Reymont - Chlopi t1

131
Na podstawie: Reymont, Władysław Stanisław (-), Chłopi, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, Wersja lektury on-line dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wy- korzystywać, publikować i rozpowszechniać. WŁADYSŁAW STANISŁAW REYMONT Chłopi Część pierwsza — Jesień 0iriaPowi =eQoQowi 3rzesP\FNiePX — Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Ksiądz — Na wieki wieków, moja Agato, a dokąd to wędrujecie, co? — We świat, do ludzi, dobrodzieju kochany — w tyli świat!… — zakreśliła ki- jaszkiem łuk od wschodu do zachodu. Ksiądz spojrzał bezwiednie w tę dal i rychło przywarł¹ oczy, bo nad zachodem wisiało oślepiające słońce; a potem spytał ciszej, lękliwiej jakby… — Wypędzili was Kłębowie, co? A może to ino niezgoda?… może… Nie zaraz odrzekła, wyprostowała się nieco, powlekła ciężko starymi wypełzłymi² oczami po polach ojesieniałych, pustych i po dachach wsi, zanurzonej w sadach. — I… nie wypędzali… jakżeby… dobre są ludzie — krewniaki. Niezgody też Żebrak nijakiej być nie było. Samam ino zmiarkowała, że trza mi w świat. Z cudzego woza to złaź choć i w pół morza. Trza było… roboty już la mnie nie miały… na zimę idzie, to jakże — darmo mi to dadzą warzę³ abo i ten kąt do spania?… A że rychtyk⁴ i ciołka odsadzili od maci… a i gąski, bo to już zimne nocki, trza zagnać pod strzechę, tom i zrobiła miejsce… jakże, bydlątek szkoda, Boże stworzenie też… A ludzie dobre, bo mię choć latem przytulą, kąta ani tej łyżki strawy nie żałują, że se człowiek kiej jaka gospodyni paraduje… A na zimę we świat, po proszonym. Niewiela mi potrza, to se u dobrych ludzi uproszę i do zwiesny⁵ z Panajezusową łaską przechyrlam, a jeszcze się coś niecoś grosza uścibi — to rychtyk la nich na przednówek⁶… krewniaki przeciech… ¹prz\warł — przymknął. ²w\pełzł\Pi — wyblakłymi. ³warzę — gotowany posiłek. r\FhW\N — akurat, właśnie. Go zwiesQ\ — do wiosny. przeGQµweN — dawniej najtrudniejszy do przetrwania na wsi okres, po zimie (w czasie której ludzie żywili się zapasami zebranymi jesienią), a przed nowymi zbiorami.

description

powieść Władysława Reymonta, pisana w latach 1901–1908, opublikowana w formie książkowej w latach 1904–1909[1]. Pisarz otrzymał za ten utwór Nagrodę Nobla w 1924. Powieść ukazuje życie społeczności zamieszkującej wieś Lipce na przestrzeni czterech pór roku.

Transcript of Reymont - Chlopi t1

  • Na podstawie: Reymont, Wadysaw Stanisaw (-), Chopi,Pastwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, Wersja lektury on-line dostpna jest na stronie wolnelektury.pl.Ten utwr nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje siw domenie publicznej, co oznacza, e moesz go swobodnie wy-korzystywa, publikowa i rozpowszechnia.

    WADYSAW STANISAW REYMONT

    ChopiCz pierwsza Jesie

    0iriaPowi=eQoQowi 3rzesP\FNiePX

    Niech bie pochwalony Jezus Chrystus! Ksi

    Na wieki wiekw, moja Agato, a dokd to wdrujecie, co? We wiat, do lui, dobroieju kochany w tyli wiat! zakrelia ki-

    jaszkiem uk od wschodu do zachodu.Ksi spojrza bezwiednie w t dal i rycho przywar oczy, bo nad zachodem

    wisiao olepiajce soce; a potem spyta ciszej, lkliwiej jakby Wypili was Kbowie, co? A moe to ino niezgoda? moeNie zaraz odrzeka, wyprostowaa si nieco, powleka ciko starymi wypezymi

    oczami po polach ojesieniaych, pustych i po dachach wsi, zanurzonej w sadach. I nie wypali jakeby dobre s luie krewniaki. Niezgody te ebrak

    nakiej by nie byo. Samam ino zmiarkowaa, e trza mi w wiat. Z cuego wozato za cho i w p morza.

    Trza byo roboty ju la mnie nie miay na zim iie, to jake darmo mito da warz abo i ten kt do spania?

    A e rychtyk i cioka odsaili od maci a i gski, bo to ju zimne nocki, trzazagna pod strzech, tom i zrobia miejsce jake, bydltek szkoda, Boe stworzeniete A luie dobre, bo mi cho latem przytul, kta ani tej yki strawy nie auj,e se czowiek kiej jaka gospodyni paraduje

    A na zim we wiat, po proszonym.Niewiela mi potrza, to se u dobrych lui uprosz i do zwiesny z Panajezusow

    ask przechyrlam, a jeszcze si co nieco grosza ucibi to rychtyk la nich naprzednwek krewniaki przeciech

    prz\war przymkn.w\pez\Pi wyblakymi.warz gotowany posiek.r\FhW\N akurat, wanie.Go zwiesQ\ do wiosny.przeGQweN dawniej najtrudniejszy do przetrwania na wsi okres, po zimie (w czasie ktrej luie

    ywili si zapasami zebranymi jesieni), a przed nowymi zbiorami.

  • A ju ta Jezusiczek przenajsodszy biedoty opuci nie opuci. Nie opuci, nie zawoa gorco i wstydliwie wsai jej w gar zotwk. Dobroieju nasz serdeczny, dobroieju!Przypada mu do kolan roztrzsion gow, a zy jak groch posypay si po jej

    twarzy szarej i zradlonej jak te jesienne podorwki. Idcie z Bogiem, idcie szepta zakopotany podnoszc j z ziemi.Zebraa drcymi rkami torby i kaszek z jeem na kocu, przeegnaa si i po-

    sza szerok, wyboist drog ku lasom; raz wraz tylko odwracaa si ku wsi, ku polom,na ktrych kopano kartoe, i na te dymy pastusich ognisk, co si snuy nisko nadcierniskami pogldaa aonie, a i znikna za przydronymi krzami.

    A ksi usiad z powrotem na kkach od puga, zay tabaki i rozoy brewiarz, Ksiale oczy zelizgiway mu si z czerwonych liter i leciay po ogromnych, w jesiennejzadumie pogronych ziemiach, to po bladym niebie biy lub zatrzymyway si naparobku, pochylonym nad pugiem.

    Walek bruzda krzywa te zawoa unoszc si nieco i choi ju ocza-mi krok za krokiem za par tustych siwkw, cigncych pug ze skrzypem.

    Zacz znowu bezwiednie przebiega czerwone litery brewiarza i porusza ustami,ale co chwila goni oczami siwki, to stadko wron, ktre ostronie, z wycignitymiiobami podskakiway w bruie i raz wraz, za kadym wistem bata, za kadymnawrotem puga, podryway si ciko, paday zaraz na zorane zagony i ostrzyy iobyo twarde, zesche skiby.

    Walek! a mign no praw po portkach, bo zostaje! KoUmiechn si, bo jako po bacie prawa ju rwno cigna, a gdy konie doszy

    do drogi, unis si ywo, poklepa je przyjanie po karkach, a wycigay do niegonozdrza i przyjacielsko obwchiway twarz.

    Heeetaa! woa piewnie Walek, wycign byszczcy jakby ze srebrapug, unis go lekko, pocign konie lejcami, e zatoczyy krtki uk, wrazi krjbyszczcy w rysko, mign batem, konie pocigy z miejsca, a zgrzytny orczyki i ora dalej wielki an ziemi, co pod prostym ktem spada od drogi po pochyo-ci i niby dugi wtek zgrzebnych skib rozciga si a ku wsi, lecej nisko i jakbyzatopionej w czerwonawych i tawych sadach.

    Cicho byo, ciepo i nieco sennie. JesieSoce, chocia to by ju koniec wrzenia, przygrzewao jeszcze niezgorzej

    wisiao w poowie drogi miy poudniem a zachodem, nad lasami, e ju krze i ka-mionki, i grusze po polach, a nawet zesche twarde skiby kady za si cienie mocnei chodne.

    Cisza bya na polach opustoszaych i upajajca sodko w powietrzu, przymglo-nym kurzaw soneczn; na wysokim, bladym bkicie leay gieniegie bezadnieporozrzucane ogromne biae chmury niby zway niegw, nawiane przez wichry i po-strzpione.

    A pod nimi, jak okiem ogarn, leay szare pola niby olbrzymia misa o modrych Wiewrbach lasw misa, przez ktr, jak srebrne prziwo rozbyse w socu, mi-gotaa si w skrtach rzeka spod olch i ozin nadbrzenych. Wzbieraa w porodkuwsi w ogromny poduny staw i uciekaa na pnoc wyrw wrd pagrkw; na dnie

    zraGOoQa poorana, naznaczona bruzdami, jak pocita radem ziemia.poGorwNa pole pytko zaorane po jesiennych zbiorach i w ten sposb przygotowane do wio-

    sennej orki.Erewiarz zbir modlitw przeznaczonych do liturgii goin (znanej zarwno kocioowi rzym-

    skokatolickiemu, jak grekokatolickiemu i majcej swj odpowiednik w rnych kocioach protestanc-kich); duchowni katoliccy s zobowizani do coiennego odmawiania caego brewiarza.

    Chopi

  • kotliny, dokoa stawu, leaa wie i graa w socu jesiennymi barwami sadw niby czerwonota liszka, zwinita na szarym liciu opianu, od ktrej do laswwycigao si dugie, spltane nieco prziwo zagonw, pachty pl szarych, sznurymie penych kamionek i tarnin tylko gieniegie w tej srebrnawej szarocirozleway si strugi zota ubiny ciy si kwiatem pachncym, to bielay omdla-e, wysche oyska strumieni albo leay piaszczyste senne drogi i nad nimi rzdypotnych topoli z wolna wspinay si na wzgrza i pochylay ku lasom.

    Ksi ockn si z zapatrzenia, bo dugi, aosny ryk rozleg si gie niedaleko,a wrony poderway si z krzykiem i skonym rzutem leciay na kopaniska a czarnymigoccy cie bieg za nimi doem po ryskach i podorwkach.

    Przysoni rk oczy i patrzy pod soce drog od lasw sza jaka iewczynai cigna za sob na postronku du, czerwon krow; gdy przechoia obok, po-chwalia Boga i chciaa skrci, aby ksia pocaowa w rk, ale krowa szarpna jw bok i znowu rycze zacza.

    Na sprzedanie prowaisz, co? Ni ino do mynarzowego bysia a stje, zapowietrzona Wcieka si czy

    co! woaa zadyszana, usiujc powstrzyma, ale krowa j pocigna, e ju obiegnay w dyrdy, a kurz je zakry obokiem.

    A potem wlk si ciko po piaszczystej droe yd szmaciarz, pcha przed ydsob taczki dobrze naadowane, bo raz wraz przysiada i ciko dysza.

    Co tam sycha, Moszku? Co sycha? Komu dobrze, to i dobrze sycha Kartoe chwal Bogu ob-

    roiy, yto sypie, kapusta bie. Kto ma kartoe, kto ma yto, kto ma kapust temu dobrze sycha! Pocaowa ksia w rkaw, zaoy na kark pas od taczeki pcha dalej, lej ju, bo zaczyna si spadek agodny.

    A potem szed rodkiem drogi w kurzawie, bo zamiata nogami, lepy iad,prowaony przez tustego kundla na sznurku.

    A potem lecia od lasu chopak z butelk, ale ten ujrzawszy ksia przy droeokry go z dala i bieg na przeaj pl do karczmy.

    To znowu chop z ssiedniej wsi wiz zboe do myna albo ydwka pia stadokupionych gsi.

    A kady pochwali Boga, zamieni sw par i szed w swoj drog, odprowaa-ny yczliwym sowem i spojrzeniem ksia, ktren, e ju soce byo coraz niej,powsta i krzykn do Walka:

    Dorz do brzzek i do domu na nic si konie zmachaj.I poszed wolno mieami, odmawia pgosem modlitwy i jasnym, penym ko-

    chania spojrzeniem ogarnia polaRzdy kobiet czerwieniy si na kopaniskach rozlega si grochot zsypywa-

    nych do wozw kartoi miejscami orano jeszcze pod siew stada krw srokatychpasy si na ugorach dugie, popielate zagony rawiy si mod szczotk zbwschocych to gsi niby paty niegw bieliy si na wytartych, zruiaych -kach krowa gie zaryczaa ogniska si paliy i dugie, niebieskie warkocze dy-mw cigny si nad zagonami Wz zaturkota albo pug zgrzytn o kamienieto cisza znowu obejmowaa ziemi na chwil, e sycha byo guchy bekot rzekii turkot myna, schowanego za wsi, w zbitym gszczu drzew pokych to znowupiewka si zerwaa lub krzyk nie wiadomo skd powstay lecia nisko, tuk si pobruzdach i doach i ton bez echa w jesiennej szaroci, na cierniskach oprzo-nych srebrnymi pajczynami, w pustych sennych drogach, nad ktrymi pochylaysi jarzbiny o krwawych, cikich gowach to wczono role i tuman szarego, Chop

    szPaFiarz czyli zajmujcy si zbieraniem zniszczonych materiaw do recyklingu.

    Chopi

  • przesonecznionego kurzu podnosi si za bronami, wydua i peza a na wzgrzei opada, a spod niego niby z oboku wychyla si bosy chop, z go gow, przewi-zany pacht szed wolno, nabiera ziarna z pachty i sia ruchem monotonnym,nabonym i bogosawicym ziemi, dochoi do koca zagonw, nabiera z workazboa, nawraca i z wolna podchoi pod wzgrze, e najpierw gowa rozczochrana,potem ramiona, a w kocu ju by cay widny na tle soca z tym samym bogosa-wicym ruchem siejby; z tym samym witym rzutem rozrzuca zboe, co jak zotypy kolistym wirem padao na ziemi.

    Ksi szed coraz wolniej, czasem przystawa, aby odetchn, to znowu obejrza Drzewo, Ptaksi na swoje siwki, to przyglda si chopakom, obtukujcym kamieniami ogromngrusz, a hurmem przybiegli do niego i chowajc rce za siebie caowali w rkawsutanny.

    Pogai ich po gowach i rzek upominajco: Nie amcie ino gazi, bo na bezrok gruszek mie nie biecie. My nie rzucalim na gruszki, ino e tam jest gapie gniazdo ozwa si

    mielszy.Ksi si umiechn dobrotliwie i zaraz znowu przystan przy kopaczach. Chop, Ksi Szcz Boe w robocie! Boe zapa, ikujemy! odpowieieli razem, prostujc si, i ruszyli

    wszyscy do ucaowania rk dobroieja kochanego. Pan Bg da lato uroaj na kartoe, co? mwi wycigajc otwart taba-

    kierk do mczyzn brali sumiennie i z szacunkiem w szczypty, nie miejc przynim zaywa.

    Juci, kartoe kiej kocie by i duo pod krzami. Ha, to winie zdroej, bo jaki taki chcia bie wsaa do karmika. Ju i tak drogie; na zaraz latem wyginy, a i do Prus kupuj. Prawda, prawda. A czyje to ziemniaki kopiecie? A Borynowe. Gospodarza nie wi, tom i rozezna nie rozezna. Ociec pojechali z moim ano do boru. A to wy, Anna, jake si macie? zwrci si do modej, przystojnej kobiety

    w czerwonej chustce na gowie, ktra, e rce miaa uwalane ziemi, przez zapaskuja jego rk i pocaowaa.

    Jake si ma ten wasz chopak, com go to we niwa chrzci? Bg zapa dobroiejowi, zdrw si chowa i co nieco baykuje. No, zostacie z Bogiem. Panu Bogu oddajem.I ksi skrci na prawo, ku cmentarzowi, ktry lea z tej strony wsi, przy to- Ksi

    polami wysaonej droe.Dugo za nim spogldali w milczeniu, na jego smuk, pochylon nieco posta,

    dopiero gdy przeszed niskie, kamienne ogroenie cmentarza i szed miy mogi-ami ku kaplicy, co staa wpord pokych brzz i klonw czerwonych, rozwizaysi im jzyki.

    Lepszego to i na caym wiecie nie znale zacza ktra z kobiet. Juci, chciay go te zabra do miasta eby ociec z wjtem nie jeili prosi

    biskupa, to bywa go i nie mieli Kopta no, luie, kopta, bo do wieczora mao Pracadaleko, a ziemniakw mao wiele! mwia Anna wysypujc swj kosz na kupcc si na rozkopanej ziemi, penej zeschych cin.

    Japie JQiazGo gniazdo wron (zwanych te gapami).Ea\Nowa raczkowa.

    Chopi

  • Wzili si chyo za robot i w cichoci, e ino sycha byo iabanie moty-czek o tward ziemi, a czasem suchy dwik elaza o kamie. Czasami kto niektowyprostowa zgity i zbolay grzbiet, odetchn gboko, popatrzy bezmylnie na sie-jcego przed nimi i znowu kopa, wybiera z szarej ziemi te ziemniaki i rzuca dokosza, przed si stojcego.

    Lui byo kilkanacioro, przewanie starych kobiet i komornikw, a za nimibieliy si dwa krzyaki, u ktrych w pachtach leay ieci raz wraz popakujc.

    A tak i stara posza we wiat zacza Jagustynka. ebrak Kto? spytaa Anna podnoszc si. A stara Agata. Na ebry Juci, e na ebry! Hale! nie na sodkoci, ino na ebry. Obrobia krewniakw,

    wysuya si im bez lato, to ju j puciy na wolny dech. Wrci na zwiesn, to im naznosi w torebeczkach, a to i cukru, a to i harbaty,

    a to i grosza co nieco; zaraz j bd mioway, ka spa w ku, pod pierzyn, robinie da, coby se wypoczena A wujna, a ciotka jej mwi, pki tego ostatniegoszelka od niej nie wycign A jesieni to ju la niej miejsca nie ma w sieni aniwe chliwie. cierwy, psie krewniaki i zapowietrzone wybuchaa Jagustynka i takigniew j przej, e stara jej twarz posiniaa.

    Biednemu to zawsze na ten przykad wiatr w oczy dorzuci jeden z komor-nikw, stary, wynniay chop z krzyw gb.

    Kopta no, luie, kopta popaa Anna nierada tokowi rozmowy.Jagustynka, e to dugo nie moga bez gadania, to spojrzaa na siejcego i rzeka: Te Paczesie to stare chopy, e jae im ju kaki na bach puszczaj Matka, Obowizek,

    Praca, Roina, Syn Ale kawalery zawdy rzeka insza kobieta. A tyle iewuch si starzeje albo i suby szuka iie Przeciech, a one maj cay pwczek i jeszcze czk za mynem. Juci, abo to im matka da si eni abo to im popuci A kto by krowy doi, kto by opiera, kto by kole gospodarstwa abo i wy

    choi Obrzaj se matul i Jagusi, bo jake, Jagna kiej pani jaka, kiej i druga

    ieiczka, ino si stroi a myje, a w lusterku przeglda, a warkocze zaplata. I patrzy ino, kogo by puci pod pierzyn, ktren aby mocny! dorzucia

    znowu ze zym umiechem Jagustynka. Jzek Banachw posya z wdk nie chciaa. Cie ieiczka zapowietrzona. Czary A stara ino w kociele siaduje, a na ksice si modli, a na odpusty choi! Prawda, ale czarownica to te jest; a Wawrzonowym krowom to chto mleko

    odebra, co? A jak na Jadamowego chopaka, co jej liwki w sadku obrywa, jakie zesowo powieiaa, to mu si zaraz taki kotun zbi i tak go pokrcio, Jezus!

    I ma tu bogosawiestwo Boe by nad narodem, kiej takie we wsi sie A drzewiej, kiej jeszcze krowy pasaam tatusiowe, to bacz, e takie ze wsi

    wyganiali dodaa znowu Jagustynka. Tym si krzywda nie stanie, bo ma j kto strzec i zniajc gos do szeptu,

    a patrzc z ukosa na Ann, co kopaa na przeie pierwsz z kraj redlin, szeptaaJagustynka ssiadkom:

    A pono pierwszy do obrony to ano chop Hanki cieka si on za Jagn kiejten pies

    Laboga moiciewy cudeka prawicie Hale! to by ju grzech i obrazaboska bya szeptay do siebie kopic i nie podnoszc gw.

    Chopi

  • A bo to on jeden a to jak za suk, tak chopaki za ni ganiaj. A bo te urod ma, to ma; wypasiona kiej jaowica, biaa na gbie, a lepie to

    ma rychtyk jak te lnowe kwiatki a mocna, e i niejeden chop jej nie urai A bo to co robi, ino re a wysypia si, to nie ma urodna byMilczay dug chwil, bo trzeba byo kartoe wysypywa na kup.A potem ju z rzadka pogadyway to o tym, to o owym, a i zamilky, bo ktra Choroba, Zwierzta

    dojrzaa, e od wsi ryskiem biey Jzka Borynianka.Jako i ta nadbiegaa zziajana i ju z daleka krzyczaa: Hanka, a chodcie ino do chaupy, bo krowie si cosik stao. Jezus Maria, a ktrej? A to ci graniastej a to ci tchu zapa nie mog Loboga, ae mnie zatkno, mylaam, e mojej zawoaa z ulg Anna. Witek j co dopiero przygna, bo gajowy ich wypi z zagajw. Krowa si

    zlachaa, bo taka pana i zaraz przed obor upada i ani pi nie pe, ani re niere, ino si tarza, a ryczy, e loboga!

    Ojca to nie ma? Ni, tatulo jeszcze nie przyjechali. O Jezus, mj Jezus, taka krowa, co na raz

    dobrze i garniec mleka dawaa. A chodcie rycho. Duchem ci lec, w to oczymgnienie.Jako i wyja iecko z pachty, naiaa mu czapeczk z kutasikami, okrcia

    zapask i posza ywo, a taka bya strwoona wieci, e nawet nie opucia weniaka,zapomniaa do cna, a jej odsonite do kolan nogi bieliy si po roli. Jzka biegaprzodem.

    A kopacze, kady okrakiem nad swoj redlin, posuwali si z wolna, kopic le-niwiej, jako e nikt nie pili i nie pogania.

    Soce ju si przetaczao na zachd i jakby rozarzone biegiem szalonym czer-wienio si koem ogromnym i zsuwao za czarne, wysokie lasy. Mrok gstnia i pezaju po polach; sun bruzdami, czai si po rowach, wzbiera w gszczach i z wolnarozlewa si po ziemi, przygasza, ogarnia i tumi barwy, e tylko czuby drzew, wieei dachy kocioa gorzay pomieniami.

    A niektrzy cigali ju z pl do domw.Gosy lukie, renia, porykiwania, turkoty wozw coraz ostrzej brzmiay w ci-

    chym, omroczonym powietrzu.Sygnaturka na kociele zacza woni Anio Paski spiowym wiegotem, e

    luie przystawali i szept pacierzw, niby szemranie opadajcych listkw, pada w mro-ki.

    Ze piewami a pokrzykami wesoymi spano bydo z pastwisk, co cib szo Zwierztadrogami w tumanach kurzawy, e tylko raz wraz wychylay si z niej gowy potnei rogi krzaczaste.

    Owce pobekiway tu i owie, to gsi zerway si z pastwisk i stadami leciay, caew zorzach zachodu zatopione, e tylko krzyk przenikliwy znaczy je w powietrzu.

    Ale szkoda, ta graniasta to sielna krowa. I nie na biedaka trao. A tak i bydltka al, co si zmarnuje. Gospodyni Boryna nie ma, to wszystko leci kiej przez sito. A bo to Hanka nie gospodyni? La siebie jakby na komornym u ojca sie, to juci patrz, aby ino na swoj Gupota, Ojciec,

    Roina, Starostron co nieco urwa, a ojcowego niechta pies pilnuje.

    sieOQa silna, potna, wielka, dorodna.

    Chopi

  • A Jzka, e to jeszcze skrzat gupi, to i c porai? Hale, albo to Boryna nie mgby gront odda Antkowi, co? A sam pjie do nich na wycug, co? Starzycie, Wawrzku, a do cna jesz-

    cze gupi zacza ywo Jagustynka. Ho, ho, Boryna jeszcze krzepki, moe sioeni, a gupi by by, eby ieciom zapisywa.

    Hale, krzepki to juci, e jest, ale ju ma ze szeiesit rokw. iecko Nie bj si, Wawrzku, kada mdka pjie za niego, niechby tylko rzek. Ju dwie ony pochowa. Niech se pochowa i trzeci, Panie Boe mu pom, a niech ieciom, p-

    ki yw, nie daje ni staja, ni liszki jednej, ni tyle, co trepem przydepnie. cierwy,wyrychtowayby go, kiej moje mnie. Dayby mu wycugi, e na wyrobek by choi,z godu by zdycha abo i na ebry, po proszonym szed. Oddaj ino, co masz, ieciom to ci odda; rychtyk ci tego starczy na sznureczek abo i na ten kamie do szyi

    Luie, a to czas do domu, mroczeje. Czas, czas! Soce ju zaszo.Pozbierali prdko motyczki, koszyki, to dwojaki od obiadw i szli wolno gsiego

    mie, pogadujc co nieco, a tylko stara Jagustynka wykrzykiwaa wci namitniena ieci wasne, a potem ju i na wszystkich pomstowaa.

    A rwno z nimi jaka iewczyna gnaa macior z prositami i piewaa cienkimgosikiem:

    Aj, nie chod kiele woza,Aj, nie trzymaj si osi,Aj, nie daj chopu gby,Aj, cho ci piknie prosi.

    Cie, gupia, wrzeszczy, kiejby j kto ze skry obiera.

    Na borynowym podworcu obstawionym z trzech stron budowlami gospodarskimi, Choroba, Zwierztaa z czwartej sadem, ktry go odiela od drogi, ju si zebrao do narodu; kilkakobiet raio i wyiwiao nad ogromn czerwonobia krow, lec przed oborna kupie nawozu.

    Stary pies, kulawy nieco i z oblaz na bokach sierci, ogania graniast, obw-chiwa j, szczeka, to wypada w opotki i gna ieci na drog, co si byy wieszayna potach i zazieray ciekawie w obejcie, albo dociera do maciory, co lega podchaup i rozwalona jczaa cicho, bo ssay j biae, mode prosita.

    Hanka nadbiega wanie zziajana, przypada do krowy i ja j gaska po gbulii bie.

    Granula, biedoto, granula! woaa zawo, a buchna paczem i lamentemserdecznym.

    A kobiety raiy raz wraz nowe ratowanie chorej; to sl rozpuszczon wlewali jejw gardo, to topiony z powicanej gromnicy wosk z mlekiem; rai ktosik mydaz serwatk insza znowu woaa, eby krew puci ale krowie nic nie pomagao,wycigaa si coraz duej, niekiedy podnosia eb i porykiwaa dugo, jakby o ratunek,bolenie, a jej pikne oczy o biakach rowych mtniay mg i ciki, rogaty ebopada z wysilenia, e ino wysuwaa ozr i polizywaa rce Hanki.

    A moe by Ambroy co porai? zaproponowaa ktra. Prawda, na chorobach on jest znajcy zawtrowali.

    Chopi

  • Bieyj no, Jzia! Na Anio Paski wonili, to musi jeszcze by przy kociele.Laboga, a jak ociec nadjad, bie to pomstowanie, bie. A przeciech myniczego niewinowate! narzekaa paczliwie.

    A potem siada na progu obory, wsaia chopakowi w usta, bo popakiwa, biapen pier i z trwog niezmiern spogldaa na krow rzc, to przez opotki nadrog i nasuchiwaa.

    W pacierz abo i dwa wpada Jzia z krzykiem, e Jambroy ju id. LekarzJako i przyszed zaraz iad moe stuletni, prosty jak wieca, cho o noe drew-

    nianej i o ku; twarz mia such, pomarszczon jak kartofel na zwiesn i szar tako,wygolon i pocit szramami, wosy biae jak mleko kosmykami opaday mu na czooi kark, bo by z go gow.

    Poszed prosto do krowy i dokumentnie j obejrza. Oho, wi, e wiee miso jedli bieta. A dy jej pomcie co, wylekujcie, a to krowa ze trzysta zotych warta

    i dopiero po cielciu, a dy pomcie! O mj Jezu, mj Jezu! zawoaa Jzia.Ambroy wyj z kieszeni puszczado, powecowa je po cholewie, przyjrza si

    pod zorz ostrzu i przeci granuli arterie pod brzuchem ale krew nie trysna,a cieka wolno czarna, spieniona.

    Stali wszyscy dokoa pochyleni i patrzyli bez oddechu. Za pno! Oho, bydltko ostatni par puszcza rzek uroczycie Ambroy.

    Nic to, ino paskudnik albo i co innego trza byo zaraz, kiej zachorzaa ale te Kobietababy to ino juchy do pakania s mdre, a jak trza rai, to w bek kiej owce. Splun pogardliwie, obszed krow, zajrza jej w oczy, przyjrza si ozorowi, obtarzakrwawione rce o jej mikk, lnic skr i zabiera si do odejcia.

    Na ten pochwek woni nie bd; zawonita w garki sami. Ociec z Antkiem! krzykna Jzka i wybiega na drog naprzeciw, bo gu-

    chy, ciki turkot rozleg si z drugiej strony stawu, gie w rozczerwienionej zorzamizachodu kurzawie czernia dugi wz i konie.

    Tatulu, a to graniasta ju zdycha woaa, dobiegajc do ojca, ktry skrcawanie na t stron stawu. Antek szed w kocu i podtrzymywa, bo wieli dugsosn.

    Nie ple byle czego po prnicy mrukn podcinajc konie. Jambroy puszczali krew i nic i wosk topiony lali jej w gariel i nic i sl

    i nic pewnie paskudnik Witek peda, co borowy wygna ich z zagajw i co granulazara si pokadaa i stkaa, jae j i przygna

    Graniasta, najlepsza krowa, aeby was, cierwy, pokrcio, kiej tak pilnujecie! Chop, Gospodarz,Ojciec rzuci lejce synowi i z batem w garci pobieg przodem.

    Baby si rozstpiy, a Witek, ktry cay czas co najspokojniej majstrowa podchaup, skoczy w ogrd i przepad ze strachu, nawet Hanka podniosa si na progui staa bezradna, strwoona.

    Zmarnowali mi bydl! wykrzykn wreszcie stary, obejrzawszy krow. Trzysta zotych jak w boto! Do miski to cierww a gsto, a przypilnowa

    nie ma kto. Taka krowa, taka krowa! A to czowiek ruszy si z domu nie moe, bozaraz szkoda i upadek

    Dy ja od poednia samego byam przy kopaniu tumaczya si cicho Han-ka.

    A bo ty co kiej wiisz!krzykn z wciekoci.A bo ty stoisz o moje! mier, ZwierztaTaka krowa, taki haman, e i drugiej nie w kadym dworze by znalaz!

    w\OeNXMFie wyleczcie.poweFowa (z niem. weWzeQ) ostrzy.

    Chopi

  • Wyrzeka coraz aoniej i obchoi j, prbowa podnie, ciga za ogon, za-glda w zby, ale krowa dyszaa chrapliwie i coraz ciej, krew przestaa pyn, tylkokrzepa w czarne, spieczone ule wyranie ju zdychaa.

    Nie ma co, ino j trza dorzn, cho tyla si wrci! rzek w kocu, przyniskos ze stodoy, poostrzy j nieco na taczalniku, co sta pod okapem obory, roziasi ze spencerka, zawin rkawy koszuli i zabra si do zarzynania

    Hanka z Jzi buchny paczem, bo granula, jakby czujc mier, uniosa z tru-dem eb, zaryczaa gucho i pada z przernitym gardem, grzebic ino nogami

    Pies zlizywa krzepnc na powietrzu krew, a potem skoczy na doy od kartoii szczeka na konie stojce z wozem w opotkach, bo tam je zostawi Antek, a samspokojnie przyglda si jatce.

    Nie bucz, gupia! Ojcowa krowa to nie nasza strata! powieia ze zocido ony i zabra si do wyprzgania i rozbierania koni, ktre ju Witek cign zagrzywy do stajni.

    Ziemniakw w polu duo? zagadn Boryna, myjc pod studni rce. A boga tam mao, bie ze dwaiecia workw. Trzeba isiaj zwie. Hale, zwocie se sami, ja ju kulasw nie czuj ni krzya a i licowy kuleje

    na przedni. Jzka, zwoaj no Kub od kopania, niech rbk zaoy za licowego i trza isiaj

    zwie. Deszcz ano by moe.Ale wrza zoci i zmartwieniem, bo coraz to przystawa przed krow i kl siar-

    czycie, a potem azi po podwrzu i zaglda to do obory, to do stodoy, to pod szopi sam nie wieia, czego szuka, ara go ano taka strata.

    Witek! Witek! j woa i odpina szeroki rzemie z bioder, ale chopak sinie pokaza.

    Luie si porozchoili, bo rozumieli, e taka szkoda i taka markotno musisi skoczy bitk, jako e do niej Boryna by skory zazwyczaj, ale stary kl tylkoisiaj i poszed do izby.

    Hanka, a daj no je! krzykn na synow w otwarte okno i poszed naswoj stron.

    Dom by zwyky, kmiecy przeielony na przestrza sieni ogromn; szczytem Domwychoi na podwrze, a ontem czterookiennym na sad i na drog.

    Jedn poow od ogrodu zajmowa Boryna z Jzi, a na drugiej sieieli Antkowie.Parobek z pastuchem sypiali przy koniach.

    W izbie byo ju czarniawo, bo przez mae okienka, przysonite okapem i za-gajone drzewami, mao przeciskao si wiata, a i mroczao ju na wiecie, e tylkopoyskiway szka obrazw witych, co rzdem czerniy si na bielonych cianach;izba bya dua, ale przygnieciona czarnym puapem i ogromnymi belkami pod nim,i tak zastawiona rnym sprztem, e tylko koo wielkiego komina z okapem, co staprzy siennej cianie, byo nieco swobodnego miejsca.

    Boryna si rozzu i poszed do ciemnego alkierza, zamykajc drzwi za sob,odsun z maej szybki desk, e zachodnie wiato krwawym brzaskiem zalao alkierz.

    Izdebka pena bya rnych rupieci i statkw gospodarskich, na drkach, w po-przek przewieszonych, wisiay kouchy, czerwone pasiaste weniaki, biae sukmany,to cae pki motkw szarej przy i zwinite w kby brudne runa owiec i workiz pierzem. Wycign bia sukman i pas czerwony, a potem dugo czego szuka

    speQFereN kurtka z konierzem i kieszeniami.aONierz ustronny pokoik, czsto w naroniku budynku; garderoba.

    Chopi

  • w beczkach napenionych zboem, to w kcie pod stosem starych rzemieni i ela-stwa, a usyszawszy Hank w pierwszej izbie, zacign desk na okienko i znowuco dugo grzeba w zbou.

    A na awie pod oknem ju si dymio jado; od ogromnego tygla z kapust roz- Jeeniechoi si zapach soniny, jak i od jajecznicy, ktrej niezgorsza miseczka staa obok.

    Gie Witek pas krowy? zapyta, krajc potny glon chleba z bochna, jakprzetak wielkiego.

    Na dworskich zagajach i borowy go stamtd wygoni. cierwy, zmarnowali mi bydl. Przeciech, tylo krowa, to si zlachaa w tym gonieniu, e si w niej cosik

    zapalio. iadaki, psiekrwie. Paniki s nasze, w tabeli stoi kiej w, a one cigiem

    wyganiaj i pedaj, co ich. Drugich te powyganiali, a chopaka Walkowego tak zbi, tak zbi Ha! do sdu trza abo i do komisarza. Trzysta zotych warta, jak nic. Pewnie, pewnie przytakiwaa rada niezmiernie, e ociec si udobruchali. Powiecie Antkowi, e skoro ziemniaki zwiez, to niech si wezm do krowy,

    trza j obupi i powiertowa. Przynd od wjta, to wama pomog. W ssiekuu belki j powiesi bie przespiecznie ode psw lebo jenszej gainy

    Skoczy wrychle je i wsta, bych si nieco przyogarn, ale takie ocieniepoczu w sobie, takie cigotki w kociach, tak senno, e jak sta, rzuci si nako, by si z pacierz przedrzyma.

    Hanka posza na swoj stron i krztaa si po izbie, i coraz to wychylaa si przezokno spojrze na Antka, ktry poywia si na ganku, przed domem; odsai si odmiski obyczajnie i z wolna cign yk za yk, skrzybic mocno o wrby i spozierajcczasami przed si na staw bo zachd ju by i na woie czyniy si zotopurpurowetcze i pomienne koliska, przez ktre niby biae chmurki przepyway z ggotem gsi,rozlewajc iobami sznury krwawych pere.

    Wie zaczynaa si mrowi i wrze ruchem; na droe, z obu stron stawu, ciglepodnosiy si kurzawy i turkoty wozw, i porykiwania krw, ktre wchoiy dostawu po kolana, piy wolno i podnosiy cikie by, a cienkie strugi wody, nibybicze opali, opaday im z szerokich gbul.

    Gie, od drugiego koca stawu, sycha byo trzask kanek bab piorcychi guchy, monotonny opot cepw w jakiej stodole.

    Antek, urb no piekw, bo sama nie pora prosia niemiao i z obaw, M, onabo nic to nie byo u niego skl abo i zbi z leda powodu.

    Nie odrzek nawet, jakby nie sysza, e ona nie miaa powtrzy i ju samaposza uiabywa trzaski z pni i milcza zy, zmczony caoienn prac sroe,i patrzy teraz na staw, na drug stron, w duy dom, wieccy biaymi cianami

    przeWaN roaj sita.peGaM Fo powiadaj, e.ssieN wyielona cz spichlerza, w ktrej skadowano w skrzyniach ziarno.przespieFzQie bezpiecznie.wr\FhOe szybko.paFierz tu: miara czasu (tyle, ile potrzeba na odmwienie pacierza).WrzasN NaQeN kanka by to przyrzd dreniany, za pomoc ktrego kobiety pray bielizn i ubra-

    nia w rzece, uderzajc kank materia zanurzony w woie.Fep proste narzie suce do mcenia zboa, zbudowane z dwch poczonych ze sob rze-

    mieniem lub acuchem kw, z ktrych duszy (ierak) suy jako uchwyt, a krtszy (bak) douderzania w zboe, uoone na twardym podou; iki umiejtnemu uderzaniu (bak powinien spadapasko, a nie na sztorc) odiela si ziarno od plew i somy.

    Chopi

  • i szybami okien, bo zachd bi w niego. Pki czerwonych georginii wychylay sizza kamiennego potu i paliy jaskrawo na tle cian, a przed chaup, w saie, tomiy opotkami uwaa si wysoka posta, ale twarzy rozezna nie mona byo, boco chwila gina w sieni, to pod drzewami.

    pi se kiej ieic, a ty, parobku, rb mrukn ze zoci, bo ojcowe Ojciec, Synchrapanie rozlegao si a na ganku.

    Poszed na podwrze i raz jeszcze przyjrza si krowie. Jucik, ojcowa krowa, ale i nasza strata rzek do ony, ktra, e to Kuba

    przywiz ziemniaki z pola, rzucia upanie drzewa i sza do woza. Doy jeszcze nie wyporzone, to trza zesu na klepisko. Kiej ociec mwili, eby na klepisku krow z Kub obdar i wyporzi. Zmieci si i krowa, zmieszcz si i ziemniaki szepta Kuba, otwierajc

    wierzeje stodoy na rocie. Ja ta nie jestem drzyk, cobym krow obupia ze skry rzuci Antek.I ju nie mwili, sycha byo tylko grochot zsypywanych na klepisko ziemnia-

    kw.Soce zgaso, wieczr si robi, wieciy jeszcze zorze unami zakrzepej krwi

    i ostygego zota i posypyway na staw jakby pyem mieianym, e wody ciche drgayraw usk i szmerem sennym.

    Wie zapadaa w mrokach i w gbok, martw cisz jesiennego wieczora. Cha-upy malay, jakby si przypaszczay do ziemi, jakby si tuliy do drzew sennie po-chylonych, do potw szarych.

    Antek z Kub zwozili ziemniaki, a Hanka z Jzi uway si koo gospodarstwa, Praca, Wiebo gsi trza byo zagna na noc, to winie nakarmi, bo z kwikiem cisny si do sienii wsaay aroczne ryje do cebratek, gie stao picie dla bydlt, to krowy wydoi,bo wanie Witek przygna reszt z pastwiska i zakada im za drabiny po garci siana,eby spokojniej stay przy dojeniu.

    Jako Jzia zabraa si doi pierwsz z brzegu, gdy Witek wylaz od obw i spytacicho, trwonie:

    Jzia, a gospodarz li? O Jezu, spiera ci, chuiaku, spiera tak pomstowali odpowieiaa,

    wytykajc ku wiatu gow i osaniajc rk twarz, bo krowa chlastaa ogonem,oganiajc si od much.

    Ale bom to winowaty ale borowy mi wygna i jeszcze chcia kemspra, inom uciek a granula zarno si ja pokada, a porykiwa, a stka, emdo chaupy przygna

    Zamilk, ale sycha byo ciche, bolesne chlipanie i siurkanie nosem. Witek a nie bucz kiej ciele, bo ci to pierwszyzna, e ci ociec spiera? Juci, e nie pierwszyzna, ale zawdy tak si bojam bo nakiej wytrzymaoci

    na bicie nie mam Gupi, parobek tyli, a boja si ju ja przeo tatusiowi Przeoysz, Jzia? zawoa radonie bo to borowy mi wygna z krowami,

    bo Przeo, Witek, ino si ju nie bojaj! Kiej tak to naci tego ptaka! szepn z radoci i wyj z zanadrza drew-

    niane cudo. Obacz ino, jak si sam rucha.

    zesX zsun.FeEraWNa wiaderko (zdrobn. od cebro).zarQo zaraz, od razu.

    Chopi

  • Postawi go na progu obory, nakrci, i ptak zacz si kiwa, podnosi nogi dugiei spacerowa

    Bociek, Jezu a dy si rucha kiej ywy! zawoaa zdumiona, odstawia szko-pek, przykucna przed progiem i z najywsz radoci i zdumieniem patrzya.

    Jezu! to z ciebie mechanik! I to si sam tak rucha, co? A sam, Jzia, ino go koeczkiem nakrc, to ju se spaceruje kiej ieic po

    obieie o odwrci go, i ptak powanie a miesznie zarazem podnosi dugszyj, podnosi nogi i szed.

    Zaczli si mia serdecznie i bawi si jego ruchami, tylko Jzia czasami pod-nosia oczy na chopaka poiw w nich by a zdumienie.

    Jzia! rozleg si gos Boryny sprzed chaupy. A czegj? odkrzykna. Choi ino. Kiej dojem krowy. Pilnuj tu, bo id do wjta powieia, wsaajc gow do ciemnej obory

    nie ma tutaj tego znajdka, co? Witka? ni, pojecha po ziemniaki z Antkiem, bo Kuba mia urn sieczki

    dla koni odpowieiaa prdko i troch niespokojnie, bo Witek przycupn zani ze strachu.

    cierwa ten chopak, to ino pasy drze, eby zmarnowa tak krow mruczapowracajc do izby, gie si oia w now kapot bia, wyszywan na wszystkichszwach czarnymi tasiemkami, naia wysoki czarny kapelusz, okrci si czerwonympasem i poszed drog nad stawem ku mynowi.

    Roboty jeszcze tyla zwzka drzewa siew nie skoczony kapusta w polu Praca, Wiecika nie wygrabiona podora by trza na kartoe dobrze by i pod owsy a tujed na sdy Laboga, e to czek nigdy obrobi si nie obrobi, ino cigiem jak tenw w jarzmie e i wyspa si nie ma czasu ni odpocz rozmyla. A tu i tensd Tumok cierwa, hale, ja z ni sipiaem eby ozr stracia lakudro jakasuka splun ze zoci, nabi fajeczk machork i dugo pociera zwilgotniaezapaki o portki, nim zapali.

    Pyka od czasu do czasu i wlk si wolno; bolay go wszystkie koci i ale zakrow raz wraz go markociy i rozbieray.

    A tu ani odbi si na kim, ani wyali, nic sam jak ten koek; sam o wszystkimmyl, sam deliberuj bem, sam kiele wszystkiego obiegaj kiej ten pies a do nikogjsowa przemwi i rady znikd ni pomocy a ino strata i upadek a wszystkie tokiej te wilki za owc a ino skubi, a patrz, kiedy ozerw w kaway

    Ciemnawo ju byo we wsi, przez przywierane drzwi i okna, e to wieczr by Jeenieciepy, buchay smugi ognisk i zapach gotowanych ziemniakw i uru ze skwarkami;gieniegie jedli w sieniach albo i zgoa przed domami, e ino skrzybot yek sychabyo a pogadywania.

    Boryna szed coraz wolniej, bo ociao go rozdranienie, a potem przypomnienie ona, Wdowiecnieboszczki, co j na zwiesn by pochowa, uapio go za grdyk

    Ho! ho! przy niej, co j wspominam wieczorem w dobry sposb, nie przy-goioby si tak granuli gospodyni to bya, gospodyni! Juci, e i mamrot, i prze-kltnica te, e i dobrego sowa nikomu da nie daa i cigiem si z babami za bywoia ale zawdy ona i gospodyni! Tu westchn pobonie na jej intencj,i al go jeszcze wikszy dusi, bo przypomina, jak to bywao

    szNopeN lub: sNopeN naczynie, kubek, kubeek.PaFhorNa tyto kiepskiej jakoci.

    Chopi

  • Przyszed z roboty, spracowany to i je tusto daa, i czsto gsto kiebasypodtykaa kryjomo przed ieciskami A jak si wszystko darzyo! i cielaki, i gski,i prosiaki e co jarmarek byo z czym jei do miasta, i grosz by zawsze gotowy,na zakad z samego przychwku A ju co kapusty z grochem, to ju jensza zgoatak nie potra

    A teraz co?Antek ino na swoj stron cignie, kowal te wypatruje, aby co chyci, a Jzka?

    Skrzat gupi, ktremu plewy jeszcze we bie, co i nie iwota, bo ieusze mao co naiesity rok iie Hanka kiej ta ma azi, a choruje jeno, i tyle zrobi, co ten pieszapacze

    To i marnieje wszystko granule trza byo dorzn we niwa wieprzak zdechwrony gski tak przebray, e z poowa ostaa! Tyle marnacji, tyle upadku! Przezsito wszyko leci, przez sito

    Ale nie dam! wykrzykn prawie gono pki rucham tymi kulasami,to ani jednej morgi nie odpisz i do waju na wycug nie pjd

    Ino Grzela z wojska do dom powrci, to niechta se Antek na onin gospodarkwrci nie dam

    Niech bie pochwalony! zabrzmia jaki gos. Na wieki! odrzuci machinalnie i skrci z drogi w szerokie i dugie

    opotki, bo wjtowa osada leaa troch w gbi.W oknach si wiecio i pieski ujada poczy.Wszed prosto do wietlicy. Wjt doma ? zapyta tustej kobiety, klczcej przy koysce i karmicej ebrak

    iecko. Zarno wrc, pojecha po ziemniaki. Siadajcie, Macieju, a dy i ci te czekaj

    na niego wskazaa ruchem brody na iada siecego przy kominie; by to tenstary lepiec, woony przez psa; czerwonawe wiato szczap ostro opywao jegoogromn, wygolon twarz, ys czaszk i szeroko otwarte oczy, zasnute bielmem,nieruchomo tkwice pod siwymi, krzaczastymi brwiami

    Skd to Pan Bg prowai? zapyta Boryna, siadajc po drugiej stronieognia.

    Ze wiata, a skde by, gospodarzu? odpowiada wolno rozlazym, jczcym,icie proszalnym gosem i nadstawia pilnie uszw, a wycign tabakierk.

    Zayjcie, gospodarzu.Maciej zay rzetelnie i kichn raz po raz trzy razy, a mu zy w oczach stany. Tga jucha! i rkawem tar zazawione oczy. Niech wam bie na zdrowie. Peterburka, dobrze ano robi na oczy. Wstpcie jutro do mnie, krowem dorzn, to si tam jaka sztuczka la was

    znaj znajie. Bg zapa Boryna, wii mi si, co? A juci, ecie to rozeznali? no, no. Po gosie ino, po gadaniu. C ta we wiecie sycha? Wdrujecie cigiem? Moiciewy, a c by! A to le, a to i dobrze, a to i rnie, jak we wiecie.

    A wszyscy piszcz, a narzekaj, jak przyjie iadowi co da abo i drugiemu, ale nagorza maj.

    Prawd rzeklicie, bo ano tak i jest.

    Go waMX (gwar.) do was.w\FXJ doywotnie utrzymanie, jakie powinny zapewni ieci roicom, po przepisaniu przez

    nich majtku na ieci.

    Chopi

  • Ho, ho! tyle rokw si czek telepie po tej witej ziemi, to si i wie rnie. A giecie to poieli tego znajd, co was prowaa oni? zapytaa wj-

    towa. Poszed se cierwa, poszed, wyuska on mi dobrze torbeczki Miaem co

    grosza od lui ocharnych, com go nis na wotywy do Czstochowskiej Panienki,to mi jucha podebra i poszed we wiat! Cichoj, Burek! bo to pewnikiem wjt! pocign sznurkiem i pies warcze przesta.

    Zgad, bo wjt wszed, bat rzuci w kt i od progu woa: ono, je, bom godny kiej wilk jak si macie, Macieju; a wy czego,

    iadu? Ja do was, Pietrze, wedle tej mojej sprawy, co ma by jutro. Ja za se poczekam, panie wjcie. Kaecie w sieniach dobrze i tam bie,

    a ostawicie przy ogniu, e to stary jestem, ostan, a dacie t miseczk ziemniakw aboi chleba skibk, to pacierz za was zmwi jeden abo i drugi jakbycie dali gotowygrosz abo i iesitk

    Siedcie se, dostaniecie i kolacj, a chcecie, to zanocujcieI wjt siad do miski, okrytej par wieo utuczonych ziemniakw i polanych Jeenie, Obyczaje

    obcie skwarkami, w drugiej donicy stao zsiade mleko. Siadajcie, Macieju, z nami, zjecie, co jest zapraszaa wjtowa, kadc trzeci

    yk. Bg zapa. Przyjechaem z boru, tom se ju dobrze podjad Bierzcie si ano za yk, nie zaszkoi wam, teraz ju wieczory dugie Dugi pacierz i dua miska, jeszcze bez to niktoj nie pomar rzuci iad.Boryna wzdraga si, ale w kocu, e sonina mocno razia mu nozdrza, przysiad

    si do awki i pojada z wolna, delikatnie, jak obyczaj kaza.A wjtowa raz wraz wstawaa i dokadaa kartoi, to mleka przylewaa.iadowski pies si krci i skamla ziebko do jada. Pies Cichoj, Burek, gospodarze ano je i ty dostaniesz, nie bj si uspo-

    kaja go iad i wciga nozdrzami smakowit wo, a przygrzewa rce przy ogniu. To Jewka was podobno zaskarya zacz wjt, podjadszy nieco. Chop, iecko,

    Gospodarz, Kobieta,Sd, Suga

    A ona ci! em to jej zasug nie wypaci! Zapaciem, jak Bg w niebie, i jesz-czem ponadto z dobrego serca ksiu za chrzciny da worek owsa

    Ona powieda, e ten ieciak to W imi Ojca i Syna! Wcieka si czy co? Ho, ho, stary z was, a jeszcze majster! Wjtowie poczli si mia. Staremu prej si przytra, bo praktyk ci jest i znajcy! szepta iad. Cygani jak ten pies, anim j tkn. Jeszcze by, taki tumok taka pode po-

    tem zdychaa, a skamlaa, coby j za sam warz a kt do spania wzi, bo na zimszo. Nie chciaem, ale nieboszka pedo: Wemiem, przyda sie w domu, co mamyprzynajmowa? bie swoja pod rk Nie chciaem ja, jako e zim roboty na-kiej, a jedna gba wicej do miski. Ale nieboszka pedo: Nie turbuj si, umie ponoweniaki i ptno tka, zasa j i niechta se cibie, zawdy co ucibie. No i ostaa,odpasa si ino i zarno si postaraa o przychwek A kto w spce, to ju rniegadali

    Ona skary na was. Zakatrupi cierw, cygana pieskiego! Ale do sdu trza wam i.

    peGo powiada.prz\FhweN potomstwo.

    Chopi

  • Pjd. Bg zapa, ecie mi powieieli, bo wieiaem ino, e o zasugi alezapaciem, na co wiadkw mam! A pyskacz zapowietrzony, a iadwka! Loboga, Chop, Konikt,

    Szlachcictyle umartwienia, e ja chyba uiery nie uier a to mi i krowa pada, edorzn musiaem, roboty nie pokoczone, a tu czowiek sam kiej ten palec.

    U wdowca to kiej miy wilkami owca powieia znowu iad. O krowiem sysza, mwili mi ju na polu To dworska sprawa, bo pono borowy wygna z zagajw. Najlepsza krowa! Ze

    trzysta zotych wartaa, zegnaa si, bo cika bya, zapaliy si w niej wtpia, emdorzn musia Ale dworowi tego nie daruj Podam do sdu.

    Ale wjt zacz mu tumaczy i przekada, eby si wstrzyma, jako w pierwszejzoci zawsze si le rai, bo sta za dworem, a w kocu, eby zwrci rozmow w innstron, mrugn na on i powieia:

    Bobycie si, Macieju, oenili i miaby kto gospodarstwa pilnowa. Maestwo, ona,Kobieta, Wdowiec Kpicie czy co? A dy na Zieln skoczyem piiesit i osiem rokw. Co

    wama te w gowie, jeszcze tamta dobrze nie ostyga Wecie kobit do swego wieku, a zaraz si wam zgoi wszystko dodaa

    wjtowa i ja sprzta ze stou. Dobra ona gowy mowej korona dorzuci iad, obmacujc miski, ktre

    przed nim postawia wjtowa.achn si Boryna, ale zamedytowa gboko, e mu to samemu do gowy nie

    przyszo. Bo jaka si tam kobieta nadarzy, a zawdy z ni lepiej nili samemu bie-dowa

    Ktra i gupia jest, i niemrawa, ktra znw ktnica, ktra do chopskichkotunw sigajca, ktra paparuch a latawiec po muzykach i karczmach, a zawdychopu z ni lepiej i wygoda cign iad, pojadajc.

    Dopiero by na wsi wyiwiali powieia Boryna. Hale luie wama zwrc krow abo i co pora, abo i kiele gospodarstwa

    choi bd, abo si nad wami ual zagadaa gorco wjtowa. Albo i ciep pierzyn narz zamia si wjt. A we wsi tyle jest

    iewuch, e jak si iie miy chaupami, to bucha kiej z pieca. Ale, wiisz go, rozpustnik czego mu si zachciewa A Zoka Grzegorzowa na ten przykad, miga, pikna i wiano niezgorsze. A c to Maciejowi potrza wiana, nie gospodarz to pierwszy we wsi? Kto by ta mia dobra a i grontu dosy zaoponowa iad. Ni Grzegorzowa nie la nich podj wjt za mda i mdka to jeszcze. A Jdrkowa Kasia? wyliczaa dalej wjtowa. Zmwiona. Wczoraj Rochw Adam posya z wdk. Jest ci jeszcze Stachowa Weronka. Mamrot, latawiec i jedno biedro ma grubsze. A wdowa po Tomku, jake to jej? cakiem jeszcze do eniaczki Troje ieci, cztery morgi, dwa krowie ogony i stary kouch po nieboszczyku. A Ulisia tego Wojtka, co to za kocioem siei? I to la kawalera z przychwkiem, chopak mgby ju by do pasionki, ale

    Maciejowi tego nie potrza, ma ju pastucha swojego. Jest ci jeszcze, jest tego nasienia pannowego, ale ino wybieram takie, co by

    pasoway la Macieja. A zabaczya o jednej, co by bya la nich w sam raz. Ktrna?

    zaEaFz\ zapomnie.

    Chopi

  • A Jagna Dominikowa? Prawda, cakiem o niej przepomniaam. Sielna iewucha, a rosa, e bez pot nie przejie, bo erdki pod ni pkaj

    a pikna, biaa na gbie, a urodna kiej jaowica. Jagna powtrzy Boryna suchajcy w milczeniu wyliczania a to po-

    wiedaj o niej, e asa na chopakw. Ale, by to kto przy tym, to wie! Pleciuchy plet, byle ple, a wszystko ino

    przez zazdro bronia mocno wjtowa. Ja te nie powiedam sam z siebie, ino tak pogaduj. Ale trza mi i poprawi

    pasa, wrazi wgielek we fajk i pykn par razy. Na ktr to w sie? zapyta spokojnie. Na iewit napisane w powiestce. Musicie do dnia wsta, jeli na piechty. I rbk se wolno pojad. Ostacie z Bogiem, ikuj wama za poywienie

    i somsiek rad. Idcie z Bogiem, a pomylcie, cowa wama raili Powiecie, to z wdk pjd

    do pani matki i jeszcze przed Godami sprawim weseleBoryna nie odrzek nic, ypn ino oczami i wyszed. Jak stary mdk bierze, diabe si cieszy, bo prot z tego mia bie rzek Kobieta, Maestwo,

    Mczyzna, Modo,Staro

    iad powanie, skrobic gono po dnie miski.Boryna wolno wraca i u w sobie rozwanie, co mu raili. Nie da pozna po sobie

    tam u wjtw, e mu si ta myl strasznie udaa, bo jake, gospodarz by, a nie adenchopak, co to ma jeszcze mleko pod nosem, a na wspominek o eniaczce ae kwiczyi z nogi na nog przedeptuje.

    Noc ju ogarna ziemi, gwiazdy srebrn ros pobyskiway z ciemnych, guchych Nocgbin, cicho byo we wsi, psy tylko niekiedy poszczekiway, a tu i owie spoza drzewmyy si sabe wiateka czasem wilgotny podmuch zawia z k, e drzewa poczysi lekko chybota i z cicha poszmerywa listkami.

    Boryna nie wrci drog, jak by przyszed, a tylko puci si w d, przeszedmost, pod ktrym woda z bekotem przelewaa si do rzeki i walia gucho na myn,i nawrci na drug stron stawu wody leay ciche i lniy si czarniawo, pobrzenedrzewa rzucay na ta czarne cienie i jakby ram obejmoway brzegi, a w porodkustawu, gie janiej byo, odbay si gwiazdy niby w zwierciadle stalowym.

    Maciej sam nie wieia, dlaczego nie poszed prosto do domu, a wybra duszdrog, moe aby przej koo domu Jagny? a moe aby zebra nieco myli i pomedy-towa.

    Juci, e byoby niezgorzej! juci! A co tam o niej mwi, to taka prawda. Splun. Sielna kobieta! Dreszcz nim wstrzsn, bo i chd wilgotny szed odstaww, a u wjtw gorc by silny.

    A bez kobiety trza zmarnie abo ieciom gospodark odpisa myla Gospodarz, Kobieta,Maestwo, Mczyzna,Wie, Dom, Ojciec,iecko, Wdowiec,Wasno

    a dua jucha i kiej malowana. A krowa najlepsza pada, a kto wie jutra? Moeto i trza poszuka ony? Tyle obleczenia po nieboszce jest przygoioby si. Alestara Dominikowa to pies a c, maj chaup i gront, to by na swojem ostaa. Trojeich, a maj pitnacie morgw, to niby na Jagn pi i spata za chaup i lewentarz!Pi morgw to rychtyk te pola za mojem kartoiskiem, yto, wii mi si, posiaylato, tak Pi morgw do moich to trzyieci i pi bez maa! Karwas pola!

    Fowa waPa raiOi comy wam raili; rai poleca, rekomendowa, swata.XGaa PX si spodobaa.oEOeFzeQie ubranie.OeweQWarz inwentarz; zwierzta w gospodarstwie wiejskim.

    Chopi

  • Zatar rce i poprawi pasa. To ino mynarz ma wicej zoiej, krzywdluk a precentami, a oszukastwem tyla nabra A na bezrok podwizbym gnoju,a uprawi i pszenicy posia na caym kawale; konia by trzeba przykupi, a i po granulikrowin jak Prawda, krow by dosta dostaa

    I tak rozmyla, liczy, rozmarza si gospodarsko, a czasem i przystawa z cikiejdeliberacji. A e mdry chop by, to wszystko zasi zbiera w sobie i gboko w gowpatrzy, coby czego nie przelepi i nie przepomnie.

    Wrzeszczayby juchy, wrzeszczay! pomyla o ieciach, ale wnet fala mocyi pewnoci zalaa mu serce i skrzepia guche jeszcze, wahajce postanowienia.

    Gront mj, wara komu drugiemu do niego. A nie chceta, to nie skoczy,bo stan przed chaup Jagny.

    wiecio si u nich jeszcze i przez otwarte okno padaa szeroka smuga wiatai sza przez kierz georginiowy i niskie drzewa liwkowe a na pot i drog.

    Boryna stan w cieniu i zapuci wzrok w izb.Lampka tlia si nad okapem, ale w kominie musia si buzowa tgi ogie, bo Kobieta, Praca, Wie

    sycha byo trzask wierczyny i czerwonawe wiato zapeniao ogromn, mroczn poktach izb; stara, skulona przed kominem, czytaa cosik gono, a Jagna przeciw niejtwarz do okna sieiaa; w koszuli bya tylko i z podwinitymi do ramion rkawami podskubywaa g.

    Urodna jucha, to urodna! myla.Podnosia czasem gow, nasuchiwaa matki, wzdychaa ciko, to znowu braa

    si skuba pira, a g zaggaa bolenie i rwa si pocza z krzykiem z jej rk,i bi skrzydami, e puch si rozwia po izbie biaym tumanem. Uspokoia j rychoi mocno ciskaa kolanami, e g jeno poggiwaa z cicha a bolenie, i odpowiadayjej inne gie z sieni czy z podwrza.

    Pikna kobieta pomyla i odszed spiesznie, bo mu uderzyo do gowy, asi podrapa, zapi ptl i pasa przycign.

    Ju by w swoich wrotach i wchoi w opotki, gdy si obejrza na jej dom, borychtyk sta naprzeciw, tylo e po tamtej stronie wody. Kto akuratnie wychoi,bo przez drzwi uchylone luna struga wiata i jak byskawica zamigotaa i pada ana staw, potem czyje mocne stpania zadudniy, i rozleg si chlupot wody nabie-ranej, a w kocu wskro ciemni i mgie, co si byy zwlekay z k, piew si ozwaprzyciszony:

    Ja za wod, ty za wod,Jake ja ci buzi podom?Podam ci j na listeczku,A nacie, kochaneczku

    Sucha dugo, ale gos rycho przepad i wiata wkrtce pogasy.Na niebo wtacza si zza lasw ksiyc w peni i rozsrebrza czuby drzew, i sia Ksiyc, Noc, wiato

    przez gazie wiato na staw, i zaglda w okna chat, co mu byy naprzeciw. Psi nawetpomilkli, cicho niezgbiona obja wie ca i stworzenie wszelkie.

    Boryna obszed podwrze, zajrza do koni, parskay i gryzy obroki; wsai gow Zwierztado obory, bo drzwi dla gorca stay otworem. Krowy leay przeuwajc a postkujc,jako to jest zwyczajnie u bydltek. Przywar wrota do stodoy.

    Zdjwszy kapelusz, szed do izby i mwi pgosem pacierz.A e spali ju wszyscy, rozzu si po cichu i zaraz leg spa.

    Chopi

  • Ale zasn nie mg, to pierzyna go parzya, e nogi spod niej wysuwa, to mupo gowie choiy sprawy rne, a turbacje, a pomylenia to mu brzuch ano ciysroe, e postkiwa i mrucza.

    Zawdy mwi, e zsiade mleko ino rozpiera brzucho, coby na noc nie da-wa

    A potem j myle o Jagnie; jak by to dobrze byo, bo i urodna, i gospodarna, Mczyzna, Wdowiec,ona, Modlitwai tyle pola To znowu przypomina sobie ieci, to te gadania na Jagn, e mcio

    si w nim wszelakie rozeznanie, i ju nie wieia, co pocz, e unis si nieco, i jakto byo zwyczajnie, chciao mu si do drugiego ka zawoa i porai:

    Mary! eni si czy to si nie eni z Jagn?Ale w czas sobie przypomnia, e Mary ju od zwiesny na cmentarzu, a tam se pi

    Jzka i chrapie, a on jest sierot, ktra porai si nikogo nie ma; to ino westchnciko, przeegna si i j mwi zdrowaki za nieboszczk i wszystkie dusze w czycuostajce.

    Ju wit ubieli dachy i zgrzebn, szar pacht przysoni noc i gwiazdy poblade, gdyruch si uczyni w Borynowym obejciu.

    Kuba zwlk si z wyrka i wyjrza przed stajni szron lea na ziemi i szaro byojeszcze, ale ju zorze rozpalay si na wschodniej stronie i czerwieniy czuby drzewoszroniaych przecign si z luboci, ziewn par razy i poszed do obory, abykrzykn na Witka, e czas wstawa, ale chopak unis nieco senn gow i szepn:

    Zaraz, Kuba, zaraz! i przytula si do legowiska. Pop se ziebko, biedoto, pop! Przyokry go kouchem i pokusztyka,

    bo e nog mia kiedy przestrzelon w kolanie, kula sroe i cign j za sob; umy Modlitwa, Pobonosi pod studni, przygai doni rzadkie, wyleniae wosy, co mu si byy pozwayw kotuny, i klkn na progu stajni odmawia pacierze.

    Gospodarz spali jeszcze, w oknach chaupy zapalay si krwawe brzaski zrz, a g-ste, biae mgy zwlekay si z wolna ze staww, koysay ciko i posuway w grpodartymi szmatami.

    Kuba przesuwa w palcach koronk i modli si dugo, a biega oczami po po- Piesdwrzu, po oknach chaupy, po saie omroczonym jeszcze na dole, po jabonkach,obwieszonych jabkami niby picie; rzuci czymci do budy, co staa zaraz koodrzwi, w biay eb apy, a pies zawarcza, zwin si i spa dalej.

    Ale, do samego soca spa biesz, jucho! i rzuci w niego raz, drugi, epies wylaz, przeciga si, ziewa, macha ogonem, przysiad w podle i j si drapai czyni zbami w gstych kudach porzdek.

    I ocharuj ten pacierz Tobie i wszystkim witym. Amen! Bi si dugow piersi, a powstajc, rzek do apy:

    Hale! aligant jucha, wybiera se pchy kiej baba na wesele!A e robotny by, to si zaj obrzdkiem wz wytoczy ze stodoy i nasma- Praca, Wie

    rowa, napoi konie i przyoy im siana, a parska zaczy i bi kopytami, a potem Koprzynis z ssieka nieco zgonin, dobrze okraszonych owsem, i wsypa to klaczy doobu, bo staa w grdce, osobno.

    rej, stara, rej; rbka mie biesz, to ci mocy trza, rej! Pogai j ponozdrzach, a klacz pooya mu eb na ramieniu i pieszczotliwie chwytaa wargamiza kotuny.

    Ziemniaki do poednia zwieziemy, a pod wieczr do lasu, po cik niebj si, cika letka, nie zgoni ci

    Chopi

  • A ty, wakoniu, batem dostaniesz, wiisz go, owies mu pachnie, prniakowi mwi do waacha, co sta obok i eb wtyka miy deski przegrody, do obuklaczy grzmotn go pici w zad, a ko uskoczy w bok i zara.

    Hale, parob ydowski! re to by cho i czysty owies ar, a do roboty ci niema, bez bata, jucho, z miejsca nie ruszysz, co?

    Wymin go i zajrza do rbki, co staa przy cianie samej i ju z daleka wycigaa Zwierztado niego kasztanowaty eb ze strzak bia na czole i raa cicho.

    Cichoj, maa, cichoj! Podje se ano, bo pojeiesz z gospodarzem do miasta! Uwi kak siana i wyczyci jej bok zawalany. Tyla klacz, e ju do ogiera czas,a winia. Utytlesz si zawdy kiej maciora pogadywa wci i poszed do chlewwwypuci winie, bo kwiczay, a apa choi za nim i zaglda mu w oczy.

    Zjadby i ty, co? To nacie chlebaszka, naci! Wyj zza pazuchy kawaeki rzuci, pies pochwyci i schowa si do budy, bo winie ano leciay mu wydrze.

    Hale, te swynie to kiej czowiek niektry, aby ino chyci cue i zechlaZajrza do stodoy i dugo patrzy na wiszc u belki krow. Gupie to jeno bydle, a i temu na koniec przyszo. Wii mi si, co jutro

    zgotuj misa Tyle i z ciebie, biedoto, e czek se podje w nieielWestchn do tego jada i powlk si bui Witka Soce ino, ino zarno si pokae Krowy trza wypa.Witek mamrota co, broni si, przykada do koucha, ale w kocu wsta wsta

    i azi ociay i senny po podwrzu.Gospodarz zaspali isiaj, bo soce ju weszo i rozczerwienio szrony, i zapalio

    uny w wodach i szybach, a z chaupy nikt si nie pokazywaWitek sieia na progu obory i podrapywa si zajadle, i przeziewa, a e wrble Ptak

    poczy zlatywa z dachw do studni i trzepa si w korycie, to przynis drabki wlaz pod okap zajrze do gniazd jaskczych, bo cicho tam jako byo.

    Pomarzy czy co?I j wyciga delikatnie pomorzone ptaszki i ka je za pazuch. Kuba, wiecie, nie yj, o! Pobieg do parobka i pokazywa sztywne, pogase

    jaskki.Ale Kuba wzi ino w rk, przyoy do ucha, dmuchn w oczy i rzek: Zdrtwiay, bo przymrozek galanty. Ale e to gupie nie poszy jeszcze do

    ciepych krajw, no, no I poszed do swojej roboty.A Witek siad pod chaup, w szczycie, bo soce ju tam dochoio i oblewao

    bielone ciany, po ktrych i muchy azi poczynay; wyciga zza koszuli te, ktreju ogrzane nieco jego ciaem, gmeray si troch, chucha na nie, roziawia imiobki, poi z ust wasnych, a oywiay si, otwieray oczy i poczynay wyierasi do ucieczki; wtedy praw rk czai si po cianie i raz wraz zagarn jak much,nakarmia ni i puszcza.

    Leta se do matuli, leta szepta, patrzc, jak jaskki siaday na kalenicyobory, czesay si iobkami i szczebiotay jakby ikczynienia.

    A apa sieia przed nim na zaie i skoml uciesznie, a co ktry ptaszek wy-uwa, rzuca si za nim, bieg kilka krokw i zawraca z powrotem strowa.

    Ale, zap wiater w polu mrucza Witek i tak si zatopi w rozgrzewaniujaskek, e ani wiia, kiedy Boryna wyszed zza wga i stan przed nim.

    Ptaszkami si, cierwo, zabawiasz, co? Przemoc, Chop, Wie,Pan, SugaPorwa si, by ucieka, ale ju gospodarz chyci go krtko za kark i drug rk

    szybko odpasywa szeroki, twardy pas rzemienny.GraENa drabinka.JaOaQW\ porzdny.

    Chopi

  • A dy nie bcie, a dy! zdy krzykn jeno. Taki to pastuch, co? Tak to pilnujesz, co? Najlepsza krowa si zmarnowaa,

    co? Ty znajdku, ty pokrako warsiaska! Ty! I bi zapamitale, gie popado, arzemie wiszcza, a chopak wi si kiej piskorz i wrzeszcza:

    Nie bta! Loboga! Zabe mi! Gospodarzu! O Jezu, ratujta!A Hanka wyjrzaa z chaupy, co si ieje, a Kuba splun i schowa si do stajni.A Boryna oi go rzetelnie, wyba mu na skrze swoj strat tak zajadle, e Witek

    mia ju gb posinion i z nosa pucia mu si krew, krzycza wniebogosy i cudemjakim si wyrwa, chwyci si obu rkami z tyu za portki i gna w opotki.

    Jezu, zabili m, zabili m! rycza i tak pi, a mu reszta jaskek wyla-tywaa zza pazuchy i rozsypywaa si po droe.

    Boryna pogrozi jeszcze za nim, opasa si i wrci do chaupy, i zajrza na Ant-kow stron.

    Soce ju na dwa chopa, a ty si jeszcze wylegujesz! krzykn na syna. Zmogem si wczoraj kiej bydl, to musz si wywczasowa. Do sdu pojad Zwie ziemniaki, a jak luie skocz kopanie, to zagna je

    do grabienia ciki, a ty mgby koki pozaba do ogacenia. Ogacie se sami chaup, nama tutaj nie wieje. Rzeke to swoj stron ogac, a ty marzn, kiej wako.Trzasn drzwiami i poszed na swoj stron.Jzka ju rozpalia ogie i sza doi krowy. Rycho daj je, bo trza mi jecha Przecich si nie ozedr, dwch robt razem nie pora i posza. Spokojnego oczymgnienia nie ma, ino kyn si ze wszystkimi! myla Ojciec, Syn

    i wzi si do obleczenia, ale zy by i zgryziony. Jake, ciga wojna z synem, sowanie mona rzec, bo zaraz do oczw z pazurami skacze albo rzeknie co, co jae wewtpiach poczujesz. Na nikogo si spuci, ino haruj i haruj!

    Zo w nim zbieraa, a poklina z cicha i rzuca szmatami po izbie a butami. Sucha si powinny, a nie suchaj! Czemu to? myla. Wii mi si, co bez kaszka z nimi oby si nie obie, bez twardego! Dawno

    si im to naleao, zaraz po mierci nieboszczki, kiej kyni si zaczy o gronta, alesi jeszcze wagowa, eby zgorszenia we wsi nie czyni. Gospodarz by przeciech nieleda jaki, na trzyiestu morgach, i z rodu nie bele chto Boryna, wiadomo. Aledobroci z nimi si nie skoczy, nie! Tu przyszed mu na myl zi, kowal, Crka, Ojciec, Roina,

    Wasnoktren wszystkich po cichu burzy, a i sam wci nastawa, eby mu sze morgwodpisa i morg lasu, a ju na reszt chcia poczeka

    To niby kiej zamr! Poczekaj, jucho, poczekaj myla ze zoci. Pkisi ino rucham, nie powchasz ty ani zagona! Wiisz go, mdrala!

    Kartoe ju mocno perkotay w kominie, gdy Jzka przysza od udoju i wnetkinarzia niadanie.

    Jzka! A miso sama przedawaj. Jutro nieiela, luie si ju zwieiay, to siich tu naleci; ino nie borguj nikomu. Poladek ostaw la nas; zawoa si Jambroa,to zasoli i przyprawi

    A dy i kowal umiej Ale, poieliby si kiej wilk z owc. Magie bie markotno, e to nasza krowa, a ona nawet nie obaczy.

    oJaFeQie ocieplenie.N\Qi si kci si.waJowa waha.EorJowa dawa na kredyt.

    Chopi

  • To la Magdy wytn jak sztuczk i zanie, ale kowala nie woaj. Dobrycie, tatulu, dobry. Hale, cruchno, hale! Pilnuj tutaj, a ju ci bueczk przywiez abo i co.Podjad se niezgorzej, opasa si pasem, przygai polinion doni zwichrzone

    i rzadkie wosy, uj bat i jeszcze si rozglda po izbie Bym czego nie przepomnia. Chciao mu si zajrze do komory, ale si

    powstrzyma, bo Jzka patrzaa, wic si przeegna i ruszy.A ju z wasga, zbierajc w gar parciane lejce, rzek Jzce na ganek: Skocz ziemniaki, to zaraz i grabi cik, kwitek jest za obrazem. A nie-

    chta zetn jakiego grabka albo i chojk przyda si.Wz ruszy i ju by w opotkach, gdy Witek mign pod jaboniami. Zahaczyem prru Witek! Prru! Witek, pu krowy na ki, a pilnuj, bo

    ci, jucho, spier, e popamitasz! Ale, pocaujta m gie odkrzykn hardo znikajc za stodo. Biesz tu pyskowa, jak zlez, to obaczyszSkrci z opotkw na lewo, na drog wiodc ku kocioowi; podci batem

    rbk, e podyrdaa truchcikiem po wyboistej, penej kamieni droe.Soce byo ju chyla tyla nad chaupami i wiecio coraz cieplej, bo z oszronia- wiato

    ych strzech podnosiy si opary i woda skapywaa, tylko w cieniach pod potamiw sadach, po rowach, lea jeszcze siwy mrz; po stawie wleky si ostatnie zrzedemgy i woda poczynaa spod bielm wrze brzaskami i odbyskiwa soce.

    We wsi poczyna si ju zwyky ruch: poranek by jasny i chodny, a e za przy- Wiemrozek orzewi powietrze, to i raniej si poruszali, i zgiekliwiej; wychoili gro-madnie na pola, ktrzy do kopania szli z motyczkami a koszykami na rku, dojada-jc niada; ktrzy z pugiem cignli na cierniska; ktrzy na wozach brony wielia worki pene ziarna siewnego; ktrzy znw zasi wykrcali ku lasom z grabiamina ramionach, cik grabi e ino dudnio po obu stronach stawu i krzyk siwzmaga, bo drogi byy zatoczone bydem cigncym na pasz, szczekaniem psw,pokrzykami, co wybuchay raz wraz z niskiej, cikiej kurzawy, jaka si bya wznosiaz orosiaych drg.

    Boryna wyma trzody ostronie, czasem mign po wenie jakie jagnitko gu-pie, co si nie usuwao przed rebic, to ciel jakie, a i wymin wszystkich i kookocioa, ktry sta osonity potnym waem lip kncych i klonw, wjecha naszeroki gociniec, obsaony z obu stron ogromnymi topolami.

    A e w kociele bya msza wita, bo sygnaturka przewonia oar i huczay Obyczaje, Pobono,Religiaprzyciszonym gosem organy, zdj kapelusz i westchn pobonie.

    Droga bya pusta i zasana opadym liciem tak obcie, e wyboje i gboko po-wyrzynane koleiny pokryy si rawozocistym kobiercem, pocitym gstymi pr-gami cieniw, jakie rzucay pnie topoli, bo soce z boku wiecio.

    Wio, maluka, wio! wisn batem i rebica przez kilka staja posza raniej,ale potem opada i wleka si wolno, bo droga, cho nieznacznie, sza pod wzgrza,na ktrych czerniay lasy.

    Boryna, e go ta cisza mroczya sennoci, to poglda przez kolumnad topoli napola, pawice si w rowym, porankowym wietle, albo myle usiowa o sprawiez Jewk, to o granuli ale nie mg sobie da rady, tak go pik morzy

    Ptaszki wierkay w gaziach, to czasem wiatr przegarn leciuchnymi palcami Rolinypo czubach drzew, e ino jaki taki listeczek, kieby motyl zoty, odrywa si od maci,spada kolisto na drog abo i na zakurzone osty, co zaognionymi oczami kwiatw har-

    piN senno.

    Chopi

  • do patrzyy w soce a topole zagwarzyy, poszemray z cicha gazkami i pomilkykiej te kumy, co na Podniesienie oczy podnies, rce rozo i westchn modlitew-nie, a padn wnetki w proch przed Majestatem, ukrytym w tej zotej monstrancji,zawisej nad ziemi wit, nad roon

    Dopiero pod lasem przeckn na dobre i wstrzyma konia. Wschoi niezgorzej szepn, przyjrzawszy si pod wiato szarym zago- Gospodarz

    nom, orawionym krtk szczotk wschocego yta. Kawa pola, a przylego do mojego, kieby kto z umysu narzi! yto, wii

    mi si, wczoraj posiay. Ogarn podliwym spojrzeniem zbronowane zagony,westchn i wjecha w las.

    Pogania czsto konia, bo droga sza po rwnym i twardsza bya, tylko gstoprzeronita korzeniami, na ktrych wz podskakiwa i turkota.

    Ale ju nie drzema, owiany surowym i chodnym dechem lasu. Drzewo, RolinyBr by ogromny, stary sta zbit gstw w majestacie wieku i siy, drzewo

    przy drzewie, sama sosna prawie, a czsto db rosochaty i siwy ze staroci, a czasembrzozy w biaych koszulach, z rozplecionymi warkoczami tymi, e to jesie jubya. Podlejsze krze, jako leszczyna, to karowata grabina, to osiczyna drca tuliy sido czerwonych, potnych pni tak zwartych koronami i popltanych gaziami, e inogieniegie przeierao si soce i pezao niby zote pajki po mchach zielonychi paprociach zruiaych.

    Zawdy mojego tu s cztery morgi! myla i poera oczami las, i ju na Chop, Konikt,Szlachcic, Wasnooko wybiera co najlepszy. Przeciech Pan Jezus nie da nas ukrzywi abo

    i same si nie damy, nie Dworowi wii si duo, a nam mao. Zarno moje zecztery, a Jagusine z morga cztery i jedna Wio! gupia, srokw si bie bojaa! Ko, Ptak Trzepn j batem, bo na suszce, co dwigaa Bo Mk, kciy si sroki takzajadle, a rebica strzyga uszami i przystawaa.

    Srokowe wesele deszczu bie wiele. Przypi par batw rebicy i je-cha kusem.

    Dobrze byo ju po smej, bo luie na polach siadali do niadaniowych dwoja- ydkw, gdy wjeda do Tymowa, na puste uliczki, obstawione pozapadanymi domo-stwami, co przysiady niby stare przekupki nad rynsztokami, penymi mieci, kur,yit obdartych i nierogacizny.

    Zaraz na wjeie obstpili go yi i ydwki i nu zaglda do wasgu, macapod grochowinami, pod sieeniem, czy nie wiezie czego na sprzedanie.

    Poszy, parchy! mrukn, wjedajc na rynek, pod cie starych, poobie-ranych kasztanw, konajcych na rodku placu, gie ju stao kilkanacie wozwz wyprzgnitymi komi.

    I swj wasg tam umieci, rebic wyoy bem do pkoszka, nasu jej do ko- Chop, Miastobiaki obroku, bat schowa na dno, pod sieenie, otrzepa si ze somy i ruszy prostodo Mordki, tam gie byszczay trzy mosine talerze, aby si nieco przyogoli wyszed wkrtce czysto ostrugany i tylko z jednym zaciciem na broie, zalepionympapierem, przez ktry sczya si krew.

    Sdy nie byy jeszcze zaczte.Ale przed domem sdowym, co sta zaraz w rynku, naprzeciw ogromnego po-

    klasztornego kocioa, czekao ju sporo narodu. Sieieli na wydeptanych stopniach,to kupili si pod oknami i raz wraz zagldali do rodka, kobiety za przykucny podbielonymi cianami, opuciy czerwone zapaski z gw na ramiona i rajcoway.

    Boryna, e dojrza Jewk z ieckiem na rku, stojc w gromaie swoich wiad-kw, to si zeli zarno, jako e skory by do zoci, splun i wszed do sieni drugiej,biegncej na przestrza sdowego domostwa.

    Chopi

  • Po lewej stronie by sd, a po prawej mieszka sekretarz, bo jako wanie Jacek Suga, Pracawynis samowar przed sam prg i tak go rozdmuchiwa cholew zawzicie, e dyminiby komin fabryczny, a co chwila ostry, gniewny gos krzycza z gbi zadymionejsieni:

    Jacek! buciki panienkom! Zaraz, zaraz!Samowar ju niby wulkan hucza i bucha pomieniami. Jacek! wod panu do mycia. Dy zara, zrobi si wszyko, zrobi! I spocony, nieprzytomny, gania po

    sieni, a dudnio, powraca, dmucha i znowu lecia, bo pani krzyczaa: Jacek! kulfonie jeden, gie moje poczochy Ale! cierwa, nie samowar!Trwao to wszystko dobrych par pacierzy, abo i z koronk, a wreszcie drzwi

    sdowe si otwary i nard pocz napenia du, wybielon izb.Jacek, ju teraz jako wony, boso, w modrych portkach i takime lejbiku z mo- Obyczaje, Sd

    sinymi guzikami, z czerwon, spocon twarz, ktr raz wraz obciera rkawem,uwa si za czarnymi kratami, ielcymi izb na dwie poowy, i rzuca bem ni-by ko, kiej go giez uksi, bo powe wosy spaday mu grzyw na oczy, to zagldaostronie do ssiedniej stancji i potem siada na chwil pod zielonym piecem.

    A narodu si nawalio, e ani palca wetkn, i parli si coraz krzepciej na kraty,a trzeszczay; gwar zrazu cichy podnosi si z wolna, szemra, przewala po izbie,hucza czasami, przechoi miejscami w ktni, e jakie takie mocne sowo padaocoraz gciej.

    yi szwargotali pod oknami, a jakie baby na gos opowiaday swoje krzywdyi jeszcze goniej popakiway, ale nie mona byo rozezna, kto i gie, bo ciasnotabya i gowa przy gowie, jako ten zagon peen makw czerwonych i kosw ytnich,co go to wiater enie, a on si zakolebie i gwarzy, i szumi, a potem staje rwno kosprzy kosie. To znowuj Jewka, dojrzawszy Boryn wspartego o kraty, ja dogadywa Ktnia, Konikti wykrzykiwa na niego, e zelony odrzek ostro:

    Zamilkn, suko, bo ci gnatki porachuj, e roona nie pozna.A na to Jewka rozsroona nu pazury wyciga i drze si do niego przez gstw

    luk, a jej chustka spada z gowy i ieciak si rozkrzycza, e nie wiada, na czymby si skoczyo, gdy naraz Jacek si zerwa, otworzy drzwi i krzykn:

    Cichojta, cierwy, bo ano sd iie!Jako i sd wszed; najpierw gruby, wysoki ieic z Raciborowic, a za nim Pozycja spoeczna,

    Sia, Szlachcic,Waa

    dwch awnikw i sekretarz, ktry usiad przy bocznym stoliku pod oknem i rozkadapapiery a patrzy na siw, jak stanli przy wielkim stole, okrytym czerwonymsuknem, i naoyli zote acuchy na grube karki

    Cicho si zrobio, e sycha byo tych, co na ulicy pod oknami gwarzyli.ieic rozoy papiery, chrzkn, spojrza na sekretarza i grubym, dononym

    gosem oznajmi, e sdy si rozpoczynaj.Potem sekretarz przeczyta sprawy na ie isiejszy, co szepn pierwszemu

    awnikowi, ten odda to siiemu, ktry kiwn gow potakujco.Sdy si rozpoczy.Pierwsza sza sprawa ze skargi stranika na jakiego yczka o nieporzdki w po-

    dwrzu.Skazany zaocznie.Potem o pobicie chopaka za wypasanie komi koniczyny.

    Foraz NrzepFieM coraz silniej (od: NrzepNi silny).

    Chopi

  • Pogoili si matka dostaa pi rubli, a chopak nowe portki i lejbik.Sprawa o woranie si.Odoona z braku dowodw.Sprawa o kraie len w borze siego; stawa rzdca oskareni chopi

    z Rokicin.Skazani na kary pienine lub odsieenie w areszcie po dwa tygodnie.Nie przyjli wyroku, pjd do apelacji.I tak gono zaczli wykrzykiwa na niesprawiedliwo, bo las by wsplny, ser-

    witutowy, a sia skin na Jacka, i ten zagrzmia: Cichojta, cichojta, bo tu sd, nie karczma.I tak sza sprawa za spraw, kieby skiba za skib, rwno i do spokojnie, cza-

    sem tylko podnosiy si skargi abo chlipanie, abo i przeklestwo, ale te Jacek wnetprzycisza.

    Z izby ubyo nieco lui, ale w ich miejsce przybyo tyle nowych, e stali zbicikieby w snop, e nikto poruszy si nie mg i zrobi si taki gorc, i ani odetchn,a sia poleci otworzy okna.

    Teraz sza sprawa Bartka Kozia z Lipiec o kraie wini u Marcjanny Antonwny Chop, Kamstwo,Konikt, ZoiejPacze. wiadkowie: ta Marcjanna, syn jej Szymon, Barbara Piesek itd.

    wiadkowie czy s? zapyta awnik. Jestemy! zawoali chrem.Boryna, ktry dotd samotnie a cierpliwie sta przy kracie, przysun si nieco do

    Paczesiowej przywita, bo to bya Dominikowa, matka Jagny. Oskarony, Bartek Kozio, bliej, za krat.Niski chop przepycha si ze rodka tak gwatownie, a kl poczli, e depcze

    po kulasach i przyoiewek oziera. Cichojta, cierwy, bo przewietny sd mwi! krzykn Jacek, wpuszczajc

    go. Wy Bartomiej Kozio?Chop drapa si asobliwie po gstych, rwno obcitych wosach; gupowaty

    umiech skrzywia mu such, wygolon twarz, a mae rudawe oczki chytrze skakaypo siach niby wiewirki.

    Wy Bartomiej Kozio? zapyta znowu sia, bo chop milcza. Dy juci, on ci Bartomiej Kozio, dopraszam si aski przewietnego sdu!

    piszczaa ogromna kobieta, wpychajc si si za kraty. A wy czego? Dopraszam si aski, a dy ja ona tego chuiaka, Bartka Koza i kaniaa

    si rk do ziemi, a wyrurkowanym czepcem zawaaa o st siowski. wiadkujecie? Niby to za wiadka? ni, jeno dopraszam si Wony, wyrzu j za krat. Wychodta, kobieto, bo nie la was tu miejsce Chwyci j za ramiona

    i pcha zadem. Dopraszam si przewietnego sdu, kiej mj ano nie dosyszy na ten przykad

    krzyczaa. Wychodta, pki po dobremu i a jkna, tak j ciepn na krat, bo ani

    kroku po dobroci ustpi nie chciaa. Wyjdcie, biemy gono mwili, to cho on Kozio, a usyszy!Zaczo si wreszcie badanie.

    woraQie si zaoranie kawaka cuego pola.

    Chopi

  • Jak si nazywacie? H? a, przezywam? Przeciech woali m, to niby wieie wie Gupi. Jak si nazywacie? indagowa nieubaganie sia. Bartek Kozio, przewietny sie rzucia ona. Ile lat? H? a, lat? bo ja to pomn! Matka, wiele to ja mam rokw? Piiesit i dwa, wii mi si, bie na zwiesn. Gospodarz? I trzy morgi piachu i ten jeden krowi ogon sielny gospodarz. By ju karany? H? karany? Czy sieielicie w kozie? To niby w kreminale? karany? Matka, byem to w kreminale, h? A bye, Bartku, bye, a to ci te cierwy dworskie o to zdeche jagnitko Juci, juci na paniku znalazem zdeche jagni wzionem, co miay psy

    rozwcy poskaryy, przysigy, com ukrad, sd przysi wsaiy m i sie-iaem Niesprawiedliwo jest ino, niesprawiedliwo mwi gucho i obzie-ra si nieznacznie na on.

    Oskareni jestecie o kraie maciory Marcjannie Pacze! Wzilicie j z pola, Zoiejzagnali do domu, zarnli i zjedli! Co macie na swoj obron?

    H? Zjadem! ebym tak Boga przy skonaniu nie oglda, e nie zjademMoiciewy, zjadem! o wiecie, wiecie roony, ja zjadem! woa aonie.

    C macie na swoj obron? Obron? miaem to co rzec, matka? Juci, bacz; niewinowatym, wini

    nie zjadem, a Marcjanna Dominikowa, na ten przykad, szczeka bele co, kiej tenpies, e ino chyci za ten paskudny pysk a spra a

    O luie, luie! jkna Dominikowa. To ju sobie pniej zrobicie, a teraz mwcie, jakim sposobem winia Pacze-

    siowej znalaza si u was? winia Paczesiowa u mnie? Matka, co to wielmony ieic rzekli? A dy, Bartku, to o tym prosiaku, co to za tob przylaz do chaupy Bacz, juci, e bacz, bo prosiak to by, a nie winia adna; dopraszam si

    aski wielmonego sdu, niech sysz, com ano rzek, i przywtrz; prosiak to by,a nie winia; biany prosiak, a kiele ogona abo i ziebko poniej czarno aciaty.

    Dobrze, ale skd si wzi u was? Niby u mnie? Zarno wszyko dokumentnie rzekn, z czego si pokae la

    przewietnego sdu i la zgromaonego narodu, co jestem niewinowaty, a Domini-kowa cygan jest baba, pleciuch i ozornica zapowietrzona!

    Ja cygani! A dy tej Najwitszej Panienki uprosz, eby was pierun bezwitej spowiei nie trzasn! rzeka cicho, z westchnieniem cikim do obrazuMatki Boskiej, wiszcego w rogu izby, Dominikowa, a potem, e to ju cierpie niemoga, wycigna zwinit, chud pi do niego i sykna:

    Ty zoieju wiski! ty zbju! ty! i rozczapierzya palce, jakby go chycichciaa.

    Ale Bankowa rzucia si do niej z krzykiem. Co! biaby go, suko jedna, biaby, czarownico, kacie synowski, ty! Uciszy si! zawoa sia.

    sieOQ\ silny, potny, wielki; tu: ironicznie.

    Chopi

  • Stulta pyski, kiej sd mwi, bo waju wyciepn na osobno! popar Jacek,podcigajc parcianki, bo mu si by obertelek oberwa.

    Uciszyo si zaraz, a baby, e to blisko byo do chwycenia si za by, stay ju cicho,ino si oczami jady a wzdychay ze zoci

    Mwcie, Bartomieju, mwcie wszystko a prawd. Prawda Prawd? Sam czyst kiej szko prawd rzekn, rzetelnie powiem, kiej na

    spowiei, kiej gospodarz do gospodarzy, kiej swj do swojakw, bom gospodarzz iada praiada, a nie komornik, nie prefesjant jaki abo i jenszy miescki zier. Totak byo.

    Patrz dobrze w gow, by czegj nie przepomnia raia. Nie przepomn, Magdu, nie. To byo tak. Szedem se a bacz, e to rychtyk

    zwiesna bya i za Wilczym Doem, wede Borynowej koniczyny id se i mwipacierz, bo na ten przykad przewonili ju na Anio Paski, nocka te sza idse ja tu sysz: gos nie gos? Loboga, myl se: chrzka albo i nie chrzka?Ogldnem za si niczegj nie widno, cicho cakiem. Ze m kusi czy co? Idedalej i e m ziebko mrwki oblazy ze strachu, mwi se Pozdrowienie Anielskie.Chrzka znowu! Cie! myl sobie, nic, jeno swynia to abo i zasie prosiak. Zlazemziebko w bok, w koniczyn i obejrzaem si juci, e cosik lizie za mn, przy-stanem ja przystano i to, a biane, niskie i dugie a lepie wieciy si kieju bika abo zgoa u zego Przeegnaem si, a e i skra mi cierpa, tom ruszy Duchlepszym krokiem jake, abo to wiadomo, co si po nocach tucze? A wszyscyw Lipcach wie, co na Wilczych Doach straszy.

    Juci, e prawda, bo oni, kiej Sikora przechoi tam noc, to go uapio zagrdyk i rzucio o ziemi, i tak zbio, e chop chorza dwie nieiele objaniaaona.

    Cichoj, Magdu, cichoj! Id, id id a to fort lezie za mn i chrzka! A eto by rychtyk miesiczek wylaz se na niebo, to patrz, a to ino prosiak, nie ze.Ozgniewaem si, bo co se ten gupi myli straszy, tom rzuci na patykiem i idku domowi. Szedem se mie, miy Michaowymi burakami a pszenic Boryno-w, a potem miy jark Tomka a owsem tego Jaka, co go oni do wojska wzieni,a ktrego to kobieta akuratnie wczoraj zlegla Prosiak fort za mn kiej pies, to seiie obok, to wlaz w kartoe Dominikowej i tu pysknie, i tam pysknie, i chrzknie,i kwiknie, a nie ostaje, ino za mn

    Skrciem na ciek, co biey na przeaj ona za mn. Gorco mi si zrobio, bolaboga, taka winia, co moe nie winia! Skrciem na drog wedle gury, prosiak zamn Wiiaem, biany by, a kiele ogona, poniej ziebko, czarno aciaty! Ja bezrw ona za mn, ja na te mogiki, co za gur s ona za mn, ja na kamionki,a ona kiej mi si nie rzuci pod kulasy rymnem kiej dugi. Optana czy co?Ledwiem si pozbiera, a ona kiej nie zadrze ogona i w skok przede mn! A lee se,zapowietrzona, pomylaem. Ale nie ucieka, ino wci przede mn leciaa a dosamej chaupy a do samej chaupy, przewietny sie, a w ogroenie wesza,a do sieni wlaza, a e drzwi do izby byy wywarte, to i do izby posza Tak mi PanieBoe dopom. Amen!

    A potem zarnlicie i zjedli, prawda? rzek sia rozbawiony. H! Zarnli i zjedli? A cowa zrobi mieli? Przeszed ie prosiak nie

    odchoi; przeszed tyie jest, ani jej wygoni, bo z kwikiem wraca! Mojapodtykaa jej, co moga, bo jake godem morzy, Boe stworzenie te Przewiet-ny sd jest mdry, to sprawiedliwie se wymiarkuje, e com z ni biedny sierota mia

    oEerWeOeN drewniany koeczek speniajcy funkcj guzika.

    Chopi

  • zrobi? Niktoj po ni nie przychoi, a w domu bieda a ara, e i dwie drugietyle nie zechlaj Jeszcze z miesic, to by nas zeara i z bebechami Co byo ra- Piesi? Miaa ona nas towa my j zjady, a i to nieca, bo na wsi si zwieiay,a Dominikowa poskarya, e to jej, przysza ze sotysem i zabraa wszyko

    Wszystko? a cay zad to gie? sykna zowrogo Dominikowa. Gie? Spytajta si Kruczka i drugich pieskw. Wynielimy na noc do sto-

    dki. Psy, e to czujne psie pary, a wrota byy iurawe, wycigny i bal se sprawiymoj krwawic, e choiy obarte kiej te ieice.

    Hale, winia sama posza za nim, gupi uwierzy, ale nie sd. Zoiej jucha,a barana mynarzowi, a gsi dobroiejowi to kto pokrad, co?

    Wiiaa, co? Wiiaa! wrzasna Kozowa, przyskakujc z pazurami. A kartoe z organistowego dou to kto? A cigiem cosik komu we wsi

    ginie, to gska, to kury, to sprzt jaki cigna nieubaganie. Ty cierwo! Co ty robia za modu, a i co twoja Jagna teraz wyprawia z pa-

    robkami, to ci tego nikt nie wypomina, a ty kiej ten pies Wara ci od Jagny! Wara, bo ci ten pysk tak spier, e Wara! rykna

    wielkim gosem, ugoona jak w ywe miso. Cichojta, pyskacze, bo za drzwi wyciepn! ucisza Jacek, podcigajc par-

    cianek.Zaczo si przesuchiwanie wiadkw.Najpierw wiadczya poszkodowana, Dominikowa a zeznawaa cichym, na-

    bonym gosem i przysigaa co chwila przed t Czstochowsk, jako winia jej, i e-gnaa si, i bia w piersi, e prawda jest, jako j ukrad z pastwiska Kozio, i nie daaod przewietnego sdu kary na niego, niech mu ju tam Jezusiczek czyca za to niepoauje ale domagaa si wielkim gosem sdu i kary za to, e tak spostponowaj i Jagn wobec caego narodu.

    wiadczy potem Szymek, syn Dominikowej; czapk powiesi na rkach zoo-nych jak do pacierza, oczw nie spuci z siego i jkliwym, nieprzytomnym gosemzeznawa, e winia bya matczyna, e biana bya caa, a ino kiele ogona czarn atmiaa, a ucho rozerwane, bo j by apa Borynowy chyci na zwiesn, a tak kwiczaa,e chocia w stodce by usysza

    Potem zawezwano Barbar Piesek i innych.wiadczyli po kolei i przysigali, a Szymek wci sta z czapk na rkach, wpa-

    trzony pobonie w siego, a Kozowa dara si za krat z krzykiem zaprzecza i zo-rzecze, a Dominikowa ino wzdychaa do obrazu, a pogldala na Koza, ktry skakaoczami, nasuchiwa, a obziera si na swoj Magdusi.

    Nard sucha uwanie i raz wraz szmer, to uwagi zoliwe albo miech si rozlegguchy pod powa, a Jacek musia przycisza grob.

    Sprawa cigna si dugo, a do przerwy, w ktrej sd poszed do ssiedniej izby Sdna narad, a nard wysypa si do sieni i przed dom odetchn nieco: kto pojeziebko, kto ze swoimi wiadkami si zmwi, kto wywoi krzywdy swoje, a jen-szy znowuj wyrzeka na niesprawiedliwo a pomstowa, jak to zwyczajnie bywa narokach.

    Po przerwie i odczytaniu wyrokw przysza na st sprawa Boryny.Jewka stana przed sdem i pohutujc iecko, obwinite w zapask, ja pacz-

    liwie wywoi krzywdy swoje i ale; jako suya u Boryny i pracowaa, jae jejkulasy ustaway, a nigdy dobrego sowa nie usyszaa, kta nie miaa na spanie anijada do, e si u ssiadw poywia musiaa, a potem zasug nie zapaci i z jegowasnym ieckiem wygna j w cay wiat buchna w kocu ogromnym paczemi rzucia si na kolana przed siami z krzykiem:

    Chopi

  • Krzywda to moja, krzywda! a ieciak jego, przewietny sie! Cygani jak ten pies mrukn Boryna ze zgroz. Ja cygani A dy wszystkie, a dy cae Lipce wie, e e suka i latawiec Wielmony sie, a przi to mi ino mwili: Jewka, Jewu, i jeszcze soiej,

    a to mi paciorki przywieli, a to czsto gsto buk z miasta i mwili: Naci, Jewu,naci, bo mi najmilejsza a teraz, o mj Jezu, mj Jezu! pocza rycze.

    Cygan, jucha, moem ci jeszcze pierzyn przyoia i mwi: p se, Jewu,p!

    Izba zatrzsa si miechem. Abo nie, co? Abota nie skamali, jako ten pies przed drzwiami, abota mao

    obiecowali, co? Loboga, luie, e to pierun nie zabe tak pokrak? zakrzykn zdumiony. Wielmony sie, cay wiat wieia, jak to byo, cae Lipce mog przywiad-

    czy, co prawd mwi. Suyam u nich, to mi cigiem spokoju nie dawa. O biednaja sierota, biedna! O dola moja nieszczliwa! Abo tom si moga obroni przedtylim chopem? Krzyczaam, to m spra i zrobi, co chcia A gie ja si po-iej z tym ieciteczkiem, gie? wiadki powie i przywiadcz! woaawrd paczu i krzykw.

    Ale wiadkowie w rzeczywistoci nic nie zeznali prcz plotek i domysw, wicznowu ja dowoi i przekonywa, a w kocu jako ostatni dowd rozpowia iec-ko i pooya je przed siami; iecko wierzgao nagimi nkami i krzyczao wnie-bogosy.

    Wielmony sd sam obaczy, czyje ono; o, ten ci sam nos kiej kartofel, te samebure lepie i kaprawe Kropla w kropl nikt jenszy, jeno Boryna! woaa.

    Ale ju i sd nie mg powstrzyma si od miechu, a nard a hucza z uciechy,przygldali si iecku, to Borynie i raz wraz kto powieia:

    To ci pannica, kiej ten pies odarty ze skry! Boryna wdowiec, oeniby si z ni, a chopak zdaby si do pasionki Lenieje ci ona kiej krowa na zwiesn. A urodna! jeno grochowinami przytrz i w proso wsai wszystkie ga-

    py uciekn Ju i tak psy uciekaj, kiej Jewusia bez wie iie! A gbusi ci ma kiej pomyjami wymalowan Bo gospodarna, raz w rok si myje, coby na mydo nie wydawa ydom w piecach pali, czasu nie ma, to i nie iwota!Dogadywali coraz zoliwiej i okrutniej, a ona zmilka i nieprzytomnymi oczami

    psa zgonionego patrzya po luiach i waya co w sobie Cichojta! To grzych tak si namiewa nad biedot! krzykna Dominikowa

    tak mocno, a pomilkli, i jaki taki drapa si po bie ze wstydu.Sprawa skoczya si na niczym.Boryna poczu niezmiern ulg, bo chocia nie by winien, ale zawdy boja si Plotka, Sprawiedliwo

    lukiego obmwiska, no i tego, e przysi mog, by paci bo prawo jucijest ci takie, e nikiej nie wiada, kogo za eb chyci, winowatego czy sprawiedliwego.Bywao ju tak nie raz, nie dwa, nie iesi bywao.

    Wyszed zaraz ze sdu i czekajc na Dominikowa, j medytowa i rozwaa w so-bie ca t spraw. Nie mg zrozumie, po co i dlaczego skarya.

    Ni, to nie jej rozum i gowa, to jenszy, kto drugi przez ni siga, ale kto?

    Japa wrona.

    Chopi

  • Poszli z Dominikow i z Szymkiem do karczmy napi si i przegry co nieco, Karczmabo byo ju dobrze po poudniu, i chocia mu Dominikowa napomykaa z lekka, ecaa ta Jewczyna sprawa to musi by robota kowala, zicia jego, nie mg uwierzy.

    Co by mu z tego przyszo? Tyla, eby was pokyni a poda na pomiewisko i umartwienie. Drugi czo-

    wiek jest taki, e z jenszego la samej uciechy pasy by dar. iwno mi tej zawzitoci Jewczynej! Bom nie ukrzywi w niczym, a jesz-

    czem za chrzest tego jej bkarta da dobroiejowi worek owsa Suy ona u mynarza, a ten w kompanii z kowalem choi miarkujecie Miarkuj, ino e nic rozezna nie mog! Napwa si jeszcze! Jeenie, Alkohol,

    Obyczaje Bg zapa, pcie przi, Macieju!Napili si raz i drugi, zjedli drugi funt kiebasy z pbochenkiem chleba, stary

    kupi rzdek buek dla Jzi i zabierali si do powrotu. Siadajcie, Dominikowa, ze mn, ckno samemu, pogwarzym A dobrze, ino skocz jeszcze do klasztoru zmwi pacierz. Modlitwa, PobonoPosza, ale w dobre dwa pacierze ju bya z powrotem, i zaraz pojechali.Szymek wlk si za nimi wolno, bo w jedn szkap i piachy byy srogie, ale

    rozebrao go nieco, e to nie by zwyczajny picia i oszoomiony sdem, to si inokiwa sennie w pkoszkach i raz wraz przecykajc ziera czapk ze ba, egnasi nabonie i wpatrzony nieprzytomnie w ogon szkapy, jakoby w ieicow twarzna sie, mamrota: winia matczyna, biana caa, a ino kiele ogona czarn atmiaa

    Soce si ju byo przetaczao ku zachodowi, gdy wjechali w las.Mao wiele pogadywali, cho sieieli w podle siebie na przednim sieeniu. Obyczaje, SowoCzasem ktre zagadno jakim sowem, e to nieobycznie sieie jak te mruki,

    ale ino tyla tego byo, eby pik nie morzy i jzyk nie zasechBoryna pogania rbk, bo wolnia, e to ju do p bokw spotniaa z umcze-

    nia i gorca, czasem pogwizda a milcza, i co u, co way w sobie, co kalkulowai czsto a niewidnie poglda na star, na jej such kieby z blichowanego woskutwarz, ca w podunych bruzdach zastyg poruszaa bezzbnymi wargami, jak-by si modlia po cichu; czasem pocigaa czerwon zapask barzej na czoo, bo socewiecio prosto w oczy, i sieiaa nieruchomo, ino jej bure oczy gorzay.

    Wykopalicie ta ju, co? zagadn wreszcie. A juci. Obroiy lato niezgorzej. Przychowa bie wama acniej. Wsaiam te wieprzka do karmika, bo w zapusty moe si zda Pewnie, pewnie mwiy, e Walek Rafaw przysya z wdk? Nie on jeden, nie ale po prnicy ino grosz trac nie la takich Jagu moja,

    nie.Podniosa gow i jastrzbimi oczami wpia si w niego, ale Boryna, e czek by

    w latach, nie wicher aden, to twarz pokaza zimn i spokojn nie do rozeznania.Dugo nie rzekli ni sowa, jakby si t niemot mocujc ze sob.

    Borynie nako byo zaczyna pierwszemu, bo jake, w latach ju by i gospodarzna cae Lipce pierwszy; no i mg to zasi tak prosto rzec, co mu si Jagu udaa?Honor przeciech swj mia i pomylenie ale e krwie gorcej by z przyroenia,to ae go zo porywaa, e musi tak baczy na siebie, tak koowa a zabiega.

    przeF\Na si bui si z drzemki.

    Chopi

  • Dominikowa przezieraa go co nieco i miarkowaa zasi, co go tak markocii rozbiera, ale ni swkiem nie pomoga, ino raz wraz pogldaa na, to w ten wiati te dalekoci niebieskie, a i rzeka niechccy:

    Gorc ci taki, kieby we niwa. Rzeklicie.Jako i tak byo, bo drog otaczay potne ciany boru, e aden wiater ni prze- Drzewo, Roliny

    wiew naki nie przeiera si z pl, a soce wisiao prosto nad gowami i tak do-grzewao, e rozpraone drzewa stay bez ruchu i omdlae czuby pochylay nad drog,i tylko raz wraz puszczay bursztynowe igliwo, co koujcy spywao na drog. Grzyb-ny zapach bajorw i licia dbowego a wierci w nozdrzach.

    Wiecie, iwno to mnie, a i drugim, e taki gospodarz, co to i pomylenie Pozycja spoeczna,Urzdniknie bele jakie ma, i grontu tela, i posuch u narodu kiej wy na ten przykad, a do

    urzdu ambitu nie macie Utralicie, e ambitu nakiego nie mam. Co mi po tym? Sotysem byem bez

    trzy roki, tom dopaci gotowym groszem. A com namarnowa siebie i koniskw! comsi nakyni i nabiega, e i ten pies polowy nie wicej A upadek w gospodarstwieby i marnacja, e jae mi moja nie daa dobrego sowa

    Miaa i ona swj rozum. Urzdnikiem by zawdy to i honor jest, i prot. Bg zapa. Stranikowi si kaniaj, pisarza obapiaj za nogi i bele ciaracha, co

    z urzdu te Wielgi mi honor! Nie pac podatkw, most si popsowa, wciek-nie si pies, ktry wemie konic po bie kto winowaty? Sotys winowaty, dotrafu sotysa cigaj! Hale, jest prot. Dosy ja pisarzowi i do powiatu nanosi i kur,i jajkw, i gsk niektr

    Prawd mwicie, ale Pietrkowi wjtostwo do grdyki nie wraca, nie; grontuju dokupi i stodk dostawi, i konie ma kiej te hamany!

    Juci, ino nie wiada, co mu z tego ostanie, kiej si urzd skoczy Mylicie Oczy swoje mam i miarkuj se ziebko Dufny ci on w siebie i z dobroiejem koty drze. A e mu si darzy, to ino bez kobiet; on se wjtuje, a ona w garci wszyko Kobieta, Maestwo,

    Mczyzna, Pieni,Wasno

    iery.Milczeli znowu z pacierz dobry. A wy to nie polecie z wdk do ktrej? zapytaa ostronie. I nie bier m ju cigotki do kobiet, za starym Nie powiadajcie po prnicy! Ino ten stary, co si rucha nie moe, yki sam

    do gby nie doniesie i na przypiecku se dochoi Wiiaam, kiejcie worek ytanieli.

    Juci, em w sobie krzepki jeszcze, ale ktra by ta posza za mnie? Ktren nie probant, co wie? Obaczycie! Starym, ieci dorastaj a pierwszej z brzegu nie wezm Zrbcie ino zapis, a i co najpierwsze si wama nie sprzeciwi La zapisu! Kiej te winie! Za t morg to i mdka najczystsza a pjie choby

    za iada spod kocioa A chopy to za wianem nie patrz, co?Nie odrzek ju, jeno skropi batem rebic, e ruszya z miejsca galopem.Milczeli dugo.Dopiero gdy wyjechali z lasu na pola, miy przydrone topole, Boryna, ktry

    cay ten czas burzy si w sobie i przegryza, wybuchn:

    z GoEroieMeP tj. z ksiem.

    Chopi

  • Na psy takie urzenie we wiecie! Za wszystko pa, choby i za to dobresowo! le jest, e i gorzej by nie byo. Ju nawet ieci na ojcw nastaj, posuchunie ma nakiego, a wszystkie si r ze sob kiej psy.

    Bo gupie, nie bacz, e wszystkich jednako ta wita ziemia pokryje. Leda jeden abo drugi od ziemi odrs, a ju do ojcw z pyskiem, coby mu jego

    cz dawali. Ze starszych si ino przemiewaj! cierwy, we wsi im ciasno, porzdkistare im ze, ubieru nawet wsty si niektrzy!

    To wszystko bez to, e Boga si nie boj Bez to i nie bez to, a le jest. Nie iie na lepsze, nie. Ma i, kto ich ta zniewoli? Kara boska! Bo przyjie ta goina sdu Panajezusowego, przyjie. Ale co si przi narodu namarnuje, tego nikt nie odbierze. Czasy takie, e lepiej, coby mr przyszed. Czasy! Juci, ale i luie s winne. A kowal to co? A wjt? Z dobroiejem

    si dr, lui buntuj a tumani, a gupie wierz. Ten kowal to moja trucizna, chocia i zi teI tak se ju spoecznie wyrzekali na ten wiat, pogldajc na wie, co bya ju

    coraz bliej widna, przez topole.Pod smtarzem czerwieni si ju z dala rzd kobiet pochylonych i zasnutych Praca, Wie

    delikatn mg dymw, a wkrtce i guchy, monotonny trzepot midlic j raz wrazdopywa z powiewem, co si by podnosi z nizinnych k.

    Dobry czas na midlenie. Zlez przy nich, bo jest tam i Jagu moja. Nic mi z drogi, to was podwiez Dobrzycie, Macieju, e jae mi iwno umiechna si chytrze.Skrci z topolowej na poln drk, co biega do smtarnich wrtni, i podwiz Praca, Wie, Kobieta

    pod smtarz, gie pod kamiennym szarym potem, w cieniu brzz, klonw i tychkrzyw, co si z mogiek pochylay ku polom, kilkanacie kobiet midlilo zawziciesuchy len, a mga pyw wisiaa nad nimi i dugie wkna czepiay si tych list-kw brzz i wisiay u czarnych ramion krzyw; w podle, na prtach rozpitych, naddoami, w ktrych paliy si ognie, przesuszano len mokrawy jeszcze.

    Midlice ostro kapay, a cay rzd kobiet pochyla si cigle w krtkich a prd-kich drganiach, i tylko coraz ktra si prostowaa, roztrzepywaa przygar lnu z ostat-nich paierzy, zwaa j w kuk libo w chochoa i rzucaa na rozpostart pachtprzed siebie.

    Soce, e si ju byo przetoczyo nad lasy, wiecio im prosto w twarze, ale nicto robota, miechy, wesoe sowa nie ustaway ani na to oczymgnienie.

    Szcz Boe na robot! zawoa Boryna do Jagny, ktra midlia z krajazarno; w koszuli bya ino a w czerwonym weniaku i w chustce na gowie od kurzu.

    Bg zapa! odrzucia wesoo i modre, ogromne oczy podniosa na niego,i umiech przelecia przez jej urodn, opalon twarz.

    Suchy, cruchno, co