wełniane wieczory - What's Up Magazinewhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/12/W27_ · 2017....

20
ISSN 2451-4071 | Numer 27 | Grudzień/Styczeń 2017 | www.whatsupmagazine.pl | egzemplarz bezcenny magazine pierwszy dla outsourcingu i korporacji robota dla robota Znikające stanowiska pracy święta pachnące struclą Wycieczka do Drezna wełniane wieczory Zrób sobie kilim Wersja w pdf na www.whatsupmagazine.pl

Transcript of wełniane wieczory - What's Up Magazinewhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/12/W27_ · 2017....

  • ISSN

    245

    1-407

    1 | N

    umer

    27

    | Gru

    dzie

    ń/St

    ycze

    ń 20

    17 |

    ww

    w.w

    hats

    upm

    agaz

    ine.

    pl |

    egze

    mpl

    arz

    bezc

    enny

    m a g a z i n e

    p i e r w s z y d l a o u t s o u r c i n g u i k o r p o r a c j i

    robota dla robotaZnikające stanowiska pracy

    święta pachnące strucląWycieczka do Drezna

    wełniane wieczoryZrób sobie kilim

    Wersja w pdf na www.whatsupmagazine.pl

  • www.whatsupmagazine.pl2 what’s up?

    what’s up magazinepierwszy dla outsourcingu i korporacjiwww.whatsupmagazine.pl

    wydawcaFundacja Aktywnych Obywateliim. Józefa Dietla

    p. o. redaktora naczelnegoMarcin Kwaśny

    zastępczyniMagda Wójcik

    redakcjaPiotr Banasik Łukasz CiochDawid HajokDagmara MarcinekBartosz PiłatRafał RomanowskiJoanna Targoń – korekta

    skład i grafikaJoanna Katańska Studio Kreatywne

    marketing i reklamaAnna Kwaśny+ 48 503 920 [email protected]

    kontakt+48 692 479 [email protected]

    Whatsupmagazine.pl @WhatsUpKrakow

    Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych,zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanychtekstów, nie odpowiada za treść zamieszczonychreklam i ogłoszeń.

    spis treści temat numeru 3 Robotę zabierze robot

    rozmowa numeru 6 Lewicki i Łatak

    z miasta8 Jeden pociąg to sto aut

    hr 9 Pod lupą TEST-u: Sen o IT 10 HR przyszłości

    nieruchomości12 Stradomska 12–1413 Botanika

    siesta14 Wełniane DIY

    dbamy o ciebie15 Czas zacząć ćwiczyć

    wokół stołu16 Świąteczne Drezno

    siedem uciech głównych 18 Krzysztof Głuchowski

    EnterEnter

    Automation and robotics are on everyone’s lips these days, including those who have very little idea about how the two are likely to affect their everyday lives in the first place, over a period as short as a decade, quite likely. Analysts and job-market experts are, of course, all happy and quick to indulge the ever-infectious fashion for talking about the future, predicting, prognosticating, forecasting, estimating and, in some cases, ‘divining’, for lack of a better word. Some try to scare the living daylights out of you, prophesying that a large chunk of the existing jobs will soon disappear, taken over by the never-hungry, non-complaining robots, while others do their best to play down the risks of any such scenarios, in your lifetime at least. The common denominator of all these speculations seems to be that the more creatively sophisticated your job, the longer you’re likely to keep it from your cute, mechanical [slash] AI successors. In other words, simple administrative tasks are likely to be replaced by super-efficient robots much sooner.For the nay-sayers, the cynics and the let’s-live-in-denial species, many jobs have already been replaced. Think of automated cash desks at shopping centres.Enough futurist gloom for now. Let’s focus on more down-to-earth matters, quite literally this time. You may have heard of the ambitious railway flyover project. The task at hand is to replace the traditional embankment with a fancy flyover, releasing new space and much more freedom of passage from one section of the

    Santa Bot is Coming to Town

    city to another (between Kopernika and Miodowa), not to men-tion the new creative ideas for developing this space.Trains are a big topic for us in this edition of What’s Up. Ironical-ly enough, they still are a song of the future, at least as long as we have no clue how to hover above ground, en masse. With all this talk about public transport’s superiority over private cars, especially in terms of carbon footprint and congestion, modern urban transport solutions will be given higher and higher prior-ity in Kraków. We can only hope fancy cycling infrastructure will soon follow.The rest of our December magazine is all about the word ‘new’, i.e. new housing developments, new luxury hotels, new trends in IT, new prospects for better salaries, etc. To put you in the Christ-mas mood, we go to Dresden to explore the traditions behind the German Stollen Christmas cake. We wish you wonderful Christmas Time. May it bring you good health, joy and peace of mind. Wesołych Świąt!

    Łukasz Cioch

    Jedno jest pewne: jeśli już teraz nie oswoimy się z myślą o Zro-botyzowanej Automatyzacji Procesów (RPA), łez i piwa będzie jeszcze więcej, a my w „What’s Up Magazine” z konieczności otworzymy whatsupowe biuro pośrednictwa pracy. Lub zwią-zek zawodowy, który poprowadzi na barykady wzburzone masy kwitnącego dotąd nad Wisłą rynku „centrów usług wspólnych”. Z okrzykiem – a jakże – „precz z robotami”!A może za 5‒10‒15 lat czytać nas będą również maszyny obda-rzone sztuczną inteligencją, a nawet ludzkimi kształtami? A może my, ludzie, będziemy odpoczywać, podczas gdy wirtualni czy ho-logramowi asystenci będą podawać nam „What’s Up Magazine” wraz z pachnącą poranną kawą? W grudniowym numerze naszego magazynu wróżymy – ale nie z fusów czy tetrabajtów danych – co stanie się z rynkiem pracy. Wtedy, gdy ludzkość na dobre zostanie wyparta z stanowisk, jakie teraz wydają się nam „po ludzku” nie-zastąpione. Nie tylko naszym zdaniem wyścig człowiek-maszyna już wystartował. I tylko od nas zależy czy damy się pokonać armii wydajnych 24 h na dobę botów i robotów.

    Co ciekawe, naszej rywalizacji z pracowitymi maszynami będzie przyglądać się zupełnie nowe otoczenie. Zmienią się miasta, w których żyjemy i pracujemy, oraz łączące je przestrzenie. Łódź zostanie przekopana podziemnym tunelem szybkiej kolei, War-szawa zyska pięciopasmową południową obwodnicę i połączy się ekspresówką z Krakowem. Stąd pomkniemy ciągiem dalszym ekspresówki w Tatry i na Podhale. Choć bardziej prawdopodobne, że zamiast jechać samochodem (oczywiście elektrycznym) czy Szwagropolem (ta nazwa pewnie się nie zmieni!), kupimy bilet z Krakowa na szybki pociąg do Nowego Sącza (godzina jazdy nową trasą) czy do Zakopanego (półtorej). A wszystko to ledwie w kilka lat. Czy znów – jak pokpiwał Tadeusz Różewicz w „Naszej małej stabilizacji” – żyjemy w czasach bez precedensu?Być może. Choć na razie przyzwyczajmy się do myśli, że zmieni się też Kraków. Otworzy wielkie połacie miasta, połączy rozdzielone przez ponad sto lat nasypem kolejowym dzielnice, zaaranżuje przestrzeń pod kolejowymi estakadami, puści nowymi torami kolej aglomeracyjną, którą wygodnie dojedziesz do pracy. W tym numerze rozmawiamy więc też z architektami. A oprócz mniej lub bardziej futurystycznych wizji proponujemy wam stały zestaw przyjemności dla ducha i ciała. Owocnej lektury!

    Redakcja

    Ile to już ciekłokrystalicznego atramentu wylaliśmy, prognozując, że za jakiś czas roboty wyleją nas wszystkich z roboty. Ile łez wypłakano i kufli piwa wypito, gdy w naszych dawnych pracach przyszło nam żegnać lubianą koleżankę czy lubianego kolegę .

  • Grudzień/Styczeń 2017 3temat numeru

    What’s up? Właśnie zostałaś/zostałeś zwolniony z pracy przez cyfrową panią z cyfrowego działu kadr. O tym, że ten system obsługują już bezduszne roboty, wiadomo było wcześniej. Ale do głowy nie przyszło dotąd, że robot może zdegradować czło-wieka. I zastąpić bardziej wydajną maszyną. Mamy rok, jaki mamy. Robotę zabiera ci robot. Koniec. Kropka.Hologram nie jest do końca przeźroczysty. Joi jest jak żywa, uwodzi nas swą pozorną konsystencją, w pełni odmalowanymi kształtami realnej kobiety. Emituje dźwięki, porozumiewa się, potrafi okazać szczere emocje. Towarzyszy w codziennym „życiu” melancholij-nemu androidowi o imieniu „K”, z którym przez niemal trzy go-dziny podróżujemy przez zatopione w rdzy i deszczu miasta post- -przemysłowej przyszłości. Joi można kupić, zainstalować dzięki aplikacji, testować, włączać i wyłączać pilotem o dowolnej porze. Jest piękna, miła, czuła, użyteczna. Jej kolejne, udoskonalane wersje uśmiechają się do ciebie z fluorescencyjnych citylightów…Tyle „Blade Runner 2049”, zmyślnie zrealizowany remake kul-towego filmu Ridleya Scotta „Łowca androidów” z 1982 roku. I choć tematykę poruszoną w tym wizjonerskim filmie łatwo sklasyfikować jako odległą nam, tutaj, w drugiej dekadzie XXI wieku, powszechnie już dyskutowane są prognozy, według któ-rych za dekadę lub dwie ludzkość zostanie otoczona w niemal każdej sferze sztuczną inteligencją, podłączonymi do sieci inte-ligentnymi urządzeniami czy zmyślnymi robotami. Nadchodzi

    Robotę zabierze robot

    Przełom wieków zdominowały komputery, obecnie ludzkość oszalała na punkcie smartfo-nów, ale najbliższa przyszłość należeć będzie do wirtualnych botów i wcielających się w na-sze role robotów. Co czeka nas na rynku pracy w dobie Zro-botyzowanej Automatyzacji Procesów?

    ciąg dalszy na str. 4

    era komputerowych botów, hologramów, hybrydowych platform – uważają specjaliści, jak choćby dr Aleksandra Przegalińska, filozofka, badaczka rozwoju nowych technologii w Massachusetts

    Institute of Technology w Bostonie.Jednak w dyskusji nad powszechnym za jakiś czas automatyzowaniem świata umyka nam wiele zagrożeń dla rodzaju ludzkiego. I nie cho-dzi tu nawet o opisywany przez scenarzystów science fiction czy futurologów bunt maszyn (według wielu teorii do pierwszej konfrontacji ludzi z maszynami może dojść na dużą skalę już w okolicach 2030 roku) czy – pokazane nie tylko w filmach typu „Blade Runner”, ale też w wielu naukowych prognozach i opracowaniach – kwe-stie wymieszania się gatunku ludzkiego z obda-rzonymi wyższą inteligencją humanoidami czy androidami. Te stopniowo mogą przejmować kontrolę nad światem, sprowadzając czynnik ludzki na margines rozwoju cywilizacji, wspólnej już z maszynami.

    gWAłToWny RoZWój użyTeCZnyCh RoBoTóW I InTelIgenTnyCh BoTóW, kTóRe SToPnIoWo ZA-CZynAją oDBIeRAć nAm PRACę, SPęDZA Sen Z oCZu PRACoWnIkóW Wykonu-jąCyCh W koRPoRACyj-nym łAńCuSZku mnIej SkomPlIkoWAne PRoCeSy. CI PójDą PoD nóż jAko PIeRWSI

    Za drogo nas kosztujesz.

    Zbyt wolno pracujesz.

    mamy kogoś tańszego.

    W zeszłym miesiącu system odnotował ci zbyt wiele dni wolnych.

    mamy kogoś, kto jest bardziej wydajny i nie zamierza brać wolnego.

  • www.whatsupmagazine.pl4 temat numeru

    dokończenie ze str. 3

    We are the robotsSztuczna inteligencja, rozszerzona czy wirtualna rzeczywistość, machine learning – te pojęcia od lat rozgrzewają świat naukow-ców, futurologów, specjalistów od nowych technologii. Opisy postępującej robotyzacji znajdziemy w niezliczonej liczbie przy-kładów z pogranicza nauki, kultury i popkultury, przeczytamy w książkach Stanisława Lema, usłyszymy na płytach zespołu Kraftwerk, obejrzymy w filmach „Metropolis” Fritza Langa czy „Odyseja Kosmiczna. 2001” Stanleya Kubricka.Wszędzie łatwo trafić na pogląd, że przesadny optymizm i brak odpowiedniej kontroli nad tworzonymi właśnie maszynami może powodować w przyszłości więcej szkody niż pożytku. – Nie jeste-śmy w stanie przewidzieć, co możemy osiągnąć, gdy ta inteligencja zostanie spotęgowana przez narzędzia posiadają-ce sztuczną inteligencję. Sukces w two-rzeniu sztucznej inteligencji będzie naj-większym wydarzeniem w historii ludz-kości. Niestety, może to też być ostatnie wydarzenie, jeśli nie nauczymy się unikać zagrożeń – przestrzega Stephen Haw-king, słynny astrofizyk i kosmolog.Jeśli wydaje ci się, że opisywane tu kie-runki rozwoju technologii to zbyt odległa wizja, którą powinny się martwić nasze wnuczęta, cofnij się do pierwszego ob-razka. Już teraz gwałtowny rozwój uży-tecznych robotów i inteligentnych botów, które stopniowo zaczynają odbierać nam pracę, spędza sen z oczu pracowników wykonujących w korporacyjnym łańcusz-ku mniej skomplikowane procesy. Ci pój-dą pod nóż jako pierwsi.– Telemarketerzy nie mają najmniejszych szans. Ale też inne zawody, które już teraz uważa się za dość odtwórcze, będą stop-niowo pozbawiane ludzkiego czynnika. Trudno prognozować, czy

    stanie się to za 5, 10 czy 20 lat, ale przy tak gwałtownym rozwoju automatycznych botów i wirtualnych doradców, taki zawód jak telemarketer nie wytrzyma konkurencji ze strony maszyn. Przegra z kretesem – ocenia dr Aleksandra Przegalińska. Powtarza, że nie ma sensu kształcić człowieka deklamującego np. oferty telefonii komórkowej czy marketu z butami, skoro to samo – nawet le-

    piej, a przede wszystkim taniej – potrafi zrobić komunikujący się z nami coraz bardziej przy-swajalnym językiem bot.Sporo dzieje się też na zakurzo-nym przez lata froncie rozwoju robotów. Kanciasta metalowa postać ze świecącymi oczami, metalicznym głosem i antenką to już przeszłość. Współczesne roboty naśladują niemal ide-alnie ruchy, gesty, manualne zdolności człowieka, nie boją się wykorzystywać modułów sztucznej inteligencji w  toku uczenia się coraz bardziej za-awansowanych zadań. Czas się do tego przyzwyczajać. Jak we wrześniu 2017 roku, gdy YuMi – flagowy robot techno-

    logicznego giganta ABB (również obecnego w Krakowie) – po-prowadził przed rozentuzjazmowaną publicznością teatru w to-skańskiej Pizie koncert muzyki poważnej, brawurowo wykonując zadania dyrygenta. Arię „La donna è mobile” z opery „Rigoletto” Giuseppe Verdiego śpiewał Andrea Bocelli, dźwięki dobywała Lucca Philharmonic Orchestra. A niewzruszony YuMi machał batutą trzymaną w metaliczno-białych szczypcach.

    BPo się zwijaTo tylko jeden z przykładów. Ale już na nim widać, że im bardziej maszyny, roboty, boty będą uczyć się więcej, tym szybciej będzie się przeobrażał rynek pracy. Nie tylko na świecie, ale i w Polsce stanie się to stosunkowo szybko. Tu wielu z was może oblecieć

    strach, bowiem według raportu „Global Services Location Index” A.T. Kearney z września 2017 roku w wyniku automatyzacji proce-sów w najbliższych pięciu latach w Polsce ubędzie 34 tys. etatów w sektorze BPO. Nic dziwnego, skoro maszyny już teraz potrafią dyrygować orkiestrami symfonicznymi czy przeprowadzać skom-plikowane operacje medyczne, co miałoby się stać z takimi dzia-łaniami jak wklepywanie liczb do arkuszy excel, proste operacje obliczeniowe, podstawowa księgowość. Tu zerknijmy na lokalne, polskie, ale i krakowskie podwórko. Mimo zauważalnego trendu podwyższania kompetencji i ściągania nad Wisłę coraz bardziej zaawansowanych biznesów, polski outsourcing stoi przecież głównie księgowością i finansami.„O ile w takich krajach jak USA zniknie sporo miejsc pracy, to nie dotknie to w tym samym stopniu hubów, np. Filipin, gdzie wy-konywane są usługi z zakresu obsługi klienta. Natomiast ryzy-ko utraty znaczącej liczby etatów istnieje w Indiach, gdzie jest duża koncentracja powtarzalnych procesów, czy Polsce, gdzie duża część portfela to procesy finansowo-księgowe” – czytamy w raporcie. A.T. Kearney potwierdza, że wskutek automatyzacji w ciągu kolejnych pięciu lat w Chinach, Indiach czy na Filipi-nach ubędzie ponad milion miejsc pracy. Są też dobre strony tej ewolucji, bowiem – jak uważają autorzy raportu – na każde cztery zlikwidowane etaty powstanie średnio jedno miejsce pracy związane z zarządzaniem procesami automatyzacji.– Coraz bardziej rozpowszechniony trend automatyzacji pracy pozwala nam przewidzieć redukcję etatów setek tysięcy nisko wy-kwalifikowanych pracowników w krajach związanych z centrami BPO – nie ma wątpliwości Arjun Sethi, partner and global head of A.T. Kearney Digital Transformation Practice, współautor raportu. I dodaje, że przed zastępowaniem mniej skomplikowanych zadań przez automaty nie ma ucieczki.

    TelemARkeTeRZy nIe mAją nAjmnIejSZyCh SZAnS. TRuDno PRognoZoWAć, CZy STAnIe SIę To ZA 5, 10 CZy 20 lAT, Ale PRZy TAk gWAł-ToWnym RoZWoju AuTo-mATyCZnyCh BoTóW I WIR-TuAlnyCh DoRADCóW, TAkI ZAWóD jAk TelemARkeTeR nIe WyTRZymA konkuRenCjI Ze STRony mASZyn. PRZegRA Z kReTeSem

    dr Aleksandra Przegalińska

  • Grudzień/Styczeń 2017 5temat numeru

    To się już dziejeGrozą wieje nie tylko w outsourcingu. Do 2030 roku blisko 140 tys. urzędników pracujących w administracji rządowej Wielkiej Brytanii ma zostać zastąpionych przez rozmaite rozwiązania tech-nologiczne. Oznacza to redukcję nawet 90 proc. zatrudnionych w tym sektorze. Oczywiście całej rewolucji przyświeca cel finan-sowy, bowiem generowane oszczędności mają wynieść nawet 2,7 mld funtów rocznie. W brytyjskiej służbie zdrowia (NHS), pracę może stracić blisko 100 tys. urzędników, a na dokładkę 25 tys. pracowników recepcji. Tu w kieszeni podatnika zostanie kolejne 1,8 mld funtów rocznie. Zdaniem analityków The McKinsey Global Institut, w ciągu najbliższych 50 lat automatyzacja rozmaitych procesów, które do tej pory wykonywali ludzie, powinna dopro-wadzić do wzrostu produktywności na poziomie od 0,8 do 1,4 proc. rocznie w skali globu. To ogromne wartości.Już teraz jednak boty przejmują spory kawał rzeczywistości, stając się, jeszcze niezauważalnie, towarzyszami naszej codzienności. W 2017 roku, ochrzczonym zresztą Rokiem Bota, automatyza-cja wielu procesów pędzi już własnym nurtem. Multum botów w chińskich komunikatorach typu WeChat, nawigacja od Google, asystent kupowania biletów lotniczych w holenderskim KLM, Siri w iPhonach, Alexa zintegrowana z setkami usług, m.in. Uberem, coraz bardziej popularne boty w facebookowym Messengerze. Mają gotowe odpowiedzi, ileś zapisanych scenariuszy rozmów, niektóre zaczynają wyczuwać emocje z tonu naszego głosu czy dobieranych słów.Mało kto protestuje przeciwko samoobsługowym kasom w mar-ketach typu Tesco czy Carrefour, ale to właśnie one doprowadzą w najbliższej przyszłości do sporych redukcji w zawodzie kasjera czy kasjerki. A działające we Wronkach pod Poznaniem pierwsze w Europie całkowicie zautomatyzowane centrum magazynowe firmy Amica to tak naprawdę – obok tryumfu użytecznej techno-logii – śmierć zawodu magazyniera. Ogromne, górujące nad oko-licą centrum jest od niedawna jednym z największych w Europie magazynów sprzętu AGD. Mieści się w nim blisko 250 tys. sztuk dużych urządzeń AGD (pralek, lodówek, kuchenek, każde z nich o wadze 50–70 kg), które dzięki w pełni zautomatyzowanemu sterowaniu może odpłynąć stąd do klienta w ciągu kilkunastu

    minut. Centrum pracuje 24 godziny na dobę, nie notuje przesto-jów, potrafi wydać na godzinę ponad 1600 sztuk sprzętu AGD, a co najciekawsze... obsługuje je tylko jeden człowiek.

    Widmo RPACzy więc w  najbliższej przyszłości Zrobotyzowana Automatyzacja Pro-cesów (Robotic Process Automation, w  skrócie RPA) zagrozi popularnym pod koniec drugiej dekady XXI wieku zawodom? Wszystko wskazuje na to, że tak, bowiem według wyliczeń firmy analitycznej Deloitte zadania, na które obecnie człowiek potrzebuje kwadran-sa, robot działający w oparciu o RPA może wykonać w… minutę. Oznacza to, że jeśli w ciągu jednego dnia od-bębnimy 32 takie procesy, robot nie da nam szans, kończąc dzień z blisko 500 wykonanymi zadaniami na koncie. Nie oszukujmy się, pracodawcom taki ob-rót spraw będzie bardzo odpowiadać. Na nasze miejsce zyskają niezwykle taniego w utrzymaniu „sztucznego” pracownika (koszta jedynie oprogramowania i serwisu), a na tym stanowisku efektywność wzrośnie blisko dwudziestokrotnie.Tylko z danych Deloitte zawartych m.in. w raporcie „The Robots Are Coming” wynika, że zatrudniony w centrum usług wspólnych mieszkaniec Indii kosztuje średnio globalną firmę o 36 proc. mniej niż jego kolega w Wielkiej Brytanii. Ale już w konfrontacji z od-powiednio zaprogramowanymi robotami okazuje się, że koszt spada aż o… 81 proc.– Czeka nas zastępowanie kolejnych grup zawodowych maszy-nami i wypieranie człowieka z procesu wytwarzania produktu. Plus równoległy proces demobilizowania pracowników o niższych

    kwalifikacjach i przekwalifikowanie ich wyłącznie do asysty ma-szynie czy prac serwisowych – uważa dr Przegalińska. Podkreśla jednak, że sporo miejsc pracy może czekać w miejscach, gdzie trzeba będzie… asystować maszynom.– Przynajmniej na początkowym etapie ktoś musi je monitoro-wać. W perspektywie kilkunastu lat nowe miejsca pracy będą powstawać w celu współpracy z maszynami. Kwestia, kto się załapie na ten nowy model pracy. Owszem, zawód informatyka czy programisty oceniany jest teraz, w roku 2017, jako bardzo pre-stiżowy. Ale z czasem przecież się upowszechni i będzie podlegał normalnym prawom dystrybucji. Specjalistów od programowania

    będą miliony. I co wtedy? – pyta retorycznie.RPA pociągnie więc za sobą zmiany nie tylko w  mode-lu pracy. Mowa też o  innej aranżacji czy nawet kon-struowaniu budynków (m.in. biurowych), niż te, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić. W końcu święta przestrzeń, jaką musiał zapewnić biu-rowy pracodawca swemu „żywemu” pracownikowi, w  przypadku „sztucznego” nie musi mieć racji bytu. Jak będzie więc wyglądać przy-szłość sektora BPO/SSC/IT w sytuacji mieszania ze sobą (choć może też separowania od siebie) pracowników, któ-

    rym bije serce i płynie krew w mózgu, od tych, których napędza kwarcowy mechanizm czy steruje nimi w pełni zautomatyzowa-ny proces zawieszony w wirtualnej chmurze? Przekonamy się. Na własnej skórze.

    Rafał Romanowski

    CZekA nAS ZASTęPoWAnIe ko-lejnyCh gRuP ZAWoDoWyCh mASZynAmI I WyPIeRAnIe CZłoWIekA Z PRoCeSu Wy-TWARZAnIA PRoDukTu. PluS RóWnoległy PRoCeS Demo-BIlIZoWAnIA PRACoWnIkóW o nIżSZyCh kWAlIfIkACjACh I PRZekWAlIfIkoWAnIe ICh WyłąCZnIe Do ASySTy mASZy-nIe CZy PRAC SeRWISoWyCh

    dr Aleksandra Przegalińska

  • www.whatsupmagazine.pl6 rozmowa numeru

    fot.

    Piot

    r Ban

    asik

    budujmy nowoczesnykraków

    bartosz piłat: Czy modernizacja linii kolejowej od Dwor-ca głównego na wschód, która oznacza zastąpienie nasypu ziemnego estakadą, nie jest najgłębszą od stu lat ingerencją w ścisłe centrum miasta, zarówno pod względem skali, jak i znaczenia zmian?piotr lewicki, kazimierz łatak: Z pewnością będzie jed-ną z największych ingerencji. Skalą można by to porównywać do zmian, jakie zaszły przy Dworcu Głównym na przełomie wieków XX i XXI. Zastąpienie magazynów i dworca autobusowego bu-dynkiem galerii handlowej, przedłużenie ulicy Pawiej i budowa nowego węzła komunikacyjnego przyniosło dużą zmianę funkcji tej części miasta.

    mogło być inaczej.Tak. W drugiej połowie lat 90. XX wieku dyskutowaliśmy o „No-wym mieście”, czyli projekcie zagospodarowania tego obszaru nie jednym, wielkim budynkiem handlowym, biurowcami i hotelem, ale siatką ulic i kamienicami, które tworzyłyby nową część mia-sta. To miał być dobry kawałek miasta. A jednak spory z inwesto-rami trwały, a wszystko ewoluowało. Uliczki między budynkami postanowiono zadaszyć, by milej spacerowało się w razie niepo-gody. Później z siatki ulic zrobiła się siatka korytarzy w budyn-ku handlowym, a na końcu powstała kubatura o niespotykanej wcześniej w tej części miasta skali, odmienna od pierwotnych planów ogromna galeria handlowa. Ma dwie fasady i dwie gołe ściany. Jedną pokryto muralem, a kibicowano temu zabiegowi go-rąco i fetowano zakończenie malowania. Tyle zostało z wielkiego projektu „Nowe miasto”.

    To przestroga?Z pewnością. Nie pierwsza i nie ostatnia. To przykład na to, jak nieskuteczna może się okazać strona społeczna i publiczna w zderzeniu z kapitałem. Przedstawicielom publicznym braku-je nie tylko środków, ale też determinacji, którą mają prywatni przedsiębiorcy.W idealnej sytuacji byłoby tak: kolej otrzymuje od miasta propo-zycję współpracy przy zagospodarowaniu terenu pod estakadą,

    To, co stało się z przestrzenią przy Dworcu głównym, to przestroga, że nie warto się spieszyć, lepiej stawiać na jakość niż szybkie efekty. Do tego, co pojawi się w miejscu obecnego nasypu kolejowego, powinniśmy pod-chodzić ze spokojem – mówią Piotr lewicki i kazimierz łatak, krakowscy architekci.

    miasto poszukuje inwestora. Prywatny inwestor, wielka firma deweloperska, zapewne zagraniczna, dostaje od miasta wytycz-ne, jakimi ma się kierować przy wykorzystaniu nowej miejskiej przestrzeni, a później czerpie z niej korzyści. Nie może więc pro-jektować ubojni drobiu, a także nie powinna stawiać na powie-lanie funkcji już obecnych w otoczeniu, czyli tworzyć przestrzeni na pijalnie alkoholu. Inwestor taki jednocześnie dokłada się do inwestycji kolejowej, dzięki czemu ma wpływ na kształt estaka-dy, uwzględniający funkcje, które umożliwią mu zysk. Kolej ma korzyść finansową, miasto i jego mieszkańcy korzyść wynikającą z nowej atrakcyjnej przestrzeni, zaś inwestor zarabia. To schemat partnerstwa publiczno-prywatnego obecny w wielu miejscach na świecie. W taki sposób realizowano choćby Canary Wharf.

    Wpływu na kształt estakady nie będziemy już mieć. już za późno.Właśnie. Dlatego jesteśmy rozgoryczeni tym, co stało się na skrzyżowaniu ulic Wielickiej i Powstańców. Powstała tam esta-kada kolejowa, budowla o niepowtarzalnej skali finansowej i in-żynieryjnej, która zmieniła tę część Zabłocia w niewłaściwy spo-sób. Nikt o tej budowli nie rozmawiał, skupialiśmy się wyłącznie na jej funkcji transportowej; o krajobrazie, o nowych funkcjach nie było rozmowy.To szokujące, gdy przypomnieć, że na mniejsze budynki publiczne albo na zagospodarowanie przestrzeni publicznej rozpisuje się konkursy. Tak było choćby z kładkami, placem Wolnica czy Pawi-lonem Wyspiański 2000. Część projektów zrealizowano, część nie, ale zabudowy nie pozostawiano przypadkowi. Tymczasem dla

    jeSTeśmy RoZgoRyCZenI Tym, Co STAło SIę nA SkRZyżoWAnIu ulIC WIelICkIej I PoWSTAńCóW. PoWSTAłA TAm eSTAkADA kole-joWA, BuDoWlA o nIePoWTA-RZAlnej SkAlI fInAnSoWej I InżynIeRyjnej, kTóRA ZmIenIłA Tę CZęść ZABłoCIA W nIeWłA-śCIWy SPoSóB

  • Grudzień/Styczeń 2017 7rozmowa numeru

    fot.

    Piot

    r Ban

    asik

    Elżbieta Koterba, zastępca prezydenta ds. rozwoju miasta Krakowa

    Wyzwanie dla projektantówPKP Polskie Linie Kolejowe SA realizu-je projekt: „Modernizacja linii kolejowej E30 na odcinku Kraków Główny Towaro-wy – Rudzice wraz z dobudową torów linii aglomeracyjnej”. W ramach tego projektu, na odcinku pomiędzy ulicami Kopernika i Miodową przewidziana jest likwidacja ist-niejącego nasypu kolejowego i zastąpienie go estakadą. W ten sposób zlikwidowana zostanie nieprzekraczalna dotąd bariera od-dzielająca Grzegórzki od Starego Miasta. Podobnie jak sto lat temu likwidacja nasy-pu kolei obwodowej dała początek Alejom Trzech Wieszczów, dzięki kompleksowemu

    zagospodarowaniu uwolnionej przestrzeni pod estakadami teren ten ma szanse w nie-dalekiej przyszłości stać się kluczową prze-strzenią publiczną Krakowa.

    Uwolnienie przestrzeni pod estakadami to nie tylko samo wykorzystanie w sumie wą-skiego pasa terenu. To także, a może przede wszystkim, możliwość wytworzenia całkiem nowych powiązań funkcjonalnych i prze-strzennych, które zmienią na zawsze szero-ko rozumiane otoczenie. W tym kontekście ważne jest spojrzenie z dalszej perspekty-wy urbanistycznej na istniejące uwarunko-wania i konsekwencje przedsięwzięcia. Do najpoważniejszych uwarunkowań zaliczyć należy choćby rozwiązania zastosowane w projekcie estakad, na przyjęcie których mia-sto nie miało wpływu. Nawiązujące do for-my istniejącego zabytkowego wiaduktu nad ul. Grzegórzecką rzędy masywnych podpór w dużym stopniu ograniczą swobodę zago-spodarowania i stanowić będą wyzwanie dla projektantów. Dlatego przyjęcie formu-ły konkursu architektoniczno-urbanistycz-nego jest jedyną racjonalną drogą do uzy-skania optymalnych rozwiązań przestrzeni, która będzie miała bezpośredni wpływ na codzienne życie mieszkańców tego  rejo-nu. Dlatego przygotowania będą poprzedzo-ne debatą publiczną. W okresie od 1 grudnia

    tak ogromnego obiektu nie przewidziano żadnej ścieżki konkur-sowej – biuro inżynieryjne zaprojektowało je, stosując wyłącznie wymogi transportowe i techniczne. Ta estakada mogła być dumą Krakowa. Dlatego tak bardzo się martwi to, co może stać się mię-dzy Wisłą a Dworcem Głównym, bo znów nie ma dyskusji i zno-wu efekt końcowy może być zwykłym obiektem inżynieryjnym.

    Budowa trwa, możemy więc dyskutować już tylko o zagospo-darowaniu tego, co pod nią.Tak, ale zaczynamy tę dyskusję o kilka lat za późno. Dziś wygląda to jak próba nadgonienia straconego czasu, ratowania sytuacji. A to nigdy nie służy efektowi końcowemu. Podejmując działania doraź-ne, możemy więc doczekać się tam kolejnego kombinatu rozryw-kowego, który nie wniesie nic pozytywnego w przestrzeń Starego Miasta, albo – co gorsza – wielkiego parkingu samochodowego. Wciąż jest bowiem obawa, że miasto będzie stało z boku tego procesu.

    estakada ma być ukończona do grudnia 2020 r.Nie oznacza to przecież, że w grudniu 2020 r. cała przestrzeń pod nią musi być zagospodaro-wana. Może lepiej nie spieszmy się z tym. Nie decydujmy o tym, co się ma tam stać w ciągu dwu, trzech lat. Może dyskutujmy do skutku, zagospodarowujmy partiami, tak żeby dopro-wadzić do prawdziwego porozumienia między inwestorami, mieszkańcami i miastem. To daje większą szansę na stworzenie dobrej przestrze-ni. Lepiej podyskutować niż znowu coś zepsuć.

    To brzmi, jak gorzka konstatacja naszego podejścia do prze-strzeni miejskiej w ostatnich latach.Od 1989 r. zrobiliśmy wielki skok gospodarczy, ale nie tak wielki społeczny. Stać nas na o wiele więcej, ale ten sukces opłaciliśmy chaosem urbanistycznym. Weszliśmy w nową erę z nadszarpnię-tym w okresie PRL krajobrazem Polski, a ćwierć wieku później musimy przyznać, że zniszczyliśmy go jeszcze bardziej.W 1990 r. kończyłem architekturę i z kolegami zaczytywaliśmy się w książce prof. Jacka Purchli „Jak powstał nowoczesny Kraków?”, napisanej dekadę wcześniej. I mieliśmy wtedy przekonanie, że po

    stu latach znowu będziemy budowali nowoczesny Kraków. Nie zbudowaliśmy. Powstał większy Kraków, powstały nowe budynki i osiedla, ale nie powstało nowe miasto.Wydaje mi się, że byliśmy bardzo niecierpliwi jako społeczeństwo. Każde ograniczenie, które mogło podnieść jakość przestrzeni, traktowaliśmy jako zamach na wolność. Stąd więc nasze przeko-nanie, że nie powinniśmy się spieszyć z projektowanie terenu pod estakadą kolejową. Może już dojrzeliśmy do tego, by zrozumieć, że warto podyskutować, nawet kosztem tego, że przez kilka lat pod torami nie będzie się wiele działo.

    Rozmawiał Bartosz Piłat

    Kazimierz Łatak i Piotr Lewicki – partnerzy w architekturze od blisko 30 lat, absolwenci Politechniki Krakowskiej. Wykładowcy i projektanci, zdobywcy wielu nagród, w tym Gold Urban Quality Award za projekt przebudowy pl. Bohaterów Getta. Autorzy projektu realizowanej obecnie hali sportowej Cracovii.

    2017 do lutego 2018 roku planowane jest przeprowadzenie konsultacji społecznych z mieszkańcami, dotyczących oczekiwań w zakresie sposobu i charakteru zagospoda-rowania tego terenu, obejmujące: ankietę internetową oraz otwarty formularz kon-sultacyjny dla mieszkańców do pobrania ze strony internetowej, otwarte spotkania kon-sultacyjne z mieszkańcami oraz spotkania o charakterze warsztatowym z mieszkańcami i użytkownikami. Informacje i dane zebra-ne w trakcie konsultacji społecznych będą podstawą do opracowania założeń konkursu architektoniczno-urbanistycznego na zago-spodarowanie ww. terenu, którego ogłosze-nie przewidziane jest na początek kwietnia 2018 roku. Forma konkursu jest niezbędna z uwagi na znaczenie oraz stopień złożoności i skomplikowania tego przedsięwzięcia.

    Władze miasta są żywotnie zainteresowane realizacją zamierzenia. Przygotowanie i re-alizacja przedsięwzięcia nie może się obyć bez ścisłej współpracy z PKP PLK. Istotnym elementem są tu kwestie formalne związane z dysponowaniem terenem dla celów zain-westowania oraz ze złożonych uwarunko-wań formalno-prawnych, w szczególności ze specyfiki przepisów dotyczących realizacji inwestycji kolejowych.

    mIelIśmy WTeDy PRZeko-nAnIe, że ZnoWu BęDZIemy BuDoWAlI noWoCZeSny kRAkóW. nIe ZBuDoWAlIśmy. PoWSTAł WIękSZy kRAkóW, PoWSTAły noWe BuDynkI I oSIeDlA, Ale nIe PoWSTAło noWe mIASTo

    fot.

    Just

    yna

    Mie

    lnik

    iew

    icz

  • www.whatsupmagazine.pl8 z miasta

    bartosz piłat: Trudno się rozwija sieć kolejową, kiedy nie można jeździć pociągami…grzegorz stawowy: Przebudowa linii kolejowych w Mało-polsce nie leży w rękach Kolei Małopolskich, ale w zarządzanych przez ministerstwo infrastruktury PKP Polskich Liniach Kole-jowych. Tam zapadły decyzje o tym, jak mają przebiegać prace remontowe i budowlane w Krakowie. Jednak nie można czekać z rozwijaniem Kolei Małopolskich i Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej, aż cała sieć torowisk będzie go-towa. Trzeba dopracować ofer-tę, znaleźć pracowników, kupić sprzęt – to wszystko jest kosz-towne i wymaga organizacji.

    Teraz nie jest jednak łatwo.Na obszarze Krakowa prze-pustowość torów, ze względu na prowadzoną przebudowę, spadła o 50 proc. Możemy jeź-dzić na linii Wieliczka – Kraków Główny – Balice najczęściej co godzinę. Stąd zastępcze au-tobusy, które mają ułatwić do-tarcie na lotnisko i z lotniska. To samo dotyczy Wieliczki. Utrudnienia mają trwać do końca ro-ku 2020 – ale nie dłużej, bo kolej musi się rozliczyć z dotacji unij-nych. Co więcej, ze względu na zasady panujące w polskiej sieci kolejowej, pociągi podmiejskie muszą przepuszczać ekspresy, tra-cą więc jeszcze więcej czasu i mają dodatkowe opóźnienia. Mam nadzieję, że warto poczekać, bo po modernizacji torów nie tylko będziemy mogli na każdej trasie jeździć częściej, ale też szybciej.

    jak to ma wyglądać?W grudniu 2020 r. pojawią się nowe rozkłady jazdy, które wyko-rzystają dwa dodatkowe – nieistniejące jeszcze – tory między Podłężem i Krakowem Głównym. Na każdej trasie pociągi Kolei Małopolskich będą mogły jeździć nawet co 20 minut. Efekt bę-dzie taki, że pociąg przyspieszony do Tarnowa pojedzie w ok. 45 minut, osobowy normalny – czyli zatrzymujący się na każdej sta-cji – w ok. godzinę i piętnaście minut. Tego rodzaju połączenia obsługiwane przez małopolskie pociągi mają docierać jeszcze do Sędziszowa przez Miechów, do Katowic, na lotnisko Balice, do Oświęcimia przez Zator oraz przez Chrzanów, do Wadowic przez Skawinę, do Nowego Sącza przez Stróże i dalej do Kry-nicy, a także do Gorlic i Jasła. Połączenie z Jasłem otwarliśmy 1 października 2017 roku. Kiedy między Katowicami a Krakowem zakończy się remont torów, to wspólnie z Kolejami Śląskimi bę-dziemy jeździli między miastami z częstotliwością co 30 minut.Po wybudowaniu łącznicy w Chabówce i zmodernizowaniu szla-ków kolejowych czas przejazdu powinien się skrócić nawet o pół

    – kupujemy nowe pociągi, szkolimy maszynistów, inwestujemy w obsłu-gę pasażerów. Stawiamy na kolej, bo pociągi będą niedługo najszybszym i najwygodniejszym środkiem transportu. łączymy małopolskę – mówi grzegorz Stawowy, prezes kolei małopolskich, firmy utworzonej przez marszałków małopolski.

    godziny – wtedy wzrośnie opłacalność regularnych kursów do Za-kopanego. Dla mieszkańców Wadowic, Skawiny czy tych dziś korzystających z powolnych pociągów jeżdżących między Kra-kowem i Katowicami będzie wielka zmiana. Wreszcie pojedzie-

    my szybciej. Ze Skawiny na Dworzec Główny w 24 minuty. Z Wadowic w  godzinę. Przesiadka na pociąg znacznej części Małopolan jest mo-im zdaniem pewna. Nowoczesny pociąg ma toalety, bezprzewodowy internet, gniazdka z prądem, miej-sca na wózki i rowery, jest klimaty-zowany. Jest też wygodny i punktu-alny: w Kolejach Małopolskich tylko 5 proc. kursów jest opóźnionych.

    Do pełnej wygody potrzeba jesz-cze wspólnego biletu na pociąg i komunikację w krakowie.Do pełnej integracji dojdzie moim

    zdaniem właśnie przed końcem 2020 r. Wraz ze skróceniem cza-su przejazdu będzie oczywiste, że niektórzy podróżni odpłyną z krakowskiej komunikacji miejskiej albo zaczną z niej korzystać w innych miejscach, być może będą korzystać także z rowerów. Wszystkim stronom: władzom gmin, w tym Krakowa, i władzom województwa będzie zależało na porozumieniu. Koleje Małopol-skie pełnią przede wszystkim rolę społeczną, więc nie wyobra-żam sobie innego scenariusza. Taki bilet działa już w Łodzi, więc

    nie ma wątpliwości, że da się porozumieć na obecnym gruncie legislacyjnym.

    Pociągi dojazdowe kojarzą się w Polsce głównie z wiekowymi składami.Bez przesady. W większości regionów, w tym w Małopolsce, szy-nobusy są obecne na torach przynajmniej od dekady. Faktem jest natomiast, że władze Małopolski będą musiały zdecydować się na o wiele bardziej dynamiczne inwestycje w sprzęt, jeśli chcemy zapewnić Małopolanom odpowiednią ofertę. Mamy w Kolejach Małopolskich 16 pociągów. To dwa-trzy razy za mało, by zapewnić transport z rozmachem, którego oczekują mieszkańcy.Obecny marszałek Jacek Krupa zdecydował wraz z zarządem, że już teraz, przy wsparciu środków unijnych, zamawiamy cztery krótsze pociągi (każdy za ok. 20 mln zł), zaś spółka Koleje Ma-łopolskie za środki własne zamawia pięć dłuższych, pięcioczło-nowych (kosztują ok. 25 mln zł za skład). Do tego województwo robi wewnętrzny audyt oszczędności wynikających z przetargów wykorzystujących regionalne środki unijne – część zaoszczędzo-nych środków będzie przeznaczona na zakup pociągów. To da możliwość zakupu kolejnych – od czterech do dziewięciu – pię-cioczłonowych składów.Przetarg będzie ogłoszony niebawem. Będzie to zamówienie na pięć pięcioczłonowych pociągów za ok. 120 mln zł netto wraz opcją na zakup kolejnych maszyn, zależnie od tego, ile środków uda się wygospodarować z Regionalnego Programu Operacyj-nego dla Małopolski.

    Dodatkowe pociągi oznaczają dodatkowych pracowników, a o maszynistów w Polsce nie tak łatwo. średnia wieku ma-szynisty w Polsce przekracza 50 lat.Ten problem w Kolejach Małopolskich już nie istnieje. Odkąd pojawiłem się w firmie, zrobiliśmy wszystko, aby ten problem rozwiązać. Poza przyjmowaniem maszynistów z innych firm, roz-poczęliśmy szkolenia dla tych, którzy mogli jeździć szynobusami

    WRAZ Ze SkRóCenIem CZASu PRZejAZDu PoCIągAmI BęDZIe oCZyWISTe, że nIekTóRZy Po-DRóżnI oDPłyną Z kRAkoW-SkIej komunIkACjI mIejSkIej AlBo ZACZną Z nIej koRZy-STAć W InnyCh mIejSCACh, Być może BęDą koRZySTAć TAkże Z RoWeRóW

    *kolei małopolskich** mniej

    Jeden pociąg*to sto aut**

    Grzegorz Stawowy, prezes Kolei Małopolskich

    fot.

    Piot

    r Ban

    asik

  • Grudzień/Styczeń 2017 9HR

    Dokładnie 175 lat temu napisano pierwszy program komputerowy. Trudno w to uwierzyć? Jeszcze trudniej, gdy okazuje się, że zrobiła to kobieta! To właśnie w październiku 1842 roku Ada Lovelace zapisała algorytm, który miał być użyty w maszynie analitycznej jej przyjaciela. Maszyna nigdy nie powstała, jednak Lovelace została uznana po latach za pierwszą programistkę. Wtedy nikt jeszcze nie przypuszczał, że dwa wieki później programowanie będzie jednym z najlepiej opłacanych zajęć.– Pensje w IT są wysokie i to w najbliższym czasie na pewno się nie zmieni. Absolwenci kierunków informatycznych mogą liczyć na to, że ich pierwsze wynagrodzenie będzie wynosić około 4,5–5 tys. zł brutto, a specjalistom z dłuższym stażem na konto każdego mie-siąca wpływa kilkanaście tysięcy złotych. Trzeba jednak pamiętać, że firmy w branży IT są wymagające – potrzebują osób z doświad-czeniem i konkretnymi umiejętnościami – mówi Edyta Pawka.O tych najlepszych, wyspecjalizowanych w niszowych językach programowania, walczą headhunterzy, rekrutujący dla najwięk-szych firm. Ci pracownicy mogą więc najwyżej narzekać na to, że ich skrzynka mailowa wypełniona jest spamem z zaproszenia-mi na kolejne rozmowy kwalifikacyjne.Nieco trudniej mają jednak ci, którzy stawiają swoje pierwsze kroki na rynku IT. Owszem, ofert jest wiele, ale konkurencja też ogromna, bo osób z podstawową wiedzą z zakresu informaty-ki i technologii pojawia się coraz więcej. Swoje zasługi w tym

    ma wysyp błyskawicznych kursów, które obiecują, że w miesiąc, trzy albo sześć zrobią z każdego specjalistę IT.– Sam przyspieszony kurs pracy nie zagwarantuje. Ale może otwo-rzyć drogę do praktyk czy stażów, gdzie łatwiej będzie rozwijać umiejętności i zdobywać kontakty w branży – mówi specjalista z TEST-u. Dodaje także, że kształcić się można samodzielnie: czytając książki lub blogi programistów, korzystając z webinarów czy biorąc udział w konferencjach i wydarzeniach dla branży IT. Warto pamiętać też, że w tym zawodzie trzeba uczyć się przez całe życie, bo wraz z rozwojem technologii ciągle pojawiają się nowe niezbędne umiejętności.W ogłoszeniach o pracę niezmiennie króluje Java, zaraz po niej JavaScript. Brakuje też twórców aplikacji mobilnych, programu-jących w Androidzie czy języku Swift dla iOS. Jeśli ktoś zastana-wia się, od jakiego języka zacząć swoją przygodę w IT, powinien jednak nie tylko rozważnie przejrzeć oferty pracy, ale także swój przyszły zawód dostosować do swoich predyspozycji i cech cha-rakteru.– Niektóre osoby mogą czuć się znudzone pracą cały czas nad jednym projektem, inne będą mogły rozwijać swoją kreatywność, projektując nowe rozwiązania dla klientów. Jeśli ktoś lubi szukać dziury w całym, może spróbować sił jako tester. IT to bardzo pojemna branża, więc trzeba świadomie wybrać swoją ścieżkę rozwoju – tłumaczy Edyta Pawka.

    Wielu specjalistów IT odrzuca karierę w wielkich firmach i decy-duje się na pracę jako freelancer. Trzeba wtedy liczyć się z tym, że w jednym miesiącu pracy będzie na kilkanaście godzin dziennie, ale w następnym może nie być jej w ogóle. Z umową o pracę jest stabilniej, ale za to ma się mniejszy wpływ na realizowane projekty.– Rynek IT ma naprawdę wiele do zaoferowania i ciągle się roz-wija. Twórcy oprogramowania, aplikacji, stron internetowych czy testerzy potrzebni są i w wielkich korporacjach, i w małych firmach. Strach przed tym, że rynek się może wkrótce zapełnić, jest nieuzasadniony – zapewnia Edyta Pawka.Sami zainteresowani ujawniać tożsamości nie chcą (ach, ci wszechobecni rekruterzy!), ale zapewniają, że w tej branży każdy może znaleźć coś dla siebie. Ta praca uczy cierpliwości i wytrwa-łości w dążeniu do celu, a to przecież cechy przydatne zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.

    Dagmara Marcinek

    hr pod lupą testu

    Sen o IT o javie na jawie śnią wszyscy, którym marzą się wielkie zarobki w IT. Czy jednak na każdego informatyka czekają kokosy? I czy do tego raju można dostać się po błyska-wicznym kursie programowania? o pracy w branży IT opowiada edyta Pawka, kon-sultant w Dziale Rekrutacji Advisory group TeST human Resources.

    Edyta Pawka – konsultant w Dziale Rekrutacji Advisory Group TEST Human Resources

    spalinowymi. Dwa takie szkolenia trwają obecnie. Rozpoczęliśmy też pierwszy kurs dla 20 osób na świadectwo maszynisty (peł-ne wyszkolenie dające możliwość samodzielnego prowadzenia pociągu osobowego). Szkolenie rozpoczęło się 2 października, a zakończy na przełomie stycznia i lutego 2019 roku. Trwa pół-tora roku, bo przyszły maszynista musi spędzić pod okiem in-struktorów odpowiednią liczbę godzin. Na wiosnę przyszłego roku planuję kolejne szkolenie dla 20 osób na licencję maszyni-sty. Licencja jest niezbędna do podjęcia szkolenia na świadec-two maszynisty. Samo szkolenie na świadectwo rozpocznie się prawdopodobnie w październiku 2018 roku. Ten kurs powinien się zakończyć na początku 2020 roku. Dodatkowo już teraz szko-limy 14 dotychczasowych sprzedawców biletów na kierowników pociągów, by mogli kierować zespołem i prowadzić pociąg. Mu-simy wyprzedzić trend, a przejmowanie maszynistów od innych przewoźników długofalowo nie ma sensu, bo oni będą odchodzili na zasłużone emerytury. Chcemy, by Koleje Małopolskie dawały możliwość awansu i rozwoju, by były atrakcyjnym pracodawcą.Obsługa Kolei Małopolskich może wkrótce będzie wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt. Dziś musi nosić krótkofalówki, ka-sy mobilne, czytniki do kart i biletów itd. Wszystko to waży kilka kilogramów. Tymczasem pojawiają się nowe metody płatności. Rozpoczęliśmy rozmowy o wprowadzeniu innowacyjnego, jesz-cze w Polsce nieznanego sposobu płatności kartą. Mam nadzieję, że to się nam uda. Dodatkowo dojdą dla kierowników nowe obo-

    wiązki, jak informowanie pasażerów przez głośniki, dlaczego po-ciąg stoi i co będzie dalej się działo. Taką informację pasażerowie mają uzyskać najdalej do pięciu minut od powstania problemu.

    na razie kłopoty są z zapowiedziami na dworcach w małych miejscowościach.Tak. Niestety tu mogę tylko interweniować i upominać się o zmia-ny na lepsze. Przystanki i dworce nie są w naszych rękach, płaci-my za korzystanie z nich, ale nie mamy bezpośredniego wpływu na jakość automatycznych zapowiedzi głosowych. To wszystko będzie się jednak zmieniać wraz z infrastrukturą. Kłopoty z za-powiedziami powinny się zmniejszyć po wprowadzeniu nowych systemów sterowania ruchem na torach, które będą się wspierać m.in. systemem GPS.

    Bez tego trudno będzie przekonać mieszkańców małopolski do pociągów?Mamy trochę planów promocyjnych. Prowadzimy rozmowy z in-stytucjami kultury, by np. bilet Kolei Małopolskich uprawniał do zniżki w teatrach czy muzeach. Budujemy też ofertę week-endową, która połączy Koleje Małopolskie z turystyką. Ta idea narodziła się w Gorlicach. Taka oferta ma promować załadunek roweru do naszego pociągu i bonusową cenę za nocleg weeken-dowy. Dla nas to szansa pokazania możliwości, dla mniejszych miejscowości okazja do wzmocnienia ruchu turystycznego opar-

    tego na ekologicznych środkach transportu. Miasta skorzystają też na mniejszym ruchu ulicznym.Będziemy kontynuować świąteczne kursy do Zakopanego i w dłu-gie weekendy. Powrót po sylwestrze z Zakopanego pociągiem, a nie samochodem, to korzystna alternatywa. Jeden pociąg to na-wet 100 aut mniej na zakopiance (to kolejka aut o długości 800 m). W najbliższe wakacje pociągi Kolei Małopolskich będą jeździły do Zakopanego w każdy weekend.

    koleje małopolskie mają jednak służyć na co dzień, a nie tylko od święta.Oczywiście. Dlatego finalizujemy rozmowy z przewoźnikami, którzy w takich miejscowościach jak Skawina, Wieliczka, Brze-sko czy Miechów mają dowozić ludzi nie do Krakowa, ale na sta-cje kolejowe. Następnie ogłosimy przetargi na firmy, z którymi podpiszemy umowy na komunikację dowozową. Na przykład w Wieliczce chcemy wprowadzić już w przyszłym roku wymóg, aby w ciągu kilku miesięcy wyposażyć przewoźników w fabrycz-nie nowe pojazdy, które będą umożliwiały wejście osobie niepeł-nosprawnej. Staramy się myśleć o komforcie naszych pasażerów nie tylko w pociągu.

    Rozmawiał Bartosz Piłat

    dokończenie ze str. 8

  • www.whatsupmagazine.pl10 HR

    fot.

    mat

    eria

    ły p

    raso

    we

    – Mogłoby się wydawać, że zmiany, które mają nastąpić w spo-łeczeństwie w przyszłości, mogą nie być interesujące dla mene-dżerów i dyrektorów HR, ale to nic bardziej mylnego. Aby opra-cowywać efektywne strategie działania na „tu i teraz”, warto wiedzieć, co czeka na nas w przyszłości. Stąd pomysł na zapro-szenie Natalii Hatalskiej na konferencję i zaopatrzenie uczest-ników w wiedzę na temat możliwych scenariuszy zmian – mówi Dominika Nawrocka, dyrektor me-rytoryczna konferencji „HR w  Centrach Usług Biznesowych i  IT”, która odbyła się w dniach 19–20 października w Muzeum Lotnictwa w Krakowie.Natalia Hatalska to ana-lityk trendów, założyciel-ka instytutu badania nad przyszłością, uznana przez „Wysokie Obcasy” za jedną z 50 najbardziej wpływowych kobiet w Polsce, a także Kobieta Roku 2017 według „Glamour”. Na konferencji mówiła, że nikt nie wie, jak będzie wyglądać przyszłość, ale można spróbować ją przewidzieć i się na nią przygotować. Dlatego jej instytut opracował pięć scenariu-szy przyszłości, które mogą zaistnieć na rynku pracy. Każdy z nich

    menedżerowie i dyrektorzy HR powinni przeanalizować, by nie przespać momentu, kiedy przyszłość stanie się teraźniejszością.

    Pięć scenariuszy przyszłościPierwszy, „working forever”, zaistnieje wte-dy, gdy naukowcom uda się wyeliminować choroby i starzenie się, a życie ludzkie dzięki temu znacznie się wydłuży. Wtedy zarzą-dzający kadrą będą musieli przygotować się na urlopy liczone w latach oraz na zespoły złożone z pracowników 25-letnich i… 103-let-nich. Drugi scenariusz, „the useless class”, zakłada, że nasze obowiązki przejmą roboty, a na rynku zostaną tylko te zawody, które wymagają kreatywności i  samodzielnego myślenia.Te scenariusze brzmią jak science fiction, ale kolejne dwa już zaczęły się urzeczywistniać.

    Ludzie dbają o work-life balance, dlatego zamiast dostosowy-wać się do pracy, chcą, żeby praca dostosowywała się do nich. Stąd elastyczny czas pracy, home office i freelancing. „People per hour” zakłada, że ludzie nie będą zatrudniani na stałe, ale będą pracować tylko projektowo – jak ekipa filmowa. Czwarta wizja, „through the glass door”, też już obowiązuje – firmy uczą się funkcjonować w świecie, gdzie wszystko jest transparentne. Wewnętrzna notatka? W pięć minut może znaleźć się na Twitte-

    rze. Tajemnica wynagrodzenia? Wysyłana SMS-em do koleżanki. Baza danych? Bez odpowiednich zabezpieczeń „wychodzi” z fir-my wraz z pracownikiem.Pesymistycznie brzmi nazwa ostatniego scenariusza – „there are no jobs on a dead planet”, ale w rzeczywistości odnosi się do tego, by pracownicy działów HR zauważyli wpływ klimatu na efektywność pracowników.

    Pięć lat konferencjiCzy te scenariusze się sprawdzą? Zobaczymy, ale warto przy-pomnieć, że jeszcze kilka lat temu sztuczna inteligencja czy cy-berzagrożenia były melodią przyszłości, a dziś to już aktualne tematy poruszane na konferencji HR. Tak jak wzbicie się maszyny w powietrze kiedyś wydawało się nieosiągalne, tak dziś mogliśmy odlecieć do świata HR w lotniczej scenerii i to dosłownie! Jak się okazało, „odlotowo” było również dla uczestników tegorocz-nej edycji. – Dostaliśmy bardzo pozytywny feedback od osób uczestniczących w wydarzeniu, szczególnie dotyczący programu merytorycznego, ale również tego, że udało nam się ich pozytyw-nie zaskoczyć fajnym i inspirującym miejscem, nową koncepcją konferencji, a jednocześnie zachować tę niepowtarzalną atmos-ferę, która towarzyszy nam każdego roku– podkreśla dyrektor merytoryczna. Organizatorów konferencji za rok czeka nie lada wyzwanie – piąta, jubileuszowa edycja „HR w Centrach Usług Biz-nesowych i IT”. Pomysłów na uczczenie tego w niestandardowy sposób, jak mają w zwyczaju organizatorzy, już teraz nie brakuje. Jedno jest pewne, tam po prostu trzeba być! – Z pewnością bę-dziemy świętować nasz jubileusz, dlatego już dziś zapraszamy! – mówi Dominika Nawrocka.

    Dagmara Marcinek

    Wyobrażacie sobie pracować jeszcze przez 80 lat? Brzmi strasznie? Pewnie przyjemniejsza jest wizja nieustającego urlopu, podczas gdy naszą pracę wykonują roboty. świetnie! Tylko za co wtedy pojechać na wakacje? jak będzie wyglądać praca w przyszłości? między innymi o tym rozmawiano na konferencji „hR w Centrach usług Biznesowych i IT”.

    InSTyTuT nATAlII hATAlSkIej oPRACoWAł PIęć SCenA-RIuSZy PRZySZłośCI, kTóRe mogą ZAISTnIeć nA Rynku PRACy. kAżDy Z nICh mene-DżeRoWIe I DyRekToRZy hR PoWInnI PRZeAnAlIZoWAć, By nIe PRZeSPAć momenTu, kIeDy PRZySZłość STAnIe SIę TeRAźnIejSZośCIą

    przyszłości

  • reklama

  • www.whatsupmagazine.pl12 nieruchomości

    Liczby mocno stoją za Krakowem. W swoim najnowszym raporcie (Market Insights, raport roczny 2017) Colliers International po-daje, że w Polsce wciąż trwa hossa na rynku hotelowym. Według danych firmy STR Global wskaźnik Revpar (to przychód na każdy dostępny pokój) wzrósł o 11 procent. Był to jeden z najwyższych wzrostów w Europie. Ustabilizowało się przy tym obłożenie i śred-nia cena.Dlatego sporo dzieje się w inwestycjach hotelowych. Transakcje na tym rynku w Polsce osiągnęły rekordową wartość 340 mln euro. W Krakowie największą wydarzeniem była zmiana właści-ciela Sheratona – nowym (za ok. 70 mln euro) został fundusz Invesco.Rynek nieruchomości komercyjnych przeży-wał już boom – w  latach 2005–2007 rósł skokowo po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Teraz gene-za tego wzrostu jest inna, inaczej też rozkładają się beneficjenci tego skoku. Nie jest nim już głównie Warszawa, bardzo mocno rośnie Kraków.

    Przemysł spotkańW 2016 r. Poland Convention Bureau raportowało, że w Polsce zorganizowano prawie 35 tys. wydarzeń typu MICE (Meetings, Incentives, Conventions, Exhibitions). Było to niemal dwa razy więcej niż przed rokiem. Według szacunków polska gospodarka dostała przez to zastrzyk na poziomie półtora miliarda złotych.Warto przy tym zaznaczyć, że choć najwięcej wydarzeń ściągnę-

    Restauracja w kościele i pięć gwiazdek pod Wawelem

    hotelarski rynek dawnej stolicy Polski wznosi się na nowy poziom dzięki rozwijającemu się przemysłowi spotkań i bran-ży usług dla biznesu. na ich potrzeby powstaje w centrum krakowa pięciogwiazdkowy Autograph Collection hotel ze 125 pokojami.

    ła Warszawa, to wśród organizatorów kongresów i konferencji stolicę (3258) wyprzedził Kraków (3529). Udało się to m.in. dzięki otwarciu ICE Kraków oraz Tauron Areny – to obiekty przyciągają-ce do Krakowa najlepszych, bo najbogatszych turystów.

    Rozwój krakowskiego rynku komercyjnego dobrze ilustruje skok podaży powierzchni biu-rowej. W drugiej połowie tego roku jej zasoby w mieście przekroczyły milion metrów kwa-dratowych. Branżę napędza głównie sektor usług dla biznesu, który w ostatnich latach poszerzył się mocno o branże kreatywne.

    Dla wymagających– Kraków nie jest już na pewno miastem tylko dla taniej turystyki. Ma bardzo zróżnicowa-ną ofertę, również biznesową. Cieszymy się, że będziemy mogli zaproponować coś wyjąt-kowego dla tych najbardziej wymagających. Tym bardziej że będzie to pierwszy tego typu kompleks, gdzie znajdzie się luksusowy hotel

    oraz wyjątkowe, ukryte w głębi ogrodu apartamenty – zauważa Małgorzata Nowosielska, dyrektor marketingu i sprzedaży ob-szaru południe Angel Poland Group.Firma specjalizuje się w inwestycjach z segmentu premium. Ich najnowszy, krakowski projekt zlokalizowany jest w bezpośrednim sąsiedztwie Wawelu: przy ul. Stradomskiej 12–14. Powstaje tam pięciogwiazdkowy hotel Stradom House 12/14 z planowanymi 125 pokojami, spa oraz 133 luksusowe apartamenty Angel Stradom.– Hotel dołączy do Autograph Collection Hotels, lifestyle’owej marki należącej do Marriott International, największej firmy ho-telarskiej na świecie. Będzie przy tym pierwszym obiektem tej

    ekskluzywnej linii w Polsce – zaznacza Małgorzata Nowosielska. – Do Autograph Collection Hotels należą wyłącznie najbardziej unikalne i najpiękniejsze nieruchomości na świecie, starannie selekcjonowane przez Marriott – dodaje Nowosielska.

    kraków, Tokio, nowy jorkJak więc będzie wyglądał krakowski hotel sieci, która może się pochwalić m.in. Algonquin Times Square w Nowym Jorku czy The Prince Sakura w Tokio? Krakowska inwestycja będzie unikatowa i z historycznym rodowodem. Obejmuje kamienicę przy ul. Stra-domskiej, której historia sięga XIV wieku. Na przestrzeni wieków w budynku mieściły się m.in. szpital, urząd celny i siedziba do-wództwa wojskowego, a na tyłach – istniejący do dziś – barokowy kościół św. Jadwigi.– Bogata historia budynku, w połączeniu z pełną charakteru architekturą z przełomu XVIII i XIX wieku, sprawiają, że miejsce to jest najlepszą lokalizacją dla flagowego hotelu naszej mar-ki – uważa John Licence z sieci Autograph Collection Hotels. Są już wśród nich są takie historyczne perły jak m.in. okaza-ły neorenesansowy pałac Boscolo w Pradze czy Nassau Breda zlokalizowany częściowo w zabytkowym klasztorze. Krakowski Autograph Stradom House 12/14 będzie mógł pochwalić się jedną z najlepszych restauracji w Krakowie z wysokim na dziewięć me-trów barem, mieszczącą się w unikalnej i eleganckiej przestrzeni zorganizowanej… w dawnym kościele. – Wierzymy, że stanie się ona miejscem spotkań krakowian, a goście hotelowi poczują się jak w domu w jednym z najstarszych i najbardziej tętniących życiem europejskich miast – podkreśla Małgorzata Nowosielska.Ron Ben Shachar, współwłaściciel Angel Poland Group, tak tłuma-czy ideę inwestycji: – Każdy nasz projekt ma przynieść korzyści miastu, w którym powstaje. To poprawa jakości otoczenia, ale też korzystny wpływ na lokalną gospodarkę.Wraz z hotelem Stradom House 12/14 powstanie 133 luksusowych apartamentów oraz ogród o powierzchni 6 tys. m kw. z wyjątkowo zróżnicowaną zielenią: od ziół, przez różne gatunki drzew owo-cowych, po drzewa liściaste.

    Dawid Hajok

    PRZy ul. STRADomSkIej 12– –14 PoWSTAje PIęCIo-gWIAZDkoWy hoTel STRA-Dom houSe 12/14 Z PlA-noWAnymI 125 PokojAmI, SPA oRAZ 133 lukSuSoWe APARTAmenTy Angel STRA-Dom, A TAkże ReSTAuRACjA mIeSZCZąCA SIę W DAWnym kośCIele

  • Grudzień/Styczeń 2017 13prezentacja

    jeśli na pierwszych kartkach kilkustronicowego katalogu z ofertą mieszkań znajdujesz nie tylko wizualizacje nowego osiedla, ale klasyczne rysunki goździka kropkowanego czy modraszka telejusa, to wiedz, że coś się dzieje. Ale gdyby chcieć przedstawić wszystkie gatunki roślin i motyli, które występują w pobliżu osiedla Botanika, folder musiałby być znacznie grubszy.Współczesne standardy budownictwa mieszkaniowego są na tyle wysokie – i na tyle mocno obwarowane przepisami – że tym, co odróżnia od siebie poszczególne inwestycje, nie jest już jakość wykonania, ale raczej przyjazne, zielone otoczenie, dostępność usług czy łatwość dojazdu – zarówno komunikacją miejską, jak i własnym autem. Bo „mieszkać” to nie tylko sypiać w domu po pracy od poniedziałku do piątku, ale także – a może przede wszystkim – odpoczywać, spotykać się ze znajomymi, spacerować i zachowywać równowagę ducha.– Może to nieczęsto spotykane podejście, ale chcieliśmy, żeby w naszych mieszkaniach można było żyć, a nie tylko mieszkać – opowiada Janusz Roczniak, prezes Stylhut Sp. z o.o., odpowie-dzialnej za inwestycję. – Dlatego miejsce na osiedle Botanika znaleźliśmy na granicy między Nową Hutą a Czyżynami, tuż przy Łąkach Nowohuckich, czyli zielonym terenie blisko dwukrotnie większym od krakowskich Błoń.Chyba żadna z krakowskich inwestycji mieszkaniowych nie ma wokół siebie takiej przyrody: blisko sześćdziesiąt hektarów na-turalnego terenu z dziką zielenią i ptactwem, ścieżkami spacero-wymi i trasami biegowymi. Prawdziwe łąki kwietne z szuwarami i trzcinami nie tylko widać z okien, ale – jak zapewniają projek-tanci osiedla – są one w zasadzie na wyciągnięcie ręki. Mowa nie

    mieszkania dobre do życia

    tylko o zielonych dachach, które zapewniają osiedlu specyficzny mikroklimat, tłumią hałas oraz zapobiegają stratom ciepła zimą i nadmiernemu nagrzewaniu się latem. To także wyposażone we własne nawodnienie rośliny na elewacjach i balkonach, które sprawiają, że zieleń zaczyna się tuż za oknem.Bliskość przyrody nie oznacza w tym przypadku problemów z dojazdem czy położenia na peryferiach mia-sta – do pełnej oferty kulturalnej i handlowo--usługowej jest nie więcej niż kilkaset metrów, a w zasięgu kilku minut jazdy autem znajdują się nowohuckie teatry i czyżyńskie centra han-dlowe. Bezpieczeństwo – zarówno dla pieszych, jak i rowerzystów oraz kierowców – zapewni przebudowana ulica bp. Tomickiego, która w przyszłym roku stanie się pełnoprawną ulicą z wygodnymi chodnikami, oświetleniem i ścież-kami rowerowymi.Bezpieczeństwo to jedno ze słów kluczy w opi-sie Botaniki – nie na darmo Nowa Huta uwa-żana jest za najbezpieczniejszą z krakowskich dzielnic, zaś Czyżyny – za najbardziej przyja-zną i zadbaną (Ranking Dzielnic Otodom 2017).

    Również w innych kategoriach obie dzielnice są na wysokich pozycjach, warto więc właśnie tam rozglądać się za swoim M.– Wśród ponad dwustu mieszkań w pierwszym z budynków osie-dla Botanika (docelowo powstaną trzy) każdy znajdzie coś dla siebie – zapewnia Janusz Roczniak. – Od kameralnych, trzydzie-stometrowych kawalerek aż po apartamenty o metrażu prze-kraczającym 80 metrów kwadratowych. To znakomita oferta dla osób, które szukają swojego pierwszego mieszkania, ale także tych, które chciałyby się przenieść w bardziej ciche i ustronne miejsce z całą rodziną – dodaje Roczniak.Rodziny z dziećmi ucieszą się z przedszkola, które znajdzie się na parterze jednego z budynków. Nowohuckie Centrum Kultury zapewni duży wybór zajęć pozaszkolnych, a także możliwość rozwi-jania swoich pasji i zainteresowań dla starszych i młodszych miesz-

    kańców. Wbrew pozorom ustronne położenie osiedla nie izoluje go od inwestycji – w pobliżu dynamicznie rozwijają się centra usług biznesowych, a Nowa Huta ma stać się zagłębiem nowych technologii. Można więc zakładać, że popyt na mieszkania w tej okolicy będzie rósł, a ceny będą rosły w dłuższym okresie.– Nasza firma działa w branży budowlanej od lat. Sta-ramy się, by nasi klienci byli zadowoleni i dobrze czuli się w swoich mieszkaniach. Żyli tam, a nie tylko noco-wali – przekonuje Janusz Roczniak. Na potwierdzenie przytacza historie klientów, którzy chcieli zakupić mieszkanie w celach inwestycyjnych, ale kiedy zoba-czyli okolicę, decydowali, że sami wolą zamieszkać na Botanice.

    Osiedle Botanika, ul. bp. Piotra Tomickiego www.osiedlebotanika.pl

    Osiedle Botanika

    trzy etapy budynek A  w stanie surowym zam- kniętym, przekazanie mieszkań latem 2018 roku budynek B zakończenie budowy w IV kwartale 2019 budynek C start budowy w 2020 roku ceny od 5300 do 5900 zł/m2 biuro sprzedaży al. Jana Pawła II 150.

    reklama

    ZIELONO NAM!...przez cały rok

    tel. 12 311 88 00www.osiedlebotanika.pl

    ZIELONO NAM!

  • www.whatsupmagazine.pl14 siesta

    – Kilimy i makatki opanowały Stany Zjednoczone. Przeglądając Instagram, można je znaleźć na co drugim zdjęciu mieszkania. To samo można zaobserwować w amerykańskim serwisie Etsy, tam takich produktów do kupienia jest tysiące; w Polsce na Pa-kamerze zaledwie kilkanaście. Ale widać już, że ręcznie tkane ozdoby powoli stają się popularne także u nas – mówi Tola Ochnio z Kilim All.Tola wspomina, że w jej domu zawsze pełno było wełny, bo jej mama zawodowo zajmowała się tkaniem gobelinów. Nauczyła ją tkania i pokazała podstawowe sploty. Reszta to już inicjatywa Toli – wykorzystując umiejętności nabywane od dziecka i inspi-racje napotkane w internecie stworzyła własną markę Kilim All.

    Wełniane

    Wydawało się, że moda na kilimy i makatki minęła kilka dziesięcioleci temu. jednak trend na tkane ozdoby ścienne właśnie powraca. W odświeżonej i unowocześnionej wersji, z frędzlami, różnymi splotami, biało-czarne albo w pastelowych czy mocnych kolorach dodadzą charakteru każdemu wnętrzu. A tkanie to doskonały pomysł na zimo-we wieczory.

    Pod tym szyldem nie tylko projektuje, produkuje i sprzedaje „tkane obrazy”, ale także przekazu-je swoją wiedzę na warsztatach prowadzonych w kilku miastach Polski.

    Cuda ze Wschodu na polskiej wsiChociaż dziś tworząc nowoczesne wersje de-koracji spogląda się raczej w stronę Ameryki, bo to stamtąd wędruje moda na ubarwianie ścian kolorowymi wełnianymi ozdobami, trze-ba przypomnieć, że tradycyjne tkaniny trafiły do nas ze Wschodu. Kilimy pochodzą z Persji, znane były też w starożytnej Grecji czy Egipcie, a w Europie rozprzestrzeniły się dopiero w śre-dniowieczu. Zmodyfikowane, ludowe wersje zdobiły ściany polskich mieszkań, szczególnie w XVIII wieku, a później projektowane były przez takich artystów jak Stanisław Wyspiański czy Zofia Stryjeńska. Makatki także trafiły do Polski ze Wschodu, zadomowiły się głównie na wsiach, gdzie stały się elementem sztuki ludowej. Dzi-siejsze ozdoby zdecydowanie różnią się od tych tradycyjnych, niezmiennie jednak kilim to tka-nina dwustronna przeznaczona do zawieszenia na ścianie, a tę samą technikę można wykorzy-stać również do robienia dywaników czy ozdób na stół. Makatki natomiast mogą być dzierga-ne, wyszywane lub wykonywane techniką pa-tchworkową.Nowe formy tkanin łączą w sobie kilka stylów,

    wąskie sploty mieszają się z grubymi, pojawiają się wzory geo-metryczne, kolorowe paski i dużo swobodnie zwisających frędzli. – Teraz słów „kilim” i „makatka” używa się zamiennie, wiele osób nie ma w ogóle pojęcia, co to jest i  jak wygląda. Moje unowo-cześnione wersje tkanin dekoracyjnych wykorzystują zarówno elementy właściwie kilimom, jaki i makatkom, więc trudno je roz-różnić. I nie chodzi tylko o wygląd, ale także o technikę przygoto-wywania: kilimy tka się wełną na płasko na krośnie, na osnowie wełnianej lub lnianej, do zrobienia makatek wystarczy zwykła rama i są mniej skomplikowane – wyjaśnia właścicielka Kilim All.

    naturalnie i nowocześnieOdświeżone wersje makatek i kilimów sprawdzają się w każ-dym wnętrzu, wszystko zależy od koloru, wielkości i  wzoru. Najlepiej zapewne jest im w naturalnych przestrzeniach, gdzie zawieszony na leśnym patyku wełniany splot doskonale kompo-

    nuje się z drewnem i zielonymi roślinami. Dobrze im będzie też w pokojach etno czy boho, gdy pojawią się obok innych hand-made’owych dekoracji. Na pewno nie powinno ich zabraknąć w mieszkaniach urządzonych w skandynawskim stylu, bo tam obecność wełnianych dodatków dodaje domowego i przytulnego charakteru. Wełniane dekoracje ocieplą wnętrze, a żywe kolory mogą stanowić przeciwwagę dla utrzymanych w chłodnych to-nacjach ścian. Kilimy i makatki są na pewno dobrym pomysłem na nadanie oryginalności mieszkaniu, bo ich ręczne przygotowy-wanie gwarantuje unikalność wzoru, a jeśli chcemy, by dekoracja jeszcze bardziej podkreślała nasz indywidualny gust, możemy przygotować ją sami.

    nic trudnegoSamodzielne tkanie kilimów i makatek to sposób na produktywne wykorzystanie wolnego czasu dla wszystkich osób, które uwiel-biają rękodzieło, ale znudziły im się już decoupage czy biżuteria z filcu i chcą spróbować czegoś nowego. Jak każde zajęcie z cyklu DIY, tkanie pozwala się odprężyć i uciec myślami od codziennych zmartwień i obowiązków. Przygotowywanie tkaniny ozdobnej zajmuje od kilku do kilkudziesięciu godzin, więc nie jest to zaba-wa, którą zakończy się w jeden wieczór. A gdy skończy się jedną, chce się robić następną – dla siebie albo na prezent: na urodziny, na ślub, na parapetówkę.Samo opanowanie techniki nie jest trudne, bo da się to zrobić w ciągu zaledwie jednych, czterogodzinnych warsztatów. Tyle wystarczy, by poznać podstawowe sploty, dowiedzieć się, jak zacząć i zakończyć makatkę i przygotować swoją pierwszą tka-ninę dekoracyjną. Kraków ma za sobą już trzy edycje warsztatów Kilim All, ale zajęcia odbyły się też w innych miastach Polski, m.in. w Warszawie czy Katowicach. Kolejne zaplanowane są na 9 grudnia we Wrocławiu. Jeśli nie uda się tym razem, trzeba będzie wypatrywać kolejnych zajęć na fanpage’u firmy. Warto, bo oprócz nowych umiejętności, warsztaty gwarantują też nowe znajomo-ści, dobrą zabawę i coś słodkiego. Ale to przy okazji – bo najważ-niejsze jest zdobycie nowej pasji.– Kursantki, które były u mnie na warsztatach, potem często przysyłają mi zdjęcia kolejnych makatek, które zrobiły. Pokazują, jakie duże i ładne rzeczy teraz robią. Warsztaty to dobre miejsce, żeby zobaczyć, na czym polega tkanie, a reszta zależy od chęci – tłumaczy Tola Ochnio.

    Dagmara Marcinek

    DIYfo

    t. m

    ater

    iały

    pra

    sow

    e

  • Grudzień/Styczeń 2017 15dbamy o ciebie

    reklama

    – nie ma się czego bać, bo te wszystkie maszyny naprawdę nie są takie straszne. Zwłaszcza że każdy z instruktorów chętnie pomoże i opowie, w jaki sposób je obsługiwać – zapewnia Szymon najzer z fitness Platinium®, trener personalny i eks-pert od przygotowania motorycznego, a do niedawna czynny biathlonista.

    piotr banasik: kiedy pogoda sprzyjała, biegałem codziennie rano, raz w tygodniu grałem w piłkę, a w drodze do pracy chętnie wsiadałem na rower. jak nie zapaść w zimowy sen i nie stracić tego, co wykształciliśmy latem?szymon najzer: To prawda, że zimą zawsze dużo trudniej zebrać się do treningu, bo warunki pogodowe odgrywają du-żą rolę w motywacji. Zamglone, zimne i krótkie dni raczej nie nastrajają do aktywności fizycznej. Systematyczny trening to jednak element zdrowego trybu życia, a taka motywacja nie po-winna być uzależniona od pogody czy pory roku. Tym, którzy nie mają ochoty marznąć i wdychać zanieczyszczonego powietrza, z pomocą przychodzą kluby fitness – oferując nie tylko dostęp do profesjonalnej obsługi trenerskiej, ale też kompleksowego zestawu przyrządów i przyborów, które pomogą w treningu. Można trenować samemu lub wybrać dowolne zajęcia grupowe, korzystając z nich w wybranym przez siebie czasie – bo kluby otwarte są od wczesnego rana do późnego wieczora. To chyba odpowiednia motywacja?

    Z jednej strony – tak, ale trening w klubie jest dla mnie trochę, hm... przerażający. myślę: „siłownia”, widzę: „skomplikowane maszyny, przypakowani goście, suplementy i odżywki”. Boję się trochę, żeby nie wyjść na laika, który nie wie, jak posługi-wać się tymi wszystkimi urządzeniami…Nie ma się czego bać – nowego klienta na początku po wszystkich pomieszczeniach oprowadzają osoby z obsługi, dzięki czemu mo-

    Zmotywuj się i przyjdź. Znajdziemy coś dla ciebie

    że on zapoznać się z dostępnymi urządzeniami, strefami treningu i ofertą klubu. Jeśli klient zdecyduje się na podpisanie umowy, ma też dostęp do promocji: pierwszego darmowego treningu wpro-wadzającego, konsultacji żywieniowych czy bezpłatnego trenin-gu personalnego raz w miesiącu – to pomoc z najwyższej półki.A maszyny tylko wyglądają groźnie, ale są przystosowane do ludzkiej anatomii – musimy trenować w taki sposób, aby dany mięsień pracował. A jeśli już zupełnie nie wiemy, jak się do tego zabrać, instruktor obecny w danej strefie zawsze chętnie pokaże, w jaki sposób ćwiczyć i jak dostosować ciężar do własnych możli-wości. Najtrudniejszy jest zawsze pierwszy raz – później idzie już z górki. Wychodzimy także naprzeciw paniom, które korzystają z naszej oferty, przygotowując w klubach specjalne strefy kobiet.

    jak wygląda pierwsza wizyta na fitness Platinium? kto wpro-wadza mnie w ten skomplikowany świat atlasów, sztang, bieżni i ruchomych schodów?Każdy nowy klient może skorzystać ze spotkania z instruktorem, które każdy z trenerów prowadzi na swój sposób. Ja zwykle za-czynam od krótkiego wywiadu, w którym najważniejsze są kwe-stie zdrowotne: przebyte urazy i kontuzje, zwłaszcza w układzie mięśniowym i stawowo-kostnym, sprawność układu krążenia i oddechowego – o tym trener musi wiedzieć. Staram się także dowiedzieć, jaki cel stawia sobie klient – jego motywacja jest bardzo istotna. Dopiero bazując na takich informacjach, a także wiedzy na temat diety i nawyków żywieniowych klienta, można ułożyć dla niego bezpieczny i skuteczny zestaw ćwiczeń.

    kiedy już zacznę ćwiczyć, to chciałbym w jakiś sposób moni-torować swoje postępy. jak sprawdzać, czy trening w ogóle coś daje?

    Możemy wziąć pod uwagę dwie grupy czynników: este-tyczne, które określamy np. na podstawie zawartości tkanki tłuszczowej i mięśni, i moto-ryczne, czyli opisujące naszą sprawność. Z pomocą przycho-dzi TANITA® – profesjonalny analizator składu ciała, który znajduje się w każdej siłowni i  pokazuje zawartość tkanki mięśniowej i tkanki tłuszczo-

    wej w organizmie. Warto badać ją systematycznie, co pozwoli oce-nić nasze postępy. W podobny sposób działa także dokonywanie pomiarów obwodów ciała: talii, bioder, rąk i nóg – można spraw-dzić, czy ubywa nam „brzuszka”, którego chcielibyśmy się pozbyć, lub przybywa mięśni w partiach, które trenujemy najmocniej.W ocenie zdolności motorycznych pomagają instruktorzy, którzy mogą przygotować testy np. na wytrzymałość czy na siłę, które – także przeprowadzane regularnie – pozwalają wskazać postępy w treningu. Każdy z czynników jest mierzalny.

    Zwykle jestem samotnikiem i trenuję z słuchawkami na uszach – czasami jednak wolę poćwiczyć w grupie pod okiem do-świadczonego trenera. jak z kilkuset zajęć we wszystkich klu-bach Platinium wybrać te, które będą dla mnie najwłaściwsze?W kilkunastu klubach sieci Fitness Platinium® mamy do dyspo-zycji kilka setek rozmaitych zajęć prowadzonych przez kilkudzie-sięciu trenerów – dlatego można mieć pewność, że każdy znajdzie coś, co będzie mu odpowiadało. Aby znaleźć odpowiedni trening, trzeba postawić sobie cel – dla jednych będzie to zrzucenie kilku kilogramów, dla innych – wzmocnienie mięśni czy układu krą-żeniowo-oddechowego, poprawa gibkości czy sylwetki, jeszcze dla kogoś innego – nauka technik sztuk walki. W indywidual-nych konsultacjach trenerzy pomogą dobrać odpowiedni trening i dostosować jego intensywność. Trzeba tylko zmotywować się do przyjścia.

    Rozmawiał Piotr Banasik

    fot.

    Piot

    r Ban

    asik

    poradnik dla nowych klientów

    na stronie fit-nessplatinium.pl znajdziesz wiele przydatnych wskazówek dla początkujących członków klubu

  • www.whatsupmagazine.pl16 wokół stołu

    Spora porcja ciasta drożdżowego odpoczywa już od godziny. Zaraz dodane zostanie do niego masło, migdały, skórka poma-rańczowa i cytrynowa oraz nasączone rumem rodzynki. Ale nie miejcie przed oczyma proporcji jak w babce drożdżowej. To ciasto jest zupełnie inne: na 10 kg mąki przypadnie 7,5 kg rodzynek, 2 kg migdałów, 1,5 kg skórki cytrusowej i, bagatela, 5 kg ma-sła. Piekarze przystępują do dzieła. Przygotowują ważące blisko 2 kg porcje i sprawnym ruchem zagniatają je w płaskie bochny. Strucla ląduje w piecu na prawie godzinę. Ciasto jest tak ciężkie od masła i bakalii, że niewiele rośnie. Gdy wystygnie, struclowy bochen pokrywany jest lukrem i posypywany sporą ilością cukru pudru. – Ma symbolizować dzieciątko Jezus w pieluszkach – mówi Matthias Walther, który przejął po ojcu piekarnię zajmującą się wypiekiem strucli. W Dreźnie do jej wypieku uprawnionych jest 125 piekarzy (sztukę wypieku tego ciasta możecie zobaczyć w przyjmującej turystów piekarni Emila Reimanna).Wypiek Dresdner Christstollen trwa do około 10 grudnia. Przez kolejne dwa adwentowe tygodnie ciasto musi dojrzewać, najlepiej w temperaturze ok. 10 stopni. Drezdeńczycy nie wyobrażają już sobie świąt bez strucli. – Co roku wysyłamy ją na cały świat, nasza strucla ląduje na świątecznych stołach w Australii i Tajlandii – chwali się Matthias. – Kupując struclę, należy pamiętać o jednym: aby rozpocząć słodkie obżarstwo, należy ciasto najpierw przeciąć na pół, wyciąć ze środka tyle kromek, ile mamy ochotę zjeść, a potem zsunąć ze sobą dwie połówki – dzięki temu ciasto nie będzie schło – tłumaczy piekarz.

    kilka ton strucliNajlepiej jest kupić struclę na bożonarodzeniowym targu w Dreź-nie. Poświęcony jest jej jeden z jarmarkowych dni – w tym roku będzie to 9 grudnia. Tego dnia przed godz. 11 zostanie odsłonięta gigantyczna strucla, a następnie odbędzie się uroczysty pochód na rynek Striezelmarkt. Godzinę później rozpocznie się krojenie giganta za pomocą specjalnego, ważącego 12 kg noża. Porcję strucli będzie można kupić za 6 euro.

    gdzie święta

    Wigilia w Saksonii

    jeżeli postanowicie spędzić w Saksonii wigilię, nie zdziwcie się, że na stole pojawi się nie 12, a 9 potraw, w tym soczewica lub groszek, pieczona kiełbaska z kiszoną kapustą, śledź z sałatką z jabłek, sałatka ziemniaczana z kiełbaską, zupa z owoców dzikiej róży, pieczeń wieprzowa z kluskami czy bułka w mleku z siekanymi orzechami

    Ten świąteczny obyczaj powstał na pamiątkę ważącej 1,8 tony strucli, którą upieczono na defiladę wojskową w 1730 roku. Samą struclę je się tu jednak od czasów średniowiecznych. Na początku była wypiekiem postnym, składającym się jedynie z mąki, droż-dży i wody. Lubiący słodkości Saksończycy zwrócili się jednak do papieża Innocentego VIII z prośbą o zniesienie zakazu masła. Ojciec Święty przystał na prośbę wiernych w 1491 roku i od tego czasu święta w Dreźnie pachną zupełnie inaczej. Na drezdeńskim, organizowanym od 1434 roku jarmarku bożonarodzeniowym znajdziecie jednak nie tylko struclę, ale trady-cyjne wyroby rzemiosła artystycznego z Drezna i okolic, jak piramidy, figurki do kadzidełek „Räu-chermann”, ozdobne świeczniki „Schwipp-bo-gen”, wyroby garncarskie i herrnhuckie gwiazdy adwentowe. Poszukajcie też tradycyjnych pier-niczków wypiekanych w saksońskim Pulsnitz (albo upieczcie je sami – przepis znajdziecie na naszej stronie internetowej).

    Pamiątka w butelce i w porcelanieNie zapomnijcie oczywiście o saksońskim winie! W tym regionie winorośle uprawia się na około 500 ha, a 80 procent produkowanego tu wina to znakomite wina białe, przede wszystkim Müller-Thurgau, Riesling czy Weißburgunder. Jeżeli kochacie wino, koniecznie wybierzcie się na wycieczkę do Wackerbarth, gdzie dowiecie się więcej o winie i będziecie mogli spróbować go bezpośrednio u producenta. Podczas zaku-pów szukajcie na butelkach oznaczenia Qualitätswein (QbA), a na specjalne okazje Prädikatswein (QmP). Więcej dowiecie się na stronie winaniemieckie.pl. Jeżeli nie znajdziecie wymarzonego prezentu na jarmarku, nie pozostaje wam nic innego, jak wybrać się do nieodległej Miśni. Chociaż to opcja dla osób z grubszym portfelem, to przyjemność picia kawy lub herbaty z tak finezyj-

    nego i produkowanego ręcznie naczynia jest warta uszczuplenia oszczędności. Polecam też zarezerwować wycieczkę, podczas której poznacie tajniki produkcji tej delikatnej porcelany oraz wykład o kawie, herbacie i kakao, oczywiście połączony z degu-stacją z pięknych filiżanek. A na marginesie – z Saksonii pochodzi Melitta Benz, która wykorzystała szkolną bibułę swojego syna jako pierwszy filtr do zaparzania kawy.

    Czas na zwiedzanieZakupy skończone? Wracamy do Drezna i oddajemy się zupełnie innym przyjemnościom. Miasto ma kapitalną ofertę dla miłośni-ków sztuki. Państwowe Zbiory Sztuki w Dreźnie (skd.museum)

    to jedno z najsłynniejszych muzeów na świecie. Czeka na was kilkanaście muzeów, w tym znajdujący się w Resi-denzschloss Historyczny Skarbiec Zielone Sklepienie (ko-niecznie zarezerwujcie wcześniej wizytę, płaci się za nią osobno) i Nowe Zielone Sklepienie, czyli bogatą kolekcję przedmiotów użytku codziennego z dworów królewskich Europy oraz świetnie zachowane pamiątki Imperium Osmańskiego w Komnacie Tureckiej czy zbroje z różnych okresów historycznych. Spokojne zwiedzanie zajmie wam kilka godzin, naprawdę warto jest wypożyczyć audio przewodnik, bo historia niektórych eksponatów jest fa-scynująca. Nie zapomnijcie zaplanować wizyty w Galerii Obrazów Dawnych i Nowych Mistrzów i w Albertinum. Z dziećmi warto odwiedzić Muzeum Transportu i Komu-nikacji oraz Techniczne Zbiory Miasta Drezna lub wybrać się do ogrodu zoologicznego. Wybrać spośród muzealnej oferty pomoże wam strona dresden.de.Wieczorem możecie wybrać się do jednej z licznych knaj-pek mieszczących się w artystowskiej dzielnicy Neustadt, a także odwiedzić małe sklepiki, galerie i antykwariaty. Je-żeli tu będziecie, zerknijcie w podwórka Kunsthofpassage

    między Alaun Straße i Görlitzer Straße i rozglądajcie się uważnie. Nic więcej nie powiem! Miłośnicy sera i musztard powinni zboczyć nieco z głównego szlaku i zobaczyć Pfunds Molkerei, imponują-co wyposażony sklep z nabiałem oraz znajdujący się obok sklep z kilkudziesięcioma rodzajami musztard (jestem fanką figowej i imbirowej).Oferta Drezna – i Saksonii – oczywiście na tym się nie kończy. Przed wami świetne ścieżki rowerowe, piwa (może niekoniecznie razem), spacery po pięknie zachowanych miasteczkach. Może oprócz gru-dniowej wycieczki wybierzecie się tam na wakacje?

    Magda Wójcik

    jak dojechać

    do Drezna najlepiej jest polecieć, lub pojechać do Wrocławia autobusem i wsiąść w pociąg, który po niecałych 4 godzinach wysadzi nas w centrum miasta

    Drezdeńskie piekarnie zaczynają pachnieć bakaliami i masłem już pod koniec września. To wtedy rozpoczyna się wypiek tra-dycyjnej strucli, której najlepiej spróbować podczas jarmarku Bożonarodzeniowego w Dreźnie.

    pachną struclą

    fot.

    TMG

    S S.

    Ros

    e

    fot.

    TMG

    S Fo

    uad

    Vollm

    er

  • Grudzień/Styczeń 2017 17prezentacja

    Wielkimi krokami zbliżają się święta Bożego narodzenia, a co za tym idzie – czas poszukiwania prezentów. kto z nas nie marzy o pomocy przy wyborze idealnych podarunków? W galerii krakowskiej każdy z klientów będzie mógł skorzy-stać z usług doradców prezentowych oraz bellboyów, którzy pomogą nosić zakupy. Dodatkowo w galerii można zakupić kartę podarunkową, która na pewno uszczęśliwi każdego.

    reklama

    gAleRIA kRAkoWSkA w świątecznej odsłonie

    Doradca może też zaprowadzić klienta do wybranego salonu i pomóc w podjęciu ostatecznej decyzji. W przypadku, gdy pra-cownicy sklepu nie posługują się językiem, w którym mówi klient, również może on liczyć na wsparcie doradcy. Aby skorzystać z takiej pomocy, należy skontaktować się telefonicznie z perso-nelem akcji „Wyjątkowa obsługa” i poprosić o przysłanie osoby posługującej się jednym z oferowanych języków: angielskim, niemieckim, hiszpańskim, włoskim, rosyjskim czy ukraińskim. To jednak nie koniec niespodzianek. Na terenie Galerii będzie można skorzystać z pomocy bellboyów, którzy chętnie zaniosą świąteczne zakupy do samochodu klienta – to wszystko cał-kowicie bezpłatnie. Dodatkowo specjalnie na Święta Galeria przygotowała dla swoich klientów słodkie upominki, które będą rozdawane przez hostessy.

    karta podarunkowaNajlepszy prezent to trafiony prezent. A może dać bliskiej osobie wolną rękę w jego wyborze? Karta podarunkowa Galerii Krakow-skiej zapewni obdarowanemu zakupy światowej klasy. Pozwala ona na to, by w jednym spośród 250 sklepów kupić wymarzoną rzecz. Karta podarunkowa to niezawodny i elegancki prezent, który uszczęśliwi każdego.Karta podarunkowa jest najlepszym pomysłem, gdy szuka się prezentu, szczególnie na święta Bożego Narodzenia. Obdarowa-ny będzie mógł nią zapłacić we wszystkich sklepach na terenie Galerii Krakowskiej przez rok od daty zakupu. Kartę można zasilić dowolną kwotą od 30 do 1000 zł – gotówką, kartą płatniczą lub przelewem. Można ją nabyć w Punkcie Informacji Galerii Kra-kowskiej na poziomie 0, w Biurze Parkingu na poziomie +2 oraz przez internet (www.galeriakrakowska.pl). Karta jest aktywna po 30 minutach od jej zakupu. Nie można jej wymienić na go-tówkę, jednak z pewnością obdarowany wykorzysta ją w swoim ulubionym sklepie.

    1–23 grudniaWyjątkowa obsługaNie masz pomysłu na świąteczne prezenty dla rodziny i przyja-ciół? Może potrzebna ci pomoc przy wyborze? Teraz to możliwe! Wszystko dzięki profesjonalnym doradcom, którzy będą służyć radą w podejmowaniu decyzji prezentowych. Z kolei bellboye zaniosą zakupy do samochodu. Na taką pomoc można liczyć w okresie przedświątecznym w Galerii Krakowskiej. Akcja „Wyjątkowa obsługa” ma umilić zakupy i pomóc klientom w podjęciu decyzji dotyczącej świątecznych prezentów. W okresie poprzedzającym Boże Narodzenie, w dniach 1-6, 8-10 oraz 15-23 grudnia, na terenie Galerii Krakowskiej pojawią się doradcy za-kupowi. Najpierw przeprowadzą wywiad z klientem, następnie zaprezentują pomysły na idealne prezenty oraz podpowiedzą, w którym sklepie w Galerii można dany produkt kupić.

    Galeria Krakowska

    godziny otwarcia: pon.–sob. 9.00–22.00, niedz. 10.00–21.00 219 sklepów 31 restauracji

  • www.whatsupmagazine.pl18 siedem uciech głównych

    źród

    ło: p

    olon

    a.pl

    Sznurownia i dachmam dwa ulubione miejsca w  Teatrze im. Słowackiego w krakowie. oba nieoczywiste i ukryte przed okiem widza. W obydwu czas zdaje się zatrzymywać i dlatego staram się je odwiedzać w momentach, gdy zdaję sobie sprawę z tego, że sam zaczynam szaleńczo gdzieś pędzić.Pierwszym jest sznurownia: wyjątkowy zabytek sztuki techniki. Ma wysokość ponad 30 metrów i wygląda tak samo od 125 lat. Służy do poru-szania sztankietów, podestów i wszystkiego, co unosi się i fruwa podczas spektakli. Ciągle jest ręcznie obsługiwana przez sznurowych, a magia odbywa się za pomocą kamiennych przeciwwag. Tych ludzi nie widać, ale są bar-dzo istotni dla przebiegu spektaklu. Ich zawód wymaga muzykalności i wielkiego wyczucia. Staję czasem na ostatnim pomoście, 30 metrów nad ziemią, patrzę w dół na oświetloną scenę i uświadamiam sobie, że pamięta ona czasy Wy-spiańskiego. Czasami udaje mi się pójść jeszcze wyżej. Na dachu teatru czuję się jak na Titanicu – mam na myśli oczywiście ogrom tego statku. To z tego położenia najlepiej widać majestat budynku teatru. Odczucie to wzmaga się, gdy pomyślimy o hist