Tytuł Nr 104

8
# 103 Paź 10 1 zł # 104 listopad/grudzień 2010 G a z e t a I L O i m . S t a n i s ł a w a D u b o i s

description

Tytuł Nr 104

Transcript of Tytuł Nr 104

Page 1: Tytuł Nr 104

#103Paź 10

1 zł

# 104

listopad/grudzień

2010

G a z e t a I L O i m . S t a n i s ł a w a D u b o i s

Page 2: Tytuł Nr 104

„Wyśnione miłości”tytułem z pewnością niezachęcają, a niektórychwręcz odrzucają. Lecz jestto przykład (stosunkowomoże i jeden z nielic-znych), kiedy nie należyoceniaćfilmupo jegonaz-wie. Zaskakująca jest bow-iemsamawszechstronnośćautora, Xaviera Dolana- zaledwie 21-letniegoreżysera, producenta, sce-narzysty, a jednocześnieodtwórcy roli Francisa. Taprodukcja nie jest jednakjego pierwszym dziełem.Film„Zabiłemswojąmatkę”okazał się dużym sukces-em, zyskał wiele nominacjii kilkanagród. Samartystawypowiadasięobiektywnie,aczasemwręczkrytycznieoswoichfilmach–oglądając,zdajesobiesprawę,żemógłcośzrealizowaćlepiej.Bezkonfliktową przyjaźńorazspokójMarieiFrancisamąci pojawienie się Nico-lasa. Oszukują się wzajem-nie, twierdząc, że chłopaknie budzi ich zainteresow-ania. Tymczasem zaczynasię skryta rywalizacja owzględy nonszalanckiego,bystrego ( jak się potemokazuje,równiewyrafinow-anego) studenta litera-tury, który uwielbia byćw centrum uwagi i zdajesię darzyć jednakim uc-zuciem obu bohaterów.Napiętąatmosferęświetniepodkreśla efekt zwolnion-egotempa,dobrzewszyst-kim znany z kultowychwesternów podczas poje-dynkuwrogów.Narastająca

zazdrość sprawia wrażeniesięgać zenitu, a rozwójwydarzeńzaskakujesamychbohaterów.Film doskonale poruszatematykęuczuć, a zarazemprzedstawia je w sposóbniekonwencjonalny. Muzy-ka towarzysząca akcji (wsoundtracku znajdziemymiędzy innymi The Knifei Fever Ray) współgra zfabułą, wzmaga emocje, aco najważniejsze - tworzynastrój. Dolan postawiłsobie nie lada wyzwaniei stanął na wysokości za-dania, za co niewątpliwienależą się brawa. Nie jesttowbrewpozoromkolejnakomedia romantyczna, leczbardziejambitnaprodukcja.I jakie zakończenie! Pole-cam,namawiamizachęcamdoobejrzenia.

recenzja

grudzień / Tytuł

Od

re

da

kto

rów

Przyszła zima, a wraz z nią równie niespodziewanie ukazuje się listopadowo-grudniowy „Tytuł”. Naprawiając liczne spóźnienia i poślizgi idzi-emy do przodu, by pismo było bardziej treściwe, interesujące, warte Waszej uwagi, słowem: lepsze. Dość mały odstęp od wyda-nia poprzedniego „Tytułu” obfitował w wydarzenia, a co za tym idzie – przyniósł wiele tematów do artykułów. W „Tytule” nr 104 można zatem przeczytać o automatach, które pojawiły się w naszej szkole, pow-odach za tym stojących i dylematach uczniowskich z nimi związanych. Znajdziecie tu także krótkie podsumow-anie próbnych matur oraz sprawozdanie z Tygodnia Matematycznego. Wielu z Was może zainteresować także wywiad z nową w I LO postacią – księdzem Oslis-lokiem, który pojawił się u nas dopiero w tym roku. W tym „Tytule” głos ma również RSU w postaci Błażeja Papiernika opisującego jej działalność. Warto też zwrócić uwagę na polemikę, poruszającą palący dla wielu z nas problem lekcji języka polskiego w klasach niehu-manistycznych. Polemika interesująca, bo tocząca się miedzy uczniem a nauczy-cielem.

Ze stałych rubryk jak zwykle będzie można znaleźć w „Tytule” sport, muzykę oraz recenzje książek i filmów. Podjęta została także nieśmiała próba zrecenzowania filmu stworzonego przez sym-patyków i członka RSU naszej szkoły. Oprócz tego poruszono temat nowego portalu mlodykoszalin.pl, a także podsumowano działalność wolontariatu I LO. Mamy nadzieję, że mimo wielu niedoskonałości „Tytuł” będzie przypadał Wam do gustu coraz bardziej. Wszelkie uwagi i komen-tarze prosimy kierować bezpośrednio do nas (klasy II „D” bądź innych redaktorów zamieszczonych w stopce) lub na redakcyjnego emaila: [email protected] . Wielu z Was dzi-wi się nieobecnością uwiel-bianego Błazna Stańczyka – przypominamy, że jest twor-zony on jest przez uczniów i serdecznie zachęcamy do zasilania naszej skarbnicy szkolnych tekstów przez czytelników. Emaila już zna-cie. Pozdrawiamy i życzymy możliwie jak najmilszej lek-tury!

Magdalena Rudnik i Agnieszka LewuchaRedaktorki naczelne „Tytułu” aktualności

/ Jan Nalepa

Tydzień matematyczny

Człowiek czy automat?

Rozmowa z księdzem Arkadiuszem Oslislokiem

Działalność RSU w naszej szkole

Matura próbna

„Nasi” pomagają hospicjum

Akt desperacji

Jestem przeciw, a nawet za

Głos młodych koszalinian

Połowinki 2010

Gol ściele się gęsto

M is for music: Niekończące się święta z

królem na ficzuringu

Recenzje: John Flanagan - ,,Zwiadowcy,

Księga I. Ruiny Gorlanu”

Timur Bekmambetov - „Straż

nocna”

Xavier Dolan - „Wyśnione miłości”

Komiks „Eustachy”

s.3

s.4

s.5

s.6

s.7

s.8

s.9

s.10

s.11

s.12

s.13

s.14

s.15

s.16

Spis treści # 104

2 Tytuł \ grudzień

Bang bang, my baby shot me down

Wstępny egzamin z dojrzałości… Maturzyści z całej Polski przystąpili do próbnej

matury. Od 24 do 27 listopada uczniowie trzecich klas

mieli do napisania maturę z: polskiego (podstawową),

matematyki (podstawową), angielskiego(podstawową

i rozszerzoną) oraz przedmiotu kierunkowego, które

wybierał uczeń.

Matematyka królową nauk

Klasy matematyczne, jak co roku, zorganizowały

w naszej szkole tydzień matematyczny. Kawiarenka sz-

kocka i inne konkursy matematyczne odbywały się przez

cały tydzień pod przewodnictwem prof. Pawła Rudeck-

iego. Każdy zainteresowany tym arcyciekawym przedmi-

otem mógł znaleźć cos dla siebie.

Połowinki Połowa drugiej klasy to również polowa czasu,

który dany nam jest spędzić w I LO (według stan-

dardowego schematu). Dlatego 3 grudnia zorganizowane

zostały połowinki – impreza dla klas drugich oraz osób

towarzyszących, która, jak co roku, będzie oznaczała, że

matury zbliżają się wielkimi krokami.

Dyskoteka andrzejkowa

Samorząd szkolny stara się jak może, aby

zapewnić uczniom Dubois nie tylko dogodne warunki

do nauki, ale i odrobinę rozrywki. Dlatego 27 listopada

odbyła się andrzejkowa impreza szkolna, która nie tylko

pozwoliła uczniom na wykonanie wróżb i popisanie się

inwencją w ubiorze, ale i była okazją do zebrania pieniędzy

na tzw. „Szlachetną paczkę”.

/ Iga Chudaska

15

Naczelne: Magdalena Rudnik i Agniesz-ka Lewucha Opiekun: Joanna Brożyna - Stępniak Redaktorzy: Katarzyna Jóźwiak, Anna Wołoszyn, Iga Chudaska, Monika

Sulewska, Bianka Zajkowska, Magdale-na Kugler, Mateusz Jakubowski, Jan Nalepa, Katarzyna Kiełb, Michał Gołębicki

Członek RSU: Błażej Papiernik

Okładka: Anna Jasiakiewicz

Skład : Dominik Staszak

Adres redakcji: 75-070 Koszalin, ul. K.E.N. 1Kontakt: [email protected]

Tytuł redagują

Page 3: Tytuł Nr 104

„Straż Nocna” to rosyjska ekranizacja bestsellerowej powieści „Nocny patrol” Sier-gieja Łukjanienki. Film wyreżyserowany przez Timura Bekmambetova opowiada historię odwiec-znej walki dobra ze złem rozgrywającej się we współczesnej Moskwie. Nagrodzony Srebrnym Krukiem na Festiwalu Filmów Fantasy oraz nomi-nowany do rosyjskich Oscarów, zapoczątkował nową erę rosyjskiego kina. To Inni. Obdarzeni niezwykłymi zdolnościami, ci, którzy muszą powiedzieć, po czyjej stoją stronie. Sił Światła? Czy Sił Ciemności? Pomimo, że Straż Nocna próbuje kontrolować Świat Mroc-znych, w powietrzu czuć zapach wojny. Jak mówi legenda, kiedyś pojawi się Ten Wielki, który przechyli szalę zwycięstwa na którąś ze stron. Młody chłopak An-ton Gorodecki (Konstantin Chabeński) zrobi wszyst-ko, by jego dziewczyna wróciła. Posuwa się nawet do usiłowania morderstwa swojego dziecka. Udaje się do wiedźmy, która zrobi to, o co prosi zdesperowany chłopak. W momencie apo-geum rzucania czarów do akcji wkracza Straż Noc-na. Okazuje się, że Goro-decki jest Innym. Potem rzez lata próbuje odkupić swój czyn, przyłącza się do Nocnej Straży. Jednak los postawi ojca i syna Je-gora (Dmitrij Martynow) na wspólnej drodze. I to już niedługo. Tymczasem równowaga świata zostaje zachwiana, a jego koniec jest bliski. Jedyną szansą na uratowanie ludzi jest

Swietłana, która prowoku-je nieszczęścia wszędzie tam, gdzie się pojawi. Historia wydaje się być prosta. Walka dobra ze złem. Na pewno wygra dobro. Jednak nie zawsze. „Straż nocna” zawdzięcza swój sukces głównie efek-tom specjalnym - aby było to możliwe, połączone zostały 42 różne studia. Reżyser Bekmambetov stanął przed poważnym zadaniem. ,,Chcieliśmy wnieść do fantastyki głębszą psychologię i bardziej skomplikowane relacje międzyludzkie”, powiedział. Rosyjski, surowy świat fantasy ,,Straży Nocnej” w niczym nie przypomina filmów amerykańskich. Dobrze zbudowane napięcie, wielce wymowna cisza przerywana bzyczeniem much powoduje ciarki i oc-zekiwanie na dalszy rozwój wypadków. Świat zupełnie inny od tego, który kreują produkcje amerykańskie.

14 Tytuł \ grudzień

Wszystko, co stoi pomiędzy światłem i ciemnością to Nocna Straż

recenzja

/ Magdalena Kugler

Każdy chyba widział

znajdujące się w całej sz-

kole plakaty o liczbach

doskonałych, królowej nauk,

ciastkach czy też zdjęcia

lwowskich budynków. Ci

mniej obeznani z tradycjami

naszej szkoły zachodzili w

głowę, o co chodzi. Wkrótce

wątpliwości zostały jednak

rozwiane i jak co roku w

naszej szkole odbył się kole-

jny, XVII już, Tydzień Kultury

Matematycznej, trwający od

15 do 19 listopada.

Już na poniedziałek

zostało zaplanowane pier-

wsze wydarzenie - słynny

Turniej Meczów Matematy-

cznych, zarezerwowany dla

klas o profilu matematyc-

znym lub z rozszerzonym

programem nauczania

matematyki. O godzinie ós-

mej, w pierwszych promien-

iach wschodzącego słońca

osiem reprezentacji klas:

III m, III f, III e, II m, II f, II e, I

m, I f, I e, każda w składzie

sześciu osób, przekroczyło

próg auli, by sprawdzić

swoje umiejętności, a przy

okazji opuścić kilka lekcji.

Zmagania były prowadzone

systemem turniejowym,

gdzie wygrany przechodził

do następnego etapu,

natomiast ekipa przegrana

wracała na lekcje.

Każda runda była

podzielona na dwa jedno-

godzinne etapy. W pier-

wszym obie drużyny miały

do rozwiązania 10 zadań, w

drugim, wybierały przeciwnej

drużynie zadanie, którego

sposób rozwiązania miała

przedstawić i objaśnić. Pracę

drużyn oceniało grono ju-

rorów złożone z nauczycieli

naszej szkoły: prof. Janiny

Jasińskiej, prof. Pawła Ru-

deckiego, prof. Krzysztofa

Klebana oraz absolwenta

naszej szkoły, a obecnie

doktoranta Uniwersytetu

Warszawskiego, mgr. Arka-

diusza Męcla. Po pierwszej

rundzie zmagań zostały

klasy: III m, III f, II m i I m,

które stanęły do drugiej run-

dy rozgrywek. Po kolejnych

dwóch godzinach zaciętego

rozwiązywania zadań szerszy

poznany zakres materiału

dał przewagę klasom III i to

one miały spotkać się w os-

tatniej rundzie, natomiast

klasy II m i I m powróciły do

planowych zajęć. W wielkim

finale sędziowanym przez

mgr Arkadiusza Męcla oby-

dwie klasy walczyły bardzo

równo, w końcu jednak

szala zwycięstwa przechyliła

się na stronę III m. Decyzji

sędziowskiej nie uznała

jednak drużyna przeci-

wna, która odwołała się i

udowodniła poprawność

jednego ze swych zadań,

wcześniej ocenionego jako

błędne. Po tym incydencie

zwycięzcą ogłoszona została

klasa III f w składzie: Adri-

an Gąsiorowski – kapitan,

Magdalena Czajka, Dawid

Bujnicki, Paweł Rydzewski,

Szymon Sikora, Łukasz

Rola.

Następnego dnia

swoje matematyczne

zdolności sprawdzić mógł

każdy w relaksującej, prze-

syconej zapachem ciast,

kawy i herbaty atmos-

ferze Kawiarenki Szkock-

iej. Ma ona upamiętniać

spotkania wybitnych

przedwojennych polskich

matematyków w lwowskiej

kawiarni o tej samej nazwie.

Rozwiązywano tam rozmaite

problemy matematyczne, z

czasem przyczyniając się do

narodzin analizy matematy-

cznej. Za rozwiązanie niek-

tórych problemów oferow-

ane były nagrody, np. żywa

gęś. Zgodnie z tradycją

ta uczta dla podniebień i

umysłów została zorgani-

zowana przez klasę II m.

Przy zakupie kawałka ciasta

każdy otrzymywał zadanie,

za rozwiązanie którego

przysługiwał mu rabat na

zakup kolejnego kawałka ci-

asta. Jako że od skorzystania

z takiej promocji nie można

się powstrzymać, wszystkie

przygotowane dzieła sztuki

kulinarnej zostały sprze-

dane. Dodatkowym czyn-

nikiem motywującym była

możliwość zdobycia nagród

za rozwiązanie największej

ilości zadań. Dla osoby,

która zdołała to zrobić, prze-

widziane było całodniowe,

całkiem legalne, zwolnie-

nie z odpowiedzi ustnych

i pisemnych od samego

Pana Dyrektora Rafała

Janusa, oraz ufundowany

przez firmę uczniowską “Be

Yourself” Szmaciaczek -

Królowa Matematyki. Klasa,

która wspólnym wysiłkiem

rozwiązała najwięcej zadań,

była nagradzana dodat-

kowym dniem do wycieczki

szkolnej. Odrębną nagrodę

stanowił torcik, czekający

na tego, kto rozwiąże za-

danie dnia, tylko że... się nie

doczekał i ostatecznie został

pokrojony i wystawiony

na sprzedaż razem z in-

nymi ciastami. Dodatkową

atrakcją tegorocznej kawi-

arenki była przygotowana

przez absolwentkę naszej

szkoły Monikę Rudecką

prezentacja ukazująca

początki Polskiej Szkoły

Matematycznej we Lwowie.

Zwycięzcą w kategorii indy-

widualnej okazał się uczeń

klasy III c Konrad Kwiecień,

niewątpliwie przyczyniając

się do zwycięstwa jego

klasy również w kategorii

drużynowej. Cały dochód

z Kawiarenki w wysokości

1300 zł zostanie przeznac-

zony na pomoc dla Gim-

nazjum w Sianowie.

Ostatnim element-

em tygodnia i jednocześnie

nowinką w repertuarze był

I Konkurs Matematyczny o

tytuł “Primus Mathemati-

cus” I LO im. St. Dubois w

Koszalinie, który, trzeba

przyznać, brzmi całkiem

dumnie. Walczyło o niego

trzydziestu dwóch uczniów.

Mieli dwie godziny na

rozwiązanie zestawu ośmiu

zadań zamkniętych wielok-

rotnego wyboru oraz czterech

otwartych. Tutaj, tak jak i w

Turnieju Meczów Matematy-

cznych, lepiej poszło uczni-

om klas trzecich. Pierwszym

tytułem “Primus Mathemati-

cus” może poszczycić się

Adrian Wykrzykowski z

klasy III m. Następne miejsca

zostały zajęte przez Adriana

Gąsiorowskiego z III f, Pawła

Sienkowskiego z III m oraz

Igę Rygielską z I m.

I choć tydzień

dobiegł końca 19 listopada,

ku niekłamanej uldze niek-

tórych uczniów, są też wśród

nas pewnie i tacy, którzy z

wytęsknieniem czekać będą

następnego. W sumie trudno

im się dziwić, jako że ciasta

były wyśmienite.

święto matematyki

3grudzień / Tytuł

Tydzień matematyczny

/ Ace of Spades

Page 4: Tytuł Nr 104

Obecnie na rynkuwydawniczym roi się odksiążektypufantasy.Głównywątek: odważny bohater(Wybraniec),któryzawszemazazadanieuratowaćcałyświatprzed zagładą. Oczywiścietowarzyszą temu smoki,

czary, magowie czymodneterazupadłeanioły lub wam-piry. Powieść JohnaFlanaganapt. ,,Zwi-adowcy, Księga 1.Ruiny Gorlanu” os-adzonawfikcyjnymśredniowiecznymświecie jest książką,wktórejnieznajdzi-emyżadnychztychrzeczy.Piętnastoletnia si-erota Will staje napodeście.Oboksie-bie ma wszystkichswoichkolegów,dlaktórychtenmomentbędzienajważniejszywichżyciu.Właśnie

zarazrozpoczniesięceremo-niaprzydziału.Natęuroczystośćprzychodząwszyscy najważniejsi bar-onowie irzemieślnicy,którzyszukają wśród nich swoichuczniów. Marzeniem Willa

jestdostaćsiędoSzkołyRycerskiej w Królestwie Ar-aluen. Jednak do władaniaciężką bronią potrzebna jestkrzepa i siła fizyczna, którejchłopiecdrobnejposturynieposiada. Wydaje się, że jużwszystkostracone,żeniktnieprzyjmie piętnastolatka podopiekę. Wtedy właśnie ktośnieoczekiwanie wyraża chęćzaopiekowania się sierotą.JesttoHalt,tajemniczyzwia-dowca, okryty złą sławą. Ogrupietychludzikrążąróżnelegendy, przykładowo to,że potrafią być oni niewid-zialni. Nie taki los wymarzyłsobie chłopak, ale lepszejest uczyć się u zwiadowcy,niż być pańszczyźnianymchłopem. Will rozpoczynanaukę u swojego mistrza, aco się z tym wiąże, poznajeból codziennych treningów.Niedługo jednakpojawią sięprawdziweproblemy.Dawnywładca Gorlanu Morgarath

będziechciałodzyskaćtron... Wykreowane wtej powieści postacie sąwyłącznie dobre albo złe.I oczywiście prawość iuczciwość zwycięża. Prostyjęzykiszybkaakcjapowieścisprawiają,żeksiążkętęczytasiębardzołatwo.Historia dzieje się w wielumiejscach, których nazwyczasem trudno zapamiętać.Fabuła banalna, jednakkunszt pisarski Flanaganasprawia,żeniejestonaprze-widywalna.Nieźleprezentujesię także poczucie humoruautora, który wykazuje sięumiejętnością zachowaniadystansudowłasnegodzieła.Każdy, kto chciałby oderwaćsięnachwilkęodcodzienne-go świata, powinien sięgnąćpotępowieść.

to kolejny utwór odrzucony w czasie nagrywanie niew-ydanej płyty Michaela, którą w odpowiedni sposób zajęli się „ludzie z wytórni”. Ni-estety. Ostatnio miła miejsce premiera ciekawej, może mało znanej szerszej publiczności płyty ‘End-lessly’ brytyjskiej wokal-istki Duffy. Singlem, który zwiastuje krążek jest ‘Well, Well, Well’ – ciepły utwór jakby wyjęty z soundtracku jakiegoś musicalu. Cała płyta różni się od poprzedniej i wydaje mi się, że w ogólnym rozrachunku jest na plusie. Poprzednie dzieło Duffy było bardziej melancholi-jne niż spacer po ‘Warwick

Avenue’ późną nocą. Nie miało w sobie czegoś bardzo pozytywnego, co ‘Endlessly’ z pewnością ma i jest to nie jedyny powód, by włożyć tę płytę do swojego odtwarzac-za. Amy Winehouse nie jest po ostatnim oszałamiającym sukcesie zbytnio zainteresowana powrotem na scenę. O wiele bardziej woli spędzać czas na nocnych rozrywkach. Nie-dawno, pomimo wielu plotek o zupełnym zniknięciu woka-listki z pola widzenia show biznesu, wydała piosenkę ‘It’s My Party’. I ma rację, to rzeczywiście jej ‘Party’ i to takie dość intensywne. Forma już nie ta co kiedyś.

Amy nie rzuca na kolana, a co najwyżej sama na nie pada po spożyciu. Singiel nie odbiega jakością od ak-tualnego wyglądu i stanu zdrowia Winehouse. Kolejna zmarnowana szansa. Zbliżające się święta przynoszą wysyp płyt z kolędami. Pośród znakomitej większości beznadziejnych, sygnowanych jedynie znanych nazwiskiem al-bumów świątecznych pole-cam tytuł, który jest czymś więcej niż tylko zlepkiem coverów z dawnych lat, a mianowicie znów coś bry-tyjskiego (cóż, gdzieś trzeba swą miłość do wysp ujawnić) czyli Susan Boyle. ‘The Gift’ to album-prezent dosłownie

i w przenośni. Zawiera on naprawdę bardzo nastro-jowe utwory uczestniczki show ‘Britan’s Got Talent’, jak ‘The First Noel’ czy ‘O Holy Night. Mimo wieku i wyglądu artystki, który - nie bójmy się powiedzieć - nie przyciąga, jest to płyta świetna na święta i po nich, zarówno ze względu na warstwę muzyczną, bardzo dobre wykonanie oraz ten klimat, który nie sposób poczuć przy kolejnym odgrz-ewanym kotlecie z kolekcji ‘Last Chritmas’. Wesołych Świąt!

Sprawcą zamiesza-nia 5 listopada na drugim piętrze był automat do gorących napojów. Wraz z nim momentalnie pojawiły się pytania: Czy to aby w porządku wobec pani Bo-gusi? Czy wielu uczniów zrezygnuje z gorącej cze-kolady z bufetu na rzecz maszyny oferującej kilka różnych jej rodzajów w podobnej cenie? – czeko-lada, czekolada z mlekiem, czekolada mocna. Podob-nie z kawą: duża, mała, z mlekiem, z podwójnym mlekiem, bez mleka, czy też z czekoladą... Zain-teresowanych, spragnion-ych i zziębniętych nie br-akuje – szczególnie o tej porze roku. Niespełna po tygodniu kolejna nowość – automat z napojami (tymi niezdrowymi, z bąbelkami, „sama chemia” – jak mówi mama), batonami, chip-sami, rogalikami. Dla niek-tórych jednak jego istnien-ie wciąż pozostaje zagadką (niczym yeti – każdy słyszał, nikt nie widział), bowiem został pieczołowicie ukry-ty. Miejmy nadzieję, że nie z tego powodu cieszy się

małym zainteresowaniem…Przeprowadziłam śledztwo.

Co sądzą na ten temat konsumenci?

• „Z automatów ko-rzystam, gdy:a) mam wf - wówczas w automacie kupuję picie (drożej, ale bliżej),b) są matury i bufet jest zamknięty.Poza tym w automatach jest mleko, którego braku-je w bufecie” – Michał

• „Korzystam z bufetu ze względu na miłą obsługę, dodatkowo codziennie jest dostawa świeżego pieczywa.” - Ma-teusz

• „Sens automatów polega na tym, że płacisz 50gr więcej, a nie stoisz w kolejce” – Arina

• „ A u t o m a t y odegrały dobrą rolę w sfer-ze poszerzania horyzontów.

Klasom humanistycznym drugie piętro zaczęło się wreszcie pozytywnie kojarzyć.” – Mikołaj

• „Kupuję tylko w bufecie – pani Bogusia jest sympatyczna, mam z nią dobre kontakty. Nie biegam po batona dwa razy droższego pod salę gimnastyczną, ani po kawę pod salę od chemii.” – Rox

• „Maszyny to bard-zo fajny pomysł i dobre rozwiązanie dla tych, którzy pozostają na II piętrze i nie widzi im się zejście aż do bufetu. Sama jednak ko-rzystam tylko i wyłącznie z bufetu.” – Asia

4Tytuł \ grudzień

Człowiek czy automat?kontrowersyjne maszyny recenzje

13grudzień / Tytuł

Dla tych, którym magia wyszła już uszami

Rozmowa z kierownikiem administracyjnym - Zdzisławem Dymkowskim.Tytuł: Kto jest pomysłodawcą wprow-adzenia automatów? Kto jest za nie odpowiedzial-ny?Zdzisław Dymkowski: Fir-ma zajmująca się tego typu automatami złożyła ofertę szkole. Na razie maszyny wprowadzone są na okres próbny – do stycznia. Jeżeli będą się cieszyły powodze-niem, pozostaną. Choć nie ukrywajmy, że szkoła też czerpie z tego drobny zysk.T.: Czemu maszyny zostały postawione akurat w ta-kich miejscach? Podczas przeprowadzania ankiety

wśród uczniów wielu z nich nawet nie zdawało sobie sprawy o istnieniu tej ze słodyczami.Z.D.: To bardzo możliwe. Jest ona ustawiona pod kątem ludzi wynajmujących salę gimnastyczną popołudniami. Natomi-ast automat na drugim piętrze miał ułatwić uc-zniom dostęp do ciepłych napojów, kiedy nie mają czasu zejść do bufetu. Nie chcemy, żeby maszyny były elementem architek-tury naszej szkoły, dlatego zrezygnowaliśmy z umiejs-cowienia ich przy wejściu głównym czy przy pokoju

nauczycielskim. T.:Jak mógłby się Pan odnieść w tej sprawie do sytuacji bufetu?Z.D.: W automatach nie ma kanapek, pączków, zapewne są osoby, które wolą kawę rozpuszczalną niż ekspresową. Nie uważam, żeby bufet stracił wielu klientów. W innych szkołach również istnieją takie maszyny i spełniają swoje zadanie, cieszą się powodzeniem.

Niestety, sama pani Bogu-sia odmówiła komentarza w tej sprawie. Udało mi się jedynie dowiedzieć, że po-jawienie się konkurencji niewątpliwie miało wpływ na dochody bufetu.

Bufet jest miejscem spotkań znajomych pod-czas przerw przy herba-cie, pączku i zupce. Tam również spędzamy wolne lekcje. Mam nadzieję, że nie straci swojej magii i zawsze znajdą się zwolen-nicy przyjaznej atmosfery, którą wprowadza nikt inny, jak sama pani Bogusia.

/ Iga Chudaska / Magdalena Kugler

/ Matthew Glow

Page 5: Tytuł Nr 104

Liga Mistrzów idzie pełną parą. Za nami kole-jne mecze i duże emocje. W środowy wieczór sie-dem następnych drużyn zapewniło sobie awans do 1/8 finału. Grad goli w Va-lencii, karny w meczu Man-chesteru i pewna wygrana FC Barcelony – kibice z pewnością nie mają co narzekać na serwowane przez piłkarzy widowiska.

N a j w y ż s z e zwycięstwo tego dnia odniosła Valencia, która w meczu grupy C pokonała turecki Bursaspor aż 6:1. Gospodarze mieli w tym spotkaniu dwóch bohat-erów – Juana Matę i Roberto Soldado. Mata otworzył wynik meczu w 17 minucie, wykorzystując rzut karny, a potem zaliczył jeszcze dwie asysty. Na dwa do zera wynik podwyższył Sol-dado, który w 50 minucie trafił do bramki po raz drugi. Strzelali też Anduriz, Joaquin, a wynik ustalił w 78 minucie Dominguez. Kanonadę Hiszpanów przerwało tylko jedno hon-orowe trafienie Batalli. Gos-podarze pewnie zwyciężyli i nie przeszkodziło im nawet to, że do meczu przystąpili w osłabionym składzie, gdyż zagrać nie mogli trzej obrońcy. W sumie w dwumeczu z mistrzem Turcji Valencia wygrała aż 10:1.W innym spotkaniu tej grupy Manchester United wygrał z Glasgow Rang-ers 1:0. Czerwone Diabły długo męczyły się z przeci-wnikiem, a wynik został ustalony dopiero w 87 mi-nucie. Jedynego gola w tym meczu zdobył po rzucie karnym wracający po kon-

tuzji Wayne Rooney, który dobrze wykorzystał swoją szansę. Pewnie zwyciężyła za to FC Barcelona, która pokonała w Atenach miejscowy Panathinaikos. Pierwszy gol padł w 27 minucie. Dzięki podaniu Daniela Alvesa piłkę do siatki skierował Pedro, wyprowadzając tym strzałem swoją drużynę na prowadzenie. Kolejne dwie bramki padły w drugiej połowie. Najpierw w 63 mi-nucie Leo Messi wykończył ładną, zespołową akcję, a kilka minut później golem po raz drugi mógł cieszyć się tego wieczoru Pedro. Barcelona potrzebowała trzech oczek, aby zapewnić sobie awans do fazy pu-charowej, a podopieczni Josepa Guardioli wykonali swoje zadanie bez zarzutu. Obrońcy trofeum również nie zawiedli, wygrywając z Twente Enschede 1:0. Inter Mediolan zwyciężył, a gola na wagę awansu w 55 mi-nucie zdobył Argentyńczyk, Esteban Cambiasso. Więcej emocji przyniosło jednak drugie spotkanie tej grupy, w którym Tottenham Hotspur pokonał niemiecki Werder Bremen 3:0. Kibice obejrzeli nie tylko trzy gole, ale także dobry mecz, w którym gospodarze już w 6 minucie wyszli na prow-adzenie za sprawą trafienia Kaboula. Kolejna bramka padła łupem Modrica. W samej końcówce pier-wszej połowy zagrał do niego Crouch, a Chorwat przełożył sobie piłkę na prawą nogę i ładnym uder-zeniem pokonał bramkarza przeciwników. W drugiej połowie Bale zmarnował rzut karny, którym mógł już ostatecznie rozstrzygnąć o

do fazy pu-c h a r o w e j zapewniły sobie drużyny Tottenhamu i Interu (gru-pa A), Schalke iLyonu (grupa B), United i Valenci (grupa C) oraz Barcelony (grupa D). Teraz wystarczy tylko czekać na kolejne mecze, licząc na nieza-pomniane emocje, jakie mogą zapewnić nam ekipy ubiegające się o występ w tegorocznym finale Ligii Mistrzów.

Grudzień za pasem, a w świecie muzyki czas jakby zastygł. Nie ukazała się żadna długo oczeki-wana płyta, nie byliśmy też świadkami wielkiego powrotu na scenę gwi-azdy sprzed lat. Okres zi-mowy charakteryzuje się wstrzemięźliwością w tej materii. Wyszło za to wiele kompilacji typu the Best of (Nelly Furtado, Pink), jednakże kilka nowych piosenek nie wydaje się czymś ciekawszym, czymś, na co warto zwrócić większą uwagę w M is for Music. Co jednak jest nie bez znaczenia, w naszym kraju odbył się niedawno koncert roku – Lady Gaga, prawow-ita przyszła królowa popu, która detronizację Madon-ny ma już niejako za sobą, odwiedziła kraj nad Wisłą. I ja tam byłem i… tańczyłem. Podsumować to mogę jako niezapomniane przeżycie, zwłaszcza gdy było się tak blisko artystki. Po pierwsze, nieoc-zekiwanie mogłem skłamać we wstępie. Powrót wielkiej (a nawet największej) gwi-azdy niejako miał miejsce. Michael Jackson „powrócił” z nowym utworem na-granym wspólnie z Akonem. Niestety wyglądało to nieco inaczej, niż zwykle. Spece od marketingu zachowali się z Królem jak z Kawką przy „Procesie” i udostępnili do sprzedaży archiwalną piosenkę, którą Michael niekoniecznie chciał się dzielić. Nie muszę chyba wspominać, że efekt tego ficzuringu wygląda dość mizernie i Jackson brzmi jakby na siłę został włożony w ramy muzyki popularnej Anno Domini 2011. ‘Hold My Hands’ nie brzmi. Jest

12Tytuł \ grudzień

sport

/ Anna Wołoszyn

Tytuł: Na korytarzach I LO w Koszalinie od początku roku szkolnego słychać wśród członków kadry peda-gogicznej nowe nazwisko, pomiędzy uczniami krąży pogłoska, że: „Ksiądz jest spoko!”, natomiast w Inter-necie nie trudno odnaleźć rozległe obszary działalności księdza. Jak taka postać znalazła się w naszej sz-kole?

Arkadiusz Oslislok: Znalazłem się tutaj z polece-nia księdza biskupa. Jestem ze Słupska, a jak wiadomo - Słupszczanie bardzo lubią Koszalinian. A jak szkoła? No, debeściarska!

T.: Jak wypadamy na tle in-nych placówek?

A.O.: Muszę przyznać, że nie miałem większych problemów z dotarciem do młodych ludzi, ale żałuję, że wcześniej tutaj nie trafiłem. Generalnie byłem związany z tą szkołą przez jeden epizod sprzed piętnastu lat, kiedy zostałem księdzem, a miano-wicie zostałem namówiony przez jednego z obecnych absolwentów tej szkoły, Remigiusza Wacława, do napisania muzyki do pi-osenki. Związany byłem z tą szkołą dzięki kon-taktowi z działającym wówczas Młodzieżowym

Klubem Apostoła przy parafii św. Wojciecha, gdzie pracowałem rok. Później pojechałem do Piły, ale generalnie utrzymywałem znajomości z Diecezjalną Diakonią Muzyczną, gdzie działało mnóstwo osób z Dubois. Spotykaliśmy się również na pieszych piel-grzymkach i w Lednicy.

T.: Z pewnością można

stwierdzić, że nieodzownym elementem wizerunku Księdza jest gitara. A więc czy ten, kto śpiewa, modli się podwójnie, a ten co fałszuje…

A.O.: Ten trzykrotnie, a nawet więcej. Tak, to prawda! Pomimo tego, że niektórzy muszą się napracować przy tej czynności, bo może lubią,

ale niekoniecznie potrafią, to uważam, że warto. Jak to profesor muzyki kościelnej mawiał: „Głuchy człowiek, to jeden na milion”. Czasa-mi bawię się w takiego położnika, który wyzwala z ludzi to, co piękne, bo rzeczywiście muzyka uszla-chetnia i stwarza atmosferę wspólnych poszukiwań.

T.: Jaką rolę odegrały liczne

w życiu Księdza piesze piel-grzymki na Jasną Górę? Jaką młodzież można spotkać?

A.O.: Różną młodzież, wbrew

stereotypom, że grupa działająca przy Kościele jest ułożona i nie potrzebuje poszukiwać. To nie jest tak. Jest mnóstwo ludzi, którzy

naprawdę zadają wiele pytań. A jakie osoby mam okazję poznać? Wczoraj akurat byłem u moich znajomych w Poznaniu, którzy założyli wspólnotę skupiająca uc-zestników pielgrzymki. Poszukują, wspierają, rozmawiają i wspaniałym doświadczeniem jest spotkać takich ludzi.

T.: Na koniec, dobra rada dla uczniów naszej szkoły. Jaka cecha jest najbardziej ce-niona i dostrzegana wśród uczniów?

A.O.: Przede wszystkim siać wiele dobrego wokół sie-bie. Moja wspólnota, którą się opiekuję, czyli ta Diako-nia Muzyczna Diecezjalna (skupiająca 150 nazwisk) została nazwana „Tyle do-brego”, gdyż uważam, że obojętnie, kim się jest, na jakim etapie i jakiej religii, to po prostu trzeba kierować się dobrem. Często zwracam uwagę na uśmiech, będący antidotum, którym można zarażać innych…

T.: Dziękuję bardzo.

A.O.: Dziękuję również.

wywiad

5grudzień / Tytuł

15 lat przerwy, 150 podopiecznych siejących dobro i modlitwa ze zdwojoną siłą czyli rozmowa

z księdzem Arkadiuszem Oslislokiem

/ Agnieszka Lewucha

Ksiądz Arkadiusz Oslislok w studiu nagrań (1996r.)

M is

fo

r m

usi

closach mec-zu. Drużyna jednak nie zawiodła i w 79 minucie o awansie Tottenhamu zadecydował Crouch, który strzelił gola po świetnym d o g r a n i u Lennona i ustalił tym samym wynik meczu na trzy do zera.

P o spotkaniach z dwudzi-estego cz-wartego listo-pada awans

Niekończące się święta z królem na ficzuringu

Gol ściele się gęsto

Page 6: Tytuł Nr 104

Połowinki–nicnadzwyczajnego,odbywająsięcoroku.Jednakwiększośćuczestnikówmówijednogłośnie„Ch-cemyjeszczeraz!”.ImprezastandardowozostałazorganizowanawkoszalińskimKowalu,tymrazemodbyłasię3grudnia,wpiątek.WejścianasalępilnowałprofesorStępniak,skrupulatnielegitymującwchodzącychodgodziny18:30gości.Nawszystkichuczestnikówtegorocznejimprezyczekałciepłypoczęstunek(wykwintnyłosoślubjeszczewykwintniejszykurc-zak).Itakpozjedzonejkolacjiwszyscymogliudaćsięnazabawę.Niektórzyodrazuznaleźlisięnaparkiecie,innipaniczniegounikali,jeszczeinnikręcilisięmiędzystołami,mierzącwzrokiemuczniówzinnychszkółipogryzającchipsy.Naswoichposterunkachwytrwaleczuwaliprofesorowie–wychowawcyklasII.DyrektorSosnowskaoficjalnieotworzyłaimprezę.Za-bawatrwaładopółnocyijeszczetrochę.Częśćuczniówzdezerterowaławcześniej,byudaćsięnawłasne„afterki”,jednakzdecydowanawiększośćbawiłasiędobrzeażdowyłączeniamuzyki.

połowinki

11grudzień / Tytuł

Połowinki 2010

/ Agnieszka Lewucha Magda Rudnik

Już niedługo miną dwa miesiące od czasu wybrania Rady Samorządu Uczniowskiego. Chciałbym przedstawić działania, które udało nam się zrealizować w ciągu tego czasu oraz zapowiedzieć nowe akcje, które już niedługo będą odbywać się w naszej sz-kole. Pierwszą ważną inicjatywą, z którą RSU wystartowało w nowym roku szkolnym, była zbiór-ka pieniędzy na rzecz spalonego Gimnazjum Gminnego w Sianowie. Uc-zniowie I LO z olbrzymią chęcią zaangażowali się w akcję, dzięki czemu udało się uzbierać kwotę w wysokości 1500 złotych i 15 groszy. 12.11.2010 del-egacja z I LO w Koszalinie przekazała symboliczny czek z kwotą zebraną w zbiórce.

RSU postanowiło również zmienić swoją stronę internetową – od 11 listopada pod nowym adresem www.rsudubois.pl można znaleźć aktualności z życia szkoły, krótkie ogłoszenia, galerię zdjęć oraz takie doku-menty jak plan pracy SU na rok szkolny 2010/2011

czy statut RSU. Od nie-dawna samorząd posia-da także własną tablicę informacyjną, obok sali nr 6 (naprzeciwko górnego wejścia do bufetu). Tam dodatkowo zamieszc-zane są zawiadomienia o najbliższych spotkaniach Rady, na które może przyjść każdy uczeń I LO. RSU ma również swój profil na por-talu społecznościowym Facebook oraz konto pod nazwą „rsudubois” na popularnym serwisie inter-netowym Youtube. Udało nam już się zorganizować jeden mar-aton filmowy dotyczący horrorów. Ponad trzy-dziestoosobowa grupa uc-zniów – pasjonatów kina spędziła noc z 16 na 17 października w naszej sz-kole i oglądała takie filmy jak: „Nosferatu” „Dracula” czy „Lśnienie”. Strach się

bać! 26 listopada odbyła się również dyskoteka an-drzejkowa, na której uc-zniowie mogli dowiedzieć się o swojej przyszłości od profesjonalnych wróżbitów. Cały zysk z imprezy został przeznaczony na akcję „Szlachetna Paczka”. 3 grudnia w restauracji

„Kowal” organizowane są połowinki dla klas II. Do 15 grudnia trwa konkurs na logo RSU – swoje propozycje można przesyłać na mail ([email protected] lub r s u d u b o i s @ r s u d u b o i s .pl) lub poprzez kontakt z Błażejem Papierniki-em (przewodniczą[email protected]) oraz Wojciechem Adamczykiem ([email protected]) W najbliższym czasie planujemy organizację nocnego mar-atonu filmowego z bajkami Walta Disneya (na prośbę uczniów), przeprowadze-nie ankiety wśród uczniów dotyczącej propozycji akcji na kolejne miesiące, kla-sowy koncert kolęd,

organizację wyborów do Młodzieżowej Rady Mia-sta Koszalin oraz meczu charytatywnego w piłkę siatkową pomiędzy nauc-zycielami I, II, V LO w Ko-szalinie oraz Gimnazjum Gminnego w Sianowie. Zysk z akcji zostanie przeznac-zony na odbudowę spalo-nego sianowskiego gim-nazjum. Planowane jest również zorganizowanie turnieju uczniowskiego w grę Heroes of Might and Magic III. Zachęcam do zapoznania się z planem pracy RSU na rok 2010/2011, który można pobrać ze strony interne-towej samorządu (www.rsudubois.pl , zakładka „Do pobrania”).

6Tytuł \ grudzień

Działalność RSU w naszej szkoleraport z prac RSU

/ Błażej Papiernik

Przedstawiciele RSU przekazują czek dyrektorowi Gimnazjum Gminnego im.Ireny Sendlerowej w Sianowie

Nowa strona RSU - www.rsudubois.pl

Page 7: Tytuł Nr 104

10Tytuł \ grudzień

matury

7grudzień / Tytuł

1 listopada to dzień refleksji i zadumy, ale także okazja, by pomóc innym. Tak przynajmniej było w przypadku koszalińskiego cmentarza, gdzie licealiści kwestowali na rzecz hos-picjum. O r g a n i z a t o r e m , jak co roku, była placów-ka przy ulicy Wojska Polskiego 13. W akcji charytatywnej „Nasze Hos-picjum” wzięło udział aż 10 wolontariuszy z naszej szkoły, którzy zgłosili się, by pomagać. Przez cały weekend, pierwszego oraz drugiego listopada stali

oni ze specjalnymi pusz-kami, zachęcając do wspi-erania hospicjum. „Ludzie reagowali na zbiórkę bard-zo pozytywnie, chętnie wrzucali drobne, niektóre starsze panie martwiły się nawet o nas, proponując ciepłą herbatę czy ciast-ko”- śmieje się Agnieszka z IID, wolontariuszka. Mar-ta z IID, która po raz drugi kwestowała na cmentarzu, dodaje: „Atmosfera jak co roku bardzo sympatyczna, ale tym razem uzbieraliśmy trochę mniej pieniędzy. Być może dlatego, że w akcji brało udział więcej

wolontariuszy”. Aż trudno w to uwierzyć, bo, jak po-daje strona internetowa koszalińskiego hospicjum, na rzecz pomocy chorym uzbierano kwotę 78 298,13 zł! Cieszymy się, że uczniowie naszej szkoły przyczynili się do tak wspaniałego wyniku. W grudniu Dubois przyłączyło się do akcji „Szlachetna paczka”. Na-dal można wpłacać do gospodarzy klas po 5 zł, które zostaną przekazane na paczki świąteczne dla najuboższych rodzin. Jeżeli chcesz

pomagać innym, nasza szkoła daje Ci taką możliwość. Koordynatorką wszelkich akcji charytaty-wnych jest pedagog Julia Siewruk, więc nie czekaj, tylko zgłoś się i działaj! Zawsze znajdzie się ktoś, kto z radością przyjmie kawałek Twojego serca.

Wielka sala, eg-zaminatorzy, ty, twoja kartka oraz wzrastająca ciekawość - jakie pytania odnajdziesz w środku? Teraz nikt nie pomoże w udzieleniu prawidłowej odpowiedzi. Możesz liczyć tylko na siebie. Znasz to uc-zucie? Jeśli nie, niedługo się przekonasz, bowiem każdy licealista musi zmierzyć się z najważniejszym eg-zaminem w życiu - z maturą. Największym problemem jest zawsze stres. Aby się przed nim uchronić, zdawany materiał musisz znać perfekcyjnie. Okres przygotowań do matu-ry trwa już od pierwszej klasy, jednak dopiero w czasie pisania próbnych egzaminów przyszli absol-wenci uświadamiają so-bie, jak szybko minęły lata nauki w liceum. Dla niek-tórych okres ten okazał się bardzo owocny, dla in-nych - wręcz przeciwnie. Nie znamy jednak osoby,

dla której nauka w szkole średniej minęła zbyt wolno. Aby czas przygotowań nie był zmarnowany, polecamy przyszłym maturzystom (a nawet uczniom klas pier-wszych) już teraz wybrać przedmioty, które mają zamiar zdawać. Daje to szanse na większy sukces na egzaminie właściwym, a co za tym idzie- wy-marzone studia. Listo-pad okazał się miesiącem nadzwyczaj pracowitym i stresującym dla te-gorocznych maturzystów. Zmagali się bowiem z próbnym egzaminem dojrzałości. Dzięki temu mogli sprawdzić swoje do-tychczasowe umiejętności oraz dowiedzieć się, nad czym muszą jeszcze sol-idnie popracować. Opinie co do poziomu trudności testu wśród uczniów były podzielone. Jedni z sali wychodzi z uśmiechem na twarzy, inni - z lekkim rozczarowaniem, czasem

i smutkiem. Uczennica z klasy 3d na pytanie: „Jak poszła ci próbna matura z matematyki?” odpowiedziała: „Nie poszło mi najlepiej. Wynika to głównie z tego, że wielu rzeczy nie pamiętałam oraz części materiału nie przerobiłam na lekc-jach.” Z kolei uczennica klasy 3m wyszła z sali za-dowolona, choć, jak sama przyznaje, „spodziewała się łatwiejszego testu”. Mniejsze problemy mieli uczniowie pisząc egzamin z języka polskiego. Temat pracy do napisania nie był problematyczny. Połową sukcesu była znajomość lektury „Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego. „Język angielski był chy-ba najłatwiejszą próbną maturą. Słuchanie, pisanie i tworzenie własnego tekstu było bardzo łatwe.” - twierdzi uczennica klasy 3b. Z pew-nego źródła otrzymałyśmy również informację o

pewnej zapominalskiej, która pomyliła godzinę rozpoczęcia pisania prób-nej matury i nie została wpuszczona na salę z po-wodu pięciominutowego spóźnienia. Miejmy nadzieję, że jej przypadek da nauczkę pozostałym uczniom, gdyż nawet kil-kuminutowe spóźnienie na maturze właściwej jest jed-noznaczne z niezdaniem testu. Teraz nie zostało nic innego, jak wziąć się do pracy i oczekiwać na wyni-ki tegorocznych próbnych matur – a o tych dowi-emy się w swoim czasie, kiedy egzaminatorzy sprawdzą testy. Czekamy z niecierpliwością.

Matura próbna

/ Katarzyna Kiełb

„Nasi” pomagają hospicjum

/ Monika Sulewska i Bianka Zajkowska

prowadzenia lekcji nie odpowiada temu opisane-mu w artykule? Może przecież stać się on wymówką dla tych, którzy nie lubią przedmiotu: „ Nie uczę się, nie staram, nie czytam lektur, bo przecież poloniści to nudziarze i służbiści!”. Poza tym w każdym rewolucyjnym ru-chu znajdują się tacy, którzy będą chcieli wykorzystać go do swojej prywatnej zemsty na poloniście. W końcu ostatnia obawa, wybitnie egoistycz-na. Czy „Zbulwersowany(a) Desperat(ka)” to aby nie jeden z moich uczniów? Czy to nie moje lekcje stały się inspiracją do napisania jego/jej tekstu? Ale o to chyba chodziło autorowi, który chciał zachować anonimowość: mamy się zastanawiać, czy to aby nie o nas. Jeśli tak, to...touché! Udało się!

P.S. Zadanie dodatkowe: Kim jest autor powyższego tekstu? Dla ułatwienia pod-powiem: zwróćcie uwagę na formy czasowników.

Koszalin może i do największych miast nie należy, jednak zdecydow-anie nie pozostaje w tyle, jeśli chodzi o aktywny rozwój. Świadczy o tym chociażby bogata oferta kulturalna lub wprowadzanie kolejnych in-nowacji w infrastrukturze miasta. Jednak zmiany zauważyć możemy również w sieci. Powstaje coraz więcej stron dotyczących Koszalina, od tych firmow-ych po zwykłe fora interne-towe. Ostatnio natknęłam się na bardzo ciekawy portal społecznościowy „Młody Koszalin”. Udało mi się porozmawiać z jedną z redak-torek tejże strony.

Tytuł: Czym tak właściwie jest „Młody Koszalin”?Anna Sobko: Jest to strona, która ma na celu wypromow-anie młodych artystów z Ko-szalina. Chcemy pokazać, że Koszalin nie jest miastem „wymarłym”, jak wiele osób sądzi. W naszym mieście naprawdę dużo się dzieje, mieszka tutaj mnóstwo pomysłowych i fantastyc-znych ludzi. Zależy nam, aby mieszkańcy to zrozumieli, a młodzi rozwijali swoje talenty. T.: Skąd więc inicjatywa powstania strony? Kto jest pomysłodawcą?A.S.: Koncepcja powstania takiej strony pojawiała się już wcześniej. Były trzy różne odsłony „Młodego Koszali-na” zakładane przez stu-dentów. Dlaczego ich projekt był nieudany nie wiem, jed-nak obecna idea wyszła od ucznia II LO im. Władysława Broniewskiego, Piotra Mazu-ra. Początkowo był to blog, na którym kilkoro uczniów z tego liceum miało pisać różnego rodzaju teksty. Jednak już po kilku dniach odezwali się do nas studenci, którzy

wcześniej zakładali podobne strony, a teraz proponują nam współpracę. Oczywiście chętnie przyjęliśmy ich pomoc, a z czasem blog został zamieniony na por-tal społecznościowy pod tą samą nazwą. T.: Czy strona skierowana jest wyłącznie do młodych ko-szalinian?A.S: Oczywiście, że nie. Ski-erowana jest do wszystkich mieszkańców Koszalina, aczkolwiek skupia się na sprawach młodzieży, głównie licealistów i studentów.T.: Jakie tematy poruszają redaktorzy „Młodego Ko-szalina”?A.S.: Jak już mówiłam, większość to sprawy dotyczące młodych. Ciężko powiedzieć mi coś konkret-nego, ponieważ strona wciąż jest w stanie rozwoju, jednak z pewnością na „Młodym Koszalinie” znajdą się infor-macje dotyczące wydarzeń kulturalnych, bieżących wiadomości z życia miasta, a problemy koszalińskiej młodzieży i nasze spojrze-nie na świat znajdziecie w licznych artykułach i feliet-onach. T.: Czy każdy może zostać redaktorem „Młodego Ko-szalina”, czy może jest to grupa zamknięta?A.S: Nie, oczywiście, że nie! Im więcej osób tym lepiej! Moim zdaniem każdy może do nas dołączyć i tworzyć „Młody Koszalin”. To właśnie jeden z naszych głównych celów: skupić koszalińską młodzież, dać im możliwość zabrania głosu.T.: W takim razie, w jaki sposób można dołączyć do redakcji?A.S: Należy skontaktować się z naszym redaktorem naczelnym, Arkadiuszem Wilmanem. Wszelkie dane

kontaktowe znajdziecie na stronie „Młodego Koszalina”.T.: Jakie macie plany co do przyszłości strony? W jaki sposób chcecie się rozwijać?A.S: Ciągle coś zmieniamy. Na pewno nie poprzestani-emy na Internecie, chcemy znaleźć się również w radiu i telewizji. Oczywiście jeszcze na to za wcześnie, ale jeśli do naszej redakcji będą dołączać nowi ludzie, jeśli koszalinia-nom spodoba się nasza inicjatywa, to z pewnością pójdziemy o krok dalej. Co do strony, realizujemy już kilka pomysłów, ale nie mogę nic zdradzić. Niech to będzie niespodzianka. (śmiech)T.: Uważasz, że redakcja „Młodego Koszalina” jest w stanie zmienić coś w naszym mieście?A.S.: No cóż, nie jesteśmy jedynym por-talem społecznościowym mówiącym o Koszalinie, ale sądzę, że nie chodzi tutaj o konkurencję, ale właśnie o zmienienie czegoś w naszym mieście. Nie wiem, jak wiele rzeczywiście uda nam się zdziałać, ale chciałabym, żeby dzięki nam, młodym, Kosza-lin przestał być uważany za miasto „wymarłe”. Bo wcale takie nie jest.T.: Dziękuję za rozmowę.A.S: Ja również dziękuję.

Jak wynika z przeprowad-zanej rozmowy, w Koszalinie są młodzi ludzie, którym zależy na rozwoju naszego miasta. Miejmy nadzieję, że ich głos dotrze do wielu i faktycznie przyczyni się do zmiany Koszalina. Na lep-sze oczywiście. Serdecznie zapraszam do zapoznania się ze stroną „Młodego Koszali-na” www.mlodykoszalin.pl .

Głos młodych koszalinian

/ Zdesperowany(a) Polonista(-tka)

nowy portal społecznościowy

Page 8: Tytuł Nr 104

Głos „Zbulwersow-anej Desperatki” uważam za ważny i potrzebny z kilku powodów, które w poniższym tekście chciałbym przedstawić.Po pierwsze dlatego, że daje on chwilową, choć nikłą nadzieję na to, że kiedy czasem zbaczam z udeptanego i nudnego „traktu polonistycznego”, to jest w klasie ktoś, kto słucha moich dygresji, kogo to (mimo nie- hu-manistycznego profilu) in-teresuje. Ale w ten sposób uczy też pokory, bo wiem, że ci sami spostrzegaw-czy i wrażliwi uczniowie (a za taką uważam autorkę) słuchają z równą uwagą wypowiadanych przeze mnie bzdur. Bądźmy szczer-zy – każdy z nas ma czasem gorsze dni i „bzdurzy”. I nie chodzi tu bynajmniej o za-bawne i niewinne teksty „Tytułowego” Stańczyka.Ten tekst jest również potrzebny dlatego, że daje mi szansę na to, bym odpowiadając „Zbulw-ersowanemu (-nej) Des-peratowi (-tce)” mógł przedstawić, jak to wszyst-ko wygląda „po drugiej stronie lustra”, czyli z per-spektywy nauczyciela. By to uczynić, zapraszam na krótką podróż w czasie w biografię polonisty. Zarażony polonistyczną pasją adept „tajemnych sz-tuk interpretacji” udaje się na studia, by w przyszłości dzielić się nią ze swoimi uc-zniami. Tam dowiaduje się, że jego ulubiona książka to „tekst literacki, będący dziełem wielowarstwow-ym, fenomenologicznym przedmiotem intencjonal-nym” ( R. Ingarden), który tak naprawdę nie składa się ze zdań, ale „qasi – sądów” (nie pytajcie co to takiego, bo nawet wykładowcy uni-wersyteccy rekrutują się z

tych, którzy na tym oblali egzamin). „Nic to, Baśka!” (jak mawiał pan Michał Wołodyjowski) – rzecze nasz bohater, zaciska zęby i obiecuje sobie, że przetrzy-ma to wszystko z miłości do literatury i dlatego, by zarażać nią innych. Więc czyta stosy tekstów teore-tycznych, potem rzuca się na góry obowiązkowych lektur (literaturę różnej maści i jakości), by wyczyniać z nią rzeczy, których wcześniej by się wstydził. Jeśli przetrzyma to wszystko i zachowa nieskażony umysł i wolę, by nadal krzewić miłość do liryki, epiki i dramatu, wybi-era zawód nauczyciela (w innym przypadku zostaje na uczelni lub np. otwiera stację benzynową). Tu zaczyna się następny etap i pojawiają się kolejne przeszkody. Na wstępie dowiaduje się, że dobry po-lonista to taki, którego uc-zniowie dobrze zdają testy gimnazjalne bądź maturę. Pod tym względem będzie oceniany jako nauczyciel i rzetelny pracownik. Pójdźmy dalej i wyobraźmy sobie, że taki idealista tra-fia nie do „jakiegoś tam liceum, gimnazjum”, ale do szkoły o ustalonej reno-mie, gdzie chodzą ucznio-wie, którzy wiedzą, czego chcą. Wybrali ją po to, bo byli pewni, że przygotuje ich ona do dobrze zdanej matury. Gdy więc na lekc-jach języka polskiego uszczęśliwiony tym, że ma do czynienia z nie byle jaką, bo pracowitą i inteligentną młodzieżą, polonista zac-zyna swój rytualny taniec, stara się mówić o rzeczach niekoniecznie związanych z maturą i wykracza poza program minimum. Tymc-zasem stanowczy i skupi-eni na jasno określonym celu uczniowie pytają: „Czy

nam to jest potrzebne do matury, czy musimy o tym wiedzieć?” Jeśli nauczy-ciel jest odważny i powie: „Nie, ale nie sądzicie, że to ciekawe?”, większość uczniów (klas biologiczno – chemicznych, matematy-cznych, ale nawet hu-manistycznych) wyłączy się i nici z zarażania pasją.Pozostaje jeszcze ostatnia nadzieja, okopy Świętej Trójcy, czyli tak zwane kółka polonistyczne. I co? Przychodzi na nie raptem 10 osób, po pewnym czasie odchodzą ci, którzy myśleli, że to będzie przygotowanie do matury. Zostaje połowa, kolejna porażka. Czas więc wycofać się na z góry upa-trzone pozycje.Po co ta cała historia? Ano po to, by uzmysłowić czytelnikom (czyli uczni-om I LO), że sprawa nie jest taka prosta, jakby się wydawało. Wiele jest przyczyn tego, że czasem lekcje języka polskiego przypominają wiwisekcję tekstu literackiego. Przede wszystkim kształt matury: ma ona być sprawiedliwa, przejrzysta i (przepraszam za to słowo) „transpar-entna”, i dać szansę na porównanie wyników zdających w całym kraju. Te same tematy, te same teksty, ale również te same wymagania. A przecież interpretacja tekstu lit-erackiego, jak słusznie sądzi „Zbulwersowany (a) Desperata(ka)”, to nie za-danie matematyczne ani doświadczenie chemiczne, które ma dać jedno, je-dyne słuszne rozwiązanie. W ten sposób nasz po-lonista staje przed dra-matycznym wyborem: z jednej strony powinność (uczniowie muszą zdać ten egzamin jak najlepiej), z drugiej miłość (te lekcje mają być romansem z

literaturą, który nie powin-ien zakończyć się, jak to w większości przypadków ma miejsce, na maturze). Dodatkowym utrudnieni-em jest czas. Niecałe trzy lata w liceum to za mało, by zrealizować i tak napięty program, a jednocześnie krzewić miłość do litera-tury. Pozostaje więc stać w rozkroku, i z jednej strony przygotowywać do matury ucząc sztampowej inter-pretacji i analizy tekstów literackich i zastanawiając się, „co autor klucza miał na myśli”, a z drugiej wierzyć w poglądy, które prezentuje w swoim ar-tykule „Zbulwersowany(a) Desperat(ka).Bo to tekst i myśli godne uwagi. Jest potrzebny, jako głos w dyskusji na temat kształtu polonistyki sz-kolnej, która toczy się w środowisku nauczyciels-kim już od dawna (wystarc-zy tu wspomnieć teksty dr S. Boronowskiego, który pół roku temu gościł w naszej szkole na spotkaniu z polonistami z Koszalina i okolic). Jeśli grupa uczniów myślących i wrażliwych chce przedstawić swoją opinię i podzielić się swoi-mi obawami, to gazeta szkolna jest do tego naj-lepszym medium. Ten tekst rodzi jed-nak moje obawy i o nich też chciałbym kilka słów napisać.Między innymi dotyczą one zapowiedzi stworze-nia „sekretnego ruchu oporu”. Jak miałby on funkcjonować? Jak-ie metody (bo chyba nie spiskowe?) będzie stosował, czy przypadkiem nie zostanie skierowany w polonistę/polonistkę jako osobę? Czy krytyka ta nie odbije się rykoszetem i trafi w Bogu ducha winne-go belfra, którego sposób

8Tytuł \ grudzień

Jestem przeciw,

a nawet za

9grudzień / Tytuł

polemika

Podmiot liryczny ujawnia się i mówi w pier-wszej osobie liczby poje-dynczej. Na podstawie kontekstów biograficznych można go utożsamić z au-torem. Jest człowiekiem starym i doświadczonym. Zwraca się do wszystkich młodych w celu pouczenia ich, jak powinni żyć. Tekst ma charakter fatyczny, dąży do nawiązania kontaktu z czytelnikiem. Składa się z pięciu strof ułożonych w trzech tetrastychach i dwóch tercynach. W trzech pier-wszych zwrotkach rymy są żeńskie, okalające, w dwóch ostatnich męskie i parzyste. Występują liczne porównania homeryckie, metonimie, hip-erbole i eksklamacje.Czy ten akapit czegoś Wam nie przypomina? Zastanówmy się. Sposób wyrażenia myśli jest rzec-zowy i naukowy, to na-jprawdopodobniej cytat z lekcji biologii. Wynik (bądź jak kto woli - interpretacja) jest jednoznaczny, może to lekcja matematyki? Tylko temat nie pasuje do naszych wniosków, bo kojarzymy go raczej z analizą wiersza.A jednak to właśnie do tak-iej wypowiedzi mają dążyć uczniowie na lekcjach języka polskiego, kierowani przez swoich nauczycieli! Wynikiem tego jest stado zbaraniałych nastolatków odliczających czterdzieści pięć minut oraz błagających wszystkich znanych bogów i Boga o łaskę niepytania. Bóg regularnie jednego z nich opuszcza i wtedy zac-zyna się potępianie definicji wypowiedzianych własnymi słowami, chwalenie ideal-nie wyuczonych formułek, niezaliczanie odpowiedzi, jeśli nie znajdzie się tam

konkretne słowo oraz zalic-zanie, gdy uczeń wymienił wszystkie wyrazy wypowied-ziane przez nauczyciela na poprzedniej lekcji. Dyskusja z nauczycielem na temat własnej interpretacji ułożona idealnie grzecznymi i pełnymi szacunku słowami (bo jak zachowuje się żółtodziób z pierwszej klasy?) jest odbi-erana jako atak na osobę profesora, który zazwyczaj nie uznaje różnicy między ut-worem lirycznym a instrukcją pralki. Brak uczniów, którzy ze swobodą wypowiadają się na zajęciach, wszyscy jąkają się i zacinają, szukając wyrazu, który był w ramce na stronie dwudziestej szóstej w podręczniku i wierzę, że powodem nie jest gwałtowny spadek ilorazu inteligencji nastolatków, ale nienatu-ralne wymagania, które zabijają nieskrępowanie wypowiedzi, indywid-ualizm, kreatywność i co gorsza, miłość do naszego ojczystego języka. Przestaliśmy łączyć już odpowiedzi na lekcjach polskiego z językiem, którego używamy na przerwa-ch i to nie dlatego (jak myślą niek-tórzy nauczyciele), że używamy emo-tikonek, przekleństw i zapożyczeń z języka obcego (nie pytajcie, jak można używać emotikonek w wypowiedzi ust-nej, bo nie wiem). Niestety, jeden zroz-paczony nastolatek jak ja nic nie poradzi, bo główną winą za ten stan rzeczy trze-ba obarczyć maturę, do której zobowiązali

się przygotować uczniów nasi nauczyciele. Wynikiem tego jest spędzanie połowy sprawdzianu na zastanawi-aniu się, co autor klucza miał na myśli, ale dzięki temu na maturze spędzimy już tylko ćwierć czasu, próbując odpowiedzieć na to głębokie pytanie.Możliwe jest, że wypowiad-am się w imieniu mniejszości, czyli w imieniu osób, które kochają język polski i nie jest im obojętne, czy po trzech latach w liceum na-dal będą mieli ochotę czytać książki, wiersze i tworzyć ich własne interpretacje ORAZ są w klasach o profilu nie-humanistycznym. Bardzo prawdopodobne jest to, że taki stan rzeczy ma miejsce głównie w klasach z podsta-wowym polskim. Ale cze-mu pozbawiać przyszłych lekarzy, matematyków i

ekonomistów przyjemności obcowania z językiem ojczy-stym, możliwości dyskusji w gronie, które wyznaje różne idee i poglądy oraz posiada-nia choć jednego przedmio-tu, na którym mogą popuścić wodze wyobraźni i na który nie muszą wkuwać?Zdaję sobie sprawę, że mój samotny apel może zginąć wśród morza ustnych skarg i że najprawdopodobniej nic nie zmieni, ale potraktujcie to jako manifest sekretnego ruchu oporu w szkole, do którego duchowo zawsze możecie się dołączyć!

Akt desperacji

/ Zbulwersowany(a) Desperat(ka)

reklama

polemika