Gimnazjonstawie popularnej ostatnio ksiąz ki „Gwiazd Naszych Wina” znanego pisarza Johna...
Transcript of Gimnazjonstawie popularnej ostatnio ksiąz ki „Gwiazd Naszych Wina” znanego pisarza Johna...
Gimnazjon Czasopismo Uczniów Gimnazjum w
Baniosze Luty 2015
Gdzie znajduje się różnica?
Walentynki
,,Uczestniczyłam w Dziadach’’
Powtórzenie z Present Perfect
Walentynkowe wierszyki
05-532 Baniocha, ul. Szkolna 1
Redaktor naczelny: Anna Wasilewska
Zespół klas III: Paulina Grabowska, Dominika Kunda, Ola Flisiak,
Wiktoria Łodyga, Marta Guza, Karolina Koniarska
Str. 2
Czasopismo Uczniów Gimnazjum w Baniosze
Gdzie znajduje się różnica? Młodziez w naszych czasach często zadaje sobie pytanie : ksiąz ka czy film? Przy-
znajcie sami, z e w nudne zimowe wieczory macie ochotę na jakąs rozrywkę i wtedy za-
zwyczaj jest nią dobry film. A gdyby spro bowac z drugiej strony i wybrac ksiąz kę? Nie
wiadomo czemu, ale ksiąz ki budzą niechęc bardzo duz ej liczby młodych ludzi. Najsto-
sowniej będzie przedstawic kilka zalet ksiąz ek:
Rozwijają naszą wyobraźnię
Wzbogacają słownictwo
Ułatwiają dłuższe wypowiedzi słowne i pisemne.
Poprawiają ortografię.
Ćwiczą pamięć wzrokową
To tylko kilka przykłado w, kto re pokazują dlaczego warto wybrac ksiąz kę. Jez eli nadal
jestes cie nie przekonani spro buję poro wnac dzieło literackie i jego ekranizację na pod-
stawie popularnej ostatnio ksiąz ki „Gwiazd Naszych Wina” znanego pisarza Johna Gree-
na.
Fabuła ksiąz ki opowiada o dwojgu młodych ludzi, kto rzy spotykają się w grupie
wsparcia dla chorych nastolatko w. Dziewczyna o imieniu Hazel, kto ra ma szesnas cie lat
i nowotwo r, poznaje tam Augustusa, niewiele starszego od siebie chłopaka. Ich wspo l-
na historia nikogo nie pozostawia obojętnym. W bohaterach ksiąz ki nie ma pretensji do
s wiata, nie pytają „dlaczego ja?”, nie chcą by się nad nimi litowano. Jedyne czego chcą,
to miec jak najwięcej czasu, by przez yc jak najwięcej pięknych chwil. W jej ekranizacji
zostało pominiętych bardzo duz o szczego ło w, kto re w ksiąz ce odgrywają bardzo duz ą
rolę. No i oczywis cie nigdy z aden film nie był identycznie odtworzony jak ksiąz ka. Au-
tor i rez yser to dwie ro z ne osoby z własnymi poglądami i pomysłami.
Paulina Grabowska
Czasopismo Uczniów Gimnazjum w Baniosze
Ola Flisiak Str. 4
Walentynki (ang. Valentine's Day)
Coroczne s więto zakochanych przypadające na 14 lutego. Nazwa po-
chodzi od s w. Walentego, kto rego wspomnienie liturgiczne w Kos ciele
katolickim obchodzone jest ro wniez tego dnia. Zwyczajem w tym dniu
jest wysyłanie listo w zawierających wyznania miłosne . Na Zachodzie,
zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, czczono s w. Walentego jako
patrona zakochanych. Dzien 14 lutego stał się więc okazją do obdarowywania się drob-
nymi upominkami . Europa Po łnocna i Wschodnia dołączyła do walentynkowego grona
znacznie po z niej. Pomimo katolickiego patrona tego s więta, czasem wiązane jest ono ze
zbiez nym terminowo zwyczajem pochodzącym z Cesarstwa Rzymskiego, polegającym
gło wnie na poszukiwaniu wybranki serca, np. przez losowanie jej imienia ze specjalnej
urny. Wspo łczesny dzien zakochanych nie ma jednak bezpos redniego związku z jed-
nym konkretnym s więtem staroz ytnego Rzymu, choc jest kojarzony z niekto rymi po-
staciami z mitologii. Moz liwe, z e zwyczaje związane z tym dniem nawiązują do staro-
z ytnego s więta rzymskiego, zwanego Luperkaliami, obchodzonego 14–15 lutego ku
czci Junony, rzymskiej bogini kobiet i małz en stwa oraz Pana, boga przyrody .
Z kolei Brytyjczycy uwaz ają to s więto za własne z uwagi na fakt, z e rozsławił je na cały
s wiat sir Walter Scott .Do Polski obchody walentynkowe trafiły wraz z kultem s więtego
Walentego z Bawarii i Tyrolu Popularnos c uzyskały jednak dopiero latach 90. XX wieku
S więto to konkuruje o miano tzw. s więta zakochanych z rodzimym s więtem słowian -
skim zwanym potocznie Nocą Kupały lub Sobo tką, obchodzonym w nocy z
dnia 21 na 22 czerwca. Stałym niemalz e elementem walentynek jest wzajemnie wrę-
czanie sobie walentynkowych ozdobnych karteczek .Ze s więtem łączy się ro wniez zwy-
czaj obdarowywania partnera upominkami w postaci kwiato w, słodyczy, pluszowych
maskotek . Częs c polskiego społeczen stwa krytykuje walentynki jako prze-
jaw amerykanizacji, obcy polskiej kulturze i wypierający rodzime tradycje. Walentynki
są tez krytykowane za ich komercyjne i konsumpcjonistyczne nastawienie. Są one wy-
korzystywane przez biznes i media do przełamania stagnacji handlowej pomiędzy Bo-
z ym Narodzeniem a Wielkanocą. Dla singli Walentynki mają charakter opresyjny,
związany z "tyranią bycia w związku" i piętnujący osoby z yjące w pojedynkę. Z tego po-
wodu 14 lutego został uznany przez społecznos c quirkyalone za International Quirkya-
lone Day, mający byc w zamierzeniu antytalentami. W takich krajach
jak Pakistan czy Indie zwyczaje walentynkowe, ro wniez wysyłanie kartek są potępiane
jako niezgodne z duchem islamu.
. Str. 5
Czasopismo Uczniów Gimnazjum w Baniosze
Wybiła dwunasta. Lucek zaczął zwoływać wszystkich do przycmentarnej kaplicy.
-Cześć wszystkim!- krzyknęła Basia wchodząc. Ona zawsze musi być zauważona.
Zamiast skromnie się ubrać, znów założyła krótką spódnicę.
- Ej Baśka! Coś ty się tak wystroiła!- krzyknął Krzysiek- To nie dyskoteka! Wiesz, że wszyscy
podchodzimy do tego poważnie i ustaliliśmy na pierwszym spotkaniu ubieramy się skromnie.
-Marudzisz. Po za tym co ty sobie myślisz!- odparła zbulwersowana Basia. Nie mogłam tego
słuchać.
-Halo! Zapomnieliście już po co tu jesteśmy?- zapytałam- Jeśli tak, to wam przypomnę. Przy-
szliśmy tu jak co roku na obrzęd dziadów, by pomóc duszom wejść do nieba, a nie żeby słuchać
waszych kłótni. Więc łaskawie przestańcie.
-Dobra masz rację, sorry- odparł Krzysiek.
-Tak, tak ja też- odparła od niechcenia Baśka.
Lucek stanął na krześle, a my zabraliśmy się wokół niego. Każdy miał coś w ręku. Jedni świe-
ce, inni krzyże, a jeszcze inni trzymali rzeczy potrzebne do wywołania duchów.
-Kasiu wstąp.- Poprosił ją Lucek. w końcu to on był- jak to dawniej nazywano- Guślarzem-
Podaj mi garść kądzieli- Kaśka podeszła i dała mu je do ręki.-Kto ma zapałki?
-Ja mam!- odparłam i podałam je Luckowi. Chłopak chcąc podpalić garstkę kądzieli poparzył
sobie rękę. Jak to Lucek. Co roku musi sobie coś zrobić. W tamtym roku złamał nogę, a dwa lata
temu podpalając wódkę w kotle podpalił sobie włosy. W każdym bądź razie po podpaleniu ką-
dzieli rzucił je do góry. Chwilę potem na sklepieniu pojawiły się kontury dwóch postaci. Wszyst-
kim zabrakło tchu. To były dwa piękne aniołki.
- Witajcie- powiedziały jednogłośnie- Jesteśmy duszami, które za swojego krótkiego życia
nie doznały nic złego, ani żadnych trwóg.
Jedna kobieta zaczęła płakać. Podeszłam do niej i po prostu przytuliłam ją.
-To moje dzieci!- wyjąkała przez łzy.
-Niech się pani nie martwi, wszystko będzie dobrze. Pomożemy im dostać się do nieba- zna-
łam tą kobietę. Miała swój sklep niedaleko cmentarza. Wszyscy znali ją i jej cudowne dzieci. Trzy
lata temu, gdy Józio i Rózia wracały do domu zdarzył się okropny wypadek. Szłam niedaleko i nie-
stety wszystko widziałam. Pijany kierowca potrącił 10-latków. Józio chcąc uratować siostrę osło-
nił ją i zginął na miejscu. Rózia również zmarła, ale następnego dnia w szpitalu. Moje okropne
wspomnienia przerwał głos Lucka.
Str. 6
Czasopismo Uczniów Gimnazjum w Baniosze
- Józiu, Róziu a czegóż wam potrzeba, by dostać się do Królestwa Niebieskiego?
- Dajcie nam dwa ziarnka gorczycy.
"Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
że według Bożego rozkazu
kto nie doznał goryczy ni razu
ten nie dozna słodyczy w niebie".
Małgosia podeszła do stołu, wyjęła z torebki dwa ziarna gorczycy i wręczyła Józiowi.
- Widzicie Pański Krzyż? A kysz! A kysz- krzyknął Lucek- Aniołki znikły- Pora na kolejnego
ducha. Dawajcie kocioł z wódką!- Łukasz i Paweł wzięli wielki kocioł spod ściany i przynieśli go
na środek pokoju. Lucek zapalił wódkę w kotle, która i tak po chwili zgasła. Czekaliśmy i nasłu-
chiwaliśmy, ale nic się nie działo. I to dobre 5 minut! W pokoju zaczęło robić się chłodno.
- Czujesz to?- zapytałam szeptem Pawła stojącego obok mnie.
-Śmierdzi-odparł- Jakby paliła się siarka. - Wszyscy stali przerażeni. Nagle ktoś krzyknął:
- Tam! Za oknem!- i wszyscy zwrócili głowy w tamtą stronę. Kinga zaczęło piszczeć. Nie dzi-
wię się jej, też chciałam, ale ta kreatura wlepiła we mnie wzrok i jakby przez to zabrała mi mowę.
Po chwili postać zaczęła przybierać kształt mężczyzny. Mimo, iż nadal była wybladła a z jego ust
wydobywał się dym i włosy miał rozczochrane wyglądał bardziej hmm... ludzko.
-Kim jesteś?- zapytał przerażony Lucek.
- Jestem Antoni. Antoni Kowalski, ale teraz zwę się Widmem Złego Pana. Wiem wyglądam
strasznie, ale to wszystko kara, za to co robiłem za życia. Przeze mnie ginęli ludzie. W Wigilię, na-
wet wtedy, kiedy powinniśmy obdarowywać się miłością, ja byłem egoistą i kobietę z dzieckiem
wysłałem na śmierć- duch zaczął opowiadać o swoich okrucieństwach. Wzruszyło mnie to, że te-
raz chciałby się zmienić, cofnąć czas, naprawić wszystkie błędy, ale już za późno. Gdy skończył,
wszyscy zaniemówili. Było tak cicho, że słyszałam bicie własnego serca.
-Czy możemy ci jakoś pomóc?- spytał Lucek, który również był wzruszony i smutny.
-Nie. Mi nie da się pomóc. Ale przyszedłem was ostrzec. "Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
temu człowiek nic nie pomoże" a karą za to jest wieczne pragnienie i głód. A gdy myślę, że jednak
mogę coś zjeść, na przykład to, co przyszykowaliście na stole, ptactwo wokół mnie zje to na moich
oczach. Oni są tymi, których zabiłem. Nie wybaczyli mi tego, dlatego męczę się tak przez wieki i
męczyć się będę dalej. Dlatego pamiętajcie, bądźcie dobrymi ludźmi!- po tych słowach znikł.
-Eh...- westchnął Lucek- Przywołajmy ostatniego ducha i wracajmy do domów. Zapalcie
wszystkie świece i podajcie mi kadzidło- Wszyscy po kolei podchodzili do mnie, a ja podpalałam
Str. 7
Czasopismo Uczniów Gimnazjum w Baniosze
zapałkami świecę. Gdy skończyłam, Lucek znów rzekł- Niech się ujawni duch pośredni i
powie nam czego potrzebuje!
Nie wiadomo dlaczego Łukasz zaczął śpiewać refren piosenki Kultu pt "Baranek".
Wszyscy popatrzyli na niego z ogromnym zdziwieniem.
- Nie widzicie jej? Jest cudowna- i wskazał palcem na ścianę za sobą. Zauważyli-
śmy. Dziewczyna na prawdę była ładna i wyglądała tak jak śpiewał Łukasz.
-Cześć wszystkim!- powiedziała tka jak gdyby nigdy nic.- Jestem Zosia.
Musiałam się do niej odezwać, bo Lucek zupełnie był już w innym świecie, jak i
reszta chłopaków.
- Witaj, czego potrzebujesz aby dostać się do nieba?- starałam się mówić poważ-
nie jak wcześniej Lucek.
- Nie będę rozwijać swojej historii, bo nie ma to teraz znaczenia. Wiedzcie tylko,
że jako młoda dziewczyna ignorowałam zaloty moich kolegów, po prostu byłam egoist-
ką. Dlatego też przychodzę z prośbą, aby chłopcy zebrani tutaj ściągnęli mnie na ziemię
i poigrali ze mną choć chwilę- Chłopaki, jak to oni zabrali się do roboty.
- Dziękuję- odparła Zosia- Moją karą było bycie samą i wieczna nuda to coś
okropnego, więc pamiętajcie: "Kto nie dotknął ziemi ni razu, ten nigdy nie może być w
niebie". Jeszcze raz dziękuję.- Chłopcy ą puścili, a ona pofrunęła do góry i zniknęła.
- Dobra, to już koniec na dziś. Niech zostanie ze mną Aga, Łukasz, Paweł, Małgo-
sia i Basia. Pomożecie mi sprzątać.
- Tak jest Panie Lucjanie- zakpiła Małgosia. A my buchnęliśmy śmiechem. W koń-
cu potrzeba nam dzisiaj trochę humoru. Gdy wszyscy wyszli zaczęłam zbierać ze stołu
wszystkie smakołyki. Nagle drzwi trzasnęły.
- Co to było?- zapytałam. Za plecami Basi pojawił się Przemek- chłopak, któremu
kiedyś Basia się podobała. Zginął w tamtym roku nad rzeką. Utopił się, bo popisywał się
przed Basią i kolegami.
- No witaj Basiu!- powiedział- Widzę, że dobrze się bawisz.
-Aaaa!- krzyknęła Basia- Zostaw mnie w spokoju. Za życia mnie męczyłeś i teraz
też! Zostaw mnie w końcu w spokoju powiedziałam!
- Ehh... A ja cię tak kochałem- po tych słowach rozpłynął się w powietrzu. A Basia
jak to Basia nadal pozostała zimną egoistką. Po 30 minutach skończyliśmy sprzątać.
- No w końcu- rzekł Lucek- Możemy iść do domów. Do zobaczenia w poniedziałek
w szkole!- Wszyscy powoli wyszliśmy z budynku i każdy poszedł w swoją stronę. I tak
właśnie zakończyłam swoje tegoroczne Dziady.
Agnieszka Furmańska
Str. 8
Marta Guza
Czasopismo Uczniów Gimnazjum w Baniosze
Czas Present Perfect składa się z następujących elementów:
Przykładowe zdania:
Present Perfect to czas, który sprawia sporo trudności początkującym
uczniom, głównie ze względu na to, że nie ma polskiego odpowiednika.
Jest to czas łączący w pewien sposób przeszłość z teraźniejszością. To co
go charakteryzuje, to ścisły związek z teraźniejszością, a stosujemy go w
następujących sytuacjach:
czynność, która dopiero co się zakończyła i nie ma podanego kon-
kretnego momentu w przeszłości
skutek czynności przeszłej widoczny w teraźniejszości
czynność, która rozpoczęła się w określonym momencie w przeszło-ści, ale trwa do chwili obecnej
czynność, która rozpoczęła się w nieokreślonym momencie w prze-
szłości, ale trwa do chwili obecnej
czynności przeszłe, w których nie zaznaczono kiedy miały miejsce
Str. 9 Paulina Grabowska
Czasopismo Uczniów Gimnazjum w Baniosze
Choć nie jestem milionerem,
Choć nie jeżdżę land roverem.
Chociaż rzadko pijam whisky,
Nie wyglądam jak Olbrychski.
Chociaż nie używam Ace,
Ani ubrań od Versace.
W piłkę nie gram jak Gadocha,
Walentykowe wierszyki
Pół jabłuszka, pół cytryny
Słodkie usta u dziewczyny
Gdy je chłopiec pocałuje
To się miesiąc oblizuje
Dzień Świętego Walentego
To dzień dobry dla każdego!
W tym dniu wszyscy to wyznają,
Że chcą kochać i kochają!
W dniu Walentynki niosę nowinki,
Z e serce moje jest na zawsze Twoje.
Takie wyznanie przyjmij, kochanie,
A potem niech się, co ma byc , stanie!