Usta Syracha nadal istnieją... ???

35
Oficyna Wydawnicza MMG Dębica - Styczeń 2012

description

Usta Syracha istniały od 1992 do 1999 roku. Grupa wydała trzy kasety i zagrała ponad 100 koncertów w całej Polsce. Nazwa zespołu do dziś krąży na internetowych forach, a nagrania bez trudu znaleźć można w sieci

Transcript of Usta Syracha nadal istnieją... ???

Page 1: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Ofi cyna Wydawnicza MMGDębica - Styczeń 2012

Page 2: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

WstępMyśl aby zebrać w całość wszystko co udało mi się przez lata zebrać na temat Ust Syracha chodziła mi po głowie od dawna. Szczególnie, że obecnie trudno jest znaleźć cokolwiek na temat tej popularnej w latach 90-tych dębickiej grupy. Prawdopodobnie jedyną ofi cjalną pozycją gdzie znajdują się informacje o Ustach Syracha jest wydana przez Wydawnictwo Zima w 2009 roku Encyklopedia polskiego reggae i ska. Dlatego postanowiłem przeszukać swoje archiwum i udostępnić te materiały w formie pdf. Zdaję sobie sprawę, że to tylko niewielki wycinek tego co w tym opracowaniu mogłoby się znaleźć, ale właśnie dlatego postanowiłem je opublikować. Może dzięki temu odnajdziecie w swoich albumach zdjęcia z koncertów US, archiwalne ziny, czy plakaty. Może za jakiś czas ukaże się poprawione wydanie składające się nie z 36, a np. z 60 stron. Wszelkie materiały przesyłać można na adres: [email protected] teraz jeszcze trochę o samym zespole. Podstawowy i najbardziej stały skład Ust Syr-acha tworzyli: Robert Robur Cesarz - wokal, Wojtek Popek Podobiński - gitara, Marek Gogo Gorczyca - perkusja, Małgorzata Gobi Cesarz - gitara i Bartosz Kozicki - bas. Ale zespół to również: Joanna Czernicka - wokal, Bogusław Bodik Kubik - instrumenty klawiszowe, Maciej Mat Buff - przeszkadzajki, Jacek Pacanka - trąbka, Marcin Smoczek Moraniec - bas i Bar-tosz Kozder Kozdraś - wokal.Usta Syracha istniały od 1992 do 1999 roku. Grupa wydała trzy kasety i zagrała ponad 100 koncertów w całej Polsce. Nazwa zespołu do dziś krąży na internetowych forach, a nagrania bez trudu znaleźć można w sieci. Po więcej na ten temat zapraszam na kolejne strony.

Tomasz Sojer Ratuszniak

B

Publikacja nr 007, wydanie pierwsze.

Pozycja rozpowszechniana bezpłatnie.

Ofi cyna Wydawnicza MMG jest integralną częścią dębickiego serwisu kulturalnego Miasto Ma Głos

www.miastomaglos.plKontakt: [email protected]

Page 3: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Usta Syracha nadal istnieją...

Page 4: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Czyli wychodzi na to że we trzech doszliście do zespołu w jednym czasie?R: Plus jeszcze Asia po nich doszła z drugim woka-lem.P: Na pewno było to w bardzo krótkim okresie cza-su. A teraz patrząc na te lata można powiedzieć że weszliśmy razem. Wszyscy trzej graliście wcześniej w meta-lowej grupie Nemezis. Jak doszło do tego że przerzuciliście się z metalu na reggae?P: Wiesz, wtedy chcieliśmy coś w ogóle grać więc graliśmy metal bo tego słuchaliśmy. Pamiętam np. jedną z rozmów na przystanku w pustyni, bo graliśmy w Pustyni w Domu Kultury. Jeszcze będąc członkiem Nemezis, zespołu który miał więcej nazw niż kawałków. Z Bartkiem i Bolem gadaliśmy tak że: „kurcze, może byśmy coś innego pograli?…No ale co? No nie wiem co..” No i graliśmy metal. Wtedy wszyscy słuchali metalu. Moi znajomi, mój brat, koledzy brata. Po bracie też się przejmowało pewne rzeczy. Pewne rzeczy zawdzięczam metalowi. A w każdym razie wiem że chcieliśmy grać coś innego i w pewnym momencie to się samo jakoś tak ładnie rozpierpadło. Potem była przez jakieś tam 2-3 ty-godnie pustki a później pojawiła się możliwość gra-nia w Ustach. Chęć grania zwyciężyła. Poszliśmy do nich na próbę i nam się spodobało. To było totalnie coś innego. Zupełnie coś innego ale było fajne. Można się było wykazać muzycznie i tak się zaczęło.

Złośliwość rzeczy martwych dała jednak znać o so-bie już na początku rozmowy. Jak się później okazało pierwsze kilka minut wywiadu nie zarejestrowało się.Robur opowiadał w nim jak podczas jednego z koncertów organizowanych przez Pielgrzyma z Tar-nowa (m.in. organizator koncertów, wydawca kaset i reggae zina „I and I”) robił za ochroniarza i wpadł na pomysł założenia zespołu. Tak narodziły się Usta Syracha. Na początku miał to być projekt akustyc-zny, ale kiedy zespół trafi ł na koncert Tribute to Peter Tosh w Rzeszowie i zagrał tam z pożyczonymi gita-rami elektrycznymi okazało się że tak już zostanie do końca. Przejdźmy jednak do rozmowy… Po koncercie na Toshkach zaczęliście już grać regularnie…Robur: Tak jest. Zagraliśmy jakieś 2 koncerty na Śląsku. Jeden poza tym był jeszcze w Graffi ti za-grany w międzyczasie.A jakie to były lata?R: Wiesz co latami to nie chcę operować. Ale tak mniej więcej to 1991 może…ale z czasem się wszystko zlewa. A potem wyszła historia że Bukiet i Borer chcieli grać inną muzykę. Myśmy nie chcieli zmieniać. Jakimś cudem poznaliśmy Goga, nie pamiętam już nawet kto go przyprowadził wtedy na próbę. Siadł za garami, dobrze mu to szło.Popek: Gogo doszedł do zespołu pierwszy. Później przyprowadził Bartka, a potem okazało się że braku-je gitarzysty więc oni przyprowadzili mnie.

Robert Robur Cesarz, wokalista Ust Syracha, od kilkunastu lat mieszka w USA. Czasem jed-nak odwiedza Polskę, a co za tym idzie i Dębicę. Wykorzystałem więc jedną z takich wizyt, by z nim i gitarzystą – Wojtkiem Popkiem Podobińskim powspominać ich zespół.

Page 5: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Na początku to było takie czyste reggae z biblij nymi tekstami.R: Nie, nie tylko. Ale głównie jakieś tam psalmy śpiewaliśmy. Ale później to zaczęło się to rozkręcać.P: Ale nie do końca tak było bo psalmy towarzyszyły nam przez dłuższy okres. To nie było tak że tylko na początku były teksty biblij ne. Po prostu to cały czas się gdzieś tam pojawiało.R: To się wiązało z wartościami którym hołdowaliśmy w pewnym sensie.P: Które z resztą zaczęły wpływać na resztę zespołu. I rzeczywiście identyfi kowaliście się z tymi tekstami? Robur na pewno jeśli je śpiewał. A reszta?P: Wiesz ja wcześniej grałem w zespole metalowym gdzie teksty na pewno się różniły. Ale tam to chodziło głównie o chęć grania na gitarze a nie o teksty. Tak że wiesz jakoś to przeszło tak płynnie, łatwo.R: Wiesz, nie o to chodzi że byliśmy tacy czy inni. Te naturalne wartości zawsze były gdzieś tam z nami. Nie o to chodzi czy to była Biblia czy nie. Jakieś takie pozytywne wartości które zawsze gdzieś tam się pokrywają. Ok. wróćmy więc do zespołu. Doszli Popek, Gogo i Bartek i co dalej?R: Zaczęliśmy grać trochę razem. To było praktyc-znie od zera prawie zaczynanie, ale nie było źle bo mieliśmy już jakieś tam kontakty nawiązane i potem to były już tylko takie historie: „no chłopaki, wtedy gramy koncert!”. I zawsze to był taki dreszczyk, że się przychodziło i ktoś tam dzwonił do nas że jest jakiś koncert i czy byśmy nie zagrali. Jeszcze wtedy to wszystko było dość lokalnie, gdzieś tam w Rzes-zowie…

P: Chyba pierwszy koncert który razem zagraliśmy, choć nie jestem do końca pewny czy pierwszy ale mi utkwił w pamięci. Na Dniach Dębicy, na samym środku Rynku.R: Ale nie było już wtedy „Karolka”?P:Nie. I wtedy był konkurs w którym można było wygrać mikrofon.A to był ten koncert kiedy Farben Lehre i Zamach Stanu grali?P: Tak, chyba tak. W którymś z dębickich zespołów grał na basie gościu który teraz jest policjantem. Pamiętam że trochę się bał wystąpić bo nie bardzo potrafi ł grać. A potem jak mi ukradli magnetofon z auta to wchodzę na komendę zgłosić a on tam siedzi i stuka w maszynę. Ale nie pamiętam kto wygrał ten mikrofon.I to był wasz pierwszy koncert razem?R: To był raptem po dwóch czy trzech tygodniach wspólnego grania.P: To były trzy albo cztery próby.R: Z marszu zagraliśmy. Potem długo, długo w Dębicy nie graliśmy. Zagraliśmy dopiero po dobrym roku chyba.P: Graliśmy wszędzie ale nie w Dębicy.R: W końcu jednak mieliśmy zagrać w Morsach w kawiarni. To był okres postu i dlatego mogliśmy w ogóle zagrać. Baliśmy się czy w ogóle ludzie przyjdą. A wtedy tak dowaliło ludzi że w ogóle nie można było wejść. Graliśmy wtedy sami. Zagraliśmy wszystko w dwóch blokach. Z przerwą, ale zrobiliśmy wtedy kupę coverów. Takich kawałków tylko na ten kon-cert.P: Była naprawdę masa ludzi. Ale to był wtedy dużo mniejszy lokal niż dziś Meduza. Ale szaleństwo było. Graliście wtedy tak jakby pod patronatem DK Mors. Mieliście próby w Morsie.R: Tak, tak. Bo zaczęło się od tego że jeszcze grając na samym początku, graliśmy w domu. Boguś, klawiszowiec zaczął się więc kręcić za znalezieniem miejsca. No i w Morsach się dogadał z kimś. I dostaliśmy salkę, dostaliśmy trochę sprzętu który mogliśmy używać. I w tym momencie oni zaczęli…bo to nigdy nie ma nic za nic, nie? Myśmy grali so-bie tam próby, a oni za to korzystali z nas na swoich dziwnych imprezach które sobie tam robili, jakieś festyny itp. To było dla nas trochę uciążliwe, bo to nie pasowało do jakiegoś tam naszego patrzenia na to wszystko. Natomiast było to nieodzowne. Układ za układ.Z ich strony to był uczciwy układ. R: No wiesz, myśmy też w sumie korzystali z tego.

fot. Bartosz Kozicki - basista Ust Syracha.

Page 6: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Już za czasów kiedy dyrektorem był Robert Kuźniar. On pomógł znaleźć nam sponsora na wydanie ka-sety „Kamienowanie miastożyja”. Poza tym nieraz nam załatwiali samochód jeśli jechaliśmy gdzieś na koncert. Była taka historia, graliśmy gdzieś kon-cert na Śląsku, w Rybniku chyba graliśmy koncert. A na drugi dzień musieliśmy wrócić bo był koncert gdzieś przy Kościele.P: No tak! Za to nas wyrzucili z Morsów przecież…R: Nie wyrzucili nas.P: A być może to później było. W każdym razie mieliśmy grać pod kościołem a nie dotarliśmy tam. Bo wróciliśmy na czas ale stwierdziliśmy że to jakiś obciach będzie i nas za to wyrzucił z Morsów już ich późniejszy dyrektor - Ożóg.A graliście jakieś koncerty takie właśnie zupełnie obciachowe? R: Tak! Po prostu czasami dawaliśmy dupy. Bo to po prostu było coś za coś. Wtedy jeszcze Igloopol w miarę prosperował, więc były czasem takie his-torie… A np. koncert na imprezie Raju zagraliście też dzięki D.K. Mors?P: Nie. Graliśmy na Raju już wcześniej. Graliśmy na Raju jak był gdzieś na Śląsku. Nie pamiętam miejscowości. W Katowicach chyba. I tam m.in. ten Raj organizował dębiczanin grający później w Bratankach – Adam Prucnal. Wracaliśmy z nim z resztą po tym koncercie w Katowicach. Bo sam zaproponował , że jedzie do Dębicy i jeśli chcemy to możemy z nim jechać. Tak więc ja i Gogo się z nim zabraliśmy.R: Pamiętam byłem wtedy strasznie wściekły bo myśmy zagrali tamten koncert, wszystkie kapele skończyły grać i podszedł właściciel tej knajpy i zapytał czy zagramy jeszcze raz, bo ludzie chcieliby żebyśmy jeszcze zagrali. A ja taki wściekły: kurde pojechali sobie! Nie możemy zagrać !!! A propos znanych dziś kapel, to to co mnie zdziwiło to jak Robur opowiadał że pierwszy koncert zagrali z Brodą z Habakuka. W tej chwili Habakuk jest jedną najpopularnie-jszych polskich grup reggae. P: Ale tak naprawdę to myśmy grali z czołówką wt-edy polskich kapel reggae.R: Z Bakszyszem graliśmy, z Dread Lion, Stage of Unity.A gdzie zagraliście najlepszy koncert? Gdzie i z kim? Taki który najmilej wspominacie.R: W Ostrowcu Świętokrzyskim. Ja najlepiej wspom-inam ten koncert.P: Pojechaliśmy wtedy ze śp. Wojtkiem „Krzywym”.

Faktycznie to był koncert zajebisty. Zbyszek wtedy nie mógł jechać i dał mu samochód. Transitem wt-edy pojechaliśmy.R: Graliśmy jako ostatnia kapela.P: To były w zasadzie jakieś Dni Ostrowca. Wiesz – impreza na rynku.R: Ten koncert miał się o 22 skończyć. Ale z takim powerem wtedy zagraliśmy, taki był klimat niesa-mowity…P: W ogóle bywały więcej takich koncerty i tego nie da się opisać, że np. fajny koncert, bo jest dużo ludzi, mało ludzi…A od czego to zależało?P: Właśnie nie wiadomo. Nagle coś się pojawiało na scenie, w nas. Coś co powodowało że niezależnie od publiki, ilości publiki, miejsca fantastycznego czy mniej fantastycznego od żadnych takich rzec-zy - coś się pojawiało. Taki feeling był na scenie że można Ja naprawdę nie zapomnę paru kon-certów, i tu muszę przede wszystkim powiedzieć – straszne uznanie dla Goga i Bartka. Bo dla mnie to jest idealna sekcja. Bo wiadomo że np. Robur robił swoją robotę, ale to była sekcja i był taki mo-ment w naszym graniu że z Bartkiem i z Gogiem było pewne, bez patrzenia na siebie na scenie. Przez cały koncert nawet nie musieliśmy na siebie spojrzeć że było wiadome że nie kończymy tego kawałka. Dlatego że był taki feeling że dalej to już była improwizacja.

fot. Popek podczas jednego z koncertów na rzecz WOŚP.

Page 7: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

R: Zmiana rytmu, jakieś tam przystopowania.P: Tak. I to było czuć. To nie tak że ktoś pokazywał że teraz zaczynamy improwizować. To było po prostu czuć. I ja dlatego marzę żeby jeszcze kiedykolw-iek zagrać z taką sekcją jak Gogo i Bartek. Powiem wam jeszcze że nikt może nie doceniał nigdy Bar-tka, bo Gogo walił w bębny i to było słychać. Bartek to był chłopak który niby bąkał na basie, niewiele się przy tym ruszając, ale robił to tak genialnie i tak subtelnie że miało to naprawdę zajebisty sens i w tym była muzyka. A wspomniałeś Popek kiedyś o jakimś kon-cercie gdzie graliście na dachu jakiegoś bu-dynku.P: Na kiosku graliśmy :)No ale dlaczego graliście na dachu kiosku?R: Kiosek się nazywał „U Władka”.P: Koncert w Rabce graliśmy. Kawał drogi. Pamiętam że przed samą Rabką prawie przejechaliśmy rowerzystę. Facet się wyrżnął na rowerze i kierowca tylko cudem go ominął. Przyjechaliśmy do Rabki i oczywiście nikt nie wiedział gdzie jest knajpa „U Władka” :) Okazało się że to jest w parku. To był nawet taki deptak.R: A myśmy pytali o knajpę.P: W końcu jednak dojechaliśmy do tego kiosku. A to Władek organizował koncert?

R: Nie, nie. Organizatorami byli goście którzy grali kiedyś w jakiejś reggaeowej kapeli. Jeden z nich wyjechał do Niemiec. I on przyjechał i zebrali się na ten jeden koncert.P: Nie. To nawet nie to że oni się zebrali. Ten gość wyjechał do Niemiec i tam zarobił kupę kasy bo był stomatologiem i stwierdził że on sponsoruje wszystko. I dlatego u pana Władka jeśli się podeszło i powiedziało że „proszę piwo, colę i chipsy – dla kapeli” to pan Władek dopisywał do kapeli. I w pewnym momencie wszyscy pili „dla kapeli”. A pan Władek zaczął jarać jointy ze wszystkimi. A myśmy grali na dachu. Ale czemu właśnie na dachu?P: No bo gdzie? Żeby nas było widać?R: Pamiętam że taka historia była charakterystyc-zna, bo w ogóle była pogoda deszczowa. Nie było wiadomo czy ten koncert się w ogóle odbędzie. W sumie ten deszczyk trochę ustąpił, ale ludzi przyszło może ze 20-30 na ten koncert. I cała historia była taka, że wtedy odpuściliśmy sobie trochę. Wszy-scy pojarali, bo tak normalnie to zawsze graliśmy na czysto. A tam sobie pozwoliliśmy coś pojarać, jakieś piwko. Potem były problemy z wyjściem na ten kiosek…P: Bardziej wysportowani nie mieli problemów :)R: Więc żeby wyjść na ten kiosek, który miał pewnie z dwa i pół metra trzeba było się nasprężać.P: Ale nie zapomnę motywu, jak któryś z nas się gdzieś pomylił i Gogo dostał takiej strasznej śmiechawy że nie mógł grać. Zaczął gubić rytm.R: Ale tam w ogóle bardzo nierówno zagraliśmy. Ale jak „u pana Władka” na dachu to i tak dobrze.P: I to było genialne, że gość który to sponsorował musiał gdzieś nas słyszeć. Tzn. o nas słyszeć bo on cały czas w Niemczech mieszkał. I że on sobie zorganizował taką imprezę. To był czad. A wspominacie często że dużo graliście na Śląsku. Ten Śląsk był taki reggaeowy wt-edy?P: W tym okresie na Śląsku ten ruch działa tak jakoś bardziej. Więcej było tam koncertów po prostu.R: Może to wynikało z tamtego zagęszczenia?Ale to były koncerty reggaeowe czy w ogóle?R: Później to nie tylko na reggaeowych graliśmy.P: Pamiętasz graliśmy w jednym dniu dwa kon-certy. I ten jeden pierwszy koncert który był dużo wcześniej okazał się koncertem takim skinowsko reggaeowym.R: Tzn. to był taki koncert…Łysy w każdym razie go organizował.P: Po nas kapele grały takie typowo skinowskie.

fot. Gogo i Popek - Czad na zamku - 1 lipca 1995 r.

Page 8: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

R: Wiesz. Ktoś dzwoni do ciebie, nie wiesz kto cię zaprasza itd. Ale ja pamiętam jeszcze inną historię. Jak pojechaliśmy na koncert, na Raj chyba pojechaliśmy, a cały czas jeszcze w telegazecie była informacja że mamy grać jeszcze drugi kon-cert gdzieś tam w innym miejscu. I pojechaliśmy w tamto miejsce i wszyscy mówili: o Usta przyjechały, Usta! I grała taka kapela Skankan. I ktoś mówi: wie-cie co? Mo że nie wchodźcie bo chłopaki fajnie grają, a oni mieli z pięć kawałków wtedy i czwarty raz już to grali! I Gogo zobaczył że oni tam nie mieli żadnych pieców, nic. Wszystko było na linie podłączone i mówi: wiecie co? Chodźmy spieprza-jmy stąd!. I wróciliśmy do Katowic z powrotem na ten poprzedni koncert.Robur może ty pamiętasz, bo Popka pytałem już kilkakrotnie i nie może sobie przypomnieć. Graliście podobno w Mielcu z Oi Polloi. R: To była w Nowym Targu impreza.

P: Tak. Gogo był na wycieczce klasowej i na ten kon-cert dojechał pociągiem. Z Zakopanego dojechał.R: Wtedy bodajże koncert otwierała kapela Gustawa – Stradoom Terror. Oni go otwierali i myśmy grali po nich. I o dziwo byliśmy tam bardzo fajnie przyjęci. Bardzo fajnie wspominam ten koncert. Oi Polloi to była angielska kapela, ja pamiętam dokładnie że grali takiego ostrego crusta. To był nasz pierwszy koncert w Nowym Targu. Drugi graliśmy już z Fatem. Ale za pierwszym razem mieliśmy właśnie taki total-ny feeling, taki polot. A za drugim razem mi się już tak dobrze nie grało.P: I teraz mi się przypomniało właśnie jak wyciec-zka z Zakopanego przyjechała. Przecież wtedy chodziliśmy do średniej szkoły. Cholera, wszystko mi się przypomniało. Ja muszę mieć taki delikatny bodziec. A jak wspominacie Reggae Christmas 1993 w Krakowie?P: Oooo! Dla mnie to było chyba największe wydarzenie. .

R: Nagranie z tego koncertu wyszło, Pielgrzym wydał kasetę z tego pierwszego Reggae Christ-mas. Pamiętam, graliśmy wtedy w pierwszym bloku. Na drugi rok też było reggae Christmas tylko że nie było „Pod Przewiązką” było w innym miejscu. A może „Pod Przewiązką” jeszcze raz. I co ciekawe, kapele które grały w pierwszym bloku amatorskim, jechały na własny koszt zagrać. A na drugi rok też nas zaprosił do tego pierwszego bloku. Jak przyjechaliśmy na miejsce, on się pyta czy by nam nie przeszkadzało zagrać w tym drugim bloku. Tych kapel takich zaawansowanych, takich znanych i że nam wróci koszty. To ja w szoku! Graliśmy wtedy obok Dread Lion, graliśmy koło Świetlickiego.P: Myśmy grali ze Świetlikami, Trava Dub Band, Dread Lion. W ogóle przyjaźniliśmy się z bębniarzem a Travy.R: Mieliśmy w ogóle bardzo fajne relacje z Marcinem, wokalistą Travy. A najbardziej chyba przyjaźniliśmy się z Jafi ą. Z Jaffi a Namuel. A nie z Grastą?

R: Wiesz co Grassta to była inna historia…P: Grasta to była taka przyjaźń lokalna bo oni grali blisko nas. Ale myśmy się bardzo z Jaffi a Namuel polubili.Jaffi a Namuel zagrał z wami na koncercie promującym „Kamienowanie Miasto”.P: Tak, a oni nas potem za to zaprosili do siebie na koncert do Piły. Pamiętam że zaprosili nas na jakiś zajebisty obiad dwudaniowy. Pamiętam że byliśmy w szoku. Myśmy wtedy na jakiejś Orkiestrze tam grali. Zagraliśmy z dużym opóźnieniem. Zagraliśmy wtedy może z dwa kawałki i nas zwalili z tej sceny. To była porażka bo jechaliśmy pół Polski żeby zagrać10 minut i to tak „szybko, szybko”.A czemu tak?P: Bo po prostu było wielkie opóźnienie i wiem że wtedy był wielki żal, no ale…R: Nie, nie, nie…Oni nas później przepraszali. Mówili że jeszcze raz nas zaproszą na jakieś tam wspólne granie. Bo to w ogóle nie był błąd Jaffi a Namuel.P: No pewnie że nie! To był błąd organizatorów.

Page 9: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

R: Bo w sumie często było tak że ludzie organizow-ali koncerty, nie mając o tym kompletnie pojęcia. Nie potrafi li tego zaplanować. Nie myśleli że to nie jest tylko wyjście kapel i zagranie. To jest też czas na przygotowanie, ustawienie sprzętu.P: To tak naprawdę jest kupa roboty i czasu. Z resztą podobno nie ma koncertów na których nie ma opóźnienia. A wróćmy do koncertu Raj w Dębicy, na którym również graliście.P: Tam graliśmy m.in. z Voo Voo. No i z Ewą Urygą. Z nią wiąże się fajna historia. Po koncercie była impreza. A jako uczestnicy koncertu dostaliśmy na nią oczywiście zaproszenia. Wszystko było za friko. Impreza była w kawiarni Mors. Siedzimy więc przy sto-liku, a Belka mówi: „A ta Uryga to wyła. Co to w ogóle jest?” Tak na nią najechała ostro, a po-tem się okazało że ona siedziała dosłownie 30 cm od nas.R: Biedna Uryga :)Ok., pomówmy teraz o waszych wydawn ic twach . Wydaliście w za-sadzie 3 kasety. Pierwszy był „Okres dojrzewania”.R: Tak to wydało En-igmatic czyli taki koleś jak Fakir ze Śląska. Z tą kasetą potwornie się spieszyliśmy bo wtedy już przygotowywaliśmy materiał, już chyba nagraliśmy go w studiu w Boguchwale. „Kamie-nowanie Miastożyja”. Wszystkie wasze wydawnictwa ukazały się praktycznie w jednym czasie.R: Tak, a co ciekawe „Okres dojrzewania” i „Kami-enowanie Miastożyja” którą wydało NNNW można kupić do tej pory. Wracając jednak do pierwszej kasety to w wydaniu jej bardzo dużo pomógł nam Bezkoc. Bo to on nas namówił, że może byśmy coś takiego wydali. On nam wymyślił hasło promo-cyjne „Czujne reggae z niezłym czadem” to jest jego pomysł.

Z tym hasłem to akurat trafi ł bo rzeczywiście nie graliście klasycznego reggae. R: Nie graliśmy i ja ciągle podkreślałem że to się brało z tego że mieliśmy różne korzenie muzyczne. Np. Wojtek czy praktycznie cała sekcja wyrosła w metalu i to wydaje mi się wnosiło dużo do naszej muzyki.Na początku jednak mieliście teksty nawiązujące do klasycznego reggae. Nie brakowało wtedy odniesień do rastafarian-izmu. R: Na początku to rzeczywiście był Jah.

Hajle Selassie…R: No akurat z tym Selassie, to nie było za wiele tego Se-lassiego.P: Ale był taki kawałek. Jeden kawałek. Bard-zo fajny z resztą, miał tytuł „Etiopia”.R: Ja myślę że to cały czas było kształtowanie. Ja myślę że dopiero po tych kilku latach grania tak naprawdę zaczęliśmy mieć takie teksty o które nam chodziło. Ale z drugiej strony ciągle chodziło o te same wartości. O tolerancję, o jakąś miłość. O taki pozyty-wny przekaz.A skąd się właśnie wziął ten kawałek „Etiopia” i Selas-

sie?R: Selassie rzeczywiście pojawił się a propos tej Etiopii. Związany był z tekstem, z tym o czym śpiewaliśmy. O Afryce, o tych korzeniach. Później z tego co pamiętam, w ogóle Etiopia stała się takim bardziej popularnym miejscem w reggae niż Jamajka. To się ściśle z tym wiązało. Choć ja myślę że to była też kwestia trochę mylenia pojęć. Może wynikało to trochę z niedojrzałości ale poza tym też trochę szukanie inspiracji w różnych źródłach. Bo to z jednej strony była właśnie Biblia a z drugiej jakaś tam fi lozofi a rastafariańska. Ale wszystko się sprowadzało do tego że chcieliśmy to przekazać. Przekaz ciągle był ten sam może od innej strony

fot. Reggae Christmas - Kraków, klub Pod Przewiązką - XII 1993 r.

Page 10: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

ale ten sam.P: Ten przekaz był cały czas. Może później był już troszeczkę inaczej wyrażany ale ciągle był ważny.R: Później nawet pod koniec jak graliśmy np. „Niewiarę” czy kawałki o aniołach, czy „Audi-encja”, to ciągle było to samo tylko żeby dotrzeć do tego trzeba było trochę te teksty przemyśleć. Jakoś przeanalizować. Zresztą kiedyś sobie wymyśliłem, nie wiem czy słusznie czy niesłusznie, ale wymyśliłem sobie taką historię że nie można wszystkiego podawać tak wprost. Lepiej coś ubrać słowa żeby zmusić ludzi w ogóle do myślenia o tym co się śpiewa. Żeby to nie przechodziło koło uszu tylko żeby ktoś się zastanowił ”O co temu gościowi tam chodzi”?Wróćmy jednak do wydawnictw. Pierwszą kasetą był „Okres dojrzewania”. I tam na wkładce jest zdjęcie ze Smoczkiem. Czy wt-edy Smoczek już grał z wami?R: Nie, nie. To jest osobna historia. Tam rzeczywiście taka wyszła niezręczność. Cała historia była taka że Bartosz z nami nagrywał „Kamienowanie miastożyja” i w momencie kiedy wydaliśmy ten materiał, Bartosz już nie grał. W momencie kiedy robiliśmy wkładkę kasety…A czemu Bartosz już nie grał?

R: Bartosz z Asią wyjechali do Krakowa. Z zespołem to w ogóle była taka historia że myśmy w którymś momencie tak drastycznie ten skład zmniejszyli. Tam się pojawiły jakieś perturbacje. A zaczęło się chyba od Jacka Pacanki. Bo on miał do wyboru granie w orkiestrze.P: Pacanka chwilę grał. Powiem wam szczerze, że ja z nim miałem największy kontakt bo ja z nim chodziłem do szkoły średniej, siedziałem z nim w ławce. On mnie uczył matematyki.A jak to się stało że zaczął z wami grać. Ty go zwerbowałeś?R: Chyba tak. Chyba Popek go przyprowadził. Bo pojawiła się koncepcja że jeszcze musimy mieć dęciaka. Szukaliśmy więc dęciaka na siłę.P: Ale koncepcja była słuszna.R: Tak ale Pacanka nie bardzo „czuł bluesa”.P: On był dobry właśnie do orkiestry dętej, ale nie do Ust Syracha. W ogóle uważam, często się zachwycam jakimikolwiek kawałkami i nawet jeśli kawałek jest przeciętny, a nagle słyszę sekcję dętą to po prostu jest taki klimat! Naprawdę to jest coś fenomenalnego. Ale akurat nasz dęciak nie był trafi ony w dziesiątkę. A swego czasu jeszcze w składzie był Mat.R: Tak, Mat grał na przeszkadzajkach.

fot. Gośka Gobi Cesarz i Bartek Kozicki - Czad Reggae Festival, kawiarnia Morsy Dębica - 21 grudnia 1996 r.

Page 11: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

A długo grał z wami?R: Mat grał dosyć długo.P: Pamiętam że był jakiś konfl ikt. Nie pamiętam o co chodziło. W każdym razie był jakiś konfl ikt po którym on powiedział że odchodzi.R: Odszedł wtedy też Pacanka. W każdym razie rzeczywiście był jakiś problem i wtedy rozstaliśmy się z Matem. Mat to w ogóle dla mnie gość był gen-iusz w grze na perkusji. Dla mnie to był w ogóle duży zaszczyt że gościu w ogóle chce u nas grać na przeszkadzajkach a nie na garach na przykład.P: Gogo przecież się u niego uczył grania na perkusji. A w ogóle opowiem wam krótko jak Gogo nauczył się grać na garach. Siedzieliśmy pod blok-iem jak zawsze w wakacje za małolata. I w pewnym momencie było takie „ty…cicho, cicho…ktoś gra na garach! Ale kto?” I tak słuchamy i wychodziło na to że to od Dobrowolskich. Kto tam może grać na garach? Tylko Ilona. To była dziewczyna w naszym wieku. Okazało się że ona się zapisała do Szkoły Muzycznej na perkusję. A Gogo się strasznie tym podjarał! I ona mu pokazała parę numerów, chociaż ona dopiero zaczynała. Okazało się że Gogo po 2-3 godzinach grał lepiej niż ona po pól roku. To były gary ze szkoły muzycznej, jakieś takie Polmuzy perłowe, stare. Później on miał swoje jakieś gary.

Nie wiem skąd miał te gary, ale miał je w piwn-icy. Pamiętam nawet że pomagałem mu materac zakładać na drzwi żeby to wyciszyć, żeby mógł tam grać. Bo się wkurzali sąsiedzi że się tam tłucze. W ogóle były historie z tą perkusją. Kiedyś Gogo przyniósł ją do mnie, na 3 piętro ją wtachaliśmy. Ja wziąłem mojego brata wzmacniacz, dałem go na full. Podpiąłem się i we dwóch pojechaliśmy. Po prostu taka rzeźnia że szok! Ale takie były początki. A właśnie na Reggae Christmas 1993 zagraliście chyba w największym składzie. Bo był i Mat, był Pacanka, była Aśka. R: Był jeszcze akustyk.No dobra. Ale na początku graliście takim wielkim składem a potem to wszystko zaczęło się rozpadać. Kilka osób odpadło. Mat odpadł, Pacanka odpadł, Aśka odpadła.R: I skończyło się na tym że graliśmy w 6 osób. A Bodzik grał do końca?R: Nie nie . Bodzik jak założył fi rmę to odszedł. A teraz kolejna rzecz. Skąd się wzięły plotki że Robur był dyktatorem w zespole?R: Bzdura :)

Page 12: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

P: Robur to był gość który wyznaczał pewne reguły. Był takim gościem na pastwisku, który wbij ał kołki gdzie możemy się poruszać. No naprawdę :) A myśmy powoli te kołki przebij ali dalej. Ale to Robur wyznaczał granice. To był gościu który trzymał wszystko za mordę.Ale on wyznaczał też wasze kierunki muzy-czne?P: Muzyczne absolutnie nie!Więc jakie? P: Jeśli chodzi o sprawy muzyczne to fakt był taki że Robur nam się nigdy w to nie wtrącał. Miał swoją wizję to opowiadał o niej ale fakt jest taki że muzycznie udzielał się, oczywiście że się udzielał i to bardzo ale nie wtrącał się w to. Nie było tak że powiedział: „tak nie, tylko tak”. Absolutnie nie. To była wolna ręka. Tylko bardziej chodziło o takie sprawy organizacyjne, wizerunek.R: Zachowanie, pij aństwo :)A podobno miałeś jakieś takie akcje że chciałeś coś tam dodatkowo wprowadzić poza muzyką, jakieś teatralia? R: Chciałem, ale nie udało mi się przeforsować. Bo ja zawsze chciałem wymyślać jakieś stroje np. Chciałem żeby zespół prezentował się również wiz-ualnie. Jeden rodzaj ubrania czy coś tam.Ale jak to miało wyglądać?R: Żebyśmy sobie wymyślili np. że się ubieramy tak samo. Chciałem żebyśmy coś takiego robili żeby wzbogacać tę muzę zachowaniem na scenie, ubraniem. Chciałem w to włożyć jakieś takie elemen-ty teatralne. Ale tego się nie udało zrobić. Chociaż raz mieliśmy koncert w Morsach, gdzie zagraliśmy przebrani w ciuchy robocze. Drelichy. A w Brodnicy

znowu miałem karabin z włożonym w lufę kwiatk-iem. A to już pomysł Mata że stanęliśmy sobie w rządku po koncercie i się równo ukłoniliśmy. To też tylko raz się nam udało zrobić i potem nie udało się już sforsować tego. A jak myślisz, czemu oni tacy oporni na tego typu akcje byli?R: Cykory byli :) A tak na poważnie to myślę że chłopaki się bali że może to wyglądać śmiesznie. Tak myślę, bo nikt tego nigdy wprost nie powiedział, ale myślę że chodziło o to żeby czasem nie wypaść śmiesznie.P: A ja to skomentuje tak. Poniekąd Robur ma rację że byliśmy cykory. Ale w tym momencie taka rzecz przeszłaby u mnie bez problemu. Chodzi o dojrzałość muzyczną. Wiadomo że w ogóle jaka-kolwiek dojrzałość jest ważna. Ale jeśli rozmawiamy o kapeli to ja mówię o takiej dojrzałości muzycznej. Rozmawiałem z Bartkiem, rozmawiałem z Gogiem, rozmawiałem z Roburem. Że jeśli teraz mógłbym zrobić to samo, to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej.R: Cholera, ale tak patrząc to byłem czasem katem. Czasami drzwiami trzasnąłem.P: Ale Robur, najlepsze było, ja nie zapomnę tego. Przyszedł Bogdan na próbę. Spóźnił się trochę, a myśmy się akurat o coś pokłócili i ty byłeś rozjus-zony. On wszedł, powiedział cześć, nie wiedząc o co chodzi. A ty go pchnąłeś że padł na fotel i wyszedłeś. Po prostu akurat nawinął się pod rękę więc się wyładowałeś na nim. A on tak siadł i „ale o co chodzi?”. To był jeden jedyny raz i dlatego właśnie to pamiętam.R: A ja tego nie pamiętam.P: Ale czasem miałeś rację że się wkurzałeś. Bo

fot. Reggae Christmas - Kraków, klub Pod Przewiązką - XII 1993 r.

Page 13: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

myśmy się tak głupkowato, młodzieńczo upierali przy paru rzeczach.R: Coś ci powiem. Cała historia była taka że na początku większością rzeczy to ja się zajmowałem. Miałem kontakty jakieś tam, poznałem gdzieś ludzi, tak chyba automatycznie to wychodziło. A później jak ten okres trzaskania drzwiami gdzieś się zamknął, nagle każdy zaczął się angażować. I to czy ja byłem liderem, czy nie to się tak totalnie rozmyło na całą kapelę.P: Mi się wydaje że Robur był zawsze liderem, a dlatego były czasem te konfl ikty o różne rzeczy bo zawsze z Bartkiem i z Gogiem uważaliśmy że liczy się wyłącznie muzyka. On miał wizje inne, które ter-az wiem że były słuszne.

I wy w zespole tworzyliście muzykę?P: Powiem ci szczerze że na początku tworzyliśmy wszyscy. A później najwięcej tworzyliśmy my z Bar-tkiem. Z Bartkiem robiliśmy większość kawałków. Nawet nie na zasadzie że robimy cały numer, ale jego szkielet. Bo w muzyce to jest najważniejsze. Taka podstawa, którą się później obrabia. Ta obrób-ka to była już w trakcie. W trakcie próby, w trakcie jakiegoś tam grania.R: Każdy jakąś tam swoją kropelkę dorzucił.P: Ale główne takie podstawowe riffy, tematy tworzyliśmy z Bartkiem. Czyli to było tak, że najpierw robiliście kawałek a potem Robur dorabiał tekst do tego?P: Tak.R: Zwykle to było tak że oni przynosili temat, zaczynaliśmy ten temat obrabiać. Gdzieś tam się pojawiało miejsce na wokal, coś tam na kolanie dopisałem, coś tam później poprawiłem i tak to się w ten sposób działo.P: Ale łyknęliśmy sobie z Bartkiem taki motyw, nie ukrywam że nie tylko motyw bo zdarzało nam się parę razy łyknąć sobie to i tamto. Ale mieliśmy pow-

iem ci strasznie twórczy okres.R: To prawda. Pamiętam ten okres kiedy Bartosz wyjechał do Krakowa, wtedy stanęło wszystko. Ze Smoczkiem. Graliśmy jakieś koncerty, ale twórczo to był trochę taki okres.Ale Smoczek nie wprowadzał nic od sie-bie?P: Nie on odgrywał to co już było zrobione.R: Wtedy twórczo tak trochę stanęliśmy. Nie było za dużo nowych kawałków.P: Ja pamiętam to tak. Robimy coś z Bartkiem, albo Bartek mówi: „mam taki basik” i zaczynamy jakikolwiek klimat, a później wpadał Gogo i żeśmy dogrywali. I to było wszystko rozpieprzone, ale było. Dopiero na próbie dogrywało się. Robur dokształcał wszystko tekstem i było super. Naprawdę.R: Później jak Bartosz wrócił z Krakowa, jak wrócił do nas, wtedy rzeczywiście znowu to wszystko wróciło. Ze Smoczkiem się fajnie pracowało tylko to nie był okres twórczy to był bardziej okres odtwórczy.P: A najlepsze jest to że było mnóstwo riffów które powstały z Bartkiem kiedy Bartek nie powiedział ani słowa tylko grał. Czyli Bartek był takim najcichszym członkiem kapeli a jednocześnie najbardziej płodnym jeśli chodzi o nowe utwory. P: No właśnie z Bartkiem to było tak że siadaliśmy np. u mnie w domu i on czasami wystarczało żeby brzdęknął raz czy drugi i powstawały nowe kawałki.R: On grał fantastyczny bas, ja uwielbiałem jego granie.P: Oszczędny przede wszystkim. A i w ruchach był oszczędny. On sobie tam zawsze drypcił, ubij ał ten śnieg pod nogami, ale prawie niewidocznie. I jak już poszedł na scenie dwa kroki do przodu to się wydawało że masakra.(…) Ja sobie teraz tak myślę że on muzycznie jest genialnym człowiekiem i chciałbym się z nim spotkać właśnie muzycznie. Bo nie muzycznie czasem się widujemy. Jest gość. Dla mnie to jest sekcja nie do powalenia.Ok. A ja znów wrócę do wydawnictw.R: No więc po wydaniu „Okresu dojrzewania” i „Ka-mienowania miastożyja” z tych nagrań które nam zostały…bo myśmy tych nagrań, myśmy w ogóle muzyki przewalili tonę.

fot. W pociągu, w drodze z koncertu.

Page 14: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Masa waszych nagrań nigdzie się nie ukazała.R: Nigdzie! Jest kupę takich utworów.A nie myślicie żeby je gdzieś, kiedyś zarejestrować?R: Myślę że wielu z nich nie pamiętamy…P: Ja przyznam szczerze że niedawno jakieś tam stare kawałki dorwałem i ja pierniczę nie pamiętam jak się je grało! Czasem dopiero po przesłuchaniu 5-6 olśnienie dostawałem!Robur, a wspomnij o nagraniach które być może niedługo pojawią się na Miasto Ma Głos.R: Ok. A więc na końcu zaczęliśmy przygotowywać kolejną płytę. To miał być nasze najważniejsze wydawnictwo. Autentycznie do tego zawsze wracam, bo to były nasze najdojrzalsze nasze nu-mery. Tam był utwór „Niewiara”. Bo zmieniliśmy sys-tem. Nie mieliśmy pieniędzy żeby nagrać wszystko naraz więc nagraliśmy takie demo – 3 piosenki, a później mieliśmy dogrywać sobie kolejne. Wśród tych piosenek nagraliśmy jeszcze raz „Kamienow-anie miastożyja” i to już było bez klawiszy, nagraliśmy też „Niewiarę” i nagraliśmy „Ja i Anioł”. O utworze „Ja i Anioł” opowiadałeś mi już podczas poprzedniej swojej wizyty w Pols-ce.R: Bo ja myślę że jest to esencja Ust Syracha. A poza tym myślę że gdzieś z koncertu uda nam się ściągnąć ”Audiencję”.A graliście to gdzieś?R: Graliśmy na Czad Reggae Festiwal. Wtedy ze Smoczkiem to zrobiliśmy. Nie wiem czy tam nie zagraliśmy „Złoty Anioł”. (śpiew) :)P: Cholera, teraz mogę docenić teksty które pisał.

fot. Soul Revolution Party - Cisna - 11 sierpnia 1994 r.

Ja myślę że właśnie na kasecie „Kamie-nowanie Miastożyja” pojawiły się najlepsze teksty. Bo wcześniej one były takie typowo reggae’owe. Później pojawiły się teksty po-etyckie które warto było też poczytać. R: Muszę się pochwalić że znałem kiedyś dziewczynę która była poetką, i zawsze zwracała uwagę na to co piszę. I gdzieś tam kiedyś usłyszała „Kamienowanie miastożyja” i stwierdziła że fajna muzyka ale teksty napisałeś zajebiste! I to był dla mnie największy komplement.P: Dlatego ja mówię tak, że teraz gdybyśmy się spotkali wszyscy razem byłoby inaczej. Bo dawniej nie zwracałem uwagi na teksty, tzn. wiesz, znam je na pamięć, przebiegają mi przez uszy cały czas. Ale dla mnie wcześniej była najważniejsza muzyka którą gram, i pewnie dla reszty muzyków w zespole było ważne to samo. A teraz dopiero stwierdzam że te teksty to jest integralna część kawałka i zw-racam na nie uwagę. I właśnie chodzi o to żeby dostrzegać.R: Ja bym nie przeceniał tekstów.A z czego to wynikało, z rozwoju? Że na początku te teksty były bardziej naiwne a potem dojrzalsze?R: Myślę że tak. Że po prostu wiesz, człowiek dojrzewa, potem zaczyna inaczej patrzeć na to słowo. Tak jak możesz zagrać coraz ambitniejsze rzeczy na gitarze, tak samo możesz wymyślić jakieś słowo. Może zauważasz że jakieś słowo możesz użyć w takim kontekście, a zamiast tego możesz użyć innego słowa które jest np. dwuznaczne. Nad którym trzeba się zastanowić.Czyli wolałeś przedstawiać ludziom teksty które zmuszałyby ich do zastanowienia.R: Starałem się tak formułować to wszystko żeby to

Page 15: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

było trochę zakryte, żeby pomyśleć nad tym.Zmienię jednak trochę temat. Początek lat 90-tych jeśli chodzi o koncerty w Dębicy był rewelacyjny. Sale na koncertach były pełne. Podczas koncertów w Graffi ti piętro niżej u fotografa tynk leciał z sufi tu. Jak więc wspominacie scenę dębicką wtedy?R: Mnie trudno się odnieść do tego co jest dzi-siaj, ale myślę że w zasadzie wiele się chyba nie zmieniło. Tylko może miejsca nie ma do grania. Ale wtedy grając koncert w Dębicy nie musieliście się martwić że coś nie wypali, że ludzie nie przyjdą.R: No właśnie nam ludzie towarzyszyli od początku. Nie raz jechaliśmy np. na Toshki, to zamiast jechać pociągiem czy tam samochodem to zbieraliśmy się

na autobus i zabieraliśmy ludzi którzy chcieli jechać. Pamiętam taką historię, że jechaliśmy właśnie na Toshki, dużo to taniej wychodziło niż pociągiem, bo wynajmowaliśmy ten autobus i mówiliśmy ludzi-om że ok. to kosztuje tyle i tyle i za to jeszcze 2 Środowisko wtedy było prężne. P: Wtedy nikt nawet bardzo nie reklamował tych koncertów, a i tak wszyscy z nami jeździli. Nikt nie szukał na siłę. Po prostu myśmy grali koncert w jakimś mieście i nagle była masa ludzi którzy chcieli z nami jechać.A jak Popek porównujesz scenę dębicką, wtedy a teraz.R: Sorry że ja się wtrącę ale wypowiem się jako że właśnie oglądałem video z koncertu Miasto Ma Głos. Ja myślę że ludzie są tacy sami tylko myślę że nie ma kapel które mogłyby skonsolidować to środowisko może. Może w ten sposób. Bo to

wszystko jest strasznie płynne. Pojawiają się kape-le, one nikną. Ja myślę że ludziom brakuje trochę tej drugiej strony która by grała. Bo są ludzie głodni muzyki, wydaje mi się, chcą słuchać, chcą się bawić…P: Ale mnóstwo tych którzy wtedy z nami jeździli po prostu tak jakby wypadło z obiegu. Po prostu ich nie ma.R: Ale są nowi.P: Nowi tak. Jak najbardziej. Jest mnóstwo nowych, jest dwa razy więcej nowych ale tych którzy z nami jeździli nie ma. Po prostu oni znikają, dlatego że pozakładali rodziny, powyjeżdżali czy też z różnych innych powodów.R: A ja osobiście bardzo bym wiele dał żeby zagrać koncert, żeby ci wszyscy ludzie przyszli.Chciałbyś zagrać jeszcze jako Usta Syr-

acha?R: Jasne! Oczywiście. We mnie jest w ogóle taka świadomość że Usta Syracha nadal istnieją. Może w zawieszeniu ale istnieją.Czyli nie uważasz że zespół przestał istnieć. R: Ja to tak odbieram, ja to tak czuję.P: Robur, nie kuś! :)R: Ja nie wiem, bo mi troszkę wcześniej się zdarzyło rozstać z nimi ale nie sądzę że pojawiła się jakaś burza która by ludzi porozdzielała.P: Szczerze mówiąc Robur to powiem ci tak. Bez słodzenia jakiegokolwiek. Moim zdaniem teraz po latach stwierdzam że Usta Syracha umarły kiedy ty z nich odszedłeś. Po prostu ten epizod z Kozderem był bardzo fajny. Bo to był świetny okres w naszym życiu. Jeździliśmy też dużo po Polsce. Byliśmy i tu i tam. Ale to już nie było to.

fot. W studiu.

Page 16: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

R: Podobna historia była kiedy Bartosz odszedł. Też nam się ciężko było odnaleźć z nowymi basis-tami. Wtedy była właśnie taka stagnacja. Chociaż graliśmy dużo koncertów ale jeśli chodzi o tworzenie czegoś nowego to była totalna stagnacja. To nie jest tylko kwestia mojej osoby, bo myślę że gdyby wtedy odszedł np. Gogo czy Popek to tak samo by się to odbiło na kapeli.P: Ale wokal zawsze jest na pierwszym planie. Muz-yka jest trochę z tyłu zawsze.A jak się czujecie ze świadomością że zagraliście najwięcej koncertów wśród dębickich kapel tzw. niezależnych?R: Na początku to był przypadek bo rzeczywiście mieliśmy ułatwione zadanie, bo po pierwsze

fot. Popek - koncert gdzieś nad morzem.

znaliśmy parę osób. Poza tym transport był totalnie tani tak że ktoś tam robił sobie koncert na Śląsku i nie było dla niego zbyt dużym obciążeniem sprowadzić sobie kilkuosobową kapelę gdzieś tam z końca Pol-ski. Bo to wszystko było do udźwignięcia. A później słuchaliśmy dobrych rad. Założyliśmy agencję artystyczną.Opowiedz więc o tej agencji.R: Wiesz co, bo to było tak że na początku te kon-certy same się do nas pchały. Ale później nam się zachciało sprzęt kupić i z tego grania kupiliśmy sobie sprzęt, więc trzeba było coś wymyślić. Więc musieliśmy sobie sami szukać tych koncertów. Jaf-fi a Namuel, kapela z którą się przyjaźniliśmy, pod-powiedzieli nam żebyśmy założyli sobie agencję artystyczną. Wtedy możemy występować jako osoba prawna i wystawiać faktury. Łatwiej też było jeśli chodzi o kontakty z domami kultury itd. Zmieniła się wtedy trochę sytuacja, kolej podrożała. Myśmy mieli trochę sprzętu więc nie chcieliśmy jeździć pociągami, jeździliśmy busem. A domy kultury miały budżety na to żeby tego typu imprezy robić, żeby płacić kapelom. Tylko trzeba było im dać znać, że istnieje taki zespół. Więc zaczęliśmy wysyłać oferty, zaczęliśmy dzwonić po domach kultury. I właśnie dlatego żeby być osobowością prawną założyliśmy sobie agencję artystyczną. Agencja nazywała się Front Reggae Art. Wtedy też staliśmy się po pros-tu fi rmą. I wtedy zaczął się dla nas ciekawy okres. Zaczęliśmy grywać na jakiś imprezach typu Dni Miasta, które organizowały jakieś tam Urzędy Mie-jskie czy domy kultury. I wtedy właśnie graliśmy na imprezach gdzie grali m.in. Raz, Dwa Trzy, gdzie grały Trebunie Tutki. Zaczynaliśmy się stawać taką poważną kapelą jeśli chodzi o takie rzeczy. Wtedy też mieliśmy takie mini trasy, wyjeżdżaliśmy na całe weekendy i graliśmy w piątek, w sobotę w niedzielę. Tak że to już były takie poważniejsze wyjazdy.A jak odbieraliście te znane kapele na wspól-nych koncertach? R: Wiesz, zwykle było tak że przed takimi kapelami graliśmy wcześniej, ale z kolei z drugiej strony ciągle też graliśmy na imprezach niezależnych gdzie po prostu nasze notowania też poszły troszkę w górę i rzeczywiście nas wtedy zaczęli troszkę inaczej traktować. Bo to ciekawe że graliście i na ofi cjalnych koncertach gdzie byliście traktowani normal-nie, a z drugiej strony graliście również na im-prezach undergroundowych gdzie byliście traktowani jako kapela z tej sceny. R: Dokładnie. Były takie historie że gdzieś jechaliśmy

Page 17: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

grać za kasę w jakimś domu kultury, po czym jechaliśmy grać gdzieś tam prawie za darmo lub za pół kosztów na jakąś niezależna imprezę. Tak że to się też fajnie uzupełniało, bo gdzieś tam byliśmy na miejscu. Ja myślę że tak czy owak do końca zostaliśmy taką kapelą z kręgów niezależnych, z takiego undergroundu muzycznego. Bo nigdzie się nie wdaliśmy w jakieś układy komercyjne. Nic z tego.P: Tak, ale byliśmy w pewnym momencie postrze-gani jako kapela która po prostu wkracza, czy jest na ofi cjalnej scenie reggae w Polsce.Czyli byliście naprawdę popularni wtedy?R: Chyba tak. Trudno nam to ocenić, ale ludzie za nas to mówili. Bo wiesz wymieniali naszą nazwę, np. Pietia z Qqryq gdzieś tam kiedyś napisał że przyjechał do niego kumpel z Białorusi czy skądś tam. Siedzieli, słuchali Izraela i Ust Syracha. To dla mnie to było takie łechtanie że…nie powiem do czego mnie to doprowadzało :)Ale czuliście to na koncertach? Że jesteście jakąś tam znaczącą kapelą?R: Nie. Nie wiem. Nie mieliśmy jakiegoś takiego super rozwiniętego ego.P: Przede wszystkim myśmy dużo grali na koncert-ach nie tylko takich stricte reggaeowych.R: Ja ci powiem jak ja to odbieram. Jechaliśmy gdzieś tam i okazywało się że ludzie znali nasze teksty, śpiewali z nami. Ale ja osobiście nigdy nie miałem poczucia gwiazdy, że jestem jakąś gwiazdą faktycznie, że ludzie przychodzą na nas. Nigdy nie miałem takiego uczucia. A zauważałeś że mogło tak być, że przy-chodzili na was?R: Chyba i mogło. Bo na koncerty przychodzili ludzie którzy znali naszą muzykę więc w pewnym sensie przychodzili i na nas. Którzy śpiewali nasze teksty, którzy wołali do nas po imieniu. Tak więc myślę że byliśmy rozpoznawalni. Z tym że tak jak ci mówię. Ja osobiście nie miałem nigdy poczucia jakiegoś gwiazdorstwa.P: Fenomenalne jest to że jedziesz gdzieś na drugi koniec Polski i grasz koncert i nagle się okazuje że ktoś zna teksty. Po prostu okazuje się że wychodz-isz i grasz koncert i nagle ktoś po prostu skacze pod sceną i śpiewa z tobą. I wtedy dzieją się tak różne rzeczy na scenie.R: Jak później rozmawialiśmy z ludźmi którzy nas wtedy wydawali to wiesz jedni sprzedali kilka tysięcy kaset, drudzy kilka tysięcy. To świadczy to o tym że szło to gdzieś Polsce. Że miało to jakiś szerszy wymiar. Z tym że ja nie uważam, nigdy nie miałem takiego poczucia że jesteśmy kimś. Po prostu za-

wsze byliśmy jakąś taką normalną kapelą. Ja myślę że nawet czułem się takim bardzo regionalnym muzykantem. A mieliście kiedykolwiek wpływ na to ile tych waszych kaset się sprzedaje?R: Nie. Wszystko było poza kontrolą. Nawet ostatnio mi się przydarzyła taka historia, może nie tak os-tatnio. Myślę że tak z pół roku temu. Poszedłem w Chicago do księgarni muzycznej. Wchodzę, a tam pojawiła się kaseta „Kamienowanie miastożyja” Ust Syracha. Po prostu ktoś musiał to wznowić.Te kasety są w ciągłej sprzedaży, Szczegól-nie jak przeglądam Internet to widzę że je można nadal kupić.R: Czyli wychodzi na to że je cały czas ktoś wznawia, robi dystrybucję tego. Myślę że teraz to nie ma w żaden sposób szans tego kontrolować.A skąd się w ogóle wzięła nazwa Usta Syr-acha?R: Jak zaczęliśmy sobie tak akustycznie pogrywać, to zastanawialiśmy się skąd brać teksty. Sięgnęliśmy więc do Biblii, gdzie były psalmy. A więc m.in. wyszukaliśmy tam parę tekstów z Księgo Mądrości Syracha. I stąd się wzięło. Usta Syracha bo tam śpiewaliśmy właśnie.

Page 18: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

A śledziłeś dalsze losy Ust Syracha kiedy odszedłeś?R: No jeszcze później do czasu kiedy jeszcze tu-taj byłem. Pamiętam że była historia jak Kozder nie dojechał, bo mieli jechać na jakiś koncert. I chłopaki dzwonili czy bym nie pojechał i nie zagrał z nimi. Bo Kozdera nie ma. A ja zacieram ręce szczęśliwy, Super. No pewnie że pojadę. Ale potem okazało się że Kozder jednak dojechał. Minęło jakieś dwie godziny, i myślę sobie: - kurde, jednak nie pojadę. Robur, a czy kiedy odszedłeś, a zastąpił cię Kozder nadal traktowałeś ten zespół jako Usta Syracha?R: Tak to dla mnie zawsze była ta sama kapela. Ja odszedłem jakiś czas zanim wyjechałem. Ale to nie była jakaś rzecz między nami. Myślę że troszeczkę żałuję tej decyzji. Bo jednak cały czas mam poc-zucie że w tej kapeli był potężny potencjał. Myślę że trochę się to zmarnowało. Czasem sobie siadam, wspominam tamte czasy i trochę żałuję że tak się to potoczyło a nie inaczej. S: A wspomniałeś że oglądałeś video z koncertu MMG. Jak ci się podobali wasi następcy jeśli chodzi o reggae w Dębicy czyli Palanagera?

R: Wiesz co podobała mi się. W ogóle mi się za-wsze podobało jeśli się w graniu pojawia jakiś en-tuzjazm. Poza tym bardzo fajnie to brzmiało. Mi się podobało właśnie brzmienie, ale i entuzjazm który tam był. Może oni sobie potrzebowali jakiś cel określić, którego by się trzymali. To była sprawa która mogła się fajnie rozwinąć, jeśli oni po dwóch miesiącach tak fajnie grali to ciekawe co mogłoby być dalej. Tym bardziej że tak mówiąc w wielkim cudzysłowu „rynek” na tą muzykę jest i są ludzie którzy chcą słuchać takich klimatów. Dlatego też myślę że wielki sens jest grać taką muzę. Ja w ogóle życzę chłopakom jak najlepiej, żeby po pros-tu próbowali, choćby nawet coś tam po drodze im nie wyszło to niech próbują jeszcze raz i jeszcze raz. Jak jeszcze graliśmy z Ustami, choć nie chcę porównywać bo każda kapela jest inna, ale zanim Usta powstały w takim składzie, w takiej formie w jakiej graliśmy. Też było strasznie dużo problemów, strasznie dużo przetasowań, nieraz załamań. Ale właśnie na początku uratował nas ten entuzjazm. Później miejsce entuzjazmu trochę przejęła techni-ka. Ale na początku ten entuzjazm jest podstawową rzeczą……i to byłoby na tyle, później rozmowa zeszła na zupełnie inne, prywatne już tory…

Page 19: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Ofi cjalna dyskografi a, czyli Usta Syracha wyłącznie na taśmie

Okres dojrzewania (1994) wyd. Enigmatic Tapes

01. Intro02. Plastikowa rodzina03. Duchowi ekshibicjonisci04. Po co05. Wojownicy06. Nie ogladaj sie07. Psalm 14608. Ludzie na drzewach

Materiał zarejestrowany w latach 1993-1994 podczas koncertów w Dębicy, Mielcu i Rzeszowie

Kamienowanie Miastożyja (1994) wyd. NNNW

01. Nienormalni02. Trochę o czarnuchu i brudasie03. Trochę o karze śmierci04. Absolutna muzyka05. Trochę o cieniu06. To co najważniejsze07. Dzieci Boga08. Kamienowanie Miastożyja09. Trochę o Przyjaźni10. Trzy kobiety i ser

Materiał zarejestrowany w SPA ART studio w Boguchwale.

09. Etiopia10. Reggae dla dziecka11. Kara smierci

Spacer po Raju (1995) wyd. StripTease Records

01. Kłamstwo02. Balast03. Jah Mystic04. Absolutna muzyka05. Noc żywych trupów06. Intro07. Wyliczanka08. Spacer po Raju09. Apokalipsa10. Chodźmy stąd11. Żołnierz (z rep. Śmierci Klinicznej)12. Psalm 147

Materiał studyjny zarejestrowany w studiu Mewa w Rzeszowie. Nagrania koncertowe pochodzą z koncertów w Mielcu i Rzeszowie.

Page 20: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Nieofi cjalna dyskografi a, czyli Usta Syracha na CD

Próba X 1994 wyd. MMG NB Records

01. ...02. Absolutna muzyka03. Balast słów04. Duchowi ekshibicjoniści05. Jah Mystic06. Jah07. Kara śmierci08. Kłamstwo09. Matka (z rep. Śmierci Klinicznej)10. Nie oglądaj się za siebie11. Reggae dla dziecka12. Spacer po Raju (instrumentalny)13. Wojownicy (fragment)14. Wolny naród (z rep. Izraela)15. Zakochani

Materiał zarejestrowany podczas jednej z prób zespołu w Domu Kultury Mors w Dębicy.

fot. Popek, Gogo, Robur i Gobi w studiu.

Page 21: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Trochę o cieniu, trochę o przyjaźni, a trochę o czarnuchu i brudasie

Absolutna muzykaI padają z góry

Szalonymi wariacjami,Porywają me serce w absolutny

taniecWieczyste klawikordy wygrywają muzykę

Ewolucji przyrody i upadku królów

Nadrealnie smutnyNatchnionymi domysłami,

Raz zjawia się,raz znika wybuchając w wulkanachEmanując nie zgaśnie za

przyczyną gaszeniaPan życia i śmierci,wiecznego

zbawienia

To co najważniejszeMamy czas,no czemu miałby

służyćI choćbym stał 1000 latI choćbym stał 1000 lat

To choćbym stał 1000 latTo byłbym światłem i cieniem

To byłbym krzykiem,milczeniemSpocznij i poczuj

Nie ma prawa jest życieSpocznij i poczuj

Nie ma światła jest słońceSpocznij i poczuj

Nie ma ciepła jest miłośćSpocznij i poczuj...

Trzeba przestać krzyczećŻeby móc usłyszećTo co najważniejsze

NienormalniNie ma już Pekinu-wieloluda miast

i dla całej wielkiej Azjisłońce traci blask.

Nie ma także Moskwy,Potęg dumnych kres,

Nie świeci dla niej słońceNaturze świata wbrew.Nie ma Los Angeles

Bajki urok prysł

-życionośne wieczne słońceprzeobrosło w mit

Zniknęło także SydneyZatopiony w snachWszelka światłość

wszechświataSkupiła się w płomyku jednej

małej świecy.Cały świat nienormalnyCzy normalny jesteś ty?

Nie!Natura widząc ostateczność

Wypowiedziała posłuszeństwo wszystkim swoim prawomI odwróciła się do nich ple-

cami,A także systemowej zagłady

ludzkości,...systemowej samozagłady

ludzkości,...samozagłady ludzkości,

...ludzkości.Amen.

Trochę o czarnuchu i brudasie

Trędowaci XX wiekuŻyjecie z resztką nadziei,

Że cud miłosierdzia bożegoJutro was w ludzi odmieni.

Ustawieni pod ścianą czekacieJak wyrzut sumienia ludzkości

Ma łóżka i białe szaleJako pozór dla was miłości

Przyjaciele zbłoconych chod-ników

Wdeptani tłumem chodzącychCzekający na swoją godzinę

Na swój tunel w raj przenoszący

Krzyżowani spojrzeniem litos-nym

Tych oczu co izolująWraz z Jezusem z boku

krwawiącymNa Golgotę was ekspediująTo dla was getta wydzielająTo dla was mury stawiają

fot. Reggae Christmas - Kraków, klub Pod Przewiązką - XII 1993 r.

Page 22: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Żona obiad obowiązkiJedna seta na ochłodę

Poobiednia sjesta zasłużona

Trzy kobiety i serW mieście szczurów

Panuje tylko jeden królTrzy kobiety idąNiosą jeden ser

Jest to przynęta na szczuryKtóre odwiedzą ich dom

Pragną wyjechać w góry AłtajWięc porządek zrobić chcą

Zatrutym serem załatwić szc-zury

Które odwiedzą ich domTym królem jest

Najbardziej bezwzględny władca świataTrzy kobiety idąStara i dwie nie

Oddały władcy miasta hołdOn bowiem odwiedzał ich domWizę chcąc dostać w góry Ałtaj

Pokornie zjadły trefny serI zdrowo potem jechały w góry

Bowiem zatruty nie był onA władca miast

Zszokowany został w domu

Trochę o cieniuPomóżcie zgubić mi cieńChodzi za nim krok w krok

Wytyka myśliA potem donosi na posterunek

policjiKapelusz nosi mój cieńI zdarty stary płaszcz,

Chciałem za rogiem nóż w pierś mu wpakować

On zarekwirował mi grassHej przyjaciela z wieków mam,

A mój przyjaciel ma plan,Wzlecimy lekko,a potem

donośnieŚmiać się będziemy namiętnie.

Bo miałem w kieszeni wielki skarb

Poza nim już chyba nic--cień z prawem wparował,mój

skarbmi skasował

bez nadziei miałem żyć

Trochę o przyjaźniMiła mowa pomnaża przyjaciół

A język uprzejmy miłe pozdrowienia

Żyjących z tobą w pokoju może być wielu

Lecz doradcą niech będzie jeden z tysiąca.

Jeżeli chcesz mieć przyjacielaPosiądź go po próbie

Bojący się Pana dobrze przyjaźnią kierują

Bo jaki jest on taki jego bliźni.

Bo czarnuch ma zniknąć z ulicyBo brudas ma zniknąć

z kamienicy

Trochę o karze śmierciNie chciałem wzniecać re-

wolucjiNie chciałem siać zniszczenia

ogniem duszy,Bo wiem z historii,

Że rewolucja wiele dobrego zniszczyć musi.

Wnet Wielki Szafarz mnie powita

Wnet każe stać po drugiej stronie

I tylko jemu,tylko jemuPrzedstawię wszystkie racje

swojeTu mnie sądził ludzkim prawemJak ja za-prawnie osądzałemW niewolę ciała mnie rzucili

Choć je od smutku uwalniałemWięc już nie będę wspominany

Bo pozór wszystkim czyni jeszcze

Choć tak widziałem bez pracy ludzi

I poniżenie,nadzieję czasemTeraz mnie wyprowadzają

Wiem,że już nadszedł czasI wiem dokąd droga mnie

prowadziA w życiu wiem to pierwszy raz

Swoje już wysiedziałemOdwiedził mnie też ksiądzKazał za wszystko żałować

Kazał mu się wziąć

Kamienowanie MiastożyjaWywlekają na ulice

Swoje ciała o porankuNa dzień dobry

Dwa słowa sprzedająZ czasu na czas się przed-

stawiaA twarz uśmiech im ozłoci

A ślinę w rękęWsmarują ustami

Potem z pracy powracająSwoje nogi wyżej głowy

Dla komfortuSwego ciała zawieszają

Page 23: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Czad Reggae Festival - 21.12.1996 r.kawiarnia Morsy Dębica

Page 24: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Koncert w Jaśle

Page 25: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Toshkikoncert w hołdzie Peterowi Toshowi Rzeszów

Page 26: Usta Syracha nadal istnieją...  ???
Page 27: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Wywiady, rozmowy i inne takie czyli co, gdzie i kiedy Robur powiedziałKlakson zineJeśli chodzi o muzykę to nie jest ona łatwa. W niej chcemy przedstawić obecną rzeczywistość końca czasów. Nadciąga czas duchowego odrodze-nia ludzkości. Jest to nieuniknione. Człowiek nie może wytrzymać presji zagrożenia i zawrotnego tempa, kierującego go ku samozagładzie. Agresja, bezideowość, egzystencjonalizm to cechy które piętnujemy. Szczególnie teraz w naszej codziennej kulturze zajmują znaczące miejsce. W tej kulturze, w której wszyscy wzrastaliśmy. Nasza muzyka w tym ma korzenie, ale od tej ogólnej pustoty odwrócona jest plecami.Tak naprawdę trudno przeprowadzić wewnętrzne przeistoczenie, trudno jest to zrozumieć. Można to osiągnąć jeśli wkroczy się w sferę duchowości...Obok muzyki, skomplikowane są także teksty, tak jak przesłanie które ze sobą niosą.Nie stronimy w nich od gry słów, od symboli – to wszystko razem złączone ma skłonić do myślenia.

fot. Popek - koncert dla WOŚP.

Pasażer zineCzłowiek powinien szukać harmonii w samym sobie i dążyć do samodoskonalenia się. Wydaje mi się że to powinno być naczelne hasło w życiu wszystkich ludzi. Wtedy następuje wyciszenie i człowiek może znacznie więcej z siebie wyciągnąć. Sam z resztą wiesz, że człowiek tyle a tyle możliwości mózgu wykorzystuje, a reszta się marnuje. Jest wiele rzeczy których nie jesteśmy w stanie rozumowo rozwiązać i wtedy trzeba się zdać na intuicję, a będzie nam ona dobrze podpowiadała tylko wtedy kiedy będziemy

żyli w zgodzie z samym sobą.

Klakson zineU nas nie ma czegoś takiego jak pozerstwo. Jest to coś czego unikamy - celowe przedstawianie się w jakimś świetle, podpisywanie się pod taką ideologią ma to na celu zwiększenie liczby fanów, czy zwiększenie liczby sprzedanych kaset. To są takie tanie chwyty. U nas czegoś takiego nie ma i wierzę w to że nie będzie.

fot. Popek z Izą i realizatorem w studiu.

Page 28: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Pasażer zineJa się tak zastanawiam czy nie po to żyję żeby grać muzykę i tą muzyką uratować kilka osób które kiedy jakaś tam wszechświatowa siła będzie oceniać moje uczynki, to nie staną po mojej stronie i nie powiedzą, że to i to zawdzięczają mnie.

fot. Usta Syracha gdzieś, kiedyś, po jakimś koncercie.

Pasażer zineSęk w tym, że troszeczkę chodzi nam o to, żeby zmobilizować ludzi do myślenia. Jest prosto rzucić hasło i to hasło powtarzać przez dziesiątki refrenów, później to hasło może być jeszcze powielane w nu-merach innych zespołów. Może będzie troszeczkę przetwarzane, ale będzie to ciągle to samo hasło, ludzie powtarzają hasła bez zastanowienia się nad nimi. Tak jest właśnie z tym „niszcz nazizm”. Z tych wszystkich rzeczy Apatii która bardzo inteligentne teksty pisze wypłynęło takie hasło „niszcz nazizm” które w gruncie rzeczy, przynajmniej jak dla mnie, funkcjonuje bardzo dyskusyjnie. Prezentuje tylko jedną opcję działania, tylko tą destrukcyjną. Wyda-je mi się że naszymi tekstami zmuszamy ludzi do jakiegoś myślenia, do analizowania tego. W za-sadzie to niesiemy podobne przesłanie jak inne ka-pele działające na takim samym poziomie jak my. O co chodzi? Ludzie powinni sami dojść do tego, bo wtedy to dojście jest doskonalsze i zostaje to na dłużej. Bo inaczej jest to wtedy takie spontan-iczne przejęcie jakichś haseł, ale bez wnikania w nie, bez zastanowienia. Człowiek musi wiedzieć o co mu chodzi, a nie żeby na jakikolwiek argument wybałuszał oczy.

Pasażer zineWyobraź sobie sytuację, że koleś śpiewa jakieś bla, bla, bla, cimcirymci, a z drugiej strony można być wobec tego jakąś alternatywą, że oprócz tej płycizny jest coś ambitniejszego. To jest dość trudne, bo ambitne rzeczy są zazwyczaj odkładane na bok, ale myślę, że trzeba się starać tę tandetę odsuwać na bok. Przejmować to wszystko. Kiedy więcej ka-pel tak postanowi będzie już bardziej doborowe to-warzystwo. Wszystkie te kapele mogą się odcinać od tego, ale gdyby jednak weszły w to, wszystko mogłoby wyglądać inaczej. Wyobraź sobie że do jakiegoś nacjonalisty dociera tekst „Ilu ty w życiu widziałeś tych żydów?”. Wtedy ten człowiek zaczy-na myśleć. Bo to będzie całkiem inaczej wyglądać dla niego przy takim tekście „Bara, bara, bara”.

fot. Kolejny koncert nie wiadomo gdzie, ale już ze Smoczk-iem w składzie.

Pasażer zineTelewizja to jest miecz obosieczny, może działać w dwie strony. Ale pomyśl czy nie warto dotrzeć do tych ludzi, którzy są karmieni totalnym bezguściem i modą na jakąś tam tandetną Amerykę. Sama tel-ewizja nie jest moim celem, ani tym bardziej „Muz-yczna jedynka”. Moim celem jest dotarcie do jak największej ilości ludzi. I nie z jakimś tam farbowa-nym przesłaniem, że jesteśmy doskonali, jesteśmy idolami, panieny kochajcie nas. To nie o to chodzi. Chcemy tam funkcjonować, żeby w sytuacjach, które mogą się pojawić być partnerem. W sumie mamy swoją twarz i tej twarzy nie rozmieniamy na żadne drobne po to żeby się gdzieś tam pokazać.

Page 29: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Recenzje, opinie, uwagi Ust Syracha okiem innychStripTease zine - Okres dojrzewaniaMateriał zawarty na tej kasecie to nagrania z kon-certów w Mielcu, Rzeszowie i Dębicy. Grupa gra reggae z różnymi dziwolągami, ale powoduje to że jest to bardziej oryginalne reggae a nagrania są jakby przekrojem działalności grupy od chwili powstania niemalże do chwili obecnej. Kaseta jest bardzo zróżnicowana pod względem muzycznym. Od pełnych czadu utworów po nostalgiczne bal-lady. Całość jednak jest bardzo równa i słabszych momentów nie zanotowałem, piszę tak dlatego że mnie taka muzyka się bardzo podoba, a nie dlate-go że Robert, wokalista kapeli jest moim kumplem. Dodać trzeba że kapelka bardzo dużo koncertuje do tej pory zagrali gdzieś 60 koncertów, co od razu słychać. Jeżeli chodzi o teksty to są one niejako grą słów i mają zmusić słuchacza do myślenia. Totalny odjazd. Całość ładnie wydana, wkładka z karykatu-rami członków zespołu.

fot. Bartek - basista Ust Syracha.

Pasażer zine - Nietypowa kapelkaNietypowa z kilku powodów. Ich nazwa ma biblij ny rodowód, ale nie są zespołem religij nym choć co nieco ocierają się o te klimaty w sferze mentalnej. Nietypowa bo grają reggae, a jednak nie smędzą monotonnie jak większość zespołów grających muzykę serc (plus wątroby, kiszek i nerek). Grają z życiem, czasem nawet bardzo ostro, choć oczywiście bez przesady. Jak to zazwyczaj bywa w kapelach regałowych, skład jest ciut większy niż tylko perkusja, bas, gitara i wokal, bo oprócz tego jest jeszcze druga gitara rytmiczna i klawisze. Umownie i może jeszcze nieco na wyrost, można powiedzieć że mieszczą się gdzieś między Izraelem a Będzie Dobrze, choć nie jest to dokładnie ten sam klimat jaki znamy z muzyki tych znakomitych kapel. Zresztą nawet to ich reggae jest problematy-czne, bo grając z zespołem Jaffi a Namuel w którym śpiewał wówczas gościnnie czarny gościu z Europy Zachodniej, dowiedzieli się od niego że USTA SYR-ACHA to w zasadzie reggae nie grają. Są nietypową kapelą także i z tego względu, że zależy im na tym co robią i są w to zaangażowani , pracują ciągle nad sobą, swoim repertuarem i stylem – po prostu rozwij ają się, a nie stoją w miejscu osiągnąwszy jakiś tam poziom. Nie są typową kapelką ze sceny niezależnej, ale jej klimat odpowiada im chyba na-jbardziej, choć na koncertach czują się dobrze w każdym towarzystwie. Jak dotychczas grają jeszcze w Domu Kultury, ale chcą się rychło z tego układu wypisać, gdyż pakował ich on w różne mniej lub bardzie śmieszne sytuacje. A to dyrektor domu kul-tury w przypływie dobrego humoru chciał im uszyć jednakowe mundurki, żeby „dobrze reprezentow-ali Dębicę” (to te bardziej śmieszne), a to znowu bez ich zgody wpisano ich na listę wykonawców podczas festynu na rzecz budowy miejscowego kościoła, z czego ledwo się wymigali pokrętnymi wymówkami (to te mniej śmieszne). Ich poglądy na niektóre sprawy mogą być wręcz denerwujące i niekoniecznie trzeba się z nimi zgadzać, ale konsekwencji nie sposób im odmówić. Tekstami wyrażają wbrew pozorom dokładnie to samo co kapele punkowe, choć forma w jakiej to podają jest diametralnie różna. Na szczęście pozbyli się już tematyki etiopsko-biblij nej, choć ślady tego będą jeszcze widoczne na pierwszej kasecie jaka

Page 30: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

się już pewnie ukazała. Nazywa się ona „Okres dojrzewania” (mutacje, pierwsze polucje nocne, miesiączki i te sprawy…he,he...) i jest składanką z kilku koncertów z roku 1993 i 94 roku. Spora część materiału jest naprawdę czadowa i daje po uszach, a i Robur wydziera się ostro, część jest bardziej stonowana. Muzyczka jest dopracowana i jak na jakość koncertową brzmi całkiem, całkiem. Po prostu czujne reggae z niezłym czadem. Kaseta ma bardzo gustowną okładkę, a wydała ją korpo-racja (He, He) Enigmatic, która po serii knotów znów zaczęła wypuszczać fajne rzeczy. Ale to nie wszystko. Jest już nagrana druga, tym razem studyjna pozycja Ust Syracha. Tym razem kapela prezentuje swoje bardziej stonowane oblicze, choć pazura i tu nie brakuje. Tytuł brzmi dość enigmaty-cznie i odjazdowo, a mianowicie „Kamienowanie Miastożyja”.

Czarny - www.rrr.com.pldla mnie Okres Dojrzewania jest naj !!! ale wszystk-ie sa fajne! a-ha... a słyszeliście wersję utworu Usta Syracha w wykonaniu Świadomości? Zgnili pacyfi s-ci!!! ja jestem za reaktywacją tej kapeli, której teksty były najbardziej rasta w historii polskiego reggae!

fot. Bartek na Czad Reggae Festival.

Remont zineMatka.....sorry, wyrwało mi się. Zebrała się prawie cała dębicka “trzódka”. Usta Syracha są zespołem bardzo lubianym w naszym mieście, tak że to nie dz-iwne. Rozpoczęła Grassta ze swoim bezprądowym materiałem (...). Następny był Jacek ze swoją żoną (czytaj harmonij ką) grający z muzykami z Ust. (...) I w końcu Usta Syracha. Jak zwykle bardzo fajny kon-cert i też jak zwykle fajna zabawa. Dobre reggae, teksty różne, dużo o Bogu, psalm. Mój ulubiony ka-waek “Matka” grali chyba trzy razy. A przypomnieć sobie jak grali dwa lata temu...

IronLion - www.rrr.com.plO tak usta Syracha grali całkiem fajnie pamiętam jak pożyczałem od kumpla ich kasety Kamieniowanie Miastożyja - kawałek cień jest świetny i ma dobre ukryte przesłanie ;]. Tak w ogóle wiadomo co się z nimi dzieje? Kapela chyba już nie istnieje ale może stworzyli nowy jakiś projekt.

fot. Po próbie...

Page 31: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

Remont zine8 stycznia 1995 r. - Dom Sportu w Dębicy, WOŚP. (...) Kolejnym zespołem była dębicka formacja reg-gae Usta Syracha. Bardzo fajnie zagrali, niestety nie było atmosfery, ale i tak było fajnie. Od razu zaczęła się wesoła gibanka, a nawet ruszyło lekkie pogo. Jedno co mnie rozśmieszyło, to młode panienki, prawie identycznie ubrane (oczywiście na fali były trepowate buty, fl anelowe koszule i czarne golfy lub kaptury) rzucające włosami na wszystkie strony. I to z jakim zapałem! (...)

Kontrast zineMacie czasem wrażenie, że obecna muzyka jest jak odgrzewany kotlet? Jak powtórka meczu, którego znamy wynik? Powielana, schematyczna, przewi-dywalna... Bez feeling’u, bez autentyczności… W takich momentach warto sięgnąć do wczesnych nagrań i przenieść się do „starych czasów”. Tą możliwość dają nam Usta Stracha, zabierając nas do swojej kanciapy na jedną ze swoich prób - pełnej rozmów, ekspresji i przede wszystkim ciekawej muz-yki. Przenieśmy się więc do roku ’94. Do starych zdjęć, kasetowego szumu i ubrań z lumpeksu.Wrześniowe nagranie jest pełne materiału muzyc-znego, bo zawiera aż 15 kawałków.Cieszy to, że kiedyś na próbach się grało i grało a nie pieprzyło. Ludzie wiedzieli po co przychodzili –żeby robić muzykę, czuć ciarki na karku przy każdym udanym dźwięku, przy każdym wyśpiewanymsłowie.Właśnie dzięki temu założeniu wszystkie utwory lecą tu gładko i płynnie. Jest to typowa „polska” muz-yka reggae lat ‘80/’90. Zawiera dużo punk’owych naleciałości i rockowych zagrywek. Wychodzą onezarówno w warstwie muzycznej jak i częściowo tek-stowej. Rockowe riffy to raczej małe przerywniki –takie jak w „Duchowi ekshibicjoniści”. Są oczywiście utwory typowe dla prezentowanego stylu, takie jak„Jah” i „Jah Mystic” (co jak twierdzą na nagra-

fot. Usta Syracha gdzieś, kiedyś, po jakimś koncercie, raz jeszcze.

niu muzycy, jest niby niedokończony, a wychodzi wyśmienicie), które wybitnie bujają naszą głowę. Na uwagę zasługują również różnorodne instrumenty,które pojawiają się w nagraniach. Gitary cieszą lek-kimi „kaczkowymi” efektami, a klawisze delikatniepodbij ają rytm. Zmiany tempa są technicznie bard-zo staranne (np. „Kara śmierci”). Wyjątkowo dobrydelay wokalny kontrastuje szczególnie w coverze Śmierci Klinicznej – „Matka”. Oprócz tego kawałka,został równie zarejestrowany inny cover – „Wolny naród” Izraela, który jakoś specjalnie mi się nie spodobał. Za to ciekawym kawałkiem jest instru-mentalny „Spacer po raju”, który ma w sobie fajny,angielsko brzmiący bas. Najbardziej szkoda jest utworu „Wojownicy”, który został urwany, ale wiado-mo, że wtedy nie latało się z dyskami 500gb, tylko np. z kasetami magnetofonowymi„dziewięćdziesiątkami”.Ogólnie płyta jest ciekawa i godna polecenia tym, którzy myślą że reggae w Polsce to tylko Habakuki Indios Bravos i że to oni odkrywali w tym zakre-sie Amerykę. Słuchając materiału, trochę jest żal, że nie dało rady go lepiej wyczyścić, ale po dwóch utworach można się przyzwyczaić do tego stare-go analogowego brzmienia. Tak więc jest to fajny powrót do czasów, gdy muzyka w Polsce zaczęła ewoluować w sposób bardzo intensywny. I bardzo fajnie, że też działo się to w Dębicy - Yogi.at ‘80/’90.

Zawiera dużo punk’owych naleciałości i rockowych e riffy to raczej małe przerywniki – takie jak w „Duch-owi ekshibicjoniści”. Są oczywiście utwory typowe dla prezentowanego stylu, takie jak „Jah” i „Jah Mystic” (co jak twierdzą na nagraniu muzycy, jest niby niedokończony, a wychodzi wyśmienicie), które wybitnie bujają naszą głowę. Na uwagę zasługują również różnorodne instrumenty,

Page 32: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

które pojawiają się w nagraniach. Gitary cieszą lek-kimi „kaczkowymi” efektami, a klawisze delikatniepodbij ają rytm. Zmiany tempa są technicznie bard-zo staranne (np. „Kara śmierci”). Wyjątkowo dobrydelay wokalny kontrastuje szczególnie w coverze Śmierci Klinicznej – „Matka”. Oprócz tego kawałka,został równie zarejestrowany inny cover – „Wolny naród” Izraela, który jakoś specjalnie mi się nie spodobał. Za to ciekawym kawałkiem jest instru-mentalny „Spacer po raju”, który ma w sobie fajny, angielsko brzmiący bas. Najbardziej szkoda jest utworu „Wojownicy”, który został urwany, ale wiado-mo, że wtedy nie latało się z dyskami 500gb, tylko np. z kasetami magnetofonowymi„dziewięćdziesiątkami”.

fot. Popek, Bartek i Jacek z LemonBlues.

Briningixs Suns-www.reggaenet.plKapelka dzięki której wogóle dowiedziałem się że to jest reggae. ich ‘okres dojrzewania’ to pierwsze reg-gae jakie świadomie słuchałem, myślałem że trochę porządzą a tu nagle ciach i ni widu ni słychu.

Mira-www.reggaenet.plUsta syracha mi też się kojażą z jakimiś tam początkami zadziałali na zasadzie trampoliny. muzyka nie może być az tak “powierzchowna” i tak zaczęło się szukanie;) za co im jestem bardzo wdżięczna po dzis dzień. nie wiem dlaczego prze-padli do polskiej sceny pasują jak ulał. achaaa maja

pare komicznych tekstów,chociaz nie myśle, żeby ich autor chciał zeby je tak traktowano;)

fot. Reggae Christmas 1993.

Arek2309-www.reggaenet.plKiedyś często miałem przyjemność spotykać i słuchać na imprezach z US i pamietam, że to była bardzo sympatyczna ekipa i grali ciekawą i dynamiczną muzę choc niekoniecznie było to reg-gae. Ciekaw jestem co teraz porabiają.

Encyklopedia Polskiego Reggae i SkaUsta Syracha. Zespół z Dębicy grający dynamiczne reggae. Działał od 1992 do 1999 roku. Na jednej z kaset jego muzykę określono jako “czujne reggae z niezłym czadem”.Powstał w 1992 r., jego założycielem był Robert “Robur” Cesarz, ale po kilku koncertach zawiesił działalność. Reaktywował się 1 czerwca 1993 r., a ze starego składu pozostali jedynie klawiszowiec, gitarzysta i wokalista.Już od początku działalności formacja grała sporo koncertów na południu Polski. Wystąpiła na imp-rezie “Reggae nocka” w Łazach w listopadzie 1992 r., oraz na Reggae-Rastafari” w Jastrzębiu Zdroju w grudniu 1992 r. Wcześniej miewała kłopoty ze składem, dlatego na “Tribute to Peter Tosh” w Rzes-zowie we wrześniu 1992 r., grali z nią Michał (bas) z formacji Cherokee oraz Bartek (perk.) z Amos.Po kilku latach działalności formacja wydała kasetę z nagraniami z trzech różnych koncertów (Mielec, Rzeszów, Dębica) pod tytułem “Okres dojrze-wania”. Już rok późnej ukazał się kolejny materiał - “Kami-

Page 33: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

enowanie Miastożyja”.- Na “Okresie dojrzewania” zebraliśmy kilka nu-merów przedstawiających przekrojowo proces dochodzenia do tego, co teraz gramy. Staraliśmy się o to, żeby była w miarę czadowa. Zaczy-namy teraz poruszać niebo i ziemię, by pojawiła się następna kaseta “Kamienowanie Miastożyja”. Jest to to, co nagraliśmy w studiu za fi nansowym wsparciem MOKu. Unikaliśmy tandetnych efek-tów, które sprzęt pozwala wyciągnąć i myślę, że udało nam się osiągnąć bardzo ciekawe brz-mienie. Wychwyciliśmy pewną surowość, która była udziałem wielu punkowych kapel. Całość ma jed-nak swoją przestrzeń szczególnie wychwytywaną w słucxhawkach - opowiadał w okresie między uka-zaniem się pierwszej i drugiej kasety wokalista Ust Syracha, Robert Cesarz.Później ukazała się jeszcze kaseta z nagraniami studyjnymi z 1994 r., oraz kilkoma koncertowymi - “Spacer po Raju”. Znajdował się na niej także cover Śmierci Klinicznej (“Żołnierzu”) a wiele z tekstów było inspirowanych Biblią(...)- Niezależnie od światopoglądu, każdy człowiek spojrzawszy obiektywnie musi przyznać, że Biblia w swojej prostocie jest kopalnią mądrości - opowiadał o inspiracji fragmentami biblij nymi wokalista. - Dopi-ero po kilku latach grania tak naprawdę zaczęliśmy mieć takie teksty, o które nam chodziło. Ale z dru-giej strony ciągle chodziło o te same wartości. O tolerancję, o jakąś miłość. O taki pozytywny przekaz - dodaje Robur w innym wywiadzie. W marcu 1997 r. opuścił on jednak formację i wyjechał za granicę. Zastąpił go Kozder, a grupa zmieniła styl kierując się w stronę rocka. Grupa os-tatni koncert zagrała w styczniu 1999 r. na toruńskim festiwalu Africa is Hungry.Na koncertach Usta Syracha wykonywały także “Czarną drogę” z repertuaru Bakszysz, oraz niek-tóre kompozycje Boba Marleya. W zespole grali także Asia (wok.) i Mat (przeszkadzajki).Ciekawostką jest, że gitarzysta Popek grał wcześniej w metalowej kapeli Nemezis. Jedną z anegdot związanych z kapelą jest z kolei to, że w Rabce zagrała koncert na dachu kiosku “U Władka”. (...)

Page 34: Usta Syracha nadal istnieją...  ???

fot. Koncert gdzieś nad morzem.

Page 35: Usta Syracha nadal istnieją...  ???