TY - Zoran Drvenkar

download TY - Zoran Drvenkar

of 5

description

Powieść o ojcach, synach i córkach, o przyjaźni oraz mrocznej tęsknocie za chaosem i okrucieństwem.Pięć normalnych niemieckich dziewczyn. Ty.Jeden normalny niemiecki mafioso. Ty.Jeden normalny niemiecki psychopata. Ty.Co zrobisz, kiedy najlepsza przyjaciółka bez słowa zniknie z twojego życia? Co zrobisz, kiedy w końcu znajdziesz ją naszprycowaną prochami, z trupem ojca w zamrażarce? Co zrobisz z wartym miliony euro składzikiem narkotyków? Co zrobisz, kiedy jeden z najpotężniejszych ludzi w Berlinie zacznie na ciebie polować?Co zrobisz, kiedy jakaś młoda siksa spróbuje sprzedać ci twój własny towar? Co zrobisz, kiedy znajdziesz w piwnicy ciało własnego brata? Co zrobisz, kiedy morderczyni twojego brata spróbuje uciec w miejsce, w którym nie ma już nic?Do czego się posuniesz, żeby znaleźć to, czego całe życie szukasz? A co zrobisz, kiedy okaże się, że cały czas szukałeś źle? A gdy w końcu to znajdziesz?Co zrobisz, kiedy ludzie wokół ciebie zaczną umierać?Co zrobisz, kiedy okaże się, że to wszystko kłamstwo?Co zrobisz, kiedy twój świat wywróci się do góry nogami?Ty.Zoran Drvenkar urodził się w 1967 roku w Chorwacji, skąd w wieku trzech lat przeprowadził się z rodzicami do Berlina. Od 1989 r. pracuje jako pisarz i aktualnie mieszka w starym młynie na wsi nieopodal niemieckiej stolicy. Jest autorem wielokrotnie nagradzanych książek, między innymi napisanego pod pseudonimem bestselleru Die Kurzhosengang czy thrillera psychologicznego Du bist zu schnell. Jego powieść Sorry, która ukazała się także w Polsce, została okrzyknięta przez portal Crimi-Couch jednym z najlepszych niemieckojęzycznych thrillerów o międzynarodowym formacie.

Transcript of TY - Zoran Drvenkar

Zoran Drvenkar TYfragment w przekadzie Bartomieja Szymkowskiego

PODRNIKJake cignie nas do wiata, jak bardzo pragniemy te, eby otoczyy nas cienie. Pragnienie harmonii nie przeszkadza nam w ciemnym zaktku duszy tskni za chaosem. Nie chcemy jednak przesadza, nie zamierzamy przecie zamienia si w barbarzycw. Stajemy si nimi, kiedy tylko nasz wiat wymyka si spod kontroli. W kadym momencie od chaosu dzieli nas nie wicej ni mgnienie oka. Myli nigdy wczeniej nie odbijay si tak szerokim echem. Przestalimy ju przekazywa opowieci ustnie. Teraz odczytujemy je kilobajt po kilobajcie z tak zawrotn prdkoci, e nie potrafimy oderwa od nich wzroku. A kiedy jest to ju dla nas zbyt wiele, reagujemy dokadnie tak jak barbarzycy i oblekamy cay ten chaos w mity. Jeden z tych mitw zrodzi si zim przed czternastu laty na autostradzie A4 midzy Bad Hersfeld i Eisenach. Nie podamy tutaj dokadnej daty, t kady moe znale na wasn rk. Poza tym mity nie trzymaj si cile dat, s pozaczasowe i zawsze odnosz si do Tu i Teraz. Wracamy do przeszoci i zamieniamy j w teraniejszo. Jest listopad. Jest rok 1995. Jest noc. Ju od ponad godziny korek blokuje autostrad. Samochody cign powoli trzema pasami, potem dwoma, w kocu jednym, a wreszcie nieruchomiej. Drog zawia nieg. Widoczno urywa si po paru metrach. Odniearki pezn w kierunku odwrotnym ni samochody i same staj w miejscu. Niebo si burzy. Reflektory samochodw przywodz na myl podwodne wiata. To nie jest dobra noc na podrowanie. Nikt nie by przygotowany na tak nag zmian pogody. Podrni siedz w swoich samochodach. Pocztkowo jeszcze nie wyczaj silnika i, peni nadziei, szukaj stacji radiowej, ktra powie, e korek wkrtce si rozaduje. Szukaj daremnie. Jest pierwsza w nocy, w okolicy nie ma adnego zjazdu, a gdyby nawet jaki by, nie daoby si nim wyjecha. Bezruch. wiata gasn jedno po drugim. Silniki wyczaj si, sycha ju tylko wiatr i padajcy nieg. Ludzie owijaj si paszczami, rozkadaj fotele. Co chwila kto wcza silnik, przez par minut ogrzewa wntrze auta, a potem znw go gasi. Jeste jednym z wielu. Jeste sam i czekasz. Komputer nawigacyjny oznajmia, e od domu dzieli ci godzina i pidziesit siedem minut. Nie moesz uwierzy, e naprawd ci to spotyka. e wanie to spotyka kogokolwiek w tym kraju. Zwyky korek i noc z gowy. Jeste jednym z nielicznych, ktrzy nie zgasili silnika. Bynajmniej nie z powodu zimna. Wiesz, e z chwil, kiedy ogarnie ci cisza, w twoje myli wkradnie si rezygnacja, a nie jeste z tych, ktrzy dobrowolnie rezygnuj. Zostawie nawet wczon nawigacj i spogldasz na

1

wywietlacz, zupenie jakby odlego do celu moga jakim cudem si zmniejszy. Za kadym za razem, kiedy na niego patrzysz, zadajesz sobie pytanie, jak co takiego mogo ci spotka. Tej nocy takie samo pytanie zadaje sobie 1178 osb. Ci wszyscy ludzie siedz w niewygodnych pozycjach i przeklinaj decyzj o wyruszeniu w drog o tak pnej porze. W kocu poddaj si, godzc si z sytuacj, w ktrej si znaleli. Ale nie ty. Silnik twojego samochodu pracuje dwie i p godziny, zanim wreszcie decydujesz si przekrci kluczyk w stacyjce i pogry si w ciszy. Benzyn masz na rezerwie. Nawigacja wycza si. Bez wiata, bez radia. Koniec. Co par minut wczasz wycieraczki, eby zetrze nieg z szyby. Chcesz widzie, co dzieje si na zewntrz. Patrzysz wic, jak pierwsza odniearka odgarnia nieg z przeciwlegego pasa. Wyglda jak jaka niezwykle zmczona istota, peznca przez cay wiat. nieg odrzucany na pobocze tworzy fale, ktre natychmiast nieruchomiej. Mylisz: Skoro odnieaj jedn stron, na pewno pracuj te nad nasz, i obserwujesz odnieark w lusterkach, a z odlegoci widzisz tylko jej wiata. Dopiero wtedy zamykasz oczy i gboko oddychasz. Siostra wysaa ci przed laty na kurs jogi, z ktrego wci pamitasz kilka wicze. Zanurzasz si w sobie i zaczynasz medytowa. Stajesz si jednoci z cisz i w cigu paru minut zasypiasz. Godzin pniej okna masz cae biae od niegu, a wntrze twojego samochodu wypenia blade wiato, zupenie jakby siedzia wewntrz jaja. Czujesz, jak jest zimno, boli ci gowa. Wycieraczki znieruchomiay. Przecierasz oczy i postanawiasz wysi. Chcesz odgarn z przedniej szyby nieg i sprawdzi, czy gdzie nie wida odniearki. Rozczarowanie jest dotkliwsze od mrozu. Stoisz koo samochodu, a przed sob masz tylko ciemno i za sob masz tylko ciemno. Jestem jej czci mylisz i czekasz, i wypatrujesz wiata, i nagle wybuchasz miechem. Sam, jestem zupenie sam. Tylko wiatr dotrzymuje ci towarzystwa. Wiatr, nieg i rozpaczliwa cisza samochodw, ktre utkny. Od miechu boli ci twarz, musisz si rusza, inaczej zamarzniesz. Bierzesz paszcz z tylnego siedzenia i wkadasz go. Igieki lodu uderzaj o twoje ubranie, patki niegu osiadaj ci na ustach. Wkadasz rkawiczki, oddychasz i czujesz si zadziwiajco dobrze. Zupenie jakby cae twoje ycie prowadzio do tej jednej chwili chwili, w ktrej wysidziesz z samochodu, w ktrej odwrcisz si, w ktrej poczujesz spadajcy nieg i si umiechniesz. Dobrze si tak umiecha. Boli mniej ni mianie si w gos. Ciarwka sunie pasem obok i miga wiatami, jakby chciaa ci przywita. Podmuch powietrza owiewa ci z pen moc kilka sekund pniej. Nie pochylasz si, eby si osoni, czujesz na twarzy wilgo, odrobin si chwiejesz i zadajesz sobie pytanie, czemu nie moesz przesta si tak cholernie gupio umiecha. Ciarwka znika, a ty wci tak stoisz, ogldajc niekoczcy si sznur samochodw, zasypywany przez zawiej. Nie wahasz si dugo, odwracasz si i patrzysz na ciemno za sob. Dziewitnacie lat mylisz dziewitnacie lat mino od czasu, kiedy ostatni raz tak si czuem. Pytasz sam siebie, jak mogo upyn tyle czasu, i dochodzisz do wniosku, e nie zamierzasz czeka kolejnych dziewitnastu, zanim znowu rozpoczniesz poszukiwania. Jestem Tutaj, a Tutaj jest teraz. Nie moesz i Naprzd, postanawiasz zatem pj wstecz.

2

W cigu kolejnych miesicy sformuowano niezliczone teorie na temat tego, co waciwie wydarzyo si tej nocy. Ktnia? Prochy, zemsta, a moe szalestwo? Niektrzy uznali to za wpyw Ksiyca, inni cytowali Bibli jednak Ksiyc nie pojawi si tej nocy na niebie, a nawet, jeli istnieje jaki Bg, tej nocy by akurat zajty czym innym. Powstao mnstwo przypuszcze, kady mia jak teori w ten wanie sposb powsta mit. Pocztkowo wszyscy sdzili, e musiao to zrobi kilka osb. Nikt nie byby w stanie dokona tego sam. Dopiero po pewnym czasie pojawiy si teorie, ktre mwiy o pojedynczym sprawcy. Tak wanie narodzi si Podrnik. Niektrzy przypuszczali, e nigdy by nie skoczy, gdyby nieg nagle nie przesta pada. Inni dostrzegali za tym wszystkim jaki system. Wielu podejrzewao, e Podrnik po prostu si zmczy. Wszystko to tylko domysy. Podchodzisz do samochodu, ktry stoi tu za twoim, i zajmujesz miejsce pasaera. Szyby zanieone i zaparowane od wewntrz. Nie musisz patrze. Wiesz, co robisz. Wysiadasz z samochodu po trzech minutach. Z drugiego samochodu wysiadasz po czterech. Samochody czwarty i pity omijasz, siedzi w nich bowiem wicej ni jedna osoba. Skd wiesz, skoro siedzenie pasaera jest wolne? Moe to kwestia instynktu, moe szczcia. W czwartym samochodzie pi dwaj mczyni, a w pitym siedzi rodzina z psem. Pies jako jedyny nie pi i widzi twj cie na szybie, kiedy przechodzisz obok. Zaczyna skomle i sika na siedzenie. W samochodzie numer dziesi trafiasz na pierwszy powany problem. Opatulona kobieta siedzi za kierownic. Nie moe spa, gdy straszliwie marznie, a jest zbyt skpa, eby cho na chwil wczy silnik. Woya trzy swetry i przykrya si paszczem. Szyby jej samochodu s wilgotne od rodka, krople wody, ktra si na nich osadzia, zamarzy. Na twarzy kobiety wida, jak cierpi z powodu mrozu. Jej rce przypominaj pazury. auje, e nie ma przy sobie adnych lekw. Jedna czy dwie tabletki nasenne i wszystko byoby duo atwiejsze do zniesienia. Kiedy wchodzisz do rodka, kobieta podrywa si przeraona. Przez chwil sdzi, e jeste z pogotowia ratunkowego i przyniose jej koce i herbat w termosie. Ju ma zacz si skary, e trwao to tak dugo. Tylko spokojnie mwisz i zamykasz za sob drzwi. Czujesz bijcy od jej ciaa zapach zwietrzaego dezodorantu. Czujesz zapach jej zmczenia i frustracji, ktry wypuszcza z kadym kwanym i wilgotnym oddechem. Pyta ci, kim jeste. Ma przy tym suche usta i rozszerzone renice. Prbuje si od ciebie odsun. Jej szyja pod twoimi domi wydaje si krucha. Ganie owietlenie wewntrzne. Przyciskasz kobiet do drzwi od strony kierowcy, wkadasz w ten ruch ca swoj mas lew rk masz wyprostowan, jakby chcia utrzyma j z dala od siebie. Nie spuszczasz jej przy tym z oczu, czujesz, jak uderza w twoje przedrami i rami, widzisz, jaka przemiana zachodzi w jej rkach. Nie przypominaj ju pazurw, a raczej ogarnite panik, rozpaczliwie bijce skrzydami ptaki. Dyszy, krztusi si, potem jej rka znajduje stacyjk i zapala silnik. Tego nie przewidziae. Kierowca samochodu

3

numer sze wdrapuje si na tylne siedzenie. Kierowca samochodu numer osiem uderzy par razy gow w okno, eby zwrci na siebie uwag. Nikt nie sprbowa odjecha. Kobieta naciska peda gazu, ale samochd jest na luzie. Silnik wyje, ale nic poza tym si nie dzieje. Wcza klakson. Z samochodu wydobywa si aosne wycie. Zwijasz praw do w pi i tuczesz j po twarzy. Raz za razem. Szczka jej pka, twarz przesuwa si w lewo, poddaje si. Opuszczasz pi, ale drug rk wci trzymasz j za szyj. Czujesz, jak koci przesuwaj si pod twoimi palcami. Jak uchodzi z niej ycie. Puszczasz j i wyczasz silnik. Nie trwao to nawet czterech minut. Podrnik rusza w dalsz drog. W samochodzie numer siedemnacie oczekuje ci starszy czowiek. Jest przypity pasami i siedzi prosto, jak gdyby w kadej chwili mia pojecha dalej. Z radia dobywa si muzyka klasyczna. Czekaem mwi. Zamykasz za sob drzwi, on kontynuuje. Widziaem pana. Ciarwka przejechaa obok. W wietle reflektorw widziaem samochody z przodu. Widziaem pana mimo niegu. A teraz jest pan ze mn. A ja si nie boj. Dzikuj odpowiadasz. Staruszek odpina pas. Zamyka oczy i opiera gow o kierownic, jakby chcia zasn. Odsania szyj. Widzisz zoty acuszek, przecinajcy napit skr niczym cienka ni. Bierzesz gow staruszka w rce. Szarpnicie, suchy trzask, z ust starca wydobywa si westchnienie. Przez chwil trzymasz jeszcze rce na jego gowie, jakby mg zebra w ten sposb umykajce myli. Cudowna chwila spokoju. Nazajutrz w wiadomociach wspomniano o organizacji. Policja kryminalna bardzo si staraa znale jakie powizanie midzy dwudziestoma szecioma ofiarami. Rodziny pakay, w caym kraju opuszczono flagi do poowy masztu. Mwiono o terrorystach i rosyjskiej mafii. Podejrzewano sekt, ponownie zajto si tematem kultw religijnych. Nie dostao si tylko przemysowi zbrojeniowemu, nie znaleziono bowiem ladw uycia broni. Niewane jednak, co mwiono, niewane, jakie snuto przypuszczenia, nikt nie siga po sowa masowe morderstwo. W kocu ktra z bulwarwek wrzucia na pierwsz stron wielkimi literami: Masowe morderstwo na A4. To bya ciemna zima dla Niemiec. Zastanawiano si przede wszystkim nad tym, dlaczego waciwie Podrnik wysiad z dwudziestego szstego samochodu i uzna, e ju wystarczy. Czy naprawd tak uzna? A moe usysza gos, moe odezway si do niego demony, a moe po prostu mu si znudzio? Niezalenie od tego, jaka bya prawdziwa odpowied, nie chodzio o nieg, ten bowiem pada do samego rana. Nie, prawda nie jest wcale skomplikowana, jest relatywnie prosta. Wysiadasz z dwudziestego szstego samochodu i nie mylisz o niczym. Wieje wiatr, jest zimno, czujesz si bezpieczny i ju masz i w stron nastpnego samochodu, kiedy zauwaasz na horyzoncie wiato. Moe to nieg odbija promie z oddali. Niewane, co to naprawd jest,4

wracasz do wasnego samochodu. Podasz wasnym dawno zawianym ladem i otwierasz go jak star ran. Po dotarciu do wasnego samochodu cierasz nieg z przedniej szyby i siadasz za kierownic. Oddychasz gboko, apiesz kluczyk w stacyjce midzy kciuk a palec wskazujcy i czekasz. Czekasz na waciw chwil. Kiedy wczasz silnik, samochody przed tob budz si do ycia i reflektory ponad stu pojazdw rzucaj na zanieon autostrad blade wiato, ktre przywodzi na myl latark zapalon pod kocem. Po dokadnie czterech godzinach korek znowu rusza, gdy Podrnik zaczeka na waciwy moment. Wrzucasz bieg. Jeste z siebie bardzo zadowolony. Pulsujcy bl w doniach nie ma znaczenia. Pniej dowiesz si, e zamae dwa palce prawej rki oraz e kykcie obu doni krwawi i s spuchnite, mimo e miae rkawiczki. Ramiona bol ci od niewygodnej pozycji, ktr przyjmowae w samochodach, ale wszystko to si nie liczy, w twoim sercu panuje bowiem ta niemoliwa do opisania rado. W ustach masz te sodki posmak, ktrego nie jeste w stanie wyjani. Przywouje on jedno z twoich wspomnie. Sprzed dziewitnastu lat. Cudowne, olniewajce, sodkie. Wiesz, co to wszystko oznacza. Mylae, e znalaze ju to, czego szukae, ale okazao si, e pozwolono ci tylko na krtk przerw w poszukiwaniach. To pocztek nowej ery. Albo, inaczej mwic, pocztek koca tej cywilizacji, jak znasz. Z perspektywy czasu ten pomys wci podoba ci si najbardziej. Nie ma pocztku bez koca. Mczyzna wysiada z samochodu, mczyzna wsiada do samochodu, a korek przed nim zaczyna si powoli rozadowywa. Podrnik rusza w dalsz drog.

TY Zoran Drvenkar, przekad: Bartomiej Szymkowski Format: 144x208 mm; Liczba stron: 576; Oprawa: Mikka; ISBN: 978-83-62252-45-9 Wydawnictwo TELBIT, 2011

5