Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą...

11
ISSN 2450-4270 LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2016 NUMER 19 Seniorzy znów w szkolnych ławach Wizyta w Łodzi Adam Adamah – Kraków, Jerozolima, Milwaukee

Transcript of Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą...

Page 1: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

ISSN 2450-4270LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2016NUMER 19

Seniorzy znów w szkolnych ławach

Wizyta w Łodzi

Adam Adamah – Kraków, Jerozolima, Milwaukee

Page 2: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

3

JESTEŚMY to dwumiesięcznik wydawany przez Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie.

Osoby chcące współpracować z naszym miesięcznikiem prosimy o kontakt z redakcją: [email protected]

Redaktor naczelna: Zofia Radzikowska

Redakcja: Joanna Fabijańczuk, Anna Gulińska, Magdalena Pulikowska, Eliza Shvartsman Ishbel Szatrawska

Opracowanie graficzne: Alicja Beryt Zdjęcia: JCC / Joanna Fabijańczuk

Po Świętach Wysokich ............................................................................................ 3

Seniorzy znów w szkolnych ławach .................................................................... 4

Oficjalne otwarcie JCC WEST ..................................................................................... 5

JCC na Targach Książki ............................................................................................ 6

Barszcz ukraiński .......................................................................................................... 7

Pociąg pamięci .............................................................................................................. 8

Pamiętam. Krótka historia Bramy Cukermana ............................................... 9

Historia Adama Kesslera ..................................................................................... 12

Adam Adamah: Kraków, Jerozolima, Milwaukee .................................................. 15

Wizyta w Łodzi ........................................................................................................ 16

Anna Munk – moja przygoda z wolontariatem .............................................. 17

Kalendarz wolontariuszy ......................................................................................... 18

SŁOWO WSTĘPNE

Po Świętach WysokichŚwięta Wysokie już za nami. Od groźnego

wołania szofaru w  Rosz Haszana, przez straszne dni i  Dzień Odpuszczenia Jom Kipur, aż do „czasu naszej radości” zman simchatejnu Sukkot, zakończonego ekstatyczną kulminacją Simchat Tora. Zamknęliśmy cykl czytaniem fragmentu wieńczącego ostatnią księgę Tory i  rozpoczęliśmy nowy od początku, czyli od Bereszit.

W tym roku święta odbyły się późno, a ich inauguracja miała miejsce w strugach deszczu. Choć właściwie, dlaczego nie? Przecież mądrzy  rabini wyjaśnili  (na potrzebę krajów takich jak nasz, bo w Izraelu w tym czasie trzeba się jeszcze modlić o deszcz), dlaczego to święto mamy obchodzić na jesieni. 

(...) Chociaż wyszliśmy z Egiptu w miesiącu nisan, On nie rozkazał nam wtedy budować namiotów, ponieważ były to dni początku lata, a w taki czas wszyscy ludzie budują je dla otrzymania cienia; nie możnaby więc uznać tego za polecenie Stwórcy. Dlatego kazał nam wybudować je w porze deszczowej... Opuszczamy nasz dom, aby zamieszkać w namiocie i wszyscy wiedzą, że to rozkaz Króla1.

Jednak  nam  w  JCC  warunki  pogodowe  nie  mogą zakłócić  działania.  Żyjemy  zgodnie  z  kalendarzem żydowskim,  ale  również  po  części  w  rytmie roku  akademickiego.  Zatem  jest  to  dla  nas  czas charakteryzujący się wzmożoną, po krótkiej przerwie aktywnością.  Gdy  kończą  się  święta,  codzienna praca rusza pełną parą. W toku są juz wszystkie stałe  1 A.Unterman, Żydzi – wiara i życie, Warszawa 2015, str.219.

cykle naszych zajęć, w tym kursy językowe (mamy już dziesięć grup  języka hebrajskiego!),  zajęcia dla seniorów,  do  których  należy  długo  wyczekiwany drugi  już  rok  Uniwersytetu  Seniora  (program wewnątrz numeru), oczywiście chór, Gimelomania, wykłady, wystawy i szereg innych wydarzeń. 

W  ubiegłym  miesiącu  odbyło  sie  kolejne  Forum Publiczne  JCC,  podczas  którego  wszyscy  obecni mogli  zgłosić  propozycje  przedsięwzięć,  jakie chcieliby widzieć  i zorganizować w JCC. W planie wycieczek  znalazła  się  kontynuacja  odwiedzin w  innych  miastach  i  zaprzyjaźnionych  gminach żydowskich, na wzór niedawnego, udanego wyjazdu do Łodzi (artykuł wewnątrz numeru). Temat drugiego pokolenia  jako grupy, która chce znaleźć dla siebie własne miejsce, będzie obecny nie tylko w wywiadach które  kontynuujemy,  lecz  także  w  podejmowaniu własnych inicjatyw. Do tego wspomnienia z podróży, historie wolontariuszy, a także przepisy kulinarne.

O  tym  wszystkim  i  o  wielu  innych  sprawach będziecie mogli przeczytać w Jesteśmy. Staramy się utrzymać w cyklu 2-miesiecznym. A zatem czytajcie i posyłajcie dalej!

Zofia RadzikowskaRedaktor Naczelna

Page 3: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

54

AKTUALNOŚCIAKTUALNOŚCI

Podobnie jak w ubiegłym roku, JCC Krakow we współpracy z  Instytutem Judaistyki

Uniwersytetu Jagiellońskiego przygotowało program zajęć Uniwersytetu Seniora. Drugiego  listopada odbyła się  inauguracja nowego roku akademickiego  naszego Uniwersytetu,  połączona  z  roz-daniem indeksów. Dr Alicja Maślak-Maciejewska z IJ UJ wygłosiła  przy  tej  okazji wykład,  którego  tytuł  brzmiał Pomniki Holokaustu: Kraków w kontekście europejskim.

Uniwersytet  Seniora  finansowany  jest  z  funduszy  ze-branych  w  ramach  organizacji  Rajdu  dla  Żywych.  Ten 90-kilometrowy  przejazd  rowerowy  wiodący  od  bram obozu  Auschwitz-Birkenau  do  Centrum  Społeczno-ści  Żydowskiej  JCC Kraków  jest  nie  tylko  upamiętnie-niem żydowskiej historii, ale przede wszystkim celebra-cją  odrodzenia  żydowskiego  życia w dzisiejszej Polsce.   – Od samego początku seniorzy bardzo entuzja-stycznie uczęszczają na zajęcia Uniwersytetu. Jesteśmy pod wrażeniem wiedzy i talentu dydaktycznego wykładowców. W tym roku spodziewamy się wzrostu fre-kwencji i jeszcze większego zainteresowania wykładami.

Tegoroczne tematy zajęć są dla nas bardzo porywające, seniorzy nie mogą się doczekać przyszłych ożywionych dyskusji i zdobycia nowej wiedzy. – mówi Małgorzata Zaj-da, koordynatorka Klubu Seniora.

Serdecznie  zapraszamy  wszystkich  seniorów  z  JCC  na kolejne zajęcia, których rozkład przedstawiamy poniżej:

16  listopada  o  16:30  –  dr  Ewa  Węgrzyn,  Kraków i Kazimierz w oczach izraelskich turystów

7 grudnia o 16:30 – dr Edyta Gawron, Oskar Schindler i „jego Żydzi” po wojnie

21  grudnia  o  17:00  –  mgr  Kinga  Migalska,  Na co przeznaczać budynki po synagogach?

4  stycznia  o  16:30 –  dr Edyta Gawron, ŻUL (Żydowski Uniwersytet Latający)

18  stycznia  o  16:30  –  dr  Anna  Jakimyszyn-Gadocha,  Historia krakowskich mykw

Joanna Fabijańczuk

Seniorzy znów w szkolnych ławach

Odnowiona siedziba Żydowskiego Klubu Studenckiego Gimel

bezapelacyjnie zasługuje na nie jedną, a dwie uroczystości otwarcia.

Pierwsze  otwarcie  nastąpiło  tuż  po  remoncie, w kwietniu tego roku, przy okazji świętowania kolej-nych urodzin JCC. Piątego listopada dokonano tego po  raz  drugi. Tym  razem w  towarzystwie wyjątko-wych gości.

W  wydarzeniu  uczestniczyły  członkinie  komitetu Connections  z  organizacji World  Jewish Relief. To właśnie dzięki nim  i udzielonemu przez nie wspar-ciu możliwy był remont naszej siedziby. Ich wizyta i możliwość wspólnego spotkania się przy tak wyjąt-kowej okazji okazały się dla członków Klubu bardzo radosne. 

Uroczystość  rozpoczęła  ceremonia  Hawdali,  czyli zakończenia Szabatu, przeprowadzona przez  rabina Aviego  Baumola.  Następnie  głos  zabrał  Jonathan Ornstein, dyrektor JCC. Po nim ja sam miałem oka-zję  publicznie  podziękować  paniom  z  Connections za ich nieocenioną pomoc. Same panie również po-wiedziały kilka słów o wyjątkowej roli współpracy, jaka  zaistniała między WJR a  JCC Krakow. Doko-

Oficjalne otwarcie JCC WEST

nano symbolicznego przecięcia wstęgi wraz z odsło-nięciem tablicy pamiątkowej. Zebrani goście, swoją drogą w gronie tak licznym, że naprawdę trudno nam było się pomieścić, przyszli aby razem z nami świę-tować. Były  rozmowy,  lampka wina oraz poczęstu-nek. Po części oficjalnej studenci oraz wolontariusze spotkali  się  na  imprezie  integracyjnej,  oczywiście w naszej siedzibie.

Muszę przyznać, że przed remontem JCC West sta-nowiło  miłe  miejsce,  jednak  spędzanie  tam  czasu oraz  tworzenie  wydarzeń  otwartych  nie  obyło  się bez różnego rodzaju trudności. Teraz dzięki pomocy komitetu Connections możemy robić więcej niż do-tychczas. W imieniu członków Żydowskiego Klubu Studenckiego Gimel jeszcze raz serdecznie dziękuję!

Mateusz Lagosz

Inauguracja nowego roku na Uniwersytecie Seniora

Uroczyste otwarcie JCC West i Hawdala z udziałem członkiń komitetu Connections działającego przy World Jewish Relief.

Page 4: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

76

DWA SŁOWADWA SŁOWA

Warsztaty kulinarne dla seniorów – barszcz ukraiński

Międzynarodowe Targi Książki w  Krakowie obchodziły w  tym roku

swoje dwudziestolecie. W  dniach 27-30 października Międzynarodowe Centrum Targowo-Kongresowe EXPO Kraków przy ulicy Galicyjskiej 9 pełne było czytelników, stoisk wydawniczych oraz naturalnie – książek.

Tegorocznym  hasłem  Targów  Książki  był  cytat  Żeby czytać, trzeba być otwartym,  zaczerpnięty  z  twórczości Etgara Kereta, izraelskiego pisarza. Nie bez przyczyny to właśnie Izrael był Gościem Honorowym Targów Książki. Nasze JCC wraz z Ambasadą Izraela w Polsce współpra-cując przy programie  towarzyszącym targów zorganizo-wało szereg interesujących wydarzeń.

Targi Książki to jak wiadomo bogactwo literatury na każ-dym kroku, a także spotkania z tymi, którzy tę literaturę tworzą. Jedno z takich spotkań wyjątkowo nie odbyło się w EXPO, ale właśnie w JCC. Był  to wykład Piotra Pa-zińskiego, dziennikarza i autora powieści. Piotr Paziński opowiedział  zebranym słuchaczom o życiu  i  twórczości Szmuela Josefa Agnona. Wykład ten towarzyszył otwar-ciu  wystawy  Opowieść pisarza. Życie i twórczość S.J. Agnona, którą wciąż można obejrzeć w budynku JCC.

JCC zadbało również o atrakcje dla najmłodszych. Razem z Mateuszem Lagoszem każdego dnia Targów w specjal-nie  przygotowanej  strefie  dziecięcej  przeprowadzaliśmy warsztaty o nazwie Izrael dla dzieci. Codziennie pozna-waliśmy  kulturę  Izraela  w  inny  sposób.  Uczyliśmy  się języka  hebrajskiego,  tańca  izraelskiego,  omawialiśmy symbole związane z Izraelem, a także rysowaliśmy i ba-

JCC na Targach Książki

wiliśmy  się. Warsztaty  cieszyły  się  dużą  popularnością. Zdarzały  się  nawet    momenty,  że  rodzice  dołączali  do swoich  dzieci,  by  posłuchać  o  Izraelu.  Był  też  czas  na pytania oraz dyskusje. Na zakończenie warsztatów każdy otrzymywał flagi i kredki od Ambasady Izraela, a od JCC – kolorowe przypinki, które już po chwili zdobiły ubrania uczestników. 

Na  barwnym  stosiku  Ambasady  Izraela  również  sporo się działo. Anna Gulińska reprezentowała nasze Centrum podczas uroczystego otwarcia pierwszego dnia wydarzeń. Jakub Katulski, a  także wolontariuszki Justyna Łowicka oraz Magdalena Jastrzębska czekali na każdego, kto pra-gnął dowiedzieć się, jak napisać swoje imię w języku he-brajskim. Magda tak wspomina czas Targów: 

– Pomoc w czasie Międzynarodowych Targów Książki była ciekawym i niezwykle cennym doświadczeniem. Chętnych na atrakcję pisania imion w czasie targów było mnóstwo. Ludzie przychodzili z ogromnym zaciekawieniem. Nawią-zywałam liczne rozmowy o języku hebrajskim, Izraelu jak i działalności JCC. Wszyscy uczestnicy targów byli na-stawieni pozytywnie, sami wielokrotnie opowiadali różne historie. Targi Książki będę wspominać jako fantastyczne doświadczenie, pokazujące jak ważne są takie wydarzenia, a także jak wiele ludzi pragnie w nich uczestniczyć.

Targi Książki w Krakowie minęły błyskawicznie i zgro-madziły tłumy uczestników. Cieszymy się, że mogliśmy być ich częścią i pomóc w organizacji tego przedsięwzię-cia. Dzięki temu coraz więcej osób ma okazję jeszcze le-piej  poznać  JCC  i  dowiedzieć  się  o  budowaniu  żydow-skiej przyszłości w Krakowie.

Magdalena Pulikowska

Jedną z  najmilszych dla mnie wiadomości po przyjeździe do Polski było to, że polska

i  ukraińska kuchnia są do siebie bardzo podobne.

Na  początku  wszystko  wokół  wydawało  mi  się  obce: nowy  kraj,  nieznani  ludzie,  trudny  język.  Wszystko oprócz menu w restauracjach. Zupy, rosoły, kotlety, ziem-niaki,  pierogi,  sałatki,  ciasta,  serniki. Wydawało  się,  że gdyby nazwy dań były napisane w moim ojczystym języ-ku, to byłoby niemożliwe poznać, że jednak nie jestem na Ukrainie. Oczywiście są dania, które były dla mnie przy-jemnym  odkryciem.  Zupy  pomidorowa  i  ogórkowa,  bi-gos, pierogi ruskie, których tak naprawdę z takim przepi-sem nie ma ani w Rosji ani na Ukrainie. Ale największym zaskoczeniem dla mnie był polski barszcz. Nie mogłam podejść do tej potrawy bez krytycyzmu, ponieważ to jest imiennik naszego barszczu, a zawsze mamy co do niego wielkie  oczekiwania.  Jednak miałam  okazje  spróbować prawdziwego domowego polskiego barszczu kilkukrotnie i mi zasmakował.

Parę miesięcy temu usłyszałam, że w JCC są prowadzo-ne  warsztaty  kulinarne  dla  seniorów.  Postanowiłam,  że będę uczestniczyć w kolejnym spotkaniu z  tradycyjnym daniem  swojej  kuchni.  Poniżej  dzielę  się  przepisem  na barszcz ukraiński.

Składniki na 5-litrowy garnek:

600 gramów kapusty 2 średnie buraki 1 bardzo duża marchew 4 bardzo duże ziemniaki 1 duża cebula 1 puszka koncentratu pomidorowego Sok pomidorowy/warzywny Ketchup 5 ząbków czosnku Koperek i pietruszka Sól, pieprz

Póki  gotuje  się  woda  w  garnku  należy  umyć  i  obrać wszystkie warzywa. Cebulę,  czosnek  i  zieleninę drobno pokroić, ziemniaki pociąć na niewielkie kawałki, buraki i marchewkę zetrzeć na tarce z dużymi oczkami, pokroić kapustę.

Do gotującej  się wody wrzucić ziemniaki. Póki kartofle się gotują należy usmażyć buraki i osobno cebulę z mar-chewką na niewielkiej ilości oleju. Po 5 minutach dodać do  ziemniaków buraki.  Po  kolejnych 5 minutach  usma-żoną cebulę z marchewką. Po następnych 5 minutach do-dać kapustę  i  gotować,  aż  zmięknie. Uzupełniamy kon-centratem pomidorowym  i  sokiem z ketchupem według preferencji  smakowych.  Gotujemy  jeszcze  3-4  minuty i  wyłączamy.  Dodajemy  czosnek,  koperek  i  pietruszkę, zamykamy pokrywkę i odstawiamy minimum na pół go-dziny. Serwujemy do stołu razem ze śmietaną i grzankami natartymi czosnkiem. Smacznego!

Eliza Shvartsman

Warszataty dla dzieci. Justyna Łowicka przy stoisku Izraela na Targach Książki.

Wspólne gotowanie.

Page 5: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

98

DWA SŁOWA

„Pociąg Pamięci” to specjalny pociąg, który co dwa lata wyrusza z podparyskiego dworca kolejowego Drancy, miejsca deportacji francu-skich Żydów, do Auschwitz.

Inicjatywa ta zrodziła się po raz pierwszy w roku 1995. Jej pomysłodawcami byli ojciec Jean Dujardin (Oratoire), siostry Louise-Marie Niesz (Notre Dame de Sion), Marti-ne Querette, dyrektorka szkoły Notre Dame de Sion oraz inne katolickie wspólnoty i szkoły, dla których ważna jest edukacja historyczna młodych pokoleń i zapobieganie an-tysemityzmowi oraz przejawom ksenofobii.

W  tym  roku  już  po  raz  dziesiąty  czterystu młodych  lu-dzi  z  różnych paryskich  szkół wyruszyło w drogę wraz z setką dorosłych, aby w ten sposób uczyć się i pamiętać o Shoah. 

Program  do  tego  wydarzenia  jest  bardzo  bogaty.  Jed-nym z punktów jest panel dyskusyjny w Oświęcimskim 

Pociąg pamięci

Centrum Kultury z osobami z żydowskich wspólnot oraz z  tymi,  którzy  zajmują  się  dialogiem międzyreligijnym w  Polsce.  W  tym  roku  w  dyskusji  udział  wzięli  rabin Symcha Keller z Łodzi, Eliza Shvartsman z krakowskie-go JCC oraz siostra Anna Bodzińska z katolickiej wspól-noty sióstr Notre Dame de Sion. 

Więcej informacji o tej inicjatywie można znaleźć w języ-ku francuskim na stronie: 

www. t r a i nde l amemo i r e . f r / qu i - sommes -nous / deroulement-type-dun-voyage/

Eliza Shvartsman

Ci, którzy zapominają swoja przeszłość, są skazani na jej powtórzenie

– Georges Santayana

Pamiętam, gdy jako mała dziewczynka po drodze na cmentarz katolicki mijałam

porozrzucane nieregularnie w cieniu wysokich drzew, wyłaniające się z  ziemi, niewielkie kamienie, kształtem różniące się od znanych mi dotąd grobów – żydowskie macewy. Samo słowo macewa nie pojawiało się oczywiście wtedy. Rodzice tłumaczyli że to cmentarz Żydów, że choleryczny i  tam nikt nie chodzi. Żydów? Choleryczny? Dlaczego my, tłumnie podążamy na swoje groby, a  te tutaj… takie same – są smutne i opuszczone…

Jesteśmy w Będzinie, niegdyś ładnym miasteczku, które-go początki sięgają średniowiecza. Miejscu, gdzie przed II  wojną  światową  mieszkało  prawie  30  000  Żydów  – około połowa wszystkich mieszkańców. Dzisiaj mieszka tutaj blisko 60 000 ludzi, wśród których praktycznie nie ma  Żydów. Kto  zajął miejsce  zgładzonej  społeczności? Ludzie nie znający historii swojej małej ojczyzny. Omi-jają żydowski cmentarz szerokim łukiem. Pustka i strata jest tutaj nieomal namacalna dla każdej osoby obdarzonej pewną wrażliwością. Patrząc na pocztówki dawnego Bę-dzina widzimy  tłoczne, gwarne,  tętniące życiem miasto. 

Pamiętam. Krótka historia Bramy Cukermana

Gdy porównamy ten obraz z widokiem dzisiejszego, sza-rego i pustego „miasta duchów” – aż trudno uwierzyć, że jest  to  to  samo miejsce. Będzin  pod  tym względem nie stanowi wyjątku  –  jego  tragiczne  dzieje  podobne  są  do losu dziesiątków miast, miasteczek i sztetli, ale mimo to jego los budzi we mnie sprzeciw. Dlaczego ta historia – dla mnie ważna, unikalna  i wielka –  jest  tak bardzo za-pominana? Dlaczego to miasto zostało obrabowane z być może  najważniejszej  części  swojego  dziedzictwa,  tego związanego  z  wielką  tradycją  Żydów  aszkenazyjskich. Dlaczego  ani  rodzice,  ani  nauczyciele  nie  uczyli  mnie o historii naszego miasta, o żydowskiej przeszłości mo-jego Będzina?

Następnym okruchem w mojej pamięci jest wątek getta. Moja prababcia w czasie wojny w Będzinie była  służą-cą u volksdeutscha, który  jak wielu przybył do Będzina z Górnego Śląska podczas okupacji. Po prababci odzie-dziczyłam kredens – piękny, śląski – otrzymany od „Ślą-zaka zdrajcy”, który uciekał przed armią czerwoną zimą 1945 roku. W mojej głowie kołacze się pytanie – czy ten piękny byfyj (po śląsku kredens – o czym dowiedziałam się  wiele  lat  później)  pochodzi  z  będzińskiego  getta? A może  raczej  został  skradziony  z  żydowskiego  domu, 

Z KRAJU I ZE ŚWIATA

Panel dyskusyjny w Oświęcimskim Centrum Kultury.

Spotkanie w Bramie Cukermana fot. Roman Łuszczycki.

Page 6: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

1110

www.bramacukermana.com

KAROLINA JAKOWEŃKO – kulturoznawca (UMCS Lublin), absolwentka studiów podyplomowych „Żydow-ski  świat.  Historia  –  Religia  –  Kultura  –  Dziedzictwo” (UJ, Kraków), przewodnik terenowy oraz miejski po woj. Śląskim, współzałożycielka i prezes fundacji Brama Cu-kermana  (2008  r.). Na  skutek działań  jej  i męża Piotra, zostały wpisane do rejestru zabytków woj. śląskiego oraz poddane  renowacji  zabytkowe  polichromie  znajdujące się w dawnym żydowskim domu modlitwy w Będzinie. Od początku swej działalności fundacja Brama Cukerma-na  realizuje  szereg  projektów  kulturalno-edukacyjnych, a także badawczych. Karolina jest współlaureatką nagro-dy  im. Marii  i  Łukasza  Hirszowiczów  (2014),  nagrody „Chroniąc  pamięć”  –  nadawanej  Polakom  zaangażowa-nym w  zachowanie  dziedzictwa  żydowskiego w  Polsce i dialog polsko-żydowski (2013), Zagłębiowskiej Nagro-dy Humanitas  (2014)  oraz  laureatką  nagrody  Festiwalu Kultury  Żydowskiej  w  Krakowie  (2016).  Od  stycznia 2016  roku  pełni  funkcję  kierownika  w  Domu  Pamięci Żydów Górnośląskich,  oddziału Muzeum w Gliwicach, gdzie zajmuje się popularyzacją historii o Żydach z Gór-nego Śląska oraz współtworzy program nowej instytucji. 

Tam bardzo chciano zatynkować cegły wykonane z gru-zów warszawskiego  getta.  Jednak  tynk  zaczął  odpadać, a  relikty  przeszłości  zaczęły  upominać  się  o  miejsce w historii. Bo  historia  jest  silna,  a  pamięć  razem  z  nią.  Na cmentarzu –  takim  jak bez wątpienia  jest Muranów, i takim jak jest Będzin, pamięć zawsze przypomina o so-bie  i  domaga  opowieści. Dlatego  powtarza  się  od  daw-na: pamięć należy pielęgnować. My staramy się robić to z  szacunkiem  i miłością.  Jak poradzą  sobie  z  tym  inni? Nauczyciele,  edukatorzy,  rodzice?...Możemy w  tym  tyl-ko pomagać  i  jako  członkowie  naszej małej  organizacji wierzymy, że ma to sens nadrzędny. Żyć świadomie, ro-zumieć miejsce w którym się mieszka i przez to rozumieć, kim się jest w tym miejscu. Wtedy można przekazywać tą opowieść innym. 

Nasze  działania  z  czasem  objęły  również  inne  miasta, Bytom oraz Gliwice. Na początku roku 2017 wydajemy album  z  unikatowymi,  niepublikowanymi  fotografiami z getta w  jurajskich Żarkach, które otrzymaliśmy w da-rze… Trafiają do nas kolejne odnalezione, cudem urato-wane świadectwa historii, które w przyszłości doczekają się opracowania i posłużą jako kolejne świadectwo w na-szej opowieści o historii.

Karolina Jakoweńko

sceny z Jerozolimy, fragmenty hebrajskich inskrypcji. Nie-znane nam znaki i obrazy. Całkowicie zaskakujące, pięk-ne i jakoś wcale nie takie smutne, tylko raczej „słoneczne” – ślady miejsca pamiętającego życie będzińskich Żydów. Początki  były  niełatwe  –  długie  przekonywanie  do  na-szej  idei  obecnych  właścicieli,  którzy  kupili  dom  mo-dlitwy  razem  kamienicą  po  wojnie,  wiele  wątpliwości, starania o wpis malowideł  do  rejestru  zabytków, despe-rackie  szukanie  sprzymierzeńców,  rejestrowanie  orga-nizacji  pozarządowej,  poszukiwanie  funduszy  na  re-nowację  polichromii… Wszystko  to  były  działania  dla nas  trudne  i  nowe,  których  uczyliśmy  się  robiąc  je  po raz  pierwszy,  jednak  bardzo  szybko  te  i  wiele  innych problemów  znalazło  swoje  rozwiązanie. A my wiedzie-liśmy,  że  nasze  życie  już  nigdy  nie  będzie  takie  samo.  Wpisaliśmy malowidła w domu modlitwy do rejestru za-bytków,  założyliśmy  fundację,  pozyskaliśmy  100%  do-finansowania  na  renowację  polichromii.  Udało  nam  się stworzyć w Bramie Cukermana ważne miejsce pamięci, istniejące  w  świadomości  mieszkańców  Będzina.  Dość szybko  również okazało  się,  że nasze  społeczne, oddol-ne działanie ma również siłę motywowania do aktywno-ści  lokalnych urzędników, którzy – do  tej pory nie zbyt zainteresowani, decydują się na renowację innego domu modlitwy, który został odkryty nieco wcześniej. Okazu-je  się,  że drobne  inicjatywy garstki  społeczników mogą wywołać powolne zmiany w szerszej skali miasta. Jak się szybko zorientowaliśmy, ten projekt przeniósł nasze życie na  zupełnie  inne  tory  i  nadał mu nowe znaczenie. Wie-dzieliśmy od początku, że musimy być bezkompromisowi i  działać  niezależnie,  czasami wbrew  innym.  Edukując, upamiętniając,  oprowadzając  gości  śladami  dziedzictwa żydowskiego,  badając  archiwalne  mapy,  fotografie  czy ślady w przestrzeni miejskiej.

Nazwa Brama Cukermana jest jedynym z nieoficjalnych reliktów, jakie zostały w topografii miasta po społeczno-ści żydowskiej. Nazwa ta odnosi się do wąskiej uliczki, a właściwie bardzo długiego podwórka znajdującego się na  tyłach kamienicy należącej przed wojną do Nuchima Cukermana,  jej  budowniczego.  Jak  wielu  zamożnych przedstawicieli gminy żydowskiej, Nuchim był człowie-kiem  szanowanym  i  świadomym  swoich  obowiązków wobec biedniejszych warstw społeczności, którym chęt-nie pomagał z dużym zaangażowaniem

Ostatnio  rozmawiałam  z  Beatą  Chomątowską,  młodą pisarką.  Dyskutowałyśmy  o  warszawskim  Muranowie. 

po tym jak jego mieszkańców wysiedlono na Kamionkę (dzielnica, gdzie w kwietniu 1942 roku założono getto), a potem zamordowano w Auschwitz?  Kredens stoi teraz w mojej  kuchni  i  jestem  zadowolona  z  jego  obecności. Piękny mebel i pamiątka po mojej ukochanej babci Mar-ci… ale jego historia… jest tajemnicą, którą nie wiem czy chciałabym poznać do końca.

Czy  działalność  fundacji,  którą  założyłam  z  Piotrem  – moim mężem i kilkoma znajomymi zaczęła się od wspo-mnień, od poczucia pustki i nostalgii? Nie… początek był raczej  całkiem  prozaiczny. Najpierw  było  brutalne  zde-rzenie z obojętnością administracji, które wywołało w nas szok,  bunt  i  niezgodę  na  zastaną  rzeczywistość.  Latem 2007 roku w swojej naiwności odbyłam mało przyjemną rozmowę z urzędnikiem z Będzina, dotyczącą potencjal-nej współpracy przy bliżej niesprecyzowanym „odkrywa-niu  żydowskiej  historii”. Nie  znałam  jej wtedy,  ale  coś podpowiadało mi jako młodej kulturoznawczyni, że warto się tym zająć. Wtedy rodziły się w nas dusze społeczni-ków,  którymi  pozostaliśmy  do  dzisiaj.  Podczas  krótkiej rozmowy z urzędnikiem dowiedzieliśmy się, że do wyna-jęcia jest prywatny, żydowski dom modlitwy w tak zwa-nej Bramie Cukermana. Tak po prostu do wynajęcia, jako zwykłe mieszkanie. A więc poszliśmy i wynajęliśmy, wie-rząc, że robimy to co należy, dziwiąc się, że nikt inny nie chciał tego zrobić. Żaden urząd (choć ma świadomość, że miejsce takie istnieje), żadne muzeum, żadna organizacja żydowska, nikt. Zabolało nas to, że  przecież tych ludzi, sąsiadów naszych babć i dziadków nie ma, zostali zamor-dowani, tu na TYCH ziemiach. I że przecież to jest nasze wspólne polsko-żydowskie dziedzictwo.

To był dom modlitwy – bo na ścianach mieszkania o po-wierzchni około 60 m2 znajdowały się polichromie, które świadczą właśnie o żydowskim miejscu modlitw. Kolorowe 

Z KRAJU I ZE ŚWIATAZ KRAJU I ZE ŚWIATA

Karolina Jakoweńko fot.Roman Łuszczycki

Brama Cukermana fot. Roman Łuszczycki

Page 7: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

1312

DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS

żydowskie  lub  katolickie.  Może  jakoś  były  obchodzone,  bo bywał  karp  faszerowany,  maca,  wizyty  i  rewizyty  rodziny, a także parę razy ojciec zorganizował dla mnie choinkę. Z religijnych przedmiotów pamiętam ukryty za szafą obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Mama wieszała go przed przyjściem krawcowej. To miał być dowód, że jesteśmy porządną katolicką rodziną.  Dziś  rozumiem,  że  chodziło  o  bezpieczeństwo  nas wszystkich. Rodzice przecież z powodu bycia Żydami stracili w czasie wojny najbliższych. Byli tak bardzo potłuczeni przez życie. Najważniejsze było więc chronić tych, których mieli. Do dziś dnia czuję ten symptom życia w konspiracji. 

RodzinaW Krakowie mieszkał kuzyn mojego ojca, również ze Lwowa -  Artur  Tenenbaum  wraz  z  żoną  Bertą.  Artur  Tenenbaum był  artystą  muzykiem  –  pierwszym  skrzypkiem  Filharmonii Krakowskiej i nauczycielem muzyki. Nazywałem ich wujkiem i ciocią. Bywałem czasami w ich domu przy ulicy Mogilskiej i pamiętam, że oboje byli  religijni. Odwiedzałem ich również później  wraz  z  żoną  i  moim  małym  synem,  którego  bardzo lubili. Utrzymywaliśmy kontakty aż do śmierci Artura i potem do śmierci cioci Berty. Oni  także są pochowani na cmentarzu przy Miodowej.   

W Izraelu mieszka rodzina ze strony mamy. Jej siostra Lola (Lea) z mężem  i moim  kuzynem Henkiem  (teraz  Zviką) wyjechali z  falą  emigracji  1956-59.  Pamiętam,  jak  zaczęły  przychodzić paczki  z  pomarańczami  i  jak  skórki  z  tych  pomarańczy wymieniałem  w  cukierni  na  Karmelickiej  na  ciastka.  Zvika został graczem reprezentacji Izraela w piłce nożnej.Cieszyłem się, że mam rodzinę zagranicą i byłem z niej dumny. Ale wiedziałem, że nie wolno mi o tym nikomu mówić.

W  1978  roku  przyjechała  do  nas  po  raz  pierwszy  rodzina z Francji ze strony ojca, jego siostrzenica z mężem. Rodzeństwo ojca  wyemigrowało  do  Francji  jeszcze  przed  wojną.  Część zginęła, ale część uratowała się i do dziś utrzymujemy kontakt. Mamy  tam  członków  rodziny  zarówno  zasymilowanych, jak  i  ortodoksyjnych,  co  mnie  cieszy.  Potrzebowałem  tych rodzinnych więzi. Żałuję, że nie miałem dziadków i babć.

WięźPrzeszłość  i wojna  to były  tematy  rzadko poruszane w mojej 

gdy wchodziłem do bramy TSKŻ opadało napięcie. Cieszyłem się  po  prostu,  że  tam  jestem.  Czułem  się  akceptowany, u siebie. Wszyscy byli  tacy jak ja. Wspominam to miejsce ze wzruszeniem i sympatią. W lipcu 2010 roku odbyło się w JCC spotkanie po latach tej naszej wyjątkowej grupy kilkudziesięciu osób pochodzenia żydowskiego z Krakowa. Większość z nich los rozsiał po całym świecie. To spotkanie pod hasłem Znowu razem stanowiło szczególne, niezapomniane przeżycie.

A potem ten drugi równoległy świat coraz bardziej stawał się moim  i  przyjaznym.  Już  w  czasie  nauki  w  szkole  średniej, a potem studiów i późniejszej pracy zawodowej, gdy zawierałem przyjaźnie,  chodziłem na prywatki,  udzielałem  się w  sporcie, czy  jeździłem  autostopem  na  wycieczki.  To  czas  spotkania miłości  mojego  życia,  która  jest  moją  żoną  i  która  przyjęła mnie takiego jakim jestem, choć było to dla niej bardzo trudne, bo jest z rodziny katolickiej. Czas narodzin syna i stworzenie własnego miejsca na  ziemi. Praca  zawodowa  i  naukowa oraz nowe znajomości, które na wiele lat stworzyły grono naszych bliskich przyjaciół. Nie wiem czy orientują  się co do mojego pochodzenia, bo ja sam nigdy im o nim nie powiedziałem.

ReligiaTo paradoks, że powód naszej odmienności w istocie nie istniał.Rodzice i dom rodzinny nie byli religijni. Z perspektywy czasu określiłbym mamę  –  socjalistka,  postępowa  Żydówka,  tatę  – Żyd  postępowy,  zasymilowany.  Ich  znajomi  również  nie  byli zbyt religijni. Ojciec był członkiem gminy. Pamiętam, że byłem parę razy na Sederze, a zwłaszcza pamiętam Święto Purim, gdy dostałem megillę – historię Estery. Do  synagogi  nie  chodziliśmy.  Może  raz  na  rok,  na  Jom Kipur,  do  synagogi  Tempel.  Dopóki  żyła  mama  pamiętam, jak bawiłem się w czasie nabożeństw wokół  synagogi. Po  jej śmierci mogłem wchodzić do środka. Pamiętam jak lepiliśmy z kolegami zwierzątka z wosku świec.

Rabin to osoba nieobecna w moim życiu. TSKŻ był organizacją  społeczno – kulturową, a nie  religijną. Mogłem się tam uczyć na przykład języka jidysz, choć na to nie miałem ochoty, ale raczej nie było możliwe studiowanie Tory. Tego również nie szukałem. W domu też nigdy nie odwiedzał nas rabin. 

Nie pamiętam, aby w domu był uroczysty Szabat, czy święta 

że  jest  to nieakceptowane  tam gdzie żyłem. Słyszałem uwagi dozorczyni domu, w którym mieszkałem. Przezwisko „Żydek” było  wołane  za  mną  przez  niektóre  dzieci  z  sąsiedztwa. Odczuwałem  odmienność,  bo  nie  chodziłem  jak  inne  dzieci do kościoła, który był opodal. To był obcy  świat, który mnie dziwił.

Także czas wakacji bywał  trudny. Wyjeżdżaliśmy z mamą na miesiąc lub dwa na tak zwane letnisko w góry lub nad morze. Ojciec do nas dojeżdżał. Również tam mieszkańcy widzieli, że jako letnicy nie chodzimy do kościoła i czasami dokuczali nam. Dzieci dawały mi odczuć, że  jestem inny, gorszy, przezywały mnie. Czułem się obco, jak wrzucony w nieswoje środowisko, jak w obcych butach.   

Nie  chodziłem  również  do  przedszkola.  Jako  niejadek  i  przy okazji  „żywe  srebro”  nie  bardzo  nadawałem  się  do  grupy. Postanowiono,  że  będę w  domu  z mamą. To  też  potęgowało poczucie alienacji we wczesnym dzieciństwie.

Życie społeczne zacząłem w szkole podstawowej. Na szczęście była  to szkoła świecka, do której w dodatku chodziło kilkoro innych  żydowskich  uczniów,  a  także  dzieci  funkcjonariuszy partyjnych  i  milicji,  tak  więc  bolący  temat  religii  w  szkole podstawowej nie istniał. 

Miałem też odskocznię i swoje miejsce w TSKŻ. Jako dziecko chodziłem tam na niedzielne śniadania – z ciasteczkami i kakaem – i dawało mi to poczucie bezpieczeństwa i przynależności do grupy. Jako nastolatek w klubie młodzieżowym TSKŻ graliśmy w ping-ponga, karty, bawiliśmy się w teatr. Z TSKŻ zacząłem też jeździć na kolonie. Po towarzyszącym stale dziwnym uczuciu życia w konspiracji, 

ADAM KESSLER, urodzony w  1950 roku w  Krakowie, absolwent Akademii Górniczo-

Hutniczej na Wydziale Wiertniczo-Naftowym, wykładowca AGH oraz Faculty of Petroleum Engineering University of Technology Marsa Brega w  Libii. Współwłaściciel firmy zajmującej się geologią inżynierską i  hydrogeologią. Autor wielu publikacji oraz patentów z  zakresu wiertnictwa, a  także opracowań oraz zastosowań technologii geokomórkowej do stabilizacji gruntów i  zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Audytor technologiczny Centrum Transferu Technologii Politechniki Krakowskiej. Obecnie na emeryturze. Najbliższa rodzina to żona Aleksandra, syn i dwóch wnuków. I siostra - Zofia Radzikowska.

RodziceMama,  Józefa  Litewska,  a  naprawdę  Sara  Melcer  z  domu Orbach,  urodziła  się  w  1912  roku  w  Krakowie.  Mój  ojciec był jej drugim mężem. Pierwszy zginął w getcie lub w obozie w  Płaszowie.  Józefa  Litewska  to  przybrane  imię  i  nazwisko. Mama przyjęła  je,  gdy ukrywała  się wraz  z kilkuletnią  córką Zosią w czasie okupacji na aryjskich papierach. Mama zmarła, gdy  byłem  jedenastoletnim  chłopcem,  w  1961  roku.  Ojciec i moja czternaście lat starsza siostra Zosia, która mi ją zastąpiła, byli moimi przewodnikami życiowymi. Mama nie pracowała, zajmowała się domem i nami.

Tata,  Jerzy Kessler pochodził  ze Lwowa. Urodził  się w 1908 roku.  W  czasie  wojny  stracił  pierwszą  żonę  i  dwoje  dzieci. Przed  wojną  we  Lwowie  prowadził  warsztat  hydrauliczny. W  momencie  wybuchu  wojny  jego  techniczne  umiejętności i spracowane ręce uratowały mu życie. W 1941 roku Sowieci wzięli ojca do kopania rowów, zabrali za linię frontu do ciężkiej pracy  i  nigdy  już  nie  ujrzał  żony  i  dzieci.  Jadąc  do  Armii Andersa  zastał  ranny  w  bombardowaniu,  trafił  do  szpitala, a potem został zesłany na Syberię, gdzie pracował w hucie do 1943 roku. Wreszcie z I Dywizją im. Kościuszki przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Berlina. Po demobilizacji trafił do Krakowa, gdzie poznał moją mamę. Wzięli ślub w 1948 roku. Tata  pracował  w  Centrali  Przemysłu  Naftowego,  a  od  1957 roku  prowadził  własny  zakład  instalacyjny.  Zmarł  w  1995 roku. Nigdy nie chciał pojechać do Lwowa. Oboje rodzice są pochowani na cmentarzu żydowskim przy ul. Miodowej.

InnyOd  zawsze  wiedziałem,  że  jestem  Żydem  i  że  moi  oboje rodzice są Żydami. Po prostu czułem się inny. Nie wiedziałem z jakiego powodu i co to znaczy, ale miałem tego świadomość i  dawano  mi  to  odczuć  od  dziecka.    Nie  miałem  pojęcia o  kulturze  i  religii, widziałem w  domu  książki  po  hebrajsku, ale nie rozumiałem sensu tych okoliczności. Wiedziałem tylko, 

Historia Adama KessleraDRUGIE POKOLENIE MA GŁOS

Kolonia TSKŻ Mrągowo '65 - Adam siedzi z prawej strony

Nad Skawą z siostrą Zofią Rodzice Adama: Jerzy i Sara.

Page 8: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

1514

DWA SŁOWA

Zaraz po śmierci ojca nawiązała ze mną kontakt firma izraelska i  na wiele  lat  zostałem  jej  przedstawicielem. Wprowadzałem nowe  technologie  i  w  1997  roku,  właśnie  służbowo  po  raz pierwszy  pojechałem  do  Izraela. Odwiedziłem wtedy  kuzyna i  byłem  na  grobie  cioci. W  Izraelu  byłem  jeszcze  dwa  razy. Ostatnim  razem  z  żoną  pojechaliśmy  na  naszą  czterdziestą rocznicę ślubu.

Dzisiaj Moje serce i mój świat to żona, syn i wnuki. Oni są dla mnie najważniejsi i kocham ich nad życie. Ale jakaś część mnie należy przecież do narodu żydowskiego. Dlatego lubię przychodzić do JCC, gdzie mogę spotykać Żydów, w  tym moją siostrę, która jest aktywną członkinią społeczności.W obecności Żydów czuję wzruszenie, poczucie relacji i spójność z  wewnętrznym  ja.  Gdy  słucham  piosenek  z  dzieciństwa w jidysz, gdy odkrywam Izrael, poznaję tradycje, czuję ciepło i  sentyment.  A  teraz  wreszcie  uczę  się  języka  hebrajskiego. I ważne jest dla mnie, że moi bliscy są w tym ze mną. Bywają tutaj na święta, uczestniczą w zajęciach, wycieczkach. Mój syn, synowa  i  wnuki  poznali  rodzinę,  zarówno  tę we  Francji,  jak i w  Izraelu  i  cieszy mnie  to,  że nawiązała  się  jakaś delikatna więź  rodzinna.  Ja  natomiast  idę  czasami  z  żoną  do  kościoła katolickiego. Ona nie nalega, ale dzielimy to wszystko. 

Czasami chciałbym czegoś więcej.  Pogłębić świadomość bycia Żydem  i może  jakoś wspierać  odbudowę  życia  żydowskiego w  Polsce. Ale  też  cieszę  się,  że  jest  jak  jest,  bez  kalkulacji.  Jak w rodzinie.

Z Adamem Kesslerem rozmawiała Sylwia Kosecka

obecności. Nikt  nigdy  nie  opowiadał mi  historii  rodziny  i  co wydarzyło  się  w  czasie  wojny.  Rodzice  czasami  rozmawiali w  jidysz, wtedy myślałem, że po niemiecku, złościło mnie  to i wzbudzało lęk. Tak samo jak stół, który stał w kuchni i miał na  nodze  wypalony  napis  ”SichPol”.  Stół  był  pozostałością po Niemcach, którzy mieszkali w kamienicy w czasie wojny. Mieszkaliśmy przy ulicy Pomorskiej, wtedy Wybickiego, gdzie dwie kamienice dalej była siedziba i katownia Gestapo. To były jakieś echa przeszłości. 

W  dorosłym  życiu  czułem  się  Polakiem  pochodzenia żydowskiego.  Poczucie  więzi  z  narodem  żydowskim  było zawsze  i  wyrażało  się  przez  moje  zainteresowanie  kulturą, historią,  literaturą.  Niemniej  osobiste  kontakty  i  genealogia rodzinna były przez wiele lat kwestią drugorzędną.Jednak w końcu zacząłem je odkrywać. Najpierw wspomniana wizyta  siostrzenicy  ojca,  a  potem  przyjazd  cioci  z  mężem i kuzynem z Izraela w 1988 roku. Wtedy zacząłem badać historię i  pojawiła  się  satysfakcja  z  odkrytych  faktów.  Szczególnym bodźcem  był  planowany  ślub  kuzyna  z  Francji.  Przyjechał wtedy  do  Polski  z  narzeczoną,  aby  poznać  swoją  rodzinę. Dziewczyna pochodziła z ortodoksyjnej sefardyjskiej rodziny, która chciała wiedzieć coś o narzeczonym. Wtedy  tata zaczął trochę opowiadać i razem z kuzynem zaczęliśmy tworzyć nasze rodzinne drzewo.

Zostałem świadkiem na ślubie kuzyna. Podpisywałem Ketubę, w  synagodze  czytałem  Torę,  fonetycznie,  brałem  udział w modlitwie. Poruszyło mnie to do głębi. Szedłem po paryskiej ulicy w jarmułce, razem ze wszystkimi, nikt nikogo nie wytykał palcem. Potem odbyła się kolacja z rabinem Paryża. Nie  byłem  religijny,  to  wydarzenie  nie  zmieniło  zasadniczo mojej  postawy  w  stosunku  do  religii,  ale  dotknęło  mojego serca  na  zawsze.  Wzmocniło  poczucie  przynależności z  narodem  żydowskim.  Czułem  je  wcześniej,  ale  zawsze ukrywałem.  Wtedy  byłem  Żydem,  zniknęła  na  chwilę  ta dwoistość, rozbieżność serca i rozumu. Z jednej strony serce – przynależność, a z drugiej racjonalność – bezpieczne odcinanie się. Tak być musiało.

Nie  dana mi  była  łaska  życia  w  spójności  z  wiarą,  tradycją, ciągłością historii narodu i rodziny. Takie czasy i okoliczności. Choć uważam, że było i jest wiele zdarzeń, które mogłyby być uznane za palec boży, że Bóg pilnował, abym był blisko swoich.

PODRÓŻE JCCDRUGIE POKOLENIE MA GŁOS

Członkowie Żydowskiego Klubu Studenckiego Gimel wraz z  młodzieżą

z Jerozolimy i Milwaukee wspólnie uczestniczyli w projekcie o nazwie Adam Adamah.

Głównym  założeniem  przedsięwzięcia  było zaangażowanie się na rzecz środowiska. Projekt ten trwał dwa  lata.  W  tym  czasie  uczestnicy  odwiedzili  Polskę, Izrael  oraz  Stany  Zjednoczone.  W  celu  utrzymania stałego kontaktu, organizowano spotkania oraz wykłady za  pośrednictwem  platformy  Skype.  Ostatnim  etapem projektu był wyjazd do Milwaukee, który trwał od 11 do 18 września. Każdego dnia uczestniczyliśmy w różnych interesujących wydarzeniach oraz wycieczkach. 

Na  początku  pobytu  dowiedzieliśmy  się,  jak  wygląda społeczność  żydowska  oraz  JCC  w  Milwaukee poznając  przedstawicieli  organizacji. Wraz  z  członkami prowadziliśmy  dyskusje,  a  po  południu  zwiedziliśmy Muzeum  Żydów  Milwaukee  oraz  Muzeum  Sztuki. Wieczorem spotkaliśmy  się  ze  studentami  z  żydowskiej młodzieżowej  organizacji  Hillel.  Wymienialiśmy  się doświadczeniami  i  przedstawiliśmy działalność  naszego Klubu Studenckiego Gimel.

Drugiego dnia pojechaliśmy wspólnie do Chicago, gdzie odbyliśmy  rejs  statkiem  i  podziwialiśmy  architekturę miasta.  Odwiedziliśmy  galerię  sztuki,  w  której rozmawialiśmy na temat życia żydowskiego w Chicago. W  trzecim  dniu  pojechaliśmy  do  Rainbow,  czyli  farmy na której JCC Milwaukee prowadzi gospodarstwo rolne. W okresie letnim organizowane są tu kolonie. Wyhodowane na  farmie  warzywa  trafiają  dla  potrzebujących  osób. Wspólnie  zbieraliśmy plony  oraz  graliśmy w  specjalnie skonstruowaną grę na ogromnym polu kukurydzy.

Czwartego dnia pojechaliśmy do miejsca, w którym raz w  miesiącu  JCC  prowadzi  wolontariat.  Polega  on  na rozdawaniu jedzenia i środków sanitarnych dla najbardziej potrzebujących osób. Co jest ważne, działanie to dotyczy nie  tylko  osób  z  żydowskim  pochodzeniem.  Mieliśmy 

Adam Adamah: Kraków, Jerozolima, Milwaukee

okazję pomagać w przygotowaniu paczek dla rodzin. Było to  niesamowite  przeżycie.  Pracowaliśmy  razem z  około setką wolontariuszy, wśród których większość  stanowili seniorzy.

Piątego  dnia  świętowaliśmy  Szabat  podczas  wspólnej kolacji  w  JCC  Milwaukee.  Szóstego  dnia  poszliśmy na  spacer  po  Milwaukee.  Skorzystaliśmy  również z  czasu  wolnego  i  wybraliśmy  się  na  zakupy  w  celu kupienia  pamiątek. Wieczorem  odbyła  się  Hawdala,  po której  omówiliśmy  cały  nasz  dwuletni  projekt.  Każdy opowiadał  o  swoich  doświadczeniach,  jakie  zdobył oraz o  emocjach  jakie mu  towarzyszyły podczas  całego projektu. Następnego  dnia  pożegnaliśmy  się  z  grupami, opuściliśmy hotel i wracaliśmy do Polski. 

Projekt  Adam Adamah  bardzo  dużo  mnie  nauczył  na temat społeczności żydowskiej w innych krajach. Pokazał również, że dla każdego z nas bycie Żydem znaczy coś innego. Zaobserwowałam dużo różnic i podobieństw. Ale najważniejsze  jest  to  że przeżyliśmy wspólnie  cudowne chwile,  które  połączyły  jeszcze mocniej  globalne więzi społeczności żydowskiej z całego świata. 

Paulina Link

Od prawej kuzyn ojca Artur Tenenbaum – I skrzypek Filhar-monii Krakowskiej, ojciec i żona kuzyna Berta.

W JCC z żoną i siostrą.

W USA – studenci przy rzeźbie Richarda Edelmana.

Page 9: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

1716

kierzy budowali swoje ogromne majątki. Również historia za-głady żydowskiej Łodzi czasu Holokaustu jest zupełnie wyjąt-kowa. Łódź była chyba jedynym miejscem okupowanej Polski gdzie niemal do końca sierpnia 1944 roku Żydzi mieli prawo do życia! Pomimo zdegenerowanej władzy Chaima Rumkowskie-go, pomimo szalejącego głodu i strachu, dalej żyli i gdyby nie opieszałość Armii Czerwonej, bylibyśmy świadkami kolejnego łódzkiego fenomenu, tym razem fenomenu ocalenia.

Utożsamiana z przemysłem, a  jednocześnie z upadkiem prze-mysłu jaki spotkał Polskę po roku 1990, Łódź postrzegana jest dzisiaj  jako miejsce schyłkowe,  takie swoiste polskie Detroit. Nic bardziej mylnego. Łódź z roku na rok pięknieje. Z sobie tyl-ko  przypisanym  rozmachem  aranżuje  przestrzenie,  remontuje przywracając do życia zapomniane budowle i pałace. Czerpiąc z przeszłości buduje przyszłość. Łodzinie nie zapominają jed-nak o swojej żydowskiej spuściźnie. Pamiętają, że  istotą  tego miasta była wolność, z której skwapliwie kiedyś korzystali Ży-dzi.

Mając  gdzieś  w  pamięci  ten  ów  łódzki  fenomen,  jechaliśmy luksusowym autokarem do miasta Artura Rubinsteina, Juliana Tuwima czy Markusa Silbersteina. Byliśmy wszędzie gdzie być należy, czyli w Centrum Dialogu imienia Marka Edelmana, Te-atrze Powszechnym,   Manufakturze, Starej Synagodze. Zwie-dziliśmy cmentarz żydowski, studiowaliśmy z rabinem Dawi-dem Szychowskim. Zostaliśmy pysznie podjęci przez  lokalna społeczność,  za  co  serdecznie  jej  dziękuję. Łódź nas urzekła, Łódź daje radę!

Małgorzata Zajda

WOLONTARIATPODRÓŻE JCC

W  dniach od 23 do 25 września Centrum Społeczności Żydowskiej w  Krakowie

zorganizowało dla swoich członków wycieczkę do Łodzi.

Program był dość napięty, gdyż celem było zwiedzenie całego żydowskiego pierwiastka dawnej oraz współczesnej Łodzi. Pa-miętać należy, że jest to miasto wyjątkowe na mapie historii pol-skich Żydów. Sama Łódź jest niemal magicznym miejscem i nie chodzi tylko o skumulowanie zabytków, gdyż z uwagi na dość krótką historię, wiele ich tam nie ma. Jednak na świecie istnieją miasta pomniki, których historia nie jest zbyt długa. Nie zawsze wiek przekłada się na jakość – pamiętajmy o tym.

Łódź to miejsce swoistego fenomenu gospodarczo–kulturowe-go,  który  zdarzył  się  na  ziemiach polskich.  Przed wybuchem drugiej wojny światowej mieszkało tam około 230 tysięcy Ży-dów, którzy nie byli wyłącznie niemymi świadkami toczącej się obok nich historii. Tworzyli, budowali i kreowali rzeczywistość, odciskając ogromne piętno na obrazie tego niezwykłego miasta. 

Nie wiem czy to przypadek, zbieg okoliczności, ale wszyscy za-pewne mamy w pamięci Ziemię Obiecaną zmarłego niedawno Andrzeja Wajdy. Film, który wbił  się w świadomość polskie-go widza w niebywały sposób. Wielu z nas bowiem gdy myśli o Łodzi, to oczyma wyobraźni szuka Wojciecha Pszoniaka, któ-ry już zawsze zostanie Morycem Weltem. Patrzyliśmy na Łódź oczyma Andrzeja Wajdy,  stąpaliśmy  po  tych  samych  kamie-niach, wchodziliśmy do tych samych gmachów, oddychaliśmy tym  samym  przemysłowym  powietrzem  dawnej  żydowskiej wielkiej Łodzi. Właśnie w tym mieście bogaci żydowscy ban-

Wizyta w Łodzi

wydarzenia, w których do tej pory mogłam uczestniczyć jedy-nie jako gość. 

Również  podczas  25.  Festiwalu  Kultury  Żydowskiej  po  raz pierwszy  wzięłam  udział  w  kolacji  szabatowej,  największej w ciągu roku. Zgłosiłam się do pomocy, choć nigdy wcześniej nie pracowałam w restauracji i nie wiedziałam też nic o zasa-dach wydawania posiłków. Ze względu na to, że grupa wolon-tariuszy  była  dość  liczna,  oraz  że  nie  zdawałam  sobie wtedy jeszcze  sprawy  z  tego  ile  osób  weźmie  udział  w  tej  kolacji, sądziłam  że  do moich  obowiązków  będzie  należało  zadbanie o stół liczący najwyżej kilkunastu gości. Na parę dni przed wy-darzeniem otrzymaliśmy opis stolików oraz naszych obowiąz-ków. Stół, którym miałam zaopiekować się wspólnie z kolegą, liczył ponad czterdzieści osób. Początkowo byłam pewna obaw, jednak wszystko poszło dobrze. 

Po Festiwalu Kultury Żydowskiej zdecydowałam się zostać jesz-cze dłużej i dołączyłam do stałej grupy wolontariuszy biorących udział w rocznym programie. Przeszłam przeszkolenie pracy na recepcji  i nauczyłam się wielu nowych rzeczy, w tym obsługi kasy oraz  terminala. Od października  2015 w  ciągu  tygodnia mam dyżur, podczas którego wykonuję podstawowe zadania re-cepcji a także mam okazję spotykać i rozmawiać z ludźmi z ca-łego  świata,  którzy  odwiedzają  JCC.  Dzięki  tym  rozmowom  mogę  popatrzeć  inaczej  na  miasto,  w  którym  się  urodziłam i dorastałam oraz dowiedzieć się dużo o życiu w innych krajach. Mam także okazję poznawać krakowską społeczność, pogłębić wiedzę na temat kultury i religii żydowskiej a także brać czynny udział w wydarzeniach organizowanych w ciągu roku. 

Moja  jednodniowa  przygoda  od  czerwca  2015  trwa  do  dziś. W ciągu  tego czasu bardzo zżyłam się z grupą wolontariuszy i z całym JCC. W marcu tego roku zachęciłam moją mamę do tego,  aby wystąpić o członkostwo. Natomiast w październiku dołączyłam do Klubu Studenckiego Gimel. 

Obecnie przychodzę do JCC co najmniej kilka razy w tygodniu i  nie  wyobrażam  już  sobie  życia  bez  tego miejsca,  a  przede wszystkim bez ludzi, którzy je tworzą i z którymi mogę spędzać czas ciągle ucząc się czegoś nowego. 

Anna Munk

Do JCC Kraków trafiłam przypadkiem. Natomiast o  żydowskim pochodzeniu rodziny mojego

dziadka wiedziałam właściwie od zawsze.

Razem z moimi bliskimi spędziliśmy dużo czasu szukając za-ginionych    dokumentów,  które  pozwoliłyby  nam  uzupełnić rodzinną historię. Jeździliśmy do miejsc, w których mieszkali nasi  przodkowie,  odwiedzaliśmy  urzędy,  archiwa  oraz  cmen-tarze żydowskie, czytaliśmy pisma i przeglądaliśmy fotografie. Moja mama sama interesowała się kulturą żydowską i napisała na ten temat dwie prace naukowe, magisterską i doktorską. To ona zaraziła mnie pasją do tych zagadnień. Opowiadała  także o poznanych do tej pory losach rodziny. Prawie co roku brały-śmy razem udział w odbywającym się na Kazimierzu Festiwalu Kultury Żydowskiej, jak również w organizowanych przez no-wopowstałe  JCC warsztatach  genealogicznych  i  językowych. Ponieważ rodzina mojego dziadka nie była związana z Krako-wem, nigdy sama nie interesowałam się tak bardzo działalnością instytucji na Kazimierzu. Sądziłam, że znajdują się tutaj muzea, które prowadzą działania na rzecz zachowania dziedzictwa ży-dowskiego, jednak nie wiedziałam nic o lokalnej społeczności. 

Obecnie studiuję informatykę stosowaną i dużo czasu w ciągu dnia spędzam przy komputerze. W maju 2015 roku surfując po Internecie  trafiłam na  ogłoszenie  dotyczące  rekrutacji  na wo-lontariat podczas Nocy Synagog, zamieszczone przez JCC na jednym  z  portali  społecznościowych.  Ze względu  na  historię rodzinną postanowiłam zaaplikować. Przeczytałam,  że  jest  to wydarzenie  organizowane  tylko  podczas  jednej  nocy,  dlatego pomoc przy organizacji nie wydawała mi się za bardzo wyma-gająca. Pomyślałam: jeśli nie potrafiłabym się odnaleźć w no-wym otoczeniu,  to przecież  tylko  jedna noc, która szybko się skończy. Wysłałam więc zgłoszenie.

Parę dni później zostałam zaproszona na rozmowę rekrutacyjną, którą przeprowadzała Magdalena Arabas, koordynator zespołu wolontariuszy w  JCC. Podczas  spotkania  opowiedziałam,  jak zainteresowałam się kulturą  żydowską  i  dlaczego chciałabym nauczyć się na jej temat więcej. Wzięłam udział w szkoleniu, na którym zdobyłam wiedzę o religii i kulturze żydowskiej a tak-że miałam okazję odwiedzić wszystkie synagogi w Krakowie. Pomimo wielu wątpliwości i obaw, czy poradzę sobie z wyma-ganiami  i  czy będę potrafiła współpracować z  innymi wolon-tariuszami, wzięłam udział w mojej pierwszej Nocy Synagog.

Ciepłe  przyjęcie  przez  starszych  wolontariuszy,  rodzinna  at-mosfera JCC i duże zainteresowanie, jakim cieszyło się to wy-darzenie, rozwiały wszystkie moje obawy. Postanowiłam prze-dłużyć wolontariat.  Zaraz  po Nocy  Synagog  zadeklarowałam chęć pomocy przy Festiwalu Kultury Żydowskiej. Była to dla mnie  świetna  okazja  do  obserwowania,  jak  organizowane  są 

Anna Munk — moja przygoda z wolontariatem

Członkinie i członkowie JCC przy Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi.

Anna Munk w recepcji JCC.

Page 10: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

1918

że  żydowskie  życie  w  Polsce  jest  czymś  wartym odbudowy.  W  związku  z  tym,  pomimo  napiętych grafików,  poświęcają  swój  cenny  czas  aby  służyć naszej społeczności i wspierać ją w rozwoju.

Tegoroczny  kalendarz  jest  wyrazem  wdzięcz-ności  i  uznania  dla  tych  wspaniałych  osób, bez  których  odbudowa  życia  żydow-skiego  w  Krakowie  nie  byłaby  możliwa. Zapraszamy  na  spotkanie  z  bohaterami  kalen-darza!  Będzie  do  dobra  okazja,  żeby  ich  le-piej  poznać,  porozmawiać,  zadać  pytania. Promocja kalendarza odbędzie się 8 grudnia o godzi-nie 18.00. w JCC Krakow.

Do zobaczenia!

Magdalena Arabas

WOLONTARIAT PROGRAM

Ponad pięćdziesięciu wolontariuszy stanowi serce i  duszę naszej instytucji. 

Ta grupa oddanej, inteligentnej i  pomocnej polskiej młodzieży, spośród której prawie nikt nie jest Żydem, pracuje ciężko każdego dnia, aby pomóc nam budować żydowską przyszłość w  Krakowie.  Czymkolwiek się nie zajmują, zawsze robią to z  oddaniem i  uśmiechem na twarzy. Chętnie udzielają informacji turystom na recepcji, serwują koszerne jedzenie podczas kolacji szabasowej czy spędzają w Klubie Seniora czas z osobami, które przeżyły Holokaust.

Pochodzą  z  Krakowa,  z  miast,  miasteczek i  wsi  z  całej  Polski.  Są  licealistami, studentami,  przewodnikami  i  nauczycielami.  Zainteresowali się żydowską historią i kulturą z wielu różnych powodów, ale wszyscy dzielą przekonanie, 

Kalendarz wolontariuszy W grudniu w JCC3-4.12.2016, SObOTA-NieDZielA / SATuRDAy-SuNDAy, 11:00-17:30

Warsztaty WenDo – budowanie pewności siebie, asertywność i samoobrona dla dziewcząt i kobiet* Zajęcia prowadzone będą w maksymalnie 12-osobowej grupie. Warsztaty są planowane jako całość, dlatego nie będzie możliwe dołączenie do grupy drugiego dnia lub tylko na kilka godzin pierwszego lub drugiego dnia.Koszt: 40 zł dla członkiń i wolontariuszek /100 zł dla kobiet spoza JCCLimit miejsc: 12 Zapisy: [email protected]

WenDo – building self-confidence, assertiveness and self-defense for girls and women *The workshop is designed to be taken as a whole, and is not a drop-in workshop. Participants must commit to all of both sessions.40 zł for members and volunteers / 100 zł for female non-members. Limit: 12 people. In Polish. Registration is required: [email protected]

6.12.2016, WTOReK/TueSDAy, 18:00

Judaizm dla wszystkich. Wykład rabina Aviego baumola: „legendy i lekcje z Talmudu: Żydowskie reakcje wobec opresyjnych reżimów. Część 1”Każdy wykład skupi się na rabinicznej legendzie zapisanej wśród doktryn prawnych i odkryje ponadczasowe lekcje o judaizmie i Bogu.Wykład w języku polskim. Wstęp wolny.

Judaism for All. lecture by Rabbi Avi baumol: "legends and lessons of the Talmud: Jewish responses to Oppressive Regimes. Part 1"Each class will explore a rabbinic legend recorded amongst the legal doctrines and uncover the timeless lessons they impart about Judaism and God. In Polish. Free entry.

7.12.2016, ŚRODA/WeDNeSDAy, 18:00

Hajnt. Kto jest Żydem?Podczas najbliższego spotkania z cyklu „Hajnt” zastanowimy się wspólnie nad tożsamością żydowską i postaramy się odpowiedzieć na odwiecznie dręczące nas pytanie: Kto właściwie jest Żydem? Czy Żydem jest ten, kto ma matkę Żydówkę? Czy Żyd to tylko wyznawca judaizmu? Czy można być niewierzącym Żydem? O tym rozmawiać będą: Avi Baumol – reprezentant Naczelnego Rabina Polski Michaela Schudricha w Krakowie oraz Małgorzata Kordowicz – hebraistka, tegoroczna absolwentka szkoły rabinackiej Jewish Theological Seminary. Prowadzenie: Katarzyna Zimmerer W języku polskim. Wstęp wolny. Hajnt. Who is a Jew?The upcoming meeting from the "Hajnt" series will be devoted to Jewish identity: we will try to answer the ever bothering question, who is a Jew? Someone whose mother is Jewish? A believer of Judaism? Can you be Jewish being an atheist? This session will feature Rabbi Avi Baumol – Rabbinic Representative of the Chief Rabbi of Poland and rabbi Malgorzata Kordowicz – hebrew philologist, a new graduate of the Rabbinic Jewish Theological Seminary school. The meeting will be led by Katarzyna Zimmerer. In Polish. Free entry.

8.12.2016, CZWARTeK/THuRSDAy, 18:00

Promocja kalendarza „Wolontariusze JCC Krakow”Spotkanie będzie okazją, żeby poznać wolontariuszy i wolontariuszki JCC, ich historie, motywacje i dowiedzieć się, w jaki sposób realizują żydowską ideę „tikkun olam”. Prowadzenie: Magdalena Arabas, koordynatorka wolontariatu w JCC Krakow. Promocja kalendarza jest częścią obchodów Międzynarodowego Dnia Wolontariatu, który przypada 5 grudnia. W języku polskim. Wstęp wolny.

Promotion of the 2017 "JCC Krakow Volunteers" CalendarDuring the promotion there will be an opportunity to meet JCC volunteers and hear their stories, motivations and commitment to "tikkun olam". The meeting will be led by Magdalena Arabas, Volunteer Coordinator at JCC Krakow. The launch of this calendar corresponds with International Volunteer Day, December 5th. In Polish. Free entry.

11.12.2016, NieDZielA/SuNDAy, 14:00 // JCC WeST, iZAAKA 5

GotuJeMy koszernie: latkes, czyli kulinarnie o Chanuce Mini-wykład i warsztaty kuchni żydowskiej prowadzone przez członków Żydowskiego Klubu Studenckiego GIMEL. W języku polskim i angielskim. Wstęp 10 zł. Obowiązują zapisy: [email protected]

Cooking Kosher: latkes, culinary treat of HanukkahMini-lecture and workshop on Jewish cuisine conducted by members of the Jewish Students Club GIMEL. In Polish and English. Entrance: 10 zl. Registration is required: [email protected]

Wolontariuszki i wolontarusze JCC z koordynatorką wolontariatu, Magdaleną Arabas.

Page 11: Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą ... W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum ...

13.12.2016, WTOReK/TueSDAy, 18:00

Judaizm dla wszystkich. Wykład rabina Aviego baumola: „legendy i lekcje z Talmudu: Żydowskie reakcje wobec opresyjnych reżimów. Część 2”Każdy wykład skupi się na rabinicznej legendzie zapisanej wśród doktryn prawnych i odkryje ponadczasowe lekcje o judaizmie i Bogu.Wykład w języku polskim. Wstęp wolny.

Judaism for All. lecture by Rabbi Avi baumol: „legends and lessons of the Talmud: Jewish responses to Oppressive Regimes. Part 2”Each class will explore a rabbinic legend recorded amongst the legal doctrines and uncover the timeless lessons they impart about Judaism and God. In Polish. Free entry.

14.12.2016, ŚRODA/WeDNeSDAy, 17:30

Refleksje o mojej wędrówce. Wspomnienia Anity PanekSpotkanie będzie okazją do wysłuchania historii niezwykłej wędrówki Anity Panek, która po 77 latach postanowiła wrócić z Brazylii i osiedlić się na stałe w Krakowie. Spotkanie odbędzie się w języku polskim. Wstęp wolny.

Reflections of My Journey; Memories of Anita PanekThis meeting will be an opportunity to hear the story of her extraordinary journey from her adopted homeland in Brazil to resettling permanently in Krakow 77 years later. In Polish. Free entry.

15.12.2016, CZWARTeK/THuRSDAy, 18:00

Vosere „reyne” kulturn?! („Czysta” kultura?!)Vosere „reyne” kulturn?! („Czysta” kultura?!) to seria warsztatów stworzonych przez Helix Fellow (z inkubatora kulturalnego Yiddishkayt, z Los Angeles) oraz członkinię JCC, Joanne Kanarek. Podczas pierwszego warsztatu zatytułowanego “Aby powstała góra lodowa, najpierw musi zamarznąć woda” przeanalizujemy polityczne, prawne i społeczne aspekty życia w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W języku angielskim. Wstęp 10 zł. Obowiązują zapisy: [email protected]

Vosere "reyne" kulturn?! (What pure cultures?!)„Created by Helix Fellow (Yiddishkayt, LA, CA) and JCC Member Joanne Kanarek, Vosere "reyne" kulturn?! (What pure cultures?!) is a series of workshops that uses the „suis generis” lens of Yiddish language/culture to unpack the many facets (and inherent implications) of "culture creation". In the first workshop "In order for an iceberg to form, water needs to freeze", the political/legal/social that were present during the Polish/Lithuanian commonwealth will be analyzed. In English. Entrance: 10 zl. Registration is required: [email protected]

18.12.2016, NieDZielA/SuNDAy, 16:30 //JCC WeST, iZAAKA 5

Gimelomania: Jak tradycyjne święta odchodzą nietradycyjni ŻydziO tym, jak i dlaczego odchodzimy żydowskie święta opowiemy my – żydowscy studenci, nie do końca tradycyjni. Gimelomania to nieformalne dyskusje z członkami Żydowskiego Klubu Studenckiego „Gimel”. To głos trzeciego pokolenia społeczności żydowskiej na temat najbardziej nurtujących ich kwestii. W języku polskim. Wstęp wolny.

Gimelmania: How are traditional holidays observed by nontraditional Jews?Learn about how and why Jewish holidays are celebrated from students who are not "traditional" Jews. Gimelmania – a series of informal meetings with members of our GIMEL Jewish Student Club, named for the third generation of Polish Jews, about their approach to different issues in Judaism. In Polish. Free entry.

19.12.2016, PONieDZiAŁeK/MONDAy, 19:00

Studiowanie z ewą Gordon. Megilat Ester (Księgi Estery) z komentarzem Rasziego i opowieściami talmudycznymi z Traktatu Megila. Rozdział 2

Studying with ewa Gordon. Topic: Megillat Esther (Book of Esther) with Rashi’s commentaries and Talmudic stories from the Tractate Megillah. Part 2.

PROGRAM