Impuls zrobić coś coś zmienić – 58 pomysłów na inicjatywy młodzieżowe

Post on 02-Apr-2016

224 views 5 download

description

Publikacja „IMPULS” to zbiór 58 relacji z projektów Inicjatyw Młodzieżowych, które odbyły się w ramach programu MŁODZIEŻ. Wszystkie teksty zostały napisane przez uczestników projektów. Zbiór ten powstał nie tylko po to, by podsumować to, co już się wydarzyło, lecz także po to, aby dać wskazówkę przyszłym autorom projektów w ramach programu „Młodzież w działaniu”.

Transcript of Impuls zrobić coś coś zmienić – 58 pomysłów na inicjatywy młodzieżowe

Spis treści ...1

Do tych, którzy czytają wstępy ...2

Bezpieczna droga do szkoły ...3

C.K.M. – Coś Koło Muzyki ...6

Maska ...8

Młodzieżowe Biuro Informacyjne

„String” ...9

Nigdy nie mów do mnie kocie ...10

Z wiatrem pod wiatr ...13

Tunel Harry ...15

Wspólne korzenie ...17

Polowanie na ziemniaki ...19

Szkoła Karawany ...21

Nasz świat to sport ...24

Akademicki bank umiejętności ...25

Girlz Get United! ...28

Przystanek – IV strefa ...31

Razem w naszej szkole ...34

Związani z miejscem ...36

Wehikuł czasu ...39

Poznajmy się przez gwiazdy ...41

Nasza historia na mapie ...44

Ku morzu! ...46

Razem możemy więcej ...47

Na żurawiowych włościach ...50

Rok z kulturą, czyli nie musimy

mieć kompleksów ...53

Wolontariacki start ...55

Razem lepiej ...57

Wieś bez Barier ...60

Odkrycia wyobraźni ...62

Nie sam sobie sterem, żeglarzem... ...65

Tandem ...67

Młodzi Gniewni Aktywni ...69

Razem możemy więcej ...71

Inni – to także my ...75

Kiermasz Szans ...78

Wrocław z inicjatywą ...81

Szlakiem zapomnianych

linii kolejowych ...84

Na skrzyżowaniu marzeń ...86

Filmowa Inicjatywa Ludzi Młodych ...88

Piaszno – wieś bez kompleksów ...90

Sztuka na kółkach, słowem

– Wheel Art ...92

Ratować nadzieję ...95

Antidotum na nudę – szczecineckie warsztaty

promocyjne młodych wolontariuszy ...96

U zbiegu czterech kultur ...99

Studio muzyki i tańca ...101

Happy Happening ...102

Wolontariat w obiektywie ...105

Biuro Pośrednictwa Wolontariatu

w Bydgoszczy ...106

Różnie widziane ...109

Janko Muzykant ...112

Ścieżka Geologiczna ...114

Dzieciństwo w Krainie Bajek ...117

Aktywność znosi bariery ...119

Młodzieżowa Wszechnica

Dziennikarska ...121

Nasza świetlica naszą rozrywką ...123

My kształtujemy glinę, glina

kształtuje nas ...125

Odkryte Wykopalisko ...127

Integracja przez sztukę ...130

Bursztynowym szlakiem A.D. 2002 ...133

Zaproszenie dla Magdaleny ...136

ZROBIĆ COŚ

– COŚ ZMIENIĆ

58 POMYSŁÓW

NA INICJATYWY

MŁODZIEŻOWE

0001

0002

Jeżeli zdążyliście już przejrzeć kilka stron tej

książki, zastanawiacie się zapewne, co mają

ze sobą wspólnego opisane w niej historie i kto

właściwie jest ich autorem. Poniżej znajdziecie

rozwiązanie tej zagadki.

Po pierwsze opowieści tu zamieszczone wyda-

rzyły się naprawdę i to całkiem niedawno.

Po drugie, bohaterowie nie mieli więcej niż 25 lat.

Po trzecie to bohaterowie są autorami.

No dobrze, spytacie, a kim właściwie są ci wszy-

scy ludzie i co robią razem w jednej książce?

Otóż, pewnego dnia postanowili odmienić tro-

chę świat wokół siebie, ten najbliższy – własne

podwórko, swoją okolicę. Niektórzy wyprawia-

li się dalej i angażowali innych ludzi z własnej

miejscowości lub regionu. Czasami chodziło

o zrobienie jak największej ilości dobrych rze-

czy w jak najkrótszym czasie, o rozwiązanie

problemów trapiących młodych ludzi. Nie

zawsze to wychodziło... Czasami pomysł był

prosty: żeby tym, którzy nie mogą wyjechać na

wakacje nie nudziło się pod trzepakiem na osie-

dlu, zarazić ich swoją pasją – fi lmem, fotografi ą,

tańcem. Skoro gdzieś brak miejsca dla młodych

i trzeba jechać kilkadziesiąt kilometrów, żeby

było ciekawiej, może lepiej stworzyć prawdziwy

klub młodzieżowy u siebie? Gdzieś indziej jest

budynek z napisem „Kino”, ale od lat nie ma

w nim fi lmów – może otworzyć własne i zapro-

sić mieszkańców? Nierealne? Okazuje się, że

wcale nie. Prezentowane tutaj historie to pro-

jekty wymyślone i zrealizowane przez młodych

ludzi na rzecz społeczności, w której żyją. Nie-

kiedy potrzebna była pomoc dorosłych, w dużej

mierze jednak młodzież organizowała wszyst-

ko zupełnie samodzielnie. Najmłodsi mieli po

15 lat, niektórzy z nich to wolontariusze w lo-

kalnych stowarzyszeniach, starsi często działają

już we własnych organizacjach, jednak więk-

szość z nich to ludzie skupieni w nieformalnych

grupach przyjaciół, znajomych ze szkoły, z po-

dwórka, z jednej ulicy.

Projekty te to nie tylko realizacja własnych za-

interesowań, przyjemnie spędzone chwile, lecz

także ciężka praca, nauka działania w grupie,

współpraca z samorządem lokalnym, szkołą,

prywatnymi przedsiębiorcami, czasami żmud-

ne przełamywanie niechęci otoczenia, trudne

wchodzenie w świat dorosłych. Młodzi potrafi -

li jednak większość porażek obrócić w sukces,

ucząc się na własnych błędach. W historiach

swoich projektów opisują krok po kroku, co

się z nimi działo przez te kilka miesięcy, co się

zmieniło w społeczności, do której kierowali

swój projekt, w grupie, w której go realizowali,

w nich samych. Czy osiągnęli swój cel, a może

zdobyli coś, czego się w ogóle nie spodziewali?

Wszystkie te pomysły łączy jeszcze jeden element

– ich realizacja była możliwa dzięki Programowi

MŁODZIEŻ i Akcji Inicjatywy Młodzieżowe.

Pod koniec jego działania poprosiliśmy mło-

dych ludzi o spisanie wspomnień z tego okresu,

w którym próbowali swoich sił w zmianie rze-

czywistości na lepsze. Nie do wszystkich udało

się dotrzeć, na tę prośbę odpowiedziało jednak

kilkadziesiąt grup, a także kilka osób, które re-

alizowały swoje projekty w pojedynkę w ramach

tzw. Kapitału Przyszłości. W tej publikacji za-

mieściliśmy wszystkie nadesłane teksty starając

się zachować je w niezmienionej formie.

Zbiór ten powstał nie tylko po to, by podsu-

mować to, co się już wydarzyło, lecz także, aby

dać wskazówkę przyszłym autorom Inicja-

tyw w ramach nowego Programu „Młodzież

w działaniu”. Mimo że każdy projekt jest

inny, a osoby, które go realizują, mają różne

doświadczenia, choćby nie wiem ilu mieć wo-

kół siebie doradców, nadal warto skorzystać

z czyjejś historii. Ci, którzy szykują się do swo-

jej pierwszej przygody z projektem, znajdą tu

porady tych, którzy tę drogę mają już za sobą.

Dziękuję wszystkim autorom za chęć podziele-

nia się swoim doświadczeniem i zachęcam do

lektury przyszłych inicjatorów.

Do dzieła!

Amudena RutkowskaZ-ca koordynatora Akcji 3.

Programu MŁODZIEŻ

Do tych, którzy czytają wstępy…

0003

Bezpieczna droga do szkołyGrupa nieformalna przy Centrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT”

01

.02

.20

06

– 3

0.0

6.2

00

6

KIM JESTEŚMY? JAK SIĘ POZNALIŚMY?

Jesteśmy grupą młodych osób w wieku 15–22

lat. Większość z nas znała się wcześniej ze szko-

ły, imprez kulturalnych czy harcerstwa, jednak

cała grupa poznała się 22 września 2004 roku

w trakcie obchodów Dnia bez Samochodu

w Suwałkach. To wtedy zebrała się luźna grup-

ka osób, które postanowiły zorganizować coś

pożytecznego dla siebie oraz dzieci i młodzie-

ży z naszego miasta.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?

Pomysł realizacji naszego projektu narodził się

podczas uczestnictwa w obchodach Dnia bez

Samochodu, które zostały zorganizowane przez

Centrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT”.

Tematem przewodnim było hasło „Bezpieczeń-

stwo dzieci na drodze”. W Suwałkach od kilku-

nastu miesięcy prowadzonych jest wiele robót

drogowych, wskutek czego zmienia się kieru-

nek ruchu, powstają nowe drogi, a w centrum

miasta jest mnóstwo objazdów. Wiele dzieci

i młodzieży nie orientuje się, jak należy poru-

szać się, np. rowerem, by postępować zgodnie z

przepisami ruchu drogowego. Niestety zdarza-

ją się przez to wypadki, niektóre ze skutkiem

śmiertelnym. Przykładem może być tragiczny

wypadek z lipca 2004 roku, w którym zginęło

5 chłopaków w wieku 19–25 lat. Między innymi

dlatego chcieliśmy rozpocząć lokalną kampanię

na rzecz poprawy bezpieczeństwa, skupiając się

przede wszystkim na działaniach edukacyjnych

i profi laktycznych skierowanych do dzieci i mło

dzieży, a realizowanych przez nas – młode oso-

by chcące swoim zapałem, wiedzą i energią słu-

żyć innym.

JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU

I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA?

W trakcie projektu przeprowadziliśmy wiele

działań:

Kurs dla 30 Młodzieżowych Liderów

Bezpieczeństwa

Na czterodniowym szkoleniu młodzi ludzie

ukończyli kurs pierwszej pomocy PCK kończą-

cy się certyfi katem europejskim, zapoznali się

z zasadami bezpieczeństwa ruchu drogowego,

pracą instytucji zajmujących się udzielaniem

pomocy i dbaniem o przestrzeganie porządku

na drodze (Policja, Straż Miejska, Państwowa

Straż Pożarna), a także zasadami prowadzenia

zajęć dla dzieci i młodzieży z wykorzystaniem

metod interaktywnych.

Zajęcia w szkołach podstawowych

i gimnazjach

Liderzy Bezpieczeństwa w specjalnych koszul-

kach i z wykorzystaniem fantomu wolontary-

stycznie przeprowadzili zajęcia dotyczące zasad

ruchu drogowego i bezpieczeństwa oraz udzie-

lania pierwszej pomocy we wszystkich szkołach

w Suwałkach. Łącznie 15 dwuosobowych ze-

społów zorganizowało 48 spotkań lekcyjnych

z zakresu ruchu drogowego dla 1279 uczniów oraz

50 spotkań lekcyjnych z zakresu pierwszej pomo-

cy dla 1651 uczniów. Łącznie zostało zorganizo-

wanych 98 lekcji, w których wzięło udział 2930

uczniów. Ilość spotkań oraz uczestników znalazła

potwierdzenie formalne w wystawionych przez

dyrekcje szkół stosownych zaświadczeniach.

Działalność Młodzieżowej Grupy Ratowniczej

W ramach działalności utworzyliśmy z Lide-

rów Bezpieczeństwa Młodzieżową Grupę Ra-

towniczą, czyli grupę wolontariuszy zajmującą

się ochotniczym zabezpieczeniem medycznym

imprez miejskich oraz przeprowadzaniem po-

kazów i szkoleń z zakresu pierwszej pomocy.

Publikacje

W ramach projektu opracowano i wydrukowano

KONTAKT: CENTRUM AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ

„PRYZMAT”, PRYZMAT@PRYZMAT.ORG.PL

WWW.PRYZMAT.ORG.PL

KAŻDY Z NAS MA

WIELE MARZEÑ,

TWÓRCZYCH PO-

MYSŁÓW I PASJI,

KTÓRE W TRAK-

CIE TRWANIA

PROJEKTU MÓGŁ

ZREALIZOWAĆ

0004

2 publikacje w ilości

500 szt.: „Kodeks ro-

werzysty i motorowe-

rzysty” oraz „Malowankę

dla najmłodszych”, a tak -

że specjalną ulotkę i nalepki.

Konkurs plastyczny

„Jestem bezpieczny na drodze”

W ramach konkursu, który był skierowany do

uczniów szkół podstawowych i gimnazjów,

przyznaliśmy nagrody w dwóch wymienionych

kategoriach wiekowych dla 9 osób. Nagrodami

były fi rmowe aparaty fotografi czne, zegarki,

torby, gry edukacyjne i sprzęt sportowy.

Tydzień Bezpieczeństwa w Mieście

Suwałki pod honorowym patronatem

Prezydenta

W ramach obchodów organizowaliśmy zajęcia

w szkołach, podsumowaliśmy konkurs pla-

styczny, przygotowaliśmy pokazy udzielania

pierwszej pomocy, pokazy akrobacji rowero-

wych i wydanych publikacji.

JAK PODZIELILIŚMY SIĘ

POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI?

Całość działań w projekcie nadzo-

rował koordynator projektu. Jed-

nocześnie wszystkie działania pro-

jektu były wykonywane wspólnie

z podziałem na zadania. Grupa

spotykała się regularnie, przygoto-

wując każdy z punktów projektu.

JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY NA

RÓŻNYCH ETAPACH NASZEGO PROJEKTU?

Sprawy merytoryczne i fi nansowe na bieżąco

konsultowane były z Prezesem Zarządu Cen-

trum Aktywności Społecznej „PRYZMAT”,

które to stowarzyszenie umożliwiło naszej

nieformalnej grupie realizację projektu. Dzię-

ki temu uniknęliśmy wielu problemów, szcze-

gólnie tych związanych z księgowością, pokry-

waniem kosztów itd.

CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU

WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?

CO ROBIMY TERAZ?

Po zakończeniu projektu nadal rozwijamy

podjęte działania służące poprawie stanu bez-

pieczeństwa w ruchu drogowym w mieście

i okolicy. Nadal organizujemy zajęcia i spotka-

0005

nia w szkołach dotyczące udzielania pierwszej

pomocy i zasad poruszania się po drogach.

Młodzieżowa Grupa Ratownicza zajmuje się

ochotniczym zabezpieczeniem medycznym

imprez miejskich oraz przeprowadzaniem po-

kazów i szkoleń z zakresu pierwszej pomocy.

W tym roku przygotowaliśmy projekt wymia-

ny wspólnie z młodzieżą z Litwy, tak by pro-

mocję bezpieczeństwa rozszerzyć na obszar

transgraniczny.

CO NAM DAŁA REALIZACJA PROJEKTU?

Realizacja projektu przyczyniła się do roz-

woju osobistego członków grupy oraz innych

młodych ludzi biorących udział w jego reali-

zacji. Projekt wykształcił w nas pozytywne

cechy charakteru, umiejętności i postawy,

takie jak: odpowiedzialność, aktywność, sa-

modzielność. Stworzył Młodzieżową Grupę

Ratowniczą – grupę dobrze przygotowanych

osób prowadzących edukację na temat bez-

pieczeństwa drogowego i udzielania pierw-

szej pomocy wśród rówieśników w swoich

społecznościach lokalnych. Realizacja tego

typu działań przyczyniała się do poprawy

bezpieczeństwa w ruchu drogowym w mie-

ście i okolicy, nauczyła dzieci i młodzież za-

sad poruszania się po drogach i ścieżkach

rowerowych. Przez nasze miasto przebiega

droga tranzytowa na Litwę, co jest wielkim

zagrożeniem nie tylko dla kierowców, ale

i pieszych. Stwarza to ogromne niebezpie-

czeństwo i rodzi strach, np. przed jazdą rowe-

rem przez miasto obok pędzących tirów. Re-

alizując projekt, uczyliśmy dzieci i młodzież,

jak bezpiecznie poruszać się w drodze do

szkoły oraz jak unikać zagrożeń drogowych.

JAKIE RADY MOŻEMY DAĆ

INNYM GRUPOM?

Jeśli macie pomysły, zapał i chęci, to najważ-

niejsze! Nie zrażajcie się trudnościami, które

mogą wystąpić w trakcie realizacji projektu,

zawsze przecież można liczyć na pomoc kogoś

bardziej doświadczonego w tym zakresie. Je-

steśmy po to, by sobie pomagać.

NIE ZRAŻAJCIE SIĘ TRUDNO

ŚCIAMI, KTÓRE MOGĄ WYSTĄ-

PIĆ W TRAKCIE REALIZACJI

PROJEKTU, ZAWSZE PRZECIEŻ

MOŻNA LICZYĆ NA POMOC

KOGOŚ BARDZIEJ DOŚWIAD-

CZONEGO W TYM ZAKRESIE

0006

C.K.M. – Coś Koło MuzykiGrupa Gros&Consortes

05

.05

.20

05

– 3

1.1

2.2

00

6

Poznaliśmy się dzięki współpracy z O -

ś rodkiem Kultury Gminy Kłodzko z/s

w Ołdrzychowicach przy organizacji

i realizacji różnego rodzaju festynów, zabaw,

dyskotek. Wkrótce postanowiliśmy zrobić ra-

zem coś więcej. Łączyło nas jedno – muzyka,

chęć jej tworzenia i cyfrowego zapisu. Marek,

Grzesiek i Oktawian byli członkami zespołu

rockowego „Gravis”, z kolei Łukasz, Arka-

diusz i Krzysiek często prowadzili dyskoteki,

podczas których byli didżejami. Karolina była

członkinią ludowego Zespołu Śpiewaczego

„Jaskier”, Magda zajmowała się amatorsko fo-

tografi ą i jej obróbką, natomiast bracia Paweł

i Andrzej to urodzeni informatycy.

W gronie o tak różnych poglądach odnośnie

trendów muzycznych zrodziła się idea stwo-

rzenia niepowtarzalnego studia dźwiękowe-

go. Nie tylko zespoły rockowe, ale również

zespoły ludowe, hip-hopowe w sposób pół-

profesjonalny mogłyby dokonać nagrania

swoich utworów.

Zadania, jakie postawiła sobie grupa, nie były

proste.

1. Najważniejszy element: organizacja szkoleń

w celu zdobycia wiedzy niezbędnej do realiza-

cji nagłośnień i nagrań.

2. Adaptacja nieużywanych pomieszczeń

ośrodka kultury i przeobrażenie ich w studio

dźwiękowe.

3. Zorganizowanie i przeprowadzenie rocko-

wego koncertu plenerowego w celu wykonania

nagrania live.

4. Wydanie pierwszej płyty zawierającej ma-

teriał nagrany w studiu lub na imprezach ple-

nerowych.

Mając już jasno określone zadania, trzeba

było podzielić obowiązki zgodnie z zainte-

resowaniami i umiejętnościami. Karolina

odpowiedzialna była za przygotowanie listy

zakupów sprzętu potrzebnego do realizacji

nagrań. Oktawian z Łukaszem zajęli się jego

montażem i odpowiednim ustawieniem.

Bracia zobowiązani zostali do przygotowa-

nia szkoleń z teorii dźwięku i jego rejestracji

za pomocą komputera. Członkowie grupy

brali udział w zajęciach prowadzonych na

terenie ośrodka, w trakcie których pozna-

li podstawy rozchodzenia się dźwięków

w przestrzeni, podłączania i obsługi sprzętu

nagłaśniającego.

Chłopaki zajęli się remontem pomieszczeń,

za prace odpowiedzialny był Krzysiek – uczeń

szkoły budowlanej. Na Magdę spadł obowiązek

zadbania o materiał zdjęciowy i przygotowania

z Arkadiuszem szkolenia z obsługi programu

grafi cznego CorelDRAW, dzięki któremu zo-

stała zaprojektowana okładka na płytę i folder

informacyjny o działaniach grupy „Gros&Con-

sortes”.

Niestety, w trakcie realizacji projektu pojawił się

problem. Pomieszczenie, które otrzymaliśmy na

studio, okazało się niewystarczające i istniało

ryzyko zalania go podczas ulewnych deszczów.

Podczas spotkań zastanawialiśmy się, które

z nieużytkowanych pomieszczeń spełniałoby

wymagania techniczne, a jednocześnie nie by-

łoby kłopotliwe dla pozostałych użytkowników

ośrodka. Spowodowało to znaczne opóźnienie

w pracach adaptacyjnych studia.

KONTAKT: OŚRODEK KULTURY GMINY

KŁODZKO Z/S W OŁDRZYCHOWICACH,

TEL.: 074 868 93 42

0007

Zorganizowanie „Stone Bit – Rock Festival”,

podczas którego miały odbyć się koncerty

zespołów rockowych i nie tylko, nie przyspo-

rzyło już grupie problemów. Związane to było

z tym, że członkowie grupy organizowali już

podobne imprezy, ale na mniejszą skalę. No-

wością dla nich była organizacja zaplecza

gastronomicznego oraz zabezpieczenia me-

dycznego. Zaplecze gastronomiczne wsparł in-

struktor ośrodka kultury Artur Szczytowski,

posiadający najlepsze doświadczenie w tym

zakresie. Zabezpieczeniem medycznym zajęła

się Maltańska Służba Medyczna, która w trak-

cie koncertu bezpłatnie dokonywała pomiaru

ciśnienia wszystkim chętnym.

Podczas koncertu Krzysiek, Oktawian i Marek

dokonali nagrania, które po obrobieniu (ma-

steringu) zostało umieszczone na płycie. Mag-

dzie przypadło zebranie jak największej ilości

materiału fotografi czne-

go, który wykorzystaliśmy

do zorganizowania wysta-

wy promującej projekt i gru-

pę. Ciężka praca całej grupy za-

owocowała udanym koncer tem,

nagraniami oraz dużym zbiorem

materiału fotografi cznego wzbogaco-

nego o dodatkowe zdjęcia wykonane przez

innych wolontariuszy.

Kolejne dni, kolejne wyzwania. Przyszedł czas na

realizację nagrań, tym razem w studiu. Pierwsze

nagranie odbyło się w dniu otwarcia studia,

podczas którego wystąpił Zespół Śpiewaczy „Ja-

skier” z Ołdrzychowic. Było to dla nas ciekawe

doświadczenie, po raz pierwszy nagrywaliśmy

zespół wokalny. W szczególności starszym oso-

bom tłumaczyliśmy, dlaczego osobno nagrywa

się instrumenty i wokal, że każdy błąd jest od

razu wychwytywany, przez co nagranie jednego

utworu zabiera niekiedy kilka godzin. Młode ze-

społy rockowe były pod tym względem bardziej

cierpliwe i przygotowane na takie trudności.

Kiedy materiał na płytę był gotowy, pozostało

przygotować projekt grafi czny. Opracowanie

grafi czne powstałe pod kierownictwem Magdy

i wolontariusza, który wspie-

rał projekt, zadowoliło nas

wszystkich.

Od chwili wydania płyty

pojawiły się nowe zespoły

chcące zrealizować swoje

nagrania, wraz ze zbliża-

jącymi się wakacjami takich

nagrań będzie coraz więcej.

Projekt dał nam możliwość zdobycia wiedzy

i doświadczeń, z którymi nie zetknęlibyśmy

się ani w szkole, ani na zajęciach pozalekcyj-

nych. Dzięki projektowi „C.K.M. – Coś Koło

Muzyki” nauczyliśmy się, jak dokonywać na-

grań, organizować duże imprezy plenerowe,

projektować plakaty, foldery i okładki na pły-

tę. Praca przy projekcie dała nam możliwość

rozwinięcia umiejętności organizacyjnych

i ko munikacyjnych i w ten sposób zwiększy-

ła szanse na znalezienie dobrej pracy, w której

będziemy mogli nadal się rozwijać i realizować

swoje pomysły.

CIĘŻKA PRACA

CAŁEJ GRUPY

ZAOWOCOWAŁA

UDANYM KON-

CERTEM, NA-

GRANIAMI ORAZ

DUŻYM ZBIOREM

MATERIAŁU FO-

TOGRAFICZNEGO

WZBOGACONEGO

O DODATKOWE

ZDJĘCIA WYKONA-

NE PRZEZ INNYCH

WOLONTARIUSZY

0008

Pomysł realizowania projektu „Maska”

powstał dzięki inicjatywie grupy mło-

dych ludzi, którym nieobojętny jest los

młodego człowieka, a w szczególności dziecka.

Nasze działania nakierowane są na wspoma-

ganie rozwoju emocjonalnego i społecznego

dzieci i młodzieży wywodzącej się ze środowisk

znajdujących się na marginesie społeczeństwa,

tj. rodzin w trudnej sytuacji ekonomicznej,

z problemem przemocy lub alkoholowym.

Działania projektu skupiały się na tematyce te-

atralnej: realizowanie warsztatów teatralnych,

spotkania i zajęcia z aktorami oraz studentami

teatrologii i szkół aktorskich, a w efekcie stwo-

rzenie własnego spektaklu. Wszystkie ww.

przedsięwzięcia przyczyniły się do odkrywa-

nia własnych emocji u dzieciaków, przełamy-

wania barier społecznych, podnoszenia wła-

snej wartości i wiary w siebie.

Nasza grupa składa się w głównej części z osób

defaworyzowanych z powodu niesprawności

fi zycznej i pochodzenia społecznego. Dzięki

trwałym relacjom z członkami Stowarzysze-

nia Pomocy Dziecku i Rodzinie „GIGANT”

podjęliśmy pracę nad samorozwojem, dojrze-

wając po drodze do wartości, jaką jest pomoc

i wsparcie drugiego człowieka w trudnych

sytuacjach życia. Sami wywodzimy się ze

środowisk „trudnych”, obecnie staramy się

funkcjonować w społeczeństwie, realizując

jego zadania i wartości (szkoła, praca, rodzi-

na). Korzystając z własnego doświadczenia,

chcemy próbować pomagać innym ludziom

budować „pomost” pomiędzy społeczeń-

stwem a życiem na jego marginesie.

MaskaAbsens Carens

01

.09

.20

04

– 3

0.0

6.2

00

5

KONTAKT: STOWARZYSZENIE POMOCY DZIECKU

I RODZINIE GIGANT, GIGANT.GLIWICE@WP.PL,

WWW. GIGANT.GLIWICE.PL

0009

W roku szkolnym 2004/2005 ucznio-

wie Gimnazjum nr 45 w Ło dzi

uczestniczyli w realizacji projektu

pt. Młodzieżowe Biuro Informacyjne „String”,

nr PL-31-352-2004-R5 Programu MŁODZIEŻ.

Na celu mieliśmy zdobycie funduszy na szkolny

radiowęzeł. Pomysł narodził się

podczas pobytu w Bawarii,

gdzie nasi rówieśnicy z Nie-

miec realizowali podobny

projekt. Byliśmy tak zafa-

scynowani pracą w radiu,

że nie widzieliśmy żadnych

przeszkód. Po powrocie do

szkoły, we wrześniu, zaczęli-

śmy więcej myśleć o rozpoczęciu

działalności. Zgłosiliśmy się do pani

dyrektor z naszym pomysłem, który zo-

stał zaakceptowany. Zorganizowaliśmy więc

spotkanie pod opieką nauczycieli, gdzie dowie-

dzieliśmy się o Programie MŁODZIEŻ, który

mógł nam pomóc. Od razu wzięliśmy się do re-

alizacji naszego pomysłu. W ciągu pierwszych

spotkań omówiliśmy sprawy organizacyjne.

Podział pracy przebiegł szybko i sprawnie, więc

mogliśmy zabrać się do pisania i wypełniania

wniosków. Podzieliliśmy się na dwuosobowe

grupy i każda miała za zadanie opracować sa-

modzielnie poszczególne punkty, dzięki cze-

mu panował porządek. Każdy punkt dotyczył

czegoś innego, między innymi musieliśmy się

zastanowić nad tematami i rodzajami audycji,

ale dzięki naszej wyobraźni również i ten etap

pracy przebiegł sprawnie. Na koniec trzeba było

nanieść kilka poprawek, ale i z tym nie

mieliśmy problemu. Zgłosiliśmy się

do Stowarzyszenia „Opus”, które

nam w tym pomogło. Ze spo-

kojem mogliśmy odetchnąć i

czekać na wynik.

Projekt został zaakcepto-

wany i od tej pory za-

częła się naprawdę cięż-

ka praca, zaczynając od

kupna sprzętu, a kończąc

na samych audycjach. Stwo-

rzyliśmy własny harmonogram, by było łatwiej

wypełniać nasze obowiązki. Do każdego dnia

były przypisane osoby prowadzące i temat au-

dycji, a żeby zdobyć informacje dotyczące in-

teresujących nas tematów, organizowaliśmy

wycieczki do wielu różnych miejsc, prowadzi-

liśmy wywiady i przygotowywaliśmy reportaże

z uwzględnieniem aktualnych wydarzeń. Dzię-

ki temu reszta była łatwiejsza niż przypuszczali-

śmy. Postanowiliśmy też przeprowadzić ankietę

na terenie naszej szkoły, która miała za zadanie

sprawdzić, jaką wiedzę, odkąd działa radiowę-

zeł, mają uczniowie na temat naszego miasta,

kraju i Unii Europejskiej. Gołym okiem można

było zauważyć różnicę między wiedzą posia-

daną przez nich obecnie a wcześniejszą. Do tej

pory możemy umilać sobie przerwy muzyką

i aktualnościami ze świata, a nasze motto przy

pracy brzmi: „CHCIEĆ TO MÓC”.

Wszystkim Wam, którzy dążycie do realizacji

podobnego projektu, radzimy wierzyć w swoje

możliwości, bo nie taki diabeł straszny, jak go

malują. POWODZENIA!

Młodzieżowe Biuro Informacyjne „String”Gimnazjum nr 45 w Łodzi

01

.02

.20

05

– 2

4.0

6.2

00

5KONTAKT: GIMNAZJUM NR 45 IM. GEN.

STANISŁAWA MACZKA, 93-248 ŁÓDŹ, UL.

KADŁUBKA 33, TEL.: 042 643 19 18

0010

Nigdy nie mów do mnie kocieRAGDDOLL – Nieformalna Grupa Młodzieży przy Zespole Szkół Zawodowych nr 4 w Sosnowcu

01

.09

.20

04

– 3

0.0

6.2

00

5

Historia projektu to „Historia niejednego

kota...”.

Przygoda z Programem MŁODZIEŻ rozpoczę-

ła się nietypowo. Ktoś kiedyś coś powiedział,

ktoś inny polecił. Wyszukiwarka internetowa

i znaleziony adres – www.youth.org.pl. Chcie-

liśmy spróbować. Szkoła zawodowa, ale ambit-

ni uczniowie, nauczyciele i wszyscy z pasją.

5 października w Zespole Szkół Zawodowych nr

4 w Sosnowcu spotkali się uczniowie i nauczycie-

le z trzech szkół: popularnego „Gastronomika”,

Zespołu Szkół Specjalnych nr 4 i Zespołu Szkół

Projektowania i Stylizacji Ubioru oraz przedsta-

wiciele Polskiego Forum Edukacji Europejskiej

w Katowicach. W spotkaniu uczestniczyli także

wolontariusze z Niemiec i Hiszpanii. Był to wie-

czór poświęcony inauguracji wspólnych działań

w ramach unijnego Programu MŁODZIEŻ. Sam

pomysł to sprawa nieformalnej grupy RAGD-

DOLL, która 1 czerwca 2004 roku złożyła wnio-

sek o fundusze do Narodowej Agencji i otrzyma-

ła środki fi nansowe na zaplanowane działania

w kwocie 5 tysięcy euro. Udało się! W ramach

projektu grupa przygotowała przedstawienie

muzyczne pt. „Nigdy nie mów do mnie kocie”.

Cały projekt przedstawienia: scenariusz, de-

koracje, układy taneczne zostały opracowane

przez grupę inicjatywną. Projektem kostiu-

mów i ich wykonaniem zajęli się nauczyciele

i uczniowie z Zespołu Szkół Projektowania

i Stylizacji Ubioru.

Odbiorcami przedsięwzięcia

była młodzież defaworyzo-

wana z Zespołu Szkół Spe-

cjalnych nr 4 w Sosnowcu,

która została zaproszona

przez grupę do uczestnictwa

w musicalu i w zajęciach integra-

cyjnych prowadzonych przez wolonta-

riuszy oraz społeczność lokalną.

Wybrani podczas castingu aktorzy uczestniczyli

w warsztatach teatralnych prowadzonych przez

aktorów z Teatru „Gry i Ludzie” z Katowic. Wo-

lontariusze z grupy inicjatywnej przygotowali

i poprowadzili warsztaty plastyczno-techniczne

dla uczniów Szkoły Specjalnej.

Wyjechaliśmy na dwudniową wycieczkę do

Warszawy. Inspirację znaleźliśmy w Teatrze

„Roma”. Wcześniej zwróciliśmy się do dyrek-

tora teatru – pana Wojciecha Kępczyńskiego –

z prośbą o objęcie naszych działań patronatem

honorowym i otrzymaliśmy zgodę oraz zapro-

szenie do zwiedzenia teatru „od kuchni”. Dy-

rektor pogratulował nam w liście wspaniałego

pomysłu. Osnową naszego przedstawienia stał

się musical „Koty”. Przed spektaklem mło-

dzież zetknęła się z magią teatru: rozmowy

z aktorami, kulisy, garderoby, światło,

charakteryzacja, kostiumy i koty,

koty, koty... Fascynuje nas to, że

mogliśmy dotknąć tajemnicy

tworzenia. Człowiek, który za-

czął tworzyć, pozostanie twór-

czy. Poza tym znowu się okazało,

że sztuka jest miejscem, gdzie mogą

się spotkać wszyscy. Potem czekała nas już tyl-

ko ciężka i mozolna praca nad scenariuszem

i całym spektaklem. Najtrudniej było nauczyć

się kociego ruchu i makijażu, ale teraz to jest dla

nas największa frajda.

Przedstawienie przybrało formę widowiska

muzycznego. Premiera miała miejsce 13 kwiet-

nia 2005 r. Spektakl został także pokazany

w formie plenerowej podczas obchodów dni

Sosnowca na Muzycznej Scenie Młodych. To-

KONTAKT: RAGDDOLL,

KOTY.ZSZ4@WP.PL

0011

warzyszyły mu dwie akcje uliczne „Podzielmy

się naszą miłością”, podczas których „koty”

dzieliły się swoją miłością z mieszkańcami

miasta. Przekazywały dotyk.

Celem projektu było rozwijanie inicjatywy,

samodzielności i kreatywności. Przedsię-

wzięcie umożliwiło realizację wielu ważnych

wartości europejskich, ale też podjęło pro-

blemy społeczne i służyło społeczności lo-

kalnej. Projekt propaguje ideę szacunku i to-

lerancji dla młodych ludzi, którzy ze względu

na swoją chorobę, mniejsze szanse nie mogą

aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym.

Podjęte działania zapobiegają izolacji takiej

młodzieży – w tym projekcie to oni uczyli

nas swojej wrażliwości i rozumienia świa-

ta. Dołożyliśmy wszelkich starań w zakre-

sie integracji. Projekt wyrównywał szanse

i był głównym narzędziem poznania się

i wymiany doświadczeń. Edukacja rówie-

śnicza, którą zaproponowała grupa Ragd-

doll, wspiera budowanie własnej wartości

i pewności siebie. To właśnie my poznaliśmy

„kod dostępu” do swoich rówieśników, kole-

gów i koleżanek. Słuchając siebie i ucząc się

wzajemnie zrozumieliśmy, co jest naprawdę

ważne w kontaktach międzyludzkich. Dzięki

realizacji projektu wyłoniliśmy wiele talen-

tów ukrytych w młodych ludziach.

Uczestnictwo w projekcie dało uczniom nie-

pełnosprawnym poczucie bycia ważnymi.

Stało się sposobem budowania więzi pomię-

dzy osobami niepełnosprawnymi a młodzieżą

i mieszkańcami naszego miasta.

Uczniowie szkoły specjalnej wzięli udział

w przed stawieniu „Nigdy nie mów do mnie ko-

cie”. Otrzymali role taneczne i wokalne. Uczest-

niczyli w warsztatach teatralnych z aktorami

Teatru „Gry i Ludzie” z Katowic oraz w próbach

teatralnych. Wszyscy uczniowie szkoły specjal-

nej (80 osób) obejrzeli przedstawienie. Było to

ogromne przeżycie dla wszystkich. Po spektaklu

mogli głaskać koty i przytulać się do nich. Rado-

ści nie było końca. Ważnym elementem projektu

były zaplanowane spotkania integracyjno-po-

znawcze grupy inicjatywnej, aktorów i mło-

dzieży ze szkoły specjalnej, które odbywały raz

w miesiącu. Po premierze spektaklu 16 uczniów

szkoły specjalnej wzięło udział w warsztatach

plastycznych i technicznych o charakterze terapii

TO WŁAŚNIE MY

POZNALIŚMY „KOD

DOSTĘPU” DO

SWOICH RÓWIEŚNI-

KÓW, KOLEGÓW

I KOLEŻANEK.

0012

zajęciowej, któ-

rych motywem

przewodnim był

KOT (w sumie

15 godzin zajęć te-

matycznych). Podczas

warsztatów uczniowie wy-

konywali różne prace plastycz-

ne i techniczne. Wszystkie prace uczniów zostały

wyeksponowane podczas wystawy w Muzeum

Sosnowieckim.

Uczniowie i nauczyciele o projekcie:

Rozmowa przed spektaklem z nauczycielką

języka polskiego: Sam pomysł był szalony…

Wiele pracy, zniechęcenia, ale później radość

tworzenia. Najpierw młodzież mająca wystąpić

w spektaklu uczestniczyła w warsztatach, gdzie

uczyła się ruchu scenicznego, dykcji, kociego ma-

kijażu. Grupa zaprosiła do współpracy młodzież

z Zespołu Szkół Specjalnych nr 4 w Sosnowcu.

Zamysłem głównym projektu była integracja

i to było dla nich wielkim doświadczeniem. Co

obserwuję teraz? Uczniowie zmienili się, stali się

dojrzalsi, nauczyli się pracy w grupie, relacji, od-

powiedzialności za innych, taka praca uczy wi-

dzieć… człowieka.

Sami aktorzy dzielili się

swoimi przemyśleniami:

Wszystko wymagało ogromu pracy, przyszło

zniechęcenie, ale gdy powoli wszystko zaczęło

nabierać scenicznego kształtu, przyszła radość.

Trzeba było pokonywać siebie, to dało mi wy-

trwałość i wiem, że spektakl się udał.

Taka radość, że można tworzyć. Coś przeciwne-

go kulturze techno.

Przezwyciężenie strachu, opanowanie nerwów

– to jest coś. Zapanowanie nad sobą.

Cieszę się, że mogłam pracować w zespole. To

jest coś…

Myśleliśmy, że to już koniec historii naszych

„Kotów”. Niespodzianką było zaproszenie na

prezentację projektów artystycznych wspie-

ranych przez Akcję 3. Programu MŁODZIEŻ

– Inicjatywy Młodzieżowe „Do 3 X Sztuka”,

który odbył się w Warszawie 14–16 paździer-

nika 2005 r. Odnieśliśmy sukces, zostaliśmy

zaproszeni na Europejski Tydzień Młodzie-

ży (ETM), który odbył się 9–10 grudnia 2005

roku. Było to dla nas bardzo duże wyzwanie.

To już koniec. Pozostały kontakty, przyjaźnie.

Planujemy już przyszłość działalności grupy

RAGDDOLL. Zapowiada się równie interesu-

jąco. Na pewno będzie o czym pisać.

0013

Z wiatrem pod wiatrŻeglarze

01

.07

.20

04

– 3

0.0

6.2

00

5

Z wiatrem pod wiatr to projekt, które-

go pomysłodawcą i autorem jest gru-

pa młodzieży z Białegostoku. Idea

stworzenia tego przedsięwzięcia zrodziła się

w 2003 roku, w trakcie Europejskich Regat In-

tegracyjnych Młodzieży Niepełnosprawnej pt.

„Nie sam sobie sterem, żeglarzem…”. Projekt

ten powstał z inicjatywy Marcina Lasoty w ra-

mach Kapitału Przyszłości.

Na kilkudniowym obozie w malowniczo po-

łożonym Rajgrodzie młodzi ludzie, wśród

których były osoby niepełnosprawne z Polski,

Litwy, Niemiec i Francji, wspólnie poznawali

od podstaw tajniki żeglowania. Efektem tejże

teoretycznej i praktycznej nauki były integra-

cyjne regaty uczestników projektu. Impreza

tak bardzo spodobała się wszystkim, że jeszcze

przed jej zakończeniem padła propozycja, aby

ponownie przyjechać do Rajgrodu – tym razem

na dłużej i zdobyć patent żeglarza jachtowego.

Przygotowania do tworzenia projektu rozpo-

częły się kilka tygodni po zakończonym po-

bycie w Rajgrodzie. Do trzech niepełnospraw-

nych chłopaków na wózkach, grających na co

dzień w koszykówkę w Starcie Białystok, do-

łączyły dwie dziewczyny, poznane na Europej-

skich Regatach Integracyjnych, które również

polubiły żeglowanie.

Celem tworzonego projektu było zorganizowa-

nie obozu żeglarskiego dla młodzieży niepeł-

nosprawnej i pełnosprawnej, dzięki któremu

wszyscy uczestnicy mogliby przystąpić do egza-

minu na patent żeglarza jachtowego. Konieczne

stało się znalezienie organizacji, która chciałaby

uczestniczyć w tymże projekcie. Spośród kil-

ku znalezionych organizacji ostatecznie wybór

padł na prężnie działające Stowarzyszenie Po-

mocy na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełno-

sprawnej ze Świebodzic na Dolnym Śląsku.

Liderem grupy został Tomek odpowiedzial-

ny za kontakt z Narodową Agencją Progra-

mu MŁODZIEŻ. Na dziewczynach – Justynie

i Magdzie – spoczywał obowiązek zbierania

materiałów (zdjęć, artykułów prasowych, relacji

fi lmowych itp.), które miały być wykorzystane

przy tworzeniu strony internetowej i udoku-

mentowaniu przebiegu projektu. Zaś braciom

Dawidowi i Zbyszkowi powierzono funkcję

stworzenia strony www poświęconej obozowi.

Organizacją wspierającą zostało Stowarzysze-

nie Yacht Club „Arcus” z Łomży, opiekujące się

mariną w Rajgrodzie w pełni przystosowaną do

potrzeb osób niepełnosprawnych i posiadające

jachty Flayer 3G, które dzięki odpowiedniemu

balastowi są bezpieczne i niewywracalne.

Efektem kilkumiesięcznych przygotowań był

obóz żeglarski trwający od 7 do 22 sierpnia

2004 roku. Każdego dnia rano, podczas uro-

czystego apelu następowało wciągnięcie ban-

dery na maszt. Po apelu śniadanie, pół godziny

przerwy i o godz. 9 rozpoczynały się zajęcia

na wodzie, które trwały do południa. Po nich

obiad i godzinka przerwy na zregenerowanie

sił przed popołudniowymi zajęciami trwają-

cymi do kolacji. Po niemalże całym dniu na

wodzie i nauce praktycznej przychodził czas

na wykłady. Podczas nich zdobywaliśmy wie-

dzę z przepisów obowiązujących na wodach

śródlądowych, teorii żeglowania i manewro-

wania, meteorologii, locji i ratownictwa. Pod-

sumowaniem obozu był kilkuetapowy egza-

min na patent żeglarza jachtowego, na który

składały się: egzamin teoretyczny z wiedzy

o żeglarstwie oraz praktyczny na wodzie.

Mimo niekorzystnej, bezwietrznej aury wszy-

scy wykonali „podejście do człowieka”. Wie-

KONTAKT: STOWARZYSZENIE YACHT

CLUB ARCUS, MLAS@O2.PL, UL. POLO-

WA 17/31, 18-400 ŁOMŻA

NA KILKUDNIO-

WYM OBOZIE

W MALOWNICZO

POŁOŻONYM

RAJGRODZIE

MŁODZI LUDZIE,

WŚRÓD KTÓRYCH

BYŁY OSOBY NIE-

PEŁNOSPRAWNE

Z POLSKI, LITWY,

NIEMIEC I FRAN-

CJI, WSPÓLNIE

POZNAWALI OD

PODSTAW TAJNI-

KI ŻEGLOWANIA.

0014

czorem wszyscy mogli odebrać patenty żeglar-

skie z rąk kierownika szkolenia żeglarskiego

– po uprzednim przejściu przez obowiązkowy

chrzest żeglarski.

Drugim i ostatnim etapem rocznego przedsię-

wzięcia były zaplanowane na ostatni weekend

maja 2005 roku regaty uczestników projektu.

Pod okiem paraolimpijczyka z Aten Krzyszto-

fa Kwapiszewskiego, nadzorującego przebieg

regat, w 30-stopniowym upale i niezbyt silnym

wietrze rozegrano cztery emocjonujące biegi,

podczas których sportowa walka toczyła się

o każdy metr do samego końca. Ostatecznie

wszyscy uczestnicy regat dostali pamiątkowe

dyplomy i medale.

Tworząc projekt, grupa inicjatywna trafi ała

na szereg problemów, począwszy od takich

prozaicznych jak niemożność spotkania się,

a skończywszy na poważnych typu załatwienie

sprawy w urzędzie, walka z biurokracją. Jed-

nakże zespół miał wsparcie w osobie Marci-

na Lasoty – naszego mentora, który pomagał

w załatwianiu biurokratycznych przeszkód.

Były one tym bardziej trudne do pokonania,

że oprócz „walki” z urzędnikami, po drodze

trzeba było pokonać szereg barier architek-

tonicznych. Kolejnym kłopotem okazała się

odległość dzieląca grupę inicjatywną z Białe-

gostoku i zaproszonych do udziału w projekcie

członków Stowarzyszenia ze Świebodzic. Pla-

nowane było spotkanie, którego celem miało

być dopracowanie szczegółów obozu. Osta-

tecznie do wizyty nie doszło. Pozostał jedynie

kontakt za pośrednictwem Internetu. Pewnym

problemem okazało się szybkie i sprawne roz-

liczenie z pozyskanych funduszy po zakończe-

niu całego projektu. Działo się tak, ponieważ

grupę i księgową organizacji wspierającej dzie-

liło ponad 80 km.

Realizacja tego projektu to pierwsze tak po-

ważne przedsięwzięcie, które tworzyliśmy

i w którym braliśmy udział. Ten projekt miał

zwrócić uwagę społeczeństwa na fakt, iż nie-

pełnosprawność nie musi się wiązać z izola-

cją i ograniczeniem. Przełamywanie barier

i obaw przed niepełnosprawnymi, istniejących

w naszym społeczeństwie, było jednym z ce-

lów tej inicjatywy i przedsięwzięcie to zostało

osiągnięte. Dzięki temu programowi grupa

niepełnosprawnych osób uzyskała patenty

żeglarskie, biorąc udział w szkoleniu i zdając

egzamin na takich samych zasadach, jak osoby

pełnosprawne. Nie mniejszym sukcesem było

doprowadzenie do realizacji śmiałego pomy-

słu i marzeń – wydawałoby się nierealnych

– takich jak organizacja integracyjnego obozu

żeglarskiego i regat.

0015

GENEZA PROJEKTU I GRUPY

W czasie II wojny światowej na terenie Żagania

i w okolicach zlokalizowany był zespół obo-

zów jenieckich. W tym kompleksie znajdował

się również Stalag Luft III, z którego, w nocy

z 24/25 marca 1944, grupa 80 międzynarodo-

wych lotników alianckich dokonała ucieczki

podkopem nazwanym tunelem „Harry”. Tyl-

ko 3 jeńcom udała się ucieczka na wolność.

Pozostali zostali schwytani przez Niemców

w różnych krajach Europy i 50 z nich na roz-

kaz Hitlera zostało rozstrzelanych. Po wojnie

w miejscu obozów powstało Muzeum Marty-

rologii Alianckich Jeńców Wojennych. Histo-

ria ucieczki opisana została w książkach oraz

powstał fi lm produkcji amerykańskiej pt. „Th e

Great Escape – Wielka ucieczka”.

Z okazji 60-lecia, dokładnie w rocznicę uciecz-

ki, 24 marca 2004 roku odbyła się uroczystość

z udziałem żyjących uczestników wydarzeń,

rodzin jeńców oraz osób zainteresowanych

z całego świata. Odbyły się sesje opowiadające

o tych wydarzeniach, na których uczestniczyli

uczniowie naszej szkoły. W czasie obchodów

rocznicowych słychać było głosy mówiące

o potrzebie odtworzenia tunelu, który był in-

teresującą budowlą techniczną. Wszystkie wy-

darzenia opisane powyżej były dla nas inspira-

cją do próby zrekonstruowania podkopu oraz

powstania Grupy Inicjatywnej przy Zespole

Szkół Mechanicznych w Żaganiu, która miała

podjąć się tego zadania.

STRESZCZENIE DZIAŁAŃ PROJEKTU

Głównym celem projektu była rekonstrukcja

makiety tunelu Harry. W ramach projektu

prowadziliśmy następujące działania:

• Zebraliśmy informacje o tunelu z różnych

źródeł. Korzystaliśmy z literatury, Internetu,

czasopism, obejrzeliśmy fi lm „Wielka uciecz-

ka”. Wielu cennych informacji dostarczył nam

Dyrektor Muzeum Martyrologii.

• Zleciliśmy wykonanie dokumentacji bu-

dowlanej makiety, gdyż budowla ta wymaga-

ła tzw. pozwolenia na budowę i dokumenta-

cja musiała być wykonana przez uprawnioną

osobę.

• Uzyskaliśmy dofi nansowanie projektu

z Urzędu Miasta Żagania i Zespołu Szkół Me-

chanicznych w wysokości 52 % całości budże-

tu projektu. Lider grupy – Sławek – wystąpił

na sesji Rady Miasta z prośbą o wsparcie fi -

nansowe.

• Prezentowaliśmy nasz projekt na inaugu-

racji roku 2004/2005 Programu MŁODZIEŻ

w Zielonej Górze.

• Uzyskaliśmy pomoc techniczną fi rmy bu-

dowlanej Modernbud-2 z Żagania. Firma wy-

najęła nam specjalistyczny sprzęt, m.in. beto-

niarkę, dała część materiałów oraz przydzieliła

kierownika budowy (był konieczny z uwagi na

prawo budowlane).

• Wybudowaliśmy makietę tunelu Harry.

• Podstawowe prace, które wykonaliśmy pod-

czas budowy makiety, to:

- wykop pod kanał i prace betonowe;

- murowanie ścian z bloczków betonowych

i wykonanie izolacji przeciwwilgociowej

ścian;

- zasypanie wykopu i niwelacja terenu;

- skarpowanie terenu i obłożenie skarp płyt-

kami betonowymi;

Tunel HarryGrupa Inicjatywna przy Zespole Szkół Mechanicznych w Żaganiu

01

.09

.20

04

– 3

0.0

4.2

00

5KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ MECHANICZNYCH

W ŻAGANIU, UL. POMORSKA 7, 68-100 ŻAGAŃ,

HTTP://ZSM-ZAGAN.PRV.PL

0016

- obicie deskami ścian wewnętrznych tunelu;

- częściowe przykrycie tunelu płytami betono-

wymi;

- wykonanie instalacji oświetleniowej 12 V;

- zbicie i montaż torowiska dla wózków;

- instalacja pompy powietrza i kanału wenty-

lacyjnego z puszek po konserwach;

- instalacja wózków na torowisku;

- przykrycie otwartej części tunelu płytami

PMMA (plexi);

- montaż drabin, wejścia i wyjścia z tunelu.

• Razem z uczniami naszej szkoły praco-

waliśmy nad stroną internetową projektu –

http://tunelharry.w.interia.pl, na którą ser-

decznie zapraszamy.

• Wykonaliśmy prezentację projektu w pro-

gramie PowerPoint i wydaliśmy płytę CD

z tą prezentacją. Nadruk na płytę został zapro-

jektowany przez uczniów naszej szkoły.

• Przygotowaliśmy i przeprowadziliśmy an-

kietę wśród uczniów naszej szkoły na temat

Programu MŁODZIEŻ i tunelu Harry.

• Zorganizowaliśmy uroczyste otwarcie makie-

ty tunelu w 60. rocznicę zakończenia II wojny

światowej.

W chwili obecnej jesteśmy absolwentami Ze-

społu Szkół Mechanicznych w Żaganiu i nie-

stety nasze drogi w pewnym stopniu się ro-

zeszły. Pracujemy, studiujemy, jesteśmy bez-

robotni… Pracę przy projekcie wspominamy

ciepło, chociaż w czasie jego trwania mieliśmy

często chwile zwątpienia. Radzimy wszystkim

grupom chcącym realizować projekty Akcji 3.,

aby dobrze wszystko od początku zaplanować,

podzielić się funkcjami, wyznaczyć odpowie-

dzialnych za każdy element projektu, ale jed-

nocześnie współpracować w grupie. Nasz pro-

jekt był bardzo skomplikowany organizacyjnie

i technicznie, ale stosując te zasady, poradzili-

śmy sobie.

Jeżeli macie pomysł, to go realizujcie. Może-

cie nam wierzyć, że dobry pomysł „otwiera

drzwi wszędzie” i jeżeli będziecie potrzebować

pomocy samorządów, instytucji, fi rm, to one

Wam pomogą.

JEŻELI MACIE POMYSŁ,

TO GO REALIZUJCIE. MO-

ŻECIE NAM WIERZYĆ, ŻE

DOBRY POMYSŁ „OTWIERA

DRZWI” WSZĘDZIE I JEŻELI

BĘ DZIECIE POTRZEBOWAĆ

POMOCY SAMORZĄDÓW,

INSTYTUCJI, FIRM, TO ONE

WAM POMOGĄ.

Sławek, Janek, Krzysiek, Grzegorz,Michał i Zbyszek

Żagań i okolice, 8 lutego 2006 r.

0017

Wspólne korzenieGrupa Młodych Archeologów z Brus

01

.07

.20

03

– 3

0.0

6.2

00

4KONTAKT: MDK@BRUSY.PL

NAUCZYLI-

ŚMY SIĘ LEPIĆ

NACZYNIA,

WYKONYWAĆ

REKONSTRUKCJE

PACIORKÓW,

ROBIĆ PAPIER

CZERPANY...

Grupa miłośników historii z miejsco-

wego gimnazjum i liceum stworzyła

koło zainteresowań w domu kultury

w Brusach. Początkowo zajęcia obejmowa-

ły szeroki zakres historii i prowadzone były

w sposób bardzo szablonowy. Po pewnym

czasie otrzymaliśmy zaproszenie na Festyn

Archeologiczny w Sopocie. Pojechaliśmy tam

z ciekawości i ku naszemu zdziwieniu było

bardzo interesująco. Kolejne zajęcia to żmud-

na praca nad czymś, co miało przypominać

średniowieczne rzemiosła. Dziś, oglądając

zdjęcia z tego okresu, widzimy, ileż błędów zo-

stało popełnionych. Brakowało nam wszyst-

kiego, począwszy od wiedzy merytorycznej,

skończywszy na umiejętnościach. Mimo to

postanowiliśmy pokazać kilka rzemiosł. Pu-

bliczności bardzo się spodobało. Pojechali-

śmy pokazać, co potrafi my na jeden z turnie-

jów rycerskich i ku naszemu zdziwieniu też

się podobało, mimo wielu niedociągnięć.

Kilka miesięcy później otrzymaliśmy propo-

zycję wzięcia udziału w szkoleniu dotyczącym

Programu MŁODZIEŻ. Pojechaliśmy i zapale-

ni do pracy zaczęliśmy tworzyć własny projekt.

Po pewnym czasie był gotowy.

Projekt „Wspólne korzenie” zakładał przepro-

wadzenie cyklu zajęć warsztatowych z arche-

ologii eksperymentalnej, stworzenie młodzie-

żowej grupy, która będzie w stanie przedstawić

poznane w czasie realizacji projektu rzemiosła,

oraz stworzenie pracowni rzemiosł dawnych.

Dość szybko udało się pozyskać wsparcie lo-

kalnych władz oraz licznych sponsorów, dzięki

którym mogliśmy zaprosić wielu znanych mu-

zealników, archeologów i rzemieślników.

Ruszyły zajęcia warsztatowe. Nauczyliśmy się

lepić naczynia, wykonywać rekonstrukcje pa-

ciorków, robić papier czerpany, wykonywać

biżuterię plecionkową, produkować perga-

min, tkać oraz wielu innych rzemiosł z okresu

średniowiecza.

Kolejnym krokiem było przygotowanie stro-

jów. W tym celu pod okiem fachowców prze-

prowadziliśmy warsztaty na temat mody śre-

dniowiecza, a następnie z zakupionych tkanin

uszyliśmy stroje. Wykonaliśmy własnoręcz-

nie buty, paski, sakwy, kaletki oraz dziesiątki

ozdób. Jednocześnie rozpoczęliśmy komple-

towanie narzędzi, które musiały być rekon-

strukcjami oryginalnych znalezisk z okresu

wczesnego średniowiecza. Jak zawsze w takich

sytuacjach mogliśmy liczyć na lokalnych rze-

mieślników, którzy całkowicie bezinteresow-

nie wykonali większość prac. Brakowało nam

jeszcze skrzyń, namiotów historycznych oraz

kilku elementów scenografi i. Zakupiliśmy

więc odpowiednią tkaninę i uszyliśmy kilka

średniowiecznych konstrukcji, wzorowanych

na namiotach normandzkich. Miejscowi sto-

larze wykonali proste meble oraz skrzynię do

przechowywania narzędzi i materiałów. Po

upływie kilku miesięcy byliśmy gotowi do pre-

zentacji naszego dorobku.

Finałem projektu miał być pokaz na terenie

Rezerwatu Archeologicznego w Leśnie. Im-

preza odbyła się w ostatni weekend czerwca.

Oprócz naszej grupy w pokazie udział wzięło

kilka bractw rycerskich, zespołów tańca śre-

dniowiecznego oraz muzyki dawnej. W zbu-

dowanej do tego celu osadzie przez dwa dni

odbywały się pokazy średniowiecznego rze-

miosła, zabaw plebejskich, tańców celtyckich

i średniowiecznych oraz liczne pokazy walk,

zakończone bitwą. Jednocześnie w oddalo-

nych o kilka kilometrów Brusach odbywało się

kilka imprez towarzyszących. Oprócz wystaw

o tematyce archeologicznej, kiermaszu książ-

ki historycznej odbyła się także Ogólnopolska

Konferencja Stowarzyszenia Naukowego Ar-

cheologów Polskich. Pokłosiem tej konferencji

jest książka wydana pod koniec 2005 roku.

0018

0019

Polowanie na ziemniakiFundacja Gaudete

01

.09

.20

04

– 3

0.1

1.2

00

4

Grupa młodzieży z osiedla Katowice-

Bogucice we współpracy z Fundacją

Gaudete zrealizowała projekt „Polo-

wanie na ziemniaki”.

Projekt miał na celu udzielenie wsparcia i uka-

zanie dobrych wzorców zachowań rodzinnych

młodzieży w wieku 15–18 lat z lekkim upośle-

dzeniem umysłowym. Młodzież ta mieszka

w ośrodku wychowawczym wraz z internatem

i przygotowuje się do wejścia w dorosłe życie.

Projekt odpowiadał na potrzebę przygotowania

się do samodzielnego funkcjonowania w spo-

łeczności lokalnej po zakończeniu okresu po-

bytu w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym.

Pomysł projektu pojawił się po wizycie młodych

osób z ośrodka u rodziny jednego ze studentów

z grupy inicjatywnej. Podczas przygotowania

posiłku jedna z dziewcząt zapytała: „Kto upolo-

wał ziemniaki?”. Wtedy też została zauważona

potrzeba stworzenia możliwości przyswojenia

przez te dorastające dzieci prostych, codzien-

nych czynności, które dla nich wydają się zupeł-

nie abstrakcyjne. Braku umiejętności porusza-

nia się w świecie codziennych obowiązków nie

można tłumaczyć upośledzeniem umysłowym

tej młodzieży, ponieważ jest ono na tyle lekkie,

że nie stanowi przeszkody w przyswajaniu no-

wych rzeczy ani w przekształcaniu wiedzy teo-

retycznej w praktykę. Dlatego kilka młodych

osób zdecydowało się zrobić coś, co pomogłoby

młodzieży z ośrodka w lepszym zrozumieniu

„szarej” rzeczywistości.

Młodzież przebywająca w ośrodku miała trud-

ności z wykonywaniem takich działań życia

codziennego jak pokrojenie chleba, ugotowa-

nie jajka, zrobienie listy i zakup produktów np.

na kolację, ale także bardziej teoretycznych:

jak zorganizować wolny czas, o czym rozma-

wiać. Narzucają im się wzorce ze środowisk

marginalnych, z których w większości się

wywodzą (nadużywanie alkoholu, narkotyki,

krzyki, bójki). Większość z nich wykazuje tak-

że bierność, gdy chodzi o własny rozwój oso-

bowy; wolny czas najchętniej spędzają gapiąc

się (dosłownie) w telewizor, nie potrafi ą zająć

się czymkolwiek kreatywnym bądź zorganizo-

wać jakiegoś zespołowego zajęcia.

Tematyka projektu miała na celu wprowadzenie

młodzieży w świat dorosłego życia, aspektów

odpowiedzialności, hobby i sposobów spędza-

nia czasu (bez narkotyków i alkoholu znanego

ze środowiska, z którego pochodzą), organizacji

zajęć i pracy. Poprzez udział w projekcie grupa

młodych osób ze Specjalnego Ośrodka Wycho-

wawczego mogła nauczyć się samodzielnego

przygotowywania posiłków (pieczenie ciast,

gotowanie zupy, przygotowywanie kanapek, ro-

bienie sałatek), planowania wolnego czasu, po-

znawania możliwości samodzielnego porusza-

nia się po mieście, robienia zakupów, obserwacji

wzorców rodzinnych, wypełniania niezbędnych

formularzy (na poczcie, w banku, w urzędzie).

Osoby zaangażowane w realizację projektu

„Polowanie na ziemniaki” podzieliły się zada-

niami. Opracowano program zajęć warsztato-

wych dla 10 grup, określono formy i tematy,

zostały wyznaczone osoby odpowiedzialne za

poszczególne zadania. Przygotowano i zaku-

piono pomoce niezbędne do prowadzenia za-

jęć dla poszczególnych grup: dla grupy gastro-

nomicznej, plastycznej. Dostosowano salę do

potrzeb grupy, przygotowano napisy z nazwą

projektu i nazwą programu.

Instytucja wspierająca – Fundacja Gaudete

– była zaangażowana w realizację projektu po-

PODCZAS PRZY-

GOTOWANIA

POSIŁKU JEDNA

Z DZIEWCZĄT

ZAPYTAŁA: „KTO

UPOLOWAŁ

ZIEMNIAKI?”.

KONTAKT: FUNDACJA GAUDETE,

UL. FRANCUSKA 31/4, 40-028 KATOWICE

GAUDETE@KATOWICE.OPOKA.PL

0020

przez utworzenie dobrego zespołu składające-

go się z grupy inicjatywnej, studentów, wolon-

tariuszy, rodzin goszczących wychowanków,

pracowników ośrodka zaangażowanych w re-

alizację projektu.

Po zakończeniu działań zorganizowane zo-

stało seminarium podsumowujące. Zapre-

zentowano rezultaty projektu „Polowanie na

ziemniaki”, przygotowana została wystawa,

zdjęcia oraz relacje osób biorących udział

w projekcie (wolontariusze, studenci, rodziny

goszczące). Młodzież ze Specjalnego Ośrodka

Wychowawczego w Katowicach-Bogucicach

włączyła się w projekt poprzez chętne uczest-

nictwo, zaangażowanie, obecność i duże za-

interesowanie.

Realizacja projektu „Polowanie na ziemniaki”

spotkała się z dużym zainteresowaniem wo-

lontariuszy, którzy wraz z młodzieżą z grupy

inicjatywnej prowadzili zajęcia warsztatowe

z zakresu gotowania, pieczenia ciast, przygo-

towania potraw według przepisu, planowania

wolnego czasu, wysyłania listów poleconych,

wypełniania formularzy opłat za czynsz, ener-

gię itp. Prowadzono zajęcia praktyczne: praca

z mapą, planem miasta, planowanie wypraw

terenowych.

Realizacja Inicjatywy Grupowej „Polowanie na

ziemniaki” przyczyniła się do osiągnięcia celu,

jakim było przełamywanie barier, uprzedzeń

wobec młodzieży upośledzonej umysłowo.

Stało się to poprzez udzielenie koleżeńskiego

wsparcia dla wychowanków przebywających

w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym

w Katowicach-Bogucicach. Cel ten zrealizo-

wano poprzez przygotowanie dla nich zajęć

warsztatowych o tematyce dotyczącej wejścia

w dorosłe życie, radzenia sobie z problemami

i usamodzielnienia się.

0021

Szkoła KarawanyGrupa teatralna „Kraina czarów”

Nasz projekt obejmował dziewięciomie-

sięczne warsztaty teatralne, w trakcie

których przygotowaliśmy przedsta-

wienie pt. „Mały Książę”, które zaprezentowa-

liśmy po raz pierwszy na Pikniku Rodzinnym

(w maju 2005 r.) na odrestaurowanej (z naszym

udziałem) platformie kolejowej, w skiernie-

wickiej parowozowni. Po zakończeniu projek-

tu na skierniewickim dworcu zaprezentowano

wystawę fotografi i dokumentującą naszą pracę

nad nim.

Naszą grupę teatralną tworzy trzynaście osób,

biorących udział w zajęciach terapeutycz-

no-rehabilitacyjnych na warsztatach Terapii

Zajęciowej przy Stowarzyszeniu Osób Nie-

pełnosprawnych „Sprawni Inaczej” w Skier-

niewicach, trzech pracowników tej placówki

(instruktor terapii zajęciowej, psycholog i re-

habilitant) oraz nasz reżyser – Anna Rogala

(doktor nauk humanistycznych, posiadająca

doświadczenia w pracy teatralnej).

Do powstania naszego projektu doszło dzięki

współpracy nawiązanej przez WTZ w 2003 r.

z Polskim Stowarzyszeniem Miłośników Kolei,

Fundacją „Karawana Szwajcaria” oraz wolon-

tariuszami Anną Wojciechowską i Adamem

Stawickim z Gdańska.

W ramach tej współpracy w maju 2003 r. zor-

ganizowano w skierniewickiej parowozowni

plener plastyczny dla osób niepełnosprawnych.

W listopadzie 2003 r. w pomieszczeniach

dworca PKP w Skierniewicach odbyła się

wystawa prac plastycznych („Parowozownia

2003”) wykonanych w czasie pleneru. Następ-

nie w okresie od pierwszego do piątego sierp-

nia 2004 r. odbyły się w parowozowni zajęcia

warsztatowe dla uczestników WTZ, niewido-

mych chłopców z Lasek i podopiecznych rosyj-

skiej Fundacji „Dzieci Ulicy” z Samary. Część

osób biorących udział w tych zajęciach wyje-

chała na tydzień do Wildhaus w Szwajcarii,

gdzie wspólnie z osobami niepełnosprawnymi

z Fundacji „Karawana” przygotowywaliśmy

w trakcie zajęć warsztatowych przedstawienia

teatralne, które zostały wystawione na festynie

dla mieszkańców Wildhaus.

Biorąc udział w wyżej wymienionych przed-

sięwzięciach, doszliśmy do wniosku, że w na-

szym mieście nie ma zbyt wielu propozycji

spędzania wolnego czasu adresowanych do

osób niepełnosprawnych. W trakcie licznych

rozmów i dyskusji powstawał pomysł, aby

podjąć inicjatywę, która umożliwiłaby nie

tylko ujawnienie twórczego potencjału osób

niepełnosprawnych, ale też dałaby nam możli-

wość wzmocnienia poczucia własnej wartości

i wykreowania wizerunku osób niepełno-

sprawnych aktywnie uczestniczących w życiu

lokalnej społeczności. Tak powoli zrodził się

projekt „Szkoła Karawany”, w ramach które-

go pracowaliśmy nad renowacją zabytkowego

wagonu kolejowego, a w weekendy braliśmy

udział w warsztatach teatralnych, pracując

m.in. nad ruchem scenicznym, emisją głosu

i przygotowując nasz spektakl oraz tworząc

kostiumy i elementy scenografi i.

Już podczas pierwszych zajęć warsztatowych

po długiej dyskusji doszliśmy do wniosku, że

chcielibyśmy wystawić sztukę o miłości, przy-

jaźni i tolerancji. Dlatego zdecydowaliśmy

się na „Małego Księcia” Antoine’a de Saint-

-Exupéry’ego.

W trakcie realizacji projektu wielu nowych

wrażeń dostarczyły nam nawiązanie współ-

pracy z aktorami Teatru Studyjnego w Łodzi

01

.09

.20

04

– 3

1.0

5.2

00

5KONTAKT: STOWARZYSZENIE OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

SPRAWNI INACZEJ, UL. WARYŃSKIEGO 14, 96-100 SKIERNIEWICE

SONSI@NEOSTRADA.PL

W TRAKCIE

LICZNYCH ROZ-

MÓW I DYSKUSJI

POWSTAWAŁ

POMYSŁ, ABY

PODJĄĆ INICJA-

TYWĘ, KTÓRA

UMOŻLIWIŁABY

NIE TYLKO UJAW-

NIENIE TWÓRCZE-

GO POTENCJAŁU

OSÓB NIEPEŁNO-

SPRAWNYCH, ALE

TEŻ DAŁABY NAM

MOŻLIWOŚĆ

WZMOCNIENIA

POCZUCIA WŁA-

SNEJ WARTOŚCI...

0022

oraz wizyta w tym teatrze, gdzie zobaczyliśmy

prawdziwy teatr od zaplecza i kulis.

We współpracy z Warsztatem Terapii Zajęcio-

wej, Polskim Stowarzyszeniem Miłośników

Kolei, Urzędem Miasta Skierniewice, Polskim

Czerwonym Krzyżem, Powiatową Stacją Sani-

tarno-Epidemiologiczną, Młodzieżowym Cen-

trum Kultury, Miejskim Ośrodkiem Kultury

i drużyną harcerską z Gdańska zorganizowa-

liśmy w skierniewickiej parowozowni Festyn

Rodzinny, w trakcie którego odbyła się pre-

miera naszego przedstawienia.

Ponieważ poznawaliśmy się, pracując razem

przy realizacji różnych zadań już od roku

2003 i od dawna chcieliśmy zrealizować jakieś

wspólne przedsięwzięcie, właściwie nie było

większych problemów przy przydzielaniu po-

szczególnych zadań konkretnym osobom lub

instytucjom. Po prostu każdy zajął się tym, co,

jak nam się wydawało, robił najlepiej.

Najpoważniejsze problemy pojawiły się wtedy,

gdy osoby, które miały być zaangażowane przy

realizacji projektu, musiały z przyczyn loso-

wych wycofać się z pracy. Na szczęście dość

szybko udało nam się znaleźć ludzi, którzy

mogli ich zastąpić. Sporo wysiłku kosztowało

nas także „pilnowanie się”, aby nie przekroczyć

budżetu, którym dysponowaliśmy, realizując

projekt. Pewne trudności stwarzało też prze-

konanie niektórych rodziców i opiekunów,

aby wyrazili zgodę na udział swoich niepełno-

sprawnych dzieci w projekcie i wytłumaczenie

im, że są one dorosłymi ludźmi i poradzą sobie

z zadaniami, jakie im powierzono, oraz że nie

ośmieszą się, pracując przy realizacji projektu.

Pomimo zakończenia projektu nasza grupa te-

atralna, którą postanowiliśmy nazwać „Kraina

Czarów”, nadal pracuje, i tak:

- 26.06.2005 r. wystąpiliśmy na festynie ro-

dzinnym zorganizowanym w parafi i pod we-

zwaniem Miłosierdzia Bożego w Skierniewi-

cach;

- 14.10.2005 r. wystąpiliśmy na przeglądzie Ar-

tystycznych Inicjatyw Młodzieżowych „Do 3 x

sztuka”, zorganizowanym w Warszawie przez

Narodową Agencję Programu MŁODZIEŻ;

- 29.10.2005 r. wystąpiliśmy na uroczystych ob-

chodach Dnia Białej Laski, zorganizowanych

przez słuchaczki Policealnej Szkoły Samorzą-

du Łódzkiego i oddział Polskiego Związku

Niewidomych w Łowiczu;

- 10.12.2005 r. zaprezentowaliśmy nasze przed-

stawienie w warszawskim klubie „Skarpa”,

w ramach Wielkiego Finału Europejskiego Ty-

godnia Młodzieży;

- w styczniu 2006 r. wzięliśmy udział w elimi-

nacjach VI Ogólnopolskiego Festiwalu Twór-

czości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełno-

sprawnych Intelektualnie „ALBERTIADA

2006”, zorganizowanych przez Polskie Sto-

warzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem

Umysłowym oraz w eliminacjach do Między-

narodowego Biennale VII Spotkań Teatral-

nych „Terapia i Teatr”, które odbędzie się w dn.

28–31.05.2006 r. w Łodzi.

Wystawa fotografi i Piotra Zatonia dokumen-

tująca pracę naszej grupy była prezentowana

w Urzędzie Miasta i Starostwie Powiatowym

oraz w kościele pod wezwaniem Miłosierdzia

Bożego w Skierniewicach.

Otrzymaliśmy także zaproszenie do wzięcia

udziału w warsztatach teatralnych, które od-

będą się we wrześniu br. w Szwajcarii.

Aktualnie systematycznie spotykamy się

0023

w weekendy, przygotowując przedstawienie pt.

„Alicja w Krainie Czarów”, którego premierę

planujemy na wrzesień br.

Dzięki realizacji projektu wielu członkom

naszej grupy udało się przełamać swoją

nieśmiałość i lęk przed wystąpieniami pu-

blicznymi. Staliśmy się bardziej wyrozu-

miali wobec siebie i nauczyliśmy się lepiej

współpracować przy realizacji wspólnego

celu. Okazało się, że niektórzy z nas rzeczy-

wiście posiadają zdolności aktorskie oraz że

można grać na scenie teatralnej nawet wte-

dy, gdy ze względu na swoje schorzenia nie

potrafi się mówić. Nasi rodzice mogli prze-

konać się, jakie mamy możliwości i zrozu-

mieć, że naprawdę można nam powierzyć

odpowiedzialne zadania. Mamy nadzieję, iż

nasze otoczenie przekonało się, że jesteśmy

ludźmi kreatywnymi, cieszącymi się życiem

i chcącymi aktywnie uczestniczyć w życiu lo-

kalnej społeczności.

Innym osobom radzimy, aby odważyły się

spróbować przełamywać swoje opory i ograni-

czenia, żeby nie rezygnowały z udziału w róż-

nego rodzaju przedsięwzięciach z obawy, że nie

poradzą sobie z ogromem obowiązków i pracy

i aby nie bały się realizować swoich marzeń.

Radzimy też, żeby przygotowując się do reali-

zacji swoich planów, poszukiwali partnerów,

którzy będą mogli aktywnie wesprzeć ich

działania.

Serdecznie dziękujemy Narodowej Agencji

Programu MŁODZIEŻ za to, że dzięki otrzy-

manemu wsparciu fi nansowemu mogliśmy

zrealizować nasz projekt.

Grupa Teatralna „Kraina Czarów”

MAMY NADZIEJĘ, IŻ NA-

SZE OTOCZENIE PRZEKO-

NAŁO SIĘ, ŻE JESTEŚMY

LUDŹMI KREATYWNYMI,

CIESZĄCYMI SIĘ ŻYCIEM

I CHCĄCYMI AKTYWNIE

UCZESTNICZYĆ W ŻYCIU

LOKALNEJ SPOŁECZNOŚCI

0024

Nasz świat to sport Środowiskowy Hufi ec Pracy w Brodnicy

04

.05

.20

04

– 3

0.1

1.2

00

4

W naszym projekcie „Nasz świat to

sport” wzięła udział młodzież

uczęszczająca na co dzień do Środo-

wiskowego Hufca Pracy w Brodnicy. Pewnego

dnia dowiedzieliśmy się od naszej wychowaw-

czyni, że można składać wnioski do Narodo-

wej Agencji Programu MŁODZIEŻ o przyzna-

nie środków na realizację różnego rodzaju po-

mysłów. Pierwsze, co przyszło nam do głowy,

to zadbać o naszą kondycję fi zyczną. Podczas

spotkań w grupie ustaliliśmy kolejne fazy pro-

jektu i podzieliliśmy się zadaniami.

Dzięki projektowi mieliśmy możliwość roz-

wijania kultury fi zycznej oraz kształtowania

umiejętności pracy w zespole poprzez zajęcia

na siłowni, gry w hali sportowej i naukę pły-

wania. Dzięki wycieczkom do Torunia i Trój-

miasta poznaliśmy historię tych miejsc i zwie-

dziliśmy ich najsłynniejsze zabytki.

W czasie projektu mieliśmy też bliski kontakt

z naturą, dzięki wizytom w gospodarstwie

agroturystycznym w Mszanie, gdzie skorzy-

staliśmy z przejażdżek konnych oraz tramwaju

konnego. Zorganizowaliśmy wycieczkę rowe-

rową (rowery kupiliśmy ze środków otrzyma-

nych z Programu MŁODZIEŻ). Organizo-

waliśmy także spotkania ewaluacyjne – przy

ognisku z grami i zabawami ruchowymi.

Projekt „Nasz świat to sport” pozwolił nam na

aktywne i bezpieczne spędzanie czasu wolnego

i rozwój własnych zainteresowań sportowych.

Nauczyliśmy się samodzielnie organizować

swoje działania. Dzięki projektowi poznali-

śmy nowych ludzi, nawiązaliśmy kontakty

z osobami zajmującymi się na co dzień sportem

i rekreacją w Brodnicy.

Najważniejszym osiągnięciem projektu jest

większa chęć do wzajemnego pomagania

sobie oraz zwiększenie umiejętności pracy

w zespole. Nie udało nam się jednak powołać

do życia drużyny piłki nożnej. Powstanie ta-

kiej drużyny wymagałoby stałego fi nansowa-

nia po zakończeniu projektu. Niestety, środki,

jakimi dysponujemy, nie pozwalają na utrzy-

manie takiego zespołu.

Trudności napotkane w czasie realizacji pro-

jektu nie były na tyle wielkie, żeby nie można

było ich pokonać dzięki determinacji, konse-

kwencji i wytrwałości członków grupy. Jed-

nogłośnie możemy stwierdzić, że jesteśmy

bardzo zadowoleni z udziału w projekcie. De-

klarujemy gotowość wzięcia udziału w kolej-

nym przedsięwzięciu tego typu. Uczestnictwo

w projekcie „Nasz świat to sport” pozwoliło

nam wziąć udział w zajęciach i imprezach, na

które, z powodu niskich dochodów w naszych

rodzinach, nie byłoby nas stać.

Obecnie nasze drogi się rozeszły, ponieważ

nie jesteśmy już uczestnikami hufca, jednak

w miarę możliwości kontaktujemy się ze sobą

i wychowawcami. Podczas realizacji projek-

tu „Nasz świat to sport” przeżyliśmy ciekawą

przygodę, która na pewno na długi czas pozo-

stanie w naszej pamięci.

PROJEKT „NASZ ŚWIAT TO

SPORT” POZWOLIŁ NAM

NA AKTYWNE I BEZPIECZ-

NE SPĘDZANIE CZASU

WOLNEGO I ROZWÓJ

WŁASNYCH ZAINTERESO-

WAŃ SPORTOWYCH.

KONTAKT: STOWARZYSZENIE NA RZECZ POMOCY MŁO-

DZIEŻY JUNAK, UL. POZNAŃSKA 11/13, 87-100 TORUŃ,

KUJAWSKO-POMORSKA@OHP.PL

0025

Akademicki bank umiejętnościFundacja Nauka Dla Środowiska

09

.05

.20

05

– 0

9.0

2.2

00

6

Jesteśmy grupą studentów Politechniki Ko-

szalińskiej, którzy pewnego popołudnia,

po zaliczonej sesji egzaminacyjnej, wpadli

na pomysł zagospodarowania sobie wolnego

czasu tak, by spędzać go w sposób produktyw-

ny. Chcieliśmy coś robić, a przy okazji czerpać

z tego wymierne korzyści. Niestety, nie do

końca wiedzieliśmy, co chcemy robić… Ale na

konkretny pomysł długo nie trzeba było czekać.

W związku z tym, że większość z nas nieraz

miała do czynienia z większymi bądź mniej-

szymi problemami z opanowaniem niektórych

części materiału szkolnego (kto ich nie miał?)

z niektórych dziedzin naukowych, postanowi-

liśmy podzielić się naszą ciężko zdobytą wiedzą

i umiejętnościami z dziećmi w różnym wieku.

Pojawiły się pierwsze problemy… Nie wiedzie-

liśmy, jak zacząć, z kim porozmawiać na ten

temat, skąd wziąć fundusze na realizację na-

szego pomysłu. Na szczęście przy Politechni-

ce Koszalińskiej działa Fundacja „Nauka Dla

Środowiska”, mająca doświadczenie w pozy-

skiwaniu środków fi nansowych na podobne

cele. Część z nas uczestniczyła już w organi-

zowanych przez Fundację warsztatach „Pro-

jektowanie zrównoważonego rozwoju” oraz

brała udział w realizacji projektów proekolo-

gicznych z ramienia Fundacji. Okazało się, że

możemy liczyć na wszelką pomoc starszych

i doświadczonych kolegów i koleżanek.

Wbrew obiegowej opinii na temat koszaliń-

skich studentów, postrzeganych jako „lekko-

duchy” i „imprezowicze”, nieposiadający żad-

nych zainteresowań i chęci do jakiejkolwiek

aktywności pozauczelnianej, udało nam się

zorganizować grupę „pozytywnie zakręco-

nych” żaków-wolontariuszy.

Jeżeli miałbym określić w kilku prostych zda-

niach uczestników projektu, napisałbym po

prostu: zgrana, zdyscyplinowana, rosnąca

w siłę, wiedząca czego chce „elita inicjatywna”

(myślę, że ten opis można stosować w przypad-

ku każdej grupy podejmującej aktywizujące

działania), która spotkała się w odpowiednim

czasie, w odpowiednim miejscu i realizowała

swoje postanowienia i pomysły, przy równo-

czesnej pomocy innym.

Już po drugim wspólnym spotkaniu określili-

śmy cel naszych działań: świetlice środowisko-

we Towarzystwa Przyjaciół Dzieci oraz świe-

tlice osiedlowe, do których uczęszczają dzieci

pochodzące z rodzin dotkniętych bezrobociem,

zamknięte w sobie, bojące się wyjść „na ze-

wnątrz”, nierzadko mające problemy w nauce.

Na tym samym spotkaniu powstała również

koncepcja nazwy i sposobu działania projek-

tu pod wdzięczną nazwą „Akademicki Bank

Umiejętności”. Dlaczego bank? Otóż każdy

z uczestników ma swoje „konto” w naszej kom-

puterowej bazie danych, na które wpisujemy

punkty. Każda godzina wypracowana na rzecz

dzieci równa jest jednemu punktowi.

Kiedy wszystko wydawało się już oczywiste,

natrafi liśmy na małą przeszkodę – fi nanse…

I tutaj z pomocą przyszli działacze Fundacji

„Nauka Dla Środowiska”, którzy zapropono-

wali napisanie wniosku o dofi nansowanie na-

KONTAKT:

NDSFUND@MAN.KOSZALIN.PL

JEŻELI MIAŁBYM OKRE-

ŚLIĆ W KILKU PROSTYCH

ZDANIACH UCZESTNI-

KÓW PROJEKTU, NAPI-

SAŁBYM PO PROSTU:

ZGRANA, ZDYSCYPLINO-

WANA, ROSNĄCA W SIŁĘ,

WIEDZĄCA CZEGO CHCE

„ELITA INICJATYWNA”...

0026

szego projektu przez Narodową Agencję Pro-

gramu MŁODZIEŻ. Na kolejnym spotkaniu

wniosek był już gotowy.

Kiedy dowiedzieliśmy się o pozytywnej decy-

zji Komitetu Selekcyjnego, byliśmy świadomi,

że możemy zaczynać. Wszystko było przy-

gotowane i zapięte na ostatni guzik. Zanim

jednak przystąpiliśmy do prowadzenia zajęć,

przeszliśmy wiele szkoleń, między innymi

z przygotowania pedagogicznego oraz kurs

pierwszej pomocy.

Nadszedł czas realizacji kolejnego etapu na-

szego projektu – praca z dziećmi. Ku nasze-

mu zaskoczeniu, zostaliśmy miło przyjęci

zarówno przez stałych bywalców świetlic, jak

również przez ich opiekunów. Bardzo trudno

było namówić samych zainteresowanych do

odrabiania lekcji, ponieważ myśleli, że nasze

wizyty będą się wiązały z zabawą, ale w tym

przypadku przydała się wiedza zdobyta pod-

czas kursu pedagogicznego i udało nam się

połączyć przyjemne z pożytecznym.

Jak w każdej grupie zorganizowanej, tak i w na-

szej wszyscy mają jakieś obowiązki. Oprócz

opracowywania koncepcji zajęć w świetlicach

zaistniała potrzeba wykonywania prac admi-

nistracyjno-biurowych. W wyniku nowego

podziału coraz to większej liczby obowiązków

(projektowanie i drukowanie plakatów infor-

macyjnych, zachęcanie studentów do działania

w naszej grupie, zaopatrywanie w materiały

niezbędne do prowadzenia zajęć), utworzyli-

śmy grupy odpowiedzialne za wykonywanie

powierzonych im zadań. Dzięki takiej organi-

zacji pracy nasze działania odnosiły zamierzo-

ny cel, ale niestety nie obyło się bez przeszkód.

Głównym utrudnieniem stał się czas, którego

nie zawsze mieliśmy w nadmiarze (część z nas

kończyła już studia i przygotowywała się do

obrony pracy dyplomowej, niektórzy skończy-

li naukę i wrócili do swoich rodzinnych stron).

Mimo wszystko udało nam się zrealizować na-

sze plany i marzenia, a także pomóc dzieciom,

u których zaobserwowaliśmy pewną zmianę

w sposobie postrzegania nauki (w pozytyw-

nym znaczeniu).

Tak naprawdę nasz projekt tylko ofi cjalnie się

zakończył – postanowiliśmy nie przerywać

działań na rzecz dzieci. W trakcie realizacji

projektu nawiązaliśmy współpracę z grupą re-

alizującą podobny pomysł w Hiszpanii. Aktu-

alnie pracujemy nad opracowaniem kolejnego

projektu w ramach Współpracy w Sieci, aby

BARDZO TRUD-

NO BYŁO NA-

MÓWIĆ SAMYCH

ZAINTERESOWA-

NYCH DO ODRA-

BIANIA LEKCJI,

PONIEWAŻ MY-

ŚLELI, ŻE NASZE

WIZYTY BĘDĄ

SIĘ WIĄZAŁY

Z ZABAWĄ...

0027

móc kontynuować i rozwijać popularny już

w Koszalinie Bank, znany pod sympatyczną

nazwą ABU.

Oto opinie samych uczestników

dotyczące Akademickiego Banku

Umiejętności:

Agnieszka:

Chciałam pomóc dzieciom ze świetlic, ale czu-

ję, że nie wszystkie moje oczekiwania dotyczące

mojego udziału w projekcie zostały spełnione.

Nie do końca miałam na to wpływ, ale czu-

ję niedosyt. Dla mnie dużym problemem była

pora działania świetlic, gdyż

często kończyłam pracę tuż

przed zamknięciem świetlic,

czyli po 16. W gruncie rzeczy

można dostrzec dwie strony re-

alizowania tego projektu:

• pozytywne: teraz wiemy, że możemy więcej;

• negatywne: mogliśmy zrobić więcej;

• ogólnie: świetny pomysł, wspaniali ludzie,

sympatyczne dzieciaki i bardzo chętnie się

włączę w kolejny projekt.

Maciek:

Kontakt z dziećmi ze świetlic środowiskowych

okazał się trudniejszy niż się spo-

dziewałem, ale trudności mnie nie

zniechęciły. Projekt bardzo ciekawy,

mogliśmy pomagać dzieciakom w czasie,

który być może przez nas byłby zmarnowany.

Pokazał, że w społeczności studenckiej są osoby,

które chcą pomagać innym, ale nie jest ich tak

dużo, jakby się można było spodziewać. Mogli-

śmy zobaczyć, jak trudno jest przekonać innych

do wspierania inicjatyw obywatelskich. Mimo

trudności było warto.

Arek:

Trzeba niewiele – tylko czas, a oto jaką więź ten

czas + człowiek potrafi ą stworzyć.

Gosia:

Wyobraźcie sobie twarz i minę małej niewinnej

dziewczynki spędzającej czas w świetlicy TPD,

która wiedząc, że już wychodzimy, spod dużych

i grubych okularów mówi smutno do ciebie:

„A kiedy pani przyjdzie? Bo jak pani przyjdzie,

to namaluję pani motyla.

Paweł Pankau,Koordynator projektu

„Akademicki Bank Umiejętności”

0028

Girlz Get United! Girlz Get United

25

.04

.20

04

– 2

5.0

9.2

00

4

POCZĄTKI PROJEKTU

Jesteśmy grupą kobiet o różnym pochodzeniu

społecznym i różnych poglądach politycznych,

mieszkających w różnych miastach Polski,

Niemiec, Ukrainy i Rosji, mówiących różnymi

i wspólnymi językami.

Pomysł projektu zrodził się na pierwszej edy-

cji polsko-niemieckiego kobiecego spotkania

integracyjnego Girlz Get United!, które miało

miejsce w Lipsku i Luetzensoemmern (Turyn-

gia) we wrześniu 2003 r. Był to zorganizowany

przez Tinę Th ieme z Niemiec projekt Kapita-

łu Przyszłości z Akcji 3., sfi nansowany przez

Program MŁODZIEŻ. Z tego doświadczenia

powstała grupa nieformalna Girlz Get United!

ze swoją grupą dyskusyjną, dwujęzycznym

portalem internetowym oraz mnóstwem in-

nych, mniejszych indywidualnych inicjatyw.

Okazało się, że także w Polsce jest wiele kobiet

zainteresowanych kontynuowaniem działań

związanych z tym projektem – właśnie na te-

renie naszego kraju. Idea przewodnia naszej

inicjatywy to integracja kobiet, w tym kobiet

heteroseksualnych, lesbijek, biseksualistek,

queer i transgender, związanych z femini-

zmem i ruchem Riot Grrrl, pochodzących

z różnych państw oraz wymiana doświadczeń

i umiejętności.

Warto chyba dodać, że słowo „integracja” ozna-

cza dla nas przede wszystkim wspólne spędza-

nie czasu, wspólną pracę, w tym pracę organiza-

cyjną, dzielenie się pasjami twórczymi, takimi

jak pisanie, śpiewanie, gotowanie, a także całą

masę energii, którą z tego wspólnego działa-

nia czerpiemy. To, co nas jednoczy, to nie sam

fakt bycia kobietą, ale także walka z homofobią

i seksizmem. Aspekt społeczno-polityczny jest

w projekcie Girlz Get United! bardzo ważny.

TEMATYKA I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA

Głównymi działaniami projektu były do tej

pory: cztery zorganizowane przez nas między-

narodowe spotkania integracyjno-warsztato-

we, wydanie trzech biuletynów, wymiana ksią-

żek między bibliotekami w Warszawie i Lipsku,

współorganizowanie imprez kobiecych, takich

jak LadyFest, uczestnictwo w CSD w Lipsku

i Berlinie oraz na Wiecu Wolności w Warsza-

wie i wie le, wiele innych.

Podczas dwóch fi nansowanych przez Program

MŁODZIEŻ spotkań uczestniczki z Polski

i Niemiec wzięły udział w warsztatach z różnych

dziedzin, m.in.: seksuologii kobiet, powrotu do

ogrodu twórczości, w warsztacie drag-kingo-

wym, muzycznych: bębnowym i didgeridoo,

pracy z ciałem i głosem, bezpiecznego seksu,

prewencji HIV/AIDS, tożsamości i teorii queer,

transseksualizmu: aspekty prawne, psycho-

logiczne, społeczne, sztuk walki: kickboxing

i samoobrona kobiet, w warsztatach interperso-

nalnych o lęku i agresji.

PROBLEMY

Przy organizowaniu tych spotkań pojawiły

się oczywiście różne problemy i trudności,

niektóre czysto techniczne (jak np.: niemoż-

ność określenia dokładnych kosztów jedze-

nia), inne związane z różnicami w postawach

i oczekiwaniach osób, które zgłosiły się do

uczestnictwa w projekcie. Tak więc proble-

mem okazały się np.: rezygnacje poczynione

w ostatniej chwili przez kilka uczestniczek

oraz problemy komunikacyjne. Zdecydo-

wałyśmy, że dla lepszej jakości spotkania

wszystkie warsztaty będą tłumaczone na ję-

zyk niemiecki i polski, jednak konieczność

tłumaczeń bardzo spowalniała i utrudniała

dyskusję. Dlatego w przygotowaniu kolej-

KONTAKT: STOWARZYSZENIE LAMBDA WARSZAWA, UL. HOŻA

50/40, 00-682 WARSZAWA, WWW.WARSZAWA.LAMBDA.ORG.PL,

ZARZĄD@LAMBDA.ORG.PL, GIRLZGETUNITED@TLEN.PL

TO, CO NAS JEDNO-

CZY, TO NIE SAM

FAKT BYCIA KOBIE-

TĄ, ALE TAKŻE WAL-

KA Z HOMOFOBIĄ

I SEKSIZMEM.

ASPEKT SPOŁECZ-

NO-POLITYCZNY

JEST W PROJEKCIE

„GIRLZ GET UNI-

TED!” BARDZO

WAŻNY.

0029

nych spotkań nastawimy się na komunikację

w języku angielskim, choć wiemy, że rozsze-

rzając projekt na wschodnich sąsiadów Pol-

ski, nie unikniemy konieczności tłumaczeń

na język rosyjski.

PRZYSZŁOŚĆ

W 2005 roku po raz pierwszy projekt został

rozszerzony o dwa nowe kraje – Ukrainę i Ro -

sję. Mamy też więcej uczestniczek – po 10

z każdego kraju. Podczas spotkania w Sankt

Petersburgu w sierpniu 2005 roku postanowi-

łyśmy też, że chcemy być bardziej widoczne

i wyjść z naszymi ideami „na miasto” – zro-

biłyśmy ulotkową akcję uliczną na Newskim

Prospekcie i wzbudziłyśmy spore zaintereso-

wanie rosyjskich mediów.

Po spotkaniu w Petersburgu przygotowałyśmy

kalendarz ścienny na rok 2006.

W tej chwili zaczynamy planować kolejne

spotkanie. Tym razem odbędzie się ono na

Ukrainie. Tak jak w poprzednich edycjach, bę-

dziemy starały się zapoznać z problemami śro-

dowiska kobiecego naszych krajów, wymienić

się doświadczeniami, poszukać najlepszych

rozwiązań. Tegoroczny projekt skupi się na

problemie przemocy seksualnej.

OSIĄGNIĘCIA I WNIOSKI:

Wnioski, jakie możemy wyciągnąć z naszych

dotychczasowych doświadczeń są więc bardzo

pozytywne, jednak na pewne rzeczy musimy

w przyszłości zwrócić szczególną uwagę. Oto

kilka rad, które mogą się przydać grupom

o podobnych celach i strukturze:

• poświęcać dużo czasu na planowanie harmo-

nogramu i jego ewentualnych korekt;

• zbierać deklaracje od osób, które chcą uczest-

niczyć w spotkaniach, żeby być pewnym ich

uczestnictwa;

• nie nakładać zbyt wielu obowiązków na jed-

ną osobę (najlepiej, kiedy nad jedną sprawą

pracują co najmniej dwie osoby);

• być otwartym na zmiany, także te zupełnie

niespodziewane oraz na pomysły uczestni-

ków/uczestniczek.

Podsumowując, musimy przyznać, że realizacja

projektu Girlz Get United! to dla nas wspaniałe

doświadczenie, które przyniosło wiele pozy-

tywnych uczuć, pozwoliło nam nawiązać trwa-

łe przyjaźnie i kontakty z osobami z innych

państw i miast, ale także – co wydaje się naj-

trudniejsze i jednocześnie najcenniejsze – zu-

pełnie innych środowisk. Podczas spotkań in-

tegracyjno-warsztatowych wiele z nas miało po

raz pierwszy okazję bardzo intensywnie współ-

pracować z kobietami o zupełnie innych poglą-

dach, statusie społecznym czy ekonomicznym.

Kontekst wymiany doświadczeń na poziomie

międzykulturowym to kolejny element, który

zaliczamy do największych osiągnięć naszego

projektu. Ogromnie cieszymy się, że projekt

wciąż działa i rozwija się, że w jego realizację

angażuje się coraz więcej osób, że udało nam

się poszerzyć zakres działań i otworzyć się na

uczestniczki z Rosji, Ukrainy, a także – ostatnio

– Kirgistanu.

Sylwia StrębskaMagdalena Farat

Anna Mach

OGROMNIE CIE-

SZYMY SIĘ, ŻE

PROJEKT WCIĄŻ

DZIAŁA I ROZWIJA

SIĘ, ŻE W JEGO

REALIZACJĘ AN-

GAŻUJE SIĘ CORAZ

WIĘCEJ OSÓB...

0031

Przystanek – IV strefaGrupa Tofi ki przy Stowarzyszeniu „Ojcowizna”

25

.09

.20

04

– 3

1.0

6.2

00

5

Nasza nieformalna grupa zawiązała się

przy Stowarzyszeniu Oświatowo-Wy-

chowawczym „OJCOWIZNA”, które

od początku wspierało nasze działania. To tutaj

po raz pierwszy spotkała się grupka „młodych

aktywnych” (późniejsza grupa inicjatywna),

która chciała zrobić coś dla siebie, ale także dla

innych. Tak naprawdę projekt rodził się w na-

szych głowach od dawna. Zaczęliśmy się zasta-

nawiać, skąd wziąć środki na nasze pomysły.

Wówczas nasz późniejszy doradca, pani Kasia

ze Stowarzyszenia, opowiedziała nam o Pro-

gramie MŁODZIEŻ. Zainteresowaliśmy się

tym, zaczęliśmy szperać w Internecie, w końcu

skontaktowaliśmy się z Ośrodkiem Regional-

nym w Mielcu. Kiedy poznaliśmy bliżej zasady

ubiegania się o dofi nansowanie, rozpoczęliśmy

prace nad projektem. Opowiedzieliśmy innym

o naszym pomyśle, zachęcając do przyłączenia

się do tej inicjatywy. Tak naprawdę zetknięcie

z Programem MŁODZIEŻ spowodowało, że

nasze pomysły stały się realne.

Głównym celem naszych działań było stwo-

rzenie miejsca dla nas, młodych ludzi, w któ-

rym moglibyśmy spędzać wolny czas, rozwijać

swoje zainteresowania, czy po prostu przyjść

i pogadać „o wszystkim i o niczym”. W ten

sposób powstał pomysł stworzenia klubu mło-

dzieżowego, w którym moglibyśmy realizować

swoje pomysły na wykorzystanie wolnego cza-

su. Nasz klub miał być alternatywą dla nie-

efektywnych form spędzania czasu, „przystan-

kiem”, gdzie młodzież znajdzie interesujące ją

zajęcia i ciekawe pomysły. Jednocześnie chcie-

liśmy, aby stał się atrakcyjną alternatywą dla

przystanku autobusowego (III strefy), gdzie

zazwyczaj spotykali się młodzi. Stąd pomysł

na nazwę projektu „Przystanek – IV strefa”,

bez wątpienia trafi ony.

Podczas pierwszych spotkań grupy inicjatyw-

nej stworzyliśmy ramy programu. Następnie

każdy z nas przygotował propozycje działań

w klubie, odpowiadające oczekiwaniom na-

szych kolegów i koleżanek, stąd różnorodne

zajęcia, jakie zaplanowaliśmy. Sportowe zami-

łowania chłopców znalazły odzwierciedlenie

w takich właśnie zajęciach. Szczególnie zale-

żało nam na organizowaniu tych zajęć zimą w

sali gimnastycznej. Znalazło się także miejsce

na działania rekreacyjne: wycieczka w nasze

ukochane Bieszczady czy lodowisko podczas

ferii oraz wycieczki rowerowe po najbliższych

okolicach. Artystyczny duch naszych koleża-

nek sprawił, że w projekcie zostały zaplanowa-

ne wieczorki z tradycją, poetyckie i rozrywko-

wo-kulturalne (karaoke, kurs tańca, wieczorek

świętojański). Takie rozplanowanie naszych

działań pozwoliło nam przypuszczać, że każ-

dy zainteresowany znajdzie coś dla siebie.

Kiedy mieliśmy już rozplanowane działania,

rozpoczęliśmy prace (chyba najtrudniejsze

i najbardziej żmudne) nad budżetem. Rozpla-

nowanie wydatków zajęło nam sporo czasu,

a dodatkowym utrudnieniem było przeliczenie

wszystkiego na euro. Na szczęście udało nam

się zmieścić w czasie i zgodnie z planem wy-

słać nasz projekt. Bez wątpienia oczekiwanie

na odpowiedź było jednym z najtrudniejszych

momentów podczas całej pracy z projektem.

Kiedy W KOŃCU (dla nas oczekiwanie to była

wieczność) dostaliśmy informację, że nasz

projekt został zakwalifi kowany, mogliśmy

rozpocząć przygotowania do jego realizacji.

Szybko jednak nasz zapał został trochę ostu-

dzony, kiedy okazało się, że błędnie podpisa-

liśmy umowę z Narodową Agencją, co spowo-

dowało opóźnienie w przelewie środków. To

KONTAKT: STOWARZYSZENIE OŚWIATOWO-WYCHOWAWCZE

„OJCOWIZNA”, TUSZÓW NARODOWY 226, 39-332 TUSZÓW NA-

RODOWY, TEL.: 017 774 37 20, SOWO1@WP.PL

0032

doświadczenie nauczyło nas zwracać uwagę na

szczegóły, co bez wątpienia przydało się nam

w dalszej realizacji projektu.

Po załatwieniu wszystkich formalności rozpo-

częliśmy realizację naszego projektu. Aby lepiej

się poznać i rozplanować działania, zorganizo-

waliśmy wycieczkę w Bieszczady, co wcale nie

było takie łatwe. Musieliśmy przygotować noc-

legi, autokar itp. Początki są zawsze trudne, ale

daliśmy radę. Podczas kolejnego wyjazdu – na

lodowisko, poszło już jak z płatka. Zatem projekt

nauczył nas wielu pożytecznych rzeczy, które bez

wątpienia przydadzą się nam już w życiu doro-

słym. Poza tym dla wielu z nas te wyjazdy były

pierwszymi od dłuższego czasu, więc niedziwne,

że wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni.

Wśród organizowanych zajęć były spotkania

kulturalno-rozrywkowe, był czas na dys-

koteki (na które zapraszaliśmy także młod-

szych kolegów), bardzo popularne wieczorki

karaoke i wieczór walentynkowy, ale także

poważne spotkania z poezją podczas wie-

czorku poetyckiego. Organizowaliśmy także

spotkania dla seniorów, mam oraz maluchów

(Bal karnawałowy, Dzień Dziecka), które są

pośrednimi benefi cjentami projektu. Dzięki

tym pomysłom i naszemu zaangażowaniu nie

tylko my będziemy miło wspominać „Przy-

stanek – IV strefę”.

Jednymi z najbardziej lubianych przez nas były

zajęcia sportowe, które cieszyły się powodze-

niem szczególnie zimą, kiedy trudno znaleźć

coś ciekawego. Wynajęcie sali gimnastycznej

wraz z siłownią oraz zakup sprzętu umożliwi-

ły nam utrzymanie kondycji także zimą.

W ramach działań klubu zorganizowaliśmy

wyjazd na lodowisko i fantastyczny kulig

w staropolskim stylu. Wspólnie świętowali-

śmy tradycyjne spotkania przy opłatku, robi-

liśmy kartki świąteczne, puszczaliśmy wianki

podczas wieczorku świętojańskiego.

Dzięki wszystkim tym działaniom mogliśmy

nie tylko miło spędzić czas wolny, zrobić coś

dla lokalnej społeczności, ale też wiele się na-

uczyć. Bez wątpienia realizacja projektu na-

uczyła nas otwartości na potrzeby innych, od-

powiedzialności (za konkretną część projek-

tu), czy wreszcie trudnej sztuki kompromisu

podczas planowania poszczególnych działań

i podczas organizowania zajęć sportowych.

Stworzyliśmy miejsce otwarte dla wszystkich,

którzy chcą zrobić coś ciekawego. Pokazali-

śmy, że wystarczy trochę chęci, uporu, entu-

zjazmu i wytrwałości, aby zrealizować ciekawy

pomysł. Projekt „Przystanek – IV strefa” po-

kazał, że nawet w tak małych miejscowościach,

jak Tuszów Narodowy możliwe jest realizowa-

nie czegoś ciekawego, nie tylko dla młodych,

a także dla całej społeczności lokalnej.

Podczas realizacji projektu występowały także

trudności, które nas sporo nauczyły. Proble-

mem okazał się przelicznik euro. Przy skła-

daniu projektu był on wyższy niż później, po

podpisaniu umowy, co spowodowało koniecz-

ność cięć budżetowych. Poza tym zdarzały się

inne, na szczęście małe trudności. Nie zawsze

byliśmy w stanie przewidzieć wszystkie oko-

POKAZALIŚMY,

ŻE WYSTARCZY

TROCHĘ CHĘCI,

UPORU, ENTU-

ZJAZMU I WY-

TRWAŁOŚCI,

ABY ZREALIZO-

WAĆ CIEKAWY

POMYSŁ.

0033

liczności (pogoda, nie do końca przemyślane

i rozplanowane działania). Część osób w fazie

realizacji projektu zrezygnowała z różnych

powodów, np.: wyjazdu na studia, za granicę

czy do wojska. Na szczęście znajdowaliśmy

inne osoby, które zaangażowały się w projekt,

rekompensując tym samym brak tych, którzy

nas opuścili.

Działalność „Tofi ków” zmieniła podejście do-

rosłych mieszkańców do nas, młodych. Zaczę-

li dostrzegać, że młodzi mogą być pożyteczni

i są w stanie zrobić coś dla innych. Myślimy, że

dzięki programowi obaliliśmy pewien stereo-

typ młodego człowieka, który cały swój wolny

czas spędza na bezsensownym i bezcelowym

wystawaniu na przystankach autobusowych,

z czego nic nie wynika. Program pokazał mło-

dzież z innej, lepszej strony.

Zakończenie realizacji projektu nie oznacza

zakończenia działań podejmowanych przez

młodzież. Przyjaźnie, które zawiązały się mię-

dzy nami, wspólne cele, a zwłaszcza satysfak-

cja z tego, co robimy, sprawiły, że od zakończe-

nia projektu grupa „Tofi ki” nadal działa, choć

w mniejszym zakresie. Dużym ułatwieniem

dla naszych dalszych działań jest Stowarzy-

szenie, które udostępnia nam miejsce spotkań

i pozwala na realizację pomysłów.

Spośród „Tofi ków” wyłoniła się grupa aktyw-

nych wolontariuszy, których pomoc w impre-

zach (zwłaszcza większych), organizowanych

przez Stowarzyszenie jest bezcenna, czego

dowodem były ubiegłoroczne wakacje. Poza

tym fascynacja fotografi ą (zwłaszcza cyfro-

wą), która zrodziła się podczas dokumenta-

cji Programu MŁODZIEŻ, znalazła odbicie

w programie „Foto-entuzjaści”, który teraz re-

alizujemy w Stowarzyszeniu, w związku z tym

sprzęt kupiony w ramach programu „Przysta-

nek – IV strefa” (aparat cyfrowy, komputer,

wieża) pozwala nam na organizowanie imprez

dla nas, jak również dla dzieci i maluchów. Od-

był się już kolejny bal dla milusińskich, były

dyskoteki i wieczorki karaoke.

Na koniec nasza rada dla innych grup: jeśli

macie pomysł, zapał, entuzjazm – realizujcie

swoje projekty! Nasza grupa jest dowodem na

to, że naprawdę warto! Motto „Tofi ków”: „Zaj-

rzyj w siebie! W twoim wnętrzu jest źródło,

które nigdy nie wyschnie, jeśli potrafi sz je od-

szukać!” /Marek Aureliusz/.

My już je odnaleźliśmy, a WY?

DZIAŁALNOŚĆ

„TOFIKÓW” ZMIE-

NIŁA PODEJŚCIE

DOROSŁYCH

MIESZKAŃCÓW

DO NAS, MŁO-

DYCH. ZACZĘLI

DOSTRZEGAĆ, ŻE

MŁODZI MOGĄ

BYĆ POŻYTECZNI

I SĄ W STANIE

ZROBIĆ COŚ DLA

INNYCH.

0034

Razem w naszej szkole Grupa nieformalna przy Zespole Szkół Ogólnokształcących w Nidzicy

01

.02

.20

05

– 3

0.0

6.2

00

5

Grupa inicjatywna liczyła 5 osób. Wszy-

scy jesteśmy uczniami Zespołu Szkół

Ogólnokształcących w Nidzicy. Po-

chodzimy z popegeerowskich środowisk wiej-

skich. W ubiegłym roku szkolnym byliśmy

uczniami I i II klas. Obecnie jesteśmy o klasę

wyżej. Trzy osoby spośród nas, pochodzące

z jednej wioski, miały już doświadczenie w za-

kresie wolontariatu. W grudniu 2003 r. zorga-

nizowały przedświąteczną akcję dobroczynną

na rzecz dzieci z biednych rodzin gminy Ko-

złowo. Dzięki tej akcji nauczyliśmy się współ-

pracy, ale przede wszystkim zorientowaliśmy

się w potrzebach innych. Gdy poznaliśmy jesz-

cze dwie osoby, które odczuwają chęć niesienia

pomocy innym, połączyła nas wspólna idea.

Jak już wspominaliśmy, grupa inicjatywna,

jak również większość uczestników projek-

tu, pochodzi ze środowisk popegeerowskich.

Znajdujemy się w trudnej sytuacji materialnej,

która kwalifi kowała nas do otrzymywania sty-

pendium z ANR (Agencja Nieruchomości Rol-

nych), jednak od tego roku takie stypendium

już nie istnieje. Otrzymywaliśmy pomoc, któ-

rej sami potrzebowaliśmy, dlatego chcieliśmy

również zrobić coś dla innych.

Obserwujemy w najbliższym środowisku prze-

jawy nietolerancji i uprzedzeń wobec osób

niepełnosprawnych, a szczególnie wobec upo-

śledzonych umysłowo. W Nidzicy istnieje od

1993 r. Koło Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz

Osób z Upośledzeniem Umysłowym, skupiają-

ce 160 osób niepełnosprawnych intelektual-

nie, którym Koło umożliwia samorealizację

w szerokim zakresie. Działalność Koła nie jest

jednak znana młodzieży naszej szkoły i lokal-

nej społeczności. Projekt miał na celu przeła-

mywanie barier, uprzedzeń i stereotypów, za-

korzenionych w mentalności młodych ludzi,

wynikających często z niewiedzy o osobach

niepełnosprawnych. Podejmowaliśmy różne

działania, angażując w nie osoby z nidzickiego

Koła PSOUU. Były to: wspólny całodniowy wy-

jazd do Mikołajek, zajęcia plastyczne, ruchowe,

warsztaty teatralne, pomoc niepełnosprawnych

w przygotowaniu Festiwalu Piosenki Francu-

skiej (przygotowanie dekoracji, obsługa bufetu

z własnymi wypiekami, prezentacja własnych

prac, pomoc uczniów – uczestników projektu

Zespołu Szkół Ogólnokształcących w prowa-

dzeniu imprezy Koła PSOUU, jaką jest corocz-

ny Koncert Radości i Nadziei) oraz wspólny,

kilkudniowy wyjazd do Zakopanego.

Nie było żadnego problemu z pozyskaniem

osób do realizacji naszego projektu – chętnych

było bardzo dużo. Najpierw spotykaliśmy się

wszyscy, tj. grupa inicjatywna oraz 15 osób sta-

le wspomagających, aby ustalić podgrupy oraz

osoby odpowiedzialne za działania przewidzia-

ne w bieżącym miesiącu. Potem każdy trzymał

się swego zadania, wiedział za co odpowiada

i był z tego rozliczany.

Mamy same pozytywne doświadczenia

w związku z tym projektem, ponieważ nie

napotkaliśmy większych trudności podczas

jego realizacji. Dyrektor szkoły oraz cała lo-

kalna społeczność byli bardzo przychylnie

nastawieni do naszych działań i mogliśmy

liczyć na ich pomoc, na przykład na realiza-

cję projektu otrzymaliśmy środki fi nansowe

w formie pożyczki od Rady Rodziców naszej

szkoły jako tzw. środki własne poza pozyska-

nym grantem.

Po zakończeniu wszystkich działań uczestnicy

chcieli powtórzyć projekt, tak się wszystkim

podobało. Projektu do tej pory nie powtó-

rzyliśmy, ale wielu spośród nas, uczestników

projektu, chodzi często do placówki Koła

KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ OGÓLNOKSZTAŁCĄCYCH

W NIDZICY, UL. JAGIEŁŁY 1, 13-100 NIDZICA,

LO_NIDZICA@POCZTA.ONET.PL

0035

PSOUU i pracuje jako wolontariusze. Robimy

przymiarki do powtórzenia takiego projektu

w przyszłym roku, ale w trochę zmienionym

składzie, ponieważ niektórzy skończą już

szkołę, a inni będą w klasach maturalnych

i nie wiadomo, czy będą mieli czas.

Osoby uczestniczące w projekcie zgodnie

podkreślają, że jego realizacja dała im bardzo

dużo. Rozbudziliśmy własną – i wydaje się,

że również innych – wrażliwość na problemy

i oczekiwania osób niepełnosprawnych. Oswo-

iliśmy się z pracą z osobami niepełnosprawny-

mi, dostrzegliśmy ich możliwości i uważamy,

że potrafi ą być wspaniałe. Podczas trwania

projektu zawiązały się nawet przyjaźnie. Teraz

na pewno żadna z osób, które zetknęły się bli-

żej z osobami niepełnosprawnymi, nie przej-

dzie obok nich obojętnie czy nie zauważy ich

problemów.

Realizacja projektu zwiększyła też naszą wie-

dzę o Unii Europejskiej, ponieważ przełamy-

wanie barier, stereotypów i uprzedzeń, zwięk-

szanie tolerancji wobec każdej inności to hasła

propagowane przez Wspólnotę Europejską.

Uczestnicząc w projekcie, kształciliśmy się też

w zakresie Programu MŁODZIEŻ realizowa-

nego przy wsparciu Wspólnoty Europejskiej.

Uważamy, że realizacja projektu była cie-

kawym doświadczeniem, niesamowitym ze

względu na zakres działań. Radzimy innym

grupom, aby nie bały się wyzwań, trudnych

tematów, bo każde trudności można pokonać,

przy okazji ucząc się wiele.

Warunkiem sukcesu jest zgrana grupa inicja-

tywna oraz grupa realizująca projekt. Ważne

jest również, aby grupa miała doradcę/mento-

ra w kompetentnej osobie dorosłej, która i do-

radzi, i załagodzi ewentualne spory. Życzymy

wszystkim powodzenia!

WARUNKIEM SUKCESU JEST ZGRANA GRUPA

INICJATYWNA ORAZ GRUPA REALIZUJĄCA PRO-

JEKT. WAŻNE JEST RÓWNIEŻ, ABY GRUPA MIAŁA

DORADCĘ/MENTORA W KOMPETENTNEJ OSOBIE

DOROSŁEJ, KTÓRA I DORADZI, I ZAŁAGODZI

EWENTUALNE SPORY

0036

Związani z miejscem Ośrodek „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”, Niezależna Grupa Artystyczna

01

.07

.20

04

– 0

1.0

7.2

00

5

Jesteśmy grupą młodych ludzi, przyjaciół

działających przy Ośrodku „Pogranicze –

sztuk, kultur, narodów”, która, poprzez po-

dejmowanie wielu inicjatyw, spełnia po prostu

swoje marzenia. Gramy w spektaklu „Kroniki

sejneńskie” wyreżyserowanym przez panią Bo-

żenę Szroeder, która prowadzi nas przez świat

teatru, sztuki i pieśni. Zapisaliśmy się do tej

grupy z myślą, że będą to zajęcia teatralne, takie

jak wszystkie w tego typu ośrodkach kultury

i nic poza tym. Stało się jednak inaczej. Dopiero

poprzez pracę z panią Bożeną mieliśmy wresz-

cie okazję poznać znaczenie słowa „kultura”

w pełnym zakresie. Teraz już nie boimy się roz-

mawiać o wielokulturowości naszego miejsca,

bo to słowo nie jest nam obce. Poprzez projekt

„Związani z miejscem” staraliśmy się lepiej

poznać dawnych mieszkańców Sejn oraz choć

w niewielkiej części przekazać tę wiedzę spo-

łeczności lokalnej. To było jedno z naszych naj-

większych działań, jakiego się podjęliśmy, które

zachęciło nas do sięgania wyżej. Teraz wielu

z nas próbuje pisać własne projekty – muzyczne,

fotografi czne, plastyczne.

Pomysł na realizację projektu pojawił się spon-

tanicznie. O samej możliwości nadsyłania po-

mysłów dowiedzieliśmy się od pani Bożeny

Szroeder. Pomyśleliśmy, że warto skorzystać

z nadarzającej się okazji i pokazać rówieśni-

kom, że małe miasteczka (jak nasze Sejny) nie

muszą oznaczać nudnego i monotonnego ży-

cia. Wystarczy chcieć coś zmienić, coś robić,

pracować, no i trzeba mieć pomysł. Mieliśmy

wielką ochotę na zrealizowanie swego projek-

tu, starania zaowocowały!

Główną myślą projektu było przedstawienie

dawnych, wielokulturowych Sejn. Chcieliśmy

pokazać ludziom, że możemy żyć w zgodzie,

bez względu na swe poglądy, religię czy kolor

skóry, więcej – możemy żyć i czerpać z tego

obopólne korzyści. Bardzo liczy się dla nas sło-

wo „tolerancja”, którego znaczenie poznajemy

nieustannie od kilku lat. Sami się uczymy, ale

chcemy też dać przykład innym. Oczywiście

innym celem było zagłębienie się w historię

naszego miasteczka. Czystą przyjemnością

było poznawanie historii żydowskiej synagogi,

cygańskich taborów przejeżdżających przez

Sejny. Odkrywaliśmy oblicza historii przyjem-

nej, tej optymistycznej, jak i tej tragicznej. Do-

wiedzieliśmy się więcej chociażby o wielolet-

niej wojnie sąsiadów – Polaków z Litwinami.

KONTAKT: OŚRODEK POGRANICZE – SZTUK, KULTUR, NARODÓW

UL. PIŁSUDSKIEGO 37, 16-500 SEJNY

CENTRUM@POGRANICZE.SEJNY.PL,

WWW.POGRANICZE.SEJNY.PL

POMYŚLELI-

ŚMY, ŻE WARTO

SKORZYSTAĆ

Z NADARZAJĄ-

CEJ SIĘ OKAZJI

I POKAZAĆ

RÓWIEŚNIKOM,

ŻE MAŁE MIA-

STECZKA (JAK

NASZE SEJNY)

NIE MUSZĄ

OZNACZAĆ

NUDNEGO

I MONOTONNE-

GO ŻYCIA.

0037

Myślę, że dzięki projektowi staliśmy się ludźmi

wrażliwszymi, którzy zaczęli dostrzegać pew-

ne kwestie, rozumieć pewne relacje.

Jeśli chcieliśmy realizować swój pomysł, mu-

sieliśmy pozyskać pieniądze od sponsorów

lokalnych. Tutaj przeżyliśmy sprawdzian

determinacji, trzeba było zająć się stworze-

niem strony internetowej, na bieżąco musie-

liśmy prowadzić i uaktualniać dokumentację.

Oprócz tego ogromnej pracy i wysiłku wyma-

gało przygotowanie każdego spotkania. Każdy

z dwunastu artystów był swoistym mentorem

przy realizowanym temacie. Nauczyliśmy się,

czym jest szacunek, pojęliśmy powagę znajo-

mości historii swojego miejsca, chcemy rozwi-

jać dalej swe myśli, przy okazji się ucząc.

Osobami, które czuwały nad całością pro-

jektu, była czwórka znajomych wchodząca

w skład grupy inicjatywnej. Oni właśnie dbali,

aby wszystkie działania przebiegały zgodnie

z harmonogramem, zapraszali artystów na

spotkania oraz opiekowali się dokumenta-

cją. Utworzyliśmy również grupę organiza-

cyjną projektu. Ona dbała przede wszystkim

o promocję, zawiadamianie uczestników o ko-

lejnych spotkaniach oraz o zakup materiałów

plastycznych. Były również osoby odpowie-

dzialne za prowadzenie strony internetowej,

spisywanie protokołów oraz opisywanie ko-

lejnych spotkań z artystami. Cały ten podział

ukształtował się po kilku spotkaniach organi-

zacyjnych, na których omawialiśmy strategię

działania. Wszystko opierało się na wspólnych

dyskusjach, każdy miał równe prawo do inge-

rowania w projekt.

Głównym problem, który się pojawiał, był

harmonogram. Bardzo często artyści, których

zapraszaliśmy, nie mogli z nami pracować

w tym czasie, który zaplanowaliśmy. Dlatego

też często wnosiliśmy niewielkie poprawki,

które jednak nie miały większego wpływu na

całość. Inną i ostatnią rzeczą, która sprawiła

nam niewielki problem było rozliczenie. Na

początku przeraziła nas sterta faktur i to, jak

mamy je poukładać i podliczyć. Na szczęście

kontrolę nad tym przejęła grupa inicjatywna

z koordynatorem na czele. Kierowaliśmy się

również wskazówkami naszej pani księgowej,

która czuwała nad nami. Tworzyliśmy zgrany

zespół i realizacja projektu nie sprawiła nam

większych problemów. Podział, który ustalili-

śmy, pomógł nam w sprawnym organizowaniu

kolejnych spotkań.

Kiedy już zrealizowaliśmy dwanaście spotkań,

pomyśleliśmy, że cudownie byłoby zorganizo-

wać wystawę. Ośrodek „Pogranicze – sztuk,

kultur, narodów” jeszcze raz udzielił nam

swej pomocy, udostępniono nam Białą Syna-

gogę jako miejsce prezentacji. Kilka dni zajęło

nam przygotowanie wernisażu, jednak warto

było. Żydowska świątynia „ożyła” milionami

kolorów, czuć było miejski gwar z przeszłości,

to była największa radość, to był nasz sukces.

Dzień wystawy przyciągnął tłumy ludzi, wszy-

scy chcieli obejrzeć efekty pracy: dzieła i foto-

grafi e. Jeszcze przez kilka następnych miesięcy

sejneńska synagoga była miejscem wystawy.

Projekt „Związani z miejscem” zakończyliśmy

w lipcu ubiegłego roku. Chcąc wykorzystać

nabyte doświadczenia, postanowiliśmy pra-

cować dalej. Niektórzy z nas się wykruszyli,

pojawiły się nowe osoby – skład zmieniał się

dość intensywnie. Kolejny projekt nosił nazwę

„Dom – Przestrzeń Życia”. Pomysłodawczy-

nią i główną realizatorką tego projektu była

osoba, która również prowadziła poprzedni

MYŚLĘ, ŻE DZIĘKI

PROJEKTOWI STA-

LIŚMY SIĘ LUDŹMI

WRAŻLIWSZYMI,

KTÓRZY ZACZĘLI

DOSTRZEGAĆ

PEWNE KWESTIE,

ROZUMIEĆ PEWNE

RELACJE.

0038

projekt. Diana ma już duże doświadczenie

związane z pozyskiwaniem funduszy, spo-

rządzaniem formularzy, gromadzeniem do-

kumentacji. Cofnijmy się jednak do projektu

„Dom”. W myśl nowego działania mieliśmy

„powołać” do życia jeden ze starych sejneń-

skich domów. Idea jakże szlachetna – aby ją

zrealizować, postanowiliśmy użyć fotogra-

fi i i muzyki, zadziałać na odbiorcę obrazem

i dźwiękiem starego domu. Całość zwieńczyła

wystawa umilona fi liżanką

gorącej herbaty. Obecnie

plany snujemy raczej indy-

widualnie. Diana ma na

pewno w planach kolejne in-

teresujące przedsięwzięcia,

którymi zachwyci nas i por -

wie do wspólnej pracy. Kilka osób

zajmuje się muzyką, są również artyści ze swo-

imi ambitnymi planami. Może jeszcze kiedyś

połączymy swe siły, aby stworzyć wspólnie coś

pięknego.

Realizacja projektu nauczyła nas przede wszyst-

kim samej formy pracy według ustalonego pla-

nu. Nigdy wcześniej nie sądziliśmy, że można

realizować własne pomysły i marzenia, ujmu-

jąc je w projekt i w dodatku pozyskiwać na ten

cel fundusze. Wiemy, że w Unii Europejskiej,

której jesteśmy od pewnego czasu członkami,

większość działań opiera się właśnie na tym.

Jesteśmy dumni, że potrafi my pisać projekty,

co jest jedną z umiejętności przyszłego Euro-

pejczyka. Ponadto spotkania, które organizo-

waliśmy, wiele nas nauczyły. Lepiej poznaliśmy

nasze Sejny i ich dawnych mieszkańców. Cieszy

nas to, ponieważ bardzo ważna jest świadomość

miejsca zamieszka-

nia. W każdym mo-

mencie możemy być

przewodnikami po na-

szym mieście – nie musimy

się bać, że czegoś nie wiemy. Wy-

dawnictwo, które było owocem naszej

pracy – Sejneński Kalendarz Sztuki Młodych,

pokazał wielu dorosłym, że młodzież sejneńska

ma wiele do powiedzenia i potrafi twórczo dzia-

łać. Poprzez projekt uświadomiliśmy również

naszym kolegom, że można twórczo spędzać

czas i przy tym dobrze się bawić.

Rada dla wszystkich sięgających po marzenia:

podchodźcie do wszystkiego ze spokojem. Jeśli

się dogadacie, możecie wszystko zrobić wspól-

nymi siłami. Pamiętajcie, że możecie zawsze

liczyć na pomoc innych. Wbrew pozorom lu-

dzie są zainteresowani losem młodych dzia-

łaczy, ich planami i ambicjami. Cierpliwość

i wytrwała, solidna praca to klucz do sukcesu.

Nie zrażajcie się początkowymi trudnościami,

my też mieliśmy chwile zawahań, trzeba się

wzajemnie mobilizować!

Niezależna Grupa Artystyczna

NIE ZRAŻAJCIE SIĘ

POCZĄTKOWYMI

TRUDNOŚCIAMI, MY

TEŻ MIELIŚMY CHWI-

LE ZAWAHAŃ, TRZE-

BA SIĘ WZAJEMNIE

MOBILIZOWAĆ!

0039

Wehikuł czasuTowarzystwo Przyjaciół Suraża i Okolic

08

.05

.20

04

– 1

7.1

1.2

00

4

KIM JESTEŚMY?

Jesteśmy grupą młodzieży w wieku 16–40 lat

z gminy Suraż. Większość z nas uczy się dzien-

nie lub zaocznie oraz pracuje.

JAK SIĘ POZNALIŚMY

Nasza gmina liczy około 2000 mieszkańców,

a miasto Suraż 966 mieszkańców. Wszyscy

znają się przynajmniej z widzenia. Spotykali-

śmy się na imprezach, w domach, ale nie mieli-

śmy wspólnych zainteresowań.

SKĄD SIĘ WZIĄŁ POMYSŁ?

Podczas pomocy w przygotowywaniu imprez

historycznych organizowanych przez Towa-

rzystwo Przyjaciół Suraża i Okolic (do którego

należymy) zaczęliśmy poznawać historię naszej

okolicy i zaczęło nas zastanawiać, jak żyli nasi

przodkowie. Z tych rozważań wyłonił się po-

mysł zbudowania osady wczesnośredniowiecz-

nej, w której organizowalibyśmy spotkania

w celu poznania historii i przedstawienia innym,

jak wyglądało codzienne życie w takiej osadzie.

TEMATYKA PROJEKTU

I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA

Tematem projektu „Wehikuł Czasu” było zapo-

znanie się z historią wczesnego średniowiecza

i poznanie rzemiosła. Podczas projektu prze-

prowadziliśmy cykl wykładów dotyczących

historii i rzemiosła wczesnego średniowiecza,

podczas których dowiedzieliśmy się, jak żyli

nasi przodkowie. Nauczyliśmy się kowalstwa,

garncarstwa, tkactwa, zielarstwa itp., a pod-

czas warsztatów z ciesielstwa zaczęliśmy budo-

wać osadę, którą nazwaliśmy Nawia.

JAK SIĘ PODZIELILIŚMY?

Większość działań wykonywaliśmy wspólnie,

ale decydujący głos miała najbardziej kompe-

tentna w danym działaniu osoba, np. warsztaty

budowlane organizował Darek, ponieważ miał

największe doświadczenie w budownictwie.

JAKIE BYŁY NAJWIĘKSZE PROBLEMY?

Największą przeszkodą była trudność pozy-

skania drewna, które było najważniejszym

materiałem do realizacji projektu. Mokre lato

utrudniało leśnikom ścinanie drzewa na pla-

nowane zamówienia, a kupno z wolnej ręki

stało się niemożliwe. Dzięki pracownikom

gminy Suraż, którzy wykorzystali swoje zna-

jomości w nadleśnictwie, udało nam się zreali-

zować warsztaty.

Część młodzieży, która chciała wziąć udział

w projekcie, nie mogła zwolnić się z obowiąz-

ków w gospodarstwach rolnych swoich rodzi-

ców. Dla wielu rolników dziecko to dodatkowa

siła robocza w letnich pracach polowych.

CO SIĘ DZIAŁO PO ZAKOŃCZENIU

WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?

Mimo że projekt skończył się 2004 roku, jego

działania kontynuujemy do dzisiaj. Na tere-

nie powstałej osady budujemy i wyposażamy

obiekty historyczne, spotykamy się, drużyna

organizuje pokazy historyczne, a od 2005 roku

organizujemy cykliczną imprezę Festyn Hi-

storyczny „Grodzisko”. Sami szyjemy ubrania

oraz rekonstruujemy broń. Odtwarzamy świę-

ta słowiańskie. Aktualizujemy stronę interne-

tową http://www.nawia.suraz.org.pl powstałą

podczas projektu. Przeprowadzamy lekcje ży-

wej historii oraz jeździmy na pokazy i imprezy

historyczne.

Kontynuacją „Wehikułu Czasu” była zrealizo-

wana w 2005 roku międzynarodowa wymiana

młodzieży „Korzenie”, której głównym celem

było przeprowadzenie fabularnej terenowej gry

osadzonej w realiach wczesnego średniowiecza.

KONTAKT: TOWARZYSTWO PRZYJACIÓŁ SURAŻA

I OKOLIC, UL. BIELSKA 4/1, 18-105 SURAŻ

HTTP://NAWIA.SURAZ.ORG.PL, GREK29@WP.PL

0040

CO DAŁA NAM REALIZACJA PROJEKTU?

Wśród uczestników projektu rozwinęły się

postawy prospołeczne, młodzież podejmu-

je działania na rzecz lokalnej społeczności.

U wielu z nas rozwinęło się zainteresowanie

historią, które wpłynęło na lepsze wyniki

w nauce. Łukasz został kowalem, wytwarza

broń, uzbrojenie dla naszej drużyny, ale swo-

je wyroby sprzedaje też pasjonatom z Polski.

Obecnie zastanawia się nad założeniem wła-

snej działalności gospodarczej.

RADY DLA INNYCH

Najważniejsze w działaniu jest to, żeby nie

bać się podejmowania wyzwań, a wtedy nawet

najbardziej szalone pomysły, jeżeli są konse-

kwentnie realizowane, mogą przynieść zaska-

kująco dobre efekty.

NAJWAŻNIEJSZE W DZIAŁANIU

JEST TO, ŻEBY NIE BAĆ SIĘ PODEJ-

MOWANIA WYZWAŃ, A WTEDY NA-

WET NAJBARDZIEJ SZALONE PO-

MYSŁY, JEŻELI SĄ KONSEKWENTNIE

REALIZOWANE, MOGĄ PRZYNIEŚĆ

ZASKAKUJĄCO DOBRE EFEKTY.

0041

Poznajmy się przez gwiazdyBeskidzki Klub Astronomiczny „POLARIS” z Sopotni Wielkiej

01

.02

.20

05

– 3

0.0

9.2

00

5

Projekt „Poznajmy się przez gwiazdy” zo-

stał opracowany przez młodych autorów

z Beskidzkiego Klubu Astronomicznego

„POLARIS” z Sopotni Wielkiej, po konsultacji

z Kysucką Hvezdarnią z Kysuckiego Nowego

Miasta, jako jeden z nielicznych i prawdopodob-

nie pierwszy polsko-słowacki projekt w tej Akcji.

Jako studenci, uczniowie szkół średnich i gim-

nazjalnych pierwsze kontakty między sobą

mieliśmy właśnie w strukturach Stowarzysze-

nia POLARIS – OPP oraz w trakcie międzyna-

rodowego spotkania miłośników astronomii

z Polski i Słowacji, jakie odbyło się w Sanoku

przy okazji obserwacji zaćmienia Księżyca.

Właśnie wówczas, prowadząc wspólne pokazy,

zauważyliśmy, że w zakresie astronomii nie ma

między nami barier językowych. Rozwiązał się

w tym przypadku jeden z odwiecznych proble-

mów naszej grupy uniemożliwiający składanie

projektów o wymiarze międzynarodowym

– brak biegłej znajomości języka angielskiego.

Po kilku rozmowach polsko-słowackich bar-

dzo szybko powstał pomysł, aby napisać

wspólny wniosek do Programu MŁODZIEŻ,

dotyczący współpracy w zakresie astronomii

i aktywizacji młodzieży poprzez tę naukę.

Ponieważ Stowarzyszenie POLARIS – OPP

prowadziło już projekt w Akcji 3. jako Inicja-

tywa Grupowa w 2002 roku, postanowiliśmy

kontynuować tę linię programową, ale już jako

projekt Współpracy w Sieci.

Opracowany harmonogram zakładał bliską

wymianę doświadczeń w zakresie przeciw-

działania defaworyzacji społecznej poprzez

astronomię i nauki pokrewne. Postanowiliśmy

w tym celu przeprowadzić szereg tzw. Obser-

wacyjnych Wizyt Wyjazdowych, których ce-

lem było wzajemne poznanie metod i modeli

pracy z benefi cjentami z naszych środowisk,

przeprowadzenie wspólnych wykładów i zjaz-

dów astronomicznych, budowa dwujęzycznej

strony internetowej oraz wydanie transgra-

nicznego biuletynu na ten temat.

Najciekawszym przedsięwzięciem w tym pro-

jekcie miało być jednak zbudowanie tzw. Trans-

granicznego Samochodu Astronomicznego

(TSA) jako pierwszego w Polsce i na Słowacji

Mobilnego Obserwatorium w oparciu o daro-

wany przez jedną ze śląskich fi rm samochód

marki Tarpan Honker. Dzięki niemu w okresie

wakacji i po ich zakończeniu międzynarodowa

grupa wolontariuszy miała prowadzić wykłady,

pokazy i prelekcje po obu stronach granicy.

Tak duża ilość pracy i systematycznych kon-

taktów wymagała jednak sporego wysiłku od

wszystkich uczestników projektu oraz spraw-

nego podziału obowiązków. Rozdzieliliśmy

poszczególne stanowiska i wybraliśmy koordy-

natorów, których zadaniem było np.: zbieranie

i redagowanie materiałów do biuletynu, budowa

strony, adaptacja i przystosowanie samochodu

do obserwacji nieba i pomiarów, zabezpieczenie

ewaluacji, sprawozdań i zdjęć dokumentacyj-

nych, a także podział tematyczny zadań takich

jak prace w zakresie obserwacji i wymiany da-

nych o meteorach, Słońcu, kometach, planetach

i innych obiektach astronomicznych. Łącznie

kilkudziesięciu koordynatorów z Polski i Sło-

wacji prowadziło indywidualne prace projekto-

we, które razem stanowiły w końcowym efekcie

jedną wielką całość. Usprawniło to znacznie

realizację harmonogramu i nie obciążało obo-

wiązkami tylko jednej osoby.

Niestety, jak w każdym większym przedsię-

wzięciu, także i w tym pojawiły się pewne

KONTAKT: BESKIDZKI KLUB ASTRONOMICZNY

„POLARIS”, SOPOTNIA WIELKA 174, 34-340 JELE-

ŚNIA, POLARIS@OP.PL

0042

komplikacje i problemy, których czasami nie

sposób było uniknąć. Pierwszym poważniej-

szym z nich okazała się darowizna ww. samo-

chodu i to nie ze strony darczyńcy, który miał

jak najbardziej szczere intencje, ale ze strony

urzędników w wydziale komunikacji Staro-

stwa Powiatowego oraz Ubezpieczeniowym

Funduszu Gwarancyjnym. Poprzez błędną

informację o braku wymogu czasowej opłaty

samochodu specjalnego (jakim stał się nasz

Tarpan Honker), zostaliśmy ukarani kwotą

ponad 3 tys. zł, bowiem nikt do końca nie był

pewny, jakie prawa i obowiązki ma organiza-

cja pożytku publicznego, którą jest Stowarzy-

szenie Polaris. Po ponad 7 miesiącach starań,

interwencji prasy oraz naszych pismach kary

jednak udało się uniknąć i UFG odstąpił od jej

egzekucji.

Znacznie gorsze zakończenie miała natomiast

sprawa z różnicami kursów między złotówką a

euro, dotycząca funduszy przelanych z Naro-

dowej Agencji na realizację niniejszego projek-

tu. Koszta naszego projektu zostały obliczone

po kursie 4,36 PLN za 1 EUR, tymczasem

pierwszą transzę przelano po kursie 3,89 PLN.

Natomiast na zakończenie euro spadło jeszcze

do wysokości 3,81 PLN! W efekcie bezpowrot-

nie straciliśmy kilka tysięcy złotych i gdyby

nie środki własne Stowarzyszenia POLARIS

– OPP, realizacja pewnych działań projektu

stanęłaby pod znakiem zapytania.

Innym problemem z zakresu fi nansów, doty-

czącym sfery projektów międzynarodowych,

było rozliczenie kosztów, jakie ponosiliśmy

na terenie Słowacji, gdzie powszechną prak-

tyką jest brak wystawianych faktur za zaku-

py bieżące. Jedynym sposobem dokonywania

zakupów na tym terenie było więc pobieranie

towaru do wysokości 10 zł na paragon re-

spektowany przez Narodową Agencję. Jednak

należy pamiętać o późniejszych problemach

z księgowaniem takiego dokumentu i wyma-

ganych przeliczeniach z kursów korony sło-

wackiej na złotówki, a później na euro. Naj-

gorszy jest fakt, że w ostateczności, po prze-

liczeniu ten sam koszt… nigdy nie wychodzi

taki sam, a niestety odpowiedzialność za po-

krycie różnic kursowych ponosi benefi cjent.

Na szczęście dobre zaplecze wolontariuszy, po-

moc sponsorów oraz elastyczność funkcjono-

wania Polarisu pozwoliły nam na pozytywne

zrealizowanie i rozliczenie całego projektu,

0043

które w końcowym etapie zabrało ponad dwa

tygodnie pisania i zbierania materiałów do

analiz ewaluacyjnych. Sam projekt nie zakoń-

czył się jednak tylko na podsumowaniu dzia-

łań. Pozostał nam po nim bardzo duży zbiór

informacji o modelach pracy z młodzieżą po

obu stronach granicy oraz bogate wyposażenie

dydaktyczno-naukowe w postaci Mobilnego

Obserwatorium (TSA). Nowe znajomości za-

owocowały kolejnymi pomysłami projektów

polsko-słowackich, a także przeświadcze-

niem, że za południową granicą naszego kraju

jest państwo, w którym mieszkają nasi bliscy

bracia Słowianie. Młodzieży uczestniczącej w

tym projekcie Słowacja już nigdy nie będzie się

kojarzyć z zaściankową krainą, ale z godnym

uwagi strategicznym partnerem, a współpraca

między naszymi narodami powinna być sta-

wiana na pierwszym miejscu.

Dzisiaj, kilka miesięcy po zakończeniu projek-

tu, niekiedy w przeróżnych miastach w Polsce

i na Słowacji pojawia się dziwaczny pojazd

z międzynarodową grupą wolontariuszy na po-

kładzie. Jeżdżą oni do tych miejsc, gdzie taka

nauka jak astronomia nie może samodzielnie

dotrzeć, odwiedzają tereny trudno dostępne,

organizują wykłady dla młodzieży z obszarów

wiejskich i małych miasteczek, szerzą aktywną

postawę wobec otaczającego nas wszechświa-

ta ☺ w miejscach, gdzie sytuacja gospodarcza

lub społeczna nie pozwala młodym ludziom na

wycieczkę do Planetarium lub udział w sympo-

zjum naukowym. Tak aktualnie wygląda pra-

ca Stowarzyszenia POLARIS – OPP, którego

szeregi zasilili nie tylko młodzi koordynatorzy

z obszarów Beskidu Żywieckiego, ale również

z Kysuc i Oravy po stronie słowackiej. Projekt

ten stał się nieocenionym wkładem w dalszą

działalność młodych ludzi chcących zrobić coś

na rzecz innych. Dodatkowo cieszy fakt, że ta-

kich jak my cały czas przybywa i zwiększa się

tym samym szansa na nowe, lepsze projekty

pomagające budować społeczeństwo obywa-

telskie zjednoczonej Europy.

Koordynatorzy Stowarzyszenia POLARIS - OPP

DZISIAJ, KILKA MIESIĘCY PO ZAKOŃCZENIU PROJEKTU,

NIEKIEDY W PRZERÓŻNYCH MIASTACH W POLSCE I NA

SŁOWACJI POJAWIA SIĘ DZIWACZNY POJAZD Z MIĘDZYNA-

RODOWĄ GRUPĄ WOLONTARIUSZY NA POKŁADZIE.

0044

Nasza historia na mapieSzkolny Klub Historyka

01

.07

.20

04

– 3

1.1

0.2

00

4

Początki naszego projektu są dosyć pro-

ste. Interesujemy się historią, spotykamy

w Szkolnym Klubie Historyka. Projekt re-

alizowaliśmy od lipca do października 2004 r.

Pomysł projektu powstał w czasie rozmów

i dyskusji na zajęciach naszego Klubu. Na tych

spotkaniach przygotowujemy różne materiały

historyczne do gazetek ściennych, artykułów

do gazetki szkolnej, akademii szkolnych. Pod

naszą opieką jest również stała, tematyczna ga-

zetka ścienna nt. „Rocznice, o których należy

pamiętać”. Podczas przygotowywania tych ma-

teriałów, np. z okazji rocznicy wybuchu II wojny

światowej, Święta Niepodległości, rocznicy po-

wstania listopadowego czy powstania stycznio-

wego, spotykaliśmy czasem informacje związane

z naszym regionem i to nas zastanawiało. Oka-

zało się, że wiele wydarzeń związanych z histo-

rią Polski rozgrywało się w naszym regionie.

Zaczęliśmy dyskutować na ten temat i po roz-

mowie z naszym opiekunem postanowiliśmy

zainteresować się historią regionu. Chcieliśmy

dokładnie poznać jego dzieje przedhistoryczne

– to, kim byli pierwsi osadnicy, jak przebiegały

wydarzenia historyczne na tym obszarze i jaką

rolę odgrywały w historii naszego kraju. Do-

datkowo współpracujemy ze Szkolnym Klu-

bem Europejskim „Kometa”. Nasze wspólne

spotkania są szczególnie burzliwe, ponieważ

dyskutujemy nad przyszłością i rolą Polski

w Unii Europejskiej, a zdania są podzielone.

Pierwszym zadaniem, jakie wykonaliśmy, było

odnowienie starej mapy, którą dostaliśmy od

Pani Dyrektor naszej szkoły. Polegało to na wy-

czyszczeniu papierem ściernym drewnianych

drążków mapy i pomalowaniu ich bejcą do

drewna. Kolejnymi czynnościami związanymi

z tym zadaniem były: obszycie starej mapy no-

wym płótnem, przymocowanie do niej drewnia-

nych drążków i umocowanie wieszaka – zadania

te wykonali Mateusz Lasak i Jacek Szczukiewicz.

Obszycie mapy nowym płótnem wykonał miej-

scowy krawiec – gratis. Po odnowieniu mapy

rozpoczęliśmy zbieranie materiałów historycz-

nych o naszym regionie, ta czynność zabra-

ła nam najwięcej czasu. Następnie Sara Sroka

z Agnieszką Leszczyńską przy współpracy całej

grupy dokonały selekcji zebranego materiału

i wybrały najciekawsze miejsca historyczne w

naszym regionie. Okazało się, że historia regionu

jest tak bogata, że dokonywanie wyboru tego, co

jest ciekawe, a co jeszcze ciekawsze, jest bardzo

trudne. Wykorzystywaliśmy wszystkie dostęp-

ne źródła informacji.

Opracowaniem grafi cznym mapy zajmowali

się Mateusz Lasak i Artur Słopiecki. Do tego

celu wykorzystali swój talent grafi czny, ale

też nabyli umiejętność posługiwania się pro-

gramem COREL, do którego mieliśmy dostęp

w pracowni komputerowej przy Fundacji Roz-

woju Regionu Pierzchnica.

Do pracy przy opracowywaniu materiałów do

„Kroniki zabytków ziemi świętokrzyskiej”,

którą koordynowały Ewelina Karczmarek i Iza -

bela Ślusarska, włączyli się już nowi członko-

wie naszego klubu. Informacje o realizacji pro-

jektu rozchodziły się w całej szkole i nie tylko,

to przyciągało nowe osoby do naszego klubu.

Widziały, że dzieje się coś ciekawego i przyłą-

czały się do pracy.

Następnie została przygotowana trasa objaz-

du edukacyjnego, wykonali ją: Sara Sroka,

Agnieszka Leszczyńska, Jacek Szczukiewicz,

Mateusz Lasak, Artur Słopiecki. Oczywiście

były dosyć burzliwe dyskusje, ponieważ każdy

KONTAKT: FUNDACJA ROZWOJU REGIONU PIERZCHNICA,

UL. MICKIEWICZA 1, 26-015 PIERZCHNICA

FRRPIERZCHNICA@REPUBLIKA.PL

OKAZAŁO SIĘ,

ŻE HISTORIA

REGIONU

JEST TAK

BOGATA, ŻE

DOKONYWA-

NIE WYBORU

TEGO, CO JEST

CIEKAWE,

A CO JESZCZE

CIEKAWSZE,

JEST BARDZO

TRUDNE.

0045

zaproponował własną trasę, trzeba było wy-

pracować kompromis.

Trasę podzieliliśmy pomiędzy siebie na eta-

py, dopracowaliśmy indywidualnie i pełnili-

śmy rolę przewodników współpracujących z

przewodnikiem zawodowym. I tak np. kiedy

dojeżdżaliśmy do Kielc, historię tego miasta

prezentowała Monika Grzanka, kiedy dojeż-

dżaliśmy do Oblęgorka czy Kurozwęk, pre-

zentację prowadziła Agnieszka Leszczyńska,

kiedy zbliżaliśmy się do Wiślicy czy Szydłowa,

miejscowości te prezentował Artur Słopiecki.

Objazd edukacyjny trwał trzy dni, mimo to

„postawiliśmy stopę‘’ w niewielu miejscach,

które warto zobaczyć w naszym regionie. W

czasie objazdu operatorem kamery fi lmowej

był Mateusz Lasak.

Tak jak się spodziewaliśmy, projekt był na tyle

ciekawy, że od września do pracy przy nim

przyłączyli się nasi koledzy i z 8-osobowej

grupy zrobiła się 20-osobowa. Starsi koledzy,

„weterani”, przekazywali swoje doświadczenia

nowym kolegom. Właśnie ta młodsza grupa

chce kontynuować projekt w ramach Akcji 1.

– Wymiana Młodzieży.

Zakładaliśmy, że zdobędziemy sporo nowej wie-

dzy historycznej związanej z naszym regionem,

i to na pewno nam się udało. Nie tylko zdobyli-

śmy wiedzę teoretyczną, ale też „dotknęliśmy”

historii podczas objazdu naukowego. Zakłada-

liśmy zainteresowanie historią naszego regionu

większej grupy kolegów. Z liczby nowych człon-

ków naszego klubu wynika, że to również udało

nam się osiągnąć. Trzeba dodać, że nie wszyscy

mogą przychodzić na spotkania naszego kółka

z braku miejsc i kolizji z zajęciami szkolnymi.

Dużo czasu spędzaliśmy przy komputerach,

dzięki temu zdobywaliśmy nowe umiejętności.

Posługiwanie się Internetem to dla nas „bułka

z masłem”. Czas spędzony w grupie, wspólna

praca też wiele nas nauczyły.

Projekt pokazał, że wspólna inicjatywa może

przynieść efekty, że własne pomysły można re-

alizować, że są miejsca, gdzie można otrzymać

wsparcie, jeśli się ma ciekawy pomysł.

Miejscowe organizacje pozarządowe zaintere-

sowały się Programem MŁODZIEŻ – jakie ma

cele, jakie inicjatywy wspiera. Ogólnie posta-

wa Dyrekcji naszego gimnazjum i gminy była

bardzo przychylna wobec nas.

Do tej pory Unia Europejska była dla nas

czymś abstrakcyjnym. Uczymy się o niej na

lekcjach, ale w jaki sposób Unia Europejska

może trafi ć do Pierzchnicy, tego nie wiedzie-

liśmy. Program MŁODZIEŻ to jeden z pro-

gramów unijnych – w ten sposób empirycznie

Unia Europejska trafi ła do nas.

Dzięki projektowi i naszej pracy powsta-

ły „Mapa zabytków ziemi świętokrzyskiej”

i „Kronika zabytków ziemi świętokrzyskiej”.

Zorganizowaliśmy objazd naukowy śladami

najciekawszych zabytków ziemi świętokrzy-

skiej, który objął takie miejsca jak: Kielce

(Kadzielnia, Karczówka, Wzgórze Pałacowe,

Katedra, Historyczny Park Miejski im. St. Że-

romskiego ), Oblęgorek, Zagnańsk „Dąb Bar-

tek”, Jaskinia Raj, Chęciny, Zamek w Chęci-

nach, Św. Krzyż, Krzemionki Opatowskie, Wi-

ślica, Szydłów, Kurozwęki. Nakręciliśmy fi lm

dokumentujący objazd oraz robiliśmy zdjęcia

w trakcie jego trwania.

Większość z nas chodzi teraz do szkół śred-

nich, liceów i szkół technicznych. Doświadcze-

nia zdobyte przy realizacji projektu na pewno

nam się przydały.

NIE TYLKO

ZDOBYLIŚMY

WIEDZĘ TEO-

RETYCZNĄ,

ALE TEŻ „DO-

TKNĘLIŚMY”

HISTORII

PODCZAS

OBJAZDU

NAUKOWEGO

0046

Ku morzu!Grupa nieformalna Wehikuł Czasu

14

.02

.20

05

– 2

8.0

8.2

00

5

Jesteśmy grupą młodych żeglarzy z Rado-

mia, poznaliśmy się w Klubie Żeglarskim

„Bulaj”, który działa w naszym mieście

przy Domu Kultury „Idalin”. Ktoś kiedyś po-

wiedział, że uprawiamy żeglarstwo „starożyt-

ne”, tzn. pływamy na własnoręcznie wyremon-

towanych łódkach (przeważnie bez kabin), śpi-

my w namiotach i daleko nam do powszechnie

obecnej komercji, wszystko robimy jak naj-

mniejszym kosztem (większość członków klu-

bu jest w trudnej sytuacji materialnej).

Już od dawna marzyliśmy, aby zbudować od

podstaw coś większego, bo mniejsze łódki już

budowaliśmy. Jakieś trzy lata temu pojawił się

pomysł, aby przepłynąć cały szlak żeglowny

Wisły z Krakowa do Gdańska. Jest to przecież

jedna z najciekawszych rzek Europy. Brako-

wało nam niestety środków, gdyż pozyskanie

sponsorów to naprawdę trudna sprawa. Gdy

dowiedzieliśmy się o możliwości uzyskania

grantu z funduszy UE, postanowiliśmy opra-

cować wniosek i go wysłać. Udało się!

Po otrzymaniu decyzji ostro wzięliśmy się do

pracy. Zbudowaliśmy pomniejszoną replikę

pomorskiego kutra pławnicowego z przełomu

XVI i XVII wieku, który ewoluował w szkut-

niach kilku krajów Europy. Zbudowanym

jachtem przepłynęliśmy ponad 900-kilometro-

wy odcinek Wisły, z podkrakowskich Koszyc

aż do Gdańska. Każdy z nas miał przydzielone

zadanie i był za coś odpowiedzialny, jednak

w trakcie realizacji nieco się to zmodyfi kowało.

Każdy z nas miał swój udział zarówno w pra-

cach fi zycznych, jak i umysłowych. Początko-

wo grupa liczyła 6 osób, jednak w szczytowym

momencie liczba osób dochodziła do 30. Reali-

zacja projektu była dla nas nie tylko dobrą za-

bawą i urzeczywistnieniem marzeń, ale także

wspaniałą lekcją. Uwierzyliśmy we własne siły,

zintegrowaliśmy się ze sobą jeszcze bardziej,

nauczyliśmy się współdziałania, pracy w gru-

pie, rozwiązywania problemów, planowania,

kompromisu. Otworzyły się przed nami nowe

możliwości, mamy coraz więcej pomysłów.

Na początku ważny jest wybór odpowiedniej

osoby na koordynatora. Powinna to być osoba

powołana przez grupę, ciesząca się zaufaniem,

otwarta, odpowiedzialna. W realizacji bardzo

ważne jest przestrzeganie harmonogramu,

nieodkładanie pracy na później, toteż potrzeb-

ny jest dokładny, jasno sprecyzowany plan

działania i podział obowiązków. Także rozre-

klamowanie działalności, kontakt z mediami,

pokazanie się są istotne. Wtedy łatwiej nawet

znaleźć sponsorów. Bardzo ważne są też: zgra-

nie zespołu, wyjaśnianie na bieżąco niejasności

i nieporozumień, szukanie rozwiązań, bieżąca

dokumentacja projektu i kontrola (przeprowa-

dzana w miarę potrzeb). Należy także dobrze

oszacować potrzebny czas i pieniądze. Ważne,

aby mieć kontakt z Narodową Agencją Progra-

mu MŁODZIEŻ, radzić się jej pracowników

w sprawach niejasnych i informować na bieżą-

co o zmianach, które są raczej nieuniknione.

Nasze największe trudności związane były chy-

ba właśnie z harmonogramem i dokumentacją

w trakcie budowy, kiedy każdy z nas pochłonięty

pracą fi zyczną nie miał zbytniej możliwości roz-

liczania tego wszystkiego tak, jak było w planach.

Mimo niewielkich trudności, jakie napotkali-

śmy – daliśmy radę! Jesteśmy bardzo zadowoleni

i nie żałujemy udziału w tym przedsięwzięciu.

W przypadku realizacji takich projektów spełnia-

nie marzeń to także dobry sposób na naukę.

Pozdrawiam serdecznie – Beata Kalita, koor-dynator projektu

KONTAKT: DOM KULTURY „IDALIN”

UL. BLUSZCZOWA 418, 26-600 RADOM

DKIDALIN@POCZTA.ONET.PL

ZBUDOWALIŚMY

POMNIEJSZONĄ

REPLIKĘ POMOR-

SKIEGO KUTRA

PŁAWNICOWEGO

Z PRZEŁOMU XVI

I XVII WIEKU, KTÓ-

RY EWOLUOWAŁ

W SZKUTNIACH

KILKU KRAJÓW

EUROPY. ZBUDO-

WANYM JACHTEM

PRZEPŁYNĘLIŚMY

PONAD 900-KILO-

METROWY ODCI-

NEK WISŁY.

0047

KIM JESTEŚMY? JAK SIĘ POZNALIŚMY?

Nasze stowarzyszenie powstało we wrześniu

2002 r. w wyniku inicjatywy młodych osób

zaangażowanych lub pragnących aktywnie

uczestniczyć w życiu publicznym. Większość

członków miała już za sobą działalność w in-

nych organizacjach. Jednakże nie dawały one

możliwości pełnego rozwoju i wykorzystania

tkwiącej w nas inicjatywy. Dzięki utworzeniu

własnej grupy możliwe stało się przygotowy-

wanie inicjatyw służących dobru wspólnemu.

Większość z nas poznała się dzięki działalno-

ści w ZHP.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?

Pomysł zrodził się z naszych doświadczeń,

jak również z rozmów z młodzieżą, od której

nierzadko słyszeliśmy, że działania na rzecz

innych dają szansę wykorzystania własnych

umiejętności i doświadczeń, rozwijania za-

interesowań, zdobycia doświadczenia w no-

wych dziedzinach i wpływania na zmiany

społeczne. Zauważyliśmy, że wokół nas jest

coraz więcej osób wykazujących wyraźne za-

potrzebowanie na działalność mogącą zaspo-

kajać potrzeby społeczne, ale niestety, niektó-

re z nich, pomimo chęci, dobrej woli, nie wie-

dzą, dla kogo mogą zrobić coś dobrego, gdzie

i z kim. Ubolewali nad tym, że w naszym

regionie nie ma organizacji, która wskazała-

by im drogę działań. Wychodząc naprzeciw

oczekiwaniom młodzieży z naszego regionu,

chcieliśmy wzbudzić również w innych lu-

dziach pragnienie społecznej aktywności na

rzecz innych i środowiska lokalnego.

JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU

I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA?

Głównym celem naszego projektu było zachę-

cenie młodzieży do podejmowania bezintere-

sownej służby na rzecz innych, pomoc rówie-

śnikom w trudnych sytuacjach oraz wspieranie

ciekawych inicjatyw młodzieżowych.

Zorganizowaliśmy punkt pośrednictwa pracy

dla wolontariuszy, którego zadaniem było łą-

czenie osób chętnych do pracy wolontariackiej

z instytucjami (domy dziecka, szkoły, szpitale

itp.), organizacjami i osobami indywidual-

nymi zainteresowanymi współpracą. Nasze

działania polegały na: prowadzeniu dyżurów

informacyjnych, rozmów z osobami zainte-

resowanymi wolontariatem i poszukującymi

pomocy, gromadzeniu informacji o osobach

chcących pracować na rzecz innych, jak i insty-

tucjach potrzebujących wolontariuszy i pro-

wadzeniu dokumentacji. Zajmowaliśmy się

promocją idei wolontariatu w szkołach, pro-

wadząc zajęcia lekcyjne i spotkania poświęco-

ne pracy wolontariackiej. Nasze działania do-

prowadziły do powstania Suwalskiego Biura

Wolontariatu. Dzięki nam zostały utworzone

w niektórych wiejskich i miejskich szkołach

gimnazjalnych i średnich Szkolne Kluby Wo-

lontariusza. Zorganizowaliśmy szkolenia dla

liderów młodzieżowych organizujących Klu-

by. W celu wspierania działalności wolonta-

riuszy, wymiany doświadczeń, zdobywania

nowej wiedzy i umiejętności powstał Klub

Wolontariusza. Spotkania w Klubie odbywały

się raz w miesiącu, spotykaliśmy się, aby po-

Razem możemy więcejCentrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT”

01

.05

.20

03

– 3

0.0

4.2

00

4KONTAKT: CENTRUM AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ

PRYZMAT, UL. KOWALSKIEGO 4C/7, 16-400 SUWAŁKI

PRYZMAT@PRYZMAT.ORG.PL, WWW.PRYZMAT.ORG.PL

0048

lepszyć efekty naszej pracy. Tu

omawialiśmy problemy, z któ-

rymi spotykała się młodzież

w czasie niesienia pomocy,

szukaliśmy wspólnych rozwią-

zań istniejących trudności. Było

to szczególnie ważne ze względu

na motywację i chęć do dalszej pracy.

Poza ww. młodymi ludźmi w spotkaniach

brały udział także inne osoby zaintereso-

wane pracą wolontariacką. Opracowaliśmy

specjalne ulotki promujące ten rodzaj ak-

tywności. Utworzyliśmy również stronę in-

ternetową przedstawiającą ideę wolontariatu

i opisującą prowadzoną przez nas działalność.

Zorganizowaliśmy w Suwałkach uroczyste

obchody Dnia Wolontariusza. Dzięki temu

dołączyliśmy do grona

instytucji promujących

w tym szczególnym dniu

bezinteresowną pomoc dla

innych. Biuro Wolontariatu

przygotowało dyplomy i po-

dziękowania dla 20 najbardziej

aktywnych wolontariuszy, zostały rów-

nież wręczone upominki w postaci kubka

z logo Międzynarodowego Dnia Wolontariu-

sza oraz koszulki z nadrukiem Suwalskie Biu-

ro Wolontariatu.

JAK PODZIELILIŚMY SIĘ

POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI?

Nad całością zadań czuwały poszczególne

osoby z grupy. Wszystkim zarządzała koor-

dynatorka projektu, która trzymała pieczę

nad tym, aby projekt nie odbiegał od przyję-

tych zamierzeń i aby był zgodny z warunkami

fi nansowymi.

Młodzież od początku uczestniczyła w pro-

jekcie „Razem możemy więcej” poprzez ak-

tywne uczestnictwo w kolejnych jego etapach.

Młodzi ludzie pełnili dyżury informacyjne,

prowadzili rozmowy z osobami zainteresowa-

nymi wolontariatem i poszukującymi pomocy,

zajmowali się gromadzeniem informacji o oso-

bach chcących pracować na rzecz innych, jak

i instytucjach potrzebujących wolontariuszy,

prowadzili dokumentację, pozyskiwali mate-

riały biurowe, zajmowali się promocją idei wo-

lontariatu w szkołach.

JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY

NA RÓŻNYCH ETAPACH

NASZEGO PROJEKTU?

Podczas różnych etapów naszego projektu nie

było większych problemów, z którymi nie mo-

gliśmy się uporać. Bez wątpienia aspekt fi nan-

sowy przedsięwzięcia był dla nas najtrudniej-

szą sprawą, jednak udało się pozyskać pienią-

dze z Urzędu Miasta.

0049

CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU

WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?

CO ROBIMY TERAZ?

Projekt zakończył się, jednak jego realizacja

doprowadziła do tego, iż wolontariat został

już na stałe wpisany w działania naszej spo-

łeczności lokalnej. Z niektórymi organiza-

cjami stale współpracujemy i to one kontak-

tują się z nami w razie potrzeby. W związku

z tym, pomimo braku stałych środków fi-

nansowych, SBW nadal prowadzi swą dzia-

łalność. Prowadzimy biuro pośrednictwa

pracy, szkolenia, biblioteczkę, Klub Wolon-

tariusza, działalność promocyjną i progra-

my specjalne.

Nasze działania doprowadziły do przyjęcia nas

do Sieci Centrów Wolontariatu w Polsce. Za

swoje działania w projekcie „Razem możemy

więcej” i „Inni, to także my” zajęliśmy w grud-

niu 2004 r. w ogólnopolskim konkursie Barwy

Wolontariatu I miejsce w kategorii Rozwój Lo-

kalny i Demokracja.

CO NAM DAŁA REALIZACJA PROJEKTU?

Region przygraniczny, w którym był realizo-

wany projekt, charakteryzuje się brakiem per-

spektyw dla młodych osób. Brakuje tu pracy

i ciekawych przedsięwzięć, angażujących mło-

dzież. Młodzieżowy wolontariat umożliwił

podniesienie swojej wiedzy oraz umiejętności.

Młode osoby poczuły się potrzebne, dzięki cze-

mu nabrały wiary w siebie, swoje możliwości

i przyszłość. Dzięki wymienionym elementom

stworzono młodzieży warunki do jak najpeł-

niejszego rozwoju i bezinteresownej pracy na

rzecz innych.

Dzięki naszym ideom i działaniu zmienia-

my siebie i nasze otoczenie. Szanujemy czy-

jąś odmienność. Chcemy, aby inni ludzie byli

bardziej otwarci na otaczający ich świat, pro-

blemy innych ludzi. Wychodzimy naprzeciw

oczekiwaniom innych organizacji, instytucji,

osób indywidualnych zainteresowanych ko-

rzystaniem z pomocy, przekazujemy naszym

rówieśnikom wiedzę i umiejętności, które po-

siadamy. My, młodzi jesteśmy przewodnikami

dla tych, którzy mają wolę, ale nie wiedzą, jak

wprowadzić ją w czyn.

JAKIE RADY MOŻEMY

DAĆ INNYM GRUPOM?

W naszych działaniach warto odnieść się do

NIE TO JEST ISTOTNE,

JAK DUŻO CZŁOWIEK

WIE, ALE JAKI UŻYTEK

CZYNI ZE SWEJ WIEDZY.

motta M. E. Montaigne’a: „Nie to jest istotne,

jak dużo człowiek wie, ale jaki użytek czyni ze

swej wiedzy”.

0050

Na żurawiowych włościachGrupa NUDA STOP

04

.05

.20

04

– 3

0.1

0.2

00

4

Historia projektu „Na żurawiowych wło-

ściach” i samej grupy NUDA STOP

nie odbiega zapewne od stereotypu

i jest niezwykle prosta. Jesteśmy grupą mło-

dych ludzi, w znacznej mierze rówieśników,

wychowanków Zespołu Szkół w Kęsowie – wsi,

w której wszyscy mieszkamy. Nasza miejsco-

wość i gmina, położona na granicy Borów Tu-

cholskich i Krajny, to tereny typowo rolnicze,

borykające się także z typowymi dla takich ob-

szarów problemami. Bezrobocie, bieda i brak

wiary w lepsze jutro sprawiają, że na wsi ludzie

niezwykle szybko pogrążają się w apatii i ma-

razmie. Brak im energii, a przede wszystkim

wiary w to, że w szarej rzeczywistości można

coś zmienić. My, młodzi, postanowiliśmy po-

kazać, że można jednak działać i wspólnymi

siłami kształtować rzeczywistość na nowo.

Nasza grupa wyłoniła się w maju 2003 roku

ze Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Kęso-

wa, które zrzesza wszystkich ludzi, zarówno

starszych, jak i młodych, chcących pracować

i wspierać rozwój naszej wsi i gminy. My jednak

jako grupa młodzieży – zgranej, zintegrowanej

przez naszą szkołę, posiadającej więcej wolne-

go czasu niż starsi członkowie stowarzyszenia,

a także duże pokłady energii, postanowiliśmy

stworzyć własną organizację. Naszym celem

było znalezienie sposobu na zwalczenie nudy

i stworzenie nowych możliwości spędzania

wolnego czasu, stąd też i nazwa naszej grupy

– NUDA STOP. Nasz pierwszy wspólny pro-

jekt zakładał stworzenie w naszej wsi ścianki

wspinaczkowej. Choć był to tylko przejaw ty-

powo młodzieńczej fantazji i jego przygotowa-

nie było raczej wspólną zabawą niż poważnym

wyzwaniem, dało nam to już pewne pojęcie o

tym, jak należy pracować.

Nasz kolejny pomysł pojawił się na jednym

ze spotkań stowarzyszenia, na którym mowa

była o przebiegającym przez naszą gminę,

a także przez kilkadziesiąt innych na terenie

trzech województw, szlaku rowerowym GRE-

ENWAY – Naszyjnik Północy. Idea, aby w na-

szej gminie powstały ścieżki rowerowe, które

stanowiłyby lokalne rozwinięcie tego właśnie

szlaku, od razu przypadła naszej grupie do

gustu i wzbudziła nasz zapał. Uwierzyliśmy,

że nasza gmina może przyciągnąć turystów,

którzy podróżując szlakiem GREENWAY,

będą mogli się przekonać, że w naszej małej,

biednej gminie też jest pięknie i są miejsca

warte zobaczenia. Szczególnie podziałał na

nas jednak fakt, że możemy zmienić obraz

gminy i naszej wsi w oczach jej mieszkań-

ców. Chcieliśmy udowodnić, że można wiele

dobrego zrobić samemu, nie czekając ciągle

na to, że władza, państwo zrobią wszystko za

nas. Zaczęliśmy objeżdżać potencjalne trasy

ścieżek, notować, co na każdej z nich można

zobaczyć, a przede wszystkim, co należałoby

na nich zrobić, gdyż drogi w naszej gminie

mogące służyć za trasy rowerowe, przez lata

zaniedbywane, miejscami stanowiły godny

pożałowania widok.

Na naszych pierwszych wspólnych zebraniach

oprócz ustalenia tras trzech planowanych ście-

żek rowerowych, które weszły w skład projek-

tu, opracowaliśmy wstępny plan działań oraz

podzieliliśmy się na 6 podgrup. Każda podgru-

pa odpowiedzialna była za konkretny etap re-

KONTAKT: GRUPA NUDA STOP

UL. GŁÓWNA 7, 89-506 KĘSOWO

NUDASTOP@LAS.PL

CHCIELIŚMY

UDOWODNIĆ,

ŻE MOŻNA

WIELE DO-

BREGO ZRO-

BIĆ SAMEMU,

NIE CZEKAJĄC

CIĄGLE NA

TO, ŻE WŁA-

DZA, PAŃ-

STWO ZROBIĄ

WSZYSTKO

ZA NAS.

0051

alizacji projektu, otrzy-

mała przydział działań,

które miała wykonać

w określonym termi-

nie i z których miała się

rozliczać na wspólnych

zebraniach. Podział na małe

podgrupy sprawdził się doskona-

le, gdyż umożliwiał zaangażowanie w aktyw-

ne działania maksymalnej liczby członków

naszej grupy. Każdy z nas chciał się wykazać

w swojej grupce, co w efekcie ogromnie ułatwi-

ło i usprawniło pracę. Niezbędne przy reali-

zacji projektu jest również zapewnienie sobie

pomocy i doradztwa doświadczonych w tego

typu pracach ludzi bądź organizacji. Naszej

grupie radą służyło Stowarzyszenie na Rzecz

Rozwoju Miasta i Gminy Debrzno, z którym

udało nam się nawiązać kontakt. Członkowie

stowarzyszenia podzielili się z nami wieloma

cennymi i przydatnymi spo-

strzeżeniami na temat chociażby

organizacji pracy.

Sam podział obowiązków i terminowe

wywiązywanie się z punktów harmono-

gramu nie sprawiły nam większych trudno-

ści i okazały się stosunkowo łatwym elemen-

tem realizacji projektu. Doskonale układała

się także nasza współpraca z Urzędem Gminy,

Radą Gminy, a także Zakładem Komunalnym

w Kęsowie. Na instytucje te, na ich pomoc,

mogliśmy liczyć w każdym momencie naszych

działań. Wszelkie inne organizacje, stowarzy-

szenia, z którymi się kontaktowaliśmy, rów-

nież chętnie służyły nam radą i wsparciem.

Jednak na naszej drodze pojawiały się też

problemy. Najpoważniejszym z nich była

kwestia wywiązania się z założeń budżeto-

wych. Brak doświadczenia spowodował, iż

w budżecie źle podzieliliśmy środki, zbyt

wielką wagę przywiązując do zakupów

wszelkich potrzebnych materiałów. Nieco po

macoszemu potraktowaliśmy kwestie wypo-

życzenia ciężkiego sprzętu do utwardzenia

ścieżek, dowozu, zakupu i ilości materiałów

do ich wyrównania, wszelkiego rodzaju po-

ważniejszych robót, kosztów pracy pracow-

ników uprawnionych do obsługi maszyn.

Pracując nad budżetem, nieświadomie zani-

żyliśmy te wydatki, wliczając je w znacznej

mierze w koszty własne. Spowodowało to

pewne trudności w trakcie końcowych prac

na realizacją projektu, lecz dzięki dobrej

woli Zakładu Komunalnego i Urzędu Gminy

w Kęsowie udało nam się pomyślnie załatwić

te sprawy i terminowo rozliczyć się z nasze-

go projektu. Niemniej jednak w naszych ko-

lejnych działaniach staramy się pamiętać,

aby o kosztach rozmawiać przede wszystkim

z fachowcami, którzy są w stanie dokładnie

podać, jakie faktycznie będą koszty pracy,

gdzie możemy zaoszczędzić i podpowiedzą

nam, co sami będziemy w stanie wykonać.

Przede wszystkim trzeba mierzyć siły na

zamiary, a wtedy wszystko idzie doskonale

i według planu. To jest także nasza podsta-

wowa rada dla wszystkich grup realizują-

cych projekty, której to zawsze udzielamy,

kiedy mamy ku temu okazję.

Zakończenie realizacji projektu i rozliczenie

się z Programem MŁODZIEŻ nie skończyło

0052

bynajmniej naszych działań na „Żurawiowych

włościach”. Od tego czasu zorganizowaliśmy

dwa kolejne masowe rajdy po naszych ścieżkach,

połączone z konkursami, zabawami i ciągle pla-

nujemy nowe. Zamierzamy także do naszych

„żurawiowych” tras dodać kolejne, przechodzą-

ce przez inne ciekawe miejsca i miejscowości

w naszej gminie. Staramy się także, ściśle współ-

pracując ze Stowarzyszeniem na Rzecz Rozwoju

Kęsowa, uzyskać fundusze na renowacje boisk

i kortu tenisowego w naszym parku oraz zro-

bienie nad Jeziorem Kęsowskim plaży z praw-

dziwego zdarzenia. Jak na razie nasze projekty

nie zyskały nigdzie akceptacji, lecz my się nie

poddajemy i ciągle je ulepszamy, chcąc zreali-

zować ambitne plany do końca. Nigdy nie nale-

ży się poddawać, wyrzucać pomysłów do kosza,

ponieważ szansa na uzyskanie funduszów przy

dobrym projekcie jest wbrew pozorom bar-

dzo duża. Przede wszystkim należy pamiętać,

aby projekt odpowiednio umotywować, pisać

o wszystkim, co dobrego dla całej społeczno-

ści przyniesie jego realizacja. To nasza rada dla

przygotowujących projekty.

Aktualnie nasza grupa jest trochę mniej ak-

tywna, a to z bardzo prostej przyczyny. Więk-

szość z nas kończy w tym roku szkolnym swoje

szkoły, piszemy egzamin dojrzałości, a to wy-

maga od nas większego niż dotychczas zaan-

gażowania w naukę.

Możemy jednak stwierdzić wszyscy, że pierw-

szy poważny egzamin dojrzałości mamy już

za sobą – zrealizowaliśmy poważny projekt,

dzięki któremu nabyliśmy wiele cennych

w dorosłym życiu umiejętności. Nauczyliśmy

się pracować w grupie, współdziałać dla wła-

snego dobra, dobrze i sprawnie wywiązywać

się z powierzonych zadań, sami załatwiać po-

ważne sprawy, w których wcześniej musieli

zastępować nas starsi. Potrafi my teraz dobrze

zorganizować sobie pracę, a co najważniejsze,

uwierzyliśmy w siebie – w to, że tylko od naszej

pracy i wysiłku będzie zależeć nasze dorosłe

życie i przyszłość.

NIGDY NIE NALEŻY SIĘ POD-

DAWAĆ, WYRZUCAĆ POMY-

SŁÓW DO KOSZA, PONIEWAŻ

SZANSA NA UZYSKANIE

FUNDUSZÓW PRZY DOBRYM

PROJEKCIE JEST WBREW

POZOROM BARDZO DUŻA.

0053

Rok z kulturą, czyli nie musimy mieć kompleksówStowarzyszenie na rzecz Rozwoju Dzieci i Młodzieży „Juwenis” w Kobylinie

15

.07

.20

04

– 1

4.0

7.2

00

5

(opowieść o życiu naszego projektu…)

Dawno, dawno temu, a będzie to już ze

trzy lata (no to może nie aż tak daw-

no), zebrała się grupa młodych ludzi.

Było to w wakacje, czas beztroski, swawoli i tak

naprawdę wielkiej nudy. Po wyczerpujących

egzaminach wstępnych na wyższe uczelnie,

po zaliczonych bądź też nie sesjach, wszyscy

wróciliśmy do naszego rodzinnego Kobylina

– miejscowości, o której wielu mówiło, iż jest

miastem emerytów i rencistów, że młodych to

tutaj nie ma, a jak są, to siedzą na przystankach

i piją piwo, a najczęściej przy okazji coś niszczą.

Poniekąd była to prawda. Człowiek wracał na

weekend do domu, siedział przed telewizorem

z mamą i tatą, bo nie było gdzie wyjść. Znajo-

mi z podstawówki stawali się z każdym rokiem

coraz mniej znajomi. Kontakty się urywały,

więc w konsekwencji chęć powrotu do Koby-

lina stawała się coraz mniejsza.

Podczas wspomnianego lata nastąpiło kilka

przypadkowych spotkań, które zaważyły na

losach wielu osób. Po serii narzekań i żalów

wyłonił się pomysł, aby przełamać tę rutynę

i nudę. „Zróbmy w końcu coś. Jest tylu zdol-

nych ludzi, którzy mogliby podzielić się tym,

co robią”. I tak, w tym uniesieniu, rozpoczęli-

śmy planowanie naszego działania.

Dowiedzieliśmy się, że istnieją fundacje, któ-

re ogłaszają konkursy na projekty i że można

zdobyć granty na zamierzone działania. Potem

wszystko poszło jak po maśle. Pojechaliśmy do

Leszna na szkolenia dotyczące pisania projek-

tów do Programu MŁODZIEŻ.

Uzyskaliśmy tam cenne wskazówki, które

pomogły nam w napisaniu naszego projektu.

Swój projekt nazwaliśmy „Rok z kulturą, czyli

nie musimy mieć kompleksów”. Dzięki niemu

chcieliśmy połączyć dwie rzeczy, tzn. nawiązać

współpracę pomiędzy młodzieżą studiującą

a dzieciakami ze szkoły podstawowej i gimna-

zjum oraz uzyskać przychylność władz miej-

skich dla tego typu działalności.

Plan był prosty. Musimy, biorąc pod uwa-

gę zdolności starszaków (organizatorów),

doszkolić ich w danych dziedzinach, w tym

wypadku były to warsztaty w Lubiążu, a na-

stępnie umożliwić im spotkania z młodymi

ludźmi, w celu przekazania im swoich do-

świadczeń. Ponieważ był prosty – wypalił.

Zorganizowaliśmy „Twórcze wakacje”. Dwa

KONTAKT: „JUWENIS”,

UL. STRZELECKA 10,

63-740 KOBYLIN

WWW.JUWENIS.PRV.PL

ZRÓBMY

W KOŃCU

COŚ. JEST

TYLU ZDOL-

NYCH LUDZI,

KTÓRZY MO-

GLIBY PODZIE-

LIĆ SIĘ TYM,

CO ROBIĄ.

0054

tygodnie warsztatów połączonych z liczny-

mi atrakcjami, takimi jak wyjazdy na basen,

nad jezioro, wizyta w redakcji regionalnej

gazety itp. Na zakończenie wakacji zorgani-

zowaliśmy wielki festyn rodzinny, na którym

zaprezentowaliśmy wszystko, czego dzieciaki

nauczyły się przez te dwa tygodnie. Była wy-

stawa obrazów, chodzenie na szczudłach, krę-

cenie pojkami, dwa przedstawienia plenero-

we, występ kabaretu, gry i zabawy dzieciaków

z rodzicami. Po wakacyjnych warsztatach,

w których brało udział w sumie ok. 70 osób,

zawiązały się sekcje: plastyczna, kabaretowa

i „fi re show”.

Dzieciaki nadal spotykały się i doskonaliły

swoje umiejętności. W nagrodę wyjechały na

występ kabaretu „Ani mru-mru” oraz w dwóch

turach do teatru. Na zakończenie projektu

grupa plastyczna wyjechała z plastykiem na

plener artystyczny w góry do Radkowa.

Wszystkie nasze działania miały na celu do-

wartościowanie młodych ludzi, w których

tkwi duży potencjał. Chcieliśmy przełamać

stereotypy i pokazać, że dzieciaki z małego

miasta nie muszą mieć kompleksów. Równie

dobrze jak dzieciaki z miast mogą uczestni-

czyć w wydarzeniach kulturalnych, co więcej

– sami mogą je tworzyć.

Podsumowując opowieść o życiu naszego

projektu, mogę powiedzieć tyle: była to super

przygoda. Być może trwała zbyt krótko, jed-

nak pozostawiła po sobie trwałe ślady. Ludzie

biorący w niej udział zacieśnili więzy przyjaź-

ni. Chęć bycia ze sobą i wiara w to, że razem

można tak wiele, zaowocowały tym, że do dnia

dzisiejszego znaczna część tych osób angażuje

się w kolejne projekty, działania – czy to jako

organizatorzy, czy jako uczestnicy.

Zyskaliśmy przychylność radnych miasta: po-

stanowili oni przekazać stowarzyszeniu budy-

nek kina, w którym jesteśmy obecnie gospoda-

rzami, wcześniej jedynie użytkownikami. Ma

to dla nas wielkie znaczenie, gdyż to miejsce

inspiruje nas do kolejnych działań.

Obecnie zastanawiamy się nad projektem do-

tyczącym wymiany międzynarodowej. Chce-

my przyłożyć się do tego projektu i mamy

nadzieję, że uda nam się uzyskać fundusze na

jego realizację.

Jakie rady dla innych grup? Nie bójcie się

swojej wyobraźni. Jeśli Wam wmawiają, że

coś się nie uda, to zróbcie na złość i pokażcie,

kto ma rację.

Pozdrawiam serdecznie.Anna Rowicka,

z-ca prezes a stowarzyszenia

NIE BÓJCIE SIĘ

SWOJEJ WY-

OBRAŹNI. JEŚLI

WAM WMAWIA-

JĄ, ŻE COŚ SIĘ

NIE UDA, TO

ZRÓBCIE NA

ZŁOŚĆ

I POKAŻCIE,

KTO MA RACJĘ.

0055

Wolontariacki startNieformalna grupa „c.d.n.”

20

.02

.20

04

– 2

0.0

7.2

00

4

Jesteśmy młodymi mieszkańcami Suwałk

i okolic. W czasie, kiedy rozpoczynaliśmy

realizację projektu, byliśmy uczniami su-

walskich szkół średnich i gimnazjów. Nasza

grupa liczyła 8 osób. W jej skład wchodziło 5

dziewcząt i 3 chłopców w wieku od 15 do 20 lat

(Ania, Dorota, Monika, Kasia, Asia, Konrad,

Daniel i Piotr).

Większość z nas znała się jeszcze przed pro-

jektem. Suwałki nie są wielkim miastem, więc

większość ludzi się zna, zwłaszcza gdy miesz-

ka się na jednym osiedlu i chodzi do tej samej

szkoły czy klasy. Bliższe kontakty, przyjaźnie

i sympatie nawiązały się między nami wła-

śnie w szkole oraz w czasie, gdy pomagaliśmy

w prowadzeniu zajęć pozalekcyjnych (gry

RPG, taniec, cheerleadering) dla naszych ró-

wieśników w Świetlicy Stowarzyszenia Ochot-

niczych Hufców Pracy w Suwałkach. Pomysł

realizacji projektu zrodził się spontanicznie,

po rozmowach z koleżankami i kolegami,

którzy byli zainteresowani podjęciem działań

prospołecznych, lecz nie wiedzieli, gdzie szu-

kać informacji na ten temat. Postanowiliśmy

im pomóc w postawieniu pierwszych kroków

w wolontariacie.

Zasadniczym elementem naszego projektu sta-

ło się stworzenie ogólnie dostępnego miejsca,

w którym ludzie zainteresowani wolontaria-

tem mogliby uzyskać niezbędne informacje na

ten temat, w tym informacje o instytucjach po-

szukujących wolontariuszy na terenie powiatu

suwalskiego, augustowskiego i sejneńskiego.

Pomogły nam w tym Ochotnicze Hufce Pracy,

nieodpłatnie udostępniając do tego celu po-

mieszczenia wraz z wyposażeniem.

W ramach projektu przewidzieliśmy następu-

jące działania:

1. Rozpoznanie potrzeb w zakresie korzysta-

nia z pomocy wolontariuszy przez instytucje,

głównie zajmujące się opieką nad osobami

niepełnosprawnymi, starszymi oraz dziećmi

w Suwałkach, Sejnach i Augustowie.

2. Popularyzowanie poprzez wizyty w szko-

łach wolontariatu jako ważnych działań spo -

łecznych, dających korzyści osobom wyma-

gającym szczególnego wsparcia oraz wolon-

tariuszom.

3. Sporządzenie komputerowej bazy danych

o miejscach pracy dla wolontariuszy.

4. Założenie strony internetowej poświęconej

wolontariatowi lokalnemu.

5. Stworzenie biblioteczki wolontariusza i udo-

stępnianie książek osobom zainteresowanym

wolontariatem.

6. Nawiązywanie kontaktów z wolontariusza-

mi w kraju i za granicą w celu wymiany do-

świadczeń.

7. Organizację spotkań i szkoleń wstępnych

dla przyszłych wolontariuszy.

Dla realizacji zaplanowanych przedsięwzięć po-

dzieliliśmy się w zasadzie na dwuosobowe zespo-

ły, odpowiedzialne za: opracowywanie materia-

łów promocyjnych i ulotek, nawiązywanie kon-

taktów z wolontariuszami w kraju, nawiązywanie

kontaktów z wolontariuszami z innych krajów,

opracowanie strony internetowej i bazy danych.

Spotykaliśmy się 2 razy w tygodniu, realizując

wynikające z harmonogramu przedsięwzięcia.

Uczestniczyliśmy w szkoleniu komputerowym

związanym z realizowanym przez nas projek-

tem oraz w wizytach połączonych ze szkole-

niem w Centrach Wolontariatu w Warszawie

i Białymstoku.

Realizacja projektu przypadła na okres innych

ważnych wydarzeń w naszym życiu (egzaminy

KONTAKT: OCHOTNICZE HUFCE PRACY – PODLASKA WOJE-

WÓDZKA KOMENDA, UL. DĄBROWSKIEGO 22, 15-872 BIAŁY-

STOK, PODLASKA@OHP.PL, WWW.PODLASKA.OHP.PL

0056

maturalne i egzaminy na stu-

dia, egzaminy gimnazjalne),

więc największe problemy mie-

liśmy ze skoordynowaniem za-

planowanych wcześniej wyjaz-

dów. W trakcie realizacji projektu

stwierdziliśmy też, że nie wszystkie

instytucje, które deklarowały chęć „zatrud-

nienia” wolontariuszy, były przygotowane do

racjonalnego skorzystania z ich pomocy.

Jeszcze w trakcie realizacji projektu zrodziła

się w nas idea zorganizowania w Suwałkach

bardzo dużej imprezy o charakterze miejskim,

mającej na celu integrację osób niepełnospraw-

nych z osobami sprawnymi. Zaprosiliśmy do

pomocy kilkanaście nieformalnych grup dzia-

łających w Suwałkach. Naszą inicjatywę wsparł

Prezydent Miasta, przyznając nam na ten cel

środki fi nansowe oraz udostępniając obiekty

do jej realizacji, jednocześnie powierzając nam

całkowitą organizację i realizację tej imprezy.

Nasz „Dzień Integracji Różnie Sprawnych” od-

był się 19.09.2004 r. W czasie 7-godzinnej im-

prezy odbyły się: występy muzyczne, warsztaty

plastyczne, malowanie płyty integracji, pokaz

i nauka poruszania się na wózkach inwalidz-

kich, tańce integracyjne

i wiele innych atrakcji.

Patronat medialny obję-

ły lokalne radio, telewizja

i kilka gazet. Wspomagaliśmy

także Polski Komitet Pomocy Spo-

łecznej w zbiórkach publicznych, z któ-

rych dochód przeznaczony był na paczki świą-

teczne dla dzieci z najbiedniejszych suwalskich

rodzin. Zebrane przez nas pieniądze pozwoliły

uszczęśliwić 160 maluchów.

Działamy dalej, choć już w zmienionym składzie:

Ania – koordynator projektu wyjechała z Su-

wałk – cóż, miłość;

Dorota – studiuje w Akademii Wychowania

Fizycznego w Białej Podlaskiej i jest wolonta-

riuszem w schronisku dla zwierząt;

Konrad – wyjechał do Anglii i tam pracuje;

Monika, Kasia, Daniel i Piotrek – przygotowu-

ją się do matury i obrony prac dyplomowych.

Nasze szeregi rok temu zasiliły 4 nowe świet-

ne dziewczyny (uczą się w gimnazjum). Są już

po szkoleniach dla wolontariuszy. Pomagają

w prowadzeniu zajęć dla młodszych dzieci

w czasie wolnym od nauki (pomoc w odrabia-

niu lekcji, prowadzenie różnych zabaw i gier),

a że wszystkie grają na gitarach, śpiewają i tań-

czą, więc jest wesoło.

Nadal staramy się pomagać tym, którzy chcą

zostać wolontariuszami. Realizacja projektu

nauczyła nas samodyscypliny, pozwoliła także

na zdobycie wiedzy o wolontariacie. Poznali-

śmy wielu bardzo ciekawych ludzi. Zdobyli-

śmy doświadczenia organizatorskie, które te-

raz procentują.

Dobra rada dla innych grup. Pamiętajcie, że

napisanie projektu zajmuje o wiele mniej cza-

su niż jego realizacja. Dlatego też zanim zapla-

nujecie przedsięwzięcia do realizacji, dobrze

przemyślcie, czy zdążycie je wykonać w zapla-

nowanym czasie.

W jednej z gazet napisano o nas „Ośmioro

wspaniałych”. My uważamy, że jesteśmy po

prostu normalni.

Joanna Wilk

0057

Razem lepiejGrupa KAMELEON

01

.09

.20

04

– 1

5.0

2.2

00

5

Realizację naszego projektu rozpoczęli-

śmy 1 września 2004 r. Projekt był po-

dzielony na etapy. I etap od 1 września

2004 do 31 października 2004, II etap od li-

stopada do końca grudnia 2004, III etap do 15

lutego 2005 r. – w sumie trwał 168 dni !

Informacje o Programie MŁODZIEŻ dotarły

do nas z Regionalnego Ośrodka Programu-

-Stowarzyszenia Asocjacje w Lublinie. Nam

najbardziej spodobała się Akcja 3. – Inicjaty-

wy Młodzieżowe.

Dużą rolę w powstaniu naszego projektu ode-

grali doradcy: p. E. Woźniak, która była na

szkoleniu i przywiozła materiały dotyczące

Inicjatyw Młodzieżowych i zapoznała nas

z nimi. Do prac naszej grupy włączyła się na-

sza wychowawczyni, p. M. Dudek. Na pierw-

sze spotkania przychodziło wielu naszych ko-

legów. Jednak okazało się, że mieli słomiany

zapał. Zostało nas 28 osób, które postanowiły

wcielić pomysły w życie. Stworzyliśmy więc

grupę inicjatywną, składającą się z osób w róż-

nym wieku – od 17 do 21 lat. Wśród nas było: 7

osób głuchych, 8 osób słabowidzących, w tym

1 mająca problem z chodzeniem, 1 z padaczką,

2 o obniżonych możliwościach umysłowych, 1

z chorobą nerek, 1 chora na serce oraz 7 osób

pełnosprawnych.

Doszliśmy do wniosku, że chcemy pomóc

sobie i środowisku, w którym przebywamy.

Naszą bolączką była niemożność pełnego po-

rozumienia się. Napisaliśmy projekt, który po-

zwolił nam poznać się bliżej, nauczył nas ak-

ceptacji i odpowiedzialności za siebie i innych,

poszerzył nasze zainteresowania i zdolności.

Dzięki niemu zdobyliśmy nowe doświadcze-

nia, nauczyliśmy się działania w grupie, ale

również dobrze się bawiliśmy! Grupa inicja-

tywna przygotowała projekt, którego podstawą

była nauka języka migowego, trwająca przez

cały okres realizacji projektu, w celu porozu-

miewania się ze słabosłyszącą grupą kolegów,

nauka tańca oraz pieczenie ciast i robienie

deserów. Projekt nazwaliśmy „Razem lepiej”,

a grupę „Kameleon”. Liderem grupy była Ewe-

lina Adamczyk. Podczas zajęć szlifowaliśmy

podstawowe słowa języka migowego potrzeb-

ne do wspólnego życia, mieszkania i spędzania

czasu wolnego. Uważamy, że dzięki temu lepiej

się poznaliśmy, zaprzyjaźniliśmy się i obecnie

pomagamy sobie.

Zajęcia z poszczególnych warsztatów odby-

wały się na terenie naszego internatu. W zaję-

ciach tych uczestniczyły również osoby spoza

naszej placówki (mieszkańcy osiedla, rodzice

oraz grupa zaprzyjaźnionych kolegów ze szko-

ły). W ramach projektu, w połowie paździer-

nika zorganizowaliśmy integracyjny, 6-dnio-

wy wyjazd do Trójmiasta. Przyczynił się on

do integracji naszej grupy, mogliśmy poznać

siebie nawzajem w niecodziennych sytuacjach.

Wyjazd ten dał nam szansę na naukę odpowie-

dzialności za siebie i innych. Spotkaliśmy się

tam z grupą młodzieży realizującej podobne

projekty. Wymieniliśmy się doświadczeniami.

Dla większości z nas był to również pierwszy

wyjazd nad morze i okazja do poznania zabyt-

ków Trójmiasta. Po powrocie rozpoczęliśmy

naukę tańca, która trwała do końca grudnia.

Przygotowaliśmy wystawę zdjęć z naszego

pobytu w Trójmieście oraz prezentację mul-

timedialną. Zorganizowaliśmy spotkanie mi-

kołajkowe dla dzieci i rodziców z pobliskiego

przedszkola, były gry i zabawy z nagrodami,

ciasta i desery dla dzieci. Przygotowaliśmy

również spotkanie z rodzicami, na którym

zaprezentowaliśmy nasze umiejętności mi-

KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 3 W LUBLINIE

UL. WYŚCIGOWA 31, 20-425 LUBLIN

WWW.ZS3.LUBLIN.PL

0058

gowe, taneczne, pokazaliśmy wystawę zdjęć

z dotychczasowych działań oraz prezentację

multimedialną z naszego wyjazdu, a także

przygotowaną przez nas stronę internetową.

Spotkaliśmy się też z całym gronem pedago-

gicznym na radzie plenarnej, na której opowie-

dzieliśmy o naszym projekcie, zaprezentowali-

śmy stronę internetową oraz zapowiedzieliśmy

festyn kończący projekt, na który wszystkich

zaprosiliśmy.

W styczniu kontynuowaliśmy działania i przy-

gotowaliśmy się do kończącego nasz projekt

festynu. Wykonaliśmy plakaty, zaproszenia

dla mieszkańców pobliskiego osiedla, rodzi-

ców, nauczycieli, kolegów i koleżanek. Festyn

kończący odbył się 14.02.05 r. W związku

z tym, że ten dzień to walentynki, odbył się on

pod hasłem miłości. Skorzystaliśmy z rzutnika

(było karaoke), zaprezentowaliśmy naszą pre-

zentację multimedialną, zdjęcia, fi lm wideo

z naszych działań. Najbardziej cieszył nas fakt,

że na tyle przełamaliśmy bariery komunika-

cyjne, że mogliśmy swobodnie porozumiewać

się z naszymi niesłyszącymi kolegami. Odbył

się również koncert w wykonaniu jednego

z naszych gości. Były życzenia walentynkowe

oraz konkursy na najlepszy wiersz o miłości.

Wszystkie działania w ramach projektu były

zamieszczane na przygotowanej przez nas

stronie internetowej.

Podsumowując, projekt uważamy, że zało-

żone cele zostały osiągnięte. Nauczyliśmy

się współdziałania ze sobą, wzajemnej od-

powiedzialności, akceptacji. Potrafi my po-

rozumiewać się z naszymi niesłyszącymi

kolegami, staliśmy się dla siebie mniej obcy.

Nauczyliśmy się gospodarności, obowiąz-

kowości. Jesteśmy z siebie dumni, że potra-

fi liśmy wyjść na zewnątrz, przełamaliśmy

w sobie wewnętrzne opory. Koledzy z inter-

natu i szkoły chętnie przychodzili na nasze

zajęcia – w szczególności na lekcje tańca

i języka migowego. Z zainteresowaniem ob-

serwowali również nasze zajęcia kulinarne,

degustowali nasze wypieki, wymienialiśmy

się przepisami. Widzieliśmy, że w czasie za-

jęć tanecznych nauczyli się podstawowych

kroków i fi gur. Takie umiejętności każdemu

młodemu człowiekowi przydają się w życiu;

ludzie będą je wykorzystywać w różnych sy-

tuacjach, np. na balu studniówkowym. Chce-

my powiedzieć, że zajęcia te wzbudziły duże

zainteresowanie wśród kolegów i koleżanek

słabosłyszących. Stanowili oni liczną grupę

i pięknie tańczyli.

Na zajęcia języka migowego przychodziła

spora grupa młodzieży pełnosprawnej i słabo-

widzącej. Nauczyli się migać, co widać na co

dzień, np. w czasie posiłków, w czasie wolnym

od nauki, wymieniają się pozdrowieniami,

uśmiechają, nie przechodzą obojętni wobec

siebie. Sami pogłębiają znajomość tego języka.

Wzbudziliśmy spore zainteresowanie nie tylko

naszym projektem, ale również samym Pro-

gramem MŁODZIEŻ. Nasi koledzy chcieliby

bezpośrednio uczestniczyć w podobnych pro-

jektach, gdyż widzieli, jak wiele satysfakcji dał

nam nasz projekt. Realizując projekt Wspólno-

ty Europejskiej, dostrzegliśmy, czym powinna

cechować się społeczność lokalna, podejmu-

jąca działania na rzecz swojego środowiska.

Powinny tworzyć się więzi międzyludzkie,

jest to bardzo ważny i istotny element. Dowie-

dzieliśmy się o różnych programach unijnych

kierowanych do młodych ludzi i służących ich

rozwojowi. Zwiększyła się w ogóle nasza świa-

domość Unii i zainteresowanie nią.

0059

W trakcie powstawania projektu dużą rolę ode-

grali nasi doradcy, służyli nam pomocą i radą

w poszczególnych fazach projektu – głównie

w postępowaniu administracyjnym. Byli prze-

wodnikami po mieście i tłumaczami języ-

ka migowego. Służyli osobistym wsparciem

w chwi lach słabości i zwątpienia. Bardzo waż-

ną rolę odegrała też organizacja wspierająca

–nasza szkoła, a szczególnie pan dyrektor, któ-

ry w naszym imieniu podpisał umowę z Naro-

dową Agencją. I za to wszystkim wspierającym

nas bardzo dziękujemy.

Grupa Kameleon

0060

Wieś bez BarierGrupa nieformalna przy Stowarzyszeniu Lokalnych Inicjatyw Ziemi Drawskiej

10

.09

.20

04

– 0

9.0

8.2

00

5

Stowarzyszenie Lokalnych Inicjatyw Zie-

mi Drawskiej to organizacja, której ce-

lem jest wszechstronny i zrównoważony

rozwój społeczny. Pomysłodawcą projektu była

kilkunastoosobowa grupa niepełnosprawnych

uczniów drawskich szkół. Połączyły nas wspól-

ne zabiegi rehabilitacyjne, turnusy lecznicze

oraz to, że nie możemy czynnie brać udziału

w zajęciach sportowych. Dotarliśmy do przed-

stawicieli Programu MŁODZIEŻ w Szczecinie,

którzy nas jeszcze bardziej zachęcili do działa-

nia. W początkowej wersji rozważaliśmy wiele

innych możliwości, niekoniecznie związanych

ze sportem. Jednak od początku wiadomo

było, że grupa, z którą chcieliśmy pracować, to

dzieci i młodzież z terenów wiejskich.

Dotarliśmy do Stowarzyszenia Lokalnych

Inicjatyw Ziemi Drawskiej, władz samorzą-

dowych, którym bardzo spodobał się nasz

pomysł i zapewnili, że będą wspierali projekt

fi nansowo. Naszymi planami zainteresowana

była również nauczycielka wychowania fi zycz-

nego, która podsunęła nam pomysł, by nasze

działania były oparte na organizowaniu im-

prez sportowych. Została również koordyna-

torem naszej grupy. Pracownicy Urzędu Mia-

sta i Gminy w Drawsku Pomorskim, którzy są

członkami Stowarzyszenia Lokalnych Inicja-

tyw Ziemi Drawskiej, pomogli nam dotrzeć do

sołtysów, którzy zostali zaangażowani w reali-

zację projektu. Informacje o terminie, miejscu

organizowanych zawodów były przekazywane

właśnie przez nich.

Przed rozpoczęciem projektu grupa inicja-

tywna spotykała się kilkakrotnie w celu usta-

lenia spraw organizacyjnych typu: napisanie

zamówienia na wynajem autobusu i sali gim-

nastycznej, zapoznanie się z przepisami dyscy-

plin sportowych, które będą przez nas organi-

zowane, spotkanie z Redaktorem Naczelnym

„Powiatowej Gazety Drawskiej”.

Organizowaliśmy zajęcia sportowe dla 10

sołectw z terenu gminy Drawsko Pomorskie.

Przeprowadzaliśmy turnieje piłki nożnej

i siatkowej, graliśmy w koszykówkę, był też

tenis stołowy, pływanie, spotkanie z olimpij-

czykami i inne. Raz w miesiącu ukazywała

się gazetka z najważniejszymi informacjami

sportowymi, odbywającymi się na terenie

gminy Drawsko Pomorskie. Gazetka ta była

dołączana do gazety lokalnej („Powiatowa

Gazeta Drawska”). Na jednym z początko-

wych spotkań podzieliliśmy zadania. Ustali-

liśmy odpowiedzialnych za pisanie informacji

do naszej gazetki, za ustalanie harmonogra-

mu organizowanych turniejów, koresponden-

cję, wypisywanie dyplomów, zakupy (napoje,

stroje sportowe, sprzęt sportowy) i inne.

Po otrzymaniu pierwszej transzy z Akcji 3. Pro-

gramu MŁODZIEŻ kupiliśmy stroje i sprzęt

sportowy dla drużyn biorących udział w na-

szym projekcie, które w uroczysty sposób zosta-

ły przekazane na ręce sołtysów. W przekazaniu

sprzętu brały udział również władze lokalne.

W projekcie uczestniczyło ponad 250 zawodni-

ków i zawodniczek z 10 sołectw z terenu gminy

Drawsko Pomorskie. Często zdarzało się, że

na naszych turniejach kibicowali mieszkańcy

Drawska, którzy zainteresowali się rywalizacją.

Rozgrywki mobilizowały ludzi do treningów

we wsiach i przygotowywania się do następ-

nych rozgrywek. Organizowanie każdej kolej-

nej imprezy przychodziło nam z coraz większą

łatwością. Poznawaliśmy się coraz bardziej,

a nawet zaczęły się nawiązywać przyjaźnie. Nie-

zauważalna stała się nasza niepełnosprawność.

KONTAKT: STOWARZYSZENIE LOKALNYCH

INICJATYW ZIEMI DRAWSKIEJ, JANKOWO 5,

78-500 JANKOWO, DRAWSKO@POST.PL

0061

Nie mieliśmy większych problemów związa-

nych z samym rozliczeniem projektu. Nie mo-

gliśmy pozyskać obiecanych środków fi nanso-

wych od pani poseł Małgorzaty Rohde. Małe

problemy mieliśmy również z rachunkami, np.

za druk gazetki, która ukazywała się pod ko-

niec każdego miesiąca i faktura nie mogła być

wystawiana wcześniej. Po zakończeniu nasze-

go projektu nie mieliśmy co robić w soboty.

Kiedy spotykamy się z kolegami z terenów wiej-

skich, często wspominamy miłe chwile. Bar-

dzo brakowało nam wspólnych spotkań, które

sprawiały nam wiele radości. Nasze spotkania

stają się coraz rzadsze. Realizacja projektu po-

zwoliła nam zapomnieć o naszej niesprawności,

natomiast koledzy z terenów wiejskich, którzy

czasami czują się odrzuceni przez środowisko

miejskie, czuli się nam równi. Ich rówieśnicy

z Drawska Pomorskiego buntowali się, że nie

mogą uczestniczyć w rozgrywkach sportowych.

Uważamy, że warto poświęcić swój czas wol-

ny dla kolegów ze wsi. Kosztowało nas to dość

dużo pracy i pomysłów, szczególnie w począt-

kowym okresie realizacji projektu. Nie wszyst-

ko układało się tak, jak myśleliśmy, jednak

w późniejszym etapie nabraliśmy wprawy,

a na końcu szkoda nam było, że nie będziemy

się już spotykali. Uważamy, że czas i pieniądze

włożone w realizację projektu zostały należy-

cie spożytkowane. Często się o tym przekonu-

jemy, spotykając naszych kolegów na ulicy lub

w szkole. Zachęcamy wszystkich do tego typu

działań. Nic lepiej nie łączy młodych ludzi niż

rozgrywki sportowe.

REALIZACJA PROJEKTU POZWO-

LIŁA NAM ZAPOMNIEĆ O NASZEJ

NIESPRAWNOŚCI, NATOMIAST

KOLEDZY Z TERENÓW WIEJSKICH,

KTÓRZY CZASAMI CZUJĄ SIĘ OD-

RZUCENI PRZEZ ŚRODOWISKO

MIEJSKIE, CZULI SIĘ NAM RÓWNI.

0062

Odkrycia wyobraźniEkipy „Ale Jazda” i „Fenix” przy Centrum Promocji i Kultury w Kraśniku

01

.12

.20

04

– 3

0.0

8.2

00

5

Odkrycia wyobraźni to projekt, który

od początku miał jeden cel: uaktyw-

nić wyobraźnię fi lmową i telewizyj-

ną młodzieży w naszym mieście – Kraśniku.

Uaktywnić głównie po to, aby ludzie w naszym

wieku stali się świadomymi odbiorcami sztuki

fi lmowej, aby odróżniali tandetny fi lm od am-

bitnego, porządny program od byle jakiego, aby

nauczyli się słuchać i rozumieć mądrych ludzi

i nie bali się kontaktu z nimi. Wymyśliliśmy

więc, że nawiążemy kontakt z ludźmi o uzna-

nym dorobku artystycznym: z telewizji, kina

i teatru i ściągniemy ich do naszego miasta na

spotkania z młodzieżą. Naszym spotkaniom

towarzyszyć będą projekcje fi lmowe, pokazy

programów, dyskusje i panele, a przy okazji my

nauczymy się czegoś ciekawego.

Pomysł projektu wziął się z naszych zainte-

resowań sztuką fi lmową i telewizyjną. Nasza

grupa spotkała się na zajęciach z dziennikar-

stwa telewizyjnego organizowanych przez

Centrum Kultury i Telewizję Kraśnik. Pod

opieką pani Joanny Kreto realizowaliśmy dwa

programy młodzieżowe: „Ale Jazda” i „Fenix”,

uczestniczyliśmy w festiwalach fi lmowych

i artystycznych.

Wciąż myśleliśmy, aby zorganizować coś warto-

ściowego dla większej grupy osób w Kraśniku.

Tym samym chcieliśmy dać możliwość rozwo-

ju sobie i naszym rówieśnikom. Naszym ma-

rzeniem było poznać ludzi, którzy na co dzień

profesjonalnie zajmują się produkcją fi lmów

fabularnych i dokumentalnych, wykorzystują

wyobraźnię artystyczną do tworzenia obrazu

telewizyjnego, reżyserowania przedstawienia

teatralnego. Czasem wydaje się, że słynni ludzie

są zbyt odlegli, a marzenia o szkołach artystycz-

nych pozostają tylko marzeniami. Chcieliśmy,

i nadal chcemy, zmieniać takie myślenie.

Udało się, chociaż nie można powiedzieć, że

początki były łatwe. Pierwsze spotkanie odbyło

się z Grzegorzem Linkowskim, autorem bardzo

słynnego w owym czasie fi lmu dokumentalne-

go „Teczki”. Reżyser udostępnił nam swoje fi l-

my i zgodził się na ich projekcję. Dzięki takiemu

„przygotowaniu” publiczności spotkanie było

bardzo udane, a dyskusja po projekcji bardzo

zaciekła. Spotkanie trwało ponad cztery godzi-

ny, mimo że planowaliśmy tylko dwie.

Po spotkaniu z reżyserem fi lmów dokumen-

talnych postanowiliśmy zaprosić do Kraśni-

ka Krzysztofa Krauzego, autora fi lmu „Mój

Nikifor”. Zmiana ta była podyktowana chęcią

analizy polskiej kinematografi i – rozgranicze-

nia twórczości fabularnej i dokumentalnej.

Spotkanie z wybitnym reżyserem odbyło się

w kwietniu i było jednym z najbardziej uda-

nych w całym projekcie. Pan Krzysztof po-

święcił kraśnickiej publiczności bardzo dużo

czasu i uwagi, odpowiadał na wszystkie pyta-

nia, dzielił się swoimi osobistymi przemyśle-

niami na temat polskiego kina i swojej twór-

czości. Przed planowanym spotkaniem odbyła

się bezpłatna kinowa projekcja fi lmu „Mój

Nikifor”. Sala kinowa była niemalże pełna. To

spotkanie trwało także o wiele dłużej niż pla-

nowaliśmy, bo około trzech godzin.

19 kwietnia odbyło się pierwsze spotkanie wy-

jazdowe – do Teatru Powszechnego w Warsza-

wie, w którym uczestniczyła młodzież tworząca

projekt „Odkrycia wyobraźni” oraz młodzież

z grupy teatralnej Centrum Kultury i Promocji

w Kraśniku. Po spektaklu „Historie Zakuliso-

we”, w reżyserii Zbigniewa Zapasiewicza, wy-

bitny reżyser i aktor poświęcił ponad godzinę

na rozmowę z nami. Ta konfrontacja – z nie-

zwykłym autorytetem polskiego teatru i kina

KONTAKT: CENTRUM PROMOCJI I KULTURY W KRAŚNIKU

AL. NIEPODLEGŁOŚCI 44, 23-210 KRAŚNIK

TEL.: 081 825 63 36

CZASEM WYDAJE

SIĘ, ŻE SŁYNNI

LUDZIE SĄ

ZBYT ODLEGLI,

A MARZENIA

O SZKOŁACH

ARTYSTYCZNYCH

POZOSTAJĄ TYL-

KO MARZENIAMI.

CHCIELIŚMY,

I NADAL CHCEMY,

ZMIENIAĆ TAKIE

MYŚLENIE.

0063

wywarła na jej uczestnikach duże wrażenie.

Było to jedno z takich spotkań, które pamięta

się przez całe życie. Mieliśmy okazję poznać

nadzwyczaj ciekawą osobę, a nasi koledzy prze-

prowadzający wywiad z reżyserem przeszli

prawdziwą szkołę trudnego dziennikarstwa

w praktyce.

Kolejnymi gośćmi w Kraśniku byli dzienni-

karze: Katarzyna Janowska i Piotr Mucharski.

Para twórców cyklu programów TVP „Roz-

mowy na koniec wieku”, „Rozmowy na nowy

wiek” i „Rozmowy na czasie” udostępniła nam

swoje materiały telewizyjne, dzięki czemu mo-

gliśmy zorganizować projekcję programów

i poprowadzić dyskusję o prawdziwym dzien-

nikarstwie. To niezwykłe spotkanie było

dla nas nauką warsztatu dziennikarskiego.

Uczestnicy spotkania chwalili sobie możli-

wość wymiany zdań z dziennikarzami, którzy

przepytując na co dzień największe osobistości

polskiej kultury, polityki i sztuki, mają duży

bagaż doświadczeń związanych ze sztuką roz-

mowy z drugim człowiekiem.

Ostatnim gościem w Kraśniku był Sławomir

Woźnica – realizator telewizyjny i operator

fi lmowy. Poprowadził on praktyczne warsz-

taty operatorskie, związane z obsługą kamery,

światłem, realizacją obrazu oraz analitycznym

patrzeniem na świat poprzez obiektyw kamery.

Uczestnicy spotkania mieli okazję spróbować

swoich sił i dzięki kamerom pożyczonym z Te-

lewizji Kraśnik zrealizować pod czujnym okiem

specjalisty krótkie etiudy fi lmowe pt. „Samot-

ność”. Dyskusje o obrazie, wyobraźni i indywi-

dualnym patrzeniu na świat trwały ponad trzy

godziny.

Ostatnim punktem naszego projektu był

wyjazd na jeden z największych festiwali

fi lmowych w Polsce – Era Nowe Horyzonty

Cieszyn 2005. Punkt ten został zrealizowany

zamiast punktu pierwotnie zaplanowanego

na marzec – wyjazdu do Szkoły Filmowej

w Łodzi, którego nie udało nam się zrealizo-

wać. Obcowanie z kinem światowym, udział

w dyskusjach, spotkaniach z reżyserami były

dla nas bardzo cenne i w pełni zaspokoiły na-

sze oczekiwania, jakie pierwotnie wiązaliśmy

z wyjazdem do Łodzi.

Wydaje nam się, że główne założenie projektu

zostało zrealizowane w 100 %. Zajęcia ze wszyst-

kimi zaproszonymi gośćmi miały na celu zdoby-

wanie nowych informacji, stworzenie dla mło-

dzieży w naszym mieście możliwości poznania

procesu powstawania scenariusza fi lmowego, fi l-

mu oraz obcowania ze specjalistami z tych dzie-

dzin. Chcieliśmy zainteresować tym zwłaszcza

te osoby, które nie wierzyły w swoje możliwości,

pokazać im, że prawdziwa sztuka wcale nie musi

być nudna. Z naszych rozmów z uczestnikami

projektu oraz z ankiet ewaluacyjnych wynika, że

to zadanie w pełni się powiodło!

Druga część projektu zakładała realizację

krótkich reportaży (felietonów) telewizyjnych,

w których mieliśmy pokazać rówieśnikom

możliwości kształcenia się w różnych kierun-

kach oraz chociaż częściowo oddać atmosferę

spotkań tym, którzy nie mogli uczestniczyć

w nich osobiście.

Po spotkaniu z reżyserem Grzegorzem Lin-

0064

kowskim powstał program „Sztuka doku-

mentu”, po spotkaniu z Krzysztofem Krau-

ze program o jego twórczości. Spotkanie ze

Zbigniewem Zapasiewiczem zaowocowało

stworzeniem programu o lokalnej twórczości

teatralnej połączonej z wywiadem z samym

Zapasiewiczem. Po spotkaniu z Katarzyną Ja-

nowską i Piotrem Mucharskim próbowaliśmy

wykorzystać nabyte umiejętności przepro-

wadzania wywiadu telewizyjnego, realizując

rozmowę z Dorotą Posyniak, autorką książki

o kraśnickiej Solidarności. Po spotkaniu ze

Sławomirem Woźnicą wyemitowaliśmy etiu-

dę pt. „Czas”. Wydaje nam się, że wywiady ze

specjalistami, przedstawienie ich twórczości,

pozwoliły uwierzyć, że każdy z młodych ludzi

w przyszłości może robić coś podobnego.

Mimo że sztuka obrazu, realizacja fi lmów

dokumentalnych, fabularnych to dość trud-

na dziedzina, wymagająca wcześniejszego

„obycia się”, w naszych spotkaniach uczestni-

czyło bardzo dużo osób, które po raz pierw-

szy miały styczność z telewizją „od kuchni”.

Swoje efekty przyniosły starania o zaanga-

żowanie w projekt kraśnickiej młodzieży

z różnych kręgów, jak młodzież z Wioski Dzie-

cięcej SOS, rówieśników z rodzin ubogich i ze

świetlicy Klubu Abstynenta „Promyk”. Dzięki

swobodnej formie spotkań każdy mógł zadać

pytanie i uzyskać odpowiedź od prawdziwego

autorytetu.

Uważamy, że dzięki projektowi otworzyły się

dla nas i dla wszystkich, którzy chcieli przy-

chodzić na nasze spotkania, nowe horyzonty,

motywujące do działania. Dzięki udziałowi

w projekcie „Odkrycia wyobraźni” zdobyliśmy

nowe umiejętności i poszerzyliśmy wiedzę.

Mamy nadzieję, że ten projekt mieszkańcy

Kraśnika będą długo pamiętać.

0065

Nie sam sobie sterem, żeglarzem...Marcin Lasota

01

.09

.20

04

– 1

5.0

2.2

00

5

Cześć. Nazywam się Marcin Lasota. Po-

chodzę z Białegostoku i tam obecnie

mieszkam. Moim Kapitałem Przyszło-

ści były regaty żeglarskie dla osób niepełno-

sprawnych. Zanim jednak opowiem, czym były

te regaty, chciałbym cofnąć się o parę lat, kie-

dy to zaczęła się moja przygoda z Programem

MŁODZIEŻ. Jak to często bywa, o wszystkim

zadecydował czysty przypadek. A może to ja-

kieś zrządzenie losu lub swoiste fatum, które

zawisło nad moją osobą?

Wszystko zaczęło się w 1999 roku, kiedy w Bia-

łymstoku pojawiła się wolontariuszka z Nie-

miec. I przypadkiem „natknęliśmy się” na sie-

bie w 300-tysięcznym mieście. Spotykaliśmy

się bardzo często, a cel naszych spotkań był je-

den – muzyka. Oboje graliśmy na instrumen-

tach i podczas jej pobytu na Wolontariacie Eu-

ropejskim założyliśmy zespół folkowy. Zespół

z różnymi zmianami i przerwami istnieje do

dziś. Kiedy zakończyła swój projekt w Białym-

stoku i wyjeżdżała do domu do Niemiec, zapro-

ponowała, bym też skorzystał z tego Programu

i został wolontariuszem w Niemczech. Długo

się nie zastanawiałem i już po kilku miesiącach

byłem na swoim projekcie. Mała wioseczka

niedaleko Drezna, przemili ludzie, obca kultu-

ra, język i mnóstwo pracy. Był to mały ośrodek,

gdzie ludzie postanowili żyć zgodnie z naturą

i produkować zdrowe jedzenie. Ale oprócz

obowiązków był także czas wolny. Praktycznie

każde wolne dni spędzałem w Dreźnie. Tam

też mieszkało sporo wolontariuszy z innych

europejskich krajów m.in.: Francji, Litwy,

Hiszpanii, Anglii i Czech. Wspólnie spędzony

rok zaowocował przyjaźniami na całe życie.

Teraz, kilka lat po wolontariacie, nadal utrzy-

mujemy ze sobą kontakt, odwiedzamy się,

a nawet realizujemy wspólnie projekty. I dzię-

ki ludziom, z którymi spędzałem wolny czas,

dowiedziałem się, że jest stowarzyszenie, które

zajmuje się aktywną turystyką i sportem dla

osób niepełnosprawnych. To był punkt, który

zapoczątkował moje dążenie do realizacji re-

gat żeglarskich.

Ponieważ żeglarstwem zajmuję się już kilka-

naście lat, taka idea wydała mi się ciekawym

wyzwaniem i okazją, by spróbować – jak dla

mnie – czegoś zupełnie nowego. Ten pomysł

dojrzewał w mojej głowie przez dwa lata. Mnó-

stwo zadanych pytań. Kiedy? Jak? Kto? Z kim?

I to najważniejsze: po co?

W końcu po zaplanowaniu wszystkich dzia-

łań złożyłem wniosek do Akcji 3. – Kapitał

Przyszłości. Grant został przyznany, pieniądze

wpłynęły na konto i... wszystko zaczęło wy-

glądać trochę inaczej niż pierwotne założenia.

Im bliżej był termin realizacji regat, tym wię-

cej przeszkód napotykałem. Jednak w czasie

przygotowań do realizacji projektu spotka-

łem mnóstwo życzliwych osób, które bardzo

chętnie mi w nim pomogły, przede wszystkim

w przeprowadzeniu czterodniowych regat

żeglarskich. Najwięcej wsparcia udzieliło mi

Stowarzyszenie Yacht Club ARCUS, którego

jestem członkiem od kilkunastu lat. Jachty,

przystosowane do potrzeb osób niepełno-

sprawnych, komfortowy ośrodek w Rajgrodzie

nad Jeziorem Rajgrodzkim i wyżywienie – to

KONTAKT: STOWARZYSZENIE YACHT CLUB ARCUS

MLAS@O2.PL

01

.05

.20

03

– 3

1.1

2.2

00

3

0066

wszystko zapewniło stowarzyszenie. Mogłem

również liczyć na pomoc ratowników (i ich

sprzętu z WOPR-u), jak i Policji. Cały projekt

zakładał przyjazd i uczestnictwo „żeglarskich

teamów” z 5 krajów (Francja, Czechy, Litwa,

Niemcy i Polska). Założenie na początku wy-

dało mi się dosyć ciekawe, jednak podczas

realizacji projektu okazało się do bani. Mimo

iż regaty były międzynarodowe, to jednak nie

czułem do końca satysfakcji z frekwencji za-

granicznych gości. I to był chyba najsłabszy

punkt tych regat. Co do osób niepełnospraw-

nych poruszających się na wózkach, to tutaj

wszystko zagrało jak trzeba. Młodzi ludzie

z Białegostoku, odważni, niebojący się nowych

wyzwań. Kiedy zaproponowałem im udział

w regatach, byli bardzo zaskoczeni, ale zgodzi-

li się bez chwili wahania. Potem już tylko czte-

ry dni wiatru, żagli, wody, zabawy i ścigania

się. Miłym akcentem była wizyta TVP3, która

zrobiła krótką relację z tych regat.

Smutny koniec wydarzenia, kiedy to wszyscy

rozjechali się do swoich domów, przyniósł spo-

ro refl eksji i spostrzeżeń. Przede wszystkim

dał odpowiedź na pytanie „Po co?”. Bo warto!

Bo warto patrzeć, kiedy młodzi ludzie realizu-

ją się w dziedzinach, z którymi nigdy się nie

zetknęli. Bo można udowodnić, że osoba nie-

pełnosprawna nie musi być skazana na cztery

ściany domu. Bo można samemu się dużo na-

uczyć i zrozumieć.

Po tych działaniach przyszedł czas na rozli-

czenie projektu i złożenie sprawozdania. Przy-

znam, nie przepadam za papierkową robotą.

Wolę być gdzieś na wodzie niż liczyć, sumo-

wać, żonglować walutami, zmieniać euro na

złotówki itp. Nie jest to jakaś wybitnie trudna

operacja, ale jakaś taka... nudna. Rozliczenie

nie przysporzyło większych kłopotów, a po

jego zatwierdzeniu powstało pytanie – co da-

lej? Regaty pozostawiły niedosyt żeglowania

u młodych ludzi. Kolejny krok za moją namo-

wą należał już do nich samych. Rok później

z inicjatywy chłopaków na wózkach powstał

projekt Inicjatyw Młodzieżowych również do-

tyczący żeglarstwa. Szkolenia, nauka, regaty

i sukces. Zdobyte patenty żeglarza jachtowego

to solidny krok do żeglarskiej samodzielności.

Oczywiście byłem cały czas z nimi i bacznie się

przyglądałem ich poczynaniom, nie szczędząc

wskazówek i rad.

Teraz, 3 lata po zakończeniu regat, dalej się

spotykamy w Białymstoku przy różnych oka-

zjach, a co więcej, planujemy wspólne projekty.

Często, kiedy pozwala na to czas, spotykamy

się w Rajgrodzie na żaglach. Obecnie moje

życie podporządkowało się trochę żeglarstwu

z osobami niepełnosprawnymi i staram się

temu poświęcać każdą wolną chwilę. Doświad-

czenia zdobyte podczas realizacji Kapitału

Przyszłości pozwoliły utwierdzić mnie w tym,

co chcę robić w życiu. Dostałem pracę, która

polega na organizacji obozów młodzieżowych,

spotykam mnóstwo ciekawych ludzi, wszystko

potoczyło się takim torem, jaki mogłem sobie

tylko wymarzyć. A wszystko zaczęło się tak

zwyczajnie – przypadkiem napotkana wolon-

tariuszka z Niemiec.

SMUTNY KO-

NIEC WYDA-

RZENIA, KIEDY

TO WSZYSCY

ROZJECHALI

SIĘ DO SWOICH

DOMÓW, PRZY-

NIÓSŁ SPORO

REFLEKSJI

I SPOSTRZE-

ŻEŃ. PRZEDE

WSZYSTKIM

DAŁ ODPO-

WIEDŹ NA PY-

TANIE „PO CO?”.

BO WARTO!

0067

TandemPrzemysław Kuklicz

1.0

2.2

00

5 –

30

.09

.20

05

Mógłbym o sobie powiedzieć: spo-

kojny, przeciętny i niewyróżniający

się spośród rówieśników chłopak

z małego miasteczka w Beskidzie Niskim.

Tak było do chwili, kiedy na studiach w Kra-

kowie spotkałem kilka osób zaangażowanych

w międzynarodowe studenckie wymiany mło-

dzieżowe… Następstwem tego ważnego dla

mojego życia spotkania był późniejszy o kilka

lat wyjazd na Wolontariat Europejski oraz zre-

alizowany projekt TANDEM.

Tandem jest wirtualnym lub realnym spo-

tkaniem dwóch osób, które mówią różnymi

językami i które są zainteresowane nauką

języka partnera. Pomysł projektu TAN-

DEM narodził się podczas mojego pobytu

w Niemczech, właśnie tam mogłem dobrze

poznać tę metodę uczenia się języka obcego.

W Polsce termin „tandem” jako określenie

sposobu uczenia się języka obcego był bar-

dzo mało znany. Popularność tej metody

w krajach Europy Zachodniej oraz coraz

większe zainteresowanie językiem polskim

wśród obcokrajowców zainspirowały mnie do

podjęcia próby zaszczepienia tego „wirusa”

w Krakowie.

Założeniem mojego projektu było stymulowa-

nie kontaktów między obcokrajowcami prze-

bywającymi w Krakowie i młodymi osobami

z Polski, które szukały okazji, by móc prak-

tycznie doskonalić swoją znajomość języka

obcego. Wokół tej idei udało mi się zebrać

grupę przyjaciół, z którymi urzeczywistnili-

śmy całe przedsięwzięcie w 2005 roku. Powstał

serwis internetowy (www.tandem-krakow.pl)

– źródło informacji o przedsięwzięciu oraz

baza danych osób (Polaków i obcokrajowców)

chcących uczyć się w Tandemie. Co tydzień

organizowaliśmy Wieczory Językowe, podczas

których w miłej atmosferze w jednym z kra-

kowskich klubów studenckich spotykaliśmy

się w międzynarodowym gronie i rozmawia-

liśmy ze sobą przy stolikach językowych na

przeróżne tematy, przeciągając często te roz-

mowy do późna w nocy.

Nasze spotkania miały otwartą formułę

– mógł przyjść na nie każdy – i były bezpłat-

ne. Wiele osób nie mogło uwierzyć, że takie

przedsięwzięcie może funkcjonować tylko na

bazie dobrych chęci. Prawda jest jednak taka,

że organizacja wszystkich elementów pro-

jektu nie wymagała ani wielkiego wysiłku,

ani dużych nakładów fi nansowych. Właści-

ciele lokalów, które odwiedzaliśmy, chętnie

za darmo mogliby udostępnić nam salę na

spotkania (zwłaszcza w te dni, kiedy i tak

„nie ma ruchu” – najpopularniejsze były więc

poniedziałki), a główny trud organizacji tych

spotkań polegał na rozesłaniu informacji

o tym, gdzie i kiedy odbywa się kolejny Wie-

czór Językowy. Zainteresowani spotkaniem

schodzili się powoli, zajmowali miejsca przy

stoliku z określonym językiem konwersacji

i po prostu zaczynali rozmawiać. Ogromną

zaletą tych spotkań była możliwość niezobo-

wiązujących rozmów na różne tematy w mię-

dzynarodowym towarzystwie. Mam nadzieję,

że dzięki tym spotkaniom niektórym osobom

KONTAKT: BRATNIA POMOC AKADEMICKA IM. ŚW. JANA Z KĘT

CANTIANUM, UL. ŚW. ANNY 11/12, 31-008 KRAKÓW

WWW.TANDEM-KRAKOW.PL

0069

Młodzi Gniewni AktywniMłodzi Gniewni Aktywni przy Publicznym Liceum Ogólnokształcącym

01

.02

.20

05

– 3

1.0

7.2

00

5

Od dawna ciekawił nas świat i wyda-

rzenia, które zmieniały bieg historii.

Interesowała nas sytuacja polityczna,

społeczna, kulturalna naszego kraju, Europy

i świata. Poznaliśmy się w szkole. Często mieli-

śmy odmienne poglądy i nie wierzyliśmy, że na

takim fundamencie można zbudować koleżeń-

stwo i przyjaźń. To, że mamy wspólne zainte-

resowania, uświadomiliśmy sobie na wycieczce

szkolnej. Wydarzenia tamtych dni w naszym

kraju były bardzo kontrowersyjne. Każdy z nas

w inny sposób odbierał tę sytuację. Szliśmy

jednym z górskich szlaków, ostro wymieniając

swe poglądy. Naszej rozmowie przysłuchiwa-

ła się jedna z opiekunek wycieczki. Droga do

schroniska minęła nam bardzo szybko. Gdy

dotarliśmy na miejsce, zapadał wieczór. Rozpa-

kowaliśmy rzeczy i poszliśmy rozpalić ognisko.

Kiedy ostatnie płomienie wygasły, wróciliśmy

do schroniska. Siedzieliśmy w jednym z pokoi,

gdy zapukała do nas opiekunka. Powiedzia-

ła, że słyszała naszą rozmowę w czasie drogi

i zaproponowała, byśmy podzielili się naszymi

spostrzeżeniami z szerszym gronem. Opowie-

działa nam o możliwościach, jakie proponuje

Unia Europejska i o Programie MŁODZIEŻ.

Możliwość poznania czegoś nowego bardzo

nas zainteresowała. Dowiedzieliśmy się także

o wymaganiach, celach i realizacji projektu

w Programie MŁODZIEŻ.

Wróciliśmy do domów pełni pozytywnej ener-

gii do działania. Każdy z nas miał jakiś cel, ob-

rał jakąś główną ideę. Mieliśmy różne pomysły,

ale jedno wspólne założenie do zrealizowania.

Dużo czasu minęło, zanim napisaliśmy pro-

jekt. Największym problemem było ustalenie

zakresu działań podczas warsztatów, jakie się

miały odbyć. Głównym naszym celem było

poznanie „sztuki dziennikarstwa od kuchni”.

Chcieliśmy poznać uroki pracy dziennikarza,

plusy i minusy dotyczące naszych zaintereso-

wań. Kolejnym problemem, jaki się pojawił,

był wybór koordynatora projektu. Nikt z na-

szej grupy nie był osobą pełnoletnią, więc nie

mogliśmy podjąć tego stanowiska. Zaczęliśmy

więc szukać osób chętnych do współpracy.

O pomoc poprosiliśmy nowego nauczyciela

WOS-u, który jest młodym, ambitnym i inte-

resującym się światem człowiekiem. Zgodził

się nam pomóc. Do naszego grona dołączyła

osoba pełnoletnia, mogliśmy więc kontynu-

ować starania o realizację projektu. Kolejnym

etapem było oczekiwanie na zatwierdzenie

projektu. Dzień, w którym dostaliśmy zgodę

na jego realizację, był dla nas bardzo ważny.

Później było szkolenie w Warszawie i można

było zaczynać zajęcia.

Były szkolenia, wykłady, pokazy, ćwiczenia

i realizacja tego, co długo „nosiliśmy w sobie”.

Zajęcia z zakresu dziennikarstwa były prowa-

dzone przez profesjonalnych reporterów miej-

scowych mediów, fotografów, dziennikarzy,

ludzi związanych z techniczną stroną mediów.

Zajęcia były prowadzone w dniach i godzinach

uzgodnionych przez nas samych, w ten spo-

sób mogliśmy brać udział w warsztatach licz-

ną grupą. Podczas zajęć mogliśmy korzystać

z profesjonalnego sprzętu potrzebnego do pra-

cy dziennikarza. W czasie realizacji projektu

powstało wiele tekstów, utworów, które złoży-

ły się na gazetę wydaną dla całej społeczności

szkolnej. Po zakończeniu projektu bardzo bra-

kowało nam spotkań w grupie, nie mieliśmy

możliwości, by spotkać się razem i podzie-

lić tekstami, jakie napisaliśmy po ostatnich

warsztatach. Jednak chęci realizowania się

w tej dziedzinie, jakich nabraliśmy podczas

projektu, były większe niż przeszkody, jakie

powstały na drodze do ich realizacji. Dziś

KONTAKT: PUBLICZNE LICEUM OGÓLNOKSZTAŁ-

CĄCE, UL. SOBIESKIEGO 118, 43-300 BIELSKO-BIAŁA

BYŁY SZKOLE-

NIA, WYKŁA-

DY, POKAZY,

ĆWICZENIA

I REALIZACJA

TEGO, CO

DŁUGO „NO-

SILIŚMY

W SOBIE”.

większość z nas próbowała już pracy dzien-

nikarza w miejscowych mediach. Poznaliśmy

nowych ludzi, mamy nowe kontakty, zawarli-

śmy nowe przyjaźnie, a co najważniejsze, wie-

my, co chcemy robić w przyszłości i w jakim

kierunku zdobywać wykształcenie. Warsztaty

dały nam nie tylko wiedzę dziennikarską, ale

również nauczyły nas pracy w grupie, pracy

z ludźmi, słuchania innych i odważnego mó-

wienia tego, co się myśli.

Dziś jesteśmy wdzięczni tym, którzy uwierzy-

li w nas, w nasze możliwości i pomogli nam

podczas realizacji projektu Młodzi Gniewni

Aktywni. Dziękujemy także tym, którzy po-

święcili czas, by pokazać nam swoją pracę.

Realizacja projektu daje nowe możliwości

i wskazuje nowe kierunki w życiu, dlatego

jeżeli ktoś na drodze swojego życia dostanie

możliwość wzięcia udziału w takim projek-

cie, to należy z niej skorzystać, a nie odsuwać

jej na bok.

WARSZTATY

DAŁY NAM NIE

TYLKO WIEDZĘ

DZIENNIKAR-

SKĄ, ALE RÓW-

NIEŻ NAUCZY-

ŁY NAS PRACY

W GRUPIE,

PRACY Z LUDŹ-

MI, SŁUCHA-

NIA INNYCH

I ODWAŻNEGO

MÓWIENIA

TEGO, CO SIĘ

MYŚLI.

0070

0071

Razem możemy więcejGrupa Inicjatywna Fachowych Twórców – GIFT

01

.07

.20

03

– 0

6.1

2.2

00

3

Celem projektu było zintegrowanie

i zaktywizowanie młodzieży poprzez

roz wijanie zdolności, zainteresowań

i umiejętności oraz wypracowanie w organi-

zacji twórczych form spędzania czasu wolnego

i włączanie w te działania młodzieży defawo-

ryzowanej, żyjącej w trudnych warunkach.

Jako młodzi ludzie byliśmy w trakcie lub tuż po

zakończeniu kształcenia zawodowego. Byliśmy

stażystami i wolontariuszami w Placówce Opie-

kuńczo-Wychowawczej „Promyki Nadziei”

w Dębicy. Gromadząc się przy placówce i biorąc

udział w zajęciach, zwłaszcza praktycznych, do-

strzegliśmy potrzebę większej integracji i dzia-

łań samopomocowych zarówno we własnym

gronie, jak i wśród rówieśników ze środowiska.

Każdy z nas pragnął w przyszłości podjąć dal-

szą naukę lub pracę w swoim zawodzie i po-

przez planowane w ramach projektu działania

chcieliśmy pomóc sobie wzajemnie, a środowi-

sku pokazać, że jesteśmy osobami z inicjatywą

i potrafi my twórczo realizować swe zamie-

rzenia. Wykorzystaliśmy pracownię w Pla-

cówce Opiekuńczo–Wychowawczej „Promyki

Nadziei”, która promuje rozwijanie zdolności

i umiejętności młodzieży defaworyzowanej

oraz jej inicjatyw w środowisku.

W placówce pracowaliśmy jako instruktorzy

zajęć praktycznych. Prowadziliśmy niektóre

zajęcia z młodzieżą i dziećmi, które uczęsz-

czały tam do świetlicy. Czuliśmy się potrzebni

i dostrzegaliśmy, że nasze umiejętności nabyte

w czasie nauki szkolnej są bardzo przydatne,

by pomagać dzieciom, rozwijać ich zdolności,

zainteresowania i umiejętności, a przez to wy-

ciszać ich agresję, uczyć właściwych zachowań,

dokładności w pracy itp. W sposób szczególny

potrzebowały nas dzieci, które bardzo słabo się

uczą, a w szkole określane są jako „trudne”. Wi-

dzieliśmy u nich brak motywacji do działania,

przy obecności wielu zdolności i talentów oraz

to, że przeżywają też wiele radości, gdy wykona-

ją jakąś ładną pracę, którą mogą pokazać innym

i są za to docenione. W ten sposób zdecydowali-

śmy się pomagać dzieciom – nie tylko rozwijać

ich zdolności i umiejętności, ale również zmie-

niać ich zachowanie i pożytecznie spędzać czas

wolny. Sprawiało nam wiele radości to, że wi-

dzieliśmy, iż mają w nas oparcie i pomoc, a my

sami nabywamy doświadczenia i dostrzegamy,

że dla nas jest to również sposób „zaistnienia”

w środowisku. Sami nabieraliśmy przez to od-

wagi i wiary we własne możliwości.

Wiele naszych koleżanek i kolegów pozosta-

wało bez pracy, co nie pozwalało im z nadzieją

patrzeć w przyszłość. Widzieliśmy, jak z powo-

du braku pracy czują się niepotrzebni i często

wpadają w nałogi. Czuliśmy się bezsilni wobec

istniejącej sytuacji związanej z bezrobociem

i brakiem perspektyw na przyszłość. Wyko-

rzystaliśmy możliwości placówki i pracowni

do zorganizowania warsztatów: ceramicznych

z elementami malarstwa, m.in. na szkle, kra-

wieckich z elementami tkactwa artystycznego

i muzycznych, by współdziałając, kontynuować

naszą pracę z wychowankami placówki i za-

chęcić do tego naszych rówieśników. Placówka

posiada również pracownię stolarską i gastro-

nomiczną, w których prowadziliśmy zajęcia

z dziećmi, rozwijając przy tym nasze umiejęt-

ności. Pozyskaliśmy środki na naszą działalność

w ramach realizowanego przez Wspólnotę Eu-

ropejską Programu MŁODZIEŻ. Zakup więk-

szej ilości lepszej jakości materiałów i pomocy

do pracowni, dzięki środkom uzyskanym z do-

tacji na nasz projekt, pomógł rozwijać umiejęt-

ności bardziej uzdolnionych osób, a następnie

KONTAKT: PLACÓWKA SZKOLNO-WYCHOWAWCZA PROMYKI

NADZIEI, KRAKOWSKA 15, 39-200 DĘBICA, TEL.: 014 683 56 82

WIELE NASZYCH

KOLEŻANEK

I KOLEGÓW

POZOSTAWAŁO

BEZ PRACY, CO

NIE POZWALAŁO

IM Z NADZIEJĄ

PATRZEĆ

W PRZYSZŁOŚĆ.

WIDZIELIŚMY,

JAK Z POWODU

BRAKU PRACY

CZUJĄ SIĘ NIE-

POTRZEBNI

I CZĘSTO WPA-

DAJĄ W NAŁOGI.

0072

ich prezentację i promocję młodych twórców.

Początkiem powstania tego projektu było szko-

lenie dotyczące Programu MŁODZIEŻ, zorga-

nizowane przez Regionalny Ośrodek Narodowej

Agencji w Mielcu. Postanowiliśmy spróbować

– skonkretyzować nasze działania grupowe i na-

pisać projekt. Nasz pierwszy projekt nie zyskał

aprobaty i nie przyznano nam środków, ale nie

zniechęciliśmy się całkiem i złożyliśmy drugi

wniosek. Dużo czasu zajęło nam przygotowanie

programu i jego opisanie, ustalenie harmono-

gramu i kosztorysu działań.

Projekt „Razem możemy więcej” zakładał pracę

młodzieży w pięciu grupach zainteresowań (pla-

styka, krawiectwo, gastronomia, muzyka, stolar-

nia). Każda z grup spotykała się minimum dwa

razy w tygodniu. Podczas prac powstawały dzieła

według własnych pomysłów, ale w obszarze tema-

tyki i formy ustalonej na początku w harmono-

gramie. Członkowie grupy inicjatywnej (było ich

około pięciorga w każdej pracowni) zapraszali do

współpracy osoby z zewnątrz. Osoby takie mogły

współpracować z nami przez cały czas trwania

projektu albo dołączały się na jakiś krótki czas.

W ten sposób bezpośrednich benefi cjentów

Programu było dosyć dużo. Grupa inicjatywna

z częścią stałych współpracowników odbyła dwa

szkolenia, które dotyczyły „Organizacji balów

i imprez okolicznościowych”. Podczas nich gru-

pa nauczyła się sposobów pracy we wspólnocie,

poznaliśmy zasady zorganizowania udanego

spotkania dla większej liczby osób, zapoznaliśmy

się także z ciekawymi sposobami pracy z dzieć-

mi. To wszystko było nam potrzebne, abyśmy

z naszymi działaniami mogli wyjść do środowi-

ska, a także abyśmy mogli współpracować z są-

siadującą z nami i goszczącą nas Placówką Opie-

kuńczo-Wychowawczą. Realizatorzy mieli około

trzech miesięcy na zintegrowanie się i przygoto-

wanie zaplanowanych dzieł. Tak jak zaplanowa-

liśmy, najpierw był czas na integrację, twórczość,

a potem na prezentację twórczości razem z wy-

chowankami placówki i podsumowania.

Zajęcia w grupach warsztatowych miały cha-

rakter samopomocowy i integrujący, a mło-

dzież zaangażowana w grupach mogła za-

praszać także swoich kolegów deklarujących

chęć współpracy. Mogli oni dołączyć się na

cały czas trwania projektu lub też przychodzić

okazyjnie. W ten sposób odnaleźliśmy wiele

„ukrytych talentów” w środowisku i zmoty-

wowaliśmy je do działania.

Dużym przeżyciem dla grupy było zorganizo-

wanie spotkań otwartych takich jak:

• ognisko – wielki piknik integracyjny dla

uczestników projektu;

• piknik dla dzieci i ich rodziców, spotkanie

integracyjne z dziećmi pod hasłem „Jesień

kulturalna”;

• wystawa „W poszukiwaniu piękna” w galerii

MOK, potem prezentowana w galerii Domu

Kultury MORS;

• spotkanie z pracodawcami „Giełda pracy”;

• spotkanie andrzejkowe z Pokazem Mody;

• spotkanie ze św. Mikołajem – dla dzieci

z placówki;

• spotkanie podsumowujące – wręczenie na-

gród najbardziej zaangażowanym i utalentowa-

nym uczestnikom projektu i Pokaz Mody II.

Każde z tych spotkań miało nieco inny charak-

ter, ale we wszystkich działaniach każda z pra-

cowni miała pole do popisu. Działania, które

podejmowaliśmy, były aktywizujące, zajmowały

bardzo dużo czasu i wymagały pewnego samo-

zaparcia od uczestników. Niejednokrotnie trze-

ba było poświęcić na nie o wiele więcej czasu,

niż przewidziano w harmonogramie. Zauważy-

liśmy, że każde z nich było coraz bardziej udane,

DZIAŁANIA,

KTÓRE PODEJ-

MOWALIŚMY,

BYŁY AKTY-

WIZUJĄCE,

ZAJMOWAŁY

BARDZO DUŻO

CZASU I WY-

MAGAŁY PEW-

NEGO SAMO-

ZAPARCIA OD

UCZESTNIKÓW

0073

a my czuliśmy się coraz lepiej i pewniej w roli

gospodarzy. Dostrzegamy również to, że wiele

pomogła nam wizyta przedstawicielki Narodo-

wej Agencji – p. Mileny Pośnik. Poczuliśmy, że

nasze działania zostały zaakceptowane i docenio-

ne – podobnie jak my sami – przez organizację,

od której pozyskaliśmy środki fi nansowe i wobec

której czujemy się szczególnie zobowiązani.

Przez cały projekt współpracowaliśmy z opie-

kunami obiektu, którzy wytrwale towarzy-

szyli nam w naszych działaniach. Dbaliśmy

o wynajmowane nam pomieszczenia, ich

wyposażenie i czystość. Korzystaliśmy także

z samochodu placówki do realizacji naszych

zakupów. Wszystko staraliśmy się realizować

zgodnie z zawartymi wcześniej umowami. To

też ważne dla nas doświadczenie.

Realizacja projektu była dla nas szansą nieba-

nalnego wykorzystania czasu przed podjęciem

pełnej aktywności zawodowej oraz próbą na-

szych możliwości radzenia sobie w trudnej

sytuacji i przełamywania poczucia bezradno-

ści. Mieliśmy okazję rozwinąć te dziedziny na-

szych zainteresowań, które dotąd pozostawały

ukryte, odkrywaliśmy nowe talenty wśród

młodzieży placówki, wśród znajomych i w śro-

dowisku. Zaplanowane działania realizowa-

liśmy z ogromnym zapałem i powodzeniem.

Dołączyło do nas wiele osób i udało nam się

udowodnić sobie, a zwłaszcza tym najbardziej

zniechęconym, że razem możemy wiele.

Wydaje nam się, że te cele, które przewidzieli-

śmy, zdołaliśmy też osiągnąć.

1. Udało nam się zmobilizować część znie-

chęconej młodzieży z naszego środowiska

do współpracy z nami. Jest to młodzież uta-

lentowana, która do tej pory nie miała oka-

zji korzystać z odpowiednich materiałów

(ze względu na ich cenę). Mogła się wykazać

i wykonać prace według własnych pomysłów.

2. Nabyliśmy nowe praktyczne umiejętności

związane z naszymi zawodami, ale także prak-

tyczne umiejętności z zakresu innych zawodów

(nastąpiła tu wymiana między pracowniami).

3. Zaistnieliśmy w środowisku. Odkąd za-

częliśmy prezentować naszą twórczość, przez

cały czas projektu informowały o nim media.

Zainteresowaliśmy naszą działalnością władze

miasta, powiatu i społeczność lokalną.

4. Udało nam się zgodnie z planem rozpo-

rządzić posiadanymi środkami fi nansowymi.

Udowodniliśmy sobie i innym młodym, że

warto poszukiwać nowych inicjatyw, że moż-

na na nie zdobyć potrzebne środki fi nansowe.

5. Udało nam się powiększyć i zintegrować

całą grupę realizatorów, a także zaktywizować

wszystkich uczestników do zaplanowanych

działań.

6. Włączyliśmy w działania dzieci i starszych

wychowanków placówki.

Po zakończeniu projektu zostaliśmy w różny

sposób związani ze sobą oraz z wychowan-

kami placówki. W trakcie realizacji projek-

tu okazało się, że tak naprawdę nie potrafi -

my być sami dla siebie. Prawie zawsze byli

z nami wychowankowie placówki – zarówno

dzieci, jak i młodzież. Wszyscy potrafi liśmy

się razem bawić, pracować, uczyć wielu po-

żytecznych rzeczy, co bardzo sobie cenimy,

a może dokładniej – coraz bardziej sobie

cenimy. Niektórzy spośród nas, po zorgani-

zowanej w trakcie projektu giełdzie pracy,

dostali propozycję zatrudnienia i rozpoczęli

pracę, inni podjęli wymarzone kierunki dal-

szego kształcenia, dwie osoby wyjechały za

granicę, inne kontynuują pracę w placówce

„Promyki Nadziei”.

WSZYSCY POTRA-

FILIŚMY SIĘ RAZEM

BAWIĆ, PRACOWAĆ,

UCZYĆ WIELU PO-

ŻYTECZNYCH RZE-

CZY, CO BARDZO

SOBIE CENIMY,

A MOŻE DOKŁADNIEJ

– CORAZ BARDZIEJ

SOBIE CENIMY.

0075

Inni – to także myCentrum Aktywności Społecznej PRYZMAT

KW

IEC

IEŃ

20

03

– M

AR

ZE

C 2

00

4

KIM JESTEŚMY? JAK SIĘ POZNALIŚMY?

Nasze stowarzyszenie powstało we wrześniu

2002 r. w wyniku inicjatywy młodych zaanga-

żowanych osób pragnących aktywnie uczest-

niczyć w życiu publicznym. Dzięki utworzeniu

własnej grupy możliwe stało się przygotowy-

wanie inicjatyw służących wspólnemu dobru.

Większość z nas poznała się dzięki działalno-

ści w ZHP.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?

Podczas prowadzenia działań edukacyjnych,

skierowanych do młodzieży szkolnej, m.in.

na temat praw człowieka, mniejszości naro-

dowych, uchodźców i tolerancji zauważyli-

śmy duże zainteresowanie tą tematyką i nikłą

wiedzę młodych ludzi, szczególnie na tematy

związane z uchodźcami oraz mniejszościami

narodowymi. W oparciu o to doświadczenie

zdecydowaliśmy się na zainicjowanie w na-

szym środowisku działań skierowanych do

młodzieży. Zależało nam na tym, by młodzi

ludzie mogli poszerzyć swoje wiadomości,

a także w przyszłości organizować własne

działania służące rozwijaniu tolerancji dla

różnorodności kulturowej oraz przeciwdziała-

niu przemocy i ksenofobii.

JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU

I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA?

Pod okiem starszych i doświadczonych kole-

gów z CAS PRYZMAT w trakcie całego pro-

jektu prowadziliśmy działania edukacyjne

skierowane do młodzieży w szkołach, hufcu,

domu kultury, m.in. na temat praw człowieka,

mniejszości narodowych, uchodźców i tole-

rancji. Młodzież poprzez realizację różnych

zadań z zakresu promowania otwartości i zro-

zumienia zdobywała znaczek Programu. Prze-

prowadziliśmy konkurs w 3 kategoriach: pla-

stycznej, literackiej i inicjatyw. Przygotowali-

śmy wystawę prezentującą zdjęcia, plakaty,

mapki, rysunki i informacje o mniejszościach

narodowych, prawach człowieka, toleran-

cji, uchodźcach, rasizmie itp. w Polsce i Unii

Europejskiej. Wydaliśmy 2 ulotki, książkę,

w której zawarte są następujące artykuły:

prawa człowieka, mniejszości narodowe i et-

niczne, uchodźcy, organizacje pozarządowe

działające na rzecz praw człowieka, materia-

ły źródłowe. Zorganizowaliśmy trzydnio-

we szkolenie dla 30 uczniów szkół średnich

i studentów. Zorganizowaliśmy obchody Dnia

Uchodźcy, podczas których były gry i zabawy

dla dzieci, koncert na bębnach, pokaz fi lmów

o uchodźcach, wystawa, prezentacja publi-

kacji. W lokalnym Radiu 5 co dwie godziny

przedstawiano program obchodów, problemy

uchodźców, podawano statystki, omawia-

no działalność UNHCR. Zorganizowaliśmy

również obchody Europejskiego Tygodnia

Przeciwko Rasizmowi. Program obchodów

to: graffi ti dla tolerancji, porządkowanie su-

walskich nekropolii cmentarnych, malowa-

nie na płótnie, pokaz fi lmów, msza święta

w intencji ofi ar rasizmu, fi lmy: „Niebiesko-

ocy”, „Tradycja wielokulturowości Suwalsz-

czyzny”, „Obraz Suwałk i okolic w oparciu o

fi lm z 1937 r.” oraz „Współczucie na wygnaniu”

o życiu J.Ś. XIV Dalajlamy oraz współczesnej

historii Tybetu, wykład „Wielokulturowość

mieszkańców Suwałk”, warsztaty: „Spotkania

z kulturą romską”, „Mniejszości narodowe”,

wykład „Rasizm i neofaszyzm we współczesnej

Polsce”, „Sytuacja we współczesnym Tybecie”,

KONTAKT: CENTRUM AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ PRYZMAT

UL. KOWALSKICH 4C/7, 16-400 SUWAŁKI

PRYZMAT@PRYZMAT.ORG.PL, WWW. PRYZMAT.ORG.PL

0076

rozstrzygnięcie konkursu, otwarcie wystawy

pt. „Inni – to także my”, muzyka przeciw-

ko rasizmowi – koncert, zajęcia prowadzone

w suwalskich szkołach oraz wystawa „Uchodź-

cy” w jednej ze szkół. Na wszystkie spotkania

wstęp był wolny. W imprezach organizowa-

nych w ramach Tygodnia wzięło udział ok. 820

osób. Obchody były pierwszą tego typu inicja-

tywą organizowaną w regionie.

JAK PODZIELILIŚMY SIĘ

POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI?

Nad całością konkretnych zadań czuwały

poszczególne osoby z grupy. Wszystkim za-

rządzała koordynatorka projektu, która spra-

wowała pieczę nad całością. W trakcie całego

programu sami przygotowywaliśmy informa-

cje o naszych działaniach, zbieraliśmy ma-

teriały, rozmawialiśmy z rówieśnikami oraz

przedstawicielami władz samorządowych i in-

stytucji w Suwałkach oraz poza miastem. Pro-

wadziliśmy zajęcia w szkołach, wśród harcerzy

i w domu kultury. Najwięcej pracy mieliśmy

z organizacją Dnia Uchodźcy i Europejskiego

Tygodnia Przeciwko Rasizmowi. Jednak dzię-

ki temu udało się nam zorganizować imprezę,

która, biorąc pod uwagę ocenę przedstawicieli

innych organizacji zajmujących się tą tematy-

ką, była najciekawsza w całej Polsce.

JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY

NA RÓŻNYCH ETAPACH

NASZEGO PROJEKTU?

Nie mieliśmy większych problemów. Podczas

jego realizacji spotkaliśmy się z dużą przychyl-

nością społeczności lokalnej, innych organi-

zacji i instytucji, które zaprosiliśmy do współ-

pracy i udziału w projekcie.

CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU

WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?

CO ROBIMY TERAZ?

Najważniejsze jest to, że po zakończeniu pro-

jektu postanowiliśmy, że będziemy kontynu-

ować działania w ramach specjalnego progra-

mu w naszym stowarzyszeniu, odpowiadające-

go nazwą projektowi. W dalszym ciągu kształ-

cimy w naszym środowisku poczucie przyna-

leżności do miejsca, w którym mieszkamy oraz

poszanowania wielokulturowej tradycji. Pro-

wadzimy zajęcia w szkołach, organizowaliśmy

obchody Dnia Uchodźcy, festiwal „Prawa czło-

wieka w fi lmie”. W wakacje organizowaliśmy

wymiany z młodzieżą litewską i niemiecką,

w trakcie których wzajemnie poznawaliśmy

historię i kulturę swoich ojczyzn oraz podej-

mowaliśmy działania służące zachowaniu

wspólnej tradycji, np. prace porządkowe na

cmentarzach niemiecko-rosyjskich. Połącze-

nie zajęć integracyjnych, warsztatów i pracy

społecznej było najlepszą metodą umożliwia-

jącą budowanie wzajemnego zrozumienia.

Za swoje działania w projekcie „Inni – to tak-

że my” i „Razem możemy więcej” zajęliśmy

w grudniu 2004 r. w Ogólnopolskim Konkur-

sie „Barwy Wolontariatu” I miejsce w kategorii

Rozwój Lokalny i Demokracja.

CO NAM DAŁA REALIZACJA PROJEKTU?

Podsumowując projekt, chcielibyśmy podkre-

ślić, że dostarczył on nam wiele satysfakcji.

Udało nam się zainteresować wielu młodych

ludzi tematyką nietolerancji i otwarciem na

innych. Nasza organizacja zaistniała na mapie

Polski. Nasze działania ułatwiły lepsze zrozu-

mienie innych ludzi, doprowadziły do zmniej-

szenia negatywnych zachowań wobec osób

o odmiennej wierze i pochodzących z innego

kraju oraz zachęciły do restaurowania i dbania

o zabytki oraz inne ślady przeszłości związa-

ne z różnymi kulturami. Dzięki projektowi

nasi rówieśnicy aktywnie włączyli się i pod-

jęli działania na rzecz przyjaźni i równości

w szkole i w życiu społecznym. Poza tym reali-

zacja projektu pozwoliła na zdobycie nowych

doświadczeń, nawiązanie ciekawych kontak-

tów i współpracy z organizacjami z różnych

krajów Europy, a tym samym wspólną wymia-

nę doświadczeń, materiałów oraz możliwość

udziału w konferencjach i seminariach.

JAKIE RADY MOŻEMY DAĆ

INNYM GRUPOM?

Nasz projekt był przykładem działań, które

niosą pozytywne przesłanie i dotyczą stosun-

ków międzyludzkich. W każdej miejscowości

są ludzie, którzy mają inne poglądy, kogoś

lubią lub do kogoś odnoszą się z nienawiścią.

Często uprzedzenia i stereotypy wynikają

z braku rzetelnej wiedzy. To są pola do dzia-

łań młodzieży, która winna w swych przedsię-

wzięciach nieść tolerancję i zrozumienie dla

inności, bez względu na niepełnosprawność,

rasę, wyznanie czy kolor skóry.

0077

0078

Kiermasz SzansGrupa Razem

06

.09

.20

04

– 3

1.0

5.2

00

5

Witajcie! Jesteśmy młodzieżą z grupy

Razem, która działa przy Gimna-

zjum nr 37 z Oddziałami Integra-

cyjnymi w Krakowie. Od września 2004 do

maja 2005 roku realizowaliśmy projekt „Kier-

masz Szans”.

Nasza grupa powstała po badaniach kompe-

tencji (dla nas jeszcze próbnych), kiedy zdali-

śmy sobie sprawę, jak wiele zależy od podjętych

na koniec gimnazjum decyzji. Rozmawialiśmy

z naszymi starszymi kolegami, którzy zgod-

nie twierdzili, że co roku testy są trudniejsze

i coraz trudniej dostać się do wybranej szko-

ły. Każdy z nas niezależnie szukał informacji

i najczęściej trafi aliśmy do pani wicedyrektor

(naszej koordynatorki) oraz do psychologa

szkolnego. To właśnie te osoby podsunęły nam

pomysł zapoznania się z Programem MŁO-

DZIEŻ. Postanowiliśmy spróbować naszych

sił jako grupa Razem.

Realizowany przez nas projekt pomógł nam

wybrać szkołę średnią i zaplanować osobistą

drogę rozwoju zawodowego. Nasze działania

miały na celu pokazanie, że także osoby o

specyfi cznych potrzebach edukacyjnych, nie-

pełnosprawne czy zagrożone wykluczeniem

społecznym, mają szansę na dobrą szkołę i ka-

rierę zawodową. Przyjęliśmy, że główne hasło

naszej pracy będzie brzmiało: „Jak zamienić

pasję w zawód”. Zdobyliśmy wiedzę na temat

możliwości, jakie młodym ludziom stwarza

uczestnictwo w Programie MŁODZIEŻ. Nasz

projekt wzbudził duże zainteresowanie wśród

naszych rówieśników, którzy chętnie przyłą-

czali się do realizacji poszczególnych zadań.

Odwiedzaliśmy różne miejsca pracy oraz spo-

tykaliśmy się z ludźmi, którzy wykonywali in-

teresujące nas zawody.

Rozpoczęliśmy od wyjazdu integracyjnego do

Rzędkowic, gdzie wspinaliśmy się na skałki

i dowiedzieliśmy, się jak zostać instruktorem

wspinaczkowym i ze sportu uczynić zawód.

Odwiedziliśmy Szkolny Ośrodek Kariery

w Zespole Szkół Łączności w Krakowie, gdzie

poznaliśmy ciekawe testy zawodoznawcze

(w formie programów komputerowych). Byli-

śmy w zakładach Coca-Coli w Niepołomicach.

Dowiedzieliśmy się sporo o historii tej fi rmy,

możliwościach pracy i budowania kariery.

Okazało się, że już teraz mamy możliwość

pracy, np. w reklamie tej fi rmy! Zwiedziliśmy

także linię produkcyjną. Dużym przeżyciem

było dla nas zwiedzanie TVP 3 w Krakowie.

Zaskoczyła nas liczba zawodów, jakie moż-

na tam wykonywać. Efektem tej wizyty było

zaproszenie naszej grupy do programu „Spo-

tkania w głębi” realizowanego przez telewi-

zję krakowską w Kopalni Soli w Wieliczce.

Jeżeli tylko była taka możliwość, staraliśmy

się zapraszać naszych kolegów i koleżanki do

wspólnej pracy i zabawy. Prawdziwym prze-

bojem okazały się zajęcia w kompleksie hote-

lowo-gastronomicznym „Justyna”. Dla wielu

osób było to pierwsze doświadczenie z pobytu

w prawdziwej restauracji, gdzie na dodatek,

pod czujnym okiem starszego kelnera, uczy-

liśmy się zasad zachowania przy stole. Oczy-

wiście zapoznaliśmy się także z realiami pracy

w takim miejscu. Jak na Kraków przysta-

ło, było także wyjście do teatru na spektakl

„Błysk rekina”. Przedstawienie przebiegało

z aktywnym udziałem publiczności – czyli nas.

Bawiliśmy się świetnie, tym przyjemniej było

potem spotkać się i porozmawiać z aktorami.

Ale nasz projekt to nie tylko zabawa. Przeszli-

śmy przez cykl zajęć z doradcą zawodowym

i informatykiem. Spotykaliśmy się co tydzień,

KONTAKT: GIMNAZJUM NR 37 W KRAKOWIE

OS. ZŁOTY WIEK 36, 31-618 KRAKÓW

GM37@TLEN.PL, WWW.GM.37.PRV.PL

0079

a w razie potrzeby częściej. Przeprowadziliśmy

badania ankietowe w interesujących nas szko-

łach ponadgimnazjalnych i na podstawie ze-

branych informacji stworzyliśmy informator,

który był bezpłatnie rozprowadzany wśród

naszych rówieśników.

Zorganizowaliśmy „Kiermasz Szans” – impre-

zę o charakterze targów edukacyjnych, na któ-

re zaprosiliśmy interesujące nas szkoły. Pomysł

na budowanie kariery zawodowej spodobał się

i idea „Kiermaszu Szans” jest kontynuowana

przez Gimanzjum nr 37 (naszą organizację

wspierającą). Mamy nadzieję, że stanie się im-

prezą cykliczną. Powstała już następna grupa

inicjatywna.

Wszyscy uczestnicy grupy stworzyli indywidu-

alne plany rozwoju i wybrali szkoły, w których

będą kontynuowali naukę. W realizacji pro-

jektu zasadniczą rolę odgrywały indywidual-

ne pomysły. Było ich bardzo dużo i musieliśmy

nauczyć się je porządkować i korzystać z nich.

Wszystkie decyzje dotyczące realizacji danego

pomysłu podejmowaliśmy wspólnie. Poprzez

dyskusję i głosowania wybieraliśmy miejsca,

które chcieliśmy zobaczyć, tematy kolejnych

spotkań, decyzje co do szkół zaproszonych na

„Kiermasz Szans” i opisanych w informatorze.

Dzieliliśmy się przygotowywaniem bieżących

informacji o projekcie na stronę internetową

i tablicę ogłoszeń. Każdy z nas był odpowie-

dzialny za jakąś część projektu. Pomoc opie-

kunów i organizacji wspierającej była niezbęd-

na, kiedy chcieliśmy się umówić na spotkanie

lub zwiedzenie jakiegoś miejsca i wymagano

potwierdzenia naszej wiarygodności. Niestety

zdarzało nam się spotkać z lekceważeniem czy

niedowierzaniem.

Nasi koledzy pomagali nam w realizacji po-

szczególnych zadań, takich jak: zbieranie

danych ankietowych w wybranych szkołach

średnich, przygotowanie samego „Kiermaszu

Szans” czy wyjazdy do zwiedzanych zakładów

pracy.

Początkowo do naszego projektu podchodzono

dość nieufnie. Najtrudniej było nam rozwiać

wątpliwości osób dorosłych co do tego „czy

można pozwalać młodzieży na wymyślanie

takich rzeczy?” i młodzieży „w nagrodę za co

działacie w grupie?”. Wielu naszych rówieśni-

ków przychodziło na spotkania, dopytywało

się nas o kolejne planowane zadania i często się

w nie angażowało. Pod koniec trwania projek-

tu wielu naszych młodszych kolegów pytało,

czy będziemy nadal działać i czy będzie moż-

na się do nas przyłączyć. Zaangażowaliśmy

także inne szkoły w projekt, poprzez przepro-

wadzenie na ich terenie ankiet i zaproszenie

na „Kiermasz Szans”. Niestety nie wszystkie

szkoły, którymi byliśmy zainteresowani, po-

zwoliły nam na wejście na swój teren, niektóre

były bardzo nieufne (tu zazwyczaj pomagały

rozmowy z dyrekcją wspierającego nas gimna-

zjum) bądź wprost odmawiały współpracy lub

nie odpowiadały na nasze ofi cjalne zapytania.

Podczas realizacji projektu dużą trudnością

okazała się obsługa administracyjna, a zwłasz-

cza rozliczenia fi nansowe. Mogliśmy jednak

liczyć na fachową pomoc ze strony naszej

organizacji wspierającej (GM 37). Niekiedy

trudno też było uzyskać pozwolenia na wejście

na teren zakładu, który chcieliśmy zobaczyć.

Okazało się, że grupa młodzieży w naszym

wieku jest już traktowana jak osoby dorosłe

i ze względu np. na tajemnice produkcyjne nie

wszędzie możemy wejść. Przy nawiązywaniu

jakichkolwiek kontaktów bardzo pomagały

NAJTRUDNIEJ

BYŁO NAM

ROZWIAĆ WĄT-

PLIWOŚCI OSÓB

DOROSŁYCH CO

DO TEGO „CZY

MOŻNA POZWA-

LAĆ MŁODZIEŻY

NA WYMYŚLA-

NIE TAKICH

RZECZY?”

I MŁODZIEŻY

„W NAGRODĘ ZA

CO DZIAŁACIE

W GRUPIE?”.

identyfi katory i pisemne potwierdzenia ze

strony organizacji wspierającej, że naprawdę

jesteśmy grupą nieformalną i realizujemy pro-

jekt „Kiermasz Szans” przy wsparciu UE.

Realizacja projektu w zdecydowany sposób

zmieniała nasz sposób myślenia o możliwo-

ściach rozwoju młodych ludzi w ramach Unii

Europejskiej. Przekonaliśmy się, że istnieją

naprawdę duże szanse na realizację swoich

planów, trzeba tylko mieć pomysł i nie bać się

o tym mówić. Jeszcze w trakcie trwania pro-

jektu udało nam się nawiązać kontakt z grupą

z Hiszpanii. Pomimo dużej bariery językowej

wspólnie przygotowaliśmy i zrealizowaliśmy

projekt w ramach Akcji 1. pt. „Idealne miasto

młodzieży”. Nasza grupa nadal działa!!! We

współpracy z zaprzyjaźnioną grupą hiszpań-

ską przygotowujemy się do kolejnego projek-

tu. Niektórzy z nas planują także w przyszło-

ści przystąpienie do Akcji 2. – Wolontariatu

Europejskiego.

0080

0081

Wrocław z inicjatywąKlub Młodzieżowy AnAnAs

01

.02

.20

05

– 3

1.0

1.2

00

6

Pomysł narodził się półtora roku temu,

gdy stowarzyszenie Semper Avanti,

w którym działa większość z nas, do-

stało od miasta nowe pomieszczenie biurowe

do wykorzystania. Wtedy właśnie zrodził się

pomysł, aby stworzyć na placu Św. Macieja coś

w rodzaju klubu młodzieżowego, gdzie mo-

gliby przychodzić młodzi ludzie z okolicy

i wspólnie realizować swoje pomysły. Naj-

ważniejsze mieliśmy w zasięgu ręki – własny

lokal. Ananas, bo tak nazywane jest biuro

przeznaczone na klub, nie jest wielki i znajduje

się na drugim piętrze starej kamienicy, ale od

momentu, kiedy przerobiliśmy go na bardziej

młodzieżowe miejsce – spełnia wiele ważnych

funkcji. Ma żółte ściany, niebieskie witryny

i ramy okienne, w środku jest jeden komputer,

kilka szafek z książkami i przyborami pla-

stycznymi. Po wejściu na pierwszy rzut oka

widać, że odbywają się tu zajęcia plastyczne.

Ręcznie robione fi gurki i obrazy zdobią ściany,

a okna zasłonięte są roletami, również wyko-

nanymi przez uczestników zajęć. Gdzienieg-

dzie porozwieszane są kartki z napisami po

niemiecku, angielsku, francusku lub rosyjsku

– to pozostałości po odbywających się tu pra-

wie każdego dnia animacjach językowych. Ale

jedna ściana pozostała gładka – gdyż na niej

w każdy wtorek wyświetlane są fi lmy, o któ-

rych potem można podyskutować, siedząc co

prawda na dywanie, ale pijąc za to ciepłą her-

batę. Tak, krzeseł w Ananasie brakuje, nie ma

też ławek – gdy spotykali się tutaj miłośnicy

historii średniowiecza, rozsiadali się na całej

podłodze, tak samo zresztą wyglądają zebra-

nia członków Ananasa. To chyba nasza cecha

charakterystyczna.

Klub Młodzieżowy Ananas to nie tylko żółte

pomieszczenie przy placu św. Macieja. Nawią-

zaliśmy bardzo owocną współpracę z Klubem

„Pod kolumnami”, gdzie przez cały rok mogły

się odbywać (i odbywają się w dalszym ciągu)

warsztaty taneczne, breakdance oraz nauka żon-

glowania ogniem, czyli tzw. fi re show. Miejsce

jest do tego idealne – duża sala z lustrami, a obok

galeria i minibar, gdzie można napić się kawy

lub herbaty i zjeść pyszne ciastko. Przez pewien

czas mogliśmy również korzystać z uprzejmości

stowarzyszenia „Tratwa”, które znajduje się ulicę

dalej. To właśnie tam, w świeżo odremontowanej

sali, zaopatrzonej w siedem sprawnych kompu-

terów, mogliśmy prowadzić klub informatyczny

i uczyć m.in. tego, jak się robi strony internetowe.

Korzystaliśmy często z dobrodziejstwa na-

tury, wychodząc na świeże powietrze, orga-

nizowaliśmy weekendowe wypady w góry

raz w miesiącu, co dla mieszczuchów jest

wielką atrakcją, zrobiliśmy imprezę plene-

rową w pobliskim parku, zamieniając go na

jeden dzień w miejsce artystycznej rozryw-

ki. W różnych miejscach parku odbywały

się różne warsztaty: malowanie stopami lub

mopami, breakdance, graffi ti, maski gipso-

we i wiele innych. Miało być młodzieżowo,

a wyszło – rodzinnie. Obok bawiących się

KONTAKT: SEMPER AVANTI

PL. ŚW. MACIEJA 5, 50-244 WROCŁAW

SEMPER.AVANTI@WP.PL, WWW.AVANTI.ORG.PL

0082

w piasku dzieciaków na ławkach siedziało

towarzystwo w podeszłym już wieku, któ-

re przyglądało się wszystkiemu z zainte-

resowaniem. UNASANANAS, bo taki był

tytuł imprezy, poruszył Śródmieście, dziel-

nicę uważaną za jedną z najsmutniejszych

w całym Wrocławiu. Na chwilę zrobiło się

bardzo kolorowo i radośnie, a do zabawy

w parku zachęcała dobiegająca z głośników

muzyka.

Gdy przyszły listopadowe chłody, zebrali-

śmy grupę młodzieży, z którą pojechaliśmy

do Obornik Śląskich na projekt zatytułowa-

ny „Młodzi Tolerancyjni – nakręćmy się na

NIE!”. Podczas dwóch weekendowych wyjaz-

dów młodzi ludzie mieli okazję spotkać się

z twórcami kina niezależnego, wziąć udział

w twórczych fi lmowych warsztatach i w fi -

nale nakręcić pierwszy w ich życiu fi lm

krótkometrażowy. Film dotyczył ksenofobii

– lęku przed obcymi, i trzeba przyznać, że

był świetnie przemyślany! Również w listo-

padzie odbył się koncert antyfaszystowski,

a więc nasza grupa miała tej jesieni duży

udział w promowaniu tolerancji i równości

na własnym podwórku.

Jednak nie było tak różowo przez cały czas.

Musieliśmy się zmierzyć z całą masą proble-

mów, których nie przewidzieliśmy wcześniej,

pisząc wniosek. Największym problemem

była frekwencja uczestników w regularnych

zajęciach. My wyszliśmy z założenia, iż pro-

ponując młodzieży udział w szerokiej gamie

bezpłatnych zajęć zarówno artystycznych, jak

i edukacyjnych, poruszymy cały młody poten-

cjał, a Ananas będzie miejscem tryskającym

życiem i działaniem. Taki był plan. Jednak

musieliśmy być często poddawani bolesnej

próbie i licznym rozczarowaniom. Okazało

się, że to wcale nie jest taka prosta sprawa wy-

promować działalność i zachęcić trudną mło-

dzież do aktywności. Jeżeli nawet na pierwsze

zajęcia przyszło 20 osób, to regularnie przy-

chodzących była garstka. Trudno powiedzieć,

gdzie popełniliśmy błąd, bo niestety nie roz-

mawialiśmy z tymi, którzy zrezygnowali i już

0083

nigdy się nie pojawili. Praw-

da jest jednak taka, że obec-

nie trudno młodzież czymś

zainteresować, oni napraw-

dę wolą iść na dyskotekę

w piątek, zamiast uczyć się,

w jaki sposób można własno-

ręcznie zrobić roletę na okno. Nie

chce im się też regularnie przychodzić i

uczyć języków obcych, nawet jeśli prowadzone

są w formie zabawy, na zasadzie gier, piosenek

i zabaw ruchowych. Lepszy efekt uzyskiwali-

śmy przy imprezach jednorazowych. Dlatego

kontynuując ten projekt, a taki mamy zamiar,

raczej skupimy się na prowadzeniu warsztatów

w kilku krótkotrwałych sesjach. Tak, aby mia-

ły zwartą strukturę, jasno zarysowany począ-

tek i koniec, żeby widoczny był efekt działań

i zachowana pewna intensywność.

Już pod koniec projektu nasz skład osobo-

wy uległ przemieszaniu, niektórzy odeszli,

a na ich miejsce przyszło kilka nowych osób,

które wniosły świeży powiew w nasze działa-

nia. Z tymi osobami chcemy podjąć starania

o zdobycie funduszy na dalsze działania.

Planujemy napisać tym razem wniosek do

Urzędu Miejskiego, już

jako grupa bardziej do-

świadczona, mądrzejsza

i efektywniejsza. Wiele się

nauczyliśmy na własnych

błędach, pewne ścieżki już zna-

my i mimo trudności nie chcemy

kończyć tego, co przyszło nam z dość

dużym trudem i poświęceniem realizować

przez pierwszy rok. Ludzie w dalszym ciągu

czasem dzwonią i pytają o Ananasa, więc nie-

rozsądnie byłoby teraz zniknąć. Oczywiście

w ciągu roku bardzo wiele się zmieniło w życiu

każdego z nas. Niektórzy zaczęli studia w in-

nym mieście, inni wyjechali za granicę, jednak

projekt ten nauczył nas wszystkich pewnej od-

powiedzialności, pracy w grupie oraz trudnej

sztuki zarządzania. Stał się inspiracją do dal-

szych działań. Dwie osoby z grupy inicjatyw-

nej zaczęły się nawet kształcić w kierunku ani-

macji społeczno-kulturalnej, co w połączeniu

z nabytym doświadczeniem całej grupy daje

szansę na udoskonalenie naszej oferty tak, aby

korzystało z niej jak najwięcej osób.

0084

Szlakiem zapomnianych linii kolejowychStowarzyszenie Miłośników Kolei w Jaworzynie Śląskiej

01

.07

.20

03

– 3

1.1

2.2

00

3

Stowarzyszenie Miłośników Kolei w Ja-

worzynie Śl. to organizacja skupiająca

ludzi, dla których kolej to źródło inspi-

racji i przedmiot zainteresowań. Została ona

powołana w 2004 roku. Jej głównymi celami

są: propagowanie wiedzy z zakresu kolejnic-

twa, krzewienie jej wśród ludzi młodych, do-

kumentowanie starych szlaków kolejowych

poprzez zdjęcia, fi lmy wideo, modelarstwo.

Pomysł realizacji projektu zrodził się całkiem

przypadkowo. Dowiedzieliśmy się o szkole-

niu organizowanym przez Narodową Agencję

Programu MŁODZIEŻ we Wrocławiu. Ty-

godniowy program szkoleniowy, na którym

poznaliśmy sposoby pisana projektów i otrzy-

maliśmy wiele praktycznych porad, musiał

przyczynić się do napisania przez nas własne-

go, ciekawego projektu, który zatytułowaliśmy

„Szlakiem zapomnianych linii kolejowych”.

Zakładał on zebranie materiałów historycz-

nych o trzech liniach kolejowych, tj.: Świd-

nica Kraszewice – Jedlina Zdrój, Kamieniec

Ząbkowicki – Złoty Stok, Strzegom – Bolków

– Marciszów (na odcinku Strzegom – Bolków).

W tym celu w początkowym etapie odbyły się

szkolenia z zakresu fotografi i, BHP, turystyki

oraz dziennikarstwa. Ze szkoleń tych mogli

skorzystać mieszkańcy miasta i gminy Jawo-

rzyna Śląska. Poszukiwanie i gromadzenie

materiałów przysporzyło nam wiele proble-

mów, gdyż linie kolejowe, zbudowane przez

Niemców ponad sto lat temu, posiadały słabe

udokumentowanie historyczne i w dodatku

w języku niemieckim.

Po zebraniu i opracowaniu wiadomości przy-

stąpiliśmy do drugiego etapu. Wykorzystali-

śmy w nim posiadaną przez nas drezynę napę-

dzaną silnikiem spalinowym, którą przemie-

rzaliśmy wspomniane szlaki. Wesoła ekipa na

pokładzie drezyny, wiatr we włosach, ciekawe

widoki, szum i stukot żelaznych kół toczących

się po szynach – były to dla nas wszystkich

niezapomniane chwile. W trakcie przejazdów

każdą z linii uwieczniliśmy na błonach foto-

grafi cznych oraz wykonaliśmy wiele szkiców

i planów stacji. Każdego dnia, na koniec na-

szych eskapad organizowaliśmy ognisko z kieł-

baskami – oczywiście w otoczeniu kolejowym!

Podczas przejazdów nie obyło się bez wykole-

jeń i nieoczekiwanych zdarzeń (przebiegające

sarny lub koty). Stan tych linii pozostawiał

wiele do życzenia. Brakujące kawałki szyn,

zdewastowane stacje i przystanki osobowe to

niestety obraz zaniedbywanego i pozostawio-

nego na pastwę losu majątku kolejowego.

Ostatnim etapem projektu było opracowanie

i wydanie folderu „Szlakiem zapomnianych

linii kolejowych”. Przygotowanie publikacji

do druku pochłonęło nam sporo czasu. Prosi-

liśmy nawet o przedłużenie terminu realizacji

i zakończenia projektu. Dodatkowym utrud-

nieniem było ponowne drukowanie folderu,

gdyż poprzedni z winy drukarni został wydany

z błędami. Jako podsumowanie naszego pro-

jektu zorganizowaliśmy prezentację wydanego

folderu oraz wycieczkę kolejką wąskotorową,

wiodącą ze Starego Bojanowa do Wielihowa.

Podczas niej wykorzystaliśmy zdobyte umiejęt-

ności, m.in. przewodnika kolejowego, fotogra-

fi czne i fi lmowe. Na końcu trasy, w Wielihowie

obsługa pociągu zorganizowała nam ognisko.

Po zakończeniu i złożeniu rozliczenia do Agen-

cji czekaliśmy na pozytywne zakończenie i roz-

liczenie fi nansowe całego projektu. Został on

pozytywnie zaopiniowany i zamknięty.

Realizacja projektu dała członkom stowarzy-

szenia możliwość samorealizacji, pogłębienia

KONTAKT: STOWARZYSZENIE MIŁOŚNI-

KÓW KOLEI W JAWORZYNIE ŚLĄSKIEJ,

UL. KOŚCIELNA 4/2, 58-140 JAWORZYNA

ŚLĄSKA

wiedzy oraz pokazała społeczności lokalnej,

że można robić coś pożytecznego dla siebie

i dla innych. Była też dla nas znakomitą szkołą

współpracy, odpowiedzialności za podjęte wy-

zwanie, pomimo nieoczekiwanych przeszkód

na drodze do celu. Zachęcam wszystkie orga-

nizacje do korzystania z pieniędzy Unii Euro-

pejskiej na tego typu projekty ze względu na

możliwość realizacji swoich pomysłów i celów

statutowych poszczególnych organizacji oraz

znakomitej przy tym wszystkim zabawy.

Na dzień dzisiejszy każdy z nas nadal zajmuje

się koleją. Jako stowarzyszenie organizujemy

na przełomie kwietnia i maja kolejny, trzeci

już, Ogólnopolski Zlot Drezyniarzy, Wolsz-

tyn 2006.

Łukasz Romaniec ki, koordynator projektu

REALIZACJA

PROJEKTU DAŁA

CZŁONKOM

STOWARZYSZE-

NIA MOŻLIWOŚĆ

SAMOREALI-

ZACJI, POGŁĘ-

BIENIA WIEDZY

ORAZ POKAZAŁA

SPOŁECZNOŚCI

LOKALNEJ, ŻE

MOŻNA ROBIĆ

COŚ POŻYTECZ-

NEGO DLA SIEBIE

I DLA INNYCH.

0085

0086

Na skrzyżowaniu marzeńZespół Kształcenia i Wychowania w Klukowej Hucie, Klub – Na skrzyżowaniu marzeń

01

.06

.20

04

– 3

0.1

0.2

00

4

Projekt „Na skrzyżowaniu marzeń” po-

wstał, bo w Klukowej Hucie na skrzy-

żowaniu dróg istnieje coś więcej niż ono

samo. Wokół niego mieszkają młodzi i dorośli,

którzy mają wiele marzeń i pomysłów. Przy

współpracy z Zespołem Kształcenia i Wycho-

wania w Klukowej Hucie określono potrzeby

młodzieży, dzięki temu powstał pomysł nasze-

go projektu, który umożliwił młodzieży rozwój

poprzez działania integracyjne. Uczestnicy są

przygotowywani do promowania Kaszub, ła-

twiej nawiązują kontakty, równocześnie dzieląc

się własnymi doświadczeniami. Każdy z nas ma

wiele marzeń, twórczych pomysłów i pasji, które

w trakcie trwania projektu mógł zrealizować.

Projekt podzieliliśmy na 14 skrzyżowań:

I SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Trening umiejętności interpersonalnych.

Zajęcia prowadziła pani Anna Pakszys, do-

świadczony trener Polskiego Towarzystwa

Psychologicznego.

II SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Grupa inicjatywna zorganizowała wyjazd do

Słupska i Ustki. W ramach tego wyjazdu odby-

ły się w Słupskim Ośrodku Kultury warsztaty

fotografi czne, prowadzone przez panią Jadwi-

gę Gilsę-Zimną.

III SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Warsztaty plastyczne, podczas których zostały

wykonane odlewy gipsowe oraz płaskorzeźby

z masy solnej.

IV SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Warsztaty plastyczne, podczas których zajmo-

waliśmy się przygotowaniem prac na wystawę

związaną ze świętami Bożego Narodzenia.

V SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Warsztaty plastyczne, podczas których malo-

waliśmy chustki jedwabne o różnych rozmia-

rach, wykorzystując gutę oraz sól krystaliczną.

VI SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Wyjazd do Akademii Sztuk Pięknych oraz kina

Krewetka. W Akademii zobaczyliśmy warsz-

taty pracy studentów pod opieką prof. Swoja

Ostrowskiego oraz mgr. Marcina Plichty.

VII I VIII SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Warsztaty plastyczne, rzeźbienie w glinie oraz

malowanie kredkami pastelowymi martwej

natury. Wszystko odbyło się pod okiem wykła-

dowcy ASP w Gdańsku pana Marcina Plichty.

IX SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Warsztaty plastyczne, podczas których wspól-

nie odkrywaliśmy zasady malowania akwarelą

oraz farbami olejnymi.

X SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Warsztaty, podczas których malowaliśmy je-

dwabne chustki.

XI I XII SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Malowanie farbami olejnymi i akwarelami po-

łączone z wycieczką po najciekawszych zakąt-

kach Kaszub.

XIII SKRZYŻOWANIE MARZEŃ

Rajd rowerowy śladami naszych przodków.

XIV SKRZYZOWANIE MARZEŃ

Warsztaty umiejętności interpersonalnych,

podczas których uczestnicy uczyli się zacho-

wań asertywnych.

W ramach projektu powstała pracowania

artystyczna prowadzona przez naszych ma-

KONTAKT: GMINA STĘŻYCA, UL. 9 MARCA

83-322 STĘŻYCA, WWW.GMINASTEZYCA.PL

rzycieli. Obecnie spotykamy się w klubie raz

w miesiącu w zależności od potrzeb i pomy-

słów. Do naszych sukcesów należą: I miejsce

Beaty Klawikowskiej za jedwabną chustkę

w konkursie „Moje spotkanie z Europą”,

który odbył się w ramach tygodnia promo-

cji Programu MŁODZIEŻ na terenie woje-

wództwa pomorskiego. Otrzymaliśmy rów-

nież wyróżnienie, które przyznano Łukaszo-

wi Makurat za fotografię oraz dziewczynom:

Beacie Cichosz, Beacie Zaborowskiej, Lilia-

nie Kropidłowskiej oraz Karolinie Malc za

pracę grupową. Wszystkich młodych ludzi

zachęcamy do brania udziału w Programie

MŁODZIEŻ – to ogromna szansa na zreali-

zowanie swoich marzeń.

0087

0088

Filmowa Inicjatywa Ludzi MłodychNieformalna Grupa Twórców Filmowych 51º 48’ N – 15º 43’ E

01

.05

.20

05

– 2

8.0

2.2

00

6

KIM JESTEŚMY?

Jesteśmy grupą pozytywnie zakręconych ludzi,

którzy od paru lat kręcili sobie różne etiudy,

historyjki, fi lmy. Po jednym z naszych kolej-

nych fi lmów zapada decyzja: TAK! Wchodzi-

my w Program MŁODZIEŻ. On jest dla nas!

Uwierzyliśmy w to. Uwierzyła też Narodowa

Agencja. ☺

JAK SIĘ POZNALIŚMY?

Trzon drużyny stanowią przyjaciele, którzy po-

znali się jeszcze w szkole podstawowej. Później

dołączali do nas kolejni zapaleńcy. I tak stanęło

na 9 osobach. Okazało się, że ofi cjalna grupa

inicjatywna powiększyła się w trakcie trwania

projektu o spore grono osób. Stało się tak po na-

głośnieniu projektu. Znajomi uwierzyli, że war-

to się starać i postanowili nam pomagać.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?

Kiedy zastanawiamy się nad projektem, zdaje-

my sobie sprawę, że pomysł ten był w nas od

zawsze. Dostrzeżenie tego było tylko kwestią

czasu. Takim impulsem była powódź w 1997 r.

Nasze miasto – Nowa Sól – leży nad Odrą

i jako pierwsze w czasie „powodzi tysiąclecia”

obroniło się przed wielką wodą. Film to po-

mysł, jak zapobiec zapomnieniu tego wyda-

rzenia i podziękowanie mieszkańcom za ich

ofi arną pomoc.

JAKA JEST TEMATYKA PROJEKTU?

Nakręciliśmy Film, ale przez duże Fy. Przy

zdjęciach pomagał nam zawodowy operator.

Przy montażu pomagał nam zawodowy mon-

tażysta. Przy muzyce pomagali nam profesjo-

nalni muzycy.

Nasz fi lm „Odra” powstał na podstawie powie-

ści „Dżuma” A. Camusa. Zaadaptowaliśmy ją

dla naszych potrzeb. Jest to historia kilku lu-

dzi, których losy połączyła woda, wielka woda.

Chorobę z powieści Camusa zastępuje inna –

tytułowa, która jest jednocześnie nazwą rzeki.

Część fabuły opiera się na scenariuszu napisa-

nym przez życie, ale nie jest to po prostu rela-

cja z powodzi. Film nie jest dokumentem, lecz

obrazem fabularnym, który ma własny scena-

riusz i własną historię, choć nie odchodzimy

od faktów. Nasze zdjęcia przeplatają się z ma-

teriałami archiwalnymi, nakręconymi przez

prywatne osoby w 1997 roku.

JAK PODZIELILIŚMY SIĘ ZADANIAMI?

W związku z tym, że już wcześniej kręciliśmy

fi lmy, nie było problemu z podziałem obowiąz-

ków. Ten, kto wcześniej był reżyserem, był nim

nadal. Ten, kto wcześniej był technikiem, był

nim nadal. Ten, kto wcześniej był montażystą,

był nim nadal. Wszyscy ponadto byliśmy akto-

rami, a zabawa przy tym była przednia.

JAKIE PROBLEMY POJAWIŁY SIĘ

PO DRODZE?

Wskutek zbiegu pewnych okoliczności nie by-

liśmy w stanie zakończyć planowo wszystkich

etapów projektu. Przeszkodziła nam między

innymi kontuzja jednego z członków grupy

inicjatywnej, który odgrywał w fi lmie głów-

ną rolę. Pogoda też była niesprzyjająca. Nie

oszczędziły nas awarie techniczne sprzętu.

Czynniki te spowodowały przesunięcie kolej-

nych etapów. Nastąpiły dość poważne zmiany

w harmonogramie. Ale nie poddawaliśmy się.

KONTAKT: STOWARZYSZENIE MŁODY SAMORZĄD

UL. MONIUSZKI 3, 67-100 NOWA SÓL

0089

Postanowiliśmy pokazać, że stać nas na wiele

i pomimo przeciwności wzorowo skończyć

fi lm. Poza tym, pisząc harmonogram, nie spo-

dziewaliśmy się, że tworzenie profesjonalnego

fi lmu może być tak pracochłonne.

CO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO PO ZAKOŃCZENIU

WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?

Nasz fi lm będzie można obejrzeć w kinach. Wcze-

śniej widzieli go ambasadorzy krajów członkow-

skich UE. Wysłaliśmy go do nich! Napisaliśmy

w liście po angielsku: „Dzięki za pomoc, pamię-

tajcie, że w Polsce i w Nowej Soli unijnych pienię-

dzy się nie marnuje. Oceńcie sami”.

CO DAŁA NAM REALIZACJA PROJEKTU?

Przede wszystkim doświadczenie. Dziś wiemy

już, co to znaczy prawdziwy fi lm. Dziękujemy

wam za to. Produkcja pozwoliła nam poznać

siebie. Poznaliśmy też mnóstwo ciekawych

ludzi z naszego miasta, a mieszkańcy pozna-

li nas. Słyszymy ze wszech stron gratulacje.

Mogliśmy się pokazać z dobrej strony naszym

przyszłym pracodawcom.

Poza tym nasz projekt przyniósł sporo dobre-

go innym osobom: wiele z nich mogło sobie

przypomnieć, co się działo w ’97, ci młodsi

mogli się o tym w ogóle dowiedzieć. Książki

do historii jeszcze o tym nie mówią, a rodzice

nie rozmawiają często z dziećmi na ten temat.

Wsparliśmy WOŚP – koszulka z logo Progra-

mu poszła na licytację. Wsparliśmy małe dzieci.

Do projektu zaangażowaliśmy podopiecznych

ze świetlicy terapeutycznej „Smerfi ki”. Jeden

z naszych statystów, zainspirowany naszym

działaniem, sam napisał wniosek i czeka na

decyzję Komitetu Selekcyjnego. Mateusz Sta-

chowiak chce... nakręcić fi lm w ramach Akcji

3. – Inicjatywy grupowe ☺. Pomagaliśmy mu

wypełnić wniosek. Nauczyliśmy się jednego:

nieważne, co sam możesz wziąć; ważne, co

sam możesz dać innym!

JAKIE RADY DAMY INNYM GRUPOM?

Pamiętajcie, życie jest piękne. Nigdy nie wątp-

cie w swoje siły. Jeżeli czegoś bardzo chcecie,

na pewno się uda. Młodość jest od tego, aby

próbować. Więc próbujcie, śpiewajcie, tańcz-

cie, malujcie, rzeźbijcie, nawiązujcie kontakty,

bawcie się! Europa jest Wasza!

DLACZEGO POWINNIŚCIE NAPISAĆ

W PUBLIKACJI RÓWNIEŻ O NAS?

Projektem żyliśmy prawie rok. Włożyliśmy

w niego całe swoje serce i cały swój wolny

czas. Zaufali nam sponsorzy, urzędy, autorzy

materiałów archiwalnych, media. Pisali o nas:

„Tygodnik KRĄG”, „Gazeta Lubuska”, „Gaze-

ta Wyborcza”, Radio Zachód, TV Przewodowa

Zielona Góra. Braliśmy udział w Europejskim

Tygodniu Młodzieży. Dlaczego nie mielibyście

napisać i o nas?

PozdrawiamyŁukasz Rut – lider NGTF

PROJEKTEM

ŻYLIŚMY

PRAWIE ROK.

WŁOŻYLIŚMY

W NIEGO CAŁE

SWOJE SERCE

I CAŁY SWÓJ

WOLNY CZAS.

0090

Piaszno – wieś bez kompleksówGrupa Gladiatorzy

01

.01

. 2

00

5 –

09

.01

.20

05

Jesteśmy mieszkańcami Piaszna, wywo-

dzimy się z rodzin chłopskich i robotni-

czych. Bardzo kochamy naszą miejsco-

wość. Uczymy się w szkołach średnich, a po

skończeniu nauki zamierzamy pracować jak

najbliżej miejsca zamieszkania. Być może re-

alizacja tego projektu przyczyni się do spełnie-

nia naszych marzeń.

Jesteśmy grupą defaworyzowaną, składającą

się z siedmiu osób, która mieści się w przedzia-

le wiekowym 15–25 lat.

Do napisania projektu skłoniło nas to, że

w naszej miejscowości znajduje się wiele atrak-

cji turystycznych. Wśród turystów, którzy co-

raz liczniej zaczynają odwiedzać naszą miej-

scowość, znajdowało się wiele osób z odległych

zakątków kraju i zagranicy które, przez brak

odpowiedniego oznakowania, nie mogły swo-

bodnie poruszać się po naszej miejscowości

i okolicy. Kolejnym czynnikiem była niewielka

ilość działań pozwalających na wykorzystanie

czasu wolnego przez lokalną młodzież.

Po uzyskaniu informacji od kolegów z Tucho-

mia, benefi cjentów z ubiegłego roku, postano-

wiliśmy startować w Programie MŁODZIEŻ.

Z Internetu uzyskaliśmy więcej wiadomości oraz

potrzebny wniosek. Zorganizowaliśmy zebrania

naszej grupy, na których stopniowo wypełnia-

liśmy wniosek. Dwóch członków naszej grupy

uczestniczyło na szkoleniu organizowanym

przez „Centrum Współpracy Młodzieży”, które

prowadził Michał Bodziński w Centrum Mię-

dzynarodowych Spotkań w Tuchomiu, które po-

mogło nam w udoskonaleniu naszego wniosku.

Projekt miał na celu pokazanie dorobku kulturo-

wego oraz walorów turystyczno-przyrodniczych

naszej miejscowości turystom i mieszkańcom

pobliskich wiosek. Naszej grupie zależy na roz-

woju Piaszna, z którym wiążemy przyszłość.

Wykonaliśmy drogowskazy i tablice informa-

cyjne. Zorganizowaliśmy dwie imprezy plene-

rowe, które w większej mierze przyczyniły się

do promocji naszej wsi. Założyliśmy sezonową

wypożyczalnię rowerów, którą sami obsługu-

jemy. Częściowo zaprojektowaliśmy materia-

ły promocyjne (folder, pocztówki, kalendarz

kieszonkowy). Dzięki sponsorowi powstała

strona internetowa (http://www.tuchomie.pl/

piaszno/index.html).

Aby realizacja projektu przebiegała sprawnie,

podzieliliśmy działania między siebie. Dziew-

czyny zajęły się projektowaniem i wykona-

niem strojów na pokazy plenerowe. Chłopaki

wykonaniem i wkopaniem drogowskazów

oraz tablic informacyjnych (jedną tabli-

cę informacyjną stanowi przystanek PKS,

na którym namalowaliśmy mapę Piaszna

z atrakcjami), budową osady neolitycznej, kon-

struowaniem narzędzi do pokazów plenero -

wych, częściowym projektowaniem materia-

łów promocyjnych oraz rozruchem i obsługą

wypożyczalni rowerów. Wspólnie zajęliśmy

się pisaniem wniosku, zakupem materiałów

potrzebnych do realizacji projektu, a tak-

że uczestnictwem i pracami porządkowymi

przy pokazach plenerowych.

Opracowanie harmonogramu działań było dla

nas bardzo pracochłonne i pochłonęło więk-

szość czasu spędzonego nad projektem.

KONTAKT: STOWARZYSZENIE ROZWOJU AGROTURYSTYCZNEGO

GMINY TUCHOMSKIEJ, UL. SZKOLNA 4, 77-133 TUCHOMIE

TEL.: 059 821 58 08

0091

Po jednej z imprez plenerowych zdarzył się pe-

wien nieprzyjemny incydent, a mianowicie czę-

ściowe zniszczenie wykonanego przez nas ozna-

kowania, które następnie naprawiliśmy. Nasza

grupa oraz mieszkańcy miejscowości przyczynili

się do szybkiego ujęcia sprawców i doprowadze-

nia ich do organów sprawiedliwości.

Spotkamy się z pozytywnymi reakcjami doty-

czącymi realizacji projektu. Turyści chętniej

odwiedzają naszą miejscowość, nie mają więk-

szych problemów z poruszaniem się po niej

oraz mają możliwość korzystania z naszej wy-

pożyczalni rowerów. Piaszno poprzez oznako-

wanie stało się miejscowością otwartą i zara-

zem przyjazną osobom z innych miejscowości,

o czym informują nas oraz swoich przyjaciół

ci, którzy zaczynają nas liczniej odwiedzać.

Aktualnie zajmujemy się prowadzeniem wy-

pożyczalni rowerów. Promujemy naszą wieś

poprzez rozdawanie materiałów promocyj-

nych. Kontynuujemy organizację pokazów

plenerowych.

Realizacja projektu pomogła nam zdobyć

nowe doświadczenia w organizowaniu imprez

plenerowych i zawrzeć nowe znajomości, na-

uczyła nas lepszej współpracy w grupie. Stali-

śmy się bardziej pewni siebie i udowodniliśmy

sobie, że wspólnie potrafi my coś zrobić.

TURYŚCI CHĘTNIEJ

ODWIEDZAJĄ NASZĄ

MIEJSCOWOŚĆ, NIE MAJĄ

WIĘKSZYCH PROBLEMÓW

Z PORUSZANIEM SIĘ PO NIEJ

ORAZ MAJĄ MOŻLIWOŚĆ

KORZYSTANIA Z NASZEJ

WYPOŻYCZALNI ROWERÓW.

0092

Sztuka na kółkach, słowem – Wheel ArtGrupa nieformalna Wheel Art

01

.02

. 2

00

5 –

31

.01

.20

06

Wheel Art to nie wielkie idee i wspa-

niałe pomysły, lecz ludzie, którzy

je tworzą – zazwyczaj pisze do nas

w listach nasz koordynator. Gdy pierwszy raz

spotkaliśmy się, aby wspólnie obmyślić plan

działania, większość z nas odnosiła wraże-

nie, że bujamy w obłokach. Przed nami stały

trudne zadania i wiele przeszkód do pokona-

nia… Teraz, gdy już przebyliśmy całą drogę

od pomysłu do zakończenia projektu, może-

my z ręką na sercu powiedzieć chórem: było

warto!

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?

Pierwsza iskierka pojawiła się latem, podczas

wakacji 2004 roku, gdy ci z nas, którzy nie

wyjechali na dalekie wojaże, zdani byli na to,

co oferowało rodzime miasto. Nasz Wrocław,

mekka niemieckich wycieczek, piękny i – wy-

dawać by się mogło – pełen atrakcji, niestety

nie zaspokajał naszych potrzeb kulturalnych.

Większość wydarzeń była dla nas albo za dro-

ga, albo po prostu nieciekawa. Wówczas Ra-

fał, jak się później miało okazać – człowiek

kluczowy dla naszego projektu, zaczął się

zastanawiać: a dlaczego by nie zrobić czegoś

samemu?

Zamysł był prosty: stworzyć rodzaj działalno-

ści kulturalnej, który byłby absorbujący nie

tylko dla nas samych, lecz również dla ludzi

mniej zainteresowanych sztuką w jej trady-

cyjnym znaczeniu. Nasza praca opierałaby

się głównie na organizowaniu różnorodnych

eventów kulturalnych: niekonwencjonalnych

wystaw, pokazów mody, warsztatów, dyskusji,

pokazów fi lmów, happeningów, koncertów…

Grona współpracowników nie trzeba było

długo szukać. W skład pierwotnego zespołu

Wheel Artu wchodziło dwanaście osób: znajo-

mi z jednej klasy licealnej oraz ich przyjaciele,

wszyscy połączeni wspólną pasją – sztuką w jej

jak najszerszym rozumieniu.

TRUDY ORGANIZACJI

Pomysłów sto, środków – brak. Nieustanne

burze mózgów, częste spotkania, milion papie-

rów. Aby to wszystko ogarnąć, potrzebny był

podział ról. Najłatwiej było wybrać koordyna-

tora – jednogłośnie został nim Rafał. Gorzej

z resztą – przede wszystkim trudno było nam

określić, jakimi kryteriami powinniśmy się kie-

rować i na jakie kategorie podzielić naszą przy-

szłą działalność. Chcieliśmy przeprowadzić

kilkadziesiąt akcji kulturalnych, lecz nie po-

trafi liśmy jednoznacznie określić zakresu obo-

wiązków każdego z nas. Wstępnie dokonaliśmy

wyboru na podstawie naszych zainteresowań –

każdy miał być odpowiedzialny za rodzaj sztu-

ki, który był mu najbliższy. Taki podział okazał

się jednak chybiony. Jak się później okazało,

trzeba było przede wszystkim wyłonić funkcje

takie jak skarbnik, osoba odpowiedzialna za

kontakty z innymi organizacjami itp.

Najtrudniejszą i najbardziej pracochłonną

częścią okazało się jednak pisanie projektu do

Programu MŁODZIEŻ. Gdy udało nam się

zakończyć ten etap, odetchnęliśmy z ulgą. Te-

raz pozostało nam już tylko czekać na efekty.

W grudniu dowiedzieliśmy się, że nasz projekt

został zatwierdzony przez Program, co ozna-

czało, że czas zabrać się do roboty!

NASZ NOWY DOM

Siedzibą Wheel Artu stał się Dom Edyty Stein,

dzięki porozumieniu z Towarzystwem Edyty

Stein, które zgodziło się nam udostępnić swoje

pomieszczenia. Współpraca okazała się owoc-

na, gdyż wkrótce dołączyli do nas dwaj wolon-

tariusze z Domu Edyty Stein – Tim z Holandii

i Tom z Niemiec.

KONTAKT: STOWARZYSZENIE NIKT RUCH KULTUROTWÓRCZY

UL. SOLSKIEGO 42 B, 53-416 WROCŁAW

0093

Do działania przystąpiliśmy niemal natychmiast

po ogłoszeniu przez Program MŁODZIEŻ wy-

ników. Już 19 grudnia miała miejsce pierwsza ak-

cja – była to aukcja charytatywna na rzecz Domu

Matek Samotnie Wychowujących Dzieci. Kolej-

ną była próba pobicia rekordu na najdłuższy łań-

cuch świata, w której wzięły udział dzieci z tejże

placówki. To była jednak tylko rozgrzewka przed

akcjami o charakterze nieco bardziej zgodnym

z naszą docelową ideą…

AKCJA ZA AKCJĄ

Pierwszą akcją „z prawdziwego zdarzenia”

była dyskusja pod tytułem „Media w świecie

wartości”, w której udział wzięły tak uhonoro-

wane głowy, jak prof. Jan Miodek, prof. Stefan

Bednarek czy ks. dr Marek Lis. Cieszyła się ona

dużym zainteresowaniem młodzieży, co tylko

zmotywowało nas do dołożenia jeszcze więk-

szych starań przy następnych działaniach.

Później akcje poszły jak lawina, w czym nie

przeszkodziła nam nawet nasza matura.

Tuż przed świętami zorganizowaliśmy pi-

sankowy happening na wrocławskim Rynku.

Następnym eventem było już ofi cjalne otwar-

cie działalności Grupy Wheel Art, na którym

można było podziwiać kreacje autorstwa stu-

dentki ASP oraz posłuchać zespołu Seven-

Days. Tego dnia Dom Edyty Stein wypełnił się

ludźmi po brzegi, a my pękaliśmy z dumy.

Kolejne wydarzenia często łączyły ze sobą kilka

pokazów i wystaw naraz, tak aby jednego wie-

czoru nie zabrakło atrakcji. Odbyło się kilka

wystaw fotografi cznych, instalacji artystycz-

nych, pokazów mody i fi lmów, którym często

towarzyszyła muzyka na żywo. W tym czasie

zauważyliśmy, iż posiadamy stałe grono sympa-

tyków, które choć dosyć wąskie – pozostaje nam

wierne do dziś. Nawiązaliśmy także kontakt ze

strefą Gutenberga organizującą Bliskie Spotka-

nia Trzeciego Stopnia – dyskusje z udziałem eks-

pertów na ważkie tematy dzisiejszych czasów.

Wakacje, z przyczyn oczywistych, stanowiły

okres pewnego zawieszenia, co nie znaczy, że

ci, którzy pozostali latem w mieście, próżno-

wali. Po wakacjach uruchomiliśmy cykl sta-

łych wydarzeń, jakimi były wieczory fi lmowe

oraz spotkania z teatrem. Nasi koledzy zadba-

li także, aby o Wheel Arcie było głośno poza

Wrocławiem i zaprezentowali nasz projekt

w Gimnazjum w Serbii pod Głogowem.

WHEEL ART, EPILOG

Przez 10 miesięcy wytężonej pracy odkryliśmy,

czym jest prawdziwe, namacalne obcowanie ze

sztuką. Poznaliśmy się także od nieco innej stro-

ny i zrozumieliśmy, jak ważnym elementem każ-

dego projektu są współpraca i dobra organizacja.

Tego czasami nam brakowało. W międzyczasie

ekipa Wheel Artu uległa modyfi kacji, przez kon-

fl ikty niektóre osoby odeszły, przyjęliśmy też

wielu nowych członków. Od początku naszym

założeniem było otwarcie na pomysły i ludzi

z zewnątrz i to nam się udało. Niestety nie udało

nam się dotrzeć do szerszego grona odbiorców,

choć mogłyby temu przeczyć niezwykle miłe e-

maile, jakie otrzymaliśmy od ludzi z zagranicy

i innych miast. Okazało się, że działalność taka

jak nasza jest jednak potrzebna. Cieszy nas fakt,

że chcą ją uprawiać coraz młodsi i bardziej kre-

atywni ludzie. Przypomnę raz jeszcze słowa Ra-

fała: „Wheel Art to nie piękne idee i wspaniałe

pomysły, lecz ludzie, którzy je tworzą”.

Julia Słonina

PRZEZ 10 MIE-

SIĘCY WYTĘ-

ŻONEJ PRACY

ODKRYLIŚMY,

CZYM JEST

PRAWDZIWE,

NAMACALNE

OBCOWANIE

ZE SZTUKĄ.

0095

Ratować nadziejęStowarzyszenie Opieki nad Dziećmi „Oratorium”

01

.07

.20

03

– 2

9.0

2.2

00

4

Jesteśmy wolontariuszami działającymi

w Stowarzyszeniu Opieki nad Dziećmi

„Oratorium”, które prowadzi między in-

nymi świetlicę socjoterapeutyczną i świetlicę

profi laktyczno-wychowawczą (utworzoną dzię-

ki temu projektowi) dla dzieci oraz dwa kluby

młodzieżowe. Już teraz skupiamy sporą grupę

osób. Większość z nas to studenci i uczniowie

szkół średnich. Uczestniczymy w codziennych

zajęciach odbywających się w świetlicach i klu-

bach. Pomagamy dzieciom w odrabianiu lekcji,

nauce indywidualnej. Czynnie uczestniczymy

w terapiach zajęciowych takich jak: plastyczne,

teatralne, komputerowe, kulinarne, itp.

Pomysł na napisanie projektu zrodził się

po przekazanej nam informacji, iż w jednej

z dzielnic naszego miasta będzie likwidowa-

ny klub młodzieżowy. Postanowiliśmy zacząć

szukać funduszy na utrzymanie go i otwarcie

w nim świetlicy.

Projekt „Ratować Nadzieję” zakładał więc prze-

jęcie upadającego klubu młodzieżowego. Za

zadanie miał również dać nadzieję i radość roz-

wadowskiej młodzieży i dzieciom zagrożonym

patologiami społecznymi. Najważniejsze działa-

nia w naszym projekcie to między innymi: przy-

gotowanie grupy do działań (szkolenie), pomoc

w remoncie przystosowawczym, nabór (festyn),

zajęcia wolontariuszy (nauka, terapia zajęciowa),

wycieczki (Kraków, Wieliczka), spotkania z ro-

dzicami, zajęcia klubowe, imprezy okoliczno-

ściowe (Festyn Rodzinny, Kulig, Wigilia, Dzień

Dziecka). Podczas tworzenia projektu każdy

z nas przedstawił swój pomysł na to, co chciałby

robić oraz jaką funkcję pełnić.

Jednym z problemów, z jakim się spotkaliśmy,

było zmniejszenie naszej grupy. Powodem był

początek roku akademickiego i rozpoczęcie

studiów w innym mieście przez 2 osoby. Szczę-

ście nam jednak dopisało, bo szybko znalazły

się nowe osoby, które pragnęły wspomóc nasze

działania. Poza tym nie mieliśmy większych

problemów, gdyż każdy miał przydzieloną

działkę, za którą był odpowiedzialny, i każdy

wywiązywał się z powierzonych mu zadań naj-

lepiej jak potrafi ł. Dużo dobrego dawały nam

miesięczne superwizje, na których rozmawia-

liśmy o swoich problemach związanych z re-

alizacją projektu oraz o osobistym kontakcie

z dziećmi. Po zakończeniu projektu spotkała

nas miła niespodzianka, gdyż prezydent mia-

sta złożył nam podziękowania za zaangażo-

wanie oraz pomoc w utrzymaniu świetlicy

i klubu młodzieżowego. Śmiało możemy się

pochwalić, iż udało nam się osiągnąć cel. Umo-

wa miasta na prowadzenie klubu i świetlicy

została przedłużona, klub i świetlica istnieją

do tej pory. Obecnie nasza grupa troszkę zmie-

niła skład, ale nadal działamy w świetlicach

i próbujemy szukać dotacji, by móc uatrakcyj-

nić dzieciom pobyt w nich. Dzięki projektowi

zdobyliśmy wiele nowych doświadczeń oraz

umiejętności, zostaliśmy zauważeni jako mło-

dzież, która potrafi zrobić coś dobrego i zmie-

nić coś na lepsze w naszym mieście.

Najważniejsza rada, jakiej możemy udzielić,

to: do grupy dobierajcie sobie dobrych i spraw-

dzonych ludzi, gdyż w dużej mierze to od nich

zależy rezultat i osiągniecie celu Waszego pro-

jektu. Starajcie się również dobrze podzielić

obowiązkami, a na pewno uda Wam się osią-

gnąć postawione sobie cele.

KONTAKT: STOWARZYSZENIE OPIEKI NAD DZIEĆMI ORATORIUM,

UL. OFIAR KATYNIA 57, 37-450 STALOWA WOLA

ORATORIUM@POCZTA.ONET.PL, HTTP://ORATORIUM.REPUBLIKA.PL

0096 Antidotum na nudę – szczecineckie warsztatypromocyjne młodych wolontariuszy

Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Szczecinku

01

.06

.20

03

– 3

1.1

0.2

00

3

POMYSŁ NA PROJEKT I JEGO TEMATYKA

Pomysł narodził się wśród młodych wolontar-

iuszy Projektu Pomocy Dzieciom „Starszy Brat,

Starsza Siostra”, realizowanego przy Miejskim

Ośrodku Pomocy Społecznej w Szczecinku.

Nasz projekt dotyczył realizacji warsztatów

promocyjnych dla młodych wolontariuszy

działających na rzecz dzieci ze środowisk za-

grożonych patologiami. Warsztaty miały służyć

wypracowaniu strategii promocji działań wo-

lontariackich wśród młodych ludzi. Młodzi, ak-

tywni wolontariusze, dostrzegając efekty i sens

swoich działań, wyrazili chęć i potrzebę pro-

mowania takich przedsięwzięć w środowisku

lokalnym. Formą realizacji tego pomysłu było

zorganizowanie warsztatów dla wolontariu-

szy ze Szczecinka i z kilku ośrodków w kraju

o podobnej misji. Tematem zajęć twórczych

był: „Wolontariat młodzieżowy – antidotum na

nudę”, a mottem całego przedsięwzięcia słowa

Poli Gojawiczyńskiej: „Bądź promyczkiem dla

tych, którzy mają mało słońca”.

CELE PROJEKTU

Cele zorganizowania warsztatów to:

1. wypracowanie skutecznego modelu promo-

cji działań wolontariackich młodzieży na rzecz

dzieci ze środowisk zagrożonych i przedstawie-

nie go w formie „AKCJI FINAŁOWEJ”.

2. wymiana doświadczeń młodych wolonta-

riuszy realizujących podobne misje.

3. przygotowanie młodzieży do promowania

postawy otwartości na wolontariat, który nie

jest jeszcze tak powszechny jak w Europie,

a pomaga zdobywać doświadczenie, uczy po-

stawy prospołecznej.

4. dowartościowanie młodych, aktywnych

wolontariuszy poprzez umożliwienie im zdo-

bycia nowych umiejętności i doświadczeń, po-

szerzenia wiedzy.

NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA

I PODZIAŁ ZADAŃ

Przygotowanie projektu obejmowało 5 podsta-

wowych punktów:

1. Powołano grupę inicjatywną: zgłosiło się 12

wolontariuszy, którzy stworzyli zespół odpo-

wiedzialny za realizację projektu, wyłoniono

koordynatora.

2. Dopracowano projekt od strony merytorycznej:

• ustalono zakres tematyczny zajęć warsztato-

wych;

• zaangażowano profesjonalistów, którzy prze-

prowadzili zajęcia warsztatowe w wioskach:

muzycznej, plastycznej, dziennikarsko-me-

dialnej, teatralno-kabaretowej, promocyjno-

reklamowej;

• opracowano zasady funkcjonowania wiosek:

- wioska muzyczna miała za zadanie przygo-

tować hymn wolontariuszy (opracować tekst

i muzykę) oraz odpowiadała za oprawę mu-

zyczną Akcji Finałowej;

- wioska promocyjno-reklamowa: wypra-

cowanie pomysłu na połączenie wszystkich

elementów promocyjnych powstałych w po -

zostałych wioskach oraz koordynowanie Ak-

cji Finałowej;

- wioska plastyczna: podczas Akcji Finałowej

miała zaprezentować wykonane wybranymi

technikami plastycznymi prace oraz przygo-

tować projekt plakatu Akcji Finałowej;

- wioska dziennikarsko-medialna: po zapo-

znaniu się z technikami przekazu dzienni-

karskiego miała za zadanie opracować ma-

teriał promocyjny projektu „Antidotum na

nudę” w lokalnych mediach oraz w trakcie

realizacji warsztatów;

- wioska teatralno-kabaretowa: miała za za-

danie przygotować parateatralne przedsta-

wienie pt. „Antynuda” i zaprezentować je

w czasie Akcji Finałowej;

KONTAKT: MIEJSKI OŚRODEK PO-

MOCY SPOŁECZNEJ W SZCZECINKU,

78-400 SZCZECINEK

TEL.: 094 372 80 00

0097

3. Nawiązano kontakty z ośrodkami z terenu

kraju, gdzie młodzi wolontariusze realizują

zadania na rzecz dzieci ze swoich środowisk:

wybrano 5 ośrodków, zaproszono 12-osobowe

grupy wolontariuszy do udziału w warsztatach.

4. Nawiązano współpracę z profesjonalistami

zaproszonymi do prowadzenia zajęć warszta-

towych w poszczególnych wioskach.

5. Przeprowadzono szczecineckie warsztaty

promocyjne:

• zakwaterowano uczestników w grupach,

zgodnie z wyborem wioski,

• opracowano rozkład dnia dla uczestników,

• przedstawiono uczestnikom szczegółowy

program warsztatów,

• przeprowadzono Akcję Finałową, czyli

dokonano prezentacji wspólnego dorobku

wszystkich wiosek na specjalnie przygotowa-

nej scenie w centrum miasta.

Grupa inicjatywna angażowała się w prace na

rzecz projektu na każdym jego etapie – doko-

nywała podziału zadań i współdecydowała

o ich realizacji.

NASZE PROBLEMY

Projekt był dla nas ogromnym wyzwaniem, po

raz pierwszy realizowaliśmy tak duże zadanie.

Pomimo sprawnej organizacji i dużego na-

kładu pracy wielu ludzi nie udało się uniknąć

kilku zaskakujących sytuacji. Na etapie przy-

gotowań zmienił się skład grupy inicjatywnej,

3 osoby zrezygnowały z przyczyn osobistych.

Dodatkowego wysiłku wymagało uzupełnie-

nie składu zespołu odpowiedzialnego za reali-

zację projektu.

PODSUMOWANIE PROJEKTU

Dzięki realizacji projektu młodzi ludzie dali

świadectwo, że ich inicjatywa wypłynęła

z wiary we własną misję i przełożyła się na po-

wodzenie całego projektu.

Projekt był niesamowitym, nowym i cen-

nym doświadczeniem młodych ludzi, którzy

sprawdzili się w nowych rolach, zdobyli nowe

umiejętności i przez to podjęli próbę zaszcze-

pienia w innych młodych osobach idei wo-

lontariatu. Zrealizowane w ramach projektu

warsztaty dały możliwość stworzenia kam-

panii promującej wolontariat młodzieżowy,

a poprzez przeprowadzoną Akcję Finałową

stały się świętem wolontariatu, aktywnej

młodzieży i Programu „Starszy Brat, Starsza

Siostra” w Szczecinku.

Oceniając projekt, można stwierdzić, że po-

mysł okazał się trafi ony, młodzież zaistniała

lokalnie i pokazała innym, że warto i trzeba

mieć misję, bo to pomaga odnaleźć się w trud-

nej rzeczywistości, uczy pokory i daje możli-

wość pomagania słabszym.

EFEKTY PROJEKTU „WCZORAJ I DZIŚ”

Realizacja projektu spowodowała, że Program

„Starszy Brat, Starsza Siostra” jest bardziej roz-

poznawalny w naszym mieście – właściwie nie

ma placówek oświatowych, pomocowych czy

kulturalnych, które nie znają nazwy, idei czy

logo Programu. Nie ma też w naszym mieście

szkoły, w której przynajmniej niewielka grupa

uczniów nie byłaby z Programem związana

– bądź jako wolontariusz, bądź jako „starszy

brat”, „młodsza siostra”. Program identyfi ko-

wany jest jako znacząca w mieście inicjatywa

profi laktyczna. Ceniony jest również w środo-

wisku pedagogów, psychologów, kuratorów,

pracowników socjalnych.

Najważniejsze jest jednak to, że młodzi lu-

dzie nadal aktywnie angażują się w działania

wolontariackie w ramach Programu „Star-

szy Brat, Starsza Siostra”. Co roku do udziału

REALIZACJA PRO-

JEKTU SPOWO-

DOWAŁA, ŻE PRO-

GRAM „STARSZY

BRAT, STARSZA

SIOSTRA” JEST

BARDZIEJ ROZPO-

ZNAWALNY

W NASZYM MIEŚCIE

– WŁAŚCIWIE NIE

MA PLACÓWEK

OŚWIATOWYCH,

POMOCOWYCH

CZY KULTURAL-

NYCH, KTÓRE NIE

ZNAJĄ NAZWY,

IDEI CZY LOGO

PROGRAMU.

w Programie zgłasza się około 60 wolontariu-

szy, a to oznacza, że co roku jesteśmy w stanie

pomóc kolejnej grupie potrzebujących dzieci.

Młodzież, która realizowała projekt „Antido-

tum na nudę...”, to obecnie studenci studiów

wyższych, którzy „wyemigrowali” ze Szczecin-

ka do dużych ośrodków akademickich. Jesteśmy

z nich dumni, bo docierają do nas informacje

o ich zaangażowaniu w różne formy wolonta-

riatu w miejscach, w których się uczą i miesz-

kają. To kolejny dowód na to, że ziarno niesie-

nia pomocy innym, które udało nam się zasiać

w młodych ludziach, nadal wydaje owoce.

Działające obecnie grupy młodych wolonta-

riuszy znają projekt zrealizowany przed kil-

koma laty przez starszych kolegów w ramach

Programu MŁODZIEŻ. Wydaje mi się, że

ciągłe zainteresowanie Programem „Starszy

Brat, Starsza Siostra” to efekt zrealizowanego

w 2003 r. projektu „Antidotum na nudę –

szczecineckie warsztaty promocyjne młodych

wolontariuszy”.

0098

0099

U zbiegu czterech kulturMiędzynarodowe Stowarzyszenie Pomocy „Słyszę Serce”

01

.04

.20

04

– 0

1.1

2.2

00

4

Byliśmy grupą wolontariuszy, którzy

czynnie uczestniczyli w zajęciach świe-

tlicowych prowadzonych przez Stowa-

rzyszenie „Słyszę Serce”. Choć zajęcia zawsze

były ciekawe, my chcieliśmy stawić czoła no-

wym wyzwaniom. Często słyszeliśmy o ja-

kichś projektach, działaniach prowadzonych

w stowarzyszeniu, ale sami nie wiedzieliśmy,

na czym to wszystko dokładnie polega. Nieza-

wodna w tej kwestii okazała się nasza „pierw-

szoplanowa dowodząca” Justyna. Jak przysta-

ło na fi zyka, skrupulatnie przebrnęła przez

wszystkie informacje dotyczące tego, gdzie

i kiedy możemy ubiegać się o wsparcie naszego

pomysłu. Na jednym ze spotkań podzieliliśmy

się wiedzą na temat Programu MŁODZIEŻ

– przyznam, że większość z nas, zdecydowana

większość, pierwszy raz usłyszała o takim wy-

nalazku, a o Akcji 3. nie wspomnę, ale przecież

spotykaliśmy się m.in. po to, aby nauczyć się

czegoś nowego.

Nasza grupa była dość specyfi czna. Pomija-

jąc to, że część z nas miała problemy w domu,

a nawet z prawem, byliśmy typową mieszanką

religijno-kulturową. Niektórzy z nas spotyka-

li się w szkole i na podwórku z niechęcią ró-

wieśników tylko dlatego, że byli pochodzenia

żydowskiego albo chodzili na nabożeństwa do

cerkwi, albo że w domu pielęgnowano u nich

przekonanie, iż Łódź należy do Żydów. Chcie-

liśmy to zmienić, bo byliśmy dla siebie równi.

Tu, w świetlicy, nie zwracaliśmy na takie rze-

czy uwagi. Ponadto w Łodzi co roku obcho-

dzony jest Festiwal Dialogu Czterech Kultur,

który stał się bodźcem do naszych działań.

Dodatkowo szum wokół wstąpienia Polski do

Unii, pielęgnacji świadomości piękna lokal-

nego, akceptacji odmienności skłonił nas do

refl eksji nad tym, jakie jest nasze miasto, jacy

ludzie tu mieszkają, jacy jesteśmy my sami.

Działań było bardzo, bardzo dużo, ale pełni

energii i w poczuciu odpowiedzialności zabra-

liśmy się do pracy. Projekt „U Zbiegu Czterech

Kultur” składał się z dwóch etapów. W pierw-

szym etapie dwanaścioro młodych osób – czyli

nasza grupa – uczestniczyło w cyklu szkoleń

i warsztatów, które przebiegały w dwóch kie-

runkach. Jedne dotyczyły miasta Łodzi (jego

historii, mieszkańców, imprez kulturowych)

– dodam, że tych zajęć było tak dużo, że nie

zawsze chciało nam się w nich uczestniczyć.

Choć każdy z nas był odpowiedzialny za zor-

ganizowanie jednego z nich, to część z nas „na

chwilę” odpadła z projektu, zresztą ta pięk-

na pogoda i zbliżające się wakacje... Drugie

zajęcia poświęcone były umiejętności pracy

z dziećmi.

W drugim etapie projektu wykorzystaliśmy

zdobyte umiejętności i podczas półkolonii

sami organizowaliśmy zajęcia z zakresu wie-

dzy o Łodzi dla dwudziestu podopiecznych

świetlicy. Był lipiec. Większa część projektu za

nami, a my naprawdę czuliśmy się już zmęcze-

ni. Prawdą jest, że organizacja półkolonii dużo

nas nauczyła i otrzymaliśmy pomoc ze strony

innych stowarzyszeniowych wolontariuszy,

ale niektórych z nas to wszystko przerosło. Po

drodze odeszła Justyna – nasze „guru”. Jed-

nak nie miało to dużego wpływu na realizację

projektu, ale to ona była duchem, który w nas

wstąpił przy pisaniu tego pomysłu.

Do końca projektu zostało niewiele czasu. Te-

raz jeden z najbardziej pracochłonnych eta-

pów. Zorganizowany w listopadzie Konkurs

Plastyczny dla dzieci ze szkół podstawowych

był bardzo ciekawym przedsięwzięciem, po-

przedzonym wielotygodniową ciężką pracą

KONTAKT: SŁYSZĘ SERCE

UL. SKARBOWA 28, 91-473 ŁÓDŹ

POCZTA@SLYSZESERCE.ORG.PL

TEL.: 042 616 09 69

0100

kilku z nas, choć zdobyte doświadczenie po-

mogło nam w dalszej pracy w świetlicy. Dzie-

ciaki – ciekawe świata, pełne szalonych po-

mysłów – przedstawiły Łódź taką, jaką znają

i tak, jak ją widzą. Sami byliśmy zaskoczeni, jak

nasi młodsi koledzy przedstawili nasze miasto.

Co ważne, dzięki wystawie zorganizowanej

w Muzeum Kinematografi i społeczność miasta

zapoznała się z twórczością młodych ludzi. By-

liśmy dumni, że my, młodzi (czasem gniewni)

potrafi liśmy zmotywować młodszych kolegów

do kreatywnego działania, wykazania się arty-

stycznym talentem. Uczestnicy pokazali swoje

miasto tak, jak je widzą – własnymi oczami –

a mieszkańcy Łodzi mogli zobaczyć ją od stro-

ny, od której nigdy jej nie znali i prawdopo-

dobnie nie poznaliby, gdyby nie wystawa. Na-

ładowani pozytywną energią spojrzeli na Łódź

oczami dziecka – wcale nie była szara i ponura,

ale kolorowa i piękna.

Wraz z nadchodzącym końcem roku kończyła

się nasza historia. Uff , to było kilka miesięcy

ciężkiej pracy, ale warto było. A co z rozlicze-

niem? Zajęło się nim nasze „projektowe guru”,

bo my nie dalibyśmy rady. Zresztą widzieliśmy,

jak się męczyła nad stertą papierków, tysiącem

cyferek, setkami pytań bez odpowiedzi. Skoro

do tej pory Program MŁODZIEŻ o nic się nie

upomina, to chyba poszło wszystko zgodnie

z planem (nie licząc małych potknięć).

Dziś nasza grupa inicjatywna już nie istnie-

je, zostały jednostki, które raczej pomagają

w działaniach świetlicowych, aniżeli są jej

uczestnikami. Mają przecież przygotowanie

– dało im je uczestnictwo w zajęciach projek-

towych. Dzięki realizacji projektu nauczyliśmy

się rozsądniej mierzyć siły na zamiary. Nie

wystarczy mieć stertę fajnych pomysłów – naj-

lepiej wybrać jeden, dwa i im poświęcić czas

i energię, niż dziesięć i wypalić się w połowie.

Czy było warto? Nie zamieniłabym czasu po-

święconego realizacji projektu na żaden inny.

Powodzenia!

Agata Sarzała

BYLIŚMY DUMNI,

ŻE MY, MŁODZI

(CZASEM GNIEW-

NI) POTRAFILIŚMY

ZMOTYWOWAĆ

MŁODSZYCH KOLE-

GÓW DO KREATYW-

NEGO DZIAŁANIA,

WYKAZANIA SIĘ

ARTYSTYCZNYM

TALENTEM.

0101

Studio muzyki i tańcaGrupa taneczna „Boston” przy Gminnym Centrum Kultury

01

.02

.20

05

– 3

0.0

6.2

00

5

Jesteśmy młodymi ludźmi, zamieszkują-

cymi niewielką miejscowość Łobżenicę

w województwie wielkopolskim, liczącą

3200 mieszkańców. Znaliśmy się od dawna – ze

szkoły, podwórka. Jednak z czasem dojrzewała

w nas myśl stworzenia czegoś, co pozwoli nam

na samorealizację, jak również spowoduje, że

zostaniemy dostrzeżeni w naszym środowi-

sku. Stąd pomysł stworzenia grupy tanecznej

„Boston”.

W chwili tworzenia grupy było nas zaledwie

sześcioro. Kiedy rozpoczęliśmy działalność,

grupa zaczęła się rozrastać, co nas bardzo ucie-

szyło, ponieważ zobaczyliśmy, że robimy coś,

co jest akceptowane w środowisku, zwłaszcza

w kręgach młodzieżowych. Ponieważ nasze

działania zaktywizowały pewną grupę mło-

dzieży, wyciągnęliśmy ją z marazmu, nauczy-

liśmy umiejętnie wypełniać czas wolny. Spo-

tykaliśmy się bardzo często na próbach, na

które każdy z nas niecierpliwie czekał. Próby,

oprócz tego, że była to nauka tańca, stały się

również spotkaniami integracyjno-towarzy-

skimi. Nasza grupa na tych spotkaniach za-

częła realizować swoje zamierzenia artystycz-

ne. Po pewnym czasie okazało się, że staliśmy

się bardzo kreatywną grupą młodzieży, która

nie tylko tworzy nowe układy sceniczne, ale

musi zdobywać fachową wiedzę na temat cho-

reografi i, muzyki i tańca, co rozszerzyło nasze

horyzonty.

Po zakończeniu projektu funkcjonujemy w tej

grupie do dnia dzisiejszego, dalej realizując

swoje zamierzenia artystyczne, jak uprzednio

biorąc udział w próbach i występach arty-

stycznych. Udział w projekcie pozwolił nam

uwierzyć w to, że też coś potrafi my, że może-

my stworzyć coś ze swoich własnych pragnień

i dokonań. Wszystkich młodych ludzi zachę-

camy do uczestnictwa w różnych programach,

które ich aktywizują. Jesteście coś warci!

KONTAKT: GMINNE CENTRUM KULTURY

UL. ZŁOTOWSKA 16 A, 89-310 ŁOBŻENICA

LOBZENICA_GCK@WP.PL

0102

Happy HappeningHAPPY PEOPLE

01

.02

.20

05

– 2

5.0

5.2

00

5

Kiedy pisaliśmy nasz projekt, by na

31 października 2004 roku złożyć

wniosek do Narodowej Agencji, ta-

niec był dla nas tylko mglistym wspomnie-

niem, a występ, który zaplanowaliśmy na

maj – ogromnym wyzwaniem. Dziś, kiedy

od rozpoczęcia projektu „Happy Happening”

minął rok, czujemy, że taniec jest naszą pasją,

dla której warto poświęcać swój wolny czas, a

występy publiczne to chwile, na które czeka-

my z utęsknieniem i które wyznaczają dla nas

początki nowych fascynacji.

W lutym 2005 roku rozpoczęła się nasza przy-

goda z projektem (choć w trakcie jego trwa-

nia, a szczególnie rozliczania, skłonni byliśmy

używać też innych określeń, między innymi:

wróg, beznadzieja, morderstwo, udręka, głu-

pota i wiele, wiele innych). Gotowi do pracy,

zmotywowani długim, czteromiesięcznym

czekaniem, rzuciliśmy się w wir jego realiza-

cji. Pomysłów na nadanie charakteru naszym

warsztatom było mnóstwo. Na początku chcie-

liśmy przygotować widowisko żeglarskie, cały

czas słuchaliśmy szant, malowaliśmy okręty,

wiązaliśmy węzły żeglarskie na linach. Cho-

reografi czne warsztaty wyjazdowe zaplano-

waliśmy na przystani żeglarskiej przy Jeziorze

Żywieckim, a nasz majowy happening miał

przedstawiać opowieść bitwy morskiej, w któ-

rej walka, bohaterstwo i honor żeglarzy okrętu

Cumberland miały być tym, czym chcieliśmy

zafascynować widza. Stało się jednak inaczej,

nie wiem dokładnie dlaczego, w jaki sposób

i nie wiem kiedy nasza praca sceniczna zwróci-

ła się w innym kierunku. Odrzuciliśmy dotąd

przygotowywane sceny i rozpoczęliśmy pracę

nad nowymi. Z bohaterskich żeglarzy staliśmy

się po prostu parkowymi rzeźbami.

5 maja 2005 roku na scenę naszego Happy

Happeningu pt. „Park Rzeźb” weszliśmy sku-

pieni, skoncentrowani, ubrani na szaro, z „ka-

miennymi” twarzami umalowanymi na biało.

Tańczyliśmy w holu Biblioteki Śląskiej w Ka-

towicach, wzbudzając nie tylko zainteresowa-

nie zaproszonych przez nas gości, ale również

czytelników biblioteki, którzy z książkami

w rękach próbowali zrozumieć nasze przesła-

nie. A to, co mieliśmy do powiedzenia, jest dla

nas naprawdę ważne: jak rzeźby, które ożywają

w parku: słysząc muzykę, zaczynają tańczyć,

tak i my pod wpływem różnych sygnałów świa-

ta chcemy działać i włączać się w działania…

Występ wypadł wspaniale, powtarzaliśmy go

kilka razy, a skupiona wokół nas publiczność

za każdym razem nagradzała nas gromkimi

brawami.

Finał projektu dodał nam sił i energii. Mieli-

śmy wrażenie, że oklaski, które za każdym ra-

zem rozbrzmiewały wokół nas, nagradzały nie

tylko nasz kilkunastominutowy występ, ale

całą kilkumiesięczną pracę. Na scenie okazy-

waliśmy drzemiące w nas emocje: trud wszyst-

kich prób i warsztatów, momenty zawahania,

chwile promienne i radosne, które wspólnie

dane nam było przeżywać, oraz tremę, która

towarzyszyła nam przy wejściu na scenę, po

czym szybko gdzieś ulatywała, jakby niewi-

dzialnie łączyła się z dźwiękami muzyki, do

której tańczyliśmy.

Występ happeningowy sprawił, że staliśmy się

naprawdę Happy People! Czuliśmy się speł-

nieni, szczęśliwi, zrealizowani. Wiedzieliśmy,

że wszystko doskonale się udało i że na ten

sukces w pełni zapracowaliśmy. A chwilami

naprawdę nie było łatwo, szczególnie kiedy na

rzecz projektu musieliśmy rezygnować z nie-

których przyjemności, kiedy musieliśmy zary-

KONTAKT: ŚLĄSKIE STOWARZYSZENIE EDUKACJI I REHABILITACJI

OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH „AKCENT”, UL. RATAJA 14,

40-837 KATOWICE, TEL.: 032 204 50 96

0103

wać noce, aby dopilnować wszystkiego, kiedy

musieliśmy brać na swoje barki nowe zadania,

bo nie wszyscy z naszej grupy czuli się w pełni

odpowiedzialni za projekt. Jednak nie można

jednoznacznie powiedzieć, że były to złe do-

świadczenia, bowiem dzięki nim dzisiaj wie-

my, na kim można tak naprawdę polegać.

Harmonogram projektu zakładał jeden wy-

stęp, myśleliśmy co prawda o kolejnych, ale

chyba nikt z nas nie spodziewał się aż takie-

go zaangażowania i tak pięknej kontynuacji.

Z naszym „Happy Happeningiem” kilku-

krotnie pojawiliśmy się na scenach śląskich

teatrów, towarzyszyliśmy wielu imprezom

o różnej randze i tematyce. Doskonale odna-

leźliśmy się również w katowickiej edycji ze-

szłorocznego ETMu – choć muszę przyznać,

że betonowa podłoga i temperatura bliska

zeru w Szybie Wilsona (który nie tak łatwo

było nam odnaleźć), nie wpływały zbyt ko-

rzystnie na nasze zdrowie, ale pasja wymaga

ofi ary, więc z pokorą ją ponieśliśmy.

Dzięki realizacji tego projektu powstała gru-

pa taneczna i choreografi czna, która w swych

przedstawieniach szokuje i wzrusza widza. Po-

zwala innym przystanąć i chwilę się zastano-

wić, bo nasz przekaz nie polega jedynie na usta-

wianiu na scenie kombinacji z ciał, ale to krzyk,

za pomocą którego pokazujemy innym emocje

i uczucia. Kiedy wychodzimy na scenę, widz

nie widzi już w nas ludzi, którzy jeszcze przed

chwilą niezdarnie wdrapywali się po schodach,

bo wyobraźnia architektów nie podpowiedzia-

ła im, że miejsce to może kiedyś odwiedzić

ktoś o specjalnych potrzebach. Nie zaprojek-

towano więc windy, tylko przepiękne śliskie

marmurowe schody, często otulone czerwo-

nym dywanem, który dla niepełnosprawnych

stwarza dodatkowe niebezpieczeństwa. Schody

ze wspaniałymi, cudownie przyozdobionymi

poręczami, ale niestety w ogóle niefunkcjo-

nalnymi, bo pewnie nigdy nie miały służyć

komuś jako wsparcie, lecz miały podkreślać

przepych, powagę, dostojność owych miejsc

kultury. Widz nie odbiera nas także jako tych,

którym jeszcze przed chwilą zajęto oznakowane

miejsce do parkowania, tych którzy szturchani

„w przejściu” (!) przez innych czekali na pana

z ochrony, który w panice i przerażeniu szukał

kluczy (rzadko używanych, boję się powiedzieć,

że nigdy) do przejść przystosowanych dla osób

niepełnosprawnych.

Projekt spowodował, że uwierzyliśmy w siebie

i w nasze umiejętności, sprawił, że na scenie czu-

jemy się pewnie i bezpiecznie. Choć nasze ru-

chy nie są tak płynne jak zawodowych tancerzy,

a nasz sposób poruszania się na scenie czasem

szokuje widza, wiemy, że to co robimy ma sens.

A fakt, iż większość naszej grupy to niepełno-

sprawni tancerze, w trakcie spektaklu dla widza

przestaje mieć znaczenie. Bo ludzie przychodzą

oglądać nas, a nie niepełnosprawnych.

Dużą rolę w rozumieniu tego, co robimy odegrali

nasi przyjaciele ze Śląskiego Teatru Tańca w By-

tomiu. To oni otaczali nas opieką podczas prób,

dawali nam pierwsze wskazówki, wspierali nasze

pierwsze kroki na scenie. To oni pokazali, że wó-

zek inwalidzki może być atrakcyjny na scenie, że

można go wykorzystać inaczej niż tylko na nim

jeżdżąc i że z powodzeniem może się na niego

wdrapać zdecydowanie więcej niż tylko jedna

osoba. To oni otwarli nasze umysły, wykorzy-

stali nasze ciała, nadali naszym, często niezdar-

nym, ruchom cudowną płynność. To oni przede

wszystkim sprawili, że pokochaliśmy taniec.

Choć dziś (po zakończeniu naszego projek-

tu) nasza grupa nie występuje już w pełnym

DZIĘKI REALI-

ZACJI TEGO

PROJEKTU PO-

WSTAŁA GRUPA

TANECZNA

I CHOREOGRA-

FICZNA, KTÓRA

W SWYCH

PRZEDSTAWIE-

NIACH SZOKUJE

I WZRUSZA

WIDZA.

składzie, część z Happy People pozostała

i nadal trwa przy tańcu, spotyka się na próbach

w teatrze, opracowuje nowe układy, dobie-

ra muzykę oraz przygotowuje się do nowych

występów. Nasz projekt nadal się realizuje, za-

tacza coraz szersze kręgi, nie tylko daje nam

motywację i wiarę oraz możliwość własnego

rozwoju, ale pozwala wskazywać drogę innym.

Zaczynaliśmy jako niewielka grupa z Katowic,

teraz mamy okazję tańczyć z ludźmi z całego

regionu. My dzięki „Happy Happeningowi”

zachorowaliśmy na taniec. Jest dla nas rado-

ścią, pasją, sensem życia! To nałóg, z którego

nie chcemy się uwolnić; to choroba, z której nie

chcemy się wyleczyć!

Joanna Zarzycka,Koordynator projektu

0104

0105

Wolontariat w obiektywieKlub Młodego Fotografa

01

.09

.20

04

– 3

0.0

6.2

00

5

W ramach projektu grupy inicjatyw-

nej Klub Młodego Fotografa oraz

Klub-net składającej się z ok. 30

osób udało się zorganizować warsztaty fo-

tografi czne z osobami niepełnosprawnymi

i wystawę fotografi czną ukazującą działalność

młodych wolontariuszy.

Jesteśmy uczniami II LO im. A. Mickiewicza

w Słupsku, grupą wolontariuszy ze szkolnego

Klub-netu, działającą przy słupskim Centrum

Wolontariatu. Od listopada 2003 r. angażuje-

my się w działania na rzecz społeczności lo-

kalnej w zakresie pomocy społecznej, organi-

zujemy wiele akcji, m.in. czytamy bajki dzie-

ciom w szpitalu, odwiedzamy osoby starsze

w Dziennym Domu Pomocy Społecznej, osoby

chore w hospicjum.

Przed powołaniem naszej grupy zespołowo

i indywidualnie zajmowaliśmy się pracą na

rzecz osób potrzebujących pomocy i wspar-

cia, w domach opieki społecznej, szpitalach,

a także hospicjach i świetlicach terapeutycz-

nych. Członkowie naszej grupy uczestniczyli

w międzynarodowym projekcie Klub-net, w ra-

mach którego promowaliśmy ideę wolontariatu

wśród młodzieży. Uczestniczyliśmy w projekcie

Klub-netu „Ubóstwo oczami młodych”, który

związany był z fotografi ą artystyczną. Spowo-

dowało to wzrost zainteresowania fotografi ą

w naszym środowisku. Dlatego postanowili-

śmy podjąć wyzwanie i napisać projekt, który

pozwoliłby nam rozwijać swoje zainteresowa-

nia fotografi czne oraz chęć pomocy osobom

potrzebującym, zwłaszcza naszym niepeł-

nosprawnym rówieśnikom. Wolontariat jest

sposobem na aktywne spędzanie wolnego

czasu, daje możliwość poznania ciekawych

ludzi, a także służy pomocą drugiej osobie.

Chcieliśmy, aby nasi niepełnosprawni rówie-

śnicy mogli poszerzyć swoje zainteresowania,

umiejętności, razem z nami pogłębiać wiedzę

na temat fotografi i na wspólnych warsztatach.

Nasze działania podzielone były na grupy za-

daniowe: fotografi cy uczestniczący regularnie

w warsztatach fotografi cznych, prowadzący

warsztaty z osobami niepełnosprawnymi, osoby

odpowiedzialne za promocję projektu, ale także

na bieżąco dzieliliśmy się na grupy przy organi-

zacji wystawy i wyjazdów integracyjnych.

Realizacja projektu pozwoliła nam rozwijać

swoje zainteresowania oraz nauczyć fotogra-

fi i osoby niepełnosprawne. Początkowo oba-

wialiśmy się, że nie damy rady sprostać tak

ogromnemu wyzwaniu. Ale udało się!!!

Dzisiaj każdy z nas z uśmiechem wspomi-

na dni, kiedy uczyliśmy się, jak robić zdjęcia.

Teraz możemy pochwalić się swoimi sukcesa-

mi, konkursami fotografi cznymi, ale przede

wszystkim przyjaźnią zawiązaną z osobami

niepełnosprawnymi.

KONTAKT: STOWARZYSZENIE CENTRUM WOLONTARIATU

W SŁUPSKU, AL. SIENKIEWICZA 7/23, 76-200 SŁUPSK

SLUPSK@WOLONTARIAT.ORG.PL, TEL.: 059 840 13 70

0106

Biuro Pośrednictwa Wolontariatu w BydgoszczyStowarzyszenie Inicjatyw Regionalnych „Alternatywa”

KIM JESTEŚCIE, JAK SIĘ POZNALIŚCIE?

Większość grupy poznała się na studiach w la-

tach 1998–1999 w ówczesnej Wyższej Szkole Pe-

dagogicznej w Bydgoszczy. Zaczęliśmy robić coś

więcej, niż tylko chodzić na wykłady, a po nich

na piwo. Zaangażowaliśmy się w działalność

w reaktywowanym w Bydgoszczy po kilku latach

nieobecności Zrzeszeniu Studentów Polskich.

W ZSP poznaliśmy studentów innych uczelni

(głównie Akademii Techniczno-Rolniczej). Po

pewnym czasie uznaliśmy, że studencki charakter

ZSP trochę nas ogranicza, więc powołaliśmy do

życia nową organizację – Stowarzyszenie Inicja-

tyw Regionalnych „Alternatywa”. W nowej orga-

nizacji mogliśmy podjąć działania, które nie mia-

ły już typowo studenckiego charakteru. Pierwsze

inicjatywy obejmowały działania na rzecz za-

pobiegania patologiom społecznym (spektakle

antynarkotykowe, koncerty antyalkoholowe,

konkursy o uzależnieniach) czy też działania na

rzecz promocji zdrowia (badania profi laktyczne).

W 2002 r. pojawił się pomysł stałej całorocznej ini-

cjatywy – Biura Pośrednictwa Wolontariatu.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?

Pomysł zrodził się w głowie przewodniczącego

Stowarzyszenia Piotra Andrzeja Krzyżaniaka.

W wielu naszych dotychczasowych akcjach

brały udział dodatkowe osoby, które dowiady-

wały się o naszej działalności często przypad-

kowo. Uznaliśmy, że dobrze byłoby stworzyć

miejsce, w którym dostępne byłyby oferty or-

ganizacji, instytucji, w których można społecz-

nie pracować, zyskując doświadczenie, pozna-

jąc nowych ludzi i dając coś z siebie (wówczas

nie używaliśmy jeszcze nazwy „oferty pracy

wolontarystycznej”). Pomysł był o tyle nowa-

torski, że w tamtym okresie w Bydgoszczy nie

było żadnego centrum wolontariatu czy orga-

nizacji pośredniczącej pomiędzy wolontariu-

szami a organizacjami.

JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU

I NAJWAŻNIEJSZE ZADANIA?

Celem projektu było stworzenie Biura Pośred-

nictwa Wolontariatu w Bydgoszczy przy Stowa-

rzyszeniu Inicjatyw Regionalnych „Alternaty-

wa”. Do jego zadań według założeń należało

m.in. pozyskiwanie wolontariuszy, przygoto-

wywanie szkoleń z zakresu wolontariatu, pro-

wadzenie punktu informacyjno-doradczego

o wolontariacie, promowanie idei wolontary-

stycznych oraz zdobywanie ofert pracy wo-

lontarystycznej dla osób chcących bezpłatnie

pomagać innym. Budżet projektu obejmował

wyposażenie oraz utrzymanie (czynsz, prąd,

telefon) w pierwszym okresie biura, jego pro-

mocję (m.in. przy pomocy plakatów i ulotek),

zorganizowanie szkoleń, stworzenie strony

internetowej.

JAK PODZIELILIŚCIE SIĘ

POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI?

Starsi członkowie grupy inicjatywnej zajęli

się etapem przygotowawczym. Zdobyli środ-

ki fi nansowe na częściowe wyposażenie biura

(stół, komputer, szafy) oraz pierwsze ksero-

wane ulotki i plakaty. Zarząd Stowarzyszenia

pilnował spraw formalno-prawnych oraz fi -

nansowych.

Celem młodszej części grupy było zapewnienie

sprawnego funkcjonowania Biura poprzez:

• pełnienie dyżurów w Biurze,

• aktywne poszukiwanie wolontariuszy (dys-

trybucja plakatów i ulotek),

• nawiązywanie współpracy z instytucjami

zainteresowanymi pomocą wolontariuszy (np.

świetlice środowiskowe, domy pomocy spo-

łecznej, ośrodki pomocy społecznej, domy kul-

tury, domy dziecka, schroniska dla zwierząt),

KONTAKT: SIRA@SIRA.ORG.PL

WWW.SIRA.ORG.PL

UZNALIŚMY, ŻE

DOBRZE BYŁOBY

STWORZYĆ MIEJSCE,

W KTÓRYM DOSTĘP-

NE BYŁYBY OFERTY

ORGANIZACJI,

INSTYTUCJI,

W KTÓRYCH

MOŻNA SPOŁECZNIE

PRACOWAĆ, ZY-

SKUJĄC DOŚWIAD-

CZENIE, POZNAJĄC

NOWYCH LUDZI

I DAJĄC COŚ Z SIEBIE.

0107

• informowanie o naszej inicjatywie lokal-

nych mediów,

• docieranie do różnych grup i środowisk

w celu włączania ich w realizację projektu.

Grupa dążyła również do wypracowania

efektywnego sposobu pozyskiwania wolon-

tariuszy oraz stworzenia systemu wdrażania

ich do bezpłatnych prac, dzięki którym wo-

lontariusze zyskiwali nowe umiejętności oraz

doświadczenia. Grupa nawiązała kontakty

z instytucjami oraz osobami potrzebującymi

wsparcia. Większość członków grupy bra-

ła udział w szkoleniach dla koordynatorów

wolontariuszy. Następnie prowadziła, poza

zatrudnionymi specjalistami, szkolenia dla

wolontariuszy (np. „Prawa wolontariusza”,

„Wolontariat europejski”).

JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY NA RÓŻ-

NYCH ETAPACH PROJEKTU?

Trudności:

a/ media: spotykaliśmy się z obojętnością

mediów przy próbach zainteresowania ich na-

szym projektem;

b/ instytucje: wiele instytucji nie było przy-

gotowanych na przyjęcie wolontariuszy, eta-

towi pracownicy bali się, że zostaną zwolnieni

i zastąpieni przez wolontariuszy; władze insty-

tucji nie chciały przyjmować wolontariuszy,

twierdząc, że to dla nich kłopot;

c/ wolontariusze: niektórzy wolontariusze

szybko zniechęcali się do pracy i odchodzili

z wybranej przez siebie instytucji.

CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU

WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?

Pozyskaliśmy środki fi nansowe na kontynu-

owanie projektu z programu Małych Gran-

tów Ambasady Amerykańskiej w Polsce. Po-

zwoliło to na dalsze organizowanie szkoleń,

promocję i utrzymanie biura oraz wydanie 6

numerów biuletynu informacyjnego „Lokal-

ny Informator o Wolontariacie”.

CO ROBIMY TERAZ?

Biuro nadal funkcjonuje i się rozwija. Od nie-

dawna prowadzi w Bydgoszczy specjalistyczne

programy wolontariackie, takie jak: wolonta-

riat studencki lub wolontariat biznesu. Oferty

pracy wolontariackiej są publikowane na stro-

nie internetowej Stowarzyszenia. Ponadto sto-

warzyszenie regularnie organizuje szkolenia

dla przyszłych wolontariuszy.

CO DAŁA REALIZACJA PROJEKTU?

Realizacja projektu pozwoliła nam zdobyć

nowe doświadczenia, które przydały się w ży-

ciu zawodowym. Praca wolontariacka z pew-

nością uwrażliwiła nas na potrzeby drugiego

człowieka, co już teraz procentuje. Bezrobot-

ni absolwenci zdobyli nowe umiejętności, co

w dłuższej perspektywie przydało się w pracy

zawodowej.

RADY DLA INNYCH GRUP

1. Bardzo dokładnie należy skalkulować bu-

dżet, aby w trakcie realizacji projektu nie poja-

wiły się problemy dotyczące niedoszacowania

kosztów.

2. Bardzo ważny jest podział obowiązków

w grupie i wyraźny podział kompetencji.

0109

Różnie widzianeNiezależna Grupa Reporterów przy Stowarzyszeniu „Żyj Twórczo” w Reszlu

15

.05

.20

05

– 1

5.1

2.2

00

5

W trakcie projektu zorganizowaliśmy

zajęcia dla trzech grup: fi lmowej,

fotografi cznej i dziennikarskiej.

Odbyły się warsztaty i spotkania z dziennika-

rzami i fi lmowcami. Napisaliśmy scenariusz

i zmontowaliśmy swój fi lm, wydaliśmy wła-

sną gazetkę. We wrześniu byliśmy w Warsza-

wie. W listopadzie zorganizowaliśmy wyjazd

warsztatowy dla wolontariuszy. Efektem na-

szego projektu są: fi lm pt. „Siedem do szczę-

ścia powodów”, gazetka „Różnie widziane”,

wystawa fotografi czna, pozyskanie wolonta-

riuszy, którzy nadal pracują w Domu Pomocy

Społecznej.

Niezależna Grupa Reporterów to: Payo, Iwan,

Emila, Bartek, Agata, Ewa, Maciek i Daniel.

Ewa to zagorzała matematyczka, Payo – am-

bitny gitarzysta, Bartek – zapalony fotograf,

Emila i Agata – wokalistki zespołów rocko-

wych, Daniel – zapalony motocyklista, Iwan

i Maciek – studenci-informatycy. Właśnie

ta grupa ludzi o różnych zainteresowaniach

i charakterach postanowiła nagrać fi lm o ko-

bietach z Domu Pomocy w Bisztynku. Dodaj-

my, że wszystko dzieje się w czasie wakacji.

Nikt z nas nie był dotychczas w domu opieki,

nikt nie miał doświadczenia w pracy z ludźmi

psychicznie chorymi. Chcieliśmy być wolonta-

riuszami-reporterami, pomagać i poznać losy

ludzi, którzy tam mieszkają.

TAK SIĘ ZACZĘŁO...

Pomysł na wakacje i na fi lm zrodził się o wiele

wcześniej. Bartek i Emila chcieli zasmakować

dziennikarstwa, więc napisali projekt. Pozo-

stali dołączyli potem – nikt nie spodziewał się,

że znajomi z warsztatów muzycznych zechcą

zająć się fi lmem, przypadek sprawił, że w ogóle

powiedzieliśmy im o projekcie.

Męską część załogi interesował montaż

i techniczne sprawy związane z filmem, inni

myśleli o wywiadach i poznawaniu pracy re-

portera. Zaplanowaliśmy, że Emila i Agata

zajmą się redagowaniem gazetki, będą robiły

wywiady i opiszą wszystko, co się wydarzy.

Bartek i Maciek będą fotografowali, Iwan

i reszta brygady napiszą scenariusz i zajmą

się filmem. Do współpracy zaprosiliśmy

również wolontariuszy. Plan był dobry, ale

wymykał się czasem spod kontroli. Scena-

riusz chcieli pisać wszyscy... film zdomino-

wał nasz projekt.

NIE BYŁO ŁATWO...

Czerwiec 2005 r.

Spod reszelskiego zamku wyrusza nasza gru-

pa reporterów. Droga nie jest długa i po chwi-

li jesteśmy w DPS w Bisztynku. Wchodzimy

na teren ośrodka. Podbiega do nas dziewczy-

na: „Cześć. Jestem Agnieszka, a wy?” – pyta.

Grzecznie odpowiadamy i czekamy na to, co

wydarzy się dalej. Jesteśmy zdani sami na sie-

bie. Agnieszka wylewnie wita wszystkich po

kolei. Uśmiechamy się, ale co dalej, jak się za-

chować? Staramy się być mili, jednak cała sy-

tuacja jest dość niecodzienna i wzbudza w nas

niepokój. Poznajemy innych pensjonariuszy,

wielu z nich nie chodzi i nie mówi. Ta pierw-

sza wizyta była trudna. Tak naprawdę to był

szok. Jednak następnego dnia znowu chcieli-

śmy jechać do ośrodka. W lipcu często wy-

jeżdżamy do Bisztynka. Jest już scenariusz,

przyjechał pan Jacek, więc nagrywamy ma-

teriał fi lmowy. Już dobrze znamy dziewczyny

– „nasze dziewczyny” z ośrodka. Umawiamy

się na wspólne ognisko, grę w piłkę. Przyjmu-

ją nas jak dobrych znajomych i jest to bardzo

miłe. Cieszą się, że nagrywamy fi lm o nich.

Jaki będzie ten fi lm? Czy uda nam się poka-

zać to, co ważne? Już wiemy, że będzie to fi lm

KONTAKT: STOWARZYSZENIE „ŻYJ TWÓRCZO”

UL. ŁUKASIŃSKIEGO 8 A/ 7,

11-440 RESZEL

JESTEŚMY ZDANI

SAMI NA SIEBIE.

AGNIESZKA WY-

LEWNIE WITA

WSZYSTKICH PO

KOLEI. UŚMIE-

CHAMY SIĘ, ALE

CO DALEJ, JAK SIĘ

ZACHOWAĆ?

0110

o niezwykłych dziewczynach z Domu Pomo-

cy Społecznej w Bisztynku.

Wieczór, wracamy do Reszla. W busie ożywio-

na rozmowa. Dużo wrażeń i parę rzeczy chce-

my przegadać na gorąco. Okazuje się, że nasz

motocyklista podczas wizyty w DPS musiał

„bawić się” w psychologa, że Ewa – matema-

tyczka zapomnieć na chwilę o liczbach i po-

czuć się bardziej humanistką, a Agata to uro-

dzona wolontariuszka. Już wiemy, że wszyscy

zyskujemy nie tylko nowe doświadczenia, ale

powoli nawiązujemy nowe przyjaźnie.

W WARSZAWIE...

Do Warszawy wyjechaliśmy na początku

września. Mieliśmy tu okazję „od kuchni”

poznać pracę fi lmowców, dziennikarzy praso-

wych i radiowych.

Pierwszego dnia pełni zapału udaliśmy się do

jednej z rozgłośni radiowych – do Radia Józef.

Obserwowaliśmy pracę dziennikarzy i udzie-

liliśmy wywiadu na antenie. Potem wizyta

w redakcji „Newsweek Polska”.

Kolejny dzień w Warszawie – grupa reporte-

rów z Reszla przybyła na plan fi lmu „Pitbul”

(wersja dla TVP). Mogliśmy zobaczyć, jak za-

wodowcy pracują przy nagrywaniu kolejnych

scen i było to dla nas nie lada doświadczenie,

bo nie tylko podpatrywaliśmy pracę opera-

torów, charakteryzatorów i kamerzystów, ale

również spotkaliśmy znanych aktorów.

W Warszawie nasza ekipa „zarwała kilka no-

cek” w montażowni, pracując nad własnym

fi lmem z panią Anią. Tu odbywały się kilkugo-

dzinne dyskusje z zaprzyjaźnionymi fi lmowca-

mi na temat ostatecznej koncepcji fi lmu. Muszę

przyznać, że była to twórcza i wyczerpująca pra-

ca. Ważne, że każdy mógł zgłaszać swoje pomy-

sły i uwagi. Chłopcy wielokrotnie dokonywali

korekt. Wena twórcza nas nie opuszczała. Czy

wszyscy artyści pracują nocą?

Dzięki wizycie w Warszawie wiemy, jak „na

żywo” wygląda praca reporterów. Trzeba

przyznać, że nie jest to lekki kawałek chleba.

W dodatku chleba jedzonego w pośpiechu, bo

oni zazwyczaj robią wszystko w ciągłym biegu

i wszędzie są spóźnieni.

CO DAŁA NAM REALIZACJA PROJEKTU

Poznaliśmy i zrozumieliśmy świat ludzi nie-

pełnosprawnych, którzy mieszkają w DPS. Po

ostatniej wizycie w Ośrodku byliśmy w „lek-

kim szoku”, nasza wrażliwość została wysta-

wiona na ogromną próbę. Wiedzieliśmy, by-

liśmy przygotowani na trudy, ale „wiedzieć”

a „doświadczać” to dwie różne rzeczy. Trwa-

liśmy z uśmiechami na twarzach, bo zależało

nam, by móc jakoś zbliżyć się do dziewczyn,

poznać je, pozyskać ich sympatię. Z czasem

jednak nie myśleliśmy już o tym, że należy się

uśmiechać, lecz po prostu uśmiechaliśmy się.

Odkryliśmy, że naprawdę możemy się dogadać

i zaprzyjaźnić z dziewczynami z Ośrodka bez

żadnej sztuczności – po prostu jak z każdym.

Teraz możemy powiedzieć o sobie, że jesteśmy

wolontariuszami. Swoje doświadczenia prze-

kazaliśmy innym. Pozyskaliśmy kolejnych

wolontariuszy, których sami wprowadziliśmy

w świat chorych psychicznie. Ta grupa do dziś

odwiedza dziewczyny z DPS.

Co jeszcze dała nam realizacja projektu? Poko-

naliśmy strach przed biurokracją, wiemy co to

budżet, faktury, podatki, księgowość i pozna-

liśmy realną wartość planowania. Oczywiście

poznaliśmy także wielu niezwykłych ludzi,

PO OSTATNIEJ

WIZYCIE W OŚROD-

KU BYLIŚMY

W „LEKKIM SZOKU”,

NASZA WRAŻLI-

WOŚĆ ZOSTAŁA

WYSTAWIONA NA

OGROMNĄ PRÓBĘ.

WIEDZIELIŚMY,

BYLIŚMY PRZYGO-

TOWANI NA TRUDY,

ALE „WIEDZIEĆ”

A „DOŚWIADCZAĆ”

TO DWIE RÓŻNE

RZECZY.

zdobyliśmy nowe umiejętności i doświadcze-

nia – wiemy, jak zorganizować wystawę, gdzie

urzęduje promotor gminy.

JAKIE RADY MOŻECIE DAĆ

INNYM GRUPOM

Nie planujcie za dużo działań w projekcie. Rób-

cie imprezy i spotkania. Nie bójcie się wyzwań.

CO ROBIMY TERAZ

Część z nas studiuje, więc rzadko się spoty-

kamy. Pozostali przygotowują się do matury.

Payo jest w Irlandii. Spotkaliśmy się prawie

wszyscy w grudniu 2005 r. po świętach i poje-

chaliśmy do Bisztynka z prezentami.

0111

0112

Janko MuzykantKlub Europejski

01

.02

.20

03

– 1

1.0

1.2

00

4

Jesteśmy zwykłym Klubem Europejskim

w niezwykłej szkole – szkole dla doro-

słych; tu dorosłość zaczyna się od 15 lat,

a nie, jak się przyzwyczailiśmy, od 18. Znamy

się od zawsze do nieskończoności, mamy wła-

sne miejsce – małą pracownię plastyczną, więc

łatwo snuć marzenia.

SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?

Mało romantycznie – byłam na spotkaniu,

gdzie uzyskałam informacje o celach i wa-

runkach, jakie trzeba spełnić, aby znaleźć się

w Programie MŁODZIEŻ. Słuchałam i wyda-

wało mi się, że jest to o nas i dla nas. Jeszcze

tego samego dnia pytałam różnych ludzi, co

chcieliby zrobić dla siebie i dla innych. Zapy-

tałam ze 100 osób, wiele z nich chciało znać

szczegóły. Wybraliśmy się więc na 3 dni do

Doliny Kościeliskiej. Wieczorami dzieliliśmy

się na grupy i pracowaliśmy nad punktami

z V działu formularza wniosku. Na początku

widzieliśmy, że chcemy gazetę o nas z rysun-

kami, których na każdej lekcji tworzy się wię-

cej niż notatek. Nikt z nas nie miał żadnego

doświadczenia ani wzoru. Rozmowy, dysku-

sje w nieskończoność, wizje tego, co mogliby-

śmy osiągnąć.

Temat przewodni to gazeta tworzona przez

młodych ludzi dla młodych o życiu w krajach

Unii Europejskiej, przepisach, programach,

z których można skorzystać. Był też dział o tej

drugiej stronie sportu: umawiane spotkania,

bójki, rozróby.

Była poezja, która rodziła się w naszym Klubie

Europejskim. Było dużo rysunków, komiksy.

Był jeden taki o samotności w społeczeństwie

młodego, zakapturzonego bohatera. Często

wraca do mnie ten komiks, gdy widzę nabur-

muszonego człowieka w kapturze, niby odgro-

dzony od wszystkich, a samotny, rozpaczliwie

poszukujący przyjaciół.

Gazeta to jedno, drugie to rozwijanie zain-

teresowań i pasji. To wyszło nam świetnie!

Niespodziewanie w naszym środowisku (duże

bezrobocie, ubóstwo rodzin, wczesne macie-

rzyństwo/ojcostwo, brak perspektyw; plagi

naszych czasów: alkohol, narkotyki, rozboje)

rozkwitła poezja, pojawiły się teksty i piosenki

hip-hopowe, przez jednego z uczestników pro-

jektu zostanie nagrana płyta. Sztuka komiksu

miała swoje złote miesiące. Nasze dziennikar-

stwo urosło do rangi zawodu, a gazeta została

objęta pilotażowym programem „Newsweek

Polska”. Nasi dziennikarze mieli do dyspozy-

cji narzędzia opracowane przez „Newsweek”,

uczyli się, jak robić gazetę. Tęskniliśmy za sobą,

wspólna praca dawała nam radość, poznawali-

śmy nowe osoby, byliśmy zapraszani wszędzie,

gdzie można było promować to przedsięwzię-

cie. W naszym mieście byliśmy pierwszymi,

którzy weszli do Programu MŁODZIEŻ.

Nasza grupa to osoby, które bardzo chciały

pracować, tworzyć, każdy miał inne zaintere-

sowania i je rozwijał. Owocami tego rozwoju

były materiały do naszego przedsięwzięcia

– gazety, jednocześnie stanowiły one klucz

do podziału zadań.

Największym problemem był czas, który

bezlitośnie coś wyznaczał, nakazywał. Nie

mieliśmy doświadczenia w robieniu gazety

i nie sądziliśmy, że tak dużo trzeba mieć ma-

teriałów, aby ją stworzyć. Odbiorcy naszej

gazety to młodzi ludzie w naszej szkole (ok.

1000 osób), przypadkowe osoby na osiedlo-

wych podwórkach, poznane w trakcie projek-

tu osoby i organizacje. Rozliczenie projektu

nie stanowiło problemu, w porównaniu z kło-

KONTAKT: TERENOWY ODDZIAŁ OHP W KATOWICACH

UL. PIASKOWA 8, 40-230 KATOWICE

SLASKA.OHP@WP.PL, TEL.: 032 209 08 63

BYŁAM NA SPO-

TKANIU, GDZIE

UZYSKAŁAM IN-

FORMACJE

O CELACH I WA-

RUNKACH, JAKIE

TRZEBA SPEŁNIĆ,

ABY ZNALEŹĆ SIĘ

W PROGRAMIE

MŁODZIEŻ. SŁU-

CHAŁAM I WYDA-

WAŁO MI SIĘ, ŻE

JEST TO O NAS

I DLA NAS.

0113

potami, które mieliśmy z zachowaniem ter-

minów harmonogramu, aby oczekiwana ga-

zeta się nie spóźniała.

Projekt zakończyliśmy, ale gazeta ukazywała

się jeszcze przez rok. Tamte działania to jeszcze

teraźniejszość. Nadal istnieje Klub Młodzieżo-

wy, który powstał w pomieszczeniu po szatni,

niebanalnie wymalowany, łącznie z meblami.

Jest galeria prac, które wówczas powstały, cały

czas dochodzą nowe. Nabraliśmy wiary w sie-

bie i w nowe możliwości. Nasz rysownik gra

w kapeli hip-hopowej, Sebastian z Piotrem

nadal się uczą, liderka Joanna wyjechała do

Anglii, założyła rodzinę, część osób pracuje

zawodowo. Uczestnictwo w waszym projekcie

pokazuje, że można mieć wsparcie fi nansowe

i zrobić coś, co było do tej pory w sferze ma-

rzeń. Sebastian ma pomysł na projekt fi nanso-

wany ze środków unijnych na rozwój rolnic-

twa. Członkowie grupy inicjatywnej czynią

przymiarki do utworzenia „Spółdzielni socjal-

nej” w zakresie usług dla dzieci i młodzieży.

W naszym środowisku projekt był takim

otwarciem zapomnianej furtki w Tajemni-

czym Ogrodzie.

UCZESTNICTWO

W WASZYM PROJEKCIE

POKAZUJE, ŻE MOŻNA

MIEĆ WSPARCIE FINAN-

SOWE I ZROBIĆ COŚ,

CO BYŁO DO TEJ PORY

W SFERZE MARZEŃ.

0114

Ścieżka GeologicznaGrupa nieformalna Geolodzy

01

.02

.20

04

– 0

1.1

0.2

00

4

Grupa „Geolodzy” to nieformalne Koło

skupiające wokół siebie studentów,

wolontariuszy, entuzjastów ochro-

ny przyrody, przewodników i turystów. Nie

mamy składek członkowskich, wyznaczone-

go terminarza spotkań, wszystkiego tego, co

nieraz charakteryzuje zorganizowane koła

czy kluby. Na potrzeby projektu wyłoniliśmy

spośród siebie ścisłe grono osób, które przy

wsparciu pozostałych członków miało za za-

danie koordynowanie projektu. Nazwa, którą

przyjęliśmy, nawiązuje do podejmowanych

przez nas działań: ochrony przyrody, popula-

ryzacji walorów turystyczno-krajoznawczych

regionu, a także organizacji rajdów.

Na pomysł utworzenia ścieżki wpadł Grzegorz

Szczęsny, lider i koordynator projektu, a tzw.

impuls do działania dał prezydent miasta Kiel-

ce, Pan Włodzimierz Lubawski, który na bazie

istniejących na terenie Kielc rezerwatów geo-

logicznych postanowił utworzyć GeoPark.

Kierując się myślą „Piękna jest świętokrzyska

ziemia. Poznawać ją jest obowiązkiem i potrze-

bą serca”, postanowiliśmy włączyć się w ten

projekt i zapoczątkować działania mające na

celu utworzenie ścieżki edukacyjnej na terenie

Chęcińsko-Kieleckiego Parku Krajobrazowe-

go. Tereny te natura hojnie wyposażyła w nie-

zwykłe bogactwo tworów geologicznych do-

kumentujących historię Ziemi. Liczne obiekty

znajdujące się na obszarze Parku: rezerwaty,

pomniki przyrody, odsłonięcia skalne, będące

zarówno dziełem natury, jak i świadectwem

obecności ludzkiej, decydują o jego wartości

jako poligonu naukowego oraz terenu o wyjąt-

kowej wartości dydaktycznej, wychowawczej

i rekreacyjnej.

Zajęcia na ścieżkach umożliwiają wykorzy-

stanie środowiska przyrodniczego jako źródła

wiedzy geografi cznej, biologicznej, chemicz-

nej, fi zycznej itp. Od lekcji różnią się tym,

że obejmują szerszą tematykę poznawczą,

większy teren, znacznie dłuższy czas i od-

bywają się na wyznaczonych oraz opisanych

za pomocą tablic informacyjnych trasach.

Bliższe i dalsze środowisko szkoły, oglądane

i badane w czasie wędrówki, ukazuje mnó-

stwo zjawisk, żywych i bezpośrednich, i to nie

tylko z dziedziny przyrody, ale i z ekologii,

biologii, geografi i, historii, fi zyki. Wędrów-

ki trasami ścieżek przyrodniczych stanowią

przede wszystkim wspaniałą lekcję w terenie.

Rozszerzają wiedzę uczniów o najbliższym

środowisku przyrodniczym i zachowaniu się

w nim człowieka.

Wzorując się na tak pięknych ideałach i wy-

korzystując wspaniałe warunki terenowe, po-

stanowiliśmy wystąpić do Narodowej Agencji

z projektem utworzenia takiej ścieżki przy-

rodniczej. Pomysł nasz został zaakceptowany

przez Komisję i wówczas mogliśmy przystąpić

do działania.

W ramach projektu została wytyczona i wy-

znakowana ścieżka edukacyjna o długości

60 km łącząca w jeden ciąg znaków najpięk-

niejsze i najcenniejsze pod względem przyrod-

niczym, historycznym i edukacyjnym miej-

sca na terenie Chęcińsko-Kieleckiego Parku

Krajobrazowego. Dodatkowo ścieżka została

wyposażona w system tablic informacyjnych

i drogowskazów umożliwiających łatwiejszą

orientację w terenie. Oprócz tego w miejscach

najbardziej uczęszczanych ustawiliśmy drew-

niane ławy i stoły, stanowiące niejako „zestaw

wypoczynkowy”. Aby nasza ścieżka zaistniała

w świadomości turystów, pedagogów, miesz-

KONTAKT: POLSKIE TOWARZYSTWO TURYSTYCZNO-KRAJOZNAWCZE

UL. WARSZAWSKA 20 C, 25-312 KIELCE

TEL.: 041 344 73 43

0115

kańców, a w końcu władz samorządowych,

podjęliśmy szereg działań reklamowych, prze-

widzianych w projekcie. Stworzyliśmy i wy-

daliśmy kolorowy folder ścieżki, który nieod-

płatnie rozdajemy przy okazji organizowanych

przez nas imprez. Zorganizowaliśmy dwu-

dniową sesję edukacyjno-krajoznawczą, pod-

czas której zaproszeni przez nas wykładowcy

prezentowali zagadnienia z zakresu ochrony

przyrody, historii i geografi i regionu.

Wspólnie z Oddziałem Świętokrzyskim PTTK

w Kielcach, który zresztą był naszą organiza-

cją wspierającą, wykonaliśmy kolekcjonerską

odznakę „Turysta Geolog”. Trzystopniową

odznakę można zdobyć, wędrując po trasach

ścieżki, po okazaniu specjalnej książeczki

z potwierdzeniem pobytu.

Kulminacją podejmowanych przez nas działań,

a zarazem otwarciem ścieżki, był I Rajd Geo-

logiczny PTTK. Prawie 800 osób wędrowało

w tym dniu nowo wyznaczonym szlakiem. Spo-

tkaliśmy się wszyscy na zlocie gwiaździstym

u stóp chęcińskiego zamku. Była wspaniała zaba-

wa, gry z cennymi nagrodami, a rajd zakończyli-

śmy wspólnym ogniskiem z pieczoną kiełbaską.

Po zakończeniu projektu nie spoczęliśmy na

laurach, jak to bywa w wielu przypadkach. Co

prawda skład osobowy zmienił się i cały czas

ewoluuje, ale z tym samym co kiedyś zapałem

współpracujemy z dziećmi i młodzieżą, orga-

nizujemy rajdy, zloty i happeningi. Chcieliśmy,

aby utworzony szlak był przyjazny środowisku,

mieszkańcom i aby korzystała z niego jak naj-

większa rzesza entuzjastów obcowania z przy-

rodą. Myślę, że nam się to udało. W zeszłym

roku zorganizowaliśmy II Rajd Geologiczny

PTTK, w którym uczestniczyło prawie 1800

osób z całego województwa i można śmiało po-

wiedzieć, że była to prawdopodobnie najwięk-

sza tego typu impreza w Polsce, a na pewno

w regionie. Ogromne zainteresowanie sponso-

rów, władz samorządowych, wywiady dla radia,

telewizji i prasy sprawiły, że Rajd i cała ścieżka

cieszą się coraz większą popularnością nie tylko

na szczeblu regionalnym. Wszystkich zaintere-

sowanych zapraszam na stronę www.rajdgeolo-

giczny.prv.pl. Za naszą działalność zostaliśmy

wyróżnieni w 2004 r. przez Prezydenta Kielc.

Poniżej chciałem zamieścić listę wskazówek,

które mogą się przydać osobom dopiero zaczy-

nającym przygodę z projektem.

Po pierwsze, na sukces projektu składają się:

w 50% ludzie, w 30% kosztorys, w 15% har-

monogram, w 5% szczęście. Starajcie się jak

najstaranniej dobierać osoby, z którymi bę-

dziecie realizować projekty. Zapomnijcie przy

tym o osobistych sympatiach lub antypatiach,

długach wdzięczności czy zobowiązaniach.

Stawiajcie na ludzi sprawdzonych, z przydat-

nymi umiejętnościami. Na potrzeby projektu

wybierzcie spośród siebie tylko niezbędne gro-

no osób, tzw. prezydium, które będzie podej-

mowało strategiczne decyzje. Pozostałe osoby

mogą uczestniczyć w projekcie na zasadzie

współpracy, dysponując dodatkowo głosem

doradczym. Mało rozbudowany zarząd po-

zwoli na szybsze i łatwiejsze podejmowanie

decyzji, a w razie konfl iktów uniemożliwi

tworzenie przysłowiowych „obozów”. Kłótnie

o przywództwo i niezgodność charakterów to

najczęściej spotykane przyczyny konfl iktów.

Spośród siebie musicie wybrać lidera i od razu

przydzielić każdemu funkcję stosowną do jego

0116

umiejętności. Lider powinien mieć głos decy-

dujący, a wy powinniście darzyć go całkowi-

tym zaufaniem. Cały czas pamiętajcie, że za

swoje decyzje, które mają wydźwięk fi nanso-

wy, bierzecie pełną odpowiedzialność.

Szczególną uwagę zwróćcie na konstruowanie

kosztorysu. Na wszelkie większe kwoty, które

chcielibyście wydać, a zakładacie je w budże-

cie, podpisujcie umowy przedwstępne. Unik-

niecie wtedy sytuacji, że ktoś postawi was pod

ścianą, nagle zmieni warunki fi nansowe albo

wyprze się swoich słów. Przy powierzaniu fi r-

mom lub instytucjom jakiegoś zadania, które-

go z wiadomych względów nie jesteście w sta-

nie wykonać sami, zawsze podpisujcie umowę

o dzieło z wyraźnym określeniem warunków

fi nansowych – faktura wystawiana jest już po

fakcie i raczej nie ma od niej odwołania. Nigdy

nie wierzcie nikomu na słowo, a już zwłasz-

cza urzędnikom i władzom samorządowym.

Wiem, że to może być deprymujące i wstydli-

we, kiedy daje się komuś do zrozumienia, że się

mu nie ufa. Gwarantuję, że takie zachowanie

to wyraz profesjonalizmu i jest powszechnie

uznawane i szanowane. Szczególną uwagę

zwróćcie na kurs walut. Wyższy kurs to okazja

do zrobienia większych zakupów, ale zdarzają

się gwałtowne spadki, nawet o 50 gr, i wtedy

można wpaść w poważne tarapaty fi nansowe.

Dlatego zawsze rezerwujcie poza budżetem

kwotę 500–1000 zł na nieoczekiwane zda-

rzenia. Najlepiej, aby wasz kosztorys obej-

rzał prawnik, fi nansista, księgowy. Z braku

doświadczenia w projekcie mogą pojawić się

takie błędy, że późniejsza realizacja bywa cza-

sem niemożliwa.

Starannie konstruujcie harmonogram. Często

powielanym błędem jest także zbyt krótki za-

kładany czas realizacji. Do dyspozycji mamy

12 miesięcy i zawsze korzystajmy z tego czasu.

Lepiej zrobić coś wolniej, ale staranniej.

I na końcu jeszcze jedna ważna rzecz. Pisząc

projekt, myślcie tak, jakby miał się już zakoń-

czyć. Myślcie, w jaki sposób rozliczycie Wasz

projekt, konsekwentnie prowadźcie dokumen-

tację, sprawy fi nansowe – wszystko po to, aby

sprawnie i bez przeszkód go zakończyć.

Życzę wszystkim przyjemnych i niezapomnia-

nych wrażeń i gwarantuję, że włożona praca

z czasem da Wam mnóstwo satysfakcji.

Grzegorz Szczęsny

0117

Dzieciństwo w Krainie BajekMłodzieżowy Klub Europejski w Ośrodku Szkolenia i Wychowania OHP

01

.12

.20

03

– 0

1.0

8.2

00

4

Niniejszy projekt został zrealizowany

przez młodzież w wieku 17–20 lat

z Dąbrowy Górniczej, należącą do Mło-

dzieżowego Klubu Europejskiego w Ośrodku

Szkolenia i Wychowania OHP. W Klubie od

kilku lat funkcjonuje kółko aktorskie utwo-

rzone z naszej inicjatywy. Członkowie Kółka

uwielbiają grać – na scenie nieprofesjonalnie

występują już od kilku lat, biorąc udział w im-

prezach szkolnych i lokalnych. Pomyśleliśmy,

że możemy stworzyć coś swojego – śmieszny

młodzieżowy kabaret i przedstawiać go w róż-

nych miejscach, tam gdzie ludziom potrzeba

dużo uśmiechu. Uznaliśmy, że najwięcej rado-

ści potrzeba małym dzieciom z domu dziecka

i osobom starszym z domu pomocy. I właśnie do

tych osób kierowaliśmy nasze przedstawienia.

O możliwościach, jakie daje Program MŁO-

DZIEŻ, poinformował nas opiekun w Klubie

Europejskim. Przy jego pomocy wypełniliśmy

wniosek Akcji 3. – Inicjatywy Młodzieżowe.

Tematem naszego projektu był kabaret. Chcie-

liśmy zorganizować śmieszne, napisane ję-

zykiem młodzieżowym przedstawienia oraz

stworzyć wystawę fotografi i pt. „Uśmiechnij się

sercem”, na której prezentowalibyśmy uśmie-

chy odbiorców przedstawienia. Do współpracy

zaprosiliśmy członka Kabaretu DNO, który

podszkolił nasz warsztat aktorski oraz po-

mógł nam napisać śmieszne teksty do przed-

stawienia. Nasz projekt był długi, objął okres

zimowy i letni. Ćwiczyliśmy w ferie zimowe.

Nad warsztatem aktorskim pracowaliśmy

w Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie uczyliśmy się

również jeździć na nartach, a ostatniego dnia

przedstawiliśmy nasz kabaret na stoku nar-

ciarskim. To było widowisko! Byliśmy prze-

brani w stroje, ucharakteryzowani i wszyscy

jeździliśmy na nartach – wzbudziliśmy duże

zainteresowanie wśród narciarzy. I tak odnie-

śliśmy pierwszy sukces!

Po długich przygotowaniach 28 kwietnia 2004

r. nadszedł czas na kolejny występ w Piwnicy

Teatralnej Pałacu Kultury Zagłębia. Widow-

nię wypełniły dzieci z Placówki Opiekuńczo-

-Wychowawczej oraz nasze rodziny, nauczy-

ciele i znajomi. To była ogromna radość!

Wszystkie miejsca były zajęte! Przedstawie-

nie bardzo się podobało zwłaszcza małym

odbiorcom. Od tego momentu naszym przed-

sięwzięciem zainteresowały się media, udzie-

laliśmy licznych wywiadów, pisały o nas gaze-

ty, wystąpiliśmy w telewizji oraz w audycji ra-

diowej. Idąc za ciosem, zaprezentowaliśmy się

pensjonariuszom Domu Pomocy Społecznej,

gdzie przedstawienie zostało wspaniale ode-

brane przez osoby starsze. W czasie projek-

tu braliśmy udział w konkursach, w których

prezentowaliśmy nasz kabaret: zdobyliśmy

I nagrodę w Wojewódzkim Przeglądzie Ama-

torskiej Twórczości Artystycznej OHP oraz

II miejsce w Wojewódzkim Przeglądzie Szkol-

nych Zespołów Artystycznych. Następnym

etapem naszego projektu było przedstawienie

kabaretu na grzbietach koni dla dzieci niepeł-

nosprawnych, które w stadninie uczestniczą

w hipoterapii. To była dla nas ciężka praca,

przez tydzień uczyliśmy się obcowania z koń-

mi oraz jazdy konnej. Ale się udało! Nasze

przedstawienie przyniosło radość dzieciom.

Przez cały czas trwania projektu fotogra-

fowaliśmy nasze działania. Na zakończenie

sami wywołaliśmy zdjęcia w ciemni i zor-

ganizowaliśmy wystawę pt. „Uśmiechnij się

KONTAKT: MŁODZIEŻOWY KLUB EUROPEJSKI

W OŚRODKU SZKOLENIA I WYCHOWANIA OHP,

UL. ZĄBKOWICKA 44, 42-523 DĄBROWA GÓRNICZA,

TEL.: 032 268 07 64

TO BYŁA OGROM-

NA RADOŚĆ!

WSZYSTKIE MIEJ-

SCA BYŁY ZAJĘTE!

PRZEDSTAWIENIE

BARDZO SIĘ PODO-

BAŁO ZWŁASZCZA

MAŁYM ODBIOR-

COM. OD TEGO MO-

MENTU NASZYM

PRZEDSIĘWZIĘ-

CIEM ZAINTERESO-

WAŁY SIĘ MEDIA.

0118

sercem”, na którą zaprosiliśmy odbiorców na-

szych przedstawień oraz władze miasta. Jaka

była radość, gdy dzieci odnajdywały swoje

uśmiechy na fotografi ach.

W czasie realizacji projektu byliśmy podzie-

leni na grupy zadaniowe: aktorzy, fotografo-

wie, osoby do kontaktów z mediami i insty-

tucjami, osoby od zakupów, faktur itd. Nad

wszystkim czuwał koordynator, który zaj-

mował się organizacją działań oraz sporzą-

dzał dokumentację. Dzięki dobremu podzia-

łowi obowiązków nie mieliśmy problemów

z realizacją projektu – sukcesem jest dobra

współpraca grupy.

Nasz projekt był długoterminowy, w związku

z czym w harmonogramie zaistniały pewne

zmiany, a niektórych działań nie udało się

zrealizować.

Projekt „Dzieciństwo w Krainie Bajek” za-

kończył się w 2004 roku, a my dalej wystawia-

liśmy przedstawienia. Na początku 2005 roku

nawiązaliśmy kontakt z młodzieżą ze Słowe-

nii, która również interesuje się aktorstwem.

Postanowiliśmy wspólnie napisać projekt

do Akcji 1. Wymiany Młodzieży Programu

MŁODZIEŻ. Celem projektu było pokazanie

naszym gościom piękna Polski, wspólne na-

kręcenie fi lmu i stworzenie przewodnika po

Jurze Krakowsko-Częstochowskiej widzia-

nej oczami obcokrajowców. Projekt został

zaakceptowany. W lipcu 2005 r. gościliśmy

w naszym kraju 16 kolegów ze Słowenii. To

było niesamowite przeżycie, dzięki wymianie

poznaliśmy kulturę słoweńską oraz nawiąza-

liśmy wspaniałe znajomości. Obecnie przygo-

towujemy się do wymiany w Słowenii, gdzie

tym razem to nasi koledzy będą nas oprowa-

dzać po swoim kraju.

Projekt „Dzieciństwo w Krainie Bajek” poka-

zał nam, że stać nas na wiele, na przełamanie

barier i stereotypów. Pochodzimy z małej dziel-

nicy, gdzie nic się nie dzieje. Projekt pozwolił

nam uwierzyć we własne siły, przełamać stres,

pozbyć się tremy oraz wzbogacić nasz warsz-

tat aktorski. Dziś wszyscy jesteśmy pewni, że

nigdy nie zrezygnujemy z gry na scenie, bo to

nasze całe życie.

Naszym rówieśnikom możemy poradzić, aby

nie rezygnowali z marzeń i robili wszystko, by

je zrealizować. Jeśli pasjonują się czymś, niech

te pasje rozwijają. Nasze marzenia ziściły się

dzięki Programowi MŁODZIEŻ, który po-

zwolił nam rozwinąć miłość do aktorstwa.

Koordynator,Renata Papierniak

PROJEKT „DZIECIŃ-

STWO W KRAINIE

BAJEK” POKAZAŁ

NAM, ŻE STAĆ NAS

NA WIELE, NA PRZE-

ŁAMANIE BARIER

I STEREOTYPÓW.

0119

Aktywność znosi barieryAktywni Razem

01

.02

.20

05

– 3

1.0

7.2

00

5

Grupa młodzieżowa „Aktywni Razem”

poznała się i powstała w naszej szko-

le. Pomysł zawiązania grupy zrodził

się podczas spotkań w Klubie Europejskim.

Przyszło nam do głowy, że moglibyśmy

wspólnie zacząć działać. W naszej placówce

pojawiła się osoba, która miała już styczność

z Programem MŁODZIEŻ i to ona nam po-

dała stronę internetową, gdzie znaleźliśmy

więcej informacji. Postanowiliśmy wykorzy-

stać szanse, jakie daje Program – zrodził się

pomysł na realizację własnych działań. W ten

sposób powstał projekt.

Nasz projekt „Aktywność znosi bariery” był re-

alizowany od lutego 2005 r. do 31 lipca 2005 r.

Działania związane z jego realizacją pozwoliły

nam osiągnąć planowane cele. Najważniejsze

jest to, że udało nam się wyjść z inicjatywą do

innej młodzieży, do kolegów i koleżanek. Za-

wsze czuliśmy się, jako osoby niepełnospraw-

ne, gorsi od naszych rówieśników. Ta świado-

mość stanowiła barierę trudną do pokonania.

Dobrze, że mimo różnych opinii, odważyliśmy

się na ten krok. Pozwoliło nam to pozbyć się

poczucia bycia gorszymi, pobudziło i umoc-

niło do dalszego działania i otworzyło nam

większe możliwości. Wspólna praca znacznie

podniosła nasze umiejętności radzenia sobie

i odnalezienia się we współczesnej rzeczy-

wistości ludzi dorosłych i pełnosprawnych.

Mamy nadzieję, że zmieniły się również świa-

domość i podejście do drugiego człowieka,

szczególnie niepełnosprawnego.

Dzięki zaplanowanym działaniom udało

nam się zaangażować lokalną społeczność

młodzieżową, szczególnie tę z regionu, która

ma znacznie utrudniony dostęp do nowocze-

snych technik informacyjnych. W naszej gru-

pie inicjatywnej były osoby pochodzące ze

środowiska wiejskiego. Zadania przewidzia-

ne w projekcie były przydzielone dla każdego

kolegi i każdej koleżanki z grupy; wszyscy

wspólnie staraliśmy się organizować nasze

działania. Praca była dzielona wspólnie i każ-

dy za coś odpowiadał, staraliśmy się wspierać

nawzajem. Każdy miał swój udział w przygo-

towaniach spotkań, w pracach związanych

z dokumentowaniem działań, w robieniu wy-

wiadów, przekazywaniu informacji do me-

diów i do innych młodych ludzi, w reklamie

itp. Wszyscy starali się wywiązać z powierzo-

nych im obowiązków jak najlepiej, wspólnie

staraliśmy się też pokazać naszym rówieśni-

kom, że warto coś robić.

Realizując nasz projekt, zdobywaliśmy nowe

ciekawe doświadczenia, poznaliśmy wielu in-

teresujących ludzi, mogliśmy wymienić swoje

spostrzeżenia i uwagi. Zdobyliśmy też wiedzę,

którą trudno zdobyć, siedząc w domu, nie spo-

tykając się z ludźmi. Dało to nam możliwości

wyjścia na świat. Był to projekt, który rozbu-

dził naszą pomysłowość, inicjatywę, rozwinął

nasze zainteresowania, był także sposobem in-

tegracji różnych środowisk, poznania własnej

kultury i otaczającej nas rzeczywistości. Mamy

również nadzieję, iż młodzież ze środowisk lo-

kalnych mogła bliżej nas poznać i zintegrować

się z osobami niepełnosprawnymi.

Projekt znacznie ułatwił nam integrację spo-

łeczną z młodzieżą i pobudził nas do większej

przedsiębiorczości. Mogliśmy także pomóc

i w pewien sposób wskazać drogę innym

KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 3 WE WŁOCŁAWKU

UL. NOWOMIEJSKA 21, 87-800 WŁOCŁAWEK

TEL.: 054 232 50 37

0120

młodym ludziom do zdobycia wiedzy na te-

mat Programu MŁODZIEŻ. Jesteśmy prze-

konani, że udało nam się zrealizować jeden

z jego najważniejszych priorytetów: umożliwił

młodzieży takiej jak my, niepełnosprawnej

i defaworyzowanej, dostęp do wiedzy, zdobycie

pewnych umiejętności i doświadczeń oraz po-

zwolił na większą integrację ze środowiskiem

rówieśniczym.

Mieliśmy również bardzo duże wsparcie od

osób dorosłych; największe zaś od naszych

opiekunów, którzy wspierali nas w różnych

sytuacjach, tych dobrych i tych złych (kie-

dy napotykaliśmy różne bariery), za co im

bardzo dziękujemy. Mogliśmy liczyć na ich

wsparcie do samego końca, łącznie z rozli-

czeniem projektu. W działaniach bardzo po-

pierała nas też lokalna władza, która podzi-

wiała nas za odwagę i determinację. Jednak

napotykaliśmy różne problemy, np. lekcewa-

żące podejście niektórych instytucji i osób.

Spotkaliśmy się również z małym zainte-

resowaniem ze strony mediów i młodzieży

ze szkół wiejskich. Na początku troszeczkę

źle rozplanowaliśmy działania, na które nie

wpłynęły jeszcze pieniądze; musieliśmy po-

życzać je od różnych osób, aby móc zacząć

realizować plany.

Po zakończeniu projektu spora liczba osób

z naszej grupy skończyła szkołę i wróciła do

domów, podjęła pracę, założyła rodzinę. Jed-

na koleżanka jest już mężatką i mamą. Inna

myśli o wolontariacie. Każdy z nas był dumny

i szczęśliwy, że mógł uczestniczyć w realizacji

tego projektu. Niektórzy wynieśli z tych dzia-

łań motywację do dalszego życia, że możemy

coś wspólnie zrobić i jesteśmy sobie równi, nie

ma barier między niepełnosprawnymi i pełno-

sprawnymi ludźmi.

Myślę, że będę dalej działać w Programie

MŁODZIEŻ, powoli zbieram kolejną grupę.

Zastanawiałem się nad projektem Współ-

pracy w Sieci. Dostałem ostatnio propozycję

udziału w szkoleniu językowym. Realizacja

projektu dała nam dużo lepsze spojrzenie na

świat, podniosła nas na duchu, dowartościo-

wała i dodała wiary w to, że możemy coś zro-

bić, aby mieć lepsze życie. Nabraliśmy odwagi

w kontaktach z innymi ludźmi i uwierzyliśmy

w siebie, co pozwoliło nam samym lepiej zro-

zumieć osoby niepełnosprawne. Poznaliśmy

wielu ciekawych ludzi, nawiązaliśmy przyjaź-

nie, a co najważniejsze, zaistnieliśmy w śro-

dowisku lokalnym.

Jakie rady można dać innym grupom?

Uwierzcie w siebie, w swoje możliwości

i idźcie do przodu! Ciężko pracujcie, czasem

zróbcie coś na luzie i z zabawą, wspierajcie

się nawzajem, a wszystko Wam się uda. Nie

obawiajcie się krytyki, bo ona jeszcze bar-

dziej mobilizuje do działań, słuchajcie swo-

ich serc, wszystko starajcie się robić razem.

Dobrze wyliczcie sobie budżet, a do rozli-

czania projektu wynajmijcie księgową. No

i oczywiście: życzę powodzenia.

Marcin Dąbrowski

NIE OBA-

WIAJCIE SIĘ

KRYTYKI, BO

ONA JESZCZE

BARDZIEJ

MOBILIZUJE

DO DZIAŁAŃ,

SŁUCHAJCIE

SWOICH SERC,

WSZYSTKO

STARAJCIE SIĘ

ROBIĆ RAZEM.

0121

Młodzieżowa Wszechnica DziennikarskaMłodzi Dziennikarze „Gazety Jura – Młody Punkt Widzenia”

LU

TY

– L

IPIE

C 2

00

5

Nasze pierwsze spotkanie nie było przy-

padkowe. Wszyscy dobrze wiedzieli-

śmy, po co tu jesteśmy i co dalej bę-

dziemy robić. Zrozumieliśmy, że rozpoczyna

się kolejna przygoda w naszym życiu. Jedni

z nas już wiedzieli coś o wszechnicy, inni do-

piero mieli się dowiedzieć.

Pomysł napisania projektu nie pojawił się od

razu. Na początku wychodziliśmy jako doda-

tek w Gazecie Zawierciańskiej „Jura”, jednak

szybko zaczęło brakować nam na to pieniędzy.

Projekt był dla nas nadzieją na przetrwanie

i dalsze działanie. Po złożeniu projektu czeka-

liśmy jak na wyrok – być albo nie być, pisać

albo zapomnieć. Udało się!

Do realizacji projektu przystąpiliśmy we wrze-

śniu 2004 roku. Naszymi opiekunami zostało

dwoje dziennikarzy: redaktor Iwona Wiklik

z „GZJ” i redaktor Wojciech Pacula z Polskiego

Radia Katowice. To oni pokazali nam, jak być

dziennikarzami. Nauczyli nas wielu rzeczy,

np. jak odróżnić dobry reportaż od kiepskie-

go felietonu. Temat naszego projektu brzmiał:

„Młodzieżowa Wszechnica Dziennikarska”.

Najważniejszym zadaniem, jakie przed sobą

postawiliśmy, było utworzenie sprawnie dzia-

łającego kolegium redakcyjnego, którego pra-

ca będzie polegała na redagowaniu raz w mie-

siącu czterostronicowego dodatku „Młodego

Punktu Widzenia”. Nie chcieliśmy się stać za-

mkniętą grupą. Nasze drzwi były otwarte dla

nowych osób, które szukały swojej życiowej

pasji, bo właśnie tym może się stać dzienni-

karstwo. Wybraliśmy spośród nas redaktora

naczelnego. Pierwszym była Patrycja Wnęk,

później dokonaliśmy zmiany i redaktorem

została Anna Huras, sekretarzem była nie-

zmiennie Kinga Szydlik. Nasz dobytek także

się powiększył – nie tylko tekstów było wię-

cej. Dorobiliśmy się własnego komputera, na

którym pisaliśmy teksty, dyktafonu, a także,

co najważniejsze, własnego miejsca w redakcji

radia, gdzie mogliśmy się regularnie spoty-

kać i tworzyć coś z naszego punktu widzenia.

Chcieliśmy również nawiązać współpracę ze

szkolnymi gazetkami i tak też narodził się po-

mysł przygotowania POST-u (Paradziennikar-

skiej Olimpiady Sportów Towarzyskich), na

którą oprócz uczniów zawierciańskich szkół

zaprosiliśmy również władze naszego miasta,

które uczestniczyły w konkurencjach. Ale nie

myślcie, że były to konkurencje czysto sporto-

we, wymagały również trochę sprytu, odwagi

i elokwencji, czyli tego, czego nie może zabrak-

nąć żadnemu dziennikarzowi. Odpowiedzial-

ny za jej przygotowanie był nasz redaktor spor-

towy Patryk Drabek. Drugim ważnym przed-

sięwzięciem przygotowywanym przez nas był

fi nał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Wymagało to wiele czasu. Chociaż był to XIII

fi nał, dla nas wcale nie okazał się pechowy, po-

nieważ zebraliśmy około 30 tysięcy dla Funda-

cji, a przy tym dobrze się bawiliśmy. Nie tylko

pisaliśmy. Nagrywaliśmy także audycje do pro-

gramu nadawanego w Radiu Katowice „Chwyć

barierkę”. O czym pisaliśmy? O wszystkim. W

naszej gazecie panowała ogromna różnorod-

ność tematów, co spowodowało, że trafi ła do

wielu czytelników. Chociaż grupą docelową

była młodzież, to często wyrażały się o nas po-

chlebnie również osoby starsze.

Nie zawsze było różowo. Z biegiem czasu poja-

wiały się też problemy. Podobno tematy leżą na

KONTAKT: MIEJSKI OŚRODEK KULTURY, CEN-

TRUM IM. A. MICKIEWICZA W ZAWIERCIU, UL.

PIASTOWSKA 1, 42-400 ZAWIERCIE, MOKZAWIER-

CIE@OP.PL, WWW.MOK.PL, TEL.: 032 672 16 78

NIE CHCIELIŚMY

SIĘ STAĆ ZA-

MKNIĘTĄ GRUPĄ.

NASZE DRZWI

BYŁY OTWARTE

DLA NOWYCH

OSÓB, KTÓRE

SZUKAŁY SWOJEJ

ŻYCIOWEJ PASJI,

BO WŁAŚNIE TYM

MOŻE SIĘ STAĆ

DZIENNIKAR-

STWO.

0122

ulicy, dla nas niestety nie zawsze tak było. Pod

koniec roku szkolnego goniły nas zaliczenia w

szkole, co znalazło odzwierciedlenie w ilości

naszych tekstów. Kolegia redakcyjne również

stawały się coraz bardziej burzliwe, ponieważ

każdy z nas zaciekle bronił swojego punktu

widzenia i tekstów. Byliśmy coraz lepsi, więc

wymagania co do nas również rosły i to nie tyl-

ko od opiekunów, ale także od władz miasta,

którym nasze działania bardzo się spodobały.

Przez rok zasłynęliśmy w Zawierciu. Staliśmy

się rozpoznawalni na ulicach. Nie byliśmy już

szarymi mieszkańcami. Jednak ten rok bardzo

szybko minął. Nie chcieliśmy tak szybko koń-

czyć naszej przygody. Ponieważ projekt do Ak-

cji 3. Programu MŁODZIEŻ można było złożyć

tylko raz, musieliśmy szukać pomocy gdzie in-

dziej. I udało nam się po raz drugi. Złożyliśmy

projekt do Akcji 1. Programu MŁODZIEŻ.

Nawiązaliśmy współpracę z miastem part-

nerskim Ebensee, do którego wyjechaliśmy

na sześciodniową wymianę. Ukoronowaniem

tego projektu były szesnastostronicowa gaze-

ta. Bardzo wiele pomogły nam również władze

miasta i Miejskiego Ośrodka Kultury.

Działamy nadal i dopóki starczy nam sił,

a w głowach będziemy mieć pomysły na na-

stępne teksty – będziemy działać. Chcemy

nadal stanowić zespół młodych ludzi, których

nie interesuje picie pod blokiem i rozwalanie

ławek, ale którzy chcą coś z siebie dać. Na-

uczyliśmy się wielu nowych rzeczy i nie cho-

dzi mi tutaj jedynie o sprawy dziennikarskie.

Wielu z nas nabrało pewności siebie, nauczy-

ło się asertywności i pracy w grupie. Staliśmy

się niemal redakcyjną rodzinką, której nie-

obce są sukcesy, sprzeczki, chwile szczęścia

i radości, a czasem smutku.

Rada, jaką możemy dać innym grupom, które

będą chciały przystąpić do projektu: nie bój-

cie się marzyć, a tym bardziej nie bójcie się

tych marzeń realizować. Ważne również jest,

by nie poddawać się od razu, gdy raz powinie

Wam się noga. Człowiek popełnia czasami

błędy, ale najważniejsze, żeby nie popełniać

ciągle tych samych. Wszystkim, którzy mają

zamiar napisać projekt, życzę powodzenia

i zapewniam, że warto.

„Młody Punkt Widzenia” redaguje zespół

w składzie: Justyna Banach, Patryk Drabek,

Anna Huras – redaktor naczelna, Joanna Jagła,

Paulina Janikowska, Katarzyna Kaziród, Jacek

Kijas, Dominika Kubiczek, Katarzyna Kurze-

ja, Wioletta Myszkowska, Marta Pacan, Mi-

chał Romanek, Kinga Szydlik, Patrycja Wnęk,

Tomasz Zielonka, DTP – Paweł Machelski.

Redaktorzy prowadzący: Iwona Wiklik, Woj-

ciech Pacula.

STALIŚMY SIĘ NIE-

MAL REDAKCYJNĄ

RODZINKĄ, KTÓREJ

NIEOBCE SĄ SUK-

CESY, SPRZECZKI,

CHWILE SZCZĘŚCIA

I RADOŚCI, A CZA-

SEM SMUTKU.

0123

Nasza świetlica naszą rozrywkąGrupa młodzieży przy Stowarzyszeniu Kobiet Wiejskich „Kwadrat”

01

.07

.20

03

– 3

0.0

6.2

00

4

Grupa uczestnicząca w projekcie to dzieci

i młodzież mieszkająca w tej samej wsi.

Spotykali się nad jeziorem, na boisku,

wspólnie od kilku lat przygotowywali kolędę

dla mieszkańców. Zaangażowali się również

w remont świetlicy w naszej miejscowości.

Chęć działania zrodziła się, gdy pomieszcze-

nie było pięknie odnowione, ale puste. Wtedy

właśnie zapoznaliśmy się z Programem MŁO-

DZIEŻ i postanowiliśmy podjąć wyzwanie.

Ustaliliśmy, co chcemy i co możemy zrobić.

Powstał projekt, który ku naszemu zaskocze-

niu i ogromnej radości został zaakceptowany.

Jego celem było zorganizowanie zajęć, zaanga-

żowanie w nie młodych mieszkańców naszej

miejscowości oraz zapoznanie z naszymi osią-

gnięciami społeczności lokalnej.

Zajęcia trwały rok, odbywały się w każdą sobotę,

często również w piątek po południu, a w waka-

cje i w ferie kilka razy w tygodniu. Uczestniczyło

w nich ok. 30 osób w wieku od 7 do 25 lat.

Odbyły się warsztaty teatralne, ceramiczne,

malarskie, rzeźbiarskie, zdobienie porcelany,

malowanie na szkle i jedwabiu, zajęcia spor-

towe i kulinarne. Wyjeżdżaliśmy na wyciecz-

ki, biwak i rajdy rowerowe. Organizowaliśmy

wystawy swoich prac w Żywkach oraz innych

miejscowościach. Przygotowaliśmy przedsta-

wienie teatralne – „Zemstę”, które cieszyło

się dużym uznaniem, a spotkania z aktorem,

Piotrem Kowalewskim, dostarczyły niezapo-

mnianych wrażeń młodym artystom.

Młodzież uczestnicząca w różnego rodzaju

zajęciach z dużym zainteresowaniem nabywa-

ła umiejętności artystyczne od instruktorów.

Wszyscy szanowali prace swoich kolegów, nie

zdarzyło się, żeby coś zostało zniszczone, a pra-

wie cały czas na stołach leżały rozpoczęte prace,

stała scenografi a, a w szafi e wisiały stroje i re-

kwizyty do „Zemsty”. Świetlica była dostępna,

można powiedzieć, o każdej porze. Młodzież

sama utrzymywała porządek, sami ogrzewali-

śmy pomieszczenie zimą, troszczyliśmy się, aby

był przygotowany i przyniesiony opał. Kiedy

organizowaliśmy imprezy, informowaliśmy

o nich mieszkańców i zapraszaliśmy gości, sa-

modzielnie przygotowywaliśmy poczęstunek.

Poważnym problemem w początkowym etapie

wydawało się nam pozyskanie środków wła-

snych na dofi nansowanie projektu. Był taki mo-

ment, że uznaliśmy to za nierealne: nadleśnic-

two wyczerpało fundusze na darowizny, zosta-

liśmy bez drewna na opał. Wójt stwierdził, że

na razie nie możemy liczyć na wsparcie gminy,

a o sponsorach prywatnych przestaliśmy nawet

marzyć. Pełni obaw stwierdziliśmy, że należy

zabrać się ostro do pracy, a gdy efekty będą wi-

doczne, może coś się zmieni. Tak też się stało.

Dostaliśmy drewno, zaczęło nam przybywać

mebli i sprzętu. Uzyskaliśmy obietnicę dofi -

nansowania projektu przez gminę. Po kolejnych

wystawach, a w szczególności po „Zemście”,

znaleźli się nawet sponsorzy indywidualni,

dzięki którym możemy kontynuować zajęcia.

Przekonaliśmy się, że aby coś otrzymać, należy na

to zapracować. W związku z oczekiwaniami kon-

tynuujemy zajęcia. Aby pozyskać pieniądze na

materiały, wykonujemy, dzięki nabytym umiejęt-

nościom, pamiątki, które sprzedajemy turystom.

Udaje się nam pozyskiwać fundusze z Urzędu

Gminy oraz darowizny od osób prywatnych.

Działalność naszej świetlicy cieszy się uzna-

niem, gdyż jak dotąd jest to jedyna tego rodza-

ju placówka w gminie.

KONTAKT: STOWARZYSZENIE KOBIET

WIEJSKICH „KWADRAT”

UL. ŻYWKI 17, 11-612 KRUKLANKI

0125

My kształtujemy glinę, glina kształtuje nasAdam Dzierzgwa

01

.04

.20

05

– 1

9.0

3.2

00

6

Mam na imię Adam, obecnie studiu-

ję i mieszkam w Warszawie. Przed

dwoma laty, w okresie od września

2003 do sierpnia 2004, odbyłem EVS w Niem-

czech, w małej wiosce Eckwälden. Pracowa-

łem w ośrodku antropozofi cznym dla dzieci

niepełnosprawnych intelektualnie i mają-

cych problemy w nauce. Moje zadania pole-

gały na pomaganiu podopiecznym w nauce

i współprowadzeniu zajęć lekcyjnych, rucho-

wych i plastycznych. Z tego powodu miałem

w Eckwälden kontakt z wieloma dziedzina-

mi sztuki. Szczególnie zafascynowała mnie

jedna – garncarstwo. Zaobserwowałem, że

glina ma na podopiecznych niezwykły wpływ

– pozwala im się wyciszyć, pobudzić wy-

obraźnię i jest jednocześnie wspaniałą for-

mą terapii manualnej. Pomyślałem wtedy, że

w moim rodzinnym mieście brakuje tego typu

warsztatów. Mając możliwość realizacji Ka-

pitału Przyszłości, szybko zacząłem tworzyć

pierwsze szkice przyszłego projektu. Wielu

cennych wskazówek odnośnie wyposażenia

i prowadzenia garncarni udzielili mi pracow-

nicy Instytutu Eckwälden, tam też miałem

okazję poznania różnych technik wyrobu

przedmiotów z gliny.

Po zakończeniu projektu EVS i powrocie do

Polski odnowiłem kontakt z miejscowym

Stowarzyszeniem Pomocy Dzieciom Niepeł-

nosprawnym „Nasz Kącik” i podzieliłem się

z jego członkami pomysłem stworzenia pra-

cowni ceramicznej. Uznaliśmy, że garncar-

stwo może być wspaniałą formą terapii dla

dzieci i młodzieży zrzeszonej w stowarzysze-

niu, poza tym garncarnia może pełnić funkcje

placówki integracyjnej, sprzyjającej kontak-

tom osób niepełnosprawnych ze sprawnymi.

Pomysłem zainteresował się również lokalny

klub artystów, który zadeklarował gotowość

udostępnienia lokalu i przystosowania go na

potrzeby garncarni.

Zmotywowany do działania udzielonym po-

parciem przystąpiłem do pisania wniosku

o dofi nansowanie z Narodowej Agencji Pro-

gramu MŁODZIEŻ. Wniosek został przyjęty

bez żadnych poprawek i kwota, o którą się sta-

rałem została mi przyznana w całości.

Zajęcia według wcześniejszych założeń od-

bywały się codziennie od poniedziałku do

piątku, osiem godzin dziennie. Głównymi

grupami docelowymi projektu były dzieci

i mło dzież niepełnosprawna oraz pochodząca

z rodzin patologicznych. Pracownia pełniła

rolę placówki integracyjnej, dając osobom nie-

pełnosprawnym możliwość wyjścia z izolacji.

Młodzież z rodzin zagrożonych wyklucze-

niem społecznym, pomagając niesprawnym

rówieśnikom miała poczucie, że jest komuś

potrzebna. Ważnym osiągnięciem było zorga-

nizowanie dowozu osób niepełnosprawnych

z okolicznych terenów wiejskich dwa razy

w tygodniu. Znalezienie odpowiedniego prze-

woźnika nie było łatwe, wymagało długich

poszukiwań, dlatego dowozy nie mogły zacząć

się z chwilą rozpoczęcia projektu.

Pracownia była otwarta dla wszystkich chęt-

nych, nie tylko osób należących do głównych

grup docelowych projektu. Nawiązaliśmy

współpracę z lokalnymi szkołami, których

uczniowie zaczęli uczęszczać na zajęcia, dużą

grupę stanowili emeryci, którzy uczestnicząc

w zajęciach, mieli możliwość ciekawie spę-

dzić wolny czas. Udało się pozyskać pomoc

wolontariuszy z lokalnego centrum wolonta-

riatu, którzy regularnie pomagali w prowa-

dzeniu zajęć i czuwali nad bezpieczeństwem

uczestników.

KONTAKT: STOWARZYSZENIE POMOCY

DZIECIOM NIEPEŁNOSPRAWNYM „NASZ

KĄCIK”, UL. WOJSKA POLSKIEGO 3, 26-200

KOŃSKIE, KONTAKT@NASZKACIK.PL,

TEL.: 041 372 47 30

0126

Ważnym elementem projektu były wycieczki

do miejsc związanych z garncarstwem. Wy-

prawy przyczyniły się nie tylko do poszerzenia

wiedzy w dziedzinie garncarstwa, ale rów-

nież sprzyjały dalszej integracji uczestników

warsztatów.

Stworzony przeze mnie projekt był zawsze wi-

doczny na festynach i imprezach regionalnych,

gdzie nie tylko pokazywaliśmy nasze wyroby,

ale również prezentowaliśmy zwiedzającym

techniki pracy z gliną i sprzedawaliśmy nasze

„dzieła sztuki”. Uzyskane w ten sposób środki

przeznaczane były na zakup dodatkowego wy-

posażenia garncarni.

Realizacja Kapitału Przyszłości pozwoliła

mi zdobyć wiele nowych doświadczeń. Moją

wiedzą mogę się teraz podzielić z osobami,

które planują stworzenie własnego projektu.

Osobiście nie natrafi ałem na poważniejsze

trudności w czasie realizacji projektu, jednak

należy podkreślić, że już w czasie tworzenia

się pierwszych pomysłów udało mi się napo-

tkać ludzi, którzy wsparli moje działania. Uzy-

skałem pomoc dwóch organizacji, bez której

mój projekt z pewnością nie rozwinąłby się tak

dynamicznie. Wsparcie ze strony organizacji

dobrze znających lokalne problemy jest nie-

wątpliwie bardzo ważne i należy je pozyskać

jeszcze przed pisaniem samego projektu.

W czasie pisania wniosku o dofi nansowanie

największą uwagę trzeba poświęcić budżetowi

projektu. Ważne jest, aby dokładnie zaplanować

poszczególne wydatki, co zniweluje koniecz-

ność późniejszych zmian. Oczywiście drobne

korekty są nieuniknione. W moim przypadku

większość zmian spowodowana była znacznie

niższym kursem euro z dnia przelewu w sto-

sunku do kursu założonego przeze mnie w cza-

sie planowania budżetu. Kwota otrzymanego

dofi nansowania okazała się po przeliczeniu na

złotówki znacznie niższa.

Decydując się na realizację projektu, warto po-

myśleć o współpracy z mediami, które pomogą

w rozpropagowaniu wśród społeczności lokal-

nej realizowanego przedsięwzięcia. Wycinki

prasowe, reportaże radiowe lub telewizyjne

pomogą poza tym w udokumentowaniu dzia-

łalności przed Narodową Agencją, w momen-

cie ostatecznego rozliczenia działalności pro-

jektu. Realizując projekt, zdecydowałem się na

prowadzenie kroniki, w której zamieszczałem

wycinki prasowe, zdjęcia, broszury dokumen-

tujące działalność garncarni i każdemu pole-

cam tę formę.

Projekt cieszył się dużą popularnością wśród

lokalnej społeczności, udało się pozyskać

sponsorów, nieznacznego wsparcia udzieliły

również władze miasta i powiatu. Na fi nanso-

wą pomoc liczymy szczególnie teraz, gdy za-

kończyła się umowa z Narodową Agencją, gdyż

projekt zaplanowany jest jako przedsięwzięcie

stałe. Zakończenie współpracy z Programem

MŁODZIEŻ w żadnym stopniu nie spowoduje

zahamowania działalności.

Po zakończeniu umowy z Narodową Agencją

będę nadal zajmował się garncarnią. Planuję

nawiązywać nowe kontakty z artystami spe-

cjalizującymi się w wyrobie ceramiki. Garn-

carnia, zgodnie z pierwotnymi założeniami,

nadal będzie pełniła funkcje placówki inte-

gracyjnej i pozostanie w szczególności otwarta

dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej i po-

chodzącej z rodzin patologicznych.

DECYDUJĄC SIĘ

NA REALIZACJĘ

PROJEKTU WAR-

TO POMYŚLEĆ

O WSPÓŁPRACY

Z MEDIAMI, KTÓ-

RE POMOGĄ

W ROZPROPAGO-

WANIU WŚRÓD

SPOŁECZNOŚCI

LOKALNEJ RE-

ALIZOWANEGO

PRZEDSIĘWZIĘCIA.

0127

Odkryte WykopaliskoGrupa DZiAK przy IV LO w Krakowie

01

.05

.20

03

– 3

0.0

9.2

00

3

Był sobotni, chłodny poranek 2001 roku.

Mgła jeszcze dobrze nie opadła, wilgotne

powietrze przeszywało na wskroś, a świa-

domość, że cały Kraków jeszcze śpi, sprawiała, że

droga do naszego liceum była wyjątkowo długa.

Mimo to kilkoro uczniów IV LO im. T. Kościusz-

ki w Krakowie, mając w pogardzie to, co działo

się za oknem, ruszyło pod wielką górę, na której

znajduje się szkoła, by wspólnymi siłami spełnić

prośbę jednej z nauczycielek, tj. przygotować

wystawę. I podobnie w kolejny sobotni poranek,

i następny… I tak się zaczęło. Zanim spostrzegli-

śmy, stworzyliśmy całkiem zgraną grupę DZiAK

– Dziedzictwo i Animacja Kultury. Zaczęliśmy

wspólnie podejmować własne próby animacji

kultury. Na naszym koncie mamy zorganizo-

wanie historyczno-artystycznych warsztatów

„Dziedzictwo kulturowe Miast Hanzeatyckich

w Europie 2001”, historyczno-artystycznych

warsztatów „Kultura szlachecko-magnacka na

przykładzie zamku w Łańcucie”, obchodów Dni

Słowiańskich i in. Ponieważ nie lubimy się nudzić

i trudno nam usiedzieć bezczynnie, postanowili-

śmy wziąć się za kolejne przedsięwzięcie.

Był rok 2003. Rok Osób Niepełnosprawnych

i Rok Dziedzictwa Kulturowego. Postanowili-

śmy wykorzystać ten moment i zwrócić uwagę

różnych środowisk na problem edukacji osób

niepełnosprawnych. Niestety często byliśmy

świadkami sytuacji, w których osoby niepełno-

sprawne miały problemy z poruszaniem się po

muzeach w Polsce. Mam tu na myśli nie tylko

osoby na wózkach inwalidzkich, ale również te

niewidome. Ile razy biedny nauczyciel męczył

się, próbując przekazać tejże młodzieży, jak

wygląda jakiś eksponat czy makieta. Musiał

się naprawdę nieźle napocić, a i tak nie zawsze

udawało mu się oddać słowami istotę rzeczy.

Stwierdziliśmy, że tak dłużej być nie może.

Narodziła się w nas chęć zmiany tej sytuacji

i poczuliśmy, że nic nie może nas powstrzy-

mać. Wzięliśmy się więc do roboty.

Kilka spotkań i projekt był gotowy. Wysłali-

śmy go do Warszawy i jedyne, co mogliśmy

zrobić, to czekać. W końcu przyszła odpo-

wiedź – „tak”. Ucieszyliśmy się ogromnie, bo

bez wsparcia fi nansowego z Programu MŁO-

DZIEŻ nasz projekt by się nie powiódł, w ogóle

nie miałby prawa bytu. I tak rozpoczęliśmy na-

szą pięciomiesięczną przygodę z „Odkrytym

Wykopaliskiem”.

Najpierw zaprosiliśmy do projektu dziesięciu

kolegów z Ośrodka Szkolno-Wychowawcze-

go dla Dzieci i Młodzieży Niewidomych i Sła-

bowidzących w Krakowie. Potem z pytaniem

„Pomożecie?” zwróciliśmy się do nauczycieli

z tejże palcówki, nauczycieli z naszej szkoły oraz

do pedagoga szkolnego. Pomogli. Uczestniczy-

liśmy w zajęciach mających na celu integrację

z naszymi nowymi kolegami. Już wtedy zorien-

towaliśmy się, że stworzymy mocną ekipę i że

będziemy się świetnie bawić. Razem złożyliśmy

wizytę w Muzeum Archeologicznym i Muzeum

Historycznym w Krakowie, gdzie wzięliśmy

KONTAKT: MUZEUM ZAMKOWE W MALBORKU

UL. STAROŚCIŃSKA 1, 82-200 MALBORK

TEL.: 055 647 08 80

0128

udział w przygotowanych specjalnie dla nas za-

jęciach. Sami zorganizowaliśmy w naszej szko-

le wykład z archeologii, poprowadzony przez

jednego z naszych nauczycieli, z wykształcenia

archeologa. Dużo czytaliśmy na temat dziejów

Małopolski i Krakowa. Szukaliśmy współpra-

cowników w środowisku lokalnym, zanosząc

do władz miasta, władz oświatowych ulotkę-

plakat zawierającą informacje o projekcie. Ale

nie będę ukrywać, że przez cały ten czas żyli-

śmy tak naprawdę Malborkiem – miejscem,

w którym odbyły się warsztaty archeologiczno-

konserwatorskie, gwóźdź programu. Nie mo-

gliśmy się doczekać wyjazdu.

W końcu przyszedł upragniony 7 sierpnia. Za-

pakowaliśmy plecaki, niektóre były większe od

ich właścicieli, i o świcie stawiliśmy się wszy-

scy na Dworcu Głównym. Przyjechał pociąg

i ruszyliśmy po przygodę z historią, z archeolo-

gią, ze sztuką. Dotarliśmy na zamek malborski

i wszystkim tym, którzy przybyli tam pierwszy

raz, dech zaparło. Zresztą tym, którzy, tak jak

ja, byli tam po raz kolejny, również. Nie myśle-

liśmy wcale o tym, że bolą nas plecy i ręce, że

słońce mocno grzeje i powoli się rozpływamy.

Każdy myślał tylko o tym, by jak najszybciej

móc zwiedzić tę niesamowitą twierdzę. Mie-

liśmy na to aż dziesięć dni. Wykorzystaliśmy

je jak tylko mogliśmy. Dziś możemy powie-

dzieć, że znamy zamek od podszewki. Zajrze-

liśmy prawie w każdy zakamarek, mieliśmy

z tego wielką radochę, bo zwykły turysta nie

może sobie na to pozwolić. W czasie trwania

warsztatów mieliśmy okazję poznać wspania-

łych fachowców, pasjonatów zamku, którzy

podzielili się z nami swoją wiedzą, m.in. panią

mgr Jolantę Justę, pana mgr. Artura Dobre-

go czy pana Bernarda Jesionowskiego, który

o cegłach zamku wie chyba wszystko. Poza tym

przyglądaliśmy się pracy wybitnych archeolo-

gów, pana mgr. Zbigniewa Sawickiego oraz

pani dr Marii Dąbrowskiej z Instytutu Etnolo-

gii i Archeologii PAN w Warszawie. Mogliśmy

uczestniczyć w prawdziwych badaniach arche-

ologicznych prowadzonych na terenie Zamku.

My, dziewczyny, ze zdumieniem patrzyłyśmy,

jak panowie z naszej grupy chętnie zrzucają

z siebie koszulki i chwytają za łopaty, by kopać,

kopać i kopać w poszukiwaniu skarbów. Kto

by pomyślał!

Część z nas odwiedziła pana mgr. inż. Ma-

cieja Kilarskiego, architekta, konserwatora,

artystę, zajmującego się badaniem i przy-

wracaniem do życia zabytków architektury

Pomorza, Śląska i Małopolski. Przez kilka go-

DZIŚ MOŻEMY

POWIEDZIEĆ, ŻE

ZNAMY ZAMEK OD

PODSZEWKI. ZAJ-

RZELIŚMY PRAWIE

W KAŻDY ZAKA-

MAREK, MIELIŚMY

Z TEGO WIELKĄ

RADOCHĘ, BO ZWY-

KŁY TURYSTA NIE

MOŻE SOBIE NA TO

POZWOLIĆ.

0129

dzin z zapartym tchem słuchaliśmy opowie-

ści, jak to Malbork stał się jego „ukochanym

dzieckiem” i podziwialiśmy różnego rodzaju

detale architektoniczne, którymi nas zasypał,

a w szczególności te, którymi zasypał naszego

niewidomego kolegę Grzesia.

W czasie warsztatów poznaliśmy tajniki pra-

cy konserwatora zabytków i zmierzyliśmy się

z nie lada przeciwnikiem – kołem garncar-

skim. Przekonaliśmy się, że lepienie garnków

z gliny to nie jest taka prosta sprawa i trzeba

się bardzo natrudzić, aby ten kawałek gli-

ny w naszych rękach przypominał naczynie.

Przy czym śmiechu było co niemiara i każdy

opuszczał wioskę ceramiczną ubrudzony gli-

ną po czubek nosa. Oprócz tego czas upływał

nam na robieniu witraży czy szyciu sztandaru

i kukiełek. Oczywiście nie zabrakło również

wycieczek do Elbląga, Truso i Gdańska, któ-

re doskonale uzupełniały i urozmaicały nasz

program. Nawet bliższy kontakt ze strażą

miejską w Sopocie nie był w stanie zepsuć nam

nastroju. Wspólne wieczory przy ogniskach,

pieczenie chleba i spacery nad Nogatem zacie-

śniały nowe przyjaźnie. Nic dziwnego, że gdy

przyszedł dzień wyjazdu, kiedy musieliśmy

opuścić mury malborskiej twierdzy, niejedne-

mu zakręciła się łza w oku. Ale nie mieliśmy

wyjścia. Znów pociąg, Dworzec Główny w

Krakowie i powrót do rzeczywistości.

Nasz projekt zakończyliśmy dyskusją panelo-

wą w urzędzie miasta na temat zastosowanych

w projekcie metod współpracy i wernisażem

zrobionej przez nas wystawy, na której m.in.

pokazaliśmy wszystkie wykonane przez nas

„dzieła sztuki” powstałe w czasie warsztatów.

Niech jednak nikt nie myśli, że obyło się bez

komplikacji i utrudnień. W czasie realiza-

cji projektu musieliśmy wprowadzić pewne

zmiany (m.in. nasza grupa zwiększyła się o 10

osób, a termin projektu chcieliśmy wydłużyć

o miesiąc). Wymagały one zgody Narodowej

Agencji Programu MŁODZIEŻ. Poza tym ko-

rzystanie z konta bankowego szkoły w okresie

wakacji sprawiało nam trudności. Jednak ze

wszystkim sobie poradziliśmy i można po-

wiedzieć, że odnieśliśmy sukces. Nie udałoby

się nam to, gdyby nie nasza pani prof. Ola Ty-

rańska, która czuwała nad naszymi poczyna-

niami, gdyby nie zaangażowanie wszystkich

„działkowców” i naszych nowych kolegów

w realizację projektu.

Co dał nam ten projekt? Długo by opowiadać.

Ogromną satysfakcję, dużo radości, chęć do

dalszych działań. Zmienił nasz sposób po-

strzegania osób niepełnosprawnych. Staliśmy

się bardziej wrażliwi, otwarci. Zrozumieliśmy,

jak niewiele nas różni, a jak wiele łączy. Dla

mnie osobiście „Odkryte Wykopalisko” było

wspaniałym doświadczeniem. Nie tylko dlate-

go, że mogłam sprawdzić się jako szefowa gru-

py, że spędziłam kolejne wakacje w Malborku,

w którym zakochałam się od pierwszego wej-

rzenia, ale również dlatego, że dane mi było

dzielić ten czas ze wspaniałymi ludźmi. Do

tego poszerzyliśmy nasze horyzonty, wzboga-

ciliśmy się o nowe doświadczenia, wiedzę. Jak

powiedział jeden z uczestników: „To jest żywa

historia, tego w książkach nie ma…”.

POSZERZYLIŚMY NASZE

HORYZONTY, WZBO-

GACILIŚMY SIĘ O NOWE

DOŚWIADCZENIA, WIE-

DZĘ. JAK POWIEDZIAŁ

JEDEN Z UCZESTNIKÓW:

„TO JEST ŻYWA HISTO-

RIA, TEGO W KSIĄŻKACH

NIE MA…”.

0130

Integracja przez sztukęAkademicka Grupa Inicjatyw

01

.08

.20

03

– 1

5.1

1.2

00

3

Akademicka Grupa Inicjatyw (AGI) to

koło naukowe, które funkcjonuje przy

Zakładzie Pedagogiki Specjalnej UAM

w Poznaniu. Rolę opiekuna koła pełniła Pani

dr Barbara Szychowiak, obecnie pełni ją Pani

mgr Monika Karwacka. Nasze koło działa od

1999 roku. Przez ten czas udało nam się zre-

alizować wiele inicjatyw. Do naszych akcji

cyklicznych należała między innymi orga-

nizacja konkursów plastycznych skierowa-

nych do uczniów szkół specjalnych oraz akcja

„Choinka miejska” organizowana wspólnie ze

Stowarzyszeniem Civitas Christiana. Mamy

na swoim koncie również inne imprezy, takie

jak: Zabawa andrzejkowa czy Baliki dla dzieci

i młodzieży niepełnosprawnej. Zorganizowa-

liśmy trzy wystawy fotografi czne Matyldy Pa-

chowicz, poruszające tematykę osób niepełno-

sprawnych intelektualnie.

Obecnie AGI promuje przede wszystkim idee

integracji i włączania osób niepełnospraw-

nych w życie społeczności lokalnej. Drugi

nurt działalności koła naukowego dotyczy

poszerzania kompetencji zawodowych człon-

ków koła, poprzez udział w konferencjach

i warsztatach naukowych. Koło Naukowe AGI

prowadzi też systematyczne zajęcia terapeu-

tyczne Metodą Ruchu Rozwijającego W. Sher-

borne dla dzieci ze świetlicy socjoterapeu-

tycznej. W planach są: zorganizowanie cyklu

wykładów (między innymi o dogoterapii),

badania własne oraz zajęcia wychowawcze

w szkołach podstawowych.

W 2003 roku podjęliśmy się zorganizowania

działań integracyjnych na szeroką skalę. Pro-

jekt „Integracja przez sztukę” mógł być zre-

alizowany dzięki wsparciu Wspólnoty Euro-

pejskiej w ramach Programu MŁODZIEŻ. In-

stytucjami wspomagającymi nasz projekt była

Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum

Animacji Kultury w Poznaniu (WBPiCAK)

oraz polska grupa Youth for Exchange and

Undrestanding (YEU). Dzięki pomocy tych

organizacji udało nam się urzeczywistnić no-

watorski pomysł, jakim była nauka fotografo-

wania osób niepełnosprawnych intelektualnie.

Pomysłodawczynią i główną organizatorką

tego projektu była Matylda Pachowicz, peda-

gog specjalny i fotograf.

Praca w grupie przebiegała bardzo sprawnie.

Ustalony został wyraźny podział obowiązków.

Pomimo zaangażowania wszystkich nie udało

się uniknąć pewnych problemów. Nie udało

się znaleźć sponsorów na zakup kompakto-

wych aparatów dla osób niepełnosprawnych.

Stanęliśmy więc przed koniecznością zakupu

jednorazowych aparatów fotografi cznych dla

niepełnosprawnych fotografów. W trakcie re-

alizacji projektu napotkaliśmy również wiele

problemów związanych z niewłaściwym po-

dejściem do upośledzonych umysłowo. Wiele

osób wypowiadało swoje obawy co do celowo-

ści planowanych działań, wątpiąc w sens ucze-

nia osób niepełnosprawnych intelektualnie fo-

tografowania. Wiele było głosów sceptycznych

i niedowierzających.

Dzięki bardzo fachowej pomocy pana Włady-

sława Nielipińskiego z WBPiCAK w Poznaniu

uniknęliśmy wielu błędów organizacyjnych.

Pan Władysław służył swoją radą i dużym do-

świadczeniem w organizacji poszczególnych

faz projektu. To właśnie dzięki pomocy do-

KONTAKT: WOJEWÓDZKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA

I CENTRUM ANIMACJI KULTURY W POZNANIU

UL. PRUSA 3, 60-819 POZNAŃ, TEL.: 061 664 08 50

0131

świadczonych organizatorów pra-

cujących w ośrodkach kultury (m.in.

kierownika Gołanieckiego Ośrodka

Kultury) udało się zrealizować to nowa-

torskie przedsięwzięcie i osiągnąć wszystkie

zamierzone cele, między innymi:

- naukę osób niepełnosprawnych nowych

umiejętności, jaką było opanowanie podstaw

fotografowania,

- integrację osób niepełnosprawnych z osoba-

mi pełnosprawnymi,

- prezentację twórczości osób niepełnospraw-

nych intelektualnie szerszej publiczności,

- rozwianie błędnych, stereotypowych wy-

obrażeń na temat osób niepełnosprawnych

intelektualnie,

- badania naukowe (m.in. do dwóch prac ma-

gisterskich) o dużej wartości dla studentów

pedagogiki specjalnej.

Uczestnikami warsztatów były osoby z nie-

pełnosprawnością intelektualną w stopniu

lekkim i umiarkowanym

oraz zaawansowani foto-

amatorzy pełniący rolę in-

struktorów fotografi i. Więk-

szość osób niepełnosprawnych

po raz pierwszy miała okazję trzymać apa-

rat i robić zdjęcia według własnego pomy-

słu. Osoby niepełnosprawne nabyły nową

umiejętność, jaką jest fotografowanie, które

w ich odczuciu było wcześniej zarezerwowa-

ne dla innych. Plener fotografi czny był dla

nich okazją do rozwijania własnych predys-

pozycji i możliwości twórczych. Efektem tych

działań (Gołańcz, 18–21.09.2003) była wysta-

wa „Magda, Waldek i inni”. W uroczystości

otwarcia wystawy uczestniczyło ok. 150 osób,

a miała ona miejsce w salach Centrum Sztu-

ki Współczesnej – Galerii INNER SPACES

– MULTIMEDIA w Poznaniu. Wystawa jest

obecnie prezentowana w różnych miastach

Wielkopolski.

Pomysł organizowania warsztatów fotogra-

fi cznych dla osób niepełnosprawnych intelek-

tualnie spotkał się z dużym zainteresowaniem

zarówno u osób niepełnosprawnych, jak i ich

opiekunów. Dlatego jest kontynuowany w for-

mie warsztatów i konkursów fotografi cznych.

Niepełnosprawni uczestnicy pleneru z powo-

dzeniem biorą udział w konkursach, kilku

z nich jest laureatami ogólnopolskich konkur-

sów fotografi cznych.

Zrealizowany projekt udowodnił, że warto po-

nieść ryzyko i podjąć się próby realizacji na-

wet najbardziej „nierealnych” pomysłów, gdyż

mogą być one początkiem niesamowitej przy-

gody. Dziękujemy za taką możliwość!

Matylda Pachowicz

NIEPEŁNOSPRAW-

NI UCZESTNICY

PLENERU Z POWO-

DZENIEM BIORĄ

UDZIAŁ W KONKUR-

SACH, KILKU Z NICH

JEST LAUREATAMI

OGÓLNOPOLSKICH

KONKURSÓW FO-

TOGRAFICZNYCH.

0133

Bursztynowym szlakiem A.D. 2002Związek Drużyn „ŹRÓDŁA MOCY”

O roku ów!..., niezwykły roku, któ-

ry kilkudziesięciu osobom będziesz

się nieodparcie kojarzył ze słowem:

„projekt”. Projekt pod nazwą Bursztynowy

Szlak zaczęliśmy realizować w lutym 2002,

ale pomysł powstał dokładnie rok wcześniej,

a wcielanie słowa w czyn miało miejsce już od

września 2001! Formułowane na bazie projek-

tów wnioski grantowe, czyli prośby o dofi nan-

sowanie wysyłane do różnych instytucji, mu-

szą być przecież dostarczane do nich na długo

przed realizacją, aby zostały odpowiednio za-

planowane w roku budżetowym.

W lutym 2001 r. uczestniczyłam w kursie

Animatorów Edukacji i Inicjatyw Europej-

skich, który miał miejsce w Centralnej Szkole

Instruktorskiej ZHP w Perkozie. Tam po raz

pierwszy usłyszałam o Programie MŁODZIEŻ

i nauczyłam się tworzyć zintegrowane projekty

edukacyjne. „To coś dla naszego hufca!” – po-

myślałam wtedy i już na marcowej odprawie

drużynowych w Dębicy próbowałam zachęcić

kadrę do opłacalnego (w sensie satysfakcji)

przecież wysiłku. Większość osób słuchających

mnie kiwała głowami smętnie i niepewnie: „To

nie jest takie proste, nie wszyscy, którzy chcą,

dostają pieniądze, na pewno jest niezłe sito...”.

Dla mnie i kilku młodych drużynowych (aku-

rat robiliśmy Kurs Drużynowych „Dziś – Jutro

– Pojutrze” i byliśmy naładowani harcener-

gią) podziałało to jak ostroga na konia! Po

wiosennym Kursie, po letnim – „rycerskim”

– biwaku, nadeszła pora planowania nowego

roku harcerskiego i nasz mglisty początkowo

projekt zaczął nabierać wyraźnych – złocisto-

pomarańczowych jak bursztyny – barw. Nie-

raz przypominało mi się wówczas przewrotne

hasło popularnej stacji radiowej „Razem Moż-

na Fszystko”! Razem – czyli z kadrą drużyn

dębickich: Magdą i Eweliną z „Gawry”, Mate-

uszem i Kasią z „Groni”, Krzyśkiem i Pauliną

z „Watahy”, Tomkiem – nauczycielem historii

z „Kwiatka” oraz wspierającym naszą „Pusz-

czę” zastępowym Wojtkiem.

Projekt BURSZTYNOWYM SZLAKIEM

porównaliśmy sobie do nanizanych na nić

bursztynów, tworzących słowiański naszyjnik.

Łączącą nicią – motywem przewodnim pro-

jektu – stała się przeszłość słowiańska terenów

polskich, ze szczególnym uwzględnieniem

lokalnych, podkarpackich. Nizanymi na nią

bursztynami były konkretne działania mające

na celu już to rozkochanie uczestników w naj-

starszej tradycji naszego kraju (wyjazdy, zbiór-

ki tematyczne, imprezy), już to integrowanie

środowisk lokalnych (gmina Brzostek, powiat

Dębica) poprzez organizację imprez kultural-

nych (wystawy, teatrzyk, teksty prasowe).

Podjęliśmy decyzję o sformalizowaniu współ-

pracy naszych drużyn i powołaliśmy do życia

Związek Drużyn „ŹRÓDŁA MOCY”, abyśmy

byli mocni w dążeniu do szczytnych celów!

Wymyśliliśmy wizję działania naszych drużyn

na najbliższe trzy lata pod zbiorczym hasłem

„SWOJE POZNAMY – Z CUDZYM PORÓW-

NAMY”. Szlak Bursztynowy to część pierwsza,

w częściach kolejnych zamierzamy wyjechać za

granicę, a może i zaprosić jakichś europejskich

skautów do nas! Dlatego cały czas przykłada-

my wagę do uczenia się języka angielskiego

oraz – oszczędzamy pieniądze!

Projekt – wniosek grantowy wysłaliśmy do

Warszawy w październiku i pozostało nam

KONTAKT: BES7@WP.PL

WWW.BURSZTYNOWYSZLAK.PRV.PL

0134

już tylko czekanie na decyzję Komitetu Selek-

cyjnego – aż do grudnia. 18. dnia tego miesią-

ca, dokładnie w moje 25. urodziny, nadeszła

odpowiedź pozytywna: nasz wniosek „prze-

szedł” i przyznano pieniądze (co istotne: 75%

z góry, 25% jako refundacja)! Dumą napawał

nas fakt, że pomysł i rozpisanie sposobu jego

urzeczywistnienia zostały ocenione bardzo

wysoko. Mogliśmy zacząć informować na-

szych harcerzy i ich rodziców o planowanych

spotkaniach i wyjazdach. Jeszcze w grudniu,

podczas Wigilijki Związku Drużyn, roz-

puściliśmy pierwsze wici. Zastępowi, pod-

zastępowi i ich podopieczni przychylili się

do idei zabawy w Słowian z prawdziwym en-

tuzjazmem! Z niecierpliwością czekaliśmy na

rozpoczęcie projektu, ale i nie zasypialiśmy

gruszek w popiele, czytając historyczne książ-

ki, mitologie słowiańskie, szukając informacji

w Internecie. Tak przygotowani wyjechali-

śmy na styczniowo-lutowy Biwak Zimowy

„W KRAKOWSKIM GRODZIE” w odwiedzi-

ny do zaprzyjaźnionej 8 Podgórskiej Drużyny

Harcerskiej – pomarańczowej „Watry” (vatra

to po słowiańsku ognisko)... Tam właśnie nasz

projekt rozpoczął się naprawdę. W projekcie

tym najpierw my – kadra Związku Drużyn

– przeprowadziliśmy metodami aktywizu-

jącymi zajęcia z genealogii Słowian, ich nie-

jasnej, ale arcyciekawej historii, zwyczajów

i obrzędów, poplątanej mitologii, stareń-

kiego języka oraz warsztaty z robienia i wy-

woływania zdjęć. Nasze cztery drużyny po-

dzieliły się na siedem plemion słowiańskich,

co pozwoliło na niemal osobistą identyfi kację

z praprzodkami. Następnie Wiślanie, Polanie,

Opolanie, Goplanie, Lędzianie, Mazowsza-

nie oraz Ślężanie pod wodzą plemionowych

(czyli zastępowych lub przybocznych) roz-

poczęli przygotowanie do kulminacyjnych

punktów projektu – Bursztynowego Rajdu

w górach (tuż obok jednej z tras prawdziwe-

go Bursztynowego Szlaku) oraz wakacyjnego

obozu nad morzem. Tymczasem kadra pod-

wyższała swoje kwalifi kacje. W maju Druh

Wojtek zdał swój egzamin na przewodnika

górskiego Beskidu Wschodniego, a niżej pod-

pisana komendantka Związku Drużyn wraz

z zastępczynią Druhną Magdą uczestniczyły

w Kursie Kierowników Placówek Letniego

i Zimowego Wypoczynku (po ludzku mówiąc:

komendantów obozów i zimowisk). W lipcu

Druhna Kasia została kwalifi kowaną wycho-

wawczynią tychże, a szkolenie na młodszych

ratowników wodnych przeżyli Druh Gekon

i Druh Homar.

Bursztynowy Rajd, czyli wiosenna wyprawa

w góry Beskidu Niskiego, w miejsca, gdzie

ongi wiódł Bursztynowy Szlak, miał miejsce

w pierwszy weekend czerwca. Trzydniowa

wędrówka po uroczych okolicach Rudawki

Rymanowskiej i jednocześnie wcielenie się

w postacie zarówno przedwiecznych miesz-

kańców tych terenów, jak i zamorskich

kupców przemierzających leśno-rolnicze

ziemie nadwiślańskie, okazały się dobrym

pomysłem. Fascynującą gawędę opowiedział

nasz gość – Ibrahim Ibn Jakub, toczyła się

gra o bursztyn, miały miejsce podchody po-

między „myśliwymi”, „szamanami” a „zwie-

rzętami”. Używaliśmy nowiutkiego sprzętu

kupionego z „projektowych” pieniędzy: na-

miotów, osobistych i plecakowych apteczek

(WIELKIE dzięki za skuteczne pośrednic-

two Internetowej Składnicy Harcerskiej!),

0135

dyktafonu i gitary (do nagrywania piosenek

słowiańskich).

W lipcu nadeszła pora wakacyjnego wyjazdu

nad Bałtyk – dla niektórych z nas pierwsza

w życiu możliwość zobaczenia polskiego mo-

rza. Obóz letni „NA SKRZYŻOWANIU KUL-

TUR” był jakby wizytą u Pomorzan, wielką

grą w ich życie codzienne i odświętne z wy-

korzystaniem całej zdobytej wcześniej wie-

dzy. Kadra obozowa czuwała właściwie tylko

nad bezpieczeństwem i zdrowiem uczestni-

ków, ponieważ całą resztę przygotowywali

oni sami. Targi rzemiosła i ozdób, ognisko

– Święto Plemienia, wybory Miss i Mistera

Słowiańszczyzny, Festiwal Piosenki Obozowej

i Słowiańskiej – to były okazje, podczas któ-

rych my, opiekunowie, naprawdę szczerze po-

dziwialiśmy prześliczne stroje, własnoręcznie

wykonane rekwizyty, a także niekłamany en-

tuzjazm naszych podopiecznych, nic sobie nie

robiących z kapryśnej czy po prostu brzydkiej

pogody. Dzięki ich postawie wyjazd wart jest

wspomnień. Pozostaną w naszej pamięci tak-

że wycieczki: do Muzeum Archeologicznego

w Gdańsku (polecam wystawy „Pradzieje Po-

morza” oraz „Z bursztynem przez tysiąclecia”)

oraz do Słowińskiego Parku Narodowego koło

Łeby. Tam to ułożyliśmy napis „ZHP DĘBICA”

uwieczniony na wielu zdjęciach i fi lmach...

A ruchome wydmy rzeczywiście robią

OGROMNE wrażenie...

Podsumowania całości projektu i odpowiedzi

na pytanie „DOKĄD NAS DOPROWADZIŁ

SZLAK BURSZTYNOWY?” dokonaliśmy

jesienią. Od 27 do 29 września trwał Biwak

Kadrowy dla drużynowych, przybocznych,

zastępowych, podzastępowych oraz licznych

pomocników. Omówiliśmy podczas niego

wyniki ankiet wypełnionych przez uczest-

ników projektu, zastanawialiśmy się, co

można było zrobić lepiej, zreasumowaliśmy

materialno-mentalne efekty Bursztynowego

Szlaku. Są nimi: relacje/reportaże w prasie

lokalnej (możemy właściwie mówić o stałej

współpracy zapoczątkowanej dzięki projek-

towi z gazetami „Wiadomości Brzosteckie”,

„Ziemia Dębicka” oraz „Obserwator Lokal-

ny”), ok. 500 zdjęć wykorzystanych podczas

trzech wystaw fotografi i, kilka taśm audio

i wideo, kroniki plemion oraz całego Związ-

ku Drużyn, mnóstwo zdobytych sprawno-

ści, w tym sprawność okolicznościowa „Sło-

wianka/Słowianin”, oraz internetowa strona

www.bursztynowyszlak.prv.pl.

Ufamy, że w ten sposób stworzony słowiań-

sko-harcerski „bursztynowy naszyjnik” posia-

da magiczną moc twórczą i profi laktyczną dla

każdego, kto zdecyduje się go nosić... w swym

sercu i pamięci!

harcmist rzyni Barbara Wojtaszek,harcerka Rzeczypospolitej, bes 7@wp.pl

0136

Zaproszenie dla MagdalenyStowarzyszenie im. Marii Niepokalanej na rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom

01

.02

.20

04

– 3

1.0

7.2

00

4

Stowarzyszenie im. Marii Niepokalanej

zapewnia pomoc socjalną, psychologicz-

ną i terapeutyczną ofi arom przemocy

(w tym przemocy seksualnej), osobom przy-

muszanym do prostytucji, także ofi arom

handlu ludźmi. Prowadzimy ośrodek rehabi-

litacyjny z programem terapeutycznym, nasi

pracownicy dyżurują raz w tygodniu na uli-

cach, oferując pomoc interwencyjną i socjalną

(w tym poradnictwo prawne, medyczne), a tak-

że służą wsparciem potrzebującym kobietom.

Prowadzimy również zajęcia profi laktyczne

w środowisku młodzieży szkolnej i wycho-

wawców w zakresie werbunku do sex-biznesu,

przemocy, wymuszonej prostytucji.

Grupa realizująca projekt „Zaproszenie dla

Magdaleny” wyłoniła się spośród podopiecz-

nych Stowarzyszenia. Pracownicy Stowarzy-

szenia prowadzili rozmowy z podopiecznymi

dotyczące planów związanych z zaintereso-

waniami, edukacją, rozwojem oraz przeszkód,

jakie widzą w ich realizacji. Celem dotychcza-

sowej pracy było motywowanie dziewczyn do

zmian. Projekt miał pozwolić nam na przeło-

żenie motywacji na działanie, wdrażanie zdro-

wego stylu życia, dbania o siebie i o własne

potrzeby. Dzięki projektowi można było poka-

zać skutki podejmowanych wcześniej działań;

możliwe stało się ocenianie ich, podkreślanie

tych pozytywnych, a przez to głębsza praca

nad trwałą zmianą życia. Chcieliśmy także do-

starczyć pozytywnych przeżyć i radości oso-

bom, które doznały przemocy, mają problemy

z wiarą we własne możliwości, którym braku-

je dobrych wspomnień. Oprócz tego naszym

celem było pokazanie zdrowego stylu życia

i udowodnienie, że można zadbać o potrzeby

swoje i swoich dzieci, co daje radość, satysfak-

cję i chęć do działania.

Projekt zakładał uczestnictwo grupy w przy-

gotowaniu projektu (wybór zajęć, ułożenie

harmonogramu, ustalenie kontraktu), w jego

realizacji (ustalanie i przygotowanie spotkań,

zakup biletów, przygotowanie wycieczki, wy-

bór środków lokomocji). Dziewczęta samo-

dzielnie ustalały terminy spotkań, wyjść na

basen, wybierały seanse kinowe, miejsce wy-

cieczki, zamówiły noclegi i posiłki. Efektem

ich wspólnych rozmów był następujący plan

działań:

• luty – lipiec 2004: w każdy poniedziałek zaję-

cia z samoobrony (1,5 godz.);

• 18 lutego – 12 maja 2004: w każdą środę

szkolenie z kosmetyki i wizażu (3 godz.) – ze

względu na zwiększenie motywacji dziewczę-

ta zdecydowały, że zajęcia odbywać się będą

z większą intensywnością (co tydzień) i trwać

będą mniejszą liczbę miesięcy;

• kwiecień – lipiec 2004: co drugi piątek (czer-

wiec i lipiec – co tydzień) wyjście na basen

– dziewczęta zdecydowały, że chcą później

rozpocząć wyjścia na basen, tak by w okresie

letnim mogły być one częstsze;

• kwiecień – lipiec 2004: wyjście do kina (raz

lub dwa razy w miesiącu);

• 3 lipca 2004: ognisko i zabawy dla dzieci

i matek z okazji Dnia Dziecka;

• 2 – 4 lipca 2004: wycieczka w góry dla dziew-

cząt z dziećmi.

Miarą zaangażowania grupy było samodziel-

ne ustalenie terminów zaplanowanych imprez

w najkorzystniejszy dla wszystkich sposób.

Grupa wytypowała osoby odpowiedzialne za

poszczególne działania:

• wybór seansów fi lmowych i zakup biletów,

• organizowanie wyjść na basen,

• ustalenie miejsca wycieczki, z pomocą koor-

dynatora zamówienie noclegów, wyżywienia

i środka transportu;

KONTAKT: STOWARZYSZENIE IM. MARII NIEPOKALANEJ

UL. KRASIŃSKIEGO 21, 40-019 KATOWICE

MAGDALENA@KATOWICE.OPOKA.ORG.PL

WWW.MAGDALENA.KATOWICE.OPOKA.ORG.PL

0137

• organizacja zajęć podczas wycieczki, np.

przygotowanie ogniska dla dzieci.

Po zakończeniu projektu odbyło się spotkanie

podsumowujące wrażenia, uczestniczki oceni-

ły program, poszczególne działania, określiły

problemy swoje i grupy podczas realizacji pro-

jektu. Na poszczególnych jego etapach pojawi-

ły się różne problemy i trudności:

• w stworzeniu grupy i zaangażowaniu do

działania; osoby z grupy przyzwyczaiły się,

że ktoś za nie decyduje, planuje, są izolowane,

zmuszane do posłuszeństwa i uległości;

• problemy w komunikacji; było to pierwsze

przedsięwzięcie grupowe, pojawiły się proble-

my przy podejmowaniu decyzji i braniu za nią

odpowiedzialności;

• problemy związane z promocją projektu;

ze względu na charakter problemu potrzeb-

na była duża dyskrecja, tak aby nie ujawnić

danych dziewcząt, a także faktu bycia ofi arą

wymuszonej prostytucji – dla grupy jest to

upokarzające i wstydliwe, we wstępnej fazie

projektu padało pytanie: „Czy prowadzący

zajęcia z samoobrony i wizażu będą wiedzieli,

dla kogo je prowadzą?”;

• problemy w zebraniu funduszy na realiza-

cję projektu dla wybranej przez Stowarzysze-

nie grupy odbiorców (bardziej ogólnie grup

defaworyzowanych);

• niezaplanowanie w budżecie kosztów zwią-

zanych z organizacją działań i przygotowa-

niem wycieczki – kosztów telefonu (pokryte

zostały ze środków Stowarzyszenia).

Realizacja projektu pozwoliła dziewczętom

określić swoje potrzeby, część z nich odkryła w

sobie predyspozycje do wykonywania zawodu

kosmetyczki (2 osoby deklarują chęć rozpo-

częcia nauki w tym zawodzie). Dzięki zajęciom

grupowym nastąpiła poprawa umiejętności

komunikacyjnych dziewcząt, otworzyły się one

na inne grupy społeczne. Dzięki podejmowa-

niu akceptowanych społecznie działań i zdo-

bywaniu nowych umiejętności (kosmetyka,

wizaż, samoobrona), poprawiła się samoocena

dziewcząt. Deklarują chęć dalszych wspólnych

spotkań. Przez 6 miesięcy udało się utrzymać

grupę, zaangażować w działania, a także zor-

ganizować trzydniowy wyjazd, przeprowadzić

wszystkie zaplanowane przedsięwzięcia – jest

to duży sukces projektu, grupy i organizacji,

ponieważ projekt został zrealizowany w grupie

defaworyzowanej, jaką są ofi ary handlu ludź-

mi, przemocy i wymuszonej prostytucji.

Dziewczęta uczestniczące w projekcie, już

w jego trakcie zachęcały swą grupę rówieśni-

czą do innego niż dotychczas, korzystnego dla

rozwoju osobistego spędzania wolnego czasu

(np. organizowały już na własną rękę wyjścia

na basen czy do kina) oraz dzieliły się nabyty-

mi umiejętnościami. Część z dziewczyn, które

w dalszym ciągu pracują na ulicy, spotykając

się z innymi, mówiła o spotkaniach, szkoleniu

kosmetycznym, możliwości zmiany, dawały

nową perspektywę. Ponadto w realizacji czę-

ści projektu (wycieczka, ognisko) brali udział

wolontariusze, którzy dzięki temu mogli zdo-

być nowe doświadczenia i wykształcić pozy-

tywny sposób myślenia o ofi arach przemocy

i prostytucji.

Obecnie pracownicy Stowarzyszenia pod-

trzymują kontakty z kobietami pracującymi

na ulicy, informując je o działalności punktu

konsultacyjnego funkcjonującego przy Stowa-

rzyszeniu, który oferuje im bezpłatną pomoc

prawną, psychologiczną i socjalną. W ramach

aktywizacji zawodowej przewidywane jest

zorganizowanie kolejnych kursów odpowiada-

jących ich zainteresowaniom i zwiększających

ich szanse na rynku pracy.

Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji

Narodowa Agencja Programu „Młodzież w działaniu”

ul. Mokotowska 43, 00-551 Warszawa

tel.: 022 622 37 06

e-mail: mlodziez@mlodziez.org.pl

www.mlodziez.org.pl

pomysł i koordynacja merytoryczna: Amudena Rutkowska

koordynacja całości: Agnieszka Pietrzak

redakcja: Karolina Rutkowska

korekta: Marta Wróbel

projekt grafi czny i skład: Justyna Marciniak

druk: STRATEG BTL

nakład: 8000 egzemplarzy

Dziękujemy twórcom i uczestnikom projektów opisanych

w publikacji za udostępnienie fotografi i i materiałów.

ISBN 978-83-600-5824-4

Niniejsza książka została opublikowana dzięki pomocy fi nansowej

Unii Europejskiej. Za treść książki odpowiada Narodowa Agencja

Programu „Młodzież w działaniu”, poglądy w niej zawarte nie

odzwierciedlają ofi cjalnego stanowiska Unii Europejskiej.

0068

udało się przełamać stereotypowe widzenie

innych narodowości.

Od samego początku realizowania projektu

starałem się o nawiązanie współpracy z kil-

koma krakowskimi organizacjami studenc-

kimi. Pomogło nam to przeprowadzić dobrą

promocję Wieczorów Językowych i dotrzeć do

dużej grupy obcokrajowców przebywających

w Krakowie. Cały czas projekt cieszył się też

zainteresowaniem lokalnych mediów studenc-

kich. Po kilku miesiącach nasze cotygodniowe

spotkania wpisały się już w kalendarz krakow-

skiego życia i informacje o Wieczorach poja-

wiały się również w przygotowywanych przez

innych serwisach.

Po kilku miesiącach realizacji projektu, pod-

sumowując niejako działania realizowane

w ramach Kapitału Przyszłości, napisałem

broszurę informującą o sposobach nauki

w Tandemie. Publikacja jest teraz udostępnia-

na wszystkim osobom zainteresowanym na-

uką w Tandemie oraz uczestnikom kolejnych

edycji Wieczorów Językowych. Dzięki współ-

pracy z innymi organizacjami udało mi się

stworzyć ramy dla kontynuacji projektu, już

bez większego zaangażowania z mojej strony.

Tandem otrzymuje m.in. dofi nansowanie ze

strony Uniwersytetu Jagiellońskiego i rozwija

się w kierunku profesjonalizmu działań, zaś

jego realizacją zajmują się studenci z kilku róż-

nych uczelni.

Rozpoczynając swój projekt, nie sądziłem, że

dzięki niemu uda się aż tak wiele osiągnąć i że

wzbudzi on aż tak duże zainteresowanie. Cie-

szą mnie zwłaszcza pojawiające się w prasie

studenckiej wywiady (w języku angielskim)

z obcokrajowcami. Jest to dla mnie znak, że

w Krakowie nie tylko zaczęto zauważać dużą

grupę zagranicznych gości na zajęciach aka-

demickich, ale też włączać ich do naszego

codziennego życia i pomagać im w integracji

z naszym środowiskiem.

Realizacja projektu uświadomiła mi także,

że mając chęci oraz grupę przyjaciół, można

wiele osiągnąć. Musi się tylko trochę chcieć

i nie można się zrażać początkowymi trud-

nościami. Okazuje się, że kiedy potem przy-

chodzą jeszcze większe kłopoty, siła rozpędu

i pomoc innych osób pozwalają je przetrwać i

przezwyciężyć.

Mam ogromną satysfakcję z wykorzystanej

szansy na stworzenie nowej jakości w spo-

tykaniu się młodych ludzi z różnych krajów

w Krakowie. Cieszy mnie też, że teraz wszyst-

ko „kręci się dalej” bez mojego udziału, a ja

nie jestem już tylko „spokojnym, przeciętnym

i niewyróżniającym się spośród rówieśników

chłopakiem z Beskidu Niskiego”.

Przemek Kuklicz

CIESZY MNIE

TEŻ, ŻE TERAZ

WSZYSTKO „KRĘ-

CI SIĘ DALEJ” BEZ

MOJEGO UDZIA-

ŁU, A JA NIE JE-

STEM JUŻ TYLKO

„SPOKOJNYM,

PRZECIĘTNYM

I NIEWYRÓŻ-

NIAJĄCYM SIĘ

SPOŚRÓD RÓWIE-

ŚNIKÓW CHŁOPA-

KIEM Z BESKIDU

NISKIEGO”.