Wspomnienia z Iraku - 6sog.wp.mil.pl6sog.wp.mil.pl/plik/file/Geosyg/Wspomnienia z Iraku.pdf · cz...

4
GEOSYGNAL Nr 3 / 2005 por. mgr Wojciech WAWRZYNIAK W końcu wylot. Kilka razy byl on przekladany, ale w końcu. Pobudka byla chyba o drugiej. Zbiórka, sprawdzenie stanów, paszportów, kart tożsamości i odjazd autobusami na lotnisko. Ale przed tym wszystkim bylo pakowanie do worków i plecaków tego wszystkiego co dostaliśmy. I to chyba byl nasz pierwszy problem ... Jak zapakować tyle przedmiotów wyposażenia w plecak i worek. Pakowaliśmy chaotycznie wszystko do wszystkiego. Na przyklad latarki w manierki, mydelniczki w buty itd., byle jak najmniej miejsca zajmowalo. Oczywiście byla też segregacja przedmiotów, szczególnie racji żywnościowych. Dlaczego? Po zapakowaniu calości (plecak, worek, helm, kamizelka kuloodporna, sprzęt opchem. itd.) nie bylo doslownie możliwości zabrania tego wszystkiego za jednym razem. Jak to się mówi popularnie: przytloczyl nas ciężar calego wyposażenia. Po przybyciu na lotnisko okres dlugiego wyczekiwania (trochę to trwalo). źniej odprawa celna, ale przed nią najpierw wyjęcie zamków z broni (takie procedu- ry). Jest trochę śmiechu, gdy wyczytujący nazwiska obcokrajowców przekręca je lub ma problemy z ich wymówieniem. Na plycie pojawia się samolot, poruszenie w holu. Zauważyć można bylo, że każdy przesuwa się do wyjścia byle tylko zająć do- bre miejsce w samolocie. Ostatnie uściski dloni generalów i wejście do samolotu. Ste- wardesy w samolocie pokazują, gdzie zajmować miejsca, ale na nic to się zdaje. Każdy najpierw siada przy oknie, nikt nie slucha ich poleceń. Mialem to szczęście – udalo mi się siąść również przy oknie. Podczas lotu widoki byly naprawdę wspaniale. Szczególne przelot nad Alpami i nad Morzem Śródziemnym. Co mi najbardziej utkwilo w pamięci to przejście blękitu wody Morza Śródziemnego w bezkres żólci Sahary. Świat dwóch kolorów – niebieskiego i żóltego. Plonące szyby i odwierty naf- towe świadczą, że zbliżamy się do kresu podróży. Z „lotu pta- ka” widać to bogactwo świata arabskiego i zasobność w zloża ropy naftowej. 67 WSPOMNIENIA Z IRAKU

Transcript of Wspomnienia z Iraku - 6sog.wp.mil.pl6sog.wp.mil.pl/plik/file/Geosyg/Wspomnienia z Iraku.pdf · cz...

Page 1: Wspomnienia z Iraku - 6sog.wp.mil.pl6sog.wp.mil.pl/plik/file/Geosyg/Wspomnienia z Iraku.pdf · cz ęsto z powodu awarii agregatów zasilaj ących namioty w pr ąd. Po o śmiu dniach

GEOSYGNAŁ Nr 3 / 2005

por. mgr Wojciech WAWRZYNIAK

W końcu wylot. Kilka razy był on przekładany, ale w końcu. Pobudka była chyba o drugiej. Zbiórka, sprawdzenie stanów, paszportów, kart tożsamości i odjazd autobusami na lotnisko. Ale przed tym wszystkim było pakowanie do worków i plecaków tego wszystkiego co dostaliśmy. I to chyba był nasz pierwszy problem ...

Jak zapakować tyle przedmiotów wyposażenia w plecak i worek. Pakowaliśmy chaotycznie wszystko do wszystkiego. Na przykład latarki w manierki, mydelniczki w buty itd., byle jak najmniej miejsca zajmowało. Oczywiście była też segregacja przedmiotów, szczególnie racji żywnościowych. Dlaczego? Po zapakowaniu całości (plecak, worek, hełm, kamizelka kuloodporna, sprzęt opchem. itd.) nie było dosłownie możliwości zabrania tego wszystkiego za jednym razem. Jak to się mówi popularnie: przytłoczył nas ciężar całego wyposażenia. Po przybyciu na lotnisko okres długiego wyczekiwania (trochę to trwało). Później odprawa celna, ale przed nią najpierw wyjęcie zamków z broni (takie procedu-ry). Jest trochę śmiechu, gdy wyczytujący nazwiska obcokrajowców przekręca je lub ma problemy z ich wymówieniem. Na płycie pojawia się samolot, poruszenie w holu. Zauważyć można było, że każdy przesuwa się do wyjścia byle tylko zająć do-bre miejsce w samolocie. Ostatnie uściski dłoni generałów i wejście do samolotu. Ste-wardesy w samolocie pokazują, gdzie zajmować miejsca, ale na nic to się zdaje. Każdy najpierw siada przy oknie, nikt nie słucha ich poleceń. Miałem to szczęście – udało mi się siąść również przy oknie.

Podczas lotu widoki były naprawdę wspaniałe. Szczególne przelot nad Alpami i nad Morzem Śródziemnym. Co mi najbardziej utkwiło w pamięci to przejście błękitu wody Morza Śródziemnego w bezkres żółci Sahary. Świat dwóch kolorów – niebieskiego i żółtego. Płonące szyby i odwierty naf-towe świadczą, że zbliżamy się do kresu podróży. Z „lotu pta-ka” widać to bogactwo świata arabskiego i zasobność w złoża ropy naftowej.

67

WSPOMNIENIA Z IRAKU

Page 2: Wspomnienia z Iraku - 6sog.wp.mil.pl6sog.wp.mil.pl/plik/file/Geosyg/Wspomnienia z Iraku.pdf · cz ęsto z powodu awarii agregatów zasilaj ących namioty w pr ąd. Po o śmiu dniach

GEOSYGNAŁ Nr 3 / 2005

Po wylądowaniu i wyłączeniu silników pozostajemy w samolocie. Stewardesy każą opuścić rolety w oknach. Nie wiemy po co? Szybko się dowiadujemy. Wnętrze samolotu zaczęło się szybko nagrzewać. Moment wyjścia z samolotu utknął chyba każdemu w pamięci za sprawą uderzenia gorącego powietrza. Rzeczywiście gorąco, choć jest około 18 godziny miejscowego czasu. Przejazd do obozu na pustynię trwa kilka godzin (2 lub 3 nie pamiętam). Dało się zauważyć, że trochę błądzimy. Do obozu amerykańskiego zajeżdżamy w nocy około 24.00. Rozlokowanie w namiotach, kąpiel i sen. Następnego dnia szok z powodu upału i widoku pustyni. Jak w żółtym piekarniku. Ktoś miał termometr. W cieniu około 500 C. W namiotach klimatyzacja. Jak działa to dobrze, ale jak nie to w namiocie dosłownie jak w saunie. Zdarzało się to bardzo często z powodu awarii agregatów zasilających namioty w prąd.

Po ośmiu dniach aklimatyzacji przejazd do Iraku – do Babilonu. Jedziemy w konwoju dwa dni z noclegiem w kolejnej bazie amerykańskiej. Oczywiście nocleg w samochodach. I tutaj pierwszy kontakt z Amerykanami. Inna armia, inne zwyczaje. Podczas tego przemieszczenia z Kuwejtu do Iraku jadę Tarpanem razem z sierżantem Sebastianem RUTKOWSKIM. Sebastian cały czas „za kółkiem”, nie chce zmiany.

68

IRAK - MISJA STABILIZACYJNA. Przedstawiciele Grupy Wsparcia Geograficznego, od lewej: por. Wojciech WAWRZYNIAK,

ppłk Andrzej JANEWICZ, sierż. szt. Sebastian RUTKOWSKI

Page 3: Wspomnienia z Iraku - 6sog.wp.mil.pl6sog.wp.mil.pl/plik/file/Geosyg/Wspomnienia z Iraku.pdf · cz ęsto z powodu awarii agregatów zasilaj ących namioty w pr ąd. Po o śmiu dniach

GEOSYGNAŁ Nr 3 / 2005

Upał, upał i upał ... Lekarze wręcz każą pić wodę z solą. Nabieramy szacunku do wody, szczególnie do ZIMNEJ wody, która jest dla nas marzeniem. Co się rzuca w Iraku w oczy to równe, bez dziur (chyba, że dziury spowodowane działaniami wo-jennymi), szerokie, wielopasmowe autostrady oraz palmy daktylowe. Niespotykany to widok dla Polaka (myślę tutaj o jednym i o drugim). Podczas jednego z postojów na pustyni w nocy można było zauważyć na niebie Drogę Mleczną. A propos nieba – całkowicie odmienne niż w naszych szerokościach geograficznych – przede wszystkim multum gwiazd. Do Babilonu przyjeżdżamy w nocy. Najpierw rozlokowanie w namiotach. Do-piero następnego dnia poznajemy topografię obozu. Największe wrażenie w Babilonie oczywiście robią starożytne ruiny wraz z Bramą Isztar, amfiteatr, pałac na wzgórzu, no i jeszcze jedno: zarys biblijnej Wieży Babel. Dla kogoś kto interesuje się historią tego okresu to prawdziwy raj.

Po przybyciu kontenerów z naszym sprzętem zaczynamy organizować i urządzać nasze stanowisko pracy. Na miejsce pracy wybraliśmy pomieszczenie w pałacu na wzgórzu. Pałac sprawia wrażenie masywnej bryły z obszernymi pomiesz-czeniami, wyłożonymi na podłogach i ścianach marmurami. Co prawda wnętrza pałacu są trochę zdewastowane i pozbawione niektórych elementów, ale można sobie wyobra-zić jego przepych za czasów panowania Husajna. Widok z pałacu na okolice, a w szczególności na starożytne ruiny, las palmowy oraz rzekę jest przepiękny. Niewątpli-wym utrudnieniem dla nas jest wejście na wzgórze, szczególnie na przełaj. Wymaga to niezłej kondycji.

Nadal problemem jest upał, choć można się do niego przyzwyczaić oraz kurz, który wszędzie się osa-dza, szczególnie na naszym sprzęcie co czasami uniemoż-liwia jego funkcjonowanie. Zaraz po przyjściu rano do pracy zdejmujemy mundury i pracujemy w koszulkach. Przejawem posiadania w or-ganizmie znacznych zapasów soli są białe zacieki na ko-szulkach. Lekarze wciąż za-lecają używać dużo soli pod-czas jedzenia. W kwestii je-dzenia, to żywimy się typowo po amerykańsku, szczególnie dotyczy to lunchu.

Menu mniej więcej następujące: hot dog, hamburger, frytki, ketchup, sosy ma-jonezowe, no i oczywiście wszechobecna Coca Cola.

69

„No, gdzie tu dalej jechać ....?” – intensywnie myśli ppłk Andrzej J. Stojący obok por. Wojciech W. czujnie

obserwuje teren – ubezpiecza swojego dowódcę.

Page 4: Wspomnienia z Iraku - 6sog.wp.mil.pl6sog.wp.mil.pl/plik/file/Geosyg/Wspomnienia z Iraku.pdf · cz ęsto z powodu awarii agregatów zasilaj ących namioty w pr ąd. Po o śmiu dniach

GEOSYGNAŁ Nr 3 / 2005

Kolejną charakterystyczną rzeczą w Iraku jest szybko zapadający zmrok. Do-słownie około 10 – 15 minut i jest ciemno. Czas wolny w Babilonie to przede wszyst-kim oglądanie telewizji i uprawianie sportu. Bardzo popularne było bieganie. Mogę tutaj zaryzykować stwierdzenie, że Amerykanie zarazili cały obóz bieganiem. Ważnym wydarzeniem w obozie było pojawienie się pierwszej małej chmurki na niebie. Był to objaw stopniowej zmiany pogody aż do czasu, kiedy przyszła „noc zalania” obozu. Wtedy to spadł pierwszy długo oczekiwany deszcz. Każdy się cieszył, ale chyba przez pierwsze pół godziny. Kiedy zaczęły z góry przeciekać namioty, a woda nie wsiąkała w glebę tylko zalewała namioty od dołu, to radość zniknęła i zaczęła się walka z kolejnym (po upale) żywiołem – wodą. Nawet myszy brały swoje młode w pyszczki i uciekały po ścianach namiotów do góry. Nikt nie spał, każdy szukał suchego miejsca w namiocie, aby ustawić swoje łóżko. Nad ranem obraz nędzy i rozpaczy. Wszystko dosłownie mokre (śpiwory, plecaki, mundury, worki z rzeczami). Gleba stała się jedną wielką gliniasta mazią nie wchłaniającą wody. Długo trwało wysuszenie tych wszystkich rzeczy. Irak dla Polaka to całkiem inny świat. Inna kultura, religia, obyczaje, a przede wszystkim inny klimat, do którego niektórym z nas trudno było się przyzwyczaić. Warto jednak było poznać to wszystko, mimo rozłąki z najbliższymi.

70

„Jest upalnie ale hełmu - nie zdejmę... bezpieczeństwo, to mój priorytet!” – stoi dumny w profesjonalnych okularach z filtrem UV mł. chor. szt. Janek KOSMECKI. Obok niego

od lewej: kolega z Armii Ukraińskiej, ppłk Andrzej JANEWICZ, st. chor. szt. Roman GAPPA, por. Wojciech WAWRZYNIAK, sierż. szt. Sebastian RUTKOWSKI.