sasana.wdfiles.comsasana.wdfiles.com/local--files/list-od-mary/Ajahn Punnadhammo... · lub jak...

72

Transcript of sasana.wdfiles.comsasana.wdfiles.com/local--files/list-od-mary/Ajahn Punnadhammo... · lub jak...

Tytuł oryginału: A Letter from Mara

Tłumaczenie: © Magdalena Kamińska(Maudgalyayana)

Źródło: ©1997 Arrow River Community Center

Redakcja: ©2014 Fuyujima-san

Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Natych samych warunkach 3.0

Spis treści

Ajahn Punnadhammo — List od Mary

List od Mary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15

Pierwsza Armia — Zastęp Pragnień Zmysłowych 17

Druga Armia — Znudzenie . . . . . . . . . . . 23

Trzecia Armia — Głód i Pragnienie . . . . . . 27

Czwarta Armia — Pragnienie . . . . . . . . . . 31

Piąta Armia — Lenistwo i Apatia . . . . . . . 37

Szósta Armia — Tchórzostwo . . . . . . . . . . 43

Siódma Armia — Niepewność . . . . . . . . . . 47

Ósma Armia — Złośliwość i Upór . . . . . . . 53

Dziewiąta Armia — Honor, Sława i Rozgłos . . 59

Dziesiąta Armia — Wysławianie Siebiei Oczernianie Innych . . . . . . . . . . . . . 63

AjahnPunnadhammo

List od Mary

(Dopisek Autora — przeprosiny zmar-łemu C. S. Lewis, autorowi „Listówstarego diabła do młodego”, za mojebezwstydne ściągnięcie jego genialnegopomysłu)

„Twój pierwszy szwadron to Zmysłowe Pragnienia,Drugi zwą Znudzeniem,Głód i Pragnienie stanowią trzeci,A czwarte w szeregu jest Pożądanie,Piąty to lenistwo i apatia,Podczas gdy Tchórzostwo stoi jako szóste,Niepewność jest siódma, ósmaJest złośliwość w parze z Uporem;Zysk, Honor i Sława, a ponadtoNieuczciwie zdobyty Rozgłos,Wysławianie siebie i Oczernianie Innych —To są twoje szwadrony, Namuci;To są walczące szwadrony Mrocznego;Tylko odważny może je pokonaćBy zyskać szczęście poprzez zwycięstwo.”

Sutta Nipata III, 2„Życie Buddhy” str. 20

Wodległym królestwie znajduje się najpięk-niejszy park rozrywki w całym, olbrzymim

roju wszechświatów. Śliczne panny i beztroscymłodzieńcy przechadzają się po gajach wieczniekwitnących drzew. Złote liście kołysane przezdelikatne wietrzyki, wydzwaniają delikatne i le-niwe melodie. Przepiękne ptaki i olbrzymie motylefruwają przez zacienione gaje. Ziemia łagodniesię wznosi, a w oddali widać czarodziejski zamekna szczycie stromego wzniesienia; cudowną kon-strukcję krętych wieżyczek i zawiłych balustrad.Jego geometria oszałamia zmysły, bez potrzebydotarcia do wysadzanych drogimi kamieniamiścian, złotych dachów, czy gargulców z alaba-stru i nefrytu.

W najwyższej wieży tej olśniewającej budowliznajduje się duży i gustownie urządzony pokójlub jak wolisz, biuro. Za masywnym biurkiemz najrzadszego drewna i o pomysłowej stolarcena wygodnym, skórzanym krześle rozpiera sięelegancki osobnik. Jest wysoki i przystojny,nienagannie ubrany i schludny. Jego styl jestponadczasowy, aczkolwiek modny, jego zacho-wanie wytworne i uprzejme. Na niskim stołkuobok niego siedzi bogini o nieziemskiej urodzie,

10 Ajahn Punnadhammo

robiąca mu paznokcie. Druga siedzi po przeciwnejstronie z maszyną do pisania na kolanach.

Istota za biurkiem spogląda przez wielkieokno widokowe z uśmiechem zadowolenia. Obser-wuje szczęśliwe, bawiące się bóstwa z ojcowskąsatysfakcją. Po chwili odwraca się do ślicznejboginki siedzącej obok niego, niebiańskiej sekre-tarki i mówi:

— Moja droga, za chwilę będę chciał po-dyktować list — w międzyczasie byłabyś takkochana i przygotowała filiżankę kawy, pod-czas gdy będę dokonywał przeglądu stanu megoimperium…

Manikiurzystka zbiera swoje przybory i wy-chodzi z uśmiechem, puszczając oczko.

Podczas gdy jego sekretarka wdzięcznie szy-buje w stronę niebiańskiego ekspresu do kawy,Książę Zmysłowych Królestw pozwala sobiena przyjemność pożądliwego spojrzenia, zanimzabiera się do pracy. Jego doskonale wyma-nikiurowana dłoń spoczywa na komputerowejmyszce (rogu jednorożca z rubinowym przyci-skiem); za pomocą kilku zręcznych manewrówprogramuje widok w oknie.

Najpierw sprawdza różne królestwa niebiań-skie w zakresie jego dominium; światy przyjem-ności, gdzie bogowie i boginie bawią się w ogro-dach i gajach; włócząc się w niebiańskich ry-dwanach, podróżując od przyjęcia do przyjęcia,od uroczystości do uczty. Ubrani w przepiękne

List od Mary 11

szaty i przystrojeni wieńcami i klejnotami, upa-jają się swym własnym pięknem. Niebiańscy mu-zycy nieustannie grają, a boskie nimfy o czarują-cej urodzie tańczą przez eony bez żadnej przerwy.Oczywiście od czasu do czasu jedna z tych istotznika — puff! — jak wypalone światełko na bożo-narodzeniowej choince. Inni zdają się praktycznietego nie zauważać; co uważniejsi mogą na chwilęsię zatrzymać i mrugnąć raz czy dwa, ale szybkoodciągani są od chwilowej melancholii.

— Ach… moje dzieci, jak bardzo lubią siębawić! Ale niektóre nie bawią się tak dobrze, jakby mogły…

Kolejny szybki ruch myszką i okno pokazujeistoty w królestwie zwierząt. Biegnące i goniące,polujące i pożerające, parzące się i rodzące. Zła-pane w pułapki lub umierające z powodu zimna,czy gorąca, szybko zaczynają i przestają istnieć.

Widok ponownie się zmienia. Pojawia siękrólestwo duchów, mroczne i ciemne. Istoty po-ruszają się jęcząc i zawodząc — zdeformowane,surowe i brzydkie. Wiele z nich ma wzdętebrzuchy i malutkie główki, niektóre są jak żyweszkielety, inne czołgają się żałośnie pośród górodpadów.

Potem pojawiają się piekła. Królestwa ogniai bólu. Światy niewysłowionego okrucieństwai horroru. Istoty powbijane na rozgrzane doczerwoności, żelazne pale, wrzucane są do dołówz ogniem i ponownie wyławiane hakami. Goto-wane w kotłach lub przebijane nożami.

12 Ajahn Punnadhammo

Usta Księcia krzywią się w nikłym wyraziewstrętu. Wdzięcznie przyjmuje swoją parującąkawę, gdy rój wijących się istot wpada do kotłapełnego płonących węgli. Sekretarka mówi z bo-skim grymasem:

— To po prostu okropne Maro, kochanie, niewiem dlaczego ciągle utrzymujesz to miejsce.

Ciemna brew podnosi się.— Wielkie nieba! Tak jakby to była moja

wina! Również dla mnie piekło nie jest ulubionymmiejscem. Wolałbym o wiele bardziej, gdybyte wszystkie nieszczęsne istoty posiadały dobryzmysł właściwego życia, ale one będą nadal szłytą swoją drogą zła, więc co ja mogę zrobić?Wiesz, niebo czy piekło — to wszystko ichsprawa. Ja tylko, powiedzmy, ułatwiam pewnerzeczy, poprzez pomaganie im w zobaczeniu nie-ocenionej wartości istnienia zmysłowego króle-stwa. Hmmm… Wspaniała kawa jak zwykle mojadroga.

— Jesteś okropny… Zmień kanał.Marszcząc się Mara porusza myszką.Bogini śmieje się:—Oooch… świat ludzi! Tacy

zabawni, głupiutcy, mali ludzie.Mara marszczy się nieco bardziej i bada ru-

chliwe obrazy. Tłumy pędzące na peron metra.Rodzina bezmyślnie oglądająca telewizję. Młodadziewczyna sprzedająca się na ulicy. Żołnierzepalący wioskę.

Robi łyk kawy w zamyśleniu.— Bardzo dobrze. Większość tego królestwa

także jest całkowicie moja…

List od Mary 13

W oknie widać teraz zakurzoną ulicę miasta,kilka kur biega tu i tam, a gdzieniegdzie chodząwyliniałe psy. Chłopiec idzie prowadząc bawoła nalinie zaczepionej za jego nozdrza. Kilku mężczyznrozsiadło się w cieniu drzewa mango i palą.

— Ale tam jest mały, irytujący… wyciek.A teraz nadchodzi ogonek ubranych w szaty

postaci, idących cicho ze spuszczonymi oczami.Pojawia się kilka kobiet i z szacunkiem wkładakulki lepkiego ryżu do misek mnichów.

— Najbardziej irytujące… Na szczęście prze-ciek jest mały. Ale próby zatrzymania go zajmująnam trochę czasu. Nie możemy sobie teraz pozwo-lić na zbyt dużą ilość uciekających istot, prawda?Gdzie byśmy byli, gdyby Wielka Samsara się wy-czerpała? Cóż, czas do roboty. Chodź tu i usiądźna moim kolanie, podczas gdy ja będę dyktowałogólną notatkę do szefów departamentów…

List od Mary

Od: Jego Najwyższej Ekscelencji Mary NamuciegoDo: wszystkich Dowódców SzwadronówMiejsce operacji: Planeta Ziemia, Układ Słoneczny,

królestwo ludziDotyczy: obecnej sytuacji i statusu bieżących pro-

jektówData: XXVI wiek obecnego Okresu Buddhy

Pozdrowienia dla wszystkich moich ciężkopracujących sług! Jak doskonale wiecie,

nasza strategia wydaje się działać jak zawszeznakomicie. Olbrzymia ilość istot, które wędrująpo naszym małym placu zabaw, Wielkiej Samsa-rze, jest praktycznie nieświadomych prawdziwejnatury swego położenia. Musimy kontynuowaćnasz nieustanny trud, aby utrzymać ich w naszympanowaniu. To prawda, że jedna — powiedzmy—mądra ryba uciekła z naszej sieci, dwa i pół tysiącalat temu. Całkowicie biorę na siebie odpowiedzial-ność za tę katastrofę. Jako że wszyscy uczyli-ście się historii w czasie podstawowego szkolenia,nie potrzebuję mówić o tym szczegółowo. Pamię-tajcie, że robiłem, co w mojej mocy. Nawet mojecórki, które dla niego tańczyły, nie zdołały go

16 Ajahn Punnadhammo

poruszyć. Nawet mój potworny wygląd, któregoczasem sam się boję, nie przyniósł żadnego efektu.Co gorsza, po tym jak przeniknął prawdziwąnaturę naszej małej gry, nie byłem w stanieprzekonać go, aby zatrzymał to dla siebie. Chociażmyślałem, że prawie go przekonałem. Niestety,co się stało, to się nie odstanie, a w naszejsieci jest mała dziura, przez którą ciągle uciekająistoty. Na szczęście wszystko wskazuje na to,że z biegiem czasu dziura się zmniejsza. Bardzotrudno naszymmałym rybkomwyobrazić sobie, żeich prawdziwe szczęście znajduje się poza siecią.Wszystko co musimy teraz zrobić, to odwrócić ichod myśli o zapuszkowanych sardynkach!

Wy, moi lojalni przywódcy szwadronów wy-konujecie świetną robotę. Wykorzystajmy tę oka-zję, aby dokonać przeglądu waszych departamen-tów, jednego po drugim.

Pierwsza Armia — ZastępPragnień Zmysłowych

Zdecydowanie należy Wam się zaszczyt by-cia moim ukochanym Pierwszym Zastępem.

W większości przypadków sama wasza praca wy-starczy, aby utrzymać istoty w szeregu. WaszychPięć Oddziałów naciera na nasze ofiary z całymczarem przyjemności zmysłowej. Istoty spędzająswoje życie przychodząc do was. Wasze ofiarychętnie, a nawet ochoczo, przychodzą na ołtarzofiarny.

Ale to nie jest powód, aby zmniejszać wysiłki.Bądźmy ze sobą całkowicie szczerzy — zawszeistnieje zagrożenie, że zaczną widzieć tandetnąnaturę dóbr. Wiemy, że przyjemności zmysłowesą całkowicie niezadowalające i iluzoryczne. Po-mimo całej naszej wynalazczości nie wymyślili-śmy żadnej przyjemności, która byłaby całkowiciezadowalająca, trwała czy znacząca. Na szczęścieolbrzymia większość ludzi nie zdaje sobie z tegosprawy. Wygląda na to, że ci głupi, mali żebracywyobrażają sobie, że tylko owe przyjemności, któ-rych doznali do tej pory, są takie same; że gdzieśw jakiś sposób odnajdą magiczną błyskotkę, którapozwoli im żyć szczęśliwie.

18 Pierwsza Armia

Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale większośćludzi nie myśli o tym wszystkim zbyt głęboko.Lubią to, co daje przyjemność i nie przejmująsię konsekwencjami. Sztuka w tym, żebyśmyodwracali ich uwagę i zabawiali.

Musimy wymyślać nowe pokusy, jako że staresię wyczerpały. Chociaż mamy kilka wypróbowa-nych standardów — głównie seks i jedzenie — tonawet tutaj musimy wymyślać nowe odmiany.

Jak dotąd, moja armio, zrobiliście kawał do-brej roboty! Np. seks, był naszą bronią z wyborujuż od ok. miliarda lat.

Ponieważ jest to prosta biologiczna funkcjajaką pełni, [seks] daje dużą ilość kreatywnychmożliwości. Cóż to za wspaniały szwindel! Zaczy-nają szaleć na punkcie tych wszystkich dziwnychi wspaniałych odmian, tak że wszystko ograniczasię do pewnej chytrej instalacji i małej dawki tar-cia. W pewnym sensie to nie sam seks utrzymujenas w interesie, ale wszystkie rzeczy poboczne,które się z nim wiążą — wszystkie oczekiwaniai przygotowania, wszystkie akcesoria i bagażemocjonalny. Na szczęście jest tego wszystkiegowystarczająco dużo, aby mogły trwać przez całeżycie — i kolejno życie po życiu, to wszystko,czym musimy się zajmować. A oni będą wracać powięcej. Muszę powiedzieć, że ostatnio radziliśmysobie znakomicie w tej dziedzinie.

Technologia ma tyle zalet. Jak tylko dostalidagerotyp, robili nim zdjęcia nagich kobiet, a terazoczywiście mamy kolorowe fotografie, kino i wi-deo. Coraz łatwiej jest zdobyć te mamiące obrazki.

Zastęp Pragnień Zmysłowych 19

Ostatnio rozprowadzali je przez Internet, tak więcnie trzeba nawet nigdzie iść, aby je znaleźć. (Możepowinienem założyć stronę internetową — nie, toby było zbyteczne.)

Sama technologia jest w dużej mierze pro-duktem zmysłowego pożądania — istoty tworząnarzędzia, aby ułatwić dostęp do zmysłowychprzyjemności lub też, aby uniknąć pojawienia sięzmysłowego dyskomfortu. To napędza całą ichekonomię i zajmuje ich przez całe ich krótkieżycie. Chcą, a tak naprawdę wyobrażają sobie, żepotrzebują samochodu, wieży stereo, komputera,a potem nowszego samochodu, nowszej wieżystereo, itd. Musimy ich utrzymać w stanie pra-gnienia wszystkich tych urządzeń — im więcejbędą pracować, tym mniej czasu zostanie im narefleksje.

Nauki naszego Wielkiego Przeciwnika są je-dyną poważną przeszkodą na drodze do realizacjitego projektu. Ciągle na nowo wskazywał imzagrożenia tkwiące w pożądaniu zmysłowym.Jednak przez wieki udało nam się zagmatwać tęprawdę fałszywymi naukami, tak że coraz trudniejjest im odnaleźć prawdziwą Dharmę. Pomiędzynimi jest wielu tak zwanych „nauczycieli”, któ-rzy chcą mówić w jego imieniu, ale pod naszedyktando.

Nie poprzez zwyczajne tłumienie idei wyrze-czenia, ale poprzez dumne ogłaszanie, że „samenamiętności są oświeceniem”. Oczywiście jestdużo rybek, które lubią smak tej przynęty.

20 Pierwsza Armia

Jeśli zaczną się zastanawiać lub co gorszapraktykować wyrzeczenie i medytację, wtedynie będziemy mogli się poddać. Bo wówczasniebezpiecznie zbliżą się do odkrycia sposobuuwolnienia się z naszej mocy. Kiedy odkryją,że ich prawdziwe szczęście nie jest oparte nanaszym oszustwie, wtedy mogą uciec. Musimyużyć wszelkich dostępnych środków, aby ich roz-proszyć. Choć mogą cicho siedzieć, to gdy robią toprzez długi czas, ich umysły łatwo się rozpraszają.Fantazja to wspaniała rzecz, zwłaszcza gdy umysłwraz z odrobiną koncentracji może doskonalewizualizować i trzymać się obiektu, nawet nie-zdrowego obiektu. Rzeczą, na którą nie możemyim pozwolić, jest kontemplacja prawdziwej na-tury ciała. Pomyślelibyście, że jakakolwiek istotao nawet umiarkowanej inteligencji mogłaby zoba-czyć nieczystą i nietrwałą naturę tych mięsnychmaszyn, które wloką. Przecież muszą nieustanniemyć i perfumować śmierdzące rzeczy, aby mócznieść przebywanie we własnym towarzystwie!Ale nie widzą tego i nie chcą tego widzieć. Musimyzwyczajnie sprawić, aby nadal patrzyli na swojeciała w wysoce wybiórczy sposób, kładąc naciskna te, głównie wizualne cechy, które identyfiko-wane są jako „piękne”. Jest to dość łatwy trik.I nie zapomnijcie robić podszeptów, co odciągaich od wykonywania medytacji skierowanej naciało. Wiecie co mam na myśli, że medytacjaskupiająca się na nieatrakcyjnym jest „zaprze-czająca życiu, sztywna, represyjna.” Łatwo jestich do tego przekonać, ponieważ jest to coś, co

Zastęp Pragnień Zmysłowych 21

chcą usłyszeć. Sprawcie, aby dalej wyobrażalisobie, że mogą mieć ciastko i jednocześnie je zjeść,a wtedy będziemy mogli przestać się martwić.Niech medytują skupiając się na czym chcą — takdługo jak myślą, że nie muszą niczego puszczać,tak długo będziemy mieli kontrolę.

Mara zaplata ręce za głową i wzdycha,tworząc w głowie kolejny list. Sekretarka

wyczuwając przerwę w pracy, ześlizguje się z jegokolan i podchodzi do okna z bezprzewodowąmyszką w dłoni.

— Jejku, Maro pewnie myślisz, że PierwszaArmia by wystarczyła.

Poruszając myszką śledzi bogów i boginki.Zatrzymuje się na chwilę na scenie, przedstawia-jącej piękne istoty, baraszkujące w lotosowymstawie, w towarzystwie pływających obok łabędzi,na których delikatnych szyjach znajdują się ba-ryłki z upajającym, boskim nektarem. Czasem gdybóstewko sięga po łyk, ptaki zrywają się figlarnie,pośród ogólnego plusku i wesołości.

— Wiesz jak urządzić przyjęcie!Mara mruży swoje ciemne oczy.— Dziękuję kochanie. Ale nawet potężny

Pierwszy potrzebuje trochę wsparcia.Z uśmiechem obserwuje jak zaczyna się nudzić

niebiańskimi, chudymi pijaczkami i coraz szybciejzaczyna przechodzić przez królestwa…

— Chodź, wracamy do roboty…

Druga Armia — Znudzenie

Do mojej drugiej armii, zastępu znudzenia,przesyłam pozdrowienia i gratulacje. Waszą

rolą jest działanie we współpracy z moim pierw-szym zastępem. Do pewnego stopnia jesteścieartylerią zmiękczającą obronę wroga, dzięki pie-chocie atakującej zmysłowym pragnieniem. Mu-simy utrzymywać istoty w stanie niezadowoleniaz obecnej rzeczywistości. Znudzenie jest przedewszystkim stanem awersji. Obecny wkład zmy-słów nie dostarcza upragnionego kopniaka przy-jemności, dlatego istota zdenerwowana jest tym,co nazywa monotonią swego środowiska. Staje się„znudzona” i chce ozdrowienia sytuacji nowymii podniecającymi bodźcami, których z chęcią do-starczy mój pierwszy zastęp. Gubi się w zmysło-wości i ponownie mamy ją tam, gdzie chcemy —tworząc podstawy nowego stawania się.

Co za przekręt! Utrzymujemy ich w ciągłympragnieniu czegoś podniecającego, czegoś no-wego. W rezultacie nieustannie biegną wWielkiejSamsarze, jak jeden z ich nędznych, domowychchomików w kole do biegania. Gdyby kiedykol-wiek zrozumieli i zdali sobie sprawę z tego, jak

24 Druga Armia

długo w niej byli i że tak naprawdę nie ma tamnic nowego czy świeżego, czego można by byłodoświadczyć…

Oczywiście, nie możemy pozwolić, aby tak sięstało. Trik polega na tym, aby powstrzymać ichod skupiania uwagi na chwili obecnej. Kiedy sąw pełni obecni, tu i teraz, nie mogą być znudzeni.Ostatnio udało nam się rozwinąć klimat społeczny,który bezwzględnie odpędza spokój i jasność.Ich cała nowoczesna kultura jest szybka i szalona.Moda we wszystkim, od muzyki po ubrania,zmienia się gwałtownie, a oni wszyscy chętnieza nią gonią. Masy nowoczesnych ludzi wolą pod-niecenie od subtelności. Mniej więcej ostatnie półwieku widziało wiele postępów naszych wysiłków,aby skruszyć okres ludzkiej uwagi. Telewizjabardzo nam w tym pomogła, ale największymkrokiem naprzód w stronę triumfu znudzenia,było wynalezienie pilota. Teraz są miliony, któ-rych okres uwagi jest tak godny współczucia,że nie są w stanie wysiedzieć do końca półgodzin-nej akcji — nie potrafi ich nawet tak długo za-jąć szereg uwodzicielskich obrazów. Nie mówiąco samotnym siedzeniu w ciszy! Odnieśliśmy takduży sukces w tej dziedzinie, że bycie znudzonymuważane jest za największe zło życia. Oczywiścienie pojawiało się ono wtedy, gdy potrzebowalicałej energii fizycznej, aby po prostu przeżyć.Ale teraz posiadamy całe pokolenie osłabionychdyletantów, którzy nie potrafią znieść swegotowarzystwa (choć nie można ich za to winić…)

Znudzenie 25

Ludzie sami tworzą sobie wirtualne, piekielnekrólestwa znudzenia. Możecie ich zobaczyć wszę-dzie w wielkich, nowoczesnych miastach — ja-dących metrem, czekających w kolejkach, siedzą-cych w biurach. Posępny, ospały wyraz na ichtwarzach, szkliste spojrzenie świadczące o tym,że umysł wolałby być gdzieś, gdziekolwiek in-dziej. Żałosne stworzenia! Gdyby tylko zdali sobiesprawę z tego, że jedynym miejscem, w którymw ogóle mogą być, jest tu i teraz!

Znudzenie oparte jest na tym, co nasz WielkiPrzeciwnik nazwał vibhava tanha, pragnieniemnie bycia pospolitym. Ich obecny stan istnieniajest dla nich nie do zniesienia, głównie z powoduich własnego stanu mentalnego, o którym chcązapomnieć. W swej najczystszej formie wiedzieto do samobójstwa, a w konsekwencji do niższegoodrodzenia.W delikatniejszej formie, do drobnychzniszczeń przy użyciu picia, narkotyków, snu lubbezmyślnej rozrywki.

Tak długo, jak będziemy ich więzić za po-mocą tych dwóch strategii zmysłowości i le-targu, pozostaną pod naszym panowaniem. Gdybyzabłąkali się blisko prawdziwej ucieczki, któraoczywiście leży po Środku, wtedy musielibyśmyzdwoić nasze wysiłki.

Szepczcie im do ucha. Nie pozwólcie im znie-ruchomieć. Powtarzajcie im ciągle stare, dobrekłamstwa: „To jest naprawdę nudne. Wyjdź i ko-rzystaj z życia!”

26 Druga Armia

Jestem spragniona Maro, czy możemy zrobićsobie przerwę? — grymasi sekretarka.

— „Wszystkie istoty żyją dzięki pożywie-niu…”

Nalewa sobie wysublimowanego nektaruz kryształowej karafki do błyszczącej filiżanki.

— Coś mówiłeś skarbie?—Nic… Po prostu coś, co przeczytałem kiedyś

w książce.— Jesteś taki inteligentny… — grucha wspi-

nając się z powrotem na jego kolana i przewraca-jąc stronę w swoim notatniku.

Trzecia Armia —Głód i Pragnienie

Moja wielka i przerażająca Trzecia! Pozdro-wienia! Wasze metody być może są brutalne

w porównaniu z wyrafinowaniemmojej ukochanejPierwszej Armii, niemniej jednak są one po-tężne. Pragnienia, które wywołujecie są nawetbardziej pierwotne niż te, dotyczące seksu. Jeślichodzi o seks, to tylko wydaje im się, że nie mogąbez niego żyć.

Jedzenia i picia potrzebują naprawdę, abyutrzymać przy życiu fizyczny organizm. Zawszebędę pamiętać, że to właśnie wy, słudzy głoduzwabiliście rasę, zwaną teraz ludźmi w mojesidła. Ach! Jak dawno to było? Trzy czy wię-cej miliardów ich krótkich lat temu? Pamiętam,jakby to było wczoraj! Wielka planeta ziemiabyła bezkształtna i pusta, a istoty, które naniej zamieszkiwały były cudowne, emanująceświatłem i karmione szczęściem jhan. Phi! Nie-wiele mogliśmy z nimi zrobić — monotonnystan rzeczy. Tak więc sprawiliśmy, że morzarozwinęły odżywczą pianę, a potem kilka z nichnieco się zaciekawiło. Cierpliwie i figlarnie, przezwiele tysiącleci, szeptaliśmy do ich boskich uszu

28 Trzecia Armia

„Mmm…. Pyszne.” Jedna po drugiej zanurzałykoniuszki palców i delikatnie lizały. Jedna podrugiej zaczęły przyswajać surową fizyczną ma-terię, a ich własne formy nabierały surowości.Stopniowo, niepostrzeżenie przybierały coraz su-rowsze formy i wymagały coraz więcej, coraztłustszego jedzenia. Ha ha! Teraz mamy głupcówstojących w kolejkach po tłuste burgery!

Oczywiście czysto fizjologiczna reakcja pu-stego brzucha nie jest naszą prawdziwą bronią— jest nią wyimaginowany głód, żądza smaków,pożądanie aromatów.

Mogą wpaść w obsesję dotyczącą jedzenia,a ta obsesja może przybrać wiele zabawnychform. Smakosz, który wydaje małą fortunę naegzotyczne dania, maniak zdrowia, który robiz diety fetysz, żarłok, który przeładowuje swójsystem kaloriami i anorektyczka, która głodzi sięw patologicznej próżności — wszyscy są w stanieiluzji, która wyolbrzymia wagę tego, co jest konieckońców zaledwie paliwem dla organizmu. Bardzoważny jest też brak hartu ducha w znoszeniuwrażeń cielesnych.

Istoty zawsze chcą być zadowolone — nigdynie pozwólcie im nawet podejrzewać, że to jestjedyna rzecz, której dostarczenie jest poza nasząmocą.

Niemniej jednak brutalniejsze formy głodu,prawdziwa potrzeba jedzenia, dobrze służy na-szym celom. Kierowani potrzebą utrzymania swo-ich ciał przy życiu, wykonują na świecie czynno-ści, pracując na farmach i w fabrykach, a działanie

Głód i Pragnienie 29

jest karmą, a karma napędza stawanie się sferyzmysłów. Doskonale o tym wiecie.

Nasz Wielki Przeciwnik rozumiał zagroże-nia ze strony Trzeciej Armii — jak zwyklena swój wściekle bezpośredni sposób nauczałŚcieżki Środka przez to bagno. Sam próbowałkrańcowego postu, który często służy naszymcelom prawie tak dobrze, jak obżarstwo i odrzuciłtę metodę. Jego zasada dla mnichów wymagaumiarkowania w jedzeniu i ograniczoną formęposzczenia — powstrzymywanie się od jedzeniaprzez połowę dnia. Niemniej jednak wasza Ar-mia Głodu jest jedną z moich głównych broniprzeciwko wysiłkom mnichów w stronę ucieczki.Często możemy prześladować ich umysły i snyobrazami pysznego jedzenia. Jeśli chodzi o osobyżyjące w celibacie, zawsze pamiętajcie, iż jedze-nie jest ich głównym ujściem dla zmysłowości.Pośród mnichów spoza jego porządku, którzy nieprzestrzegają zasad Vinaya, często odnosiliśmywspaniałe sukcesy w tej dziedzinie, tworząc wieluwesołych Braciszków Tucków!

Najważniejszą rzeczą, o której należy pamię-tać, jest powstrzymywanie ich przed uważnym je-dzeniem. Jeśli człowiek ma się na baczności i je zeświadomością, kontemplując doznania i uczucia,które się pojawiają, wtedymoże się wiele nauczyć.Jest to dla nas bardzo niebezpieczne. Na szczęściejest to trudne ćwiczenie, a wszyscy wiemy jakbardzo nie lubią oni trudnych ćwiczeń.

Gdy badam dziś stan świata, wygląda nato, że radzicie sobie doskonale. Połowa świata

30 Trzecia Armia

głoduje, a druga połowa jest otyła. W obu przy-padkach [ludzie] opanowani są myślą o jedzeniu.Utrzymujcie ich w tym stanie, a nie zwrócą swoichmyśli ku rzeczom spoza naszego królestwa.

Mara obraca się na swym krześle, dumając.Patrzy wokół na swoje dobrze urządzone

biuro, swoją piękną sekretarkę, swoje własne,zadbane paznokcie. Jak bardzo jest zadowolonyz bycia Marą!

Czwarta Armia —Pragnienie

Do moich pracowitych legionów CzwartejArmii — pozdrowienia i gratulacje! Ta ar-

mia ma trzy dywizje: Dywizję Pragnienia Zmy-słowego, Dywizję Bytu i Dywizję Nie-Bytu.Podczas gdy Pierwsza Dywizja Czwartej Ar-mii wykonuje taką samą pracę jak WspaniałaPierwsza Armia, załączam kopię notatek, które jejprzesłałem…

Sekretarka pyta:— Czy nie powinniśmy zrobić czegoś

w związku z tym nadmiarem?— Dlaczego? Ta organizacja jest ostatnią we

wszechświecie, która miałaby rozważać redukcję!A teraz nie przeszkadzaj mi więcej!

(Gdzie to ja byłem? A tak…)

…Druga Dywizja, ci którzy promująPragnienie-Istnienia, odgrywa kluczową rolę.Istnienia egzystują dzięki waszej pracy.Techniczne szczegóły tego procesu zostaływyjaśnione przez naszego Przeciwnika w jego

32 Czwarta Armia

Zależnym Powstawaniu i niechętnie, ale musimyprzyznać trafność i jasność tego wykładu.Ale nie potrzebujemy zagłębiania się w szczegóły,ci z was, którzy są ku temu skłonni, mogą sięgnąćdo odpowiedniej literatury. Rozważmy po prostutę ideę pod praktycznym kątem; istnieniaznajdujące się w naszej mocy, egzystują,ponieważ tego chcą.

Miejcie w tym względzie jasność. Nie jestregułą, że zaczną rozumieć co znaczy istnienie.W większości nie są nawet w pełni świadomitego pragnienia. Wykonaliście swoją robotę do-brze i podstępnie. Pragnienie istnienia zazwyczajobjawiało się w brutalniejszej formie — drugiejpochodnej, która nie była zwykłą wolą bycia, alepragnieniem bycia w szczególności tym czy tam-tym. Bycia kochanym, bycia bogatym, bycia zdro-wym, bycia prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Wasz atak także powinien być dwuskrzy-dłowy. Tak długo jak to możliwe, karmcie drugąmanifestację — pragnienie bycia tym, czy tam-tym. Pod tym względem radziliśmy sobie ostatniocałkiem nieźle. Nasze możliwości były ograni-czone, gdy społeczeństwo było hierarchiczne i sta-bilne. Przez kilka ostatnich stuleci stare pewniakistawały się coraz mniej efektywne. Teraz społe-czeństwo jest tak otwarte, że aż prawie całkowiciechaotyczne. Nie żeby ta tak zwana „wolność”przynosiła im jakąkolwiek prawdziwą korzyść.Większość z nich nigdy nie będzie gwiazdamirocka, czy prezydentami lub też czymkolwiekz tych śmiesznych rzeczy, których tak bardzo

Pragnienie 33

pragną. Nie ważne. Dla nas wystarczy, że tegochcą. Utrzymujcie to marzenie przy życiu! Jeśliwszystko zacznie wyglądać zbyt beznadziejnie,przypomnijcie im o kupnie biletu na loterii.

Czasem mogą nas naprawdę zaskoczyć i doczegoś dojść, wtedy możemy zazwyczaj tylkopodnieść stawkę. Jeśli jedno z nich stanie sięprezydentem, upewnijcie się, że będzie chciałozostać wspaniałym prezydentem. Niemniej jed-nak, pomimo naszych największych wysiłków,od czasu do czasu mogą zbliżyć się do stanuzadowolenia, nawet w dość skromnych i zwyczaj-nych warunkach. To jest bardzo niebezpieczne.W takich przypadkach weźcie pod uwagę Plan Bi przybliżcie ich do korzenia pragnienia czystegoistnienia.

Naszą podstawową bronią zawsze był poglądna temat Wieczności. Powiedzcie im „Jesteście,lub możecie być nieśmiertelni. Wasza istota będzietrwała wiecznie.” Nie pozwólcie im myśleć natemat śmierci. Jest to proste, ponieważ większośćz nich i tak nie chce o niej myśleć. Jakakolwiekwersja tego poglądu będzie służyć naszym zamia-rom. Nie musi to mieć zbyt dużego sensu, niewieluz nich chce rozmyślać na temat tych rzeczy,aby dojść do logicznych wniosków. W pobliżujest kilka dobrych religii, które będą służyć temukojącemu bulionowi i te powinny być wspierane,ale w wyniku kilku z naszych innych projektówwzrosła liczba materialistów i sceptyków. Wielez nich będzie lepszym celem dla Trzeciej Dywizji

34 Czwarta Armia

i Anihilacjonizmu, aczkolwiek zaskakująca liczbaciągle jest skłonna kupić wersję o Wieczności.

Większość prostszych [istot] będzie szczę-śliwa sztucznie przedłużając „młodość” za po-mocą liftingu twarzy, przeszczepu włosów, alekilka z nich będzie wymagało mocniejszegoleczenia.

Mit o wszechmocnej nauce, choć tak naprawdędość głupi, jest dla tego typu [istot] bardzo ku-szący. Obecnie wiele z nich wierzy, że ostatecznienauka przedłuży ludzkie życie do nieskończoności.Niektóre nawet zamrażają swoje zwłoki w płyn-nym azocie.

Pamiętacie starożytnych Egipcjan? Moichłopcy z B&R (Badań i Rozwoju) robią badaniewykonalności rozpoczęcia tej gry na nowo.

Ale prędzej czy później, pomimo naszych naj-większych wysiłków, wiele z nich zacznie tracićradość istnienia. Życie w królestwie ludzkimjest bardzo często nieprzyjemne, okrutne i krót-kie, a pobożne życzenia nie wykraczają dalej.Będzie w porządku jeśli odpowiednio sobie z tymporadzimy — właśnie dlatego potrzebna jestTrzecia Dywizja, siły Pragnienia Nie-Bytu.

Powierzchownie może się to objawiać jakoprosta awersja — pragnienie nie-bycia w długu,czy też pragnienie nie-bycia poślubionym osobie,leżącej obok w łóżku, albo pragnienie nie-byciakimkolwiek się jest. Ciągle użyteczne są nawetjeszcze bardziej banalne formy — pragnienienie-bycia na końcu długiej kolejki lub nie-bycia

Pragnienie 35

zmarzniętym, itd., itp. w nieskończoność.Wszyst-kie te zestawy umysłowe powodują niezadowole-nie i utrzymują ich w naszej mocy.

Pamiętajcie o swojej okropnej, ostatecznejbroni! Gdy odwrócenie uwagi przestanie zwodzić,wtedymoże ich opanować rozpacz. Gdy po tym jakzainwestowali wszystkie swoje nadzieje w jakąśżałosną iluzję, która się ostatecznie rozwieje,wystarczy krótkie pchnięcie z naszej strony, abyprzesunąć ich z niebezpiecznej ziemi środka w bez-nadzieję.

Pamiętacie Hamleta? „Być albo nie być…”ładnie podsumowuje nasz program, cokolwiekzrobicie, nie pozwólcie im nawet podejrzewaćistnienia trzeciej alternatywy.

Oczywiście nie jest korzystne, gdy którykol-wiek z naszych poddanych rzeczywiście przestajeistnieć, ale nie musimy się martwić, samobójcynam nie uciekną. Jednak możemy wypromowaćiluzję, że jest to możliwe. Podstawą ideologicznąjest tu pogląd na temat unicestwienia. Histo-rycznie było to mniejszościowe stanowisko filozo-ficzne, użyteczne jedynie do zastawienia pułapkina kilku intelektualistów. Jednakże odnieśliśmyolbrzymi sukces w popularyzowaniu tej doktrynyw ciągu ostatnich trzech lub czterech stuleci.

Niektórzy z was byli sceptyczni, gdy rozpoczą-łem „Projekt Kartezjusz”, ale myślę, że rezultatydowiodły tego, co przewidywałem. Naukowcyznajdujący się pośród nich, którzy pracowali nadkwestiami związanymi z umysłem i świadomością— neurologowie, psychologowie poznawczy, itp.,

36 Czwarta Armia

są całkowicie ograniczeni pojęciem, że Umysł jestwłasnością powstałą w mózgu. Nie mają na towszystko dowodów (skąd mogliby mieć?), aleakceptują to całkowicie jako oczywiste do tegostopnia, iż są w większości nieświadomi, że taknaprawdę nie zakładają niczego. To podejściezaczyna się rozprzestrzeniać wśród mas. Poglądna temat unicestwienia wspiera wiele z nowo-czesnych trendów: materializm, konsumpcjonizm,sekularyzacja, nauka, antyklerykalizm, itp. Spra-wiliśmy, iż miliony zaczęły wierzyć, że ichciała i umysły nie są niczym innym jak maszy-nami z mięsa. Ułatwia to upadek moralności.Gdy da im się materialistyczny pogląd na świat,nie ma nic, co mogłoby ich powstrzymać przedaborcją, eutanazją, samobójstwem (oczywiście)czy nawet ludobójstwem.

Jeśli zrobią ten ostateczny krok i „zniszczą”siebie, cóż, pech jak sądzę, aczkolwiek daje topracę dla załogi na dole.

Piąta Armia —Lenistwo i Apatia

Sekretarka sprawdza swoje notatki.— Następna armia to „lenistwo i apatia”.

Maro, co to jest „apatia”?— Mogłaś to sprawdzić w słowniku.Wzdycha:— Po co?

Pozdrowienia dla pochmurnych, szarych,ciężkich hord Lenistwa i Apatii!

(— Nawiasem mówiąc: „apatia” to patolo-giczne mentalne lub duchowe odrętwienie.

— Dzięki kochanie!)

Mam nadzieję, że nie zrozumiecie tego w złysposób, ale wykonujcie nadal dobrą robotę!

Może się wydawać, że wasza moc się zmniej-sza. Ludzie pracują coraz dłużej od czasu re-wolucji przemysłowej, ale wiemy, że prawdziwe,duchowe lenistwo rozpanoszyło się bardziej niżkiedykolwiek. Doraźne rozwiązanie, natychmia-stowe zbawienie jest tym, czego chcą. Naturasprawiła, że nasza praca jest prosta. Funda-mentalne, kosmiczne prawo chaosu jest naszym

38 Piąta Armia

największym sprzymierzeńcem. W sferze życiamentalnego oznacza to, że odrobina świadomościzawsze zajęta jest walką o nie utonięcie z po-wrotem w ciemności niewiedzy. Pozwólcie imzmniejszyć wysiłek— prosta i zachęcająca pokusa— a poziom umysłu nieuchronnie spadnie.

Ten ich Nauczyciel, ten, który niestety uciekłz moich rąk, często chwalił wysiłek i pracowitość.W ciągu wieków ten nacisk przyczynił się dopodkopania prawdziwej popularności jego nauk.Przypominam sobie jednego z jego własnych mni-chów, który złamał nakaz i ogłosił, że owe naukisą do niczego, ponieważ działają jedynie wtedy,gdy się ich przestrzega. Moglibyśmy poprzećracjonalność tego poglądu.

Każdy z nas związany z pracą dla tej organi-zacji jest świadomy niesamowitej złożoności la-biryntu, który budujemy dla naszych „klientów”.Ostrożnie i metodycznie konstruowana jest war-stwa po warstwie iluzji. Nie jest łatwym zadaniemdla mieszkańca świata, przebić się przez tę po-nadczasową gmatwaninę. Nie jest łatwe w żadensposób, ale niestety ciągle po prostu możliwe.Tak więc podwójcie swoje wysiłki i wybijcie imbroń z ręki! Nie przebiją się tępym ostrzem.

Przejrzyjmy techniki, które dobrze się sprawo-wały w przeszłości. Pamiętajcie, wartości, którechcemy rozwinąć to nuda, ociężałość, apatia,lenistwo i bezmyślność. Najstarszą i ciągle przy-noszącą duże korzyści metodą jest sen. Dużo snu,w dużych, miękkich, wygodnych łóżkach. Nie jesttrudno przekonać ich do rannego wylegiwania

Lenistwo i Apatia 39

się! Pozwólmy im leżeć w łóżku więcej niż sześćgodzin, a będą nasi!

Kolejnym wspaniałym narzędziem jest całafarmakologia ogłupiających i odurzających środ-ków, które tak wielu z nich lubi aplikować do swo-ich ust, płuc i żył. Praktycznie nie da się pokonaćstarego, odwiecznego, standardowego alkoholuetylowego, jeśli chodzi o zdegradowanie ich dopoziomu pod-ludzi, ale w dzisiejszych czasachmamy o wiele szerszy zakres łatwo dostępnychśrodków ograniczających inteligencję — zarównonaturalnych jak i syntetycznych.

Lepsze życie dzięki chemii! Wielu z nich takbardzo chce zagłuszyć swoje myśli, że wciągnąnawet różnorodne toksyczne materiały uboczne,pochodzące z rewolucji przemysłowej. (To byłwspaniały pomysł, z całą masą nieoczekiwanychkorzyści!)

Mówiąc o technologii, nie mogę wystarcza-jąco nachwalić ogromnego pożytku z telewizji.Nie wymaga ona żadnego rodzaju myśli czywysiłku i całkowicie ogłusza umysł za pomocąpanoramy atrakcyjnych zmysłowo obrazów. Nie-którzy z was byli sceptyczni, gdy rozpocząłemProjekt Vidiota, cytując nawet możliwe niepożą-dane edukacyjne i kulturalne skutki uboczne, aleteraz, gdy mamy całe generacje przyrośnięte dokineskopów, możemy zobaczyć, że wyniki bardziejniż zrekompensowały mój entuzjazm.

(— Dlatego zarabiasz tyle pieniędzy Maro!— Nie przerywaj mi, gdy się przechwalam.

Gdzie to ja byłem?)

40 Piąta Armia

Nie lekceważcie także prostszych sztuczek.Zwłoka jest wspaniałym przestępstwem. Możnaich nabierać przez kilka żyć, jeśli dobrze sięich poprowadzi. Przejadanie się jest efektywnymśrodkiem. Pełny brzuch przyczynia się do otę-pienia umysłu. Zła postawa, miękkie meble, brakćwiczeń — do tego wszystkiego trzeba zachęcać.

Prawdopodobnie najbardziej fundamentalnejest rozwijanie postawy beznadziejności. Niechmyślą, że duchowe życie jest za trudne dla zwykłejosoby. Cel zbyt odległy, wysiłek zbyt odstrasza-jący. Poczucie otępiającej, szarej nudy jest wy-ziewem, które dławi ducha współczesnej ludzkościi utrzymuje ją w naszym panowaniu. Gdy czasysą ekonomicznie dobre, oni są zamroczeni pustymiluksusami. Gdy czasy są złe, zniżają się do dnarozpaczy i atakują się nawzajem małostkową zło-śliwością. Podstawą wszystkich cyklów jest duchpustki i bezsensu, które są naszym najlepszymwkładem w wiek współczesny.

Słychać nieśmiałe pukanie do wypolerowa-nych, mahoniowych drzwi. Otwierają się

cicho na naoliwionych zawiasach. Młody demonze spuszczoną głową i trzęsącymi się rękamiwbiega do pokoju, ściskając kurczowo plik pa-pierów. Podaje je Marze i stoi trzęsąc się przedbiurkiem. Szorstkim ruchemMara chwyta papieryi przerzuca je. W jego oczach pojawia się blaskstrasznego ognia.

— Ty nędzny robaku! Nazywasz to sprawoz-daniem?!

Lenistwo i Apatia 41

Ciska papierami w młodszego oficera, którysparaliżowany strachem nie łapie ich, pozwalającim rozsypać się po podłodze.

— PODNIEŚ JE I WYNOŚ SIĘ STĄD DOCHOLERY!!!!

Przerażający głos Mary dudni jak grom. De-mon skomle i gorączkowo zbiera papiery, a potemczmycha z pokoju.

Sekretarka jest zszokowana.— Maro, jesteś okropny.Ten spokojnie bierze łyk kawy.— Kiedy tego chcę, moja droga, kiedy tego

chcę.

Szósta Armia —Tchórzostwo

Moja szósta armio, zajmujesz szczególnemiejsce w zadaniu utrzymania istot w stanie

niewoli. Osłabiasz istoty, które atakujesz i spra-wiasz, że stają się narażone na mój okropnywygląd. Preferuję urok i zachwyt, ale nie zniosęsprzeciwu, a tych kilku, którzy unikną uwiedzenia,musi być zmuszonych do uległości terrorem!

Fizyczne tchórzostwo jest użyteczne, ale naj-odpowiedniejsze dla naszych celów jest tchó-rzostwo duchowe i moralne. Trzeba przekonaćistoty, aby uchwyciły się poczucia bezpieczeń-stwa. To jest sztuczka, którą musimy odegrać.Oczywiście wszyscy wiemy, że wmoim królestwienie ma bezpieczeństwa. Wszystkie istoty podle-gają okropnej rzeczywistości narodzin, choroby,starości i śmierci. Ich dobro i majątek, ich relacje,przyjaciele i koledzy są tak ulotni, jak plewy nawietrze. Nieważne. Marzenie o bezpieczeństwiemoże i jest beznadziejne, ale za to potężne.

Wszędzie istoty boją się ryzykować utratytego co mają, a przez ten strach mogą byćzdegradowane do duchowej impotencji.

44 Szósta Armia

Przekonujcie ich często, aby nie podejmowaliryzyka. Jeśli zaryzykują, mogą wzrosnąć, a jeśliwzrosną, mogą się przebudzić. Uczcie ich przyle-gania do kruchej tratwy ich życia, aż nie pochłonieich wodospad. Mogą być utrzymywani w tymstanie strachu przez niezliczone cykle narodzini śmierci. Ich ludowa mądrość mówi, że tchórzumiera wiele razy, a człowiek odważny tylko raz.W rzeczywistości niewielu z nich rozumie głębsząprawdę ukrytą w tym banalnym przysłowiu.

Możemy użyć tego tchórzostwa, aby powstrzy-mać ich przed mierzeniem się z rzeczywistościąistnienia. Nawet myślenie o tym jest zbyt przera-żające. Idea zbadania tego w sposób metodyczny,jak np. w czasie odosobnienia medytacyjnego, jestczymś ponad siły. Jeśli dojdą do punktu siedze-nia, będą potrzebowali odwagi, aby ostatecznieprzebić się przez zasłonę. Jeśli zdołają przejśćprzez drobne niepokoje ich dramatów życiowych,napotkają prawdziwe, pierwotne lęki. Skoczeniew Pustkę wymaga wielkiej odwagi, a tę możemypodkopać.

Koniec końców, to jest złoty wiek tchórzostwa.Nikt nie chce podejmować ryzyka. Objawia sięto masą symptomów. Podczas gdy ich liczbazwiększa się, a presja na zasoby ziemi rośnie, ciktórzy mają ich hojną część stają się skąpi i bojąsię tych, którzy nie mają nic. Ich kultura opartajest na czarujących kłamstwach, wymyślonychprzez nas, a brzydka rzeczywistość jest ukrywana.Chorzy i starzy są usuwani z widoku, a mar-twych nie widać nigdy. Firmy ubezpieczeniowe

Tchórzostwo 45

bogacą się na próżnych ludzkich próbach, abyuniknąć nieuniknionego.

Niech dalej boją się porzucać żałosne nawykiswojego malutkiego życia. Niech nadal boją sięmyśleć, kochać, dawać, rzucać wyzwania niezna-nemu. Jeśli znajdą odwagę, aby to zakwestiono-wać, będzie to początek końca.

Możemy zachęcić ich do uznania tchórzostwaza cnotę. Nazwijcie to roztropnością. Nazwijcieto odpowiedzialnością. „Bądź rozsądny. Po co sięprosić o problemy? Zostaw to, tak jak jest.”Wstaną każdego ranka i założą kapelusze, wsiądądo metra jadącego do ich nudnej, ciężkiej pracyi ostrożnie będą planować emeryturę. Do tegoczasu będą tak zbici, że z łatwością i bezmyślnieprześlizną się przez resztę drogi do grobu.

Obserwować musimy tych, którym zostałoodrobinę rozsądku. Mogą zacząć myśleć o pójściuna pielgrzymkę, lub co gorsza do klasztoru.

Szepczcie o zagrożeniach. „Po co rzucać pracęw tych ciężkich ekonomicznie czasach? Bądźrozsądny, zostań tam, zostało tylko dwadzieścialat do emerytury!”

Mara przerywa pracę i w zamyśleniu spa-ceruje w stronę okna widokowego, z rę-

kami złączonymi za plecami. Obserwuje obrazwielkiego miasta. Ściany budynków formują gi-gantyczne, wijące się jaskinie, na poziomie ulicpokryte są krzykliwymi plakatami i świecącymisloganami neonów. Hałas i kłęby dymu wy-pełniają powietrze. Wycieńczone postaci biegną

46 Szósta Armia

bezcelowo tam i z powrotem przez ten labirynt,jak bezmyślne mrówki.

— Maro, czy to jest na ziemi, czy w jednymz twoich ponurych piekieł?

— Jedna szósta pierwszego i sześć dwuna-stych drugiego.

Siódma Armia —Niepewność

Rolą mojej Siódmej Armii jest sparaliżo-wanie wątpliwościami. Macie pracować bli-

sko z moimi Siłami Strachu. Dzięki waszymwspólnym atakom będziemy mogli utrzymaćistoty w nieszczęsnym stanie jelenia, zahipnoty-zowanego zbliżającymi się światłami samochodu.

To jest pokolenie niewierzących. Podczas gdyw pewnym czasie wasze zasoby były ograniczonei bardziej przydała nam się ich przeciwna słabość,łatwowierność, tak teraz posiadamy całe masyludzi, którzy nie posiadają żadnych, pewnychwierzeń. Stara pewność co do religii, społeczeń-stwa, polityki, a nawet nauki o nowo przybyłychzostała odrzucona. Cieszą się z tego, co nazywająswoją „wolnością” i nie są w stanie posunąć sięw żadnym kierunku. Jeśli utrzymamy ich w tymstanie niepewności, nigdy nam nie umkną.

Wątpliwości porównane zostały do wędro-wania po pustyni bez mapy, czy przewodnika.To porównanie jest bardzo trafne, choć niechętnieto przyznaje, biorąc pod uwagę źródło tych słów.Kiedy istoty nie mają wiary, wtedy nie ma żadnej

48 Siódma Armia

podstawy dla moralności i popadają we wszel-kiego rodzaju wyborne i odrażające ułomności.Możemy to zaobserwować w czasach obecnych,które pod tym względem są bardzo podobne dopóźnej starożytności, okresu, który niesamowiciemi się podobał. W okresie Imperium Rzymskiegostara religia została otwarcie wykpiona, cnotauważana była za słabość, a jedynym celem w życiubyła egoistyczna pogoń za osobistym zaspoko-jeniem. W rzeczy samej, cudowne przyjęcie.To prawda, destrukcja istot była okropna, ale byłato ofiara, którą skłonny byłem ponieść.

I znów dzisiaj przekonaliśmy ich do wiary,że bezmyślny sceptycyzm jest mądry i modny.I ponownie nieuniknionym rezultatem jest de-strukcja moralności. Gdy istoty nie rozumieją, żeczynności mają swoje rezultaty, innymi słowy,gdy nie wierzą w Prawo Karmy, wtedy nie będązachowywać powściągliwości w stosunku do swo-ich apetytów (które inne departamenty tak za-chwycająco wzbudzają!) Z naszego punktu wi-dzenia prawdziwie użytecznym szczegółem jestto, że ich nierozsądna niewiara nie ma żadnegowpływu na praktyczną efektywność tego prawa.(Ale nie pozwólcie, aby się o tym dowiedzieli!)Będą kontynuować szczęśliwie swoją rozwiązłośći przemoc, a po śmierci zostaną na naszych usłu-gach, aczkolwiek z nieco mniejszą wydajnością.

Innym rezultatem rozprzestrzenionego scepty-cyzmu tego wieku jest to, że jeśli zaczną kwe-stionować fakt swojej egzystencji, jak niestety

Niepewność 49

wielu z nich robi, to nie będą w stanie znaleźć efek-tywnej drogi wyjścia, a żeby ją znaleźć, musielibysię o nią potknąć. We wszystkich sceptycznycherach widzimy namnożenie sekt i kultów. Biednynieszczęśnik szukający swojej drogi wyjścia z la-biryntu, będzie chodził od księdza do guru, aż pomedium i z powrotem, bez zbadania żadnej z tychścieżek w stopniu wystarczającym, aby zdobyćprawdziwy wgląd w swoje położenie. Wielu z nichporzuci całe to przedsięwzięcie jako beznadziejneoszustwo i zatraci się w zmysłowych przyjem-nościach, które oferują przynajmniej chwiloweodwrócenie uwagi od ponurych faktów.

Wspierajcie w nich ten cyniczny i rozwiązłykonstrukt umysłowy. Uczcie ich wyśmiewać sta-rożytną mądrość i polegać na nowych i modnychfanaberiach dnia dzisiejszego. Szczególnie łatwojest podkopać nauki, które nakazują powstrzymy-wanie chciwości i pożądania. Wątpliwości, przezktóre są zagubieni, nazywają oni rozsądkiem, alenie zróbcie tego samego błędu co oni. Prawdziwyrozsądek jest dla naszej sprawy bardzo niebez-pieczny. Prawdziwie krytyczne badanie zjawiskaistnienia jest właśnie metodą, poprzez którą kilkutych uciążliwych przenika przez naszą sieć oszu-stwa. Upewnijcie się, że ich „krytyczne myśli”kierowane są pragnieniem. Nie pozwólcie im zadaćprawdziwych pytań.

Jeśli właściwie się ich poprowadzi, wtedymogą przejawiać najzabawniejsze przeciwień-stwa. Będą wyśmiewać religię, ale bezwarunkowowierzyć w codzienny horoskop. Będą udawać, że

50 Siódma Armia

Karma jest przesądem, nawet gdy będą unikaćstanięcia na pęknięciach chodnika. Gdy będąchcieli usprawiedliwić aborcję, wtedy ludzki or-ganizm będzie jedynie masą komórek i impulsówelektrycznych, ale gdy będą chcieli trafić szóstkęna loterii, skonsultują się z medium i będą kontak-tować się z głodnymi duchami. Choć są dumni zeswego nowoczesnego rozsądku, większość z nichjest dość śmieszna w swoich przesądach. Wykwa-lifikowani naukowo są często najgorszymi z serii.Są dość dogmatycznie przywiązani do materiali-stycznej iluzji, nawet gdy natkną się na dowódczegoś przeciwnego. (Chociaż muszę przyznać, żemieliśmy ostatnio pewne trudności z fizykami —zaczynam podejrzewać przeciek…)

Podsumowując, niech nadal zgadują! Namie-szajcie im mnóstwem opcji i pozwólcie, abybezcelowo zastanawiali nad życiem. Nazwijciemoralność reżimem i ograniczającą represją.Chwalcie płytkie, kpiące podejście jako wni-kliwą inteligencję. Pomniejszajcie ponadczasoweprawdy, a chwalcie jedynie te modne. Pozwól-cie im być stanowczo zbyt sprytnymi. Gdy jużzaczną sprzątać ten bałagan, będzie zbyt późno,a my zafundujemy im kolejną jazdę karuzelą.

Gdy Mara przegląda dane na pulpicie moni-tora, słychać lekkie stukanie do drzwi biura

i wchodzi inna, zachwycająca boginka z talerzempełnym słodkości.

— Czas na przekąskę!

Niepewność 51

Podczas gdy Mara przygląda się jej z uzna-niem, sekretarka mruży oczy. Pstryka palcami,gdy młodsza boginka wychodzi, sprawiając, żetamtej wyrastają ośle uszy.

Mara podnosi elegancką brew.— Moja droga! Jestem zszokowany i zbulwer-

sowany.— Nie cierpię tej suki — syczy.— Mmmm. Masz tu jeden z tych smakołyków,

są dosłownie boskie!

Ósma Armia —Złośliwość i Upór

Moja ósma Armia jest negatywem Pierwszej.Waszym obowiązkiem jest dopilnowanie,

aby istoty popadały w mentalne nawyki awersji,wrogości, gniewu, nienawiści i złośliwości.

W naszym fachu, teoria jest podstawą, aleprzejrzyjmy ją pobieżnie. Kiedykolwiek istota na-wiązuje kontakt z obiektem zmysłowym, tj. w każ-dym świadomym momencie, wtedy pojawia sięzwiązane z tym uczucie. Może być ono przyjemnelub nieprzyjemne, lub tak subtelne, że na dobrąsprawę neutralne. Uczucia te są niesamowicie ele-mentarnym poziomem życia umysłowego i na ogółsą całkowicie naturalne i automatyczne. Najprost-sze istoty nie podtrzymałyby istnienia bez pociągudo dobrze smakującego jedzenia i niechęci doszkodliwych czynników. Te podstawowe uczucianie są naszym dziełem, jednakże możemy je wy-korzystać, aby zwabić istoty do następnego kroku.

W przypadku szczęśliwych uczuć, praca po-zostawiona jest w dobrych rękach utalentowa-nych sług Pierwszej Armii. Waszym zadaniemjest rozwijanie mentalnego nakręcania się wokółnieszczęśliwych uczuć. Jeśli wspomniane istoty

54 Ósma Armia

nie są uważnie świadome swoich procesów men-talnych (a niewielu z nich jest choćby mini-malnie świadomych), wtedy możemy obrócić toproste, nieprzyjemne uczucie w cały zespół awer-sji i urazy. Nagie uczucie jest rzeczą chwi-lową, o niewielkim znaczeniu, ale och! Jakąmożemy mieć z nim zabawę.

Oczywiście to prawda, że poprzez rozwijanietych negatywnych pomnożeń istoty dodają całko-wicie niepotrzebnego cierpienia do jakichkolwieknieuniknionych, fizycznych nieprzyjemności, przezktóre mogą przechodzić. To jest ich problem,nie nasz. My mamy pracę do wykonania.

Istota pochłonięta nieszczęściem czy gniewem,nie jest w stanie widzieć wszystkiego jasno.Nie potrafi zobaczyć prawdziwej sytuacji i zacząćpracować nad ucieczką. Istnieje wiele trików, któ-rych możemy używać, aby przekonać ją do iluzji.Jednym z najzabawniejszych jest „sprawiedliwy”gniew. Karmcie negatywne, mentalne pomna-żanie poprzez jego usprawiedliwianie. „Skrzyw-dził mnie, okradł mnie, obalił mnie i pokonał!”Ma to w sobie dodatkowy zwrot w budowaniuobrazu ego.

Ostatnio poczyniliśmy wspaniałe postępy w tejsferze, ich psychologia powszechna chwali teraz„upoważniający” aspekt takiego gniewu. Niechto, kto jest upoważniany poprzez tę metodę,pozostanie naszym małym sekretem.

Powiązanym z tym syndromem jest wspiera-nie uczucia pokrzywdzenia. „O ja biedny” jestwspaniałym sposobem, aby wzmocnić pojęcie

Złośliwość i Upór 55

„mnie”. Wszelkie rodzaje wrogości działają po-przez powodowanie, iż istota rozumie wszech-świat w odniesieniu do położenia swego własnego,arbitralnego ego. Tak długo, jak będą działaćwedług takiego założenia, nie będą mogli zacząćwidzieć jasno.

Mamy szerokie spektrum emocji, z którymimożemy pracować. Jest to na przykład bardzodelikatny i tymczasowy przebłysk awersji w sto-sunku do kierowcy, jadącego przed Tobą na au-tostradzie, któremu zbyt długo zajmuje skręceniew lewo. Jest to tląca się uraza w stosunku donieuprzejmego szefa. Jest to gorzka, trwającacałe życie nienawiść etniczna, która rozpala całenarody. Wszystko to jest wodą na nasz młyn i jestprzejawem tego samego.

Można nawet sprawić, że poczują wrogośćw stosunku do martwych obiektów, zwłaszczaswoich własnych tworów. Nie ma nic zabawniej-szego, niż człowiek, który wpędza się w nieprzy-tomny gniew, skierowany na jakąś nie działającąprawidłowo maszynę.

Bezsens takiego działania praktycznie ichprzed tym nie powstrzymuje. Upór jest oślimodmawianiem jakichkolwiek zmian. Tendencjąwielu z nich jest ciągłe stawianie pieniędzy nazłego konia. Zainwestowawszy pewną ilość ener-gii emocjonalnej w urazę, puszczenie jej wydajesię porażką. Wyglądałoby to tak, jakby przyzna-wali się jacy byli głupi przez ten cały czas, a taksię nie może stać.

56 Ósma Armia

Nasza pozycja w tym departamencie jest dośćlogiczna. W miarę jak mnożą się na powierzchniziemi, wpychają się na siebie nawzajem i działająsobie na nerwy. Niemniej jednak musimy byćczujni w stosunku do jednego, prawdziwego an-tidotum na wrogość. Jest to uczucie uniwersalnejmiłującej-dobroci.

Wzdrygacie się na samą nazwę, moi słudzy,ale muszę to nazwać. W starym Pali jest tometta,Grecy nazwali to agape. Jest to jedna z sił, którejnie możemy pokonać. Zatem zatrzymajcie ją,zanim zostanie rozwinięta. Dyskredytujcie ją jakosłabość. Staje się to łatwe, jako że współczucietraci wśród nich swoją wagę. Stało się dośćniemodne np. żałować biednych. Nie wiedzą, żepraktykowanie uniwersalnej życzliwości wymagaprawdziwej odwagi. Szczęśliwie dla nas, niewieluz nich posiada niezbędny zapał.

Jeśli którykolwiek z nich zacznie praktykowaćkulturę mentalną, np. poprzez medytację, wtedynastanie czas, aby zdwoić nasze wysiłki, ponie-waż może on uciec. Wspomniałem o tej kwestiiw moich notatkach do jednej z pozostałych armii,ale w swojej specjalności macie wiele możliwościataku medytującego. Atakujcie go poprzez ciało.Nieuniknione jest, że wysiłek pozostania w bezru-chu spowoduje pewien dyskomfort tych wijącychsię, małych nędzników. Wystarczy tylko odro-bina zachęty z naszej strony, aby przemienić tow zmartwienie lub rozczulanie się nad sobą.

Jest nieskończenie wiele niuansów. Może imzająć bardzo dużo czasu, zanim zdadzą sobie

Złośliwość i Upór 57

sprawę, że podczas gdy cielesny aspekt bólu jestnieunikniony, to mentalne samo-tortury są cał-kowicie zbyteczne. Możemy także wspierać urazęw stosunku do nauczyciela, praktyki, jedzenia,pogody i niezliczonej ilości innych czynnikówzewnętrznych. Mogą się tarzać w tych drobnychnieszczęściach przez wiele godzin. Nie pozwólmyżadnemu z nich przed tym uciec!

Sekretarka ponownie bawi się pilotem,a w oknie widokowym pojawia się rzut na

złowrogo przystojnego piosenkarza, zawodzącegodo mikrofonu, ruszającego biodrami w tańcu.Bliski histerii ryk tłumu jest wyraźnie słyszalnyw tle płaczliwej piosenki.

— Oooooch! Po prostu kocham Elvisa!Mara bierze myszkę i lekko nią porusza.

Widać sławnego wykonawcę kilka lat później,jak z opuchniętą i bladą twarzą grzebie chwiejniew szufladzie przy łóżku, szukając pomiędzy roz-rzuconymi śmieciami swoich środków nasennych.

Dziewiąta Armia —Honor, Sława i Rozgłos

Zracjonalnego punktu widzenia trudno jestzrozumieć, dlaczego ludzie pragną sławy.

Wydaje się ona niszczyć tak wielu utalento-wanych spośród nich. Patologiczne nadymanieego-iluzji zaczyna być ponad siły zwykłej, śmier-telnej skorupki. A jednak tego pragną. Ktośrozważny mógłby powiedzieć „mądry człowieknie szuka rozgłosu”, ale jego rada niknie w tłumieśpiewającym „nie dopadnie cię żaden dreszcz” itp.

Musimy mieć jasność co do psychologicznejpodstawy tego syndromu. Iluzja ego jest dlanich bardzo cenna. Niemniej jednak, ponieważw rzeczywistości jest to zwykłe złudzenie, totak naprawdę dość trudno ją podtrzymać i ogól-nie wymaga ona niesamowitego wkładu energii.Nie trzeba dodawać, że jest to energia, niezdatnado niczego użytecznego. Jeśli to nierealne egomoże być napompowane zewnętrznymi źródłamienergii, jak uwielbienie tłumów, wtedy może byćdoświadczane w postaci czystego zysku. Oczy-wiście ciągle jest to iluzoryczne i bardzo niebez-pieczne dla jednostki, ale jakże oszałamiające.

60 Dziewiąta Armia

Do niedawna nasze zasoby w tej dziedziniebyły dość ograniczone. W starożytności, sławaoznaczała ogólnie bycie dobrze znanym pośródmieszkańców własnego państwa-miasta, chociażmogliśmy sobie poradzić odrobinę lepiej ze spora-dycznymi imperatorami i temu podobnymi. Jed-nakże teraz stawka jest o wiele wyższa. Wrazz wynalezieniem technologii przekazywania ob-razów z miejsca na miejsce, stało się możliwe,aby cechy pewnej jednostki stały się globalnierozpoznawalne.

Wraz z możliwościami technologicznymi, po-jawił się potężny kult sław. Masy pragną polep-szyć swoją ponurą egzystencję poprzez przeżywa-nie życia swoich idoli. Jest to wspaniały systemwzajemnej samo-destrukcji.

Pospolici nałogowcy telewizyjni są w stanieuciec od swego własnego, prawdziwego życia,tkwiąc zamiast tego w egzystencji namiastkiświata astralnego.

Bezowocne i żałosne, ale doskonale spełnianasze oczekiwania. I w niedługim czasie skończysię to tym, że zaczną atakować i pożerać swojeniegdysiejsze obiekty czci. Wygrywamy w obuprzypadkach.

Oczywiście ten poziom sławy jest z koniecz-ności ograniczony do garstki istot. Ale ciągleposiadamy starszy, antyczny rodzaj sławy, którymoże usidlić o wiele więcej z nich. Jest topragnienie — które może być nadmuchane dodefinitywnej obsesji — aby być znanym, szano-wanym we własnym, malutkim otoczeniu. Jest to

Honor, Sława i Rozgłos 61

prosty sposób na podsycenie płomieni ego. Jakdługo przejęci są swoją reputacją w pracy, pośródprzyjaciół i znajomych, tak długo są uwięzieniw pojęciu siebie jako prawdziwych jednostek.Kiedy Joe słyszy, że wszyscy mówią: „Joe jestnajlepszym mechanikiem w zakładzie” wtedy Joejest przekonany o prawdziwości pojęcia „Joe,mechanik”. Tak samo dobrze zadziała to, gdywszyscy powiedzą: „Joe jest najbardziej niechluj-nym przypadkiem mechanika, jakiego kiedykol-wiek widzieliśmy”.

Ogólnie rzecz biorąc, definiują siebie zgod-nie z tym, jak widzą ich inni. To jest „per-sona”, publiczna maska. Popadając w obsesjęprzybierania dobrej miny, ostatecznie oszukująsami siebie i tracą kontakt z tym, kim naprawdęsą. Tak długo jak patrzą na zewnątrz, nie sąwewnątrz, a kierunek zewnętrzny jest naszymterytorium.

Ponadto innym potężnym źródłem przyjemno-ści i bólu są Pochwała i Obwinianie. Pozwólcie, żepowtórzę, iż jest to kijek i marchewka, za pomocąktórych prowadzimy osła po ogrodowej ścieżce.Wydaje się nie mieć żadnego znaczenia, że obiektysą tu tak ulotne. Dążenie do rozpoznawalności jestpotężnym źródłem pragnienia i stymuluje processtawania się tak samo dobrze, jak bardziej istotnenagrody.

Pochwała i Obwinianie są zwane doczesnymiwiatrami. Znajdują się pośród naszych najuży-teczniejszych trików. Fakt, że są całkowicie po-zbawione istoty, jest dla nas zabawny, ale dla

62 Dziewiąta Armia

nich niewidoczny. Sprawcie, aby te wiatry ciąglewiały, trzymając istoty w samsarze przez bardzodługi czas!

Dziesiąta Armia —Wysławianie Siebiei Oczernianie Innych

Mara wychyla się do tyłu na swoim krześle,z rękoma za głową.

— Czasami siebie zadziwiam. Mam na myślito, gdzie byłaby ta organizacja beze mnie? Gdy-bym nie był taki skromny byłbym cholernie bliskidoskonałości!

— Zawsze tak myślałam, Maro. A twoje armiesą zdecydowanie nieubłagane!

— Co? Te niekompetentne dupki!? Gdybymnie bawił się bez przerwy w ich nianię, popsulibywszystko w całym wszechświecie! W dzisiejszychczasach tak trudno jest o przyzwoitą pomoc!Ale nieważne…

Mojej odważnej i potężnej Dziesiątej, pozdro-wienia! Wasze zadanie jest decydujące, ale

na szczęście dla nas jest także łatwe. Ogólnie rzeczbiorąc ludzie mają najbardziej niedorzeczne podej-ście do brania siebie na poważnie. Wydaje się, żenie jest dla nich możliwe mentalne odłączenie sięod punktu widzenia ego. Jednym ze sposobów nawzmocnienie tej pierwotnej, poznawczej iluzji jest

64 Dziesiąta Armia

rozwijanie podejścia samochwalstwa. Sprawcie,aby myśleli o sobie jako o prawdziwie wspaniałychi sprawiedliwych, wypełnijcie ich dumą.

To jest zadanie dla pierwszej dywizji Dziesią-tej Armii.

Samochwalstwo napędza wszystkie skazy.Jest to arcydzieło iluzji. Patrzą w lustro przezróżowe okulary. Staje się dla nich niemożliwezobaczenie ich własnych błędów i jeżą się z obu-rzenia, gdy ktoś im je wytknie. Oczywiście sa-mochwalstwo napędza także przywiązanie i zmy-słowość. W końcu, czy ktoś tak wspaniały jakJa nie zasługuje na trochę zabawy? Rozpalatakże gniew, dziki gniew zadufanych w sobie,którzy myślą, że ich poglądy i opinie są właściwe,a wszyscy inni są idiotami. Tak zabawnie jestobserwować dwa zderzające się ludzkie ego.

Siły Dziesiątej mają do odegrania szczególnąrolę w tych trudnych przypadkach, w którychjednostka przejawia oznaki duchowego rozwoju.Jeśli zaczną się uwalniać z mocniejszych sidełmoich pozostałych armii, wtedy często możemyzastosować przeciwko nim ich własne zwycię-stwa, poprzez wspieranie duchowej dumy i aro-gancji. Szepczcie im do ucha o tym, jakimisą wspaniałymi, duchowymi istotami: „spójrzna mnie, wspaniałego, świętego człowieka!”To jest pułapka, w którą złapało się wiele ryb.

Nie przejmujcie się za mocno trafnością ichwspaniałych opinii. Są zdolni do najbardziej ab-surdalnego samo-oszukiwania się dotyczącego ichwłasnych zasług. W końcu bardzo niewielu z nich

Wysławianie Siebie i Oczernianie Innych 65

kiedykolwiek rozwija talent do samoobserwa-cji, a jeszcze mniej jest naprawdę zdolnych dosamo-krytyki.

Jednakże musicie być świadomi, że będzietakże duża liczba tych, którzy mają bardzo nega-tywny obraz siebie. Jeśli odpowiednio sobie z tymporadzić, nie powinno to powodować problemów.Negatywny, czy pozytywny — obraz siebie jestobrazem siebie i jest to podstawowa percepcyjnahalucynacja samo-postrzegania, która utrzymujeich w niewoli. Zarówno pozytywne jak i nega-tywne wersje bardzo dobrze służą naszym celom.Jeśli nie możecie przekonać ich, że są wspaniali,wtedy skłońcie ich do skopania się za bycietakimi nieudacznikami. Pamiętajcie, że istniejątrzy rodzaje próżności: „Jestem lepszy niż ty,jestem gorszy niż ty i jestem równy tobie”. Każdaz nich jest ciągle próżnością i ciągle wzmacniadwoistość.

Tak naprawdę pojawiły się znaki, że w no-woczesnej kulturze forma negatywna stała siędominująca. Spora większość ludzi zbytnio siebienie lubi. (Nie, żebym mógł ich naprawdę winić…)Jest to skomplikowane zjawisko, ale ostatecz-nie zakorzenione jest we wzroście materializmu.Kiedy istota ludzka zaprzecza podstawowemu, du-chowemu poziomowi istnienia, wtedy życie stajesię dość puste. Nie pozwólcie im zgadnąć, że tojest problem — zamiast tego przekonujcie ich doopinii, że jako jednostki są oni nieudolni. Postmo-dernistyczne środowisko jest dość obiecujące jeślichodzi o tę tendencję. Od rewolucji przemysłowej

66 Dziesiąta Armia

starali się za pomocą swoich maszyn stworzyćmaterialistyczny raj, a teraz ich własne wynalazkisprawiają, że miliony z nich stają się zbyteczni.

Zadaniem drugiej dywizji Dziesiątej Armiijest promowanie oczerniania innych. Jest touzupełnienie samochwalstwa. Jest wiele istot,które będą się starały wychwalić siebie poprzezponiżanie innych. Nie dbają o to, że ta praktykajest nielogiczna. Nie ważne, że zawsze pogarszato sytuację — oni i tak to robią. O wiele łatwiejjest krytykować czyjeś skazy, niż pracować nadwłasnymi. Macie dużo broni i taktyk — besztanie,plotkowanie, osąd itd. Jesteście głównym narzę-dziem do wzbudzania wrogości i konfliktu. Zostałoodnotowane, że ludzie są najbardziej gotowi dokrytykowania dokładnie tych wad, którymi samisą zainfekowani. Naprawdę zabawnie jest toobserwować, ale oni nigdy nie widzą, kiedy dająsię w to złapać.

Wszelkie formy oczerniania innych oparte sąna iluzji bycia sprawiedliwym.

Plotka jest popularną formą tego występku.Każdy kocha skandale i nie ważne czy są one rze-czywiście prawdziwe, o ile są soczyste! Jak bardzosprawiedliwi się czują, kiedy gdakają o czyichśgrzeszkach! Jest to drobny występek, który mo-żecie wzbudzić gdziekolwiek, gdzie zbierają sięludzie, w szkole, pracy, klubach, rodzinach, itp.Dzięki długiemu doświadczeniu odkryliśmy, żejest to doskonały koruptor klasztorów i innychwspólnot duchowych.

Wysławianie Siebie i Oczernianie Innych 67

Ale nie zapomnijcie o paskudniejszych for-mach krytyki. Złośliwe, osobiste ataki mogą zruj-nować czyjeś życie. Ale jeszcze bardziej destruk-tywna jest forma nazwana uprzedzeniem, gdziewrogość oparta jest na nieosobowych kryteriach,takich jak język czy kolor skóry. Chociaż możeto brzmieć jak absurd dla racjonalnej istoty,ludzie potrafią tak się wkręcić w te głupoty,że całe narody mogą popaść w chaos wojny.Wojna oczywiście jest aktywnością, którą należywspierać, jako że jest wspaniałym pożeraczemwszelkich duchowych wartości.

Jednak subtelniejsze i głębsze szkody niżwszystko pozostałe wyrządza fakt, że tak długojak ktoś szuka wad na zewnątrz, nie patrzy on dowewnątrz. I to jest coś, na co nigdy przenigdy niemożemy im pozwolić.

Podpisz to „Mara, Pan Narodzin i Śmierci,Pożeracz Istot i Ten, który kręci Kołem"itd.

itp. Wyślij jedną kopię do każdego z moichPrzywódców Armii i jedną do mego adwokata.

Sekretarka wychodzi chichocząc i puszczającoczko. Mara zamyka sprawy dnia poprzez szybkiprzegląd swego rozległego imperium. Obserwujeekran i skanuje wszechświat, patrząc jak istotyrozpoczynają i kończą swoje istnienie.

Widzi jak moralni umierają i pojawiają sięponownie w niebie, niemoralni trafiają do piekła.Czas istot z piekła i nieba kończy się i pojawiają się

68 Dziesiąta Armia

ponownie na ziemi… ciągle na nowo w bezowoc-nych cyklach niszczeni są przez wiatry pragnie-nia — wiatry podsycane przez wieki za pomocąwysiłków Mary.

Ale tam, na ekranie — w małej bambusowejchatce leży stara, umierająca kobieta. Nosi szaty,a jej głowa jest ogolona. Z cichą godnościąprostuje swoje słabe ciało na cienkiej, tkanejmacie, leżąc na prawym boku.

Mara obserwuje to z niesmakiem — wiei boi się tego, co nadejdzie, ale nie może od-wrócić wzroku. Jest to tak bolesne i tak wcią-gające, jak badanie spróchniałego zęba języ-kiem. Mniszka cicho i spokojnie oddaje ostat-nie tchnienie, a ekran migocze. Automatyczneoprogramowanie szuka szybko we wszystkichkrólestwach istnienia i wraca z przerażającą wia-domością o błędzie: „Istnienie Nie Znalezione”.

— Phi! Na szczęście nie tracimy zbyt wieluw ten sposób.

Mara nie pozwala sobie na zbyt długie roz-ważania na temat miejsca pobytu starej mniszki— jest to w sposób niejasny niepokojące. Kon-tynuuje przeglądanie o wiele większej ilości ła-twiejszych przypadków, które pozostają pod jegojurysdykcją. Krążą i krążą w kółko — w góręi w dół diabelskiego koła.

Przez wieki zajęty pracą Mara — złapał sięw swoją własną sieć… Kiedy relaksuje się po wy-pełnieniu zadań dnia, wyciąga grzebień z kieszeni

Wysławianie Siebie i Oczernianie Innych 69

swojej kamizelki. Elegancki bóg-demon refleksyj-nie czesze swoje lśniące, czarne włosy. Oczywi-ście próżność jest jedną z jego wad. Po kilkuminutach patrzy na grzebień z platyny i kościtygrysa i mruży oczy, jego oddech zatrzymuje sięi pojawia się chorobliwe uczucie w żołądku.

Pomiędzy czarnymi włosami, jest jeden siwy…

Notatki

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Cena 1 pkt. Chomika

Ujmująca praca oparta na opisie wal-czących szwadronów Mrocznego, odnale-zionego w Sutta Nipata (III, 2).

Dzieło Czcigodnego Punnadhammoefektownie przekazuje ważne aspektynauk we współczesnym stylu, który jesturzekający i pełen życia.