Wstan 2(128)2010

28
ISSN 0867-7603 2(128)2010 kwiecień maj Rok XXII

description

dwumiesięcznik dla chorych

Transcript of Wstan 2(128)2010

Page 1: Wstan 2(128)2010

ISSN 0867-7603

2(128)2010kwiecień

majRok XXII

Page 2: Wstan 2(128)2010

ALLELUJA!PAN ZMARTWYCHWSTAŁ!

Drodzy Przyjaciele!Zmartwychwstanie to prawdziwa wiosna. Wraz z blaskiem Poranka Wielkanocnego w skołatane i smutne ludzkie serca wlewa się nadzieja. Zmartwychwstały Chrystus – Nowe Życie – również i do nas kieruje słowa: „Pokój wam…”.

Ten głos Tryumfującego Chrystusa niech za-brzmi ponownie w naszych sercach potężnym echem i niech zrodzi nadprzyrodzoną radość, bo przecież Nowe Życie, staje się naszym udziałem. Niech niewzruszona wiara w tę wyjątkową prawdę, stanie się siłą i dodaje odwagi na szarą, niekiedy tak boleśnie trud-ną codzienność.

Z zapewnieniem o pamięci w modlitwie życzymy

Błogosławionych Świąt Wielkanocnych

Redakcja

Fot.

dk. Ł

. Grz

ejda

SC

J

Page 3: Wstan 2(128)2010

3

Wydawca: Wyższe Seminarium Misyjne Zgromadzenia Księży Najśw. Serca Jezusowego (Księża Sercanie), 32-422 Stad ni ki 81, tel.: (012) – 271 15 24, fax (012) – 271 15 45, e-mail: [email protected] Re dak cja: ks. Robert Ptak SCJ (red. nacz.), ks. Kazimierz Sławiński SCJ oraz klerycy: G. Siedlarz, M. Wójcik; Współ pracownicy:Z. Dy wic ki, W. Jamróz, A. Jędrzejowska, J. Lasota, J. Le śniak, K. Suwiczak, Z. Szczę sna, M. Wnęk, T. Wrona, Z. Za-remba; Kol por taż: kl. J. Kopystyński, kl. A. Makara; Skład i ła ma nie: Wy daw nic two Księ ży Ser ca nów DEHON; Druk: EURODRUK-Kraków Sp. z o.o. Nakład: 7 100 egz.Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i skracania nad sy ła nych materiałów. Fotografi e bez podpisów są tyl ko przykładowymi ilustracjami i nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule.Za zezwoleniem władzy kościelnej.

„NABIERZCIE ODWAGI: JESTEŚCIE UMIŁOWANYMI KRÓLESTWA BOŻEGO” Benedykt XVI ............................................... 4

KRÓTKA REFLEKSJA NAD SYMBOLAMI PASCHALNYMIGrażyna Brączyk ............................................ 6

DIAMENT NA DRZEWIE HAŃBY

Franio ......................................................... 9

TRUDNA SZTUKA PRZEBACZANIA

Jadwiga Lasota ........................................... 10

NA ROZDROŻUJózefa Leśniak ................................................. 11

ODDANA NA OFIARĘ MIŁOŚCIks. Jan Sypko SCJ ........................................... 12

S£OWA OCZEKIWANE ......................... 14

CHRZEŚCIJAŃSTWO, CZY JEGO POZORY?ks. Lucjan Szczepaniak SCJ ....................... 16

W SIDŁACH FAŁSZYWEGO UZDROWICIELA

ks. Michał Olszewski SCJ .......................... 18

„CÓŻ MOGŁEM WIĘCEJ UCZYNIĆ DLA WAS...”

Łucja Mazurkiewicz ................................... 20

AZERBEJDŻAN (CZ. II)

ks. Henryk Majkrzak SCJ .......................... 22

AFRYKAŃSKA MISJA W POLSCE

o. Stanisław Olesiak SVD .......................... 24

2(128)20102(128)2010

Przekazując Wam wiosenne „Wstań”, chcemy na nowo rozbudzić w Waszych sercach wiarę i radość z tego, że Jezus zmartwychwstały jest obecny pośród nas i działa swoją łaską. Alleluja! Jezus żyje! To naj-wspanialsze orędzie, jakie może dotrzeć do człowieka, który doświadcza opuszczenia, cierpienia i umierania. Z pewnością sytuacja, w której wielu z Was obecnie się znajduje, nie do końca napełnia radością i poko-jem. Ból, niepewność, długie godziny w szpitalu…

Czy ktoś zrozumie, co się z nami dzieje i co prze-żywamy?

Wielu poddaje się i nie widzi żadnej nadziei. Wielu jednak w tych najtrudniejszych chwilach odnajduje nowy sens swojego życia. O tym m.in. mówią pre-zentowane świadectwa, artykuły, i zamyślenia. War-to zatrzymać się nad ich treścią, bo przebija z nich ogromna troska o to, by nie zmarnować – choć brzmi to paradoksalnie – daru cierpienia, choroby i samot-ności. Przykładem takiego podejścia do trudnych do-świadczeń życiowych są dla nas święci, np. s. Teresa od Dzieciątka Jezus. Czerpała ona siłę z modlitwy i Eucharystii, z którą związany jest dar kapłaństwa. Dziękujmy Bogu za naszych księży i wypraszajmy nowe powołania, zwłaszcza teraz, w trwającym Roku Kapłańskim.

W naszej chorobie i cierpieniu szukamy skutecz-nego lekarstwa. Jednak dzisiaj coraz częściej można wpaść w sidła fałszywych uzdrowicieli, którzy wtrąca-ją chorych w jeszcze gorszą niewolę ducha. Dlatego trzeba nam trwać przy krzyżu Chrystusa, bo to jest znak naszego zbawienia i nadzieja zmartwychwstania. Krzyż uczy nas trudnej sztuki przebaczania, ofiary i zaufania Bogu.

W imieniu księży i kleryków naszego seminarium dziękuję za Waszą życzliwość, modlitwę i ofiarowane za nas cierpienia. Zapewniamy o naszej modlitwie we wszystkich Waszych intencjach!

Fot. dk. Ł. Grzejda SCJ

Page 4: Wstan 2(128)2010

4

Fragment orędzia Ojca Świętego na Światowy Dzień Chorego 2010 roku

„Nabierzcie odwagi:

jesteście

umiłowanymi

Królestwa Bożego”

Drodzy bracia i siostry!11 lutego, w liturgiczne wspomnienie Naj-

świętszej Maryi Panny z Lourdes, w bazylice watykańskiej obchodzony będzie XVIII Świato-wy Dzień Chorego. (…) Poprzez doroczny Świa-towy Dzień Chorego Kościół pragnie szeroko uwrażliwić wspólnotę kościelną odnośnie do wagi posługi duszpasterskiej w wielkim świecie służby zdrowia. Posługa ta stanowi integralną część jego misji, ponieważ wpisuje się w isto-tę zbawczej misji Chrystusa. On, Boski Lekarz „przeszedł (...) dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła” (Dz 10,38). Z tajemnicy Jego męki, śmierci i zmartwychwstania ludzkie cierpienie czerpie sens i pełnię światła. W liście apostolskim Salvi-fici doloris sługa Boży Jan Paweł II zawarł słowa rzucające światło na ten temat: „Cierpienie ludz-kie – pisał Ojciec Święty – osiągnęło swój zenit w męce Chrystusa. Równocześnie zaś weszło ono w całkowicie nowy wymiar i w nowy porządek: zostało związane z miłością... z tą miłością, która tworzy dobro, wyprowadzając je również ze zła, wyprowadzając poprzez cierpienie tak, jak najwyż-sze dobro Odkupienia świata zostało wyprowadzone z Krzyża Chrystusa i stale z niego bierze swój początek. Krzyż Chrystusa stał się źródłem, z którego biją strumienie wody ży-wej” (nr 18).

Pan Jezus podczas Ostatniej Wie-czerzy, zanim powrócił do Ojca, po-

chylił się, by obmyć stopy apostołom, uprzedza-jąc najwyższy akt miłości na krzyżu. Poprzez ten gest zachęcił swoich uczniów, by weszli w Jego logikę miłości, która daje siebie zwłaszcza dla najmniejszych i najbardziej potrzebujących (por. J 13,12-17). Naśladując Jego przykład, każdy chrześcijanin jest powołany do ponownego przeżywania, w innych, nieustannie nowych kontekstach przypowieści o miłosiernym Sama-rytaninie, który przechodził obok człowieka na pół umarłego, porzuconego przez zbójców. „Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i wi-nem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: «Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał»” (Łk 10,33-35).

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Page 5: Wstan 2(128)2010

2(128)20102(128)2010

5

Na zakończenie przypowieści Jezus mówi: „Idź, i ty czyń podobnie!” (Łk 10,37). Tymi sło-wami zwraca się także do nas. Zachęca nas do pochylenia się nad ranami ciała i duszy tak wie-lu naszych braci i sióstr, których spotykamy na drogach naszego świata (…). W gruncie rzeczy, jak stwierdziłem w encyklice Spe salvi: „Nie uni-kanie cierpienia ani ucieczka od bólu uzdrawia człowieka, ale zdolność jego akceptacji, dojrze-wania w nim, prowadzi do odnajdywania sensu przez zjednoczenie z Chrystusem, który cierpiał z nieskończoną miłością” (nr 37) (…). W Konsty-

tucji dogmatycznej Lumen gentium czytamy, że „Chrystus posłany został przez Ojca, «aby głosić ewangelię ubogim... aby uzdrawiać skruszo-nych w sercu» (Łk 4,18), «aby szukać i zbawiać, co było zginęło» (Łk 19,10), podobnie i Kościół darzy miłością wszystkich dotkniętych słabością ludzką, co więcej, w ubogich i cierpiących od-najduje wizerunek swego ubogiego i cierpiącego Zbawiciela, im stara się ulżyć w niedoli i w nich usiłuje służyć Chrystusowi” (nr 8). To humani-tarne i duchowe działanie wspólnoty kościelnej na rzecz chorych i cierpiących na przestrzeni wieków wyrażało się w różnorodnych formach i strukturach służby zdrowia, także o charakterze instytucjonalnym. Chciałbym tu przypomnieć te zarządzane bezpośrednio przez diecezje oraz zrodzone z hojności wielu instytutów zakon-nych. Chodzi o cenne „dziedzictwo” odpowia-dające temu, że „miłość potrzebuje również or-ganizacji, aby w sposób uporządkowany mogła służyć wspólnocie” (encyklika Deus caritas est, 20). Utworzenie przed 25 laty Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia jest częścią takiej kościelnej troski o świat służby zdrowia. Skłania mnie to, by dodać, że w aktualnych warunkach

historyczno-kulturowych jeszcze bardziej widać potrzebę starannej i szerokiej obecności kościel-nej u boku chorych, podobnie jak obecności w społeczeństwie, zdolnej do skutecznego prze-kazywania wartości ewangelicznych w obronie życia ludzkiego we wszystkich jego fazach, od poczęcia aż do naturalnego kresu.

Pragnąłbym w tym miejscu podjąć Orędzie do ubogich, chorych i cierpiących, jakie ojcowie so-borowi skierowali do świata, pod koniec Soboru Powszechnego Watykańskiego II: „Wy wszyscy, którzy odczuwacie poważniej ciężar krzyża – piszą ojcowie soborowi – ...którzy płaczecie... nieznani cierpiący nabierzcie odwagi: jesteście umiłowanymi Królestwa Bożego, Królestwa na-dziei, szczęścia i życia; jesteście braćmi cierpią-cego Chrystusa; i wraz z Nim, jeśli tego chcecie, zbawiacie świat!” (Enchiridion Vaticanum, I, n. 523*, [p. 313]). Z serca dziękuję osobom, któ-re każdego dnia „pełnią służbę wobec chorych i cierpiących”, sprawiając w ten sposób, że „apo-stolat Bożego miłosierdzia, na który oczekują, coraz lepiej odpowiada na nowe wymagania” (Jan Paweł II, Konstytucja apostolska Pastor Bonus, art. 152).

W obecnym Roku Kapłańskim moja myśl kieruje się szczególnie ku wam, drodzy kapłani „słudzy chorych”, znak i narzędzie współczucia Chrystusa, który powinien docierać do każdego człowieka naznaczonego cierpieniem. Zachę-cam was, drodzy księża, byście nie szczędzili im troski i pocieszenia. Czas spędzony u boku tych, którzy przeżywają próbę, okazuje się owo-cującym łaską dla wszystkich innych wymiarów duszpasterstwa. Zwracam się w końcu do was, drodzy chorzy, i proszę was, byście się modlili i ofiarowywali wasze cierpienia za kapłanów, aby dochowywali wierności swemu powołaniu, a ich posługa była bogata w owoce duchowe, z korzyścią dla całego Kościoła.

Z tymi uczuciami modlę się dla chorych oraz dla towarzyszących im osób o macierzyń-ską opiekę Maryi Salus Infirmorum [Uzdrowienia Chorych] i wszyst-kim udzielam z serca apostol-skiego błogosławieństwa.

firmorumzyst-ol-

Watykan, 22 listopada 2009 r.

Fot. A

rchiw

um

Fot.

dk. K

. Szl

ache

tka

SC

J

Page 6: Wstan 2(128)2010

6

K ochani Chorzy i Czytelnicy Wstań

Każdy z Was już któ -ryś raz w swym życiu

przeżywa ten przepiękny i jak-że niezwykle głęboki czas Świąt Wielkanocnych. Wiecie zatem, że obfitują one w róż-norodne symbole paschalne. Z pewnością też nie jest Wam obce ich znaczenie. Jeżeli cho-dzi o mnie, to w mojej pamięci na zawsze już pozostała pewna ich, dość przypadkowo spotka-na, interpretacja. W obecnym czasie Wielkiego Postu posta-nowiłam znów wrócić pamię-cią do owych chwil zachwytu, który ogarniał moje serce, kie-dy – niejako – „zanurzałam się” w każdym z nich.

W tym „spotkaniu” z Wami chciałam podzielić się tym moim stale pogłębianym za-chwytem w nadziei, że sta-nie się on również Waszym udziałem. Jeżeli zatem chcecie przeżyć – być może – kolejne już w swoim życiu „spotkanie” z symbolami paschalnymi, to zapraszam Was teraz do krótkiej refleksji nad kilkoma z nich.

Najpierw zatrzymamy się przy najważniejszym

symbolu, jakim

Krótka refleksja nad wybrany m

jest baranek. Otóż baranek jest ła-godny i niewinny, potulny i milczą-cy. Nie potrafi też uciec, kiedy ktoś naprawdę chce go skrzywdzić, i nie obroni s ię sam przed zaplanowa-nym wobec niego złem. Dlatego lu-dzie mogą z nim zrobić wszystko, co tylko chcą! Ba-ranek wielkanocny jest zatem symbo-lem samego Chry-stusa, który jako Baranek bez ska-zy, cichy i łagod-ny, w niezwykłym milczeniu, pełnym pokory i miłości – „jak baranek na rzeź prowadzony” (Iz 53,7) – przyjął na siebie nasze winy i grzechy i złożył się za nas Ojcu Niebieskiemu w Ofierze Miłości. „On był prze-bity za nasze grzechy, zdruz-gotany za nasze winy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w jego ranach jest nasze uzdrowienie.” (Iz 53,5).

Drugim symbolem jest jajko. Jajko kryje w sobie niezwykłą siłę życia. Pisklę, które ukryte jest pod jego skorupką, walczy z nią, ponieważ pragnie wyjść na zewnątrz, by rosnąć, rozwi-jać się i być wolne. Zauważmy,

że człowiek, którego Bóg obda-rzył niezwykłym darem życia, też musi toczyć nieustanną walkę z sobą i z tym wszyst-kim, co go zniewala, ogranicza i krępuje. Musi każdego dnia zmieniać się na lepsze, rozwi-jać się i doskonalić; zrzucać w ten sposób z siebie stare i często złe nawyki i przyzwy-czajenia, tak jak pisklę swoją niepotrzebną i ciasną skoru-pę. Pamiętajmy jednak, aby do całej tej wielkiej i twórczej pracy nad sobą zaprosić Chry-stusa, bo bez Niego, sami nic nie zdołamy uczynić! To On

jp y yprzy najważniejsz

symboja

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJ

Fot.

ks. M

. Dan

iluk

SC

J

Page 7: Wstan 2(128)2010

7

2(128)20102(128)2010

y mi symbolami paschalnymi

– OFIARA MIŁOŚCI – wydo-bywa nas z naszych skorup: lęków, grzechów i ograniczeń, które czynią nas smutnymi i nieszczęśliwymi. On jest tym pięknym i wspaniałym Orłem, który bierze nas na swoje silne i rozpostarte skrzydła i podnosi wysoko, wysoko ku sobie, ku pełni życia i szczęścia.

Trzecim symbolem, na któ-rym zatrzymuje się przez chwi-lę nasza uwaga, jest sól. Sól, stosowana we właściwych proporcjach, jest nosicielką przedziwnej siły! To właśnie ona chroni potrawy przed zepsuciem i obdarza je od-powiednim smakiem. Dzięki soli człowiek może (byle tyl-ko w sposób umiarkowany) kosztować i delektować się smakiem przeróżnych potraw. Święty Hieronim nazwał Chry-stusa „Niebieską Solą”, która swoją ożywczą mocą przenika niebo i ziemię i czyni z naszego życia „Smaczną Potrawę”. Czło-wiek, zapraszając Zmartwych-wstałego Jezusa do swojego życia, nabiera – jak konkretna potrawa – smaku i świeżości! Odradza się, wzrasta i pięknie-je. Jego życie zyskuje właści -wy kierunek i nabiera dyna-mizmu. Dzieje się tak, ponie-waż Zmartwychwstały Chrystus przyobleka go „w szatę nowe -go człowieczeństwa”, które wciąż się odnawia, ku coraz głębszemu i pełniejszemu po-znaniu Boga.

7 7777777777777777777777777777 777777777777777 777777777 7777 777777777777 7777777 777777777777 7777

Czwa r t ym s y m b o l e m przywołanym w naszej krót-kiej refleksjijest woda. Jej życiodajna siła jest tak konie-cznie potrze-bna ludziom, z w i e r z ę t o m i roślinom jak powietrze, któ-rym oddychają. Człowiek praw-dziwie może żyć i naprawdę być szczęśliwym bez bardzo wielu rzeczy, ale nigdy bez wody! Tak jest nie tylko w po-rządku natury, ale i łaski. Jak bowiem nasze ciało potrzebuje tej naturalnej wody, tak nasza dusza potrzebuje wody Ducha Świętego, którą jest łaska – czy-li dar darmo dany przez Chry-stusa. Łaska wkracza w nasze życie z chwilą chrztu św. i jest dla nas „jak studnia bez dna”, a zatem czerpmy z niej obficie w każdej chwili naszego życia. Ona bowiem zapewnia życie naszej duszy, uzdrawia nas, formuje, odnawia, pokrzepia i uzdalnia do życia z Bogiem i dla Boga. Dzięki niej możemy pięknie żyć, czyli „rodzić dobre owoce”, godne naszego Zmar-twychwstałego Pana.

Piątym symbolem, jest chleb. Nie spada on z nieba jak staro-testamentalna, żydowska man-na, ale wymaga ciężkiej pracy wielu rąk, zanim we właściwym

kształcie i kolorze znajdzie się na naszym stole. Chleb jest zarówno darem nieba – bo to Bóg daje wzrost maleńkiemu ziarenku – jak i twórczym wy-siłkiem wielu ludzi – owocem ich wielkiego trudu.

Jezus, nasz Zmartwychwsta-ły Mistrz, sam siebie nazywa Chlebem. „Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przycho-dzi, nie będzie łaknął” (J 6,35). Każdy z nas wie, jak wiele trzeba ludzkiej pracy, aby zjeść świeżą, pachnącą kromkę chle-ba, a Jezus daje się nam do spożycia za darmo! Pragnie tylko, abyśmy Go kochali, zabiegali o Niego i całym ser-cem Go pragnęli! Jak zatem nasze ciało potrzebuje tego codziennego chleba, tak nasza dusza potrzebuje Komunii św. Jezus chce się nam dawać na

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJFo

t. dk

. Ł. G

rzej

da S

CJ

Page 8: Wstan 2(128)2010

8

pokarm, abyśmy nie ustali w dalekiej i trudnej wędrówce do domu naszego najlepsze-go Ojca, ale to od nas zależy, w jakim usposobieniu i z jaką tęsknotą będziemy przyjmować Naszego Pana i Mistrza. W tym miejscu chciałam podzielić się z Wami bardzo ważną uwagą. Otóż miarą udanego spotkania z Jezusem jest miara naszej tęsknoty za Nim. Jeżeli stwier-dzamy, że nie udają się nam spotkania z Jezusem, to znaczy tylko jedno, a mianowicie, że za mało za Nim tęsknimy!

Szóstym, a zarazem ostatnim symbolem, nad którym snuje-my naszą wielkanocną reflek-sję, jest ogień. Pełni on wielkie i ważne funkcje, a mianowicie: ogrzewa nasze zziębnięte ciała i nasze domy, odstrasza złe

zwierzęta, służy do przygotowywa-nia smacznych

potraw, a jego jasne promy-ki wzbudzają

w nas radość, oświetlają i wska-

zują nam drogę wśród ciemności.

Ogień spala wiele niepotrzebnych rzeczy, ale często też obraca się przeciw człowiekowi, a wtedy potrafi zniszczyć i przemienić w popiół dorobek całych poko-leń i społeczeństw. Ten wspaniały ogień jest tak-że symbolem Chrystu-sa, który jest światłością świata, rozpraszającą każ-dy mrok. Jezus mówi: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie bę-dzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12).

Kochani, pomyślcie, jaka to wspaniała wiadomość! Jeżeli Jezus jest światłością świata i światłością naszego serca, to znaczy, że w naszym życiu nie może zaistnieć taka ciemność, z której On – Zmartwychwstały Pan – nie potrafiłby nas wypro-wadzić! Jezus jest Światłem, któ-re rozproszy każdy nasz mrok, oświetli każdą, często bardzo trudną i wąską ścieżynę naszego życia, da radość naszym smut-nym oczom i ciepło naszemu spragnionemu miłości sercu. Zaprośmy zatem Jezusa jesz-cze pełniej w to nasze zwykłe, codzienne życie – tak często wypełnione wielkim cierpie-niem – i poprośmy Go, abyśmy umieli obficie czerpać z Jego Boskiego światła i sami stali się takim „małym ognikiem”, który będzie dawał innym ludziom światło, ciepło i radość.

Życzę zatem Wam – i sobie – aby codziennie pękała nasza wąska i ciężka skorupa, któ-ra nas więzi i ogranicza i aby Jezus – pokorny, wielkanocny Baranek i piękny, wspaniały

Orzeł wziął nas w swoje mocne i silne ramiona i pomógł nam prowadzić życie piękne i czy-ste, radosne, szczęśliwe i w peł-ni zasługujące na niebo.

Pamiętajmy, że zarówno na-sze życie, jak i każde, nawet to najmniejsze cierpienie, którego doświadczamy, ma wielką war-tość w oczach Bożych i że za-wsze, w każdej naszej życiowej sytuacji jesteśmy kochani przez Boga i oczekiwani przez Niego z wielką tęsknotą.

Wciąż coraz mocniej do mnie docieraże to co wielkienie umieraa jeśli umrzez grobu powstanierazem z Jezusemna ZMARTWYCHWSTANIE.

Tym radosnym wielkanoc-nym słowem gorąco Was po-zdrawiam i łączę się z Wami w tej wielkiej radości płynącej ze ZMARTWYCHWSTANIA JEZUSA, jak i z nadziei naszego przyszłego z Nim Zmartwych-wstania.

Grażyna Brączyk (Bukowina Tatrzańska)

zwierzęprzni

jk

wośw

Fot. k

s. Ł.

Ogór

ek S

CJ

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJ

Page 9: Wstan 2(128)2010

2(128)20102(128)2010

9

O poranku, zmartwychwstanie!Wielka jasność pośród nocy.Tak trudno jest patrzeć na wprost takiej jasności,Przez filtr nie widzę nic, więc pytam:Czy to jest zjawa?Czy to tylko sen?

Z mroku wyłania się diament,Co zawisł na drzewie hańby...A jednak nieśmiertelność dla mnie pocieszeniem, Chrystus chce przyjść do mnie i czeka,Ciekawy to Gość!Jego zaproszę.

Wczoraj nie wierzyłem słowu,Że życie nasze jest wieczne.Lecz kiedy me twarde serce Chrystus otworzył,Z łatwością ja rozpoznałem Go,Miał diament w dłoni.Ciekawy to Gość.

Diament na drzewie

hańby

Chcę, żeby każdy uwierzył,Że tylko w Chrystusie wieczność

I zmartwychwstanie też, kto się Jemu powierzy.On zawsze u progu naszych serc

Cierpliwie czeka,Na „tak” człowieka.

Chrystus zmartwychwstały świdrem niewidzialnej mocy,Puka z uśmiechem do serc wszystkich ludzi.

Jego obecność, jak balsam dla zranionej duszy,Swoją miłością oczyści duszę twą.

Niechaj ją rzeźbi diamentem czystości, jak może,Bo przecież Ty, wszystko potrafisz – Boże.

Franio(Jastrzębie Zdrój)

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJ

Fot. k

s. M.

Dan

iluk S

CJ

Page 10: Wstan 2(128)2010

K

10

ażdy człowiek doświadcza w życiu we-wnętrznego zranienia – zranienia serca. Do cierpień sprawiających największy ból należą: poczucie odrzucenia, lek-ceważenie, wzgardzenie, opuszcze-

nie, zerwanie więzi z bliskimi, poczucie bycia niechcianym, bezwartościowym, niekochanym. W zależności od tego, jak zachowuje się serce w momencie zranienia, można rozpoznać, czy

„Powinniśmy zawsze przebaczać, pamiętając,że sami potrzebujemy przebaczenia”.

Jan Paweł II

była w nim tylko miłość doczesna – ludzka czy miłość wieczna pochodząca od Boga. Zranienie miłości doczesnej zamyka serce i nie eliminuje pretensji do tego, kto rani. Jeśli natomiast ser-ce wypełnia miłość Boża, wtedy po zranieniu człowiek otwiera się na tego, kto rani i pragnie jego przemiany. Człowiek, chcąc wejść na dro-gę pokoju, winien przebaczyć wszystkim, do których czuje żal. Może się czasem zdarzyć, że ktoś pod wpływem doświadczanego cierpienia oskarży nawet samego Pana Boga i będzie mieć do Niego pretensje o codzienny krzyż, śmierć, niepełnosprawność, chorobę. Przyznanie się do tych oskarżeń jest drogą do odkrycia praw-dziwego obrazu Boga – miłującego Ojca, który kocha każdego człowieka od zawsze. Brak przebaczenia może dotyczyć także nas samych, gdy koncentrując się na sobie i na własnych działaniach, nie otwieramy się na Bożą miłość. Przebaczeniem należy także objąć inne osoby – rodzinę, przyjaciół, znajomych, społeczeństwo. Prawdziwe przebaczenie jest bezinteresowne. Dokonuje się w głębi serca poprzez otwarcie na łaskę Bożą i wewnętrzne uzdrowienie.

Człowiek wiary czuje się odpowiedzialny za osobę, która go zraniła. Obdarowując przebacze-niem, przywraca się takiej osobie miejsce, jakie zajmowała wcześniej w naszych oczach. Aby tak się stało, należy w doświadczane zranienie zaprosić Ducha Świętego, który podtrzymuje i upewnia, że jest pokój większy niż ten ból, życie silniejsze niż śmierć i miłość silniejsza niż lęk. To właśnie pod wpływem Ducha Świętego człowiek podejmuje drogę przebaczenia. Do-świadczane zranienie może stać się źródłem oczyszczenia, kształtowania „nowego człowie-

Trudna sztuka przebaczania

Fot.

ks. Z

. Płu

ska

SC

J

Page 11: Wstan 2(128)2010

11

2(128)20102(128)2010

ka”, który nie odpłaca złem za zło, nie obraża tych, którzy go obrażają, ale staje się „misjona-rzem pokoju”. Drogą do prawdziwego przeba-czenia jest zwrócenie się w kierunku drugiego człowieka i próba spojrzenia ze współczuciem na jego osobę ponad jego winę. Przebaczenie jest zadaniem człowieka – aktem jego woli, ale też darem Boga, który uzdalnia do ogarnięcia modlitwą i miłością osoby, która wobec nas zawiniła. Źródłem przebaczenia jest bezwarun-kowa miłość Boga wobec każdego z nas.

Ku przebaczeniu z głębi serca prowadzą trzy drogi modlitwy. W modlitwie kontempla-cji prosimy Jezusa o prawdziwe przebaczenie. „Przypatrujemy się wraz z Nim, Jego oczami temu, co się wydarzyło, nam samym, drugie-mu człowiekowi, samemu zranieniu. Temu, co powstrzymuje nasze przebaczenie, temu, co właśnie przeżywamy”. W modlitwie uwielbienia kieruje się spojrzenie ku Bogu, odwracając tym samym od doznanego zła, poszerzając swe serce, otwierając je na Boga i innych ludzi. Uwielbie-nie jest uznaniem, że wszystko ma swoje ukryte znaczenie znane jednak Bogu. W modlitwie błogosławienia zwracamy się z prośbą do Pana, by dokonał w nas przebaczenia i upraszamy błogosławieństwo dla osoby, która nas zraniła. „Można o to prosić w modlitwie: Pomóż mi chcieć przebaczyć, bo ja sam nie potrafię, albo: Pomóż mi, chociaż chcieć przebaczyć. Trzeba o to prosić tak długo, aż się zostanie wysłucha-nym”. Znakiem, że przebaczenie zamieszkało w sercu, jest pragnienie dobra i modlitwa za tego, kto wyrządził zło. Przebaczenie staje się wówczas drogą miłości.

Jadwiga Lasota(Warszawa)

111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111

J gg(W(W(W(Warararsss

na rozdrożu mego życiastajesz Tyi wskazujesz drogętę właściwąktórą zagubiłam

na rozdrożu mojej samotnościstawiasz człowiekaby mi towarzyszył

na rozdrożu mego życiagdzie smutek i niepokójdajesz mi nadziejęże jest cel jedynyi warto iść w górę

na rozdrożu mego życiastajesz jak cieńby iść za mnąprzez rozdroża mojego życia

Józefa Leśniak(Węglówka)

NANA ROZDROŻUROZDROŻU

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Fot.

ks. M

. Dan

iluk

SC

J

Page 12: Wstan 2(128)2010

Ś

12

więta Teresa od Dzie-ciątka Jezus, ogłoszo-na doktorem Kościoła w Rzymie 19 paździer-nika 1997 roku przez

Jana Pawła II, budzi ciągle zainteresowanie w całym Ko-ściele. Jej życie duchowe ujęte w tak zwanej „małej drodze”, jest przykładem świętości do-stępnej dla wszystkich wy-znawców Chrystusa.

Urodziła się 2 stycznia 1873 roku w Alençon we Francji. Jej rodzicami byli Louis Martin i Zeline Guerin (ogłoszeni bło-gosławionymi 20 października 2008 roku). Zmarła 30 września 1897 roku, około godziny 19.20 w Karmelu w Lisieux we Fran-cji. Była wyczerpana gruźlicą, przeżyła zaledwie 25 lat. Jej krótkie życie było naznaczone cierpieniem fizycznym i du-chowym, które przyjmowała i przeżywała w duchu wiary i uległości wobec woli Bożej. Cierpienie pojawiło się już w dzieciństwie, od śmierci mat-ki, a następnie towarzyszyło jej do końca ziemskiego życia.

Jednym z pierwszych świa-domych cierpień św. Teresy

Oddana na ofiarę

była choroba i śmierć matki. W jej pamięci pozostały na zawsze bolesne wspomnienia związane z chorobą mamy, obrzędem udzielania jej sa-kramentu chorych i w końcu z jej śmiercią. W ciągu życia wiele razy wspominała z bólem o tych przeżyciach.

Kole jnym c ierpieniem, w życiu św. Teresy była dziw-na choroba, która dotknęła ją w wieku 10 lat. Wezwany lekarz nie potrafił jej określić, ponieważ nigdy nie spotkał się z takim zjawiskiem. Podczas ataków tej choroby święta za-chowywała się bardzo dziwnie, przyjmując różne postawy ciała. Doznawała również ataków lęku. Z czasem uznała, że było to działanie szatana. Okres ten, który był dla niej ogrom-ną męczarnią, zakończył się cudownym uzdrowieniem za przyczyną Matki Najświętszej. O tym wydarzeniu pisze świę-ta: „Nagle Najświętsza Panna wydała mi się tak piękna, że nigdy nie widziałam nic równie pięknego. Jej twarz tchnęła do-brocią i niewypowiedzianą czu-łością, ale tym, co przeniknę-

ło mnie aż do głębi duszy, był «czarujący uśmiech Najświętszej Panny». Rozwiały się wszystkie moje utrapienia” (św. Teresa od Dzieciątka Je-zus, Dzieje duszy).

Swoistą formą cierpienia były dla św. Teresy od Dzie-ciątka Jezus różne przeszkody związane ze wstąpieniem do Karmelu i życiem w nim.

Jedną z zasadniczych trud-ności, które napotkała i musiała

ż ddooo y, bbyłył śś hh

MiłościFot. A

rchiw

um

Fot.

dk. Ł

. Grz

ejda

SC

J

św. Teresa z Lisieux

Page 13: Wstan 2(128)2010

13

2(128)20102(128)2010

pokonać w związku ze wstą-pieniem do zgromadzenia, był jej młody wiek. Pomimo zgo- dy otrzymanej od papieża Le-ona XIII na realizację swojego powołania, przełożony Karme-lu z ramienia biskupa, sprzeci-wiał się temu. Ta sytuacja była przyczyną wielu tak bolesnych przeżyć, że doznała poczucia opuszczenia jej przez Chrystu-sa, któremu pragnęła poświęcić swoje życie.

Po przekroczeniu klauzury Karmelu, od początku swojego życia zakonnego doświadczała wielu cierpień, o których napi-sała: „Życie zakonne znalazłam takim, jakim je sobie wyobra-żałam, nie dziwiła mnie żadna ofiara... Pierwszym moim kro-kom towarzyszyły raczej ciernie niż róże!... Tak cierpienie wy-ciągało do mnie ramiona, a ja rzucałam się w nie z miłością. Wszak po to przyszłam do Kar-melu” (św. Teresa od Dzieciąt-ka Jezus, Dzieje duszy).

Życie zakonne dostarczało św. Teresie różnych bolesnych doświadczeń ze strony wspól-noty sióstr, doświadczenia te nazywała „ukłuciami szpilką”. Cierpiała duchowo zwłaszcza wtedy, gdy stawała się niewin-ną ofiarą zazdrości czy kapry-sów sióstr.

Bardzo boleśnie przeżyła też chorobę psychiczną swojego ojca, który przez trzy lata nie był w pełni władz umysłowych i przebywał w domu dla psy-chicznie chorych. To cierpienie święta odczuwała także długi czas po jego śmierci.

Surowy tryb życia w Kar-melu stworzył dla św. Teresy szereg cierpień fizycznych, któ re towarzyszyły jej do koń-ca życia. W nocy z Wielkie -go Czwartku na Wielki Piątek, z 3 na 4 kwietnia 1896 roku,

święta miała krwotok, który powtarzał się przez następne dni. Nie miała wątpliwo-ści, że chodzi o po-ważną chorobę, która okazała się gruźlicą. Pomimo takiego stanu zdrowia nie prosiła o żadne ulgi, ale brała udział we wszystkich aktach życia zakon-nego, chociaż wie-le ją to kosztowało. Postępująca gruźlica obejmowała nie tylko płuca, ale z czasem całe wnętrzności, co było przyczyną nie-opisanego cierpienia. Jednak w takim sta-nie powtarzała: „Gdy Jezus chce zesłać na nas cierpienie, to bez-względnie trzeba je przyjąć” (św. Teresa od Dzie-ciątka Jezus, Dzieje duszy).

Natomiast 30 września 1897 roku podczas agonii, która trwa-ła 12 godzin i zakończyła się ekstazą miłości, jak relacjonują jej współsiostry, św. Teresa wy-znała: „Nie myślałam nigdy, że można tyle cierpieć... Nie mogę tego sobie inaczej wytłumaczyć, jak tylko moim niezmiernym pragnieniem ratowania dusz... Wszystko, co napisałam o moim pragnieniu cierpienia, szcze-rą jest prawdą! Nie żałuję, że oddałam się na ofiarę Miłości” (św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Dzieje duszy).

Każde cierpienie, które do-tyka człowieka, nie należy do łatwych doświadczeń, dlate-go poszukujemy sposobów unikania go albo uśmierzania jego skutków. Napisano wie-le książek, jak go unikać, jak leczyć, jak sobie z nim radzić albo jak je zaakceptować jako

część naszego życia. Jednak cierpienie jest doświadczeniem bardzo osobistym, zmienia co-dzienność, zmienia nasze życie. Mimo wszystko nie powinno być powodem zagubienia czy rozpaczy.

Jeszcze raz, patrząc na ży-cie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, która z głęboką wiarą starała się rozumieć i przeży-wać cierpienie, możemy odkryć i tę prawdę, że cierpienie uszla-chetnia człowieka i zbliża do Boga.

ks. Jan Sypko SCJ(Kraków)

Fot.

ks. Z

. Płu

ska

SC

J

Page 14: Wstan 2(128)2010

14

Rozwarte niebo!Niebo rozwiera się nad ziemią w swym błękicie,Gdy Bóg zsyła Ducha Świętego, by dać nam nowe życie.Bo kiedy świat ginie w ciemnościach przemocy i rozpaczy,Bóg posyła Ducha Pocieszyciela, że może być inaczej.

Jak kwiat potrzebuje wody i słońca, aby być kwiatem,Tak człowiek potrzebuje mocy Jego Ducha, by być jedno z bratem.Miłość osłabła, nadzieja zgasła, radości z życia tak niewiele.Siły opadły, przygniatają winy, osaczyli cię nieprzyjaciele.

Odwagi! Przecież już nie raz doświadczyłeś, że jest zmartwychwstanie.A jeśli znowu dołek – jest Ducha zesłanie.Oczekuj i pragnij, nie chowaj się w cieniu, gdy słońce świeci dla ciebie.Stąpaj pewnie po ziemi, a głowę miej zawsze w niebie.

Z nieba zstępuje Duch Święty, by rozpalić w nas ogień miłości.Udziela wszystkich potrzebnych darów do życia i radości.Wsłuchuj się w głos Ojca, który na swego Syna wskazuje.Pełnij Jego wolę, będziesz szczęśliwy, On ciebie miłuje.

Irena Kabacińska (Gniezno)

Raz na zawsze się spotkamyKiedyś się spotkamy tam w górze u Boga.

Nie rozdzieli nas kłótniaani zwątpień trwoga.

Wszyscy będziemy przy Boguz uśmiechem na twarzy.Będziemy grali w piłkę,

skakali, radowali się.

A radości nie będzie końcai tak już zostanie.

Bo chwała będzie Bogu terazi na wieki wieków. Amen.

Edward Płonka(Bochnia)

Fot. k

s. Ł.

Ogór

ek S

CJ

Page 15: Wstan 2(128)2010

15

2(128)20102(128)2010

ZłudzenieKiedy już spełnią się marzeniaI cele wszystkie już osiągnieszZobaczysz, co zobaczyć chciałeśSpróbujesz, co spróbować chciałeśI dziwne już nie będzie nic.Cóż wtedy?Oświeć mnie wtedy Boże mójI otwórz mi na nowo oczyI wlej do mego serca żarAbym w swym życiu znalazł znówNowe radości, nowe smutkiDaj moim oczom nowy blaskŻebym choć przez chwilę mógłJak dziecko spojrzeć na ten świat.

Andrzej Góra(Kraków)

***nie zmieniaj

słonecznego dnia w noc

noc jest po to by zobaczyć światło gwiazd

przejrzyj się w oczachnapotkanego człowieka

ucałuj źdźbło trawybóle nazwij po imieniu

spróbuj odnaleźćzagubiony dawno sens

nad otchłanią samotnościzbuduj most

pozwól miłościmieszkać w twoim domu

a radość sfruniena skrzydłach aniołów

uwierz że cudemkażdy dzień

z NadziejąWiarą

i Miłością

Jadwiga Sutuła-Karp(Białystok)

WielkanocJeszcze dzwony nie przebrzmiały, a stół jak zielony ogród.Mały baranek z chorągiewkąsię pasie na głowie rzeżuchy.Załamane w wazonie słońceczeka niecierpliwie na radosne Alleluja.Firanki muślinowe pełne zapachu powietrza, wiszą jak ogromny, delikatny motyl.A potem – ciszajakby ktoś nagle bezszelestniestanął pośrodku nas,dzielił sprawiedliwie poświęcone jajko życia.Za oknem spłoszone ptaki odleciały w chmury.Wazony pełne hiacyntówjak niebieskiego dymu,zatęskniły do wstążekz wielkanocnych palm...

Zenon Zaremba(Grudziądz)

Page 16: Wstan 2(128)2010

16

P raca w szpitalu skłania do refleksji do-tyczącej bycia chrześcijaninem w tym szczególnym miejscu. Odnosi się ona w równej mierze do personelu me-dycznego, jak i do chorych oraz od-

wiedzających. Rozważania te inspirowane są również coraz głośniejszymi głosami obrońców i przeciwników obecności Krzyża w miejscach publicznych, a przecież takim miejscem jest również szpital. Będąc studentem, a następnie młodym lekarzem w cza-sach realnego socjalizmu, daremnie szukałem kapli-cy, czy też Krzyża w sali szpitalnej. Opieka dusz-pasterska nad chorymi w szpitalu była wówczas wstydliwie ukrywana, a kapelan przemykał ko-rytarzami skoro świt, aby nie drażnić tych, którzy zawsze mieli rację.

W tych trudnych cza-sach była ogromna tęsk-nota za Krzyżem w życiu publicznym, a zwłaszcza w szpitalu, gdyż nadawał on sens ludzkiemu cier-pieniu. Chorzy pragnęli również sakramentów, a zwłaszcza Euchary-stii. Krzyża nie było na ścianach, ale upominał

Chrześcijaństwo,

czy jego pozory?

się o swoją obecność w ludzkich sumieniach. W tym Znaku zdobywali siłę do życia i godność nie tylko chrześcijanie, lecz również – ludzie nie-wierzący – poszukujący prawdy. Krzyż – symbol miłości, pojednania i wolności drażnił tylko znie-wolonych, a będących na usługach nieprzyjaciół ludzi i Boga.

Wspominam zatem te chwile, kiedy Krzyż wrócił na swoje miejsce. Tysiące spracowanych

dłoni, ludzi o czystych sercach, wieszały w całej Polsce ten Znak nadziei, ale również „Znak, które-mu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34). Nie były to pu-ste gesty, ale wyraz wiary i zwycięstwa miłości nad nienawiścią, zwycięstwa wolności nad zniewole-niem. Naród nasz przy-pominał Izraelitów, którzy ocaleni zostali z niewoli egipskiej (por. Wj 11,1-10).Niestety, dwadzieścia lat wolności oraz pojawienie się nowego pokolenia, spośród którego wielu otrzymało wszystko zbyt łatwo, zatarło pierwotną tęsknotę za Bogiem i Jego ukrzyżowanym Synem. I zły duch powrócił do wolnej ojczyzny z sied-mioma gorszymi od siebie Fo

t. kl. E

. Sink

evich

SCJ

Page 17: Wstan 2(128)2010

17

ks. Lucjan Szczepaniak SCJ(Kraków)

2(128)20102(128)2010

(por. Mt 12,43-45) (sekularyzacją, materializmem, libertynizmem, promiskuityzmem, seksizmem, poprawnością polityczną i ate-izmem).

Niepokoi jednak zwłaszcza upolitycznienie Chrystusa, który broniąc godności człowieka, nigdy nie utożsamiał się z władzą ziem-ską, bowiem Królestwo Jego nie jest z tego świata (por. J 18,36). Należy również zdecydowanie przypomnieć „duszpasterzom” bogaczy, że: „[Chrystus] sporzą-dziwszy (…) bicz ze sznurów, po-wypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły po-wywracał” (J 2,15).

Był solidarny z człowiekiem od ubóstwa stajni betlejemskiej (por. Łk 2,1-16) poprzez zwyczaj-ne życie w Nazarecie (por. Łk 2,52), aż po wy-niszczenie na Krzyżu (por. 26,1-28,20) i takim pragnie pozostać. Uczniowie Jego i ich następcy od samego początku podejmowali to zadanie. Wiara bez uczynków jest bowiem dla nich mar-twa (por. Jk 2,18). Symbole wprawdzie ożywiają wiarę, jednak potrzeba człowieka, aby uwierzył i żył według jej zasad. Spór o Krzyż jest sporem o uznanie Syna Bożego. Chrystus sam ostrzegał, że będzie on dotyczył nawet osób tworzących najściślejszy krąg rodziny: „Odtąd bowiem pię-cioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej” (Łk 12,52-53). Zanim Krzyż zostanie bowiem zdjęty ze ściany, musi być zlekceważony i za-pomniany lub, co gorsze, całkowicie wyrzucony z sumienia. Chrystus ostrzega: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia, lecz biada temu, przez którego przychodzą” (Łk 17,1).

Można w pewnym sensie zrozumieć argu-menty przeciwników Chry-

stusa i Jego Kościoła, są to bowiem ra-cje księcia ciem-ności, który od zawsze składa

tę samą propo-zycję: „Jeśli więc

upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje” (Łk 4,7). Nie ma jednak usprawiedliwie-nia dla osób nazywających się chrześcijanami, a ukrywających swoje przekonania z obawy przed utratą korzyści: materialnych, politycznych czy też społecznych. Chrystus nie pozostawia wątpliwości: „(…) Kto się przyzna do Mnie wo-bec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych, a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych” (Łk 12,8).

Prawdziwa wiara rodzi się bowiem w czasie próby. „(…) Jeśli masz zamiar służyć Panu, przy-gotuj swą duszę na doświadczenia! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równo-wagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego i nie odstępuj (…)” (Syr 2,1-3). Kto zatem nie ma dość sił, aby przyznać się do Chrystusa przed ludźmi, straci jedyną i niepowtarzalną okazję poznania Syna Bożego, podobnie, jak panny nieroztropne, którym zabrakło oliwy (por. Mt 25,1-13). Czło-wiek jako istota społeczna powołana do życia we wspólnocie z Bogiem, nie może zamknąć miłości do Niego w obrębie własnej izby. Życie każdego chrześcijanina powinno być czytelnym znakiem ukazującym Tego, który oddał za niego życie. Jest to wymóg konieczny odwzajemnienia Miłości (por. Mt 25,31-46). Natomiast kompromis ze złem zawiera się wtedy, gdy człowiek daje się zwieść i traci z oczu Chrystusa ukrzyżowanego, na którego powinien patrzeć nieustannie.

MMożna ww pewnym senssie zmentyy prze

stuusa i sącnz

tęz

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Page 18: Wstan 2(128)2010

18

Cierpieć to ludzka rzecz…Dzisiejsza kultura masowa

robi wszystko, by wyprzeć ze świadomości nowoczesnego człowieka pojęcie cierpienia. Reklama, kreowane modele życia i ciągła pogoń za sukce-sem i pieniądzem sprawiają, że tworzona jest iluzja szczęśliwe-go życia bez zmartwień, chorób i cierpienia. Nieustanne próby odciągnięcia człowieka od tego co prawdziwe i trudne, spełzają jednak na niczym. Nie jest bo-wiem możliwe uniknięcie tego, co wpisane zostało w ludzką egzystencję u zarania dziejów. Wielu dzisiaj ulega tej urojonej rzeczywistości, w której nie ma miejsca ani na to, co prawdzi-we w człowieku, ani tym bar-dziej na to co Boże. Nie da się bowiem pogodzić fałszu rze-czywistości ze Stwórcą tego, co prawdziwe. Wielu więc odcho-dzi od prawdziwej duchowości, od Boga i Kościoła. Przez jakiś czas udaje się jeszcze two-rzyć model fałszywego świata bez cierpienia i problemów,

W sidłach fałszywego

uzdrowiciela

w którym ludzie żyją samymi sukcesami i wielkimi pieniędz-mi. Wiecznie młodzi i zdrowi jak przysłowiowe ryby. Jed-nym udaje się to dłużej innym krócej. Wcześniej czy później każdy zostaje jednak posta-wiony przed koniecznością zmierzenia się z jakimś życio-wym problemem. Najczęściej dokonuje się to w przypadku dotknięcia przez dramat cho-roby i cierpienia. Często jest to choroba nieuleczalna czy wręcz prowadząca do śmierci. I wtedy następuje zagubienie i szukanie pomocy. Gdy zawodzi medy-cyna, gdy lekarze rozkładają ręce i stwierdzają, że tylko cud może uratować, do człowieka dociera dramatyczna prawda, że rzeczywistość cudu już daw-no wyrzucił ze swego życia. Na cud nie ma miejsca, bo nie ma wiary, bo uległo się pokusie odejścia od Boga i wstyd już wracać albo po prostu już się nie wierzy. Pozostaje jedno – poszukać namiastki ducho-wości i pójść drogą na skróty.

Drogą na skróty…Specjalne kanały telewizyjne,

czasopisma, ulotki, znajomi. Je-śli zaczniesz szukać, znajdziesz bardzo szybko informacje, gdzie masz się udać, by spotkać zna-chora, bioenergoterapeutę, uzdrowiciela, wróżkę, homeo-patę i innych. Już po pierwszej wizycie zapewnią o tym, że wyzdrowiejesz. Co więcej po-wiedzą ci nawet trochę o Bogu, a nad drzwiami gabinetu nie-jednokrotnie znajdziesz może święty obrazek. Wszystko po to, by dać ci fałszywą nadzie-ję uzdrowienia, niemającą nic wspólnego z drogą, na którą przez cierpienie chce cię wpro-wadzić Jezus. Niejednokrotnie jest tak, że Bóg, dopuszczając krzyż w życiu człowieka, zapra-sza go, by ten powrócił na drogi Pana. Nie jest to jednak droga prosta i krótka. Stąd nierzadko dzisiejszy człowiek sięga po różnego rodzaju niekonwen-cjonalne techniki uzdrawiania, by walkę z chorobą przejść na skróty.

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Page 19: Wstan 2(128)2010

19

2(128)20102(128)2010

Bioenergoterapia i inneWiększość z cudow-

nych metod uzdra-wiania bazuje na

odwoływaniu się do jakichś niezdefiniowa-nych energii du-

chowych. Często idzie to w parze

z wszelkiego rodza-ju rytuałami jak reiki,

wywoływanie duchów, jasnowi-dzenie, podróże astralne, hipno-za. Szczególnie bioenergotera-peuci, odwołując się do języka medycyny, kuszą ludzi szybkimi efektami terapii, nie informując o tym, że odbywa się ona na poziomie duchowym, a nie fi-zycznym. Wszystkie te praktyki są wykroczeniem przeciwko pierwszemu przykazaniu, gdyż człowiek przestaje pokładać ufność w jedynym Bogu, któ-rym jest Jahwe, a kieruje swoje

wosku, noszenie czerwonych elementów ubrań, mieszanki odpowiednich ziół połączone z zaklęciami, rzucanie prze-kleństw (złorzeczenie) czy uroków. Niestety do dziś są obecne, choć może mniej świa-dome.

Amulety i pierścionki…To ogromna plaga dzisiej-

szego czasu. Zakładamy wie-le przedmiotów na szyję, na palce i nadgarstki, nie mając pojęcia, co one oznaczają, ale wierząc w ich cudowne i uzdrowicielskie oddziaływa-nie. Wiele z nich, jak choćby bardzo rozpowszechniony pier-ścień Atlantów, jest związanych z określonym nurtem okultysty-cznym. Często te przedmioty wywodzą się ze starożytnych kultów pogańskich, a zaadapto-wane przez okultyzm stają się jego symbolami. Symbol, nawet

nieświadomie noszony, za-wsze pozo-staje znakiem, który wyraża co ś ba rdzo konkretnego i w jakiś spo-sób nas z tym identyfikuje. Dlatego nie jes t t ak do końca obojęt-nym noszenie,

nawet nieświadomie, sym-bolów okultystycznych, sata-nistycznych czy związanych z jakąś sektą. Na pewno bardzo niebezpiecznym staje się w mo-mencie, kiedy zakładamy go świadomie, ufając, że przyniesie nam szczęście, uzdrowienie czy ochronę. Wtedy jest to już etap otwarcia się na działanie Złego Ducha i świadome zaproszenie go do swojego życia.

Powrót i uwolnienie…Potrzeba więc ogromnej

czujności z naszej strony, by nie dać się wciągnąć w te wszyst-kie możliwości, jakie oferuje wachlarz okultystyczny w celu wyzdrowienia. Pójście drogą na skróty, może skończyć się tra-gicznie. Istnieje bowiem wielkie niebezpieczeństwo duchowego uwikłania się i ingerencji w na-sze życie złych mocy, które skrywają się pod płaszczykiem tzw. medycyny niekonwen-cjonalnej. Konieczne jest więc całkowite zerwanie z wyżej wy-mienionymi praktykami, pozby-cie się wszelkich przedmiotów, które zostały nam podarowane przez uzdrowicieli, wejście na drogę nawrócenia serca, dobra spowiedź i prośba skierowana do Jezusa o odcięcie nas od wszelkich skutków wikłania się w okultyzm. Nierzadko potrze-ba także modlitwy o uwolnie-nie, którą może przeprowadzić każdy kapłan.

Walka w imię Jezusa…Jako chrześcijanie mamy do

dyspozycji potężne narzędzia w celu uproszenia u Boga cudu uzdrowienia. W pierwszej ko-lejności Bóg daje nam lekarzy wraz z całym rozwojem medy-cyny. Daje nam też sakramen-ty i modlitwę Kościoła, który w swej charyzmatycznej po-słudze, kładąc ręce na chorych i cierpiących, składa ich na Sercu samego Boga. Wszystko więc cokolwiek robimy, róbmy w imię Jezusa, a wtedy będzie-my mogli mieć pewność, że nie błądzimy po bezdrożach, ale że idziemy drogą Pana.

ks. Michał Olszewski SCJ(Kraków)

g pWiększ

nychwia

osnn

chidzi

z wszju rytua

myśli ku nieznanym energiom, które stają się w tym momen-cie jego bożkami. Dochodzi tu niejako do stanięcia plecami wobec Boga i Jego Opatrzno-ści. Bardzo niebezpieczne są też stare praktyki, szczególnie obecne w środowiskach wiej-skich, związane nieraz z zabo-bonami i magicznymi rytuałami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie jak przelewanie

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Page 20: Wstan 2(128)2010

T

20

ak niedawno przeżywaliśmy Triduum Paschalne. Wielki Czwartek to dzień ustanowienia przez Chrystusa w Wie-czerniku dwóch sakramentów, tak bar-dzo ze sobą powiązanych – Eucharystii

i kapłaństwa. Pan Jezus wiedział, że chwila odej-ścia jest bliska, a jednocześnie chciał pozostać z nami na zawsze. Dlatego tam dokonuje pierw-szej konsekracji. Biorąc chleb do rąk, mówi: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje”, a nad kie-lichem z winem mówi: „Bierzcie i pijcie, to jest Krew Moja...”. A zwracając się do uczniów mówi: „To czyńcie na Moją pamiątkę”. Oto szczyt miło-ści Boskiego Mistrza. Odejdę, ale jednocześnie zostanę z wami, aż do skończenia świata!

Przeżywamy okres święceń kapłańskich, Pierwszych Komunii Świętych dzieci. Warto i trzeba przy tej okazji zastanowić się nad tym, jaki ogromny dar zostawił nam Jezus. Nie byłoby Eucharystii, nie moglibyśmy posilać się Ciałem

„Cóż mogłem „Cóż mogłem więcej uczynić więcej uczynić dla was…dla was…””

i Krwią Chrystusa w drodze przez doczesność do wieczności, gdyby nie było kapłanów. Bo tylko im dał Pan Jezus tę moc i władzę. To tylko kapłan może przemieniać chleb i wino w Ciało i Krew Pańską. Nie byłoby kapłanów, gdyby Jezus nie chciał zostać wśród nas, wciąż żywy i prawdziwy. Ale Jezus chciał pozostać i pozo-stał. Zbyt dobrze znał naszą słabość i niestałość. Dlatego dał kapłanów, aby sprawując Euchary-stię, umożliwiali trwałą obecność Jezusa wśród nas. „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał”. A jak człowiek odwdzię-cza się za tę MIŁOŚĆ? Jak my naszym codzien-nym życiem odpowiadamy na ofertę Bożej mi-łości? Jakim szacunkiem otaczamy ołtarz? Z jaką czcią odnosimy się do Jezusa Eucharystycznego w tabernakulum, w świątyni, gdzie wciąż na nas czeka, bo nas kocha? Czy odczuwamy jeszcze głód Eucharystii? Czy stać nas jeszcze na zgię-cie kolan przed Jezusem – nie przed kapłanem – kiedy niesie Jezusa do chorego? Czy potrafimy jak ludzie po cudownym rozmnożeniu chleba, prosić: „dawaj nam zawsze tego Chleba”, czy też żebrzemy tylko o ten chleb powszedni, o dobra materialne?

Dokąd prowadzimy nasze dzieci z żywym Jezusem w sercu – po raz pierwszy przyjętym? Czy do rodzinnych domów, jako Najlepszego i Najdroższego Gościa, aby zamieszkał w na-szych domach, rodzinach, błogosławił i uświęcał je? A może w tym dniu zamkniemy przed Jezu-sem nasze domy, które tak potrzebują MIŁOŚCI?

Fot. k

l. E. S

inkev

ich S

CJFo

t. kl. E

. Sink

evich

SCJ

Page 21: Wstan 2(128)2010

21

2(128)20102(128)2010

A potem dziwimy się, że stygnie w nich miłość, ginie jedność, pokój i zgoda, że stajemy się sobie coraz bardziej obcy.

A jak dziękujemy Bogu za kapłanów? Jakim szacunkiem ich otaczamy? Czy wspieramy ich na co dzień modlitwą, aby mogli realizować swoje trudne powołanie. Oni służą nam całym swoim życiem. Bez ich ofiarnej posługi, często ponad siły, nie moglibyśmy być zbawieni. Taką drogę wybrał sam Bóg, aby oni przez udzielanie nam sakramentów świętych, głoszenie Słowa Bożego, katechizację, prowadzili nas do Boga, do zba-wienia. Niech w tym czasie, gdy nowo wyświę-ceni kapłani wkraczają w nasze życie, w nasze parafie, płynie z naszych serc modlitwa o nowe i święte powołania, które rodzą się w naszych rodzinach. Otaczajmy naszych kapłanów mo-dlitwą, szacunkiem i brońmy przed fałszywymi oskarżeniami tych, którzy ulegli złym wpływom propagandy. Tak długo będzie Bóg z nami w sa-kramentach Kościoła, jak długo będą wśród nas kapłani Chrystusa. To nie kapłan nas potrzebuje, ale to każdy z nas potrzebuje kapłana, od zara-nia życia, aż do ostatniej posługi w drodze do grobu. Korzystajmy z wdzięcznością z tej posługi dla naszych bliskich i dla nas samych.

Wnet wyruszy Jezus Eucharystyczny, niesiony rękami kapłanów, na ulice naszych miast i wiosek w procesjach Bożego Ciała. Niech to będzie okazją dla nas wszystkich, aby dziękować Bogu, że jest z nami, za kapłanów, za możliwość uczestnicze-nia we Mszy Świętej z przyjęciem Go w Komunii

świętej i wszystkich sakramentach Kościo-ła. Niech nasz liczny udział w procesji Bo-żego Ciała, we Mszy Świętej, w świątecznym przystrajaniu okien na-szych domów, będzie wyznaniem naszej wiary i zewnętrznym wyrazem wdzięczno-ści Bogu za to, że jest z nami, bo są z nami kapłani, słudzy Boga i nas, ludzi.

Łucja Mazurkiewicz(Ostrzeszów)

Fot.

dk. Ł

. Grz

ejda

SC

J

Fot.

ks. Z

. Hub

er S

CJ

Page 22: Wstan 2(128)2010

22

A

AZERBEJDŻANKrótka relacja o społeczeństwiei sytuacji Kościoła katolickiego

cz. II

Centrum islamu w Azerbejdżanie– Nardaran

zerbejdżan ma bardzo bogatą historię chrze-ścijaństwa. Już w 313 roku władca albański (nie mylić z Albanią!),

którego kraj znajdował się na terenie obecnego Azerbejdża-nu, uznał chrześcijaństwo za religię państwową. Od VIII wieku Kościół albański posia-dał niezależny status. Potwier-dzeniem tego jest znaleziona w 1996 roku na Synaju jedna z najstarszych ksiąg chrześci-jaństwa w języku albańskim. Natomiast w Muzeum Historii Azerbejdżanu można podziwiać zdjęcie pięknego neogotyckie-go kościoła pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Naj-świętszej Maryi Panny. Niestety tylko tyle po nim zostało, po-nieważ władza radziecka wy-sadzała w powietrze kościoły, synagogi, meczety i cerkwie. W 1936 roku została wysadzo-na największa na Kaukazie ka-tedra prawosławna Aleksandra Newskiego. W drugiej połowie XIX wieku w Baku mieszkało zaledwie 1200 katolików, ale na początku wieku XX było ich już 9 tysięcy. Podczas gdy Azerbej-

dżan jeszcze nie tak dawno

odzyskiwał niepodległość, pra-cę duszpasterską rozpoczynał tam polski kapłan Jerzy Piluś. Niestety po wypadku samocho-dowym musiał wracać do Polski. Obecnie w całym kraju jest tylko jeden kościół katolicki i jedna ka-plica. Obydwie bu-dowle znajdują się w Baku. Z powodu problemów z władzą na kaplicy nie ma krzyża, ale za to na wieży kościelnej znaj-duje się duży krzyż. Opiekę nad azerskimi katolikami sprawu-je nuncjusz Claudio Gugerotti mieszka-jący w stolicy Gruzji – Tbilisi. Papież Jan Paweł II przybył do Baku z pielgrzymką w 2002 roku i modlił się w tamtejszej ka-plicy (kościoła wte-dy jeszcze nie było). W czasie jego obec-ności rozentuzjazmo-wany prezydent Azerbejdżanu, Hajdar Alijew, obiecał katoli-kom pozwolenie na budowę kościoła. Z powodu braku do-mu zakonnego przy kościele pracujący tam salezjanie miesz-kają w budynku, który znajduje się przy kaplicy publicznej. Pracuje tam siedmiu słowac-

W Azerbejdżanie nie ma ofi-cjalnej religii państwowej, ale w tym świeckim kraju islam ma zdecydowaną przewagę.

Salezjanie zgodnie ze swo-im charyzmatem kładą nacisk na pracę z młodzieżą. W lecie organizują dla niej obóz na pobliskim malowniczym Pół-

9 tysięcy. Podczas gdy Azedżan jeszcze

tak da

kich salezjanów. Wspólnota katolików liczy około 400 osób, co stanowi znikomy procent wobec liczby muzułmanów.

Page 23: Wstan 2(128)2010

23222222222222222232232232332323233333332222332222222323222222222222222322323323223232323223232323222222232332232323232333223232232322332332232323223232323232222323323233332232333223322232332332233232223223

Msze Świête w intencji cz³onków

Duchowego Patronatu Mi syj ne go zostan¹ od pra wio ne w kaplicy seminaryjnej

18 IV oraz 16 V 2010 r.Zapraszamy do ³¹cz no œci w mo dli twie.

In ten cja mo dli twy mi syj nej:Aby kapłani, zakonnice i zakonnicy oraz świeccy, zaangażowani w pracę apostolską,

umieli rozpalić misyjny entuzjazm we wspólnotach im powierzonych.

2(128)20102(128)2010

Nowi członkowie Patronatu:

435. Maria Ludwik, Pęczynek

Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP w Baku

Foto

grafi

e: z

e zb

ioró

w A

utor

a

wyspie Apszerońskim. Msze Święte odprawiane są w ję-zyku rosyjskim i angielskim. W Baku pracują również siostry misjonarki Bożego Miłosierdzia, a ich działalność przypomina lampę płonącą w ciemnościach. W przytułku sióstr mieszka pewien Rosjanin w podeszłym wieku, który został tam porzu-cony przez swoich bliskich. Otóż jego krewny z Moskwy zabrał go w podróż do Baku, gdzie zostawił go bez żad-nych środków do życia, a sam wrócił do stolicy, by przejąć

po nim mieszkanie. Oto do-wód ludzkiego okrucieństwa i bezwzględności. Należy pamię-tać, że między Azerbejdżanem a Armenią nadal trwa stan wojny,który ciągle niesie ze sobą ofia-ry. Zwiedzając Baku, spotkałem pewną płaczącą kobietę mu-zułmańską pogrążoną w bólu. Pełen współczucia zapytałem ją, kogo pochowała, na co mi odpowiedziała, że dwóch synów. Obiecałem jej, że się pomodlę za nich, pokazując przy tym różaniec. Być może przypominał on jej muzułmań-

ski „różaniec”, a mo-że po prostu ce-niła jaką kolwiek formę modli-twy, ponieważ przez łzy szcze-rze uśmiechnę-ła się do mnie i podziękowała.

W końcu przy-szedł czas na odlot do Kazachstanu. Celnik na lotnisku po przejrzeniu mojego paszpor-tu zaczął się chwalić po polsku, że wybiera się na urlop do przyjaciela w Polsce. Natomiast pani oficer straży granicznej rozmawiała ze mną biegle po polsku. Okazało się, że ukoń-czyła ona szkołę oficerską dla straży granicznej w Polsce. Przez dłuższy czas odrzutowiec leciał nad potężnymi górami Kaukaz. Można było podziwiać przepięknie ośnieżone szczyty. Gdzieś z prawej strony jest Cze-czenia. Zrobiłem znak krzyża, bo ten mały naród od dwustu lat walczy o swoją wolność. Z głębi serca odmówiłem mo-dlitwę wdzięczności za owocną i udaną podróż.

ks. Henryk Majkrzak SCJ(Kraków)

”, a mo-ce-

iek -ż -ę-nie a.przy-odlot do

Page 24: Wstan 2(128)2010

AfrykańskaAfrykańskaw Polscew Polscew Polsce

24

N iedawno odwiedzili mnie w domu współbracia – mi-sjonarze werbiści. Przyszli pożegnać się przed swoim wyjazdem do Afryki. Żegna-

łem ich z serdecznym uśmiechem. Ale nagle poczułem, że pomimo tego uśmiechu, po policzkach spły-wają łzy, ponieważ oni jadą, a ja zostaję. Znowu wspomnienie o Afry-ce... Wiem, że już tam nie pojadę. Jednak wyrywam się myślami na krańce świata. Podobnie zresztą rea-gują inne osoby niepełnosprawne. Stwardnienie rozsiane jest nieuleczal-ne. Z czasem będzie się jeszcze bardziej nasilać. Ale ciągle żywe jest we mnie to pragnienie służ-by na misjach i dla misji. Gdziekolwiek mogę, staram się więc to czynić...

Teraz już na inny sposób. Odkryłem nową misję, równie ważną jak misja w Angoli. Tak, skoro Pan Bóg dał dwie kule, a teraz wózek, to trzeba na nim jechać i kontynuować swoją posługę. Wziąłem kule, wyszedłem na miasto szukać podobnych do mnie. Tak bardzo tęskni-łem do Afryki!

I nagle pomyślałem sobie: przecież u nas też jest „Afryka”. I to jak wielka! Gdyby wszyscy chorzy na wózkach wyjechali jednego dnia na rynek Nowego Sącza, zdziwilibyśmy się na ich widok. A przecież w Polsce żyją prawie cztery miliony niepełnosprawnych. Jedna dziesiąta

narodu. Gdzie oni są? Siedzą za-mknięci w swoich czterech

ścianach jak w więzie-niach. Postanowiłem, że trzeba ich z tych

więzień wyzwolić, wy-prowadzić na świat.

Afrykańska Misja w PolsceAfrykańska Misja w Polsce

Dalej posługuję jako ksiądz...Uczestniczyłem, wraz z innymi, podobnie

niesprawnymi jak ja, w licznych terapiach i leczeniach sanatoryjnych. Zauważyłem, że cho-ciaż jestem duchownym, w swoich odczuciach choroby nie różnię się od innych. Niejeden raz czułem żal do Pana Boga. Było to udziałem wie-lu osób, które poznałem. W niepełnosprawnych rodzi się wielki bunt. Wiara jednak nauczyła mnie ostatecznie mówić: „Coś dał Panie Boże, trzeba przyjąć”.

Ludziom fizycznie niesprawnym, zwłaszcza niewierzącym, trudno odkryć sens swojego kalectwa. Oprócz znoszenia bólu fizycznego, cierpią psychicznie i duchowo, nieustannie py-tając: dlaczego cierpienie i dlaczego akurat mnie ono spotkało, dlaczego muszę być ciężarem dla innych? Widząc obok siebie mnie, duchownego, również niesprawnego, bardzo często nawiązy-wali ze mną rozmowę. Tym łatwiej, że widzie-li, iż pomimo trudów i podobnego cierpienia uśmiecham się, nie odrzucam Boga, ale modlę się, odmawiam brewiarz, różaniec, odprawiam Mszę Świętą, adoruję Pana Jezusa w Najświęt-

miliony niepełnosprawnnarodu. Gdzi

mknięś

wp

Fot. k

s. P.

Król

SCJ

Page 25: Wstan 2(128)2010

ee

25

2(128)2010

szym Sakramencie. Ludzie otwierali się, dzie-lili się tym, co czują, pytali o moje nastawienie i przeżywanie choroby. Widząc moje zmagania i próby nadawania sensu życiu pomimo kalec-twa, szukali częstszego kontaktu ze mną, wspól-nych rozmów, spotkań, prosili o spowiedź.

Moja posługa dla niepełnosprawnych rozpo-częła się więc na turnusach rehabilitacyjnych dla osób chorych na stwardnienie rozsiane. Uczestni-cząc w nich, zauważyłem, że oprócz rehabilitacji fizycznej jest też potrzebna rehabilitacja duchowa – codziennie Msza Święta, dzielenie się słowem Bożym, rozmowa, modlitwa, spowiedź. Niektó-rzy gorszyli się, że odprawiamy Mszę Świętą w sanatorium, ale dla większości było to wielkim przeżyciem i udogodnieniem, jako że nie mogli normalnie pójść do kościoła i uczestniczyć w niej. Sytuacja ta i mój stan mobilizowały mnie, żeby wyciągać ludzi niepełnosprawnych z ich domów. Spostrzegłem, że długie odosobnienie, zamknię-cie w czterech ścianach, potęgują cierpienie. Dziś wielu niepełnosprawnych, dotąd zamkniętych w swych pokojach, z utęsknieniem czeka, aby raz w miesiącu wziąć udział w organizowanych przeze mnie Mszach Świętych. Było bardzo wiele spowiedzi, bez pośpiechu. A ile było nawróceń!

Pamiętam spotkanie z chorym, który prosił o spowiedź po czterdziestu trzech latach. Ponie-waż mieliśmy dużo czasu, mogłem go dobrze do niej przygotować w czasie wielu rozmów.

...i nadal jestem misjonarzemNie przestaję być księdzem i misjonarzem

werbistą, mimo że od dłuższego czasu żyję w domu rodzinnym, a nie we wspólnocie

zakonnej. Trwam w du-chowej łączności ze współbraćmi, szcze-gólnie z misjonarzami w Angoli. Zależy mi, aby jak najwięcej ludzi poznało Zgromadzenie, jego posłannictwo, chary-zmaty. Dlatego w miarę swoich możliwości roz-powszechniam wśród osób niepełnosprawnych z naszego Stowarzyszenia materiały dotyczące werbistów. Cieszę się z nowych kapłanów misjo-narzy i modlę się o błogosławieństwo Boże dla nich, ofiarując także za nich moje cierpienie.

Dokładam starań, aby niektóre z naszych comiesięcznych Eucharystii dla niepełnospraw -nych sprawowali moi współbracia ze Zgroma-dzenia, zwłaszcza związani z posługą misyjną w Afryce. Zależy mi na przedstawieniu idei mi-syjnej, „zarażeniu” nią ludzi. Dzięki moim stara-niom środowisko Nowego Sącza poznało postać świętego ojca Arnolda Janssena, założyciela zgromadzenia misjonarzy werbistów i pierw-szego świętego misjonarza werbistę w Chinach Józefa Freinademetza.

Myślę, że to też coś bardzo ważnego; otwiera-my się na szerszy świat, a cierpie-nie ludzi nabiera głębszego sensu, a nadto charakteru misyjnego. Nie wolno zamykać się we własnej skorupie, ale trzeba otworzyć się na drugiego człowieka! Chorzy odkrywają wtedy, że ich cierpienia, ułomności, które dla zdrowych mogą wydawać się ciężarem, można uczynić czymś sensownym, potrzebnym Panu Bogu i światu. Osoby niepełnosprawne przeżywa-ją ogromną radość, kiedy składają swoje cierpienie w intencjach misji. Namawiam ich, aby modlili się za konkretnych misjonarzy, zamawiali Msze Święte wieczyste i w miarę

swoich możliwości wspierali misje finansowo. Zapewniam, że w ten sposób każdy może zostać apostołem i misjonarzem. Przecież misjonarzami mamy być wszyscy, nie tylko ksiądz, który był w Afryce i głosił tam Słowo Boże!

o. Stanisław Olesiak SVD(Trzetrzewina)

Tekst pochodzi z: o. S. Olesiak SVD, „Mocą Bożą. Z misją wśród niepełnosprawnych”.

du-

i ,

dzi ie,ary-

Fot.

dk. Ł

. Grz

ejda

SC

J

Page 26: Wstan 2(128)2010

Prenumerata Dwumiesięcznika dla chorych Wstań

WARUNKI PRENUMERATY(cena 1 egz.: 2,50 zł + koszt wysyłki)

ilość egz.

półroczna(3 kolejne numery)

roczna(6 kolejnych numerów)

1 12,00 zł 24,00 zł

2 20,10 zł 40,20 zł

3 27,60 zł 55,20 zł

4 35,10 zł 70,20 zł

5 43,50 zł 87,00 zł

6 51,00 zł 102,00 zł

7 62,40 zł 124,80 zł

8 69,90 zł 139,80 zł

9 77,40 zł 154,80 zł

Przy zamówieniu 10 i więcej egzemplarzykoszty wysyłki ponosi redakcja.

Prenumerata roczna wynosi wówczas:15 zł x liczba zamawianych egzemplarzy.

Np. przy zamówieniu 10 egz.należność wynosi 150 zł,

11 egz. – 165 zł.

kwotawalutaP L N

nazwa odbiorcy cd.

nazwa odbiorcy

numer rachunku odbiorcy

numer rachunku zleceniodawcy (przelew) / kwota s ownie (wp ata)

nazwa i adres zleceniodawcy

nazwa i adres zleceniodawcy cd.

tytu em/inne

Op ata:

data, piecz , podpis(y) zle ce nio daw cy

Polec

enie

przele

wu / w

pata

go tów

ko wa

Odcin

ek dl

a ban

ku / p

oczty

W Y S Z E S E M I N A R I U M M I S Y J N E

3 2 - 4 2 2 S T A D N I K I 8 1

8 6 1 0 2 0 2 8 9 2 0 0 0 0 5 1 0 2 0 0 1 6 3 7 5 8

nr rachunku odbiorcy

86 1020 2892 0000 5102 0016 3758

kwota

Op ata: ........................................

DOW

ÓD / P

OKW

ITOW

ANIE

DLA

NAD

AWCY

odbiorca

WYŻSZE SEMINARIUM MISYJNE32-422 STADNIKI 81

stempel dzienny

zleceniodawca:

PW

PRENUMERATA „WSTAŃ”. ZAMAWIAM EGZEMPLARZY.

PÓŁROCZNA ROCZNAOKRES PRENUMERATY:Prenumerata „Wsta ”. Zamawiam egz.

pó roczna roczna

„WSTAŃ” DLA UBOGICH

OFIARA NA MISJE

„WSTAŃ” DLA UBOGICH

OFIARA NA MISJE

KONTAKT: Wyższe Seminarium Misyjne Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego (Księża Sercanie),

32-422 Stad ni ki 81, tel.: (012) 271 15 24, fax (012) 271 15 45 e-mail: [email protected]

Osoby i instytucje, które w styczniu i lutym 2010 r. Osoby i instytucje, które w styczniu i lutym 2010 r. wsparły nasze czasopismo materialnie: wsparły nasze czasopismo materialnie:

SS. Boromeuszki (Chorzów); Par. Rzym.-Kat. (Chmielów); Caritas WSD (Przemyśl); Par. Rzym.-Kat. pw. Niepokalanego Serce NMP (Strumiany); „Koło Przyjaciół Radia Maryja” (Jaworzno); M. Adam-czyk (Zarzecze); B. Adamczyk (Wróblik Szlachecki); N. Bacia (Sosno-wiec); M. Bafia (Brzegi); H. Bałos (Grzechynia); E. Banfot (Cieszyn); E. Bańczyk (Wodzisław Śląski); U. Baranowska (Wejherowo); C. Batóg (Świętochłowice); C. Bednarczyk (Podłęże); T. M. Bi-czysko (Gdynie); J. Bielawska (Kwidzyń); Ks. T. Bielski (Łapy); S. Bieńkiewicz (Opole); J. Biernat (Kraków); M. Bieszczad (Nagawczyna); J. Biliński (Malbork); M. Bińczak (Skarżysko-Ka-mienna); J. Blada (Bełchatów); J. Bogusz (Bobowa); J. Bogusz (Kanie); T. Bołka (Wejherowo); Z. Brewczak (Krzemienna); C. Brzostowska (Nagawczyna); T. Brzozowski (Łobudzice); T. i J. Budyn (Stadniki); Ks. S. Budziak (Bielsko-Biała); J. By-strzyńska (Sztum); Caritas (Dobrodzień); W. Cedro-Jakubowicz (Bydgoszcz); B. Chmielecka (Bytów); B. Chodor (Lublin); G. Chojnacka (Słomniki); M. Cholewicka (Kostrzyn); J. Chruścicka

(Puławy); Ks. S. Chryc (Korzec); J. Chwaja (Skrzynka); A. Ciach (Jabłonowo Pom.); J. i J. Cichorscy (Nowy Targ); B. Ciechociń-ska (Gdynia); K. Cwalina (Łomża); M. Czaplok-Kielc (Moszna); J. i S. Czaplowie (Brzozówka); Ks. F. Czernik (Piekary Śląskie); M. Czulak (Międzybrodzie); R. Ćwik (Jaworzno); B. Ćwiżewicz (Bielsko-Biała); K. Dąbrowska (Bydgosz); O. B. Deptuła (Kra-ków); T. Detkiewicz (Warszawa); Ł. Dmuchała (Nagawczyna); Z. Duda (Buchałów); M. Duklas (Gdynia); E. Dumieńska (Zabierzów Bocheński); A. Duszeńko (Lublin); J. Dyrda (Mikołów); Z. Dzierz-kowska (Lublin); S. F. Dzikoń (Łódź); G. Dziuba (Kolbuszowa); B. Falińska (Drawsko Pom.); B. i J. Ferdynus (Lublin); A. Fiedoro-wicz (Olsztyn); B. i R. Firganek (Bestwinka); C. Flanek (Kraków); ks. F. Flejszar (Rzeszów); Z. Florek (Niedzica); H. Fulara (Bodze-chów); M. Gajdzik (Siemianowice Śląskie); S. Gajek (Łowicz); I. Gań-cza (Oliwa); A. Gębarowska (Zborowice); K. Gierasiński (Poznań); I. Gojżewska (Jawor); A. Góral (Lublin); M. Góralska (Bujaków); Ks. K. Górka (Bratucice); A. Grodzka (Łapy); Ł. Grubert (Bukwałd);

Page 27: Wstan 2(128)2010

Wszystkim, dzięki którym nasz Dwumiesięcznik może docierać do coraz szerszego grona czytelników,

składamy serdeczne „Bóg zapłać” i zapewniamy o naszej pamięci w modlitwie.

D. Grygiel (Szczecin); J. i E. Gryzińskie (Lublin); M Gucwa (Polichty); E Gwozdek (Mirocin); M Hajduk (Tarnów); J Hajduk (Raciborz); T Hanak (Leszczyny); Ks. M. Hawrylak (Fajsławice); A. Herbut (Krzywiczyny); D. Herisz (Mikołów); M. i A. Huberowie (Mielec); Par. Rzym.-Kat. pw. Św. Stanisława Biskupa i Męczenni-ka (Skrzyszów); Ośrodek Rehabilitacyjny i Opiekuńczy (Wleń); W. Igras (Huta Józefów); Hospicjum im. Ks. J. Popiełuszki (Bydgosz); T. Irla (Szczucin); S. Iwańczyk (Warszawa); S. Jakubowska (Kraków); E. Jendrysko (Mysłowice); S. Jędrzejewska (Dębica); H. Jokiel (Kędzierzyn-Koźle); T. Juszczak (Kępno); T. Kaczma-rek (Racice); E. i M. Kaim (Zajezierze); A. Kapral (Chorzów); I. Karnecka (Kraków); K. Kaźmierczak (Toruń); L. Kerlin (Wic-ko); D. Kępa (Bytomsko); M. Kielar (Jenin); Cz. i J. Kierpiec (Kęty); M. Kipka (Gierałtowice); I. Kisiel (Jastrzębie Zdrój); R. Kiszka (Bortatycze); M. Klin (Lublin); M. Kmiecik (Wieliczka); S. Knopik (Ostrzeszów); B. Kołłątaj (Lublin); Ks. E. Kołodziej (Brzózka Królewska); L. Koprynia (Zabierzów); J. Korzeniowski (Zator); A. i J. Kossakowskie (Kraków); J. Kosteczka (Sosno-wiec); B. Kowalczyk (Kraków); A. Kozdrowska (Krzywiczny); M. Kozieł (Limanowa); K. Krajewska (Brodnica); A. Krawczyk (Palikówka); G. Krawczyk (Katowice); M. Król (Piekielnik); J. Rugliński (Toruń); M. Kubaczka (Kowale); F. Kubaka (Nagaw-czyna); M. Kubatzka (Nowe Kramsko); K. Kubicka (Katowice); A. Kucała (Krzczonów); E. Kucharzyk (Siemiechów); E. Kulik (Strzelce Opolskie); B. i A. Kuszmanowie (Niemodlin); H. Kuty-ba (Legionów Polski); Z. Kuzian (Długie); K. Kuzian (Zarszyn); W. Kwaśniak (Ligota); M. Langer (Kędzierzyn Koźle); T Lesz-czyńska (Czersk); A. Leszkowicz (Nysa); S. Leśniak (Kraków); M. Leśniewska (Myślenice); Ł. Lewandowska (Gruszewo); Ł. Lewandowska (Białogard); Z. Lewicka (Kraków); J. Listwan (Czernica); B. Lizak (Dąbrowa Tarnowska); E. Ludwik (Wie-szowa); J. Łapuć (Drawsko Pom.); G. Łój (Kleszczów); A. Łój (Pałecznica); Z. Łukaszyk (Kostrzyn); Z. Maciejewski (Kol. Łobu-dzice); A. Magierowska (Broniszowice); E. Majewska (Gdańsk); E. Makula (Żory); M. Malcherczyk (Bełk); T. Małkiewicz (Ską-pe); Ks. P. Markielowski (Kielce); M. Maszczak (Dubiecko); B. Matłok (Dębica); W. Mazurek (Lublin); W. Mazurek (Sanok); D. Mądra (Płucnica); H. Mędza (Pruszków); B. Miczołek (Florynka); D. Mielniczuk (Krebsówka); M. Mistarz (Skawina); E. i M. Mor-dosewicz (Lębork); J. Mroczek (Leksandrowa); G. Mularska (Zie-mięcin); F. Nanowski (Opole); S. Natońska (Kraków); A. Nawroc-ka (Dębno); H. Nawrocka (Pszczew); K. Nobis (Gniewkowo); S. Nowacka (Kraków); S. Nowak (Kraków); W. Obiadowska (Łódź); C. Obłój (Wrocław); J. Obodzińska (Krzeszowice); H. Onik(Grodków); Biblioteka Jasnogórska (Częstochowa); J. Osoj-ca (Bodzechów); J. Ozdoba (Trzcinica); Par. Rzym.-Kat. pw. Św. Anny (Miszewo Murowane); Par. Rzym.-Kat. pw. Podwyższe-nia Krzyża Św. (Sosnowiec); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Maksymilia-na (Oświęcim); N. Paciora (Kraków); Ks. K. Pacześniak (Sanok); Ł. Pelutis (Słupsk); J. Piechota (Nowa Dęba); J. i R. Pieńkowscy (Pułtusk); J. Piestrak (Studzien); A. Pietranek (Sosnowiec); B. Pietryga (Rozalin); H. i W. Pietrzak (Szyk); K. Pirga (Różanka); A. Pisarek (Dębieńsko); Z. Pluta (Leszczyny); S. K. Płecha (Głow-no); R. Płochocka (Bydgoszcz); J. Płuska (Bełchatów); J. Polań-ski (Bydgoszcz); K. Poleszak (Lublin); Z. Półrola (Radomsko); S. Prątnicki (Skępe); M. Przewor (Gorlice); K. Ptak (Dobczyce); Par. Rzym.-Kat. pw. Dobrego Pasterza (Lublin); Par. Rzym.-Kat. pw. MB Królowej Polski (Słocina); Par. Rzym.-Kat. pw. Miłosierdzia Bożego (Muślin); Par.-Rzym. Kat. pw. Najświętszej

Maryi Panny (Żywiec); Par. Rzym.-Kat. pw. Niepokalanego Ser-ca NMP (Tarnów); Par. Rzym.-Kat. pw. NSPJ (Kluczbork); Par. Rzym.-Kat. pw. Podwyższenia Krzyża Św. (Pawłowice Śląskie); Par. Rzym.-Kat. pw. Przemienienia Pańskiego (Ładna); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Antoniego (Lublin); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Bartłomieja (Niedzica); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Elżbiety (Cieszyn); Caritas (Dębica); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Jakuba Ap. (Raciechowice); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Jana Chrzciciela (Rze-szotary); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Jana Chrzciciela (Bojszowy); Stowarzyszenie św. Wincentego à Paulo (Warszawa); Par. Rzym.--Kat. pw. św. Marii Magdaleny (Rabka); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Michała Archanioła (Zalewo); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Micha-ła Archanioła (Koniecpol); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Piotra i Pawła (Kraszewice); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Rodziny (Tomaszów Mazowiecki); Par. Rzym.-Kat. pw. Św. Stanisława (Denków); Par. Rzym.-Kat. pw. św. Wawrzyńca (Dynów); Par. Rzym.-Kat. pw. Wszystkich Świętych (Zakliczyn); W. Raczek (Leśnianka); A. Rasmus (Gręblin); J. Rejowski (Stary Sącz); Stowarzyszenie Rodzin Katolickich (Ropczyce); SS. Franciszkanki Rodziny Maryi (Wieleń); T. Rokicka (Warszawa); M. Rosiek (Żmiąca); H. Rost (Wojnowice); Z. Różański (Kutno); H. Różycki (Racławice); M. Rybak (Aleksandrów); E. Rychczyńska (Rybnik); I. Rymut (Zawada); A. Sabat (Barcin); M. Salasa (Lublin); M. Saniuk (Inowrocław); M. Sapieha (Sulechów); E. Sarna (Osieczany); H. Schtancel (Szklarska Poręba); H. Sermak (Gota); F. Siarek(Górno); J. Sidowska (Denkówek); A. Siedlik (Łękawica); L. Skibińska (Skarżysko-Kamienna); W. Skowroński (Koście-rzyna); U. Skórczyńska (Sochocin); Z. Smejkal (Kolbuszowa); E. Socha (Faściszowa); S. Solarz (Dębica); Ł. Sołyga (Ostrzeszów); A. Sosnowska (Pruszków); L. Spyra (Ornontowice); SS. Benedyk-tynki Misjonarki (Otwock); SS. Kanoniczki Ducha Św. (Leżajsk); SS. Karmelitanki Bose (Poznań); SS. Służebniczki (Krościen-ko); SS. Służebniczki (Stary Sącz); SS. Służebniczki (Stopnica); B. Stachoń (Gosprzydowa); W. Staniszewski (Gosprzydowa); A. Stanula (Łaski); C. Strzelczyk (Ołobok); A. Studniarek (Py-skowice); K. Sulich (Wieliszew); J. Superson (Świętoniowa); D. Sygnowska (Poniatowa); M. Szczepkowska (Gromnic); M. i J. Szczygłowie (Ispina); Ł. Szwedek (Poznań); B. Szychow-ska (Brzeziny); B. Szydłowska (Zdzisławie); A. Szymańczuk (Tarnów); T. Szymańska (Zaklinów); J. Szymańska (Mieszko-wie); J. Szymczak (Tarnów); M. Śliwa (Mikołów); J. Święch (Nowa Dęba); J. Świstek (Mysłowice); Ks. K. Tabath (Katowice); C. Teszka (Grudziądz); R. Tkocz (Kędzierzyn-Koźle); A. To-maszek (Kocierz Moszczanicki); J. i M. Turkoniak (Wrocław); W. Tworowska (Chrzanów); K. Uklejewska (Inowrocław); M. i R. Ulbrych (Mikołów); I. i S. Urbaniak (Krotoszyn); K. Uznański (Tarnów); M. Walerowicz (Ostrowiec); M. Wardyn (Kościerzyna); A. Waśko (Nowa Sarzyna); C. Wawryniuk (Łosica); J. Wenta (Gowidlino); J. Wiekierak (Dobczyce); T. Wielgut (Czę-stochowa); Z. Wiermak (Sokółka); A. i J. Więcek (Nagawczyna); Z. Wijata (Pszów); G. Wiktorska (Kędziorki); A. Wisz (Rzeszów); B. Wnuk (Ostrów Wielkopolski); D. Wojaczek (Szczerbice); T. Wojcieszak (Ozorków); Z. Wojda (Wiedenka); E. Wojtas (Chorzów); H. i A. Wołosowie (Lubień); P. Wrona (Tarnów); Biblioteka WSD (Przemyśl); Biblioteka WSD (Rzeszów); Z. Wsze-laki (Gdynia); W. Zając (Kobylec); J. Załupska (Nowy Wiśnicz); E. Zawilińska (Jasło); A. Zborowska (Pcim); B. Zimorska (Mik-stat); K. Zygmańska (Warszawa); S. H. Zymela (Bielsko-Biała); Ks. J. Żmijewski (Laskowice); A. Żyrkowska (Gorlice).

Fot.

A. S

yska

Page 28: Wstan 2(128)2010

Fot.

br. H

. Maj

ka C

SS

p

Całe

ży

cie

jest n

ieu

stan

ną o

kazją

,ab

y sp

otk

ać J

ezu

sa.

Ro

ma

no

Gu

ard

ini

Fot. br. H. Majka CSSp