Post on 16-Apr-2017
Jednym z przysiółków Nawojowej Góry, wsi położonej nieopodal Krzeszowic,
jest teren zwany Gwoźdźcem. Na Gwoźdźcu mieściła się niegdyś prochownia,
która najprawdopodobniej na przełomie XVIII i XIX wieku uległa poważnemu
zniszczeniu na skutek wybuchu. Dwór odbudowano i jeszcze przez jakiś
czas pełnił tę samą funkcję prochowni. W 1916 roku budynek zakupił lekarz-
fizjolog, profesor i rektor UJ, Napoleon Nikodem Cybulski, który nie cieszył się
jednak zbyt długo nowym domem, bo już w 1919 roku zmarł.
Na początku lat 20. XX wieku dwór zakupił Karol Gustaw Domański, młody
inżynier, udziałowiec i dyrektor generalny w Polsce francuskiej spółki
Perun produkującej gazy przemysłowe. Architekt Leon Wilmann (późniejszy
burmistrz Trzebini) zaprojektował gruntowną przebudowę dworu. Z inspiracji
zafascynowanych włoskim renesansem Domańskich dom przeobraził
się w romantyczną willę ze wspaniałymi dwubiegowymi schodami
prowadzącymi na taras, wykuszami na obu narożach w postaci wieżyczek,
oraz wieżą usytuowaną na krańcu zachodnim budowli. Na umeblowanie
złożyły się częściowo dawne meble rodzinne m.in. przywiezione ze Lwowa
konsole i lustra, które do dziś są ozdobą domu, jak również całkiem nowe
wyposażenie, np. komplet sypialniany inspirowany motywami egipskimi,
kuchnię zlecono zaprojektować Stanisławowi Witkiewiczowi w stylu
zakopiańskim. Łazienka w dużej mierze zachowała wyposażenie z lat 20.
Na szczęście ani lata okupacji, ani powojenne czasy nacjonalizacji
majątków nie zmieniły w sposób definitywny wyglądu willi, pozostała
bowiem własnością Domańskich. W 2003 roku Danuta Lubelska-Domańska
postanowiła przekazać należącą do niej części domu Stowarzyszeniu
Miłośników Ziemi Krzeszowickiej.
Tekst: Joanna Nowostawska-Gyalókay, 2013
Willa Domańskich w Nawojowej Górze
Willa w Nawojowej Górze, l. 30. XX w.; autor nieznany, z arch. Danuty z Domańskich Lubelskiej
Inicjator: Organizator: Współorganizatorzy: Gospodarz: Partner: Patroni medialni: Sponsorzy:
dnidziedzictwa.pl
Materiał powstał w ramach
XV MAŁOPOLSKICH DNI
DZIEDZICTWA KULTUROWEGO
Wejdź na szlak!
Wspomnienia Danuty z Domańskich Lubelskiej
Przed drugą wojną światową w Polsce było bardzo mało brukowanych dróg. Do Krakowa prowadziła zwykła
bita droga. W lecie gromadziła się na niej gruba warstwa kurzu i pyłu, a w niej mnóstwo gwoździ i podków
zgubionych przez konie. Jako małe dzieci lubiliśmy chodzić boso po tym pyle, bo był miękki.
W pierwszej połowie lat trzydziestych ojciec kupił pierwszy osobowy samochód marki Austro-Daimler. Był
to piękny biały kabriolet. Początkowo stał w garażu, bo nie dało się nim jeździć po bitej drodze. Następnie
mieliśmy wspaniały samochód Praga Oświęcim. Było to ogromne auto w kolorze ciemnobrązowym. W oknach
miało firanki i takie małe flakoniki na kwiaty. Mój brat Zbigniew razem z kuzynem uczyli się na nim jeździć
i zdali na nim egzamin na prawo jazdy. Gdy brat zaliczył pierwsze studenckie egzaminy, dostał od mamy
śliczny beżowy, sportowy samochód marki Hansa. Jeździł nim bardzo szybko, podróż do Krakowa zajmowała
mu dwadzieścia kilka minut.
Samochody zostały zarekwirowane przez Wojsko Polskie we wrześniu 1939 roku. Od żołnierzy otrzymaliśmy
zaświadczenie, na podstawie którego mieliśmy po wojnie otrzymać odszkodowanie za samochody, ale nowa
władza komunistyczna nie chciała honorować dokumentów wydawanych przez przedwojenny Rząd Polski.