ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIUWampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów...

8
ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIU MORDERCA LANGE SKAZANY NA ŚMIERĆ P o z n a ń , 11. 12. Teł. wf. Proces przeciwko wampirowi poznań skiemu toczył się wśród ogólnego zainte resowania mieszkańców miasta Poznania do późnej nocy. Po przesłuchaniu świad ków, przeważnie kobiet, których zezna nia były mniej lub więcej obciążające dla oskarżonego, przystąpił sąd do wysłu chania opinii rzeczoznawców, prof, d-ra Horoszkiewicza i d-ra Laguny. Zeznali oni zgodnie, że Lange posiada doskona ła bystrość pamięci i orientację. Biegli uznali go jako amoralnego psychopatę bez najmniejszego cienia uczuć altruistycz* nyeh i o zdecydowanych tendencjach an tyspołecznych. Umiał on w mistrzowski wprost sposób wyzyskiwać różne sposo by i łatwowierność swych ofiar, a do swego celu dochodził zdecydowanie 1 o- krutnie. Dr. Laguna, opisując przeprowa dzoną sekcję zwłok, stwierdził, że wy kryto ponad wszelką wątpliwość, że śp. Nowicka została zatruta strychniną, któ rych część znaleziono jeszcze we flako niku w mieszkaniu mordercy. Zdaniem lekarzy, strychnina spowodowała zgon Nowickiej zaledwie po godzinie, poczem zwłoki zostały poćwiartowane i częścio wo spalone w piecyku kuchennym. Prokurator Zajączkowski w godzin nern przemówieniu charakteryzuje Lan gego jako jednostkę antyspołeczną, którą należy bezwzględnie usunąć ze społeczeń stwa. Do swych przestępstw ; morderstw przygotowywał się, jak wykazało docho dzenie. z pełną świadomością. W konklu zji wnosi oskarżyciel publiczny o karę śmierci. Obrońca oskarżonego-, wyznaczony z urzędu, adwokat Kwasiborski, stara się osłabić oskarżenie i dąży do wykazania, że Lange jest anormalny. Large w o-statniem słowie, żywo ge stykulując, prosi o łagodny wymiar ka ry i zastosowanie w stosunku do niego, Netzet »rzessdalcony ea muzeum W i e d e ń , 11. 12. Tel. wŁ Z Istambułu donoszą: Liczne rzesze wiernych muzułmanów, które chciały u- dać się z okazji pierwszego dnia Ramaza- nu do meczetu Aja Sofja, zostały zasko czone zamknięciem świątyni. Na drzwiach wejściowych do meczetu wywieszony był napis, że meczet został przekształcony na muzeum i że jest obecnie zamknięty spo- wodu przeprowadzanej restauracji. • 312 Mm. na Sędzinę B e r l i n , 11. 12. Pat. Na torze wyścigowym Avus w Berli nie, znany automobilista Caracciola u- stanowił nowy rekord światowy. Osiągnął on na przestrzeni 5 kim. przeciętną szyb kość 312 km na godzinę, bijąc w ten spo sób poprzedni rekord amerykański o prze szło 80 km Caracciola jechał na wozie Mercedes Benz, par. 59 k. k., który mówi o niepoczytal ności. Syn jego pros; o uniewinnienie. Po przeszło godzinnej naradzie, około godz. 23,30 przewodniczący trybunału, wśród ogromnego napięcia, ogłasza wyrok, ska zujący Jana vel Franciszka Langego na karę śmierci za umyślne zabójstwo śp. Nowickiej, na karę 10 lat więzienia za na pad na Kusmanównę pod Bydgoszczą, po dwa lata za bigamię z Gromadzińską i Nowicką, oraz jeden rok więzienia za Olbrzymi parowiec angielski „Empress of Britain“ został zaciągnięty do doku im. króla Je rzego V w Southampton, celem naprawy. Rozmiar pracy około wciągania okrętu do doku ilustrują olbrzymie łańcuchy, któremi okręt wleczono. spalenie sterty słomy w Tlałkowie przy usiłowaniu spalenia poćwiartowanych zwłok Nowickiej. Wampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów najmniejszego wzruszenia. Syn jego, za czynną i słowną pomoc w przestępstwie, skazany został na jeden rok i 6 miesięcy więzienia. Zaliczono mu areszt, przebyty w śledztwie. Po ogłoszeniu wyroku przewodniczą cy rozprawy złożył szczegółowe uzasad nienie. Proces pozostawił bardzo niemile wrażenie, gdyż dotąd tak twardego zbrod niarza, jak Lange, nie oglądano w Pozna niu. któryby do ostatniej chwili z pełnym cynizmem i spokojem, bez najmniejszej skruchy, odpowiadał i naświetlał sceny swego przestępczego życia, 3 n>ywo&i śmierć# m tfamietattk ' R y g a , 11. 12. Tel. wł. Z Moskwy donoszą, że w Stalingradzie wykryto wielką aferę ukrywania trakto rów i transportów węgla. Organizacja, złożona z byłych oficerów carskich zdo łała zapomocą fałszywych frachtów ko lejowych ukryć 24 traktory, 5 wagonów węgla i 1 wagon żelaza. Grupa ta zdołała również zawładnąć 380 wagonami, zawierającemi części ma szyn, generatorów oraz znaczne ilości gwoździ. W związku z tern aresztowano kilkanaście osób, które zostały stawione przed sądem. Został wydany wyrok, na mocy którego trzech oskarżonych, a mia nowicie pewien książę kaukazki, były rot mistrz oraz b. kupiec Szurłow, został# skazanych na śmierć. 7-iu oskarżonych otrzymało karę 10 lat więzienia. Maczuga zabójca księdza Chmurowicza sMeiztBłiii ufis Icar«? śmierci przez powieszesiie, K r a k ó w , 11. 12. (Tel. wł.) XV toczącym się w Rzeszowie proce sie słynnego bandyty Maczugi po prze słuchaniu pod sądnego odbywało się prze słuchiwanie świadków. Jako pierwszy ze znawał Ignacy Brogoń, przodownik poli cji śledczej. Zeznał on, że z dochodzeń wynika, iż sprawców napadu na plebanję ks. Chmurowicza było stanowczo trzech, ! wszyscy trze) oni strzelali. Był; to: Ma czuga, Janusz i Kapusta. Rewolwery na tomiast były tylko dwa. Maczuga upor czywie twierdzi, że on rewolweru nie miał. a tylko inni; sprawcy napadu strze lali. Dwaj inni świadkowie potwierdzili ze znania przodownika Brogottia. Przewodniczący pyta świadków, funk- cjonarjuśzów policji śledczej, czy Maczu ga był sprytny. Na to odpowiadają oni, że zawsze potrafił zmylić za sobą ślady i nie wiadomo było, gdzie się w danej chwili znajduje. Dlatego trudno było go schwytać. Wreszcie nadeszły infnrma^le. że ukrywa on sie w dom u Motyki pod Przeworskiem. Nadkomisarz Schwarc zwołał naradę i na czele 11 policjantów wyruszył na o- bławę. Jak już wiadomo, Maczugę zdy bano w stodole, do której wchodzono przez psią budę. Kiedy osaczono legowi sko bandyty, wyszedł on naprzeciw bio rącym udział w obławie policjantom w w pierzynie na głowie, prosząc o łaskę i darowanie mu życia. Naczelnik więzienia karno-śledczego w Rzeszowie, Jan Olech zeznał, że Ma czuga przyznał się przed nim, iż winien jest śmierci księdza Chmurowicza. Na czelnik Olech zeznał następnie, jak Ma czuga wspólnie z Bykiem uciekł z wię zienia. Owego dnia 12 więźniów wyszło na spacer pod przewodnictwem jednego tylko strażnika. Maczuga szedł w Pier wszej parze wspólnie z Bykiem. W pew nej chwili Byk chwycił Maczugę za rękę i w chwili, kiedy strażnik zajęty był za mykaniem furty obaj zdołali wskoczyć na mur, liczący 2,50 m. wysokości. Po dru gie; stronie muru spadek wynosi? 7,50 m. wysokości, jednakże ponieważ leżał wte dy głęboki śnieg obaj uciekający nie po nieśli żadnej krzywdy. Maczuga bronił się w ten sposób, $8 twierdził, że wszyscy świadkowie kła mią. O sobie natomiast mówił, że zezna je całkowitą prawdę. Po przesłuchaniu świadków przewodniczący zamknął po stępowanie dowodowe i sąd udał się na naradę celem sformułowania pytań dla ławy przysięgłych. Trybunał postanowił ławie przysię głych dwa pytania. I. Czy oskarżony Maczuga winien Jest umyślnego zamordowania księdza Chmu rowicza, strzałami z rewolweru. II. Czy oskarżony Maczuga winieni jest rabunku z użyciem przemocy i gwałtu. Po postawieniu pytań przysięgłym, nastąpiły przemówienia stron. Po nara dzie ława przysięgłych wydała wyrok, orzekający, że Maczuga winien jest za mordowania kslędzą Chmurowicza. Opie rając się na tym werdykcie, trybunał wy dał wyrok, skazujący Maczugę na karę śmierci przez powieszenie. DZIENNIK ILUSTROWANY O WSZYSTKIEM. WIADOMOŚCI ZEŚWIATA-SENSACYJNEPOWIEŚCI Wydanie DE CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROSZY W NIEDZIELĘ

Transcript of ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIUWampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów...

Page 1: ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIUWampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów najmniejszego wzruszenia. Syn jego, za czynną i słowną pomoc w przestępstwie, skazany

ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934

SZUBIENICA W POZNANIUMORDERCA LANGE SKAZANY NA ŚMIERĆ

P o z n a ń , 11. 12. Teł. wf.P roces przeciwko wampirowi poznań­

skiemu toczył się wśród ogólnego zainte­resowania mieszkańców miasta Poznania do późnej nocy. Po przesłuchaniu świad­ków, przeważnie kobiet, których zezna­nia by ły mniej lub więcej obciążające dla oskarżonego, przystąpił sąd do wysłu­chania opinii rzeczoznawców, prof, d-ra Horoszkiewicza i d-ra Laguny. Zeznali oni zgodnie, że Lange posiada doskona­ła bystrość pamięci i orientację. Biegli uznali go jako amoralnego psychopatę bez najmniejszego cienia uczuć altruistycz* nyeh i o zdecydowanych tendencjach an­tyspołecznych. Umiał on w mistrzowski wprost sposób wyzyskiwać różne sposo­by i łatwowierność swych ofiar, a do swego celu dochodził zdecydowanie 1 o- krutnie. Dr. Laguna, opisując przeprowa­dzoną sekcję zwłok, stwierdził, że wy­kryto ponad wszelką wątpliwość, że śp. Nowicka została zatruta strychniną, któ­rych część znaleziono jeszcze we flako­niku w mieszkaniu mordercy. Zdaniem lekarzy, strychnina spowodowała zgon Nowickiej zaledwie po godzinie, poczem zwłoki zostały poćwiartowane i częścio­wo spalone w piecyku kuchennym.

P rokurator Zajączkowski w godzin­nern przemówieniu charakteryzuje Lan­gego jako jednostkę antyspołeczną, którą należy bezwzględnie usunąć ze społeczeń­stwa. Do swych przestępstw ; morderstw przygotow yw ał się, jak wykazało docho­dzenie. z pełną świadomością. W konklu­zji wnosi oskarżyciel publiczny o karę śmierci.

Obrońca oskarżonego-, wyznaczony z urzędu, adwokat Kwasiborski, stara się osłabić oskarżenie i dąży do wykazania, że Lange jest anormalny.

L arge w o-statniem słowie, żywo ge­stykulując, prosi o łagodny wymiar ka­ry i zastosowanie w stosunku do niego,

Netzet »rzessdalcony ea muzeum

W i e d e ń , 11. 12. Tel. wŁ Z Istambułu donoszą: Liczne rzesze

wiernych muzułmanów, które chciały u- dać się z okazji pierwszego dnia Ramaza- nu do meczetu Aja Sofja, zostały zasko­czone zamknięciem świątyni. Na drzwiach wejściowych do meczetu wywieszony był napis, że meczet został przekształcony na muzeum i że jest obecnie zamknięty spo- wodu przeprowadzanej restauracji. •

312 Mm. na SędzinęB e r l i n , 11. 12. Pat.Na torze wyścigowym Avus w Berli­

nie, znany automobilista Caracciola u- stanowił nowy rekord światowy. Osiągnął on na przestrzeni 5 kim. przeciętną szyb­kość 312 km na godzinę, bijąc w ten spo­sób poprzedni rekord amerykański o prze­szło 80 km Caracciola jechał na wozie M ercedes Benz,

par. 59 k. k., k tóry mówi o niepoczytal­ności.

Syn jego pros; o uniewinnienie. Poprzeszło godzinnej naradzie, około godz. 23,30 przewodniczący trybunału, wśród ogromnego napięcia, ogłasza wyrok, ska­

zujący Jana vel Franciszka Langego na karę śmierci za umyślne zabójstwo śp. Nowickiej, na karę 10 lat więzienia za na­pad na Kusmanównę pod Bydgoszczą, po dwa lata za bigamię z Gromadzińską i Nowicką, oraz jeden rok więzienia za

Olbrzymi parow iec angielski „Em press of B ritain“ został zaciągnięty do doku im. króla Je­rzego V w Southam pton, celem napraw y. R ozm iar pracy około w ciągania okrętu do doku

ilustrują olbrzymie łańcuchy, któremi okręt w leczono.

spalenie sterty słomy w Tlałkowie przy usiłowaniu spalenia poćwiartowanych zwłok Nowickiej.

W ampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów najmniejszego wzruszenia.

Syn jego, za czynną i słowną pomoc w przestępstwie, skazany został na jeden rok i 6 miesięcy więzienia. Zaliczono mu areszt, przebyty w śledztwie.

P o ogłoszeniu wyroku przewodniczą­cy rozprawy złożył szczegółowe uzasad­nienie. Proces pozostawił bardzo niemile wrażenie, gdyż dotąd tak twardego zbrod­niarza, jak Lange, nie oglądano w Pozna­niu. któryby do ostatniej chwili z pełnym cynizmem i spokojem, bez najmniejszej skruchy, odpowiadał i naświetlał sceny swego przestępczego życia,

3 n>ywo&i śmierć#m tfa m ie ta t tk

' R y g a , 11. 12. Tel. wł.Z Moskwy donoszą, że w Stalingradzie

wykryto wielką aferę ukrywania trakto­rów i transportów węgla. Organizacja, złożona z byłych oficerów carskich zdo­łała zapomocą fałszywych frachtów ko­lejowych ukryć 24 traktory, 5 wagonów węgla i 1 wagon żelaza.

Grupa ta zdołała również zawładnąć 380 wagonami, zawierającemi części ma­szyn, generatorów oraz znaczne ilości gwoździ. W związku z tern aresztowano kilkanaście osób, które zostały stawione przed sądem. Został wydany wyrok, na mocy którego trzech oskarżonych, a mia­nowicie pewien książę kaukazki, były rot­m istrz oraz b. kupiec Szurłow, został# skazanych na śmierć. 7-iu oskarżonych otrzymało karę 10 lat więzienia.

Maczuga zabójca księdza ChmurowiczasMeiztBłiii ufis Icar«? śmierci przez powieszesiie,

K r a k ó w , 11. 12. (Tel. wł.)XV toczącym się w Rzeszowie proce­

sie słynnego bandyty Maczugi po prze­słuchaniu pod sądnego odbywało się prze­słuchiwanie świadków. Jako pierwszy ze­znawał Ignacy Brogoń, przodownik poli­cji śledczej. Zeznał on, że z dochodzeń wynika, iż sprawców napadu na plebanję ks. Chmurowicza było stanowczo trzech, ! wszyscy trze) oni strzelali. Był; to: Ma­czuga, Janusz i Kapusta. Rewolwery na­tomiast były tylko dwa. Maczuga upor­czywie twierdzi, że on rewolweru nie miał. a tylko inni; sprawcy napadu strze­lali.

Dwaj inni świadkowie potwierdzili ze­znania przodownika Brogottia.

Przewodniczący pyta świadków, funk- cjonarjuśzów policji śledczej, czy Maczu­ga był sprytny. Na to odpowiadają oni, że zawsze potrafił zmylić za sobą ślady i nie wiadomo było, gdzie się w danej chwili znajduje. Dlatego trudno było go schwytać. Wreszcie nadeszły infnrma^le. że ukrywa on sie w dom u Motyki pod Przeworskiem.

Nadkomisarz Schwarc zwołał naradę i na czele 11 policjantów wyruszył na o- bławę. Jak już wiadomo, Maczugę zdy­bano w stodole, do której wchodzono przez psią budę. Kiedy osaczono legowi­sko bandyty, wyszedł on naprzeciw bio­rącym udział w obławie policjantom w w pierzynie na głowie, prosząc o łaskę i darowanie mu życia.

Naczelnik więzienia karno-śledczego w Rzeszowie, Jan Olech zeznał, że Ma­czuga przyznał się przed nim, iż winien jest śmierci księdza Chmurowicza. Na­czelnik Olech zeznał następnie, jak Ma­czuga wspólnie z Bykiem uciekł z wię­zienia. Owego dnia 12 więźniów wyszło na spacer pod przewodnictwem jednego tylko strażnika. Maczuga szedł w Pier­wszej parze wspólnie z Bykiem. W pew­nej chwili Byk chwycił Maczugę za rękę i w chwili, kiedy strażnik zajęty był za­mykaniem furty obaj zdołali wskoczyć na mur, liczący 2,50 m. wysokości. Po dru­gie; stronie muru spadek wynosi? 7,50 m. wysokości, jednakże ponieważ leżał w te­

dy głęboki śnieg obaj uciekający nie po­nieśli żadnej krzywdy.

Maczuga bronił się w ten sposób, $8 twierdził, że wszyscy świadkowie kła­mią. O sobie natomiast mówił, że zezna­je całkowitą prawdę. Po przesłuchaniu świadków przewodniczący zamknął po­stępowanie dowodowe i sąd udał się na naradę celem sformułowania pytań dla ławy przysięgłych.

Trybunał postanowił ławie przysię­głych dwa pytania.

I. Czy oskarżony Maczuga winien Jest umyślnego zamordowania księdza Chmu­rowicza, strzałami z rewolweru.

II. Czy oskarżony Maczuga winieni jest rabunku z użyciem przemocy i gwałtu.

Po postawieniu pytań przysięgłym, nastąpiły przemówienia stron. Po nara­dzie ława przysięgłych wydała wyrok, orzekający, że Maczuga winien jest za­mordowania kslędzą Chmurowicza. Opie­rając się na tym werdykcie, trybunał wy­dał wyrok, skazujący Maczugę na karę śmierci przez powieszenie.

D ZIEN N IK ILUSTROWANYO W S Z Y S T K IE M .

WIADOMOŚCI ZEŚWIATA-SENSACYJNEPOWIEŚCI

Wydanie DE

CENA POJEDYŃCZ. EGZEM PL.8 GROSZYW N I E D Z I E L Ę

Page 2: ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIUWampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów najmniejszego wzruszenia. Syn jego, za czynną i słowną pomoc w przestępstwie, skazany

Str. 2 „ S I E D E M G R O S Z T Nr. 341 — 12. 12. 34.

się M rozprawędofconali w tramwaju ßrad%i&&a%

® w q

P o m ię ty rodzina Kulików a Leopol­dem Raj da w Bielszo wi-cach dochodziło bardzo często do nieporozumień. W gru­dniu ub. roku Rajda wrócił do domu w stanie bardzo silnie podchmielonym i po­czął dobijać sie do mieszkania Kutików. W ówczas Gertruda Kulikowa, widząc, że Rajda już wyważył drzwi wejściowe do mieszkania, oblała go kwasem solnym. Na szczęście Rajda doznał jedynie nieznacz­nego oparzenia lewego oka. Niemniej jed-

Środa

i 12grudnia

1934

Dziś: A leksandra. D), Ju tro : Łucji. O tylii W schód słońca: g. 8 m. 01 Zachód: g. 15 m. 46 Długość dn |a : g. 7 m. 48

nak został na całe życie tylko oszpeco­ny. Za to stanęła Kulikowa przed Sądem Okręgowym w Chorzowie, który skazał ją na rok więzienia, zawieszając jej jed­nak wykonanie kary. Od tego wyroku zasądzona wniosła apelację, wobec cze­go sprawa była przedmiotem rozprawy przed Sądem Apelacyjnym w Katowi­cach. Sąd Apelacyjny w Katowicach zni­żył jej karę do 6 miesięcy więzienia, z zawieszeniem wykonania kary na 2 lata.

Ody na wtorkową rozprawę oskarżo­na Kulikowa w tow arzystw ie swego mę­ża. Paw ła zdążała tramwajem, nieszczę­ście chciało. że w tramwaju tym zdarzy­ła się wielka kradzież. O popełnienie tej kradzieży poszkodowany podejrzewał

właśnie Kulikową. Gdy więc zjawiła się ona w towarzystwie męża w gmachu Są­du Apelacyjnego, zjawił się tam również i poszkodowany w towarzystwie poste­runkowego policji. Po obserwacji, poli­cjant wylegitymował Kulików i natych­miast męża odprowadzi? na I komis-rjat policji. Następnie posterunkowy wrócił i przez cały czas rozprawy obserwował Kulikową, a po rozprawie również przy­trzymał ją i odprowadził na komisariat policji.

Obecnie policja prowadzi dochodze­nia, czy podejrzenia poszkodowanych są słuszne i czy rzeczywiście Kulikowie, ja­dąc na rozprawę sadową, dokonali śmia­łej kradzieży w tramwaju. (s)

M wom ifka f t ę j s f t a a r j s r v r sRedakcja i adm inistracja: K atow ice, ulica S obiesk iego u , —* teł. 349-81.

A REPERTUAR TEATRU POLSKIEGO W KATO­WICACH.

ŚRODAt f . 20 „Koncert Symłoe. Konserwatorium". CZWARTEK! g. 20 „Domek 1 k a rt" ,SOBOTA: g. 20 „ Ju tro pogoda".NIEDZIELA: g. 16 „Ju tro p ogoda" | g. 20 „Polityka I m iłość" (prem iera).

Ą REPERTUAR TEATRU POLSKIEGO NA PRO­WINCJI.

CHORZÓW : środa: g. 20 „ Ju tro pogoda".RYBNIK: tria tek: g. 19.45 „Domek a k a rt" , BIELSZOW ICE: w torek: g. » .3 0 „P o lityka 6 trf-

fcść".A TEATR REW JO WY „RARYTAS".Dziś I oodzleimte o g. 19,15 | 21,13 rew ia P. t ..P t-

gowy listek".A REPERTUAR TEATRU „DOMU LUDOWEGO" W

CHORZOWIE:ŚRODA, 12 b. m .: f . 20 .J u t r o pogoda".

REPERTUAR KINOTEATRÓW«KATOWICE. Cepttol: ..Butitoerrlk“ I , «Małżeństwo

« ogr. odp.“ . Casino: .Jćarjoka". Colosseam : „Ś m ierte l­ny skok". P a łace: ..K leopatra", R lalto: „Kslęźmicski przez 30 dni" Union: „M askarada“ .

SIEMIANOWICE. Apollo: ..C zar wiedeńskiego w al­ca“ . Kameralne: „Legion śm ierci“ I „M alśeństw o x ogr. odp “ .

CHORZÓW. Apollo: „Śm ierć odpoczyw a", „K opdy-s re k " j .A trakc ja cyrkow a". Colosseum: „S zaleńcy" I„F rasqw ta".

RYBNIK. Pa lae : „Byłem ezpieglem ". „K ubni" I T y­godnik. Apollo: „C zy dziewczyna to Lucyna". H ellen „U rw is z W iednia — Scam polo" ora« „W niewoli dżun­gli".

W klnie „H elios" prenum eratorzy naszego pisma, aaokazaniem opłacone! karty abonamentowe!, ko-zystala « 50 proc zniżki Poza tern przy dziesiątym pobycia w kl­nie każdy prenum erator naszego plama otrzym ule b iletgratisow y

WODZISŁAW. Słońce: „P le ln ta r* W arszaw y* ( „ J a ttaki testem zimny d rań") Dyrekcja kina udziela 50 pro­centowej zniżki prenumeratorom naszego pisma, gamdesi- kalym poza W odzisławiem.

KOPALNIA EMA. Helios: „M ata M arl",SZARLEJ. Apollo: „Poskrom icie!".NOWA WIEŚ. Europa: „H alte Pary* — hatte B erfta"

I „ P re rie w płomieniach".P -enum eratorzy „Siedmiu G roszy" otrzym ują 80 proc.

zniżki w dniach powszednich.TARN. GÓRY. Kino „N ow ości" w yśw ietla od tde-

idałelt 9 grudnia b r„ począwszy do w torku II bm. Him p t. „C zar wiedeńskiego w alca".

PAW ŁÓW . „Apollo: „Kobieta, k tń ra nłgdy t i e p i- pom ni" W stęp 25 groszy na każde mlelsce.

RADZIONKÓW. Apollo: .JJełw ny dom ", „T u rządzi htim or", ..Flip I F lap".

P renum eratorzy „Siedm iu G roszy" otrzym ują 25 proc zniżki.

RADJO. ^

CZWARTEK. 13 GRUDNIA 1>34 &

Katowice. 6.45 „Kiedy ranne wstają se rze " . 6.4#P ły ty . 6.52 Gimnastyka. 7.07 P ły ty . 7.35 Chwitka pań domu. 11.57 Sygnał czasu. 12.03 W iadomości meteorolo­giczne. 12.10 Po tesle I po wodzie. 12.30 IX Poranek Szkolny Fślharm. W arszaw. 15-35 Ceduła Giełdy Zbo­żowo • Towarowej. 15.45 Muzyka lekka. 16.45 Lekcja |ęz. francuskiego. 17.0 T ea tr W yobraźni. 17.50 Felieton aportow y. 18.15 Recital tortetriamowy. 19.00 Koncert o re . mandoli»! stów. 19.30 P ły ty . 19.50 Wiadomości sportowe. 20.00 Muzyka lekka .21.00 Koncert. 21.30 Trausm . kon­certu z Paryża. 22.45 Porady radiotechniczne. 23.05 Mii- Syka taneczna.

— Z PODKOMISJI USTROJOW EJ SEJMUŚL. Dnia 12 b. m. odbędzie się posiedzenie pod­komisji ustrojowej Sejmu śląskiego. Na po­rządku dziennym znajduje się debata nad pro­jektem ustaw y o ogłaszaniu ustaw w Dzienni­ku Ustaw.

— ŚMIERĆ KOLEJARZA PO D KOLAMI POCIĄGU. 10 bm. o godz. 5,30 rano po odej­ściu pociągu osobow ego z Siemianowic do C horzow a, znaleziono na torze obok stfrwidia zwłoki 32-letniego kolejarza Teofila Gorzkow- skiego, zamieszkałego w Bogucicach (ul. Man­kietki). śp . Q , spiesząc przez to r do pracy, nie zauważył pociągu i wpadł pod kola, pono­sząc śmierć na miejscu, (m *)

ZMIANA W ROZKŁADZIE KOLEJO­W YM . D yrekcja O kręgow a Kolei Państw o­w ych w Katowicach komunikuje: Z w ażno­ścią od 15 bm. zmienia się rozkład jazdy po­ciągu nr. 3215 na linii Katowice — Sosnowiec Półn. jatk następuje: K atowice odjazd 9,20,K atow ice-Bogucice p rzy j. 9,24, odjazd 9,25,

S z u k a j c i e b f tg r o b a tn g g ioW ełedzielę, 16 bm. bezrobotny Froncek będzie

bawół w Kończycach na Operze Ludowej o. t. „P re- c iosa". którą urządza Stow. Śpiew. Śląskich im. „Skow ronek“!!» sali pani Widawskiej, o godz 19-tej. W Rydułtowach gości na koncercie P tinl, która u- rządza Tow. śpiew u im. „C ecylia" na sali pani Kra­towej. W Mikołowie będzie na przedstawieniu teatral- nemJctóre urządza Katolickie Stow. Młodzieży, od­

dział w Józelowcuw sali Hotelu Polskiego. Następnie w miejscowości Popielów, na przedstawieniu teaoral- nem, które organizuje miejscowe Kółko Teatralne, w sali pana Holony

W e wszystkich miejscowości ach bezrobotnyFroncek iporozlepia na sali po dziesięć swoich w izy­tówek. za odszukanie których, płaci po złotówce od każdej.

znieważony KiwcstratorNa lawie Oskarżonych Sądu Okręgo­

wego w Katowicach zasiadł we wtorek znany ną bruku katowickim, wydawca, nie wychodzącego już brukowca szanta* źowęgo, Wojciech Marchwicki, któremu ak( oskarżenia zarzucał zniewagę i o- Sżczerstwo sekwestratora II Urzędu Skar­bowego w Katowicach, Józefa Czarnec­kiego, Sekw estrator zjawił się w miesz­kaniu oskarżonego, by ściągnąć zaległy podatek dochodowy za trzy lata. Ponie­w aż zaległości podatkowych nie zapłaco­no, sekwestratoi zamierzał zająć różne przedmioty urządzenia domowego. W czasie tych czynności został sekwestra­tor znieważony przez żonę Marchwickie­go. W ówczas urzędnik skierował sprawę do sądu. Gdy żonę Marchwickiego prze­słuchiwano, oskarżony napisał do naczel­nika Wydziału Skarbowego w Katowi­cach list, w którym znowu znieważył se­kwestratora.

Dochodzenia nie potwierdziły tych za­rzutów. wobec czego sprawę skierowa­no do sądu. W tenczas Marchwicki tłuma­czył się. że działał w zdenerwowaniu. Sąd po rozprawie skazał go na miesiąc aresztu, z zawieszeniem wykonania kary na 2 lata. Kara została Marchwickiemu zawieszona, mimo. że był on już karany.

Pozatem zasiedli na ławie oskarżo­nych bracia Mickowie, którzy dnia 3 ma­ja br. w niesłychany sposób lżyli Naród Polski. Sąd skazał ich na 4 . miesiące wię­zienia. bez zawieszenia wykonania kary.

Jeden z tych braci, Eryk Micka, od­powiadał w drugiej jeszcze sprawie. W

grudniu ub. roku na zabawie wywołał onbójkę, w toku której ugodził w szyję nie­jakiego Swadźba. Został on za to skaza­ny na 6 miesięcy więzienia. (s)

Za zabójstwoPrzed Sądem Okręgowym w Chorzo­

wie rozpatrywana była we wtorek spra­wa zabójstwa Gertrudy Klakówny, dziewczyny lekkich obyczajów z Cho­rzowa. Jak wirnika z aktu oskarżenia, do mieszkania śp. Klakównej przybył nieja­ki Iwan Lytwyn, zam. w Lipitiach, oraz jeden z jego kolegiów z zamiarem urzą­dzenia libacji. Kiedy jednak Lytwyn za­mierzał opuścić mieszkanie dziewczyny, doszło pomiędzy całem towarzystwem do bójki. Do zajścia wmieszał się jeszcze przyjaciel Klakówny, co miało ten sku­tek, że L. wydobył nóż i pchnął Klakównę tak fatalnie, że ranna w kilka minut po­tem zmarła. Po przeprowadzonym prze­wodzie sadowym sąd wymierzył oskar­żonemu 2 lata więzienia z zawieszeniem wykonania kary.

Ifłgf śtriąieczne na ßoBeiatfk n&emietßidk

Z okazji św iąt Bożego Narodzenia nie­mieckie koleje państw ow e przyznają na czas od 21 grudnia do 31 stycznia ulgę taryfow ą w wysokości % ceny biletu.

Szopienice przyj. 9,29. odjazd 9,30, Sosnow iec Półn. przy jazd 9,36.

— DZIECKO W PADŁO DO GARNKA Z WRZĄCĄ WODĄ. Dnia 10 bm. hutnik Jan Mi­chalski, zam. w Oiszowcu, przy ul. Mickiewicza 16 doniósł, że 5 bm. popołudniu wpadł do garn­ka z wrzącą wodą jego 2 i pół letni syn Jan, skutkiem czego doznał pow ażnych poparzeń na calem ciele. Przewieziono go niezwłocznie do szpitala Elżbietanek w Katowicach, gdzie jed­nak naskutek odniesionych poparzeń zmarł na 3 dzień po wypadku.

— PRZYKRE ZAJŚCIE. Policja w Chorzo­wie dowiedziała się, że u handlarza węglem G erharda Hertta w Chorzowie przy ul. 3 Maja znajduje się furmanka węgla, pochodzącego z biedaszybu. Na miejsce udało się dw uch poste­runkowych, którzy zamierzali węgiel skonfisko­wać. Sprzeciwiła się jednak tem u żona Hertla, Anna, która obrzuciła posterunkow ych łopata­mi i innemi przedmiotami. Kiedy jednak poli­cjanci zamierzali wóz skonfiskować, kobieta rzuciła się przed koła. Zajście zlikwidowano z wielkim trudem .

— NA GWIAZDKĘ DLA BEZROBOT­NYCH. W zw iązku ze zbliża jące mi się śwlę tarni Bożego N arodzenia na terenie po w.a tu Swiiętoobkrwicklego w szczęto akcję gw iazd­kow ą. D otychczas na zapomogi św iąteczne dla bezrobotnych zebrano około 150 tys. zł. Na sum ę tę złożyło się 25 tys. ? Funduszu P racy , 10 tys. z W ydziału Pow iatow ego i drobniejsze sumy z poszczególnych gmin po­w iatu.

— OFIARA WYPADKU KOPALNIANEGO.W jednym z dzikich szybików w Łaziskach Średnich, w pow. Pszczyńskim, wydarzył się nieszczęśliwy w ypadek, którego e t arą pad! 24 letni bezrobotny Maksymilian HercoR. Nieszczę­śliwy złamał sobie kilka żeber. Rannego prze­wieziono do zakładu św. Józefa w Mikołowie.

— KONTROLA MIESIĘCZNA DLA BEZ­ROBOTNYCH Z GMINY KOBIÓR odbędzie sięw dniu 17 grudnia br., począwszy od godz. 9,30 do godz. 11 w Urzędzie Umirmvm w Kobiórze.

Dla gmin: Kobie lice, RadcstoWice, Czarków, Poręba, Piasek, Uoczałkowice-Zdrój, Łąka, Ru- doltowice, Stara wieś, Studzienice, lankowice, ćw iklice i Pszczyna-mtasto, w dniu 18 grudnia br. począwszy od godz. 8 do godz. 12. Kon­trola odbędzie się w gmachu K. U. P. P. w Pszczynie, ul Głowackiego 4. Dla gm in: Za­wadka, Miedźna, G rzawa, Góra, Wola, Gilo­wice, Frydek i Międzyrzecze, w dniu 19 gru­dnia br., począwszy od godz. 10 do godz. 11,30 w lokalu p. Szafrona w Miedżnej. Dla gmin: Rudziczka, Suszec, Kryry, Mizerów, Brzezce, i W isła Wielka w dniu 20 grudnia br., począw­szy od godz. 10 do godz. 11,30 w lokalu p. Świerkotowej w Kryzach. Do kontroli miesięcz­nej zjawić się winni wszyscy bezrobotni bez względu na to, czy pobierają wsparcie, czy też nie.

— PODZIAŁ RYBNICKIEGO NA OKRĘGI.„Monitor Polski“ Nr, 283 z dnia 10 grudnia rb. zamieszcza rozporządzenie M inistra Spraw W e­wnętrznych z dnia 28 listopada 1934 r. o po­dziale powiatu Rybnickiego na okręgi. Rozpo­rządzenie powyższe ustala podział powiatu Ryb­nickiego na 17 okręgów urzędowych.

— BRUTALNY NAPAD. Dnia 10 grudnia br. zgłosił w Komisarjacie Policji w Radzionko­wie Musialik Wilhelm z Kolonji W iktor obok Rojcy, że 4 bm. o godzinie 19-tej, kiedy pow ra­cał z dziećmi swemi z kopalni radziorkow skiej do domu, • został na drodze pomiędzy Rojcą a Kolonją W iktor napadnięty przez niejakiego Czaję Antoniego i jego b rata oraz niej. Pykę z Radzionkowa. Napastnicy pobili Musialika i skradli mu z kieszeni 7 zl. gotówki. (Pi)

— PROLONGATA KART CYRKULACYJ- NYCH W TARN. GÓRACH. W szyscy. któ­rzy posiadają karty cvrkulacvine i chcą je oddać do przedłużenia na rok 19.35 powinni je oddać w tut zarządzie policji m eiskiej do końca grudnia br. K arty przyjm ow ane są dziennie tylko od godz. 8—10 przed pol N e- oddaiie w tym term inie karty cyrkulacyjne tracą ważność, zaś o now e ubiegać się można przez odpowiedni wniosek w ystaw w y Jo za­rządu policji m iejskiej w Tarn. Górach. (P i)

P an i n ie p o frze o u ie m ęża iSzanowna Gosposiu! Pani sam a może w ła­tw y i lekki sposób pomalować podłogi i me­ble kuchenne farbami mego wyrobu, które są do nabycia we wszystkich kolorach. — W ysycha w ciągu nocy bez klejenia się!

Oszczędne w użyciu!DROGERJA EMIL HELLER

Katowice, ul. M. Piłsudskiego 28 a Tel. 30614 Zaiożono 1897

Składu farb, jako filji w Mysłowicach nie posiadam.

FormanMa 4» d irontwiltmw Sosnowca

W czoraj około godziny l l - ta i na ul. Mie­rosław skiego w Sosnowcu, w ydarzy! się tr a ­giczny w ypadek tram w ajow y, którego " tia rą pad! 19-letni H enryk Jaczew ski, furman trrmy w ędliniarskiej p. Hepka. Chłopiec jadąc torem tram w ajow ym , w ostatniej chwili usiłow ał w ym inąć tram w aj, <x> jednak nie udało mu się, to też nastąpiło straszne w skutkach zde­rzenie.

W óz został rozbity, a furman troad ijąc na kamienie, dozna! b. ciężkich obrażeń we­w nętrznych. Dzięki natychm iastow ej t.omocy odzyskał on przytom ność, jednak w szpitalu stan rannego pogorszy! się. to też zachodzi obaw a o jego życie. Koń praw ie cudem umk­nął śmierci, czując bowiem katastrofę, szar­pnął się tak silnró- że zerw ał uprząż i poga­lopow ał w pole.

0 T r a g ! c « n t p n > Ę $ p € id e fina Aopalnt

W e wtorek rano o godz. 5,30 wyda­rzył się w podziemiach kopalni „Jacka" w Chorzowie ciężki wypadek. Na jednym z ganków konwojem pociągu kopalniane­go. 30-letm Piotr Lazaj, został pochwy­cony przez koła kolejki kopalnianej. Ko­la poszarpały nieszczęśliwego w strasz­ny sposób. W kilka minut po wypadku, Lazaj zmarł.

Jironika Za&iebion>sfcaRedakcja i adm inistracja: Sosno­

wiec, 3 -go Maja 5.TEATR MIEJSKI W SOSNOWCU.

P o powrocie z Kielc, edzle T eatr Miejski z Sosnowca odniósł niebyw ały sukces wystawieniem „Snu nocy let­n iej“ , T eatr Miejski daje dziś, w środę, o godz. 20 m. 16 przepiękne widowisko fantastyczne w 8-mlu obrazach W. Szekspira „S ee nocy le tniej" z udziałem całego zespolą. Ceny miejsc sniłetie. Przedsprzedaż biletów - w firmie », W . Czechowskiego. . . .

KINOTEATRY W ZAGŁĘBIU.SOSNOWIEC. Zagłębie: „Wiosenna parada". Palace:

„Co mój maż robi w nocy". Mounts: „H anka". Casino: „W hotelu".

BĘDZIN. Nowości: „Biała lilia". Św iatow id: „Don Juan" Apollo: „M iłość T arzana".

CZELADŹ. C zary: „Nad przepaścią".

— POŚW IĘCENIE SZTANDARU STOW . KUPCÓW POLSKICH W ZAW IERUU. 8 bm.w kościele parafjainym w Zawierciu, pod pro­tektoratem ks. prałata Franciszka Zientary od­byto się uroczyste poświęcenie sztandaru Sto­w arzyszenia Kupców Polskich w Zawierciu. Na uroczystość z okolicznych powiatów przybyły liczne delegacje, a cala uroczystość zakończyła się festynem w resursie T . A. Z. (H u)

— AFERA KOMINIARSKA W ZAWIERCIU.K oncesjonowany mistrz kominiarski w Zawier­ciu, niejaki Konstanty Olesik (Składowa 18), otrzym ał od S tarostw a Pow iatow ego w Zawier­ciu koncesję na wycier kominów w mieście. Koncesja upoważniała Olesika do pobierania opłat kominiarskich od właścicieli nieruchomo­ści według taryfy maksymalnej, zatwierdzonej przez S tarostw a w dniu 26. 9. 1932 r„ t. j. od jednego komina parterow ego 10 gr., jedno-pię- trow ego 20 gr., dw upiętrowego 25 gr., trzypię­trow ego 30 gr. i t. d. Tymczasem mistrz komi­niarski wogóle nie zwracał żadnej uwagi na obowiązujący cennik urzędu, a pobierał od wła­ścicieli domów grubo większe opłaty. Ostatnio władze S tarostw a wykryły machinacje mistrza Olesika i wdrożono przeciwko niemu dochodze­nie karne. (H u)

K r o T i i f t a O l f t o T & f l— WYBORY W SŁAWKOWIE. 9 bm. od­

były się w Sławkowie wybory wójta i podwój- ciego. Na stanowisko w ójta wybrany został p. Jan W iltos ze Sławkowa, na zastępcę zaś, p. Jan Macek z Cieśli, gm. Sławków.

— 14-TO LETNI CHŁOPIEC MIMOWOL­NYM ZABÓJCĄ. 9 bm. 14-letm Antom Gomula ze wsi W ysocice, pow. Miechowskiego, w po­szukiwaniu gołębia, znalazł w stodole dworskiej w W ysocicach strzelbę pojedynkę, którą przy­niósł do domu. W czasie manipulowania, strzel­ba wystrzeliła, przyczem śruciny przeszyły bra­ta chłopca, 7-letniego Romana, kładąc go tru­pem na miejscu. Oprócz tego poważnie zranio­na została w rękę i pierś siostra spraw cy, 20 letnia M arjanna.

— NAGŁY ZGON. W drodze do Zagłębia zmarł nagle we wsi Giehło pod Pilicą (pow. O lkuskiego) nieznany osobnik w wieku około 40 lat, b. ubogo ubrany. Przy •'madym nie zna­leziono żadnych dokun- r . wiadwno jedynie, że osobnik ten z pow . jędrzejowskiego szedł do Zagłębia (na kopalnię „Niwka" pod Sosnowcem) po odbiór dowodów, z czego wynika, że musiał tam niegdyś pracow ać.

Page 3: ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIUWampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów najmniejszego wzruszenia. Syn jego, za czynną i słowną pomoc w przestępstwie, skazany

m®:

d m p e k t o x e e n t t a ü „ ( f i o t v e uSzscowasie wfsekeSd straf oowslaiytii wiänicH polare firmy „Gralcar“

Jak się dowiadujemy, do Sosnowca przyjechał delegat głównego zarządu To w. Ubezp. „Piast*1, inspektor Jakubow­ski. który wczoraj na miejscu badał i sza­cow ał straty w związku z pożarem skła­du Grajcara w Sosnowcu.

W ysokość szacunku dotąd nie jest znana.

Aresztowani Grajcarowie przebywają dotąd w więzieniu będzińskiem. Po zam­knięciu śledztwa mają oni podjąć jeszcze

raz starania za pośrednictwem adwokatów o zwolnienie ich z '• za kaucją.

swych

Zamierzone r c t t e ic w Kufach e # un a S ó m y t n Ś l ą s k u

W dniu 11 bm. odbyły się u komisarza de­mo bi lizać yjn ego w Katowicach konferencje w sprawie zamierzonej redukcji robotników w hu­tach cynkowych „Silesia" w Li pin ach i „Kune- gundy" w Bogucicach. Wymienione huty na­leżą do „Sp. Akc. Śląskie Kopalnie i Cynkow- nie", które w większości produkcję swoją loko­wały w Niemczech. Obecnie utraciły one do­tychczasowy swój rynek zbytu. Przedstawiciel firmy po przedstawieniu położenia gospodarcze­go wymienionych hut domagał się od komisa­rza dentob. unieruchomienia dwuch pieców cyn-

kowych i dwuch pieców prażalnl w hucie „Si­lesia“ w Lipinach a w związku z tern zwolnie­nia 130 robotników. W hucie Kunegundy nastą­pić ma unieruchomienie 2 pieców i zwolnienie 70 robotników. Po wysłuchaniu wywodów przedstawicieli robotników, oświadczył komisarz dem., że zbada stosunki wymienionych hut na miejscu, poczem dopiero wyda orzeczenie. Po- zatem oświadczył on przedstawicielowi praco­dawców, że w ostateczności może się zgodzić na przejściowe zwolnienie robotników, czyli na zaprowadzenie urlopów turnusowych.

Józef i H ildegarda z Obstów św iercowie z Cho­rzow a, stali Czytelnicy naszego pisma, zawarli związek małżeński. Życzymy im powodzenia na

nowej drodze życia

J i a s J e r - d e f w a u d a n tSąd O kręgow y w Katowicach rozpatryw ał

we w to rek spraw ę niicjakiego Konrada W in­k lera , b. kasjera Kasy Oszczędności i P oży­czek Spółdzielni z nieogr. odp. w Katowi each III, k tóry zasiadł na ławie oskarżonych pod zarzutem sprzeniew ierzenia kilku tysięcy zło tych na szkodę tej spółdzielni.

O skarżony W inkler był od roku 1929 do kw ietn ia 1934 r. kasjerem w spółdzielni. W Lipcu br ustępow ał ze spółdzielni członek za- nządu. dyrek tor W aw rzyn W idach, b. bur­m istrz Mysłowic, w obec czego zarząd pusta- < now ił zbadać w szystk ie księgi kasow e od ro­ku 1929» W ów czas w yszło aa. -jaw., że kasjer.; W inkler system atycznie okradał spółdzielnię. U faądzał om się w ten sposób, że inkasow a­nych od klijentów piemi%dzy na spłacanie w eksli nie księgował, lecz chow ał ja do k ie­szeni. W ten sposób sprzeniew ierzył om 7.763 złotych, dopuszczając się p rzestępstw a w 63 w ypadkach.

W toku śledztw a w płynęło do polioj1! do­niesienie, że oskarżony W inkler zam ierza sw ą nieruchom ość gam i cm ć . na podobną ' nierucho­mość na Śląsku Opolskim. Na rozpraw ie osk. tem u stanow czo przeczył. Pozatem do winy p rzy zn a ł się tylko częściowo, a mianowicie, że sprzen iew ierzy ł drobną sume tylko w S w ypadkach. B rak resz ty pieniędzy tłumaczył oskarżony „bałaganem ", jaki w tej spółdziel­ni panow ał, p rzyczem staw iał szereg zarzu­tów członkom zarządu.

Jak o św iadka przesłuchano rów nież p. W i- duoha, k tó ry m. to. zeznał, że oskarżonego darzy ł p einem zaufaniem, a począł go podej­rzew ać dopiero w tedy, gdy dowiedział s.ę, że o skarżony by ł już za siprzenlew:erzeinie, ka­rany (kara ta »ostała mu w arunkow o zaw ie­szona). R ozpraw a została led,tak odroczona, gdyż oskarżony podał świa Jków i dokumenty, które m ają udowodnić, że w spółdzielni pa naw ały n ieporządk i. i, że członkowie zarządu rządzili się tam J a k szare gęsi“. W

Z dorocznej akademji „Sokola“ w T eatrze Po lskim w Katowicach.. Scena z ćwiczeń sokolich. Ag. Fot. „P olonji“ i „Siedmiu Groszy“. Fot. Cz. Datka.

Z a k u p yśw iąteczni

NegtanfeS o pierw ­szorzędne! jakości towary nobywofę odbiorcy a kopsów ogłaszających się w

.S’eävnfu ę?6sz@€tftha, który nie należy do partji narodowo- socjalistycznej.

Instrukcje te są następujące:1) Rudolf Hess oświadczy najpierw,

że pozycja Hitlera w Niemczech jest nie­zachwiana i nie może uledz zmianie. Hitler nie ma przed sobą drogi powrotnej, jak inni szefowie państwa, ale musi pozostać na czele władzy, albo zginąć.

2) Rewelacje, tyczące się zbrojeń nie­mieckich — oświadczy dalej Hess — są autentyczne. Pod tym względem potwier­dzi on metylko przekroczenie klauzul mi­litarnych traktatu wersalskiego, lecz wskaże jeszcze dokładnie zmiany zbrojeń niemieckich w ludziach i materjale.

3) Hitler obowiązuje się nie przekra­czać obecnego stanu posiadania armji niemieckiej, ale tylko pod jednym warun­kiem, że będzie on urzędowo zalegalizo­wany przez mocarstwa zachodnie. Wów­czas Rzesza wróci do Ligi narodów, lecz nie na konferencję rozbrojeniową, która stała się bezprzedmiotową.

4) Hitler gotów jest podpisać wszelkie gwarancje, że wzmocniona i dozbrojona armja niemiecka nie będzie nigdy użyta przeciwko Francji, ale tylko Francji. In­strukcje Hitlera opiewają, że nie wolno Hessowi czynić żadnych obietnic co do uszanowania innych granic niemieckich, przedewszystkiem zaś litewskich. Ma on zresztą ostrzedz Francję, że konflikt nie- miecko-litewski zaostrza się z każdą go­dziną i już to samo wskazuje, że Hitler za nic me zgodzi się na przystąpienie do paktu wschodniego.

5) Wreszcie w instrukcjach, udzielo­nych Hessowi, znajdują się argumenty, mające przekonać ministrów francuskich, że w interesie Francji zależy sprzymie­rzyć się z armią niemiecką, nie zaś so­wiecką, albowiem armja niemiecka jest nieskończenie silniejsza od sowieckiej. I właśnie, aby dowieść wyższości armji niemieckiej nad rosyjską, Hess poda do­kładnie liczby o stanie zbrojeń niemiec­kich i rozporządzainym materjale ludz­kim.

Z niedzielnego turnieju piłkarskiego w Wielkich Hajdukach. D rużyna F. C. „Bayern*(M onachjum ). Ag. Fot. „P olonji" i „Siedmiu Groszy“. Fot. Cz. Datka.

„Miller nie ma drogi powrolti!“(Fffzed przvjfmzdcm im im. Jfessm ds» (Farągża

P a r y ż , 11. 12. Tel. wł.Wielki organ finansowy „Le Capital“

przynosi rewelacyjne informacje na te­mat zapowiedzianego przyjazdu do Pary­ża drugiego skolei emisariusza hitlerow-

d % y % Fnmetozk. Saakow. , C ham *., ^ Cyt«,-

S i S S E1894 w Aleksandrii i całą swoją młodość ma ministra spraw zagranicznych Neura- „Siedem Groszy jeszcze bez okulaiow.

spędził w Egipcie. Dopiero w roku 1917 wstąpił jako ochotnik do armji niemiec­kiej, a od roku 1920 należy do przybocz­nej gwardji Hitlera.

Na konferencji z ministrami francuski­mi Rudolf Hess wyłoży instrukcje przy-

Emil Stabla z Godowa, stały Czytelnik naszego Skarbowego. Latosmski j Litewka z pisma obchodzi dnia 24 b. m. 70-leeie swych Sosnowca, aresztowani w zw

Echa nadużyć na kopalni «BaśkoS e M w c s i r u ź u m i s l s o r i s o w a # » * » * : p s s d i ® r e r o

Jak się dowiadujemy, po wstępnych „Baśka“ w Gołonogu. oddani zostali pod wóz węgla, nie plącąc taryfy kolejowej,

przesłuchaniach b. sekwestra.orzy U r w P„ ° " w r,c h pisaliśmy, pole- ten sposób „dochb-

urodzin-

Litewka z ga,y na tenii £e właściciel „Baśki" w po- darni*' wspólnicy dzielili się . iązku z u- rozumieniu z urzędnikami skarbowymi i Nadużycia trwały kilka lat,

jawnteniein nadużyć skarbowych na kop. kolejowymi otrzym ywał wagony na prze-

N r . 341 — 12. 12. 34 . Str. 3.

Page 4: ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIUWampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów najmniejszego wzruszenia. Syn jego, za czynną i słowną pomoc w przestępstwie, skazany

143)

STRESZCZENIE POCZĄTKU POWIEŚCI.Józefina Hernals, praw ow ita małżonka

barona Maksymiljana Kronau z W iednia, opuszczona przez męża, przeżywała wielką traced ję życiową. W reszcie dowiedziała się, i e jest córką angielskiego lorda Corrigan, który zamieni! ją, jako niemowlę, z swym synem nieprawego loża. Gdy lord dowie­dział się, że tajem nica jego została odkryta, spow odow ał wysłanie swej córki Józefiny e a Sybir, gdzie zetknęła się ona ze swą daw ną ryw alką z W iednia, hrabianką Fe­licją Szalenburg. Niedola połączyła obie ko­biety węzłem serdecznej przyjaźni. W krótce Jednak Felicja, w ydając na św iat syna, któ­rego ojcem był jej mąż, zbrodniarz, poda­jący się za am basadora Brazylji, Olivareza, um arła. W tym czasie żona lorda Corrigan, przy pomocy dr. Tritoniego 1 cesarzowej eustrjackiej Elżbiety, uzyskała od cara Ro­sji ułaskawienie Józefiny. Na Sybirze prze­byw ał również ojciec Felicji, skazany za nihilizm. S tary hrabia został również uła­skaw iony, skoro jednak przybył do domku, w którym zamieszkiwała Felicja ł Józefina, 1 dowiedział się o śmierci sw ej ukochanej córki, pomodlił się na jej grobie, pobłogo­sławił jej syna I, nie mając dla kogo żyć, złamany wrócił do kopalń, aby do końca życia dźwigać ciężkie, brzęczące kajdany. Tym czasem M aksymiljan, który postanowił napraw ić w yrządzone żonie krzyw dy, zabrał

}ą z Syberji I zamieszkał z nią blisko Peters- lurga. Od tego czasu upłynęło 17 lat. Syn

Felicji, Feliks, wyrósł na dorodnego mło- dzieńca, a córka szczęśliwych małżonków Elżunia była również bardzo przystojną. Poniew aż Feliks zakochał się w Elżuni, a M aksymiljan I Józefina lękali się tego, aby Feliks nie odziedziczył po swym ojcu zbro­dniczych Instynktów, M aksymiljan wyznał Feliksowi całą praw dę o jego ojcu i w ytłu­maczył mu, źe nie może on się nigdy ożenić z Elżunią. Ponieważ Elżunia została wy- słana do W iednia, Feliks opuścił dom i w y­ruszył pieszo w stronę Wiednia. Niedaleko Petersburga wszedł do hotelu jakiegoś żyda, gdzie zbierali się anarchiści. Tam też spot­kał go Petro de Branco, jego ojciec, który opow iada mu historję sw ego życia. Felito trie wiedział jednak, źe Petro jest jego o j­cem.

M ałego P ed ra oddał on na pensje, chcąc go w ykształcić i w ychow ać na uczciw ego człow ieka i płacił za niego znaczną sum ę pieniędzy.

P ed ro był ładnym i silnym chłop­cem , ale n ies te ty m iał skłonność do k radzieży i ta w łaśnie skłonność zgu­biła go.

W szkole ok radał kolegów , w do­m u sw oich p rzybranych rodziców . K rad ł, co mu w padło pod ręce, a m a­jąc lat dw anaście, bvł już naczelni­kiem niezw ykle zuchw ałej bandy zło­dziejskiej, k tó ra stała się w kró tce po­strachem całego L iverpoolu . M ali ci złodzieje pracow ali z taką zręczno­ścią, źe starzy m ogli byli b rać ich za w zór. S zajka była tak sp ry tn a i o s tro żn a , że była p o p ro stu n ie­uchw ytna.

T o ło trow sk ie życie P ed ra n ie­zm iern ie ojca zm artw iło , nic tedy dziw nego, że postanow ił syna w y­w ieźć do Brazylji i um ieścić go tam w osadzie dla m łodocianych p rzestęp ­ców. Innego bowiem w yjścia nie w i­dział, a tak dłużej być nie m ogło.

G dy się o tern P ed ro dow iedział, rzucił się przed ojcem na kolana i za­w ołał b łagaln ie :

— W idzę, że postępow anie m oje było naganne, ale przysięgam ci, że się popraw ię! Pozw ol mi zostać m a­rynarzem I Zobaczysz ojcze, że nie zrobię ci w stydu i będziesz ze m nie zadow olony. N igdy już nie uczynię nic złego, ale w ysłuchaj m nie i po­zwól zostać m arynarzem .

— N igdy! — rzekł kapitan . — M a­rynarzam i m ogą być ty lko uczciwi lu­dzie! W Brazylji istn ieje osada m ło­docianych przestępców pod zarządem angielskim i tam oddam cię teraz. Zo­stan iesz tam tak długo, dopuki się nie przekonam o tw ei popraw ie. Mam na­dzieję. że za kilka lat będę cię m ógł stam tad odebrać!

P edro zerw ał się. jak szalony, a tw arz iego zbladła śm ierteln ie.

— W e s o ł e g o żvcia nie będziesz tam miał, nie będziesz opływ ał wc

w szystko tak , jak w dom u! — m ówił k ap itan dalej. — D użo ciężkiej p racy, m ało odpoczynku, ale lepiej dla cie­bie, abyś tam zginął, niż, abyś miał p row adzić w przyszłości tak ie życie, jak d o tąd ! Sam się kiedyś o tern w reszcie p rzekonasz 1

P ed ro w iedział, źe żadne p rośby nie zm ienią postanow ien ia ojca, więc milczał. Znał bow iem jego stan o w ­czość i zdaw ał sobie spraw ę z tego , że k lam ka zapadła.

A le serce jego ogarnęła n iezm ier­na rozpacz, g ran icząca praw ie z obłę­dem . P ow iedział sobie więc, że woli um rzeć, choćby naw et najnędzniejszą śm iercią, niż żyć w tej osadzie prze­stępców . N igdy, p rzenigdy nie może się tam d o stać ! D la tego też postano­wił spróbow ać szczęścia.

W nocy w yszedł pokry jom u na po­kład i zbliżył się do m ajtków , sto ją-

kaj! Ja ci za raz pokażę, k to m ocniej...N ie dokończył już tego słowa.P edro spuścił siek ierę i s tern ik

upadł z ro z trzask an ą czaszką.Było to pierw sze m orderstw o P e ­

dra, m orderstw o , k tó re było począt­kiem serji jego o k ru tn y ch zbrodni.

Chłopiec nie żałow ał sw ego uczyn­ku, nie odezw ało się w nim sum ienie, obaw iał się tylko, że ojciec będzie go ścigał, d la tego postanow ił płynąć da­lej i w ylądow ać na zupełnie innem , m iejscu, niż jego ojciec. W iedział, źe ojciec nie puściłby m u płazem tej zb ro­dni.

I tak b łądził trzy dni na m orzu, sam nie w iedząc, gdzie się znajduje. P o g o ­da sprzy ja ła mu, m orze było spokojne, więc m u nie groziło żadne niebezpie­czeństw o. S ta ło się jednak co inne­g o : zaczął m u dokuczać głód.

T o , co zab ra ł z sobą, daw no już było zjedzone, spieszył się bow iem

i

m m

W ró ć w te j chwili na sta tek o jca! — zaw ołał sternik’...

cych koło s te ru i p row adzących cichą rozm ow ę.

— Z daje mi się, — iz e k ł — źe w m agazynie na dole pow stał ogień. Id ź­cie p rędko i zobaczcie, co się tam pali, gdyż m oże dla nas pow stać wielkie niebezpieczeństw o.

P rzerażen i m arynarze pobiegli szybko na dół, aby stw ierdzić przyczy­ny pożaru , a P ed ro tym czasem spuścił czem prędzej łódź ra tu n k o w ą, w rzucił w nią siek ierę i tro ch ę poprzednio p rzygo tow anej żyw ności, o raz inne n iezbędne drobiazgi i kilka m inut póź­niej opuszczał ok rę t. Poniew aż jed­nak był przew idującym , p rze to nie za­pom niał rów nież o pieniądzach. Gdy ojciec usnął, z w praw ą zaw odow ego w łam yw acza o tw orzy ł w ytrychem b iu rko i zab rał w szystką g o tó w k ę w złocie i pap ierach !

T ym czasem m arynarze wrócili na po­kład i w idząc oddalającą się łódkę, do­m yślili się, że P ed ro um yślnie zw iódł ich, chcąc zyskać czas do ucieczki. P o ­stanow ili p rze to udarem nić zbiegow i ucieczkę za w szelką cenę. S tern ik kazał w ięc n a tychm iast spuścić d rugą łódź i sam puścił się w pogoń za m ło­dym zbiegiem . D ogonił go też w k ró t­ce.

— W ró ć w te j chwili na s ta tek o j­ca ! — zaw ołał, wskakwigc do czółna Pedra. — O kłam ałeś nas, uciekasz! A ch, ty ło trze ! W idzę tu naw et szka­tu łk ę pieniężną tw ego ojca — u k ra­dłeś m u zatem w szystko! W raca j n a ­tychm iast, bo użyję przem ocy!

I silną ręką uchw ycił ram ię Pedra.Ale chłonak, zw inny jak kot, w y­

sunął mu sie z rak i podniósł leżącą na dnie czółna siekierę.

— Precz* —- krzyknął. — O ddalcie się. jeżeli wam życie miłe, bo nie będę się ani. chwili zastanaw iał i rozp ła tam wam czaszkę tą s ie k ie rą ! Nie zbliżaj­cie się do m nie!

— Co ty śm iesz mi g roz ić? P ocze­

bardzo i d la tego nie zdążył zaopatrzyć się w w iększą ilość żyw ności. Nie m iał p rzy tem wody, nie wiedział, gdzie się znajduje , i sądził, że zginie tu m ar­nie z głodu i p ragnien ia.

N agle spostrzeg ł na horyzoncie m ały o k rę t i now a nadzie ja w stąp iła w jego serce. Był praw ie pew ny, że o k rę t ten będzie dla n iego deską ra ­tunku.

O k rę t zbliżał się do niego, P ed ro więc przyw iązał do m asztu kaw ał b ia­łego p łó tna i dopó ty daw ał znaki, d o ­póki kilku m ajtków nic przybyło do niego.

O słab ionego, naw pół żyw ego z g ło ­du i w ycieńczenia p rzy ję to nadzw y­czaj gościnnie na ow ym jachcie, nale­żącym do pew nego W rdzo bog ateg o w łaściciela ogrom nych p lan tacy j, nie­jak iego pana M eritos, k tó ry dla swej przy jem ności jeździł n ieustann ie po wszelkich m orzach , aby nasycić swe p ragn ien ie coraz to now ych w rażeń.

Pan M eritos był człow iekiem szla­chetnym , o czułem sercu, to też zabrał go z sobą do dom u i opiekow ał się nim z całą trosk liw ością, tak jak g dy­by był jego rodzonym synem .

Na py tan ie jego, jakim sposobem znalazł się tak m łody, jak on, chłopiec sam na pełnem m orzu, odrzekł Pedro , k tó rem u o jedno k łam stw o m niej lub w ięcej w cale nie chodziło, że o k rę t je ­go ojca. spalił się i, że on sam tylko

zdołał się u ra tow ać. T ak jego ojciec, jak i cała załoga ponieśli śm ierć na płonącym sta tku , k tó reg o w rak Do­szedł na dno, tak , że nie pozostało po nim naw et śladu.

— T teraz, biedny m ój chłopcze, nie m asz pew nie ani znajom ych w B ra­zylji. ani p ieniędzy! — rzekł pan Me­ritos, w zruszony rzekom ą traged ją .

— Nie m am nic! — odpow iedział P edro z w estchnieniem .

N ie chciał on się przyznać, że za ­

b ra ł ojcu w szystk ie jego pieniądze, bo sądził, że p ieniądze m ogą m u się przy­dać. Nie w iedział bow iem , jaka go czeka przyszłość.

— W takim razie zostań u m nie!— rzekł poczciwy M eritos — znajdę dla ciebie jak ieś m iejsce i m oże ci być dobrze. A zresz tą cóż m asz innego robić?

P ed ro zgodził się chętn ie na tę p ropozycję i został.

I tak m inęło kilka la t, w czasie k tó ­rych m łody zb rodn ia rz prow adził w zględnie uczciw y try b życia.

P ed ro m iał już te raz ośm naście la t i posiadał n iety lko zaufanie pana Me- ritosa , ale n ad to m iłość jego jedynej córki, szesnasto le tn ie j M anueli.

Ł adna to była dziew czyna i P ed ro po trafił w net pozyskać jej serce. W y­chow ana w sam otności pod trosk liw ą opieką ojca i jego bujnem okiem , nie znała innych m łodych ludzi, a że P e­dro był bardzo pięknym chłopcem , p rze to nic dziw nego, źe pokochała go z całego serca.

O jciec nie dom yślał się niczego, nie w iedział, że prócz p rzy jaźn i łączy ich jeszcze coś w ięcej j pozw alał obo jgu jeździć na polow ania i chodzić na da­lekie przechadzki. N ie zdaw ał on so­bie spraw y z n iebezpieczeństw a, jak ie g ro z i jem u i jeg o córce.

N ie przypuszczał on ani n a chw ilę, aby P ed ro naduży ł w ten sposób jeg o gościnności i zaufania, nic p rzypusz­czał, aby za ty le dobrego serca odpła­cił m u tak czarną niew dzięcznością.

P ew nego dnia oznajm ił córce, źe Syn jego przyjaciela zam ierza się s ta ­ra ć o jej rękę i, że życzeniem jego jest, ab y została żoną m łodego T o rta jo sa .

M anuela z d rę tw ia ła ! S łow a ojca spadły na nią, jak g ro m z jasn eg o n ie­ba.

W iedziała, że ojciec jes t n ieug ię ty i co raz postanow i, to też p rzep ro w a­dzi — za jakąbądź cenę i, że nigdy w życiu nie pozw oliłby jej zaślubić P e ­dra. O tak , była teg o najzupełn ie j pew ną i d la tego też, nie w iele się n a ­m yślając, trzy dni później uciekła ze swoim ukochanym .

I tu zabrał P ed ro kasę sw ego da» b roczyńcv — około dw udziestu tysię­cy franków .

S zalony gniew ow ładnął M eritosa, gdy dow iedział się o hańbie, jaka spa­dła na jego dom . Jeg o cała n am ię t­ność m ieszkańca południa w ybuchła z taką gw ałtow nością , że przysiągł ze­m ścić się na zdrajcach , chociażby kosztem życia w łasnej córki. Był zde­cydow any na w szvstko n aw et na n a j­o k ru tn ie jszą zbrodnię.

I rzeczyw iście w ym yślił zem stę, godną sza tan a!

Z abraw szy ze sobą kilkanaście ostrych psów , puścił się na tychm iast konno w raz z T o rta jo sem w pogoń za M anuelą i Pedrem .

B iada tem u. kogo tak ie p$v napad­n ą! Są one gorsze i chciw sze krw i. niż zgłodniałe wilki. Z pod ich zębów nik t nie w yjdzie żyw ym . P sy te wy­szukają wszelki ślad, tak znakom ity m ają w ęch! Nie było jeszcze praw ie w ypadku, aby im k to uszedł cało.

P ed ro tym czasem i M anuela biegli, ile im sił s tarczy ło w ciąż naprzód i na­przód, byle jaknajdej. Sądzili oni, że w odw iecznych [asach B razylji n ik t ich tak ła tw o nie znajdzie i byli dosyć spokojni.

Z początku w szystko szło dobrze— oboje byli m łodzi, silni i zdrow i, biegli więc prędko, uk ładając po d ro ­dze najrozm aitsze plany, dotyczące ich nieznanej przyszłości, ale M anuela w net uczuła się zm ęczoną i ośw iad­czyła, iż musi w ypocząć, albow iem no­g i odm aw iają jej już posłuszeństw a.

(Ciąg dalszy jutro)

Page 5: ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIUWampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów najmniejszego wzruszenia. Syn jego, za czynną i słowną pomoc w przestępstwie, skazany

N r . 341 — 12. i a . 34 . „ S I E D E M G d O S Z Y" Str. 5

Liga Narodów spełniła swój obowiązekJednomyślne uchwalenie rezolucii w sprawie marsylifskrei

G e n e w a , 11. 12. Tel. vvl.Podczas posiedzenia Rady Ligi, które trw a­

ło prawie 5 godzin, toczyły się zakulisowe roz- tnow> między delegacjami. Rozmowy te po ­zwoliły wreszcie znaleźć formułę zlikwidowania sporu więgiersko-jugosłowiańskiego, możliwą do przyjęcia przez obie strony.

Spraw ozdaw ca, delegat W. Brytanji, Eden, przedstaw ił Radzie następującą rezolucję:

1. Rada, przekonana, że jest rzecznikiem uczuć całej Ligi Narodów, jednom yślna w ubo­lewaniu spowodu zamachu, który kosztowni życie rycerskiego króla Aleksandra I Zjedno- czycieia i Ludwika Barthou, piętnuje tę ohydną zbrodnię, przyłącza się do żałoby narodu jugo­słowiańskiego i narodu francuskiego i dom aga się, by wszyscy winm zostali ukarani.

2. Rada przypomina, że wszystkie państwa m ają obowiązek niezachęcama i nietolerowania na swojem terytorjum jakiejkolwiek działalności terorystycznej w celach politycznych, że żadne państw o nie powinno zaniedbać niczego dla za­pobieżenia i zwalczania czynów tego rodzaju oraz dla udzielenia w tym celu pomocy rządom, które o nią proszą. Rada stwierdza, że obo­wiązki te narzucają się w szczególności człon­kom Ligi Narodów z tytułu zobowiązań, za­w artych w pakcie Ligi, w związku z przyjąłem przez nich zobowiązaniem szanowania nienaru­szalności terytorjalnej i niepodległości politycz­nej innych czonków.

3. Rada w trosce o dobro porozumienia mię­dzy członkami Ligi, od którego to porozumie­nia zależy pokój i, mając do nich zaufanie, że unikną wszystkiego, co mogłoby mu zaszkodzić — stw ierdzając, że z odbytej debaty oraz z do­kum entów , które jej zostały przedstawione, a w szczególności z korespondencji dyplomatycz­nej, wymienionej między rządami węgierskim i jugosłowiańskim w latach 1931— 1934, wyni­ka, że różne kwestje, dotyczące istnienia lub działalności poza terytorjum Jugosławji elemen­tów terorystycznych, nie zostały załatwione w okolicznościach, dających zadośćuczynienie rzą­dowi jugosłowiańskiemu, stw ierdzając, że we­dług tych debat i dokumentów pewne władze w ęgierskie wzięły na s ebie, przynajmniej przez zaniedbanie, odpowiedzialność spowodu czy­nów , związanych z przygotowaniami do za­m achu marsylijskiego, uw ażając z drugiej stro­ny, że rząd węgierski, świadomy swej odpo­wiedzialności międzynarodowej, ma obowiązek, pow ziąć lub spowodować bezzwłocznie wszel­kie odpowiednie sankcje w stosunku do tych swoich władz, których wina byłaby ustalona, przekonana o woli rządu węgierskiego wywią­zania się z tego obowiązku, — w zywa go do zakom unikowania Radzie zarządzeń, które po­weźm ie w tym celu.

Rada, zważywszy, że reguły praw a między­narodow ego, dotyczące zwalczania działalności terorystycznej, nie są w chwili obecnej dosta­tecznie sprecyzowane dla zagw arantow ania w sposób skuteczny międzynarodowej współpracy w tym względzie, postanaw ia utworzyć komi­te t rzeczoznawców, którego zadaniem będzie zbadanie tej spraw y w celu opracow ania pro­jektu konwencji międzynarodowej, m ającej za­pew nić zwalczanie usiłowań i zbrodni, popeł­nionych dla celów teroru politycznego, posta­naw ia, że komitet ten składać się będzie z 11 członków, w yznaczonych przez rządy: Belgji,W ielkiej Brytanii, Hiszpan ji, Chili, Francji, W ę­gier, W łoch, Polski, Rumunji, Szwajcarjl i Z. S.

Przesyła temu komitetowi do zbadania wnioski, przedstawione Radzie przez rząd fran­cuski i wzywa rządy, którehy miały ze swej strony wnioski do przedstawienia, aby zako­munikowały je sekretarzow i generalnemu dla

zbadania ich przez komitet. W zywa komitet W głosowaniu imiennem rezolucja zostałado przedstawienia Radzie raportu w celu zasto- przyjęta jednomyślnie, suwania przez nią procedury, przewidzianej w , . . . ,rezolucji Zgromadzenia z dn. 25 września 1931 Zamykając t posiedzenie, przewodniczącyroku, a dotyczącej opracowywania ogólnych "asconceLos stwierdził, ze Liga Narodow speł- konwencyj, dyskutowanych pod auspicjami Ligi nha SW0J obowiązek.Narodów.

K R A JY,, i zs . Ś W I A T A

Sesja dal ustawodawczychU S e s s m i e n i e esw Ł 3 3

W a r s z a w a , 11. 12. Tel. w?.Posiedzeniu senackiej komisji konsty tucyj­

ne! przew odniczył senator ra ro w sk d z BB. Na sam ym w stępie zabrał głos senator Woź- nick i ze S tronnictw a Ludowego który zgłosił formalny wniosek aby Senat odrzucił prze­siany i uchwalony przez Sejm R. P. projekt konstytucji bez rozpatrzenia, jako, że został 011 uchwalony przez Sejm w brew ,,rzeplsora konstytucji. W niosek ten został odrzucony głosami BB. Następnie zabrał głos referent sen. Rostw orow ski. W w ywodach sw ych uza­sadniał on teonie o podziale w ładz, wed'ug której pełnia w ładzy skupia się w ręku Pana P rezydenta. Jedyną w iększą zmianą Którą Senat w prow adza do pro lek tu konstytucyjne so jest to, że Sejm stw arza dla przyszłego Senatu specjalne koilegjum w yborcze t. zw elitę

Panow ie wiedzą — mówił sen. R ostw orow ­ski — że od postanowień art. 26 odstępujemy dla względów, k tóre z cal t szczerością w yja­śnił p. puiik. Sław ek. Art. 26 proponujemy skreślić i nadać mu następujące brzm ienie:

1) Senat składa się z senatorów powoła­nych przez P rezyden ta R. P. w jednej trze ­ciej, a dwuch trzecich w drodze w yboru.

2) Kadencja Senatu rozpoczyna się i koń­czy jednocześnie z kadencją Se,mu

3) O rdynacja w yborcza do Senatu określi liczbę senatorów oraz sposób ich pow oływ a­nia tudzież wiek i kategorie osób. którym służyć będzie praw o w ybierania i w ybieral­ności

W postanow ieniach dotyczących ordynaci! w yborczej do Sejmu, senator R ostw orow ski zaproponow ał skreślenie p ropo rej i m a i noś clw yborów utrzym ując ich powszechność, ta j­ność, bezpośrediiość ; rów ność. Poza tern re ­ferent zaproponow ał w staw ić po a r t 16 dal­szych trzech artykułów . P ierw szy z tych artykułów dotyczy zgrom adzenia elektorów , którzy będą dokonywali w y b n ó w prezyden­ta. Zgromadzenie składać się będzie z m ar­szałka Senatu, z m arszałka Sejmu, prem iera, pierw szego prezesh Sądu N ajwyższego, gene­ralnego inspektora sił zbrojnych, oraz 75 elek­torów , w ybranych z pośród obyw ateli naj­godniejszych, dw ie trzecie przez Sejm 1 jedna trzecia przez Senat.

Zgromadzenie elektorów zwołuje prezydent najpóźniej na 15 dni przed upływem swego urzędowania. Na trzy dna przed terminem Sejm i Senat dokonają wyboru elektorów.

Art. 19 zawiera przysięgę, którą składać będzie prezydent. Zaczyna się ona od słów: „św iadom odpowiedzialności wobec Boga i hi- storji za losy państw a, przysięgam Panu Bogu W szechmogącemu w Trójcy św . jedynem u“.., i kończy się ...„Tak mi dopomóż Bóg i św ięta Jego Męka.“

W odniesieniu do posłów w stawione zosta­

ło postanowienie, że posłowie korzystać będą z bezpłatnych przejazdów państwowemi środ­kami lokomocji na terenie całego państwa. L>o art. 38 referent dodał postanowienie, że za­ciągnięcie pożyczki państwowej, zbycie, zamia­na i obciążenie nieruchomego majątku państwo­wego, szacow anego na sumę powyżej 100.000 złotych, nałożenie podatków lub opłat publicz­nych, ustalenie system u monetarnego, oraz przyjęcie gwarancji przez skarb, może nastąpić tylko na mocy aktu ustawodawczego.

Po zakończeniu referatu senatora Rostwo­rowskiego zabrał glos prezes senackiego Klubu Narodowego, senator Głąbiński.

Skolei przystąpiono do pierwszego czytania ustawy o dodatkowych kredytach na cele akcji przeciwpowodziowej. Przemawiał najpierw po­seł M adejczyk ze Stronnictwa Ludowego. Stwierdził on, że tegoroczna katastrofa miałaby mniejsze rozmiary, gdyby nie zaniedbania rzą­du w dziedzinie regulacji rzek, obwałowanie dolnych biegów i zalesienie Stoków górskich. Jeszcze w roku 1929-30 na regulację rzek w wo­jewództwie Krakowsliiem wstaw iono do budże­tu przeszło 3 milj. zł., a w następnym roku już tylko półtora miljona. Są pieniądze, mówił poseł Madejczyk, na różne imprezy, uroczystości i ob­chody, a niestety nie można tych pieniędzy zna­leźć na tak pożyteczny cel. W imieniu klubu Ludowego mówca złożył podziękowanie wojsku za bohaterską akcję ratowniczą.

Mówca podkreślił, że ze sprawozdań komite­tu powodziowego wynikałoby, iż pomoc finan­sowa rządu w gotówce wynosiła tylko 150.000 złotych.

Poseł Świątkowski z P. P. S. wskazał, że rząd powinien przyjść ludności z w ydatniejszą pomocą z kredytów państwowych. Preliminuje się jednak na ten cel tylko pół miljona złotych. Mówca zaznaczy! również, że rząd powinien przyznać ulgi podatkowe.

W arszaw a, 11. 12. Tel. wł.Sejmowa komisja budżetow a rozpoczęła ob­

rady nad budżetem na rok 1935-36. Najpierw dyskutowano nad budżetem Prezydenta R. P. Projekt budżetu nie wywołał większej dyskusji. Jedynie poseł Świątkowski z P. P . S. zapytał, czy praw dziw e są pogłoski, że w Krynicy ma być budow any nowy pałac dla p. Prezydenta. Pogłosce tej zaprzeczył szef kanceläfji cywilnej p. Świeżawski.

Przy budżecie Najwyższej Izby Kontroli dłuższe przemówienie wygłosił poseł Rymar z Klubu Narodowego, który żąda! mocniejszej i wcześniejszej kontroli w przedsiębiorstwach państwowych, przedłożenia wyników kontroli Banku G ospodarstw a Krajowego, uporządkowa­nia zaliczek i pożyczek z centralnej kasy pań­stwow ej, oraz nadzoru, nad udzielanemi przez państw o subwencjami. Prezes Najwyższej Izby Kontroli, gen. Krzemieński odpowiedział, bardzo krótko, oświadczając, że o stosunku władz do żądań Najwyższej Izby Kontroli złożył spraw o-

— B. prem jer P rystor ma zająć stanowisko prezesa Izby Przem.-Handl. w Wilnie. Jedno­cześnie p. Prystor stanie jako prezes, na czele Zw. Izb Przem.-Handlowych. Zapowiadana jest zmiana na stanowisku prezesa Izby Prze­mysłowo-Handlowej w W arszawie, które ma objąć gen. Górecki.

— Przed Bożem Narodzeniem spodziewane są zmiany na stanowiskach wojewodów, o których mówiono już w lecie. Spodziewane są zmiany w Stanisławowie, w Łucku 1 w in­nych jeszcze województwach.

— Naskutek porozumienia polsko-angiel­skiego, w kołach giełdowych zaobserwow ano zwyżkę kursu akcyj kopalń węgla. Tak n. p. akcje kopalń tow arzystw a warszaw skiego zwyżkowały z 12 na 14 zł.

— Do W arszawy wrócili przedstawiciele pol­skiego przemysłu węglowego, którzy stanowili delegację do rokowań z reprezentantam i brytyj­skiego górnictw a węglowego.

— Rząd włoski w ydał zakaz przywozu n a ­stępujących tow arów : nierogacizny, mięsa mrożonego, daktyli, orzechów kokosowych, łożysk kulkowych, kling i pilników.

— W Boliwji ogłoszono dekret o pow szech­nej mobilizacji.

— Uposażenie przywódców szturmówek hitlerowskich, wynoszące obecnie 1000 marek, m a być obniżone o połowę. W ten sposób spodziewane jest osiągnięcie oszczędności w wysokości około pół miljona marek miesięcz­nie. Pozatem omawiany jest projekt powoła­nia do Reichswehry przeszło 30.000 b. ofice­rów, którzy obecnie są członkami szturmówek.

leliwfa godzi $!ęna propozreję lig i Narodów

L o n d y n , 11. 12. Pat.Agencja Reutera donosi z Genewy, że

Boliwja zgodziła się bez zastrzeżeń na propozycje L igi Narodów, dotyczące za­łatwienia konfliktu z Paragwaiem o Gran Chaco.

0

Śledztwo w sprawie KirowaMoskwa, 11. 12. (PA T)Agencja TASS donosi, że centralny komitet

wykonawczy Z. S. R. R. przedłuży! termin śledz­twa w sprawie zamordowania Kirowa do dn. 20 grudnia. Decyzję tę powzięto na wniosek ko- misarjatu ludowego spraw wewnętrznych.

zdanie pisemne i że Najwyższa Izba Kontroli jest pozbawioria wszelkiej egzekutywy, wobec czego odpowiedzialność za stan władz i przed­siębiorstw państwowych spada na kierownic­tw o tych władz, a nie na Najwyższą Izbę Kon­troli. Oba budżety zarówno Prezydenta R. P., jak Najwyższej Izby Kontroli, uchwalono bez zmian.

TU WYUĄC1

H u m o tNIE WIE.

—- Mój panie — po­w iada zaczepiona przez m ężczyznę na ulicy nie­w iasta — zwracam u- w agę, że jestem po­rządną i moralną ko­bietą.

— Wiem o tern.— I chcę taką po­

zostać— O tern nie wiedzia­

łem.

SPORTMENKA I MĄŻ.— Co mam robić pa­

nie doktorze, prosizę mi poradzić. Jestem z za­wodu bokserką, i w no­cy śnię ciągle o zawo­dach bokserskich.

— T ak? To rano bu­dzi się pewno pani cala rozb ita?

— Ja nie, ale mój mąż...

PAN KAPRALW RESTAURACJI.

— Co pan każe?— Bo ja wiem, coby

tu zjeść?— Może podać kar­

tę — pyta grzecznie kel­ner.

— Idź pan do djabla — wola oburzony ka­pral — mnie stać na to, żebym jad' coś lep­szego od pap'eru.

— 388 —

— U ciek a łaś? Co cię zm usiło do u cieczk i?Hanusia uznała w duszy, że najlepiej będzie, je­

śli sw ej opiekunce w yzn a całą praw dę.I opow iedziała jej w szy stk o . O sw ojem życiu

na w si i w yjeźd zić z ojcem do W iednia, o poznaniu Franciszka... i w końcu o w czorajszej scen ie z oj­cem .

— Za nic w św iec ie — m ów iła z p łaczem — nie zosta łabym żoną innego! D latego w olałam opuścić dom ojca! 1 w olałabym n aw et um rzeć, niż w yjść za barona Bondi...

— Za k ogo? — zaw oła ła ż y w o młoda d z iew ­czyna, ch w ytając jej rękę. — P ow tórz jeszcze raz jo nazw isko...

— Baron Bondi!— W ysok i chudy m ężczyzn a o żółtej tw arzy

i skośnych oczach.— Tak! Zna go pani?— C zy go znam ? O, n iestety , aż nadto dobrze!

W inszuję ci szczerze , moje dziecko, że m iałaś do­sy ć siły i energji. aby się oprzeć w oli ojca. G dy­b y ś została żoną tego człow ieka, b y ła b y ś najnie­szczęś liw szą w św iec ie kobietą! Ale pójdź teraz ze mną do m ego m ieszkania, jesteś pew nie głodną i m usisz się naipierw troche posilić. P otem naradzi­m y się. co dalej będzie. Jeżeli ch cesz , m ożesz zo­stać u mnie!

— Ach. pani iest an io łem ’ — zaw oła ła Hanusia, całując ręce pięknej d ziew czyn y .

— Nie. m e! Ja iestem też sam a opuszczoną I potrzebuje nom ocy i opieki! T y ś jest bogatsza, niż ja, bo posiadasz narzeczonego, który cię kocha

— 385 —

O kno pokoju w ych od ziło na dach p ierw szego piętra, który w tern w łaśnie m iejscu był tak w ysok i, że m ożna b y ło w ygod n ie w y sk o czy ć oknem i przejść na drugą jego stronę. Co dalej b y ło , tego się tu stąd nie w idziało,

— N iech będzie, jak ch ce! — rzek ła w d u szy Hanusia. — C hociażbym się zabić m iała, to jednak nie w ym ien ię m ego nazw iska w ob ec policjantów .

I zesk o czy ła z okna na dach.Zręczna i silna, p rzyzw yczajon a na w si do

w chodzen ia na d rzew a i przeskakiw ania p łotów , sch w y c iła się teraz m ocniej blaszanej rynny i spu­śc iła się po niej z w yso k ieg o dachu na drugi, n iższy , należący już do sąsiedniego domu i tam upadła nie­przytom na.

Policjanci tym czasem w yb ili i w esz li do próż­nego pokoju.

Jeden z nich zb liży ł się do okna i spojrzał nadół.

— Aha. ptaszek tędy w y lec ia ł. — rzekł. — No, m niejsza o to, ja jej tam po dachach gonić nie m y­ślę!

Jak długo H anusia leża ła zem dlona, tego nie w ied zia ła . Zimny wiatr i śnieg, spadający na iej tw arz, o trzeźw ił ją i za led w ie p rzyszła trochę do siebie, zaraz w dalsza puściła się drogę.

Na szczęśc ie b y ły dom y w szystk ie praw ie je­dnakow o w ysok ie tak. że przechodzenie z jednego dachu na drugi, nie w ie le jej spraw iło trudności. I tak doszła do pieknei. możnej kam ienicy, ale tutaj dalej iść już nie m ogła. Tuż przed nią otw ierała się czarna przepaść,

Page 6: ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIUWampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów najmniejszego wzruszenia. Syn jego, za czynną i słowną pomoc w przestępstwie, skazany

S tr . (k „ S I E D E M G R O S Z Y " Nr. 341 — 13, 13. 34. .

leszcze jeden Kompromilujący doKumenfM e m o r i a l generałówÄe i c f i s r o c f i r y

ParyŹ, w grudniu.^Jeżeli Niemcy chcą, aby z niemi roz­

mawiano — pisze „L'Ordre“ — to powin­ny stanowczo więcej się starać o u trzy­mywanie w tajemnicy kompromitujących dokumentów".

Zdanie słuszne i aktualne. W ostatnich bowiem czasach zaczynają wychodzić na światło dzienne tego rodzaju szczegóły, które nietylko że odsłaniają kulisy zagra­niczne,' polityki Trzeciej Rzeszy — ale również rzucają niekoniecznie dobre świa­tło na metody, jakiem; się posługują za Renem. Kilka dni temu wielki dziennik paryski „Le Journal“ ogłosił ogromnie in­teresujący list Karola Ernsta, dotyczący tajemnicy pożaru Reichstagu. Za „Le Jour­nal“ powtórzyła oskarżenie Ernsta cała prasa światowa. W Berlinie zareagowano na to odebraniem debitu szeregowi pism — robiąc im w taki sposób wielką reklamę. Samej sprawy uznano za stosowne nie poruszać.

Teraz znów mamy nową sensację w postaci memoriału, który w dniu 18 lipca 1934 roku przedłożyli Hindenburgowi naj­wybitniejsi generałowie Reichswehry. Me­moriał ten jest wyjątkiem z tak zwanej „Białej Księgi", będące; dalszym ciąg ęm „Księgi Brunatnej", ogłoszonej po spaleniu Reichstagu. Stanowi on protest przeciwko masakrze w dniu 30 czerwca, a specjalnie przeciwko zamordowaniu generałów von Schleichera i von Bredova. Memoriał ten ogłosił paryski tygodnik „Vu"; pismo za­znacza, że nie może podać nazwisk gene­rałów, którzy podpisali protest, gdyż by­łoby to równoznaczne z narażeniem tych ludzi na największe niebezpieczeństwo.

Dokument, którego autentyczność zda­je się nie ulegać wątpliwości — jest nie­zwykle charakterystyczny; stanowi on krytykę zarówno wewnętrznej jak i za­granicznej polityki Rzeszy. Wypowiedzia­ne zastrzeżenia robią wrażenie spostrze­żeń ludzi, doskonale poinformowanych o tajemnicach gabinetów ministerialnych. Na specjalną uwagę zasługuje przewidywa­nie następstw wielkiej gry politycznej, którą rozpoczęły hitlerowskie Niemcy; wysnuwanie wniosków z danych założeń, przypomina bardzo ów słynny artykuł w „Morgenzeitung“ — artykuł, pisany w przededniu wybuchu wojny i zwracający uwagę na krótkowzroczność polityki Rze­szy.

Memoriał generałów nosi datę 18 lipca 1934. Układano go więc przed zamordo­waniem Dollfussa, w okresie dobrych sto­sunków z Włochami, w kilka tygodni po spotkaniu się Hitlera z Mussolinim na Li­do. W formie pełnej najwyższego uszano­wania zwracają się wyżsi oficerowie Reichswehry do Hindenburga, motywując

swój krok troską „o dobro najwyższe oj­czyzny i honor armii“ :

„Wypadki, jakich byliśmy świadkami w ostatnich tygodniach dotknęły nas bar­dzo silnie, Generał piechoty Kurt von Schleicher, dawny Kanclerz Rzeszy i da­wny minister wojny, którego zasługi za­równo w czasie kampanji wojennej jako- też w okresie pokoju oceniano bardzo wy­soko— został zabity bez sądu, bez prze­prowadzenia dowodu winy, nawet bez przesłuchania. Śmierć generała nastąpiła na rozkaz czynników oficjalnych i bardzo wysoko sytuowanych. Armja — a więc ta organizacja, która jest dumą narodu — uczuła się najboleśniej dotkniętą w osobie zabitego generała“.

W dalszym ciągu memoriał oświadcza, że w chwili, kiedy się miesza z błotem pa­mięć generała — obowiązkiem kierowni­ków armji jest przestać milczeć, gdyż w grze są interesy najwyższe — dobra sła­wa ojczyzny.

„Wiemy — czytamy dalej, — że przed Jego Ekscelencją tajono szczegóły strasz­nej zbrodni. Uważamy za swój obowiązek zwrócić uwagę Jego Ekscelencji na histo­rię tego morderstwa. Czynimy to z praw ­dziwą przykrością.

Dnia 30 czerwca 1934 czterech ludzi, członków SS. pod komendą niejakiego W e­bera, z przybocznej straży Prezydenta Ministrów Pruskich Goeringa — przybyło do willi gen, von Schleichera. Zameldowa­li się "oni za pośrednictwem służącego. Wprowadzono ich do salonu. Skoro w drzwiach ukazał się gen. Schleicher w to­warzystwie swojej małżonki padły strza­ły. Generał ; jego żona zginęli na miejscu. W saloniku nie było najmniejszych śla­dów walki. Gen. Schleicher nie stawiał żadnego oporu. Te szczegóły dowodzą, że mamy tu do czynienia ze zbrodnią, której dokonano z premedytacją na bezbronnym człowieku. Trzech ludzi, biorących udział w zabójstwie — rozstrzelano. Ale oczy­wiście nie uczyniono tego w celu ukara­nia zbrodniarzy... Dowódca oddziału, W e­ber, znajduje się na wolności ; zajmuje to samo stanowisko, które zajmował przed­tem..."

Zaznaczając, że armja jest wyrazem honoru narodu, że jej najwyższym _ obo­wiązkiem jest stronienie od walk politycz­nych — ale nadmieniając, że są fakty, o których nie wolno milczeć i że są sprawy, na które musi się zwrócić uwagę — zaj­muje się memorjał śmiercią von Bredova, aresztowaniem von Papena, którego tylko interwencja gen. Fritscha ocaliła od o~ kropnej śmierci. Następnie przechodzi do oceny wewnętrznego położenia Niemiec, uważając je za dalekie od tego ideału, ja­

ki malują czynniki miarodajne. Rozdarcie wewnętrzne, niechęć mas robotniczych, walki religijne — wszystko nie przyczynia się wcale do konsolidacji Rzeszy. Ale nie­tylko sprawy wewnętrzne napawają kie­rowników armji głęboką troską. Z praw­dziwym niepokojem śledzi się zagraniczną politykę Niemiec. Nie można twierdzić, aby opierała się ona na przesłankach, zgo­dnych z rzeczywistym układem sił w Europie.

„Nasze ministerstwo Spraw Zagranicz­nych jest przekonane, że w razie konflik­tu zbrojnego, Anglja stanie albo po naszej stronie — albo oświadczy się za neutral­nością. Informacje, jakie posiada kierow­nictwo armji — przeczą, niestety tym na­dziejom. Mimo usiłowań naszej propagan­dy — cpinja angielska jest nam wroga. Mamy zaszczyt zwrócić specjalną uwagę Jego Ekscelencji na stosunki, łączące nas z Polską ; W łochami

Tu memoriał zawiera szereg zastrze­żeń przeciwko współdziałaniu z armią polską i wskazuje na to, że położenie go­spodarcze Polski jest opłakane. Poza tern, istnieją tam wielkie sympatje francuskie, któro zaznaczają się nawet w bardzo wpływowych kołach. Raporty, które o- trzymujemy, wskazują również, że zbli­żenie między Rzeszą a Polską wzburzyło silnie ludność na Górnym Śląsku.

Go do armji włoskiej — to nie ulega wątpliwości, że jej zdolności bojowe wzro­sły bardzo poważnie w ostatnich czasach. Jest prawdopodobnem, że staranna praca zdoła usunąć w przeciągu jednego roku te braki techniczne, jakie się jeszcze obja­wiają. Ale z drugiej strony stan moralny wojsk włoskich nie jest nadzwyczajny. W szeregach panuje niezadowolenie, bę­dące odzwierciedleniem tego niezadowo­lenia, jakie obserwujemy w kraju.

Byłoby niewłaściwem Uczenie na Rzym, jako pewnego sprzymierzeńca. Mię­dzy Włochami i Francją prowadzi się oży­wioną wymianę zdań. Kwestja austriacka zbliżyła bardzo oba państwa. Pozaiem nie można zapominać, że rola .Włoch zależy w ogromne] mierze od stanowiska Anglji. Co do Francji to nie ulega wątpliwości, że rząd Doumergu‘a ma za zadanie stworze­nie korzystnych warunków dla Francji, zarówno pod względem zewnętrznym jak i wewnętrznym. Nasze lotnictwo dorów­nuje mniej więcej lotnictwu francuskiemu. Nasz przemysł chemiczny stoi wyże; od francuskiego. Ale z drugiej strony jesteś­my bardzo w tyle, jeżeli chodź; o motory­zację armji, a zwłaszcza wyekwipowanie tanków ; uzupełnienia artyleryjskie.

Francja zbliżyła się do Rosji. Porzuce­nie polityki bismarkowskiej przez naszych

mężów stanu rzuciło Ros’ę w objęcia Francji.

Rosja jest poważnym czynnikiem woj­skowym. Według tych relacyj, które po­siadamy, armja rosyjska będzie w począt­kach 1935 r. świetnie wyekwipowaną. Je­żeli się porównywuje stosunek sił między Japonją i Rosją — to wypada on 3:1 na korzyść Rosji. Jest bardzo ważną okolicz­nością, że wojna rosyjsko - japońska by­łaby w Sowietach popularna. W strzymuje Moskwę tylko fatalny stan komunikacji W brew temu, co się piszę, sytuacja Japo­nii nie jest dobra. Pewne ruchy rewolu­cyjne obserwujemy w armji. Trudności napotkanych w Mandżurii, nie zdołano usunąć. W razie wojny należałoby się li­czyć z niebezpieczeństwem, gro*ącem ze strony Chin. W tym wypadku nasuwa się zapytanie, jak zachowałyby s!o Stany Zjednoczone? W szystko wskazuje na to, że pomiędzy Waszyngtonem a Moskwą Istnieje porozumienie.

W razie konfliktu, moglibyśmy w naj­lepszym razie liczyć na następujący u- kład sil: Niemcy — Polska — Włochy — Japonja — Austrja i Węgry. Przeciwko nam: Francją — Stany Zjednoczone — Rosja — Mała Ententa — Państwa Bałtyc­kie. Jednakowoż należy przypuszczać, że niektóre z państw mogłyby zawieść.

Uważamy za konieczne porzucenie do­tychczasowej naszej polityk; wschodniej. Należy za wszelką cenę nawiązać nasze poprzednie stosunki z Rosją. Tylko w ta­ki sposób możemy oddalić niebezpieczeń­stwo wałki na dwa fronty. Można a nawet powinniśmy zaryzykować oz ęblenfe się naszych stosunków z Polska.

Memorjał kończy się patetycznem w e­zwaniem:

„Ekscelencjo. Trzy razy ocalił pan oj­czyznę: pod Tannenbergiem, pod koniec wojny ; w okresie, kiedy Jego Ekscelencja przyjął kandydaturę na Prezydenta Rze­szy. Ocal Ojczyznę po raz czwarty! Ge­nerałowie i żołnierze Reichswehry będą wierni do ostatniego tchnienia swojemu marszałkowi 1 swojej ojczyźnie!"

Apel ten pozostał jednak bez echa. Nie­wiadomo nawet, czy doszedł do rąk Hin- denburga. Zato w dniu 25 lipca 1934 r. za­mordowano Dollfussa, paląc mosty poro­zumienia niemiecko - włoskiego. W pier­wszych dniach sierpnia umarł od dłuższe­go czasu chory marszałek Hindenburg, który nie był w stanie zapobiec konflikto­wi między Reichswehrą a S. A. i SS. Nie­porozumienia, przemieniające się w głu­chą, podziemną walkę trwają dalej, — a powody ich określa bardzo wyraźnie me­morjał generaliów przysłany do Neudeck w dniu 18 lipca 1934 roku.

— 386 —-

P r z y bladem św ietle k s ię ż y c a poznała Hanusia, że to b y ło o tw arte okno w dachu, w iod ące do k o­mory na poddaszu. N ie m ając żadnego w yboru, postanow iła w ejść do ow ej k om ory i tu resztę n ocy przepędzić. W y d a w a ło jej s ię to niebem w p orów ­naniu do tego domu, z k tórego uciekła.

Komora, w której s ię teraz znajdow ała, s łu ży ła w idocznie na przechow anie starych rzeczy . S ta ły tu rozm aite pudła i kufry, a w szęd z ie panow ał w zo­row y porządek. Jeden z kufrów b y ł o tw arty 1 na­pełniony ubiorami, po których Hanusia poznała za­raz, że b y ły w łasn ośc ią aktorki. N ieco dalej w isia ło na gw oźd ziu jakieś stare obszerne futro.

H anusia zdjęła je, p o ło ży ła się na ziem ię i przy­kryła c iep łem futrem . Ach, jakże czu ła się szczęśli­w ą i spokojną!

— Jutro rano — pom yśla ła — poszukam drzw i ; w y jd ę na sch ed y , tym sposobem dostanę się zno­w u na ulicę!

N ie liczy ła s ię Jednak z sw ojem niezm iernem zm ęczen iem .

U snęła natychm iast i spała d ługo. Ani jej pro­m ień słoń ca nie zbudził, ani gw ar u liczny i już b y ła godzina czw arta popołudniu, a ona je szcze się nie obudziła.

N ie u sły sza ła też naturalnie, że nagle o tw orzo­no drzw i i że jakaś piękna m łoda d z iew czyn a w e ­sz ła do kom ory.

Na w idok leżącej na ziem i Hanusi, cofnęła się przestraszona i już zam ierzała uciekać, ale po chw ili zb liżyła się do niej i spojrzała uw ażnie na tw arz śpiącej.

TU WYC1ĄCI

— 387 —

— Biedne dziecko! — szepnęła. — Jakim spo­sobem w esz łaś tu ta j? Co cię zm usiło do szukania p rzy tu łku n a tern poddaszu i do leżenia na tw ardej podłodze!

H anusia spała ciągle Jeszcze, jak kam ień.— C zy obudzić ją ? — pom yślała piękna dziew ­

czyna. — Spróbuję lekko, ostrożnie, aby się niep rz es tra sz y ła ! , , ,

Musi to być dobre, łagodne stw orzen ie, ta słod­k a tw arzy czk a nie kłam ie!

I pochylając się, do tknęła rę k ą z ło tych w łosówśpiącej.

— Obudź się, m oje d z ieck o ! — szepnęła. H anusia zad rża ła i o tw o rzy ła oczy, ale W

pierw szej chw ili nie m ogła pojąć, gdzie jes t i co się% nią dzieje.

— B oże W ielki! — zaw o ła ła . — Jak ja tu w e­sz łam ? C zy to w szy stk o sen Ach, nie, nie! Opu­ściłam dom ojca, nie m am nigdzie przytułku...

— Uspokój się! — rzek ła m łoda dziew czyny serdecznie . — Nie lękaj się niczego, ja ci pomogę, jeżeli pom ocy potrzebujesz. W stań i w yjaśnij mi. jakim sposobem w eszłaś do tej k o m o ry ? Bo d rzw i b y ły na klucz zam knięte!

H anusia podniosła się, ale zam iast odpowiedzi, zaczę ła głośno płakać.

— Nie płacz! — pocieszała ją piękna pani. — N ikt cię tu nie sk rzyw dzi, pow iedz mi tylko, k tó rę ­d y w eszłaś i co cię spow odow ało do szukania tu taj schron ien ia?

— Ach, pani! — rzek ła te raz Hanusia. — Jak ą okropną noc p rzeży łam ! U ciekałam po dachach k a ­m ienic i w skoczyłam tu p rzez o tw arte okno.

HumorTROSKLIWY.

— Dlaczego pan W a­lenty ciągle mówi do mnie nieprzyzwoite rze­czy?

— Bo panna A gatajest taka blada, a ja- bym chciał, żeby była rumiana.

W RESTAURACJI.Kelner: — Panie, dla­

czego pan pluje u* ścianę?

G ość: Ponieważ w id­nieje tu kartka: „Upra­sza się nie pluć na podłogę“.

OWROTNA STRONAMEDALU.

Pan A gapit kupuje materjal na ubranie. Ca­la rodzina zbiera się i podziwia próbki m aterja- lów. Tylko syn nie in­teresuje się wierzchnią stroną materjatu i uważ­nie studjuje odw rotną stronę materjatu.

— Ty barania głowo — zw raca się ojciec —• dlaczego oglądasz ma- terję z drugiej strony?

— T o jest właściwa strona dla mnie — od­powiada synek. — Prze­cież ja noszę ubrania przenicowane £>0 ta tu - «111I V

Page 7: ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIUWampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów najmniejszego wzruszenia. Syn jego, za czynną i słowną pomoc w przestępstwie, skazany

. S I E D E M G R O S Z Y " Str. I

I I IIHokeiści g d ań scy

w K atow icach7. o kaz“ wszechpolskiego kongresu robot­

n iczych klubów sportow ych, jaki odbędzie sie w dmiu 22 i 23 bm. w Katowicach, gościć bę­dzie na sztucznym forze reprezen tacy jna dru­żyna robotnicza hokeistów gdańskich, która ro eeg ra dw a mecze z S. K. H. Katowice.

#Siłicaiiclil Weflnesflay-Äüslrla

3 : 0 ( 0 : 0 )v-o-wytSiV mecz jest czw artym skolei, Ja­

ki rozegra ła A ustria w Anglii i zakończył, się w obecności 12.000 w idzów zw ycięstw em Anglików. W A ustrii zaw iódł obrońca Arn­d t tz W iedeńczycy byli cośkolwiek prz-emę- ozeni.

Pistola, luk Nftsel trenerem »em its dissert*

Jak się dow iadujem y. Polski Związek Bok­sersk i czyni starania celem zakontraktow ania Aa polskich bokserów trenera. Najpoważniej­szym i kandydatam i są narazie F istula i Ni- spei. Obaj byli już treneram i na Sląskiu.

( 0

0 fyfut mistrz# Pierwszego &l. Kluha Szermierczego

W roku 1930 rozegrano w Katowicacn p ierw sze wielkie zaw ody szerm iercze o m i­strzo stw o Śląska.

W następstw ie tych zaw odów p rzy stop­niow ym rozw oju tego sportu założono na Ś ląsku .pierwsze placów ki sportu szerm iercze­go. a mianowicie sekcję szerm ierczą .przy Po­licy jnym KG. i P ierw szy Śląski Klub S ze r. n re r c ry . Ten ostatni, jako najs tarszy dziś na Ś ląsku członek, ustalił obok m istrzostw Ś lą­ska drugi turniej indyw idualny, a m ianow icie o ty tu ł m istrza P ierw szego Śląskiego Klubu Szerm ierczego.

D la podniesienia poziomu i dla eachęty rzesz m łodych szerm ierzy o ubieganie się o łen zaszczytny ty tu ł ufundował dla p ier­w szych m istrzostw w roku 1931 b. m inister gen. d y r. B olesław Grodeiecki piękny -pithar p rzech o d n i To też o pow yższą nagrodę odby­w a ją się rok rocznie zacięte wałki, k tóre po­ra® p iąty będiziemy mogli obserw ow ać 15-go erodm-a br. o godz. 18-tej w sali szerm ierczej Policyjnego KS. na terenie Komendy Rezer­w y Policji, prey ul. B artosza G łow ackiego w K atow icach.

Sport na ŚląskaT . 8 . „Ś ląsk” G toźyny — K. S . „S iles ia" Lubomia

2:* (2:2). W święto Nietp. Pocz. N. M. P . odbyt slg ma boisku w Lubomi mecz przyjacielski pomiędzy , 3 ” Iteową drożyna „Śląsk” a . 3 " klasową drożyna „Silesia". Bar­dzo dobrze wyw iązał sig ze swozo zadami a u gospoda­rzy bram karz Chlodek. Brwnłd dla K. S. .S ile s ia “ zdo­by li: K asny Józel, Szym lczek ' Józel, Pacbarzyna J łz e l, W ardęga Jerzy i ostatnią Płaczek Ewald. K. S. „Silesia w ystąpiła w najlepszym składzie. Na wyróżnienie a go- ś d zasługuje obrona.

K. S . „S ilesia" Lubomia poszukuje przeciwnika, na Ewem boisku w Lubomi, lub też na wyjazd! Zgłoszenia nale y kierować na ręce p. Płaczka Ewalda, Lubomia,

Mec* piłkarski w Łaziskach Górnych. 9 bm. odbyty slg na boisku R. K. S. w Łaziskach Górnych przyjaciel­skie za vody piłki nożnej między miejscowym R. K. S. ..S iła“ Łaziska O. a „S trzelcem " e Żor. Przebieg gry byt bru talny ze strony Łazisk. Gra pod względem tech­nicznym z obydwudi stron s ta 'a na dość wysokim po­ziomie Strzelcy grali ambitnie, dzięki temu odnieśli za­służone zwycięstwo w stosunku 3:2 (2:1). Bramki dla Strzelca zdobyli: Jabłonka Henryk. Podkowik. Halacz J. Sędzia — dobry. Przedmecz rozegrały drużyny rezerw o­we. W ynik powyższego meczu 6:0 dla Strzelców. (P. W.)

K. S . 22 M. Dąbrówka — K. S. Naprzód Katowice 7:1 (3:0). Mecz powyższy rozegrany został » ub. sobotę na boiska K. S 22. Ora była bardzo im eresująca I toczyła się pod rażąca przew agą gospodarzy. U miejscowych na­leży w yró-nić doskonalą grę obrony, w raz ze świetnym bram karzem Felisem.

Zawody phig-pongowe w T am . Górach. Drużyna ping­pongowa Katolickiego Stow arzyszenia Młodzieży Męskiej rozegrała 2 bm. w „O gnisku" przyjadęl&k. mecz z Od­działem Związku Strzeleckiego Tarnowskie Góry, w ygry­w ając w stosunku 8:1. (Pi)

O ddział Młodzieży Powstańczej, Kolonia Prez. Mo­ścickiego Katowlco-Załęże poszukuje przeciwników dla pierw szej i drugiej drużyny na obcych boiskach Zgłosze­nia należy kierować pod adresem : Oddział Młodzieży Pow stańczej. Kraska Zygmunt. Katowice-Zalęże, Kol. Mo- tó c k ie e o . ul. Grzondziela Nr. 90 poczta W ielkie Hajduki.

„S o k ó ł" Llplny — Związek Strzelecki Llplny 8:3. S bm. został rozegrany mecz ipiug-pongowy po-między miejscowymi rywalam i, spotkanie pow y'_sze zakończyło się latwem zwycięstwem drożyny .Sokola” w stosunku 8:3

K. S . 22 Mata Dąbrówka - K. S. „W ilhelmina” Szo plenlce ł - S (3:4) Cenne zwycięstwo uzyskała młoda d ru ­żyna K S. Wilhelmina nad mist-zowski'm zespołem kl A.. KS 22 w Małej Dab-ówce. Bromki dla Szcpleuir zdobyli Kału4a 2. Pytel 2 i Tomala 1.

K. S . „S trze lec" Podlesie — K. S. „S trze lec" Bry- uów 0:3. 8 bm. rozegrany został w B 'yiw w ie mecz przy­jadę! stel miedzy powyższemi zespołami I zakończył się zw ycięs-w om zespołu brynowskiego Grę prowadzone przez cały cza t w bardzo żywem tempi*

Przed dccydufącem spolKanlem€$ W ® iś c i© «S3® l i g i iB Q llS lW €8>W © J

N A P R Z Ó D “ CZY „ŚLĄSK"

Po latw em zw ycięstw ie „Śląska“ ze Świę­tochłowic w rewar.iżijwem spotkaniu z WKS. „Śm igły“ w W in ie sy tuacja w rozgryw kach o w ejście do ligi przedstaw .a się niezw ykle ciekaw ie. Obecnie jest już pewnem, że jedna z d rużyn śląskich („Naprzód“, aibo „Śląsk“) w ejdzie do ligi państwow ej. Nie w iadomo tyl­ko, która. Rozstrzygnięcie zapadnie w naj­bliższą niedzielę w L ipkach, gdzie obie dru­żyny zm ierzą się w rew anżów em spotkaniu. P ierw sze spotkanie, rozegrane na boisku w Świętochłowicach, dało wynik 0:0. Obecnie w ystarczy „Śląskow i“ w ynik .em isow y, by WcM' do ligi państw ow ej. S ą d ’ąc jednak z form y i kondiycji drużyny „Naprzodu“ najeży się spodziewać, że nie uda się to „Śląskow i“ tak łatw o. „N aprzód" staw ia w n.cd ziel ę w szystko na jedną kartę. Jeśli w ygra „Na­przód“ zarządzona będzie trzecia rozgryw ka

na neutral nem boisku, bowiem o w ejściu do ligi decyduje lepszy stosunek punktów. Bę­dzie w ów czas szósta skcJei rozgryw ka po­między te mi drużynam i w przeciągu niespełna trzech m iesięcy rozgryw ek o w ejście do ligi.

Trudno przewidzieć, kto ma obecnie więk­sze szanse. Ostoją drużyny „Naprzodu“ jest jego obrana i pomoc, zaś drużyny „Śląska“ dobrze strze la jący atak.

D rużyna „Naprzodu“ w ystąpi do pow yż­szych zaw odów w następującym składzie: bram ka — W ysocki, obrona — Michalski. Ga­ins, pomoc — MozgaJik. P ice II, Klosek, napad — Stefan. SJanowski, R e c 1, Todber i Boch ni a.

„Ś ląsk“ w ystąpi najpraw dopodobniej w tym sam ym składzie, co w W In e. Mecz od­będzie się w Lip lnach o godz. 13,30.

Skład bokserski Śląskap r e e c i w MsdaSozmąg

ja k już donosiliśmy, 19 bm. odbędzie się w Katowicach w Sali Powstańców rewanżowy, jedenasty skoiei mecz repre- zentacyj bokserskich Śiaska Niemieckie­go oraz Polskiego. Po zaszczytnych w y­nikach, jakie uzyskali śląscy bokserzy w Łodzi, Lwowie i Stanisławowie, spotka­nie z niemieckimi bokserami zapowiada się jako pierwszorzędna atrakcja. Niem­cy przygotowuję się do spotkania bardzo starannie i pragną za wszelką cenę zre­wanżować s’ę za porażkę, jaką ponieśli w maju w Gliwicach w stosunku 12:4.

O tle chodzi o reprezentację pilską, to czeka ją naprawdę ciężkie zadanie. Przedewszystkiem musi ona zrehabilito­wać piłkarzy, no i poczęści polskich pię­ściarzy za porażkę w Essen.

W ydział sportowy O. Z. B. w zro­zumieniu ważności Spotkania, dokłada

wszelkich starań, by przeciwstawić Niem­com jaknajsilnlejszą reprezentację.

Na podstawie porozumienia się z ka­pitanem związkowym p. Derdą, skład re­prezentacji polskiej będzie następujący: Waga musza: Weigrien (PKS. Sosno­wiec), rez. Pawlica (PKS. Katowice). W a­ga kogucia: Jarząbek (1KB. Świętochło­wice), rez. Nowakowski (PKS. Katowice). Waga piórkowa: Rudzki (Naprzód L Pi­ny), rez. C'cky (PKS. Katowice). Waga lekka: Białas (Sfovia), rez. Nawą ('KB. Świętochłowice). Waga póiśrednia: Bie- n'ek (Ruch Wielkie Hajduki). Waga śred­nia; Świerk (IK8. Świętochłowice), rez. Gburskj (PKS. Katowice). Waga pilcież" ba: Kurka (Orzegów), rez, Jasivlik (Sia- via). W agą ciężka: Uberak (BKS. Nowy Bytom), rez. W ra z iło (PKS. Katowice). Sekundantem p^sk 'e i drużyny będą pp:: Wieczorek J. i Iianys Górny.

Sporl w i r n o t n 9 annw $«lfE gM istrzostw a ping-pongowe „B rynlcy“. —

Zarząd KS. „B ry n ca“ w Czeladzi «M&aoiao- w al rozgryw ki p-itig-pongowe o mistrzostwo klubu, które cieszą się otbrzym iem r>owodze­nem . Dotąd zapisało się 31 zaw odników . — Prow adzi w rozgryw kach M ydtowtecki, k tó­ry n,e stracił jeszcze ani jednego punktu. Misbr.z klubu o trzym a piękną na. rodę ufun­dowaną przez firmę „Potas®“ w ~ęd.zinie. — Prócz tego, nagrody dla zwycięzców ofiaro w al:: zarząd i prezes klubu.

Z życia KS. „B rygada1' w Strzem ieszy­cach. Zarząd „B rygady“ w Strzem ieszycach z prezesem p. I. Łukosiem na czele, w ykazuje niezw ykłą ruchliw ość, Ob eonie drużyna pił­karska wzmocniona została graczam i M. No- y/akowskim, A. Dąbkiem i Stan. Kuchtą z „Błękitnych“ w Porąbce. 0'becn.e kierownik drużyny Wł. Górnik z kapitanem M. M ołea. kim, w drugi d;z eń św iąt Bożego N arodzenia, Z w R ezerw istów w raz z KS. „B rygada" urządzają opłatek dila ozionkó-w.

Z życia s tarszo - harcerskiego. Z Inicjaty­w y głównej kw atery Z, H. P. na t e m r e Za­głębia pow stają zrzeszenia starsze-harcerskie. Jednym z ogrom nie ruchliwych jest zrzesze­nie w Czeladzi, k tóre posiada sd-ne sekcje, łuczniczą, strzelecką, szachow ą, a ostatn ia organizowana jest sekcja ptrog-pougowa. Sek­cja szachowa, zw yczajem dorocznym organi­zuje m istrzostw o Czeladzi, k tóre cieszą się zaw sze du żem powodzeniem. 30 bm. odwiedzi zrzeszenie w ich lokalu św. Mikołaj, k tó ry obdarzy członków i zaproszonych gości, po­darunkam i.

PoHar M m iro ü H m i w lieKile&0 t§&a Fisz pr^fido s ta in ie m młcgscsi

P o unieważnieniu meczu Polska — Czecho­słowacja, po porażce Polski z reprezentacją Nie­miec oraz po onegdajszem zwycięstwie Cze­chów nad Austrją, szanse Polski na zajęcie dru­giego miejsca w puharze zmalały wybitnie.

W walkach bez żadnej porażki prowadzą Niemcy. Czechosłowacja dzięki ostatnim zwy­cięstwom nad W ęgrami i Austrją uplasowała się silnie na drugiem miejscu, za nią idą W ę­grzy przed Polską i Austrją. W najbliższym czasie odbędzie się powtórzenie spotkania Pol­ska — Czechosłowacja. Nawet w razie zwycię­

stw a nad zespołem czeskim nie mamy szans wysunięcia się przed W ęgrów, którzy mają lep­szy stosunek zwycięskich, walk.

Obecnie tabela puharow a przedstaw ia się następująco:

1) Niemcy 3 gry 6:0 pkt., 36:12 stos. walk;2) Czechosłowacja 4 gry, 6:2 pkt., 35:29 st. w alk; 3) W ęgry 4 gry, 4:4, pkt., 33:31, st. walk;4) Polska 3 gry, 2:4 pkt., 21:37 st. walk; 5) Austrją 4 gry, 0:8 pkt., 19:45 st. walk.

Unieważniony mecz Polska — Czechosłowa­cja nie jest uwzględniony w tej punktacji.

Kurs narciarski dla młodzieżyorganizuje rcdaKcia „Polonii“ i „Siedmiu Groszy“

W czasie od 28 grudnia do 3 stycznia organizuje redakcja „Siedmiu Groszy* i „Poionji“ kurs narciarski dla dzieci i mło­dzieży w wieku od 8 do 15 lat w naj­większej polskiej Szkole Narciarskiej „MOK‘‘ w Zakopanem.

Koszt kursu 7-dniowego wraz z mie­szkaniem. utrzymaniem, nauką jazdy, u- bezpieczeniem od wypadku w czasie ćwi­czeń, opieką domową i lekarską, odwie­zieniem z dworca kolejowego do pensjo­natu w dniu przyjazdu i spowrotem w dniu odjazdu wynosi 34 zł.

Zniżki kolejowe zapewnione. Kurs pro­

wadzony będzie przez wybitnych pol­skich instruktorów narciarskich metodą specjalną dla dziec w edługtprof. Janera z Austrji. najlepszego nauczyciela nar­ciarstwa dla młodzieży w Europie.

Zgłoszenia na powyższy kurs przyj­muje redakcja „Siedmiu Groszy1 i „Poio­nji“ do dnia 18 giudnia. Przy zgł sze- niu należy wpłacić tytułem zaliczki 5 zł., które zostaną potrącone z należności o- góinei. która winna być wpłacona w dniu 28 grudnia.

Bliższe szczegóły odnośnie kursu po­damy w następnych numerach.

żądajcie wszędzie chodników

„Falalenm“Cena 50 gr. za 1 m. długości

S im r l w W :e !k © M B !$ < eOBRADY POZNAŃSKICH PŁY W A K Ó W .'Niewielkiem zainteresowaniem cieszyło się

roczne walne zgromadzenie Pozn. Okr. Zw. Pły­w ackiego. Przedewszystkiem POZP., który tak bardzo domaga się budowy basenów pływac­kich krytych i otw artych, zapomniał wogóle za­prosić prasę (1). Jakże inaczej postąpił Okręgo­wy Związek Lekko-atletyczny, w ydając obszer­nie opracow ane sprawozdanie. Ograniczam y się wobec tego do podania, że prezesem POZP. zo­stał w ybrany dr. Sokołowski. Pozatem w skład zarządu weszli pp. Konopek, Rymkiewicz, Lysz- czyk, Doliński i Podolski. Na czele komisji spor­towej stanął znany ze swej długoletniej działal­ności na polu plyw actw a por. Jankowski, który zrezygnował ze stanowiska kapitana sportow e­go. Za osiągnięcie klasy mistrzowskiej zawod­nik „Unji“ Wesołowski i pływaczka „O strovji“ Szczuraszkówna otrzymali dyplomy.

NIESPODZIEWANA PORAŻKA „LEOJI“ W ZAWODACH O MISTRZ. OKRĘGU

W OSTROWIE.Poznańska „Legja“, w której podobno coś

się psuje, wyjechała na mecz o mistrzostwo okręgu w klasie „A" w składzie mocno osłabio­nym. Niespodziewanie „Legja" została pokona­na przez dobrze grającą jedenastkę O strowskie­go Klubu Sportowego w stosunku 2:5 (1 :3 ). W obec przegrania tego spotkania jest bardzo wątpliwem, ażeby „Legja“ zdołała wysunąć się na czoło serji jesiennej po ukończeniu swych spotkań. Obecnie na czele kroczy „K PW " — Poznań i „O strow a".

®Sport w Oświęcimia

Zw. Harcerstwa Polskiego — Zw. Strzelecki Oświę­cim 6:1. W ub. mie-dz-Ielę w świetlicy Zw. Strzel, w Oświęcimiu rozegrano zawody pi-ng-pong-owe pomdędzy ptowyższemi zespołami. Przebieg spotkań jest następują­cy: Led woń (H). — Pępek 31:8. 13:21, 21:13 Sapak ttl) - Cichoń 21 7. 20:22, 19:21 Wójcik (H) - P-ichocki 21:5, 21:7. Sromotna ipora:.ka mistrza Z. S. Gębotyś (H) — Stoczek 21:17, 21:18. Michalec (H) — Pry del 21:13, 21; 16. Dyl Ik (H) - Kot 17:21. 21:18, 21:18. Patyk (H) - Maj- ku-t 21:18, 18:31, 19:21. Sędziia <p. Altman-n. . (be)

Hokeiści Kanady gra-ą w ParyżuP aryż . Debiut europejski obrońców tytułu

mistrza św iata Winnipeg Motiarohs wypadł Riskonale. W »bec 12.009 wtd-zów w Pairyżu oo niesłychanie szybkiej grze Kanadyjczycy pokonali Francais VcJants. jedną z najsilniej­szych drużyn europejskich w stosunku 4:z (3:2 1 0 0 0) K anadyjczycy graj a teraz w Anglji, w racają potem do Paryża , a na Boże Narodzenie graja w Berlinie.

Londyn. Debiut W em bley C anadians w puharze Europy w ypadł imp " 'jąco. Będzie jo — «daje się — najsilniejsza drużyna o”1'

B, choćby dlatego, że g rają w niej sami Ka­nadyjczycy P ierw szy mecz z Berliner S. C zakończył s e klęską Niemców w stosunku 0:8 (0 5 0:1 0 2) U Niemców dobrze g ra li■ Urbanowski i Jaenecke.

Obecnie w gronie B prow adzą: Volants 4 gry 6 pkt. 2) Richmond Hawks 5 g 'er 6 pkt.3) W em bley Canadians 1 gra 2 pkt., 4) LTC P ra sa 2 gry 2 pkt., 5) B erliner- S. C. 4 gry 0 pkt.

f.iedjolan. W meczu hokejow ym o pithar

Europy W embley Lions pokonali Milano HC no zaciętej walce 2:1 (0:0 1:1 1 0 ).

S tan tabeli w grupie A jest teraz następu­jący : 1) W em bley Lions 6 gier 12 pkt., 2) S tade Fran ca is 7 gier 8 pkt., 3) S treat!) am 4 gry 7 pkt., 4) R esse rsee 7 gier 2 pkt., 5) Mi­lano HC 6 gier 1 pkt.

R azylea. W meczu hokeja na lodzie SV Fuesseti pobił Rot W eiss 4 2.

W Limbie V lio n s pak, mali w M-inachjum w meczu o puiha-r Eunopy Riessersee w stosun­ku 2:0. W meczu tow arzyskim w P radze Anglicy przegrali z L IC P raga w stosunku 1:5. Jest to jeszcze jednym dowodem, o ile silniejsza jest pula B od puli A w pttnarze.

A msterdam. W turnięiu hokeja, na lodzie Oxford pobił reprezentację P a ry ża 1:0 a W iener E. V. — reprezentację riolatndji 6:0. Turniej w ygrała drużyna Oxfordu,

Page 8: ŚRODA, 12 GRUDNIA 1934 SZUBIENICA W POZNANIUWampir przyjął wyrok spokojnie bez śladów najmniejszego wzruszenia. Syn jego, za czynną i słowną pomoc w przestępstwie, skazany

Str. 8 „ S I E D E M G R O S Z Y "

s i«

\o n A.40*,

Na to Froncek się pojawił, wiodąc Ciapka na linewce —■ ^.Cześć Marconi, Heil Edison / mechanizacji piew ce!!!“ —

A gdy wszyscy się rozeszli, Froncek zdjął z obroży Ciapka krągły znaczek podatkowy...

To najlepsza jest pułapka. —

Znaczek pachnie podatkow o,— jeśli więc nic nie wyciśnie, ♦o aparat jest „do luftu“, niech go w tedy dunder świśniei,

Oczywiście — w szystkie paczki, zapłacone tu przez innych,Froncek złapał w swój melonik,Dt — aparat sam oczynny.

fCiag dalscz nastąpi).

MIESIĘCZNY ABONAMENT „7 G R O SZ Y "Z DOSTAWADO DOMU PRZEZ AGENTÓW LUB PRZEZ POCZTĘ W KRAJU Z Ł 2 .3 1 rPRZY ZAMÓWIENIU W URZĘDZIE POCZT. ZŁ.2.41

C E N N I K O G Ł O S Z E Ń W „1 G R O s T a c T o1 P O L E O W Y M I A R Z E 3 5 m m . * 6 7 m m . Z Ł . 1 5 . 1

O G Ł O S Z E N I A D R O B N E 2 0 G R . Z A S Ł O W O . |

JKordercy zabrali mu rewolwer i palkę gumową

Przygody bezrobotnego Froncka

W tam tych gmfzhiacT dnia 1! bm, poli­cjanci z posterunku policji w Katowicach- Brynow ie zaniepokoili się ndeabeanością st. posterunkow ego policji E rnesta H irta, k tó ry nocy tej pełnił zew nętrzną służbę na terenie B rynow a i mimo upływ u czasu służby, nie w rócił o przepisanej godzinie na posterunek. Z aaferow any tern kom endant posterunku wy­sła ł na teren innego posterunkow ego, który w reszcie po długich poszukiwana ach z chwilą gdy już zaczynało w idnieć około godz. 7 ra­no zauw ażył na szosie B rynow skiej leżące w row ie przydrożnym przy płocie ogrodnictw a re s tau ra to ra Sing era, zw łoki śp. st. posterun­kow ego Hirta, k tó ry , jak stw ierdzono poniósł śm ierć na miejscu w skutek .postrzału o trzy ­mam ego w skroń. P rzy «w łokach śp. H irta nie znaleziono ani rew olw eru, ani też pałki gu­m ow ej, k tó re spraw cy odebrali zastrzelone­mu.

Z aalarm ow ano w obec teigo natychm iast głów ną komendę policji, Oraz w ładze śledcze, k tó re w szczęły energiczne śledztw o, celem w yśw ietlenia tajemnicy. Na miejsce zbrodni, dokoła którego zebra? się w iększy tłum Lu­dzi, przybyli m. ta. głów ny kom endant poli­cji W oj. Śląskiego, tasp. Źółtaszek, naczelnik urzędu śledczego , nadkom. Cbomrański, kie­row nik w ydziału śledczego, p. kom. Brodnie­w icz, kom. pow. policji tasp. S tarzyk, p ro ­ku ra to r Kulej i toni przedstaw iciele w ładz śledczych. Po przeprow adzeniu w stępnych do chodzeń na miejscu zw łoki śp. H irta, które p rzez cały ten czas leżały w row ie zakry te brezentem , odstaw iono do kostnicy szpitala, celem przeprow adzenia sekcji zwłok.

Sp. H irt do niedaw na jeszcze pełnił służbę jako w yw iadow ca w w ydziale śledczym po­licji w Katow icach i od pew nego czasu prze

niesiony został do posterunku policji w B ry- rtiowie. O sierocił on żonę i 12-1 eta tą córecz­kę, z am. w Katowicach, przy ulicy Teatral­nej. Zam ordow any liczył 40 la t i .pracował w policji od czerw ca 1922 roku, czyli od chwili przejęcia Śląska przez Polskę.

W zw iązku z popełnioną zbrodnią komu­nikują jeszcze urzędow o, że śp. Hirt udał się do służby zew nętrznej z posterunku policji w Brynowie na szosę B rynow ską o godz. 24-tej i miał pow rócić na posterunek nad ranem . Gdy o oznaczonej godzinie nie zjaw ił się na posterunku, w ysłano na szosę patrol policyj­ny, k tó ry znalazł go m artw ego w rowie.

P ierw iastkow e dochodzenia w ykazały , że śp. H irt przy trzym ał na szosie w odległości 1 kim. od posterunku dw óch podejrzanymi osobników, których zam ierzał w ylegitym o­wać. Byli to praw dopodobnie złodzieje, któ­rzy już od dłuższego czasu niepokoją całą okolicę. Należy przy tej sposobności .przy­pomnieć, że około trzy tygodnie temu post. Guzy z tegoż posterunku zauw ażył w nocy rów nież dwóch podejrzanych osobników, k tó­rzy na jego widok «biegli, ostrzehw ując się. Na szczęście jednak strza ły chybiły. Osobni­ków tych jednak do dziś dnia nie zdołano przytrzym ać, ani ustalić ich tożsamości. W i­docznie ci sami spraw cy w racając z jakiejś w ypraw y złodziejskiej w okolicy, natknęli się na śp. H irta, staw ili mu przy w ylegitym ow a­niu opór, a następnie go zastrzelili. Zbrodnia ta została dokona naprzeciw domu. w którym mieści się sklep z tow aram i kołórijaJneimi nie­jakiego Filipczyka. M ieszkańcy tego domu około godz. 2-giej nad ranem usłyszeli naw et gw ałtow ną kłótnię, a następnie zauw ażyli, jak dwóch osobników po w ystrzale rzuciło trze ­ciego do rowu. Z obaw y jednak nie przyw ią­zyw ali oni do tego zajścia uwagi i udali się

na spoczynek, w skutek czego dopiero o go­dzinie 7 rano w ładze m ogły rozpocząć pu znalezieniu zw łok śledztw o, w takich oczyw i­ście w arunkach znacznie utrudnione. Pobież­ne oględziny «w łok śp. H irta w ykazały , że policjant otrzym ał ramę postrzałow ą w tew a skroń i że śm ierć musiała nastąpić na miej­scu. W edług zeznań naocznych świadków , spraw cy zbiegli w zdłuż .płotu domu Filipczy­ka w kierunku K atowic-Ligoty.

Śledztwo w sprawie wykrycia spraw* ców ohydnej zbrodni, której ofiarą padł śp. post. Hirt w Brynowie, jak już wyżej wspominamy, z góry napotykało na bar­dzo poważne trudności spowodu późnego wykrycia zbrodni. Policja mimo to jednak przytrzym ała na terenie Katowic cały szereg podejrzanych osobników, którzy po większej części nie mogli wykazać swego alibi. Ogólnie przypuszcza się, że sprawcami zbrodni byli ludzie, pochodzą­cy z poza terenu Śląska, albowiem, we­dług zeznań kilku świadków, spieszących nad ranem do pracy, w okolicy Bryno­wa zauważono dwucih młodych ludzi, którzy, nie znając widoczme terenu, do­pytywali się przechodniów kilkakrotnie o drogę. W domu Filipczyków w Brynowie. gdzie w nocy usłyszano strzał rewolwe­rowy, nie przykładano do tego faktu wielkiej wagi. przypuszczano bowiem, że chodzi tu o zwykłe i bardzo częste w tej okolicy bójki. Dopiero nad ranem po znalezieniu trupa, cala sprawa wyjaśniła się i przypomniano sobie, że od strony szosy było słychać odgłos sprzeczki, a wreszcie strzału.

Policja przypuszcza, że śp. Hirt za­

mierzał przytrzym ać dwuch osobników na gorącym uczynku kradzieży i przy­stąpił- do legitymowania ich. W czasie le* gitymowania osobnicy ci stawiali poste" runkowemu opór i zastrzelili go. W cią­gu popołudnia policja otrzymała dokład­ny rysopis obu sprawców zbrodni, co umożliwi władzom ujęcie zbrodniarzy.

MDlewasia siełfljr w W arszaw ieE dnia 11-go grudnia 1934 r.

Akcje:Bank Polski 94,25 - 95,75. Węgiel 13,75.

Lilpop 10.10, S tarachow ice 12.80, Tendencja niejednolita.

W alu ty :D olar p ryw atny 529.

Pożyczki polskie w Nowym Jorku :Poż. dolarow a 72,00, poż. DiiLoaiowskä

84,50, poż. stabilizacyjna 113,50.

Pezßaäsüe giełda zbożowa* dnia II grudnia 1934 f .

Ceny pary te t Poznań.Zyta cena orientacyjna 15 25—15,50, Malca iy łtrla I gał.

0-55 proc 22.50—23,50, Mąka żytnia 1 gat. 0-65 proc. 21,50 —22.50, Mąka żytnia II gat. 35-70 proc. 16—17, Mąka żyt­nia poślednia 14—15, Mąka żytnia razowa 18—19. R eizt« notowań bez zmiany. Ulposobietrle spoko.łne.

Trą-nzakcle na odmiennych warunkach: iy ta 560 toe . pszenicy 333 tony.

MARKI NIEMIECKIE W KATOWICACH.

D ewizy; 212,30—213,80. N oty: 196.50—197,50,

TANIO WYPOŻYCZAM KOSTJUMY teatralne,ubrania smokingowe i fraki, Katowice, Sta­w owa 16, mieszkanie 8.

MASZYNY do pisania, wszelkie system y, tanio sprzedam. Katowice, S taw ow a 3. „Remont".

MEBLE — kupisz najlepiej w firmie Najtańsze Źródło Mebli Katowice, tylko ul Staro wiejska nr. 3. Sypialnie dębowe 300 zł., kuchnie 110 zł.

1135

SKŁAD przy głównej ulicy od 1 stycznia 1935 r. do wynajęcia. M. Frey, Szarlej, 3-go M aja 19.

45 lód

MŁODSZA panna, dochodząca, ewent. z góro­waniem, potrzebna. Katowice, Gliwicka 5, m. 6. 4526d

OKAZJA! Dobre rzeźnictwo, od 1 stycznia do wynajęcia. Tylko poważni reflektanci zechcą się zgłosić do Administracji „Siedmiu Groszy" pod nr. 1224.

PIŁĘ taśm ow ą (B andsäge) kupię. Oferty z po­daniem ceny do „Siedmiu Groszy“ pod nr. 4529d.

Uczestnicy hokejowego obozu treningowego na sztucznym torze łyżwiarskim w Katowicach,Ag. Fot. „Polonji“ i „Siedmiu Groszy“. Fot. Cz, Datka.

MAŁY DOMEK w Król. Hucie lub okolicy, ewent. plac budowlany, z wolnej ręki kupię za -8.000 zł. gotów ką. Oferty do „Siedmiu Groszy/' pod „G otów ka“.

ZA DŁUGI mojego męża Jana nie odpowia­dam. M arta Jonderkó ,Kostuchna.

*)rukiem i nakładem Zakładów G raficznych i W yd aw n iczych „ P o lo n ia “ S. Ą . w K atow icach , — R edaktor odpow iedzialny.: S tan isław N o g a j -