Tolkien J.R.R. - Wladca Pierscieni T 3 - Powrot Krola.pdf

download Tolkien J.R.R. - Wladca Pierscieni T 3 - Powrot Krola.pdf

of 399

Transcript of Tolkien J.R.R. - Wladca Pierscieni T 3 - Powrot Krola.pdf

  • J. R. R. TOLKIEN

    POWRT KRLA

    TRZECI TOM

    WADCY PIERCIENI

    Przekad: Maria Skibniewska

  • Tytu oryginau:

    The Return of the King: being the third part of The Lord of the Rings.

    Data wydania polskiego: 1990 r.

    Data pierwszego wydania oryginalnego: 1955 r.

  • Trzy pierscienie dla krlw elfw pod otwartym niebem,Siedem dla wadcw krasnali w ich kamiennych paacach,Dziewiec dla smiertelnikw, ludzi smierci podlegych,Jeden dla Wadcy Ciemnosci na czarnym tronieW Krainie Mordor, gdzie zalegy cienie,Jeden, by wszystkimi rzadzic, Jeden, by wszystkie odnalezc,Jeden, by wszystkie zgromadzic i w ciemnosci zwiazacW Krainie Mordor, gdzie zalegy cienie.

  • Synopis

    Oto trzeci tom Wadcy Pierscieni.W tomie pierwszym, zatytuowanym Wyprawa, opowiedzielismy, jak Gan-

    dalf Szary odkry, ze Pierscien, ktry znalaz sie w posiadaniu hobbita Froda Bag-ginsa, jest ni mniej, ni wiecej tylko Jedynym Pierscieniem, rzadzacym wszystkimiPierscieniami Wadzy. Opisalismy tez, jak Frodo i jego towarzysze z cichego oj-czystego Shireu musieli uciekac przed groza Czarnych Jezdzcw Mordoru i jakw koncu z pomoca Aragorna, Straznika z Eriadoru, dotarli mimo straszliwychniebezpieczenstw do domu Elronda w Rivendell.

    Tam odbya sie Wielka Narada i uchwalono podjac prbe zniszczenia zowro-giego klejnotu, a Frodo zosta wybrany na powiernika Pierscienia. Potem wyzna-czono uczestnikw wyprawy, ktrzy mieli pomc Frodowi w trudnym zadaniu;musia bowiem przedostac sie do Mordoru, kraju Nieprzyjaciela, i na Gre Ognia,jedyne w swiecie miejsca, gdzie Pierscien mg byc unicestwiony. Do Druzynynaleza Aragorn, a takze Boromir, syn Wadcy Gondoru, przedstawiciel DuzychLudzi; Legolas, syn krla elfw z Mrocznej Puszczy reprezentant elfw; Gimli,syn Gloina spod Samotnej Gry krasnolud; Frodo wraz ze swym suga Samemi dwaj jego modzi krewniacy, Meriadok i Peregrin czterej hobbici; wreszcieczarodziej Gandalf Szary.

    Druzyna przemykajac sie chykiem zawedrowaa z Rivendell daleko na p-noc, a gdy nie udao sie wsrd zawiei snieznej przebyc grskiej przeeczy Ka-radhrasu, Gandalf poprowadzi towarzyszy do ukrytej bramy olbrzymich LochwMorii, by sprbowac drogi pod grami. Niestety w walce ze zowrogim potworempodziemnego swiata Gandalf wpad w czarna przepasc. Z kolei na czele wyprawystana Aragorn, ktry juz ujawni sie jako spadkobierca starozytnych krlw Za-chodu; Aragorn wywid Druzyne przez wschodnie wrota Morii i Kraine Elfw,Lorien, nad Wielka Rzeke Anduine. Z jej nurtem spyneli az nad wodogrzmo-ty Rauros. Wszyscy uczestnicy wyprawy wwczas juz wiedzieli, ze sa sledzeniprzez szpiegw i ze Gollum, szkaradny stwr, ktry ongi by wascicielem Pier-scienia, idzie trop w trop za nimi.

    Wybia godzina decyzji: czy skrecic na wschd do Mordoru, czy tez wrazz Boromirem pospieszyc do Minas Tirith, stolicy Gondoru, by dopomc ludziom

    5

  • w nadciagajacej wojnie, czy tez rozdzielic sie na dwie grupy. Gdy stao sie jasne,ze powiernik Pierscienia za nic nie zrezygnuje z dalszej beznadziejnej wedrwkidi nieprzyjacielskiego kraju, Boromir sprbowa mu wydrzec Pierscien przemoca.Pierwsza czesc konczy sie upadkiem Boromira opetanego zym czarem, ucieczkai zniknieciem Froda oraz jego wiernego giermka Sama, rozproszeniem pozosta-ych czonkw Druzyny zaatakowanych przez orkw z plemion suzacych badzsamemu Czarnemu Wadcy Mordoru, badz tez zdrajcy Sarumanowi z Isengardu.Zdawao sie, ze sprawa Pierscienia jest raz na zawsze przegrana.

    W drugim tomie Dwie Wieze zozonym z dwch ksiag, trzecieji czwartej, dowiadujemy sie o dalszych losach rozbitej Druzyny. Ksiega trzeciaopowiada o skrusze i smierci Boromira, ktrego ciao przyjaciele zozyli w odzii oddali w opieke rzece; o niewoli Meriadoka i Peregrina, ktrych okrutni orko-wie pedzili przez stepy Rohanu w strone Isengardu, podczas gdy przyjaciele Aragorn, Legolas i Gimli starali sie odnalezc i ocalic porwanych hobbitw.

    W tym momencie pojawiaja sie jezdzcy Rohanu. Oddzia konny pod wodzaEomera otacza orkw i rozbija ich w puch na pograniczu puszczy Fangorn; hobbi-ci uciekaja do lasu i tam spotykaja enta Drzewca, tajemniczego wadce Fangornu.U jego boku sa swiadkami wzburzenia lesnego ludu i marszu entw na Isengard.

    Tymczasem Aragorn z dwoma towarzyszami spotyka Eomera powracajacegopo bitwie. Eomer uzycza wedrowcom koni, aby mogli predzej dotrzec do lasu.Przno szukaja tam zaginionych hobbitw, lecz niespodzianie zjawia sie Gandalf,ktry wyrwa sie z krainy smierci i jest teraz Biaym Jezdzcem, chociaz ukrytymjeszcze pod szarym paszczem. Razem udaja sie na dwr krla Rohanu, Theode-na. Gandalf uzdrawia sedziwego krla i wyzwala go od zego doradcy, SmoczegoJezyka, ktry okazuje sie tajnym sprzymierzencem Sarumana. Z krlem i jegowojskiem ruszaja na wojne przeciw potedze Isengardu i biora udzia w rozpaczli-wej, lecz ostatecznie zwycieskiej bitwie o Rogaty Grd. Potem Gandalf wiedzieich do Isengardu, gdzie zastaja warownie w gruzach, zburzona przez entw, a Sa-rumana i Smoczego Jezyka oblezonych w niezdobytej Wiezy Orthank.

    Podczas rokowan u stp wiezy Saruman nie skruszony stawia opr, Gandalfwyklucza go wiec z Biaej Rady czarodziejw i amie jego rzdzke, po czym zo-stawia go pod straza entw. Smoczy Jezyk ciska z okna wiezy kamien, chcac ugo-dzic Gandalfa, lecz pocisk chybia celu; Peregrin podnosi tajemnicza kule, ktrajest, jak sie okazuje, jednym z trzech palantirw Numenoru krysztaw jasno-widzenia. Pzniej tej samej nocy Peregrin ulegajac czarodziejskiej sile krysztauwykrada go, a kiedy sie w niego wpatruje, mimo woli nawiazuje acznosc z Sau-ronem. Ksiega trzecia konczy sie w chwili przelotu nad stepami Rohanu Nazgula,skrzydlatego Upiora Pierscienia zwiastujacego bliska juz groze wojny. Gandalfoddaje palantir Aragornowi, a Peregrina bierze na swoje siodo jadac do MinasTirith.

    Ksiega czwarta zawiera historie Froda i Sama, zabakanych wsrd nagich ska

    6

  • Emyn Muil. Dwaj hobbici przedostaja sie wreszcie przez gry, lecz dogania ichSmeagol Gollum. Frodo obaskawia Golluma i niemal zwycieza jego zosli-wosc, tak ze stwr staje sie przewodnikiem wedrowcw przez Martwe Bagnai spustoszony kraj w drodze do Morannonu, Czarnych Wrt Mordoru na pnocy.

    Nie sposb jednak przez te brame przejsc, Frodo wiec za rada Golluma posta-nawia sprbowac tajemnej sciezki, znanej rzekomo przewodnikowi, a pnacej sieza zachodni mur Mordoru nieco dalej na poudnie wsrd Gr Cienia. W drodzenatykaja sie na zwiadowcw armii Gondoru, ktrymi dowodzi Faramir, brat Boro-mira. Faramir zgaduje cel wyprawy, lecz opiera sie pokusie, ktrej uleg Boromir,i pomaga hobbitom, gdy chca pospieszyc ku przeeczy Kirith Ungol, strzezonejprzez ukryta w lochu potworna pajeczyce. Faramir jednak ostrzega Froda, ze natej sciezce, o ktrej Gollum nie powiedzia im wszystkiego, co sam wie, grozismiertelne niebezpieczenstwo. U rozstajnych drg przed wstapieniem na sciezkedo zowrogiego grodu Minas Morgul ogarniaja hobbitw wielkie ciemnosci py-nace z Mordoru i zalegajace caa okolice. Pod osona ciemnosci Sauron wysyaz warowni pierwsze swoje puki, z krlem Upiorw na czele. Wojna o Pierscienjuz sie zaczea.

    Gollum prowadzi Froda i Sama na tajemna sciezke omijajaca Minas Morguli noca podchodza wreszcie pod Kirith Ungol. Gollum znw dostaje sie we wadzezych si i prbuje zaprzedac hobbitw potwornej strazniczce przeeczy, Szelo-bie. Zdradzieckie zamiary udaremnia bohaterski Sam, odpierajac napasc Gollumai raniac Szelobe.

    Czwarta ksiega konczy sie w chwili, gdy Sam musi dokonac trudnego wybo-ru. Frodo, zatruty jadem Szeloby, lezy jak gdyby martwy. Trzeba wiec albo po-grzebac sprawe Pierscienia, albo Sam opusciwszy swego pana wezmie na siebiejego misje. Sam decyduje sie przejac Pierscien i bez nadziei, bez pomocy zni-kad, doniesc go do Szczelin Zagady. W ostatnim jednak momencie, gdy Sam juzschodzi z przeeczy do Mordoru, spod wiezy wienczacej Kirith Ungol nadciagapatrol orkw. Niewidzialny dzieki czarom Pierscienia, sam podsuchuje rozmowezodakw i dowiaduje sie, ze Frodo, wbrew jego przypuszczeniom zyje, jest tyl-ko uspiony trucizna. Sam nie moze dogonic orkw, unoszacych ciao Froda przeztunel do podziemnego wejscia fortecy. Pada zemdlony przed zatrzasnieta zelaznabrama.

    Trzeci i ostatni tom trylogii opowie o rozgrywce strategicznej miedzy Gan-dalfem a Sauronem, zakonczonej rozpedzeniem Ciemnosci, zwyciezonych raz nazawsze. Wrcmy wiec do wazacych sie losw bitwy na zachodzie.

  • KSIEGA V

  • ROZDZIA I

    Minas Tirith

    Pippin wyjrza spod osony Gandalfowego paszcza. Nie by pewny, czy siejuz zbudzi, czy tez spi dalej i przebywa wsrd migocacych szybko wizji sennych,ktre go otaczay, odkad zaczea sie ta oszaamiajaca jazda. W ciemnosciach swiatcay zdawa sie pedzic wraz z nim, a wiatr szumia mu w uszach. Nie widzia nicprcz sunacych po niebie gwiazd i olbrzymich gr poudnia majaczacych gdziesdaleko, po prawej stronie na widnokregu, i takze umykajacych wstecz. Ospaleprbowa wyliczyc czas i poszczeglne etapy podrzy, lecz pamiec, otepiaa odsnu, zawodzia. Przypomnia sobie pierwszy zawrotny ped bez wytchnienia, a po-tem o brzasku niky blask zota i przybycie do milczacego miasta i wielkiegopustego domu na wzgrzu. Ledwie sie pod dach tego domu schronili, gdy znwSkrzydlaty Cien przelecia nad nimi, a ludzie pobledli z trwogi. Gandalf wszak-ze przemwi do hobbita paru agodnymi sowy i Pippin usna w katku, znuzony,lecz niespokojny, jak przez mge syszac dokoa krzatanine i rozmowy, a takzerozkazy wydawane przez Czarodzieja. Po zmierzchu ruszyli dalej. Bya to dru-ga. . . nie, trzecia juz noc od przygody z palantirem. Na to okropne wspomnieniePippin otrzasna sie ze snu i zadrza, a szum wiatru rozbrzmia groznymi gosami.

    Swiato rozbyso na niebie, jakby una ognia spoza czarnego wau. Pippinskuli sie zrazu przestraszony, zadajac sobie pytanie, do jakiej zowrogiej krainywiezie go Gandalf. Przetar oczy i wwczas zobaczy, ze to tylko ksiezyc, terazjuz niemal w peni, wstaje na mrocznym niebie u wschodu. A wiec noc dopierosie zaczea, jazda w ciemnosciach potrwa jeszcze wiele godzin. Hobbit poruszysie i zapyta:

    Gdzie jestesmy, Gandalfie? W krlestwie Gondoru odpar Czarodziej. Jedziemy wciaz jeszcze

    przez Anorien.Na chwile zapado milczenie. Potem Pippin krzykna nagle i chwyci kurczo-

    wo za paszcz Gandalfa. Co to jest?! zawoa. Spjrz! Pomien, czerwony pomien! Czy w tym

    kraju sa smoki? Patrz, drugi!

    9

  • Zamiast odpowiedziec hobbitowi, Gandalf krzykna gosno do swego wierz-chowca:

    Naprzd, Gryfie! Trzeba sie spieszyc. Czas nagli. Patrz! W Gondorze zapa-lono wojenne sygnay, wzywaja pomocy. Wojna juz wybucha. Patrz, pona ogni-ska na Amon Din, na Eilenach, zapalaja sie coraz dalej na zachodzie! RozbyskaNardol, Erelas, Min-Rimmon, Kalenhad, a takze Halifirien na granicy Rohanu.

    Lecz Gryf zwolni biegu i poszed w stepa, a potem zadar eb i zarza. Z ciem-nosci odpowiedzia mu rzenie innych koni, zagrzmia tetent kopyt, trzej jezdzcyniby widma przemkneli pedem w poswiacie ksiezyca i znikneli na zachodzie. Do-piero wtedy Gryf zebra sie w sobie i skoczy naprzd, a noc jak burza huczaawok pedzacego rumaka.

    Pippin znw poczu sie senny i niezbyt uwaznie sucha, co Gandalf opowiadamu o zwyczajach Gondoru. Wszedzie tu na szczytach najwyzszych gr wzduzgranic rozlegego kraju byy przygotowane stosy i czuway posterunki z wypo-czetymi konmi, by na rozkaz wadcy w kazdej chwili mc rozpalic wici i rozesacgoncw na pnoc do Rohanu i na poudnie do Belfalas.

    Od dawna juz nie zapalano tych sygnaw mwi Gandalf. Za staro-zytnych czasw Gondoru nie byo to potrzebne, bo krlowie zachodu mieli siedempalantirw! Na te sowa Pippin wzdrygna sie niespokojnie, wiec Czarodziejszybko doda: Spij, nie bj sie niczego. Nie podazasz jak Frodo do Mordoru,lecz do Minas Tirith, tam zas bedziesz bezpieczny o tyle, o ile w dzisiejszychczasach mozna byc gdziekolwiek bezpiecznym. Jesli Gondor upadnie albo tezPierscien dostanie sie w rece Nieprzyjaciela, wtedy nawet Shire nie zapewni spo-kojnego schronienia.

    adnies mnie pocieszy mrukna Pippin, lecz mimo to sennosc ogarne-a go znowu. Zanim pograzy sie w gebokim snie, migney mu w oczach biaeszczyty wynurzone jak pywajace wyspy z morza chmur i swiecace blaskiem za-chodzacego ksiezyca. Zdazy pomyslec o przyjacielu pytajac sam siebie, czy Fro-do juz dotar do Mordoru i czy zyje. Nie wiedzia, ze Frodo z daleka patrza naten sam ksiezyc znizajacy sie nad Gondorem przed switem nowego dnia.

    Obudzi Pippina gwar licznych gosw. A wiec przeminea znw jedna doba,dzien w ukryciu i noc w podrzy. Szarzao juz, zbliza sie chodny brzask, zimneszare mgy spowijay swiat. Gryf parowa, zgrzany po galopie, lecz szyje trzymadumnie podniesiona i nie zdradza zmeczenia. Dokoa stali rosli ludzie w grubychpaszczach, a za nimi majaczy we mgle kamienny mur. Zdawa sie czesciowozburzony, lecz mimo wczesnej pory krzatali sie przy nim robotnicy, sychac byostuk motw, szczek kielni, skrzyp k. Tu i wdzie przez mge przebyskiway ni-ke swiata pochodni i latarni. Gandalf pertraktowa z ludzmi, ktrzy mu zastapilidroge, a przysuchujac sie Pippin stwierdzi, ze mowa wasnie o nim.

    10

  • Ciebie, Mithrandirze, znamy powiedzia przywdca ludzi zresztaty znasz haso Siedmiu Bram, wolno ci wiec jechac dalej. O twoim towarzyszuwszakze nic nam nie wiadomo. Co to za jeden? Karze z gr pnocy? Nie chcemyw dzisiejszych czasach miec w swoim kraju obcych gosci, chyba ze sa to meznii zbrojni wojownicy, na ktrych pomocy i wiernosci mozemy polegac.

    Porecze za niego przed tronem Denethora odpar Gandalf. A co domestwa, nie trzeba go mierzyc wzrostem. Mj towarzysz ma za soba wiecej bi-tew i niebezpiecznych przygd niz ty, Ingoldzie, chociaz jestes od niego dwakrocwyzszy. Przybywa prosto ze zdobytego Isengardu, o ktrego upadku przywozimywam nowine; jest bardzo utrudzony, gdyby nie to, zaraz bym go obudzi. Nazywasie Peregrin; to maz wielkiej walecznosci.

    Maz? z powatpiewaniem rzek Ingold, a inni zasmiali sie drwiaco. Maz! krzykna Pippin, nagle trzezwiejac ze snu. Maz! Nic podob-

    nego! Jestem hobbitem, nie czowiekiem i nie wojownikiem, chociaz zdarzao misie wojowac, gdy innej rady nie byo. Nie dajcie sie Gandalfowi zbaamucic!

    Niejeden zasuzony w bojach nie umiaby piekniej sie przedstawic po-wiedzia Ingold. Cz to znaczy: hobbit?

    Nizioek odpar Gandalf, a spostrzegajac wrazenie, jakie ta nazwa wy-wara na ludziach, wyjasni: Nie, nie ten, lecz jego wspplemieniec.

    I towarzysz jego wyprawy doda Pippin. By tez z nami Boromir,wasz rodak; on to mnie ocali wsrd sniegw pnocy, a potem zgina w mojejobronie stawiajac czoo przewadze napastnikw.

    Badz cicho! przerwa mu Gandalf. Te zaobna wiesc wypada naj-pierw oznajmic jego ojcu.

    Juz sie jej domyslamy odpar Ingold bo dziwne znaki przestrzegaynas ostatnimi czasy. Skoro tak, jedzcie nie zwlekajac do grodu. Wadca MinasTirith zechce pewnie co predzej wysuchac tego, kto mu przynosi ostatnie poze-gnanie od syna, niechby to by czowiek czy tez. . .

    Hobbit rzek Pippin. Niewielkie usugi moge oddac waszemu Wad-cy, lecz przez pamiec dzielnego Boromira zrobie wszystko, co w mojej mocy.

    Badzcie zdrowi powiedzia Ingold. Ludzie rozstapili sie przed Gryfem,ktry wszed zaraz w waska brame otwarta w murach. Obys wspar Denethoradobra rada w godzinie ciezkiej dla niego i dla nas wszystkich, Mithrandirze! zawoa Ingold. Szkoda, ze znw przynosisz wiesci o zaobie i niebezpieczen-stwie, jak to jest podobno twoim zwyczajem.

    Rzadko sie bowiem zjawiam i tylko wtedy, gdy potrzebna jest moja pomoc odpar Gandalf. Jesli chcesz mojej rady, to sadze, ze za pzno bierzecie siedo naprawy murw wok Pelennoru. Przeciw burzy, ktra sie zbliza, najlepszaobrona bedzie wam wasna odwaga, a takze nadzieja, ktra wam przynosze. Niesame tylko ze wiesci wioze! Zaniechajcie kielni, pora ostrzyc miecze!

    11

  • Te roboty skonczymy dzis przed wieczorem rzek Ingold. Napra-wiamy juz ostatnia czesc muru, najmniej zreszta narazona, bo zwrcona w stronesprzymierzonego z nami Rohanu. Czy wiesz cos o Rohanczykach? Czy stawia siena wezwanie? Jak sadzisz?

    Tak jest, przyjda. Ale stoczyli juz wiele bitew na waszym zapleczu. Tadroga, podobnie jak wszystkie inne, dzis juz nie prowadzi w bezpieczne strony.Czuwajcie! Gdyby nie Gandalf, kruk zych wiesci, zobaczylibyscie ciagnace odAnorien zastepy Nieprzyjaciela zamiast jezdzcw Rohanu. Nie wiem na pewno,czy tak sie mimo wszystko nie stanie. Zegnajcie i pamietajcie, ze trzeba miec oczyotwarte!

    Gandalf wjecha wiec w szeroki pas ziemi za Rammas Echor tak Gondor-czycy nazwali zewnetrzny mur, wzniesiony niemaym trudem, gdy Ithilien zna-lazo sie w zasiegu wrogiego cienia. Mur ten mia ponad dziesiec staj dugoscii odbiegajac od stp gr wraca ku nim zatoczywszy szeroki krag wok pl Pe-lennoru; piekne, zyzne podgrodzie rozposcierao sie na wyduzonych zboczachi terasach, ktre opaday ku gebokiej dolinie Anduiny. W najdalej na pnoco--wschd wysunietym punkcie mur odlegy by od Wielkich Wrt stolicy o czterystaje; w tym miejscu szczeglnie wysoki i potezny, growa na urwistej skarpieponad pasmem nadrzecznej rwniny; tu bowiem na podmurowanej grobli biegaod brodw i mostw Osgiliathu droga przechodzaca miedzy warownymi wiezamiprzez strzezona brame. Na poudnio-zachodzie odlegosc miedzy murem a mia-stem wynosia najmniej, bo tylko jedna staje; tam Anduina, opywajac szerokimzakolem gry Emyn Arnen w poudniowym Ithilien, skrecaa ostro na zachd,a zewnetrzny mur pietrzy sie tuz nad jej brzegiem, gdzie ciagney sie bulwa-ry i przystan Harlond dla odzi przybywajacych pod prad Rzeki z poudniowychprowincji. Podegrodzie byo bogate w pola uprawne i sady, koo domw stayszopy i spichrze, owczarnie i obory; liczne potoki, perlac sie, spyway z gr doAnduiny. Niewielu wszakze pasterzy i rolnikw zyo na tym obszarze, wiekszoscludnosci Gondoru skupiaa sie w siedmiu kregach stolicy lub w wysoko poozo-nych dolinach na podgrzu, w Lossarnach czy tez dalej na poudnie w pieknejkrainie Lebennin, nad jej pieciu bystrymi strumieniami. Dzielne plemie osiadomiedzy grami a Morzem. Uwazano ich za Gondorczykw, lecz mieli w zyachkrew mieszana, byli przewaznie krepej budowy i smagej cery; wywodzili sie oddawno zapomnianego ludu, ktry zy w cieniu gr za Czarnych Lat, przed na-staniem krlw. Dalej jeszcze, w lennej krainie Belfalas mieszka w zamku DolAmroth nad Morzem ksiaze Imrahil, potomek wielkiego rodu, a cae jego plemierosych ludzi miao oczy szarozielone jak morskie fale.

    Gandalf jecha czas jakis, az niebo rozwidnio sie zupenie, Pippin zas, wybitywreszcie ze snu, rozglada sie wkoo. Po lewej rece widzia tylko jezioro mgiewzbijajacych sie ku zowrogim cieniom wschodu, po prawej natomiast spietrzonyod zachodu ancuch grski urywa sie nagle, jak gdyby ksztatujaca ten teren po-

    12

  • tezna Rzeka przerwaa olbrzymia zapore i wyzobia szeroka doline, ktra miaasie stac pzniej polem bitew i koscia niezgody. Tam zas, gdzie Biae Gry, EredNimrais, konczyy sie, ujrza Pippin wedle zapowiedzi Gandalfa ciemna brye g-ry Mindolluiny, fioletowe cienie w gebi wysoko poozonych wawozw i strzelistasciane bielejaca w blasku wstajacego dnia. Na wysunietym ramieniu tej gry staomiasto, strzezone przez siedem kregw kamiennych murw, tak stare i potezne, zezdawao sie nie zbudowane, lecz wyrzezbione przez olbrzymw w kosccu ziemi.

    Pippin patrza z podziwem, gdy nagle szare mury zbielay i zarumieniy sieod porannej zorzy, sonce wychyneo nad cienie wschodu i wiazka promieni obje-a grd. Hobbit krzykna z zachwytu, bo wieza Ektheliona, wystrzelajaca posrdostatniego i najwyzszego obrebu murw, rozbysa na tle nieba jak iglica z perei srebra, smuka, piekna, ksztatna, uwienczona szczytem iskrzacym sie jak krysz-ta. Z blankw powiay biae choragwie trzepoczac na rannym wietrze, a z wysokai z daleka dobieg gos dzwieczny jakby srebrnych trab.

    Tak Gandalf i Peregrin o wschodzie sonca wjechali pod Wielkie Wrota Gon-doru i zelazne drzwi otwary sie przed Gryfem.

    Mithrandir! Mithrandir! zawoali ludzie. A wiec burza jest naprawdejuz blisko.

    Burza nadciaga odpar Gandalf. Przylatuje na jej skrzydach. Muszestanac przed waszym wadca Denethorem, pki trwa jego namiestnictwo. Cokol-wiek bowiem sie zdarzy, zbliza sie koniec Gondoru takiego, jaki znaliscie dotych-czas. Nie zatrzymujcie mnie!

    Ludzie na rozkaz posusznie odstapili od niego i nie zadawali wiecej pytan,chociaz ze zdziwieniem przygladali sie hobbitowi siedzacemu przed nim na sio-dle, a takze wspaniaemu wierzchowcowi. Mieszkancy grodu nie uzywali bowiemkoni i rzadko widywano je na ulicach, chyba ze niosy goncw Denethora. Totezludzie mwili miedzy soba:

    To z pewnoscia kon ze sawnych stajen krla Rohanu. Moze Rohirrimowiewkrtce przybeda na pomoc.

    Gryf tymczasem dumnie stapa po dugiej, kretej drodze pod gre.Grd Minas Tirith rozsiad sie na siedmiu poziomach, z ktrych kazdy wrzy-

    na sie w zbocze gry i otoczony by murem, w kazdym zas murze bya brama.Pierwsza, Wielkie Wrota, otwieraa sie w dolnym kregu murw od wschodu, na-stepna odsunieta bya nieco na poudnie, trzecia na pnoc, i tak dalej, az poszczyt, tak ze brukowana droga wspinajaca sie ku twierdzy przecinaa stok zygza-kiem to w te, to w druga strone. Ilekroc zas znalaza sie nad Wielkimi Wrotami,wchodzia w sklepiony tunel, przebijajacy olbrzymi filar skalny, ktrego potez-ny, wystajacy blok dzieli wszystkie kregi grodu z wyjatkiem pierwszego. Cze-sciowo uksztatowaa tak gre sama przyroda, czesciowo praca i przemyslnoscludzi sprzed wiekw, dosc ze na tyach rozlegego dziedzinca za Wrotami pietrzysie bastion kamienny, ostra niby kil statku krawedzia zwrcony ku wschodowi.

    13

  • Wznosi sie az do najwyzszego kregu, gdzie wienczya go obmurowana galeria;obroncy twierdzy mogli wiec jak zaoga olbrzymiego okretu z bocianiego gniazdaspogladac z wysoka na Wrota, lezace o siedemset stp nizej. Wejscie do twierdzyrwniez otwierao sie od wschodu, lecz byo wgebione w rdzen skay; stad dugi,oswietlony latarniami skon prowadzi pod Sidma Brame. Za nia dopiero znaj-dowa sie Najwyzszy Dziedziniec i Plac Wodotrysku u stp Biaej Wiezy. Wiezata, piekna i wyniosa, mierzya piecdziesiat sazni od podstawy do szczytu, z kt-rego flaga Namiestnikw powiewaa na wysokosci tysiaca stp ponad rwnina.Bya to doprawdy potezna warownia, nie do zdobycia dla najwiekszej nawet nie-przyjacielskiej armii, jesli w murach znalezli sie ludzie zdolni do noszenia bro-ni; napastnicy mogliby wtargnac atwiej od tyu, wspinajac sie po nizszych odtej strony zboczach Mindolluiny, az na waskie ramie, ktre aczya Gre Strazyz gwnym masywem. Lecz ramie to, wzniesione do wysokosci piatego muru, za-gradzay mocne szance wsparte o urwista, przewieszona nad nim sciane skalna.Tutaj w sklepionych grobowcach spoczywali dawni krlowie i wadcy, na zawszemilczacy miedzy gra a wieza.

    Pippin z coraz wiekszym podziwem patrza na ogromne kamienne miasto;nawet we snie nie widzia dotad nic rwnie wielkiego i wspaniaego. Ten grdby od Isengardu nie tylko rozleglejszy i potezniejszy, lecz znacznie piekniejszy.Niestety, wszystkie oznaki wskazyway, ze podupada z roku na rok, i zya w nimjuz teraz ledwie poowa ludzi, ktrych by mg wygodnie pomiescic. Na kazdejulicy jezdzcy mijali wielkie domy i dziedzince, a nad ukami bram Pippin spo-strzega rzezbione pieknie litery dziwnego i starodawnego pisma; domysla sie, zeto nazwiska dostojnych mezw i rodw, zamieszkujacych tu niegdys; teraz sie-dziby ich stay opuszczone, na bruku wspaniaych dziedzincw nie dzwieczayniczyje kroki, gos zaden nie rozbrzmiewa w salach, ani jedna twarz nie uka-zywaa sie w drzwiach czy tez w pustych oknach. Wreszcie znalezli sie przedSidma Brama, a ciepe sonce, to samo, ktre lsnio za Rzeka, gdy Frodo wedro-wa dolinkami Ithilien, byszczao tu na gadkich scianach, na mocno osadzonychw skale filarach i na ogromnym sklepieniu, ktrego zwornik wyrzezbiony by naksztat ukoronowanej, krlewskiej gowy. Gandalf zeskoczy z sioda, bo koni niewpuszczano do wnetrza twierdzy, a Gryf, zachecony agodnym szeptem swegopana, pozwoli sie odprowadzic na bok.

    Straznicy u bramy mieli czarne paszcze, a hemy niezwyke, bardzo wysokie,nisko zachodzace na policzki i ciasno obejmujace twarze; hemy te, ozdobione nadskronia biaym skrzydem mewy, byszczay jak srebrne pomienie, byy bowiemwykute ze szczerego mithrilu i stanowiy dziedzictwo z dni dawnej chway. Naczarnych pancerzach widniao wyhaftowane biaym jak snieg jedwabiem kwitna-ce drzewo, a nad nim srebrna korona i gwiazdy. By to tradycyjny strj potomkw

    14

  • Elendila i nikt go juz nie nosi w Gondorze prcz straznikw twierdzy pilnujacychwstepu na Plac Wodotrysku, gdzie ongi roso Biae Drzewo.

    Wiesc o przybyciu gosci musia ich zapewne wyprzedzic, bo otwarto bramenatychmiast, o nic nie pytajac. Gandalf szybkim krokiem wszed na wybrukowa-ny biaymi pytami dziedziniec. Urocza fontanna tryskaa tu w blasku poranne-go sonca; otaczaa ja swieza zielen, lecz posrodku, schylone nad basenem, staoMartwe Drzewo, a krople smutnie spaday z jego nagich, poamanych gaezi z po-wrotem w czysta wode.

    Pippin zerkna na nie, spieszac za Gandalfem. Wydao mu sie ponure i zdziwisie, ze zostawiono uschniete drzewo w tak porzadnie utrzymanym otoczeniu.

    Siedem gwiazd, siedem kamieni i jedno biae drzewo.Przypomnia sobie te sowa, wyszeptane kiedys przez Gandalfa. Lecz juz sta

    u drzwi wielkiej sali pod jasniejaca wieza; w slad za Czarodziejem mina rosych,milczacych odzwiernych i znalaz sie w chodnym, cienistym, dzwoniacym echa-mi wnetrzu kamiennego domu. W dugim, pustym, wyozonym pytami korytarzuGandalf po cichu przemwi do Pippina:

    Rozwazaj kazde sowo, mosci Peregrinie! Nie miejsce to i nie pora na hob-bickie gadulstwo. Theoden to dobrotliwy staruszek. Denethor jest z innej zgoagliny, dumny i przebiegy, znacznie tez wspanialszego rodu i mozniejszy, chociaznie tytuuja go krlem. Bedzie przede wszystkim zwraca sie do ciebie i zada cimnstwo pytan, skoro mozesz mu wiele powiedziec o jego synu Boromirze. Ko-cha go bardzo, moze za bardzo; tym bardziej, ze wcale do siebie nie byli podobni.Lecz zapewne uzyje osony miosci, zeby dowiedziec sie wszystkiego, co chce, li-czac, ze atwiej sie tego dowie od ciebie niz ode mnie. Nie mw nic ponad to,co konieczne, a zwaszcza nie wspominaj o misji Froda. Ja sam to wyjasnie wewasciwej chwili. Jesli sie da, nie mw tez nic o Aragornie.

    Dlaczego? Co zawini Obiezyswiat? szepna Pippin. Chcia przecieztakze przyjsc tutaj, prawda? I niechybnie wkrtce zjawi sie we wasnej osobie.

    Moze, moze odpar Gandalf. Jesli sie jednak zjawi, nadejdzie pew-nie inna droga, niz myslimy, inna, niz mysli sam Denethor. Tak bedzie lepiej.W kazdym razie nie my zapowiemy jego przybycie. Gandalf zatrzyma sie przedwysokimi drzwiami z polerowanego metalu.

    Widzisz, mj Pippinie, brak mi czasu na wykad z historii Gondoru, cho-ciaz wielka szkoda, zes sie czegos wiecej nie nauczy za modu, zamiast pladro-wac ptasie gniazda po drzewach i wagarowac w lasach Shireu. Posuchaj jednakmojej rady. Nie byoby madrze przynoszac poteznemu wadcy wiesc o smiercispadkobiercy opowiadac szeroko o bliskim nadejsciu kogos, kto jesli przyjdzie ma prawo zazadac tronu. Zrozumiaes?

    Tronu? powtrzy oszoomiony Pippin. Tak jest rzek Gandalf. Jezeli dotychczas wedrowaes po swiecie

    z zatkanymi uszami i uspionym umysem, obudz sie wreszcie!

    15

  • I zapuka do drzwi.

    Drzwi sie otwary, lecz nikogo za nimi nie byo. Pippin ujrza ogromna sale.Swiato docierao do niej przez okna, geboko wciete w grube mury dwch bocz-nych naw, odgrodzonych od srodkowej rzedami wysmukych kolumn podpieraja-cych strop. Kolumny z litego czarnego marmuru rozkwitay u szczytw kapitelamiwyrzezbionymi w dziwne postacie zwierzat i liscie osobliwego ksztatu. Wysokow grze ogromne sklepienie poyskiwao w pmroku matowym zotem, inkru-stowanym w rznobarwny desen. W tej dugiej, uroczystej sali nie byo zason anidywanw, zadnych tkanin ani drewnianych sprzetw, tylko pomiedzy kolumnamimnstwo milczacych posagw wykutych w zimnym kamieniu.

    Pippin nagle przypomnia sobie wyciosane w skale Argonath pomnikii z trwozna czcia spojrza w perspektywe tego szpaleru dawno zmarych krlw.W gebi, wzniesiony na kilku stopniach sta wysoki tron pod baldachimem z mar-muru rzezbionym na ksztat ukoronowanego hemu. Za nim na scianie mozaikaz drogocennych kamieni przedstawiaa kwitnace drzewo. Tron by pusty. U pod-nza wzniesienia, na najnizszym stopniu, szerokim i wysokim, umieszczono ka-mienny fotel, czarny i gadki, a na nim siedzia stary czowiek ze spuszczonymioczyma. W reku trzyma biaa rzdzke opatrzona zota gaka. Nie podnis wzro-ku. Dwaj przybysze z wolna szli ku niemu, az staneli o trzy kroki przed kamien-nym fotelem. Wwczas Gandalf przemwi:

    Witaj, Wadco i Namiestniku Minas Tirith, Denethorze, synu Ektheliona!Przynosze ci rade i wiesci w tej ciezkiej godzinie.

    Dopiero wtedy stary czowiek dzwigna gowe. Pippin zobaczy rzezbionapieknie twarz, dumne rysy, cere koloru kosci soniowej, dugi, orli nos pomie-dzy ciemnymi, geboko osadzonymi oczyma. Wydaa mu sie bardziej podobna doAragorna niz do Boromira.

    Godzina jest zaprawde ciezka rzek starzec a ty masz zwyczaj zja-wiac sie w takich wasnie chwilach, Mithrandirze. Lecz chociaz wszystkie znakizwiastuja nam, ze wkrtce los Gondoru sie przesili, mniej ciazy mojemu sercu tasprawa nizli wasne nieszczescie. Powiedziano mi, zes przywiz kogos, kto byswiadkiem zgonu mojego syna. Czy to ten twj towarzysz?

    Tak jest odpar Gandalf. Jeden z dwch swiadkw. Drugi zosta u bo-ku Theodena, krla Rohanu, i niebawem zapewne tez przybedzie. Sa to, jak wi-dzisz, nizioki, lecz zaden z nich nie jest tym, o ktrym mwi przepowiednia.

    Badz co badz nizioki posepnie stwierdzi Denethor a niezbyt miajest dla mnie ta nazwa, odkad zowieszcze sowa zakciy spokj tego dworui popchney mojego syna do szalenczej wyprawy, w ktrej znalaz smierc. MjBoromir! Jakze nam go dzisiaj brak! To Faramir powinien by isc zamiast niego.

    I poszedby chetnie rzek Gandalf. Nie badz niesprawiedliwy w swo-

    16

  • im zalu. Boromir domaga sie tej misji dla siebie i za nic nie zgadza sie, by goktos inny zastapi. Mia charakter wadczy, zagarnia to, czego pragna. Dugo we-drowaem w jego towarzystwie i dobrze go poznaem. Ale mwisz o jego smierci.Wiec ta wiadomosc dosza do ciebie wczesniej niz my?

    Doszo do moich rak to powiedzia Denethor i odkadajac rzdzke pod-nis ze swych kolan przedmiot, w ktry sie wpatrywa, gdy goscie zblizali siedo tronu. W kazdej rece trzyma poowe duzego, peknietego na dwoje, bawolegorogu, okutego srebrem.

    To rg, ktry Boromir nosi zawsze przy sobie! wykrzykna Pippin. Tak jest rzek Denethor. W swoim czasie i ja go nosiem, jak wszy-

    scy pierworodni synowie w moim rodzie od zamierzchych czasw, jeszcze sprzedupadku krlw, od czasw, gdy Vorondil, ojciec Mardila, polowa na biae bawoyArawa na dalekich stepach Rhun. Trzynascie dni temu usyszaem znad pnoc-nego pogranicza sciszony gos tego rogu, potem zas Rzeka przyniosa mi go, leczzamany; nigdy juz wiecej nie zagra. Denethor umilk i zapada posepna cisza.Nagle zwrci czarne oczy na Pippina. Co powiesz na to, nizioku?

    Trzynascie dni temu. . . wyjaka Pippin. Tak, to sie zgadza. Staemprzy nim, gdy zada w rg. Lecz pomoc nie nadesza. Tylko nowe bandy orkw.

    A wiec byes przy tym rzek Denethor patrzac pilnie w twarz hobbita. Opowiedz mi wszystko. Dlaczego pomoc nie nadesza? Jakim sposobem tyocalaes, a poleg Boromir, maz tak wielkiej siy, majac tylko garsc orkw przeciwsobie?

    Pippin zaczerwieni sie i zapomnia o strachu. Najsilniejszy maz zginac moze od jednej strzay odpar a Boromi-

    ra przeszy cay rj strza. Gdy go ostatni raz widziaem, osuna sie pod drzewoi wyciaga ze swojego boku czarnopiry grot. Co do mnie, omdlaem w tym mo-mencie i wzieto mnie do niewoli. Pzniej juz nie widziaem Boromira i nic wiecejo nim nie syszaem. Ale czcze jego pamiec, bo to by mezny czowiek. Umar, ze-by nas ocalic, mnie i mego wspplemienca Meriadoka; zodacy czarnego Wadcyporwali nas obu i powlekli w lasy. Chociaz nie zdoa nas obronic, nie umniejszato mojej wdziecznosci.

    Pippin spojrza Denethorowi prosto w oczy, bo zbudzia sie w nim jakas dziw-na duma i zrani go ton wzgardy czy podejrzenia w zimnym gosie starca.

    Wiem, ze tak moznemu wadcy ludzi nie na wiele sie przydadza usugi hob-bita, nizioka z dalekiego pnocnego kraju, lecz to, na co mnie stac, ofiarowujeci na spate mego dugu.

    I odrzucajac z ramion szary paszcz Pippin doby mieczyka, by zozyc gou ng Denethora.

    Niky usmiech, jak chodny bysk sonca w zimowy wieczr, przemkna postarczej twarzy; Denethor spusci jednak gowe i wyciagna reke odkadajac nabok szczatki Boromirowego rogu.

    17

  • Podaj mi swj orez! rzek. Pippin podnis mieczyk i poda wadcyrekojescia do przodu.

    Skad go masz? spyta Denethor. Wiele, wiele lat przetrwaa ta stal.To niewatpliwie ostrze wykute przez nasze plemie na pnocy w niepamietnejprzeszosci.

    Bron ta pochodzi z Kurhanw, ktre wznosza sie na pograniczu mojegokraju odpar Pippin. Lecz dzis mieszkaja tam jedynie zosliwe upiory i wo-labym o nich nie mwic wiecej.

    Dziwne legendy kraza o was rzek Denethor. Raz jeszcze sprawdzasie przysowie, ze nie nalezy sadzic czowieka lub nizioka po pozorach.Przyjmuje twoje usugi. Nieatwo cie bowiem nastraszyc sowami i umiesz prze-mawiac dworna mowa, chociaz brzmi ona niezwykle w uszach ludw poudnia.Nadchodza czasy, gdy potrzebni nam beda pomocnicy rycerskich obyczajw, maliczy wielcy. Przysiegnij mi teraz wiernosc.

    Ujmij rekojesc miecza pouczy hobbita Gandalf i powtarzaj za De-nethorem przysiege, jesli nie zmienies postanowienia.

    Nie zmieniem rzek Pippin.Starzec poozy mieczyk na swych kolanach i zacza recytowac formue przy-

    siegi, Pippin zas, z reka na gardzie, powtarza z wolna sowo po sowie.

    Slubuje wiernosc i suzbe Gondorowi i Namiestnikowi wadajacemu tymkrlestwem. Jemu posuszny, bede usta otwiera lub zamyka, czyni lub wstrzy-mywa sie od czynw, pjde, gdzie mi rozkaze, lub wrce na jego wezwanie,suzyc mu bede w biedzie lub w dostatku, w czas pokoju lub wojny, zyciem lubsmiercia, od tej chwili, az dopki mj pan mnie nie zwolni lub smierc nie zabie-rze, lub swiat sie nie skonczy. Tak rzekem ja, Peregrin, syn Paladina, nizioekz Shireu.

    Przyjaem te sowa, ja, Denethor, syn Ektheliona, Wadca Gondoru, Na-miestnik wielkiego krla, i nie zapomne ich ani tez nie omieszkam wynagrodzicsprawiedliwie: wiernosc mioscia, mestwa czcia, wiaroomstwa pomsta.

    Po czym Pippin otrzyma z powrotem swj mieczyk i wsuna go do pochwy. A teraz rzek Denethor daje ci pierwszy rozkaz: mw i nie prze-

    milczaj prawdy. Opowiedz mi caa historie, przypomnij sobie wszystko, co wieszo moim synu Boromirze. Siadz i zaczynaj!

    Mwiac to uderzy w may srebrny gong stojacy obok jego podnzka i natych-miast zjawili sie sudzy. Pippin zrozumia, ze stali od poczatku w niszach po obustronach drzwi, gdzie ani on, ani Gandalf nie mogli ich widziec.

    Przyniescie wino, jado i krzesa dla gosci rzek Denethor i pilnujcie,by nikt nam nie przeszkodzi w ciagu nastepnej godziny.

    Tyle tylko czasu moge wam poswiecic doda zwracajac sie do Gandalfa bo wiele spraw ciazy na mojej gowie. Moze nawet wazniejszych, lecz mniejdla mnie pilnych. Ale jesli sie da, porozmawiamy znowu dzis wieczorem.

    18

  • Mam nadzieje, ze wczesniej jeszcze odpar Gandalf. Spieszyembowiem z wiatrem na wyscigi z odlegego o sto piecdziesiat staj Isengardu nietylko po to, by ci przywiezc jednego maego wojaka, chocby najdworniejszychobyczajw. Czy nie ma dla ciebie wagi wiadomosc, ze Theoden stoczy wielkabitwe, ze Isengard pad i ze zamaem rzdzke Sarumana?

    Nowiny bardzo wazne, lecz wiedziaem o tym bez ciebie, dosc by powziacwasne plany ku obronie od grozby ze wschodu.

    Denethor zwrci ciemne oczy na Gandalfa, a Pippin nagle spostrzeg miedzynimi dwoma jakies podobienstwo i wyczu napiecie dwch si, jak gdyby tlacy sielont aczy dwie pary oczu i lada chwila mg buchnac pomieniem.

    Denethor nawet bardziej wyglada na czarodzieja niz Gandalf, wiecej miaw sobie majestatu, urody i siy. Zdawa sie starszy. Lecz inny jakis zmys na prze-kr wzrokowi upewni Peregrina, ze Gandalf posiada wieksza moc, gebsza ma-drosc i majestat wspanialszy, chociaz ukryty. Na pewno tez by starszy. Ile onmoze miec lat? mysla Pippin i dziwi sie, ze nigdy dotychczas nie zada sobietego pytania. Drzewiec mrucza cos o czarodziejach, lecz suchajac go hobbit niepamieta, ze to dotyczy rwniez Gandalfa. Kim jest naprawde Gandalf? W jakiejodlegej przeszosci, w jakim kraju przyszed na swiat? Kiedy go opusci? Pip-pin ockna sie z zadumy. Denethor i Gandalf wciaz patrzyli sobie w oczy, jakbynawzajem czytajac swe mysli. Lecz Denethor pierwszy odwrci twarz.

    Tak powiedzia. Krysztay jasnowidzenia podobno zaginey, mimoto wadcy Gondoru maja wzrok bystrzejszy niz pospolici ludzie i wiele nowindociera do nich. Ale teraz prosze, siadzcie.

    Sudzy przyniesli fotel i niskie krzeseko, podali na tacy srebrny dzban, kubkii biae ciasto. Pippin usiad, lecz nie mg oderwac oczu od starego wadcy. Czymu sie zdawao, czy tez rzeczywiscie mwiac o krysztaach Denethor z nagymbyskiem w oczach spojrza na niego.

    Opowiedz swoja historie, mj wasalu rzek Denethor na p zartobliwie,a na p drwiaco. Cenne sa dla mnie sowa tego, kto przyjazni sie z moimsynem.

    Pippin na zawsze zapamieta te godzine spedzona w ogromnej sali pod przeni-kliwym spojrzeniem Wadcy Gondoru, w ogniu coraz to nowych podchwytliwychpytan, z Gandalfem u boku przysuchujacym sie czujnie i powsciagajacym hob-bit wyczuwa to nieomylnie gniewna niecierpliwosc. Kiedy mina wyznaczonyczas i Denethor znw zadzwoni w gong, Pippin by bardzo znuzony.

    Jest chyba niewiele po dziewiatej mysla. Mgbym teraz zjesc trzysniadania za jednym zamachem.

    Zaprowadzcie dostojnego Mithrandira do przygotowanego dlan domu powiedzia Denethor do sug. Jego towarzysz moze, jesli sobie zyczy, zamiesz-

    19

  • kac tymczasem razem z nim. Ale wiedzcie, ze zaprzysiag mi suzbe; nazywa siePeregrin, syn Paladina; trzeba go wtajemniczyc w pomniejsze hasa. Zawiadom-cie dowdcw, ze maja sie stawic tutaj u mnie mozliwie zaraz po wybiciu trzeciejgodziny. Ty, czcigodny Mithrandirze, przyjdz rwniez, jesli i kiedy ci sie spodo-ba. O kazdej porze masz do mnie wstep wolny, z wyjatkiem krtkich godzin megosnu. Ochon z gniewu, ktry w tobie wzbudzio szalenstwo starca, i wrc, by mniewesprzec rada i pociecha.

    Szalenstwo? powtrzy Gandalf. O, nie! Predzej umrzesz, niz straciszrozum, dostojny panie. Umiesz nawet zaoby uzyc jako paszcza. Czy sadzisz,ze nie zrozumiaem, dlaczego przez godzine wypytywaes tego, ktry wie mniej,chociaz ja siedziaem obok?

    Jesli zrozumiaes, mozesz byc zadowolony odpar Denethor. Sza-lenstwem byaby duma, ktra by wzgardzia pomoca i rada w potrzebie; lecz tyudzielasz tych darw wedle wasnych zamysw. Wadca Gondoru nie bedzie ni-gdy narzedziem cudzych planw, chocby najszlachetniejszych. W jego bowiemoczach zaden cel na tym swiecie nie moze growac nad sprawa Gondoru. A Gon-dorem ja rzadze, nikt inny, chyba ze wrca krlowie.

    Chyba ze wrca krlowie? powtrzy Gandalf. Susznie, czcigod-ny Namiestniku, twoim obowiazkiem jest zachowac krlestwo na ten przypadek,ktrego dzis juz mao kto sie spodziewa. I w tym zadaniu uzycze ci wszelkiej po-mocy, jaka zechcesz ode mnie przyjac. Ale powiem jasno: nie rzadze zadnym kr-lestwem, Gondorem ani innym panstwem, wielkim czy maym. Obchodzi mniewszakze kazde dobro zagrozone niebezpieczenstwem na tym dzisiejszym swie-cie. W moim sumieniu nie uznam, ze nie speniem obowiazku, chocby Gondorzgina, jesli przetrwa te noc cos innego, co moze jutro rozkwitnac i przyniescowoce. Ja bowiem takze jestem namiestnikiem. Czys o tym nie wiedzia?

    I rzekszy to odwrci sie, a Pippin bieg za nim do wyjscia usiujac dotrzymacmu kroku.

    Gandalf nie spojrza na hobbita ani sie nie odezwa do niego przez caa dro-ge. Przewodnik wprowadzi ich od drzwi sali przez Plac Wodotrysku na uliczkemiedzy wysokie kamienne budynki. Skrecali pare razy, nim wreszcie zatrzyma-li sie przed domem w poblizu muru strzegacego twierdzy od pnocnej strony,opodal ramienia, ktre aczyo grd z gwnym masywem gry. Weszli po sze-rokich rzezbionych schodach na pietro, gdzie znalezli sie w pieknym pokoju, ja-snym i przestronnym, ozdobionym zasonami z gadkiej, lsniacej, zocistej tkani-ny. Sprzetw byo tu niewiele, nic prcz stolika, dwch krzese i awy, ale po obustronach w nie zasonietych alkowach przygotowano zka z porzadna posciela,a takze miski i dzbany z woda do mycia. Trzy wysokie, waskie okna otwieraywidok na pnoc, ponad szeroka petla Anduiny, wciaz jeszcze osnutej mga, kuodlegym wzgrzom Emyn Muil i wodogrzmotom Rauros. Pippin musia wlezcna awe i wychylic sie poprzez szeroki kamienny parapet, by wyjrzec na swiat.

    20

  • Czy gniewasz sie na mnie, Gandalfie? spyta, gdy przewodnik pozosta-wi ich samych i zamkna drzwi. Zrobiem, co mogem.

    Bez watpienia! odpar Gandalf wybuchajac nagle smiechem; podszeddo Pippina, obja go ramieniem i takze popatrza przez okno. Pippin zerkna natwarz Czarodzieja grujaca tuz nad jego gowa, troche zaskoczony, bo smiech za-brzmia beztrosko i wesoo. A jednak porysowana zmarszczkami twarz Gandalfawydaa mu sie w pierwszej chwili zakopotana i smutna; dopiero po duzszej ob-serwacji dostrzeg pod ta maska wyraz wielkiej radosci, ukryte zrdo wesela, takbogate, ze mogoby smiechem wypenic cae krlestwo, gdyby trysneo swobod-nie.

    Niewatpliwie zrobies, co moges rzek Czarodziej. Mam nadzieje,ze niepredko po raz drugi znajdziesz sie w rwnie trudnym poozeniu, miedzydwoma tak groznymi starcami. Mimo wszystko Wadca Gondoru dowiedzia sieod ciebie wiecej, niz przypuszczasz, Pippinie. Nie zdoaes ukryc przed nim, zenie Boromir przewodzi Druzynie po wyjsciu z Morii i ze by wsrd was ktosniezwykle dostojny, kto wkrtce przybedzie do Minas Tirith, i ze ten ktos mau boku legendarny miecz. Ludzie w Gondorze mysla wiele o starych legendach,a Denethor, odkad Boromir ruszy na wyprawe, nieraz rozwaza sowa wyrocznii zastanawia sie, co miaa znaczyc zguba Isildura.

    To czowiek niepospolity wsrd ludzi tych czasw, Pippinie; kimkolwiek bylijego przodkowie, niemal najczystsza krew Westernesse pynie w zyach Denetho-ra, tak jak i w zyach jego modszego syna, Faramira; Boromir, ktrego ojciecnajbardziej kocha, by jednak inny. Denethor siega wzrokiem daleko. Jesli wy-tezy wole, moze wyczytac wiele z tego, co inni mysla, nawet jesli przebywajaw odlegym kraju. Nieatwo go oszukac i niebezpiecznie byoby tego prbowac.

    Pamietaj o tym, Pippinie. Zaprzysiages mu bowiem suzbe. Nie wiem, skadci ten pomys przyszed do gowy czy moze do serca. Ale dobrze postapies. Nieprzeszkodziem ci w tym, bo zimny rozsadek nie powinien nigdy hamowac szla-chetnych poryww. Nie tylko wprawies go w dobry humor, ale wzruszyes jegoserce. Zyskaes zas przynajmniej swobode poruszania sie do woli po Minas Tirith gdy nie bedziesz na suzbie. Medal ma bowiem druga strone. Oddaes sie podrozkazy Denethora; on o tym nie zapomni. Badz nadal ostrozny!

    Gandalf umilk i westchna. No tak, ale nie trzeba zbyt wiele myslec o jutrze. Przede wszystkim dlatego,

    ze kazdy nastepny dzien przez dugi czas jeszcze bedzie przynosi gorsze troskiniz poprzedni. A ja nie bede ci mg teraz w niczym pomc. Szachownica jestzastawiona, figury juz poszy w ruch; jedna z nich bardzo chciabym odnalezc,a mianowicie Faramira, ktry jest obecnie spadkobierca Denethora. Nie sadze,by przebywa w stolicy, ale nie miaem czasu na zasiegniecie jezyka. Musze juzisc, Pippinie. Musze wziac udzia w naradzie dowdcw i dowiedziec sie z niejjak najwiecej. Teraz jednak kolej na ruch przeciwnika, ktry lada chwila otworzy

    21

  • wielka gre. A pionki zagraja w niej role nie mniejsze niz figury, Peregrinie, synuPaladina, zonierzu Gondoru. Wyostrz swj miecz!

    Gandalf podszed do drzwi, lecz odwrci sie od progu raz jeszcze. Spiesze sie, Pippinie rzek. Oddaj mi pewna przysuge, gdy wyjdziesz

    na miasto. Zrb to, zanim poozysz sie na spoczynek, jesli nie jestes zanadto zme-czony. Odszukaj Gryfa i sprawdz, jak go zaopatrzono. Tutejsi ludzie sa dobrzy dlazwierzat, bo to zacne i rozumne plemie, ale nie umieja obchodzic sie z konmi takjak Rohirrimowie.

    Z tym sowy Gandalf wyszed, a w tejze chwili z wiezy fortecznej rozleg siegos dzwonu, czysty i dzwieczny. Trzy uderzenia srebrzyscie rozbrzmiay w po-wietrzu i umilky: wybia godzina trzecia po wschodzie sonca.

    Pippin wkrtce potem zbieg ze schodw i rozejrza sie po ulicy. Sonce swie-cio jasne i ciepe, wieze i wysokie domy rzucay wyduzone, ostre cienie w stro-ne zachodu. W grze pod bekitem szczyt Mindolluiny wznosi kopak i okrytesnieznym paszczem ramiona. Wszystkimi ulicami grodu zbrojni mezowie dazyliw rznych kierunkach, jakby z wybiciem trzeciej godziny spieszyli zmienic strazei objac posterunki.

    W Shire liczylibysmy godzine dziewiata stwierdzi gosno sam do siebiePippin. Pora smacznego sniadania i otwarcia okna na blask wiosennego sonca.Ach, jak chetnie bym zjad sniadanie! Ciekawe, czy ci ludzie tutaj w ogle znajaten zwyczaj; moze u nich juz dawno po sniadaniu? Kiedy tez podaja obiad i gdzie?

    W tym momencie zobaczy mezczyzne w czarno-biaej odziezy zblizajacegosie waska uliczka od osrodka twierdzy. Pippin czu sie samotny, postanowi wieczagadnac nieznajomego, gdy ten bedzie go mija; okazao sie to jednak niepo-trzebne, bo mezczyzna podszed wprost do niego.

    Ty jestes nizioek Peregrin? spyta. Powiedziano mi, ze zozyes przy-siege na suzbe wadcy tego grodu. Witaj! Wyciagna reke, ktra Pippin usci-sna. Nazywam sie Beregond, syn Baranora. Mam wolne przedpoudnie, wieczlecono mi wyuczyc cie hase i wyjasnic przynajmniej czesc tego, co z pewno-scia chciabys wiedziec. Ja ze swej strony tez spodziewam sie nauczyc od ciebieniejednego. Nigdy bowiem jeszcze nie widzielismy w tym kraju nizioka, a chocdoszy nas rzne suchy o waszym plemieniu, stare historie, ktre sie u nas zacho-way, nic prawie o was nie mwia. Co wiecej, jestes przyjacielem Mithrandira.Czy znasz go dobrze?

    Jak by ci rzec? odpar Pippin. Nasuchaem sie o nim wiele przezcae moje krtkie zycie, ostatnio zas odbyem duga podrz w jego towarzystwie.Ale w tej ksiedze czytac by mozna dugo, a ja nie moge sie chwalic, ze poznaemz niej wiecej niz jedna, moze dwie kartki. Mysle jednak, ze mao kto zna go lepiej.Na przykad w naszej kompanii tylko Aragorn zna go naprawde.

    22

  • Aragorn? spyta Beregond. Co to za jeden? Hm. . . zajakna sie Pippin. Czowiek, ktry z nami wedrowa. Zdaje

    sie, ze teraz bawi w Rohanie. Ty rwniez, jak mi mwiono, byes w Rohanie. Chetnie bym cie o ten kraj

    takze wypytywa, bo znaczna czesc tej nikej nadziei, jaka nam zostaa, w nimwasnie pokadamy. Ale zaniedbuje swe obowiazki, przede wszystkim bowiemmiaem odpowiadac na twoje pytania. Czegz pragniesz sie dowiedziec, Peregri-nie?

    Jesli wolno. . . hm. . . najpierw chciabym zadac pytanie dosc dla mnie w tejchwili palace, w sprawie sniadania i rzeczy temu podobnych. Mwiac prosciej,ciekaw jestem, w jakich porach jada sie u was, a takze gdzie miesci sie sala jadal-na, jesli w ogle istnieje. A gospody? Rozgladaem sie jadac pod gre, lecz nicw tym rodzaju nie dostrzegem, chociaz dobrze krzepia mnie nadzieja na yk do-brego piwa, ktry spodziewaem sie dostac w tej siedzibie madrych i uprzejmychludzi.

    Beregond popatrza na niego z powaga. Stary wojak z ciebie, jak widze rzek. Powiadaja, ze zonierze na

    wyprawie wojennej zawsze rozgladaja sie pilnie za okazja do jada i napitku; niewiem, czy to prawda, bo sam niewiele po swiecie podrzowaem. A wiec nicjeszcze dzisiaj w ustach nie miaes?

    Zeby nie skamac, musze przyznac, ze miaem odpar Pippin aletylko kubek wina i kawaek ciasta, z aski waszego wadcy, ktry mnie przy tympoczestunku tak wyzyowa pytaniami, ze mi sie jeszcze bardziej jesc zachciao.

    Beregond smia sie serdecznie. Jest u nas gadka, ze mali ludzie najwiekszych przy stole przescigaja. Wiedz,

    ze nie gorsze jades sniadanie niz reszta zaogi w grodzie, chociaz bardziej za-szczytne. Zyjemy w warowni, w wiezy strazniczej i w stanie wojennego pogoto-wia. Wstajemy wczesniej niz sonce, przegryzamy byle czym o brzasku i obejmu-jemy suzbe wraz ze switem. Ale nie rozpaczaj! Zasmia sie znowu, widzac, jakPippinowi mina zrzeda. Ci, ktrzy wykonuja ciezkie prace, posilaja sie dodat-kowo w ciagu przedpoudnia. Potem jemy sniadanie w poudnie lub pzniej, jakkomu obowiazki pozwola; a po zachodzie sonca zbieramy sie na gwny posieki zabawiamy sie wtedy, o tyle, o ile jeszcze w tych czasach zabawiac sie moz-na. A teraz chodzmy! Oprowadze cie po grodzie, postaramy sie o jakis prowianti zjemy na murach, cieszac sie pieknym porankiem.

    Zaraz, zaraz! odpar rumieniac sie Pippin. akomstwo czy tez gd,jesli zechcesz askawie tak to nazwac, wymazao z mej pamieci wazniejsza spra-we. Gandalf Mithrandir jak wy go nazywacie poleci mi, bym odwiedzijego wierzchowca, Gryfa, wspaniaego rumaka z Rohanu, pere krlewskiej stad-niny, ktrego mimo to krl Theoden podarowa Mithrandirowi za jego zasugi.Zdaje mi sie, ze nowy wasciciel kocha to zwierze serdeczniej niz niejednego

    23

  • czowieka, jesli wiec chcecie go sobie zjednac, potraktujcie Gryfa z wszelkimihonorami, w miare moznosci lepiej nawet niz hobbita. . .

    Hobbita? przerwa mu Beregond. Tak my siebie nazywamy wyjasni Pippin. Ciesze sie, zes mnie tej nazwy nauczy rzek Beregond bo teraz

    moge powiedziec, ze obcy akcent nie szpeci pieknej wymowy, a hobbici to plemiebardzo wymowne. Chodzmy! Zapoznasz mnie z tym szlachetnym koniem. Lubiezwierzeta, niestety rzadko je widuje w naszym kamiennym grodzie; wychowaemsie gdzie indziej, w dolinie pod grami, a rodzina moja pochodzi z Ithilien. Badzwszakze spokojny! Zozymy Gryfowi krtka wizyte, tyle tylko, ile grzecznoscwymaga, potem zas pospieszymy do spizarni.

    Pippin zasta Gryfa w porzadnej stajni i dobrze opatrzonego. W szstym bo-wiem kregu poza murami warowni byo kilka stajen, gdzie trzymano racze wierz-chowce w poblizu kwatery goncw Namiestnika; goncy czuwali, gotowi zawszedo drogi na rozkaz Denethora lub ktregos z najwyzszych dowdcw. Tego jed-nak ranka wszyscy ci ludzie ich konie byli poza grodem na suzbie. Gryf na widokPippina zarza i zwrci ku niemu eb.

    Dzien dobry! powiedzia Pippin. Gandalf przyjdzie, jak tylko bedziemia chwile wolna. Jest zajety, ale przysya ci pozdrowienia oraz mnie, zebymsprawdzi, czy ci czego nie brakuje i czys juz odpocza po trudach.

    Gryf zadziera eb i grzeba noga, lecz pozwoli Beregondowi pogaskac sielekko po karku.

    Wyglada, jakby rwa sie do wyscigu, a nie jakby wasnie przyby z dalekiejdrogi rzek Beregond. Silny i dumny kon. A gdzie siodo i uzda? Nalezabymu sie strj bogaty i piekny.

    Nie ma dosc bogatego i pieknego rzedu dla takiego konia odpar Pip-pin. Nie znisby tez wedzida. Jesli zgodzi sie niesc jezdzca, niczego wiecejnie trzeba; jesli nie zechce, nie zmusisz go wedzidem, ostroga ani biczem. Dowidzenia, Gryfie. Badz cierpliwy. Bitwa juz blisko.

    Rumak zadar eb i zarza tak poteznie, ze mury stajni zatrzesy sie, a Beregondi Pippin zatkali uszy. Sprawdzili jeszcze, czy w zobie jest dosc obroku, i wreszciepozegnali Gryfa.

    A teraz poszukajmy obroku dla siebie rzek Beregond prowadzac Pippi-na z powrotem do twierdzy, pod brame w pnocnym murze ogromnej wiezy. Stadzeszli po dugich schodach w szeroki chodny korytarz oswietlony latarniami. Poobu jego stronach widniay szeregi drzwi, a jedne z nich byy wasnie otwarte.

    Tu mieszcza sie skady i spizarnie mojego oddziau powiedzia Bere-gond. Witaj, Targonie! zawoa przez uchylone drzwi. Wczesnie jeszcze,ale przyprowadziem goscia, ktrego Denethor przyja dzis do suzby. Przybywa

    24

  • z daleka, wyposci sie w drodze, ranek spedzi na ciezkiej pracy i jest godny. Dajnam, co tam masz pod reka.

    Dostali chleb, maso, ser i jabka z resztek zimowego zapasu, pomarszczone,lecz zdrowe i sodkie, a takze skrzany bukak z modym piwem oraz drewnianetalerze i kubki. Wszystko to zapakowali do ozinowego koszyka i wyszli zno-wu na soneczny swiat. Beregond zaprowadzi teraz Pippina na wschodni kraniecwielkiego, wysunietego niby ramie muru, gdzie bya wneka strzelnicza, a podjej parapetem kamienna awa. Otwiera sie stad szeroki widok na okolice zalanaswiatem poranka.

    Zjedli i wypili, a potem gawedzili troche o Gondorze, o tutejszym zyciu i oby-czajach, a takze troche o dalekiej ojczyznie Pippina i o dziwnych krajach, ktrew swych wedrwkach pozna. Beregond bimba w powietrzu krtkimi nogamisiedzac na kamiennej awie lub wazi na nia i wspina sie na palce, aby wyjrzecna kraj rozpostarty u stp fortecy.

    Nie chce taic przed toba, zacny Pippinie rzek wreszcie ze wsrdnas wygladasz jak dziecko, nie jestes wiekszy niz nasi chopcy w dziewiatymroku zycia; a mimo to zaznaes tylu niebezpieczenstw i widziaes takie rzne cu-da, ze niewielu siwych i brodatych starcw mogoby sie podobnymi przygodamipochwalic. Myslaem, ze dla kaprysu nasz wadca chce wziac sobie szlachetnieurodzonego pazia, jak podobno mieli dawni krlowie w zwyczaju. Widze jednak,ze sie myliem i przepraszam cie za te omyke.

    Wybaczam ci odpar Pippin tym bardziej zes sie niewiele pomyli.W mojej ojczyznie uchodzibym za wyrostka, cztery lata brakuje mi jeszcze dopenoletnosci, jak ja w Shire licza. Lecz nie mwmy wciaz o mnie. Rozejrzyjmysie razem po okolicy i objasnij mi askawie, co stad widac.

    Sonce stao juz dosc wysoko na niebie, mga z nizin podniosa sie w g-re, a resztki jej pyney nad gowami jak biae strzepy oboku przynaglanego odwschodu wiatrem, ktry wzmg sie teraz i opota w biaych flagach i sztandarachna wiezy. W dole, na dnie doliny, o jakies piec staj w linii prostej od wylotu strzel-nicy, poyskiway szare wody Wielkiej Rzeki, ktra pynac od pnoco-zachoduzataczaa szeroki uk na poudnie i z powrotem na zachd, by zginac w omglonymblasku, kryjacym odlege o kilkadziesiat staj Morze. Pippin obejmowa wzrokiemcay obszar Pelennoru, usiany w dali mnstwem zagrd wiejskich; widzia niskiemurki, stodoy i obory, lecz nigdzie nie dostrzega byda ani zwierzat domowych.Drogi i sciezki gesta siecia przecinay zielen pl i ruch na nich panowa ozy-wiony; sznury wozw ciagney ku Wielkiej Bramie lub spod niej w gab kraju.Od czasu do czasu u Bramy zjawia sie jezdziec, zeskakiwa z sioda i spieszydo grodu. najbardziej uczeszczany zdawa sie gwny gosciniec prowadzacy napoudnie, przecinajacy rzeke skrconym szlakiem u podnza gr i ginacy szyb-ko z oczu. Gosciniec by szeroki, porzadnie wybrukowany, a jego wschodnimskrajem pod wysokim murem biega Zielona Sciezka dla konnych. Tedy jezdzcy

    25

  • pedzili w obu kierunkach, lecz duze kryte budami wozy, tumnie zapeniajace bi-ty szlak, kieroway sie wszystkie na poudnie. Przyjrzawszy sie uwazniej Pippinstwierdzi, ze ruch odbywa sie w wielkim porzadku, wozy tocza sie trzema ko-lumnami; w pierwszej suney najszybsze wozy, ciagnione przez konie, w drugiej wielkie furgony okryte rznobarwnymi budami, zaprzezone w powolne woy;w trzeciej, na zachodnim skraju, ludzie popychali lekkie, mae wzki.

    Ta droga prowadzi do dolin Tumladen i Lossarnach, a takze do wiosekgrskich, dalej zas do Lebennin powiedzia Beregond. Wozami odjezdzajaostatni juz wyprawiani dla bezpieczenstwa z grodu starcy i dzieci, a z nimi kobie-ty, niezbedne jako ich opiekunki. Do poudnia musza wszyscy znalezc sie pozaBrama i oswobodzic droge na dugosci jednej stai; taki jest rozkaz. Smutna ko-niecznosc! westchna. Wielu z tych, ktrzy dzis sie rozstali, nigdy juz siez soba w zyciu nie spotka. Zawsze bya za mao dzieci w naszym miescie, teraz niema ich juz wcale, z wyjatkiem garstki chopcw, ktrzy nie zgodzili sie opuscicgrodu i dla ktrych znajdzie sie jakies zadania. Miedzy nimi zosta mj syn.

    Na chwile zalego milczenie. Pippin z niepokojem spoglada na wschd, jakbyw obawie, ze lada chwila ujrzy tysiaczne bandy orkw nacierajace stamtad nazielone pola.

    A co tam widac? spyta wskazujac cos posrodku wielkiego uku Andu-iny. Drugi grd chyba?

    By to niegdys najwspanialszy grd Gondoru, a tam, gdzie sie znajdujemy,bya jedynie jego twierdza odpar Beregond. Dzis po obu stronach Rze-ki pietrza sie tylko ruiny Osgiliathu, zdobytego i spalonego przez Nieprzyjacielawiele lat temu. W czasach modosci Denethora odbilismy te ruiny, nie zamie-rzajac zreszta wskrzeszac miasta; utrzymalismy tam jednak wysunieta placwkei odbudowalismy most, po ktrym nasze wojska mogy sie przeprawiac. Ale po-tem z Minas Morgul wysano Okrutnych Jezdzcw.

    Czarnych Jezdzcw rzek Pippin, a jego oczy rozszerzyy sie i pociem-niay od rozbudzonej na nowo dawnej grozy.

    Tak przyzna Beregond. Widze, ze wiesz o nich cos niecos, chociaznic nie wspominaes o tym w swoich opowiesciach.

    Wiem o nich rzne rzeczy odszepna Pippin ale nie chce mwic tegotutaj, tak blisko. . . tak blisko. . . Urwa, podnis wzrok ku drugiemu brzegowiRzeki i wydawao mu sie, ze nie widzi tam nic prcz ogromnego, zowrogiegocienia. Moze by to majaczacy na widnokregu ancuch gr, ktrych poszarpaneszczyty z odlegosci przeszo dwudziestu staj rozpyway sie niejako we mgle.Pippin jednak mia wrazenie, ze mrok rosnie w jego oczach, gestnieje powoli,wzbierajac, by zalac soneczna kraine.

    Tak blisko Mordoru? spokojnie skonczy za niego Beregond. Tak,tam lezy Mordor. Rzadko wymieniamy te nazwe, lecz od dawna widzimy wciazten cien nad nasza granica; niekiedy wydaje sie bledszy i bardziej odlegy, nie-

    26

  • kiedy przybliza sie i ciemnieje. teraz rosnie i zageszcza sie coraz bardziej, a wrazz nim rosnie nasz niepokj i strach. Niespena rok temu Okrutni Jezdzcy znwzawadneli przeprawa przez Rzeke. Wielu naszych najdzielniejszych rycerzy po-lego wwczas w boju. Boromir odpar nieprzyjaciela przynajmniej z zachodniegobrzegu i utrzymalismy po dzis dzien blizsza poowe Osgiliathu. Na razie. czekanas bowiem lada chwila nowa bitwa na tym polu. Bedzie to moze najwazniejszabitwa wojny ktra rozegra sie wkrtce.

    Kiedy? spyta Pippin. Skad wiecie? Widziaem tej nocy rozpalonewici i pedzacych goncw. Gandalf wyjasni mi, ze to sa sygnay rozpoczetej juzwojny. Spieszy tu, jakby kazda chwila rozstrzygaa o zyciu lub smierci. Dzisjednak nie widze tu goraczkowego pospiechu.

    Tylko dlatego, ze wszystko juz gotowe rzek Beregond. nabieramytchu przed wielkim skokiem.

    Czemuz wiec ogniska na wzgrzach poney tej nocy? Za pzno wzywac na pomoc, gdy juz sie jest osaczonym odpar Bere-

    gond. Nie znam jednak zamysw wadcy i jego wodzw. Maja oni rzne spo-soby zdobywania wiesci. Nasz Denethor nie jest zwykym czowiekiem, wzrokjego siega daleko. Powiadaja, ze gdy noca w swojej komnacie na wiezy skupiamysl odgaduje przyszosc; czyta nawet w myslach Nieprzyjaciela, zmagajacsie z jego wola. Dlatego wasnie postarza sie i wyniszczy przedwczesnie. Niewiem, ile jest w tym prawdy, ale wiem, ze dowdca mj, Faramir, przebywa dale-ko za Anduina na niebezpiecznej wyprawie; moze to on nadsya Namiestnikowinowiny.

    Powiem ci jednak szczerze, Pippinie, czego sie domyslam: wici kazano roz-palic z powodu wiesci, jakie wczoraj z wieczora nadeszy z Lebennin. W poblizuujscia Anduiny zgromadzia sie wielka flota, a zaoga rekrutuje sie z korsarzy,Umbarczykw z poudnia. Od dawna rozbjnicy ci przestali bac sie potegi Gon-doru i zawarli sojusz z Nieprzyjacielem, teraz zas gotuja sie zadac nam cios, bywesprzec jego sprawe. Napasc ich zwiaze znaczna czesc si Lebennin i Belfalasu,na ktrych pomoc liczylismy, bo tamtejsze plemiona sa liczne i dzielne. Z tymwiekszym niepokojem zwracamy oczy na pnoc, ku Rohanowi, i tym bardziejraduje nas wiesc o zwyciestwie, ktra nam przynosicie.

    A jednak. . . Beregond urwa i wsta, by sie rozejrzec na trzy strony swiata. A jednak wydarzenia, ktre sie rozegray w Isengardzie, powinny przestrzecnas, ze juz sie wok nas zamyka wielka siec, ze zaczyna sie wielka gra. To juz nieutarczki na przeprawach i rabunkowe najazdy. To wielka, z dawna zaplanowanawojna, w ktrej my cokolwiek by nam duma podszeptywaa jestesmy tylkojednym z pionkw. Zwiadowcy donosza, ze wszedzie wszcza sie ruch: daleko nawschodzie poza Morzem Wewnetrznym, na pnocy w Mrocznej Puszczy i pozania, na poudniu w Haradzie. wszystkie krlestwa stoja wobec rozstrzygajacejprby, opra sie lub runa, a wtedy wpadna pod wadze Ciemnosci.

    27

  • Jednakze, mj Peregrinie, przypad nam zaszczyt, ze nas pierwszych i z naj-wieksza sia atakuje zawsze nienawisc Czarnego Wadcy, nienawisc zrodzonaw gebi wiekw za gebina Morza. Na ten kraj spadnie najciezsze uderzenie mota.Dlatego wasnie Mithrandir dazy tu z takim pospiechem. Jesli my sie zaamiemy,ktrz sie ostoi? Czy dostrzegasz, Peregrinie, chociaz iskre nadziei, ze zdoamy sieobronic?

    Pippin nie odpowiedzia. Patrzy na grube mury, na wieze i dumne propor-ce, na sonce wzniesione wysoko na niebie, a potem spojrza na zbierajacy sieu wschodu mrok i pomysla o chciwych palcach Cienia, o bandach orkw cza-jacych sie w lasach i wsrd gr, o zdradzie Isengardu, o szpiegujacych ptakach,o Czarnych Jezdzcach zapedzajacych sie az na sciezki Shireu i o skrzydlatychposancach strachu, o Nazgulach. Dreszcz go przeja, nadzieja przygasa w sercu.I w tym momencie sonce na chwile zacmio sie, jakby je zasoni cien przelatuja-cego czarnego skrzyda. Pippinowi wydao sie, ze syszy niemal nieuchwytny dlaucha, daleki, z wysoka dolatujacy krzyk, stumiony, lecz mrozacy krew w zyach,okrutny i zimny. Poblad i skuli sie pod sciana.

    Co to byo? spyta Beregond. czys ty takze cos wyczu? Tak szepna Pippin. To zwiastun naszej kleski, Cien Przeznaczenia,

    Okrutny Jezdziec cwaujacy w powietrzu. tak, Cien Przeznaczenia rzek Beregond. Boje sie, ze Minas Tirith

    padnie. Nadciaga noc. Mam wrazenie, jakby krew we mnie zastyga.Czas jakis siedzieli spusciwszy gowy, bez sowa. Potem Pippin nagle pod-

    nis wzrok: sonce swiecio znowu, flagi powieway na wietrze. Otrzasna siez przygnebienia.

    Przelecia rzek. Nie, nie straciem jeszcze nadziei. Gandalf runaw przepasc, lecz powrci i jest z nami. Ostoimy sie, chocby na jednej tylko nodze,a w najgorszym razie przetrwamy na kleczkach.

    Dobrze mwisz! zawoa Beregond; wsta i zacza przechadzac sie tami sam. Kazda rzecz na swiecie osiaga kres w swoim czasie, lecz Gondor nie zgi-nie jeszcze teraz. Nawet jesli zuchway Nieprzyjaciel wedrze sie na mury, scielacpod nimi zway trupw. mamy inne twierdze, sa tez tajemne drogi ucieczki w g-ry. nadzieja i pamiec przetrwaja w jakiejs ukrytej dolince, gdzie trawa zieleni sieswiezoscia.

    Badz co badz, wolabym, zeby juz byo po wszystkim, wz albo przewz powiedzia Pippin. Nie jestem wojakiem, nie lubie myslec o wojnie. A niema chyba nic gorszego niz oczekiwanie na bliska bitwe, ktrej nie sposb uniknac.Jakze sie duzy ten dzien dzisiaj. Lzej byoby mi na duszy, gdybysmy nie musielistac z zaozonymi rekoma, lecz zamiast czekac, uderzyli pierwsi. Jesli sie niemyle, Rohan tez by sie nie ruszy, gdyby nie Gandalf.

    Otz to, dotknaes naszej ukrytej rany rzek Beregond. Moze jednakwszystko sie zmieni, gdy powrci Faramir. On ma odwage, ma wiecej odwagi, niz

    28

  • ludzie sadza; w naszych bowiem czasach ludziom trudno uwierzyc, ze taki me-drzec, uczony badacz starych ksiag i piesni, jak Faramir, moze byc zdolnym doszybkich, smiaych decyzji w polu. Faramir jest takim wodzem. Mniej zuchwa-y i porywczy niz Boromir, dorwnuje mu wszakze mestwem. Cz jednak mozezrobic? Nie sposb zaatakowac gr tamtego. . . tamtego krlestwa. Za krtkie ma-my ramie, nie mozemy uderzyc, pki Nieprzyjaciel nie stanie na naszej ziemi. Alewwczas trzeba bedzie miec ciezka reke.

    To mwiac Beregond poozy don na rekojesci miecza. Pippin spojrza naniego; by wysoki, dumny, szlachetny jak wszyscy ludzie spotykani w tym kraju;na mysl o bitwie oczy mu sie iskrzyy.

    Niestety moja reka nie wiecej wazy niz pirko pomysla hobbit. jak tomwi Gandalf? Pionek? Moze, ale ustawiony na niewasciwym polu szachowni-cy.

    Rozmawiali tak z soba, pki sonce nie dosiego zenitu i nie odezway sienagle dzwony ogaszajace poudnie. Ruch powsta w grodzie, wszyscy bowiemz wyjatkiem wartownikw spieszyli na obiad.

    Pjdziesz ze mna? spyta Beregond. Mgbys dzisiaj przyaczyc siedo naszego stou; nie wiem, w ktrej kompanii masz suzyc; kto wie, czy Na-miestnik nie zatrzyma cie przy sobie do szczeglnych poruczen. Moi towarzyszez pewnoscia przyjma cie mile. Warto tez, bys pozna tu jak najwiecej ludzi, pkijeszcze mamy troche wolnego czasu.

    Chetnie pjde z toba odpar Pippin. Prawde rzekszy czuje sie niecoosamotniony. Najblizszy mj przyjaciel zosta w Rohanie, nie mam z kim poga-wedzic i pozartowac. czy nie mgbym dostac sie do twojej kompanii na suzbe?Czy ty nia dowodzisz? W takim razie zechcesz mnie chyba przyjac albo przynaj-mniej poprzec moja prosbe?

    Nie, nie! zasmia sie Beregond. Nie jestem dowdca. Nie mam wyso-kiej rangi, nie piastuje zadnych urzedw ani godnosci, jestem prostym zonierzemw Trzeciej Kompanii twierdzy. Ale wiedz, Peregrinie, ze byc prostym zonierzemgwardii strzegacej tej wiezy to nie lada zaszczyt w naszym grodzie; cay kraj pa-trzy na takich ludzi ze czcia.

    W gowie mi sie to wszystko nie miesci rzek Pippin. Zaprowadzmnie najpierw na nasza kwatere, a jesli nie zastaniemy tam Gandalfa, pjde z toba,gdzie zechcesz, i bede twoim gosciem.

    Nie zastali Gandalfa ani zadnych od niego polecen, Pippin poszed wiec z Be-regondem na obiad i zawar znajomosc z Trzecia Kompania. Dozna tam przyje-cia, ktre pochlebio nie tylko jemu, lecz rwniez Beregondowi, wprowadzajace-mu tak pozadanego goscia. W grodzie bowiem rozeszy sie juz pogoski o przyja-cielu Mithrandira i o dugiej rozmowie, jaka z nim Namiestnik stoczy w czterechscianach swego dworu. Opowiadano w miescie, ze ksiaze niziokw przyby z p-nocy, by ofiarowac Gondorowi usugi i piec tysiecy zbrojnych. Ktos pusci nawet

    29

  • plotke, ze gdy nadjada Rohirrimowie, kazdy z nich na siodle przywiezie jednegonizioka, wprawdzie maego wzrostu, lecz dzielnego zonierza. Pippin, choc z za-lem, musia rozwiac te zudne nadzieje, lecz tytu ksiecia przylgna do niego nadobre; w pojeciu bowiem Gondorczykw musia byc co najmniej ksieciem, skoroprzyjazni sie z Boromirem i zosta z honorami potraktowany przez Denethora.Dziekowali mu wiec za przybycie, choneli z zapartym tchem kazde sowo jegoopowiadan o nieznanych krajach, karmiac przy tym goscia i pojac obficie. Jeslimu czegos do szczescia brakowao, to tylko swobody, musia bowiem pamietaco doradzanej przez Gandalfa ostroznosci i nie pozwala sobie rozpuscic jezyka,jak by to chetnie zrobi w zaufanym hobbickim towarzystwie.

    Wreszcie Beregond wsta. Czas sie pozegnac, Peregrinie rzek. Teraz bowiem na mnie, a jak

    sie zdaje na caa kompanie rwniez, kolej objac suzbe az do zachodu sonca.Jesli dokucza ci samotnosc, moze chciabys miec wesoego przewodnika. Syn mjchetnie pokaze ci miasto. To dobry chopiec. Jesli spodoba ci sie tam mysl, zejdzw najnizszy krag i spytaj o droge do Starej Gospody przy ulicy Kelerdain, czyliLatarnikw. Zastaniesz tam mojego syna wraz z wszystkimi chopcami, ktrzy nieopuscili miasta. Mysle, ze ciekawych rzeczy napatrzysz sie przy Wielkiej Bramie,zanim ja dzisiaj na noc zamkna.

    Beregond wyszed, a wkrtce rozesza sie tez reszta kompanii. Dzien wciazby pogodny, chociaz nieco mglisty i jak na te pore roku niezwykle goracy, nawetw tym poudniowym kraju. Pippina troche sen morzy, lecz w pustych pokojachczu sie nieswojo, postanowi zatem wyjsc i zwiedzic miasto. Zanis Gryfowi pa-re zaoszczedzonych smacznych kaskw, ktre rumak przyja wdziecznie, chociazna niczym mu w goscinie nie zbywao. Opusciwszy stajnie hobbit skierowa siekretymi ulicami w d. Ludzie pilnie mu sie przygladali. Kaniali sie z powaga,bardzo grzecznie, zwyczajem Gondoru pochylajac gowy i krzyzujac rece na pier-si, lecz za jego plecami wymieniali rzne uwagi, a niejeden stojac na progu lubw oknie przywoywa z wnetrza reszte domownikw, by takze zobaczyli ksiecianiziokw, przybyego wraz z Mithrandirem. Wiekszosc ludzi uzywaa tu jezykarznego od Wsplnej Mowy, ale Pippin wkrtce oswoi sie z nim przynajmniejna tyle, ze odrznia nadawany mu tytu: Ernil i Feriannath, przekonujac sie w tensposb, ze pogoska o rzekomym jego dostojenstwie juz obiega miasto.

    Idac tak pod sklepionymi kruzgankami przez piekne aleje i place znalaz siew koncu w najnizszym i najwiekszym kregu grodu; wskazano mu ulice Latarni-kw, szeroka droge wiodaca do Wielkiej Bramy, a przy niej Stara Gospode, duzybudynek z szarego kamienia, na ktrym czas odcisna swoje pietno; dwa skrzyda,zwrcone bokiem do ulicy, obejmoway z dwch stron waski trawnik, w gebi zasbyszcza mnstwem okien dom z wspartym na kolumnach podcieniem, ciagna-

    30

  • cym sie wzduz caej fasady i schodami zbiegajacymi wprost na murawe. Wsrdkolumn bawili sie chopcy. Pippin dotychczas nie widzia w Minas Tirith dzieci,z tym wieksza wiec ciekawoscia przystana, aby sie im przyjrzec. W pewnej chwi-li jeden z chopcw zauwazy go i z gosnym okrzykiem pusci sie pedem przeztrawnik ku ulicy. Inni pobiegli za przywdca. Staneli gromada naprzeciw Pippinamierzac go wzrokiem od stp do gw.

    Witamy! powiedzia pierwszy chopak. Skad przybywasz? Bo jestesnietutejszy.

    Byem nietutejszy odpar Pippin az do dzisiaj, teraz jednak zostaemzonierzem Gondoru.

    Patrzcie panstwo! zawoa chopiec. Wszyscy jestesmy zonierzamiGondoru. Ile masz lat i jak sie nazywasz? Bo ja mam dziesiec lat i mao mi juzbrakuje wzrostu do pieciu stp. Jestem wyzszy od ciebie. Co prawda mj ojciecsuzy w gwardii i nalezy do najroslejszych w swojej kompanii. A co robi twjojciec?

    na ktre pytanie mam najpierw odpowiedziec? spyta Pippin. Zaczneod konca. Ojciec mj gospodaruje nad Biaym Zrdem, pod Tukonem, w Shire.Koncze lat dwadziescia dziewiec, bije cie wiec w tym punkcie. Mierze natomiasttylko cztery stopy i nie spodziewam sie juz urosnac, chyba wszerz.

    Dwadziescia dziewiec! gwizdna z podziwu chopiec. Stary chop!Jestes w wieku mojego wuja, Jorlasa. Mimo to doda dufnie mgbym po-stawic cie na gowie albo poozyc na opatki.

    Mgbys, gdybym ci pozwoli odpar Pippin ze smiechem. Pewnietez ja mgbym ci sie odwzajemnic; znamy rzne chwyty walki zapasniczej w na-szym kraiku. Wiedz tez, ze w mojej ojczyznie uchodze za wyjatkowo rosegoi silnego; nigdy jeszcze nikomu nie udao sie postawic mnie na gowie. Jeslibysty chcia sprbowac tej sztuki, gotw bym cie zabic, gdyby inne sposoby zawio-dy. jak bedziesz starszy, przekonasz sie, ze nie trzeba nikogo sadzic z pozorw;wziaes mnie za obcego chopca i niedojde, za atwa ofiare, ale musze cie ostrzec:mylisz sie, jestem niziokiem, silnym, odwaznym i zym niziokiem.

    To mwiac Pippin zrobi tak sroga mine, ze chopiec cofna sie o krok, zarazjednak znw podszed blizej z zacisnietymi piesciami i wojowniczym byskiemw oczach.

    Nie! zasmia sie Pippin. Nie trzeba wierzyc we wszystko, co obcyopowiadaja o sobie! Nie jestem wcale zabijaka! Ale byoby grzeczniej, gdybyswyzywajac do walki przedstawi sie najpierw.

    Chopak wyprostowa sie dumnie. Jestem Bergil, syn Beregonda, zonierza gwardii oswiadczy. Domyslaem sie tego rzek Pippin bos bardzo podobny do ojca. Znam

    go i wasnie on mnie tutaj do ciebie przysa.

    31

  • Dlaczego od razu tego nie powiedziaes? odpar Bergil i nagle spo-chmurnia. Chyba ojciec nie rozmysli sie i nie chce mnie wyprawic z miastarazem z dziewczetami? Nie, to niemozliwe, ostatnie wozy juz odjechay.

    Polecenie, ktre przynosze od ojca, nie jest az tak przykre, chociaz mo-ze nie bedzie ci mie rzek Pippin. Ojciec twj radzi, zebys zamiast kascmnie na opatki, oprowadzi mnie po miescie i pocieszy troche w samotnosci.Odwdziecze ci sie opowiescia o rznych dalekich krajach.

    Bergil klasna w rece i rozesmia sie z ulga.

    Swietnie! wykrzykna. Zgoda! Zamierzalismy wasnie wybrac siepod Brame i popatrzec. Pjdziemy zaraz.

    A cz tam dzieje sie ciekawego? Spodziewamy sie, ze przed zachodem sonca nadciagna Poudniowym Go-

    scincem wodzowie z zaprzyjaznionych osciennych krajw. Chodz z nami, zoba-czysz.

    Bergil okaza sie miym kompanem, najmilszym, jakim Pippina los obdarzyod rozaki z Meriadokiem; wkrtce obaj smiali sie i gawedzili wesoo, idac ulica-mi i nie zwazajac na zaciekawione spojrzenia, ktrymi ich obrzucano. Niebawemznalezli sie w tumie ludzi dazacych ku Wielkiej Bramie. Tu Pippin zyska sobieszacunek Bergila, gdy bowiem przedstawi sie i wymwi haso, straznicy zasa-lutowali i przepuscili go natychmiast, a co wazniejsze, pozwolili rwniez przejscjego towarzyszowi.

    To sie udao! stwierdzi Bergil. nas, chopcw, nie wypuszczaja terazza Brame bez opieki dorosego mezczyzny. Stad bedziemy widzieli lepiej.

    Za Brama wzduz drogi i wok brukowanego placu, gdzie zbiegay siewszystkie drogi prowadzace do Minas Tirith, ludzie cisneli sie gestym szpalerem.Wszystkie oczy zwrcone byy w strone poudnia i wkrtce rozlegy sie szepty:

    tam, tam, juz sie podnosi tuman pyu! Ida!Pippin i Bergil przecisneli sie do pierwszego szeregu i czekali wraz z inny-

    mi. Z oddali dobieg gos rogw, a zgiek powitalnych okrzykw zbliza sie jakwzbierajaca wichura. Potem trabka zagraa przeciagle i krzyk rozleg sie tuz kooich uszu.

    Forlong! Forlong!Syszac te powtarzajace sie woania, Pippin zapyta swego przewodnika: O czym oni mwia? Forlong przyby! odpar Bergil. Stary Forlong Gruby, wadca Lossar-

    nach, krainy, gdzie mieszkaja moi dziadkowie. Hura! Forlong jedzie, zacny staryForlong!

    Pierwszy jecha na ogromnym, grubokoscistym koniu barczysty, opasy mez-czyzna, stary juz, z broda siwa, ale w zbroi, w czarnym hemie na gowie i z duga,

    32

  • ciezka wcznia u sioda. za nim w oboku pyu maszerowali dumnie wojownicydobrze uzbrojeni, z poteznymi wojennymi toporami w rekach; twarze mieli posep-ne, byli nizszego wzrostu i smaglejszej cery niz ludzie, ktrych Pippin dotychczasspotyka w Gondorze.

    Forlong! krzycza tum. Wierne serce, wierny przyjaciel! Forlong!Kiedy jednak oddzia przeszed, odezway sie szepty: Tylko ta garstka! Cz znacza dwie setki topornikw! Spodziewalismy sie

    dziesieckroc liczniejszych posikw. Oto skutek wiesci o gromadzeniu sie kor-sarskiej floty opodal ujscia Anduiny. Nasi sojusznicy mogli nam uzyczyc ledwiedziesiatej czesci swoich si. No, trudno, kazdy zonierz sie przyda.

    Za tym pierwszym nadciagay inne oddziay, a wszystkie, pozdrawianeokrzykami, przekraczay Brame; ludzie z osciennych krajw szli bronic stolicyGondoru w godzinie niebezpieczenstwa, lecz wszystkie kraje nadesay posikimniej liczne, niz oczekiwano i niz wymagaa ciezka potrzeba. Syn wadcy dolinyRinglo, Dervorin, prowadzi trzy setki pieszych. Z wyzyny Morthrondu, z wiel-kiej Doliny Czarnego Korzenia, smuky Duinhir, z synami Duilinem i Derufinem,wid pieciuset ucznikw. Z Anfalas, z odlegego Dugiego Wybrzeza przyma-szerowali rozciagnieta kolumna mysliwcy, pasterze, ludzie z wiosek, lecz z wyjat-kiem przybocznej strazy wadcy Golasgila nedznie odziani i uzbrojeni. Z Lamedo-nu przysza garstka zawzietych grali, bez wodza. Z Ethiru ponad setka rybakw,tylu, ilu mozna byo zwolnic ze suzby na wojennych statkach. Hirluin Pieknyz Pinnath Gelin, z Zielonych Gr, przywid trzystu dzielnych wojakw w zielo-nych mundurach. Ostatni zjawi sie najdumniejszy ksiaze Dol Amrothu, Imrahil,krewny Namiestnika, pod zocistymi choragwiami, na ktrych byszczay godajego rodu: Okret i Srebrny abedz, z pocztem rycerzy w penych zbrojach, na si-wych koniach; za nimi z piesnia na ustach szo siedmiuset pieszych, a wszyscywysokiego wzrostu jak ich ksiaze, siwoocy i ciemnowosi.

    Na tym sie skonczyo, naliczono razem nie wiecej niz trzy tysiace zonierzy.nie byo juz na co czekac. Gwar i tupot ng przebrzmia oddalajac sie ku miastu,az ucich zupenie. Tum sta jeszcze chwile w milczeniu. Kurz wisia w powie-trzu, bo wiatr usta i wieczr by duszny. Zblizaa sie godzina zamkniecia Bramy,czerwona tarcza sonca skrya sie za gre Mindolluine. Cien zapad nad grodem.Pippin podnis wzrok i wydao mu sie, ze niebo ma kolor popiou, jakby ogrom-na chmura pyu i dymu rozpostara sie w grze przycmiewajac swiato dzienne.Tylko na zachodzie gasnace sonce rozjarzyo opary pomienna czerwienia i Min-dolluina rysowaa sie czarna brya na przydymionym, iskrzacym sie jeszcze tui wdzie tle.

    Tak wiec konczy sie piekny dzien pozoga! szepna Pippin zapominajaco chopcu, ktry sta przy nim.

    33

  • Dla mnie tez zle sie skonczy, jesli nie wrce przed wieczornym dzwonie-niem odpar Bergil. Chodzmy! Juz trabia na zamkniecie Bramy.

    Trzymajac sie za rece wrcili do grodu i ostatni przekroczyli Brame, zanimja zamknieto, a gdy weszli na ulice Latarnikw, odezwa sie z wiez uroczysty gosdzwonw. W oknach zabysy swiata, z domw i kwater zonierskich rozmiesz-czonych pod murami rozlegy sie spiewy.

    Na razie zegnaj powiedzia Bergil. Pozdrw ode mnie ojca i po-dziekuj w moim imieniu za przysanie tak miego towarzysza. Mam nadzieje, zewkrtce znw mnie odwiedzisz. Niemal wolabym, zeby nie doszo do wojny, bomoglibysmy we dwch bawic sie wspaniale. Pojechalibysmy na przykad do Los-sarnach, do moich dziadkw; pieknie tam jest wiosna, kiedy w lasach i na akachpeno kwiatw. Ale kto wie, moze kiedys znajdziemy sie tam razem. Nikt prze-ciez nie pokona naszego wadcy, a mj ojciec jest bardzo dzielnym zonierzem.Zegnaj i do zobaczenia!

    Rozstali sie i Pippin pospieszy do twierdzy. Droga wydaa mu sie daleka, boby zgrzany i bardzo godny. Noc zapadaa szybko. Ani jedna gwiazda nie wy-pynea na niebo. Hobbit spzni sie na wsplna wieczerze, lecz Beregond powi-ta go z radoscia, zrobi mu miejsce przy stole obok siebie i wypytywa o syna.Po wieczerzy Pippin gawedzi chwile z kompania, lecz pozegna ja dosc pred-ko, poniewaz ogarna go dziwny niepokj i pragna co rychlej spotkac sie znwz Gandalfem.

    Czy trafisz sam do swojej kwatery? spyta Beregond zatrzymujac siena progu maej sali pod pnocna sciana twierdzy, gdzie spedzili wieczr. Nocdzisiaj ciemna, tym ciemniejsza, ze nakazano przycmic swiata w miescie, a niezapalac ich w ogle po zewnetrznej stronie murw. Mam tez dal ciebie nowine:jutro wczesnym rankiem zostaniesz wezwany do Denethora. Obawiam sie, ze Na-miestnik nie przydzieli cie do Trzeciej Kompanii. Mimo to spotkamy sie chybajeszcze. Do widzenia, spij spokojnie!

    Na kwaterze panoway ciemnosci, ledwie rozproszone swiatem stojacej nastole maej latarni. Gandalfa nie byo. Pippin czu sie coraz bardziej przygnebiony.Wspia sie na awke i usiowa wyjrzec przez okno, lecz mia wrazenie, ze patrzyw kauze atramentu. Zlaz wiec, zamkna okiennice i poozy sie do zka. czasjakis nasuchiwa, teskniac do powrotu Gandalfa, potem zapad w niespokojnysen.

    W nocy obudzio go swiato. Przez szpare w kotarze osaniajacej alkowe zoba-czy Gandalfa przechadzajacego sie tam i sam po pokoju. Na stole poney swiecei lezay zwoje pergaminu. czarodziej westchna i szepna:

    Kiedyz wreszcie powrci Faramir! Hej, Gandalfie! zawoa Pippin wytykajac gowe za kotare. Mysla-

    34

  • em, zes o mnie cakiem zapomnia. Ciesze sie, ze cie w koncu widze. Dzien bezciebie duzy mi sie bardzo.

    Noc za to bedzie krtka odpar Gandalf. Wrciem, bo musze na-myslic sie w spokoju i samotnosci. Spij, pki mozesz wylegiwac sie w zku.O swicie zaprowadze cie znowu do Denethora. A raczej nie o swicie, lecz gdyprzyjdzie wezwanie. Zapady juz Ciemnosci. Nie bedzie switu.

  • ROZDZIA II

    Szara Druzyna

    Gandalf odjecha, a tetent kopyt Gryfa ucich wsrd nocy, gdy Merry wr-ci do Aragorna. Nis tylko lekkie zawiniatko, straci bowiem worek podrznyw Parth Galen i nie mia nic, prcz kilku najniezbedniejszych rzeczy pozbiera-nych wsrd ruin Isengardu. Hasufel juz czeka osiodany. Legolas i Gimli staliobok ze swoim wierzchowcem.

    A wiec zostao nas czterech rzek Aragorn. Pojedziemy dalej razem.Nie sami wszakze, jak przedtem myslaem. Krl chce wyruszyc nie zwlekajac.Gdy przelecia nad nami Skrzydlaty Cien, Theoden zmieni plany i postanowiwracac pod osona nocy do swoich grskich gniazd.

    A z nich dokad? spyta Legolas. Tego nie wiem jeszcze odpar Aragorn. Krl podazy do Edoras, tam

    bowiem za cztery dni ma sie odbyc na jego rozkaz wielki przeglad si. Mysle, zeskoro nadejda wiesci o wojnie, jezdzcy Rohanu rusza na pomoc do Minas Tirith.Jesli o mnie chodzi i o tych, ktrzy zechca dalej trzymac sie ze mna. . .

    Ja pierwszy! krzykna Legolas. A Gimli drugi! zawoa krasnolud. Otz jesli chodzi o mnie, nic jeszcze nie wiem ciagna dalej Aragorn.

    Musze takze spieszyc do Minas Tirith, lecz nie widze przed soba drogi. Zblizasie z dawna dojrzewajaca godzina.

    Wezcie i mnie odezwa sie Merry nie na wiele sie przydaem do tejpory, ale nie chce byc odstawiony w kat niby toboek, ktry odbiera sie z przecho-walni dopiero wtedy, gdy juz jest po wszystkim. Rohirrimowie pewnie teraz niemieliby ochoty taszczyc mnie z soba. Co prawda krl wspomnia, ze gdy wrci dodomu, pragnie mnie miec u swego boku, zebym mu opowiedzia o naszym Shire.

    Tak rzek Aragorn. Mysle, ze twoja droga wiedzie u boku krla.Nie spodziewaj sie jednak u jej celu samych radosci. Duzo wody upynie, zanimTheoden znw zasiadzie spokojnie w Meduseld. Wiele nadziei zwarzy ta srogawiosna.

    Wkrtce byli gotowi do drogi wszyscy: dwadziescia cztery konie, a na jed-

    36

  • nym z nich Gimli siedzia za Legolasem, na drugim Merry przed Aragornemw siodle. Pomkneli wsrd nocy. Nie ujechali wszakze daleko za brd na Isenie,gdy jezdziec zamykajacy pochd dopad galopem pierwszego szeregu meldujackrlowi:

    Miosciwy panie, jacys jezdzcy gonia nas. Juz podczas przeprawy przezrzeke wydawao mi sie, ze ich sysze. Teraz jestem pewny. Dopedzaja nas, jadaostro.

    Theoden natychmiast wstrzyma pochd. Rohirrimowie zawrcili konmii chwycili za wcznie. Aragorn zeskoczy z sioda, zsadzi Meriadoka na zie-mie i dobywszy miecza stana tuz przy krlewskim strzemieniu. Eomer ze swoimgiermkiem cwaem wrci do tylnej strazy. Merry czu sie bardziej niz kiedykol-wiek niepotrzebnym tobokiem i zastanawia sie goraczkowo, jak sie powinienzachowac w razie bitwy. Cz by sie z nim stao, gdyby nieliczna krlewska eskor-ta ulega nieprzyjacielskiej przewadze, on zas zdoaby umknac w ciemnosciach?Jak poradziby sobie sam na pustkowiach Rohanu, nie majac pojecia, gdzie sieznajduje wsrd bezbrzeznych stepw?

    Zle ze mna pomysla. Wyciagna mieczyk i zacisna pasa.Przez chwile chmura przesonia znizajacy sie juz ksiezyc, ktry teraz wy-

    pyna i zaswieci jasno. Wszyscy juz syszeli narastajacy grzmot konskich ko-pyt, a w tym momencie ujrzeli pedzace sciezka od strony brodu ciemne postacie.Ostrza wczni poyskiway w ksiezycowym blasku. Liczbe napastnikw trudnobyo ustalic, zdawao sie jednak, ze jest ich co najmniej tylu, ilu obroncw makrl w swojej swicie. Gdy zblizyli sie na piecdziesiat krokw, Eomer krzyknagromkim gosem:

    Stj! Stj! Kto jedzie przez pola Rohanu?Tamci osadzili wierzchowce w miejscu. Zapada cisza, a potem Rohirrimo-

    wie w swietle ksiezyca dostrzegli, ze jeden z jezdzcw zeskakuje z konia i wolnopodchodzi ku nim. Wyciagna biaa w mroku reke, otwarta donia do gry, naznak pokojowych zamiarw, lecz ludzie krlewscy nie znizyli wczni. Nieznajo-my zatrzyma sie o dziesiec krokw przed nimi. Widzieli smuka, wyprostowanasylwetke. Potem usyszeli dzwieczny gos.

    Pola Rohanu? Pola Rohanu, powiadasz. Dobra to dla nas nowina. Z dalekajedziemy i pilno nam wasnie do tego kraju.

    To Rohan odpowiedzia Eomer. Weszliscie w jego granice, gdy prze-prawiliscie sie brodem przez rzeke. Ale to jest ziemia krla Theodena. Nikt niesmie jej deptac bez krlewskiego zezwolenia. Coscie za jedni? Dlaczego tak spie-szycie?

    Jestem Halbarad Dunadan, Straznik Pnocy! krzykna tamten. Szu-kamy Aragorna, syna Arathorna, a doszy nas wiesci, ze przebywa w Rohanie.

    Znalezliscie go! zawoa Aragorn. Rzuci uzde Meriadokowi, podbiegdo Halbarada i pad mu w ramiona.

    37

  • Halbarad! Wszystkiego raczej sie spodziewaem niz tej radosci!Merry odetchna. Obawia sie, ze to ostatni podstep Sarumana, by zaskoczyc

    krla w szczerym polu, z garstka ledwie ludzi u boku; przyszoby wtedy hobbitowipewnie polec w obronie majestatu, ale, jak sie okazao, jeszcze ta godzina niewybia. Wsuna wiec mieczyk do pochwy.

    Wszystko w porzadku oznajmi Aragorn powracajac do orszaku. To moi krewniacy z dalekiego kraju, gdzie dotad mieszkaem. Ale dlaczego tuprzybywaja i w jakiej sile, powie nam sam Halbarad.

    Wybrao sie ze mna trzydziestu rzek Halbarad. Tylu, ilu z nasze-go rodu dao sie skrzyknac napredce; ale przyaczyli sie potem bracia Elladani Elrohir, pragnac wziac udzia w wojnie. Spieszylismy co tchu i ruszylismy na-tychmiast po otrzymaniu twojego wezwania.

    Alez ja was nie wzywaem! rzek Aragorn. Chyba tylko w gebi serca.Mysli moje czesto zwracay sie ku wam, a juz najbardziej uporczywie tej ostatniejnocy, nie wysaem jednak do was gonca. Nie pora wszakze o tym rozprawiac.Spotkaliscie nas w podrzy pilnej i niebezpiecznej. Jedzcie razem z nami, jeslikrl zezwoli.

    Theoden przyja propozycje z radoscia. Dobrze sie stao rzek. Jesli twoi krewniacy podobni sa do ciebie,

    Aragornie, trzydziestu takich rycerzy to potega, ktrej nie da sie ocenic wedlepogowia.

    Ruszono wiec w dalsza droge razem; Aragorn czas jakis jecha wsrd Du-nedainw, a gdy juz wymienili najwazniejsze wiadomosci z pnocy i poudnia,Elrohir odezwa sie do niego:

    Ojciec kaza ci powtrzyc te sowa: Dni sa policzone. Jesli sie spieszysz,pamietaj o Sciezce Umarych.

    Zawsze dni zdaway mi sie za krtkie, by wypenic moje zadanie odparAragorn. Bardzo jednak musiabym sie spieszyc, zeby wybrac te sciezke.

    Wkrtce rzecz sie wyjasni powiedzia Elrohir. Teraz, w otwartympolu, nie mwmy lepiej o tym.

    Aragorn zwrci sie do Halbarada: Co to wieziesz z soba, krewniaku? spyta widzac, ze Straznik zamiast

    wczni ma dugie drzewce, jak gdyby choragiew, lecz zwinieta i szczelnie okrytaczarnym suknem, mocno sciagnietym rzemieniami.

    Wioze podarek dla ciebie od Pani z Rivendell odpar Halbarad. Przy-gotowaa go w tajemnicy i wiele godzin pracowaa nad nim. Przysya ci rwniez tesowa: Dni sa juz policzone. Zbliza sie spenienie naszej nadziei lub kres wszel-kiej nadziei swiata. Dlatego sle ci ten dar, robote wasnych mych rak. Badz zdrw,Kamieniu Elfw!

    Wiem, co to jest rzek Aragorn ale prosze cie, zatrzymaj ten dar przezkrtki czas przy sobie.

    38

  • Odwrci sie i spojrza w strone pnocy, gdzie swieciy wielkie gwiazdy, a po-tem zamysli sie i od tej chwili milcza az do konca nocnej jazdy.

    Noc przemijaa, niebo szarzao na wschodzie, gdy wreszcie wyjechali z Zie-lonej Roztoki i znalezli sie znw w Rogatym Grodzie. Tu mieli wytchnac, prze-spac sie troche i naradzic.

    Merry spa dugo, az w koncu Legolas i Gimli obudzili go. Sonce juz wysoko rzek elf. Wszyscy dawno sa na nogach. Wstawaj,

    leniuchu, nie trac okazji i obejrzyj warownie. Przed trzema dniami toczya sie tu bitwa powiedzia Gimli a my

    z Legolasem stanelismy do zawodw, wygraem, chociaz miaem tylko o jednegoorka wiecej w swoim rachunku. Chodz, opowiemy ci jak to byo. A jakie tu sagroty, jakie cudowne groty! Czy moglibysmy je zwiedzic, jak myslisz, Legolasie?

    Nie, na to nie ma czasu odpar elf. W pospiechu nie docenia siecudw. Daem ci sowo, ze kiedys tutaj wrce z toba, jesli nastana dni pokojui wolnosci. Teraz jednak poudnie juz blisko, a w poudnie zjemy obiad i zarazpotem ruszymy, jak syszaem, dalej.

    Merry wsta ziewajac. Kilka godzin snu nie zadowolio go wcale, by zmeczo-ny i troche niespokojny. Brakowao mu Pippina, czu sie piatym koem u wozu,podczas gdy wszystkich towarzyszy zaprzatay plany doniosego przedsiewziecia,ktrego celu i wagi hobbit nie pojmowa.

    Gdzie jest Aragorn? spyta. W grnej komnacie grodu odpar Legolas. O ile mi wiadomo, nie

    spa ani nie odpoczywa wcale. Poszed na gre przed paru godzinami mwiac,ze musi zebrac mysli; tylko jego krewniak Halbarad dotrzymuje mu towarzystwa.Czuje, ze nekaja go jakies watpliwosci czy moze troski!

    Dziwni ludzie ci jego pobratymcy powiedzia Legolas. Postawe majatak wspaniaa, ze jezdzcy Rohanu wygladaja przy nich niemal na modzieniasz-kw, a twarze surowe, zniszczone niby skaa od wichrw i soty, podobnie jakAragorn, i przewaznie milcza.

    Ale podobnie jak Aragorn, jesli sie odzywaja, mwia bardzo dwornie rzek Legolas. Czy zwrcies uwage na braci Elladana i Elrohira? Ci noszajasniejsze paszcze, a piekni sa i pogodni jak ksiazeta elfw. Nic w tym zresztadziwnego, to przeciez synowie Elronda z Rivendell.

    Dlaczego oni takze przybyli tutaj? Moze wiesz, Legolasie? spyta Merry.By juz ubrany i zarzuci na ramiona swj szary paszcz. Wszyscy trzej poszliw strone rozwalonej bramy grodu.

    Syszaes, ze stawili sie na wezwanie rzek Gimli. Powiadaja, zew Rivendell otrzymano wiadomosc: Aragorn potrzebuje wsparcia swoich krew-niakw. Niech Dunedainowie pospiesza do Rohanu. Skad jednak ta wiesc nade-

    39

  • sza, nie wiadomo na pewno. Ja mysle, ze przysa ja Gandalf. Nie, raczej Galadriela powiedzia Legolas. Czyz nie zapowiadaa przez

    usta Gandalfa przybycia Szarej Druzyny z pnocy? Masz susznosc przyzna Gimli. Piekna Pani ze Zotego Lasu! Ga-

    ladriela umie czytac w sercach i zgaduje ich pragnienia. Szkoda, ze my tez niewezwalismy tajemnie naszych wspplemiencw, Legolasie!

    Legolas sta przed brama i wpatrywa sie bystrymi oczyma w dal, na pnoci na wschd; piekna twarz powlk mu teraz cien smutku. Mysle, ze nie przy-szliby i tak odpar. Po cz mieliby spieszyc na spotkanie wojny, skoro wojnajuz wkracza w ich wasne granice.

    Duga chwile rozmawiali, przechadzajac sie, o rznych momentach pamiet-nej b