Poziomice, Izobary, Itp.

8
Kwantologia stosowana – kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 11.7 – poziomice, izobary, itp. Jako osobowości przywykłej do obrazków, takich map oraz podobnych rysunków, jako byt w sobie logiczny – jako ktoś taki, co to zawsze i wszędzie upatruje przyczyny i skutku, a nawet reguły zmiany tak po całości się domaga – no, jako takie cuś zastanawiam się czasem, co też na tych obrazkowych mapach daje się postrzec - co to jest i co znaczy? I dlaczego tak? Ot, popatrzy sobie człek na te wykreślne zawijasy i pokrzywione na wszelkie kierunki kreseczki, obczai takie tam izobary i izotermy, a nawet dokładnie sczyta w opisie poziomice w przestrzeni – no i się zastanawia: czemu to takie mało regularnie symetryczne i fikuśnie zakręcone, i pogmatwane? - Co się za tym kryje i co wyznacza? Ale dla mnie żadną odpowiedzią na wyłuszczone powyżej dylematy nie jest stwierdzenie, co to w poniektórych lokalach się słyszy, a też w poniektórych głowach to się kołacze że tak to jest, bo tak jest. W moim zestawie wyjaśnień to żadne wyjaśnienie, to unik po całości i pokraczna terminologia z pobocza logicznego. I żeby była jasność ogólnie tematyczna, dla mnie nie jest ważne, co też owe wykreślone krzywe oznaczają, z czego w terenie to wynika i jak to się ma do tego materialnego usypiska czy powietrznych wirów – ja tu stawiam pytanie generalne, zasadnicze i fundamentalne: co i dlaczego tak się prezentuje, czym wyjaśnić takie kształty? I kolejne dla jasności, tematyka już w dyskutowaniu ze sobą była się objawiła, płaszczyzną wielowymiarową ukazała, a też rolę patrzącego uwypukliła. Ale ciągle nie wszystko zostało w sprawie pokazane i w szczegółach istotnych wykazane – dlatego tu i aktualnie po kolejne i istotne argumenty trzeba się schylić, logicznie się rozwinąć. - Po co? Żeby prześwietlić, żeby zrozumieć. No to takim krokiem wstępnym postawmy my sobie jakiego tam fagasa czy innego osobnika, który będzie za obserwatora świata robił, no i postawmy go wobec płaszczyzny, kartki papieru znaczy się - albo i mapy tak na przykład. I zadajmy temu płaszczakowi zasadne i ważne pytanie: co on widzi, jak mu się na tę postrzeganą oraz doznawaną na każdym etapie istnienia płaszczyznę spuści rzut jakiej bryły - tak przykładowo kulistej sfery – co taki byt ustala? I wy macie rację, wy dobrze kombinujecie: okrąg rejestruje. Taka w jego zakresie postrzegania się wykreśli figura, dobrze geometrycznie obeznana i szkolnie przetrawiona. Ale tak po prawdzie, widzicie, to nie do końca tak jest – realnie tenże płaski po całości osobnik nie okrąg, a koło ustala, w świecie jego na płaszczyźnie odbija się, istnieje – tworzy się wypełnione detalicznie w zakreślonym okręgu koło. I to jest tu takie ważne, i to wymaga podkreślenia. Dlaczego? Ponieważ to zmienia postrzeganie tego rzutowania - tak w

description

Kosmos, wszechświat, ewolucja, czasoprzestrzeń, czas, przestrzeń, kwant, kwanty, fizyka, atom, foton, komórka, elektron, rozum, człowiek, świat, NIC, COŚ, zmiana, ruch, umysł, kwantologia, kultura, nauka, filozofia, kosmologia, wielki wybuch, osobliwość, czarne dziury, bezkres, nieskończoność, wieczność, promieniowanie, widmo promieniowania, układ okresowy, światło, religia, etyka, polityka, biologia, brzeg, granica, geometria, wielowymiarowość, język, matematyka, logika, zmysły, szósty zmysł, telepatia, obcy, planeta, słońce, gwiazda, obce cywilizacje, kosmici, historia, nauka, zabobon, magia, przesąd, abstrakcje, pojęcia, byt, los, przypadek, statystyka, sfera, pole energii, energia, próżnia, zero, jedynka, nicość, zjawiska, stres, psychologia, świadomość, podświadomość, próg, nieoznaczony, zakres, podprogowy, symetria, analogia, harmonia sfer, cząstka, elementarny, jawa, sen, dusza, materia, przyrząd, obserwator, jednostka, zbiór, mózg, precyzyjne dostrojenie, prędkość, punkt, węzeł, rzeczywistość, ja, państwo, społeczeństwo, naród, kraj, klimatKosmos, wszechświat, ewolucja, czasoprzestrzeń, czas, przestrzeń, kwant, kwanty, fizyka, atom, foton, komórka, elektron, rozum, człowiek, świat, NIC, COŚ, zmiana, ruch, umysł, kwantologia, kultura, nauka, filozofia, kosmologia, wielki wybuch, osobliwość, czarne dziury, bezkres, nieskończoność, wieczność, promieniowanie, widmo promieniowania, układ okresowy, światło, religia, etyka, polityka, biologia, brzeg, granica, geometria, wielowymiarowość, język, matematyka, logika, zmysły, szósty zmysł, telepatia, obcy, planeta, słońce, gwiazda, obce cywilizacje, kosmici, historia, nauka, zabobon, magia, przesąd, abstrakcje, pojęcia, byt, los, przypadek, statystyka, sfera, pole energii, energia, próżnia, zero, jedynka, nicość, zjawiska, stres, psychologia, świadomość, podświadomość, próg, nieoznaczony, zakres, podprogowy, symetria, analogia, harmonia sfer, cząstka, elementarny, jawa, sen, dusza, materia, przyrząd, obserwator, jednostka, zbiór, mózg, precyzyjne dostrojenie, prędkość, punkt, węzeł, rzeczywistość, ja, państwo, społeczeństwo, naród, kraj, klimat, pogoda, prognoza, ziemia, opoka, powierzchnia, powłoka, warstwa, szybkość, ciężar, siła, grawitacja, niepodzielny, prosta, płaszczyzna, rytm, reguła, wzór, odległość, upiorne oddziaływanie, skończoność, pustka, symetria, oś symetrii, życie, śmierć, zbiór, jednostka, całość, część, masa, koniec, początek, największe, najmniejsze, środek, struktura, konstrukcja, wieloświat, strumień świadomości, zapaść, horyzont, horyzont zdarzeń, zdumienie, uczucie, częstotliwość, drgania, wibracje, dotyk, wzrok, słuch, smak, ciało, prostota, aktualność, czas absolutny, absolut, przestrzeń absolutna, idee, duch, miasto, samoświadomość, dziś, chwila, odczucia, osobowość, starość, zegar, melodia, promieniowanie reliktowe, ciepło, zimno, zagęszczenie, ciężar, wybuch, wewnętrzny, zewnętrzny, skwantowany

Transcript of Poziomice, Izobary, Itp.

Kwantologia stosowana – kto ma rację?Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).

Część 11.7 – poziomice, izobary, itp.

Jako osobowości przywykłej do obrazków, takich map oraz podobnych rysunków, jako byt w sobie logiczny – jako ktoś taki, co to zawsze i wszędzie upatruje przyczyny i skutku, a nawet reguły zmiany tak po całości się domaga – no, jako takie cuś zastanawiam się czasem, co też na tych obrazkowych mapach daje się postrzec - co to jest i co znaczy? I dlaczego tak?Ot, popatrzy sobie człek na te wykreślne zawijasy i pokrzywione na wszelkie kierunki kreseczki, obczai takie tam izobary i izotermy, a nawet dokładnie sczyta w opisie poziomice w przestrzeni – no i się zastanawia: czemu to takie mało regularnie symetryczne i fikuśnie zakręcone, i pogmatwane? - Co się za tym kryje i co wyznacza? Ale dla mnie żadną odpowiedzią na wyłuszczone powyżej dylematy nie jest stwierdzenie, co to w poniektórych lokalach się słyszy, a też w poniektórych głowach to się kołacze – że tak to jest, bo tak jest. W moim zestawie wyjaśnień to żadne wyjaśnienie, to unik po całości i pokraczna terminologia z pobocza logicznego.

I żeby była jasność ogólnie tematyczna, dla mnie nie jest ważne, co też owe wykreślone krzywe oznaczają, z czego w terenie to wynika i jak to się ma do tego materialnego usypiska czy powietrznych wirów – ja tu stawiam pytanie generalne, zasadnicze i fundamentalne: co i dlaczego tak się prezentuje, czym wyjaśnić takie kształty?I kolejne dla jasności, tematyka już w dyskutowaniu ze sobą była się objawiła, płaszczyzną wielowymiarową ukazała, a też rolę patrzącego uwypukliła. Ale ciągle nie wszystko zostało w sprawie pokazane i w szczegółach istotnych wykazane – dlatego tu i aktualnie po kolejne i istotne argumenty trzeba się schylić, logicznie się rozwinąć. - Po co? Żeby prześwietlić, żeby zrozumieć.

No to takim krokiem wstępnym postawmy my sobie jakiego tam fagasa czy innego osobnika, który będzie za obserwatora świata robił, no i postawmy go wobec płaszczyzny, kartki papieru znaczy się - albo i mapy tak na przykład. I zadajmy temu płaszczakowi zasadne i ważne pytanie: co on widzi, jak mu się na tę postrzeganą oraz doznawaną na każdym etapie istnienia płaszczyznę spuści rzut jakiej bryły - tak przykładowo kulistej sfery – co taki byt ustala?I wy macie rację, wy dobrze kombinujecie: okrąg rejestruje. Taka w jego zakresie postrzegania się wykreśli figura, dobrze geometrycznie obeznana i szkolnie przetrawiona.

Ale tak po prawdzie, widzicie, to nie do końca tak jest – realnie tenże płaski po całości osobnik nie okrąg, a koło ustala, w świecie jego na płaszczyźnie odbija się, istnieje – tworzy się wypełnione detalicznie w zakreślonym okręgu koło. I to jest tu takie ważne, i to wymaga podkreślenia.Dlaczego? Ponieważ to zmienia postrzeganie tego rzutowania - tak w

tej podstawowej szkole już wdrukowanego w myślenie, że w wyższej od tego się uwolnić nie sposób. Nie okrąg na/w płaszczyźnie się realizuje – a pełne, jedno i płaskie koło.

Upieracie się, że jednak okrąg, że się mylę. - Dobrze, zatrzymajmy się w argumentacji na tym etapie, ponieważ to rzeczywiście istotne zagadnienie, a jego postrzeganie wynika z przywołanego wcześniej i wpisanego na beton szkolnego ujęcia. Z czego wynika postrzeganie w tym rzucie okręgu? Z geometrii, z jej generalnych cech i utwardzonych przez wieki abstrakcji. Czy błędnie stosuje się geometrię? Nie, potwierdza się na każdym kroku. Ale na skutek tego, że pomija się, nie uwzględnia się - nawet nie wie się, że w tak prowadzonym opisie zjawisk znajduje się zawsze "czas", a więc zmiana, to skutkuje "usztywnieniem", postrzeganiem stałości w zdarzeniu; kiedy ono właśnie jest zdarzeniem, procesem, przemianą. Jak to ma miejsce w układzie współrzędnych, taka konstrukcja odnosi się jak najbardziej do świata, jest oddaniem jego cech. No i zawsze odnosi się do zmiany, zawiera w sobie zmianę w każdym elemencie i definiuje zmianę. Ale ta zmiana, popularnie określana jako czas, w tym opisie to nie występuje - ponieważ jest obecna jako konieczność i oczywistość. Że skryta, to wyłania się w pogłębionej analizie – ale na co dzień można to pominąć. Dlatego, że tak czy owak zmiana w ujęciu się znajduje, więc wnioski z tego się potwierdzą. Osobnik nic o tym nie wie, ale poprawnie tworzy i wykorzystuje abstrakcję. A że w sposób niepełny? Co to ma za znaczenie, kiedy trzeba iść i trzymać się drogi.Za ten stan odpowiada, trzeba to podkreślić, rzeczywistość, która na takie "utwardzone" abstrakcje zezwala – a po drugie szkolne, do bólu wtłaczane w myślenie schematy. Jak to już zostanie zapakowane w te główki, to i zostanie – i przesłoni na wieki wieków świat, co to się zmienia ustawicznie i o żadnym twardym nic nie wie. Zasłona abstrakcji różną ma postać. Także geometryczną.

Dowód w tej chwili opiera się na tym, że popularne, wielokrotnie w mediach czy w szkole prezentowane rzutowanie sfery na płaszczyznę, w czym rzeczywiście widać okrąg – że to deformuje rozumienie tego fragmentu świata, ale i całości. Tu lokuje się główny powód złego postrzegania otoczenia.Dlaczego? Ponieważ we wspomnianym rzutowaniu kuli na płaszczyznę, w geometrycznym ujęciu tego faktu, nie ma zmiany, jej z zasady tu nie może być, przecież taki opis jest sztywnym, celowo uproszczonym do maksimum zobrazowaniem faktu. I w nim musi się pokazać okrąg, więc pozbawiony zmiany prosty fakt. W ramach tylko tego zakresu, takiego sposobu obrazowania świata, tu wszystko jest poprawne, logiczne, a więc sprawdza się. I niech tak będzie.

Ale trzeba teraz zrobić kolejny krok, czyli wprowadzić w geometrię przemieszczanie się elementów. I tu obraz się zmienia, dopełnia – a na pewno urealnia.Bo czym w świecie płaszczaka jest rzutowanie sfery w jego zakres? Przejściem, przechodzeniem tego rzutu przez płaszczyznę. To zmiana w trakcie realizowania się. Rzut z usuniętym czasem da okrąg - ale

ten sam rzut ze zmianą jako faktem koniecznym buduje koło. Zmiana w trakcie zachodzenia tworzy w jego zakresie obserwacji kolejne stany i zbiory.To początkowo jest punkt biegunowy, acz wiadomo, że niepostrzegalny – bo nie ma rejestracji punktu i brzegu - później kolejne elementy ze sfery się obrazują, aż do najszerszego zakresu, równika. I dalej to podlega zanikowi, aż do punktu. - Płaszczak rejestruje zawsze, i to zawsze płaski, jednowymiarowy stan chwilowy – a więc koło, więc "plasterek" przechodzącej przez płaszczyznę sfery.

Sfera, czy dowolna bryła przemieszczając się przez płaszczyznę, to zostawia ślad w tej płaszczyźnie, ale ten "ślad" dla tego bytu jest wszystkim dostępnym – przecież nie widzi stanu powyżej ani poniżej swojej płaszczyzny, która jest całym jego światem. A co więcej, ten ślad jest nie tylko rzutem na płaszczyznę "zewnętrznej" sfery, ale jest zarazem rzutem "w" płaszczyznę – tworzy ten płaski byt. Zakresu powyżej nie ma w obserwacji fizycznie dostępnej płaszczakowi, bo to przyszłość oraz niedookreśloność, a zakres poniżej to już historia, czasami niebywale odległa. - Czyli do doznawania i poznawania jest tylko i wyłącznie płaski świat aktualnego "plasterka". I to on jest tym światem, tworzy okolicę i samego płaszczaka-obserwatora. - A że tych rzutów jest do tego świata wiele i mnogość, to efektem będzie stabilny grunt, który osobnika unosi i pozwala się rozejrzeć.

I teraz o ten "plasterek" chodzi – o stan chwilowy "rzutowania".

Rysunek jest po to, żeby pokazać warstwy tworzące sferę, ale także po to, żeby powiedzieć, że sprawa jest banalna, znana, oczywista – i że to abstrakcje, ich rozumienie przesłania treść. To nie świat jest dziwny, ale obserwator nieostro go postrzega. Oraz że wymaga działanie wielu słów, żeby dotrzeć do sedna.

I jest ten stan jednostkowy - te dwa w świecie płaszczaka wymiary, a trzy w realnym. Plus wspomniany tok zmiany, który definiuje się jako "czas".I pytanie: co i jak postrzega obserwator fizyczny, zanurzony w tych swoich czterech wymiarach, kiedy "rzutowany" w ten zakres jest fakt w formule na przykład n-wymiarowej sfery, dowolny wielowymiarowy i skomplikowany kształt?I odpowiedź: niczym to się nie różni od tego, co w uproszczonym na poprzednim etapie ujęciu rejestruje płaszczak. To jest dokładnie w detalach ten sam obraz. Plus oczywiście trzeci wymiar, a dalej też czwarty. W sensie logicznym to jest to samo.

Bo co widzi, co rejestruje obserwator zmiany w takim układzie? Na początku "punkt", później kolejne warstwy tej sfery. I dla niego w odbiorze są to "plasterki", warstwy, zajmujące trzy wymiary fakty, które tworzą jego poznanie - i jego samego na dokładkę. Doznaje tak na jeden fakt, jedną warstwę – a poznaje co najmniej dwie, zbiór w postaci co najmniej dwu warstw tego rzutu. Poznaje dopiero wówczas, kiedy są dwa elementy, które można do siebie odnieść i porównać – w pomiarze zawsze są dwa elementy.

Ale, co wymaga podkreślenia, w jego obserwacji jest zawsze-i-tylko ten jeden element w doznaniu, jako stan fizyczny. Zakresu powyżej nie ma, bo to dla niego nadchodząca przyszłość, nigdy pewna, nigdy jednoznaczna – ale się tworząca. Przecież tego "dalszego" może nie być w obserwacji uczestniczącej, bowiem coś się "omsknie" w zmianie i jakiejś warstwy zmiany zabraknie. I jest pustka, jest przerwa, i jest brak pomiaru.Ale również w postrzeganiu nie ma już stanów, które są poniżej tak zdefiniowanej płaszczyzny postrzegania, to oddalająca się "w głąb" historia, oddziałała na stan świata, ale jej nie ma. - Jest jedynie chwila o trzech wymiarach, do której za "chwilę", za "tyknięcie" w warstwach kwantowych doda się kolejna. Doda w zbiorze danych takiej konstrukcji obserwującej, ale nie fizycznie – tu, na fundamencie i najgłębszym stanie rzeczywistości, tu jest zawsze tylko jednostka, punkt czegoś. Warstwa czegoś fizycznie.Postrzeganie zmiany to już obserwacja – jest tylko doznanie.

Ale postrzegana i doznawana rzeczywistość - to, co obserwator sobie składa w rzeczywistości i tak to określa – to jest jedynie dostępne i tylko to istnieje. Powyższego i nadchodzącego nie ma, poniższego i oddalającego się nie ma, jest stan chwili - jest warstwa sfery w trakcie przemieszczania się, która tę chwilę buduje. To nie jest w formule losowości i chaosu, ponieważ wcześniejsze warstwy wpływają na aktualne, a te wpłyną na dalsze, ale jest tylko tu-i-teraz - to można doznać, a w złożeniu pomierzyć.

Oczywiście "płaszczak" może, na bazie doznanego i zarchiwizowanego w stałej pamięci, dobudować do postrzeganego zakres miniony, nawet w tym ustalić rytm i zobrazować jako na przykład sferę – a dalej i drugą, jeszcze nie zaistniałą część "obiektu" dodać do ujęcia. Oraz ustalić w niej rytm. Wychodząc z zasady symetrii, może dodać w wizji procesu brakujące elementy. - Przecież skoro wcześniejsze warunkuje nadchodzące...Istnieje tylko "moment" teraz, a wytworzona na tej podstawie wizja i abstrakcja – to już znajduje się w głowie, w zasobach obserwatora – ale istnieje właśnie dlatego, że "kolejne" spełnia warunki zmiany i nie jest dowolnością. Buduje się w tej doznawanej aktualności, tu znajduje się i realizuje poziom swobodnego wyboru ułożenia jednostek – ale to, co się może składać w stan chwili - to jest uwarunkowane tym, co było wcześniej.Swobodnie, ale w trybach (reguły).

Istotnym teraz punktem analizy takiego "rzutu" oraz przejścia sfery

przez wielowymiarową płaszczyznę jest to, jak obserwator może się do niego odnieść – jak go rejestruje. I tu są generalnie, na najbardziej ogólnym ujęciu, trzy możliwe do wyróżnienia działania: obserwator rejestruje całość zdarzenia, więc odbiera go z brzegami i w pełni – a to dotyczy obiektów małych, na małym zakresie; po drugie widzi równolegle do swojego tempa reakcji i obserwacji, czyli odbiera płynnie dziejący się "film"; a trzeci poziom zjawisk to wielkie, przekraczające go obiekty. I dla każdego z tych ujęć warto przeanalizować pozyskany obraz.

Przede wszystkim wypada odnotować, że takich rzutów na/w świat, na płaszczyznę jest zawsze wiele – a to oznacza, że postrzegany stan, fizyczny stan rzeczywistości, to mieszanina małych, średnich, dużych – i wszelkich faktów. Czyli idealnie tu kreślony "rzut" sfery jest w obrazie fizyka zdeformowany - małe elementy przesłonięte dużymi, duże gdzieś brzegiem odkształcane przez małe i średnie, itd. Zamęt fizyczny jest powodowany "ściskiem" nakładających się na siebie w ramach tej wielowymiarowej płaszczyzny składników, to logiczny oraz uporządkowany tok zmian - ale zobrazowany, upostaciowany na losowy przebieg.W logicznym "tle" tak rejestrowanej rzeczywistości jest wspominana wcześniej "sala kinowa", gdzie są ściśle przyporządkowane do danej zmiany "rzędy" (warstwy rzutowanej sfery) – ale dla obserwatora na zawsze jest dostępna płaskość "ekranu", ściana jaskini. Na/w której i on sam się zawiera.

Postrzeganie małych "wirów" energetycznych, małych sfer rzutowanych na/w płaszczyznę wielowymiarową, to oczywiście istotne dla opisu, z punktu widzenia niosących przez te zjawiska energii warto i trzeba się tym zajmować; są ruchliwe, wpływają na otoczenie, fizycznie nie sposób tego pominąć w analizie. Ale żeby nie przedłużać nadmiernie tu prowadzonych zobrazowań zagadnienia, a jest jeszcze coś dalszego do dodania, i to ciekawego – wypada odnotować tylko tyle, że takie fakty obserwator rejestruje "z góry", czyli całościowo. Jakiś "atom" dojrzy, jakiś "kamyk" – słowem, odbiera twardą i stałą powierzchnię tego zbioru energetycznego w trakcie przechodzenia przez świat, ale że to zmiana w jej maksymalnym i chwilowym stanie, to już umyka mu z rejestracji. Widzi wszystko, a to dalece nie wszystko.

Drugi typ zmian, współbieżny do tempa reakcji obserwatora - jego w rejestracji poziom (i okolice) – to rodzaj "filmu", który odbiera klatka po klatce. - I nie jest to nadmiernie literackie ujęcie, bo przecież chodzi o te "kadry", którymi fizycznie są warstwy sfery w trakcie przenikania przez rzeczywistość i jej budowania. Widać dla odbiorcy ciągłość akcji i miejsca, a to poklatkowany "film", który buduje się w trakcie odtwarzania. Ciągłość jest tu elementem zasadniczym pojmowania – rzutuje bowiem na rozumienie tego zakresu. Pełne rozumienie, co i jak się dzieje. Że jest to dokładnie taki sam film, jak w przypadku małych i dużych obiektów, to już wykracza poza proste doznanie - oraz równie proste ustalenie o własnościach świata, tego poziomu trzeba się dopracować w licznych złożeniach.

I teraz duże i ogromne fakty obserwacyjne, najciekawsze z logicznego punktu widzenia zjawiska.Pytanie: co postrzega wielowymiarowy płaszczak, kiedy w jego zakres doznań i obserwacji wchodzi wielki obiekt?I odwiedź: kawałek, fragment, część zdarzenia. Albo nawet fragment fragmentu, jeżeli jest to już skrajnie wielki fakt. Widać wszystko - ale to dalece nie wszystko.

Ot, jest ten osobnik, wspomniany fagas obserwujący, no i coś tam w przyrodzie ustala – na przykład wyż lub niż, lub górę czy dół. I co, on widzi wszystko? - Dla niego jest to wszystko, niczego więcej nie ma po horyzont – a nawet dalej niczego więcej nie ma. Przecież do obserwacji jest tylko oraz zawsze dostępna ta fizyczna "anomalia" w/na płaszczyźnie, wspomniana góra lub dól, wyż lub niż.Tylko czy to jest wszystko?

Ale osobnik obserwuje, rejestruje w pamięci chwilowe stany i składa je w nadrzędny, nigdy tak realnie istniejący obraz. No i wychodzi mu po jakimś tam "czasie", czyli wyskalowanej zmianie, że wspomniany wyż czy niż, albo i góra czy dół, że to się zmieniło. Że wyż się wypełnił - że niż pogłębił - że góra skarlała albo nawet i wypiętrzyła - że dół też jakoś się pogłębił albo wypełnił... Itd. itp.

I teraz pytanie: dlaczego to się tak zadziało? A co więcej, dlaczego przewidywalnie? Tam, na dole, pozornie wszystko się losowo kotłuje i splątane, a tu krok po kroku się dopełnia lub ubywa – i zobaczyć to można, i policzyć to można, i skalę na to można nanieść - i nawet się zgadza. I poziomicą taką górę można opisać, izobary w wyżu lub niżu wyznaczyć. I będzie to z grubsza biorąc kołowy układ kolejnych kręgów zmiany.W takim obrazie jest i punkt centralny - czasami podwojony, jeżeli widać dwa bieguny sfery – dalej można ustalić warstwy zmiany, ich następowanie w kolejności do najszerszej podstawy – a jeszcze dalej ponowne zbieganie się "w punkt"; jest rotacja, przekształcenia, są lokalne i generalne ciągi zdarzeń.

A kiedy taka obserwacja dotyczy wielkiego faktu? Tu współwystępują wszystkie wspomniane zależności – tylko "po kawałku".Przecież zawarty w wielowymiarowej płaszczyźnie osobnik nie może w swój zakres obserwacji wprowadzić elementu, którego nie ma, to jest poza nim. Oczywiście zawsze jest tak, że tylko element aktualny ma postać namacalną i jest doznawany lub obserwowany, wszystko powyżej jednostkowego stanu "teraz" jest złożeniem – jednak ta zasada ma w sposób szczególny zastosowanie dla dużych i ogromnych przebiegów w ewolucji wszechświata. - Mówiąc inaczej, kiedy osobnik coś odbiera w/na płaszczyźnie, to ten fakt może mieć dopełnienie w zdarzeniu, które zgładziło dinozaury, to w przeszłości, "poniżej" warstwy tu i teraz – ale też będzie miało dopełnienie w odległej przyszłości, a więc znajduje się "powyżej" aktualności. Ta warstwa już realnie w całości układu może istnieć, ale do momentu, aż zacznie przechodzić w chwili tutejszej dla obserwatora, to jest zjawisko odległe, więc

nawet nie przeczuwane. Nie może dla niego być w obserwacji realnie obecne w poznaniu, ponieważ nie ma elementów do ich rejestracji. On, obserwator, tych elementów nie ma do dyspozycji. Co nie oznacza - na co zwracam usilnie uwagę - że takich elementów nie ma dla innego, już inaczej zbudowanego i lokującego się w innej warstwie wielowymiarowej płaszczyzny obserwatora. Czyli na przykład dla "obserwatora przyrządowego".

I dalej – obserwator naturalnie może te szczegóły zebrać, dopełnić nawet najmniejsze elementy pasującymi do nich zdarzeniami z zakresu "przed" i "po" – bo skoro wcześniejsze wpływa na dalsze... Czyli w swój zakres postrzegania, realne "teraz" - wprowadzić istniejące w każdym momencie, nawet jeszcze nie zaistniałe. I na tej podstawie zbudować obraz "faktu", zbudować "czasoprzestrzeń abstrakcyjną", a więc dopełnić płaszczyznę wielowymiarową o n-wymiarów - o zakres w fizyce nigdy nie występujący. Ale zakres konieczny, ponieważ oznacza to wszystko, co można doznać-poznać.Wychodząc z tu-i-teraz, można dojść do zawsze-i-wszędzie.

Czym są więc postrzegane "góry" i "doły", "wyże" i "niże"? To tak na bieżąco i warstwa po warstwie, obserwowane stany chwilowe sfery – bo to w skali maksymalnej zawsze jest sfera – to przejście, notowane punkt po punkcie kolejne stany chwilowe toczącej się zmiany. To przechodzenie w ramach oraz poprzez wielowymiarową płaszczyznę "faktu". - Widać poziomice góry, widać rozkład izobary wyżu - a to namacalnie zobrazowane uwarstwienie tej przemieszczającej się sfery, to rozciągnięte przez czas i przestrzeń jedno zdarzenie powiązane z całością bytu, ale w tu i teraz widoczne jako czubek góry lodowej. - To w obserwacji cała góra, nawet z jej historią, jednak w logicznym ujęciu to zaledwie "czubek" zmiany w pełnym zakresie rzeczywistości, warstwa jedna z wielu.Dla mnie - chwilowego w tym zdarzeniu obserwatora - to stałość oraz nieprzeliczalny ciąg zjawisk, ale logicznie to element z całości, który miał swoje umocowanie we wcześniejszym i będzie dopełniony w dalszym. A ja-my tu tylko na tę punktową chwilę.

Tylko że to jeszcze nie koniec, ten obraz można jeszcze dopełnić o kolejne, tym razem już faktycznie o n-wymiarowe ujęcie.Bo co będzie dalej, jak postrzegać tę czasoprzestrzeń abstrakcyjną, której nigdy realnie nie ma, ale która to wszystko warunkuje?Trzeba przeprowadzić "rzutowanie", wyobrazić sobie przejście przez n-wymiarową sferę n-ilości n-wymiarowych sfer. Bo to tak wygląda aż po horyzont – i poza horyzontem. - I wszystko, co było-jest-będzie. Że brzmi to skomplikowanie? Bez paniki, nas to nie tyka. Za nas tym zajmuje się, i to skutecznie, tak zwana rzeczywistość – zachodzi w taki sposób, te n-wymiary się przenikają i przenikają, lokalnie się z tego wykluwa niekiedy coś zdatnego do wyobrażania sobie tego, ale męczyć się tym nie ma co. Wystarczy sobie przedstawić funkcjonalne uproszczenie, i już.

Czyli działanie obserwatora ustalającego w świecie regułę muszą się sprowadzić tylko do wcześniej opisanego - tu prezentowanego na tej zasadzie, że sfera przechodzi, "rzutuje"się w/na płaszczyznę. Można do tego dodać, że na wielowymiarową płaszczyznę, że jest też zmiana, która wyskalowana robi za "czas" – że jest również wyłanianie się i zanikanie w tle a to "wyżu", a to "niżu", a to "góry". I że można to sobie tak poziomicami czy podobnymi zapętlonymi kreskami na kartce notować. I to wystarczy.

Bo przecież nie ma co sobie zawracać głowy tym n-wymiarowym ciągiem zdarzeń - zachodzi. I dobrze. Można to smakować na różny sposób. Ale do jego zrozumienia wystarczy "wypreparowane" ujęcie, jedno starczy za całość. Jak komu do czegoś to potrzebne, może ten szkic sytuacji mnożyć i mnożyć (albo i dzielić, jak taka wola) - sobie zależności n-wymiarowe obserwować logicznie – tylko że to już sztuka dla tej tam sztuki. To można zrzutować w komputer, niech przelicza, samemu zaś te gwiazdy w ich wielowymiarowym świeceniu podziwiać.To jest i milsze, i zmysły porusza, i w ogóle. Prawda?

Bo ja-my tu tylko na chwilę.

cdn.

Janusz Łozowski