Post on 28-Mar-2016
description
Jeśli chceszchodzić
po wodzie,musiszwyjść
z łodzi
John OrtbergJohn Ortberg
JESTEŚ O KROK OD PRZYGODY SWOJEGO ŻYCIA
Jeśli chceszchodzić
po wodzie,musiszwyjść
z łodzi
Fragment książki ze strony www.aetos.pl
Jeśli chcesz chodzić po wodzie, musisz wyjść z łodzi — recenzje
John Ortberg jest wspaniały nie będąc ciężko strawnym. To prze-słanie jest jasne i całkowicie podstawowe: Będziesz żył pod Bożąopieką i mocą wtedy, gdy dzięki przekonaniu w Jezusie, zrobisz krokpoza to, co zorganizowałeś sobie, aby czuć się bezpiecznie. W takiwłaśnie sposób znajdujemy Królestwo Boże jako codzienną rzeczy-wistość. Tak więc odkryj swoją łódź i wyjdź z niej, a wtedy poznaszz pierwszej ręki życie wiary, o którym inni nie mają pojęcia.
DALLAS WILLARD, autor The Divine Conspiracy
W pobudzający i zaangażowany sposób John Ortberg prowadzi czy-telnika do wielkiej przygody. Lecz tak przygoda może się zdarzyćwyłącznie wtedy, gdy powiesz „tak” na to, aby Jezus stał się centrumtwojego życia. Otwórz tą książkę i odkryj nieprawdopodobne możli-wości jakie Bóg ma dla ciebie.
BOB BUFORD, autor Halftime
Przeczytałem Jeśli chcesz chodzić po wodzie, musisz wyjść z łodzi za jednymzamachem. Nie chciałem tego, ale popełniłem ten błąd, że w ogólezacząłem. Śmiałem się zanim skończyłem pierwszą stronę i złapałemhaczyk w połowie pierwszego rozdziału. John Ortberg jest nieustan-nie moim ulubionym autorem. Jego humor w połączeniu ze szcze-rością i praktycznym podejściem do chrześcijańskiego wzrostu jesttak odświeżający.
KEN DAVIS, autor i mówca.
To jest książka całkowicie Ortberga — głęboka i poglądowa, mądrai wesoła, motywująca i rzucająca wyzwanie. John w tej książce doko-nuje tego, czego dokonuje w moim życiu jako przyjaciel z miłościąlecz uporczywie poszturchuje mnie do stałego wzrastania.
LEE STROBEL, autor The Case for Christ i The Case for Faith
Jeśli chcesz
chodzić
po wodzie,
musisz
wyjść
z łodzi
Dla Sama Reevesa i Maxa DePree,którzy tak wiele mnie nauczylio wychodzeniu z łodzi.
Jeśli chcesz
chodzić
po wodzie,
musisz
wyjść
z łodzi
John Ortberg
Tytuł oryginału: If You Want to Walk on Water, You’ve Got to Get Out of the Boat
Przekład: Anna Buczkowska
Korekta: Wiesława Dudek
Originally published in the U.S.A. under the title: If You Want to Walk onWater, You’ve Got to Get Out of the BoatCopyright © 2001 by John OrtbergPublished by permission of Zondervan, Grand Rapids, Michigan
Fotografia na okładce: Mate.O
Copyright © for the Polish edition by Aetos WydawnictwoAetos WydawnictwoPoznańska 1/953-631 Wrocławtel. +48.503.317575e-mail: aetos@aetos.plinternet: www.aetos.pl
Wrocław 2007
Wszelkie prawa, włącznie z prawem do reprodukcji tekstów w całości lub części, w jakiejkolwiek formie – zastrzeżone.
Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięto z: „Pismo ŚwięteStarego i Nowego Testamentu“ wydane przez Wydawnictwo Pallotinum, Poznań-Warszawa 1980.
ISBN 978-83-61097-01-3EAN 9788361097013
Spis treści
Przedmowa 91: O chodzeniu po wodzie 132: Leniwce pokładowe 353: Rozeznawanie powołania 614: Chodzenie po wodzie 855: Widok wiatru 1076: Krzyk strachu 1317: Złe przeczucie 1518: Patrzenie na Jezusa 1739: Nauka czekania 14510: Jak wielki jest twój Bóg? 215Źródła 229
Spis treści
A o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, idąc po morzu.Uczniowie zaś, widząc go idącego po morzu, zatrwożyli sięi mówili, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Ale Jezus zarazdo nich powiedział: Ufajcie, Ja jestem, nie bójcie się!
A Piotr, odpowiadając mu, rzekł: Panie, jeśli to Ty jesteś, każmi przyjść do siebie po wodzie. A On rzekł: Przyjdź. I Piotr,wyszedłszy z łodzi, szedł po wodzie i przyszedł do Jezusa.A widząc wichurę, zląkł się i, gdy zaczął tonąć, zawołał,mówiąc: Panie, ratuj mnie. A Jezus zaraz wyciągnął rękę,uchwycił go i rzekł mu: O małowierny, czemu zwątpiłeś?
A gdy weszli do łodzi, wiatr ustał. A ci, którzy byli w łodzi,złożyli mu pokłon, mówiąc: Zaprawdę, Ty jesteś Synem Bożym.Mateusza 14,25-33
Przedmowa
Chciałbym zaprosić Was na przechadzkę.Biblia między innymi jest zbiorem niezapomnianych przecha-
dzek i wędrówek. Na pierwszą wybrał się sam Bóg, kiedy, jak jestnapisane, przechadzał się po ogrodzie w porze, gdy wiał wiatr.Ale zazwyczaj Bóg zapraszał ludzi, aby szli z Nim.
Trudną drogę podjął Abraham z synem Izaakiem, idąc na góręMoria. Mojżesz z Izraelitami wyruszyli ku wolności, kiedy weszlina ścieżkę, którą normalnie przykrywało Morze Czerwone, a dofrustracji doprowadziło ich chodzenie przez czterdzieści latw kółko po pustyni. Był też tryumfalny pochód Jozuego wokółJerycha, przynosząca objawienie wędrówka uczniów do Emmaus,przerwana piesza podróż Pawła do Damaszku. I była wędrówka taksmutna i święta, że otrzymała swoją własną nazwę — przejściez pretorium na Golgotę, nazwane Via Dolorosa — droga cierpienia.
Ale chyba najbardziej niezwykły był spacer Piotra tego dnia,kiedy wyszedł z łodzi i szedł po wodzie. Niezapomniana nie tylez powodu, gdzie chodził czy też po czym chodził, ale raczej dlatego,z kim chodził. Myślę, że kiedy Piotr szedł po falach, była to naj-wspanialsza przechadzka pod słońcem.
W tej książce przechadzka Piotra jest zaproszeniem dla wszyst-kich, którzy jak on chcą zrobić krok wiary, którzy chcą doświad-czyć mocy i obecności Bożej. Niech chodzenie po wodzie będzie
Przedmowa
obrazem robienia z Bożą pomocą tego, czego nigdy nie mógłbymzrobić sam. Jak to się dzieje? Pismo Święte przedstawia jednolitywzór tego, co się dzieje w życiu, wzór, którego Bóg używa:
— Zawsze pojawia się wezwanie. Bóg prosi zwykłego człowieka,aby podjął się zadania wymagającego wyjątkowego zaufania, abywysiadł z łodzi.
— Zawsze pojawia się strach. Bóg ma niepoprawny nawyk pro-szenia ludzi, aby zrobili rzeczy, które napełniają ich lękiem. Możeto być lęk przed niedoskonałością („Ociężały usta moje i język mójzesztywniał”, powiedział Mojżesz). To może być lęk przed porażką(„Ten kraj, któryśmy przeszli, aby go zbadać, pożera swoich miesz-kańców” wołali zwiadowcy wysłani do Ziemi Obiecanej). To nawetmoże być strach przed Bogiem („Wiedziałem, że jesteś człowiektwardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś” twierdził sługa w przy-powieści Jezusa). Tak czy inaczej pojawia się strach.
— Zawsze pojawia się otucha. Bóg obiecuje Swoją obecność.(„Pan jest z tobą, dzielny wojowniku!”, zapewnił Gedeona, do któ-rego na pewno nikt nigdy przedtem tak się nie zwrócił). Bóg obie-cuje dać wszelkie potrzebne dary do wykonania zadania („Pomogęci mówić i pouczę cię, co masz mówić” powiedział do jąkającego sięMojżesza).
— Zawsze zostaje podjęta decyzja. Czasami, jak w przypadkuMojżesz i Gedeona, ludzie zgadzają się. A czasami, podobnie jakdziesięciu wystraszonych zwiadowców czy też bogaty młodzieniec,który rozmawiał z Jezusem, ludzie odpowiadają Bogu — nie.Ale ludzie zawsze muszą podjąć decyzję.
— Zawsze następuje przemiana życia. Ci, którzy odpowiadająBogu pozytywnie, wcale nie idą za Nim w doskonały sposób —daleko im do tego. Ale ponieważ mówią „tak” Bogu, uczą sięna swoich błędach. Stają się częścią Jego odkupieńczego działania.
Ci, którzy odpowiadają „nie”, też się zmieniają. Stają się trochętwardsi, trochę bardziej oporni wobec Jego wezwania, trochę bar-dziej skłonni, aby powiedzieć „nie” następnym razem. Bezwzględu na to, jaka decyzja zostaje podjęta, życie zawsze ulega
Przedmowa��
zmianie — jak również zmienia się świat, na który to małe życiema wpływ.
Wierzę, że tak się rzeczy mają również dzisiaj. Wierzę, że są takiedziedziny waszego życia, w których Bóg wzywa, abyście szli z Nim iw Jego kierunku, że kiedy odpowiadamy „tak” na Jego wezwanie,to zaczyna działać Boska moc, która wykracza daleko poza zwy-czajną ludzką siłę. Może chodzi o pracę albo o relację czy też obda-rowanie lub środki, jakie możesz oddać. Prawdopodobnie stawiato Was wobec najgłębszych lęków. Z pewnością dotyka istotyWaszego istnienia i Waszego działania.
Dlatego w tej książce będziemy nabywać umiejętności potrzeb-nych do „chodzenia po wodzie”: rozeznawania Bożego wezwania,przechodzenia ponad lękiem, podejmowania ryzyka wiary, radze-nia sobie z porażką, zaufania Bogu. Mam nadzieję, że nie tylkotę książkę przeczytacie, lecz będzie ona zachętą, aby odpowiedziećBogu „tak”.
Zapraszam na przechadzkę. Po wodzie.Tylko pamiętajcie o jednym: jeśli chcecie chodzić po wodzie,
musicie wyjść z łodzi.
Przedmowa ��
O chodzeniu po wodzie
Nie liczy się zdanie krytyka, człowieka, który wytykapotknięcie silnego człowieka albo niedociągnięcia tego, którywykonuje dobre czyny. Cała zasługa należy się temu, któryjest na arenie... temu, który może poznać smak tryumfuw chwili wielkiego osiągnięcia albo w najgorszym przypadkudozna porażki, ale przynajmniej w trakcie próby wypełnie-nia wielkiego wyzwania. Na jego miejscu nigdy nie staną cio płochliwych duszach, którzy nie doświadczą ani zwycię-stwa, ani porażki.Teodor Roosevelt
Kilka lat temu jako prezent urodzinowy moja żona zorga-nizowała dla nas lot balonem. Pojechaliśmy na pole, na któ-rym usiadł balon i razem z inna parą wsiedliśmy do małegokosza. Przedstawiliśmy się sobie nawzajem i wymieniliśmyinformacjami dotyczącymi wykonywanych profesji. Potembalon zaczął się wznosić. Dzień dopiero co się rozpoczął —niebo było czyste, bezchmurne. Widzieliśmy całą dolinęCanejo, od poszarpanych wąwozów po Ocean Spokojny.Odczuwałem piękno krajobrazu, podziwiałem majestatycz-ność natury.
Rozdział �
Ale odczuwałem również emocję, której się nie spodziewałem.Chcecie zgadnąć?
Lęk.Zawsze myślałem, że kosze balonów sięgają ludziom przynaj-
mniej do klatki piersiowej, lecz ten sięgał nam zaledwie do kolan.Jedno dobre szarpnięcie wystarczyłoby, aby ktoś wypadł. Z całej siłytrzymałem się uchwytów, aż zbielały mi palce.
Spojrzałem na żonę, która nie znosi wysokości i trochę się roz-luźniłem wiedząc, że jest ktoś w tym koszu, kto jest bardziej spiętyode mnie. Wiedziałem, że tak jest, ponieważ trwała w zupełnymbezruchu. W pewnym momencie lotu bezpośrednio pod namizobaczyłem ranczo z końmi. Powiedziałem jej o tym, bo bardzolubi konie, a ona nie wykonując żadnego ruchu, nawet nie odwra-cając głowy, powiedziała — O tak, bardzo piękne.
Postanowiłem poznać bliżej młodego człowieka, który byłnaszym pilotem. Mogłem wmawiać sobie, że wszystko będziedobrze, ale tak naprawdę to oddaliśmy swoje życie i los w ręcepilota. Wszystko zależało od jego charakteru i umiejętności.
Zapytałem go, czym się zajmował, zanim zaczął pilotowaćbalony. Miałem nadzieję, że jego poprzednia praca była bardzoodpowiedzialna — może był neurochirurgiem, może astronautą,który tęsknił za przestrzenią kosmiczną.
Wiedziałem, że sytuacja jest zła, kiedy swoją odpowiedź na pyta-nie pilot rozpoczął — No, brachu, bo to jest tak...
On w ogóle nie miał pracy! Większość czasu spędzał na descesurfingowej.
Zaczął latać balonami, ponieważ prowadził furgonetkę po wypi-ciu zbyt dużej ilości alkoholu, rozbił samochód, a w efekcie jegobrat doznał poważnych obrażeń. Brat nadal miał ograniczonemożliwości poruszania się, a obserwacja balonów w locie dostar-czała mu rozrywki.
— Aha, nie zdziwcie się, jeśli trochę będzie nami rzucało przyschodzeniu. Tym balonem nigdy przedtem nie leciałem i nie jestempewien, jak się będzie zachowywać przy lądowaniu.
O chodzeniu po wodzie��
Żona spojrzała na mnie i powiedziała — Chcesz mi powiedzieć,że znajdujemy się na wysokości trzystu metrów w powietrzu z bez-robotnym surfingowcem, który zaczął latać balonami, ponieważ sięupił, rozbił samochód, zranił brata, nigdy przedtem nie leciał tymbalonem i nie wie, jak go sprowadzić na dół?
Wtedy towarzyszka naszej podróży spojrzała na mnie i powie-działa — Jesteś pastorem. Zrób coś religijnego.
No, to zebrałem ofiarę.Najistotniejsze pytanie w takiej chwili brzmiało — Czy mogę
zaufać pilotowi?Mogłem powtarzać sobie, że wszystko dobrze się skończy.
Pozytywne nastawienie na pewno uczyniłoby lot przyjemniejszym.Ale koniec podróży się zbliżał. I tak naprawdę to chodziło o faceta,który pilotował balon. Czy jego charakter i umiejętności byływystarczające, abym z ufnością powierzył swój los w jego ręce?
Czy też nadszedł czas zrobić coś religijnego?Codziennie wyruszamy w kolejny etap podróży w tym gigan-
tycznym balonie, który przemierza potężny wszechświat. Dana jestnam tylko jedna podróż. Pragnę odbyć ją w duchu przygodyi podejmowania ryzyka — jestem pewien, że wy też.
Czasami jednak to bardzo niepewna jazda. Chciałbym, aby koszbył wyższy. Chciałbym, aby powłoka balonu była grubsza.Zastanawiam się, jak skończy się moja wycieczka. Nie jestempewien, jak balon wyląduje.
Mogę przygotować się psychicznie do podejmowania ryzykai uwierzyć, że wszystko będzie dobrze. Jednak pozostaje najważnie-jsze pytanie — Czy ktoś pilotuje ten balon? Czy jego charakteri umiejętności wzbudzają zaufanie? Bo jeśli nie, nie chcę ryzykować.Przynajmniej częściowo moja opowieść przypomina historie innychludzi, opowieści o walce wiary z lękiem.
Z tego powodu przez lata pociągała mnie historia o Piotrze,który wysiadł z łodzi i chodził po wodzie z Chrystusem. Jest to naj-wspanialszy obraz najwyższego poziomu uczniostwa w PiśmieŚwiętym. W kolejnych rozdziałach przyjrzymy się szczegółom tej
O chodzeniu po wodzie ��
opowieści i temu, czego uczy nas ona o chodzeniu po wodzie. Leczw tym rozdziale pozostaniemy przy spojrzeniu z lotu ptaka.Co czyni nas chodzącymi po wodzie?
Chodzący po wodzie rozpoznają Bożą obecnośćPewnego popołudnia Piotr i jego przyjaciele wsiedli do łodzi, aby
przeprawić się na drugą stronę jeziora Genezaret. Jezus chciał byćsam, więc wybrali się na przejażdżkę łodzią. Dla Piotra to była zwy-czajna rzecz — całe życie spędził na łodziach. Lubił łodzie.
Jednak tym razem rozpętała się burza. Nie był to zwykły szkwał.Ewangelia św. Mateusza mówi, że łódź była „miotana” falami.Ta burza była tak gwałtowna, że jedyne, co uczniowie mogli zrobić,to utrzymać łódź na powierzchni. Na pewno chcieli, aby burty byływyższe, a drewno łodzi grubsze. O trzeciej nad ranem z pewnościąnie myśleli o tym, aby się przeprawić na drugą stronę — chcielitylko pozostać przy życiu.
Wtedy jeden z uczniów dostrzegł cień idący po wodzie w ich kie-runku. W miarę jak się zbliżał, stawało się oczywiste, że jest
to postać ludzka — krocząca po wodzie.Zastanówcie się przez chwilę nad tym
obrazem. Uczniowie znajdują się w niebez-pieczeństwie, a zbliża się do nich jedynaosoba, która może im pomóc. Tylko że Onnie przypłynął łodzią, a oni Go nie rozpoz-nali. Co zadziwiające, brak łodzi wcale niespowodował zwolnienia tempa przemiesz-czania się Jezusa.
Jednak uczniowie byli przekonani, że to duch, dlatego przerazilisię i krzyczeli ze strachu. Patrząc wstecz, możemy się zastanawiać,jak to możliwe, że uczniowie nie rozpoznali Jezusa. Któż innyto mógł być? Ale Mateusz chce, abyśmy wiedzieli, że czasamipotrzebne są oczy wiary, aby rozpoznać obecność Jezusa. Częstopośród burzy, miotani falami rozczarowania i zwątpienia, wcale niejesteśmy lepsi od nich w rozpoznawaniu obecności Jezusa.
O chodzeniu po wodzie��
Co robił Jezus,
chodząc po
jeziorze o
trzeciej nad
ranem?
Zastanówmy się przez chwilę. Co robił Jezus, chodząc po jezio-rze o trzeciej nad ranem?
David Garland odnalazł wskazówkę w wersji przedstawionejprzez św. Marka. Marek mówi, że Jezus „chciał ich minąć”, ale oniGo zobaczyli i pomyśleli, że to duch. Dlaczego Jezus „chciałich minąć?” Chciał się z nimi ścigać? Chciał ich zaskoczyć napra-wdę niezłą sztuczką?
Garland wskazuje na znaczenie greckiego czasownika parercho-mai („przechodzić”), który jest używany w greckim tłumaczeniuStarego Testamentu jako techniczne określenie teofanii — tychmomentów, kiedy Bóg „pojawiał się na chwilę w sposób zaska-kujący na ziemi, aby wybrać osobę lub grupę osób w celu przekaza-nia jakiejś wiadomości”.
Bóg ukrył Mojżesza w rozpadlinie skały, aby mógł on zobaczyć„gdy przechodzić będzie moja chwała... aż przejdę”.
Bóg kazał Eliaszowi stanąć na górze, „bo tamtędy będzie prze-chodził Pan”.
Te historie są podobne. W każdym przypadku Bóg musiał przy-ciągnąć uwagę ludzi — za pomocą krzewu gorejącego, wiatru,ognia czy też chodzenia po wodzie. Każdą z tych osób Bóg miałzamiar powołać do niezwykłego zadania. W każdej sytuacji osobawezwana przez Boga odczuwała strach. Jednak za każdym razem,kiedy ludzie odpowiadali „tak” na Boże wezwanie, doświadczaliBożej mocy w swoim życiu.
Kiedy Jezus przyszedł do uczniów krocząc po wodzie, nie cho-dziło Mu o magiczną sztuczkę. On objawiał Swoją Boską obecnośći moc. Tylko Bóg mógł to uczynić: „On sam... kroczy po falach mor-skich”.
Co ciekawe, uczniowie wsiedli do łodzi na polecenie Jezusa.Mieli bowiem — tak jak my — dowiedzieć się, że posłuszeństwo niegwarantuje nam uniknięcia przeciwności losu. Kiedy już burzacałkowicie pochłonęła ich uwagę, Jezus postanowił, iż nadszedłczas, by dowiedzieli się więcej o tym, który ich prowadził. Bo jesttak, chłopaki — zapewniał ich — możecie Mi zaufać. Znacie Mój charak-
O chodzeniu po wodzie ��
ter i zdolności. Możecie powierzyć Mi swoje przeznaczenie. Odwagi. To ja.Jeszcze tego nie pojmowali, ale to Bóg ich nawiedzał w postaci,
która była w stanie chodzić po wodzie.Mateusz chce, aby czytelnicy wiedzieli,
że Jezus często przychodzi, kiedy jest naj-mniej oczekiwany — trzecia nad ranem,w środku burzy. Dale Burner pisze, „zgodniez Pismem Świętym ciężkie położenieczłowieka jest często miejscem spotkaniaz Bogiem”. Takie definiujące nas i naszeprzeznaczenie momenty zdarzają się
każdemu z nas. On nadal prosi Swoich uczniów, aby dokonywalirzeczy niezwykłych. Ale jeśli Go nie szukamy, możemy się z Nimrozminąć.
W łodzi siedziało dwunastu uczniów, nie wiemy, jak jedenastuz nich zareagowało na ten głos. Może wypełniło ich zmieszanie,zadziwienie, niewiara, a może wszystkie te odczucia jednocześnie.
Ale jeden z nich, Piotr, miał stać się chodzącym po wodzie.Rozpoznał Bożą obecność — w tym najmniej prawdopodobnymmiejscu. Pojął, że to była wyjątkowa okazja do przeżycia duchowejprzygody i do rozwoju. I przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
Postanowił zrobić coś religijnego.
Chodzący po wodzie odróżniają wiaręod głupoty.
Piotr wypalił pod adresem idącego po wodzie, „Jeżeli to Ty jes-teś, każ mi przyjść do Siebie po wodzie”. Dlaczego Mateusz podajeten szczegół? Dlaczego Piotr nie rzuci się po prostu do wody?To nie jest historia o podejmowaniu ryzyka, to jest przede wszyst-kim historia o posłuszeństwie. To znaczy, że ja muszę odróżnić auten-tyczne Boże wezwanie od tego, co jest moim własnym głupimimpulsem. Sama odwaga nie wystarczy, musi jej towarzyszyćmądrość i rozeznanie.
O chodzeniu po wodzie��
jeśli Go nie
szukamy,
możemy się z
Nim rozminąć.
Mateusz nie gloryfikuje podejmowania ryzyka dla samegoryzyka. Jezus nie szuka skoczków na bungee, lotniarzy, graczyna giełdzie czy też ścigających się z wiatrem kierowców samocho-dów. Chodzenie po wodzie nie jest dla Piotra rozrywką. To nie jesthistoria o sportach ekstremalnych, ale o ekstremalnym uczniostwie.To znaczy, że zanim Piotr wyjdzie z łodzi, musi upewnić się,że Jezus uważa to za dobry pomysł. Dlatego prosi o wyraźne pole-cenie — „Jeżeli to Ty jesteś, każ mi...”
Myślę, że Jezus się uśmiechnął. Może nawet roześmiał się, ponie-waż jedna osoba w łodzi załapała, o co chodzi. Piotr miał jakieśpojęcie o tym, co jego Mistrz robi. Co więcej, Piotr miał dosyć wiary,aby uwierzyć, że on też może wziąć udział w tej przygodzie. Chciałwziąć udział w historycznym spacerze po wodzie. Każ mi.
Chodzący po wodzie wysiadają z łodziZanim pójdziemy dalej, chciałbym, abyście umieścili siebie w tej
historii. Wyobraźcie sobie siłę tej burzy, która zmusiła wytrawnychzawodowców do ciężkich zmagań z żywiołem, aby utrzymać sięna powierzchni. Wyobraźcie sobie wysokość fal, siłę wiatru, ciem-ność nocy — a do tego żadnej aviomariny! W takich warunkachPiotr miał zamiar wysiąść z łodzi.
Trudno byłoby chodzić po wodzie, kiedy jej tafla jest gładka,słońce jasno świeci, a powietrze trwa w bezruchu. A teraz wyobraź-cie sobie próbę chodzenia po wodzie, kiedy fale są potężne, wiatrwieje z mocą huraganu, jest trzecia nad ranem — a wy jesteścieprzerażeni.
Przez chwilę stańcie na miejscu Piotra. Nagle pojmujecie,co Jezus robi — Pan przechodzi obok. Zaprasza was do podążeniaza przygodą waszego życia. A tymczasem wy jesteście śmiertelnieprzestraszeni. Co byście wybrali — wodę czy łódź?
Łódź jest bezpieczna i wygodna.Woda z kolei jest wzburzona. Fale są wysokie. Wiatr jest silny.
Szaleje burza. Jeśli wysiądziemy z łodzi — z tego, co jest teraz nasząłodzią — istnieje duże prawdopodobieństwo, że utoniemy.
O chodzeniu po wodzie ��
Lecz jeśli nie wysiądziemy z łodzi, to mamy zagwarantowane,że nigdy nie będziemy chodzić po wodzie. Takie jest niezmienneprawo natury.
Jeśli chcesz chodzić po wodzie, musisz wysiąść z łodzi.Wierzę, że jest coś — Ktoś — kto wewnątrz nas mówi nam,
że życie to coś więcej niż siedzenie w łodzi. Zostaliśmy stworzenido czegoś więcej niż tylko unikanie porażki. Coś wewnątrz nas chcechodzić po wodzie — zostawić komfort rutyny dnia codziennegoi podążyć za przygodą z Bogiem.
Pozwólcie, że zadam wam ważne pytanie: Co jest twoją łodzią?Naszą łodzią jest wszystko, co daje nam poczucie bezpieczeń-
stwa, oprócz samego Boga. Naszą łodzią jest to, w czym pokładamyzaufanie, szczególnie kiedy nadciąga burza. Naszą łodzią jest to,co daje nam poczucie wygody tak, że nie chcemy tego zostawić,nawet kiedy powstrzymuje nas od przyłączenia się do Jezusaidącego po grzbietach fal. Naszą łodzią jest to, co odciąga nasod ekstremalnej przygody z Jezusem.
Chcesz wiedzieć, co jest twoją łodzią? Powie ci to twój lęk.Zapytaj siebie: Co budzi we mnie największy lęk — szczególnie kiedymyślę o tym, aby zrobić krok wiary?
Dla Dawida jest to jego zawód. Od trzydziestu pięciu lat jestbudowlańcem, teraz ma ponad pięćdziesiąt lat. Jednak przez całeżycie dręczy go poczucie, że Bóg powołał go do służby w kościele.Uspokaja swoje sumienie poprzez dawanie pieniędzy na cele chary-tatywne i przez różne dobre uczynki, ale nie może pozbyć sięobawy, że rozminął się ze swoim powołaniem. I boi się, że jest jużza późno.
Dla Kathy jest to związek. Od lat jest związana z mężczyzną,którego postawa wobec niej jest pełna niezdecydowania. On wysyłajej sygnały, które są czytelne dla wszystkich, tylko nie dla niej. Nigdynie obdarza jej czułością, unika rozmów o przyszłości i trzymają na dystans. Lecz ona nie stara się odkryć jego prawdziwych uczuć— za bardzo się boi. Nie wierzy, że poradzi sobie bez niego. Jej łódźsię chyboce. Ale ona za bardzo się boi, aby ją zostawić.
O chodzeniu po wodzie��
Ralph jest pastorem kościoła, którego nie kocha i do którego niepasuje. Kościół jest pełen podziałów i małostkowych konfliktów.Zamiast mówić prawdę i prowadzić wspólnotę w określonym jasnokierunku, on stale musi łagodzić spory rozgniewanych członkówi pilnować spokoju. Nie lubi swojego kościoła i boi się go.Ale to jego łódź. Jeśli ją opuści, to tylko po to, aby się znaleźćw podobnej.
Łodzią Douga jest tajemnica. Jest uzależniony od pornografii.Mówi sobie, że to niezbyt silny nałóg, trochę filmów dla dorosłychw czasie podróży służbowych i od czasu do czasu sesja w Internecie.Nic takiego, co mogłoby zagrozić małżeństwu lub posadzie —na razie. Ale nikt nie wie. Boi się przyznać. Boi się szukać pomocy.Tajemnica go zabija. Ale to jest jego łódź.
Dla Kim łodzią jest jej ojciec. Kim wychowuje dzieci, utrzymujedom i robi karierę, aby uszczęśliwić ojca. Jak na ironię jej ojciec jestciągle nieszczęśliwy i nic nigdy nie daje mu zadowolenia. Ale Kimprzeraża myśl, że mogłaby mu się sprzeciwić. Jego aprobatato mocno przeciekający statek. Ale to jej łódź.
Może twoją łodzią jest sukces. Tak było w przypadku bogategomłodzieńca w Biblii. Jezus poprosił go, aby wysiadł z łodzi („sprze-daj, co posiadasz, rozdaj ubogim... przyjdź i chodź za Mną”), ale ontego nie zrobił. Miał bardzo ładną łódź. Jacht. Pięknie się nim ste-rowało, za bardzo go lubił, aby z niego zrezygnować.
Czasami się zastanawiam, czy pod koniec życia myślał o tymspotkaniu z Jezusem — kiedy był już stary, a jego konto bankowe,pakiet giełdowy i gablota trofeów były pełne. Czy w ogóle pamiętałten dzień, kiedy syn cieśli wezwał go do zaryzykowania wszystkiegoi postawienia na Królestwo Boże, a on powiedział — nie?
Co jest twoją łodzią? W jakiej dziedzinie życia wzdragasz sięprzed odważnym i pełnym zaufaniem Bogu? Lęk powie ci, co jesttwoją łodzią. Pozostawienie jej może być najtrudniejszym wyboremw twoim życiu.
Lecz jeśli chcesz chodzić po wodzie, musisz wysiąść z łodzi.
O chodzeniu po wodzie ��
Kup książkę:www.aetos.pl/sklep
Głęboko w tobie leży ta sama wiara i tęsknota, która kazała Piotrowi wyjść na wzburzone Galilejskie Morze ku Jezusowi.
W jaki sposób Pan mówi do nas — tak jak do Piotra — „Przyjdź”?
JOHNORTBERG zaprasza cię do zastanowienia się nad nieprawdopodobnympotencjałem, który czeka na zewnątrz twojej bezpiecznej strefy. Tam na zewnątrz, na ryzykownych wodach czeka Jezus, aby spotkać się z tobą, to zmieni całe twojeżycie, pogłębiając twój charakter i zaufanie do Boga.
Wybór należy do ciebie, by poznać Go, jak tylko chodzący po wodzie Go znają,zestrajając w tym procesie siebie z Bożym celem dla twojego życia. Jest tylko jedno wymaganie:
JEŚLI CHCESZ CHODZIĆ PO WODZIE, MUSISZ WYJŚĆ Z ŁODZI
John Ortberg jest wspaniały nie będąc ciężko strawnym.DALLASWILLARD, autor The Divine Conspiracy
John Ortberg prowadzi czytelnika do wielkiej przygody, która może przydarzyć siętylko wtedy, gdy powiesz „tak” na całkowite skupienie swojego życia na Jezusie.BOBBUFORD, autor HalftimeJohn Ortberg jest nieustannie moim ulubionym autorem. Jego humor w połączeniu zeszczerością i praktycznym podejściem do chrześcijańskiego wzrostu jest takodświeżający.KENDAVIS, autor i mówca
To jest książka całkowicie Ortberga —głęboka i poglądowa, mądra i wesoła,motywująca i rzucająca wyzwanie. John w tej książce dokonuje tego, czego dokonuje wmoim życiu jako przyjaciel z miłością lecz uporczywie poszturchuje mnie do stałegowzrastania.LEESTROBEL, autor The Case for Christ i The Case for Faith
JOHNORTBERGbył liderem nauczania w Willow Creek Community Church w SouthBarrington, w stanie Illinois, obecnie jest pastorem w Melno Park Presbyterian Churchw Melno Park w Kalifornii. Jest autorem wielu bestsellerów, również często pojawia sięw Leadership Journal. John jest pasjonatem nauczania o duchowym kształtowaniu, o przemianie ludzkiego charakteru przy pomocy autentycznychprzeżyć z Bogiem. O tym traktują jego książki.
PANIE, JEŚLI TO TY, KAŻ MI PRZYJŚĆ DOCIEBIE PO WODZIE— SZYMON PIOTR
www.aetos.pl
FORMACJA DUCHOWA, WZROST DUCHOWY
FOTO: MATE.OTREMBA@GMAIL.COM