Od Jury - sp.olkusz.pl · strefy zetknięcia się bloków rozwijają się procesy geo-logiczne i...

Post on 28-Feb-2019

215 views 0 download

Transcript of Od Jury - sp.olkusz.pl · strefy zetknięcia się bloków rozwijają się procesy geo-logiczne i...

Olkusz 2009

Od Jurysię zaczyna...

Materiał promocyjny Powiatu Olkuskiego. Rozdawany bezpłatnie.

Wydawca: Starostwo Powiatowe w Olkuszu 32-300 Olkusz, ul. Mickiewicza 2Koncepcja i redakcja: Jerzy NagawieckiOpracowanie: Spleleoklub OlkuszKorekta: Agnieszka Zub, Olgerd DziechciarzNakład: 500 egz.Skład i druk: Centrum Poligraficzno-Reklamowe OMEGA ART 32-300 Olkusz, Bogucin Mały 78

3

P rzyjeżdżajcie na olkuską ziemię. Między Krako-wem a Częstochową rozciąga się kraina, która na niewielkim obszarze skupia prawdziwe skar-

by: cuda natury przyrodnicze osobliwości, wspaniałe zabytki i rozbudzające wyobraźnię ruiny dawnych wa-rowni – pozostałości burzliwej historii. Praprzyczyny odrębności przyrodniczej i krajobrazowej Krainy Ju-rajskich Skał należy upatrywać w specyfice jej położe-nia. Przed ponad 400 milionami lat spotkały się tu dwa duże bloki litosfery – górnośląski i małopolski. Wzdłuż strefy zetknięcia się bloków rozwijają się procesy geo-logiczne i towarzyszące im przemiany środowiska przyrodniczego. Obecnie region śląsko-krakowski na-leży do stosunkowo spokojnych tektonicznie. W prze-szłości nie zawsze tak było. Świadectwem aktywnych procesów krasowych są dziś pozostałości systemów jaskiniowych Wyżyny Krakowsko – Częstochowskiej i rozległe zagłębienia terenu.

Wyrazista odrębność, naznaczona piętnem archa-iczności, raczy nas różnorodnością prehistorycznych i historycznych śladów. Przed wiekami niedostępna Jura, ze swymi słynnymi „Orlimi Gniazdami”, strzegła polskiej państwowości przed inwazją z czeskiego i germańskiego Śląska. Z czasem jurajska wyspa – ta enklawa wspaniałości – stawała się pomostem mię-dzy ważnymi regionami naszej Ojczyzny.

Niemal w środku krainy białych skał, jaskiń, lasów i wzgórz leży powiat olkuski. Wprawdzie pisana hi-storia tych ziem sięga ledwie tysiąca lat, niemniej jurajskie tereny zasiedlali ludzie już 500 tysięcy lat temu. Znaleziska w Jaskini Biśnik, położonej w Doli-nie Wodącej, uważane są za najstarsze ślady bytności człowieka na ziemiach polskich. Historia ukochała ten wyjątkowy skrawek Polski.

Olkusz i okolice to uroczy zakątek ziemi położony

w Jurze Krakowsko-Wieluńskiej; kraina dolin między obłymi pagórkami, które łagodnie się wznosząc, toną w zwartych ścianach lasów. Dzielące te wzgórza głę-bokie, porośnięte drzewami i gęstym poszyciem krze-wów jary tworzą wspaniałe ramy dla falujących latem zbóż. Zwieńczenie wzgórz tworzą fantastycznych kształtów białe skały. Cudownie jest wspinać się po ruinach zamków w Bydlinie, Rabsztynie, Ogrodzieńcu, Ryczowie, Smoleniu oraz białych wapiennych ostań-cach Januszkowej Szczeliny, Grodziska Pańskiego i Chłopskiego, zbierać amonity i muszelki morsko-ju-rajskiej krainy. Wyprawy do najstarszych siedlisk ludz-kich na polskich ziemiach w jaskiniach: Biśnik, Ska-łach Zegarowych, Jaskini Jasnej, Świniuszki nakazują refleksję nad stałością i przemijaniem. Spacer doliną Dłubni, z jej krasowymi źródłami, z prastarymi Imbra-mowicami i Ściborzycami, wycisza i uspokaja.

W tej okolicy nie słychać bezbarwnego szumu wiel-kich miast, tutaj do uszu dochodzą kojące, rozpozna-walne, pojedyncze dźwięki. Jura ma w sobie to coś: rzadką piękność i dziką urodę, którą dawkuje podzi-wiającym ją turystom. Zawsze, kiedy przemierzam Dolinę Wodącej, mam wrażenie, że kroczę tędy po raz pierwszy, dostrzegam bowiem wciąż nowe krajobra-zy, rośliny i zwierzęta oraz kolorowe ptaki śpiewają-ce cudowniej niż wczoraj. Wokół króluje przyroda; ledwie kilkadziesiąt metrów domostw. Kojący spokój i cisza lasów, mrok jaskiń, strzelistość skał przybiera-jących najdziwniejsze kształty, urok leśnych traktów... Nawet jeziorka się tu znajdują.

Cudna okolica. Starosta Olkuski

Leszek Konarski

Zapraszamy do nas!

4

Wczoraj i dziś

P od koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku dzięki inicjatywie Macieja Grabowskiego przy ZGH Bolesław w Bukownie powstaje coś na

kształt sekcji grotołazów. Większość wyjazdów była finansowana przez ZGH, a brali w nich udział m.in. przyszli założyciele Speleoklubu: Michał Ostrowski, Zbigniew Kopczyk, Stanisław Barczyk.

W roku 1969 formuła funkcjonowania klubu przy ZGH zaczęła się wyczerpywać i powstał pomysł utwo-rzenia własnego klubu. Początkowo młodzi grotołazi spotykają się w „Stodółce” u Michała Ostrowskiego.

Rodzi się wtedy plan utworzenia klubu grotołazów w ramach klubu przy PTTK w Olkuszu.

Od października 1969 r. do lutego 1970 r. dzięki żmudnej i ciężkiej pracy Henryka Imiałka, Andrzeja Ku-liga, Jerzego Szarka, Marka Izdebskiego, Marka Jarno i Ryśka Kaczora wyremontowana zostaje stylowa piw-nica pod budynkiem Batorówki przy olkuskim Rynku.

Budynek ten od teraz na najbliższe 40 lat staje się siedzibą Speleoklubu Olkusz.

Lata siedemdziesiąte to w Polsce okres niedoborów. Nie ma lin, sprzętu jaskiniowego ani biwakowego.

Na grani Tatr. Fot. archiwum Speleoklubu Olkusz.

5

Takie drobiazgi nie przeszkadzają olkuskim groto-łazom realizować śmiałe plany. 22 listopada 1970 r. H. Imiałek, J. Szarek i A. Kulig odkrywają Januszkową Szczelinę – trzecią co do głębokości jaskinię na Jurze.

W 1974 r. wyrusza do Afryki półroczna wyprawa speleologiczno-etnograficzna. Biorą w niej udział: Bolesław Walawski, Stanisław Barczyk, Stanisław Misz-tal, Marian Jarno, Antoni Wojciechowski, Władysław Żakowski, Krzysztof Pruski, Walery Sieklucki, Henryk Imiałek i Janusz Kreczmański. Z ważniejszych do-konań lat siedemdziesiątych wartym odnotowania

jest udział Eli Skrzyszowskiej w pierwszym kobiecym przejściu Jaskini Ptasiej w Tatrach w 1976 r.

Lata osiemdziesiąte przynoszą zainteresowanie Spitsbergenem. Na fali badań i eksploracji tej niedo-stępnej i surowej wyspy swoją pasję realizują: A. Kie-res, W. Bogacki, Stanisław Misztal, później także Grze-gorz Lipień.

Pierwsze doświadczenia alpejskie zdobywają Tade-usz i Elżbieta Skrzyszowscy, w 1981 r. wyruszając do Chamonix. W eksploracji jaskiń Kuby aktywny udział bierze Wacław Bogacki.

Jaskinia Cocolbea, Rumunia. Fot. M. Saganowski

6

Prawdopodobnie Jaskinia Bystra. Akcja ratunkowa, podczas której próbowano pomóc, zaklinowanemu w syfonie, płetwonurkowi jugosłowiańskiemu.

Andrzej Fus.

Afryka 1974 r. Fot. archiwum Speleoklubu Olkusz.

7

Oprócz wyjazdów zagranicznych klub działa w Tatrach i na Jurze, pro-wadzone są szkolenia i rozwijana współpraca międzyklubowa umoż-liwiająca organizację śmiałych wy-praw.

Pewne zamieszanie wprowadza do życia klubowego transformacja ustro-jowa początku lat dziewięćdziesiątych. Jednak nie na długo. Członkowie klubu odwiedzają Chiny, wspinają się w Szko-cji, Dolomitach, Alpach. Powstaje pomysł stworzenia własnej sztucznej ścianki wspi-naczkowej. I tak w 1995 r. zostaje otwarta jed-na z pierwszych tego typu ścianek w Polsce. Do dzisiaj będąca jednym z symboli i miejsc spajających ludzi Ziemi Olkuskiej związanych z górami. Kwestią czasu było zainteresowanie się olkuszan górami wyższymi. W 1998 zorganizowana została pierwsza wspinaczkowa wyprawa poza Stary Kontynent. Mount McKinley wywarł trwałe wrażenie na Adamie Kieresie i Piotrze Wiencku, którzy stają się w śro-dowisku olkuskim jednymi z organizatorów i promotorów takich wyjazdów.

Z nowym milenium klub okrzepł. Sebastian Kołodziej został instruktorem PZA Taternictwa Jaskiniowego, a Piotr Michalski instruktorem wspinaczki sportowej. Zaczęto organizować re-gularne kursy dla grotołazów, co w latach następnych wpłynęło na liczbę osób zdolnych podejmować własne przedsięwzięcia. W prostej linii przełożyło się to na zwiększenie intensywności zagranicznych wyjazdów speleo. Konsekwentny plan zdo-bywania najpiękniejszych i najwyższych szczytów ziemi prowadzą Adam Knapik, Piotr Wiencek, Jerzy Milka i inni.

W Wielką Sobotę 2004 roku przychodzi jednak tragicz-na wieść o zaginięciu Adama Kieresa na Spitsbergenie. Później koledzy dla uczczenia jego pamięci fundu-ją pamiątkowe tablice, a klub organizuje zawody wspinaczkowe Memoriał im. Adama Kieresa. Pod-sumowując działalność ostatniego dziesięciolecia, można stwierdzić, że co roku członkowie klubu organizują kilkanaście wyjazdów zagranicznych w jaskinie i góry świata. Cele są różne: od eksplora-cji w Meksyku i zdobycia Aconcaguy po turystycz-ne jaskinie Węgier czy Morawskiego Krasu.

Jacek Włodarczyk i Wacek Bogacki.

8

9

10

JASKINIE - inny świat

Kačna Jama, Słowenia. Fot. M. Kaleciński.

11

Jaskinia jest miejscem niezwykłym. Otwiera przed nami wrota do zupełnie innego świata. Świata niesamowitej, tajemniczej i wręcz mistycznej urody. Ukazuje, ukryte

przed cywilizacją, mroczne i spokojne oblicze natury. Jaski-nia jest także miejscem głęboko zakorzenionym w ludzkiej naturze. Była pierwszym schronieniem i domem naszych praprzodków. Dziś schodzimy do jaskini podziwiać niesa-mowite formy naciekowe, przyglądać się, jak woda cierpli-wie rzeźbi w skale fantastyczne kształty. Schodzimy też do niej, żeby zakosztować jej klimatu, usłyszeć ciszę przerywa-ną czasem odgłosem spadającej na skałę kropli, szumem podziemnej rzeki; zobaczyć prawdziwą ciemność niezakłó-coną żadnym źródłem światła, zrozumieć wielkość i potęgę sił natury, dotknąć kolosa, który żyje własnym, powolnym i spokojnym życiem. Tego doświadczamy, przemierzając korytarze podziemnego świata.

Jest też druga strona medalu. Stanowią ją przejścia spor-towe, bo jakby nie było, speleologia jest sportem, i to eks-tremalnym. Podczas akcji sportowej mało kto zwraca uwa-gę na piekno podziemnego świata. Liczy się wtedy czas i granice możliwości. Dla wielu z nas jest to test umiejętno-ści i wytrzymałości zarówno psychicznej, jak i fizycznej. To rywalizacja, wyzwanie rzucone jaskini i samemu sobie. To

pragnienie pokonania własnych ograniczeń. A gdy tego do-konamy, jesteśmy zmęczeni i szczęśliwi - udało się.

„Zejście, wyjście. Ile razy? Wciąż i wciąż na nowo. Po co? Każ-dy niesie sam swoją własną odpowiedź. To pytanie o cel. Dla-czego ? Praprzyczyny. Czy jeszcze pamiętasz ten pierwszy raz ? Co kazało Ci zejść w mroczne wnętrze ziemi?

Nikłe światło rozjaśnia mrok. To nie oczy są Twoim głównym przewodnikiem. To zaniedbane gdzie indziej zmysły - dotyk, słuch, niedoceniana na co dzień intuicja. Czujesz własne ciało, a ono Ciebie słucha. Ilu z tych na górze potrafi być tak blisko z sobą samym? To może być trudne. Czujesz mocniej, wiesz więcej, widzisz jaśniej - to chwila w skali życia. Ale życie to chwila. Pogrążasz się w mroku, wchodzisz w otwór, podążasz meandrami. Raz sucho, innym razem mokro. Otacza Cię prze-strzeń, której granic szukasz. Grzęźniesz na korytarzu otoczo-ny materią. (...)

Jolanta Sajkowska ze strony speleo.bielsko.pl”

Myślę, że nic więcej nie trzeba dodawać...

Aleksander Zalewski

Jaskinia Cocolbea, Rumunia. Fot. M. Saganowski.

12

Jaskinia Humpleu, Rumunia. Fot. P. Żmudzki. Jaskinia Błotna k. Jaroszowca. Fot. K. Leszczyńska.

Jaskinia Urwista k. Olsztyna. Fot. K. Leszczyńska.

13

Jaskinia Tecuri, Rumunia. Fot. M. Saganowski.

14

Jaskinia w Straszykowej Górze. Fot. K. Leszczyńska. Januszkowa Szczelina k. Olkusza. Fot. K. Leszczyńska.

Jaskinia Kasprowa Niżna, Tatry.

15

Jaskinia Zvonica, Słowacja. Z przodu od lewej: Piotr Wiencek i Andrzej Fus. Fot. A. Dajek.

16

Jaskinia wodna w Rumunii. Fot. M. Kaleciński.

17

Jaskinia na Świniuszce k. Ryczowa. Fot. K. Leszczyńska.

18

Jaskinia Dent de Crolles, Francja. Fot. M. Smoter.

19

Dent de Crolles, Francja. Fot. M. Smoter.

Pod otworem Wielkiej Litworowej, Tatry. Fot. K. Leszczyńska.

Logarček, Słowenia. Fot. M. Kaleciński. Kačna Jama, Słowenia. Fot. M. Kaleciński.

20

Kačna Jama, Słowenia. Fot. M. Kaleciński.

21

Jaskinia Vranja, Słowenia. Fot. M. Kaleciński.

22

Pod Jaskinią Urwistą, Sokole Góry. Fot. A. Kołodziej.

23

Kanioning. Fot. M. Smoter.

24

Pocztówka z ArktykiNa biurku pani prezes olkuskiego oddziału PTTK leży

kolorowa pocztówka. Błękitne niebo i niesamowita biel górskich szczytów. Na odwrocie kilka słów skreślonych sta-rannym pismem: „Pozdrowienia z wyprawy na Spitsbergen przesyła Adam Kieres”. Kartka trafiła do Olkusza we wtorek po świętach. Wtedy jej nadawca samotnie przedzierał się przez smagane śniegiem i wiatrem lodowe piekło Spitsber-genu. A może już wtedy...

W świąteczną, wielkanocną niedzielę media podały la-koniczny komunikat zaczerpnięty z Polskiej Agencji Pra-sowej: Polski turysta zaginął na jednej z wysp norweskiej, arktycznej prowincji Svalbard, obejmującej między innymi Spitsbergen. Norweskie służby ratunkowe dostały sygnał o zaginięciu w sobotę o godz. 11:51. Ze względu na fatalną pogodę ekipa mogła wyruszyć na poszukiwania dopiero późnym wieczorem, około godz. 22.00-23.00 - powiedział w rozmowie z PAP polski wicekonsul Adam Szczypek. W ko-lejnych informacjach donoszono, że trzech Polaków zostało odnalezionych w niedzielę rano i przewiezionych do głów-nego miasta regionu, Longyearbyen, gdzie z odmrożeniami trafili do szpitala. Jak podała w środę Polska Agencja Praso-wa, norweskie służby ratunkowe zakończyły bezskuteczne

poszukiwania polskiego turysty, który zaginął w sobotę na Spitsbergenie. - Niestety, nie udało się go odnaleźć - powie-dział w rozmowie z PAP konsul Adam Szczypek. - Prawdopo-dobnie poszukiwania zwłok zostaną wznowione na przeło-mie lipca i sierpnia, gdy pozwolą na to warunki.

Do tego czasu, jak dodał konsul Szczypek, zwłok będą szukać załogi samolotów przelatujących od czasu do czasu nad terenem, gdzie zaginął Adam.

- Kiedy usłyszałem w radio, że zaginiony ma 46 lat i jest członkiem olkuskiego Speleoklubu, dopiero wtedy dotarło do mnie, że to Adam. - opowiada Piotr Wiencek, przyjaciel Adama i członek olkuskiego Speleoklubu PTTK. Adam był kierownikiem wyprawy „Wielki Trawers Spitsbergenu”. Ce-lem wyprawy było przejście na nartach całej wyspy z pół-nocy na południe. Chcieli ten dystans, liczący około 600 km, pokonać w czasie krótszym niż 20 dni.

W poniedziałek rozdzwoniły się telefony. Kolegom Adama udało się dodzwonić z Olkusza do dwóch członków wypra-wy, Mariusza Czarnula i Michała Ładonia, którzy przebywali w szpitalu w norweskim Longyearbyen.

Dopadło ich białe piekło

Tragedia rozpoczęła się w czwartek, gdy gwałtowna burza śnieżna zatrzymała ich w obozie, który rozbili około 80 km na północny wschód od Longyearbyen. Burza szalała przez trzy dni; spadło wtedy ponad dwa metry śniegu, który zasy-pywał ich namioty i sprzęt. Przez ten czas siedzieli skurczeni w przyginanych wiatrem i śniegiem namiotach. Co godzinę, dwie jeden z nich musiał wyjść na zewnątrz, żeby odkopać namiot spod śniegu. Wyjść na zewnątrz - łatwo powiedzieć. W tych warunkach przygotowanie na spotkanie z szaleją-cym wiatrem, śniegiem i mrozem zajmuje prawie godzinę. Trzeba założyć kolejne warstwy odzieży, dwie pary rękawic.

Adam Kieres

25

Jeśli się zapomni o najdrobniejszym elemencie - pewne odmrożenie. W sobotę, kiedy okazało się, że nie są w sta-nie obronić zniszczonych namiotów przed naporem śniegu i wiatru, musieli wyjść na zewnątrz. W szalejącą burzę. Bez sprzętu, który został pod śniegiem twardym jak beton. Po dłuższym wysiłku udało im się odkopać zasypaną śniegiem boję ratunkową, czyli urządzenie wysyłające sygnał radiowy i jednocześnie pozwalające zlokalizować nadawcę. Wysłali sygnał koło południa. Kilka godzin później dwóch z nich usłyszało przebijające przez wycie wiatru odgłosy silników helikoptera ratunkowego, który jednak odleciał. Przypusz-czamy, że wtedy Adam, widząc że przebywanie w miejscu, które nie zapewniało im już żadnego schronienia, może skończyć się tragicznie, podjął decyzję o wyruszeniu do od-ległego o niespełna 30 km husa, czyli myśliwskiego domku, w którym nocowali przed rozpętaniem się burzy śnieżnej. W husie przebywali ludzie, którzy mieli do dyspozycji skuter śnieżny. Być może Adam liczył, że uda się uzyskać ich po-moc dla pozostałej trójki kolegów. Wyruszył sam podczas

burzy śnieżnej, bez mapy i kompasu, a także bez rękawic, które porwał mu wiatr.

Dystans 30 km, jeśli sprzyja pogoda, można pokonać w warunkach polarnych w 8-10 godzin. Jednak oni byli zmęczeni trzema dniami walki ze śniegiem i wiatrem, poodmrażani. Cały czas szalała burza. Przez śnieg, który zawalił im całkiem namioty, stracili większość sprzętu. Jednak pozostawanie w zniszczonym obozowisku, które nie dawało już żadnej ochrony, mogło oznaczać pewną śmierć. Wędrówka do husa, choć równie ryzykowna, da-wała jedyną, jak zapewne sądził Adam, nadzieję. Takie domki są wyposażone w zapas opału. Przede wszystkim jednak dają schronienie przed wiatrem, mrozem i śnie-giem. Z tego, co wiemy, Adam namawiał pozostałych uczestników ekspedycji, aby poszli tam wszyscy. Woleli jednak czekać na pomoc przy zniszczonym obozowisku. Dlatego postanowił pójść sam, zostawiając kolegom boję ratunkową, jedyną szansę na odnalezienie - opowiedzieli olkuscy speleolodzy.

Ostatni raz na Spitsbergenie.

26

Podczas tej burzy śnieżnej norweskie ekipy ratunkowe ewakuowały z tego rejonu Spitsbergenu wszystkich - po-nad 30 - uczestników różnego rodzaju wypraw. Uratowano wszystkich, poza Adamem. Czy byłby z nami, gdyby nie wy-ruszył samotnie do husa? Może, może, może...

Granice ryzyka

Dwa piętra niżej rozświetlony słońcem olkuski rynek w pierwszych dniach wiosny. Tutaj, na poddaszu „Ba-torówki”, czyli siedziby olkuskiego oddziału PTTK-u, atmosfera jak w górskim schronisku. Na wybitych de-

skami ścianach wiszą stare haki i liny, zdjęcia z górskich wypraw, ogłoszenia o następnych. Myślami jesteśmy gdzieś daleko, na Spitsbergenie, trzysta kilometrów od Bieguna Północnego. Tam, gdzie jest Adam. Sucha not-ka w katalogu wyprawy „Wielki Trawers Spitsbergenu”, który od niego dostałem: Adam Kieres (kierownik wy-prawy). Mgr inż. geolog. Członek Speleoklubu Olkusz od 1976 roku i Klubu Polarnego Polskiego Towarzystwa Geologicznego. Wielokrotny uczestnik wypraw na Spits-bergen (1981, 83,85,88,89-90,96), uczestnik wyprawy na Mount McKinley 1998 r. (najwyższy szczyt Amery-ki Północnej) i Aconcaguę 2000 r. (najwyższy szczyt

27

Ameryki Południowej - dop.red). Wspinał się w Alpach, w górach Jugosławii i Chin. Mieszka i pracuje w Olkuszu.

- Z Adamem wspinałem się od ponad dwudziestu lat. To ostatni człowiek, który mógłby popełnić błąd. Był niesa-mowicie precyzyjny, po prostu perfekcjonista. W trudnych i groźnych chwilach, podczas wspinaczki, Adam nigdy nie wpadał w panikę, nie ulegał emocjom, tylko trzeźwo ana-lizował sytuację i podejmował decyzje. Dzięki temu udało nam się wyjść cało, gdy zdobywaliśmy Triglav (najwyższy szczyt Słowenii, 2 863 m n.p.m.); przyszło załamanie pogo-dy i biwakowaliśmy dwie i pół doby w fatalnych warunkach, bez namiotów. Czy był ryzykantem? Każdy, kto wychodzi w góry, podejmuje ryzyko.

- Po tylu latach wspólnego wspinania mogę stwierdzić z całą pewnością, że Adam to facet, na którego można było li-czyć w najtrudniejszych chwilach, gdy chodzi o życie. To fakt, że jest bardzo uparty i nieraz się pokłóciliśmy, ale nigdy w górach. Jest bardzo doświadczonym alpinistą i polarnikiem. W 1996 r. był szefem ekspedycji, która przeszła na nartach 250 km z Longyearbyen do polskiej stacji polarnej w Horn-sundzie na Spitsbergenie. Dlaczego postanowił odłączyć się od grupy? Nie wiem. Ale jestem pewien, że gdyby nie miało to uzasadnienia, nigdy by tego nie zrobił. Może widział w tym jakąś szansę ratunku. - powiedział Piotr Wiencek.

Siedzimy sobie w PTTK-u, pijemy herbatę i wspominamy, jak to Adam zgłosił się na ochotnika do grupy szukającej przez kilka dni jugosłowiańskiego speleologa, który utopił się w Jaskini Bystrej w Tatrach. Ktoś przypomniał słynną anegdotkę Kieresa opowiadającego, jak to podczas które-goś z jego pobytów na Spitsbergenie, do stacji polarnej PAN przyleciał rosyjskim helikopterem z zaopatrzeniem zabrany „na stopa” młody student, mający ze sobą plecak i połeć słoniny kupiony „od Ruskich”. Nazywał się Marek Kamiński. Potem Adam wprowadzał go w arkana wypraw polarnych.

- Spotkałem się z Adamem kilka dni przed ich wyjazdem na Spitsbergen. Zaprosiłem go na pokaz slajdów z naszej wyprawy na Aconcaguę. Powiedział, że pooglądamy, jak wróci. - opowiada Adam Knapik, długoletni prezes olku-

skiego Speleoklubu PTTK i przyjaciel Adama Kieresa. - Ja zapisałem sobie w kalendarzu, że na początku maja mam do niego zadzwonić. Umówiliśmy się przed wyjazdem, że jak wrócą, to napiszę reportaż o wyprawie na Spitsbergen. Nie przypuszczałem, że taki.

Jacek Sypień„Dziennik Polski”

Kraków, kwiecień 2004 r.

Tablica pamiątkowa na Wiktorówkach, Tatry.

28

Fot. Łukasz Nowak.

29

Jurajski raj wspinaczkowy

3030

W zgiełku wielkich miast i w wirze pracy wielu poszukuje nowych doznań, które dostarczą adrenali-

ny, a przy tym zapewnią świetną zabawę. Wspinaczka jest właśnie taką formą rekreacji. Ze względu na duże

ryzyko traktowana jest jako sport ekstremalny, nie zna-czy to jednak, że przeznaczona jest tylko dla profesjo-nalnych alpinistów. W naszym regionie powstaje coraz

więcej szkół i kursów oferujących poznanie arkanów wspinaczki i trenowanie wśród dobrze wyszkolonej kadry.

Wspinanie można traktować jak najbardziej wyczynowo i sportowo, ale coraz częściej staje się jednak formą ekstre-

malnej zabawy na świeżym powietrzu dla wszystkich amato-rów wrażeń, którzy ten sport traktują jak wyzwanie i przygodę.

Trzeba pamiętać, że do wspinaczki potrzebna jest nie tylko pionowa ściana, skała lub góra, ale także dobra kondycja fizyczna oraz podstawowe wyposażenie – sprzęt, który pozwoli w sposób

bezpieczny pokonywać skaliste przeszkody, własne słabości i siłę grawitacji. Wymieniając niezbędny podstawowy ekwipunek wspi-

naczkowy, należy wspomnieć o butach, których specjalnie przygo-towana powierzchnia podeszwy ułatwia wspinanie. Kolejny istotny

element wyposażenia to uprząż wspinaczkowa. Uprząż zawsze trzeba przymierzyć; możliwość jej regulacji stanowi atut, zaś optymalny dobór

ma znaczenie dla bezpieczeństwa. Warto więc skorzystać z opinii fachowca przy doborze specjalistycznego sprzętu.

Jedną z prostszych form wspinaczki jest zdobywanie dróg na sztucznych ściankach oraz skałkach. Od tych miejsc zaczyna swoją przygodę ze wspi-

naniem każdy, zarówno ten, kto chce jej tylko posmakować, jak i ci, którzy marzą o zdobywaniu himalajskich szczytów.

Powiat olkuski obfituje w bardzo ciekawe miejsca wspinaczkowe. Jednym z najciekawszych i najczęściej obleganych jest „rejon Pazu-rek I”, zlokalizowany w pobliżu stacji kolejowej Jaroszowiec Olkuski.

W skład „rejonu” wchodzi około piętnastu dróg wspinaczkowych, wyposażonych w stałe punkty asekuracyjne i zjazdowe. Wysokość skałek dochodzi do 27 metrów. Jest to wspaniałe miejsce na ćwi-

czenie technik linowych wykorzystywanych w speleologii. Równie interesujący jest „rejon Pazurek II”, zlokalizowany nieopodal wsi

Pazurek. Miejsce to jest w ciągłej rozbudowie, wytyczane są nowe drogi oraz modernizowane ich zabezpieczenie. Jest to obszar wyposażony w stałe punkty asekuracyjne i zjazdowe, polecany głównie początkującym. Wysokość skałek docho-dzi do 26 metrów.

Ciekawym i malowniczym miejscem wspinaczek jest

Jasiu w akcji. Fot. T. Wietcki.

31

również Zamek Rabsztyński. Drogi wspinacz-kowe w tym rejonie znajdują się na ścianie za „tronem” oraz poza obrysem murów zamku na skałkach od północnego zachodu. Skałki te osiągają wysokość około 18 metrów. Są one stosunkowo proste do pokonania i dlatego często młodzi speleolodzy od nich rozpoczy-nają swoją przygodę ze wspinaczką. Obsza-rem, który ostatnio cieszy się sporą popularno-ścią w naszym powiecie, jest „rejon Pomorzany”, zlokalizowany przy ulicy Długiej w Olkuszu. Po-mimo niewielkich rozmiarów (wysokość skałek ok. 12 m), pomorzańskie ostańce uważane są za najtrudniejsze w regionie.

Alternatywą dla skałek są sztuczne ścianki, stano-wiące doskonałą bazę treningową dla młodych adeptów wspinaczki.

Tutaj, pod okiem trenera, mogą oni bezpiecznie roz-począć przygodę ze wspinaczką oraz z czasem szkolić technikę na różnej trudności drogach „skręconych” przez doświadczonych operatorów ścianki. Sztuczna ścianka w Olkuszu znajduje się w Szkole Podstawo-wej nr 2. Do dyspozycji mamy ponad siedemdziesiąt metrów kwadratowych, na których oferowane jest ponad dwadzieścia dróg, jak również imitacje forma-cji skalnych: przewieszenia, okapy, daszki, zacięcia.

Wspinaczka to bardzo złożona i urozmaicona dys-cyplina balansująca na granicy sportu wyczynowego i amatorskiego. Jest doskonałą formą spędzania wolne-go czasu, ale tylko dla osób odpowiedzialnych i nie po-zbawionych wyobraźni. Wcześniejsze przeszkolenie gwarantu-je bezpieczeństwo w równym stopniu jak odpowiednio dobrany sprzęt. Dlatego wszyscy zainteresowani wspinaczką sportową czy rekreacyjną powinni ukończyć kurs skałkowy. Dokonać tego można na dwa sposoby: zapisując się na kurs skał-kowy w klubie wysokogórskim (kluby takie znajdują się niemal w każdym większym mieście w Polsce. Ich adresy można znaleźć na stronie Polskiego Związku Alpinizmu) lub zapisując się na kurs skałkowy w godnej zaufania szkole wspinaczkowej. Zanim jednak podejmiemy decyzję co do wyboru takiej szkoły, warto zasięgnąć opinii środowiska wspinaczkowego na temat szkoły, jak i instruktora, u którego będziemy się szkolić.

W olkuskim Speleoklubie można zasięgnąć rzetelnych informacji niezbędnych do rozpoczęcia nie-zwykłej wspinaczkowej przygody.

tekst: Ireneusz Madejopracował: Aleksander Zalewski

31

32

Jacek Konarzewski w akcji. Fot. T. Witecki. Grześ na Młynarzu, Podlesice. Fot. K. Leszczyńska.

Paweł „Żaba” Grabowski na Grochowcu. Fot. G. Fulbiszewska.

33

Marcin Lekstan w szczelinie w Dolinie Kobylańskiej. Fot. K. Leszczyńska.Wspinaczka w Rzędkowicach. Fot. G. Fulbiszewska.

34

Filip w akcji, Bolechowice. Fot. M. Kaszuba.

35

Dolina Kobylańska. Fot. A. Zalewski.

36

Robert Muzyczka na Słonecznych Skałach. Fot. G. Fulbiszewska.

37

Mateusz Orłowski na ścianie w Dolinie Kobylańskiej. Fot. K. Leszczyńska.

38

Enis, Rudawy Janowickie. Fot. K. Leszczyńska.

39

Vegacervera, Hiszpania. Fot. P. Żmudzki.

40

Tatry poligon doświadczalny

Jan Olewicz na lodospadzie, Zmarzły Staw, Tatry. Fot. T. Witecki.

41

Agata Knapik podczas wspinaczki na Gerlach, 1988 r. Fot. A. Knapik. Adam Knapik w Tatrach, 1986 r.

42

Kościelec, ściana zachodnia, Tatry. Fot. Ł. Górecki.

43

Lodospad w Dolinie Białej Wody, Tatry. Fot. P. Żmudzki.

44

Na Świnicy, Tatry. Fot. M. Szczepankiewicz.

45

Adam Kieres w Tatrach.Lata 80-te i 90-te.

Tatry zimą. Fot. T. Witecki.

46

Alpy krok w góry wysokie

Grań Lion, Matterhorn. Fot. T. Witecki.

47

W spinaczka w wielkich górach była dla wie-lu z nas wyzwaniem. Po doświadczeniach w Tatrach przyszła kolej, aby zmierzyć się

z Alpami.Pierwszymi członkami Speleoklubu, którzy zawitali

w masyw Mont Blanc w 1981 r., byli Ela i Tadzio Skrzy-szowscy. W tych czasach wyjazd poza żelazną kurty-nę był jak przeskok do innego świata, gdzie wszystko było kolorowe, co nie znaczy, że od razu lepsze.

Do końca lat osiemdziesiątych odwiedziliśmy jesz-cze dwa razy Dolomity: w 1985 r. i 1988 r., wspinając się w masywie Civetta.

W latach dziewięćdziesiątych rozpoczęły się re-gularne wyjazdy w Alpy. Począwszy od 1994 r. na Grossglockner w Wysokich Taurach, pewnie dlatego, że blisko, a później w każdym roku wyjeżdżaliśmy w Alpy Julijskie, Walijskie, Francuskie.

To chęć zdobycia sławnych czterotysięczników po-pychała nas do coraz częstszych wyjazdów, wyboru trudniejszych dróg.

Nie wszystkie wyjazdy kończyły się osiągnięciem celu, którym jest wejście na szczyt wybraną drogą.

Trudno zapomnieć kompletnie nieudany pod tym względem nasz wyjazd w zimie 2001 r., kiedy to postanowiliśmy wejść na Mont Blanc drogą przez Grands Mulets. Dojście do schroniska od stacji ko-lejki Plan de I’Aiguille w lecie zajmuje około czterech godzin. Nam udało się dotrzeć do schroniska, torując drogę w głębokim śniegu, śpiąc w jamach śnieżnych, po trzech dniach. O próbie wyjścia na szczyt nie było mowy, widać było spadające co chwilę lawiny. Ale i takie wyjazdy pozostawiają niezapomniane wraże-nia, kiedy odcięci od cywilizacji, w nocy widząc światła Chamonix, mogliśmy podziwiać piękno i grozę gór.

Wraz ze zmieniającą się Europą, Alpy przy-bliżały się do nas. Jak kiedyś wyjazd na tydzień w Tatry, tak teraz często tygodniowy pobyt w Alpach pozwala na dokonanie wejść na sławne szczyty, takie jak: Mont Blanc, Matterhorn, Monte Rosa.

tekst: Adam Knapik

Ela Skrzyszowska podczas pierwszej klubowej wyprawy na Mont Blanc, 1981 r. Fot. T. Skrzyszowski.

Darek Kuśnierczyk toruje drogę podczas wspinaczki na Mont Blanc, 2001 r. Fot. A. Knapik.

48

Wyprawa na Alphubel, Alpy, 1997 r. Od lewej: Andrzej Fus, Adam Knapik, Adam Kieres, Darek Kuśnierczyk i Piotr Wiencek.

49

Triglav, Alpy Julijskie, 1995 r. Fot. ze zbiorów P. Wiencka.

50

Po przejściu wschodniej ściany Watzmanna. Od lewej: Piotr Michalski i Arkadiusz Kornas, 2001 r. Fot. Ł. Halski.

51

Widmo Brockenu. Fot. T. Witecki.

52

Jan Olewicz na stanowisku w ścianie Matterhornu. Fot. T. Witecki.

53

Wyprawa na Matterhorn. Od lewej: Robert Mucha i Jan Olewicz. Fot. T. Witecki.

W drodze na Mont Blanc. Na zdjęciu po prawej: Dariusz Banyś, za nim Robert Mucha. Fot. D. Banyś

54

Letnie wejście na Mont Blanc. Fot. D. Banyś.

55

W drodze na Grossglockner (najwyższy szczyt w Austrii). Od prawej: Dariusz Banyś, Tomasz Witecki i Jan Olewicz. Fot. D. Banyś.

56

Najpiękniejsze góry świata

Piotr Więcek i Adam Kieres. Pierwsza wyprawa klubowa na McKinley, 1998 r. Fot. P. Witosławski.

57

W 1998 roku ukazała się książka „World Mountaineering”, w polskiej edycji za-tytułowana „Jak zdobyć najpiękniejsze

góry świata”. Publikacja ta stała się naszym prze-wodnikiem w poznawaniu gór poza Europą.

W tym też roku odbył się pierwszy wyjazd z na-szego klubu na Mount McKinley ( 6194 m n.p.m.), a przez to pierwsza wyprawa poza Europę. Z do-świadczeń kolegów zmagających się z przeciw-nościami w odległych górach Alaska Range wy-ciągnęliśmy wnioski przy organizacji następnych wypraw.

Wyprawy nasze objęły wszystkie kontynenty. Celem było zdobycie gór uchodzących często za symbole, lub zwiedzanie niedostępnych krain. Nie mniej ważną częścią długich wyjazdów jest po-znawanie kultury odwiedzanych krajów. Bo prze-cież każde góry są umiejscowione w konkretnym regionie, gdzie żyją ludzie często mający zupełnie inne zwyczaje od naszych. Warunki tam panujące niekoniecznie są zbliżone do tego, co zwykliśmy traktować jako coś zupełnie normalnego.

W 2000 i 2009 roku byliśmy na pograniczu Chi-le i Argentyny, aby wejść na Aconcaquę (6962 m n.p.m. ), najwyższy szczyt obu Ameryk.

W 1934 roku polska wyprawa zdobyła tę górę drogą przez Lodowiec Polaków, a do dziś na ma-pach wydanych w Argentynie można znaleźć cytat z książki pt.: „ Wyżej niż kondory” Wiktora Ostrow-skiego, jednego z ówczesnych zdobywców: „ Ten, kto idzie w góry, pozostawia życie i swój los u ko-lan swoich Bogów”.

tekst: Adam Knapik

Ostatnie metry przed szczytem Aconcaguy, Andy, 2000 r. Fot. P. Witosławski.

58

Na szczycie McKinley’a, 2002 r. Fot. A. Knapik.

59

Na szczycie Elbrusa. Od lewej: Jan Olewicz, Marek Bogacki i Piotr Wiencek.

Aconcagua, Andy, 2000 r. Od lewej: Adam Kieres, Adam Knapik i Piotr Pustelnik. Grzyby lodowcowe w podliżu Plaza de Mulas, Andy.

60

Marcin Koprowski (po prawej) i Arusha na szczycie Kilimandżaro. Fot. A. Knapik.

Kasia Michalska, Pamiro-Ałaj, Kirgistan. Fot. P. Michalski. Agata Knapik na szczycie Góry Kościuszki, Australia.

61

Jerzy Milka podczas podejścia na Nido Condores. Aconcagua, Andy. Fot. P. Wiencek.

62

Sztucznaścianka wspinaczkowa

Fot. K. Boniecki, Olkuszanin.pl

63

N a początku lat 90-tych powstała idea stworzenia w Olkuszu sztucz-nej ścianki. Dzięki zaangażowaniu

lokalnych przedsiębiorców związanych ze Speleoklubem i życzliwości władz Szkoły Podstawowej Nr 2 w 1995 r. powstała jedna z pierwszych ścianek w Polsce.

Po rozbudowie o przewieszenie i remoncie dzięki społecznemu zaangażowaniu człon-ków klubu ścianka działa od września do czerwca. Na sztucznej ściance pierwsze wspi-naczkowe kroki stawiają osoby chcące rozpo-cząć przygodę ze wspinaniem. Dzięki wykwa-lifikowanej kadrze i atestowanemu sprzętowi można to robić bezpiecznie. Obecnie ścianka wspinaczkowa w Olkuszu cieszy się dużym zainteresowaniem szczególnie wśród mło-dzieży i dzieci, którzy pod okiem instruktorów zdobywają doświadczenie i przygotowują się do wspinaczki w „żywych” skałach, które są ozdobą powiatu olkuskiego.

Memoriał im. Adama KieresaJedną z form aktywności członków klu-

bu jest organizacja zawodów wspinaczko-wych. Co roku w grudniu spotykamy się na zawodach poświęconych pamięci naszego tragicznie zmarłego kolegi Adama Kieresa. W imprezie tej udział bierze corocznie kil-kudziesięciu zawodników z różnych stron Polski. Startują zarówno ludzie dorośli, jak i dzieci. Obok rywalizacji wspinaczy odby-wa się także konkurencja dla speleologów, która przybliża widzom skomplikowane na pierwszy rzut oka techniki jaskiniowe.

Memoriał ma na celu nie tylko stworze-nie atmosfery rywalizacji, ale także ma za zadanie szerzenie, szczególnie wśród mło-dzieży i dzieci, aktywności sportowej w po-staci wspinaczki oraz speleologii. Fot. K. Boniecki, Olkuszanin.pl

64

Szkolimy się...

Fot. K. Leszczyńska.

65

P o roku 2000 Speleoklub powrócił do organizacji szkoleń z zakresu taternictwa jaskiniowego oraz

wspinaczki skałkowej. Kurs taternictwa jaskiniowego odbywa

się corocznie od 2001 r. i jest prowadzo-ny przez doświadczonych instruktorów z uprawnieniami Polskiego Związku Al-pinizmu. Kartę taternika jaskiniowego otrzymuje za każdym razem od czterech do pięciu kursantów. Szkolenie obejmuje techniki jaskiniowe, wspinaczkowe, akcje w jaskiniach jurajskich i tatrzańskich za-równo latem, jak i zimą. Oprócz tego kur-sanci mają możliwość zdobycia wiedzy w zakresie ratownictwa i autoratownic-twa jaskiniowego, kartowania oraz pierw-szej pomocy.

Wspinaczka jest obecnie jednym z naj-szybciej rozwijających się sportów eks-tremalnych. Staramy się, by był on dla naszych kursantów bezpieczny dzięki profesjonalizmowi naszych instruktorów. Nasz kurs obejmuje przygotowanie do wspinania zarówno na ściance wspinacz-kowej, jak i w skałach.

Kursy wspinaczkowe organizowane przez olkuski Speleoklub mają charakter zarówno starcjonarny, jak i wyjazdowy. Od 2008 r. organizujemy dla wszystkich chętnych obozy wspinaczkowe w Podle-sicach i Sokolikach.

Oprócz własnych szkoleń członkowie Speleoklubu uczestniczą także w kursach organizowanych przez Polski Związek Al-pinizmu, takich jak autoratownictwo czy kurs ekiperski.

Kurs taternictwa jaskiniowego.

66

Na zdjęciach: kurs wspinaczki skałkowej i autoratownictwa. Fot. K. Leszczyńska.

67

Kurs autoratownictwa.

68

Kurs kartowania.

Kurs wspinaczkowy. Szkolenie ekiperskie.

69

Kurs wspinaczki skałkowej.

Kurs wspinaczki skałkowej. Skalny most w Sokolikach. Fot. R. Muzyczka.

70

Tyrolka w Dolinie Kobylańskiej.

71

Członkowie Speleoklubu Olkusz podczas sprzątania jurajskich skał.

SPELEOKLUB OLKUSZ32-300 Olkusz, Rynek 20www.speleoklub.olkusz.pl