PODRÓŻ ŻYCIA MACEDONIA - ohrid.gov.mkohrid.gov.mk/pdf/Macedonia_National Geographic 2018.pdf ·...

4
PODRÓŻ ŻYCIA W TYM NIEWIELKIM KRAJU MIESZAJĄ SIĘ KULTURY, NARODY, RELIGIE. TO PRZYDAJE MU ODMIENNOŚCI I PATCHWORKOWEGO CHARAKTERU. TEKST IZA KLEMENTOWSKA KOŃ NA KONIU MACEDONIA XIV- lub XV-wieczna cerkiew św. Jana Teologa w Kaneo nad Jeziorem Ochrydzkim zachwyca zabytkowymi freskami i drewnianym ikonostasem.

Transcript of PODRÓŻ ŻYCIA MACEDONIA - ohrid.gov.mkohrid.gov.mk/pdf/Macedonia_National Geographic 2018.pdf ·...

6 NATIONAL GEOGRAPHIC TRAVELER

AR

CH

IWU

M

PODRÓŻ ŻYCIA

W TYM NIEWIELKIM KRAJU MIESZAJĄ SIĘ KULTURY, NARODY, RELIGIE. TO PRZYDAJE MU ODMIENNOŚCI I PATCHWORKOWEGO CHARAKTERU.

TEKST IZA KLEMENTOWSKA

KOŃ NA KONIUMACEDONIA

XIV- lub XV-wieczna cerkiew św. Jana Teologa w Kaneo nad Jeziorem Ochrydzkim zachwyca zabytkowymi freskami i drewnianym ikonostasem.

8 NATIONAL GEOGRAPHIC TRAVELER

PODRÓŻ ŻYCIA MACEDONIA

Do Skopje doleciałam późno w noc i pewnie tylko dlatego nie zwróci-łam większej uwagi na pomnik konia, który stał w centralnej części budyn-ku lotniska. Właściwie to koń nie był sam, siedział na nim, a raczej atako-

wał niewidzialnego wroga, Aleksander Macedoński. Dopiero kilka dni później dojdzie do mnie, jak ważne to zwierzę dla Macedończyków. Symbol waleczności, siły i szlachetności jest tu wszędzie. Nie ma skrzyżowa-nia, skweru, fontanny, ronda, parku, placu, placyku czy mostu, na którym nie prezentowałby się koń z jeźdźcem. I to jest piękne.

Ale tamtej, mojej pierwszej macedońskiej nocy mi-nęłam Aleksandra i jego wierzchowca zupełnie bezna-miętnie, wsiadłam w busa, który przez ponad trzy ko-lejne godziny wiózł mnie serpentynami, przyprawiając o zawrót głowy. Księżyc był w nowiu, oświetlał zalesio-ne wzgórza i pustkowia.

Do Ochrydy dojechaliśmy ok. 5 nad ranem, kiedy nad jeziorem wstawał różowy świt, wyłaniając przy okazji to, czego nie udało mi się zobaczyć nocą. To, co brałam za marsową ciemność skały, było po prostu głę-boką zielenią ukrytą w zagłębieniach wzniesień. Stało się jasne, że Macedonia składa się z gór i przyrody tak bogatej, nienaruszonej i nieprzystrzyżonej jak fryzura hipisa. Jedynie gdzieniegdzie pojawiał się dom lub kilka domków wrzuconych w zieleń jak łupi-ny orzechów. Skojarzenie z orzechami nieprzypadko-we, przed domami często siedzą bowiem starsze osoby i wyłuskują cenne źródło białka, które później prażą i sprzedają na ulicy za grosze. A po łupinach przejeż-dżają z chrzęstem motocykle i samochody oflagowa-ne i pomalowane na modłę albańską. Czarny ptak na czerwonym tle pojawia się tu często; to czasem osobne wsie czy enklawy w większych miastach. Ochryda po-łożona jest bardzo blisko albańskiej granicy i napięcie we wzajemnych stosunkach specjalnie nikogo tu nie dziwi, ale też się o nich i nie wspomina, żeby nie pod-palić niechcący zapałki tlącej się od lat.

PERKOZY I GĄGOŁYMówi się tu raczej o św. Klemensie, który w X w. wyna-lazł tu cyrylicę, oraz o cerkwi św. Pantelejmona położo-nej na chylącym się ku jeziorze zboczu, w której pobliżu znajdował się podobno najstarszy uniwersytet na świe-cie. Mówi się tu również o etymologii nazwy – ponoć miejsce tak zachwyciło swym urokiem ludy słowiańskie zajmujące te tereny w IX w., że potrafili wydusić z siebie tylko słowa: „Och, rid!”, czyli „Och, wzgórze!”. To „och”

udzieliło się także mnie, kiedy spacerując po Starym Mieście, zaczepiłam trampkiem o wystający z muru ka-mień i omal nie runęłam do alabastrowej wody setki metrów w dół. Wolałam tę drogę pokonać tradycyjną metodą, a więc idąc przez sosnowy, gęsty i wysoki las, piechotą, nie naśladując w żaden sposób Ikara.

Wody Jeziora Ochrydzkiego, wraz z miastem wpisa-nego na listę dziedzictwa UNESCO, przyciągają nurków z całego świata przejrzystością i żyjątkami pędzącymi po dnie z prędkością światła. Nad nim zaś fruwają per-kozy, kormorany i gągoły. Przyroda w tym miejscu może omamić i zaćmić umysł. Słońce dopełnia jeszcze dzieła, więc po godzinie spacerowania brzegiem postanowiłam udać się na górę, do miasta. Wąskie uliczki z domami o ciekawej architekturze, których piętra zwisały nad głowami jak wysunięta górna szczęka, sprzyjają odpo-czynkowi. W ich cieniu znalazłam spokój i przycupnę-łam na krawężniku o krzywym zgryzie, przez co mój horyzont również był uskokowy i wydawało mi się, że straciłam poczucie czasu.

Nie powinno to dziwić w miasteczku położonym na wzniesieniach, gdzie dół z górą łatwo przechodzą jed-no w drugie, ale i tak miałam wrażenie, że znajduję się w domu krzywych luster. Wybrałam w związku z tym drogę jedynie w górę. Dzięki temu dotarłam do miejsco-wego targowiska. Pomidory goniły tu pomidory, papryka paprykę, marchewka ziele do gotowania, nazywane tutaj herbatą, chociaż nią nie była. A na koniec, dla koneserów – rakija z owocami podawana w plastikowej, półlitrowej butelce po coca-coli.

Kiedy po godzinie udało mi się wydostać z labiryn-tu targowiska, przywitało mnie nawoływanie muezina z okolicznego meczetu i znów – liżąc jeszcze w myślach alkoholowe wspomnienie sprzed zaledwie chwili – po-czułam się jak na karuzeli. Poddałam się.

Mają rację ci, którzy łączą duchowość z górami. Na wysokościach ewidentnie otwiera się w człowieku ja-kaś zakładka łącząca z innym wymiarem, uruchamia się jakaś siła popychająca wciąż do przodu, w drogę. Jack Kerouac pisał, że droga to życie. W Macedonii, na tym właśnie krawężniku, dotarło to do mnie ze zwie-lokrotnioną siłą.

Jadąc przed siebie na północ, dotarłam do klaszto-ru św. Jana Baptysty, po macedońsku nazywanego św. Jowanem Bigorskim. Położony nieopodal góry Bistra, wysoko ponad kanionem rzeki Radicy, jest monasty-rem jedynie dla mężczyzn. Jednak weszłam tam prze-pasana odpowiednio czarną tkaniną. I chcąc nie chcąc, momentalnie zapadłam w ciszę. Bo i co tu mówić, kiedy z każdej strony patrzą na ciebie XI-wieczni święci w au- G

AR

DE

L B

ER

TR

AN

D/

EA

ST

NE

WS

(2

); P

OP

RZ

ED

NIE

ST

RO

NY

: S

HU

TT

ER

ST

OC

K

Macedończycy, jak wszystkie

bałkańskie nacje, uwielbiają długie

biesiady przy muzyce.

PO KILKU WIEKACH RZĄDÓW

TURECKICH MACEDONIA

ODZIEDZI- CZYŁA

MUZUŁ- MAŃSKĄ

MNIEJSZOŚĆ. ALE TEŻ WAŻNE

PRZESŁANIE – DBAJMY

O NASZYCH BRACI

MNIEJSZYCH.

Ochryda, wraz z klasztorem św. Nauma (na zdj.), od roku 1980 wpisana jest na listę dziedzictwa UNESCO.

10 NATIONAL GEOGRAPHIC TRAVELER 11NATIONAL GEOGRAPHIC TRAVELER

SH

UT

TE

RS

TO

CK

(2

)

jedynie w kostiumy bikini. I nikogo ów widok jakoś spe-cjalnie nie dziwił.

Od szumu mieszających się tu języków i zapachów potraw zakręciło mi się w głowie na tyle, że musiałam wyjść z plątaniny uliczek i trafiłam wprost na pomnik wojownika na koniu. A potem na kolejnego i następne-go. Szał Podkowińskiego to było moje jedyne skojarze-nie. Dotarłam do słynnego XV-wiecznego Kamiennego Mostu. Jednak to nie most wprawił mnie w osłupienie, a fontanna. W główny pion wmontowano tu bowiem kadłuby wierzgających czterech koni.

Kamienny Most łączy starą turecko-albańską dziel-nicę z nową, która próbuje odzyskać siły po trzęsieniu ziemi z 1963 r., które prawie zrównało z ziemią całe Sko-pje. Odbudową zajął się japoński architekt Kenzō Tan-ge, który postawił na socmodernizm i brutalizm – szary blokowy beton wyłazi tu z każdego kąta i przypomina o czasach, kiedy Macedonia była jeszcze częścią socja-listycznej Jugosławii. – Ale już niedługo – powiedziała Ivanka, dziewczyna oprowadzająca turystów. – Odkąd jesteśmy niepodległym państwem, staramy się zakryć ów brutalny styl barokowymi i renesansowymi orna-mentami, co niestety skutkuje czasami kiczem i grote-ską. Bo na siłę usiłuje się zrobić ze Skopje drugi Rzym lub Paryż, a to przecież nie nasz charakter.

reolach, stłoczeni na ścianach jak sardynki. Duszność wnętrz, ze złoconą kaplicą włącznie, była jednak chwi-lowa. Na zewnątrz, tuż pod bramą wejściową, na wyso-kim rusztowaniu pogwizdywał sobie mnich restaurują-cy niewielkim pędzelkiem fresk na sklepieniu. Gwizdał tak radośnie, że rozgwizdał mi ciężar i doniosłość tego miejsca. Na szczęście. Bo zaczynałam się czuć, jakbym musiała poznać kolejne stopnie wtajemniczenia, żeby ruszyć w dalszą drogę. A tymczasem, w tej właśnie chwi-li, znów cytując Kerouaca, „nie miałem nikomu nic do zaoferowania poza własnym zamętem w głowie”. Po-stanowiłam odpocząć i po prostu jechać przed siebie. Wzniesienia i zieleń, zieleń i wzniesienia – tylko tyle potrzebowałam. Po drodze mijałam kolejne monastyry wmontowane w góry jak plomby w uzębieniu.

Tym sposobem bezwiednie zatoczyłam koło i znów pojawiłam się w okolicy Ochrydy. Moją uwagę przyku-ła ogromna drewniana brama z napisem „Wewczani”. Wieś wyglądała na opuszczoną, chociaż w oknach do-mów wspinających się miejscami prawie pionowo pełno było doniczek z kwiatami. Jeszcze w XIX w. w jednej izbie zwierzęta mieszkały tu z ludźmi. Różnicę między kiedyś a dziś widać w sposobie murowania – parter to stare kamienie, kolejne piętra (góra dwa) z cegły lub pu-staków. Ale dach wszędzie z czerwonej, starej dachów-

Szwendałam się między tymi budynkami, czując się jak w wiosce hobbitów. I dopiero wtedy dotarło do mnie, że o ile konie są tu jedynie w postaci pomni-ków, to psy są żywe i jest ich chyba jeszcze więcej niż rumaków. Bezdomne to były pieski, ale zadbane i dla ich własnego bezpieczeństwa zaczipowane na uszach. Na każdym rogu ulicy, pod każdą fontanną i w innych zaułkach rozłożono dla nich jedzenie i wodę. To wszyst-ko sprawia, że nie są agresywne, nie szukają gorączko-wo żarcia i nie walczą o nie; mają gładką i lśniącą sierść. Macedonia, jako kraj po części muzułmański, przejął z islamu ważne przesłanie – dbajmy o braci mniejszych. To sprawiło, że pokochałam Macedonię w trymiga i na tyle, żeby jeszcze do niego wrócić. Bo dobry musi być kraj, który dba o zwierzęta.

Musiałam odpocząć. Wróciłem do pokoju hotelo-wego, położyłam bagaż na komodzie i stanęłam jak wryta. Nad łóżkiem wisiał ogromny obraz pędzących po piasku źrebaków. n

ki. Miasteczko jest senne, prawie w ogóle nie widać tu ludzi, jeśli już – to prześlizgują się czym prędzej w cień i znikają w czeluściach domostw.

I nie różniłoby się ono od innych bałkańskich miej-scowości, gdyby nie fakt, że mieszkańcy postanowili mieć tu swoje własne paszporty, własne tablice re-jestracyjne, a nawet hymn i flagę. Jest to chyba naj-mniejsza autonomiczna społeczność świata. Co więcej, dzieje się to w kraju liczącym sobie ok. 2 mln obywateli.

BRUTALIZM I BAROKMiks kulturowy Macedonii, w której każdy chce zacho-wać swoją odmienność, nadaje temu państwu patch-workową twarz zszytą grubymi nićmi, jakby nie do roze-rwania. Wróciwszy już do Skopje, widziałam to bardzo wyraźnie w Czarszii, starej dzielnicy osmańskiej. W wą-skiej uliczce, w odległości kilku metrów od meczetu, sie-dział na niskim stołku stary Albańczyk i śpiewał rzewne pieśni. Przyklaskiwała mu stojąca tuż obok muzułman-ka odziana od stóp do głów w czador, z dwiema rekla-mówkami w dłoniach. Obok mieścił się fryzjer. Mace-dończyk z dziada pradziada sam już nie golił klientów; stał w progu swojego zakładu i przysłuchiwał się śpie-wakowi. Kilka kroków dalej – wystawa sklepu o nazwie Macho z manekinami o kobiecych kształtach ubranymi

11NATIONAL GEOGRAPHIC TRAVELER

PODRÓŻ ŻYCIA MACEDONIA

CZARSZIJA, ALBAŃSKO-

-TURECKA DZIELNICA

SKOPJE, PEŁNA JEST CIASNYCH

ULIC, NIEWIELKICH MECZETÓW, TURECKICH

ŁAŹNI I BAZAROWYCH

STRAGANÓW.

Tuż pod stołecznym Skopje

trafić można na fantastyczne

górskie krajobrazy.

Most Sztuki na rzece Wardar w Skopje zdobi 29 figur macedońskich artystów, pisarzy i kompozytorów.

IZA KLEMENTOWSKAReporterka. Publikowała m.in. w Dużym Formacie, Wysokich Obcasach Extra, Newsweeku. Autorka książek Samotność Portugalczyka oraz Szkielet białego słonia.

INFO

12 NATIONAL GEOGRAPHIC TRAVELER 13NATIONAL GEOGRAPHIC TRAVELER

SH

UT

TE

RS

TO

CK

(5

)

CERKIEW ŚW. ZOFII W Ochrydzie. Jedna z najważniejszych w kraju. W środku – dobrze zachowane freski z XI w. Za panowania Turków przerobiono ją na meczet.

AKWEDUKT POD SKOPJE W miejscowości Vizbegovo. Długi na prawie 400 m. Do dziś trwają dyskusje, czy pochodzi z czasów rzymskich, czy otomańskich.

KANION MATKA Wielką atrakcją są tu jaskinie, z których największa ma ok. 176 m głębokości. Po rzece Tresce można pływać kajakami.

3 MIEJSCA, KTÓRE MUSISZZOBACZYĆ

Jest bardzo przyjemnie. Latem zdarza się i 40°C.

WIZA I WALUTA

n Wiza nie jest wymagana do 90 dni pobytu. n Walutą jest denar macedoński; 1 MKD = 0,07 zł.

DOJAZD

n Loty do Skopje odbywają się głównie przez Wiedeń, Pragę i Belgrad (Austrian Airlines, Czech Airlines, Air Adria). Koszt: 1,6–2 tys. zł. n Można również dostać się autobusem (26 godz. z Warszawy do Skopje, ok. 400 zł).

TRANSPORT

n Najlepiej wynajętym samochodem. Za trzy dni zapłacimy 500–800 zł.n System transportu

KIEDY

II III IV V VI VII VIII IX X XI XIII

605040302010

0

302520151050

mm oCSkopje

średnia temp. miesięcznaśrednie opady mies.

Wiosną i jesienią temperatura nie przekracza 30°C.

publicznego nie jest zbyt mocno rozbudowany, autobusy nie jeżdżą regularnie.

NOCLEG

n Aleksandar Square Boutique. Dobry czterogwiazdkowy hotel w centrum miasta (od ok. 220 zł). n Taniej będzie w Ochrydzie – ok. 120 –160 zł za podobny standard.

JEDZENIE

n Dzięki wpływom tureckim, greckim, albańskim i bułgarskim na talerzu znajdziemy miks potraw charakterystycznych dla tych regionów – opiera się głównie na sosach zrobionych z pieczonej papryki, zarówno ostrej, jak i słodkiej, i bakłażanów (ljutenica

– pikantny, pindur – łagodny, ajwar – słodki) wymieszanych z różnymi rodzajami mięs: jagnięciną, baraniną, wołowiną. n Bardzo popularną przekąską jest burak, ciasto z farszem mięsnym lub serowym, z warzywami lub bez, oraz sarni, rodzaj gołąbków z farszem podobnym do naszego, z tą różnicą, że zawijany jest on w liście szczawiu. n Na deser – baklawa, a więc ciasto francuskie nasączone miodem i wypełnione masą orzechową. Ewentualnie lokum czy chałwa.n Nie można też nie spróbować kawy przyrządzanej na wzór turecki, mocnej i bardzo słodkiej.

ZAKUPY

Będąc w Skopje, trzeba zajrzeć do dawnej dzielnicy turecko- -albańskiej, Czarszii. W wąskich uliczkach znajdziemy sklepiki z lokalnymi wyrobami – narzuty, obrusy, serwetki, ale też rzeczy z dawnych czasów, jak mundury armii jugosłowiańskiej.

ROZRYWKA n Spróbuj paralotniarstwa, np. w Aeroklubie Sportski Aerodrom (Stenkovec 115-a w Skopje) lub w Prilepie. Od 280 zł/os. n Nurkuj w jaskiniach. Np. we Vrelo w Kanionie Matka.

ZRÓB TO TANIEJJuż na miejscu warto pytać o noclegi w prywatnych kwaterach. U Macedończyka, w niezłym standardzie, można przenocować już za 30–40 zł; hotele są sporo droższe.

MACEDONIA1. Z Macedonii

na pewno warto przywieźć tamtejsze słodycze,

np. baklawę.

2. Stary żaglowiec

na rzece Wardar przerobiony

na restaurację. 1 2

WardarTreska

Rad

ica

Crn

a Re

ka

Jakupica

2562

2084

2273

2182

Bitola

Veles

Prilep

Kočani

Strumica

Kumanovo

Kavadarci

Patiška

Kanion Matka

KlasztorJana Baptysty

Solunska Glava

Ochryda

Vizbegovo

Gostivar

SKOPJE

SERBIA

Kotlina Pelagońska

J. Ochrydzkie

J. Prespa

Bregalnica

GR

EC

JA

K O S O W O

AL

BA

NI

A

BUŁ

GA

RI

A

20 km

CZAS: 7 DNIKOSZT: 2,5 TYS. ZŁ(w tym bilet lotniczy)

JEDŹ TERAZ! NA INTERFEST, FESTIWAL MUZYKI KLASYCZNEJ (2–12 PAŹDZIERNIKA). ŚWIATOWEJ SŁAWY WIRTUOZI KONCERTUJĄ WSPÓLNIE Z MIEJSCOWYMI MUZYKAMI.