Powrót - rozdział 8 [NZ]

4

Click here to load reader

Transcript of Powrót - rozdział 8 [NZ]

Page 1: Powrót - rozdział 8 [NZ]

8/14/2019 Powrót - rozdział 8 [NZ]

http://slidepdf.com/reader/full/powralt-rozdzial-8-nz 1/4

8. Przeczucie 

Miałem złe przeczucie.Od dwóch godzin graliśmy w baseball na tej samej co zwykle polanie i przyakompaniamencie szalejącej burzy jak zwykle rozluźnieni i bliżsi sobie jak nigdy

dotąd, zdobywaliśmy i traciliśmy kolejne punkty. Alice i Rosalie jak zwykle zwdziękiem ale również z poświęceniem prowadziły grę, Jasper w skupieniu

 przygotowywał się do następnych odbić, chcąc wypaść jak najlepiej, Esme zawzięciedbała o wynik meczu, bawiąc się przy tym z dzieciakami, Emmett natomiast, jak toEmmett, oszukiwał na każdym kroku, wszystkimi sposobami próbując przechylićszalę zwycięstwa na korzyść jego drużyny.Z uśmiechem na twarzy przypatrywałem się temu wspólnemu zajęciu, żałując, żeBella i Edward nie zdecydowali się na udział we wspólnej zabawie.

 No właśnie, już od samego wyjścia z domu miałem dziwne wrażenie, że nie

 powinniśmy zostawiać ich samych. Nie chodziło o to, by Edward w jakiś sposóbwykorzystał naszą nieobecność w chęci zbliżenia się do dziewczyny, o nie.Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, do czego jest zdolny i jak niebezpieczny

 będzie taki kontakt, byłem więc pewny, że przynajmniej z jego strony nic Belli niegrozi. Za to jemu, pomyślałem, stając na miejscu pałkarza z kijem w ręku, przydałabysię pewnie pomoc w obronie przed tą małą ludzką kobietką.Uśmiechnąłem się w duchu. Niestety, mój syn zapomina o czasu do czasu, żemieszka nie tylko ze zgrają wampirów z wyśmienitym słuchem ale też matką, która

 pozornie tylko nie wtrąca się w życie swoich przybranych dzieci oraz rodzeństwem,

którego głównym zajęciem jest uprzykrzanie życia swojemu teoretycznienajmłodszemu bratu.Uniosłem kij, przygotowany do uderzenia. Alice patrzyła na mnie wesoło, pewna, żenie uda mi się odbić jej świetnie podkręconych piłek.

 Nie godzę się co prawda na ciągle docinki i komentarze na temat rodzaju związkumiędzy nim a Bellą, nie proszę też Emmetta i Alice o długie sprawozdania na tematżycia miłosnego Edwarda, ale niestety, i muszę to przyznać z takim samym smutkiemco rozbawieniem, że w naszej rodzinie jest to całkowicie normalne. Dlatego, chociażchłopak o tym nie wie, bo staram się o tym nie myśleć, wbrew sobie zdaję sobie

sprawę z sytuacji, jaka panuje między nimi. I współczuję im w równym stopniu.Miłość nie wybiera, oczywiście. Poza tym Bella Swan jest wspaniałą dziewczyną, jak najbardziej odpowiednią dla Edwarda pod prawie każdym względem. Prawie.Skupiając się w równym stopniu na grze co na moich myślach, ujrzałem wyrzuconą 

 przez Alice z dużą prędkością piłkę. Dla człowieka trwałoby to ułamek sekundy, ale ja zdążyłem przed odbiciem przesunąć się trochę w bok, by stworzyć lepszy kąt,uśmiechnąłem się lekko i po chwili uderzyłem, wysyłając piłkę na drugi koniec

 polany z ogromną prędkością. No tak, prawie, kontynuowałem tok myślenia, jednocześnie biegnąc i zaliczająckolejne bazy. Mimo wszystkich ciepłych uczuć, jakimi darzyłem wybrankę Edwarda,nie sposób było nie przyznać się czasami przed samym sobą, jak łatwiejsze obojemieliby życie, gdyby Bella przeszła przemianę. On sam doskonale wiedział, jak 

Page 2: Powrót - rozdział 8 [NZ]

8/14/2019 Powrót - rozdział 8 [NZ]

http://slidepdf.com/reader/full/powralt-rozdzial-8-nz 2/4

 bardzo zmieniłoby to ich relacje, przynajmniej te fizyczne i zastanawiałem się całyczas, czy to tego właśnie się boi mój syn. Że jej ciało przestanie być dla niego tak 

 pociągające za sprawą zniknięcia z jej krwioobiegu kuszącej go teraz krwi. Że Bella przestanie pachnieć w ten niepowtarzalny sposób, że znikną rumieńce na jej policzkach za każdym razem, gdy będzie na niego patrzeć, że znudzi mu się ta cisza,

która zostanie po tym, jak jej serce przestanie bić. Nie, zdecydowanie nie są to powody, dla których nie zgadza się na ustaloną już przecież i tak przemianę.Może tu chodzi o to, co by zrobił, godząc się na to. A w jego mniemaniu, gdyby

 powiedział „tak” zostaniu przez nią wampirem to jak przykładanie ręki do jej śmierci.I chwała Bogu za to, że nie ma tu Edwarda, bo nie mógłbym zbudować tej myśli:Problemem może nie jest to, co się stanie w czasie lub po przemianie a to, że mimotego całego bólu, cierpienia z tym związanego, mimo przymusu odcięcia się Belli odrodziny, przyjaciół, teoretycznej śmierci jej ciała, mimo tego wszystkiego, Edward

czuje, że tak byłoby lepiej, łatwiej i nienawidzi siebie za to. Nie może znieść myśli,że jakaś cząstka jego osoby cieszy się z tego, co ma nastąpić.Po części rozumiem go, ale jest to tylko mała kropelka w morzu myśli i emocji, którecodziennie targają tym chłopakiem. Mnie też nie było łatwo, pomagając jemu i Esme

 przejść na tę inną stronę, moją stronę ulicy. Ale ja nie miałem wyboru, oni tegowyboru nie mieli. Albo wieczne życie jako drapieżnik albo śmieć. Bella ma wybór, amimo jej w pełni przemyślanej decyzji, Edward jest przekonany, że ją tego wyboru

 pozbawiamy.Potrząsnąłem głową. Biedny dzieciak.Gdy dobiegłem do ostatniej bazy, zobaczyłem, że Emmett trzyma już w ręku piłkę,

 podrzucając ją wesoło.- Co tak wolno, staruszku? – zapytał, uśmiechając się szeroko.- Już nie te lata, synu – roześmiałem się, poklepując go po ramieniu. Spojrzałem wstronę lasu, znowu doświadczając tego dziwnego uczucia, że źle zrobiliśmy,zostawiając Bellę i Edwarda w domu. Samych, na dodatek. – Zróbmy chwilę

 przerwy, co?- Carlisle, nie żartuj, jeszcze chwila i będziemy musieli biec dla ciebie po butlę ztlenem albo respirator. – zawołał rozbawiony Jasper.- Bez przesady, to tylko reumatyzm – zażartowałem, schodząc jednak z

 prowizorycznego boiska. Wzrokiem odszukałem Esme, która oddalona ode mnie oniemal całą długość łąki. Posłała mi czuły uśmiech. Odpowiedziałem jej tym samym,

 po czym zawołałem Alice. Przybiegła w niecałą sekundę.- Jakieś wizje? – zapytałem. – Niepokojące?- Nic – odparła. – na szczęście. Myślę, że poprzednie nie mają żadnego znaczenia iBella jest bezpieczna. No, może nie całkiem. – zachichotała, zakrywając drobną dłonią usta.- Jak to nie całkiem? I dlaczego to takie zabawne? – starałem się zachować spokój ale

 przychodziło mi to z trudem. Czułem się bowiem odpowiedzialny za Bellę w takim

samym stopniu w jakim Edward, a może jeszcze bardziej.- Alice, nie mówiłaś mu? – podszedł do nas Emmett. – Otóż, podobno nasza małaBella próbowała dobrać się Edwardowi do spodni.

Page 3: Powrót - rozdział 8 [NZ]

8/14/2019 Powrót - rozdział 8 [NZ]

http://slidepdf.com/reader/full/powralt-rozdzial-8-nz 3/4

Spojrzałem szeroko otwartymi oczami na chłopaka, który właśnie dławił się ześmiechu. Język wypowiedzi Emmetta nigdy nie był czymś, co wprawiało mnie wnadmierny zachwyt, ale czasami naprawdę przesadzał.- Właściwie, to powiedziałabym, że było odwrotnie, ale… ciężko było stwierdzić, ktodo kogo próbował dobrać się bardziej. – Teraz to Alice wybuchła niepohamowanym

śmiechem, zapewne przypominając sobie swoją wizję. – Naprawdę nie chciałam tegowidzieć, ale… - piszczała, jakby nie mogła złapać tchu. – W czasie gry pomyślałamsobie przez chwilę o Edwardzie no i tak… - znów atak śmiechu. – Emmett stał obok mnie to się tym z nim podzieliłam, ty ze swoją drużyną zdaje się byliście zajęciomawianiem strategii gry. Poza tym pomyślałam, że cię to nie zainteresuje, w końcu

 powtarzasz nam, że życie osobiste naszego brata cię nie interesuje i nie powinno teżnas interesować.Słysząc, co widziała Alice w swojej wizji, chwilę później dołączyła do nas Esme zRosalie i Jasper, który też, podobnie jak jego żona i brat, skręcał się ze śmiechu. Rose

nie była aż tak ostentacyjna w wyrażaniu swojego rozbawienia, ale spuściła głowę idłonią pocierała sobie czoło, chcąc ukryć uśmiech. Zdaje się, że tylko Esmezachowała spokój. Spojrzała na mnie poważnie i sądząc po jej minie, doszła do takichsamych wniosków co ja.- Zrobili to? – zapytałem tylko, odwracając głowę w kierunku Alice. Moje pytaniespotkało się z parsknięciem ze strony Emmetta i Jaspera. Miałem wrażenie, że

 jeszcze chwila i oboje położą się na trawie i, nieważne, jak bardzo to niemożliwe, po prostu popłaczą się ze śmiechu.- Nie, to znaczy… - dziewczyna wzięła głęboki oddech. – Nie sądzę, Edward niewytrzymał napięcia i… O Boże, przepraszam… Nie widziałam dokładnie, jak dotego doszło, ale na pewno nic się nie stało. Przerwali.- Jak tylko mały Edek się dowie, że to widziałaś i podzieliłaś się tym z nami, onchyba… - załkał Emmett. – O Jezu, on chyba nigdy więcej się do nas nie odezwie!Stałem, niepewny, co zrobić. Jedno spojrzenie w kierunku mojej żony i jużwiedziałem, że jest tak samo zdezorientowana. Podeszła do mnie i położyła dłoń namoim ramieniu.- To do niego niepodobne. – powiedziała cicho, podczas gdy reszta, teraz już razem zRosalie, zataczali się ze śmiechu i byłem niemal pewien, że w takim stanie nas niesłyszą. – Gdy pytałam go niedawno, powiedział, że nie ma zamiaru do tego dopuścić.

- Powiedział ci? – Byłem zdziwiony, że Edward rozmawiał z Esme na takie tematy.- Nie z własnej woli – uśmiechnęła się lekko. – Raczej odpowiedział po to, żebymdała mu spokój i nigdy więcej nie wracała do tego tematu. Ale nie zmienia to faktu,że przyznał, że po ostatnim razie, kilka dni, może jakiś tydzień temu, kiedy przestałnad sobą panować, przysiągł sobie, że więcej nie doprowadzi do takiej sytuacji.- Do jakiego stopnia przestał nad sobą panować?Teraz rozmawialiśmy bardzo szybko, niemal nie wypowiadając słów, samymi tylkoruchami warg.

- Nie wiem, powiedział tylko, że to było straszne bo po raz pierwszy nie był wściekłyna samego siebie tylko na Bellę, chociaż w sumie nic takiego się nie stało. To znaczynic takiego nie robili. Powiedział, że zachował się jakby „stracił panowanie nad

Page 4: Powrót - rozdział 8 [NZ]

8/14/2019 Powrót - rozdział 8 [NZ]

http://slidepdf.com/reader/full/powralt-rozdzial-8-nz 4/4

traceniem panowania”, jeśli wiem, co ma na myśli.Zamilkłem. To rzeczywiście niepodobne do Edwarda, którego znaliśmy wszyscy.Uznałbym raczej, że znowu zacząłby nienawidzić siebie niż skierować na Bellęnawet cień swojego gniewu. Tym bardziej, że z tego co mówi Esme, nie było ku temu

 powodu. A jeśli dzisiaj zabrnęli jeszcze dalej – a mogłem się spodziewać, że tak było,

sądząc po reakcji Alice na to, co zobaczyła – to obawiałem się, że w grę mógł wejśćnie tylko gniew, ale także głód. Nigdy nie byłem tak blisko ludzkiej kobiety, by przekonać się o tym na własnej skórze, ale moja pewność była niemal stuprocentowa.Im bliżej jest człowiek, tym trudniej zachować kontrolę. A jeśli w grę wchodzą takieuczucia jak pożądanie połączone z żądzą krwi…- Pójdę tam – oświadczyłem w końcu, uznając, że to najlepsze wyjście. Nie sądziłemco prawda, by Edward, nawet targany przez pragnienie, był zagrożeniem dla Belli,ale po tym co usłyszałem, musiałem uspokoić swoje sumienie i na własne oczysprawdzić, czy wszystko jest w porządku. – Zostań tutaj z nimi, jeśli nic się nie stało,

to niedługo powinienem wrócić. Nie sądzę, żeby w tym stanie – wskazałem na dwie pary wymieniające żartobliwe (w przypadku Emmetta po prostu wulgarne)komentarze na temat życia seksualnego jego brata – dobrym pomysłem byłobyciągnięcie ich do domu.Esme pokręciła głową z niedowierzaniem.- Jak dzieci.Roześmiałem się tylko, pocałowałem żonę w policzek i pobiegłem, mając szczerą nadzieję, że w drodze uda mi się wymyślić jakiś przekonujący argument, dla którego

 postanowiłem sprawdzić, jak Bella i Edward radzą sobie sami w domu, niezdradzając mu przy tym żenującej wizji Alice.