Poza Torun nr 6 .pdf

24
BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO Specjalny dodatek dla rolników. Czytaj na str. 20-23 ISSN 2084-9117 Wrzesień 2012 Numer 6 Jesteśmy też na facebook.com/pozatorun Giermek Kół Gospodyń Wiejskich W wielkim stylu wraca kuchnia staropolska: prosta i syta. Mówi: Karol Okrasa Wywiad Reportaż Zawaliło im się życie W Pluskowęsach tylko cudem ludzie uszli z życiem, gdy zawalił się dom 9 13 REKLAMA Lato w Pluskowęsach udane. Jest nowa plaża Gmina Chełmża 4 *** Miasto Chełmża 6 Naukowcy potwierdzają: w Jeziorze Chełmżyńskim pływa mało drapieżników *** Gmina Obrowo 8 W Łążynie zostanie wybu- dowana nowa droga 15 Gmina Łubianka *** Tylu solarów na dachach nie ma w żadnej innej gmi- nie powiatu toruńskiego 10 Pięknie w tym roku obrodziło Dożynki czas zacząć! Po fatalnym przedwiośniu przyszła lepsza wiosna i pogodne lato. Katastrofy żywnościowej nie będzie

Transcript of Poza Torun nr 6 .pdf

Page 1: Poza Torun nr 6 .pdf

BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO

Specjalny dodatek dla rolników. Czytaj na str. 20-23ISSN 2084-9117Wrzesień 2012Numer 6

Jesteśmy też na facebook.com/pozatorun

PowiatGiermek Kół Gospodyń WiejskichW wielkim stylu wraca kuchnia staropolska: prosta i syta.Mówi: Karol Okrasa

Wywiad

ReportażZawaliłoim się życieW Pluskowęsach tylko cudem ludzie uszli z życiem, gdy zawalił się dom 9

13

REKLAMA

Lato w Pluskowęsach udane. Jest nowa plaża

Gmina Chełmża 4

***Miasto Chełmża 6

Naukowcy potwierdzają: w Jeziorze Chełmżyńskim pływa mało drapieżników

***Gmina Obrowo 8W Łążynie zostanie wybu-

dowana nowa droga

15

Gmina Łubianka***

Tylu solarów na dachach nie ma w żadnej innej gmi-

nie powiatu toruńskiego

10

Pięknie w tym roku obrodziłoDożynki czas zacząć! Po fatalnym przedwiośniu przyszła lepsza wiosna i pogodne lato. Katastrofy żywnościowej nie będzie

Page 2: Poza Torun nr 6 .pdf

2 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

MACIEJ KARCZEWSKI

Felieton

RADEK RZESZOTEK

FelietonDo braci rowerzystów

Toruń to cudowne mi-asto, które wciąż mnie czymś zadziwia…Szczególnie jego urzędnicy… Zapewne pamiętają Państwo kultowy film Barei „Poszukiwany, poszukiwana”. Genialnie zagrana przez Wojciecha Pokorę – gos-posia Marysia, dowiaduje się tam od jednej z postaci, że „Mój mąż jest proszę pani, z zawodu dyrek-torem”. Takim dyrektorem, z którym z racji działań dla Starówki wciąż się stykam jest menadżer Starów-ki i dyrektor TCM – Andrzej Szmak. Osoba pełna artystyc-znych pomysłów i nieprzeciętnie inteligentna, choć jednocześnie niezwykle przebiegła i twardo osadzona w dyrektorskim sio-dle. Biuro Toruńskiego Cen-trum Miasta stworzono czas jakiś temu, w celu integracji środowisk Starego Miasta, wspar-cia zarówno mieszkańców jak i przedsiębiorców oraz promocji tej przestrzeni. Jednym z pomysłów promocyjnych był Festiwal Pio-senki i Ballady Filmowej, którego dyrektorem artystycznym jest pan Szmak.

Zapytacie Drodzy Sąsiedzi – i co w tym dziwnego? Otóż to, że pan dyrektor z zarządzaniem Starówką radzący sobie raczej średnio, potrafił jednak zadbać o czubek własnego nosa. Pomi-mo, że festiwal promuje miasto i jest przez miasto Toruń finan-sowany, to prawa autorskie do niego ma nie miasto lecz właśnie pan Szmak. Oznacza to, że szef wydziału promującego Starówkę, (oczywiście poza godzinami pra-cy) za gażę ponoć większą (sic!), niż występujący na nim artyści, dyrektorując festiwalowi zara-bia całkiem godnie do lichawej dyrektorskiej pensji. Nepotyzm czy może zapobiegliwość? Pozostawiam to Państwa ocenie, ale u mnie po-zostawia to niesmak spory… No bo patrząc z boku i obserwując, że dyrektor Szmak opłacany jest lepiej niż takie festiwalowe gwiazdy jak np. Małgorzata Kożuchowska, wypada oczekiwać chyba wkrótce angażu szefa wydziału UM do jakiejś telewiz-yjnej produkcji… z wielkim pożytkiem zarówno dla dyrektora jak i Starówki…

Dyrektor – to brzmi dumnie…

Stopka redakcyjna:

Redakcja „Poza Toruń”Złotoria, ul. 8 marca [email protected]:Agencja PR [email protected]

Redaktor Naczelny:Radosław [email protected] 609 119 016

Dział publicystyki i reportażu:

Marta Chojecka (GSM 667 243 743), Monika Olender, Agnieszka Kapela, Tomasz Więcławski (GSM 798 773 086)Dział rolnictwo:Katarzyna HejnaDział informacyjno-samorządowy:Łukasz Piecyk, Milena Kaszuba, Monika BukowskaDział Foto:Maciej Pagała

Dział Reklamy i Promocji:Justyna Kłosiń[email protected]

Skład:Studio Poza Toruń

ISSN 2084-9117

Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.***

Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Agencja Public Relations Gold-endorf zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w “Poza Toruń” jest zabronione bez zgody Wydawcy.

Wprawdzie do sklepu wolał-bym pływać kajakiem, niż jeździć rowerem, ale taki sklep chyba by szybko zbankrutował... Bo ro-werzyści to jednak siła. Wierzą w moc swoich mięśni, dotleniają mózgi, a do tego wszędzie ich peł-no. W telewizji, na fejsie, nawet na ulicach! Liczne masy krytyczne, ankiety i pikiety, nawet odblaski i prośby bożej łaski - wszystko pod znakiem dwóch kół i pedałów. A u nas w powiecie rowerem jest przecież gdzie jeździć. Lasy, łąki, potem z górki na pazurki wprost nad rzekę lub polankę. Najlepiej oczywiście z młodą ro-werzystką. Jest też na czym jeździć. Bo nawet ksiądz Adamowicz z Cari-tasu po Przysieku śmiga codzien-nie na swoim nowym jednośla-dzie w trosce o wielkie serce. Ale znam też takich, których rowery warte są tyle, co nieco starszy samochód. Oni najchętniej by poszpanowali na ścieżce. W od-powiednim miejscu mogliby się zatrzymać, by uzupełnić izotoniki lub inne wesołe substancje i przy

okazji zaprezentować najnowszy trykot, rękawiczki i płaski brzuch. Młodej rowerzystce rzecz jasna. Problem w tym, że na razie, to z tym szpanem sytuacja wygląda nietęgo. Zamiast ścieżek rowero-wych mamy klaksony zmotoryzo-wanych i co jakiś czas pisk opon. Starosta tłumaczy, że winna biurokracja. Pewnie rację ma, ale jeśli przed wyborami kandydaci na radnych po raz kolejny będą obiecywać, że „budowa już pra-wie ruszyła”, to tym razem nikt już nabrać się nie da. Ścieżki po pro-stu być muszą, bo rowerzyści, to przecież siła. Wyborcza również. Na porównania z innymi po-wiatami silić się nie będę. Wiem jednak, że za 34 miliony złotych ścieżki rowerowe wokół Torunia da się zbudować na pewno. A biu-orkatyczne problemy starostwa rowerzystów zbytnio nie obcho-dzą. Liczą się tylko efekty. Z drugiej jednak strony, jeśli w starostwie wiosłują wciąż pod prąd, to z sił wreszcie opadną. I co wtedy? Sztafeta? Ja dziękuję , wolę już z Torunia wracać kajakiem.

Poza Toruń24h/7 dni

Dzwońcie do nas!• Coś się dzieje? • Chcesz nam o tym

opowiedzieć? • Poza Toruń urucha-

mia dyżury repor-terskie! Czekamy na sprawy wymagające interwencji repor-terskiej! Jesteśmy dla Was dostępni 24 go-dziny na dobę, siedem dni w tygodniu.

Kontakt pod numerem telefonu: 537 049 739

Lub na adres mailowy: [email protected]

Fotofelieton Zbyszka Filipiaka

Koniec lata.Zdjęcie zrobione

w Maćkowej Rudzie, Suwalszczyzna.

Page 3: Poza Torun nr 6 .pdf

3 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

REGION

Tomasz Więcławski

Budowa dróg rowerowych w po-wiecie toruńskim trwa od kilku lat. Nie oznacza to jednak, że słychać szczęk maszyn, a robot-nicy uwijają się jak w ukropie. Do dziś nie oddano ani kilome-tra z zaplanowanych tras do Osieka, Unisławia i Chełmży. Biurokracja – to słowo klucz. Pomysł budowy sieci dróg ro-werowych oplatających powiat toruński zrodził się w pokojach urzędników Starostwa Powia-towego w Toruniu już w latach 2007-2008. Pierwotnie planowa-no cztery drogi rowerowe, ale po czasie zdecydowano, że zrealizo-wane zostaną trzy. Koordynatorem projektu zo-stał starosta toruński Mirosław Graczyk. Pomysł był o tyle in-nowacyjny, że zarządzanie pro-jektem trzeba było oddać pod kuratelę najważniejszej osoby w powiecie. - Gdybym w tamtym okresie wiedział, jak trudne czeka nas za-danie, to nie wiem czy bym się na to zdecydował – mówi Mirosław Graczyk, starosta toruński. – Ilość zezwoleń, które trzeba uzyskać zanim rozpocznie się prace bu-dowlane jest tak ogromna, że trudno to sobie nawet wyobrazić. Sytuacje komplikuje fakt, że inwe-stycja realizowana jest nie tylko na terenie podlegającym mojemu urzędowi. Część terenu podlega formalnie Urzędowi Marszałkow-skiemu, część wiedzie przez teren

Lasów Państwowych.34 miliony

Inwestycja podzielona jest na trzy etapy. Pierwszym z nich, jest budowa drogi rowerowej ze Złotorii do Osieka, która ma być kontynuacją już istniejącej trasy Toruń-Złotoria. Drugim, inwe-stycja na terenach gmin Łyso-mice, Łubianka i Unisław, gdzie powstać ma droga rowerowa na trasie Toruń-Łubianka-Wybcz--Unisław. Ostatnim z zaplanowa-nych działań, będzie budowa dro-gi dla rowerzystów w kierunku Chełmży. Budżet całej inwestycji jest ogromny. Sumaryczna kwota, którą widnieje przy kosztorysie całej inwestycji opiewa na ponad 34 miliony złotych. Część fundu-szy przeznacza powiat, część Za-rząd Województwa, swoje dodają gminy, przez które biegły będą drogi. Otrzymano również bar-dzo znaczące wsparcie finansowe w postaci dofinansowania z Unii Europejskiej w ramach środków z Regionalnego Programu Opera-cyjnego na lata 2007-2013. Do końca tego roku powstanie jedna trasa - do Unisławia, a do połowy 2013 druga do Osieka. - W 2008 roku planowaliśmy, że inwestycje uda się zrealizować w latach 2010-2011 – dodaje staro-sta Mirosław Graczyk. – Wiedzie-liśmy, że będzie to trudne, jednak termin wydawał się realny. Jego przesunięcie nie wiąże się jednak z opóźnieniami w samej budowie, bo ta, jak w przypadku drogi do Chełmży, nawet nie ruszyła. Pro-

blemy wynikają z przepisów – se-tek podań, decyzji, odwołań czy roszczeń odszkodowawczych. Jako, że drogi rowerowe nie po-wstają tylko na terenach będących własnością powiatu, konieczny był wykup gruntów. Prawo w tej mierze w Polsce jest jednak tak skonstruowane, że każdy indy-widualny właściciel ma prawo do trybu odwoławczego, do niezgo-dzenia się na planowaną przez podmiot samorządowy inwesty-cję. Wszystko trwa więc latami. Czasami, jak tłumaczy starosta Graczyk, nie istnieją nawet jasno określone procedury odnośnie terminu, w którym ostateczna decyzja musi zostać przez mini-sterstwo w trybie odwoławczym podjęta.

20 miesięcy czekania W przypadku drogi rowerowej do Chełmży, która ma wieńczyć projekt, trwa tryb odwoławczy odnośnie decyzji na zezwolenie na realizację inwestycji drogowej. Sprawa nie została rozstrzygnięta od 23 grudnia 2010 roku. Minęło 20 miesięcy od tego czasu, a nikt nie umie wskazać terminu kiedy zakończy się tryb odwoławczy. Przepisy go nie regulują. - Inwestycja pod nazwą „Po-prawa bezpieczeństwa na drogach publicznych poprzez wybudowa-nie dróg rowerowych” zakłada współpracę organów samorządo-wych różnego szczebla – wyjaśnia starosta Graczyk. – Nie mogę, jako koordynator, podjąć jakiej-kolwiek decyzji bez zgody Zarzą-du Powiatu, Rady Powiatu, jak i

bez przeprowadzenia często dłu-gotrwałych negocjacji z wójtami czy Urzędem Marszałkowskim. Pytany o trudności we współ-pracy z innymi samorządowcami, Mirosław Graczyk odpowiada, że takich problemów nie ma. Jego zdaniem główną przyczyną dłu-giego okresu trwania działań na tym polu jest złożoność proble-mu i skala inwestycji, którą trzeba przeprowadzić, jak także szereg procedur administracyjnych, to-czących się w innych instytucjach, na które urzędnicy w starostwie nie mają w sposób faktyczny żad-nego wpływu. Najwcześniej drogą rowero-wą będziemy mogli podróżować w kierunku Unisławia. Ten etap inwestycji wyszedł już poza fazę załatwiania, zgód i podpisywania wszelkiego rodzaju umów. Prace budowlane trwają w najlepsze. Firma realizująca inwestycję zo-bowiązała się ją ukończyć do koń-ca 2012 roku. Pół roku później ma zostać od-dana do użytku droga w kierunku Osieka. Starostwo zakończyło już procedurę przetargową. Podpisa-nie umowy na realizację zadania nastąpi 29 sierpnia, a wykonawcą drogi będzie firma PRD Lipno. Najbardziej niejasna jest przy-szłość drogi do Chełmży. Dopóki nie zostanie zakończona proce-dura odwoławcza odnosząca się do decyzji umożliwiającej roz-poczęcie budowy, wskazywanie ostateczne terminu realizacji in-westycji jest wróżeniem z fusów. Obecne stanowisko władz zakła-

da, że budowa trwała będzie w latach 2013-2014.

Samorządy są razem Projekty dróg zakładają, że większość z nich będzie pokryta asfaltem. Nie we wszystkich jed-nak miejscach. Wynika to z faktu, że na terenie lasów państwowych nie uzyskano zgody na pokrycie drogi asfaltem. Polityka w tej mie-rze jest niezmienna i na terenie całego kraju takiej zgody uzyskać nie można. Utwardzana droga gruntowa – to rodzaj kompromi-su, który został wypracowany. W gminach także panuje prze-świadczenie, że głównym sprawcą opóźnień jest biurokracja. – Współpraca na linii Staro-stwo Powiatowe – Urząd Gminy w Obrowie układa się w tej spra-wie bardzo dobrze – informuje Mirosława Kłosińska, sekretarz gminy Obrowo. – Każdemu z podmiotów zależy na szybkim fi-nale inwestycji, ale przepisy i tok administracyjny, są nieubłagane. Rowerzyści czekają na możli-wość bezpiecznego podróżowa-nia po powiecie toruńskim. – Drogi rowerowe, to standard na Zachodzie – mówi Aleksander Głomski, zapalony rowerzysta podróżujący po Polsce i Europie na dwóch kołach. – Ważne są one przede wszystkim w celach tury-stycznych, bo wyczynowcy i tak muszą mieć dostęp do głównych dróg.

Jedna ścieżka, milion papierów

Ścieżki rowerowe w powiecie toruńskim miały zostać zbudowane już kilka lat temu. Nie ma ich do dziś. Dlaczego?

Fot.

Mac

iej P

agał

a

Page 4: Poza Torun nr 6 .pdf

4 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

GMINA CHEŁMŻA

Marta Chojecka

W Pluskowęsach jeszcze nie-dawno niewielu chciało wy-poczywać. Dzięki środkom gminy i dotacjom pozyska-nym z Unii Europejskiej pod-jęto decyzję o nadaniu plu-skowęskiemu terenowi nowego oblicza. 814 tysięcy złotych przezna-czyła gmina na wiejską plażę z towarzyszącą infrastrukturą. Teraz plaża nie jest już osiero-cona, do Pluskowęs zjeżdżają goście z całej gminy. - To miejsce ma służyć mieszkańcom wsi i gminy. Za-gospodarowanie istniejącego skweru to przykład kolejnej inwestycji w gminie, która w znaczący sposób zwiększy-ła atrakcyjność turystyczną Pluskowęs. – mówi inspektor ds. promocji Urzędzie Gminy Chełmża, Katarzyna Orłow-ska.- To odpowiednie miejsce

dla aktywnego i zdrowego spę-dzania czasu dla całych rodzin.Zupełnie zmieniony wize-runek skweru położonego nad jeziorem w centrum wsi Pluskowęsy z plażą zachęca do odwiedzin. Turyści opalać się mogą na plaży, która ma 400m2. - Wybudowane zostały kładki wędkarskie, pomost przy plaży – dodaje Katarzyna Orłowska. - Wykonano ciąg chodników spacerowych z ła-weczkami. W teren wkompo-nowanych zostało aż 27 ławek drewnianych i 2 altany. Przy-gotowano również miejsce na ognisko. Plac zabaw dla dzieci i bo-isko do siatkówki plażowej – umilą czas spędzany nad wodą. Spacerować można po całym zagospodarowanym terenie - wszędzie prowadzą chodniki. Na obiekcie wybu-dowany został także parking dla mobilnych turystów. Teren

jest całkowicie oświetlony. Do-datkowo trwają jeszcze prace przy budowie toalet. Całość uzupełniają założone tereny zielone. Wykonawcy projektu wpa-dli także na jeden oryginalny pomysł. W sąsiedztwie terenu rekreacyjnego stoi figurka z wizerunkiem Matki Boskiej, o nią też zadbano. Nad figurą wykonany został nowy daszek, a wokół jej ogrodzenie szta-chetowe wraz z furtką. Pluskowęska plaża staje się kolejnym obiektem wypoczyn-kowo-rekreacyjny, którym gmina może się pochwalić. Obiekty takie są coraz bardziej pożądane przez wymagających atrakcji turystów. Dodatkowo zwalcza się jeden ważny pro-blem – bezpieczeństwa nad wodą. Młodzież i dzieci z pew-nością zawitają teraz chętniej do Pluskowęs, aniżeli na dziką i niestrzeżoną plażę.

Skwer, ławki i altany – na plaży w Pluskowęsach można już wypoczywać

Nowa plaża w Plusowęsach

Od czerwca w gminnym projekcie „Sport i rekreacja dla wszystkich – zdrowie dla każdego” uczestniczyło już 60 osób. Mieszańcy gminy Chełmża do tej pory wzięli udział w trzech wycieczkach rowerowych i wypadach pie-szych. Jedna wyprawa po-trafiła ściągnąć nawet dwu-dziestu aktywnych turystów. Zwiedzają, poznają i odkry-wają na nowo swoją małą oj-czyznę. - Jest to zgrana grupa, która nie tylko bawi się w rekreację, ale również poznaje najbliższą okolicę – mówi realizatorka wycieczek Maria Bulińska. Lokalni turyści dotarli wszędzie gdzie było coś cieka-wego do odkrycia. Nie pomi-nęli też niczego, co godne było uwagi. Mieli okazję odwiedzić kościół parafialny w Kiełbasi-nie oraz pomnik upamiętnia-jący śmierć ponad 1,5 tysiąca pomordowanych podczas II wojny Żydówek w Grodnie. Poodwiedzali także miejsca Pamięci Narodowej na tere-

nie miasta i gminy Chełmża. Jeszcze innym razem zwiedzili zespół pałacowo – parkowy w Brąchnówku. Uczestnicy wycieczek do-cierając do wsi w gminie, spo-tykali się z ogromną sympatią ze strony ich mieszkańców, trochę zdziwionych lokalnym podróżowaniem po gminie. - Koła Gospodyń Wiej-skich z Kiełbasina i Głucho-wa specjalnie dla naszej grupy przygotowały na zakończenie trasy wycieczki poczęstunek – dodaje Maria Bulińska – To niezwykle miły gest, za który serdecznie dziękujemy. Projekt kończyły dwie wy-prawy - piesza do Głuchowa i rowerowa na Barbarkę. Zmę-czeni i zadowoleni, lokalni turyści z całą pewności nie zrezygnują, wraz z końcem zorganizowanych wycieczek, ze swojego podróżowania. Jest wiele do odkryci i zobaczenia, nawet gdy się nie ma biletu do Egiptu.

(MC)

Sąsiedzi jak turyściTen projekt zaskoczył mieszkańców gminy. Pozytywnie!

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

hełm

ża

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

hełm

ża

Przez cały sierpień trwa uzu-pełniający nabór dzieci do ośrodków przedszkolnych w ramach projektu partnerskie-go realizowanego przez Fun-dację Ziemia Gotyku LGD oraz gminę Chełmża. Akcja nosi nazwę „Pawełek i Ola idą do przedszkola”. Na terenie gminy Chełm-ża funkcjonuje 7 oddziałów przedszkolnych - w Sławko-wie, Grzywnie, Kończewicach, Nawrze, Głuchowie, Skąpym i Zelgnie. Każdy punkt przed-szkolny może przyjąć maksy-malnie 15 dzieci w wieku 3 – 4 lat. Udział w projekcie jest bezpłatny. Zajęcia 4-godzin-ne prowadzone będą przez 5 dni w tygodniu. Priorytetowo będą traktowane dzieci z ro-dzin korzystających z pomocy

społecznej oraz matek i ojców samotnie wychowujących. Otwarty dostęp do przedszko-la będą miały dzieci niepełno-sprawne, urodzone w latach 2006 – 2009. - Rodzic lub opiekun, po-winien dostarczyć dokumen-ty potwierdzające niepełno-sprawność – informuje LGD „Ziemia Gotyku”. - Pozosta-łe dzieci zostaną przyjęte do przedszkola zgodnie z kolej-nością zapisu. Utworzona zo-stanie także lista rezerwowa. Rekrutacja, jaka będzie prowa-dzona zgodnie z zasadą rów-ności szans dostępu do projek-tu i równości płci. Zapisy prowadzone są przez koordynatora gmin-nego – B. Kozłowska tel. 605 898 375.

(MC)

Przedszkolna szansa„Pawełek i Ola idą do przedszkola” - akcja LGD Ziemia GotykuByli groźni i siali postrach

– piraci z Zalesia z pewno-ścią niczego się nie boją. W ramach Leśnej Przygodny II – Zachowaj Trzeźwy Umysł, dzieci z gminy Chełmża stały się przez chwilę bohaterami na swoich statkach. Towarzyszyły im także ich pirackie rodziny. Piknik podsumował i zakończył ty-godniową akcję wakacyjną w Zalesiu zorganizowaną przez Centrum Inicjatyw Kultural-nych Gminy Chełmża. - Swoje pirackie wyczyny zaprezentowały cztery grupy uczestników akcji: Rozbójnicy, Piracka Banda, Piracki Patrol i Piraci z Karaibów – mówi inspektor ds. promocji UG Chełmża Katarzyna Orłowska. - Były konkursy i wspólne za-bawy. Na zakończenie każdy z uczestników Leśnej Przygody

II w Zalesiu otrzymał pamiąt-kowy medal. Młodzi uczestnicy wzię-li udział w wielu spotkaniach poprowadzonych przez policję i PSP z Chełmży oraz WOPR z Torunia. Zorganizowano także wyjazd nad morze do Sopotu. - Głównym sponsorem let-niego wypoczynku dla naj-m ł o d s z y c h mieszkańców była Nowa Energia, sa-morząd gmi-ny Chełmża i CIK – dodaje K a t a r z y n a Orłowska. - Samą inicja-tywę takiej formy wypo-czynku, dla dzieci z gmi-ny, wspiera

od początku jej powstania wójt Jacek Czarnecki. Nad przebiegiem wypo-czynku czuwała wykwalifi-kowana kadra opiekunów zatrudniona przez Centrum Inicjatyw Kulturalnych Gminy Chełmża, głównego realizato-ra i koordynatora akcji.

(MC)

Nie było białych żagli, ale by zabawa – Zalesie napadli piraci!Piracki patrol też ma medal

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

hełm

ża

Page 5: Poza Torun nr 6 .pdf

5 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

REGION

Odkąd ponad rok temu Adrian M. (ps. Tofi) zabił z zimną krwią trzydziestoletniego Marcina, po-zostawał na wolności. Ukrywał się w Londynie. Do Polski deporto-wano go w połowie lipca. Zdjęcie i nazwisko Adriana M. znajdowało się w policyjnych kar-totekach od ponad roku. Pierwsze-go dnia wiosny ubiegłego roku po-bił on śmiertelnie trzydziestolatka na bydgoskim Szwederowie. Trzech oprawców od razu trafiło za kra-ty policyjnego aresztu, natomiast trzydziestopięcioletni Adrian M. uciekł. – Sąd wydał wobec Adriana M. Europejski Nakaz Aresztowania – informuje kom. Monika Chlebicz, rzecznik KWP w Bydgoszczy. Ściganiem Tofiego zajęli się funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, którzy ustalili miejsce jego pobytu. Okazało się, że poszu-kiwany ukrywał się w Londynie, gdzie mieszkał ze swoją konkubiną i dziećmi. – Policjanci nawiązali współpra-cę z Metropolian Police i przekazali do Anglii komplet informacji na temat Tofiego – informuje nadkom. Piotr Bieniak z Zespołu Prasowego KGP w Warszawie. Adrian M. został deportowany do Polski w połowie lipca. W kraju

odpowie nie tylko za śmiertelne po-bicie, ale także za czynną napaść na funkcjonariusza, której dopuścił się w 2002 roku. – Tofi został doprowadzony do prokuratury 20 lipca, gdzie usłyszał zarzuty – dodaje nadkom. Piotr Bieniak. – Sąd aresztował go na trzy miesiące. Przypomnijmy, na łamach naszej gazety opublikowaliśmy reportaż na temat najbardziej niebezpiecznych i zarazem poszu-kiwanych przestępców. Już wów-czas sugerowaliśmy, że może on przebywać w Anglii.

(MO)

Poszukiwany od roku. Pisaliśmy o nimMorderca schwytany!

Mieszkaniec Lubicza znęcał się nad 11-letnim synem swojej kon-kubiny. Dusił metalowym łań-cuchem, ciągnął po podwórku i bił. 11-latek padł ofiarą domo-wej awantury. Najpierw 38-letni mężczyzna owinął szyję chłopca metalowym łańcuchem, a następ-nie ciągnął go po podwórku i bił. Następnego dnia sprawę zgłosił na policję pracownik Gmnnego Ośrodka Pomocy Społecznej. – Policjanci z Lubicza po otrzymaniu zgłoszenia natych-miast udali się na miejsce zdarze-

nia i przesłuchali świadków – in-formuje asp. Mariusz Sierzchuła z Zespołu Komunikacji Społecznej KMP w Toruniu. Jeszcze tego samego dnia 38-latek trafił za kraty policyjne-go aresztu. Dwa dni później Sąd Rejonowy w Toruniu zastosował wobec niego środek zapobie-gawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech mie-sięcy. Za znęcanie się nad synem swojej konkubiny grozi mu teraz nawet 10 lat pozbawienia wolno-ści.

(MO)

Sadysta z LubiczaDusił łańcuchem, ciągnął po ulicy i bił dziecko. Trafił za kratki

Marta Chojecka

W Bursie matematyk z teolo-giem wylądować mogą w jednym pokoju, miejsca jest bowiem wy-starczająco dla studentów róż-nych kierunków. Pogłoski o tym, że mogą z niej korzystać tylko uczniowie z teologii, nie są praw-dziwe. Trzeba spełnić tylko jeden warunek, chcący zamieszkać w Bursie, muszą być na studiach dziennych. Przysiek jest tuż obok Torunia. Teren, na którym powstała Bursa Akademicka był w XVII wieku folwarkiem. Na początku 2002 roku Kuria Diecezjalna Toruńska przekazała na rzecz Agencji Rolnej Skarbu Państwa z zasobów diece-zji 300ha ziemi. W zamian otrzy-mała zabytkowy dworek wraz z przyległym terenem w Przysieku. Biskup Andrzej Suski dokonał tej wymiany z myślą o ubogiej mło-dzieży. Dworek, w którym mieści się bursa, został odremontowany i od października 2004 służy mło-dym studentom. - Mamy w Bursie 50 miejsc - informuje ks. prałat Daniel Ada-mowicz, dyrektor Caritas Diecezji Toruńskiej. – Co roku wszystkie miejsca są wypełnione przez stu-dentów. Bursa cieszy się dużym powodzeniem. Głównym założeniem twórców Bursy była chęć pomocy uzdol-nionej, choć słabiej sytuowanej

młodzieży rozpoczynającej studia na uniwersytecie. Pierwotnie cho-dziło o to, aby w Bursie mieszkali wyłącznie studenci pierwszego roku. Dyrektor Caritas zdecydo-wał jednak o zmianie profilu Bur-sy. Wszyscy studenci mogą złożyć podanie o przyjęciu ich na kolejny rok. - Podania można składać tylko na specjalnym formularzu dostęp-nym na stronie bursy: www.bur-saakademicka.eu – informuje ks. Daniel Adamowicz. - Do podania należy dołączyć opinię księdza proboszcza, zaświadczenie o za-robkach rodziców lub opiekunów oraz aktualne zdjęcie. Ogłosze-nie wyników następuje 30 lipca. Wszyscy zostają powiadomieni listownie i telefonicznie o ewentu-alnym przyjęciu do bursy. Pierwotnie studenci mogli też

liczyć na całkowicie nieodpłatny pobyt w Bursie. Obecnie każdy mieszkaniec Bursy musi wnosić miesięczną opłatę, która jest jed-nak znacznie mniejsza od opłat za mieszkanie w domach studenc-kich, bądź na stancjach. - Opłata za Bursę pokrywa się ze stypendium rektora na za-mieszkanie i wyżywienie, od ze-szłego roku mieszkaniec dopłaca jeszcze 30zł ekstra, czyli złotówkę dziennie – dodaje ks. Daniel Ada-mowicz. – W sumie w 180 zł mie-ści się wszystko, student nie musi się już martwić o wyżywienie, ani o dach nad głową. Zadaniem Bursy jest stworze-nie wśród mieszkańców poczucia wspólnoty, gdzie każdy czuje się akceptowany i potrzebny. Jedynie w takim klimacie młodzi mogą rozwijać swoje talenty i zdolności.

W Przysieku drzwi bursy Caritasu czekają otworem na studentówTaniej niż w akademiku

Fot. Caritas

Podczas robót ziemnych zna-leziono pocisk moździerzo-wy kalibru 82 mm z okresu II wojny światowej. Odkrycia dokonali pracow-nicy, którzy prowadzą roboty ziemne w Warszewicach pod Chełmżą. Natychmiast po-wiadomili o swoim znalezisku policję, która zabezpieczyła

miejsce do czasu przybycia sa-perów z Inowrocławia. – Pocisk został zabrany z terenu budowy i przewiezio-ny na toruński poligon, gdzie zostanie zniszczony – poinfor-mował asp. Mariusz Sierzchuła z Zespołu Komunikacji Spo-łecznej KMP w Toruniu.

(MO)

W Warszewicach znaleziono niewybuchNiewybuch pod Chełmżą

Anioł, którego skrzydła sym-bolizują flagi Bydgoszczy i Torunia, wskazujący na śro-dek drogi między obydwoma miastami – oto logotyp, któ-rym od niedawna posługuje się gmina Zławieś Wielka. Włodarze gminy chcą wy-korzystać położenie pomiędzy dwoma największymi miasta-mi w województwie i stanąć w centrum ewentualnej metro-

polii. Na etapie przygotowań jest także film promocyjny, który ma powstać do końca roku. Na razie poszukiwani są chętni do zaangażowania się w projekt. Efekt prac zosta-nie zaprezentowany w stycz-niu przyszłego roku, podczas obchodów 40-lecia powstania gminy Zławieś Wielka.

(MB)

Zławieś Wielka stawia na promocjęIch mała metropolia

Page 6: Poza Torun nr 6 .pdf

6 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

MIASTO CHEŁMŻA

W chełmżyńskiej bibliotece wiele ma się zmienić - wy-miana stolarki okiennej oraz całkiem nowa instalacja cen-tralnego ogrzewania. Naj-istotniejszą jednak zmianą będzie montaż platformy dla osób niepełnosprawnych. Łączny koszt inwestycji to 220 tysięcy złotych. Zgodnie z decyzją Mini-sterstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Bibliotece Miej-skiej w Chełmży przyznano pieniądze na remont elewacji i pokrycia dachu budynku. Do-datkowo wejście do budynku zostanie przystosowane dla osób niepełnosprawnych. W puli zostaną także pieniądze na wymianę instalacji c.o. - Bardzo się cieszę, że bez problemu będę mogła wcho-dzić do Biblioteki Miejskiej – mówi Anna Kruglej, niepełno-sprawna mieszkanka Chełmży, poruszająca się na wózku. – Myślę jednak, że w naszym mieście jest jeszcze wiele bu-dynków niedostosowanych do potrzeb niepełnosprawnych. Inwestycje w Bibliotece Miej-skiej to tylko kropla w morzu potrzeb. Dotację w wysokości 130

tysięcy zł na wydatki inwe-stycyjne pozyskała chełmżyń-ska Książnica z ministerstwa. Reszta środków, czyli 90 tys. zł, pochodzi od burmistrza Miasta Chełmży i ze środków Starostwa Powiatowego w To-runiu. W Chełmży już w 2006 roku realizowano projekty mające ułatwić niepełnosprawnym poruszanie się i odpowiednie funkcjonowanie w mieście. - Likwidacja barier archi-tektonicznych i w komuniko-waniu się w budynku Szpitala Powiatowego w Chełmży oraz zatrudnienie osoby niepełno-sprawnej do obsługi stacji mo-nitorowania w Agencji Ochro-ny Osób i Mienia „Taurus” s.c. w Chełmży – czytamy w opinii Zarządu Powiatu Toruńskie-go o znaczeniu realizacji pro-jektów złożonych w ramach programu Państwowego Fun-duszu Rehabilitacji Osób Nie-pełnosprawnych. W ramach tego samego projektu uposażono wiele in-stytucji w gminie Chełmża oraz utworzono miejsca pracy dla kilkunastu niepełnospraw-nych pracowników.

(MC)

Miejska Biblioteka w Chełmży dostała dotację z ministerstwa na remont. Brakującą kwotę dołożył burmistrz

Wykorzystali projekt

Fot. Maciej Seroczyński

Palczak wejdzie w bój Marta Chojecka

Zakończono badania kontro-lne nad Jeziorem Chełmżyń-skim. Naukowcy z Instytutu Rybactwa Śródlądowego pod kierownictwem prof. Witolda Białokoza zbadali jezioro w Chełmży jako pierwsze w ko-lejności, przed dwudziesto-ma następnymi wytypowany-mi w całej Polsce. Pomiary polegały na kontrolnych odłowach ryb. Wyniki pozna-my dopiero za dwa lata. - Istnieje Ramowa Dyrekty-wa Wodna, którą Polska pod-pisała z Unią Europejską – tłu-maczy prof. Witold Białokoz z Instytutu Rybactwa Śródlądo-wego. - Zakłada ona doprowa-dzenie wód powierzchniowych w całej Unii do stanu dobrego.Naukowców najbardziej inte-resował poziom zarybienia Je-ziora Chełmżyńskiego. Badali strukturę gatunków i wielko-ści złowionych ryb. Wszystkie inne czynniki, które wpływają na stan wody, poddane zostały również specjalistycznej oce-nie. - Od wielu lat w Polsce prowadzony jest monitoring jakości wód, ale poprzednio prowadzono go w oparciu o badania fizyko-chemiczne – dodaje prof. Białokoz. - Nowa koncepcja prowadzi do tego, żeby sprawdzać jakość biolo-giczną wody, a nie, jak to było do tej pory, jakość chemiczną.Jak twierdzi profesor Białokoz, badania biologiczne wprowa-

dziły rewolucję w ośrodkach naukowych, ponieważ do tej pory nie stworzono metody badań, która pozwoliłaby na optymalne sprecyzowanie wy-ników. Przed Instytutem Ry-bactwa Śródlądowego w Olsz-tynie stanęło więc wyzwanie stworzenia odpowiedniej me-tody badań, pozwalającej na oszacowanie stanu biologicz-nego wód powierzchniowych. Profesor jest zwolennikiem gospodarki odłowów siecio-wych, których na Jeziorze Chełmżyńskim kilka lat temu zaniechano. Procedura, jak niesie wieść gminna, przyspo-rzyła środowisku niemałych

problemów. - W okręgu toruńskim po-stanowiono, że w jeziorach w ogóle nie będzie odłowów sie-ciowych, więc problem stał się złożony – mówi naukowiec. – Nie ma możliwości ocenie-nia stanu jeziora na podstawie odłowów wyłącznie wędkar-skich. To, co robimy nad Je-ziorem Chełmżyńskim jest też stworzeniem metody badań, gdzie nie ma danych rybac-kich. W Polsce badaniami objęte zostały tylko 22 jeziora. Na-ukowcy wcześniej przebadali 21 akwenów. W tym roku na pierwsze badania wybrano Je-zioro Chełmżyńskie.- Odławiamy jeziora tzw. ka-librowanym zestawem nor-dyckim. Są to sieci, które mają zróżnicowaną wielkość oczek i składają się z segmentów – dodaje profesor. – W sieci te można złowić zarówno nary-bek, jak i duże okazy. Wyniki badań Jeziora Chełmżyńskiego będą dostęp-ne dopiero za dwa lata. Ze wstępnych szacunków wynika jednak, że w jeziorze brak jest odpowiedniej ilości drapieżni-ków. Ubytek szczupaków czy sandaczy prowadzi do nad-miernego i nierównomiernego przyrostu ryb tzw. „spokojne-go żeru”. Zdaniem naukowców równowagę w jeziorze może przywrócić konsekwentne za-rybianie go drapieżnikami. Rybą odpowiednią ma być pal-czak.

W Jeziorze Chełmżyńskim pływa za mało drapieżników. To wstępny wniosek z badań naukowych prowadzonych dla UE

W Galerii pod Ratuszem zo-stały rozstrzygnięte konkur-sy plastyczne dla młodych chełmżynian. Organizatorom zależało na wyzwoleniu w młodzieży lokalnego patrio-tyzmu i rozwoju zdolności artystycznych. Małą ojczyznę uwieczniono na ponad pięć-dziesięciu pracach. „Moje miasto jest naj-

piękniejsze” i „Widokówka z Chełmży” były do wykonania w dowolnej technice plastycznej. Dawało to pole do popisu twór-com obrazów pastelowych, jak i tym malującym popularnymi kredkami ołówkowymi. Konkurs „Gadżet o Chełm-ży” był szansą na stworzenie wzoru turystycznego gadżetu reklamującego Chełmżę w po-

tencjalnych akcjach promocyj-nych. Z kolei konkurs fotograficz-ny „Najpiękniejszy zakątek na-szego miasta” w kategorii ogro-dów, ogródków działkowych, balkonów, architektury terenów zielonych, promował walory przyrodnicze i krajobrazowe miasta.

(MC)

Galeria pod Ratuszem zorganizowała konkursy plastyczne

50 spojrzeń na Chełmżę

Fot.

ww

w.sx

c.hu

Page 7: Poza Torun nr 6 .pdf

7 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

REKLAMA

Największa niepubliczna uczelnia w Polsce północnej

raport o uczelniach niepublicznych Perspektywy 2011

ZYSKAJ AŻ

DO 15 WRZEŚNIA

695 ZŁstudia

licencjackie i inżynierskie

ZYSKAJ AŻ

DO 15 WRZEŚNIA

500 ZŁstudia

podyplomowe

ZYSKAJ AŻ

DO 15 WRZEŚNIA

395 ZŁstudia

magisterskie

www.wsb.pl

Studiuj

w uczelni biznesu

ZAPISZ SIĘ PRZEZ INTERNET: www.wsb.pl

Page 8: Poza Torun nr 6 .pdf

8 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

GMINA OBROWO

Tomasz Więcławski

Mieszkańcy Łążyna w gminie Obrowo doczekają się reali-zacji inwestycji drogowej, na którą czekają od dłuższego czasu. Dojazd do głównych dróg stanie się znacznie ła-twiejszy, szczególnie dla na-pływowych mieszkańców wsi, którzy mieszkają w okolicy planowanych remontów. Modernizacja drogi sfi-nansowana zostanie w dużej mierze ze środków gminnych, jednak niebagatelną pomocą będzie dofinansowanie, które udało się pozyskać. - Inwestycja ta jest niezwy-kle istotna dla naszej miej-scowości – wskazuje Zenon Zieliński, sołtys Łążyna. – Od wielu miesięcy temat ten po-wracał na wszelkiego rodzaju zebraniach. Ten obszar naszej miejscowości zamieszkuje przede wszystkim ludność na-pływowa. Żeby teren ten mógł się dalej rozwijać, konieczna była inwestycja w infrastruk-turę. Dotychczas droga, która zostanie wydatnie zmoderni-zowana, była piaskowa. Utrud-niało to dojazd mieszkańcom, przede wszystkim w okresie zimy. Utwardzenie drogi, wy-lanie jej asfaltem, to zadanie, które postawione zostanie przed wykonawcą prac. Wła-dze gminy zakładają, iż uda się

sfinalizować inwestycję jeszcze w tym roku. - Dotacja, którą udało się nam uzyskać z budżetu wo-jewództwa kujawsko-po-morskiego, ma niebagatelne znaczenie dla powodzenia założonego planu – mówi An-drzej Wieczyński, wójt gminy Obrowo. – Modernizacja tej drogi, zmiana jej charakteru z drogi gruntowej na asfaltową, to jeden z celów, który zapi-sany jest w strategii rozwoju gminy. Modernizujemy wie-le dróg, ale ta inwestycja była niezwykle pilna, stąd też więk-sza radość, że w końcu uda się ją sfinalizować. Podpisanie umowy na dofi-

nansowanie modernizacji dro-gi odbyło się 3 lipca 2012 roku w Urzędzie Marszałkowskim w Toruniu. Kwota dofinanso-wania wyniesie ok. 80 tysię-cy złotych. Szacowny koszt wszystkich działań na tym te-renie wyliczony został na 370 tysięcy. Środki, które zostaną prze-znaczone na modernizację infrastruktury drogowej w Łą-żynie z budżetu województwa kujawsko-pomorskiego, wygo-spodarowane zostaną z tytułu wyłączeń gruntów z produkcji rolnej. Długość odcinka, na którym toczyć się będą prace modernizacyjne, wynosi około kilometra.

Fot. www.sxc.hu

Asfalt będzie wkrótceW Łążynie zostanie wybudowana nowa droga - na nowe osiedle. Inwestycję sfinansuje gmina oraz budżet województwa

Nieodłącznym elementem każdego wesela jest dbająca o dobrą zabawę i humory gości kapela. W gminie Obrowo po-stanowiono wykorzystać drze-miący w muzykach potencjał i zorganizowano przegląd wesel-nych kapel. W tym roku, już po raz szósty. Historia przeglądu kapel weselnych sięga 2007 roku. Sa-morządowcy z Urzędu Gminy w Obrowie oraz pracownicy Gminnego Ośrodka Kultury postanowili zorganizować im-prezę dla ludzi w każdym wie-ku. Głównymi pomysłodawcami przedsięwzięcia byli wójt gminy Andrzej Wieczyński oraz twórca Osieckiej Izby Regionalnej – Mi-chał Kokot. - Z roku na rok poziom zespo-łów, które występują w trakcie organizowanej przez nas impre-zy, jest wyższy – mówi Mirosła-wa Kłosińska, sekretarz gminy Obrowo. – Już po pierwszej edy-cji przeglądu, mieliśmy świado-mość, iż jest to trafiony pomysł. Formuła imprezy jest atrakcyjna zarówno dla ka-pel, które mogą pokazać się szerszej publicz-ności, jak rów-nież dla miesz-kańców naszej gminy, którym chcieliśmy do-starczyć okazji do rozrywki. Tegoroczny przegląd odbył się 4 sierpnia. W imprezie wy-

stąpiły zespoły weselne z całego regionu. Ziemia Dobrzyńska ma się czym pochwalić w tej mierze. Licznie zgromadzonej nad jezio-rem w Osieku publiczności za-prezentowały się: Kapela Dolina Drwęcy z Lubicza, Kapela Sami Swoi z Rypina, Kapela Aralskich z Trąbina, Kapela Młodzieżowa Piotra z Ciechocina oraz zespoły weselne z Bobrownika i Golubia Dobrzynia. Gospodarzami im-prezy byli muzycy Kapeli Ludo-wej im. Kamińskich z Osieka. - Nasza impreza, z roku na rok może się rozwijać dzięki zaanga-żowaniu lokalnej społeczności – mówi Mirosława Kłosińska. – Warto docenić trud pracy, któ-rą wkładają chociażby strażacy, którzy dbają o bezpieczeństwo imprezy, pomagają przy pracach przed rozpoczęciem zabawy, jak także w czasie sprzątania. Nie można zapomnieć również o pracownikach Środowiskowego Domu Samopomocy w Osieku i Domu Pomocy w Dobrzejewi-cach.

(WT)

Fot.

Jace

k M

eler

ski

A teraz idziemy na jednegoKluczem do sukcesu przy organizacji festi-walu, jest pomysł. Im prostszy, tym lepszy

Page 9: Poza Torun nr 6 .pdf

9 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

REGION

Marta Chojecka

Przed tym, co najgorsze, zawsze zapada cisza. Po niej następuje nieodwracalne. Potem są już tyl-ko łzy i rozpacz. Tak właśnie za-płakała nad swoim losem rodzi-na Talarków z Pluskowęs, których dom runął w sierpniową niedzielę. I nie trwało to nawet ćwierć zdrowaśki. Była niedziela po południu. Czas żniw – koszenie, prasowanie słomy, zwożenie z pola snopków na stóg. Oprócz roboty w polu, trzeba było nakarmić zwierzęta, napoić, świeżego powietrza wpu-ścić. Z hodowli świń da się żyć, ale nie odłożyć. Życie z dnia na dzień przy obecnych cenach żywca jest jedyną możliwością. Nie każdego rolnika stać na kombajn, ciągnik z klimatyzacją i zdobiony płot wokół domu. Nie każdy potrafi zaciągnąć kredyt i zaryzykować. Nie każdy ma głowę wielkich in-teresów. Niektórym, jak rodzinie Talarków, wystarczać musi uczci-wa praca i pot dnia codziennego. Mieszkali w domu zbudowa-nym w 1967 roku. Dzielił się na dwie części – mieszkalną i gospo-darczą, przeznaczoną na hodowlę świń. Te kilkadziesiąt świń było jak żywe skarbonki. Od nich zale-żało, czy rodzina poradzi sobie w zimę, czy starczy pieniędzy... - Usłyszałam wielki, głośny huk, coś w rodzaju wybuchu – re-lacjonuje matka Andrzeja Talar-ka, która mieszka wraz z synem. - Wyszłam z mieszkania i nie wie-rzyłam w to, co zobaczyłam. Syna akurat nie było w domu, byłyśmy same z synową.

Połowa domu zamieniła się w górę gruzu. Spod cegieł, belek i kamieni słychać było konające świnie i prosiaki. W jednej chwili dobytek, gwarancja dochodu na najbliższe miesiące – zniknęła. - Miałem 50 świnek, ocalało 20 – mówi Andrzej Talarek, ręce mu opadły, nie ma sił. – Ponad połowa zginęła. A wszystko co na polu, było dla nich. Teraz nie ma komu tego do koryta włożyć... Nie ma co zrobić, nie wiem jak sobie z tym poradzić... Miejsce katastrofy zostało obejrzane dokładnie – przyjechali urzędnicy, inspektorzy nadzoru budowlanego, nawet sąsiedzi. - Nie przedstawiono nam żad-nych pozwoleń na budowę, ani projektów - mówi Witold Pro-chera, zastępca powiatowego in-spektora nadzoru budowlanego w Toruniu. – Całkiem możliwe, ze budynek nie był stawiany według projektów, czy pod nadzorem. Jeśli budynek jest samowolą,

zapewne nie uda się uniknąć de-cyzji o rozbiórce. Część gospo-darcza budynku runęła. Sytuacja jest bardzo poważna, bo zawalo-na część budynku połączona była konstrukcyjnie z częścią miesz-kalną. Zdaniem inspektorów stanowi to realne zagrożenie dla mieszkańców. - Wydaliśmy zakaz użytkowa-nia budynku mieszkalnego – do-daje Witold Prochera. - Zlecona została ekspertyza, która ma do-kładnie zbadać stan tego obiektu. Już teraz mogę powiedzieć, że bu-dynkowi prawdopodobnie może nie pomóc generalny remont. Jesteśmy w stałym kontakcie z osobą, która sporządza eksperty-zę i możliwe, że budynek będzie trzeba rozebrać. Rodzina nie może mieszkać w swoim domu. Śpią i żyją w garażu, jedynym budynku, który ocalał z katastrofy. Talarkowie codziennie rano patrzą na zawalony mają-tek... Pomagają sąsiedzi i miesz-

kańcy wsi. Potrzebny jednak bę-dzie cud... - Nie mamy oszczędności i pieniędzy na postawienie nowe-go domu – martwi się Andrzej Talarek. - Mam nadzieję, że do-staniemy odszkodowanie od ubezpieczyciela, ale to i tak na nic praktycznie nie wystarczy. Zosta-liśmy z niczym... Nie mamy gdzie mieszkać, nie mamy za co żyć... Lato się kończy. W garażu zimy nie przetrwają. Ani ludzie, ani ocalałe świnie. Czym prędzej trzeba coś zbudować – żeby móc dalej prowadzić hodowlę. Ocalałe z katastrofy 20 sztuk może ocalić rodzinę Talaków. Nadzieja jeszcze jest... - Gmina już pospieszyła tej rodzinie z pomocą – mówi Kata-rzyna Orłowska z Urzędu Gmi-ny Chełmża. - Zagwarantowała pomoc finansową na projekt i częściową odbudowę budynku inwentarskiego, uporządkowanie gruzu po katastrofie i zabezpie-

czenie części mieszkalnej bu-dynku. Założyliśmy też konto w banku, na które można wpłacać pieniądze na pomoc dla rodzi-ny Talarków. Każda złotówka się przyda. W zawalonym budynku nikt, oprócz trzydziestu świń, nie ucierpiał. Choć kiedy zawalały się ściany, była dokładnie pora pracy w oborze... - Akurat był to czas karmie-nia inwentarza, ale musiałem wyjechać do Mirakowa odstawić szwagrowi kombajn – mówi An-drzej Talarek. - Straciłem doby-tek, ale mogłem stracić i życie. Też mi szczęście w nieszczęściu...

W katastrofie budowlanej w Pluskowęsach cudem nie było ofiar w ludziach. Zginęła za to większość świń z hodowli

Zawaliło im się życie

Podajemy numer konta, na któ-re można wpłacać pieniądze na pomoc rodzinie Talarków: 26 1020 5011 0000 9302 0235 9305 z dopiskiem “Pluskowęsy - kata-strofa budowlana”

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

hełm

ża

Adela Drążkowska swoje do-świadczenie zbiera od dziecka. Jako dziewczynka pomagala ojcu – także fotografowi, przy układaniu sukien ślubnych pań młodych, pozujących do zdjęcia. Dziś uwiecznia Chełmżę. Rodzi-na Drążkowskich ma wiele zdjęć rodzinnego miasta, od poko-leń… Najpierw zakład fotograficzny założył jej ojciec - Stanisław Drąż-kowski, którego zdjęcia Chełmży należą do unikatowych. Jako jedy-ny autor zdjęć na początku okresu

międzywojennego wychodził ze swego atelier i robił zdjęcia na uli-cach miasta. W bibliotece miejskiej znaj-duje się kolekcja zdjęć fotografa, która zawiera fotosy straży pożar-nej z nieistniejącą już dziś figurką św. Floriana. Są tam także zdjęcia biskupa Wojciecha Okoniewskie-go oraz odbitki z wizerunkami członków bractwa kurkowego i kręglarzy. Po Stanisławie Drążkowskim, który nie przeżył dramatycznego transportu na Syberię w 1945 r.,

zakład przejęła jego jedyna cór-ka - Adela. Atelier jej ojca miało wyłącznie oświetlenie naturalne, światło przenikało przez okna w dachu, niczym u innego wybitne-go fotgrafa - Nadara. Tych dobrych zdjęć było wiele, nawet wtedy, kiedy nie było kolo-rowych klisz i photoshopa. Adela Drążkowska oddawała kliento-wi zdjęcie podkoloryzowane, na którym nie było zmarszczek, ani podpuchniętych oczu - korekta wykonywana była ręcznie. Kosz-tem były godziny żmudnej pracy.

Za tę uciążliwą lecz satysfakcjonu-jącą pracę artystyczną otrzymała wyróżnienie od Jerzego Czerwiń-skiego, burmistrza Chełmży. Inicjatorem spotkania było Towarzystwo Przyjaciół Chełmży wspólnie z chełmżyńską biblio-teką. Towarzystwo uhonorowało Adelę Drążkowską statuetką „Za zasługi dla chełmżyńskiej foto-grafii”. Burmistrz wręczył laureat-ce album fotograficzny „Chełmża wczoraj i dziś”.

(MC)

Najstarsza chełmżyńska fotograf otrzymała wyróżnienia za swą długoletnią pracę

Ze zdjęciami od dziecka

Czy awaria prądu powoduje to, że firmowy monitoring przestaje działać? Tak my-śleli dwaj mieszkańcy gminy Zławieś Wielka. Teraz grozi im utrata pracy i więzienie. Kiedy pracownicy firmy zauważyli przerwę w do-stawie prądu, dwaj bracia postanowili się wzbogacić. Ukradli ze swojego miejsca pracy przewód elektryczny, aby potem sprzedać go na to-ruńskim złomowisku. Dzięki temu do portfeli 22-latka i 25-latka wpadło kilka tysięcy złotych. Okazało się jednak, że pomimo awarii prądu, ka-mery nadal działały i zareje-strowały moment kradzieży. Trzy dni po zdarzeniu, nie-lojalni pracownicy trafili za kraty policyjnego aresztu. Starszy z braci ma już na swo-im koncie kilka kradzieży. – Teraz, oprócz dyscypli-narnego zwolnienia z pracy, grozi im do pięciu lat wię-zienia – informuje podinsp. Wioletta Dąbrowska, rzecz-nik KMP w Toruniu.

(MO)

Kradli w pracy, trafili do więzienia

Naiwni bracia

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

hełm

ża

Page 10: Poza Torun nr 6 .pdf

10 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

GMINA CZERNIKOWO

Tomasz Więcławski

Osiedle Pod Lasem, to nowo-powstały kompleks budynków, do których wprowadzić się mają napływowi mieszkańcy. Czernikowo przyciąga pięk-nem natury, a także stojącą na wysokim poziomie infrastruk-turą. Budynki, które zostały wy-budowane przez rodzimą firmę Invest-Fam, są trzypoziomowe. Mają w nich zamieszkać głów-nie rodziny z dziećmi. W trak-cie realizacji inwestycji zapla-nowano, że część powierzchni budynków zostanie przezna-czona na lokale użytkowe. Na parterze mają znaleźć się sklepy, jak również inne placówki han-dlowe lub usługowe. - Powstanie Osiedla Pod La-sem, to potrzebna i korzystna dla lokalnej społeczności inwe-stycja – mówi Zdzisław Gaw-roński, wójt gminy Czernikowo. – Nowe mieszkania gwarantują rozwój gminy, napływ nowych podatków do budżetu. Ładne, zadbane, a przede wszystkim nowe bloki, to na pewno ele-ment, który nie będzie odstra-szał osób, które potencjalnie chciałyby się w Czernikowie osiedlić. Jak wskazują osoby zarzą-dzające firmą, która zrealizo-wała inwestycję, w najbliższym czasie na terenie osiedla pro-wadzone będą dalsze działania. Ma zostać zagospodarowany

teren wokół budynków – po-wstaną skwery i plac zabaw dla najmłodszych. - Bloki mieszkalne zostały usytuowane w bardzo spokojnej okolicy, nieopodal lasu – mówi Renata Gęsicka, prezes firmy Invest-Fam. – Czernikowo, ow-szem, jest wsią, ale dużą i roz-winiętą. Są tutaj szkoły, dwa ośrodki zdrowia, sklepy i apte-ki. Szczególnie rodziny z mały-mi dziećmi mogą tu odnaleźć wszystko, co potrzebne do wy-godnego życia. Niezaprzeczal-nym atutem jest również cisza i brak zgiełku. Wielkość nowopowstałych mieszkań jest różna, ale w więk-szości wynosi od ponad 30 do blisko 50 m2. Wójt Gawroński wskazuje, że na zainteresowa-nych osiedleniem się na terenie Czernikowa czeka wieś, która nie boryka się z problemami

związanymi z brakiem określo-nych mediów czy infrastruktu-ry. - Kanalizacja deszczowa, sa-nitarna, wodociągi czy pozosta-jące w niezłym stanie drogi, to atuty naszej miejscowości, któ-re sprawiają, że może być ona konkurencyjna na tle innych położonych w naszym regionie – wskazuje Zdzisław Gawroń-ski. Małe miejscowości stają się bardzo często docelowym miejscem dla wielu osób zmę-czonych życiem w większym mieście. Każda tego rodzaju in-westycja, która wpływa na roz-wój gmin położonych w powie-cie toruńskim przynosi korzyść dla lokalnej społeczności. Bo któż woli zatłoczone, wypełnio-ne spalinami miejscowości, od osiedli położonych nieopodal lasu.

Domowe ognisko Pod LasemZ dala od tętniącego życiem miasta, pośród malowniczego krajo-brazu. Nowe mieszkania powstają w Czernikowie

Rakotwórczy, niepalny, uży-wany do produkcji pokryć dachowych w PRL-u. Azbest. Jego sprzedaż w Polsce zosta-ła ostatecznie zakazana 13 lat temu i do tej pory jest on suk-cesywnie usuwany z gospo-darstw domowych. W gminie Czernikowo mieszkańców odwiedzą ankieterzy, aby do-wiedzieć się, ile jeszcze mate-riału pozostało do usunięcia. To pierwszy etap wielolet-niego programu likwidacji azbestu z terenu gminy. Ozna-kowani ankieterzy z wynajętej firmy będą kontrolować ilość i stan wyrobów wykonanych z tego materiału. Będą również upoważnieni do sprawdzenia danych właścicieli nierucho-mości i numerów ewidencyj-nych działek. - Zaczynamy z inwentary-zacją domów, aby ocenić skalę problemu – tłumaczymy Kinga Zagajewska z Urzędu Gminy. – Ten etap planujemy zakończyć jesienią. Później zaczniemy się starać o dofinansowanie na usunięcie azbestu. Nieste-

ty, jest na razie za wcześnie na mówienie o konkretach. Znamy natomiast skalę pro-blemu. Instytut Gospodarowa-nia Odpadami w Katowicach szacuje, że w całej Polsce na samych pokrywach dacho-wych jest blisko 15 mln ton azbestu. Taką ilością można by 10-krotnie pokryć cały Toruń. Materiał wytrzymuje tempe-ratury do 700°C, więc spotkać go można również w kocach gaśniczych czy materiałach termoizolacyjnych. Najwięcej szkody dla ludz-kiego organizmu wywołuje wdychanie włókien azbestu. Jego obecność w płucach może powodować pylicę azbestową i nowotwory – raka płuc i mię-dzybłoniaka. Od wdychania włókien do pojawienia się cho-roby może minąć nawet 30 lat. W Polsce na szeroką ska-lę azbest zaczęto usuwać 10 lat temu. Czernikowo według planów gminy na pozbycie się materiału poczeka do 2032 roku.

(ŁP)

Lepsze zdrowie w garści, niż azbest na dachu

Niebezpieczny materiał zacznie znikać z dachów w Czernikowie

Fot.

Mac

iej P

agał

a

Fot. Invest-fam

Zapraszamy do salonu i serwisu Škoda:

Z&Z Auto Złomańczuk, ul. Toruńska 85, 87-162 Lubicz Dolny k/ToruniaT: (56) 659 06 02, K: 668 072 977, K: 664 496 337, www.zlomanczuk.com.pl

Škoda w super cenie!Oferta limitowana

Fabia

Octavia

Roomster

Škoda

Škoda Super cena

Super cena

Fabia HB FAMILY 1,2 /70kM Super cena

Octavia Sedan FAMILY 1,4 TSI/122kM

Škoda Roomster Ambition 1,2 TSI/85kM -

Szary Platin, klimatyzacja, radio Blues CD z Mp3 -

Szary Satyn, klimatyzacja, elektryczne szyby, radio SWING CD z Mp3 -

Czerń Magiczna, Pakiet SOUND, radio Swing CD z MP3, klimatyzacja, centralny zamek

39 900 zł

59 999 zł

50 999 zł

Szczegóły w/w oferty dostępne w naszym salonie. Na zdjęciach samochody z wyposażeniem opcjonalnym. Szczegóły dotyczące zużycia paliwaoraz emisji Co2 dostępne na www.skoda-auto.pl

Odkupimy samochody używane za gotówkę lub przyjmiemy w rozliczeniu.Atrakcyjna oferta kredytowa i leasingowa Volkswagen Bank Polska S.A.

Page 11: Poza Torun nr 6 .pdf

11 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

Z Jaranowa, przez Ośno do Aleksandrowa Kujawskie-go – tak wyglądała trasa złodzieja paliwa. Czy był to jednorazowy wybryk, czy też mamy do czynienia z prze-myślanym działaniem, które będzie się powtarzać? W trzech miejscowościach powiatu aleksandrowskiego skradziono aż 290 litrów pa-liwa zaledwie w jedną noc. Poszkodowani natychmiast zgłosili sprawę aleksandrow-skim policjantom. – Do kradzieży doszło w nocy z 18 na 19 lipca – infor-muje st. sierż. Marta Białkow-ska-Błachowicz, p.o. rzecz-nika KPP w Aleksandrowie Kujawskim. - Zajęliśmy się tą sprawą z należytą staranno-ścią, wszystkie działania śled-czych zmierzają do wykrycia sprawców i postawienia ich przed obliczem prokuratora. Najpierw złodziej wtargnął

na plac z maszynami budow-lanymi w Jaranowie, gdzie ze zbiorników paliwa czterech maszyn spuścił około 230 li-trów oleju napędowego. Po-tem udał się do Ośna, poło-żonego w sąsiedniej gminie. Tam ukradł 15 litrów oleju napędowego z nissana pri-mera, który znajdował się na prywatnej działce oraz 10 li-trów benzyny z alfy romeo. Sprawca dotarł także do Alek-sandrowa Kujawskiego, gdzie z dwóch samochodów, zapar-kowanych na terenie prywat-nej, ogrodzonej posesji przy ulicy Wiśniowej, spuścił 35 litrów oleju napędowego. – Policjanci prowadzą w tej sprawie dochodzenie – doda-je Marta Białkowska-Błacho-wicz. – Obecnie prowadzone są czynności wyjaśniające w celu ustalenia sprawców kra-dzieży.

(MO)

Jednej nocy skradziono 290 litrów paliwa z ośmiu pojazdów

Zostały puste baki

Rada Miejska udzieliła burmi-strzowi absolutorium z wyko-nania ubiegłorocznego budże-tu. Deficyt budżetowy został zmniejszony o prawie milion złotych. Burmistrzowi Andrzejowi Cieśli udało się zrealizować kilka ważnych inwestycji - budowa ka-nalizacji przy ulicy Polnej, poło-żenie nowej nawierzchni na ulicy

Spółdzielczej oraz postawienie kompleksu boisk przy Szkole Podstawowej nr 3. Zdaniem bur-mistrza aż 40 % budżetu stano-wią jednak wydatki na oświatę. – Do funkcjonowania placó-wek oświatowych dokładamy 13 mln złotych przy budżecie, któ-ry wynosi 32 mln – komentuje ubiegłoroczny budżet Andrzej Cieśla.

Dochody wyniosły ponad 96%, a wydatki ponad 93% uchwalonego wcześniej budże-tu. Deficyt budżetowy, który był ustalony na 2,6 mln. złotych, zo-stał zmniejszony o prawie milion złotych. O mniejszych, niż pla-nowano, wpływach do budżetu zadecydowały niższe dochody w dziale majątkowym.

(MO)

Radni z Aleksandrowa Kuj. udzielili burmistrzowi absolutoriumMilion zaoszczędzony

W gminie Aleksandrów Ku-jawski pojawił się barszcz So-snowskiego – jeden z najgroź-niejszych gatunków roślin inwazyjnych w Polsce. Barszcz Sosnowskiego to ro-ślina, która do Polski przywędro-wała z Kaukazu. W okresie PRL-u traktowana była jako źródło paszy i została wprowadzona do upraw w wielu PGR-ach. Szybko jednak odkryto jej parzące i alergizujące właściwości. Dotknięcie rośliny powoduje długo gojące się rany, po których zostają trwałe blizny. Mieszkańcy gminy zauważyli roślinę przy stawie za torami ko-lejowymi oraz w centrum Alek-sandrowa Kujawskiego, a także na terenie prywatnej posesji we wsi Łazieniec. – Nie mamy pewności, czy to barszcz Sosnowskiego, ale jest to bardzo podobna roślina – mówi

mieszkaniec Aleksandrowa Ku-jawskiego, Krzysztof Chrobak. – Ma wielki kwiatostan i grube, długie łodygi. Do zwalczania toksycznych roślin zobowiązane są lokalne

samorządy. Urzędnicy aleksan-drowskiego magistratu i Urzędu Gminy obiecali sprawdzić teren i w razie potrzeby usunąć groźną roślinę.

(MO)

W Aleksandrowie Kujawskim pojawiła się toksyczna roślina

Barszcz Sosnowskiego atakuje

Monika Olender

Walka o władzę w powiecie aleksandrowskim trwa. Koń-ca sporów nie widać. Kto zy-skuje na kłótniach? Zapaść nastąpiła 30 grudnia, podczas sesji Rady w 9-osobo-wym składzie. Radni uchwalili bezterminową przerwę w sesji, ale w czasie jej trwania odwo-łali przewodniczącego Rady Powiatu Jana Kościerzyńskie-go i powołali na jego miejsce Dariusza Wochnę. Wykono-anie tej uchwały wstrzymała jednak wojewoda Ewa Mes. Kolejny rodział w walce o władzę rozegrał się podczas sesji absolutoryjnej, 15 czerw-ca - ostre starcie w trakcie se-sji zakończyło się wydaniem przez Jana Kościerzyńskiego oświadczenia o jego wycofaniu się z koalicji PiS - KIS (Kujaw-ska Inicjatywa Samorządowa). 27 czerwca przewodniczą-cy zapowiedział odejście ze stanowsika, ale dopiero we wrześniu. Wyznaczył też datę kolejnej sesji - 7 września. Wtedy kolejna grupa rad-nych: Arkadiusz Żak, Grze-gorz Niemczyk, Renata Golec, Zbigniew Białkowski, Janusz Chmielewski i Dariusz Woch-na złożyła wniosek o zwołanie sesji w trybie nadzwyczajnym. Przyparty do muru przewod-niczący Rady zwołał sesję na 11 lipca. Podczas posiedzenia wy-

dał oświadczenie o rezygnacji ze swojego stanowiska, co na-tychmiast zostało zatwierdzo-ne przez radnych uchwałą. No-wym przewodniczącym został Dariusz Wochna, lider PSL, na którego głosowali wszyscy radni. Powstała wówczas nowa koalicja PSL, KIS i PiS. Za-nim jednak Wochna otrzymał nominację, na wiceprzewod-niczącego Rady wybrano zdy-misjonowanego Kościerzyń-skiego. Podczas sesji 11 lipca, Jan Kościerzyński oświadczył, że za nieunormowaną sytuację w powiecie odpowiedzialni są działacze PO, którzy łamali umowy koalicyjne. Za rozpad koalicji oskarżył imiennie po-seł Domicelę Kopaczewską i radnego Arkadiusza Świąt-kowskiego. Z kolei Dariusz Wochna zaproponował wprowadzenie do porządku obrad dodatko-wego punktu dotyczącego ob-niżenia wynagrodzenia staro-sty Wioletty Wiśniewskiej - o 20%. Jako powód podano, że starościnie Wiśniewskiej nie udało się pozyskać środków zewnętrznych na inwestycje, zwłaszcza drogowe. Tymczasem kilkakrotnie prosiła radnych o podjęcie uchwały w sprawie realiza-cji zadania pn. „Przebudowa drogi powiatowej Otłoczyn--Ciechocinek”. Za inwestycją głosowali jedynie radni PO,

natomiast przedstawiciele PSL i KIS byli zdecydowanie prze-ciwni. - Zarząd przygotował doku-mentację w tej sprawie i przed-łożył na sesji Radzie - mówi Wioletta Wiśniewska, starosta powiatu aleksandrowskiego. - Mimo, że samo przygotowanie dokumentacji to koszt 50 tys. złotych, ku mojemu zdziwie-niu, Rada nie wyraziła zgody na przystąpienie do programu. Myślę, że droga powiatowa po-winna być natychmiast zrobio-na, a skorzystają na tej inwe-stycji nie tylko mieszkańcy, ale także kuracjusze, dojeżdżający do uzdrowiska. Być może na najbliższej sesji radni zmienią zdanie. Tym bardziej, że jest to ostatnia szansa na uzyskanie środków unijnych. Sesja zakończyła się zło-żeniem wniosku o odwoła-nie starosty, który podpisało sześcioro radnych: Arkadiusz Żak, Grzegorz Niemczyk, Re-nata Golec, Zbigniew Biał-kowski, Janusz Chmielewski i Dariusz Wochna. Tym razem zarzucono jej, że nie przed-stawiła spójnej wizji rozwoju powiatu i nie dba o inwestycje drogowe. – Najbliższa sesja Rady pla-nowana jest na 7 września, ale być może zostanie zwołana wcześniej w trybie nadzwy-czajnym – informuje Elżbieta Wiśniewska, sekretarz powia-tu.

PSL wraca do gryW Radzie Powiatu Aleksandrowskiego wrze. Tasują się nazwiska, obniżane są zarobki samorządowców

Fot.

Nad

esła

ne

ALEKSANDRÓW KUJAWSKI

Page 12: Poza Torun nr 6 .pdf

12 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

GMINA LUBICZ

Tomasz Więcławski

Każdy z nich ma swoją pracę. Mają firmy, rodziny, małe dzieci krzątają się po ogród-ku. Żaden z nich nie boi się jednak narażać życia. Dla in-nych. Każdy zrobiłby tak samo na ich miejscu. Tak są-dzą. Trudno uwierzyć, że histo-ria Ochotniczej Straży Pożar-nej w Lubiczu Dolnym sięga XIX wieku. To właśnie w 1877 powstała jednostka, która ra-tuje życie, zdrowie i dobytek, nie tylko na terenie gminy, ale całego regionu. Obchody jubileuszu OSP odbyły się 11 sierpnia w Lu-biczu Dolnym. Przyjechali

przedstawiciele wszystkich najważniejszych instytucji sa-morządowych w regionie.

Komendant dziękuje darczyńczom

- Obchody 135 rocznicy powstania naszej jednostki rozpoczęły się od uroczystego przemarszu w asyście orkie-stry - mówi Ryszard Korpal-ski, prezes OSP Lubicz. – Póź-niej stały element każdego święta strażackiego czy jubile-uszu – msza święta. Następnie odznaczenia, podziękowania dla darczyńców, firm z który-mi współpracujemy, często od wielu lat, a które pozwalają na nieustanne zwiększanie jako-ści sprzętu jakim dysponuje-my. Wśród nagrodzonych zna-

leźli się zarówno strażacy, jak także osoby, które od wielu lat swoją pracą i zaangażowa-niem wspierają działania OSP w Lubiczu. Wręczano Złote, Srebrne i Brązowe medale za zasługi dla pożarnictwa, jak także odznaczenia dla wzoro-wo wykonujących swoją pracę strażaków. - OSP w Lubiczu to w tej chwili nowoczesna jednostka ratownicza, która jest dobrze wyposażona, zdolna do spraw-nego działania na terenie gmi-ny i regionu – wskazuje Marek Olszewski, wójt gminy Lu-bicz. – Nie znajduje się ona co prawda w krajowym systemie, ale wydaje się, że także dzięki temu może w sposób profesjo-nalny i z pełnym zaangażowa-niem służyć lokalnej społecz-ności.

Jest też czas świętowania

W tym roku jednostki stra-ży z tej miejscowości uczestni-czyły już w blisko 60 akcjach ratowniczych. Nie zawsze są to spektakularne działania, zakrojone na szeroką skalę, ale nie oznacza to, że braku-je chętnych do tego, żeby na dźwięk syreny strażackiej po-rzucić inne obowiązki i ruszyć do walki o bezpieczeństwo lu-dzi. W takie dni, jak 11 sierpnia, kiedy przychodzi czas świę-towania, odznaczeń, strażacy mogą zapomnieć o trudach codziennej pracy. W Lubi-czu Dolnym zorganizowano obchody rocznicy powstania jednostki w połączeniu z festy-nem dla lokalnej społeczno-ści. Przekąski, napoje, kapela grająca na żywo oraz multum atrakcji dla najmłodszych. Ze strażą trzeba oswajać każdego od najwcześniejszych lat, bo przecież kiedyś z dzieci, które przyszły popatrzeć na sprzęt strażacki, wyrosną dorośli mężczyźni, którzy przejmą pa-łeczkę i będą ratować ludzkie życie.

Strażacy z OSP w Lubiczu mieli swoje święto. Rocznica była zacna, bo już 135

Sędziwy jubilat

Międzynarodowy Spływ Ka-jakowy Pojezierzem Brod-nickim, Drwęcą i Wisłą to impreza cykliczna, która pla-suje się wysoko w klasyfika-cji największych imprez tego rodzaju w naszym kraju, a nawet w całej Europie.W tym roku spływ dotarł do Lubicza Dolnego 7 sierpnia. Tegoroczna edycja jest już 52, a jej celem jest głównie po-pularyzacja regionu kujawsko--pomorskiego. Ponad setka miłośników wiosłowania, zja-wiła się w tym roku na starcie

imprezy. Organizatorem zaba-wy jest Klub Turystów Wod-nych z Chełmna. Na uczestników imprezy czekała gorąca grochówka oraz koncert chóru seniora „Dolina Drwęcy” oraz lokalnej kapeli. Z brzegu Drwęcy w Lubiczu uczestnicy spływu ruszyli w dalszą podróż. Metą dla zapa-lonych wodniaków, była w tym roku miejscowość Chełmno, gdzie kajakarze zameldowali się 11 sierpnia.

(WT)

Międzynarodowy spływ kajakowy Drwęcą miał postój w Lubiczu

Biwakują co roku

Ponad milion złotych kosz-tować będą dwie inwestycje drogowe w gminie Lubicz rozpoczynające się w tym roku. Ich końcowy efekt mamy zobaczyć do 2015 roku. W Lubiczu Dolnym do tej pory została ulepszona na-wierzchnia ulicy Konwaliowej. Od strony ulicy Toruńskiej na długości 78 metrów, a od Tu-lipanowej na odcinku 72 me-trów. Pozostałe odcinki jezdni zostały wzmocnione frezowa-nym asfaltem. Na przebudowę czekają ulice Różana, Liliowa i Magnoliowa. Przed przebu-dową gmina musi wybudować sieć kanalizacji deszczowej. Tegoroczne inwestycje to rownież zmiany w Krobi. Tutaj

zmian doczekała sie ulica Osie-dlowa. Została przebudowa-na na ponad 600-metrowym odcinku od Doliny Drwęcy do skrzyżowania z Olszynową i Jaśminową. Podobnie ulica Długa na odcinku blisko 700 metrów za skrzyżowanie z Ja-śminową. Odcinki zostały po-wierzchniowo utrwalone z do-datkiem emulsji asfaltowej. Na dokończenie czeka ulica Wiej-ska, ale ta wymaga rozwiąza-nia problemu jej odwodnienia. Gmina zapowiada, że ko-lejne roboty i inwestycje nie wpłyną na organizację ruchu na przebudowanych odcin-kach.

(ŁP)

Będą nowe nawierzcnie na ulicach w Lubiczu i Krobi

Drogowcy zaskoczą gminę

Fot.

Filip

Kow

alko

wsk

i

Page 13: Poza Torun nr 6 .pdf

13 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

WYWIAD

Monika Olender

Masz w sobie dużo energii? Chcesz wydobyć z siebie wrażli-wość, a jednocześnie zadbać o własną sylwetkę? Jest to możliwe na zajęciach w szkole tańca Ja-gielski Dance Project. Taniec to przede wszystkim świetna zabawa, ale także dosko-nały sposób na umilenie sobie długich, jesiennych wieczorów. Taniec pozwala rozładować stres, uwolnić energię i poprawić kon-dycję. Obecnie jest to jedna z naj-popularniejszych form aktywno-ści fizycznej. Taniec to jednak nie tylko sport, ale również sztuka. Naukę tańca można trakto-

wać jako uwolnienie drzemią-cych w sobie pasji, bądź jako sposób na utratę kilku zbędnych kilogramów, a może nawet jako doskonały pomysł na życie. Na przykład, szkoła tańca Jagielski Dance Project w Toruniu propo-nuje regularne lekcje techniki i choreografii, których uwieńcze-niem są pokazy, a w przyszłości udziały w turniejach. Ponadto szkoła oferuje typową rozryw-kę, która daje przyjemne i poży-teczne efekty. Udział w lekcjach dodaje pewności siebie i ułatwia odnalezienie się na każdym par-kiecie. Do wyboru jest wiele ro-dzajów tańca, m.in.: taniec jaz-z’owy, balet, taniec współczesny, taniec towarzyski, salsa tańczona

w parach i solo, dancehall, zum-ba czy różne style wywodzące się z hip hop’u. Na parkietach Jagiel-ski Dance Project mogą uczyć się tanecznych kroków dorośli, młodzież, a także dzieci już od 4 roku życia. Lekcje prowadzone są na kilku poziomach zaawansowa-nia przez wykwalifikowaną kadrę instruktorów. Należy pamiętać, że każdy styl tańca wyzwala inne emocje. Zumba to doskonała za-bawa, salsa wprowadza w gorące latynoamerykańskie rytmy, a ta-niec brzucha wydobywa piękno i zmysłowość z każdej kobiety. Z kolei balet pozwala poczuć się jak prawdziwa primabalerina, a do tego pozytywnie wpłynąć na syl-wetkę.

– Myślę, że warto spróbować wszystkiego, aby podjąć decyzję, który styl tańca odpowiada danej osobie – stwierdza Piotr Jagielski z Jagielski Dance Project. – Każ-dy rodzaj tańca różni się muzyką i trudnością kroków oraz figur. Szkoła tańca Jagielski Dance Project, oprócz regularnych lek-cji, ma w swojej ofercie też inne taneczne atrakcje. Coraz bardziej popularna jest nauka pierwszego tańca z wybraną przez narzeczo-nych muzyką do indywidual-nie przygotowanej choreografii. Szkoła proponuje również wypra-wienie urodzin dla dzieci z kon-kursami i zabawami taneczno-ru-chowymi. – Zapisy na nowy sezon już

ruszyły – dodaje Piotr Jagielski. – Niedługo, w sobotę 8 września odbędzie się Dzień Otwarty, któ-ry jest świetną okazją, aby wybrać styl tańca dla siebie. Tego dnia in-struktorzy poprowadzą bezpłat-ne lekcje we wszystkich stylach oferowanych w szkole. Wystarczy zgłosić chęć udziału przez łatwy w obsłudze formularz internetowy lub telefonicznie. Warto też dodać, że szkoła znajduje się w bardzo wygodnej lokalizacji dla osób dojeżdżają-cych spoza Torunia. Dużym atu-tem jest także parking przy szkole i oferta przygotowana tak, aby dzieci i mamy mogły uczestniczyć w zajęciach w tym samym czasie.

Przekonaj się, że taniec to dużo więcej niż tylko muzyka i pasja. Co jeszcze? Wszyskiego dowiesz się na parkiecie

Tańcz, tańcz nie żałuj podłogi!

rozmawia Iwona Muszytowska-Rzeszotek

Podobno dysponuje Pan cieka-wą kolekcją starych książek ku-charskich? Dostaję je z całej Polski i na-miętnie kolekcjonuję. Zbieram, nie tylko po to, aby je czytać, ale również nimi się inspirować w mojej kuchni. Dla mnie są to po-wroty do smaków z dzieciństwa. To, co dziś mnie rozczula, to kuchnia mojej mamy i babci. To

jest też to, co mam zakorzenio-ne w kubeczkach smakowych. Podchodzę do tych wspomnień z sentymentem, bo często nie da się już tych potraw odtworzyć. Nie ma już tych samych produktów, tego klimatu i całej otoczki, która temu towarzyszyła: wydzieranej marchewki z pola czy głąbów kapusty, którą w czasie polowań jadło się wyrwaną prosto z ziemi. Nikt nie bał się, że jest pryskana, bo czegoś takiego nie było. Dlatego dziś Pana propozycje

kulinarne sięgają do tradycji, ale są to już potrawy z „piętnem Okrasy”? Zgadza się. Moja babunia wte-dy załamywała ręce i mówiła, że to nie jest jej. Ale oczywiście żartem, bo cieszyła się, że sięgam do jej przepisów i bezcennej wie-dzy. Dla mnie polska kuchnia, to kuchnia pachnąca, korzystająca z najróżniejszych smacznych pro-duktów, które dziś staram się po-kazywać w nieco innej odsłonie. Zachowuję staropolski i regional-

ny klimat, ale jednak wzbogacam go o „okrasową modłę”. Moje propozycje są często zaskakujące, ale taka jest właśnie staropolska kuchnia, której tajemnice i smaki ciągle zgłębiam.Do staropolskiej kuchni wra-camy coraz częściej, chyba już nieco przejedliśmy się gotowym „czymś” z paczki i modami z zachodu. Dowodem na to są chociażby licznie reaktywowane na wsiach Koła Gospodyń Wiej-skich i popularność tych, które istnieją od lat. Koła Gospodyń Wiejskich to dla mnie temat rzeka. Gospo-dynie na wsiach, to prawdziwe strażniczki naszej kulinarnej kultury, spuścizny narodowej i starych tradycyjnych receptur babcinych. Absolutnie unikalna organizacja na skalę światową. To trzeba podkreślić. Musimy je chronić i pielęgnować, aby się nie rozeszły. Niech one szydeł-kują, gotują, robią cokolwiek. Ja jestem zawsze do ich dyspozycji. Jestem tylko giermkiem, któ-ry może jedynie im pomagać i buty czyścić. Bardzo je szanuję. Myślę, że ta moda na tradycyjną i zdrową kuchnię wraca, bo za-czynamy zwracać uwagę na to, co jemy. Świadomość Polaków jest większa niż 15 lat temu. Mamy też znacznie więcej dostępnych produktów. Nie musimy szukać pomysłów na np. kolejną potra-wę z ziemniaka. Kuchnia regio-nalna ma wiele propozycji. Kto dziś zna zupę brzadową czy zupę brukwiankę. To wszystko, to są

właśnie propozycje nasze polskie, regionalne.Która potrawa jest dziś w Pana rankingu na pierwszym miej-scu? To są dwie potrawy kaszub-skie. Poznałem je w Muzeum Wsi Kaszubskiej we Wdzydzach Kiszewskich. Kręciłem tam pro-gram. I właśnie tam przeżyłem wielkie zauroczenie kuchnią re-gionalną. Wówczas odkryłem, że ta kuchnia ma przede mną tyle ta-jemnic, że muszę się z nią zaprzy-jaźnić i pokochać całym sercem. Jedna z moich ulubionych potraw to „okrasa”. To jest coś w rodzaju macerowanej gęsiny pociapanej z kosteczkami, bo przecież w kuch-ni staropolskiej nic się marnowa-ło, przesypanej solą, wstawionej do spiżarni. Później każdą potra-wę, jaką jedzono czy to ziemniaki czy zupa okraszano taką okrasą, czyli dodawano tego przemacero-wanego mięsa. Natomiast drugą potrawą, która wywarła na mnie piorunujące wrażenie jest zupa brzadowa. Nazwa pochodzi od suszonych owoców. Robiona jest na święta Bożego Narodzenia na Kaszubach z suszonych grzybów i suszonych wiśni. Jeżdżę od lat po świecie, poznaję najróżniejsze smaki, ale czegoś tak fantastycz-nego nie jadłem nigdy i nigdzie. Swoją drogą to zabawne, bo kie-dy usłyszałem przepis na tę zupę, byłem przekonany, że będzie to niezjadliwe. I się grubo pomyli-łem. To pyszna zupa, którą warto zrobić w domu.

Giermek Kół Gospodyń Wiejskich

W wielkim stylu wraca kuchnia staropolska: prosta i syta. Taką kuchnię promuje też popularny polski kucharz Karol Okrasa

Page 14: Poza Torun nr 6 .pdf

14 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

GMINA ŁUBIANKA

Agnieszka Kapela

Kolektory słoneczne są, jak do-tąd, najdroższym dofinansowa-nym przez Unię Europejską pro-jektem w gminie Łubianka. Skorzystali mieszkańcy, zyskało też środowisko. Perspektywa zmniejszenia kosztów podgrzewania wody na-wet o 60% dla jednego gospodar-stwa domowego i redukcja emisji dwutlenku węgla na terenie gmi-ny o około 5% rocznie – to główne plusy inwestycji, które wymienia Zbigniew Adamczyk, Zarządca Energetyczny na terenie Łubianki. W sumie w gminie zamonto-wano 695 kolektorów słonecz-nych: 680 na dachach budynków mieszkalnych, z czego prawie połowę w Łubiance (204) i Pigży (110), i 15 na obiektach użyteczno-ści publicznej. We wrześniu mija rok od uruchomienia pierwszych instalacji solarnych.

Drogo, ale Unia sporo dała

Przetarg na realizację inwe-stycji wygrało Przedsiębiorstwo Projektowo-Wykonawczo-Han-dlowe „WEST-BUD” Jachimowicz s.j. z  Koszalina. Koszt zakupu i montażu kolektorów zależał od ich wielkości. W prywatnych do-mach wahał się między 10 100 a 14 300 złotych. Więcej trzeba było zapłacić w przypadku budynków publicznych – od 12 900 do 23 700 złotych. Drogo, razem 8 415 585 zł, ale 75% wydatków pokryła Unia Eu-

ropejska. Gmina pozyskała środki pochodzące z Europejskiego Fun-duszu Rozwoju w ramach Regio-nalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomor-skiego. „Podniesienie jakości środowi-ska naturalnego na terenie Gminy Łubianka, poprzez montaż i uru-chomienie indywidualnych jed-nostek wytwórczych, wykorzystu-jących energię promieniowania słonecznego” – bo tak brzmi peł-na nazwa projektu – jest jednak tylko częścią większej inicjatywy.

Taniej i czyściej Wszystko zaczęło się 10 lutego 2009 roku, gdy gmina przystąpiła do „Porozumienia między bur-mistrzami”. Dokument rozszerzał odpowiedzialność za stan środo-wiska naturalnego poza obowią-zujące w Unii Europejskiej prze-

pisy. Stawiało to przed Łubianką nie lada wyzwanie: zmniejszenie emisji dwutlenku węgla na terenie gminy o co najmniej 20%. A cza-su wcale nie było dużo – zmiany na takim poziomie miały być wi-doczne w 2020 roku. By cel osiągnąć, każdy z uczestników „Porozumienia mię-dzy burmistrzami” został zobo-wiązany do przyjęcia i wdrożenia „Planu działań na rzecz zrówno-ważonej energii”. Miały się w nim znaleźć nie tylko sposoby na po-radzenie sobie z nadmierną emi-sją dwutlenku węgla i wykorzy-stanie energii czystszej, bardziej przyjaznej środowisku. W założe-niach planu nie mogło zabraknąć działań edukujących lokalne spo-łeczności. – Montaż i uruchomienie in-

stalacji solarnych są właśnie jed-nym z elementów wdrażanego przez gminę Planu Działań na Rzecz Zrównoważonej Energii – dodaje Zbigniew Adamczyk. Inne, które w uchwale z 31 mar-ca 2010 roku Rada Gminy zdecy-dowała się przyjąć, to: używanie paliwa gazowego do ogrzewania, termomodernizacja domów, w których wymieniano kocioł wę-glowy na gazowy, zastosowanie w budynkach użyteczności publicz-nej urządzeń przetwarzających światło słoneczne na energię elek-tryczną, wykorzystanie kotłów na biomasę do instalacji grzewczych i zatrudnienie zarządcy energe-tycznego.

Ludzie się zmienili? W planie opracowanym przez Zbigniewa Wyszogrodzkiego, specjalistę do spraw energetyki, założono, że wszystkie wymie-nione działania zredukują emisję dwutlenku węgla na terenie Łu-bianki o 44,6%. Walor edukacyjny takim mia-rom nie podlega. – Po sfinalizowaniu projektu instalacji solarnych wśród miesz-kańców naszej gminy raptownie i  znacząco wzrosło zaintereso-wanie pozyskiwaniem energii ze źródeł odnawialnych – mówi Zbi-gniew Adamczyk. Wzrosło też uznanie dla gmi-ny. Kolektorów zazdroszczą jej mieszkańcy innych miejscowości w województwie. Ci z Kowalewa Pomorskiego zastanawiają się, czemu w Łubiance się udało, a u nich nie...

Gmina w szrankach z miastamiTylu solarów na dachach nie ma w żadnej innej gminie powiatu toruńskiego. Jak udało się niewielkiej gminie wpompować 8 milionów złotych w instalacje solarne?

Fot.

Mac

iej P

agał

a

Mieszkańcy gminy Łubianka w wieku 14-19 lat, którzy chcą poczuć odpowiedzialność za jej losy i mają pomysły, jak spra-wić, by była bardziej przyjazna młodzieży, już mogą myśleć, jak do swoich wizji przekonać rówieśników. Na początek paź-dziernika zaplanowano wybory do Młodzieżowej Rady Gminy Łubianka. Głosowanie potrwa 2 dni (piątek i sobota), regulaminowa liczebność MDR-u zwiększy się z 26 do 28 członków, kadencja każdego z nich zostanie skrócona z dwóch lat do roku, ale w corocz-nych wyborach wymieniana bę-dzie połowa składu. W październikowym głosowa-niu swoich przedstawicieli wybie-rze młodzież (13-19 lat) z Bierz-głowa i Słomowa, Dębin, Pigży, Przeczna, Warszewic, Wybczyka, Wymysłowa, Zamku Bierzgłow-skiego (po 1 radnym) oraz Łu-bianki (2). Chętni mogą zgłaszać się do Gminnej Komisji Wyborczej w Urzędzie Gminy najpóźniej na 14 dni przed datą wyborów. Powinni przedstawić wykaz popierających ich osób (minimum 10) i zgodę na kandydowanie. Młodzieżowa Rada Gminy Łu-bianka działa od 2006 roku. Pełni rolę organu konsultacyjnego, a jej zadania skupiają się wokół spraw związanych z rozwojem i potrze-bami młodych ludzi.

(AK)

Wybory młodych już w październiku

Młodzi poradzą?

Page 15: Poza Torun nr 6 .pdf

15 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

DOŻYNKI

2 września w Czernikowie

Święto plonów rozpocznie się uroczystą mszą świętą, która zo-stanie odprawiona w kościele pa-rafialnym w Czernikowie o godz. 12. Następnie mieszkańcy gminy spotkają się na boisku szkolnym przy Zespole Szkół, aby wspólnie świętować zakończenie żniw. Na dożynkowej scenie wystąpi zespół Avanti oraz Big Boys. Gwiazdą wieczoru będzie zespół Classic. Święto plonów to przede wszyst-kim dobra zabawa, dlatego w pro-gramie przewidziano także pokaz fajerwerków oraz konkursy dla dzieci i dorosłych z atrakcyjnymi nagrodami. Nie zabraknie także występów regionalnych grup ar-tystycznych oraz ciepłego poczę-stunku. Ci, którzy przyjdą podzię-kować za zbiory, będą mogli także skosztować regionalnych specja-łów oferowanych przez miejsco-wych wystawców.

2 września w Pluskowęsach

9 września w Łysomicach

Gminne dożynki rozpoczną się dziękczynną mszą świętą o godz. 10. Następnie wójt i starości podzie-lą wśród gości chleb dożynkowy. Gospodarzami uroczystości będzie wójt Gminy Chełmża i Społeczny Komitet Dożynkowy Pluskowęsy – Zalesie. Honory starostów pełnić będą Adam Talarek i Joanna Rut-kowska, natomiast wicestarostów – Wiesław Pilch i Ewelina Chlewicka. Tego dnia dożynkowa scena nale-żeć będzie do Gminno – Parafialnej Orkiestry Dętej z Tłuchowa, gmin-nego Chóru Międzyszkolnego DA CAPO, Koła Gospodyń Wiejskich, Zespołu Regionalnego Strużal oraz zespołu muzycznego TO i OWO BAND. Na scenie pojawi się także DJ RUMAK. Gwiazdą dożynek bę-dzie zespół LONG&JUNIOR. Zo-staną także wręczone nagrody za najpiękniejszy wieniec dożynkowy i najlepsze pierogi w gminie.

Na terenie Zespołu Pałacowo-Parko-wego o godz. 14, mieszkańcy gminy Łysomice zbiorą się, aby wspólnie podziękować za tegoroczne plony. Uroczystości dożynkowe rozpocz-ną o godz.14 na terenie Zespołu Pa-łacowo-Parkowego się prezentacją wieńców oraz dziękczynną mszą świętą, po której przyjdzie czas na oficjalne przemówienia, podział chleba oraz wyróżnienia seniorów--rolników. Następnie wszyscy goście będą mieli niepowtarzalną okazję za-tańczyć dożynkowego poloneza. Or-ganizatorzy przygotowali wiele atrak-cji, m.in. śpiewy karaoke delegacji z sołectw, koncert Gwiazdy Cygańskiej ELZA, fajerwerkowy show, stoiska z regionalnymi potrawami i rękodzie-łami, bicie okolicznościowych mo-net, czy wystawę historyczną pod opieką kustosza Adama Kozłowskie-go. Najmłodsi będą mogli skorzystać z atrakcji mini wesołego miasteczka. Zostaną także rozstrzygnięte do-żynkowe konkursy: na najbardziej oryginalne stoisko Koła Gospodyń Wiejskich, na najlepszą dolewkę przygotowaną przez mieszkańców gminy oraz na najpiękniejszy wieniec dożynkowy. Zwieńczeniem imprezy będzie taneczna zabawa przy muzyce zespołu SHADOW.

Wójt Gminy Obrowo Zaprasza do wspólnego świętowania podczas

Dożynek Gminnych Boisko Szkolne

9 września 2012 r.

Program obchodów:

SKANER

9 września w Osieku

Tegoroczne dożynki w gminie Obrowo rozpoczną się uroczystą Mszą Świętą, podczas której nie tylko rolnicy po-dziękują za owocne plony. Na uczestników czekać będą liczna atrakcje - od kulinarnych, po rozryw-kowe. Nie zabraknie więc poczęstunku ani dobrej zabawy. W tym roku gwiaz-dą dożynek będzie zespół SKANER, zagrają też „Kawęczynianki” Kapela Ludowa im. Kamińskich, orkiestra dęta z Dobrzejewic. Wystąpią również arty-ści z Teatru ze Skrzypkowa. Na scenie pojawią się też najmłodsi mieszkańcy gminy Obrowo, którzy przygotowali na tę okazję specjalny repertuar. Jedno jest pewne - dobrej zabawy nie zabraknie. Jak co roku!

Dożynki 2012 pod patronatem

Page 16: Poza Torun nr 6 .pdf

16 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

GMINA WIELKA NIESZAWKA

Milena Kaszuba

W Wielkiej Nieszawce po-wstanie park etnograficzny poświęcony kulturze Olę-drów i Menonitów. Pierwsza chata ma znaleźć się na tere-nie gminy jeszcze w tym roku. Otwarcie skansenu planowa-ne jest na 2015 r. Utworzenie Olęderskiego Parku Etnograficznego będzie możliwe dzięki porozumieniu trzech stron – gminy Wielka Nieszawka, Urzędu Marszał-kowskiego oraz Muzeum Et-nograficznego w Toruniu. – Podjęliśmy się zapew-nienia gruntu niezbędnego do utworzenia skansenu oraz montażu kanalizacji i remontu dróg dojazdowych – wyjaśnia wójt gminy Kazimierz Kacz-marek, który jako pierwszy wyszedł z inicjatywą utworze-nia parku. – Planujemy wywią-zać się z drugiej części zobo-wiązań już w przyszłym roku. Urząd Marszałkowski za-deklarował wsparcie finanso-wane, które w latach 2011-2014 wyniesie 10 milionów złotych. W 2012 r. to kwota prawie 3 milionów. Olęderski skansen stanie się oddziałem Muzeum Etno-graficznego w Toruniu, które zaoferowało opracowanie pro-jektu i pozyskiwanie budyn-ków znajdujących się w Wiel-kiej Nieszawce. Teren na którym ma po-wstać park jest historycznie związany z osadnictwem olę-derskim, znajduje się na nim cmentarz ewangelicki. Pomysł na utworzenie skansenu sięga 1906 r.

Stulecie idei – Konserwatorzy już przed

wojną wykazywali zaintere-sowanie utworzeniem takiego miejsca pod Toruniem, następ-nie z inicjatywą wyszła prof. Maria Znamierowska–Prüffe-rowa – wyjaśnia dr Maciej Pra-rat, pracownik Muzeum Etno-graficznego w Toruniu. – Ten pomysł przez prawie sto lat ciągle się pojawiał, teraz dzięki sprzyjającym okolicznościom ma w końcu szansę zostać zre-alizowany. Menonici to grupa powsta-ła jako odłam protestantyzmu. Prześladowani ze względów religijnych poszukiwali azylu, a Polska była krajem toleran-cyjnym. Dodatkowo przybysze doskonale znali się na melio-racji. Za ich sprawą podmo-kłe tereny zostały pobudzone gospodarczo. Menonici, w przeciwieństwie do chłopów

polskich, których ogranicza-ła pańszczyzna, byli wolnymi ludźmi i uprawiali ziemię na prawie dzierżawy. Podobnie jak w późniejszym czasie Olę-drzy.

Przygotowani do powodzi

Chaty jakie znajdą się w parku zostaną sprowadzone z Doliny Dolnej Wisły – będą pochodziły z terenów rozcią-gniętych od Włocławska po Tczew. Pierwszy budynek, jaki ma znaleźć się w Wielkiej Nie-szawce to chata z Gutowa (gm. Zławieś Wielka) pochodząca z końca XVIII w.. – Gdy woda rozlewała się po nizinie to najpierw przecho-dziła przez część mieszkalną, następnie segment inwentar-ski, skąd wywoziła cały nawóz, który się tam znajdował. Dalej

często znajdowała się stodoła – opowiada dr Maciej Prarat. – Między pomieszczeniami była bardzo dobra komunikacja. Chaty miały wysokie dachy i poddasza, aby można było w czasie powodzi zgromadzić tam dobytek. Obiekty jakie znajdą się w skansenie zostały już wybrane. Na przenosiny poszczególnych chat będą organizowane prze-targi. Otwarcie parku planowane jest na 2015 r. Do tego czasu ma znaleźć się tam sześć obiektów, które utworzą trzy zagrody.

Chata z kasą Pierwszą z nich, wraz z cha-tą z Gutowa, będzie tworzyć kasa biletowa i wystawa po-święcona religii protestanckiej. Po wyjściu z chaty zwiedzający znajdą się na terenie cmentarza

ewangelickiego, który zostanie zrewaloryzowany. Obejrzeć będzie można również lapida-rium zachowanych nagrobków menonickich i luterańskich. Następnie na odcinku około 200 metrów zostanie odtwo-rzony kawałek tzw. rzędówki bagiennej – układu wsi olęder-skiej. Kolejna zagroda z budyn-kiem stojącym na sztucznym nasypie, pochodzącym z Niedźwiedzia będzie przezna-czona do pełnego zwiedzania. W środku znajdzie się wysta-wa poświęcona osadnictwu, architekturze Olędrów. Ostatnią część parku – trze-cią zagrodę – utworzą cztery budynki. Pierwszy zostanie sprowadzony z Kaniczek. Za-groda będzie wyposażona w oryginalne olęderskie sprzęty. – Bardzo zależało nam na tej chacie, ponieważ posiada charakterystyczną wystawkę podcieniowa, wysuniętą na słupach – wyjaśnia dr Maciej Prarat. – Dzięki niej w domu istniała dodatkowa przestrzeń użytkowa, najpierw służąca jako spichlerz, następnie jako jedna z izb reprezentacyjnych. Kolejnym budynkiem bę-dzie dom dla pracowników rolnych z Mątowskich Pa-stwisk, pochodzący z 1827 r. Obok niego stanie stodoła z Wielkiego Wełcza, z 1841 r., dalej spichlerz z początków XIX w. znajdujący się obecnie w Wielkim Zajączkowie. – Jestem bardzo dumny z kolejnej inwestycji w Wielkiej Nieszawce – mówi wójt Ka-zimierz Kaczmarek. – To już następne przedsięwzięcie jakie będzie miało miejsce w naszej gminie, które wiąże się z jej promocją, a więc i turystami.

Fot.

dr M

acie

j Pra

rat

Menonici nie lękali się powodziPonad sto lat temu zrodziła się idea. Dziś władze gminy wraz z marszałkiem i Muzeum Etnograficznym wcielają ją w życie. Za 10 milionów złotych

Naprawa najkrótszej drogi prowadzącej z Wielkiej Nie-szawki do Torunia to koszt 15 mln złotych – informuje Urząd Marszałkowski. Jezd-nia jest drogą wojewódzką, którą zarządza miasto, zatem władze gminy mają związane ręce. Mogą jedynie sygnalizo-wać, że wymaga odnowienia. Robią to od prawie 30 lat. Kilkadziesiąt połatanych dziur i ciągle nowe wybo-je – tak wygląda dziś ul. Nie-szawska. Mimo zgromadzonej dokumentacji i zezwolenia na realizację przebudowy jej na-prawa jest przesuwana po raz

kolejny. – My ze swojej strony możemy zrobić niewiele, to droga wojewódzka – mówi Kazimierz Kaczmarek, wójt Wielkiej Nieszawski. – Ta sprawa męczy nas wszystkich. Wiem, że dokumentacja od dawna jest gotowa, ale roboty ciągle nie ruszyły. Powód? Brak środków po-trzebnych na to przedsięwzię-cie. – Miejski Zarząd Dróg w Toruniu będzie starał się po-zyskać fundusze w konkursie ogłoszonym przez Urząd Mar-szałkowski. Zostały złożone

niezbędne dokumenty – mówi Agnieszka Kobus- Pęńsko, rzecznik prasowa MZD. Wniosek otrzymał pozytyw-ną ocenę formalną, obecnie jest weryfikowany od strony merytorycznej. Sprawdzanie projektu trwa 45 dni robo-czych. Decyzja o dofinansowa-niu powinna zostać potwier-dzona do połowy września. – Drogami wojewódzkimi w granicach miasta zarządza miasto Toruń i dlatego stara się w Urzędzie Marszałkowskim o środki finansowe z Regional-nego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Po-morskiego na modernizację tej ulicy – mówi Beata Krzemiń-ska, rzecznik Urzędu Marszał-kowskiego. Wartość całkowita inwesty-cji wynosi 15 mln zł. Kwota do-finansowania z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regional-nego to niecałe 4 miliony. Po-zostałą część będzie stanowił wkład własny wnioskodawcy.

(MK)

Na Nieszawskiej bez zmianDeklarują, obiecują, ale remont ulicy Nieszawskiej nie rusza

Fot.

Mar

ta C

hoje

cka

Page 17: Poza Torun nr 6 .pdf

17 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

REGION

Przed podjęciem decyzji o wybo-rze konkretnego zawodu, warto przeanalizować sytuację na ryn-ku pracy. Jak się okazuje, masa-żyści zarabiają coraz więcej. W zawodzie technik masażysta jeszcze długo nie będzie proble-mów ze znalezieniem pracy. W ostatnich latach wzrosło zainte-resowanie różnego rodzaju masa-żami. W medycynie coraz częściej sięga się po naturalne metody leczenia. Masaż uzupełnia, bądź niekiedy nawet zastępuje leczenie środkami farmakologicznymi. Po-nadto wpływa pozytywnie na skó-rę i mięśnie. Masaż leczy, ale także odpręża. Od kilku lat doradcy zawodowi przekonują, że masażyści są nie-zwykle atrakcyjni na rynku pracy. Brakuje fachowców w tej branży,

bo młodzi ludzie, planując swoją karierę, często zakładają zdobycie wyższego wykształcenia. Zawód technika masażysty można jednak zdobyć po dwóch latach nauki w zawodowym studium medycz-nym, zdając państwowy egzamin zawodowy. Otrzymany doku-ment, do którego wydawany jest suplement w języku obcym, uzna-wany jest we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Ponadto, pod-czas wykładów, słuchacze zdo-bywają wiedzę i umiejętności w zakresie kompleksowego masażu ciała. Przykładowo, szansę zdoby-cia niezbędnych kwalifikacji w re-gionie daje Studium Zdrowia przy Centrum Edukacji Dorosłych w Toruniu. Ambitni mogą posze-rzyć zdobyte dotychczas umiejęt-ności poprzez kontynuację nauki

na kierunku fizjoterapia w ramach studiów wyższych. Od paździer-nika taką możliwość daje Wyższa Szkoła Gospodarki w Bydgoszczy, uruchamiając Ośrodek Edukacyj-ny Wydziału Zdrowia i Turystyki w Toruniu Jak się okazuje, technik ma-sażysta jest bardzo wysoko ce-nionym specjalistą w zakresie masażu, a zapotrzebowanie na jego usługi ciągle rośnie, także na zagranicznym rynku pracy. Jak wynika z danych statystycznych, proces starzenia się społeczeństwa ciągle postępuje. Ponadto wydłu-ża się średnia długość życia. Są to samoistne procesy demograficz-ne, które podnoszą atrakcyjność zawodu masażysty. Okazuje się zatem, że ręce to całkiem docho-dowa część ciała. Technik masa-

żysta może pracować jako członek zespołu rehabilitacyjnego, bądź świadczyć usługi indywidualne dla potrzeb: sportu, medycyny, rekreacji oraz kosmetologii es-tetycznej. Z łatwością znajdzie zatrudnienie w szpitalach, przy-chodniach, czy sanatoriach. – Poza etatową pracą technik masażysta może przyjmować in-dywidualnych pacjentów – prze-konuje Magdalena Masłowska ze Studium Zdrowia przy Centrum Edukacji Dorosłych w Toruniu. – Przy wysokim obecnie bezrobociu daje to ogromne szanse na dodat-kowe pieniądze. Ze względu na fakt, że zainte-resowanie masażem ciągle rośnie, może on także otworzyć własny gabinet.

(MO)

Szukasz pomysłu na dobrze płatną pracę? Technik masażysta, to zawód z przyszłością

Zarabiaj dotykiem

Nie wszyscy mieszkańcy Cie-chocinka pamiętają, że plac obok cmentarza parafialnego to miejsce dawnego kirkutu żydowskiego. Parkują samo-chody na żydowskich gro-bach. Co na to władze miasta? Żydowski kirkut założono w 1916 roku na obrzeżach Cie-chocinka, przy obecnej ulicy Wołuszewskiej. Cmentarz był ogrodzony drewnianym pło-tem. Na jego terenie znajdo-wał się dom przedpogrzebowy i mieszkanie dozorcy. Żydzi chowali tam swoich bliskich do początków drugiej wojny światowej. Wszystkie nagrob-ki zostały zniszczone w trakcie niemieckiej okupacji. Jednak niewielu mieszkań-ców uzdrowiska pamięta, że plac przy cmentarzu para-fialnym to miejsce dawnego kirkutu żydowskiego. Tym bardziej, że w pobliżu nie ma żadnej informującej o tym ta-bliczki. Od wielu lat teren ne-kropolii wykorzystywany jest jako parking dla ludzi odwie-dzających groby. – Chcieliśmy rozwiązać ten problem w bardzo cywilizowa-ny sposób – informuje Leszek Dzierżewicz, Burmistrz Miasta Ciechocinek. – Ustawiliśmy tabliczkę o zakazie parkowa-nia. Podjęliśmy także w tej sprawie stosowne rozmowy ze Związkiem Gmin Wyznanio-wych Żydowskich w Warsza-wie. Mimo, że obok głównego wejścia na cmentarz parafial-ny został wytyczony parking, mieszkańcy nadal parkują sa-mochody na żydowskich gro-bach wbrew zakazowi. Miasto obiecało podjąć bardziej ra-dykalne działania w obronie miejsca pochówku zmarłych. – Na najbliższej sesji Rady Miasta chcę podjąć temat po-zyskania środków finansowych na całkowite ogrodzenie tego terenu z wytyczeniem jedynie ścieżki dla pieszych – dodaje Leszek Dzierżewicz. – Problem ten zostanie niedługo defini-tywnie rozwiązany.

(MO)

W Ciechocinku zakazu nie przestrzegają

Parkują na grobach

Marta Chojecka

Odkąd na krajowej „jedynce” wprowadzono opłaty dla samo-chodów dostawczych i ciężaro-wych trwa usilne poszukiwanie objazdów. Cierpi na tym nowa nawierzchnia drogi biegnącej przez Łubiankę,a mieszkańcy skarżą się na hałas. Droga 553, biegnąca przez gminę, jest jedną z najlepiej utrzy-manych tras w województwie. Gładka nawierzchnia bez kolein, równolegle biegnąca ścieżka ro-werowa, zadbana infrastruktura. - Szkoda nam tej trasy - opo-wiada mieszkanka gminy Łu-bianka, Zofia Mielcarek. – Spokój zakłóca hałas, a ciężarówki pędzą jak oszalałe i tylko czekamy, kiedy zdarzy się jakieś nieszczęście. Droga 553 jest ogólnodostęp-ną drogą wojewódzką. Nie ma przepisu, który zakazałby wjazdu pojazdów o określonej masie na trasę biegnąca przez gminę Łu-bianka. - Drogi są dostępne dla wszyst-kich uczestników ruchu – kwituje krótko Mirosław Kuna, kierownik sekcji utrzymania Dróg i Mostów z Wojewódzkiego Zarządu Dróg. - Droga 553, wiodąca przez gminę Łubianka, jest drogą kategorii Z. Jeździć po niej może każdy.

Wójt gminy Łubianka rozkłada ręce. - Nie możemy nikomu zakazać jazdy tą trasą – mówi wójt Jerzy Zająkała. – Jest ona ogólnodo-stępna, także dla samochodów ciężarowych. Droga klasy Z, to droga zbior-cza (jedna z klas dróg publicznych według podziału wprowadzonego przez rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Mor-skiej). Rozporządzenie określa, jakie wymagania techniczne i użytkowe powinna spełniać dro-ga tej klasy. Dla klasy Z dopusz-cza się trzy prędkości projektowe na terenie zabudowanym: 40, 50 i 60 km/h. Rzeczywistość, jeśli chodzi o prędkości, jest jednak nieco inna, gdyż kierowcy TIR-

-ów śpieszą się, by zdążyć na czas. Na krajowej jedynce ograniczenie prędkości do 90km/h nie sta-nowiło problemu, większość sa-mochodów ciężarowych posiada ograniczniki do 80 km/h. Nie tylko opłaty winne - Obserwuję wzrost ruchu na naszej drodze – dodaje wójt Za-jąkała. - Wydaje mi się jednak, że nie tylko opłaty są winne. Ruch nie wzrasta od niedawna, ale od dłuższego czasu. Winowajcą jest łysomickie skrzyżowanie, na któ-rym tworzą się, zwłaszcza w go-dzinach szczytu, korki. Kto chce ominąć Łysomice, ma dwa wyjścia. Pierwsze, to to-ruńska obwodnica, drugie - droga przez Łubiankę. Innej trasy nie ma. Obie drogi są jeszcze, mimo

wzmożonego ruchu, w lepszym stanie niż krajowa jedynka. Poza tym kierowcy samocho-dów ciężarowych wolą drogę nad-robić, ale dojechać na czas i bez-piecznie. - Małym samochodem łatwo jest wyjść z koleiny, choć i to jest niebezpieczne, bo samochodem rzuca – opowiada Michał Kościel-ski, kierowca ciężarowego merce-desa. – W ciężarówce jest o wiele trudniej. Jeśli naczepa nie będzie przeze mnie przypilnowana i wy-padnie z koleiny, to się przewróci. Często wolimy wybrać dłuższą trasę, ale mieć pewność, że doje-dziemy na czas z tym, co wiezie-my. Jednak cierpi na tym na-wierzchnia drogi 553. - Trasa niedawno była remon-towana, obecnie jest w bardzo dobrym stanie – stwierdza wójt Jerzy Zająkała. – Niestety, przy tak wzmożonym ruchu droga siłą rzeczy będzie się zużywała szyb-ciej. Jak żartują mieszkający przy drodze krajowej nr 1, ponoć w koleinach już nawet nie jeden TIR się utopił. Po co więc ryzy-kować…Remont, jaki wykonano ostatnio na krótkim odcinku - od wyjazdu z Chełmży na długo-ści kilometra w stronę Torunia - przydałby się krajowej „jedynce” na całej długości.

Od czasu wprowadzenia opłat dla TIR-ów na krajowej „jedynce” mieszkańcy gminy Łubianka żyją w hałasie

Przez wsie zamiast autostradą

Fot.

ww

w.sx

c.hu

Page 18: Poza Torun nr 6 .pdf

18 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

ŁYSOMICE

Gminy wchodzące w skład powiatu toruńskiego posia-dają herby, a niejednokrot-nie także flagi, które mają kojarzyć się z daną miejsco-wością. Ewenementem w tej mierze była do tej pory gmi-na Łysomice, której herbu próżno było szukać. Władze Urzędu Gminy zde-cydowały jednak, że taki stan rzeczy, nie może dalej istnieć. Przecież brak herbu, to ujma dla prestiżu gminy, a także duży problem przy tworzeniu materiałów promocyjnych czy reklamowych. Gmina zwróciła się z prośbą o pomoc w zakresie przygo-towania projektu herbu, któ-ry odpowiadałby jej historii i tradycji, a jednocześnie stał się znakiem rozpoznawczym, do profesora Krzysztofa Mi-kulskiego z Wydziału Nauk Historycznych UMK. Jest on specjalistą w zakresie heral-dyki, z którym konsultowane były projekty herbów czy flag wielu miejscowości. Efektem podjętej pracy jest herb przedstawiający dumnie eksponującego swoje wdzięki jelenia stąpającego po zielo-nej trawie. Poroże zwierzęcia z obu stron okalają złote gwiaz-dy.

- Mamy nadzieję, że herb, który udało się nam wspól-nie wypracować, będzie real-nie znakiem rozpoznawczym gminy – mówi Bożena Cie-plińska, sekretarz gminy Ły-somice. – Przygotowujemy się do uroczystego nadania herbu gminie, chcąc przy tej okazji zaprezentować go szerszej pu-bliczności. Uroczystość nadania herbu odbyła się 27 sierpnia o go-dzinie 17. Nowopowstały herb zajmie należne mu miejsce w budynkach samorządowych. Nie zabraknie go także na ma-teriałach reklamowych i pro-mocyjnych gminy.

(WT)

Gmina Łysomice czekała na swój wyróżnik do sierpnia 2012 roku, choć tradycja nad-awanie herbów sięga średniowiecza...

Wreszcie jest

Do końca roku - 455, a w przy-szłym kolejne 150. Tyle baterii słonecznych pojawi się na da-chach budynków w gminie Łyso-mice. Pierwsze kolektory są już montowane. Kosztujący blisko 7 milionów złotych projekt ma poprawić stan środowiska na te-renie gminy. Pierwsze przymiarki do ko-lektorów gmina robiła w sierpniu ubiegłego roku. Wtedy odbył się przetarg na instalację kolektorów. Żadna z firm jednak nie spełniła

kryterium ceny. Dopiero w kwiet-niu udało się wybrać wykonawcę. Jednym z warunków był koszt dla pojedynczego gospodarstwa – 3000 złotych. - Aktualnie operujemy już listą rezerwową dla osób, które teraz zdecydowałyby się na montaż. Plan obejmuje 584 budynki pry-watne oraz 21 użyteczności pu-blicznej - informuje Urząd Gminy w Łysomicach. - To pierwszy etap proekologicznych inwestycji. Kolektor swoją pracę zaczyna

od zebrania promieni słonecz-nych – bezpośrednich, odbitych od innych dachów czy rozpro-szonych przez chmury. Słońce ogrzewa umieszczone w kolekto-rze urządzenie (absorber). Prze-kazuje swoje ciepło wodzie lub płynom mrozoodpornym, które przepływają przez kolektor. Ciecz oddaje później energię cieplną wodzie użytkowej i wraca do ko-lektora, aby powtórzyć proces.

(ŁP)

Energooszczędne promieniowaniePo roku od decyzji pojawiają się pierwsze kolektory słoneczne

Na starcie zmagań w drugiej edy-cji Tour The Run „Ziemia Goty-ku”, który odbył się 23 sierpnia w miejscowości Piwnice, stanęło kilkudziesięciu śmiałków. Dystans dziewięciu kilometrów, który mieli do pokonania, przy-najmniej na amatorach, robi wra-żenie. Chodzi jednak nie o wynik, ale o popularyzację zdrowego stylu życia. Każdy walczy oczywiście z przeciwnikami, ale przede wszyst-kim z własną słabością. Start i meta biegu zostały zlo-kalizowane na terenie Centrum Astronomii UMK. Zwycięzcą zma-gań okazał się Bartosz Wiligalski z Pigży. Na co dzień reprezentuje on barwy klubu z powiatu toruńskiego – Truchcika Łubianka. Na podium stanęli również Daniel Matusiak z Łodzi i Janusz Łazarski z Grudzią-dza. Co ciekawe, w kategorii open bardzo wysokie miejsce zajęła An-dżelika Dzięgiel - zawodniczka klu-

bu maratońskiego UMK w Toruniu przybiegła na metę jako czwarta, pozostawiając w pokonanym polu kilkudziesięciu mężczyzn. Najlepszym, pokonanie dzie-więciu kilometrów zajęło nieco ponad pół godziny. Zamykający

stawkę uczestników biegacze ama-torzy, potrzebowali na pokonanie trasy blisko godzinę, ale sukcesem było to, że udało im się ukończyć zmagania i udowodnić sobie, że potrafią.

(WT)

Biegiem przez PiwniceZmagania 2 Tour The Run rozpoczęły się w gminie Łysomice

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

hełm

ża

POLICEALNE STUDIUM TECHNICZNE

DLA DOROSŁYCH (system zaoczny 2 lata)

Page 19: Poza Torun nr 6 .pdf

19 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

Monika Bukowska

Trzy gminy – Zławieś Wielka, Lubicz i Wielka Nieszawka – pod wspólną nazwą „Podgro-dzie Toruńskie” starają się akty-wizować lokalną społeczność. Z jakimi efektami? Zaczęło się od szkoleń. Przez ponad rok, od 2007 roku, gdy wniosek o dofinansowanie pro-jektu „Poprawa jakości życia na obszarze funkcjonowania Lokal-nej Grupy Działania Podgrodzie Toruńskie” został zaakceptowany, LGD organizowała kursy agrotu-rystyczne, językowe, komputero-we, czy z zakresu biomasy. Szybko jednak przestały być atrakcyjne. Dlatego od 2010 roku LGD sama rozstrzyga konkursy dotacyjne w ramach pomocy dla mikroprzed-siębiorstw wiejskich, wsparcia na różnicowanie działalności rolni-czej, odnowy wsi i małych projek-tów. Na początek trzeba było prze-konać wiele nieformalnych orga-nizacji do rejestracji. Bez tego z pieniędzy nici. – Klasycznym przypadkiem są strażacy z Brzezinka, którzy przeszli drogę przez mękę – mówi Wojciech Knieć z gminy Lubicz. – Zarejestrowali się, uzyskali pieniądze, ale musieli wcześniej wziąć kredyt i wyłożyć gotówkę. Napsioczyli, pokrzyczeli, ale gdy był drugi konkurs to oczywiście złożyli wniosek.

Pieniądze to tylko pretekst

– Największym problemem jest to, że te społeczności są zdez-integrowane – podkreślają zgod-nie prezes stowarzyszenia Tade-usz Smarz i Wojciech Knieć.– I to jest chyba nasza największa misja – próbować ludzi zmobilizować do spotkania. Okazuje się, że dofinansowa-nie lokalnych inicjatyw może stać się punktem zapalnym. Parafia w Złotorii chciała odrestaurować kapliczkę przy kościelnym cmen-tarzu. Wydawałoby się, że zajmie się tym ksiądz. Ale zaangażowała się cała rada parafialna, powstał nawet specjalny komitet orga-nizacyjny. I nagle okazało się, że figura jest tylko pretekstem, żeby zacząć się spotykać. – Ludzie dla tej figurki są w stanie poświęcić wiele czasu i energii – dodaje Wojciech Knieć.

– I tak naprawdę dofinansowanie, o które na początku walczyli, nie jest już najważniejsze. Często dotacje na drobne ini-cjatywy dostają zapaleńcy, którzy chcą zarazić innych swoją pasją. Jednym z nich jest Krzysztof Kę-dzierski, muzyk z gminy Zławieś Wielka, który chce za wszelką cenę rozwinąć młodzieżową or-kiestrę dętą. Przy okazji dokona też zapisu starych przyśpiewek ludowych, żeby ocalić je od zapo-mnienia.Unijne pieniądze nie leżą

na ulicy Ograniczone środki nie po-zwalają jednak pomóc wszyst-kim, dlatego projekty ocenia się według ściśle określonych zasad. Niestety nie wszystkich to zachę-ca do udziału w kolejnych kon-kursach. – Opowiadaliśmy ludziom, że LEADER będzie prosty – mówi z

żalem Wojciech Knieć – Że będzie łatwo o pieniądze, duże pieniądze. A okazało się, że wcale nie jest ła-two i wcale tych pieniędzy nie jest dużo. To jest porażka tego progra-mu w ogólnopolskim wymiarze.

Walka z wiatrakami? Liczba stałych członków też nie zadowala inicjatorów stowa-rzyszenia. Liczyli, że uda im się skupić co najmniej 200 osób. Na zebraniach pojawia się zwykle grupa około 80 osób. – Gdyby pod pierwszym lep-szym sklepem zapytać kogoś o naszą Lokalną Grupę Dzia-łania niewielu wiedziałoby, że coś takiego istnieje – przyznaje Tadeusz Smarz. – Tysiące ulo-tek, plakatów, informatorów nie załatwi wszystkiego. Niko-go nie da się na siłę uszczęśli-wić. Ale wniosków o wsparcie jest jednak coraz więcej. Powo-li drążymy skałę.

Obudzą uśpiony potencjał?LGD Podgrodzie Toruńskie działa, choć nawet jej prezes przyznaje, że ulotki i kolorowe foldery to za mało

GMINA ZŁAWIEŚ WIELKA

Uroczystość rozpoczęła się mszą świętą i poświeceniem wieńców. Następnie wszyscy uczestnicy imprezy przema-szerowali w takt gry gmin-nej orkiestry dętej na plac w Złejwsi Małej. Tam na wszyst-kich czekały liczne atrakcje. Sołectwa mogły zmierzyć się nie tylko w kulinariach ale ro-zegrany został również turniej żywych piłkarzyków – zwycię-żyła drużyna z Łążyna. Najlep-szą potrawą została golonka w kapuście przygotowana przez panie z Rzęczkowa. Dzieci mogły podziwiać zwierzęta w mini zoo, ulepić własny gar-nek z wikliny i gliny oraz stać się dowolną postacią dzięki malowaniu twarzy. Swoimi występami dożynki uświetniły liczne zespoły a gwiazdą wie-czory był satyryk Roman Gier-czak.

Dożynki 2012

Page 20: Poza Torun nr 6 .pdf

20 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

Monika Olender

Jeszcze kilka lat temu powietrzne pompy ciepła miały niższą efek-tywność energetyczną niż pompy gruntowne. Obecnie cieszą się coraz większą popularnością. Budowa domu to inwestycja na całe życie. Jak się okazuje, naj-większych nakładów finansowych, oprócz materiałów budowla-nych, wymagają także urządzenia grzewcze. Od wyboru konkret-nej technologii zależą późniejsze koszty utrzymania budynku. Czy warto zatem stosować powietrzne pompy ciepła? Powietrzne pompy ciepła wy-korzystują ciepło zawarte w po-wietrzu atmosferycznym lub wen-tylacyjnym, którym ogrzewają pomieszczenia w budynku i ogrze-

wają wodę. Sama instalacja pomp jest niezwykle prosta. Powietrzne pompy ciepła składają się z modu-łu zewnętrznego i wewnętrznego. Urządzenie zewnętrzne zawiera wentylator oraz zazwyczaj także sprężarkę i parownik. Ten moduł umieszczany jest na zewnątrz bu-dynku. Urządzenie wewnętrzne, które znajduje się wewnątrz domu, składa się z pojemnościowego podgrzewacza ciepłej wody, do-grzewacza elektrycznego, pompy grzewczej i modułu sterującego. Oba moduły połączone są syste-mem elastycznych rur. Kluczo-wym zadaniem tych urządzeń jest uzyskanie jak największej ilości energii z powietrza przy minimal-nym udziale energii elektrycznej. O atrakcyjności tej technologii ogrzewania świadczy także niski poziom emisji dźwięku. Ma to

szczególne znaczenie, kiedy dział-ka budowlana jest mała i usytu-owana na terenie zabudowanym. Niewątpliwie ważne jest także to, że szybki montaż nie wymaga uzyskania pozwoleń. Powietrzne pompy ciepła charakteryzują się prostotą w instalacji hydraulicznej i elektrycznej. – Powietrzne pompy ciepła ogrzewają budynek, dostarczają ciepłą wodę oraz chłodzą pod-czas upałów – informuje Krzysztof Kmiecikowski z firmy „Solen Sys-temy Grzewcze” w Toruniu. Te trzy funkcje sprawiają, że urządzenia mogą być wykorzy-stywane w ciągu całego roku. Po-nadto, powietrzne pompy ciepła są znacznie tańsze od pomp grun-townych. Warto również zwrócić uwagę na to, że procesowi wytwa-rzania energii nie towarzyszy emi-

sja spalin, czy innych, szkodliwych substancji. – Dobrze dobrana pompa cie-pła wystarczy do ogrzania domu jako jedyne źródło energii – prze-konuje Krzysztof Kmiecikowski. – Zainteresowanie powietrznymi pompami ciepła jest duże i syste-matycznie wzrasta. Na zasadzie identycznej jak powietrzna pompa ciepła dzia-łają termodynamiczne zasobniki ciepłej wody. Są to bojlery, które ustawia się w ogrzewanym po-mieszczeniu. Pozyskują one cie-pło potrzebne do ogrzania ciepłej wody z otaczającego powietrza. Składają się ze sprężarki, wentyla-tora oraz zasobnika ciepłej wody. – Są one idealnym rozwiąza-niem dla domów ogrzewanych pa-liwem stałym, takim jak pellet, czy węgiel, a także energią elektryczną

– mówi Krzysztof Kmiecikowski. – Można je także wykorzystać do ogrzewania domków letnisko-wych. Szacowany koszt miesięczny przy założeniu, że zużywamy 300 litrów ciepłej wody na dobę wyno-si około 50 złotych (w zależności od ceny energii elektrycznej oraz warunków instalacji). Urządzenia te są znakomitą al-ternatywą dla systemów kolekto-rów słonecznych. Gwarantują pro-dukcję ciepłej wody niezależnie od pory dnia, czy roku. Warto ter-modynamiczny zasobnik ciepłej wody umieścić, np. na zawilgoco-nym strychu, ponieważ produk-tem ubocznym pracy urządzenia jest chłodne i suche powietrze. Odpowiednio dobrane miejsce ustawienia zasobnika gwarantuje jednak poprawę warunków panu-jących w danym pomieszczeniu.

Coraz bardziej innowacyjne i efektywniejsze powietrzne pompy ciepła podbijają rynek

Świadomie postaw na pompę

OGRÓD

Monika Olender

Jeśli pragniemy, aby nasza prze-strzeń wokół domu była prze-pełniona pięknym zapachem, bogactwem kolorów i form, mu-simy sięgnąć po nowe pomysły i ciekawe rozwiązania. Już po raz dwunasty miesz-kańcy gmin powiatu toruńskiego wzięli udział w konkursie „Piękna Zagroda”, organizowanym przez Starostwo Powiatowe w Toruniu, urzędy gmin oraz Kujawsko-Po-morski Ośrodek Doradztwa Rol-niczego w Minikowie Oddział w Przysieku. Celem konkursu jest przede wszystkim poprawa wy-glądu i estetyki wsi w regionie. Konkurs odbywa się w dwóch eta-pach – gminnym i powiatowym.

Komisja oceni Już niebawem przekonamy się, kto ma najpiękniejszy ogród w regionie. Laureaci pierwszych miejsc etapu gminnego otrzyma-ją nagrody podczas najbliższych dożynek gminnych. A co bierze pod uwagę komisja? Na pewno promowanie ciekawych pomy-słów i rozwiązań. Jak zatem za-gospodarować przestrzeń wokół domu, aby była praktyczna i miła dla oka?

Niezwykle istotnym elementem każdej zagrody jest ogród wodny. Budując oczko wodne w ogrodzie, warto pamiętać o jego nocnym oświetleniu. Umiejętna ilumina-cja toni wodnej czy strefy brzego-wej porośniętej roślinami, wywo-łuje zaskakujące efekty wizualne.

Ozdobnie, czy użytkowo?

Z kolei niewielkie ogródki zio-łowe stanowią atrakcyjną część każdego miejsca wypoczynku, gdyż łączą w sobie walory deko-racyjne i zdrowotne. Zioła mogą otaczać altankę czy ogrodową ławkę. Z kolei niewielki ogródek ziołowy w pojemnikach na tarasie

stanowi dekoracyjny i aromatycz-ny akcent całego ogrodu. Nic nie tworzy bardziej pachnącej kom-pozycji od szałwii lekarskiej, ba-zylii i szczypiorku. Działki są bardzo różnorodne.

Mogą mieć charakter użytkowy lub typowo ozdobny. Jak zatem dostosować układ przestrzenny działki do swoich potrzeb? Po pierwsze, warto ją podzielić na funkcjonalne i czytelne części. Zadbana rabata powinna zdobić część wejściową ogrodu, dlatego należy ją zlokalizować, np. przy ścieżce. Z kolei trawnik może stanowić wolną przestrzeń, prze-znaczoną do aktywnego wypo-czynku. Na jego obrzeżach moż-na posadzić ozdobne krzewy. Na wolnej powierzchni trawnika można ustawić latem przenośny basen lub namiot dla dzieci.

Lato się kończy Dużo uroku dodaje każdej działce altana. Warto pamiętać, że powinna być ona usytuowana nieco z tyłu ogrodu, co pozwo-li na wygospodarowanie wię-

cej przestrzeni z przodu działki. Ścieżkę do altany poprowadzić można w linii łamanej, prostej lub po łuku. Część użytkowa ogrodu z warzywnikiem i jagodnikiem powinna zostać zaplanowana na tyłach działki. Lato dobiega końca, a tym sa-mym nadchodzi czas na jesienne porządki. Choć chwasty o tej po-rze roku nie rosną szybko, nale-ży je usuwać, aby nie rozsiewały nasion. Jeśli jest sucho, nie wolno zapominać o podlewaniu krze-wów. Z kolei od połowy września można przesadzać na miejsca do-celowe rośliny dwuletnie (np. sto-krotki i bratki), niektóre drzewa oraz krzewy iglaste, aby zdążyły ukorzenić się przed nadejściem pierwszych mrozów. We wrześniu i w październiku można sadzić także rośliny cebulowe.

Ogród inny niż wszystkieJak stworzyć najpiękniejszą zagrodę? Wiedzą uczestnicy konkursy “Piękna Zagroda”

Fot. www.sxc.hu

Page 21: Poza Torun nr 6 .pdf

21 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

ROLNICTWO

Monika Olender

Kolektory słoneczne to jedno z najtańszych źródeł energii ciepl-nej. Mimo swojej ceny cieszą się coraz większym zainteresowa-niem. Osoby prywatne mogą starać się o otrzymanie dofinan-sowania na ich zakup. Kolektory słoneczne służą do przetwarzania energii słonecznej. Istnieją dwa podstawowe rodza-je tych urządzeń: kolektor płaski i kolektor próżniowy. Różnią się one nie tylko budową, ale przede wszystkim wydajnością. Sposób działania kolektorów polega na tym, że pobierają one promie-nie słoneczne i przetwarzają je na energię cieplną, dzięki której można ogrzać pomieszczenia. Głównie służą do podgrzewa-

nia wody użytkowej w domu, ale również do wspomagania C.O. – popularnej podłogówki. Ponadto mają one kilka innych zastoso-wań, jak np. podgrzewanie wody basenowej.

Czy się opłaca? Coraz więcej kolektorów sło-necznych montowanych jest na dachach zakładów przemysło-wych. O zaletach tych urządzeń powoli przekonują się także osoby prywatne. W Polsce jest już około 50 tys. gospodarstw domowych używających kolektory słonecz-ne. Jeśli wykorzystamy kolektory do wspomagania centralnej in-stalacji ogrzewania, koszty utrzy-mania ciepła w pomieszczeniach zmniejszą się o ponad 50% , pod warunkiem, że jest to ogrzewanie o niskim parametrze. Mimo licz-nych zalet kolektorów, wiele osób

ciągle zastanawia się nad opłacal-nością instalacji solarnych. Ceny kolektorów stale spadają i coraz więcej osób decyduje się na tę właśnie inwestycję. Koszt najtań-szego zestawu to około 8500 zło-tych brutto dla 1-3 osób. Do tego należy jednak doliczyć także ma-teriały i montaż. Cena komplek-sowego zamontowania solarów, po przyznaniu dotacji, waha się w granicach 8000 złotych. Jednak przy rosnących cenach energii cieplnej, koszty instalacji solarnej zwrócą się w ciągu kilka lat. Aktualne prognozy pokazują, że najbliższe lata będą należały do energetyki słonecznej. Mimo, że kolektory słoneczne to opłacalna inwestycja, nie wszystkich stać na zakup i montaż tych urządzeń. – Koszty poniesione na budo-wę kolektorów słonecznych mogą

być w części dofinansowane przez Agencję Restrukturyzacji i Mo-dernizacji Rolnictwa w ramach działań należących do Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 – informuje Mag-dalena Biesek z Kujawsko-Po-morskiego Oddziału Regionalne-go ARiMR w Toruniu.

W kuj-pom kolektorów wciąż za mało

Warto jednak zwrócić uwagę, że wsparcie na taką inwestycję bę-dzie udzielone jedynie wtedy, gdy kolektor zostanie wykorzystany do realizacji celu operacji, na któ-rą przyznawana jest pomoc. – W województwie kujawsko--pomorskim były przypadki dofi-nansowania tego typu inwestycji, jednak liczba ich jest znikoma – dodaje Magdalena Biesek. Dopłat na częściowe spłaty ka-

pitału kredytów przeznaczonych na zakup i montaż kolektorów słonecznych udziela także Naro-dowy Fundusz Ochrony Środowi-ska i Gospodarki Wodnej. – Należy sporządzić projekt ta-kiej instalacji i wystąpić do jedne-go z uczestniczących w programie banków o przyznanie kredytu na zakup i montaż instalacji solarnej oraz dofinansowanie z NFOŚiGW w wysokości 45% kapitału kredytu – mówi Jan Ruszkowski z Zespołu Prasowego NFOŚiGW. Osoby zainteresowane otrzy-maniem dofinansowania mogą skontaktować się z firmą Thorn-mannEco z Torunia, która bezpłatnie i niezobowiązująco przeprowadza przez całą pro-cedurę związaną z przyznaniem dotacji. www.slonecznegminy.com .

Coraz więcej kolektorów słonecznych pojawia się na dachach zabudowań rolników, bo instalacje solarne są opłacalne

Energetyczna rewolucja wśród rolników?

Monika Olender

Na polu polskiego farmera klę-ska. Raz panuje susza, innym razem jest zbyt dużo opadów. Niezależnie od pogody, gospo-darować trzeba. W tym roku straty są ogromne. Gdzie obie-cana wcześniej pomoc? Płynie, ale zbyt wolno. Dla wielu gospodarzy z woje-wództwa kujawsko-pomorskiego, klęska na polu oznacza klęskę w portfelu. Rada Ministrów przyjęła program pomocy dla poszkodo-wanych rolników. Wsparcie jest symboliczne, bo wynosi zaledwie 100 złotych do każdego przesia-nego po zimie hektara. W całym regionie wniosek o dopłatę złoży-ło około 27 tysięcy rolników. – 615 rolników z gminy Chełm-ża złożyło wniosek o otrzymanie wsparcia za straty, które ponieśli w wyniku wiosennych przymroz-ków – informuje Karolina Majew-ska z Urzędu Gminy Chełmża. Procedura uruchomienia kre-dytu klęskowego była następują-ca: najpierw wojewoda powołał komisje, których zadaniem było oszacowanie strat i sporządzenie odpowiedniego protokołu. Już wtedy pojawiło się pierwsze roz-czarowanie rolników. Dla wielu z nich otrzymanie kredytu klę-skowego okazało się bowiem nie-

możliwe. – Nie dostanę tego kredytu, bo komisja wliczyła mi do dochodu produkcję zwierzęcą i straty oka-zały się dużo mniejsze – napisał do nas gospodarz z gminy Łu-bianka. Kolejnym krokiem w proce-durze było skierowanie przez wojewodę Ewę Mes wniosku do ministra rolnictwa o uruchomie-nie kredytów klęskowych. Gdy minister wyraził zgodę, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przekazała wybranym bankom wysokość limitu akcji kredytowej. Rolnicy mieli już tylko złożyć wniosek i otrzymać wsparcie. – Złożenie samego wniosku nie jest gwarancją udzielenia kre-dytu – mówi Agnieszka Mędrzec-ka z Departamentu PR i Komuni-kacji Wewnętrznej Banku BGŻ. – Klient musi posiadać opinię wo-jewody o rodzaju klęski i wysoko-ści obniżenia dochodu w wyniku wystąpienia klęski oraz spełniać warunki do udzielenia kredytu określone w przepisach ARiMR. Pomoc została zrealizowana w około 60%. Niektórzy przestali już liczyć na otrzymanie 100 zło-tych do każdego, przesianego po zimie hektara, bo do tej pory nie dostali ani grosza. Dlaczego? Bo brakuje pieniędzy na dopłaty do oprocentowania tych kredytów.

– Na dzieś oprocentowanie kredytów klęskowych wygląda następująco: 0,1% dla ubezpie-czonych, tj. posiadających ubez-pieczenie min. 50% powierzchni upraw lub 50% pogłowia zwierząt gospodarskich od skutków klęsk, na likwidację których Agencja stosuje dopłaty oraz 4,05% dla nieubezpieczonych – dodaje Agnieszka Mędrzecka. W innej sytuacji jest Paweł Czajkowski z Siemonia, który wsparcie już otrzymał. – Straty moich upraw po zi-mie wyniosły 100% – mówi Paweł Czajkowski,. Musiałem złożyć wniosek, żeby otrzymać wspar-

cie finansowe. Na początku my-ślałem, że pomoc będzie niewy-starczająca, jednak się myliłem. Otrzymałem dofinansowanie w ciągu miesiąca. Rolnicy z Pomorza i Kujaw, którzy nadal nie otrzymali po-mocy, szukają innych rozwiązań systemowych. Myślą o powoła-niu Funduszu Gwarancyjnego, do którego wpływałyby odpisy ze sprzedaży plonów. Minimalne kwoty, odprowadzane do fundu-szu, zapewniłyby wsparcie rol-nikom poszkodowanym przez klęski. Jednak takie rozwiązanie, zgodnie z obowiązującymi prze-pisami, nie jest możliwe.

Rolnicy są oburzeni. Obiecana pomoc płynie do portfeli nielicznych

Gdzie ta pomoc po zimie?

Fot.

ww

w.sx

c.hu

Unia Europejska zatwierdziła projekt, zgodnie z którym pań-stwa członkowskie, mogą pod-jąć decyzje o wypłacie zaliczek w wysokości 50% należnych rolni-kowi płatności bezpośrednich. Zaliczki mogą być realizowane od 16 października do 1 grudnia 2012 r. Płatności nie mogą zostać przyznane do czasu sprawdzenia warunków, które pozwalają za-kwalifikować gospodarstwo do dopłat. Z wypłatą zaliczek jest jeszcze jeden problem, skutko-wałaby ona koniecznością zwięk-szenia z 1,3 mln do 2,6 mln liczby przelewów bankowych. Uruchomienie płatności za-liczkowych mogłoby wpłynąć na znaczne opóźnienie realizacji pełnych wypłat dla większości rolników. Część płatności finan-sowana z budżetu krajowego, musiałaby zostać wypłacona w późniejszym terminie. Dla wielu producentów udział krajowych płatności uzupełniających w cał-kowitych przychodach z płatno-ści bezpośrednich jest znaczny, a więc opóźnienie takie byłoby dla nich co najmniej niekorzystne. W roku 2011 Polska nie pod-jęła decyzji o wypłacie płatności zaliczkowych. Dzięki temu już w grudniu 44 % rolników otrzymało pełne kwoty płatności w ramach systemów wsparcia bezpośred-niego. Do końca stycznia 2011 r. płatności zostały zrealizowane dla 78 % rolników.

(MC)

Zaliczki? Nie warto

Lepiej zaczekać

Page 22: Poza Torun nr 6 .pdf

22 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

ROLNICTWO

Marta Chojecka

Jesień to okres wzmożonych prac polowych, dlatego firmy usługowe nie mogą narzekać na brak zleceń. Zaorzą, sko-szą, wywiozą. W ciągu kilku godzin zarobią duże pienią-dze. Problemy jednak są - jak wszędzie - duża konkurencja i coraz mniej chętnych. To z pewnością niezły pomysł na sezonowy biznes, ale tam, gdzie rolnik za dotacje nie kupił jeszcze ciągnika. - W tym roku płaciłem 150zł za orkę jednego hektara na głębokość 25cm, na areale 100ha – opowiada Andrzej, rolnik z Dorposza. - Za sianie waderstatem zaraz po orce z zastosowaniem przedniego agregatu, zamontowanego na przednich wieszakach ciągni-ka - 100zł za 1ha.

Klientów niewielu Za 15000 zł, które zapła-cił rolnik z Dorposza, można by kupić ciągnik. Za kolejne 10000zł niezły pług. Andrzej sam jednak zauważa, że za-oszczędził czas, nie zniszczył swojego sprzętu, a za paliwo i tak musiałby zapłacić. Usługi rolnicze wydają się być nie-zwykle dochodowe, ale klien-

tów, jak się okazuje, nie ma wielu. Korzystają z nich prze-ważnie duże gospodarstwa, gdzie gospodarz jest biznes-menem. Zamawiając usługę orki zimowej wykonywanej płu-giem 3-skibowym trzeba za-płacić od 75-90 zł. Godzina orki pługiem 4-skibowym to 130-150 zł. Cena rośnie suk-cesywnie, bo za orkę pługami obracalnymi 4- i 5-skibowymi trzeba zapłacić 200-300 zł za godzinę. Koszt zasiewu łąk to wydatek rzędu 150 zł/ha, a siew zbóż agregatem uprawo-wo-siewnym osiąga cenę od 150 do 220 zł/ha. Tu dopiero jednak ceny zaczynają skakać w górę. Usługowy zbiór kuku-rydzy sieczkowozem jest wy-ceniany na 350-400 zł/ha (bez odwózki paszy) lub 650-750 zł/ha (usługa kompleksowa). Zbiór kukurydzy na ziarno jest z reguły o 20 zł droższy niż w przypadku zbioru zbóż i kształtuje się na poziomie 300-320 zł/ha skoszonej po-wierzchni.

Dotacje i kredyty - Z roku na rok zaintereso-wanie naszymi usługami ma-leje - mówi żona Sławomira Damsa, przedsiębiorcy świad-czącego usługi rolne z Nowe-

go Dworu Królewskiego. - Gdyby nie to, że prowadzimy gospodarstwo nasienne, nie bylibyśmy w stanie się utrzy-mać. Rolnicy są samowystar-czalni, kupują maszyny i nie potrzebują już pomocy przy uprawach. Obecną sytuację zawdzię-czać można wielu dotacjom i kredytom rolniczym. To one umożliwiają uniezależnie-nie się od firm świadczących usługi rolnicze.

Źródło dodatkowe Co jednak z dalszą obsłu-gą rolników? Po zakończeniu prac polowych wielu z nich decyduje się na konserwację sprzętu. Można wtedy skorzy-stać z usługowego czyszcze-nia powierzchni metalowych. Koszt piaskowania przyczepy kosztuje od 350 do 700 zł w zależności od jej wielkości. - Usługi rolnicze jako do-datek – owszem, jako główne źródło utrzymania nie spraw-dza się – dodaje Dams. Jesteśmy świadkami upad-ku jednego z najbardziej do-chodowych, rolniczych bizne-sów. Kiedyś sąsiad sąsiadowi kombajnem. Dziś prawie każ-dy ma swój kombajn…

Usługi rolne to opłacalny interes? Jaka stawka za orkę pługiem 5-ski-bowym? Ile za zbiór kukurydzy do dowózką lub bez?

Za hektar roboty

Fot.

Mac

iej P

agał

a

Państwowa Inspekcja Ochro-ny Roślin i Nasiennictwa wraz z Agencją Restruktury-zacji i Modernizacji Rolnic-twa będę kontrolować gospo-darstwa pod kątem zdrowia publicznego. Sprawdzona zostanie żyw-ność pochodzenia roślinne-go oraz stosowanie środków ochrony roślin. ARiMR roz-poczęła kontrolowanie go-spodarstw w zakresie prze-strzegania wymogów zasady wzajemnej zgodności (cross--compliance) dotyczącej zdro-wotności roślin. - Na mocy porozumie-nia Agencja Restrukturyza-cji i Modernizacji Rolnictwa powierzyła Państwowej In-spekcji Ochrony Roślin i Na-siennictwa prowadzenie w gospodarstwach rolnych kon-troli sprawdzających spełnie-nie ww. wymogów w okresie od 1 stycznia do 31 grudnia 2012 r. – podaje ARiMR. W gospodarstwie stosują-cym środki ochrony roślin, rolnik ma obowiązek prze-strzegania szczegółowych za-leceń. Według wytycznych PIORiN osoba wykonująca zabiegi przy użyciu środków ochrony roślin musi posiadać specjalistyczną wiedzę. Umie-jętności takie potwierdza się zaświadczeniem o ukończeniu szkolenia w zakresie stosowa-nia tych środków. Świadectwo jest ważne przez 5 lat. Sprzęt do wykonywania zabiegów ochronnych musi być spraw-ny technicznie. Opryskiwacz

musi być badany przynajmniej co trzy lata. Potwierdzeniem atestacji jest zaświadczenie wydane przez upoważnioną jednostkę oraz znak kontrolny na opryskiwaczu. - W 2012 r. inspektorzy PIORiN przeprowadzają rów-nież kontrole sprawdzające realizację przez rolników dzia-łań naprawczych wskazanych w decyzji o przyznaniu płat-ności/pomocy w przypadku niezgodności stwierdzonych w ubiegłym roku – dodaje ARiMR.

(MC)

PIORiN i ARiMR skontrolują gospodarstwa

Sprawdzą nie tylko sprzęt

Fot. www.sxc.hu

Page 23: Poza Torun nr 6 .pdf

23 POZA TORUŃ, wrzesień 2012

SPORT

Nocny Turniej Piłki Nożnej z pewnością zostanie wpisany do kalendarza imprez sportowych powiatu. Na aleksandrowskim orliku przy Zespole Szkół nr 1 zorga-nizowano Nocny Turniej Piłki Nożnej. Pomysłodawcami impre-zy, która odbyła się 20 lipca, są animatorzy boiska, czyli Michał Bielicki i Jakub Pietrykowski. O dużym zainteresowaniu rozgryw-

kami świadczy zgłoszenie się do konkursu aż jedenastu drużyn, które zostały podzielone na kilka grup. Najwytrwalsi fani piłki noż-nej dopingowali zawodników aż do finału, który został rozegrany około godz. 24. Pierwsze miejsce zdobyła drużyna Mario Team, drugie – Białych Murzynów. Ho-norowe trzecie miejsce wywalczy-ła ekipa Niewiem.

(MO)

I. Nocny Turniej Piłki Nożnej na aleksandrowskim orliku

Noc na orliku

Podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie liczyliśmy na kolarzy z naszego regionu. Występ Micha-łów Kwiatkowskiego i Gołasia, zakończył się jednak dużym roz-czarowaniem. Miejsce w szóstej dziesiątce pierwszego i nieukoń-czenie wyścigu przez drugiego, powodem do chluby nie jest. W wyścigu ze startu wspólne-go, szansą dla Polaków miała być ucieczka. Peleton w istocie w ca-łości do mety nie dojechał, jednak Polacy nie znaleźli się w odjeździe, który zakończył się sukcesem Ka-

zacha Aleksandra Winokurowa. Poprawę humoru, przynaj-mniej dla Michała Kwiatkowskie-go, może gwarantować najnowszy ranking Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI). Wśród dobo-rowego towarzystwa najlepszych kolarzy na świecie, cyklista rodem z Torunia, plasuje się na 36 miej-scu. W porównaniu do poprzed-niego rankingu jest to awans o 9 pozycji. Michał Gołaś zajmuje 142 miejsce.

(WT)

Kolarze tym razem zawiedliNieudane IO dla naszych cyklistów

Na miejskim stadionie w Aleksandrowie Kujawskim odbyły się eliminacje do przyszłorocznych Mistrzostw Świata Strong Man. Kto był najsilniejszy? Siłacze walczyli w ośmiu konkurencjach: przeciąga-nie tira, wyciskanie platfor-my, przenoszenie konstrukcji, martwy ciąg, spacer bushme-na, waga płaczu przodem, spa-cer farmera oraz przerzucanie opony ważącej 280 kg. Miesz-kańcy Aleksandrowa Kujaw-

skiego także próbowali swoich sił, biorąc udział w niektórych konkurencjach. Największe zainteresowanie wśród kibi-ców wzbudziło przeciąganie tira. Pierwsze miejsce zajął Ma-riusz Bałka z Bydgoszczy, dru-gie – Daniel Guzik z Krakowa. Na podium stanął także Ma-riusz Szczepański z Kołuszek, który wywalczył trzecie miej-sce.

(MO)

Po raz drugi do Aleksandrowa Kujawskiego przyjechali strongmani

Mocarze na stadionie

Tomasz Więcławski

Sytuacja, w której znalazły się Flisak Złotoria i Legia Chełmża, jest zgoła odmienna. Zawodnicy ze Złotorii po raz kolejny mierzą w górną część tabeli. Legia, wal-czy o byt i wprowadza w życie trzyletni plan ratunkowy. Piłkarze Flisaka, po udanym sezonie 2011/2012, rozbudzili ape-tyty swoich fanów. Miejsce na pu-dle, które udało się po raz drugi z rzędu wywalczyć drużynie Ma-cieja Broczka, to nie lada wyczyn. Wiadomo jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Walka o awans do III ligi zapowiada się niezwy-kle interesująco. Dobitnie można się było o tym przekonać w pierwszych meczach ligowego sezonu. W pierwszej kolejce, zespół uległ na wyjeździe Mieniowi Lipno 3-1. Humory ki-bicom drużyny spod Torunia po-prawiło zwycięstwo na własnym obiekcie odniesione w kolejnym spotkaniu. Flisak podejmował Polonię Bydgoszcz i wygrał 3:2. Nieszczęśliwe porażki 0-1 z Unią Janikowo i Notecią Łabiszyn po-kazują, że przede piłkarzami tre-nera Broczka jeszcze sporo pra-cy. - Trudno być zadowolonym z wyników, które osiągnęliśmy na początku rozgrywek – mówi Ma-ciej Broczek, trener Flisaka Złoto-ria. – Mamy nadzieję, że w kolej-nych meczach zaprezentujemy się o wiele lepiej. Niestety, nasza dru-żyna składa się głównie z amato-rów i okres wakacyjny nie sprzyja zgraniu zespołu i wypracowywa-niu odpowiedniej dyspozycji.

Plan trzyletni

Piłkarze z Chełmży od nowego sezonu grają w klasie okręgowej. O szybki powrót do IV ligi będzie niezwykle ciężko. Nie ma wiel-kich funduszy, skład zbudowano głównie z zawodników z drużyn juniorskich, którzy przynajmniej w pierwszej części sezonu muszą zapłacić tzw. frycowe. Działacze klubu z Chełmży mówią o trzyletnim planie ratun-kowym. W tym roku celem jest utrzymanie, a o powrót do IV ligi, walka ma zostać podjęta w kolej-nych sezonach. Zmienił się sztab szkoleniowy drużyny. Pierwszym trenerem został Wiktor Mol, któ-remu pomagać ma Dariusz Preis. Światełkiem w tunelu jest fakt, że klub postawił na wychowanie młodzieży. Utworzenie drużyn „orlika” i „żaka” ma pomóc w wyławianiu rodzimych talentów, które kiedyś będą stanowić o sile Legii. Taki proces nigdy nie jest

łatwy, ale o ile przeprowadzony jest starannie i konsekwentnie, przynosi długofalowe efekty. Na to liczą też kibice drużyny.

Te same marzenia W Złotorii nastroje są co praw-da bojowe, ale racjonalna ocena sytuacji wskazuje, że o awans do III ligi będzie niezwykle trudno. - Powtórzenie osiągnięcia z poprzedniego sezonu, byłoby na-szym niewątpliwym sukcesem – mówi Maciej Broczek. – Realny cel, który wyznaczyliśmy naszym piłkarzom, to miejsce w pierwszej szóstce. Cele dwóch drużyn seniorów z powiatu toruńskiego, są różne. Marzenia jednak są na pewno takie same. Na tym poziomie jed-nak, często zderzają się one bar-dzo mocno z problemami finan-sowymi, które niestety z tej walki wychodzą zwycięskie.

Różne cele wyznaczają sobie na sezon 2012/2013 drużyny piłkarskie z regionu toruńskiego

O awans i utrzymanie

Marta Chojecka

Karateka boi się tylko prądu, bo kopie szybciej. Nawet, gdy ma czarny pas. Przed młodymi ka-ratekami z Chełmży do stopni mistrzowskich jednak długa droga. Nie o stopnie jednak cho-dzi w sztukach walki, ale o to, by pięści nie zaciskać z nienawi-ści… - Karate jest całym życiem, nie umiem bez tego oddychać – mówi Janusz Jabłoński, trener ka-rate shotokan z Chełmży. Trenerowi śmieją się oczy. Ma-łych i dużych karateków szkoli od dwudziestu lat. W sezonie przy-chodzi na zajęcia wielu nowych. Po wakacjach nawet i czterdzie-stu. Dzieci wychowanków chodzą na zajęcia od małego. Szkoła w Chełmży cieszy się długą tradycją, już wielopokoleniową. - Panie Januszu, pan pamięta, że mam syna, niech go pan za-pisze, tak do mnie krzyczą – re-lacjonuje trener. – Strasznie mi miło, gdy tak chętnie przysyłają do mnie swoje dzieciaki. Łezka się w oku kręci, gdy przychodzi syn mojego dawnego ucznia. Karatecy z Chełmży ćwiczą w stylu shotokan. Szkół jest wiele, zasady jednak podobne. - Ćwicz ciało i umysł, a bę-dziesz doskonały – mówi Janusz

Jabłoński. – To jest chyba najbar-dziej trafna dewiza, jaką powinni kierować się karatecy. Najmłodsi podopieczni terne-ra z Chełmży mają 7 albo i mniej lat. Trener chwali, bo są już wśród nich medaliści. Międzyszkolny Klub Sportowy w Chełmży istnie-je od 1994 r. Karate było pierwszą dyscypliną sportową w MKS-ie. Wcześniej Janusz Jabłoński przez 2 lata walczył na chełmżyńskiej arenie sportowej sam w prywat-nym klubie. Wychowankowie Janu-sza Jabłońskiego w Chełmży nie zostają zbyt chętnie. Nie z po-wodu przegranych walk. Prawie wszyscy najzdolniejsi wyjechali, bo małe miasto, to nadal małe możliwości. Wciąż jednak przy-noszą chlubę miastu i klubowi MKS Chełmża. Jedni są wykła-dowcami w szkołach policyjnych, inni zdobywali wicemistrzostwa w grupowych zawodach. W pamięci wszystkim jednak utkwiła Anna Wiśniewska, mi-strzyni polski w kumite (walce). Po sukcesie zrezygnowała z tre-ningów. Była jednym z najwięk-szych talentów, jakie wypromo-wała chełmżyńska szkoła karate. - Kiedy obroniła mistrzostwo polski, przyszła do mnie i powie-działa: „sam pan trenerze rozu-mie” – opowiada Jabłoński. – Ro-zumiałem, była zbyt piękna, by walczyć. Miała jednak niesamo-

wity talent. Miesiąc po rezygnacji dostała powołanie do kadry naro-dowej. - W kumite trzeba mieć serce, ona tę wolę walki miała – dodaje trener. Kiedy kobiety są piękne, jest im ciężej. Trener wspomina swoją córkę, też zdolna, ale śliczna. Nie poszła w ślady trenera. Jest mo-delką. Mimo, że żywioł karateków to walka, stworzeni są do poko-ju. Karateka musi umieć obronić siebie i bliskich. Ci z najwyższymi stopniami, to maszyny. Jeśli cho-dzi o obronę, nie zatrzyma ich prawie nic, jedynie broń palna. - Pierwszy ruch karateki jest ruchem obronnym – mówi tre-ner Jabłoński. – Karateka nie powinien atakować bezpodstaw-nie, musi znaleźć się w sytuacji szczególnego zagrożenia. A nawet wtedy lepiej jest złamać palec, niż odebrać komuś życie. - Znam przypadki śmierci na macie – mówi Tomek, trener ka-rate kyokushin. – Ludzie padali od silnych ciosów, czasami po prostu upadali i już nie wstawali. Tomek w Japonii codziennie widział swoją krew. Ostatni egza-min pamięta jak przez mgłę. Wi-dział tylko na jedno oko. Drugie zalała krew, już zdążyła skrzepnąć na powiece. Zdał. Ustał... Został mistrzem - na całe życie.

Z matą lub na macieKarate w Chełmży to już tradycja. Podopieczni Janusza Jabłońskiego czasem święcą triumfy, czasem obierają nową drogę życia

Fot.

Filip

Kow

alko

wsk

i

Page 24: Poza Torun nr 6 .pdf