Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności”...

15
egzemplarz bezpłatny Magazyn Szkoły Języków Obcych „Mały Rynek” 6⁄12 Szkoła w sercu Krakowa

Transcript of Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności”...

Page 1: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

egzemplarz bezpłatny

Magazyn Szkoły Języków Obcych „Mały Rynek”

6⁄12

Szkoław sercu Krakowa

Page 2: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

Do it | Wrzesień 2012

WIZYTÓWKA

Szkoła w sercu Krakowa 4

PRZEWODNIK

Subiektywny przewodnik podróżnika 8

WYWIAD

O dziennikarstwie, pracy w mediach i nauczaniu 12

POCZTÓWKA

New York, New York… 16

TRANSLATOR

Piosenka jest dobra na wszystko 18

S-PÓŁKI

Taksówką z Kairu do Honolulu 22

BĄDŹ MISTRZEM

Chiński jest inny 24Drodzy Słuchacze i Czytelnicy 26

SPIS TREŚCI

Redakcja:

Anna Daszkiewicz

Dorota Daszkiewicz

Małgorzata Ochab

Mariola Piotrowska

Filip Klepacki

Łukasz Lembas

Szkoła Języków Obcych „Mały Rynek”

Mały Rynek 3

31-041 Kraków

tel. 12 422 20 30

www.malyrynek.krakow.pl

Projekt i przygotowanie do druku:

„IKROPKA”, www.ikropka.com

Zdjęcie na okładce: Maciej Rauer

Do it | Wrzesień 20122

ANGIELSKI Wielka Brytania, Irlandia, Malta, USA, Kanada, Australia, Nowa Zelandia, RPANIEMIECKI Niemcy, Austria, SzwajcariaFRANCUSKI Francja, Kanada, SzwajcariaHISZPAŃSKI Hiszpania, Meksyk, Kuba,

Argentyna, Chile, Ekwador, PeruPORTUGALSKI PortugaliaWŁOSKI WłochyROSYJSKI RosjaARABSKI Egipt, MarokoCHIŃSKI ChinyJAPOŃSKI Japonia

język ogólny, biznesowy, specjalistyczny (m.in. prawniczy, medyczny); przygotowanie

do egzaminów międzynarodowych, kursy metodyczne dla nauczycieli języków (np. CELTA, DELTA, FELE), programy uzupełniające (np. warsztaty gramatyczne, fonetyczne; zajęcia z historii i kultury regionu; taniec, gotowanie…).

PAMIĘTAJ!Nasze ceny nie zawierają żadnych dodatkowych opłat – są takie same jak ceny katalogowe szkół zagranicznych.Tylko dzięki nam masz szansę na wyjazd za promocyjną cenę, którą oferują nam szkoły dzięki wieloletniej współpracy.

Poznaj języki u źródeł!

SZCZEGÓŁY: www.malyrynek.pl Mały Rynek 3 w Krakowie, tel. 12 422 78 57, e-mail: [email protected]

>

>>>

>>>>>>

Oferujemy kursy w 27 krajach na 6 kontynentach

3

Page 3: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

Do it | Wrzesień 2012Do it | Wrzesień 2012 4 5

WIZYTÓWKA

Szkoła w sercu KrakowaZ jakimi dwoma miejscami kojarzy Wam się Kraków? Zapewne większość z Was – krakowian, Polaków, Europejczyków – bez zastanowienia odpowie: z Rynkiem Głównym i Wawelem. A tuż obok tych znamienitych miejsc ulokowała się nasza Szkoła.

Od 1992 roku naszą główną siedzibą jest Mały Rynek 3, a od tego roku szkolnego także ulica Podzamcze 26, u stóp Wawelu.Po raz dwudziesty pierwszy w historii Szkoły wracamy do nauki po wakacyjnej przerwie.

Każdego roku coraz więcej osób wyprawia się w coraz dalsze podróże po świecie i odczuwa potrzebę nauki języków ob-cych. Jak co roku, pomożemy Ci zbliżyć się do świata poprzez poznawanie jego mowy. Dokonaj wyboru i zrealizuj marzenia: u nas jak zwykle angielski pokazuje, że jest prosty; hisz-pański i włoski porywają swym

rytmem i melodią, a francuski oczarowuje; szwedzki i nider-landzki dają klucze do świata północno-zachodniej Europy; śmiało wkracza… chiński!

Od początku września 2012 cze-ka na naszych Słuchaczy nowa filia przy ul. Podzamcze 26, miejsce zgodne z naszą tradycją – bardzo krakowskie, a zara-zem świetnie przystosowane do nowoczesnego nauczania języków – z piękną perspektywą na Wisłę i Zamek Królewski, z przestronnymi jasnymi sala-mi, dużą biblioteką i czytelnią. Jednak najistotniejszą zmianą jest organizacja nauczania:

przechodzimy od systemu se-mestralnego do trymestralnego. Zaliczenie jednego poziomu znajomości języka zajmuje – jak zawsze – 120 godzin lekcyj-nych, zorganizowanych w trzy trymestry. Jakie przyniesie to korzyści? Na pewno kurs języka będzie można łatwiej dopaso-wać do innych zajęć, których terminy zwykle zmieniają się w czasie trwania roku szkol-nego. Możliwe będzie także pominięcie czy „przeskoczenie”, jednego trymestru lub powtó-rzenie go – w zależności od szybkości postępów w nauce. Taki system jest niewątpli-wie wygodny i elastyczny.

Dwudziestoletnie doświadcze-nie pokazuje, że nie tylko sposób nauczania, ale i specyfika prze-kazywanej wiedzy muszą być zgodne z potrzebami Słuchaczy. Dlatego od nowego roku oferuje-my tzw. pakiety kursów. Pakiet podstawowy – to 40-godzinny kurs języka ogólnego. Pakiet rozszerzony (czyli 40 godzin języka ogólnego + 10 godzin specjalistycznego) – to dosko-nała forma pogłębienia wiedzy dla osób, które posługują się językiem obcym w pracy, chcą zdać egzamin międzynarodowy

Dorota Daszkiewicz dyrektor Szkoły Języków

Obcych „Mały Rynek”

WIZYTÓWKA

lub osiągnąć biegłość w jednej ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego, cieszący się coraz większą popularno-ścią; zajęcia przygotowujące do egzaminów międzynaro-dowych Cambridge (FCE, CAE, CPE) oraz TELC (egzamin, który można zdawać u nas, „na miej-scu”); warsztaty fonetyczne…

Staramy się, by każdy mógł się z nami uczyć języków obcych. Dorosłych i młodzież (16+) zapraszamy nie tylko do nauki w „standardowych” grupach, ale także na kursy w kameral-nych minigrupach (od 2 do 4 osób) i na lekcje indywidualne. Dla maturzystów także mamy specjalne kursy. A dla dzieci (od 8 lat) – w ciągu roku szkolnego kształcenie na lekcjach i podczas

zajęć pozalekcyjnych, w wakacje na obozach językowych w Polsce i w czasie pobytu w szkołach językowych za granicą.

Przy Małym Rynku 3 i na Podzamczu 26 od październi-ka 2012 odbywają się zajęcia językowe dla najmłodszych: kursy nie tylko angielskiego, ale i niemieckiego, hiszpańskiego, a nawet… chińskiego, na których uczymy kaligrafii i próbujemy zaciekawić kulturą azjatycką. Przyjdź do nas, przekonaj się, że nauka języka może być wspa-niałą przygodą! Zostań z nami i powiększ grupę sympatyków „Małego Rynku”. Wypożycz książkę z biblioteki, zapytaj o nowe programy kompute-rowe do nauki języków. Weź udział w konkursie, przyjdź na szkolną imprezę (co roku świę-tujemy nie tylko St. Andrews' Night czy St. Patrick’s Day…), na spotkanie z podróżnikiem. Dołącz do życia Szkoły.Zapraszamy!

Page 4: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

Do it | Wrzesień 2012Do it | Wrzesień 2012 76

DODATKOWO: » Konsultacje językowe, » Kursy zagraniczne, » Kursy specjalistyczne z zagranicznymi trenerami,

» Tłumaczenia specjalistyczne, » Współpraca przy organizacji sympozjów i konferencji zagranicznych,

» Audyt językowy.

kursy językowe dla dzieci od 8 lat: Języki: angielski, niemiecki, hiszpański i chiński.Grupy wiekowe: 8-12 lat oraz 13–15 lat.Letnie obozy językowe i wyjazdy na kur-sy intensywne do szkół zagranicznych Zajęcia pozalekcyjne: Halloween, szkockie andrzejki, spotkania z kolędowaniem, hucz-ny Nowy Rok, popołudnia filmowe etc.Zajęcia u stóp Wawelu, przy ul. Podzamcze 26!

zajęcia trymestralneaby częściej oceniać efekty Program jednego poziomu zaawansowania (120 godzin) zorganizowany jest w trymestry (po 40 godzin każdy). Trymestr kończy się egzami-nem pisemnym, a cały cykl poziomu – egzaminem pisemnym i ustnym. Słuchacze otrzymują certyfikat z oceną postępów i zaleceniami co do dalszej nauki.

pakiety podstawowe i rozszerzoneaby dostosować się do Twoich potrzebKURSY STANDARDOWE – pakiet podstawowy: • Grupy dla dzieci, młodzieży i dorosłych. • Wszystkie poziomy zaawansowania: A1 – C2. • Program kursów zgodnie z wytycz-

nymi Europejskiego Systemu Opisu Kształcenia Językowego.

• Zajęcia 2 razy w tygodniu po 2 godz. (45 min) lub 1 raz w tygodniu po 4 godz.

• Sale lekcyjne wyposażone w tabli-ce interaktywne i multimedia.

• Dostęp do biblioteki szkolnej i literatury pięknej.

JĘZYKIangielski, niemiecki, hiszpański, włoski, francuski, rosyjski, norweski, szwedzki, niderlandzki, hebrajski, chiński, Polish for foreigners

KURSYstandardowe, intensywne, egzaminacyjne, min-grupy, indywidualne, biznesowe, warsztaty fonetyczne.

NASZE ATUTY TO PAŃSTWA KORZYŚCI:

» 20-letnie doświadczenie i kadra lektorów o najwyższych kwalifikacjach,

» kompleksowe rozwiązania językowe dla kadry kierowniczej oraz pracowników,

» indywidualnie opracowany program i elastyczna oferta,

» ocena postępu: testy sprawdzające efektywność nauczania w trakcie i na końcu kursu.

MAŁY RYNEKDLA FIRM I INSTYTUCJIBLOKI TEMATYCZNE Z ZAKRESU JĘZYKA BIZNESU TO M.IN.:Zarządzanie, Marketing, Prawo w firmie, Księgowość, Bankowość / Finanse, Usługi, Obsługa klienta, Informatyka, Transport, HR, Obsługa biura

nowościna nowy rok szkolny 2012/2013

aby nauka była jeszcze

skuteczniejsza

KURSY PRZYGOTOWUJĄCE DO EGZAMINÓW MIĘDZYNARODOWYCH – pakiet rozszerzony: Rodzaje egzaminów: FCE, CAE, CPE, TELC English A2, B1, B2.Formalności egzaminacyjne po stronie Szkoły.Jako partner British Council (w ramach programu Addvantage) umożliwiamy naszym słuchaczom korzystanie z promocyjnej opłaty za egzamin.Egzamin TELC (English) w siedzibie na-szej szkoły – jesteśmy licencjonowa-nym ośrodkiem egzaminacyjnym. KURSY DLA MATURZYSTÓWprzygotowanie do matury rozszerzonejKURSY BIZNESOWE – pakiet rozszerzonyJęzyki: angielski, niemieckiProgram nabywania umiejętności komuni-kacji w biznesie i w środowisku pracy.KURSY KONWERSACYJNE – pakiet rozszerzonyJęzyki: angielski, hiszpańskiRozwijanie umiejętności komunika-cyjne z zakresu języka obcego szeroka oferta dla biznesu i wiele innych!

WWW.MALYRYNEK.PLpoznaj pełną ofertę kursów

JĘZYK CHIŃSKIdla dzieci, młodzieży

i dorosłych

Page 5: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

PRZEWODNIKPRZEWODNIK

Do it | Wrzesień 2012Do it | Wrzesień 2012 98

Subiektywny przewodnik podróżnika

Nauka języków obcych to nie tylko gramatyka, słownictwo, zwroty praktyczne i przy-datne, ale i całe bogactwo kulturowe. Dlatego warto korzystać z kursów języko-wych za granicą. Warto też podróżować, bo nic tak nie kształci jak bezpośredni kon-takt z ludźmi i ich kulturą.

Podróże pozwalają wypocząć od codzienności, uczą tolerancji, zrozumienia, pokory. Są okazją do poznania innych, ale i samego siebie. Nie zdajemy sobie spra-wy, jak bardzo przesiąknięci jesteśmy stereotypowym po-strzeganiem świata. Stereotypy nas blokują i ograniczają.Dlatego warto podróżować, dlatego warto znać języki.

Jedni lubią podróżować z biurami podróży, w zorga-nizowanych grupach, inni wybierają samotne wyprawy. Zapytaliśmy kilku osób, które zazwyczaj odkrywają świat „na własną rękę”, aby opowiedziały o jednym niezwykłym miejscu, które odkryły lub niezapomnia-nym zjawisku, które przeżyły.

Poniżej kilka wspomnień, które tworzą „DO IT-owy subiektyw-ny przewodnik podróżnika”.

Jak i po co uczyć się języka, kultury, innych i siebie…

Australia

Jest takie miejsce, w które każdy odwiedzający Sydney obowiąz-kowo trafia prędzej czy później. To ujście rzeki Parramatta z charakterystyczną budowlą Opera House i jednym z naj-większych w świecie mostów łukowych Harbour Bridge. Dla mnie jeszcze większą przyjemnością od ogląda-nia z bliska tych budowli była wizyta w przyległym Ogrodzie Botanicznym. Snując się alejkami można tu spotkać oszałamiającą

liczbę roślin i dziwacznych zwierząt, jak na przykład olbrzymie, hałasujące nietoperze. Przy wejściu do ogrodu znajduje się tablica informująca, że wchodząc na jego teren, należy dotykać, wą-chać i doświadczać kontaktu z przyrodą. Dalej namawiają gości do chodzenia i siadania na trawie. Jakże to miła odmiana od dobrze nam znanego za-kazu "nie deptać trawników"! Jak już sobie odpoczniemy i posilimy się na łonie natury, warto odwiedzić niewielką starówkę "The Rocks"

znajdującą się zaraz przy moście i zatopić się w historycznych uliczkach, muzeach i galeriach. Dla nadal spragnionych kontak-tów z przyrodą polecam wy-płynięcie promem z pobliskiego Circular Quay na Manly, czyli na jedną z najsłynniejszych syd-neyskich plaż. Tam przy odro-binie szczęścia można spotkać kogoś sławnego spacerującego promenadą, no ale w takim miejscu do większego szczęścia nie potrzeba już nic więcej…

Agata

U Szoszonów Szukanie. Istota bycia dla ciekawych świata. Szukamy czegoś innego, niż mamy na co dzień. Uczymy się własnej kultury. Z zaciekawieniem, zadziwieniem, nawet zaskocze-niem rejestrujemy napotkane zjawiska. Moja błyskawiczna wizyta u Indian, niedaleko Pocatello w Idaho, niewątpliwie jest z takiego rodzaju zdarzeń fascynujących. Szoszoni żyją w swoich starannie oddzielo-nych enklawach, trzeba było zjechać daleko z głównej drogi

Rzymski amfiteatr w Tunezji

Pasjonatom północnoafry-kańskich plaż polecam krót-ką, samodzielną wycieczkę w głąb lądu. Najlepiej wypo-życzonym samochodem.Czy wiecie, że w Tunezji można zobaczyć amfiteatr rzymski?

z Idaho Falls do Salt Lake City. Na parkingu przed sklepem stało kilkoro czarnowłosych, krępych chłopaków i piękna dziewczyna, zauważyli nas, innych. W sklepie, gdzie oprócz coca-coli i zwykłych artykułów spożywczych było rękodzieło (biżuteria z turkusami, torebki haftowane koralikami, mokasyny itp.), Szoszonka nie ukrywała niezadowolenia z zakupienia przeze mnie najtańszego pierścionka… Atmosfera niezbyt przejrzysta.

Dorota

Znajduje się on w El-Dżem i za-chował się w lepszym stanie niż rzymskie Koloseum. Jest trzecim co do wielkości amfiteatrem na świecie, zbudowanym w latach 230–238 n.e. To najbardziej spektakularna rzymska bu-dowla w Afryce Północnej!

Dobre rady dla podróżujących samodzielnie: • uśmiech na twarzy i szacunek dla innych gwarantują wzajemność; • policjant to najlepszy przewodnik; • dobra herbata w „ichsiejszym” barze nie musi oznaczać problemów

żołądkowych.

Monika

Page 6: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

PRZEWODNIKPRZEWODNIK

Do it | Wrzesień 2012Do it | Wrzesień 2012 1110

Lekcja historii Polski w pod-paryskim Maisons-Laffitte.

Niedaleko Paryża, w Maisons-Laffitte, znajduje się Instytut Literacki założony przez Jerzego Giedroycia w 1946 r., wydawcę paryskiej „Kultury” (wycho-dzącej w latach 1946–2000). Miejsce niezwykłe, kwintesencja polskości, gdzie „sprawa pol-ska” nie miała barw partyjnych, a dbałość o polskość przejawiała się w całym funkcjonowaniu zespołu „Kultury”. Byłam tam w 2002 r., zbierając materia-ły do pracy magisterskiej. Rozmawiałam z Zofią Hertz i Henrykiem Giedroyciem, a to, co zachwyciło mnie najbar-dziej, to przepiękna, poprawna

polszczyzna ludzi, którzy na emigracji przebywali ponad 60 lat. To tam uświadomiłam sobie, co należy rozumieć przez „patriotyzm”, czym jest, a raczej była, walka o „sprawę polską” i jak słowa mogą zmieniać rze-czywistość. „Kultura” przestała ukazywać się w 2000 r., ale myśl jej twórców przetrwała. Warto zajrzeć do Maisons-Laffitte i wstąpić do Instytutu Literackiego po to, aby nabrać pokory do życia, pracy, histo-rii, zrozumieć znaczenie słów współcześnie wyświechtanych. W Maisons-Laffitte koło Paryża warto odbyć lekcję historii, historii Polski.

Małgorzata

Kapadocja – niezwykła kraina w środkowej części Turcji

Powstawała przez wiele mi-lionów lat w wyniku erozyj-nego działania wody i wiatru na skały tufowe. W wyniku działania sił przyrody można teraz podziwiać księżycowe krajobrazy pełne przedziwnych formacji skalnych przypomi-nających kominy czy grzyby. Kapadocję odwiedziłem w maju 2011 roku będąc na wczasach w Turcji. Miałem okazję zobaczyć podziemne miasto Kaymakli, twierdzę Üçhisar czy Park Narodowy Göreme. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie wy-kute w skałach domy, a nawet

Stambuł – moje miasto

Muzeum Niewinności Orhana Pamuka w dzielnicy Cihangi, adres: Çukurcuma 24Niezwykła atrakcja dla fanów literatury oraz Orhana Pamuka. Kolekcja oraz muzeum inspiro-wane są miłością, jaka połączyła głównych bohaterów powieści O. Pamuka Muzeum Niewinności: Füsun i Kemala oraz wizualnym odzwierciedleniem ich związku. Eksponaty do muzeum Pamuk zaczął zbierać jeszcze przed

całe miasta, w których jeszcze do niedawna zamieszkiwali ludzie. Dowodem na istnienie na tym terenie religii chrześci-jańskiej są pozostałości wielu kościołów i klasztorów wydrą-żonych w tufowych skałach.Dla lubiących wyzwania polecam samodzielną wyprawę w ten region na kilka dni, bo dwa, które tam spędziłem, to zdecy-dowanie za mało za poznanie Kapadocji w całej okazałości. Warto zatrzymać się w mieście Ürgüp – bazie wypadowej do zwiedzania. Rannym ptaszkom polecam lot balonem. Wschód słońca nad Kapadocją pozosta-nie w pamięci do końca życia.

Marcin

napisaniem powieści. Eksponaty symbolizują życie codzienne Stambułu w drugiej połowie XX wieku i mogą przyciągnąć wielu zwiedzających, nawet tych, któ-rzy nie czytali jego powieści.Dobre rady: Jeśli czytałeś książkę i masz ją przy sobie w podróży, to zabierz ją koniecz-nie – jest w niej bilet jednora-zowego wstępu no i koniecznie zaopatrz się w chusteczki, bo czekają Cię wzruszające chwile.Herbaciarnia Pierre LotiAdres: Merkez Mah. Karyagdi

sok. No: 22, dzielnica: EyüpWarto się wybrać, bo to idealny punkt widokowy na Złoty Róg i poznać postać Pierrea Lottiego.Dobre rady: Do kawiarni można wjechać kolejką lub wejść pieszo, wspinając się na wzgórze przez cmentarz (około 15-minutowy spacer pełen metafizycznych chwil) Polecam pyszną turecką kawę.

Paulina

Maroko zwiedzaj z aparatem fotograficznym.

Wyprawa spontaniczna, bez zna-jomości języka arabskiego czy francuskiego okazała się fanta-styczną przygodą. Najpierw spo-tkaliśmy się z polskim konsulem,

który był nieocenionym źródłem wiedzy o kraju i porad prak-tycznych. Polecił, aby wypoży-czyć samochód i indywidualnie zwiedzać kraj. Poczucie bezpie-czeństwa nie zostało niczym zakłócone. Zobaczyliśmy Agadir o wschodzie słońca, Marrakesz,

Agadir nocą… To, co zachwyciło najbardziej, to niezliczona ilość barw, kolorów i zapachów. Dlatego warto wyjść poza hote-lowe i wycieczkowe standardy i samodzielnie ruszyć w świat!

Tomek

Page 7: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

WYWIADWYWIAD

Do it | Wrzesień 2012Do it | Wrzesień 2012 1312

Małgorzata Ochab:Do Polski przyjechał Pan na studia. Pamięta Pan swoje pierwsze wrażenia?

Brian Scott:Do Polski przyjechałem w 1985 roku i wszystko, co wtedy wiedziałem o tym kra-ju, to informacje polityczne związane z „Solidarnością” i Lechem Wałęsą, postać Jana Pawła II i kilka nazwisk, jak Maria Skłodowska-Curie czy Henryk Sienkiewicz. Wylądowałem na Okęciu, było ciemno… Pierwsze słowo, które skojarzyłem, to „informacja”. Z Gujany przylecieliśmy we trój-kę. Mieliśmy dotrzeć do Łodzi do Studium Języka Polskiego

O dziennikarstwie, pracy w mediach i nauczaniuZ Brianem Scottem rozmawia Małgorzata Ochab

Brian Scott – dziennikarz radiowy i telewizyjny, aktor, scenarzysta i prowadzący program „Etniczne klimaty” dla TVP Info. Ukończył dziennikarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dziennikarską ka-rierę rozpoczął w Radiu RMF FM, gdzie był reporterem i prezenterem (prowadził m.in. „Szkółkę niedzielną”). W telewizji współpracował z Polsatem i TVN. W Radiu Kraków tworzył i prowadził program dziecięcy „Dzieciaki”. Mieszka i pracuje w Krakowie, a w Gimnazjum im. Piotra Michałowskiego w Krakowie oraz Szkole Podstawowej im. Piotra Michałowskiego TSSP uczy języka angielskiego.

dla obcokrajowców. Ja byłem liderem tej grupy, więc pod-szedłem do informacji… ale okazało się, że pani nie zna języka angielskiego. Dopiero jak pokazałem jej nasz adres docelowy, wezwała dziewczynę, która pokierowała nas dalej.

M.O.: A dlaczego wybrał Pan właśnie Polskę?B.S.: Otrzymałem ofertę, żeby studiować w Europie Środkowo-Wschodniej. Spośród kilku państw wybrałem Polskę ze względów politycznych. W Gujanie byłem aktywnym poli-tykiem – wiceprzewodniczącym ruchu studentów i młodzieży, radnym w moim mieście. Mój ojciec i brat byli politykami.

Wybrałem Polskę ze względu na Solidarność i Lecha Wałęsę.

M.O.: To już rozumiem, skąd zain-teresowanie dziennikarstwem.B.S.: Właśnie nie – ja w Polsce miałem zostać inżynierem. Dziennikarstwo pojawiło się dopiero później – w Studium Języka Polskiego. Zawsze by-łem człowiekiem ciekawym świata, kraju, w którym miesz-kam. Nie przejmowałem się tym, że słabo mówię po polsku. Opowiadałem, pytałem, słu-chałem… Moja opiekunka po-wiedziała mi wówczas „Panie Brianie, pan ma wszelkie za-datki, żeby być dziennikarzem”. To ona pomogła mi wybrać. Moja zawodowa dewiza to „Jak

lubisz pytać – musisz też umieć odpowiadać”. Obowiązkiem dziennikarza jest zadawanie py-tań, które chciałby zadać każdy „Kowalski”, a nie może, bo nie ma dostępu do sejmu, do polityków. Jako dziennikarz zawsze mia-łem na celu załatwianie sprawy moich słuchaczy i widzów.

M.O.: Jako dziennikarz naj-większą popularność zdobył Pan w Radiu RMF FM.B.S.: Tak, wszystko zaczęło się w 1990 roku od RMF-u. Byłem jednym z pionierów tworzących potęgę tej stacji. Pojechałem do Stanów Zjednoczonych, aby inaugurować RMF za oceanem. Robiłem pierwsze relacje na żywo zza oceanu, z pierwszego

w tej części Europy satelitarnego wozu transmisyjnego. Wtedy też przygotowywałem dla Telewizji Katowice program „Welcome to America”. W tym czasie we wszystkich badaniach byłem najbardziej lubianym prezente-rem. Jestem zresztą pierwszym zagranicznym dziennikarzem, który pojawił się w dziennikar-stwie w wolnej Polsce. Jednak to, z czego zawsze będę dumny i to, co zostawiam po sobie, to program „Etniczne klimaty”, który tworzę dla TVP info.

M.O.: A jak postrzega Pan roz-wój dziennikarstwa w Polsce przez te wszystkie lata?B.S.: Niestety, dziennikarstwo ulega degradacji, stało się

domeną ludzi o małych umie-jętnościach. Nie chodzi o to, aby koniecznie kończyć studia dziennikarskie, ale trzeba mieć jakieś podstawy, warsztat: czło-wiek musi wiedzieć, do jakiego zawodu wchodzi. Najgorzej za-częło być po 2000 roku po tym, jak pojawiły się programy „ta-siemce”, tworzone i prowadzone przez tzw. gwiazdy, które nawet podstaw dziennikarstwa nie mają. Teraz w Polsce jest kilku-dziesięciu dziennikarzy, a ludzi pracujących w dziennikarstwie – kilkadziesiąt tysięcy. Mylone są też pojęcia „dziennikarz” i „prezenter”. Dziennikarz zajmu-je się informacją, programami opiniotwórczymi, społecznymi, edukacyjnymi, nie zaś talk-show.

Page 8: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

WYWIADWYWIAD

Do it | Wrzesień 2012Do it | Wrzesień 2012 1514

M.O.: Czy miał Pan takie mo-menty w życiu zawodowym, które można zaliczyć do naj-lepszych i najgorszych?B.S.: Najlepsze to na pewno udane pojawienie się w mediach już na początku pracy w RMF, kiedy wiedziałem, że tworzy-my nową historię polskiego dziennikarstwa, gdy słuchało nas więcej osób, niż liczy cała populacja mojego kraju.

M.O.: A jakiś szczegól-nie ważny program?B.S.: Byłem autorem pierwszego programu, w którym porusza-liśmy tematy tabu. Program był tak krytykowany przez polityków, że został ściągnięty z anteny. A rozmawialiśmy tam o wszystkim: mój pierwszy raz, kazirodztwo itd. Inny to: „Szkółka niedzielna” – program edukacyjny, w którym prowa-dzone były quizy wiedzowe dla słuchaczy. Nagrody, jak na te czasy, były niewiarygodne:

wysyłaliśmy całe rodziny na ich pierwsze zagraniczne wakacje, np. na Majorkę.

M.O.: Była też „Inwazja Mocy” podróżująca po całej Polsce.B.S.: To było niesamowite: wy-szliśmy ze studia do ludzi, po-jawialiśmy się w najmniejszych miejscowościach w całym kraju.

M.O.: A w telewizji?B.S.: To na pewno „Etniczne kli-maty”. Program ten wymyślił Waldemar Janda, aby pokazać, że Polska nie jest krajem jednolitym, że żyje tu wiele różnorodnych grup etnicznych i narodowych. Ja, jako prowadzący, byłem na-turalnym wyborem jako osoba, która będzie podchodziła do roz-mówców bez bagażu uprzedzeń historycznych, bez kompleksów.

M.O.: Zdarzały się jednak mniej sympatyczne chwile…B.S.: Gorsze momenty były wtedy, gdy czułem się bezpodstawnie

atakowany, np. ze względu na moje komentarze atakowano mnie, wytykając błędy językowe. Na szczęście nigdy nie musiałem się bronić, bo bronili mnie ludzie, którzy są autorytetami, np. prof. Jerzy Bralczyk czy prof. Tomasz Goban-Klas. Co więcej prof. Ewa Łętowska powiedziała, że udało mi się zmienić w tym kraju zna-czenie, a szczególnie negatywne konotacje, słowa „Murzyn”, bo nie bałem się mówić o sobie Murzyn.

M.O.: W tym momencie nie jest Pan związany tylko z jedną stacją. Cały czas tworzy Pan „Etniczne klimaty”, ale pojawił się też nowy zawód w Pana życiu.B.S.: Był taki moment, kiedy mu-siałem odejść z radia, bo byłem zbyt niezależny. Od 2000 r. sam decyduję o tym, dla kogo pracuję. Po tym, jak zacząłem prowadzić „Etniczne klima-ty”, pojawiła się propozycja pracy w szkole jako native speaker. Nigdy nie chciałem

być nauczycielem, ale oka-zało się, że mam doskonały kontakt z dziećmi. Tak to się zaczęło i trwa do dziś.

M.O.: Dzieci wymagają szczegól-nych zdolności pedagogicznych i są bardzo wymagającymi słu-chaczami – może nawet bardziej niż radiowi czy telewizyjni.B.S.: Aby być dobrym nauczy-cielem, musisz być człowiekiem. Musisz pamiętać, że Ty też kiedyś byłeś dzieckiem. Jednocześnie nie możesz tracić świadomości powagi sytuacji. Bardzo często pytam moich uczniów o zdanie,

o ich opinie. To ja im dziękuję za lekcje, bo też się od nich wiele uczę: jak rozumieć dzieci, ich język, muzykę, sposób ubierania się… jak być lepszym ojcem.

M.O.: Co dla Pana jest najważ-niejsze w uczeniu innych?B.S.: Ja niczego nie uczę, ja po-magam w udoskonalaniu tego, czego ludzie już się nauczyli w teorii od polskich lektorów. Pomagam, aby język był narzę-dziem komunikacji bogatym w słownictwo. Sam tak na-uczyłem się języka polskiego: chodzi głównie o komunikację.

M.O.: Mówiąc „dom”, myśli Pan Gujana czy Polska?B.S.: Polska, oczywiście, bo jestem Polakiem. Wszystko, co dla mnie najważniejsze, mam w Polsce. Gujana jest częścią mojej tożsamości, to moje ko-rzenie i mam do niej stosunek emocjonalny, sentymentalny. Ale to w Polsce mam rodzinę, tu wychowuję moje dzieci, mam przyjaciół. Tu głosuję i tu płacę podatki. Tu jestem szczęśliwym człowiekiem.

M.O.: Dziękuję za rozmowę.

Page 9: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

POCZTÓWKAPOCZTÓWKA

Do it | Wrzesień 2012Do it | Wrzesień 2012 1716

New York, New York…

Lato 1994, miasto Portsmouth na angielskim wybrzeżu, szkoła angielskiego dla młodzieży z ca-łego świata: to moje pierwsze zagraniczne wakacje językowe i pierwszy z… prawie trzy-dziestu wyjazdów z „Małym Rynkiem”. W czasie tych poby-tów rodziły się i rozwijały moje wielkie fascynacje: językami obcymi i podróżami. Jako stu-dentka jeździłam na angielski do Anglii, potem na hiszpański do Hiszpanii (w tym na kurs dla na-uczycieli). Jako opiekunka grup – tzw. group leader – zwiedziłam z młodzieżą Anglię, Irlandię, Maltę. A w ubiegłym roku rozpo-częłam – rozpoczęliśmy – ame-rykańską przygodę, czyli… New York, New York! W lecie 2011, wraz z jedenastką ciekawych świata, pogodnych młodych ludzi, znaleźliśmy się – wszy-scy po raz pierwszy w Nowym Jorku. I okazało się, że… to dużo bliżej, niż nam się wydawało.

Szkoła i kampus, w którym mieszkamy, znajduje się w Newark. W Ameryce odległo-ści liczy się nie tyle w milach, co w ich dziesiątkach i setkach; nie tyle w czasie dojścia, ile w cza-sie dojazdu. Z Newark jest więc bardzo blisko na Manhattan: cała podróż zajmuje niewiele ponad kwadrans (przez więk-szość czasu jedzie się pociągiem przez tunel pod rzeką Hudson). Od razu po przyjeździe moja młodzież zauważa, że „fajnie tu mówią po angielsku” – wszyst-ko da się zrozumieć. To jedna z pierwszych rzeczy, które „wie się” o Ameryce, ale jakie to wspaniałe uczucie: nie tylko wiedzieć, ale wreszcie tego do-świadczyć na własnej skórze. I rzeczywiście – Nowy Jork dostarczy nam więcej takich, na-prawdę fascynujących, wrażeń.

Pobyt w amerykańskiej szkole dla młodzieży jest

zorganizowany w podobny spo-sób, jak w większości tego typu szkół na całym świecie: lekcje odbywają się rano lub po połu-dniu, po cztery godziny dzien-nie, od poniedziałku do piątku.

się więc szybciej, a wszystkie sprawności językowe – czytanie, pisanie, słuchanie, mówienie – są przyswajane równocześnie. Uczniowie odkrywają świat, do którego kluczem jest język; nauczyciel jest przewodnikiem na tej drodze. Przykładem niech będzie taka lekcja: tematem jest imigracja, czytamy tekst o przybywaniu osadników eu-ropejskich do Nowego Jorku i ćwiczymy przy tym czas prze-szły, potem oglądamy zdjęcia archiwalne i dyskutujemy o wizji Nowego Świata, z jaką przyby-wali imigranci, a po południu je-dziemy na wycieczkę pod Statuę Wolności – czyli dokładnie tam, gdzie ci ludzie stawiali swoje pierwsze kroki w Ameryce!

Nowy Jork wydaje się daleki tylko wtedy, jeśli weźmiemy pod uwagę ilość kilometrów, które trzeba pokonać, by tam dojechać. Bo jakże bliski się okazuje, gdy wysiadamy po raz pierwszy na

Anna Daszkiewiczlektorka języka hiszpańskiego,

asystentka Zarządu

Grand Central Station, a wokół – rzeczywiście: na ulicach pełno żółtych, „kanciastych” taksó-wek; sześciopasmowe avenues biegną z południa na północ, a prostopadle do nich

A po lekcjach młodzież ma czas na eksplorację ciekawych miejsc, relaks w kinie lub teatrze (w Nowym Jorku najchętniej na musicalu), uprawianie spor-tów (w Ameryce każdy chętnie próbuje zagrać w baseball). Do tego w soboty i niedziele jeździmy na długie wyciecz-ki: płyniemy w rejs po rzece Hudson, bawimy się w szukanie skarbu na dolnym Manhattanie – finansowym centrum świa-ta, robimy pikniki i słuchamy koncertów w Central Parku…

Powiecie: no tak, zwiedzanie, spacery po Central Parku, plażowanie na Long Island, robienie zakupów, jedzenie w restauracjach i uczestnicze-nie w życiu nocnym Nowego Jorku – to fascynująca przygoda i doskonały pomysł na spędzenie wolnego czasu; ale nauka w wa-kacje???… A ja odpowiem: to też wspaniała przygoda! Zajęcia językowe w międzynarodowym

towarzystwie nie mają nic wspólnego ani z nudną „szkół-ką”, ani z „kuciem”. Tu uczniowie są zanurzeni w języku, nauka odbywa się w jego naturalnym środowisku, wiedzę zdobywa

streets – ze wschodu na zachód; na każdym rogu stoją budki z gi-gantycznymi hot dogami; nikt nie czeka na zielone światło, by przejść przez ulicę; na Times Square szalony Elvis Presley gra i śpiewa u stóp oświetlonych neonami strzelistych budynków, na Broadwayu wciąż przebo-jem jest „Upiór w operze”!…

Nasze dwa tygodnie w Nowym Jorku były dla wszystkich wiel-ką przygodą oraz impulsem do odkrywania nowych zakąt-ków świata. Większość z nas przekonała się, że Ameryka to nie tylko zakupy i McDonaldy, ale prawdziwe okno na świat. Dodam jeszcze tylko, że mnie ów wyjazd pozwolił odkryć nie jedną Amerykę, lecz dwie: z Nowego Jorku udałam się do Meksyku. Ale to już zupełnie inna historia… Zachęcam do odkrywania świata na własną rękę i zapraszam do lektury kolejnego wydania "Do It!"

Page 10: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

TRANSLATOR TRANSLATOR

Do it | Wrzesień 2012 Do it | Wrzesień 20121918

Nel Blu Dipinto di Blu muzyka: Domenico Modugno tekst: Domenico Modugno, Franco Migliacci

Penso che un sogno così non ritorni mai più; mi dipingevo le mani e la faccia di blu, poi d’improvviso venivo dal vento rapito e incominciavo a volare nel cielo infinito

Volare… oh, oh! Cantare… oh, oh, oh, oh! Nel blu, dipinto di blu, felice di stare lassù.

E volavo, volavo felice più in alto del sole ed ancora più su, mentre il mondo pian piano spariva lontano laggiù, una musica dolce suonava soltanto per me

Volare… oh, oh!…

Ma tutti i sogni nell’alba svaniscon perché, quando tramonta, la luna li porta con sé. Ma io continuo a sognare negli occhi tuoi belli, che sono blu come un cielo trapunto di stelle.

Volare… oh, oh!…

E continuo a volare felice più in alto del sole ed ancora più su, mentre il mondo pian piano scompare negli occhi tuoi blu, la tua voce è una musica dolce che suona per me…

Volare… oh, oh!… Cantare… oh, oh, oh, oh! Nel blu, dipinto di blu, felice di stare quaggiù. Nel blu degli occhi tuoi blu, felice di stare quaggiù, con te!

W błękicie pomalowanym na niebiesko

Myślę, że taki sen więcej już nie powróci; malowałem swe ręce i twarz na niebiesko, gdy nagle wiatr porywał mnie gwałtownie i zaczynałem latać po nieskończonym niebie

Latać.. och, och! Śpiewać… och, och, och, och! w błękicie pomalowanym na niebiesko szczęśliwy będąc tam na górze

I latałem, latałem szczęśliwy wyżej od słońca

Piosenka jest dobra na wszystkoJęzyka można uczyć się także w trakcie codziennych rozrywek, np. podczas oglądania filmów czy słuchania piosenek. Dlatego poniżej prezentujemy dwa teksty, jeden w języku angielskim, drugi włoskim, obydwa z tłumaczeniami. Miłego śpiewania.

i jeszcze wyżej, podczas gdy świat powolutku znikał tam w dole, słodka muzyka grała tylko dla mnie

Latać.. och, och! …

Lecz wszystkie sny znikają o świcie gdy zachodzi słońce, księżyc zabiera je ze sobą ale ja nadal będę śnił w twych pięknych oczach które są błękitne jak niebo wyścielone gwiazdami

Latać.. och, och! … Latam nadal szczęśliwy wyżej od słońca i jeszcze wyżej,Podczas gdy świat powolutku znika w twoich błękitnych oczach, twój głos jest słodką muzyką, która gra tylko dla mnie…

Latać.. och, och! Śpiewać… och, och, och, och! w błękicie pomalowanym na niebiesko szczęśliwy będąc tam w górze.W błękicie twych błękitnych oczu,Szczęśliwy będąc tu w dole,Razem z Tobą!

„Nel Blu Dipinto Di Blu”, znana również jako „Volare”, uznawana jest za najpopularniejszą piosenkę włoską. Zdobyła pierwsze miejsce na Festiwalu Piosenki Włoskiej w San Remo w 1958 r. oraz doczekała się największej liczby coverów i reinterpretacji wśród utworów włoskich.

Boney M – Rasputin

There lived a certain man in Russia long agoHe was big and strong, in his eyes a flaming glowMost people looked at him with terror and with fearBut to Moscow chicks he was such a lovely dearHe could preach the Bible like a preacherFull of ecstasy and fireBut he also was the kind of teacherWomen would desire

Ra Ra RasputinLover of the Russian queenThere was a cat that really was goneRa Ra RasputinRussia's greatest love machineIt was a shame how he carried on

He ruled the Russian land and never mind the czarBut the kasachok he danced really wunderbarIn all affairs of state he

was the man to pleaseBut he was real great when he had a girl to squeezeFor the queen he was no wheeler dealerThough she heard the things he'd doneShe believed he was a holy healerWho would heal her son

Ra Ra RasputinLover of the Russian queenThere was a cat that really was goneRa Ra RasputinRussia's greatest love machineIt was a shame how he carried on

(but when his drinking and lusting and his hungerFor power became known to more and more people,The demands to do something about this outrageousMan became louder and louder…)

This man just got to go! declared his enemies

But the ladies begged don't you try to do it, pleaseNo doubt this Rasputin had lots of hidden charmsThough he was a brute they just fell into his armsThen one night some men of higher standingSet a trap, they're not to blameCome to visit us they kept demandingAnd he really came

Ra Ra RasputinLover of the Russian queenThey put some poison into his wineRa Ra RasputinRussia's greatest love machineHe drank it all and he said I feel fine

Ra Ra RasputinLover of the Russian queenThey didn't quit, they wanted his headRa Ra RasputinRussia's greatest love machineAnd so they shot him till he was dead

Page 11: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

TRANSLATOR TRANSLATOR

Do it | Wrzesień 201221

Boney M – Rasputin

Dawno temu w Rosji żył pewien mężczyznaBył wysoki i silny, w jego oczach był ogieńWiększość ludzi patrzyła na niego z przerażeniem i strachemAle dla moskiewskich panienek był cudownym kochasiemUmiał głosić kazania niczym kaznodziejaPełny ekstazy i ogniaAle był również takim nauczycielemKtórego kobiety pożądają

Ra Ra Rasputin1

Kochanek rosyjskiej królowej2

Ten ktoś naprawdę był szalonyRa Ra RasputinNajwspanialsza rosyjska maszyna do kochania3

Gorszył sposobem, w jaki żył

Rządził rosyjską ziemią i nie zważał na cara4

Ale kazaczoka tańczył wyśmienicieWe wszystkich sprawach państwowych liczono

się z jego zdaniem5

A on był naprawdę wspaniały, gdy miał dziewczynę do ściskaniaDla królowej nie był krętaczemMimo że słyszała o jego poczynaniachWierzyła, że był świętym uzdrowicielemKtóry uleczy jej syna6

Ra Ra RasputinKochanek rosyjskiej królowej2

Ten ktoś naprawdę był szalonyRa Ra RasputinNajwspanialsza rosyjska maszyna do kochania3

Gorszył sposobem, w jaki żył

(ale gdy jego pijaństwo i rozpusta oraz głód władzy stały się powszechnie znane, żądania, by coś zrobić z tym skandalicznym mężczyzną stawały się coraz głośniejsze…)7

„Ten człowiek po prostu musi zniknąć!” – twierdzili jego wrogowieAle kobiety błagały, aby nic mu nie robićBez wątpienia ten Rasputin

miał dużo ukrytego urokuBo mimo że był bydlakiem, one po prostu wpadały mu w ramiona8

Aż pewnej nocy jacyś mężczyźni ze szlachtyZastawili pułapkę nie mając żadnych skrupułów„Przyjdź nas odwiedzić” – nalegaliI rzeczywiście przyszedł

Ra Ra RasputinKochanek rosyjskiej królowejDolali trucizny do jego winaRa Ra RasputinNajwspanialsza rosyjska maszyna do kochaniaWypił wszystko i twierdził, że czuje się dobrze

Ra Ra RasputinKochanek rosyjskiej królowejNie poddali się, chcieli jego głowyRa Ra RasputinNajwspanialsza rosyjska maszyna do kochaniaI w końcu go zastrzelili odbierając mu życie9

Do it | Wrzesień 2012 20

1 Grigorij Jefimowicz Rasputin – żyjący najprawdopodobniej w latach 1869–1916 chłop, mnich, kaznodzieja, rozpustnik i faworyt rodziny carskiej.2 Chodzi o carową Aleksandrę, żonę cara Mikołaja II. Tak naprawdę Rasputin był faworytem carowej, nie kochankiem. Posądzano ich o romans, gdyż carowa sporo czasu spędzała w towarzystwie Rasputina.3 Rasputin był kobieciarzem. Potrafił uwodzić kobiety, bez względu na ich pochodzenie społeczne. Zarówno chłopki, jak i kobiety ze znamienitych rodzin ulegały jego urokowi i wstępowały do założonego przez niego ruchu. Rasputin głosił ideę wybawienia poprzez seks, co mogło dodatkowo mamić ówczesne kobiety przyzwyczajone do purytańskich zwyczajów w sypialni.4 Omotawszy carową Aleksandrę, Rasputin potrafił wpływać na decyzje cara poprzez jej osobę.5 Dzięki zaufaniu, jakim darzyła Rasputina carowa Aleksandra, otrzymał specjalne stanowisko na dworze carskim. Stopniowo zwiększał swój wpływ na decyzje polityczne. Z czasem jego mocna pozycja przysporzyła mu wielu wrogów, zwłaszcza wśród szlachty.

6 Syn carowej Aleksandry i cara Mikołaja II – Aleksy był chory na hemofilię. Carowa drżała o jego zdrowie. Rasputin zyskał jej wdzięczność i bezgraniczne zaufanie. Wierzyła, że jego osoba ma dobry wpływ na stan zdrowia jej syna, ponieważ kilka razy obecność i modlitwa Rasputina spowodowały ustanie krwotoku u Aleksego.7 Młodzi monarchiści pod wodzą księcia Feliksa Jusupowa zaplanowali zamach na Rasputina.8 Wielokrotnie uwodził kobiety, a następnie je porzucał.9 Sprawa zamachu na życie Rasputina była nieco bardziej skomplikowana. Najpierw w pałacu Jusupowa dolano mu trucizny do wina, lecz ku zdziwieniu zamachowców, Rasputin nie padł martwy. Chwilę później został postrzelony w pierś przez Jusupowa. Ale nawet wtedy miał w sobie tyle siły, by rzucić się na księcia, chcąc go udusić. Książę odepchnął Rasputina, który wybiegł na dziedziniec, gdzie został postrzelony kilka kolejnych razy. Następnie dla pewności zmiażdżono mu czaszkę pałką, po czym zawieziono nad rzekę Newę, by go tam utopić. Późniejsza sekcja zwłok Rasputina wykazała wodę w płucach oraz uwolnioną z więzów prawą rękę, co oznaczało, że w momencie wrzucenia do wody jeszcze żył.

Page 12: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

S-PÓŁKI S-PÓŁKI

Do it | Wrzesień 20122322Do it | Wrzesień 2012

Taksówką z Kairu do HonoluluJak w jedno popołudnie znaleźć się w Egipcie, Iranie, Wielkiej Brytanii i na Hawajach? Wbrew pozorom nie trzeba wcale wydawać kroci na podróże. Wystarczy kupić kilka książek, płytę z muzyką, bilet do kina i popuścić wodze fantazji.

„Czwarty pożar Teheranu”, Marek Kęskrawiec | książka

Z hasłem „Iran” statystyczny mieszkaniec Starego Kontynen-tu ma niezbyt dobre skojarzenia. Skąd się one biorą? Najpraw-dopodobniej z mediów, które kreślą wizerunek Iranu jako kraju pogrążonego w religij-nym fanatyzmie, jakże obcym mieszkańcom zachodniej Europy czy Stanów Zjednoczonych. Kulturowe różnice tworzą bariery, które okazują się niepotrzebne. Świadczy o tym najlepiej „Czwarty pożar Tehe-ranu” – pasjonujący literacki

reportaż Marka Kęskrawca, który bez większego wysiłku, ale z niebywałą gracją obala mity na temat tego islamskiego kraju. „Czwarty pożar Teheranu” to zapis podróży autora do miej-sca zamieszkanego przez pełną sprzeczności społeczność. Z jed-nej strony zamkniętą w okowach religii, z drugiej zaś niezwykle kolorową i otwartą. Fascynujący materiał Kęskrawca to obraz Iranu w pigułce z wszystkimi jego niezwykłymi paradoksami. Lekturze „Czwartego pożaru...” towarzyszy powracająca jak bu-merang myśl, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.

`Lianne La Havas, „Is Your Love Big Enough” | płyta Lianne to Brytyjka – młoda, ale nie gniewna. Jest przy tym szalenie urokliwa, choć na całe szczęście nie zamierza budować swej kariery jedynie na pięknym uśmiechu. Debiutancki album Lianne – „Is Your Love Big Eno-ugh” to piorunująca mieszanka świeżej i bezkompleksowej muzyki, w której Lianne gra pierwsze skrzypce. I mimo że na gitarze gra równie świetnie, to jej głównym instrumentem jest głos: potężny, piękny i zarazem prawdziwie zmysłowy. Lianne to nadzieja brytyjskiej muzyki, choć po prawdzie na swoim

debiutanckim albumie więcej czerpie z tradycji amerykańskie-go bluesa, funku i soulu aniżeli wyspiarskiej tradycji muzycznej. Może to i dobrze, bo dzięki temu, słuchając „Is Your Love…”, po-znajemy całą, naprawdę szeroką paletę możliwości panny La Ha-vas. Tytułowy „Is Your Love…”, zmysłowy „No Room for Doubt” czy wreszcie piorunujący „For-get” to kawałki, które są dowo-dem, że nie mamy do czynienia ze zwykłą debiutantką. O niej będzie jeszcze głośno. „Spadkobiercy”, reż. Aleksander Payne (2011) | film

Na zakończenie proponujemy wycieczkę do kina na film, który we wrześniu wszedł na ekrany polskich kin. „Spadkobiercy” w reżyserii Alexandra Payne mieli szansę na kilka statuetek Oscara za zeszły rok, ostatecznie dostali nagrodę za najlepszy scenariusz adaptowany. I trzeba przyznać, że filmowa fabuła klei się nad wyraz dobrze. Główny bohater, grany przez George’a Clooneya Matt King, jest mieszkającym w Honolulu

prawnikiem specjalizującym się w rynku nieruchomości. Po-znajemy go w momencie, kiedy dowiaduje się o tym, że jego żona, która uległa wypadkowi podczas morskiej wyprawy na łódce, nie wybudzi się ze śpiączki, a lekarz oznajmia, że musi odłączyć ją od aparatury podtrzymującej życie i daje Kingowi kilka dni na pożegnanie się z małżonką. Bohater zostaje z dwoma dorastającymi córka-mi, które dają do wiwatu, oraz smutną dla niego tajemnicą, którą odkrywa dzięki starszej z córek. Mimo dość trudnych tematów film utrzymany jest w bardzo pogodnej komediowej konwencji i przemyca życiowe mądrości. Trudno wyobrazić so-bie lepszą rozrywkę na popołu-dnie po ciężkiej pracy. Świetnie zagrane postaci, piękne widoki, trochę dramatyzmu, wszystko opowiedziane w lekkostrawnej formie. Dobry odpoczynek gwa-rantowany.

„Prześwietny raport kapitana Dosa”, Eduardo Mendoza | książka

Książki Eduardo Mendozy za-liczają się do literatury lekkiej i zabawnej, ale nie pozbawionej ani inteligencji, ani ironii. Hisz-pański autor zdążył już przy-zwyczaić polskich czytelników do swojego stylu. Wydawnictwo Znak sukcesywnie wydaje kolejne powieści, w tym „Nie-zwykłą podróż Pomponiusza Flatusa”, arcyzabawną powieść z alternatywną wersją wydarzeń

z dzieciństwa Jezusa, który z pomocą rzymskiego obywa-tela próbuje rozwikłać zagadkę morderstwa. W recenzowanej tu powieści Mendoza podtrzymuje opinię mistrza satyry. Tytułowy raport kapitana Dosy to nic innego jak pokładowy dzien-nik z niecodziennej wyprawy stylizowanej na science fiction. Jak zwykle galeria postaci jest przednia i zawiera głównie przestępców o najróżniejszym rodowodzie i aparycji. Mendoza, używając tej scenerii, przemyca

także komentarz do obecnej rze-czywistości. W tej kategorii jest niezrównany. Podobno czytając jedną książkę Hiszpana, nie-chybnie sięga się po pozostałe. Warto sprawdzić, czy jesteśmy odporni na tego bakcyla.

dziennikarz i pisarz, postanowił uwiecznić ową wizję na kartach jedynej w swoim rodzaju książ-ki. Z „Opowieści z kursów po Kairze” dowiecie się o Egipcie, a także o jego stolicy wszystkie-go tego, o czym milczą oficjalne przewodniki. To prawdziwe hi-storie anonimowych kierowców, którzy mają rodziny, korzenie, gusta i polityczne poglądy. To nie lukrowane historyjki, ale opowieści niejednokrotnie wypełnione najprawdziwszymi dramatami, jednak to tylko do-daje książce Al-Chamisi Chalida szczerości i niepodrabialnego smaku.

„TAXI. Opowieści z kursów po Kairze”, Al-Chamisi Chalid | książka Taksówka to miejsce szczególne. Jest jak konfesjonał, z tą róż-nicą, że nie uzyskacie, ani tym bardziej nie udzielicie, w niej rozgrzeszenia. Taksówkarze niejednokrotnie sypią opo-wieściami jak z rękawa i są to zazwyczaj historie, które mało kiedy wydostają się poza wnę-trze taryfy. To oni najbardziej wyczuwają miejską tkankę, gdyż niejako sami ją tworzą. Ich wizja miasta jest szczególnie osobliwa. Prawdopodobnie dla-tego Al-Chamisi Chalid, egipski

Page 13: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

BĄDŹ MISTRZEMBĄDŹ MISTRZEM

Do it | Wrzesień 2012Do it | Wrzesień 2012 2524

Chiński jest inny

Bez względu na motywację, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jak wiele chce się tego języka nauczyć. Inaczej bowiem uczyć się będzie osoba, która chciałaby po prostu porozumieć się z Chinką lub Chińczykiem w prostych sytuacjach, inaczej, ktoś, komu zależy na umiejętności rozpoznawania znaków chińskich, inaczej ktoś, kto interesuje się kaligrafią i chciałby umieć pisać, inaczej ktoś, kto zamierza z Chinami robić interesy.

Chiński jest inny. Nie ma jednego słowa na „tak” lub na „nie”. Słowa są krótkie, ale niestety z reguły z niczym się nie kojarzą (poza kilkoma wyjątkami, jak „mama”, „tata” oraz nazwy własne państw czy miast). Gramatyka jest z pozoru dosyć prosta (słowa się nie odmieniają, inaczej wyraża się czas), ale jednocześnie za-wiera konstrukcje, które trudno znaleźć w języku polskim czy an-gielskim. Wymowa słów jest dla Polaka nie najtrudniejsza (wiele głosek jest podobnych), ale już opanowanie tonów może spędzić sen z powiek. Zapis fonetyczny pinyin jest na pierwszy rzut oka łatwy, ale trzeba jednak wie-dzieć, jak czytać niektóre litery.

Chińskiego można uczyć się dla szpanu. Żeby zrobić wrażenie w towarzystwie. Poderwać dziewczynę. Zaimponować pracodawcy. Można też dla własnego lepszego samopoczucia, dla osobistego rozwoju lub dla zaspokojenia potrzeby wyzwań. I jeszcze z wielu innych powodów.

albo – w rzadkich przypadkach – będzie znaczył coś innego. Znaki posiadają rdzeń, tzw. klucz, który pozwala się zorientować w ich bardzo ogólnym znaczeniu, a także elementy, które pozwa-lają domyślić się przybliżonej wymowy. W słowniku znaki wyszukuje się albo po transkryp-cji fonetycznej, a gdy wymowa nie jest znana – po kluczu i ilości kresek. Istnieją też słowniki dla nie-Chińczyków, które grupują podobne znaki razem, co ma ułatwić wyszukiwanie.Pytania tworzy się na przykład za pomocą dodania słowa ma na koniec zdania: Nǐ shì Tomek = „Ty jesteś Tomek”, Nǐ shì Tomek ma? = „Czy ty jesteś Tomek?”. Można też wprowadzić zaprzeczenie bu: Nǐ shì bú shì Tomek? = „Ty jesteś nie jesteś Tomek?”. Inne pytania tworzy się między innymi przez wstawienie słowa pytającego w miejsce oczekiwanej odpo-wiedzi, np. shéi („kto?”) – Nǐ shì shéi? = „Ty jesteś kto?”; albo nǎr („gdzie?”) – Nǐ shì nǎr? = „Ty jesteś gdzie?”. Proste, prawda?Uczyć się chińskiego – choćby przez chwilę – warto już tylko dla poznania jego odmienności, dla zanurzenia się w innej kulturze, innym spojrzeniu na rzeczy-wistość, dla doświadczenia odmienności na własnej skórze, nie tylko z opowieści. Bo jak mówią Chińczycy: 耳闻不如目见 (ěr wén bù rú mù jiàn) – usłyszeć od innych to nie to samo, co zobaczyć na własne oczy.

zniechęcić – chcę pokazać, że przygoda z chińskim musi zacząć się od przygotowania do wypłynięcia na wody czegoś naprawdę innego: kulturowo, lingwistycznie i poznawczo. Oto kilka przykładów.Słowo, które w transkrypcji wygląda tak: shuijiao – w zależ-ności od tego, na jakich tonach (jednym z czterech lub bez tonu) zostanie wypowiedziane oraz jakimi znakami zapisane, może oznaczać albo „pierogi”, albo „spać”. Słowo ma może oznaczać „konia”, „mamę” albo służy do zadania pytania. Shi to „być”, ale również „dziesięć”, „sprawa” lub „czas”. Chiński ma olbrzymią liczbę słów brzmiących bardzo podobnie albo dokładnie tak samo. To sprawia, że dla zrozumienia ważny jest kontekst. Na samym początku usłyszenie różnicy między tonami jest dosyć trudne i stąd łatwo o pomyłkę. W dialekcie mandaryńskim tony są cztery: 1. – wysoki i równy, 2. – wznoszący, 3. – opadająco--wznoszący i 4. – opadający; niektóre znaki wypowiadane są też bez tonu.

Znaki chińskie nie tylko zbudowane są z części (tak naprawdę często stanowią je inne znaki, tylko mniejsze), ale pisze się je w określony sposób, zachowując kształt, kolejność i kierunek stawiania tzw. kresek. Nieumiejętne połączenie kresek może prowadzić do stworzenia znaku, który będzie nieczytelny

Znaki wprawiają w zachwyt swo-ją formą i kształtem, ale mimo wewnętrznej logiki i struktury nie są łatwe do opanowania.Nie piszę tego, by kogokolwiek

Page 14: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,

Do it | Wrzesień 2012 26

Przez cały sierpień na naszej stronie Facebook publikowali-śmy angielskie idiomy.

Warto je znać, ponieważ:• wzbogacają znajomość języka

angielskiego;• umożliwiają barwną wypo-

wiedź, gdy chcemy oddać to, co dla języka nieuchwytne;

• pozwalają zrozumieć swoiste, inne od znaczenia dosłowne-go treści, które słyszymy lub czytamy.

Na sąsiedniej stronie prezentuje-my test z ich znajomości i zapra-szamy do zabawy!

Dane uczestnika konkursu:

Imię i nazwisko: Adres: Tel.: e-mail:

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Szkołę Języków Obcych Mały Rynek w celach marketingowych.

Podpis uczestnika konkursu

Odpowiedzi:

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

1. to miss the point

2. choose a soft option

3. get on sb's nerves

4. have a narrow escape

5. to eat sb's words

6. beat about/around the bush

7. burst out laughing

8. change a fly into an elephant

9. have a finger in every pie

10. It's a must.

a. cudem uniknąć czegoś, o mały włos

b. działać (komuś) na nerwy

c. owijać w bawełnę, unikać przejścia do sedna sprawy

d. to konieczność (koniecznie trzeba zobaczyć, przeczytać etc).

e. robić z igły widły

f. nie zrozumieć czegoś, spudłować

g. wtrącać się we wszystko

h. wybuchać śmiechem

i. odszczekać coś, przyznać się do błędu

j. pójść na łatwiznę

BĄDŹ MISTRZEMBĄDŹ MISTRZEM

Drodzy Słuchacze i Czytelnicy!

Wszyscy, którzy prawidłowo wypełnią test, a odpowiedzi dostarczą do naszej siedziby do 15 listopada, otrzymają 10% rabatu na dowolnie wybrany kurs językowy w naszej Szkole! Testy przyjmujemy do 15 listopada do godziny 17.00 w siedzibie naszej Szkoły przy Małym Rynku 3 w Krakowie.

Dopasuj angielski idiom do polskiego znaczenia

Do it | Wrzesień 201227

Page 15: Szkoła - Mały Rynekdoit.malyrynek.pl/content/public/upload/doit0612.pdf · ze „sprawności” językowych. W pakiecie rozszerzonym znaj-dziecie między innymi: kurs języka biznesowego,