszyjniku i pierścieniu

zamigotały w złowrogim świetle. Nagle, olśniło mnie, jak mogę uratować Logana.

W następnej chwili, Spartanin ruszył na mnie, a ja go odepchnęłam, po czym

odwróciłam się i pobiegłam w stronę Agrony. Żniwiarka była zajęta Nickamedesem, a ja

uniosłam wysoko miecz, gotowa, by upuścić go na jej kark. Obniżyłam ramię.

Zatrzymałam się przy Agronie i uderzyłam ją w głowę, ogłuszając ją. To dało mi

wystarczająco dużo czasu, by pochylić się nad nią i zerwać łańcuch z jej szyi. Rubiny i

szmaragdy płonęły jasno jak gwiazdy, ale rzuciłam naszyjnikiem o ziemie, podniosłam

Wiktora i walnęłam nim o każdy jeden kamień.

Zgrzyt! Zgrzyt! Zgrzyt! Zgrzyt!

Klejnoty rozbiły się na dziesiątki kawałków. Agrona zaczęła zamachnąć się na

mnie swoim mieczem, ale Nickamedes odrzucił jej broń daleko od niej.

- Trzymaj jej ręce w dole! – krzyknęłam do niego.

Bibliotekarz skinął głową, wiedząc, co miałam na myśli. Pociągnął za sobą

Żniwiarkę, przywiązując jej prawą rękę do sceny.

Morgan przestała zachowywać się jak zombie, kiedy zniszczyłam Czarę Łez i

miałam nadzieję, że to samo stanie się z Loganem. Właśnie dlatego zerwałam i

zniszczyłam klejnoty, które nosiła Agrona. Teraz wszystko, co musiałam zrobić, było

pozbycie się ostatniego.

Ponownie uniosłam Wiktora i walnęłam nim najmocniej jak potrafiłam.

Page 315: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Agrona krzyczała, kiedy zgniatałam pierścień będący wciąż na jej palcu. Rubiny

Apate miały w sobie moc, podobnie jak Wiktor, ponieważ był bronią Wybrańca, moją

bronią, którą przekazała mi Nike.

Rękojeść miecza roztrzaskała rubin w kształcie serca, jakby było wykonane ze

szkła.

Wściekłe czerwone światło wypełniło salę koncertową sekundę po tym, jak

Wiktor dotknął klejnotu dotkliwie piekąc moje oczy, podobnie jak niektórych uczniów i

Żniwiarzy, który zaczęli krzyczeć. Po kilku sekundach, ostry blask zniknął, a ja

spojrzałam na Logana, spodziewając się zobaczyć, że otrząsa się z dezorientacji.

Zamiast tego, wzrok Spartanina spoczął na mnie i ruszył w moim kierunku, a

jego oczy wciąż były niesamowicie czerwone.

- Głupcze! – warknęła Agrona. – Rytuał poszedł już za daleko, a on wciąż ma na

sobie kołnierz z klejnotów Apate. Nie jesteś w stanie go odzyskać, nawet swoim głupim

mieczem. Już nic go nie przywróci. Nic. On nie poprzestanie, aż jedno z was będzie

martwe.

Zerwałam się na nogi i złapałam Wiktora w ostatniej chwili, by powstrzymać

Logana przed zabiciem mnie. Déjà vu. I znowu walczyliśmy na całej scenie, podczas

gdy błagałam, by wrócił do siebie, by sobie przypomniał, kim jestem, jak czuliśmy się

ze sobą, kiedy byliśmy razem.

Ale nic, co powiedziałam, nie poskutkowało.

Page 316: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nie mogłam dotrzeć do Spartanina, a on wciąż i wciąż mnie atakował. Moja siła

była już znikoma, a jedynym, co mogłam robić, to podnoszenie Wiktora, by walczyć.

Jeszcze minuta, a Logan przejdzie przez moją obronę i zabije mnie. Po tym, co się

wydarzyło, najprawdopodobniej był już stracony na dobre.

Nie mogłam na to pozwolić, ale nie miałam pojęcia, jak go powstrzymać. Nawet,

kiedy z nim walczyłam, starałam się szukać sposobu na dotarcie do niego. Ale rozbicie

kamieni nic nie dało, a ja nie miałam więcej pomysłów.

- Musisz użyć na nim swojej magii, Gwen! – Wiktor przekrzyczał dźwięki bitwy.

– Musisz wykorzystać na nim magię dotykową. Będziesz musiała zabić go tak samo, jak

Prestona!

Ta myśl była tak straszna, że aż zamarłam pośrodku sceny. Poczułam się, jakby

Logan uderzył mnie w brzuch. Cofnęłam się, a Spartanin ruszył na mnie znowu. On nie

przestanie dopóki nie umrę. Jego morderczy instynkt nie akceptuje innej możliwości.

Podwoiłam swoje wysiłki, starając się walczyć lepiej niż w ciągu całego mojego

życia, mając nadzieję, że uda mi się go chociaż rozbroić, ale Logan dopasował ruchy do

mnie. Oczywiście, że tak. Przecież to on uczył mnie walczyć.

- Użyj magii, Gwen! – Wiktor krzyknął ponownie. – Teraz! Zanim będzie za

późno!

Nie chciałam używać magii dotykowej na Loganie. Nie chciałam wyciągać życia

z jego ciała tak, jak zrobiłam to z Prestonem. Ledwo byłam w stanie zrobić to

Page 317: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Żniwiarzowi i tylko dlatego, że to był jedyny sposób na uleczenie śmiertelnej rany, jaką

mi zadał.

Nie, nie mogłam zabić Logana swoją magią. Nie byłabym w stanie żyć ze

świadomością, co zrobiłam.

Ale musiałam coś zrobić. Ponieważ, kiedy skończy ze mną, Logan zaatakuje

dorosłych, a nawet dzieci i nie odetchnie, póki nie zabije wszystkich.

Udało mi się posunąć z Loganem do krzeseł na tyłach sceny, na które upadł.

Spartanin przeklął, a jego głos zabrzmiał ostrzej niż normalnie, kiedy próbował się

wyplątać z metalu. Ale zamiast zaatakować, stałam tam, rozpaczliwie starając się

wymyślić sposób na uratowanie go – i siebie też.

W chaosie walki, scena została zniszczona. Poprzewracane krzesła, rozwalone

instrumenty i inne szczątki zaśmiecające drewnianą podłogę, ale nie dojrzałam wśród

nich nic przydatnego. Nic, co pomogłoby mi dotrzeć do Logana…

Coś mignęło na podłodze, kilka metrów ode mnie i zdałam sobie sprawę, że to

bransoletka, którą miała na sobie jedna z dziewcząt. Być może były to lśniące szafiry

lub łańcuszek pozawijany w idealne koło na podłodze, ale ta bransoletka przypomniała

mi o żmii Maat, która owinęła się wokół mojego nadgarstka podczas procesu. Vivian

udało się oszukać węża za pomocą kawałka rubinu Apate w pierścieniu, ale to ja użyłam

swojej magii, by pokazać mu, co się rzeczywiście wydarzyło.

Moja psychometria, pomyślałam. Oczywiście.

Page 318: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nie mogłam dotrzeć do Logana słowami, ale być może był jeszcze jeden sposób

na ocalenie go od tego wszystkiego…

W końcu, Logan uwolnił się od krzeseł i ruszył na mnie, przekleństwa

wypływały z jego ust jak kwas. Jego oczy były jeszcze bardziej czerwone niż przedtem i

wiedziałam, że miałam tylko jedną szansę, aby przypomnieć mu, kim naprawdę jest,

zanim stracę go nieodwracalnie, na zawsze.

Wszystko, co musiałam zrobić, to dotknąć Spartanina.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Nie widziałam nawet szansy, że uda mi się go

dotknąć mieczem, kiedy walczyliśmy, a co dopiero dostać się na tyle blisko, by dotknąć

go gołą ręką. Ale właśnie tego potrzebowałam – czasu, by go dotknąć, czasu, by moja

magia zaskoczyła, czasu, aby oczyścić go za pomocą mojej magii. Ale Logan nie tylko

nie zamierzał stać i na to nie pozwolić. Nie, był tylko jeden sposób, by to zadziałało.

Musiałam pozwolić Spartaninowi zbliżyć się do siebie.

Musiałam pozwolić, by mnie zranił.

Nie wiedziałam, czy mój szalony plan zadziała, ale to była jedyna możliwość.

Wzięłam więc głębszy oddech i powoli schowałam Wiktora do pochwy przy mojej talii.

Potem otworzyłam szeroko ramiona, jakbym zapraszała Spartanina do zrobienia

najgorszego. Logan stanął jak wryty, najwyraźniej uznając, że to jakiś podstęp.

- Gwen, co ty robisz? – krzyknął Wiktor. – Zabije cię z miejsca!

- Wiem – odparłam ponuro. – Ale to jedyny sposób, Wiktorze. Zobaczysz.

Page 319: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Po kilku sekundach, kiedy zaprzestałam atakowi i obronie, Logan wydał z siebie

głośny, dziki, rozwścieczony dźwięk i rzucił się na mnie. Czekałam aż znajdzie się w

moim zasięgu, a następnie wyciągnęłam prawą rękę i gwałtownie odskoczyłam w bok,

próbując ominąć go na tyle, ile mogłam, tak, aby moje palce go dosięgły. Poczułam, jak

jego miecz ciął po mojej prawej dłoni.

Wówczas, z ostatecznym, zaciekłym okrzykiem bojowym, Logan wymierzył

ostrze w moją klatkę piersiową.

Rozdział 28

Ból jaki spowodował przebijający miecz był druzgocący. Przez moje ciało

przechodziła fala za falą rozpalonej agonii. Po chwili, moja wizja stała się kompletnie

czarna. Musiałam walczyć, aby skupić się na tym, co planowałam zrobić, powoli

owinęłam swoje zakrwawione palce wokół dłoni Logana, który wciąż ściskał miecz,

miecz, który nadal znajdował się w mojej klatce piersiowej.

Spartanin zmarszczył czoło i próbował wyrwać mi rękę, ale zacisnęłam uścisk,

choć miecz w mojej piersi sprawiał, że wszystko mnie bolało znacznie bardziej. Poprzez

rosnącą mgłę bólu, przywołałam wszystkie wspomnienia, jakie dzieliłam z Loganem.

Page 320: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Wszystkie te chwile, kiedy uśmiechał się do mnie. Wszystkie razy, kiedy się ze

mną droczył. Wszystkie, kiedy patrzył na mnie, a jego lodowato błękitne oczy

błyszczały. Wszystkie momenty, kiedy mnie całował, trzymał mnie blisko siebie i

szeptał, że wszystko się ułoży, nawet, jeśli wiedzieliśmy, że nie była to prawda.

Skupiłam się na tych obrazach i wszystkich uczuciach, które mu przekazałam.

Całe pragnienie, jakie poczułam, kiedy na siebie wpadliśmy po raz pierwszy, wszystkie

razy, kiedy doprowadzał mnie do śmiechu i wreszcie, to ciepłe, miękkie, musujące

uczucie, jakie zalewało moje serce, ilekroć uśmiechał się do mnie.

Następnie, pokazałam mu inne obrazy.

To było trudne, tak cholernie trudne. Znacznie bardziej niż to było przy Nott, a

nawet żmii Maat. Nie wiedziałam, czy tak było, ponieważ umysł Logana był bardziej

skomplikowany czy z powodu rytuału, jaki przeprowadziła na nim Agrona, kołnierza z

klejnotów na szyi, całej tej magicznej paplaniny, która została wpompowana w jego

żyły. Ale mogłam niemal zobaczyć mur w jego głowie – czerwony Żniwiarski mur,

który trzymał go z daleka ode mnie.

Ale nie zamierzałam się poddać, mimo że czułam krew wylewającą się z mojej

rany na piersi, a moje siły i magia znikały z każdą sekundą. Zamiast tego,

skoncentrowałam się na wszystkich moich wspomnieniach z Loganem, ukształtowałam

je na gigantyczną pięść i zaczęłam niczym młotkiem, uderzać w mur, który nas

rozdzielał.

Wpuść mnie, wpuść mnie, wpuść mnie…

Page 321: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

W głowie zaczęłam skandować słowa, jakby dodawały mocy pięści ze

wspomnieniami, nawet gdy moje serce zwolniło i zabulgotało.

Wpuść mnie, wpuść mnie, wpuść mnie…

Nie wiedziałam, jak długo tak staliśmy, blokując się wzajemnie, z mieczem

Logana w mojej klatce piersiowej, moimi palcami wokół jego dłoni, ale powoli,

malutkie, drobne pęknięcia zaczęły pojawiać się w murze w jego umyśle. Moja siła

prawie cała ubyła, niemal odeszłam, ale wciąż waliłam w ścianę, zanim będzie za

późno, dla nas obojga.

Wpuść mnie… Wpuść Mnie… WPUŚĆ MNIE…

Pojawiało się coraz więcej pęknięć , biegnących zygzakiem przez całą ścianę.

Zebrałam w sobie pozostałości mojej siły i magii i uderzyłam w nią po raz ostatni,

stawiając wszystko, co miałam na jedną kartę.

Zniszczony mur rozpuścił się w nicość i nagle znalazłam się w głowie Logana, w

głębi niego, tak głęboko jak jeszcze nigdy nie byłam, tak głęboko, że mogłam zobaczyć

te lodowate niebieskie iskry pośrodku jego bytu.

Pamiętaj, wyszeptałam do niego w myślach, wyobrażając sobie te piękne

niebieskie iskry na moich dłoniach. Patrz. Czuj. Pamiętaj, kim naprawdę jesteś.

I znowu pchnęłam ku niemu moje wspomnienia, co do jednego.

Logan jęknął i zatoczył się do tyłu, trącając miecz w mojej piersi. Krzyknęłam z

bólu, ale jakoś udało mi się utrzymać zakrwawione palce na jego dłoni. I jeszcze raz

Page 322: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

wepchnęłam wspomnienia do jego umysłu, podobnie jak on wbił miecz – szybko,

brutalnie, skutecznie.

Pamiętaj… Pamiętaj… PAMIĘTAJ!

Intonowałam słowa w mojej głowie raz po raz, wbijając je w myśli Logana w ten

sam sposób, w jaki obaliłam mur.

Kiedy już myślałam, że dłużej go nie utrzymam, poczułam jakby coś pękło w

jego głowie, niczym szkło, które rzucone na podłogę, roztrzaskało się na setki

kawałków. Wszystko się po prostu… stłukło.

Niespodziewanie, Logan znowu był sobą, a ja poczułam jego rosnącą

dezorientację i przerażenie z powodu tego, co mi zrobił.

Ostatnie siły opuściły mnie, zamrugałam i zdałam sobie sprawę, że puściłam

Logana i stoję na scenie. W samym centrum walki. Wyciągnął miecz z mojej piersi, a

krew zaczęła coraz szybciej wypływać z rany. Spojrzałam na Spartanina, niemal

obawiając się, co mogę dojrzeć na jego twarzy.

- Cyganko? – zapytał Logan.

Jego głos był niepewny i zdezorientowany, ale to znowu był jego głos. Jego twarz

wciąż wyglądała niewyraźnie, jakby nie był pewien, gdzie się znajdował i co się stało,

ale mogłam powiedzieć, że to był Logan, a nie ktoś inny. Logan, po prostu Logan.

Wtedy nastąpiło najważniejsze – jego oczy znowu były niebieskie, a nie czerwone.

Uśmiechnęłam się, myśląc, że był to jeden z najpiękniejszych widoków, jakie

kiedykolwiek oglądałam i że najprawdopodobniej ostatnia rzecz, jaką widziałam.

Page 323: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ból eksplodował w mojej klatce piersiowej, jeszcze bardziej niż wcześniej.

Próbowałam otworzyć usta, aby wymówić jego imię, ale nic z nich nie wyszło, nawet

jęk z bólu. Nogi ugięły się pode mną i wszystko zapadło się w ciemności.

Logan Quinn zabił mnie.

Rozdział 29

Raptownie się obudziłam. Moje oczy otworzyły się i wpatrywałam się w jeden z

najpiękniejszych obrazów, jakie kiedykolwiek widziałam – skomplikowany, błyszczący

fresk ze złota, srebra i kamieni szlachetnych. Znajdował się setki stóp nad głowami,

rozciągając się pod kopułą sufitu, ale jakimś cudem mogłam go zobaczyć tak wyraźnie,

jakby znajdował się tuż nade mną. Przedstawiał wielką mitologiczną bitwę. Nic

dziwnego. W końcu to była Akademia Mythos. Ale dziwne było to, że na fresku byli

wszyscy moi przyjaciele.

Logan, Daphne, Carson, Oliver, nawet Alexei, wszyscy dzierżyli broń i walczyli

jak ja. Byli również inni ludzie i kreatury, jakie widziałam na stronicach swojego

podręcznika do Historii Mitu, ale odnosiłam niejasne przeczucie, że wszyscy byli ważni.

To było ważne. Moje spojrzenie odbiło w prawo, potem w lewo, w górę, a następnie w

dół, aż przyjrzałam się całemu freskowi…

Zamrugałam, a obraz zniknął, ukryty przez cienie po raz kolejny. Usiadłam i

uświadomiłam sobie, że leżałam na marmurowej podłodze na samym środku Biblioteki

Starożytności, tuż przed ladą. Spojrzałam w dół. Miałam na sobie te same ubrania, które

Page 324: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

miałam w audytorium, ale mój T-shirt i bluza były gładkie, niepodarte i nie

zakrwawione, choć takie powinny być skoro Logan wbił mi…

- Witaj, Gwendolyn – zawołał miękki, znajomy głos.

Podniosłam głowę i spojrzałam na Nike, grecką boginię zwycięstwa.

Bogini wyglądała pięknie jak zawsze. Biała suknia, niczym toga owijała jej

szczupłe, silne ciało, podczas gdy miękkie, pierzaste skrzydła unosiły się za jej plecami.

Srebrna korona laurowa spoczywała na jej brązowych włosach, ale to jej oczy zawsze

fascynowały mnie najbardziej, była w nich mieszanka fioletu i szarości, srebra i

lawendy, a wszystko miękkie jak odcienie zmierzchu.

Stanęłam na nogi, wciąż lekko zaskoczona, że nie czułam żadnego bólu.

Przycisnęłam rękę do piersi, ale wszystkim, co poczułam, była cienka linia przecinająca

moje serce, a nie głęboka, śmiertelna rana zadana mi przez Logana. Spojrzałam na

boginię i westchnęłam.

- Więc jestem martwa? – zapytałam. – Czy to dlatego nie czuję rany w klatce

piersiowej? Czy jesteś tu, by zabrać mnie na Pola Elizejskie, Valhalla albo tam, gdzie

idą wojownicy ginący w walce?

Nike posłała mi smutnu uśmiech.

- Blisko, ale nie całkiem. Twoi przyjaciele ciężko w tej chwili pracują, aby ocalić

twoje życie. Skup się, a zobaczysz.

Page 325: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Skoncentrowałam się i poczułam kojące ciepło przepływające przez moje ciało.

Spojrzałam w dół i zorientowałam się, że znajome różowe iskry pokrywały moją pierś,

skupiając się na moim sercu.

No dalej, Gwen! Wydawało mi się, że usłyszałam krzyk Daphne, choć jej głos

brzmiał słabo i jakby z oddali. Weź się w garść! Nie waż mi się tu umierać!

- Daphne próbuje mnie uleczyć – wyszeptałam.

Nike skinęła głową.

- Twoja nauczycielka, Profesor Metis, również.

Bogini podeszła i usiadła na ladzie. Nie, to było niezupełnie tak. Ona nie

wydawała się chodzić, raczej płynęła, jakby pewna siła napędzała jej precyzyjne ruchy.

Mimo to, widząc jak jej zwisające z lady nogi kołysały się, uśmiechnęłam się do siebie.

- Wiesz, Nickamedes nie lubi, kiedy ktoś siedzi na ladzie. Zrobiłam to raz, a on

krzyczał na mnie przez pięć minut.

Nike uśmiechnęła się do mnie.

- Nie powiem mu, jeśli i ty tego nie zrobisz.

Poklepała blat obok siebie, a ja podeszłam i wskoczyłam na niego, moje ruchy

były znacznie mniej wdzięczne niż jej. Siedząc obok bogini uświadomiłam sobie, że

moc toczyła się z niej nieustannymi falami. Ta zimna, piękna, przerażająca siła sama w

sobie była zwycięstwem.

Page 326: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Siedziałyśmy w milczeniu przez kilka minut, choć ukradkowo przyglądałam się

bogini.

- Czy ja… czy udało mi się uratować Logana? – zapytałam w końcu, nie mogąc

dłużej znieść ciszy.

Nike skinęła głową.

- Tak, czar, którego Żniwiarze użyli na Spartaninie, prysł. Znowu jest sobą.

Fizycznie, całkowicie wydobrzeje w ciągu kilku dni.

- A w inny sposób?

Wzruszyła ramionami.

- To jest bardzo ekstremalna sytuacja, wmuszenie duszy do innego ciała,

szczególnie takiej popsutej i zgniłej jak Lokiego. Boga osobiście nie było w audytorium,

ale wciąż był połączony ze Spartaninem. Nie ulega wątpliwości, że widział i czuł rzeczy

naprawdę okropne. Będzie musiał sobie z tym poradzić. Poza tym, ten chłopak cię

skrzywdził. Choć on również bardzo to przeżywa i czuje się winny.

- Ale Logan nie chciał tego robić – zaprotestowałam. – On nie chciał mnie

skrzywdzić. On nie był… sobą.

Nike skinęła głową.

- Przypuszczam, że z czasem to się okaże.

Page 327: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Sposób, w jaki wypowiedziała ostatnie dwa słowa sprawił, że przeszedł mnie

dreszcz. Z czasem? Co to znaczy? Ciepło w mojej klatce piersiowej zmalało i otuliłam

się ramionami, aby odpędzić chłód pnący się po moim kręgosłupie.

- Więc co teraz? – zapytałam. – Czy Żniwiarze ponownie spróbują

przeprowadzić na kimś Transformację?

Pokręciła głową.

- Rytuał można przeprowadzić tylko na jednej osobie, a Logan był najlepszym

kandydatem, jakiego mieli Żniwiarze, tak właściwie to jedynym. Wiedzieli, że mieli

tylko jedną szansę, dlatego jego macocha obserwowała go przez te wszystkie lata. Poza

tym, użyli prawie wszystkie klejnoty Apate, które ukradli z biblioteki i nie ma ich na

tyle, by przeprowadzić rytuał ponownie. Więc nie musisz się o to martwić. Póki co, Loki

jest uwięziony we własnym zniszczonym ciele.

Ponownie przebiegł mnie dreszcz, ale skupiłam się na innych pytaniach, na które

potrzebowałam uzyskać odpowiedzi.

- Dlaczego Lokiego tam dzisiaj nie było? W audytorium?

- Żniwiarze nie chcieli ryzykować wyciągania go z ukrycia, jeśli była choć

najmniejsza szansa, że rytuał mógł się nie powieść albo jeżeli próbowałabyś ocalić

przyjaciół – odparła Nike. – Jestem z ciebie dumna, Gwendolyn. Uratowałaś dzisiaj

wiele istnień i powstrzymałaś Lokiego przed uzyskaniem większej mocy. Dobrze ci

poszło, moja Wybranko.

Page 328: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Pomyślałam o martwych ciałach ułożonych na scenie, o wszystkich, którzy

zostali zranieni bądź zabici w czasie bitwy. Nie byłam pewna, czy zasłużyłam na

pochwałę Nike, ale przynajmniej uratowałam Logana. Mimo to wiedziałam, że bogini

przyszła do mnie nie bez powodu.

- Co się teraz stanie? – zapytałam. – Co zrobią teraz Żniwiarze, skoro rytuał się

nie powiódł?

Nike rozejrzała się po bibliotece, jej spojrzenie było odległe. W tym momencie

przypominała mi Babcię Frost podczas jednej z jej wizji.

- Ponieważ Loki wciąż jest uwięziony w swoim ciele, on i jego Żniwiarze

przejdą do kolejnej części planu – odpowiedziała. – Wyruszą po przedmioty, które ich

zdaniem pomogą im zwyciężyć nadchodzącą wojnę. Broń, zbroje i inne artefakty o

rozmaitej magii. Niektóre bardziej potężne, inne mniej. Musimy temu zapobiec,

Gwendolyn.

Bogini raz jeszcze powróciła do mnie spojrzeniem.

- To ty będziesz musiała temu zapobiec.

Pomyślałam, że powstrzymywanie Żniwiarzy przed robieniem złych, naprawdę

złych rzeczy należało do moich stałych obowiązków. Miałam tylko nadzieję, że po raz

kolejny uda mi się je wykonać.

- W porządku – powiedziałam. – Więc powiedz mi, jakie artefakty muszę

odnaleźć i gdzie się znajdują.

Pokręciła głową.

Page 329: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Wiesz, że nie mogę ci tego powiedzieć. Mogę jedynie cię strzec.

Tak, tak, bogowie nie mogli wtrącać się w sprawy śmiertelników, ale to nie

powstrzymywało ich przed nawiedzaniem swoich Wybrańców. Ponownie westchnęłam.

Przypuszczałam, że coś takiego powie, ale hej, nie zaszkodzi spróbować.

- Wiesz, musimy znaleźć jakiś sposób na to, byś mogła mówić mi o niektórych

rzeczach. Istnieją luki w różnych kwestiach magicznych. Więc dlaczego nie i w tej? Bo,

szczerze mówiąc, wystarczyłaby mi jakaś mapa, lista albo obraz albo cokolwiek, co

przyszłoby ci na myśl…

Zawiesiłam głos. Chwileczkę. Przecież widziałam obraz – fresk na suficie – ze

wszystkimi ludźmi, bronią i stworzeniami. Ten, który spowijały cienie, ten, którego

nigdy wcześniej nie widziałam.

Spojrzałam na boginię, a ona po prostu się do mnie uśmiechnęła, jej twarz

wyrażała spokój i opanowanie. Głupie magiczne luki. Naprawdę zaczęłam je

nienawidzić. Ale i tak byłam uparta.

- Dobra, dobra, rozumiem. Przynajmniej, tak mi się wydaje. Ale na wypadek,

jeżeli nie pamiętasz, nie odwaliłam dobrej roboty przy ochronie Sztyletu z Helheimu –

powiedziałam. – Nie chciałabym odnaleźć artefaktów po to, by Żniwiarze mi je ukradli

tak, jak zrobiła to Vivian ze sztyletem.

- Zawsze jest ryzyko – odparła Nike. – I to nie jest tylko i wyłącznie kwestia

znalezienia i chronienia artefaktów. Chodzi o upewnienie się, że trafią w odpowiednie

ręce, jak również, co znacznie ważniejsze, nie dopuszczenie do tego, by Żniwiarze

Page 330: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

odnaleźli je pierwsi. Broń i zbroja może posiadać moc, może posiadać w sobie magię,

której oni nie mogą zdobyć. Gdyż to ludzie i stworzenia, które je dzierżą i ich intencje

naprawdę się liczą. Właśnie to ich wolna wola uczyni ostatecznie różnicę.

Westchnęłam. I znowu mówiła zagadkami o wolnej woli, o czym Metis zawsze

powtarzała nam na zajęciach z Historii Mitu. Posiadałam wolną wolę i dokonywałam

własnych wyborów, którą Żniwiarze odbierają poprzez zniewolenie innych. Mam ją.

Naprawdę ją mam. Tego dowiedziałam się z lekcji.

Mimo wszystkich tych rozmów o artefaktach, moi przyjaciele i inne osoby

wybrały się do Koloseum Crius kilka tygodni temu.

- Czy właśnie dlatego Daphne jest w posiadaniu łuku Sigyn? – spytałam. – A

Carson ma Róg Rolanda? Próbowali oddać je Metis, ale one tak po prostu pojawiały się

z powrotem w ich pokojach. Zadanie łuku wydaje się dość łatwe, ale Carson wciąż nie

ma pojęcia, co robi róg. Trąbił i trąbił, ale nic się nie wydarzyło, z wyjątkiem wywołania

bólu głowy u Lokiego w bramie Garm.

- Gdy nadejdzie odpowiednia chwila, Celt dowie się, co zrobić z rogiem,

podobnie jak Walkiria z łukiem – odpowiedziała Nike. – Tak jak i ty będziesz wiedziała,

co zrobić z artefaktami, które odnajdziesz.

- A co z Lokiem? – zapytałam. – Zakładam, że nadal mam szukać sposobu na

zabicie go. Czy jest jakiś artefakt na dokonanie tego?

Moje słowa miały zabrzmieć raczej jak żart, ale Nike popatrzyła na mnie twardo i

poważnie.

Page 331: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Jest – wyszeptałam. – Istnieje artefakt będący w stanie zabić Lokiego. Co? Co

to jest? Gdzie jest? Jak go użyć, by zabić? Proszę, musisz mi powiedzieć…

Nike uniosła brwi i przechyliła głowę. Podążyłam za jej wzrokiem i

uświadomiłam sobie, że mogłam ponownie ujrzeć fresk. Dostrzegłam migotanie srebra

pośrodku obrazu no i, cóż, siebie. W jednej dłoni trzymałam Wiktora, a w drugiej coś

srebrnego, coś co wyglądało jak strzała, może mała włócznia…

Zamrugałam i sufit znowu spowiły cienie.

- Ale co to jest? Musisz mi powiedzieć, co to jest…

Nike uniosła dłoń, przerywając mi i przechyliła głowę, jakby czegoś

nasłuchiwała. Nie słyszałam nic, ale bogini odbiła się od lady i odwróciwszy się, stanęła

przede mną.

- Czas już na mnie – powiedziała. – I na ciebie, byś wróciła do przyjaciół. Nie

czujesz tego? Wykonali znakomitą robotę uzdrawiając cię.

Przycisnęłam rękę do piersi. Cienka linia nadal przecinała moje serce, ale zdałam

sobie sprawę, że już nie odczuwałam zimna. Spojrzałam w dół i dotarło do mnie, że całe

moje ciało świeciło tym samym ciepłym, różowym kolorem magii Daphne, zmieszanym

ze złotym odcieniem magii Metis.

- Więc mam to zrobić po tym wszystkim?

Nike uśmiechnęła się.

Page 332: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nigdy nie miałam co do tego wątpliwości, Gwendolyn. Poświęcenie się jest

czymś niesamowitym, zwłaszcza z własnej woli. Pamiętaj o tym.

Bogini pochyliła się i pocałowała mnie w policzek, jak to miała w zwyczaju, gdy

żegnała się ze mną. Jak zawsze, fala jej mocy obmyła mnie, jeszcze potężniejsza niż

wcześniej, tak zimna i zacięta, że przy pierwszym oddechu wypuściłam kłąb pary z ust.

- Do widzenia, Gwendolyn – powiedziała Nike, cofając się, kiedy jej ciało

migało jasnym, srebrzystym światłem. – Bądź zdrowa i dzielna do naszego kolejnego

spotkania.

Podniosłam rękę, próbując nie tracić jej ze wzroku, ale światło było zbyt

intensywne, więc oderwałam spojrzenie.

Kiedy zerknęłam ponownie, srebrzysty blask zniknął, wraz z boginią.

Rozdział 30

Moje oczy otworzyły się po raz kolejny.

Przez chwilę myślałam, że wciąż śnię, że wciąż znajduję się w tym nie do końca

rzeczywistym świecie z Nike. Ale strop nie był kopułą, a ja nie patrzyłam na tajemniczy

fresk w Bibliotece Starożytności. Nie, ten sufit był prosty, pokryty starą białą farbą, a ja

zdałam sobie sprawę, że znajduję się w swojej starej sypialni w domu Babci Frost.

Page 333: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Coś załaskotało mnie w nos i kichnęłam. Sekundę później, ciepły, wilgotny język

polizał mnie po policzku. Otworzyłam oczy i ujrzałam Nyx, stojącą obok mojego łóżka.

Szczenię wydało z siebie szczęśliwy szczek i ponownie polizało mój policzek, jej ogon

uderzał w okolicach moich żeber.

Nie tylko Nyx tu była. Kapał na mnie prysznic różowych iskier, po czym

zamajaczyła przede mną znajoma twarz

- Gwen! – wrzasnęła Daphne. – Obudziłaś się!

Walkiria pochyliła się i przytuliła mnie tak mocno, że poczułam pękanie w

plecach, jak zawsze. Nyx warknęła, próbując wcisnąć się między nas.

- No cholernie najwyższy czas – rozdzwonił się inny głos.

Spojrzałam na Wiktora, opartego na nocnym stoliku. Jego głos może i był ostry,

ale oko było jasne i uśmiechało się.

- Co masz na myśli? – wymamrotałam, usta miałam suche jak papier.

Daphne cofnęła się, wyplątując mnie z uścisku.

- To oznacza, że byłaś nieprzytomna dłużej niż dzień.

- Mówiłam ci, że obudzi się tego popołudnia, prawda? – Do pokoju weszła

Babcia Frost, podzwaniając słodko monetami przyczepionymi do szala.

Usiadła po drugiej stronie łóżka i pogładziła moje kręcone włosy.

- Jak się czujesz, dziecino?

Page 334: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Dobrze? – odparłam. – Trochę spragniona i zastanawiam się, co się stało.

Skinęła głową.

- Dobrze. Przyniosę ci wody i powiem pozostałym, że się obudziłaś.

Nyx usadowiła się na moich kolanach, więc ją pogłaskałam. Do mojej sypialni

wszedł Carson, a zaraz za nim Oliver i trener Ajax. Metis i Nickamedes również

wcisnęli się do pokoju. Widziałam, że byli zadowoleni z tego, iż wszystko ze mną w

porządku, ale coś wydawało mi się… nie tak. Żaden z nich nie patrzył mi w oczy dłużej

niż sekundę i zastanawiałam się, dlaczego.

- Co się stało po tym, jak ja… zrobiłam to, co zrobiłam? – zapytałam przełykając

wodę, którą babcia mi podała

Daphne prychnęła.

- To znaczy po tym, jak Logan przebił cię mieczem ja kompletny idiota?

Carson skrzywił się.

- Daphne…

- Co? – warknęła, magiczne iskry zatańczyły w powietrzu wokół niej. – Byliśmy

tam wszyscy. Wszyscy widzieliśmy, co ona zrobiła i widzieliśmy, że Logan ruszył na nią

z mieczem, jakby była kolejnym wrogiem, którego musiał zabić.

Metis położyła dłoń na ramieniu Walkirii. Po chwili, Daphne westchnęła.

- Dobra – mruknęła Walkiria. – Opowiedzcie jej resztę.

Page 335: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Metis skinęła głową.

- Dzięki Morgan, Alexei’owi i Geraldine, Ajax, ja, Sergei i Inari uwolniliśmy się.

Podczas walki ze Żniwiarzami, Daphne i Carson zabrali uczniów ze sceny, a Oliver i

Kenzie chronili ich. Ostatecznie, członkowie Protektoratu przejęli kontrolę nad walką.

Zabiliśmy kilku Żniwiarzy, niektórych udało nam się pochwycić.

Dosłyszałam rozczarowanie w jej głosie i byłam pewna, że wiem, co chce teraz

powiedzieć.

- Niestety, nie dopadliśmy Agrony i Vivian – Metis potwierdziła moje

przypuszczenia.

Westchnęłam.

- Co się stało?

- Ścigaliśmy je na zewnątrz, ale obie wskoczyły na roca Vivian. I pomimo tego,

że stworzenie było ranne, udało mu się odlecieć z nimi – powiedziała Metis. – Nie

wiemy, gdzie teraz są, ale członkowie Protektoratu je szukają.

- I je znajdziemy – dodał Ajax. – Prędzej czy później je znajdziemy i zapłacą za

to, co zrobiły.

Wszyscy ponuro przytaknęli wyrażając w ten sposób aprobatę.

Po tym, nastrój nieco się poprawił i każdy po kolei opowiedział mi, co się działo,

kiedy byłam nieprzytomna. O tym, jak Daphne i Metis użyły swojej magii, by mnie

Page 336: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

uleczyć, o otoczeniu Żniwiarzy, o zabraniu uczniów z powrotem do akademii, o

ogłoszeniu, co wydarzyło się w audytorium.

- Przykro mi, że zrujnowałam twój koncert – powiedziałam do Carsona.

Wzruszył ramionami.

- W porządku, Gwen. To nie była twoja wina. Nic z tego nie było z twojej winy.

Jego głos był miły, ale wciąż na mnie nie patrzył, a ja nie wiedziałam, dlaczego.

Moi przyjaciele wchodzili i wychodzili z mojej sypialni, ale wciąż nie było ani

śladu osoby, którą chciałam zobaczyć najbardziej, Logana. Zakładałam, że wrócił do

akademii lub, być może, jest właśnie w drodze tutaj. Ale dziwne było to, że nikt nic nie

wspomniał o Spartaninie, ani słowa, choć doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jak

bardzo chcę go zobaczyć upewnić się, że wszystko z nim w porządku.

- Gdzie jest Logan? – zapytałam w końcu, kiedy dotarło do mnie, że nikt nie

zamierzał się zająknął na jego temat.

Nyx położyła się na łóżku obok mnie, a Wiktor zachrapał na stoliku nocnym.

Jedynie Metis i Nickamedes byli obecni w tej chwili w moim pokoju. Ich spojrzenia

skrzyżowały się.

- Logan odszedł, Gwen – powiedziała Metis niskim głosem. – Przykro mi.

Zimna pięść zacisnęła się na moim sercu.

- Odszedł? Co masz na myśli, mówiąc, że odszedł? Czy on… nie żyje? Umarł?

Mój głos obniżył się do chrapliwego szeptu, ledwo wydobywałam z siebie słowa.

Page 337: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nickamedes pokręcił głową.

- Nie, fizycznie wszystko z nim w porządku. Doszedł do siebie, kiedy użyłaś na

nim swojej magii dotykowej, poza jego cierpieniem psychicznym nie widać żadnych

trwałych skutków rytuału. Oczywiście, nawet nie został zadrapany podczas walki.

- Więc dlaczego go tu nie ma? – zapytałam. – Co się stało? Czego mi nie

mówicie?

Metis i Nickamedes ponownie wymienili spojrzenia, a moje obawy urosły.

- Musisz zrozumieć, że to, co Logan przeszedł było bardzo, bardzo traumatyczne

– powiedziała Metis, a jej łagodne, zielone oczy nareszcie na mnie spojrzały. –

Pomagalismy członkom zespołu, kiedy Agrona odciągnęła Logana na bok sceny. Użyła

swojej amazońskiej szybkości, aby założyć mu na szyi złoty kołnierz, zanim ktokolwiek

z nas zarejestrował, co się dzieje. Logan natychmiast… zmienił się. Kiedy

próbowaliśmy mu pomóc, coraz więcej Żniwiarzy przybywało do auli, a my

przegraliśmy walkę, która jeszcze się nie rozpoczęła.

Metis przerwała na chwilę.

- Ale najbardziej boli go, nie to, co zrobili mu Żniwiarze, ale to, co on zrobił

tobie.

- Ale on nie chciał mnie skrzywdzić – powiedziałam. – Nie tak naprawdę. On po

prostu robił to, co nakazywała mu Agrona za pomocą klejnotów Apate. To jej wina, że

próbował mnie zabić. Wiesz o tym, prawda? Nie został zamknięty w areszcie akademii,

prawda? Nie zasłużył na to.

Page 338: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Nie, Logan nie jest w areszcie – odparła Metis. – Wszystko, co powiedziałaś,

jest prawdą. Wszyscy to wiemy, ale to nie sprawia, że jemu jest łatwiej.

- Co masz na myśli? – zapytałam. – Czego mi nie mówicie?

Metis i Nickamedes po raz trzeci spojrzeli na siebie, zanim bibliotekarz odwrócił

smutny wzrok od mojego szalonego.

- Mamy na myśli to, że Logana tu nie ma, Gwendolyn – powiedział Nickamedes

łagodnie. Odszedł z Akademii Mythos, na dobre.

***

Byłam po prostu odrętwiała. Nie zła, nie zdenerwowana, jedynie odrętwiała. Ze

wszystkich rzeczy, jakie mogły się wydarzyć, ze wszystkich powodów, dla których

Logana tu nie było, tego się wcale nie spodziewałam. Odszedł? Dlaczego? Dlaczego

miałby to robić? Po prostu nie rozumiem, dlaczego.

Moje usta otworzyły się, ale żadne słowa się z nich nie wydobyły. Próbowałam i

próbowałam, ale żadne słowa nie chciały wyjść.

Nickamedes wyciągnął z kieszeni spodni małą białą kopertę. Widziałam ból i żal

w jego oczach – jego lodowatych oczach, tak bardzo podobnych do Logana.

- Trzymaj – powiedział tym samym, łagodnym głosem. – Może to wyjaśni ci

kilka rzeczy. Przykro mi, Gwendolyn. Naprawdę, przykro.

Page 339: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nickamedes wstał z krawędzi łóżka i wyszedł. Metis ścisnęła moje ramię i

wyszła za nim, zamykając drzwi. Siedziałam tak długi, długi czas, nieruchomo,

wpatrując się w kopertę, jakby to była żmija Maat, gotowa mnie ugryźć, gdybym

poruszyła się o cal. Nyx spała na łóżku obok mnie, jej łapy wierzgały we śnie, ale

niemal od razu obecność szczeniaka pocieszyła mnie. Podobnie jak marzycielskie

mamrotanie Wiktora o zabiciu Żniwiarzy.

Logan odszedł? Co to oznacza? Czy jego ojciec dał mu jakiś powód ku temu?

Dlaczego Spartanin osobiście nie powiedział mi, co się dzieje? Dlaczego nawet nie

przyszedł i nie pożegnał się?

Wreszcie, zimnymi, drżącymi rękoma złapałam kopertę i wyjęłam z niej list.

Odetchnęłam, otworzyłam arkusz papieru i zaczęłam czytać.

Droga Cyganko,

Jest mi bardzo, bardzo przykro z powodu tego, co się stało – z powodu tego, co ci

zrobiłem. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić i nigdy, nawet za milion lat, nie

pomyślałbym, że chciałbym tego. Teraz rozumiem, jak czułaś się, kiedy zabiłaś Prestona

za pomocą swojej magii, jak byłaś po tym wstrząśnięta i przerażona. Jak bardzo byłaś

przerażona, że mogłabyś to zrobić ponownie, jednemu z nas – mnie.

Zrobiłaś to, ponieważ od tego zależało twoje przetrwanie – ale ja nie mam takiego

usprawiedliwienia.

Page 340: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Dźgnąłem cię, ponieważ byłem pod wpływem czaru Żniwiarza, ale nadal nie mogę

uwierzyć, że to zrobiłem. A najgorsze było to, że wiedziałem, że to ty. Przez cały czas cię

widziałem. Słyszałem twoje prośby, błagania, abym przestał. I chciałem, naprawdę

bardzo chciałem to zatrzymać. Próbowałem walczyć z tymi okropnymi rzeczami

wewnątrz mnie, z magią, jaką we mnie wlali, ale nie byłem wystarczająco silny.

Kiedyś nie byłem wystarczająco silny, aby ocalić mamę i siostrę. tym razem, nie byłem

na tyle silny, by powstrzymać się przed skrzywdzeniem ciebie.

Dlatego muszę odejść. Metis i Nickamedes powiedzieli, że wszystko ze mną w porządku,

że Loki i Żniwiarze nie wyrządzili większego zła, ale nie mogę ryzykować.

Nie mogę ryzykować, że ponownie cię zranię.

Więc odchodzę z Mythos, gdzieś daleko, jak najdalej. Mam nadzieję, że kiedyś mi to

wybaczysz. Proszę, nie próbuj mnie odnaleźć.

Kochający, Logan.

Słowa bolały, ale nie one były najgorsze. W momencie, gdy dotknęłam list, moja

psychometria zareagowała i poczułam wszystko, co czuł Logan w momencie jego

pisania, cały jego strach, gniew, wstyd i nienawiść do samego siebie.

Z każdym kolejnym słowem, które pisał, Spartanin w kółko odtwarzał walkę w

swoim umyśle. Wszystko, co do niego mówiłam, każdy raz, kiedy mnie atakował, i

wreszcie, gdy mnie przebił. Znowu i znowu, przypominał sobie , jak wbijał miecz w

moją pierś, a ja czułam wszystko, czego on doświadczał podczas pojedynku.

Page 341: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Jak chciał przestać ze mną walczyć. Jak starał się odłożyć miecz lub odwrócić go

w swoją stronę.

Loki.

Poprzez wspomnienia Logana, dostrzegłam jego oczy, jedno piękne niebieskie,

drugie szpetne czerwone. Te oczy zaglądały w każdy jego zakątek i powoli atakowały

jego ciało, jego umysł, jego serce.

W jakiś sposób, poprzez ich połączenie, bóg ranił Logana torturując go

wewnątrz. Ból był większy niż Logan był w stanie znieść, większy niż ktokolwiek

mógłby znieść. Samo wspomnienie o tym sprawiało, że chciało mi się płakać. Loki

przejął kontrolę, a Logan nie był w stanie powstrzymać się przed dźgnięciem mnie,

chociaż bezgłośnie krzyczał na siebie i złego boga, próbując to wszystko zatrzymać.

Ale, przede wszystkim, czułam najgłębszy, najciemniejszy strach Logana o to, że

może być związany z Lokim. Że zły bóg mógł w każdej chwili przejąć nad nim

kontrolę.

Że za jego pomocą Loki znowu będzie próbował mnie skrzywdzić.

- Och, Spartaninie – wyszeptałam w ciemnościach. – Czy nie wiesz, że już ci

wszystko przebaczyłam?

Ale mój szept nie przyprowadził Logana z powrotem i nie wiedziałam, czy

kiedykolwiek to się stanie.

Zwinęłam się w kłębek tuż obok wciąż śpiącej Nyx, plamiąc list od Logana łzami

spływającymi po mojej twarzy, powoli rozmazując słowa. Przycisnęłam papier do piersi,

Page 342: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

jakby był tarczą, jakby mógł mnie ochronić, chociaż moje serce roztrzaskiwało się na

coraz mniejsze kawałeczki.

Rozdział 31

Złamane serce nie było śmiertelną raną, bynajmniej w oczach Uprawnionych21,

więc następnego popołudnia z powrotem stawiłam się w Akademii Mythos.

I po raz kolejny, stanęłam na przodzie amfiteatru, przed pozostałymi uczniami,

nauczycielami i pracownikami. Tylko że tym razem, usłyszeli prawdę o mnie, o Vivian i

o wszystkim innym.

- … tak więc Protektorat wycofał wszelkie zarzuty przeciwko pannie Frost –

powiedział Linus. – Chcemy przeprosić ją i pochwalić za odwagę podczas incydentu w

Audytorium Aoide. Panna Frost, wraz z panem Sokolov i panną McDougall, ocalili nie

tylko swoich kolegów, ale także pracowników i nauczycieli, jak również kilku członków

Protektoratu…

Spojrzałam w prawo, na Morgan i Alexei’a, którzy stali obok mnie na scenie

amfiteatru. Morgan mrugnęła do mnie, natomiast Alexei tylko skinął głową.

- … tak więc wszyscy mamy wobec nich dług wdzięczności – ostatecznie

zakończył Linus.

212 „Powers That Were” – wciąż nie jestem pewna, kto to taki, ale domyślam się, że jakaś rada szkolna czy coś;) Niech więc zostaną Uprawnieni:P

Page 343: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Przez chwilę wszyscy milczeli. Kilku uczniów, z grzeczności, zaczęło klaskać,

ale Daphne zdecydowała się wziąć sprawę w swoje ręce. Walkiria wstała, włożyła palce

do ust i wydała z siebie ostry gwizd.

- Tak, Gwen! – zahukała Walkiria. – Juuhuu!

Po tym, oklaski stały się nieco głośniejsze i bardziej entuzjastyczne, głównie

dlatego, gdyż Daphne odwróciła się i spojrzała na dzieciaki wokół siebie. Jednak, byli i

tacy, którzy nie klaskali, jak chociażby Helena Paxton. Była mniej więcej w połowie

amfiteatru, ale mogłam dostrzec jak przewraca oczami i szepcze coś do swoich

wrednych przyjaciółeczek. Nie ulega wątpliwości, że Amazonka była wściekła, że nie

będzie miała następnej szansy na skopanie mi tyłka, jak to miało miejsce w jadalni.

Linus zszedł z podium i zwrócił się do mnie.

- Czy jest coś, co byś chciała powiedzieć, panno Frost?

Zawahałam się. Nie wiedziałam, co miałabym powiedzieć. Ledwo wiedziałam,

co teraz myślę. Czterdzieści osiem godzin temu, walczyłam o życie na scenie

audytorium. Teraz, stałam tutaj, znowu w akademii, jakby to był kolejny zwyczajny

poniedziałek.

Ale przede wszystkim, wciąż starałam się pogodzić z faktem, że Logan odszedł,

że zostawił akademię, że mnie opuścił. Wiedziałam, że Spartanin miał swoje powody –

widziałam je i poczułam – ale żałowałam, że nie pożegnał się ze mną osobiście. Wtedy

mogłabym mu powiedzieć, że wszystko było w porządku, że nie winiłam go za to, co się

Page 344: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

stało, że widziałam, jak ciężko walczył z Lokim. Nikt nie mógł oprzeć się złemu

bogowi, nawet Spartanin.

- Panno Frost? – zapytał Linus ponownie.

Sama myśl o Loganie sprawiła, że moje serce zadrżało z bólu i tęsknoty, ale

wzięłam głębszy oddech i odsunęłam emocje na bok. Spartanina tu nie było, ale byli

pozostali.

- Tak – odparłam. – Jest coś, co chciałabym powiedzieć.

Podeszłam do mikrofonu. Momentalnie, aplauz ucichł, i pomimo entuzjazmu

Daphne, tłum ponownie uspokoił się. Mój wzrok przeskakiwał z jednej twarzy na drugą,

ale tym razem nie widziałam złości w ich oczach. Przynajmniej, nie aż tak wiele.

Zamiast tego, wyglądali na zaciekawionych, ostrożnych i przerażonych, ale i

zdeterminowanych. Znałam te uczucia, gdyż należały również do mnie.

- Wiem, że każdy z was stracił kogoś przez Żniwiarzy – powiedziałam. – Ja

także. Zamordowali moją mamę. Zamordowali wasze matki i ojców, braci i siostry.

Zabili wasze ciotki i wujów, kuzynów i przyjaciół. Odebrali tak wiele osób, osób, które

kochaliśmy.

Pomyślałam o Loganie i musiałam odchrząknąć, zanim mogłam kontynuować.

- Teraz, kiedy Loki jest na wolności, doskonale wiemy, że nadchodzi Wojna

Chaosu. Ale zamierzamy walczyć. Nie poddamy się Żniwiarzom. To do tego

przygotowuje nas Mythos. Tu możemy nauczyć się, jak chronić ludzi, których kochamy.

Page 345: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Tak długo będzie nam się to udawało, dopóki będziemy się szkolić i wierzyć w siebie,

wiecie? Możemy wygrać. Zamierzamy wygrać. Nie ma innej możliwości.

Wycofałam się. Daphne wstała ponownie, wydając z siebie okrzyki radości,

razem z Carsonem, Oliverem, Kenziem i Talią. Nawet Savannah Warren, była

dziewczyna Logana, dołączyła do moich przyjaciół. Ale ku memu zaskoczeniu, nie byli

jedynymi ludźmi, którzy to zrobili. Jeden za drugim, dzieciaki zaczęły wstawać i

klaskać, tym razem szczerze. Czułam wszelkie, wylewające się z nich, emocje,

wszystkich dzieci, nauczycieli i członków personelu – ich nadzieję.

Nadzieję, że wszystko się w końcu ułoży. Nadzieję, że w końcu pokonamy

Żniwiarzy. Nadzieję, że nareszcie zatriumfujemy nad Lokim.

Stałam tam i pozwalałam, by gwałtowanie rosnące emocje omiotły mnie.

Sięgnęłam po nie i owinęłam się nimi niczym zbroją, pozwalałam im wlać się w

najciemniejsze zakątki wewnątrz siebie i poczułam się lżej, nieco jaśniej, przynajmniej

w tym momencie.

To nie zrekompensowało utraty Logana, ale pomogło, bardzo pomogło.

***

Page 346: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Członkowie Protektoratu sprowadzili mnie ze sceny i odprowadzili mnie do lady

w Bibliotece Starożytności22. Godziny mojej pracy nieco się przesunęły ze względu na

wszystko, co się wydarzyło – śmierć, destrukcja, ból serca. Tak, to był po prostu kolejny

poniedziałek w Akademii Mythos.

Inari i Sergiei pożegnali się ze mną, życząc mi wszystkiego dobrego, a ja

życzyłam im tego samego. Tak, to oni aresztowali mnie i to przez nich byłam sądzona,

ale oni tylko wykonywali swoją pracę. Cieszyłam się, że teraz już wiedzieli, że jestem

po ich stronie, że wszyscy stoimy po jednej stronie.

- Poczekamy na ciebie w samochodzie, Linusie – powiedział Sergei, gdy wraz z

Inari’m wychodzili z biblioteki.

Linus skinął głową. Przywódca Protektoratu odwrócił się i spojrzał na mnie, ale

po raz pierwszy, wyraz jego twarzy był neutralny.

- Dziękuję za uratowanie mojego syna – powiedział w końcu. – Źle cię

oceniłem, panno Frost. I bardzo wiele innych osób.

W jego oczach zamigotał smutek i ból serca, tak podobne do moich i wiedziałam,

że myślał o Agronie i o tym, jak go oszukała. Po raz pierwszy, współczułam mu. Jasne,

Logan odszedł, ale przynajmniej wiedziałam, że troszczył się o mnie. Linus nie

odczuwał tego małego komfortu.

Skinęłam głową, przyjmując jego przeprosiny.

222 To nie była przypadkiem Biblioteka Antyczna?:P Teraz sobie przypomniałam, ale już nie chciałam nic zmieniać, w 5 części będzie poprawna :P

Page 347: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Jak… jak z Loganem? Nic mu nie jest? Gdzie jest? Czy kiedykolwiek wróci do

akademii? – Pytania wypłynęły z moich ust.

Metis wspomniała mi, że Linus i Logan odbyli bardzo długą rozmowę po

wydarzeniach w audytorium. Nie znała wszystkich szczegółów, ale powiedziała, że

ojciec i syn zamierzali popracować nad swoimi problemami, próbując odkręcić

wszystkie szkody, jakie spowodowała Agrona, również nad tym, co sami zrobili.

- Nie martw się. Logan jest bezpieczny i… jest tak, jak można było się tego

spodziewać w tej chwili. On… jest zaniepokojony tym, co się stało, jestem pewien, że

zdajesz sobie z tego sprawę – powiedział Linus. – Logan poprosił mnie o trochę czasu z

dala od uczelni. Trochę czasu dla nas dwóch naprawdę przyda się po tych wszystkich

latach. Jestem na dobrej drodze do dotarcia do niego teraz. Przekazuję niektóre z moich

obowiązków w Protektoracie Sergei’owi i Inari’emu, póki Logan… nie wydobrzeje. Ale

nie przejmuj się. Obojętnie, jak długo to potrwa, będę u boku mojego syna i zadbam o

niego.

Skinęłam głową. Cieszyłam się, że Logan i jego tata w końcu spędzą ze sobą

trochę czasu. Szkoda tylko, że ja nie zostałam uwzględniona w planach Spartanina.

Linus zawahał się.

- Logan prosił, abym nie mówił ci, gdzie jest. Chciał również, byś nie używała

na mnie psychometrii ani czegokolwiek innego, próbując go odnaleźć.

Mój wzrok spoczął na ladzie. Ja stałam po jednej jej stronie, Linus zaś po drugiej,

ale jego ręka znajdowała się tylko kilka centymetrów od mojej, na gładkim drewnie.

Page 348: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Chciałam wyciągnąć rękę, złapać Linusa i dowiedzieć się, gdzie był Logan. To było

takie łatwe, tak cholernie łatwe, a pokusa była tak silna.

Ale obiecałam sobie, że nie będę korzystała ze swojego cygańskiego daru po to,

by wyciągać z ludzi tajemnice tylko dlatego, że mogłam. Gdybym to zrobiła,

zachowałabym się nie lepiej niż Vivian, używająca telepatii do oszukiwania ludzi,

grzebania w ich głowach i bałaganienia w ich emocjach, tylko dla zabawy. Nie, nie

mogłam zachować się jak Żniwiarka, nawet jeżeli to oznaczało, że nie dowiem się,

gdzie przebywa Logan.

Ale i tak zwinęłam dłonie w pięści i zdjęłam z blatu, by nie ulec pokusie.

- On teraz potrzebuje trochę przestrzeni, panno Frost, i mam nadzieję, że mu ją

dasz – powiedział Linus, dostrzegając mój ruch. – Chociaż, on bardzo się o ciebie

troszczy. Niewątpliwie.

Ponownie skinęłam głową, starając się mruganiem wyzbyć łez z moich oczu.

Wszystko, co powiedział Linus, było prawdą, Logan potrzebował dla siebie trochę czasu

i przestrzeni. To było z mojej strony samolubne, chcieć go tu z powrotem, ale tak bardzo

pragnęłam teraz zobaczyć Spartanina. Chciałam trzymać go blisko i powiedzieć mu, że

wszystko się jakoś ułoży. Chciałam pocieszyć go tak, jak on pocieszał mnie wiele razy.

Pokusa, by przy użyciu magii, wyśledzić Spartanina wzrosła we mnie, a mój wzrok

znowu spoczął na Linusie.

Po chwili zmusiłam się do cofnięcia się krok, jeszcze bardziej zwiększając

przestrzeń pomiędzy nami.

Page 349: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Linus wyprostował się.

- Zanim wyjadę, mam do załatwienia jeszcze jedną rzecz, panno Frost. Biorąc

pod uwagę to, co stało się na sali, ja i pozostali członkowie Protektoratu uzgodniliśmy,

że rzeczywiście jesteś celem Vivian, Agrony i pozostałych Żniwiarzy. Zdecydowaliśmy

się przydzielić ci osobistego strażnika, aby pomagał ci uporać się z każdym…

zagrożeniem, jakie mogłoby cię spotkać tutaj, w akademii.

- Nie potrzebuję strażnika – powiedziałam matowym głosem. – Żniwiarzom na

mnie nie zależało. Nie tak naprawdę. Chcieli Logana. Ja byłam tylko przypadkową

ofiarą.

- No cóż, więc może przyjaciela – zawołał miękki głos.

Odwróciłam głowę i zauważyłam Alexei’a, opierającego się o szklaną ścianę

kompleksu, z plecakiem u swoich stóp, jak zwykle. I znowu, nawet go za sobą nie

usłyszałam.

Linus odchrząknął.

- Jeśli to według ciebie w porządku, panno Frost, Alexei postanowił przenieść

się do Akademii Mythos. Będzie uczęszczał na zajęcia trzeciego roku, ale również

będzie czuwał nad tobą i pomagał ci w jakikolwiek sposób, będziesz potrzebowała. W

pełni upoważniony do tego przez Protektorat.

Bogatyr rzucił mi nieśmiały uśmiech, kiedy się odwróciłam. Nie widziałam zbyt

wiele z walki w audytorium, ale byłam zadowolona, że zostaje w akademii. Alexei miał

Page 350: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

rację. Myślałam o nim jako o przyjacielu, o Morgan też, wiedziałam, że będę

potrzebowała wszystkich przyjaciół i sojuszników w ciągu najbliższych dni.

- Do widzenia, panno Frost – powiedział Linus, przyglądając mi się. – Do

następnego spotkania.

Skinęłam głową.

- Właściwie, czy mogłabym o coś poprosić przed twoim wyjazdem?

- Co to miałoby być?

Sięgnęłam do kieszeni dżinsów i wyjęłam małą fioletową kopertę.

- Dla Logana. To list, mówiący o tym, że rozumiem… i wszystko mu wybaczam.

Ostatniej nocy, po tym jak przestałam płakać w swojej sypialni, chwyciłam za

pióro i kawałek papieru, i spisałam wszystko, co czułam. W liście wylałam całą siebie z

prośbą, by wrócił do akademii, by wrócił do mnie. I nie wiem, czy to, co przeczyta

będzie miało jakieś znaczenie dla Spartanina, ale chciałam mu to wszystko przekazać.

Linus wziął kopertę, uważając, by nie dotknąć moich palców.

- Dopilnuję, by to dostał.

- Dziękuję – wyszeptałam.

Skinął na mnie i wyszedł z biblioteki. Gdy odszedł, zwróciłam się do Alexei’a.

- Więc zostałeś moich ochroniarzem, hę? – zapytałam.

Skinął głową.

Page 351: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Jestem. Z tego, co widziałem w ciągu ostatnich dni, ciężka robota przede mną.

Czy wszystkie niebezpieczne rzeczy kręcą się wokół ciebie?

Uniosłam brew.

- Gdybym cię nie znała, Alexei, myślałabym, że żartujesz.

Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy.

- Może odrobinkę.

Alexei pochylił się i pogrzebał w swoim plecaku.

- Zresztą, trzeba oddać to Nickamedesowi. Zamierzałem je oddać tuż po ataku

Żniwiarzy w bibliotece.

Wyprostował się, a ja zdałam sobie sprawę, że trzyma dwa miecze w jednej

pochwie. Miecze były dość zwyczajne, z lekko zakrzywionymi ostrzami, a symbol

wyryty na każdym z nich to człowiek trzymający na piersi dwa skrzyżowane miecze. W

ciągu ostatnich dni nie poświęciłam zbyt wiele uwagi broni Alexei’a, ale zrobiłam to

teraz.

- Miecze z Ruslan – wyszeptałam.

Alexei rzucił mi zaskoczone spojrzenie.

- Skąd wiesz?

- Było napisane na karcie identyfikacyjnej na skrzyni, w której były –

powiedziałam. – Zobaczyłam to w nocy, kiedy je zabrałam.

Page 352: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Nie wspomniałam o obrazach, jakie mi się ukazały w momencie dotknięcia

mieczy i pochwy. Zamieć, bitwa i człowiek, który poruszał się tak wdzięcznie jak

Alexei.

- Ruslan był wielkim rosyjskim wojownikiem – powiedział Alexei, podziwiając

miecze. – Bogatyr, jak ja. Zaszczytem było dzierżyć jego broń.

Dziwne podejrzenie wypełniło mój umysł, a przed oczami dostrzegłam kopułę.

Na chwilę, spośród cieni, wynurzył się fresk i zobaczyłam dwa błyski srebra tworzące

kształt litery X – jak dwa miecze skrzyżowane ze sobą.

I to nie jest tylko i wyłącznie kwestia znalezienia i chronienia artefaktów. Chodzi

o upewnienie się, że trafią w odpowiednie ręce. Słowa Nike rozbrzmiały w mojej

głowie.

- Myślę, że powinieneś zatrzymać miecze – powiedziałam.

Alexei pokręcił głową.

- Nie, nie mogę tego zrobić. To ważne artefakty, kawałki historii. Powinny

zostać na wystawie, tutaj, dla wszystkich, aby każdy mógł je podziwiać.

Uniosłam brew.

- W razie, gdybyś nie zauważył, biblioteka pełna jest artefaktów. Nie sądzę, by

ktoś miał coś przeciwko temu, że je użyjesz. Porozmawiam z Nickamedesem. On

zrozumie. Poza tym, będzie większa szansa na to, że nie zamienię się w proch.

Alexei zawahał się, ponownie przyglądając się broni.

Page 353: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

- Jeśli naprawdę myślisz, że Nickamedes pozwoli mi jej używać…

- Nie martw się. Pozwoli.

Przynajmniej z nim o tym porozmawiam. Wspomnę bibliotekarzowi o nowej

misji od Nike, zrozumie.

Alexei jeszcze chwilę podziwiał miecze, zanim powtórnie schował ją do pochwy

i do swojego plecaka. Wyprostował się, a ja uśmiechnęłam się do niego.

- Cieszę się, że tu jesteś – powiedziałam. – Przez wzgląd na mnie i na Olivera.

Rumieniec zalał policzki Alexei’a, na co oparł się o ścianę i skrzyżował ręce na

piersi. I tak pozostał, przy mnie, aż do zamknięcia.

***

Późnym wieczorem, siedząc w swoim pokoju w akademiku, po raz kolejny

czytałam list od Logana. Niektóre słowa były rozmazane przez moje łzy, a strona

pognieciona, gdyż czytałam ją tak wiele razy.

- Ile razy masz zamiar skupiać się na tej cholernej rzeczy? – zapytał Wiktor. –

Słowa nie zmienią się, jeśli będziesz czytać je kilkanaście razy. I czy możesz zabrać

fuzzball23 ode mnie? Ślini się na mnie.

232 Pomóżcie proszę, jak Wiktor nazywał Nyx? Fuzzball niewiele mi mówi;p

Page 354: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Po tym, jak oczyszczono mnie ze wszystkich zarzutów, dzisiejszego ranka Nyx

wróciła do mojego akademika, z błogosławieństwem od Protektoratu. Linus dał mi

pełne ułaskawienie, więc pomyślałam, że nie zaszkodzi uwzględnić Nyx. Linus

pomruczał na temat zasad i procedur o tym, że ta dziewczyna jest dla mnie śmiertelnie

niebezpieczna, ale ostatecznie zgodził się, by Nyx ze mną została.

Wiktor leżał na moim łóżku, a Nyx najwyraźniej uznała, że miecz będzie idealną

zabawką do żucia. Szczenię pogryzało rękojeść Wiktora, cóż, właściwie głowę, w ciągu

ostatnich dziesięciu minut. Pomimo słów miecza, wiedziałam, że cieszył się z uwagi,

jaką skupiała na nim Nyx, zwłaszcza wtedy, gdy podwinęła pod niego ogon i minutę

później zdecydowała się pójść spać na moim łóżku.

- Nie wiem – w końcu odpowiedziałam na jego pytanie. – Myślę, że czytam to

wciąż, z nadzieją, że wreszcie odnajdę jakiś sens. Że zrozumiem, dlaczego Logan

postanowił odejść. To znaczy, wiem, dlaczego – ze względu na to, co zrobił mu Loki i

co Logan zrobił mnie. Ale to nie sprawia, że jest mi łatwiej.

- On nie chciał cię skrzywdzić – powiedział Wiktor. – Chłopcu zajmie trochę

czasu, zanim zaufa sobie na nowo, nie tylko ze względu na ciebie, ale na każdego, na

kim mu zależy. To niekoniecznie jest złe, że go tu nie ma. Rytuały to paskudna sprawa, a

proces Transformacji jest jednym z najbardziej brutalnych, jakie można doświadczyć.

W głosie Wiktora wychwyciłam dziwną nutę, więc spojrzałam na niego.

- Brzmi, jakbyś osobiście doświadczył transformacji.

Page 355: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Ku memu zdziwieniu, miecz zaczerwienił się. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Jego jasny policzek wyglądał jakby rozbłysnął srebrem, a po chwili Wiktor odwrócił

wzrok od mojego.

- Cóż, przez lata widziałem różne rzeczy, Gwen – wymamrotał miecz. Przerwał

na chwilę, aby oczyścić swoje gardło. – Ale wracając do pierwotnego punktu. Logan

potrzebuje trochę czasu, aby odzyskać to, co odebrali mu Żniwiarze.

- Wiem, ale to boli.

Wiktor nie przestawał nawijać, starając się mnie pocieszyć, mówiąc, jak dobrze

walczyłam w audytorium i o tym, że jak tylko złapiemy Vivian, Lucrecię i Agronę

potniemy je, kawałeczek po kawałeczku. Pozwoliłam mu z przejęciem opowiadać o

detalach, choć nie byłam do końca skupiona na jego brutalnych słowach.

Kiedy wreszcie skończył, wzięłam prysznic i wskoczyłam w piżamę. Jak tylko

wróciłam, Wiktor i Nyx spali skuleni na środku mojego łóżka. Pomiędzy

pochrapywaniem, miecz mamrotał o zabijaniu Żniwiarzy, a Nyx wzdychała

zadowolona, jakby podzielała jego marzenia.

Stanęłam przed lustrem, szczotkując mokre włosy. Moje ruchy sprawiały, że

piżama lekko się uchylała, odsłaniając cienką, białą linię pośrodku mojej klatki

piersiowej, tuż pod krawędzią stanika.

Poza tą blizną na piersi, miałam jeszcze tam, gdzie dźgnął mnie Preston. Metis i

Daphne uzdrowiły mnie za pomocą swojej magii, ale znak pozostał pewnie dlatego, że

Page 356: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

w tym czasie Logan był połączony z Lokim. Na prawej dłoni również miałam cienką

linię.

Dotknęłam blizny na piersi i pomyślałam o Loganie. Zastanawiałam się, gdzie

jest i co teraz robi. Jak się czuje. Miałam nadzieję, że coraz lepiej, że myślał już nad

powrotem do akademii, do mnie.

Skończyłam z włosami, więc odłożyłam szczotkę na biurku tuz obok naszyjnika

z płatkiem śniegu. Moje palce dotknęły srebrnych nici, a wspomnienie walki w

audytorium zalało mój umysł. Miałam go na sobie w czasie bitwy, więc miał w sobie

wszelkie moje emocje, cały mój ból.

Wyglądało na to, że uporałam się ze wszystkim od odejścia Logana, ale wciąż

odczuwałam ból. Myślałam o tym, co powiedziałam dzisiaj w amfiteatrze – o nie

zatrzymywaniu się i walce do samego końca.

Właśnie dlatego zaczęłam studiować mapę.

Myślałam o niej jak o pewnego rodzaju mapie skarbów – gdzie X oznaczyły

artefakty, nie zaś pirackie łupy. Ujrzałam w fotelu i przyjrzałam się kilku kartkom

papieru, posklejanych i rozłożonych na moim biurku. Pomimo mojej miłości do

komiksów i powieści graficznych, miałam zerowy talent do sztuki. Nie potrafiłam

malować, szkicować ani rzeźbić. Mimo to, porwałam jeden z ołówków z szuflady

biurka i zaczęłam rysować fresk na suficie Biblioteki Starożytności – ten

przedstawiający mnie, moich przyjaciół i artefakty, które miałam odnaleźć.

Page 357: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Logan może i odszedł, ale był tu, by walczyć ze Żniwiarzami. To ja byłam

Wybranką, której Nike powierzyła misję, tak bardzo zdeterminowaną, aby to zakończyć,

bez względu na to, jak długo to potrwa i jak niebezpieczne się okaże. Zresztą, musiałam

coś robić poza siedzeniem w swoim pokoju i rozmyślaniem.

Jedynym problemem było, że zbyt wiele na tej mapie nie było. Och, widziałam

dokładnie fresk w swojej głowie, dzięki swojej psychometrii. Po prostu nie umiałam

zbyt dobrze go narysować. Ale i tak, zrobiłam to jak potrafiłam, a mapa powoli stawała

się kompletna. Może Oliver mi z tym pomoże. Miał nieco więcej talentu.

Spojrzałam na małą replikę statuetki Nike na moim biurku.

- Mam nadzieję, że nie egzaminujesz mnie z umiejętności rysowania, ponieważ

zdecydowanie oblałabym.

Pomnik nic nie zrobił, ale nie spodziewałam się niczego innego.

Moje spojrzenie powróciło do rysunku. Dzisiejszego wieczora chciałam go

jedynie zacząć, więc jak do tej pory wypełniłam tylko cetrum fresku. Dobra, dobra,

naszkicowałam tylko jedną osobę – Logana. Tyle myślałam o Spartaninie, że wydawało

mi się naturalne rozpoczęcie od niego.

Mój rysunek był nieco lepszy niż figurki z patyków24, ale starałam się uchwycić

zaciekłość Logana, jego brawurę. Nie było to zbyt trudne do wykonania, skoro

znajdował się w centrum walki. Chciałabym, aby tu był, bym mogła pokazać mu

242 Ach patyczaki… 20 lat temu byłam mistrzynią w ich rysowaniu:D

Page 358: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

malunek. Mogę sobie jedynie wyobrazić jak na niego patrzy i mówi coś w stylu:

Cyganko, czy nie wiesz, że jestem znacznie przystojniejszy niż to?

Następnie, uśmiechnąłby się do mnie, jego lodowate oczy rozbłysłyby, po czym

oboje wybuchlibyśmy śmiechem.

Ale Logana tu nie było i nie zapowiadało się na to, że wkrótce wróci.

Westchnęłam. Nie tylko strasznie tęskniłam za Spartaninem, ale naprawdę go

potrzebowałam. Może rozpoznałby przedmioty, które trzymał. Może rozpoznałby

poszczególne artefakty i wiedział, jak każde z nich wykorzystać jako broń. Możliwe, że

byłby w stanie powiedzieć mi coś o przedmiotach, które narysowałam – smukłej,

srebrnej strzale lub włóczni, czy cokolwiek to było, najważniejsze, że było w stanie

zabić Lokiego.

- Jak mam przekazać te przedmioty Loganowi i reszcie moich przyjaciół, skoro

nawet nie wiem gdzie, ani czym są – mruknęłam i spojrzałam na Nike.

Tym razem, oczy posążka były otwarte.

Zamarłam, a oddech uwiązł mi w gardle. Wypowiadałam słowa bólu i frustracji,

nigdy nie myśląc, że mogłaby mi odpowiedzieć, ale bogini spojrzała na mnie, a

następnie na rysunek, swymi oczami koloru zmierzchu. Pochyliła się raz jeszcze, zanim

jej oczy zamknęły się, a posąg był już tylko posągiem.

Wypuściłam powietrze i usiadłam prosto na krześle. Przez kilka minut

przyglądałam się jeszcze posążkowi, ale Nike już się nie pojawiła. Jednak skinienie

bogini sprawiło, że poczułam się lepiej, jakbym co najmniej coś wyśledziła. Nike

Page 359: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

powiedziała mi, że muszę odnaleźć artefakty i przekazać je odpowiednim osobom – w

tym Loganowi. To znaczyło, że ujrzę Spartanina ponownie. A kiedy go zobaczę, nie

pozwolę mu odejść. Wróci ze mną do akademii, bez względu na wszystko.

Im bardziej wpatrywałam się w obrazek, tym pewniej się czułam. Jakimś cudem

wiedziałam, że kiedy odnajdę te tajemnicze artefakty, odnajdę też Logana. Potem, no

cóż, nie wiem, co się wydarzy, chcę jedynie go zobaczyć najszybciej jak to będzie

możliwe.

- Przygotuj się, Spartaninie – wyszeptałam. – Zamierzam cię niebawem

zobaczyć.

Wzięłam ołówek i ponownie skupiłam się na rysunku.

POZA HISTORIĄ

List Gwen do Logana

Page 360: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Drogi Spartaninie,

Nie masz za co mnie przepraszać.

To nie twoja wina, że Żniwiarze przeprowadzili na tobie to magiczne coś. Oni

potajemnie śledzili cię od lat. To też nie twoja wina, że Żniwiarze zabili twoją mamę i

siostrę, próbując dostać się do ciebie.

Znam cię Spartaninie. Wiem, że uważasz, że gdybyś był bardziej odważny, silny i

mądrzejszy, to by się nie wydarzyło. Że twoja mama i siostra nadal by żyły. Że sprawy z

twoim ojcem nie wyglądałyby tak, jak przez ostatnie lata.

Że nie chciałeś mnie skrzywdzić.

Ale nie waż się obwiniać o żadną z tych rzeczy, o ani jedną.

To, co Żniwiarze tobie zrobili, było straszne, tak straszne, że boli mnie serce na samą

myśl. Widziałam to wszystko, jak tylko dotknęłam list od ciebie. Wiem, że walczyłeś z tą

magią. Walczyłeś z Lokim. Jak próbowałeś odwrócić swój miecz tylko po to, by mnie nie

zranić.

Nie ma osoby odważniejszej ani silniejszej ani ciężej walczącej od ciebie, nie ma.

Rozumiem, dlaczego odszedłeś, ale to wciąż boli. Tęsknię za tobą, Spartaninie. Brakuje

mi twojego śmiechu, twojego uśmiechu, a nawet tego, jak się ze mną droczysz. Ale,

przede wszystkim, tęsknię za nadzieją, jaką mi dajesz, że jesteśmy w stanie zwyciężyć.

Page 361: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf

Bałam się tego, co mogłam tobie zrobić za pomocą mojej magii dotykowej. Teraz to ty

boisz się tego, co możesz mi zrobić swoimi umiejętnościami bojowymi – zwłaszcza,

jeżeli wciąż jesteś związany z Lokim.

Cóż, myślę, że oboje powinniśmy przestać się tego obawiać.

Żniwiarze zawsze będą knuć spisek przeciwko nam. Zawsze będą próbowali nas

skrzywdzić, zabić nas. Jednak, dopóki będziemy trzymać się razem, możemy przejść

przez wszystko, co nas spotka. Ale jeśli pozwolimy, by nas teraz rozdzielono, dla nich to

będzie połowa sukcesu.

Jesteś Logan cholerny Quinn.

Najlepszy wojownik w Akademii Mythos.

Facet, który samym uśmiechem sprawia, że oddech więźnie mi w płucach.

Więc przestań użalać się nad sobą i wróć do walki. Spartanie nigdy się nie poddają.

Nauczyłam się tego od najlepszego z nich, od ciebie.

Obiecałeś mi, że zawsze będziesz tu dla mnie. Zamierzam dotrzymać twoją obietnicę,

Spartaninie. Wróć do Mythos. Wróć do mnie.

Proszę, bo nie potrafię zrobić tego bez ciebie.

Kochająca, Gwen.

Page 362: 04 Wina Gwen Frost - Jennifer Estep.pdf