Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

16
Michael Schoeld Be B stsell lle er w Sta tana nach ch Z Zj Zjed edno noczonyc ych h P Po o or r r ru u us sza aj j ą ąc ca a hi s s s s s s st t to o or ri i a a a d dram ma at ty yc cz zn n n ne e ej j wa al l k ki i o o ż ży y y y yc ci ie e e d dziecka HISTORIE PRAWDZIWE

description

Michael Schofield Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie: Kilkuletnia Jani wydaje się być zwyczajnym dzieckiem, które może trochę zbyt często fantazjuje. Z czasem rodzice odkrywają jednak, że fantazje dziewczynki nie są tylko wytworem dziecięcej wyobraźni, a objawem poważnej choroby. Jani staje się niebezpieczna dla siebie i swojego młodszego braciszka. Michael Schofield szczerze i wzruszająco pisze o dramatycznej walce, którą musiał stoczyć o życie swojej córeczki, i opowiada o zmaganiach z jedną z najbardziej tajemniczych chorób umysłu.

Transcript of Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

Page 1: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

Michael Scho eld

BeB stselllleer w Statananachch ZZjZjedednonoczonycychh

PPooorrrruuusszaajjąąccaa hissssssstttooorriiaaa ddrammaattyycczznnnneeejj waallkkii oo żżyyyyycciieee ddziecka

HISTORIE PRAWDZIWE

Kilkuletnia Jani wydaje się zwyczajnym dzieckiem, które może trochę zbyt często fantazjuje. Z czasem rodzice odkrywają jednak, że fantazje dziewczynki nie są tylko wytworem dziecięcej wyobraźni, ale objawem poważnej choroby. Jani staje się niebezpieczna dla siebie i swojego młodszego braciszka.

Michael Scho eld szczerze i wzruszająco pisze o dramatycznej walce, którą musiał stoczyć o życie swojej córeczki, i opowiada o zmaganiach z jedną z najbardziej tajemniczych chorób umysłu.

Udowadnia, że rodzicielska miłość jest w stanie przezwyciężyć największe przeciwności.

Książka stała się głośnym bestsellerem w Stanach Zjednoczonych, a poruszona sprawą Oprah Winfrey zaprosiła autora do swojego programu.

Michael Sch

o eldCena detal. 14,90 zł

Schofield_Pomoc Jani_pocket_okl_druk.indd 1 2013-01-14 15:21

Page 2: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

Schofield_Pomoc_Jani.indd 2Schofield_Pomoc_Jani.indd 2 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 3: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

Michael Schofield

Pomóc JaniDziewczynka pogrążona

w obłędzie i walka o jej ocalenie

tłumaczenie

Magdalena i Michał Filipczukowie

Schofield_Pomoc_Jani.indd 3chofield_Pomoc_Jani.indd 3 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 4: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected] Wydanie I, Kraków 2013

Druk: Drukarnia Colonel, Kraków

Tytuł oryginałuJanuary First. A child’s descent into madness

and her father’s struggle to save her

Copyright © 2012 by Michael Schofi eld

Copyright © for the translation by Magdalena Filipczuk & Michał Filipczuk

Projekt okładkiMaria Gromek

Fotografi a na pierwszej stronie okładki© ambrozinio/Shutterstock.com

Opieka redakcyjnaAleksandra Kamińska

Przemysław PełkaEwa Polańska

Opracowanie tekstuBarbara Gąsiorowska

Projekt typografi cznyDaniel Malak

ŁamaniePiotr Poniedziałek

ISBN 978-83-240-2364-6

Schofield_Pomoc_Jani.indd 4Schofield_Pomoc_Jani.indd 4 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 5: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

15

prolog

czerwiec

Większość trzylatków jest już o tej porze w łóżkach, ale większość trzylatków to nie są geniusze tacy jak moja córka. Janni potrafi czytać, mnożyć i  dzie-

lić w  głowie, a  nawet przepytuje moją żonę Susan i  mnie z układu okresowego, wykorzystując do tego celu podkładkę pod talerze, na której widnieją wszystkie pierwiastki.

Jest już prawie dwudziesta pierwsza. O  tej porze Susan kończy swoją zmianę w jednej ze stacji radiowych w Los An-geles, podając wiadomości oraz informacje o  korkach. Za-pewne wraca właśnie do domu, a ja na nią czekam. Chcę po-być z Janni na zewnątrz, póki nie będzie można już nigdzie pójść i pozostanie nam tylko powrót do domu. Postępowali-śmy w ten sposób, odkąd Janni była noworodkiem. Zabiera-łem ją wtedy do Ikei, gdzie bawiła się w basenie z kulkami. Ja rzucałem sobie kulki na głowę, a ona śmiała się histerycznie. Kiedy uczę w Cal State Northridge, Susan robi rundy z Janni. Dzisiaj wieczorem moja kolej.

Schofield_Pomoc_Jani.indd 15chofield_Pomoc_Jani.indd 15 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 6: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

16

Kiedy patrzę, jak moja córka biegnie przede mną w cen-trum handlowym, jedynym miejscu, które mimo późnej go-dziny wciąż jest otwarte, zastanawiam się, jak to możliwe, że wciąż tryska energią. Byliśmy już w miejscowym zoo, Ikei, placu zabaw przy McDonaldzie – byliśmy chyba wszędzie, by choć na jakiś czas zająć czymś umysł Janni. Mamy se-zonowy bilet wstępu do zoo. Najbardziej podoba jej się, gdy wchodzimy do tunelu i wtykając głowy w specjalne otwory, wystawiamy je na zewnątrz niczym pieski preriowe. Janni uwielbia pieski. Czasem nawet ludzi nazywa „psami”, a  ja martwię się, że ktoś może to źle odebrać.

O tej porze musi już być wycieńczona, ale nawet jeśli tak jest, nie okazuje tego. Choć to bez znaczenia. Nie chodzi o jej ciało. Chodzi o jej umysł. Muszę zmęczyć jej umysł. Od uro-dzenia tylko dzięki temu udaje się jej zasnąć.

Centrum handlowe jest niemal puste, co dla nas jest oko-licznością korzystną. Im mniej ludzi, tym lepiej.

Janni wpada jak burza do sklepu z zabawkami, jednego z  tych ekskluzywnych miejsc, w  których sprzedaje się kla-syczne zabawki. Podchodzi do nas sprzedawczyni.

– Mogę w czymś pomóc? – pyta. – Nie, dziękuję. Tylko się rozglądamy  – mówię, chcąc

szybko się jej pozbyć.Ostatnią rzeczą, której nam potrzeba, jest to, żeby Janni

zaczęła z nią rozmowę. Janni nie wypowiada się tak jak prze-ciętne trzyletnie dziecko.

Sprzedawczyni kiwa głową i zaczyna odchodzić, ale ku mo-jej konsternacji Janni idzie za nią.

– Mam w domu siedem szczurów – mówi do sprzedawczyni. – O rany – odpowiada tamta zaskoczona. – Siedem szczurów? – Tak. – Janni potakuje. – Nazywam je Poniedziałek, Wto-

rek, Środa, Czwartek, Piątek, Sobota i Niedziela.

Schofield_Pomoc_Jani.indd 16Schofield_Pomoc_Jani.indd 16 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 7: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

17

Teraz następuje coś, czego najbardziej nie znoszę. Sprze-dawczyni podnosi na mnie pytający wzrok. Patrzy na mnie, na ojca, oczekując potwierdzenia tego niewiarygodnego faktu. Jeszcze wersję z jednym szczurem mogłaby przełknąć – nawet z dwoma czy trzema, ale z siedmioma? Tyle tylko że my nie mamy żadnych szczurów. Każdy z nich jest urojonym przyjacielem mojej córeczki.

Pierwszy wyobrażony przyjaciel Janni, pies o imieniu Low, pojawił się tuż przed jej trzecimi urodzinami. Następnie zja-wił się kot o imieniu 400. Straciłem już rachubę, ilu miała tych przyjaciół. Wszyscy pochodzą z miejsca, które nazywa się Calilini i które przedstawia jako opuszczoną wyspę nie-daleko kalifornijskiego wybrzeża.

W normalnej sytuacji nie byłby to problem. Wszyscy wie-dzą, że małe dzieci mają ogromną wyobraźnię. Ale Janni bardzo się złości, kiedy odnoszę się z lekceważeniem do jej wyimaginowanych przyjaciół. Wtedy patrzy na mnie z wy-rzutem – jak na zdrajcę.

Już otwieram usta, by pospieszyć z wyjaśnieniem: „Tak na-prawdę nie ma żadnych szczurów. To tylko wytwór fantazji”, widzę jednak, jak Janni odwraca się w moją stronę, czekając na moją reakcję. Sprawia wrażenie zadowolonej. Wiem, co się stanie, jeśli powiem sprzedawczyni, jak sprawy się mają. Janni wyda z siebie jeden z tych jej rozdzierających uszy wrza-sków. Następnie zacznie zrzucać na podłogę rzeczy z rega-łów. Ja każę jej odstawić je na miejsce, ponieważ naprawdę usilnie staram się wzmacniać w niej nawyki dobrego zacho-wania. A wtedy Janni powie „nie” tonem nadąsanej nasto-latki i wybiegnie ze sklepu. Zawołam za nią: „Janni, wracaj tu natychmiast i pozbieraj te rzeczy”, ale jej już nie będzie. Wtedy będę musiał zostawić cały ten bałagan, którego na-robiła, i ścigać ją, w strachu, że mi gdzieś zniknie. Wyjdę ze

Schofield_Pomoc_Jani.indd 17chofield_Pomoc_Jani.indd 17 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 8: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

18

sklepu i znajdę ją jakieś trzydzieści metrów dalej. Będzie pa-trzyła na mnie, czekając.

Nagle przychodzi mi do głowy nagła myśl... Czemu miał-bym powiedzieć sprzedawczyni prawdę? Ta kobieta nigdy nie odwiedzi naszego mieszkania. Nie dowie się, że nie mamy siedmiu szczurów. Po co sprawiać, by Janni w jeszcze więk-szym stopniu czuła się odmieńcem?

Kiwam głową i  rozkładam ręce, jakbym mówił: „Tak... Wiem, że to wariactwo”.

– To prawda. Siedem szczurów.Sprzedawczyni kręci głową. – O rany. – Jej oczy zaokrąglają się i patrzy na mnie, jak-

bym był stuknięty, ale nie dbam o to. Chcę tylko utrzymać spokój.

Podchodzę do córki. – Dobrze, Janni, chodźmy już. – Ponaglam ją, by uniknąć

drążenia tematu. – Chcesz zapoznać się z  Piątkiem?  – pyta nagle Janni

sprzedawczynię.O cholera, myślę nerwowo. – Chodźmy już, Janni. Nie mamy czasu. Musimy wracać

do domu i nakarmić nasze szczury.Sprzedawczyni z  wyrazem zmieszania w  oczach patrzy

na Janni. – Czy chcę zapoznać się z Piątkiem? – powtarza. – To moja szczurzyca – mówi zupełnie poważnie Janni. –

Mam ją w kieszeni.Sprzedawczyni rzuca mi przerażone spojrzenie. – Nosisz ze sobą szczura?! Nie wolno wnosić zwierząt do

sklepu! – Kieruje się w stronę stojącego na ladzie telefonu go-towa wezwać ochronę.

A niech to wszyscy diabli!

Schofield_Pomoc_Jani.indd 18Schofield_Pomoc_Jani.indd 18 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 9: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

19

– Spokojnie – oświadcza Janni, idąc w krok za nią. – Ona nie gryzie. – Staje za sprzedawczynią i wyciąga dłoń, na któ-rej nic nie ma. – Widzisz? To miła szczurzyca.

Kobieta wpatruje się w rozwartą pustą dłoń Janni. Trzyma już w ręku słuchawkę, gdy nagle zaczyna rozumieć.

W końcu zanosi się nerwowym chichotem. – O mój Boże – mówi, spoglądając na mnie. – Przez chwilę

dałam się jej nabrać. Myślałam, że naprawdę macie z sobą szczura.

– Bo mamy – mówi Janni z niewzruszoną powagą na twa-rzy. – Wzięliśmy Piątek. Oto ona. – Podsuwa dłoń pod samą twarz sprzedawczyni, jakby tamta była krótkowidzem.

– Janni, chodźmy już – wołam, desperacko pragnąc czym prędzej wyjść.

Sprzedawczyni uśmiecha się i udaje, że głaszcze szczura. – To naprawdę bardzo miły szczurek – mówi do Janni.Marszczę brwi. Słyszę w  jej głosie protekcjonalny ton.

Traktuje Janni jak każde inne dziecko, wierząc, że mała nie jest na tyle bystra, by zauważyć, że się ją oszukuje.

– To „ona” – poprawia ją Janni. – Ach tak. Ona. – Sprzedawczyni przytakuje, patrząc na

mnie z  wyrazem twarzy, który nieustannie widzę u  ludzi w  takich sytuacjach. Mówi on mniej więcej tyle: „Pańska córka ma niezwykłą wyobraźnię”. Następnie sprzedawczyni uśmiecha się do Janni. – Lubisz udawać?

Janni nie odpowiada. Widzę na jej twarzy frustrację. Nagle moja córka chwyta kilka klasycznych drewnianych gier i zrzuca je z półek na podłogę.

– Janni, przestań! – Biegnę za nią i chwytam ją za ręce, usi-łując ją powstrzymać.

Moja córka uwalnia się i biegnie w głąb sklepu, zrzucając kolejne rzeczy z półek.

Schofield_Pomoc_Jani.indd 19chofield_Pomoc_Jani.indd 19 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 10: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

Ruszam za nią. – Janni! – Wiem jednak, że nie ma znaczenia, co powiem.

Janni i tak nie przestanie. Będę musiał ją wywlec ze sklepu. Jestem na nią zły, ale jeszcze bardziej wściekły jestem na głupią sprzedawczynię. „Dlaczego po prostu nie odegrała tej komedii do końca?” Wiem, że to nie w porządku z mojej strony – oczekiwać od całego świata, że będzie wczuwał się w wyobraźnię Janni. Ale to nie sprawia, że przestaję żałować, że tak właśnie nie jest.

Schofield_Pomoc_Jani.indd 20Schofield_Pomoc_Jani.indd 20 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 11: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

21

rozdział

 sierpnia

Dzisiaj są czwarte urodziny Janni i z tej okazji właśnie przygotowuję dla niej małe przyjęcie na basenie na-szego apartamentowca.

Wrzucam do basenu rozmaite zabawki. Janni już w nim siedzi i tapla się w wodzie.

– Chodź już, tatusiu! – Idę, Janni. Muszę tylko dokończyć przygotowania. – Patrz, Janni! – woła Susan. – Przyszła Lynn z bliźniacz-

kami. Chodź się przywitać.Spoglądam w kierunku wejścia na basen. Susan wpuszcza

gości. Janni jest rówieśniczką bliźniaczek. Znamy je od cza-sów, kiedy były niemowlętami.

– Janni! – woła ponownie Susan. – Chodź się przywitać z Lynn i bliźniaczkami.

– Nie – odpowiada Janni, nie zaszczycając ich ani jednym spojrzeniem.

– Janni, musisz przywitać swoich gości – mówi Susan z od-cieniem surowości w głosie.

Schofield_Pomoc_Jani.indd 21chofield_Pomoc_Jani.indd 21 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 12: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

22

– Nie! – krzyczy za jej plecami Janni, tym razem już znacz-nie głośniej.

– Cześć, January! – woła Lynn. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

– Nie jestem January! – wrzeszczy Janni, wciąż odwrócona do tamtych plecami. Po czym dodaje ciszej: – Jestem Niebie-skooka Rzekotka.

Lynn jest najwyraźniej nieco zaskoczona, ale szybko od-zyskuje zimną krew. Wie o naszych zmaganiach z Janni, raz po raz zmieniającej własne imię.

Rok temu Janni przestała reagować na swoje imię. I ta faza trwała znacznie dłużej, niż się spodziewaliśmy. Ilekroć ktoś woła ją po imieniu, Janni wrzeszczy, jakby położono jej rękę na rozpalonej patelni.

Nawet nie próbujemy jej zmuszać do używania własnego imienia. Na razie jesteśmy szczęśliwi, jeśli w ogóle wybierze sobie jakieś imię i uznaje je za swoje. Problem polega na tym, że wciąż zmienia imiona, czasami ma ich kilka w ciągu jed-nego dnia. Była już „Hot Dogiem”, „Tęczą”, „Świetlikiem”, a  znowu teraz przybrała imię „Niebieskookiej Rzekotki”, co było zmienioną wersją „Czerwonookiej Rzekotki” z Go Diego! Go!. Aż w końcu pani pracująca w aptece Sav-On za-uważyła: „Ale przecież ty masz niebieskie oczy, kochanie”.

– Lynn i dziewczynki przyszły na twoje przyjęcie urodzi-nowe – przypomniała jej Susan. – Powinnaś podejść do nich i się przywitać.

Janni wychodzi z basenu i zbliża się do bliźniaczek. Już się nie dąsa. Uśmiecha się i prędko zaciera ręce, jakby naprawdę odczuła nagłą radość na ich widok; jakby wcześniejszego wy-buchu w ogóle nie było.

Susan wręcza bliźniaczkom dwa soki z lodówki. – Cześć, Janni. Jak się masz? – pyta miłym tonem Lynn.

Schofield_Pomoc_Jani.indd 22Schofield_Pomoc_Jani.indd 22 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 13: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

23

Janni przestaje zacierać ręce, a uśmiech znika z jej twarzy. – Nie jestem Janni! Jestem Niebieskooka Rzekotka. – Och, przepraszam. Zapomniałam. – Lynn szybko się po-

prawia jak pod wpływem lekkiego wstrząsu elektrycznego. – Dziewczynki, złóżcie Niebieskookiej Rzekotce życzenia uro-dzinowe! – instruuje córki.

– Wszystkiego najlepszego, Janni! – posłusznie intonują bliźniaczki. Znały ją jako Janni jeszcze wtedy, gdy nie umiały mówić. Ot, i wszystko, co wiedzą na ten temat.

– Nie jestem Janni!  – wrzeszczy na bliźniaczki moja córka. – Jestem Niebieskooka Rzekotka.

Dziewczynki podnoszą wzrok na matkę. Są zakłopotane. – Janni! – mówi Susan tonem ostrzeżenia. – Bądź grzeczna.Ja się nie odzywam. Pewnie, że chciałbym, by Janni była

grzeczna, jednak jestem świadom, że dziwaczne zachowania stanowią cenę jej geniuszu. Wszelkie wskaźniki potwierdzały jej przedwczesny rozwój; mówiła już w  wieku ośmiu mie-sięcy. Gdy miała trzynaście miesięcy, znała wszystkie litery alfabetu, zarówno duże, jak i małe, kojarzyła je nawet wów-czas, gdy były odwrócone. W  wieku osiemnastu miesięcy budowała poprawne zdania, a  przedstawiała się słowami:

„Nazywam się Janni Paige i mam osiemnaście miesięcy”.Jednakże skalę jej talentów w  pełni ogarnąłem dopiero

pewnego wieczora, po powrocie z zajęć na studiach uzupeł-niających, gdy Susan opowiedziała mi, jak spędziła dzień z Janni, która miała wtedy dwa lata.

– Uczyłam ją dodawania – oznajmiła mi Susan, o czym wiedziałem już wcześniej – a dzisiaj zaczęłam ją uczyć, jak się odejmuje. Spytałam ją, ile to będzie: siedem minus cztery.

– I załapała? – zapytałem. – Owszem, doszłyśmy do tego, że „siedem minus trzy jest

cztery”. Po czym Janni pyta mnie: „Mamusiu, a  ile to jest:

Schofield_Pomoc_Jani.indd 23chofield_Pomoc_Jani.indd 23 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 14: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

24

cztery minus siedem?”, więc zaczęłam jej tłumaczyć, co to są liczby ujemne.

Wpatrywałem się w Susan ze zdumieniem. – Zapytała cię, ile to jest cztery minus siedem?Susan, która właśnie zmywała naczynia, zwróciła się twa-

rzą do mnie. – Tak. – Ujrzała moje zdumienie. – O co chodzi? – Zapytała cię o to tak z głupia frant? – Tak. Dlaczego pytasz?Pamiętam, że pomyślałem wtedy: liczby ujemne. Liczby

ujemne to całkowicie abstrakcyjne pojęcie; nie istnieją w świe-cie rzeczywistym. Nie można zobaczyć czterech jabłek wyra-żonych liczbami ujemnymi. W wieku dwóch lat umysł Janni przeskoczył z czegoś, co Piaget nazywał „operacjami konkret-nymi”, na poziom „rozumowania abstrakcyjnego”. Zwykle odbywa się to u dziecka w znacznie późniejszym wieku. Janni potrafi ła myśleć o pojęciach, które nie mają bytu fi zycznego.

Miewam fantazję dotyczące tego, jak to Janni idzie na Har-vard, Yale czy MIT jeszcze przed osiągnięciem wieku nasto-latka. A moim największym marzeniem, w którym się po-grążam, gdy tylko zamknę oczy, jest zdobycie przez Janni Nagrody Nobla. Nie bardzo wiem za co i tak naprawdę mało mnie to obchodzi. Ale jeśli w wieku lat dwóch potrafi się tyle, ile ona potrafi , znaczy to, że bez wątpienia jest się prawdziwym darem zesłanym ludzkości. Myślę, że te moje fanfary brzmią czasami dość zarozumiale.

– Chcesz trochę soku? – Susan wręcza kartony z sokiem obu bliźniaczkom.

Janni zaczyna się śmiać i wykonuje w  ich pobliżu gwał-towne ruchy ręką.

– 400 spryskuje was sokiem z mango – rechocze, nie do-tykając dziewczynek.

Schofield_Pomoc_Jani.indd 24Schofield_Pomoc_Jani.indd 24 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 15: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

25

Te robią odruchowo unik, po czym wyczekująco spoglą-dają na swą matkę, nie bardzo wiedząc, o co chodzi.

– 400 spryskuje was sokiem z mango. – Janni powtarza swój wcześniejszy ruch, jak gdyby oblewała bliźniaczki so-kiem, mimo że nic nie trzyma w dłoni.

Dziewczynki cofają się, stając przy matce; jedna z prawej, druga z lewej strony.

– Janni, to nie jest miłe – napomina naszą córkę Susan. – Ale to nie ja. To 400. 400 spryskuje je sokiem z mango.

400 lubi spryskiwać ludzi sokiem z  mango.  – Ręce Janni znów się wyciągają, niby to trzymając urojony sok. Nawet nie mamy takiego.

Bliźniaczki spoglądają na Lynn. – Trzeba was posmarować kremem z  fi ltrem przeciw-

słonecznym. – Lynn bierze obie córki za rękę i prowadzi je w stronę zestawu wypoczynkowego.

– W takim razie każ 400 przestać – nakazuje Janni Susan. – 400 to kolejny z jej wymyślonych przyjaciół – rzuca wyjaś-nienie w stronę Lynn.

Janni odwraca się i mówi w powietrze: – 400, przestań. – Wydaje się na coś czekać, najwyraźniej

na czyjąś reakcję, po czym zwraca się w stronę bliźniaczek. – Nie przestanie – mówi i znowu wybucha śmiechem. – To ta-kie zabawne. 400 oblewa was sokiem z mango.

Bliźniaczki są wyraźnie przestraszone. Lynn smaruje je kremem przeciwsłonecznym.

– Wszystko w  porządku. Wiemy przecież, że Janni jest „specyfi czna”.

To frustrujące. Janni ma ogromną wyobraźnię, ale bliź-niaczki nigdy nie zetknęły się z czymś podobnym. Geniusze często są ekscentryczni, myślę.

– Janni! – Głos Susan podnosi się o oktawę wyżej. – Przestań!

Schofield_Pomoc_Jani.indd 25chofield_Pomoc_Jani.indd 25 2013-01-14 14:11:432013-01-14 14:11:43

Page 16: Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie

Michael Scho eld

BeB stselllleer w Statananachch ZZjZjedednonoczonycychh

PPooorrrruuusszaajjąąccaa hissssssstttooorriiaaa ddrammaattyycczznnnneeejj waallkkii oo żżyyyyycciieee ddziecka

HISTORIE PRAWDZIWE

Kilkuletnia Jani wydaje się zwyczajnym dzieckiem, które może trochę zbyt często fantazjuje. Z czasem rodzice odkrywają jednak, że fantazje dziewczynki nie są tylko wytworem dziecięcej wyobraźni, ale objawem poważnej choroby. Jani staje się niebezpieczna dla siebie i swojego młodszego braciszka.

Michael Scho eld szczerze i wzruszająco pisze o dramatycznej walce, którą musiał stoczyć o życie swojej córeczki, i opowiada o zmaganiach z jedną z najbardziej tajemniczych chorób umysłu.

Udowadnia, że rodzicielska miłość jest w stanie przezwyciężyć największe przeciwności.

Książka stała się głośnym bestsellerem w Stanach Zjednoczonych, a poruszona sprawą Oprah Winfrey zaprosiła autora do swojego programu.

Michael Sch

o eld

Cena detal. 14,90 zł

Schofield_Pomoc Jani_pocket_okl_druk.indd 1 2013-01-14 15:21