464 4/26/10 6:34 AM Page 1
2 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
AARAU – krypta w koÊciele Peter und PaulLaurenzenvorstadt 80. 2. i 3. niedziela – g. 17.00
BAZYLEA – koÊció∏ Sacré Coeur, Feierabendstr. 68w ka˝dà niedziel´ – g. 12.15
BERNO – krypta w koÊciele Bruder Klaus,Ostring, Segantinistrasse 26,2. 3. 4. i 5. niedziela – g. 11.30
BIEL/BIENNE – kaplica Misji W∏oskiej, Murtenstr. 462. i 3. niedziela – g. 9.00
FRIBOURG – kaplica Saint – Hyacinthe, Rue Botzet 8w ka˝dà niedziel´ maja – g. 19.30
GENEWA – koÊció∏ Êw. Teresy, 12bis, Avenue Peschierw ka˝dà niedziel´ – g. 12.00Pierwszy piàtek miesiàca – adoracja NajÊw.Sakramentu i spowiedê od g. 19.00Msza Êw. – g. 19.30
GNADENTHAL – koÊció∏ Êw. Justy w Krankenheimw ka˝dà niedziel´ – g. 12.30w ka˝dà Êrod´ ró˝aniec – g. 19.30Pierwszy piàtek miesiàca Msza Êw. – g. 19.30
LOZANNA – koÊció∏ Saint-Étienne, Route d`Oron 10w ka˝dà niedziel´ – g. 17.00Pierwszy piàtek miesiàca Msza Êw. – g. 19.30
LUCERNA – krypta St. Karl, Spitalstr. 933. i 4 niedziela miesiàca – g. 18.00
MARLY – kaplica PMK, Chemin des Falaises 12poniedzia∏ek – piàtek – g. 7.45 (fr.)w ka˝dà niedziel´ – g. 10.00
MERENSCHWAND – St. Vitus.(Kanton Aargau, Dekanat Muri)4. Niedziela – g. 11.30
NEUCH˙TEL – 85, Faubourg de l' Hôpital2. i 4. niedziela – g. 10.00
SION – kaplica Sióstr Bo˝ej OpatrznoÊci, 6, rue de Gravelone3. niedziela miesiàca – g. 17.00
ST. GALLEN – kaplica Herz Jesu przy Katedrze4. niedziela – g. 9.30
WINTERTHUR – koÊció∏ St. Joseph, Negelseestr. 462. niedziela – g. 17.003. niedziela – g. 17.00
WETTINGEN – koÊció∏ St. Anton, Antoniusstrasse 124. niedziela miesiàca – g. 18.00w czasie wakacji nie ma Mszy Êwi´tej
VEZIA – koÊció∏ przy wejÊciu do Parku Negroni3. niedziela – g. 17.00
VISP – kaplica w Paulusheim, Paulusheimstr. 3 1. niedziela – g. 19.30
ZUCHWIL – koÊció∏ parafialny St. Martin, Hauptstr.1. niedziela miesiàca – godz. 17.00
ZUG – kaplica SS. Klawerianek, Oswaldgasse 17,1. niedziela – g. 17.00
ZURYCH – koÊció∏ Herz Jesu, Zürich-Wiedikon,Aemtlerstr./Gertrudstr.w ka˝dà niedziel´ – g. 12.151. piàtek miesiàca – spowiedê od g. 18.30 (w dolnym koÊciele) i Msza Êw. – g. 19.30(w j. niemieckim i polskim)1. sobota miesiàca – Msza Êw. – g. 18.00
Wszelkie informacje dotyczàce spraw duszpasterskichw Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii znajdujà si´na stronie internetowej www.polskamisja.ch
MSZE ÂWI¢TE W PMK – MAJ 2010
PIELGRZYMKA DO QUARTEN
Serdecznie zapraszamy na pielgrzymk´ Polaków do SanktuariumMatki Bo˝ej Trzykroç Przedziwnej do Quarten, w sobot´, 29 maja 2010 r.
Program:
– Rozpocz´cie o godz. 13.30
– Nabo˝eƒstwo w Sanktuarium
– DVD i wymiana doÊwiadczeƒ
– Prze˝ycie wspólnoty przy kawie
– Okazja do spowiedzi
– Uroczysta Msza Êw.
– Nowe rozes∏anie pielgrzymujàcych
sanktuariów
– Zakoƒczenie ok. godz. 18.15
Prosimy o zabranie ze sobà pielgrzymujàcych sanktuariów. Z radoÊcià oczekujemy Was w Quarten.
Sr. Ursula-Maria Bitterli, Sr. M. Henryka Seidel, Sr. M. Virginia Zawadzka
Projekt „unterwegs zu dir” / Pilgerheiligtum, Neu-Schönstatt, 8883 Quarten
Telefon: 081 739 15 01, E-mail: [email protected]
464 4/26/10 6:34 AM Page 2
W niedziel´ Mi∏osierdzia Bo˝ego mamy zwyczaj Êpiewaç: „Na-
sze plany i nadzieje coÊ niweczy raz po raz. Tylko Bo˝e Mi∏osierdzie
nie zawodzi nigdy nas...”. MieliÊmy tyle planów zwiàzanych z wie-
loma osobami podró˝ujàcymi do Smoleƒska tego nieszcz´snego 10
kwietnia. Trzeba by pisaç o wszystkich, jednak niech mi wolno b´-
dzie wspomnieç chocia˝by Êp. Macieja P∏a˝yƒskiego, prezesa Sto-
warzyszenia „Wspólnota Polska”. Jego zatroskanie o sprawy Polo-
nii, a zw∏aszcza o polskà oÊwiat´ za granicà, bardzo dobrze rokowa-
∏o na przysz∏oÊç. Przy najbli˝szej okazji, jeszcze w 2010, chcia∏ si´
spotkaç z polskimi naukowcami pracujàcymi w CERN-ie. Planowa∏
przybyç do nas na obchody 60-lecia naszej Misji lub 70. rocznicy in-
ternowania polskich ˝o∏nierzy w Szwajcarii. Kilka tygodni temu za-
pyta∏ mnie, czy w tym roku idziemy na prze∏´cz Êw. Bernarda. Czy-
ta∏ nasze „WiadomoÊci” i cieszy∏ si´ z dobrych wieÊci o wydarze-
niach z udzia∏em Polaków na ziemi helweckiej.
Na listopad przyjà∏ zaproszenie do Genewy Êp. Andrzej Przewoênik.
Jego wielkie zas∏ugi wià˝à si´ z tematem polskich grobów, zw∏aszcza
w Katyniu, Miednoje i Ostaszkowie. Ze Szwajcarià by∏ zwiàzany po-
przez trosk´ o piel´gnowanie pami´ci o polskich bohaterach. Przyczy-
ni∏ si´ do odnowienia pomników i cmentarzy. Szczególnie interesowa∏
si´ tematem polskich ˝o∏nierzy internowanych w Szwajcarii oraz archi-
wum Mi´dzynarodowego Czerwonego Krzy˝a, gdzie znajdujà si´ bez-
cenne dokumenty zwiàzane ze zbrodnià katyƒskà.
Trudno nie wspomnieç o Êp. Gra˝ynie G´sickiej. Po ubieg∏orocznej
wizycie w Genewie – jako przewodniczàca polsko-szwajcarskiej grupy
parlamentarnej – mia∏a tak wiele planów i pomys∏ów. Stara∏a si´ prze-
kazaç swoim kolegom i kole˝ankom w parlamencie wi´cej informacji
o wielkim potencjale intelektualnym szwajcarskiej Polonii. Mówi∏a:
„Jak my ma∏o wiemy o dokonaniach Polaków w Szwajcarii. Musimy
coÊ z tym zrobiç”.
W katastrofie zgin´∏o tyle innych osób, które by∏y zwiàzane ze
Szwajcarià. Nie wolno nam o nich zapomnieç! W tych tragicznych dla
ca∏ej polskiej spo∏ecznoÊci dniach trzeba przyznaç, ˝e Polonia w Szwaj-
carii zda∏a egzamin z solidarnoÊci. Pi´knie przygotowane liturgie (wy-
strój, oprawa muzyczna, itd.) pomaga∏y w godnym prze˝ywaniu tych
uroczystoÊci. Dlatego z ca∏ego serca chcia∏bym podzi´kowaç wszyst-
kim, a zw∏aszcza Radom Duszpasterskim, grupom liturgicznym, nie za-
pominajàc o kap∏anach odpowiedzialnych za poszczególne oÊrodki Pol-
skiej Misji Katolickiej w Szwajcarii. By∏o to trudne wyzwanie, bowiem
wypowiedziane w sposób nieprzemyÊlany jedno s∏owo mog∏o sprawiç,
˝e mass media ukaza∏yby w z∏ym Êwietle Êp. Pana Prezydenta czy nasz
kraj. Nie ma wàtpliwoÊci, ˝e rola i odpowiedzialnoÊç Rad Duszpaster-
skich musi byç coraz bardziej doceniana. OsobiÊcie ciesz´ si´, ˝e
w wi´kszoÊci mamy Rady na bardzo wysokim poziomie, które powin-
niÊmy wspieraç, anga˝ujàc si´ na rzecz konkretnych projektów.
Te dni pokaza∏y te˝, jak wiele jest w Szwajcarii ˝yczliwoÊci dla Pol-
ski i Polaków. Tyle oznak sympatii wyra˝onych w listach, w e-mailach,
rozmowach telefonicznych. Jak˝e wzruszajàcy by∏ dla mnie telefon
od ks. bpa Bernarda Genoud, ordynariusza diecezji Lozanna – Fryburg
– Genewa. Sam zmagajàcy si´ z zaawansowanà chorobà (rak p∏uc),
osobiÊcie dzwoni, by przekazaç wyrazy wspó∏czucia, szacunku, jedno-
Êci z Polakami, a zw∏aszcza z Polskà Misjà Katolickà na terenie jego die-
cezji. Powiedzia∏, ˝e cieszy si´ bardzo, ˝e w diecezji Lozanna – Fryburg
– Genewa tak pi´knie rozwija si´ duszpasterstwo w j´zyku polskim.
Prosi∏, by za to podzi´kowaç kap∏anom i osobom Êwieckim. Ze swojej
strony podzi´kowa∏em Ksi´dzu Biskupowi za dobroç jego serca i zaufa-
nie, jakim nas obdarza. Zapewni∏em, ˝e b´dziemy si´ modliç w tej
trudnej dla niego chwili. Nie zapomnieli o nas inni ksi´˝a biskupi i oso-
by odpowiedzialne za KoÊció∏ w Szwajcarii, zw∏aszcza za duszpaster-
stwo obcoj´zyczne. Te oznaki sympatii, solidarnoÊci i zwyk∏ej ludzkiej
˝yczliwoÊci to wielki potencja∏, którego nie wolno nam zmarnowaç, bo
jest to przecie˝ niezwyk∏y skarb: mieç ludzi, którzy w trudnych chwi-
lach oka˝à serce. Dlatego te˝ wszystkim, którzy prze˝ywajà wraz z na-
mi to wielkie doÊwiadczenie, dedykuj´ – ku pokrzepieniu serc – wiersz
Êp. ks. Jana Twardowskiego:
… Âpieszmy si´ kochaç ludzi tak szybko odchodzà
zostanà po nich buty i telefon g∏uchy
tylko to co niewa˝ne jak krowa si´ wlecze
najwa˝niejsze tak pr´dkie ˝e nagle si´ staje
potem cisza normalna wi´c ca∏kiem nieznoÊna
jak czystoÊç urodzona najproÊciej z rozpaczy
kiedy myÊlimy o kimÊ zostajàc bez niego …
Ks. dr S∏awomir KaweckiRektor Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 3
Drodzy Czytelnicy!
Zdj´cie na ok∏adce: Sanktuarium Matki Bo˝ej Trzykroç Przedziwnej w Quarten, Szwajcaria. Fot. Schönstätter Marienschwester, Quarten.
Tekst kondolencji, które przes∏a∏ Mons. Luis Capilla, odpowiedzialny za duszpasterstwo migracyjne w Szwajcarii na r´ce ksi´dza rektora S∏awomira Kaweckiego i ksi´dza Artura Czàstkiewicza
Lieber Slawomir, lieber Arthur,
Ich bedaure diesen tragischen Verlust zutiefst und spreche Euch mein aufrichtiges Mitgefühl aus. Meine Trauer ließmich verstummen. Ich möchte Euch und die ganze polnische Mission mein aufrichtiges Mitgefühl und meine Anteilnahme übermit-teln. Ich verspreche, in Gedanken und in Gebet bei Euch und die ganze polnische Mission zu sein.Im Gebet verbunden, grüsse ich Euch herzlich.
Mons. Luis CapillaKatholische Kirche im Kanton Zürich Bischöflicher Beauftragter für Migrantenseelsorge
Generalvikariat, Hirschengraben 66. Postfach 3316, 8021 Zürichwww.zh.kath.ch/generalvikariat
464 4/26/10 6:34 AM Page 3
Genewa, 11 kwietnia 2010 r.
Zwyczajna, coniedzielna Msza Êw. w koÊciele Êw. Teresy dlaPolaków z Genewy mia∏a w owà niedziel´ 11 kwietnia szcze-gólny charakter. By∏o to nazajutrz po Êmiertelnym wypadkulotniczym, którego ofiarami pad∏ Prezydent RP Lech Kaczyƒ-ski, jego ma∏˝onka i oko∏o 90-ciu innych osobistoÊci polskichze Êwiata polityki, kultury i obrony narodowej. Wszyscy z nasprze˝ywali do g∏´bi to nies∏ychane wydarzenie, tak wielce tra-giczne w sensie narodowym i ludzkim. Msza Êw. w intencjiofiar wypadku by∏a wyrazem tych ogólnych uczuç. KoÊció∏ by∏wype∏niony „po brzegi”, przy o∏tarzu – ks. Rektor dr S∏awomirKawecki w otoczeniu m∏odych ministrantów, w pierwszymrz´dzie ∏awek zajà∏ miejsce pan Ambasador Zbigniew Rapackize swà ma∏˝onkà. Towarzyszy∏o mu kilku pracowników zes∏u˝by dyplomatycznej Sta∏ego Przedstawicielstwa RPprzy ONZ w Genewie. Ko∏o o∏tarza ustawiono polskà flag´przewini´tà czarnà, ˝a∏obnà wst´gà, z∏o˝ono te˝ obok, u stópo∏tarza okaza∏e bukiety kwiatów. W tej ˝a∏obno – kwiecistejoprawie odby∏a si´ uroczystoÊç liturgiczna.
Na wst´pie p. Krzysztof Brodziƒski w nieskazitelnie bia∏ejkom˝y przystàpi∏ do odczytania pe∏nego wykazu osób, którestraci∏y ˝ycie w wypadku. W po∏owie musia∏ jednak przerwaç,bo dok∏adnie o godz. 12-tej na proÊb´ pana Ambasadora Ra-packiego (powo∏ujàcego si´ na zalecenia Marsza∏ka Sejmu RP)wszyscy obecni powstali i dwoma minutami ciszy uhonorowa-li pami´ç zmar∏ych. Potem p. Brodziƒski kontynuowa∏ czyta-nie wykazu zawierajàcego 96 nazwisk ofiar wypadku. Nast´p-nie odmawialiÊmy czàstk´ Ró˝aƒca w intencji tragiczniezmar∏ych. Po odczytaniu Ewangelii, ks. S∏awomir Kawecki wy-g∏osi∏ kazanie, w którym podkreÊli∏ wag´ prze˝ywanej chwili.Âmierç tych wybitnych rodaków – powiedzia∏ – winna naszmobilizowaç. WinniÊmy w niej dostrzec dar umocnienia nas,˝yjàcych, w u˝ytecznych dzia∏aniach dla Kraju i spo∏eczeƒ-stwa. Prze˝ywanie w∏aÊciwe takiego czasu nieszcz´Êcia winnowzbogaciç nasze doÊwiadczenie ˝yciowe, nauczyç spojrzeniacelem w∏aÊciwej oceny, istoty samego zdarzenia. Ale nadewszystko trzeba si´ oddaç modlitwie w intencji zmar∏ychw wypadku oraz modliç si´ o màdroÊç Narodu. Dzi´ki modli-twie zdo∏amy wyjÊç poza kràg prze˝ywanej tragedii, by dà˝yçdalej drogà ˝ycia.
4 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Katastrofa lotnicza, 10 kwietnia 2010
Proszony o zabranie g∏osu pan Ambasador Zdzis∏aw Rapacki,okazujàcy g∏´bokie wzruszenie, ograniczy∏ si´ jedynie do krótkie-go przypomnienia faktów i zawiadomi∏, ˝e kraj pokrà˝y si´ w 7-dniowej ˝a∏obie narodowej. Zaprosi∏ nas równie˝ do udania si´w ciàgu tygodnia do siedziby Sta∏ego Przedstawicielstwa RP w ce-lu wpisania si´ do wy∏o˝onej tam ksi´gi kondolencji.
Tradycyjna pieʃ „Bo˝e coÊ Polsk´…” zakoƒczy∏a t´ ko-Êcielnà uroczystoÊç ˝a∏obnà.
J. A. Konopka
Polonia w Szwajcarii w ho∏dzie ofiarom k
Tekst kondolencji, które przes∏a∏ mons. Rémy Berchier, wikariusz generalny diecezjiGenewa-Lozanna-Fryburg na r´ce ksi´dzaS∏awomira Kaweckiego, rektora PMK
Genewa, Msza Êw. 11.04.2010. Zdj´cie: Pierre AlbouyGenewa, Msza Êw. 11.04.2010. Zdj´cie: Pierre Albouy
464 4/26/10 6:34 AM Page 4
Tekst kondolencji, które przes∏a∏ pan Paul Zaninetti, przewodniczàcy Rady Parafialnej Sainte Thér¯se w Genewiena r´ce pani Joanny Pu∏awskiej, przewodniczàcej Rady OÊrodka Duszpasterskiego PMK w Genewie
Datum: Sun, 11 Apr 2010 13: 31: 48 +0200
Von: „Paul Zaninetti” <[email protected]>
Betreff: Tragédie
Tr¯s ch¯re Madame Pulawska,
Alors que votre Nation est ∫ nouveau frappée par une nouvel-
le tragédie, qui survient au moment où devait ˘tre commémoré le
sacrifice d’innocents victimes d'actes inqualifiables, la Commu-
nauté de Sainte Thér¯se, son équipe pastorale conduite par le Curé
Bruno Moery, ses Conseils, souhaitent vous dire combien nous
sommes proches de vous. Nous partageons votre désarroi face ∫
cette tragédie et vous présentons nos plus profondes sympathies.
Nous prions pour vos défunts et pour leurs familles et nous re-
stons tous dans l’Espérance de Pâques et de la Résurrection.
Vous voudrez bien transmettre ∫ votre Communauté, nos tr¯s
sinc¯res condoléances.
Paul ZaninettiPrésident du Conseil de paroisse de Sainte Thér¯se de Gen¯ve
Kondolencje wraz z zapewnieniem o modlitwie przes∏a∏ z Fryburga na r´ce Ksi´dza Rektora S∏awomira Kaweckiegopan Marco Schmid, Dyrektor Migratio.
„Mit Bestürzung haben wir von dem Flugzeugunglück in Rus-
sland erfahren, bei dem der Präsident der Republik Polen, seine
Frau und viele andere Verantwortungsträger aus Politik, Militär,
Wirtschaft und Kirche das Leben verloren haben. Ihnen, den An-
gehörigen der Opfer und allen Polen und Polinnen sprechen wir von
migratio unser tiefes Beileid aus”.
Fribourg, 12. April 2010
Kondolencje od pana Enzo D'Altri, Diakona i Przewodniczàcego Rady Parafii Herz-Jesu w Zurychu
Wir trauern mit allen Polen über das Unglück vom vergange-
nen Samstag.
Ganz besonders fühlen wir uns verbunden mit den polnischen
Mitchristen, die seit über 4 Jahren in der Pfarrei Herz Jesu Wiedi-
kon heimisch sind und mit denen uns ein inniges freundschaftliches
Miteinander verbindet. Wir empfinden als Glaubensgemeinschaft
Herz Jesu Wiedikon grosse Trauer über den Tod von Präsident Lech
Kaczynski, seiner Frau Maria und unzähliger Prominenter aus Polens
Politik, Wirtschaft, Kirchen und hochrangiger Vertreter des Militärs.
In diesem unglaublichen Unglück fühlen wir uns mit allen Polen ver-
bunden. In diesen Tagen stehen wir eng neben unseren polnischen
Mitmenschen und versichern Ihnen unsere geistliche und men-
schliche Solidarität.
Diese Katastrophe lässt uns nicht unberührt, aber in diesen Ta-
gen wollen wir aus dem österlichen Geheimnis Kraft schöpfen und
uns von Gott her leiten lassen.
Enzo D'Altri, Diakon und Gemeindeleiter von der Pfarrei Herz Jesu Zürich-Wiedikon
Lozanna, 11 kwietnia 2010 r.
Niedzielna Msza Êw. 11 kwietnia br. w Lozannie dla liczniezgromadzonych Polaków sta∏a si´ mszà szczególnà. By∏a to dlanas mozliwoÊç po∏àczenia si´ w bólu i ˝a∏obie z rodakamiw kraju, op∏akujàcymi tragicznà Êmierç prezydenta RP LechaKaczyƒskiego, Jego ma∏˝onki Marii oraz pozosta∏ych 94 osób– przedstawicieli elity ˝ycia politycznego i spo∏ecznego.
Mszy Êw. przewodniczyli: ks. Krzysztof Wojtkiewicz wrazz ks. Henrykiem z parafii Êw. Józefa, oraz ks. Robertem ze Sta-rogardu. W kazaniu ksi´˝a podkreÊlali ogrom tej tragedii. Ka-tyƒ przybra∏ podwójny wymiar dla Polaków. Ci, którzy lecielimodliç si´ za ofiary mordu 70 lat temu, sami tragicznie stra-cili ˝ycie, a tym samym spowodowali, ˝e prawda o wydarze-niach w lesie katyƒskim dotar∏a do milionów ludzi na ca∏ymÊwiecie. Ksi´˝a wyrazili nadziej´, ˝e ta ofiara przyniesie pokóji pojednanie wszystkich Polaków i wezwali do modlitwy do Je-zusa Mi∏osiernego, by otoczy∏ on opiekà zmar∏ych i ich rodzi-ny. Szok, ˝al i niedowierzanie to uczucia, które towarzyszy∏ynam podczas Mszy Êw. i d∏ugo jeszcze nas nie opuszczà sk∏a-niajàc do refleksji i modlitwy.
Beata Kamhi
Katastrofa lotnicza, 10 kwietnia 2010
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 5
m katastrofy lotniczej 10 kwietnia 2010 roku
464 4/26/10 6:34 AM Page 5
Drogi Ksi´˝e S∏awomirze i Wszyscy kochani w Szwajcarii!
Dopiero teraz – po trzech dniach milczenia wobec misterium Êmier-
ci naszego prezydenta z ˝onà i z wielkà towarzyszàcà im grupà wybitnych
przedstawicieli naszego Narodu – oÊmielam si´ wypowiedzieç kilka s∏ów.
Pierwszà rzeczà, którà chc´ Ci powiedzieç, jest ta, ˝e podobnie jak Ty, ca-
∏y jestem z tymi, którzy p∏aczà, którzy sk∏adajà kwiaty, którzy palà znicze.
Jednocz´ si´ z milionami rodaków, którzy si´ modlà, którzy wype∏nia-
jà koÊcio∏y, którzy bijàc si´ w piersi przyst´pujà do sakramentu pojedna-
nia i – doznajàc Bo˝ego mi∏osierdzia – przyst´pujà do Komunii Êwi´tej.
Szereg ludzi telefonowa∏o do mnie, przekazujàc wiadomoÊç, ˝e
wreszcie si´ wyspowiadali, ˝e by∏y to ich spowiedzi najlepsze w ca∏ym
ich dotychczasowym ˝yciu. Ja sam, b´dàc kap∏anem, podziwiam dzia∏a-
nie ∏aski Bo˝ej w tych, co do nas przyje˝d˝ajà i modlà si´ z nami przed o∏-
tarzem z god∏em Polski i wst´gà ˝a∏oby.
Odnosz´ wra˝enie, ˝e – podobnie jak w dniach konania i Êmierci Ja-
na Paw∏a II – prze˝ywamy Wielkie Rekolekcje Narodu i ˝e biorà w nich
udzia∏ ludzie z ca∏ego Êwiata. Po 70 latach od zbrodni katyƒskiej wolno
6 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Katastrofa lotnicza, 10 kwietnia 2010
Polonia w Szwajcarii w ho∏dzie ofiarom k
List od Ojca Ludwika Mycielskiego
Berno, 11 kwietnia 2010 r.
Genewa, 18 kwietnia 2010 r.
Zurych, 11 kwietnia 2010 r.
464 4/26/10 6:34 AM Page 6
Katastrofa lotnicza, 10 kwietnia 2010
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 7
mi do niej nawiàzywaç, wolno mi si´ przed ca∏ym Êwiatem wyp∏akaç
i nikt ze mnie nie szydzi. Po tym wszystkim, co si´ dzia∏o z moimi roda-
kami od wrzeÊnia 1939 roku a˝ po te boleÊci, które przypomnia∏em
w ksià˝kach „Mój szary ró˝aniec” i „Jak mi przysz∏o byç ˝o∏nierzem”
(przed kilku jeszcze laty – nie kilkudziesi´ciu, nie kilkunastu – robiono mi
takie trudnoÊci, ˝e w pewnych chwilach wàtpi∏em o mo˝liwoÊci ich wy-
dania). Ufam, ˝e wszystko to przygotowuje mnie do tego, ˝ebym z ser-
ca przebaczy∏ tym, co wyrzàdzali nam krzywdy od czasu, gdy zaczà∏em
stawiaç pierwsze kroki po tej polskiej ziemi, którà w wieku niespe∏na
dwóch lat mia∏em na zawsze straciç (mówi´ oczywiÊcie o Lwowie).
Bardzo mnie podbudowa∏a wiadomoÊç, ˝e Para Prezydencka zosta-
nie pochowana na Wawelu. Rozumiem to w sposób nast´pujàcy: ci, co
o tym decydujà, w moim imieniu z∏o˝à ho∏d Lechowi i Marii Kaczyƒskim
za odwag´ kierowania si´ poÊród tego Êwiata osobistym sumieniem, uro-
bionym przez Dekalog i przez Ewangeli´, przez prawo i sprawiedliwoÊç.
Za nich i za wszystkich, co im towarzyszyli przy spe∏nianiu wielkie-
go, patriotycznego czynu mi∏oÊci, lecàc do Katynia (a przecie˝ jakieÊ pla-
my na duszy pewnie te˝ mieli, bo nikt nie jest czysty przed Obliczem Bo-
˝ym) odprawi´ specjalnà Msz´ Êwi´tà.
Ojciec Ludwik Mycielski, OSB
m katastrofy lotniczej 10 kwietnia 2010 rokuBazylea, 11 kwietnia 2010 r. Biel, 11 kwietnia 2010 r.
464 4/26/10 6:34 AM Page 7
Nikt takiej tragedii si´ nie spodziewa∏, nikt nie by∏ na nià przygotowany...
To przecie˝ mia∏ byç ho∏d oddanyprzez ˝yjàcych ofiarom zbrodniczej kaê-ni sowietów na Polskim Narodzie w 70rocznic´ Mordu Katyƒskiego.
Najwy˝sze w∏adze paƒstwa polskiegojak i zwykli – niezwykli ludzie, rodziny Po-mordowanych od dawna walczy∏y o przy-wrócenie godnoÊci pomordowanym, orzetelne zbadanie sprawy katyƒskiej przezstron´ rosyjskà, o odtajnienie dokumenta-cji, w koƒcu o rehabilitacj´ Poleg∏ych.
W Polsce czekano na gest ze stronyRosji, na s∏owo „przepraszam”...
5 marca 1940 r. notatka szefaNKWD, dotyczàca propozycji rozstrzela-nia polskich jeƒców wojennych, z obo-zów radzieckich, zyska∏a poparcie naj-wy˝szych w∏adz ZSRR...
Groby ofiar sà w Katyniu, Charkowiei Miednoje.
I w takiej atmosferze przysz∏o namprze˝ywaç 70 – rocznic´ mordu na eliciepolskiej. Zgodnie z ustalonym planemdelegacja w∏adz polskich na czele z Pre-zydentem Lechem Kaczyƒskim, przed-stawiciele KoÊcio∏ów, w∏adz wojskowych,Rodzin Katyƒskich, osoby towarzyszàcew sobotni ranek, 10 kwietnia 2010 roku,wsiad∏y na pok∏ad samolotu prezydenc-kiego, by wyruszyç w podró˝, jak si´ oka-za∏o Ich ostatnià. Na pok∏adzie rzàdowe-go Tu-154 by∏o 96 osób.
Kilka minut przed godzinnà 9 do-sz∏o do tragedii.
Niedowierzanie, szok, brak s∏ów,∏zy, wspomnienia, ból i pytanie „dla-czego?” towarzyszà nam od pami´tnejsoboty. Odpowiedzi b´dzie wiele, alechyba sam tylko Bóg wie dlaczego.W ten ˝a∏obny czas Polacy jak pi´ç lattemu stali si´ jednoÊcià w bólu i cier-pieniu, ucich∏y spory i waÊnie, stali-Êmy si´ znów jednoÊcià – Polacy w na-szej Ojczyênie i na Êwiecie. W ciszyoddaliÊmy ho∏d, zarówno Tym, Któ-rych 70 lat temu wymordowano, jaki Tym, Którzy zgin´li w katastrofie lot-niczej.
Polonia szwajcarska przyj´∏a wia-domoÊç z wielkim smutkiem i niewia-rà. Na polskich forach w Szwajcarii za-cz´∏y pojawiaç si´ komentarze do bie-˝àcych wydarzeƒ. ChcieliÊmy byç ra-zem. KtoÊ zaproponowa∏ spotkaniepod ambasadà, ktoÊ w koÊcio∏ach. Kil-koro z nas spotka∏o si´ w Polskim Mu-zeum w Rapperswil...
W niedziel´, 11 kwietnia 2010 rokuw oÊrodkach Polskiej Misji Katolickiejw Szwajcarii mia∏y miejsce Msze ˝a∏obneza ofiary katastrofy; w Polskiej Ambasa-dzie w Bernie oraz w Sta∏ym Przedstawi-cielstwie RP przy Biurze ONZ w Genewiezosta∏a wystawiona ksi´ga kondolencyj-na. ByliÊmy razem.
Poma∏u cichnà tamte wydarzenia,odprowadziliÊmy w ostatnià drog´ wieleOfiar, wydarzenia 10 kwietnia przecho-dzà do najnowszej historii Polski... Alezostajà wspomnienia o Tych, Którzyodeszli. Sà wÊród nich osoby zas∏u˝onedla naszego kraju, sà osoby zwiàzane
z walkà o niepodleg∏oÊç, sà ludzie, któ-rym dobro Polonii le˝a∏o na sercu.
A wÊród nich na pewno trzeba wy-mieniç osoby szczególnie przyjazne Êro-dowisku Polonii w Szwajcarii, zaanga˝o-wane w sprawy Polonii, zawsze gotowedo pomocy. Ich dobroç i oddanie pozo-stanie w naszej pami´ci: pani Gra˝ynaG´sicka, Pose∏ na Sejm RP, przewodni-czàca polsko-szwajcarskiej grupy parla-mentarnej; pan Maciej P∏a˝yƒski, PrezesStowarzyszenia „Wspólnota Polska”; panAndrzej Przewoênik, Sekretarz ROPWiM;Pan Mariusz Handzlik, Podsekretarz Sta-nu w Kancelarii Prezydenta RP, który by∏doradcà Prezesa Rady Ministrów ds. poli-tyki zagranicznej; Pan Janusz Kocha-nowski, Rzecznik Praw Obywatelskich,który w swoim post´powaniu by∏ wiernys∏owom: „Nie ma praw i wolnoÊci bezsprawnie funkcjonujàcych instytucji paƒ-stwa prawnego – tak jak nie ma silnegopaƒstwa, bez wolnych obywateli. Nie mawolnych obywateli bez spo∏eczeƒstwaobywatelskiego, które promuje cnotyobywatelskie i poczucie odpowiedzialno-Êci za dobro wspólne. Tego rodzaju paƒ-stwo jest warunkiem rozwoju jednostki,jest niezb´dnym komponentem si∏y na-rodu i konkurencyjnoÊci kraju na areniemi´dzynarodowej”; Pan Tomasz Merta,Podsekretarz Stanu w MKiDN, osoba bar-dzo mocno zaanga˝owana w sprawy oca-lenia Polskiego Muzeum w Rapperswil.
I wielu, wielu innych...Wieczny odpoczynek racz im daç
Panie …Ewa A. Slomska
8 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Katastrofa lotnicza, 10 kwietnia 2010
Pokój Wam!
Â.p. Maciej P∏a˝yƒski (1958 – 2010) prezes Stowa-rzyszenia „Wspólnota Polska”, by∏y Marsza∏ek Sejmu.„Odwa˝nie i z rozwagà” – maksym´, która od wiekówprzyÊwieca∏a nie tylko w ˝yciu publicznym dawnym
gdaƒszczanom wybra∏ za motto swojej dzia∏alnoÊci poli-tycznej. By∏a ona niezwykle bogata, z kilkoma szczytamipopularnoÊci: gdy przez szeÊç lat pracowa∏ jako wojewo-da gdaƒski (1990-96) i gdy w 2001 by∏ jednym z tenorówzak∏adajàcych Platform´ Obywatelskà. Od roku 2008 kie-rowa∏ Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska”. Jego ogrom-ne oddanie Polonii i serdecznoÊç szczególnie odczu∏y Pol-skie Szko∏y w Szwajcarii, dzia∏ajàce w ramach Polskiej Mi-sji Katolickiej. Pan Maciej P∏a˝yƒski z ma∏˝onkà by∏ tak˝epoÊród nas pielgrzymujàc na Prze∏´cz Âwi´tego Bernardaw sierpniu 2009 roku.
Ostatnio przygotowywa∏ obchody zwiàzane z 20.Rocznicà za∏o˝enia Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.„T´ wa˝nà dla nas rocznic´ chcemy uczciç wraz z naszy-mi przyjació∏mi” – napisa∏ w swoim ostatnim liÊciedo ksi´dza rektora PMK S∏awomira Kaweckiego.
464 4/26/10 6:34 AM Page 8
Katastrofa lotnicza, 10 kwietnia 2010
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 9
Â.p. Gra˝yna G´sicka (1951–2010) pos∏anka Prawai SprawiedliwoÊci. Od poczàtku roku tak˝e szefowa klubuparlamentarnego PiS, wymieniana jako potencjalna kan-dydatka PiS na prezydenta w sytuacji, gdyby Lech Ka-czyƒski nie startowa∏. Przewodniczy∏a polsko-szwajcar-skiej grupie parlamentarnej. By∏a bardzo zaanga˝owanaw realizacj´ Szwajcarskiego Programu Wspó∏pracy, z któ-rego Polska korzysta...
Polonia w Genewie do dzisiaj wspomina spotkaniez panià pose∏ z okazji Dnia Niepodleg∏oÊci, 8 grudnia 2009roku, w którym zapewni∏a m.in. o gotowoÊci poruszeniasprawy wyeliminowania lekcji religii ze szkó∏ polonijnych
na szczeblu rzàdu polskiego i szwajcarskiego. ˚ywo inte-resowa∏a si´ Polskà Misjà Katolickà w Szwajcarii. Ostatniakorespondencja od Pani Pose∏ Gra˝yny G´sickiej
Original Message
From: „Gra˝yna G´sicka” <[email protected]>
To: „Mission Catholique Polonaise” <[email protected]>
Sent: Monday, March 29, 2010 8: 31 AM
Subject: Re: Wiadomosci
Wielce Szanowny Ksi´˝e Rektorze,Bardzo dzi´kuj´ za list i ˝yczenia. Ja niestety, wpad∏am
w to przewodniczenie Klubowi jak Êliwka w kompot i z˝era mito ca∏y czas nie dajàc mo˝liwoÊci lektury, kontaktowania si´z przyjació∏mi i rodzinà ani nawet spokojnego przemyÊlenia.Teraz, po 3 miesiàcach jest ju˝ znacznie lepiej ni˝ na poczàt-ku, ale nadal nie wypracowa∏am sobie dobrego stylu funkcjo-nowania.
Bardzo dziekuj´ za WiadomoÊci. To ciekawe pismo. Mo˝nasi´ sporo dowiedzieç o ˝yciu Polonii szwajcarskiej...
Licz´ bardzo na wspó∏prac´ z Ksi´dzem Rektorem i Wiad-moÊciami.
Z okazji zbli˝ajàcych si´ Âwiàt Zmartwychwstania Paƒ-skiego ˝ycz´ Ksi´dzu Rektorowi oraz wszystkim wiernymi wspó∏pracownikom w Szwajcarii najlepszych Âwiàt, zdrowiai szcz´Êcia. Weso∏ego Alleluja! Gra˝yna G´sicka
Â.p. Andrzej Przewoênik, rocznik 1963, z wykszta∏ceniahistoryk. Sekretarz generalny Rady Ochrony Pami´ci Walki M´czeƒstwa – to on walczy∏ o pami´ç Polaków zamordowa-nych w Rosji. Zaanga˝owany w budow´ polskich cmentarzyw Katyniu, Miednoje i Charkowie oraz innych nekropoliina Wschodzie, jednczeÊnie z wielkà troskà dba∏ o miejsca pa-mi´ci polskich ˝o∏nierzy internowanych w Szwajcarii.
Zorganizowa∏ uroczystoÊci w Katyniu, w drodze na któ-re tragicznie zginà∏. „Rosja uczy cierpliwoÊci” – mówi∏ Prze-woênik w radiu TOK FM na trzy dni przed katastrofà. „Zgi-nà∏ w trakcie realizacji swojej misji zachowania pami´cio Polakach poleg∏ych na Wschodzie. Dos∏ownie walczy∏o ka˝dà kolejnà ekshumacj´, o ka˝dy grób. Oddawa∏ si´ swo-jej pracy, by∏ cz∏owiekiem instytucjà” – wspomina MarekBiernacki z PO.
„Tygodnik Powszechny” z 17 marca 2010 roku, w dodat-ku poÊwi´conym zbrodni katyƒskiej, opublikowa∏ jedenostatnich tekstów Andrzeja Przewoênika, pt. „Ból i obowià-zek”. Czytamy w nim:
„Pojednanie mi´dzy Polakami i Rosjanami jest oczywi-
Êcie mo˝liwe, ale – o czym jestem przekonany – niestetyjeszcze d∏ugo nieosiàgalne. Nie chodzi przecie˝ o jednostko-wy, choçby najbardziej symboliczny gest, lecz o przemyÊla-ny, zrozumiany i konsekwentnie realizowany proces uwal-niania wzajemnych relacji od spraw z przesz∏oÊci, która Po-laków i Rosjan dzieli i zapewne d∏ugo jeszcze dzieliç b´dzie.Spraw bolesnych, wcià˝ ˝ywych i wywo∏ujàcych wÊród wie-lu Polaków emocje. Dialog musi opieraç si´ na zrozumieniupartnera i jego wra˝liwoÊci, na szacunku dla jego historycz-nych doÊwiadczeƒ. A z tym niestety nie jest w Rosji najlepiej.
PowinniÊmy wi´c raczej mówiç o budowie normalnychrelacji mi´dzy paƒstwami i narodami, o budowie zrozumieniai zaufania, o otwarciu si´ na argumenty i odczucia drugiejstrony. To pole do dzia∏ania, a zatem droga do pojednania. (...)
My Polacy mamy ÊwiadomoÊç, ˝e narody Zwiàzku So-wieckiego, miliony zwyk∏ych Rosjan, Ukraiƒców, Bia∏orusi-nów, ˚ydów i innych, tak˝e by∏y ofiarami licznych zbrodni.Jak pisa∏ Józef Czapski: „Nasze narody ∏àczà wspólne trage-die milionów rodzin, które ˝yjà nadal w poczuciu bólu i stra-ty. Nic i nigdy jej nie zrekompensuje”.
To w∏aÊnie wspólny ból i pami´ç, a zw∏aszcza szacunekdla ofiar zbrodni katyƒskiej i ich rodzin nak∏adajà na nas,na Polaków i Rosjan, na obecne pokolenie, obowiàzek upora-nia si´ ze spuÊciznà totalitarnej przesz∏oÊci. Relacje mi´dzynarodami i ludêmi powinny byç budowane na prawdziei wartoÊciach ogólnoludzkich. Tylko prawda, wiara wewspólne wartoÊci i szacunek dla siebie mogà zbudowaç mi´-dzy Polakami i Rosjanami normalne relacje.
DziÊ to wszystko le˝y w r´kach polityków. Wierz´, ˝e niezabraknie wyobraêni, màdroÊci i woli pozytywnych dzia∏aƒ.To wyzwanie, ale tak˝e obowiàzek w stosunku do obecnychi przysz∏ych pokoleƒ Polaków i Rosjan”.
464 4/26/10 6:34 AM Page 9
Prezentowany materia∏ jest spisanym fragmentem rozmowy Krzysztofa Skowroƒskiego ze Ê.p. marsza∏kiem Maciejem P∏a˝yƒskim, prezesem stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, przeprowadzonej w Radiu WP, w piàtà rocznic´ Êmierci Jana Paw∏a II,2 kwietnia 2010 roku.
I Krzysztof Skowroƒski: Piàta rocznica Êmierci Ojca Âwi´te-
go Jana Paw∏a II. Pan Marsza∏ek pami´ta czy zapomnia∏?
Maciej P∏a˝yƒski: Pami´tam. To ju˝ piàta rocznica. Pami´tam, bo
po pierwsze, mia∏em mo˝liwoÊç spotykania si´ z Ojcem Âwi´tym,
a po wtóre: ca∏e moje doros∏e ˝ycie – mia∏em oko∏o 22 lata, jak pontyfikat
si´ rozpoczyna∏ – by∏o w cieniu Jego pontyfikatu. Wraz z odejÊciem Jana
Paw∏a II dla mnie to te˝ zamkni´cie pewnej epoki, w której wiele dzia∏o si´
w moim ˝yciu prywatnym, ale jeszcze bardziej publicznym; to czas, kiedy
zajmujàc si´ politykà, tkwi∏em jakby w innych rolach i innej Polskiej rzeczy-
wistoÊci, tak˝e z Janem Paw∏em II.
I K. S.: A które ze scen, doÊwiadczeƒ, prze˝yç jest takim
najmocniejszym i jakby otwiera si´ wtedy, kiedy Pan
s∏yszy: „Jan Pawe∏ II”?
M. P.: Nie ma jednego okreÊlonego wspomnienia. Sà migawki, te
jeszcze z czasów PRL-u, gdy jako m∏ody cz∏owiek by∏em jednym z setek ty-
si´cy ludzi uczestniczàcych w papieskich mszach, które na mnie robi∏y
wielkie wra˝enie – by∏y porywem wolnoÊci, odczuwaniem tego, ˝e obok
tej komunistycznej Polski sà jakieÊ wielkie pok∏ady wolnoÊci, niezale˝noÊci;
by∏o to prze˝ycie wyjàtkowe, odmienne od tego, co by∏o wokó∏. Wcià˝
mam w pami´ci wydarzenia na gdaƒskiej Zaspie czy w Zakopanym. Nie da
si´ jednak ukryç, ˝e cennym wspomnieniem jest wizyta Ojca Âwi´tego
w Sejmie. By∏em gospodarzem wizyty nie politycznej, ale jednoczeÊnie
wielkiej, historycznej, ze ÊwiadomoÊcià, ˝e to jest rzeczywiÊcie coÊ niepo-
wtarzalnego i prze∏omowego. By∏y te˝ spotkania prywatne podczas au-
diencji. Jak widaç, nie potrafi´ wskazaç tego jedynego momentu, nie chc´
te˝ mojej znajomoÊci z Ojcem Âwi´tym tak zaw´˝aç. Ciesz´ si´, ˝e wÊród
˝yciowych prze˝yç by∏y te wielkie spotkania z Janem Paw∏em II, szczegól-
nie te, w których uczestniczy∏y miliony osób. By∏y to wielkie wydarzenia,
takie publiczne rekolekcje dla ca∏ej Polski.
I K. S.: Ale czy te publiczne rekolekcje mia∏y znaczenie
w Pana publicznym ˝yciu?
M. P.: Nikt z nas chyba nie wie, co faktycznie nas kszta∏tuje. To nie jest
tak, ˝e jedno wydarzenie powoduje, ˝e nast´pnego dnia jesteÊmy inni. Przy-
najmniej ja nie mia∏em takich doÊwiadczeƒ, ale pewnie gdybym mia∏ wska-
zywaç swojego mistrza, osob´, której myÊli sà dla mnie wa˝ne, nawet jeÊli
nie zawsze potrafi´ z nich skorzystaç i faktycznie realizowaç te nauki, to jest
to Jan Pawe∏ II. To Jego myÊlenie, równie˝ to myÊlenie spo∏eczne, to, co
mo˝na okreÊliç jego wk∏adem w nauk´ spo∏ecznà KoÊcio∏a, wszystko, co
zwiàzane by∏o z solidarnoÊcià, z wolnoÊcià, z mówieniem o dojrzewaniu
do wolnoÊci, ∏àcznie z mówieniem wprost o polityce, to niewàtpliwie
wzmacnia∏o moje przekonania. Z pewnoÊcià tak jest, ˝e szukamy ludzi, któ-
rzy myÊlà podobnie, a jednoczeÊnie wskazujà w tym myÊleniu drog´.
I K. S.: Ale czy pan marsza∏ek mia∏ w ˝yciu publicznym,
w czasie negocjacji politycznych, albo w jakimkolwiek
innym momencie, takà myÊl: „Jakby na tym miejscu
postàpi∏ Jan Pawe∏ II”, albo „Czy to jest zgodne z naukà
Jana Paw∏a II”?
M. P.: Nie, a˝ tak to nie. Zresztà, nigdy tego nie oczekiwa∏em; uwa-
˝am, ˝e to jest te˝ b∏àd, jeÊli ktoÊ patrzy na nauk´ spo∏ecznà KoÊcio∏a, te˝
na nauk´ Jana Paw∏a II, jako recept´ na doraêne problemy. To nie jest re-
cepta. To jest pewna idea, w której mo˝na mieÊciç swoje spojrzenie na po-
lityk´, na spo∏eczeƒstwo, na paƒstwo, na naród, natomiast bie˝àce rzeczy
to sà rozstrzygni´cia jakby bardziej zwiàzane z danà chwilà, danà sytuacjà.
I K. S.: A czy nie jest tak, ˝e w s∏owach jest Jan Pawe∏ II,
a w polityce jest Machiavelli? Politycy cz´Êciej przyznajà
si´ do Machiavellego – ˝e cel nale˝y osiàgaç wszelkimi
mo˝liwymi Êrodkami – ni˝ do myÊli Jana Paw∏a II, gdzie
poziom etycznoÊci w ˝yciu publicznym jest najwa˝niejszy.
M. P.: Gdyby wybieraç te dwie skrajnoÊci, to oczywiÊcie ˝e Machia-
velli dominuje w polskiej polityce. Pewnie nie tylko w polskiej, ale pan mnie
pyta∏ o moje spojrzenie. Nie uwa˝am, ˝eby skutecznoÊç by∏a celem samym
w sobie w polityce. Byç mo˝e w ten sposób ró˝ni´ si´ od wielu moich dzia-
∏ajàcych kolegów. Sàdz´, ˝e tak okreÊlona skutecznoÊç na ten moment jest
w rzeczywistoÊci nieskutecznoÊcià w d∏u˝szej perspektywie czasowej; na-
wet jeÊli wygrywa si´ wybory, to w w ten sposób nie osiàga si´ tego, co
powinno byç w polityce. Có˝, jest jak jest i skutecznoÊç te˝ musi byç. Nie
ma co udawaç, ˝e bez wygrywania wyborów mo˝na wp∏ywaç na rozstrzy-
gni´cia. Taki jest mechanizm demokracji, chocia˝ ch´ç dzia∏anie wy∏àcznie
dla wyniku wyborczego i utrzymywanie, ˝e nie tylko wynik, ale i sonda˝ jest
najwa˝niejszy – jest dla polityki pr´dzej czy póêniej zabójcze i prowadzàce
donikàd.
I K. S.: A przekroczy∏ pan marsza∏ek kiedyÊ w ˝yciu
publicznym nauk´ p∏ynàcà z katechezy Jana Paw∏a II?
Na przyk∏ad: k∏ama∏ pan?
M. P.: Mog´ Pana zapewniç, ˝e jestem osobà grzesznà. Staram si´
nie k∏amaç w ˝yciu publicznym, w prywatnym te˝. Wydaje mi si´, ˝e nie
ma dla polityków jakiejÊ specjalnej taryfy ulgowej w porównaniu do innych.
Czyli to jest to samo pytanie do ka˝dej osoby doros∏ej w ka˝dym zawodzie:
czy skutecznoÊç bie˝àcej chwili usprawiedliwia wszystko? Nie usprawiedli-
wia, chocia˝ czasami jest pokusa, albo uwa˝a si´, ˝e jest jakaÊ koniecz-
noÊç. Nie ma co z tego robiç cnoty, ale ˝ycie jest jakie jest.
I S. K.: A wracajàc do Jana Paw∏a II, czy nie ma pan
wra˝enia, ˝e pi´ç lat po jego Êmierci, kierunek naszego
myÊlenia o Janie Pawle II, to jest kierunek pomnikowy,
a nie rzeczywisty?
M. P.: Niewàtpliwie tak jest, ˝e Jan Pawe∏ II bardziej zostaje pomni-
kiem ni˝ ˝ywà myÊlà, przes∏aniem. Ja staram si´ cieszyç z tego, ˝e go
prze˝y∏em i ˝e doÊwiadczeniem Polski jest d∏ugi czas pontyfikatu Jana
Paw∏a II. Czasem zastanawiam si´, czy Polska obecna by wyglàda∏a tak sa-
mo? Nie mówi´ o paƒstwie, o instytucjach paƒstwowych, lecz o nas
wszystkich, o kszta∏towaniu pewnej odr´bnoÊci narodowej w porównaniu
nawet ze zmianami kulturowymi w innych paƒstwach Europy – czy byliby-
Êmy tacy sami, gdyby nie te ciàg∏e, coroczne rekolekcje zwiàzane z przy-
jazdem Jana Paw∏a II? To zostaje w doÊwiadczeniach tego pokolenia, któ-
10 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Katastrofa lotnicza, 10 kwietnia 2010
DojrzewaliÊmy na naukachJana Paw∏a II
464 4/26/10 6:34 AM Page 10
re jest pokoleniem dominujàcym. Mo˝na si´ zastanawiaç, czy coÊ z tego
zostanie, gdy b´dà wchodzi∏y ju˝ roczniki, które nie dojrzewa∏y w cieniu Ja-
na Paw∏a II.
I K. S.: A jak dawno pan marsza∏ek czyta∏ jakàÊ myÊl,
homili´ albo cokolwiek zwiàzanego z Janem Paw∏em II?
M. P.: Mam pewne u∏atwienie, ˝e przy okazjach rocznic – rocznic
Êmierci, ale czasami te˝ przy okazji te˝ poczàtków pontyfikatu – co jakiÊ
czas jakiÊ dziennikarz pyta mnie o to, w zwiàzku z tym wczeÊniej sobie
przypominam. Ale nie udaj´, ˝e jestem dog∏´bnym znawcà nauki Jana PII
i osobà, która czytuje je tak cz´sto, jak sama wartoÊç tych myÊli zas∏ugi-
wa∏aby na to.
I K. S.: A czy nie jest tak, ˝e w∏aÊnie dlatego, ˝e nie
czytamy i Jana Paw∏a II, i innych ksià˝ek, i innych dzie∏,
to ta polityka w Polsce mo˝e byç politykà takà bardzo
powierzchownà? Wszyscy narzekajà, ˝e polityka jest taka
powierzchowna, polityka jest pijarowska; narzekaç
wszyscy potrafimy, a jednoczeÊnie lubimy byç na
powierzchni, bo tam si´ naj∏atwiej p∏ywa.
M. P.: Ja nie sàdz´, ˝eby to by∏a kwestia przeczytanych podr´czników,
nawet z takà treÊcià jak nauka Jana Paw∏a II. To jest kwestia osobowoÊci
i raczej kszta∏towania wtedy, kiedy te nauki p∏yn´∏y przez rok czy d∏u˝ej. Bo
albo je odbieramy emocjonalnie i one nas zmieniajà, a coÊ z tego w nas zo-
staje, albo odbieramy je powierzchownie i znikajà. Ale tego nie da si´ nad-
robiç przez to, ˝e ktoÊ – szczególnie z polityków – przeczyta teraz taki czy
inny podr´cznik. To by∏oby zbyt proste i mo˝na powiedzieç: zbyt pi´kne.
Pe∏na wersja wywiadu znajduje si´ na stronie www.wiadomosci.wp.pl
Beatyfikacja ks. Jerzego Popie∏uszkiWarszawa, 5 – 6 czerwca 2010 roku
program ramowy
Sobota, 5 czerwca 2010
Wigilijne czuwanie m∏odzie˝y przy Âwiàtyni OpatrznoÊci Bo˝ej
15.00-17.30 – Spotkanie modlitewne m∏odzie˝y oraz ruchów
i wspólnot koÊcielnych Archidiecezji Warszawskiej
na Polach Wilanowskich.
17.30-19.00 – Transmisja telewizyjna koncertu ku czci
S∏ugi Bo˝ego ks. Jerzego Popie∏uszki.
19.00-21.00 – Koncert.
Niedziela, 6 czerwcaUroczystoÊç Beatyfikacyjnaks. Jerzego Popie∏uszki
UroczystoÊci przewodniczy delegat Ojca Âwi´tego Benedykta XVI,
arcybiskup Angelo Amato. Zaproszone sà najwy˝sze w∏adze paƒstwo-
we, przedstawiciele parlamentu, samorzàdu, w∏adze miasta oraz liczni
goÊcie z kraju i z zagranicy.
7.00 – Otwarcie sektorów dla wiernych.
9.00-10.30 – Program religijno – artystyczny.
10.45 – WejÊcie Kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego,
wciàgni´cie na maszt flagi Rzeczypospolitej Polskiej i flagi
Watykanu, odÊpiewanie hymnów paƒstwowych.
11.00-13.30 – Msza Êwi´ta beatyfikacyjna. Koncelebrowaç jà
b´dzie oko∏o 120 biskupów i oko∏o 400 kap∏anów. Msza Êw.
rozpocznie si´ odczytaniem dokumentu Stolicy Apostolskiej
o wyniesieniu na o∏tarze S∏ugi Bo˝ego ks. Jerzego
Popie∏uszki i wniesieniem relikwii nowego b∏ogos∏awionego.
Procesyjne przeniesienie relikwii b∏ogos∏awionego ks.
Jerzego Popie∏uszki z pl. Pi∏sudskiego do Âwiàtyni
OpatrznoÊci Bo˝ej w Wilanowie.
14.00 – WyjÊcie procesji z Placu Pi∏sudskiego
18.00 – Zakoƒczenie procesji nabo˝eƒstwem przed Êwiàtynià
na Polach Wilanowskich i wprowadzenie relikwii do
Âwiàtyni OpatrznoÊci.
18.30 – Zakoƒczenie obchodów beatyfikacyjnych i Âwi´ta
Dzi´kczynienia na Polach Wilanowskich.
Katastrofa lotnicza, 10 kwietnia 2010
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 11
Bogarodzico, Dziewico!S∏uchaj nas, Matko Boga
Ty sta∏aÊ pod krzy˝em i tak bardzo cierpia∏aÊ, gdy Twój Syn, Jezus Chrystus umiera∏ na krzy˝u.
Tam, pod krzy˝em,Chrystus uczyni∏ Ci´ naszà Matkà, a nas Twoimi dzieçmi.
JesteÊ wi´c naszà Matkà.Król Jan Kazimierz obra∏ Ciebie na Królowà naszej Ojczyzny.JesteÊ wi´c naszà Matkà i Królowà.
I dlatego, Matko nasza najlepsza, musisz cierpieç, gdy widzisz dzieciTwoje, które prze˝ywajà swoja Kalwari´. Szczególnie na nowo wypad∏o cierpieç Twoim dzieciom w miesiàcu Tobie poÊwi´conym,w maju.
Najbardziej uwidoczni∏a si´nienawiÊç tych, którzy nie wiedzà, co czynià, tych,którzy czynià krzywd´
i spustoszenie moralne w naszej Ojczyênie –najbardziej ich nienawiÊç uwidoczni∏a si´ w dniu Twojego Êwi´tajako Królowej Polski, 3 maja.
Wiele w tym dniu wyla∏o si´ z oczu naszych sióstr i braci wymuszonych ∏ez, by∏o wiele niezawinionych razów.Prosimy Ci´, jako naszà Matk´ i Królowà, za tymi, którzy cierpià najbardziej...
Królowo Polski cierpiàcej, módl si´ za nami.Królowo Polski niepodleg∏ej, módl si´ za nami.Królowo Polski zawsze wiernej,módl si´ za nami.Prosimy Ci´, Matko, która jesteÊ nadziejà milionów, daj nam wszystkim ˝yç w wolnoÊci i prawdzie, w wiernoÊci Tobie i TwojemuSynowi.
Amen.Fragment homilii ksi´dza
Jerzego Popie∏uszki, Warszawa, 30 maja 1982 r.
464 4/26/10 6:34 AM Page 11
Zaj´cia odbywajà si´ w salkach przy koÊciele Herz Jesu,Ämtlerstr. 41, 8003 Zurych
W Polskiej Szkole w Zurychu prowadzone sà zaj´ciaz religii, j´zyka polskiego oraz historii.
Zaj´cia z j´zyka polskiego prowadzone sà dla uczniówklas I-III oraz IV i starszych. Zaj´cia z historii prowadzonesà dla uczniów klas IV i starszych.
Zapraszamy te˝ bardzo serdecznie do naszej grupyprzedszkolnej (3-6 lat). W ramach Szko∏y odbywa si´ przy-gotowanie dzieci do przyj´cia I Komunii Âwi´tej.
Rodziców pragnàcych zapisaç swoje dziecko do naszejSzko∏y prosimy o wype∏nienie formularza znajdujàcego si´na stronie internetowej OÊrodka w Zurychu
www. polskamisja. ch
Zaj´cia z j´zyka polskiego prowadzone sà w czterechgrupach wiekowych:
– 3-4-latki,– 5-6-latki,– uczniowie klas I-III,– uczniowie kl. IV i starsi.Zaj´cia w szkole dla najm∏odszych dzieci (3-4 latki) od-
bywajà si´ w co drugà Êrod´ od godz. 15.30 do 18.00 w sa-
lach przy koÊciele St. Etienne w Lozannie (Routed'Oron 10).
Zaj´cia dla pozosta∏ych grup wiekowych prowadzone sàw salach przy koÊciele St. Nicolas de Flue w Lozannie (Av.de Chailly 38).
Zapisy drogà mailowà:
lub pod numerem telefonu 026 436 44 59
Zaj´cia ogniska polonijnego odbywajà si´ w sali kateche-tycznej od wrzeÊnia do czerwca, zawsze w drugà i trzecià nie-dziel´ miesiàca: dzieci 3-4-letnie o 16.00 przez 45 min., 5-let-nie i starsze o 18.00 przez 60 min. Dodatkowo przed ka˝dà
Mszà Êw o godz. 16.30 (20 min.) odbywajà si´ lekcje religii dlastarszych dzieci (przygotowanie do I. Komunii Âwi´tej).
Zapisy przyjmuje pan Marcin Sumila:
[email protected]; tel. 76 42 02 351
Zaj´cia dla dzieci z j´zyka polskiego i religii odbywajà si´w ka˝dà 2. i 3. niedziel´ miesiàca w czasie Mszy Âwi´tejo godz. 9.00 w siedzibie W∏oskiej Misji Katolickiejprzy Murtenstr. 50 w Biel.
Zapisy przyjmuje pan Zbyszek Major:
oraz ks. ¸ukasz Babiarz: [email protected]
tel. 079 886 64 12
Spotkania odbywajà si´ dwa razy w miesiàcu: trzeciài czwartà niedziel´ miesiàca w sali parafialnej parafii p. w.Âw. Karola w Lucernie (St. Karl, Spitalstr. 93) o godz. 17.00(tj. godzin´ przed mszà Êwi´tà). Zaj´cia prowadzi wykwali-
fikowana nauczycielka nauczania poczàtkowego, pani mgrBarbara Rodriquez.
Zapisy przyjmuje pani Eliza Sienkiewicz:
[email protected] lub tel. 041 937 11 75
W ramach Szko∏y Niedzielnej, której zaj´cia odbywajàsi´ w 2. i 4. niedziel´ miesiàca po Mszy Êw. ok. godz. 11.00,proponujemy naszym dzieciom lekcj´ religii i j´zyka pol-skiego. Zaj´cia odbywajà si´ pod kierownictwem s. Magda-leny Sypko, p. Ewy Pogrzebskiej i p. Jolanty Koszty∏a.
Osoby zainteresowane prosimy o kontakt z Misjà:
12 Chemin des Falaises, 1723 Marly/Fribourg:
tel. 026 43 64 459
lub z ks. Paw∏em Mielnikiem: [email protected]
12 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Szko∏a Polska i Ogniska Polonijne
Zapisy do Szkó∏ i Ognisk Polonijnychw Szwajcarii
Polska Szko∏a w Zurychu przy Polskiej Misji Katolickiej
Polska Szko∏a J´zyków Ojczystych w Lozannie
Ognisko Polonijne przy PMK w Aarau
Ognisko Polonijne przy PMK w Biel
Ognisko Polonijne przy PMK w Lucernie
Ognisko Polonijne przy PMK w Marly
464 4/26/10 6:34 AM Page 12
W dniu 21 marca 2010 roku po raz pierwszy odby∏y si´zaj´cia dla dzieci w Ognisku Polonijnym przy oÊrodku dusz-pasterskim PMK w Lucernie. Tematem zaj´ç by∏y przygoto-wania do Niedzieli Palmowej. Oprócz zdobywania wiadomo-Êci dzieci mog∏y same, zgodnie ze wskazówkami pani Barba-ry Rodriquez, wykonaç pi´kne palmy.
Osobno spotkali si´ równie˝ rodzice dzieci. Na zebraniuomówiono rozk∏ad zaj´ç przedstawiony przez panià Rodri-quez oraz wybrano Rad´ Rodziców. Cz∏onkami rady zosta-li: pani Magdalena Potempa, pan Marcin Zió∏ek oraz paniEliza Sienkiewicz.
28 marca, w Niedziel´ M´ki Paƒskiej, dzieci oraz rodzi-ce i wszyscy zebrani na liturgii uczestniczyli w procesjiz palmami oraz w rekolekcjach wielkopostnych prowadzo-nych przez ks. Bogdana Potocznego. Mali uczestnicy zaj´çOgniska Polonijnego dowiedzieli si´ w tym dniu, jakie sàzwyczaje wielkanocne i nauczyli si´ sk∏adaç proste ˝yczeniaz okazji Zmartwychwstania.
Wszystkich ch´tnych serdecznie zapraszamy do udzia-∏u w spotkaniach!
Kontakt: Eliza Sienkiewicz – [email protected] lubtel. 041 937 11 75. Eliza Sienkiewicz
Szko∏a Polska i Ogniska Polonijne
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 13
Pierwsze zaj´cia w Ognisku Polonijnymw Lucernie
Dzieci z Ogniska Polonijnego w Lucernie z w∏asnor´cznie wykonanymi palmami
Zaj´cia z panià mgr Barbarà Rodriquez
Rada Rodziców Ogniska Polonijnego w Lucernie. Stojà od prawej:
pani Magdalena Potempa, pan Marcin Zió∏ek oraz pani Eliza Sienkiewicz.
464 4/26/10 6:34 AM Page 13
W zwiàzku z 70. rocznicà Zbrodni KatyƒskiejSzkolny Punkt Konsultacyjny przy AmbasadzieRP w Bernie (SPK) przy wsparciu Ambasady RPupami´tni∏ postaç Juliana Grunera – lekarza, kapitana, zamordowanego w Charkowie – jednej z Ofiar Zbrodni Katyƒskiej. GoÊciem spotkania by∏ Prof. dr med. KazimierzJ. Karbowski.
W niedziel´ 28 marca o godz. 10.30 w Bernie na terenieOran˝erii (Elfenauweg 94) posadziliÊmy Dàb Pami´ci jako˝ywy pomnik, przy∏àczajàc si´ tym samym do akcji Instytu-tu Pami´ci Narodowej „Katyƒ… ocaliç od zapomnienia”,która ma s∏u˝yç upami´tnieniu 21 473 ofiar Zbrodni Katyƒ-skiej. Umieszczona na drzewie tabliczka w trzech j´zykachinformuje i zmusza do refleksji.
Po uroczystej Mszy Êw. w intencji Poleg∏ych w Katyniuw krypcie parafii Bruder Klaus w Bernie rozpocz´liÊmy naszeniedzielne literacko-muzyczne spotkanie z udzia∏em m∏odzie-˝y SPK, przedstawicieli Ambasady RP w Bernie, Polonii oraz
kilku przedstawicieli lokalnej spo∏ecznoÊci szkolnej z berneƒ-skiego gimnazjum Kirchenfeld. Honorowym goÊciem naszegospotkania by∏ ˝yjàcy w Szwajcarii Prof. Kazimierz Karbowski,który przez wiele lat (do dzisiaj) poÊwi´ci∏ si´ badaniom Wyda-rzeƒ Katyƒskich. Dzi´ki jego pracom dot. roli Prof. Fran˜oi Na-ville w pracach Komisji MCK oraz docieraniu do prawdy,Zbrodnia Katyƒska zosta∏a nag∏oÊniona w Êrodowiskach akade-mickich w Szwajcarii. Prof. Naville przeszed∏ do historii MCK,a ze strony polskiej zosta∏ odznaczony Krzy˝em Komandor-skim Orderu Zas∏ugi RP przez Prezydenta Lecha Kaczyƒskiegow 2007 roku za zaanga˝owanie w dà˝eniu do prawdy o wyda-rzeniach Wiosny 1940. Wspomnienie Prof. Fran_ois Naville,szwajcarskiego cz∏onka Komisji MCK, który na w∏asnà r´k´ ba-da∏ spraw´ Zbrodni Katyƒskiej i zap∏aci∏ za to wysokà cen´, sta-nowi∏o istotny akcent szwajcarski w ca∏ej uroczystoÊci.
Po wys∏uchaniu prelekcji Prof. Karbowskiego z wyko-rzystaniem pokazu slajdów, us∏yszeliÊmy „Tango leÊne”
w wykonaniu Katarzyny Siegrist-Kostki przy akompania-mencie akordeonu Wies∏awa Pipczyƒskiego, które przenio-s∏o nas w tragiczny okres tamtych czasów. Krótki szkic bio-graficzny bohatera naszego niedzielnego spotkania przybli-˝y∏ nam jego postaç. Urodzony w 1898 r. w Wisztyƒcu, ko-chajàcy ojciec i mà˝, lekarz pediatra oddany ma∏ym pacjen-tom, „którzy cz´sto udawali chorob´, aby sià z nim spo-tkaç”, twórca pierwszego w Polsce oddzia∏u pediatrycznegow szpitalu w Kaliszu, sportowiec, olimpijczyk. Los da∏mu 42 lata ˝ycia. Uczniowie klas gimnazjalnych SPKprzy Ambasadzie RP w Bernie przygotowali interpretacj´wybranych „Listów Katyƒskich” w tym listów samego Ju-liana Grunera do rodziny. Te mieszajàce si´ wspomnieniat´sknoty za najbli˝szymi z nadziejà na spotkanie, przepla-tane prozaicznymi proÊbami o artyku∏y codziennego u˝yt-ku, wybrzmiewa∏y d∏ugo i dotkliwie w takt improwizacjina fortepian.
Ostatnim aktem cz´Êci artystycznej sta∏a si´ „Ballada Ka-tyƒska” Jacka Kaczmarskiego, poetycko, drapie˝nie opowia-dajàc o tamtej WioÊnie 1940 w Lasku Katyƒskim.
Spotkanie poÊwi´cone Ofiarom Zbrodni Katyƒskieji wspomnieniu Juliana Grunera zamkn´liÊmy pokazem krót-
kiego filmowego portretu naszego bohatera, ze wspomnie-niem jego córki Ewy Gruner-˚arnoch w tle.
Po zakoƒczeniu uroczystoÊci wszyscy zebrani podj´cizostali skromnym pocz´stunkiem, podczas którego mo˝-na by∏o wymieniç wra˝enia i wzruszenia.
Ta poglàdowa i zmuszajàca do refleksji lekcja historiimia∏a na celu nie tylko upami´tnienie ofiar Zbrodni Katyƒ-skiej i wspomnienie tragicznej postaci Juliana Grunera, lecztak˝e podkreÊlenie tragizmu wydarzeƒ w kontekÊcie odkry-wania Êladów zbrodni, zatajenia losów ofiar oraz walkio prawd´ historycznà. W szerszym kontekÊcie uroczystoÊçta stanowi∏a skromny wk∏ad w procesie przybli˝ania m∏ode-mu pokoleniu pami´ci o historii, widzianej przez pryzmatlosów konkretnego cz∏owieka, którego historia dzi´ki tej˝einicjatywie w niedziel´ 28 marca 2010 w Bernie zosta∏a „oca-lona od zapomnienia”.
Joanna Szarska-Wieruszewska
14 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Szko∏a Polska i Ogniska Polonijne
„Katyƒ… ocaliç od zapomnienia”w Szkolnym Punkcie Konsultacyjnym przy Ambasadzie RP w Bernie
464 4/26/10 6:34 AM Page 14
Wspólnota w Bazyleiuczci∏a ofiary tragedii
W przypadajàcà 10 kwietnia Niedziel´ Mi∏osierdzia Bo-
˝ego Polacy w Bazylei ∏àczyli si´ w bólu z Ojczyznà po so-
botniej tragedii pod Smoleƒskiem. Wydarzenie to zdomino-
wa∏o niedzielnà msz´, która zgodnie z planem liturgicznym
mia∏a byç wspomnieniem objawieƒ siostry Faustyny Ko-
walskiej oraz Ojca Âwi´tego Jana Paw∏a II.
O 12.15 w ciszy, skupieniu, zadumie, wpatrujàc si´w bia∏o-czerwonà flag´ opatrzonà kirem oraz czarno-bia∏ezdj´cie prezydenckiej pary wys∏uchaliÊmy listy nazwiskofiar katastrofy, która wstrzàsn´∏a Êwiatem. Po dwóch mi-nutach ciszy, w wype∏nionym ca∏kowicie koÊciele roz-brzmia∏ hymn narodowy, w czasie którego nikt z obecnychRodaków nie wstydzi∏ si´ swoich ∏ez.
Ksiàdz Grzegorz Piotrowski sprawowa∏ liturgi´ w inten-cji ofiar katastrofy i w czasie jej trwania wyg∏osi∏ kazanie na-wiàzujàce do sobotnich wydarzeƒ. Atmosfera panujàca tegodnia w Êwiàtyni by∏a wyjàtkowa, odÊwi´tna, uroczysta,uÊwietniona Êpiewem chóru POLCHOR, grà na wiolonczelioraz organach. Patriotyczny wydêwi´k podkreÊli∏o wykona-nie hymnu,, Bo˝e, coÊ Polsk´” zaraz po b∏ogos∏awieƒstwie.
Koronkà do Mi∏osierdzia Bo˝ego modliliÊmy si´ jeszczeraz w intencji tragicznie zmar∏ych Rodaków.
W zwiàzku z katastrofà pod Smoleƒskiem, która okry-∏a ˝a∏obà ca∏à Polsk´, obchody piàtej rocznicy Êmierci OjcaÂwi´tego Jana Paw∏a II mia∏y miejsce w Bazylei w niedzie-l´ 18 kwietnia. Jak co roku wspólnota bazylejska uczci∏agodnie odejÊcie Jana Paw∏a II, wspominajàc jego wielkie,Êwi´te ˝ycie oraz przejmujàce Êwiadectwo, jakim by∏a jegodroga do Domu Ojca. Podczas Mszy Âwi´tej modliliÊmy si´o Jego rych∏à beatyfikacj´.
On sam podczas liturgii by∏ z nami, spoglàda∏ na nas,jak zawsze uÊmiechni´ty, z portretu oraz z Góry, skàd b∏o-gos∏awi nam na co dzieƒ.
Dominika Reich
Kwiaty pod „D´bem Pami´ci”
Ojczyzna – to ziemia i groby.Narody tracàc pami´ç – tracà ˝ycie.
Cyprian Kamil Norwid
Uczniowie i nauczyciele Szkolnego Punktu Konsultacyj-nego w Genewie po raz kolejny uczcili pami´ç ofiar zbrodnikatyƒskiej. Od tego potwornego wydarzenia min´∏o 70 lat,ale nie wolno nam zapomnieç o tych wszystkich bezbron-nych ludziach, którzy zgin´li w imi´ wolnoÊci Ojczyzny.
W dniach 12-15 kwietnia 2010 r. uczniowie wszystkichklas SPK z∏o˝yli kwiaty pod D´bem Pami´ci, b´dàcym uho-norowaniem zamordowanego Antoniego Nojszewskiegoi jednoczeÊnie symbolizujàcym duchowà ∏àcznoÊç zewszystkimi poleg∏ymi i ich rodzinami.
JednoczeÊnie wychowankowie i nauczyciele szko∏y do-konali wpisów do Ksi´gi Kondolencyjnej umieszczonejw Sta∏ym Przedstawicielstwie RP przy Biurze ONZ w Gene-wie, czczàc tym samym pami´ç tragicznie zmar∏ych 10kwietnia Polaków.
Droga Krzy˝owa w Wielki Piàtek nale˝y do przepi´knej tradycji KoÊcio∏a
katolickiego we Fryburgu. Uczestniczà w niej licznie mieszkaƒcy miasta i oko-
lic, w tym katolicy ró˝nych narodowoÊci. Warto przy tej okazji nadmieniç, ˝e ob-
cokrajowcy stanowià 29% ogó∏u mieszkaƒców Fryburga.
W wielkopiàtkowy wieczór, 2 kwietnia br., kilkaset osób przesz∏o w mo-
dlitewnym skupieniu krzy˝owy szlak z KoÊcio∏a Êw. Jana na Starym MieÊcie
do Kaplicy Notre-Dame de Bourguillon. Nabo˝eƒstwu przewodniczy∏ ksiàdz Jo-
seph Hoï, wikary z koÊcio∏a Christ-Roi. Obecni byli tak˝e kap∏ani z ró˝nych para-
fii we Fryburgu, jak równie˝ duszpasterze Misji j´zykowych. Nad organizacjà
ca∏oÊci czuwa∏a asystentka pastoralna, pani Marlena Schouwey. Krzy˝ nieÊli
na zmian´ przedstawiciele ró˝nych krajów, gdy˝ stacje Drogi Krzy˝owej by∏y
przygotowane przez poszczególne Misje j´zykowe. Rozwa˝ania rozpocz´∏a gru-
pa niemieckoj´zyczna. Kolejno modli∏y si´: misja portugalska, wspólnota wiet-
namska, hiszpaƒska, w∏oska, grupa afrykaƒska i mieszkaƒcy Haiti. W tym roku
nie zabrak∏o kilkuosobowej grupy z Polskiej Misji Katolickiej. W imieniu Polonii
krzy˝ poniós∏ ks. Pawe∏ Mielnik, a rozwa˝ania przy dziewiàtej Stacji Drogi Krzy-
˝owej czyta∏a pani Teresa Godart z Rady Duszpasterskiej oÊrodka PMK w Mar-
ly. Rozbrzmia∏a tak˝e polska pieʃ pasyjna „Jezu Chryste, Panie mi∏y, Baranku
bardzo cierpliwy...”. Po grupie polskiej modli∏y si´ siostry zakonne, a drzewo
krzy˝a ponios∏a nasza polska siostra Magdalena ze Zgromadzenia Sióstr Klawe-
rianek. Dwunastej stacji Drogi Krzy˝owej, w której rozwa˝ana jest Êmierç Pana
Jezusa na krzy˝u, przewodniczyli m∏odzi m´˝czyêni z Erytrei, ubrani w bia∏e d∏u-
gie tuniki i charakterystyczne bia∏e nakrycia g∏owy. Dalsze modlitwy prowadzi-
∏a grupa angloj´zyczna oraz ponownie portugalska, bardzo licznie reprezento-
wana podczas nabo˝eƒstwa. W czasie nabo˝eƒstwa Êpiewano kanony z Taize.
By∏y te˝ chwile milczenia, przeznaczone na rozwa˝anie us∏yszanego S∏owa.
Górskà Êcie˝k´, miejscami doÊç stromà, oÊwietla∏y niesione w r´kach pochod-
nie. Wymowna by∏a ta obecnoÊç Êwiat∏a – znaku rozpraszajàcego ciemnoÊci
i przynoszàcego nadziej´ Zmartwychwstania.
Ponad dwugodzinna procesja Drogi Krzy˝owej zakoƒczy∏a si´ wspólnà
modlitwà i b∏ogos∏awieƒstwem w kaplicy Notre-Dame de Bourguillon.
ggInformacje na temat Sanktuarium Notre-Dame de Bourguillon oraz
zdj´cia z Drogi Krzy˝owej znajdujà si´ na stronie www.stnicolas.ch
Z ˝ycia PMK
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 15
Wielkopiàtkowa Droga Krzy˝owa we Fryburgu
Ofiary zebrane podczas Nabo˝eƒstwa Adoracji Krzy˝a Âwi´tego w Wielki Piàtek w OÊrodkach PMK zosta∏y przekazane na wsparcie chrzeÊcijan w Ziemi Âwi´tej.
464 4/26/10 6:34 AM Page 15
16 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Z ˝ycia PMK
PoÊwi´cenie pokarmów w WielkàZurych Fot. Jean Marc Bossi
Bazylea
464 4/26/10 6:34 AM Page 16
Z ˝ycia PMK
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 17
Sobot´ w OÊrodkach PMK
Aarau
Lozanna
GenewaMarly
464 4/26/10 6:34 AM Page 17
Ludwik Mycielski, benedyktyn, autormi´dzy innymi „Jak czytaç Pismo Âwi´-te?”, „Mój szary ró˝aniec”, „Dziennikmnicha”, „Ewangelia w Ewangelii”,„G∏oÊcie Ewangeli´”, „Cztery Âwi´teZnaki”, „Vademecum benedyktyƒskiegooblata”, tym razem oddaje do ràk czytel-nika ksià˝k´ niezwyk∏à – opowieÊç auto-biograficznà, kronikarskà, ale tak˝eo szeroko poj´tej lustracji, lustracjiw KoÊciele, w tym konkretnym przypad-ku w zakonie benedyktynów z podkra-kowskiego Tyƒca. Ale jeÊli jesteÊ zm´-czony, czy wr´cz zniech´cony, poj´cia-mi „lustracja, donosicielstwo, przeÊlado-wanie” w polskim tego s∏owa znaczeniu,znanym z prasy i telewizji, z odtajnianiateczek, nowych nazwiskach tajnychwspó∏pracowników, nie nastawiaj si´na „NIE” do tej opowieÊci, bo tu znaj-dziesz zupe∏nie co innego.
Na pytanie, do kogo Ojciec adresujeswoje ksià˝ki, w jednym z wywiadówprzeczyta∏am takie oto s∏owa: „Nie ukry-wam, ˝e by∏o moim marzeniem – choçwydawa∏o mi si´ ono nie do urzeczy-wistnienia – ˝eby pisaç ksià˝ki, którewciàgajà swoim autentyzmem, którewzbudzajà ciekawoÊç. MyÊla∏em: „Mo˝ekiedyÊ w∏aÊnie na haczyk tego zacieka-wienia z∏api´ czytelnika tak, ˝e krokpo kroku doprowadz´ go do treÊci Bo-˝ych, do treÊci Ewangelii, do których bynie si´gnà∏, gdyby nie jego zaciekawie-nie? Mo˝e ktoÊ przez to pokocha Pa-na Jezusa?”. „- i taka w∏aÊnie jest ksià˝-ka „Jak mi przysz∏o byç ˝o∏nierzem”.
Ile musi mieç w sobie cz∏owiek wia-ry, by nie zwàtpiç w Boga i cz∏owieka?Kim sà ludzie, którzy wspierajà – zdawa-∏oby si´ cz∏owieka niestrudzonego w je-go powo∏aniu? Jak wielkie jest dzia∏aniePana Boga, by cz∏owiek podniós∏ si´z upokorzenia? Ka˝dy z nas postawionywobec takich pytaƒ udzieli innej odpo-wiedzi, ojciec Ludwik przede wszystkimnikogo w swojej ksià˝ce nie oskar˝a, niewyrokuje, nie jest s´dzià i nie jest katem.Mówiàc z wprost faktograficznà dok∏ad-noÊcià, opowiada nam o prawie 50 la-tach ˝ycia zakonnego. OsobiÊcie podzie-li∏abym „Jak mi przysz∏o byç ˝o∏nie-rzem” na trzy cz´Êci: pierwsza – ˝ycie
we wspólnocie, druga – studia i coz nich wynika∏o oraz trzecià cz´Êçpod moim tytu∏em „Kochaç mimowszystko”. O ile czytelnikowi pozosta-wiam do oceny dwie pierwsze, o tylechcia∏abym zwróciç uwag´ na t´ „mojà”
trzecià cz´Êç. Wiemy doskonale, ˝e Ko-Êció∏ katolicki w okresie socjalizmu i ko-munizmu w Polsce by∏ przeÊladowany,wiemy o dzia∏alnoÊci zarówno „ksi´˝ypatriotów”, jak i o osobach konsekrowa-nych, które nie ugi´∏y si´ przed SB, po-znajemy nazwiska tych, którzy mimoswojego powo∏ania – zdradzi∏y... W lu-tym 2006 Tadeusz Isakowicz-Zaleskiwystàpi∏ z postulatem ujawnienia konfi-dentów SB dzia∏ajàcych wÊród ducho-wieƒstwa archidiecezji krakowskiej;w swoich pracach, artyku∏ach, na swojejstronie internetowej wprost mówio przeÊladowcach i przeÊladowanych.Ojciec Ludwik nie stawia siebie w rolipokrzywdzonego – a takim by∏ – ani te˝nie powie, nie nazwie po imieniu cz∏o-wieka, który grajàc rol´ dobroczyƒcy,przeora, wychowawcy – donosi∏ na swo-ich wspó∏braci.
Przyzwyczai∏eÊ si´ ju˝ do faktu, ˝ewcià˝ pojawiajà si´ nowe dowody, nowioskar˝eni, nowi TW? Przyzwyczai∏eÊ si´do ludzkiej krzywdy wynikajàcej z lu-stracji, masz ju˝ wyrobione zdaniena ten temat? JeÊli Twoja odpowiedz jesttwierdzàca, to polecam w∏aÊnie Tobiedo przeczytania to, co prze˝y∏ ojciec Lu-dwik, a pewnie zmienisz zdanie!
I na koniec s∏owa Ojca: „prawda zwy-ci´˝a, nadto – ˝e wyzwala i rodzi dobro”.
Ewa S∏omska
Ksià˝ki ojca Ludwika Mycielskie-go OSB sà do nabycia w Polskiej Mi-sji Katolickiej w Marly.
18 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Z ˝ycia PMK
Ojciec Ludwik Mycielski„Jak mi przysz∏o byç ˝o∏nierzem”
Recenzja ksià˝ki
Ludwik Mycielski,
„Jak mi przysz∏o byç ˝o∏nierzem”
Wydawca: Ordo et Pax,
Biskupów 2009.
Klasztor Benedyktynów,
Biskupów 72,
48-355 Burgrabice.
www.benedyktyni.nysa.com.pl
464 4/26/10 6:34 AM Page 18
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 19
We wspó∏czesnym Êwiecie i ogólnejdost´pnoÊci do wiadomoÊci z Internetu,wielu z nas t´skni za „papierowym” wy-daniem ksià˝ki, zw∏aszcza jeÊli jest onanapisana w ojczystym j´zyku. W na-szych domach przechowujemy tomy,do których z sentymentem wracamy lubposiadamy pozycje przeczytane tylko razi nie bardzo wiemy, co z nimi zrobiç… I tu mamy dla Paƒstwa propozycj´:zapraszamy do przynoszenia ksià˝ekdo oÊrodka w Zurychu, a my wykorzy-stamy Paƒstwa darowizn´ w czasie kier-maszu; Êrodki uzyskane ze sprzeda˝yksià˝ek b´dà przeznaczone na cele Pol-skiej Szko∏y przy Polskiej Misji Katolic-kiej w Zurychu.
Do tej pory odby∏y si´ dwa kierma-sze, które cieszy∏y si´ doÊç du˝ym po-
wodzeniem. Wierzymy, ˝e i tym ra-zem b´dziemy mogli si´ spotkaç.Obok ksià˝ek u˝ywanych proponuje-my tak˝e nowe wydania np. „Ogniemi mieczem” czy „Muminków”, b´dàtak˝e wydawnictwa muzyczne i filmy.
W tym miejscu, w imieniuuczniów i nauczycieli Polskiej Szko∏yprzy Polskiej Misji Katolickiej w Zury-chu, pragn´ z∏o˝yç serdeczne podzi´-kowania za przekazanie ksià˝ek orazwydawnictw muzycznych paƒstwu: J.W. Rusek, I. M. Sieradzkim, ks. Arka-diuszowi J´drasikowi, panu JanowiJarnickiemu z Wydawnictwa Muzycz-nego Acte Préalable oraz panu Stani-s∏awowi Ceniukowi z „Kuriera Lubel-skiego”.
Ewa A. S∏omska
„Jest rzeczà ogromnie wa˝nà, by si´ religijniedokszta∏caç.
Chodzi o zasadniczenastawienie swego ˝yciana w∏aÊciwe tory albo te˝ o chybienie sensui celu ˝ycia.
Nie mo˝na poprzestawaçna fragmentach naukikatechizmowej sprzedPierwszej Komunii Âwi´tej.
Mamy obowiàzekprzypomnienia sobiei pog∏´bienia znajomoÊciprawd naszej wiary. (...)Polecam przy tej sposobnoÊcinaszà pras´ katolickà, której celem jest uzupe∏nieniedzia∏alnoÊci duszpasterskiej.
ObyÊmy, syci cia∏em, nieumierali z wycieƒczeniaduchowego”.
O. Józef I. M. Bocheƒski,Katolicka Misja Polska w Szwajcarii.
Komunikat Nr 32 Fryburg, 13 lutego 1961 roku
Z ˝ycia PMK
Pielgrzymkana Wielkà Prze∏´cz
Âwi´tego Bernarda
Sobota
21 sierpnia 2010 r.
60-leciePolskiej Misji Katolickiej
w Marly
Niedziela
24 paêdziernika 2010 r.
Kiermasz ksià˝ekna rzecz Polskiej Szko∏y przy PMK w Zurychu
z a p r o s z e n i e
464 4/26/10 6:34 AM Page 19
Szanowni Paƒstwo!
OÊmielam si´ zwróciç do Paƒstwaz proÊbà o dalsze zrozumienie i konty-nuacj´ naszego zaanga˝owania wewspieraniu dzia∏alnoÊci duszpaster-skiej Polskiej Misji Katolickiejw Szwajcarii, co nale˝y do statuto-wych celów naszego Stowarzyszenia.Serdecznie dzi´kuj´ za wykazanà ak-tywnoÊç i hojnoÊç. Finansowanie ksi´-dza zameldowanego w Marly jest bar-dzo wa˝ne dla funkcjonowania tegooÊrodka, a tym samym zachowania
dorobku, na który pracowa∏o kilka po-koleƒ naszych rodaków zamieszka-∏ych w tym kraju. Stwarza to mo˝li-woÊç zachowania ca∏ej infrastrukturyniezb´dnej do prawid∏owej dzia∏alno-Êci duszpasterskiej Polskiej Misji Kato-lickiej w ca∏ej Szwajcarii. Wykorzystaj-my t´ szans´!
W po∏owie marca 2010 odby∏o si´spotkanie zarzàdu Stowarzyszenia,na którym omawialiÊmy istotne spra-wy dotyczàce naszej dzia∏alnoÊciw kontekÊcie duszpasterstwa prowa-dzonego przez Polskà Misj´ Katolickà
w Szwajcarii. Na tym spotkaniu przy-j´to sprawozdanie finansowe Stowa-rzyszenia za rok 2009, które b´dzieprzed∏o˝one do zatwierdzenia na ko-lejnym walnym zebraniu. Na podkre-Êlenie zas∏uguje w nim fakt, ˝e dzi´kiPaƒstwa hojnoÊci uda∏o nam si´ ze-braç wi´cej funduszy ni˝ w ubieg∏ymroku i w du˝ej mierze zagwarantowaçutrzymanie ksi´dza studenta w na-st´pnym roku!
Sprawozdanieprzedstawiamy poni˝ej.
20 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Z ˝ycia PMK
S∏owo prezesado cz∏onków i sympatyków Stowarzyszenia Przyjació∏ PMK w Marly
STOWARZYSZENIE PRZYJACIÓ¸ POLSKIEJ MISJI KATOLICKIEJ W MARLYSPRAWOZDANIE FINANSOWE
ROZLICZENIE PRZYCHODÓW I KOSZTÓW
2009 2008
Przychody
Wpłaty składek członków zwyczajnych 9,685.00 10,900.00
Wpłaty składek członków wspierających 11,897.00 6,175.00
Odsetki 20.00 19.25
Razem przychody 21,602.00 17,094.25
Rozchody
Zwrot do PMK – wpłaty na cele poza Stowarzyszeniem (50.00) –
Koszty druku i wysyłki (1,137.85) (772.95)
Wpłaty na poczet pensji Księdza (13,000.00) (20,799.05)
Opłaty za przelewy otrzymane (230.70) (195.95)
Razem rozchody (14,418.55) (21,767.95)
Nadwyżka/(Niedobór) za rok 7,183.45 (4,673.70)
31.12.2009 31.12.2008
Konto bankowe 20,920.60 14,550.10
464 4/26/10 6:34 AM Page 20
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 21
Aby realizowaç w/w cele potrzebawi´cej osób i jeszcze wi´kszego zaan-ga˝owania. Dlatego serdecznie zapra-szam zainteresowanych, aby do∏àczylido nas! Z ca∏ego serca wyra˝amwdzi´cznoÊç wszystkim z Paƒstwaza wspomaganie Stowarzyszeniai wielkodusznoÊç w przekazywaniudotacji finansowych. Dzi´ki temu cho-cia˝ w cz´Êci przyczynimy si´ do tego,˝e ksiàdz student zameldowanyw Marly b´dzie niós∏ pos∏ug´ duszpa-sterskà tak˝e w innych oÊrodkachPMK, a tak˝e b´dzie nas wspiera∏ mo-dlitwà. Serdeczne Bóg zap∏aç.
W tych pami´tnych dniach po nie-wyobra˝alnej katastrofie pod Smoleƒ-skiem pragn´ w imieniu Stowarzysze-nia z∏o˝yç hold Ofiarom i ich Rodzi-nom, ufajàc w nieomylnoÊç poczynaƒBoskich i Jego nieustannà opiek´nad naszà Ojczyznà. Niech to, co nie-poj´te przemieni si´ w Jej szcz´Êli-woÊç i pomyÊlnoÊç.
Wieczne odpoczywanie racz Imdaç, Panie.
¸àcz´ szczere wyrazy szacunku,Szcz´Êç Bo˝e
Andrzej Fornalski, prezesRemetschwil, kwiecieƒ 2010
Z ˝ycia PMK
Wed∏ug naszego Statutu celami Stowarzyszenia sà:
1.2.1 Zachowanie dziedzictwa po pokoleniach Polakówzamieszkujàcych w Szwajcarii, którzy zorganizowali,wybudowali i utrzymywali polski oÊrodek duszpasterskiw Marly b´dàcy w∏asnoÊcià „Fundacji im. O. J. M.Bocheƒskiego na rzecz Katolickiego Domu Polskiegow Marly” (dalej zwanej Fundacjà).
1.2.2 Zbieranie funduszy na uzupe∏nienie pokrycia kosztówzwiàzanych z utrzymaniem PMK w Marly i na obowiàzkoweÊwiadczenia spo∏eczne w Êcis∏ej wspó∏pracy ze szwajcarskimiinstancjami koÊcielnymi, z Fundacjà i z Radà do sprawEkonomicznych Polskiej Misji Katolickiej w Marly.
1.2.3 Organizowanie polskich i polsko-szwajcarskich imprezi uroczystoÊci koÊcielnych. Wyst´powanie wobec w∏adzkoÊcielnych i Êwieckich w sprawach dotyczàcych pos∏ugduszpasterskich w j´zyku polskim w Szwajcarii.
1.2.4 Dzia∏alnoÊç na rzecz zachowania ciàg∏oÊci istnienia PMKw Marly wraz z przydzielonym do niej przez w∏adze koÊcielneduszpasterzem. W razie potrzeby spowodowanej brakiemodpowiedzialnego za PMK duszpasterza, zawieranie umowyo prace z polskim ksi´dzem, ale dopiero po uprzednimotrzymaniu przez niego misji kanonicznej od lokalnegobiskupa.
1.2.5 Wspieranie dzia∏alnoÊci pedagogicznej i prewencyjnej Misji wÊród m∏odzie˝y. Ta dzia∏alnoÊç winna chroniç m∏odzie˝przed przest´pczoÊcià, sektami i uzale˝nieniami.
1.2.6 Wspieranie dzia∏alnoÊci humanitarnej Misji w ci´˝kichprzypadkach spo∏ecznych oraz wypadkowych.
1.2.7 Wspieranie duszpasterza w konsultacjach ma∏˝eƒstwmieszanych, polsko-szwajcarskich.
1.2.8 Zachowanie archiwów i zbiorów bibliotecznychprzechowywanych w pomieszczeniach Fundacji.
1.2.9 Wspieranie wydawania biuletynu pastoralnego „WiadomoÊci”.
1.2.10 Wspieranie wspó∏pracy naukowej mi´dzy Polskà a Szwajcarià.
1.3 Stowarzyszenie nie prowadzi dzia∏alnoÊci lukratywnej anihandlowej.
W marcu br. przy okazji spotkaniabiskupów szwajcarskich i polskich od-by∏y si´ te˝ spotkania z przedstawicie-lami organizacji wspomagajàcymiPolskà Misj´ Katolickà w Szwajcarii.W spotkaniu wzià∏ tak˝e udzia∏ prezesStowarzyszenia wraz z ma∏˝onkà. Bi-skupi pozytywnie ocenili dzia∏alnoÊç
Stowarzyszenia, podkreÊlajàc jego za-s∏ugi w dofinansowaniu ksi´dza stu-denta zameldowanego w Marly. Wyra-zili ˝yczenie, aby w przysz∏oÊci roz-szerzyç dzia∏alnoÊç Stowarzyszeniana realizacj´ innych celów przewidzia-nych w statucie, a nie ograniczaç si´wy∏àcznie do zbierania funduszy.
Rada OÊrodkaduszpasterskiego PMK
w Biel
zapraszana Majówk´do miejscowoÊci Enges (kaplica przy Chemin
des Brisecou)
Niedziela, 2 maja 2010 r. godz. 11: 00 – Msza Êw.,
po niej piknik
Dojazd: zjazd nr. 18– Cornauxw kierunku
Le Grand Pont
464 4/26/10 6:34 AM Page 21
66 lat temu, 18 maja 1944 roku, Drugi Korpus Polski dowodzony przez genera∏a W∏adys∏awa Andersa zdoby∏ wzgórze Monte Cassino. Polacy prze∏amali obron´ Niemców na tzw. Linii Gustawa i otworzyli aliantom drog´ do Rzymu.
W walkach Drugiego Korpusu pod Monte Cassino uczestniczy∏ Ojciec Józef Bocheƒski OP,który w czasie II wojny Êwiatowej pe∏ni∏ funkcj´ kapelana Wojska Polskiego.
Poni˝ej zamieszczamy urywki wspomnieƒ Ojca Bocheƒskiego z tamtego okresu, spisane we Fryburgu w maju 1946 roku, opublikowane w czasopiÊmie „Pami´tnik Literacki”, t. VIII, Fryburg – Szwajcaria 1947 r., s. 40-46.
11.05.1944, godz. 16.30
Niebo jest czyste i wiosenne s∏oƒce w∏oskie
oÊwieca ∏agodnym blaskiem szczyty oliwek
pod którymi stoi nasz namiot; naoko∏o cisza, prze-
rywana tylko dalekim warkotem motorów. W gene-
ralskim namiocie jest nas siedmiu przy kawie. Go-
spodarz, Êwietnie ubrany i promieniujàcy m∏odo-
Êcià, czyta powoli, na g∏os, papier, który mu poda∏
p∏k WiÊniowski. Naprzeciw, wygodnie oparty, s∏u-
cha z uwagà ks. biskup polowy, w szarym „egip-
skim” mundurze. Battle-dress gen. Szyszko-Bohu-
sza jest, jak zawsze, wzorowo zaprasowany,
a twarz staruszka genera∏a-chirurga promieniuje
dobrocià i zadowoleniem. Nic nie wskazuje na nie-
zwyk∏oÊç chwili. Nawet nasze dzia∏a, tak czynne
do niedawna, milczà zupe∏nie, a kubusie pochowa-
∏y si´ na lotnisku w Venafro.
A jednak jest to wielka chwila, kawa∏ek histo-
rii, której dzieci polskie b´dà si´ uczy∏y przez wieki.
Ten papier, który genera∏ czyta, to rozkaz bojowy.
Szef Sztabu przyniós∏ go po przepisaniu: za chwil´
zawarczà motory goƒców i koÊci b´dà rzucone. Tu
jest poczàtek bitwy o Monte Cassino.
Patrz´ po obecnych i staram si´ wykryç ich
wzruszenie. Bezskutecznie: ci ludzie wojny sà za-
dziwiajàco spokojni. JeÊli jasna twarz genera∏a
i spokojny ruch, którym ks. biskup strzepuje popió∏
z papierosa, wyra˝ajà jakie uczucie, to chyba ra-
doÊç. RadoÊç, ˝eÊmy si´ doczekali, ˝e zaczyna si´
wielka bitwa, w której po raz pierwszy danym nam
b´dzie mierzyç si´ z Niemcami równà bronià na od-
cinku historycznej wagi.
Teren: jesteÊmy w najw´˝szym miejscu
w∏oskiego pó∏wyspu. Trzy drogi tylko prowadzà
na pó∏noc: adriatycka, nr 16, wciÊni´ta mi´dzy
brzeg i najwy˝sze szczyty Apeninów, Appia nr 7,
tak samo ciasno uj´ta w góry nad Morzem Tyr-
reƒskim i wreszcie, w Êrodku, Casilina, nr 6, któ-
ra biegnie tutaj kilkanaÊcie kilometrów szerokà
dolinà rzeki Lira. T́ dolin´ zamyka od pó∏nocne-
go wschodu masyw Monte Cairo, z wysuni´tym
wzgórzem Cassino. Obserwacja z ruin opactwa
jest wspania∏a i, dopóki Cassino nie padnie, nie
mo˝e byç mowy o przejÊciu. SzeÊç miesi´cy
krwawi∏y si´ o t´ ska∏´ wojska francuskie, ame-
rykaƒskie, nowozelandzkie i brytyjskie. Kolej te-
raz na nas.
22 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Z kart historii
O. Józef M. Bocheƒski OP
Monte Cassino – urywki wspomnieƒO. d. B.: Grupa armii pod dowództwem gen.
Alexandra sk∏ada si´ z 5. Armii Amerykaƒskiej i 8.
Brytyjskiej. Dowódca amerykaƒski, gen. Clark, trze-
ma bodaj dywizjami w∏asnymi zajmuje odcinek
nadmorski tyrreƒski; podlegajà mu, dalej na prawo,
cztery dywizje francuskie gen. Juin – i tragiczne
Anzio. Na prawym skrzydle 8. Armia Brytyjska gen.
Leese: 2. Korpus Kanadyjski, 13. Brytyjski w dolinie
Liri (trzy dywizje), 2 Korpus Polski naprzeciw Mon-
te Cassino; reszta odcinka, martwa, zaj´ta przez
dywizj´ nowozelandzkà. Sà poza tym dwie odwo-
dowe dywizje pancerne brytyjskie i jakieÊ, bli˝ej
nieokreÊlone, bodaj fikcyjne jednostki 10 Korpusu.
Niemców szacujà na 25 wielkich jednostek.
2. Korpus Polski pod dowództwem gen. Ander-
sa idzie w sk∏adzie: 3. Dywizja Strzelców Karpac-
kich, gen. Ducha; 5. Kresowa Dywizja Piechoty,
gen. Sulika; 2. brygada czo∏gów, gen. Rakowskiego.
Obie dywizje piechoty zajmujà odcinek ju˝ od paru
tygodni; gen. Rakowski wy∏adowa∏ si´ niedawno
w Neapolu i stoi w odwodzie. Korpus jest doskona-
le wyposa˝ony i wyçwiczony, owiany Êwietnym du-
chem bojowym, choç du˝à jego cz´Êç stanowià no-
wicjusze; ale liczbowo jest s∏aby: dywizje piechoty
majà po 6 batalionów zaledwie i to niepe∏nych. Na-
przeciw mamy jednà z najlepszych dywizji spado-
chronowych niemieckich. Teren jest taki, ˝e kto go
nie widzia∏, nie uwierzy: nagie strome wzgórza
pod Êwietnà obserwacjà i ogniem nieprzyjaciela co
najmniej z trzech stron, znakomicie umocnio-
ne. I z wyglàdu i pod wzgl´dem trudnoÊci Monte
Cassino przypomina z∏owrogo Samo-Sierr´ (1).
Natarcie nie pójdzie na wzgórze klasztorne,
którego zdobyç nie mogli nasi poprzednicy, mimo
naprawd´ bohaterskich wysi∏ków i olbrzymich
strat. Korpus uderzy na pagórki mi´dzy Monte Ca-
iro a Monte Cassino; dolinà na lewo ruszy natarcie
naszych kolegów brytyjskich. Piàta dywizja stoi
na prawym skrzydle, na lewym, bli˝ej klasztoru,
trzecia. Zmasowano artyleri´ i ogromne lotnictwo.
Przygotowanie zacznie si´ dziÊ, 11 maja, o 11 wie-
czór; b´dzie strzela∏o 1100 dzia∏. „Zawsze lubi∏em
jedenastk´” – mówi genera∏.
11.05., godz. 22.50
Krà˝y lotnik niemiecki; bombardowa∏, narobi∏
szkody. Nie mog∏o byç inaczej: w ca∏ej dolinie, a˝
po Rapido stoi wóz przy wozie i namiot przy namio-
cie. Wraca teraz i syreny wyjà znowu, niepotrzeb-
„Monte Cassino… Co mówi to s∏owo wam wszystkim obecnym
dzisiaj na tym cmentarzu?Mówi bardzo wiele: mówi o zwyci´stwie, które tutaj
zosta∏o odniesione, mówi tak˝e o cenie, jakà za to zwyci´stwo
zap∏acili Polacy, walczàc w sojuszu z innymi narodami”.
(Jan Pawe∏ II, List w 50. rocznic´bitwy pod Monte Cassino,
18 maja 1994)
464 4/26/10 6:34 AM Page 22
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 23
nie, bo kryç si´ nie ma gdzie. Artyleria milczy; noc
jest cudowna.
By∏ przed wieczorem o. Studziƒski, troch´ za-
strachany, nie ogniem, ale w∏asnym niedoÊwiad-
czeniem. Uzna∏ za stosowne przyjechaç po rady
„fachowe”, jak gdyby ktokolwiek z nas „starych”
mia∏ poj´cie o s∏u˝bie kapelana w bitwie czo∏gów:
pod Monte Cassino po raz pierwszy w dziejach pol-
skie czo∏gi godne tej nazwy pójdà masà do natar-
cia. Zresztà o. Studziƒski pokaza∏ wysokà „techni-
k´”. Kiedy pi´li si´ po piekielnej Cavendish Road
w nocy, bez Êwiate∏, pod ostrym ogniem, po prostu
wysiad∏ z White'a i reszt´ akcji – 48 godzin! – od-
by∏ pieszo, b∏àdzàc w dymie mi´dzy czo∏gami na tej
prze∏´czy Êmierci pod klasztorem.
Ks. biskup polowy wychodzi z namiotu-kaplicy,
spoglàda z roztargnieniem w niebo i pyta, czy ju˝.
Melduj´, ˝e za pi´ç minut. Siadamy na ∏awce.
Niemca ju˝ nie ma, cisza jest zupe∏na.
Nagle, gdzieÊ za San Pietro Infine pada strza∏
armatni i chwil´ po tym zrywa si´ burza, w dzi-
waczny sposób akustycznie pokoÊlawiona przez
echo gór. Chwilami to nie jest huk, ale wprost ryk
dzia∏, których strza∏y zlewajà si´ w jeden przecià-
g∏y, niski grzmot; w tych chwilach ziemia napraw-
d´ dr˝y. Po tym ma si´ wra˝enie, ˝e niezliczone pu∏-
ki naszej artylerii zaczynajà jechaç wprzód, ku nie-
przyjacielowi: g∏os oddala si´ coraz bardziej, a˝ zgi-
nie zupe∏nie. Przez chwil´ jest cisza, którà przerwà
poszczególne wystrza∏y, a˝ wróci ryk, jak gdyby ar-
tylerzyÊci si´ byli zbudzili. Burza b´dzie szala∏a
przez par´ minut, aby znowu milknàç i zginàç w zu-
pe∏nej prawie ciszy.
Ksiàdz biskup marszczy brwi: on, stary ˝o∏nierz
spod Verdun, nie takie widywa∏ przygotowania ar-
tyleryjskie. Wychodz´ za bram´ obozu, skàd lepiej
widaç lini´ i stwierdzam, ˝e stanowiska niemieckie
palà si´ po prostu nieustannym, jasnoczerwonym
ogniem. Te przerwy to tylko z∏udzenie: nawa∏a
ogniowa jest ciàg∏a, o kolosalnej intensywnoÊci. Bi-
twa si´ zacz´∏a.
12.05., godz. 1.30
Ksiàdz Biskup postanowi∏ odprawiç Msz´
Âwi´tà o 1.15 w nocy tak, aby Podniesienie wypa-
d∏o na poczàtek natarcia. Namiot kapelana jest cia-
sny, szaty liturgiczne biedne i pomi´te; dwie ma∏e
Êwieczki palà si´ na stole-o∏tarzu; komendant
SOE 5 i paru ˝o∏nierzy tylko kl´czy w mroku. Ale tu
jest znowu kawa∏ek historii. W chwilach, gdy ryk
dzia∏ zdaje si´ zbli˝aç, p∏achty namiotu falujà
i Êwieczki trzeba ochraniaç, aby nie gas∏y. Ks. Bi-
skup odmówi∏ prefacj´, gdy artyleria zamilk∏a, tym
razem naprawd´: natarcie jest w toku. S∏ysz´ s∏o-
wa konsekracji: „Ten jest kielich z krwi mojej…”
i wiem, ˝e Ks. Biskup modli si´ z nami wszystkimi,
za tych, którzy w tej chwili ginà.
Cisza trwa przez chwil´. Teraz dzia∏a strzelajà
znowu, ale ju˝ nie tak jak przedtem, chaotycznie ja-
koÊ. Próbuj´ si´ ∏àczyç z piàtà; nie ma po∏àczenia.
Nie wiem dlaczego, zaczyna mnie ogarniaç niepokój.
12.05., godz. 9.00
Niepokój nie by∏ bezpodstawny: jesteÊmy pobi-
ci. Od rana w SOE 3 zaczyna si´ krwawy ruch. D∏u-
gie kolumny sanitarek przywo˝à, jedna za drugà,
setki i setki pokaleczonych cia∏. W pó∏ godziny pe∏-
ne sà sale szkolne, pe∏ne korytarze. Trzeba uk∏adaç
w ogrodzie; pod drzewami; na trawie, na grz´dach
kwiatów, w ka˝dym zakàtku le˝à ranni ˝o∏nierze.
W SOE 3, choç praca rwie, panuje cisza. Nie
ma j´ków: morfina. Zespó∏, wcale nie Êwi´ty, cier-
piàcy wczoraj jeszcze na Bóg wie ile histerii i intryg,
odmieni∏ si´ nagle: pracuje w r´kach Êwietnego ko-
mendanta jak sprawna maszyna, cicho, dok∏adnie,
z poÊwi´ceniem i troskliwoÊcià. B´dzie tak praco-
wa∏ przez ca∏y tydzieƒ, a˝ do zwyci´stwa.
Ale w SOE 3 jest nastrój troski i przygn´bienia.
Ka˝dy ranny pyta nieodmiennie o to samo: czy klasz-
tor wzi´ty? Niestety, od rana ju˝ wiem, ˝e nie, ˝e je-
steÊmy pobici, ˝e pierwsza faza bitwy koƒczy si´ po-
ra˝kà. Ogieƒ artylerii nie wywo∏a∏ spodziewanego
efektu: bunkry stojà. JesteÊmy zepchni´cia podsta-
wy wyjÊciowe. Jak to powiedzieç ludziom, którzy
cierpià, a gotowi sà cierpieç wi´cej jeszcze, byle
klasztor by∏ wzi´ty? KtoÊ mówi grupie rannych praw-
d´. Jestem Êwiadkiem ataku rozpaczy m∏odego
ch∏opca, który zrywa sobie odznaki i histerycznie
krzyczy. S∏ucham opowiadaƒ o piekle na San Ange-
lo i 593, przerywanych ciàgle tych samym pytaniem:
czy klasztor wzi´ty? Okropny dzieƒ: kryzys bitwy.
12.05., godz. 15.00
Ksiàdz biskup pracowa∏ przez wiele godzin jak
zwyk∏y kapelan; teraz jest pracy mniej i przyjechali-
Êmy do dowództwa. Robi´ wielkie odkrycie. Wie-
dzia∏em, bo to jest elementarna prawda, ˝e w ka˝-
dej bitwie jest kryzys, który uderza w walczàcego
˝o∏nierza i, zw∏aszcza, w dowódc´, tym silniej, im
wy˝szy szczebel. W dowództwie Korpusu stwier-
dzam nowy dla mnie fakt: kryzys bitwy uderzy∏ ze
straszliwà si∏à w ma∏ych pomocników wodza, w te-
lefonistów, pisarzy, w podrz´dnych wykonawców.
Widz´ ludzi jakby wyciàgni´tych z grobu, z zapad∏y-
mi policzkami i podbitymi oczyma, wyczerpanych
i prawie z∏amanych. Za to genera∏ jest niezrównany:
zimny, spokojny, ostry i uprzejmy zarazem, trzyma
drgajàcy kurczowo organizm skrwawionego Korpu-
su w ˝elaznym uchwycie swojej woli.
By∏ gen. Leese. Jest dobrej myÊli; pogratulo-
wa∏ naszemu genera∏owi i oÊwiadczy∏, ˝e ich do-
staniemy: we shall get them. Nakaza∏ zaprzestaç
dalszych prób, reorganizowaç si´ i przeczekaç.
Na niebie jest straszno: od godziny ju˝ prze-
sz∏o, klucz za kluczem ciàgnà na pó∏noc bombow-
ce. Naliczy∏em ich, czekajàc przy samochodzie,
prawie 800, po tym musia∏em przerwaç.
Po∏o˝enie: najwi´ksze powodzenie osiàgnà∏
na lewym skrzydle gen. Juin. Wyszed∏ czterema
dywizjami na jednà tylko, niczego si´ nie spodzie-
wajàcà, dywizj´ niemieckà i rozbi∏ jà od razu
w puch; on sam i Amerykanie na jego lewym skrzy-
dle posuwajà si´ szybko naprzód. Niestety, rzut oka
na map´ wystarczy, aby si´ przekonaç, ˝e nam to
zadania nie u∏atwi. W dolinie Liri dzia∏y si´ podob-
no straszne rzeczy: trzynastka angielska skrwawi∏a
si´ tak, ˝e mówià o koniecznoÊci wycofania dwóch
dywizji. Ale trzynastka wdar∏a si´ mimo strat w li-
ni´ nieprzyjacielskà. My jesteÊmy zepchni´ci
na podstawy wyjÊciowe. Na naszym prawym
skrzydle Nowozelandczycy nie pokazali klasy god-
nej ich wielkiej tradycji bojowej. Demonstrowali
bez serca i pr´dko dali spokój; nie potrafili nawet
Êciàgnàç na siebie cz´Êci niemieckiego ognia, bo
nieprzyjaciel zorientowa∏ si´ szybko i obróci∏
wszystkie dzia∏a na naszà piechot´.
Przebieg natarcia by∏ nast´pujàcy. Po przygo-
towaniu artyleryjskim piechota obu dywizji wysz∏a
do natarcia z wielkim impetem. „Deska” (3 D. S.
K.) zaj´∏a niemal jednym skokiem wzgórze 593,
kluczowe, cel natarcia. Gorzej posz∏o piàtej, która
nie zdo∏a∏a si´ wedrzeç dostatecznie g∏´boko i za-
leg∏a pod morderczym ogniem. Ten ogieƒ okaza∏
si´ niezwykle g´sty i celny – zw∏aszcza ogieƒ
moêdzierzy. Niemcy bili literalnie ze wszystkich
stron, nawet z ty∏u, gdzie sta∏y ich ci´˝kie baterie
w Attine i bli˝ej. Jednym z charakterystycznych
i szczególnie tragicznych momentów bitwy
o Monte Cassino by∏y rozpaczliwe wo∏ania radio-
we piechoty o zaprzestaniu ognia na zaj´te ju˝
stanowiska, bo piechurzy, ostrzeliwani z ty∏u, byli
pewni, ˝e bije ich w∏asna artyleria. Szczególnym
piek∏em w tej kotlinie Êmierci sta∏o si´ wzgó-
rze 593, na który nieprzyjaciel kierowa∏ nieustan-
nà nawa∏´ ognia wszystkich broni. Dzielna piecho-
ta wytrwa∏a, mimo to, przez ca∏y dzieƒ; dopiero
w nocy trzeba by∏o Êciàgnàç niedobitki.
Ten opis nie pozwala nawet w przybli˝eniu, na-
wet starym ˝o∏nierzom, wczuç si´ w groz´ tej wal-
ki. Trzeba zobaczyç teren, aby jà zrozumieç.
12.05., godz. 16.30
Pisa∏em kiedyÊ o poczwórnym pi´knie wojny,
o jej czterech obliczach, które kolejno zachodzà
jedne za drugie: pi´kno harmonijne, wznios∏oÊç
grozy, pi´kno organizacji i „pi´kno” moralne. Nie-
spodziewanie prze˝ywam, wbrew swojej teorii,
wszystkie cztery formy tego pi´kna zarazem. Groza
jest, wyniesiona z SOE, wiejàca z wysadzonych
stosów amunicji i porozbijanych obozów. Pi´kno or-
ganizacji mam po raz pierwszy sposobnoÊç podzi-
wiaç z tak wysokiego szczebla: skomplikowana
maszyna Korpusu gra w r´ku dowódcy jak cudow-
nie precyzyjne narz´dzie. W tej chwili dominuje
jednak strona moralna. Sta∏o si´ coÊ prawie nad-
ludzkiego: Korpus, kilkadziesiàt tysi´cy ludzi zaczà∏
˝yç wczoraj i ˝yje jak jedna istota, przej´ta jednà
myÊlà i jednà wolà o nieprawdopodobnym napi´-
ciu. Stàd te fascynujàce fragmenty, których tak
ma∏o, niestety, przejdzie do historii. Meldunek po-
rucznika w namiocie dowódcy: „Panie generale,
melduj´, ˝e ˝o∏nierze umiejà umieraç”. Âmierç p∏k
Kurka. Batalion p∏k Domonia, który poszed∏ po wa-
Z kart historii
464 4/26/10 6:34 AM Page 23
24 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
riacku, bez rozkazów, w ogieƒ i Êmierç. Artylerzy-
Êci-maszyny, którzy pracowali tyle godzin bez od-
poczynku, nieprzytomni prawie ze zm´czenia. Kie-
rowca z Inferno Track, który, ci´˝ko ranny,
pod ogniem, bez Êwiate∏, dowióz∏ swoich rannych
do SOE, aby w nim umrzeç nazajutrz. I nieustanny
szept goràczkà palonych warg w moim szpitalu:
czy klasztor wzi´ty?
Wojna jest wielka wielkoÊcià moralnà i z pasjà
myÊl´ o g∏upcach-pisarzach, którzy prorokujà z fo-
teli: „koniec bohaterstwa i wiek techniki”. Nie ma
koƒca bohaterstwa i ˝adna technika go nie zastàpi:
bitw´ toczy, w bitwie si´ krwawi i pada cz∏owiek,
wielki nie technikà, ale charakterem.
Ale skoro o technice mowa, i ona jest, a z nià
ten pierwszy aspekt pi´kna bitwy, który wed∏ug
mojej teorii powinien by∏ zginàç przy nastaniu gro-
zy i bohaterstwa. W tej chwili drogà przede mnà
toczy si´ z grzmotem d∏uga kolumna czo∏gów. Nie-
zapomniany widok. W ogromnych tumanach kurzu
wyrwanej przez gàsienice jezdni, z piekielnym ry-
kiem silników, jadà setki ci´˝kich wozów wojen-
nych. W otwartych klapach nieproporcjonalnie
wiotkie postacie m∏odych, jasnych ch∏opców,
w czarnych beretach na bakier, z lornetkà u pasa,
pi´knych jak greccy bogowie i wiedzàcych o tym,
dumnych i weso∏ych. Genera∏ podciàga odwody:
jadà w ogieƒ i paszcze dzia∏ sà odkryte. Z warszta-
tówki powychodzili ˝o∏nierze i patrzà w skupieniu,
jakby na procesj´. Ja sam nie mog´ oprzeç si´
wzruszeniu: ta kolumna odzwierciedla w niezwyk∏y
sposób istot´ wojennego charakteru, po∏àczenie
si∏y i prawoÊci: straszliwa moc dzia∏ i motorów
w sprawnych r´kach ch∏opców o jasnych oczach
i duszy.
17.05., godz. 17.00
Wàska dolina Rapido pokryta jest bia∏ym dy-
mem, który buchajàc ze setek punktów, przes∏ania
nasze ˝ycie i ruch przed obserwacjà nieprzyjaciela.
Poprzez dym rysuje si´ kolos Monte Cairo, tak bli-
ski, jak gdyby wisia∏ nad nami. Czasami, gdy wiatr
zwiewa zas∏on´, na lewo w górze pojawia si´ czar-
ny k∏àb wybuchów: Monte Cassino. Ale cz∏owieka,
który wjedzie tutaj ze „spokojnego” Interno Track
osza∏amia nie tyle ten widok – jeden z najbardziej
niesamowitych, jakie widzia∏em w ˝yciu – ile g∏os,
potworny g∏os wielkiej bitwy: bo drugie natarcie
jest w toku.
G∏os bitwy brzmi jak skomplikowana orkiestra;
z g∏uchym trzaskiem p´kajà po ca∏ej dolinie,
pstrzàc bia∏à zas∏on´ dymu, pociski niemieckie;
dudnià strza∏y naszej artylerii, która pracuje znowu
z ca∏à si∏à; w przerwach s∏ychaç nieustanny warkot
broni maszynowej i ostre, m´czàce szczekanie
moêdzierzy. Najbardziej niesamowite jest w tym
wszystkim t∏o dêwi´kowe, wycie pocisków na-
szych i niemieckich, które lecà tak g´sto, ˝e spra-
wiajà zupe∏nie wra˝enie sklepienia. Przypominam
sobie kiedyÊ czytany wiersz Polski Podziemnej:
„A kiedy poniosà ch∏opcy znowu, pod ∏uki ∏uny
i o∏owiu…”. To jest to: jedno nieprzerwane, ponu-
re wycie pocisków, Êwietnie naÊladowane przez
anonimowego poet´.
Z „piekielnego traktu”, migajàc pod siatkami
maskowniczymi i tymi napisami „Nie daj si´ zabiç!”
wypad∏y na pe∏nym gazie dwa ∏aziki. Przy kierowni-
cy pierwszego chuda postaç i surowa twarz ks. Ju-
dyckiego, Szefa Duszpasterstwa Piàtej Dywizji Kre-
sowej. W drugim starszy pan w przeciwiperytowym
p∏aszczu od kurzu i stalowym he∏mie na siwych w∏o-
sach: to Ekscelencja na jednej z codziennych arcy-
pasterskich wizytacji. ¸aziki sadzà w dymie i ryku
z wyboju w wybój, dos∏ownie jak konie. Skrzy˝owa-
nie: ˝andarm w bia∏ych r´kawiczkach wskazuje dro-
g´ prawid∏owo, jak w wielkim mieÊcie i dostrzeg∏-
szy twarz ksi´dza biskupa, salutuje z wyrafinowanà
prostotà, jak to tylko nasi ˝andarmi potrafià. Bum!
Granat ko∏o drogi. Zakr´t, znowu granat i ∏aziki wy-
padajà na wysuni´ty punkt opatrunkowy.
Dostrzegli nas i podnoszà alarm. Z domku
na wizjerze oliwnego gaju biegnà doktorzy, gruby
ksiàdz kapelan ¸uszczki i ch∏opcy. ObroÊni´ci wszy-
scy, czarni, niewyspani: pracujà bez wytchnienia
od Bóg wie jak dawna. Powitanie w tym dymie
i huku jest jedyne: kapelan kl´ka, jak ryt nakazuje,
doktorzy pr´˝à si´ s∏u˝biÊcie, a w oczach ch∏opców
czytam radoÊç z dostojnych odwiedzin. Ks. biskup
tak˝e nie traci fasonu, choç he∏m do infu∏y zgo∏a
niepodobny, grubà warstwà kurzu pokryty p∏aszcz
niczym nie przypomina farioli, a zeskok z ∏azika Po-
lowemu chyba biskupowi przystoi. Prowadzà Eks-
celencj´ uroczyÊcie do domku.
Mroczne wn´trze. Czterech pó∏nagich rannych
majaczy w transfuzji, a krew sàczy im si´ w ˝y∏y
z butelek sznurkami przywiàzanych do pu∏apu. L˝ej
ranni siedzà na ∏awie; stary kapral z uderzajàcà tro-
skliwoÊcià opatruje w∏aÊnie jednego. Ksiàdz biskup
siada przy kulawym stole i przeglàda notatki. Jeden
z lekarzy przynosi mena˝k´ kakao. Âciany dr˝à
i tynk sypie si´ na g∏owy.
18.05., godz. 10.00
Natarcie, które wysz∏o wczoraj popo∏udniu,
uda∏o si´ i nasza piechota zaj´∏a znowu te z∏o-
wieszcze szczyty, tym razem wszystkie. Trzynasty
Korpus tak˝e posunà∏ si´ w dolinie. DziÊ nad ranem
by∏ mimo wszystko drugi kryzys bitwy i po∏o˝enie
przedstawia∏o si´ dramatycznie.
ByliÊmy wszyscy, w sztabach, szpitalach,
warsztatówkach, przy dzia∏ach – nie mówiàc ju˝
o piechocie i czo∏gach – u kresu si∏ fizycznych i ner-
wowych. Ostatniej nocy nie mog∏em w ogóle za-
snàç z przem´czenia, Ksiàdz biskup tak˝e. Odwo-
dów nie by∏o: genera∏ pos∏a∏ w ogieƒ wszystko, co
mia∏, do kompanii ochrony sztabu w∏àcznie; w 3. D.
S. K. dowódca zebra∏ – staro˝ytnym polskim zwy-
czajem – ciurów, chc´ powiedzieç, telefonistów,
pisarzy i kasynowych, aby ich pos∏aç na lini´. Jesz-
cze jeden dzieƒ bitwy, a nie starczy∏oby ju˝ wytrzy-
ma∏oÊci. Cele natarcia by∏y osiàgni´te, ale o 6. ra-
no zebrano w dowództwie meldunki o znacznych
skupieniach piechoty i broni pancernej nieprzyjacie-
la, gotowych do przeciwuderzenia. Przeciwnatarcia
nie by∏o potrzeba, bo nagie szczyty gór nie pozwo-
li∏y naszej piechocie na ˝adne umocnienie si´, si∏
do podciàgni´cia ci´˝kiej broni brak∏o, a odwody
by∏y wyczerpane. Gdyby te meldunki by∏y prawdzi-
we, gdyby przeciwuderzenie by∏o wysz∏o nad ra-
nem, bitwa by∏aby przegrana. Nie mieliÊmy ju˝ si∏:
naszych dwanaÊcie s∏abych batalionów da∏o ze sie-
bie wszystko i wi´cej, ni˝ by∏o po ludzku mo˝liwe
w walce z dwoma dywizjami w tak trudnym tere-
nie. Przegrana nie by∏aby haƒbà.
Ale meldunki by∏y fa∏szywe: nieprzyjaciel od-
chodzi∏, a raczej odchodzili ci, co w jego oddzia∏ach
pozostali przy ˝yciu – niewielu. Dziwna rzecz: my-
Êmy pogrzebali ko∏o tysiàca poleg∏ych i mamy
w szpitalach do 3000 rannych; u nich, jednej dywi-
zji po prostu nie ma. Patrzàc kilka dni póêniej na po-
bojowisko, nie mog∏em dla tego stosunku strat
znaleêç innego wyt∏umaczenia, jak w Êwietnym
wyszkoleniu i duchu ˝o∏nierzy. Korpus bi∏ si´ wprost
fantastycznie.
18.05., godz. 14.10
Niebo pod Cervaro jest czyste i s∏oƒce Êwieci
znowu, jak wtedy; namiot ten sam i ci sami ludzie,
tylko z pi´tnem dni wysi∏ku i grozy na twarzach. Ge-
nera∏ czyta na g∏os swój meldunek. Z dala docho-
dzi grzmot dzia∏, co bijà w Piedimonte, a czasem
z niezdobytej jeszcze Attine doleci ze Êwistem ci´˝-
ki pocisk niemiecki. Ale to ju˝ koniec: bitwa jest
wygrana.
Wraca codziennoÊç. Genera∏ z˝yma si´, ˝e
za ma∏o obiecujà dla jego ˝o∏nierzy odznaczeƒ. Szef
sanitarny wÊciek∏y, bo ju˝ sà samochodowe wy-
padki. Piechota klnie na z∏e kwatery, warsztatówki
– te same, co w ciàgu bitwy potrafi∏y naprawiç 52
dzia∏a – na nadmiar pracy. Urwa∏a si´ pó∏oÊka
w naszym samochodzie. Trzech ch∏opców w bat-
tle-dressach poszarpanych kulami przyje˝d˝a
do ksi´dza biskupa z pretensjà, ˝e zabra∏ „ich” ksi´-
dza. Ramzesy uràgajà Buzu∏ukom, Buzu∏uki Ramze-
som. Kierowca prosi, aby mu u∏atwiç kupno kasz-
tana. A˝ nagle zatrzeszczà aparaty i d∏ugie kolumny
potoczà si´ w tumanach kurzu, wiozàc dziesiàtki
tysi´cy ludzi, jeszcze bladych po bitwie, a ju˝ po-
grà˝onych w codziennoÊci, do Campobasso, Pe-
skary, na front adriatycki, po nowe trudy, walki i za-
wody.
Pan Skrzeczyƒski zapuÊci∏ ju˝ silnik. Jedziemy:
Monte Cassino przesz∏o do historii.
Fryburg, maj 1946
(1) Szczegó∏y o po∏o˝eniu przytaczamz dziennika, bez ˝adnej kontroli
póêniejszej.
Fot. Ojciec Józef I. M. Bocheƒski
w 1943 r. Zdj´cie udost´pni∏
pan Robert Zadura.
Z kart historii
464 4/26/10 6:34 AM Page 24
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 25
Nabo˝eƒstwo na leÊnej polanie
Niedzielne popo∏udnie, jakich wiele w Polsce
bywa∏o. Wys∏onecznione jak na zamówienie,
po ca∏ym tygodniu niesamowitej pluchy; odÊwi´t-
ne, przypomina nasze z∏ociste niedziele, pe∏ne zie-
leni i wrzawy ptasz´cej, brzemienne owocami
drzew, pe∏ne s∏odyczy dla ludzi odpoczywajàcych
po ca∏ym tygodniu mozolnej pracy.
Do naszego obozu przyjecha∏ ksiàdz Kapelan.
Odb´dzie si´ polskie nabo˝eƒstwo. W∏aÊnie masze-
ruje ca∏e nasze „wojsko” – pe∏nych stu ludzi, by z∏o-
˝yç ho∏d Panu Bogu. Wchodzimy na ma∏à leÊnà po-
lan´, która dziÊ dla nas „koÊcio∏em”. Pe∏no tu papro-
ci i kwiatów alpejskich. Doko∏a szumi g´sty, sosno-
wy las, – szumi i Êpiewa pieʃ swà odwiecznà.
Na skraju polany, gdzie ziemia lekko si´ wznosi, wi-
daç ma∏y stolik, przykryty bia∏ym p∏ótnem, dwie
Êwieczki i krzy˝. Ponad wierzcho∏kami drzew,
na czystym niebie widaç skaliste zr´by góry Pilatus,
jeszcze dalej majaczà Ênie˝ne szczyty Wetterhornu.
Oto ca∏a dekoracja do dzisiejszego nabo˝eƒ-
stwa. Rozpoczyna si´ Msza Êw. – misterium Bo˝e
wÊród lasów i gór. KtoÊ zaczyna „Pieʃ obozowà”.
„O Panie, któryÊ jest na niebie, wyciàgnij spra-
wiedliwà d∏oƒ” – Êpiewamy goràco, wk∏adajàc
w t´ proÊb´ ca∏à dusz´, ˝arliwe pragnienie ˝o∏nie-
rza, któremu wytràcono z r´ki broƒ, któremu nic nie
pozosta∏o, prócz kornej modlitwy. To tak chwyta
za serce!...
Widok tych „Polusów” skupionych wokó∏ ka-
p∏ana, z twarzami pooranymi bruzdami smutków,
spalonymi od wiatrów i burz po∏udnia, znaczonymi
bliznami wojen i wielkomiejskich bójek, to istna ˝y-
jàca ksi´ga ˝ywota – Polaków, wiecznych emigra-
cyjnych tu∏aczy.
Jedynie niebieskie oczy i p∏owe, twarde, pia-
stowskie czupryny, pozosta∏y niezmienne. Ani czas,
ani klimat nie zdo∏a∏y zmieniç blasku tych siwych,
poczciwych w gruncie – polskich oczu. Nie wybla-
k∏y w s∏oƒcu chabrowe êrenice, nie zmieni∏ ich na-
wet w´gielny py∏ wszystkich kopalƒ Êwiata.
Ksià˝eczka do nabo˝eƒstwa, kornie schylona
g∏owa, daje najlepszy dowód przywiàzania do wia-
ry swoich ojców, której ani oddalenie od rodzinnej
wioski, ani Êrodowisko wydrzeç nie zdo∏a∏y.
Wielu z tych ludzi ró˝nie rozumuje i swoje ra-
cje przedk∏ada. Nieraz poprzez swoisty sposób my-
Êlenia zdrowego, ch∏opskiego rozsàdku, dêwi´czà
wyraênà nutà idee i argumenty frontu ludowego.
Nieraz taki szary, z niejednego pieca jadajàcy, g´-
buje serdecznie na wszystkich i wszystko do ko∏a
– to prawda. Ale trzeba go widzieç w∏aÊnie na ta-
kiej Mszy Êw., zobaczyç t´ twarz, na której rzadko
malujà si´ uczucia tkliwoÊci i s∏odyczy, a która te-
raz jakoÊ dziwnie odÊwi´tnia∏a i zatraci∏a swój pier-
wotny charakter. Mo˝e to dzi´ki czystej, dziÊ
na Êwi´to w∏o˝onej, koszuli i wygolonej brodzie
– mo˝e. Ale a˝ przyjemnie popatrzeç na takiego
„Jóêka”, jak fama g∏osi – sta∏ego, Êwi´tokrzyskiego
„pensjonariusza”, który mówiàc delikatnie, ma
twarzyczk´ – nie daj Bo˝e spotkaç w nocy! – a któ-
ry teraz kl´czàc zaÊpiewany, zapatrzony w Êwi´te
misterium, przypomina raczej spracowanego i ste-
ranego trudami Kaszuba, intonujàcego nabo˝nà
pieʃ w majowym nabo˝eƒstwie.
Skry∏y si´ gdzieÊ sczernia∏e od tytoniu k∏y, wy-
stajàce zwykle spod dziwnie podnoszàcej si´
przy mówieniu wargi. Wyg∏adzi∏y si´ „dzioby”
po ospie przebytej w dzieciƒstwie. Z∏agodnia∏y zu-
chwa∏e Êlepia, b∏yskajàce z∏owrogo spod krzacza-
stych brwi. Zwilgotnia∏y jak u dziecka, rozjaÊnia∏y
si´ nieco, nadajàc twarzy niecodzienny wyraz do-
stojnej powagi.
Co myÊla∏, co czu∏ w tej chwili, któ˝ zgadnàç
potrafi?
Koƒczy si´ Msza Êwi´ta. Kap∏an odwraca si´
jeszcze raz do ˝o∏nierzy, b∏ogos∏awiàc ich szerokim
krzy˝em. Wstajà wszyscy na ostatnià Ewangeli´.
Wypr´˝y∏y si´ piersi, podnios∏y g∏owy, ktoÊ zainto-
nowa∏ „Bo˝e, coÊ Polsk´”. Buchn´∏a melodia pot´˝-
na, wydar∏a si´ pod czyste niebo, rozla∏a si´ doko-
∏a, wpad∏a mi´dzy drzewa; pieʃ pot´˝na, pieʃ
– zew, pieʃ – proÊba b∏agalna, powa˝na a t´skna,
jak sama dola wygnaƒca. Odbi∏a si´ o ska∏y, wróci-
∏a echem, przenikn´∏a do serc i poruszy∏a najg∏´b-
sze tajniki rogatej polskiej duszy.
– „Ojczyzn´, wolnoÊç racz nam wróciç, Panie”
– nios∏o na ca∏y Êwiat ogromne, serdeczne wo∏anie.
... O wróç, o Panie! – Pozwól dzieciom Two-
im powróciç do domów i ognisk rodzinnych,
do pól i p∏uga, do tych starych, opuszczonych te-
raz drewnianych koÊció∏ków, w starodrzewiu
roz∏o˝ystych lip ukrytych, i do tych omsza∏ych
przydro˝nych Êwiàtków, po rozstajach pobo˝nà
r´kà domoros∏ego artysty porzeêbionych.
Spraw, by ci w´drowcy, mi´dzy swymi chleb
powszedni mogli znaleêç, by nie potrzebowali
si´ ju˝ wi´cej tu∏aç n´dzni i g∏odni po ca∏ym
Êwiecie. Niech˝e raz wreszcie przyjdzie ta upra-
gniona chwila, by Polak – tu∏acz poczu∏ si´ pe∏-
nowartoÊciowym cz∏owiekiem, nie potrzebujà-
cym wys∏ugiwaç si´ „patronom” za marny
och∏ap, ale by w oparciu o swój kawa∏ek ojczy-
stej ziemi czy warsztat roboczy, sta∏ si´ twórczà
cegie∏kà szcz´Êcia i post´pu w∏asnej Ojczyzny.
Na dnie morza le˝y du˝o przecudnych pere∏:
ma∏e i wielkie, jak mleko bia∏e i ∏za przezroczyste.
Tkwià schowane w skorupach i czekajà na odwa˝-
nego rybaka, który mimo g∏´bi potrafi je wy∏owiç.
Ilu˝ tu mi´dzy naszà bracià jest wartoÊciowych lu-
dzi, ilu „Janków Muzykantów”, którym nikt nie po-
trafi∏ przyjÊç z pomocà! Oby znalaz∏ si´ taki Bo˝y
Rybak, który nieomylnie ∏ódê polskà poprowadzi
i porozsiewane per∏y z g∏´bin wy∏owi!
Spraw to! Spraw co rychlej, o Panie!
M. M.„Droga i Prawda”, Rok II, lipiec 1944,
Nr 11, s. 153-154
Z kart historii
Szwajcaria, maj 1944 roku
Z pami´tnika ˝o∏nierza polskiegoZamieszczony tekst pochodzi z miesi´cznika „Droga i Prawda”,
dodatku religijnego „Goƒca Obozowego”, wydawanego przez Duszpasterstwo Dywizji Strzelców Polskich.
Fot. Archivum Helveto-Polonicum
464 4/26/10 6:34 AM Page 25
I Beata Daniluk: Prosz´ nam powiedzieç kilka s∏ów
o Fundacji, której Pan jest prezesem.
Jacek Sygnarski: Dzia∏alnoÊç Fundacji sprowadza si´ do gromadze-
nia, konserwacji, opracowywania i udost´pniania materia∏ów archiwal-
nych i bibliotecznych dotyczàcych obecnoÊci Polaków w Êwiecie, ze szcze-
gólnym uwzgl´dnieniem Szwajcarii. Do tego staramy si´ ograniczyç, choç
zdarza si´, ˝e niektóre zespo∏y wykraczajà poza te ramy.
Fundacja powsta∏a na bazie naszych prywatnych zbiorów, mojej ˝ony
i moich. Po prostu w pewnym momencie zwróciliÊmy uwag´ na to, ˝e
szkoda by by∏o – w razie jakiegoÊ wypadku czy zdarzenia losowego – by
mia∏o to wszystko pójÊç do Êmieci, bo z takà mo˝liwoÊcià nale˝a∏o si´ li-
czyç. W 1997 roku postanowiliÊmy zatroszczyç si´ o przysz∏oÊç naszych
zbiorów: stworzyç fundacj´, opracowaç statut i tak dalej.
Dzia∏alnoÊç ka˝dej fundacji jest bardzo skomplikowana pod wzgl´dem
prawnym i administracyjnym. Jej kontrolà finansowà i merytorycznà zaj-
mujà si´ w∏adze kantonalne. Wymaga równie˝ wiele pracy biurowej: pisa-
nie raportów, sprawozdaƒ, pism do przeró˝nych instytucji itp. To wszystko
zabiera du˝o czasu i nie ma wiele wspólnego z naszymi sprawami archi-
walnymi. Chc´ w tym miejscu podkreÊliç, ˝e Fundacja jest instytucjà apo-
litycznà, areligijnà – jest to instytucja w 100% naukowa, wi´c powinien jà
cechowaç obiektywizm i niezale˝noÊç, praktycznie od nikogo.
Jedyna zale˝noÊç, jakà ma, to w∏asna Rada, która decyduje praktycz-
nie o wszystkich sprawach.
I B. D.: Pan jest prezesem, a pozostali cz∏onkowie?
J. S.: Wszyscy cz∏onkowie Rady sà Szwajcarami, albo, tak jak ja
– z obywatelstwem szwajcarskim i polskim, albo tylko szwajcarskim.
I B. D.: Siedziba archiwum to...
J. S.: ... nasz lokal, który uda∏o nam si´ wykupiç na Grand-Places 16
we Fryburgu. Ma bardzo dobrà lokalizacj´: prawie w centrum, 200 metrów
od dworca. Sà to obecnie trzy pomieszczenia, w sumie 74 metry kwadra-
towe. W jednym z pomieszczeƒ znajdujà si´ przedmioty dotyczàce pol-
skich ˝o∏nierzy internowanych w Szwajcarii; drugie jest to miejsce stu-
diów, w którym bada si´ dokumenty z∏o˝one w pomieszczeniach Bibliote-
ki Kantonalnej i Uniwersyteckiej, w trzecim sà mapy i kilka obrazów, jest
to, ˝e tak powiem, rodzaj przedsionka.
Natomiast w tym momencie jesteÊmy w trakcie kupowania lokalu tu˝
obok – szeÊçdziesi´ciometrowe pomieszczenie, w którym b´dziemy mogli
umieÊciç, mamy nadziej´, zbiory obrazów, grafik oraz inne kolekcje przed-
miotów jak medale, monety itd. Jest to dla nas ogromny wysi∏ek finanso-
wy, bo nie jesteÊmy przez nikogo finansowani – jedyne Êrodki finansowe
to pomoc Polskiej Fundacji Literacko-Kulturalnej, która jest naszym naj-
wi´kszym i jedynym sponsorem. Oprócz tego utworzyliÊmy Towarzystwo
Przyjació∏ Fundacji AHP, które wspomaga nas finansowo i personalnie. Ca-
∏a nasza dzia∏alnoÊç jest pracà spo∏ecznà, nikt z nas nie bierze ˝adnych pie-
ni´dzy, jedynie dok∏ada.
I B. D.: Kto i w jaki sposób mo˝e korzystaç z Paƒstwa
zbiorów?
J. S.: JesteÊmy jednostkà majàcà statut instytucji u˝ytecznoÊci pu-
blicznej i naszym zadaniem jest s∏u˝yç wszystkim. Zainteresowani, najcz´-
Êciej studenci lub naukowcy, umawiajà si´ ze mnà, przyje˝d˝ajà tutaj
i przeglàdajà potrzebne dokumenty: albo tu, w moim miejscu pracy, albo
w czytelni, do której mo˝na z góry zwieêç dokumenty.
Mam cichà nadziej´, ˝e jeÊli uda nam si´ doprowadziç do sta∏ej obec-
noÊci kilku cz∏onków rady lub stowarzyszenia przyjació∏ w naszym lokalu,
b´dziemy mogli na przyk∏ad, regularnie, w wybrany dzieƒ tygodnia udo-
st´pniç zbiory dla publicznoÊci. Ale to sà plany odnoÊnie przysz∏oÊci.
I B. D.: Czyli zainteresowani naukowcy powinni si´
skontaktowaç z Panem i Pan umo˝liwia im obejrzenie
archiwum.
J. S.: Tak, poniewa˝ jestem tutaj i generalnie sp´dzam tu du˝o czasu.
Zdecydowanie trudniejszy dost´p do zbiorów by∏ wówczas, gdy pracowa-
∏em, bo wtedy moja praca nie mia∏a nic wspólnego z Fundacjà i to, co ro-
bi∏em dla Fundacji, robi∏em poza godzinami pracy. Wynika∏o z tego wiele
niedogodnoÊci – generalnie zbiory by∏y udost´pniane jedynie w weekendy,
choç i tak si´ zdarza∏o, ˝e musia∏em braç urlop.
I B. D.: Teraz troch´ o archiwum, ale zgodnie
z aktualnym tematem: rozpoczyna si´ nied∏ugo nowy
rok szkolny – jak w Êwietle zbiorów prezentuje si´
szkolnictwo polskie w Szwajcarii?
J. S.: W historii szkolnictwa polskiego w Szwajcarii, moim zdaniem,
mo˝na wskazaç na trzy zdecydowanie ró˝niàce si´ etapy. Za pierwszy etap
uzna∏bym obecnoÊç polskich studentów na szwajcarskich uniwersytetach
do wybuchu II wojny Êwiatowej; najwi´cej by∏o ich oczywiÊcie we Frybur-
gu, mimo ˝e uniwersytet tam powsta∏ stosunkowo póêno, bo w 1889 ro-
ku. W poczàtkowym okresie jego dzia∏alnoÊci pracowa∏o tu ponad dziesi´-
ciu profesorów Polaków. Wyk∏adali nawet ∏acin´ klasycznà, byli i fizycy,
i prawnicy, i slawiÊci: Jozef Kallenbach, Stanis∏aw Dobrzycki, Augustyn Bi-
strzycki, Jozef Wierusz Kowalni, Tadeusz Estreicher, Adam Miodoƒski,
Ignacy Koschembahr-Lyskowski, Zygmunt Cybichowski, Antoni Kostanec-
ki. Oprócz profesorów byli i studenci: na trzecim miejscu, jeÊli chodzi o li-
czebnoÊç, po Niemcach i po Francuzach. Istnieje bardzo du˝o prac doktor-
skich z tego okresu pisanych przez Polaków i pod kierownictwem polskich
profesorów. Ten pierwszy etap bardzo ciekawie wyglàda dziÊ od strony
ksi´gi wpisów – bo zapisy na uniwersytet polega∏y na wpisaniu si´ osobi-
Êcie do takich ogromnych ksiàg, gdzie si´ podawa∏o mi´dzy innymi te˝ wy-
znanie i skàd si´ pochodzi∏o. Wielu tam pisa∏o na przyk∏ad „Rosja”, jako ˝e
26 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Z kart historii
Na stra˝y pami´ciWywiad przeprowadzony z panem Jackiem Sygnarskim, prezesem Fundacji Archivum
Helveto-Polonicum we Fryburgu w dniu 13 sierpnia 2009 w siedzibie Fundacji.
Jacek Sygnarski w Archiwum Helveto-Polonicum we Fryburgu
464 4/26/10 6:34 AM Page 26
pochodzili z zaboru rosyjskiego; niektórzy pisali „Polska” mimo wszystko,
albo „Polen”, je˝eli byli z Poznania. Niektórzy jednak, choç wiadomo, ˝e
ewidentnie byli Polakami, pisali „Prusy”- trudno powiedzieç, jakimi racjami
si´ kierowali. Dla Szwajcarów Polska nie istnia∏a. Jak si´ oglàda te pierw-
sze ogromne ksi´gi, to na jakieÊ dwadzieÊcia kilka nazwisk na jednej stro-
nie co najmniej jednà trzecià stanowià nazwiska Polaków.
Jest kilka prac – kilka wydrukowanych, kilka w r´kopisach – wspo-
mnieƒ i dzienników tych osób, które tu by∏y w okresie I wojny Êwiatowej
– np. Tadeusz Skowroƒski, bardzo dok∏adnie pisze w swoich wspomnie-
niach o ˝yciu we Fryburgu w latach 1914-18, gdzie z Tadeuszem Romerem,
jako dwaj studenci, brali udzia∏ w ˝yciu towarzyskim Fryburga oraz bywali
w Vevey u Sienkiewicza i u Paderewskiego w Morges. We Fryburgu by∏o
zorganizowane – mamy na ten temat du˝à iloÊç dokumentów – towarzy-
stwo „Filarecja,” które przekszta∏ci∏o si´ w „Jagielloni´”, a nast´pnie
w „Poloni´” – skupia∏o g∏ównie ksi´˝y i kleryków, nios∏o pomoc innym stu-
dentom, organizowa∏o bibliotek´ polskà. Aby nale˝eç do „Polonii”, trzeba
by∏o byç katolikiem. By∏a to organizacja studencka, która mia∏a na celu
równie˝ dzia∏alnoÊç duszpasterskà wÊród robotników polskich w Szwajca-
rii. Dzia∏o to si´ w okresie mi´dzywojennym – cz∏onkowie tej organizacji
odprawiali msze, spowiadali, prowadzili rekolekcje; organizowali ca∏e dusz-
pasterstwo dla polskich robotników w Szwajcarii, dla emigracji ch∏opskiej
i robotniczej. Poza tym – z tego, co ja wiem – nie by∏o innej formy naucza-
nia, ani polskich szkó∏.
Zmieni∏o to si´ w 1940 roku, kiedy 2. Dywizja Strzelców Pieszych
i resztki 1. Dywizji Grenadierów zosta∏y internowane na terenie Szwajcarii.
Wojska przekroczy∏y granic´ w czerwcu, a ju˝ w paêdzierniku odbywa∏y si´
pierwsze zaj´cia uniwersyteckie. Zorganizowano trzy uniwersytety oraz
gimnazjum i liceum polskie, którego Êwiadectwa dojrza∏oÊci by∏y honoro-
wane na uniwersytetach szwajcarskich. Zorganizowano szkolenie po-
wszechne i zawodowe, oÊrodki szkolenia zawodowego, technicznego.
Najwa˝niejsze, moim zdaniem, by∏y trzy oÊrodki uniwersyteckie,
w których studenci od 1943 roku mieli ju˝ prawa studentów szwajcarskich
– byli pe∏noprawnymi studentami.
Poczàtkowo by∏y zorganizowane specjalne obozy uniwersyteckie dla
Polaków, a profesorowie jeêdzili do siedzib, miejsc zamieszkania studen-
tów z wyk∏adami.
I tu ciekawostka: nie wszyscy wiedzà, ˝e gdy si´ skoƒczy∏ okres inter-
nowania (dla studentów by∏ do 1.07.1946 roku) finansowanego przez rzàd
szwajcarski (rachunek wystawiono po wojnie) studenci – byli internowani
– mogli kontynuowaç studia dzi´ki pomocy finansowej Polonii amerykaƒ-
skiej.
Trzeci okres przypada na lata osiemdziesiàte i trwa do dzisiaj. Ten ro-
dzaj szkolnictwa zajmuje si´ g∏ównie m∏odzie˝à i dzieçmi, starajàc si´, ˝e
tak powiem, „dorzucaç” do szwajcarskiego materia∏u nauczania t´ cz´Êç
polskà. To jest ju˝ oczywiÊcie innego rodzaju dokszta∏canie, ale w obec-
nych czasach otwartych granic bardzo wa˝ne. OczywiÊcie, dzisiaj równie˝
wielu studentów z Polski uczy si´ na uniwersytetach szwajcarskich.
I B. D.: Pyta∏am o cele i programy nauczania w obozach
dla internowanych....
J. S.: Cel jest zawsze jeden – nabywanie wiedzy, a w wypadku inter-
nowanych mo˝liwoÊç maksymalnego wykorzystania czasu. Polacy nie wie-
dzieli, jak d∏ugo b´dà na ziemi szwajcarskiej, nic nie zapowiada∏o szybkie-
go koƒca wojny. Majàc ÊwiadomoÊç, ˝e to mo˝e byç d∏ugoterminowe,
ogromna liczba uczniów podj´∏a tutaj nauk´ i zdoby∏a dyplomy, z którymi li-
czono si´ wsz´dzie: prosz´ pami´taç, ˝e wi´kszoÊç internowanych po za-
koƒczeniu internowania wyjecha∏a w Êwiat, nie zosta∏a w Szwajcarii, nie
wróci∏a do Polski – pojecha∏a do Kanady, do Francji, Nowej Zelandii, do Au-
stralii, do RPA, USA, Argentyny – byli praktycznie wsz´dzie i wsz´dzie wy-
korzystywali t´ wiedz´, którà zdobyli w szko∏ach i na uniwersytetach
w Szwajcarii. Tylko czeÊç absolwentów zdecydowa∏a si´ wróciç do kraju,
niosàc ze sobà nabytà wiedz´.
I B. D.: Programy i podr´czniki by∏y autorstwa
szwajcarskiego czy polskiego?
J. S.: Programy musia∏y byç zaakceptowane przez Szwajcarów, bo ko-
mendantem w ka˝dym obozie – równie˝ w obozach uniwersyteckich
i szkolnych, czy te˝ szkolenia zawodowego – by∏ Szwajcar. Oni musieli
na to wyraziç zgod´, ale w przeciwieƒstwie do programów studenckich
w obozach uniwersyteckich, gdzie to program uniwersytetu decydowa∏
o wszystkim, programy licealne i gimnazjalne by∏y uk∏adane przez Polaków
i tam j´zykiem wyk∏adowym by∏ oczywiÊcie j´zyk polski. Wszystkie szko∏y
zawodowe i powszechne funkcjonowa∏y na bazie programów polskich.
OczywiÊcie – jak przypuszczam – by∏y one akceptowane i zatwierdzane
przez Szwajcarów, ale tylko w sposób formalny. I wiadomo, ˝e trzeba by∏o
zatwierdziç program liceum, bo matura z tego liceum mia∏a byç honorowa-
na na uniwersytetach szwajcarskich. Tote˝ automatycznie Szwajcarzy mu-
sieli mieç wglàd; nie by∏o to tylko polskie liceum, gdzie Êwiadectwo dojrza-
∏oÊci jest wa˝ne tylko w Polsce. Wielu ludzi zaczyna∏o tutaj od gimnazjum,
zdawa∏o matur´ w 1944 czy nawet w 1945 roku, a potem studiowali
na uniwersytecie w Zurychu lub we Fryburgu lub w Wy˝szej Szkole Han-
dlowej w St. Gallen; jednym s∏owem kontynuowali studia na bazie matury
zdobytej w polskim liceum w Wetzikonie.
I B. D.: Teraz chcia∏abym porozmawiaç o Paƒstwa
zbiorach dotyczàce internowanych. Jakie typy
dokumentów zawierajà archiwa Fundacji?
J. S.: Mo˝na powiedzieç, ˝e wszystkie typy dokumentów: sà to doku-
menty osobiste, korespondencja, jest to poczta – mówiàc „poczta” mam
na myÊli poczty obozowe, polowe, czyli stemple, które stwierdza∏y, ˝e
w danej miejscowoÊci by∏ obóz. Tak˝e tego typu dokumenty, które dotyczà
rozkazów wojskowych, sprawozdania z ró˝nych uczelni, zdj´cia i tak dalej.
A sà i doÊç nietypowe, np. taki dokument o doÊç osobliwej treÊci, w któ-
rym ka˝dy student zobowiàzywa∏ si´ do nieuciekania ze Szwajcarii i dopie-
ro po podpisaniu tego oÊwiadczenia by∏ przyjmowany na uczelni´. Tak˝e
ró˝nego typu dokumenty, opracowania, czyli pozycje wydawane w tamtym
czasie, podr´czniki – i do liceów, i podr´czniki wydawane przez Polaków
na powielaczu i na kursach oÊwiatowych oraz zawodowych: uniwersytec-
kie, licealne oraz do szkoleƒ wojskowych.
I B. D.: Na pó∏kach archiwum zauwa˝y∏am ksià˝ki
biograficzne autorstwa samych internowanych
– W∏adys∏awa Drobnego, Aleksandra Bluma,
Jerzego Rudzkiego czy Adama Vetulaniego,
ale one chyba nie nale˝à do archiwum?
J. S.: Nie, to jest cz´Êç biblioteczna, która jest zresztà podzielona
na pozycje wydane w okresie internowania, i te wydane póêniej, opraco-
wania, autobiografie, wspomnienia.
I B. D.: OczywiÊcie paƒstwa zbiory to dokumenty
oryginalne?
J. S.: Tak, aczkolwiek posiadamy równie˝ znacznà iloÊç fotokopii
otrzymanych od osób, które opracowywa∏y w przesz∏oÊci temat interno-
wanych i robi∏y du˝o kopii w Archiwum Federalnym. Te kopie nast´pnie tra-
fi∏y do nas.
I B. D.: Na jakie dokumenty dotyczàce internowanych
warto zwróciç szczególnà uwag´?
J. S.: MyÊl´, ˝e te wszystkie dokumenty, które Êwiadczà o dzia∏alno-
Êci internowanych w miar´ kompletnie, czyli sà to sprawozdania, rozkazy
wojskowe, dokumenty dotyczàce organizowania dost´pu do uniwersytetu,
czyli, jak wspomnia∏em, te wszystkie zaÊwiadczenia ró˝nego typu. Poza
tym sà ogromne zbiory korespondencji ludzi, którzy piszàc listy do rodzin,
do narzeczonych, opisywali te˝ ˝ycie w poszczególnych obozach. Mamy
obszerne zbiory korespondencji pisanej przez studentów, oko∏o 3 tys. li-
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 27
Z kart historii
464 4/26/10 6:34 AM Page 27
stów, a z ka˝dego z nich wy∏ania si´ obraz ˝ycia internowanych: czasem
kilka wierszy, czasem kilka stron na temat warunków ˝ycia, wyk∏adów, sto-
sunków miedzy studentami. W∏aÊnie te relacje nie by∏y wcale takie proste.
Cz´sto zdarza∏o si´ tak, ˝e wyk∏adowcà by∏ starszy szeregowy czy kapral,
a studentem by∏ porucznik. I teraz nie by∏o wiadome, kto jest w hierarchii
wy˝szy, wi´c rozwiàzano to tak, ˝e na uniwersytecie liczy∏ si´ stopieƒ na-
ukowy, a poza uniwersytetem, na ulicy, liczy∏ si´ stopieƒ wojskowy.
Konsekwencje by∏y doÊç humorystyczne: na uniwersytecie to porucz-
nik k∏ania∏ si´ sier˝antowi – profesorowi np., a na ulicy sier˝ant salutowa∏
porucznikowi – studentowi...
Posiadamy równie˝ du˝o prasy wydawanej przez internowanych.
I B. D.: A teraz pytanie o osoby godne upami´tnienia;
kto – wed∏ug Pana – w Êwietle zgromadzonych
dokumentów zas∏uguje na miano bohatera tamtych
czasów? Które osoby z tamtego okresu uzna∏by Pan
za najbardziej zas∏u˝one dla Polski, polskiej oÊwiaty?
J. S.: Naprawd´ trudno to powiedzieç, bo w zasadzie to, co oni robi-
li, to by∏ odruch naturalny, obowiàzek, rzecz normalna. Zawsze by∏em prze-
ciwnikiem nagradzania kogoÊ, kto robi to, co w danym czasie robiç powi-
nien – natomiast by∏o du˝o (i wcià˝ jest...) problemów z tym, ˝e my cz´-
sto nie rozumiemy pewnych spraw i nagradzamy wiecznie siebie, jakby nie
rozumiejàc, ˝e Szwajcar, który robi coÊ dla Polski, nie ma ˝adnego obo-
wiàzku i je˝eli coÊ robi, to naprawd´ trzeba mu za to przynajmniej podzi´-
kowaç. To jest minimum, co trzeba zrobiç. Zawsze stara∏em si´ to jakoÊ
przeforsowaç, ale jest to ogromnie skomplikowane, a praktycznie – niere-
alne. Cz´sto uwa˝amy, ˝e robienie czegoÊ dla Polski jest obowiàzkiem ka˝-
dego. I dlatego np. taki Edward Cros, który by∏ przez jakiÊ czas rektorem
(mimo, ˝e mia∏ troch´ krwi polskiej) obozu uniwersyteckiego we Fryburgu
– uwa˝am, ˝e to, co on robi∏, jest szalenie wa˝ne. To wszyscy ci szefowie
YMCA – Henry Johannot i inni, którzy naprawd´ poÊwi´cali wiele czasu
i spraw. Byli profesorowie uniwersyteccy – Gaston Castella, który ogrom-
nie du˝o robi∏ dla Polski, byli te˝ i komendanci innych obozów, którzy
– szczególnie uniwersyteccy – podchodzili do polskich spraw z ogromnym
zrozumieniem, mimo niejako podwójnej odpowiedzialnoÊci, jaka na nich
cià˝y∏a: oni zawsze byli troch´ mi´dzy m∏otem a kowad∏em – tu interno-
wani, a tu ich szwajcarscy dowódcy, ich szefowie, te˝ przecie˝ uwik∏ani
w ró˝ne polityczne opcje i uk∏ady.
I B. D.: Jak potoczy∏y si´ powojenne losy uczniów i stu-
dentów w Êwietle dokumentów z Paƒstwa archiwum?
J. S.: Zdecydowana wi´kszoÊç internowanych wyjecha∏a w Êwiat al-
bo si´ zasymilowa∏a z ludnoÊcià szwajcarskà lub francuskà – prosz´ pa-
mi´taç, ˝e spora cz´Êç internowanych pochodzi∏a z emigracji polskiej mi´-
dzywojennej we Francji i tam by∏a zmobilizowana do obu dywizji. Tote˝
gros tych ludzi wróci∏o do Francji – tam mieli rodziny. Ich dzieci sta∏y si´
Francuzami i w∏aÊnie w tej chwili mamy du˝y oddêwi´k, jeÊli chodzi o za-
pytania z Francji – o ojca czy o dziadka, bo teraz to ju˝ druga generacja szu-
ka swoich korzeni; cz´sto nie interesowali si´ tym, dopóki ich dziadkowie
czy ojcowie ˝yli, a potem naraz gdzieÊ dowiedziawszy si´ o czymÊ, zaczy-
najà szukaç, dociekaç i historia ich przodków zaczyna ich interesowaç, ale
raczej w sensie sentymentalnym. Natomiast du˝o si´ dzia∏o w samej
Szwajcarii. Ju˝ w pierwszych latach po wojnie rozpocz´∏y dzia∏alnoÊç or-
ganizacje, które powsta∏y na bazie by∏ych internowanych ˝o∏nierzy: Stowa-
rzyszenie Polskich Kombatantów, Zwiàzek Organizacji Polskich, Veritas. Ich
cz∏onkami byli w bardzo du˝ym procencie internowani – oczywiÊcie, mó-
wi´ o tych, którym si´ uda∏o zostaç po wojnie w Szwajcarii (a nie by∏o to
∏atwe) – oni, ci byli studenci, tworzyli trzon tych wszystkich organizacji pol-
skich na ziemi szwajcarskiej. Tacy ludzie jak: Janusz Rakowski, Zbigniew
Plàskowski, Henryk W´gier, Zbigniew Bem, Jerzy Rucki, Zdzis∏aw Pr´gow-
ski, Zygmunt Stankiewicz, Aleksander Wasung, Józef Garliƒski – adiutant
genera∏a Prugara-Ketlinga i wielu innych. Warto wspomnieç majora Stani-
s∏awa Karolusa, który mi´dzy innymi wyda∏ ksià˝k´-list´ internowanych Po-
laków zmar∏ych w Szwajcarii do 1956 roku. Zbiór prasy polskiej wydawa-
nej na terenie Szwajcarii jest równie˝ dowodem na ich bardzo aktywny
udzia∏ w ˝yciu Polonii szwajcarskiej.
I B. D.: Czy ˝yjà jeszcze Êwiadkowie tamtych wydarzeƒ?
J. S.: OczywiÊcie, w Polsce ˝yje kilka osób – niestety, sà to ju˝ ludzie
w podesz∏ym wieku, nie zawsze z dobrà pami´cià i z ka˝dym niemal dniem
jest ich mniej. Jest te˝ kilka osób tu, w Szwajcarii – np. Jan Dziurzyƒski,
Zbigniew Bem, Henryk W´gier, Zygmunt Stankiewicz, Zbigniew Saciƒski,
Antoni Ciemniakowski, który mieszka niedaleko, w Villars-sur-Gl_ne, który
by∏ studentem i skoƒczy∏ uniwersytet fryburski. Na pewno znalaz∏oby si´
jeszcze kilka osób, gdyby si´ dobrze zastanowiç.
I B. D.: W zasadzie to by by∏o na tyle, ale na zakoƒczenie
jeszcze jedno osobiste pytanie:
skàd Paƒskie zainteresowania takimi sprawami
jak historia, archiwa...?
J. S.: Jestem z zawodu historykiem-archiwistà po Uniwersytecie Mi-
ko∏aja Kopernika w Toruniu, a wykonujàc wyuczony zawód, mimo woli po-
znaje si´ wiele rzeczy. Pasja wynika z tego, ˝e mam takà natur´ – zawsze
coÊ zbiera∏em. Dzi´ki temu, ˝e jeszcze w Polsce, przed wyjazdem
do Szwajcarii, zbiera∏em wszystkie dokumenty o opozycji politycznej, w tej
chwili we Fryburgu mamy jeden z najwi´kszych w Êwiecie zbiorów, jeÊli
chodzi o podziemie, „SolidarnoÊç”, ca∏à opozycj´ '76-'90. W mi´dzyczasie
otrzymywaliÊmy du˝o dokumentów dotyczàcych ˝ycia Polaków tu, zazwy-
czaj od Szwajcarów, którzy mieli takie rzeczy w piwnicach, przynosili to tu-
taj. Nie by∏o to opracowane; wi´c po 1990 roku „rzuci∏em si´” na poloni-
ca szwajcarskie i Êwiatowe i sà efekty: mamy bibliotek´, która ma 60 tys.
ksià˝ek – w kompletach wiele wydawnictw typu Instytut Literacki, Polonia,
Polska Fundacja Kulturalna, 200 tys. dokumentów itd. Teraz to szcz´Êliwie
si´ rozrasta. Problemem jedynie jest to, ˝e mamy bardzo ma∏à pomoc i ma-
∏e zrozumienie na terenie Szwajcarii. Dobrze by by∏o, gdyby nasze towarzy-
stwo przyjació∏ si´ powi´kszy∏o, bo to pozwoli∏oby nam zrobiç coÊ takiego,
co by∏by oÊrodkiem nie tylko dost´pnym na bazie pomocy Biblioteki Kanto-
nalnej i Uniwersyteckiej.
Chcia∏bym jeszcze zaznaczyç, ˝e nasze wszystkie zbiory i lokal na-
le˝à wy∏àcznie do Fundacji. GoÊcinnoÊç Biblioteki Kantonalnej i Uniwer-
syteckiej pozwala nam na przechowywanie naszych zbiorów w warun-
kach optymalnych, a mo˝liwoÊç katalogowania w systemie Virtua
umo˝liwi∏a nam udost´pnienie naszych ksià˝ek i broszur ca∏ej spo∏ecz-
noÊci. Ciàgle jest jednak bardzo du˝o pracy do zrobienia. Dlatego, jeÊli
mo˝na by∏oby zaapelowaç w jakiÊ sposób, ˝eby ludzie starali si´ wspo-
móc naszà dzia∏alnoÊç, choçby przez przystàpienie do Towarzystwa
Przyjació∏ Fundacji, to by∏oby wspania∏e.
Zapraszam na naszà stron´ internetowà: www.fondationahp.ch
I B. D.: ˚ycz´ Panu szerokiego odzewu na ten apel
i serdecznie dzi´kuj´ za rozmow´.
rozmawia∏a Beata Daniluk
Sprostowanie
Zdj´cie pt. „Zjazd katolicki w Szwajcarii, 28-30 maja1950 r.” zamieszczone w numerze kwietniowym„WiadomoÊci” (463) na stronie 20, w wywiadzie z panem Robertem Zadurà, pochodzi ze zbiorówpana Jacka Sygnarskiego z Archivum Helveto-Polonicum w Szwajcarii.
28 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Z kart historii
464 4/26/10 6:34 AM Page 28
Og∏oszenia
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 29
Plan majówki:13:20 – spotkanie przed kościołem
(dojazd z Bazylei tramwajem nr 10 w kierunku Obersdorf, Flühdo przystanku Flüh,następnie autobusem linii 69 do przystanku Mariastein-Kirchplatz)
13:35 – wejście do kościoła i zapoznanie się z historią opactwa14:00 – Msza św. w kaplicy dolnejprzed cudowną figurą Matki Bożej
14:50 – nabożeństwo majowe – Litania Loretańska15:15-15:25 czas na prywatną modlitwę
15:30 – piknik
Majówka wspólnoty z Zuchwilu/Solothurnodb´dzie si´ w niedziel´, 02 maja 2010
w leÊnej chacie Oberholz niedaleko wsi Ammannseggna krajowej drodze Solothurn-Bern (mapka w za∏àczeniu).
Spotykamy si´ na miejscu ju˝ od godziny 15-ej.
Na program Majówki sk∏ada si´ Msza Âwi´ta (rozpocz´cieo godz. 16: 00), Nabo˝eƒstwo Majowe oraz wspólne ognisko(miejsce na grilowanie b´dzie przygotowane przez Rad´).Dojazd samochodem: z autostrady nale˝y zjechaç zjazdem „Zuchwil”albo „Kriegstetten”, nast´pnie jechaç drogà krajowà w kierunkuBerna poprzez Biberist do Lohn-Ammannseg. Na samym poczàtkuwsi skr´ciç w prawo (skrzy˝owanie 1), na dwóch kolejnychskrzy˝owaniach (2 i 3) trzeba jechaç równie˝ w prawo wed∏ug ˝ó∏tychtablic „Gärtnerei/Blumengeschäft” i dalej Paradiessstrasse oko∏o 800metrów w kierunku pó∏nocnym, cz´Êciowo lasem, do chaty Oberholz.
UWAGA!Samochody muszà byç parkowane obok chaty, a kiedy zabrakniemiejsc, na oznaczonych parkingach. Bezwzgl´dnie jest zabroniony,nawet cz´Êciowy, wjazd na ∏àk´ naprzeciwko chaty.Zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie i prosimy o zabranieprowiantu oraz dobrego humoru.Rada OÊrodka Duszpasterskiego Zuchwil/Solura
Rada Duszpasterska przy oÊrodku PMKw Aarau zaprasza na „majówk´”
w Hunzenschwil k. Aarau
Kiedy? 09 maja 2010
Gdzie? Waldshütte Hunzenschwil (patrz mapa)
Program:
14.30-15.15 – program dla dzieci
15.30 – Msza Êwi´ta w intencji Ojczyzny
16.30 – wspólne grilowanie
18.30 – nabo˝eƒstwo majowe
� prosimy zabraç w∏asny prowiant (mi´so na grila, sa∏atki, ciasto,
etc.); naczynia, kawa, herbata, napoje zostanà przygotowane
przez rad´ duszpasterskà
� w razie problemów/pytaƒ prosz´ dzwoniç na tel.
komórkowy: 076 420 23 51 (M. Sumi∏a, [email protected])
ZAPRASZAMY!
464 4/26/10 6:34 AM Page 29
30 WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010)
Og∏oszenia
Towarzystwo Polskie „ZGODA”w Zurychu przy wspó∏udziale Towarzystwa Polskiego w Zurychu
Zawiadamia uprzejmie, ˝e zgodnie z wieloletnimi tradycjami tegorocznà rocznic´Âwi´ta Konstytucji 3. Maja obchodziç pragnie
w niedziel´, dnia 9 maja 2010 rokurozpoczynajàc – jak zwykle – z∏o˝eniem kwiatów pod tablicami
pamiàtkowymi zas∏u˝onych rodaków w Zurychu.
11:00 – tablica Prezydenta Gabriela Narutowiczabudynek Zak∏adu Budownictwa Wodnego ETH,
Gloriastrasse 37/39 – parter
11:30 – tablica Marsza∏ka Józefa Pi∏sudskiegobudynek przy ulicy Auf der Mauer 13
Zapraszamy wszystkich zainteresowanych do wzi´cia udzia∏u w tych uroczystoÊciach.Za Zespó∏ Organizacyjny
prof. dr Maria-Jolanta Zagalak-HofmanPrezes TP „ZGODA” w Zurychu
PielgrzymkaPolonii Szwajcarskiej
do SanktuariumCzarnej Madonny
w Einsiedeln
w 70. rocznic´internowania
Polskich ˝o∏nierzyw Szwajcarii
Sobota19 czerwca 2010 r.Zdj´cie obrazu Matki Bo˝ej z Einsiedeln pochodzi z „Kalendarzyka ˝o∏nierza”,
wydanego w Szwajcarii w 1944 roku, staraniem Komitetu Kulturalno-
OÊwiatowego Dywizji Strzelców Pieszych.
464 4/26/10 6:34 AM Page 30
WIADOMOÂCI – NR 464 (MAJ 2010) 31
Og∏oszenia
Biuro Reklamy „WiadomoÊci PMK”Grupa PK Sp. z o.o.04-116 Warszawa, ul. Filomatów 43tel. 22 810-21-99, 610-71-90fax 22 810-21-98Osoba kontaktowa:
Marek Betliƒski, tel. 0-608 58 11 [email protected]
T¸UMACZENIAna j´zyk niemiecki
oferuje
t∏umacz przysi´g∏ymgr Roman Ming
Holbeinstrasse 77 a * 4051 Basel
Tel. 061/281 50 61 * Fax 061/281 50 62
E-Mail: [email protected]
T¸UMACZENIAJ´zyki:
niemiecki, francuski,
polski, ukraiƒski,
rosyjski
Dr. Phil. Marija Büchi-Glaeser
Solistrasse 9
CH-8180 Bulach
Natel 076 380 68 54
Tel. 044 860 17 88
Fax. 044 860 17 89
E-mail: [email protected]
www.eet.ch
Pensjonat „Amelia”w Uzdrowisku IwoniczZdrój orazHotel „Ânie˝ka” w KroÊnie
oferujà Paƒstwu 12-dniowewczasy z prawem jazdy.
Na wczasach z prawem jazdy OSK„Stop” przygotowuje teoretyczniei praktycznie do egzaminupaƒstwowego oraz prowadzidoskonalenie techniki jazdy po mieÊciei w trudnych warunkach drogowych.Wczasy z prawem jazdy to skutecznyi szybki sposób na zdanie egzaminupaƒstwowego.
Wi´cej informacji na stronach:www.pensjonatamelia.pl orazwww.hotelsniezka.pl
Serdecznie zapraszamy!Wcz
asy
zpr
awem
jazd
y w
Pols
ce
WIADOMOÂCI Miesi´cznik Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii
Adres redakcji: 12 Chemin des Falaises,
1723 Marly/Fribourg, Suisse.
Tel.: 026/436.44.59, Fax: 026/436.44.72.
Konto poczt.: 17-976-7
e-mail: [email protected]
Redaktor naczelny: ks. dr S∏awomir Kawecki
Zespó∏ redakcyjny: Beata Daniluk (korekta), Gra˝yna Górzna,Teresa Osmecka, Anna Szarzyƒska-Muller, Katarzyna Zi´ba, ks. Artur Czàstkiewicz, ks. Grzegorz PiotrowskiSk∏ad komputerowy: Kryspin Waliszewski
Impression: Mission Catholique Polonaise 1723 Marly
Redakcja nie zwraca materia∏ów nie zamówionychZa treÊç og∏oszeƒ odpowiada og∏aszajàcy.
Abonament: dobrowolna ofiara
464 4/26/10 6:34 AM Page 31
464 4/26/10 6:34 AM Page 32
Top Related