Post on 26-Jun-2015
pudła i pudełeczka Równiutkie rzędy jednakowych skrzyneczek, dwuspadowe daszki, wypielęgnowane traw-niczki, saloniki dla samochodów, każdemu woń grillowanego mięsa, gipsowy krasnolu-dek, drzewko, klombik – miniaturowy luksus i oszczędny, skromniutki dobrobyt.
Gdzie indziej rozstawione w nieporządku, w niekończącej się przestrzeni, majestatycz-ne pudła, „kondensatory społeczne”, groźne machiny złożone z regularnego stosu prosto-kątnych komórek, długich, niskich koryta-rzy, klaustrofobicznych dźwigów osobowych. I tu, i tam ludziki, jeden obok drugiego, jeden nad drugim, wykonują w tym samym czasie te same czynności.
Takie dwa modele zamieszkiwania pozostawiła nam tradycja architektoniczna, która powstała na potrzeby miasta przemysłowego. Wcześniej wszystko było proste – uczyliśmy się o tym w przedszkolu – Eskimos mieszkał w igloo, In-dianin w wigwamie, Afrykańczyk w szałasie,
Dorota Jędruch
z sobą czy u siebiezałożenia ideowe mieszkalnictwa indywidualnego i wspólnotowego
Europejczyk w domu z dwuspadowym dachem (takim, jaki rysują dzieci), rycerz w zamku, bogacz w pałacu, mieszczanin w kamienicy, chłop w chałupie, nędzarz w ziemiance. Każdy organizował sobie jakoś przestrzeń życiową. W XIX stuleciu poprzez mieszkanie zaczęto organizować mieszkańców. Budowano domy dla anonimowych użytkowników, z wpisanym scenariuszem społecznym, domy, których ce-lem było zbawienie, wychowanie, rozwiązanie galopujących wraz z industrializacją proble-mów cywilizacji. Nie tylko chętnie dziś kryty-kowane racjonalistyczne zespoły funkcjonal-nych bloków, których w retorycznym zapale Pierre Francastel nie zawahał się porównać do obozów koncentracyjnych, ale i wyśnione mi-niaturowe eldorado uroczych, zmultiplikowa-nych domków i wypielęgnowanych ogródków są dziś pozostałością socjalnych idei mijającej epoki industrializacji.
byt i świadomość Miasto przemysłowe – puchnące przestrzen-nie i demograficznie, obudowane dzielnicami
nędzy, karmiące się konfliktami i nierówno-ściami społecznymi, wstrząsane rewoltami – stanowiło dla wielu myślicieli społecznych najwyrazistszy obraz problemów swoich czasów. O mieście pisali Blanqui, Villermé, Fourier i Considérant, Marks i Engels, filozo-fowie, lekarze, filantropi, pisarze, politycy, przemysłowcy, księża, działacze ludowi, nawet sam cesarz Napoleon III. Byli przeko-nani, że w tragicznej sytuacji mieszkaniowej dużej części mieszkańców metropolii tkwi zarzewie buntu, potencjał rozpadu znanego systemu. Tanie, zdrowe, higieniczne miesz-kanie stało się więc ważnym argumentem wszystkich ówczesnych ideologii – konser-watywnych i rewolucyjnych, liberalnych i socjalistycznych (od radykalnie lewicowych po socjalizm chrześcijański). Dla jednych było artylerią rewolty, dla innych – bastio-nem przeciw ludowym rozruchom.
Diagnoza brzmiała: wczorajszy chłop z pro-wincji, dzisiejszy robotnik zagubiony w bez-dennych czeluściach miasta staje się istotą
autoportret 2 [31] 2010 | 28
Różne typy ludzkich siedzib studiowane przez J.-B. Godina w poszukiwaniu idealnego modelu mieszkaniaj. b
. god
in, s
olut
ion
s soc
iale
s, pa
ris
– br
ux
elle
s 18
71
autoportret 2 [31] 2010 | 28
aspołeczną: oderwany od miejsca, od rodziny, od więzów wspólnotowych, szuka tożsamości w zadymionych, ciemnych przestrzeniach podrzędnych kabaretów, w podejrzanych re-lacjach i niebezpiecznych zaułkach. Problem pojawia się w wielu ówczesnych pismach:
Jeśli prawdziwe życie rodzinne zanika wśród klas
pracujących, związane jest to często z ciasnotą
i brudem w mieszkaniach. Kabaret jest zatem
miejscem spotkań i wypoczynku: robotnik staje
się tu jednocześnie roszczeniowy i chciwy, zostaje
rewolucjonistą i sceptykiem, w rezultacie po
prostu – komunistą1.
Przy rozbieżności celów działań dziewiętnasto-wiecznych reformatorów społecznych zaskaku-je pokrewieństwo rozwiązań, wynikająca z du-cha epoki wspólnota metod. Dominuje duch oświecenia – moralna słuszność, obywatelska powinność, racjonalny, metodyczny charakter działań muszą prowadzić do osiągnięcia zamie-rzonych celów. Jeśli byt kształtuje świadomość, kształtujmy ją, zmieniając warunki bytowe.
1 P. Leroy-Beaulieu, La Question ouvrière au XIX siècle, Paris 1872, cyt. za: N. Everson, Cent ans de travaux et d’urbanisme 1878-1978 – Paris. Les héritiers d’Haussmann, Grenoble 1983, s. 220 (tłum. D. J.).
Przestrzeń może się stać narzędziem wychowa-nia, perswazji, formowania mieszkańca według założonego wzorca.
przestrzeń i retoryka W jaki sposób te społeczne idee zostały wpisane w rozwiązania przestrzenne? Czy możemy, analizując kształt założenia architektonicznego, określić ideologię, która stała u podstaw jego programu funkcjonal-nego? Osiedla niewielkich domków, małe, prywatne ogródki, bramki i płotki bliższe są ideałowi liberalnego indywidualizmu; wielorodzinne, wielopiętrowe budowle – socjalistycznemu kolektywizmowi. Dwie wielkie koncepcje mieszkalnictwa socjalnego:
Różne typy domów robotniczych budowanych w drugiej połowie XIX wieku
e. c
ach
eux
, eta
t des
hab
itat
ion
s ouv
rièr
es a
la fi
n du
xix
sièc
le, p
aris
1891
autoportret 2 [31] 2010 | 30 autoportret 2 [31] 2010 | 31
fourierowski falanster – sztandarowe dzieło utopijnej fazy socjalizmu i osiedla patronac-kie złożone z niewielkich domków – wyraz kapitalistycznego paternalizmu – zdają się potwierdzać ten podział. Idąc dalej: w kra-jach anglosaskich, o żywych tradycjach liberalnych, dominują przedmieścia złożone z indywidualnych, jednorodzinnych domków i dążenie do urbanistycznej decentralizacji, w krajach i kulturach o tradycji silnej inge-rencji państwowej spotkamy więcej założeń blokowych, wspólnotowych, w urbanistyce zaś skłonność do centralizacji i rozwiązań technokratycznych. Ale już teorie Williama Morrisa, znanego z socjalistycznych sympatii, czy miasto-ogród Ebenezera Howarda – przy swoim spółdzielczym programie zarządza-nia i idei wspólnotowej – przyczyniły się do rozsławienia zalet niewielkiego indywidu-alnego domku w tradycyjnym stylu. Przeciw założeniom kolektywnym wypowiadali się Zola i Kropotkin, z kolei cesarz Napoleon III ufundował w centrum Paryża tak zwane Cité Napoléon – będące dalekim powinowatym falansteru. Główna różnica między koncep-cjami liberalnymi i socjalistycznymi tkwi nie w przestrzennym kształcie osiedli, ale w sce-nariuszu kontaktów między mieszkańcami oraz kwestii własności.
zwyciężmy komunistów, czyniąc z nich właścicieli2 Robotnik, który jest właścicielem, rzadko uczęsz-
cza do kawiarni i kabaretów. Spieszy się bowiem
2 Zdanie przypisywane francuskiemu senatorowi Cha-stenetowi, wypowiedziane w 1928 roku.
po skończonej pracy, aby wrócić do siebie, i po-
święca każdą swoją wolną chwilę na utrzymanie
i udoskonalenie swojego domu, swojego ogródka:
cały czas wolny poświęca swojej rodzinie i swojej
własności3.
Liberalni filantropi i niektórzy przemysłow-cy zauważyli w XIX wieku, że mieszkanie może być elementem polityki zmierzającej w kierunku uspokojenia radykalnych nastro-jów. Izolując robotników w mikromiastecz-kach, do minimum ograniczając przestrzenie publiczne, które mogłyby stanowić miejsce agitacji, czyniąc zakład przemysłowy sym-bolicznym centrum osiedla i dostarczając możliwości stopniowego wykupu mieszkania na korzystnych warunkach kredytowych, wiązano ich z fabryką siecią niewidzial-nych zależności i zobowiązań. A wszystko to w warunkach cenzusu majątkowego, który przyznawał prawa wyborcze jedynie właści-cielom – tworzył w robotnikach, zwłaszcza lepiej sytuowanych, aspirację przynależenia do klasy średniej, dystans do tradycji ruchu robotniczego. Modelowym osiedlem tego typu było tak zwane Cité Dollfus w Miluzie w Alzacji, budowane od 1853 roku – zespół kilku typów domków o bardzo skromnym wyposażeniu (toaleta, która znajdowała się w każdym z nich, była prawdziwym luksu-sem). Tego typu rozwiązania – propagowane przez władze, pokazywane na wystawach światowych – stały się wkrótce typem do-minującym w budownictwie socjalnym (na
3 P. Leroy-Beaulieu, La Question ouvrière au XIX siècle, Paris 1872, cyt. za: N. Everson, dz. cyt., s. 220.
przykład jedno z najwcześniejszych Grand Hornu w Belgii z 1818 roku, Pullman City niedaleko Chicago z 1880 roku, Port Sunlight koło Liverpoolu z 1890 roku). Ekonomiczne i polityczne podstawy takich rozwiązań En-gels opisywał w sposób następujący:
Robotnicy nie tylko muszą płacić przemysłowco-
wi czynsz monopolistycznej wysokości, ale przy
okazji każdego strajku znajdą się bezzwłocznie bez
dachu nad głową, wyrzuceni przez właściciela na
bruk – co czyni wszelki opór bardzo trudnym4.
Jednocześnie osiedlom tego typu przyświecał cel moralny – przywrócenie tradycyjnych wartości rodzinnych związanych z istnie-niem ogniska domowego, upodmiotowienie rodziny jako podstawy społecznego ładu (postulowane przez konserwatywnych mo-ralistów jak Frédéric le Play), zachowanie stabilności istniejącego systemu.
Robotnik posiadający własny dom przechodzi
zupełną transformację [...]. Domek z ogródkiem
czyni z niego faktyczną głowę rodziny, godną
tego miana, staje się moralny, roztropny, czuje
się związany z miejscem, ma wpływ na swoich
najbliższych [...]. Wkrótce dom przejmuje nad nim
pełną „władzę”, oddziałuje na jego sposób prowa-
dzenia się, umacnia pozycję, kształtuje5.
4 Cyt. za: M. Ragon, Histoire de l’architecture et de l’urbanisme modernes. Idéologies et pionniers 1800-1910, Casterman 1986, s. 103.5 „Bulletin de la Société française des habitations à bon marché”, 27 sierpnia 1881, cyt. za: Historia życia prywatnego, t. IV: Od rewolucji francuskiej do I wojny światowej, Wrocław – Warszawa – Kraków 1999, s. 394.
autoportret 2 [31] 2010 | 30 autoportret 2 [31] 2010 | 31
(jedynie) rezygnacji z nadrzędnego autorytetu kierującego zachowaniem jednostek.
pałace czy koszary? Ideał życia we wspólnocie opakowanej w funkcjonalny i samowystarczalny budy-nek-miasto, mimo swej genezy tkwiącej w li-terackiej utopii, jest oparty na założeniach pragmatycznych. Zamiast drogich, indywi-dualnych domków z ich oddzielną infra-strukturą, pożerających ogromną przestrzeń – jedna wspólna, ekonomiczna konstrukcja, zapewniająca pełnię funkcji miejskich i so-cjalnych: pralnie, jadalnie, biblioteki, salony, osłonięte przed deszczem i wiatrem ulice-ko-rytarze. Idea takiego zgrupowania odpowia-da definicji pierwszej fazy socjalizmu, tak zwanemu utopijnemu dążeniu do skupienia ludzi w niewielkich wspólnotach, mniej lub bardziej samorządnych, łączących program mieszkaniowy z organizacją pracy, życia spo-
Ambiwalencja tego typu programów polega na rozdarciu między liberalnym kultem wolności indywidualnej a programem moralizatorskim wpisanym w osiedle. Wbrew podstawom ideowym, wiele założeń posiadało rozbudowany program socjalnej asysty – szkołę, przedszkole, sklep sprzeda-jący produkty w cenach hurtowych, gabinet lekarski, jadłodajnię, hotel dla pracowników nieposiadających rodzin. Złożony regulamin nie pozwalał w dodatku „właścicielom” na dowolne dysponowanie swoją „własnością” – nakazywał utrzymanie czystości, określone zachowania, dyscyplinę. Mimo tych zbieżno-ści z programem socjalistycznym osiedla pa-tronackie wyróżnia konsekwentna separacja i izolacja mieszkańców, znajdująca odzwier-ciedlenie w kształcie przestrzennym osiedli złożonych z regularnych rzędów domków, bez wyraźnej dominanty czy hierarchii – pod-danie zasadzie decentralizacji, symbolicznej
Plany familisteru opublikowane przez J.-B. Godina w jego najbardziej znanej pracy teoretycznej Solutions sociales. Od góry: plany mieszkań w części głównej familisteru, przekrój przez główny pawilon, plan ogólny założenia. Poniżej: widok ogólny zespołu
j. b
. god
in, s
olut
ion
s soc
iale
s, pa
ris
– br
ux
elle
s 18
71
łecznego. Modelem był tu falanster wyśniony przez Charlesa Fouriera dla pomieszczenia idealnej społeczności opartej na harmonii temperamentów i potrzeb mieszkańców. Victor Considérant, najbardziej znany pro-pagator idei Fouriera, tak pisał o budynku wspólnotowym:
Kiedy Ludwik XIV zapragnął wznieść schronienia
dla swoich 5 000 weteranów, ani on, ani żaden
z jego architektów nie wpadli na absurdalny
pomysł wybudowania małego domku dla każdego
żołnierza [...]. Palais Royal w Paryżu jest to
cywilizowana budowla, która ma najwięcej cech
wspólnych z falansterem [...] zadajmy sobie py-
tanie, co jest bardziej opłacalne, jako mieszkanie
dla populacji, która może osiągnąć 1800 czy 2000
osób, budowa wielkiego wspólnotowego budynku
czy 350-400 małych izolowanych domków [...]
dodając zewnętrzne ogrodzenie, ogródeczki,
dziedzińce, oszczędzicie na 400 kuchniach, 400
jadalniach, 400 strychach, 400 piwnicach, 400
stajniach, 400 stodołach [...]. Poza oszczędnością
miejsca pomyślcie o dwóch czy trzech tysiącach
drzwi, okien, odrzwi, zawiasów, stolarek, części
żelaznych, pomyślcie o rujnującym utrzymaniu
każdego z tych domków6.
Sam Fourier zaś twierdził, że: „indywidualne gospodarstwo jest luksusem bogaczy, tak jak jazda w karecie”. Taka ekonomiczna rachu-ba – jako chwyt retoryczny dla jednych, a jako podstawowy argument dla drugich – stała u podstaw wznoszenia budynków wspólnotowych. Godin, właściciel fabryki kotłów grzewczych w Guise, był fundatorem tak zwanego familisteru – wybudowanego w latach 1858-1877 (a funkcjonującego do 1968 roku) w nawiązaniu do koncepcji Fouriera. Wielofunkcyjny pojemnik dla pracowników fabryki, z pewnymi elementami osiedla patronackiego, miał być instytucją zarzą-dzaną spółdzielczo przez mieszkańców- -akcjonariuszy. Opisując koncepcję budowli, Godin wymienia funkcje wspólnotowe –
6 Cyt. za: M. Ragon, dz. cyt., s. 74.
Zgromadzenie uczniów familisteru na dziedzińcu pawilonu głównego, 1890
Kojec w żłobku usytuowanym w głównej części familisteru, 1906 h
abit
er l’
utop
ie: l
a fam
ilis
tère
godi
n à
guis
e, e
d. t
. paq
uot
, m. b
édar
ida,
par
is 2
004
hab
iter
l’ut
opie
: la f
amil
istè
re go
din
à gu
ise,
ed
. t. p
aqu
ot, m
. béd
arid
a, p
aris
200
4
żłobek, przedszkole, jadalnię – jako „ekwi-walenty bogactwa”. Uwolnienie robotników od uciążliwych codziennych obowiązków miało być odpowiednikiem prac wykonywa-nych dla bogaczy przez służbę domową. Te właśnie usługi spotkały się z krytyką myśli-cieli liberalnych – wychowanie dzieci przez wspólnotę i zapewnienie pożywienia przez kucharzy jest zamachem na instytucję rodzi-ny – odebraniem matce jej podstawowych powinności. Wiele przestrzeni wspólnych pod jednym dachem, spotkania, sąsiedztwo innych pracowników rodzą też niebezpie-czeństwo tworzenia się związków zawodo-wych i roszczeń socjalnych. Krytykowano nadmiar opieki socjalnej jako ograniczenie indywidualnej wolności. Jeden z liberalnych krytyków tak pisał o familisterze, który zwiedzał w 1866 roku:
Zastanówmy się – a jest to naszym zdaniem naj-
bardziej poważny szkopuł – czy ta opieka w każ-
dym momencie, rozciągająca się na wszystko, co
ważne dla robotnika, na edukację jego dzieci już
w pierwszych momentach życia, pozwalająca mu
zapomnieć o zmianach pogody, o żłobku, szkole,
placach zabaw i czytelniach itd., które sąsiadu-
ją z przeszklonymi galeriami i dziedzińcami,
opieka, która dotyczy produktów spożywczych
– tu się bowiem decyduje o ich cenie, jakości,
przewiduje wszystko, myśli o wszystkim, tak
samo o przedmiotach, jak o metodach naucza-
nia, o najbardziej intymnych szczegółach życia
rodzinnego. Zastanówmy się, czy ta troskliwość,
która niemalże pozbawia robotnika konieczno-
ści myślenia o sobie samym i swoich bliskich,
nie osłabi w nim odczuć moralnych i poczucia
Osiedle patronackie wzniesione przez Société Anonyme des Mines de Czeladz w Czeladzi Piaskach (woj. śląskie). Najstarsze domy robotnicze pochodzą z lat osiemdziesiątych XIX w. Właściciele związani z nurtem francuskiej filantropii katolickiej (w latach 1905-1931 dyrektorem kopalni był Victor Vianney, krewny francuskiego świętego Jeana Vianneya) wyposażyli kolonię w elementy programu socjalnego – szkołę, przedszkole, łaźnię, ambulatorium, wspólną jadalnię, kościół.fo
t. m
. jęd
ruch
arch
iwu
m d
. jęd
ruch
obowiązku. Co właściwie od niego zależy? Ależ to
prawdziwa manna z nieba! Jest w tym przybytku
Bóg wszechmogący, który myśli za niego. Jeszcze
jeden krok, a mógłby poczuć na karku oddech
komunizmu [...]7.
Zabudowę wspólnotową porównywano do wojskowych koszar, ze względu na surowe re-gulaminy panujące w tego typu założeniach, ich rygorystyczną geometrię i wspólnotowe nieindywidualistyczne rozumienie roli mieszkańców.
pozorny triumf bloku Mimo sceptycyzmu towarzyszącego takie-mu rozwiązaniu, to właśnie ten ekono-miczny, samowystarczalny model bloku miał zmienić kształt architektury w XX stuleciu. Poszukiwania architektów mo-dernistycznych dotyczące tanich mieszkań były związane zarówno z modelem indywi-dualnym, jak i wspólnotowym. Ten dzie-więtnastowieczny spór przeciwstawił sobie Ernsta Maya i Waltera Gropiusa podczas II kongresu CIAM we Frankfurcie. Sam Le Corbusier pozostawił wiele planów indywi-dualnych, tanich domów dla robotników. Wygrała jednak retoryka oszczędności. Także miasta-ogrody pozbawiono podstaw socjalnych, zamieniając w zespoły skrom-nych domków z niewielkimi ogródkami. Le Corbusier tak pisał o tej lubianej przez konserwatystów koncepcji:
7 J. Moreau, Des cités ouvrières en général..., 1866, cyt. za: Habiter l’utopie: le familistère Godin à Guise, ed. T. Paquot, M. Bédarida, Paris 2004, s. 193-194.
Miasto-ogród prowadzi do indywidualizmu.
W rzeczywistości jest to jednak indywidualizm
niewolniczy, jałowa izolacja jednostki. Prowa-
dzi ona do zniszczenia ducha życia społeczne-
go, rozbicia sił wspólnoty, zaniku woli życia
wspólnotowego. Materialnie przeciwstawia się
zastosowaniu osiągnięć nauki, ogranicza wygo-
dę, zwiększając ilość straconego czasu – zagraża
zatem wolności8.
Gdzie indziej piętnuje decydentów, którzy
marzą, aby nas wysłać na pola [cites-jardins], aby-
śmy tam drapali w ziemi wokół hipotetycznych
porów i przeżywali na nowo marzenia Jeana-Ja-
cquesa Rousseau9.
Jednak i zwycięstwo bloku, nieco na wyrost przypisane ideom Le Corbusiera,
8 Le Corbusier, La ville radieuse. Eléments d’une doctrine d’urbanisme pour l’équipement de la civilisation machiniste, Paris 1964, s. 38. 9 Tamże, s. 136.
okazało się pyrrusowe. W powojennych zespołach stopniowo redukowano wszyst-kie elementy programu społecznego. Po dziewiętnastowiecznych programach so-cjalnych pozostały dziś jedynie puste pudła i pudełeczka oraz niechęć do hałaśliwego sąsiada. Podstawowe pytanie o typ miesz-kania i związane z nim społeczne konse-kwencje zachowało wiele z argumentów tamtego sporu.
wybrana literatura:• Historia życia prywatnego, t. IV: Od rewolucji francuskiej
do I wojny światowej, red. M. Perrot (rozdział: Sceny i miejsca. Obszary prywatne, M. Perrot, R. H. Guerrand), Wrocław – Warszawa – Kraków 1999.
arch
iwu
m d
. jęd
ruch
Kurs kroju i szycia zorganizowany przez firmę Singer dla żon górników mieszkających w kolonii Piaski. Dziewczynka po prawej na pierwszym planie to Zenobia Koćma (po mężu Jędruch), w drugim rzędzie, przy ścianie jednego z domów robotniczych, czwarta od lewej Mieczysława Koćma – ta pierwsza to babcia, a druga – prababcia autorki.