WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla...

24
1 PROMYK Gazetka szkolna ● Szkoła Podstawowa w Wąpielsku II WOJNA ŚWIATOWA NA TERENIE GMINY WĄPIELSK W 70. ROCZNICĘ ZAKOŃCZENIA KONFLIKTU (1945 2015) Wydanie specjalne ● 2014/2015

Transcript of WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla...

Page 1: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

1

PROMYK

Gazetka szkolna ● Szkoła Podstawowa w Wąpielsku

II WOJNA ŚWIATOWA NA TERENIE GMINY WĄPIELSK

W 70. ROCZNICĘ ZAKOŃCZENIA KONFLIKTU (1945 – 2015)

Wydanie specjalne ● 2014/2015

Page 2: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

2

SPIS TREŚCI

» Wstęp

» Półwiesk Mały: Nauczyciele na śmierć poszli razem

» Półwiesk Mały: Tragiczny koniec senatora – więzień nr 23747

» Wąpielsk: „Do Wąpielska przyjechał patrol niemiecki na motorach”

» Wąpielsk: Król zginął w Katyniu

» Radziki Duże: W cieniu Holocaustu

» Radziki Duże: Więzień nr 22485 – księdzem pozostał do końca

» Długie: Świadek Powstania Warszawskiego

» Wojenne zagadki

Page 3: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

3

WSTĘP

Przypadająca w tym roku 70. rocznica zakończenia II wojny

światowej (1945 – 2015) stwarza doskonały pretekst do

przypomnienia – w formie krótkiego przeglądu – wybranych epizodów

wojennych rozgrywających się na terenie gminy Wąpielsk. Wprawdzie

poważniejsze działania zbrojne omijały naszą okolicę lub dotykały ją

w niewielkim stopniu, lecz nie zmienia to faktu, że walec wojenny

pozostawił tutaj trwały ślad.

Niniejszy przegląd ma ograniczony zasięg. Obejmuje tylko

niektóre, najbardziej charakterystyczne, wojenne wydarzenia

rozgrywające się w okolicach Wąpielska, ale niczym w kalejdoskopie

wiernie oddaje powszechność zjawisk zachodzących podczas okupacji

w całym regionie – Ziemi Dobrzyńskiej. Wystarczy wspomnieć

patriotyzm mieszkańców, szykany ze strony hitlerowców, aresztowania

wśród nauczycieli, ziemian i duchowieństwa, zbrodnicze akcje

Selbstschutzu czy ponurą sławę podziemi rypińskiego „Domu Kaźni”.

Jak widać, problem dotyczy okupacji niemieckiej, co jest

zrozumiałe ze względu na terytorialny zasięg hitlerowskiej agresji.

Jednak to nie wszystko, bo pojawia się też wątek związany z okupacją

radziecką, a dokładnie – z odległym Katyniem. Dziwne są koleje

historii… Oto wybór wojennych epizodów, ciekawych wydarzeń

i okupacyjnych losów.

Page 4: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

4

PÓŁWIESK MAŁY

NAUCZYCIELE NA SMIERĆ POSZLI RAZEM

W drugiej połowie lat trzydziestych XX w. w szkole w Półwiesku Małym

pracowało czterech nauczycieli. Znane są ich nazwiska: Andrzej Domeradzki

(Domaradzki), Zofia Domeradzka (Domaradzka), Mieczysław Malinowski

i Feliks Jakubowski.

Andrzej Domeradzki , ur. 5 marca 1893 r., zasłużył się dla półwieskiej

szkoły w sposób szczególny. Był kierownikiem placówki w latach 1931 – 1939.

Aktywnie działał w komitecie rozbudowy i przyczynił się do gruntownej

modernizacji budynku szkolnego w 1937/1938 r. Zofia Domeradzka, żona

Andrzeja, z domu Kozakiewicz, ur. 7 stycznia 1900 r., pracowała w szkole w

Półwiesku w okresie 1931 – 1939 r., podobnie jak mąż. Wcześniej, wkrótce po

odzyskaniu niepodległości przez Polskę, była zatrudniona w szkole w

Lamkowiźnie. Z tego okresu zachował się piękny, wzruszający list do bliskich,

napisany przez Zofię Kozakiewicz w grudniu 1918 r. Nauczycielka pisze, że jest

zadowolona ze swej pracy, a okoliczni mieszkańcy traktują ją niezwykle

serdecznie, niczym członka rodziny. Mieczysław Malinowski, ur. 20 września

1912 r., zatrudniony w Półwiesku od 1936 r. Feliks Jakubowski pracę w

tamtejszej szkole rozpoczął w 1938 r. Jako jedyny z grona pedagogicznego

przeżył wojnę. Pozostali nauczyciele zginęli jesienią 1939 r. z rąk okupanta

hitlerowskiego.

Jak do tego doszło? Po zajęciu ziemi dobrzyńskiej Niemcy przystąpili do

eksterminacji miejscowej elity, w tym nauczycieli. Sądzili, że likwidując

inteligencję, pozbawią naród polski warstwy przywódczej i łatwiej go sobie

Page 5: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

5

podporządkują. Polskie szkoły zostały pozamykane albo zamieniono je na

placówki niemieckie (Volksschule), bądź nawet na koszary dla wojska. Takie

rozwiązanie zastosowano również w Półwiesku, gdzie w czasie wojny działała

edukacyjna placówka niemiecka, z niemieckim językiem wykładowym,

prowadzona przez miejscowych kolonistów (1939 – 1944 r.). W pierwszych

miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później

uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, których rodzice zostali

zmuszeni do podpisania tzw. volkslisty, niemieckiej listy narodowej (Deutsche

Volksliste). Obie społeczności uczniowskie, Niemcy i stosunkowo nieliczni

„zniemczeni” Polacy, były nastawione wobec siebie niechętnie, tworząc odrębne

grupy bez możliwości szerszej integracji. Pod koniec okupacji (1944 r.)

zaprzestano nauczania z powodu zbliżającego się frontu. Gmach szkoły zajął

Wehrmacht. Na strychu znajdował się magazyn broni i amunicji strzeleckiej.

Ponieważ dolina rzeki Drwęcy stanowiła naturalny pas obronny przed

nadchodzącymi oddziałami radzieckimi i polskimi, Niemcy skoncentrowali w

pobliżu duże ilości sprzętu wojskowego, pocisków oraz zbudowali system

fortyfikacyjny. Dlatego jeszcze wiele lat po zakończeniu działań zbrojnych w

sąsiedztwie półwieskiej szkoły i w okolicznych miejscowościach często

znajdowano niewybuchy. Wprawdzie teren został gruntownie oczyszczony

przez patrole saperskie, jednak niebezpieczeństwo, niechciane „dziedzictwo”

wojny, nadal może być realne.

Miejscem gehenny nauczycieli z powiatu rypińskiego był budynek w

Rypinie przy ul. Warszawskiej 20. Przed wojną funkcjonowała tam siedziba

komendy Policji Państwowej, a podczas wojny – kwatera niemieckiej tajnej

policji, Gestapo. Jesienią 1939 r. w podziemiach budynku miały miejsce

drastyczne sceny. Dlatego miejsce to zyskało ponurą nazwę „Domu Kaźni”.

Przywożeni tutaj przez Niemców ludzie byli głodzeni, brutalnie przesłuchiwani,

bici i na koniec mordowani tylko za to, że są Polakami. Dziś na gruzach dawnej

hitlerowskiej katowni znajduje się Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej.

Page 6: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

6

Hitlerowcy mieli istotną pomoc ze strony ludności niemieckiej, licznie

zamieszkującej Ziemię Dobrzyńską, zwłaszcza jej północną część, w pobliżu

dawnej granicy z Prusami, jaką stanowiła Drwęca. Przykładowo na terenie

gminy Płonne Niemcy tworzyli ok. 10% ludności (1918 r.), a w gminie

Wąpielsk – 15% (1933 r.). Wskaźniki te znacznie przewyższały średnią

krajową, gdyż w skali ogólnej mniejszość niemiecka w czasach II

Rzeczypospolitej tworzyła nie więcej niż 3,9% społeczeństwa (1921 r.). Tuż po

rozpoczęciu wojny wielu dobrzyńskich Niemców wstępowało do Selbstschutzu

(Samoobrona), organizacji paramilitarnej wspierającej niemieckie siły

porządkowe i oddziały wojska. Ludzie ci, wychowani na polskiej ziemi,

korzystający z jej dobrodziejstw i mający polskie obywatelstwo, skutecznie

przyczyniali się do eksterminacji rodowitych Polaków, celowo wyolbrzymiając

rzeczywiste lub – częściej – przedstawiając urojone krzywdy doznane z ich

strony w okresie poprzedzającym wybuch wojny. Członek Selbstschutzu potrafił

zemścić się na Polaku choćby dlatego, że ten niegdyś pozwolił sobie wobec

niego na zupełnie niewinny żart.

Jak wiadomo, zbrodnicze działania podejmowane przez niemieckich

oprawców nie ominęły również Półwieska Małego. Tamtejszych nauczycieli –

Andrzeja Domeradzkiego, Zofię Domeradzką i Mieczysława Malinowskiego –

Selbstschutz aresztował w październiku 1939 r. Więziono ich w rypińskim

Domu Kaźni, gdzie zostali zamordowani 2 listopada tegoż roku. Zwłoki

wywieziono do lasów skrwileńskich. Podobny los miał były uczeń

wspomnianych pedagogów, Eugeniusz Stachowicz (Stachewicz). Urodził się on

w 1925 r. Mieszkał w Półwiesku i ukończył tamtejszą szkołę. W momencie

wybuchu wojny był kilkunastoletnim chłopcem, uczniem gimnazjum w

Brodnicy. Syn Gustawa Stachowicza, który aktywnie działał w komitecie

rozbudowy szkoły w 1937/1938 r. W pierwszej połowie października Eugeniusz

odważnie zamanifestował swój patriotyzm. Jadąc furmanką przez wieś,

wymachiwał biało-czerwoną chorągiewką i raz po raz wołał: Niech żyje Polska!

Page 7: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

7

Niestety, incydent ten zauważył jeden z miejscowych Niemców, nazwiskiem

Klamer, członek Selbstschutzu. Spowodował, że chłopiec został aresztowany,

wywieziony do Rypina i wkrótce zamordowany. Jego symboliczny grób

znajduje się na cmentarzu w Radzikach Dużych, w pobliżu mogił najbliższych.

Ofiary hitlerowskiej zbrodni z Półwieska Małego. Nauczyciele i ich uczeń: Andrzej

Domeradzki (Domaradzki), Zofia Domeradzka (Domaradzka), Mieczysław Malinowski,

Eugeniusz Stachowicz (Stachewicz). Źródło: Archiwum Szkoły Podstawowej w Półwiesku

Małym, Zbiór Fotografii (dalej: ASPPM, ZF).

Mord dokonany na nauczycielach szkoły w Półwiesku i ich byłym uczniu

nie pozostał bez echa. Wydarzenie to na stałe utkwiło w świadomości

miejscowych ludzi, dlatego postanowili je upamiętnić w hołdzie

pomordowanym. Po wojnie przy wejściu do półwieskiej szkoły została

wmurowana pamiątkowa tablica, a na niej wyryty niezwykle wymowny napis:

Ś.P. Nauczyciele tut. szkoły zamordowani w r. 1939 przez Niemców:

Domaradzki Andrzej, Domaradzka Zofia, Malinowski Mieczysław oraz ich

uczeń, Stachewicz Eugeniusz. CZEŚĆ ICH PAMIĘCI.

Page 8: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

8

Tablica upamiętniająca tragiczne dzieje szkoły w Półwiesku Małym podczas II wojny

światowej (fot. 2015 r.)

Hitlerowcy zamordowali nauczycieli z Półwieska i ich ucznia. Nie zdołali

jednak zniszczyć ani tamtejszej szkoły, ani szerzonego przez nią ducha

polskości. Szkoła w Półwiesku odrodziła się na nowo po kilku latach okupacji

niemieckiej.

Page 9: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

9

PÓŁWIESK MAŁY

TRAGICZNY KONIEC SENATORA – WIĘZIEŃ NR 23747

Jan Rudowski (1891 – 1945), herbu Prus II, był człowiekiem

wszechstronnym, znanym w regionie, w Polsce i za granicą. Prowadził szeroką

działalność obejmującą rozmaite dziedziny życia. Zasłynął jako ostatni

właściciel folwarku w Półwiesku Małym; dobrodziej tamtejszej szkoły,

przekazał działkę gruntową pod budowę placówki; dobry gospodarz, ziemianin,

który pierwszy w powiecie rypińskim zastosował ciągnik do uprawy roli;

publicysta, autor publikacji poświęconych zwłaszcza problematyce rolniczej;

działacz społeczny, samorządowy i gospodarczy; pilot sportowy i prezes

Aeroklubu Warszawskiego; oficer rezerwy Wojska Polskiego, członek Armii

Krajowej; polityk, poseł i senator Rzeczypospolitej Polskiej. Sprawowanie

mandatu senatora, który traktował bardzo poważnie – w charakterze służby na

rzecz kraju – było wspaniałym uwieńczeniem całokształtu jego kariery. Dlatego

Rudowski jest znany i identyfikowany przede wszystkim jako senator.

Senator Jan Rudowski, właściciel folwarku w Półwiesku Małym. Źródło: ASPPM, ZF.

Page 10: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

10

Kiedy wybuchła wojna i Wehrmacht zajął Ziemię Dobrzyńską, Rudowski

znalazł się „na celowniku” niemieckich organów ścigania. Nie opuścił

rodzinnych stron. Nigdzie nie wyjechał, choć mógł zapewnić sobie

bezpieczeństwo. Pozostał na miejscu. Uważał to za swój obowiązek. W ten

sposób wiele ryzykował, narażał życie. Ponieważ był postacią zasłużoną dla

regionu i dla Polski, w opinii hitlerowców zasługiwał na odosobnienie, a nawet

śmierć. Początkowo nie został aresztowany i nie podzielił tragicznego losu

nauczycieli z Półwieska, którzy zostali zamordowani jesienią 1939 r. Stało się

tak dlatego, ponieważ podczas rewizji we dworze hitlerowcy przypadkowo

znaleźli wspólną fotografię Rudowskiego i Göringa (marszałek lotnictwa III

Rzeszy), zrobioną niegdyś na zawodach lotniczych. Zdjęcie, obejmujące w

rzeczywistości całą grupę lotników, powstało zupełnie przypadkowo. Było

okazjonalną pamiątką, jakich wiele. W każdym razie spełniło swój cel, gdyż

uratowało senatorowi życie. Göring, hitlerowski zbrodniarz wojenny,

przynajmniej raz, choć nieświadomie, ocalił ludzkie istnienie. Ponadto istotną

rolę odegrał tutaj fakt, że Jan Rudowski zawsze utrzymywał dobre stosunki z

miejscową mniejszością niemiecką. Nikt z okolicznych Niemców nie miał

żadnych podstaw, aby wysunąć przeciwko niemu jakiekolwiek oskarżenie.

Jednak Rudowski został ukarany. Odebrano mu Półwiesk i wysiedlono. Z

łaski zatrudniono jako zarządcę pobliskiego majątku Łubki, chyba tylko w tym

celu, aby będąc upokorzony, mógł z żalem patrzeć na położoną po sąsiedzku

swoją niedawną własność. Było to tzw. wewnętrzne przesiedlenie (Interne

Umsiedlung), które polegało na usunięciu właściciela folwarku z rodzinnej

posiadłości i osadzeniu go w pobliżu dotychczasowego miejsca zamieszkania,

zwykle na gospodarstwie gorszym, o niższym standardzie. Rudowskiemu nie

pozwolono też zaopiekować się dziećmi aresztowanych ziemian z terenu

powiatu rypińskiego, choć ciągle usilnie o to zabiegał.

Mimo ciężkich doświadczeń życiowych, Rudowski nie tracił ducha i nie

rezygnował z szerokiej aktywności. Przyłączył się do walki z okupantem.

Page 11: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

11

Z dawnych, studenckich czasów pozostała mu doskonała znajomość języka

niemieckiego oraz tamtejszych realiów i mentalności – rzecz niezwykle

przydatna w walce z wrogiem. Działał w szeregach ZWZ, a następnie AK.

Wchodził w skład struktur Okręgu Pomorze AK. Pełnił funkcję kwatermistrza

obwodu AK w Rypinie. Używał pseudonimów „Klimek” i „Czarny”. Był

przewidziany do objęcia stanowiska delegata powiatowego do rządu

Rzeczpospolitej Polskiej. Współpracował z siatką wywiadowczą „Zagajnik”. W

swoim mieszkaniu na Łubkach stworzył punkt kontaktowy, prowadził też

nasłuch radiowy. Sprawił, że rejon Półwiesk Mały-Tomkowo-Łubki był

obszarem aktywnej działalności AK. Działalność ta miała charakter dobrze

zorganizowanej konspiracji. Nie prowadzono natomiast akcji zbrojnych ze

względu na szczupłość uzbrojenia i niesprzyjające warunki terenowe. Brak

rozległych kompleksów leśnych (z wyjątkiem doliny Drwęcy) ułatwiał wykrycie

przez wroga, dodatkowo wspomaganego przez dobrze znających miejscowe

realia kolonistów niemieckich.

Rudowski kontaktował się m.in. z Gustawem Stachowiczem (kapral

rezerwy, uczestnik wojny 1920 r.) z Półwieska, który też działał w ruchu oporu.

Rudowski i Stachowicz znali się doskonale z czasów przedwojennych,

współpracując w komitecie rozbudowy szkoły. Łączyło ich również sąsiedztwo,

zamiłowanie do ziemi, problematyki rolniczej oraz tradycji wojskowych

i niepodległościowych. Można tylko wyobrazić sobie determinację obu tych

ludzi, spośród których pierwszy stracił na rzecz Niemców majątek, a drugi syna,

Eugeniusza, zakatowanego przez hitlerowców na śmierć.

W maju 1943 r. spotkał ich los podobny do tragedii wszystkich, którzy

działali na rzecz niepodległej Polski i wpadli w ręce okupanta. Obydwaj zostali

aresztowani wraz z wieloma innymi członkami AK z terenu powiatu

rypińskiego („wsypa majowa”). Początkowo byli przesłuchiwani w Rypinie,

następnie przewieziono ich do więzienia śledczego w Grudziądzu, a stamtąd –

do okrytego złą sławą obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Rudowski był

Page 12: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

12

oznaczony numerem 23747. Zyskał powszechne uznanie wśród obozowych

towarzyszy. Nawet w trudnym położeniu pomagał innym, mając wrodzoną

skłonność niesienia pomocy potrzebującym.

Nie przeżył wojny. Zmarł 2 lutego 1945 r., podczas ewakuacji obozu

przez Niemców, osłabiony dyzenterią (czerwonka bakteryjna), zastrzelony przez

funkcjonariusza Gestapo niedaleko wsi Bukowina pod Lęborkiem. Będąc

wycieńczony chorobą i forsownym marszem, w pewnym momencie

mimowolnie odsunął się na bok. Pragnął nieco odpocząć. Nie chciał zarazem

sprawiać kłopotu współwięźniom. Być może nie miał już siły dalej żyć w

ciągłym stresie, poniżeniu i pogardzie. Zginął niepotrzebnie, śmiercią

męczeńską, na krótko przed wyzwoleniem terenów, gdzie przebywał. Niemcy

bowiem ewakuowali obóz z powodu zbliżającego się szybkimi krokami natarcia

Armii Radzieckiej i Ludowego Wojska Polskiego. W tym nieludzkim „marszu

śmierci” zginęło wielu, nie tylko dziedzic z Półwieska. Niejeden znalazł swój

grób na szlaku. Rudowski został pogrzebany naprędce, w przydrożnym rowie;

tam, gdzie przewrócił się z wycieńczenia i dosięgła go kula niemieckiego

oprawcy. Wkrótce jednak tamtejszy sołtys odnalazł jego ciało i urządził mu w

tym samym miejscu godny, cywilizowany pochówek. Po wojnie, w styczniu

1946 r., ekshumowany i pochowany przez rodzinę na cmentarzu w pobliskich

Sierakowicach.

Pamiątkowy monument i zbliżenie tablicy poświęconej Janowi Rudowskiemu przed

budynkiem szkoły w Półwiesku Małym (fot. 2015 r.)

Page 13: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

13

WĄPIELSK

„DO WĄPIELSKA PRZYJECHAŁ PATROL NIEMIECKI NA

MOTORACH…”

Tak wskazują relacje okolicznych mieszkańców pamiętających czasy

okupacji i początek wojny – do Wąpielska przyjechał patrol niemiecki na

motorach. Była to swego rodzaju awangarda, forpoczta poprzedzająca przybycie

większych sił wojskowych. Scena niczym w filmie fabularnym. Oto na drodze

nagle pojawia się budzący grozę charakterystyczny motocykl Wehrmachtu

z uzbrojoną po zęby załogą. Żołnierze mają butne miny i nie znoszą

sprzeciwu…

Patrol niemiecki na motocyklu. Źródło: Wikimedia Commons.

Jednak to nie film ani pokaz kostiumów. Tak było naprawdę, zaś

atmosfera strachu spowiła okolicę niczym mgła. Trafnie oddaje ten stan rzeczy

A. Witkowski w znanej książce Mordercy z Selbstschutzu, opisując podobny

przypadek w innej miejscowości naszego regionu (str. 84): Usłyszeliśmy krzyk

przerażonej kobiety: – Antychrysty jadą! (…) Żołnierzy niemieckich, jadących

Page 14: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

14

na motorach, tak nazwała. Ubrani byli w hełmy, na kolanach opierali karabiny,

pędzili (…) aż się kurzyło. Wkrótce zaczęła się eksterminacja. Niemcy, którzy

dokładali starań, aby przede wszystkim zniszczyć polską inteligencję,

w pierwszym rzędzie skupili się na nauczycielach.

W Wąpielsku ich ofiarą padł kierownik tamtejszej szkoły, Edward Górny

(1902 – 1939). Kierował placówką od 1930 r. do momentu wybuchu wojny.

Ostatnie chwile jego życia pokrywają się z losami innych okolicznych

nauczycieli. W październiku 1939 r. został zatrzymany przez oprawców

z organizacji Selbstschutz. Następnie trafił do rypińskiego „Domu Kaźni”,

gdzie był więziony i poddawany brutalnemu traktowaniu. Zginął na początku

listopada 1939 r.

Edward Górny. Źródło: P. Gałkowski, Z. Żuchowski, Wąpielsk i okolice, s. 566.

Tablica pamiątkowa poświęcona Edwardowi Górnemu w szkole w Wąpielsku (fot. 2015 r.).

Klementyna Górna, żona Edwarda, również nauczycielka z Wąpielska,

uniknęła aresztowania i prześladowań, zmieniając miejsce zamieszkania.

Wyprowadziła się, przeżyła wojnę, a po jej zakończeniu nadal pracowała

w oświacie, po śmierci pochowana w Wejherowie.

Page 15: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

15

WĄPIELSK

KRÓL ZGINĄŁ W KATYNIU

Karol Król (1908 – 1940), bo o nim mowa, w latach 1936 – 1939

pracował jako nauczyciel Publicznej Szkoły Powszechnej w Kiełpinach. Urodził

się niedaleko Przemyśla, w miejscowości Kniażyce. W Przemyślu ukończył

Seminarium Nauczycielskie. W dalszej kolejności odbył służbę wojskową,

przeszkolony w Szkole Podchorążych Piechoty w Zambrowie. Prawdopodobnie

w tych okolicznościach, przebywając w pobliżu Ziemi Dobrzyńskiej, poznał

Stanisławę, siostrę Edwarda Górnego, która wkrótce została jego żoną. Położone

po sąsiedzku Kiełpiny, gdzie niebawem przyjął posadę nauczyciela, pozwalały

na bliskie kontakty, zacieśnianie współpracy zawodowej i związków rodzinnych

ze szwagrem, E. Górnym. W 1938 r., na rok przed wojenną katastrofą, na świat

przyszedł Witold – syn Karola i Stanisławy. Tę idyllę, dobrze poukładane

i z rozmysłem zaplanowane życie, przerwała hitlerowska, a potem radziecka

agresja na Polskę.

Karol Król przepadł podczas wojny, ale przez długi czas okoliczności

jego śmierci pozostawały zagadką. Jeszcze do niedawna sądzono, że podzielił

los licznego grona pedagogicznego i poniósł śmierć z rąk Niemców,

zamordowany „standardowo” przez Selbstschutz w Rypinie. Tymczasem

najnowsze badania pozwoliły ponad wszelką wątpliwość ustalić, że K. Król nie

zginął jako nauczyciel w 1939 r., ale dopiero w następnym roku – w Katyniu,

jako jeden z wielu tysięcy polskich oficerów zgładzonych przez NKWD.

Page 16: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

16

Karol Król jako podporucznik Wojska Polskiego. Źródło: P. Gałkowski, Z. Żuchowski,

Wąpielsk i okolice, s. 564.

W jaki sposób stał się ofiarą zbrodni katyńskiej? Otóż po wybuchu wojny,

na początku września 1939 r. Karol Król otrzymał powołanie do 63. Pułku

Piechoty we Lwowie, w stopniu podporucznika. Po klęsce Polski w wojnie

obronnej dostał się do niewoli, będąc więziony przez Rosjan. Osadzony był

w obozie w Kozielsku. Stamtąd w dniu 20 stycznia 1940 r. wysłał ostatni list do

rodziny. Wkrótce ślad po nim zaginął. Na wiosnę tegoż roku został

przetransportowany do Katynia, gdzie zginął.

Karol Król (w centralnej części) na zbiorowym zdjęciu wśród innych polskich oficerów

i funkcjonariuszy zamordowanych w Katyniu. Fragment fotografii. Źródło: Focus Historia,

nr 6, 2007.

Page 17: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

17

RADZIKI DUŻE

W CIENIU HOLOCAUSTU

Holocaust, czyli zagłada Żydów dokonana przez Niemców podczas II

wojny światowej, nie ominęła również okolic Wąpielska. Sprawa dotyczy

żydowskiej rodziny Kohn (Cohn), będącej od 1919 r. właścicielem folwarku

w Radzikach Dużych. Byli to jedyni ziemianie obcego pochodzenia w okolicy,

gdzie ziemiaństwo pod względem narodowym tworzyło grupę polską.

W momencie rozpoczęcia niemieckiej agresji na Polskę radzikowski majątek

należał Maurycego, Izydora, Jakuba, Etel, Daniela i Stefana Kohnów.

Dwór w Radzikach Dużych w okresie międzywojennym. Źródło: P. Gałkowski,

Z. Żuchowski, Wąpielsk i okolice, s. 569.

Wspólni właściciele Radzik z pochodzenia byli Żydami, ale to właśnie

Polskę uważali za swoją ojczyznę. Jak wiadomo, II Rzeczpospolita była

w dużym stopniu krajem wielonarodowym, gdzie około 30% mieszkańców

stanowiły tzw. mniejszości narodowe. Wśród nich wyróżniali się Żydzi, którzy

nie mieli wówczas własnego państwa, lecz zamieszkiwali w różnych krajach

świata i Europy, w tym – w Polsce.

Rodzina Kohn uchodziła dobrych gospodarzy i szanowanych obywateli

Radzik. Pozostawili po sobie pozytywne wspomnienia wśród okolicznej

Page 18: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

18

ludności. Utrzymywali dobre stosunki z Polakami, ale jako żydowscy

właściciele majątku nie do końca byli akceptowani przez okoliczne polskie,

rodowe ziemiaństwo. Kontakty ograniczały się raczej tylko do płaszczyzny

gospodarczej, na gruncie handlowym, rzadziej zaś obejmowały spotkania

towarzyskie. Pewien rodzaj nieufności towarzyszył też relacjom Kohnów

z Kościołem, miejscową parafią katolicką. Generalnie jednak atmosfera

pozostawała poprawna, daleka od przejawów wrogości, zadrażnień czy niechęci.

Miejscowy proboszcz, ks. Teodor Mateuszczyk, choć niezwykle zasadniczy

w kwestiach wiary, kierował się wyrozumiałością wyznaniową. Taka postawa

tolerancji wynikała z dawnej tradycji wielonarodowej Rzeczypospolitej, miała

rację bytu w równie wieloetnicznej odrodzonej Polsce i – co najważniejsze, bo

dotyczące bezpośredniego otoczenia – sprawdzała się w najbliższej okolicy,

gdzie przecież mieszkał znaczny odsetek kolonistów niemieckich, wyznania

ewangelickiego.

Problemy rodziny Kohn zaczęły dopiero na początku II wojny

światowej, we wrześniu 1939 r., kiedy do Radzik wkroczyli Niemcy,

hitlerowcy. Wówczas zbrodniarze zwrócili uwagę na żydowskie pochodzenie

właścicieli Radzik. W kręgu zainteresowań oprawców znaleźni się

przebywający na miejscu czterej bracia: Jakub, Moszek, Izydor i Maurycy.

Podczas wojennej zawieruchy niemieccy okupanci uruchomili straszliwy proces

znany jako Holocaust. Będąc zaślepieni nienawiścią, chcieli zniszczyć

wszystkich Żydów. Najczęściej umieszczali ich w gettach, czyli zamkniętych

dzielnicach miast, lub w obozach śmierci. Podobny los dotknął wspomnianych

braci Kohn. Niemcy zamordowali ich lub walnie przyczynili się do śmierci

rodzeństwa. Maurycy (ur. w 1897 r.) i Jakub (ur. w 1894 r.) zostali zamęczeni w

rypińskim „Domu Kaźni” jesienią 1939 r. Pozostali trafili do getta w Płońsku,

gdzie wkrótce też odeszli z tego świata. Moszek (ur. w 1884 r.) zmarł w 1940 r.,

a Izydor (ur. w 1892 r.) – w następnym roku, na tyfus.

Page 19: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

19

RADZIKI DUŻE

WIĘZIEŃ NR 22485 – KSIĘDZEM POZOSTAŁ DO KOŃCA

Ksiądz Teodor Mateuszczyk (1885 – 1942), proboszcz parafii Radziki

Duże w latach 1925 – 1939, zasłynął jako postać nietuzinkowa, kapłan

zasłużony w rozmaitych formach działalności. Probostwo w Radzikach objął

w 1925 r. Natychmiast z energią przystąpił do pracy. Cechował go nie tylko

charakter wybitnego kaznodziei, ale też zmysł organizacyjny, łatwość

nawiązywania kontaktów, a nawet niepospolita siła fizyczna. Dużo uwagi

poświęcił sprawom gospodarczym. Nie zadowalał się półśrodkami, podejmując

szereg inwestycji od podstaw. Niemal rokrocznie z pasją realizował kolejne

wyzwania. W kościele zbudował nowy ołtarz główny (1927 r.), na kościelnej

wieży umieścił dwa dzwony (1928 r.), następnie wystawił budynek gospodarczy

(1929 r.) oraz dom parafialny, tzw. Dom Katolicki (1931 r.).

Ks. Teodor Mateuszczyk. Źródło: P. Gałkowski, Z. Żuchowski, Wąpielsk i okolice, s. 566.

Mając tak duże osiągnięcia w pracach inwestycyjnych,

ks. T. Mateuszczyk nie zaniedbał też problematyki duszpasterskiej, będącej

istotą jego posłannictwa. Nawet wspomniane wyżej działania budowlane służyły

przecież pogłębianiu zasad życia religijnego. Dobrze układały się stosunki

między parafią a okolicznymi mieszkańcami, w tym z ziemiaństwem, nie

Page 20: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

20

wyłączając żydowskich właścicieli folwarku Radziki. Szczególnego rodzaju,

bliskie kontakty proboszcz utrzymywał z Janem Rudowskim z Półwieska, który

obok rozlicznych przejawów aktywności zasłynął również jako wieloletni prezes

Akcji Katolickiej w powiecie rypińskim. W uznaniu zasług za gorliwe

wypełnianie obowiązków duszpasterskich radzikowski proboszcz otrzymał

w 1934 r. honorową kanonię kolegiaty pułtuskiej. Ksiądz-kanonik miał więc

powody do dumy, aczkolwiek należał do osób skromnych, pracując dla dobra

ogółu bez względu na zaszczyty.

W następnych latach ks. Mateuszczyk podupadł na zdrowiu z powodu

choroby serca. Dlatego zwrócił się do biskupa o rezygnację z probostwa. Będąc

już zwolniony z obowiązków, przeszedł na emeryturę. Jako emeryt osiadł

w majątku Żałe, który nabył w 1936 – 1937 r. Jednak jeszcze przez pewien czas

przebywał w Radzikach i nadal zarządzał parafią. W praktyce taki stan rzeczy

trwał do momentu wybuchu wojny.

Dalsze, wojenne już losy ks. Mateuszczyka potoczyły się tragicznie,

szybko i zahaczyły o prawdziwy ciąg hitlerowskich miejsc kaźni. Jako osoba

duchowna został aresztowany w Radzikach przez Selbstschutz w dniu 23

października 1939 r., po czym przewieziony wraz z wieloma innymi

okolicznymi księżmi do Rypina, następnie zaś do klasztoru w Oborach, gdzie

Niemcy stworzyli obóz przejściowy dla duchowieństwa. Dalszy szlak wiódł

poprzez Grudziądz do Stutthofu, skąd w kwietniu 1940 r. trafił do

Sachsenhausen, wreszcie na koniec – do Dachau, gdzie otrzymał numer

obozowy 22485. Tam zginął w komorze gazowej 18 maja 1942 r. Mimo

pogarszającego się stanu zdrowia i częstej zmiany miejsca obozowej niedoli ks.

Teodor Mateuszczyk do ostatnich chwil pozostał przede wszystkim kapłanem,

zachował trzeźwy umysł i nie poddawał się tragizmowi sytuacji. Wręcz

przeciwnie – był podporą dla innych, bez przerwy dodawał otuchy

współwięźniom, służył im duchowym wsparciem.

Page 21: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

21

DŁUGIE

ŚWIADEK POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

Helena Królikowska, nauczycielka z Długiego, szczęśliwie przetrwała

koszmar wojny, będąc w trakcie okupacji świadkiem powstania warszawskiego.

To tylko jeden z wielu epizodów wojennej tułaczki, którą musiała podjąć

z konieczności, w obawie przed hitlerowskimi siepaczami. Epizod jednak na

tyle ważny, że nasza bohaterka z bliska oglądała ów przełomowy zryw

narodowy Polaków. Sama Królikowska, choć pozostawiła po sobie cenne źródło

historyczne w postaci szkolnej kroniki, będącej rodzajem jej wspomnień, tylko

ogólnikowo napomyka o powstaniu. Być może nie chciała zamieszczać takich

komunikatów w dokumencie poświęconym szkole; możliwe też, że

zrezygnowała z szerszego komentarza ze względu na okropieństwo i tragizm

powstania, wywołującego traumę i szereg nieprzyjemnych odczuć. Powstańcze

doświadczenia mogły wręcz przesłonić swoim dramatyzmem wszystkie inne

wojenne przeżycia Królikowskiej, o czym wolała nie wspominać.

H. Królikowska zasłużyła się dla rozwoju szkoły w Długiem w sposób

szczególny – jako nieoceniony pedagog i wieloletni kierownik (dyrektor)

placówki. W zawodzie nauczycielskim przepracowała pół wieku, od 1913 do

1963 r. Przeżyła 109 lat (ur. 1885 – zm. 1963). Jej zasługi dla miejscowego

szkolnictwa są bezcenne. To postać-legenda, która poświęciła swoje życie

i wykonała ogrom pracy na rzecz lokalnej oświaty, czyniąc to w ciągu czterech

momentów historycznych obejmujących końcową fazę zaborów, okres

międzywojenny, II wojnę światową i szereg lat powojennych. Dlatego na

zawsze pozostanie symbolem szkoły w Długiem i niekwestionowanym,

powszechnym wzorem dla każdego nauczyciela.

Page 22: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

22

Helena Królikowska. Źródło: Archiwum Szkoły Podstawowej w Długiem, Kronika Szkolna.

Zbrodnicze działania podejmowane podczas wojny przez niemieckich

oprawców wobec polskiego nauczycielstwa ominęły, na szczęście, personel

szkoły w Długiem. Helena Królikowska, jako jedyny nauczyciel tamtejszej

placówki, znalazła się na liście hitlerowskich organów ścigania. Jednak zdołała

uniknąć okrutnego losu, prawdopodobnie też śmierci. Będąc zagrożona

aresztowaniem przez Niemców, ukrywała się przez cały okres okupacji.

Kilkakrotnie zmieniała miejsce pobytu. Początkowo, przez ponad rok, nadal

przebywała w Długiem, prowadząc nawet tajne nauczanie. Korzystała

z gościnności i niezłomnej postawy życzliwych ludzi. Nie chcąc jednakże

narażać miejscowej ludności, pod koniec 1940 r. znalazła schronienie w

Skępem. Następnie opuściła ziemie polskie wcielone do Rzeszy i wyjechała do

Warszawy, do Generalnego Gubernatorstwa, gdzie łatwiej było się ukryć. Tam

właśnie, w 1944 r., była świadkiem powstania warszawskiego. Źródła milczą na

temat jej zaangażowania. Trudno przyjąć, aby dobiegająca 60. roku życia

kobieta brała czynny, bezpośredni udział w wydarzeniach, ale znając jej

skłonność do działania i niesienia pomocy, można zakładać, że nie pozostawała

obojętna na ludzkie cierpienie. Po upadku powstania przedostała się do

Page 23: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

23

Piotrkowa Trybunalskiego. Tam zastało ją wyzwolenie. Kilkuletni szlak

okupacyjny mógł być wreszcie zakończony. Ciągłe zmiany miejsca

zamieszkania osiągnęły upragniony kres. W lutym 1945 r. Królikowska

powróciła do Długiego.

Po zakończeniu wojny nadal, przez kilkanaście lat, była zawodowo

związana ze szkołą w Długiem. Po przejściu na emeryturę (1963 r.) zamieszkała

w Rypinie. Tam żyła jeszcze długo, pielęgnując pamięć o minionych czasach

i swym barwnym życiu. Zmarła w 1994 r., w wieku 109 lat. Być może ciągła,

nieprzerwana praca z ludźmi i życzliwy stosunek do nich są prawdziwą

tajemnicą długowieczności.

Page 24: WOJENNE LOSY, WOJENNE EPIZODY… · miesiącach wojny zajęcia uruchomiono i dla Niemców, i dla Polaków. Później uczęszczali wyłącznie Niemcy oraz te polskie dzieci, ... o

24

WOJENNE ZAGADKI

1. Podane skojarzenia połącz w logiczną całość:

Długie ▫ ▫ Edward Górny

Radziki Duże ▫ ▫ senator, więzień Stutthofu

Półwiesk Mały ▫ ▫ rodzina Kohn (Cohn)

Wąpielsk ▫ ▫ świadek Powstania Warszawskiego

1. Uzupełnij:

▫ Nauczyciel i oficer rezerwy Wojska Polskiego. Zginął w Katyniu.

……………………………………………

▫ Zagłada Żydów dokonana przez Niemców podczas II wojny światowej.

……………………………………………

▫ Więzień obozu koncentracyjnego w Dachau.

……………………………………………

▫ Budynek w Rypinie przy ul. Warszawskiej 20, hitlerowska katownia.

…………………………………………….

▫ Niemiecka organizacja paramilitarna, działająca na terenie Ziemi

Dobrzyńskiej, złożona z miejscowych Niemców.

…………………………………………….