W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś...

26

Transcript of W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś...

Page 1: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.
Page 2: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

W numerze:

Nabici w mundialAleksandra Rybińska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3

To nie jest fair play!Z Tomaszem Leśniakiem rozmawia Krzysztof Wołodźko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8

PiS zjada nowe przystawki przed walkąRafał Matyja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13

Facebook wziął co jegoPiotr Woyke . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15

„Gazeta Polska” kompradorska?Bartłomiej Radziejewski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17

Ostatnie polskie powstanieMichał Kuź. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20

2

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 3: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

3

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Był taki czas, gdy sport uchodził za anti-dotum dla biedy. Masowe imprezy spor-towe, jak igrzyska olimpijskie i mistrzostwaświata w piłce nożnej, podnosiły prestiżkraju, który je gościł, stanowiły impulsdla modernizacji oraz ożywiały duchwspólnoty. Wywoływały poczucie soli-darności. Budowały naród.

Gdzie te zawody?

Kiedy np. w 1954 r. mistrzostwa świataw piłce nożnej wygrały Niemcy, uznano,że zwycięstwo sygnalizuje powrót kraju,a co najmniej jego zachodniej części, dowspólnoty narodów. Tygodnik „Der Spie-gel” opisał ten moment zwycięstwa jako„akt założycielski Republiki Federalnej”.„Po 2000 lat wybierania złej drogi Niemcyodkryli swoje przeznaczenie” – obwieścił.

W 1950 r., gdy Brazylia po raz pierw-szy gościła piłkarski mundial, nie było jątak naprawdę na to stać. Jedna trzeciajej wówczas 54 mln obywateli była anal-fabetami. Nie było pieniędzy na budowę

stadionów ani sponsorów. Impreza byław całości finansowana przez państwo.Budżet trzeszczał w szwach. Na meczemógł jednak przyjść każdy. Na finałowąrozgrywkę między Brazylią a Urugwajemdo stadionu Maracanã w Rio, który zresztąwciąż jeszcze nie był gotowy (budowęukończono 15 lat później), wcisnęło sięponad 200 tys. osób. „Pomyślałem wtedy,że musimy być bardzo ważnym krajem.Byłem niesłychanie dumny”– wspominabrazylijski pisarz João Máximo.

Mundial spowodował też wielki boommodernizacyjny w Brazylii. Powstały noweaglomeracje, jak obecna stolica Brasilia,zbudowana od podstaw w 1960 r. Zaczęłyteż powstawać kluby piłkarskie, do którychzaciągała się młodzież z najbiedniejszychregionów kraju. Magia sportu działałanawet na tle zawirowań politycznych,które jeszcze przez długi czas kraj trapiły.Brazylijczycy pogodzili się przy okazjiz faktem, że są społeczeństwen wieloet-nicznym. Zamiast wystawić drużynę skła-dającą się wyłącznie z białych graczy, wy-

AleksANdrA rybińskA

Redaktor „Nowej Konfederacji”,publicystka wPolityce.pl

Wielkie imprezy sportowe to zysk tylko dla FIFA i MKOL. Tymczasem krajeje goszczące ponoszą kolosalne koszty, a ożywienie gospodarcze, naktóre liczą, jest krótkotrwałe, jeśli w ogóle następuje.

Nabici w mundial

Page 4: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

brano tych, których uznano za najlepszych,wśród nich wielu zawodników czarno-skórych. Piłka łączyła ludzi.

Nowe porządki

Na drodze sportu jako siły scalającejwspólnotę stanęła jednak globalizacja ka-pitału. W 1982 r. ówczesny przewodniczącyFIFA João Havelange zamienił ją w spraw-nie zorganizowane przedsiębiorstwo, z od-powiednią liczbą pracowników i dosto-sowanymi do tego wynagrodzeniami. FIFAzaczęła oferować pakiety sponsoringowemiędzynarodowym korporacjom oraz te-lewizyjne pakiety transmisyjne. Havelangerozpoczął tym samym agresywną komer-cjalizację piłkarskich mistrzostw. Państwaprzestały odgrywać znaczącą rolę w or-ganizacji mundiali. Musiały tylko dostar-czyć infrastruktury w postaci stadionów,dróg i „stref kibica”, reszta była na sprze-daż. Do gry wkroczyły korporacje: McDo-nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych.

W efekcie dziś mundial trwa prawiemiesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60. i 70. XX w. Do-dano też ceremonie otwarcia i zamknięcia,zamieniając turniej w rodzaj kolorowegokarnawału. Do stadionu Maracanã w Rionie zmieściłoby się już 200 tys. kibiców.Duża część biletów jest bowiem sprzeda-wana w ramach VIP-owskich pakietówbądź przydzielana sponsorom.

Duch wspólnoty utonął w morzu ko-mercji. Masowy sportowy entertainmentzamiast budowy narodu. To tłumaczy też,dlaczego FIFA postanowiła w latach 90.XX w. podbić nowe kraje i kontynentynieposiadające często żadnej tradycji piłkinożnej: USA (1994), Japonię z Koreą(2002), a następnie RPA (2010). Należałoza wszelką cenę poszerzyć marketingowyzasięg, podbić nowe rynki. W końcu można

tam sprzedać nieograniczone ilości ma-skotek FIFA, breloczków i innych gadżetów.

W przypadku Japonii/Korei oraz RPAna budowę stadionów i infrastrukturywydano ponad 2 mld dol. Te stadionystoją dziś puste. Tak jak stadiony w Ate-nach, które powstały wyłącznie po to, byw 2004 r. gościć igrzyska olimpijskie.Międzynarodowy Komitet Olimpijski takżeprzeszedł bowiem podobną przemianęjak FIFA.

Niespełnione obietnice

Nic dziwnego więc, że motywy, by gościćmasowe imprezy sportowe, radykalniezmieniły się od chwili pierwszego mun-dialu w Brazylii. Solidarność, budowaniewspólnoty nie odgrywają dziś już niemalżadnej roli. Główną przyczyną rywalizacjio prawo do goszczenia mundiali i olimpiadjest obietnica ożywienia gospodarczego,przyjazdu setek tysięcy turystów i popra-wienie wizerunku. Te obietnice się jednaknajczęściej nie spełniają.

Wielkie imprezy sportowe są natu-ralnie źródłem ogromnego zysku, aległównie dla FIFA i MKOL. Tymczasemkraje je goszczące często ponoszą kolosalne

4

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

300 mln dol. na stadion, na

którym po mistrzostwach

prawdopodobnie nie

rozegra się ani jeden mecz.

Miejscowa ludność to biedni

indianie, którzy żyją w

domach bez dostępu do

wody

Page 5: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

koszty, a ożywienie gospodarcze, na któreliczą, jest krótkotrwałe, jeśli w ogóle na-stępuje. Rząd RPA zakładał, że na mundialw 2010 r. przyjedzie ponad 750 tys. tu-rystów, w rzeczywistości było ich jednakzaledwie 250 tys. Liczba rezerwacji w ho-telach w tym okresie nawet spadła.

Tymczasem koszt budowy stadionuw Cape Town przekroczył sumę przezna-czaną co roku na budowę mieszkań naobszarze całej południowoafrykańskiejprowincji. Co gorsza, według oficjalnychszacunków RPA odzyskała tylko jednądziesiątą pieniędzy, które zainwestowaław mundial. Takie koszta są do udźwig-nięcia dla kraju rozwiniętego, ale nie dlakrajów biednych i wciąż zmagających sięz olbrzymim rozwarstwieniem społecznym.Dlatego władze w Pretorii usiłowały sprze-dać obywatelom mundial jako „wielkąszansę rozwojową”. Prezydent Thabo Mbe-ki mówił wręcz o „afrykańskim renesansie”.

Postanowiono przy okazji usunąćslamsy między stadionem w Cape Towna lotniskiem, zastępując je apartamen-towcami o niskim czynszu. I tak się stało.Slamsy zniknęły, biedota wprowadziła siędo nowych mieszkań, ale czynsze szybkowzrosły i większość z nowych lokatoróww krótkim czasie eksmitowano. Wysłanoich na peryferie miasta, gdzie nie byliw stanie znaleźć pracy.

Kiedy zaś delegacja FIFA miała przy-jechać do Durbanu w 2007 r., by nadzo-rować postęp w budowie tamtejszego sta-dionu, oczyszczono miasto z 15 tys. miesz-kańców slamsów. Trafili do przepełnionegowięzienia w Westville, a następnie wysłanoich do „tymczasowego obozu” w Biek-kiesdorp, w którym pozostają po dziś. Naprośbę FIFA zakazano również ulicznejsprzedaży wokół stadionów, przez co po-nad 100 tys. drobnych sprzedawców stra-ciło podstawę bytu.

Element „symboliczny” mistrzostw,odzwierciedlony w ceremonii otwarcia,podczas której Nelson Mandela trzymałw rękach mistrzowski puchar, został wy-korzystany przez FIFA i jej komercyjnychpartnerów do tego, by zwiększyć swojezarobki. Bilety na mecze mundialowe byłytrzykrotnie droższe niż podczas mundialuw Niemczech w 2006 r. Infrastrukturasportowa, która miała powstać w następ-stwie mistrzostw świata i dać czarnoskórejmłodzieży zajęcie, do dziś nie ujrzała zaśświatła dziennego. Wielkie piłkarskie świę-to, które miało symbolizować zwycięstwonad apartheidem, okazało się więc świętemtylko dla wybranych.

Ulica w Rio mówi: dość

W 1970 r. mieszkańcy brazylijskich fawelitańczyli na deszczu, kiedy zostali musz-trami świata. Tych faweli dziś już nie ma.Zostały zniesione przez buldożery podczasprzygotowań do tegorocznego piłkarskiegoświęta. Większość Brazylijczyków i takjednak nie stać na bilety na mecze. Od-grodzono ich od stadionów. Pod groźbąprocesu z FIFA zabroniono im także sprze-dawać towarów związanych z mundialem.

Władze przeznaczyły ponad 600 mlneuro na ochronę stadionów, które kosz-towały 13 mld dol. Więcej, niż w sumiena oba mundiale wydały Niemcy i RPA.Koszty przebiły planowany budżet jużdwa razy. Pieniądze popłynęły zaś do kie-szeni kilku wielkich inwestorów, a nadrogi, koleje, rozjazdy czy domy zastępczedla burzonych slamsów (ponad 170 tys.osób utraciło dach nad głową) już niewystarczyło.

Nic dziwnego, że Brazylijczycy tegomundialu nie chcą. Protesty rozpoczęłysię na długo przed piłkarskim świętemi nadal trwają, na marginesie toczących

5

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 6: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

się rozgrywek. Od wielu tygodni strajkująkolejno policjanci, nauczyciele, pracownicytransportu, ludzie bezdomni i Indianie.Wszyscy zarzucają władzom marnowaniemiliardów dolarów na stadiony i faraońskieświęto piłkarskie, na którym kokosy zbijatylko FIFA i kilka koncernów.

Hasła na brazylijskiej ulicy to: „FIFA,go home!” albo „FIFA, go to hell!”. De-monstracje, które rozpoczęły się od pro-testu przeciwko 20-procentowej podwyżcecen biletów komunikacji, zajęły niemalcały kraj. Wielu z 203 mln mieszkańcówBrazylii w przeciągu ostatnich lat awan-sowało bowiem do klasy średniej i maoczekiwania, których nie da się zaspokoićobietnicami o „poprawie wizerunku”i „znakomitej wspólnej zabawie”.

Jest się zresztą przeciwko czemu bu-rzyć. Budowa stadionów się opóźniłai kosztowała życie co najmniej ośmiuosób. Doszło do ogromnych przekrętów,które sekretarz komitetu organizacyjnegoJoana Havelange skwitowała uwagą o tym,że „co miało zostać rozkradzione, to jużzrabowano, a teraz trzeba się cieszyćpiłką”. Brazylijczycy się jednak nie cieszą.„Chcemy chleba zamiast igrzysk!” – krzy-czą. Na stadionie podczas otwarcia mist-rzostw wielu w niewybrednych słowachdomagało się odejścia obecnej prezydentDilmy Rousseff. Jak wyjaśnia dziennikarzgazety „O Globo” Antonio Gois: „Ludziechcą szkół i edukacji w standardzie FIFA,a nie tylko stadionów standardu FIFA”.

By zamortyzować koszty, zaplano-wano za dwa lata organizację igrzyskolimpijskich. Nie uspokoiło to jednakBrazylijczyków. Nie udało się bowiemrozpocząć ambitnego projektu linii szybkiejkolei między Rio de Janeiro a São Paulo.A zamiast nowoczesnego lotniska w For-taleza wzniesiono tylko wielki namiot,który udaje terminal. Wiadomo też, że

nie powstanie połączenie kolejowe w stanieCuiabá, choć projekt już pochłonął 700mln dol.

FIFA przewiduje, że zarobi na bra-zylijskim mundialu nieco ponad 4 mlddol. Tyle, ile brazylijscy podatnicy będąmusieli wyłożyć, by pokryć koszta po-wstałej z tej okazji sportowej infrastruk-tury. W tym koszt budowy Arena Ama-zonas w Manaus znajdującej się w samymśrodku lasu tropikalnego. 300 mln dol.na stadion, na którym po mistrzostwachprawdopodobnie nie rozegra się ani jedenmecz. Miejscowa ludność to biedni In-dianie, którzy żyją w domach bez dostępudo wody. Czują się wykluczeni z narodo-wego święta. „Jest mundial, a zapomnielinas zaprosić” – mówią. Mają pretensjezarówno do władz w Brasilii, jak i doFIFA.

Ta ma jednak inne zmartwienia. Cze-kają ją mistrzostwa świata w Rosji w 2018oraz Katarze w 2022 r. Wybór Kataru nagospodarza mistrzostw świata od początkubudził mnóstwo kontrowersji. Pierwszegłosy o tym, że Katarczycy dostali imprezędzięki korupcji, pojawiły się tuż po gło-sowaniu. Dowodów na to jak na raziebrak. Pewne jest za to, że Katar nie maani tradycji piłki nożnej, ani odpowied-niego klimatu, by, zgodnie z tradycją, ro-zegrać mecze latem.

Arabskie państwo stanowi natomiastkolejny ogromny rynek dla międzynaro-dowych korporacji. Podobnie jak Rosja,która już – w potiomkinowskim stylu –przeprowadziła zimowe igrzyska olimpij-skie w Soczi. Tyle że rosyjskiemu prezy-dentowi udało się, choćby po części, za-mienić sportowe zmagania w narodowysukces, w źródło dumy. Także Chińczycybyli w 2008 r. podnieceni perspektywąigrzysk w ich kraju, a media wcale niemusiały nakręcać spirali narodowej euforii.

6

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 7: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

Faktem pozostaje jednak, że masoweimprezy sportowe straciły swój pierwotnycharakter ludowego święta. Mundiale w Bra-zylii i RPA pokazały wyraźnie, że komer-cjalizacja sportowych zmagań zamieniła je

w lekki i przyjemny karnawał dla tych,których na to stać. Trudno jednak za po-mocą sportowych świąt budować poczucienarodowej wspólnoty, w sytuacji gdy dużaczęść narodu jest z nich wykluczona.

7

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 8: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

8

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Często w ostatnich miesiącach słyszałpan, że jest pan, jako koordynator ini-cjatywy Kraków Przeciw Igrzyskom,przeciwnikiem pięknych sportowychemocji?

Jako organizatorzy i uczestnicy protestówprzeciw zimowym igrzyskom olimpijskimw Krakowie nieraz słyszeliśmy, że w ogólenie uprawiamy sportu. Co było kompletnienietrafne, bo jasno widzimy różnicę międzysportem masowym, który mogą uprawiaćróżne grupy społeczne, a sportem zawo-dowym.

Igrzyska to impreza dla wąskiej grupyludzi: zarówno jeśli chodzi o sportowców,jak i o tych, którzy mogą uczestniczyćw wydarzeniach jako widzowie na sta-dionach, bo bilety na takie wydarzenia sąbardzo drogie. W przypadku krakowskichigrzysk najtańsze bilety na zawody carlingumiały kosztować ok. 100 zł. A nie jest tosport, który pasjonuje miliony Polaków.

Zaraz, zaraz, przecież jest jeszcze te-lewizja. Zawsze można obejrzeć meczna plazmie. Niektóre sieci handlującesprzętem RTV obniżały nawet ich cenyna okoliczność mundialu.

Ale zaczęliśmy rozmowę od kwestiiuprawiania sportu. Stąd dodam, że małekrakowskie kluby sportowe są lekceważoneprzez włodarzy Krakowa. Podam przykładpodgórskiej „Korony”. Z tego klubu mie-sięcznie korzysta około dziesięciu tysięcydzieci, a miasto nie chciało dać stu tysięcyzłotych na wymianę filtra do basenu, gdysię zepsuł. Najlepiej radzą sobie „Wisła”i „Cracovia”, mocno dotowane z pieniędzypublicznych, które w mniejszym stopniuzajmują się szkoleniem młodzieży. „Wisła”Bogusława Cupiała nie bierze na siebieniemal żadnych obowiązków związanychz popularyzacją sportu, ma profesjonalnądrużynę sportową. A Cupiał jest w stanielobbować na tyle skutecznie, że miasto

ToMAsZ leśNiAk

Socjolog, aktywista,koordynator inicjatywy Kraków Przeciw Igrzyskom

Motywy sprzeciwu są jasne, zarówno w przypadku igrzysk zimowych i let-nich, jak i mundialu: albo inwestujemy w usługi publiczne (zdrowie, edu-kacja), albo w sportowy biznes.

To nie jest fair play!

Z Tomaszem leśniakiem rozmawia krzysztof Wołodźko

Page 9: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

za 540 mln zł zbudowało mu stadion.I okazało się, że to w większości miesz-kańcy Krakowa płacą dziś z podatkówkoszta utrzymania całej infrastruktury.

Jednak nie dotyczy to tylko Polski.Badania przeprowadzone w Londynie po-kazują, że przeznaczanie dużych środkówfinansowych na igrzyska powoduje, iżtracą małe kluby sportowe, szkolenia mło-dzieży. Zatem efekt igrzysk dla sportumasowego, amatorskiego jest negatywny.

Ile kosztują sportowe czy ściślej: spor-towo-komercyjne emocje związanez igrzyskami?

Jako KPI przyglądaliśmy się zimowymigrzyskom w Vancouver, Nagano, Turynie.Koszty związane z organizacją imprezy,budową obiektów sportowych na jej po-trzeby i obiektów pozasportowych, typuwioska olimpijska, to kwota pomiędzy 7a 12 mld zł. Zwykle zakładano dużo mniej.

Bardzo rzadko jednak liczy się kosztyutrzymania dużych obiektów po zakoń-czeniu imprezy. W Krakowie planowanochoćby tor do łyżwiarstwa szybkiego, którymiał być później utrzymywany z pieniędzyministerialnych. To był bardzo nierozsądnypomysł na inwestycję, bo w Zakopanemwystarczyło zadaszyć istniejący tor za dużomniejsze pieniądze, żeby służył na celeszkoleniowe. Miały także powstać hale dla„Wisły” i „Cracovii”. Koszt ich utrzymaniaszacowano razem na 20 mln zł rocznie.Istotne jest to, że oba kluby nie podjęłyżadnych formalnych zobowiązań co dotych obiektów. Miały je rzekomo utrzy-mywać, ale wspomniałem już, jak wyglądasytuacja ze stadionem „Wisły”. Deklaracjeniewiele znaczą i niewiele kosztują.

Wiemy ponadto, że faktyczne kosztaigrzysk są wyższe o średnio 135 proc. odszacowanych. Zatem igrzyska w Krakowie,

przy pesymistycznym scenariuszu, mog-łyby kosztować ok. 17 mld zł (a to samekoszty organizacyjne!). A do nas, do Kra-kowa Przeciw Igrzyskom, anonimowo pi-sali ludzie z rodzimego środowiska biath-lonowego, że są przeciwni zimowym ig-rzyskom w Krakowie, ponieważ widzieli,co się działo po Euro 2012: związki spor-towe, oprócz PZPN, dostały mniej pie-niędzy choćby na szkolenie.

Przesadza pan ze złymi wiadomo-ściami.

Niekoniecznie. Wspomnę jeszcze o infra-strukturze, związanej choćby z drogami.Sytuacja z Euro 2012 pokazała, że gdyduże inwestycje realizuje się w krótkimczasie, to rosną różnorakie koszta. Pro-blemem jest nie tylko jakość infrastruktury– wielka wpadka na Stadionie Narodo-wym, gdy podczas meczu Polska–Anglianie zamknął się dach, obrosła legendą.Problemem były także bankructwa firm,które początkowo zaniżały koszta, żebywygrać przetarg. Bardzo szybko rosły cenyziemi i artykułów budowlanych. To dośćmocno destabilizowało rynek budowlany.

9

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Mkol jest bardzo sprytną

instytucją. W karcie

olimpijskiej mamy wyraźny

zapis o tym, że różnice

między szacunkami

a kosztami faktycznymi

zobowiązane są pokryć

miasto i komitet

organizacyjny igrzysk

Page 10: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

Ponadto niemal wszystkie duże in-westycje przy okazji Euro 2012 były prze-prowadzane praktycznie bez pomysłu napóźniejsze zagospodarowanie. Dopieropo czasie miasta zastanawiały się, cozrobić z wybudowanymi obiektami. Efektjest taki, że Warszawa, Wrocław, Poznań,Gdańsk mają duże problemy nawet z wyj-ściem na zero w kwestii utrzymania tychobiektów. A to zwyczajowo przekłada sięna duże cięcia w usługach publicznych,które dotyczą przede wszystkim edukacji.

I naprawdę nikogo nie obchodzi, cobędzie po igrzyskach?

Skupię się znów na zimowych igrzyskach.Teoretycznie Międzynarodowy KomitetOlimpijski (MKOL) wymaga monitoro-wania takich rzeczy, ale równocześnie toorganizacja, która ma interes w tym, żebyobraz imprezy sportowej po jej zakoń-czeniu był pozytywny. Nawet za cenęprzemilczenia niewygodnych faktów. Tonie jest fair!

Wiemy jednak, że Nagano miało dużeproblemy z utrzymaniem obiektów spor-towych, przełożyło się to na znaczny wzrostzadłużenia miasta. Jedno gospodarstwodomowe było tam zadłużone na blisko28 tys. dol.! W Turynie zadłużenie po ig-rzyskach sięgało 215 mln dol. W tym mie-ście po igrzyskach zdemontowano torbobslejowy, bo nie miał żadnego wyko-rzystania. Vancouver, które organizowałoigrzyska w szczycie kryzysu gospodarczego,w 2010 r., miało problemy z wioską olim-pijską. Miasto zadłużyło się na 800 mlndo jednego miliarda dolarów na jej bu-dowę. W międzyczasie wycofał się inwestori miasto wzięło te zobowiązania finansowena siebie.

MKOL jest bardzo sprytną instytucją.W Karcie Olimpijskiej mamy wyraźny za-

pis o tym, że różnice między szacunkamia kosztami faktycznymi zobowiązane sąpokryć miasto i komitet organizacyjnyigrzysk. I bardzo często zobowiązania fi-nansowe po olimpiadach spadają właśniena instytucje publiczne.

Ale miasta, które organizują duże wy-darzenia sportowe, mają jednak szansęzmodernizować swoją infrastrukturę.Temu pan nie zaprzeczy.

W przypadku Euro 2012 między 2008a 2012 r. powstało 50 proc. planowanychdróg. Natomiast budżet został wykorzys-tany w ponad 80 proc.!

Co się stało z kwotą, która wskazujena dysproporcję między wykorzysta-niem środków a efektami?

Wspominałem już o tym: koszta szybkozaczęły rosnąć. Ale polskie firmy i taktraciły, bo zlecenia dostawały duże, za-graniczne koncerny. A ostatecznie tym,który bankrutował, był mały rodzimy pod-wykonawca. Problem wynika choćby z nie-doskonałości naszego systemu dotyczącegozamówień publicznych, bo w praktycegłównym czynnikiem selekcji przy prze-targach są ceny. Firmy celowo je zaniżały,by wygrać zlecenia.

Dodajmy do tego, że nawet jeśli bran-ża budowlana przeżywa krótkoterminowywzrost zatrudnienia w czasie realizacjiprojektów olimpijskich, to nierzadko cenąbywa brak wypłacanych wynagrodzeń.

Dużo pan mówi o kosztach. Ale ktośmusi zarabiać na wielkich wydarze-niach sportowych.

Często umowy zawierane między pań-stwem a organizacjami typu Międzyna-

10

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 11: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

rodowa Organizacja Piłkarska (FIFA) czyUnia Europejskich Związków Piłkarskich(UEFA) czy MKOL są niejawne. A taknaprawdę są to wielkie przedsiębiorstwa,w dodatku zwalniane z podatków. Prof.Marek Kozak szacuje, że zysk UEFA z Euro2012 wynosił blisko 2 mld euro.

A ile zarobiły polskie firmy?

Niezależnych szacunków nie mamy[śmiech]. Owszem, czasem przybywa tu-rystów. Ale to nie znaczy, że zarabiająmali przedsiębiorcy, lokalni sklepikarze.A to dlatego, że konsumpcja „turystówsportowych” koncentruje się wokół cen-trów zarządzanych przez wielkie korpo-racje. Jeśli Coca-Cola organizuje „strefękibica”, to wiadomo, że większość ludzije i pije tam, a nie w małych barach. Po-nadto, szczególnie w przypadku igrzyskletnich, część mieszkańców miast, w któ-rych odbywają się te wydarzenia, decydujesię na wyjazd w tym właśnie czasie, gdyżobawiają się tłumów. Traci na tym naj-bardziej elementarna siatka usług czy lo-kalnego handlu. Zarabiają z kolei wielkiesieci hotelowe. To w nich zresztą wyku-pywane są miejsca dla działaczy MKOL.A ta instytucja robi wszystko, by samemuzyskać jak najwięcej i jak największeryzyko przenieść na miasta, które igrzyskaorganizują. A miasta to także ich miesz-kańcy…

Warto też wspomnieć o „efekcie bar-celońskim”. Porównano ruch turystycznyw Barcelonie, która organizowała igrzyskaw 1992 r., z innymi metropoliami, choćbyDublinem czy Pragą. Okazało się, że teostatnie miasta i tak odnotowały szybszywzrost turystyki po 1992 r., mimo że nieponiosły takich kosztów organizacyjnych.

Twierdzi pan, że ten biznes odbywasię ponad głowami zwykłych ludzi.Znów wrócę do wielkich mediów – nietylko Polacy lubią oglądać igrzyskaw telewizji.

Zaraz po MKOL jednym z głównych be-neficjentów dużych wydarzeń sportowychsą wielkie media, które zarabiają na re-klamie. Ale podkreślę, że w przypadkuprotestów w sprawie igrzysk w Krakowieśrodki przekazu były dość rzetelne. Opróczpojedynczych mediów, ściśle związanychz władzą samorządową, nawet ogólno-polskie środki masowego przekazu trak-towały ruch protestu uczciwie. Może wpły-nęły na to doświadczenia z Euro 2012.

Nie zapominałbym również o poli-tykach, dla których wielkie wydarzeniasportowe to świetna okazja, by pokazaćsię przy przecinaniu wstęg. Dla politykówtakie imprezy to marketingowa szansana ocieplanie wizerunku. W przypadkuKrakowa żadna większa partia nie opo-wiedziała się przeciw igrzyskom: PlatformaObywatelska, Prawo i Sprawiedliwość,Twój Ruch i Sojusz Lewicy Demokratycz-nej głosowały w Sejmie jednomyślnie zazimowymi igrzyskami. Politycy stawalisię przeciwnikami igrzysk, dopiero gdyopinia publiczna była już mocno „na nie”.

Wielokrotnie w naszej rozmowie poja-wia się raz po raz wątek MKOL. Niestygmatyzuje pan aby tej organizacji?

W wielu miastach opór przeciw igrzyskomuderzał wprost w MKOL jako organizacjęktóra jest mocno skorumpowana. W ostat-nich latach afer było tam mnóstwo: w SaltLake City, w Nagano. Poza tym to insty-tucja, która działa nie na rzecz lokalnych

11

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 12: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

społeczności, lecz w celu pozyskania dlasiebie jak największych pieniędzy. Wi-dzieliśmy to nawet w przypadku Krakowa.Tutejszą aplikację obsługiwała szwajcarskafirma, która jest tzw. spin-off z MKOL,czyli została wydzielona z tej organizacji,i pracują w niej ludzie wcześniej zatrud-nieni w Międzynarodowym KomitecieOlimpijskim.

Polscy politycy płaszczyli się przedMKOL. Tymczasem w Norwegii, w Oslojasno powiedziano, że miasto nie zapłaciza hotele dla działaczy Komitetu… Więcej,w Norwegii, z różnych przyczyn, zarównotamtejsze partie lewicowe, jak i prawicowestwierdziły, że trzeba inwestować publiczneśrodki choćby w politykę mieszkaniową,a igrzyska w tym przeszkadzają.

Tegoroczny mundial, zanim rozpocząłsię na stadionach, rozgrywał się naulicach brazylijskich miast – w formiegwałtownych protestów.

Motywy sprzeciwu są jasne, zarównow przypadku igrzysk zimowych i letnich,jak i mundialu: albo inwestujemy w usługipubliczne (zdrowie, edukacja), albo w spor-towy biznes. W Brazylii widzimy nie tylkoprzemoc policyjną. Warto wspomniećo masowych eksmisjach mieszkańców.Ten temat w kontekście wielkich wydarzeńsportowych dobrze przeanalizowała szwaj-carska organizacja Center on HousingRights and Evictions. Okazuje się, żew ciągu ostatnich kilkunastu lat w związkuz igrzyskami eksmitowano i przesiedlonook. 2,5 mln mieszkańców różnych miast.Pokazywał to choćby film o Soczi.

Z tego wszystkiego dobrze widać, żemasowe wydarzenia sportowe niemal podkażdym względem nie realizują założeńczy celów, które są zwykle szumnie zapo-wiadane. A negatywne koszta są skrupu-latnie ukrywane, żeby nie zakłócać glo-balnej fiesty, wielkiego chrupania czipsówprzed telewizorami. Zbyt wielu ludzi płaciza te komercyjne emocje.

12

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

rAfAł MATyjA

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”

Page 13: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

13

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

PiS ma dziś dwa problemy na prawicy:łatwy – połknięcie następnych przystawek,i trudny – uporanie się z konkurencją,jaką stanowi partia Korwin-Mikkego.

Zapowiedziane przez PiS zjednoczenieprawicy oznacza koniec kolejnej już próbypodważenia dominacji partii Tuska i Ka-czyńskiego na polskiej scenie politycznej.W sensie strategicznym Jarosław Kaczyń-ski może na zjednoczeniu prawicy parla-mentarnej tylko zyskać. Stawką jest bo-wiem nie tylko pozyskanie dotychczaso-wych wyborców Solidarnej Polski i PolskiRazem, lecz także neutralizacja niebez-piecznych nadal kontrkandydatów PiSw wyścigu prezydenckim.

Po pierwsze, wynik Gowina lub Ziobrymógł być lepszy od tego, który osiągnęłyich formacje. Po drugie, sam ich startograniczał pole manewru, jeśli chodzio wybór kandydata PiS w tych wyborach.Po neutralizacji Ziobry i Gowina Kaczyńskimoże sobie pozwolić na niekandydowanie.Trzecim skutkiem jest uniknięcie ryzyka,że dobry wynik prezydencki któregoś

z tych polityków przeniesie się na sukcesich ugrupowań w wyborach sejmowych.

Tak wygląda strategiczny efekt zjed-noczenia. Taktyczny może być nie mniejważny. Partia Jarosława Kaczyńskiego la-tem i jesienią tego roku musi poradzićsobie jeszcze z dwoma problemami. Pierw-szy to rosnąca popularność Kongresu No-wej Prawicy. Drugi – brak dobrego po-mysłu na dyskontowanie błędów rządu.

Szansą na osłabienie formacji Kor-win-Mikkego jest jej izolacja i słaby wynikw wyborach samorządowych. Ryzykownadla PiS byłaby sytuacja, w której KNPudałoby się stworzyć szersze koalicje pra-wicowe w dużych miastach czy wyborachsejmikowych. To dodawałoby mu skrzydełprzed kampaniami roku 2015, a takżerujnowało szanse PiS na samodzielnerządy w województwach takich jak pod-karpackie czy małopolskie.

Drugi problem jest nie mniej poważ-ny. Prawo i Sprawiedliwość nie miałow ostatnich tygodniach pomysłu na reakcjęna „taśmowe” kłopoty rządu. Jego osten-

rAfAł MATyjA

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”

Partia Jarosława Kaczyńskiego wchłania prawicowe ugrupowania, bystworzyć wrażenie, że potrafi scalać opozycję. Czy to jednak wystarczy,żeby odebrać pole KNP i uniknąć egzotycznych koalicji?

Pis zjada nowe przystawki przed walką

Page 14: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

tacyjne wyjście z sali posiedzeń plenarnychw czasie wystąpienia Janusza Palikotasprawiało wrażenie, że zachowanie tegopolityka jest poważniejszym problememniż ujawnione wypowiedzi członków rządu.Co więcej, pogłębiło przekonanie, że PiSnie będzie w stanie współpracować z ugru-powaniami opozycji lewicowej w żadnejsprawie.

W tej sytuacji by stworzyć wrażenie,że jest się partią, która może sprawiaćkłopoty rządzącym, a przynajmniej skupiaćwokół siebie opozycję, dobrze jest wykonaćruch otwierający PiS na grupy parlamen-tarnej prawicy: dwunastoosobowe kołoSP i dwuosobową reprezentację PR. Obieformacje są tym łatwiejszym „łupem”, żepo wyborach zaczęły się po prostu rozsy-pywać. Odejście Dorna, dezercja Godsona,wycofanie się z polityki Kurskiego i Mi-galskiego, to tylko te najbardziej widocznesymptomy. Nie mniej poważny problemstanowią dziesiątki działaczy tych partiiplanujących start w wyborach samorzą-dowych i szukających jakiejś racjonalnejformuły kandydowania. To ze względuna nich Ziobro i Gowin nie mogą sobiepozwolić na zlekceważenie propozycji Ka-czyńskiego i doczekanie do wyborów pre-zydenckich.

Zaproponowana przez PiS formułazjednoczenia prawicy na podstawie wy-ników wyborów do PE oznacza zatem

przede wszystkim możliwość „wpuszczeniana listy” Prawa i Sprawiedliwości politykówzwiązanych z SPZZ i PRJG. W praktycedaje to szansę zwłaszcza mocnym kandy-datom z tych partii. Słabsi zostaną prze-skoczeni przez kandydatów PiS z dalszychmiejsc.

Wiele wskazuje więc na to, że jedynymnowym elementem wyborów 2015 r. bę-dzie znacznie silniejsza niż dotychczasformacja Janusza Korwin-Mikkego. A jejwpływ na logikę kampanii może się okazaćwiększy niż to, co zbierze ona w sondażo-wych notowaniach. Na ile pojawienie sięwyraziście antyestablishmentowej formacjiosłabi skuteczność straszenia PiS, jakzmieni postrzeganie ugrupowania Ka-czyńskiego i jego wizerunek ? – odpowiedźna te pytania może mieć istotniejsze zna-czenie dla wyniku obu kampanii 2015 r.niż dzisiejszy proces zjednoczeniowy.

14

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Prawo i sprawiedliwość nie

miało w ostatnich

tygodniach pomysłu na

reakcję na „taśmowe”

kłopoty rządu

Page 15: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

15

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Użytkownikami Facebooka wstrząsnęłaostatnio wiadomość o badaniach opubli-kowanych w czasopiśmie „Proceedingsof the National Academy of Sciences”.Okazało się, że naukowcy z UniwersytetuKalifornijskiego i Cornell we współpracyz popularnym serwisem społecznościowymzmanipulowali i przeanalizowali zacho-wania prawie 700 tys. osób.

Nieświadomi uczestnictwa w badaniuużytkownicy zostali podzieleni na dwiegrupy, zaś ich „news feed” (lista najnow-szych powiadomień) poddano manipulacji.W pierwszej grupie zwiększono liczbę po-wiadomień zawierających słowa uznaneprzez uczonych za „negatywne”, zaś w dru-giej za „pozytywne”. Wyniki pokazały, żetreści wyrażane przez osoby poddane ba-daniu wykazywały swoim „charakterem”zbieżność z odpowiednio zmanipulowa-nymi powiadomieniami z „news feeda”.Jak więc stwierdzili naukowcy, istniejemożliwość „zaraźliwego” rozprzestrzenia-nia emocji poprzez sieć.

Powodem rozgłosu, który uzyskałobadanie, nie była oczywiście odkrywcza

konstatacja o wpływie otoczenia społecz-nego na zachowanie człowieka. Okazałosię, że Facebook, korzystając z zapisóww zaakceptowanym przez każdego użyt-kownika regulaminie, dał naukowcommożliwość nie tylko analizy zachowań ni-czego nieświadomych osób, ale i wywie-rania wpływu na ich nastrój. Można sięoburzać arogancją Facebooka, tym, żebadane osoby nie zostały spytane, czychcą wziąć udział w tym konkretnym pro-cederze, a także tym, iż podjęto coś w ro-dzaju prowokacji na wielką skalę. Obu-rzając się, warto jednak rozważyć kilkakwestii.

Po pierwsze, z dużym prawdopodo-bieństwem nie było to pierwsze takie ba-danie przeprowadzone przez Facebooka.O tym akurat usłyszeliśmy, ponieważ jegowyniki opublikowano w prestiżowym piś-mie naukowym. Modyfikacje wprowa-dzane przez serwis społecznościowy sązwykle próbą dostosowania się do potrzebużytkowników, tworzenia nowych kanałówkomunikacji oraz zarabiania na nich.Rzadko są to też innowacje wymyślane

PioTr Woyke

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”

Potężny serwis społecznościowy skorzystał z zapisów w zaakceptowa-nym przez każdego użytkownika regulaminie i dał naukowcom możliwośćwywierania wpływu na nastrój niczego nieświadomych osób.

facebook wziął co jego

Page 16: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

przez nudzących się programistów przyporannej kawie. Firmy takie jak Googleczy Facebook to poważne korporacje,w których duże zmiany (szczególnie weflagowym produkcie) poprzedzone sąszczegółową analizą. Jej obiektem są zaśwszyscy użytkownicy, bo to oni i ich inte-rakcje składają się na sukces całego przed-sięwzięcia.

Po drugie, pojawia się kwestia pryn-cypiów, które stykając się z siecią, musimyw dzisiejszych czasach przyjąć. Rzeczjasna, powinny istnieć regulacje dotycząceprywatności, współistnienia czy używanianiektórych narzędzi. Praktyka pokazujejednak, jak powoli zasady prawa dosto-sowują się do rozwoju technologicznego– problem ten nie dotyczy zresztą tylkoInternetu. W tym momencie nie znaj-dziemy innego ratunku przed częścią nie-bezpieczeństw, jak w zachowaniu odpo-wiedniej etyki i zdrowego rozsądku. Nie-dawne afery związane z działalnością in-wigilacyjną amerykańskiej NSA czy bry-tyjskiej GCHQ powinny zachęcić do więk-szej ostrożności w wyrażaniu opinii w sieci.Opisywane badania, w których zastoso-wano manipulację na dużą skalę, przy-pominają zaś, że serwisy społecznościowestanowią przestrzeń społeczną podobnądo tych znanych z rzeczywistości. Używającich, musimy zachować pewien stopieńniezależności, nie poddając się dominu-jącym dookoła trendom.

Po trzecie, pozostając przy wątku re-lacji pomiędzy przestrzeniami komunikacjispołecznej w Internecie a w rzeczywistości,musimy również pamiętać o pewnychkluczowych różnicach. Internet nie jestanarchistyczną ziemią obiecaną, przepo-wiadaną przez entuzjastycznych prorokówz Doliny Krzemowej. Serwisy internetowemają swoich właścicieli, zaś ci swoje oj-

czyzny. Kiedy rozmawiamy z przyjacielempodczas spaceru, treść rozmowy jest do-stępna tylko dla nas. Dzieląc się treściąpoprzez stronę internetową, w pewnejmierze zaczynamy ją współdzielić z wła-ścicielem witryny. Choć chronią nas obost-rzenia prawne i regulaminowe (w interesiewłaściciela jest posiadanie wizerunkufirmy dyskretnej i przyjaznej), powinniśmybyć świadomi, że już na długo ślad naszejdziałalności pozostanie na cudzych ser-werach w kraju, którego nie jesteśmyobywatelami.

Dynamiczny rozwój Internetu i jegowdzieranie się w praktycznie każdą sferężycia wymaga od społeczeństw zachowaniaszczególnej czujności. Przed nami jeszczedaleka droga do stworzenia szerokichkadr specjalistów (np. prawników i urzęd-ników) oraz odpowiednich regulacji i na-rzędzi ich egzekwowania. Niemniej jużteraz należy zacząć promować odpowie-dzialność i ostrożne zachowanie wśródużytkowników – przede wszystkim tychnajmłodszych, w szkołach.

16

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

internet nie jest

anarchistyczną ziemią

obiecaną, przepowiadaną

przez entuzjastycznych

proroków z doliny

krzemowej. serwisy

internetowe mają swoich

właścicieli, zaś ci swoje

ojczyzny

Page 17: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

17

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Tomasz Sakiewicz przez lata płynął podprąd głównego nurtu medialnego, bezli-tośnie punktując słabości współczesnegopolskiego salonu. Zwłaszcza gdy chodziłoo wątpliwości co do lojalności elit III RPwobec polskiego interesu publicznego.

Teraz napisał jednak tekst („Czy zataśmami mogą stać USA”, „Gazeta Polska”,25.06.2014), w którym półotwarcie po-chwala… ewentualność amerykańskiegozamachu stanu w Polsce. Co więcej, jakoże artykuł znalazł się na czołówce tegowydania tygodnika, a autor jest redakto-rem naczelnym, trudno nie traktować gojako głosu całego środowiska.

Walcząc z monstrami

Fryderyk Nietzsche powiedział kiedyś, żekto walczy z potworami, powinien uważać,aby nie stać się jednym z nich. Czytająctekst Sakiewicza, nie sposób nie zapytać,czy w walce ze swoimi monstrami środo-wisko „GP” zachowywało należytą ostroż-ność. Na co dzień, oceniając poczynaniaprzeciwników Jarosława Kaczyńskiego,

publicyści z kręgów „GP” nieustannie epa-tują moralnym wzburzeniem. Jednak gdyredaktor naczelny pochyla się nad hipoteząmówiącą, że to Waszyngton stoi za aferątaśmową, ów moralistyczny ton nagle zni-ka. Tym razem, wyjątkowo, autor ani sło-wem nie wspomina, że ingerencja innegopaństwa w wewnętrzne polskie sprawyto coś złego. Przeciwnie, z tekstu wynika,że uważa on taki scenariusz za… korzystnydla Polski.

Oto bowiem PO – czytamy – to „sko-rumpowany układ”, podejmujący „prze-stępcze działania”. Analiza kontekstu mię-dzynarodowego prowadzi zaś do zabójczoprostej konkluzji: partia Donalda Tuskajest tak prorosyjska i proniemiecka, żekażde uderzenie w PO jest równoznacznez ciosem w potężnych sąsiadów Polski.W związku zaś z kryzysem krymskim –wywodzi Sakiewicz – Stany Zjednoczonepotrzebują nad Wisłą sojusznika zdolnegoefektywnie wesprzeć Ukrainę i zablokowaćrosyjską ekspansję. PO się do tego jegozdaniem fundamentalnie nie nadaje, Wa-szyngtonowi pozostaje więc grać na

bArTłoMiej rAdZiejeWski

Redaktor naczelny „Nowej Konfederacji”

Środowisko chcące uchodzić za ultrapatriotyczne wchodzi w logikętypowo kompradorską. Wyraża i promuje przyzwolenie na mieszanie sięmocarstw w polskie sprawy.

„Gazeta Polska” kompradorska?

Page 18: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

wzmocnienie PiS. To – wedle jednej z moż-liwych hipotez – przemawia zdaniem au-tora za amerykańskim sprawstwem aferytaśmowej.

Sakiewicz nie pisze wprost, że cieszysię na tę ewentualność. Stara się stylizowaćswój tekst na chłodną analizę spraw mię-dzynarodowych. Abstrahuję w tym miejscuod jego meritum. Rzecz w tym, że artykułwyraźnie sugeruje, iż owa „totalna wy-miana elit i władzy” w Polsce przez USAbyłaby rzeczą dobrą. Skoro rządzi namiskorumpowany, bezwolny wobec Rosjii Niemiec układ, a alternatywą jest wiel-bione przez „Gazetę Polską” PiS, to prze-cież każdy przyzwoity człowiek…

Fałszywe dychotomie

Tak oto środowisko chcące uchodzić zaultrapatriotyczne wchodzi w logikę typowokompradorską. Wyraża i promuje przy-zwolenie na mieszanie się mocarstw w pol-skie sprawy. Z punktu widzenia jakiej-kolwiek prawicy – ale zwłaszcza prawicyochoczo powołującej się na tradycję nie-podległościową i propaństwową – musisię to jawić jako aberracja. Jak „GazetaPolska” mogła dojść do tego punktu?

Rzeczony tekst porządkują prymi-tywne dychotomie: PiS to wcielenie poli-tycznych cnót, PO – ich zaprzeczenie;Ameryka to imperium dobra, Rosja – im-perium zła. W tak skonstruowanym świe-cie przedstawionym nie ma miejsca naniuanse związane z grami interesów: skoropolityka jest areną walki aniołów z diab-łami, stanąć po stronie tych pierwszychto kwestia elementarnej przyzwoitości.Stąd namiętna misyjność środowiska sku-pionego wokół „Gazety Polskiej”, nieu-stający ton wzburzenia moralnego, rady-kalne oceny. Po tragedii smoleńskiej uwi-doczniło się to wszystko zwłaszcza w oska-

rżaniu polityków PO o nielojalność wobecPolski.

Tylko jaka jest waga i sens rzeczy-wistych bądź wydumanych zarzutów tegotypu wobec przeciwników, gdy samemusprzyja się zewnętrznym ingerencjomw polskie sprawy? Przypominają się naj-gorsze momenty XVIII w., gdy jedni „pat-rioci” szukali ochrony przed krajanamiu carycy, drudzy – u króla Prus, trzeci –na dworze Habsburgów. Wszyscyz dobrem ojczyzny na ustach…

W kontekście naszej kolonialnej his-torii prezentowane przez Sakiewicza my-ślenie może być jakoś zrozumiałe. Podle-gając przez prawie 300 lat podbojom,zniewoleniu i eksploatacji, w dużej mierze„oduczyliśmy się” jako społeczeństwo pod-miotowej mentalności. Długotrwała ko-nieczność załatwiania spraw wewnętrznychw obcych stolicach wytworzyła elity na-wykłe do trzymania się zagranicznych su-kienek.

Niemniej aprobata dla zewnętrznejingerencji w polskie sprawy to na dzisiej-szej prawicy upiorna nowość. Gdy za rzą-dów PiS niektórzy członkowie lewicowo-liberalnego salonu pielgrzymowali po eu-ropejskich gazetach i gabinetach, użalającsię na „duszną atmosferę” i „nadciągającą

18

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

rzeczony tekst porządkują

prymitywne dychotomie:

Pis to wcielenie

politycznych cnót, Po – ich

zaprzeczenie; Ameryka to

imperium dobra, rosja –

imperium zła

Page 19: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

dyktaturę”, słusznie zbierali cięgi od pra-wicy. Na tej ostatniej za oczywistość ucho-dziło bowiem to, że angażowanie ze-wnętrznych graczy w wewnętrzne pora-chunki to niegodny szanującego się naroduskandal. Czy dla środowiska „GP” było tozłe tylko dlatego, że wymierzone w PiS?

Nie wiem, czy rozumowanie Sakie-wicza wynika bardziej z bezmyślnego pro-amerykanizmu, partyjnego zacietrzewie-nia, czy z innych motywów. Wiem napewno, że tak skandaliczne wykwity do-magają się zdecydowanego odporu. Któ-rego jednak jak na razie nie widać.

19

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 20: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

20

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

„Twierdza” igora jankego opowiadahistorię ostatniego czy też może naj-nowszego, prawdziwego polskiegopowstania. Powstania jak poprzed-nie „za wolność waszą i naszą”(część oficjalnej przysięgi „solidar-ności Walczącej”) i niestety jak po-przednie przegranego.

Nie dla finlandyzacji

„Solidarność Walcząca” była inną opozycjąniż ta, której obraz znamy z propagando-wego lukru uświetniającego rocznice takiejak 4 czerwca. Inną niż ta, o której czytamyw wywiadach przeprowadzanych przezdziennikarzy mainstreamowych mediówz Lechem Wałęsą i Henryką Krzywonos.Motyw, który powtarza się wciąż w wypo-wiedziach wszystkich rozmówców IgoraJankego, to nie „porozumienie”, lecz słowo„niepodległość”. Doskonale ujmuje tę róż-nicę Jadwiga Chmielowska, najdłużej ukry-wająca się działaczka w historii opozycji:

„O co mi chodziło? Chciałam dopro-wadzić do pełnej niepodległości Polski

i obalenia komunizmu. Pamiętam mojespotkanie z Adamem Michnikiem w Ka-towicach w 1981 r. Michnik objeżdżałwtedy MKZ-y. Przekonywał mnie do fin-landyzacji, do walki o ludzką twarz sys-temu. Odpowiedziałam mu: »Ja nie chcężadnej finlandyzacji ani komunizmuz ludzką twarzą Kuronia, ja chcę wolnejPolski bez komunizmu«”.

I o taką Polskę „SW” walczyła ak-tywnie jak mało kto. Przez organizacjęprzewinęły się dwa tysiące działaczy,a wspierało ich 20 tys. sympatyków, dar-czyńców, ludzi dobrej woli. Drukowanodziesiątki tytułów. Za pomocą pasty Kom-fort i ręcznych powielaczy zaczernianoco miesiąc tony papieru. „SW” jako jedynaz dużych organizacji opozycyjnych miałateż swój pion bojowo-dywersyjny. Kiedyzaś SB zaczęła działaczy opozycji wywozićdo lasu i grozić im śmiercią, „SW” nie za-wahała się podjąć akcji odwetowej. Doszłowtedy do słynnego podpalenia willi let-niskowej gen. Błażejewskiego.

Najbardziej radykalną akcją było jed-nak wysadzenie w powietrze siedziby

MichAł kuź

Redaktor „Nowej Konfederacji”

„Solidarność Walcząca” była inną opozycją niż ta, której obraz znamyz propagandowego lukru uświetniającego rocznice takie jak 4 czerwca.Tu chodziło nie o „porozumienie”, lecz o „niepodległość”.

ostatnie polskie powstanie

Page 21: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

PZPR w Gdyni w odwecie za śmierć ks.Jerzego Popiełuszki. A największym do-konaniem dywersyjnym opracowanie pro-totypu pokątnie produkowanego karabinumaszynowego w Stoczni im. Komuny Pa-ryskiej (Gdynia).

Starzy i młodzi

Nic dziwnego, że Kornel Morawiecki (słyn-ny przywódca „SW”) miał opinię zago-rzałego antykomunisty, który nigdy niezgodzi się na okrągłostołowe negocjacje.Gdy Morawiecki w końcu wpadł, ugodowysolidarnościowy mainstream z Mazowiec-kim i Wałęsą na czele odwrócił się odniego, nie chciał interweniować, staraćsię o uwolnienie, demonstrować.

Zwolennicy ugody ze średniego po-kolenia zderzyli się tutaj z radykalną po-wstańczą młodzieżą wspieraną przez straż-ników dawniejszych jeszcze tradycji. Nierazjuż tak w polskiej historii bywało. W „SW”najaktywniejsi działacze byli bowiem kwia-tem ówczesnej, młodej, wrocławskiej, trój-miejskiej i poznańskiej inteligencji. Za-skakująco wielu z nich zajmowało się np.badaniami nad rozwojem najnowszychtechnologii i naukami ścisłymi. Byli todoskonale zapowiadający się elektronicy,matematycy, fizycy. Zaś ze starszego po-kolenia organizację zasilili byli akowcy,np. Zbigniew Lazarowicz czy też RomanLipiński, słynny Żołnierz Wyklęty i działaczWiN.

Ten ostatni był dawniej bezwzględ-nym egzekutorem podziemia, a do lat 80.dożył tylko dlatego, że „oszczędnie gos-podarował” swoimi zeznaniami. Co jakiśczas, kiedy prokuratorzy już mieli dowodyi miał zapaść wyrok, Lipińskiemu przy-pominał się jeszcze jeden zakopany gdzieśpod lasem komunista. Dowody zbieranowięc na nowo, pojawiała się zwłoka i tak

aż do amnestii po śmierci Stalina. W struk-turach wrocławskiej „SW” Lipiński stwo-rzył później osobną komórkę bojową, toon zaplanował też podpalenie willi Bła-żejewskiego.

Legenda wrocławska

To swoją drogą zastanawiające i ciekawe,że ruch był tak silny we Wrocławiu, mieściezłożonym z przesiedleńców, a już znaczniesłabszy w osiadłym, mieszczańskim Poz-naniu. Zdaje się to wręcz iść w poprzektezy o zgubnym dla patriotyzmu wyko-rzenieniu z „Eseju o duszy polskiej” Ry-szarda Legutki.

Zupełnie jakby Wrocław, którego lud-ność w dużym stopniu napłynęła z daw-nych Kresów Rzeczypospolitej, z jednejstrony kontynuował tradycję konfederatówbarskich i obrońców Lwowa, a z drugiejchciał zbudować nową, własną legendę.Do tej właśnie legendy nawiązuje tytułksiążki Igora Jankego. W latach 80. po-wstało bowiem już nie niemieckie „FestungBreslau”, ale nasza, polska „Twierdza”.

21

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

ciekawe, czy np. rafał

dutkiewicz, kiedy działała

„sW”, spodziewał się,

że kiedyś będzie wzywał

MsW do surowości wobec

„hołoty”, która w jego

obecności ośmieliła się

zakłócać wykład Zygmunta

baumana

Page 22: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

Tak jakby miasto zasiedlone przez nowychludzi domagało się nowego mitu tylkoluźno nawiązującego do starszej warstwypamięci historycznej. Czyż zresztą dziśpomajdanowy rewolucyjny, ukraińskiLwów także w podobny sposób nie próbujezbudować nowej legendy na gruzach daw-nego Lwowa polskiego?

„SW” w każdym razie dała Wrocła-wowi jego legendę. Wgryzła się w pamięćmiasta jak sprej użyty przez Maksa Flor-czyka do wymalowania znaku „SW” napamiętnym głazie (okazał się zbyt poro-waty, by dało się napis zmyć) na placudziś oficjalnie nazywanym już placem„Solidarności Walczącej”.

Jednak pomimo ofiarności działaczybezkompromisowy, wrogi wobec okrągłegostołu program „SW” poniósł klęskę. Zresztąjedną ze smutnych prawd, jaka wyłaniasię z materiałów zebranych przez Jankego,jest to, że już od 1986 r. (a może i wcześ-niej) wyżsi rangą funkcjonariusze SłużbyBezpieczeństwa wiedzieli, iż upadek sys-temu jest nieuchronny, i sami kreowalinowe elity. Mówili o tym niemal otwarcie.Bardzo potrzebni byli im bowiem opozy-cyjni partnerzy, który zagwarantowalibypłynne przedzierżgnięcie się z munduróww garnitury. Stąd dziwne zabawy w kotkai myszkę oraz brak zdecydowania przyrozbijaniu niektórych sektorów opozycji.

Dopiero kiedy okazało się, że „SW”nie będzie negocjować, służby postanowiłyuderzyć w jej kierownictwo. Morawiec-kiego aresztowały, a potem zmusiły dowyjazdu, tak aby nie przeszkadzał. Potemspokojnie znalazły zaś sobie innych ludzido prowadzenia rozmów.

Historia w takich przypadkach oka-zuje się gorzką ironistką. Michał Gabryel(„SW”) chciał we wczesnych latach 80.,podczas przesłuchania, zakpić z milicjan-tów i esbeków. Powiedział więc:

„– Wie pan, jak się zmieni system, bę-dzie selekcja. Tajna policja też przecieżbędzie. My będziemy zatrudniać nietakich, co tłuką kamienie na drogachi o niczym nie mają pojęcia. Tylko fa-chowców. Fachowcy zostaną.– Pan się wygłupia… – odpowiedziałjeden z milicjantów”.

Gabryel też myślał, że się wygłupia,że manipuluje mało rozgarniętymi funk-cjonariuszami. Okazało się, że doskonaleprzepowiadał przyszłość. Co gorsza, przy-szłość, w której swój udział będą równieżmieli niektórzy działacze „SW”. Ciekawe,czy np. Rafał Dutkiewicz, kiedy działała„SW”, spodziewał się, że kiedyś będziewzywał MSW do surowości wobec „hoło-ty”, która w jego obecności ośmieliła sięzakłócać wykład Zygmunta Baumana.

Bicz na komunistów

Pomimo że „SW” nie osiągnęła swoichstrategicznych celów, odegrała kluczowąrolę w upadku PRL. To jej, a nie JackaKuronia władza się naprawdę bała; Jankeprzytacza zresztą słowa samych esbekówo tym fakcie świadczące. Rząd wiedział,że musi z kimś szybko ubić targu, bomłodsze pokolenie opozycjonistów, po-kolenie ludzi takich jak Zbigniew Jagiełłoi Roman Zwiercan do stołu już nie usiądzie.Kto zaś wie, na co pozwoliłaby sobiestrona rządowa, gdyby nie czuła na plecachoddechu „SW”.

Dlatego właśnie warto jest opowiadaćhistorię tej organizacji. Książka Igora Jan-kego jest zaś opowieścią wybitną. Zawierawięcej zaskakujących faktów niż niejednoopracowanie historyczne, a czyta się jąlepiej niż niejeden kryminał. Brakuje tylkoskorowidza lub przypisów dla nieco młod-szych czytelników i indeksu dla osób chcą-

22

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 23: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

cych łatwo cytować „Twierdzę” jako ma-teriał źródłowy. W dopracowaniu tychdetali Janke mógłby wziąć przykład z do-skonałego pod tym względem „Przewod-nika po IV Rzeczypospolitej” Jerzego Za-lewskiego.

Nawet przy pewnych edytorskich nie-dociągnięciach czytelnik i tak dostaje do

rąk kawał świetnej literatury faktu, którarzuca nowe światło na stosunkowo małoznany fragment naszej historii.

Igor Janke,„Twierdza. Solidarność Walcząca –

podziemna armia”,Wielka Litera 2014

23

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 24: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

Wesprzyj nas

„Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej sytuacji finansowej,tracąc 60 proc. przychodów (8 tys. zł miesięcznie) po tym, jak nasz największyDarczyńca stracił możliwość wspierania nas. Jeśli do sierpnia b.r. nie udanam się zbilansować budżetu – będziemy musieli ograniczyć lub zawiesićdziałalność.

Dzięki Darczyńcom „Nowa Konfederacja” powstała i działa. Dzięki Dar-czyńcom będzie mogła nadal istnieć i rozwijać się.

Dlatego prosimy o wsparcie! Każda złotówka, jeśli ma charakter stałegozlecenia przelewu, ma dla nas istotne znaczenie.

Wpłaty prosimy kierować na rachunek bankowy wydawcy „Nowej Kon-federacji”, Fundacji Nowa Rzeczpospolita:

09 1560 0013 2376 9529 1000 0001 (Getin Bank)W tytule przelewu prosimy wpisać: „darowizna na cele statutowe”.Jeśli zamierzają Państwo wspierać nas stale, bardzo prosimy o tytuł przelewu:„stała darowizna”!

Dlaczego warto nas wspierać?Rynek w obecnej postaci nie sprzyja poważnej debacie o państwie i po-

lityce. Dowodem są wszechobecne i pogłębiające się procesy tabloidyzacjii upartyjnienia mediów opiniotwórczych. Z drugiej strony, zaawansowanawiedza o polityce jest coraz częściej dostępna jedynie dla nielicznych i zacoraz większymi opłatami. W Polsce dochodzi do tego problem finansowaniawielu ośrodków opiniotwórczych zza granicy i głęboki kryzys mediów (z nazwy)publicznych.

W czerwcu nasze stałe przychody wyniosły 6 800 zł (pozostałe przychody:10 615 zł). Aby przetrwać, potrzebujemy 13 300 zł miesięcznie.

Jeśli ten trend ma się odwrócić, potrzebny jest alternatywny, obywatelskimodel finansowania mediów. Dobrowolny, stały mecenat wystarczającodużej liczby Polaków umożliwi nam stworzenie prężnego ośrodka intelektual-nego. Niezależnego zarówno od partii, od wielkiego kapitału, od gustów ma-sowej publiczności, jak i od zagranicznych ośrodków. I dostarczenie darmowej,zaawansowanej wiedzy o polityce zainteresowanym nią obywatelom.

„Nowa Konfederacja” to (na gruncie polskim) projekt pionierski takżepod względem sposobu finansowania. Działamy bowiem właśnie dzięki me-cenatowi obywatelskiemu.

Każde stałe zlecenie przelewu jest ważne! Dołącz do grona naszychDarczyńców i wspieraj media naprawdę publiczne!

Darowizny na rzecz fundacji są w Polsce (art. 16 ustawy o fundacjach)zwolnione z podatku. Co więcej, podlegają odliczeniu od podatku zarównoprzez osoby fizyczne, jak i prawne, zgodnie z przepisami ustaw o podatku do-chodowym od osób fizycznych i prawnych.

24

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 25: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

O nas

„Nowa Konfederacja” to pierwszy w Polsce internetowy tygodnik idei.Koncentrujemy się na tematyce politycznej o znaczeniu strategicznym. „NK”to medium misyjne, tworzone przez obywateli – dla obywateli. Jako pierwsiw Polsce działamy profesjonalnie wyłącznie dzięki wsparciu Darczyńców.

Stawiamy sobie trzy cele główne.

Po pierwsze, chcemy tworzyć miejsce poważnej debatyo państwie i polityce.Dziś takiego miejsca w Polsce brakuje. Wskutek postępujących procesów

tabloidyzacji oraz uzależnienia mediów opiniotwórczych od partii i wielkiegokapitału, brak ten staje się coraz bardziej dotkliwy.

Stąd, w środowisku skupionym dawniej wokół kwartalnika „RzeczyWspólne” – poszerzonym po rozstaniu z Fundacją Republikańską w kwietniu2013 o nowe osoby – powstał pomysł stworzenia internetowego tygodnikaidei. Niekomercyjnego i niezależnego medium, wskrzeszającego formułęgłębokiej publicystyki. Mającego dostarczać zaawansowanej wiedzy o politycew przystępnej formie.

Nasz drugi cel to pełnienie roli pośrednikamiędzy światem ekspercko-akademickim a medialnym.Współczesna Polska jest intelektualną półpustynią: dominacja tematów

trzeciorzędnych sprawia, że o sprawach istotnych mówi się i dyskutuje rzadko,a jeśli już, to zazwyczaj na niskim poziomie. Tym niemniej, w świecie akademickimi eksperckim rodzą się niekiedy ważne diagnozy i idee. Media głównegonurtu przeważnie je ignorują. „Nowa Konfederacja” – ma je przybliżać.

Cel trzeci to aktualizacja polskiej tradycji republikańskiej.Republikanizm przyniósł swego czasu Polsce rozkwit pod każdym względem.

Uważamy, że jest wciąż najlepszym sposobem myślenia o polityce – i uprawianiajej. Co więcej, w dobie kryzysu demokracji, jawi się jako zarazem remediumi alternatywa dla liberalizmu. Jednak polska tradycja republikańska zostaław dużym stopniu zapomniana. Dążymy do jej przypomnienia i dostosowaniado wymogów współczesności.

Dlaczego konfederacja? Bo to instytucja esencjonalna dla polskiej tradycjirepublikańskiej – związek obywateli dążących razem do dobra wspólnegow sytuacji, gdy inne instytucje zawodzą. W naszej historii konfederacje bywałychwalebne (konfederacja warszawska 1573 r., sejmy skonfederowane jakoremedium na liberum veto), bywały też zgubne (Targowica). Niemniej, zawszebyły potężnym narzędziem obywatelskiego wpływu na politykę.

Dzisiejszy upadek debaty publicznej domaga się nowej konfederacji!

25

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 26: W numerze - Nowa Konfederacja · nald’s, Coca-Cola, Pepsi. I setki innych. W efekcie dziś mundial trwa prawie miesiąc, co wymaga dwa razy więcej sta-dionów niż w latach 60.

„Nową Konfederację” tworzą

Stali Darczyńcy:Dwudziestu Pięciu Anonimowych Stałych Darczyńców, Andrzej Dobrowolski,Paweł Gałus, Bartłomiej Kachniarz, Jerzy Martini, „mieszkaniec Bytomia”,Marek Nowakowski, Krzysztof Poradzisz, Piotr Woźny, Zbigniew Zadora

Pozostali Darczyńcy:Siedemdziesięciu Anonimowych Darczyńców, Jacek Bartosiak, Piotr Remiszewski.(Lista Darczyńców jest uaktualniana na początku każdego miesiąca)

Redakcja:Michał Kuź, Bartłomiej Radziejewski (redaktor naczelny), Aleksandra Rybińska,Przemysław Skrzydelski (sekretarz redakcji)

Redaktor prowadzący: Michał Kuź

Stali współpracownicy:Jacek Bartosiak, Michał Beim, Krzysztof Bosak, Tomasz Grzegorz Grosse,Maciej Gurtowski, Bartłomiej Kachniarz, Krzysztof Koehler, Andrzej Maśnica,Rafał Matyja, Anna Mieszczanek, Barbara Molska, Agnieszka Nogal, TomaszPichór, Adam Radzimski, Stefan Sękowski, Zbigniew Stawrowski, Tomasz Szat-kowski, Stanisław Tyszka, Krzysztof Wołodźko, Piotr Woyke

Grafika (okładki): Piotr Promiński

Administracja stroną internetową, korekta, redakcja stylistyczna:Przemysław Skrzydelski

Komunikacja internetowa: Michał Kuź

Skład: Rafał Siwik

Wydawca: Fundacja Nowa Rzeczpospolita

Kontakt: [email protected]

Adres (wyłącznie do korespondencji): Al. Solidarności 115, lok. 2, 00-140 Warszawa

26

„Nowa Konfederacja” nr 39, 3–9 lipca 2014 www.nowakonfederacja.pl