Numer 4 w roku szkolnym 2015/2016
Wydawane od 1997 roku, spadkobierca Chudego Literata.
Dyrekcji, Gronu Pedagogicznemu oraz Pracownikom Administracji i Obsługi
serdecznie dziękujemy
za całoroczny trud i ofiarną pracę na rzecz naszej edukacji, a także życzliwość oraz pomoc
w załatwianiu wszystkich uczniowskich spraw.
Wszystkim, także Koleżankom i Kolegom,
życzymy spełnienia marzeń o pięknych podróżach, słonecznej pogody, aktywnego wypoczyn-
ku, ale i wiele chwil, tak potrzebnego po pracy, relaksu.
Do zobaczenia we wrześniu!
W imieniu całej społeczności szkolnej
Redakcja Czarno na Białym
strona 2
Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016
Czarno na Białym - gazeta Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie w Ostrzeszowie. Nakład: 110 egz.
Redaktor naczelny: Błażej Kamiński, zastępcy redaktora naczelnego: Daria Janusz, Adrianna Plichta
Opiekun: Pani Anna Szkopek
Skład: Mateusz Dominik, Eryk Kramarczyk Redaktorzy wydania: Kornelia Czechlowska, Debora Dembek, Karolina Grzesiak, Daria Janusz, Błażej Kamiński, Kacper Kiereta, Anna Kowaliń-ska, Nicol Matyjaszczyk, Dominika Mądra, Magdalena Noweta, Adrianna Plichta, Aleksandra Przybył, Aleksandra Skrzypek, Natalia Spadło, Jakub Stempniewicz, Daria Waiss
Grafik: Magdalena Machuła
Fotografie: Wiktoria Karwacka, Kornelia Czechlowska, Patrycja Maciejewska, archiwum Czarno na Białym
Marketing: Nicol Matyjaszczyk, Dominika Mądra, Aleksandra Przybył, Daria Waiss
Czytelnicy!
To już nasze ostatnie spotkanie
na kartach Czarno na Białym w tym roku
szkolnym, ale powrócimy…
W tym numerze poświęciliśmy
bardzo dużo miejsca panu Dyrektorowi
Ryszardowi Kalinie. Związane jest to
z jego odejściem ze stanowiska po na-
prawdę godnym podziwu czasie pracy -
25 latach. Stąd, jako nasze pożegnanie
i podziękowanie za pracę na rzecz szkoły,
publikujemy bardzo obszerną rozmowę
z panem Dyrektorem.
Poza tym, to co zwykle. Mamy
dla Was wieści ze szkoły. Wiadomo - nie
jest u nas nudno. Do tego dorzucamy
dwa kolejne arcyciekawe wywiady (z na-
szą szkolną wolontariuszką, a także po-
dróżnikiem, który gościł niedawno w mu-
rach Curie). W numerze znalazło się też
nieco kultury (recenzje i relacje).
Dla tych, co już jedną nogą są na waka-
cjach, podróżnicze wskazówki i cieka-
wostki z Litwy i Wielkiej Brytanii.
Wracamy już we wrześniu z no-
wymi świeżymi pomysłami, a może wpro-
wadzimy nawet jakieś zmiany.
Dobrze bawcie się w wakacje!
„Kiedy te wakacje…?” - większość uczniów
W imieniu redakcji Czarno na Białym,
Błażej Kamiński
GŁOS NACZELNEGO! SPIS TREŚCI:
Strona 3 - BIOGRAM PANA
RYSZARDA KALINY;
Strony 4, 5, 6, 7 - WYWIAD Z
PANEM RYSZARDEM KALINĄ;
PODZIĘKOWANIA;
Strona 8 - SUKCESY NASZYCH
UCZNIÓW W OLIMPIADACH
I KONKURSACH;
Strona 9 - POLIGLOTA - JĘZY-
KOWE POTYCZKI; LITWO
OBCZYZNO MOJA! – RELACJA
ZE SZKOLNEGO WYJAZDU
NA LITWĘ;
Strona 10 - UROCZYSTOŚĆ
POŻEGNANIA ABSOLWEN-
TÓW; DUŻO EMOCJI I
OGROMNY STRES - CZYLI
MATURY;
Strona 11- RELACJA Z SESJI
FILOZOFICZNEJ;
Strona 12 - WYWIAD Z TOMA-
SZEM GRZYWACZEWSKIM;
Strona 13 - WYWIAD Z WE-
RONIKĄ KOŁODZIEJ;
Strona 14 - SPOTKANIE Z PIO-
TREM STRZEŻYSZEM - RELA-
CJA; KAPITAN AMERYKA:
WOJNA BOHATERÓW - RE-
CENZJA;
Strona 15 - FANTASTYKA
OKIEM PYRKONOWEGO LAI-
KA, CZYLI RELACJA Z FESTI-
WALU FANTASTYKI; GŁO-
WA PEŁNA ZMIESZANIA -
RECENZJA;
Strona 16 - LONDYN - HOT OR
NOT;
Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Ż życia szkoły
strona 3
BIOGRAM PANA RYSZARDA KALINY – - DYREKTORA I LICEUM
IM. MARII SKŁODOWSKIEJ-CURIE W OSTRZESZOWIE
Ryszard Kalina
ur. 6 stycznia
1949 roku w Poznaniu,
absolwent VI Liceum
Ogólnokształcącego
w Poznaniu.
W 1971 roku
ukończył Uniwersytet
im. A. Mickiewicza
na Wydziale Matematy-
ki, Fizyki i Chemii, uzy-
skując tytuł magistra
matematyki.
Pracę zawodo-
wą rozpoczął w 1971
roku jako nauczyciel
matematyki w Liceum
Ogólnokształcącym
w Ostrzeszowie, gdzie pracował do 1977 roku. W latach
1977-1979 był programistą w Ośrodku Zmechanizowanych
Obliczeń przy ZNTK w Ostrowie Wielkopolskim. W la-
tach 1979-1991 pracował w Szkole Podstawowej nr 2
w Ostrzeszowie jako nauczyciel matematyki (1979-1983),
a następnie pełnił kolejno funkcję wicedyrektora (1983-
1988) i dyrektora szkoły (1988-1991).
W latach 1979-1988 pracował także jako nauczyciel mate-
matyki w Zespole Szkół Zawodowych przy FUM
w Ostrzeszowie. Od 1991 roku do chwili obecnej pełni
funkcję dyrektora I Liceum Ogólnokształcącego
im. M. Skłodowskiej-Curie w Ostrzeszowie.
Jest współautorem programów nauczania mate-
matyki zatwierdzonych przez Ministerstwo Edukacji Naro-
dowej oraz kilkudziesięciu podręczników i zbiorów
z matematyki dla szkół podstawowych, gimnazjalnych i po-
nadgimnazjalnych, a także arkuszy egzaminacyjnych
w zakresie podstawowym i rozszerzonym oraz poradni-
ków metodycznych z matematyki.
Współorganizował wiele konferencji metodycznych,
wielokrotnie wygłaszał referaty bądź przeprowadzał zajęcia
warsztatowe, m.in. w Wojewódzkim Ośrodku Metodycz-
nym w Kaliszu, na Krajowej Konferencji Stowarzyszenia
Nauczycieli Matematyki w Łowiczu oraz na konferencji
organizowanej przez Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Czę-
stochowie. Prowadził Zespół Samokształcenia Kiero-
wanego dla kadry dyrektorów szkół z rejonu Oddziału
Zamiejscowego Kuratorium Oświaty w Ostrzeszowie. Jest
również członkiem założycielem i jednocześnie prze-
wodniczącym Klubu Aktywnych Dyrektorów działa-
jącego przy Kuratorium Oświaty w Poznaniu. W latach
1975-1976 pełnił funkcję opiekuna Młodzieżowego Towa-
rzystwa Przyjaciół Nauk.
W 2001 r. nabył uprawnienia egzaminatora matu-
ralnego z matematyki. W tym samym roku został eksper-
tem komisji egzaminacyjnych i kwalifikacyjnych
dla nauczycieli ubiegających się o stopień awansu zawodo-
wego.
W 2011 roku uzyskał Tytuł Honorowy Profesora
Oświaty.
Pan Ryszard Kalina jest również zaangażowany w dzia-
łalność środowiskową na rzecz rozwoju zainteresowań
pozaszkolnych młodzieży. Od 1974 r. jest on organizato-
rem spływów kajakowych dla uczniów szkół byłego wo-
jewództwa kaliskiego, których znaczenie wychowawcze
i integrujące młodzież jest bardzo cenione w środowisku.
W 1976 roku zorganizował rajd rowerowy na trasie
Ostrzeszów - Budapeszt - Balaton - Ostrzeszów, a w 1992
rajd samochodowy dla rodziców i młodzieży po okoli-
cach Ostrzeszowa. Działa na rzecz tolerancji i poszanowa-
nia różnych kultur, wspierając m. in. organizację akcji
„Antyschematy”.
Jako dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego
im. M. Skłodowskiej-Curie w Ostrzeszowie podejmował
liczne inicjatywy promujące szkołę oraz uświetniające jej
tradycję, m.in. był pomysłodawcą założenia Stowarzy-
szenia Wychowanków, Absolwentów i Przyjaciół
Gimnazjum i Liceum w Ostrzeszowie, współtwórcą
monografii szkoły „W cieniu kasztanów” oraz głównym
organizatorem obchodów 80-lecia i 90-lecia Szkoły.
Był także inicjatorem utworzenia Galerii Zasłużo-
nych dla Szkoły. Doprowadził również do przyjęcia
w 1993 r. I Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodow-
skiej-Curie w Ostrzeszowie do Stowarzyszenia Szkół Ak-
tywnych.
Wdrożył wiele nowatorskich edukacyjnych przedsię-
wzięć, takich jak utworzenie klas autorskich, wprowadze-
nie zajęć z ratownictwa medycznego, nawiązanie współ-
pracy z wieloma uczelniami wyższymi, coroczne se-
sje naukowe i Dni Nauki.
Za swoje osiągnięcia uhonorowany został tytułem Pe-
dagoga Roku w konkursie „Człowiek Roku Powiatu
Ostrzeszowskiego” (2012 r.), odznaczeniem „Szkarłatna
róża” przyznawanym na wniosek dzieci i młodzieży przez
redakcję „Płomyka” (r. szk. 1983/1984), a także licznymi
nagrodami, m. in. Nagrodami Ministra Edukacji Narodo-
wej, Nagrodą Kuratora Oświaty i Wychowania, Nagroda-
mi Starosty, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji
Edukacji Narodowej.
Zainteresowania pana Dyrektora to głównie dydaktyka
matematyki, turystyka kajakowa, podróże i fotografia.
Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Ż życia szkoły
strona 4
WYWIAD Z PANEM RYSZARDEM KALINĄ - DYREKTOREM I LICEUM
CnB: Czy już w czasach młodości marzył Pan,
by zostać nauczycielem?
R.K. Będąc w szkole średniej rozważałem różne kierunki
studiów. Myślałem o medycynie, politechnice, a także
o rolnictwie. Kiedy uczestniczyłem w rajdzie „Pożegnanie
jesieni” poznałem studenta I roku matematyki, który mi
przekazał informacje o studiach na tym kierunku. Opowia-
dał, iż są to ciekawe studia, o stosunkowo małej liczbie
zajęć obowiązkowych, jednak zmuszające do samodzielnej
pracy w domu. Dodatkowo dowiedziałem się, że kolega
z mojej klasy zamierza studiować matematykę. Te - nieco
przypadkowe - zdarzenia spowodowały, że i ja podjąłem
decyzję o wyborze tego kierunku.
Po ukończeniu studiów dostałem wiadomość
o skierowaniu mnie do pracy w ostrzeszowskim liceum.
Ponieważ byłem stypendystą Wojewódzkiej Rady Narodo-
wej, musiałem odpracować otrzymane stypendium w miej-
scu, do którego mnie skierowano. Znalazłem więc to mia-
steczko na mapie i pojechałem. Los sprawił, że w Ostrze-
szowie zostałem. Co prawda po dwóch miesiącach mogłem
wrócić do Poznania, jednak poznałem już wtedy swoją
obecną żonę, a ponadto pierwsze miesiące pracy uświado-
miły mi, że praca nauczyciela daje mi zawodowe spełnienie.
Zdecydowałem się zatem tutaj zostać. Więc choć w mło-
dości nie myślałem o tym, by zostać nauczycielem, z per-
spektywy lat mogę stwierdzić, że zawód ten stał się moim
przeznaczeniem, nie wyobrażam sobie, abym mógł praco-
wać w innej profesji.
CnB: Los więc sprawił, że od wielu lat mieszka Pan
w Ostrzeszowie. Czy w związku z tym czuje się
Pan bardziej poznanianinem czy ostrzeszowiani-
nem?
R.K. Odpowiedź na to pytanie nie jest taka jednoznaczna
i oczywista. Poznań jest miastem, w którym się urodziłem,
spędziłem dzieciństwo, wczesną młodość, aż do czasów
ukończenia studiów. Mieszkałem tam przez 22 lata, dlatego
to miasto zawsze będzie mi bliskie i będę wracał do niego
wspomnieniami. W Ostrzeszowie żyję jednak już 45 lat.
Mogę więc powiedzieć, że obecnie czuję się już bardziej
związany z tym miastem. Można rzec, że jestem ostrzeszo-
wianinem, ale z poznańskimi korzeniami. To tutaj mam
przecież rodzinę, pracę, znajomych.
CnB: Przez szereg lat był Pan równocześnie nau-
czycielem matematyki i dyrektorem. Która z tych
ról dawała Panu większą satysfakcję? Czy ich połą-
czenie okazało się trudne?
R.K. Pełnienie przeze mnie przez 25 lat funkcji dyrektora
szkoły i nauczanie matematyki potwierdza, że można łączyć
te dwie funkcje, choć pamiętać trzeba, że nauczanie ograni-
cza się wówczas tylko do jednej klasy w cyklu.
Odpowiedź na pytanie, co dawało mi większą sa-
tysfakcję, nie jest natomiast łatwa. Wiadomo, że sprawo-
wanie funkcji dyrektora to wielka odpowiedzialność, ciągłe
wyzwania, przedsięwzięcia, sukcesy szkoły, więc także
i satysfakcja płynąca z pracy z dobrym i zaangażowanym
zespołem nauczycieli.
Jednak z perspektywy czasu muszę przyznać,
że mimo wszystko więcej satysfakcji dawała mi praca nau-
czyciela matematyki, która oznaczała ciągły kontakt z mło-
dzieżą, obserwowanie postępów uczniów, radość z ich
sukcesów, wymierne efekty pracy, słowa wdzięczności.
CnB: Co kierowało Panem, gdy podjął Pan trud
napisania podręcznika do matematyki?
R.K. Myśl o napisaniu podręcznika do matematyki w zasa-
dzie zrodziła się, kiedy pracowałem w szkole podstawowej
w latach osiemdziesiątych. Stwierdziłem, że podręcznik
powinien być skierowany do ucznia (podkreślam, że wtedy
na rynku nie było wielu podręczników), czyli powinien być
jasny i zrozumiały. Moje zdanie podzielał pan Tadeusz Szy-
mański i tak rozpoczęła się nasza wieloletnia współpraca,
której efektem było powstanie pierwszego, a potem kilku-
dziesięciu kolejnych podręczników. Naszym celem było
pisanie do ucznia, a w drugiej kolejności dopiero do nau-
czyciela. Nasze podręczniki miały umożliwić uczniom sa-
modzielną pracę, prowadzić ich, wyjaśniać wszystkie zagad-
nienia krok po kroku.
CnB: Czy zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że ma-
tematyka to królowa nauk? Dlaczego stawia się tę
dyscyplinę na piedestale?
R.K. Głównym celem matematyki nie jest nauczenie wzo-
rów, definicji, twierdzeń czy własności, tylko logicznego
myślenia. Nie dlatego, że jestem nauczycielem matematyki,
ale z racji celów nadrzędnych oraz piękna i elegancji tej
dyscypliny uważam, że jest ona królową nauk. Wynika to
przede wszystkim z tego, że jej podstawy są wykorzysty-
wane w każdej dziedzinie życia i wszyscy powinni je znać.
Pan Dyrektor wraz z uczniami podczas
spływu kajakowego po Prośnie
strona 5
Z życia szkoły Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016
WYWIAD Z PANEM RYSZARDEM KALINĄ - DYREKTOREM I LICEUM
CnB: Znamy i cenimy ogromny dorobek zawodowy
Pana Dyrektora. Co uznaje Pan za swój największy
sukces, najcenniejszą spuściznę?
R.K. Myślę, że najtrudniej jest mówić o sobie, a zwłaszcza
o swoich sukcesach. Natomiast moje sukcesy
i spuścizna to jednocześnie dorobek szkoły, dlatego po-
zwolę sobie zwrócić uwagę na kilka faktów.
Uważam, że jednym z moich największych sukce-
sów było otrzymanie tytułu Honorowego Profesora
Oświaty w 2011 r., gdyż było to pewne ukoronowanie
mojego dorobku, oraz uhonorowanie mnie tytułem Nau-
czyciela Roku w 2012 r.
Innym bardzo ważnym dla mnie osiągnięciem było
przyznanie mi odznaczenia „Szkarłatna róża”. Ma ono
dla mnie szczególną wartość, gdyż przyznawane było
na wniosek dzieci i młodzieży.
Za znaczące dokonanie uznaję również napisanie
kilkudziesięciu podręczników i zbiorów z matematyki
dla szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjal-
nych, a także arkuszy egzaminacyjnych w zakresie podsta-
wowym i rozszerzonym, które zatwierdzone zostały przez
Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz spotkały się z pozy-
tywną recenzją ze strony uczniów, nauczycieli i rodziców.
Wielki sukces szkoły stanowi natomiast – moim
zdaniem - znalezienie się od kilkunastu lat w gronie pięć-
dziesięciu najlepszych w województwie wielkopolskim.
Aż w końcu ogromnym wyróżnieniem jest dla
mnie sprawowanie funkcji dyrektora szkoły aż przez 25 lat.
Muszę jednak podkreślić, że wszelkie dokonania
i sukcesy dyrektora szkoły są zasługą i dziełem wsparcia
wielu osób, zarówno grona pedagogicznego, jak i uczniów.
CnB : 25 lat sprawowania funkcji dyrektora to fak-
tycznie niezwykłe osiągnięcie. Przez te lata wpro-
wadził Pan szereg nowych inicjatyw. Które z nich,
z perspektywy czasu, uznaje Pan za najbardziej
udane i wartościowe?
R.K. Przede wszystkim cieszę się, że udało się przez
te lata, dzięki zaangażowaniu wielu osób, sprawić, że obec-
na szkoła czuje się spadkobiercą tradycji przedwojennego
gimnazjum. Byłem jednym ze współzałożycieli Stowarzy-
szenia Wychowanków, Absolwentów i Przyjaciół
Gimnazjum, z którego działalnością łączy się wiele waż-
nych inicjatyw.
Wystarczy wspomnieć zorganizowanie z okazji
80-lecia szkoły w 2000 roku pierwszego powojennego
zjazdu absolwentów wszystkich roczników oraz wydanie
pierwszej w historii szkoły monografii pt: W cieniu kasz-
tanów czy obchody jubileuszu 90-lecia szkoły.
Zainspirowany pomysłami innych szkół, które
przez lata odwiedzałem, postanowiłem w naszym liceum
stworzyć Galerię Wybitnych Absolwentów i Zasłu-
żonych Profesorów. W realizacji tej inicjatywy wspierał
mnie absolwent szkoły z 1960 r. prof. Zbigniew Blok- prze-
wodniczący Kapituły Stowarzyszenia. Co roku przy okazji
Święta Szkoły Honorowa Kapituła przyznaje tytuły najbar-
dziej wyróżniającym się, wybitnym postaciom, które dzięki
swym osiągnięciom oraz osobowościom stały się autoryte-
tami dla całej społeczności naszej szkoły.
Kiedy obejmowałem stanowisko dyrektora liceum
w Ostrzeszowie, miałem w planach rozmaite inicjatywy.
Ostrzeszów nie jest miastem uniwersyteckim, nie ma tu
wyższych uczelni, a zatem i kadry naukowej. To piękne
miasteczko, ale oddalone od ośrodków akademickich. Do-
strzegałem więc przede wszystkim konieczność nawiązania
współpracy z uczelniami wyższymi, by zwiększyć szanse
edukacyjne naszej młodzieży i podnieść prestiż szkoły. Do-
szedłem do wniosku, że łatwiej przybliżyć i zaprosić świat
uniwersytecki do nas, niż wyjeżdżać do odległych miast.
Zaowocowało to nawiązaniem współpracy z wieloma
uczelniami. Dzięki temu nasi uczniowie mają dziś możli-
wość wysłuchania w swojej szkole wykładów wybitnych
naukowców, między innymi z Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytetu Wrocławskiego,
Politechniki Poznańskiej, Wrocławskiej, PAN w Poznaniu
czy Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie.
CnB: Kiedy patrzy Pan na te minione lata swej pra-
cy, dokonuje Pan pewnych podsumowań, co - być
może - zrobiłby Pan inaczej, co zmienił?
R.K. Podobno nie powinno się żałować rzeczy, które miały
miejsce. Czy bym coś zmienił? Wydaje mi się, że większość
z zamierzonych planów udało mi się dzięki wsparciu
oraz ciężkiej pracy nauczycieli i uczniów zrealizować. Jest
jedna rzecz, która pozostawia we mnie pewien niedosyt.
Zawsze miałem przeświadczenie, iż obowiązki dyrektora
sprawiają, iż zbyt mało czasu spędzam z młodzieżą. Organi-
zowałbym więc tak pracę, aby mieć -mimo wszystkich obo-
wiązków-więcej czasu na kontakt z uczniami.
Na Bugu
Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Z życia szkoły
WYWIAD Z PANEM RYSZARDEM KALINĄ - DYREKTOREM I LICEUM
strona 6
CnB: Jakie cenne, bo wynikające z tak znacznego
doświadczenia, rady, wskazówki chciałby przeka-
zać Pan nowemu Dyrektorowi?
R.K. Po pierwsze: być człowiekiem, dyrektorem otwartym
na nowości i zmiany. Wysłuchiwać z pokorą uwag innych –
koleżanek, kolegów, uczniów. Nie oznacza to przyjmowa-
nia wszystkiego w sposób bezkrytyczny, warto się jednak
zastanowić, dlaczego ktoś ma inne zdanie niż ja, chciałby
inaczej coś zrealizować. Nie podejmować ważnych decyzji
pod wpływem emocji. W swoim postępowaniu dobro
ucznia i szkoły traktować jako zasadę nadrzędną.
CnB: Co ceni Pan najbardziej w swoich kolegach,
nauczycielach naszej szkoły? Co Pana zdaniem po-
winno być cechą dobrego nauczyciela?
R.K. Uważam, że dobry nauczyciel to taki, który ma po-
czucie misji i powołanie do tego zawodu oraz traktuje go
jako coś więcej niż tylko pracę. Ponadto ma ogromną wie-
dzę i umie ją przekazać w zrozumiały sposób. Bardzo
istotne jest także, żeby nauczyciel potrafił dzielić się wła-
snym czasem i mógł poświęcić go uczniom. Dobrze,
jeśli ma poczucie humoru, podejmuje sprawiedliwe decyzje
i wybory. Potrafi wymagać od innych, ale przede wszyst-
kim od siebie. Współpracuje z uczniami, dostosowuje pro-
gram do ich umiejętności i predyspozycji. Nie pracuje
chaotycznie, lecz ma wszystko zorganizowane i przygoto-
wane. Do tych cech dołączyłbym jeszcze cierpliwość i wy-
trwałość oraz stawianie dobra ucznia na pierwszym miej-
scu.
CnB: Co ceni Pan najbardziej w uczniach?
R.K. Bardzo cenię uczniów, którzy z zaangażowaniem,
uparcie dążą do celu, pokonując swoje własne słabości
(dążąc do perfekcji). Kreatywność, otwartość, systema-
tyczność, zdyscyplinowanie i odpowiedzialność w szero-
kim tego słowa znaczeniu. Przede wszystkim cenię
uczniów, którzy mają świadomość wyboru naszej szkoły
i celu, w jakim do niej przyszli. Uczniów, którzy nie patrzą
na życie przez pryzmat tylko własnych potrzeb i intere-
sów, ale widzą drugiego człowieka; potrafią się dzielić swy-
mi umiejętnościami, służą innym, na przykład deklarują po-
moc słabszemu z jakiegoś przedmiotu koledze czy kole-
żance. Uczniów, którzy potrafią łączyć naukę z dodatko-
wymi zainteresowaniami .
CnB: Wszyscy wiemy, że jest Pan człowiekiem ak-
tywnym. Jakie ciekawe plany, zamierzenia ma Pan
w związku z odejściem na emeryturę?
R.K. Zamierzenia nie są konkretnie sprecyzowane. Teore-
tycznie, gdy człowiek pracuje, to wypowiada się w mo-
mentach przemęczenia, że chętnie by poszedł na emerytu-
rę, ale kiedy już się to staje, to uświadamia sobie, że koń-
czy się ten najważniejszy etap w życiu. Co prawda (w re-
klamach) mówią, że wybiera się na wakacje życia, lecz pro-
za życia jest inna. Gdy człowiek chodzi do pracy, chcąc nie
chcąc musi się zmobilizować, jest aktywny, odejście
na emeryturę często sprawia, że człowiek staje się mniej
zmotywowany, mniej sprawny.
Nie chciałbym przyjąć roli takiego typowego eme-
ryta, który będzie wychodzić tylko na spacery. Jakieś zaję-
cie próbuję sobie znaleźć. Na pewno postaram się odpo-
cząć, będę chciał poświęcić więcej czasu dla rodziny oraz
spożytkować go na te zajęcia, na które w trakcie wypełnia-
nia funkcji zawodowych nie mogłem sobie pozwolić,
na przykład na fotografowanie. Mam też nadzieję, że po-
wrócę do malowania. Myślę również o aktywnej formie
spędzania czasu - turystyce w szerokim tego słowa zna-
czeniu. Preferuję formę turystyki kajakowej, a także po-
dróże zagraniczne, które są intrygujące i ciekawe. Mam
w planach odwiedziny córki, która mieszka w Stanach.
Najważniejsze, a jednocześnie pewnie najtrudniej-
sze, będzie jednak przyzwyczajenie się do tego, że nie ma
obowiązku wstawania rano, przyjścia do pracy, odpowie-
dzialności za szkołę – tymi sprawami będą zajmować
się już inni. Na razie przyzwyczajam się do myśli, że nad-
chodzi zakończenie mojej aktywności zawodowej.
Na pewno będę żył wszystkimi sprawami naszej szkoły,
gdyż trudno się odciąć od czegoś, co wypełniało nasze ży-
cie przez tyle lat. Będę jej kibicował (w pozytywnym sen-
sie), wspierał i wspomagał, ale już nieco z boku.
CnB: Wspomniał Pan, że Pana pasją są spływy ka-
jakowe. Czy wciąż jest to sposób, w jaki spędza
Pan swój wolny czas?
R.K. Tak, ale oczywiście nie jest tak jak w latach siedem-
dziesiątych, osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych.
Z różnych względów. Obozy kajakarskie organizowałem
kiedyś co najmniej dwa razy do roku – na rozpoczęcie
i zakończenie sezonu. Były to spływy po Prośnie, a także
dwutygodniowe po rzekach i jeziorach w Polsce. Uczest-
niczyłem także w międzynarodowym spływie na Dunaju.
Teraz staram się organizować przynajmniej taki
jednodniowy spływ z młodzieżą, a także w grupie znajo-
mych. W ubiegłym roku byliśmy na tygodniowym spływie
na Bugu, w tym roku planujemy zrealizować drugi jego
odcinek. Spływy kajakowe są bardzo przyjemną formą spę-
dzania czasu, ale bardzo kosztowną. Kajaki muszą być
przewiezione lub wypożyczone, a do tego dochodzą kosz-
ty związane z dojazdem. Biorąc pod uwagę problemy orga-
nizacyjne, od paru lat nie organizuję tych dwutygodnio-
wych, pełnych obozów kajakowych. W przyszłości jednak
planuję (oczywiście jeśli znajdą się chętni) jedno, dwu
lub trzydniowe spływy.
CnB: Wiemy, że w 1976 roku zorganizował Pan
rajd rowerowy na Węgry. Było to wielkie przedsię-
wzięcie. Jakie wiążą się z nim wspomnienia?
R.K Pomysł na organizację obozu zrodził się w pierwszym
roku mojej pracy w Ostrzeszowie. Początkowo myślałem
zorganizować tę wyprawę z grupą nauczycieli. Ale później
przedstawiłem ten pomysł uczniom z klasy, której byłem
wychowawcą.
Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Z życia szkoły
strona 7 strona 7
WYWIAD Z PANEM RYSZARDEM KALINĄ - DYREKTOREM I LICEUM
Uczniowie byli bardzo zaskoczeni, ale wykazali zaintereso-
wanie i od razu zaczęliśmy przygotowania do wycieczki.
Po dwóch latach starań zebrałem grupę szesnastoosobową
uczniów i trzech opiekunów - w tym dwóch nauczycieli
wychowania fizycznego naszej szkoły, panią Marię Masłow-
ską i pana Stefana Kokoszkę. Wyruszyliśmy w trasę.
Do granicy czeskiej byliśmy przewiezieni samochodem
ciężarowym. Od granicy do Budapesztu i z powrotem
jechaliśmy już rowerami pokonując średnio 100 km dzien-
nie. Bagaże i sprzęt biwakowy przewożony był samocho-
dem „Żuk”, który towarzyszył nam w tej wyprawie.
Nawiązaliśmy kontakt z Towarzystwem Przyjaźni
Węgiersko - Polskiej w Budapeszcie. Trzytygodniowa
przygoda, przesympatyczni ludzie, wrażenia po wyprawie
na stałe zapisały się w naszej pamięci. Po powrocie byli-
śmy dumni, że wszystko się udało, że wszyscy wrócili cali
i zdrowi. Pozostały niezapomniane wspomnienia.
CnB: Jakie jest Pana życiowe motto?
R.K. Pierwsze to: Być otwartym i pomocnym dla dru-
giego człowieka. Drugie (jako nauczyciela matematyki):
Sprawić, aby matematyka stała się nauką łatwiej-
szą i przyjemniejszą, bardziej przystępną i przyja-
zną dla uczniów.
CnB: Dziękujemy bardzo serdecznie Panu Dyrek-
torowi za poświęcony nam czas i interesującą roz-
mowę.
Serdecznie dziękujemy
Panu Dyrektorowi Ryszardowi Kalinie
za wieloletnie wspieranie naszej działalności, cenne wskazówki i inspirujące uwagi,
a także konstruktywną krytykę, jakże konieczną w dążeniu
do podnoszenia jakości i poziomu naszego czasopisma. Jednocześnie wyrażamy słowa
wdzięczności za spotkania i czas poświęcony na rozmowy, które prowokowały
nas do poszukiwania nowych rozwiązań, ciekawych dyskusji
na temat kształtu szkolnej gazety oraz roli dziennikarza.
Życzymy Panu zdrowia, pomyślności oraz realizacji wszelkich zamierzeń,
a także spotkania na różnych ścieżkach życiowych ciekawych oraz dobrych ludzi.
PODZIĘKOWANIA
Rozmawiały: Debora Dembek i Natalia Spadło
Redakcja Czarno na Białym wraz z Opiekunem
Rajd rowerowy na Węgry w 1976 roku Rajd rowerowy na Węgry w 1976 roku
strona 8
Z życia szkoły Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016
SUKCESY NASZYCH UCZNIÓW W OLIMPIADACH I KONKURSACH
KACPER KIERETA LAUREATEM KONKURSU
GEOLOGICZNEGO.
Po raz pierwszy ucznio-
wie naszej szkoły brali
udział w ogólnopolskim
konkursie geologicz-
nym, który w tym roku
przebiegał pod hasłem
„W okowach mrozu”.
W eliminacjach konkur-
su, w których należało napisać pracę na wybrany temat,
udział wzięło trzech uczniów: Patryk Kałużny i Kac-
per Kiereta z klasy Ib oraz Kamil Woźniak z IId.
Do kolejnego etapu konkursu przeszedł Kacper Kie-
reta, który wziął udział w finale regionu wielkopolskie-
go i dolnośląskiego, który odbył się 20 maja br. w Pań-
stwowym Instytucie Geologicznym we Wrocławiu.
Kacper został laureatem finału. Należy podkreślić,
że jest on uczniem klasy pierwszej i nie realizuje geogra-
fii na poziomie rozszerzonym, a musiał wykazać się wie-
dzą geograficzno – geologiczną, daleko wykraczającą
poza ramy programowe.
Pani Dorota Daszczyk - nauczycielka geografii ma na-
dzieję, że to początek udziału i sukcesów uczniów na-
szej szkoły w tym konkursie.
MACIEJ WAJEROWSKI FINALISTĄ
XL OLIMPIADY ARTYSTYCZNEJ!
Wielkim sukcesem zakończył się
udział Macieja Wajerowskiego
(ucznia klasy 2c) w XL Olimpia-
dzie Artystycznej. Etap cen-
tralny odbywał się w dniach 10-14
kwietnia w Warszawie i miał for-
mę pisemnego egzaminu - testu
o sztuce zawierającego 100 punk-
towanych poleceń oraz wypraco-
wania, którego celem była analiza
porównawcza oryginalnych dzieł sztuki ze zbiorów Mu-
zeum Narodowego w Warszawie. Maciej wybrał Ołtarz
świętej Barbary z roku 1447 i Świętą Marię Magdalenę
unoszoną przez Anioły (skrzydło Dyptyku fundacji rodzi-
ny Winterfeldów) z roku 1430.Rywalizacji towarzyszyły
warsztaty konserwatorskie w Pałacu Wilanow-
skim.Uroczyste ogłoszenie wyników i wręczenie dyplo-
mów finalistom i laureatom nastąpiło 14 kwietnia
w Hallu Głównym Muzeum Narodowego. Opiekunem
Macieja Wajerowskiego był pan Janusz Olechno-
wicz. Gratulujemy!
II MIEJSCE DRUŻYNY Z I LO W HISTORYCZ-
NYM TURNIEJU DEBAT OKSFORDZKICH
Drużyna w składzie:
Justyna Drzewiecka,
Bartłomiej Matys,
Konrad Wieczorek
i Konrad Kordylasiń-
ski zajęła II miejsce w
I Regionalnym Tur-
nieju Debat Oks-
fordzkich o Puchar
Prezesa IPN. W Łodzi, w salach Wojewódzkiego
Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, osiem drużyn, łącz-
nie 32. uczniów szkół ponadgimnazjalnych województw
łódzkiego i wielkopolskiego, rywalizowało ze sobą
w debatach na tematy związane z najnowszą historią
Polski. Uczniowie I LO dopiero w ostatniej debacie
ulegli drużynie I LO z Wielunia. Teza finałowa brzmiała:
Przełom 1956 był wynikiem gry o władzę w ramach apa-
ratu partyjnego. W drodze do finału drużyna pokonała
XXXI LO z Łodzi, XXXIII LO z Łodzi , ZS nr 9 Z Kali-
sza oraz ZSO z Rawy Mazowieckiej, a tezy tych zmagań
to:
- Obowiązkiem żołnierza Polski podziemnej po II wojnie
światowej było pozostanie w konspiracji.
- Polski wysiłek zbrojny podczas II wojny światowej nie
p r z yn i ó s ł Po l s ce w i ęks z ych poży t ków .
- Powojenna zmiana przebiegu granic była korzystna dla
Polski. - Społeczeństwo polskie zdało egzamin w obliczu
Holocaustu.
KOLEJNY SUKCES I LO W TURNIEJU DEBAT
OKSFORDZKICH
20 kwietnia na Wydziale
N a u k P o l i t y c z n y c h
i Dziennikarstwa UAM miał
miejsce Turniej Debat Oks-
fordzkich. Zawody odbyły się
w ramach Poznańskiego Festi-
walu Nauki i Sz tuk i .
Drużyna I LO w składzie:
Klaudia Grech, Błażej Ka-
miński, Konrad Kordyla-
siński oraz Konrad Wie-
czorek zajęła w turnieju
II miejsce. W imprezie wzię-
ło 6 szkół: z Ostrzeszowa, Ko-
ła, Konina i Poznania. To kolej-
ny sukces naszej drużyny
w tym roku.
Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Z życia szkoły
Błażej Kamiński
POLIGLOTA - JĘZYKOWE POTYCZKI
strona 9
16 marca 2016 odbył
się już IV finał Powia-
towego Konkursu
Języka Angielskiego
i Języka Niemieckie-
go Poliglota. W roku
szkolnym 2015/16
Konkurs Poliglota został
wpisany do przedsię-
wzięć województwa
wielkopolskiego, które otrzymały dofinansowanie Wielkopol-
skiego Kuratora Oświaty.
Aby dostać się do tegorocznego finału, gimnazjaliści
musieli uzyskać dobry wynik w etapie szkolnym, który odbył się
3 grudnia 2015 roku. Do tego etapu przystąpiło
96 uczniów z terenu powiatu ostrzeszowskiego. Uczniowie
rozwiązywali dwujęzyczny test gramatyczno-leksykalny z ele-
mentami wiedzy o kulturze anglojęzycznej i niemieckojęzycznej.
Komisja konkursowa wyłoniła spośród wszystkich uczestników
26 finalistów, którzy prowadzili potyczki językowe na etapie
powiatowym.
Miał on miejsce w I LO w Ostrzeszowie. Do części
ustnej zostało zakwalifikowanych tylko 8 uczestników: Helena
Szuflińska i Hanna Stempniewicz z Gimnazjum
nr 1 w Ostrzeszowie, Nikodem Noculak i Marcel Lortz
z Gimnazjum nr 2 w Ostrzeszowie, Aleksandra Niełacna,
Julia Krupa, Marietta Dziwińska i Aleksandra Sawczyn
z Gimnazjum w Grabowie nad Prosną.
Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród odbyło się
po krótkiej części artystycznej przygotowanej przez młodych
aktorów z naszego liceum. Pani Dyrektor Jolanta Ratajczyk
wręczyła dyplomy najlepszym uczestnikom konkursu, którymi
okazali się:
- Julia Krupa z Gimnazjum im. Zjednoczonej
Europy w Grabowie nad Prosną – I miejsce;
- Helena Szuflińska z Gimnazjum nr
1 im. Janusza Korczaka w Ostrzeszowie
– II miejsce;
- Nikodem Noculak z Gimnazjum nr
2 im. Jana Pawła II w Ostrzeszowie
– III miejsce.
LITWO, OBCZYZNO MOJA! – RELACJA ZE SZKOLNEGO WYJAZDU
NA LITWĘ Dzięki umowie
podpisanej po-
między naszym
Liceum a Gim-
n a z j u m
V e r s m e s
w Landwaro-
wie, mieliśmy
wiosną tego
roku możli-
wość odkryć
Litwę. Spędzili-
śmy tam kilka wspaniałych dni.
Litwa to mały kraj, leżący na północ od Polski. Przez
kilka wieków pozostawała z Polską w unii. Jednak nam ten kraj
najbardziej kojarzy się z Inwokacją, w której nasz wieszcz naro-
dowy - Adam Mickiewicz - tęsknił:
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Wycieczka na Litwę miała miejsce od 12 do 17 kwiet-
nia. Wzięli w niej udział uczniowie pierwszych i drugich klas.
W roli opiekunów towarzyszyły nam panie: Bogumiła Alcer
i Irena Klimek-Piastowska. Podkreślić koniecznie nale-
ży, że inicjatorką nawiązania współpracy była pani Irena
Piastowska-Klimek, która zorganizowała wyjazd.
Pierwszy dzień spędziliśmy głównie w trasie. Zatrzy-
maliśmy się jednak w Warszawie, aby pospacerować po starym
mieście. Drugi dzień to wizyta w Gimnazjum Versmes, która
jest szkołą dla mniejszości rosyjskiej. W czasie pobytu tam usły-
szeliśmy co nieco o rosyjskiej literaturze, a także spróbowaliśmy
gry na tradycyjnych instrumentach. Wszelka komunikacja oczy-
wiście po rosyjsku. Trzeci i czwarty dzień upłynął nam
na zwiedzaniu Wilna i jego największych atrakcji, czyli Ostrej
Bramy, kościoła św. Anny, cmentarza na Rossie. Obejrzeliśmy
także panoramę miasta z góry Trzech Krzyży. Piąty dzień to za
to pożegnanie z Litwą i zwiedzanie Studzienicznej, Białegostoku
i wizyta w Złotych Tarasach w Warszawie.
A teraz trochę z autopsji i pół żartem, pół serio:
- Pokazowa lekcja w litewskiej szkole była dość patetyczna,
ale na nieoficjalnym spotkaniu nasi rówieśnicy okazali się bardzo
bezpośredni.
- Słynna przez reklamę w Internecie woda mineralna Vytautas
wcale nie jest tak warta zakupu. Przez ilość minerałów jest prak-
tycznie nie do wypicia. Bardzo słona…
- Litwa to piękny kraj. Nigdzie nie ma śmieci, panuje wszecho-
becny porządek. Przy drogach jest bardzo mało reklam i bilbor-
dów, w tej kwestii nie ma porównania z Polską.
- Litewski to trudny język, gdzie większość słów kończy się
na „…as” i nie ma praktycznie żadnych zapożyczeń, ale spokoj-
nie, Litwini znają języki obce (najczęściej: angielski, rosyjski i pol-
ski).
- Godny wspomnienia jest również szacunek wobec polskich
miejsc pamięci na Wilnie. Nic nie jest tam niszczone.
Już podczas
wizyty w szkole w
Landwarowie padła
propozycja, aby po-
wtórzyć spotkanie.
Tym razem odbyłoby
się w Ostrzeszowie.
Aleksandra Skrzypek
P. Dyrektor J. Ratajczyk i H. Szuflińska
Panorama Wilna z Góry Trzech Krzyży
Kornelia Czechlowska
strona 10
Z życia szkoły Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016
UROCZYSTOŚĆ POŻEGNANIA ABSOLWENTÓW
Dnia 29 kwietnia odbyło się oficjalne zakoń-
czenie roku szkolnego dla tegorocznych Absolwen-
tów. Uroczystość odbyła się w ostrzeszowskim
kinoteatrze. W roli konferansjerów wystąpili: De-
bora Dembek i Konrad Wieczorek.
Pan dyrektor Ryszard Kalina wraz z Wy-
chowawcami wręczył świadectwa ukończenia szko-
ły, nagrody i statuetki za bardzo dobre wyniki w nau-
ce, pracę społeczną na rzecz szkoły oraz osiągnięcia
naukowe, sportowe i artystyczne. W imieniu Absol-
wentów głos zabrał Paweł Żuberek, który był prze-
wodniczącym SU poprzedniej kadencji. Podziękował
on Panu Dyrektorowi oraz Nauczycielom za trud
i poświęcenie w wychowaniu, kształtowaniu umiejęt-
ności oraz rozwijaniu zainteresowań uczniów. Nato-
miast obecna przewodnicząca SU - Maja Skrobek -
pożegnała starsze koleżanki i kolegów.
Uroczystość zaszczycili swą obecnością pan
Lech Janicki – Starosta Ostrzeszowski, pan Adam
Mickiewicz – Wicestarosta Ostrzeszowski, pani
Ewa Biel – Przewodnicząca Rady Rodziców oraz pa-
ni Alina Skrobek – Wiceprzewodnicząca Rady Ro-
dziców. Uroczystość zakończył występ chóru szkol-
nego pod batutą pana Stanisława Sztukowskiego.
Przepięknym wykonaniem popularnego utworu poże-
gnało się ze szkołą znane trio w składzie: Aleksan-
dra Danielska, Zuzanna Janiszewska i Julia
Skrobek.
DUŻO EMOCJI I OGROMNY STRES - CZYLI MATURY
Tegoroczni maturzyści w dniach 4-27 maja
przystąpili do egzaminu dojrzałości. Uczniowie
w pierwszych trzech dniach musieli zmierzyć się ko-
lejno z: językiem polskim, matematyką i języ-
kiem angielskim w stopniu podstawowym,
a część uczniów także w stopniu rozszerzonym.
Mimo dużego stresu maturzystom nie zabrakło opty-
mizmu. Wszyscy zdający jednogłośnie stwierdzili, że
rozszerzenia były bardzo trudne. Jednak największe
obawy mieli przed egzaminami ustnymi. 5 lipca Ab-
solwentom zostaną wręczone świadectwa dojrzałości.
Prowadzący W trakcie przyrzeczenia Pan Dyrektor wręcza świadectwa i nagrody
Matura z matematyki - 5 maja 2016r. Abiturienci w oczekiwaniu na egzamin ustny
strona 11
Z życia szkoły Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016
,,JAK POJĄĆ, ZROZUMIEĆ I ZDEFINIOWAĆ CZAS?''
- XXIII SPOTKANIA Z FILOZOFIĄ
Jak co roku, tym razem 10 czerwca, w naszym Li-
ceum mieliśmy zaszczyt gościć wykładowców z Instytutu
Filozofii Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa
UAM w Poznaniu.
Tegoroczna sesja dotyczyła czasu i przemijania.
Spotkanie rozpoczęła młodzież z naszego LO montażem
słowno-muzycznym pt: Paradoksy czasu. Uczniowie klas
1C i 2C (humanistycznych) inspirowali się przemyśleniami
znanych filozofów, a także psychologów. Swoje wystąpie-
nie wzbogacali poezją Szymborskiej i Wojtyły. Szkolne so-
listki Marta Warszawska i Maja Skrobek wykonały
piosenki z repertuaru Ryszarda Rynkowskiego i Grażyny
Łobaszewskiej. Pojawiły się także refleksje nauczycieli, ro-
dziców i uczniów na temat ich rozumienia czasu.
Drugą część sesji stanowiły wykłady naukowców
UAM:
O przemijaniu filozoficznie
- prof. dr. hab. Edwarda Jelińskiego
Problem definicji czasu
- prof. dr. hab. Janusza Wiśniewskiego.
Ze względu na duże zainteresowanie Spotka-
niem z Filozofią lokalnego środowiska, na sesję przybyli
goście: pani Zofia Witkowska - członek Zarządu Rady
Powiatu, pan Marek Lewicki - dyrektor I LO w Ostro-
wie Wielkopolskim, członkowie Rady Rodziców z wice-
przewodniczącą panią Aliną Skrobek oraz młodzież
wraz z opiekunami z zaprzyjaźnionych ostrzeszowskich
szkół - ZS nr 1 i ZS nr 2, a także z I LO w Kępnie.
Wykłady były bardzo ciekawe i inspirujące. Dzięki
zaangażowaniu wykonawców i wykładowców na pewno
każdy z nas zachował coś dla siebie z ich płynącej mądrości
i pouczającej puenty.
Do sesji, naszych wspaniałych uczniów-aktorów
biorących udział w inscenizacji, prowadzonej w stylu lekcji
fizyki przygotowały polonistyki: pani Anna Szkopek
i pani Małgorzata Domagalska.
Jakub Stempniewicz
Zaproszeni goście
Prof. dr hab. Janusz Wiśniewski Prof. dr hab. Edward Jeliński
Fragment scenki wystawianej przez uczniów
Fragment scenki wystawianej przez uczniów
Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016
strona 12
Rozmowa z...
CnB: Kilkakrotnie powracał pan na Syberię, dlaczego
właśnie tam zdecydował się pan pojechać?
T.G.: Tak. Syberia to był jeden z tych kierunków, które mnie
bardzo ciągnęły, tak jak cały obszar postsowiecki. Od zawsze
bowiem fascynowała mnie historia Związku Radzieckiego, ponie-
waż uważam, że to jest historia, która nas Polaków dotyczy bez-
pośrednio, gdyż od jakiś trzystu lat unosi się nad nią cień so-
wieckiego, czy wcześniej carskiego imperium. Drugim powodem
moich wypraw na Syberię jest to, że jest ona sercem Rosji,
to tam rodzi się rosyjska potęga. Szukając prawdy o Rosji, trzeba
po prostu pojechać na Syberię, która jest krainą cały czas nieod-
krytą, dziką, gdzie momentami można poczuć się jak na Ziemi
w czasach przed pojawieniem się człowieka. Nie ma tam sieci
komórkowych, prądu, dróg, jest tylko człowiek i przyroda. Moż-
na się więc poczuć jak odkrywca z czasów, kiedy nie było jesz-
cze internetu.
CnB: Jak naprawdę wygląda życie na Syberii? Czy są ja-
kieś mity na temat tego miejsca, które zostały obalone
podczas pana podróży?
T.G.: Życie na Syberii jest bardzo trudne. Oprócz trudnych
warunków klimatycznych i geograficznych panuje tam ogromna
bieda, ludzie przez to stamtąd uciekają. Syberia się wyludnia.
W czasach Związku Radzieckiego było tam więcej ludzi, niż jest
obecnie. Jeśli chodzi o mity, to na pewno są one związane z tym,
że jest tam bardzo niebezpiecznie, zresztą jak w całej Rosji.
Nie spotkałem się nigdy z żadnym bandytyzmem ani mafią, choć
nie wątpię, że, szczególnie w dużych miastach, są to zjawiska
spotykane, natomiast dla przeciętnego podróżnika nie stanowią
one żadnego zagrożenia. Na pewno mitem nie jest rosyjski alko-
holizm, który jest powszechny i zabójczy. Myślę, że jest to ewe-
nement w historii świata, gdy imperium upada z powodu alkoho-
lizmu, który zagraża istnieniu podstaw funkcjonowania społe-
czeństwa i niszczy naród w sposób biologiczny. O tym się prak-
tycznie w ogóle nie mówi, ale fakty mówią same za siebie, Rosja-
nie piją bardzo dużo, żyją krótko i umierają na różnego rodzaju
choroby związane z alkoholizmem. Do tego dochodzi przemoc
domowa, samobójstwa i zabójstwa. Państwo nie potrafi poradzić
sobie z tym problemem, a na to nakłada się kryzys demograficz-
ny. Ludzie nie chcą tam żyć, powstają wioski widmo, w których
jeszcze niedawno mieszkali ludzie.
CnB: Czy był taki moment w czasie podróży, kiedy
się Pan bał, że nie wróci już do domu?
T.G.: Tak, był taki moment, kiedy byliśmy w tajdze górskiej
i chcieliśmy przekroczyć rzekę Tampudę. Nie było możliwości
jej obejścia, musieliśmy ją przekroczyć, choć bardzo się baliśmy,
bo przecież gdyby linka, za pomocą której przechodziliśmy przez
tę rzekę, zerwała się , to utopilibyśmy się. Gdyby była za krótka,
nie bylibyśmy w stanie nic zrobić. Mieliśmy wtedy po prostu
ogromne szczęście. Na takich wyjazdach staram się nie myśleć,
że coś pójdzie nie tak. Jeśli ma się nie udać, to i tak się nie uda,
trzeba zrobić wszystko, żeby przygotować się jak najlepiej i robić
swoje. Jak człowiek zaczyna panikować, to koncentruje się
na myśleniu, a nie robieniu. Pracuję czasem w strefach, gdzie
toczy się wojna, w miejscach objętych działaniami zbrojnymi.
Jest tam ogromny poziom stresu i zagrożenia, ale nie można
myśleć o tym, że coś nam się stanie, trzeba skoncentrować
się na tym, żeby wykonać swoją pracę i nie panikować, bo to się
przeważnie źle kończy.
CnB: Czy podczas wypraw udało się Panu osiągnąć
wszystkie cele, czy czuje Pan, że mógłby coś jeszcze
zrobić i zobaczyć?
T.G.: Zawsze jest pewien niedosyt, ma się takie uczucie,
że mogło się usłyszeć jedną historię więcej, coś więcej zobaczyć,
zebrać ciekawszy materiał i napisać ciekawszą książkę. Z drugiej
strony nie można dać się zwariować. Jeśli chodzi o pisanie,
to zawsze jest ten problem, że nigdy nie wie się, czy się zrobiło
to już wystarczająco dobrze, bo to jest coś bardzo subiektywne-
go. To nie matematyka, gdzie ma się po prostu zgadzać równa-
nie. Niektórzy ludzie podczas pisania wpadają w pułapkę perfek-
cjonizmu, ciągle zmieniają rękopis, zastanawiają się nad każdym
słowem i zdaniem, żeby wszystko było jak najlepiej, ale tak na-
prawdę nigdy się nie wie, czy jest już wystarczająco dobrze.
Trzeba po prostu uwierzyć w to, że zrobiło się to najlepiej,
a resztę zweryfikują redaktor i czytelnicy.
Większość z nas nigdy nie zostanie kimś na skalę Hemingway’a,
czy Kapuścińskiego, ale nie ma co się z tego powodu denerwo-
wać, piszmy i podróżujmy tak, żeby nam to dawało satysfakcję
i nie popadajmy w obsesję bycia najlepszym, bo to jest zgubne.
CnB: Planuje pan kolejne podróże…
T.G.: Tak, oczywiście, teraz kończę pisać książkę o rubieżach
rosyjskiego imperium, czyli o postsowieckich krajach nieuznawa-
nych, jak na przykład Abhazja w Gruzji. Będzie to zbiór opowie-
ści o ludziach żyjących na tych właśnie terenach. Jadę na mistrzo-
stwa w piłce nożnej państw nieuznawanych, gdzie wystąpi mię-
dzy innymi reprezentacja Cyganów. Potem mam w planach wy-
jazd na północny Kaukaz oraz na Ukrainę, na obszary zajęte
przez separatystów.
WYWIAD Z TOMASZEM GRZYWACZEWSKIM Z inicjatywy pana Pawła Grzesiaka w naszej szkole odbyło się spotkanie z panem Tomaszem Grzywaczewskim.
Opowiedział nam o jednej ze swoich podróży - Long Walk Plus Expedition, podczas której wraz z innymi podróżni-
kami, podążał śladem Witolda Glińskiego - uciekiniera z syberyjskich łagrów, który dotarł aż do Indii. To tylko jed-
na z wielu podróży w dorobku pana Tomasza. Oprócz tego, zajmuje się dziennikarstwem, wydał dwie książki
i jest doktorantem prawa na Uniwersytecie Łódzkim specjalizującym się w międzynarodowych gazo- i rurociągach.
Rozmawiały:
Daria Waiss i Adrianna Plichta
T. Grzywaczewski, A. Plichta i D. Waiss
podczas wywiadu
Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Rozmowa z...
strona 13
WYWIAD Z WERONIKĄ KOŁODZIEJ
1.Wiemy, że działasz w wolontariacie. Mogłabyś opo-
wiedzieć nam jak on funkcjonuje, czym się zajmuje?
Wolontariat przede wszystkim jest po to, by pomagać innym.
Pomagamy najbardziej potrzebującym osobom, ale i nie tylko.
Staramy się dotrzeć do tych osób przede wszystkim dzięki zna-
jomym. Nasz szkolny wolontariat działa w ZS nr 3 w Ostrzeszo-
wie. Co roku organizujemy naszą szkolną Szlachetną Paczkę
i zbieramy pieniądze na prezenty dla potrzebującej rodziny. Or-
ganizujemy różne imprezy dla chorych dzieci, by mogły chociaż
przez chwilę nie myśleć o chorobie. Staram się również o wo-
lontariat w naszym szpitalu, lecz jeszcze nie dostałam odpowie-
dzi.
2.Od jak dawna działasz w tym stowarzyszeniu?
W wolontariacie działam od 2014 roku.
3.Co spowodowało, że zdecydowałaś się dołączyć
do wolontariatu?
Zdecydowałam się działać w wolontariacie, ponieważ w życiu
każdego z nas może zdarzyć się tak, że to my będziemy potrze-
bować pomocy.
4.Pomoc innym to wspaniała rzecz, więc jakie emocje
towarzyszą Ci, gdy masz świadomość, że komuś poma-
gasz?
Towarzyszy mi przede wszystkim szczęście, widząc uśmiech
na twarzy innej osoby.
5.Czy długo dojrzewała w Tobie decyzja, aby ściąć włosy
na cel charytatywny?
Bardzo długo, ponieważ włosy chciałam ściąć już na początku
2015 roku, lecz nigdy nie miałam na to czasu i często wahałam
się czy podjąć decyzję, czy nie będę tego w przyszłości żałować.
Jednakże, po śmierci bliskiej mi osoby, zdecydowałam się bardzo
szybko, wiedząc, że pomogę innym. Jestem w pełni świadoma
tego, co zrobiłam, bo nam, zdrowym osobom włosy szybko od-
rosną, a chorym niekoniecznie.
6.Czy żałujesz czasem swojej decyzji? Gdyby była taka
możliwość, to czy zrobiłabyś to drugi raz?
Nie, nigdy nie będę żałować mojej decyzji. Jestem dumna z siebie
i wiem, że bliska mi osoba, która nie jest już na tym świecie, też
jest ze mnie dumna. Tak, zrobiłabym to drugi raz i zachęcam
zarówno inne dziewczyny, jak i chłopaków, którzy mają długie
włosy. W przyszłości my możemy być w takiej samej sytuacji jak
chore osoby, choć nikomu tego nie życzę.
Bardzo rzadko w dzisiejszych czasach spotkać można osoby, które więcej myślą o innych niż o sobie.
Taka jest przykładowo Weronika Kołodziej, z klasy 2d. Działa w wolontariacie od 2 lat. Ścięła swoje
włosy na bardzo szczytny cel, aby pomóc innym, aby uszczęśliwić drugiego człowieka. Powinniśmy
brać przykład z takich ludzi jak Weronika.
Weronika Kołodziej
Włosy przekazane fundacji Weronika Kołodziej
Rozmawiały: Debora Dembek i Natalia Spadło
Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Okolica kultury
strona 14
SPOTKANIE Z PIOTREM STRZEŻYSZEM - RELACJA
Spotkanie z Piotrem Strzeżyszem odbyło się
28 kwietnia w Ostrzeszowskim Centrum Kultury.
Nie cieszyło się ono wielką popularnością, gdyż w sali zjawiło się
zaledwie około czterdziestu osób. Czy to znane nazwiska i sławy
przyciągają tłumy? W pewnym stopniu na pewno. Jednakże mała
publika nie przeszkodziła podróżnikowi opowiadać z prawdziwą
pasją w głosie o swoim życiu. O życiu, o którym od zawsze ma-
rzył. Piotr Strzeżysz opowiadał na spotkaniu, że od dziecka chciał
podróżować. Jako nastolatek odbył swoją pierwszą rowerową
podróż po Polsce. Po transformacji ustrojowej odwiedzał kraje
Europy. Przepracował kilka lat jako nauczyciel angielskiego,
aż w końcu postanowił zmienić swoje życie. Obecnie żyje
na walizkach. Niedawno wrócił z Ameryki Południowej, ale już
szykuje się, aby tam wrócić.
Właśnie o Ameryce Południowej opowiadał podczas
spotkania. Poza podziwianiem piękna przyrody w odwiedzanych
miejscach, Strzeżysz bawi się także w obserwatora. Na spotka-
niu opowiadał, jak radośni wydają się być Latynosi. Mimo trud-
ności uśmiech podobno nie schodzi z ich twarzy. Mówił także
o innych podróżnikach, których spotykał, oraz pobudkach,
z jakich postanowili zjeździć świat.
Globtroter dał się poznać jako człowiek, dla którego
symboliczne gesty, drobiazgi oraz znajomości i przyjaźnie mają
największe znaczenie. Zawsze podróżuje z małą maskotką, którą
kiedyś dostał jako upominek. Kilka lat temu, podczas przymuso-
wego przystanku w którejś z setek tysięcy mieścin Ameryki Po-
łudniowej, zaprzyjaźnił się z dwoma kotami. Opowiadał, jak przy-
kro było mu je wtedy zostawić i ruszyć w dalszą drogę, ale po-
stanowił tam kiedyś powrócić. I powrócił. Niestety,
tylko do jednego z kotów. Po drugim ślad zaginął.
Jakby tego było mało, Piotr Strzeżysz przelewa też swo-
je przemyślenia i relacje na papier. Napisał już kilka książek, któ-
re pomagają zasilić jego budżet na kolejne podróże. Regularnie
wstawia również relacje na swojego bloga.
Po spotkaniu coraz częściej myślę,
że chciałbym kiedyś też spróbować takiego życia
jak bohater mojego tekstu. Może na dobry począ-
tek rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady…?
Błażej Kamiński
Wojna Bohaterów. Cóż, patrząc na ten tytuł, miałam pewne oba-
wy co do fabuły. Bałam się, że zarówno wydarzenia, jak i splot
akcji, będą zupełnie surrealistyczne jak na kino science-fiction
rzecz jasna. Tymczasem otrzymałam film rozważający pewien
problem, pełen napięcia oraz akcji, nieco poważniejszy i mrocz-
niejszy niż inne tego typu produkcje. Momentami wypełniony
również świetnym humorem. Słowem: wyważony.
Punkty należą się twórcom (Anthony’emu i Joe Russo) przede
wszystkim za fabułę, która jest naprawdę ciekawa i wciągająca.
A wszystko zaczyna się od niefortunnego wypadku. W trakcie
jednej z akcji przeprowadzanych przez Avengers giną niewinni
ludzie. Jednocześnie do superbohaterów zaczynają docierać echa
dawnych tragedii, przez co zostają zmuszeni do podpisania usta-
wy o przynależności Avengers do ONZ. Oczywiście, nie wszy-
scy godzą się na warunki, jakie zostają im postawione przez
światowe rządy i właśnie tutaj zaczyna się konflikt.
Prawdziwą ucztę dla oczu i duszy stanowi starcie drużyn Kapita-
na Ameryki (Chris Evans) i Iron Mana (Robert Downey Jr.)
na płycie lotniska. To dwadzieścia minut czystego komiksu, naj-
doskonalsze wcielenie idei starcia superbohaterów, jakie kiedy-
kolwiek zaszczyciło ekran kinowy. Marzenie dziecka bawiącego
się figurkami i zarazem wiązanka świetnych ujęć. Ekscytująca,
zabawna i emocjonująca.
I pomimo, że jest to kino nastawione na dużą oglądalność
ze względu na dość prostą i niewymagająca formę, to gdybym
miała oceniać ten film, wystawiłabym mu mocną piątkę i dwa
duże serduszka. Jedno dla Spider-Mana (Tom Holland), drugie
dla Ant-Mana (Paul Rodd), którzy zostali poprowadzeni w piękny
i przezabawny sposób, dzięki czemu na stałe zapi-
sali się w mojej pamięci. Podsumowując, mogę z
czystym sumieniem polecić ten film nie tylko fa-
nom Marvela, ponieważ dostarcza on świetnej
rozrywki i nie pozwala się nudzić.
Wsiąść na rower byle jaki, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet. Tak można by sparafrazować tekst znanej
piosenki na potrzeby opowiedzenia o Piotrze Strzeżyszu – pasjonacie dwóch kółek, podróżniku, niesa-
mowicie ciekawym człowieku.
KAPITAN AMERYKA: WOJNA BOHATERÓW - RECENZJA
Marvel - jedna z najlepiej rozpoznawalnych wytwórni XXI wieku. Wraz z DC stała się klasyką kina science-fiction.
Choć ostatnimi czasy wielu uważało, że filmy Marvela powoli zmieniają się w odcinki niekończącej się telenoweli,
to muszę przyznać, że jeśli będą wyglądać tak jak trzecia część Kapitana Ameryki, będę kontynuować ich oglądanie.
Daria Janusz
P. Strzeżysz pokazuje zdjęcia ze swoich wypraw
Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Wyraź swoją opinię
strona 15
FANTASTYKA OKIEM PYRKONOWEGO LAIKA, CZYLI
RELACJA Z FESTIWALU FANTASTYKI Pyrkon na terenie Mędzynarodowych Targów Poznańskich to gigantyczne przedsięwzięcie. Jeden z największych w Euro-
pie konwentów fantastyki, od 16 lat przyciągający jak magnes tysiące miłośników tej tematyki. Podczas tegorocznej edy-
cji padł kolejny rekord odwiedzających – aż 38 000 ludzi w ciągu 3 dni (8-10 kwietnia) dołożyło swoją cegiełkę do budo-
wania pyrkonowej potęgi.
Dziewięć hal po brzegi wypełnionych fanami wszystkie-
go, czego fanem być można, dziennikarzami, cosplayerami
czy zwykłymi obywatelami, którzy, korzystając z pogodnego
weekendu, wybrali się sprawdzić, o co w tym szaleństwie właści-
wie chodzi. Jednym z takich laików, uzbrojonych w wie-
dzę o fantastyce jako taką, gotowych sprawdzić, czy
w legendach o Pyrkonie jest ziarno prawdy – byłam ja.
Przejście przez bramki oddzielające kasy od właściwego
terenu Targów, było w sobotę, 9 kwietnia, niczym przejście
przez wrota do Narnii. Z długich kolejek po upragniony identyfi-
kator, w których niektórzy chętni stali kilka godzin, wpadało
się w szalony, kolorowy kocioł. Dziesiątki cosplayerów, wciela-
jących się w postaci z wszelkich znanych seriali, filmów, anime,
gier i komiksów. Pikachu gawędzi z Geraltem z Rivii, Spiderman
pstryka sobie selfie z Jezusem, męska wersja disneyowskiej Ariel-
ki siedzi przy stoliku obok perfekcyjnie ucharakteryzowanego
Wiedźmina, który radośnie pałaszuje pizzę. Co w tym wszyst-
kim jest najlepsze? Na Pyrkonie jest to zupełnie normalne.
Atmosfera wzajemnego zrozumienia i radości z dzielenia
się swoimi zainteresowaniami z ludźmi, którzy czują dokładnie
to samo.
Oczywiście, szczęka opuszczona aż do podłogi na widok
niektórych cosplayów, nie była jedyną atrakcją oczekującą
na pyrkonowiczów. W bloku gier elektronicznych co rusz odby-
wały się turnieje najpopularniejszych gier, a gracze mieli okazję
sprawdzić zarówno te starsze, jak i zupełnie nowe tytuły na spe-
cjalnie przygotowanym sprzęcie. W potężnym Games Roomie,
przy dziesiątkach stolików, mieli szansę wykazać się fani wszel-
kiej maści planszówek. Games Room cieszył się tak dużą popu-
larnością, że (szczególnie popołudniową porą) zdobycie i utrzy-
manie stolika zamieniało się w zadanie godne Indiany Jonesa,
dlatego większość pyrkonowiczów rozkoszowała się planszów-
kami z poziomu podłogi.
Setki odwiedzających posłusznie dreptało w ślimaczym
tempie w pękającym w szwach pawilonie sprzedażowym. Po-
duszki, pościele, kubki, figurki, t-shirty, plakaty, książki i komiksy
- słowem żaden fan nie miał szans na wyjście z festiwalu bez łupu.
Ważnym punktem programu były także prelekcje -wykłady, dys-
kusje i spotkania z autorami.
Pyrkon to wielkie święto dla każdego, nawet niezbyt
„doświadczonego” fana fantastyki. Nie uniknął jed-
nak kilku problemów, takich jak potężne kolejki czy
zbyt enigmatyczny program. Mimo to atmosfera
podczas festiwalu była niesamowita. Kolejna okazja
do zanurzenia się w tym barwnym, szalonym świe-
cie już za rok.
Karolina Grzesiak
Po wydaniu w 2014 roku melancholicznego Ghost Stories
zespół Coldplay postanowił chyba dodać trochę kolorów swej
muzyce. Popracowali rok, do współpracy zaprosili paru innych
wykonawców i 4 grudnia 2015 roku został wydany A Head Full
of Dreams.
Album jest raczej spójny, utrzymuje się w klimacie pop
i indie, możemy znaleźć na nim mnóstwo chwytliwych melodii,
prawie dyskotekowych, a także trochę wolniejszych ballad.
Na krążku znajduje się 11 pozycji.
2 listopada na Twitterze zespół opublikował gif przed-
stawiający kwiat życia (ang. Flower of Life), co oczywiście suge-
rowało okładkę nadchodzącego nowego albumu (która, swoją
drogą, bardzo mi się podoba). Pod koniec listopada na koncie
YouTube zespołu Coldplay pojawił się teledysk do Adventure of a
Lifetime, który wywołał lekkie kontrowersje (sam się trochę zdzi-
wiłem), bo jest dość nietypowy jak na ten zespół, dla niektórych
mógłby być nawet komiczny. Mnie skojarzył się trochę z Paradise.
Mam jednak mieszane uczucia. W tym albumie zespół
swymi tekstami i melodiami pokazuje, jak piękny jest świat. Wyi-
dealizowana wizja, stworzona przeciw obecnym, globalnym wy-
darzeniom? W każdym razie bardziej optymistyczna niż Ghost
Stories. Mam wrażenie, że Coldplay zaczął tworzyć wesołe, bar-
dzo chwytliwe przyśpiewki, widząc jak popularne są takie utwo-
ry. Komercja? Możliwe. Jednak z drugiej strony, część z nich mi
się podoba. Teoretycznie, dobry zespół powinien być właśnie
wszechstronny i w swym dorobku posiadać różne utwory,
dla słuchaczy na każdą okazję. Podobają mi się np. Fun lub Bird.
Interesującą odskocznią jest "utwór" Kaleidoscope, w którym
usłyszymy mowę Baracka Obamy na pogrzebie amerykańskiego
polityka, Clementa Pickeneya. Ciekawe zestawienie. A jeśli cho-
dzi
o popularny Hymn For The Weekend, który jest sam w sobie pio-
senką dobrą, a teledysk promujący Indie, kolorowy i wpasowują-
cy się w idee albumu również ciekawy, to moim zdaniem obec-
ność Beyoncé jest niepotrzebna. Chyba że chodziło o to,
aby zwrócić na siebie uwagę, biorąc gwiazdę... (nie, nie jestem
ironiczny, może tylko trochę nieobiektywny, gdyż nie ubóstwiam
tej piosenkarki).
Co ciekawe, wśród muzycznych znawców album został
przyjęty różnie. Jedni się zachwycają, widzą innowację,
a inni krytykują za monotonię. Jednakże popularność na listach
przebojów różnych krajów mówiła sama za siebie, przecież krą-
żek zajmował topowe pozycje, a pierwszemu miejscu ustępował
tylko 26 Adele.
Mówiąc kolokwialnie, według mnie Coldplay chciał być
trochę "mainstreamowy" i stworzyć album wygodny dla większo-
ści ludzi. Przecież ma już własny, rozpoznawalny i wypracowany
przez tyle lat styl, którego powinien się trzymać.
Nie chcę jednak umniejszać pomysłów zespołu,
eksperymenty są przecież mile widziane, a nowego
albumu słucha się bardzo przyjemnie. W sumie,
(tutaj chyba kumulacja snobizmu) ładnie wygląda
na mojej półce.
GŁOWA PEŁNA ZMIESZANIA - RECENZJA
Kacper Kiereta
fot. Małgorzata Błoch
Uwaga!
Jeśli chcesz, aby twoja twórczość została opublikowana i zaprezentowana szerokiemu gronu odbiorców,
prześlij ją na adres e-mail: [email protected]
Miałyśmy okazję
być w maju
w Londynie i zo-
baczyć, jak to
wszystko wyglą-
da od kuchni,
mieszkając u ro-
dzin angielskich.
Chciałybyśmy na
naszych łamach
podzielić się
z Wami, Drodzy
Czytelnicy, swoi-
mi przeżyciami,
przemyśleniami
i spostrzeżenia-
mi na temat tego
miasta.
Londyn jest stolicą Wielkiej Brytanii i liczy ponad
osiem milionów mieszkańców, ale od samego początku
robi ogromne wrażenie, nawet po dwudziestogodzinnej
podróży. Od razu po wyjściu z autobusu w dzielnicy
Westminister zaparło nam dech w piersiach, po jednej
stronie zobaczyłyśmy kilkudziesięciopiętrowe, nowoczesne
wieżowce, a po drugiej kilkunastowieczne zabytki. Całe
miasto jest przepiękne, zarówno część nowoczesna,
jak i zabytkowa. Dla tych, którzy uwielbiają zwiedzanie,
to istny raj: Tower of London, Tower Bridge, Greenwich,
Hyde Park, Natural History Museum, Science Museum,
London Eye i wiele innych znanych miejsc!
Jednak poza zwiedzaniem starałyśmy się poznać
Brytyjczyków i ich zwyczaje, odkryłyśmy przy tym kilka
ciekawych rzeczy.
Brytyjczycy w ogóle nie uważają na drogach,
zarówno piesi, jak i kierowcy. Wiele razy byłyśmy świadka-
mi sytuacji, gdy na przejściu dla pieszych świeci się czer-
wone światło, nadjeżdża autobus czy taksówka, a do tego
wszystkiego rowerzysta, a większość ludzi przechodzi
przez pasy nie zważając na nic. Wniosek z tego taki,
że Londyńczycy najwidoczniej wierzą w swoje ogromne
szczęście, więc jeśli im się spieszy, to nic nie może stanąć
im na drodze!
Właściwie we wszystkich dzielnicach, biedniej-
szych czy bogatszych, ludzie mają w ogródkach bądź
na balkonach... palmy. Teraz pozostaje pytanie, czy Lon-
dyńczycy aż tak bardzo tęsknią za egzotycznym klimatem?
Wyjeżdżając do Wielkiej Brytanii ludzie spodzie-
wają się wyższych standardów życia niż Polsce. Tymcza-
sem jest to kolejny mit. Londyńskie domy są małe i ciasne,
jak wszystko w tym mieście. Czasem wydaje się, że tylko
Tamiza pośrodku miasta pozostaje duża i majestatyczna.
Często w mieszkaniach brak także mądrego zagospodaro-
wania przestrzeni, wszystko wydaje się być zupełnym przy-
padkiem.
Ciekawym faktem jest zamiłowanie Londyńczyków
do wszelkiego rodzaju dywanów i wykładzin. Dywan
na dywanie? Wykładzina w łazience? Żaden problem. To
po prostu norma. Ale przecież o gustach się nie dyskutuje.
Chipsy tańsze niż woda. Gdy weszłyśmy do mar-
ketu, zszokowały nas półki z paczkami chipsów wielkości
największego opakowania proszku do prania. W ogrom-
nym opakowaniu mieściły się 24 mniejsze paczki chipsów.
Cena jednej takiej wynosiła około 70 gr. Zdrowe odżywia-
nie? A co to?
Jednak, co trzeba przyznać, Brytyjczycy są bardzo
mili i uprzejmi, a ekspedientki w sklepach i pracownicy
muzeów zawsze służą radą, a uśmiech to ich nieodłączny
atrybut.
Londyn, jak każde duże miasto, ma swoje wady
i dziwactwa, na przykład zatłoczone metra i pękające
w szwach bary w porze lunchu. Ale warto tam pojechać,
poczuć ten charakterystyczny klimat, przejechać się czer-
wonym autobusem i zobaczyć
zmianę warty pod Buckingham
Palace. Londyn codziennie za-
skakuje i zachwyca, a naszą wy-
prawę zapamiętamy na długo.
LONDYN - HOT OR NOT
Daria Waiss i Adrianna Plichta
Top Related