Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

54

description

Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia" Dominika Sokołowskiego.

Transcript of Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Page 1: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"
Page 2: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"
Page 3: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"
Page 4: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Zdrada korytarzem pełznie,Wróg do bram pałacu stuka,

Słowa ranią jak sztylety,Twoją tarczą miłość krucha.

Page 5: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"
Page 6: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Prolog

1.

Ariański satrapa Ardaszir spoczywałna stosie atłasowych poduszekw swym ogromnym namiocieobwieszonym wzorzystymi kilimami.U jego boków leżały dwie smagłenałożnice. Zwiewny muślin nieprzesłaniał ich krągłych, pełnychpiersi, jedynie sutki skryte były podzłocistymi cekinami. Dziewczynypodawały satrapie do ust suszone figi

Page 7: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

i morele ze srebrnej tacy. Czarnoskóryniewolnik o błyszczącym od oliwymuskularnym torsie, odziany jedyniew przepaskę biodrową z lamparciejskóry, chłodził dostojnika wielkimwachlarzem z liści palmowych. Obokstali czterej eunuchowie ze strażyprzybocznej satrapy. Nosili lamelkowezbroje, a dłonie opierali nazakrzywionych rękojeściach bułatów.Za nimi wisiał rząd klatek z papugami,kanarkami i słowikami. Dobiegałastamtąd drażniąca uszy kakofoniaptasich treli.

– Pozwól, że cię zabawię lekturąlistu, który otrzymałem niedawno –zwrócił się Ardaszir do swojegogościa, spowitego w jedwabie posła

Page 8: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

sułtana Ajbeka z Euterpos.Satrapa pstryknął palcami i u jego

boku pojawił się jak duch sługa, którypodał mu pismo. Pieczęcie jużzerwano, Ardaszir rozwinął więc tylkopergamin i zaczął czytać:

– „Do Ardaszira, syna Kawada,satrapy Carmanii. Wzywam cię dopoddania swoich wojsk i złożenia mihołdu. Miej na względzie, couczyniłem z innymi królestwamii prowincjami Ariany, które stawiałymi opór. Ich miasta zrównałemz ziemią, pola obsypałem solą, rzekizatrułem, mężczyzn, kobiety, dziecii starców zabiłem, szlachetnieurodzone niewiasty oddałem swymnajpodlejszym sługom, gdyż nie były

Page 9: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

godne moich wojowników. Prowadzęzjednoczone plemiona z pustkowiT’cin. Nasze konie są szybkie, naszemiecze ostre, strzały nasze rażą jakbłyskawice, serca mamy twarde jakskały, a nasi żołnierze są liczni jakziarna piasku. Nie oprzesz się mojejsile, a twe modlitwy nie zostanąwysłuchane, gdyż to ja jestem Bogiemwcielonym. Jeśli stawisz opór, zetręcię z powierzchni ziemi i wybijętwoich ludzi. Nie opłaczą was nawetwdowy i sieroty, bo każę je pozabijać,gdy tylko skończę z wami. Spiesz sięz odpowiedzią, nim ognie moich wojskpojawią się na horyzoncie.W przeciwnym razie ściągniesz nasiebie i swój lud straszliwą

Page 10: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

katastrofę”. Podpisano: „Apolyon”. –Litery imienia dzięki jakiejś magicznejsztuce migotały jak żarzące się węgle.– Zabawne, nieprawdaż?

– Jednak magowie ukorzyli się przednim i oddali mu koronę szachinszacha– zauważył poseł. Trochę za dużyturban osunął mu się prawie na oczy. –Nie lekceważ, panie, jego potęgi.

– Zebrałem dość wojska, żebyzatrzymać na Moście Tytanów każdąarmię, która chciałaby przekroczyćUskok – odparł satrapa, któryzgromadził pod swymi sztandaramiwiększość najlepszych wojsk Arianystrzegących jej posiadłości pozachodniej stronie Uskoku. – Mogęwymienić swoich przodków tysiąc lat

Page 11: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

wstecz, do czasów Kyrosa Wielkiego,i nie ugnę karku przed jakimśprzybłędą ze stepów. Wracaj doczcigodnego Ajbeka i przekaż, że będęmu nie tylko sojusznikiem, leczi bratem. Razem stworzymy władztwood Morza Syren do MorzaKorzennego.

– Jaką, panie, odpowiedź daszApolyonowi?

– Niech robi, co chce, po wschodniejstronie Uskoku. Jeśli jednak spróbujeprzekroczyć Most Tytanów, każęwrzucić jego głowę do klatki z moimiptakami. Taką odpowiedź mam dlaniego – zakończył Ardasziri zamaszyście podarł Apolyonoweultimatum.

Page 12: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Kawałki pergaminu nie zdążyłyjeszcze opaść na podłogę, gdy nazewnątrz rozległ się ogłuszający gwizdi zerwał się potężny wiatr, który z siłąhuraganu uderzył w namiot. Trzasnęłyjedna po drugiej liny odciągowe i pochwili cała konstrukcja z hukiemzwaliła się na ziemię. Rozległy siępłaczliwe piski kobiet i przeraźliwyświergot ptaków. Wiatr ucichł równienagle, jak się pojawił.

Ardaszir rozciął nożemprzygniatające go zwały poszycianamiotu i wydostał się na zewnątrz.Spojrzał w stronę swoich wojsk.Wokół przyczółka mostu usypanoszańce i wzniesiono na nich barykady,za którymi ukryli się łucznicy, na

Page 13: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

drodze przeciwnika wykopano takżewilcze doły. Na wypadek gdybywrogowie zdołali sforsować teprzeszkody, w drugiej linii stanąłliczny oddział jazdy. Jeśli jakimścudem i ta rubież oporu zostałabyprzełamana, to obrońcy mogli sięwycofać do potężnego fortuszachującego podejścia do mostu.

Satrapa przeniósł wzrok dalej, nazbudowany ze stopionej masy skalnejMost Tytanów, który zdawał sięwyrastać wprost z kośćca ziemi.Zawieszony bez żadnej podpory nadbezdenną przepaścią, łagodnym łukiemspinał przeciwległe krawędzieUskoku. Długi na jakieś trzy milei szeroki na sto stóp był tu od

Page 14: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

niepamiętnych czasów, wzniesiony nadługo przedtem, nim nad jego brzegamistanęli przybyli ze wschoduAriańczycy i ciągnący z przeciwnejstrony Arkadyjczycy. Mędrcypowiadali, że jest on wytworempotężnej magii z czasówprzedpotopowych, a prosty ludwierzył, że to dzieło legendarnychtytanów – olbrzymów, przed którymikamienie i skały nie miały tajemnic.Pewne było, że żaden człowiek –architekt, inżynier ani nawet czarownik– nie zdołałby stworzyć dzieła choćbyzbliżonego rozmiarami do tejkolosalnej konstrukcji. Most Tytanówstanowił jedno z trzech, obokprzeprawy pod Derbentem i przełęczy

Page 15: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Zachbaru, przejść przez Uskok.Gigantyczne zapadlisko Uskoku przezwiele wieków stanowiło naturalnągranicę dwóch rywalizującychimperiów, o ile jednak dlaArkadyjczyków była to ostatecznarubież ich wpływów, o tyle królestwoAriany kilkakrotnie w swojej historiipoczyniło znaczne zdobycze po jegozachodniej stronie.

Ardaszir spostrzegł zdumiony, że pomoście poruszają się figurki jeźdźców.Jak oni dotarli tu tak szybko? I gdziepodziali się moi zwiadowcy? –pomyślał ze złością. W tej chwili mógłtylko biernie obserwowaćrozpoczynające się starcie.

Jeźdźcy z hordy Apolyona nacierali

Page 16: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

w luźnym szyku. Jechali galopem,mimo że nic ich nie chroniło przedupadkiem w bezdenną przepaść. Nienosili żadnych pancerzy ani hełmów,niektórzy tylko okryli głowy filcowymikołpakami. Uzbrojeni byli w długiewłócznie, oszczepy i doskonałe łukirefleksyjne ze sklejanych warstwdrewna i ścięgien, usztywniane odbrzuśca rogowymi płytkami. Dosiadalirączych, ale raczej drobnych koników.

Przez chwilę Ardaszir obawiał się,że pod jego nieobecność obrońcy mogąstracić głowę, lecz okazało się tobezpodstawne. W odpowiednimmomencie wypuścili strzały. Brzęknęłycięciwy łuków i pociski ze świstempomknęły do celu. Cały pierwszy

Page 17: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

szereg został naszpikowany strzałami.Jedni zginęli od razu, inni z wrzaskiemspadali z wierzchowcami w otchłańUskoku. Reszta pędziła jednak nadalz szaleńczą odwagą i pogardą dlaśmierci. Konni wojownicy równieżwypuścili strzały, lecz dobrze ukryciAriańczycy ponieśli tylko niewielkiestraty. Koczownicy uparcie skracalidystans dzielący ich od najbliższejlinii obrony, na której wedlewszelkiego prawdopodobieństwanatarcie powinno ostatecznie utknąć.

Ardaszir podszedł do oczekującegona niego rydwanu, żeby udać się napole bitwy. Już miał nakazać woźnicy,by ruszał, gdy spostrzegł, że ponadgłowy walczących wzbiła się jakaś

Page 18: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

postać z rozłożystymi białymiskrzydłami. Ludzką sylwetkę otaczałblask, jakby nimb świętego. Człowiekten, jeśli to był człowiek, wylądowałprzed pierwszym szeregiemwojowników hordy, którzy na jegowidok zakrzyknęli radośnie:

– Apolyon! Apolyon! Apolyon!Łucznicy zaczęli szyć w nieznaną

istotę, jednak strzały zdawały się nieczynić jej żadnej krzywdy. Co więcej,czoło nacierającej kolumny spowiłtuman migotliwego światła, w którymznikały wystrzeliwane w stronę hordypociski. Tymczasem nazwanyApolyonem poszybował w stronęariańskich żołnierzy. Do ich szeregówdotarł jego wysoki, wibrujący śmiech.

Page 19: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

W następnej chwili z rąk, oczu i ustApolyona wystrzelił snop białegoświatła. Ci, którzy znaleźli się w jegozasięgu, stawali w płomieniach i ginęliw męczarniach. Barykady rozpadałysię jak domki z kart, a żołnierze,zapomniawszy o broni, rzucali się dobezładnej ucieczki. Nikt już nie myślał,by strzelać do dzikich konnychwojowników, którzy z wyciemi wrzaskiem spadli na karkiuciekających, kładąc ich trupem.

Przerażony Ardaszir w lot pojął, żebitwa zmieniła się w rzeź jegooddziałów. Natychmiast przypomniałsobie pogróżki Apolyona. Zrozumiał,że w razie klęski nie może oczekiwaćlitości.

Page 20: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

– Ruszaj! Zabierz nas stąd jaknajdalej! – wrzasnął do woźnicy, któryotrząsnął się z paraliżującego strachui zaciął biczem cztery koniezaprzężone do rydwanu.

Bojowy wóz z chrzęstem i klekotemruszył z miejsca, szybko nabierającprędkości. Woźnica nie oszczędzałzwierząt, jednak Ardaszir, który całyczas oglądał się za siebie, zdawałsobie sprawę, że i tak poruszają sięzbyt wolno, bo skrzydlata istota,przechyliwszy szalę zwycięstwaw bitwie, teraz właśnie ich obrała zacel. Satrapa widział, jak Apolyonswobodnym lotem zbliża się do nichz wielką chyżością. W rozpaczywyszarpnął dziryt z kołczanu

Page 21: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

umocowanego na burcie rydwanui rzucił nim w nadlatującegoprześladowcę. Apolyon delikatnymskrętem ciała uchylił się przedpociskiem, który i tak nie mógł uczynićmu szkody. Ardaszir cisnął następnydziryt i kolejny, aż opróżnił całykołczan bez żadnego rezultatu. Dopierowtedy zrozumiał, że Apolyon bawi sięz nim jak kot z myszą.

Apolyon uznał, że dość już tychpodchodów, przyspieszył i wzleciałostro w górę. Nabrawszy wysokości,złożył skrzydła i runąwszy w dół,wylądował pomiędzy zaskoczonymipasażerami rydwanu.

– Piękny dzień, żeby umrzeć –zakomunikował im z uśmiechem.

Page 22: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Chwycił woźnicę za głowęi wyrzucił wysoko w górę. Mężczyznaprzez chwilę płynął w powietrzu jakzeschły liść porwany przez wiatr, ażnagle eksplodował snopemróżnobarwnych iskier i zniknął bezśladu. Opanowany zwierzęcymstrachem Ardaszir nie stawiał oporu.Zaskomlił jak pies, gdy Apolyonchwycił go za kark…

Przez Most Tytanów w tumanach kurzupłynął nie kończący się potok wojsk.Gdzieś przez ten nieprzebrany tłumprzeciskali się na wymizerowanychwierzchowcach Ibrahim ibn Husajni Roger d’Albertville. Byli wyczerpani

Page 23: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

kilkusetmilowym marszem.Szczególnie nawykły do wygodnegożycia, będący już w podeszłym wiekuIbrahim źle znosił długotrwałą podróż.Zwykle spoczywał na leżance albow hamaku w miłym cieniu palmw ogrodach swojej rezydencji,rozkoszując się szmerem strumykai pojadając daktyle lub rodzynki.Tymczasem od wielu dni tłukł sięw siodle, głównie o pustym żołądku,wdychając wciskający się wszędziepył oraz mdlący smród końskiegoi ludzkiego potu. Młodszy i obeznanyz trudami wojaczki Roger, który niminkwizycja wpadła na jego trop, byłrycerzem zakonnym, trzymał się lepiej.

– Nie tak miało być – mruknął

Page 24: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Ibrahim do towarzysza, którego twarzbyła niemal czarna od brudu.

Obaj inaczej wyobrażali sobienadejście Apolyona. Spodziewali się,że Dziedzic Sotera objawi się z całąswoją mocą i chwałą w Eramshapur,stolicy Ariany, żeby połączyć sięz linią proroka Soshiana, a wtedy jegozwolennicy, gdyby zaszła takakonieczność, przeprowadzą z pomocąasasynów coś na kształt religijnegozamachu stanu. Tak się jednak niestało. Apolyon najechał królestwoAriany na czele dzikiej hordykoczowników, dla których byłwcieleniem jakiegoś pogańskiegobóstwa. Równał z ziemią i mordowałludność miast, które stawiły mu opór,

Page 25: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

swoim utajonym zwolennikomw Arianie nie przekazując żadnychpoleceń.

W tej sytuacji magowie ognia ubiegliasasynów. Pozbawili życia słabegoszachinszacha, jego wezyrai najwyższego kapłana oficjalnegokultu, po czym wysłali do Apolyonaposłów z zapewnieniami, że uznająjego boskość, oraz propozycją objęciatronu. Apolyon przyjął ofertę, zażądałposiłków wojskowych i niemalnatychmiast, mimo późnej pory roku,ruszył dalej na zachód, w stronęUskoku. Zwiększył swe siłyo pięćdziesiąt tysięcy ludzi, jednakw większości byli to przerażeniwieśniacy, niewyszkoleni i słabo

Page 26: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

uzbrojeni. Apolyon narzucił swemuwojsku szalone tempo marszui zupełnie nie dbał o jego zaopatrzenie.Jeźdźcom z dzikich pustkowi pozwalałdo woli rabować i gwałcić, leczpozostała część armii cierpiałaniedostatek i głód. Szerzyły się więcdezercje, a wielu żołnierzy zmarłoz wyczerpania i chorób.

Co prawda w Arianie istniał systemdróg wojskowych i państwowychspichlerzy, a wschodnie imperiumw lepszych czasach potrafiłomobilizować jeszcze większe armie,lecz w ostatnim stuleciu kraj tendoświadczył szeregu konfliktówdynastycznych i niepowodzeńwojennych. Władza centralna znacznie

Page 27: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

przez to osłabła, a państwo powoliprzekształcało się w luźną federacjęposzczególnych satrapii. Poza tymApolyon, nazbyt się śpiesząc, nie dałszans na poczynienie poważnychprzygotowań do dużej kampaniiwojennej. Zdawał się jednak tymzupełnie nie przejmować. Niepróbował zjednać sobie miejscowejludności, nie dbał o pozory, wszystkoopierało się na strachu i nagiej sile.Niewiele lepiej traktował swoichautentycznych zwolenników, takich jakIbrahim i Roger. Oni zaś nie moglipojąć, jak ten, któremu bezgraniczniezawierzyli i dla którego poświęciliwszystko, aby pomóc mu pojednaći złączyć wyznawców dwóch wielkich

Page 28: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

religii, może tak postępować. Byćmoże właśnie dlatego wciąż nie śmieliw niego zwątpić. Musieli wierzyć, żekryje się za tym jakiś większy plan,którego oni nie potrafią przeniknąć,a który zostanie im wyjawiony wewłaściwym czasie.

Gdy wreszcie przedostali się przezmost, podjechali do nich, rozganiająctłum nahajkami, dwaj koczownicy.

– Chan-bóg chce was widzieć!Macie jechać z nami! – polecili im bezogródek i Roger z Ibrahimem bezsłowa ruszyli za posłańcami.

Po drodze byli świadkamipośpiesznej selekcji wziętych doniewoli. Ci, którzy uznali boskośćApolyona, byli oszczędzani i wcielani

Page 29: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

w szeregi jego armii, pozostałych poprostu zrzucano w przepaść, choćdotąd jeńcom zwykle ścinano głowy,z których układano makabrycznepiramidy.

Apolyon czekał na nich samotnie naniewielkim wzniesieniu porośniętymsuchą trawą i mizernymi krzewamigłogu, w pewnym oddaleniu od traktu,po którym maszerowały jego wojska.Wciąż stał w zdobycznym pojeździe.Z zadumą spoglądał na Most Tytanów.W skrytości ducha zastanawiał się, czypotrafiłby stworzyć coś równieimponującego. Nie sprawiało mutrudności niszczenie dzieł rąk ludzkich,jednak tu miał do czynieniaz wyzwaniem, któremu mogłaby

Page 30: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

sprostać tylko boska moc. Nie odważyłsię go podjąć.

Ibrahim i Roger zbliżyli się doApolyona i padli przed nim na twarz.Z przerażeniem zauważyli, że dorydwanu przymocowano długą tykęz poprzeczką, na której ukrzyżowanojakiegoś człowieka. Nie to jednak byłonajgorsze. Skórę na plecachnieszczęśnika rozcięto wzdłuż liniikręgosłupa, oddzielono od ciałai rozciągnięto szeroko na boki,przymocowując jej brzegi do ramion.Na powstałej w ten sposóbpowierzchni wymalowano krwiąsymbole boga słońce.

– Poznajcie mojego nowegoprzyjaciela, szlachetnego Ardaszira,

Page 31: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

syna Kawada – odezwał się Apolyontonem uprzejmego gospodarzaprzedstawiającego sobie nawzajemswych gości. – Pochodzi z wielceszanowanego starożytnego rodu,dlatego powierzyłem mu funkcjęswego chorążego i sztandaru zarazem.No, jak ci tam, Ardaszirze?

– Tylko Apolyon moim panem… –udręczonym głosem wymamrotałukrzyżowany.

– Właściwa odpowiedź. Pozwolę ciżyć jeszcze przez jakiś czas –oświadczył łaskawie Apolyon, chociażbyło widać, że coś, co było kiedyśArdaszirem, pragnie tylko szybkiegokońca. – Wiem, że nurtują wasrozmaite wątpliwości – zwrócił się do

Page 32: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Rogera i Ibrahima, przybierającpoważny, zatroskany ton, jakby czytałw ich myślach. – Jeśli spodziewaliściesię, że lepszy los świata można wykuć,nie stając do bezwzględnej walki zestarym porządkiem, to jesteścienaiwni. A to rodzi pytanie, czyjesteście przydatni dla naszej sprawy.– Jego głos stał się twardy i pojawiłysię w nim groźne nuty.

– Efendi, jesteśmy ci wierni… –zdołał wyjąkać Ibrahim, a Rogergorliwie zapewnił:

– Zrobimy wszystko, co rozkażesz.– Nasz największy wróg, patriarcha

i Kościół soteriański, wciąż może namprzeciwstawić ogromne środki i niezawaha się przed popełnieniem

Page 33: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

najgorszej podłości, żeby przeszkodzićw realizacji naszego celu. – Apolyonmówił teraz jak nauczyciel tłumaczącymało pojętnemu dziecku podstawowekwestie. – Niestety częściowo przezwaszą nieostrożność patriarcha zostałprzedwcześnie ostrzeżony, żenadchodzę, i zyskał czas naprzeciwdziałanie. Oczywiściew ostatecznym rachunku nic mu to nieda, gdyż ja jestem Dziedzicem Soterai wszystko, co czynię, jestobjawieniem woli bożej, a moje słowojest prawem – oświadczył z mocą. Cidwaj byli mu jeszcze potrzebni, uznałwięc, że nie zaszkodzi wpłynąć na ichmorale. – Zdaję sobie sprawę, żebędziemy musieli przezimować w tym

Page 34: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

kraju, zanim uderzę na cesarstwo.Ludzie są wyczerpani i nie wytrzymajądłuższego marszu. Nie byłoby dobrze,gdyby pierwsze śniegi zaskoczyły nasna przełęczach gór Hajmos. Żebyspożytkować ten czas, wyznaczyłemwam nowe zadania. Ibrahimie, udaszsię na południe i sprawdzisz, czymożna by odtworzyć, przynajmniejczęściowo, siatkę theofilickąw Lebancie. Trzeba zorganizowaćprzerzut czarnego lotosu doChrysopolis. Przy okazji możeszwywiedzieć się jak najwięcejo zamiarach sułtana Ajbeka z Euterpos.

A co do ciebie, Rogerze… – zwróciłsię do młodszego z mężczyzn –postanowiłem, że staniesz na czele

Page 35: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Legionu Carmańskiego. Szczęśliwiedla nas Ariana, kierowana własnyminteresem, wspierała ruch theofilickiw tej części Carmanii, która stanowiłaariańską satrapię, chętnie udzielającschronienia dysydentom z cesarstwa.Bezpieczni od prześladowańinkwizycji tutejsi theofilici pozyskaliwielu wyznawców. Jednak mowąi obyczajem wciąż im jest bliżej do ichsoteriańskich pobratymcówmieszkających bardziej na zachód.W najbliższych miesiącach zajmieszsię werbunkiem i organizacjątheofilickiego wojska. Na wiosnę, gdystopnieją śniegi, wniesiemy wojennąpożogę w granice cesarstwai sięgniemy po zwycięstwo. – Mówiąc

Page 36: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

to, skierował wzrok na zachód, jakbychciał przeniknąć spojrzeniem dosamego Chrysopolis i tam, samą mocąswej woli, zmiażdżyć cesarzai patriarchę. – Tymczasem muszęwydać rozkazy.

Apolyon chwycił lejce i skierowałrydwan w stronę fortu, którego załoganie zdecydowała się jeszcze nakapitulację. Promieniem białegoświatła obrócił centralną basztęw kupę gruzów, grzebiąc pod jejszczątkami obrońców. W odpowiedzina murach fortecy zawisła biała flaga.Zadowolony zawrócił w stronępobojowiska przy moście. Nadjechalistamtąd jego wodzowie. Stanowilimalowniczą zbieraninę weteranów

Page 37: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

wielu bitew rekrutujących sięz koczowniczych plemion z pustkowiT’cin. Łączyły ich młodośći bezgraniczne uwielbienie dlaswojego króla-boga.

– Kusaj! – zwrócił się do mężczyznyo twarzy pooranej bliznami,najzdolniejszego z nich. – Czeka cięzadanie wielkiej wagi. Weźmiesz pięćtümenów i ruszysz na północ aż dowielkiej wody zwanej przezmiejscowych Morzem Syren.Popędzisz stamtąd jej brzegiem napółnoc i na zachód. Złam wszelki opór,jaki napotkasz. Ja pomaszeruję nazachód i przez górskie przełęczewtargnę do Cesarstwa Arkadyjskiego.Po trupie cesarstwa i zgliszczach

Page 38: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Złotego Miasta dotrę do zachodniegobrzegu Morza Syren. Tam z nadejściemwiosny podamy sobie ręce –przedstawił w prostych słowachzarysy swojego planu. Nie trzeba byłowięcej. Wiedział, że Kusaj skoczy nakonia, zbierze ludzi i bez wytchnieniabędzie parł do celu, a przy tymsprawnie zorganizuje zaopatrzenie,obierze najlepszą marszrutę i sprawdzisię jako wódz w nieuniknionychstarciach.

– Nie zawiodę! – zapewnił żarliwieKusaj.

– Tylko Apolyon moim panem! –zaskrzeczała gardłowo makabrycznachorągiew.

Page 39: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

2.

Łagodna fala delikatnie omywałapotężne kamienne filary, na którychwspierały się ceglane przęsła mostuIustinosa, przerzuconego nad wodamiwąskiej zatoki, która oddzielaławillową dzielnicę Lygos od pozostałejczęści Chrysopolis. Most zbudowano,żeby łączył, teraz jednak stanowiłpunkt graniczny pomiędzy głównączęścią Chrysopolis zajętą przezIsaakiosa, a Lygos, w którymufortyfikowali się stronnicy zmarłegocesarza Nikeforosa Skalarosa, obecniepopierający jego brata Konstantinosa,który nie zamierzał uznać prawa do

Page 40: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

tronu odnalezionego po latachcesarzewicza.

Stratarcha Leontios Glykys,posiwiały mężczyzna o regularnych,szlachetnych rysach twarzy, mimosześćdziesiątki na karku wciążenergiczny, powoli jednak godzący sięjuż z nadchodzącą starością, stałoparty o balustradę mostu. Zatopionyw myślach nie zwracał uwagi natowarzyszących mu żołnierzy z Tagmyton Noumeron. Z zamyślenia wyrwałgo dopiero chrzęst żelaznej bronymiędzy warownymi wieżami naprzeciwległym końcu mostu, którawłaśnie zaczęła się podnosić. Oderwałwzrok od szmaragdowej toni w dolei spojrzał w tamtą stronę. Po bruku,

Page 41: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

który przez setki lat zniszczyły tysiąceludzkich stóp, końskich kopyt i kółwozów, kroczyło dwóch znanych mumężczyzn: nieco tylko młodszy odniego Theofilos Papadopulos,demarcha Zielonych, oraz StavrosDalassenos, którego bazyleusmianował właśnie domestikosemZachodu, czyli w praktyce wodzemnaczelnym armii. O kilka kroków zanimi podążała eskorta cesarskichgwardzistów. Leontios wyszedł imnaprzeciw, tak odmierzając krok, żebydo spotkania doszło pośrodku mostu.Obydwie grupy stanęły naprzeciwsiebie, mierząc się wzrokiem, rzucającsobie nieufne lub wręcz wrogiespojrzenia. Stali tak przez chwilę bez

Page 42: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

ruchu, gdyż nikt nie chciał odezwać siępierwszy. Wreszcie przedłużające sięmilczenie przerwał Theofilos:

– Bądź pozdrowiony, szlachetnyLeontiosie! – powiedział, używającneutralnej, grzecznościowej formuły.

– Witajcie! – odrzekł krótkostratarcha.

W odpowiedzi Stavros tylko skinąłgłową. Był to człowiek jeszcze dośćmłody i postawny, o wydatnych ustachi mięsistym nosie, okryty paradnązbroją łuskową. Jego brązowe oczyświdrowały stratarchę.

– Przybyliśmy omówić warunkitwojej kapitulacji – oznajmił. Na jegoprzystojnej twarzy odcisnęły już piętnorozpustny tryb życia i skłonność do

Page 43: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

nadużywania mocnych trunków.Czyżby chciał mnie sprowokować? –

pomyślał Leontios.– Patowa sytuacja, w jakiej się

znaleźliśmy, pozwala mówić conajwyżej o honorowym porozumieniu.– Ważył słowa, postanowiwszy niereagować na zaczepki.

– Twoja pozycja słabnie z każdymdniem – nie ustępował świeżoupieczony domestikos. – Radzęrozważyć naszą ofertę, gdyż niedługomożemy nie być zainteresowaninegocjacjami z tobą. Widzący ze swojączeredą jest o kilkadziesiąt mil odChrysopolis – dokończył ze złośliwymuśmiechem.

Widzący! To miano spędzało sen

Page 44: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

z powiek Leontiosa. W samymChrysopolis siły poplecznikówIsaakiosa oraz tych, którzy pozostaliwierni Skalarom, były wyrównanei obie strony trzymały się w klinczu.Co prawda oddziały Leontiosazablokowały wszystkie drogiprowadzące do miasta, lecz młodycesarz bez przeszkód zaopatrywałstolicę drogą wodną, gdyż szlakimorskie kontrolowali jego sojusznicyz Rialto. Jednak nadejście bożegoszaleńca na czelepięćdziesięciotysięcznej rzeszyreligijnych fanatyków radykalniezmieniało układ sił. Stratarcha zdawałsobie sprawę, że wzięty w dwa ogniemusiałby prędzej czy później ulec.

Page 45: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Z wieści, które do niego docierały,wynikało, że na odsiecz z zewnątrzraczej nie może liczyć, a perspektywawdarcia się tłumów zbuntowanegochłopstwa do arystokratycznego Lygosoraz nieuniknionych rabunków,gwałtów i zniszczenia budziław starym wodzu grozę i napawała goodrazą.

– Nazwijmy to więc warunkamihonorowego poddania – wtrąciłtymczasem pojednawczo Theofilos.

Leontios docenił kompromisowestanowisko demarchy. Zdawał teżsobie sprawę, że nie może zerwaćrokowań z tak błahej przyczyny jakporywcze słowa jednego z posłów.Ciążyła na nim odpowiedzialność nie

Page 46: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

tylko za siebie, lecz także za ludzi,którzy obdarzyli go zaufaniem i w nimpokładali swoje nadzieje.

– Co proponujecie? – spytałswobodnie, choć w duchuzrezygnowany.

– Twoi ludzie przysięgną nawierność bazyleusowi Isaakiosowii nadal będą pełnić służbę. Ty teżzłożysz tę przysięgę. W zamianzachowasz dotychczasowe stanowisko,a Widzący nie zostanie wpuszczony domiasta – wyliczył prędko demarcha.

– A pozostałe osoby przebywającew Lygos? – Leontios miał na myślilicznych urzędników, dworaków orazstronników Nikeforosa, którzyschronili się pod jego opiekę w czasie

Page 47: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

szturmu Isaakiosa na Chrysopolis.– Oferta obejmuje tylko ciebie

i żołnierzy Tagmy ton Noumeron.Pozostali muszą się zdać na łaskęautokratora – oświadczył zimnoTheofilos. – Jednak każda sprawazostanie rozpatrzona indywidualnie –dodał pośpiesznie, żeby złagodzićwymowę poprzedniego zdania.

– Jakie mam gwarancje dotrzymaniatych warunków?

– Ty bezczelny psie! Żądaszgwarancji?! – wybuchnął Stavros. –Powinno ci wystarczyć nasze słowo.Słowo tych, którzy realizują wolęnajjaśniejszego pana!

– Którego najjaśniejszego pana maszna myśli? – zapytał cicho Leontios, nie

Page 48: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

tracąc spokoju. Nie zamierzałpozwolić się upokorzyć. – Widzę, żepoprzednia lekcja niczego cię nienauczyła i wciąż nie umiesz utrzymaćjęzyka za zębami. – Nawiązał donieostrożnych słów, które pijanyStavros, należący wtedy dozauszników Nikeforosa, wypowiedziałpublicznie pod adresem poprzedniegocesarza, co kosztowało go utratęstanowisk i tytułów oraz wygnanie domarchii północnych.

– Tego, któremu, jak mam nadzieję,i ty będziesz niebawem służył –odpowiedział Theofilos zamiastpoczerwieniałego z gniewudomestikosa. Bazyleus nakazał im jaknajpilniej doprowadzić negocjacje do

Page 49: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

pomyślnego końca i demarcha niezamierzał pozwolić, żebypyszałkowaty Stavros wszystkopopsuł. – Otrzymasz przebaczeniei gwarancję osobistej nietykalności napiśmie. Jeśli chodzi o Widzącego, tojego cesarska mość oświadczył, żepragnie go nakłonić do takiegopostępowania, które będzie korzystnedla państwa i jego obywateli. Uwierzmi, my także nie chcemy Widzącegow Chrysopolis. Możesz przyjąć takiewarunki?

Leontios nie zastanawiał się długo.Jeśli zamierzał dożyć starościi spędzić w spokoju ostatnie lata, niemiał większego wyboru. Nie chciałpodzielić losu dowódcy gwardii,

Page 50: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Telemachosa, który wzięty do niewolizostał oślepiony i zamkniętyw klasztorze. Zamknął oczy i przełknąłślinę.

– Zgadzam się – rzekł. Zdawał sobiesprawę, że poświęca część swoichtowarzyszy. Żałował tego, lecz uznał,że to konieczne, by ocalić większość.Zresztą nie był to pierwszy raz, kiedymusiał zmienić front. Dwanaście latwcześniej to jego żołnierze otworzylibramy przed uzurpatoremNikeforosem, przypieczętowującupadek matki Isaakiosa, cesarzowejEirene.

Page 51: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Spis treści

SŁOWO STWORZENIA

MottoMapa

Prolog

Rozdział 1Rozdział 2Rozdział 3Rozdział 4Rozdział 5Rozdział 6

Page 52: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Rozdział 7Rozdział 8Rozdział 9

Rozdział 10Rozdział 11Rozdział 12

Epilog

Słowniczek tytułów, godności

i urzędów Cesarstwa Arkadyjskiego

Spis treści

Strona redakcyjna

Page 53: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Copyright © 2015 by Dominik SokołowskiAll rights reserved

Copyright © for the Polish e-book edition byREBIS Publishing House Ltd., Poznań 2015

Informacja o zabezpieczeniach

W celu ochrony autorskich praw majątkowych przedprawnie niedozwolonym utrwalaniem,

zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdyegzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony.

Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowinaruszenie prawa.

Redaktor: Grzegorz Dziamski

Projekt i wykonanie mapy: Tytus MikołajczakOpracowanie graficzne serii i projekt okładki:

Magdalena Zawadzka / AureusartFotografie na okładce: © Karla08 / Shutterstock, ©

Dmitrijs Bindemanis / Shutterstock, © MatejKastelic / Shutterstock

Wydanie I e-book

(opracowane na podstawie wydania książkowego:Słowo stworzenia, wyd. I, Poznań 2015)

ISBN 978-83-7818-357-0

Page 54: Prolog książki "Kroniki arkadyjskie #3: Słowo stworzenia"

Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61-867-47-08, 61-867-81-40, fax 61-867-37-74e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

e-Book: Sławomir Folkman / www.kaladan.pl