Post on 11-Mar-2016
description
Czy można stworzyć nowyzwiązek, gdy poprzedni wciąż
odciska swoje piętno?•
Była zrozpaczona, gdy opuścił ją tak nagle. Pozostawiona sama sobie, bezbronna. Nowy mężczyzna miał jej pomóc zapomnieć o przeszłości i otworzyć nowy rozdział. Jedna dręcząca myśl o tym, kim był jej poprzedni mąż, nie dawała im jednak spokoju. To ona kładła się cieniem na całym ich wspólnym życiu.
Schmitt z właściwą sobie wnikliwością i fi nezją opowiada o głę-boko ukrytych uczuciach, „niewidocznych znakach wodnych” odciskających się na naszych relacjach z najbliższymi.
•
Małżeństwo we troje to najnowsza książka Erica-Emmanuela Schmitta, najchętniej czytanego w Polsce francuskiego pisarza. Jego książki, przetłumaczone na 35 języków, zdobyły wiele na-gród na całym świecie.
Cena: 36,90 zł
Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 2Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 2 2013-09-17 22:55:542013-09-17 22:55:54
Eric-Emmanuel Schmitt
Małżeństwo we troje
tłumaczenieAgata Sylwestrzak-Wszelaki
KRAKÓW 2013
Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 3Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 3 2013-09-17 22:55:542013-09-17 22:55:54
Tytuł oryginałuLes deux messieurs de Bruxelles
Copyright © Editions Albin Michel – Paris 2012
Copyright © for the translation by Agata Sylwestrzak-Wszelaki
Projekt okładkiAleksandra Nałęcz-Jawecka, to/studio
Fotografia na pierwszej stronie okładki © Alastair Bird/Corbis/FotoChannels
Opieka redakcyjnaEwa Bolińska-Gostkowska
Alicja GałandzijEwa Polańska
AdiustacjaEwa Polańska
KorektaKatarzyna Onderka
Projekt typograficznyIrena Jagocha
ŁamaniePiotr Poniedziałek
ISBN 978-83-240-2456-8 (twarda)ISBN 978-83-240-2457-5 (broszura)
Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37
Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.plWydanie I, Kraków 2013
Druk: Drukarnia Abedik S.A., Poznań
Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 4Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 4 2013-09-17 22:55:542013-09-17 22:55:54
155
Czy to możliwe, by mogła jeszcze kogoś ocza-rować?
Przyglądała się sobie w lustrze, próbując nie zwracać przesadnej uwagi na swoje wady. Gdyby usunąć wałek tłuszczu na brzuchu – wspomnie-nie po ciążach, gdyby nie obawiać się dyspropor-cji między szerokimi biodrami i małym biustem, gdyby docenić małą podłużną twarz, gdyby na-zwać „dużymi czarnymi jeziorami” wytrzesz-czone brązowe oczy, gdyby zignorować kurze łapki, które upstrzyły jej kąciki oczu – mogłaby się podobać.
Dużo tych „gdyby”.A jednak zachwycił się nią, on, ten mężczyzna,
niewyróżniający się niczym, wprost przeciwnie.Jeszcze raz przyjrzała się swojemu odbiciu
w lustrze. Skoro widział w niej piękność, próbo-wała spojrzeć na siebie jego wzrokiem.
Nic z tego! Wdowa, choćby młoda, to już stara kobieta; ale w dodatku spłukana wdowa z dwójką dzieci na karku? Nikt takiej nie chce! Otóż on, dziś po południu, zamierzał się jej oświadczyć. Była tego pewna.
Może niedługo przestanie tak biedować? Opu-ści tę posępną klitkę: sypialnię, przedpokój i sa-lon z kuchnią, wynajętą za bezcen, ale i tak za drogo, i zamieszka w odpowiednim otoczeniu.
Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 155Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 155 2013-09-17 22:56:002013-09-17 22:56:00
156
Ktoś zapukał do drzwi. On? Nie mógł się do-czekać... Przyjechał po nią samochodem! Na szczęście dzisiaj synowie są na obiedzie u babci...
Otworzyła, lecz zanim zdążyła się zoriento-wać, o co chodzi, komornik wsunął stopę między drzwi a futrynę. Przytrzymała drzwi.
– To pomyłka! – Poznałem panią, nie mylę się. Może pani się
przeprowadzać w nieskończoność, śledzę panią. Niech mi pani zapłaci.
– Dręczy pan kobietę, która nie może wyżywić swoich dzieci!
– Mam weksle, które zobowiązała się pani wy-kupić.
– To weksle mojego męża, nie moje! – Przyjęła pani spadek. – Ale nigdy nie zgodziłam się tuczyć bogaczy
kosztem moich głodujących dzieci! – Pieniądze! Nie słowa! Pieniądze!Niewzruszony komornik napierał, pewien
swojej siły. Miał nad nią przewagę. Chwyciła że-liwny wieszak, który miała w zasięgu ręki, i cis-nęła nim w skórzany but intruza.
Mężczyzna wrzasnął i odruchowo cofnął nogę. Zatrzasnęła drzwi, zamknęła zasuwę.
– Nie wyłga się pani z tego tak łatwo! – krzy-czał oburzony. – Wrócę tu.
Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 156Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 156 2013-09-17 22:56:002013-09-17 22:56:00
157
Westchnęła, czując ulgę, że komornik woli ra-czej wrócić, niż czekać. W przeciwnym razie jak udałaby się na randkę?
Zirytowana tym, że przypomniano jej o jej trudnej sytuacji w chwili, gdy marzyła o przyjem-nych nadchodzących chwilach, usiadła przy to-aletce, po czym rozpuściła i wygładziła długie czarne włosy. Ta czynność zawsze łagodziła jej najgorsze lęki.
Godzinę później spotkała się ze swoim adora-torem w jego garsonierze, na Singerstrasse, w bar-dzo przyzwoitej okolicy. Powitał ją herbatą na stole i różnymi ciasteczkami.
Nie był bogaty, lecz nie brakowało mu pienię-dzy. Nie był piękny, ale też nie był odpychający. Nie sprawiał wrażenia wyrafinowanego dyplo-maty, raczej nieokrzesanego chłopa w niedziel-nym ubraniu. Pożerał ją wzrokiem.
– Muszę pani coś powiedzieć – szepnął.Zarumieniła się, zachwycona tym, że nie zwle-
kał. Spuściła wzrok, wstrzymała oddech, skrzyżo-wała ręce na prawym kolanie, przygotowując się w ten sposób do przyjęcia oświadczyn.
– Byłem bardzo zmieszany przez te ostatnie dni – zaczął poważnym tonem.
Omal nie odpowiedziała „Ja też”, lecz się po-wstrzymała, nie chcąc zepsuć tej uroczystej chwili.
– No właśnie... jak by tu zacząć... ja...
Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 157Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 157 2013-09-17 22:56:002013-09-17 22:56:00
158
– Proszę mówić.Zachęcała go uśmiechem. Zamrugał, sam bę-
dąc pod wrażeniem zdań, które zamierzał wypo-wiedzieć:
– Chodzi o... chodzi o pani zmarłego męża. – Słucham?Zesztywniała. Mówił dalej, kiwając głową. – Nigdy o nim nie mówiliśmy. – A co jest do powiedzenia, mój Boże!Natychmiast pożałowała tego wyznania. To
podstęp! Jeżeli będzie deprecjonowała swojego małżonka, wyjdzie na kobietę niewdzięczną, nie-zdolną do szacunku lub miłości. Jeżeli przeciw-nie, będzie go wspominać z wielkim uczuciem, może sprawiać wrażenie niegotowej do podjęcia nowej relacji. Musiała więc zgrabnie usunąć prze-szłość w cień.
– Poślubiłam go bardzo młodo. Szalał na moim punkcie, był zabawny, wspaniałomyślny, oryginalny. Zastanawia się pan, czy go kochałam?
– Proszę...Postawiła wszystko na jedną kartę i powie-
działa stanowczo: – Tak. Kochałam go.Twarz jej adoratora rozluźniła się. Uf, więc po-
stawiła na dobrą kartę. Ciągnęła więc: – Kochałam go. Był moim pierwszym i ostat-
nim mężczyzną. Jedynym. W ten czy inny sposób będę go zawsze kochać.
Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 158Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 158 2013-09-17 22:56:002013-09-17 22:56:00
159
Skrzywił się. Zaniepokojona zauważyła, że przedstawiając siebie jako królową cnót, oddala go od siebie. Szybko, trzeba wrócić do poprzed-niego tematu.
– Kochałam go tym bardziej, że nie zauważa-łam jego wad. Wtedy wydawało mi się, że jest bły-skotliwy, utalentowany i że ma przed sobą cu-downą przyszłość. Komponował, wie pan...
Wydał z siebie pełne podziwu westchnienie. Zaśmiała się.
– Tak, ma pan rację, że sobie pan drwi: kom-pozytor to nie jest poważny zawód, to nie jest zawód, który może zaprowadzić daleko. Nasze społeczeństwo nie ma żadnego uznania dla ar-tystów. Zwłaszcza dla artystów, którzy nie odno-szą sukcesu.
– Niesłusznie – wyjaśnił.Wstrzymała się na sekundę. „Nie zapominać,
że uwielbia muzykę”. Sprostowała więc swoją przemowę:
– Krótko mówiąc, tracił czas na bieganie za za-mówieniami, na dawanie lekcji, a powinien płacić czynsz. Na początku znosiłam ten bałagan, któ-rym było nasze życie, bo uważałam, że jest tym-czasowy. Ale po kilku latach...
W tym momencie miała ochotę wykrzyczeć: „Po kilku latach zrozumiałam, że to wykolejeniec, że nasze życie grzęźnie w błocie i że się nigdy nie
Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 159Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 159 2013-09-17 22:56:002013-09-17 22:56:00
160
ułoży”. Jednak ze względu na upodobania swo-jego rozmówcy opanowała wewnętrzny gniew:
– ... zrozumiałam, że jest zbyt dumny, by zro-bić karierę. Nie prowadził kalkulacji zysków ani strat. Żył bezkompromisowo. Jeżeli chodzi o mu-zykę, uważał się za kogoś lepszego. Lepszego od wszystkich. I mówił o tym otwarcie! Jak o czymś oczywistym. Jakie to dziwne... Więc naturalnie zbywał wszystkich, którzy pragnęli mu pomóc.
Wstał i z ulgą zaczął chodzić wokół stołu. „Udało się! – pomyślała. – Wrzód został
oczyszczony. Uspokaja się. W końcu będzie mógł się oświadczyć”.
– Ja... „Jaki płochliwy!” – Ja... – Pan się mnie boi?Potrząsnął głową. Szepnęła mu do ucha: – Słucham pana. – Ja... Podobał mi się utwór, który śpiewała
pani przedwczoraj.On znowu o muzyce? Ukryła rozgoryczenie
i odpowiedziała najprzyjemniejszym tonem, na jaki ją było stać:
– To jego.Poczerwieniał z entuzjazmu. – Byłem tego pewien! Potrafiłbym rozpoznać
jego styl.
Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 160Schmitt_Malzenstwo_we_troje.indd 160 2013-09-17 22:56:002013-09-17 22:56:00
Wilson_Robokalipsa.indd 2Wilson_Robokalipsa.indd 2 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05
Czy można stworzyć nowyzwiązek, gdy poprzedni wciąż
odciska swoje piętno?•
Była zrozpaczona, gdy opuścił ją tak nagle. Pozostawiona sama sobie, bezbronna. Nowy mężczyzna miał jej pomóc zapomnieć o przeszłości i otworzyć nowy rozdział. Jedna dręcząca myśl o tym, kim był jej poprzedni mąż, nie dawała im jednak spokoju. To ona kładła się cieniem na całym ich wspólnym życiu.
Schmitt z właściwą sobie wnikliwością i fi nezją opowiada o głę-boko ukrytych uczuciach, „niewidocznych znakach wodnych” odciskających się na naszych relacjach z najbliższymi.
•
Małżeństwo we troje to najnowsza książka Erica-Emmanuela Schmitta, najchętniej czytanego w Polsce francuskiego pisarza. Jego książki, przetłumaczone na 35 języków, zdobyły wiele na-gród na całym świecie.
Cena: 36,90 zł