Rocznikwtg-gniazdo.org/upload/rocznik/wtg_rocznik_2014.pdf · Bardzo ciekawy jest tekst Mariusza...

170
1 Rocznik WIELKOPOLSKIEGO TOWARZYSTWA GENEALOGICZNEGO „GNIAZDO” 2014 ROK VIII

Transcript of Rocznikwtg-gniazdo.org/upload/rocznik/wtg_rocznik_2014.pdf · Bardzo ciekawy jest tekst Mariusza...

  • 1

    RocznikWIELKOPOLSKIEGO

    TOWARZYSTWAGENEALOGICZNEGO

    „GNIAZDO”

    2014ROK VIII

  • 2

    Komitet RedakcyjnyBarbara Cywińska, Paweł Hałuszczak, Maciej Głowiak,

    Dobrosława Gucia, Joanna Lubierska

    Projekt okładkiMaciej Głowiak

    Na okładce wykorzystano zdjęcia ze zbiorów Jarosława Bernatowicza, Dobrosławy Guci

    oraz z zasobu serwisu MorgueFile.com

    ISBN 978-83-937900-5-0

    Copyright © WTG Gniazdo, 2014

    AdresWielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne „Gniazdo”

    Mnichowo 64b62-200 Gniezno

    Kontakt z Redakcją[email protected]

    www.wtg-gniazdo.org

  • 3

    Spis treści1 procent podatku (Maciej Głowiak) ................................................................................................. 11

    Siedem grzechów głównych genealoga-amatora (Barbara Cywińska) ................................................. 13Palcem po mapie (Maciej Głowiak) .................................................................................................... 15Czy można zakochać się w źródle? „Amtsblatt der Königlichen Regierung zu Posen”

    (Dobrosława Gucia) .................................................................................................................... 22Obóz karno-śledczy w Żabikowie (Beata Kuźlan) ............................................................................. 31Zagrody przodków, czyli rekonstrukcja wsi od XVII/XVIII wieku do czasów współczesnych

    (Krzysztof Raniowski) .................................................................................................................. 36O poszukiwaniach w Instytucie Pamięci Narodowej (Maciej Witaszek) ............................................. 39Obóz koncentracyjny Fort VII (Leszek Wróbel) ................................................................................. 41

    „Jako cię widzą, tako cię piszą” – uwertura (Dobrosława Gucia, Joanna Lubierska) ............................. 45Krótka relacja z historii zakonów monastycznych i nasi przodkowie w tle (Paweł Hałuszczak) ........... 49家谱 (jiāpǔ), czyli o genealogii w Chinach słów kilka (Lichao Dai (代丽超), Leszek Sobkowiak) ....... 61Wielkopolskie korzenie Lemańskich herbu Bukowczyk (Mariusz Formanowicz) ............................... 67Historia wsi Dobrosołowo jako przykład badań regionalistycznych Wielkopolski (Robert Tomczak) .. 77Żebracy i włóczędzy w I połowie XIX wieku (Jakub Wojtczak) .......................................................... 86

    Projekt Lista odznaczonych Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym (Wojciech Jędraszewski, Maciej Głowiak) ......................................................................................................................... 93

    Historia wysiedlenia rodziny Kazimierza Staniewskiego z Pobiedzisk (Magdalena Blumczyńska) ........ 96Józef Skrzydlewski – Powstaniec Wielkopolski (Wojciech Jędraszewski) .............................................. 105Prezent od wujka Stasia (Beata Kuźlan) ............................................................................................. 109Nie nam osądzać… (Marek Moder) .................................................................................................. 115Mogileńskie korzenie rodziny Kaptur (Marian Przybylski) ................................................................ 123Machina terroru. Represje w czasach stalinowskich wobec podporucznika Józefa Rogalskiego

    (Maciej Witaszek) ........................................................................................................................ 128Grabianowscy (Krzysztof Wojtalik) .................................................................................................... 132

    Reces uwłaszczeniowy wsi Brzoza w powiecie szamotulskim (oprac. Dobrosława Gucia, Jakub Wojtczak) ........................................................................................................................... 141

    Spotkania ......................................................................................................................................... 153

    Publikacje Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego GNIZADO .......................................... 164O „Roczniku WTG” oraz wskazówki dla Autorów ............................................................................ 166

  • 4

  • 5

    Przed nami znowu jesień, kolejna impreza, jaką jest Dzień Genealoga, a to zawsze oznacza nowy numer Rocznika. W ósmym numerze, w czterech działach, nasi mili Czytelnicy znajdą między innymi listę przykazań genealogów, teksty o nowych źródłach, kilka słów o chińskiej (tak, tak!) genealogii, przykład fałszerstw w metrykaliach, informację o nowym projekcie realizowanym przez WTG „Gniazdo” i nieco historii rodzinnych.

    A zatem, po kolei:Artykuł Barbary Cywińskiej jest doskonałym „elementarzem” szczególnie dla tych, którzy zaczynają

    dopiero zgłębiać rodzinne sekrety, choć nie tylko. Autorka postanowiła uporządkować główne grzechy, ja-kie popełnia wielu z nas i tak powstał dekalog genealoga-amatora. Rozproszone w wielu wątkach na forach rady autorka uporządkowała i rozszerzyła. Zawsze warto skorzystać z wiedzy bardziej doświadczonych, bo nowicjuszom zaoszczędzi to czasu i brnięcia w ślepe zaułki.

    W naszych poszukiwaniach pojawiają się czasem dziwne nazwy miejscowości albo takie opisy ich lo-kalizacji, że pozostaje tylko bezradnie rozłożyć ręce. Z wieloma miastami, miasteczkami czy wsiami nie ma dziś problemu, bo istnieją, ale po niektórych nie został współcześnie żaden ślad, inne zmieniły przez lata nazwy, jeszcze inne zostały przyłączone do większych miejscowości. Jak odnaleźć miejsce życia naszej rodzi-ny po dwustu czy trzystu latach? W takim przypadku korzystanie ze współczesnych map mija się z celem. Tekst Macieja Głowiaka opowiada o starych mapach, o tym gdzie ich szukać (archiwa, biblioteki, strony internetowe) i o ich przydatności w naszych poszukiwaniach. Całość tekstu uzupełniają piękne ilustracje.

    Czy można zakochać się w źródle? Ależ oczywiście, że można! Dobrosława Gucia znalazła nowe, cen-ne źródło, jakim jest XIX-wieczny pruski rządowy dziennik praw („Amtsblatt der Königlichen Regierung zu Posen”, w skrócie „Amtsblatt”). Od różnorodności publikowanych na jego łamach informacji można się chwycić za głowę. Oprócz rozporządzeń Jego Królewskiej Mości oraz Królewskiej Regencji, regulujących dosłownie wszystko, najzabawniejsze są informacje o charakterze obyczajowym: listy gończe, wezwania nieznanych właścicieli do odbioru ich własności odzyskanej wskutek rewizji czy przestrogi żon dotyczące ich mężów lub odwrotnie. Do tego dochodzą intercyzy małżeńskie, informacje o zdanych egzaminach, udzielonych koncesjach na wykonywanie zawodu, informacje o publicznych licytacjach, sprzedażach ko-niecznych, majątkach do dzierżawy, zwalniających się posadach plebańskich, chorobach zwierząt gospo-darskich w dominiach, a nawet o nowo powstałych miejscach (osiedlinach). Szczególny urok ma ówczesny język polski – polecam poczytać – uśmiech gwarantowany!

    Podobny do tekstu Macieja Głowiaka jest artykuł, Krzysztofa Raniowskiego. W tekście Macieja chodziło o zlokalizowanie miejscowości, w tekście Krzysztofa zaś o zlokalizowanie domu lub zagrody za-mieszkiwanej przez naszych przodków. Wydawałoby się, że jest rzeczą niemożliwą, aby po upływie dwóch czy więcej stuleci odnaleźć miejsce, w którym stało TO interesujące nas domostwo. Po wizytach w parkach etnograficznych czy skansenach budownictwa ludowego mamy już jakieś pojęcie, jak ten dom mógł wy-glądać, ale to nam nie wystarcza. Chcemy jeszcze wiedzieć, gdzie stał. W tekście autor wymienia źródła niezbędne do ustalenia numeracji domów we wsi i identyfikacji właścicieli. Na końcu podany jest przykład ustalenia historii siedliska od końca XVII wieku do czasów współczesnych. Warto też dodać, że zagadnie-nia zawarte w artykule stanowić będą podstawę do opracowywanej publikacji o historii zagród wybranych wsi z pogranicza Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej.

    Dla poszukujących informacji o swoich bliskich, którzy byli więźniami obozów z terenu Poznania i okolic, być może interesujące okażą się dwa artykuły: o obozie karno-śledczym w Żabikowie i o obozie koncentracyjnym Fort VII. Beata Kuźlan kreśli historię powstania żabikowskiego obozu, opisuje warunki w nim panujące, dalsze losy tych, co przeżyli i likwidację obozu, która pochłonęła wiele ludzkich istnień.

  • 6

    Obecnie w Żabikowie mieści się Muzeum Martyrologiczne, które opiekuje się tym szczególnym miejscem pamięci narodowej, zajmuje się też szeroko pojętą edukacją i udziela informacji o byłych więźniach. Na końcu tekstu znajduje się spis publikacji dotyczących Żabikowa szczególnie polecanych genealogom oraz informacje o możliwości uzyskania danych o osadzonych.

    Z kolei Leszek Wróbel przybliża historię Fortu VII Colomb, w którym obecnie mieści się Muzeum Martyrologii Wielkopolan. Było to miejsce zagłady przede wszystkim inteligencji wielkopolskiej i ducho-wieństwa, powstańców wielkopolskich i śląskich, a także wielu zwykłych ludzi. Był to również pierwszy obóz w historii ludzkości, w którym użyto gazu. Wyjątkowo wymyślne były sadystyczne tortury, którym poddawani byli więźniowie, nawet po tylu latach, żyjąc w świecie, w którym już nic nie powinno szokować – trudno się czyta takie informacje. Na końcu tekstu autor podaje, na ile cenne mogą być dla genealogów dokumenty znajdujące się w Forcie VII; zarówno osobiste, jak fotografie osadzonych czy ocalałe pamiątki rodzinne, jak i te sporządzone przez pracowników Muzeum – „Karty byłego więźnia Fortu VII”. Ponadto autor zaopatruje tekst w informacje o możliwościach korzystania z muzealnych zbiorów, o wystawach stałych, jak również dane adresowe.

    Wielu genealogów ma bardzo dobrze opanowane korzystanie z zasobów archiwów państwowych i ko-ścielnych. A przecież kwerendy można przeprowadzać w różnych miejscach, nie tylko w tych dwóch archi-wach. Takim znanym, ale nieszczególne spopularyzowanym miejscem jest Instytut Pamięci Narodowej.

    O poszukiwaniach w poznańskim oddziale IPN pisze Maciej Witaszek. Autor szczegółowo opisuje procedurę składania wniosku, termin jego realizacji oraz informacje o tym, na co kwerendzista może liczyć w przypadku pozytywnego rozpatrzenia podania. Należy przy tym zaznaczyć, że procedura dla genealogów jest nieco inna niż w przypadku złożenia wniosku naukowego czy dziennikarskiego.

    Zakochanie się w źródle, jakim były przywoływane wcześniej „Amtsblatty”, zaowocowało powstaniem niewielkich rozmiarów książeczki. Dwie panie: Dobrosława Gucia i Joanna Lubierska, zachwycone li-stami gończymi, dużą liczbą nazwisk i miejscowości, a przede wszystkim językiem: stylem, składnią i za-bawnymi określeniami, postanowiły zebrać co ciekawsze przykłady opisów poszukiwanych. Tak powstała humorystyczna publikacja „Jako cię widzą, tako cię piszą”. Obraz Wielkopolanina w świetle listów gończych 1 połowy XIX wieku. Książeczka zaopatrzona jest w XIX-wieczne przypisy dotyczące strojów, w większości również pochodzące z tych czasów. To także przykład na „wyłowienie” z jednego ogólnego źródła, innego, bardziej szczegółowego. Artykuł w „Roczniku” jest uwerturą, taką przystawką przed daniem głównym, i daje pojęcie o tym, co Czytelnik znajdzie w tym opracowaniu.

    Zdarza się, że niektóre osoby z naszych rodzin wybrały drogę zakonną. Zastanawiamy się wówczas, jak wyglądała organizacja takich zakonów, skąd one się wzięły i jakie panowały zwyczaje w klasztorach. Paweł Hałuszczak w swoim artykule przybliża nam problematykę zakonów, które wyrosły na regule św. Benedykta z Nursji, a która to Reguła do końca XVI wieku została przyjęta przez ponad 100 zakonów. Tym samym powstało imponujące drzewo genealogiczne zakonnej rodziny benedyktyńskiej, a o jej wielkości niech świadczą wizerunki poszczególnych jego gałęzi umieszczone w tekście.

    Przełomowe w naszych badaniach jest osiągnięcie XVIII wieku. Potem, im bardziej w głąb, tym trud-niej. Niby tylko sto lat, ale dużym wyczynem jest dotarcie w swych poszukiwaniach do wieku XVII. Mimo to, nie należy się zrażać! Tekstem, który koniecznie należy przeczytać, jest artykuł Lichao Dai i Leszka Sobkowiaka – o tym, jak wygląda genealogia w Chinach. Początki genealogii chińskiej sięgają bowiem czasów dynastii Shang, czyli okresu między XVII a XI wiekiem p.n.e. Autorzy, polsko-chińskie małżeń-stwo, bardzo ciekawie przedstawiają zagadnienia genealogiczne Państwa Środka, wspominają o księgach rodowych, podkreślają silne związki rodzinne występujące w tradycji Azji Wschodniej, wymieniają naj-popularniejsze nazwiska i ich charakterystyczne cechy. Na końcu autorka opisuje etymologię własnego nazwiska, pisze o założycielu rodu, a także wspomina o swoim domu rodzinnym. Całość ilustrują piękne i dla nas niewątpliwie nieco egzotyczne zdjęcia.

    Bardzo ciekawy jest tekst Mariusza Formanowicza o rodzinie Lemańskich h. Bukowczyk, która przez jakiś czas była związana z Bukiem. Autor przeprowadził szczegółową kwerendę w oparciu o księgi metry-kalne, kanclerskie, akta wójtowskie i radzieckie, herbarze, pamiętniki i inne dostępne źródła. W ten sposób powstało imponujące drzewo genealogiczne Lemańskich. Przy okazji, analizując jeden z bardziej znanych herbarzy i porównując go z wpisami metrykalnymi, autor nie tylko sprostował wiele pomyłek, ale odkrył również sfałszowane metryki chrztów dotyczące tej rodziny, mające prawdopodobnie związek z prawem do

  • 7

    używania herbu Bukowczyk. Wyjątkowo interesująca praca będąca przestrogą, by nie dowierzać całkowicie herbarzom!

    Robert Tomczak przedstawia dzieje wsi Dobrosołowo w powiecie konińskim. W ostatnim czasie hi-storia regionalna przeżywa renesans, pojawiają się monografie wsi, parafii, dworów czy innych ciekawych miejsc. Z historią narodową (poza epizodami wojennymi i powstańczymi) zwykły szary obywatel nie utoż-samia się jakoś szczególnie, czując, że dzieje się ona niejako obok niego. Natomiast dzieje lokalnych spo-łeczności, które tworzyły historię miasteczek i wsi, są nam o wiele bliższe, łatwiej się bowiem identyfikować z jakimś regionem i być częścią niewielkiej grupy, takim pasującym elementem układanki. Doskonale pod-sumował to autor w końcowych akapitach swojego tekstu – dzieje wsi są nie tylko historią małej ojczyzny, są także elementem mniejszych historii rodzinnych.

    W księgach metrykalnych zdarza się trafiać na zapis zgonu jakiegoś włóczęgi. Problemem żebractwa i tułactwa postanowił zająć się Jakub Wojtczak, który próbuje odpowiedzieć na pytanie, czym było żebrac-two w XIX wieku, co decydowało o tym, że ktoś został bez dachu nad głową czy pracy, przytacza również przepisy rządowe wydane w celu ukrócenia włóczęgostwa, które niewątpliwie przyniosły skutek. Osoby złapane za tułactwo lub brak legitymacji aresztowano i odsyłano za granicę. Wykaz takich wypędzonych podawano do publicznej wiadomości w urzędowej prasie, a opisy wydalonych były bardzo szczegółowe, na równi z osobami poszukiwanymi listami gończymi. Jest to również dla nas genealogów ciekawe źródło informacji, a więc warto mu się przyjrzeć.

    Członkowie i sympatycy WTG nieustannie biorą udział w różnych przedsięwzięciach. W tym roku działalność wielu osób przeniosła się na projekt „Lista odznaczonych Wielkopolskim Krzyżem Powstań-czym” (w skrócie zwanym Krzyżem Powstańczym), który zdominował nasze rozmowy zarówno publiczne (na forum), jak i prywatne. Wojciech Jędraszewski i Maciej Głowiak opisują genezę powstania projektu, przebieg realizacji (zakup odpowiedniego sprzętu fotograficznego, liczne wyjazdy do Warszawy, pozyska-nie dodatkowych funduszy), informują również, jak przebiegało opracowanie i indeksacja dokumentów. Na końcu tekstu znajduje się podsumowanie, czyli pierwsze wnioski z realizacji projektu, nieco statystyk i adres strony internetowej, na której uruchomiona została wyszukiwarka nazwisk.

    Klasztor Sacre Coeur położony na skraju Pobiedzisk w początkach II wojny światowej stał się miej-scem zbiórki mieszkańców Pobiedzisk, Swarzędza, Murowanej Gośliny i Czerwonaka. Niewygodne oso-by, członkowie Stronnictwa Narodowego, Sokoła, powstańcy wielkopolscy i inni wrodzy niemieckiemu okupantowi mieszkańcy miasta zostali wywiezieni stamtąd do Sokołowa Podlaskiego. Pośród tych osób był Kazimierz Staniewski, dziadek Magdaleny Blumczyńskiej. Dzięki artykułowi jej autorstwa można poznać historię przesiedlenia, przebieg podróży kolejowej, jej cel, a także dalsze koleje rodziny Staniew-skich i dowiedzieć się, czy powrócili w rodzinne strony. Na końcu tekstu zamieszczony został spis rodzin wysiedlonych z Pobiedzisk.

    Nawiązując do obecnie realizowanego projektu, zapraszam do przeczytania artykułu o Józefie Skrzy-dlewskim, pierwszym powstańcu wielkopolskim odznaczonym Krzyżem Powstańczym. Wojciech Jędra-szewski przedstawia jego życiorys, przytacza najważniejsze fakty z życia, opisuje wojenne losy aż do mo-mentu aresztowania przez UB i osadzenia w osławionym, mokotowskim więzieniu przy Rakowieckiej – miejscu, gdzie zakończy życie. Kilka lat po śmierci zostaje zrehabilitowany, odznaczony Krzyżem Po-wstańczym, ekshumowany i uroczyście pochowany w rodzinnym Grodzisku, w którym dla upamiętnienia zasług Skrzydlewskiego jedno z rond nazwano jego imieniem.

    Zadziwiające, jak wiele do naszych genealogicznych poszukiwań mogą wnieść osoby zupełnie nam obce, niespokrewnione, nawet niespowinowacone. Beata Kuźlan opisuje piękną i wzruszającą historię odkrywania kart życia przyrodniego brata swojej babci, o którym na początku nie wiedziała wiele; nie znała nawet imienia i nazwiska poszukiwanego krewnego. Pomogło szczęście i przypadkowi ludzie. Po jakimś czasie autorka tekstu dysponowała fotografiami wujka Stasia, odtworzyła jego wojenne losy i otrzymała zdjęcia grobu znajdującego się w dalekiej Anglii. Po pięciu latach, wskutek różnych pomyślnych zdarzeń, na domowy adres autorki przyszła paczuszka zawierająca różaniec krewnego i zupełnie niezwykły meda-lion z podobizną wujka. Do kogo on należał? W jaki sposób trafił do Beaty Kuźlan – właśnie o tym jest ta niezwykła opowieść.

    Poproszony przez rodzinę Marek Moder podjął się odtworzenia ostatniego okresu życia Walentego Walkowiaka, przedwojennego krawca z Kleczewa, straconego w Poznaniu przez ścięcie gilotyną w 1942

  • 8

    roku. Mając podstawowe informacje od rodziny, autor odwiedził poznański areszt przy ul. Młyńskiej (gdzie wykonano wyrok), Fort VII, muzeum w Żabikowie, cmentarz na poznańskiej Cytadeli, a także poznań-skie archiwa. Autorowi udało się odkryć wojenną przeszłość Walentego, przyczyny aresztowania, a także więzienną drogę, która wiodła z posterunku żandarmerii w Kleczewie, przez więzienia w Gnieźnie i Wron-kach, aż do Zakładu Karnego w Poznaniu. Autor opisał też, jak wyglądały warunki w więzieniu, jak mogła wyglądać rozprawa sądowa wraz z systemem zatwierdzania kar i jakie były ostatnie godziny skazanych na karę śmierci. Przejmujący jest ostatni list Walentego Walkowiaka, pisany do żony i dzieci, w którym prosi o przebaczenie i daje im swoje błogosławieństwo.

    Ludność Stanów Zjednoczonych to obecnie ponad 300 milionów osób, wśród których bardzo wielu jest potomkami imigrantów z najróżniejszych stron świata. Od czasu do czasu w Polsce pojawiają się in-formacje o polskich korzeniach gwiazd filmowych, polityków czy innych znanych osób. Ostatnio głośno było o pochodzeniu Marcy Kaptur, amerykańskiej polityk, członkini kongresu. Prawdziwie dziennikarskie śledztwo w tej sprawie przeprowadził Marian Przybylski, bowiem tropy jej przodków wiodły na Ziemię Mogileńską. Dzięki niemu poznajemy historię trzech pokoleń Kapturów, zarówno po mieczu, jak i kądzie-li, a także główny powód podjęcia decyzji o emigracji, związany z piękną Ludwiką Sulmierzycką...

    Dokumenty procesowe podporucznika Józefa Rogalskiego, odkryte w zasobie Instytutu Pamięci Na-rodowej przez jego prawnuka Macieja Witaszka, pozwoliły na poznanie tragicznej historii jego życia i nazwisk osób, które się do tego przyczyniły. Najpierw żołnierz, któremu przełożeni wystawiali doskonałe opinie, potem agitator, znieważający ustrój państwa polskiego. Skazany na karę więzienia, utratę praw pu-blicznych i przepadek mienia, zmarł we Wronkach, nie doczekawszy wolności. Autor bezwzględnie rozpra-wia się z powojennym systemem wymiaru sprawiedliwości, obnażając jego tendencyjność i nierzetelność, podkreślając uchybienia i wypaczenia, które niejedno ludzkie istnienie pozbawiły życia.

    Przygoda z genealogią zaczyna się różnie. Do Krzysztofa Wojtalika przyszła niespodziewanie, a jej początek powstał z zamiłowania do robienia zdjęć. Wypożyczenie rodzinnych albumów, skanowanie fo-tografii, a potem długotrwałe i żmudne ich obrabianie pochłonęły autora bez reszty. Najpierw powstała fotoksiążka, potem były pierwsze wizerunki drzew genealogicznych, poszukiwania nieznanej rodziny przez portale społecznościowe, przeszukiwanie różnych stron związanych z projektami indeksacyjnymi i posiada-jącymi wyszukiwarki nazwisk, a już studnią bez dna okazały się być udostępnione w sieci zdigitalizowane akta metrykalne! W drugiej części tekstu autor zamieszcza trzy niezwykle interesujące biogramy członków swojej rodziny.

    Z roboczo nazwanej serii „Wyszperane, znalezione” publikujemy nieznany dotychczas szerszemu ogó-łowi reces uwłaszczeniowy Brzozy położonej niedaleko Niepruszewa. Dokument ten znajduje się w rękach prywatnych i stanowić może bardzo interesujące źródło o mieszkańcach tej wsi w 1. poł. XIX wieku.

    Tradycyjnie na końcu Rocznika znajdują się krótkie opisy naszych spotkań przypadające na okres je-sień 2013 – lato 2014.

    Chciałabym złożyć serdeczne podziękowania wszystkim Autorom – bez Was nie byłoby Rocznika! Szczególne podziękowania należą się Pani Paulinie Michalskiej za wszystkie prace redakcyjne.

    W imieniu Komitetu RedakcyjnegoJoanna Lubierska

  • 9

    WIELKOPOLSKIE TOWARZYSTWO GENEALOGICZNE

    „GNIAZDO”

    Władze WTG

    ZarządWojciech Jędraszewski – prezesBarbara Cywińska – sekretarzPaweł Hałuszczak – skarbnik

    Maciej GłowiakJoanna Lubierska

    Komisja RewizyjnaJarosław Bernatowicz

    Jerzy OsypiukJacek Piętka

    AdresWielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne „Gniazdo”

    Mnichowo 64b62-200 Gniezno

    [email protected]

  • 10

    Członkowie

    Awtuch Aniela – PoznańBernatowicz Jarosław – PoznańBetlej Magdalena – Hürth, NiemcyButlewska Renata – Poznań Cywińska Barbara – LubońDobrzyński Krzysztof – Toronto, KanadaEchaust Elżbieta – PoznańEchaust Halina – SierakówForma Eugeniusz – WieleńFormanowicz Mariusz – Środa Wlkp.Gerasch Piotr – CzęstochowaGłowiak Maciej – PoznańGłówka Zbigniew – Bielsko BiałaGórski Jarosław – WrześniaGucia Dobrosława – PoznańHałuszczak Paweł – LusowoHądzelek Maria – PoznańJasińska Marzena – Strzelno ŁąkieJędraszewski Wojciech – Gniezno Jura Barbara – Viry Chatillon, FrancjaKabacińska Aleksandra – GnieznoKabaciński Leszek – GnieznoKaczmarek Irena – WłocławekKaczmarek Leokadia – Poznań Kaczmarska Bożena – PoznańKamyszek Izabela – PoznańKoffnyt Magdalena – PoznańKról Janina – PoznańKrüger Katarzyna – PoznańKrzymińska Agnieszka – SzczecinKuźlan Beata – LubońLanowski Andreas – Langelsheim, NiemcyLichocki Jacek – DusznikiLubierska Joanna – PoznańManzius-Konieczny Irena – Ratingen,

    NiemcyMańkowski Andrzej – ŻerkówMatusiewicz-Koza Agnieszka – Nowy To-

    myślMazur Jolanta – Nowa Ruda

    Moder Marek – PoznańMolenda Liliana – GdańskMożdżeń Mirosław - SielecMrugalska-Banaszak Magdalena – Puszczy-

    kowoNagórski Marcin – KomornikiNowaczyk Małgorzata – Hamilton, KanadaOsypiuk Jerzy – NeklaOwoc Roman – PoznańPatalas Krystyna – PoznańPiętka Jacek – WolsztynPołomska Danuta – PoznańProszyk Małgorzata – PoznańPrzybylski Marian Grzegorz – StrzelnoRembikowska Ewa – WarszawaRobaszkiewicz Kazimierz – GnieznoRubiś-Bral Regina – ChorzówRuciński Heliodor – StrzelnoSibila Olgierd – WolsztynSiwiński Adam – PoznańSiwiński Andrzej – Stara Górka k. Pobie-

    dziskSkałecki Piotr – ŚremStachowska Anna – SopotStolarski Dariusz – TurekSwiatkowski Therese – Braunschweig,

    NiemcySzlachciak Michał – WolsztynSzymański Marek – Kielce Szymczak Izabela – PoznańTatarzyńska Ewa – ZwierzynTylińska Olga – PoznańUmiński Leszek – BydgoszczVitowec Ewa – Traiskirchen, AustriaWitaszek Maciej – PoznańWojtczak Jakub – KaliszZając Edward – WarszawaZgrzebnicki Krzysztof – Koszalin Żak Gabriela – Przeźmierowo

    Liczba członków 73 osoby Stan na 25 sierpnia 2014 roku

    Członkowie Honorowi: Tomasz Nitsch – Warszawa, Łukasz Bielecki – Poznań

  • 11

    1 procent podatku

    Jak informowaliśmy w poprzednim Roczniku WTG, w zeszłym roku udało nam się zebrać ponad 14 tys. zł z tytułu 1% podatku za rok 2012. Skala dofinansowania była dla nas bardzo miłym zaskoczeniem, ale zarazem i wielkim zobowiązaniem, aby wydać pieniądze na wsparcie naszej działalności i realizowanych przez nas projektów w jak najlepszy sposób. Pomysłów było – jak zwykle – wiele i jesteśmy dumni, że dzięki Waszemu wsparciu bardzo dużo udało nam się zrobić.

    Zachęceni przykładem innych Towarzystw Genealogicznych postanowiliśmy zainwestować w sprzęt do digitalizacji archiwalnych dokumentów. Mimo iż obecnie duża część metrykaliów jest skanowana przez re-gionalne Archiwa Państwowe, a swój program filmowania ksiąg posiada również Archiwum Archidiecezjal-ne w Poznaniu (CAAP), ciągle wiele starych dokumentów i archiwaliów pozostaje w dyspozycji lokalnych muzeów, izb pamięci czy bibliotek regionalnych, które nie mają samodzielnej możliwości ich digitalizacji. Głównie z myślą o cyfryzacji przechowywanych przez nie dokumentów zakupiliśmy aparat cyfrowy Canon EOS600D wraz ze specjalnie zaprojektowanym stołem, statywem i kompletem oświetlenia. Dziękujemy w tym miejscu innym, bardziej w tej materii doświadczonym Towarzystwom Genealogicznym, za wsparcie merytoryczne i techniczne przy wyborze sprzętu. Dodatkowo, z myślą o przechowywaniu zdigitalizowa-nych materiałów oraz archiwizacji danych z naszych projektów, zakupiliśmy komplet przenośnych dysków twardych.

    Z myślą o cyfryzacji dokumentów przeprowadziliśmy szkolenie wśród naszych członków, pod-czas którego zapoznaliśmy uczestników z obsługą aparatu, ustawieniem statywu i oświetlenia, jak rów-nież wyjaśniliśmy szczegóły techniczne dotyczące robienia zdjęć, ich przetwarzania, zapisywania i dal-szej obróbki. Szkolenie zaowocowało kilkoma sesjami digitalizacyjnymi w regionalnych bibliotekach i muzeach. Podziękowania należą się szczególnie panu Kazimierzowi Matyskowi z Kostrzyna, który udostępnił dawne księgi cechowe, które mamy nadzieję umieścić w przyszłości w internecie. Bogat-si w praktyczne doświadczenie przy cyfryzacji starych ksiąg mogliśmy podjąć i zrealizować projekt di-gitalizacji i indeksacji list odznaczonych i wniosków o nadanie Wielkopolskiego Krzyża Powstańczego. Szczegóły projektu opisujemy w oddzielnym artykule na stronie 93, wypada jednak dodać, że oprócz dofinansowania ze środków Urzędu Miasta Poznania oraz innych jednostek samorządu terytorialnego miast i gmin Wielkopolski, projekt był współfinansowany również z pieniędzy pozyskanych z 1% po-datku. Było to o tyle istotne, że digitalizacja odbywała się w Warszawie, w archiwum Kancelarii Prez ydenta RP, co oczywiście wiązało się z kosztownymi, kilkudniowymi wyjazdami zespołu pozyskującego kopie dokumentów.

    Z zewnętrznym wsparciem finansowym projektu związane są jednocześnie obowiązki sprawozdawcze i prowadzona dotychczas „ręczna księgowość” przy rozliczaniu tego typu projektów nie była wystarczająca. Środki z 1% podatku zainwestowaliśmy więc w kupno komputera wraz z oprogramowaniem księgowym i biurowym, które znacznie usprawniły pracę przy prowadzeniu wszelkiego rodzaju rozliczeń i sprawozdań. Należą się w tym miejscu podziękowania Ewie Rembikowskiej, naszej księgowej, która dzielnie przebija się przez ogrom wiedzy związanej z tajnikami sprawozdawczości stowarzyszeń i organizacji pożytku publicz-nego, co niestety nie jest rzeczą łatwą.

    Kolejne wydatki związane były z dofinansowaniem działalności, którą prowadziliśmy już wcześniej, a która niezmiennie wymaga nakładów finansowych. Należy tu wymienić szkolenia z zakresu promocji genealogii, w czasie których nasi członkowie opowiadają o metodach poszukiwania przodków, możliwo-

  • 12

    ściach odczytywania ksiąg i sposobów wykorzystania internetu przy realizacji swojej pasji genealogicznej. Takie szkolenia odbyły się w Wągrowcu i Gnieźnie, ale również dofinansowaliśmy organizację naszego spotkania Rocznicowego w Poznaniu i innych spotkań wyjazdowych, w czasie których promujemy nasze zainteresowania, zwiedzamy ciekawe miejsca w Wielkopolsce i poznajemy zabytki historii i kultury szeroko pojętego regionu. Spotkania są otwarte dla wszystkich naszych członków i sympatyków, często również tych mieszkających na co dzień za granicą.

    W 2013 roku wzięliśmy również udział w Targach Ekonomii Społecznej w Poznaniu, na którym pro-mowaliśmy naszą działalność i wydawnictwa. Choć zaproszenie było bezpłatne, to uczestnictwo wiązało się z przygotowaniem stoiska, zakupem materiałów promocyjnych i wydrukiem drzew genealogicznych. Mamy nadzieję na kolejne takie spotkania, podczas których można bezpośrednio dotrzeć do ludzi niezwią-zanych dotąd z naszym Towarzystwem.

    Ostatnim, lecz nie mniej ważnym celem wydatkowania środków z 1% podatku było dofinansowanie druku naszych wydawnictw – w tym cieszących się niesłabnącą popularnością: Rocznika WTG, Niezbęd-nika Genealoga oraz Notatnika Genealoga z tabelkami do uporządkowania zapisków rodzinnych. Dofi-nansowaliśmy również książki o epidemii cholery i serię Skarbnicy Gniazda. Dzięki Waszemu wsparciu finansowemu, wraz z obecnym numerem Rocznika możemy cieszyć się drugą już pozycją z tej interesującej serii. Wszystkie te pozycje są dostępne poprzez naszą stronę internetową.

    Czas mija szybko i właśnie spłynęły kolejne pieniądze z 1% podatku za rok 2013. Cieszymy się, bowiem w tym roku udało się pobić ubiegłoroczny rekord i pozyskać łączną kwotę – 15 339,60 zł. Dzię-kujemy za wsparcie, które dotarło do nas od naszych sympatyków z takich miast jak: Będzin, Bydgoszcz, Czarnków, Gdańsk, Gdynia, Gliwice, Głogów, Głowno, Gniezno, Gorzów Wlkp., Gryfino, Inowrocław, Jarocin, Kalisz, Katowice, Kolno, Konin, Kościan, Kraków, Krosno Odrzańskie, Kwidzyń, Leszno, Lublin, Łask, Łódź, Międzyrzecz, Mikołów, Mińsk Maz., Mogilno, Myślibórz, Nakło n.Notecią, Nowy Tomyśl, Oborniki, Olsztyn, Ostrów Wlkp., Piaseczno, Piła, Pleszew, Poznań, Pruszków, Radom, Ruda Śląska, Ryki, Sieradz, Sopot, Sosnowiec, Suwałki, Szamotuły, Szczecin, Śrem, Środa Wlkp., Świnoujście, Toruń, Turek, Tychy, Warszawa, Wągrowiec, Włocławek, Wolsztyn, Wołów, Wrocław, Września, Wyszków, Za-mbrów, Zamość, Zgierz, Złotów, Żary oraz Żywiec. Uzyskaliśmy 127 wpłat z Urzędów Skarbowych od łącznej liczby 257 podatników, co oznacza, że w porównaniu z rokiem ubiegłym więcej osób zaufało na-szemu Towarzystwu i realizowanym przez nie projektom. Wpływające kwoty były bardzo zróżnicowane - najmniejsza wpłata wynosiła 90 gr, największa zaś 1769 zł (od kilku osób). Średnia harmoniczna pozwoliła oszacować przeciętną wpłatę na ok. 30 zł.

    Mamy wiele planów, które z pewnością uda się zrealizować dzięki Waszej ofiarności. Dziękujemy za zaufanie i mamy nadzieję, że w kolejnym Roczniku będziemy mogli z dumą poinformować o kolejnych zrealizowanych projektach, wydawnictwach i celach związanych z promocją genealogii.

    Maciej Głowiak

  • 13

    Barbara Cywińska

    Siedem grzechów głównych genealoga-amatora

    Troszkę nadużyłam w tytule tego artykułu słowa grzech. Nie jest bowiem moim zamierzeniem nikogo osądzać ani rozliczać, a tylko wskazać, jakie najczęściej popełniamy błędy w naszych poszukiwaniach genealogicznych. Ba, jakich ja sama wielokrotnie się dopuściłam. Gdy zaczynamy nasze badania dziejów rodzinnych, pojęcia nie mamy, co nas czeka, jakie pułapki szykuje nam los i jakich ludzi napotkamy podczas naszej wędrówki w głąb historii. Gdy jednak minie jakiś czas i „zjemy zęby” na genealogicznych dociekaniach, nawiedza nas refleksja, że coś zrobiliśmy nie tak, że gdzieś popełniliśmy błąd, że można było inaczej…

    Jako pierwszy „grzech” wymieniłabym bałaganiarstwo. Jest to cecha charakteru szkodliwa w każdej dziedzinie życia, jednak w genealogii wręcz niedopuszczalna i karygodna. Tu coś zapiszę na karteluszku, tam coś zgubię, tu coś przykuje moją uwagę… i zapominam, nad czym pracowałam itd. Wymienić takich sytuacji każdy potrafiłby wiele. Jest to jednak bałaganiarstwo, nad którym najłatwiej zapanować. Wystarczy bowiem przygotować sobie miejsce pracy (pokój, biurko, szuflada czy karton, w którym gromadzić będzie-my nasze „trofea”), zgromadzić niezbędne narzędzia (segregatory, teczki, przybory biurowe) i gotowe.

    O bałaganiarstwie myślę jednak w szerszym kontekście, jako o braku systematyczności. Aby uniknąć takiej sytuacji, należy dobrze zaplanować cele swoich badań i metody, którymi będziemy się posługiwać. Starajmy się systematyzować nasze rosnące zbiory, notujmy na bieżąco zdobyte informacje, używajmy komputera, prowadźmy kartoteki. Inaczej pogubimy się w natłoku papierów i ta przygoda, która miała nam przynieść tyle radości, stanie się udręką.

    Kolejnym błędem, jaki często popełnia debiutant w dziedzinie genealogii, jest szukanie „od tyłu”. Udajemy się do Archiwum i w kartotece znajdujemy informację, że księgi metrykalne interesującej nas parafii sięgają początków XVII. Kusi nas wizja odnalezienia tak dalekich przodków i niecierpliwie, z wy-piekami na twarzy zaczynamy studiować rzeczone księgi. Co nas czeka? Po pierwsze stracimy masę czasu na rozszyfrowanie choćby jednego słowa, nie mówiąc już o odnalezieniu interesującego nas nazwiska. Wpływ na to ma stopień zniszczenia ksiąg, nieczytelne pismo, zapis po łacinie, posługiwanie się jedynie imionami, przydomkami (pamiętajmy, że proces kształtowania się nazwiska chłopskiego to dopiero koniec XVIII i XIX wiek). Po drugie – nawet jak „wyśledzimy” poszukiwane nazwisko, trudno nam będzie znaleźć po-wiązanie z bezpośrednimi przodkami. Po trzecie wreszcie pamiętajmy, że nasi protoplaści mogli zmieniać miejsce zamieszkania. Historia naszego narodu to wielokrotne zsyłki, deportacje, czy w końcu emigracja zarobkowa. Trzymajmy się zatem metody retrogresywnej, bo jak dotąd nic lepszego nie wymyślono.

    Przestrzegam też przed kolejnym uchybieniem, jakim jest nadmierne zaufanie do niesprawdzonych źródeł. Czasem usłyszymy od kogoś z rodziny, że nasz praprzodek wydziedziczył swoich synów, że żenił się dwa razy i dożył 100 lat. Wszystko to pięknie, ale nie traktujmy takich rewelacji jako pewniki. Bądźmy podejrzliwi i sprawdzajmy, bowiem najbardziej wiarygodne powinny być dla nas informacje pochodzące z czasu i miejsca danego wydarzenia – a więc księgi metrykalne i urzędowe dokumenty. Także i tu jednak możemy czasem natrafić na ewidentne pomyłki dotyczące najczęściej wieku, pisowni nazwiska, czy statusu naszego przodka.

    Bardzo częstym zjawiskiem u początkujących genealogów jest ich wiara w dobrą pamięć. Gdy zaczy-namy nasze badania, gdy informacji jest niewiele, wydaje nam się, że potrafimy je wszystkie dobrze zapa-miętać i kiedy tylko zechcemy – przywołać. Być może zapamiętamy fakty, imiona, nawet daty, ale gdy ktoś nas zapyta, skąd to wiesz, nie potrafimy przypomnieć sobie, czy dana informacja pochodzi z archiwum, czy była zamieszczona w jakiejś książce lub artykule, czy po prostu znaleźliśmy ją w internecie.

  • 14

    Jeśli już podjęliśmy się sporządzenia genealogii naszego rodu, potraktujmy nasze dociekania jako praw-dziwe badania naukowe. Zapisujmy źródło pochodzenia każdej informacji. Niektórych nie uda nam się udokumentować, ale to też zaznaczmy. Kiedyś może nasi potomni dokopią się do dokumentów potwier-dzających naszą hipotezę.

    Wielką pokusą jest dla niektórych nieuzasadnione doszukiwanie się szlachectwa i dorabianie sobie herbu. Zdarza się, że ktoś znajdzie swoje nazwisko w herbarzu, usłyszy, że pochodzi ze zubożałej szlachty i od tego czasu nie daje mu to spokoju. Szuka w lustrze klasycznych rysów twarzy, jego sposób poruszania, wysławiania się wydaje mu się charakterystyczny dla szlachetnie urodzonych i dostaje – jak mawiała moja babcia – „małpiego rozumu”. Czym innym jest bowiem nazwisko szlacheckie, a czym innym rzeczywiste szlachectwo. To, że nasze nazwisko jest wymienione w herbarzu, o niczym jeszcze nie świadczy. Zdarza-ło się bowiem często, że chłopi przyjmowali nazwisko swoich panów, a nazwisko Potocki może równie dobrze oznaczać, że nasz chłopski przodek mieszkał przy potoku. Oczywiście może się zdarzyć, że nasza rodzina utraciła szlachectwo. Są takie przypadki jak zubożenie, przeniesienie się do miasta i podjęcie pra-cy rzemieślniczej, czy wreszcie przestępstwa pospolite. Pamiętajmy, że nasi przodkowie to ludzie z krwi i kości, nie tylko bohaterowie i patrioci, czasem mogły to być podejrzane typy… Nas powinno interesować odtworzenie rzeczywistych dziejów naszych przodków, jakiekolwiek by one nie były. Nie ma bowiem nic gorszego jak próby zafałszowania historii własnej rodziny.

    Nie polecam również egoizmu. Ktoś powiedział, że tyle dostaniesz, ile dałeś innym. Wiele razy spraw-dziła mi się ta maksyma w moich poszukiwaniach. Wymiana informacji czasem doprowadza nas do zupeł-nie innego spojrzenia na nasze znaleziska. Rozsyłajmy więc swoje opracowania wśród szerszej rodziny, nie chowajmy ich jedynie dla siebie. Być może na ich podstawie ktoś sobie coś przypomni, znajdzie, uzupełni. Taka współpraca przynosi często nieoczekiwane zwroty akcji w naszych badaniach.

    Chcę w tym miejscu wspomnieć też o zorganizowanym, społecznym wysiłku genealogów-amatorów, polegającym na sporządzaniu indeksów, publikacji opracowań i wymianie informacji na portalach gene-alogicznych. To praca nie do przecenienia i chwała wszystkim, którzy się jej podejmują.

    Zakończę grzechem ciężkim, jakim jest brak poszanowania dokumentów archiwalnych. O przy-padkach celowego niszczenia akt w parafiach lub archiwach nie wypada tu wspominać, ubolewam, ale zdarzają się wyszarpnięte strony z ksiąg metrykalnych, podarte lub pokreślone stronice, niedbale prze-chowywane dokumenty. Wszelkie akta, dokumenty, pamiątki należy traktować ze szczególną pieczołowi-tością i dbałością. Pamiętajmy, że przetrwały czasem nawet setki lat, że udało się je ocalić przed różnymi dramatycznymi zawirowaniami w historii naszego kraju i chciałoby się, aby przez kolejne setki lat służyły tym, którzy przyjdą po nas. Warto zapoznać się ze sposobami przechowywania i konserwowania pamiątek w naszych domowych archiwach, czasami bowiem przez naszą być może dobrą wolę, ale nieznajomość rzeczy możemy spowodować nieodwracalne straty (foliowanie dokumentów, przechowywanie ich w pla-stikowych koszulkach).

    Mam nadzieję, że przypomnienie tych paru przestróg nie uchybiło wytrawnym genealogom, a począt-kującym badaczom dało trochę do myślenia i gdy zastosują się do powyższych porad, odnajdą w genealogii wiele radości i satysfakcji, czego serdecznie wszystkim życzę.

  • 15

    Maciej Głowiak

    Palcem po mapie

    Wiadomo czynie wszem y wobec y kazdemu z osobna […] rzm zaprzedał Janowi Sołtysowi Staniewskiemu y Po-tomkom Jego y Sukcesorom kopaninę nazwaną Młynarską przedtym przy granicach Gałęskich z iedneą stronę, zdrugąroli wzwysz pomienionego Sołtysa począwszy od drogi Borkowskiey, wdłusz az do mieyskich Łąk idącey wszerz Trzydziesci y dwa Składow. Do tego działek w tym polu ku Gałąskom nazwany Ogorkowskim między działami Rychlikowskim y Perkowskim idący wszerz zagonow siedem począwszy od strugi nazwaney Orlą az do granic Gałęskich za Summę Złotych Sto Sześćdziesiąt1.

    Taki oto przywilej – lub raczej jego fragment – datowany na rok 1661, a wpisany do ksiąg miejskich miasta Koźmina niemal stulecie później przy okazji sukcesji staniewskiego sołectwa, dotyczy prawdo-podobnie moich przodków w linii prostej. Wkrótce po jego odnalezieniu zacząłem zastanawiać się, czy na podstawie tych, jakże skąpych informacji, uda się zlokalizować tę „kopaninę młynarską” i dowiedzieć, gdzie znajduje się dziś. I tak oto rozpoczęła się moja przygoda ze starymi mapami, która zapewne nieprędko się zakończy, bo temat jest niezmiernie fascynujący. Postaram się chronologicznie przedstawić dostępne w in-ternecie i archiwach źródła, które mogą pomóc w zlokalizowaniu włości naszych przodków – przynajmniej w odniesieniu do Wielkopolski.

    Pierwsze dokładnie kartograficzne opracowanie terenów Wielkopolski zawdzięczamy pruskiemu kró-lowi Fryderykowi II i jego kartografom. Wojsko pruskie, przygotowując się do ekspansji na wschód, zleciło wykonanie szeregu szczegółowych map topograficznych. Były to m.in. tajne mapy Polski z 1773 (mapa von Pfauna) i 1778 roku, mapa Schettau’a z lat 1767–1787, czy mapa Prus Południowych z 1793 roku. Dostęp do tych map dla badaczy z Wielkopolski jest jednak o tyle utrudniony, że znajdują się one w Bi-bliotece Państwowej w Berlinie, do której trzeba wybrać się osobiście2.

    Z pewnością jedną z ciekawszych zdigitalizowanych i dostępnych w internecie map dotyczących na-szych terenów jest mapa Prus Południowych3 sporządzona przez pruskiego architekta Davida Gilly’ego w latach 1802–1803 na 13 arkuszach w skali 1:150 000. Stanowi ona nieocenione źródło przy odnajdy-waniu miejscowości, które istniały dawniej, a obecnie nie został po nich ślad. Sytuację taką miałem na przykład z pewnym młynem niedaleko Siedlemina, który na mapie Gilly’ego nosi nazwę Schip, zaś na jej polskim odrysie nazywa się Szypioły. Obecnie po młynie nie ma materialnego śladu, niematerialny mógł zaś pozostać w formie nazwisk Szyp i Sip, wywodzących się z tamtych terenów. Mapę Gilly’ego możemy znaleźć w formie cyfrowej w różnych formatach i w różnej jakości, jednak wydaje się, że najlepsza znajduje się w Bibliotece Cyfrowej Uniwersytetu Łódzkiego4.

    W poszukiwaniu dalszych map i planów warto udać się do Archiwum Państwowego w Poznaniu. W kilku zespołach archiwalnych czekają na nas czasem prawdziwe niespodzianki. W zespole „Odrysy

    1 Akta Miasta Koźmina, I/10 („Księgi wieczne burmistrzowskie miasta Starego Koźmina”), s. 30–33, akt nr 14, http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication?id=142885&tab=3 (dostęp: 4.06.2014).

    2 B. Medyńska-Gulij, D. Lorek, Pruskie mapy topograficzne dla Wielkopolski do 1803 roku, Badania Fizjograficzne nad Polską Zachodnią, Seria A – Geografia Fizyczna, t. 59, 2008.

    3 Special Karte von Südpreussen: mit Allergrösster Erlaubniss aus der Königlichen grossen topographischen Vermessungs-Karte, unter Mitwürkung des Directors Langner, https://www.sggee.org/research/gilly_maps/south_prussia_map.html (dostęp: 4.06.2014).

    4 Ibidem, http://bcul.lib.uni.lodz.pl/dlibra/publication?id=1588 (dostęp: 4.06.2014).

  • 16

    i kopie planów miast wielkopolskich A. Müncha” znajduje się, zgodnie z tytułem, ponad 80 planów miast z lat 1716–1916. Zbiór odrysów i kopii wykonany przez Henryka Müncha powstał w 1927 roku i miał związek z prowadzonymi pracami Komisji Atlasu Historycznego. Bazuje on na dawnych planach rozsia-nych po wielu archiwach i magistratach przedwojennej Polski. Inwentarz planów miast można przeglądać w internecie na stronie szukajwarchiwach.pl5 (przy zamawianiu nie zapomnijcie dopisać na rewersie „do-kumentacja kartograficzna”!).

    Zbiór Müncha (ryc. 2) zawiera plany miast Wielkopolskich. Co jednak, jeśli nasi przodkowie miesz-kali na wsi? I na to jest rada, bowiem jeśli mamy trochę szczęścia, to trafimy na mapy towarzyszące rece-som uwłaszczeniowym związanym z przekazywaniem chłopom ziemi na własność za odszkodowaniem lub mapy dotyczące ksiąg gruntowych. Warto jednak dodać, że związane z recesami mapy możemy zna-leźć w aktach Starostw Powiatowych (XIX wiek). Czasem zawierają jedynie obrys majątku, układ dróg i poseparacyjną numerację działek, czasem zaś znajdziemy pięknie wykaligrafowane nazwiska właścicie-li, zaznaczone budynki i inne ważne punkty topograficzne. Ręcznie rysowane mapy (czystorysy – Rein Karte) znajdują się zazwyczaj na dużych arkuszach i najczęściej podklejone są płótnem. Niektóre bywają bardzo zniszczone i mało czytelne, ale trafić można również na doskonale zachowane mapy w bardzo czytelnej skali. Mapy w przeważającej części pochodzą z I połowy XIX wieku, stąd też znacznie ułatwiają poszukiwania genealogiczne, tym bardziej kiedy nasi przodkowie znikają w mrokach przeszłości, a zapi-sy metrykalne są bardzo oszczędne. W takim przypadku mapa z wyrysowanymi parcelami i nazwiskami właścicieli może być nieocenioną pomocą. Zespołów i sygnatur zawierających mapy najlepiej szukać na stronie szukajwarchiwach.pl, wpisując nazwę miejscowości (lepiej spróbować wpisywać zarówno po polsku, jak i po niemiecku) oraz zaznaczając odpowiedni filtr wyświetlania jedynie map (na stronie od-

    5 Odrysy i kopie planów miast wielkopolskich H. Muncha, opis zespołu oraz inwentarz: http://szukajwarchi-wach.pl/53/1005/0#tabZespol (dostęp: 4.06.2014).

    Ryc. 1. Fragment mapy Prus Południowych D. Gilly’ego z 1802–1803 pochodzącej z BCUŁ. Mapa dostępna w domenie publicz-nej

  • 17

    powiednio: Opcje przeglądania Jednostki Dokumentacja kartograficzna). Przy zamawianiu map do pracowni naukowej AP Poznań warto przy nazwie interesującego nas starostwa powiatowego dopisać „XIX wiek” oraz „dokumentacja kartograficzna”, ułatwiając tym samym archiwistom odnalezienie wła-ściwych materiałów. Szukając map w opisany powyżej sposób, zauważymy, że część interesujących nas starych map znajduje się również w zespole Rejencji w Poznaniu – głównie te związane z działalnością urzędów dominalnych, które zajmowały się administracją i zarządzaniem należącymi do rządu pruskie-go majątkami rolnymi6.

    Kolejnym ciekawym źródłem jest zbiór map o nazwie „Plany gruntowe urzędów katastralnych z terenu Wielkopolski” (ryc. 3 i 4), dostępny również w Archiwum Państwowym w Poznaniu. Urzędy katastralne powołano w Prusach na mocy kilku ustaw z 1861 roku, stąd też najstarsze mapy znajdujące się w tym zasobie pochodzą z II połowy XIX wieku. Są doskonałym uzupełnieniem map, o których wspomniałem wcześniej. W zespole map katastralnych znajdują się 1243 jednostki kartograficzne, w związku z czym istnieje duża szansa na odnalezienie interesującego nas obszaru. Na poniższej mapie katastralnej Nowego Miasta widać oprócz zarysu działek, dróg i rzek również numery parcel, a także nazwiska właścicieli – w tym dom i łąkę należące niegdyś do rodziny Blasel, moich przodków.

    Jeśli w Archiwum Państwowym nie przytłoczy nas bogactwo map separacyjnych oraz katastralnych, to i w domowym zaciszu możemy znaleźć coś interesującego. W internecie, oprócz wspominanej wcześniej mapy Gilly’ego, jest trochę ciekawych stron, które na pewno nam się przydadzą. Zacznijmy od map Da-niela Reymanna, czyli zbioru map niemieckich wydawanych w skali 1:200 000 w XIX wieku przez różnych wydawców (ryc. 5). Co ciekawe, zasięg map Reymanna jest bardzo szeroki – obejmuje tereny od zachod-

    6 Rejencja w Poznaniu, opis zasobu w AP Poznań, http://szukajwarchiwach.pl/53/291/0#tabZespol (dostęp: 4.06.2014).

    Ryc. 2. Fragment planu Dolska z 1794 roku pochodzący ze zbioru „Odrysów i planów miast wielkopolskich A. Müncha”. Prze-druk za zgodą Archiwum Państwowego w Poznaniu

  • 18

    Ryc. 3. Fragment mapy Nowego Miasta nad Wartą z zasobu starostwa powiatowego w Jarocinie. Przedruk za zgodą Archiwum Państwowego w Poznaniu

    Ryc. 4. Fragment mapy Nowego Miasta nad Wartą z zasobu planów gruntowych urzędów katastralnych z terenu Wielkopolski. Przedruk za zgodą Archiwum Państwowego w Poznaniu

    niej Francji aż po Litwę. Mapy te były uznawane za jedne z najdokładniejszych map Europy Środkowej7. Co szczególnie cieszy, mapy zostały zeskanowane w bardzo dobrej jakości i są dostępne publicznie w Max Kade Institute w Stanach Zjednoczonych8.

    Szukając dalej, na pewno natrafimy na bardzo dokładną mapę „Karte des Deutschen Reiches” z 1893 roku (choć daty publikacji poszczególnych arkuszy mogą być późniejsze) (ryc. 6). Po zjednoczeniu Nie-miec w 1871 roku Prusy, Saksonia, Bawaria i Wurtemmbergia zadecydowały o stworzeniu wspólnej mapy całego Cesarstwa Niemieckiego w jednolitej skali i z jednolitymi oznaczeniami. Powstała w ten sposób mapa w całości składa się z 647 arkuszy w skali 1:100 000. Mapa jest dostępna w internecie w dwóch wersjach – pierwsza, czarno-biała, została zeskanowana przez niemiecki Bundesamt für Kartographie und

    7 Mapy Reymanna, http://pl.wikipedia.org/wiki/Mapy_Reymanna (dostęp: 4.06.2014). 8 Zeskanowane mapy cyfrowe są dostępne na stronie „Reymann’s Special Karte, 1832–1870” pod adresem:

    http://mki.wisc.edu/Resources/Links/Reymann_maps/Reymann_home.html (dostęp: 4.06.2014).

  • 19

    Geodäsie9. Znajdziemy tam również dołączoną polską legendę do mapy z opisem wszystkich symboli i oznaczeń. Druga, nieco nowsza wersja jest zeskanowana w kolorze w bardzo dobrej jakości i znajduje się na stronach Davida Rumseya (ryc. 6)10.

    Nie tylko niemieccy kartografowie dostarczają nam map przydatnych w poszukiwaniach genealogicz-nych. Od dawna dostępna jest w internecie wojskowa mapa austriacka w skali 1:200 000 datowana na pierwsze lata I wojny światowej (ryc. 7). Mapa opracowana w oryginale w skalach 1:25 000, 1:12 500 oraz 1:75 000 obejmuje tereny od północnych krańców Polski (bez wybrzeża) po północną Grecję oraz od granicy francusko-niemieckiej na zachodzie aż do Kijowa. Mapa dostępna w internecie składa się

    9 Karte des Deutschen Reiches, http://www.posselt-landkarten.de/index_ostgebiete.htm (dostęp: 4.06.2014).10 Karte des Deutschen Reiches 1893 (Map of the German Empire), David Rumsey Map Collection, http://www.

    davidrumsey.com/blog/2011/4/10/karte-des-deutschen-reiches-1893 (dostęp: 4.06.2014).

    Ryc. 5. Fragment mapy Reymanna (dostępnej w domenie publicznej)

    Ryc. 6. Kolorowa mapa „Karte des Deutschen Reiches” ze strony kolekcji map Davida Rumseya

  • 20

    Ryc. 7. Austro-węgierska mapa sztabowa w skali 1:200 000. Mapa dostępna w domenie publicznej

    z 267 arkuszy i jest zeskanowana w kolorze. Zdjęcia wraz z graficznym indeksem znajdują się na stronie „A Monarchia III. Katonai felmerese”11.

    Ciekawą polską inicjatywą dotyczącą archiwalnych map jest Archiwum Map Zachodniej Polski (http://mapy.amzp.pl/), którego zadaniem jest bezpłatne udostępnianie cyfrowych kopii map w wysokiej jakości. Projekt rozpoczęty został przez pasjonatów i pracowników Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i ma charakter niekomercyjny (ryc. 8). Mapy zachodniej Polski z lat w skali 1:25 000 pochodzą z wielu źródeł i są przekazywane przez osoby prywatne i instytucje pań-stwowe. Zeskanowane w kolorze i w bardzo dobrej jakości mapy pochodzą z lat 1900–1948. Mapy mające 70 lat nie są objęte ochroną majątkowych praw autorskich, autorzy wskazują jednak na konieczność podania źródła pochodzenia przy publikacji12. Mapy dostępne w Archiwum Map Zachodniej Polski powszechnie zwane są Messtischblattami od stolika mierniczego, którym posługiwali się kartografowie. Do 1915 roku Niemcy opracowali 3307 arkuszy mapy. Późniejsze prace nad mapami kontynuowano już po wojnie.

    11 A Monarchia III. Katonai felmerese, Mapa sztabowa austro-węgierska, http://lazarus.elte.hu/hun/digkonyv/topo/3felmeres.htm (dostęp: 4.06.2014).

    12 Archiwum Map Zachodniej Polski, http://mapy.amzp.pl/onas.shtml (dostęp: 4.06.2014).

    Ryc. 8. Kolorowy Messtischblatt rejonu Murowanej Gośliny w skali 1:25 000 ze strony Archiwum Map Zachodniej Polski

  • 21

    Osobnym projektem związanym z publikacją map w internecie jest również Archiwum Map Wojsko-wego Instytutu Geograficznego 1919–1939. Z uwagi na liczbę danych dostępnych w archiwum, trudno byłoby opisać szczegółowo wszystkie mapy – są jednak tam dostępne w różnych skalach i różnej jakości przedwojenne plany miast i mapy polskie, rosyjskie, niemieckie oraz alianckie (czasy II wojny światowej). To z pewnością również strona warta odwiedzenia.

    Dochodząc do czasów współczesnych, warto zajrzeć na rządową stronę Geoportal (http://geoportal.gov.pl/) zawierającą aktualne mapy topograficzne oraz katastralne dla całej Polski.

    A co z „kopaniną młynarską”? To proste – znajduje się przecież w Staniewie „przy granicach Gałęskich […] począwszy od drogi Borkowskiey, wdłusz az do mieyskich Łąk idącey”. Na mapie z lat 40. XX wieku widać nawet nieistniejący już wiatrak, choć wątpliwe, czy stał on w tym miejscu już w połowie XVII wieku. Mało prawdopodobne, ale być może tradycje młynarskie były w jakiś sposób kontynuowane aż do połowy XX wieku, kto wie…

    Rys. 9. Zaznaczona „kopanina młynarska” wraz z wiatrakiem na mapie Staniewa z 1940 roku (źródło: AMZP)

  • 22

    Dobrosława Gucia

    Czy można zakochać się w źródle?„Amtsblatt der Königlichen Regierung zu Posen”

    TAK, TAK, TAK! Właśnie przeżywam taką fascynację, a nawet może miłość. Jest niestety platoniczna, a z upływem czasu nawet trudna. Już kilka osób z genealogicznego kręgu również się w nim zakochało i doceniło jego wartość dla nas – poszukiwaczy. Zastanawiacie się co mnie tak w sobie rozkochało? Od-powiem: „Publiczny Donosiciel”, a dokładnie „Amtsblatts der Königlichen Regierung zu Posen/Dziennik Urzędowy Królewskiey Regencyi w Poznaniu” oraz jego dodatek „Deffentlicher Anzeiger. Beilage zu … des Amtsblatts der Königlichen Regierung zu Posen/Publiczny Donosiciel. Dodatek do Dzienika Urzędowego Królewskiey Regencyi w Poznaniu”.

    Oprócz wielu bardzo cennych informacji, jakie przynosi „Amtsblatt”, ujął mnie język, jakim jest na-pisany. Język, który podczas czytania, nawet mało interesujących dla mnie informacji, wywoływał szeroki uśmiech. No bo jak się nie radować, czytając taką informację – przypomnijmy, że podaną w rządowym dodatku do dziennika praw:

    Niniejszem ostrzegam publiczność, aby się z moją żoną, gospodynią Franciszką Jankowiak tutaj, w żadne po-życzki, sprzedaży lub kupna albo w inne stosunki nie wdawać, jeszcze także nic na kredyt nie dawać, gdyż ja za nią nic płacić nie będę, ponieważ swą połowę majątku już przetrwoniła i często się włóczy. Staniszewo p. Środa, d. 8. Września 1863.

    Stanisław Jankowiak,Właściciel gruntu1

    Albo próbując zrozumieć treść zapisku z 1857 roku:

    Zwracamy uwagę publiczności na to, że sprawdzenia naczyń w instytucie sprawdzania naczyń wodnych tutej-szego majstr(a) bednarskiego Loenge przedsięwzięte, tylko wtenczas za urzędowe mogą być uznane, kiedy u departamentowego urzędu sprawdzania miar i wag w Poznaniu zameldowane i pod dozorem mechanika spraw-dzaniem miar i wag się zajmującego uskutecznione zostały, niemniej kiedy świadectwem przepisanem wspomio-nego urzędu są stwierdzone. Należności za sprawdzanie urzędowe nie zbaczają znacznie od tych za sprawdzania prywatne.

    Poznań, dnia 20. Marca 1857.K r ó l e w s k a R e g e n c y a . I . 2

    Dalej przytoczę jeszcze kilka różnego rodzaju informacji zamieszczonych w „Dziennikach” i „Donosi-cielach”, w różnych latach. Teraz spróbuję krótko opisać jego zawartość.

    1 „Deffentlicher Anzeiger. Beilage zu 1863 des Amtsblatts der Königlichen Regierung zu Posen /Publiczny Do-nosiciel. Dodatek do Dzienika Urzędowego Królewskiey Regencyi w Poznaniu” (dalej „Donosiciel”), Poznań 1863, nr 36.

    2 „Amtsblatt der Königlichen Regierung zu Posen/Dziennik Urzędowy Królewskiey Regencyi w Poznaniu” (da-lej „Dziennik”), Poznań 1857, nr 13. W dalszej części tekstu nie będę podawać dokładnych danych bibliograficznych, gdyż przy każdym ogłoszeniu podaję datę jego obwieszczenia, co pozwoli odnaleźć go w „Dzienniku” lub „Donosi-cielu”.

  • 23

    „Dziennik Urzędowy Królewskiey Regencyi w Poznaniu” (dalej „Dziennik”) wraz z dodatkiem, czyli „Publicznym Donosicielem” (dalej „Donosiciel”) ukazywał się w latach 1816–1919 równolegle w dwóch językach: niemieckim i polskim, choć co należy podkreślić, nie był to odpowiednik 1:1. Więcej oczywiście było tekstów po niemiecku (głównie były to rozporządzenia Jego Królewskiej Mości – dalej JKM – dla całego kraju oraz informacje dotyczące innych rejonów niż Wielkie Księstwo Poznańskie). W roku 1876 (około jego połowy) „Dziennik” zaczął ukazywać się już tylko po niemiecku. Część niemiecka drukowana była gotykiem. Wydawcą tego czasopisma – bo tak jest on klasyfikowany w bibliotekach – był W. Decker, a druk odbywał się w Drukarni Nadwornej W. Deckera i Spółki3.

    Pierwszy numer „Dziennika” ukazał się 4 czerwca 1816 roku. W numerze tym na początkowych stronach podano szczegółowe informacje dotyczące tej publikacji, tj. częstość ukazywania się, podstawowe działy, obowiązek prenumeraty i cenę. Podano również, że „główną dystrybucyą Dziennika Urzędowego trudni się Naczelny Urząd Pocztowy w Poznaniu. […] Z Dziennikiem Urzędowym oilączony będzie Pu-bliczny Obwieszcznik, z którego niższe zwierzchności i prywatne osoby dowolnie korzystać mogą”4.

    W „Dzienniku” zamieszczano:• rozporządzenia JKMorazKrólewskiejRegencji.Były toprzepisy prawnedotyczącewszystkich

    dziedzin życia w państwie,• rozporządzeniaiinformacjedotyczącewojska,wtymwielewykazówilistówgończychzaucieki-

    nierami z armii, często z podaniem dokładnych dat i miejsca urodzenia,• rozporządzeniadotyczącedóbrilasówrządowych,• rozporządzeniadotyczącesprawkościelnych i szkolnych, tutajczęstomożnaznaleźć informacje

    o wolnych probostwach, uzyskaniu zgody na otwarcie szkół prywatnych, imienne wykazy uczniów

    3 Ukazywały się również „Dzienniki” dla innych części Prus, np. dla Bydgoszczy, jednak pozostałe dzienniki nie były przedmiotem mojego zainteresowania. Należy jednak sądzić, iż ich zawartość i sposób prezentowania informacji był podobny.

    4 „Dziennik” 1816, nr 1, s. 10-16.

    Ryc. 1. Fragment pierwszego numeru „Dziennika Urzędowego Królewskiej Regencji w Poznaniu”

  • 24

    kończących różne szkoły – a szczególnie listy akuszerek, imienne wykazy darowizn na budowę czy remont kościołów różnych wyznań,

    • informacjesądowe,np.owyborzerozjemcówsądowych,powstaniunowejosady,imiennewykazyosób wydalonych za granicę.

    W „Donosicielu” wiadomości są bardziej urozmaicone niż w „Dzienniku”, czasami wręcz zaskakują-ce. Oprócz listów gończych za osobami poszukiwanymi z różnych powodów (m.in. kradzieże, oszustwa, morderstwa, pojedynki, tułactwo, prostytucja), informacje o znalezionych zwłokach z dokładnym opisem wyglądu nieboszczyka, ogłoszenia o licytacjach majątków, wiadomości „giełdowe”, ogłoszenia osób pry-watnych i wiele, wiele innych. Niektóre z ogłoszeń, np. licytacje, listy gończe, rozdzielność majątkowa, były kilka razy powtarzane.

    Zamieszczano je w następującej kolejności:• listygończe,• subhastyisprzedażekonieczne,czylilicytacjemajątków„pańskich”,mieszczańskichichłopskich

    oraz dobrowolne sprzedaże,• wyłączeniewspólnościmajątku,czyliinformacjeointercyzachmałżeńskich,• zapozwyedyktalne–m.in.podawanolistyposzukiwanychuciekinierówzwojska,• wywołaniapubliczne–m.in.wdzialetymposzukiwanospadkobiercówdomajątków,• różneinformacje.„Dzienniki” nie są dostępne na platformach Bibliotek Cyfrowych, nad czym boleję. W grudniu

    2013 roku na WBC zawieszony był jedynie rocznik 1818 i trzy numery rocznika 1827. Można je jednak

    Ryc. 2. Przykład strony tytułowej „Amtsblattu” w języku niemieckim z 1879 roku

  • 25

    znaleźć w kilku poznańskich bibliotekach (np. Bibliotece Uniwersyteckiej, Bibliotece Raczyńskich czy Bibliotece PTPN) oraz w Archiwum Państwowym w Poznaniu. Przeglądanie każdego rocznika jest czaso-chłonne i wymaga cierpliwości oraz spostrzegawczości. Jeden rocznik „Dziennika” wraz z „Donosicielem” może mieć nawet 1600 stron! Jednakże każda znaleziona informacja o interesującej nas rodzinie czy miej-scowości oraz ciągły uśmiech na twarzy niweluje wielogodzinny trud przeglądania czasopisma.

    Część materiałów w latach 1816–1830 przedrukowywała „Gazeta Wielkiego Księstwa Poznańskiego” dostępna na WBC.

    Zakres zamieszczanych rozporządzeń, obwieszczeń i innych wiadomości (trafiają się nawet ogłoszenia handlowe) jest tak szeroki, że trudno je wszystkie wymienić. Jeśli dopisze nam szczęście, możemy trafić na informację o krewnym, którego miejsce zamieszkania długo szukaliśmy, a on do Anglii, czy nawet do Ameryki w latach 30. XIX wieku wyjechał lub po którymś powstaniu z kraju uciekł, albo porzucił żonę i udał się w świat.

    Wydaje się, że aby Czytelnik zorientował się, czego może się spodziewać, gdy sięgnie po to źródło – i mam nadzieję tak jak ja się w nim zakocha – lepiej przytoczyć kilka przykładów (zapisanych oryginalnie wraz z wszelkimi wyróżnieniami).

    Przykłady informacji dotyczących osób (niekiedy bardzo osobistych):

    Chwalebny czyn Landwerzysty Jana Wilhelma Noak w Skwierzynie.Krzysztof Rissmann z Skwierzyny, 87letni starzec, dnia 3. Października r. z. wieczorem o godzinie 9. spadł z tamecznego właśnie naprawianego, i dla tego zatamowanego mostu w rzekę Wartę, i został przez Landwerzystę

    Ryc. 3. Fragment strony tytułowej „Amtsblattu” w języku niemieckim z 1912 roku

  • 26

    Jana Wilhelma Noak z własnem źycia niebezpieczeństwem wyratowany.Miło nam czyn ten chwalebny do powszechney podać wiadomości.

    Poznań dnia 7. Lutego 1822.K r ó l e w s k o - Pr u s k a R e g e n c y a I .

    Najjaśniejszy Pan raczył udzielić oberzysty Luis H o r s t w Pszczewie oznakę honorową zasługi za ratunek z niebezpieczeństwa życia.

    Poznań, dnia 16. Czerwca 1857.K r ó l e w s k a R e g e n c y a . I .

    Kanydat miernictwa August Wystrychowski z Kościana, odbywszy przepisany examin, złożył dnia 8. m. b. przy-sięgę jako mierniczy.

    Poznań, dnia 15. Sierpnia 1857.K r ó l e w s k a R e g e n y a . I .

    Nauczyciel wyższy przy tutejszej szkole realnej Dr. Motty, przez J. W. Ministra spraw duchowych, naukowych i lekarskich zamianowanym został profesorem zwyczajnym.

    Poznań, dnia 23 Września 1857.K r ó l e w s k a R e g e n c y a . I I .

    Balbierzowi Michałowi Slosarczykowi w Grabowie udzielono koncessyą do wykonywania mniejszych operacyi chirurgicznych. Poznań, dnia 16. Marca 1864.

    Byłemu dyrektorowi seminarium i plebanowi Gawreckiemu udzielono pozwolenie na założenie szkoły prywatnej w Rogoźnie, celem przygotowywania młodych katolickich uczniów dla niższych klas gimnazyalnych.

    Poznań, dnia 24. października 1857.Królewska Regencya. II.

    Ostrzegam publiczność, aby nikt mojemu mężowi Wincentowi Bukowskiemu ze Stęszewa, żadnych nie poży-czał pieniędzy, długu jego bowiem nikomu płacić nie będę!

    Maryanna Bukowska małżonka.

    Żona moja Maryanna owdowiała Ś l i w i ń s k a opuściła mnie złośliwie. Przestrzegam zatem każdego, aby ani onej na kredyt nie dawał, ponieważ nic nie zapłacę, ani jej nic nie odkupywał; zarazem upraszam (wzywam) mo-ich dłużników, aby wspomnianej mej małżonce żadnych odpłat nie wręczali; poniewż takowych nie uznam.

    Michorzewko p. Bukiem, d. 9. Łutego 1859.Walenty K a ł e k dzierżawca gościńca.

    Przstrzegam wszystkich, aby mojemu mężowi Antoniemu Durskiemu nic nie pożyczali, ani od niego nie kupo-wali lub w dzirżawę wzięli, bo za nic nie odpowiem, owszem wniesłam sądownie aby go za marnotrawcę uznać.

    Żerków, dnia 26. Stycznia 1866.Franciszka Durska.

    ObwieszczenieSąd podpisany podaje niniejszym do wiadomości, że Franciszek Sobkowski obywatel i pani Agata Ginter, daw-niej zamężna Zenkteller, oboje z Buku, kontraktem przedślubnym sądowym z dnia 3 Sierpnia roku 1850 wspól-ność majątku i dorobku wyłączyli.

    Grodzisk, dnia 28. Października 1850.K r ó l e w s k i S ą d p o w i a t o w y.

    Były Porucznik Franciszek Grabiński wyrokiem d. 24. Paźdz. R. z. wKról. Sądzie Ziemiańskim w Krotoszynie zapadłym a pod d. 3. Marca r. b. od N. Pana zatwierdzonym, od szlachectwa odsądzony.

    Poznań d. 25. Sierpnia 1823.K r ó l e w s k o - Pr u s k a R e g e n c y a I .

  • 27

    Podaje się niniejszem do publicznej wiasomości publicznej, że O t y l i a M e i n s z D y t f a c h ó w wdowa, i garncarz W i l h e l m M a s c h e w miejscu kontraktem przedślubnym z dnia 5. Kwietnia r.b. wspólność mająt-ku i dorobku wyłączyli.

    Międzychód, dnia 13. Kwietnia 1850.K r ó l e w s k i s ą d p o w i a t o w y.

    Wyrokiem podpisanego sądu z dnia 6. Lutego 1866. gospodarz Franciszek Ciękusz w Szarczu za marnotrawni-ka uznany został. Międzyrzecz, dnia 12. Marca 1866.

    K r ó l . S ą d p o w i a t o w y, I.

    Proklama.Józef O b e r f e l t , w dniu 19. Marca 1825. w C h o j n i c y powiatu poznańskiego urodzony, który w r. 1847 z Prus się oddalił i nasamprzód do Londynu się udał, ostatnią wiadomość dał w liście z dnia 23go Stycznia 1849, z wyspy Mauritius. Józefa O b e r f e l t a wzywamy na wniosek ojca jego Dionizego O b e r f e l t a , partykularza w Poznaniu, aby się, lub jego jakowi spadkobierny pozostali nieznajomi, w ciągu dziewięciu miesięcy najpóźniej zaś w terminie na dzień 12. Lipca 1860. roku przed południem […] w izbie instrukcyjnej wyznaczonym osobiście lub piśmiennie zgłosili, inaczej Józef O b e r f e l t za zmarłego uznany imajątek jego sukcesorom się legitymują-cym wydany zostanie.

    Poznań, dnia 5. Sierpnia 1859.K r ó l . S ą d p o w i a t o w y,Wydział dla spraw cywilnych.

    ZAPOZEW EDYKTALNY.Teodor Marcinkowski pomocnik aptekarski z Bukowiec, który w roku 1831 lub 1832, do Ameryki północnej się udał i w roku 1835 z F i l a d e l f i i ostatnią o sobie dał wiadonmość, tudzież jego sukcessorowie i spadko-biercy exystować mogący niewiadomi, na wniosek ustanowionego dlań kuratora A n t o n i e g o S z e m y ś l a z B u k o w i e c , wzywają się, aby w terminie lub przed terminem na d z i e ń 8 . S i e r p n i a 1850 o godzinie 11. przed południem przed Assessorem Sądu wyższego H e i s i n g wyznaczonym piśmiennie lub osobiście się zgłosili i dalszych zaleceń oczekiwali, gdyż w razie przeciwnym pierwszy za umarłego uznany i majątek jego sukcessorom, którzy jako takowi się wylegitymują, wydanym będzie. Leszno, dnia 25. Września 1849.

    K r ó l . S ą d p o w i a t o w y.Wydział I.

    Cytacya edyktalnaNa skargę Piotra Przybylskiego z Poznania naprzeciw żonie swej Apolonii z Goreckich Przybylskiej, która się ztąd przed przeszło 9 lat, nie wiedzieć dokąd, oddalić miała, i o której nie wiadomo, czyli przy życiu pozostaje, o pozwolenie wystąpienia w inne związki małżeńskie, wyznaczyliśmy do odpowiedniej na tęż skargę i do in-strukcyi sprawy termin na dzień 3. Stycznia 1851 rano o godzinie 10tej w izbie instrukcyjnej w budynku kon-

    Ryc. 4. Przykład informacji z „Publicznego Donosiciela” z 1865 roku, nr 28

    Ryc. 5. Przykład listów gończych w języku niemieckim z „Publicznego Donosiciela” z 1873 roku, nr 49

  • 28

    systorskim tu przy Tumie, na który Apolonią z Góreckich Przybylską pod zagrożeniem zaocznego postępowania nieniejszem zapozywamy.

    Poznań, dnia 26. Września 1850.Sąd Konsystorza Jeneralnego Arcybiskupiego.

    Wniesiono u nas o uznanie następujących osób za umarłych: 1) służącego S z y m o n a K m i e c i a z Konarze-wa, który się rodził dnia 26. Sierpnia 1825 r., a w roku 1846 w czasie powstania polskiego oddalił się z ostatniego swego miejsca pobytu z Bielaw, powiatu Wągrowieckiego; 2) J a n a F r y d e r y k a E r n e s t a D i e s i n g z Bojanowa, który się rodził dnia 18. Maja 1810 r., a w roku 1832 poszedł na wędrówkę jako piwowarczyk; 3) braci H e r o l d z Bojanowa: F r y d e r y k a W i l h e l m a , urodzonego dnia 26. Lipca 1801 r., i A u g u s t a F e r d y n a n d a, urodzonego dnia 20. Lipca 1804 r., którzy obydwaj w 21. względnie 19. roku wieku udali się z Bojanowa na wędrówkę – Rzeczonych osób i pozostałych ich nieznanych sukcessorów i spadkobierów zapo-zywa się nineijszym, ażeby do nas, a mianowicie najpóźniej w wyznaczonym na dzień 11. Lipca 1867 r. przed poludniem o godzinie 11. terminie, […] piśmiennie lub osobiście zgłosili i dalsze instrukcye oczekiwali, inaczej bowiem znikłych za umrałych się ogłosi i majątek ich przysądzi się legitymującym się sukcessorom, a w ich braku skarbowi publicznemu.

    Rawicz, dnia 25. Sierpnia 1866.K r ó l e w s k i s ą d p o w i a t o w y. I .

    Informacje o charakterze kryminalnym:

    Przy sposobości rewizyi odbytej w domu garcarza Adama Rutkowskiego w Żerkowie znaleziono między inne-mi rzeczami, jak się zdaje kradzionemi, i obłożono aresztem surdut szary futrem lisim podbity, przechodzny, i chiustkę nową dużą wełnianą w paski niebieskie i szare (liliową).Niewiadomych właścicieli tych rzeczy wzywamy niniejzem, aby z pretemsyami swemi do sądu podpisanego się zgłosili.

    Środa, dnia 9. Czerwca 1865.K r ó l . S ą d p o w i a t o w y. I .

    Sędzia śledczy.

    Na wniosek tutejszego królewskiego prokuratora z dnia 26. Sierpnia 1866. przeciwko następującym osobom:[…] 4) czeladnikowi czapnikarzowi Ascherowi bochmakowi, dnia 19. Marca 1842 w Buku urodz. starozakon-nemu, w Ameryce bawiącemu, 5) komisowi Meyerowi Bythinierowi, urodz. dnia 4 Kwietnia 1843 w Buku, starozakonnemu w Anglii mieszkającemu, 6) Jakóbowi Schattmanowi urodzony w Buku, starozakonnemu w Ameryce bawiącemu […] o opuszczeniu królewskich krajów bez pozwolenia, aby uchylić się od służby w sto-jącym wojsku na mocy § 110 kodeksu karnego indagacya wytoczoną została….

    Grodzisk, dnia 24. Września 1866.K r ó l e w s k i s ą d p o w i a t o w y

    G o t t l i e b K e h l , parobek będący we wielkiem porozumieniu kradzieży małej pospolitej, oddalił się z do-tychczasowego miejsca pobytu swego z Jasina i nie może bydź wyśledzonym. Wzywamy więc każdego, któreby o miejscu pobytu G o t t l i e b a K e h l wiedział, aby bezzwłocznie o tem doniósł najbliższej właszy sądowej lub policyjnej, te zaś upraszamy, aby G o t t l i e b a K e h l w razie zdybania przyaresztowały i do nas odstawiły.

    Poznań, dnia 11. Kwietnia 1850.K r ó l . S ą d p o w i a t o w y,

    Wydział I. karzący.

    P r z e s t r o g aWyrobnik Jakób Gronostay z Sękowa powiatu Szamotulskiego, 23 lat mający, zabił rozmyslnie malarczyka

    Damazego Cybulskiego i niezamężną Franciszkę Michalak. Przyznawszy się do tej zbrodni, i będąc o nię przko-nany, został on dwoma wyrokami jednogłośnemi prawomocnie na zawleczenie go na miejsce stracenia i na pozbawienie go tam życia kołem od góry do dołu, wskazany. Najjaśniejszy Pan potwierdził wyroki te pod dniem 23. Grudnia r. z. i została w stutek tego dziś kara śmierci wykonaną.

    Poznań, dnia 30. Stycznia 1836.K r ó l . P r y s k i I n k w i z y t o r y a t .

  • 29

    Informacje o miejscowościach i osobach:

    Nowa osiedlina.Na obszarach włościańskich wsi Kursdorf, powiatu wschowskiego, powstała nowa cegielnia, której nadano

    nazwisko „Elisenruh”.Poznań, dnia 3 Lipca 1857.

    K r ó l e w s k a R e g e n c y a . I .

    OBWIESZCZENIEPosiedziciel dóbr L i e m a n n w S i e r o s ł a w i u zamyśla na tamtejszem dominialnym podworzu goszelnią

    wraz z parowym kotłem i słodownią założyć. To przedsięwzięcie ogłasza się wedle § 29. powszechnej ordynacyi procederowej z dnia 17. Stycznia 1845 z tem wezwaniem aby jakowe ekcepcye przeciw temuż zakładowi w prze-ciągu 4 tygodni pod uniknieniem prekluzyi u mnie podane były.

    Poznań, dnia 9. Kwietnia 1857.R a d z a z i e m i a ń s k i

    SPRZEDAŻ KONIECZNANieruchomość pod Nrem 243. w Buku położona, sukcesorom Simplicyuszu i Paulinie małżonkom Szymańskim należąca, składająca się z wiatraka i 3 mórg roli na warzywo, sądownie oszacowana na 430 tal. wedle taxy, mogą-cej być przejrzanej wraz z wykazem hypotecznym i warunkami w Registraturze, ma być dnia 3 Marca 1851 przed południem o godzinie IItej w miejscu zwykłem posiedzeń sądowych sprzedana.

    Grodzisk, dnia 21. Września 1850K r ó l . S ą d p o w i a t o w y. w y d z i a ł I

    Względem wydzierżawienia wieczystego młyna w wsi Junikowie ekonomii Komornickiey.Młyn wodny w porę spustoszały w wsi Junikowie, do Ekonomii Królewskiej Komornickey należący, wystawio-ny bydź ma końcem wieczystego wydzierzawienia na publiczną licytacyą, na którey i o wstępne licytowanem będzie.Do młyna tego należą istnieiące stare budynki i utensylia oraz 35 mórg 104 Prętów roli i łąk.Warunki licytacyine i wieczystego wydzierzawienia widzieć można tak w Registraturze dóbr Rządowych podpi-saney Królewskiey Regencyi, iako teź w Urzędzie Królewskiey Ekonomii w Komornikach.Wzywają się zatem osoby zamoźne chęć zadzierzawienia na wieczność maiące, aby się albo osobiście, albo teź przez umocowanego sądownie sczególnego plenipotenta w terminie l;icytacyinym na d z i e ń 1 0 . K w i e t -n i a r . b . o godzinie 2giey z południa w domu folwarcznem w Junikowie w Ekonomii Komornickiey stawiły, a wylegitymowawszy z maiątku, dalszego oczekiwały skutku.

    Poznań dnia 25. Lutego 1822.K r ó l e w s k o - Pr u s k a R e g e n c y a I I .

    Karczma we wsi skarbowey Duszniki, ma być w drodze poubliczney licytacyi naywięcey daiącemu w dzierzawę wieczystą wypuszczoną, i wystawia się na licytacyą li co do wkupnego.1. Karczma ta składa się z domu mieszkalnego w części w blochy, w naywiększey zaś części w lepiankę i ryglówkę wybucowanego, i stayni przy izbie znayduiącey się.2. z należących do karczmy 30. morg roli i łąk, niemniey3. z prawa wypędzania na pastwisko gminnea) dwóch krówb) iałówki ic) dwóch wołów pociągowych.Nabywca winien budynki karczemne podług taxy w kwo-cie 370. Tal. 12. dgr. W 4letnich ratach od S. Jana r.b. ra-chuiąc opłacić, prócz tego z teraźnieyszym karczmarzem ugodzić się zasobna według oznaczenia Król. Regencyi względem bonifikacyi poczynionych przez tegoż meliora-cyi, i płacić rocznego kanonu 20. Tal.[…]

    Ryc. 5. Przykład informacji z „Publicznego Donosiciela” z 1847 roku, nr 8

  • 30

    W celu dopełnienia licitum trzeba złożyć kaucyą w gotowych pieniędzach 150. Tal. W terminie licytacyinym, niemniey każdy winien się wylegitymować osobiście z maiątku swego, przed przypuszczeniem go do licytacyi.

    Poznań dnia 20. Lutego 1822.K r ó l e w s k o - Pr u s k a R e g e n c y a I I .

    Posada plebana katolickiego przy kościele w D ą b r ó w c e pod Zbąszyniem , przynosząca dochodu rocznego 700 tal., zawakonała. Wzywa się zatem kwalifikujących się JXX. duchownych, posiadających tak język niemiecki jako i polski, aby celem obsadzenia tejże posady zgłosić się zechcieli do patrona kościoła hrabiego Schwartze-nau.

    Opróżnioną posadę plebańską w Po w i d z u , która jest królewskiego patronatu, poruczono plebanowi Z g r a b -c z y ń s k i e m u z Wę g l e w a .

    Poznań, dnia 12. Marca 1857.P r e z e s Na c z e l n y p r o w i n c y i p o z n a ń s k i e j .

    v. Puttkammer.

    Domoinium S a d y , 2 mile od Poznania przy Berlińskiej żwirówce, wydzierżawi od świętego Wojciecha r. b. propinacyą z trzema gościncami.

    Informacje różne:

    Cenę pijawki w przeciagu czasu od 1. Kwietnia aż do ostatniego Września r. b. ustanowiono na 2 sgr. 4 fen.

    Choroba owiec.Owce w Tarnowie, powiatu Poznańskiego, zaośpicowały, dla czego wieś ta co do przeprowadzania tamże owiec, skórek świeżych owczych, wełny, paszy ostrej i skopowiny zamkniętą została.

    Poznań, dnia 20. Września 1850.Król. Regencya. I.

    Wyżeł kasztanowaty z włosem długim i gładkim bez odmiany, zapędziwszy się za pwozem wyjeżdżającym z Po-znania, zaginął. Kto go znajdzie niech się zgłosi do biblioteki R a c z y ń s k i c h do M a c i e j e w s k i e g o , gdzie odbierze stosowną nagrodę.

    W K o s z k o w i e , powiecie Śremskim, ustała wścieklizna pomiędzy bydłem rogatem, a więc zniesiono rozporzą-dzone pod dn. 20. grudnia r. z. zamknięcie tegoż miejsca.

    Poznań, dn. 25. Lutego 1863.

    Na zakończenie pragnę Wam i sobie życzyć, aby „Amtsblatt der Königlichen Regierung zu Posen” wraz z dodatkiem jak najszybciej był dostępny na WBC w formie przeszukiwalnej, abyście tak jak i ja mogli się w nim zakochać.

  • 31

    Beata Kuźlan

    Obóz karno-śledczy w Żabikowie

    Wjeżdżając do Lubonia od zachodu ulicą Kościuszki i spoglądając z mostu nad autostradą w lewo, naszym oczom ukazuje się teren byłego obozu karno-śledczego. Majacząca w oddali wieżyczka straż-nicza i jedyny pozostały z tamtych czasów barak podsuwają skojarzenia co do charakteru tego miejsca będącego niechlubną pamiątką po hitlerowskim okupancie.

    Więzienie Policji Bezpieczeństwa i Wychowawczy Obóz Pracy1, zwane potocznie obozem karno-śled-czym, powstało wiosną 1943 roku w podpoznańskim Żabikowie2 na terenie byłej cegielni rodziny Suwal-skich, zamkniętej jeszcze przed wybuchem wojny w 1938 roku. Powstanie tego obozu było ściśle związane z likwidacją identycznej placówki, która mieściła się w Poznaniu w Forcie VII, i było jej kontynuacją. W bliskim sąsiedztwie nowo powstałego obozu (w miejscu gdzie dziś znajdują się bloki mieszkalne przy ul. Kościuszki) w latach 1941–1943 istniał jeden z 24 obozów pracy przymusowej dla Żydów. Stojące tam opustoszałe baraki zostały rozebrane i wykorzystane przy organizacji nowego obozu3.

    Pierwsze prace na terenie obozu, w tym wałowanie żużlowej drogi przez grupę więźniów pod nadzo-rem funkcjonariuszy gestapo, mieszkańcy Żabikowa zaobserwowali już we wrześniu 1942 roku4.

    Wcześniej, w 1940 roku, do nieczynnej cegielni okupant skierował robotników do prac rozbiórko-wych. Uzyskany gruz posłużył do utwardzenia budowanych dróg. Teren obozu o powierzchni ok. 3,75 ha został otoczony podwójnym ogrodzeniem z drutu kolczastego pod napięciem. Postawiono również wie-życzki strażnicze, a dodatkowe zasieki z drutu kolczastego włożono pomiędzy ogrodzenie, uniemożliwiając tym ucieczkę więźniom. Ulicę od terenu obozu odgradzał wysoki mur. Obóz składał się z części karnej

    1 Nazwa oryginalna: Polizeigefängnis der Sicherheitspolizei und Arbeitserziehungslager in Posen-Lenzingen.2 Obecnie część miasta Luboń.3 S. Malepszak, Żabikowo dzieje wsi i fundacji Augusta Cieszkowskiego, „Forum Lubońskie” 1999, s. 86.4 Ibidem, s. 87.

    Ryc. 1. Fragment ogrodzenia i wieża war-townicza dawnego obozu żabikowskiego. Fot. B. Kuźlan

  • 32

    i politycznej. Oddzielnie przetrzymywano kobiety i mężczyzn. Sektory te wytyczone były drutem kolcza-stym z bramkami pilnowanymi przez wartowników5.

    Warunki bytowe, jak w każdym obozie hitlerowskim, urągały człowieczeństwu. Osadzeni mieszkali w barakach. Nowo przybyłych do obozu aresztantów przetrzymywano w celach 5 × 6 m zatłoczonych do granic możliwości (86 osób)6. Dzienna racja żywieniowa to dwa litry kawy (tzw. żołędziowej), jeden litr zupy i 250 gramów chleba, a dodatkowo raz w tygodniu łyżeczka marmolady lub twarogu. Jedną z wymyślnych kar stosowanych na więźniach było pozbawienie racji pokarmowej na zasadach odpowiedzialności zbiorowej7.

    Na podstawie zachowanej dokumentacji ustalono, że przez żabikowski obóz przeszło ponad 21 624 więźniów8. Większość to Polacy, ale osadzani tu byli też obywatele Holandii, Węgier, Słowacji, USA i Luk-semburga, a także radzieccy jeńcy wojenni i zbiegli z prac przymusowych. Więziono tu także Niemców,

    5 K. Płonka, Martyrologium obozu hitlerowskiego w Żabikowie 1943–45, Luboń 2004, s. 4. 6 A. Wietrzykowski, Zbrodnie niemieckie w Żabikowie, Poznań 1946, s. 33. 7 K. Płonka, op. cit. 8 Ibidem.

    Ryc. 2 i 3. „Jeżeli wy mówić przestaniecie kamienie wołać będą” (Łk 19,40). Nawiedzając teren byłego obozu można zobaczyć wiele takich głazów upamiętniających ofiary zbrodni hitlerowskich. Fot. B. Kuźlan

    Ryc. 4. Muzeum Martyrologiczne w Żabi-kowie – widok od strony ulicy Kościuszki w Luboniu. Fot. B. Kuźlan

  • 33

    zarówno osoby cywilne, jak i dezerterów z Wermachtu. Wszyscy na dużą skalę byli wykorzystywani do prac przymusowych w zakładach przemysłowych (m.in. DWM – obecnie zakłady H. Cegielskiego), a także przy wyczerpujących pracach ziemnych i żwirowniach oraz przy wyrobie bloków glinianych. Niewielka grupa zatrudniona była przy obsłudze obozu: kobiety kierowano do pracy w obozowej szwalni i pralni, a mężczyzn do warsztatów i robót naprawczych.

    Więźniowie w obozie przebywali od kilku do kilkunastu tygodni. Jeżeli przeżyli ten okres, byli deporto-wani do obozów koncentracyjnych Kl Auschwitz-Birkenau, Gross Rosen, Mauthausen i Ravensbrück. Osob-ną grupą byli osadzeni zwani „niedzielnikami”. To aresztowani na podstawie donosów, których przywożono w sobotę i po zastraszeniu, udręczonych psychicznie i fizycznie, zwalniano poniedziałkowym rankiem9.

    Komendantem obozu i jego organizatorem był SS Obersturmführer Reinhold Hans Walter, wyjątko-wy sadysta i morderca, któremu podlegała liczba 80–100 esesmanów, będących strażnikami i dozorcami w obozie. Jego niczym nieograniczone kompetencje pozwalały mu na stosowanie wobec więźniów wy-myślnych tortur i sposobów uśmiercania. Wielu osadzonych zabijał własnoręcznie10. W październiku 1944 roku komendanturę nad obozem objął SS Obersturmführer i inspektor policji Hugo Dietze. Nastała zmia-na w stosunkach obozowych, terror nieco zelżał, nadzorcy obozowi przestali stosować kary cielesne z byle powodu, można było odbierać paczki żywnościowe od bliskich i na przykład otwierać okna w celach11.

    Likwidacja obozu rozpoczęła się 19 stycznia 1945 roku w godzinach wieczornych. Związany jest z nią dramat grupy osadzonych w głównym karcerze-bunkrze oczekujących na karę śmierci, a także grupy chorych, niezdolnych do ewakuacji więźniów z baraku H. Podczas zarządzonej ewakuacji osadzonych i likwidacji obozu palono na głównym placu dokumentację. Opuszczający obóz więźniowie widzieli ogni-sko i pożar jednego z baraków. Losu pozostałych w obozie nieewakuowanych więźniów opuszczający mogli się tylko domyślić, słysząc pojedyncze strzały12. Ciała zamordowanych więźniów hitlerowcy palili, wrzu-cając na płonący stos dokumentów. Kilka osób, najprawdopodobniej grupę wcześniej przetrzymywaną w bunkrze, spalono w baraku13.

    Ewakuacja więźniów odbywała się w dwóch grupach. Pierwszą skierowano na stację kolejową, skąd w trzech bydlęcych wagonach (ok. 700 osób) przetransportowano do obozu koncentracyjnego w Oranien-burgu-Sachsenhausen. Podróży tej z powodu braku powietrza, głodu i pragnienia nie przeżyło 28 osób14. Druga grupa więźniów dotarła do tego samego obozu 4 lutego 1945 roku, przemierzając całą trasę pieszo. Droga przebyta w katorżniczych warunkach (początkowo w jeden dzień pokonywano dystans ok. 60 km), pod okiem ciągle popędzających nadzorców-oprawców, przy nikłej racji pokarmowej, przy niesprzyjającej zimowej pogodzie i niedostosowanej odzieży, a także niewystarczającemu wypoczynkowi była dla wielu drogą ostatnią15. Z powodu wyczerpania i chorób do celu nie dotarło ok. 120 więźniów z grupy liczącej początkowo ok. 490 osób16. Trzydziestoosobową grupę więźniów, która przybyła 22 stycznia już na pogo-rzelisko żabikowskiego obozu, hitlerowcy rozstrzelali na miejscowym cmentarzu, każąc im uprzednio kłaść się we własnoręcznie wykopanym grobie17.

    Na terenie byłego hitlerowskiego obozu żabikowskiego obecnie znajduje się muzeum. Pełna nazwa tej instytucji – Muzeum Martyrologiczne w Żabikowie – może budzić pewne wątpliwości co do nazewnictwa miejsca. Stąd krótkie wyjaśnienie: istniejąca od XIII wieku wieś Żabikowo choć większa od sąsiedniego Lubonia prawie dwukrotnie, 13 listopada 1954 roku została wchłonięta przez nowo powstałe miasto Lu-boń18. Od tego czasu nazwa Żabikowo istnieje jako nieformalna dzielnica Lubonia. W nazwie instytucji jej użycie jest jak najbardziej uzasadnione historycznie.

    9 Ibidem.10 K. Płonka, op. cit., s. 6.11 A. Wietrzykowski, op. cit., s. 35.12 A. Ziółkowska, Żabikowo Archeologia Miejsca Pamięci, Żabikowo 2008.13 S. Malepszak, op. cit., s. 94.14 A. Wietrzykowski, op. cit., s. 37; S. Malepszak podaje liczbę 37 ofiar, op. cit.15 J. Majerus, Ewakuacja obozu w Żabikowie w 1945 roku, Żabikowo 2003. 16 S. Malepszak, op. cit., s. 95.17 A. Ziółkowska, op. cit., s. 38.18 Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 7 października 1954 roku w sprawie zaliczenia niektórych

    gromad w poczet miasta (Dz. U. 1954 nr 49, poz. 254).

  • 34

    Lista strat Więzienia Policji Bezpieczeństwa i Wychowawczego Obozu Pracy w Żabikowie nie zo-stała całkowicie ustalona. Na podstawie akt zgonów wystawionych przez niemiecki urząd stanu cywil-nego doszukano si�