Zygmunt Bauman - Wśród Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Mieście

download Zygmunt Bauman - Wśród Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Mieście

of 11

Transcript of Zygmunt Bauman - Wśród Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Mieście

  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    1/11

    Zygmunt Bauman

    W!rd nas, nieznajomych - czyli o obcych w(po)nowoczesnym mie!cie

    Nie ka!de !ycie miejskie jest nowoczesne - ale wszelkie!ycie nowoczesne jest !yciem miejskim. Mwi" o"unowocze#nianiu" !ycia, to tyle, co powiada" o jego upodabnianiu si$ do !yciamiejskiego - a wi$c o tym, !e:

    - jest w tym !yciu wiele szlakw, jakie mog%wie#"w wielu kierunkach,wypada wi$c mi$dzy trasami wybiera", a gdy si$ ju! wybra&o, pilnowa"

    bacznie, czy aby droga w spodziewanym kierunku prowadzi; nieraz przyjdziezaniecha"w$drwki, wrci"do punktu wyj#ciowego, wytropi"szlak lepszy czycho"by odmienny od porzuconego; a wszystkiego tego nie dokona si$ bezumiej$tno#ci sprawnego odczytywania sygna&w - ale tak!e nie bez odwagibrni$cia na #lepo;

    - sygna&w na trasie w$drwki jest zawsze wi$cej ni! oczy zd%!%odnotowa", a mzg przyswoi" - wi$cej nawet, ni! w$drowcy trzeba, bydotrze" tam, gdzie zmierza; wypada zatem w#rd sygna&w przebiera",odr!ni" wa!ne od nieistotnych, &uska" ziarna informacji z plew zgie&ku;niekiedy wypada te!wyczarowywa", si&% wyobra'ni tylko, kszta&ty sensu wposzumie jednostajnym, w jakim sens wszelki tonie i ginie bez #ladu;

    - #cie!ki wyr%bywa"trzeba poprzez teren g$sto wype&niony innymi lud'mi,rwnie gorliwie zaj$tymi poszukiwaniem, moszczeniem szlakw; wypada wi$czastanowi" si$ nad ich zamiarami, domy#la", co te! poczn% lub co pocz%"mog%, obliczy"szans$zderzenia, przewidzie"zbli!aj%c%si$kolizj$i zapobiec

    jej;

    - jako !e nie mo!na intencji innych ludzi w pe&ni przenikn%", a ich ruchwdo ko(ca przewidzie", !eglowanie zawsze zawiera element ryzyka i przygody;doskwiera mu niedobr miarodajnych drogowskazw i brak rutyny, jakamog&aby os&abi"ryzyko wyboru.

    Rozziew mi$dzy tym, co trzeba by&oby wiedzie"dla bezb&$dnej nawigacji, a tym, co si$ wienaprawd$(lub s%dzi si$, !e wie si$) o faktycznych imo!liwych ruchach innych ludzi, odbiera mieszkaniecnowoczesnego miasta jako "obco#"" innych ludzi (isiebie samego w ich towarzystwie); to ten w&a#nierozziew konstytuuje napotkanych jako obcych. )yciemiejskie uprawiaj% obcy w#rd obcych. Mwi%cs&owami Micha&a Schlutera i Davida Lee: "obcym jest

    ka!dy z nas, gdy wychodzi na ulic$" 1. Wewspomnianym rozziewie panoszy si$ambiwalencja:

    jest ten rozziew siedliskiem zarwno zagro!enia, jaki wolno#ci. Dwuznaczno#" sytuacji odbija si$dwuznaczno#ci% odczu": radosna antycypacjaprzygody miesza si$ z niezno#nym odczuciemzagubienia. Rozziew przyci%ga i odpycha zarazem,

    http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p1
  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    2/11

    podnieca i straszy; jego powaby i obmierz&o#"!ywi%si$i podsycaj%nawzajem. Jakbli'ni$ta syjamskie nie prze!y&yby one separacji.

    Tajemnica szcz$#liwo#ci mieszka(ca miasta w tym tkwi, by wyczerpa" do dnapotencja& przygody zawarty w niedookre#leniu w&asnego celu i marszruty,redukuj%c zarazem lub pozbawiaj%c !%d&a zagro!enie wynik&e z podobnegoniedookre#lenia celw i tras innych obcych. Dwa te zadania, uzupe &niaj%c si$nawzajem, pozostaj% zarazem we wzajemnej sprzeczno#ci, jako !e obcymi

    jeste#my w mie#cie wszyscy, a wi$c bro(w obcych wymierzona jest obusieczna iwszelkie ograniczenie swobody ruchu ludzi obcych mo!e tylko uwalnia"od strachu,

    przykrywaj%c zarazem rado#ci z wolno#ci zrodzonej.

    Tajemnica szcz$#liwego (wzgl$dnie szcz$#liwego, optymalnie szcz$#liwego)miasta tkwi zatem w kompromisie, w rwnowa!eniu szans i gr'b w "dogadaniusi$" (settlement, by u!y"trafnego terminu zaproponowanego przez Larsa Henrika

    Schmidta2 ) mi$dzy konfliktowymi wymogami a nie w definitywnym rozwi%zaniusprzeczno#ci (tej sprawy "za&atwi"" do ko(ca nie mo!na). Problem na tym polega,by uszczkn%"z wolno#ci tyle tylko, i nie wi$cej, ile odj%"si$koniecznie musi, bymo!na by&o znosi"na co dzie(rozterki niepewno#ci - a z niepewno#ci tyle tylko inie wi$cej, ile si$da uci%"bez przyci$cia skrzyde&wolno#ci. Ale nie kompromisuposzukiwali na og& my#liciele, zatroskani warunkami !ycia w nowoczesnym

    mie#cie. Wyobra'ni% nowoczesnych urbanistw (czy utopistw urbanistycznych)kierowa&o marzenie o "boju, ktry b$dzie ostatni", o "ostatecznym rozwi%zaniu", ounicestwieniu raz na zawsze jednego z cz&onw sprzeczno#ci gwoli triumfudrugiego. Nie r!nili si$ w tym wzgl$dzie #wiatli urbani#ci od przeci$tnych ludziskazanych na !ycie w nowoczesnym mie#cie; najg&$bsz% i najmniej uleczaln% zdolegliwo#ci tego !ycia, jak powiada Alf Hornborg, jest "szamotanie si$ mi$dzyt$sknot% za communitas, !%dz% bycia cz$#ci% czego# pot$!niejszego od u&omnej

    ja'ni, a strachem przed utrat% jestestwa" 3 - szamotanie si$ bezskuteczne,ko(cz%ce si$z regu&y odkryciem, !e wolno#"bez wsplnoty rwna si$szale(stwu,a wsplnota bez wolno#ci jest niewol%.

    DWIE (NIESKUTECZNE) STRATEGIE "YCIA W#RD OBCYCH

    Oglnie bior%c, mo!na zabiega"o "ostateczne rozwi%zanie" kieruj%c si$jedn%zdwu, rwnie "racjonalnych", ale i rwnie nieskutecznych strategii. Jedna strategiaka!e redukowa"na tyle, na ile to mo!liwe, a jeszcze lepiej eliminowa"bez reszty,element niespodzianki (a wi$c i nieprzewidywalno#ci) z repertuaru zachowania si$wsp&mieszka(cw. Druga strategia doradza, by w element niespodziankipozbawi" znaczenia; aby wtopi" ruchy "obcych" w bezbarwne, pozbawionewyra'nych konturw t&o, na jakie nie musi si$ zwraca"uwagi i o ktre nie trzebasi$ troszczy". Obie strategie zmierzaj% do przekszta&cenia miasta w to, co Lyn

    Lofland nazwa&a "zrutynizowanym #wiatem obco#ci"4. *wiat "zrutynizowany"wyja#niamy, to tyle, co #wiat post$pkw powtarzalnych, podleg&ych wzorom, jakich

    mo!na si$nauczy"na pami$"; tyle, innymi s&owy, co #wiat wolny od przygodno#ci.Dwie wymienione tu strategie s%powszechnie stosowane, ale nie jedyne. Cz$stouzupe&niaj% je inne jeszcze strategie, podobnie nieskuteczne, a nadto jeszczepozbawione oficjalnego za#wiadczenia o racjonalno#ci. W#rd tych innych strategiirzucaj% si$ najbardziej w oczy ponawiane od czasu do czasu zabiegi magicznesymbolicznego u#miercania niepewno#ci przez palenie jej kukie&: ogniskowanieniezno#nej przygodno#ci bytu, ktrej zaradzi" nie mo!na, na wybranej kategoriiobcych, "na ktr% jest rada" (na imigrantach, Cyganach, w&cz$gach, ludziachbezdomnych, mi&o#nikach dziwacznej mody, wyznawcach osobliwych kultw iinnych "odmie(cach"), tusz%c wbrew rozs%dkowi, !e wystarczy tylko pozby"si$lubzawrze" pod kluczem, a zniknie bez #ladu przygodno#" jako taka i nastaniewy#nione krlestwo rutyny.

    Wszystkie utopie - owe kryszta&y osadzaj%ce si$w roztworze t$sknot i nadzieinowoczesnego umys&u - forytowa&y pierwsz% z dwu teoretycznie mo!liwych"racjonalnych" strategii; by&y utopiami u&adzonego, przejrzystego iprzewidywalnego #wiata "przyjaznego dla u!ytkownika". Rzecz znamienna, !e by&y

    http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p4http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p3http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p2
  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    3/11

    one zarazem, niemal bez wyj%tku, utopiami architektonicznymi i urbanistycznymi(samo poj$cie "porz%dku" [ordo] przyw$drowa&o do my#li nowoczesnej zarchitektury, gdzie ukszta&towa& si$ pierwotnie jego sens jako takiego uk&adu, wktrym ka!da cz$#"pasuje do wszystkich innych w sposb doskona&y na tyle, !enie mo!na jej usun%"lub wymieni"bez szkody dla harmonii; ka!da zmiana mo!eharmoni$ uszkodzi" tylko, nigdy ulepszy"). Czytelnika pism utopijnych uderzawnikliwo#"i ju!sama ilo#"uwagi, jak%autorzy po#wi$cali wytyczaniu ulic i placwpublicznych, planowaniu fasad i wn$trz domw, kalkulacji ilo#ci mieszka(cw, ichpodzia&u przestrzennego i tras ich w$drwek po idealnym mie#cie. Zak&adali wida"(milcz%co, chocia!czasem mwili o tym wr$cz), !e zachowania ludzkie s%takie, jakich otoczenie. Wystarczy uczyni"uk&ad ulic i domw regularnym, by regularnymista&y si$ pragnienia i post$pki mieszka(cw. Wystarczy oczy#ci" miasto zwszystkiego, co przypadkowe i niezaplanowane, by dzia&ania ludzkie przesta&y by"niesforne, kapry#ne inieobliczalne. Wysi&ki planistyczneby&y wi$c dla prorokw utopiiwojn% wypowiedzian% obcym -#ci#lej za#, wojn% przeciw temuw&a#nie niedookre#leniu,niezdefiniowaniu, jakie czyniinnych ludzi - wsp&mieszka(cw

    miasta - obcymi. Celem wojnyby&y nie tyle podbj i przymusowenawrcenie obcych, poskromieniei oswojenie krn%brnych iniepos&usznych, ile radykalnalikwidacja wszystkiego, co obco#"rodzi - wszystkiego co wnormalnym, spontaniczniepowsta&ym mie#cie jest jedyne w swoim rodzaju, wyj%tkowe, zaskakuj%ce,odbiegaj%ce od "norm". Innymi s&owy, celem strategicznym wojny by&o jednakie#rodowisko miejskie dla jednakich ludzi, jednorodno#" #rodowiska rodz%ca

    jednorodno#" zachowa( ludzkich. Obcy by& wrogiem uniformizmu i monotonii,

    owych warunkw nieodzownych &adu i my#l% przewodni% urbanistycznej utopii(czyli utopii spo&ecze(stwa doskona&ego, realizowanego za po#rednictwem miastdoskonale zaplanowanych) by&a eksterminacja wszystkiego, co w obcym obce, awi$c i obcych jako takich.

    W Sumieniu Oka, najwnikliwszym bodaj studium idei, jakie kierowa&yplanowaniem miast nowoczesnych i kszta&towa&y rzeczywisto#"!ycia miejskiego natyle, na ile poddane ono by&o wp&ywom planistw - Ryszard Sennett dochodzi downiosku, !e "krata" (grid, miasto z&o!one z ulic przecinaj%cych si$ pod k%temprostym, z pod&u!nych i poprzecznych serii blokw o identycznym kszta&cie irozmiarach) najpe&niej i najbardziej dok&adnie wyra!a&a marzenie rozmi&owanych w&adzie urbanistw o mie#cie jako #rodowisku jednorodnym, bezosobowym,wyciszonym emocjonalnie i naturalnym. Krata zast$puje wyraziste i wyr!niaj%cesi$, szczelnie wype&nione sensem i sens narzucaj%ce obiekty miejskieanonimowymi skrzy!owaniami i bokami identycznych kwadratw; je#li krata co#symbolizuje, to priorytet szkicu wobec rzeczywisto#ci, logicznego, rozumu wobecnierozumnego !ywio&u; intencj$ ujarzmienia kaprysw przyrody i historii przezwt&oczenie ich w ramy praw nieub&aganych i nie podlegaj%cych odwo&aniu.

    Krat$rozumie"mo!na - powiada Sennett jako bro(ukut%przeciwcharakterystyczno#ci #rodowiska, poczynaj%c od #rodowiska

    geograficznego. W miastach takich jak Chicago, krat$narzucono nateren wysoce nieregularny (...) Cechy szczeglne terenu, jakie mo!na

    by&o zniwelowa"- wypuk&o#ci gruntu, stawy czy strumyki, zrwnano lubwysuszono; naturalne przeszkody, jakich usun%"si$nie da&o - kr$tekoryta rzek i zagmatwane linie jezior - plani#ci po prostu zignorowali,jakby zak&adaj%c, !e nic takiego, co tyrania mechanicznej geometrii

    z&ama"nie mo!e, nie istnieje (...) Zagrody i osady wiejskie rozsiane na

  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    4/11

    terenie dziewi$tnastowiecznego Manhattanu miasto przeniesione z

    rajzbretu na ziemi$mia&o poch&on%", a nie wcieli"5.

    W praktyce - inaczej ni! w zamy#le - deptanie lub lekcewa!enie wybrykwprzyrody i ekstrawagancji historycznego przypadku okaza&o si$ trudne ibrzemienne w&asnymi problemami; bardziej jeszcze deprymowa&o i konfudowa&owczorajszych utopistw odkrycie, !e ich wysi&ki posz&y na nic, !e geometrycznaelegancja miasta - kraty nie zaowocowa&a skutkami, jakich si$po nich spodziewali.Krata nie uczyni&a przestrzeni miejskiej jednorodn%, przejrzyst% i go#cinn%. Sta&a;si$ krata z miejsca macierz% nowej r!norodno#ci; kanw%, na jakiej pstra anadspodziewanie krn%brna zbiorowo#"miejska haftowa&a z zapa&em w&asne, przeznikogo nie zaplanowane wzory. Ku rozgoryczeniu i rozpaczy planistw, pionierzysocjologii miasta - chc%c uchwyci" realia raczej ni! za&o!enia miejskiego !ycia -musieli nanosi" na map$ Chicago, miasta eleganckiego w swej geometrycznejprostocie kraty, linie kr$te i zawi&e; wynik&e z tych linii kszta&ty ignorowa&y&adotwrcze intencje kraty w ten sam sposb, w jaki pomys& miasta - kratyignorowa&przyrodzon%anarchi$przyrody i historii.

    Miasto, jakie wy&oni&o si$ z dziejw nowo!ytnych, jest wszystkim, tylko nieprzestrzeni% jednorodn%. Jest raczej zbiorem jako#ciowo odmiennych obszarw ozr!nicowanej i zdecydowanie wybirczej atrakcyjno#ci. Ka!dy obszar wyr!nia si$

    nie tylko typem mieszka(cw, ale i rodzajem obcych, jakich spotkania mo!na si$na jego ulicach spodziewa". Granice mi$dzy obszarami s% czasem przeci%gni$tewyra'nie, opatrzone znakami i pilnie strze!one; cz$#ciej s% one zamazane ipozbawione barier symbolicznych czy stra!nikw; ale z regu&y s% przedmiotemsporu, terenem potyczek, pobudk% do prawowania si$, zach$t% do wojnypodjazdowej i wypadkw zwiadowczych. W takiej przestrzeni obco#" obcych jestkwesti% stopnia, spraw% notorycznie wzgl$dn%; przeobra!a si$ ona, ro#nie lubkurczy w miar$poruszania si$mi$dzy obszarami, a szybko#"i g&$bia przeobra!e(r!na jest dla r!nych rodzajw obcych. *rodowisko, swojskie dla jednych ludzi,

    jest terenem nieprzyjacielskim dla innych. Swoboda poruszania si$po mie#cie sta&asi$, rzec mo!na, podstawowym czynnikiem uwarstwienia. Wysoko#" pozycjizajmowanej w hierarchii miejskiej mierzy" mo!na stopniem, w jakim unika si$

    przypisania do jednego tylko, ograniczonego obszaru; posiadaniem zasobw, jakiepozwalaj% "przeskoczy"" tereny dla innych zakazane, tym samym zapewniaj%cdost$p do wszystkiego, co w mie#cie atrakcyjne.

    Mo!na te! to spostrze!enie wyrazi" inaczej: mieszka(cy miast uwarstwieni s%wedle tego, w jakim stopniu mog% oni !y" tak, jak gdyby druga z omawianychuprzednio strategii by&a mo!liwa do zastosowania; a wi$c wedle stopnia, w jakimmog% nie bra" pod uwag$ wsp&obecno#ci obcych i nie przejmowa" si$niebezpiecze(stwami, ktre mog% z niej wynikn%". Rzecz w tym, !e zasobyczyni%ce !ycie wolne od strachu przed obcymi mo!liwym s% rozdzielonenierwnomiernie, a zatem szans$ takiego !ycia nie s% rwne. Liczni mieszka(cydzisiejszych miast nie maj%#rodkw po temu, by przebiera"mi$dzy strategiami;nader cz$sto musz%przykrawa"map$"obszarw zamieszkalnych", a nadto i map$obszarw "publicznych" (a wi$c dost$pnych dla odwiedzin) do rozmiarw #ci#leograniczonej, quasi-gettowej dzielnicy. W najlepszym przypadku mog%oni broni"obcym dost$pu do dzielnicy, jaka sta&a si$dla nich rezerwatem, odciskaj%c na niejpiecz$"w&asno#ci i ustawiaj%c na jej granicach ostrze!enie intruzw, za pomoc% -by przytoczy" list$ sporz%dzon% przez Dicka Hebdidgea - "rytua&w osobliwychubiorw, przyjmowania dziwacznych postaw, rozbijania butelek i szyb, &amania

    przepisw i karkw, retorycznych wezwa(pod adresem prawa"6. Popularny dzi#wpotocznej mowie angloameryka(skiej opis terenu miejskiego "o z&ej s&awie" jako nogoznaczy co innego, zale!nie od tego, od ktrej strony si$na tak opisany terenpatrzy. Dla szcz$#liwcw, ktrym wolno przebywa" i porusza" si$ na zewn%trz

    napi$tnowanej dzielnicy, no go znaczy no go in; dla tych, co znale'li si$ w jej#rodku, no go out. Dla tej cz$#ci mieszka(cw miasta, ktrym w udziale przypad&awolno#"poruszania si$po terenach., ktre odwiedzi"maj%ochot$, konsekwencj%uwarstwienia jest mo!liwo#"zrzucenia mieszka(cw gett z rachunku "rzeczywi#cieistniej%cych" obcych, czyli takich obcych, ktrych przyjdzie spotka"po drodze i na

    http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p6http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p5
  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    5/11

    spotkanie ktrych wypada&oby si$ przygotowa", jako !e unikn%" si$ ich nie da.Kombinacja sieci #rdmiejskich autostrad i drg przelotowych z ruchomymifortecami limuzyn wyposa!onych w opancerzone szyby i przeciww&amaniowe zamkipozwala omin%" obszary, na ktrych tacy obcy grasuj%; mo!na te obszarybezpiecznie przemierza", nie wchodz%c w !adne kontakty z tubylcami. Notorycznezr!nicowanie charakteru dzielnic miejskich - atrakcyjno#"jednych i niego#cinno#"drugich - nie ulega zatarciu, ale uprzywilejowani mog% sobie pozwoli" naignorowanie obszarw najbardziej odpychaj%cych; trwaj% one poza zasi$giem ichwzroku i my#li. Wolno#" - przywilej mierzy si$ poniek%d ilo#ci%obszarw, jakimimo!na si$nie przejmowa"i traktowa"jako "realnie nie istniej%ce"; albo tym, czy iw jakim stopniu od kategorii uprzywilejowanej zale!y, jakie dzielnice odwiedza"wposzukiwaniu przyjemnych dozna(, a jakie skutecznie obchodzi" dla unikni$ciaprzykro#ci.

    Podsumujmy: !ycie miejskie ma r!ne sensy dla r!nych mieszka(cw, azr!nicowanie sensu dotyczy te!tre#ci poj$cia "obcego"- i zbioru ludzi, ktrych topoj$cie obejmuje. Spostrze!enie to trywialne, ale trzeba je przypomina"uparcie zewzgl$du na sk&onno#" niemal powszechn% (jakiej tylko badacze etnicznych,klasowych, pokoleniowych i kobiecych "podkultur" si$ wymykaj%) do opisudo#wiadczenia !ycia miejskiego jedynie z perspektywy ponowoczesnej,zdemokratyzowanej, lecz zarazem komercjalnie administrowanej, wersji

    flaneuryzmu- zaj$cia niegdy#ograniczonego do w%skiego kr$gu zamo!nych ludzizabawy, dzi# dost$pnego dla wielu, ale wci%! bynajmniej nie dla wszystkichmieszka(cw miasta; daleko nie wszyscy przecie! mieszka(cy wspi$li si$ nawy!yny "w pe&ni rozwini$tego konsumeryzmu". Pami$ta" za# wypada, ilekro"mowa o do#wiadczeniu flaneura (spacerowicza), !e dwojaka wolno#" swobodyporuszania si$ po dowolnych obszarach miasta i swobody omijania i unikania"niepo!%danych obcych" jest jego warunkiem nieodzownym.

    OBCY, PRZEZ SPACEROWICZA OGL$DANY

    W serii znakomitych studiw wsp&czesnego !yciamiejskiego, a szczeglnie w rozprawie zatytu&owanej

    Citysex, du(ski socjolog kultury Henning Bech 7wyliczy& cechy !ycia, jakie sk&adaj% si$ nado#wiadczenie dzisiejszego spacerowicza. Wefragmencie, u!ytym przez Becha jako motto dlaartyku&u !ycie pospo"u, angielska pisarka CharlotteBronte opisa&a "zachwyt i rozkosz", "ekstaz$wolno#ci iuciechy", jakich dozna&a spaceruj%c po Londynie,"w$druj%c gdzie przypadek poniesie" i "ocieraj%c si$omkn%ce obok !ycie". Da" si$ ponie#" przygodzie, aleznajdowa" !ycie wsz$dzie tam, gdzie przypadekprowadzi i to takie !ycie, jakie mknie obok (a zatempozostaje w polu widzenia wystarczaj%co d&ugo, by je

    zauwa!y", ale nie na tyle d&ugo, by uwag$ powstrzyma" w biegu, uwi%za",pozbawi"wolno#ci uganiania si$ za przypadkow% szans%); na tyle d&ugo, by da"ostrogi wyobra'ni, ale nie na tyle d&ugo, by przyci%" fantazji skrzyde& no!ycamifaktw oto 'rd&o rozkoszy i zachwytu, doznanie bliskie erotycznej, orgazmicznejprzyjemno#ci: oto, w najwi$kszym skrcie, nauka, jak%wysnu&Bech z wiwisekcjimiejskiego do#wiadczenia.

    A wszystko to nie wbrew, lecz dzi$ki "obco#ci powszechnej", jaka rz%dzimiejskim !yciem. Nie wskutek magicznego przeobra!enia dystansu w blisko#"intymn%, skasowania wzajemnego wyobcowania ludzi sobie obcych - leczprzeciwnie: je#li w do#wiadczeniu miejskim przyjemno#"bierze gr$nad strachem,

    rwnie wszechobecnym do#wiadczenia sk&adnikiem, to tylko dzi$ki utrzymaniuobcych w stanie obco#ci, zamro!eniu dystansu, zapobieganiu zbli!eniom; tow&a#nie z biologicznego poczucia wzajemnego wyobcowania p&ynie rozkosz owejszczeglnej, znanej tylko spacerowiczom przyjemno#ci bezkarnej - jako !e nieobci%!onej trosk% o nast$pstwa, o obowi%zki, jakie mog% z nich wynikn%", o

    http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p7
  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    6/11

    zobowi%zania, jakie wypadnie zaci%gn%" "je#li co# si$ stanie". Warunkiemprzyjemno#ci jest tu #wiadomo#", !e nast$pstwa (z definicji trudne dokontrolowania), je#li si$i pojawi%, trwa"b$d%nie d&u!ej ni!uciechy chwili (&udz%co&atwe do kontrolowania). By odda"charakter spotka(ulicznych, ktre wzmacniaj%ipot$guj%, zamiast znosi"obco#"wzajemn%, Erich Fromm pos&u!y& si$przeno#ni%"zdj$cia migawkowego":

    robienie zdj$"staje si$namiastk%widzenia. Musimy, oczywi#cie,patrze", aby nacelowa"soczewk$na po!%dany przedmiot... Patrzymy

    jednak nie widz%c. Widzenie jest czynno#ci%ludzk%, jednym z

    najwi$kszych darw, jakim cz&owieka obdarzono: wymaga ta czynno#"aktywnej postawy, otwarcia si$na #wiat, zainteresowania, cierpliwo#ci,

    skupienia uwagi. Dzisiaj zdj$cie migawkowe (agresywno#"wyra!enia[snapshotw angloj$zycznej postaci - Z.B.] mwi tu za siebie)

    przekszta&ca akt widzenia w zabieg mechaniczny8.

    Angielsk% nazw% zdj$cia migawkowego, powtrzmy, jest snapshot; w celnymtym wyra!eniu obydwa sk&adniki s% rwnie wa!ne snap, "trzask" (jak w idiomie"jak z bicza trzas&"), i shot, "wystrza&". Idzie wi$c tu o wystrza", a wi$c o to, !e kul%ugodzi to, na co nakieruj$ luf$, nie pozostawiaj%c #ladu na mnie, ktry cyngielnacisn%&: a zarazem i o to, !e jest to trza#ni$cie tylko, "pstryk", chwila ulotna;

    kontakt mi$dzy strzelcem a celem nic trwa tu d&u!ej ni! naci#ni$cie spustu.Spojrzenie w stylu zdj$cia migawkowego - spojrzenie nie widz%ce jest zdarzeniemulotnym jak odg&os wystrza&u (nie kr$puje wi$c przysz&ego wyboru celw), jestepizodem (czyli zdarzeniem samoistnym, nie powi%zanym ani z tym, co dzia&o si$przedtem, ani z innymi epizodami, jakie nast%pi% jeszcze; epizod uwalniatera'niejszo#"od obci%!e(przesz&o#ci i ci$!aru trosk przysz&o#ci).

    Naskrkowo#", p&ytko#" emocjonalna, sp&aszczenie czasowe, poszatkowanieczasu na nic zwi%zane ze sob% fragmenty, by&y kiedy# rozkoszami samotnegospacerowicza, pioniera patrzenia, ktre nic widzi i kontaktu bez dotykania,wynalazcy sztuki zanurzania si$ w powabach i urokach drugiego cz&owieka wsposb tak przemy#lny, by !adne obowi%zki i d&ugi wdzi$czno#ci st%d dla

    zanurzaj%cego si$ nic wynik&y. Dzi# s% one w zasi$gu r$ki wi$kszo#ci (cho" niewszystkich) mieszka(cw miasta, i ci, ktrzy zabudowuj% i dekoruj% sceny dlaspacerowych przygd, z gry troszcz%c si$o zaspokojenie potajemnych pragnie(przysz&ych spacerowiczw, wiedz% o tym dobrze i zacieraj% d&onie na my#l onieprzebranych mo!liwo#ciach handlowych, jakie w rozkoszach naskrkowo#ci si$zawieraj%. The Face jeden z licznych dzi# "magazynw na wysoki po&ysk", ktreprzedstawiaj% #wiat skrojony na miar$ spacerowicza; same b$d%c tego #wiatacz$#ci% i (nigdy niedo#cignionym) wzorem, mo!e (jak sugeruje jego sumienny i

    przenikliwy badacz, Dick Hebdidge9) pos&u!y"za wizerunek nowej rzeczywisto#cimiejskiej:

    Patrzenie ma pierwsze(stwo nad widzeniem (a widzenie nadpoznaniem)... Rzeczywisto#"jest tak cienka, jak papier, na jakim j%

    wydrukowano. Nic si$nie kryje pod czy za jej obrazem, a wi$c nie maukrytej prawdy, ktr%nale!a&oby ujawni"...

    The Facenie s&u!y do czytania; po tym magazynie nale!y w&czy"si$, dryfowa". "Czytelnik" ma prawo pos&u!y"si$oboj$tnie jakimi

    #rodkami odbierania wra!e(, jakimi nauczy&si$pos&ugiwa"i u!ywa"ichw dowolnej kombinacji, byle tylko dozna"satysfakcji (z definicji, nie ma

    cudzo&stwa w #wiecie, w jakim brakmonogamicznych/monoteistycznych/monadycznych podmiotw, nie ma

    "perwersji" w #wiecie pozbawionym norm) ... Dryfuj%c, "czytelnik"

    mo!e rozkoszowa"si$tekstem do woli bez potrzeby z&o!enia #lubowa(ma&!e(skich czy zaci%gni$cia po!yczki hipotecznej na zakupmieszkania.

    Krtko, zwi$'le i bez zastrze!e(, powiadamia The Face swych odbiorcw o

    http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p9http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p8
  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    7/11

    nieodwo&alnej separacji mi$dzy "warto#ciami u!ytkowymi/przyjemno#ciowymi, aprzysi$g%/zobowi%zaniem, by 'kocha", szanowa", s&ucha"'. Gdzie indziej wskaza&emna t$ separacj$ jako na g&wn% w#rd ponowoczesnych odmian mechanizmuadiaforyzacji ogo&ocania stosunkw mi$dzyludzkich z sensu moralnego, wy&%czaniatych stosunkw z zasi$gu ocen moralnych, uznawania ich, w teorii i praktyce, za"moralnie oboj$tne". Ko&a zamachowe adiaforyzacji zaczynaj% si$ obraca" wmomencie, gdy przedmiotem stosunku s% jedynie wybrane ("odnosz%ce si$ dosprawy", "u!yteczne", "interesuj%ce") aspekty partnera jako !e tylko pe&nestosunki, stosunki ogarniaj%ce ca&o#"partnera (w sensie zarwno przestrzennym,

    jak i czasowym), s%na tyle pojemne, by pomie#ci"wzajemn%odpowiedzialno#",bez ktrej moralno#"stosunku spe&ni"si$nie mo!e. Obok nowoczesnej biurokracjiz jej "odkotwiczon%", dryfuj%c% odpowiedzialno#ci% i nowoczesnym #wiateminteresw z jego programowym ograniczeniem czasowoprzestrzennym kontaktwludzkich do zakresu przewidzianego w umowie i narzuconego przez zobowi%zaniaformalne, jest dzi#logika miejskiego !ycia, forytuj%ca "przygl%danie si$bez tego,by widzie"", g&wnym bodaj mechanizmem adiaforyzacji. Zubo!one moralnie, jest!ycie miejskie podatnym tworzywem dla innych ni!moralne trosk i pop$dw; jestidealnym terenem my#liwskim dla &owcw wra!e(, poszukiwaczy czystoestetycznego, niezm%conego przez inne k&opoty, zaspokojenia.

    Je#li zaufa"analizom Henninga Becha, upajaj%ce doznanie wolno#ci bez granic i

    szans nie do ogarni$cia, jakie kojarzy si$z !yciem miejskim, wyp&ywa nie tylko (inie tyle!) z r!norodno#ci wra!e(, jakie sypi%si$w mie#cie na przechodniw jak zrogu obfito#ci, ale tak!e (i chyba przede wszystkim!) z faktu "wyzwolenia odsiebie", z u#pienia czy chwilowego wyciszenia ca&o#ciowej, a wi$c moralniezaniepokojonej, bacznie samoobserwuj%cej si$ ja'ni. Z natury rzeczy (a jest tanatura wci%! na nowo odtwarzana przez wybory dobrowolne i gorliwe),zadzierzgane w mie#cie stosunki s% anonimowe i wolne od zobowi%za( naprzysz&o#". S%te!te stosunki przepojone duchem konsumpcyjnym: wchodzi si$wnie tylko po to, by od nich uciec, gdy zasb uciech si$wyczerpie, nie trwaj% testosunki d&u!ej od rado#ci, jak%przynosz%, i znikaj%bez #ladu w chwili, gdy inne,nie prbowane jeszcze zwi%zki przyobiecuj% wi$ksze, lub cho"by nowe, niesmakowane jeszcze rado#ci. Ca&kiem jak towary n$c%co wy&o!one na sklepowych

    ladach, chwyta si$ i porzuca kontakty miejskie do woli; zainteresowaniem izniech$ceniem kieruje tylko koczownicza, z przyrodzenia niecierpliwa uwaga, iwiecznie nienasycone, lecz &atwo nu!%ce si$, po!%danie wra!e(.

    W$druj%cymi i programowo nieobowi%zuj%cymi kontaktami nieznajomych zdajesi$kierowa"g&wnie zmys&dotyku (ta okoliczno#"nasun$&a chyba Bechowi my#l oerotycznym charakterze specyficznie miejskich przyjemno#ci). "Przygl%danie si$bez widzenia" zatrzymuje si$przecie!na powierzchni, za#powierzchnie ukazuj%si$zmys&om jako potencjalne przedmioty dotykowych g&wnie wra!e(: patrzenie bezwidzenia jest namiastk%, przeczuciem czy prawzorem dotykania bez obejmowania,g&askania bez przygarni$cia. Zaadresowana do wsp&przechodniw "prezentacja

    ja'ni" na miejskiej ulicy jest nade wszystko, by" mo!e wy&%cznie, prezentacj%

    powierzchni - kompozycja obrazu podporz%dkowana jest antycypacji dotyku. Tow&a#nie potencjalne wra!enie dotykowe wystawia si$na pokaz publiczny, wypychana plan pierwszy, ujaskrawia tak, by natr$tnie rzuca&o si$w oczy.

    W !yciu miejskiej ulicy ludzie s% dla siebie nawzajem powierzchniami.Przechodzie( toruje sobie drog$ w#rd parady powierzchni, sam b$d%c jejuczestnikiem - spacer miejski jest zwiedzaniem wystawy powierzchni, w jakiejspacerowicz sam jest eksponatem. Wystawienie na pokaz obna!a powabeksponatw (wabi%one i n$c%swym powabem, co nader &atwo odczyta", mylnie,

    jako zaproszenie), ale niczego nie obiecuje i do niczego nie zobowi%zuje; wystawiawi$c przechodnia (ktry zarazem zwiedza i "jest zwiedzany") na olbrzymie ryzyko.Szans$ upojnego powodzenia i upokarzaj%cej pora!ki rwnowa!% i kasuj% si$nawzajem i nie daj% si$ od siebie oddzieli". Ulica miejska podnieca i straszyzarazem. Redukuj%c ja'(do powierzchni (kryj%c j%szczelnie za powierzchni% jakza tarcz%), do czego#, co mo!na wzgl$dnie &atwo kontrolowa", a nawet zmienia"dowolnie, logika ulicy miejskiej zabezpiecza z pozoru ja'( przed intruzami.

  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    8/11

    Faktycznie jednak, z powodu nieporozumie( semantycznych nieuniknionych nawystawie powierzchni, nawet i do#wiadczony mieszkaniec miasta musi wieczniezachowywa" czujno#" i w$szy" zasadzk$. Co gorsza, najtroskliwsza nawet inajsumienniejsza kalkulacja nie usunie ryzyka ca&kowicie, i ka!de posuni$cieb$dzie brzemienne nast$pstwami tyle! nieprzewidzianymi, co niepo!%danymi.Najbardziej czaruj%ca z pocz%tku gra hazardowa staje si$nie do wytrzymania, gdysi$ j% uprawia bez przerwy, i my#l o spokojnej, wolnej od ryzyka przystani - odomu - staje si$ coraz bardziej natarczywa, a! dom wy#niony rozrasta si$ wpokus$, jakiej oprze"si$ju!nie sposb.

    OBCY ANTE PORTAS

    Autor fundamentalnego studium wsp&czesnych przejaww rasistowskiego

    szowinizmu10, Phil Cohen, twierdzi, !e wszelka heterofobia o pod&o!u etnicznymlub rasowym - ustawianie elementw etnicznie lub rasowo obcych jakozewn$trznych granic (i ogranicze(!) w&asnej, jednostkowej i grupowej,suwerenno#ci i wyidealizowane wyobra!enie "domu" jako bezpiecznegoschronienia, jako miejsca, gdzie mo!na zdj%" zbroj$ i odstawi" ko&czan do k%ta,s&u!y za sensodajn% przeno#ni$. To w&a#nie my#l - wspomnienie, marzenie obezpiecznym domu uwypukla niebezpiecze(stwa, od jakich roi si$ulica i pi$tnujeludzi, ktrych tylko na ulicy si$ spotyka, jako nosicieli zagro!e(. Ludzi tych -

    obcych i gro'nych - trzeba poskromi" i obezw&adni", trzyma" na uwi$zi lub naodleg&o#". Otoczenie zewn$trzne postrzega si$ jako jednolicie niebezpieczne iniepo!%dane, w przeciwie(stwie do obszaru po tej stronie koronkowych firanek, na

    jakim "standardy w&asne daj% si$ postrzega"". Poj$cie domu kurczy si$ dorozmiarw owego znikomego wycinka chaotycznego #wiata, nad ktrym cz&owiekmo!e panowa" uznaj%c go za sw% w&asno#", doznaj%c tym samym wra!eniapewnego "przyrodzonego &adu" i spodziewaj%c si$"przyzwoito#ci".

    To w&a#nie sen o przestrzeni, ktrej mo!na skutecznie broni", o obszarzeokolonym nieprzenikliwymi, pilnie strze!onymi granicami, terenie semantycznieprzejrzystym i semiotycznie czytelnym, dzia&ce wolnej od ryzyka, a nade wszystkood ryzyka nieobliczalnego - czyni%ze zwyk&ych nieznajomych (owych, na co dzie(,

    "m$tnych obiektw po!%dania'' przeci$tnego spacerowicza) nieprzyjaci&z&owrogicha podst$pnych. A zwa!ywszy, jakich to zawi&ych i trudnych do opanowaniaumiej$tno#ci, wyczerpuj%cych wysi&kw, i niezmordowanej czujno#ci sztukamiejskiego !ycia wymaga, nie dziw, !e jawa miejskiego !ywota czyni pokus$"ucieczki w sen" coraz to bardziej pon$tn%.

    w dom ze snw czerpie swj sens z opozycji mi$dzy ryzykiem a kontrol%,zagro!eniem a bezpiecze(stwem, wojn% a pokojem, epizodem a ci%g&o#ci%,pokawa&kowaniem a ca&o#ci%. Jest w dom, innymi s&owy, schronieniem przedutrapieniami i niedol%miejskiego !ycia, przeciwwag%dla losu obcego skazanego na!ycie w#rd obcych. K&opot polega jednak na tym, !e owo lekarstwo cudownemo!na tylko sobie wyobra!a" lub si$ go domaga"; w postaci, w jakiej spe&ni&by

    pok&adane w nim nadzieje, osi%gn%" si$ go nie da, jako !e to, co mieszka(commiasta najbardziej doskwiera i przed czym ratunku szukaj%, przenika wszystkiezak%tki ich !ycia. Ta nieosi%galno#" cudownego #rodka na miejskie nowoczesneble, owa przepa#" nie do przebycia mi$dzy domem wymarzonym a ka!d%konkretna budowl% z ceg&y czy kamienia i ka!dym konkretnym "nadzorowanyms%siedztwem", czyni%konflikty terytorialne jedyn% realn%modalno#ci% "domu", apotyczki graniczne jedyn% recept% na "namacalno#"" jego murw i bram. Obcyrozbi&obzante portas, ale to w&a#nie bliskie s%siedztwo obcego, gotuj%cego si$doataku, najazdu czy w&amania, nadaje bramie cielesno#", sens granicom posesji iracje k&dkom.

    Obcy ante portas (jest brama jedynym miejscem, gdzie mo!na si$ gospodziewa") nie jest nieznajomym, jakiemu przygl%dali#my si$poprzednio, nie tymobcym, ktry wtapia si$ w t&o miejskiej przechadzki, czasami wypadaj%c zbezbarwnego roztworu ku uciesze i zabawie spacerowicza. Wszelkie podobie(stwo

    jest tu, jak si$powiada, przypadkowe... Ta okoliczno#", !e oba zjawiska nosz%to

    http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p10
  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    9/11

    samo imi$, jest 'rd&em licznych teoretycznych nieporozumie( i praktycznychkomplikacji. By&oby lepiej nazywa" te dwa typy obcych, przez r!ne przecie!procesy spo&eczne kszta&towane, r!nymi imionami. Tak czy owak, wypada zda"sobie jasno spraw$ z r!nic mi$dzy nimi. Obcy ante portas jest wolny od tejdwuznaczno#ci, ktra czyni przechodniw na miejskiej ulicy 'rd&emniewyczerpalnych, cho"i kosztownych czasem, przyjemno#ci. Obcy mieni%cy si$naprzemian radosnymi kolorami niespodzianki i mrocznymi barwami ryzyka jestwytworem poszukuj%cego przygd spacerowicza; obcego ante portaslepi%zmo!enit$sknot% za "sta&ym adresem" (a tak!e grubymi, d'wi$koszczelnymi murami)w&cz$dzy, znu!eni nadmiarem ulotnych a ha&a#liwych wra!e(, od ktrychdaremnie szukaj%wytchnienia. W chwili, gdy przenika go t$sknota za "domem",spacerowicz przedzierzga si$ we w&cz$g$, a obcy przepoczwarz% z atrakcji wgro'b$, z obietnicy podniecaj%cych przygd w znak ostrzegawczy ubi leones. Rzecmo!na, !e "obcy" spacerowicza jest osadem proteofilii, gdy "obcy" domatorakrystalizuje si$ w roztworze proteofobii. Za# nieuleczalnie proteokszta&tny #wiatwsp&czesnego miasta prowokuje "Uliczne" i "fobiczne" reakcje w tym samymczasie i w rwnej mierze.

    W mie#cie wsp&czesnym drogi to!samo#cirozesz&y si$ (powiadaj%, !e na zawsze) zeszlakiem wytyczonym przez pochodzenie.

    Owe powierzchnie, jakie nieznajomi ukazuj%sobie nawzajem, pozbawione s% g&$bi; niekryje si$za nimi czy pod nimi !adna "natura",ktra mog&aby ich bezapelacyjnie okre#li".Aby raz jeszcze zacytowa"Sennetta - historiipowierzchownych zetkni$" brak ci%g&o#ci ikonsekwencji, a do#wiadczenie r!nic jestfragmentaryczne, nie uk&ada si$ w lini$(powiedzie"mo!emy, !e postrze!enia powierzchni nie sumuj% si$w wyobra!enieca&o#ciowe; albo !e nie mo!na zlepi" ca&o#ci ze sporadycznych ogl%dwpowierzchni, cho"by nie wiem jak licznych).

    W toku !ycia cz&owiek staje si$dla siebie cudzoziemcem - a todlatego, !e dokonuje rzeczy i doznaje uczu", jakie nie mieszcz%si$wramie uznanej to!samo#ci, i k&c%si$z rzekomo nieodmiennymi

    wyznacznikami rasy, klasy, wieku, p"ci, czy przynale#no$ci etnicznej11

    .

    )adna to!samo#" nie jest skamienia&a ani dana raz na zawsze. Ka!d% trzebabudowa", i to bez ustanku, i wci%!na nowo (ka!da bytuje niejako tylko na placubudowy); nie ma gwarancji, !e wznoszona budowla b$dzie kiedy# zako(czona iuwie(czona dachem. Ta oglna zasada odnosi si$w rwnej mierze do to!samo#cirzekomo odziedziczonych. To!samo#ci otwarcie nowe, projektowane, i te jakoby"repatriacyjne", b$d%ce korzeniem, do ktrego si$ "powraca", s% tu w podobnejsytuacji. Nie ma "powrotu do pochodzenia" -przesz&o#" nie jest pe&n% pami%tekskrzyni%odstawion%chwilowo na strych, ktr%w razie potrzeby mo!na wynie#"nazewn%trz, a zawarte w niej cacka odkurzy" i wypolerowa", by odzyska&y dawnyblask. To!samo#""pochodzeniowa", jak ka!da inna, jest projektem i bytuje jedyniew niespe&nionej jeszcze z definicji przysz&o#ci; t$ przysz&o#", ktra ma pono"to!samo#"determinowa", trzeba dopiero u&o!y" z klockw znakw i symboli, na

    jakie natykamy si$- z regu&y pobie!nie i na u&amek chwili na miejskim targowisku.Z tego punktu widzenia, nie r!ni% si$ od siebie przd od ty&u, "pe&ne chwa&ydziedzictwo" od zuchwa&ego zamiaru. Bez wzgl$du na to, czy umieszczamy domnaszych marze( w utraconej pono" lub zagro!onej utrat% przesz&o#ci, czy te!lokujemy go w krainie #wietlanego jutra - dom jest zawszeprojektem,postulatem,

    i zawsze trzeba mrwczej pracy, entuzjazmu i ogromnego oddania, by nadzieja,jaka !ywi projekt, nie usch&a przed zako(czeniem pracy...

    JANUSOWE OBLICZE OBCEGO

    http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p11
  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    10/11

    )ycie miejskie przyci%ga i odstrasza. Jest pe&ne urokw i strachw. Obiecuje igrozi. Podnieca i m$czy. Upaja wolno#ci% nigdzie indziej nie do#wiadczan% iprzera!a perspektyw%ubezw&asnowolnienia i bezsi&y.

    Nowoczesna zapowied' oczyszczenia kryszta&u wolno#ci ze skaz podleg&o#ci#lepym, nieprzeniknionym a przemo!nym si&om, nie spe&ni&a si$; za# gorliwedzia&ania na rzecz jej realizacji - prby wt&oczenia miejskiego !ycia w sztywnygorset rozumowo wykoncypowanych regu& i zakazania wszystkiego, co regu&y nieuczyni%obowi%zkiem doda&y tylko nowe biedy (sztucznie wytworzone) do dawnych(!ywio&owo powsta&ych) utrapie(. Wszystko wskazuje na to, !e sprzeczno#ci !ycia

    miejskiego same nie znikn%, a i usun%" ich si$ nie da. Jak powiada JonathanFriedman, typowa dla dzisiejszego miasta inwazja pstrych, trudnych dopogodzenia, a nierzadko i wzajem sprzecznych, propozycji kulturowych, od jakichto!samo#" nowoczesna usi&owa&a trzyma" si$ z dala, zdaje si$ dociera% dowszystkich zakamarkw kondycji wsp&czesnego cz&owieka. Skutkiem inwazji jest,z jednej strony, rado#"z odnajdywania wci%!nowych sensw, a z drugiej strachstrach przed intruzem, podst$pem i przemoc%. Gdy mowa o inwazji, nie idzie tylkoo najazd z zewn%trz, o zadomowienie si$"obcych" w swojskim niegdy#otoczeniu,ale tak!e i o inwazj$ wewn$trzn%; doznawanie pragnie( dawniej d&awionych,

    wynurzanie si$"obcego" z w&asnej ja'ni12.

    Nigdzie nie czuje si$ tej inwazji tak ostro i bole#nie jak w czasie miejskichprzechadzek (a zaliczy" trzeba do tych przechadzek jako ich cz$#" istotniejsz%,codzienne wielogodzinne w$drwki po tym, co Bech nazwa&telemiastem - #wiecieobrazw wyczarowanych na ekranie telewizyjnym, w ktrym dobiega logicznegokresu znana z miejskiej ulicy "naskrkowo#"" kontaktw mi$dzyludzkich;"telemiasto" zaludniaj% dwuwymiarowe powierzchnie #lizgaj%ce si$ po ekranie inigdy od niego nie grubsze). Nigdzie te! nie prze!ywa si$ rwnie dojmuj%cosprzeczno#ci mi$dzy uczuciami rozradowania i obawy. To w&a#nie tu, na ulicachmiasta lub telemiasta, rodzi si$zami&owanie do ulotnych wra!e(i rozmi&owanie wlekkiej, plastykowej i plastycznej to!samo#ci "do jednorazowego u!ytku" - azarazem d&awi%ca t$sknota za "domem", "wsplnot%", w jakiej skazany nabezterminowe wygnanie ponowoczesny Prometeusz prestidigitator spocz%"by mg&

    na chwil$ po trudach tu&aczki; i te dwa uczucia rodz% si$ z tego samego &ona inasienia, rwnocze#nie -jak Syjamskie bli'ni$ta. Gdy jedno umiera, dogorywa idrugie. Jak powiada Dean MacCannell,

    centralnym dla ponowoczesno#ci problemem b$dzie produkcjanamiastek "wsplnoty", ktre z kolei mog&yby handlowa"przez siebiewyprodukowanym poczuciem "nale!enia" do wsplnoty... Wielko#ci itrudno#ci takiego osi%gni$cia in!ynierii spo&ecznej - konstytuowania

    wiarygodnych symboli wsplnot pod nieobecno#"wsplnoty - nie wolnonie docenia", jak nie wolno umniejsza"pot$gi naciskw, ktre do tej

    konstrukcji pobudzaj%13.

    Ambiwalencja uczu"podsycanych przez warunki !ycia miejskiego odbija si$, jakw lustrze w wieloznaczno#ci postaci Obcego. Obcy ma dwa oblicza. Jedno podnieca,i uwodzi obietnic%, jaka kryje si$w ka!dej tajemnicy (Bech powiedzia&by tu o sex-appealu, obcy jest sexy), zapowiada nie do#wiadczane jeszcze rozkosze niedomagaj%c si$w zamian !adnych zobowi%za(lojalno#ci; na tym obliczu maluje si$obietnica nieobliczalnych szans, niezasmakowanych nigdy przyjemno#ci i wci%!nowej przygody. Druga twarz jest rwnie!tajemnicza ale tajemnica, jaka si$na.niej maluje, jest tym razem ponura, gro'na i obezw&adniaj%ca. Obie twarze s%nawp&widoczne, zamazane, goszcz%w polu widzenia zbyt krtko, by si$im dobrzeprzyjrze" i by pierwsze wra!enie podda" prbie. Trzeba sporego wysi&ku, by"wczyta""-wyra'ne rysy w to miejsce, w jakim przed chwil%znajdowa&a si$w jakim

    winna si$znajdowa"twarz; wysi&ku interpretacji- znaczeniotwrczego wysi&ku. Jestspraw%interpretatora nadanie sensu ulotnym wra!eniom, odlanie p&ynnego metaludozna( w kamienne formy nazwanych i jednoznacznych uczu", by zastyg&y wstereotypy; jest jego spraw% odseparowanie przyn$ty od pu&apki, powabu odzagro!enia po!%dania od odrazy. Jest te! jego przeznaczeniem, !e z chwil% gdy

    http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p13http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#p12
  • 7/21/2019 Zygmunt Bauman - Wrd Nas Nieznajomych - Czyli o Obcych w Ponowoczesnym Miecie

    11/11

    powiod&o mu si$ roz&o!enie mglistych dozna( na sk&adniki pierwsze, b$dzie si$stara&owe sk&adniki zlepi"na powrt w upiorn%, przera!aj%c% sw%niespjno#ci%,dwulicowo#" Obcego. Miksofilia i miksofobia walcz% w tym wysi&ku o lepsze,sprz$gni$te ze sob%na wieki w pojedynku, z jakiego !adna z nich nie mo!e wyj#"zwyci$sko, ale te!i w ktrym !adna nie mo!e by"pokonana.

    PRZYPISY:

    1. M. Schluter i D. Lee, The R Factor, London 1993, s. 15.2. Por. L.-H. Schmidt, Settling the Values, Aarhus 1993, s. 1-8.3. A. Hornborg,Anthropology as Vantage-Point and Revolution, (w:)Anthropological

    Visions: Essays on the Meaning of Anthropology(w j$zyku szwedzkim), pod red. K.Arhema; tu cytowane za przek&adem angielskim autora.

    4. Por. L. Lofland,A World of Strangers: Order and Action in Urban Public Space, NewYork 1973, s. 176 in.

    5. R. Sennett, The Conscience of the Eye: The Design and Social Life of Cities,London 1993, s. 52.

    6. D. Hebdidge, Hiding in the Light, London 1988, s. 18.7. H. Bech, Citysex, referat wyg&oszony na Mi$dzynarodowej Konferencji po#wi$conej

    Geoographies of Desire: Sexual Preferences, Spatial Differencesodbytej wUniwersytecie Amsterdamskim 18-19 czerwca 1993. Por. tak!e Living Logether inthe (post)modern World, odczyt og&oszony na sesji po#wi$conej Changing FamilyStructures and New Forms of Living Togetherw czasie Europejskiej KonferencjiSocjologicznej w Wiedniu, 26-28 sierpnia 1992.

    8. E. Fromm, The Anatomy of Human Destructiveness, London 1974, s. 343.9. Por. Hiding in the Light, s. 159 i n.

    10. Por. P. Cohen, Home Rures: Some Reflections on Racism and Nationalism inEveryday Life, London 1993.

    11. The Conscience of the Eye, s. 148.12. J. Friedman, The Implosion of Modernity(cytowane za r$kopisem).13. D. MacCannell, Empty Meeting Grounds: The Tourist Papers, London 1992, s. 89.

    Zygmunt Bauman: W#rd nas, nieznajomych - czyli o obcych w (po)nowoczesnym mie#cie;[w:] Pisanie miasta Czytanie miasta, red. A. Zeidler-Janiszewska, Studia Kulturoznawcze t.9 (?),

    Pozna(1997.

    http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po13http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po12http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po11http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po10http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po9http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po8http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po7http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po6http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po5http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po4http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po2http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po2http://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#po1http://bylecoq.w.interia.pl/text/lad.htmhttp://bylecoq.w.interia.pl/text/obcy.htm#gorahttp://bylecoq.w.interia.pl/text/wielokulturowosc.htm