Tekst 1 - WordPress.com...Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co...

7
MAKBET w artykułach Przeczytaj uważnie poniższe publikacje. Jeśli możesz, zaznacz w pliku kolorami najważniejsze zdania, które mogą stanowić tezy formułowane przez autorów. Następnie stwórz notatkę w punktach, w których sparafrazujesz najważniejsze myśli zawarte w tekstach (pamiętaj, aby pisać własnymi słowami) Porównaj tezy autorów. Wnioski zapisz. Tekst 1 Podstawowe pytanie w Makbecie brzmi: kim są wiedźmy? Czy rzeczywiście popychają Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co dziś nazwalibyśmy polityczną karierą, czy też zło jest w samym Makbecie? Słowem, czy wiedźmy istnieją naprawdę, czy też są projekcją jego umysłu? Drugie pytanie, równie ważne: kim są Makbet i Lady Makbet? Andrzej Wajda, inscenizując Makbeta w Starym Teatrze w Krakowie, odpowiedział na oba pytania bardzo precyzyjnie. W czasie ponurym i wojennym sięgnął po tekst, który na tej scenie, ku wielkiemu zaskoczeniu, nie był grany od roku 1891. Wojna toczy się wprawdzie daleko od nas, ale terrorystyczna możliwość dotyczy każdego z nas. [...] Coraz bardziej oswajamy się z myślą, że życie człowieka nie jest wartością absolutną i groza tego faktu jest z pewnością silniejsza od makabry poetyckiego zapisu. Wajda znakomicie wyczuł atmosferę dzisiejszego panpobojowiska i zaczął przedstawienie od kolejnego krajobrazu po bitwie. Scena jest właściwie pusta, odarta z kulis, wyłożona podłogą z nieheblowanych desek. Zieje czernią ścian. Ciemność i mrok, gęstniejący i dławiący światło, są podstawową aurą tekstu Makbeta. Na podłodze, na całej przestrzeni sceny leżą ciała, a może raczej trupy, pozawijane w czarne worki. Jest ich tyle, że pokrywają całą podłogę, zagon trupów, martwa armia, zresztą nie wiadomo, czy żołnierzy, czy cywilów. W okolicach szyi folia związana jest jaskrawoczerwonym sznurkiem. Wiedźmy [...] zjawiają się w identycznych czarnych workach. Zakapturzone, szybko zamieniają torby na zwłoki w wilgotne mrokiem płaszcze. Wyłaniają się z trupiego przyodziewku, ale nadal pozostają truchłami. Z zabandażowanymi głowami i piersiami są jak ciała u progu rozkładu. Może to kobiety poległe w wojnie, które jak Erynie będą

Transcript of Tekst 1 - WordPress.com...Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co...

Page 1: Tekst 1 - WordPress.com...Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co dziś ... Ponad wszelką wątpliwość te obrazy zaprzątają dziś głowy wrażliwych

MAKBET w artykułach

Przeczytaj uważnie poniższe publikacje.

Jeśli możesz, zaznacz w pliku kolorami najważniejsze zdania, które mogą

stanowić tezy formułowane przez autorów.

Następnie stwórz notatkę w punktach, w których sparafrazujesz najważniejsze

myśli zawarte w tekstach (pamiętaj, aby pisać własnymi słowami)

Porównaj tezy autorów. Wnioski zapisz.

Tekst 1

Podstawowe pytanie w Makbecie brzmi: kim są wiedźmy? Czy rzeczywiście popychają

Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co dziś

nazwalibyśmy polityczną karierą, czy też zło jest w samym Makbecie? Słowem,

czy wiedźmy istnieją naprawdę, czy też są projekcją jego umysłu? Drugie pytanie,

równie ważne: kim są Makbet i Lady Makbet?

Andrzej Wajda, inscenizując Makbeta w Starym Teatrze w Krakowie, odpowiedział

na oba pytania bardzo precyzyjnie. W czasie ponurym i wojennym sięgnął po tekst,

który na tej scenie, ku wielkiemu zaskoczeniu, nie był grany od roku 1891. Wojna

toczy się wprawdzie daleko od nas, ale terrorystyczna możliwość dotyczy każdego

z nas. [...] Coraz bardziej oswajamy się z myślą, że życie człowieka nie jest wartością

absolutną i groza tego faktu jest z pewnością silniejsza od makabry poetyckiego

zapisu. Wajda znakomicie wyczuł atmosferę dzisiejszego panpobojowiska i zaczął

przedstawienie od kolejnego krajobrazu po bitwie.

Scena jest właściwie pusta, odarta z kulis, wyłożona podłogą z nieheblowanych desek.

Zieje czernią ścian. Ciemność i mrok, gęstniejący i dławiący światło, są podstawową

aurą tekstu Makbeta. Na podłodze, na całej przestrzeni sceny leżą ciała, a może raczej

trupy, pozawijane w czarne worki. Jest ich tyle, że pokrywają całą podłogę, zagon

trupów, martwa armia, zresztą nie wiadomo, czy żołnierzy, czy cywilów. W okolicach

szyi folia związana jest jaskrawoczerwonym sznurkiem.

Wiedźmy [...] zjawiają się w identycznych czarnych workach. Zakapturzone, szybko

zamieniają torby na zwłoki w wilgotne mrokiem płaszcze. Wyłaniają się z trupiego

przyodziewku, ale nadal pozostają truchłami. Z zabandażowanymi głowami i piersiami

są jak ciała u progu rozkładu. Może to kobiety poległe w wojnie, które jak Erynie będą

Page 2: Tekst 1 - WordPress.com...Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co dziś ... Ponad wszelką wątpliwość te obrazy zaprzątają dziś głowy wrażliwych

chciały pomścić swój trupi los? Na Makbecie największe wrażenie robi ich zniknięcie.

Kiedy na chwilę odwraca się do Banqua, wiedźmy kładą się na podłodze, znikając

wśród innych trupów. Są więc duchami wojennego zniszczenia. Nie chcą, by wojna się

skończyła, karmią się nią. [...]

Pole trupów nie może jednak przeszkodzić dworskim ceremoniom. Król musi przejść

po czerwonym dywanie, który zostanie rozwinięty po przekątnej sceny. Rozwiną go

komandosi w kominiarkach, brutalnie i bezceremonialnie rozgarniając ciała, by zrobić

miejsce dla dywanu i orszaku. To świetne pokazanie, w jaki sposób ceni się ofiarność

poległych, jak życie zawsze zwycięża, wmawiając żywym, że są lepsi od umarłych. [...]

Powierzenie ról głównych Krzysztofowi Globiszowi i Iwonie Bielskiej okazało się

bardzo trafnym wyborem. Zazwyczaj aktorzy grający Makbeta i Lady Makbet są

młodsi, by łatwiej uzasadnić ich życiową drapieżność i żądzę władzy oraz podkreślić

dystans, jaki dzieli ich od starego króla Duncana, co czyni ich zbrodnię jeszcze

okrutniejszą. [...] Wajdowy Makbet i jego żona są starzejącymi się ludźmi,

prowincjonalnymi i raczej przegranymi. Lady Makbet pierwszy raz na scenę wychodzi

boso, w czarnych rajstopach, bez formy i fasonu należnego pani na zamku. Żyją

trochę jak dziad i baba, zakwaśniali we własnych, pewnie olbrzymich pretensjach

do świata. To nadaje ich zbrodni banalności. Zwłaszcza Lady Makbet, która w tym

przedstawieniu nie szaleje, tylko osuwa się w swoją małość i przerażenie, by tak rzec

– babskość.

Całe przedstawienie grane jest w pustej przestrzeni, czasem tylko pojawia się szara

zastawka z parą drzwi królewskich, a jedynym żywym kolorem jest czerwień dywanu,

który leży na proscenium równolegle do krawędzi sceny. Kostiumy współczesne

stanowią wariację na temat dzisiejszych mundurów polowych, przypominają te, które

wciąż oglądamy w telewizji. Ale jednak Wajda nie chciał nadawać spektaklowi do

końca konkretnych odniesień czasowych. Dlatego Makbet i Banquo, kiedy pierwszy

raz wychodzą na scenę, dzierżą w dłoniach miecze. I miecze oraz sztylety pozostaną

jedynym rodzajem broni używanym na tej wojnie, a pojedynki szermiercze ułożone

będą z baletową lekkością. Żadnej krwi. Zło jest wszechobecne, ale niewidzialne.

Andrzej Wajda po długiej przerwie powrócił do teatru, by wystawić sztukę dotyczącą

sumienia w świecie zbrodni. [...] Pokazuje człowieka małego, ani dobrego ani złego,

właściwie banalnego, którego zbrodnia nie czyni nihilistycznym straceńcem

nie znającym już strachu i ludzkiej miary. Zbrodnia czyni go żałosnym. [...] Mechanizm

historii działa. Ostatnie kwestie wypowiedzą wiedźmy. Koło się zamknie.

Wajda należy do reżyserów, którzy nie tworzą przedstawień z pieczołowicie

wymyślanych i dopracowanych drobiazgów. Stawia spektakle zamaszystymi

pomysłami, jak tu obsada głównych ról czy scenograficzny zamysł z polem trupów.

Page 3: Tekst 1 - WordPress.com...Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co dziś ... Ponad wszelką wątpliwość te obrazy zaprzątają dziś głowy wrażliwych

W przypadku Makbeta okazało się jednak, że takie postawienie, uzupełnione

świetnym pomysłem na ucztę u Makbeta, na którą nikt nie przychodzi i cichcem

trzeba odstawiać od stołu przygotowane krzesła, nie wytrzymuje całego ciężaru

tekstu. Powstają miejsca puste, wypełnione jedynie słowem nie niosącym ani emocji,

ani znaczeń, choć przekład Antoniego Libery jest klarowny i ujawniający, a nie

skrywający sensy. Żałuję, bo głos starego mistrza teatru mógł zabrzmieć o wiele

mocniej i bardziej przejmująco. Starcie nowego i starego w teatrze Wajdy nie

wyostrzyło pola widzenia. Może da się jeszcze pójść dalej, w kierunku dawnych

temperatur, jakie niosły przedstawienia Dostojewskiego?

Piotr Gruszczyński, Wiedźmy wojny, „Tygodnik Powszechny” 2004, nr 50.

Tekst 2

Żaden z licznych w tym sezonie inscenizatorów Makbeta nie potrafił opowiedzieć

o walce człowieka z ciemną stroną swej natury, co jest istotą dramatu Szekspira.

Dlatego o kondycji teatru polskiego myślę z niepokojem.

Władcą scenicznego sezonu 2004/2005 został Makbet, szkocki król-zbrodniarz

z tragedii Williama Szekspira. Reżyserzy wszystkich pokoleń zajadle rzucili się na tę

sztukę – bynajmniej nie cieszącą się popularnością podczas dwustuletniej już

obecności na naszych scenach. Najwyraźniej odkryli w niej coś, co zdało im się ważne

w rozmyślaniu o naturze współczesnego świata, a w szczególności tkwiącego w nim

zła. Pora zapytać, czym było owo coś, które odkryli. W kolejce czeka zaś następne

pytanie: Czegóż to dzisiejsi interpretatorzy Szekspira w Makbecie ...nie mieli ochoty

przeczytać.

Suma odpowiedzi układa się w obraz zainteresowań polskiej sceny na tyle

niepokojący, że warto mu się przyjrzeć bliżej. A najwygodniej zestawić go

z dawniejszymi interpretacjami. Doskonałą okazję ku temu dała TVP Kultura, emitując

niedawno telewizyjną inscenizację Makbeta zrealizowaną przez Andrzeja Wajdę w

1969 r. [...] Wajda zrealizował swoje, czarno-białe jeszcze, widowisko w śnieżnych

plenerach leśno-rzecznego Mazowsza, występującego w roli Szkocji, z udziałem stada

koni i szeregu tuzów polskiego aktorstwa. Zdyskontował popularność Pana

Wołodyjowskiego, biorąc stamtąd obsadę głównych ról (Makbet– Tadeusz Łomnicki,

Lady Makbet – Magdalena Zawadzka, Banko – Daniel Olbrychski, Duncan – Andrzej

Łapicki) i pozwalając ulubieńcom publiczności błysnąć w rolach bardziej wytrawnych

niż sienkiewiczowska poczciwość. Rezultat nie był, powiedzmy, powalający;

Page 4: Tekst 1 - WordPress.com...Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co dziś ... Ponad wszelką wątpliwość te obrazy zaprzątają dziś głowy wrażliwych

„dramatyczne” przewracanie oczami nawet takich mistrzów jak Łomnicki mogłoby

być dziś pokazową lekcją, jak zmieniają się kanony sztuki aktorskiej. [...]

Niemniej odpowiedź na pytanie, o czym winien być Makbet, rysowała się

tu konkretnie i prosto. Wajda opowiedział o ludziach czynu, aktywnych i żądnych

sukcesu, którym nieokreślone widma – będące może emanacją ciemnej strony ich

własnych dusz – wróżą olśniewającą przyszłość. Schlebiają ich miłości własnej i budzą

demona ambicji, który będzie odtąd parł do zrealizowania owych przepowiedni, nie

zważając na przeszkody, zmiecie z drogi opory moralne i posunie się do zbrodni.

Kamera Wajdy w skupieniu obserwowała, jak w głowach uczciwych ludzi lęgną się

robaczywe myśli. Jak przyjaciele Makbet i Banko śmieją się z wróżb, ale jeden patrzy

już na drugiego z rezerwą, rozumiejąc istotę puszczonego w ruch mechanizmu. Jak

działa narkotyk sukcesu, zezwalający na ukręcenie łba kolejnym wątpliwościom, jak

normalny człowiek przekracza granicę, za którą gotów jest do podłości, świństw i

morderstw w imię zaspokojenia egoistycznych pragnień. Jak głos sumienia zostaje

wyparty przez niekontrolowane podniecenie, jak duszone w zarodku wyrzuty

pączkują obłędem. I wiodą do śmierci; ginący w boju zbrodniarz już wcześniej był

trupem.

Rzecz jest więc o gwałcie na moralności. O złamaniu norm i konsekwencjach tego

czynu. [...] W Makbetach sezonu 2004/2005 o żadnej tego rodzaju normie nie ma

mowy! Interpretatorzy bezrefleksyjnie przyjmują, że zbrodnia, której dokona Makbet,

nie jest już złamaniem zasad rządzących światem, lecz być może wręcz owych zasad

emanacją. A w każdym razie ani im w głowie zajmować się rozterkami bohatera

w tym względzie. [...]

Walka pomiędzy parciem ambicji „po trupach” a oczywistymi odruchami

przyzwoitości nie jest przedmiotem reżysersko-aktorskiej uwagi ani w przypadku

Makbeta, bezmózgiego automatu, u Piotra Kruszczyńskiego (warszawski Polski), ani

w przypadku bezwolnego poczciwca u Wajdy (w jego nowej inscenizacji w Starym

Teatrze), ani w przypadku majora Macbetha, dowódcy brygady desantowej rzuconej

na front arabski w parafrazie Grzegorza Jarzyny 2007: Makbet.

Nikt nie ma potrzeby ni czasu na przyglądanie się osobie bohatera; cała inwencja

koncentruje się na, by tak rzec, znakowaniu świata nieskomplikowaną symboliką.

U Wajdy nad polem gry wiszą foliowe worki, kryjące, można się domyślić, zwłoki ofiar.

U Kruszczyńskiego zmiany na szczytach władzy Duncan-Makbet-Malkolm

sygnalizowane są wymianą portretów przywódców, w niewielkim zresztą stopniu

różniących się od siebie. Jarzyna szkicuje panoramę wojny jak z militarnego filmu

made in USA. Głównym i zasadniczym celem inscenizatorów jest formułowanie

uogólnień, sądów globalnych: świat jest polem walki, jest miejscem bijatyki o władzę,

Page 5: Tekst 1 - WordPress.com...Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co dziś ... Ponad wszelką wątpliwość te obrazy zaprzątają dziś głowy wrażliwych

jest relacją niby z CNN. Jakież znaczenie może mieć wśród tych generalizacji osoba

sprowadzona do roli kukiełki – ta sama, którą czterysta lat temu William Szekspir

umieścił w tytule sztuki?

Wtrąćmy nawiasem, że inscenizatorką, która w owych uogólnieniach w gruncie rzeczy

posuwa się najdalej, jest Maja Kleczewska w Opolu. Jej świat jest już całkowicie

odrealnionym kolażem pustych cytatów i skojarzeń ze współczesnego kina,

telewizyjnych przekazów, wideoklipów i popowych przebojów. [...]

We współczesnych Makbetach osoba Makbeta liczy się najmniej. I to zdaje się

charakterystycznym rysem sposobu, w jaki dzisiejsza scena interpretuje świat. [...]

Najwyraźniej dla części artystów, a także komentatorów, źródłem wiedzy na temat zła

są dziś wyłącznie telewizyjne serwisy. Reporterskie relacje o okrucieństwach

popełnianych w Iraku, o bezduszności żołnierzy ze wszystkich stron wszystkich

frontów, o niegodziwościach rządzących, o kryminogenności władzy w wielu punktach

świata. Ponad wszelką wątpliwość te obrazy zaprzątają dziś głowy wrażliwych ludzi

przed telewizorami. Czy jednak doprawdy poruszają w nich głęboką strunę? Czy

podwójny filtr, geograficzny i medialny, tudzież poczucie osobistej bezsilności i braku

wpływu na wypadki nie powoduje przypadkiem, że emocje telewidza, tak z ręką na

sercu, ograniczają się do głębokiego, gorzkiego westchnięcia podczas wędrówki

do kuchni po herbatę? [...]

Trzydzieści sześć lat temu na polskim śniegu udającym Szkocję, w zgrzebnych

kostiumach i naiwnych obrazkach Andrzej Wajda nie opowiadał widzowi

o zdarzeniach toczących się daleko stąd, w których widz nigdy nie weźmie osobistego

udziału. Mówił mu o sprawach doskonale znanych z autopsji. Tak, z autopsji, bowiem

każdy, no, może wyłączając świętych – ale ilu ich wokoło? – zna działanie demona

ambicji pchającego człowieka do myśli i czynów niegodnych, fabrykującego niskie

pokusy. Zgoda, nie takie, żeby od razu lecieć z majchrem do sypialni rywala z pracy

czy z życia, ale wystarczające, żeby znaleźć się na kolizyjnym kursie z cnotami

lojalności, uczciwości, prawdomówności, rzetelności, odpowiedzialności.

Wystarczające, żeby złamanie norm pojawiło się na wyciągnięcie ręki. Spektakl

ukazywał ten proces w wymiarze szekspirowskim, tragiczno-królewskim, ale to tylko

kwestia skali – nie mechanizmu, sprawdzającego się równie dobrze w skromniejszych

czasach i sytuacjach.

Tamten Makbet nie silił się na jęczenie, że ktoś nam brzydko urządził pokazywany

w telewizji świat, na który i tak marny mamy wpływ! Mówił o pokusie zła tkwiącej

w człowieku, zwykłym człowieku, każdym człowieku – i o walce z tą pokusą.

Co więcej, walka ta – przegrana i płacona obłędem – toczyła się między obudzonym

demonem ambicji a potrzebą posłuszeństwa normom moralnym, potrzebą

uwewnętrznioną w samym bohaterze i w jego otoczeniu. Wajda ukazywał głębokie

Page 6: Tekst 1 - WordPress.com...Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co dziś ... Ponad wszelką wątpliwość te obrazy zaprzątają dziś głowy wrażliwych

naruszenie przez zbrodnię ładu świata i cenę jego przywracania; nie dezawuował

jednak samego ładu – co uczynili na własną zgubę makbetotwórcy naszych dni.

Wiedział bowiem (wtedy), że cała opowieść straci sens. Bo o czym jest, o czym

powinien być Makbet? Przecież nie o zbrodni „w ogóle” – odpersonalizowanej,

zamienionej w news, służącej do łatwych generalizacji z kukiełkami w tle. Makbet jest

sprawozdaniem z odwiecznej walki człowieka z ciemną stroną własnej natury,

osadzonym na fundamencie etycznym, który ciemność i jasność – jednak!!! – pozwala

odróżnić. Sprawozdaniem poety, który o ciemnej stronie wiedział może najwięcej

z piszących, przynajmniej dla teatru.

Fakt, że tego to „sprawozdania” – relacji o walce człowieka z własnym ciemnym ja –

nie uznał za aspekt godny szczególnej uwagi żaden z licznych krajowych

inscenizatorów tragedii Szekspira AD 2004/2005, każe o kondycji polskiego teatru

i o tym, jak chce on rozpoznawać świat wokół siebie (ze szczególnym uwzględnieniem

tkwiącego w nim zła), myśleć z niepokojem. Może nawet ze zgrozą.

Jacek Sieradzki, Zły Makbet, „Polityka” 2005, nr 29.

Tekst 3

Spektakl Andrzeja Wajdy zrealizowany w 2004 r. powraca w TVP Kultura z nowymi

trikowymi zdjęciami plenerowymi. Inscenizacją szekspirowskiej tragedii wybitny

reżyser powrócił do teatru po latach przerwy. Przygotował ją w krakowskim Starym,

gdzie tworzył swoje najwybitniejsze spektakle – Noc listopadową, Nastasję Filipowną,

Biesy oraz Zbrodnię i karę.

Nie było to pierwsze wystawienie Makbeta w jego dorobku. W 1969 r. zrealizował

wersję telewizyjną – spektakl czarno-biały, osadzony w śnieżnym pejzażu, aurą

przypominający chwilami film Romana Polańskiego1. Jednak bardziej dosłowny

i pozbawiony metafizycznej grozy. Miał gwiazdorską obsadę. Pisano, że pokazywał

inne oblicze aktorów występujących w Panu Wołodyjowskim. Makbeta zagrał Tadeusz

Łomnicki, Lady Makbet – Magdalena Zawadzka, Banka – Daniel Olbrychski, a Duncana

– Andrzej Łapicki.

Gdy przed sześciu laty zaczęły się prace nad nowym, krakowskim wystawieniem

Makbeta, historycy ustalili, że ta tragedia nie była grana na deskach Starego od 1891

roku. Tymczasem wysyp Makbetów w 2004 r. był nieprawdopodobny. Do jego

1 Roman Polański w 1971 r. nakręcił filmową adaptację sztuki Szekspira pod tytułem Tragedia Makbeta.

Page 7: Tekst 1 - WordPress.com...Makbeta do zbrodni, podszeptując mu bezwzględną drogę czegoś, co dziś ... Ponad wszelką wątpliwość te obrazy zaprzątają dziś głowy wrażliwych

realizacji wzięli się ważni reżyserzy – Grzegorz Jarzyna, Krzysztof Warlikowski

i początkująca Maja Kleczewska. Pretekstu dostarczała wojna w Iraku.

Spektakl Wajdy nawiązywał do niej najmniej. Ważniejszy był kontekst najsłynniejszej

powieści Fiodora Dostojewskiego. – Makbeta jako sztukę o władzy już wielokrotnie

widzieliśmy. Mam nadzieję, że uda mi się z aktorami wydobyć temat zbrodni i kary.

W tym jest tajemnica tej sztuki, jej siła i piękno – mówił reżyser.

Myślą przewodnią spektaklu miały być słowa rosyjskiego pisarza: „Kto sumienie ma,

będzie mu ono karą”. Kluczowa wydała się obsada. Makbetów nie grali młodzi

aktorzy, tak jak bywa zazwyczaj, gdy pokazuje się bezpłodną, bezdzietną parę,

sfrustrowaną, kompensującą własne nieszczęścia żądzą władzy. Wajda postawił na

Iwonę Bielską i Krzysztofa Globisza [...], artystów w sile wieku. – Zrozumiałem,

że Makbet i jego żona są ludźmi dojrzałymi – tłumaczył reżyser. – Makbet i Lady

Makbet mordują, bo to ostatnia okazja, żeby z tego życia coś zgarnąć, i zrobią

wszystko, żeby to uzyskać.

– Dla mnie najważniejsze w Makbecie są wiedźmy – powiedział Krzysztof Globisz. –

W pewnym momencie człowiek zostaje potrącony przez los, jak w antycznej tragedii.

Coś rozbija go od wewnątrz. Gdyby przyjrzeć się życiu codziennemu, można zobaczyć,

że wielu Makbetów jest wokół nas. Każdy ma Makbeta w sobie.

Wiedźmy zagrały Ewa Kolasińska, Beata Paluch i Katarzyna Warnke. Stanęły

na czarnej scenie, gdzie miejsce gry ograniczały szare zastawki. Miały obandażowane

głowy, ciała zawinięte w czarną folię. Robiły wrażenie żywych trupów, wampirzyc,

które wciągały Makbeta w śmiertelną grę. Gdy zwycięski Duncan wkraczał do zamku,

maszerował po krwawym dywanie, pośród trupów uwieszonych na linach. Aktorzy

obsadzeni w głównych rolach grali ostro, ale trudno było znaleźć motyw ich

toksycznej relacji. Nazbyt wiele pozostało w krakowskim spektaklu niejasności,

niedopowiedzeń.

Jacek Cieślak, Każdy ma w sobie Makbeta, „Rzeczpospolita” z 20 maja 2010.