Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony...

88

Transcript of Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony...

Page 1: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,
Page 2: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,
Page 3: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

NR 4(10) 2009 NESTOR Czasopismo Artystyczne

Wydawca:Oficyna Wydawnicza „ELIPSA”ul. Piłsudskiego 2, 22-300 Krasnystaw, tel. 082-576 6009,Konfederacja NESTOR e-mail: [email protected]ż elektroniczny:„TamgaGraf”, ul. Szymonowicza 29, KrasnystawDruk: Wydawnictwo „ROMAR”, ul.Poniatowskiego 20, Krasnystaw

Nakład sponsorowany przez:Starostwo Powiatowe w Krasnymstawie, Urząd Gminy w Łopienniku G.Przedsiębiorstwo ENERGOREMONT w Krasnymstawie

1

Spis treści Spis treści

Słowo redaktora ...................................................................... 2

Krasnostawski zamek królewski - piastowskie korzenie... ...... 3

Z XVI-wiecznej historii Krasnegostawu... .............................. 8

XVIII-wieczny teatr jezuicki w Krasnymstawie... ................... 10

Bohaterowie tamtych dni ...................................................... 11

Poezja ................................................................................ 14

Miejsce z opowieścią - Baraki ............................................... 15L

Powstanie i pierwszy rok działalności krasnostawskiejbezpieki ................................................................................18

A kim ja byłam? Byłam tylko sanitariuszką u „Łopaszki” ..... 24

Poezja ................................................................................. 30

Józef Nikodem Kłosowski (1904-1959) Działacz ludowy .... 31

Gdzie się kończy tęcza? ................................................... 38

Poezja ................................................................................... 41

W dzień końca świata ......................................................... 45

Zima ................................................................................. 47

Postać Pierrota w literaturze i w sztuce ............................. 49

Dlaczego wszyscy w Krasnymstawie muszą pisać... ........ 51

Poezja ................................................................................ 52

Księga (U)Rodzaju ............................................................. 53

Poezja ................................................................................... 54

Krople słońca ................................................................... 54

Maria Teresińska i Jan Wieczorek w lubelskiej Galerii... ... 54

Poezja ................................................................................. 56

A. D. Misiura

Zbigniew Atras

Kazimierz Stołecki

Agnieszka Szykuła-Żygawska

Lucjan Cimek

Wacław Gutowski

idia Jurkiewicz

Daniel Piekaruś

wywiad Grzegorza Polikowskiego

Józef Nikodem Kłosowski

Adrian Uljasz

Alicja Wiech

Krzysztof Kulig

Magdalena Krupa

Magdalena Krupa, Katarzyna Hać

Mirosław Iwańczyk

Mariusz Kargul

Dominika Tchórz

Edward Franciszek Cimek

Andrzej D. Misiura

Waldemar Michalski

Małgorzata Łobejko

Trakty niepokojące .............................................................. 56

„To jest ewenement na wielką skalę” - Stasiuk o Bojarczukui ziemi krasnostawskiej ....................................................... 57

Bliska sercu ........................................................................ 61

Poezja .................................................................................. 61

Poezja ................................................................................ 62

Ponad zgiełkiem świata ...................................................... 62

2012 według Hollywood ..................................................... 63

Prośba o 1 % podatku... .................................................... 64

Ziemianie lubelscy ............................................................ 64

„Zakaz przekraczania granicy” ............................................ 66

„Pisać, to rysować swoje mandale” .................................... 67

„Nestor” w Wawrzynie ........................................................ 68

Fraszki ................................................................................ 69

Nagrody literackie na Święto Niepodległości ..................... 69

Jesień nad morzem - Kołobrzeg ........................................ 70

Nauvoo - miasto mormonów ............................................... 74

Poezja ............................................................................... 80

Wyłom .................................................................................... 81

Kamieńska trwa .................................................................. 82

Siejba Nowosada .............................................................. 82

Nasi przyjaciele ................................................................... 83

Andrzej D. Misiura

rozmowa Mariusza Kargula

Lidia Jurkiewicz

Bogumiła Prymaczuk

Anna Nogaj

Dariusz Włodarczyk

Henryk Radej

Agnieszka Szykuła-Żygawska

Bożena Fornek

Bożena Fornek

Stanisław Koszewski

Elżbieta Szadura-Urbańska

Waldemar Michalski

Wojtek Miężał

Aleksander Bernat

Henryk Radej

Redagują:Andrzej David Misiura (redaktor naczelny),Tadeusz Andrzej Kiciński (z-ca redaktora naczelnego)Wiesław Krajewski (sekretarz redakcji)Henryk Wróbel (skład i łamanie)Stale współpracują:Alicja WiechMariusz KargulDariusz WłodarczykHenryk Radej

Redakcja nie zwraca materiałów niewykorzystanych.Zastrzega sobie prawo wprowadzania zmian i skrótów.Dziękujemy Autorom, którzy zrezygnowali z honorariówza swoje publikacje w niniejszym wydaniu.

Page 4: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Wstęp Wstęp

S

2

łowo redaktora

Ponad 8 tysięcy egzemplarzy to łącznynakład dziesięciu wydań . Prawie 700 stronwypełnionych drobnym drukiem przez blisko 200autorów prozy, poezji, reportaży, relacji, wywiadów,wykładów, recenzji, esejów, szkiców, felietonów,wspomnień, opracowań literackich, historycznychitd. Krótko mówiąc - na łamach naszegoczasopisma zaistniały wszystkie formy dzien-nikarskiej i literackiej wypowiedzi. Dołączają donich autorzy fotografii i prac plastycznych.Redakcja nieustannie czuwa, aby wszystkozapisane zostało ciekawym i wartościowymjęzykiem, aby mogło być czytane z jednakowymzainteresowaniem niezależnie od mijającegoczasu. Stara się zachować niezależnośćspołeczno-polityczną, ale zawsze jest admiratorempatriotyzmu. Czasopismo postawiło sobie za celodkrywanie historii i dokumentowanie działalnościartystycznej. Dzisiaj z pewnością możemy uznać,że spotyka nas niekłamany zaszczyt współpracy zwieloma świetnymi autorami. To dzięki nimumacnia się nieustannie. Jednakże na niewielezdałyby się nasze starania, gdyby nie przyjacielska

Nestora

Nestor

postawa Starostów Krasnostawskich, albowiemdzięki ich zrozumieniu, możemy ciągle egzystować.Zdecydowanie wspierają nas także przy każdymwydaniu właściciele drukarni ROMAR - Romani Marian Furmankowie, oraz legenda lokalnejpoligrafii - Henryk Wróbel. Do naszych przyjaciółzaliczamy jeszcze większość wójtów ościennychgmin i kilku przedsiębiorców. Z wdzięcznościąwymieniamy ich wewnątrz numeru.

Zrobiliśmy wspólnie kawałdobrej roboty, a kogo zabrakło - niech dzisiaj żałuje.Kto mówił sekretarce: -stracił jeszcze więcej.

ciągle jest pismem gratisowym,ponieważ przez szacunek dla pracy autorów iwartości publikowanych materiałów powiniendocierać do wszystkich zainteresowanych. Takżedo nauczyciela, który kiedyś wprawił moją córkę wosłupienie, mówiąc:

PS 9 listopada 2009 roku, z rąk Longina JanaOkonia Honorowego Prezesa Związku LiteratówPolskich w Lublinie, otrzymałem Brązowy WawrzynLiteracki za całokształt twórczości. SzanownyPanie Longinie - to wyróżnienie przynosi mizaszczyt. Dziękuję.

Kochani,naprawdę warto było!

Nie ma mnie dla „Nestora”!

Nestor

Nie rozumiem dlaczego twójojciec robi tę gazetę, a potem za darmo rozdaje?!

Andrzej David Misiura

Premiera po raz trzeci

Zaledwie po roku od wystawienia „Chaty zawsią”, a później „Zełżyj po trzykroć”Amatorski TeatrPokoleń w Siennicy Różanej przedstawił„Misterium Pańskie”. Trzecia z kolei premiera i tym

razem odniosła sukces, a odbyła się 9 stycznia2010 roku w czasie tradycyjnego kilkusetosobo-wego Opłatka Gminnego w rodzimej miejscowościzespołu. Spektakl wg. Tytusa Czyżewskiegozrealizowano w rekordowym terminie 5 tygodni!Wzięło w nim udział ponad 100 wykonawców!Adaptacji literackiej widowiska podjął się AndrzejDavid Misiura, a zadań głównego reżysera TadeuszAndrzej Kiciński, obaj od początku związani zAmatorskim Teatrem Pokoleń.

Foto

:A

nna K

ow

alik

Page 5: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia

3

Krasnostawski zamek, to temat mało znany

i zagadkowy. Po wielkiej, królewskiej budowli pozo-

stało tylko miejsce, na którym się niegdyś wznosił,

czyli teren zajęty obecnie przez amfiteatr, warsztaty

oraz boisko sportowe Technikum Mechanicz-

nego, i kilka elementów kamiennego wystroju, jak

na przykład nadproże ze słynnej bramy zamkowej,

przez którą Jan Zamoyski wprowadził arcyksięcia

Maksymiliana Habsburga, znajdujące się w domku

gotyckim księżnej Izabeli Czartoryskiej w

Puławach. Drugą, największą chyba pamiątką z

krasnostawskiego zamku jest fragment późno-

gotyckiego portalu z napisem ,

wmurowany w narożnik pałacyku biskupiego w

Krasnymstawie. W zbiorach krasnostawskiego

muzeum znajduje się jeszcze kilka fragmentów

ozdobnej, zamkowej kamieniarki. I to wszystko. Do

dnia dzisiejszego nie odnaleziono żadnych

widoków, czy też planów królewskiego zamku z

okresu jego budowy oraz kolejnych lat, gdy był

odbudowywany i przebudowywany po wojennych

zniszczeniach. Jedynie dwie akwarele Z. Vogla

przedstawiają wygląd zamku i najbliższego

otoczenia, jednak pochodzą one z lat 1794 i 1810,

czyli okresu poprzedzającego jego całkowity

upadek i ruinę. W dodatku ukazują najprawdo-

podobniej tylko część dawnego zamku, odbudo-

waną ze zniszczeń. A przecież była to budowla

wielka i wspaniała, największa ozdoba

królewskiego miasta, jakim był Krasnystaw.

Verbum Domini

Zamek został wzniesiony po roku 1366 napolecenie Kazimierza Wielkiego, ostatniego króla zdynastii Piastów. Miał on wejść w skład planowanej,wschodniej linii umocnień obronnych, strzegącejbardziej zagrożonych odcinków granic państwa.Zamek zbudowano z kamienia i cegły, w stylugotyckim, nad brzegiem Wieprza, 700 metrów napołudnie od starego grodu zwanego Szczekarzew,który już w XIV wieku był znaczącym ośrodkiemosadniczym o charakterze miejskim, leżącym naważnym szlaku handlowym i posiadającym dwieświątynie: kościół katolicki oraz cerkiew prawo-sławną. Ze starych opisów i dokumentówlustracyjnych wynika, że zamek wzniesiono naplanie kwadratu, z basztami w narożach. Dlazwiększenia obronności otoczono go fosąwypełnioną wodą, zaś w celu zabezpieczenia jejodpowiedniego poziomu, wykopano w pobliżuzamku bardzo duży staw, a wody Wieprzaspiętrzono, przegradzając go groblą, KrólKazimierz Wielki, doceniając strategicznepołożenie Szczekarzewa, zbudował zamekzaliczany do większych i obronniejszych na terenieówczesnej Polski. Zapewne miał on spełniać nietylko funkcje obronne, ale być też siedzibąorganizowanych urzędów i sądownictwa, podobniejak większość zamków fundowanych przezKazimierza Wielkiego.

Jak dokładnie wyglądała ta wspaniała,królewska budowla - niestety, nie wiadomo, bo brakdokumentów z tego okresu przedstawiających lubopisujących jego pierwotny wygląd, a historiazamku, jak i miasta, była bardzo burzliwa wdosłownym tego słowa znaczeniu. Wiele razy byłpalony, a nawet burzony. Później go odbudo-wywano i przebudowywano, wzmacniając jegoobronność. Uważa się nawet, że na przestrzeniwieków, w Krasnymstawie istniało kilka zamkówróżniących się wyglądem, a nawet miejscempołożenia, chociaż zawsze zajmowały terenwcześniej określony. Pierwsze zniszczeniakrasnostawskiego zamku nastąpiły w okresienajazdów tatarskich na Polskę w latach 1449, 1490,1499 i 1500. Wtedy to zamek uległ znacznej ruinie.

rasnostawski zamek królewski- piastowskie korzenie miasta

Z. Vogel, Zamek krasnostawski 1794.

Mapa

Historia

K

Zbigniew Atras

Page 6: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

4

Jednak jego znaczenie obronne musiało być duże,

bo już w roku 1505 król Aleksander Jagiellończyk

odbudowuje zamek według najnowszych zasad

sztuki fortyfikacyjnej, otaczając go dwoma

pierścieniami wałów i fos. Posiadał on niezależny

od miasta system obronny. Główny bastion

zamkowy zwrócony został na wschód. Do zamku

prowadziły dwie bramy. Była to budowla znacząca,

bo na liście polskich miast murowanych z XVI

wieku, posiadających zamki, wymieniono tylko

Kraków, Sandomierz, Lublin, Krasnystaw, Poznań,

Konin, Płock, Warszawę, Pułtusk, Lwów, Przemyśl,

Krosno i Kamieniec Podolski. Pierwszy znany opis

krasnostawskiego zamku pochodzi z 1560 roku

i zawiera go „Inwentarz pożytków Starosty

Krasnostawskiego” spisany po śmierci starosty

Mikołaja Bogusza. Mówi on, że droga do zamku

wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony

miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku

prowadziło przez bramę murowaną, mijając po

drodze mur wewnętrzny wokół dziedzińca. Dalej w

murze znajdowały się wrota drewniane

prowadzące na dziedziniec zamkowy. Zamek

zbudowany był z cegły, a pod nim znajdowały się

piwnice. Wejście do piwnic, izb zamkowych i na

piętro prowadziło z sieni bramy zamkowej. Ta

część zamku nakryta była dachem gontowym. Na

lewo od sieni biegł mur, po którym przechodziło się

do pokoju królewskiego poprzedzonego sionką. Z

sionki prowadziło też wejście do „nowego domu”,

który „JKMość Zygmunt II August, przy bytności

swej dał zbudować”. Tę część domu zbudowano z

drewna na murowanym fundamencie, a pod drugą

były położone zręby. Nowy dom składał się z sieni z

kominem murowanym, izby sypialnej bez okien, z

łożem, stolikiem, ławami, i miał podłogę z cegły.

Dalej mieściły się dwie komnatki, jedna z kominem.

Z niej prowadziło wejście na mur, ku basztom „aż

ku drugiemu murowi, co zamek otacza wkoło”. Przy

murze mieściła się kuchnia oraz stajnia z piętrem,

na którym było 19 komórek dla czeladzi. Przy stajni

znajdowała się „izba biała” z sienią wyposażona w

ławy, dwa stoły i trzy przyławki. Od tej izby biegł mur

przy wieży (na rogu od rzeki). W wieży mieściła się

komnata z kominem murowanym i z dwojgiem

drzwi, a na górze - druga komnata z kominem oraz

stołem, ławkami, dwoma włoskimi stołkami i przy-

ławkiem. Obok wieży znajdowała się furta

prowadząca do rzeki. W skład zabudowy zamku

wchodziła też piekarnia, kuchnia grodzka oraz dom

starości - piętrowy, pokryty dachem gontowym, od

którego biegł mur do bramy zamkowej.

Drugi znany dokument lustracyjny,datowany jest na dzień 9 kwietnia 1572 roku isporządzony zosta ł po śmierci starostykrasnostawskiego Mikołaja Łaskiego. Opisuje onzamek murowany, obwiedziony dooko łaprzekopem, przez który prowadzi do zamku most.Obok znajduje się stajnia i domek dla kowala. Dalejbyła brama zamkowa z dwiema komorami, a po jejprawej stronie - mur i wieża murowana z armatązamkową. „Mur idzie do domu wielkiego,murowanego. Z obu stron domu wieże. W nichpiwnice na każdą stronę po 4, a 9 pod wieżą. Naddolnymi „drugie sklepy”, na nich gmachy… czwartegmachy. Po prawej stronie bramy dwie basztymurowane, niezakryte”. Opis wymienia uzbrojeniezamku: 4 działka spiżowe na kołach, 14 hakownicze stemplami, 13 rusznic, 11 kul żelaznych dodziałek.

Sam zamek i budynki w obrębie murów byływ złym stanie. Pomieszczenia zaniedbane, a oknabez błon. W 1575 roku Tatarzy ponownie zniszczylikrasnostawski zamek, lecz w następnych latachzostał on całkowicie odbudowany, a nawetrozbudowany. Po roku 1586 prace remontoweprowadzono z myślą o stworzeniu tu rezydencji dlaAnny Jagiellonki, wdowy po królu Stefanie Batorym,lecz w wyniku stanowczych protestów królowej niedoszło do tego. Były to jednak lata największejświetności krasnostawskiego zamku, w którychzapisał się on na kartach nie tylko polskiej historii. W1588 roku Jan Zamoyski pokonał w bitwie podByczyną wojska arcyksięcia MaksymilianaHabsburga, pretendenta do polskiego tronu.Pokonany arcyksiążę trafił do niewoli i zostałosadzony w krasnostawskim zamku. Duży wpływna uwięzienie arcyksięcia w Krasnymstawie miałabliskość Zamościa, a także to, że bezpośredninadzór nad przeciwnikami politycznymi królaZygmunta III Wazy sprawował najbliższy przyjacielJana Zamoyskiego, późniejszy wojewoda lubelskiMarek Sobieski. Ważną rolę odegrało położeniezamku, jak i jego zabezpieczenia obronne orazstandard wyposażenia. Nuncjusz papieski Arnibal zKapni w liście do kardynała Montalto pisał:„Uradzono nareszcie, że nie wstępując do KrakowaPan Kanclerz zaprowadzi Maksymiliana na Ruś, dozamku zwanego Krasnymstawem, nader warow-nym z położenia swego, a do tego dobrzeupatrzonego”. Maksymilian Habsburg, arcyksiążę,syn Maksymiliana II Habsburga CesarzaRzymskiego Narodu Niemieckiego, tytularny jużwówczas (koadiutor) Wielki Mistrz Zakonu SzpitalaNajświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego, czylizakonu krzyżackiego, niedoszły pretendent dokorony polskiej został osadzony w honorowejniewoli na zamku w Krasnymstawie. Zamieszkał w

Page 7: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

5

narożnej, północnej, kwadratowej baszciebramnej, zwanej odtąd maksymilianowską, aapartament więźnia składał się z dwóch pokoi.Zamku zamienionego w prawdziwą fortecę,strzegło dniem i nocą 300 żołnierzy. Arcyksiążęprzebywał w Krasnymstawie prawie półtora roku,otoczony wszelkimi wygodami i traktowany znależnymi honorami. Przyjmował wizyty obcychposłów i dostojników kościelnych. Gościł wZamościu w czasie karnawału i został ojcemchrzestnym hetmańskiego syna. Na zamku częstoprzebywał Jan Zamoyski i inni przedstawicielewielkich rodów polskich. Wyprawiano liczne uczty ibale. 20 maja 1589 roku na krasnostawski zamekprzybył król Zygmunt III Waza na czele orszakuzłożonego z 6 tysięcy ludzi. Przywitanie zarcyksięciem nastąpiło na dziedzińcu zamkowym.W spotkaniu uczestn iczy l i i p rzys ięgęMaksymiliana przyjęli: nuncjusz papieski, posełcesarski, biskup wrocławski, ks. kardynał, 4biskupów polskich, rada koronna i wojewodakrakowski. Maksymilian zrzekł się pretensji dokorony polskiej. 28 lipca został uwolniony i whonorowym orszaku odprowadzony do granicypaństwa.

Kolejne lata przyniosły konflikty zbrojne zeSzwecją i powstanie kozackie na Ukrainie. Walkiobjęły tereny powiatu krasnostawskiego i odcisnęłyswe niszczące piętno na królewskim zamku.Lustracja starostwa z roku 1659 podaje, żezniszczony zamek poddawano wówczas remon-towi. Był on otoczony murem, a brama zprzejazdem nosiła nazwę maksymilianowskiej. Wbramie tej mieściły się dwie izby i komnaty, którepopalone, wymagały remontu. Z bramy prowadziłoprzejście do pokojów, także zniszczonych, wktórych odbywały się sądy. Zamek właściwy byłbudowlą trójkondygnacyjną. Na dole znajdowałysię „izby stołowe, drugie pokoje z komnatamii alkierzami, górna także z alkierzami i komnatamipokojowymi, sklepy dalsze pod izbami murowane”.W czasie spisywania inwentarza, pomieszczeniazamkowe gruntownie remontowano, wstawiającpiece, okna, posadzki i kominy. W celupodźwignięcia miasta i zamku z ruiny, królowiewydawali przywileje mające pomóc w odbudowie.Jan Kazimierz zezwolił na budowę mostu i pobie-ranie myta. Jan III Sobieski dopuścił do wyrębudrzew z lasów starostwa, w zamian za świadczeniaprzy odbudowie. Zapewne wówczas wybudowanopołudniowe skrzydło zamku. „Lustracja Starostw,Dzierżaw i wszelkich Królewszczyzn w ZiemiChełmskiej, Powiecie Krasnostawskim” z 4 sierpnia1765 roku prowadzona przez Józefa z RomanowaRomanowskiego, pisarza ziemskiego chełm-skiego, ukazuje zamek już odbudowany, po-większony i przebudowany. Wjazd do zamkup ro wa dz i ł p r ze z bram , ko o ko c io aę ł ś ł

i klasztoru Augustianów. Za mostem znajdowała siędruga brama i furtka. Zamek „krzyżową strukturą zcegły murowany” był po lewej stronie. Wejście nagórę, na galerię wiodło po nowych schodachsosnowych, z dębowymi poręczami. Z galeriiwchodziło się na zamkowe sale. Z opisuposzczególnych pokojów wynika, że wszystkiepomieszczenia zostały gruntownie przebudowane.W oknach znajdowały się szklane szyby, a nie błony,jak w okresach poprzednich. Wstawiono nowepiece kaflowe, podłogi z drewna, a ściany „wapnem ikijem wytynkowano”. Inwentarz wymienia piecsaskiej roboty wystawiony w jednej z komnat.Pojawia się też wzmianka o kaplicy zamkowej,archiwum pańskim i archiwum grodzkim. Zamekkryty był nowym dachem gontowym, a ścianywieńczyła koronka z muru. Obok zamku znajdowałasię drewniana oficyna przy murze, a za nią kuchnia ipiekarnia. Od wymienionych budynków prowadziładroga do wieży maksymilianowskiej, „przez którą zzamku do sądu z dawna gościniec Lubelskiwyjeżdżony, obok murów, które w kwadrat zeznakami rezydencji, już dawno przez Szwedówopustoszonych stoją”.

Wspomniany wyżej Inwentarz ukazujenowy, przebudowany zamek w jego najświet-niejszym okresie. W Inwentarzu spisanym wKrasnymstawie w dniu 12 kwietnia 1782 rokuwspomina się o zniszczonym moście murowanymprowadzącym do zamku. Zamek z tego okresu byłbudowlą murowaną, skierowaną frontem nawschód. Wejście do budynku prowadziło poschodach na ganek na pierwszym piętrze. Wkolejno opisanych salach odnotowano częściowozepsute podłogi i posadzki, a w wielu oknachbrakowało szyb. Niektóre pułapy wymagały„znacznej bardzo reparacji”. Część okien zabitabyła deskami, a pewna liczba komnat, zwłaszcza nadrugim piętrze, od dawna „stała pustkami”. Zamekpokrywał dach łamany, a mury wieńczyła attyka.Opisane zniszczenia nastąpiły prawdopodobnie wczasie wojny domowej podczas konfederacjibarskiej. Inny przekaz z 1782 roku, to wspomnieniebp. Ignacego Krasickiego z jego podróży zWarszawy do Galicji. Pisze on: „Zatem Krasnystaw -szedłem do zamku, gdzie mi pokazano rozwalinygmachu i powiadano o tym, który w nim niegdyśprzebywał”. W pięć lat później, w marcu 1787 roku,w krasnostawskim zamku zatrzymał się królStanisław August Poniatowski z dworem, w czasiepodróży do Kaniowa. Gdyby zamek był w ruinie,królewski orszak nie mógłby w nim przebywać.Należy zatem przyjąć, że wspomnienie bp.Ignacego Krasickiego ukazuje ruiny dawnegozamku z wieżą maksymilianowską obok, lubczęściowo na murach którego znajdował się zamekznany z rysunków Vogla, wyglądający jakrezydencja, a nie ufortyfikowana twierdza z XIV- iXV-wiecznych przekazów.Opispodróżykrólewskiej,

Page 8: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

6

pióra bp. Adama Naruszewicza podaje, żeStanisław August przybył do miasta 4 marca odrugiej po południu. Na zamku przyjmowali gomiędzy innymi kasztelan chełmski Poletyłło, nowystarosta krasnostawski August Kicki, poprzednistarosta Tomasz Stamirowski, sufragan ks.Kochanowski, starosta chełmski Węgleński.Naruszewicz pisze: „zamek ten starożytny, wcałości swej utrzymany zawsze i murami nowymipowiększony, dostatecznym był dla wygody JegoKrólewskiej Mości i objął wszystkich domowników isług”. 5 marca przybyli ordynatowie Zamoyscy,wydano uroczysty obiad, a po wysłuchaniu mszyorszak królewski ruszył w dalszą drogę. Ostatnialustracja z roku 1789 wspomina, że stanpomieszczeń zamkowych nie uległ zmianie, awieża maksymilianowska popada w dalszą ruinę.11 czerwca 1794 roku w czasie wojny polsko-rosyjskiej, wojska moskiewskie zajęły miasto.Wtedy to w nieustalonych okolicznościach zamekkrasnostawski uległ spaleniu. W krótkim czasiepopadł w całkowitą ruinę. Nie było już polskiejpaństwowości, królewskich przywilejów iodbudowy. Zadaniem zaborców było niszczeniekraju. W 1811 roku Krasnystaw i jego zamek strawiłogromny pożar. Spłonęło 125 domów w mieście, aocalało 38. „Projekt do przyszłego wymurowanialub zbudowan ia po zgo rzen iu M ias taKrasnegostawu” z dnia 10 września 1811 rokuzawiera informację, że miasto już dwakroć byłopalone przez Kozaków Chmielnickiego i przezSzwedów, jednak przez swoje dogodne położeniedźwigało się ze zgliszcz. W tym dokumenciepodano, że zamek zburzony był w 1794 roku przezMoskali, jednakże z pomocą rządu może byćjeszcze zreperowany. W „Raporcie Dozorcy Miast”z dnia 30 listopada 1813 roku zawarte są uwagi,które ostatecznie przesądzi ły o losachkrasnostawskiego zamku. Zawierały one analizęogromnych kosztów odbudowy zamku i innychspalonych budowli jak katedra, czy cerkiew, iwnioskowały o odstąpienie od realizacji tegoprojektu. Materiały budowlane z tych obiektówpostulowano wykorzystać do odbudowy miasta.

Kolejne lata przyniosły całkowitą zagładęzamku, obronnych murów miejskich z basztami ibramami, starej katedry i cerkwi. Z rozbieranychobiektów odzyskiwano materiał, odbudowywanokamienice miejskie i utwardzano ulice. Julian UrsynNiemcewicz przebywał w Krasnymstawie w 1816roku, a swoje wspomnienia zamieścił w „Podróżachhistorycznych”. Pisał w nich: „niegdyś z wspaniałymzamkiem, obwiedzionym murami po większejczęści, równie jak i domy, z wapiennegokamienia… poszedłem zamek ten oglądać. Jużtylko dwie z niego ściany zostały, świadczącejednak piękną strukturę gmachu tego”. Taki był

koniec piastowskiego, królewskiego zamku wKrasnymstawie. Zamku królewskiego w pełnymtego słowa znaczeniu, bo gościli w nim, a nawetprzebywali dłużej (nawet po kilka miesięcy),prowadząc swą monarszą działalność (wieledokumentów królewskich datowanych jest wKrasnymstawie) królowie: Władysław Jagiełło,Władysław III Warneńczyk, Zygmunt II August,Zygmunt III Waza, Władysław IV Waza, Jan IIKazimierz, Jan III Sobieski i Stanisław AugustPoniatowski.

Analizując dostępne materiały, zwłaszczaikonograficzne, należy wspomnieć o obrazie„Krasnystaw, gub. Lubelska w XVII wieku”, któregoautorem był ks. Wacław Kapuść. Przedstawia onpanoramę miasta wraz z zabudową przedmieść iwidokiem zamku. Czworoboczny zamek znajdujesię tuż nad brzegiem Wieprza, na północ od miasta.W otaczającym go murze znajdują się trzy lubcztery baszty narożne i brama wjazdowa opółkolistym przejeździe od strony miasta. Obrazzostał namalowany prawdopodobnie na podstawiewidoku przedstawionego na starym drzeworycie,

Wacław Kupść, Panorama Krasnegostawu - XVII wiek.

Zamek z litografii Józefa Kośmińskiego.

Page 9: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

7

dwukondygnacyjnego zamku, z wieżami wnarożach. Opisy pomieszczeń wewnętrznychświadczą, że jest to zamek będący siedzibąstarosty. Czy jest to plan zamku w Krasnymstawie?Czy tak naprawdę wyglądał krasnostawski zamek?Przedstawione ilustracje i plany mają tyle samozwolenników, co przeciwników w temacie ichwiarygodności. Na podstawie posiadanychinformacji trudno o jednoznaczną odpowiedź.Prawdopodobnie jakieś nieznane dotychczasmateriały o zamku znajdują się na terenie Szwecji,gdzie zapewne trafiły wśród wywiezionych w czasiePotopu bibliotek augustianów i jezuitów. Być możecoś ciekawego znalazłoby się w Wiedniu na dworzecesarskim i w Niemczech w siedzibie zakonukrzyżackiego. Ciekawe dokumenty na tematnieistniejących już budowl i , jak zamekkrasnostawski, i wyglądu miasta z XVIII wiekuzawiera zapewne archiwum jezuickie w Watykanie.Z całą pewnością wiele informacji uzyskanoby poprzeprowadzeniu badań archeologicznych naterenie zamku. Jak na razie takie prace nie sąprowadzone, a nawet planowane, z powodu brakuśrodków na ich realizację.

Dzisiaj po wspaniałym zamku i innych,wymienionych wcześniej historycznych budowlachmiasta nie pozostało nic, a wielka szkoda, bo były toobiekty, świadczące o wielkości i wspaniałej historiiKrasnegostawu - miasta, które powierzchniąwewnątrz murów dorównywało Lublinowi, należałodo najlepiej urządzonych miast Polski i Litwy,przewyższało liczbą ludności i rozwojemgospodarczym stolicę ziemi chełmskiej, do którejnależało, czyli miasto Chełm, a na terenie międzyLublinem, a Lwowem nie miało sobie równych.

Zbigniew Atras

Literatura:1. Krasnystaw.Ryshistoryczny, KazimierzStołecki,

Puławy 2008.2. Nieistniejący zamek w Krasnymstawie, Ludwik

Grajewski.3. Czy plan kwadratowego zamku bastionowego,

znajdujący się w rękopisie Artylerii JózefaNaronowicza Narońskiego, przedstawia zamekw Krasnymstawie, Tadeusz Marian Nowak.

4. Dokumentacja i opracowania z zasobów

delegatury Wojewódzkiego Konserwatora

Zabytków w Chełmie.

który niestety zaginął. Innym, ciekawym obrazemjest litografia Józefa Koźmińskiego z I połowy XIXwieku, pt. „Jan Zamoyski bierze w niewolęArcyksięcia Maksymiliana pod Byczyną, miastemśląskim pokonanego roku 1588 i osadza go nazamku Krasnostawskim”. Widok dzieli się na dwieczęści. Dolna przedstawia moment, gdy pokonanyMaksymilian oddaje Zamoyskiemu swój miecz.Górna część przedstawia ufortyfikowany zamekotoczony murem w kształcie czworoboku. W murzeznajdują się baszty narożne. Zamek właściwy naplanie kwadratu, także z wieżami w narożach, jestwyższy niż mur obronny. Widok zamku dopełniaakcję dziejącą się na pierwszym planie i wskazujemiejsce uwięzienia Maksymiliana. Budowle zobrazu i litografii są bardzo podobne. Czyżbynaprawdę były to widoki krasnostawskiego zamku?Bardzo ciekawym dokumentem jest plan podpisany„Zamek Krasnostawski” znaleziony około 1640roku w rękopisie „Artylerii” Józefa NaronowiczaNarońskiego. Przedstawia on plan kwadratowego,

Plany zamku.

Page 10: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

8

Dokument z roku 1545, odsłania ciekawykonflikt natury etyczno-handlowej, w którym stronąbyli dwaj bardzo bogaci, krasno-stawscy mieszczanie pochodzenia ruskiego, braciaIwan (Iwaszko) i Olechno. Spór dotyczył tysiąca„czabańskich” (stepowych) wołów, które wzięli oniw komis od wołoskiego wojewody Piotra IVRaresza, obiecując zapłacić 3 tysiące czerwonychzłotych węgierskich (to kwota miliona dzisiejszychzłotych!). Zapłata bardzo się opóźniała. Wojewodazwrócił się ze skargą wprost do młodego królaZygmunta Augusta, którego znał jako wielkiegoksięcia litewskiego i jeszcze za życia królaZygmunta Starego, posyłał doń poselstwa.Poselstwo wojewody przybyło w roku 1545.Humennik soczawski Szeptelis i starosta szypińskiBurła jadący z listami, w Lublinie spotkali młodegokróla podróżującego do Krakowa. Zostali przezeńuroczyście przyjęci, lecz po odpowiedź odesłani doWilna, do powrotu króla z „Lachów” „z tychprzyczyn, iż JKMć natenczas na w. księztwielitewskiem, jako na osobnem państwie swemojczystem siedzi”. W sprawie skargi hospodara nakupców krasnostawskich Borzobohatych, młodykról uprzedził, że już polecił tę sprawę rozpatrzećna rokach wyznaczonych w Krasnymstawie, orazwymierzyćniezwłocznie należnąsprawiedliwość [1].

Oto fragment oryginalnego listu zawie-rającego odpowiedź króla, udzieloną posłomwojewody, listu zapisanego w księdze MetrykiLitewskiej:

Borzobohaci,

hospodar wasz wskazał czerez was doJeho korolewskoie Miłosti, żałujuczy y prosiaczysprawedliwosti na kupców Jeho Miłosti

, żeoni u hospodara waszoho wziali tisiaczu wołowczabanskich y mieli za to iemu dati try tisiaczyzołotych czerwenych whorskich, a toho ieszczeniezapłatili aż do sich czasów; ino Jehokorolewskaia Miłost, chotiaczy aby sia w tomhosudaru waszomu sprawiedliwost stała, pisatikazał listy swoi do kasztalana chołmskoho, starostylubomlskoho, pana Mikołaia Khrabi, a dokasz ta lana be l skoho pana Woy t i echaStarychowskoho, a do starosty krasnostawskohopana Bohusza … y rok Jeho Miłost pewnyi tomuprawu pokładaiet na dień światoho Michayłarymskoho świata, to iest' Sientiabria dwatcat'osmoho dnia pered światym Pokrowom za try dni,aby oni na tot rok do sia ziechali ytym kupcom krasnostawskimkazali pered soboiu stati y hosudaru waszomu o tyiwoły, o kotoryi na nich załużet, sprawiedliwostuczyniti. A w czom oni s prawa winny zostanut,

krasno-stawskich Iwana a Olechna Borzobohatych

KrasnohostawuBorzobohatym

to Jeho Milosti wielełim hosudaru waszomu bezomieszkania zaplatiti; y sarnim tymteż Jeho Miłost osobliwyi list swoy pisati wielel, abyoni na onyi rok pered tymi sud'iami Jeho Mitosti staliy hosudaru sia waszomu usprawiedliwili. i tyi listyswoi do tych sudiey y do kupców pisanyi szlet JehoMiłost czerez posłańca swoieho upiered was, ywyby o tom wiedali y toho roku pilnowali

w sprawie pomiędzy Piotrem, wojewodąwołoskim, a Iwaśko Barzobohatym, mieszczaninemkrasnostawskim, o pieniądze, potwierdzamy, żeonże Barzobohaty jest dłużny za woły wojewodywołoskiego

Borzobochaci, ludzie majętni zKrasnegostawu. Przyjęci za czasów ZygmuntaAugusta do herbu Koźlarogi (Jelita), od Zaleskiegorzeczonego Miedźwieć, który się wyniósł na Wołyńz sieradzkiej ziemie .Borzobohaci h. Jelita pochodzą z mieszczankrasnostawskich, a obdarzeni szlachectwem, oddóbr Krasne, które na Wołyniu posiadali,Krasieńskimi się zwali

Anusia Borzobohata-Krasieńska

Borzobohatym

[1].Spór o tysiąc czabańskich wołów został

rozstrzygnięty odrębnym dekretem królewskim,wydanym w Krakowie 16 II 1546 r. Dekret ówstanowił:

[2].Sprawa „czabańskich wołów” zmusiła króla

do osobistej interwencji i dochodzenia sprawie-dliwości. Rodzinie Borzobohatych jednak zupełnieto nie zaszkodziło. A nawet, można odnieśćwrażenie, przysporzyło im sympatii królewskiej (synOlechny został dworzaninem królewskim). W roku1554 uzyskała szlachectwo, o czym tak piszą wswych herbarzach Bartosz Paprocki i KasperNiesiecki:

[3,4] Adam Boniecki dodaje:

[5]. A tak nawiasem, AnusiaBorzobohata Krasieńska z Trylogii HenrykaSienkiewicza, wywodziła się z tej krasnostawskiejrodziny: (Ogniem iMieczem, t. 1 i 2, Potop, t. 1, 2 i 3, PanWołodyjowski), (wymowa - nie „Bożobohaty”, aleBor-zobohaty”, od ruskiego „bardzo bogaty”),

herbu Jelita, wywodziła się z mieszczankrasnostawskich pochodzenia ruskiego, nobilito-wanych w 1554 roku [6].

Świadectwa niezwykle intensywnej i bardzoszerokiej działalności braci Borzobohatych,znajdujemy także w innych przekazach histo-rycznych. Informacje o rodowodzie Borzobohatychzawiera następująca notatka [7]. Stefan, zawojenne zasługi od króla węgierskiego Macieja IKorwina otrzymał w roku 1482 herb, w Polscenazywany Gozdawa. Synowie Stefana byli napolskiej służbie. Jacek był później władykąwłodzimierskim. Od niego z kolei pochodząOlechno Jackowicz i jego brat Iwan o przezwiskuBorzobohaty. Pierwsze wzmianki o działalnościbraci dotyczą komór celnych. W roku 1533 kupcyzanieśli skargę do sądu na podwójną opłatę celną,

-

Kazimierz Stołecki

Z XVI-wiecznej historii KrasnegostawuSpór o „czabańskie woły”

Page 11: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

9

którą płacili w Zasławiu i ponownie w komorachcelnych łuckiej i krzemienieckiej. O wyzyskoskarżano Iwana Borzobohatego, celnikawołyńskiego. W księgach Metryki Koronnejzapisano:

[2]. W 1545 r. bracia Borzobohaci wzięli wdzierżawę myta w całym Podlasiu, razem zkomorami woskowymi i solnymi. Żaden z kupcównie mógł omijać komór celnych,

[8]. Wroku 1548, Iwan Borzobohaty kupił wójtostwo łuckieod królowej Bony i wspomniany jest w zapisachMetryki Litewskiej jako wójt łucki. W spisieurzędników wołyńskich wymienieni są obaj braciaoraz syn Olechny [9].

Krasieński Borzobohaty h. Jelita:klucznik łucki (1558-62), horodniczy łucki (1558-62), mostowniczy łucki (1558-62), wójt łucki (1548-66), celnik wołyński (1561-62), koadiutor władykiwłodzimierski i brzeskiego (1562-63), władykawłodzimierski (1564-65), władyka piński i turowski(1566-68), władyka łucki i ostrogski pod imieniemJona (1569-85), archimandryta żydyczyński (1569-82), zmarł w 1585.

: horodniczy łucki (1557),klucznik łucki (1557), mostowniczy łucki (1557),celnik wołyński, zmarł przed 29 V 1562.

: dworzanin królewski (1563),mostowniczy łucki (1563-1602) zmarł przed 29 IV1602.

W końcu roku 1562, Iwan JackowiczBorzobohaty został koadiutorem swego ojca,władyki włodzimierskiego Jacka, nazwany byłwładyką włodzimierskim i brzeskim już 1563. Wroku 1563 otrzymał od króla przywilej nabiskupstwo wołyńskie. W tym czasie doszło dosporu z królem o nierozliczenie się z ceł wołyńskich iinnych należności z klucza łuckiego. Możliwe, żeutrata przezeń urzędów była wynikiem konfiskaty.We wrześniu 1565 Iwan został siłą usunięty zwładyctwa włodzimierskiego przez nominatakrólewskiego Feodosia władykę chełmskiego ibełskiego, po tej dacie występuje bez urzędów. Wroku 1567 Iwan Jackowicz dostał przywilejkrólewski na prawosławną katedrę łucką,pozostając osobą świecką. W liście metropolity

4 października 1541. Braciom rodzonymOlechno i Iwaskowi Borzobohatym, obywatelomkrasnostawskim, od dnia [św.] Kaliksta (14października) roku 1541 oddaje się w dzierżawę narok, za 2530 florenów, cło chełmskie, czyli komorychełmskie do Krasnegostawu i Lubomli przenie-sione, w Ratnie, Rubiessowie i Lubaczowie, a takożcło włodawskie w Rudnie, Oxowie, Czernizinie iSliepczy

a jeśli by kto chciałmyta hospodarskie stare i nowe i komory woskowe isolne przejeżdżać bez cechów i bez kwitówmytników z towary abo, myta im nie zapłaciwszy,takich mają oni prawo zabierać w przemycie

Iwan Jackowicz

Olechno Jackowicz

Iwan Olechnowicz

kijowskiego Jonasza datowanym 21 X 1570nazywa się go mianowanym biskupem łuckim. Wroku 1571 wstąpił do stanu duchownego inazywano go: wielebny ojciec Jonasz (Iona),biskup władyka łucki i ostrogski, archimandrytażydaczyński [ ]. Po wielu kłopotach (oskarżany było niegospodarność i zagarnięcie majątkucerkiewnego [ ]), zmarł na wygnaniu w roku 1585.

Kazimierz Stołecki

Literatura:1. Aleksander Jabłonowski wydał,

,, Skład główny Gebertnera

i Wolffa, Warszawa 1878.2. Theodorus Wierzbowski,

.Tipis Officinae C. Kowalewski, VarsoviaeMCMV-MCMXI.

3. Bartosz Paprocki, ,wydanie Józefa Turowskiego, nakłademWydawnictwa Biblioteki Polskiej, Kraków 1585.

4. X. Kasper Niesiecki SJ, .W Drukarni Collegium Lwowskiego SocietatisIesu.

5. Adam Boniecki, , cześć I, tom II,Skład główny Gebethner i Wolff, Warszawa1904.

6. Władysław Zawistowski,Wydawnictwo Tower

Press, Sopot 1999.7.

, ,

2003.8. Aleksander Jabłonowski,

. Skład Główny Geberthnera i Wolffa,Warszawa 1910.

9. Antoni Gąsiorowski, red., Marian Wolski oprac.,

Biblioteka Kórnicka,Kórnik 2007.

10

11

.

10

11

SprawyWołoskie za Jagiellonów, akta i listy ŹródłaDziejowe, tom X

Matricularum RegniPoloniae Summaria, Partes I-V, a. 1447-1572

Herby rycerstwa polskiego

Korona Polska… 1728

Herbarz Polski

Kto jest kim w „Trylogii”Henryka Sienkiewicza?

Źródła dziejowe. TomXVIII, Polska XVI wieku pod względemgeograficzno-statystycznym, tom VI, cz. 3,Podlasie

Urzędnicy dawnej Rzeczypospolitej XII- XVIIIwieku, t. III, z. 5, Ziemie ruskie, Urzędnicywołyńscy XIV- XVIII wieku,

wersja elektroniczna http://www.rulex.ru

Елена Гдальевна Попова-Яцкевич,

Поляки в России: XVII-XXвв. Материалы международной научнойконференции, Кубанский ГосударственныйУниверситет, Краснодар

. Архив Юго-Западной Россіи, Tom 1. ВъУниверситетской Типографіи, Кiевъ 1859.

. Александр Александрович Половцов,Русский Биографический Словарь, Т. 8. Тип.Гл. упр. уделов, Санкт-Петербург 1897,

Польская шляхта в России: род Яцкевичейгерба „Gozdawa”

Page 12: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

10

Kościół katolicki od czasów powstania,sięgającego według tradycji I wieku n.e. byłświadomy powinowactwa istniejącego międzyStwórcą a człowiekiem, którego przeznaczeniemjest kontynuowanie Jego twórczej działalności. Zapomocą środków wyrazu artystycznego upow-szechniano Słowo Boże, postaci i wydarzenia zPisma Świętego. W okresie renesansu i barokusztuka stała się orędziem dążącym do tryumfukatolicyzmu. Powoływano nowe organizacje i ichplacówki, które miały upowszechniać dogmaty i po-budzać gorliwość religijną przez kaznodziejstwoi sztukę. Około 1540 roku powstał zakonTowarzystwa Jezusowego, którego przedsta-wiciele byli ukierunkowani na działalnośćkatechizacyjną. Upowszechnianiu Słowa Bożegosłużyły administrowane przez zakonnikówinstytucje, czynne w różnych dziedzinach życiarel igi jnego. Utworzono sieć seminariówduchownych i bractw religijnych. Miejscemkatechizacji były kolegia kierowane przezTowarzystwo Jezusowe, któro utworzyło systemj e d n o l i t e g o s z k o l n i c t w a . N a t e r e n i eRzeczypospolitej zakonnicy ci prowadzili szkołyśrednie i dwie akademie: w Wilnie i Lwowie.Konwent kształcił własnych architektów, rzeźbiarzyi malarzy.

W 1685 roku biskup Stanisław Święcickisprowadził o.o. jezuitów do Krasnegostawu.Zakonnicy mieli do dyspozycji nowo wybudowanykościół oraz klasztor. Miasto było wówczas stolicądiecezji chełmskiej i dużym ośrodkiem życiareligijnego. Przy klasztorze o.o. jezuitów w 1.połowie XVIII wieku znajdowała się siedzibabiskupstwa chełmskiego, funkcjonowało semi-narium i kolegium jezuickie oraz drukarnia. Teinstytucje wpłynęły na religijność wiernych wdiecezji chełmskiej i jej stolicy.

Z przekazów źródłowych wynika, że wlatach 1732-1750, a więc przez 18 lat wKrasnymstawie działał teatr jezuicki. Przy-puszczalnie był on skupiony przy kolegium.Niewiele wiadomo o repertuarze granych sztukoraz ich częstotliwości. Można jedynie przy-puszczać, że aktorami byli duchowni, a prezen-towanym sztukom towarzyszyła muzyka.

Wiadomo, że w programie nauczania o.o.jezuitów uwzględniano różne dziedziny sztuk - byłyone ważnym orędziem w upowszechnianiu SłowaBożego. Zwracano uwagę na sztuki plastycznei dźwięk.

1

2

3

4

5

Odważnym będzie stwierdzenie, że scenądla grywanych w teatrze jezuickim sztuk był kościółśw. Franciszka Ksawerego. Warto jednak zwrócićuwagę, że kościół jest bazyliką z okazałym chórem -dziełem XVIII- i XIX-wiecznych rzeźbiarzy.Elementy kompozycyjne chóru i ornamenty należądo stylistyki rokoko - wykonane zostały około 1770roku przez warsztat działający w szerokim zakresiew całej diecezji chełmskiej. Z 1. połowy XIX wiekupochodzą ich uzupełnienia. Na emporach chórui prospekcie usytuowano figury adorujących i gra-jących aniołów. Pośrodku aniołów znajduje sięrokokowa figura św. Cecylii - patronki muzykikościelnej.

Święta ta żyła na przełomie II i III wieku ponarodzinach Chrystusa. Jako chrześcijanka,złożyła ślub czystości. Mimo że zmuszono ją domałżeństwa z poganinem, nie złamała ślubu, alenawróciła swego męża i jego brata. Wszyscy trojeponieśli męczeńską śmierć przez ścięcie. W V w.ku czci św. Cecylii wzniesiono w Rzymie bazylikę, ztego stulecia pochodzi również antyfonabrewiarzowa, która zapoczątkowała patronatCecylii nad muzyką kościelną. Przypuszcza się, żeniewiasta grała na harfie, instrumencie popularnymwśród patrycjuszek rzymskich. Według podanialubiła śpiew i muzykę, jej kult jako patronki muzykikościelnej popularyzowały bractwa i sto-warzyszenia, których głównym celem byłopielęgnowanie muzyki kościelnej i liturgii.

6

7

Agnieszka Szykuła-Żygawska

XVIII-wieczny teatr jezuicki w Krasnym-

stawie i figura patronki muzykikościelnej - św. Cecylii

XV

III-

wie

czna fig

ura

św. C

ecy

lii z

em

pory

chóru

ko

ścio

łapw

.św

. F

ranci

szka

Ksa

were

go w

Kra

snym

staw

ie,

fot. P

. S

arz

yńsk

i, 2009.

Page 13: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

11

W Krasnymstawie, święta zostałaukazana jako urodziwa niewiasta z długimi włosamiw sukni z gorsetem, podczas gry na harfie.Towarzyszą jej usytuowani na balustradzieaniołowie. Być może kult świętej popularyzowałdziałający w Krasnymstawie teatr jezuicki i z jegodziałalnością związany jest pomysł wykonaniarzeźby - jedynego przedstawienia świętej naterenie byłej diecezji chełmskiej.

Temat teatru jezuickiego oraz roli muzykiw upowszechnianiu Słowa Bożego przez o.o.jezuitów w Krasnymstawie wart jest poznania,również ze względu na nieprzebadany dotychczasprogram ikonograficzny malowideł stiukowych zkościoła św. Franciszka Ksawerego, gdzie nadchórem została przedstawiona m.in. św. Cecylia.Zakomunikowany jedynie w tym artykule wymagawielu dalszych badań.

Agnieszka Szykuła-Żygawska1S. Bednarski,

[w:]red. J. Paszenda, Kraków 1994, s. 19-24; B.

Natoliński, [w:]

red. J. Pelc, Wrocław-Warszawa-Kraków, 1970, s. 309-339.

J. Kłoczowski, , Warszawa2000, s. 158-159.

Por. R. Skulski,„Pamiętnik Literacki”, T. XXXII, 1935, z. 1-2, s. 541-548; J.Lewański, [w:]

T. II, Lublin 1969, s. 359-393.A. Rusińska-Kurzątkowska,

RH KUL, T. VI, z. 4, 1958, s. 111., oprac. A.

Aleksandrowicz, Lublin 1978, s. 100.

[…]

wybór i opracowanie M. Kozielski, Kraków1995, s. 289-303.

Z. Bauer, A. Leszkiewicz, , T. I,Kraków 2003, s. 134-135.

Podstawowe zasady szkolnictwa jezuickiegoZ dziejów szkolnictwa jezuickiego w Polsce. Wybór

artykułów,Szkolnictwo jezuickie w dobie kontrreformacji,

Wiek XVII. Kontrreformacja-barok. Prace z historii kultury,

Dzieje chrześcijaństwa polskiego

Z dziejów teatru jezuickiego we Lwowie,

Oblicze teatru religijnego Księga tysiącleciakatolicyzmu w Polsce,

Kościół pojezuicki wKrasnymstawie,

Z przeszłości kulturalnej Lubelszczyzny

Żywoty świętych starego i nowego zakonu na każdy dzieńprzez cały rok, do których przydane są niektóre duchowneobroki i nauki przeciw kacerstwom przez ks. Piotra SkargęSocietatis Iesu […] z przydatkiem niektórych żywotów nakońcu, wybór II,

Wielka księga świętych

2

3

4

6

7

5

Było to w starożytnej Grecji: „Ateńczycypodczas wojny z Rodos wzięli do niewoli, wraz zinnymi jeńcami, zaciętego ich wroga Dorieusa,zwycięzcę olimpijskiego w agonie pięściarzy.Puścili go wolno, gdy tylko wyszło na jaw, kim byłpojmany…”

Było to w środkowej Europie, w Polsce, wXX wieku, w 1940 roku, w 1547 lat od ostatniejolimpiady greckiej, w cztery lata po Igrzyskach XIOlimpiady w Berlinie. Hitlerowski okupant kazałpojmać rekordzistę świata, zwycięskiegoolimpijczyka - Janusza Kusocińskiego i postawił goprzed plutonem egzekucyjnym…

Janusz Kusociński - zwycięzca w biegu na10 000 metrów na Igrzyskach X Olimpiady w LosAngeles w 1932 roku - służy w Polsce za wzórsportowca i patrioty. Jako sportowiec, dziękiwytrwałości i nowatorskim metodom treningu,zdołał przełamać hegemonię biegaczy fińskich nadługich dystansach. W okresie największej próbydla narodu polskiego walczył mężnie w obronieWarszawy, a potem, podczas hitlerowskiejokupacji, w podziemnym ruchu oporu. Za wolnośćnarodu został zamordowany, jak miliony jegorodaków.

Ileż to lat w PRL-u wystarczał nam życiorysKusocińskiego mający rozmiar encyklopedycznegohasła? I to już nawet wtedy, gdy w stolicy zaczętoorganizować mityngi lekkoatletyczne ku czciwielkiego mistrza, a po morzach i oceanach zacząłpływać statek ochrzczony jego imieniem. A jeżelidopiero teraz życiorys Kusocińskiego stał się wmiarę pełny, to jak się tu nie dziwić, iż taka pustkapanuje wokół innych polskich sportowców, którzypodczas wojny lub po tzw. wyzwoleniu podzielili los„Kusego”? Kto dzisiaj na przykład wie, kto jeszczepamięta, kim był Stanisław Sokołowski urodzony wpobliskim Rejowcu 27 stycznia 1913 r.?

W 1985 r. „Przegląd Sportowy” w numerze117 z dnia 18 czerwca zamieścił artykuł mgr.Janusza Waśko, pt. „Kusy nie unikał…”, w którymm.in. czytamy: „Na stadionie w Zamościu w dniu 5maja 1937 r. towarzyszący na zdjęciu (Januszowi)Kusocińskiemu w stroju CIWF zawodnik, toStanisław Sokołowski - przyjaciel lub co najmniejdobry znajomy Mistrza. Należał on do gronaczołowych polskich wieloboistów i miotaczy… Poukończeniu miejscowego Gimnazjum zostałsłuchaczem (chyba od jesieni 1935 r.) CentralnegoInstytutu Wychowania Fizycznego. Największymosiągnięciem sportowym S. Sokołowskiego był faktposiadania szóstej pozycji w klasyfikacji „all time”na krajowej liście oszczepu na dzień 31 sierpnia1939 r.”

Stanisław Sokołowski, wspaniały lekko-atleta, studia na Akademii Wychowania Fizycz-nego im. Józefa Piłsudskiego ukończył w 1939 r.(absolutorium). Pozostała mu jeszcze do napisania

1

B

Lucjan Cimek

ohaterowie tamtych dni

Fresk przedstawiający św. Cecylię na chórzekościoła pw. Św. Franciszka Ksaweregow Krasnymstawie, fot. P. Sarzyński.

Page 14: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

12

praca magisterska, do której rozpoczął badania izbieranie materiałów. W międzyczasie zostałwytypowany, jako przyszły reprezentant, doprzygotowań olimpijskich na 1940 rok. Miałuczestniczyć w igrzyskach XII Olimpiady wHelsinkach. Niestety, koło historii potoczyło sięinaczej.

Zmobilizowany 28 sierpnia 1939 r.podporucznik rezerwy Stanisław Sokołowskizameldował się w koszarach Wojska Polskiego wZamościu. Na drogę otrzymał od żony, któraspodziewała się dziecka, szkaplerz z relikwiami św.Andrzeja Boboli. W kampanii wrześniowej walczyłjako dowódca plutonu w 9. Pułku PiechotyLegionów w obronie przyczółka mostowego podPuławami, a 15 września uczestniczył w obronieLublina. Potem cofnęli się na wschód, do Chełma,ale stamtąd wracali żołnierze już bez karabinów i…oficerów. Uderzyli więc na Krasnystaw, i tutaj w dniu19 września 1939 roku stoczyli ostatnią bitwę wwojnie obronnej (okolice Krupego, Kasjanu iBorku). Do niewoli niemieckiej nie poszedł, leczszczęśliwie wyprowadziwszy swych żołnierzy zopresji (po rozbiciu stanowisk artylerii polskiej wKolonii Siennica Nadolna), sforsował Wieprz i podosłoną nocy z plikiem map sztabowych przybył dodomu swej żony we wsi Niemienice kołoKrasnegostawu. Tutaj zakonserwował przynie-sioną broń i, podobnie jak Kusociński, od razuprzystąpił do organizowania pracy podziemnej,nawiązując kontakt z konspiracyjnym ruchemludowym.

Jego życie w czasie okupacji, to ciągłepasmo walk z niemieckim okupantem w różnychokolicznościach, niesienie pomocy gnębionymprzez wroga, aresztowanym i katowanym rodakom.Wiele pracy i sił poświęcił na szkolenie przyszłychżołnierzy dla potrzeb Batalionów Chłopskich wLeśnej Szkole Podchorążych Piechoty, kwate-rującej w gajówce niemienickiego lasu. Dniem inocą przebiegał z jednej placówki do drugiej.Organizował różne zawody i biegi przełajowe dlamłodzieży wiejskiej w oparciu o sprzęt sportowy,który wcześniej skrupulatnie zgromadził.

Najgłośniejszym czynem StanisławaSokołowskiego była akcja zbrojna na więzienie wKrasnymstawie przeprowadzona w nocy z 19 na 20września 1943 roku, gdzie bez jednego wystrzałuuwolnił 294 więźniów z rąk hitlerowskichoprawców. Sam zaś zginął już po zakończeniuwojny - zamordowany przez UB i NKWD w nocy z23 na 24 listopada 1945 r.

Na dwa tygodnie przed śmiercią byłaKomenda Batalionów Chłopskich Okręgu IV wLublinie pismem z dnia 12 listopada 1945 r.skierowała Stanisława Sokołowskiego do ZarząduGłównego ZMW „Wici” w Warszawie. W piśmiepolecającym, nie bez uzasadnienia, napisano:„Proszę skontaktować kol. Sokołowskiego, majora

2

3

BCh z obywatelem Trawińskim, Porębą lub ob.Banachem względnie z ob. Wójcikiem. - Poza tymproponuję kol. Sokołowskiego jako speca -sportowca do prac klubu sportowego - w Wiciach./Podpisał b. Komendant Okręgu IV BCh. Jawor -Pasiak Jan, płk BCh./”

Stanisław Sokołowski, legendarny „Rolnik”,przyjaciel Janusza Kusocińskiego, człowiekwielkiego serca i wielkiej odwagi, ofiarapolitycznego terroru, trwa w naszej świadomościjako wzór sportowca, żołnierza i partyzanta, jakoucieleśnienie idei wolności. Wzorował się naKusocińskim i dobiegł do swej ostatniej metypodobnie jak „Kusy”. Miał 32 lata.

Ten ostatni, nocny bieg StanisławaSokołowskiego przerwały celne strzały z bronimaszynowej oddane przez funkcjonariuszyPowiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznegow Krasnymstawie z Gustawem Królem na czele. Zrelacji wdowy po Stanisławie Sokołowskim,Mar ianny, wynika ło, że jej mąż zosta łzadenuncjowany przez sąsiada, agenta UB i póź-niejszego ormowca, który poszedł na współpracę zPPR i położył duże zasługi w „utrwalaniu władzyludowej” na terenie powiatu krasnostawskiego.

W miejscowym muzeum, mieszczącym sięw budynku pojezuickiego kolegium, znajdują sięliczne pamiątki po Stanisławie Sokołowskim. Wśróddokumentów, zdjęć, licznych dyplomów, odznaczeńi medali, znajduje się karykatura Sokołowskiegonarysowana przez Kusocińskiego oraz oryginalnyplan akcji BCh na więzienie w Krasnymstawie.W roku 2002, w dniu 15 sierpnia, Gimnazjum nr 2 wKolonii Zakręcie otrzymało sztandar i przyjęło imięmajora Stanisława Sokołowskiego. Jego imię nositeż obwodnica Krasnegostawu - fragment drogikrajowej nr 17 biegnącej z Warszawy - przezKrasnystaw - do Zamościa i dalej do granicypaństwa.

4

5

Stanisław Sokołowski- rys. Janusz Kusociński

Page 15: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

13

Z przedstawionych faktów wynika, żeStanisława Sokołowskiego wprost rozsadzałapasja walki i nienawiść do okupanta, a jegokonspiracyjna działalność była tak żywiołowa,spontaniczna, niejednokrotnie stojąca na granicyryzyka, ale zawsze prowadzona według zasady„fair play”. Niestety, tej zasady nie uznawali anipepeerowcy, ani ich moskiewscy mocodawcy.

Powiat krasnostawski został w brutalnysposób spacyfikowany. Jak podaje MieczysławWójtowicz, około 160 osób zostało wywiezionychdo sowieckich łagrów, a wiele zostało skrytobójczozamordowanych bądź osadzonych w więzieniach.Prof . Roman Tokarczyk z Wydzia łu Prawai Administracji UMCS Lublinie w monografiipoświęconej Turobinowi w pow. krasnostawskim,cytując Henryka Czachorowskiego, pisze:„Regularne wojska radzieckie poszły dalej wpościgu za cofającym się wojskiem niemieckim.Bezpośrednio za tym wojskiem wkroczyło NKWDi rozpoczęło swoje rządy… rozpoczęły się masowearesztowania byłych członków Armii Krajoweji Batalionów Chłopskich… Powstało piekło naLubelszczyźnie… do Urzędu Bezpieczeństwaprzyjmowane były typy, skromnie mówiąc, żądnekrwi i morderstw, często podjudzane przezNKWD”. W listopadzie 1944 roku osiemnastubyłych partyzantów wywieziono do Borowicz wZSRR. Pracując w tragicznych warunkach wkopalni węgla (brunatnego), sześciu z nich tamzmarło; ci którzy powrócili do kraju, mieliwyniszczone zdrowie. Podobne fakty miałymiejsce w pozostałych 12 gminach pow.k rasnos tawsk iego , a także w samymKrasnymstawie. Tutaj, w miejscowymwięzieniu, Sąd Wojskowy Lubelskiego GarnizonuLudowego Wojska Polskiego w dniu 23 listopada1944 r. skazał na karę śmierci Józefa i Stanisława(braci) Waręckich - żołnierzy BCh z KrakowskiegoPrzedmieścia oraz Wacława Wronę. Wyrokwykonano w piątek, 1 grudnia 1944 r. w pobliskimlesie „Mardolina” (za kościołem w Siennicy

6

7

8

9

Nadolnej - L.C.), wchodzącym w skład leśnictwaBorek. Dowódcą plutonu egzekucyjnego był kpr.Paweł Szałek, funkcjonariusz UB w Krasnym-stawie, pochodzący z Pilaszkowic w gminieRybczewice, za okupacji przynależny do czerwonejpartyzantki. Natomiast Jan Czuba ps. „Wujek”mieszkający w Przedmieściu Zastawie zostałzamordowany przez funkcjonariuszy UB (JózefDąbrowski, Wasyl Dzida i inni) w dniu 29 stycznia1946 r., nazajutrz po powrocie z Kongresu PSL wWarszawie. Zastrzelono go w odległości 20 metrówod własnego domu.

Powojenne losy bechowców, którzy „bylisercem wsi”, okazały się dalekie od wyobrażeń odziejach bohaterów. Przez wiele lat traktowani byliprzez państwo jak obywatele drugiej kategorii, a niebohaterowie. Zmianę sytuacji przyniósł dopiero rok1989. W dniu 24 stycznia 1991 r. Sejm RP uchwaliłUstawę o kombatantach oraz niektórych osobachbędących ofiarami represji wojennych i okresupowojennego. Natomiast w dniu 24 września 1992r. powstał Ogólnopolski Związek ŻołnierzyBatalionów Chłopskich.

Lucjan Cimek

10

11

12

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

L. Cimek: „Wieści” nr 32, Warszawa1988.Relacja sierż. Edwarda Żurka ps. „Bartnik” z lutego 1983 r.,zam. w Kol. Bobrowe, gmina Gorzków, -w zbiorach autora.

Z tej liczby (według „ewidencji więźniów” zabranej przez BChz więzienia w Krasnymstawie i zdeponowanej wraz zkluczami u Wacława Szostaka - „Jelenia” w Olesinie, gm.Gorzków) na dzień 19 września 1943 r. wykreślnych było 21nazwisk z adnotacją: - 7 osób, - 3osoby i (sic!) - 11 osób.Odpis z oryginału znajdującego się w zbiorach MuzeumRegionalnego w Krasnymstawie. Teczka dokumentówzatytułowana: „Major Stanisław Sokołowski 1913-1945”.Relacja ustna Marianny Sokołowskiej-Michno, zam. Lublin,ul. Lwowska 9 m. 22, udzielona autorowi w listopadzie 1990 r.M. Wojtowicz:

Lublin 1997, na s. 229 pisze:„Stanisław Sokołowski zginął z ręki swoich podwładnych -jak się okazało - pepeerowców. Pierwszy atak NKWD zdonosu Tadeusza Swatowskiego z Olesina, a drugi ataktragiczny z donosu niewiadomego nazwiska”.Wojciech Lipoński:Hasło: fair play - etyka sportowej walki. Warszawa 1987 r. s.84-85.M. Wojtowicz:, op. cit., s. 290.R. Tokarczyk: Lublin 2002,s. 289.R. Tokarczyk: op. cit., s. 290.L. Cimek: . „Ziemia Krasnostawska”,nr 3 (106), Krasnystaw 2003.R. Maleszy: ,Krasnystaw 1997, s. 70-74. M. Wojtas,

T. II,Lublin 2001, s. 778-779.Relacja ustna Jana Staszczaka zam. Krasnystaw, PrzedmieścieZastawie (ul. Łukasińskiego) i Zofii Wojtal z d. Sadowskiejzam. Krasnystaw, Przedmieście Góry (ul. Kickiego)udzielona autorowi w czerwcu 2003 r., M. Wojtas, op. cit., T.II, s. 131.

Nie wszystko umiera,

przekazany do Lublina zmarłzwolniony

Roch i Bataliony Chłopskie w ObwodzieKrasnostawskim 1939-1945.

Humanistyczna encyklopedia sportu.

Turobin - dzieje miejscowości.

Świadek tamtych dni

Zakład Karny w Krasnymstawie 1906-1996Słownik biograficzny

żołnierzy Batalionów Chłopskich - IV Okręg Lublin,

Page 16: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Biografia Poezja

14

Wacław Gutowski urodził się 4 sierpnia

1929 roku w Olesinie, w powiecie krasnostawskim.

Pomimo dotkliwej choroby, zdobył średnie

wykształcenie i do emerytury prowadził wraz z żoną

2,5-hektarowe gospodarstwo rolne w Nowinach, na

terenie gminy Łopiennik Górny, gdzie mieszka do

dzisiaj. Jest znanym i cenionym działaczem

społeczno-kulturalnym. Początki swojego

pisarstwa odkrył tuż przed wojną, jednakże

zadebiutował dopiero w 1965 roku wierszem

w „Głosie Młodzieży Wiejskiej”. Później

wielokrotnie publ ikował m.in. w „Kamenie”

i „Tygodniku Chełmskim”. Jego prace znalazły też

swoje miejsce w antologiach poezji ludowej:

„Wiersze proste jak życie”, „Gruszo polna graj na

wietrze”, w trzecim tomie „Wsi Tworzącej” i innych.

Autor ma też na swoim koncie kilka indywidualnych

tomików, z których najobszerniejszy nosi tytuł

„Psotki myślenia” i to z niego dokonaliśmy wyboru

zamieszczonych obok fraszek. Należy zaznaczyć,

że Wacław Gutowski w 1968 roku był

współzałożycielem Stowarzyszenia Twórców

Ludowych, a w 2003 roku otrzymał nagrodę im.

Oskara Kolberga „Za Zasługi dla Kultury Ludowej”.

Przez wiele lat dokonywał pomiarów i obserwacji

dla Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej,

Pracowni Fizyki Atmosfery we Wrocławiu oraz

Komi te tu Międzynarodowej Współpracy

Geofizycznej Polskiej Akademii Nauk. Pracę łączył

z pasją przepowiadania pogody na podstawie

obserwacji zjawisk przyrody i ludowych

przypowieści. Te prognozy w wersji literackiej

drukowała cyklicznie w 1990 roku „Gazeta

Krasnostawska”, o czym zaświadczają jej twórcy -

dzisiaj wydawcy „Nestora”.

Przyjaźń

Koczowisko literackie. Las białecki pod Krasnym-stawem w latach siedemdziesiątych. Od lewej:Wacław Gutowski, J.H.Cichosz, A.D.Misiura,T.A.Kiciński, Marta Szuran (Jóźwiak),fot. Krzysztof Szuran.

Wacław Gutowski

Jego powiodła

Protestacja

Już nie

Sąd i oskarżona

Sprawny ochroniarz

Zwraca psa

Jakoś nie mam teraz do kobiet śmiałości -Mówi młody mężczyzna do drugiego w złości -Kiedy piękną dawniej poznałem Alicję,To nad ranem po mnie wezwała policję.I tak miałeś szczęście! Wiesz? Bo moja jędza,To zaraz mnie rano powiodła do księdza!

Byłeś u dyrektora i walnąłeś pięścią w biurko?Byłem i walnąłem - ukochana żonko.I żądałeś od niego swojej pensji podwyżki?Żądałem, bo w złości skręcało mi kiszki.I co na to dyrektor, że nie miałaś racji?Dyrektora nie było, bo dziś w delegacji.

Czy maż pani jest lunatykiem nadal?Już nie! - zapłakana żona odpowiada.A co, może wyleczył się z tego?Spadł z dachu i zabił się, kolego!

Pani włamywacza dotkliwie pobiła.Sąd chce, aby oskarżona się wytłumaczyła!Nie chciałam - proszę sądu - robić krzywdy nikomu.Było ciemno, myślałam, że mąż wrócił do domu.

Wracać z pracy nocą przez las jej się zdarza,Więc zatrudnia, dla obrony swojej, ochroniarza.Ochroniarz się sprawuje świetnie - drodzy moi,Bo przez las już chodzą, od miesiąca, we troje.

Tego psa, co kupiłam, już go panu zwracam.A co, może on węch już, albo słuch zatraca?Nie… ale tak szczekał, że nie słyszałam, panie,Jak włamywacz obrobił mi w nocy mieszkanie.

Page 17: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Miejsce z opowieścią - Baraki

Lidia Jurkiewicz

Poezja Historia

15

- Wystarczy popatrzeć na mapę geodezyjnągminy Siennica Różana, a już dysponujemycząstką wiedzy na temat jej mieszkańców - mówiWaldemar Nowosad, przewodniczący Rady GminySiennica Różana - Jaki był ich rodowód? Czym sięzajmowali? Jak długo zamieszkują te tereny? Otóżziemia pisze historię sprzed lat.

Rok 1864 przyniósł ogromne zmiany napolskiej wsi. Na mocy ukazu carskiego dokonanouwłaszczenia chłopów. Dotychczasowe obszarydworskie lub rządowe zostały w dużej częścirozparcelowane pomiędzy użytkujących jechłopów. Byli to głównie mieszkańcy z dziada,pradziada związani z Siennicą Różaną. Caruwłaszczył również dobra kościelne. Jednak częśćfolwarków pozostała w rękach właścicieli dworu,którzy również z czasem pozbywali się ich,odsprzedając je nowym gospodarzom. I tak wnazewnictwie wsi możemy się doszukać związkówwłasnościowych; Siennica Różana Folwark,Siennica Różana Kolonia, Siennica RóżanaPoduchowna.

Zainspirowana przeszłością miejsc,domostw i rodzin znalazłam się we wsi Baraki. Odrazu padły w mojej głowie pytania: skąd nazwaBaraki?, kiedy powstały?, do kogo należały teziemie?, kim byli jej mieszkańcy?, czym sięzajmowali? Zbliżający się jubileusz 25-leciazespołu śpiewaczego z Baraków skłoniłmnie, by tam się udać i zgłębić wcześniejpostawione pytania. Rozmawiam ze współ-założycielką zespołu, panią Haliną Skibą.Niepostrzeżenie nasza rozmowa z historii

dotyka przeszłości Baraków.- Ziemię moi rodzice wykupili od banku

rolnego, który przejął zadłużone dobra siennickiefolwarku, którego właścicielem był WładysławOstrowski. Mój tatuś - Stanisław Zadrąg i jegowujowie - Michał i Franciszek Banaszkiewiczowieto pierwsi mieszkańcy, pierwsi gospodarze wsi,którą trzeba było później jakoś nazwać.

- Adlaczego Baraki?- Wokół dworu Ostrowskiego, nieco niżej, w

pofałdowaniach terenu, z białego kamieniarozciągały się zabudowania gospodarcze, dawniejzwane czworaki i stąd wzięły się Baraki. W 1935 r.na skutek wielkiej burzy czworaki się zawaliły,Baraki zostały do dziś.

- Wszystko, co się dzieje, z nazwy bierzeswój początek, a jaki początek miały Baraki?

- Zadłużony folwark wciąż rozparcelo-wywano. Przybywali nowi gospodarze, wiele rodzinprzybyło z Zakręcia (gmina Krasnystaw). Były to

Słowianki

Słowianek

Wacław Gutowski

Też zalani

Sąsiada ominął

Reklamowe zalecenie

Prezent literatowi

Kobiecina chciała

Do przepowiadania

Wiesz? - mówi do swojej żony pan Ignacy -Do Atlantydy podobni są wszyscy pijacy.Przecież dawno zalana jest już Atlantyda.Właśnie. Na pijakach też to samo widać!

Za zdradę swojego męża, zazdrosna małżonka,Mściła się z sąsiadem, aż do wschodu słonka.Gdy ich wschodzące słońce ciepłem oblewało,Szepcze sąsiadowi - Jeszcze zemsty mało!Lecz sąsiad zaspany, tylko ręką skinąłI powiada, ledwie zipiąc - Mnie już gniew ominął!

Kupuj whiskas małaBędziesz puszystą kotkę miała

Jestem przyjacielem literata młodegoI chciałbym na prezent coś kupić dla niego.Coś na prezent? - Sklepowa rzecze - proszę,Mamy na makulaturę nowiuteńkie kosze.

Kobiecina chciałaNa swędzenie ciałaLeku, panie doktorze,ale najtańszego może.Dobrze. Przypiszę drapanie.To kosztuje najtaniej.

Co, barometr kupiłeś?! - Krzyczy żona młoda.Tak. Będziemy wiedzieli jaka ma być pogoda.Całkiem zbędny wydatek! - Żona dalej warczy -Bo twój reumatyzm też by nam wystarczył!

Wacław Gutowski, , PKUP,Chełm 1999, ss.179.

Psotki myślenia

Page 18: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

rodziny Laskowskich, Zadrągów, Banaszkiewiczówi Kawęckich. Później przybywali inni, odkupującparcele ziemi od tych, którzy przybyli na Barakiwcześniej.

- Źródła podają, że majątek Ostrowskiegoliczył 151 hektarów, ile waszej rodzinie przypadło wudziale?

- Należeliśmy do gospodarzy średniozamożnych, nabyliśmy 20 mórg czyli dzisiajprzeliczając na hektary, to wypada ich 11. Bogatsibyli Laskowscy, którzy zamieszkali we dworze poOstrowskim. Dziś już go nie ma, gospodarzą tampaństwo Wójcikowie.

- Widzę, że pola na Barakach są szerokie,po uprawach sądząc - ziemie urodzajne, terenłagodnie wznosi się i opada, a poza tym rozległelasy. To wymarzone miejsce dla tych, którzy chcąrozwinąć gospodarstwo. Od czego zaczynał paniojciec?

- Od wiedzy i działania w rożnychdziedzinach. Ukończył bowiem średnią szkołęrolniczą w Danii, był członkiem SejmikuKrasnostawskiego i działaczem ruchu ludowego.

- W książce P. Czuby i J. Wojtalaczytamy:

To mowa o pani ojcu? Co wie pani ojego działalności?

- Pierwsze lata niepodległego państwa, a otych czasach rozmawiamy, wiąże się z ożywionymruchem społecznym. Szczególnie aktywni bylichłopi. Mój tatuś działał w Związku MłodzieżyWiejskiej, przecież na zjeździe ludowców poznałmoją mamę. Ta organizacja urządzała na wsiświetlice, biblioteki, czytelnie, sceny przenośne.Tatuś był działaczem powiatowym. Dużo mówił ipisał o tym. Był niezłym oratorem, również pisałartykuły na łamach ludowej prasy.

- Powróćmy do gospodarstwa. Jak pow-stawało?

Walczyli naziemi krasnostawskiej Okręgowy ZarządZMW w tym okresie stanowili: Stanisław Zadrąg -prezes,(…).

- Wiem, że było ciężko, ale oczami dzieckawidzę sielski krajobraz. Widzę ten dom, tuż obokmaliniak, rzędy porzeczek, dookoła obsadzony byłczereśniami. Tuż za domem rozciągał się młodysad jabłoniowy z bogactwem odmian. Rosły tamantonówki, złote renety, redeny i grochówki. Byłyteż wiśnie, śliwy, szczególnie - renklody. A wszystkow najlepszym porządku, równo i symetrycznierozplanowane i zagospodarowane. Tatuś lubiłdokładność i skrupulatność. Przypomniało mi sięnawet, że prowadził rachunkowość swojegogospodarstwa i skrzętnie notował wszystkiewydatki i przychody. Nawet zakup igły nie uszedłjego uwadze.

- Tak więc nic dziwnego, że gospodarstwosię rozwijało?

- Najpierw zbudowaliśmy dom, składał się zizby, komory i sionki. Potem powstała duża stodołaz dwoma bojowiskami oraz duża obora z kamienia.Dachówka na dom i oborę była własnego wyrobu.Na Barakach gliny było pod dostatkiem. Istniała tucegielnia, która niegdyś należała do Koszarskiego.Tak więc dojne krowy, dwa konie, trzoda chlewnazasiedliły oborę. Trzeba więc było zasiać dużo żyta,uprawiać buraki i koniczynę, by wykarmićinwentarz. Jest rok 1935, pamiętam przyszła burza,która zniszczyła wiele. Zerwała dachy z budynkówinwentarskich, obiła owoce, trzeba było zaczynaćod nowa. W 1934 r. zmarła moja mamusia, miałamwtedy 11 lat. Tato został sam. Potem była mama

Karolina (mówiłam na nią „mama Karola”) - drugażona tatusia. Zamieszkał również z nami ojciecmacochy. Dobry był z niego gospodarz.

- Nadal więc rozkwitały sady i rodziło sięzboże.

Historia Historia

16

Stanisław Zadrąg

Sta

nis

ław

Zadrą

g z

córk

ąH

alin

ą, la

to 1

938 r

ok

Page 19: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

17

- Toczyło się życie, ale nie tylko rodzinne.Mieszkańcy wsi zaczęli coraz bardziej odczuwać,że połączyło ich miejsce, w którym żyli, coś nakształt ludzkiej więzi. Szczególnie społecz-nikowska pasja była bliska mojemu tatusiowi. Trzylata przed wybuchem wojny zebranie wiejskiewybrało go na wójta gminy Siennica Różna. Wójtwtedy posiadał uprawnienia policyjno-admi-nistracyjne i sądownicze. Pamiętam, że tatuśzałożył straż obywatelską, a kto dopuścił się czynukaralnego musiał odsiedzieć w tak zwanej kozie.Cała wieś była dumna, że z takiej małejspołeczności, która nie miała sołtysa, wybranowójta.

- Jak długo pani ojciec sprawował tęfunkcję?

- Minęło dwa lub trzy lata od wyborów,przyszedł rok 1939 i II wojna światowa. Jest 20września, wczesne popołudnie. Przez wieś Niemcypędzą mężczyzn. Wcześniej w Siennicy Różanejmiało miejsce wydarzenie - otóż ostrzelanoniemiecki patrol konny. Zginęło wtedy trzechNiemców. Z zemsty przetrząśnięto wieś Baraki izastrzelono kilku mężczyzn. Wśród nich znaleźlisię: Stanisław Bojarski, Stanisław Jakubiec,Wincenty Jakubiak, Stanisław Kot, TomaszKowalski, Franciszek Mielnicki, Piotr Płachetki. Jabyłam świadkiem jak zginął mój tatuś. Akuratwyszliśmy ze schronu, który był pod wiśnią. Tatuśna rękach trzymał Wieśka, młodszego brata, byłjeszcze wujek z Księżomierza i brat mamy - JózefGułaś. Ja stałam obok mamy i pani Laskowskiej,było jeszcze kilkoro dzieci. Nagle trzech Niemcówodłączyło się od grupy i zbliża się do nas.Rozkazująco wskazuje na tatusia, aby oddałdziecko matce. I nagle widzę Niemcówprzygotowujących się do strzału: przyklęknęli,nacelowali i strzelili jak do kaczek. Tatuś dostał w

pierś - śmiertelnie. Przewrócił się i upada na wznak.Upada też drugi mężczyzna. Był to Józef Gułaś.Dostał w głowę i upada na twarz - nie żyje. Potempada trzeci mężczyzna. Okazuje się później, żeprzeżył. Był to wujek z Księżomierza. Podniósłwtedy głowę i zapytał: Mama odpowiada:

Podbiega szybko do ojca. On unosi ku niejrękę, która bezwiednie opada, opadają też jegopowieki. Całe zdarzenie miało miejsce tu, pod tąjabłoneczką. Tam położyliśmy ciała i przykryliśmyje. Po dwóch godzinach pojawia się dziesięciuNiemców. Pytają: Mamaodpowiada: . Niemiec nie rozumie, pytadalej: Mama mówi, że tak i pokazujezakrwawione ręce.

- Co było dalej?- Zaprzęgliśmy konie i pojechaliśmy na

Rudkę, do domu rodzinnego mamy.- padły pytania. - odpowiada

mama, pokazując zakrwawione ręce.- Zginął pan Stanisław, ale nie zginęła

historia, którą stworzył, która przywiązała wieluludzi do miejsca przez niego wybranego,nazwanego i ukochanego.

- To miejsce związało też i mnie, i mojąrodzinę. Przez lata pielęgnowałam każdy odruchludzkiej działalności, który służył tej społeczności,zamieszkałej wśród baracznych wzgórz. Pełniłamfunkcję sołtysa, zakładałam Koło GospodyńWiejskich, zespół śpiewaczy byłamłączniczką Armii Krajowej.

- Wśród wielu odznaczeń za swojądziałalność dla społeczeństwa, jakie paniotrzymała, jedno z nich swoją nazwą bardzo dobrzeokreśla pani postawę wobec niego. Jest to OrderSerca Matkom Wsi.

Odwiedzając Baraki i jej mieszkańców,poznając ich historie, poczułam niedosyt wiedzy oczasach sprzed lat, o czasach, kiedy powstawałaPolska. Szybko więc wpisałam adres internetowywww.siennica.pl. W zakładce sołectwa odczytałam:

Kiedy wracam do tego miejsca, do małej wsiukrytej wśród wzgórz i lasów, powracam myślą dozdarzeń i widzę, jak widział nasz wieszcznarodowy:

Poszli?Poszli.

Gdzie jest Zadrug?Zastrzelony

Zabit?

Gdzie Stasio?Gdzie Józio? Nie żyją

Słowianki,

Miejscowość Baraki powstała na przełomie XIX i XXwieku, jako folwark ziemski dóbr Siennica Różana.Nazwa miejscowości pochodzi zapewne od nazwybudynków folwarcznych zwanych barakami. W1921 roku w folwarku Baraki było 3 domy i 52mieszkańców. W okresie międzywojennymwłaścicielem folwarku liczącego 151 ha byłWładysław Ostrowski. Obok folwarku istniałacegielnia, a jej właścicielem był J. Konarski.

Śród takich pól przed laty, nad brzegiemruczaju, na pagórku niewielkim, we brzozowymgaju, stał dwór szlachecki, z drzewa, leczpodmurowany.

Z p

raw

ej S

tanis

ław

Zadr ą

g z

żon

ąK

aro

liną

z d

om

u G

uła

ś. W

śro

dku F

rancis

zek

Banaszkie

wic

z, je

den z

pie

rwszych

mie

szka

ńców

Bara

ków

; z lew

ej Jan Z

adrą

gbra

t S

tanis

ław

a

Page 20: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

18

Stał również na cmentarzu pomnikzamordowanych z napisem:

. Widniała też płaskorzeźba MatkiBoskiej okrywającej płaszczem polskiegożołnierza, z napisem:

Niemcy rozbili pomnik, zniszczylinapis i płaskorzeźbę. Zginęło to, co materialne, alenie zginęło miejsce wraz ze swoją historią. Wciążtworzy się nowa. Baraczne wzgórza wciąż witająnowych gospodarzy, a nawet i turystów.

Lidia Jurkiewicz

śp. Józef Zadrąg wójtgminy tutejszej, żył lat 40 i Józef Gułaś lat 16 zabici20 IX 1939 r

Królowo Korony Polskiej -módl się za nami.

Pom

nik

zam

ord

ow

anego p

rzez N

iem

ców

Sta

nis

ław

a Z

adrą

ga i J

ózefa

Go

łasia

PDaniel Piekaruś

owstanie i pierwszy rok działalnościkrasnostawskiej bezpieki

Wkroczenie na Lubelszczyznę oddziałówArmii Czerwonej wraz z Wojskiem Polskim gen.Zygmunta Berlinga, dało początek procesowiinstalacji nowej władzy na terytorium tzw. PolskiLubelskiej. Powstały w ZSRS Polski KomitetWyzwolenia Narodowego, o którym obwieściłomoskiewskie radio w dniu 22 lipca 1944 roku, miałbyć namiastką „legalnej władzy”. W dniu 26 lipca1944 roku członkowie PKWN podpisali zprzedstawicielami władz sowieckich dwa kluczowedokumenty, które miały decydujący wpływ napóźniejsze wydarzenia w „Polsce Ludowej”.Pierwszy z nich określał pełną swobodę działaniaoddziałów NKWD na terytorium Polski, cobezpośrednio związane było z dalszym prowa-dzeniem działań wojennych. Drugi dokument

potwierdzał granice między ZSRS a Polską, wedługtzw. linii Curzona. Głównym zadaniem przed jakimpostawiono członków PKWN, było zorganizowanieod podstaw formacji wojskowo-politycznej mającejza zadanie zabezpieczenie nowej władzy przedatakami i inwigilacją ze strony tzw. reakcyjnegopodziemia, będącego pod wpływem polskiegorządu w Londynie.

Wojewódzkie Urzędy BezpieczeństwaPublicznego i ich prawie wierne kopie naszczeblach powiatowych, wchodzące w składResortu Bezpieczeństwa Publicznego podlegałybezpośrednio pod Stanisława Radkiewicza. Naszczeblu wojewódzkim struktura urzędu dzieliła sięna trzy zasadnicze części: kontrwywiad, sekretariati wydział personalny. W skład kontrwywiaduwchodziło osiem sekcji: I - przeciwdziałaniewywiadowi niemieckiemu, II - rozpracowanie partiipolitycznych i innych organizacji opozycyjnych, III -inwigilacja duchowieństwa, IV - obserwacja, V -prowadzenie poszukiwań osób podejrzanych i ści-ganych przez UB, VI - technika specjalna(podsłuch), VII - prowadzenie spraw śledczych, VIII- gromadzenie materiałów ewidencyjnych i two-rzenie kartoteki operacyjnej. Powiatowa strukturaurzędu bezpieczeństwa miała być, przynajmniej wteorii, wierną kopią struktur wojewódzkich. Wrzeczywistości braki kadrowe i specyfika po-szczególnych powiatów sprawiły, że niektóre sekcjeistniały tylko w dokumentacji. Praktycznie każdasekcja w początkowej fazie działalności skupionabyła na likwidacji polskich oddziałów partyzanckich.Według schematu struktury organizacyjnej, naczele urzędu stał kierownik. Bezpośredniopodlegała mu Powiatowa Komenda MilicjiObywatelskiej oraz kancelaria. Zastępca kierowni-ka był jednocześnie kierownikiem kontrwywiadu,czyli trzech pierwszych skomasowanych sekcji,określanych mianem grupy kontrwywiadu (sekcja Izajmowała się tzw. podziemiem poniemieckim,volksdeutschami i współpracownikami władzniemieckich, sekcja II zajmowała się tzw.„andersowcami”, likwidacją podziemia niepodle-głościowego oraz inwigilowała odradzające siępartie polityczne, natomiast do kompetencji sekcji IIInależało pilotowanie wizyt przedstawicieli obcychpaństw oraz rozpracowanie nacjonalistówukraińskich). Bezpośrednio pod zastępcękierownika urzędu podlegały sekcje: IV -obserwacyjna, VII - śledcza oraz VIII - ewidencja ikartoteka. Sekcje V I VI w początkowej fazieformowania się aparatu bezpieczeństwa nie byłytworzone. W kwietniu 1945 roku powołano do życiasekcję Walki z Bandytyzmem (WzB), która wspólniez sekcją II zajmować się miała rozpracowaniemi fizyczną likwidacją zbrojnych oddziałów nie-podległościowych. Następnie WzB zmieniono

Page 21: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

19

na referat III, który podzielono na sekcje: I - walka zbandytyzmem, rozpracowanie UON - UPA, II -sekcja do walki z podziemiem niepodległościowymAK - WiN, III - ds. rozpracowania podziemianarodowego (S. Poleszak,

, [w:] „Zwyczajny” resort. Studiao aparacie bezpieczeństwa 1944-1956, pod red. K.Krajewski, T. Łabuszewski, Warszawa 2005, s. 34-38).

Pieczę nad powstawaniem w Polsceurzędów bezpieczeństwa miało NKWD. WedługStanisława Biernackiego, pierwsze przesłanki codo stworzenia polskich organów bezpieczeństwa,pojawiały się już w 1943 roku, zaraz po ujawnieniuzbrodni katyńskiej, Stalin prawdopodobnierozważał koncepcje powołania polskiej bezpieki,która miała być strukturalną kopią jej sowieckiegoodpowiednika - NKWD (S. Biernacki,

, [w:] Biuletyn Głównej Komisji BadaniaZbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - InstytutuPamięci Narodowej nr 34, Warszawa 1992, s. 57).Pogląd ten podtrzymuje Ryszard Terlecki,twierdząc że głównym zadaniem Radkiewicza byłoscalenie i podporządkowanie specjalnychzmilitaryzowanych oddziałów, przeznaczonych dozadań polityczno-wojskowych. Już od października1943 roku nadzorował w Biełomotach pod Moskwąformowanie się Samodzielnego BatalionuSzturmowego, który w 1944 roku zostałprzekształcony w Polski Samodzielny BatalionSpecjalny. Nad całością prac związanych zwyszkoleniem nowo powstałej formacji wojskowej,czuwali funkcjonariusze NKWD. To właśnie oniobjęli w nim stanowiska dowódcze (R. Terlecki,

, Kraków2007, s. 10-11).

Sytuacja społeczno-polityczna w powieciekrasnostawskim była typowa dla większościpowiatów w ówczesnym województwie lubelskim.Działające na przełomie lat 1944/45 liczne grupypartyzanckie AK i BCh utrudniały aklimatyzacjęprzedstawicielom i sympatykom „nowej władzy”.Zestawienie statystyczno-opisowe za rok 1944,odnalezione w archiwum IPN, zawiera opisformowania się urzędu bezpieczeństwa wKrasnymstawie w następujący sposób:

Narodziny bezpieki.Powstanie powiatowych urzędów bezpieczeństwapublicznego na Lubelszczyźnie od sierpnia 1944 doczerwca 1945 roku

Początkikształtowania się Aparatu Bezpieczeństwa wPolsce

Miecz i tarcza komunizmu, Historia aparatubezpieczeństwa w Polsce 1944-1990

Wpierwszych dniach sierpnia 1944 r. z ResortuBezpieczeństwa przy PKWN w Lublinie, zpolecenia tow. Orechwy do Krasnegostawu zostajeskierowany tow. Oleksa, b. członek KPP, PPR i AL,w celu zorganizowania Powiatowego UrzęduBezpieczeństwa Publicznego.

Po przyjeździe do Krasnegostawu tow. Oleksazastaje tam już kilku ludzi członków PPR iAL, którzywcześniej rozpoczęl i przygotowania doz o r g a n i z o w a n i a P o w i a t o w e g o U r z ę d uB[ezpieczeństwa] P[ublicznego]. Do tychtowarzyszy należeli: Król Gustaw, Kozioł Albin,Heleniak Stefan, Romanek Władysław, SmoleńMieczysław i Opaliński Jan. Przychodzą oni doorganizującego się Urzędu prosto z oddziałówpartyzanckich AL. Dołączają do nich Huszcza Jan,Glinka Władysław, Bazyl Bronisław, Pop Bronisław,Szłapa Józef i Mochejski Ludwik. Większość z nichto członkowie PPR i AL. Wymienieni towarzyszestanowili trzon aparatu, który od pierwszych dni nawezwanie PKWN stanął do walki o zdobycie iutrwalenie władzy ludowej (...) Na pomieszczeniadla siedziby powiatowego urzędu wytypowanobudynek, w którym kompletnie brak było sprzętubiurowego. Pracownicy byli skoszarowani wprowizorycznie zorganizowanym hotelu, a po jegolikwidacji - w pokojach biurowych urzędu. Zapierwsze miesiące pracy nie było żadnegowynagrodzenia, które dopiero w 1945 r. zaczętopracownikom wyp łacać . Kompletny brakumundurowania zmuszał pracowników donoszenia swoich nie zawsze dobrych ubrań.Pierwsza broń to ta, którą przynieśli ze sobączłonkowie AL. Ważnym zagadnieniem była teżsprawa wyżywienia dla pracowników, którzy byliskoszarowani, a więc musieli otrzymywaćca łodzienny wikt. Z uwagi na trudnościaprowizacyjne, nieraz głód zaglądał im w oczy. Tojednak były początki. Nikt tym się nie zrażał, nie byłona to czasu. Praca w tych pierwszych miesiącachtrwała niemal dzień i noc. Szczupła liczbapracowników nie mogła podołać obowiązkom jakienależało w tym okresie wykonać

Powiatowy Urząd BezpieczeństwaPublicznego w Krasnymstawie w latach 1944-1948- powstanie i zarys działalności,

(AIPN Lu, sygn.042/2, k. 1-2).

Początkowo urząd bezpieczeństwa zloka-lizowany został w budynku przy ulicy Głównej 11, anastępnie przeniesiono go do innego budynku,który posiada ł bezpośrednie wejście doosławionych krasnostawskich lochów (ul. Główna34). Co więcej, od sierpnia 1944 rokupodporządkowano UB więzienie przy ul. Okrzei (J.Romanek,

[w:] PowiatowyUrząd Bezp ieczeńs twa Pub l i cznego wKrasnymstawie w latach 1944-1956, pod red. J.Romanek, Lublin 2008, k. 16). Wg sprawozdania zaokres do 31 grudnia 1944 roku, w urzędziebezpieczeństwa pracowało już 38 pracowników. Wpierwszym kwartale 1945 roku stan pracownikówPUBP w Krasnymstawie wynosił 22 zatwierdzoneosoby, a reszta czekała na zatwierdzenie.

Page 22: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

20

Widoczny wzrost zatrudnienia nastąpił wraz zreorganizacją urzędu w styczniu 1945 roku iosiągnął stan 49 pracowników. De facto, już w lutym1945 roku krasnostawska bezpieka posiadała 54pracowników, a na kontakcie UB zarejestrowano 43agentów i 112 informatorów.

Trudności w rozwoju krasnostawskiejbezpieki, przynajmniej na jej początkowym etapie,wynikały z dwóch głównych przyczyn. Pierwszą znich była słabo wykształcona kadra, zwłaszczakierownicza. Świadczy o tym fakt, że doreorganizacji aparatu bezpieczeństwa tj. dopoczątków stycznia 1945 roku, przez PUBP wKrasnymstawie przewinęło się aż trzechkierowników. Pierwszym z nich był Jan Kaliszczuk

(vel Kaliszczak, s. Pawła, ur. 21.01.1897 roku wewsi Krasne, gm. Pawłów. Narodowość polska,wyznanie rzymskokatolickie, pochodzeniespołeczne robotnicze. PodoficerArmii Czerwonej wlatach 1919-1922. Uczestnik wojny domowej wRosji, w obozie czerwonym. Od 1919 członek WKP(b), ukończył Komuniwersytet - AIPN Lu, sygn.0287/129, Akta osobowe Jana Kaliszczuka),rzekomo zwolniony z urzędu z powodu bardzozłych wyników w pracy, zwłaszcza niskiejwykrywalności. Prawdziwym powodem zwolnieniaKaliszczuka był konflikt, w jaki wdał się zżołnierzami Armii Czerwonej, którzy bezprawniekonfiskowali mienie miejscowej ludności. Otwarcieokreślał ich mianem „wyrzutków społeczeństwa wmundurach żołnierzy sowieckich” (AIPN Lu,0287/129, Akta osobowe Jana Kaliszczuka, k. 8).Dodatkowo napiętą sytuację podgrzewał otwartykonflikt ze swoim doradcą, oficerem sowieckim„Wasilewskim” (prawdopodobnie prawdziwenazwisko Gorgułow). Z relacji Kaliszczuka wynika,

że enkawudzista, oskarżając o współpracę zNiemcami, jawnie okradał zamożne osoby (S.Harasimiuk, , Lublin 1994, s. 35-36). Podwyimaginowanym zarzutem negatywnego sto-sunku względem narodu rosyjskiego, zostałaresztowany przez NKWD i osadzony na Zamku wLublinie. Po wyczerpującym śledztwie zostałwywieziony w głąb ZSRR, do obozu w Igolsku. Najego miejsce zatrudniony został Gustaw Król (s.Władysława, ur. 15.11.1918 roku w Chłaniowie, gm.Żółkiewka. Narodowość polska, wyznanierzymskokatolickie, pochodzenie społecznerolniczo-rzemieślnicze. Ukończył 7 klas szkołypowszechnej. Członek dowództwa powiatowegoALo ps. „Cygan”, do PPR wstąpił w kwietniu 1943 roku.Od 01.11.1944 roku - kierownik PUBP wKrasnymstawie. Zwolniony ze służby w dniu01.01.1945 rzekomo z powodu gruźlicy - AIPN Lu,sygn. 0287/180, Akta osobowe Gustawa Króla),został wydalony z UB za niewłaściwy stosunek dopracy. Oficjalną przyczyną, która doprowadziła doodwołania Króla z funkcji kierownika urzędu, byłopowszechne pijaństwo. Przeprowadzona inspekcjadowiodła, że w dniu 11 listopada 1944 roku, Królzorganizował libację alkoholową w budynku UB (wświetlicy). Podczas imprezy, w atmosferzealkoholowych uniesień i awantur doszło doprocederu podzia łu funkcji i obowiązkówsłużbowych (AIPN Lu, sygn. 042/2, k. 23 - 24).Współpracownik WUBP w Lublinie - Henryk Gryta,w swoim sprawozdaniu z pobytu na terenie powiatukrasnostawskiego stwierdził dobitnie, że pracatutejszego urzędu bezpieczeństwa jest nie dozaakceptowania, ponieważ była sparaliżowanabrakiem zorganizowanej sieci agenturalnej.Uniemożliwiało to skuteczne działanie grupoperacyjnych, zwłaszcza w gminach, gdzie„reakcyjne” podziemie wraz z antagonistycznymiwzględem nowej władzy partiami politycznymi(PSL, środowisko PPS-WRN), miało szerokiewpływy. Dlatego też polecono kierownikowi UB,Gustawowi Królowi, zabezpieczyć zaufanymi isprawdzonymi w działaniu agentami zwłaszczagminy: Siennica Różana, Rybczewice, Fajsławice iZakrzew. Król stwierdził, że ma odpowiednich ludzi,którzy mieli już następnego dnia zająć stanowiskawe wspomnianych gminach. Bardzo dużozastrzeżeń wysunięto względem organizacjiadministracyjno-prawnej urzędu. Pracownicy, bezkompetencji i wiedzy, nie potrafili przez długiemies iące sku teczn ie p rowadz ić sp rawoperacyjnych. Zły stan budynku oraz słabejakościowo wyposażenie (brak zamykanych biurek iszaf aktowych), rzutowały na niską skutecznośćdzia łania krasnostawskiej bezpieki. Tajnadokumentacja wytwarzana przez urząd nie byłazabezpieczana. Stan personalny jak i moralefunkcjonariuszy nie pozostawiały złudzeń co dozłego stanu instytucji:

Trzynastu

Kierownik PUBP Król nieinteresuje się wcale pracą urzędu. Prosiłem go

JanKaliszczuk

Page 23: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

HistoriaHistoria

21

kilkakrotnie o listę reakcjonistów za okupacji naterenie miasta, jednak takowej nie otrzymałem.Twierdzi on, że przymusowo pracuje w PUBPi że zadwa tygodnie przenosi się do PPR (...) PracownicyPUBP nie chcą pracować w tej instytucji i tak: zast.kier. PUBP idzie w przyszłym tygodniu do wojska,kier. sekcji VIII Mochejski Ludwik przeniósł się doLublina do PPR, maszynistka urzędu ZulinczukLuba zwolniła się dzisiaj z pracy i wyjechałaprawdopodobnie do Moskwy, funkcjonariusz PUBPBazyl Stanisław stara się o przeniesienie dożandarmerii [...] (AIPN Lu, sygn. 042/2, k. 15-16).

Teza o rzekomej chorobie Króla, która niepozwalała mu na kierowanie urzędem, nie oddajedo końca ówczesnej rzeczywistości w krasno-stawskiej bezpiece. Dokładna analiza materiałówźródłowych pozwala stwierdzić, iż przesłanką dousunięcia kierownika, był jego otwarty konflikt zeswoim zastępcą Mikołajem Oleksą. W piśmie dosekretarza obwodowego komitetu PPR w Lublinie,Gustaw Król podał prawdziwe przyczyny odejścia zpracy. Jasno nakreślił panujący w PUBP konfliktmiędzy funkc jonar iuszami pochodzeniaukraińskiego na czele z Oleksą a Polakami. WedługKróla, zarówno Kaliszczuk jak i Oleksa starali sięskupiać wokół siebie osoby o narodowościukraińskiej. Sytuacja zaostrzyła się do tego stopnia,że funkcjonariusze pochodzenia polskiego, podjęlipróbę dezercji z urzędu. W dniu 18 marca 1945 (ogodzinie 5 rano), w pełni uzbrojona dziesięcio-osobowa grupa opuściła budynek UB. Potwier-dzeniem powyżej wspomnianej sytuacji mogą byćsłowa kpr. Albina Kozła, który oznajmił, że

(AIPN Lu, sygn. 0287/180, Aktaosobowe Gustawa Króla, k. 6). Król twierdził, że doMikołaja Oleksy bardzo negatywny stosunek miałteż sekretarz Powiatowego Komitetu PPR,Konstanty Krasowski, twierdząc że:

odkądbędą rządzić Żydzi, Sowieci i Ukraińcy, to nie będąpracować Polacy

nigdzie go[Oleksy] nie chcą, że tutaj chce się usadowić,

że ja [Gustaw Król - dop. D.P.] nie mam zielonegopojęcia, co to są za ludzie, że jeśli tacy ludzie będąpracować, to on nie chce widzieć Krasnegostawu iznać

Jest to dotychczas niespotykanym jeszczezjawiskiem, aby dezerterzy, którzy są przestę-pcami, pełnili służbę i pracowali w UrzędzieBezpieczeństwa Publicznego - którego zadaniemjest unicestwiać przejawy przestępczości i prze-kazywać w ręce sprawiedliwości [przestępców(sic!) - przyp. D.P.]

(AIPN Lu, sygn. 0287/180, Akta osoboweGustawa Króla, k. 10). Z wyżej wymienionychprzyczyn, Król zrezygnował z pełnionej funkcji.

Kierownictwo urzędem objął z dniem 1stycznia 1945, Mikołaj Oleksa (s. Marka, ur.17.05.1911 roku w Ostrowie, gm. Rakołupy.Narodowość ukraińska, bezwyznaniowy, pocho-dzenie społeczne chłopskie. Ukończył 6 klas szkołypowszechnej, z zawodu kołodziej. Członek KPZU,od 1932 działacz KPP do momentu likwidacji partiii aresztowania. Następnie działacz PPR i PZPR.Podczas okupacji był oficerem żywnościowymAL, ops. „Zbyszek”, „Bynio” - AIPN Lu, sygn. 028/2044,Akta osobowe Mikołaja Oleksy). De facto, odsamego początku podjął próbę usunięcia z pracyfunkcjonariuszy sympatyzujących z dawnymkierownikiem.

Dużym problemem dla WUBP były silnepowiązania funkcjonariuszy UB jak i MO ze„środowiskami reakcyjnymi”. Nie inaczej było wKrasnymstawie, gdzie zwłaszcza obsada więzienia(niektórzy wartownicy) sympatyzowa ła zpodziemiem. W raporcie z dnia 30 listopada 1944roku adresowanym do majora Szota, inspektorWUBP stwierdza, że za ucieczkami aresztantówstoją wartownicy tutejszego więzienia zatrudnianina te stanowiska, mimo że w większości sądezerterami z Wojska Polskiego. Inspektor WUBPstwierdza wprost, że kierownik tutejszego Urzędu,przy zatrudnianiu ludzi do służby wartowniczejkieruje się niezrozumiałym sentymentem do AKi BCh:

(AIPN Lu, sygn. 052/2, k. 23). Cowięcej, współpracownik WUBP Henryk Gryta,powołując się na poufną rozmowę z kierownikiemPUBP stwierdził, że komendant MO Radeckispotykał się z przywódcami Armii Krajowej m.in. zdowódcą regionu 633 „Jeżem” oraz „Jadźwingiem”i „Gniewoszem”. Wspomniane spotkanie odbyło sięw miejscowości Wiśniów, gm. Gorzków, na którym(według oświadczenia referenta sekcji śledczej,Huszczy) mieli być obecni także pracownicy urzędubezpieczeństwa. Radecki umyślnie utaił terminspotkania. Prawdopodobnie chodziło o wypro-wadzenie oddziałów leśnych, które co jakiś czasprowadzały akcje zbrojne przeciwko „nowejwładzy”. Przykładem może tutaj być oddział JózefaŚmiecha „Ciąga”, który w nocy z 6 na 7 maja 1945roku rozbił posterunek MO w Kraśniczynie, lub atakMikołaj Oleksa

Page 24: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

22

na posterunek MO w Żółkiewce, podczas któregozabrano broń, sprzęt biurowy oraz dokumentację.Trzeba zaznaczyć, iż członkowie podziemia zarazpo wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny powiatukrasnostawskiego, usiłowali przejąć kontrolę wpowiecie. W wyniku chaosu i początkowejdezinformacji NKWD akcja ta zakończyła siępowodzeniem. Bolesław Kukiełka ps. „Janusz”(dowódca oddziału partyzanckiego AK) zacząłnawet organizować ekspozyturę policyjną, lecz pocoraz większym napływie komunistów do miastamusiał się wycofać.

Według raportów przesyłanych do WUBPsytuacja społeczno-polityczna pod koniec 1944roku ulegała stabilizacji. Jednakże gmina Łopiennikciągle opanowana była przez AK. Zła sytuacjapanowała także w gminie Wysokie, gdzie silnewpływy byłych bechowców utrudniały pracę milicji(zastraszeni funkcjonariusze nie raportowali ożadnej działalności opozycyjnej). Funkcjonariuszekrasnostawskiej bezpieki tylko do końca 1944 rokuaresztowali 196 osób (w ciągu pięciu miesięcydziałalności, daje to średnio 39,2 aresztanta namiesiąc).Aresztowania odbywały się najczęściej zanastępujące przewinienia: morderstwo - 7 osób,przynależność do reakcyjnego podziemia - 84osoby, zbrodniarze wojenni i volksdeutsche - 47osób, obszarnicy - 1 osoba, nielegalne posiadaniebroni - 27 osób, dezerterzy - 16 osób, inne bliżejnieokreślone zatrzymania - 14 osób (AIPN Lu,sygn. 042/2, k. 4). Żołnierzy podziemia niepodle-głościowego oraz ich współpracowników wtrącanodo lochów znajdujących się pod miastem, poddającwymyślnym torturom m.in. tzw. płukaniu nosa, czyliwlewaniu wody w nozdrza. W prowizorycznych,zagrzybionych celach przetrzymywano aresztan-tów zazwyczaj przez okres dwóch tygodni. Lochybyły etapem między aresztowaniem, a „prawo-mocnym wyrokiem” i ostatecznym osadzeniemskazanego w więzieniu. Po wielogodzinnychbestialskich przesłuchaniach, nieprzytomnegowięźnia wrzucano do wspomnianych lochów, gdzieniejednokrotnie konał na rękach swoich kolegów.Stanisław Kardyka, mieszkaniec Kol. Giełczewswój pobyt w krasnostawskich lochach zrelacjo-nował w następujący sposób: Zostałem wtrąconyprzez strażnika do lochu, gdzie było już ponad 30osób. Ilość lokatorów ciągle się zmieniała, gdyż cokilka dni po przesłuchaniu formowano czwórki i od-prowadzano do więzienia. W lochu przy schodachustawione było drewniane naczynie o pojemnościokoło trzech wiader. Był to tzw. „kibel” służący dozałatwiania potrzeb fizjologicznych. Codziennie o6.30 rano, dwóch aresztantów wynosiło kibel,opłukując go wodą. Była to jedyna okazja, kiedymożna się było napić do woli wody ze studni. Wwodzie maczało się ubranie, które po powrocie dolochu wysysali najbardziej spragnieni. O godz. 7.00

przynoszono dwa dzbanki kawy zbożowej bezcukru i tyle było państwowego wiktu. Na głód jednaknikt nie narzekał, bowiem znajomi i rodzinyprzesyłali paczki żywnościowe. Można byłopodawać różnego rodzaju żywność, ale do lochudocierały tylko: chleb, smalec i cebula. Wędlinygdzieś po drodze ginęły. Poza tym, siostry zakonnez opaskami PCK codziennie dostarczały żywnośći kawę zbożową. Ubowcy bardzo „uprzejmie”obchodzili się z zakonnicami. Często powtarzały sięsłowa zaczynające się na k... i p... Zakonnice obelgite znosiły ze stoickim spokojem. Jedynyminaczyniami w lochu były puszki po konserwach.Najgorsze było pragnienie, jednak dostarczanakawa była dzielona przez samych „kryminalistów”równomiernie. W lochu była tzw. żelazna porcjawody w 2 naczyniach napełnianych codziennie przyokazji wynoszenia kibla. Wody tej nikomu nie wolnobyło ruszać, a przeznaczona była dla tych, którzywracali z przesłuchania. Jakiś litościwy ubowiecpodrzucił czasem wiązkę słomy, na której leżeli ci,którzy o własnych siłach nie mogli wrócić zprzesłuchania, a wracali z rozbitymi nosami,powybijanymi zębami, pokaleczonymi palcami, anawet z połamanymi żebrami. LochyUB - list,

Śledztwo po półwieczu,

(S. Kardyka,[w:] Gazeta Krasnostawska, nr 3, 1990 r., s.

4). Terror stosowany wobec zatrzymanych,zwłaszcza byłych członków AK i WiN, nasilał sięproporcjonalnie do lokalnych incydentów, jakiewystępowały w danym okresie w powiecie. Dlaprzykładu - 19 maja 1945 roku, w miejscowościCzysta Dębina k. Gorzkowa, doszło do potyczkifunkcjonariuszy krasnostawskiej bezpieki zoddziałem AK dowodzonym przez ZygmuntaKuncewicza „Podkowę”. Funkcjonariusze UBzostali zaatakowani przez partyzantów, ostrze-żonych przez przychylnych im mieszkańców.Zaskoczeni silnym oporem ubecy ponieśli dotkliwestraty. Zginęło dwóch funkcjonariuszy, a kilkuzostało ciężko rannych. Oddział partyzanckiprzemieścił się do wsi Kolonia Czysta Dębina,wiedząc dobrze, że mógł liczyć na przychylnośćmieszkańców. Już w nocy z 20 na 21 maja bezpieka(przy pomocy milicji i prawdopodobnie KBW)dokonała pacyfikacji Kolonii Czysta Dębina wodwecie za pomoc, jaką mieszkańcy wioski udzielilipartyzantom. Miejscowość została doszczętniespalona (W. Danielak, [w:]Prawo i życie, nr 34, 1994 r., s. 14-15). Wedługśledztwa [S. 126/01/ZK] prowadzonego przezOddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwkoNarodowi Polskiemu - IPN, potyczka oddziału„Podkowy” z UB miała miejsce w dniu 23 maja,natomiast odwet bezpieki nastąpił 25 maja 1945roku. Podczas pacyfikacji wsi, funkcjonariusze UBniszczyli dobytek rolników, strzelali do kobiet i dzie-ci, jednakże w raportach stwierdzili, że to oddział

Page 25: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

23

„Podkowy”, wycofując się detonował beczki zamunicją i spirytusem, czym dokonał podpaleniamiejscowości (AIPN Lu - 042/3, k. 53). Było tooczywiście wierutnym kłamstwem. Wspominanyjuż Stanisław Kardyka, który w okresie opisanejpacyfikacji był przetrzymywany w lochu (12-26maja 1945 roku) wspomina:

[...] (S. Kardyka, , [w:]Gazeta Krasnostawska, nr 3, 1990 r., s. 4).

Dużym problemem dla krasnostawskiegourzędu bezpieczeństwa okazała się także masowadezercja 31. Pułku Piechoty stacjonującego wBiałce k. Krasnegostawu. W nocy z 12 na 13października 1944 roku, prawdopodobnie 667żołnierzy pochodzących w większości z powiatukrasnostawskiego opuściło oddział, zabierając zesobą broń. Powołując się na raporty UB, przyczynądezercji był reakcyjny światopogląd dowództwapułku oraz „akowskie korzenie wielu żołnierzy”.Przy pomocy Rosjan, rozpoczęto na szeroką skalęakcję wyłapywania dezerterów. W krótkim czasiezatrzymano 161 osób. Żołnierzy, którzy dobro-wolnie zgłaszali się na posterunki, wcielano dooddziału formowanego przy 2. Armii Polskiej (AIPNLu, sygn. 042/2, k. 12). Często podejrzanych odezercję wysyłano najpierw do RejonowejKomendy Uzupełnień. Pracownicy RKU byli wdużej mierze byłymi akowcami, dlatego chętniepomagali „ochotnikom” unikającym służby w WP.Dużą rolę w RKU odegrał dr Pawłowski z Izbicy orazsekretarz Repeć ps. „Wilga” (były członek AK).Funkcjonariusze UB dostarczali do ekspertyzyczęsto szeregowych żołnierzy AK, BCh czy NSZ,jednakże znaczone igłą lub kropką dowodyosobiste, pomagały członkom RKU szybkorozpoznać „swoich” i wydawać zaświadczenia oniezdolności do służby w wojsku. Autentycznychochotników członkowie komisji zniechęcali mówiąc:

(AIPN Lu - 042/3, k. 29). Jeszczewtedy środowiska antykomunistyczne wierzyły, żesytuacja polityczna ulegnie zmianie. Tymczasem,do końca listopada 1944, funkcjonariuszekrasnostawskiego UB odstawili do Lublina 110dezerterów, jednakże 28 nadal pozostawało wwięzieniu. Wielu dezerterów znalazło schronienie wlasach, przyłączając się do resztek oddziałówpartyzanckich, a ci którzy dali się złapaćpowiększali grono aresztantów lub ginęli podczasłapanek.

W czasie jednego zpolowań na akowców w okolicach Czystej Dębinyk. Gorzkowa, UB spotkało się z „bandą”, która imtrochę skórę przetrzepała. Po powrocie z tegopolowania (19 maja 1945 r.) zaczęło się ogólnebicie mieszkańców lochu. Ubowcy wyprowadzali pokilku i nie zadając żadnych pytań walili gdziepopadło Lochy UB - list

Nie ciśnijcie się głuptasy, jeszcze nie czas na was,nam każą my robimy, lecz jak będzie czas to mywas zabierzemy

Na zebraniu kierowników PowiatowychUrzędów Bezpieczeństwa Publicznego, por. Pałka,dokonując podsumowania pierwszego roku pracy,dobitnie stwierdził:

(AIPN Lu - 055/1, k. 27). Toprawda, nie stali jeszcze na poziomie jakizadowala łby MBP, jednakże sukcesywnierozbudowywana sieć agenturalna pozwalałabezpiece na coraz śmielsze poczynania względempolitycznej opozycji. Taki stan rzeczy doprowadził zczasem do całkowitej likwidacji podziemianiepodległościowego oraz PSL - największegokonkurenta komunistów na scenie politycznej.

Post scriptum:

Działalność krasnostawskiego Powiato-wego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego nie jestjeszcze dogłębnie poznana. Setki jednostekarchiwalnych, jakie wytworzyła bezpieka naprzestrzeni ponad 12 lat działalności (doreorganizacji, która nastąpiła w 1956 roku)stanowią bogaty materiał badawczy dla historykówpragnących zgłębić wiedzę na temat cywilnychorganów bezpieczeństwa publicznego. Powyższyartykuł został opracowany na bazie materiałówarchiwalnych zgromadzonych w lubelskim IPN,oraz wykorzystano oryginalne fragmenty z książki„Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego wKrasnymstawie w latach 1944-1956” pod red. dr.Jacka Romanka, za wcześniejszą zgodą autora.

Daniel Piekaruś

My jeszcze nie stoimy na takimpoziomie, na jakim powinniśmy stać. Zauważa sięwe wszystkich Urzędach Pow[iatowych] brak planupracy i podziału tejże między sekcje. Praca jestluźna. Urzędy Bezpieczeństwa nie biorą udziału wzebraniach i obradach Gminnych, Miejskichi Powiatowych Rad Narodowych, przez co nie majądokładnego obrazu nastroju różnych ugrupowań.Ogólnie wywiad stoi na niskim poziomie, agenturajest słabo rozwinięta

KSIĄŻKI NADESŁANE

·

·

·

W nauce życia

Krople słońca

Trakty niespokojne

(antologia poezji), Koło LiteratówPolskich im. Zbigniewa Herberta, WEKTORY,Wrocław 2009, ss. 196;

Edward Franciszek Cimek, ,wiersze, Polianna, Krasnystaw 2009, ss. 40;

Małgorzata Łobejko, , wiersze,Chełmska Grupa Literacka „Lubelska 36”,Chełm 2009, ss. 88, il. 1;

Page 26: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Wywiad

24

Tak o sobie, mówi Pani Lidia Lwow-Eberle.

Nikt by nie podejrzewał, że ta skromna osoba topodporucznik czasu wojny, sanitariuszka 5.Wileńskiej BrygadyAK, w działaniach tego oddziałuna Białostocczyźnie, Podlasiu, Mazurach iPomorzu przydzielona do szwadronu „Lufy”,wieloletnia towarzyszka życia majora ZygmuntaSzendzielarza - „Łupaszki”, odznaczona KrzyżemWalecznych za bohaterstwo w walkach naWileńszczyźnie, skazana na dożywotnie więzienie,z którą przeprowadziłem dwie (w sierpniu 2006roku oraz styczniu 2007 roku) długie rozmowy, a ichefekt możecie Państwo przeczytać poniżej:

- Urodziłam się w dwudziestym roku w Rosji, wmiejscowości Plos na północny-wschód odMoskwy.

- Rosyjskie. Prababka ze strony ojca była Polką.Matka ojca czyli moja babka, też - z domuDobrowolska. Jej rodzina miała majątki na kresach- w okolicach Bobrujska, Pińska, Łucka.

- Był to kuzyn dziadka - książę Jerzy Lwow. Był„kilkumiesięcznym” premierem.

- Zacznijmy od początku czyli od Paninajwcześniejszych wspomnień.

- Jakie są Pani korzenie, Pani rodzina?

- Członek Pani rodziny był pierwszympremierem rosyjskim po abdykacji cara?

- Rozumiem, że gdy nastała czerwona zaraza,cała rodzina musiała ewakuować się do Polski?

- Tak. Ale przyjechaliśmy dopiero w kwietniu 1921roku. Tylko i jedynie dlatego, że ojciec urodził się naterenie Polski (w ówczesnych granicach - przyp.G.P.), bo ojciec urodził się w Równym, i dlategorodzice otrzymali zgodę na opuszczenie terytoriumRosji Sowieckiej. Podróż ta też była „urozmaicona”.Ojca na granicy bolszewicy wsadzili do więzienia.Dopiero interwencja znajomego starosty, panaOko łowa-Okulicza, doprowadzi ła do jegozwolnienia. Ja miałam wtedy pół roku.

- Nie. Do 1936 roku mieszkaliśmy w Nowogródku,gdzie czasowo przebywali dziadek z babcią.Później, gdy byłam w piątej klasie gimnazjum, ojcieczmienił miejsce pracy i dlatego przeprowadziliśmysię nad Narocz, nad to wielkie jezioro, do małegomiasteczka Kobylnik. Gimnazjum skończyłam wŚwięcianach w 1938 roku. Potem rok byłam naprawie, na Wileńskim Uniwersytecie StefanaBatorego, a potem wybuchła wojna.

- Do partyzantki dostałam się w 1943 roku i od tegoczasu już byłam w konspiracji do aresztowania wczerwcu 1948 roku.

- Oddział „Kmicica” (por. rez. Antoni Burzyński) -pierwszy polski oddzia ł partyzancki naWileńszczyźnie, utworzony w marcu 1943 roku. Toten, który rozbroili sowieccy partyzanci „Markowa”,a następnie rozstrzelali dziewięćdziesięciu naszychżołnierzy. Ja właśnie tam byłam.

- Tak.

- Wówczas, „na bazie”, kobiety pracowały w kuchni,pełniły funkcje sanitariuszek, nie brały udziału wakcjach zbrojnych. Szpital i baza zimowa dopierosię budowały.

- Nie - ja nie uciekłam. Po rozbrojeniu, siedziałam z„Kmicicem” i jeszcze jednym młodym człowiekiem,którego „Kmicic” podejrzewał, że był konfidentem, wjednej ziemiance. Z tej ziemianki wyprowadzili„Kmicica” w jego ostatnią drogę... Jak później

- Osiedliliście się Państwo w okolicachRównego?

- Kiedy wstąpiła Pani doArmii Krajowej?

- Jaki oddział był Pani pierwszym?

- Czyli w zalążkach 5. Brygady?

- Pani była wtedy sanitariuszką?

- Jak Pani się udało uciec z tej pułapki?

.A kim ja byłam? Byłam tylko

sanitariuszką u „Łupaszki”...

Lidia Lwow.

Page 27: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Wywiad

25

powiedziała zapytana przeze mnie białoruskakobieta, która pracowała w kuchni na bazie„Markowa”: „poprowadzili go w kierunku bazylitewskiej, a tam zawsze rozstrzeliwują”. Ja teżbyłam przesłuchiwana. Wiele lat później miałammożl iwość przeczytać protokó ł z tegoprzesłuchania. Oczywiście to wszystko było wjęzyku rosyjskim. Gdy zabrali „Kmicica”,przesiedziałam jeszcze w tej ziemiance całą noc, anastępnie zdjęto wartę i powiedziano: „Ty jesteśwolna, możesz wracać do swoich!” Znalazłam się wtrudnej sytuacji, bo nie znałam tego terenu i niewiedziałam dokąd iść, aby wrócić „do swoich”. Naszoddział otrzymał nowe, całkowicie podpo-rządkowane Sowietom dowództwo. Po wspólnej zsowiecką partyzantką akcji, jeden z plutonówpostanowił wyjść i więcej nie wracać na bazę.Dowódcą tego plutonu był „Kitek”. Z nimi właśniesię „zabrałam”. Chcieli nawiązać kontakt z„Łupaszką” i nawiązali go.

- Tak. Cały czas.

- Nie. Nie znałam. Dopiero gdy dołączyliśmy doniego, każdego z nas przesłuchiwał, między innymirównież mnie. Powiedział, że „... żadnej kobiety wjego oddziale nie ma” i że „nie jest to miejsceodpowiednie dla kobiety”. Stwierdził też, żebymwróciła do rodziny. Gdy odpowiedziałam, że jakwrócę to albo Sowieci, albo Niemcy mnierozstrzelają, „Łupaszko” zatrzymał mnie woddziale. Byłam pierwszą i dopiero potem zaczęłyprzybywać następne.

- I potem była Pani cały czas u majora„Łupaszki”?

- Znała Pani Zygmunta Szendzielarza -„Łupaszkę” wcześniej?

- Przeszła więc Pani cały szlak 5. Brygady i bra-ła udział w jej akcjach bojowych?

- Rozumiem, że podczas cofania się brygadyprzed Sowietami w 1944 roku, na trasieWileńszczyzna - Białostockie była Paniobecna?

- Jak wyglądało odtwarzanie brygady powycofaniu się za tzw. Linię Curzona?

- Tak. W wielu. Byłam ranna pod Worzianami, wnaszej największej bitwie z Niemcami naWileńszczyźnie. Zostałam trafiona, gdy zgodnie zrozkazem, pobiegłam po amunicję. Bitwa trwałacztery godziny. Z naszej strony poległo 19chłopaków, a rannych było sześciu. To było zimą.Później na Podlasiu, w 1945 roku, też w wieluakcjach uczestniczyłam. Natomiast w 1946 roku niebyło tych akcji zbyt dużo. Jednak „Żelazny” (por.Zdzisław Badocha) wykonał ten słynny rajd,podczas którego rozbroili szereg posterunków MO iplacówek UB. Nie brałam w nim udziału - szliśmy z„Lufą” na Podlasie. „Jachna” też nie - ona była u„Zeusa”. W tej akcji uczestniczyła „Inka” (DanutaSiedzikówna), która była przecież sanitariuszką„Żelaznego”.

- Cały czas. Po rozwiązaniu brygady, kołoPorzeczna, szliśmy małą, szesnastoosobowągrupą . Zatrzymaliśmy się najpierw ko łoWołkowyska, a potem w okolicach Świsłoczy. Tamteż „Łupaszko” nawiązał przerwany kontakt zmiejscową siatką, a następnie z komendantemOkręgu Białostockiego.

- Tak jak mówiłam, „Łupaszko” nawiązał kontakty zmiejscową siatką, która rozmieściła nas w rejoniemiejscowości Jałówka i Kituryki. Cały czasprzyjmowani byli partyzanci, którzy małymi grup-

Sanitariuszki V Brygady Wileńskiej, trzecia zprawej - Lidia Lwow „Lala”. Przed szeregiem- rtm. „Łupaszko” (wiosna 1944 roku).

Ks. Aleksander Grabowski „Ignac”, kapelanV Brygady i Lidia Lwow „Lala” (wiosna 1944).

Page 28: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Wywiad

26

dostawał dokumenty, pieniądze, które „robiło” sięprzecież na spółdzielniach i innych tego typuplacówkach. Kto miał rodzinę lub inne możliwości,ten wyjeżdżał, a kto nie - ten zostawał „w terenie”.Zostało może z dwadzieścia osób. Między innymi„Wiktor” (por. Lucjan Minkiewicz).

- Z początku, dopóki władze komunistyczne niezostały uznane na arenie międzynarodowej,wszystko było możliwe. Już potem „Łupaszko” niewierzył w wojnę, jednak do końca nie chciał siępogodzić z otaczającą rzeczywistością. Miał całyczas kontakty z Zachodem, dokąd wysłał „Orszaka”(Wacław Beynar), który kontaktował się międzyinnymi z generałem Kopańskim. Proponowano„Łupaszce” wyjazd na Zachód, ale on powiedział:„Jak to, ja wyjadę, a chłopcy zostaną?”Nieprzerwanie też miał łączność z WileńskimOśrodkiem Mobilizacyjnym AK. Znamienna jestrozmowa, którą niedawno przeczytałam, a którą„Łupaszko” odbył z późniejszym senatorem I ka-dencji, Ryszardem Reiffem w 1944/45 roku,opisana w jego wspomnieniach, a która odbyła się(według R. Raifa) w okolicach Białegostoku.

- Raczej nie dobierał. Jak się ktoś zgłaszał,przeprowadzał z nim rozmowy. Był dosyć dobrympsychologiem. Umiał rozmawiać z ludźmi. To byłajego duża zaleta, to był bardzo ważki walor.Ustawiał ludzi tam, gdzie uważał, że najlepiej sięsprawdzą.

- Nie. Nie miało to wpływu. Tak jak powiedziałam,po prostu rozmawiał z ludźmi. Chciał mieć swoje

- Chciałbym zadać pytanie, które stawiałem jużkilku rozmówcom, a ich odpowiedzi były częstorozbieżne. Czy major wierzył w wybuch III wojnyświatowej?

- Jak major dobierał ludzi na stanowiskadowódcze?

- Czy przy tym obsadzaniu dowódców grałjakąś rolę fakt, że znał ich z Wileńszczyzny lubpodobne względy?

kami przechodzili z Wileńszczyzny w Białostockieoraz przyjmowani byli ludzie miejscowi, którymziemia „paliła się pod stopami”. Kiedyś zostałamwysłana do Białegostoku, aby nawiązać kontakt zkomendantem obwodu. Miałam się zgłosić do jegołączniczki, a tam był kocioł. Wróciłam do„Łupaszki” , który czeka ł na peryferiachBiałegostoku. Dalej wracaliśmy ciężarówką, zabutelkę wódki, z powrotem do Kituryk. Po drodzebyła taka miejscowość Królowa Most i tam byłwojskowy punkt kontrolny. Nawet nie pamiętam czyprosili mnie o dokumenty, ale dokument „Łupaszki”się im nie podobał i kazali mu zejść z samochodu.„Łupaszko” miał na brzuchu pistolet, którego chciałsię pozbyć. Zapytał czy może na stronę, alepowiedziano mu, że potem. Jak się okazało, niepodobało im się, że dokument napisany był tylko popolsku. Gdy go obszukiwano, ja wtedy po rosyjskupowiedziałam: „Jeśli wam człowiek mówi, że nic niema, to co wy chcecie?” Gdy to mówiłam,kontrolujący tylko „tak sobie” przejechał poskórzanej kurtce „Łupaszki” i nie wyczuł broni.Oddali mu dokument, poczęstowali papierosem ipowiedzieli, że możemy jechać. „Łupaszko” miałtakie swoje powiedzonko, że „święty Piotr jeszczenie uderzył w klawisz” i wtedy też tak powiedział. WKiturykach dołączył do nas między innymiJasienica (por. Lech Beynar „Nowina”).

- Nie. Zaczęły się obławy i „Łupaszko” wysłałJasienicę wraz z chłopakami pod Hajnówkę. Tamzbudowali w puszczy sobie ziemiankę, abyprzezimować. To był grudzień 1944. SpodHajnówki, gdzie siedzieliśmy na melinach dokwietnia 1945 roku, a w sumie było nas okołoczterdziestu osób, siatka przerzuciła wszystkich wokolice Brańska w powiecie Bielsk Podlaski. Gdy wkwietniu wyszliśmy w teren, zaczęli napływaćnowi ludzie i oddział zaczął się znowu powiększać.

- W 1945 roku było wiele akcji, między innymi naSiemiatycze, Czeremchę oraz inne miejscowości.Zdobywaliśmy też broń, amunicję, pieniądze, abypłacić ludności za wyżywienie i zakwaterowanie, atakże chroniliśmy ludność miejscową przedwracającymi do domu żołnierzami sowieckimi. NaPodlasiu akcji z naszej inicjatywy było sporo. Kiedywładze komunistyczne zostały uznane przezZachód, przyszedł rozkaz rozpuszczenia oddziału.I „Łupaszko” rozpuścił oddział we wrześniu 1945roku. Kto mógł albo chciał się zdemobilizować,

- Później było rozformowanie?

- Jak wyglądała działalność Brygady poponownej koncentracji i powiększeniu stanóww szwadronach?

Mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, obok -wachmistrz Wacław Beynar „Orszak” i ppor. StefanJezierski „Stefan”, adiutant dowódcy V BrygadyWileńskiej - rok 1945.

Page 29: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Wywiad

27

wyobrażenie o danym człowieku. Potrafił widziećczłowieka takim, jakim ów był.

- Jak wyglądało składanie raportów - czy były tosłużbowe meldunki czy też raczej towarzyskiepogawędki?

- Podobno lubił „Jastrzębia” (por. JózefBandzo)?

- Zresztą był szefem jego ochrony, więc musiałgo lubić i mieć do niego zaufanie.

- Jest też wiadomym, że bardzo lubił„Żelaznego” (ppor. Zdzisław Badocha).

- A jak wyglądała sprawa z kolejnymrozwiązaniem Brygady?

- Obowiązywała dyscyplina wojskowa, lecz byłyrównież stosunki nie tylko służbowe, ale iprzyjacielskie. Nigdy przy tym (przy składaniumeldunków - przyp. G.P.) nie bywałam. Nasobowiązywała zasada, że „czym mniej się wie, tymlepiej”. Oczywiście, gdy kogoś „Łupaszko” bardziejlubił, to z nim częściej przebywał.

- Tak, był on lubiany. A major lubił i cenił „Jastrzębia”za jego własny sposób oceniania spraw oraz zawewnętrzny spokój.

- Tak, tak. Oczywiście. Był on wyróżniony.

- „Żelazny” w pełnym tego słowa znaczeniu byłżołnierzem. „Jastrząb” do innych spraw sięnadawał, do... może „spokojniejszych”, a ppor.Badocha był urodzonym dowódcą. A przy tymnaprawdę „Żelazny” by ł bardzo prawymczłowiekiem. Była w nim jakaś moc i spokój. To odniego emanowało. Tak. Naprawdę. Takim był„Żelazny”.

- Brygada była rozwiązywana trzykrotnie. Pierwszyraz na Wileńszczyźnie w lipcu 1944 roku, drugi razna Podlasiu we wrześniu 1945 roku, a trzeci raz tojuż prawie całkowicie przestała istnieć w 1947 roku.Po drugim rozformowaniu, kto mógł, po otrzymaniuniewysokiej odprawy, wyjeżdżał. We wrześniu 1945major zabra ł mnie, „Miecia” (Mieczys ławAbramowicz) - naszego najmłodszego partyzanta,ówczesnego adiutanta „Stefana” oraz „Orszaka”.Przenieśliśmy się z Podlasia do Gdańska-Oliwy.„Orszak” wynajął tam mieszkanie przy ulicyPodhalańskiej, na piętrze, gdzie mieszkała równieżteściowa „Łupaszki” i jego córka. W końcu listopadawyjechałam do Nowego Targu. Po znanymincydencie w restauracji, gdzie „Łupaszko” zostałzatrzymany, ale nierozpoznany, on też wyjechał zOliwy. Gdy wróciłam, od teściowej „Łupaszki”otrzymałam nowy adres. Przenieśli się do Sztumu,a właściwie kolonii pod Sztumem, dokąd sięudałam. Przyjeżdżali tam chłopcy. Cały czas był znimi kontakt.Prowadzonowówczasdziałaniadywer-

syjne. Tam byliśmy do lutego, kiedy ponownietrzeba było „nawiewać”. W ciągu godziny nie byłojuż nikogo. Po wielu perypetiach, dotarłam dowyznaczonego punktu zbornego w Zielenicy. W tejmiejscowości byliśmy do kwietnia. Tam trwaliśmydo wyjścia znów w teren.

- Czterdziesty szósty rok był okropnym. Już nasganiali „nie z tej ziemi”, a pomimo to „Żelazny”potrafił rozbroić tyle posterunków. Pamiętam tylko,że nas ciągle gonili. Kiedyś przeprawialiśmy sięszczęśliwie przez Wisłę i zaraz po tym nasi złapalijakiegoś UB-owca. Pomyślałam wtedy: „Boże! Takimłody, taki żal, że go rozstrzelają”. Nie wiem, co znim zrobili.

- Trudno było coś robić. „Żelazny” przecieżwykonał tę akcję w jeden dzień, nie byłarozciągniętą w czasie, nie było możliwości. Akcjeodbywały się przez zaskoczenie albo w trakcieobław na nas. Po duktach chodziło wojsko z psami.W pewnym sensie, większość akcji byłaprzypadkowa - gdy musieliśmy się bronić lubwycofywać.

- W każdym szwadronie jedna - u „Zeusa” (por.Leon Smoleński) by ła „Jachna” (JaninaSmoleńska), u „Żelaznego” - „Inka” (DanutaSiedzik), a ja byłam u „Lufy” (por. HenrykWieliczko), z którym najczęściej „chodził”„Łupaszko”.

- Gdy poruszaliśmy się małymi grupkami, to pisanybył dziennik. Z naszą grupką z Wileńszczyzny,szedł kronikarz Brygady. Gdy przebywaliśmy wPuszczy Różańskiej, koło wsi Kaczki „Oran”(Waldek Ludwik), czyli prowadzący kronikę,

-Arok 1946?

- Czyli w tym 1946 roku nie było jużplanowanych, robionych z rozmysłem akcji?

- Ile dziewczyn wtedy jeszcze było wBrygadzie?

- Jak wyglądały relacje pomiędzy 5. Brygadą amniejszościami narodowymi?

- Czy była na bieżąco prowadzona kancelaria?

- Raczej nie było żadnych problemów. W oddzialebyli przecież Rosjanie, jeden Niemiec, Białorusini.Gdy byliśmy na Podlasiu, nie mieliśmy pełnegozaufania do zamieszkałych tam Białorusinów. Aleoni, to jest gospodarze, u których kwaterowaliśmy,nie okazywali nam żadnej wrogości.

Page 30: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Wywiad

28

musieliśmy umieścić go w kopie siana, w której podwóch dniach został przez wszechobecne wojskoodkryty. Nie wiem, czy go zastrzelili, ale owa kopazaczęła się palić. Myśmy podjęli walkę z tymiżołnierzami, którzy go odkryli, ale nie udało sięnam. Rozproszyli nas. Kronika Brygady przepadłarazem z „Oranem”.

- Na przykład na Podlasiu major „Łupaszko”prowadził kursy dla młodszych dowódców. Byływykłady, nauka rysowania map oraz strzelanie.Oczywiście strzelano tam, gdzie było można torobić. Obchodziliśmy święta, na przykład 11listopada. W takich dniach były nadawane awansedo stopni podoficerskich.

- We wrześniu 1945 roku zostałam, wraz z innymi,awansowana przez „Łupaszkę”. Wtedy „Łupaszkę”powiadomiono, że jeszcze może przesłać awansedo zatwierdzenia.

- Czasami zdarzało się, że jakiś mały drobiazgwyprowadzał go z równowagi. Ale w takiej sytuacji,w jakiej żyliśmy, wcale mu się nie dziwię. Uczyłmnie wszystkiego - między innymi gotowania,dojenia krów i kóz oraz wielu innych praktycznychrzeczy. Mówił do mnie na przykład: „Jeśli cośchcesz, a ja jestem przeciwny, to nie upieraj się!Zostaw to! Potem zrób, a ja się zgodzę”. Dla mniezawsze był dowódcą. Miał tę zaletę, że kochał ludzi.Dbał o nich, czego wynikiem był fakt, że w akcjachginęło mało chłopców. Po akcjach lubił słuchaćsentymentalnych piosenek. Lubił żartować i prze-komarzać się.

- Najpierw, w marcu, wyjechał z Podlasia„Łupaszko”. Pojechał do Warszawy i wydaje mi się,że wtedy spotkał się z Rzepeckim. Nie jestem tegopewna - pozostałam w Kiersnowie. Następnie kazałmi przyjechać do Prądnika na Śląsku. Tam majorczekał na człowieka z organizacji. Przyjechałodwóch. Jeden miał na nazwisko Bukowski. Po tychrozmowach wraz z „Orszakiem” (Wacław Beynar),który cały czas był z nami, wyjechaliśmy podGłubczyce, gdzie „Orszak” został kierownikiemmłyna.Tam przyjechała jego (W. Beynara - przyp.

- Co robiliście podczas zimowych „przestojów”czy też w okresach „przestojów” dla oddziału?

- Pani posiadała stopień podporucznika czasuwojny - kto i kiedy go Pani nadał?

- Jakim człowiekiem był Zygmunt Szendzielarz„Łupaszko”?

- Jak wyglądało Wasze „rozstanie” z Brygadą ipobyt w Tatrach, czy raczej ogólnie napołudniu?

G.P.) żona. On też wszystko załatwiał, a myśmy poprostu starali nie rzucać się nikomu w oczy. Był znami też „Miecio” (Mieczysław Abramowicz).Zagospodarowaliśmy się - mieliśmy kury, trzy kozy,świnkę i ogródek, który uprawiałam. Młyn normalniepracował. Odwiedzali nas tam różni ludzie, międzyinnymi przyjechała moja mama. Tam byliśmy trzymiesiące. „Orszaka” przestrzegł pewnego dniamilicjant, że nami się interesują. „Łupaszko”zarządził natychmiastowe opuszczenie tegomiejsca. Później mieszkaliśmy w Jordanowie, skąd„Miecio” wyjechał do Krakowa, do salezjanów.

- Mieszkaliśmy jako letnicy z Gdańska. Zbyt dużonie chodziliśmy. Różne sprawy bieżące to jazałatwiałam. Zygmunt („Łupaszko”) narzekał nachory kręgosłup. Byliśmy kiedyś w dziecięcymszpitalu klinicznym. Tam, gdy czekaliśmy nalekarza, zostaliśmy rozpoznani przez chłopczyka,który zapamiętał nas ze spotkania przy bunkrachGöringa na Mazurach. Poza tym, gdy mieszkaliśmyw Zakopanem, to co miesiąc, a najwyżej półtoramiesiąca zmienialiśmy zakwaterowanie. Międzyinnymi mieszkaliśmy na Anta łówce, przyKościeliskiej, na Jaszczurówkach, na Skupówkach,w Chabówce. Na koniec zamieszkaliśmy w Osielcu.Podczas naszego pobytu w Zakopanem odwiedziłnas Paweł Jasienica, ale był krótko. Miał do nas, doOsielca, przyjechać też „Wiktor” (por. LucjanMinkiewicz) z żoną i synkiem Andrzejem, ale już niezdążył.

- Rano, a w zasadzie świtem, przed piątą.

- Nie, nie wiem. Jedynie pewne poszlaki wska-zywałyby na siostrę żony „Wiktora”.Ale to tylko takiemoje domysły.

- Samolotem z Krakowa do Warszawy. Tam„Łupaszkę” wsadzono do limuzyny, a mnie do„suki”. Trafiłam do piwnic na Koszykowej. W mojejceli na dziewięć osób osiem było z Wilna. Tą jedną„obcą” była Zofia Kopczyńska, sekretarkaMikołajczyka - tak się przedstawiała. Jakoś do mnieprzylgnęła, a podczas naszych rozmów mówiła, że„wstosunkudowładzy jest lojalna”. Zawszeocośmnie

- Jednak chciałbym się dowiedzieć, jakwyglądał Wasz dzień powszedni, co robiliście,jak spędzaliście czas w górach, przedaresztowaniem? Na przykład spacery?

- Aresztowano Was...?

- Czy wie Pani kto Was zadenuncjował?

- Po aresztowaniu przewieziono Was...

Page 31: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Wywiad

29

pytała, ale sama nie chciała na pytania odpowiadać.Któregoś dnia powiedziałam: „Pani Zofio, panipewnie jest kapusiem!”. Po dwóch godzinachzabrali ją z celi...

- Raczej nie. Byłam traktowana tak jak każdy.Trochę inaczej wyglądało to podczas śledztwa, gdybyłam w osławionym Mokotowskim X Pawilonie,który dobrze opisał nasz kolega Sprudin. Ja miałampodobne przejścia. Spaliśmy w zasadzie nabetonie, gdyż kilka garści podobnej do sieczkisłomy, trudno uznać za materac. Do jedzenia naprzykład, dawano nam grochówkę z robakami lubkapuśniak z dorszem ze wszystkim - z ościami i całąresztą. W zasadzie nie bito mnie, ale robiłamprzysiady. Ktoś mógłby powiedzieć: „E, tam,przysiady!”, ale ja po tych „przysiadach” prawie niemogłam chodzić. Do „normy” wracałam po kilkudniach. Nie byłam w karcerze, ale stałam nabetonie, przy otwartym lufciku, w samej koszuli, wlutym. Deptano mi po palcach u nóg, czy bito pogłowie i podbródku, gdy mówiłam. Mocno mniedręczyli, żeby się dowiedzieć jaki ksiądz dawałnam, mnie i „Łupaszce”, ślub. Wynikło to stąd, że„Łupaszko” podczas śledztwa mówił o mnie jako ożonie. Innych, ogólnych spraw nie musieli ze mnie„wyduszać”, po prostu znali je. Próbowano, naprzykład, ze mnie zrobić świadka koronnego wsprawach przeciwko innym.Ale gdy odmówiłam daliz tym spokój. Nie będę nawet wspominała jakichrynsztokowych słów w czasie śledztwa używali.Gdy przesłuchiwał mnie na przykład pułkownik lubmajor można było zauważyć zdecydowaną różnicęw używanym s łownictwie. Ale niektórewspółwięźniarki miały o wiele gorsze, ciężsześledztwa niż ja.

- Najpierw zostałam przewieziona z Warszawy dowięzienia w Fordonie. W końcu 1952 roku,wszystkie z wysokimi wyrokami przewieziono doInowrocławia, do więzienia o zaostrzonym rygorze.Przebywałyśmy tam w izolatkach. Spacery byłybardzo rzadkie, a paczek w ogóle nie mogłyśmyotrzymywać. Co kilka dni były rewizje w celi. Cojakiś czas przyjeżdżały „panie z departamentu” ipróbowały nas grzecznie indoktrynować. Gdy zmarłStalin, przenieśli nas do wspólnych cel orazpozwolono wypożyczać z biblioteki więziennejksiążki. Pozwolono też pisać listy do rodziny imożna było mieć widzenia. W roku 1955przeniesiono nas znowu do Fordonu. Tammogłyśmy już pracować, a za wykonaną pracęotrzymywałyśmy pieniądze, odkładane na dwafundusze -Ai B.

- Czy podczas odsiadywania „wyroku” była Paniw jakiś specjalny sposób szykanowana?

-Ajak wyglądało życie w więzieniu?

- Czy podczas „odsiadki” wiedziała Pani, żemajor oraz wielu innych żołnierzy 5. Brygadynie żyje, że zostali zamordowani?

- Później była „amnestia”?

- Czy po wyjściu z więzienia była Pani jeszcze wjakiś sposób represjonowana?

- Nikt mi o tym nie powiedział, chociaż zwróciłam sięz takim pytaniem do komisji, przybyłej do Fordonu zDepartamentu Więziennictwa.

- Nie. Najpierw w 1956 „odgórnie” zmienili namwyroki na 12 lat, a mnie przez pomyłkę (jakstwierdził jeden z funkcjonariuszy) na lat 10. Jawyszłam z Fordonu 28 listopada 1956 roku na„przerwę w odbywaniu kary” na trzy miesiące.Wtedy to, na skutek starań rodziców odbył siękilkakrotnie „odmawiany” proces. Pozostawiono mitylko jeden paragraf, chyba 15: „Przynależność doorganizacji...” Po zastosowaniu dwóch „amnestii”miałam siedzieć pięć lat, a przesiedziałam wwięzieniu osiem i pół roku... Tak samo na „przerwęw odbywaniu...” została zwolniona między innymi„Jachna”. I w 1957 roku zaczęłam studia naUniwersytecie Warszawskim.

- Nie. Po wyjściu z więzienia raczej nie. Tylko raz.Mieszkałam wówczas w akademiku, przyszedłjakiś młody człowiek i koniecznie chciał siędowiedzieć, gdzie zostały zakopane dokumenty,gdy „Łupaszko” rozpuszczał Brygadę. Oczywiściechciał mnie też nakłonić, abym słuchała o czym sięmówi wśród studentów i mu o tym meldowała.Najpierw namawiał grzecznie, potem straszył,wreszcie proponował mi pieniądze. Przy drugiejwizycie, w obecności koleżanki z roku, dość ostrodo niego przemówiłam (jak poradził mi pewien

Świadectwo zwolnienia Lidii Lwow z więzieniaz 1956 roku.

Page 32: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

30

Historia Poezja

mecenas). Przestał wreszcie przychodzić. Późniejjeszcze odwiedziła mnie dwukrotnie naszawspaniała łączniczka z Wileńszczyzny - „Regina”(Regina Żelińska-Morda), która jak wreszciewiadomo, wsypała wielu z naszej Brygady i teżnagabywała mnie o te dokumenty. Ostatni raz byłau mnie w 1965 roku.

- Najpierw w Komisji Badania Dawnej Warszawy wdziale archeologicznym, bo już byłam arche-ologiem. Później, od 1967 połączyli nas z komisją wMuzeum Historycznym Miasta Warszawy, gdziepracowałam do emerytury.Aktualnie nadal pracuję,w Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych na StarymMieście w Warszawie.

- Po skończeniu studiów pracowała Pani...?

- Serdecznie dziękuję za poświęcony czas orazciekawą rozmowę!

Rozmawiał: Grzegorz Polikowski

Zdjęcia pochodzą z książki T. Łabuszewskiego i K.Krajewskiego „Łupaszko”, „Młot”, „Huzar”.Działalność 5. i 6. Brygady Wileńskiej AK (1944-1952)” oraz zbiorów Lidii Lwow i autora.

Lidia Lwow oraz Grzegorz Polikowski w MuzeumCechu Rzemiosł Skórzanych - Warszawa 2008 rok.

Józef Nikodem Kłosowski

Ballada

Wiśniowych kwiatów puchy płyną,Z jabłoni ciecze blady róż,I w przestrzeń siną.W szkarłaty zórz

Śnieżysto-grzywy rumak dzwoni.Królewic srebrny mknie z dziewczyną,Dokoła smugi słodkiej woniI poszept zbóż ...Fiołki pachną liliowe,Bzy białe kapią na mą skrońI łzy skrzypcowe,Błękitów toń ...

Szafirów wodnych aksamity,Aleje szumią gdzieś mirtowe,Wieniec się perli z róż uwity,Omdlewa woń ...Na morzu w dali, wśród korali,Pozłotą wieżyc wyspa lśni;Sto baszt się paliW słońca dni.

I rubinowe błyszczą wały ...Podwoje, zdobne w blask opali,Zaczarowany zamek cały.Królewna śni.Wichura drzewa szarpie, targa,Huragan w krzewach gdzieś tam łka,Zawodzi skarga,Dygocze łza;W perłowym łożu pani blada,A wiatr jej złote włosy targa,I po komnatach strach się skradaI smutek gra ...Złoto-różana pieśń kołyszeMuzyką zmierzchu tchnący świat,Wsłuchany w ciszę,Jak kwiat,Rozkoszą słońca upojony,Anielskich chórów szepty słyszę:Srebrzyste hymny jęczą dzwonyDziecięcych lat.

pierwodruk „Ziemia Krasnostawska” 1925(dodatek Sprawy Kulturalno-Oświatowe nr 1)

KSIĄŻKI NADESŁANE

·

·

Bogumiła Prymaczuk, , wiersze,Polianna, Krasnystaw 2009, ss. 70, il. 31;

Irena Iwańczyk, , wiersze,POLIHYMNIA, Lublin 2009, ss. 100, il. 11;

W lustrze czasu

Mistyka życia

Page 33: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

31

Historia Historia

Spotkaliśmy się w dzień pięćdziesiątejrocznicy śmierci wybitnego krasnostawskiegodziałacza ludowego, pisarza, publicysty i bojownikaantyhitlerowskiego ruchu oporu Józefa NikodemaKłosowskiego, zmarłego 26 listopada 1959 r. wLublinie, a pochowanego w Krasnymstawie.Tematem wykładu jest życie i twórczośćKłosowskiego jako człowieka Krasnegostawu ikrasnostawskiej wsi.

Józef Nikodem Kłosowski urodził się 26marca 1904 r. w Krasnymstawie w rodzinierobotniczo-chłopskiej. Rodzicami byli Jan i Maria zWitkowskich. Józef Nikodem już od uczniowskichlat wykazywał zainteresowania i ambicje literackie.Jako siedemnastolatek napisał baśń

, wydrukowaną w czasopiśmie „NaStraży”. W 1921 r. uzyskał maturę wkrasnostawskim gimnazjum humanistycznym.

Na okres 1922-1923 przypadł jego debiutpoetycki - w numerze 11 czasopisma „Wianki”opublikowano wiersz . W latach1923-1924 Kłosowski studiował polonistykę ihistorię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim wKrakowie. Jednocześnie dorywczo pracował,bowiem rodzina była w trudnej sytuacji materialnej,matce nie starczało środków na edukacjęuniwersytecką syna.

Rodz i ce s ta rszych mieszkańcówKrasnegostawu i powiatu krasnostawskiego zpewnością pamiętal i Kłosowskiego jakonauczyciela. W 1925 r. rozpoczął w Krasnymstawiepracę nauczycielską w szkole powszechnej, anastępnie nauczał młodzież w Publicznej SzkoleRolniczej w Krasnymstawie, nazywanej teżTechnikum Rolniczym. W 1959 r. Czesław Klepacki

O paziuzłotowłosym

Hymn do słońca

w takich słowach utrwalił na łamach poczytnego„Zielonego Sztandaru” postać Kłosowskiego jakonauczyciela technikum: „Wychowankowie ztamtego okresu podkreślają jego wielkieumiłowanie młodzieży wiejskiej, przyjacielski iserdeczny do niej stosunek. Już wówczas byłczynnym działaczem wśród młodzieży”. Kłosowskiprowadził działalność pedagogiczną także naUniwersytecie Ludowym. Współpracując zun iwersy te tami ludowymi , o rgan izowa łuniwersytety gminne oraz akcję odczytową.Stworzył teatr objazdowy. W pamięci mieszkańcówutrwalił się w ogromnej mierze jako działaczZwiązku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici” iStronnictwa Ludowego. Do ZMW należał odosiemnastego roku życia.

Jednocześnie od młodości prowadziłdziałalność literacką i publicystyczną. W latach1929-1930 publikował w czasopiśmie „SłowoZamojskie”, a w 1930 r. w „Tęczy”. W okresie 1930-1931 był kierownikiem literackim dwutygodnika„Wieś Krasnystawska”. Opowiadania, recenzje i ar-tykuły publikował również m.in. w „Szkolnictwiei Oświacie Rolniczej” (1932), „DziennikuPoznańskim” (1932-1938), „Głosie Podhala”(1934), che łmskiej „Kamenie” (1934-35),„Miesięczniku Literatury i Sztuki” (1935-36),„Siewie” (1928-1930), „Siewie Młodej Wsi” (1935-37), „Przewodniku Wiejskim” (1935-36), „Płomyku”(1935-39), „Kurierze Literacko-Naukowym” (1935,1939), „Miesięczniku Literatury i Sztuki” (1935-1936, 1939), „Narodzie Polskim” (1937-1938).Wymienione czasopisma docierały do czytelnikówzróżnicowanych pod względem zawodu i wieku:inteligencji wiejskiej i miejskiej, chłopów i robot-ników, dorosłych, młodzieży i dzieci.

K łosowski niezależnie od tego, żepublikował w czasopismach, był autorem licznychksiążek, często o tematyce krasnostawskiej. W1927 r. w Warszawie ukazał się wybór jego tekstówepickich zatytułowany

. Jeden z utworów nosił tytuł. Po

dwóch latach w Domu Książki Polskiej wWarszawie wydano książkę wspomnieniowąKłosowskiego zatytułowaną . W1933 r. w Krakowie wyszła powieść

, dotycząca problemu utalentowanejmłodzieży chłopskiej, której zdolności marnowałysię wskutek niedostępności wykształcenia. W roku1935 w Grudziądzu wydrukowano wybór opowia-dań (cykl nowel ookresie Iwoj-ny światowej zatytułowany przez autora pierwotnie

), zawierający m.in. utwór, będący wyrazem zainteresowań

religijnych pisarza. Kolejna książka Kłosowskiegoto dwutomowa powieść , opublikowana

Przeklęte miasto. Baśnie ilegendy Przeklętemiasto (Ze starych legend o Krasnym Stawie)

Moje dzieciństwoTańcząca

karczma

ZbrodniaEwyOrskiej

Głodna ziemia WzgórzeMęki Pańskiej

Uroczysko

J

Adrian Uljasz

ózef Nikodem Kłosowski (1904-1959)

Działacz ludowy, partyzant

i człowiek pióra

Wykład wygłoszony 26 listopada 2009 r. w MiejskiejBibliotece Publicznej w Krasnymstawie naokoliczność 50. rocznicy śmierci pisarza.

Page 34: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

32

w 1937 r. w Poznaniu w serii. W twórca dał „przekrój

rzeczywistości polskiej na przestrzeni 20 lat”. JózefNikodem Kłosowski był jak widać pisarzemregionalistą, si lnie związanym z ziemiąkrasnostawską, a jednocześnie nie można gonazwać twórcą prowincjonalnym, skoro jegoksiążki wydawano w takich ośrodkach kulturalnych,jak Warszawa, Kraków czy Poznań. W latachtrzydziestych Kłosowskiego wyróżniono nagrodąna konkursie Polskiej Macierzy Szkolnej im.Bukowieckiej, za powieść dla młodzieży

, której nie opublikowano, ponieważ wlatach II wojny światowej rękopis zostałskonfiskowany podczas gestapowskiej rewizji.Około 1930 r. Kłosowski napisał dramat

.Od 1935 r. należał do Związku Zawodowego

Literatów Polskich, noszącego od 1949 r. nazwęZwiązek Literatów Polskich. Nie zapominał opotrzebie uzupełnienia własnej edukacji, bowiem wlatach 1938-1939 kontynuował studia na KatolickimUniwersytecie Lubelskim.

Już na początku okupacji hitlerowskiejwłączył się do tajnego nauczania, ucząc odlistopada 1939 r. języka polskiego i historii wkonspiracyjnym gimnazjum. W 1940 r. zostałczłonkiem organizacji Chłopska Straż (Chłostra),której nazwę zmieniono w 1942 r. na BatalionyChłopskie. Kłosowski był współorganizatoremOkręgu IV BCh i wchodził w skład Piątki Politycznejpowiatu krasnostawskiego. W 1942 r., zagrożonyaresztowaniem ukrywał się w majątku Orchowiec.Ucieczkę przed poszukującymi go Niemcami, aściślej przed gestapo, mającą miejsce w 1941 r.,opisał w powieści z 1947 r., ukrywając siępod postacią bohatera o imieniu i nazwisku JózefGajewski. Matylda Wełna w takich słowach ukazaław artykule z łamówczasopisma „Kresy Literackie” z 1994 r. tamtąucieczkę z domu w Krasnymstawie oraz pobytpisarza w Orchowcu: „Wyskoczywszy oknem zwłasnego mieszkania, Józef Nikodem przez ogrodyi chaszcze, przez płoty i żywopłoty, w śnieżnejzadymce uciekał na wieś. Poza miastem zgubiłjednego buta, nogę okręcił chusteczką. Wrozchełstanej koszuli i jakimś kubraku dotarł donajbliższej chałupy poza miastem, do MariiJurkiewiczowej, kobiety, która przynosiła mleko i in-ne wiktuały do ich [Kłosowskiego i jego późniejszejżony, Zofii] domu. Stamtąd po paru dniachprzeniósł się do domu swego ucznia w Orchowcu.Dowiedzieli się o nim Kazimierz i Janina Plewińscy,właściciele majątku i zaofiarowali mu dach nadgłową. W zamian uczył i wychowywał ich wnuczkęMałgosię”. Przed Niemcami udało się uciec takżebratu Jana Nikodema, Wacławowi. Późniejszażona Kłosowskiego, Zofia, powróciwszy do domu z

Biblioteka „DziennikaPoznańskiego” Uroczysku

Skarbczarciej groty

Jawnogrzesznica

Jarzmo

Kochankowie z Inferna

podróży, wykonywanej na rozkaz organizacji,zgodnie z opisem autorstwa Matyldy Wełny „(...)zasta ła mieszkanie puste i zimne, domsplądrowany, okna pootwierane, a na stole kartkajakaś z przygodnym zdaniem dziwnym trafemznamiennej treści: „Pod twoją obronę...” Okazałosię, że Niemcy przyszli po pisarza. Drzwi byłydobrze pozamykane. Długo się dobijali. W tymczasie Józef Nikodem i jego brat Wacław zdołaliuciec”. Na dworze panował wówczas jedena-stostopniowy mróz. Według jednej z relacji,Kłosowski zgubił w czasie ucieczki prawieukończony rękopis powieści dla młodzieży

. Po ucieczce, młodzież szkolna, chcączbadać, jaki los spotkał pedagoga, poszukiwałajego śladów i znalazła na śniegu rozrzucone kartkirękopisu, które w całości przekazała rodzinie.

Po pobycie w Orchowcu, Kłosowski wstąpiłdo partyzantki. Będąc w partyzantce, pełnił funkcjęredaktora konspiracyjnych czasopism BCh i„Rocha” (okupacyjny kryptonim StronnictwaLudowego): „Najnowsze Wiadomości” (1942),„Chłopski Znak” (kwiecień 1943 - marzec 1944,miejsce wydawania - Orchowiec), „Wyzwolenie”(1944) (wspólne wydawnictwo BCh i Armii Krajowejw obwodzie krasnostawskim) i czasopisma dladzieci „Kukułka” (1944) (miesięczny dodatek do„Wyzwolenia”). Redagował też pisma ludowe„Biedronka”, „Hejnał”, „Zielona Kadra”. Od 1943 r.był szefem prasy i wydawnictw w Sztabie OkręguLubelskiego BCh oraz prezesem powiatowegozarządu „Rocha”. Używał pseudonimów „Lemiesz” i„Czepiec”. Zorganizował grupę pisarzy WieśTworząca, wydającą periodyk „Wieś Tworząca.Miesięcznik poświęcony sprawom poezji, kulturyi sztuki ludowej”, którego ukazały się dwa numery.Adresatem pisma „Wieś Tworząca” była inteligencjawiejska. W numerze „Chłopskiego Znaku” z 15kwietnia 1944 r., pisma redagowanego przezKłosowskiego oraz w tomiku z1944 r. opublikowanym przez grupę „WieśTworząca” skupioną wokół krasnostawskiegoliterata i działacza ludowego, zamieszczono wierszJózefa T łuczka, w którym poeta pisa ł ,popularyzując idee okupacyjnego SL „Roch”: „Jakolawina spadająca z siłą,/ Idziemy naprzódzjednoczoną masą,/ By wstrząsnąć mocno twardąświata bryłą/ I pchnąć ją świeżo wytyczoną trasą/ Ichoćby nie wiem, jak szatańskie moce/ Zechciałystanąć w poprzek naszej drogi,/ Skończą sięwreszcie długie, czarne noce,/ Zabłysnąć musi dlaludu dzień błogi./ Wszak dzisiaj wśród nas nieznajdzie się taki,/ Co chciałby zdradzić zielonesztandary/ I iść pod inne, niż Rochowe znaki,/ Iwskrzeszać dawno pogrzebane mary./ Zwycięstwonasze w połączeniu właśnie./ W naszej jedności, wharmonii i zgodzie,/ W tym, żeśmy wszelkieodrzuciwszy waśnie,/ Chęć twórczej pracy wznieciliw narodzie”.

KlejnotyBuddy

Podziemny śpiew

Page 35: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

33

Kłosowski propagował myśl stworzeniapodziemnego teatru ludowego i zorganizowałpierwszy zespół „Teatru Dzieci Rocha”. Zainicjowałutworzenie Tajnego Instytutu Oświaty i Kultury Wsi,powstałego wiosną 1944 r. Kiedy w kwietniu 1944władze okręgowe BCh zadecydowały opowierzeniu kierownictwa Tajnego InstytutuOświaty i Kultury Wsi innemu działaczowi,noszącemu pseudonim „Halny”, Kłosowski na znakprotestu złożył rezygnację z funkcji redaktoranaczelnego wszystkich pism wychodzących wokręgu. Uczestniczył też w działalności organizacjipolitycznej „Orka” obejmującej inteligencję ludowązamieszkałą w ośrodkach miejskich, i wydawał jejorgan prasowy „Orka” (1942-1944). W akcjiscaleniowej BCh i AK podjętej wiosną 1944 r.reprezentował dążenie do całkowi tegozjednoczenia i poddania BCh kierownictwuwojskowemuAK.

W numerze tajnego pisma „Wyzwolenie”datowanym na 10 lipca 1944 r. ukazał się wierszJózefa Nikodema Kłosowskiego ,którego słowami poeta zachęcał wiejskichczytelników do walki przeciw okupantowi oraz orealizację idei Polski Ludowej, głoszonej przezludowców: „Nic nas nie wstrzyma w tym świętympochodzie/ Nic nam nie stanie w marszu naprzeszkodzie/ Jest nas jak piasku nieskończeniewiele/ A imię nasze: Mściciele!/ Marsz! Już bledniemrok szary,/ Już zorza wschodzi, rozwińmysztandary,/ Bo na nich ciepła/ Krew polska/ makiemczerwonym zakrzepła.../ Mocniej przyciśnij brońswą o żołnierzu/ Gdy zaczniesz mówić w swejzemsty pacierzu/ Za mękę, ból i krew/ Niech bagnetmój rozpocznie swój opętańczy śpiew!.../ A hasłonasze tylko dwa słowa: Polska Ludowa!”. Utwórmiał duże znaczenie propagandowe, podobnie jakwiersz Józefa Tłuczka. W tym samym roku redakcja„Wyzwolenia” wydała konspiracyjnie pracę„Lemiesza” (Józef Nikodem Kłosowski) pt.

. W 1944 r.,ale już po lipcu, w Krasnymstawie ukazał się tomikwierszy Kłosowskiego zatytułowany

, podpisany przez autora pseudonimem„Lemiesz” i opublikowany przez WydawnictwoLiteratów Ludowych.

Żoną Kłosowskiego była Zof ia zSamborskich, według słów Matyldy Wełny „młoda,piękna, jasnowłosa” dziewczyna, nazywana przezJózefa Nikodema Zoją i Zoj, a sama nazywająca goNikiem. Zofia Samborska pochodziła z biedneji licznej rodziny robotniczo-chłopskiej z Zamościa.Po śmierci rodziców, Józefy i Tomasza,przeprowadziła się do Krasnegostawu. Jakopodlotek często odwiedzała dom Kłosowskich, abybawić się z najmłodszą wnuczką matki JózefaNikodema, „Niuńką”. Już wtedy spodobała się

Chłopski marsz

Propaganda. Organizacja propagandy w RuchuLudowym. [Bobrowe. Gmina Gorzków]

Chłopskimarsz

przyszłemu pisarzowi, wówczas studentowiUniwersytetu Jagiellońskiego. Następnie ZośkaSamborska wyszła za mąż za Józefa Borosia. JózefNikodem Kłosowski dowiedziawszy się o tym,namówił ją do zerwania związku z mężem. Miał jejkategorycznie rozkazać: „Musisz go rzucić!”.Matylda Wełna napisała w :„Jasne, że po takim dictum skończyło się dobremałżeństwo Zofii, a zaczęły ukradkowe spotkania.Młody nauczyciel, jakim po przerwaniu studiówzostał Kłosowski, do tego poeta i pisarz, bardzo jejsię podobał i imponował jej. Był przystojny, świetniezbudowany, o męskiej pociągłej twarzy, konopnychwłosach, energicznie sczesywanych z pięknego,wysokiego czoła. Marzyła o nim, nazywała gokrólewiczem z bajki, a on ją - również na podstawiejakiejś baśni - Kasią z królewskiej Dąbrowy.Zakochali się w sobie bez pamięci, do czegosprzyjał sielankowy wprost, pachnący ziołami ibodziakami Krasnystaw. Ukradkowe spotkaniastawały się coraz częstsze i gorętsze”. Nikzaproponował mężowi Zoi, Borosiowi, pieniądze wzamian za zgodę na rozwód. Ten pieniądze przyjął,ale ociągał się z rozwodem, wskutek czego Zofiauciekła z dzieckiem do Józefa Nikodema. Mieszkaliu jego matki, w starym drewnianym domu, anastępnie w nauczycielskim mieszkaniu przyszkole rolniczej, gdzie Kłosowski podjął pracę. Wczasie okupacji powrócili na wcześniejsze miejscezamieszkania, bowiem budynek ze służbowymimieszkaniami dla nauczycieli został zajęty przezNiemców. O sile ich wzajemnej miłości świadcząlisty pisane przez Kłosowskiego do Zofii w 1942i 1943 r. W niedzielę i poniedziałek 27-28 grudnia1942 pisał do niej w takich namiętnych i zarazempobożnych słowach, opublikowanych w 1994 r.przez Matyldę Wełnę w „Kresach Literackich”:„Droga moja! Już podobno skończyły się świętaBożego Narodzenia. Chwała Bogu, bo lżej będziesercu cierpiącemu i zasłuchanemu w echo świętejkolędy. Takiej wigilii nie miałem jeszcze w życiu.Wyobraź sobie, moja Kochana, mój mały pokój,oświetlony tylko świeczką. Na stole leży opłatek,ryba przysłana z domu i kawałek chleba. Wstajęi wśród ciszy podaję bratu opłatek. Wtedywybuchliśmy naraz wstrząsającym płaczem. I za-miast zasiąść do stołu, padliśmy na kolana,żebrząc: „Jezuniu Nowonarodzony, ratuj nas,Jezuniu maleńki, wesprzyj nas!” Dusze nasze łkały,po twarzy toczyły się łzy, a świeczka kończyła się nastole. O Jezu mój! Klęcząc na podłodze we łzach,spłakany jak dziecko, czułem, żeś Ty, Kochana,przyszła do mnie i usłyszałem z tyłu Twojewestchnienie, a później... pocałunek na ustach.Potem złamałem opłatek, by podzielić się z Tobą, zTobą, kochana moja towarzyszko doli i niedoli!I owinąłem Cię w powietrzu ramionami, a ustamiutonąłem w Twych słonych ustach. I płakaliśmyrazem - Ty i ja! Złączeni w serdecznej miłości

Kochankach z Inferna

Page 36: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

34

na śmierć czy na życie. Czy i Ty tak cierpiałaś, czyi Twoje oczy były pełne łez, czy i Ty czułaś, żejestem z Tobą? Czy czułaś, jak ściskałem Cię i ca-łowałem całą noc wigilijną? Napisz mi, moja złota,jak przeżyłaś święta, bo ja wolę ci opowiedziećwszystko. Pisałaś: „otwarta jestem dla Ciebie, Niku,całą noc wigilijną”. I skorzystałem z tego, i widzia-łem Cię przez całe święta taką dla mnie otwartą.I było mi słodko z tym obrazem Twoim. Pisałaś domnie tak jeszcze: „Czekam Cię, Niku, z otwartymirękami i...”. Zrozumiałem i to, ale po co tylkodrażnisz swego Konika białego, co nóżką ogieńkrzesze. Czekaj teraz dnia Raju... Całuję Cięgorąco. Ściskam, Twój Nik. Czekam, kiedyzaśpiewasz mi do snu kolędę. (...) napisz...”

Józef Nikodem i Zofia pobrali się dopiero powojnie, w 1944 r. Matylda Wełna napisała o ichzwiązku, że „Była to miłość szalona, o wzrastającejtemperaturze uczuć, trudności, jakie przez szereglat spotykały tę parę, rozpalały ich namiętność,podsycały żar, każde dawało z siebie maksimumdla drugiego. To romantyczna para kochanków,miłość szczęśliwa, ale wciąż na skraju przepaści, wsytuacji śmiertelnego zagrożenia”.

Po wyzwoleniu Kłosowski był nauczycielemw gimnazjum w Krasnymstawie. W latach 1945-1950 pełnił funkcję naczelnika WojewódzkiegoWydziału Kultury i Sztuki w Lublinie. Działał też wliterackim środowisku zawodowym, będąc od 1945 r.prezesem Oddziału Lubelskiego ZZLP, a następnie- członkiem zarządu oddziału w latach 1946-1948.

W 1945 r. założył dwutygodnik „Zdrój” i byłjego redaktorem naczelnym do 1946 r. „Zdrój”wychodził w Lublinie do roku 1947. Czasopismuprzyświecała idea wychowania odbiorców sztuki wszerokich rzeszach chłopów i robotników. Wjednym z numerów pisma z 1946 r. redaktorpodkreślił, że w nowej Polsce musi nastąpićdemokratyzacja wszystkich dziedzin życia. Dodał,iż po reformie rolnej i podjęciu „wielkiego dziełaupowszechnienia oświaty” należy „bez żadnejzwłoki” zająć się udostępnianiem wyższychartystycznych wartości najliczniejszym kręgomobywateli”. Po II wojnie światowej Kłosowskipublikował też w „Kamenie”, „Dziś i Jutro”,„Sztandarze Ludu”, „Dzienniku Literackim”,„Gazecie Lubelskiej”, „Gazecie Ludowej”, „Kulturzei Życiu”, „Niedzieli na Wsi”, „Polsce Ludowej”,„Polsce Zbrojnej”, „Przewodniku Świetlicowym”,„Świetlicy”, „Teatrze Ludowym”, „TygodnikuWarszawskim”, „Warszawie”. W wymienionychperiodykach ukazywały się jego artykuły, fragmentypowieści i recenzje.

W 1946 r. w „Gazecie Lubelskiej”wydrukowano, w podziale na odcinki, powieśćKłosowskiego dla młodzieży ,napisaną w początkowym okresie okupacjihitlerowskiej. Akcja utworu toczy się na Cejlonie.

Klejnoty Buddy

Recenzent „Gazety Lubelskiej” Z. Bolesławski pisałw 1945 r., że praca nad utworem stanowiła dlapisarza „podróż w wyobraźni” do egzotycznegokraju, poprzedzoną studiami bibliograficznymi,dającą wypoczynek od ciągłego nerwowegonapięcia, towarzyszącego okupacyjnym przeży-ciom i pracy konspiracyjnej.

Na początku 1947 r., 25 stycznia, Kłosowskiuczestniczył w pierwszym po II wojnie światowejzebraniu członków Towarzystwa BibliotekiHieronima Łopacińskiego w Lublinie, wspólnie zinnymi osobami żywo zainteresowanymi losembiblioteki, takimi jak prof. Feliks Araszkiewicz, drmed. Mieczysław Biernacki, czy Józef Steliga.

W 1947 r. ukazała się powieść ,wydana w Warszawie w serii

, uznawana za największe osiągnięcieliterackie Józefa Nikodema Kłosowskiego, na którejkartach autor ukazał walkę wsi krasnostawskiej zhitlerowskim najeźdźcą. Była to pierwsza powieść zżycia Batalionów Chłopskich. Autor ukazał zarównokonspiracyjną pracę i walkę, jak i codzienne życiewsi oraz osobiste sprawy ludzi z opisywanegośrodowiska. Przedstawił życie miejscowościOrchowiec położonej pod Krasnymstawem,symbolizującej całą polską wieś okresu okupacji.Pisarz ludowy i znawca literatury polskiej okresu IIwojny światowej oraz utworów o tematycechłopskiej, Jan Szczawiej napisał o jednym zbohaterów , charakteryzując w 1957 r. nałamach pisma „Orka” twórczość literackąKłosowskiego: „Oto Franek z „Zalosku”, komendantmalutkiego oddziałku BCh, nie dostrzegającyświata poza sprawami swojego plutonu. Iluż takichFranków miały setki i tysiące wsi polskich w tamtymokresie, ileż ich życie i praca zawierały poświęceniai bohaterstwa”.

Do treści Kłosowski wprowadził ideęPolski ludowej, rządzonej przez lud, stanowiącągłówny element programu politycznego polskichludowców okresu II wojny światowej, hasło, któregonie należy mylić z ideologią polskich i radzieckichkomunistów. Jednocześnie wyeksponował wątekrel igi jny, szczególnie opisując majówkę ,odbywającą się 8 maja, w dzień patrona parafiirzymskokatolickiej w Gorzkowie, świętegoStanisława. Uczestnicy majówki, wiejska ludnośćprzetrzebiona i nadal zagrożona terroremhitlerowskim, w dużej części młodzież, odmawiaławspólnie litanię do Matki Boskiej, zaś zgodnie zwizją powieściopisarza „Z wysokości krzyżaspoglądał na ten tłum obdarty, biedny i skowyczącyz udręki Jezus Chrystus, ukrzyżowany, krwiąsiedmiu ran broczący i smutny. Patrzył i każdą łzę,każdą skargę brał do swego boskiego wszech-mocnego serca”. Po zakończeniu majówki,zgromadzony lud zaśpiewał wspólnie pieśń „Bożecoś Polskę” zaintonowaną przez „donośny męskigłos”. Kłosowski pisał: „Melodia rosła, potężniała,

JarzmoBiblioteka Prozaików

Polskich

Jarzma

Jarzma

Page 37: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

35

by wybuchnąć gorącym, do szpiku kościprzejmującym błaganiem, krzykiem wyprutymgdzieś z głębi ludzkich żył, prośbą tak żarliwą, żechyba mogłaby zbudzić ze śmiertelnego uśpieniana krzyżu rozpiętego Zbawiciela. „Przed tweOłtarze zanosim błaganie -/ Ojczyznę wolną racznam wrócić, Panie!”... Wołanie to płynęło przezciemną, umajoną wieś, przez ukwiecone sady,wzgórza i lasy, przez parujące łąki, źródła i doliny, awstrząsnąwszy ziemią, uderzyło w bezchmurne,szafirowe niebo, by ponad gwiazdami dostać się dostóp Stworzyciela...”

doczekało się wielu recenzjizamieszczonych w pismach: „Wieś”, „TygodnikWarszawski”, „Dziennik Ludowy”, „Żołnierz Polski”,„Dziś i Jutro”, „Tygodnik Powszechny”, „MyślChłopska”, „Wiedza i Życie”, „Przekrój”. WCzechosłowacji został opracowany przekład

. Tłumaczką była Maria Babiakowa-Bajova.W 1947 r. pisarz, będący naczelnikiemWojewódzkiego Wydziału Kultury i Sztuki wLublinie, otrzymał za utwór nagrodę literacką odmiejscowej Wojewódzkiej Rady Narodowej. Autorartykułu ,opublikowanego w numerze 86 „Życia Lubelskiego”z 1947 r., Stanisław Papierkowski skrytykowałpowyższą decyzję, pisząc: „Jeżeli zabieram głos wtej sprawie, czynię to nie dlatego, by kwestionowaćdecyzję Jury odnośnie autora, któremu nagrodęprzyznano, aczkolwiek sądzę, że wśród literatówlubelskich znaleźliby się inni jeszcze kandydaci nataką nagrodę zasługujący”. Chodziło o to, żenagrodę literacką przyznano twórcy pełniącemuwysoką funkcję kierowniczą w lubelskiej kulturze. OKłosowskim bardzo źle świadczył fakt, że przyjąłwyróżnienie. Oprócz tej nagrody, otrzymał takżekilkakrotnie inne nagrody literackie PrezydiówWojewódzkiej i Miejskiej Rady Narodowej wLublinie. Za twórczość i działalność społeczno-kulturalną udekorowano go również KrzyżemKawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, ZłotymKrzyżem z Mieczami, Krzyżem Grunwaldu III klasyi wyróżniono innymi odznaczeniami.

Po roku w Warszawie wyszła powieśćpisarza z Krasnegostawu pt. , podobnie jak

mająca za temat losy wsi krasnostawskiejw czasie okupacji hitlerowskiej. Jan Szczawiej pisałw „Orce”, że „ (...) to kotłowanina wypadkówokupacyjnych na wsi krasnostawskiej, przed-stawiona przez autora z taką plastycznością isugestywnością, jakiej w naszej literaturzechłopskiej, zajmującej się tematyką okupacyjnąprzed Kłosowskim nie spotykaliśmy”. Szczawiejchwalił autora za zwartość i oszczędnośćstylu, sceny akcji bojowych, opisy piękna krajobra-zu wiejskiego oraz wizerunki psychologicznepostaci. Podkreślił, iż z każdej karty książki tchnie

Jarzmo

Jarzma

Na marginesie nagrody literackiej

MgłaJarzmo,

Mgła

Mgły

„umiłowanie idei ludowej”. W 1949 r. w Bratysławiewyszedł słowacki przekład , opracowany przezFerdynanda Gabaja. recenzowano w„Kurierze Wielkopolskim”, „Dzienniku Ludowym”,„Tygodniku Powszechnym”, „Słowie Powszechnym”,„Dzienniku Literackim”, „Odrodzeniu”, „GazecieLudowej”, „Kuźnicy”, a także słowackich pismach„Tyżdżeń” i „Kultury Żywot”.

W tym samym roku co powieść ,wydrukowano tom opowiadań Kłosowskiego

(Warszawa 1948), skierowanydo młodzieży i zawierający opowieści o życiu dziecii młodzieży chłopskiej.

W następnym roku wopublikowano powieść Kłosowskiego

(Warszawa 1949), mającą zatemat życie wsi polskiej w okresie międzywojennymi należącą do nurtu literatury socrealistycznej,ukazującego problem „walki klasowej na wsi”.Twórca ukazał konflikt między dwoma światami -dworem i ludem, stając po stronie ludnościch łopsk ie j . Recenz jezamieszczono w „Gazecie Lubelskiej”, „KurierzeCodziennym”, „Homo Dei”, „Nowej Kulturze” oraz„Ilustrowanym Kurierze Polskim”.

W 1950 r. pisarz ciężko zachorował naserce. Przeszedł wówczas w stan spoczynku iskupił się wyłącznie na pracy literackiej. Jakoprzyczyna odwołania z wysokiego stanowiska jestteż podawany akt odmowy wstąpienia do PZPR,dokonany przez Kłosowskiego. Pisarz byłwielokrotnie przesłuchiwany przez SłużbęBezpieczeństwa.

Od 1953 do 1959 r. wchodził do kolegiumredakcyjnego czasopisma „Kamena”.

W 1953 r. w „Czytelniku” opublikowanopowieść Kłosowskiego , nietypowądla autora ze względu na to, że akcja toczy się wgłównie w środowisku małomiasteczkowym, a wniewielkim stopniu na wsi. Tematem jest życieproletariatu w małym miasteczku na Lubel-szczyźnie przed II wojną światową.doczekała się kilku recenzji, m.in. w „ŻyciuL i t e r a c k i m ” , „ K a m e n i e ” , „ Ty g o d n i k uDemokratycznym”, „Wsi”, „Echu Tygodnia”,„Sztandarze Ludu”, „Strażnicy Ewangelicznej”. Nałamach „Kameny” pisał o niej Wacław Gralewski.

Z 1955 r. pochodzi propagandowa powieść, w której autor pisał o

okupacyjnej współpracy między BatalionamiChłopskimi a Armią Ludową. Ukazał też okupacyjnelosy mieszkańców wsi Dąbrowa - rodzin i jednostek.

zostały wydane w Warszawieprzez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą. Ciągdalszy utworu to powieść ,opublikowana w 1956 r. w Warszawie przez tegosamego wydawcę, zawierająca opis losówbohaterów i wydarzeń, jakie rozegrały się we wsiDąbrowa koło Kazimierza nad Wisłą i w sąsiednimmajątku Zaklików w latach 1945-1946.

MgłyMgłę

MgłaSerce

w lipowym drewnie

Bibliotece ProzaikówPolskichWalka z aniołem

Walk i z an io łem

Czarna wiosna

Czarna wiosna

Gwiazdy nad polaną

Gwiazdy nad polaną

Ziemia bez skarg

Page 38: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Historia

36

Ostatnie dzieło Kłosowskiego to powieść, wydana w 1958 r. przez warszawską Ludową

Spółdzielnię Wydawniczą. Bohaterem był młodylekarz walczący w prowincjonalnej osadzie onazwie Ustronie przeciw ciemnocie i znachorstwu.

Na krótko przed śmiercią Józef NikodemKłosowski pracował nad powieścią pod roboczymtytułem , której fragmenty opublikowano w„Kamenie”. Główne postacie to dwaj młodziprzyjaciele - malarz i pisarz, a tematem są perypetieich miłości do dziewczyny, która wyemigrowała zewsi. Autor zamierzał ukazać w utworze problemytwórczości artystycznej, swobody twórczej i walki oniezależność wewnętrzną.

Kłosowski był też autorem prac redak-cyjnych. W czerwcu 1944 r. wyszedł pod jegoredakcją zbiorek 11 wierszy napisanych przezpoetów ludowych Lubelszczyzny, opublikowanyprzez redakcję „Wyzwolenia”, noszący tytuł

.Krasnostawski pisarz ma wielkie zasługi w

zakresie popularyzacji twórczości poety ludowegoz Krasnegostawu, Stanisława Bojarczuka (1869-1956), który podobnie jak słuchacze dzisiejszegowykładu był czytelnikiem Miejskiej BibliotekiPublicznej w Krasnymstawie. K łosowskinieprzypadkowo jest uznawany za odkrywcę ipromotora twórczości wybitnego poety. W 1955 r. w„Kamenie” wydrukowano artykuł Kłosowskiego oBojarczuku zatytułowany

. P isarz nazwa ł uzdo ln ionegokrasnostawskiego poetę „śpiewakiem spodstrzechy” i wiejskim „lirnikiem”. Omówił biografię itwórczość literata samouka. Ciepło wspominałspotkania i rozmowy z Bojarczukiem. Pisał o swojejwieloletniej zażyłości i przyjaźni z ludowym poetą.Po jednym ze spotkań z twórcą wracał razem zBojarczukiem w stronę stacji w Krasnymstawie, coopisał w następujących słowach: „Powoli ruszamyw stronę stacji. W dali, na horyzoncie rysują sięwieże starego kościoła, mienią się dachy nowychdomów i poczerniałych kamienic. To Krasnystaw. Ana lewo od szosy rozciąga się szmaragdowa łąka,przecięta ołowianą łuską strumienia. Na usta cisnąsię słowa Bojarczuka:

. To kraj StanisławaBojarczuka, miejsce jego pracy, twórczościpoetyckiej i długich dumań”.

W 1956 r. w LSW w Warszawie ukazał sięwybór sonetów Bojarczuka, opracowany i uzu-pełniony wstępem przez Józefa NikodemaKłosowskiego i Zbigniewa Stepka. Część wstępu

Berło

Bankiet

Podziemny śpiew

Chciałem być chłopskimPet rarką

Cześć ci, samotnio zgąszczu wierzbiego,/ gdzie świtezianek śnią sięmotańce,/ tu przy twojego urwiska tańce/ śmigiemjaskółczym myśli me biegą./ Tu na kilimie murawymiękkiej/ suchych porostów rzuconym kłębie/usiadłszy mile pieści me oko./ Kiedy przez palcerokity giętkiej/ słoneczny promień zaziera w głębie/uformowane ciszy zatoką

napisana przez Kłosowskiego, nosząca tytułto przedruk cytowanego

wyżej artykułu z Kameny o „chłopskim Petrarce”.Autor dodał do niego informację, że po ostatniejwizycie u Bojarczuka udało mu się zainteresowaćwydaniem sonetów autorstwa ludowego poety zKrasnegostawu Ludową Spółdzielnię Wydawniczą.Podkreślił, iż Stanisław Bojarczuk „To na pewnojeden z największych poetów ludowych, jakichznamy dotychczas”. Uznał Bojarczuka za„indywidualność zupełnie nieprzeciętnej miary”.

Z oceną wypowiedzianą przez Kłosowskiegomusimy się w pełni zgodzić, kiedy czytamy wybórsonetów Stanisława Bojarczuka, wydany w 2008 r.przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Krasnymstawiept. na okoliczność sześćdziesięcioleciaplacówki. Sonety wydobył z rękopisu, opracował iopatrzył wstępem Józef Zięba. Znajdujemy się wbibliotece, a więc przytoczę teraz fragment sonetuBojarczuka , wydrukowanego wprzywołanym wyborze. Poeta daje wyraz swemukultowi dla słowa drukowanego, pisząc o książce:„Dziś przed tabernakulum twym wielbiciel klęczy/i śpiewa we swoisty sposób hymn spartańczy./ Toniby macierz, kiedy miłe dzieci niańczy,/ wpatrujesię w kart rozchył w miłości szaleńczej”. Dalejnazwał książkę „plonem plonów” oraz „zdobyczą” wswoim życiu. Sądzę, że słowa Bojarczuka zachęcąsłuchaczy wykładu oraz czytelników pisma „Nestor”do intensywnego korzystania ze zbiorów MiejskiejBiblioteki Publicznej w Krasnymstawie. Bibliotekawydała w 2008 r. także inną wartościową publikację- książkę Artura Borzęckiego

, będącąmonografią z pogranicza bibliotekoznawstwa i his-torii.

Część historyków literatury, m.in. TadeuszKłak z Lublina, zaliczało Józefa NikodemaKłosowskiego do „reymontowskiej szkoły ukazy-wania wsi polskiej”, a więc uznawała pisarza z ichstron za jednego z następców WładysławaStanisława Reymonta.

Wybitny działacz ludowy, przywódca ruchuoporu i pisarz zmarł dokładnie pół wieku temu, 26listopada 1959 r. Na kilka miesięcy przed śmierciąudzielił wywiadu Czesławowi Klepackiemu z pisma„Zielony Sztandar”, charakteryzując źródła swojejtwórczości w takich słowach: „W powieściachswych bardzo często sięgam do zwyczajów i wie-rzeń ludowych. Materiałów świeżych i oryginalnychdostarcza mi żona, która pochodząc ze wsi, zna ichmnóstwo. Te pieśni i wierzenia nie tylko uskrzydlająfantazję, lecz pomagają bardzo w oddaniu wiejskichnastrojów i atmosfery”. Na temat czytelnikówpowiedział: „Chciałbym, by byli to przede wszystkimchłopi i ludzie związani ze wsią pochodzeniem ipracą. Dlatego też staram się, by akcja moich

Śpiewak spod strzechy

Linie liryki

Do książki

60 lat MiejskiejBiblioteki Publicznej w Krasnymstawie

Page 39: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Historia Poezja

37

była ożywiona i trzymała w napięciu, choćbywiązało się to z rezygnacją z pewnych wartościartystycznych. Jeśli książka jest instrumentemprzemian zachodzących w duszy człowieka i wspołeczeństwie, to właśnie na prowincji możenajlepiej spełnić swą rolę”.

Bezpośrednio po śmierci pisarza ukazałysię artykuły wspomnieniowe w lubelskiej prasie,m.in. w „Kurierze Lubelskim”. PrzyjacielKłosowskiego, Jan Szczawiej opublikował w 1959 r.szkice pt. . Jeden z tekstówpoświęcił Józefowi Nikodemowi Kłosowskiemu,nazywając zmarłego w tytule wspomnienia„bardem chłopskiej partyzantki”. Artykuły oKłosowskim publikowano też na okolicznośćrocznic zgonu literata, np. w „Kamenie” i „KurierzeLubelskim”. Tadeusz Kłak, pisząc o twórcy zKrasnegostawu w trzecią rocznicę śmierci, nazwałgo na łamach „Kuriera Lubelskiego” „pisarzemlubelskiej wsi”. Inny autor, Stanisław Weremczuk,nazwał Kłosowskiego w 1984 r. „rzecznikiemwalczącej wsi”. Ponad pięć i pół roku temu, w„Gazecie Wyborczej Lublin” z końca marca 2004 r.,Kłosowskiego wspominał Jan Henryk Cichosz.Wspomnienie opublikowano z okazji setnejrocznicy urodzin pisarza. Autor informował, że naokoliczność stulecia urodzin KłosowskiegoMuzeum Regiona lne w Krasnymstawieprzygotowało wystawę poświęconą jego życiu itwórczości. Warto dodać, że w 1979 r., czylidwadzieścia lat po śmierci Kłosowskiego, LudowaSpółdzielnia Wydawnicza w Warszawie opu-blikowała książkę z przedmową H.Dudowej. Do tomu weszły dwie powieści:i .

Józef Nikodem Kłosowski pozostawił posobie bogatą spuściznę rękopiśmienną, dostępnąw Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im.Hieronima Łopacińskiego w Lublinie. W DzialeZbiorów Specjalnych są przechowywane i udo-stępniane materiały biograficzne, główniedokumenty, ale też maszynopisy z autobio-graficznymi tekstami Kłosowskiego. Druga część

Owoc dobrego i złego

ChłostraJarzmo

Mgła

spuścizny to korespondencja. Duża wartośćcechuje autorskie rękopisy utworów pisarza. Wartozapoznać się także z tzw. variami, do którychwchodzą notatniki Kłosowskiego, szkicemaszynopisowe i wycinki prasowe z recenzjamijego utworów. Najstarsze zapisy w notatnikachpochodzą z 1929 r. Są to głównie notatki z lekturdzieł takich pisarzy i myślicieli, jak Dante, BlaisePascal, Lew Tołstoj, Romain Rolland, FiodorDostojewski, Andriej Bieły, Ernest Renan, PaulClaudel, Adam Mickiewicz, Teodor Tomasz Jeż,Aleksander Świętochowski, Stanisław Brzozowski,Leopold Staff, Julian Tuwim. Część notatek dotyczyEwangelii św. Jana. Wiele ma charakter refleksjireligijnych i modlitw. Zbiory dokumentów i ręko-pisów po Kłosowskim mogłyby się stać wraz zefektami rozległych kwerend prasowych i archi-walnych oraz studiów nad twórczością literacką ipublicystyczną pisarza podstawą do opracowaniaks iążkowe j b iogra f i i Józe fa N ikodemaKłosowskiego.

dr hab. Adrian Uljaszhistoryk, kulturoznawca i politolog

Józef Nikodem Kłosowski

Ja śpiewać muszę ...

Ja śpiewać muszę ...Muszę dzisiaj uderzać w pozłociste struny,Bo gdy zmilknę, wiatr w strzępy mi potarga duszęI na polach rozścieli, jak zblakłe całuny.

Plwam na jutra uśmiechy, pereł mi nie trzeba,Żyć jak boski Djogenes mogę zawsze przecie,Wiem, że wody nie zbraknie i czarnego chleba,Gdy od chaty do chaty popłynę po świecie.

Umrzeć muszę jak każdy, śmierci się nie boję;Ponad ciała zgniliznę - żyją myśli złomy,Kiedy zimne konanie zajrzy w oczy moje,Wszystko jedno w pałacu, czy na garści słomy!

Pragnę tylko iść zawsze wieczorniano cichy,Poprzez wszystkie ogrody ludzkiego żywota;Jak Sokrates z uśmiechem pić losu kielichy,Zanim zgaśnie mi lampa ziemskich godzin złota

pierwodruk - ,,Młoda Wieś” - jednodniówkaZwiązku Młodzieży Wiejskiej powiatu krasno-stawskiego wydana na pamiątkę dziesięcioleciaistnienia okręgu Krasnystaw, sierpień 1928

Page 40: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Pytania retoryczne Pytania retoryczne

38

G

Alicja Wiech

dzie się kończy tęcza?

Gdzie się kończy tęcza? Kiedy pojawia sięna niebie tuż po deszczu, widać jak styka się zziemią. Czy można tam dojść, zobaczyć to miejsce,dotknąć tęczy? Pewnie nie można się na niąwdrapać, ale czy można wejść do jej wnętrza, takaby być otoczonym ze wszystkich stron barwnymipromieniami światła? Czy można z jej środkaoglądać zupełnie inny, kolorowy świat? To byłobywspaniałe uczucie...

Bo tęcza to światło. Światło białe roz-szczepione na wszystkie barwy pośrednie.

(J. Sztaudynger).Właśnie dlatego widać ją po deszczu, bo światłomusi mieć jakiś ośrodek, w którym załamuje swojepromienie, odbija i rozszczepia się. Są nim drobnekropelki wody. Światło białe, po wyjściu z takiejkropli widziane jest jako łuk składający się z widmakolorów, z których wyróżnia się od zewnątrz:czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski,indygo i fioletowy. To tak jak w pryzmacie (ryc. 1).

(V.Butulescu).

(M. Konopnicka, )Właściwie w tęczy zawarte jest całe widmo

światła - od czerwieni po fiolet. To, ile barw się w niejdostrzega - zależy już od oka obserwatora.Najbardziej wyraziste są: czerwony, żółty i nie-bieski. Oprócz nich, widać pewną liczbę (3-4) barwpośrednich. Arystoteles wyróżniał czerwień, zieleńi fiolet, Pliniusz - czerwień, fiolet i niebieski. Z koleitęcza powstała z odbitego światła Księżyca jestbiała - w nocy i przy słabym oświetleniu oko nierozróżnia kolorów. Wyobrażano sobie tęczę wódpodziemnych, jako uzupełnienie do pełnegookręgu zwykłej tęczy na niebie. Ta miała byćniewidzialna.

Do powstania tęczy potrzebne są więcdrobne krople wody, i nie jest istotne czy powstałepodczas deszczu, czy unoszące się we mglepowstałej nad wodospadem, czy z tryskającej wgórę fontanny, czy choćby z rozpryskującej sięwody ze zwykłego węża ogrodowego (ryc. 2).Wtedy właściwie wystarczy, żeby za namizaświeciło słońce, i już możemy oglądać tęczę.Najczęściej obserwuje się jedną tęczę, ale możepojawić się nad nią także tęcza wtórna i innepodobne zjawiska. W tęczy wtórnej kolejnośćkolorów jest odwrócona (ryc. 3).

Tęczawszystko bieli zawdzięcza

Przepięknie wygląda światło w fazie rozkładu

Akto ciebie, śliczna tęczo,Siedmiobarwny pasie,Wymalował na tej chmurceJakby na atłasie?

Tęcza

Czym jest tęcza?(R. G. de la

Serna). Z fizycznego punktu widzenia, tęczamaterialnie nie istnieje. Nie jest to żaden przedmiotodbijający światło, jak np. lustro. Jest to tylko efektoptyczny, zachodzący w określonych warunkach.

(C. K. Norwid, ).

(A. Kucharczyk, )Tęcza była tematem badań naukowych już

od bardzo dawna. Prawidłowy opis sposobupowstawania tęczy podał już w XIII w. perskiastronom Qutb al-Din al-Shirazi. Badania i eks-perymenty ze światłem przeprowadzali też RobertGrosseteste, Roger Bacon i Teodor z Fryburga. Tenostatni podał dokładne wyjaśnienie tego zjawiska.Stwierdził, że

W wiekach późniejszych teorią tęczyzajmowali się René Descartes, Isaac Newton,Thomas Young czy George BiddellAiry.

Tęcza jest przepięknym zjawiskiem i budzizachwyt każdego, kto ją ogląda (ryc. 4).

(J. Sztaudynger). Jest oznaką pogody,optymizmu, więzi między ludźmi:

(L.Rydel, ). Szczególnedoznania wzbudza tęcza pojawiająca się tuż poburzy. Wtedy jest ona jakby zwiastunem nowegożycia, zapowiedzią spokoju, bezpieczeństwa.

(H.Sienkiewicz, ).

(C. K. Norwid, )W wyobrażeniach i wierzeniach wielu ludów,

tęcza stanowiła więź między niebem a ziemią. Wmitologii skandynawskiej była mostem łączącymświat bogów i świat ludzi. Dla muzułmanina tęcza totakże most, który musi przekroczyć dusza pośmierci, aby dostać się do nieba. Irlandzki skrzatzakopywał garniec złota na końcu tęczy, jakomiejscu najbardziej niedostępnym.

(przysł.).

Tęcza jest wstążką, którąwkłada sobie natura po umyciu głowy

Dobrze tęczy się zielenić, błękitnawić i czerwienićDo J. B. Zaleskiego

Po długiej niepogodzie zajaśniało słońce,Na niebie zachmurzonym,nakształt pół-obręczyZajaśniał łuk świetlany siedmiobarwnej tęczy,Piją zbyteczne wody obydwa jej końce.

Tęcza

kiedy światło pada na poszczególnekrople wody, promienie ulegają dwóm rozpro-szeniom (przy wejściu i wyjściu) i jednemu odbiciu(na tylnej powierzchni kropli) zanim dotrą do okaobserwatora.

A ja umręklęcząc... Przed trawą zieloną, przed różą, przedtęczą

Ona tam daleko,gdzieś za siódmą rzeką, lecz Bóg tęczą związał nas.Z kolorowych siedmiu smug most przez niebo zrobiłBóg: po tęczowym moście serce moje do jej nóg

Od Krakowa czarny las

Zdawało się, że po burzy tęcza siedmiobarwnazawisła nad krajem, zwiastująca ciszę i pogodę

Ogniem i mieczemLecz w chwili właśnie, gdy już, już mniemałem,Że burza wielkim uderzy nawałem,Góry - że echa gromowe rozjęczą,Ironii jakaś siła niezgadnionaZamków dwóch szczyty... uwieńczyła - Tęczą!

Tęcza

Idź na koniectęczy, a znajdziesz garniec pieniędzy

Page 41: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Pytania retoryczne Ilustracje

39

Ryc. 1. Rozszczepienie światła białegow kropli wody.

Ryc. 2. Tęcza nad wodospadem.

Ryc. 3. Tęcza podwójna.

Ryc. 4. Jeden z końców tęczy.

Ryc. 5. J. A. Koch, .Noe po ocaleniu

Ryc. 6. H. Memling, (fragm.).Sąd Ostateczny

Page 42: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Pytania retoryczne Pytania retoryczne

40

W mitologii chińskiej tęcza była szczeliną w niebiezałataną przez boginię Nüwa kamieniami o siedmiukolorach. W buddyzmie tęcza to siedmiobarwneschody, po których Budda zszedł na ziemię. Greckabogini tęczy Iris, ubrana w kolorową szatę, byłaposłanką bogów, gdyż potrafiła rozciągaćsiedmiobarwny łuk łączący niebo z ziemią. Grecytraktowali tęczę jako uśmiech bogini Iris.

(Wergiliusz, )

(J. Słowacki )Łuk tęczy symbolizuje przymierze z Bogiem

również w chrześcijaństwie.

(Biblia, Gen. 9, 13) (ryc. 5).Bóg w wizji Ezechiela otoczony jest

wielobarwnym nimbem:

(Ez., 1, 28). Chwała Boża objawiasię w tęczy:

(Syr., 43, 11)

(Syr., 50, 7)W Apokalipsie św. Jana (10, 1):

.Na obrazie Hansa Memlinga

Chrystus zasiada na tęczy, która stajesię jego tronem, symbolem boskości i chwały (ryc.6). Motyw ten wykorzystali też inni artyści - S.Lochner, J. Cousin, G. Mostaert, H. Bosch. Dlawielu tęcza stała się symbolem Chrystusa, a trzygłówne barwy tęczy - symbolem Trójcy Świętej.Barwa niebieska łączona bywa z wodami potopu,czerwona - z końcem świata, a zielona - zeświatem, jaki powstanie na nowo.

O tęczy jako atrybucie sławy pisze JuliuszSłowacki w :

Irys przez niebiosa skrzydły tęczowemi,Tysiącem w słońcu różnych kolorów spowita

Eneida IV

Czy Irys... którą na świat znosi szklanyObłok?... a tęcze świecące nad niwąTyle kolorów i słońc tyle mają,Że ją nad ziemią na światłach trzymają?

Król-Duch

Potem Bóg tak rzekł doNoego: [...] Łuk mój kładę na obłoki, aby byłznakiem przymierza między Mną a ziemią. A gdyrozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łukna obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze

Jak pojawienie się tęczy naobłokach w dzień deszczowy, tak przedstawiał sięów blask dokoła

Patrz na tęczę i wychwalaj Tego, kto ją uczynił,nadzwyczaj piękna jest w swoim blasku:otacza niebo kręgiem wspaniałym,a napięły ją ręce Najwyższego.

j ak s łońce św iecące na p rzyby tekNajwyższego,

jak tęcza wspaniale błyszcząca w chmurach

I ujrzałeminnego potężnego anioła, [...] tęcza była nad jegogłową, a oblicze jego było jak słońce

SądOstateczny

Zawiszy CzarnymDo hełmu tęczę tę uczepić, co się nazywa sławą (...)Tęcza ta siedmioro ma kolorów... kościelna sława -fiolety... różaną jest... chcąc wiecznie trwać w sercukobiety, zieloną jest, kiedy szczepić myśli drzewo,ognista, kiedy człowiek (...) w ognia się piekielnego

ubierze pochodnie (...), błękitną jest stalowa sławabohatera, każda z nich... żółta wtenczas, gdy wsercu zamiera.

Balladynie A możegdzie zawieszona na niebie tęczowa nić, to tęczęwziąć na wrzeciona i wić, i wić, i wić!

PromethidionieWstęp

O! sztuko - Wiecznéj tęczo Jerozalem,Tyś jest przymierza łukiem - po potopachHistoryi

Dolina tęczyNa końcu tęczy Tęcza Grawitacji

7 kolorów tęczyThe Rainbow

...a w padają takie słowa:

Podobnie Cyprian Kamil Norwid posługujesię porównaniem do tęczy w( ):

Tęcza bywa także motywem na obrazach.Malowali ją Rubens, J. Constable, J. A. Koch, G.Inness, W. Turner, C. D. Friedrich i inni (ryc. 7).

Łuk tęczy można odnaleźć na fladze i godleNikaragui i na fladze brazylijskiego stanuPernambuco, a także indiańskiego plemieniaNawaho (ryc. 8). Tęczowa flaga używana była jakosymbol nadziei i pokoju, w PRL-u była znakiemruchu spółdzielczości, obecnie często funkcjonujejako symbol tolerancji obyczajowej.

Temat tęczy występuje w wielu utworachliterackich: Lucy Maud Montgomery,

Cecelia Ahern,Thomas Pynchon, Monika Sawickai wielu innych. Nazwę nosił zespół

Ryc. 7. P. Rubens, .Krajobraz z tęczą

Ryc. 8. Flaga Nikaragui.

Page 43: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Pytania retoryczne Poezja

41

rockowy Ritchiego Blackmore'a, a także albumypiosenkarek Dolly Parton i Mariah Carey. Z filmu

(1939) pochodzi jednaz najsłynniejszych kompozycji filmowych wszechczasów - ballada ( )śpiewana przez Judy Garland.( ) - tak nazywa się statek flagowyorganizacji ekologicznej Greenpeace. Jego nazwanawiązuje do legendy Indian kanadyjskich, wedługktórej kiedy świat jest chory i umiera, ludziepowstaną jako Wojownicy Tęczy.

Rzadko się zdarza, by tęcza budziła inne niżpozytywne skojarzenia.

(J. W.Goethe).

(A. Pérez-Reverte).(przysł.).

(Homer, )U niektórych ludów tęcza jest potworem

wypijającym wodę z jezior, rzek i morza i spusz-czającym ją potem na ziemię, powodując ulewyi gradobicia.

(przysł.). Odwrotnie w marzeniachsennych - tęcza oznacza kres kłopotów, dobrewidoki dla podejmowanych interesów, zamiarów,jasną przyszłość.

Tęcza jest jednym z najpiękniejszychzjawisk optycznych występujących w przyrodzie.

(U.Zybura). Optymiści zawsze widzą przyszłość

. Kiedy tylko pojawia się podeszczu - natychmiast przyciąga uwagę. Ma wsobie coś czarodziejskiego. Zapiera dech wpiersiach. Wywołuje niekłamany zachwyt. I uś-miech na twarzy. I radość w sercu. I błysk w oku.

(J. Sztaudynger, )

(B. Leśmian, )Chciałoby się pójść w stronę tęczy, dotknąć

jej delikatnej struktury, wniknąć w tę barwnąpoświatę, wdrapać się na szczyt, przespacerowaćpo jej stromym łuku, dojść do końca, zobaczyć w

Czarnoksiężnik z krainy Oz

Over the Rainbow Ponad tęcząTęczowy Wojownik

Rainbow Warrior

Tęczy, która wisi na niebiejuż od kwadransa, nikt więcej nie dostrzega

Tęcza jest mostem prowadzącym z ziemido nieba. Rozpadnie się na kawałki, gdy będzie sięzbliżać koniec świata i diabeł przejedzie nią konno

Tęcza blaknie, a człowiekumiera

Dzeus przed oczami śmiertelnych roztoczy naniebieTęczę krwawą, znak wieszczy, wróżący wojnęmordercząLub nawałnicę mroźną

Iliada XVII

Tęczo, tęczo, nie pij wody, bo narobiszludziom szkody

Tęcza - uśmiech nieba od ucha do ucha ziemiw

tęczowych barwach

Za tęczęJa zaręczę,Że nie zniknie, że się nie zmieni.Zawsze będziemy w nią wpatrzeni.

Za tęczę

Tęcza, bezmiary objąwszy, rozkwita,Poprzerywana i niecałkowita,Jakby się śniła zmrużonemu oku.

Tęcza

którym miejscu styka się z ziemią, zakosztować jejulotnego piękna, spojrzeć na drugą stronę, poczućjej magię, spełnić dziecięce marzenia.

(J. Sztaudynger, )Dość tych domysłów, dywagacji, dociekań,

wahań. Nie ma czasu. Tęcza trwa tylko chwilę.Zaraz zniknie. Trzeba się spieszyć! Jej naturęzostawmy fizykom, kolory niech wykorzystająmalarze, ulotność pochwycą poeci, grę na jejbarwnych strunach powierzmy muzykom, obakońce niech zwiążą zakochani. Powiedzcie mi tylko

gdzie się kończy tęcza?

Alicja Wiech

Niedowiarkom ręczę,Że jednak można oprzeć się o tęczę.

Oparcie

Krzysztof Kulig

sam wobec armii

znienacka

odbite od krzywego zwierciadła monitora

światło

gasi kolory tęczy w jedno pasmo

szare i obce

jeszcze krew pobiera ten sam tlen

i

jest tak samo czerwona jak przedtem

jeszcze porywa nas nurt czasu

pomiędzy jedną a drugą satelitą myśli

ale

już cyberprzestrzeń wypełnia się tajemnymi znakami

bombardujące ekran piksele wiadomości

dobrego i złego

wodzą nas na pokuszenie

świat nadal byłby taki sam jak dawniej

gdyby nie narastający stukot klawiszy

jak podkute buty

nadchodzącej armii

Page 44: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

42

Poezja Poezja

Krzysztof Kulig

do córek

Jam jest

kiedy wchodziłem na łódźnie miałem zamiaru nigdzie odpływaćchciałem tylko wsłuchać sięostudzić żarobmyć dłonie

to nurtto wirto nagły podmuch

teraz jesteśmy jak dwa pociągina sąsiednich torachi nie wiadomo który z nichruszył

Ten czas już nadchodzipełzniebrudnym wykwitem jak liszajjeszcze przeglądasz foldery pamięcioddzielasz klatki dzikich wspomnieńtresujesz pozorny uśmiechniezbędny w kontaktach międzyludzkichchoć wiesz że nie ma odwrotumusisz iśćzgodniepopędzany ruchem wskazówekwciążw kółko

Piłattwój znajomyjakoś żyjez powiększonym obrysem sercatrzepotaniem lewej komorynaciekiem krwawym płucinni też zachowują spokójpomimona przekór

tylko Ty jedenwbrew sobie

18.11.09

nie myśl, że nie jestem w staniewierzyć, żeś jest. W to nie wierz: jestem.

S. Barańczak

x x x

Konstelacje moich dni są constans

dlatego poruszam się w nich po omacku

Góry lodowe uczuć ciągle zanurzone

w zimnej wodzie słów

pozwalają na bezpieczny kontakt

nie przerażają swoją wielkością

To co nad powierzchnią

jest małe

płaskie

powierzchowne

Przypływy i odpływy mieszają je tak skutecznie

że trudno mi odczytać intencje

nienawiść wybełtana z obojętnością

skropiona odrobiną litości

podana w podwójnej porcji

działa skutecznie

poranne drżenie rąk redukuje następny haust

okazji jest wiele i każda dobra

Pozornie wszystko jest zgodne z planem

i opracowanymi prognozami

Pozornie

Wiesz że w najważniejszych momentach

zawodzi cię ten wysłużony system nawigacji

widełki błędu są bliskie o-błędu

nie można mu zaufać

innym też

każdy z nich ma inną odpowiedź

na to samo pytanie

jak żyć

Pozostaje udawać starego kapitana

zapuścić brodę by zatuszować niepewność warg

ukryć puste oczy za ciemnymi okularami

wciągnąć banderę sztucznej serdeczności

Udawać wilka

Zbudować niezbędny dystans

Wywołać strach

Krzysztof Kulig (ur. 1960) debiutował walmanachu „Lustro naszych snów” (Chełm-Warszawa 1989 r.). Drukował także w „TygodnikuChełmskim” i „Kresach Literackich”. Po latachnieobecności wrócił do kraju i do pisania. Mieszkai pracuje w Lublinie.

Page 45: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Proza Proza

43

Magdalena Krupa

Wdzień końca świata

Różowordzawe, sztuczne niebo wisiało nadmiastem. Ludzie pochowali się w domach, niewiedząc, co się dzieje. Nie było nawet najlżejszegowiatru. Powietrze stało się dziwnie ciężkie i gęste.Zapadła cisza. Nawet psy przestały szczekać;teoretycznie nie było w tym nic podejrzanego,ponieważ i tak odzywały się dość rzadko. Okołoroku 2344 japońscy naukowcy zmodyfikowali ichgeny. Później nastąpiła deformacja psich strungłosowych i krtani, więc biedne stworzenia niemiały możliwości ani chęci częstego wydawania zsiebie dźwięków. Mimo to, całkowite milczeniezwierząt było rzeczą tak samo nienaturalną, jakniemożliwą.

Przez ostatnie dwa stulecia na Ziemi dużosię zmieniło. Świat ruszył w szalone tango. Siłęludzkich mięśni zastąpiły komputery, roboty, cudatechniki. Miasta nie zanieczyszczały środowiska;funkcjonowały specjalne filtry powietrza, oczy-szczalnie ścieków zdolne wytworzyć krystalicznieczystą wodę nawet z najgorszych płynnychodpadów. Natura, chociaż także genetyczniezmodyfikowana, sprawnie dawała sobie radę zpozostałymi zagrożeniami. Niebo było bardziejbłękitne, słońce świeciło jaśniej, trawa zieleniła sięcoraz mocniej. Ludzie żyli wygodnie, wprostnieprzyzwoicie ułatwiając sobie życie.

Potrafili latać; długie badania i ekspery-menty pozwoliły im zdobyć niebo - rodzili się zeskrzydłami, jak ptaki. Naturalnie, nie wszyscy.Niektóre nacje posługiwały się telekinezą bądźtelepatią; odsetek społeczeństwa posiadającego tezdolności często ulegał chorobom psychicznym zpowodu przeciążenia mózgu. Pojawiały sięhalucynacje, stany lękowe, dziwne zachowania…

Skrzydlaci wykluwali się z jaj, przecho-wywanych w specjalnych ośrodkach. Naturalnie,kobiety nie musiały ich znosić. Pobierano kodgenetyczny od pary pragnącej dziecka, a resztapozostawała w rękach pracowników laboratorium.Rasa ludzi-ptaków miała lżejszy szkielet, niecoostrzejsze rysy twarzy, zazwyczaj posiadali takżezłote, przenikliwe oczy. Temperatura ichorganizmów była wyższa niż u zwykłych ludzi, bynie mieli problemów z utrzymaniem ciepłoty ciała wpowietrzu.

Tylko jeden punkt przecinał milczące niebo.Leciał wysoko; ciemne włosy, do tej pory

spięte na karku, rozwiał pęd powietrza. Złote,migotliwe oczy śledziły miasto z uwagą. Drapieżnątwarz wykrzywił półuśmiech. Głośny łopotpotężnych, jastrzębich skrzydeł burzył niepokojącąciszę, budził uśpioną metropolię.

Merrit - tak nazywał się złotooki - zauważyłdwie poruszające się plamy. Złożył skrzydła i zacząłszybko pikować w dół.

Wylądował naprzeciw dwóch kobiet. Byłynieruchome jak posągi. Na pierwszy rzut okawydawało się, że są jednakowe, jednak istniałamiędzy nimi nieuchwytna, bliżej nieokreślonarozbieżność.

- Merrit - powiedziały jednocześnie. Jedna znich uśmiechnęła się lekko, druga pozostałapoważna.

- Cześć! - rzucił, rozpinając dopasowanąkurtkę. W powietrzu wygodny, przylegający strójsprawdzał się doskonale - był praktyczny, niekrępował ruchów, poza tym zatrzymywał ciepło, owspaniałym wyglądzie nie wspominając. Merrituwielbiał latać, natomiast lądowań szczerzenienawidził. Od razu robiło mu się gorąco, parnaatmosfera miasta dodatkowo potęgowała touczucie. Westchnął cicho.

- Zauważyłem was z góry. Czy możecie miłaskawie wyjaśnić, co tu się, u diabła, dzieje?! Pustojak… jak w moich kieszeniach, przeraźliwie cicho.To niebo jest jakieś nienormalne - poskarżył się,wskazując sinoczerwone chmury. Bliźniaczkiodgarnęły długie włosy w tym samym momencie,wykonując identyczny gest. Niezidentyfikowanaróżnica w rysach ich twarzy nie dawała Merritowispokoju.

Z zamyślenia wyrwał go cichy śmiech jednejz kobiet. Druga nadal zachowywała śmiertelnąpowagę. Obie popatrzyły na czarnowłosego.Dopiero teraz zauważył, że ich oczy mają kolorpogodnego, nocnego nieba. Kobiety przekrzywiłygłowy.

- Nadchodzi koniec - oznajmiły jedno-głośnie. Mężczyzna, zaskoczony odpowiedzią,zmarszczył brwi. Bliźniaczki od zawsze uważano zawariatki, gdyż głosiły dziwaczne przepowiednie.Niewielu zawracało sobie głowę rozmyślaniem nadich zagadkową gadaniną, zazwyczaj omijano jeszerokim łukiem. Ludzie bali się dwóch kobiet,ponieważ wnosiły odrobinę mroku w ichrozświetloną egzystencję, zmuszały do myśleniaobrośnięte luksusem mózgi. Merritowi nieprzeszkadzało dziwaczne towarzystwo, wręczprzeciwnie. Umiał rozmawiać z bliźniaczkami, lubiłrozgryzać owe tajemnicze proroctwa, któresprawdzały się prawie za każdym razem. OstatnioAlfa - wiecznie roześmiana - w kilku niejasnychzdaniach zapowiedziała rychłą śmierć jednego zprezesów wielkiej korporacji zajmującej sięprodukcją filtrów powietrza. W ustach radosnej,przypominającej dziecko Alfy coś tak drastycznegobrzmiało co najmniej nieprawdopodobnie.Rzeczywiście, nieszczęsny prezes zginął wniewyjaśnionych okolicznościach tydzień później.

Page 46: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Proza Proza

44

- Koniec? Koniec czego? - zapytałskonsternowany Merrit. Bliźniaczki błyskawicznieprzechyliły głowy w drugą stronę, wciąż wlepiając wniego błyszczące ślepia. Wzdrygnął się, mimo iżznał to zachowanie. Alfa zachichotała uciesznie.Jej siostra, Omega, przewróciła oczami.

- Nie udawaj durnia, Merrit! A jak myślisz,koniec czego?! Świata, oczywiście! - krzyknęła.Skrzydlaty cofnął się nieznacznie. Przez ogromneokna otaczających budynków obserwowały ichzaciekawione oblicza.

- Uspokój się, Omega, bo ci się mózgzagotuje. Poza tym, chłopaka stresujesz. Jeszczemu te piękne piórka powypadają! - obruszyła sięAlfa. Merrit zwątpił w zdrowie psychiczne obu pań.W końcu nie przyszedł do nich, żeby słuchaćdurnowatej kłótni, w dodatku o to, czy jest „głupimptaszyskiem”, czy też nie.

- SPOKÓJ! - huknął po chwili konsternacji.Siostry uspokoiły się i znów zaczęły na niegopatrzeć, przekrzywiając głowy raz w jedną, raz wdrugą stronę.

- Jaki znowu koniec świata, Omega, Alfa?!Co wam odbiło? - zapytał, konspiracyjnie zniżającgłos.

- „Odbiło”? Też coś! Może jeszcze powiesz,że załatwisz nam dobrego psychiatrę, a potemdarmowe krematorium? - mruknęła Omega.

- Nie wiemy na czym ma polegać ten konieci dlaczego nastąpi. Wiemy tylko, że będzie. I toniedługo. - odparła Alfa, jak zawsze, uśmiechnięta.Zignorowała zgryźliwą wypowiedź Omegi. Merritwybałuszył oczy. Kolejna, z pozoru bzdurna,przepowiednia. Co, jeśli tym razem także okaże sięprawdziwa? - myślał oszołomiony. Nie mógłwydobyć z siebie słowa. Nie miał zwyczajuprzyjmowania bezkrytycznie wszystkich słówsióstr, jednak wizja absolutnego zniszczeniaświata, a co za tym idzie, uniemożliwienia mulatania, wstrząsnęła nim do głębi.

- Nie kłam! - syknęła Omega i szturchnęłasiostrę. W odpowiedzi ta prychnęła, a następniewbiła wzrok w bury firmament. Skłębione chmurynie wróżyły nic dobrego.

Omega kontynuowała:- Jesteś jedynym, który o tym wie. Niech tak

zostanie. Nic nie możesz zrobić, ale i tak miło byłomieć cię za… - zawiesiła głos, zastanawiając się,jakiego słowa użyć. Wyręczyła ją Alfa:

- …przyjaciela - uśmiechnęła się doniedowierzającego Merrita. Spłoszony, potrząsnąłgłową. Szybko zapiął kurtkę i wzbił się w powietrze.Wydawało mu się, że wszystko jest wymarłe,opustoszałe, martwe. Chciał lecieć szybko, ale niemógł. Czuł denerwującą ociężałość; nieznośnepoczucie zagrożenia przyspieszało rytm serca,oddech, puls. Krew w skroniach dudniła nie-miłosiernie głośno. Ciche otoczenieprzytłaczało go,

bał się. Wydawało mu się to irracjonalne, bo czyprzepowiednia o końcu świata może byćracjonalna? W historii było wiele zapowiedzi końca,były żaby z oczami na plecach, krwawy księżyc,rozstępujące się morza, krowy z dwiema głowamii Nostradamus. Koniec miał się całkiem dobrze, aletylko w bujdach, co więcej, nie miał zamiarunadchodzić. Merrit brał pod uwagę przyjścieapokalipsy, mimo że wizja podobnego wydarzeniawyglądała na niedorzeczną. Niby dlaczego ówkoniec miał nastąpić akurat teraz, w roku 2492?Dlaczego w ogóle miał nastąpić? Z drugiej strony,dlaczegóż miałby NIE nadejść? Merrit nie potrafiłodpowiedzieć sobie na to pytanie. Co gorsza, myśl,że przepowiednie bliźniaczek sprawdzały sięprawie zawsze nie poprawiała mu humoru. Kobietynie żartowały z niego, niebo nie milczałoby bezpowodu. Właśnie, przepowiednie miały odzwier-ciedlenie w rzeczywistości PRAWIE zawsze, a więcjednak istniał margines błędu, możliwość pomyłki,potknięcia, złej oceny sytuacji. Merrit zwątpił womyłkową wróżbę sióstr. Te rozmyślania,wątpliwości nie podnosiły go na duchu, aczkolwiekwspaniałomyślnie pozwolił sobie wierzyć, że tencały cyrk z końcem świata to jednak wymysł. Wątłaiskierka nadziei tliła się na skraju jego pod-świadomości.

Pogrążone w rozmowie bliźniaczki szłypowoli gładką ulicą, patrząc na metropoliępogrążoną niespokojnym snem. Idealnie okrągłymikoronami karłowatych drzewek o sztucznieregularnej korze nie poruszał nawet najsłabszypowiew wiatru. Powierzchnia ulicy błyszczałamlecznym światłem. Nawierzchnia zwykle miałakolor szarobłękitny, jednak tego dnia wszystko byłoinne. Nowe. Odmienne. Przerażające. Byłozapowiedzią czegoś, co miało nadejść, ale nikt nierozumiał, co to takiego. Niebo zbrązowiało lekko, pochwili wróciło do poprzedniego, równie niezdro-wego odcienia. Gdzieś wysoko przetoczył sięgrzmot, złowróżbny zwiastun nadchodzącej burzy.Powietrze było ciężkie i parne, oblepiające. Nadmiastem wisiał dziwny, ociężały smród, który ledwodostrzegalnie drażnił nozdrza, lecz nie dało sięrozpoznać dawno zapomnianego zapachu.Wieżowce z fioletowego szkła stały się mdłe i po-kraczne. Nadnaturalnie odbijały blask promieniu-jący z ulicy, co nadawało im wygląd futurystycznychobelisków.

Alfa wzruszyła ramionami.- Sam się zapytał. Teraz będzie się telepał ze

strachu, ale trudno. Omega, kochanie… on wie, żety…?

- Tylko ty wiesz, młotku, pomijając mnie,oczywiście - prychnęła w odpowiedzi Omega. Na jejustach zaigrał lekki uśmiech. Po chwili spoważniała.

- Myślisz, że powinnam zacząć już teraz?Jak mam TO zrobić? - w jej głosie dało się wyczuć

Page 47: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Proza Proza

45

nutę paniki. Oczekując odpowiedzi, spojrzała naAlfę. Ta zastanowiła się chwilę.

- TO już się zaczęło - oznajmiła radośnie. -Moja kochana, myślę, że ty doskonale wiesz, copowinnaś zrobić. Ta wiedza jest głęboko ukryta, otu. - Alfa delikatnie dotknęła palcem wskazującymczoła siostry. Omega, po raz pierwszy od dawna,uśmiechnęła się z wyraźną ulgą. Sprawiaławrażenie, jakby coś gryzło ją od środka, wyglądałana przytłoczoną jakimś problemem. Niespodzie-wanie uściskałaAlfę i cicho szepnęła jej do ucha:

- Boję się.Merrit siedział na dachu wysokiego wie-

żowca. Myślał nad tym, co usłyszał od bliźniaczek,próbował także wychwycić kontrast między nimi,ponieważ miał wrażenie, że to istotna częśćzagadki. Kiedyś zapytał, czym się różnią. Alfa tylkouśmiechnęła się lekko i powiedziała, że sam sięprzekona.

Podciągnął kolana pod brodę. Po głowiesnuły mu się słowa typu: koniec, klęska, pożoga,śmierć, apokalipsa… Apokalipsa? Skąd znał tosłowo…? Podniósł się, tknięty nagłą, palącą myślą.Wspomnienie ogromnych ruin strzelistego gmachustanęło mu przed oczami. Bawił się w nich jakodziecko. Tam nie miał nad sobą skrzydełnadopiekuńczej matki. Postanowił odwiedzić tomiejsce. Sfrunął z dachu.

Nie zwracał uwagi na nowoczesne budowle,nienaganne drzewa; nie czuł wątłego wiaterkurozwiewającego włosy; nie słyszał trzepotu swoichskrzydeł. Machinalnie wybierał kierunek lotu.

Merrit miał przed oczyma sceny ze swojegodzieciństwa.

Mały chłopiec układający kolorowe szkiełka,które dopasowywał do stalowych, przerdzewiałychram okiennych.

Przypominał sobie dziwnego mężczyznę wkoronie z kolczastych patyków, przybitego dodwóch belek ułożonych na krzyż. Pamiętał, że byłomu żal biednego pana, tym bardziej, że był naobrazkach w takiej ładnej, starej książce,schowanej w pudełku postawionym przy zdobionejścianie. W pudełku znajdował się również złotykielich, sznurek koralików z krzyżykiem na końcui fioletowy szalik wykonany ze śliskiego, hafto-wanego materiału.

Merrit zawsze chował zblaknięte, wiekoweprzedmioty do pudełka; nikomu nie mówił o swoimodkryciu. Dziwiły go osobliwe krzyże w obrębiecałego budynku (nawet na szaliku wyszytosrebrzysty krzyżyk!).

Złotooki zobaczył pod sobą jedną zocalałych wież wspaniałej budowli. Sądził, żepochodziła z poprzedniego tysiąclecia; słyszał ojakichś śmiesznych wierzeniach. Jeszcze napoczątku dwudziestego drugiego wieku zapaleńcy

oddawali cześć bóstwu. Podobno twierdzili, że touosobienie dobra, równowagi i tym podobnych.Merrit nigdy nie zagłębiał się w szczegóły tej wiary,nikt nawet nie znał jej nazwy. Wystarczała mukolorowa, rozsypująca się książka.

Wylądował. Od czasu jego ostatniej wizytyw ruinach osunęły się dwie ściany bocznej sali,jednak główna nawa pozostała nietknięta. Trawaprzeciskała się między kamieniami, porastała,niegdyś brukowaną dróżkę prowadzącą do resztekozdobnych wierzei, które dawno wypadły zzawiasów. Merrit pobiegł dróżką. Przy wejściuzwolnił. Czuł odrazę na samą myśl o pospiesznymwtargnięciu do świętego, jego zdaniem, miejsca.Serce dudniło w piersi skrzydlatego niczym spiżowydzwon, nogi drżały, mimo to zmusił się dospokojnego kroku.

Wkroczył do budynku. Owionął go chłód.Merrit wciągnął w nozdrza zapach kurzu. Rozważałsetki, jeśli nie tysiące spraw, alternatyw, pytań. Nawiększość z nich potrafił znaleźć odpowiedzi,jednak nie na wszystkie… co będzie dalej? Po cowszedł do tej budowli? Mężczyzna wiszący nakrzyżu tak uważnie mu się przyglądał, dlaczego?Czemu na ścianach były, spękane ze starości,skrzydlate istoty grające na trąbach, i pan z krzyżaotoczony przez skrzydlatych ludzi? Czy wpoprzednim tysiącleciu człowiek też wylęgał się zjaja? Co to za stół na podwyższeniu? Stał na nimświecznik, pewnie odbywały się tu wspaniałe uczty.Merrit podszedł do stołu, wpatrzony w resztkiposadzki. Przyjrzał się srebrnemu świecznikowi.Srebro sczerniało. Blat stołu pogryzły korniki,wystarczyło go mocniej trącić, żeby się rozsypał.Mężczyzna zauważył pudełko. Właściwie była tomała, bogato zdobiona szafka. Ornamenty zatarłysię z czasem, lecz dało się zauważyć, iż byływykonane z dbałością o najdrobniejsze szczegóły.Obok szafki stał posąg kobiety z dzieckiem narękach; popękał i pokrył się zielonym nalotem.Skąd, obok skrzydlatych ludzi, wzięła się kobieta zdzieckiem? Może to jakiś zakon…?

Skrzydlaty uchylił drzwi szafki niemal znabożnym szacunkiem. Delikatnie wyjął zawartośćz jej wnętrza. Po chwili wszystkie swoje skarbyrozłożył na stole: książka w skórzanej, zakurzonejoprawie, wypłowiały, jedwabny szalik z krzyżykiem,koraliki, złoty kielich i kolorowe szkiełka. Otworzyłksiążkę, w powietrze wzbił się tuman kurzu. Nakażdej stronicy księgi widniał rysunek; ciągozdobnych, starannie stawianych liter wprawiałzłotookiego w niemy zachwyt. Z uwagą oglądałkażdy napis, czy obrazek. Na którejś z kolejnychstron - ku jego jeszcze większemu przerażeniu -dostrzegł symbol omegi. Przed oczami stanęła mujedna z szalonych bliźniaczek, która zawszepodpisywała się tym znakiem. Nie przyglądał się

Page 48: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Proza Proza

46

dokładnie ilustracji przedstawiającej płonącemiasto, nie miał do tego głowy. Postanowił odłożyćto na później. Szybko powkładał rzeczy do szafki,chwycił księgę i wybiegł. Czuł na plecachspojrzenie pana z krzyża.

Omega musi mu to wszystko wyjaśnić!Zamachał potężnie skrzydłami. Niewytłumaczalniewielki strach odbierał mu zdolność logicznegomyślenia i chłodnej kalkulacji. Bał się bardzorzadko, nie zdarzyło się, aby zupełnie spanikował.Aż do tamtej chwili. Wylękniony i zły na siebie, niebył zdolny do zrobienia czegoś bardziej konstruk-tywnego niż ciągłe powtarzanie pytania: „Co robiszw mojej książce, głupia Omego?!” oraz mruczeniapod nosem przekleństw, za które najprawdo-podobniej przesiedziałby w więzieniu połowę życia- groźby, zniesławienie, notoryczne uchybianiekobiecej czci i obraza całego społeczeństwa.

Wreszcie opadł na ulicę z cichym szelestemlotek. Trzymając cenną książkę, pobiegł naposzukiwanie sióstr. Skierował się na skrzyżowaniedróg, gdzie najczęściej przebywały. Nie zdziwił się,gdy je tam zastał. Siedziały na przezroczystej ławcewykonanej z grubego, odpornego na tłuczenieszkła. W skupieniu wpatrywały się w niebo.

Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzosię zmęczył. Ociężałym truchtem pokonałodległość dzielącą go od bliźniaczek i z miejscazaatakował poważną Omegę:

- Co robisz w tej książce?! - wrzasnął,dysząc ciężko. Alfa popatrzyła porozumiewawczona siostrę, a ta westchnęła.

- Powiemy mu…? - zapytała. Alfa skinęłagłową z namysłem.

- Widzisz, Merrit… ta twoja „książka” to zbiórprawd i nauk wyznawców Jedynej PrawdziwejWiary - powiedziała powoli. Merrit wybałuszył oczy.Niebo stawało się niebezpiecznie ciemne. Omegazadrża ła, a Alfa otoczy ła ją ramieniem;poważniejsza z sióstr postanowiła kontynuowaćwypowiedź, gdyż nie doczekała się komentarzaMerrita.

- To podstawa wiary tych, którychwspółcześni nazywają zapaleńcami. Ten budynek zkolorowymi malowidłami na ścianach - to świątynia.

-Aszalik?- Stuła. Takie nosili kapłani.- Koraliki?- Przedmiot o niezwykłej wartości, służący

do modlitwy. Może sam kiedyś zrozumiesz, doczego służy. Jeżeli przeżyjesz - dodała. Nawyrwane z kontekstu pytania Merrita odpowiadałabez najmniejszego zażenowania. Doskonale znałajego wątpliwości. Skrzydlaty zrobił zbolałą minę.Dopiero teraz wszystko wskakiwało na właściwemiejsca.

-Apan na krzyżu?

- Wybawca. Widzisz, Merrit, wierzymy…nie, my wiemy, że wiernych czeka zbawienie.Niewdzięczni zginą. To ja dokonam sądu. Do tegozostałam powołana. Właściwie jestem tylkonarzędziem w rękach Najwyższego. Koniec jestzapowiedziany w „twojej księdze”, ale wy, ludzie,zapomnieliście o wierze, nie umieliście odczytaćostrzeżeń wysy łanych przez ca łe wieki.Odeszliście. Masz szansę na ocalenie, tylkoUWIERZ. Uwierz, a zrozumiesz wszystko -zakończyła Omega. Wstała. Merrit spojrzał na niąnieprzytomnie i uciekł. Stchórzył. Więc zadawał sięz wcieleniem apokalipsy?! Spędził połowę życia wświątyni „zapaleńców” i nie potrafił odczytaćostrzeżeń? On, którego wszyscy uważali za osobęobdarzoną spostrzegawczością i bystrym umysłem,nie umiał ustrzec siebie przed niechybnymkońcem? To wszystko prawda, zginie, niebo takżepodzieli ten los. Inaczej sobie to wszystkowyobraża ł . Omega zepsu ła obraz jegorzeczywistości, wprawiła go w przerażenie kolejnyraz tego dnia. Nie do pomyślenia. Biegł na oślep,ślizgając się po połyskującej powierzchni drogi.Godne pożałowania - pomyślał nagle. Ta myśl byłaostra jak promyk światła przecinający ciemnościnocy. Zawrócił równie szybko jak uciekł.

Zmęczony, skołowany mężczyzna stanąłprzed obliczem bliźniaczek. Spojrzał na Omegę.Teraz udało mu się dostrzec różnicę międzysiostrami. Alfa, roześmiana i łagodna, o jasnychoczach, kojarzyła się z czymś nowym, przyjemnym,dobrym. Omega zawsze była oschła, zimna.Powaga nie znikała z jej twarzy. Miała groźne,ciemne oczy, ostrzejsze rysy; wyglądała nawiecznie przygnębioną.

Alfa i Omega. Początek i koniec.Niebo przecięła błyskawica. Grzmot spadł

na miasto. Omega uniosła ręce, wykrzyczała kilkazdań w dziwnym, niezrozumiałym języku. Naglezniknęła.Alfa stanęła obok zdziwionego Merrita.

- Zaraz rozpęta się piekło - powiedziałaspokojnie. Jej opanowanie udziel i ło sięskrzydlatemu, który, do tej pory struchlały, odzyskałtrzeźwość umysłu. Usiłował ułożyć sobie wszystko.Alfa wytłumaczyła mu po części kwestie zupełniedla niego niejasne, pozornie pozbawione sensu,zbyt zawiłe, by samemu się nad nimi głowić. Do jegoumysłu karmionego wyziewami mediów powolidocierała Jedyna - Prawdziwa - Wiara. Miał małoczasu, ale czy trzeba tysiąclecia, żeby uwierzyć…?

Czerwonawa błyskawica znów rozświetliłanieboskłon. Zawtórował jej przeciągły, ogłuszającygrzmot. Ziemię momentalnie zasypały wielkie bryłylodu; Merrit jak przez mgłę słyszał dźwięktłuczonego szkła, wgniatanej blachy, krzyki ludzi,których mienie właśnie ulegało perfidnej degradacji.Nagle zaczęli panikować. Niewzruszona Alfa stała

Page 49: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Proza Proza

47

na środku ulicy, wsłuchana w brzmienie kolejnegogromu, natomiast złotooki musiał się schować,gdyż mógł przypłacić życiem beztroskie siedzenieobok jednej z bliźniaczek.

Grad ustał. Perfekcyjnie zielone roślinyrosnące w okolicy, ledwo żywe po gradobiciu,poczerniały, skurczyły się, a następnie skruszały.Pozostały z nich kupki popiołu smętnie zalegającew donicach.

- Szloch wstrząśnie piersią planety - zapo-wiedziała Alfa z ponurym patosem. Grunt zatrząsłsię gwałtownie. Morze widoczne na dalekimhoryzoncie stało się niespokojne. W jednejsekundzie przybrało barwę krwi; zerwał się wiatr.Od morza wionął słodki odór.

- Ja… wierzę - wydusił Merrit z niejakimzdziwieniem. Dotarło do niego, co właśnie sięrozgrywa. Wiara nie przychodziła mu łatwo. Zpoczątku traktował to jak ultimatum - albo wierzę,albo umieram. Potem przyszło zrozumienie. Wkońcu otworzył oczy na prawdziwy świat. Poruszałzbielałymi wargami, jakby w niemej modlitwie.

Zapanował półmrok rozjaśniany jedynieodległymi przebłyskami wyładowań atmosfe-rycznych. Skrzydlaty nieruchomo stał pod ozdobnąwiatą zniszczoną przez lodowe kule. Odczuwałrodzaj podniecenia. Podłoże po raz drugi zadrżało.Lekkie drganie w krótkim czasie zrodziło klęskężywiołową. Choć pandemonium trwało zaledwiekilka minut, miasto było w ruinie. Miało sięwrażenie, iż kula ziemska jest piłką podrzucanąprzez wyjątkowo podłe, monstrualne dziecko.

Mężczyzna patrzył nieprzytomnie napobojowisko wywołane gradobiciem i trzęsieniemziemi. W ulicy utworzyła się rysa, potem szczelina,wreszcie szczelina zamieniła się w ogromną dziurę.Serce mało nie wyrwało się z jego klatki piersiowej.

Niepewność. Co z nim będzie? Umrze…?To po co wiara, świątynia i wszystkie skarby? Nie,nie umrę - stwierdził. Uśmiechnął się do swoichmyśli. „Będę mógł latać przez wieczność”.

- Wierzę! - wrzasnął, utwierdzając samegosiebie w tym przekonaniu. Alfa stanęła za nim.Poczuł ciepłe dłonie na ramionach.

Na ulicy stało się tłoczno. Ludzie bezprzerwy wybiegali na zewnątrz, by na własne oczyzobaczyć skutki nawałnicy oraz morze przemie-nione w krew. Niektórzy przed chwilą dowiedzielisię o tym z najnowszych wiadomości. Telewizjaprawdę ci powie - jak mawiał ojciec Merrita.

Ziemia ponownie zatrzęsła się mocniej,szyby w oknach popękały. Rozprysły się w drobnymak. Z pięknych, panoramicznych okien zostałyjedynie metalowe szczerby ram okiennych.

Huk grzmotów, świst wiatru i powszechnarozpacz nie docierały do Omegi, która siała tenzamęt. Cały harmider zagłuszały dźwięki trąbznikąd,od których górymogłybysięzapaśćw odmęty

skorupy ziemskiej. Omega spojrzała w niebo. Tużobok niej spadła ognista kula plująca cuchnącymdymem, żarem, okruchami skał. Błyszczącajezdnia stopiła się błyskawicznie, zamieniając ulicęw rzekę gorącej, kleistej mazi. Wokół niepodzielniezapanowała pożoga. Bezlitosny ogień z uporemtrawił wszystko, nie oszczędzając nikogo aniniczego. Rozdzierające krzyki wypełniły powietrze,trąby ucichły. Duszący dym zalegał w zakamarkachi zaułkach miasta; w zastygającej z wolna breitonęły zwęglone ciała ludzi, zwierząt, szczątkipojazdów. Budynki zapadały się z jazgotemgniecionego metalu. Ginęły w czeluściach szczelinpowstałych w wyniku wstrząsów. Ziemia rozsuwałasię i grzebała budowle skazane na zapomnienie.

Alfa obserwowała wszystko, tuląc zem-dlonego oparami Merrita. Była z niego dumna.Wiedziała, że zasłużył na ocalenie. Uśmiechnęłasię do przechodzącej obok Omegi.

- Ty też wiedziałaś?- Tak - odpowiedziała Omega, przekrzykując

odgłosy trąb i lamentu niewdzięcznych.

Magdalena Krupa

Data urodzenia: 18.02.1994Uczennica Gimnazjum nr 1 w Krasnymstawie.Zainteresowania: głównie sztuka użytkowa,rysunek, malarstwo, literatura, historia sztuki,zwłaszcza średniowiecznej i renesansowej.

Magdalena Krupa

Z

Magdalena KrupaKatarzyna Hać

ima

Długo szedł, a wichura podążała za nim.Systematycznie tracił czucie w stopach. Na twarzyczuł niezliczone ukłucia lodowych igiełek. Mrużyłoczy, aby móc dostrzec cokolwiek w szalejącejzamieci.

Ogarnęła go przemożna senność. Dawnojuż zapomniał, co znaczy ciepło. Słyszał tylkowyjący wiatr. Jednym z jego zmartwień były niemalbezwładne nogi grzęznące w głębokim śniegu.Bardzo chciał zobaczyć chociażby ruiny ludzkichsiedzib. Patrzył na nich z góry, zawsze uważał ichza dziwne istoty. Dlaczego tak potrzebowałtowarzystwa tych osobliwych stworzeń? Nierozumiał. Cóż, gwiazdy zazwyczaj nie odczuwajągłodu, pragnienia, samotności. Łakną energii,zwiększenia własnej potęgi. On nienawidziłmozołu. Chciał być najlepszy już, teraz,natychmiast! Zgubiła go własna pycha i pewność

Page 50: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Proza Proza

48

siebie. Pragnął być Mistrzem choć przez chwilę,ustalać zasady, rządzić życiem i śmiercią.

Upadł. Nie przeszkadzał mu nawetsłodkawy smak śniegu. Właśnie teraz docenił siłęMistrza. Jak mógł być tak głupi i bezmyślny?!Pogwałcił prawa nadziemskie, pochłaniając innych,słabszych od siebie. Przed oczami miałrozgniewane oblicze Mistrza: „Orionie! Tygłupcze!”. W uszach wciąż dźwięczał mu władczygłos. Potem nastąpiło najgorsze - strącenie.Pamiętał pęd powietrza, ostry blask i uderzenie.

Nagle spostrzegł niewyraźną postaćsunącą ku niemu. Miał wrażenie, że nie dotykastopami podłoża. Wstąpiła w niego iskierka nadziei.Nie jest sam! Człowiek na tym lodowym pustkowiu!Ktoś jest w tej samej sytuacji, co on. Zmobilizowałsię do działania. Wstał. Rozejrzał się. Postać stałasię jeszcze mniej wyraźna. - Zatrzymaj się! -krzyknął ochryple. Zachwiał się, przez chwilę.Postać zatrzymała się, jakby mierząc Orionawzrokiem. Wezbrała w nim dziwaczna wola walki,niezłomna pewność, iż nie może poddać się w tymmomencie, nie wolno mu zasnąć i zniknąć podlodową pokrywą. Mglisty kontur rozpłynął się wzawierusze. Orion znów został sam. Trwało tojedynie ułamek sekundy, jednak pozostawiło posobie narastający bunt, osamotnienie. Kim byłtajemniczy nieznajomy? A może to widziadłowykreowane przez spragniony bliskości mózgmężczyzny? Ociężale ruszył w bliżej nieokre-ślonym kierunku, tam gdzie, jak sądził, zniknąłnieznajomy.

Zapadł zmrok. Śnieżyca hulała, kryjąc podpłaszczem cienie nielicznych zwierząt przemy-kających chyłkiem obok Oriona. Wsłuchał się wskrzypienie śniegu załamującego się pod ciężaremkroków. Przeraziła go mnogość odgłosów,wszechobecny chaos. Spanikował. Puścił siębiegiem. Ostre powietrze wdzierało się do płuc,rozsadzało piersi. Zmęczenie zlepiało powieki.Potknął się. Śnieg znów zgrzytnął mu w zębach.Nie miał siły, aby podnieść się i iść dalej. Nie stawiałoporu, gdy śnieżne pustkowie porwało go w wirlodowych snów.

Otworzył oczy. Dziwne uczucie, nie sądził,że się obudzi. Patrzył w czyste, zimowe niebo.Słońce wyglądało równie nieskazitelnie. Skiero-wało wyniosłe spojrzenie na Oriona. Usiadł zwysiłkiem. Zauważył skarłowaciałe drzewawychylające się spod śniegu.

- Żyjesz - usłyszał dźwięczny, choć delikatnygłos, niewątpliwie kobiecy. Jego wibrującebrzmienie przywodziło na myśl błyszczące kształtylodu.

Zaskoczony Orion patrzył na nieznajomą.Zauważył podobieństwo między nią, a wieczornymwidziadłem. Kobieta miała wręcz białą cerę, jednaknie sprawiała wrażenia chorowitej. Bladonieniebie-skie, zimne oczy wypełniało jakieś niepojęte wew-nętrzne światło. Na ustach nieznajomej igrał ledwodostrzegalny uśmiech. Niewątpliwie piękną,delikatną twarz otaczała burza ciemnych loków,

mimo wszystko harmonijnie współgrająca z całąpostacią spowitą w opalizującą szatę. Kiwnął głową.Miał ochotę ja uściskać. Nie czuł tej okropnej,dławiącej samotności.

- Strącony. Zauważyłam cię już dawno. To typochłonąłeś Andromedę… - zaczęła cicho. Orionskulił się pod jej błękitnym, oceniającym wzrokiem.Nie mógł opanować drżenia głosu. Szczelniej otuliłsię wytartym płaszczem, aby zyskać na czasie. Niemiał odwagi się odezwać.

- Wiem, że tak było. Andromeda takżezostała strącona, ale Mistrz jej wybaczył.Wypełniała zadanie, które dotyczyło także i ciebie -rzekła.

Zbuntowany Orion prychnął pogardliwie.Cóż znaczyła „legendarna” Andromeda, którapowróciła na Nieboskłon z tułaczki? Wcale nie byłatak silna, jak sądzono. I zapewne brakowało jejpiątej klepki, dopowiedział w myślach. - Co tymożesz wiedzieć? - mruknął niechętnie. Musiałprzyznać, wiedza nieznajomej napawała go lękiemi podziwem jednocześnie.

Roześmiała się perliście. Orion z kon-sternacją chuchnął w skostniałe dłonie. Dziwił się,że jeszcze żyje. Próbował ignorować bolesneskurcze pustego żołądka, irytujące pieczeniegardła. - Kim jesteś? - zapytał ostro. Uśmiechkobiety natychmiast zgasł, spłoszona poderwała sięi zniknęła w mgnieniu oka. Kolejny dzień spędził napowolnej wędrówce. Mistrz wymyślił doskonałąkarę, aby nauczyć mnie manier, myślał. Owszem,pochłonięcie energii innej Gwiazdy było najgorszymwykończeniem. Ludzie nazwaliby to zabójstwem.Każdy gwiezdny przestępca musiał liczyć się zukaraniem. Musiał błyskawicznie urosnąć w siłę,żeby zagrozić samemu Mistrzowi, inaczej czekałogo zesłanie na Ziemię. Strącony stawał się istotąludzką. Sam fakt upadku i przebudzenia w nowymciele był wystarczającym upokorzeniem. Mistrz nieoszczędzał zbrodniarzy. Jeśli strącony nie wypełniłzadania w ciągu krótkiego, ludzkiego życia, nie miałprawa powrotu na Nieboskłon.

Słońce wisiało jeszcze wysoko, kiedy znowuja zobaczył. Nie wiedział, kim jest, dlaczego uciekła.Zastanawiała go bijąca od niej aura zimna. I tenniezwykły głos. Spostrzegła go. Szybko skryła sięza zaspą połyskującą w promieniach słońca. Niemoże jej zobaczyć. Mistrz nie wybaczy, jeśli on zbytwcześnie zginie. Tak, uważało się ją zaśmiercionośną. Ale czy to jej wina…? Dzięki niejziemia odpoczywała, natura trwała w słodkiejhibernacji przez krótki czas, aby potem prężniepowrócić do życia. Ona kołysała świat do snu. Fakt,bywała okrutna. Każdy jest okrutny. Żar bezlitośniepływający z nieba to okrucieństwo w czystej postaci,czyż nie? Zniknęła. Orion zatrzymał się. Kolejnapróba kontaktu z intrygująca nieznajomązakończyła się fiaskiem. Westchnął. Zauważyłślady na śniegu. Tam, gdzie prowadzą, sązwierzęta. A tam, gdzie są zwierzęta, jestpożywienie. Bezmyślnie podążał tym tropem, niemyśląc o niczym. Nogi dawno stały się nie-wrażliwymi słupami, jednak nie zwracał na to

Page 51: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Proza Literatura

49

uwagi. Śnieg pod nim złowrogo chrupnął. Orionotrząsnął się z odrętwienia, popatrzył przed siebie. -Dość monotonny krajobraz - stwierdził. Jak okiemsięgnąć, białe, roziskrzone pustkowie, pełnezwierzęcych śladów, nierówności, niskich drzew.

Z rezygnacja postawił kolejny, ciężki krok.Miał serdecznie dość błądzenia po bezdrożach. Niezdawał sobie sprawy, iż to dopiero początekpodróży w poszukiwaniu samego siebie,odkupienia win, przebaczenia. Czuł się mały i nie-potrzebny wobec ogromu świata, którymdotychczas pogardzał. Tęsknił za wolnością, jakądawał Nieboskłon. Zmrożony śnieg załamał się zezgrzytem. Trzasnął, a Orion rozpaczliwie usiłowałstanąć na stabilnym gruncie. Mężczyzna znalazłsię w niebezpieczeństwie: przez nieuwagę znalazłsię nad przepaścią, zamaskowaną zdradliwymnawisem. Śnieg bardzo szybko usuwał się spodstóp strąconego. Wreszcie, z nieprzyjemnymchrobotem skruszał całkowicie, śniegowa czaparozprysła się na kawałki. Orion w ostatniej chwilichwycił pień rachitycznego świerku. „Jak dobrze,że nad przepaściami zwykle rosną drzewa” -pomyślał w przypływie ponurego humoru.Popatrzył na białe bryłki spadające na dnogłębokiego wąwozu. Starał się nie rozmyślać oswoich szansach przeżycia. Mocniej zacisnąłsztywne palce na pniu. Nie wiedział, ile wisi.Uważał, że minęła wieczność, ale równie dobrzemogła to być minuta, kwadrans, ułamek sekundy.Ból ramion zaczynał doprowadzać go doszaleństwa. Serce tłukące się w klatce piersiowejtakże. Nigdy nie doświadczył podobnegopulsowania wewnątrz.

Zadarł głowę. Ona stała na górze.Bezczelnie przyglądała się jego sytuacji. Zacisnąłzęby. - Pomóż mi! - wyksztusił. Nie przywykł doproszenia kogokolwiek o cokolwiek, a już na pewnonie o pomoc. Mistrz pewnie ma uciechę. Pokręciłagłową. Ciemne loki podskoczyły nieznacznie. - Niemogę. Czyżbyś nie poczuł zimnej aury? -powiedziała cicho, mimo to słyszał ją doskonale. -Co mnie obchodzi twoja aura? - burknął. - Tynaprawdę nie rozumiesz? Wszystko, co tuwidzisz, to ja, moje dzieło. Jeśli cię dotknęmożesz zamarznąć, zmienić się w kryształ lodu,nie wiem… - spojrzała w bok, krzywiąc siężałobnie. Długa suknia falowała na wietrze.

- Chcesz powiedzieć, że… - w jednejsekundzie zrozumiał. - Zimo? To ty? Odpowiedziałmu iście lodowy uśmiech. Pochyliła się i wyciągnęłado Oriona śnieżnobiałą dłoń. - Niech się dzieje cochce….

Magdalena KrupaKatarzyna Hać

Praca z warsztatów literackich przepro-wadzonych dla gimnazjalistów w październiku2009 roku w Powiatowej Bibliotece Publicznej wKrasnymstawie.

Pierrot wywodzi się z jarmarcznego teatrufrancuskiego. Przodkiem jego był Pedrolino, Pierro(„Piotruś”), służący z włoskiej ,postać stworzona ok. 1547 r. Pierrot zawszefascynował wielu artystów, stając się dla nichinspiracją twórczą. Wcześniej była to postaćjedynie komiczna, młodzieniec przystrojony wwielki stożkowy kapelusz i długie szare pantalony,opasane białą szarfą. Występował bez maski zupudrowaną na biało twarzą. Później charakter tejpostaci zaczął stopniowo się zmieniać. Proces tenzapoczątkował w 1673 r. włoski aktor GiuseppeGiratone, występując w Paryżu pod pseudonimem„Pierrot”, w całkowicie białym kostiumie, obszernejbluzie i kapeluszem z dużym rondem. To właśnie onukształtował sceniczny kanon tej postaci, którypolegał na powściągliwej gestykulacji. PostawaPierrota pełna melancholijnego smutku miała terazkontrastować z żywiołowością i subtelnością innychpostaci. Z czasem przeobraził się z komicznegobłazna w romantyczną postać marzyciela,nieszczęśliwego kochanka i bladego cierpiętnika.Takiego właśnie tragicznego Pierrota stworzył wXIX wieku wielki francuski mim Gaspard Deburau.

W XX wieku jego postać uległa dalszymprzeobrażeniom, co było zasługą równie wielkiegomima Marcela Marceau. Otóż wskrzesił onpochodzącą jeszcze z antyku pantomimę, czyniącPierrota głównym bohaterem tego ludowegospektaklu, wyrażającego treść bez słów, jedynie zapomocą gestów, ruchów i mimiki twarzy. Od tej poryPierrot stał się modny w kręgach artystycznejbohemy. Był inspiracją dla wielu pisarzy, takich jak:Charles Baudelaire, Teophile Gautier, George Sandczy Ernst Dowson. Jego postać można równieżodnaleźć w dramatach Goldoniego i Marivaux.

commedia dell`arte

Nie należy też pominąć teatru i filmu, gdziewspaniałe kreacje tej postaci stworzyli JulesClaretie, Sacha Guitry, zwłaszcza zaś Jean LouisBarrault w filmie „Komedianci” Marcela Carne

Mirosław Iwańczyk

Postać Pierrota w literaturze i w sztuce

Page 52: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Literatura Literatura

50

(1945 r.), opartym na biografii wielkiego mima XIXw. Gasparda Deburau. Film ten jest dziełem sztuki oniepowtarzalnym stylu. Akcja toczy się około 1820 rwśród artystów paryskich teatrzyków bulwarowych,gdzie ich egzystencja styka się ze sferą świataprzestępczego i zdeprawowanej arystokracji.Jedyną postacią niewinną jest mim, samotny,kontrastujący z absolutną amoralnością ota-czającego świata, reprezentowanego przezcyniczną kurtyzanę, zepsutego arystokratę,upadłego aktora oraz alfonsa i złodzieja. Sam zaśmim symbolizuje tragiczną postać poniżonego,tonącego w otchłani zła, cierpiącego, skrzyw-dzonego człowieka.

Tematykę związaną z postacią Pierrotapodejmowali też artyści malarze. Przykładem jestobraz wybitnego francuskiego malarza JeanaAntoine`a Watteau, zatytułowany „Gilles (Pierrot)”.Przedstawiona na obrazie samotna postać Pierrotauderza siłą ekspresji i emanuje smutkiem.Osamotnienie i pełen cierpienia wyraz twarzyuświadamia, że przed naszymi oczami rozgrywasię wewnętrzny dramat, którego jedynymwidzialnym znakiem są wilgotne oczy i lekkozaczerwienione policzki. Z kolei Jean Gerome wswym obrazie „Po balu maskowym” przedstawiłtragiczną scenę śmierci Pierrota w pojedynku.Przejdźmy więc do opisu tego dzieła. Na tlemrocznego Lasku Bulońskiego rozgrywa siędramat. Na pierwszym planie widz imybezwładnego Pierrota ze szpadą, trzymanąkurczowo w dłoni, podtrzymywanego z tyłu przezArlekina. W głębi obrazu, po prawej stronie możnadostrzec ginące w mroku sylwetki dwóchpośpiesznie odchodzących mężczyzn, zapewneuczestników tego pojedynku. Biały kostium Pierrotai zimowa sceneria kontrastują ze zmierzchem, którypodkreśla tragizm sytuacji i samotność umiera-jącego pajaca.

W całkowicie odmienny sposób namalowałtę postać słynny impresjonista Paul Cezanne. Otóżjego Pierrot ze smutnym wyrazem twarzy, wobszernych szatach i w stożkowym kapeluszu nagłowie stoi obok Arlekina ubranego w obcisły,czerwono-czarny kostium. Dotyka go lekko prawądłonią, pragnąc się z nim zaprzyjaźnić. Lecz zpyszałkowatej twarzy Arlekina można wyczytać, żeodrzuca on przyjaźń skromnego, biednego pajacai nie chce z nim mieć nic wspólnego.

Pierrot stał się również bohaterem dra-matów muzycznych w operze i balecie. Przykłademjest tutaj opera Rugierro Leoncavallo „Pajace”,gdzie główna postać to clown o imieniu Canio, którytuż przed swym występem dowiaduje się o zdradzieswej żony, i jest zmuszony w ciężkich dla siebiechwilach, śmiać się i bawić publiczność. Gra więcna scenie komedię, bawi tłum i śpiewa arię „Śmiejsię, pajacu!”, choć serce pęka mu z bólu i upoko-rzenia. Pod koniec trzeciego aktu wpada wszaleńczy obłęd rozpaczy i zabija sztyletem żonę

i jej kochanka. Oblicze pajaca wyraża tragizm.Ukazuje cierpiącego, upokorzonego człowieka.

Przejdźmy teraz do wspaniałego baletuArnolda Schönberga, którego pierwszoplanową i ty-tułową postacią jest „Księżycowy Pierrot”. Jest ontutaj symbolem marzyciela, ponoszącego klęskę wzetknięciu z surową rzeczywistością. Staje sięofiarą przewrotnej Kolombiny i doświadczonegoBrighelli, przechodząc w ich rękach twardą szkołężycia. Poniżony, wyśmiany, pozbawiony stroju -symbolu swej osobowości oraz miejsca narusztowaniu - symbolu swego schronienia, potrafiwszystko wybaczyć, a nawet zdobyć się na gestżyczliwości wobec prześladowców, tuląc ich głowydo swej piersi.

Równie wybitnym dziełem muzycznym,podejmującym ten sam temat dotyczący samot-ności i alienacji jednostki ludzkiej, jest balet IgoraStrawińskiego. Tytułowy bohater to Pietruszka,postać wywodząca się z ludowych widowiskrosyjskich, ze starych tradycji występów wędrow-nych artystów, skomorochów, zbliżona do postaciwłosko-francuskiego Pierrota. Podobnie jak„Księżycowy Pierrot” Schönberga zakochany bezwzajemności w Kolombinie, tak samo PietruszkaStrawińskiego kocha się w Balerinie, która drwi zjego miłości. Woli zaloty głupiego, rubasznegoMaura. Pietruszka rywalizuje z nim, walczy wobronie czci ukochanej, niestety zostaje pokonanypodczas bójki. Później w czasie jarmarku okrutnyMaur zabija go cięciem szabli pośród przerażonegotłumu. Nagle na szczycie jarmarcznej budy ukazujesię duch Pietruszki, wygrażający pięścią swemuprześladowcy. Jak więc widać, dramat Pietruszkiurasta tutaj do rangi symbolu ludzkiej krzywdy.

Nie sposób pominąć postaci hiszpańskiegoDon Kichota, stworzonego w XVI wieku przezMiguela Cervantesa. Don Kichot jest takim samymniepoprawnym marzycielem, nieprzystosowanymdo okrutnej rzeczywistości, jak wyżej wymienieni:Pierrot i Pietruszka. Nosi w sobie duszę naiwnego iwrażliwego dziecka i dzięki temu zachowuje w sobieto, co jest w człowieku najpiękniejsze - dziecięcąniewinność oraz umiłowanie dobra i prawdy.

Rekapitulując, należy stwierdzić, że postaćPierrota ma wymiar ogólnoludzki i ponadczasowy.Odnosi się do kryzysu egzystencjalnego człowieka.I mimo że wywodzi się z XVI wieku, jest do dziśaktualnym symbolem określającym ludzi skrzyw-dzonych, niezrozumiałych, żyjących w alienacji.Ludzi takiej kategorii, posiadających cechydekadenckie, nazywamy współcześnie outsi-derami, nieprzystosowanymi do rzeczywistości,dziwakami, odmieńcami, których nie rozumiejąprzeciętni zjadacze chleba. A przecież są tomarzyciele. Przybliżają nas do gwiazd. Odkrywająświaty nieznane. Takimi właśnie pierrotami,outsiderami, marzycielami byli często nieznani zażycia artyści, których twórczości wówczas nierozumiano, a w związku z tym - nie doceniano. Ichsztuka wyprzedzała epokę, lecz nie docierała do

Page 53: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Literatura Poeci

51

szerszych kręgów społecznych. Za to teraz, powielu latach, dzieła takich twórców, jak choćbyNorwid czy van Gogh, przetrwały próbę czasu i pro-mieniują geniuszem. I dzisiaj współcześnie tworzą,przeważnie na prowincji, niedoceniani, nieznaniartyści, których twórczość nie może zaistnieć naogólnopolskim rynku, najczęściej z powodu barierfinansowych. Jednak nie zrażają się tymitrudnościami. Tworzą dla pokoleń, nie licząc nażadne gratyfikacje, bo mają duchową potrzebę, byzbliżyć się do sacrum, bo są współczesnymipierrotami, donkiszotami, naiwnymi marzycielami oduszy niewinnego dziecka.

A teraz wejdźmy w przestrzeń duchowąPierrota. Poznajmy jego wnętrze, poprzez magiępoezji dotknijmy jego uczuć. Zjednoczmy się z nimtranscendentnie. Spróbujmy zrozumieć samotnośćskrzywdzonego człowieka. Pochylmy się nad jegocierpieniem:

Jego trwaniem są tysiące drobiazgówśpiących pod żelaznymi łóżkamizawija z troską w paczuszkiswoje marzenia myśliintymne pragnieniaukrywa w zamkniętych kuferkachtworzy w cienistych dolinach swą pieśńbez skargi bez słońcakolorowe dni los mu pozamiatałnie dla niego miąższ radościco rozpływa się w cudzych ustachspierzchniętymi wargami szepcze elegięchwyta pośpiesznie każdy dzieńcelebruje w smutku własny strachbez buntu bezdźwięcznietonie w ciemnościach

Ten co zawszeodchodzi od stadai gryzie ziarna goryczywieczny outsider życiajego słowawiędną w tłumiedostrzegarytm ruchu w kosmosiejedność mroku przenikasamotny w swej celiastralne lilie budzi

Mirosław Iwańczyk

Jego trwaniem

Outsider

Jak podaje Słownik geograficzny KrólestwaPolskiego, Krasnystaw to miasto spokojnych krówi szalonych poetów. Na taką opinię zapracowanosobie długo i sumiennie. Z immanentnymprzymusem składania strof ludzie tutaj bowiem sięrodzą, żyją i umierają. Ginekolodzy-położnicyobserwują zdumieni, jak dopiero co przychodzącena świat oseski, z niepokojem rozglądają się zapapierem i piórem. Ich małe piąstki zaciskają siękurczowo w poszukiwaniu sensu życia, natchnieniai sławy. Z wiekiem jest tylko coraz gorzej. Starzygrabarze opowiadają jak to nieraz zdarza im sięwidzieć błądzące po cmentarzu dusze. Pytane,dlaczego nie siedzą u Pana Boga na zapiecku,odpowiadają żałośnie jęcząc, że chciałyby napisaćna ziemi jeszcze jakiś wiersz, wygrać konkurs,ujrzeć się w druku, obsmarować incognitozaprzyjaźnionego poetę. Bo na tamtym świeciewszyscy są aż do znudzenia poukładani i pozba-wieni pierwiastka złośliwej ironii.

Tutaj poezja przemawia do człowiekaniemal na każdym kroku. Chcesz od niej uciec, alenie możesz. Wersy sypią się z tynkiem kamienic,rytm nadaje stukot butów na chodnikach i pisk oponna jezdniach. Nie ma ulicy, na której nie leżałby jakiśzapomniany przez autora i wydawcę utwór, nadktórym trzeba się pochylić, poświęcić chwilę uwagi,przeczytać. W witrynach krasnostawskich sklepównie odnajdziemy swych banalnych i dobrze zna-nych odbić. Zamiast nich widać szeregi liter, rzędywyrazów, układające się w misterną mozaikęsonetu, ody, sielanki, fraszki, w przypadkunajmłodszych i najniższych - haiku.

Nie trzeba się zbytnio rozwodzić, że z niebanie pada zwykły deszcz, tylko potoki słów, zimąsłużby komunalne nie wywożą hałd burego śniegu,lecz kupki zdań i fraz, które wypadły po korektach.Żeby opisać co dzieje się na podmiejskich łąkachwiosną i latem, trzeba być nie tylko dobrym epikiem,ale i posiadaczem licencji poetyckiej. Najbardziejupojone poezją są wtedy pszczoły. Co kwiat to jakiśliryk albo erotyk. Kto zna wiosnę w Krasnymstawie,ten wie, że nie trzeba żadnych dopalaczy,wystarczy upaść na wznak na błoniach i chłonąć,chłonąć, chłonąć. A potem wstać, szybko wyjąćnotes i zapisać słowa mające wypchnąć nas przedszereg.

Poeci są tutaj zaiste szaleni, gdyż samisobie wiersze piszą, sami je wydają, kolportują,organizują wieczorki autorskie, prowadzą je, apotem jeszcze piszą pochlebne recenzje. Odwalająw ten sposób kawał dobrej roboty i wyręczają od

Mariusz Kargul

Dlaczego wszyscy w Krasnymstawie

muszą pisać wiersze?

Egzegeza erupcji

Page 54: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Poeci Poezja

52

niepotrzebnych zatrudnień niejeden dział promocji,agencję reklamową, speców od wizerunku. Ci,których gryzie sumienie, że nic za to nie mają,potrafią sami sobie wręczać honoraria. I to nie takpo cichu, pod stołem, tylko jawnie, odgrywającscenkę rodzajową w stylu: „To dla mnie? Och, ależnie trzeba było, doprawdy. No, ale skoro pan/paninalega, zdecyduję się, choć niechętnie, przyjąć”.Przeważnie są to jakieś ciułane przez latazaskórniaki, ukrywane w dramatycznychokolicznościach, częstokroć z narażeniem mirudomowego, przed życiowym partnerem.Szczególnie w mężczyznach siedzi ten chochlikchęci imponowania, a wszystko tylko po to, by po 40latach od debiutu, 30 - małżeństwa, 15 - wstowarzyszeniu twórczym, wyrzec triumfalnie: „Ajednak płacą!”

Krasnystaw sprzyja poetkom i poetom, gdyżjego atmosfera zmusza do wspólnych spotkań,biesiad, zadumek. Kiedy na ulicy z przeciwnychstron zmierzają ku sobie autorki i autorzy, światdokoła zamiera, powstaje próżnia, w którejswobodnie mogą poruszać się tylko te dwa wolneelektrony - demiurgowie słowa. Jeżeli dołącza donich trzecia natchniona osoba, czas próbujeodkleić się od materii, a po dojściu czwartej,Stwórca zaczyna się zastanawiać, po co mu tobyło… O katastrofę nietrudno, bo w Krasnymstawiekażdy poeta chodzi z Pegazem na ramieniu i Nike wkieszeni.

Ulubionym miejscem takich przypadkowychspotkań krasnostawskich poetów jest skrzyżowa-nie ulic Okrzei, Matysiaka, PCK i Oleszczyńskiego,nieopodal budynku dawnej poczty konnej. Właśniew tym miejscu, niczym w zapomnianym czakramie,krzyżują się ludzkie losy i natchnienia. I kiedy przytamtejszym sklepie zoologicznym zbierze się kilkaosób, co to niejeden tomik mają już na sumieniu, nierozprawiają o byle czym. Nie wiodą jałowychsporów na temat globalnego ocieplenia, cen ropyi pandemii jakiegoś paskudztwa. Niczym średnio-wieczni teologowie, albo sanhedryn starszych braciw wierze, toczą spór mający już prawie 200 lat, o to,czy wielki polski kompozytor Fryderyk Chopin,nocując w Krasnymstawie, podczas jednej zeswych podróży dyliżansem do Poturzyna - robił sikuw naszym mieście? A jeśli tak, jak mu było i czypotem nie bolał go pęcherz?

Wiedzia ł dobrze, co pisze, poetaCzechowicz, gdy tworzył wiersz o mieściejabłonkowym. Tutaj jabłonie tak pachną i takimowocem rodzą, że tylko tu żyć i umierać. Wpierwszym przypadku potwierdziło to przyjście naświat Anny Kamieńskiej, a w drugim - odejście zeńStanisława Bojarczuka. A jak komuś nie pasuje,proszę bardzo, jest jeszcze tyle innych pięknychmiast, które nie wiedzą, co to znaczy pięciu poetówna tysiąc mieszkańców i per-manentna groźbakońca świata.

Dominika Tchórz

* * *

* * *

Uważaj na mniebo delikatna jestemkrucha jak skorupka muszliwątła jak wiosenny kwiat.

Nie upuść mniebym nie zderzyła sięz kurzem codziennościz brukiem życia.

Opiekuj się mnąbo potrzebuję ciepłajak ziemia po mroźnej zimiepoczucia bezpieczeństwajak mały ptaszek.

Trzymaj mnie za rękęi nigdy nie puszczajbo boję się samotności

Serce - niby siedlisko uczuća tylko pompka do krwiUmysł - niby siedlisko myślia tylko zbędny hamulecCiało - niby siedlisko zmysłówa tylko wielka powierzchnia cierpienia

Nie myśl o tym co potemnie myśl o tym czy wartonie bój się bólu

Kochaj żyjcierpiąc ucz się wybaczaćCiesz się że istniejeszchwytaj dzieńbo młodość tak szybkoucieka

Page 55: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Książki Książki

53

Księga (U)Rodzaju

Ukazał się zbiór poezji 42 autorówskupionych w Kole Literatów Polskich im.Zbigniewa Herberta. Poziom artystyczny publiko-wanych prac jest zróżnicowany. Książka, jakwiększość antologii, jest swojego rodzaju listąobecności. Wydana została we Wrocławiu z okazji5-lecia Koła. Dla nas stała się interesującymwydarzeniem, ponieważ zawiera wiersze, ażczterech osób z krasnostawskich stron. Wśród nichznalazły się nazwiska Ireny, Katarzyny i MirosławaIwańczyków oraz zupełnie nieznanej - nawet przezwymienionych - poetki Dominiki Tchórz.

Brak not biograficznych nie pozwalarozpoznać pozostałej geografii owego wydaw-nictwa, ale i tak należy się cieszyć z bliskodziesięcioprocentowego udziału w nim naszychtwórców. Książka w swojej formie fizycznejprzypomina zeszyt w twardych okładkach, cokoresponduje z tytułem „W nauce życia”.

W nauce życia (antologia poezji), Koło LiteratówPolskich im. Zbigniewa Herberta, WEKTORY, Wrocław

Na początku ciemność i chaos kryły ziemię.Drogowcy jak zwykle zaspali. Duch unosił sięswobodnie ponad wodami, albowiem nie byłojeszcze zapory w Nieliszu. Pan, w swejnieskończonej mądrości i dobroci, postanowiłstworzyć Izbicę. Do dzieła zabrał się z fantazją.Najpierw postawił w Wólce Orłowskiej drogowskazz informacją:

Proces twórczy sięgnąłzenitu. Jedną dłonią Pan wznosił Izbicę, drugądłubał przy Tarnogórze. Środkiem puścił Wieprz, poczym wyrzekł:

Zasiadł znużony Wielki Konstruktor natronie niebieskim, ujął w prawicę pilota, by włączyćswój ulubiony kanał Heaven TV, gdy doszły gopienia aniołów, coś jakby: „cinka, cinka!”.

- O co chodzi? - zasromał się Pan. Jakaznowu „cinka”? Co cinka? Rzeka za cinka? I miałjuż puścić dołem Wisłę, kiedy Michał Archaniołsprostował, że chodzi o to, by do Izbicy dać Cimka.

-Aaa, Cimka! - plasnął się dłonią z pilotem wczoło Wiekuisty. Otworzył ponownie swójniebiański edytor tekstu i wstukał weń sylogizm:

A że przyroda nie znosi próżni, i usa-dowienie Edwarda Franciszka na Klinkiernianejniemała to sztuka - dla równowagi - wKrasnymstawie lokował Bojarczuka. I stała sięświatłość pośród rymopisy, a międzychrześcijany!

Z okazji Jubileuszu, E. F. Cimkowi- Grupa LiterackaA4

(Krasnystaw, dn. 27.10.09.)

Grafomani na lewo, na prawo poeci, aresztę jakoś się obleci.

Apotykajcie się teraz, baranki!

Cimek dodać Izbica równa się poezji stolica.

pax

KSIĄŻKI NADESŁANE

· Katarzyna Iwańczyk-Fowler,, wiersze, POLIHYMNIA, Lublin 2009,

ss. 79, il. 29;

Przebudzenieoddechu

· Mirosław Leszek Iwańczyk, ,wiersze, POLIHYMNIA, Lublin 2009, ss. 77;

Wieczysty korowód

Grafika -Robert Znajomski

Page 56: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Krople słońca

Książki Jubileusz

54

Edward Franciszek Cimek

* * *Gdzie srebrem malowane żytoprzybrane kokardami makówi woń skropionej miodem grykiradośnie dojrzewało lato.

Dzień niby w śródpolnym kościelemonstrancję słońca adorował.A ojciec trudząc się wytrwależniwne misterium celebrował.

Dzwoniło pól pszeniczne złotow stalowym brzęku chłopskiej kosy.Pachniały na ściernisku snopy.Śpiew wdzięczył się przepiórki głosem.

Zmierzch wieńcząc obrzęd plonobrania,odprawiał nieszpór uroczystypod niebem zasianym gwiazdami,jak chlebnym ziarnem z ojcowizny.

Edward F. Cimek debiutował wierszem w1974 roku na łamach „Zielonego Sztandaru”.Debiut książkowy natomiast odnotował 9 lat później(1983) zbiorem wierszy . Od pierwszej datyminęło 35 lat i ten fakt stał się przyczynąjubileuszowego spotkania, jakie miało miejsce wMiejskiej Bibliotece Publicznej w Krasnymstawie.We wtorkowy wieczór, 27 października 2009 roku,poeta obdarował nas najnowszą - 17 książkąpoetycką . Lampka dobrego wina,ciastko tortowe, obecność najbliższej rodzinyjubilata, przyjaciół oraz burmistrza, starosty i księ-dza dziekana nadały spotkaniu szczególnej rangi.Laudacje Jana H. Cichosza oraz Mariusza Kargula,wywołały uśmiechy, a dowcipne wierszowaneżyczenia córki Elżbiety zaświadczały odziedziczności talentu pisarskiego. Nie wszyscyjednak dotarli na uroczystość, przez cozgromadzeni nie mogli wysłuchać fraszekdyżurnych satyryków: Stanisława Koszewskiegoi Saturnina Naliwajki. Stuprocentową obecnościąmogła się za to poszczycić Redakcja Nestora.

Andrzej D. Misiura

Zaczyn

Krople słońca

Edward Franc iszekCimek, ,Polianna, Krasnystaw2009, ss. 40.

Krople słońca

Waldemar Michalski

Maria Teresińska i Jan Wieczorek

w lubelskiej Galerii Towarzystwa

Przyjaciół Sztuk Pięknych

Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych wLublinie 18 września 2009 r. zainaugurowałojesienny sezon wystawienniczy w Galerii „PrzyBramie” prezentacją najnowszych prac znanychlubelskich malarzy Marii Teresińskiej i JanaWieczorka. Teresińska maluje od 25 lat, Wieczorek- od 10. Od lat uczestniczą regularnie w plenerachTowarzystwa organizowanych m.in. w Nałęczowie,Kazimierzu, Klementowicach, Józefowie. Nawystawie pokazano około 60 prac wykonanych wróżnych technikach (akryl, pastel, akwarela,rysunek). W obrazach Marii Teresińskiej dominujekolor zielony kontrapunktowany czerwieniąprzechodzącą w ugier. O swoim malowaniu mówi:

. Jej ulubionymi motywami wydająsię być kwiaty i pejzaże. Częstymi motywami wmalarstwie Jana Wieczorka bywa także pejzaż, zkolei w jego rysunkach dominują motywyarchitektoniczne, są także szkice sylwetek ludzkichz wyraźnym akcentem satyrycznym.

Malowanie moje jest spontaniczne, „w trzy minuty”,albo jest, albo nie ma. To nie są prace„wysiedziane…”

Widzę i maluję

Page 57: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Wystawy Malarstwo

55

- mówi krótko o swoich pracach. Malowanie znatury obecne jest w serii prac pokazanych nawystawie, a przywiezionych m.in. z tegorocznegopobytu w Roztoczańskim Parku Narodowym(Zwierzyniec, Kosobudy Bór) oraz plenerównałęczowskich. Jego ulubionym kolorem jest brązi różne odcienie żółci. Małżeństwo malarskie,Teresińska i Wieczorek, od lat pokazuje swojeprace przy okazji zbiorowych oraz indywidualnychwystaw. Miłośnicy malarstwa pamiętają ichwspólną dużą ekspozycję obrazów zorganizowanąw grudniu 2006 r. w Klubie Garnizonowym DomuŻołnierza w Lublinie. Obecna wystawa jestkontynuacją wspólnych zainteresowań malowa-niem, które - jak przystało na małżeństwo - corazbardziej wydaje się być wzajemnie podobne.Niewątpliwie daje ogromną satysfakcję zarównoartystom jak i oglądającym. Prace ich cieszą siędużym zainteresowaniem i są chętnie kupowane,obecne są w galeriach i prywatnych domach naterenie całego kraju. O tym, że malarstwo ich mawielu zwolenników, świadczyła także liczniezgromadzona publiczność na otwarciu lubelskiejekspozycji w Towarzystwie Przyjaciół SztukPięknych. Obrazy można było oglądać do 6października 2009 r.

Waldemar Michalski

Maria Teresińska:Słoneczniki (olej,2003),

Maria Teresińska: Kosobudy Bór - ule (olej, 2008),

Maria Teresińska:Samotne sosnymad morzem(akryl, 2000)

Jan Wieczorek: Ukraiński pejzaż (olej, 2007),

Jan Wieczorek: Sosna sprzed Dyrekcji RPNw Zwierzyńcu (rysunek tuszem, 2008)

Page 58: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Poezja

56

Książki

Anonsujemy tym razem debiutancki tomikwierszy kolejnej autorki należącej do ChełmskiejGrupy Literackiej „Lubelska 36”, a pochodzącej zziemi krasnostawskiej. Małgorzata Łobejko, zdomu Koza urodziła się w Izbicy. Uzyskała tytułumagistra polonistyki oraz dziennikarstwa i za-mieszkała na stałe w Chełmie. „Trakty niespokojne”są zbiorem wierszy, w którym można zaobser-wować odzwierciedlenie bardzo osobistychprzeżyć poetki. Książkę otwiera „Dotyk miłości” -rozdział delikatnych i potulnych erotyków.Następna część - „Splątanie myśli” - zawierawiersze z podróży, opisuje pokrętną społeczno-polityczną rzeczywistość świata, nostalgię,samotność i przemijanie. W trzeciej części,zatytułowanej „Pożegnanie”, znalazły miejscewiersze poświęcone odchodzącemu ojcu.Chwilami wydaje się, że wymienione treny sąjednym ciągiem opisywanej tej nieuniknionej dlawszystkich kolei rzeczy.

Autorka w większości swoich prac bardziejdba o ich treść, niż o formę. Nie stara się poetyckichobrazów nazywać bardziej wyszukanie. Trudno

Trakty niespokojne

Małgorzata Łobejko

* * *

* * *

Wprowadziłeś mnie w życietrzymając mocno za rękę

tę samą wyciągaszna pożegnaniei mówisz że wyjeżdżasz

w daleką podróżbez końca

Tatotato poczekajjeszcze nie poranie spiesz się

pociąg odchodziza kilka latnie wiemy tylkoo której godzinie

osądzić, czy na ten sposób pisania ma wpływdyplom polonisty, czy są to twórcze poszukiwania, amoże to po prostu troska o jasność artystycznejwypowiedzi. Mnie, w każdym razie, cieszy jakzawsze, zapowiedź i obecność jeszcze jednegopoety z okolic Krasnegostawu.

„Traktaty niespokojne” posłowiem opatrzyłLongin Jan Okoń, a projekt okładki i jedenaściefotografii - podobnie jak wiersze - należą doMałgorzaty Łobejko.

Andrzej D. Misiura

Małgorzata Łobejko, , Chełmska GrupaLiteracka „Lubelska 36”, Chełm 2009, ss. 88, il. 11.

Trakty niespokojne

Grafika -Robert Znajomski

Page 59: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Spotkania Spotkania

57

„To jest ewenement na wielką skalę” -Stasiuk o Bojarczuku i ziemi krasno-stawskiej.Rozmowa z Andrzejem Stasiukiemprzeprowadzona przez Mariusza Kargula wsali widowiskowej KrasnostawskiegoDomu Kultury 1 października 2009 roku[fragmenty]

„Na morzach szerokich bywają ludzie, których trawimiłość do nieistniejącej wyspy. Na pokładzie statkuśpiewają o niej pieśni i są szczęśliwi. Nie wyspadaje im pełnię szczęścia, ale pieśń o niej”.

A. de Saint-Exupéry ( )Twierdza

- Jeżeli ktoś przechodził po raz ostatni kołoDomu Kultury w zeszłym roku w lutym, były„Walentynki z Czarnym”, i przechodził teraz,pewnie powie: „O, znowu Stasiuk!”, no ale cozrobić…

Krasnystaw też lubi ciebie. Taką mamnadzieję.

Może jakieś honorowe obywatelstwo?

To jest może „bogactwo naturalne”Krasnegostawu?

Cały czas w drodze, jak bohaterowietwojej powieści.

- Nie wpraszałem się jakoś straszliwie. Ty mniezmusiłeś do przyjazdu. Nie, chętnie przyjechałem.Ale ja lubię Krasnystaw. Bez żadnej kurtuazji, poprostu lubię.

-

- Nie to, żebym pchał się do mieszkania wKrasnymstawie straszliwie.

-

- Lubię Krasnystaw. Jechałem dzisiaj obwod-nicą dookoła i wiecie jaki jest niesamowity widok?Te zielone błonia i tam jest bramek chyba do piłkinożnej z 20. To niesamowicie wygląda. Pierwszyraz coś takiego widziałem.

-

- Zróbcie coś z tym. Dobrze, usiądziemy,chociaż ja już siedzę od 20-30 godzin. Spóźniłemsię dzisiaj, ponieważ musiałem uratować mojegokolegę. Na Węgrzech rozbił się samochodem.Jemu się nic nie stało, samochód skasował.Musiałem w środku nocy jechać wczoraj aż doMiszkolca, żeby go przywieźć do nas do domu. Idlatego taki jestem otumaniony, bo jadę bezprzerwy.

-

- To w powieściach dobrze wychodzi, a mniejuż bolą plecy.

-

- Niestety, bo jego „renówka” jest… Wjechałpod ciężarówkę. Zasnął i wjechał w tył ciężarówki.To cud, że nic mu się nie stało. Otworzyły sięwszystkie poduchy. On to cudownie opowiadał:„Zasnąłem i raptem budzę się wśród takiej bieli,takich wybuchów , i myślę -zginąłem”. Ostatnia myśl właśnie taka i pierwszajego po przebudzeniu.

- Nie, nie myślałem zupełnie. Moje książki sątrudne do filmowania. One składają się z obrazów,ale nie ma takiej plastycznej, dramaturgicznejnarracji, żeby jedno wynikało z drugiego: tu się jakiśduch na przykład snuje, coś z czymś się łączy. Nie,nie myślałem. Dopiero jak Darek Jabłoński sięzjawił. Ktoś wcześniej jeszcze próbował mnienamówić. Ja bardzo nie lubię pisać scenariuszy. Totaka nudna robota, zaprzeczenie takiej prozyliterackiej, którą lubię, gadulstwa takiego fajnego,takiej zabawy językiem. A pisanie scenariusza tojest coś kompletnie odwrotnego. Siedzenie na tejpodłodze i te 40 karteczek, żeby to się wszystkozgadzało. Film jest specyficzny. Film straszniedługo powstaje. Jest w to zaangażowanychmnóstwo ludzi i są najczęściej wielkie pieniądzepotrzebne. To jest takie dzieło, na które nie maszwpływu właściwie. Książkę piszesz w samotnościi kończysz, kiedy ją kończysz, kiedy nadchodzi jejczas i to jest twoje dzieło. Natomiast z filmem to jestkoszmar. Ja do tego świata kompletnie nie należę.To trwało dziesięć lat chyba od momentu zaczęciamyślenia o scenariuszu do zakończenia filmu i ja jużsię tym kompletnie nie interesowałem. Jabłoński byłtaki podniecony. Ja mówię: daj mi spokój, to byłodziesięć lat temu, i tak się nie mogliśmyporozumieć, bo dla niego to było coś ważnego, tobył jego debiut. Ta rzeczywistość filmu jest mi trochęobca jednak, nie do końca się ze mną zgadza.Robię to dla kasy, robię to dla kolegów, dla sławy(śmiech). Ale nigdy nie chciałem myśleć o gotowymscenariuszu, jako o przyszłym filmie. To była jakaśusługa, coś takiego przy okazji.

Dodam tylko, że ten kolega, który rozbiłsamochód może już być niedługo bardzo ważnąpostacią. Tak się składa, że jest to KrzysztofVarga, który jest już w ścisłej czołówce NagrodyNike. Rozstrzygniecie w niedzielę 4października, no i Andrzej mówi, że tym bardziejKrzysztof Varga chce dostać Nike, bo kupi nowysamochód.

[…]- Czy pisząc ,

przemknęło ci przez myśl, że to jest materiał najakiś film, opowieść fabularną, czy dopiero,kiedy pojawiła się propozycja filmu, wtedy tojakoś do ciebie dotarło?

puch, puch, puch

Opowieści galicyjskie

Page 60: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

58

Spotkania Spotkania

- Ale film po zakończeniu realizacji teżswoje odleżał. Zdjęcia chyba zostałyzakończone w 2007 roku, a premiera teraz, wtym roku, na początku maja.

-

- Dzięki temu poznałeś, jakby od kuchni, zdrugiej strony, jak powstaje film. Mogłeś w jakiśsposób to zobaczyć i teraz dzięki temu, jeślipojawi się na przykład propozycja ekranizacjinastępnej książki, to może zechcesz spró-bować znowu…

Wspominałeś gdzieś, że było ciekawezdarzenie na prapremierze filmu, kiedy pokazbył na powietrzu i były jakieś miejscowe osoby,które miały związek z tym filmem i w pewnymmomencie jeden z panów wyrwał się z pytaniem

koni.

Po zdjęciach to masz jeszcze najważniejszyetap filmu, czyli zmontowanie tego całegobałaganu, który ci po zdjęciach zostaje, tegoburdelu totalnego, w którym jest mnóstwooderwanych scen, kręconych tylko dlatego, żepogoda była, dlatego że uważałeś, że to akurat wporządku, że ten aktor miał czas. Do tego jeszczebyły jakieś pieniądze na jeden dzień zdjęciowy.Totalny chaos i siedzisz w tej ciemności, wmontażowni, i składasz. Zresztą składałem zmontażystą. Same zdjęcia to jest zabawa. To jestpraca z ludźmi, w przyrodzie gdzieś fajnie. A potemto jest żmudna orka, bo to jeszcze trzeba zdjęć dotego dokleić, a potem znaleźć dystrybutora na takiekino, na które nie idą tłumy.

- Jabłoński mnie zmuszał, żebym jeździł naten plan i tam patrzył, jak on się miota w tej paranoizupełnej. Żebyście widzieli jak wygląda planzdjęciowy w małym miasteczku galicyjskim. Jak sązdjęcia, załóżmy lotnicze, jak helikopter jestwypożyczony, żeby zrobić piękne zdjęcia z góry.Helikopter jest drogą maszyną i głównym zajęciemcałej obsługi jest trzymanie kolesi spod budek zpiwem, żeby nie wychodzili, bo trzeba sfilmowaćpuste miasteczko. Trzymają ich pod drzewami, naprzystanku, żeby się tylko nie wychylili i niespieprzyli całego dnia zdjęciowego, bo ktoś tamprzemknie. To jest jak pożar w burdelu, robieniefilmu.

-

- Prapremiera była w Jaśliskach, gdzierobiliśmy główne zdjęcia. Było tam mnóstwo ludzimiejscowych. To jest takie dobre, fajne miasteczko.Jest rynek, taki wielki ekran. Ten film leci, leci, leci.Wszyscy patrzą, cisza jest, i tam w 2/3 filmu, odtylnych rzędów słychać rumor i ktoś idzie. Idziei krzyczy: „k...a, o koniach miało być!”. Idzie, nawa-lony, roztrąca te krzesła, taki wściekły chłop: „k...a,

à propos

o koniach miało być!”. A z boków: „siadaj ch...,siadaj!”. Bo twórcy w jakimś sensie go okłamali,żeby pożyczył konie do filmu, który cały o koniachbędzie. To ten czarny koń, którym duch sięposługuje. To wszystko trwało z 15 sekund, a onsiedział, siedział i cierpliwie chciał doczekać tegowielkiego momentu, a tu raptem 15 sekund. On byłtak wściekły, tak rozżalony, a tu przyjechali cimiastowi i znowu go okłamali.

-

- Kapitalne społeczne zdarzenie.

- No to, co się z egzystencjalizmem dzieje. Tobyło w hotelu robotniczym i któregoś dniaKierkegaarda znalazłem w sraczu. Papieru nie byłow tym hotelu, wisiał na gwoździu i chłopaki z niegosobie te karteczki zdzierali. To takie przywołanie doporządku, żeby człowiek nie był pięknoduchemtylko patrzył na rzeczywistość bardziej. I tyle. To byłypoczątki, pierwszy rok w górach. Pojechałem tampracować w lesie, jak każdy młody romantyk, ale jakchłopaki brali wypłaty, to się w takie zwierzętazamieniali na trzy dni…

- W tej chwili to nie jest taka głusza. Teraz tampowstało tyle domów, właśnie ludzi z miasta, którzyalbo się wynieśli na stałe albo się próbują wynieśćna stałe, dojeżdżają z Krakowa na weekendy. I tojuż nie ma takiego smaku wyzwania, jak to było wlatach 80. Pojawiają się jacyś bogacze, budują poprostu jakieś wille. To już nie jest to. Tamtenbeskidzki, w ogóle polski, wiejski świat się zmienia.To jest fajne do obserwacji, jak ta wieś znika pod

To się nazywa magia kina.

[…]- Przypomniało mi się, że w filmie, który

zrobiono o tobie dziesięć lat temu, bardzospodobała mi się wypowiedź, jak dotarłeś doCzarnego, w tamte strony, i to co mnie bardzouderzy ło , p rzywioz łeś ze sobą tomKierkegaarda, bo byłeś taki „nabuzowany”egzystencjalizmem. Myślałeś, że tam, bliżejnatury, w ten egzystencjalizm wejdziesz i…Mógłbyś powiedzieć, co się stało zKierkegaardem i jego egzystencjalizmem?

- Po tylu latach, jak tam mieszkasz, maszdom i rodzinę, czy twoje dawne wyobrażenia wjakiś sposób się zweryfikowały? Mówiłeś, żejesteś takim ciekawym przykładem osoby, którazrobiła rodzicom pewnego psikusa, bo rodzicewyprowadzili się do Warszawy, i byli tympierwszym pokoleniem, które chciało dokonać„awansu społecznego” w mieście, a ty bach i zpowrotem. W góry.

Page 61: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Spotkania Spotkania

59

powierzchnią miejskości, która wchodzi na wieś,chce tam żyć, bo chce, bo przyjemniej, wygodniejjest żyć na wsi, jak się jest bogaczem.

Słuchaj no, czas najwyższy, bo to niedługojuż będzie późno, i wiesz, na starość, to dobrzesobie stworzyć taki świat, który cię nie zaskakuje.I tak myślę, że tak, że jeszcze jedna powieść, którana przykład wszystko ogarnie, zupełnie. Tak sobiewyobrażam, że to jest podstawa pisarstwa, żebybudować taką naprawdę samą swoją rzeczy-wistość, budować swój oddzielny świat, żeby cibohaterowie mieli gdzie żyć, ja też bardzo lubięmyśleć geograf ią, bardzo lubię myślećprzestrzenią, i to tak sobie robię z tamtych stron,wiesz już powoli. Trochę jest to książka o Gorlicach,ale naprawdę jest to książka o takim powiatowympolskim miasteczku. Bohater je opisuje, z niegowyjeżdża i do niego wraca. Bohater, któryopuszcza duże miasto, ale z bardzie jdramatycznych powodów, niż ja to zrobiłem. I tak to.Po prostu jest miłość, jest zbrodnia, jest pościg, jestucieczka, jest konflikt interesów, jest przyjaźń, towszystko co powinno być w „powieści życia”. Taksobie pochlebiam.

-

Jakie irracjonalne?! Chłopie w 80. latachjechałeś do Rosji, kupowałeś te „uszanki” - ja to zopowieści znam - przerzucałeś to do Rumunii, jakopłaciłeś ten towar u strażników i tam kupowałeśoverlocki, których nigdzie nie było w Europie,przywoziłeś te overlocki do Polski, takie do robieniaswetrów, w Rumunii je produkowali. I to byłogenialne przebicie. Jakie tam fiu-bździu!? A to niezawsze się udawało, bo czasami ci skonfiskowalitowar. A na Węgrzech kupowałeś zegarki „sevenmelodies”, takie wczesne elektroniki z duperelnymiekranikami, woziłeś na Ukrainę, i tam ci wszystkooddawali za te zegarki.Albo bluzki ze złotą nitką teżz Węgier sprowadzane, tak że to nie jest opowieśćo… Ci bardziej współcześni [Paweł z Waldkiem -przyp. red.], oni już tak rzeczywiście siłą rozpędu

[…]

- Skoro w [najnowszej powieści,wydanej 28 września - przyp. red.] pojawiają siętwoi dawni bohaterowie, jest Paweł z

, są odniesienia, które możemys p o k o j n i e p r z y w o ł a ć d o

, do , czy wygląda na to, że ty wjakiś sposób tworzysz sobie jedną wielkąopowieść, swoje własne prywatne cesarstwo?

-

Twoi bohaterowie pokonują tę przestrzeń,„połykają” kolejne kilometry, wożąc różnetowary. Na przykład często całkiemirracjonalne, jak chociażby czapki „uszanki” zRosji do Rumunii. Czy to chodzi po prostu o to,że oni jadą, aby jechać?

-

Taksimie

Dziewięciu

O p o w i e ś c i

galicyjskich Zimy

i nostalgii, oni tak podróżują zakątkami, które niedają pieniędzy, ale dają poczucie, że żyją gdzieś.Tak że tutaj nie ma żadnego ściemnienia z„uszankami”.

-

- Słuchaj, no w takiej energii plebejskiej, takiejsilnej, życiowej. Że chłopak, wiesz, jechał doStambułu na przykład maluchem pełnymkryształów i robił tam interes. Maluchem! DoStambułu! (śmiech). Rozumiesz co to znaczyło?

Moi przyjaciele zaproponowali, że zrobią filmo mnie, bo dziesięć lat temu zrobili jeden, teraz chcądrugi, i się zgadzam, dlaczego nie. Na ogół jednakżyję w swoim pokoju albo w swoim szałasie, odciętyod świata, poza telefonem od czasu do czasu. Niemam z tym kłopotu. Mogę sobie swój „wizerunekmedialny” gdzieś zostawić, powiesić na gwoździui nikt mnie jak gwiazdę nie traktuje, naprawdę,literacką (śmiech).

-

To nie jest aż takie uciążliwe. Wiesz,kilkanaście spotkań w roku. Lubię jeździć poPolsce, po takich bardziej, po mniejszych miastach,i po prostu patrzeć się na nie, być. W końcuspotkanie jest wieczorem, a resztę czasu masz dlasiebie. Przemieszczasz się i rozmyślasz,rozmyślasz o kraju i o sobie, spotykasz fajnychludzi, czasami. Nie jest to jakieś uciążliwe. Ja nierobię tego z konieczności, robię tylko wtedy, kiedychcę, nikt mnie do tego nie przymusi. DoKrasnegostawu przyjechałem, bo chciałem. Końmibyś mnie nie wywlekł.

[…]

Czy siła narodu mogła tkwić wprzemieszczaniu się?

[…]

- Jedziesz jutro w swoje rodzinne strony,skąd pochodzą twoi rodzice, na Podlasie.Jedzie za tobą też ekipa telewizyjna, która robi otobie film i w pewien sposób, chyba nie da się odtego uciec, że jednak w dzisiejszych czasachjest jakaś niezależność, chcesz może być zboku, ale oprócz pisarza jesteś też i wydawcą.Czy to jest dla ciebie jakiś przymus, że musiszuczestniczyć w takim „obiegu”?

-

Jednak musisz jeździć, obwozić tą swoją,jak mówisz „doczesność pisarską”. Nie da sięchyba tak już całkiem istnieć „poza”, byćincognito, nie wiem, wydawać pod jakimśpseudonimem, gdzieś tam chować się, jednakwspółczesny świat dopada, gdzieś odnajduje…

-

Page 62: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

60

Spotkania Spotkania

-

O nie, nie. Niech Krasnystaw zostanie usiebie, a ja zostanę u siebie (śmiech).

- Zawsze można zbudować sobie takiemiejsce, na przykład własne mieszkanie. Jakieśobdarte, byle by było. Ja się tego nie boję, wolęmieć nostalgię, melancholię za minionym, ale tojest życie. Zmienia się szybciej niż w naszejmłodości. Szybciej niż w młodości naszych babek,kiedy się w ogóle prawie nie zmieniało, chyba żeprzyszli Ruscy albo przyszli Niemcy. Tak, po prostusię zmienia. Można mieć do tego różny stosunek,ale to jest nasz świat, innego nie będzie. Nie możnasię na niego obrazić, bo się zmienia.

Te sonety, to nie było oddzielne wydanie, tobyło…

Ale tam była też fotografia Bojarczuka. Iwiesz, jak kojarzysz fotografię chłopa z tą formąsonetu, którą on naprawdę przyswoił sobie wsposób kongenialny. To jest niestety tylko formasonetu, którą on sobie przyswoił, ale cudowne poprostu. To jest dojmujące, że pasąc krowy, pisał tesonety. I ta jego twarz... To jest coś… To jestewenement na wielką skalę. O tak bym powiedział.

Trudno mi się wypowiadać na tematklasycznej poezji, na której się nie znam za bardzo,ale pięknie to dźwięczało. Potrafił napisać sonet nakażdy temat właściwie.

Najwyżej Krasnystaw musiałby siępofatygować…

-

[…]

- Myślisz, że ten świat, który znamy jeszczez opowieści naszych rodziców, nie będziedzisiaj za bardzo „wyrównany”, „wygładzony”,„zaszpachlowany”, „zaprasowany pod kant”,że będzie ciężko znaleźć takie miejsca, jak w

?

[…]

- Chciałem w jakiś sposób też nawiązać,korzystając z tej okazji, że jest Andrzej i zapytaćgo, czy pamięta, jak wysłałem mu sonetyBojarczuka, naszego genialnego, jak to sięmówi, samouka, i czy w jakiś sposób zapadły cione w pamięć? Bo jesteś wyczulony na poezjęi powiedziałeś mi, że taka osoba i osobowość wjakiś sposób cię zainteresowała.

-

- W takim małym pisemku.

-

- Dziękujemy, to zostanie zapisane wannałach,wykorzystaneodpowiednio (śmiech).

-

Opowieściach galicyjskich

-

W tej chałupinie, jakieś łąki tutaj…

-

Tam pasł?

-

Można go sobie wyobrazić jak pasie, nietrzeba robić filmu.

Słuchaj, gadułą niż „ocalaczem” odzapomnienia. Gadułą, który nie potrafi takopowiadać, jak ci wszyscy faceci w knajpach, cotam siedzą i tak nadają… To nie baby są gadatliwe,to faceci są gadatliwi, jak się spotkają, och… Ciwszyscy tacy mędrkowie miejsko-przedmiejscy. Jazawsze takich podziwiałem, śmiałości nie miałem,albo miałem trudności… I tak w książki mi poszło.Tak, no trzeba dupy nie dać, żeby opowiadać.

Opracowanie i redakcja: Mariusz Kargul,Monika i Dariusz Włodarczykowie

I to, co ciekawe, w wieku 55 lat, zaczął takod razu „z grubej rury”, od razu w sonet poszedł.W tym musiało coś być.

-

O tym można by zrobić film, tylko trzebanajpierw te bramki pousuwać, bo wtedy ich niebyło.

-

No, w tych okolicach.

-

[…]

- Czy czujesz się w jakiś sposóbopowiadaczem, lirnikiem, który ocala odzapomnienia, gdy wszystko ginie?

-

Spotkanie w Restauracji „Staromiejska”.Od lewej: Mariusz Kargul, Andrzej Stasiuk,Piotr Hendigery i Maciej Topolski.

Page 63: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Recenzja Poezja

61

Bliska sercu

Lidia Jurkiewicz

W istocie czasu próbuje zobaczyć siebie,zmaga się formą i treścią. Bogumiła Prymaczuk -poetka, która przez wiele lat tworzyła „do szuflady”.Szufladę po raz pierwszy otworzyła w 2005 r.,wydając tomik „W mgle istnienia”. W 2007 powstajetomik „Zmierzch”, natomiast rok 2009 przynosikolejny plon literacki - 24 września odbyła siępromocja trzeciego już z kolei tomiku poetyckiego„W lustrze czasu”. Książkę zdobi 31 fotografii faunyi flory, których autorami są Justyna Kozioł i MichałŻywot. Spotkanie z twórczością BogumiłyPrymaczuk odbyło się w Gminnym Ośrodku Kulturyw Siennicy Różanej. Właśnie to miejsce i tamteosoby - panie Elżbieta Gap i Dorota Bzikot -otworzyły poetce psychologiczne pole kontaktu zeswoimi odbiorcami.

Obcowanie z Bogumiłą Prymaczuk i jejpoezją to wielka uczta intelektualna, topłaszczyzna, na której splatają się różne dziedzinynaukowe: filozofia, etyka, astronomia, fizyka,matematyka, psychologia. Ubrane we wdzięcznei dźwięczne słowa brzmienie, poruszają duszęodbiorcy, ale co najważniejsze - trafiają doświadomości, zginają kręgosłup do refleksji. Tapoezja to krzyk myśli, barwa ubranego wmetaforykę słowa. Jej poezja, to ona sama.Nasycona przemyśleniami, pełna erudycji, otwartaw kontakcie z innymi, przepełniona emocjami. Wczasie spotkania promocyjnego autorka błyszczaławiedzą; zgłębiła istotę czasu jako naukowiec,filozof i kulturoznawca. Było naprawdę czegoposłuchać. Były też wrażenia z samej oprawyuroczystości: tykające zegary, „poetyckie miksy” zutworów poetki, piosenki Marka Grechuty wwykonaniu zespołu „I co z tego”, konferansjerkapoprowadzona przez Renatę Tywoniuk i LidięJurkiewicz, publiczność bliska sercu pani Bogumiły.Wszystko to razem tworzyło klimat i aurę, w którejrozkwitła poezja. W lustrze czasu każdy zuczestników zobaczył cząstkę siebie.

Lidia Jurkiewicz

Bogumiła Prymaczuk,,

Polianna,Krasnystaw 2009,ss. 70, il.31.

W lustrze czasu

Bogumiła Prymaczuk

* * *

* * *

przenika nas arytmetykai geometriarozbita mnogość kształtóww wiecznym kolenieskończoność formrozpływająca się w jedności

noc w lustrzanym śnieodbija trefne księżyce jutra

zawsze jest ktoś komu naglerozsypało się życiejak kosz z kwiatami

nie każdy jednak potrafizebrać jew bukiet szczęścia

Grafika - Robert Znajomski

Page 64: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

62

Poezja Poezja

M. Kargul i J. Dehnel, foto H. Radej

Ponad zgiełkiem świata

Dariusz WłodarczykAnna Nogaj

Monolog na dwa głosy

Trzynastką w dzień

Jesteś pewien, żeś mnie widział?Nie przyjdziesz i nie powiesz mi jutro,żeś mnie nigdy nie wiedział?

mówisz do mnie?niemożliwe

(Samuel Beckett, Czekając na Godota)

a może…

to kawiarniane stoliki szepczą coś do siebieo wczorajszych spojrzeniach zapachu magnoliio tym że na dworze deszcz wieczny buntownikmaluje srebrzyście niespokojne okna

a może to demiurg puka palcem w ciszęa z ziemi powstają słowa podeptanena wielkich obcasach wspinają się w góręna chwiejących nogach niczym wieża Babel

mówisz do mnie?niemożliwea może……………Słońce już rzuciło ostatnią garść złota

impresario! kurtyna!pijmy za Godota

jadęza oknem ulica jak stepcisza gnieździ się w szczelinachcegieł starych kamienic

jest siódma wślizguję się w dzieńpowietrze pęka na dwojea miasto mruczy lubieżniegłaskane pod sierść

słońcemco jak blady płatek pergaminutłucze się o szybęi goni i goni

jeszcze zakręti płynne przejście w skrzyżowaniespojrzeń z pasażerem ósemki

przed wołaniem jego oczuzasłaniam sięBeckettem

i wolno rozciągam wersybo wiem

za kolejną przecznicąnie będę już sobą

Z twórczości Anny Kamieńskiej wyłania sięobraz człowieka poszukującego, który pomimozmagań i upadków odnajduje spokój. W jakiśsposób może to obrazować jej własną osobę.

Patrząc przez pryzmat jej poezji, odnaj-dujemy tam unikalny sposób patrzenia na świat,poszukiwanie własnej drogi, a później podążanienią. Poezja to jej prywatna podróż do wnętrza siebiei do drugiego człowieka, w kontekście codziennegożycia, gdzie dorastają dzieci, gdzie starzec stoioparty o furtkę, gdzie umiera matka.

Matka

Nie jestem sobą.Jestem dzieciństwem moich dzieci.Ich przeszłością.Już odpływam od siebie.Czas teraźniejszy mówi mi: „Byłaś”.Oddalam sięOd moich rąk, oczu, ust.Jestem wszystkimi zwierzątkami moich dzieci,Ścianą nad ich łóżeczkiemW którą zapatrzone usypiały,Podłogą ich zabaw,Jestem ich lękiem, płaczem, śmiechem.Codziennie schodzę głębiej(…)

Wersyfikacja jej wierszy związana jest zatomizacją treści, co współcześnie próbuje sięrozdzielać. Brak ekwilibrystyki słowem, którazwykle maskuje niedostatki i płycizny znaczeń.Metafory zwykle są głębokie, zawierają rozległąprzestrzeń dla czytelnika.

Poezja Kamieńskiej zawiera wiele rozterek,buntu i emocji, z pozoru niedostrzegalnych. Rozumkłóci się z sercem. Taką kłótnię, a jednocześniezapowiedź późniejszych poszukiwań możemyznaleźć w wierszu z tomu „W oku ptaka”.

(…)Maleńki człowieku.Leżysz nagi, skrwawiony.Na ziemi - na tarczy.Więc już po klęsce?Twój zwycięzca umykaKryjąc się tchórzliwie

Wśród planet.

O wiele łagodniejszy, bardziej pogodzony z

rzeczywistością ton zawarty jestw wierszu

Narodziny

Kłamstwo

Page 65: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Poezja Recenzja

63

doktora Korczaka

Psalm najmniejszy

. Oskarżenia nie są kierowane doKorczaka, ale raczej wobec realiów, któresprawiają, że tylko woal kłamstwa pozwaladzieciom znieść okrutną prawdę o wojennejrzeczywistości.

Musi pan przyznać okłamał pan swoje dzieci paniedoktorzeokłamał pan dwieście swoich dziecia potem postanowił pan okłamywać je do końcato znaczy aż do samej rampy i jeszcze daleji gdyby można w samo ucho śmierci

To prawda nie mógł pan inaczejponieważ prawda stała się śmiertelnaa świat od słowa światłostał się już nie dozwolony dla dziecijak film zbyt prawdziwyWłaściwie to świat obrócił się o ileś tam stopnitak że prawda stała się kłamstwema kłamstwo które powinno być prawdąschroniło się u pana w żydowskim domu sierot

Może oni domyślali się czegoś przeczuwaliczasami chwytał pan ich niespokojne spojrzeniamoże Moniuś możeAbrasza on taki bystry

mały Mendel płakał przez sen

ich twarze miały blask jak twarze starcówprzecieżod dzieci uczył się panod dawnaumierania(…)

Znacznikiem kresu poszukiwań Kamieńskiejmoże być wiersz , w którymwidać uporządkowanie spraw życia i śmierci wsystemie wartości poetki. Kamieńska przechodzidrogę od niewiary, przez buntownicze powąt-piewanie, oskarżenia, aż do wiary.

(…)Wierzę to znaczy ukrywam się w Tobiewierzę więc w Tobie ginęi pragnę jednegoliściem nieważnym opaśćw Otchłań Ciebiektóry jesteś życiem

Tak skrótowo, w sposób niezwykleuproszczony można przedstawić poetycką, a takżewewnętrzną drogę tej wybitnej krasnostawianki.

Dariusz Włodarczyk

Henryk Radej

2012 według Hollywood

Ufff! Udało mi się przeżyć katastrofęprzemieszaną z kinem akcji. Nie ukrywam, żechwilami było ciężko i wbijało w fotel. Tego sięspodziewałem. Miała być katastrofa - i była! Sporokasy władowano w przetworzone komputerowoobrazy, aby porządnie przestraszyć widza. I tochyba najlepsza strona tego filmu. Amerykaniemają talent także do „sprzedania” nam przy okazjikilku „patosów”, które w każdym innym filmie byłybywyśmiane, ale nie w amerykańskim. Tutajmężczyźni płaczą, dzwoniąc do bliskich w ostatniejchwili żywota, cały świat się wali i pali, aleamerykański prezydent (czarnoskóry!) podnosi sięspod gruzów, by być nadal z ginącym narodem,amerykańska flaga ciągle łopoce i... działa telefoniakomórkowa. Ameryka jest niezniszczalna, nawet w2012 roku. Emocjonalność tak wzniosłych obrazówwypełnia jeszcze głęboka, patetyczna muzyka.

Pomysł na sztampowy scenariusz powstałw oparciu o znany kalendarz Majów, który kończysię w grudniu 2012. Wszystkie znaki na ziemi i wgłębi ziemi globalnej wioski filmowej wskazują, żenasza planeta musi się podporządkowaćmagnetyzmowi Słońca i ludzie są bezsilni. Alezawsze są równi i równiejsi, ważni i ważniejsi.Pomimo, iż role bohaterów kreowane są dośćtopornie, to zarysy ich indywidualizmu dają sięzauważyć. Przy okazji następuje podział na tychdobrych i złych. Dobrzy zdobywają sympatię widzai ocaleją, a źli powinni zginąć - i tak się dzieje. Akcjafilmu jest przewidywalna z kilkuminutowymwyprzedzeniem nawet dla licealisty przed maturą.Jednak widowisko absorbuje, a po chwilowych„dołach” nudy i przegadania, znów szybko sięrozkręca. Autostrady pękają, supermarkety sięzapadają, całe miasta „zjeżdżają” do morza,Hawaje zalane płonącą lawą, tylko staroświeckiprezydent Włoch trwa na modlitwie, ale do czasu,gdy pęka Sykstyna, a kopuła Bazyliki św. Piotraprzygniata tłumy. Któż by nie chciał tego zobaczyć,chrupiąc sobie popcorn?

Oprócz tego, że chwilami jest „straszno iśmieszno”, to pod koniec filmu (trwa prawie 2,5godziny!) zaczyna być biblijnie. Ci, którzy do tej poryprzetrwali dzięki sile pieniędzy, zaczynająokazywać ludzkie odruchy względem bliźnich.Naukowcy - wzorem Noego - zwożą na „arkę” różnegatunki zwierząt. O florze jakby zapomniano.Wymieszane wody oceanów zalewają kontynenty.Chińskie Himalaje stają się miejscem ocalenia, anad wodami góruje jedynie masyw Czomolungmy.Kiedy uspokajają się żywioły, z bazy wylatująwypasione śmigłowce, które jak biblijna gołębicaszukają suchego lądu dla człowieka nowej ery. Akiedy wody potopu opadną, wszystko zacznie się

Page 66: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

64

Recenzja Recenzja

Ziemianie lubelscy

od nowa... Prawie, bo... satelity nadal działają,komputery pokładowe też, a uśmiechnięcipasażerowie tłumnie wylegają na pokład, bypooddychać świeżym powietrzem. Jedną zmłodych bohaterek dodatkowo cieszy fakt, że jużnie musi zakładać pieluchomajtek!

Sweet, sweet America! Słodka i naiwna.Koniec i bomba! Kto płakał ten trąba!

Henryk Radej

Prośba o 1% podatku na fundację DanutyBłażejczyk pn. FundacjaAPETYT NA KULTURĘ,

(KRS 0000269051 z dopiskiem „BognaKicińska, studia w USA”)

ul. Modzelewskiego 12/5, 02-679 Warszawa

Bogna Kicińska

Bogna ma 25 lat i wielki talent, który dziękiPaństwu może jeszcze bardziej się rozwinąć.

ukończyła szkołę muzycz-ną II st. w klasie skrzypiec w Krasnymstawie,największą jej pasją jest jednak śpiewanie.

W 2004 roku zaczęła naukę w PolicealnymStudium Jazzu w Warszawie przy ul. Bednarskiej wklasie Janusza Szroma. Miała zaszczyt pracować znim oraz wspaniałym akompaniatorem BogdanemHołownią przez dwa lata. Równolegle zaczęłanaukę na Akademii Muzycznej im. KarolaSzymanowskiego w Katowicach. Uczyła się wklasie Lory Szafran, a później AgnieszkiWilczyńskiej. W 2007 roku zaczęła studiamagisterskie na tej samej uczelni u GrzegorzaKarnasa, które ukończyła w maju 2009 roku.Pragnie kontynuować naukę na uczelniach w USA,które zapewniają najwyższy poziom edukacyjny nakierunku wokalu jazzowego.

Ubiegając się o studia w USA, Bognaprowadzi korespondencję z Queens College wNowym Jorku, Berklee w Bostonie i Frost School ofMusic w Miami.

Talent Bogny zosta ł doceniony naMiędzynarodowych Spotkaniach WokalistówJazzowych Zamość'2005, którego została laure-atką. Drugim jej sukcesem jest zdobycie głównejnagrody na festiwalu Nadzieje Warszawy '2007. Wsierpniu 2008 roku zajęła drugie miejsce naMiędzynarodowym Konkursie Jazzowym dlaMuzyków Śpiewających w Żorach.

Tak o niej pisze Paweł Brodowski wmiesięczniku Jazz Forum: „Bogna Kicińska (...) toprawdziwe odkrycie, wokalistka o szerokiej skaligłosu, śpiewająca z wyczuciem, swobodnieimprowizująca techniką scatu”.

Bogna jest autorką muzyki jazzowej, atakże teatralnej m.in. do „Chaty za wsią”wystawianej w Siennicy Różanej.

Więcej informacji nahttp://www.myspace.com/bognakicinska

Agnieszka Szykuła-Żygawska

Działalność ziemiaństwa lubelskiego stałasię w ostatnich latach tematem sesji popularno-naukowych, książek, artykułów oraz komunikatów.Do wybuchu d rug ie j wo jny świa towe jLubelszczyzna skupiała wiele majątków ziemskich,z których największy stanowiła działająca do 1944roku Ordynacja Zamojska. Mniejsze, ale równieważne dla rozwoju oświaty, kultury i religii byłymajątki ziemian m.in. w Hrubieszowskiem,Tomaszowskiem i Krasnostawskiem.

Wokół dworu ziemiańskiego skupiała sięelita intelektualna, organizowano spotkaniarodzinne i zjazdy specjalistów m.in. z rolnictwai przemysłu. Niejednokrotnie gośćmi ziemianlubelskich byli wybitni twórcy: malarze, rzeźbiarze,muzycy i poeci. Zachowała się pamięć o wizycieFryderyka Szopena w mają t ku Ty tusaWojciechowskiego w Poturzynie. Do niedawna wDyniskach rosła sosna, przy której spotykał sięArturGrottger ze swą narzeczoną Wandą Monne,podczas pobytu w majątku Izydory Skólimowskiej.

Odtwarzane przez najstarszych mieszkań-ców historie o właścicielach majątków, wyposa-żeniu ich dworów przypominają, że te coraz bardziejwyludnione tereny były miejscem szerzenia kultury.W dworach, zaprojektowanych przez czołowycharchitektów (w Łabuńkach przypuszczalnie wedługprojektu Chrystiana PiotraAignera, w Dołhobyczowiewedług projektu Antoniego Corazziego, w OrłowieMurowanym autorstwa Henryka Marconiego)gromadzono dzieła literatury polskiej, malarstwai rzemiosła artystycznego.

W przygranicznym Mycowie stoi zapomnia-na secesyjna kaplica grobowa zaprojektowanaprzez lwowskiego architekta W ładys ławaSadłowskiego, kryjąca groby rodu Hulimków, a nacmentarzu obrządków wschodnich w Poturzynieznajduje się XIX-wieczna kamienna rzeźbawykonana przez warszawskiego rzeźbiarzaKonstantego Hegla na zamówienie nieznanego zimienia Balickiego, dziedzica miejscowości.

Wyrazem zainteresowania losami ziemiań-stwa lubelskiego jest m.in. organizowana przezMuzeum Zamojskich w Kozłówce sesja popularno-naukowa, której tematem są wybrane zagadnieniaziemiaństwa: podróże, pasje łowieckie, sposobyspędzania wolnego czasu czy działalnośćfundacyjna. Teksty poświęcone dziejomziemiaństwa publikowane są w czasopismach„Nestor”, „Zamojski Kwartalnik Kulturalny” czy„Biuletyn Towarzystwa Regionalnego Hrubie-szowskiego”.

Page 67: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Recenzja Recenzja

65

Obraz kultury materialnej ziemiaństwalubelskiego prezentują bogato zaopatrzone stałeekspozycje m.in. w muzeum regionalnym wKrasnymstawie . XIX-wieczne rekwizy tyziemiańskie można też spotkać w dworachzaadaptowanych po wojnie na szkoły lub izbypamięci. Nieocenione dla zainteresowanychkulturą ziemian są zbiory dokumentówprzechowywane w Archiwum Państwowym wZamościu. Największą wartość posiadają XIX-wieczne akta notariuszy, z inwentarzami majątków,w których są zawarte informacje na tematwyposażenia dworów w meble, rzemiosłoartystyczne i garderobę. W wypisach znalazły sięszczególnie cenne dla rozpoznania bogactwaduchowego ziemian wykazy ksiąg, dzieła sztuki -obrazy i rzeźby.

Tematyce działalności oświatowej, funda-cyjnej i kulturalnej ziemiaństwa lubelskiego jestpoświęcona książka Andrzeja Przegalińskiego„Społeczna działalność ziemiaństwa lubelskiego wlatach 1864-1914”. Publikacja, wydana napoczątku bieżącego roku nakładem wydawnictwaWERSET, jest pierwszą próbą całościowegoukazania działalności tej warstwy społecznej.

Autor publikacji, adiunkt w Instytucie HistoriiUniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej opracowałtemat w sposób obszerny. Sięgnął do źródełdotychczas niepublikowanych, dokumentówprzechowywanych w Archiwum Archidiecezjalnymi Archiwum Państwowym w Lublinie. Uwzględniłwspomnienia, dzienniki i pamiętniki ukazujące wszczególnie wiarygodny i bezstronny sposób życieziemian przełomu XIX i XX wieku. Wysłuchał relacjiżyjących potomków ziemian - bohaterów książki.

Ważnym przyczynkiem do tematudziałalności społecznej ziemiaństwa lubelskiego sązawarte w książce fotograf ie z iemian.Przedstawiają właścicieli majątków ziemskich naportrecie indywidualnym, w stroju charakte-rystycznym dla tej warstwy społecznej, podczaszebrań i zjazdów, przed dworem, w bibliotece lub natle ogrodu. Szczególnego znaczenia nabierajązbiorowe fotografie rodzin podczas posiłków przyjednoczącym wszystkich stole, usadzonych wedłughierarchii ważności. W tle widoczne jestwyposażenie dworów: okazałe meble, zastawy,instrumenty muzyczne, gobeliny i obrazy. Nazdjęciach widzimy kulturalną elitę Polski, która wrazz wybuchem drugiej wojny światowej zostałaskazana na zapomnienie.

W pierwszym rozdziale książki AndrzejPrzegaliński kreśli portret zbiorowy ziemian wkontekście historycznym. Opowiada o ich losach wczasie powstania styczniowego, przybliża namrzeczywistość popowstaniową, kiedy duża częśćziemiaństwa wskutek represji utraciła swe majątki.

Prezentuje okoliczności kształtowania sięlubelskiego ziemiaństwa, zrzeszania w towa-rzystwa i organizacje. Podaje konkretne daty i oso-by zaangażowane w tę działalność. Mimocałościowego wykorzystania tematu, autorzaznacza:

Dalej zajmuje się tematem częściowo jużopracowanym. Przywołuje dwór polski znanywiększości z lektury „Pana Tadeusza”, w której toepopei siedziba ziemian była ogniskiem szerzeniawiedzy i kształtowania poglądów. Przegalińskizajmuje się przede wszystkim działalnościąziemiaństwa w dziedzinie rolnictwa. W oparciu ocytowane w książce korespondencje, dokumentyźródłowe i informacje z pracy, przybliżazainteresowania rolnicze, będące podstawąutrzymania lubelskich ziemian. Tereny te bowiemobfitowały w żyzne gleby wykorzystywane poduprawę.

Echem działalności rolniczej lubelskichziemian są zdobywające coraz większąpopularność wystawy rolnicze organizowane naterenach południowej Lubelszczyzny. Odkilkunastu lat wystawa taka organizowana jest wmiejscowości Sitno. Corocznie przy OśrodkuDoradztwa Rolniczego mieszczącego się w XIX-wiecznym pałacu wybudowanym przez właścicielamiejscowości Kornela Malczewskiego, sąorganizowane festyny i pokazy ze specjalistami. Wmiejscowości funkcjonuje izba pamięci, w którejmieszczą się m.in. sprzęty pochodzące z końca XIXstulecia. W obrębie tej tematyki pozostaje książkaAndrzeja Przegalińskiego.

W rozdziale czwartym książki AndrzejPrzegaliński przybliża działalność ziemian woświacie na poziomie elementarnym i średnim,wykazuje ich aktywność w sferze opiekuńczej i cha-rytatywnej. Czytamy o balach, koncertach i przed-stawieniach zespołów amatorskich. Ziemianieumieli się bawić w sposób odpowiedni i pożyteczny.Na bale, wieczory taneczne, zabawy kwiatowe,majówki i teatry amatorskie przybywały pary zcałego województwa. W „Gazecie Lubelskiej” z1887 roku czytamy:

[…]

Organizowane przez Lubelskie TowarzystwoDobroczynności bale przynosiły duże dochody dlaorganizacji charytatywnych.

Pisze wreszcie Przegaliński o działalnościfundacyjnej ziemian - kolatorów świątyń znaj-dujących się w ich posiadłościach. Czuli się onizobowiązani do wspierania religii katolickiej,uznając tę działalność za obowiązek obywa-telski.Większość z nich posiadała prywatne kapliceprzy dworach, wspomagała finansowo odbudowę

uchwycenie dokładnych przemianwłasnościowych wymaga jednak szczegółowychstudiów, które ciągle czekają na swojego badacza.

Ochocza zabawa przeciągnęłasię do późnego rana. Do tańca stawało około 30par, Galerie w Sali resurowej szczelnie byłyzapełnione widzami przeważnie płci nadobnej.

Page 68: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

66

Recenzja Recenzja

kościołów parafialnych, fundowała wyposażenie.Taka inicjatywa miała miejsce m.in. w Łaszczowiena początku XX wieku, kiedy Aleksander hr.Szeptycki zaangażował się w działalność na rzeczodbudowy i wyposażenia kościoła parafialnego.

Informacje zawarte w książce AndrzejaPrzegalińskiego dowodzą, że tereny Lubelszczyzny,zwłaszcza wzdłuż jej wschodniej granicy, obecniecoraz bardziej wyludnione, tętniły jeszcze przeddrugą wojną światową życiem. Obecnie stanwiększości dworów i pałaców jest nie najlepszy.Przyczyna jest bardzo złożona: brak regulacjiprawnych i osób, które miałyby pomysł i pieniądzena zaadaptowanie często opuszczonych obiektów.

W maju 2008 roku Rada MiastaKrasnegostawu podjęła uchwałę o wystawieniu nasprzedaż jednego z takich obiektów -niszczejącego dworu przy ulicy WładysławaSikorskiego. Zbudowany na początku XIX wiekudwór należał do dóbr starostwa krasnostawskiego.Mieszkali w nim Dziewiccy, a następnieRadomyscy. Znajdowały się w nim zbiory rzemiosłaartystycznego, biblioteka, dzieła malarstwa irzeźby. Dobrze byłoby, aby decyzja Rady MiastaKrasnegostawu dała nowe życie staremudworowi…

Książka autorstwa Adama Przegalińskiegojest doskonałym źródłem informacji na tematdziałalności ziemiaństwa lubelskiego. Informacjezawarte w publikacji mogą stanowić punkt wyjściado dalszych badań nad konkretnymi rodzinamiziemiańskimi i ich działalnością.

Agnieszka Szykuła-Żygawska

Andrzej Przegaliński,

Wydawnictwo WERSET, Lublin 2009.

Społeczna działalnośćziemiaństwa lubelskiego w latach 1864-1914,

,,Zakaz przekraczania granicy”

Bożena Fornek

Początkiem jest intrygujący kryptogramtytułu „Zakaz przekraczania granicy”. Rozszyfrujągo kolejne strony książki ułożonej przez autora,Zbigniewa Dmitrocę, na kształt poetyckiegodziennika: wiersze są skrupulatnie datowane (lata1993-2008), zapisywane dziś z perspektywywczoraj - są pomostem pamięci, konfrontacją siebiesamego poddanego upływowi czasu. Wiersze z„Zakazu…” wytyczają więc granice zakreślonedoświadczeniem „własnej skóry”. Bohater - lokatorteraźniejszości, chce się w niej odnaleźć. Dziś,bogatszy o doświadczenia, szuka wskazówek wprzeszłości, chociaż wie, że powroty nie sązwierciadłem minionego czasu, a tylkoprzebłyskiem chwili.

(„Legenda”).Zbigniew Dmitroca przywraca wierszem

młodzieńcze ścieżki z rodzinnego Niewirkowa,wspomina pobyt w Gdyni i Beniowskiego, który byłmu patronem w czasach (jak pisze)

; dziś wreszcie sytuuje się ,gdzie uchodzi zaW wierszu „Poza dorzeczem” zapisuje:

Poeta, zgodnie z herbertowskim przesła-niem, daje świadectwo czasu (nicości). Wtopografię „Zakazu przekraczania granicy”wkraczają: sąsiad-alkoholik, okoliczny warchołKotuła, niepotrzebna nikomu staruszka Fiutka,skądś biorą się głosy ( ) - Miłosz wonz Wawelu, ujawniają się

Nawet wolność z wierszawiedzie człowieka na

genetycznym pasku ułudy.Z kolei literacki rekonesans Dmitrocy

poprzez dziedzictwo sztuk pięknych („Krótkikacerski traktat o aniołach”, „Nie znajdowałem”,„Piosenka dla Darka Króla”) rozpoznaje artystycznecredo pokoleń:

(„Michał Anioł”).Ów cierń przywodzi na myśl istotę tworzenia. Sztuk-mistrzowie stają przeciw (bolesnej) obojętnościświata, przekraczają granicę osobistej neutralności,prowokują do jej przekraczania adresatów książek,obrazów, dźwięków, myśli.

(„Miałem być”). Istnienie granic rodzi

Mapa mojej młodości jestcoraz mniej wiarygodna (…)/ prawdziwa jest jedyniejej legenda

górnych i dur-nych Poza dorzeczem

kuriozum wśród tutaj urodzonych.

A przed trzydziestu laty (…)/ nie wyściubiałem nosaze swojej rodzinnej wioski/ Obcych widywałem tylkood wielkiego dzwonu / na odpuście w parafi ii naszym Niewirkowie/ Aż w końcu i mnie znęciłozłote runo nicości/ i nigdzie nie potrafię dłużejzagrzać miejsca.

jak ze złego snuzakamarki/ bez których nie

byłoby Dostojewskiego.Coraz mniej miejsca

Zanim umrze - obnaży rdzeń bryły/Cierń, którego nie przestaje czuć

Dlatego Platon wygnałpoetów z Polis/ igrców na Rusi tłamsiła Cerkiew/ Nieświęci przecież piszą wiersze/ nie dla aniołówi świętych

Page 69: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Recenzja Recenzja

67

pytanie o potrzebę ich przekraczania:

(Leszek Kołakowski). Wiersz„Przebaczyłem” opisuje człowiecze wyjście pozagranicę wiary (rozumianej nie tylko w kategoriieschatologicznej):

Dmitroca w świecie upatruje wieludysonansów (niekoniecznie opatrując je znakiem„+” albo „-”) ziarno piasku czyni sprawcą cudu,skrzyp skarlały za cenę istnienia stawia wobecdylematu etycznego, pogodne południe 23 czerwca2002 zderza z wiejskim ołowianym południemCwietajewej z 1918 roku,opatruje zwodniczą, refrenową frazą:

Kiedy oczy poety łagodnieją wierszami daje wiaręurodzie świata, nieczęste to chwile - wrzesień 2003

11 lipca 2002 ( ,

Książkę poety-tłumacza kończy wiersz(datowany 12 marca 2008) o tytule swobodnieszybującym poprzez granice transcendencji -

Bożena Fornek

Zbigniew Dmitroca,Stowarzyszenie Pisarzy Polskich i Świat Literacki,Warszawa-Lublin 2008, ss. 64.

Rozumna świadomość własnych granic i nie-rozumne pragnienie ich pokonania - jedno i drugiekonstytuuje człowieka. Każda poszczególnagranica jest przekraczalna, ale nieprzekraczalnejest istnienie granicy

Osierocony nawet przezpramatkę wiarę/ w godzinie trwogi nie ma się gdzieskryć.

Piosenkę na odchodnesens

ziemskiej egzystencji/ pełen jest ambiwalencji.

(to nie ja), Wróciła żona)Egzystencjalizm (datowany sierpniem 1997 dolipca 2006).

Zmartwychwstanie:Ćwierć wieku/ tłumaczyłem nieboszczyków/ Aż wkońcu dotarłem/ do żywych.

Zakaz przekraczania granicy,

Tomik poezji Andrzeja Davida Misiury„Mandala klucznika” prowokuje do zaznajomieniasię z wywodzącym się z buddyzmu pojęciemmandali, więc harmonijną figurą rozpiętą pomiędzyniebem-nieskończonością/ a/ człowiekiem-ziemią.(Graficznie jest to kwadrat wpisany w koło).Odchodząc od konkretu wiedzy - zajmująca jestsama idea harmonii.

Myśl życia w harmonii z samym sobą i świa-tem jest przewodnią intencją tomikowych wierszy.Bohater o tę idealną symetrię będzie zabiegał, o jejtrwanie będzie się mocował z żywiołem własnychemocji. Rys obranej drogi odzwierciedla obraz zeszczytu La Salette, gdzie bohater wiersza („Naszczycie La Salette”) trwa zawieszony pomiędzypodniebnym stopniem „skalnego różańca”, aotchłanią przełęczy, która „gotowa jak magnes/przeciągnąć cię/ na swoją stronę”. Ta dwudzielnośćświata będzie się ujawniała w wielu wierszach.

Poezje otwierające pojęcie „mandala” -„Mandala klucznika” i „Mandala kuszenia” -pozostawiają jednak czytelnika w kręgu niedopo-wiedzenia; znudzone, zagubione klucze, czy pozórwpisany w definicję ekliptyki (w kuszeniu) budząprzypuszczenie, że w drodze do harmonii zdarzająsię manowce. Te wiersze są jednak widomymznakiem drogi - poszukiwania czegoś w sobie i pozawłasnym ja, są sygnałem konfrontacji zamiarui spełnienia. Bohater, może nim być tytułowyklucznik, mierzy się z losem w imię obranegoposłannictwa. Analogicznie do postaci z realnychżyciowych ścieżek - jest poetą, w którym ciągle odnowa zasiewa się niepewność „obawa o sens/ owypełnienie” („List”).

Sam poeta, akt tworzenia i sztukę sytuuje wprzestrzeni sakralnej (i w nieco podniosłym toniesłów): „nie napełnię uległej gliny/ bogiem/ ta misjasprowadzi milczenie/ i grozę tajemnych praw”(„Misja”).

Próbę poezji weryfikuje inwersja życia i lite-ratury; harmonijne poetyckie spełnienie jest mniejpewne od banicji. Bluźnierca z wiersza „Pozachodzie”, niczym Leśmianowski Eliasz doznajelosu wygnańca, tułacza kosmosu (buddyjskawędrówka dusz?), w którym „saturn prawdziwy/ jakpoezja/ o szerokość pierścieni/ wierniejszy”.

Ziemska codzienność niesie poecie obawę„niewysłowienia”, postawienia za szybkichwyrazów, szemrania znanych wątków: „to cochciałem wysłowić/ zamazuje korekta/ wszystko jużbyło”. (Ale inaczej podpowiadają satyrycy).

isać, to rysować swoje mandale”(Julio Cortazar, „Gra w klasy”)

,,P

Page 70: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Recenzja Recenzja

68

,,Nestor” w Wawrzynie

Powiatowa Bibl ioteka Publiczna wKrasnymstawie, dzięki nowej siedzibie, jaką przedrokiem znalazła w kolegium pojezuickim, pozyskałalepsze możliwości do prowadzenia działalnościkulturalnej. Redakcja nasza od początku związanaz tą placówką nie omieszkała skorzystać i tymrazem z przyjaznej atmosfery oraz sposobności,aby dokonać promocji dziewiątego numeru

. W programie uroczystości odbył sięwernisaż rzeźbyAgnieszki Żuk-Słabek, której praceprzedstawiane były także w prezentowanymwydaniu naszego czasopisma. Spotkaniutowarzyszyła także promocja najnowszego tomikupoetyckiego Andrzeja DavidaMisiury. Ku powszechnemu zaskoczeniu, autor- i zarazem redaktor naczelny - otrzymał zrąk znanego literata Longina Jana Okonia BrązowyWawrzyn Literacki za całokształt twórczości.

Wśród gości znaleźli się także wicestarostaAndrzej Kmicic, wiceprzewodniczący Rady PowiatuLudwik Kafarski, przewodniczący Komisji OświatyMarek Kiciński, naczelnik wydziału oświaty TadeuszBłyskosz, ksiądz dziekan Henryk Kapica,przewodnicząca Stowarzyszenia Miłośników ZiemiSiennickiej Anna Fornal, wicedyrektor ZOZZbigniew Bijata, dyrektor Zespołu Szkół w ZakręciuAnna Antyga, redaktor naczelna ZamojskiegoKwartalnika Kulturalnego Agnieszka Szykuła-Żygawska i inni. Uroczystość uświetnił występdwóch solistek Młodzieżowego Domu Kultury wKrasnymstawie i satyryk z Chełma StanisławKoszewski, który celnie i na poczekaniu sypałfraszkami jak z rękawa.

Nestora

Mandala klucznika

Nestora

Kronikarz, każdy z osobna, wyróżnia innąchwilę.Andrzej David Misiura - wiersz „Chwila”: „niezaniosłem pogodnego spojrzenia/ nie zdążyłempogadać o niczym […]/ Chwila czysta jak święto/światło zaciągnęło rzadką sieć/ krótko błysnęłyokna kamienicy/ i ty”.

W poezji Andrzeja Davida słowa wierszybywają zapowiedzią albo objawieniem obrazu.Lubię te malarskie linijki wierszy „Skrzyżowanekłosy”, „Na biało i żółto”, „Na szczycie La Salette”, teze „Skrytej rzeki”: „wiadra spłoszone czyjąś dłonią/obdzierają w strzępy kołnierzyki/ świątecznychkoszul”.

Obraz rozpięty pomiędzy nieskończonościąprzestrzeni i konkretem studziennej cembrowinystrzępiącej rant wiader - pozwala na niego patrzećpoprzez, proponowaną przez poetę, perspektywęmandali.

Poetycka perspektywa „Mandali klucznika”każe przyjrzeć się życiu rozpiętemu pomiędzyasonansem a dysonansem, jest zachętą doosobistych doczytań.

Bożena Fornek

Andrzej David Misiura, ,Wydawnictwo „Polihymnia”, Lublin 2008, ss. 67.

Mandala klucznika

Grafika -Robert Znajomski

Page 71: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

69

Fraszki Nagrody

Elżbieta Szadura-Urbańska

Nagrody literackie

na Święto Niepodległości

Stanisław Koszewski

Wyjaśnienie

O tomiku

Tajemnica tworzenia

Moment odznaczenia

Wymowa

O „Nestorze”

Szczerość

Problem

Deklaracja

Fraszki dedykowane panu Andrzejowi D. Misiurzena promocji tomiku wierszy „Mandala klucznika”i Czasopisma Artystycznego „Nestor” nr 3(9)2009

Dlaczego uczestniczę, może ktoś się głowi,z okazji wręczenia „Wawrzynu” Andrzejowi?

W tomiku Andrzej nauczado czego służy dziurka od klucza.

Tworzył wprost z głowy,oceńcie sami efekt końcowy.

Widziałem jak wielu rzedła mina,gdy odbierał „Literackiego Wawrzyna”.

Kapituły znak rozpoznawczy:gest pojednawczy.

Oto prawda cała,„Nestora” twórcom chwała.Resztę sobie dośpiewam,dlaczego mnie „Nestor” olewa.

Redakcja czytanie ma z głowy,otrzymuje numer gotowy!

By wzmocnić „Nestora” krzepę,redakcja aranżuje ściepę!?

Sponsor wygłosił tekst krótki,Nie będzie redakcyjnej zrzutki.

Krasnystaw, dn. 05.11.2009

Już po raz siódmy w dniu 11 listopadawręczono Nagrodę Literacką im. JózefaMackiewicza. Jury wybierało spośród książeknapisanych w języku polskim i wydanych w rokupoprzedzającym przyznanie nagrody. Książki, amogą być nimi powieści, tomiki poezji, pracepublicystyczne, naukowe rozprawy historycznei krytycznoliterackie - zgłaszają wydawcy. W tymroku nagrodzone książki reprezentowały wszystkiewskazane w regulaminie kategorie. Nagrodęgłówną otrzymał Bronisław Wildstein za powieść„Dolina Nicości” obrazującą realia biznesowo-polityczne współczesnej Polski. To już dziewiątapowieść autora, który znany jest głównie jakopublicysta. Dziękując za wyróżnienie, Wildsteinprzyznał, że przede wszystkim czuje się pisarzemi pracuje już nad kolejną książką.

Kapituła nagrody im. Mackiewicza przy-znała też cztery wyróżnienia. Otrzymali je: MichałWojciechowski za „Moralną wyższość wolnejgospodarki”, Grzegorz Eberhardt za „Pisarza dladorosłych. Opowieść o Józefie Mackiewiczu”,Krzysztof Koehler za tom wierszy „PorwanieEuropy” i Sławomir Cenckiewicz za „Sprawę LechaWałęsy”.

Mnie bardzo zaciekawiła książka ekono-miczna - „Moralna wyższość wolnej gospodarki”.Profesor Wojciechowski przekonuje, że prowa-dzenie działalności gospodarczej jest równieżwyborem moralnym. Autor dowodzi, że gospo-darowanie jest z natury dobre, gdyż tworzy dobro.Wypacza je zły system ingerencji państwa,biurokracja i zwykłe ludzkie słabości, takie jak chęćszybkiego zysku, kłamstwo, nieuczciwość.Zabawną ciekawostkę stanowi wyznanie nagro-dzonego, że obok zaszczytu czuje teżzażenowanie, gdyż nigdy w szkole nie dostawał zjęzyka polskiego oceny wyższej od dostatecznej.Wyróżnienie dla Sławomira Cenckiewiczapubliczność przyjęła wyjątkowo gromkimi brawami.Sala Domu Literatury przy KrakowskimPrzedmieściu w Warszawie, jak zawsze w ŚwiętoNiepodległości, gromadzi wyznawców odbrą-zawiania historii najnowszej.

Książka kolejnego nagrodzonego -Grzegorza Eberhardta jest ponadsiedmiuset-stronicową monografią patrona nagrody - JózefaMackiewicza. Benedyktyńska praca autora nieposzła na marne. Zapewniam, że trudno oderwaćsię od tej lektury. Losy trochę zapomnianego i nie-docenianego intelektualisty splatają się nieraz wsposób tragiczny z historią ubiegłego wieku.

Page 72: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Nagrody Nagrody

70

Niezłomna postawa Józefa Mackiewicza,umiłowanie wolności i niezależności poglądówbudzą szacunek. Dla mnie dodatkową atrakcją - oile można tak powiedzieć - jest wstęp napisanyprzez niedawno zmarłego Macieja Rybińskiego.

I jeszcze Krzysztof Koehler z „PorwaniemEuropy”. Nie znam tych wierszy, ale na pewno ponie sięgnę. Laudacja prof. Jacka Bartyzelaprzekonuje, że powinniśmy dokonać wszelkichstarań - książkę wydało sopockie wydawnictwoTopos - aby móc sięgać po te wiersze jaknajczęściej. Wydawcami większości nagrodzonychi nominowanych książek są właśnie małe oficyny.To dowód na to - jak powiedział jeden z członkówKapituły - że wartościowe rzeczy częściejdostrzegają ludzie mający dystans do chwilowychliterackich mód.

Elżbieta Szadura Urbańska

Waldemar Michalski

Jesień nad morzem - Kołobrzeg

Co można robić jesienią nad morzem?Pytanie raczej retoryczne. Właśnie w październikua nawet listopadzie utrzymuje się tu jeszczesłoneczna, choć już wietrzna pogoda. Nie ma tłokuani na promenadzie, ani na spacerach wzdłużbrzegu. Gromady skrzeczących mew, a takżełabędzi wręcz nachalnie domagają się pokarmu.Nie wystarczają im wyrzucone po sztormie nabrzeg drobne flądry czy małże. Morze bywawzburzone, często groźne, ale w żywiole swympiękne. Sól na wargach, jod w oskrzelach - samozdrowie!

Za sprawą Narodowego Funduszu Zdrowiai skierowań do Kołobrzegu na turnusy sanatoryjne wsezonie jesiennym łatwo było spotkać kuracjuszy zZamościa, Biłgoraja, Chełma, Lublina… Obok tychz Dolnego Śląska, przybyli z ziemi lubelskiejstanowili wyraźnie zauważalną grupę. Wsanatoriach ulokowanych tuż nad samym morzem(m.in. ogromny „Bałtyk”) mieszali się z licznieprzybyłymi pensjonariuszami z Niemiec. Trzebazauważyć, że Kołobrzeg chętnie odwiedzany jestprzez gości zza Odry. Dla nich jest tu wszystkotanie, a standard usług bardzo wysoki. Niemcyszczególnie chwalą sobie polską kuchnię, no i to, żew każdym sanatorium polski personel mówi poniemiecku. Można zaryzykować twierdzenie, żeKołobrzeg w dużej mierze także „żyje z Niemców”.

Page 73: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Kultura Kultura

71

W przeciwieństwie do Polaków wolących spędzaćwolny czas przy telewizorach, Niemcy sąturystycznie aktywni. Zwiedzają, spacerują,oglądają, dlatego też wszędzie są zauważalni.Także na plaży, gdzie co bardziej przedsiębiorczyhandlarze wystawiają swoje kramy. A kupić tumożna niemal wszystko, począwszy odbursztynowej biżuterii, poprzez damskie figi,męskie koszule a nawet „prawdziwy z własnejpasieki miód”. Niemcy chętnie kupują miód, „tenprawdziwy” - akacjowy, rzepakowy i spadziowy.Zatrzymują się i komentują także wystawiane dosprzedaży wprost na plaży olejne obrazy (kwiaty imorskie pejzaże). Artystka p. Irena Zadrużyńskasprzedaje je osobiście. Ceny przystępne, apamiątki trwałe, więc - jak mówi - „czasemsprzedaje się jeden, czasem więcej, nigdy niewiadomo, jestem tu gdy nie pada…” Tu w portfeluobecna jest już Europa. Płaci się nie tylko wzłotówkach, ale także w euro, nawet w toaletach(wstęp 0.50 euro). Nie dziwi więc nikogo, żewszędzie obecne są napisy informacyjne także poniemiecku, nawet w kościele…

Życie kulturalne nadmorskich ośrodkówmiejskich właśnie jesienią owocuje licznymi i cie-kawymi imprezami. Podobnie jest i w Kołobrzegu,mieście liczącym około 45 tysięcy mieszkańców

(w sezonie letnim przebywa tu równocześnie ok.200 tys.). Cieszy na każdym kroku porządek i czy-stość. Zieleń bardzo długo utrzymująca się jesienią,dominuje w mieście. Otacza skwery, fontanny,pomniki i tablice poświęcone pamięci żołnierzypolskich i sowieckich idących ze Wschodu, apoległych w marcu 1945 r. w walce o polskie morzei Kołobrzeg. Zwraca uwagę usytuowany w centrummiasta piękny pomnik marsza łka JózefaPiłsudskiego. Tu mają miejsce patriotycznemanifestacje mieszkańców Kołobrzegu.

Kołobrzeg jest miastem podniesionymniemal w całości z wojennych ruin. Ale rekon-strukcja starego miasta dokonana w ostatnimdwudziestoleciu zasługuje na szczególną uwagę,podziw i uznanie. Odbudowane kamieniczki wokółratusza i gotyckiej katedry tworzą ścisłe centrummiasta. To niemal wierne kopie prawzorów z XVIIi XVIII wieku. Bajecznie urokliwe, nadają miastuszczególny wyraz starego bogatego europejskiegogrodu.

Perłą architektury gotyckiej jest kołobrzeskakatedra (od niedawna bazylika). Kto raz był, niezapomni wrażenia jakie ta ogromna, pięcionawowaświątynia czyni na odwiedzających. Nie tylkodlatego, że jej ogromne kolumny podtrzymujące odstuleci sklepienie odchyliły się od pionu o wyraźniezauważalne okiem odległości. W PRL-u miałapozostać jako trwała ruina, ewentualnie muzeumoręża wojskowego, dziś ciągle jeszcze pokryta jestrusztowaniem. Stanowi narodowy skarb świad-czący o 1000-letniej historii kołobrzeskiegobiskupstwa. Przed katedrą zwraca uwagę pomnik wpostaci symbolicznego krzyża ze stojącymi pod nimpostaciami: Jana Pawła II i Bolesława Chrobrego zlewej strony, i cesarza Ottona III oraz BenedyktaXVI z prawej strony. Tu zawsze leżą kwiaty i palą sięświece…

Idąc od katedry w stronę szerokiej i ujętej zobydwu stron spacerowymi bulwarami rzekiParsęty (jej ujście stanowi kanał kołobrzeskiegoportu), zauważyć można po drugiej stronie dobrzeutrzymaną murowaną cerkiew greckokatolicką zwyeksponowanym na jej cmentarzu dużymkrzyżem z napisem na ramionach: „1947 - AkcjaWisła”. Mówiąc szczerze, między Bogiem aprawdą, na drugim ramieniu tego krzyża powinienznaleźć się napis: „1943-1947 Akcja OUN UPA”.Ten krzyż ma dwa oblicza, a kościół greckokatolickiwoli się bić nie w swoje w piersi…

Ktokolwiek znajdzie się w Kołobrzegu musiprzejść nadmorską promenadą od portu (od latarnimorskiej) do mola (betonowo-drewniana kon-strukcja o 220 m długości i szerokości 9 m). Wśrodkowej części promenady zwraca uwagę ka-

Architektura

Page 74: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Kultura Kultura

72

mienny pomnik wystrzelający swoim ramieniemwysoko ku górze z symbolicznym u podnóża„oknem na morze”. To pomnik „zaślubin z morzem”autorstwa Wiktora Tołkina. Na lewej części rewersupomnika znajduje się napis:

Warto pamiętać, żeTołkin - wybitny polski artysta rzeźbiarz (ur. w 1922r.) - był więźniem Auschwitz i żołnierzem PowstaniaWarszawskiego, jest autorem m.in. monumen-talnego Pomnika Walki i Męczeństwa zreali-zowanego w 1969 r. na terenie byłego obozuniemieckiego Majdanek w Lublinie.

Jesień w Kołobrzegu wita gości plakatamiinformującymi o retrospektywnej wystawiemalarstwa Stanisława Mazusia pt. „W obroniepiękna”.WGaleriiSztukiWspółczesnej,mieszącej się

Stulecia minęły, znowunad twoim brzegiem stoimy. Byliśmy tu i będziemy.W XX rocznicę powstania Ludowego WojskaPolskiego, październik 1963.

Sztuka

w miejskim ratuszu, pokazano liczne prace dawne inajnowsze artysty, który w 1958 r. ukończył liceumplastyczne w Zamościu. Urodził się 7 listopada1940 r. w Lublinie. Dyplom w zakresie malarstwauzyskał w 1967 r. w Akademii Sztuk Pięknych wWarszawie. Od 50 lat wystawia swoje prace w kraju iza granicą. Z czasów lubelskich na wystawie możnabyło zobaczyć m.in. olej pt. „Piaskarze toruńscy” (z1957 r.). Na wielu obrazach obecne są motywyzaczerpnięte z lubelskiej, roztoczańskiej wsi (plonpleneru w Zwierzyńcu). W pracach najnowszych, zostatniego pięciolecia, dominują przede wszystkimpejzaże górskie i morskie, wszystkie dużegoformatu (100x140 cm). Są też martwe natury iznakomite autoportrety (człowiek z brodą, często wfantazyjnym kapeluszu). Mazuś w swoimmalarstwie daje upust emocjom. Jest z ducha i okaromantykiem. Szczególnie eksperymentujekolorem białym, który przechodzi w mgielnąszarość lub morską czerń. Nie rezygnuje zwszechobecnego we wcześniejszych obrazachbrązu i jego odcieni. Mazuś o swoim malowaniumówi:

(…)

(…)

(z wypowiedzimalarza podczas otwarcia wystawy i słowadrukowanego w katalogu ekspozycji). Wystawaczynna byłaod10 październikado 8 listopada2009 r.

Kołobrzescy malarze wystawiają swojeprace także w Regionalnym Centrum Kultury -okazałym budynku ze szkła i stali, ciąglerozbudowywanym. Tu rozmawiam z odpowie-dzialną za imprezy panią Violettą Kowalską.Sugeruje mi, abym zainteresował się takżemiejscowym środowiskiem literackim. Właśniegości prezesa Stowarzyszenia KołobrzeskichPoetów, członka Związku Literatów Polskich, p.Eugeniusza Koźmińskiego, z którym omawiaprogram jubileuszu 10-lecia dzia łalnościStowarzyszenia.

Swoimi obrazami pragnę wzruszać,uspokajać i pobudzać do refleksji. Należę domalarzy, którzy nie wstydzą się uczuciowościUważam, że właśnie teraz należy zachować mocnosceptyczny dystans do wszystkich modnych, araczej tandetnych, kostniejących „kanonównowego”. Bo to, co się dzieje jest najczęściejwymierzone przeciw wszystkiemu co piękne, cokunsztowne, co dobre i wielkie. Odnajmłodszych lat obcowałem z pięknemLubelszczyzny. Dorastałem wśród łanów zbóż, zchabrami, rumiankami i kąkolami, wąwozami,pachnącą gryką, niebieskim lnem, pooranymiścierniskami, rosochatymi wierzbami, torfowiskamii łąkami zamkniętymi po błękitny horyzont. ToPiękno było wielokrotnie motywem i natchnieniemdla kilku tysięcy obrazów. To wszystko urastało wwizjach do symbolu nieprzemijających wartości,takich jak ziemia, ogień, woda

Page 75: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Kultura Kultura

73

Literatura

Kołobrzeg ma swoje środowisko literackie.Tworzą go głównie poeci różnych pokoleń, znani zlicznych publikacji książkowych i prasowych.Nazwiska Piotra Bednarskiego, EugeniuszaKoźmińskiego, Jana Lechowskiego (debiutował w1962 r. w lubelskiej „Kamenie”), MichałaFilipowskiego, Marcina Niedźwiadka, Ireny Sawicz,Ewy Matyjaszczyk, Elżbiety Niedźwiadek (studiapolonistyczne na UMCS), Aliny K. Bratuś, BeatyMieczkowskiej-Miśtak, Rafała Sienkiewicza,Wiesława Uptasa - znane są z wielu publikacji, a totylko niektóre „kołobrzeskie” nazwiska. Wszyscywymienieni mają wydane książki poetyckie. Jakoczłonkowie Stowarzyszenia Kołobrzeskich Poetów,regularnie spotykają się na wieczorach poetyckich idyskusyjnych, m.in. w kawiarni „Pożegnanie zAfryką” (w piwnicy jednego z pięknie odrestauro-wanych domów na Starym Mieście). Są teżwspółwydawcami bardzo ciekawej jednodniówki pt.„Herbert iada” (z 10 września 2009 r.).Wielostronicowa publikacja dużego formatuzawiera m.in. teksty członków rodziny Herberta,liczne nieznane zdjęcia poety, eseje poświęconejego twórczości, wiersze członków StowarzyszeniaPoetów. Publikacja zrealizowana została z okazji XOgólnopolskiego Przeglądu Twórczości ZbigniewaHerberta w Kołobrzegu). Herbert niewątpliwiepatronuje tutejszym poetom, a miasto Kołobrzeg „zdumą nosi miano stolicy poezji autora Pana Cogito”- jak zapewnia Jacek Pechman, redaktorjednodniówki.

Członkowie Stowarzyszenia KołobrzeskichPoetów są wydawcami almanachu (rocznika) pt.„Wokół słowa. Filozofia, Poezja, Publicystyka,Malarstwo”. Ukazały się dotychczas cztery tomy, aw nich m.in. eseje o Norwidzie, Bursie, Różewiczu,Baczyńskim, Herbercie… Wśród autorów - znanenazwiska, m.in. Czesław Kuriata, Piotr Bednarski,Wojciech Czaplewski, Ludmiła Janusewicz,Eugeniusz Koźmiński, Anatol Pulman, JacekTrznadel, Kazimierz M. Ujazdowski, Jerzy Żelazny.

O innych almanachach i pismach tylkomożna tu wspomnieć, a więc almanach „Wśródkołobrzeskich poetów” (ze wstępem KrzysztofaGąsiorowskiego, 2000) „Latarnia morska” (12numerów), „54 równoleżnik” (2004), „Morze i Miłość”(2005). Do lat siedemdziesiątych działała tu grupaliteracka „Reda”, później „Kołobrzeski Salon Poezjii Piosenki Literackiej”.

Prezes Stowarzyszenia KołobrzeskichPoetów p. Eugeniusz Koźmiński pokazuje odbitkikorektowe kolejnego, jubileuszowego almanachupoetyckiego. Wspólnie zastanawiamy się nad jegotytułem. Może najlepszy będzie „Mierzyć się zesłowem…”? Rzecz jeszcze do przedyskutowania zpoetami. Powinien ukazać się w grudniu 2009 r.(„pod choinkę”).

Niejeden oddział Związku LiteratówPolskich może pozazdrościć inicjatywy i aktywnościkolegom z Kołobrzegu…

Kto dziś pamięta o Maxie Regerze?Kołobrzeg pamięta. Max Reger (1873-1916) byłniemieckim kompozytorem, który większośćkrótkiego życia (zmarł, mając 43 lata) spędził wMonachium i Lipsku, ale w Kołobrzegu takżemieszkał. Tu był organistą w katedrze i poznałwybrankę swojego życia. Uprawiał muzykękameralną, organową, w swoim dorobku ma takżepoematy symfoniczne (kto wie, czy niekomponowane w Kołobrzegu?). Jego kompozycjeutrzymane są w konwencji neoromantycznejzgodnej z duchem epoki. Wyróżniają się łagodną,melodyjną tonacją.

W dniach 17 października - 14 listopada2009 odbyły się II Kołobrzeskie Dni MuzykiKameralnej im. Maxa Regera. Plakaty w redakcjipolsko-niemieckiej informowały o koncertach wbazylice i auli ratuszowej. Każdy z pięciu koncertówbył wydarzeniem muzycznym granym w polsko-niemieckiej obsadzie, przy pełnej widowni.Szczególnie zapisał się w pamięci słuchaczykoncert pt. „Reger i muzyka żydowska”(24.10.2009). Jak wszystkie koncerty, tak i tenrozpoczęto od kompozycji Regera, w drugiej częścimłodzi muzycy z Koszalina (Freylachs Ensemble)grali żydowską muzykę obyczajową, takżeweselną, klezmerską, pochodzącą z EuropyWschodniej - od Warszawy po Kijów i Karpaty.Muzyka ta znakomicie współistnieje z lirycznymi,nastrojowymi opisami przyrody, z wyciszonymtonem emocjonalnym narracji Stanis ławaVincenza, autora m.in. „Na wysokiej połoninie”.Kompozycje Regera i obyczajowa muzykażydowska interesująco dopełniają narracjęVincenza. Przeciwnie, noblista Icchok BaszewisSinger spod Biłgoraja jest w swojej prozie częstoagresywny, czasem wulgarny i nie jest partneremdla pięknej, lirycznej muzyki żydowskiej.

Jak w całej Polsce, tak i w Kołobrzegu dnia 1i 2 listopada na cmentarzach i przed pomnikamioraz tablicami pamięci zapłonęły liczne znicze. Wdzień Wszystkich Świętych od wczesnego rankapracownicy samorządu rozwozili samochodamiznicze i kwiaty. Indywidualni przechodnie dostawialiswoje. Płonące lampiony, białe chryzantemyświadczyły o żywej zbiorowej pamięci o tych, którzyodeszli. Miasto i cmentarze przypominały ogrody.

Muzyka

Pamięć i pożegnania

Page 76: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Kultura Reportaż

74

Także ten symboliczny, z kilkoma macewamii gwiazdą Dawida usypaną z białych kamieni tonąłw blasku świateł i kwiatach. Cmentarz żydowskizostał zniszczony przez Niemców, a całakołobrzeska społeczność żydowska - wymordowa-na w 1942 r. Piękna, słoneczna pogoda sprzyjałalicznym odwiedzinom, także na wojskowej częścikołobrzeskiego cmentarza. Od centrum miasta docmentarza jest kilka kilometrów, ale samochodymiejskiej komunikacji spisywały się znakomicie.Najwięcej ludzi gromadziło się przy zbiorowychmogiłach żołnierzy polskich i sowieckich, grobachczęsto bezimiennych, przy pomnikach, chociażbytakich jak ten z napisem: „Pamięci żołnierzypoległych pod Lenino i Monte Cassino”. Kwiatyi znicze nieustannie ustawiano na żołnierskichmogiłach 18- 20-letnich chłopców różnych wyznań,różnych narodowości, a przede wszystkim tych zWileńszczyzny, Grodna, Wołynia, Lwowa i Podola,którzy przyszli tu z Pierwszą Armią WojskaPolskiego.

Wieczorem, tuż nad brzegiem morza wwielu miejscach także płonęły świece, nocąsprawiało to niesamowite wrażenie, ale najwięcejich było przy tablicach wmurowanych w bastionlatarni morskiej. W granitowych płytach utrwalononazwiska i daty „tych, co nie wrócili z morza”…

Kołobrzeg wzywa, Kołobrzeg zaprasza. Napożegnanie otrzymuję od poety EugeniuszaKoźmińskiego kilka niedrukowanych jego wierszy.Ten czytany 6 listopada 2009 r. podczaskołobrzeskich „poetyckich zaduszek” jest jak pointado moich spotkań i rozmów:

Waldemar Michalski

Kołobrzeg, dn. 8 X - 7 XI 2009 r.

Wysoki wiatr przed nami. Wilgoćwspina się na wydmę jak choroba,jak śmierć. Nic tu nie zależy od nas,zupełnie nic. Drzewa przedzierają sięprzez park z wysiłkiem, niczym kelnerw restauracji, a żywioł je ogarnia,pochłania. Nic tu nie zależy od nas,małych, ogłuszonych łoskotem morza,dudniącego na wielkich organach,w kanałach muszli, kamiennym zmierzchu,niepomnych, że granie brzmi bardzożałobnie.

Utkani na wydmie pomiędzy drzewami,ciągle niegotowi na najdalszą podróż,słuchamy szelestu serc, które tonąw wilgoci,coraz głębiej i głębiej.

Opisana w 2(8) numerze ,mieścinka Bishop Hill oraz niefortunne losy jejmieszkańców, nie były głównym zamierzeniempamiętnego majowego weekendu, który zbiegł się zamerykańskim Świętem Pamięci o Zmarłych.Znanym też (co brzmi nieco egzotycznie w polskimprzekładzie) jako Dzień Wieńczenia Grobów. Wzamian Święto Pracy, obchodzi się tutaj akuratjesienią.

Bishop Hill odwiedzamy więc tylko dlatego,że znajduje się blisko przemierzanej trasy wkierunku zachodniej granicy stanu Illinois. Mapyinformują drobnym druczkiem, że jest to miejscehistoryczne, informacje potwierdza Internet i lokal-na biblioteka. To bezsporny sygnał, że wstąpić tamwarto i okazuje się, że faktycznie, bo dopiero będącna miejscu dowiadujemy się między innymi, żewspólny komunalny dom mieszkalny, zbudowanyrękami mieszkańców, na dodatek - z cegływyprodukowanej przez nich samych, był na tamteczasy największym murowanym budynkiemmieszkalnym na zachód od Chicago. Wyjeżdżając zBishop Hill do kolejnego miasta, głównego celunaszej eskapady, nie zdawałem sobie sprawy jakwiele podobnych zdarzeń, chociaż zupełnieprzypadkowych, będzie łączy ło te dwiemiejscowości, których mieszkańcy zapewne nigdysię nawet nie spotkali.

Kiedy w 1846 roku Jansson z grupkąwiernych sobie towarzyszy przybyli na miejscedzisiejszego Bishop Hill, które było przysłowiowym„Nigdzie” na prerii, szykowali się do przetrwania, jaksię wkrótce okazało, srogiej zimy. Tego samegoroku Ameryka rozpoczęła, którąś ze swoich wojen.Wielkopolanie ponieśli klęskę w jednym z nie-podległościowych zrywów. A w Woli Okrzejskiejprzyszedł na świat Henryk Sienkiewicz, który jaknikt rozsławił imię Krasnegostawu, za co otrzymał wdowód szczerej niewdzięczności maleńką,peryferyjną uliczkę, nazwaną jego imieniem.

Niegdyś na pokonanie dystansu dzielącegooba miasta, jeździec potrzebowałby dwóch dni. My,po nocy spędzonej na kempingu, już sobotnimprzedpołudniem byliśmy na miejscu. Miasteczkoznacznie większe od poprzedniego, o dziwniebrzmiącej nawet dla samych Amerykanów - bohebrajskiej - nazwie, która w dosłownymtłumaczeniu znaczy „Przepiękne Miejsce”, a woryginalnej pisowni brzmi: „Nauvoo”. Nauvoo wokresie swojego rozkwitu, było najdynamiczniejrozwijającą się, po Chicago, miejscowością wstanie Illinois.

Nestora

Wojtek Miężał

Nauvoo - miasto mormonów

Page 77: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Reportaż Reportaż

75

Nie jest moją intencją zagłębianie się wtematy dotyczące zawiłości jakiejkolwiek religii.Postaram się jedynie opisać wrażenia i odczuciawyniesione z dwuipółdniowego pobytu wśródmormonów, i w dużym skrócie przypomniećwybrane fakty historyczne związane z ichwyznaniem, miasteczkiem Nauvoo i exodusem zroku 1846, którego finałem była długa i dla wielu znich tragiczna wędrówka, a której kres na środkusurowej pustyni zaznacza dzisiaj piękne Salt LakeCity.

Zatrzymujemy się, jak zwykle w naszychpodróżach, na kempingu. Tutejszy podlegazarządowi parków stanowych, co gwarantujeporządek, bezpieczeństwo, ciszę i natryski z ciepłąwodą. Zlokalizowany jest naprzeciwko odre-staurowanej i otwartej dla wszystkich części byłejosady, która w roku 1845 liczyła już 12 000 osób,nie licząc mieszkańców najbliższej okolicy. Dlaporównania - populacja Chicago w tym samym rokuwynosiła 15 000 mieszkańców. Ziemia zostałapodzielona, tak aby każdy mógł być posiadaczemdziałki o powierzchni jednego akra (0,4 ha).Zabudowę stanowiły domy w większościmurowane, na które budulec dostarczała własnacegielnia. Chociaż przejazd przez obecną część

miasta zamieszkałego przez niemormonów niezaskakuje niczym szczególnym i niewiele różni sięod innych miasteczek stanu Illinois, o tyle wyglądhistorycznej jego części, od chwili wkroczenia na jejschludne, zachowane w doskonałym stanie i za-dbane uliczki, pozwala dostrzec rękę dobregogospodarza i organizatora.

Przypadek sprawia, że pierwszym obiek-tem, przy którym zatrzymujemy się są zabudowaniapołożone nad samą wodą, z widokiem na wysokiprzeciwległy brzeg, należący już do stanu Iowa.Oddziela nas od niego, „królowa amerykańskichrzek”, „dostojna” jak mówili o niej dawni kowboje,Missisipi. Zwiedzamy obejście rodziny JosephaSmitha, założyciela ruchu mormonów i proroka, jakokreślają go współwyznawcy. Stary, piętrowy, zpoczątków XIX w. dom, który Smith odkupił odpoprzedniego osadnika, zbudowany został zsolidnych, ciosanych bali. W miarę upływu czasu,dobudowano nowe części oraz letnią kuchnię.Sukcesywnie powiększano go z uwagi na rosnącąl i c z b ę z a t r z y m u j ą c y c h s i ę p r z y b y s z yzainteresowanych wstąpieniem do grupywyznawców nowej religii. Obecnie wszystko jeststarannie odrestaurowane, łącznie z sąsiadującymrodzinnym cmentarzykiem. W centralnym jegomiejscu, okazała płyta zaznacza miejsce pochówkuJosepha i jego żony Emmy oraz brata Hyrum. Obok- następne groby bliskiej rodziny: rodzicówJosepha, jego dzieci i członków następnychpokoleń. Stamtąd jedziemy, i słusznie, do centruminformacyjnego, bo okazuje się że jednak od tegomiejsca powinniśmy rozpocząć poznawaniebliższych szczegółów związanych z osadą, jejmieszkańcami i religią, której się oddali.

Page 78: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Reportaż Reportaż

76

Wnętrze centrum wita wielkim obrazemprzedstawiającym Jezusa wśród swoich uczniówłowiących ryby, a samo wezwanie, pod jakimfunkcjonuje świątynia mormonów może być nielada łamigłówką:

. Wystroju dopełniaimponujących rozmiarów rzeźba przedstawiającaunoszącego się Ojca i Syna, a u Ich stóp -klęczącego Josepha Smitha. Ta scena miała miećmiejsce w latach wczesnej młodości Josepha,kiedy podczas jednej z jego wędrówek w leśnemiejsca odosobnienia, podczas gorliwych modlitwdostąpił połączenia z Bogiem i otrzymałszczegółowe sugestie dotyczące misji stworzenianowego kościoła. Obok, w gablocie oglądamy

kopie złotych płytek z wyrytymi zaszyfrowanymiwskazówkami dla przyszłego proroka. Posłańcem,który miał wskazać miejsce ukrycia przekazówzapisanych w złocie, był Anioł Moroni,przedstawiany z uniesioną długą trąbką iumieszczany na szczytach wież wszystkichkościołów mormonów.

Kościół Jezusa ChrystusaŚwiętych w Dniach Ostatnich

dopełnia recepcja z miłą i kompetentną obsługą, jakrównież grupa ochotników wykonujących w ramachswojej misji role przewodników i tłumaczy, zawszesłużących dobrą radą. Zarówno centrum jak iodwiedzane przez nas później miejsca, cechujedoskonała organizacja, ład i brak cechprzypadkowości. Nigdzie nie spotkaliśmy się zprośbą ani sugestią o jakikolwiek datek pieniężny,czy chociażby skarbonką w zamian za wieleatrakcji, jakich mogliśmy doświadczyć. Poestetycznych wrażeniach wyniesionych z wystawyprac artystów malarzy, rzeźbiarzy i starychfotografii, mamy okazję obejrzeć ponadgodzinny,zrealizowany bardzo profesjonalnie film o życiuJosepha Smitha, jego najbliższej rodziny iważniejszych, a w wielu przypadkach tragicznychwydarzeniach z początków historii kościołamormonów.

S a l a g ł ó w n acentrum informacyj-nego mieści dużychrozmiarów makietęmiasteczka Nauvoosprzed 1846 roku. Wdwu przeciwległychskrzydłach budynkuznajdują się kilkuset-osobowe sale widowi-skowe, wyposażone wsceny i pełnowymia-rowe panoramiczneekrany kinowe. Całości

Z głównym budynkiem sąsiaduje staranniezadbany park. Poświęcony jest kobiecie i jejżyciowej roli, a więc przede wszystkim matce.Wśród kwiatów umieszczone zostały ciekawe i gu-stowne rzeźby, a dopełnieniem ich stała sięsubtelna muzyka instrumentalna wydobywająca sięz ukrytych wśród zieleni głośników. Duże placeparkingowe wypełnione są autami z tablicamirejestracyjnymi wielu, nawet odległych stanów.Podczas długich weekendów, takich jak właśnieten, ma miejsce wiele atrakcji artystycznych orazspotkań naukowych. Tuż po seansie filmowym,chwila w parku i już możemy oglądać barwnewidowisko sceniczne, w wykonaniu dużej grupymłodych artystów. Przedstawienie z gatunkumusical, grają z zaangażowaniem i kunsztem. Dajesię zauważyć, że sztuka, zainteresowaniaartystyczne i praca w zespołach odgrywają ważnąrolę w życiu tej społeczności. Wielu młodych ludziwystępujących w rolach teatralnych, rozpoznajemypóźniej wśród członków orkiestry dętej, która umilaczas zwiedzającym, przemierzając ulice miastecz-ka w specjalnie dla nich przygotowanym wagoniku

Page 79: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Reportaż Reportaż

77

zaprzężonym w dorodne konie. Inne zaprzęgip rzypomina ją cha rak te rys t yczne wozy„Conestoga”, jakimi pionierzy poruszali się przezbezkresne terytoria. Dzisiaj dowożą turystów do po-

nad trzydziestu odrestaurowanych domów, wktórych kiedyś mieściły się przydomowe zakładzikirzemieślnicze czy miejsca użyteczności publicznej.Nadchodzi późne popołudnie. Na widowni teatru nawolnym powietrzu zaczyna brakować miejscsiedzących. Jak poprzednio, zastajemy tutaj dużąprofesjonalną scenę, wysokiej klasy nagłośnienie icałą baterię reflektorów. Występy trwają dopóźnych godzin nocnych, a rozpoczynają jenajmłodsi. W wykonanych przez siebie chwilęw c z e ś n i e j p a p i e r o w y c h c z a p e c z k a c h ,wprowadzani są przez swojego niepełno-sprawnego rówieśnika. Chłopiec, oddając się roliwodzireja tej wesołej czeredy, ma czas nazapomnienie o swoich problemach. Spontaniczneprzemarsze pełnych wigoru dzieciaków stanowiąwitalny przedsmak następnych atrakcji. Jakopierwsza występuje ponaddziesięcioosobowafamilia z Hawajów, która pod kierownictwem głowyrodziny prezentuje egzotyczny folklor - od pieśnii tańców hula, do niebezpiecznych, ale niezwyklewidowiskowych, szczególnie wraz z nadchodzą-cym zmierzchem, tańców ekwilibrystycznych zpłonącymi pochodniami. Prezentują się soliści i ca-

łe grupy artystów amatorów. Koncerty wieńczy miłyakcent związany z dniem pamięci o tych, którzyodeszli. Na scenę zaproszeni zostają byli żołnierzeróżnych formacji amerykańskich sił zbrojnych,których - jak się okazuje - jest spora grupa nawidowni, jak i wśród samych mormonów.

Po wieczornych występach scenicznych,zostajemy zaproszeni przez małżeństwo emery-towanych farmerów ze stanu Idaho, którzy - jak i po-została załoga obsługi historycznego miasteczka -wykonują swoją pracę w ramach misji absolutnieochotniczo czyli mówiąc ładniej w polskiejnowomowie - są wolontariuszami. Pokrywająrównież koszty swojego utrzymania z własnychfunduszy. Są hodowcami rasowych koni, o którychz pasją i znajomością tematu opowiada pan domu.To jeszcze jego babka spotkała na ulicynorweskiego Oslo misjonarza mormonów i przy-stąpiła do nich. Pani domu umila nam czasspotkania solową grą na pianinie i śpiewem.

Część artystów biorących udział wprzedstawieniach następnego dnia udaje się zkoncertem dla mieszkańców oddalonego okilkadziesiąt mil w dół rzeki miasteczka Quincy.Tego samego, które kilkakrotnie wymienia w swoichksiążkach Samuel Langhorne Clemens. Przed latymały jeszcze Samuel, pomimo że mieszkał właśniedość blisko Quincy, a niewiele dalej od położonegona północ Nauvoo, był zbyt młodym, abyinteresować się losem mormonów, później zaś -zbyt zajęty robieniem psikusów wraz z bandąkolegów, małych urwisów, aby słuchać komentarzycioci Polly o tym, co działo się w górę Missisipi. Za tow kilkanaście lat później, jako posiadacz licencji,która pozwalała mu pilotować parostatki na 3 000-kilometrowym odcinku Missisipi, na pewno zatrzy-mywał się w przybrzeżnych portach rzecznych,miasteczkach takich jak Hannibal, Quincy, Warsawczy Nauvoo. Ale wtedy mormonów już tam nie było,a Samuel nosił już nazwisko Mark Twain.

Page 80: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Reportaż Reportaż

78

Niedziela następnego dnia okazuje się byćzbyt krotka, aby obejrzeć wszystkie z udo-stępnionych dla zwiedzających je miejsc, jak naprzykład: piekarnia, drukarnia, kuźnia czy zakładdoskonałego rusznikarza. W dużym pawilonieodbywają się pokazy rzemieślników, podczasktórych - jak w wielu z amerykańskich muzeów - sązaaranżowane miejsca przede wszystkim dlazwiedzających je dzieci, które i tutaj mogą braćbezpośredni udział przy na przykład produkcjisznurów. Tutaj też demonstrowane są sztukihaftowania, bednarstwa, kołodziejstwa, przę-dzenia, pieczenia chleba czy domowego wyrobuświec, bez których w tamtych czasach ani rusz pozmroku.

W trakcie zwiedzania poszczególnych,często od siebie dość oddalonych miejsc, wpewnym momencie natrafiamy na budowlę -rotundę położoną nad samym brzegiem Missisipi.Ściany wewnątrz jej zapełnione są rzędaminazwisk, zaś obok budynku stoi pomnikprzedstawiający braci Smith zapatrzonych wprzeciwległy brzeg rzeki. Tutaj kończy się ulicaParley. My zaś jedziemy szukać dalszych informacjidotyczących osoby noszącej jedno z nazwisk, jakieznaleźliśmy na ścianie rotundy. Natrafiamy na„biuro poszukiwań” służące radą i pomocą wodszukiwaniu danych genealogicznych byłychmieszkańców Nauvoo. Podajemy nazwisko i poniedługim czasie dostajemy płytkę CD z dośćjednak skąpymi informacjami, oraz mapkęmiasteczka sprzed 1846 roku z zaznaczonymmiejscem parceli, na której stał jego dom. Towłaśnie wtedy, przy okazji tych poszukiwań,natrafiamy na pozostałości byłej kopalni kamieniado budowy pierwszej świątyni. Na temat jego osobyznalazłem nieco więcej informacji dopiero popowrocie do domu, ale wciąż są one niepełne.

Joseph Smith urodził się i wychował naWschodnim Wybrzeżu, tam też rozpoczęła sięhistoria ruchu mormonów. Z grupą swoichwyznawców opuścił stany „Nowej Anglii”,posuwając się na zachód w poszukiwaniu ziemiobiecanej. Do grupy ciągle dołączali kolejni chętniprzystąpienia do czegoś nowego, obiecującegoszczególne doznania, perspektywy, sukcesy, awszystko dzięki religii głoszonej przez Josepha i je-

go współtowarzyszy pełniących posłannictwoapostolskie. W swojej wędrówce dotarli dozachodnich granic stanu Missouri - jednego z trzechwówczas stanów wysuniętych poza rzekę Missisipi.Dumne hasła Ameryki, głoszące przede wszystkimo prawie do wolności wyznania jakiejkolwiek religii,wykazują swoje braki. Ktoś w nich pewniezapomniał dopisać: „Nie dotyczy mormonów”.Zdarzały się więc dość częste przypadki atakówskierowanych przeciwko tej społeczności,dochodziło do potyczek z użyciem broni, prowokacjii wreszcie aresztowań.

W efekcie zostali brutalnie wygnani zniewolniczego w tym czasie Missouri. Wracając naWschód, napotkali po drugiej stronie rzeki Missisipi,leżącą w granicach stanu Illinois, małą mieścinę.Tymczasem nadchodziła zima. Mimo uprzedzeńi aktów wrogości ze strony sporej liczby ludzi,mieszkańcy małego Quincy, poruszeni wiadomo-ścią o tak podłym i brutalnym potraktowaniumormonów, otworzyli drzwi swoich domów,przyjmując pod dach około pięć tysięcy błąkającychsię nieszczęśników.

Obecna zabudowa historycznego dystryktujest rekonstrukcją rozpoczętą w latach pięć-dziesiątych dwudziestego wieku przez potomkajednego z pierwszych osadników. Budynkiodbudowywane były na miejscach starychfundamentów, których pozostałości w oryginalnejformie w wielu miejscach udostępnione są dlazwiedzających, a kształt i forma domówpozostawione w zgodzie z ich pierwowzorem.

Początki powstawania miasta nie były taksympatyczne jak jego nazwa. Miejsce położone wdużym zakolu wielkiej rzeki, było niczym innym jakogromnym bagnistym rozlewiskiem zawalonymkłodami drzew od tysięcy lat nanoszonych podczaswiosennych powodzi. Zabrali się więc na początek zcharakterystycznym dla nich uporem, rozpoczy-nając od osuszania pól poprzez wykopaniekanałów, usunięcia kłód drzew i podniesieniaterenu. Pierwsze lata okupione zostały ofiaramiśmiertelnymi w ludziach, z których spora częśćdoświadczyła plagi malarii, wywołanej przezkomary z nadrzecznych bagien. Jednak miastorosło i z miesiąca na miesiąc przybywało starannieprzemyślanej zabudowy, która z jednej stronystawała się satysfakcją dla jej twórców, z drugiej zaś- magnesem przyciągającym następnych chętnychdo przystąpienia w szeregi dobrze zorganizowanej,coraz mniej zależnej od zewnętrznego światawspólnoty.

Wraz z posuwającą się budową domówi warsztatów rzemieślniczych, mormoni przystępujądo budowy wielce okazałej świątyni. Każdy zmężczyzn deklaruje ochotniczą pracę na rzecz tegodzieła w co dziesiąty dzień. Kobiety zaś, opróczcodziennych zajęć domowych i czasu na

Page 81: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Reportaż Reportaż

79

wychowanie dzieci, podejmują się szycia ubrań dlaswoich robotników.

Spore pokłady kamienia do wykonania zniego dużego rozmiaru starannie ociosanychbloków, z których powstanie konstrukcja, zostająodkryte nieopodal rzeki. Na dzisiejsze pozostałościdawnej kopalni natrafiamy przy okazji szukaniapolskiego akcentu, do którego powrócę niecopóźniej. Kopalnia obecnie jest częściowo zalanawodą, ale jej głębokość i obszar, jaki zajmowałamówią jak ogromną pracę musieli włożyć ówcześniludzie, aby wydobyć te skały na powierzchnię,obrobić je i przewieźć przy pomocy koni na dośćodlegle i usytuowane na wzgórzu miejsce. Drewnopotrzebne do konstrukcji spławiane było zodległych od Nauvoo lasów środkowego Wisconsinrzekami Black i Missisipi. I tutaj znowu dochodzirodzimy akcent - bo akurat z okolic miejscowościLublin w Wisconsin.

Powstająca świątynia nowej religii,widoczny postęp w niemal wszystkich dziedzinachżycia nowej osady, dobrze wyszkolona iwyposażona, dwutysięczna armia uzbrojonychochotników, ciągle rosnąca liczba chętnychdołączenia do wspólnoty znajduje równieżoponentów. Głównym propagatorem ruchuantymormońskiego jest wydawca gazety „WarsawSignal”, mającej swoją redakcję w małymmiasteczku leżącym w dół rzeki Missisipi,miasteczku o swojskiej znów nazwie, a mianowicieWarsaw.

Wydawca Thomas C. Sharp w zamie-szczanych coraz częściej artykułach o anty-mormońskiej treści nawołuje swoich czytelników dorozprawienia się z rosnącą w siłę konkurencją,osiągającą coraz większe sukcesy. Redaktor Sharpzyskał sobie dużą grupę stanowych i lokalnychpolityków, słusznie czujących zagrożenie dlawłasnych pozycji. Prawie trzynaście tysięcy ludzi wdobrze zorganizowanej społeczności, czyniło z nichniezwykle poważną konkurencję jako elektorat wwyborach, z prezydenckimi włącznie. A o takąpozycję rozpoczął właśnie swoją wstępnąkampanię wyborczą Joseph Smith.

Ten młody przywódca, który oprócznaczelnego miejsca w nowo utworzonym przez

siebie Kościele, zajmujący główną w nim pozycję,obejmuje również stanowisko burmistrza miastaNauvoo, stanowisko generała w dowodzonej przezsiebie armii zmilitaryzowanych ochotników, szefalokalnego sądu, a na dodatek, proponuje w swoichtezach wyborczych na stanowisko prezydenckie,miedzy innymi wolność dla czarnoskórychniewolników na wiele lat zanim uczynił to AbrahamLincoln.

W międzyczasie, oprócz coraz częstszychkonfliktów prowokowanych przez podburzoneprzez Sharpa bandy spoza miasteczka, dochodzirównież do kłótni w samym środowisku mormonów.Znajduje się grupa ludzi nieakceptująca wszystkichpostanowień Smitha i jego najbliższych. Odradzająsię zadawnione problemy, które miały miejsce kilkalat wcześniej, kiedy Joseph i jego ludzie weszli wkonflikt z prawem, będąc jeszcze w stanie Missouri.Wszystko to doprowadza do tego, że lokalnewładze wzywają go do stawienia się wobec nich.Joseph wraz z bratem Hyrum i kilkomatowarzyszami udają się do oddalonego okilkadziesiąt mil miasteczka Carthage, gdziezostają umieszczeni w lokalnym areszcie, abyoczekiwać na podjęcie decyzji przez bardzonieprzychylnych im przedstawicieli tamtejszychwładz. Wieczorem do budynku aresztu, któryzajmuje jedno z pomieszczeń na piętrze (resztę zaśstanowi mieszkanie dla strażnika i jego rodziny),wdziera się uzbrojona banda lokalnych wrogówmormonów.

W czasie strzelaniny, od kul napastnikówginie czterdziestoczteroletni Hyrum i pięć latmłodszy od niego Joseph. Po ich śmierciprzywództwo nad miastem i mormonami obejmujejeden z pierwszych współtowarzyszy Smitha -Brigham Young. Pomimo tragedii, jaka dotknęłagrupę, i sporadycznych konfliktów wewnętrznych,wciąż posuwają się prace przy wznoszeniuświątyni, tylko życie mieszkańców osady staje sięcoraz bardziej uciążliwe z powodu narastającychaktów nienawiści wobec nich, prowokowanychprzez okolicznych mieszkańców, którzy dopu-szczają się również aktów wandalizmu na nowopowstającej budowli. Przypadki te są coraz bardziejczytelnym sygnałem do podjęcia działań przeciwkonastępnej, kto wie czy nie na większą skalę,tragedii. Tym bardziej, że władze stanowe i lokalnenie przejawiają żadnego zainteresowanianarastającym terrorem, jaki spotyka mormonów.

Po krótkich przygotowaniach na ulicyParley, biegnącej wprost do skutej w tym czasielodem rzeki, ustawia się coraz dłuższy rząd wozówzapełnionych ludźmi i najpotrzebniejszymdobytkiem.

Zaczyna się długi i dla wielu znówtragiczny exodus.

wojtek

Zdjęcia z wyprawy do Nauvoo można znaleźć na stronie:http://picasaweb.google.com/sumwodny/NauvooNESTOR?authkey=Gv1sRgCI2QivK70N7_Yg&feat=email#

Page 82: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Poezja Poezja

80

Aleksander Bernat

DO

Z silniejszym tchnieniem

- Lucynie. Dobrze że jesteś.Porannie.Zawsze.

Miłość to człowiek niedokończony

Alex

Od prawie dawnaMoże od lat jesteś moją miłościąOszołomieniem tylu wyczekiwańJuż nie może zużyć się ani ostygnąćNawet to co wygląda naszego rozstaniaI z wolna nas zwyciężaNawet to czego nie znamyI wszystkie zniknięcia i powroty

Zamknięta jak okiennica z bukszpanuSzczelna jak nadzieja ostatniaJesteś naszym górskim łańcuchemOtwartym blaskiemTam nad doliną CarminianoDoliną ArnoDokąd chcę Cię zabrać

Zamawiam nadzieję O moja znękanaKażde z nas otrzymaCzęść tajemnicy wzajemnejNigdy jej nigdy nie trwońmyA ból co przypływa skądinądOddzieli się od wszystkiego

Znajdę swoją drogę słoneczną

By rozpocząćCzy też oczy przymknąćI zatopić się w cichympocałunku dnia…

- Lucynie

KochanieZ silniejszym tchnieniem wiatruI lampą mniej przyćmionąZnajdziemy wreszcie postójGdzie noc powie PrzechodźcieI pod zgaszonym niebem dniaPojmiemy że to prawda

Posłuszna ziemio w objęciachKwietniowej pory

Drzewa rozkwitająNurt rzeki łagodniejeGłębia nieba błękitnaTo co tam lśni w oddali to…Miłość ma swoje zapatrzenieSpokojnie oddycham w Twojej przestrzeniZostań więcTak do świtu

Co to jest tęcza PaniePierścień biedaków AleksandrzeBo pacierza jak brudu za paznokciemA świętych jak na lekarstwoA modlitwa dawno już nieobecnaA cienie tak pobożne że aż plączą nogiWszystko przeminie różańcem porankaKiedy kogut świtu zapiejeA łąka za oknem wielka abstrakcja lataUleci w jesieńWieczorem poeta koniuszkami palcówPrzywoła modlitwę śpiesząc do kresu nocyI ponagli swe pożegnaniaJeśli los zechce

Szpak przysiądzie na gałęzi w ogrodzieŻeby znaleźć dla niego swe przywitanieGdy wyjmą z pieca chlebJeśli los tak zechce

Wielka abstrakcja

Grafika -Robert Znajomski

Page 83: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Felieton Felieton

81

Uskrzydlony wracam autem jakoby zdalekiej podróży i jadę po naszej, dobrze mi znanejkrainie, i coś niepokojącego obserwuję co jakiśczas za oknem. A to mignie mi czarne monstrumprzy drodze, albo otwiera się dziwnie pustaprzestrzeń, w której powinna stać kapliczka, cozawsze tu była - a teraz nie ma? Zatrzymuję sięi widzę, że te ciemne plamy w pejzażu, toopakowane szczelnie folią krzyże lub figuryprzydrożne na prywatnych posesjach. Te, któreznikły, stały w miejscu publicznym, czyli napaństwowym, więc pewnie musiały być usunięte.Kościół parafialny też jakoś dziwnie wygląda, jakbystracił strzelistość, bo na jego szczycie brakujekrzyża, na dzwonnicy też, a serca dzwonówowinięte jakimiś szmatami i powiązane sznurkiem,aby nie wydały żadnego dźwięku. Czyżbym cofnąłsię w czasie? Takie widoki oglądałem kiedyś zanaszą wschodnią granicą, ale to było jeszcze zaSowietów, za komuny! Co takiego dzieje się teraz?Pora przedświąteczna, a w marketach nie machoinek ani świętych Mikołajów, aniołków też niema. W pracy nikt nie wychyla się z organizacjązakładowego opłatka, aby złożyć sobie okazjo-nalne życzenia. Płyty z kolędami też trudno znaleźćw sprzedaży. Do przygotowania jasełek anichodzenia po kolędzie jakoś nikt się nie sposobi, bonie wolno naruszać innym miru domowego.Napotkany kondukt pogrzebowy w ciszy szybkoprzemyka ukradkiem w stronę cmentarza, bezkrzyża, księdza i chorągwi. Na trumnie zobaczyłemklepsydrę z… własnym imieniem i nazwiskiem.Tego już za wiele. Prawie na bezdechu otwieramoczy i z bijącym sercem, siadam w pościeli. Naszczęście to tylko koszmarny sen. Za oknami budzisię mglisty, jesienny dzień. Na Chełmskiej Górzeodezwał się pierwszy dzwon.

Moja radość z realnej rzeczywistości nietrwała zbyt długo. Przy śniadaniu lubię rzucić okiemna niektóre portale prasowe w Internecie. Czytamoptymistyczne relacje z obchodów rocznicyobalenia muru berlińskiego. Była euforia, szampan,elita europejskich polityków, jakieś kłopotliwe„dyrdymały” z polskiej strony… Czeski prezydentVaclav Klaus złożył długo oczekiwany podpis podunijnym traktatem z Lizbony. W pewnym momenciedocieram do informacji o tym, jak we Włoszechrodzice przez siedem lat walczyli przed sądami „oprawo wychowywania dzieci w zgodzie z własnymiprzekonaniami”, i wreszcie Europejski TrybunałPraw Człowieka w Strasburgu przyznał im rację; żewieszanie krzyży w klasach to naruszenie„wolności religijnej uczniów" i nakazał państwu

Henryk Radej

Wyłom

włoskiemu wypłatę odszkodowania w wysokości 5tysięcy euro za „straty moralne", jakich rzekomodoświadczyli. No to zaczęło się! - myślę sobie. Mójsen zaczyna się sprawdzać. Wyłom w europejskimmurze chrześcijaństwa został dokonany. Tylkopatrzeć, jak runie fala podobnych pozwów wkażdym z unijnych krajów, bo ateistów,muzułmanów i komunistów w nich bez liku, każdegomoże coś zacząć razić i ranić uczuciowo wchrześcijańskiej przestrzeni, zwłaszcza że możnajeszcze na tym nieźle zarobić. Ale, czy to cośnowego? W niektórych krajach księdzu nie wolnopublicznie pokazywać się w sutannie, bo może todrażnić innowierców i niewiernych. Choinki, szopki,śpiewanie kolęd i inne symbole świąteczne też sązakazane, aby nie wzbudzać antagonizmów,zwłaszcza z ateistami. Wiadomo, że zachodniespołeczeństwa w większości są niewierzące: wkrajach skandynawskich wskaźnik ten sięga 90%, wNiemczech 75%. Czy pojawią się pozwy z Polski?Po 1989 r. też były osoby, które podejmowały liczneinterwencje u naszych władz, w sprawie krzyży wszkołach. Obecnie pojawiają się dla nich nowemożliwości i nadzieje. Jak czują się dziś i co myśląabsolwenci i nauczyciele szkół w Miętnemi Włoszczowie, którzy 25 lat temu dali świadectwopokojowej i skutecznej walki o krzyże w swoichklasach?

Z ciekawości sięgam do polskiego KodeksuKarnego z roku 1932 (Kodeks Makarewicza).Rozdział XXVI nosi tytuł: „Przestępstwa przeciwkouczuciom religijnym” i składa się z trzech artykułówo następującej treści:

W przedwojennej Polsce też było wieleróżnych wyznań, jak obecnie. Byli chrześcijanie -katolicy, luteranie, kalwini, prawosławni, greko-katolicy, unici, obrządek ormiański, byli żydzi, bylimuzułmanie, a także ateiści - bo to też jakaś forma„wyznania” antyreligijnego. Żaden z ówczesnychKościołów i wyznań nie protestował przeciwko tymprzepisom. Było jasne dla wszystkich, że zapisy tedotyczą zarówno Boga Chrześcijańskiego jaki Boga Żydowskiego, czy Boga Muzułmańskiego.

Art. 172

Art. 173

Art. 174

Kto publicznie Bogu bluźni,Podlega karze więzienia do lat 5.

Kto publicznie lży lub wyszydza uznane prawniewyznanie lub związek religijny, jego dogmaty,wierzenia lub obrzędy, albo znieważa przedmiotjego czci religijnej lub miejsce przeznaczone dowykonywanie jego obrzędów religijnych,Podlega karze więzienia do lat 3.

Kto złośliwie przeszkadza publicznemu zbio-rowemu wykonywaniu aktu religijnego uznanegoprawnie wyznania lub związku religijnego,Podlega karze aresztu do lat 2.

Page 84: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Felieton Konkurs

82

Państwo szanowało system wartości, jakie niosłyza sobą wszystkie religie. A kiedy przyszła poranajcięższej próby, za takie państwo nie wahali sięoddać życia przedstawiciele tychże różnychwyznań i obrządków - od Westerplatte, Warszawy,aż po Katyń i Monte Cassino.

Jakie wartości połączą Europejczykówniebawem? Czy tylko wspólna waluta, traktatlizboński, wakacje w Egipcie, ta sama stacjatelewizyjna, publiczne odrzucanie znakówreligijnych i wszechobecna tolerancja dla wszelkichodmienności? Osobiście wolałbym, aby nadalłączył nas stół „Ostatniej Wieczerzy” Leonarda daVinci, „Złożenie do grobu" Caravaggia i prosty,przydrożny krzyż, jakich jeszcze wiele międzyBugiem a Odrą. Tych dzieł i tysięcy im podobnychwraz z odniesieniami do historii biblijnych nie da sięzamknąć w najciemniejszym magazynie muze-alnym liberalnej Europy.

Henryk Radej

Przypomni jmy, że Konkurs Poezj iWięziennej zaistniał w 1994 roku za sprawąautorskiego pomys łu Artura Nowosada -ówczesnego wychowawcy Aresztu Śledczego wKrasnymstawie. Wydarzenie to wpisało się już nastałe do kalendarza ogólnopolskich imprezliterackich. Tego roku w skład jury weszli: JadwigaDemczuk, Jan Henryk Cichosz, Andrzej DavidMisiura („Nestor”) i dr Lubomir Puszak (KUL).Oceniono 242 zestawy prac nadesłanych z Polskii Ukrainy, a 11 września 2009 r. XV Konkurs PoezjiWięziennej został rozstrzygnięty. W częściartystycznej Teatr „Pod celą” zAresztu Śledczego wLublinie wystawił sztukę .Uroczystość połączono z wystawą prac malarskichwykonanych przez osadzonych z miejscowegoaresztu. Zaproszeni goście i widzowie wypełnilicałą salę widowiskową. Wśród nich m.in. senatorRP Lucjan Cichosz, przedstawiciele samorządów,władz miasta i powiatu, Dyrektor Okręgowy SłużbyWięziennej w Lublinie ppłk Jerzy Nikołajew,inspektorzy, specjaliści i dyrektorzy jednostekpenitencjarnych okręgu lubelskiego, instytucjiwspółpracujących, oraz przedstawiciele KościołaZielonoświątkowego na Ukrainie, a także naczelnykapelan więziennictwa Ukraińskiej CerkwiPrawosławnej. Zabrakło jedynie laureatówrozrzuconych po wielu zakładach odosobnienia.Mieliśmy zamiar zaprezentować państwunagrodzone prace, jednakże - jak nas poinformowałsekretarz konkursu, kapitan Paweł Pietszczyk - niebyło na to przyzwolenia ich autorów. Miejmynadzieję, że przy następnej edycji będziemy mieliwięcej szczęścia.

- Edmund Duda (ZK Sieradz) - za wiersz „Okno”;- Iwona Gierlińska (ZK Leszno) - za wiersz

„Tabor”;- Jarosław Adamus (ZK Krzywaniec) - za wiersz

„Zapach”;- Leonid Kim (Ukraina) - za wiersz "Anhel";- Ruslan Mamka (Ukraina) - za wiersz „Tiomnaja

liubow”;- Iwan Mysyk (Ukraina) - za wiersz „Nebesnyj

spokij”;- Walentyn Samofalow (Ukraina) - za wiersz

„Tango i śnieg”;- Leonid Smyrnow (Ukraina) - za wiersz „Do

materi”.

- Tadeusz Skwarczyński (ZK Sztum).

Rozmowy z katem

Wyróżnieni za wiersz:

Wyróżniony za zestaw wierszy:

Kamieńska trwa

XV Konkurs Poetycki im. Anny Kamieńskiejwzbogacił literacką historię Lubelszczyzny.Rozstrzygnięto go 10 listopada 2009 roku,tradycyjnie w Krasnostawskim Domu Kultury. Juryskładające się z laureatów poprzednich edycji wosobach: Jan Henryk Cichosz, Urszula Gierszon,ks. Krzysztof Guzowski, Marian Janusz Kawałko,Krzysztof Konopa, Piotr Linek i Stanisław Żurek,nominowało pięć książek i ich autorów. Po długichnaradach, przyznano ostatecznie dwie pierwszerównorzędne nagrody, które otrzymali: ElżbietaCichla-Czarniawska za „Ruchome staloryty” -Wydawnictwo „Norbertinum”, oraz ZbigniewDmitroca za „Zakaz przekraczania granicy” -Wydawnictwo „Świat Literacki” & StowarzyszeniePisarzy Polskich.

Siejba Nowosada

Przed ogło-szeniem werdyktum i łośn i cy poez j imogli zapoznać się zwierszami laureatóworaz patronki kon-kursu w interesującejinterpretacji JadwigiDemczuk. Spotkaniezakończyło się degu-stacją okaza łegotortu specjalnie przy-gotowanego na tęokazję.

Page 85: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

83

Konkurs Nasi przyjaciele

Dom Handlowy KRASNAL

Drukarnia i Wydawnictwo

ROMAR

Gmina Fajsławice

Gmina Siennica Różana

Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska

w Krasnymstawie

Powiatowa Biblioteka Publiczna w

Krasnymstawie

Gmina Żółkiewka

Gmina Izbica

Meble na zamówienie - Paweł Pardej

Gmina Kraśniczyn

Gmina Rejowiec Osada

Zakład Mechaniczno-Wulkanizacyjny

Janusz Kalman

Stowarzyszenie Miłośników Ziemi

Siennickiej

Hotel RAPA w Krasnymstawie

Karczma u Fela Tuligłowy Feliks Drążek

GrandNet Barbara Rogowska

Restauracja Staromiejska Zbigniew Hendigery

Wyniki Konsumenckiego Konkursu PiwChmielaki 2009

Nagrody trzecie:

Nagrody drugie:

Nagrody pierwsze:

- Małgorzata Augustyniak (AŚ Koszalin);- Marzena Sawicka (AŚ Ostróda);- Arkadija Łakowa (Ukraina).

- Waldemar Góźdz (ZK Goleniów);- Romana Mieziencewa (Ukraina).

- Andrzej Wieczorek (ZK Rzeszów);- Jarosław Bucenko (Ukraina).

KSIĄŻKI NADESŁANE

·

·

Anna Nogaj, , wiersze,POLIHYMNIA, Lublin 2008, ss. 48;

Ks. Ryszard Krzysztof Winiarski,NORBERTINUM, Lublin 2009, ss. 168.

Szeptem za Tobą

Echo ewangelii(2),

Starostwo Powiatowew Krasnymstawie

PrzedsiębiorstwoENERGOREMONTw Krasnymstawie

Gmina Łopiennik Górny

Page 86: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,

Wyniki Konsumenckiego Konkursu PiwChmielaki 2009

10To już numerów !

Page 87: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,
Page 88: Spistreści Spistreści - Nestor · 2015. 1. 20. · wiodła przez dwa mosty zwodzone, od strony miasta i przedmieścia. Wejście na teren zamku prowadziło przez bramę murowaną,