Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą...
Transcript of Wizyta w Łodzi Seniorzy znów w szkolnych ławach · Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą...
ISSN 2450-4270LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2016NUMER 19
Seniorzy znów w szkolnych ławach
Wizyta w Łodzi
Adam Adamah – Kraków, Jerozolima, Milwaukee
3
JESTEŚMY to dwumiesięcznik wydawany przez Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie.
Osoby chcące współpracować z naszym miesięcznikiem prosimy o kontakt z redakcją: [email protected]
Redaktor naczelna: Zofia Radzikowska
Redakcja: Joanna Fabijańczuk, Anna Gulińska, Magdalena Pulikowska, Eliza Shvartsman Ishbel Szatrawska
Opracowanie graficzne: Alicja Beryt Zdjęcia: JCC / Joanna Fabijańczuk
Po Świętach Wysokich ............................................................................................ 3
Seniorzy znów w szkolnych ławach .................................................................... 4
Oficjalne otwarcie JCC WEST ..................................................................................... 5
JCC na Targach Książki ............................................................................................ 6
Barszcz ukraiński .......................................................................................................... 7
Pociąg pamięci .............................................................................................................. 8
Pamiętam. Krótka historia Bramy Cukermana ............................................... 9
Historia Adama Kesslera ..................................................................................... 12
Adam Adamah: Kraków, Jerozolima, Milwaukee .................................................. 15
Wizyta w Łodzi ........................................................................................................ 16
Anna Munk – moja przygoda z wolontariatem .............................................. 17
Kalendarz wolontariuszy ......................................................................................... 18
SŁOWO WSTĘPNE
Po Świętach WysokichŚwięta Wysokie już za nami. Od groźnego
wołania szofaru w Rosz Haszana, przez straszne dni i Dzień Odpuszczenia Jom Kipur, aż do „czasu naszej radości” zman simchatejnu Sukkot, zakończonego ekstatyczną kulminacją Simchat Tora. Zamknęliśmy cykl czytaniem fragmentu wieńczącego ostatnią księgę Tory i rozpoczęliśmy nowy od początku, czyli od Bereszit.
W tym roku święta odbyły się późno, a ich inauguracja miała miejsce w strugach deszczu. Choć właściwie, dlaczego nie? Przecież mądrzy rabini wyjaśnili (na potrzebę krajów takich jak nasz, bo w Izraelu w tym czasie trzeba się jeszcze modlić o deszcz), dlaczego to święto mamy obchodzić na jesieni.
(...) Chociaż wyszliśmy z Egiptu w miesiącu nisan, On nie rozkazał nam wtedy budować namiotów, ponieważ były to dni początku lata, a w taki czas wszyscy ludzie budują je dla otrzymania cienia; nie możnaby więc uznać tego za polecenie Stwórcy. Dlatego kazał nam wybudować je w porze deszczowej... Opuszczamy nasz dom, aby zamieszkać w namiocie i wszyscy wiedzą, że to rozkaz Króla1.
Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą zakłócić działania. Żyjemy zgodnie z kalendarzem żydowskim, ale również po części w rytmie roku akademickiego. Zatem jest to dla nas czas charakteryzujący się wzmożoną, po krótkiej przerwie aktywnością. Gdy kończą się święta, codzienna praca rusza pełną parą. W toku są juz wszystkie stałe 1 A.Unterman, Żydzi – wiara i życie, Warszawa 2015, str.219.
cykle naszych zajęć, w tym kursy językowe (mamy już dziesięć grup języka hebrajskiego!), zajęcia dla seniorów, do których należy długo wyczekiwany drugi już rok Uniwersytetu Seniora (program wewnątrz numeru), oczywiście chór, Gimelomania, wykłady, wystawy i szereg innych wydarzeń.
W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum Publiczne JCC, podczas którego wszyscy obecni mogli zgłosić propozycje przedsięwzięć, jakie chcieliby widzieć i zorganizować w JCC. W planie wycieczek znalazła się kontynuacja odwiedzin w innych miastach i zaprzyjaźnionych gminach żydowskich, na wzór niedawnego, udanego wyjazdu do Łodzi (artykuł wewnątrz numeru). Temat drugiego pokolenia jako grupy, która chce znaleźć dla siebie własne miejsce, będzie obecny nie tylko w wywiadach które kontynuujemy, lecz także w podejmowaniu własnych inicjatyw. Do tego wspomnienia z podróży, historie wolontariuszy, a także przepisy kulinarne.
O tym wszystkim i o wielu innych sprawach będziecie mogli przeczytać w Jesteśmy. Staramy się utrzymać w cyklu 2-miesiecznym. A zatem czytajcie i posyłajcie dalej!
Zofia RadzikowskaRedaktor Naczelna
54
AKTUALNOŚCIAKTUALNOŚCI
Podobnie jak w ubiegłym roku, JCC Krakow we współpracy z Instytutem Judaistyki
Uniwersytetu Jagiellońskiego przygotowało program zajęć Uniwersytetu Seniora. Drugiego listopada odbyła się inauguracja nowego roku akademickiego naszego Uniwersytetu, połączona z roz-daniem indeksów. Dr Alicja Maślak-Maciejewska z IJ UJ wygłosiła przy tej okazji wykład, którego tytuł brzmiał Pomniki Holokaustu: Kraków w kontekście europejskim.
Uniwersytet Seniora finansowany jest z funduszy ze-branych w ramach organizacji Rajdu dla Żywych. Ten 90-kilometrowy przejazd rowerowy wiodący od bram obozu Auschwitz-Birkenau do Centrum Społeczno-ści Żydowskiej JCC Kraków jest nie tylko upamiętnie-niem żydowskiej historii, ale przede wszystkim celebra-cją odrodzenia żydowskiego życia w dzisiejszej Polsce. – Od samego początku seniorzy bardzo entuzja-stycznie uczęszczają na zajęcia Uniwersytetu. Jesteśmy pod wrażeniem wiedzy i talentu dydaktycznego wykładowców. W tym roku spodziewamy się wzrostu fre-kwencji i jeszcze większego zainteresowania wykładami.
Tegoroczne tematy zajęć są dla nas bardzo porywające, seniorzy nie mogą się doczekać przyszłych ożywionych dyskusji i zdobycia nowej wiedzy. – mówi Małgorzata Zaj-da, koordynatorka Klubu Seniora.
Serdecznie zapraszamy wszystkich seniorów z JCC na kolejne zajęcia, których rozkład przedstawiamy poniżej:
16 listopada o 16:30 – dr Ewa Węgrzyn, Kraków i Kazimierz w oczach izraelskich turystów
7 grudnia o 16:30 – dr Edyta Gawron, Oskar Schindler i „jego Żydzi” po wojnie
21 grudnia o 17:00 – mgr Kinga Migalska, Na co przeznaczać budynki po synagogach?
4 stycznia o 16:30 – dr Edyta Gawron, ŻUL (Żydowski Uniwersytet Latający)
18 stycznia o 16:30 – dr Anna Jakimyszyn-Gadocha, Historia krakowskich mykw
Joanna Fabijańczuk
Seniorzy znów w szkolnych ławach
Odnowiona siedziba Żydowskiego Klubu Studenckiego Gimel
bezapelacyjnie zasługuje na nie jedną, a dwie uroczystości otwarcia.
Pierwsze otwarcie nastąpiło tuż po remoncie, w kwietniu tego roku, przy okazji świętowania kolej-nych urodzin JCC. Piątego listopada dokonano tego po raz drugi. Tym razem w towarzystwie wyjątko-wych gości.
W wydarzeniu uczestniczyły członkinie komitetu Connections z organizacji World Jewish Relief. To właśnie dzięki nim i udzielonemu przez nie wspar-ciu możliwy był remont naszej siedziby. Ich wizyta i możliwość wspólnego spotkania się przy tak wyjąt-kowej okazji okazały się dla członków Klubu bardzo radosne.
Uroczystość rozpoczęła ceremonia Hawdali, czyli zakończenia Szabatu, przeprowadzona przez rabina Aviego Baumola. Następnie głos zabrał Jonathan Ornstein, dyrektor JCC. Po nim ja sam miałem oka-zję publicznie podziękować paniom z Connections za ich nieocenioną pomoc. Same panie również po-wiedziały kilka słów o wyjątkowej roli współpracy, jaka zaistniała między WJR a JCC Krakow. Doko-
Oficjalne otwarcie JCC WEST
nano symbolicznego przecięcia wstęgi wraz z odsło-nięciem tablicy pamiątkowej. Zebrani goście, swoją drogą w gronie tak licznym, że naprawdę trudno nam było się pomieścić, przyszli aby razem z nami świę-tować. Były rozmowy, lampka wina oraz poczęstu-nek. Po części oficjalnej studenci oraz wolontariusze spotkali się na imprezie integracyjnej, oczywiście w naszej siedzibie.
Muszę przyznać, że przed remontem JCC West sta-nowiło miłe miejsce, jednak spędzanie tam czasu oraz tworzenie wydarzeń otwartych nie obyło się bez różnego rodzaju trudności. Teraz dzięki pomocy komitetu Connections możemy robić więcej niż do-tychczas. W imieniu członków Żydowskiego Klubu Studenckiego Gimel jeszcze raz serdecznie dziękuję!
Mateusz Lagosz
Inauguracja nowego roku na Uniwersytecie Seniora
Uroczyste otwarcie JCC West i Hawdala z udziałem członkiń komitetu Connections działającego przy World Jewish Relief.
76
DWA SŁOWADWA SŁOWA
Warsztaty kulinarne dla seniorów – barszcz ukraiński
Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie obchodziły w tym roku
swoje dwudziestolecie. W dniach 27-30 października Międzynarodowe Centrum Targowo-Kongresowe EXPO Kraków przy ulicy Galicyjskiej 9 pełne było czytelników, stoisk wydawniczych oraz naturalnie – książek.
Tegorocznym hasłem Targów Książki był cytat Żeby czytać, trzeba być otwartym, zaczerpnięty z twórczości Etgara Kereta, izraelskiego pisarza. Nie bez przyczyny to właśnie Izrael był Gościem Honorowym Targów Książki. Nasze JCC wraz z Ambasadą Izraela w Polsce współpra-cując przy programie towarzyszącym targów zorganizo-wało szereg interesujących wydarzeń.
Targi Książki to jak wiadomo bogactwo literatury na każ-dym kroku, a także spotkania z tymi, którzy tę literaturę tworzą. Jedno z takich spotkań wyjątkowo nie odbyło się w EXPO, ale właśnie w JCC. Był to wykład Piotra Pa-zińskiego, dziennikarza i autora powieści. Piotr Paziński opowiedział zebranym słuchaczom o życiu i twórczości Szmuela Josefa Agnona. Wykład ten towarzyszył otwar-ciu wystawy Opowieść pisarza. Życie i twórczość S.J. Agnona, którą wciąż można obejrzeć w budynku JCC.
JCC zadbało również o atrakcje dla najmłodszych. Razem z Mateuszem Lagoszem każdego dnia Targów w specjal-nie przygotowanej strefie dziecięcej przeprowadzaliśmy warsztaty o nazwie Izrael dla dzieci. Codziennie pozna-waliśmy kulturę Izraela w inny sposób. Uczyliśmy się języka hebrajskiego, tańca izraelskiego, omawialiśmy symbole związane z Izraelem, a także rysowaliśmy i ba-
JCC na Targach Książki
wiliśmy się. Warsztaty cieszyły się dużą popularnością. Zdarzały się nawet momenty, że rodzice dołączali do swoich dzieci, by posłuchać o Izraelu. Był też czas na pytania oraz dyskusje. Na zakończenie warsztatów każdy otrzymywał flagi i kredki od Ambasady Izraela, a od JCC – kolorowe przypinki, które już po chwili zdobiły ubrania uczestników.
Na barwnym stosiku Ambasady Izraela również sporo się działo. Anna Gulińska reprezentowała nasze Centrum podczas uroczystego otwarcia pierwszego dnia wydarzeń. Jakub Katulski, a także wolontariuszki Justyna Łowicka oraz Magdalena Jastrzębska czekali na każdego, kto pra-gnął dowiedzieć się, jak napisać swoje imię w języku he-brajskim. Magda tak wspomina czas Targów:
– Pomoc w czasie Międzynarodowych Targów Książki była ciekawym i niezwykle cennym doświadczeniem. Chętnych na atrakcję pisania imion w czasie targów było mnóstwo. Ludzie przychodzili z ogromnym zaciekawieniem. Nawią-zywałam liczne rozmowy o języku hebrajskim, Izraelu jak i działalności JCC. Wszyscy uczestnicy targów byli na-stawieni pozytywnie, sami wielokrotnie opowiadali różne historie. Targi Książki będę wspominać jako fantastyczne doświadczenie, pokazujące jak ważne są takie wydarzenia, a także jak wiele ludzi pragnie w nich uczestniczyć.
Targi Książki w Krakowie minęły błyskawicznie i zgro-madziły tłumy uczestników. Cieszymy się, że mogliśmy być ich częścią i pomóc w organizacji tego przedsięwzię-cia. Dzięki temu coraz więcej osób ma okazję jeszcze le-piej poznać JCC i dowiedzieć się o budowaniu żydow-skiej przyszłości w Krakowie.
Magdalena Pulikowska
Jedną z najmilszych dla mnie wiadomości po przyjeździe do Polski było to, że polska
i ukraińska kuchnia są do siebie bardzo podobne.
Na początku wszystko wokół wydawało mi się obce: nowy kraj, nieznani ludzie, trudny język. Wszystko oprócz menu w restauracjach. Zupy, rosoły, kotlety, ziem-niaki, pierogi, sałatki, ciasta, serniki. Wydawało się, że gdyby nazwy dań były napisane w moim ojczystym języ-ku, to byłoby niemożliwe poznać, że jednak nie jestem na Ukrainie. Oczywiście są dania, które były dla mnie przy-jemnym odkryciem. Zupy pomidorowa i ogórkowa, bi-gos, pierogi ruskie, których tak naprawdę z takim przepi-sem nie ma ani w Rosji ani na Ukrainie. Ale największym zaskoczeniem dla mnie był polski barszcz. Nie mogłam podejść do tej potrawy bez krytycyzmu, ponieważ to jest imiennik naszego barszczu, a zawsze mamy co do niego wielkie oczekiwania. Jednak miałam okazje spróbować prawdziwego domowego polskiego barszczu kilkukrotnie i mi zasmakował.
Parę miesięcy temu usłyszałam, że w JCC są prowadzo-ne warsztaty kulinarne dla seniorów. Postanowiłam, że będę uczestniczyć w kolejnym spotkaniu z tradycyjnym daniem swojej kuchni. Poniżej dzielę się przepisem na barszcz ukraiński.
Składniki na 5-litrowy garnek:
600 gramów kapusty 2 średnie buraki 1 bardzo duża marchew 4 bardzo duże ziemniaki 1 duża cebula 1 puszka koncentratu pomidorowego Sok pomidorowy/warzywny Ketchup 5 ząbków czosnku Koperek i pietruszka Sól, pieprz
Póki gotuje się woda w garnku należy umyć i obrać wszystkie warzywa. Cebulę, czosnek i zieleninę drobno pokroić, ziemniaki pociąć na niewielkie kawałki, buraki i marchewkę zetrzeć na tarce z dużymi oczkami, pokroić kapustę.
Do gotującej się wody wrzucić ziemniaki. Póki kartofle się gotują należy usmażyć buraki i osobno cebulę z mar-chewką na niewielkiej ilości oleju. Po 5 minutach dodać do ziemniaków buraki. Po kolejnych 5 minutach usma-żoną cebulę z marchewką. Po następnych 5 minutach do-dać kapustę i gotować, aż zmięknie. Uzupełniamy kon-centratem pomidorowym i sokiem z ketchupem według preferencji smakowych. Gotujemy jeszcze 3-4 minuty i wyłączamy. Dodajemy czosnek, koperek i pietruszkę, zamykamy pokrywkę i odstawiamy minimum na pół go-dziny. Serwujemy do stołu razem ze śmietaną i grzankami natartymi czosnkiem. Smacznego!
Eliza Shvartsman
Warszataty dla dzieci. Justyna Łowicka przy stoisku Izraela na Targach Książki.
Wspólne gotowanie.
98
DWA SŁOWA
„Pociąg Pamięci” to specjalny pociąg, który co dwa lata wyrusza z podparyskiego dworca kolejowego Drancy, miejsca deportacji francu-skich Żydów, do Auschwitz.
Inicjatywa ta zrodziła się po raz pierwszy w roku 1995. Jej pomysłodawcami byli ojciec Jean Dujardin (Oratoire), siostry Louise-Marie Niesz (Notre Dame de Sion), Marti-ne Querette, dyrektorka szkoły Notre Dame de Sion oraz inne katolickie wspólnoty i szkoły, dla których ważna jest edukacja historyczna młodych pokoleń i zapobieganie an-tysemityzmowi oraz przejawom ksenofobii.
W tym roku już po raz dziesiąty czterystu młodych lu-dzi z różnych paryskich szkół wyruszyło w drogę wraz z setką dorosłych, aby w ten sposób uczyć się i pamiętać o Shoah.
Program do tego wydarzenia jest bardzo bogaty. Jed-nym z punktów jest panel dyskusyjny w Oświęcimskim
Pociąg pamięci
Centrum Kultury z osobami z żydowskich wspólnot oraz z tymi, którzy zajmują się dialogiem międzyreligijnym w Polsce. W tym roku w dyskusji udział wzięli rabin Symcha Keller z Łodzi, Eliza Shvartsman z krakowskie-go JCC oraz siostra Anna Bodzińska z katolickiej wspól-noty sióstr Notre Dame de Sion.
Więcej informacji o tej inicjatywie można znaleźć w języ-ku francuskim na stronie:
www. t r a i nde l amemo i r e . f r / qu i - sommes -nous / deroulement-type-dun-voyage/
Eliza Shvartsman
Ci, którzy zapominają swoja przeszłość, są skazani na jej powtórzenie
– Georges Santayana
Pamiętam, gdy jako mała dziewczynka po drodze na cmentarz katolicki mijałam
porozrzucane nieregularnie w cieniu wysokich drzew, wyłaniające się z ziemi, niewielkie kamienie, kształtem różniące się od znanych mi dotąd grobów – żydowskie macewy. Samo słowo macewa nie pojawiało się oczywiście wtedy. Rodzice tłumaczyli że to cmentarz Żydów, że choleryczny i tam nikt nie chodzi. Żydów? Choleryczny? Dlaczego my, tłumnie podążamy na swoje groby, a te tutaj… takie same – są smutne i opuszczone…
Jesteśmy w Będzinie, niegdyś ładnym miasteczku, które-go początki sięgają średniowiecza. Miejscu, gdzie przed II wojną światową mieszkało prawie 30 000 Żydów – około połowa wszystkich mieszkańców. Dzisiaj mieszka tutaj blisko 60 000 ludzi, wśród których praktycznie nie ma Żydów. Kto zajął miejsce zgładzonej społeczności? Ludzie nie znający historii swojej małej ojczyzny. Omi-jają żydowski cmentarz szerokim łukiem. Pustka i strata jest tutaj nieomal namacalna dla każdej osoby obdarzonej pewną wrażliwością. Patrząc na pocztówki dawnego Bę-dzina widzimy tłoczne, gwarne, tętniące życiem miasto.
Pamiętam. Krótka historia Bramy Cukermana
Gdy porównamy ten obraz z widokiem dzisiejszego, sza-rego i pustego „miasta duchów” – aż trudno uwierzyć, że jest to to samo miejsce. Będzin pod tym względem nie stanowi wyjątku – jego tragiczne dzieje podobne są do losu dziesiątków miast, miasteczek i sztetli, ale mimo to jego los budzi we mnie sprzeciw. Dlaczego ta historia – dla mnie ważna, unikalna i wielka – jest tak bardzo za-pominana? Dlaczego to miasto zostało obrabowane z być może najważniejszej części swojego dziedzictwa, tego związanego z wielką tradycją Żydów aszkenazyjskich. Dlaczego ani rodzice, ani nauczyciele nie uczyli mnie o historii naszego miasta, o żydowskiej przeszłości mo-jego Będzina?
Następnym okruchem w mojej pamięci jest wątek getta. Moja prababcia w czasie wojny w Będzinie była służą-cą u volksdeutscha, który jak wielu przybył do Będzina z Górnego Śląska podczas okupacji. Po prababci odzie-dziczyłam kredens – piękny, śląski – otrzymany od „Ślą-zaka zdrajcy”, który uciekał przed armią czerwoną zimą 1945 roku. W mojej głowie kołacze się pytanie – czy ten piękny byfyj (po śląsku kredens – o czym dowiedziałam się wiele lat później) pochodzi z będzińskiego getta? A może raczej został skradziony z żydowskiego domu,
Z KRAJU I ZE ŚWIATA
Panel dyskusyjny w Oświęcimskim Centrum Kultury.
Spotkanie w Bramie Cukermana fot. Roman Łuszczycki.
1110
www.bramacukermana.com
KAROLINA JAKOWEŃKO – kulturoznawca (UMCS Lublin), absolwentka studiów podyplomowych „Żydow-ski świat. Historia – Religia – Kultura – Dziedzictwo” (UJ, Kraków), przewodnik terenowy oraz miejski po woj. Śląskim, współzałożycielka i prezes fundacji Brama Cu-kermana (2008 r.). Na skutek działań jej i męża Piotra, zostały wpisane do rejestru zabytków woj. śląskiego oraz poddane renowacji zabytkowe polichromie znajdujące się w dawnym żydowskim domu modlitwy w Będzinie. Od początku swej działalności fundacja Brama Cukerma-na realizuje szereg projektów kulturalno-edukacyjnych, a także badawczych. Karolina jest współlaureatką nagro-dy im. Marii i Łukasza Hirszowiczów (2014), nagrody „Chroniąc pamięć” – nadawanej Polakom zaangażowa-nym w zachowanie dziedzictwa żydowskiego w Polsce i dialog polsko-żydowski (2013), Zagłębiowskiej Nagro-dy Humanitas (2014) oraz laureatką nagrody Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie (2016). Od stycznia 2016 roku pełni funkcję kierownika w Domu Pamięci Żydów Górnośląskich, oddziału Muzeum w Gliwicach, gdzie zajmuje się popularyzacją historii o Żydach z Gór-nego Śląska oraz współtworzy program nowej instytucji.
Tam bardzo chciano zatynkować cegły wykonane z gru-zów warszawskiego getta. Jednak tynk zaczął odpadać, a relikty przeszłości zaczęły upominać się o miejsce w historii. Bo historia jest silna, a pamięć razem z nią. Na cmentarzu – takim jak bez wątpienia jest Muranów, i takim jak jest Będzin, pamięć zawsze przypomina o so-bie i domaga opowieści. Dlatego powtarza się od daw-na: pamięć należy pielęgnować. My staramy się robić to z szacunkiem i miłością. Jak poradzą sobie z tym inni? Nauczyciele, edukatorzy, rodzice?...Możemy w tym tyl-ko pomagać i jako członkowie naszej małej organizacji wierzymy, że ma to sens nadrzędny. Żyć świadomie, ro-zumieć miejsce w którym się mieszka i przez to rozumieć, kim się jest w tym miejscu. Wtedy można przekazywać tą opowieść innym.
Nasze działania z czasem objęły również inne miasta, Bytom oraz Gliwice. Na początku roku 2017 wydajemy album z unikatowymi, niepublikowanymi fotografiami z getta w jurajskich Żarkach, które otrzymaliśmy w da-rze… Trafiają do nas kolejne odnalezione, cudem urato-wane świadectwa historii, które w przyszłości doczekają się opracowania i posłużą jako kolejne świadectwo w na-szej opowieści o historii.
Karolina Jakoweńko
sceny z Jerozolimy, fragmenty hebrajskich inskrypcji. Nie-znane nam znaki i obrazy. Całkowicie zaskakujące, pięk-ne i jakoś wcale nie takie smutne, tylko raczej „słoneczne” – ślady miejsca pamiętającego życie będzińskich Żydów. Początki były niełatwe – długie przekonywanie do na-szej idei obecnych właścicieli, którzy kupili dom mo-dlitwy razem kamienicą po wojnie, wiele wątpliwości, starania o wpis malowideł do rejestru zabytków, despe-rackie szukanie sprzymierzeńców, rejestrowanie orga-nizacji pozarządowej, poszukiwanie funduszy na re-nowację polichromii… Wszystko to były działania dla nas trudne i nowe, których uczyliśmy się robiąc je po raz pierwszy, jednak bardzo szybko te i wiele innych problemów znalazło swoje rozwiązanie. A my wiedzie-liśmy, że nasze życie już nigdy nie będzie takie samo. Wpisaliśmy malowidła w domu modlitwy do rejestru za-bytków, założyliśmy fundację, pozyskaliśmy 100% do-finansowania na renowację polichromii. Udało nam się stworzyć w Bramie Cukermana ważne miejsce pamięci, istniejące w świadomości mieszkańców Będzina. Dość szybko również okazało się, że nasze społeczne, oddol-ne działanie ma również siłę motywowania do aktywno-ści lokalnych urzędników, którzy – do tej pory nie zbyt zainteresowani, decydują się na renowację innego domu modlitwy, który został odkryty nieco wcześniej. Okazu-je się, że drobne inicjatywy garstki społeczników mogą wywołać powolne zmiany w szerszej skali miasta. Jak się szybko zorientowaliśmy, ten projekt przeniósł nasze życie na zupełnie inne tory i nadał mu nowe znaczenie. Wie-dzieliśmy od początku, że musimy być bezkompromisowi i działać niezależnie, czasami wbrew innym. Edukując, upamiętniając, oprowadzając gości śladami dziedzictwa żydowskiego, badając archiwalne mapy, fotografie czy ślady w przestrzeni miejskiej.
Nazwa Brama Cukermana jest jedynym z nieoficjalnych reliktów, jakie zostały w topografii miasta po społeczno-ści żydowskiej. Nazwa ta odnosi się do wąskiej uliczki, a właściwie bardzo długiego podwórka znajdującego się na tyłach kamienicy należącej przed wojną do Nuchima Cukermana, jej budowniczego. Jak wielu zamożnych przedstawicieli gminy żydowskiej, Nuchim był człowie-kiem szanowanym i świadomym swoich obowiązków wobec biedniejszych warstw społeczności, którym chęt-nie pomagał z dużym zaangażowaniem
Ostatnio rozmawiałam z Beatą Chomątowską, młodą pisarką. Dyskutowałyśmy o warszawskim Muranowie.
po tym jak jego mieszkańców wysiedlono na Kamionkę (dzielnica, gdzie w kwietniu 1942 roku założono getto), a potem zamordowano w Auschwitz? Kredens stoi teraz w mojej kuchni i jestem zadowolona z jego obecności. Piękny mebel i pamiątka po mojej ukochanej babci Mar-ci… ale jego historia… jest tajemnicą, którą nie wiem czy chciałabym poznać do końca.
Czy działalność fundacji, którą założyłam z Piotrem – moim mężem i kilkoma znajomymi zaczęła się od wspo-mnień, od poczucia pustki i nostalgii? Nie… początek był raczej całkiem prozaiczny. Najpierw było brutalne zde-rzenie z obojętnością administracji, które wywołało w nas szok, bunt i niezgodę na zastaną rzeczywistość. Latem 2007 roku w swojej naiwności odbyłam mało przyjemną rozmowę z urzędnikiem z Będzina, dotyczącą potencjal-nej współpracy przy bliżej niesprecyzowanym „odkrywa-niu żydowskiej historii”. Nie znałam jej wtedy, ale coś podpowiadało mi jako młodej kulturoznawczyni, że warto się tym zająć. Wtedy rodziły się w nas dusze społeczni-ków, którymi pozostaliśmy do dzisiaj. Podczas krótkiej rozmowy z urzędnikiem dowiedzieliśmy się, że do wyna-jęcia jest prywatny, żydowski dom modlitwy w tak zwa-nej Bramie Cukermana. Tak po prostu do wynajęcia, jako zwykłe mieszkanie. A więc poszliśmy i wynajęliśmy, wie-rząc, że robimy to co należy, dziwiąc się, że nikt inny nie chciał tego zrobić. Żaden urząd (choć ma świadomość, że miejsce takie istnieje), żadne muzeum, żadna organizacja żydowska, nikt. Zabolało nas to, że przecież tych ludzi, sąsiadów naszych babć i dziadków nie ma, zostali zamor-dowani, tu na TYCH ziemiach. I że przecież to jest nasze wspólne polsko-żydowskie dziedzictwo.
To był dom modlitwy – bo na ścianach mieszkania o po-wierzchni około 60 m2 znajdowały się polichromie, które świadczą właśnie o żydowskim miejscu modlitw. Kolorowe
Z KRAJU I ZE ŚWIATAZ KRAJU I ZE ŚWIATA
Karolina Jakoweńko fot.Roman Łuszczycki
Brama Cukermana fot. Roman Łuszczycki
1312
DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS
żydowskie lub katolickie. Może jakoś były obchodzone, bo bywał karp faszerowany, maca, wizyty i rewizyty rodziny, a także parę razy ojciec zorganizował dla mnie choinkę. Z religijnych przedmiotów pamiętam ukryty za szafą obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Mama wieszała go przed przyjściem krawcowej. To miał być dowód, że jesteśmy porządną katolicką rodziną. Dziś rozumiem, że chodziło o bezpieczeństwo nas wszystkich. Rodzice przecież z powodu bycia Żydami stracili w czasie wojny najbliższych. Byli tak bardzo potłuczeni przez życie. Najważniejsze było więc chronić tych, których mieli. Do dziś dnia czuję ten symptom życia w konspiracji.
RodzinaW Krakowie mieszkał kuzyn mojego ojca, również ze Lwowa - Artur Tenenbaum wraz z żoną Bertą. Artur Tenenbaum był artystą muzykiem – pierwszym skrzypkiem Filharmonii Krakowskiej i nauczycielem muzyki. Nazywałem ich wujkiem i ciocią. Bywałem czasami w ich domu przy ulicy Mogilskiej i pamiętam, że oboje byli religijni. Odwiedzałem ich również później wraz z żoną i moim małym synem, którego bardzo lubili. Utrzymywaliśmy kontakty aż do śmierci Artura i potem do śmierci cioci Berty. Oni także są pochowani na cmentarzu przy Miodowej.
W Izraelu mieszka rodzina ze strony mamy. Jej siostra Lola (Lea) z mężem i moim kuzynem Henkiem (teraz Zviką) wyjechali z falą emigracji 1956-59. Pamiętam, jak zaczęły przychodzić paczki z pomarańczami i jak skórki z tych pomarańczy wymieniałem w cukierni na Karmelickiej na ciastka. Zvika został graczem reprezentacji Izraela w piłce nożnej.Cieszyłem się, że mam rodzinę zagranicą i byłem z niej dumny. Ale wiedziałem, że nie wolno mi o tym nikomu mówić.
W 1978 roku przyjechała do nas po raz pierwszy rodzina z Francji ze strony ojca, jego siostrzenica z mężem. Rodzeństwo ojca wyemigrowało do Francji jeszcze przed wojną. Część zginęła, ale część uratowała się i do dziś utrzymujemy kontakt. Mamy tam członków rodziny zarówno zasymilowanych, jak i ortodoksyjnych, co mnie cieszy. Potrzebowałem tych rodzinnych więzi. Żałuję, że nie miałem dziadków i babć.
WięźPrzeszłość i wojna to były tematy rzadko poruszane w mojej
gdy wchodziłem do bramy TSKŻ opadało napięcie. Cieszyłem się po prostu, że tam jestem. Czułem się akceptowany, u siebie. Wszyscy byli tacy jak ja. Wspominam to miejsce ze wzruszeniem i sympatią. W lipcu 2010 roku odbyło się w JCC spotkanie po latach tej naszej wyjątkowej grupy kilkudziesięciu osób pochodzenia żydowskiego z Krakowa. Większość z nich los rozsiał po całym świecie. To spotkanie pod hasłem Znowu razem stanowiło szczególne, niezapomniane przeżycie.
A potem ten drugi równoległy świat coraz bardziej stawał się moim i przyjaznym. Już w czasie nauki w szkole średniej, a potem studiów i późniejszej pracy zawodowej, gdy zawierałem przyjaźnie, chodziłem na prywatki, udzielałem się w sporcie, czy jeździłem autostopem na wycieczki. To czas spotkania miłości mojego życia, która jest moją żoną i która przyjęła mnie takiego jakim jestem, choć było to dla niej bardzo trudne, bo jest z rodziny katolickiej. Czas narodzin syna i stworzenie własnego miejsca na ziemi. Praca zawodowa i naukowa oraz nowe znajomości, które na wiele lat stworzyły grono naszych bliskich przyjaciół. Nie wiem czy orientują się co do mojego pochodzenia, bo ja sam nigdy im o nim nie powiedziałem.
ReligiaTo paradoks, że powód naszej odmienności w istocie nie istniał.Rodzice i dom rodzinny nie byli religijni. Z perspektywy czasu określiłbym mamę – socjalistka, postępowa Żydówka, tatę – Żyd postępowy, zasymilowany. Ich znajomi również nie byli zbyt religijni. Ojciec był członkiem gminy. Pamiętam, że byłem parę razy na Sederze, a zwłaszcza pamiętam Święto Purim, gdy dostałem megillę – historię Estery. Do synagogi nie chodziliśmy. Może raz na rok, na Jom Kipur, do synagogi Tempel. Dopóki żyła mama pamiętam, jak bawiłem się w czasie nabożeństw wokół synagogi. Po jej śmierci mogłem wchodzić do środka. Pamiętam jak lepiliśmy z kolegami zwierzątka z wosku świec.
Rabin to osoba nieobecna w moim życiu. TSKŻ był organizacją społeczno – kulturową, a nie religijną. Mogłem się tam uczyć na przykład języka jidysz, choć na to nie miałem ochoty, ale raczej nie było możliwe studiowanie Tory. Tego również nie szukałem. W domu też nigdy nie odwiedzał nas rabin.
Nie pamiętam, aby w domu był uroczysty Szabat, czy święta
że jest to nieakceptowane tam gdzie żyłem. Słyszałem uwagi dozorczyni domu, w którym mieszkałem. Przezwisko „Żydek” było wołane za mną przez niektóre dzieci z sąsiedztwa. Odczuwałem odmienność, bo nie chodziłem jak inne dzieci do kościoła, który był opodal. To był obcy świat, który mnie dziwił.
Także czas wakacji bywał trudny. Wyjeżdżaliśmy z mamą na miesiąc lub dwa na tak zwane letnisko w góry lub nad morze. Ojciec do nas dojeżdżał. Również tam mieszkańcy widzieli, że jako letnicy nie chodzimy do kościoła i czasami dokuczali nam. Dzieci dawały mi odczuć, że jestem inny, gorszy, przezywały mnie. Czułem się obco, jak wrzucony w nieswoje środowisko, jak w obcych butach.
Nie chodziłem również do przedszkola. Jako niejadek i przy okazji „żywe srebro” nie bardzo nadawałem się do grupy. Postanowiono, że będę w domu z mamą. To też potęgowało poczucie alienacji we wczesnym dzieciństwie.
Życie społeczne zacząłem w szkole podstawowej. Na szczęście była to szkoła świecka, do której w dodatku chodziło kilkoro innych żydowskich uczniów, a także dzieci funkcjonariuszy partyjnych i milicji, tak więc bolący temat religii w szkole podstawowej nie istniał.
Miałem też odskocznię i swoje miejsce w TSKŻ. Jako dziecko chodziłem tam na niedzielne śniadania – z ciasteczkami i kakaem – i dawało mi to poczucie bezpieczeństwa i przynależności do grupy. Jako nastolatek w klubie młodzieżowym TSKŻ graliśmy w ping-ponga, karty, bawiliśmy się w teatr. Z TSKŻ zacząłem też jeździć na kolonie. Po towarzyszącym stale dziwnym uczuciu życia w konspiracji,
ADAM KESSLER, urodzony w 1950 roku w Krakowie, absolwent Akademii Górniczo-
Hutniczej na Wydziale Wiertniczo-Naftowym, wykładowca AGH oraz Faculty of Petroleum Engineering University of Technology Marsa Brega w Libii. Współwłaściciel firmy zajmującej się geologią inżynierską i hydrogeologią. Autor wielu publikacji oraz patentów z zakresu wiertnictwa, a także opracowań oraz zastosowań technologii geokomórkowej do stabilizacji gruntów i zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Audytor technologiczny Centrum Transferu Technologii Politechniki Krakowskiej. Obecnie na emeryturze. Najbliższa rodzina to żona Aleksandra, syn i dwóch wnuków. I siostra - Zofia Radzikowska.
RodziceMama, Józefa Litewska, a naprawdę Sara Melcer z domu Orbach, urodziła się w 1912 roku w Krakowie. Mój ojciec był jej drugim mężem. Pierwszy zginął w getcie lub w obozie w Płaszowie. Józefa Litewska to przybrane imię i nazwisko. Mama przyjęła je, gdy ukrywała się wraz z kilkuletnią córką Zosią w czasie okupacji na aryjskich papierach. Mama zmarła, gdy byłem jedenastoletnim chłopcem, w 1961 roku. Ojciec i moja czternaście lat starsza siostra Zosia, która mi ją zastąpiła, byli moimi przewodnikami życiowymi. Mama nie pracowała, zajmowała się domem i nami.
Tata, Jerzy Kessler pochodził ze Lwowa. Urodził się w 1908 roku. W czasie wojny stracił pierwszą żonę i dwoje dzieci. Przed wojną we Lwowie prowadził warsztat hydrauliczny. W momencie wybuchu wojny jego techniczne umiejętności i spracowane ręce uratowały mu życie. W 1941 roku Sowieci wzięli ojca do kopania rowów, zabrali za linię frontu do ciężkiej pracy i nigdy już nie ujrzał żony i dzieci. Jadąc do Armii Andersa zastał ranny w bombardowaniu, trafił do szpitala, a potem został zesłany na Syberię, gdzie pracował w hucie do 1943 roku. Wreszcie z I Dywizją im. Kościuszki przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Berlina. Po demobilizacji trafił do Krakowa, gdzie poznał moją mamę. Wzięli ślub w 1948 roku. Tata pracował w Centrali Przemysłu Naftowego, a od 1957 roku prowadził własny zakład instalacyjny. Zmarł w 1995 roku. Nigdy nie chciał pojechać do Lwowa. Oboje rodzice są pochowani na cmentarzu żydowskim przy ul. Miodowej.
InnyOd zawsze wiedziałem, że jestem Żydem i że moi oboje rodzice są Żydami. Po prostu czułem się inny. Nie wiedziałem z jakiego powodu i co to znaczy, ale miałem tego świadomość i dawano mi to odczuć od dziecka. Nie miałem pojęcia o kulturze i religii, widziałem w domu książki po hebrajsku, ale nie rozumiałem sensu tych okoliczności. Wiedziałem tylko,
Historia Adama KessleraDRUGIE POKOLENIE MA GŁOS
Kolonia TSKŻ Mrągowo '65 - Adam siedzi z prawej strony
Nad Skawą z siostrą Zofią Rodzice Adama: Jerzy i Sara.
1514
DWA SŁOWA
Zaraz po śmierci ojca nawiązała ze mną kontakt firma izraelska i na wiele lat zostałem jej przedstawicielem. Wprowadzałem nowe technologie i w 1997 roku, właśnie służbowo po raz pierwszy pojechałem do Izraela. Odwiedziłem wtedy kuzyna i byłem na grobie cioci. W Izraelu byłem jeszcze dwa razy. Ostatnim razem z żoną pojechaliśmy na naszą czterdziestą rocznicę ślubu.
Dzisiaj Moje serce i mój świat to żona, syn i wnuki. Oni są dla mnie najważniejsi i kocham ich nad życie. Ale jakaś część mnie należy przecież do narodu żydowskiego. Dlatego lubię przychodzić do JCC, gdzie mogę spotykać Żydów, w tym moją siostrę, która jest aktywną członkinią społeczności.W obecności Żydów czuję wzruszenie, poczucie relacji i spójność z wewnętrznym ja. Gdy słucham piosenek z dzieciństwa w jidysz, gdy odkrywam Izrael, poznaję tradycje, czuję ciepło i sentyment. A teraz wreszcie uczę się języka hebrajskiego. I ważne jest dla mnie, że moi bliscy są w tym ze mną. Bywają tutaj na święta, uczestniczą w zajęciach, wycieczkach. Mój syn, synowa i wnuki poznali rodzinę, zarówno tę we Francji, jak i w Izraelu i cieszy mnie to, że nawiązała się jakaś delikatna więź rodzinna. Ja natomiast idę czasami z żoną do kościoła katolickiego. Ona nie nalega, ale dzielimy to wszystko.
Czasami chciałbym czegoś więcej. Pogłębić świadomość bycia Żydem i może jakoś wspierać odbudowę życia żydowskiego w Polsce. Ale też cieszę się, że jest jak jest, bez kalkulacji. Jak w rodzinie.
Z Adamem Kesslerem rozmawiała Sylwia Kosecka
obecności. Nikt nigdy nie opowiadał mi historii rodziny i co wydarzyło się w czasie wojny. Rodzice czasami rozmawiali w jidysz, wtedy myślałem, że po niemiecku, złościło mnie to i wzbudzało lęk. Tak samo jak stół, który stał w kuchni i miał na nodze wypalony napis ”SichPol”. Stół był pozostałością po Niemcach, którzy mieszkali w kamienicy w czasie wojny. Mieszkaliśmy przy ulicy Pomorskiej, wtedy Wybickiego, gdzie dwie kamienice dalej była siedziba i katownia Gestapo. To były jakieś echa przeszłości.
W dorosłym życiu czułem się Polakiem pochodzenia żydowskiego. Poczucie więzi z narodem żydowskim było zawsze i wyrażało się przez moje zainteresowanie kulturą, historią, literaturą. Niemniej osobiste kontakty i genealogia rodzinna były przez wiele lat kwestią drugorzędną.Jednak w końcu zacząłem je odkrywać. Najpierw wspomniana wizyta siostrzenicy ojca, a potem przyjazd cioci z mężem i kuzynem z Izraela w 1988 roku. Wtedy zacząłem badać historię i pojawiła się satysfakcja z odkrytych faktów. Szczególnym bodźcem był planowany ślub kuzyna z Francji. Przyjechał wtedy do Polski z narzeczoną, aby poznać swoją rodzinę. Dziewczyna pochodziła z ortodoksyjnej sefardyjskiej rodziny, która chciała wiedzieć coś o narzeczonym. Wtedy tata zaczął trochę opowiadać i razem z kuzynem zaczęliśmy tworzyć nasze rodzinne drzewo.
Zostałem świadkiem na ślubie kuzyna. Podpisywałem Ketubę, w synagodze czytałem Torę, fonetycznie, brałem udział w modlitwie. Poruszyło mnie to do głębi. Szedłem po paryskiej ulicy w jarmułce, razem ze wszystkimi, nikt nikogo nie wytykał palcem. Potem odbyła się kolacja z rabinem Paryża. Nie byłem religijny, to wydarzenie nie zmieniło zasadniczo mojej postawy w stosunku do religii, ale dotknęło mojego serca na zawsze. Wzmocniło poczucie przynależności z narodem żydowskim. Czułem je wcześniej, ale zawsze ukrywałem. Wtedy byłem Żydem, zniknęła na chwilę ta dwoistość, rozbieżność serca i rozumu. Z jednej strony serce – przynależność, a z drugiej racjonalność – bezpieczne odcinanie się. Tak być musiało.
Nie dana mi była łaska życia w spójności z wiarą, tradycją, ciągłością historii narodu i rodziny. Takie czasy i okoliczności. Choć uważam, że było i jest wiele zdarzeń, które mogłyby być uznane za palec boży, że Bóg pilnował, abym był blisko swoich.
PODRÓŻE JCCDRUGIE POKOLENIE MA GŁOS
Członkowie Żydowskiego Klubu Studenckiego Gimel wraz z młodzieżą
z Jerozolimy i Milwaukee wspólnie uczestniczyli w projekcie o nazwie Adam Adamah.
Głównym założeniem przedsięwzięcia było zaangażowanie się na rzecz środowiska. Projekt ten trwał dwa lata. W tym czasie uczestnicy odwiedzili Polskę, Izrael oraz Stany Zjednoczone. W celu utrzymania stałego kontaktu, organizowano spotkania oraz wykłady za pośrednictwem platformy Skype. Ostatnim etapem projektu był wyjazd do Milwaukee, który trwał od 11 do 18 września. Każdego dnia uczestniczyliśmy w różnych interesujących wydarzeniach oraz wycieczkach.
Na początku pobytu dowiedzieliśmy się, jak wygląda społeczność żydowska oraz JCC w Milwaukee poznając przedstawicieli organizacji. Wraz z członkami prowadziliśmy dyskusje, a po południu zwiedziliśmy Muzeum Żydów Milwaukee oraz Muzeum Sztuki. Wieczorem spotkaliśmy się ze studentami z żydowskiej młodzieżowej organizacji Hillel. Wymienialiśmy się doświadczeniami i przedstawiliśmy działalność naszego Klubu Studenckiego Gimel.
Drugiego dnia pojechaliśmy wspólnie do Chicago, gdzie odbyliśmy rejs statkiem i podziwialiśmy architekturę miasta. Odwiedziliśmy galerię sztuki, w której rozmawialiśmy na temat życia żydowskiego w Chicago. W trzecim dniu pojechaliśmy do Rainbow, czyli farmy na której JCC Milwaukee prowadzi gospodarstwo rolne. W okresie letnim organizowane są tu kolonie. Wyhodowane na farmie warzywa trafiają dla potrzebujących osób. Wspólnie zbieraliśmy plony oraz graliśmy w specjalnie skonstruowaną grę na ogromnym polu kukurydzy.
Czwartego dnia pojechaliśmy do miejsca, w którym raz w miesiącu JCC prowadzi wolontariat. Polega on na rozdawaniu jedzenia i środków sanitarnych dla najbardziej potrzebujących osób. Co jest ważne, działanie to dotyczy nie tylko osób z żydowskim pochodzeniem. Mieliśmy
Adam Adamah: Kraków, Jerozolima, Milwaukee
okazję pomagać w przygotowaniu paczek dla rodzin. Było to niesamowite przeżycie. Pracowaliśmy razem z około setką wolontariuszy, wśród których większość stanowili seniorzy.
Piątego dnia świętowaliśmy Szabat podczas wspólnej kolacji w JCC Milwaukee. Szóstego dnia poszliśmy na spacer po Milwaukee. Skorzystaliśmy również z czasu wolnego i wybraliśmy się na zakupy w celu kupienia pamiątek. Wieczorem odbyła się Hawdala, po której omówiliśmy cały nasz dwuletni projekt. Każdy opowiadał o swoich doświadczeniach, jakie zdobył oraz o emocjach jakie mu towarzyszyły podczas całego projektu. Następnego dnia pożegnaliśmy się z grupami, opuściliśmy hotel i wracaliśmy do Polski.
Projekt Adam Adamah bardzo dużo mnie nauczył na temat społeczności żydowskiej w innych krajach. Pokazał również, że dla każdego z nas bycie Żydem znaczy coś innego. Zaobserwowałam dużo różnic i podobieństw. Ale najważniejsze jest to że przeżyliśmy wspólnie cudowne chwile, które połączyły jeszcze mocniej globalne więzi społeczności żydowskiej z całego świata.
Paulina Link
Od prawej kuzyn ojca Artur Tenenbaum – I skrzypek Filhar-monii Krakowskiej, ojciec i żona kuzyna Berta.
W JCC z żoną i siostrą.
W USA – studenci przy rzeźbie Richarda Edelmana.
1716
kierzy budowali swoje ogromne majątki. Również historia za-głady żydowskiej Łodzi czasu Holokaustu jest zupełnie wyjąt-kowa. Łódź była chyba jedynym miejscem okupowanej Polski gdzie niemal do końca sierpnia 1944 roku Żydzi mieli prawo do życia! Pomimo zdegenerowanej władzy Chaima Rumkowskie-go, pomimo szalejącego głodu i strachu, dalej żyli i gdyby nie opieszałość Armii Czerwonej, bylibyśmy świadkami kolejnego łódzkiego fenomenu, tym razem fenomenu ocalenia.
Utożsamiana z przemysłem, a jednocześnie z upadkiem prze-mysłu jaki spotkał Polskę po roku 1990, Łódź postrzegana jest dzisiaj jako miejsce schyłkowe, takie swoiste polskie Detroit. Nic bardziej mylnego. Łódź z roku na rok pięknieje. Z sobie tyl-ko przypisanym rozmachem aranżuje przestrzenie, remontuje przywracając do życia zapomniane budowle i pałace. Czerpiąc z przeszłości buduje przyszłość. Łodzinie nie zapominają jed-nak o swojej żydowskiej spuściźnie. Pamiętają, że istotą tego miasta była wolność, z której skwapliwie kiedyś korzystali Ży-dzi.
Mając gdzieś w pamięci ten ów łódzki fenomen, jechaliśmy luksusowym autokarem do miasta Artura Rubinsteina, Juliana Tuwima czy Markusa Silbersteina. Byliśmy wszędzie gdzie być należy, czyli w Centrum Dialogu imienia Marka Edelmana, Te-atrze Powszechnym, Manufakturze, Starej Synagodze. Zwie-dziliśmy cmentarz żydowski, studiowaliśmy z rabinem Dawi-dem Szychowskim. Zostaliśmy pysznie podjęci przez lokalna społeczność, za co serdecznie jej dziękuję. Łódź nas urzekła, Łódź daje radę!
Małgorzata Zajda
WOLONTARIATPODRÓŻE JCC
W dniach od 23 do 25 września Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie
zorganizowało dla swoich członków wycieczkę do Łodzi.
Program był dość napięty, gdyż celem było zwiedzenie całego żydowskiego pierwiastka dawnej oraz współczesnej Łodzi. Pa-miętać należy, że jest to miasto wyjątkowe na mapie historii pol-skich Żydów. Sama Łódź jest niemal magicznym miejscem i nie chodzi tylko o skumulowanie zabytków, gdyż z uwagi na dość krótką historię, wiele ich tam nie ma. Jednak na świecie istnieją miasta pomniki, których historia nie jest zbyt długa. Nie zawsze wiek przekłada się na jakość – pamiętajmy o tym.
Łódź to miejsce swoistego fenomenu gospodarczo–kulturowe-go, który zdarzył się na ziemiach polskich. Przed wybuchem drugiej wojny światowej mieszkało tam około 230 tysięcy Ży-dów, którzy nie byli wyłącznie niemymi świadkami toczącej się obok nich historii. Tworzyli, budowali i kreowali rzeczywistość, odciskając ogromne piętno na obrazie tego niezwykłego miasta.
Nie wiem czy to przypadek, zbieg okoliczności, ale wszyscy za-pewne mamy w pamięci Ziemię Obiecaną zmarłego niedawno Andrzeja Wajdy. Film, który wbił się w świadomość polskie-go widza w niebywały sposób. Wielu z nas bowiem gdy myśli o Łodzi, to oczyma wyobraźni szuka Wojciecha Pszoniaka, któ-ry już zawsze zostanie Morycem Weltem. Patrzyliśmy na Łódź oczyma Andrzeja Wajdy, stąpaliśmy po tych samych kamie-niach, wchodziliśmy do tych samych gmachów, oddychaliśmy tym samym przemysłowym powietrzem dawnej żydowskiej wielkiej Łodzi. Właśnie w tym mieście bogaci żydowscy ban-
Wizyta w Łodzi
wydarzenia, w których do tej pory mogłam uczestniczyć jedy-nie jako gość.
Również podczas 25. Festiwalu Kultury Żydowskiej po raz pierwszy wzięłam udział w kolacji szabatowej, największej w ciągu roku. Zgłosiłam się do pomocy, choć nigdy wcześniej nie pracowałam w restauracji i nie wiedziałam też nic o zasa-dach wydawania posiłków. Ze względu na to, że grupa wolon-tariuszy była dość liczna, oraz że nie zdawałam sobie wtedy jeszcze sprawy z tego ile osób weźmie udział w tej kolacji, sądziłam że do moich obowiązków będzie należało zadbanie o stół liczący najwyżej kilkunastu gości. Na parę dni przed wy-darzeniem otrzymaliśmy opis stolików oraz naszych obowiąz-ków. Stół, którym miałam zaopiekować się wspólnie z kolegą, liczył ponad czterdzieści osób. Początkowo byłam pewna obaw, jednak wszystko poszło dobrze.
Po Festiwalu Kultury Żydowskiej zdecydowałam się zostać jesz-cze dłużej i dołączyłam do stałej grupy wolontariuszy biorących udział w rocznym programie. Przeszłam przeszkolenie pracy na recepcji i nauczyłam się wielu nowych rzeczy, w tym obsługi kasy oraz terminala. Od października 2015 w ciągu tygodnia mam dyżur, podczas którego wykonuję podstawowe zadania re-cepcji a także mam okazję spotykać i rozmawiać z ludźmi z ca-łego świata, którzy odwiedzają JCC. Dzięki tym rozmowom mogę popatrzeć inaczej na miasto, w którym się urodziłam i dorastałam oraz dowiedzieć się dużo o życiu w innych krajach. Mam także okazję poznawać krakowską społeczność, pogłębić wiedzę na temat kultury i religii żydowskiej a także brać czynny udział w wydarzeniach organizowanych w ciągu roku.
Moja jednodniowa przygoda od czerwca 2015 trwa do dziś. W ciągu tego czasu bardzo zżyłam się z grupą wolontariuszy i z całym JCC. W marcu tego roku zachęciłam moją mamę do tego, aby wystąpić o członkostwo. Natomiast w październiku dołączyłam do Klubu Studenckiego Gimel.
Obecnie przychodzę do JCC co najmniej kilka razy w tygodniu i nie wyobrażam już sobie życia bez tego miejsca, a przede wszystkim bez ludzi, którzy je tworzą i z którymi mogę spędzać czas ciągle ucząc się czegoś nowego.
Anna Munk
Do JCC Kraków trafiłam przypadkiem. Natomiast o żydowskim pochodzeniu rodziny mojego
dziadka wiedziałam właściwie od zawsze.
Razem z moimi bliskimi spędziliśmy dużo czasu szukając za-ginionych dokumentów, które pozwoliłyby nam uzupełnić rodzinną historię. Jeździliśmy do miejsc, w których mieszkali nasi przodkowie, odwiedzaliśmy urzędy, archiwa oraz cmen-tarze żydowskie, czytaliśmy pisma i przeglądaliśmy fotografie. Moja mama sama interesowała się kulturą żydowską i napisała na ten temat dwie prace naukowe, magisterską i doktorską. To ona zaraziła mnie pasją do tych zagadnień. Opowiadała także o poznanych do tej pory losach rodziny. Prawie co roku brały-śmy razem udział w odbywającym się na Kazimierzu Festiwalu Kultury Żydowskiej, jak również w organizowanych przez no-wopowstałe JCC warsztatach genealogicznych i językowych. Ponieważ rodzina mojego dziadka nie była związana z Krako-wem, nigdy sama nie interesowałam się tak bardzo działalnością instytucji na Kazimierzu. Sądziłam, że znajdują się tutaj muzea, które prowadzą działania na rzecz zachowania dziedzictwa ży-dowskiego, jednak nie wiedziałam nic o lokalnej społeczności.
Obecnie studiuję informatykę stosowaną i dużo czasu w ciągu dnia spędzam przy komputerze. W maju 2015 roku surfując po Internecie trafiłam na ogłoszenie dotyczące rekrutacji na wo-lontariat podczas Nocy Synagog, zamieszczone przez JCC na jednym z portali społecznościowych. Ze względu na historię rodzinną postanowiłam zaaplikować. Przeczytałam, że jest to wydarzenie organizowane tylko podczas jednej nocy, dlatego pomoc przy organizacji nie wydawała mi się za bardzo wyma-gająca. Pomyślałam: jeśli nie potrafiłabym się odnaleźć w no-wym otoczeniu, to przecież tylko jedna noc, która szybko się skończy. Wysłałam więc zgłoszenie.
Parę dni później zostałam zaproszona na rozmowę rekrutacyjną, którą przeprowadzała Magdalena Arabas, koordynator zespołu wolontariuszy w JCC. Podczas spotkania opowiedziałam, jak zainteresowałam się kulturą żydowską i dlaczego chciałabym nauczyć się na jej temat więcej. Wzięłam udział w szkoleniu, na którym zdobyłam wiedzę o religii i kulturze żydowskiej a tak-że miałam okazję odwiedzić wszystkie synagogi w Krakowie. Pomimo wielu wątpliwości i obaw, czy poradzę sobie z wyma-ganiami i czy będę potrafiła współpracować z innymi wolon-tariuszami, wzięłam udział w mojej pierwszej Nocy Synagog.
Ciepłe przyjęcie przez starszych wolontariuszy, rodzinna at-mosfera JCC i duże zainteresowanie, jakim cieszyło się to wy-darzenie, rozwiały wszystkie moje obawy. Postanowiłam prze-dłużyć wolontariat. Zaraz po Nocy Synagog zadeklarowałam chęć pomocy przy Festiwalu Kultury Żydowskiej. Była to dla mnie świetna okazja do obserwowania, jak organizowane są
Anna Munk — moja przygoda z wolontariatem
Członkinie i członkowie JCC przy Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi.
Anna Munk w recepcji JCC.
1918
że żydowskie życie w Polsce jest czymś wartym odbudowy. W związku z tym, pomimo napiętych grafików, poświęcają swój cenny czas aby służyć naszej społeczności i wspierać ją w rozwoju.
Tegoroczny kalendarz jest wyrazem wdzięcz-ności i uznania dla tych wspaniałych osób, bez których odbudowa życia żydow-skiego w Krakowie nie byłaby możliwa. Zapraszamy na spotkanie z bohaterami kalen-darza! Będzie do dobra okazja, żeby ich le-piej poznać, porozmawiać, zadać pytania. Promocja kalendarza odbędzie się 8 grudnia o godzi-nie 18.00. w JCC Krakow.
Do zobaczenia!
Magdalena Arabas
WOLONTARIAT PROGRAM
Ponad pięćdziesięciu wolontariuszy stanowi serce i duszę naszej instytucji.
Ta grupa oddanej, inteligentnej i pomocnej polskiej młodzieży, spośród której prawie nikt nie jest Żydem, pracuje ciężko każdego dnia, aby pomóc nam budować żydowską przyszłość w Krakowie. Czymkolwiek się nie zajmują, zawsze robią to z oddaniem i uśmiechem na twarzy. Chętnie udzielają informacji turystom na recepcji, serwują koszerne jedzenie podczas kolacji szabasowej czy spędzają w Klubie Seniora czas z osobami, które przeżyły Holokaust.
Pochodzą z Krakowa, z miast, miasteczek i wsi z całej Polski. Są licealistami, studentami, przewodnikami i nauczycielami. Zainteresowali się żydowską historią i kulturą z wielu różnych powodów, ale wszyscy dzielą przekonanie,
Kalendarz wolontariuszy W grudniu w JCC3-4.12.2016, SObOTA-NieDZielA / SATuRDAy-SuNDAy, 11:00-17:30
Warsztaty WenDo – budowanie pewności siebie, asertywność i samoobrona dla dziewcząt i kobiet* Zajęcia prowadzone będą w maksymalnie 12-osobowej grupie. Warsztaty są planowane jako całość, dlatego nie będzie możliwe dołączenie do grupy drugiego dnia lub tylko na kilka godzin pierwszego lub drugiego dnia.Koszt: 40 zł dla członkiń i wolontariuszek /100 zł dla kobiet spoza JCCLimit miejsc: 12 Zapisy: [email protected]
WenDo – building self-confidence, assertiveness and self-defense for girls and women *The workshop is designed to be taken as a whole, and is not a drop-in workshop. Participants must commit to all of both sessions.40 zł for members and volunteers / 100 zł for female non-members. Limit: 12 people. In Polish. Registration is required: [email protected]
6.12.2016, WTOReK/TueSDAy, 18:00
Judaizm dla wszystkich. Wykład rabina Aviego baumola: „legendy i lekcje z Talmudu: Żydowskie reakcje wobec opresyjnych reżimów. Część 1”Każdy wykład skupi się na rabinicznej legendzie zapisanej wśród doktryn prawnych i odkryje ponadczasowe lekcje o judaizmie i Bogu.Wykład w języku polskim. Wstęp wolny.
Judaism for All. lecture by Rabbi Avi baumol: "legends and lessons of the Talmud: Jewish responses to Oppressive Regimes. Part 1"Each class will explore a rabbinic legend recorded amongst the legal doctrines and uncover the timeless lessons they impart about Judaism and God. In Polish. Free entry.
7.12.2016, ŚRODA/WeDNeSDAy, 18:00
Hajnt. Kto jest Żydem?Podczas najbliższego spotkania z cyklu „Hajnt” zastanowimy się wspólnie nad tożsamością żydowską i postaramy się odpowiedzieć na odwiecznie dręczące nas pytanie: Kto właściwie jest Żydem? Czy Żydem jest ten, kto ma matkę Żydówkę? Czy Żyd to tylko wyznawca judaizmu? Czy można być niewierzącym Żydem? O tym rozmawiać będą: Avi Baumol – reprezentant Naczelnego Rabina Polski Michaela Schudricha w Krakowie oraz Małgorzata Kordowicz – hebraistka, tegoroczna absolwentka szkoły rabinackiej Jewish Theological Seminary. Prowadzenie: Katarzyna Zimmerer W języku polskim. Wstęp wolny. Hajnt. Who is a Jew?The upcoming meeting from the "Hajnt" series will be devoted to Jewish identity: we will try to answer the ever bothering question, who is a Jew? Someone whose mother is Jewish? A believer of Judaism? Can you be Jewish being an atheist? This session will feature Rabbi Avi Baumol – Rabbinic Representative of the Chief Rabbi of Poland and rabbi Malgorzata Kordowicz – hebrew philologist, a new graduate of the Rabbinic Jewish Theological Seminary school. The meeting will be led by Katarzyna Zimmerer. In Polish. Free entry.
8.12.2016, CZWARTeK/THuRSDAy, 18:00
Promocja kalendarza „Wolontariusze JCC Krakow”Spotkanie będzie okazją, żeby poznać wolontariuszy i wolontariuszki JCC, ich historie, motywacje i dowiedzieć się, w jaki sposób realizują żydowską ideę „tikkun olam”. Prowadzenie: Magdalena Arabas, koordynatorka wolontariatu w JCC Krakow. Promocja kalendarza jest częścią obchodów Międzynarodowego Dnia Wolontariatu, który przypada 5 grudnia. W języku polskim. Wstęp wolny.
Promotion of the 2017 "JCC Krakow Volunteers" CalendarDuring the promotion there will be an opportunity to meet JCC volunteers and hear their stories, motivations and commitment to "tikkun olam". The meeting will be led by Magdalena Arabas, Volunteer Coordinator at JCC Krakow. The launch of this calendar corresponds with International Volunteer Day, December 5th. In Polish. Free entry.
11.12.2016, NieDZielA/SuNDAy, 14:00 // JCC WeST, iZAAKA 5
GotuJeMy koszernie: latkes, czyli kulinarnie o Chanuce Mini-wykład i warsztaty kuchni żydowskiej prowadzone przez członków Żydowskiego Klubu Studenckiego GIMEL. W języku polskim i angielskim. Wstęp 10 zł. Obowiązują zapisy: [email protected]
Cooking Kosher: latkes, culinary treat of HanukkahMini-lecture and workshop on Jewish cuisine conducted by members of the Jewish Students Club GIMEL. In Polish and English. Entrance: 10 zl. Registration is required: [email protected]
Wolontariuszki i wolontarusze JCC z koordynatorką wolontariatu, Magdaleną Arabas.
13.12.2016, WTOReK/TueSDAy, 18:00
Judaizm dla wszystkich. Wykład rabina Aviego baumola: „legendy i lekcje z Talmudu: Żydowskie reakcje wobec opresyjnych reżimów. Część 2”Każdy wykład skupi się na rabinicznej legendzie zapisanej wśród doktryn prawnych i odkryje ponadczasowe lekcje o judaizmie i Bogu.Wykład w języku polskim. Wstęp wolny.
Judaism for All. lecture by Rabbi Avi baumol: „legends and lessons of the Talmud: Jewish responses to Oppressive Regimes. Part 2”Each class will explore a rabbinic legend recorded amongst the legal doctrines and uncover the timeless lessons they impart about Judaism and God. In Polish. Free entry.
14.12.2016, ŚRODA/WeDNeSDAy, 17:30
Refleksje o mojej wędrówce. Wspomnienia Anity PanekSpotkanie będzie okazją do wysłuchania historii niezwykłej wędrówki Anity Panek, która po 77 latach postanowiła wrócić z Brazylii i osiedlić się na stałe w Krakowie. Spotkanie odbędzie się w języku polskim. Wstęp wolny.
Reflections of My Journey; Memories of Anita PanekThis meeting will be an opportunity to hear the story of her extraordinary journey from her adopted homeland in Brazil to resettling permanently in Krakow 77 years later. In Polish. Free entry.
15.12.2016, CZWARTeK/THuRSDAy, 18:00
Vosere „reyne” kulturn?! („Czysta” kultura?!)Vosere „reyne” kulturn?! („Czysta” kultura?!) to seria warsztatów stworzonych przez Helix Fellow (z inkubatora kulturalnego Yiddishkayt, z Los Angeles) oraz członkinię JCC, Joanne Kanarek. Podczas pierwszego warsztatu zatytułowanego “Aby powstała góra lodowa, najpierw musi zamarznąć woda” przeanalizujemy polityczne, prawne i społeczne aspekty życia w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W języku angielskim. Wstęp 10 zł. Obowiązują zapisy: [email protected]
Vosere "reyne" kulturn?! (What pure cultures?!)„Created by Helix Fellow (Yiddishkayt, LA, CA) and JCC Member Joanne Kanarek, Vosere "reyne" kulturn?! (What pure cultures?!) is a series of workshops that uses the „suis generis” lens of Yiddish language/culture to unpack the many facets (and inherent implications) of "culture creation". In the first workshop "In order for an iceberg to form, water needs to freeze", the political/legal/social that were present during the Polish/Lithuanian commonwealth will be analyzed. In English. Entrance: 10 zl. Registration is required: [email protected]
18.12.2016, NieDZielA/SuNDAy, 16:30 //JCC WeST, iZAAKA 5
Gimelomania: Jak tradycyjne święta odchodzą nietradycyjni ŻydziO tym, jak i dlaczego odchodzimy żydowskie święta opowiemy my – żydowscy studenci, nie do końca tradycyjni. Gimelomania to nieformalne dyskusje z członkami Żydowskiego Klubu Studenckiego „Gimel”. To głos trzeciego pokolenia społeczności żydowskiej na temat najbardziej nurtujących ich kwestii. W języku polskim. Wstęp wolny.
Gimelmania: How are traditional holidays observed by nontraditional Jews?Learn about how and why Jewish holidays are celebrated from students who are not "traditional" Jews. Gimelmania – a series of informal meetings with members of our GIMEL Jewish Student Club, named for the third generation of Polish Jews, about their approach to different issues in Judaism. In Polish. Free entry.
19.12.2016, PONieDZiAŁeK/MONDAy, 19:00
Studiowanie z ewą Gordon. Megilat Ester (Księgi Estery) z komentarzem Rasziego i opowieściami talmudycznymi z Traktatu Megila. Rozdział 2
Studying with ewa Gordon. Topic: Megillat Esther (Book of Esther) with Rashi’s commentaries and Talmudic stories from the Tractate Megillah. Part 2.
PROGRAM