pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo....

Post on 27-Mar-2020

4 views 0 download

Transcript of pza.orgpza.org.pl/download/taternik/324024.pdf · namawiam nikog doo jeg przywracaniao Spo....

http://pza.org.pl

T R E Ś Ć Rewaluacja szóstego stopnia (A.

Smólski) 14 Rok Mount Everestu (Z. Kowalewski) 14 Wyprawa na Kangchendzóngę —

uwagi medyczne (A. Pietraszek i J. Serafin) 14;

Rok 1977 w górach najwyższych (Z. Kowalewski) 151

Agencja reklamowa na usługi a l ­pinizmu (A. Paczkowski) . . 15'

Amerykanie na K 2 (H. Adams Car­ter) 15!

Wyprawa na T i r i cz M i r Wschodni 1978 (A. T. Pietraszek i S. Ru­dziński) 156

100 godzin na alpejskich drogach (A. Czerwińska) 159

„Cassin" na Torre Trieste (I. Kę-sówna) . 161

Bronis ław Czech 1908—1944 (A. Schiele) 162

Po co chodzisz po górach? Odpowia­da: Jerzy Żuławski . . . . 164

Ta t r zańsk i e lato 1978 (A. Machnik) 165 M u r Jaworowych Szczytów od pół­

nocy (K. Wielicki) . . . . 166 Kursy instruktorskie (J. Baryła) . 170 Wyprawa W A K S „Salzburg 77"

(K. Makowski) 171 W szwajcarskiej Jaskini Niedźwie­

dziej (W. Mucha) 173 Provatina 1978 (L. Dumnicki) . 173 Gouffre Andre Touya 1978 (A. Ci­

szewski) 174 Nowe sensacje podziemne (Ch. Par­

ma) 177 Technika pojedynczej l iny (K. Kle-

szyński) . . . . . . . 178 Tr ig lav (J. Przyboś) 180

Nowe drogi w Tatrach . . . . 181 Co nowego w Tatrach? . . . 182 Różne góry, różne lata . . . . 183 Wyprawy w góry egzotyczne . 185 Notatnik wysokogórski . . . . 186 Wieści organizacyjne . . . . 187 Pożegnania . . . . . . 188 Wypadki i ratownictwo . . . . 189 Sprzę t i ekwipunek 190 W skrócie 191

Z d j ę c i e o b o k : T i r i c z M i r W s c h o d n i 1978 — o d ­c i n e k d r o g i n a d g ó r n y m l o d o s p a d e m — w e j ś c i e d o k o t i a p o d W s c h o d n i ą P r z e ł ę c z ą .

Fot. Tadeusz Piotrowski

N a o k ł a d c e : W s z c z e l i n i e l o d o w c a L a n g t a n g w g r u p i e L a n g t a n g H i m a l ( zob . T . 3/78 s. 98).

Fot. Zbigniew Jaiuorowski

http://pza.org.pl

Er TATERNIK A D A M SMÓLSKI

Rewaluacja szóstego stopnia W taternictwie, tak jak we wszystkich i n ­

nych dziedzinach sportu, rekordy nie utrzy­mują długo swojej czołowej pozycji. Wystar­czy zwykle k i lka lat, aby droga rekordowa przesta ła budzić respekt, a jej miejsce w hie­rarchii zajęła inna, uznana za jeszcze trud­niejszą. Okresy panowania mi tów niektórych dróg (a każda epoka lubi ła takie mity two­rzyć) są w historii taternictwa bardzo wyraź ­ne. Była więc południowa ściana Zamar łe j Turni , północna Żabiego Konia , zachodnia Łomnicy, droga Orłowskiego na Galer i i Gan­kowej, potem droga Czerczuka na Małym Młynarzu, czy wreszcie, nie tak dawno, „Kur-tykówka" . Drogi te, często wraz z trudniej­szymi, ale mniej rozreklamowanymi rówieś­niczkami, kolejno schodziły do roli popular­nych, dostępnych wielu taternikom wspina­czek.

To zjawisko, nazwane kiedyś dewaluacją szóstego stopnia (por. a r tyku ł J . Kurczaba w T. 3/69 s. 98), ma rozmaite przyczyny, stały wzrost sprawności fizycznej t a t e rn ików jest jedną z nich a nie jedyną, jak chcą sądzić niektórzy. Subiektywna ocena trudności jest zawsze wyższa przy pierwszym przejściu, niż przy powtarzaniu znanej, nie kryjącej nie­spodzianek drogi. Poza tym droga u ła twia się obiektywnie z powodu pozostawionych ha­ków. Dotyczy to głównie trudności podciągo-wych, ale i dla klasycznych ma n iebłahe zna­czenie. Wydaje mi się, że dopóki wspinamy się w Tatrach z dolną asekuracją, nie ma ani możliwości, ani potrzeby oddzielania t rudnośc i technicznych od towarzyszącego im ryzyka odpadnięcia. Jest to zresztą kwestia nie tylko odporności psychicznej — przecież wbicie ha­ka wymaga często znacznego wysiłku, np. w formacjach przewieszonych. Z pomocą przy­chodzą tutaj różnego rodzaju nowinki tech­niczne, jak np. haki ze s topów C V M , które t rzymają po k i lku uderzeniach młotka, a przede wszystkim kostki.

Nie pogardzajmy więc starymi mistrzami, mimo że ich drogi wydają się nam dziś ła t ­we. Kupczyk i Birkenmajer na zachodniej

ścianie Łomnicy wb i l i s z e ś ć haków. Dziś już odzwyczai l iśmy się od takiego stylu, i nie namawiam nikogo do jego przywracania. Spo­radyczne oczyszczanie ścian z haków także nie za ła twia sprawy. Myślę, że dewaluacja starych dróg jest swoistą miarą postępu w ta­ternictwie i trzeba się z nią pogodzić. Dbajmy tylko o to, aby nie dokonywała sie w sposób patalogiczny, jak np. na po łudniowej grani Mnicha, gdzie jacyś ś lusarze umieścil i nity, a inni wykul i nawet chwyt. Można im tylko pozazdrościć pasji, z jaką pragnęli wedrzeć się na wierzchołek.

Nic nie poradzimy na to, że w letnim tater­nictwie coraz więcej będzie gimnastyki, a co­raz mniej zdobywania gór. Możliwości wyty­czania nowych dróg są na wyczerpaniu, je­żeli nie zrezygnujemy z jakiejś ich logicz­ności. Na szczęście prawdziwie ciężkie wa ­runki możemy spotkać zimą. Niech więc już Tatry latem będą terenem treningowym, bez­piecznym. Jednak bezpiecznym to nie znaczy ła twym. Jest rzeczą naszego pokolenia wy­kształcić taki styl wspinania, by „skra jn ie" nie było pustym słowem. Ten styl już się tworzy — dowodem są dwa ostatnie sezony, kiedy zainteresowanie ogółu t a t e rn ików wy­raźnie przesunęło się na drogi klasyczne. Od­krywa się na nowo to, o czym wiedzieli wspi­nacze jeszcze przed dwudziestu laty, a o czym taternicy późnych lat sześćdziesiątych czasem zapominali — że war tość drogi jest n ieporównanie większa, jeżeli przechodzi się ją klasycznie. Dąży się więc do czysto k l a ­sycznego pokonywania odcinków i całych dróg do niedawna podciągowych. To tzw. „odhaczanie" jest najbardziej znamiennym kierunkiem aktywności t a t e rn ików w ostat­nich sezonach i ono właśn ie stwarza szansę (poza wytyczaniem nowych dróg w ostatkach dziewiczego terenu) wyjścia z impasu, j ak im stała się dewaluacja dawnej klasycznej szóst­ki . Możliwości „odhaczeń" jest m n ó s t w o i każde lato przynosi pod tym względem bu­dzące niedowierzanie wyn ik i . Nie dziwmy się niczemu — wystarczy obejrzeć zdjęcia arae-

145 http://pza.org.pl

. . . i ś l u b u j ę , ż e n i e b ę d ę w i ę c e j p i i , a n i p a l i i , a n i p r z e k l i n a ł . . .

Rys. Ivan Bajo ,,Krdsy Slovenska" 1978

rykańskich dróg w Yosemite, aby wyrobić sobie pogląd, czego człowiek może dokonać wykorzystując naturalne chwyty i stopnie. Możemy więc mieć niedługo znów szereg eks­tremalnych dróg na Mnichu i Kazalnicy, trze­ba tylko aby całe środowisko zaakceptowało (już zaczęło akceptować) zasadę klasycznych powtórzeń odcinków raz klasycznie pokona­nych. Oczywiście nie można nikomu zabra­niać wspinania się tak, jak mu się podoba, ale zależnie od sposobu różna musi być ocena sportowej wartości przejścia. Myślę, że zasa­da, o której mowa, zgodna jest całkowicie z duchem starej ta t rzańskie j tradycji.

Co nazywamy przejściem klasycznym? W przypadku kompletnych „odhaczeń" mamy dosyć precyzyjne kryter ium: przejście jest klasyczne, jeśli p rowadzący wykorzystuje haki tylko do asekuracji, bez np. wpinania się dla odpoczynku, a przy ewentualnych lo­tach również nie odpoczywa wisząc na linie. Trudniej o takie bezwzględne kryteria w sto­sunku do dróg z miejscami AO, których mak­symalnie klasyczny sposób * przejścia może istotnie zależeć od liczby stałych haków. Ta­kie sytuacje są jednak n a p r a w d ę rzadkie.

Osobną sprawą, której ten ar tykuł nie za­mierza rozstrzygać, jest dopasowanie odp<>-

* D l a u n i k n i ę c i a n i e p o r o z u m i e ń p r z y p o m n i j m y , ż e s t o p i e ń AO (HO) n a l e ż y d o t r u d n o ś c i h a k o w y c h a n i e k l a s y c z n y c h (Red . )

wiedniej skali t rudności . Zasadniczo można tu pójść w dwóch kierunkach: albo obniżać ocenę dawnych dróg, rezerwując szósty sto­pień dla aktualnie najtrudniejszych, albo przyjąć system open-ende, z powodzeniem stosowany w Ameryce, a u nas naś l adowany w skałkach. Wierzę jednak, że problem skali jest sprawą drugorzędną i subiektywną, o którą nie warto toczyć sporów.

Ażeby uklasycznianie dróg szybciej docie­rało do świadomości ogółu t a te rn ików, pro­ponuję, by informacje o tego typu przejściach zaczęły t raf iać do „Tate rn ika" . Dlatego na zakończenie tego a r tyku łu zamieszczam (przy­kładowy, a nie wyczerpujący) wykaz „odha­czeń" z rejonu Morskiego Oka i jego najbl iż­szego sąsiedztwa. Warto zaznaczyć, że więk­szość tych przejść odby ła się przy niewielkiej liczbie s tałych haków.

Kazalnica Mięguszowiecka. J u ż p r z e d r . 1960 d o p r a k t y k i t a t e r n i c k i e j n a l e ż a ł o k l a s y c z n e p o k o n y ­w a n i e d r o g i Ł a p i ń s k i e g o i P a s z u c h y , r ó w n i e ż o d d a w n a k l a s y c z n i e p r z e c h o d z i s i ę d r o g ę B e r b e k j i G r y c z y ń s k i e g o n a ś c i a n i e K o t ł a . K l a s y c z n i e ( M . K o ł o d z i e j c z y k i J . G r u d n i e w i c z w e w r z e ś n i u 1977 r . ) p r z e b y l i t z w . ś c i a n k ę z j e d y n k a m i n a d r o ­d z e K i e ł k o w s k i e g o . T y m s a m y m p o p u l a r n a „ M a l -c z y k ó w k a " j a k r ó w n i e ż w a r i a n t y Z . C z y ż e w s k i e g o i J . J a s i ń s k i e g o (por . T . 1/78 s. 32) s t a n o w i ą d r o g i c z y s t o k l a s y c z n e . D r o g a H e i n r i c h a i C h r o b a k a z o d ­m i e n n y m w a r i a n t e m w e j ś c i o w y m z o s t a ł a p r z e b y t a z p o m o c ą 4 (3?) h a k ó w p r z e z Z . C z y ż e w s k i e g o i R . M a l c z y k a l a t e m 1977 r . ( b r a k p o w t ó r z e n i a ) . D r o g a K i e ł k o w s k i e g o d o c z e k a ł a s i ę n i e m a l k l a s y c z ­n e g o p r z e j ś c i a w l i p c u 1978 r . ( Z . C z y ż e w s k i i B . S t r z e l s k i ) . S t y l p o k o n a n i a t r a w e r s u b u d z i c o p r a w d a z a s t r z e ż e n i a , m i e j m y j e d n a k n a d z i e j ę , ż e w k r ó t c e z o s t a n i e o n p o p r a w i o n y . N o w ą k l a s y c z n ą k o m b i i t a c j ę , i to w g ł ó w n y m s p i ę t r z e n i u ś c i a n y , p o p r o w a d z i l i w c z e r w c u 1978 r . Z . C z y ż e w s k i i W . P o b u r k a . J e s t to w d u ż e j m i e r z e n o w a d r o g a , d o c h o d z ą c a o d d o ł u d o „ b a z y " d a l e j b i e g n ą c a d r o ­g ą M o m a t i u k a p o d o k a p y , p o c z y m w y c h o d z ą c a (po p r z e c i ę c i u „ P a j ą k ó w " ) w y p r o s t o w a n i e m f i l a r a . C a ł o ś ć s t a n o w i z a p e w n e j e d n ą z n a j p o w a ż n i e j s z y c h d r ó g k l a s y c z n y c h w T a t r a c h .

Mnich. J u ż w l a t a c h s z e ś ć d z i e s i ą t y c h p r z e c h o d z o ­n o k l a s y c z n i e t r a w e r s n a d r o d z e S t a n i s ł a w s k i e ­go . K o m p l e t n e u k l a s y c z n i e n i e p i ę k n e j d r o g i G r y ­c z y ń s k i e g o i S z u r k a d o k o n a ł o s i ę w r e s z c i e w s i e r p n i u 1977 r . O d t e g o c z a s u m i a ł a o n a l i c z n e p o w t ó r z e n i a , t a l ś ż e d u ż o p r z e j ś ć n i e k l a s y c z n y c h . D r o g ę F e r e ń s k i e g o p r z e s z l i k l a s y c z n i e (z l i c z n y m i o d p a d n i ę c i a m i ) Z . C z y ż e w s k i i W . P o b u r k a w l i p ­c u 1978 r . N a r a z i e m i a ł a o n a j e d n o p o w t ó r z e n i e b e z l o t ó w ( T . K a r o l c z a k i K . C z a r n e c k i ) . W a r i a n t K o s i ń s k i e g o m i a l p r z e j ś c i e k l a s y c z n e j u ż r o k w c z e ś n i e j . T z w . r y s a H o b r z a ń s k i e g o . b i e g n ą c a m i e ­d z y d r o g a m i F e r e ń s k i e g o i Ł a p i ń s k i e g o — P . \ s z u c h y . z o s t a ł a p r z e b y t a k l a s y c z n i e p r z e z Z . C z y ż e w s k i e g o i W . P o b u r k ę w l i p c u 1978 r . : p o w t ó r z o n o ia k i l k a ­k r o t n i e . T z w . k a n t h a k o w y p r z e s z l i k l a s y c z n i e J . F i j a ł k o w s k i . E . S o s n o w s k a i R . P i l c h w l i p c u 1978 r . . a w i c h ś l a d y p o s z ł y 2 i n n e z e s p ó l ; . ' .

Mniszek. O d 1974 r . k l a s y c z n a j e s t „ d i r e t t i s s i m a " , T z w . k a n t G i e r y c h a j e s t r ó w n i e ż k l a s y c z n y i d a ­l e k o m u d o e k s t r e m a l n y c h t r u d n o ś c i .

Cubrunka. C z y s t o k l a s y c z n e s t a ł y ' s i ę w s i e r p n i u 1977 r. o b i e d r o g i J . W o l f a n a p ó ł n o c n o - z a c h o d n i e j ś c i a n i e ( Z . C z y ż e w s k i i K . M i o d o w i c z ) , d o t ą d k l a ­s y c z n i e n i e p o w t a r z a n e .

Żabia Turnia Mięguszoiciecka. J u ż w r. 1965 r o ­b i o n o k l a s y c z n i e d r o g ę ś r o d k i e m p ó ł n o c n e j ś c i a n y .

Z a b i M n i c h . W s z y s t k i e d r o g i n a p ó ł n o c n o - z a ­c h o d n i e j ś c i a n i e n i ż s z e g o w i e r z c h o ł k a s ą k l a s y c z n e .

Mały Młynarz. W o s t a t n i c h l a t a c h p r z e b y t o k l a ­s y c z n i e k o l e j n o : t z w . W i e l k i K o m i n ( A . M a c h n i k i K . P a n k i e w i c z w 1973 r . ) . d r o g ę S k o r k a i t o w a ­r z y s z y ( Z . C z y ż e w s k i i Z . K a c u g a w 1976 r.) o r a z

146 http://pza.org.pl

t z w . f i l a r Ś l ą z a k ó w ( Z . C z y ż e w s k i i W . J a n o w s k i W r. 1978).

Galeria Gankowa. D r o g i S t u d n i ć k i i Ł a p i ń s k i e ­g o — P a s z u c h y b y ł y p r z e c h o d z o n e c z y s t o k l a s y c z n i e w l a t a c h s i e d e m d z i e s i ą t y c h .

Zamarła Turnia. O b a . . k a n t y " z o s t a ł y . . o d h a c z o ­n e " w s i e r p n i u 1978 r . : p r a w y p r z e z T . S k r z y s z o w -s k i e g o i R . M a l c z y k a , l e w y p r z e z T . K a r o l c z a k a i K . C z a r n e c k i e g o .

Dla kolegów spragnionych odmiennej sce­nerii polecam również całkowicie klasyczną drogę Malczyka i Łabędzkiego na Raptowic-kiej Turni . Nawiasem mówiąc warto, aby ekspansja t a t e rn ików również w Tatrach Za­chodnich sk ierowała się ku wytyczaniu dróg klasycznych.

ZBIGNIEW KOWALEWSKI

Rok Mount Everestu 29 maja 1978 r. obchodzono oficjalnie w

Katmandu 25 rocznicę zdobycia Mount Eve¬restu (8848 m). Rok jubileuszowy był szcze­gólnie pomyślny dla a lpinis tów atakujących szczyt: łącznie osiągnęło go 25 osób w 8 zes­połach. Wśród zdobywców byl i pierwsi Niem­cy, Austriacy i Francuzi, a także trzecia ko­bieta, a pierwsza Europejka i Polka — Wan­da Rutkiewicz. A oto najważniejsze fakty z liczącej blisko 60 lat historii eksploracji naj­wyższej góry świata .

W 1921 r. Angl icy przeprowadzili rekone­sans północnej f lanki , docierając do Chang la (7007 m). W trakcie 7 wypraw pokonano maksymalną wysokość ok. 8570 m, co na dłu­gie lata było rekordem wysokości osiągniętej bez użycia tlenu. Po II wojnie świa towej i po otwarciu granic Nepalu uległ zmianie kieru­nek a taków. Dwie wyprawy szwajcarskie w r. 1952 przebyły lodowiec Khumbu i dotar ły do Przełęczy Południowej (7986 m). Wiosenny szturm granią południowo-wschodnią za łamał się na wysokości 8600 m, jesienią osiągnięto tylko 8100 m. Następną w y p r a w ę zorganizo­wali Brytyjczycy, którzy — wykorzystując doświadczenia Szwajcarów — osiągnęli wspa­

niały sukces: 29 maja 1953 r. Edmund Perci -val Hi l l a ry i Tenzing Norgay stanęl i na wierzchołku. Tak więc dopiero 11 wyprawa zakończyła się powodzeniem, a kosztowało to w sumie 14 ofiar.

Kolejnych wejść dokonały wyprawy: szwaj­carska (1956), a m e r y k a ń s k a (1963) i hinduska (1965). Amerykanie przeprowadzili pierwsze trawersowanie szczytu (T. 1—2 64, s. 19—22). a Hindusi wprowadzil i 9 osób w czterech zes­połach (T. 1/67 s. 7—8). Nawang Gombu uczestniczył w wejściach szczytowych obu wypraw i jest jedynvm człowiekiem, k tóry był dwa razy na szczycie.

W 1960 r. działała od północy wyprawa chińska, k tóra podobno osiągnęła wierzcho­łek. Niestety przedstawiona dokumentacja fo­tograficzna nie dowodziła tego, na co zwró ­ci l i uwagę himalajscy eksperci, dlatego też nie wliczam tego wejścia do statystyki.

26 październ ika 1973 r. Japończycy Hiachi Lshiguro i Yazuo Kato dokonali pierwszego wejścia w okresie pomonsunowym. W dwa lata później na szczycie s tanę ła pierwsza ko­bieta. Japonka Junko Tabei w towarzystwie Ang Tseringa (16 maja, X V I wejście). W 11

147 http://pza.org.pl

dni później , 27 maja 1975 r., szczyt osiągnęła po raz pierwszy od strony północnej wypra­wa chińska. Wśród 9 uczestników zespołu szczytowego była tybetanka Phanthog. Wszy­scy nieśli ze sobą butle tlenowe, z których, jak podali, nie korzystali. N a jesieni tego sa­mego roku Angl icy pokonali południowo-za¬chodnią ścianę (T. 4/75 s. 177).

W 1978 r. szczyt zaa takowały z pe łnym powodzeniem dwie wyprawy. Wiosną Aust r ia ­cy dokonali 4 wejść — łącznie w 9 osób. 8 maja Peter Habeler i Reinhold Messner osiągnęli szczyt bez tlenu jako pierwsi a lp i ­niści europejscy. W sześć dni później Franz Oppurg zdobył wierzchołek samotnie. Na je­sieni działała niemiecko-francuska wyprawa, której kierownikiem był K a r l M a r i a Herr l ig-koffer. Wprowadzono na szczyt rekordową liczbę 16 osób, a Hans Engl, A n g Dorje i Mingma Tsering weszli bez apa ra tów tleno­wych. Wanda Rutkiewicz us tanowi ła polski rekord wysokości, a Kur t Diemberger zdobył swój 4 ośmiotysięcznik (21 maja 1978 r. wszedł na Makalu).

Łącznie zorganizowano na Mount Everest 41 ekspedycji, w tym jedną nielegalną. Suk­cesem zakończyło się 15 wypraw. W 30 wejś ­ciach szczytowych uczestniczyło 80 osób. Wśród 14 narodowości , k tóre wprowadzi ły swych przedstawicieli na szczyt, najwięcej , bo 17, było Szerpów. Śmierć poniosły 34 oso­by, głównie w lawinach.

Wyprawa na Kangchendzóngę Południową w 1978 r. była typową ciężką w y p r a w ą h i ­malajską. Ekipie 25 a lp in i s tów (w tym 3 f i l ­mowców i k ierownik bazy) towarzyszyło 5 Szerpów, kucharz, 2 pomocników kucharza, 2 gońców pocztowych i oficer łącznikowy. Bagaż wypraw}' wagi 9 ton niosło na trasie ok. 240 k m 300 tragarzy. W skład wyprawy wchodziło 2 wvżej podpisanych lekarzy-chi-ru rgów.

Oprócz obowiązkowych szczepień w kraju wykonano badania lekarskie w pe łnym za­kresie zalecanym przez Komisję Lekarską P Z A , k tó rymi objęto 22 spośród 25 uczest­n ików (z wyją tk iem 2 A m e r y k a n ó w i 1 f i l ­mowca). Badania rutynowe i wielospecjali-styczne były uzupełnione badaniami spiro-ergometrycznymi z oznaczeniem długu tleno­wego w warunkach pracy submaksymalnej i maksymalnej.

Uważamy, że ustalony przez Komisję L e ­karską P Z A zestaw badań , w tym również p róby wysi łkowe, pozwala w większości p r z y p a d k ó w wykluczyć ukryte schorzenia po­w a ż n i e ograniczające działalność wysokogór­ską lub dyskwal i f ikujące do jej uprawiania.

WYKAZ WEJŚĆ

29 V 1953 E d m u n d P e r c i v a l H i l l a r y i T e n z i n g N o r -g a y ;

23 V 1956 J u r g M a r m e t i E r n s t S c h m i e d ; 24 V 1956 H a n s r u d o l f v o n G u n t e n i A d o l f R e i s t ; I V 1963 J a m e s W . W h i t t a k e r i N a w a n g G o m b u : 22 V 1963 B a r r y C h a p m a n B i s h o p i L u t h e r G . J e r -

s t a d ; 22 V 1963 T h o m a s F . H o r n b e i n i W i l l i a m F . U n -

s o e l d ; 20 V 1965 A . S . C h e e m a i N a w a n g G o m b u ; 22 V 1965 S o n a m G y a t s o i S o n a m W a n g y a l ; 24 V 1965 C . P . V o h r a i A n g K a m i ; 29 V 1965 A . S . A h l u y a l i a , H . C . R a w a t i P h u D o r j i ; II V 1970 T e r u o M a t s u u r a i N a o m i U e m u r a ; 12 V 1970 K a t s u t o s h i H i r a b a y a s h i i C h o t a l e y ; 5 V 1973 R i n a l d o C a r r e l , M i r k o M i n u z z o , L a k p a

T e n z i n g i S a m b h u T a m a n g ; 7 V 1973 C l a u d i o B e n e d e t t i . V i r g i n i o E p i s , F a b r i z i o

I n n a m o r a t i i S o n a m G y a l t s e n ; 26 X 1973 H i a c h i I s h i g u r o i Y a z u o K a t o ; 16 V 1975 J u n k o T a b e i i A n g T s e r i n g ; 27 V 1975 P h a n t h o g , S o d n a m N o r b u , L o t s e . H o u

S h e n g - f u . S a m d r u b , D a r p h u n t s o , K u n g a P a s a n g , T s e r i n g T o b g y a l i N g a p o K h y e n ;

24 1X 1975 D o u g a l H a s t o n i D o u g l a s K e i t h S c o t t : 26 I X 1975 P e t e r D o n a l d B o a r d m a n i P e r t e m b a ; 16 V 1976 M i c h a e l L a n e i J o h n S t o k e s ; 8 X 1976 C h r i s C h a n d l e r i R o b e r t C o r m a c k : 15 I X 1977 S a n g D o n K o i P e m b a N o r b u : 3 V 1978 H o r s t B e r g m a n n , W o l f g a n g N a i r z . R o b e r t

S c h a u e r i A n g P h u ; 8 V 1978 P e t e r H a b e l e r i R e i n h o l d M e s s n e r ; 11 V 1978 R e i n h a r d K a r l i O s w a l d O l z : 14 V 1978 F r a n z O p p u r g ; 14 X 1978 H a n s E n g l , H u b e r t H i l l m a i e r i S e p p

M a c k : 15 X 1978 J e a n A f a n a s s i e f f . K u r t D i e m b e r g e r , N i ­

c o l a s J a e g e r i P i e r r e M a z e a u d ; 16 X 1978 R o b e r t A l l e n b a c h , S i e g f r i d H u p f a u e r ,

W i l h e l m K l i m e k . W a n d a R u t k i e w i c z , A n g D o r j e , M i n g m a i A n g K a m i ;

17 X 1978 B e r n a r d K u f l m a n n i G e o r g e R i t t e r .

uwagi medyczne Pragniemy jednocześnie podkreśl ić , że zbyt mechaniczne traktowanie badań lekarskich przy kwal i f ikacj i na w y p r a w ę może prowa­dzić do wniosków błędnych. Pe łną ocenę przydatności kandydata można uzyskać do­piero z konfrontacji aktualnych b a d a ń — z wywiadem odnośnie wydajności pracy i prze­biegu aklimatyzacji w czasie poprzednich wypraw oraz chorób przebytych w ich trak­cie.

W czasie dojazdu i karawany skrupulat­nie przestrzegano zasad higieny w żywieniu (zakaz picia nieprzegotowanej wody i przy­godnego jedzenia). Uniknię to w ten sposób (poza 1 przypadkiem) schorzeń żołądkowo--jelitowych. Większość uczes tn ików przez o¬kres pobytu w strefie zagrożenia b ra ła mexa-form w dawkach profilaktycznych. W strefie malarycznej podawano arechin, k tó ry został zalecony uczestnikom wyprawy również przez 2 miesiące po powrocie do kraju.

Nie zanotowano zachorowań w czasie do­jazdu i pierwszych 14 dn i karawany. W koń­cowej fazie dojścia do bazy wystąpi ły opady śniegu o nienotowanej w tym rejonie od 17 lat in tensywności . W tych warunkach o-

ANDRZEJ PIETRASZEK i JAN SERAFIN

Wyprawa na Kangchendzóngę -

148 http://pza.org.pl

statni 5-dniowy odcinek wymaga ł 1-miesięcz-nego w a h a d ł o w e g o noszenia ł adunków. W tym też czasie d u ż y m problemem sta ły się zapalenia gardła, zatok obocznych, oskrzeli i krtani . Objęły one ok. 5W"o tragarzy i 1/3 część ekipy. Stosowano sulfonamidy (bisep-tol) i antybiotyki (syntarpen, oxacyl inę, ron-domycynę, v ibramycynę) . Efekty leczenia były zmienne. Brak możliwości stacjonarne­go leczenia oraz niedobór odpowiedniego o¬buwia, ciepłej odzieży i sprzę tu biwakowego (namiotów dla tragarzy, ma te r acyków typu „Kar imat" ) decydowały o częstych nawrotach infekcji.

W warunkach rozczłonkowania karawany na dużą liczbę grup obecność 2 lekarzy oka­zała się niezbędna. Praktyka dowiodła też, że ilość podręcznych zes tawów leków co­dziennego użycia, wydzielonych z głównej apteki, była zbyt mała . Zais tn ia ły przejścio­we braki l eków dla ludzi pozostałych w tyle karawany.

Właściwa działalność górska t r w a ł a od 2 kwietnia do 30 maja 1978. W tym czasie aż 20 członków wyprawy (nie licząc Szerpów i tragarzy) wymaga ło interwencji lekarskiej. Najczęściej mie l i śmy do czynienia z zapa­leniem gardła , krtani, zatok obocznych i oskrzeli. W 11 przypadkach zapalenie gard ła mia ło t ło bakteryjne, natomiast u 4 uczest­n ików aktywnie pracujących w obozach wyż ­szych było początkowo aseptycznego pocho­dzenia (efekt dzia łania suchego powietrza i niskich temperatur). Zapalenia gard ła oka­zały się bardzo oporne na leczenie i na długi czas, lub na s ta łe wye l iminowało z akcji 4 a lpinis tów. Podobnie było w jednym przy­padku zapalenia oskrzeli. Po przebyciu tych chorób, uczestnicy miel i poważne trudności aklimatyzacyjne, nawroty dolegliwości i nie byli zdolni do akcji powyżej bazy.

P o w a ż n e zachorowania w liczbie dwóch zanotowano już w czasie dojścia do bazy (5200 m). Były to: 1) zapalenie oskrzel ików u 14-letniego kulisa z zagrażającym obu­stronnym zapaleniem płuc — na wysokości 4300 m. Ostre objawy kliniczne z ciepłotą dc 40,5 st. C ustąpi ły po 4-dniowej kuracji masywnymi dawkami vibramycyny i synlar-penu. Po dalszych 5 dniach antybiotykote-rapii chory został ewakuowany w dół. 2) Ciężkie zapalenie płuc u 17-letniego tragarza wystąpiło na wysokości 4700 m. Nie pod­dawało się ono leczeniu amoxilem, prowa­dzonemu początkowo przez lekarzy wyprawy hiszpańskiej . Wobec pogarszającego się sta­nu ogólnego i temperatury 41 st. C zastoso­wano ampic i l l inę dożylnie 1,0 g co 6 godzin i glucardiamid, oraz duże ilości płynów, uzy­skując po 5 dniach poprawę stanu umożl i ­wiającą ewakuac ję dc Jampodin (1700 m).

Zagrażający obrzęk mózgu wystąpił u bar­dzo aktywnego uczestnika z p rawid łowo przebiegającą akl imatyzacją — po jego dru­gim dojściu do obozu III (7200 m) — w czwartym dniu pobytu w tym obozie. Z ob­jawami senności i znacznego osłabienia zo­stał on sprowadzony natychmiast do obozu

II (6600 m), gdzie o t rzymał ś rodki odwad­niające (furosemid) i przez 15 godzin tleno-terapię (3 l/min.). W ciągu nocy nastąpiło przejściowe pogorszenie — z zaburzeniem świadomości i pobudzeniem ruchowym. Po zwiększeniu dawki furosemidu i tlenu (do 5 l/min.), stan chorego poprawi ł się tak da­lece, że nas tępnego dnia mógł być sprowa­dzony do bazy w Ramsen (4300 m), a w końcowej fazie akcji powróci ł do pracy ( l i ­kwidacja III obozu). Podobne objawy w bar­dziej nasilonej formie mia ły miejsce u tego kolegi przed k i l k u laty, również w nas tęp ­stwie d ługo t rwałego przebywania powyżej 7000 m. U innego uczestnika po 12 dniach działalności między bazą a 6200 m wystą­piła deterioracja pod postacią znacznego spadku sił i apatii. Do akcji j uż nie po­wrócił .

Akl imatyzacja : 1) U ok. 30% uczes tn ików przebiegała opornie, co wiążemy z przeby­tymi zakażeniami dróg oddechowych i d łu ­go t rwa łym leczeniem sulfonamidami lub an­tybiotykami. 2) U wielu kolegów była zau­waża lna pewna zbieżność między szybkością aklimatyzacji i wydajnością pracy — a wy­nikami ws tępnych p rób wys i łkowych prze­prowadzonych w kraju. Zagadnienie to wy­maga bezwzględnie dalszych obserwacji na większej liczbie p rzypadków. 3) Zdecydowa­nie najlepiej akl imatyzowali się koledzy ma­jący już w swoim dorobku wejścia wysoko­ściowe powyżej 7800 m.

Środki nasenne stosowano głównie w ba­zie (relanium a 5 mg, gl imid, nitrozepan, reladorm). Były one również w użyciu w obozie I (6200 m), natomiast jedynie spora­dycznie w. obozach wyższych. Zużycie ich. ogólnie biorąc niezbyt duże, jest poś redn im dowodem dobrej aklimatyzacji większości l u ­dzi. W profilaktyce odmrożeń stosowano ro-nicol a 75 mg, krajowy nicotol oraz ;,:ida-min retardatum. Ostatecznie do odmrożeń doszło u 3 kolegów w czasie akcji powyżej obozów IV i IVa. Jedynie u jednego były to odmrożenia II stopnia, u pozostałych I stopnia.

Zapobieganie oparzeniom s łonecznym: Wszyscy uczestnicy byl i zaopatrzeni w krem ochronny „Piz Bu in Extrem SF 6", który oka­zał się bardzo dobry. Niektórzy koledzy u¬żywali własnych k r e m ó w maskujących pro­dukcji amerykańsk ie j oraz creme antisolaire „Total sport R O C produkcji francuskiej lub licencyjnej — hiszpańskiej . Oba te rodzaje bvły znakomite — zapewnia jąc całkowitą o¬chronę również wargom. Na wargi stosowa­no labisan produkcji austriackiej, paru kole­gów zaś kredki marki ROC.

Tlen używany był w 3 okolicznościach: 1) w czasie snu w obozie III (7150 m) — dla osób udających się nas tępnego dnia z ł adun­kiem do obozu IV (nie wszyscy z niego ko­rzystali); 2) w czasie snu w obozie IV (7600 m); 3) przy obu wejściach szczytowych i przy próbie powtórnego wejścia na ś rodkowy wierzchołek Zagadnienie aparatury tlenowej zostanie omówione osobno.

149

http://pza.org.pl

Apteka ważyła 160 kg (1,6% wagi całego bagażu), aparatura tlenowa (maski, aparaty) — 25 kg. Wystąpi! n iedobór niektórych le­ków, zwłaszcza aspiryny, calcipiryny, polo­piryny C, thenalidin calcium, niektórych an­tybiotyków, chlorchinaldin, toclase. Powodem była wyjątkowo wysoka zachorowalność wśród tragarzy w trakcie dojścia do bazy. Największy deficyt dotyczył an tysep tyków miejscowego stosowania (chlorchinaldin). Zdecydowanie zbyt mało było visolvitu, który bardzo chętnie pijano w czasie całej akcji. Wystarczająca była natomiast ilość witamin, w tym również buerlecitinu. Preparat len, zawierający wysokoenergetyczną lecytynę i zestaw witamin, stosowano w obozach po­wyżej I w przeciętnej ilości 3 kapsułek dziennie. Był on chętnie przyjmowany w obo­zie III i wyżej , gdzie inne preparaty wi ta ­minowe nie cieszyły się powodzeniem.

Przebieg "wyprawy pozwala wysnuć pew­ne wnioski ogólne:

1) Znalazła pełne potwierdzenie zasada

udziału 2 lekarzy w dużych wyprawach ty­pu himalajskiego.

2) W myśl wysuwanej coraz częściej w górach koncepcji „ lekarz na miejscu wypad­k u " celowe jest: a) angażowan ie na wypra­w y lekarzy z wyszkoleniem alpinistycznym co najmniej średniego stopnia; b) zapewnie­nie im od początku możliwości akl imatyza­cji przez prowadzenie działalności w kolej­nych obozach, równolegle z innymi członkami zespołu.

3) Lis ta leków w aptece wyprawy okaza­ła się trafnie zestawiona i zas ługuje na na­ś ladowanie w przyszłych wyprawach.

4) W przyszłości na leży wydziel ić większe ilości podręcznych zes tawów leków popular­nych (codziennego użytku) , co może mieć praktyczne znaczenie w razie rozdzielenia się karawany na k i lka grup.

5) Problem w a l k i z aseptycznym (niebak-teryjnym) zapaleniem gardła i krtani nie jest nadal rozwiązany i winien znaleźć się w cen­trum uwagi przy nas tępne j wyprawie tego typu.

ZBIGNIEW KOWALEWSKI

Rok 1977 w qó Najwybitniejszym osiągnięciem omawiane­

go roku było trzecie wejście na Kangchen­dzóngę (8593 m). Dużą war tość mają też spor­towe wejścia na Baintha Brakk. północno-za­chodni wierzchołek Nuptse i na Kaiankę . Na ogólną liczbę około 80 wypraw 45 zakończyło się wejściami szczytowymi. Zanotowano 14 wypadków śmier te lnych.

N u p t s ? (7745 m ) o d z a c h o d u , z l e w e j g r a ń p r z e ­b y t a w i o s n a 1973 r . p r z e z J a p o ń c z y k ó w .

Fot. Jurgen Winkler

ach najwyższych NEPAL - WIOSNA

R E J O N K A N G C H E N D Z O N G I . Narinder Kumar poprowadzi ł 18-osobową w y p r a w ę armii hinduskiej na trzeci szczyt świa ta , Kangchendzóngę . Za szlak wejścia obrano wschodnie żebro północnej grani. W r. 1931 druga wyprawa Paula Bauera osiągnęła jego kulminac ję na wysokości ok. 7700 m, dalszą drogę zagrodził stromy uskok, k tórego N i e m ­cy nie mogli pokonać ze względu na niebez­pieczeństwo lawin. Obie wyprawy niemieckie działały po monsunie. Hindusi założyli bazę 24 marca na wysokości 4940 m. Powyżej 200-metrowego lodospadu postawiono obóz I (5100 m). Dalsza droga była niebezpieczna i trudna, wymaga ł a też poręczowania . W trak­cie rekonesansu powyżej obozu I spadł i zmar ł w wyniku obrażeń Havi ldar Sukhinder Singh. Dopiero 18 kwietnia zaczęto zakładanie kolejnych obozów. Po przetrawersowaniu po­łudniowych s toków „Orlego Gniazda" osiąg­nięto stromy lodowy żleb, poprzecinany lo­dowymi grzybami. Był to jeden z najniebez­pieczniejszych f ragmentów drogi. Obóz III (6300 m) założono tuż poniżej ostrza żebra. Aż 13 dni zajęło pokonanie 300-metrowego pionowego uskoku: zwalono tony śniegu i przekopywano tunele przez nawisy. 12 maja stanął obóz I V (6630 m). Dalsza droga była łatwiejsza, ale zadymki zacierały ciągle śla­dy. Sześć dni później zaopatrzono obóz V (7230 m); obóz V I (7640 m) zna jdował się w odległości 1 km od kulminacj i żebra. Po osiągnięciu przełęczy, alpiniści pokonali 100 metrowy uskok, k tóry za t rzymał Niemców w

150

http://pza.org.pl

1931 roku. Ostatni obóz — VII (8000 m) — stanął już na północnej grani. Przez cały czas trwania wyprawy panowa ła zła pogoda. 31 maja wyruszyła dwójka szturmowa — Prem Chand i Nima Dorje Sherpa. Po poko­naniu trudnej kopuły szczytowej osiągnęli oni szczyt o godzinie 13 (III wejście). Do obozu powrócili przy świetle księżyca. Nadejście monsunu nie pozwoliło na przeprowadzenie drugiego ataku.

R E J O N M A K A L U i E V E R E S T U . Celem międzynarodowej wyprawy kierowanej przez Jeffa Longa była zachodnia ściana Makalu (8481 m). Osiągnięto wysokość 7000 m, nie dochodząc do kluczowego problemu. Niepo­wodzeniem zakończyła się również japońska wyprawa na Kangchungtse (7640 m). Nie ­miecka wyprawa (kierownik Gerhard Schmatz) dokonała 3 wejść na Lhotse (8511 m). W składzie ekipy byli również Austriacy i Szwajcarzy. Po założeniu 5 obo­zów przeprowadzono 28 kwietnia pierwszy atak szczytowy, który za łamał się w niespo­dziewanej burzy śnieżnej . Gdy uczestnicy za­częli już wątpić w końcowy sukces, nastąpił okres pięknej pogody. 8 maja na szczycie stanęli Hans von Kanel , Hermann Warth i Sirdar Urkien (II wejście). Dzień później szczyt osiągnęli Gunter Sturm, Peter Vogler i Fr i tz Zin t l , a 11 maja również Michael Da-cher (bez tlenu), M a x Lutz, Peter Wórgót ter i Wastl Wórgót ter . Uczestnicy ostatniego zes­połu schodzili niezwiązani i znacznie poodda-lani od siebie. Ponieważ chmury ograni­czały częściowo widoczność, nikt nie zauważył śmier telnego upadku M a x a Lutza. W tym sa­mym czasie wycofała się z przełęczy nowo­zelandzka wyprawa na Mount Everest (8848 m). Pierwszego wejścia na Nuptse N W (7745 m) dokonała 7-osobowa wyprawa ja­pońska. Bazę założono 16 marca u stóp za­chodniej ściany. 300-metrowym kuluarem osiągnięto boczną grań, odchodzącą od wierz­chołka (5868 m). Po przetrawersowaniu wzniesienia osiągnięto nieduży lodowiec, spły­wający ze stoków północno-zachodniej grani. Za niebezpieczną strefą szczelin, 100 m po­niżej grani, stanął obóz II (6200 m). Cała grań pokryta była cienką w a r s t w ą lodu z niebez­piecznymi nawisami. Zaporęczowano drogę biegnącą po jej zachodniej stronie. Powoli zak ładano kolejne obozy, z których na jwyż­szy — V —• stanął na wysokości 7350 m. Pierwsza dwójka szturmowa wycofała się 9 maja z wysokości 7680 m. Następnego dnia Osamu K u n i i i Szerpa Jambu wyszli z obozu i po biwaku w jamie śnieżnej na wysokości 7550 m osiągnęli wierzchołek Nuptse N W (7745 m). Dalszej drogi w kierunku głównego wierzchołka nie kontynuowano, gdyż grań wyglądała b. niebezpiecznie.

R E J O N M A N A S L U . Niemiecka wyprawa na Manaslu (8156 m) wycofała się w burzy śnieżnej z wysokości 7000 m. Natomiast Ja­pończycy stracili na wschodniej grani H i m a l -chuli (7893 m) jednego uczestnika, co było po­wodem odwrotu wyprawy.

W i d o k z P o d o n L a n a m a s y w K a n g c h e n d z o n g i (8598 m ) . z l e w e j w i e r z c h o ł e k p o ł u d n i o w y (ok . 8500 m ) . z p r a w e j Y a l u n g K a n g (ok . 8450 m ) . P o p r z e k ą t n e j ( s t r z a ł k a ) b i e g n i e Z e b r o B a u e r a , p o k o ­n a n e p r z e z w y p r a w ę i n d y j s k ą .

R E J O N D H A U L A G I R I . Licząca ponad 3 k m południowa ściana Dhaulagiri (8167 m) była celem międzynarodowej wyprawy, w której skład wchodzili:. Michael Covington, Peter Habeler, Reinhold Messner i Otto Wiedemann. Towarzyszyła im 5-osobowa ekipa filmowa, w której byli też znakomici alpiniści Leo Dickinson i Erie Jones. 2 kwietnia osiągnięto pods tawę ściany na wysokości 4000 m. Środek ściany wyglądał odstraszająco: strome pola lodowe poprzecinane były pasami przewieszo­nych skał, is tniało też ciągłe zagrożenie l a ­winowe. W tej sytuacji zaatakowano filar s tanowiący zachodnie ograniczenie ściany. Trudności i zła pogoda nie pozwoliły a lp i ­nistom na przekroczenie wysokości 6200 m. Tak więc nie sprawdzi ły się optymistyczne zapowiedzi przedwyprawowe. Śmierć dwóch Szerpów położyła kres próbie pokonania pół­nocnej ściany Churen H i m a l (7371 m), pod­jętej przez w y p r a w ę japońską. Niepowodze­niem zakończyły się też kolejne wyprawy. Na stokach Mount Sisne (6945 m) zginął alpinista brytyjski. Japończycy wycofali się natomiast z południowej ściany Kagmara (644.3 m). Z 12 wypraw wiosennych tylko 3 przyniosły zwy­cięstwa, co było wynik iem ciągłych za łamań pogody.

NEPAL - JESIEŃ

Pełnym sukcesem zakończyła się wyprawa po łudn iowokoreańska na Mount Everest (8848 m). 9 września Sang Y u l Park i A n g Phurba musieli zawrócić 100 m od szczytu z powodu silnego wiatru i awarii sprzę tu tle­nowego. Sześć dni później Sang Don K o i Pemba Norbu dokonali wejścia na szczyt. Ekspedycja przeprowadzona została sprawnie i szybko, szczyt osiągnięto w 37 dni od zało­żenia bazy. Kanadyjczycy T i m Auger, L loyd Gallagher, ł an Rowe i Chris Shank powtó -

151

http://pza.org.pl

1931 roku. Ostatni obóz — VII (8000 m) — stanął już na północnej grani. Przez cały czas trwania wyprawy panowa ła zła pogoda. 31 maja wyruszyła dwójka szturmowa — Prem Chand i N i m a Dorje Sherpa. Po poko­naniu trudnej kopuły szczytowej osiągnęli oni szczyt o godzinie 13 (III wejście). Do obozu powrócili przy świetle księżyca. Nadejście monsunu nie pozwoliło na przeprowadzenie drugiego ataku.

R E J O N M A K A L U i E V E R E S T U . Celem międzynarodowej wyprawy kierowanej przez Jelfa Longa była zachodnia ściana Makalu (8481 m). Osiągnięto wysokość 7000 m, nie dochodząc do kluczowego problemu. Niepo­wodzeniem zakończyła się również japońska wyprawa na Kangchungtse (7640 m). Nie ­miecka wyprawa (kierownik Gerhard Schmatz) dokonała 3 wejść na Lhotse (8511 m). W składzie ekipy byli również Austriacy i Szwajcarzy. Po założeniu 5 obo­zów przeprowadzono 28 kwietnia pierwszy atak szczytowy, który za łamał się w niespo­dziewanej burzy śnieżnej . Gdy uczestnicy za­częli już wątpić w końcowy sukces, nastąpił okres pięknej pogody. 8 maja na szczycie stanęli Hans von Kanel , Hermann Warth i Sirdar Urk ien (II wejście). Dzień później szczyt osiągnęli Gunter Sturm, Peter Vogler i Fr i tz Zin t l , a 11 maja również Michael Da-cher (bez tlenu), M a x Lutz, Peter Wórgót ter i Wastl Wórgót ter . Uczestnicy ostatniego zes­połu schodzili niezwiązani i znacznie poodda-lani od siebie. Pon ieważ chmury ograni­czały częściowo widoczność, nikt nie zauważył śmier telnego upadku M a x a Lutza. W tym sa­mym czasie wycofała się z przełęczy nowo­zelandzka wyprawa na Mount Everest (8848 m). Pierwszego wejścia na Nuptse N W (7745 m) dokonała 7-osobowa wyprawa ja -pońsk a. Bazę założono 16 marca u stóp za­chodniej ściany. 300-metrowym kuluarem osiągnięto boczną grań, odchodzącą od wierz­chołka (5868 m). Po przetrawersowaniu wzniesienia osiągnięto nieduży lodowiec, spły­wający ze stoków północno-zachodniej grani. Za niebezpieczną strefą szczelin, 100 m po­niżej grani, stanął obóz II (6200 m). Cała grań pokryta była cienką w a r s t w ą lodu z niebez­piecznymi nawisami. Zaporęczowano drogę biegnącą po jej zachodniej stronie. Powol i zak ładano kolejne obozy, z których na jwyż­szy — V —• stanął na wysokości 7350 m. Pierwsza dwójka szturmowa wycofała się 9 maja z wysokości 7680 m. Następnego dnia Osamu K u n i i i Szerpa Jambu wyszli z obozu i po biwaku w jamie śnieżnej na wysokości 7550 m osiągnęli wierzchołek Nuptse N W (7745 m). Dalszej drogi w kierunku głównego wierzchołka nie kontynuowano, gdyż grań wyglądała b. niebezpiecznie.

R E J O N M A N A S L U . Niemiecka wyprawa na Manaslu (8156 m) wycofała się w burzy śnieżnej z wysokości 7000 m. Natomiast Ja­pończycy stracili na wschodniej grani H i m a l -chuli (7893 m) jednego uczestnika, co było po­wodem odwrotu wyprawy.

W i d o k z P o d o n L a n a m a s y w K a n g c h e n d z o n g i (8598 m ) . Z l e w e j w i e r z c h o ł e k p o ł u d n i o w y (ok . 8500 m ) . z p r a w e j Y a l u n g K a n g (ok. 8450 m ) . P o p r z e k ą t n e j ( s t r z a ł k a ) b i e g n i e Z e b r o B a u e r a , p o k o ­n a n e p r z e z w y p r a w ę , i n d y j s k ą .

R E J O N D H A U L A G I R I . Licząca ponad 3 km południowa ściana Dhaulagiri (8167 m) była celem międzynarodowej wyprawy, w której skład wchodzi l i : Michael Covington, Peter Habeler, Reinhold Messner i Otto Wiedemann. Towarzyszyła im 5-osobowa ekipa filmowa, w której byl i też znakomici alpiniści Leo Dickinson i Erie Jones. 2 kwietnia osiągnięto pods tawę ściany na wysokości 4000 m. Środek ściany wyglądał odst raszająco: strome pola lodowe poprzecinane były pasami przewieszo­nych skał, is tniało też ciągłe zagrożenie l a ­winowe. W tej sytuacji zaatakowano filar s tanowiący zachodnie ograniczenie ściany. Trudności i zła pogoda nie pozwoliły a lp i ­nistom na przekroczenie wysokości 6200 m. Tak więc nie sprawdzi ły się optymistyczne zapowiedzi przedwyprawowe. Śmie rć dwóch Szerpów położyła kres próbie pokonania pół­nocnej ściany Churen Hima l (7371 m), pod­jętej przez w y p r a w ę japońską. Niepowodze­niem zakończyły się też kolejne wyprawy. N a stokach Mount Sisne (6945 m) zginął alpinista brytyjski, Japończycy wycofali się natomiast z południowej ściany Kagmara (6443 m). Z 12 wypraw wiosennych tylko 3 przyniosły zwy­cięstwa, co było wynik iem ciągłych za łamań pogody.

NEPAL - JESIEŃ

Pe łnym sukcesem zakończyła się wyprawa południowokoreańska na Mount Everest (8848 m). 9 września Sang Y u l Park i A n g Phurba musieli zawrócić 100 m od szczytu z powodu silnego wiatru i awarii sprzętu tle­nowego. Sześć dni później Sang Don K o i Pemba Norbu dokonali wejścia na szczyt. Ekspedycja przeprowadzona została sprawnie i szybko, szczyt osiągnięto w 37 dni od zało­żenia bazy. Kanadyjczycy T i m Auger, L loyd Gallagher, ł an Rowe i Chris Shank powtó -

151

http://pza.org.pl

rzyl i 7 października drogę japońską południo­w y m filarem Pumori (7145, VI I wejście). N a ­tomiast Francuzi na Manaslu nie osiągnęli sukcesu. Pierre Beghin i Thierry Leroy od­mrozil i się w głębokim śniegu. Osiągnięto ty l ­ko wysokość 7500 m na wschodniej flance. Wioska wyprawa zrezygnowała z ataku na południowo-zachodni filar Annapurny III (7555 m) i dokonała wejścia granią zachod­nią. 23 października szczyt osiągnęli Giusep-pina Cheney, Luigino Henry i Passang Tem-ba, a w dwa dni później — Giorgio Brianzi i Piero Radin (III i IV wejście). W czasie schodzenia oba zespoły miały identyczne wy­padki przy asekuracji: Henry zginął, a Radin złamał nogę. P i ęknym sukcesem zakończyła się holenderska wyprawa na A n n a p u r n ę I (8091 m). Po pokonaniu częściowo nowej dro­gi, szczyt ten osiągnęli 13 października M a -tieu van Rijswick i Szerpa Sonam (IV wej­ście, T. 1/78 s. 34). Yoshilo Tsukazaki popro­wadził 13-osobową w y p r a w ę japońską na po­łudniowo-zachodni filar zachodniej ściany Dhaulagiri (8167 m). Po założeniu 5 obozów dotarto do wysokości 6550 m, niestety śmierć jednego ze wspinaczy spowodowała odwrót wyprawy. (W r. 1975 na tej samej drodze zginęło 2 Japończyków i 3 Szerpów; problem rozwiązała trzecia wyprawa japońska w 1978

Z d j ę c i e l o t n i c z e o d p o ł u d n i o w e g o z a c h o d u : 1. M a ­n a s l u (8156 m ) ; 2. P e a k 29 (7835 m ) ; 5. I l i m a l c h u l i (7893 m ) . W t y m o s t a t n i m m a s y w i e w i d a ć t e ż d z i e w i c z y w i e r z c h o ł e k z a c h o d n i (7371 m — n r 3) o r a z w i e r z c h o ł e k p ó ł n o c n y (nr 4), z d o b y t y w t y m r o k u b e z z e z w o l e n i a p r z e z J a p o ń c z y k ó w .

roku.) Alpiniści brytyjscy Thomas Herley i K e v i n McLane osiągnęli 10 października wierzchołek Rokapi (6842 m, I wejście). Jak widać sezon pomonsunowy był dla większości wypraw pomyślny.

GARHWAL

Dla tego rejonu rok 1977 nie był łaskawy. Na wyróżnienie zasługują tylko wyn ik i wy­praw na K a l a n k ę i Karnet. 14-osobowa wy­prawa czechosłowacka (kierownik Fran t i śek Grunt) pokonała 1800-metrową północną ścianę szczytu Ka lanka (6931 m). Bazę zało­żono na lodowcu Ramani. Po przetrawerso­waniu przełęczy Bagini (ok. 5600 m) osiągnię­to lodowiec Bagini , gdzie s tanął obóz II (5200 m). Pierwszym problemem był 200-me-trowy skalny filar. Po jego pokonaniu za-poręczowano dalsze 500 m ściany. K i l k u d n i o ­we za łamanie pogody nie pozwoliło na kon­tynuowanie wspinaczki. Dopiero 15 września udało się ponownie osiągnąć koniec poręczó­wek i po przejściu 60-metrowej skalnej ścia­ny założyć obóz II (5950 m). Wspinaczy cze­kał tu kluczowy problem drogi — skalno-lo-dowa ściana o t rudnośc iach V . z jednym miejscem V + . Na pokonanie pierwszych 150 m potrzebowano trzech dni. 19 września wyruszyl i Ladislav Jón i Josef Rakoncaj, k tó ­rzy po przejściu 300-metrowej stromej rynny lodowej zabiwakowali na wysokości 6250 m. Następnego dnia po 5 godzinach wspinaczki osiągnęli przełęcz między Ka lanką a Chan-jAabangiem (6864 m). a wreszcie, już bez trud­ności, szczyt (II wejście). Nanda Devi (7816 m)

http://pza.org.pl

była celem dwóch wypraw. Ekipa a m e r y k a ń -sko-brytyjska osiągnęła sukces na drodze z 1936 r. •— 21 czerwca szczyt zdobyli G i l Har-der i Erie Roberts, a nas tępnego dnia — Stuart Jones i L e n Smith (VIII i I X wejście). Niepowodzeniem zakończyła się natomiast ekspedycja h indusko- japońska , k tóra zamie­rzała powtórzyć drogę amerykańską z 1976 roku. Choroby uczestników były przyczyną odwrotu z wysokości 6800 m. Również na wschodniej grani Dunagiri (7066 m) osiągnęli Japończycy wysokość zaledwie 6800 m. K o ­lejny sukces odniosły alpinistki hinduskie. Kierowniczką 6-osobowej wyprawy na K a ­rnet (7756 m) była Meena Agrawal , atak prze­prowadzono drogą zdobywców z 1931 roku, na której założono 6 obozów. 14 lipca szczyt osiągnęły Chandra Prabha A i t w a l , Bharati Banerjee i Thri ty Bi rdy w towarzystwie Bha-gat Singha i Lakpa Tseringa (V wejście).

HIMALAJE ZACHODNIE

Na Nun (7135 m) różne wyprawy dokonały 4 wejść, a na K u n (7077 m) weszły dwa zes­poły. Sylvain Saudan zjechał na nartach ze szczytu Nun. Nanga Parbat (8125 m) była ce­lem trzech wypraw. A m e r y k a ń s k a wyprawa (kierownik Dan Bunce) założyła 9 l ipca bazę na lodowcu Diamir . Dużo czasu zajęło jej przetransportowanie sprzętu do depozytu na 5850 m. Po założeniu obozu II (6600 m) do­szło do tragicznego wypadku: 100 metrowa płyta skalna spadła na skład sprzętowy, gdzie spali George Bogel i Bob Broughton. którzy ponieśli śmierć na miejscu. Po północnej stro­

nie góry działali dwaj alpiniści amerykańscy , którzy osiągnęli wysokość 7000 m. Śląska wy­prawa na Nanga Parbat została obszernie omówiona w poprzednim numerze „Ta te r ­nika".

KARAKORUM

B A T U R A M U S T A G H . Niepowodzeniem za­kończyła się niemiecko-austriacka wyprawa na Kampire Dior (7143 m). Japończycy wy­cofali się ze szczytu Batura I (7785 m) po śmierci jednego alpinisty.

H I S P A R M U S T A G H . W tym rejonie Ja­pończycy zaatakowali Tah Rutum (6651 m) —• skalny obelisk wznoszący się 13 k m na połud­niowy wschód od Kanjut Sar (7760 m). Po założeniu obozu II (6030 m) dotarli oni do południowo-zachodniego filara. Ostatnie 500 m pokonywano przez 9 dni, cały czas wspina­jąc się na jumarach. 13 lipca szczyt osiągnęli Kazuya Mitsumochi, Kazuto Obata, Yoshino-bu Tanaka i Yuk io Usagawa (I wejście), a dzień później Katsuo Matsumura, Hirotoshi Miyagawa, Hideyuki Ohnishi i Yutaka S h i -mizu.

P A N M A H M U S T A G H . W grupie tej doko­nano pierwszych wejść na Baintha Brakk (7285 m, T. 2/78 s. 58—59) i Lotok II (7144 m, T. 3/78 s. 133). Tragicznie zakończyła się trze­cia wyprawa, której kierownikiem był Angl ik Don Morrison. 21 czerwca Morr ison i Tony Riley wyruszyl i przy świet le księżyca w kie­runku zachodniej grani Latoka. Sz l i nie zwią-

153

http://pza.org.pl

zani z ciężkimi plecakami. Pod Morisonem zarwał się most śnieżny, grzebiąc go w szcze­linie.

B A L T O R O M U S T A G H . Duża j apońsko-pa-k is tańska wyprawa dokonała drugiego wej­ścia na K 2 (8611 m, T. 178 s. 34). Szczyt osiągnęli 8 sierpnia Shoji Nakamura, Tsuneo Shigehiro i Takeyoshi Takatsuka oraz 9 sierp­nia Ashraf Aman, Mitsuo Hiroshima, Masa-hide Onodera i Hideo Yamamoto (II i III wejście). Sukcesem zakończyła się 13-osobowa wyprawa japońska na Falchan Kangr i (8047 m). W dniu 8 sierpnia na szczyt weszli Kazuhisa Noro, Takashi Ozaki i Yoshiyuki Tsuji (II wejście). Założono 4 obozy, ostatni na 7500 m. Pierwsza jugosłowiańska wypra­wa w Karakorum dokonała IV wejścia, no­wą drogą, na Gasherbrum I (8068 m, T. 1 78 s. 8—9). J a p o ń s k a wyprawa zaa takowała z lodowca Mustagh szczyt Białe (6729 m). Wej­ścia dokonano północną flanką do zachodniej przełęczy, a końcowe 750 m pokonano za­chodnią ścianą. Szczyt osiągnęli wszyscy alpi­niści : 22 czerwca M i k i o Hamada, Tokiyoshi K imura . Fumiyoshi Shigematsu i Tadanori Ochiai , a w dwa dni później — Masaki A o k i (kierownik) i Chitose Okada. Amerykanie Dennis Hennek, James Morrissey, Galen Ro-wel l , John Roskelley i K i m Schmitz doko­nali 21 lipca I wejścia na jedną z turni Tran-go (6159 m).

R A K A P O S H I RANGĘ. Brytyjczycy John Burslem, Dave Robbins i John Whittock zdo­byli w stylu alpejskim Phubarash Peak (6785 m, I wejście) południową granią w dniu 18 sierpnia.

M A S H E R B R U M RANGĘ. Południowo-Za­chodni trabant Chogolisy (7665 m) był celem alpinis tów japońskich. Wejścia dokonano z lo­dowca Trini ty, szczyt zdobyli 14 l ipca Sanji Kobayashi, Tetsuo Nakamura, Mitsuo Yajima i Shoichi Yasuji (I wejście) oraz 22 lipca Ak io K i d a , Hiroshi Nari ta i Mino ru Osawa. Bez­imienny ten wierzchołek nazwano Pruppoo Burkh (ok. 7000 m).

S A L T O R O RANGĘ. Austr iacka wyprawa pod kierownictwem Bruno Klausbrucknera dokonała k i l k u wejść w rejonie Sia L a (ok. 5700 m). Czołowym osiągnięciem było poko­nanie Mount Ghent N - E (7342 m). N a szczy­cie s tanęl i 28 czerwca Wolfgang A x t , Gunter Brenner, Hans-Peter Holat, Bruno Klaus -bruckner i Franz Pucher (I wejście) oraz 13 lipca Giinther Andexlinger, A x t , Klaus -bruckner i Heinz Zimmermann. Dokonano też II wejścia na Mount Depak (7150 m, 26 czerw­ca — A x t ,Brenner, Holat i Klausbruckner). Po tragicznej śmierci Wi lhe lma K u r y zdoby­to jeszcze 3 dziewicze sześciotysięczniki, z których jeden nazwano nieoficjalnie K u r y Kangr i (6650 m).

A g e n c j a r e k l a m o w a Metody zdobywania pieniędzy na organi­

zowanie dużych wypraw wkraczają w no­wą fazę. Francuska wyprawa narodowa na K2, k tó ra w r. 1979 zamierza dokonać wej­ścia południowo-zachodnią granią (w lecit 1978 r. sztuka ta nie uda ła się Brytyjczy­kom), mimo protektoratu Prezydenta Repu­b l ik i s t anę ła wobec poważnych t rudności w zgromadzeniu 2 mi l ionów f ranków (= oko­ło 450 000 dolarów), n iezbędnych dla jej prze­prowadzenia. Dotychczasowy mecenas wy­praw narodowych — Francuski Fundusz H i ­malajski, k tó ry opierał się na honorariach z całego świa ta za książkę „ A n n a p u r n a pierwszy 8000" — wyda ł ostatnie centymy w r. 1971 na w y p r a w ę na Makalu . Federation Francaise de la Montagne, organizator eks­pedycji, nie ma ś rodków na sfinansowanie przedsięwzięcia, zawiedli indywidualni patro­nowie, którzy nieraz już pokrywal i koszty wypraw (np. everestowskiej Bonningtona — Barclays Bank, tragicznej Devouassoux w 1974 r. — w y t w ó r n i a w i n Krit ter) . K ie row­nik ekspedycji, Bernard Mallet , zwrócił się więc do znanej firmy reklamowej „Publ ico" i ta zaproponowała „rozsprzedanie K 2 po ka­w a ł k u " : za 50 000 f ranków ogłoszeniodawca ma zapewniony fotoreportaż z wyprawy, na k tó rym dobrze widoczne będą jego wyroby; dwa zdjęcia z obozu bazowego, na których

n a usługi a l p i n i z m u ukazana zostanie nazwa f i rmy; fotografię z autografami uczes tn ików wyprawy. Za 500 000 f ranków organizatorzy zapewniają „zdjęcie produktu na szczycie" (!), z tym tylko zast rzeżeniem, że nie ma gwarancji do­brego poziomu technicznego zdjęcia. Uczest­nicy ekspedycji przejdą kró tk i kurs fotografii reklamowej, a nad całością przedsięwzięcia czuwać będzie wyspecjalizowany ekspert re­klamowy.

„Po kolarzach, kierowcach wyścigowych i żeglarzach przyszła kolej na a lp in i s tów" •— komentuje paryski tygodnik ,,L'Express" — „Alpinizm jest sportem jak inne, staje się więc jak i one sp rawą pieniędzy." Na margi­nesie swego komentarza „L 'Express" zwraca uwagę na polityczne podteksty. Podczas gdy protektorat nad K 2 objął Valery dEsta ing, to Pierre Mazeaud dla swego udz ia łu w międzynarodowej wyprawie na Everest u¬zyskał poparcie konkurenta politycznego Pre­zydenta, obecnego mera Pa ryża Jacquesa Chiraca. Pierwsza runda kończy się sukce­sem Chiraca: Mazeaud, jeden z wielkich „ w e t e r a n ó w " alpinizmu, wszedł na Everest. Ciekawe tylko, jaka firma zechce ubezpie­czyć organ iza torów wyprawy na wypadek niepowodzenia i braku „zdjęć produktu na szczycie"?

Andrzej Paczkowski

154 http://pza.org.pl

H. ADAMS CARTER

Amerykanie na K2 12-osobowa wyprawa amerykańska , kiero­

wana przez Jamesa Whittakera i wzmocnio­na czterema tragarzami wysokościowymi, do­konała we wrześniu wejścia na K 2 — drogą, która wiedzie granią północno-wschodnią, na­s tępnie zaś trawersuje pod p i ramidą szczyto­wą w poprzek ściany wschodniej, by osiągnąć Żebro Abruzzich i nim wierzchołek. Z czte­rech alpinis tów, jacy stanęli na szczycie, trzech nie użyło tlenu w żadnym punkcie drogi, co przy wejściach na K 2 dotąd nie miało miejsca.

Aby zapobiec ew. zderzeniu się z brytyjską wyprawą na K2, Amerykanie wyruszyli póź­no, przybywając do Pakistanu 15 czerwca, a bazę zakładając 5 lipca na wysokości 5 m. Przez nas tępne 2 miesiące zespól był .J J.any seriami 4- do 7-dniowych wichur i burz. któ­re oddzielały przebłyski dobrej poged\, nigdy jednak nie dłuższe, niż 3-dniowe. Droga trzy­mała s ię l i n i i polskiej próby z 1976 r., a obo­zy rozbito w punktach 5550, 6160, 6800, 6950 i 7690 m Główne trudności techniczne na­potkano w spadzistych żlebach lodowych m i ę ­dzy obozami I i I I oraz na długim trawersie w stromym terenie wzdłuż pozębionej grani między obozami I I I i I V . Koniec grani pół­nocno-wschodniej zosta! osiągnięty 18 sierp­nia, jednak wichury aż do 28 sierpnia nie pozwalały na założenie tu obozu. 29 sierpnia James Wickwire i Louis Reichardt znaleźli na wysokości 7950 m miejsce na obóz V I , skąd miel i nadzieję zaa takować ścianę pół­nocno-wschodnią, na której w r. 1976 za łama­ła się próba polska. J ednakże burze unie­możl iwiały atak, a nadto pokryły górną część masywu K 2 wie lk imi śniegami. Rick Ridge-way i John Roskelley ruszyli w górę 6 wrześ ­nia, doszli jednak tylko do 8000 m, by tam się przekonać, że warunki śnieżne są zbyt niebezpieczne na kontynuowanie wejścia.

Czekając na p o p r a w ę w a r u n k ó w , Terry Bech, Wickwire i Reichardt wykonal i 5 wrze­śnia trawers od obozu V (7690 m) w poprzek całej wschodniej ściany aż do Zebra Abruz­zich — w głębokim śniegu choć bez żadnych trudności . W dniu 7 wrześn ia z nowego obo­zu V I (7850 m) wyruszyli Reichardt i Wick­wire, którzy mozolil i się przez 13 godzin, by późnym popołudniem osiągnąć wierzchołek K2 (8611 m). Pierwszy z nich nie używał aparatury tlenowej. Drugi w czasie zejścia pozostał w tyle i musiał zab iwakować w płachcie. Noc dała mu się mocno we znaki, rano był jednak w stanie schodzić o własnych

G ó r n a c z ę ś ć w s c h o d n i e j ś c i a n y K 2 (8G11 m ) z m i e j ­s c e m o b o z u V i p o l a m i l o d o w y m i , p o k t ó r y c h A m e r y k a n i e p r z e t r a w e r s o w a l i d o d r o g i w ł o s k i e j (na l e w e j k r a w ę d z i k o p u ł y s z c z y t o w e j ) .

F o t . Leszek Cicltu

siłach i odmówił pomocy zaoferowanej mu przez drugą dwójkę szczytową. Dwójka ta — Ridgeway i Roskelley — dota r ła 7 września do obozu V I i wieczorem latarkami naprowa­dziła na namioty Reichardta, k tóry w ciem­nościach minął obóz w odległości ok. 50 m. Nazajutrz, 8 wrześn ia Ridgeway i Roskelley weszli na szczyt w 12 godzin, smagani ostrym wichrem — obaj bez użycia tlenu. Niepogoda 1 zmęczenie zamieni ły zejście w katorgę, a obie dwójki szczytowe znalazły się w bazie dopiero 12 września .

OD REDAKCJI. Polska droga nie została więc dokończona, a zespól amerykański na­wet nie zaatakował owej bariery lodowej, sforsowanej przez Chrobaka i Wróża. Na ca­łej drodze Amerykanów nowy jest tylko tra­wers przez galerię wschodniej ściany — 2 3 wysokości pokonali oni granią polską. Na najwyższe uznanie zasługuje wejście aż 3 osób bez aparatów tlenowych, mimo 230 m różnicy wysokości nie ustępujące beztleno­wym wejściom na Mount Ererest. Stało się ono możliwe zapewne dzięki długiemu — równo dwumiesięcznemu — pobytowi wypra­wy pod K2, co dało alpinistom doskonała akłimatyzację.

Naszym Czytelnikom przypominamy o is tn ieniu Funduszu im. Krzysztofa Berbeki (zob. T. 1 78 s. 42). Datki przyjmowane sq w klubach i sekcjach, można je też przekazywać wprost na konto PZA w NBP !V Oddział Miejski 1049-5799-132 z dopiskiem „wp la ta na Fun­dusz im. K. Berbeki" .

155

http://pza.org.pl

A N N A TERESA PIETRASZEK i STANISŁAW RUDZIŃSKI

Wyprawa na Tiricz Mir Wschodni 1978 K l u b Wysokogórski w Katowicach przy

współudzia le Planinsko dru5tvo w Domżale (Jugosławia. Słowenia) rozpoczął organizację U wyprawy w Hindukusz Pak is tańsk i od wysłania w l ipcu 1977 r. delegata (Anny T. Pietraszek) do Islamabadu, w celu za ła twie ­nia spraw formalnych związanych z uzyska­niem zezwolenia na działalność w rejonie T i r i cz M i r . a także uzyskania poparcia pla­cówek dyplomatycznych. W wyn iku podję­tych s t a rań oraz powtórne j wizyty u szefa Tourism Divis ion w Islamabadzie, 31 grud­nia 1977 r. uzyska l i śmy zezwolenie — jako jedyna z 7 ubiegających się o nie wypraw. Tourism Division zwrócił się nas tępnie do kierownika z prośbą o zgodę na wydanie zezwolenia na ten sam rejon (w terminie nie­co późniejszym) dla wyprawy japońskie j , na co kierownik przystał . Żałowal iśmy później tego gestu niejednokrotnie, gdyż Japończycy, wykorzystując swoje wpływy materialne, u¬zyskali przesuniecie terminu na okres wcześ­niejszy, niż przyznany naszej wyprawie, co poważnie przyczyniło się do wzrostu cen jeepów oraz tragarzy na całej wspólnej tra­sie karawany.

Kie rownik wyprawy, S tan is ław Rudziński ( K W Katowice), ze szczególną uwagą i sta­rannością dobra ł skład wyprawy, mając na względzie tak umiejętności sportowe, jak i zaangażowanie w pracy organizacyjnej. Spo­śród 60 k a n d y d a t ó w skompletowano nas tępu­jący 15-osobowy zespół: Eugeniusz Kołodziej ­czyk (lekarz), Bernard Koisar, Jerzy Kukucz ­ka (zastępca kierownika do spraw sporto­

wych), Jan Majchrowicz, Jerzy Ożóg, Pawe ł Pallus, Anna Teresa Pietraszek (operator f i l ­mowy), Tadeusz Piotrowski, Michał Wro­czyński, a ze strony jugosłowiańskie j — V i n -ko Bercie, Slavc Sikonja, M i r o Stebe, Matjaź Veselko i Janez Śuśterś ić . Wyprawie towa­rzyszył turysta z Krakowa , Jan Janowski, który objął funkcję opiekuna bazy.

Uczestnicy jugos łowiańscy wnieśl i po 750 dolarów od osoby, a t akże drobne uzupe łn ie ­nia sprzę towe. Współpraca obu grup była tak doskonała , że zupe łn ie nie odczuwało się różnic narodowościowych.

Po pokonaniu licznych i niespodziewanych trudności , takich jak zamknięc ie granic A f ­ganistanu w związku z przewrotem w kwiet ­niu 1978 r., wyjazd z Polski nas tąpi ł w dniu 18 czerwca 1978 r. — wraz z 4 tonami ba­gażu. Z Warszawy trasa wiodła przez M o ­skwę do Termezu, gdzie wyprawa przekro­czyła granicę jako jedyna grupa tego roku i prawdopodobnie jako w ogóle ostatnia. Drogę Hajratan — K a b u l — Peszawar przeby­to ciężarówką, wynaję tą na całość trasy*, odcinek Peszawar — D i r — Przełęcz Lowar i (3150 m) — małą c iężarówką i dwoma jee­pami. Z Ziarat do Aszred (7 mil), z powo­du zerwanej przez obfite deszcze drogi wy-

* P o d c z a s p r z e j a z d u A f g a n t o u r o g ł o s i ł w r a d i u , i ż b i u r - ) to m a m o n o p o l n a p r z e w o z y w s z e l k i c h g r u p t u r y s t y c z n y c h i k i e r o w c y i n d y w i d u a l n i b ę d ą o d t ą d za t a k i e u s ł u g i k a r a n i . N a m u d a ł o s i ę — w r ę c z p >dstqpem — p r z e b y ć t r a s ę , s ą d z i m y , j a k o o s t a t n i e j g r u p i e p o l s k i e j .

W i d o k z P r z e ł ę c z y W s c h o ­d n i e j n a o b ó z II i p i ę l f n e s z c z y t y p o d r u g i e j s t r o n i e d o l i n y .

F o t . Bernard Koisar

156 http://pza.org.pl

najęto ok. 50 tragarzy. Trasa Aszred — C z i -tral — Nól została przebyta 6 jeepami, a w jednym miejscu rzekę przekraczano wynaj­mując tragarzy (zerwany most). W Ndl w y ­najęto 95 tragarzy, k tórzy przenieśli ł adunki przez wieś Barum, aż do miejsca w y s u n i ę ­tego jak najbliżej grani wschodniej, po pra­wej stronie Północnego Lodowca Barum, po­wyżej starej bazy amerykańsk ie j (gdzie mie­ściła się baza polskiej wyprawy w 1975 r.). Obóz bazowy s tanął na wysokości 3800 m, w dniach 17—19 lipca.

Zespół rekonesansowy, działający z k i l k u ­dniowym wyprzedzeniem, znalazł jedyną drogę do miejsca obozu I, tj. lewą s t roną pierwszego lodospadu. Była to droga stosun­kowo ła twa , choć na rażona na kamienie spa­dające z turnic, pod k tórych ścianami wio ­dła w przeważającej części. Obóz I ustawio­no 19 lipca na wysokości 4600 m, w p i ęknym kotle lodowo-śnieżnym. Następnie przebyto ok. 800-metrowy górny lodospad, powyżej którego na wysokości 5500 m stanął 27 lipca obóz II. Ten odcinek został oceniony jako bardzo ryzykowny ze względu na obrywy seraków, szczeliny i duże t rudności orienta­cyjne. Poważne t rudności lodowe, k tó re po­konywano z pe łnym obciążeniem transporto­w y m sprawia ły , że etap między obozem I i II za jmował min imum 7 godzin i wymaga ł pełnych umieję tności wspinacżki w lodzie.

Osiągnięcie z obozu II Przełęczy Wschod­niej (East Col , 5950 m) nie nastręczało trud­ności. Jako pierwsi s tanęl i na niej 28 lipca J . Kukuczka , T. Piotrowski i 4 Jugoslowia-

K o l e j n y z e s p ó l w y r u s z a z b a z y . W i d a ć d o l n y l o d o ­s p a d i k o c i o ł n a d n i m , g d z i e s ta l o b ó z 1.

Fot. Stanisław Rudziński

nie. Obóz III usytuowano powyżsi skaliste¬go uskoku grani, wznoszącego się nad Prze­łęczą Wschodnią. Rozbi l i go 4 sierpnia na

U c z e s t n i c y w y p r a w y . N a p i e r w s z y m p l a n i e o d l e w e j : J a n J a n o w s k i , M i r o S t e b e . M i c h a ł W r o c z y ń s k i . B e r n a r d K o i s a r , J e r z y K u k u c z k a , k u c h a r z A b d u l ( b o k i e m , w c z a p c e ) : w d r u g i m r z ę d z i e — T a d e u s z P i o ­t r o w s k i , S l a v c S i k o n j a , M a t j a z V e s e l k o . k p t . F i d a U l l a h T a r e e n ( o f i c e r ł ą c z n i k o w y ) . E u g e n i u s z K o ł o ­d z i e j c z y k ( l e k a r z ) . J a n M a j c h r o w i c z , P a w e ł P a l l u s . J a n e z S u ś t e r ś i ć , J e r z y O ż ó g , V i n k o B e r ć i ć : w t y l e A n n a T . P i e t r a s z k ó w n a i S t a n i s ł a w R u d z i ń s k i . Fot. Stanisław Rudziński

157

http://pza.org.pl

W s c h o d n i w i e r z c h o ł e k T i r i c z M i r (7U91! m) ze w s c h o d n i ą g r a n i ą i o z n a c z o n y m i m i e j s c a m i o b o z ó w . Z p r a w e j B i n d u G h u l Z o m (634') m ) , d z i e w i c z y s z c z y t z d o b y t y p r z e z J . K u k u c z k ę i T . P i o t r o w s k i e g o 11 s i e r p n i a 1:178. Fot. Stanisław Rudziński

wysokości 6300 m Kukuczka , Piotrowski i Wroczyński. Techniczne trudnośei skalnych odcinków oceniono na V . Ta część drogi zo­stała starannie zaporęczowana przez zespoły M . Stebe i M . Veselko oraz J . Suśterśić , V. Berćic i J . Ożóg. Obóz IV (7100 m) roz­bito 9 sierpnia w górnej partii śnieżno-lodo-wego odcinka grani, mającego nachylenie do 40° i nietrudnego. Stąd w dniu 10 sierpnia wyruszyli w s t ronę szczytu J . Kukuczka , T. Piotrowski i M . Wroczyński . Po przebyciu końcowego odcinka grani, gdzie drogę po­ważnie u t rudn ia ł niezwykle silny wiatr i mróz przekraczający 20°, o godz. 16 zespół ten osiągnął wierzchołek Tir icz M i r u Wschod­niego (7692 m), tylko o 14 m niższy od głów­nego wierzchołka (7706 m). Dobra pogoda i właściwe zabezpieczenie grup szturmo.vych przez niższe obozy umożliwił} ' powtórzeni? ataku jeszcze dwa razy: w dniu 11 sierpnia Tir icz M i r Wschodni osiągnęli M . Stebe i M . Veselko. zaś 13 sierpnia — V. Berćić, J. Suśterś ić i J . Ożóg. Wprowadzenie tak dużej liczby uczestników na wierzchołek ry­zykowną drogą o tak poważnym nagroma­dzeniu t rudności technicznych, stało się mo­żliwe tylko dzięki znakomitej współpracy ca­łego zespołu wyprawowego, którego celem było rozwiązanie jednego z największych problemów w Hindukuszu.

Równolegle Anna Pietraszek i S tan is ław Rudziński prowadzili akc ję na Połudn iowym Lodowcu Barum, przygotowując „drogę nor­

weską" jako t rasę zejściową dla zespołu mającego dokonać trawersowania ze wschod­niego na Tir icz M i r główny. W miejscu zwa­nym tradycyjnie „magazynem" (ok. 4500 m) założono obóz I, wyposażony w sprzę t i żyw­ność w ilościach koniecznych do rozbicia kolejnych trzech lub nawet czterech obo­zów, (tj. do Tarasu Jankowskiego). Nas tępnie zespół wytyczył drogę P o ł u d n i o w y m Lodow­cem Barum oraz podjął próbę przebycia lo­dospadu i założenia ponad nim obozu II. Trudnośc i lodowe, skomplikowane uszczeli-nienie oraz p o w a ż n e ryzyko l awin na całej drodze, a wreszcie konieczność skupienia wysi łków wszystkich uczes tn ików na grani wschodniej spowodowały , iż z drogi norwe­skiej zrezygnowano. Tak ma ły zespół nie był zresztą w stanie jej zabezpieczyć. Mając na względzie przede wszystkim bezpieczeństwo grup szturmowych oraz wymienione wyżej przyczyny, kierownicy zrezygnowali z za­mierzonej próby trawersowania obu wierz­chołków Ti r icz M i r u .

Warto dodać, że obecne warunki na dro­dze norweskiej w p o r ó w n a n i u z tymi, jakie zastała polska wyprawa w r. 1975, były zna­cznie gorsze, a ryzyko lawin i o b r y w ó w se­raków dużo większe. Znamienny jest fakt, iż. wyprawa japońska , działająca na tejże drodze od czerwca do końca lipca 1978 r„ a posługująca się tragarzami wysokościowy­mi sprowadzonymi z Hunzy, omijając bar­dziej lawiniaste odcinki założyć musia ła 600

158

http://pza.org.pl

m poręczówek w skalnej ścianie, którą po­prowadzono bezpieczny wariant między obo­zami II a III (przy l ikwidac j i poręczówek spadli tu dwaj Hunzowie i Japończyk, od­nosząc poważne obrażenia) . W dniu wejścia 3-osobowego zespołu japońskiego na szczyt Ti r icz M i r (26 lipca) prosi l iśmy kierownika, Katstoshi Ikeba, o pozostawienie krótkiego odcinka poręczówek, szczególnie między obo­zem I V a V, co ogromnie zwiększyłoby szanse naszego małego zespołu, spotkal i śmy się jednak z przykrą odmową uzasadniona argumentem, iż... „cała góra nie może na­leżeć do jednej wyprawy".

Wejście nasze na Ti r icz M i r Wschodni było II wejśc iem wyprawowym (por. T. 4/76 s. 165), a przejście wschodniej grani — roz­wiązaniem jednego z największych proble­mów w ca łym masywie. W drodze powrot­nej ze szczytu, w dniu 11 sierpnia, J . K u ­kuczka i T. Piotrowski weszli na Bindu G h u l Zom (6340 m), dotąd nie zdobyty, osiągając

go długą i dość t rudną granią zachodnią z Przełęczy Wschodniej.

16 sierpnia cały zespół wyprawy znalazł się już w bazie, gdzie na największej wan­cie, na k tóre j wszystkie nas tępne wyprawy z pewnością będą umieszczać swoje flagi, zawieszono tabl icę upamię tn ia jącą śmierć Andrzeja Jankowskiego w dniu 20 sierpnia 1975 r. w pobliżu głównego szczytu Tir icz M i r , skąd wycofała się wówczas pierwsza wyprawa. Jerzy Kukuczka , jako reprezen­tant zdobywców Ti r i cz M i r u Wschodniego, złożył przy tablicy wiązankę k w i a t ó w z pol­skiej łąki oraz garść ziemi przekazaną na­szej wyprawie przez żonę i m a t k ę Andrzeja Jankowskiego, k tó re tabl icę ufundowały .

Anna Pietraszek, działając jako operator telewizyjny, nakręc i ła f i lm o wyprawie i ze­spole, zaś Jan Majchrowicz, pene t ru jąc w oko­licy bazy kępy k rzaków, skomple towa ł obfi­te zbiory d la Instytutu Dendrologii P A N w Kórniku .

A N N A CZERWIŃSKA

100 godzin na alpejskich drogach W Chamonix powi ta ł nas deszcz. „Leje już

od dwóch tygodni" — powiedzieli nam, ja ­ko pierwszą nowinę , krakowiacy. Pan Co-stas, prezes Sekcji C A F w Chamonix, był szczerze zdumiony naszym zapa łem i chęcią wyjścia w góry. „Wszędzie masy śniegu, l a ­winiasto i niebezpieczenie — perswadował . — N a podejście pod ściany trzeba mieć nar­ty... Zresztą, i tak nie da się wspinać ." Upar­cie, dwa razy dziennie, sp rawdza łyśmy pro­gnozę pogody. Po 10 dniach wreszcie za­świeciło słońce...

Pjo-wsza droga — północna ściana Les Courtes, f i lar centralny (D), 13—14 lipca. Dolina Argentiere w zimowych prawie wa-tunkach, nocne podejście rozmiękłym lodow­cem i już wspinanie. Ciężki, mokry śnieg osuwał się spod nóg, po skale sp ływała wo­da. Słońce. Z prawej strony naras ta ł łoskot lawin, jakieś k rzyk i — spojrzałyśmy w dół : to pospiesznie wycofywał się z „deski szwaj­carskiej" zespół Petera Boardmana. A my nalej. Zerwał się wiatr, nadeszły mgły, cięż­kie torowanie i fantastycznie ośnieżone skal ­ne uskoki. Potem, na odmianę , pa r ę wycią­gów wodnego lodu. Biwak. Rankiem ostra śnieżna grań i kopuła szczytowa. Ryłyśmy prawdziwy tunel w miękkim, n iezwiązanym śniegu. Jeszcze nawisy na grani i szczyt. Głęboko w dole dolina Talefre.

Na d rugą drogę wybra ły śmy 20 lipca Aiguille du Peigne w Igłach Chamonix — północnym filarem (TDsup). Chciałyśmy po-wspinać się w skale, zapomnieć o rakach, o torowaniu, o rąbaniu stopni... Słońce na pierwszych wyciągach, wspan ia ły granit.

szybkie, równoczesne wspinanie. Radość. Po­tem podejście pod g łówne t rudnośc i , skraj­nie trudny trawers — w milczeniu kontem­plowałyśmy ogromne przewieszające się za­cięcie ponad naszymi g łowami . Wysoko w górze wis ia ły żół to-brązowe „dachy". „Będzie walka" — s twierdzi łyśmy. Dno zacięcia w y ­lane było lodem. Skrajnie trudno. W mia ­rę, jak wsp ina ły śmy się, mgły podchodzące z doliny obladzały skałę . Zerwał się wiatr, l ina zesztywniała. . . Z trudem wywalczony szczyt. I powrót . W Chamonix powita ło nas słońce.

„Chodźmy na f i lar Les Droites — zapro­ponowa łam w dzień później . — Będzie cięż­ko, ale na takiej drodze warto dos tać w y ­cisk..." Północno-wschodni f i lar Les Droites (TD/TDsup) — 24—27 lipca, pierwsze przej­ście kobiece. Noc, księżyc świecił jasno. W milczeniu szłyśmy lodowcem w kierunku czarnego konturu filara. Ogromne stare l a ­winisko, trudna szczelina, wejście w ścianę. Po zalodzonych ska łach sp ływała woda. Jej szum dobiegał zewsząd — no tak, izoterma 4000 m, to tego lata normalne. Trudne ska l ­ne wyciągi, kuluary z lodowymi progami, znów skała . Ostrze filara. Dwie godziny za­jęło nam pokonanie ogromnego nawisu — byłyśmy w tym sezonie na filarze pierwsze i nam przypadło w udziale p rze rąban ie na­rosłych przez zimę śnieżnych przewiech. W y ­żej był wodny lód i trudna, p ły towa skała. Biwak. Nas tępny dzień upłynął pod zna­kiem pecha. Najpierw ja obsunę łam się na trawersie lodowego zbocza i wy lądowałam na ska łkach . Wyciąg skończyłam, z trudem

159 http://pza.org.pl

posługując się lewą ręką. Kontuzja była bo­lesna. Trochę wyżej , w trudnym kominie, je­den nieostrożny ruch — i w dół poleciał czekan Krystyny. Ogromna strata. Strome ku­luary wypełn ia wodny lód, tempo spada. Z kolei każdy powró t na ostrze, to walka z nawisami. A le pechowy dzień jeszcze się nie skończył — na biwaku wystarczył moment nieuwagi i s t rac i łyśmy większość naszej żyw­ności. Bezsilna wściekłość. Od rana znów ciężka praca — wodny lód zmusi ł Krys tynę do poprowadzenia własnego wariantu. Po­wyżej ogarnę ła nas mgła , zaczął sypać mo­kry śnieg. Prawie natychmiast rozległ się ło­skot pierwszych lawin. Ich huk naras ta ł , opad potężniał . Szybciej! W kuluarze pro­wadzącym na ostrze za t rzymała nas śnieżna rzeka. Trzeba było czekać. Noc up łynę ła na walce z zasypującym nas śniegiem. Wokół huk lawin. Niepewność — co będzie jutro? — Ranek na szczęście był pogodny. W zu ­pełnie zimowej scenerii wsp ina łyśmy się ry ­zykowną końcową granią przez ogromne na­wisy. Z góry wiat r zwiewał tumany śnie­gu. To szczyt.

Nareszcie nadszedł okres dobrej pogody. Po wie lk im za łamaniu , k tóre zaskoczyło Krys ty ­nę na filarze Bonattiego na Petit Dru, od k i l k u dni niebo nad Chamonix było bez­chmurne. W górach — metr świeżego śn ie­gu. Wiedziałyśmy już. że Walker jest na ten rok stracony. Zmieni łyśmy plany...

Wschodnia śc iana Mont Blanc, droga M a ­jor (TD), 18 sierpnia — pierwsze kobiece przejście. Długo czekałyśmy na warunki , ale cierpliwość nasza została wreszcie nagro­dzona. O 22 opuści łyśmy Col Moore — księ­życ w pełni wspaniale oświet la ł ścianę, no­we raki „Maka lu" znakomicie d a w a ł y sobie radę z lodem. Szłyśmy szybko. W górze bariery s e r a k ó w złowrogo lśniły w świetle księżyca. Potem chwi la odpoczynku przy Czerwonym War towniku i ryzykowny trawers przez w i e l k i kuluar. Swit zas ta ł nas już wy­soko. Słońce, skierowane wprost w ścianę, zamieni ło ją w gigantyczny piec. S łynne lo­dowe granie, pokryte rozmiękającym szybko śniegiem, zabiera ły czas i siły. Wyżej skalna bariera z zalodzoną, zaśnieżoną skałą. Było trudno. Zato wyżej — najmilsza niespodzian­ka : bariera s e r a k ó w była tak ła twa , że nie trzeba było nawet rąbać stopni. Niekończące się pola podszczytowe. Szczyt. A potem szybko w dół, nocleg pod rozpadającym się Vallotem i nas tępnego dnia marsz przez po­grążone jeszcze w chłodzie nocy Grand P l a -teau.

W Berner Oberland z ima — żadnych przejść wie lk ich północnych ścian. Z żalem pa t rzy łyśmy na „zapraną" śniegiem ścianę Eigeru. Nie mamy do niej szczęścia... W dwa dni później byłyśmy już w skalnym rejonie Engelhornu. Dzień po dniu, korzystając z do­brej pogody zrobi łyśmy kolejno zachodni kant Vorderspitze ( I V + AO) — 24 sierpnia i północno-wschodnią ścianę Kingspitze (V AÓ) — 25 sierpnia (pierwsze przejścia ko­biece?).

K r y s t y n a P a l m o w s k a w p o ł u d n i o w e j ś c i a n i e G a -l e n g r a t

Fot. Anna Czerwińska

27 sierpnia byłyśmy już w Andermatr na corocznym Rendez-Vous des Hautes M o n -tagnes. Uroczysty bankiet, „p rzeds tawian ie" uczestniczek. Jako zdobywczynie północnej Matterhornu latem i zimą znalaz łyśmy się od razu w centrum zainteresowania. P a d a ł y py­tania, co robi łyśmy tego lata... „Miałyście piękny sezon — podsumowała pani Felicitas von Reznicek — cieszę się razem z wami ."

Jeszcze raz poszłyśmy się wspinać . Do Sudelental, w której cztery lata temu zaczy­nałyśmy nasz staż alpejski. Teraz wyda ł a się nam mala...

Po łudn iowa ściana Galenrgat w masywie Galenstock (V), 29 sierpnia, pierwsze polskie przejście — piękne, p ią tkowe wspinanie, wspania ła skała , lekkie plecaki, samolezki. Wcześnie byłyśmy na wierzchołku. To nasz ostatoii dzień w górach. Następnego dnia śnieżna burza ogarnę ła Alpy .

Jak ocenić ten sezon? Bezsprzecznie dzia­łałyśmy w ciężkich warunkach, wsp ina łyś ­my się jednak wszędzie, gdzie było to aktual­nie możl iwe. Na n iek tórych drogach byłyś­my pierwszym zespołem tego lata. Zrobi ­łyśmy w sumie siedem dróg, wśród nich trzy przez wielkie alpejskie ściany. N a większo­ści dróg byłyśmy pierwszym zespołem ko­biecym, na k i lku pierwszym polskim, a K r y ­styna była pierwszą Polką na filarze Bo­nattiego.

160

http://pza.org.pl

IRENA KĘSOWNA

„Cassin" na Torre Trieste W Dolomitach wspinały się latem 1978 r.

Irena Kęsówna i Ewa Panejko-Pankiewiczo-wa. Zrobiły one w żeńskiej dwójce dwie drogi: 7 sierpnia zacięcie G. i S. Liranosów na Torre Venezia (3 godziny) oraz 16 sierp­nia drogę R. Cassina i V. Rattiego południo­wo-wschodnim kantem Torre Trieste (12 go­dzin). Irena Kęsówna przeszła nadto z Niem­ką Christine Federle drogę P. Schuberta środkiem południowej ściany Piz de Ciavazes w grupie Selli (VI-. 21-22 lipca). Drogi w ze­społach mieszanych znajdą się w omówieniu sezonu. REDAKCJA

Dwa razy przymierza łyśmy się do tej dro­gi, zanim weszlyśmy w ścianę na dobre. Ja p róbowa łam zrobić ją jeszcze na początku lipca — z Niemcem, Hermanem Federle. Niestety, nagłe za łamanie pogody spędziło nas z wysokości tzw. drugiej półki. Zjazdy w kuluarze Torre Trieste podczas gwa ł tow­nej ulewy były nadzwyczaj emocjonujące: sp łuk iwane przez wodę kamienie śmigały nam koło uszu, a ż wreszcie przecięły obie liny. M i m o to zabawa mia ła pomyślny finał.

Z Ewą Panejko-Pankiewicz wspinaczka od­była się bez zakłóceń Weszlyśmy w ścianę 16 sierpnia, punktualnie o 7 rano. Wzięłyś­my sporo sprzętu, l iczyłyśmy się bowiem z biwakiem, i to chłodnym, s ierpień był prze­cież tego roku w Dolomitach deszczowy, a nawet śnieżny. W ścianach zalegało dużo śniegu z ubiegłej z imy i często przybywało nowego. Razem z nami wystartowali dwaj Włosi, k tórzy już na początku ujawnili swą

zdecydowaną przewagę — wspinali się bar­dzo szybko. Jeszcze przed rozpoczęciem wspi­naczki obiecali, że poczekają na nas godzinę na szczycie. Ich obecność w ścianie zwięk­szała niebezpieczeństwo, często bowiem znaj­dowałyśmy się pod obs t rza łem s t rącanych kamieni, z drugiej jednak strony mobil izo­wała do szybkiego tempa, nie zna łyśmy prze­cież uk ładu skomplikowanych zjazdów do drugiej półki.

Sama wspinaczka da ła nam dużo satysfak­cji. Mimo, że ska ła nie była l i ta, czułyśmy się w ścianie bardzo pewnie. Wskutek l icz­nych haków droga zdeprec jonowała się nie­co. Miejsca hakowe w opisie klasyfikowane jako A 2 - A 3 można przejść swobodnie z uży­ciem jednej ławeczki lub po prostu chwy­tając się haków. W dolnych partiach ska ła była jeszcze wilgotna, co w y r a ź n i e odbiło się na tempie wspinaczki, nie mówiąc już o tym, że ranek był dotkl iwie chłodny. Przebieg drogi nie jest całkowicie jednoznaczny i w y ­maga niezłej orientacji w ścianie. Trzyma­łyśmy się ściśle opisu i dol iczyłyśmy się 38 wyciągów, w tym sporo t rawersów.

Włosi okazali się bardzo wyrozumial i i cze­kal i na szczycie więcej aniżeli godzinę. Wspólnie zak łada l i śmy zjazdy. P o w r ó t za­kłóciło k ró tko t rwa łe z a ł a m a n i e pogody: gęsta mgła i ulewny deszcz u t rudn ia ły or ien tac ję w kuluarze, na szczęście niebo wypogodzi ło się niebawem i księżyc oświet la ł nam drogę aż do namiotów. U kierownika obozu zamel­dowałyśmy się o drugiej w nocy. Była to w sumie n a p r a w d ę fajna droga.

Dużym wydarzeniem himalajskiego lata 1978 było pokonanie przez polsko-brytyjski zespól południowej ściany t h a n -gabang (6864 m) w Himalajach Garhwalu. Na zdjęciu uczestnicy wyprawy po powrocie do Polski w dniu 30 paździer­nika. Stojq od lewej: tech Korniszewski (lekarz nie uczestniczący w ataku), Wojciech Kurtyka, Krzysztof Żurek, John Porter i Alex Maclntyre. Ściana została przebyta w dniach 20—27 września 1978 r.

Fot. Józef Nyka

161 http://pza.org.pl

ALEKSANDER SCHIELE

Bronisław Czech 1908-1944 W dniu 25 lipca 1978 r. odbyła się w Za­

kopanem skromna uroczystość 70-lecia uro­dzin Bronisława Czecha, znakomitego nar-ziarza i taternika, w przyszłym roku zaś mija 50 rocznica jego wielkiego sezonu tater­nickiego. Publikujemy z tej okazji — z ma­łymi skrótami i uzupełnieniami — zachowany w rękopisie artykuł o Czechu jego partnera górskiego i przyjaciela, inż. Aleksandra Schielego, zmarłego kilka lat temu. Dwie większe wstawki redakcyjne wyróżniamy nonparelem.

Najlepszym i najwszechstronniejszym nar­ciarzem w Polsce był niezapomniany Bron i ­s ł aw Czech z Zakopanego. Każdy, kto z n im p rzebywał w górach albo wspóln ie s t a r tował do zawodów, na pewno będzie wspomina ł Bronka z rozrzewnieniem jako n iez równane ­go towarzysza i wzorowego sportowca. Szer­szemu ogółowi społeczeństwa był on znany przede wszystkim jako zawodnik narciarski, doskonały za równo w biegu jak w skoku i zjeździe, a więc najlepszy w tak zwanej kombinacji podwójnej , na którą składają się aż cztery różne konkurencje: bieg i skok (kombinacja norweska), zjazd i slalom (kom­binacja alpejska). W biegu narciarskim nie­zwykła była jego sp rawność techniczna: z n ies łychaną lekkością i szybkością pochłaniał on kilometry, z akrobatyczną zręcznością po­konując wszelkie przeszkody. W skokach był jednym z najlepszych w całej ś rodkowej E u ­ropie, a skoki naszego mistrza cechowały pewność i spokój, majestatyczność lotu, este­tyka i płynność ruchów. Zjazd w wyścigo­w y m tempie był dla Bronka czymś natural­nym. Potraf i ł on na nartach w y k o n y w a ć nie­wiarygodne wprost sztuki, graniczące z akro­bacją. Jego skoki w terenie przez wielkie kamienie, potoki lub krzaki kosodrzewiny, jego przeskoki przy pomocy kijków ze zmia­ną kierunku o 180 stopni, jego ..holendrowa­nie" na nartach, a przede wszystkim tzw. walc na nartach — za każdym razem wzbu­dzały podziw i entuzjazm wśród widzów. Ja­ko zawodnik narciarski dokonał on niezwyk­łego wyczynu, jakim był start w reprezentacji Polski aż w trzech pod rząd olimpiadach z imowych: w St. Mor i tz w Szwajcarii, w Lake Placid w Stanach Zjednoczonych i w Gar-misch-Partenkirchen w Bawar i i — zawsze w czołowej grupie wszystkich narciarzy środko­wej Europy.

Bronek był też zami łowanym narciarzem--turystą, a wycieczek w góry na pewno nie wyzbyłby się w zamian za największą choćby s ławę zawodnika. Wraż l iwa i artystyczna je­go dusza przeżywała Tatry niezwykle inten­sywnie, odczuwając urok wszelkich przeja­wów górskiej przyrody. Dla niego góry nie

były bynajmniej boiskiem sportowym, choć w nich wyżywała się jego wybuja ła natura spor­towca. Po obydwu stronach całego pasma Tatr odbył on niezliczoną ilość wycieczek narciarskich na prawie wszystkie dos tępne dla nart szczyty i przełęcze.

P o s j o n o w a t s i ę t e ż B r o n e k l o t n i c t w e m s z y b o w ­c o w y m . Z w y r ó ż n i e n i e m u k o ń c z y ł s z k o ł ę w B e z -m i e c h o w e j , u z y s k a ł d y p l o m i n s t r u k t o r a , a A e r o ­k l u b T a t r z a ń s k i l i c z y go p o m i ę d z y s w o i c h z a ł o ­ż y c i e l i . W j e s i e n i 1937 r . — w e s p ó ł z M i e c z y s ł a ­w e m K o w a l s k i m i K a z i m i e r z e m S c h i e l e m — l a t a ł n a d Z a k o p a n e m n a „ S a l a m a n d r a c h " H a r c e r s k i e g o P l u t o n u S z y b o w c o w e g o , s t a r t u j ą c ze z b o c z y G u b a ­ł ó w k i . S t a r s i z a k o p i a n i e p a m i ę t a j ą t e ż j e g o l o t y z L i p e k i i n n y c h w z g ó r z , k t ó r e b y ł y s e n s a c j a m i d l a d z i e c i i m ł o d z i e ż y .

Mniej znany był Bronek Czech jako tater­nik, choć w tej dziedzinie sportu również osiągnął on na jwyższe możliwości, należąc do najlepszych z młodej generacji okresu przed­wojennego. Skalny świa t pociągał go z nie mniejszą siłą, jak góry w zimowej szacie; mia ł on za sobą długi szereg p ierwszorzędnych wypraw skalnych i wiele pierwszych przejść. Dowodem jego sprawnośc i taternickiej może być fakt, że s łynną wówczas z t rudności po­łudniową ścianę Zamar łe j Turn i przeszedł aż 10 razy! Oto n iek tó re z listy jego sukcesów taternickich:

9 V I 1929 — I w e j ś c i e p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i ą ś c i a ­n ą K o z i c h C z u b (z L i d ą S k o t n i c ó w n ą i 4 t o w a ­r z y s z a m i ) .

16 V I 1929 — I w e j ś c i e p ó ł n o c n ą ś c i a n ą Ż a b i e g o K o n i a (z L i d ą S k o t n i c ó w n ą i W i e s ł a w e m ' S t a n i ­s ł a w s k i m ) .

17 V I I 1929 — I w e j ś c i e g ó r n ą c z ę ś c i ą w s c h o d n i e j ś c i a n y K o ś c i e l c a (z L i d ą S k o t n i c ó w n ą i J e r z y m U s t u p s k i m ) .

21 V I I 1929 — I w e j ś c i e p o ł u d n i o w ą ś c i a n ą N i e ­b i e s k i e j T u r n i (z L i d ą S k o t n i c ó w n ą ) .

11 V I I I 1929 — I w e j ś c i e z a c h o d n i ą ś c i a n ą Ż a b i e g o M n i c h a (z J e r z y U s t u p s k i m ) .

27 i 2 9 I X 1929 — I w e j ś c i a ż l e b a m i p o l u d n i o w o -- z a c h o d n i e j ś c i a n y K o z i e g o W i e r c h u (z r ó ż n y m i p a r t n e r a m i ) .

26 I V 1931 — I p r z e j ś c i e z i m o w e p ó ł n o c n e j ś c i a n y K o z i c h C z u b (z J a n e m G n o j k i e m ) .

L a t e m 1931 r . w r a z z G n o j k i e m d o k o n a ł II p r z e j ­ś c i a d r o g i B i r k e n m a j e r a i K u p c z y k a n a z a c h o d ­n i e j ś c i a n i e Ł o m n i c y — w r e k o r d o w y m c / a s i e n i e ­s p e ł n a 4 g o d z i n . W t y m ż e r o k u — w r a z z G n o j k i e m i Z o f i ą S t o p k ó w n ą — p o d j ą ł a m b i t n ą p r ó b ę p r z e j ­ś c i a g r a n i T a t r W y s o k i c h . W l a t a c h 1932—35 b v ł c z ł o n k i e m S T P T T ( K W ) , j a k o c z ł o n e k T O P R p r z y r z e c z e n i e z ł o ż y ł 3 k w i e t n i a 1937 r . , u d z i a ł b i o ­r ą c w 8 a k c j a c h ( m . i n . w 1927 r . p o z w ł o k i M i e ­c z y s ł a w a S z c z u k i ) .

Przywodzę sobie na pamięć ostatnią wspi­naczkę odbytą z Bronkiem w Tatrach w r. 1938. Ze schroniska przy Morsk im Oku pa­trzyliśmy na śmiałe w kształ tach turnie Ża­bich Mnichów, rysujące się akurat na tle za­chodzących z tylu mgieł. Zbliżało się już po­łudnie, więc czasu było niewiele. Mia łem jed­nak ze sobą mały aparat filmowy Zeissa, a ta okoliczność skłaniała nas do decyzji ..sko-

162 http://pza.org.pl

T a k w y g l ą d a ł B r o n e k C z e c h w l a t a c h s w o i c h s u k ­c e s ó w t a t e r n i c k i c h — z d j ę c i e z r o k i : 1928.

czyć" na n ieznaną nam jeszcze grań. Gdy znaleźl iśmy się wysoko na przełęczy u s tóp groźnie przedstawiającego się pierwszego u¬skoku grani Żabich Mnichów, postanowil iś­my przede wszystkim sf i lmować pokonanie piętrzącej się przed nami efektownej ścianki. Powiedz ia łem do Bronka : . .słuchaj, muszę ciebie zde jmować z pewnej odległości, więc l iny nie będę mógł t rzymać w rękach, tylko aparat, więc pamięta j — nikt ciebie nie ase­kuruje, uważa j ! " Takie s łowa mogłem wypo­wiedzieć tylko do towarzysza, k tórego kunszt taternicki dobrze był mi znany, k tóremu mo­głem więc zaufać.

D w a lata później Bronek odwiedził mnie w Warszawie i pokazywałem mu f i lm z grani Żabich Mnichów, na k tó rym wspinaczka u rwi ­skiem skalnym rzeczywiście przeds tawia ła się bardzo efektownie; obaj przyznal iśmy wte­dy, że jednak owo eksponowane przejście bez asekuracji i haków było czymś bardzo ryzy­kownym. Był to rok 1940. Opowiadał mi wte­dy Bronek o nowych aresztowaniach w Za­kopanem i o tym. jak to trener polskich zjaz­dowców. Austriak Rehrl . powrócił do Polski — tym razem w mundurze gestapowca. Py­tałem się Bronka, czy nie zamierza uciec przez Tatry za granicę ; waha ł się on na ten krok. gdyż żal mu było opuścić rodzinę i na­rzeczoną. Niestety w pewien czas później sprawdzi ły się moje obawy: 14 maja 1940 r. Bronek został aresztowany w Zakopanem i wysłany do Oświęcimia, skąd już więcej nie powrócił , umiera jąc 5 czerwca 1944 roku.

Urodził się w Zakopanem 25 sierpnia 1908. jako syn ślusarza, lecz gdy podrósł nie po­szedł w siady ojca. jak starszy jego brat Wła­dysław, również znany narciarz, lecz zdra­dzając zamiłowania artystyczne uczęszczał cl i Szkoły Przemysłu Drzewnego i wkrótce dal

się poznać jako n ieprzec ię tn ie utalentowany rzeźbiarz i malarz. Studia wyższe odbył w C I W F w Warszawie. Po raz pierwszy spotka­łem się z Bronkiem w 1924 roku na Guba­łówce podczas narciarskiego biegu treningo­wego, k tóry p rowadz i ł szwedzki instruktor W i l h e l m Stolpe, w i e l k i przyjaciel Po l aków i doskonały trener. Zwróci ł wtedy moją u w a g ę młody ch łopak — na jwyże j lat p ię tnas tu , o niezwykle sympatycznej powierzchowności , k tóry w gromadzie znanych zawodników w y ­różniał się sprawnością techniczną i wytrzy­małością. Stolpe, poznawszy się od razu na tym talencie, specjalnie n im się zaopiekował i zapowiedział przyszłego mistrza. Rzeczywi­ście już w 4 lata później zdobył Bron is ław Czech narciarskie mistrzostwo Polski , a na­s tępnie przez długi okres czasu był naszym najlepszym zawodnikiem, rozs ławiającym imię Polski daleko poza granicami kraju.

Dzisiaj w mieszkaniu Czechów przy R y n k u zakopiańsk im można oglądać i podziwiać nie­zwykłą kolekcję s tuki lkudziesięciu nagród narciarskich zdobytych przez Bronka na ca­łym świecie. Można sobie wyobrazić , jak nie­zwykle cenną pamią tką są one dla rodziny. Imię Bronka Czecha nosi k i l k a szkół podsta­wowych, ulica w Zakopanem oraz A W F w Krakowie . Od r. 1947 organizowane są co ro­ku Memor ia ły Bronis ława Czecha i Heleny Marusa rzówny , a w r. 1973 na cmentarzu za­służonych w Zakopanem stanął symboliczny nagrobek wielkiego narciarza i taternika.

B r o n e k C z e c h z. H e l e n ą T r o j a n ó w n ą w T a t r a c h — z d j ę c i e u d o s t ę p n i ł a n a m S t a n i s ł a w a C z e c h - W a l c z a ¬k o w a .

163 http://pza.org.pl

Po co chodzisz po górach?

O D P O W I A D A : J E R Z Y ŻUŁAWSKI

Z listów Jerzego Żuławskiego, poety, pisarza, filozofa i taternika, pisanych do żony Kazimiery, a ogłoszonych przez Ju­liusza Żuławskiego w książce ,.Z domu" (1978). Autor książki wyraził zgodę na opublikou-anie powyższych fragmentów, udostępnił też ..Taternikowi'' oryginał zdjęcia Ojca znad Morskiego Oka.

Morskie Oko, 19 lipca 1908 Moja Kazieńko, siedzę sobie w swoim ma­

lutkim pokoiku i piję herba tę . Robak śpi. z w i ­nięty w kłębek u moich nóg. a tam na świe­cie wicher taki szalony, że zdaje się, że lada chwila rozejdą się zręby schroniska, popę­kają wiązadła i wszystko to pójdzie hen w dolinę, gdzieś na lasy — wiatrem rzucone... Czarne, poklębione chmurzyska płyną ponad czarnymi turniami, wodospady, deszczem wezbrane, ryczą po prostu jak opętane , jak­by góry pękały... A mnie w tym wszystkim tak dziwnie dobrze, cicho, spokojnie... Do­sta łem przed chwilą Twoją k a r t ę z 16 b.m. — wiem. że Mareczek zdrów i różowiutki — herbata mi smakuje, serdak grzeje w ple­cy. — i czegóż mi więcej trzeba? co mnie na świecie może więcej obchodzić?

Morskie Oko, 14 września 1908 . . .Chciałbym, żebyś wiedziała, jak dziwnie,

cudownie odzyskałem znów zdrowie i siły, jak mnie wicher po szczytach nosi, jak wy­chodzę ze śmiechem tam. gdzie niewielu wyjść by się ważyło... Chodziłem t rochę z Chmielowskim, wiesz, z tym taternikiem i au­torem Przewodnika po Tatrach. Gdyśmy w r ó ­c i l i do schroniska, powiedział w licznym to­warzystwie: „Panie doktorze, znam przecie najlepszych ta te rn ików, ale nie znam nikogo, kto by chodził po najtrudniejszych przejściach z taką szaloną odwagą, a tak pewnie i spo­kojnie, jak pan..." Ja sam wiem o tym...

. . K o c h a n e j M a t u s i m o j e j n a p a m i ą t k ę , j a k w y g l ą ­d a ł e m s k o ń c z y w s z y 32 l a t a — J e r z y . M o r s k i e O k o d : 14 .VII . 1906."

I

I

Kaziniko, tak bym Cię chciał teraz prowa­dzić w góry, — gdzieś m o i m i , war iack i ­mi drogami... Przeszedłem niedawno całą g rań od Wrót Cha łub ińsk iego aż do przełęczy pod Mnichem II, której przede mną jeszcze ludz­ka noga nie tknęła... Żebyś Ty wiedziała, j a ­ka to straszna, wariacka rozkosz wyjść pierw­szym na n iedos tępny szczyt i s tawiać w ta­k i m dziewiczym miejscu gdzieś pod niebem nad przepaśc iami kopiec własnymi r ę k o m a z kamieni na znak, że szczyt zdobyty! Wyć się człowiekowi chce po prostu! — Niedawno przeszedł tu jeden młody (Staniszewski) grzbiet Miedzianego nie uczęszczaną dotąd drogą i chwal i ł się strasznie t rudnościami , — ja na drugi dzień, żeby c h w a l b ę jego wykpić , poszedłem tą samą drogą... z moim psem!...

Zakopane, 20 września 1908 . . .Gdybyś Ty wiedziała , jak mi się strasznie

chciało być z Tobą w tych ostatnich, cudow­nych, jesiennych dniach przy Morsk im Oku... Spadł}- śniegi, ale zostały tylko na górach. Niżej s topnia ły — i pod białymi szczytami złociły s ię w słońcu pożółkłe hale, poniżej czarny kosodrzew, gdzieniegdzie przerwany j ak imś p łomiennoczerwonym krzakiem liścia­stym... (...) Miewa łem takie dziwne dnie... Wyobraź sobie przez godzinę taką wściekłą wa lkę ze skałami i przepaściami , o jakiej nie masz mimo bytności w Alpach najmniejsze­go pojęcia, gdzie już nie każdy krok, ale każdą piędź gruntu trzeba w szalonym i śmia łym trudzie zdobywać, — a potem nagle szczyt, — człowiek s ię przytula do głazu, — zapomina, że tam otch łań zionie wokoło, że tam będzie trzeba znów zejść, — i tylko chwyta s łońce pe łnymi usty i patrzy spod przymrużonych powiek w ten daleko zjawio­ny kraj snu, baśni, światła.. . Tak się strasz­nie cicho robi na duszy — a czasem coś pła­kać w człowieku zaczyna, ale cicho, cichut­ko... A potem żelazny hak wbija się w gra­ni tową szczelinę, przewleka się 20. 30 me­t rów l iny przez pierścień i wprost na dół, w przepaść (...) A jak wicher czasem szarp­nie człowieka i zakręci z liną nad przepaścią jak piórko marne! —• A ! jakie człowiek wtenczas ma mocne dłonie! trzyma się, jakby kleszczami stalowymi! (..) Mój syn tak musi chodzić po szczytach! — Chciałbym, aby o n im powiedziano tak kiedyś, jak tu o mnie jeden z „ t a t e rn ików" powiedzia ł : . .Żuławski na nudnych drogach wlecze się, ale gdy na­p r a w d ę złe miejsce przychodzi, to się orzeł z niego robi, — zdaje się, że ma skrzydła. . ." Wiesz, że czasem mnie to więcej ciesz}', n iż różne pochwały moich tak zwanych prac l i ­terackich...

http://pza.org.pl

ANDRZEJ MACHNIK

Tatrzańskie lato 1978 Miody alpinista jest przede wszystkim młodym człowiekiem swego czasu.

L e o M a d u s c h k a

Gdy zza kufla z piwem w zadymionym ..Ostańcu", położonym u podnóża Skałek Pod-lesickich, rzuci łem kiedyś myśl, że „przy­szłość wspinania leży w skałkach" , mato kto chciał w to wierzyć. W pewnym stopniu po­twierdzi ł to jednak początek tegorocznego sezonu, zwanego letnim.

Już z końcem czerwca pojawili się u pod­nóża mokrych zerw ta t rzańskich pierwsi „bularze" . Solidnie wytrenowani w skałkach, z lektury ożywieni „duchem Yosemite", raź­no ruszyli do boju — nie wiedząc, że pogo­da będzie jeszcze bardziej beznadziejna, niż w roku zeszłym. Ł u p e m ich padło k i l k a do­tychczasowych hakówek, o których klasycz­nym przejściu do niedawna myś lano niezbyt poważnie . Pierwszym i najciekawszym przej­ściem sezonu była nowa klasyczna kombina­cja na Kazalnicy, k tóra czysto klasycznie przebija się przez największe sp ię t rzenie pra­wej połaci ściany (Z. Czyżewski i W. Po­burka — zob. T. 3 78 s. 130). Dziełem Z. Czyżewskiego jest również „odhaczenie" le­wego filara na M a ł y m Młynarzu oraz drogi Fereńskiego i rysek Hobrzańskiego na wschodniej ścianie Mnicha (por. s. 146). P rzy okazji praktyczne zastosowanie znalazł no­wy w Polsce styl wspinania, k tóry polega na rozpoznaniu w s t ę p n y m bojem terenu po­łożonego powyżej ostatniego haka i — od­padnięciu, żeby odpocząć wisząc na linie. Następnie wspinacz rusza znów do góry i po­konuje „na błysk" poznany już odcinek, by osadzić nas tępny hak asekuracyjny, po czym zabawa powtarza się od nowa. Tym sposo­bem „odhaczono" obie drogi na wschodniej ścianie Mnicha . Skrajnym przejawem nowe­go stylu był atak na dire t t i ss imę pólnocno--wschodniej ściany Małego Młynarza (Z. Czyżewski i W. Poburka), gdzie przebyto klasycznie cały pierwszy wyciąg hakowy i jjołowę drugiego, a „loty" sięgały 15 m. Po tym zwiadzie wycofano się ze ściany. Trzeba zaznaczyć, że przystępujący do „odhaczania" zespół pojawia się pod ścianą bez ławeczek i z tak ograniczoną ilością sprzętu, że pra­wie n iemożl iwe jest hakowe przejście drogi. Oprócz dróg wyżej wymienionych przebyto jeszcze klasycznie kant hakowy Mnicha i „s tary" kant hakowy Zamar łe j Turni .

Po tych wyczynach duża część czołowych wspinaczy wyjechała moknąć w inne góry, a n iektóre z dróg świeżo awansowanych do kategorii klasycznych doczekały się powtórzeń — w tym także przez jednostki, k tó re usi­łując w y b r n ą ć z konfliktu między żądzą s ła­wy a niedostatkiem umiejętności , chwyta ły

się w ścianie wszystkiego, co wpad ło pod rękę, ze szczególnym uwzględnien iem haków i pętli . Po powrocie niektórzy z nich zarze­kal i się, że przeszli drogę czysto klasycznie. Wątpię czy tego rodzaju pos tępowanie przy­niesie komukolwiek taką s ławę, o jaką za­biega!

W okolicach MorsKiego Oka poprowadzo­no też k i lka nowych dróg i war i an tów. Nie ­k tó re z nich zyskały miano najtrudniejszych w Tatrach. Sądzę, że tego rodzaju opinie nie wymagają komentarza, jako że nie ma wśród nas takiego, k tóry przeszedłby wszystkie naj­trudniejsze drogi w Tatrach. Przeciwnie, większość najtrudniejszych klasycznych dróg t łowackich nie ma w ogóle polskich przejść. Słowacja zresztą pobiła w tym sezonie re­kord niepopularności , a jednym z nielicz­nych godnych uwagi przejść polskich tater­ników jest powtórzenie drogi „oranżovy ex¬press" na południowo-zachodnie j ścianie J a ­strzębiej Turni .

Z ciekawostek: gościliśmy w tym roku w Tatrach grupę dobrych skalołazów amery­kańskich. Drogę Gryczyńskiego i Szurka na Mnichu, pokonywaną klasycznie, ocenili oni według skali amerykańsk i e j na 5.10, a ukla-

Z b i g n i e w C z y ż e w s k i w s k a ł k a c h

165 http://pza.org.pl

syczniony „kant hakowy" Mnicha na 5.11. Gość z Nowej Zelandii ocenił „odhaczony" kant Zamar łe j Turn i na VI I—.

Szczupłość sprawozdania wzbudzi może zdziwienie, zwłaszcza wobec omówienia m i ­nionej zimy, u w a ż a m jednak, że opisy sią­piącego deszczu, kot łujących się mgieł, zaśnie­żonego „ tabor iska" i mlaskającego pod buta­mi błota przez trzy czwarte objętości a r tyku­łu mogłyby być nieco nużące i czytelnik zniechęciłby się przed dojściem do wykazu wejść, który podaję poniżej. Niestety n iek tó ­re pozycje wykazu pozbawione są dokład­nych dat, gdyż autorzy przejść twierdzą, że ich nie zapamiętal i* .

Nowe drogi

Zamarła Turnia — m i ę d z y d r o g ą M o t y k i a k a n ­t e m S t r u m i l l y : M . J e n g o s k o i P . P a c k o w s k i , 1978. V A l .

Buczynowa Strażnica — m i ę d z y k o m i n e m P o k u t ­n i k ó w a d r o g ą S k ł o d o w s k i e g o : S. M a t c z a k i T . S e r k ó w s k i , 4 V I I 1978 ; V + .

Cubri/nka — p r a w ą c z ę ś c i ą z a c h o d n i e j ś c i a n y : W . J a n k o s k i . T . K a r o l c z a k i Z . W a c h , 1 V I I I 1978; V .

Skrajna Liptowska Turnia — l e w y m f i l a r e m w s c h . ś c i a n y : W . P u ł a w s k i i ,1. W n u k o w s k i , 25 VIII 1978: V (:,. 181).

Mnich — p n . ś c i a n ą m i ę d z y o b o m a . . k a n t a m i " : J . N a b r d a l i k i R . P i l c h w l i p c u 1978.

* N a l e ż y w t y m c h y b a w i d z i e ć n o w ą p r z e m i ­j a j ą c ą p o z ę . z w r a c a m y j e d n a k u w a g ę , ż e d a t y p r z e j ś ć d r o g i n a z w i s k a p a r t n e r ó w s t a n o w i ą e l e ­m e n t y u w i e r z y t e l n i a j ą c e d o k o n a n i a . D a n y c h n i e ­p e ł n y c h n i e b ę d z i e m y w p r z y s z ł o ś c i p u b l i k o w a l i .

R e d a k c j a

K a z a i n i c a — w a r i a n t d o s u p e r d i r e t t i s s i m y : W . P o b u r k a i Z . W a c h , 27—28 V I I 1978: V + , 2 m A l .

Kocioł Kazalnicy — m i ę d z y d r o g a m i G r y c z y ń -s k i e g o a „ Ś c i e k i e m " : M . K o r a s i J . W o l f w l i p c u 1978; V + A 2 .

Niżnle Rysy — w a r i a n t y p r o s t u j ą c e d r o g ę l e w a d e p r e s j ą p n . - z a c h . ś c i a n y : R . P i l c h i t o w . l a t e m 1978.

Mały Młynarz — f i l a r e m w p r a w e j c z ę ś c i p n . -- w s c h . ś c i a n y : W . J a n o w s k i , T . K a r o l c z a k i Z . w a c h , 31 V I I 1978; + V (zob . s. 183).

Mały Młynarz — p r a w ą c z ę ś c i ą p n . - w s c h . ś c i a n y , w a r i a n t p r o s t u j ą c y o d d o ł u d r o g ę k o m i n e m K o r o -s a d o w i c z a : M . C z a c h o r i W . O t r ę b a . 1 V I I I 1978: V I — z o b . s. 183.

I polskie przejścia

Zadnia Baszta — ś r o d k o w y m f i l a r e m , d r o g ą A . B e l i c y : B . K o l l e s i ń s k i i T . K u d e l s k i ( p r z e j ś c i e w c a ł o ś c i k l a s y c z n e ) .

Mały Gieriach — d r o g ą M i c h a ł k i i Z a k a n a p d . -- z a c h . ś c i a n i e : K . B o r k o w s k i , M . J a r g i ł o i P . P a ć -k o w s k i , 16 1X 1978 ( p r z e j ś c i e k l a s y c z n e ) .

Wielicka Baszta — d r o g ą V e s t e n i c k i e g o i R o z s i -r a l a n a p d . - z a c h . ś c i a n i e : c i s a m i 19 1X 1978 ( p r z e j ­ś c i e k l a s y c z n e ) .

Jastrzębia Turnia — p d . - z a c h . ś c i a n ą , d r o g ą . . o r a n ź o y y e x p r e s s " : A . S m ó l s k i i t o w . w s i e r p ­n i u 1978.

Uklasycznienia („odhaczenia") dróg doko­nane w sezonie letnim 1978 wyliczone są w artykule Adama Smólskiego. Redakcja „Ta­ternika" ponawia apel do kolegów o nadsy ła ­nie wszelkich informacji o nowych drogach i ciekawszych powtórzeniach, w mia rę możl iwoś­ci natychmiast po sezonie. Informacje powinny zawierać pełne daty, pełne imiona uczestni­ków przejść, a także w mia rę możności szkice dróg i ścian. Ważniejsze doniesienia są pu­blikowane w dziale „Co nowego w Tatrach?".

KRZYSZTOF WIELICKI

Mur Jaworowych Szczytów od północy Ożywienie się działalności taternickiej w

okresie zimy. jakie ostatnio nastąpiło po obu stronach Tatr. stało się przyczyną powstania poniższej monografii, obejmującej północne ściany Jaworowych Szczytów — od Jaworo­wej Przełęczy po Skrajną Jaworową Prze­leć/..

M u r ten zasługiwał zawsze na szczególną uwagę w okresie zimy i większość trudnych dróg została już pokonana w tej porze ro­ku. Mimo że ściany nie przekraczają tu zwy­kle wysokości 400 m, pod względem trud­ności dorównują największym ta t rzańsk im urwiskom, a zimą każda z nich stanowi po­ważne przedsięwzięcie taternickie. W laiach siedemdziesiątych, nasza działalność w Do­linie Jaworowej w widoczny sposób osłabła — w przeciwieństwie do Czechów i S łowa­ków, którzy w tym okresie rozwiązali ostat­nie wielkie problemy. Być maże moje opra­cowanie zachęci kolegów do częstszych wspi­naczek w tym rejonie.

Dolina Jaworowa wydaje się z pozoru trud­no osiągalna, praktycznie jednak zimą aoj-ście do niej no. od schroniska Teryego zaj­

muje nie więcej , niż 2 godziny. Opisy dróg, k tórych nie podaje 15 czy 16 tom przewod­nika W . H . Paryskiego, można znaleźć w kom­plecie w „Kronice dróg" znajdującej się w schronisku Teryego, a niektóre z nich także w czasopismach „Vysoke Tatry" i „Krasy Slovenska". To ostatnie pismo zamieściło przed paru laty s łowackie zestawienie dróg w murze Jaworowych Szczytów, zawiera ono jednak siłą rzeczy znacznie mniej po­zycji, aniżeli niniejsze opracowanie. Ar tyku ł monograficzny powinien być w zasadzie ak­tualny, niemniej jednak mile widziane b ę ­dą uzupełnienia i uwagi ze strony czytelni­ków ..Taternika".

1. J a w o r o w a P r z e ł ę c z r a m p ą o d p n . — t r u d n o ś c i 0 - h 25 m i n . : o p i s W H P 2402.

2. J a w o r o w a P r z e ł ę c z w p r o s t o d p n . — I w e j ­ś c i e R . Ś l e d z i e w s k i i J . Ż u k o w s k i , 22 V I I I 1955; t r u d n o ś c i V I , A l , 6 g o d z . ; o p i s W H P 2401. I w e j ­ś c i e z i m o w e : F . S k o p i k z. t o w . 1963.

2a. J a w o r o w a P r z e ł ę c z w p r o s t o d p n . , „ B i a ł y m Z a c i ę c i e m " — I w e j ś c i e J . H o n s i J . J ó n , 4 III 1974; t r u d n o ś c i V , A 2 . 9 g o d z i n .

, 3. J a w o r o w a P r z e ł ę c z p r z e z „ C z a r n ą G ł o w ę " — I w e j ś c i e J . H o l y i L . P a l e n i ć e k , 15 V I I I 1970; t r u d -

166 http://pza.org.pl

n o ś c i V . I w e j ś c i e z i m o w e H . M y s l i v c o v a i L . P a l e n i ć e k , 20 m 1971.

4. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t l e w y m f i l a r e m p n . ś c i a n y ( f i l a r e m C e r m a n a ) — I w e j ś c i e V . M a ś k o v a i K . C e r m a n , 1 V I I I 1951; t r u d n o ś c i V , 4 g o d z . ; o p i s W H P 2376. I w e j ś c i e z i m o w e I. B a j o i z . K y -s i l k a , 8 I V 1961.

5. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t ś r o d k i e m l e w e g o f i -l r . ra p n . ś c i a n y — I w e j ś c i e C z . B a j s a r o w i c z , L . G ó r s k i i K . W i e l i c k i , 4 — « I I 1978; t r u d n o ś c i V , A l , 22 g o d z i n y .

6. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t , , C z a r n y m F i l a r e m " — I w e j ś c i e L . P i l e n i ć e k i F . P u l p a n , 5 V I I I 1969; t r u d n o ś c i V + , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2375. I w e j ­ś c i e z i m o w e C z . B a j s a r o w i c z , B . N o w a c z y k i K . W i e l i c k i 23—24 II 1974.

7. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t ( . .bab ie la to") — I w e j ś c i e M . N o s e k i M . S m i d , 18 1 X 1974; t r u d n o ­ś c i V . A l , 5 g o d z i n . I w e j ś c i e z i m o w e S p a n i k i J . M a r t i S , 22—23 X I I 1977.

8. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t l e w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y , m i ę d z y d r o g a m i 7 i 9 — I w e j ś c i e D . M i o d o w i c z i J . W o l f , 21 I V 1976; t r u d n o ś c i V + , A O , 12 g o d z i n .

9. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t p ł y t a m i ( w a r i a n t d o d r o g i ś r o k o w ą c z ę ś c i ą ś c i a n y n r 10) — I w e j ś c i e H . M y s l i v c o v a , T . G r o s s , M . N e u m a n n , L . P a l e ­n i ć e k i M . S m i d , 13 1 X 1969; t r u d n o ś c i V , 4 g o d z . , o p i s W H P 2374.

10. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t ś r o d k o w ą c z ę ś c i ą ś c i a n y — I w e j ś c i e K . C e r m a n , O . K o p a l , R . K u -c h a f i J . M a s e k , 28 V I I 1952; t r u d n o ś c i V I , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2374. I w e j ś c i e z i m o w e I. B a j o i J -D u r a n a , 29—30 III 1963.

11. W i e l k i J a w o r o w y S z c z y t p r a w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y ( k o m i n e m S t a n i s ł a w s k i e g o ) —• I w e j ś c i e W . S t a n i s ł a w s k i i J . S t a s z e l , 7 V I I 1932; t r u d n o ś c i V , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2373. I w e j ś c i e z i m o w e c a ł ą d r o g ą M . G r o i s o v a , M . G r o i s , J . K e r t e s z i M . K r k o ś k a , I V 1962. U w a g a : I w e j ś c i a z i m o w e g o (z w a r i a n t e m o m i j a j ą c y m d o l n e t r u d n o ś c i z a c h o d a ­m i ) d o k o n a l i F . B e j e d l o i J . S l a m a , 31 III 1953, w a r i a n t o t r z y m a ł o z n a c z e n i e H a .

12. J a w o r o w a S z c z e r b i n a o d p n . ( Ż l e b e m S t a ­n i s ł a w s k i e g o ) — I w e j ś c i e W . S t a n i s ł a w s k i i P . V o g e l , I 6 v n i l 9 3 2 : t r u d n o ś c i I V , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2372. I w e j ś c i e z i m o w e J . C e r y i n k a i F . P a S t a , 4—5 X I I 1954.

13. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t l e w y m f i l a r e m p n . ś c i a n y ( f i l a r e m M a r t i n a ) — I w e j ś c i e G . K o -m a r n i c k i i A . M a r t i n , 30 V I I I 1908; t r u d n o ś c i I V , 3"i g o d z . : o p i s W H P 2371. I w e j ś c i e z i m o w e Z . K o r o s a d o w i c z i J . S t a s z e l , 5—7 1 1933.

13a. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t l e w y m f i l a r e m p n . ś c i a n y , w a r i a n t d o l n y — I w e j ś c i e S. B e r -n a d z i k i e w i c z , Z . G i e y s z t o r i S . G r o ń s k i , 27 V I I I 1929.

14. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t ś r o d k o w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y „ b i a ł y w y ł o m " — I w e j ś c i e J . D u ­r a n a i P . P o c h y ł y , 13—14 III 1964; t r u d n o ś c i V , A l . 15 g o d z i n ; o p i s W H P 2368. I w e j ś c i e l e t n i e : C h y ł a . V a ś k o , T k ś ć i k i S c h a u h u b e r , 6 V I I 1972: 9 g o d z i n .

15. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t l e w ą c z ę ś c i ą ś c i a ­n y _ i w e j ś c i e W . S t a n i s ł a w s k i i P . V o g e l , 14 V I I I 1932; t r u d n o ś c i V , 5 g o d z i n ; o p i s W H P 2369.

16. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t l e w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y '— I w e j ś c i e J . K f i s t e k i J . S H m a , 27 V I I 1956; t r u d n o ś c i V , 5 g o d z . : o p i s W H P 2370.

17. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t p r a w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y — I w e j ś c i e J . R u ż i ć k a i O . V i t e k . 17 V I I I 1963: t r u d n o ś c i V I , A l , 10 g o d z . ; o p i s W H P 2367. I w e j ś c i e z i m o w e J . D u r a n a , P . P o c h y ł y , I. S p i -t r . l sky i t o w . 11—12 m 1964.

18. U k o s e m p r z e z p n . ś c i a n ę J a w o r o w e g o S z c z y ­tu — I w e j ś c i e G . K o m a r n i c k i i A . M a r t i n , 30 V I I I 1908; t r u d n o ś c i I V , 3 g o d z . ; o p i s W H P 2366. I w e j ­ś c i e z i m o w e Z . K o r o s a d o w i c z i J . S t a s z e l 5—71 1S33.

19. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t l e w y m f i l a r e m p r a w e j k u l i s y — I w e j ś c i e Z . K y s i l k a z t o w . 17 V I I 1963: t r u d n o ś c i V , A l , 5 g o d z i n . I w e j ś c i e z i m o w e M . N o s e k i J . S a i f e r t , 27—28 X I I 1973.

20. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t p r z e z „ k r w a w ą

p ł y t ę " — I w e j ś c i e J . H o l y i L . P a l e n i ć e k , 20 III 1972; t r u d n o ś c i V , A l , 8 g o d z i n .

21. P o ś r e d n i J a w o r o w y S z c z y t k a n t e m p ł y t — I w e j ś c i e M . S m i d i L . P a l e n i ć e k , 11 1 X 1975; t r u d ­n o ś c i V .

22. R o z d z i e l ę w p r o s t o d p n . ( ż l e b e m ) '—• I w e j ­ś c i e S. G r o ń s k i i W . Ż ę d z i a n o w s k i , 1 IX 1929; t r u d ­n o ś c i I V , 3Vi g o d z i n y ; o p i s W H P 2359. I w e j ś c i e z i m o w e J . A n d r a ś i , J . B r a n d o b u r , K . C e r m a n , F . K e l e , J . M a ś e k , K . S k f i p s k y , B . S v a t o ś i J . V e -l i ć k a , 1IV 1953.

23. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t p n . - w s c h . ś c i a n ą — I w e j ś c i e G . K o m a r n i c k i i A . M a r t i n 30 V I I I 1908; t r u d n o ś c i I I - I I I , 2 1/, g o d z i n y ; o p i s W H P 2196.

24. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t p n . - w s c h . ż e b r e m — I w e j ś c i e J . A n d r e ś i , K . S k f i p s k y i L . S z a b ó , 2 V I I I 1949; t r u d n o ś c i III, 2Vi g o d z i n y ; o p i s 2195.

25. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t l e w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a ­n y ( d r o g a S t a n i s ł a w s k i e g o ) — I w e j ś c i e J . G n o j e k i W . S t a n i s ł a w s k i , i v m i 9 3 0 ; t r u d n o ś c i V , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2194. I w e j ś c i e z i m o w e J . B r a n d o b u r , K . C e r m a n , F . K e l e i B . S v a t o ś , 3 I V 1953.

26. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t u k o s e m p r z e z ś c i a n ę ( d r o g ą K o m a r n i c k i c h ) — I w e j ś c i e G . i R . K o -r n a r n i c c y , 13 V I I I 1911; t r u d n o ś c i I V , 4 g o d z . ; o p i s W H P 2193. I w e j ś c i e z i m o w e M . B e r n a d t , Z . G r a ­b o w s k i i M . Z i ę t k i e w i c z , 21—22 I V 1961.

26a. W a r i a n t w g ó r n e j c z ę ś c i ś c i a n y — I w e j -c i e A . P u ś k a ś , 2 v n i 1949, t r u d n o ś c i I V ; o p i s W H P 2193.

27. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t ś r o d k o w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y ( d r o g ą S l a m y ) — I w e j ś c i e z . M u ż a k i J . S l a m a , 16 V I I 1951, t r u d n o ś c i V I . 5 g o d z i n , o p i s W H P 2192. I w e j ś c i e z i m o w e J . K e r t e s z i P . P l a -ś i l , 22 I V 1962.

28. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t „ i n d i a ń s k i e l a t o " — I w e j ś c i e L . P a l e n i ć e k i M . S m u t n y , 1 X 1971, t r u d ­n o ś c i V , 8 g o d z i n . I w e j ś c i e z i m o w e Z . D r l i k i P . M a ć a k , 28—29 X I I 1973.

29. M a ł y J a w o r o w y S z c z y t p r a w ą c z ę ś c i ą ś c i a ­n y — I w e j ś c i e W . K o g u t i R . Ł a z a r s k i , 10 V I I I 1956, t r u d n o ś c i r v — V , 4'/i g o d z i n y ; o p i s W H P 2191.

30. W y ż n i a R ó w i e n k o w a P r z e ł ę c z o d p n . K l i m -k o w y m K o m i n e m — I w e j ś c i e J . H a j d u k i e w i c z , Z . N e s s e l t u c h i J . S a w i c k i , 17—18 V I I 1939; t r u d n o ś c i V , 6 g o d z . , o p i s W H P 2212. I w e j ś c i e z i m o w e J . K e r t ś s z i F . S k o p i k , 2—4 I V 1962.

31. Z a d n i a J a w o r o w a T u r n i a l e w y m f i l a r e m ( „ w i o s n a " ) — I w e j ś c i e H . M y s l i v c o v a i L . P a l e ­n i ć e k , 17 V I 1 9 7 1 ; t r u d n o ś c i V — , 7 g o d z i n . I w e j ­ś c i e z i m o w e N o v a k , S c h u b e r t i V a l k a , 1—2 III 1975.

32. Z a d n i a J a w o r o w a T u r n i a ś r o d k o w ą c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y —• I w e j ś c i e J . R u ż i ć k a i O . V i t e k , l a t e m 1963; t r u d n o ś c i V I , A l ; o p i s W H P 2216. I w e j ­ś c i e z i m o w e T . G r o s s i L . P a l e n i ć e k , 12—13 n 1971.

33. Z a d n i a J a w o r o w a T u r n i a p r a w ą c z ę ś c i ą ś c i a ­n y — I w e j ś c i e M . B a ł a i C z . M o m a t i u k , 22 V n i 1955; t r u d n o ś c i I V — V , 4 g o d z i n y ; o p i s W H P 2215.

33/34. Z a d n i a J a w o r o w a T u r n i a — k o m i n e m z N i ż n i c h J a w o r o w y c h W r o t e k — I w e j ś c i e A . B e l i c a i L . P a l e n i ć e k 7 I X 1975.

34. W y ż n i a R y g l o w a P r z e ł ę c z z D o l i n y J a w o r o ­wej ( d r o g ą S z c z e p a ń s k i c h ) — I w e j ś c i e J . K . D o -r a w s k i , J . K i e ł p i ń s k i , A . S z c z e p a ń s k i i J . A . S z c z e ­p a ń s k i . 11 V I I 1931: t r u d n o ś c i I I I — I V , 3 g o d z . ; o p i s W H P 2221. I w e j ś c i e z i m o w e J . M a ś e k i K . S k f i p ­s k y , 3 W 1953.

35. W i e l k a J a w o r o w a T u r n i a l e w y m f i l a r e m p n . -- w s c h . ś c i a n y — I w e j ś c i e M . B ą d z y ń s k i i Z . T r a c z , 21 V I I I 1961: t r u d n o ś c i I V , 4 g o d z . ; o p i s W H P 2227. I w e j ś c i e z i m o w e M . G r o c h o w s k i i A . S k ł o d o w s k i , 24—25 I V 1972.

36. W i e l k a J a w o r o w a T u r n i a d e p r e s j ą p n . - w s c h . ś c i a n y — I w e j ś c i e F . M i c h l i L . V o d h a n e l , V I I 1956; t r u d n o ś c i III, 3 g o d z . ; o p i s W H P 2226.

37. W i e l k a J a w o r o w a T u r n i a p r a w y m f i l a r e m p n - w s c h . ś c i a n y — I w e j ś c i e J . K . D o r a w s k i , A . S z c z e p a ń s k i i J . A . S z c z e p a ń s k i , 7 V I I I 1930; t r u d ­n o ś c i III, 3 g o d z . ; o p i s W H P 2225. I w e j ś c i e z i m o w e J . A n d r a ś i i J . V e l i ć k a , 3 I V 1953.

38. W i e l k a J a w o r o w a T u r n i a p r a w y m f i l a r e m p n . - w s c h . ś c i a n y ( . . p o s l e d n ć d o s t i h y " ) — I w e j ś c i e L . P a l e n i ć e k , J . S t e j s k a l i V . T a t a r k a , 16—18 II

167 http://pza.org.pl

o r a z 24—25 11 1975; t r u d n o ś c i V , A 2 . I w e j ś c i e l e t n i e M . . s m i d /. Iow. I X 1976.

39. W i e 11;a J a w o r o w a T u r n i a d i r e t t i s s i m ą — I w e j ś c i e S. H a n d l ( P o l s k a ) , A . K r ć m a f o v a , P . K o u b c k , J . Os i i ' . j . S v e j d a . J . V e s t e n i c k y i Z . Z i l -v a r . 11—13 III o r a / , 17—19 III 1977; t r u d n o ś c i V i-, A . 3 e . 42 g o d z i r,y.

40. W a r i a n t ..Xi" d i r o t t i s s i m y ( n r 39) — I w e j ś c i e P . K o u b c k i ,J. M a c h , 13 1—13 I 1977.

41. W i e l k a J a w o r o w a T u r n i a ś r o d k i e m p n . ś c i a ­n y — I w e j ś c i e J . K u r ę / a b i R . S z a f i r s k i , fł—-10 I X 19ti5; t r u d n o ś c i V I . 10 g o d z . : o p i s W H P 2224. I w e j ­ś c i e z i m o w e A . C z o k i K . P a n k i e w i c z , 6—7 III 1974.

42. W i e l k a . J a w o r o w a T u r n i a p r a w a c z ę ś c i ą p n . ś c i a n y — I w e j ś c i e S. B i e l i Z . R u b i n o w s k i . 20 V I I I 1955; t r u d n o ś c i V , 6 g o d z . ; o p i s W H P 2223. I we j ­ś c i e z i m o w e K . L i p c z y ń s k a , H . F u r m a n i k i A . Z y z a k , 21—22 IV 1964.

42a. D o k o t ł a o d p r a w e j (da le j droga. 42) — I w e j ś c i e M . B e r n a d t i J . C h a l e c k i . 18—19 I V 19G1; t r u d n o ś c i V ; o p i s W H P 2230.

43. J u r g o w s k ą D r a b i n ą u k o s e m p r z e z p n . ś c i a n y J a w o r o w y c h T u r n i — I w e j ś c i e J . F i e t t . J . O s z c z a -p o w i c z . R. R ę d z i e j o w s k i i S. W r o ń s k i , 28 V I I I 1959; t r u d n o ś c i II, 3 g o d z . ; o p i s W H P 2208.

44. R y g l o w a P r z e ł ę c z p n . ż l e b e m — I w e j ś c i e M . K a r p i ń s k i i J . Z a r ę b s k i . 21 V I I I 1955 (z k o t ł a ) ; t r u d n o ś c i I V — V . 4 g o d z . ; o p i s W H P 2230.

44a. R y g l o w a P r z e ł ę c z k o m i n e m (z k o t ł a d r o g ą 44) — I w e j ś c i e P . D i e ś k a , J . H a z u c h a i L . P a l e ­n i ć e k . 19 III 1972: t r u d n o ś c i V — , 12 g o d z i n . 1 w e j ś c i e l e t n i e M . S c h a u h u b e r i T k a ć i k , 9 V I I I 1972.

45. P o ś r e d n i a J a w o r o w a T u r n i a l e w ą c z ę ś c i ą ś c i a ­

n y — I w e j ś c i e B . M r o z e k i K . J a k e ś , 14—16 I ls)78, 21 g o d z i n .

46. P o ś r e d n i a J a w o r o w a T u r n i a d e p r e s j ą — I w e j ś c i e M . B ą d z y ń s k i i Z . T r a c z , 22 V I I I 1961 ; t r u d n o ś c i V — V I . 6 g o d z . ; o p i s W H P 2233. I w e j ś c i e z i m o w e M . B e r n a d t i J . C h a l e c k i . 17—18 IV 1962. w d o l n e j c z ę ś c i d r o g a m i 42a i 43.

47. P o ś r e d n i a J a w o r o w a T u r n i a ś r o d k o w y m i H a ­r e m — I w e j ś c i e P . D i e ś k a , P . M a l a i i k i R . M o c k , 19(16; t r u d n o ś c i V .

48. P o ś r e d n i a J a w o r o w a T u r n i a p r a w y m f i l a r e m — I w e j ś c i e Z . D r l i k , L . P a l e n i ć e k . 21-VI 1972: t r u d n o ś c i I V : . 7 g o d z i n . I w e j ś c i e z i m o w e Z . K a ­r a ł a i P. M a ć a k , 2 II 1974.

49. Z a d n i a R y g l o w a P r z e ł ę c z o d p n . — I w e j ś c i e M . S t e f a ń s k i i A . W i l c z k o w s k i . 24 V I I 1955; t r u d ­n o ś c i V . 6 g o d z i n : o p i s W H P 2239. I w e j ś c i e z i m o ­w e H . F u r m a n i k . A . P o p o w i c z . J . R u d n i c k i i A . Z y z a k . 17 I V 1962.

50. J a w o r o w y R o g p n . ś c i a n ą — I w e j ś c i e J . J . H a j d u k i e w i c z . Z . N e s s e l t u c h i ,1. S a w i c k i . 14 VII 1939: t r u d n o ś c i V , A l . 10 g o d z i n : o p i s W H P 2241. I w e j ś c i e z i m o w e J . R u d n i c k i i A . Z v z a k . 7—H I V 1965.

50a. W a r i a n t w g ó r n e j c z ę ś c i d r o g i 50, w y p r o w a ­d z a j ą c y n a P o ś r e d n i ą R o g o w ą P r z e ł ę c z — I w e j ś c i e J . H a j d u k i e w i c z , Z . N e s s e l t u c h i J . S a w i c k i , 14 VTI 1939; t r u d n o ś c i I I - I I I ; o p i s W H P 2241. I w e j ś c i e z i m o w e I. G a l f y i I. U r b a n o v i ć w d o l n e j c z ę ś c i d r o g ą 49, 5 I V 1963.

51. R o g o w a G r a ń u k o s e m p r z e z l e w ą c z ę ś ć ś c i a ­n y — I w e j ś c i e V . O s i f i V . U r b a n e e , 21—22 1 1978: t r u d n o ś c i V — , A l .

52. R o g o w a G r a ń l e w y m f i l a r e m — I w e j ś c i e

DOLINA JAWOROWA

168 http://pza.org.pl

R . S z a f i r s k i i A . Z y z a k , 14—15 I V 1966 ; t r u d n o ś c i V , II) g o d z . . o p i s W H P 2249.

53. R o g o w a G r a n l e w y m f i l a r e m — I w e j ś c i e A . B e l i c a . 25—26 I I 1978.

54. R o g o w a G r a ń , l e w ą c z ę ś c i ą ś c i a n y — I w e j ­ś c i e A . B e l i c a 3 V I 1977.

55. R o g o w a G r a ń . d r o g a . . z a J a w o r o w y R ó g " — I w e j ś c i e S . H o r n i J . S p l i c h a l , 20—22 I 1978.

56. R o g o w a G r a ń l e w ą c z ę ś c i ą ś c i a n y — I w e j ­ś c i e J . H o n o w s k i i A . W i l c z k o w s k i . 22 V I I 1955 ; t r u d n o ś c i V , 7 g o d z . ; o p i s W H P 2248. I w e j ś c i e z i ­m o w e K e r e n ć o y a , L . P a l e n i ć e k i J . S t e j s k a l , 8—9 I I I 1975.

57. R o g o w a G r a ń ś r o d k o w y m f i l a r e m — I w e j ś c i e J . L e c h o w s k i . L . R a d o ń i S . W o r w a , 13 V I I I 1955 ; t r u d n o ś c i V , 7 g o d z . ; o p i s W H P 2247.

58. R o g o w a G r a ń p r a w ą c z ę ś c i ą ś c i a n y — I w e j ­ś c i e P . G e r a t e l i V . Ś l i m a k . 17 V I I I 1968: t r u d n o ś c i V I . A l , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2246.

59. R o g o w a G r a ń „ W i e l k i m K o m i n e m " — I w e j ­ś c i e P . D i e ś k a i L . P a l e n i ć e k . 12—13 1 1973 ; t r u d ­n o ś c i I V h . A O .

60. R o g o w a G r a ń p r a w y m f i l a r e m ś c i a n y — I w e j ś c i e J . R u d n i c k i i A . Z y z a k , 1 6 I V 1965; t r u d ­n o ś c i V , 5 g o d z . ; o p i s W H P 2245.

61. R o g o w a G r a ń p r a w y m f i l a r e m p r z e z z a c i ę ­c i e — I w e j ś c i e J . P o r w a z n i k i J . S t e j s k a l , 18—19 I 1978.

62. R o g o w a G r a ń p r a w y m f i l a r e m p r z e z p ł y t y — 1 w e j ś c i e A . B e l i c a i I . K o l l e r , 2—3 I I I 1978.

63. R o g o w a G r a ń p r a w ą s t r o n ą p r a w e g o f i l a r a — I w e j ś c i e A . B e l i c a w 1976 r .

64. S k r a j n a R o g o w a P r z e ł ę c z w p r o s t o d p n . — I w e j ś c i e W . K o g u t i R . Ł a z a r s k i , 14 V I I I 1956; t r u d ­n o ś c i I V ; 2 V : g o d z . : o p i s W H P 2253. I w e j ś c i e z i ­m o w e M . G r o c h o w s k i , T . H e r b i c h i A . S k ł o d o w ­s k i . 8 II 1976.

65. S k r a j n a J a w o r o w a T u r n i a „ p r z e z G a l e r i ę " — I w e j ś c i e D . B e c i k i P . Z e l i n a , 9—11 I I 1978.

66. S k r a j n a R o g o w a P r z e ł ę c z o d l e w e g o f i l a r a S k r a j n e j j a w o r o w e j T u r n i — I w e j ś c i e W . G r u s z ­c z y ń s k i i J . S a w i c k i , 30 V I I 1936; t r u d n o ś c i I V . 4 g o d z . : o p i s W H P 2252.

67. S k r a j n a J a w o r o w a T u r n i a l e w y m f i l a r e m p n . ś c i a n y ( f i l a r e m S z c z e p a ń s k i e g o ) — I w e j ś c i e H . Z a ł u s k a . T . B o ś n i a c k i . J . K i e l p i n s k i i A . S z c z e p a ń ­s k i . 28 V I I I 1931; t r u d n o ś c i I I I . 5 g o d z . ; o p i s W H P 2257. I w e j ś c i e z i m o w e W . G ł o g o c z o w s k i . A . P a u l o i S . W o r w a . 14 I V 1966.

68. S k r a j n a J a w o r o w a T u r n i a ż l e b e m P u ś k a ś a — I w e j ś c i e K . H e l l e r ó w n a . J . K o v a ć i k . M . P a u l l y i A . P u s k a ś , 19 V I I I 1955 ; t r u d n o ś c i V . 5 g o d z . ; o p i s W H P 2256. I w e j ś c i e z i m o w e K . P a v l i k i A . P u ś k a ś , 22—23 I I I 1939.

69. S k r a j n a J a w o r o w a T u r n i a p r a w y m f i l a r e m — I w e j ś c i e K . J a k e ś i V . T a t a r k a , 23—24 I I 1976. 15 g o d z i n . L a t e m : J . V e s t c n i c k y i B . L a s t i ć 1976.

70. S k r a j n a J a w o r o w a P r z e ł ę c z p n . k o m i n e m — I w e j ś c i e A . D w o r a k , M . G r o c h o w s k i . W . J e d l i ń ­s k i i J . M i c h a l s k i , 23 I I I 1970 : t r u d n o ś c i V . A 0 . 10 g o d z i n .

Drogi 53—55, 61—63 i 65 dodał Andrzej Gierych na podstawie materiałów uzyskanych od Igora Kollera. (Red.)

169 http://pza.org.pl

JANUSZ BARYŁA

Kursy instruktorskie 1978 Na obecnym etapie działania P Z A g łównym

zadaniem Komis j i Szkolenia jest kształcenie nowych ins t ruk torów taternictwa i taternic­twa jaskiniowego. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że od fachowości i ak tywności ins t ruk torów zależy poziom sportowy i etycz­ny przyszłych ta te rn ików. Tak COS na H a l i Gąsienicowej , jak i większość k lubów odczu­wa nadal ich niedostatek, mimo, iż pozor­nie l iczba ins t ruk to rów jest duża. Byłaby ona może wystarczająca, gdyby wszyscy prowa­dzi l i działalność szkoleniową. Niestety, znacz­na część, szczególnie tych z dłuższym s tażem klubowym, z różnych powodów już nie szkoli. Przyczyny tego stanu są różne : brak czasu związany z pracą zawodową, sprawy rodzin­ne, a t akże — zaniechanie własne j dz ia ła lno­ści taternickiej i uświadomien ie sobie w y n i ­kających z tego aktualnych b r a k ó w technicz­nych i kondycyjnych.

Kursy instruktorskie są organizowane przez Komisję Szkolenia od momentu powstania P Z A . Poniżej omówię p rzyk ładowo trzy ostat­nie, k tóre odbyły się wiosną 1978 r.

S e z o n s z k o l e n i a i n s t r u k t o r ó w o t w o r z y ł k u r s n a s t o p i e ń p o m o c n i k a i n s t r u k t o r a t a t e r n i c t w a j a s k i ­n i o w e g o , p r z e p r o w a d z o n y w d n i a c h o d 29 k w i e t ­n i a d o 7 m a j a . Z a j ę c i a t e o r e t y c z n e o d b y w a ł y s i ę w C O S i w s c h r o n i s k u n a h a l i O r n a k , p r a k t y c z n e z a ś n a Ż ó ł t e j Ig le , w J a s k i n i C z a r n e j i w r e j o n i e R a p t a w i c k i e j T u r n i . Z g ł o s i ł o s i ę 18 o s ó b , w z a j ę ­c i a c h u c z e s t n i c z y ł o 13, a 12 z d a ł o e g z a m i n k o ń c o w y . Z a j ę c i a p r o w a d z i l i t r e n e r z y i i n s t r u k t o r z y P Z A : J a n u s z B a r y ł a ( k i e r o w n i k ) , J a n u s z Ś m i a ł e k , A n ­d r z e j C i s z e w s k i i Z d z i s ł a w J a k u b o w s k i , a t a k ż e l e k a r z G O P R . R o b e r t J a n i k . W o s t a t n i c h d n i a c h k u r s u , r ó w n o l e g l e z n i m ( c z ę ś ć z a j ę ć o d b y ł a s i ę w s p ó l n i e ) , r o z p o c z ą ł s i ę w s t ę p n y k u r s r a t o w n i c ­t w a j a s k i n i o w e g o , z o r g a n i z o w a n y p r z y w s p ó ł p r a c y G T G O P R p r z e z J a n u s z a Ś m i a ł k a z P o d k o m i s j i S z k o l e n i a J a s k i n i o w e g o .

W o k r e s i e o d 7—13 m a j a o d b y ł s i ę n a H a l i G ą s i e ­n i c o w e j k u r s i n s t r u k t o r s k i t a t e r n i c t w a — I s t o p n i a . K i e r o w a ł n i m A n d r z e j M a t u s z y k , z a j ę c i a p r o w a ­d z i l i : R y s z a r d K o z i o ł , L e s z e k Z a b d y r , Z d z i s ł a w J a k u b o w s k i i J a n u s z B a r y ł a . Z g ł o s i ł o s i ę 25 o s ó b . p r z y j e c h a ł o 13, a 11 z ł o ż y ł o e g z a m i n k o ń c o w y z w y n i k i e m p o z y t y w n y m . W m i e s i ą c p ó ź n i e j , o d 12 d o 18 c z e r w c a , z r e a l i z o w a n y z o s t a ł p i e r w s z y o d m o m e n t u p o w s t a n i a P Z A k u r s i n s t r u k t o r s k i II s t o p n i a (na s t o p i e ń i n s t r u k t o r a ) . W j ego o r g a n i ­z a c j i u c z e s t n i c z y ł , o b o k K o m i s j i S z k o l e n i a P Z A . n o ­w o p o w s t a ł y Z a k ł a d A l p i n i z m u A F W w K r a k o w i e . Z a j ę c i a t e o r e t y c z n e o d b y w a ł y s i ę w A W F a p r a k ­t y c z n e w D o l i n c e K o b y l a ń s k i e j . K u r s e m k i e r o w a ł J a n u s z B a r y ł a , z a j ę c i a p r o w a d z i l i t r e n e r z y i i n ­s t r u k t o r z y P Z A . a j e d n o c z e ś n i e p r a c o w n i c y Z a ­k ł a d u A l p i n i z m u — R y s z a r d K o z i o ł i A n d r z e j M a ­t u s z y k . W y k ł a d y i s e m i n a r i a z t a k i c h p r z e d m i o ­t ó w , j a k h i g i e n a i ż y w i e n i e , p e d a g o g i k a , p s y c h o ­l o g i a i s o c j o l o g i a p o w i e r z o n o s p e c j a l i s t o m z A W F . d r o m : W a c ł a w o w i P a w l i c z y n o w i , W a c ł a w o w i S r o ­k o s z o w i i J a n u s z o w i Z d e b s k i e m u . Z g ł o s i ł o s i ę 19 p o m o c n i k ó w i n s t r u k t o r ó w . w z a j ę c i a c h u d z i a ł w z i ę ł o 16 i t y l u ż u k o ń c z y ł o k u r s z w y n i k i e m p o z y ­t y w n y m . N o w o ś c i ą b y ł o t u p r o w a d z e n i e w s z y s t ­k i c h z a j ę ć w s p ó l n i e d l a t a t e r i n i k ó w i t a t e r n i k ó w j a s k i n i o w y c h . W s t ę p n a o c e n a te j f o r m y r e a l i z a c j i p o t w i e r d z i ł a s ł u s z n o ś ć n a s z y c h z a ł o ż e ń : o p r ó c z w z a ­j e m n e g o p o z n a n i a s p e c y f i k i d z i a ł a n i a i c i e k a w o ­s tek t e c h n i c z n y c h p r z y d a t n y c h d l a w s z y s t k i c h , d o ­s z ł o d o r z e c z y w i s t e j i n t e g r a c j i p r z e d s t a w i c i e l i c a ­ł e g o n a s z e g o ś r o d o w i s k a a l p i n i s t y c z n e g o .

J u ż ws t ępna analiza tych k u r s ó w pozwala na k i l k a uogólnień. Okazuje się, iż większą część uczes tn ików s tanowią cz łonkowie k l u ­bów krakowskich, np. na ostatnim kursie na 16 osób aż 13 było z Krakowa . Być może ma tu w p ł y w odpowiednia atmosfera, jaką uda ło się Komis j i (z racji jej umiejscowienia) w y ­tworzyć w Krakowie . Przy okazji warto po­dać, że również w COS większość s tanowią instruktorzy krakowscy. D z i w i fakt, że k luby w ogóle nie posiadające in s t ruk to rów lub ma­jące ich niewielu, nie kierują swoich kandy­d a t ó w na przeszkolenie.

Istotne jest również to, że na kursy zgłasza się coraz więcej t a t e r n i k ó w i t a t e r n i k ó w jas­kiniowych, będących aktualnie w czołówce sportowej.

N a kursy zapisują się niestety również oso­by, k tó re potem bez żadnego uprzedzenia i wyjaśn ien ia nie zjawiają się na zajęcia. Stwa­rza to w naszej społecznej działalności do­datkowe problemy, związane z rezerwac ją miejsc noclegowych, za ł a twian iem wymaga­nych przez Dyrekcję T P N zezwoleń na dzia­łanie w jaskiniach itd. Jest to przejaw nie­solidności, a nawet nieodpowiedzialności — cech szczególnie n iepożądanych w przypadku ins t ruktorów. W związku z tym — zresztą zgodnie z duchem regulaminu instruktorskie­go — Komis ja Szkolenia pos tanowi ła nie p rzy jmować takich osób na kolejne kursy w okresie najbliższego roku. Jak było do przewidzenia, natychmiast spotkało się to z dezaprobatą ze strony części zainteresowanych i np. dwie osoby (z k tórych jedna już dwu­krotnie nie przyjeżdżała na zajęcia) postano­wi ły szukać . .sprawiedliwości ' ' w Komis j i Dys­cyplinarnej P Z A ( ! ) .

Działalność szkoleniowa jest, ogólnie biorąc, żmudna i n iewdzięczna, a jej efekty widać dopiero po up ływie dłuższego czasu. Jedynie długofalowa i konsekwentna praca może tu dać zadowala jące wyn ik i . Wraca jąc do prze­prowadzonych w tym roku kursów, trzeba jeszcze dodać, że kładziono na nich szczegól­ny nacisk na zagadnienia metodyczne i dy­daktyczne. Było to możl iwe głównie dlate­go, że naszym zdaniem, dysponujemy już od­powiednią kadrą. Studium T r e n e r ó w A l p i ­nizmu oraz działalność Zak ładu Alp in izmu A W F w Krakowie zaczynają owocować.

SPROSTOWANIE

Przykry błqd przytrafił nam się w numerze 3/1978

na s. 122. Przy artykule , ,Xix iabangmafeng" zostało

zmienione imię autora, które brzmi Zdzisław a nie

Zbigniew. Prosimy o wprowadzenie poprawki, a kol.

Zdzisława Antoniewicza gorqco przepraszamy.

R e d a k c j a

170 http://pza.org.pl

KRZYSZTOF MAKOWSKI

Wyprawa WAKS „Salzburg 77" W dniach 17 sierpnia — 30 wrześn ia

1977 r. odbyła się wyprawa „Salzburg 77" Warszawskiego Akademickiego K l u b u Spele­ologicznego przy Z. St. SZSP . Był to już czwarty wwjazd speleologów warszawskich w A l p y Salzburskie. Poprzednie 3 wyprawy prowadzi ły eksplorację w Pla t teneckeishóhle i Bergerhóh le a g łównym ich celem było po­łączenie tych jaskiń w jeden system, czego dokonała wyprawa „Salzburg 76" (T. 1/77). Teren dz ia łan ia wybrany przez nas tym ra­zem obe jmował obszar zamkn ię ty poziomi­cami 1650—2000 m na kierunku N — S oraz ścianą Rotwand i doliną Dunkle Gruben na kierunku E — W. W wyprawie uczestniczyli członkowie W A K S i Speleoklubu Warszaw­skiego: Waldemar Burkacki (dokumentacja fotograficzna), Piotr K u l b i c k i (pomiary ja ­skiń), Krzysztof Makowski (kierownik w y ­prawy), Jerzy M i l k a , Andrzej Piechowski, Hal ina Ptasiewicz-Bąk, Maciej Skarżewski , Jan Szaran (dokumentacja topograficzna) i Pawe ł Żarsk i : — spoza wymienionych k l u ­bów: Grażyna Mi lewska (opieka medyczna) i Jacek Przybyłowski (SG A K A Poznań) , Wiesław Kliś (SG Wrocław) oraz Teodor Bok z Danii . Kie rownik iem bazy była A g ­nieszka Zarańska .

W dniach 21—27 sierpnia cały bagaż w y ­prawy został przetransportowany do bazy założonej w chatce Landesverein fiir Hóh-lenkunde Salzburg (1700 m). W okresie póź­niejszym założyliśmy również bazę wysun ię -

S c h n e e l o c h . Z j e ż d ż a P a w e ł Ż a r s k i , a s e k u r u j e g o J e r z y M i l k a

Fot. Waldemar Burkacki

tą na wysokości 2000 m. Przy ję ta na wy­prawie strategia dz ia łan ia obe jmowała re­konesans ws tępny jaskiń do głębokości 60— —100 m, ich eksplorację do głębokości ok. 250—300 m oraz w przypadku kontynuowa­nia problemu — założenie b iwaku w jaskini i dalszą działalność odkrywczą. Równolegle prowadzona była lokalizacja o tworów jaskiń i reambulacja mapy terenu.

Wszystkie jaskinie tu odkryte są pionowo rozwinię tymi systemami podziemnymi, prze­ważn ie z wiecznym śniegiem lub lodem, za­legającym do głębokości 40—150 m. Pos tę ­pujące topnienie mas lodu s twarza ło miej ­scami zagrożenie poprzez uwalnianie want i drobniejszego rumoszu skalnego. Część ubez­pieczeń została w ten sposób uszkodzona. Większość jaskiń to systemy wielootworowe, 0 s i lnym przep ływie powietrza, utworzone na wyraźnych pęknięciach tektonicznych. Ich ws tępne części — szerokie pionowe stud­nie o głębokości 100—150 m — przechodzą z reguły w systemy wysokich m e a n d r ó w , opa­dających często pionowymi obrywami o głę­bokościach do 90 m. W tych partiach jaskiń występują typowe d la m e a n d r ó w p r z e w ę ­żenia i zaciski. Podziemne cieki wodne spo­tykal iśmy na głębokości ok. 100 m. W ja­skiniach brak szaty naciekowej, a znalezio­ne jej fragmenty były zniszczone późnie j ­szymi zmianami tektonicznymi. Stopień za­mulenia korytarzy jest znikomy, co świadczy że penetrowane przez nas partie nie należą do strefy syfonalnej.

Spośród zbadanych przez naszą w y p r a w ę 32 jaskiń (nie licząc schronów) przedstawiam opisy kilkunastu, sądząc, że oddają one pro­blemy tego terenu.

Schneeloch (KB-4) '—. o t w ó r j a s k i n i z n a n y b y t o d d a w n a , j e d n a k d o p i e r o w 1975 r . o t w o r z y ł o s i ę w l o d z i e p r z e j ś c i e do d a l s z y c h p a r t i i . P i e r w s z ą e k s p l o r a c j ę p r o w a d z i l i s p e l e o l o d z y b e l g i j s c y i a u ­s t r i a c c y , o d k r y w a j ą c p o z i o m y s y s t e m g ó r n e g o p i ę ­t r a (ok . +60 m ) o r a z 2 s t u d n i e , z k t ó r y c h j e d ­n ą o g ł ę b o k o ś c i 30 m p r z e b y l i . E k s p l o r a c j a z a ­t r z y m a ł a s i ę w m e a n d r z e n a d k o l e j n ą s t u d n i ą . W y p r a w a W A K S p o k o n a ł a c i ą g m e a n d r a z e s t u d ­n i a m i o g ł ę b o k o ś c i d o 90 m , o s i ą g a j ą c p o z i o m —320 m . J a s k i n i a c i ą g n i e s i ę d a l e j z a c i a s n y m 2 0 - m e t r o w y m p r z e ł a z e m . A k t u a l n a d e n i w e l a c j a w y ­n o s i o k . 380 m .

Schwarzloch (KB-5) — j a s k i n i a o d k r y t a p r z e z w y p r a w ę . S y s t e m o g r o m n y c h s a l p o d z i e m n y c h , p o ł ą c z o n y c h k r ó t k i m i o d c i n k a m i p i o n o w y m i . O¬s t a t n i a s a l a jes t n a j w i ę k s z ą z w s z y s t k i c h o d k r y ­t y c h w m a s y w i e . Ł ą c z n a g ł ę b o k o ś ć j a s k i n i w y n o ­si o k . 80 m .

Kosmoshóle (KB-9) — j a s k i n i a o d k r y t a p r z e z w y p r a w ę . S y s t e m p i o n o w y c h s t u d n i o g ł ę b o k o ś c i 153 m . N a d n i e o s t a t n i e j z n a j d u j e s i ę k r ó t k i , o k . 2 - m e t r o w y c i a s n y p r z e ł a z , z a m k n i ę t y c z ę ś c i o ­w o z a w a l i s k i e m . Z a z a c i s k i e m o t w i e r a s i ę n a s t ę p ­n a s t u d n i a o g ł ę b o k o ś c i o r i e n t a c y j n e j 80 m .

KB-W — o d k r y t y p r z e z s p e l e o l o g ó w a u s t r i a c k i c h . 1 w s p ó l n i e e k s p l o r o w a n y s y s t e m p i o n o w y c h s t u d ­n i , p o k o n a n y i s p l a n o w a n y d o g ł ę b o k o ś c i 221 m .

171 http://pza.org.pl

S t w i e r d z o n o d a l s z y b i e g j a s k i n i , w p a ź d z i e r n i k u 1977 r . s p e l e o l o d z y b e l g i j s c y , k o r z y s t a j ą c z n a ­s z y c h m a t e r i a ł ó w , o s i ą g n ę l i w n i e j g ł ę b o k o ś ć 400 m , n i e d o c i e r a j ą c d o d n a .

Diinnloeh ( K B - 1 5 ) — j a s k i n i a o d k r y t a n a w y ­s o k o ś c i p o n a d 2000 m . C i ą g n i e s i ę d o g ł ę b o k o ś c i c k . 230 m p o p r z e z l i c z n e c i a s n e p r z e ł a z y i m e ­a n d r y , u t r u d n i a j ą c e p o w a ż n i e t r a n s p o r t s p r z ę t u i p o r u s z a n i e s i ę g r u p . E k s p l o r a c j a u t k n ę ł a n a k o ­l e j n y m , d z i e s i ą t y m z a c i s k u .

Róth-Eishóhle (KB-1, -140 m) — a k t u a l n i e p i ę -c i o o t w o r o w a p o z i o m a j a s k i n i a o r o z l e g ł y c h s a ­l a c h , c z ę ś c i o w o w y p e ł n i o n y c h l o d e m i g r u z e m s k a l n y m .

wandaugen (KB-2, —tom) — p o d w ó j n y o t w ó r z n a j d u j e s i ę w ś c i a n i e R o t w a n d . Z a s t u d n i ą o k . 40 m s a l a z u n i k a l n y m i g i g a n t y c z n y m i t w o r a m i l o d o w y m i , d a l s z e p a r t i e m a j ą c h a r a k t e r z a w a l i -s k o w y . P o m i a r y a u s t r i a c k i e w s k a z u j ą n a m o ż l i ­w o ś ć p o ł ą c z e n i a z K B - 1 .

Windloch (KB-3) i n t e r e s u j ą c y p i o n o w y p r o ­b l e m , z a m k n i ę t y w i s z ą c y m i w a n t a m i . Z e w z g l ę d u n a z n a c z n e r y z y k o o b w a ł u d o t ą d n i e b a d a n y .

Schwarzloch (KB-5, ok. —80 m) — ' s y s t e m w i e l ­k i c h s a l p o ł ą c z o n y c h k r ó t k i m i o d c i n k a m i p i o n o ­w y m i , o s t a t n i a s a l a j e s t n a j w i ę k s z a z. o d k r y t y c h w m a s y w i e .

KB-7 — l e ż ą c e w p o b l i ż u s i e b i e s t u d n i e z a k o ń ­c z o n e z a w a l i s k i e m : g ł ę b o k o ś ć 40 i 60 m .

Jungfrauloch (KB-8) — k o ń c z ą c a s i ę z a w a l i ­s k i e m p i o n o w a j a s k i n i a o g ł ę b o k o ś c i 70 m .

K B - 1 1 — KB-13 — ś l e p e s t u d n i e o g ł ę b o k o ś c i a c h d o 90 m .

K B - 1 6 — p o z i o m a j a s k i n i a o z n a c z n y c h r o z m i a ¬r a c h , k o ń c z ą c a s i ę z a w a l i s k i e m g r u z u s k a l n e g o .

KN-17 — j a s k i n i a p o ł o ż o n a n a w y s o k o ś c i p o n a d 2:00 m . z b a d a n a d o g ł ę b o k o ś c i o k . 100 m . D u ż e r o z m i a r y k o r y t a r z y i s t u d n i r o k u j ą s z a n s ę j e j d a l s z e j e k s p l o r a c j i .

Wyprawa „Salzburg 77" była pierwszą zor­ganizowaną próbą eksploracji speleologicz­nej w omawianym terenie. Jej rekonesan­sowy charakter odzwierciedla się w w y n i ­kach. Nie s tawia l i śmy na osiąganie rekordo­wych głębokości i nić usi łowal iśmy skupiać się wyłącznie na k i lku obiecujących jaski­niach — za główny cel postawil iśmy sobie w mia rę dok ładne zbadanie wyznaczonego

O s o b l i w e u t w o r y l o d o w e u W a n d a u g e n h ó h l e . Fot Waldemar Burkacki

terenu oraz sporządzenie dokumentacji to­pograficznej i pomiarowej, wraz z instru­menta lną lokalizacją o tworów. Wspólnie z na­mi i p rzeważnie w oparciu o nasz sprzęt dzia­łali speleolodzy z Aust r i i , Belgi i , R F N , Nowej Zelandii i A n g l i i , co sprzyjało wymianie poglądów na współczesne techniki pokony­wania jaskiń, a t akże zapoznaniu się z no­woczesnym sprzętem. Wiele akcji jaskinio­wych mia ło skład międzynarodowy. Wszyst­kie w y n i k i zostaną przekazane Landesveiein fur H ó h l e n k u n d e w Salzburgu. Chcie l ibyśmy w tym miejscu podziękować Dyrekcji Cen­trali Handlowej Sprzę tu Rolniczego „Agro-ma" w Warszawie za wypożyczenie nam dwóch samochodów Tarpan-233. a t akże Dy­rekcji Warszawskiego Przeds ięb iors twa Ge­odezyjnego za udostępniony nam sprzęt pomiarowy.

T i ! H o h e r G o l i , słuchajcie! Działając tego lata w masywie Hoher Góll,

pu ośmiu latach mojej tam nieobecności, s twierdzi łem że rejon ten zaczyna przypo­minać źle zagospodarowane wysypisko śmie ­ci. Stan ten jest niestety w dużej mierze rezultatem działalności p o l s k i c h wypraw speleologicznych. Obok budy biwakowej pod Freieckiem leżą dziesiątki k i logramów bu­tów „ ta te rn ik" i ..zawrat", zielonych kom­binezonów „ślusarskich", szkła, stylonowych pętli , baterii „Volta" i „Centra", puszek kon­serwowych. Te ostatnie, dzięki t łoczonym na wieczkach datom produkcji, pozwalają usta­lić przynależność do konkretnych wypraw. Nie lepiej wygląda okolica otworu jaskini Mondhóhle . eksplorowanej przez wyprawy częstochowskie. Tam wrzucano niepotrzebne przedmioty do zapadlisk, „ślepych" studzie­nek i co głębszych rowków krasowych •—

co jako żywo przypomina sprzątanie izby polegające na zamieceniu pod szafę i łóżko. Stan ten jest a larmujący , jeśli zważyć, że na tej wapiennej pustyni odpadki „ m a d ę in Poland" minera l izować się będą setki 1 ty­siące lat. Droga podejścia oporęczowana jest ok. 10 l inami stylonowymi, których nie mia­ła już sił (?) znieść wyprawa warszawska z 1976 roku. Przyglądając się śmietn ikowi w Sakristei zauważy łem bęben transportowy z napisem „Grube rho rnhóh le 1970", czyli w y ­prawy kierowanej przeze mnie, a więc i ja nie jestem bez winy, przyznaje! Pora jednak z tym skończyć i w trosce o czyste góry (i jaskinie) należy bezwarunkowo wszystkie (!) odpadki znieść tam, skąd przecież m i ę ­dzy innymi i od nich w góry uciekamy.

Christian Parma

172 http://pza.org.pl

WALDEMAR M U C H A

W szwajcarskiej Jaskini Niedźwiedziej W dniach od 28 stycznia do 28 lutego '

1977 r. odbyła się wyprawa Sekcji Gro to ła ­zów A K T z Wrocławia do Szwajcarii . Te­renem jej działania był obszar krasowy w Alpach Berneńskich w okolicy Interlaken, b celem — przejście trzeciej co do głębo­kości jaskini tego kraju — Barenschacht (—565 m). W wyprawie udział wzięl i : A d a m Komarowski , Krzysztof Migała, Waldemar Mucha, Henryk Nowacki , Bogusław Rudzik, Zbigniew Samborski, Roman Serewa i Jacek Wolff (kierownik).

Jaskinia Barenschacht usytuowana jest w masywie Niederhornu, a jej o twór leży na wysokości ok. 1500 m. M a ona charakter a-wenowy i posiada wiele studni, z których żadna nie przekracza 55 m głębokości. Dzia­łalność w jaskini jest męcząca ze względu na liczne progi oraz dużą ilość wody. Jaski ­nia kończy się syfonem, który mimo p rób nie został przebyty. Pewną c iekawostkę sta­nowi w niej odcinek ciągu głównego (blisko dna) pozbawiony całkowicie nie tylko wody ale i wilgoci, i to w stopniu nie obserwo­wanym w jaskiniach ta t rzańsk ich .

Pierwsza p róba przebycia jaskini przez w y p r a w ę (6—9 lutego) nie powiodła się ze względu na gwa ł towny p rzybór wody, gro­żący odcięciem ekipy od powierzchni. Zwią­zane to było z n ie typową jak na tę porę roku w Alpach pogodą (dodatnia temperatu­ra, deszcze, topniejący śnieg). Dopiero druga akcja, przeprowadzona w dniach 14 i 15 l u ­tego, gdy warunki atmosferyczne uległy po­prawie, przyniosła sukces. W akcji jaskinio­wej wzięli udział wszyscy cz łonkowie wypra­wy, z tym, że do dna do ta r ł a grupa szturmo­wa w składzie Jacek Wolff, Zbigniew Sam­borski, Bogus ław Rudzik i Waldemar M u ­cha. Wyprawa wroc ł awska była trzecią, k tó ­ra osiągnęła dno, mimo licznych akcji szwaj­carskich (ok. 50). jakie były realizowane od momentu odkrycia jaskini.

Oprócz tego członkowie wyprawy doko­nali przejścia rozwinię te j poziomo jaskini Eea tushóhle , położonej w tym samym ma­sywie (tylko znacznie niżej) i wyróżnia jącej się ogromną ilością wody. Ws tępne jej par­tie są udos tępnione dla turys tów, dla k tó ­rych dużą a t rakcją jest m a ł e muzeum spe­leologii.

LESZEK DUMNICKI

Provatina 1978 W lipcu 1978 r. k ie rowałem w y p r a w ą Sek­

cji Taternickiej Krakowskiego Oddziału T P N o Z i S T J K W K r a k ó w do najgłębszej wówczas studni Europy — Provatiny (po grec­ku „owca", —400 m), położonej na plateau Astraka w górach Pindos (masyw Tymfi) w północno-zachodnim „rogu"' Grecji . Plateau Astraka (ok. 2400 m) wzbudzi ło po raz pier­wszy zainteresowanie grotołazów angiel­skich w 1962 r., kiedy to zostali oni zapro­wadzeni przez miejscowych pasterzy do ot­woru studni. Brytyjskie wyprawy odwiedzały ją w latach 1966, 1967 i 1968, by w końcu dotrzeć do dna, dwa razy używając wycią­garek z l inką stalową i podwieszonym me­talowym koszem. W r. 1973 na dno Provat i -ny zeszli na linach Amerykanie, którzy w y ­czyn swój powtórzyl i w r. 1977. Poza tym na dnie jaskini było dwóch F rancuzów i je­den Słowak. Oprócz Provatiny na Plateau Astraka znajduje się k i l k a innych głębo­kich jaskiń (zob. Biule tyn S T J K W K r a k ó w ..Gacek" nr 32, XII/78).

Provatina rozwinię ta jest na przecięciu dwóch szczelin. Zjazd rozpoczyna się w ot­worze o średnicy kilkunastu me t rów. Po ok.

165 m (brak kontaktu ze ścianą, lecz cały czas w dziennym świetle) napotyka się na wielką ale s t romą półkę ze z lodowacia łym śniegiem („Spider") . N a jej wolnej od śn ie­gu k rawędz i (—175 m) jest miejsce tylko na 2 osoby. Zjazd do drugiej części studni roz­poczyna się dok ładn ie w ścieku wody (brak innej możliwości) i tak aż do —390 m, prze­ważnie 0,5—1 m od ściany. N a dnie leży niewielkie jeziorko i p łynie s t rumień , k tóry zatraca się w szczelinie między opada jącym stropem a namuliskiem.

W skład wyprawy wchodzil i Leszek D u m -nicki (kierownik), Marek Dumnicki . Stani­s ław Kopeć, Ryszard Kujat i Zdzis ław Ty-nor (kierowca). Ponadto towarzyszyli nam Er ika K i t t e l z Landesverein F i i r Hóh len-kunde Salzburg oraz para dziennikarzy war­szawskich, S ławomira Wyszyńska i Krzysz ­tof Żurawsk i . Współpracowała z nami gru­pa grotołazów greckich. Z K r a k o w a wyje­chal i śmy 6 lipca 1978 r. samochodem S T A R 244 i 17 l ipca znaleźl iśmy się w Papingo (Papigkon, Papigon). Po przepakowaniu sprzętu i żywności nas tępnego dnia z po­mocą karawany m u ł ó w dota r l i śmy do otwo-

173 http://pza.org.pl

ru jaskini. Oto przebieg akcji (dla u ła twie ­nia opisu dzielimy jaskinię na studnie I i II):

18 l i p c a z a m o n t o w a n i e s t a n o w i s k a z j a z d o w e g o i a s e k u r a c y j n e g o .

19 l i p c a o g o d z . 18 d o I s t u d n i (—175 m ) z j e ż ­d ż a j ą R . K u j a t i G r e k K . Z o u p i s , k t ó r z y z a k ł a ­d a j ą s t a n o w i s k o n a d II s t u d n i ą i w g o d z . 20—22 w y c h o d z ą z j a s k i n i .

20 l i p c a o g o d z . 11 d o I s t u d n i w c h o d z i L . D u m -n i c k i z d r u g i m k o m p l e t e m l i n ( j ego u ż y c i e b y ł o s p o w o d o w a n e s p l ą t a n i e m s i ę p i e r w s z e g o ) i o g o d z . 13 z j e ż d ż a d o —175 m . O g o d z . 13 M . D u m n i c k i z j e ż d ż a d o —175 m , a o 14 R . K u j a t . S t . K o p e ć o r a z g r o t o ł a z i g r e c c y w y c i ą g a j ą p i e r w s z y k o m ­p l e t l i n i o p u s z c z a j ą n a p ó ł k ę d r u g i . L . D u m ­n i c k i o g o d z . 16.30 r o z p o c z y n a d f l s z y z j a z d i o g o d z . 17 o s i ą g a d n o . O g o d z . 17 K . Z o u p i s z j e ż ­d ż a d o —175 m , a o 18.30 L . D u m n i c k i w y c h o d z i z d n a j a s k i n i n a p ó ł k ę . W 20 m i n u t p ó ź n i e j K o -s tas Z o u p i s r o z p o c z y n a z j e ż d ż a n i e n a d n o j a s k i ­n i , g d z i e s t a j e j a k o p i e r w s z y g r o t o ł a z g r e c k i . O g o d z . 21 w y c h o d z i z p o w r o t e m d o —175 m . O g o d z . 22 L . D u m n i c k i w y c h o d z i z j a s k i n i , z a ś M . D u m n i c k i z j e ż d ż a n a j e j d n o i w g o d z i n ę p ó ź ­n i e j w r a c a n a p ó ł k ę .

21 l i p c a w g o d z . 2—4 w y c h o d z ą n a p o w i e r z c h n i ę K . Z o u p i s i M . D u m n i c k i . O g o d z . 13 d o —175 m z j e ż d ż a R . K u j a t , o 14 s t a j e t a m J o r g o s A y a g i a -n o s a o 15 t a k ż e St . K o p e ć , k t ó r y w g o d z i n ę p ó ź ­n i e j z j e ż d ż a n a d n o j a s k i n i . O g o d z i . 17 J . A v a -g i a n o s w y c h o d z i z j a s k i n i , o 21 S t . K o p e ć w r a c a d o —175 m , a o 22 R . K u j a t z j e ż d ż a n a d n o , g d z i e s p o r z ą d z a p l a n y i p o b i e r a p r ó b k i h y d r o b i o l o g i c z -r.e.

22 l i p c a o g o d z . 1 R . K u j a t jes t z p o w r o t e m n a p ó ł c e : r o z p o c z y n a m y w y c i ą g a n i e l i n z II s t u d ­n i (po j e d n e j l i n i e ) . W g o d z . 7—9 o p u s z c z a j ą j a ­s k i n i ę S t . K o p e ć i R . K u j a t . Ś c i ą g a m y l i n y i l i ­k w i d u j e m y p i e r w s z e s t a n o w i s k o , s c h o d z i m y z k a ­r a w a n ą d o P a p i n g o i z j e ż d ż a m y s a m o c h o d e m n a d r z e k ę V i c o s , n a s t ę p n i e z a ś w d n i a c h 24—26 l i p c a , p r z e j e ż d ż a m y d o m i e j s c o w o ś c i P i l i . 27 l i p c a R . K u ­ja t , M . D u m n i c k i i K . Z o u p i s w c h o d z ą d o j a s k i ­n i K o u d o u n o t r i p a , g d z i e w y k o n u j ą p o m i a r y (R. K u j a t i M . D u m n i c k i ) , z k t ó r y c h w y n i k a , ż e m a c n a g ł ę b o k o ś ć 95 m .

B a z a w y p r a w y u w y l o t u P r o v a t i n y F o t . Ryszard Kujat

0 E

100 •

100 *

. 1 }

300 *

c i P r o v a t i n a Plan: Ryszard Kujat

Ogółem przebywal i śmy w Provatinie 47 godzin, podczas k tórych dokonal iśmy 5 zejść na dno i 3 zejść do połowy. Zjeżdżal iśmy w rolkach Petzla, a wychodzi l i śmy za po­mocą j u m a r ó w (jak, patrz „Gacek" 32), sto­sując au toasekurac ję z shun tów. N a k a ż d y m stanowisku mocowal i śmy po 3 l iny : zjazdo­wa i do wychodzenia, au toasekuracy jaą i ase­kuracyjną. Linę asekuracyjną zak łada l i śmy w pierwszej studni na przeciwległej k r a w ę ­dzi otworu (ok. 10 m), co zapobiegało o k r ę ­caniu się w czasie zjazdu i wychodzenia. Używal iśmy l in typu Mammut-Speleo oraz polskich l i n asekuracyjnych. W drugiej czę­ści studni dowiązywal i śmy 40-metrowe od­cinki l i n podciągowych. Zak ładan ie trzech l in obok siebie było podyktowane wzg lęda­mi bezpieczeństwa. Przez cały czas t rwania akcji gnieżdżące się w otworze ptaki s t rąca­ły kamienie, k tóre do la tywały aż do dna jaskini. Duża liczba l i n wiszących praktycz­nie rzecz biorąc z jednego miejsca (mowa o II studni) nie s twarza ła zbyt wielu k ło­po tów; l iny skręcały się stosunkowo niewie­le, tak że zrezygnowal iśmy z zak ładania po­średnich ni tów. Wychodzenie z każdej stud­ni t rwa ło od 30 — 120 minut, w zależności od ilości m e t r ó w przebytych na jumarach w przeszłości. W trakcie zjazdów, zwłaszcza w I studni, przyrządy zjazdowe polewal i ś ­my wielokrotnie wodą z bidonów.

Podsumowując : Do akcji tej przygotowy­wal i śmy się k i l k a miesięcy, ale obiektywnie trzeba stwierdzić, że na podstawie l i tera­tury studnia w y d a w a ł a się nam łatwiejsza. ..Niedzielna wycieczka" to jednak nie była.

174 http://pza.org.pl

ANDRZEJ CISZEWSKI

Gouffre Andre Touya 1978 Kolejna polska wyprawa do jaskiń Fran­

cji, k tó ra ciągle jeszcze pozostaje Mekką a l ­pinis tów jaskiniowych, została zorganizowa­na przez Krakowsk i K l u b Taternictwa Ja ­skiniowego i Akademicki K l u b Grotołazów. Najbardziej znaczącej pomocy organizacyj­nej i finansowej udzielił Oddział K r a k o w ­ski „Almaturu" . G ł ó w n y m celem było doko­nanie przejścia jaskini Gouffre Andre Touya (—905 m), znajdującej się na lapiazie Liet w Pirenejach Atlantyckich w masywie Pic Sesques (2605 m).

Jaskinia ta została odkryta w r. 1975 przez członków CDS Ardeche, k tórzy osią­gnęli głębokość 500 m. Nas tępnego lata wy­prawa międzyk lubowa zeszła do dna jaski­ni, zaś prowadzona później eksploracja po­zwoliła na odkrycie nowych ciągów, w tym równoległego systemu studni, k tó rym nie uda ło się jednak zejść niżej . Otwór jaskini znajduje się na wysokości 2045 m. Do głębo­kości 200 m prowadzi meander, k tó ry prze­cina 11 studni o głębokości od k i l k u do 30 m. Nas tępnie charakter jaskini się zmienia. Do poziomu —600 m prowadzi system pochylni o nastromieniu od 40 stopni do zupełnego pionu. Największa z nich ma 180 m długości. Dnem pochylni spada potok o przepływie od k i l k u do kilkudziesięciu l i t rów na sekun­dę. N a głębokości 603 m rozpoczyna się g i ­gantyczna studnia o bardzo skomplikowa-

1. J a s k i n i a P i e r r e S a i n t M a r t i n (—1332 m) ; 2. G o u f f ­r e d u C a m b o u de L i a r d (—925 m) i G o u f f r e A n d r e T o u y a (—937 m ) ; 3. J a s k i n i a E a u x C h a u d e s ( o p i ­s a n a w k s i ą ż c e P . M i n y i e l l a „ W g ł ą b z i e m i " ) . P A — P i c d ' A n i e (2504 m ) ; P Z — P i c S e s q u e s (2605 m ) .

Opracował: Wojciech W. Wiśniewski

Borde aux

nej budowie i głębokości 302 m, prowadzą­ca na dno jaskini . Do studni tej, oprócz po­toku z pochylni, wpada drugi ciąg wodny 0 ki lkakrotnie większej wydajności . Woda wpada między bloki , k tó rymi zasłane jest dno studni. Pochodzi ona ze śniegów zale­gających okoliczne ściany i lapiaz Liet . Dno jaskini zostało na pewno osiągnięte dwu­krotnie, w latach 1974 i 1975. Trzecie zej­ście —• belgijskie w r. 1977 — jest przez F rancuzów kwestionowane.

Wyprawa nasza dzia ła ła w składzie : Kwa B. Wójcik, S tan is ław Baraniewicz, Andrzej Ciszewski (kierownik), Krzysztof Kleszyń„ki, Ryszard Knapczyk, Bolesław K u l o n (kierow­ca), Jan Orłowski , Waldemar U h l , Wiesław W i l k (zastępca kierownika) oraz Wojciech W. Wiśniewski .

PRZEBIEG WYPRAWY

Wyjazd z kraju nastąpi ł 2 sierpnia 1978 r., 8 sierpnia założyliśmy bazę w dolinie Ossau, na początku wąwozu Bitet, k t ó r y m podchodzi się do góry. Trzy n a s t ęp n e dni zajął t ran­sport wyposażenia do cyrku Liet, gdzie 11 sierpnia s tanął obóz.

13 sierpnia rozpoczęl iśmy działalność w jaskini. Jako pierwsi weszli Ciszewski, Wi lk 1 Knapczyk. Ciszewski poręczowa! do —200 m, po czym wycofał się na powierzchnię , na­tomiast W i l k i Knapczyk założyli kabel te­lefoniczny do poziomu —370 m. W tym sa­mym czasie Kleszyński , U h l i E w a Wójcik kontynuowali transport i poręczowanie do —250 m. Zespół Orłowski , Baraniewicz i Wiśniewski przejął poręczowanie i dotar ł na głębokość 510 m, s twierdza jąc bardzo wysoki stan wody.

14 sierpnia weszli do jaskini Wi lk , Bara ­niewicz i Knapczyk z zamiarem doprowa­dzenia poręczowań do —600 m oraz założe­nia kabla telefonicznego do —510 m. W k i l ­ka godzin później rozpęta ła się g w a ł t o w n a burza i zespół o t r zymał przez telefon pole­cenie wycofania się z poziomu —370 m. N a ­stępnego dnia weszli do jaskini Ciszewski, Kleszyński i Wójcik, którzy wykonal i tran­sport sprzę tu biwakowego do —510 m, a nas tępnie rozpoczęliśmy zejście w kierunku dna. W studni końcowej na półce —660 m okazało się, iż stan wody jest niezwykle wysoki : do studni głównej wpada kaskada o przepływie ok. 1 m ' na sekundę . Zespół rozpoznał ws tępnie początek równoległego ciągu studni, rozpoczynającego się na tym samym poziomie (—660 m), po czym wyco­fał się na powierzchnię .

W tym czasie Wi lk , Baraniewicz, Wiśn iew­ski i Knapczyk przeszukiwali okolicę, od­krywając n iezbadaną jaskinię leżącą 32 m wyżej niż najwyższy o t w ó r Gouffre Touya.

175 http://pza.org.pl

U c z e s t n i c y w y p r a w y . O d l ewe] W . U h l . W . W i l k , S. B a r a n i e w i c z , A . C i s z e w s k i . E w a W ó j c i k , K . K l e ­s z y ń s k i . R . K n a p c z y k , J . O r ł o w s k i i W . W i ś n i e w s k i . Fot. Wojciech W. Wiśniewski

Kilkugodzinna akcja w tej jaskini po­zwoli ła na połączenie jej na głębokości 60 m z Gouffre Andre Touya, w wyn iku czego ta druga uzyskała głębokość 937 m.

17 sierpnia weszli do jaskini Orłowski , Knapczyk i Wiśniewski z zamiarem dojścia do dna. Kabe l telefoniczny został dociągnię­ty nad wielką s tudnię, tam też przeniesio­no biwak. N a poziomie —660 m Orłowski podjął p róbę zjazdu obok kaskady, lecz po przebyciu 75 m wycofał się z na jwyższym trudem, s twierdzając, że dalsza droga nie jest przy tak wysokim stanie wody możl iwa. Został dok ładn ie rozpoznany początek r ó w ­noległego ciągu studni, po czym zespół wy­cofał się na powierzchnię . Kolejny szturm nastąpił 19 sierpnia. Do jaskini weszli W i l k , Baraniewicz i U h l , którzy otrzymali zada­nie zaatakowania jednego z dwóch r ó w n o ­ległych ciągów studni, nie pokonanego jesz­cze przez Francuzów. Po bardzo wyczerpu­jącej akcji w strugach wody osiągnęli oni dno (—937 m), po czym wrócil i do miejsca biwaku na nocleg.

Do jaskini weszli tymczasem Ciszewski, Kleszyński i Wójcik, którzy zastali poprzed­ni zespół śpiący na biwaku, a n a s t ę p n i e do­tarl i do dna, gdzie rozpoczęli eksplorację , odkrywając około 750 m nieznanych kory­tarzy. Obie t ró jk i wycofały się na pow'erz-chnię, a do jaskini weszli Orłowski , K n a p ­czyk i Wiśniewski , k tórzy również dotarli do dna, wykonując nas tępn ie retransport sprzętu do poziomu —600 m. P racę t ę kon­tynuowali 23 sierpnia W i l k i Kleszyński oraz Baraniewicz. Wójcik i U h l , a ukończyli ją 24 sierpnia Kleszyński i Knapczyk, Wi lk i Baraniewicz a na końcu Wójcik, którzy schodzili kolejno do głębokości 370, 250 i 100 m, wykonując końcową ewakuac ję .

Oprócz działalności w Gouffre Andre Tou­ya, eksp lorowal i śmy również szereg innych jaskiń znajdujących się na lapiazie Liet, na ogół nie głębszych niż 20—30 m. Najciekaw­szą z nich wydaje się być jaskinia znajdu­jąca się u podstawy ściany Pic Permayou na wysokości ok. 2200 m, gdzie osiągnęliśmy głębokość 30 m — zacisk nad kolejną k i l ­kume t rową kaskadą. Jej charakter oraz s i l ­ny ciąg powietrza pozwala mieć nadzieję na kontynuację . Pokona l i śmy również całym zespołem Jask in ię Puits Niagara (—150 m)

176

z piękną 130 m s tudnią wlotową, pogłębia­jąc ją również do —165 m.

Z uwagi na to, że grotołazi polscy uzy­skali na r. 1980 pozwolenie na działalność w Gouffre Jean Bernard (—1298 m), po­s tanowi l i śmy przeprowadzić rekonesans w tym rejonie, spędzając dni 30 i 31 sierpnia w masywie Les Avodrues. Spene t rowal i śmy okolicę, dokonal i śmy też przejścia Gouffre Jean Bernard od dolnego otworu do kaska­dy Jean Dupont (—250 m). W czasie prze­jazdu przez Aus t r i ę za t rzymal i śmy się przy Lamprechtsofen, docierając w ni«j do koń­ca Stidgang (+168 m) oraz do Bocksee. 5 wrześn ia ekipa wróc i ła do kraju.

W y n i k i wyprawy należy uznać za duży suk­ces sportowy i eksploracyjny. Gouffre Andre Touya należy do jaskiń trudnych i niezwyk­le niebezpiecznych ze względu na g w a ł t o w ­ne przybory wody, k tó re powodują pow­stanie potężnych kaskad na pochylniach, a w wielkiej studni prawdziwej t r ąby wod-

T e r e n d z i a ł a n i a w y p r a w y k r a k o w s k i e j — k o t ł y k r a s o w e C a m b o u d e L i a r d ( z a c h o d n i ) i C a m b o u d e L i e t ( w s c h o d n i ) . 1. G o u f f r e d u P e t i t C o i n ( g ó r ­n y o t w ó r G o u f f r e d e L i a r d , —925 m ) ; G o u f f r e d u C a m b o u d e L i a r d (—908 m ) ; 3. G o u f f r e d e C o n s o l a t i o n (—580 m ) ; 4. P L - 1 ; 5. P L - 2 ; 6. G o u f f r e A n d r e T o u y a (—937 m) ; 7. P u i t s N i a g a r a (—160 m ) : 8. R e s s e a u d e K r a k o u k a s (—658 m ) ; 9. T r o u souff-> l e u r d e L i e t (—320 m ) . C z a r n y m t r ó j k ą t e m o z n a ­c z o n o b a z ę k r a k o w s k ą , b i a ł y m i t r ó j k ą t a m i — o b o ­z y f r a n c u s k i e . N u m e r y r z y m s k i e : I. R o n g l e t (2180 m ) ; II. k o t a 2235 m ; III. P i c P e r m a y o u (2344 m ) : I V . k o t a 2447 m ; V . k o t a 2321 m ; V I . P i c d e ia T e n e b r e (2344 m ) ; V I I . k o t a 2021 m .

Opracował: Wojciech W. Wiśniewski

http://pza.org.pl

P r z e k r ó j p i o n o w y j a s k i n i G o u f f r e A n d r e T o u y a ( G o u f f r e d u C a m b o u de L i e t ) w e d ł u g b i u l e t y n u . . S e i a l e t " ( n r y 2—i ) , u z u p e ł n i o n y p a r t i a m i o d k r y ­t y m i p r z e z w y p r a w ę — n a p o d s t a w i e p o m i a r ó w R. K n a p c z y k a i W . W . W i ś n i e w s k i e g o o r a z s z k i c ó w K . K l e s z y ń s k i e g o i W . W i l k a . G ł ę b o k o ś c i p o d a n e w z g l ę d e m d o l n e g o o t w o r u . N o w a d r o g a w k o ń ­c o w e j s t u d n i p r o w a d z i je j ś r o d k o w ą c z ę ś c i ą .

Opracował: Wojciech W. Wiśniewski

nej. Ilości wody napotkane przez nas, wie­lokrotnie większe od tych z j ak imi miel i do czynienia Francuzi (wynik tegorocznych kap rysów pogody), spowodowały znaczny wzrost t rudności jaskini oraz konieczność zmiany założonej taktyki — wejścia do ja­skini odbywa ły , się około północy. Specy­ficznym problemem był również kwarcowy piasek, k tóry zanieczyszczał l iny, powodując niezwykle szybkie niszczenie się p rzyrządów do zjazdu, jak i samych l i n użytych w ilości ok. 1400 m.

Jaskinia została pokonana przez cały ze­spół wyprawowy. Głębokość osiągnięta przez E w ę Wójcik jest jednocześnie kobiecym re­kordem Polski . Końcowa studnia o głębo­kości 302 m jest jedną z najgłębszych, po­konanych przez Po laków i zdecydowanie naj t rudniejszą. Studnia ta, podobnie jak i cała jaskinia została zaporęczowana poje­dynczo, co pozwoli ło na częściowe u n i k n i ę ­cie kaskad i zmniejszenie zagrożenia ze stro­ny wody. Warto dodać, że była to pierwsza polska wyprawa, k tó r a zas tosowała wszyst­kie najnowocześniejsze rozwiązania techni­czne i sp rzę towe przetrenowane uprzednio w skałkach podkrakowskich i jaskiniach ta­t rzańskich . _

Pogłębienie Gouffre Andre Touya do —937 m przesunęło ją o k i l k a pozycji na listach świa towych. Wydatnie powiększyl i ­śmy również długość jaskini, odkrywając ok. 1000 m korytarzy, w tym 750 m galerii na dnie, gdzie eksploracja nie została za­kończona. Został również pokonany 200 me­trowy ciąg studni s tanowiący nową drogę do dna, najbezpieczniejszą z dotychczas pozna­nych. M i m o napotkanych t rudnośc i , spo tę ­gowanych dodatkowo mało precyzyjnymi i n ­formacjami, jakie przekazali nam Francuzi, wszystkie akcje w jaskini prowadzone były w dobrym stylu i czasie, co s tało się możl i ­we dzięki w y r ó w n a n e m u poziomowi sporto­wemu całego sk ładu wyprawy — zdecydo­wanie najlepszego spośród tych, z j ak imi zdarzyło mi się działać.

N o w e s e n s a c j e p o d z i e m n e Spośród wielu niespodzianek jaskiniowego

roku 1978. na uwagę zasługują m.in. dwa wybitne odkrycia, niestety dotąd nie udo­kumentowane opublikowaniem szczegóło­wych planów, a więc „nieoficjalne". W sier­pniu, w austriackim masywie Tennengebir­ge. grotołazi belgijscy uzyskali w jaskini Schneeloch rekordową w tym kraju głębo­kość 1055 m. Rok wcześniej Austriacy, oce­niając ten teren jako bardzo obiecujący pod względem możliwości eksploracyjnych, umieścili tam przy użyciu helikoptera budę biwakową. Jeszcze tego samego lata rozpo­częto eksplorację , a działający tam również zespół warszawski osiągnął w Schneeloch głębokość 320 m. Warto przypomnieć , że w masywie Tennengebirge leży system jaski­

niowy P la t t enecke ishóhle (900 m głęboko­ści), w k tó rym pracowały wyprawy odkryw­cze zakopiańska (1969) i warszawska (1973, 1975, 1976 i 1977), leży t akże na jd łuższa jaski­nia Aust r i i , s łynna lodowa Eisriesenwelt. Nowy rekord padł w okresie świąt wie lka ­nocnych 1978 r. na Krecie. Kilkuosobowa francusko-austriacka wyprawa pokona ła tam najgłębszą obecnie s tudnię świata , k tórą jest 430-metrowa studnia wejściowa do jaskini Gouffre Joselyne. Tak więc grecka Prova-1ina (—392 m), w k tóre j dwukrotnie dzia­łali Polacy (1977 i 1978), zepchnię ta została na drugie miejsce w Europie a trzecie na świecie (za meksykańską Sotano del Barro, —410 m).

Christian Parma

177 http://pza.org.pl

KRZYSZTOF KLESZYŃSKI

Technika poj J u ż od dwóch lat znana jest w kraju tech­

nika poręczowania jaskiń za pomocą n i tów (T. 2/78 s. 92), na zachodzie stosowana pod nazwą single (static) rope techniąue czyl i techniki pojedynczej l iny. Niemniej jednak na skutek braku szerszej informacji na ten temat większość grotołazów wykazuje nie­ufność z a r ó w n o do wytrzymałośc i n i tów, jak też i do w a l o r ó w samej metody. Wynik iem tego jest np. zak ładanie zjazdu z nita i ,,na wszelki wypadek" także z pobliskiej wanty. Często nity są po prostu omijane, a zjazd zak łada się w sposób tradycyjny. Warto jed­nak zwrócić u w a g ę na konsekwencje w y n i ­kające z takiego pos tępowania :

1. L i n a n a r a ż o n a jes t n a p r z e t a r c i e w c o n a j ­m n i e j d w ó c h m i e j s c a c h (w p u n k c i e z a c z e p i e n i a o r a z n a k r a w ę d z i s t u d n i ) .

2. P r a c a l i n y w m i e j s c a c h k o n t a k t u ze s k a l ą jes t n i e k o r z y s t n a ( w s k u t e k d u ż e j r o z c i ą g l i w o ś c i l i n k r a j o w y c h t a r c i e o s k a ł ę d z i a ł a n a z n a c z n e j p o ­w i e r z c h n i ) .

3. Z j e ż d ż a j ą c y k o r z y s t a j ą z n i e p e w n y c h s t a n o ­w i s k .

4. C z ę s t y b r a k d o g o d n e g o p u n k t u z a c z e p i e n i a w p o b l i ż u k r a w ę d z i s t u d n i p o w o d u j e d u ż e s t r a t y n a d ł u g o ś c i l i n y .

5. B r a k m o ż l i w o ś c i u n i k n i ę c i a w o d y . 6. P o k o n y w a n i e k r a w ę d z i s t u d n i jes t n i e w y g o d n e .

Z p u n k t ó w 1 i 2 wyn ika konieczność sto­sowania podwójnych l in . Technika pojedyn­czej l iny daje natomiast pełną możl iwość u¬niknięc ia wszystkich wymienionych wyżej n iebezpieczeństw i niedogodności , wymaga jednak odpowiedniego sprzę tu oraz doskona­łego opanowania pewnych e l emen tów tech­nicznych.

nczej liny

Podstawowym założeniem jest takie osadze­nie ni tów, aby l ina nie ulegała mechaniczne­m u niszczeniu przez tarcie o ska łę oraz by długość zjazdu nie przekracza ła ok. 30 m w jednym odcinku. Spełnienie tych w a r u n k ó w pozwala na stosowanie l i n pojedynczych. N a rysunkach przedstawiono przykłady oporęczo-wania studni z użyciem n i tów (la) i sposo­bem tradycyjnym (lb). Jak w idać na rysun­k u l a , studnia o głębokości 90 m podzielona została na 4 odcinki , z których najdłuższy mierzy 28 m. Dzięki zastosowaniu n i tów, l ina w ż a d n y m miejscu nie trze o skałę, m o ż n a więc s tosować ją pojedynczo. Natomiast w sytuacji przedstawionej na rysunku l b l ina aż w trzech miejscach n a r a ż o n a jest na prze­tarcie, bezwzględnie więc winna być założona podwójnie .

Warto także zas tanowić się nad czasem po­trzebnym do pokonania tej studni w górę przez 3-osobowry zespół o przecię tnych umie­jętnościach. Przy zastosowaniu techniki t ra­dycyjnej (lb) czas ten będzie wynosi ł około lVs godziny, natomiast przy użyciu n i ­t ów (la) — tylko około 45 minut, a więc o połowę mniej . W y n i k a z tego, że zespół tradycyjny jest d w a razy wolniejszy, a na

178 http://pza.org.pl

dodatek niesie dwukrotnie większą ilość l in . Nowa technika umożl iwia więc nowy styl działalności, a mianowicie szybkie pokony­wanie jaskiń, także tych o dużym nagroma­dzeniu t rudności .

Przy stosowaniu omawianej tu techniki ważną rzeczą jest również sposób rozwiesza-

3 nit

nia l i n w studniach oraz transport sprzę tu na odcinkach pionowych. Najlepszym roz­wiązaniem jest zjazd z workiem zwisającym na pętli wpię te j do uprzęży, przy czym d łu ­gość pętli powinna być tak dobrana, aby worek zna jdował się w czasie zjazdu nieco poniżej s tóp. Podczas wchodzenia postępuje­my analogicznie. Nie należy stosować meto­dy wyciągania ł a d u n k ó w na linie, gdyż pro­wadzi to do zrzucania luźnych kamieni, k l i ­nowania się worka lub niemożności zrzucenia liny pozostającym na dnie studni kolegom.

Zdjęcia: Krzysztof Kleszyński

Dzięki takiemu umieszczeniu worka zyskuje­my korzystny rozkład c iężaru w stosunku do punktu zaczepienia (przyrząd zjazdowy). Po-ręczujemy studnie zjeżdżając na l inie jed­nym końcem przymocowanej do ni ta i luźno upakowanej w worku (nie zwiniętej!) , k tó ry podwieszamy do uprzęży. W m i a r ę zjazdu l i ­na samoczynnie wysuwa się z worka (fot. 2), nie plącząc s ię i nie zaczepiając o wys tępy skalne. Mamy również możliwość zrzucania luźnych kamieni bez obawy o całość l iny, a na pochylniach p racę tę wykonuje sam wo­rek. Wspomina ł em uprzednio o konieczności doskonałego opanowania pewnych e l e m e n t ó w technicznych. Chodzi tutaj o przepinanie się (najczęściej w wolnym zwisie) przez nity, i to z a r ó w n o w dół jak i w górę. Bezbłędne opanowanie tej czynności jest niezmiernie ważne , gdyż przy używan iu pojedynczej l iny każdy fałszywy ruch może zakończyć się tra­gicznie. Podam teraz ogólny schemat czyn­ności, jakie należy wykonać podczas tych operacji.

Na początek k i l k a założeń ogólnych: stud­nia jest oporęczowana pojedynczą liną w spo­sób przedstawiony na rys. 3, a zjeżdżający posiada przyrząd autoasekuracyjny, który' można odblokować pod obciążeniem. Do tego celu należy s tosować Shunta lub Gibbsa, k tó­re wpinamy do uprzęży za pomocą pętli zszy­tej z t aśmy nylonowej, czyl i tak zwanego ..longea'' (fot. 4). Do zjazdu natomiast najlep­sze są ro lk i zjazdowe Petzla. Zjazd odbywa się z autoasekuracją . Po osiągnięciu punktu , ,A ' ' (rys. 3) blokujemy przyrząd zjazdowy

179 http://pza.org.pl

(fot. 5), a nas tępn ie przepinamy przyrząd autoasekuracyjny do punktu „B"', zawisamy na n im i z a k ł a d a m y przyrząd zjazdowy na l inę w punkcie „C", po czym kontynuujemy zjazd. Podobnie pos tępujemy podczas wcho­dzenia do góry. Po dojściu do nita wpina­my przyrząd autoasekuracyjny poniżej niego i tak zabezpieczeni przepinamy „małpy" na l inę wiszącą powyżej . Przeszkody wodne, ta­kie jak kaskady, forsujemy wykonując tra­wers ponad n imi , aż poza ich zasięg, po czym zak ładamy zjazd już „na sucho". W przy­padkach, kiedy nie można un iknąć kontaktu l iny ze skałą (a zdarza się to prawie wy­łącznie tuż przy nicie), u ż y w a m y bardzo pro­stej osłony, k tó ra zabezpiecza l inę przed me­chanicznym uszkodzeniem. Rozcinamy wzdłuż odpowiednio długi odcinek węża z tworzywa sztucznego i zak ł adamy go na linę w zagro­żonym miejscu, przymocowując repsznurkiem do nita.

Podsumowując powyższe rozważania moż­na s twierdzić , że stosowanie proponowanej techniki ma nas tępu jące zalety:

1. Z w i ę k s z a m a r g i n e s b e z p i e c z e ń s t w a .

2. Z m n i e j s z a z u ż y c i e s p r z ę t u ( p r z e d e w s z y s t k i m l i n ) .

3. Z a p e w n i a w i ę k s z ą w y g o d ę w p o k o n y w a n i u j a s k i ń .

4. U m o ż l i w i a p r z e b y w a n i e t r u d n o ś c i w o d n y c h „ n a s u c h o " .

5. U ł a t w i a k o n t a k t g ł o s o w y w g ł ę b o k i c h s t u d ­n i a c h , p o n i e w a ż o d l e g ł o ś ć p o m i ę d z y c z ł o n k a m i z e ­s p o ł u n i e p r z e k r a c z a 30 m .

6. P o z w a l a z r e d u k o w a ć i l o ś ć s p r z ę t u k o n i e c z n ą d o p o k o n a n i a j a s k i n i , a w e f e k c i e t a k ż e l i c z e b ­n o ś ć z e s p o ł ó w .

7. P o z w a l a z n a c z n i e s k r ó c i ć c z a s p r z e j ś c i a w s t o s u n k u d o d o t y c h c z a s o w e g o .

Równocześnie jednak nasuwa się k i lka wą t ­pliwości i zas t rzeżeń:

1. W r a z i e z e r w a n i a s i ę l i n y p o d c z a s z j a z d u o s t a t n i e g o l u b w y c h o d z e n i a p i e r w s z e g o c z ł o n k a z e ­s p o ł u , d r o g a n a p o w i e r z c h n i ę z o s t a j e o d c i ę t a i z e s p ó ł z m u s z o n y jes t o c z e k i w a ć n a p o m o c z z e ­w n ą t r z , n i e m a j ą c n a w e t m o ż l i w o ś c i j e j w e z w a n i a .

2. B r a k n a m i n f o r m a c j i o t y m , i l e r a z y m o ż n a z j e c h a ć i w y j ś ć p o d a n y m o d c i n k u l i n y b e z i s t o t ­n e g o n a r u s z e n i a je j s t r u k t u r y i o b n i ż e n i a w y t r z y ­m a ł o ś c i p o n i ż e j k r y t y c z n e j g r a n i c y .

3. P r z y s t o s o w a n i u z a c i s k ó w t y p u G i b b s . k t ó r e p r a w i e n i e n i s z c z ą l i n y w' s p o s ó b m e c h a n i c z n y , n i e j e s t e ś m y w s t a n i e o c e n i ć s t o p n i a j e j z u ż y c i a .

4. B r a k jes t o b s e r w a c j i , c z y i j a k z m i e n i a s i ę w y t r z y m a ł o ś ć n i t ó w w r a z z u p ł y w e m c z a s u i i l o ­ś c i ą o r a z w i e l k o ś c i a m i o b c i ą ż e ń , n i e w i e m y t e ż j a k i jest w p ł y w z m i a n t e m p e r a t u r y n a w y t r z y ­m a ł o ś ć n i t ó w o s a d z o n y c h w p a r t i a c h p r z y o t w o r o -w y c h l u b w j a s k i n i a c h o s i l n i e d y n a m i c z n y m m i ­k r o k l i m a c i e .

5. S t o s u n k o w o k r ó t k a p r a k t y k a n i e p r z y n i o s ł a d o t ą d o d p o w i e d z i n a p y t a n i e , j a k i e l i n y l e p i e j n a ­d a j ą s i ę d o o m a w i a n e j t e c h n i k i : c z y s t o s o w a n e n a z a c h o d z i e l i n y j a s k i n i o w e o j a k n a j m n i e j s z y m w s p ó ł c z y n n i k u r o z c i ą g l i w o ś c i , p r z y k t ó r y c h s z a r p ­n i ę c i a p o d c z a s w y c h o d z e n i a p r z e n o s z o n e s ą p r a w i e w c a ł o ś c i n a n i t y , c z y t e ż z w y k ł e l i n y w s p i n a c z ­k o w e o z n a c z n i e w i ę k s z e j e l a s t y c z n o ś c i , k t ó r e p o ­c h ł a n i a j ą d u ż ą c z ę ś ć e n e r g i i o w y c h s z a r p n i ę ć , c h r o ­n i ą c w ten s p o s ó b p u n k t y z a c z e p i e n i a .

O tym wszystkim na leży pamiętać , aby nie s tosować nowej techniki bezkrytycznie, lecz z rozwagą oraz świadomością z a r ó w n o jej zalet, jak i pewnych niewiadomych. N ie ­mniej jednak jest to technika, k tó r a otwo­rzyła nowe horyzonty przed alpinizmem pod­ziemnym, rozszerzając możliwości dz ia łan ia w dużych systemach i u ła twia jąc pokonywa­nie t rudności we wszystkich jaskiniach. Po­winna więc być coraz szerzej wprowadzana do „codziennej" praktyki , a także systema­tycznie badana i udoskonalana. Sądzę wobec tego, że tematem tym należa łoby zaintereso­wać Komis ję Szkolenia P Z A i umieścić tech­n ikę pojedynczej l iny w programach ku r sów jaskiniowych. Ośrodek krakowski chę tn ie s łu­ży wszystkim zainteresowanym swoimi do­świadczeniami w tym zakresie.

T R I G L A Y Danucie

Z pędu kół — jak po ogień! — jakbym samą tęsknotę zmotoryzował jadqc, wytoczyła się nagle jak kurzawa słońca wzbita z całej do niej drogi góra gór tego kraju, Trójgłów, bogogóra.

Na najjaśniejszej głowie stała zorza wieczorna — samochwała — w kobaltach i lazurach.

Skała nie wydawała mi się mniej czuła niż człowiek.

I z lęku o to piękno, od ciebie dalekie rozpaczliwie bliskie, jakbym zaniewidział, sam, z bielmem żalu,

z niedostrzegalnym błyskiem gwiazdy wschodzącej, lekkiej

Znieś niewidzialne, maluj.

Julian Przyboś

Tego lata w Słowenii uroczyście święcono 200-tecie

pierwszego wejścia na Trigiav, którego dokonali Luka

Kor.iec, Matevż Kos, Stefan Rożić i Lorenz Wi l lo-

mitzer w sierpniu 1778 roku. Publikujemy z tej okazji

mało znany wiersz lu l iana Przybosia, znaleziony w

,,Twórczości" 1/1960. Przekazaliśmy go też w drodze

redakcyjnej wymiany pismu „Planinski Vestnik", gdzie

ukaże się w przekładzie tłumacza „Pana Tadeusza".

180 http://pza.org.pl

Nowe drogi w Tatrach

R A P T A W I C K A T U R N I A

C h c i a ł b y m w n i e ś ć u z u p e ł n i e n i e do d r o g i M . T o k a r z e w s k i e g o i A . Z i c b e r a ( T . 3/77 s. 132), k t ó r ą p o w t ó r z y ł e m w r a z z W i e s ł a w e m S z p i l k ą w d n i u 31 p a ź d z i e r n i k a 1977 r . P i e r w s z y w y c i ą g jes t p r z e c e n i o n y , a j e g o f a k t y c z n e t r u d n o ś c i n i e p r z e k r a c z a j ą V-}-. N a d r u g i m w y c i ą g u b r a k u j e n i t a t r z e c i w y m a g a 3 p u n k t ó w h a k o ­w y c h . K o ń c z y s i ę o n n a p ó ł e c z ­ce m i ę d z y d w o m a o k a p a m i . S t ą d n i e p o s z l i ś m y h a k o w o w p r a w o , j a k p o d a n o w o p i s i e , a l e s k o ś n i e w l e w o (3 m ) m i ę d z y o k a p a m i i d a l e j w g ó r ę n a r z u c a j ą c y m s i ę k l a s y c z n y m t e r e n e m (2 m i e j s c a V + ) . P o k o n u j ą c d r o g ę n a s z y m w a r i a n t e m o c e n i l i ś m y j ą n a V 4 -A l (3 p u n k t y A l ) z c z a s e m 5 g o ­d z i n . W t e n s a m s p o s ó b d o k o n a ­ł e m w r a z z P i o t r e m M a l i n o w s k i m p r z e j ś c i a z i m o w e g o tej d r o g i w d n i a c h 21 i 22 g r u d n i a 1977 r .

d z i o b u n a g r a n i , m i ę d z y d r o g a m i C z o k a i J a n k o w s k i e g o . W p r o s t w g ó r ę n a z a c h ó d , k t ó r y m w , : w o r a z e m z d r o g ą J a n k o w s k i e g o ^do z a c i ę c i a ( s tary h a k ) . T u n a s z a d r o g a o d ł ą c z a s i ę w p r a w o — s z c z e g ó ł y n a r y s u n k u .

Z. Wach

S K R A J N A L I P T O W S K A T U R N I A

N o w a d r o g a l e w y m f i l a r e m w s c h . ś c i a n y : W . P u ł a w s k i i J e ­r z y W n u k o w s k i , 25 V I I I 1978. T r u d n o ś c i V , 4 g o d z i n y . U p r z e j ś ­c i e : Ł . J e z i e r s k i i L . P o b i a r ż y n , 29 V I I I 1978.

W e j ś c i e w ś c i a n ę o k . 4 m n a p r a w o o d w y b i t n e g o l e w e g o k o ­m i n a , k t ó r y m p r o w a d z i d r o g a

Zbigniew Młynarczyk

C U B R Y N K A

N o w a d r o g a p r a w ą c z ę ś c i ą z a c h . ś c i a n y : W . J a n o w s k i . T . K a r o l ­c z a k i Z b i g n i e w W a t : 1 . 1 V I I I 197R. T r u d n o ś c i V + , 2 g o d z i n y .

W e j ś c i e w ś c i a n ę w m i e j s c u , g d z i e s c h o d z i o n a n a j n i ż e i w l i ­

n i i s p a d k u c h a r a k t e r y s t y c z n e g o

P r u s i s z a i P e ł k i . D r o g a j e s t c a ł k o ­w i c i e k l a s y c z n a , ł a t w a o r i e n t a ­c y j n i e , j e d n a z d ł u ż s z y c h w o k o ­l i c y (8',. d ł u g o ś c i l i n y ) . S k a ł a p e w n a z w y j ą t k i e m c z w a r t e g o w y c i ą g u , s t a n o w i s k a a s e k u r a c y j ­n e b . d o b r e . S z c z e g ó ł y n a s c h e ­m a c i e .

J. Wnukowski

K A Z A L N I C A M I Ę G U S Z O W I E C K A

N o w a d r o g a ś r o d k i e m p r a w e g o f i l a r a p n . - w s c h . ś c i a n y : M a ł g o r z a ­t a A d e r e k i Z b i g n i e w C z y ż e w ­s k i , 19 V I I 1977, t r u d n o ś c i V I -c z a s p i e r w s z e g o p r z e j ś c i a 8 g o ­d z i n , p r z y p u s z c z a l n y c z a s p o w t ó ­r z e ń 5 g o d z i n . S k a ł a l i t a , u ż y t o 23 h a k ó w i 17 k o s t e k .

D r o g a w i e d z i e m i ę d z y d r o g a m i Ł a p i ń s k i e g o i Z a w a d z k i e g o . K i e ­r u n e k u d o ł u w y z n a c z a p o d c i ę ­

t a p ł y t a , w ś r o d k o w e j c z ę ś c i o¬k a p ( „ h o k e j " ) , a u g ó r y c h a ­r a k t e r y s t y c z n e p ł y t y . W n a w i a ­s a c h n u m e r y s t a n o w i s k .

W e j ś c i e w ś c i a n ą p ł y t o w y m z a ­c i ę c i e m ( I V - ) n a b i a ł ą p ł y t ę , n i ą w p r a w o n a t r a w i a s t ą p ó ł e c z k ę w z a c i ę c i u (1). D a l e j l e w ą s t r o n ą z a c i ę c i a ( I V ) n a t r a w i a s t y z a ­c h ó d (2). N a s t ę p n i e t r a w e r s w l e ­w o 5 m i 2 w y c i ą g i w g ó r ę b i a ­ł y m i ś c i e k a m i , p o p r z e t y k a n y m i t r a w ą (II), p o d s p i ę t r z e n i e (4). T r a w e r s w l e w o o k o ł o 10 m p o d

p r z e w i e s z a n ą ś c i a n k ą z e z n a j d u ­j ą c y m i s i ę p o w y ż e j ż ó ł t y m i p l a ­m a m i (5). P r z e z ś c i a n k ę ( I V - f ) d o m a ł e g o z a c i ę c i a , k t ó r y m w g ó r ę (III) p r z e z o d s t r z e l o n e p ł y t y n a p ó ł e c z k ę (6). T e r a z p r z e z o k a p i k ( I V + ) d o d u ż e g o z a c i ę c i a (z p ó ł k ą n a p o c z ą t k u ) (7). Z a c i ę ­c i e m d o g ó r y ( IV—) d o d u d n i ą ­c e g o b l o k u , z n i e g o o b n i ż e n i e w l e w o 2 m . R y s k ą d o g ó r y ( I V r ) n a p ł y t ę z l u s t r e m , n g k r y -t ą o k a p e m (8). P ł y t ą w l e w o ( U ) p r z e z p r z e w i e s z o n ą ś c i a n k ę d o t r a w i a s t e g o k o c i o ł k a , k t ó r y m w g ó r ę (0+) d o z a c i ę c i a (9). Z a ­c i ę c i e m 10 m w g ó r ę (II), n a s t ę p ­n i e w l e w o p o p ó ł k a c h d o p ł y ­t o w e j z a ł u p k i , w l i n i i s p a d k u l e ­w e g o s k r a j u o k a p u (10). Z a -ł u p k ą w g ó r ę ( V — ) 35 m n a t r a w i a s t ą p ó ł k ę (11), s k ą d w p r a w o p r z e z z a ł u p k ę 1 p ł y t ę ( V + ) n a n a s t ę p n ą t r a w i a s t ą p ó ł k ę (12). N a d p ó ł k ą z n a j d u j e s i ę b i a ł a p ł y t a . I d z i e m y r y s ą z d z i o b e m s k a l n y m p o p r a w e j s t r o . n i e te j p ł y t y ( I V + ) — d o m i e j ­s c a , g d z i e o n a z a n i k a . T e r a z p r z e z g ł a d k ą p ł y t k ę ( V I —) — p o ­z o s t a w i o n y h a k — d o r y s y i n i ą

w g ó r ę d o b l o k u ( V + ) , s k ą d t r a ­w e r s w l e w o ! m ( V + ) i d o g ó r y n a t r a w i a s t ą p ó ł k ę (13). N a s t ę p ­n i e w l e w o i w g ó r ę z o d c h y l e -

181 http://pza.org.pl

n i e m w p r a w o (III) p o d o k a p i k , g d z i e d o c h o d z i w a r i a n t H i r s z o w -s k i e g o . N a s t ę p n i e p o l e w e j s t r o ­n i e o k a p u ( I V + ) w g ó r ę i p r z e z d z i o b y s k a l n e d o d u ż e g o b l o k u (14). O d b l o k u w l e w o d o k o ­m i n k a (II) i n i m w g ó r ę n a p ó ł k ę (III), k t ó r a z n a j d u j e s i ę p o l e w e j s t r o n i e (15). S t ą d n a w i e r z ­c h o ł e k w y b i t n e j t u r n i c y ( I V —) i f i l a r e m (1 i II) n a s z c z y t K a ­z a l n i c y M i ę g u s z o w i e c k i e j .

Z. Czyżewski

M A Ł Y M Ł Y N A R Z

I w e j ś c i e d o l n ą c z ę ś c i ą k o m i n a K o r o s a d o w i c z a w p n . - w s c h . ś c i a ­n i e : M a r e k C z a c h o r i W a c ł a w

O t r ę b a , 2 V I I I 1978. T r u d n o ś c i V I - . 5 g o d z i n .

W e j ś c i e w ś c i a n ę 10 m n a p r a w o o d d r o g i Z . W a c h a , s k a ł a l i t a , z w y j ą t k i e m g ó r n y c h p a r t i i k o m i ­n a . S c h e m a t n a s. 183.

N o w a d r o g a w p r o s t f i l a r e m (?) w p r a w e j c z ę ś c i p n . - w s c h . ś c i a n y : W . J a n o w s k i , T . K a r o l c z a k i Z b i g ­n i e w W a c h , 31 V I I 1978. T r u d n o ś c i V f . 3—fi g o d z i n .

S O B K O W Y K O P I N I A K

I w e j ś c i e p d . ś c i a n ą : W ł a d y s ł a w C y w i ń s k i , Z d z i s ł a w K i s z e l a , A n d ­r z e j O s i k a i W ł o d z i m i e r z S t o i ń -s k i , 5 V I I I 1978; 2 g o d z i n y , t r u d ­n o ś c i V — .

P d . ś c i a n a S o b k o w e g o K o p i n i a -k a m a o k . 200 m w y s o k o ś c i i o¬p a d a d o ś r o d k o w e j c z ę ś c i S o b ­k o w e g o Ż l e b u . D o l n a je j p a r t i a p r z e c i ę t a jes t 3 t a r a s a m i , o d d z i e ­l o n y m i o d s i e b i e k i l k u d z i e s i ę c i o ­m e t r o w y m i ś c i a n k a m i . K o l e j n y m i d e p r e s j a m i w t y c h ś c i a n k a c h ( m i e j s c a III) a ż n a n a j w y ż s z y t a r a s . Z j e g o ś r o d k o w e j c z ę ś c i d e p r e s j ą p r o s t o w g o r ę d w a w y ­c i ą g i (IV) p o d g ł a d k i e z a c i ę c i e , k t ó r y m w g ó r ę (V—) d o r o z g a ł ę ­z i e n i a r y n i e n . D o l e w e j z n i c h p r z e z p r z e w i e s z o n ą ś c i a n k ę ( V — ) , a n a s t ę p n i e n a s i o d e ł k o w w y ­s t a j ą c y m z e ś c i a n y ż e b r z e . P o d r u g i e j s t r o n i e s i o d e ł k a n i e c o t r u d n o 100 m n a w i e r z c h o ł e k .

W. Cywiński

Co nowego w Tatrach?

S W I S T O W A G R A Ń O D P Ó Ł N O C Y ( I )

Z a c h ę c o n y p r z e z „ T a t e r n i k a " (1978, s. 75) d o z g ł o ­s z e n i a „ s p r o s t o w a ń i u z u p e ł n i e ń " d o z a m i e s z c z o ­n e g o t a m ż e z e s t a w i e n i a w e j ś ć n a S w i s t o w a G r a ń o d p ó ł n o c y , i n f o r m u j ę , ż e w t e r e n t e n w s z e d ł e m j u ż 9 c z e r w c a 1935 r . w t o w a r z y s t w i e n i e ż y j ą c e g o d z i ś F e l i k s a L a r i s c h a . D o k o n a l i ś m y w ó w c z a s w e d w ó c h p r z e j ś c i a ś c i a n y , o c z y m w „ T a t e r n i k u " X X . 4 9 p o d a ł e m b y ł w z m i a n k ę j a k o o ,.I w e j ś c i u o d p n . n a Z a c h o d n i e S w i s t o w e T u r n i e " . D o k ł a d n y o p i s ( s tara s z k o ł a ! ) p r z e b y t e j p r z e z n a s d r o g i p r z e ­s ł a ł e m w s w o i m c z a s i e W i t o l d o w i P a r y s k i e m u , a l e go g d z i e ś z a p o d z i a ł i z a p o m n i a ł w s t a w i ć w o d p o ­w i e d n i m m i e j s c u X I V t o m i k u s w o i c h „ T a t r W y s o ­k i c h " . D r o g ę n a s z ą z 1935 r . o k r e ś l i ł e m j a k o „ c z ę ­ś c i o w o d o ś ć t r u d n ą , o m i j a j ą c ą j e d n a k g ł ó w n e s p a ­d y ś c i a n y " . W o p i s i e — k t ó r y z a c h o w a ł e m — m o ­w a j e s t o „ n a j w i ę k s z y m ż l e b i e w c a ł e j ś c i a n i e " i o d r o d z e „ b a r d z o s t r o m y m i n i e p e w n y m t e r e n e m t r a w i a s t o - s k a l n y m " n a w s c h ó d o d tego ż l e b u , a n a s t ę p n i e o „ w y b i t n e j , k o s o d r z e w i n ą p o r o s ł e j g r z ę ­d z i e " , k t ó r ą o s i ą g n ę l i ś m y g r a ń S w i s t o w y c h T u r n i „ j u ż w p o b l i ż u Ś r e d n i e j P r z e ł ę c z y " . W e d l e d z i s i e j ­s z y c h t o p o g r a f i c z n o - n a z e w n i c z y c h p o d z i a ł ó w P a r y ­s k i e g o p r z y j m u j ę w i ę c , ż e w e s z l i ś m y n a g r a ń S w i ­s t o w y c h T u r n i w s p i n a j ą c s i ę o d Ł a p s z a ń s k i c h U p ł a z ó w p r z e z p ó ł n o c n ą ś c i a n ę W i e l k i e j S w i s t o w e j T u r n i .

P r z e j ś c i a t e g o n i e u w a ż a ł e m z a p o w a ż n e t a t e r ­n i c k i e d o k o n a n i e i w s p o m i n a m o n i m o b e c n i e t y l ­k o z r a c j i p o j a w i e n i a s i ę i n f o r m a c j i J i f e g o P e -c h o u ś a . Z a w s z e b o w i e m d o b r z e w i e d z i e ć , ż e e k s ­p l o r a c j a t a t e r n i c k a t e g o t e r e n u s k a l n e g o z a c z ę ł a s i ę j u ż p r z e d 43 l a t y , a w i ę c w ó w c z a s , g d y d o l i ­n a R ó w i e n k i d o s t ę p n a b y ł a b e z o g r a n i c z e ń w s z y s t ­k i m i k a ż d e m u , a l e z a t o c a ł k o w i c i e p u s t a i w s p a ­n i a l e o d l u d n a , p r z e b y w a n a p r z e z t u r y s t ó w i t a t e r ­n i k ó w n a j w y ż e j p a r ę r a z y w s e z o n i e .

Jan Alfred Szczepański

3. P ó ł n o c n y m ż l e b e m Ś r e d n i e j P r z e ł ę c z y w s z e ­d ł e m 11 l u t e g o 1976 r . w 2 g o d z i n y , a t r u d n o ś c i o c e n i ł e m n a I V ( j e d n o m i e j s c e ) . W z m i a n k a o t y m p r z e j ś c i u z n a j d u j e s i ę w tej s a m e j n o t a t c e .

Władysław Cywiński

W D O L I N I E W I E L I C K I E J

W e w r z e ś n i u p r z e b y w a ł e m n a o b o z i e w D o l i n i e W i e l i c k i e j . K o r z y s t a j ą c z p a r u d n i ł a d n e j p o g o d y p r z e s z e d ł e m w r a z z k o l e g a m i z A K A W r o c ł a w k i l ­k a d r ó g p o p r o w a d z o n y c h p r z e z t a t e r n i k ó w s ł o ­w a c k i c h w r . 1976. I t a k 16 w r z e ś n i a p r z e s z e d ł e m z K a z i m i e r z e m B o r k o w s k i i M a r i a n e m J a r g i ł o d r o g ę M i c h a ł k i i Ż a k a n a p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i e j ś c i a n i e M a ł e g o G i e r l a c h u . D r o g a ta z o s t a ł a p r z e z a u t o r ó w o c e n i o n a n a V + A O , n a m u d a ł o s i ę p r z e j ś ć j ą c a ł k o w i c i e k l a s y c z n i e . W t r z y d n i p ó ź n i e j p r z e ­s z e d ł e m w t y m s a m y m z e s p o l e d r o g ę V e s t e n i c k i e -g o n a p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i e j ś c i a n i e W i e l i c k i e j B a s z t y . I t ę d r o g ę p o k o n a l i ś m y c z y s t o k l a s y c z n i e , c h o ć o p i s m ó w i o t r u d n o ś c i a c h V I — , A 2 . D o d a m , ż e p r z y p u s z c z a l n i e p o k r y w a s i ę o n a c z ę ś c i o w o z d r o g ą G i b a s a i J a n i g i , c o s t w i e r d z i l i ś m y p r z y p o ­r ó w n a n i u s c h e m a t ó w .

P o d a j ą c i n f o r m a c j ę o d r o d z e V e s t e n i c k i e g o p r a g ­n ę t y m s a m y m u z u p e ł n i ć m o n o g r a f i ę G r a n a t ó w W i e l i c k i c h p i ó r a J a n u s z a M ą c z k i (T . 2/75). g d z i e w s p o m n i a n a d r o g a w i n n a n o s i ć n r 2a. N a tej s a ­m e j ś c i a n i e z n a j d u j ą s i ę j e s z c z e d w i e n o w e d r o g i s ł o w a c k i e , k t ó r y c h a u t o r e m je s t r ó w n i e ż G i b a s . P i e r w s z a ( I V + A O ) b i e g n i e n a p r a w o o d b i a ł y c h p f a m o p i s a n y c h p r z y d r o d z e G a l f i e g o i , j a k w s p o m ­n i a ł e m , p o k r y w a s i ę w c z ę ś c i z d r o g ą V e s t e n i c k i e -go . D r u g a n a t o m i a s t (IV) w i e d z i e p r a w y m f i l a r e m p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i e j ś c i a n y . N u m e r a c j a t y c h d r ó g w e d ł u g r e j e s t r u M ą c z k i : 2b i 3a.

Piotr Poćkowski

S W I S T O W A G R A Ń O D P Ó Ł N O C Y ( I I ) M A Ł A P O Ś R E D N I A G R A Ń

M a m t r z y u w a g i d o a r t y k u ł u p o d t y m t y t u ł e m , z a m i e s z c z o n e g o w „ T a t e r n i k u " 2,1978 n a s. 75. O t o o n e :

1. P r z y o p i s i e d r o g i n r 11 c h o d z i o c z y w i ś c i e o P o ś r e d n i ą S w i s t o w ą T u r n i ę a n i e Ł a w k ę .

2. N a P o ś r e d n i e j S w i s t o w e j T u r n i z r o b i ł e m 15 l u t e g o 1976 r . w'raz z E w ą H a r a s i m o w i c z , T o m a s z e m C z a r s k i m i J u l i a n e m K l a m e r u s e m n o w ą d r o g ę p r a ­w y m ż e b r e m p ó ł n o c n e j ś c i a n y , w z m i a n k o w a n ą w T . 1976 s. 87. T r u d n o ś c i III, c z a s 3 g o d z i n y .

W t. 17 „Tatr Wysokich" Witolda H. Paryskiego podana jest pod numerem 2557 wzmianka o drodze lewym skrajem zachodniej ściany Małej Pośredniej Grani — bez szczegółów, których autorowi było brak. Opis tej drogi, wpisany ręką Jana Sawickie­go, zachował się w przedwojennym notatniku Je­rzego Hajdukiewicza, który nam tego materia! u uprzejmie użyczył. Lektura opisu potwierdza słusz­ność przypuszczenia W.H. Paryskiego, że drogc po­prowadzono prawym filarem południa wo-:acłiod-

182 http://pza.org.pl

niej ściany (nr 2553), na którym Kelowle ojciec i syn w r. 1953 byli drugim z kolei zespołem (być może innymi wariantami). Oto opis Jana Sawic­kiego:

M A L A P O Ś R E D N I A G R A N . P o ł u d n i o w y m p r a ­w y m f i l a r e m . N i ż e j p o d p i s a n y d n i a 30 V I I I 1938 z W i e s ł a w e m J a r o s z e w s k i m . D r o g a c z ę ś c i o w o n a d ­z w y c z a j t r u d n a i p i ę k n a z p o w o d u d z i k i e j s c e ­n e r i i s k a l n e j . C z a s I p r z e j ś c i a 6 g o d z i n .

D r o g ą 391 p r z e w o d n i k a d r Z . R . K . i T . P . d o s i o ­d e ł k a w n a j n i ż s z e j c z ę ś c i p d . ż e b r a M a ł e j P o ś r e d ­n ie j G r a n i . Z s i o d e ł k a p o p r a w e j s t r o n i e ż e b r a p a r ę m e t r ó w w g ó r ę . N a s t ę p n i e o m i j a m y 2 i g l i c e s k a l n e . T e r a z w p r o s t w g ó r ę p r z e z p r z e w i e s z k ę n a t r a w i a s t e s t o p n i e . S t ą d t r a w e r s w p r a w o o k . 3 m . P o t e m k r a w ę d z i ą p i e r w s z e j t u r n i f i l a r a n a p r z e -ł ą c z k ę za n i ą . 7, p r z e ł ą c z k i k r a w ę d z i ą o k . 30 m , p o d k o n i e c p r z e z p r z e w i e s z o n ą ś c i a n k ę , n a c y p e l s k a l n y . O m i j a m y b e z p o ś r e d n i o p o d k r a w ę d z i ą f i ­l a r u d r u g ą t u r n i c z k ę ( c h a r a k t e r y s t y c z n e ż ó ł t e p l a ­m y ) , o s i ą g a j ą c t r a w i a s t ą p l a t f o r m ę ze s t e r c z ą c y m w n i e j z ę b e m s k a l n y m .

N a d w z m i a n k o w a n ą p l a t f o r m ą z n a j d u j e s i ę g ł a d ­k a ś c i a n k a . T r a w n i k i e m w l e w o d o k o m i n k a p r z e ­c i ę t e g o p ó ł k ą t r a w i a s t ą , d a l e j z n ó w k o m i n k i e m , k t ó r y o s t r e ż e b e r k o d z i e l i n a 2 c z ę ś c i . W y c h o d z i m y n a t r a w i a s t ą p ł a ś n i ę z p r a w e j s t r o n y f i l a r u . F i ­l a r e m p o s u w a m y s i ę o k . 60 m . I d z i e m y d a l s z e 12 m , p o c z y m 5 - m e t r o w y m t r a w e r s e m w l e w o (w d u ż e j e k s p o z y c j i ) i p r z e z m i e r n i e s t r o m ą ś c i a n k ę n a w i e r z c h o ł e k t u r n i . P r z e w i n ą w s z y s ie m i ę d z y 2 z ę b a m i s k a l n y m i p r z e c h o d z i m y d a l s z e 30 m . Z p r a ­wej s t r o n y f i l a r u p o k o n a w s z y s t r o m ą ś c i a n k ę w c h o ­d z i m y n a b . o s t r ą k r a w ę d ź t u r n i . T r a w e r s p o p r a ­w e j s t r o n i e t u r n i p o p ó ł e c z c e s k a l n e j w y p r o w a d z a nas z p o w r o t e m n a o s t r z e f i l a r u . R y s ą p r z y o s t r z u p o s u w a m y s i ę d a l e j i p r z e z 3 0 - m e t r o w ą ś c i a n k ę 0 s k ą p y c h c h w y t a c h ( n a d z w y c z a j t r u d n o ) w y c h o ­d z i m y n a k u l m i n u j ą c ą t u r n i ę p r z e d n a m i .

N a s t ę p n ą d ł u g o ś c i ą l i n y p r z e z w y c i ę ż a m y s z e r e g t u r n i s k a l n y c h , s c h o d z ą c w d ó ł o k . 1 0 - m e t r o w y m k o n i e m s k a l n y m i w d a l s z e j w s p i n a c z c e p r z e b y ­w a j ą c o k . 60 m f i l a r u . P o k o n a w s z y s t r o m y g r a -n i a s t o s ł u p s k a l n y p o p r a w e j s t r o n i e d o c h o d z i m y d o t r a w i a s t e j p ó ł e c z k i , k t ó r a w y r a ź n i e o d g r a n i c z a f i ­l a r o d b l o k u s z c z y t o w e g o ( k o p c z y k ) . D a l e j w g ó r ę w i d o c z n ą z p r a w e j s t r o n y r y n n ą , k t ó r a n a s t ę p n i e p r z e c h o d z i w r y s ę . R y s ą s t r o m o w g ó r ę d o t r a ­w i a s t e j p ó ł k i o k . 30 m . P o t e m z n ó w p r z e c h o d z i m y d o r y n n y , a p o d k o n i e c p r z e z ś c i a n k ę w p r a w o 1 p o b l o k a c h w y d o s t a j e m y s i ę n a s z c z y t M a ł e j P o ś r e d n i e j G r a n i .

Jan Satuicki

Lwów 1 IV 1939

Partner Jana Sawickiego pochodził z Wielkopol­

ski i byt magistrem wychowariia fizycznego. Dużo

jeździł na nartach, w styczniu 1936 r . rob i? z nim

i swoim przyjacielem, Bogusławem Kazimierowi-

czem, szermierzem i członkiem polskiej kadry

olimpijskiej, I zimowe trawersowanie północnych

ścian Swinicy (WHP 57).

N o w e d r o g i w p r a w e j c z ę ś c i p ó ł n o c n o - w s c h o d n i e j ś c i a n y M a ł e g o M ł y n a r z a . Z l e w e j f i l a r ( Z . W a c h i t o w . ) , z p r a w e j — k o m i n K o r o s a d o w i c z a w p r o s i ( W . O t r ę b a i M . C z a c h o r ) . O p r a c o w a ł Z b i g n i e w W a c h ( d r o g ę k o m i n e m w e d ł u g II p r z e j ś c i a ) .

Różne góry, różne lała

W K A R P A T A C H R U M U Ń S K I C H

W d n i a c h o d ." d o 30 l i p c a 1978 r . p r z e b y w a ł a w g ó r a c h R u m u n i i t r ó j k a w s p i n a c z y z k r a k o w ­s k i e g o A K A — E w a N a w r o t , J a n u s z O p y r c h a ł i L e s z e k O p y r c h a l . P o c z ą t k o w o p o j e c h a l i ś m y w w a ­p i e n n y m a s y w P i a t r a C r a i u l u i , k t ó r y o k a z a ł s i ę n i e z b y t i n t e r e s u j ą c y p o d w z g l ę d e m w s p i n a c z k o w y m . O d 13 l i p c a p r z e n i e ś l i ś m y s i ę w i ę c w b a r d z i e j o b i e ­c u j ą c y m a s y w B u c e g i , w k t ó r y m w z n o s i s i ę n a j ­w y ż s z a (ok . 900 m ) ś c i a n a R u m u n i i , V a i i A l b e . A o t o c i e k a w s z e n a s z e p r z e j ś c i a w o b u r e j o n a c h :

P a d i n a l u i C a l i n e t , C r e a s t a C o a r n e l e C a p r e i , t r u d ­n o ś c i 4 A , 3 g o d z i n y : E . N a w r o t , J . i L . O p y r c h a l o -w i e 7 l i p c a .

A b r u p u t u l M a r e l u i G r o c h o t i s , M u c h i a R o s i e (z n o w y m w a r i a n t e m r o z w i ą z u j ą c y m d ó ł f i l a r a ) : 3 B . 3'/! g o d z i n y , E . N a w r o t , J . i L . O p y r c h a ł o w i e 9 l i p c a .

P e r e t e l e C o s t i l e i , T r a s e u l B a l c o a n e l o r , 5 B , 4 g o ­d z i n y : E . N a w r o t i O e t a v i a n B r a t i l ą 14 l i p c a ; J . i L . O p y r c h a ł o w i e 24 l i p c a .

P e r e t e i e V a i i A l b e , T r a s e u l L e s p e ż i l o r : 5 A . 4 g o ­d z i n y , O . B r a t i l a , M a r i a G o r a n i J . O p y r c h a l 17 l i p c a .

183 http://pza.org.pl

T a n c u l M i c , T r a s e u l H e r m a n n B u h l : 5 A . 3 g o ­d z i n y , M . G o r a n i J . O p y r c h a l 19 l i p c a ; C a t r i n e l A t a n a s e s c u i L . O p y r c h a l 30 l i p c a .

P e r e t e l e V a i i A l b e , F i s u r a R o s i e : 5 B , 8 g o d z i n , J . i L . O p y r c h a ł o w i e 26 l i p c a .

P e r e t e l e V a i i A l b e , F i s u r a A l a b a s t r a , 6 A ( V I 4 -A 2 ) , 7 g o d z i n : J . i L . O p y r c h a ł o w i e 28 l i p c a . P r z e j ­ś c i e to b y ł o p i e r w s z y m j e d n o d n i o w y m p o w t ó r z e ­n i e m d o k o n a n y m p r z e z c u d z o z i e m c ó w .

M a t e r i a ł e m s k a l n y m w g ó r a c h B u c e g i s ą z l e p i e ń ­ce . W i ę k s z o ś ć d r ó g p o s i a d a t u o d c i n k i h a k o w e , a w y n i k a to z e s p e c y f i c z n e g o s t y l u w s p i n a n i a a l p i ­n i s t ó w r u m u ń s k i c h . P o l e g a o n n a t y m , ż e w s p o ­s ó b k l a s y c z n y p r z e c h o d z i s i ę g ł ó w n i e te p a r t i e ś c i a n , k t ó r y c h — z b r a k u d o g o d n y c h s z c z e l i n — n i e m o ż n a p o k o n a ć h a k o w o . O w e t e n d e n c j e p o t ę ­g u j ą k o m p l e t y s t a ł y c h h a k ó w n a w s z y s t k i c h d r o ­g a c h — o s a d z a n i e i c h n a l e ż y d o o b o w i ą z k u z d o ­b y w c ó w , t a k ż e p r z y p o w t ó r z e n i a c h p o s i a d a n i e m ł o t k a n i e j e s t j u ż k o n i e c z n e . N a d u ż y w a n i e t e c h ­n i k i s z t u c z n y c h p o m o c y u m o ż l i w i a ł o n a m p r z e ­c h o d z e n i e n i e k t ó r y c h w y c i ą g ó w o c e n i a n y c h j a k o A l w s p o s ó b k l a s y c z n y . P o d c z a s p o b y t u w g ó r a c h k o r z y s t a l i ś m y z w y d a n e g o w 1976 r . p r z e w o d n i k a W a l t e r a K a r g e l a „ T r a s e e a l p i n e i n C a r p a t i " , o b e j ­m u j ą c e g o w i ę k s z o ś ć n a j c i e k a w s z y c h d r ó g w r o z ­l e g ł y c h K a r p a t a c h r u m u ń s k i c h .

Janusz Opyrchal

M O N G O L I A 1978

W d n i a c h o d 25 l i p c a d o 19 s i e r p n i a 1978 r . g r u ­p a t r e n e r ó w i i n s t r u k t o r ó w P Z A u c z e s t n i c z y ł a w m i ę d z y n a r o d o w e j a l p i n i a d z i e , z o r g a n i z o w a n e j p r z e z M o n g o l s k ą F e d e r a c j ę A l p i n i z m u . W s k ł a d e k i D y w c h o d z i l i A n d r z e j B a r a , J a n u s z B a r y ł a , R y s z a r d K o z i o ł ( k i e r o w n i k ) , J a n u s z K u l i ś . A n d r z e j M a t u -s z y k 1 I g n a c y N e n d z a . O p r ó c z P o l a k ó w w a l p i ­n i a d z i e w z i ę ł y u d z i a ł d e l e g a c j e z B u ł g a r i i , C z e c h o ­s ł o w a c j i , N R D o r a z k i l k a n a ś c i e d r u ż y n m o n g o l ­s k i c h . B a z ę z a ł o ż o n o u s t ó p n a j w y ż s z e g o s z c z y t u M o n g o l i i . M o n c h C h a j r c h a n a w A ł t a j u M o n g o l ­s k i m . K i e r o w n i c t w o i m p r e z y s p o c z y w a ł o w r ę k a c h p r z e w o d n i c z ą c e g o F e d e r a c j i R a d n a a b a j a r n y n a Z o r i -ga i j e g o z a s t ę p c y , Ł a w s a n d a ż a . P r z e b i e g b y ł n a ­s t ę p u j ą c y :

29 l i p c a — w e j ś c i e a k l i m a t y z a c y j n e e k i p i d r u ­ż y n n a b e z i m i e n n y s z c z y t o w y s o k o ś c i o k . 4000 m , n a m a p c e o z n a c z o n y n r 1.

R e j o n M o n c h C h a j r c h a n — s z c z y t y , n a k t ó r e p o l s k a e k i p a d o k o n a ł a w e j ś ć p o d c z a s z g r u p o w a n i a : 1. o k . 4000 m ; 2. M o n c h C h a j r c h a n (4362 m ) ; 3. o k . 4000 m ; 4. S z c z y t P r z y j a ź n i M o n g o l s k o - P o L s k i e j (4300 m) — w n a r o ż n i k u g ó r n y f r a g m e n t d r o g i w e j ś c i a (a. w a r i a n t p o l s k o - m o n g o l s k i , b . w a r i a n t b u ł g a r -s k o - m o n g o l s k i ) . N a p o d s t a w i e o d r ę c z n y c h s z k i c ó w o p r a c o w a ł J a n u s z B a r y ł a .

S z c z y t P r z y j a ź n i M o n g o l s k o - P o l s k i e j (ok . 4300 m ) , w i d o k s p o d s z c z y t u M o n c h C h a j r c h a n .

Fot. Janusz Baryła

30 l i p c a — o t w a r c i e a l p i n i a d y w o b e c n o ś c i w ł a d z p a r t y j n y c h i a d m i n i s t r a c y j n y c h o b w o d u .

31 l i p c a — w e j ś c i e a k l i m a t y z a c y j n e e k i p i d r u ­ż y n n a n i e n a z w a n y w i e r z c h o ł e k o w y s o k o ś c i o k . 4000 m (na m a p c e n r 3).

1 s i e r p n i a — z d o b y c i e p r z e z a l p i n i s t ó w p o l s k i c h , b u ł g a r s k i c h i m o n g o l s k i c h s z c z y t u o w y s o k o ś c i o k . 4300 m . o r a z n a d a n i e m u o f i c j a l n e j n a z w y „ S z c z y t u P r z y j a ź n i M o n g o l s k o - P o l s k i e j " ( n a m a p c e n r 4).

5 s i e r p n i a — w e j ś c i e e k i p i d r u ż y n n a M o n c h C h a j r c h a n (4362 m l u b 4356 m — n a m a p c e n r 2).

W y b ó r c e l ó w d o k o n a n y z o s t a ł w c z e ś n i e j p r z e z k i e r o w n i c t w o a l p i n i a d y i o b o w i ą z y w a ł w s z y s t k i e e k i p y z a g r a n i c z n e , d o k t ó r y c h n a s t a l e d o ł ą c z o n o p o k i l k u n a s t u a l p i n i s t ó w m o n g o l s k i c h . I c h p r z y g o ­t o w a n i e k o n d y c y j n e b y ł o d o b r e , n a t o m i a s t t e c h ­n i c z n e — s ł a b e . N i e b y l i o n i t e ż w w i ę k s z o ś c i z a o ­p a t r z e n i w r a k i . b u t y i t p . W e j ś c i a z k o n i e c z n o ś c i m u s i a ł y w i ę c b y ć d o k o n y w a n e ł a t w y m i d r o g a m i . W d n i u 17 s i e r p n i a w U r z ę d z i e K u l t u r y F i z y c z n e j i S p o r t u o d b y ł a s i ę k o n f e r e n c j a p r a s o w a , n a k t ó r e j p o d s u m o w a n o p r z e b i e g i w y n i k i s p o r t o w e a l p i ­n i a d y .

Ryszard Kozioł

W G R E C J I

24 s i e r p n i a 1978 r . p o d c z a s w ę d r ó w k i p o G r e c j i w e s z l i ś m y n a s z c z y t W a r a s z o w a (950 m ) n a d Z a ­t o k ą K o r y n c k ą , n a w s c h ó d o d m i a s t a M e s o l o n g i — ś r o d k o w y m z j e g o t r z e c h p o ł u d n i o w y c h f i l a r ó w (opis „ A l p i n i s m u s " 6/1971, s. 5—6). W s p i n a c z k a t r w a ł a 4 g o d z i n y , t r u d n o ś c i III, u s k o k z o d c i n k i e m I V . W a r t o j ą p o l e c i ć m i ł o ś n i k o m e k s p o z y c j i , w s p a ­n i a ł y c h w i d o k ó w i p i ę k n i e u r z e ź b i o n e j s k a ł y . W y ­r u s z a s i ę z w i o s k i r y b a c k i e j K r i o n e r i ( Z i m n e W o ­d y ) . L e w y f i l a r s z c z y t u W a r a s z o w a o b c h o d z i m y u p o d s t a w y , b r o d z ą c w w o d z i e , d a l e j p l a ż ą 10 m i n . i j e s z c z e 80 m p o s k a ł a c h n a s z e g o ś r o d k o w e g o f i ­

l a r a , t u z n a d w o d ą , p o c z y m w p r o s t w g ó r ę , b e z t r u d n o ś c i o r i e n t a c y j n y c h . W y ż e j f i l a r p r z e c h o d z i w d ł u g ą (2 k m ) g r a ń . Z e j ś c i e z p r z e ł ę c z y p r z e d g ł ó w n y m w i e r z c h o ł k i e m k u p o ł u d n i o w e m u z a c h o ­d o w i . W s k a z a n e j e s t w c z e ś n i e j s z e p o z n a n i e s z l a k u z e j ś c i o w e g o z s z o s y w i o d ą c e j d o K r i o n e r i .

Maria Mikołajczyk i Maciej Popko

184 http://pza.org.pl

Wyprawy w góry egzotyczne

ANNAPURNA IV

Sześcioosobowa wyprawa Koreańskiego K l u b u Alpejskiego, kierowana przez Chun Byung-ku, opuści ła Seul 6 marca a 4 kwiet­nia założyła bazę na wysokości 4000 m u stóp Annapurny IV (7525 m). W dniu 23 kwietnia o godzinie 15.40 — po 18 dniach akcji — na szczycie s tanął 31-letni Y u Dong--ok w towarzystwie Szerpów Pasan Norbu i Pemba Lania , wchodząc północnymi stoka­mi. W trakcie zejścia zespół zaskoczyło za ła­manie pogody. Po biwaku w jamie śnieżnej , cała t ró jka była dwukrotnie porywana przez lawiny. Y u Dong-ok wyszedł z tej przygody z poważnymi odmrożen iami stóp, zakończo­nymi amputacjami palców.

Koreańsk i K l u b Alpejski , założony 15 września 1945 r., urządził od r. 1956 serię kursów przygotowujących k a d r ę alpinis tów wyprawowych. Podczas jednego z nich, 17 lutego 1969, w lawinie pod szczytem Sorak (1708 m) poniosło śmierć 10 z ogółem 20 uczestników zajęć. Celami wypraw południo-wokoreańsk ich były Churen H i m a l (1969 i 1970), Manaslu (1971), Lhotse Shar (1972), ponownie Manaslu (1972), wreszcie A n n a ­purna (1975 i 1976) — wszystko bez wejść szczytowych. Minionej jesieni powiodło się nam wejście na Mount Everest (por. s. 151).

Chun Byung-ku

Warto dodać, że 70% terytorium Korei Po­łudniowej to góry o bardzo zróżnicowanym charakterze. Tradycje alpinistyczne sięgają tu lat międzywojennych, a wejścia na szczy­ty wiązały się z patriotycznymi demonstra­cjami skierowanymi przeciwko dominacji kolonizatorów japońskich. O wyprawie na Annapurnę IV wydano ładnie ilustrov;aną broszurę, niestety z tekstem tylko koreań­skim. (Red.)

PAMIR-78, KAUKAZ-78

Agencja T A S S przyniosła w swym serwi­sie omówienie wyników międzynarodowych obozów alpinistycznych „Kaukaz-78" i ,,Pa-mir-78". Uczestniczyło w nich łącznie 357 kości z Austr i i , Belgi i , Czechosłowacji , F ran­cji. Hiszpanii , Japonii, Kanady, Liechtenstei­nu, Norwegii . N R D , Polski , R F N . S tanów Zjednoczonych, Turcji , Węgier oraz Wioch. W Pamirze na jwiększym zainteresowaniem cieszył się P ik Lenina, na k tó rym stanęło latem 1978 r. 92 zagranicznych alpinis tów. Na P ik Korżeniewskoj weszły 43 osoby, na P ik Kommunizma — 25 osób. ,,Z roku na rok rośnie liczba zagranicznych spor towców uczestniczących w naszyeh obozach — po­wiedział dziennikarzowi T A S S zastępca na­czelnika dyrekcji międzynarodowych obo­

zów, Waleri j Jepow. — W t y m sezonie dla zagranicznych gości otwarty został rejon P ika Rewolucji (6974 m), gdzie rozpoczęła p racę f i l ia obozu pamirskiego. Ten rejon bardzo się spodobał naszym gościom. P r a w ­da, że na szczycie udało się s tanąć tylko czwórce a lp in is tów polskich. M a m nadzieję , że w przyszłym roku jego zdobywców bę ­dzie więce j . "

Andrzej Skłodowski

ROZMAITOŚCI

* Jak doniosło „Echo" z dnia 1 września , Bułgarzy S. Beszew, M . Sotirow, W. Stoj-czew, M . M i l e w i K . Guzgunow —• uczestni­cy wyprawy „Ałtaj Mongolski 78" — weszli 1 sierpnia na dziewiczy szczyt w rejonie Munch Chajrchan i nadali mu nazwę „Płowdiw". N a akt ten otrzymali uprzednio zgodę w ł a d z w U l a n Bator. Szczyt osiągnęło też później 6 alpinistek mongolskich, k tó re us tanowi ły na nim żeński rekord wysokości swego kraju.

Miesięcznik „Sport w SSSR" zamieścił w numerze 9 1978 informację o wejściu Habe-lera i Messnera na Mount Everest bez tlenu, a przy okazji rozmowę z p a ń s t w o w y m trene­rem alpinistycznym Komitetu Sportu Z S R R , mistrzem sportu W ł a d i m i r e m Szatajewem. Oświadczył on, iż Federacja A lp in i zmu Z S R R wystąpi ła do władz z projektem wy­prawy na Everest w r. 1982. Zaplanowano 20-osobową ekipę z 12-osobowym trzonem sportowym; przygotowania ruszyły już w tym roku i obejmują m.in. treningi tech­niczne i kondycyjne w Pamirze. Z posiada­nego zezwolenia na r. 1980 zrezygnowano na rzecz Hiszpanów.

~tr Wyprawa południowokoreańska . k tórej dwaj członkowie weszli 15 wrześn ia 1977 r. na Mount Everest, liczyła 19 uczestników i miała 20 ton bagażu. Kosztowała 250 000 dolarów, z czego 50" 0 pokryto z dotacji p a ń ­stwowej, resztę — z zapomóg ze strony i n ­stytucji przemysłowych.

TV Pięćdziesięciolecie istnienia obchodzi w tym roku zasłużony „Hima layan Club" , za­łożony w r. 1928 z siedzibą w Ka lkuc ie (obec­nie w Bombaju), zrzesza on aktualnie ok. 600 członków z przeszło 20 kra jów, w tym k i l ­kunastu Po laków. Warunkiem przyjęcia jest udział w co najmniej 2 wyprawach typu h i ­malajskiego. K l u b gromadzi b ibl io tekę h i ­malajską i wydaje cenny rocznik „Hima layan Journal", k tórego polskim korespondentem jest Andrzej Kuś .

185

http://pza.org.pl

Notatnik wysokogórski

Z a b y t k i a r c h i t e k t u r y p a s t e r s k i e j — s z a ł a s y w d o ­l i n i e J a w o r z y n c e . O s t a t n i o z a p a d ł a d e c y z j a o i c h k o n s e r w a c j i , b r a k j e d n a k I d e i c o d o d a l s z e g o p r z e ­z n a c z e n i a . A m o ż e b y u r z ą d z i ć t u p u n k t m u z e a l -n o - d y d a k t y c z n y T P N p o ś w i e c o n y o c h r o n i e p r z y ­r o d y T a t r , h i s t o r i i p a s t e r s t w a l u b d z i e j o m t a ­t e r n i c t w a i n a r c i a r s t w a ?

Fot. Józef Nyka (1978)

NAGRODA DLA WIERSZY TATERNICKICH

Tak się złożyło, że mia łem zaszczyt prze­wodniczyć Sądowi VII Konkursu Poetyc­kiego Jesieni Ta t rzańsk ie j na wiersz o te­matyce górskiej i stąd to doniesienie do „Tate rn ika" . Otóż: w konkursie udział bra ło 78 au to rów (!) z 378 tekstami, zaś bezapela­cyjnie nagrodę pierwszą uzyskał Aleksander Wojciechowski z Poznania, członek Z L P , au­tor k i l k u już tomików wierszy, członek K W . były taternik. Nagrodzony został jego cykl 11 małych l i ryków pt. „Skalne perci" — i piszę o tym dlatego, że zbiór ów to rzad­kość prawdziwa: cykl wierszy taternickich. Donoszę o tym w nadziei, że może nie tylko ten fakt będzie dla czytelników interesują­cy, ale również zainteresują ich same wier­sze.

Jacek Kolbuszewski

SIÓDEMKA W ALPACH

W porozumieniu z U I A A urządził Deu-tscher Alpenverein w dniach 22 i 23 wrześn ia 1978 r. sympozjum na temat górnego reje­stru alpejskiej skali t rudności . Dyskusja wykazała , iż zdecydowana większość uczest­ników opowiada się za rozszerzeniem jej o stopień VI I . Stwierdzono m.in.. i j ^ ostatnie lata stały w Alpach pod znakiem t r iumfów techniki hakowej, zaś wspinaczka klasyczna nie cieszyła się na leżnym jej uznaniem. Po­dejście dzisiejszych wspinaczy, opierających swe umiejętności na solidnej pracy w skał ­kach i ogólnym treningu sprawnośc iowym, pozwoliło podnieść w sposób wyraźny po­ziom wspinania się, a t akże granicę poko­nywanych t rudności , co z kolei przywróci ło wspinaczce klasycznej jej r angę i wysoką ocenę. Życie zresztą wyprzedzi ło teoretyczne dyskusje i VI I stopień znalazł się już w no­

w y m wydaniu przewodnika po Kaisergebirge — w opisie wariantu do drogi Rebitscha na filarze Fleischbank (T. 4/77 s. 181). U I A A na tegorocznym zjeździe w Atenach of ic ia l -nie uznała VII stopień t rudności , r edakc ję jego definicji powierzając specjalnemu ze­społowi.

Z DOLOMITÓW

P r z y k ł a d z a a w a n s o w a n i a e k s p l o r a c j i n i e k t ó r y c h r e ­j o n ó w D o l o m i t ó w — p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i a ś c i a n a C i m a d e l B u r e l (2281 m ) , o d d n a d o l i n y l i c z ą c a 1500 m w y s o k o ś c i :

1. L e w ą c z ę ś c i ą (1200 m ) — F r a n c o M i o t t o 1 R i ­c a r d o B e e 2—6 m 1977, d r o g a p r a w i e c a ł a k l a s y c z n a .

2. Ś r o d k i e m ś c i a n y (1200 m ) — R o m a n B e b a k . J e r z y B r u d n y , G i o r g i o G a r n a , G i a n n l G i a r m e s e l l l , J a n u s z F e r e ń s k i , J a n J u n g e r , K a z i m i e r z L i s z . k a . A d a m T r z a s k a 1 R y s z a r d Z a w a d z k i 15—25 V I I I 1967 (z p r z e r w a m i — s z c z e g ó ł y T . 4/67 E . 170).

3. P o ł u d n i o w y m f i l a r e m — F r a n c o M i o t t o i R i ­c a r d o B e e 4 V I 1977, V — V I , 10 m A 2 .

4. P o ł u d n i o w ą ś c i a n ą — R i c h a r d G o e d e c k e 1 S i -g u r t H e r b s t 29—30 V I 1967.

5. P o ł u d n i o w o - w s c h o d n i ą ś c i a n ą (600 m ) — G u i d o L o r e n z ! 1 A l b i n o M i c h i e l l i 19 V I 1955, V — V I .

6. T r a w e r s z a c h o d a m i — l e w y o d c i n e k m i e j s c a m i m — i v .

Fot. i oprać. Piero Rossi

186

http://pza.org.pl

ECHA PÓŁNOCNEJ MATTERHORNU

Dziennik „Sz tandar Młodych' ' urządza we­spół z Radą Główną F Z S M P oraz Młodzie­żową Agencją Wydawniczą R S W „Prasa •— Książka — Ruch" (wydawcą „Taternika") co­roczne plebiscyty, mające na celu wyłonie­nie 20 wybitnych młodych Polaków roku. W kwietniu 1978 r. Jury plebiscytu posta­nowiło też przyznać wyróżnienia specjalne dla 4 alpinistek — Anny Czerwińskie j , K r y ­styny Palmowskiej, Wandy Rutkiewicz i Ireny Kęsówny — które jako pierwszy ze­spół kobiecy przeszły północną ścianę Mat­terhornu (T. 2778). Zdjęcie Polek na spadach lodowych Matterhornu, wykonane przez Wandę Rutkiewicz, zdobi ok ładkę sierpnio­wego numeru „Biule tynu" U I A A , poświęcone przez jego redakcję „pour rendre homma-ge aux ąua t r e protagonistes de cette g randę performance".

ZŁOTE MEDALE W ZSRR

Ogłoszone zostały wyn ik i mistrzostw Z S R R w alpinizmie w r. 1978. W klasie

wspinaczek skalnych (na szczyty do 4250 m) złoty medal przypadł 5-osobowemu zespoło­w i pod kierownictwem Borysa Korab l ina — za przejście południowej ściany szczytu Z a -mok (3930 m) w Zachodnim Kaukazie. W klasie wejść wysokościowo-technicznych (szczyty do 0500 m) „złoto" o t rzymały 2 ze­społy : 6-osobowa grupa Olega Kapitanowa za wejście nową drogą na P ik „Moskow-skoj prawdy" (6075 m) oraz zespół Jur i ja Popienki za pokonanie środka wschodniej ściany P i k a Tadżikskogo gosuniwiersitieta (6183 m). Wejście na szczyt M i r a l i (5180 m) w Pami ro -Ała ju ś rodkiem północno-zachod­niej ściany przyniosło pierwsze miejsce w klasie tzw. technicznych wejść wysokościo­wych zespołowi kierowanemu przez Borisa Szumilina. Za poprowadzenie nowej drogi na P i k Kommunizma (7483 m) podobne miej­sce w klasie wejść wysokościowych otrzyma­ła grupa wod wodzą Gur i a Czunowkina. W mistrzostwach wzięło w r. 1978 udział ok. 100 a lp in is tów połączonych w przeszło 20 zespołów.

Andrzej Skłodowski

Wieści organizacyjne

Z P R A C U I A A

W d n i a c h 17—19 p a ź d z i e r n i k a 1978 o d b y ł a s i ę w L a g o n i s s i w G r e c j i s e r i a p o s i e d z e ń U I A A , w k t ó r y c h j a k o d e l e g a t P o l s k i u -c z e s t n i c z y l p r e z e s P Z A , A n d r z e j P a c z k o w s k i .

17 p a ź d z i e r n i k a z u d z i a ł e m d e ­l e g a t ó w z 7 p a ń s t w o b r a d o w a ł a K o m i s j a W y p r a w , k t ó r a o m ó w i ł a m . i n . s p r a w ę c h a r a k t e r u i z a s i ę g u i n f o r m a c j i d o t y c z ą c y c h t z w . k a ­l e n d a r z a w y p r a w h i m a l a j s k i c h c z ł o n k ó w U I A A , s p o s ó b r o z p o w ­s z e c h n i a n i a i n f o r m a c j i o p l a n o ­w a n y c h w y p r a w a c h o r a z o b j ę c i a p r a c a m i U n i i z a g a d n i e ń m e d y c y ­n y w y p r a w o w e j — w s z e r o k i m a s p e k c i e tej p r o b l e m a t y k i .

18 p a ź d z i e r n i k a o d b y ł o s i ę p o ­s i e d z e n i e K o m i t e t u W y k o n a w c z e ­go U n i i (14 p a ń s t w ) , n a k t ó r y m o m ó w i o n o m . i n . : s p r a w y c z ł o n ­k o w s k i e , p r o b l e m y f i n a n s o w e U I A A . p r o b l e m r o z p o c z ę c i a b a ­d a ń n a d s p r z ę t e m s p e c j a l i s t y c z ­n y m d l a n a r c i a r s t w a w y s o k o g ó r ­s k i e g o , s p r a w y u m o w y o w z a ­j e m n o ś c i o p ł a t i u s ł u g w s c h r o ­n i s k a c h a l p e j s k i c h . P r z y j ę t o w p r o w a d z e n i e V I I s t o p n i a t r u d ­n o ś c i w k l a s y f i k a c j i d r ó g w s p i ­n a c z k o w y c h : o b s z e r n i e o m ó w i o n o k i e r u n k i z a i n t e r e s o w a n i a U n i i s p r a w a m i m e d y c y n y w a l p i n i z ­m i e . W a ż n y m p u n k t e m p o r z ą d k u d n i a b y ł y z m i a n y w K o m i s j i B e z p i e c z e ń s t w a : z p o w o d u p r z e j ­ś c i a n a e m e r y t u r ę u s t ą p i ł j e i w i e ­l o l e t n i p r z e w o d n i c z ą c : . - . S z w a j c a r P e t e r B a u m g a r t n e r , a i ego m i e j ­sce z a j ą ł G r e k G e o r g e s M o i s s i -d i s . m a j ą c z a z a s t ę p c ę C l a u d e B o u r d o n a z a ś za k i e r o w n i k ó w t e c h n i c z n y c h — P i t a S c h u b e r t a . G e o r g a S t e c l a i C a r l o Z a n o t t i e g o .

19 p a ź d z i e r n i k a o d b y ł s i ę d o ­r o c z n y K o n g r e s U I A A . J a k to z w y k l e b y w a , w i ę k s z o ś ć p u n k t ó w p o r z ą d k u d z i e n n e g o s t a n o w i ł y s p r a w y o m a w i a n e n a p o s i e d z e ­n i u K o m i t e t u W y k o n a w c z e g o . W o b r a d a c h w z i ę l i u d z i a ł p r z e d s t a ­w i c i e l e 32 k l u b ó w i t o w a r z y s t w z r z e s z o n y c h w U n i i — z 27 p a ń s t w (w t y m m . i n . J a p o n i i , P o ł u d n i o w e j K o r e i , A r g e n t y n y , C h i l e , k t ó r y c h d e l e g a c i r z a d k o m a j ą m o ż n o ś ć p r z y j e c h a ć n a k o n g r e s y ) . Z a t w i e r d z o n o w i ę ­k s z o ś ć d e c y z j i p o d j ę t y c h n a z e ­b r a n i u K o m i t e t u W y k o n a w c z e g o , j e d n o g ł o ś n i e p r z y j ę t o b i l a n s za r, 1977 i p r o j e k t b u d ż e t u n a r . 1979 (w w y s o k o ś c i 59 000 s f r ) . W t a j n y c h w y b o r a c h p r z e d ł u ż o n o m a n d a t y w K o m i t e c i e W y k o n a w ­c z y m G r e c j i , H i s z p a n i i , Z S R R i P o l s c e .

W t z w . k u l u a r a c h d e l e g a t P Z A o d b y ł r o z m o w y d o t y c z ą c e w y m i a ­n y g r u p l u b w s p ó l n y c h p r z e d s i ę ­w z i ę ć g i r s k i c h z E . T a m m e m . p r z e w o d n i c z ą c y m F e d e r a c j i A l p i ­n i z m u Z S R R , D . G r e y e m , s e k r e ­t a r z e m g e n e r a l n y m B r i t i s h M o u n t a i n e e r i n g C o u n c i l , J . C o r -r a d i m , s e k r e t a r z e m g e n e r a l n y m F e d e r a t i o n A r g e n t i n a d e S k i y A n d i n i s m o , d e l e g a t e m I r a n u G . N o w r u z i m . J . L a t a k o s e m z W ę ­g i e r i G . C a l y y a s e m z G r e c j i . N a d e j ś c i e w t r a k c i e o b r a d d e p e ­s z y o s u k c e s i e W a n d y R u t k i e ­w i c z n a E v e r e ś c i e (a t a k ż e w y ­b ó r p a p i e ż a . J a n a P a w ł a II) s t w o r z y ł y d l a P o l s k i w y j ą t k o w o p r z y c h y l n ą i m i ł ą a t m o s f e r ę .

N a z a p r o s z e n i e A m e r i c a n A l p i -n c C l u b , n a s t ę p n y k o n s r e s o d ­b y ć s ie m a w W h i t e M o u n t a i n s w s t a n i o N e w ^ > r k .

Andrzej Paczkowski

P E R S O N A L N E

* S k ł a d Z a r z ą d u S e k c j i S p e l e o ­l o g i c z n e j P o l s k i e g o T o w a r z y s t w a P r z y r o d n i k ó w i m . K o p e r n i k a p r z e d s t a w i a s i ę n a s t ę p u j ą c o : p r o f . d r R y s z a r d G r a d z i ń s k i ( p r z e w o d ­n i c z ą c y ) , d r J e r z y G ł a z e k ( z a ­s t ę p c a ) , d r J a n u s z H o r z e m s k i ( s e k r e t a r z ) , d r T e r e s a M a d e y s k a , d c c . d r M a r i a n P u l i n a o r a z A n d ­rzej G ó r n y .

* 70 la t u k o ń c z y ł w t y m r o k u K a z i m i e r z P a s z u c h a , 60 l a t u k o ń ­c z y ł J e r z y H a j d u k i e w i c z , 50 l a t u k o ń c z y ł A n d r z e j Z a w a d a , 40 l a t u k o ń c z y ł p r e z e s P Z A , A n d r z e j P a c z k o w s k i . 18 lat u k o ń c z y ł Z b i g n i e w C z y ż e w s k i , z n a n y j a k o „ M a ł o l a t " . G r a t u l u j e m y !

* N a p o s i e d z e n i u w d n i u 15 p a ź d z i e r n i k a 1978 r. R a d a T r e n e ­r ó w C z S H Z m i a n o w a ł a k a d r ę n a r o d o w ą n a r . 1979 w n a s t ę p u ­j ą c y m s k ł a d z i e : B e d n a r l k , B e l i c a , B e n a . B e n e ś , D r l i k , K u l h a v £ , M a r t i ś . P e l c , R a k o n c a j . R y b i ć k a , S t e j s k a l . J . S m f d , M . S m i d , S p a n i k i T a t a r k a . (Milos!ar> Neu mann)

W I Z Y T A W G K K F i S

28 s i e r p n i a 1978 r . o d b y ł o s i ę s p o t k a n i e p r z e d s t a w i c i e l i P Z A z p r z e w o d n i c z ą c y m G K K F i S , M a ­r i a n e m R e n k e . Z e s t r o n y Z w i ą z k u w z i ę l i w n i m u d z i a ł H a n n a W i k ­t o r o w s k a , R y s z a r d K o z i o ł , K a ­z i m i e r z O l e c h i A n d r z e j P a c z ­k o w s k i . O b e c n i b y l i t a k ż e z a ­s t ę p c a p r z e w o d n i c z ą c e g o G K K F i S , A d a m I z y d o r c z y k , o r a z A n d r z e j Z . H e i n r i c h , k t ó r e m u P r z e w o d n i ­c z ą c y w r ę c z y ł Z l c t y M e d a l z a W y b i t n e O s i ą g n i ę c i a S p o r t o w e .

187

http://pza.org.pl

P r z e d s t a w i c i e l e P Z A z r e f e r o w a l i s t a n o r g a n i z a c y j n y Z w i ą z k u i o¬m ó w i l i g ł ó w n e t r u d n o ś c i , n a j a ­k i e n a p o t y k a z a r ó w n o P Z A , j a k i ś r o d o w i s k o a l p i n i s t y c z n e j a k o c a ł o ś ć . M a r i a n R e n k e , w y r a ż a j ą c u z n a n i e d l a s p o r t o w e g o d o r o b k u p o l s k i 3 g o a l p i n i z m u , s t w i e r d z i ł m . i n . p o t r z e b ę z w i ę k s z e n i a u w a ­gi z a r ó w n o z e s t r o n y P Z A j a k i G K K F i S n a i n t e n s y f i k a c j ę k o n ­t a k t ó w w y m i e n n y c h z Z S R R o r a z na u z y s k a n i e o d p o w i e d n i e j b a z y p o b y t o w e j i s z k o l e n i o w e j w T a t ­r a c h ( l o k a l u d l a C O S . d o m u d l a L a t e r n i k ó w j a s k i n i o w y c h . o d p o ­w i e d n i o p o j e m n y c h o b o z o w i s k ) .

P L A N S Z K O L E N I O W Y C O S

C e n t r a l n y O ś r o d e k S z k o l e n i o ­w y p o d a j e t e r m i n y t u r n u s ó w s z k o l e n i o w y c h w r . 1 9 7 9 — w p o ­d z i a l e n a s e z o n y a) z i m o w y i b) l e t n i :

T u r n u s I 21 I — 3 I I I I 4 I I — 17 I I

I I I 18 I I — 3 I I I

I V 4 I I I — 17 I I I

t u r n u s I 1 7 V I — 3 0 V I n i v n — 14 V I I

m 15 V I I — 28 v n i v 29 v n — i i v m

v 12 v n i — 25 V I I I V I 26 V I I I — 8 I X V I I 9 I X — 22 I X

P r z y j a z d w d n i u r o z p o c z ę c i a t u r n u s u d o g o d z . 20 . Z g ł o s z e n i a o d p o w i e d n i o d o 31 X I I 1978 i d o 31 V 1979 r . O k r e s ś w i ą t B o ­ż e g o N a r o d z e n i a i N o w e g o R o k u p r z e z n a c z a s i ę n a z o r g a n i z o w a n e k u r s y s z k o l e n i o w e k l u b ó w . O ¬k r e s ś w i ą t w i e l k a n o c n y c h — r a i n d y w i d u a l n e p o b y t y s z k o l e n i o w e d l a c z ł o n k ó w k l u b ó w z r z e s z o n y c h w P Z A .

Zdzisław Jakubowski

Pożegnania

U G O D l V A L L E P I A N A

H E R M A N N S I E G R I S T

W dniu 13 stycznia 1978 r. zmar ł we Wło­szech Ugo Ottolenghi tor. Vallepiana. Urodzo­ny w r. 1890, s tudiował najpierw w Mediola­nie, później zaś w Monachium, gdzie zaprzy­jaźnił się z czołówką alpinis tów bawarskich. Z Hansem Pfannem przeszedł w r. 1911 j a ­ko drugi zespół (pierwszy bez przewodnika) g r a ń Broui l lard Mont Blanc, zaś z. dwoma innymi partnerami — północną ścianę A i g u -ille de Trelatete (I przejście). W r. 1913 wraz z legendarnym Paulem Preussem dokonał I wejścia na Po in tę Gamba oraz I przejścia /południowo-wschodniej grani Innominaty. Podczas I wojny świa towej dowodził oddzia­łem „Alpini"', z k tó rym przeprowadzi ł bra­w u r o w ą operację w masywie Tofany, forsu­jąc w nocy „Camino degli A l p i n i " . W r. 1929 k i lku pierwszych wejść dokonał w Kaukazie. Położył duże zasługi w rozwoju alpinizmu narciarskiego. Był jednym z założycieli i prze/. 30 lat prezesem ekskluzywnego Club Aloino Accademico Italiano. Od r. 1952 reprezento­wał C A I w U I A A , pełnił też różne funkcje w jej władzach. Kongres U I A A w Obertauern w r. 1975 nada ł mu członkostwo honorowe tej organizacji. Dużo pisywał w czasopismach górskich, a swe życie dla gór podsumował w książce „Ricordi di vita alpina" (1972, „Tama-r i " w Bolonii). Był k i lka razy w Polsce i miał przyjaciół wśród polskich działaczy.

Józef Nyka

We wrześn iu r. 1978 na Rheinwaldhorn zginął w 84 roku życia wie lk i przyjaciel Polaków, Herman Siegrist. Z zawodu ar­chitekt, mia! swoje biuro w Winterthur w Szwajcarii . W latach II Wojny Świa towej byl do r. 1943 komendantem Obozu U n i ­wersyteckiego Winterthur, grupującego żoł­nierzy polskich, internowanych w Szwajca­r i i . Dom jego i jego żony Tamary stał zaw­sze otworem dla nas Polaków. I tak zostało do dziś.

Pu łkownik był aktywnym alpinistą. U m i ­łowanie gór pozwoliło garstce internowa­nych t a t e rn ików szybko znaleźć z n i m wspólny język. Nie mogąc dojść do ładu z polską komendą obozu, w zimie 1942 r. /.or­ganizował on i poprowadzi ł osobiście szko­lenie narciarskie dla Polaków. Pu łkown ik był również inspiratorem założenia w dniu 15 marca 1942 r. na Piz Sol polskiego K l u b u Wysokogórskiego Winterthur. Cieszył on się sukcesami Klubu , a gdy w r. 1943 został przeniesiony do Bema , zawar ł z nami umo­wę, że my będziemy nadal chodzić w góry, zaś on będzie nas r a tował w razie konfliktu ł władzami wojskowymi. Skromnym wyra ­zem wdzięczności K l u b u za przyjaźń i opie­kę było nadanie Pu łkownikowi 8 grudnia 1943 r. godności członka honorowego K W W . Ukochane góry za t rzymały go na zawsze.

Maciej Mischke

188 http://pza.org.pl

Z Y G M U N T J A N U S Z K I W E R S K I

Urodził się 20 stycznia 1947 r. w Poznaniu. Chociaż chodzil iśmy równocześnie do tego samego Liceum im. Karo la Marcinkowskie­go, poznal iśmy się dopiero podczas trenin­gów na Cytadeli Poznańskie j w r. 1963. Ja ­nusz skończył nas tępnie fizykę na Uniwer­sytecie im. Mick iewicza i podjął pracę w pracowni izotopowej jednego ze szpitali poznańskich. Do K W zapisał się jeszcze w czasie s tudiów, w 1967 r. W Tatrach cho­dził po trudnych klasycznych drogach. Cho­ciaż nie pociągało go wspinanie ekstremal­ne, to zdobywane doświadczenie górskie i u¬miejętności alpinistyczne predes tynowały go do udziału w wyjazaach i wyprawach poza rodzime góry. Przy ich organizowaniu w y ­kazywał zawsze niesłychany upór , konsek­wencję i za raź l iwy optymizm. Był na jmłod­szym uczestnikiem poznańskiej wyprawy w masyw A l a m K u h w 1969 r. Trzy lata póź­niej wspina ł się w Alpach Austriackich w

masywie Grossglocknera i w Alpach Wło­skich, w masywie Ortlera, w r. 1973 bawi ł w Hindukuszu w Dolinie Iszmurgh, a w 1976 — w Alpach Francuskich, w rejonie Chamonix. Oto k i l k a ciekawszych dróg z jego bogatego dorobku:

A l a m K u h . droga . S t e i n a u e r a , I p o l s k i e p r z e j ś c i e ,

1969

T a c h t e S u l e j m a n , w s c h o d n i ą ś c i a n ą , II p o l s k i e p r z e j ś c i e , 1969

G r o s s g l o c k n e r , d r o g ą W e l z e n b a c h a , 1972 K o e n i g s p i t z e . w s c h o d n i m l i l a r e m , 1972 K o h e H e v a d , 6848 m , I p o l s k i e w e j ś c i e , 1973 K o h e A n o s z a k , 5300 m , z p r z e ł ę c z y A n o s z a k , I

p o l s k i e w e j ś c i e , 1973

N a w i e s i s t a T u r n i a , d r o g ą B i r k e n m a j e r a , II z i m o ­w e w e j ś c i e , 1974

A i g u i l l e de B l a i t i e r e , k u l u a r e m S p e n c e r a , 1976

Zawsze pełen pomysłów atrakcyjnych w y ­jazdów i wypraw, był czynnym organiza­torem życia taternickiego w Poznaniu. W latach 1971—73 pełnił funkcję sekretarza Z a ­rządu Koła Poznańskiego K W , a w latach 1973—75 był jego wiceprezesem. Od 1972 r., jako pomocnik instruktora, szkolił a d e p t ó w alpinizmu na kursach organizowanych przez K W w Poznaniu. Janusz należał do wspina­czy ostrożnych, przestrzegających wszelkich zasad prawid łowej asekuracji i nie przece­niających własnych możliwości wspinaczko­wych. Dlatego śmierć , 'którą spotkał 14 mar­ca 1978 r. na ostatnich metrach nietrudnej drogi prowadzące j na jedną z piękniejszych gór Tatr (T. 3/78 s. 140), wydaje s ię być okrutnym i wyją tkowo niesprawiedliwym wyrokiem losu.

Andrzej Dobek

Wypadki i ratownictwo

N I E R O Z W I Ą Z A N E Z A G A D K I

10 l u t e g o 1978 r . ze s c h r o n i s k a w D o l i n i e P i ę c i u S t a w ó w w y s z l i K r y s t y n a F e d o r o w i c z i A n d r z e j P a -w e l c z a k z O t w o c k a w p o b l i ż u W a r s z a w y . Z a b r a l i ze s o b ą c h l e b a k , a p a r a t f o t o g a f i c z n y i k i j k i n a r ­c i a r s k i e , z n a j o m y m p o w i e d z i e l i , ż e m o ż e p ó j d ą d o Z a k o p a n e g o p r z e z g ó r y . W o b e c tej i n f o r m a c j i , g d v n i e w r ó c i l i n a n o c d o s c h r o n i s k a , w s z y s c y b y l i p r z e k o n a n i , ż e n o c u j ą n a d o l e . D o p i e r o o k . g o d z i n y 14 z a a l a r m o w a n o G O P R . Z P i ę c i u S t a w ó w i H a i i G ą s i e n i c o w e j w y r u s z y ł y w y p r a w y p o s z u k i w a w c z e , n i e s t e t y , z a m i e ć ś n i e ż n a , j a k a z e r w a ł a s i ę w n o c y . z a t a r ł a w s z e l k i e ś l a d y . P o s z u k i w a n i a p r o w a d z o n e b y ł y n i e t y l k o m e t o d a m i t r a d y c y j n y m i : d o a k c j i w e z w a n o ś m i g ł o w i e c , b y z j e g o p o k ł a d u s p e n e t r o ­w a ć D o l i n ę P i ę c i u S t a w ó w i r e j o n y p r z y l e g ł e , p r z e ­s z u k i w a ł y t e ż t e r e n s p e c j a l n e t r e s o w a n e p s y . Ż a d ­n y c h ś l a d ó w .

P o d c z a s k o l e j n y c h p o s z u k i w a ń w r e j o n i e U b o c z y n a t r a f i o n o n a s z c z ą t k i l u d z k i e o r a z r e s z t k i o d z i e ż y (por . T . 3/78 s. 141), l e c z n i e n a l e ż a ł y o n e d o p o ­s z u k i w a n y c h . O w e s z c z ą t k i , p r a w d o p o d o b n i e l e ż ą c e t a m o d j e s i e n i 1977 r . , n i e z o s t a ł y d o tej p o r y z i d e n t y f i k o w a n e , w i a d o m o t y l k o , ż e n a l e ż ą d o m ł o ­d e g o m ę ż c z y z n y . W i e l e d n i p e n e t r o w a n o r e j o n w o k ó ł Z a d n i e g o S t a w u , g d z i e w y r a ź n i e c z u ć b y ł o w o ń r o z k ł a d a j ą c e g o s i ę c i a ł a . W r e s z c i e o d n a l e z i o n o

z d e c h ł ą ł a n i ę . 17 l i p c a p o d p ó ł n o c n y m s t o k i e m S z p i g l a s o w e g o W i e r c h u r a t o w n i c y n a t r a f i l i z n o w n a l u d z k i s z k i e l e t . D z i ę k i ś l e d z t w u p r z e p r o w a d z o ­n e m u p r z e z M O o k a z a ł o s i ę , ż e j e s t to 25- letni m i e s z k a n i e c B o r k a S z l a c h e c k i e g o , p s y c h i c z n i e c h o ­r y , p o s z u k i w a n y o d j e s i e n i 1977 r o k u . S k ą d w z i ą ł s i ę w T a t r a c h — n i e w i a d o m o . N i e z i d e n t y f i k o w a n e b y ł y r ó w n i e ż d ł u g o z w ł o k i m ł o d e j k o b i e t y , z n a l e z i o ­ne w k w i e t n i u w l e s i e n a s t o k a c h N o s a l a . W r e s z ­c ie 15 p a ź d z i e r n i k a u w y l o t u ż l e b u S t a n i s z e w s k i e g o n a t r a f i o n o n a s z c z ą t k i t u r y s t y , p o s z u k i w a n e g o p r z e z M O , o k t ó r y m w - i a d o m o b y ł o , ż e 18 l i s t o p a d a 1977 r . k u p i ! w W a r s z a w i e b i l e t d o Z a k o p a n e g o .

F e d o r o w i c z i P a w e l c z a k n i e b y l i w y t r a w n y m i t u ­r y s t a m i , j e d n a k ż e p o d c z a s p o b y t u w P i ę c i u S t a ­w a c h w l u t y m z r o b i l i k i l k a i n t e r e s u j ą c y c h w y c i e ­c z e k . M . i n . b y l i n a S w i n i c y . n a G ł a d k i m W i e r c h u , n a K o z i m . N a l e ż e l i d o t u r y s t ó w r o z s ą d n y c h i r o z ­w a ż n y c h . B a r d z o t r u d n o j e s t w y s n u ć j a k ą k o l w i e k t e o r i ę , k t ó r a d o p r o w a d z i ł a b y d o r o z w i ą z a n i a tej s m u t n e j t a j e m n i c y .

Krystyna Dqbkowska-Sałyga

W P R O S T N A P O K Ł A D Ś M I G Ł O W C A

24 l i p c a 1974 r . s p o d k o p u ł y s z c z y t o w e j R y s ó w o b s u n ę ł a s i ę p o ś n i e g u 56 - l e tn ia D j z e l o t r n S z l i k ^ z D r e z n a , d o z n a j ą c w i e l u k o n t u z j i . K o r z y s t a j ą c z. d o b r e j p o g o d y , d o a k c j i w e z w a n o ś m i g ł o w i e c . P o

189 http://pza.org.pl

w y l ą d o w a n i u n a B u l i p o d R y s a m i , r a n n ą o p a t r z y ł l e k a r z , a n a s t ę p n i e , z a p a k o w a n ą d o s p e c j a l n y c h n o s z y , w c i ą g n i ę t o j ą n a p o k ł a d ś m i g ł o w c a , k t ó r y , , z a w i s ł " : n a d m i e j s c e m w y p a d k u . O d m o m e n t u s t a r t u z Z a k o p a n e g o d o c h w i l i p r z e k a z a n i a o f i a r y d o s z p i t a l a m i n ę ł a g o d z i n a . Ś m i g ł o w i e c p i l o t o w a ł k p t . T a d e u s z A u g u s t y n i a k , w y c i ą g a r k ę o b s ł u g i w a ł m ł o d y r a t o w n i k , J ó z e f G ą s i e n i c a J ó z k o w y . a k c j ą k i e r o w a ł M a c i e j G ą s i e n i c a .

W c i ą g a n i e r a n n e g o n a p o k ł a d ś m i g ł o w c a b e z k o ­n i e c z n o ś c i t r a n s p o r t u n a l ą d o w i s k o jest s t o s o w a n e w k r a j a c h a l p e j s k i c h . Z w a ż y w s z y j e d n a k t e c h n i c z ­n e m o ż l i w o ś c i p o l s k i e g o M i - 2 . s t a n o w i o n o w y ­c z y n n i e l a d a . I s t n i e j e m o ż l i w o ś ć w y d o b y c i a w ten s p o s ó b r a n n e g o ze ś c i a n y , w i e l o k r o t n i e j u ż z r e s z t ą w y p r a k t y k o w a n a n a ć w i c z e n i a c h . W a r t o z a z n a c z y ć , ż e 20 r a t o w n i k ó w G T G O P R o r a z k i l k u l e k a r z y -- r a t o w n i k ó w p r z e b y ł o s p e c j a l n e p r z e s z k o l e n i e , k t ó ­r e g o z a d a n i e m b y ł o d a l s z e d o s k o n a l e n i e r a t o w ­n i c t w a . .z p o w i e t r z a " . R a t o w n i c y c i m a j a p r a w o n o s z e n i a s p e c j a l n e j o d z n a k i : na n i e b i e s k i m k r z y ż u u m i e s z c z o n a jest s y l w e t k a ś m i g ł o w c a .

Krystyna Dąbkowska-Sałyga

P I O R U N K U L I S T Y N A K A U K A Z I E

N i e z w y k ł y w y p a d e k z d a r z y ł s i ę m i n i o n e g o l a t a d r u ż y n i e m o s k i e w s k i e g o „ S p a r t a k a " w K a u k a z i e . P i ę c i u a l p i n i s t ó w p o d k i e r o w n i c t w e m W ł a d i m i r a u . K a w u n i e n k i p r z e s z ł o n o w ą d r o g ą p o t u d n i o w o -- w s c h o d n i ą ś c i a n ę P i k u T r a p e c j a (3748 m ) . W z e j ­ś c i u z a s k o c z y ł a i c h m g ł a i n i e p o g o d a , z a b i w a k o ­w a l i w i ę c w n a m i o c i e . O k o ł o g o d z i n y 2 p o p ó ł ­n o c y d o n a m i o t u w p a d ł a s k a c z ą c o g n i s t a k u l a , k t ó r a z a b i ł a n a m i e j s c u O l e g a K o r o w k i n a , z a ś K a -w u n i e n k ę . W ł a d i m i r a B a s z k i r o w a i A l e k s a n d r a Z i -b i n a c i ę ż k o p o r a n i ł a i p o p a r z y ł a . B e z s z w a n k u w y s z e d ł j e d y n i e m i s t r z s p o r t u W i k t o r M . K o p r ó w , k t ó r y p r z e z r a d i o w e z w a ł z b a z y r a t o w n i k ó w . P o ­m o c n a d e s z ł a r a n o . j e d n a k t r a n s p o r t w d ó ł r a n ­n y c h z a j ą ł a ż 11 g o d z i n . P r z e w i e z i o n o i c h n a s t ę p ­n i e d o k l i n i k i w M o s k w i e , g d z i e k o n i e c z n e b y ł y m . i n . p r z e s z c z e p i a n i a s k ó r y . K a w u n i e n k o . m i s t r z s p o r t u k l a s y m i ę d z y n a r o d o w e j i a u t o r w i e l u n o ­w y c h d r ó g w r ó ż n y c h g ó r a c h Z w i ą z k u R a d z i e c ­k i e g o , b a w i ł m i n i o n e j z i m y w P o l s c e z g r u p ą a l p i ­n i s t ó w i n a r c i a r z y .

Sprzęt i ekwipunek

KASKI - DOBRE I ZŁE

U I A A nosi się z zamiarem opracowania norm jakościowych dla kasków alpinistycz­nych, nie upora się jednak z tym trudnym problemem przed r. 1980. Ostatnio zajął się tym tematem Zespól Bezpieczeństwa D A V , który przebada ł 20 modeli znajdujących się w handlu na rynku alpejskim. Stwierdzono, iż tylko połowa z nich daje jakie takie gwa­rancje, a tylko 1'4 to wyroby rzeczywiście dobre. Najwyższą ocenę ot rzymał austriacki

Z b i g n i e w L a s k o w s k i w p o ł u d n i o w e j ś c i a n i e T o r r e V e n e / . i a z i m a ^11 r. Z e s p ó l w y p o s a ż o n y b y l we w ł o s k i e k a s k i . . C a m p " — n i e d r o g i e , a le n a m r o ź ' 1

n i e z a b e z p i e c z a j ą c e g ł ó w w s p i n a c z y .

Fot. Janusz Skorek

K a s k , , B o e r i S t a n d a r d " z w a d l i w i e r o z w i ą z a n y m z a p i ę c i e m — r e p r o d u k c j a z , , D A V M i t t e i l u n s e n " .

kask „Polymot" , niezwykle wy t rzymały na uderzenia a jednocześnie lekki (500 g). Do­brze wypad ły kaski angielskie ..Ultimnte" i . .Joe-Brown", a to z tego powodu, że A n ­glia dopracowała się już pańs twowej normy dla kasków wspinaczkowych. Na p ią tym miejscu pod względem wytrzymałości upla­sował się kask czechosłowacki. Z fabryka­tów niemieckich wyróżniono modele „Roe-iner*' 37, 46 i 48, krytycznie natomiast oce­niono hełmy francuskie i — zwłaszcza — włoskie. Te drugie wyrabiane są z tworzy­wa „ABS" (acrylnitril-butadien-styrol), k tó­ry szybko „starzeje się ' ' a w temperaturach minusowych traci spójność — czasze kas­ków rozlatują się wówczas przy lekkim na­wet uderzeniu młotk iem.

Jeśli chodzi o mater ia ły , najlepsze okaza­ły się włókna szklane, dające kaski bardzo mocne i o dużej zdolności wy t łumian ia ener­gii uderzenia. Ważną sp rawą jest zapięcie. Musi sie ono składać z pasa pod brodo, po­łączonego w sposób t rwa ły z pasem opina­jącym kark. Zespól D A V stwierdził , że v handlu znajduje sie dużo modeli kazków o bardzo n ierównej jakości, kupujący zaś nie

190 http://pza.org.pl

ma możliwości zorientowania się, co który wzór jest praktycznie wart. W y n i k i badań — ważne dla naszej Komis j i Sprzętowej dokonującej zakupów z kata logów zachod­nich — zawiera biuletyn „Deutscher Alpen-verein" 2/1978.

Józef Nyka

SPOD NASZEJ LADY

TV O tym, jak daleko prowadzi wyścig w ulepszaniu ekwipunku górskiego świadczy przykład z zachodniej f irmy odzieżowej, k tó ­ra u końca lewego r ę k a w a anoraka wszywa „okienko" umożliwiające spojrzenie na zega­rek, bez pcdciągania mankietu.

•Ar Kolorowe sznury lawinowe wyrab ia ją z polyamidu zakłady S. K . Neumanna w K r n o v w Czechosłowacji . Sznur ma 25 m długości a jego cena wynosi 45 koron. Sprzedaż pro­wadzą wszystkie czechosłowackie sklepy spor­towe.

Znana francuska firma „Spi t" polecają­ca doskona łe choć rzadko w Polsce stosowa­ne nity zaopatrzone na końcu w wier t ło , pro­dukuje — oprócz tych używanych w alpiniz­mie — 9 innych modeli nitów. Największy ma ś rednicę 20 mm przy długości 250 mm i u ż y w a n y jest m. in . w konstrukcjach nie­wie lk ich mos tów wiszących, mocowanych bez­pośrednio do ska ły lub betonowych przyczół­ków (tas)

W skrócie

• D z i e w i ę ć s t r o n k w a r t a l n i k a „ D e B e r g g i d s " w y p e ł n i a ł a d n i e i l u s t r o w a n y r e p o r t a ż R o n a l d a N a a -r a , z a t y t u ł o w a n y „ Z i s z c z a s i ę m ł o ­d z i e ń c z y s e n " , r e l a c j o n u j ą c y p i e r w s z e h o l e n d e r s k i e p r z e j ś c i e p ó ł n o c n e j ś c i a n y E i g e r u .

• D w a ś m i e r t e l n e w y p a d k i a l ­p i n i s t y c z n e s p o w o d o w a ł y l a t e m 1977 r . d z i k i e z w i e r z ę t a . N a p o ł u d ­n i o w e j ś c i a n i e A c h s e l k o p f w A l ­p a c h k o z i o r o ż e c s t r ą c i ł k a m i e ń , k t ó r y r o z b i ł k a s k i g ł o w ę z n a n e ­m u w s p i n a c z o w i H e i n z o w i K o e -b r i c h o w i . N a S p i t s b e r g e n i e n i e d ź ­w i e d ź p o l a r n y n a p a d ł n a o b ó z w y p r a w y a u s t r i a c k i e j , z a b i j a j ą c u d e r z e n i e m ł a p y j e d n e g o z a l p i n i ­s t ó w . Z w ł o k i p r z e c i ą g n ą ł w w o ­d z i e n a p o b l i s k ą k r ę l o d o w ą i s k o n s u m o w a ł j e w o c z a c h b e z r a d ­n y c h t o w a r z y s z y z a b i t e g o .

• A n d r z e j B i e l u ń i J e r z y T i l -l a k m e l d u j ą o o d m i e n n y m s p o s o ­b i e p r z e j ś c i a w a r i a n t u B n a d r o ­d z e S t r z e b o ń s k i e g o n a Z o l t e j Ś c i a n i e ( W H P 2598) : „ . . . r y s ą i d a l e j s k o ś n i e w l e w o p r z e d ł u ż a ­j ą c ą j ą z a l u p k ą a ż p o d o k a p ; s t ą d 3 m t r a w e r s w p r a w o p o z i o ­m ą p ó ł k ą p o d o k a p e m ( V + ) n a p o c h y l ą p ł y t ę " . S z l i t a k 27 s i e r p ­n i a 1978 r . . u n i k a j ą c m i e j s c a A O .

• T A N A P z g ł o s i ł o f i c j a l n e p r e ­t e n s j e o p r z e j ś c i a g ł ó w n e j g r a n i T a t r , k t ó r e j z n a c z n e o d c i n k i p r z e b i e g a j ą p r z e z r e z e r w a t y ś c i ­s ł e . K o m i s j a O c h r o n y G n r P Z A a p e l u j e d o w s z y s t k i c h c h c ą c y c h p o d j ą ć p r ó b ę p r z e j ś c i a g r a n i , a b y w c z e ś n i e j z g ł a s z a l i s i ę d o D y r e k ­c j i T A N A P w Ł o m n i c y T a t r z a ń ­s k i e j w c e l u u z y s k a n i a z e z w o l e ­n i a . (Władysław Cywiński)

• P r z y o k a z j i p r z y p o m i n a m y ze s w e j s t r o n y , ż e r e z e r w a t e m ś c i s ł y m jes t r e j o n O p a l o n e g o W i e r c h u i M i e d z i a n e g o . z n a n y m a t e c z n i k k o z i e . J e g o s p o k ó j b y ­w a z i m ą n a r u s z a n y p r z e z t a t e r ­n i k ó w p r z y p r z e i ś c i a c h g r a n i , c z e g o n a l e ż v b e z w z g l ę d n i e u n i ­k a ć .

• C z w a r t a z k o l e i . . B a l k a n i a -d a " (por . T . 4'77 s. 188) o d b y ł a

s i ę o d 25 s i e r p n i a d o 1 w r z e ś n i a w R u m u n i i . E k i p y B u ł g a r i i , G r e ­c j i i J u g o s ł a w i i w s p i n a ł y s i ę w r a z z g o s p o d a r z a m i n a j p i e r w w g ó r a c h B u c e g i ( O m u l 2504), n a ­s t ę p n i e z a ś n a 4 0 0 - m e t r o w y c h ś c i a n a c h k a n i o n u B i k a s , s ł y n ą ­c y c h z p i ę k n y c h i t r u d n y c h d r o g s k a l n y c h . D o u d z i a ł u w „ B a ł k a -n i a d z i e " z a p r o s z o n o t e ż g r u p ę w s p i n a c z y r a d z i e c k i c h .

• W r a m a c h w y m i a n y a m e r y -k a ń s k o - j u g o s ł o w i a ń s k i e j , B o r u t B e r g a n t i I z t o k T o m a z i n w s p i n a ­l i s i ę m i n i o n e g o l a t a p r z e z 38 d n i w r ó ż n y c h r e j o n a c h U S A . P o w ­t ó r z y l i o n i k i l k a n a ś c i e w i e l k i c h d r ó g , p o p r o w a d z i l i t e ż k i l k a n o ­w y c h ( d w i e z n i c h T o m a z i n s a ­m o t n i e ) . T o w a r z y s z y ł i m H e n r y B a r b e r . W r . 1979 d w a j A m e r y k a ­n i e b ę d ą s i ę w s p i n a l i w g ó r a c h J u g o s ł a w i i . Franci Savenc

• J a k d o n i o s ł a p r a s a r a d z i e c k a , w s i e r p n i u 1978 r . p i ą t k a a b s o l ­w e n t ó w s z k o ł y l o t n i a r s t w a g ó r ­s k i e g o d o k o n a ł a p i e r w s z e g o z e ­s p o ł o w e g o l o t u z w i e r z c h o ł k a E l -b r u s a . V / s k ł a d g r u p y w c h o d z i l i : A l e k s a n d e r A m b u r k i n , O l e g B a d i -r o w . W ł a d i m i r G r a f , M i c h a i ł K o -t i e l n i k o w i W i k t o r O w s i a n n i -k o w , k t ó r y c a ł y m p r z e d s i ę w z i ę ­c i e m k i e r o w a ł . D w a j u c z e s t n i c y o p a d l i n a s t o k u m a s y w u , t r z e j z l e c i e l i w d o l i n ę B a k s a n u , n a j d a l ­s z ą d r o g ę — b o 25 k m — o d b y ł k i e r o w n i k l o t u , k t ó r y w y l ą d o w a ł w ś r o d k u b a z y t u r y s t y c z n o - a l p i -n i s t y c z n e j „ I t k o ł " . M i e s z k a j ą c y w L e n i n g r a d z i e i n ż . O w s i a n n i k o w l a t e m 1977 r. d o k o n a ł p i e r w s z e g o i n d y w i d u a l n e g o l o t u z E l b r u s a .

• C z w ó r k a a l p i n i s t ó w b u ł g a r ­s k i c h — I w a n y W y l c z e w , M e t o d i S a w ó w , M a r i a C h r i s t o w a i S p a s M a l i n o w — 1 p r z e b y ł a w d n i a c h 18—26 s i e r p n i a 1978 r. p ó ł n o c n ą ś c i a n ę E i g e r u d i r e t t i s s i m ą j a p o ń ­s k ą . J a k p i s z e „ E c h o " z 8 w r z e ­ś n i a , p r z e j ś c i e to — d o k o n a n e w b a r d z o c i ę ż k i m s e z o n i e — jes t j e d n y m z n a j w i ę k s z y c h o s i ą g n i ę ć a l p i n i z m u b u ł g a r s k i e g o w j e g o h i s t o r i i , k t ó r e j 50- lec ie o b c h o d z o ­n e jest w t y m r o k u .

• R y s z a r d A l e s i o n e k i D a w i d K u ż b i k z A K A K a t o w i c e , u c z e s t ­n i c y o b o z u F A K A w K a i s e r g e b i r -ge. p r z e s z l i 3 s i e r p n i a 1977 r . j a ­k o p i e r w s z y z e s p ó l p o l s k i t z w . r y s ę S t r o b l a n a B a u e r n p r e d i g -s t u h l ( V I , A O ) .

• 10 w r z e ś n i a 1978 r . o d b y ł s i ę n a t r a s i e D o l i n a M l y n i c y — W i e ­l i c k i S t a w X I I z k o l e i „ M a r a t o n T a t r a n s k u M a g i s t r a l u " — z m e t ą n a s t a d i o n i e w S m o k o w c u . Z a ­w o d n i c y p o k o n y w a l i d y s t a n s 23 k m z s u m ą w z n i e s i e ń o k . 850 m (od P o p r a d z k i e g o S t a w u n a O s ­t e r w ę 470 m ) .

• 50 000 g o ś c i p r z e s z ł o d o p o ­c z ą t k u l i s t o p a d a p r z e z s a l e m u z e ­u m K a r o l a S z y m a n o w s k i e g o w z a k o p i a ń s k i e j „ A t m i e " . O ś r o d ­k i e m k i e r u j e M a c i e j P i n k w a r t , p r e z e s e m T o w a r z y s t w a M u z y c z ­n e g o i m . K . S z y m a n o w s k i e g o jes t z n a n y ś p i e w a k A n d r z e j B a c h l e ­d a .

• S c h r o n i s k o p o d K o z i c ą o c z e ­k u j e k a p i t a l n e g o r e m o n t u . L a t e m 1978 r . s t a ł o p u s t e , w y k o r z y s t y ­w a n e t y l k o p r z e z w c h o d z ą c y c h o k n a m i l e w y c h l o k a t o r ó w z P o l ­s k i , c a j a k i ś c z a s w y ł a p y w a n y c h p r z e z p a t r o l e T A N A P .

• W r a m a c h X V I I J e s i e n i T a ­t r z a ń s k i e j o d b y ł y s i ę o d 8 d o 9 w r z e ś n i a D n i P r z e w o d n i c k i e . A f i ­sze z a p o w i a d a ł y a t r a k c y j n e w y ­c i e c z k i , m . i n . z a 200 z ł u d z i a ł w w y c i e c z c e n a M i ę g u s z o w i e c k i S z c z y t -<- z u ż y c i e m s p r z ę t u w s p i ­n a c z k o w e g o .

• 70 la t i s t n i e j e j u ż s c h r o n i s k o n a d M o r s k i m O k i e m , o t w a r t e 15 s i e r p n i a 1908 r. — z u d z i a ł e m l i ­c z n e j d r u ż y n y t a t e r n i k ó w , k t ó r a u c z c i ł a u r o c z y s t o ś ć s e r i ą w e j ś ć w o k o l i c y . 40 la t m i n ę ł o w t y m r o ­k u s c h r o n i s k u n a K a l a t ó w k a c h , j u b i l e u s z 30- lee ia o b c h o d z i s c h r o ­n i s k o n a K o n d r a t o w e j a 25-leela — s c h r o n i s k o n a P o l a n i e C h o c h o ­ł o w s k i e j . P r z e d 20 l a t y , z p o ­c z ą t k i e m z i m y 1958—59. r o z p o c z ą ł p r a c ę z a k o p i a ń s k i D o m T u r y s t y

191 http://pza.org.pl

TATERNIK ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU ALPINIZMU

POŚWIĘCONY SPRAWOM TATERNICTWA,

ALPINIZMU I SPELEOLOGII

Redaktor: Józef Nyka

00-750 Warszawa, ul. Nowosielecka 20 m. 18

Tel. 41-07-87

Redaktor graf iczny: Janina Tępińska

Adres Redakcj i :

00-624 Warszawa, ul. Marszałkowska 1 p. 47

Tel. 25-40-41 wewnętrzny 312

Adres Polskiego Zwiqzku Alp in izmu:

00-010 Warszawa, ul. Sienkiewicza 12 p. 439

Tel. 26-69-56

WARUNKI PRENUMERATY:

Cena numeru: 10 zt. Prenumerata ,-oczna - 40 zł,

półroczna — 20 zł,

Prenumeratę krajową przyjmują oddziały RSW ,,Prosa-Ksiqżka-Ruch" oraz urzędy pocztowe i doręczy­ciele w terminach: do 25 l istopada na I kwartał, I półrocze oraz cały następny rok; do dnia 10 każ­dego miesiąca poprzedzającego okres prenumeraty na pozostałe kwartały roku. Jednostki gospodarki uspołecznionej, Instytucje f organizacje składają za­mówienia w miejscowych oddziałach RSW „Prasa--Ksiąika-Ruch". Zakłady pracy i instytucje w miej­scowościach, w których nie ma oddziałów RSW ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch" oraz prenumeratorzy indywidual­ni zamawiają prenumeratę w urzędach pocztowych tub wprost u doręczycieli.

Prenumeratę ze zleceniem wysyłki za granicę, która jest o 50*/* wyższa od prenumeraty krajowej, przyj­muje RSW ,,Prasa-Kslqika-Ruch", Centrala Kolporta­żu Prasy I Wydawnictw, u l . Towarowa 28, 00-958 War­szawa, konto PKO nr 1531-71 w terminach ustalonych d la prenumeraty krajowej.

Sprzedaż egzemplarzy numerów zdezaktualizowanych

prowadzi na uprzednie pisemne zamówienia Centrala

Kolportażu Prasy I Wydawnictw „Prasa-Ksiqżka-

Ruch" , 00-958 Warszawa, ul . Towarowa 28.

W Y D A W C A :

RSW ,,Prasa-Kslqżka-Ruch" Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, 00-564 Warszawa, ul . Koszykowa 6A.

Telefony: Dyrektor 28-09-73, Dziat Wydawniczy 29-35-52,

29-56-19. Biuro Reklam I Ogłoszeń, 00-679 Warszawa,

ul . Wilcza 62. Telefon 28-07-82.

D r u k : PZG RSW „Pra$a-Kslqżka-Ruch", Warszawa,

ul. Smolna 10/12. Zam. 1496. S-18.

N R I N D E K S U : 37 9 0 1 .

C O N T E N T S

F r e e c l i m b i n g r e n a i s s a n c e i n t h e T a t r a s (A. Smólski) 145

M o u n t E v e r e s t 1953—1978 (Z. Kowalewski) . 147

K a n g c h e n j u n g a S o u t h e x p e d i t i o n — s o m e m e d i c a l r e m a r k s (A. Pietraszek, J. Sera­fin) 148

H i m a l a y a a n d K a r a k o r a m e x p e d i t i o n s 1977 (Z. Kowalewski) 130

1978 A m e r i c a n K 2 E x p e d i t i o n (ff. Adams Car­ter) 155

P o l i s h - Y u g o s l a y i a n T i r i c h M i r E a s t E x p e d i -t i o n 1978 (A. T. Pietraszek, S. Rudzitiski) 156

100 c l i m b i n g h o u r s i n t h e A l p s i n a l a d i e s c o u p l e (A. Czerwińska) 159

B r o n i s ł a w C z e c h f a m o u s s k i e r a n d m o -u n t a i n e e r 1908—1978 (A. Schiele) . . 162

J a v o r o v e ś t i t y f r o m t h e N o r t h (K. Wielicki) 166

C a v i n g e x p e d i t i o n „ S a l z b u r g 77" (K. Makow­ski) 171

P r o v a t i n a c a v e 1978 CL. D u m n i c k i ) . . . 173

A n d r e T o u y a c a v e 1978 (A. Ciszewski) . . 174

S i n g l e r o p e t e c h n i ą u e (K. Kleszyński) . . 178

N e w r o u t e s i n t h e T a t r a s — 181. N e w s f r o m t h e T a t r a s — 182. Y a r i o u s m o u n t a i n s — 183. E x p e d i t i o n s —• 185. A l p i n e n o t e s — 186. O r g a n i s a t i o n p r o c e e d i n g s — 187. I n m e m o r i a m — 188. M o u n t a i n a c c i d e n t s — 189. E q u i p m e n t — 190.

I N H A L T

W i e d e r a u f w e r t u n g des s e e h s t e n G r a d e s (A.

Smólski) . 145

M o u n t E v e r e s t 1953—1978 ( Z . Kowalewski) . 147

K a n g c h e n d z ó n g a - E x p e d i t i o n — a r z t l i c h e B e -t r a e h t u n g e n (A. Pietraszek, J. Serafin) . 148

H i m a l a j a - u n d K a r a k o r u m - E x p e d i t i o n e n 1977

( Z . Kowalewski) 150

A m e r i k a n e r a u f d e m K 2 (H. Adams Carter) 155

P o l n i s c h - j u g o s l a w i s c h e T i r i c h - M i r - E a s t - E x p e -d i t i o n 1978 (A. T. Pietraszek, S. Rudziński) 156

In D a m e n s e i l s c h a f t e n i n d e n A l p e n u n d

D o l o m i t e n (A. Czerwińska, I. Kęsa) 159. 161

B r o n i s ł a w C z e c h 1908—1944 (A. Schiele) . . 162

J a v o r o v ś ś t i t y v o m N o r d e n , R o u t e n u b e r s i c h t (K. Wielicki) 166

H ó h l e n e x p e d i t i o n . . S a l z b u r g 77" (K. Makoic-

ski) 171

P r o v a t i n a - S c h a c h t 1978 ( L . D t i m n i c f c i j . . 173

G o u f f r e A n d r e T o u y a 1978 (A. Ciszewski) . .174

T e c h n i k d e s e i n f a c h e n S e i l e s (K. Kleszyński) 178 N e u e F i i h r e n i n d e r T a t r a — 181. N e u e s a u s

d e r H o h e n T a t r a — 182. R u m a n i e n , M o n g o l e i , G r i e c h e n l a n d — 183. E x p e d i t i o n e n — 185. N o t i t z -b l a t t — 186. A u s d e m O r g a n i s a t i o n s l e b e n — 187. I n M e m o r i a m — 188. B e r g u n f S l l e — 189. B e r g a u s -r i i s t u n g — 190. K u r z n o t l e r t — 191.

192 http://pza.org.pl

p <% M !

SKARBY

ZE STARYCH

ALBUMÓW

Jeszcze jedno zdjęcie z albumu inż. Wiktora Ostrowskiego — z lipca 1930 r. Krupówkami spacerują (od lewej) Zofia Galicówna (-Kamińska), Alfred Szczepański, Krystyna Sinkówna (-Popielowa) oraz Kazimierz Kup­czyk, jeden z najzdolniejszych wspinaczy lat międzywojennych. Niesie on pakunek z co dopiero kupioną liną, z którą pierwszego sierpnia 1930 r. zginie na Ostrym Szczycie, gdzie Sinkówna będzie jego towarzyszką. Por­trecik Kupczyka z tej fotografii drukowany był w T. XX s. 152—153. Fot. Wiktor Ostrowski. Autorem małych zdjęć jest Wincenty Birkenmajer. Jed­no przedstawia jego (w środku) i Kupczyka (z lewej) w utulni przy Łom­nickim Stawie w r. 1929, drugie — kopiec z krzyżem na miejscu śmierci Kupczyka pod południową ścianą Ostrego. Duże zdjęcie stanowi swego rodzaju epitaf ium: przed paroma tygodniami zmarła w Afryce Krystyna (Sinko-) Popielowa.

http://pza.org.pl

CENA ZŁ 10. -

<

http://pza.org.pl